Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
“Opowiadania życia i śmierci.”
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
MelParker
“Lalkarz.”
Laleczka odgrywa rolę życia na swoich sznureczkach w rękach sprytnego lalkarza. Zręczny,
jak kuglarz, tworzy fantazyjną historię o brutalnym świecie.
Ona. Przemierza wiele dróg, często nieznanych, bezludnych. Rani rączki, drze ubranka o
zdradzieckie ramiona drzew. Potyka o wystające konary, kalecząc dziecięce kolanka.
Sama w nieznanym świecie, pośród gąszczu, przeciw nieznanemu.
Na bakier z zdradliwą rzeczywistością. Odnajduje. Odchodzi, kiedy opuszczona. Sama
porzuca, zagłębia się w nowy świat.
Czego szuka? Gdzie i kiedy znajdzie? Tylko wie lalkarz, twórca,
jej życia. Kuglarz...naszego.
“Układanka.”
Konstrukcję tworzyła starannie. Każdą część jej małe paluszki delikatnie układały na
wyznaczone miejsce.
Białe, nigdy nie muśnięte słońcem, przez lata układały losy człowieka. Ona niezmienna,
wciąż wyglądała tak samo, wciąż miała tylko cztery latka. To właśnie ta dziewczynka z
długością hebanowych włosów zdobiących główkę, z twarzyczką naznaczoną samotnością,
układa losy człowieka, moje, Twoje.
Czasem, z rączek wypadnie jej klocek. Konsekwencją będzie zdarzenie, niekoniecznie dobre.
Kiedyś zapomni o umieszczeniu jednego z nich na wyznaczonym miejscu, wtedy
Strona: 1/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
konstrukcja, czyjś los, rozpadnie się…
Naszym życiem kieruje ona, wciąż dziecięca duszyczka. Nieświadoma swojej władzy, oddaje
się zabawie. Uważaj, Ty możesz być następny, to przy Twojej układance jej rączka może się
omsknąć. Kto wie, kto będzie następny. Kto wie…
„Posucha.”
Bogobojne głosy rozbrzmiewają w mej głowie, co powie blade dziecie same na ulicy? Siedzi
na zimnym chodniku, ściska piąstki,
w bezgłośnym płaczu. Szarpią myśli umysł delikatny, walczy, szydercze słowa odpędza, ale
pisana jest jej walka przegrana.
Samotna w bezkresnym świecie, myśli samobójczej się poddaje.
Gdzie poszedł jej kolega? Gdzieś daleko, o porze roku zapomnianej. Prędko nie wróci,nie
wróci wcale, on najzwyczajniej dziecko porzucił. Mija poranek, południe i wieczór.
Dziewczynka na brzegu ulicy, małe stópki opiera o zrujnowany chodnik. Nóżki podwinęła
pod brodę, a główkę delikatnie ułożyła na kolana, chowając się przed światem pod zasłoną
długich włosów. Łzy znaczą jej brudne policzki, drżący szloch wypełnia gardło.
Sama w odludnym miejscu, czeka, na kogoś kto nigdy nie przybędzie. Za nią obrócony w
ruinę dom, opuszczone miasteczko, czy ktoś tu jeszcze jest? Czy nie ma nikogo kto
zwróciłby uwagę? Wziął w ramiona dziewczynkę i odmienił jej los?
Ona czeka, modlitwy porzuciła już dawno temu, są do niczego, nikt jej nie wysłuchał, znikąd
posucha, ani otucha. Jedzenia brak, domu brak, rodziny brak, kolegi też. Tylko czeka…
Czekam już tak, dni 136.
„Kwitnące wiśnie.”
Niepokojący chłód ogarnął moje ciało, ziębiąc i tak już lodowate dłonie. Powoli odwiedził
zakamarki duszy, aż stanął przed drzwiami. Długo wpatrywał się we wzorzyste drewno,
delikatnie muskając palcami czerwone ornamenty, jak ciało kochanki, powoli poznawał jego
smak. Drzwi jakby same go prowadziły, szepcząc niezrozumiałe słowa, ogrzewając
zamarznięte dłonie, napełniając duszę Cierpienia nieznanymi uczuciami. Wiedziony tym
ciepłym głosem natrafił na gałkę, przekręcił i uchylił nieśmiało tajemnicze drzwi. Poczuł na
twarzy powiew orzeźwiającego powietrza, który rozwiał jego włosy. Zapach kwitnących
jabłoni wypełnił nozdrza. Wahał się, bał się przejść, nie tego oczekiwał, nie tego… Raczej
delikatnej iskierki, którą zdusiłby swoim chłodem. Jednak mylił się, teraz sam wpadł w
pułapkę, to on sam teraz się bał. Znów usłyszał ten głos, przyzywał go. Postąpił krok,
kolejny i drzwi się zamknęły, pozostawiając za sobą cichutki dźwięk. Ptaki śpiewały zewsząd,
słońce świeciło w twarz, promieniami ogrzewając skostniałe ciało. Trawa, po której szedł,
pieściła stopy, dając ukojenie. Rozglądał się. Chłonął wszystko dookoła, upajając się
wielobarwnością wrażeń. Szukał, pomiędzy jabłoniami, w najmniejszej stokrotce. Za
drzewami, pełnych kwiecia, szukał i nie mógł znaleźć.
Strona: 2/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Niespodziewanie zawitał cieplutki wiaterek, delikatny i cichutki. Szeptał, przywoływał. On
szeroko rozszerzył oczy w zdziwieniu i uśmiechnął się.
„To ona.” – wyszeptał.
Wiedziony jej głosem, stawiał już pewne kroki w stronę nieznanego dotąd ciepła. Pośród
kwitnących wiśni, pod jednym z drzew leżała dziewczyna. Opierała głowę o pień i
wpatrywała się w błękitne niebo.
Ten widok …te uczucia… Jakie? Nie wiedział czym były te emocje, ale przyspieszył kroku i
po chwili już przed nią stał . W puklach jej włosów zamieszkały płatki kwiatów wiśni, oczy
spokojnie wpatrywały się w niebo, poza koronę drzewa.
Zastygł w bezruchu, ze słowami na ustach, których nie znał i nie potrafił wypowiedzieć. Ona
lekko uniosła głowę, by jej oczy mogły spocząć na przybyszu, a to, co zobaczyła, sprawiło,
że na jej ustach wykwitł radosny uśmiech.
– Cieszę się, że w końcu przyszedłeś. – oznajmiłam.
“Ostatnia.”
Zapach stęchlizny unosił się po szybie, chłopiec czołgał się. Często napotykając na swojej
drodze, wodę, zmiękłe liście i martwe ptaki. Nie widział wiele, było zbyt późno, słońce nie
docierało do tak odległego miejsca. Kiedy czuł pod dłonią martwe zwierzę, doznawał
obrzydzenia, ale dalej brnął do przodu. Miał tylko jedną szansę, nie mógł jej stracić, nie tym
razem.
“Lunatyk.”
Na zamarzniętej szybie czasu, siedział lunatyk zburzonych
chwil. Bębnił palcem w miejsca tylko jemu właściwe, jemu znane. Wiedział, że owe punkty
nie były niczym innym jak chwilą porażki każdego z nas. Momentem kiedy nasze decyzje z
góry są przegrane. Chwilą gdy zaciskamy dłonie myśląc, że to pomorze uśmierzyć ból.
On. Lunatyk. Dyktuje, nasz los. Na szybie czasu, wskazuje ludzkie porażki. Bądź pewny.
Lunatyk zna każdego z nas, Ciebie najlepiej.
“Rękawiczki.”
Patrząc na tego mężczyznę stojącego w tramwaju, miało się wrażenie, że patrzy się na
biedaka. Jego biała koszula widziała dawno widziała lata swojej świetności. Brudna, z
kilkoma dziurami wręcz wsiała na wychudziałym mężczyźnie. Czarne spodnie zwisały z
Strona: 3/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
kościstych bioder. Mogłoby się wydawać, że przy następnym przystanku wraz z
hamowaniem tramwaju mężczyzna się przewróci, ale on swoją szczupłą dłonią mocno
trzymał się rurki. Patrząc na niego miało się wrażenie, że patrzy się na biedaka. Jednak gdy
tramwaj staje na kolejnym przystanku, on zdejmuje rękę z rurki i wyciąga czarne rękawiczki.
Tak inne od reszty jego ubioru, są piękne zadbane, zapewne skórzane. Przy ich zakładaniu
charakterystycznie porusza palcami, w tym geście jest coś osobliwego. W tym momencie
jego twarz wyraża radość. Można pomyśleć, że szczęście daje mu tak błaha czynność jaką
jest zakładanie rękawiczek. Jego postać, jej kruchość, dopełniona skórzanymi rękawiczkami,
była czymś niepowtarzalnym.
Patrząc na niego zastanawiałam się, czy możliwe, że te rękawiczki były jedynym komfortem,
na który ten mężczyzna pragnął sobie pozwolić. Jedynym szczęściem jaki chciał mieć, mógł
mieć...
“Potwory.”
Gdy jest ciemno przychodzi potwór. Bardzo nie dobry potwór, mamusia mówiła, że go
wygoni. Czy właśnie to robi? Gdzie jest mamusia? Czemu tu jest tak ciemno, nie lubię
ciemności, chcę do mamusi! Cichutko otwarła drzwi, nie mogła dopuścić do tego, by potwór
usłyszał jej kroki.
Powoli przeszła kilka metrów dzielących ją od schodów i usiadła na chłodnej podłodze. Z
tego miejsca, przez drewniane poręcze, widziała salon, w którym mamusia sprawdzała
sprawdziany, a w niedzielę razem z ciocią Peggy jadły obiad. Ściskając misia czekała na
jakiś głos, jednak jedyny, który słyszała, był zabytkowy zegar stojący w koncie salonu.
Poczuła na ustach silne dłonie, które z radością zabrały jej oddech. Ściskały pragnąc tylko
jednego, jej milczenia. Po jej delikatnej buźce płynęły łzy, mocząc rękę potwora. On zabrał
ją do ostatniego pokoju na końcu korytarza, gdzie nikt oprócz niego nie miał wstępu.
Dopiero kiedy zamknął drzwi, wyszłam z ukrycia. W ciemności powoli podeszłam do
barierki, schyliłam się i podniosłam z podłogi pluszowego misia. Jego szklane oczy patrzyły
na mnie z wyrzutem, oskarżały. Spojrzałam na drzwi za którymi zniknęła, dało się słyszeć jej
płacz, krzyki. Nie mogąc ich już dłużej słuchać, poszłam do jej pokoju. Pościeliłam łóżeczko,
a obok poduszki położyłam misia i wyszłam.
Jutro kiedy wróci, będzie na nią czekać.
“Zniknęły.”
Nie żyje? Spojrzałem na swoje dłonie. Płatki śniegu spadały na moje zamarznięte palce.
Takie piękne, takie delikatne. Zacisnąłem dłonie, rozwarłem. Nie ma, jej też nie ma.
Zniszczyłem je, zabiłem ją.
Czy teraz jestem mordercą? Przecież nie chciałem jej zabić, chciałem żeby została. Miała
zostać! Nie miała umierać.
Strona: 4/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
“Pozostawiam…”
Siedzę pośród kurzu, starych ścian. Gdzie farba dawno zniknęła. Gdzie dzikie wino
przedostało się przez okna. Opieram się o ścianę. Chłonę te wszystkie wrażenia. Czuję się
dobrze. Słońce znajduje swą drogę.
Pośród liści. Pośród potłuczonego szkła. Ogrzewa. Uśmiechnij się.
To takie szczere. Dziś. Odchodzę. Pozostawiam smutki, żale. Pretensje i oszczerstwa. To kim
byłam i to kim być nie mogę. Odchodzę. Pozostawiam za sobą kłamstwa. Wszystko.
Zaczynam nowy dzień.
Każda godzina jest nowa. Minuta. Sekunda. Wstaję. Uśmiecham się.
I wiesz, co ? To taka drobnostka, a tak dużo zmienia. Spróbuj.
Na nowo zacznij swój dzień. To takie banalne ! Czyż nie ? Stwierdź Sam.
Jednak zaryzykuj. Postaw jedną stopę. Zrób tej pierwszy krok. Później będzie łatwiej.
Zaryzykuj. Nic nigdy nie jest proste, ale przecież na końcu czeka Cię nagroda. Nauka. Czego
się nauczysz gdy będziesz stać w miejscu ? Niczego. Zacznij swój dzień na nowo. Dziś i jutro.
Stawiaj kolejny krok. Minie dzień i rok. Może osiągniesz cel. Może nie. Może znajdziesz coś
czego się nie spodziewałeś. Jest tylko jeden warunek.
Pierwszy krok. Pierwszy dzień na nowo. Zmieni wszystko. Dziś pozostawiam za sobą, to kim
jestem i kim być nie mogę. Odchodzę.
Pozostawiam za sobą kłamstwa. Jestem wolna. Ty też bądź.
“Pudełeczko.”
Krwista wstążka najbardziej rzucała się w oczy. Szeroka, o zniszczonych końcach. Okuwała
skromne pudełeczko, jak łańcuch stalowy. Więziła ona wszystkie uczucia, które trzepotały
swymi skrzydełkami i i za każdym razem uderzały o ścianki pudełeczka. W środku był ktoś
jeszcze. Dziewczynka. Jej emocje miotały się jak burza pragnąc uwolnić się na zewnątrz. Nie
wiedziały, że nie miały szans.
- Spróbuj jeszcze raz ! - krzyczało umęczone Serce.
- Ludzie są okrutni, zostań ze mną. - szeptał Rozum.
Dziewczynce Serce wydawało się być smutne, pragnęła z całych sił znów go nie
zawieść,ale nie potrafiła. Obietnica ta była zbyt trudna, więc posłuchała Rozumu. Została w
pudełeczku, ze związanymi myślami, już zbyt obciążonym Sercem i Rozumem za przyjaciela.
Kiedyś była inna, serce miała na talerzu. Otwarta na świat, z uśmiechem witała każdy nowy
dzień. Mieszkała w tym pudełeczku, bawiła się sama. Była szczęśliwa, czysta, niezniszczona
przez rzeczywistość. Gdy dorastała do głowy napływało jej coraz więcej myśli, zabawki
zaczęły wydawać się idiotyczne.
Strona: 5/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Co tam jest ? - spoglądała na wieko pudełeczka. Dziewczyna coraz częściej myślała o tej
tajemnicy. Pewnego dnia zapragnęła dowiedzieć się prawdy.
- Czy mogę się stąd wydostać ? !
- Możesz- odparło życzliwie Serce.
- Możesz - odpowiedział Rozum - ale nie chcesz.
Dziewczyna rozejrzała się, nie widziała właścicieli głosów, ale słyszała je bardzo wyraźnie.
- Czemu ?
- Odpowiedz brzmi nie.
- Ale ja chcę się stąd wydostać ! Zobaczyć świat poza tym pudłem ! - krzyczała przez łzy.
- Nie chcesz. Daremne twe łzy, twe błaganie, nigdy się stąd nie wydostaniesz. Ciekawość
twą zgubą, posłuchaj Rozumu i nie wychodź do świata tłumu. - odparł i zniknął.
Godzinami krzyczała, nic to nie dało. Gdy gardło nie mogło wypowiedzieć już żadnego słowa,
pozostały tylko łzy. Siedziała skulona w kącie, a ciepłe krople spływały po jej policzkach.
Usłyszała słodki szept, znała go.
- Kim jesteś ?
- Mów mi Serce.
- Pięknie - stwierdziła - a jak na mnie się mówi ?
- Jak chcesz się nazywać ?
Cisza.
- Nie wiem. Ja nie wiem !
- Co się stało ?
- Bo...jaa - znów popłynęły słone krople - ja chce się stąd wydostać !
- Nie martw się kochanie, razem nam się uda. Wydostaniemy cię z tego pudła. Poznasz
piękny świat. Wisz kim są ludzie ?
- Nie. Kim ?
- Piękni i kochający. Śmieją się i bawią, są tacy jak ty.
- Jak ja ?
- Jak ty, też jesteś człowiekiem.
- Ja ? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak ty - odparło Serce - muszę iść, ale wrócę moja miła.
Strona: 6/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Dziewczyna nie usłyszała tego głosu przez długi czas. Pielęgnowała w sobie marzenia o
pięknym świecie i równie pięknych ludziach. Czekała. Miesiąc, dwa, wciąż pełna nadziei.
Rok później jej fantazje zostały wysłuchane i wydostała się do świata, którego tak bardzo
pragnęła. Otwarta na wszystkich, powoli oddawała kawałki swojego serca. Nie znała ludzi,
wierzyła w każde ich słowo. Gdy ktoś ją zawiódł, nie wierzyła. Świat jest piękny - mówiła.
Ufała wszystkim i wszystkiemu, sprzedając duszę napotkanemu człowiekowi. Świat był
piękny w jej wyobrażeniu, aż w końcu się nim zachłysnęła. Dusza wyschła, a serce zgubiło
kawałki.
Prawda jest taka, że Serce nie kłamało, było szczere we wszystkim o czym mówiło.
Dziewczyna po prostu nie znała swego rozmówcy. Serce było naiwne i tą naiwność
zaszczepiło Dziewczynie.
Wróciła. Została w pudełku. Okuła się łańcuchami.
I Nigdy, przenigdy nie wróci.
Rozum miał rację.
Świat jest okrutny.
Lecz ludzie nim władają.
To oni są kwintesencją okrucieństwa.
Dlatego nigdy, nigdy nie wrócę.
“Nie ma powrotu.”
- Boje się, spojrzeć ci w oczy.
- Czemu ?
-Widzę w nich to co było, to co utraciłem i to czego mieć nie mogę. Uniosłam głowę, by
napotkać jego spojrzenie.
Ból. Targał nim tak ogromny ból. Łzy spływały po twarzy, by spaść jedna za drugą na
kołnierzyk koszuli. Nie ścierał nich, nie odwrócił się, nigdy nie wstydził się łez. Nigdy.
- Nie mogę mieć Ciebie.
Patrzyłam w jego oczy i nie mogłam zrozumieć tego jak to, nie może ? Może ! Przecież stoję,
tutaj przed nim !
- Czemu ?!
Patrzy na mnie, jego usta drżą, przez moment myślę, że powie “myliłem się” i wszystko
znów będzie jak dawniej, ale jego wyraz oczu się zmienia i tylko mówi.
Strona: 7/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
- Nie mogę.
I odchodzi.
Jestem sama.
Znów.
Uwięziona, przez ciebie.
Siebie.
“Alter ego.”
Opowieść zacznę , jak każdy. Kilka słów i chwil. Wylane łzy, nie potrzebne słowa. Wiele
milczących spojrzeń. Brzmi banalnie, ale to po prostu my. Ludzie. Każdego poranka wstaję
wraz z tobą, wraz z tobą siadam przy stole, czuję zapach owsianki unoszącej się z nad
twojej miseczki, czuję. Czuję wszystko co czujesz i Ty. Patrzę na to co robisz, jakie
podejmujesz decyzje. Wbrew sobie, nie słuchając rozumu, nie słuchając serca. Nie słuchając
Mnie. Większość ignoruje. Większość mnie nie zna. Ty kojarzysz, lecz rzadko zaglądasz. Nie
jestem ukochaną, nie jestem przyjaciółką, matką czy siostrą. Jestem tobą. Oto kim jestem.
Twoim Alter ego. Poznajesz ? Nie ?
Otwórz oczy, zamykając je. Zagub się w myślach, odnajdziesz mnie tam, gdzie znajduje się
twoja dusza. Stoję przed krzesłem, gdzie siedzisz Ty. Gdzie twoje chłopięce oczka wylewają
łzy. Gdzie jako dorosły mężczyzna bijesz się z podjęciem ważnej decyzji. Gdzie twój gniew
wiruje, tworząc burzę, rozwiewając moje włosy. Ja, stoję z uporem i czekam, aby szepnąć Ci
kilka słów, uspokoić, otulić.
Ja, mylnie nazywana intuicją, jestem twoim drugim ja. To ze mną się kłócisz, to mnie nie
słuchasz, to wbrew mnie podejmujesz decyzje.
To mnie zamykasz za dźwiękoszczelną szybą, bym widziała wszystkie twoje czyny, nie
mając na nie żadnego wpływu. Waląc w nią, krzycząc, wylałam niezliczoną ilość łez.
Czasem uchylasz drzwi, spoglądasz zza nich jakbyś bał się zobaczyć potępienia w moich
oczach. Jakbyś bał się, że zacznę krzyczeć. Nie robię tego, milczę. Gdy widzisz, że żaden
dźwięk nie wydostanie się z mego gardła, zamykasz drzwi. Cichutko, tak jak je uchyliłeś.
Pozostawiasz mnie tam gdzie uwięziłeś. Ja, jestem twoim więźniem.
- Rozumiesz ? Więżąc mnie, więzisz siebie. Jeżeli to robisz, to kim jesteś ?! Kim ?!
Nie słyszysz, nie możesz, nie chcesz. Jedyne czego pragnę, to zniszczyć tę szybę. Stłuc.
Patrzeć, na szkło rozpryskujące
się pod moimi dłońmi. Nie bacząc na kawałki raniące moje ciało, brnąc w stronę wolności.
Złudzenie, żyję tym złudzeniem. Nocą, gdy ciemne mary dosięgają mojego serca marzę o
tym dniu. Pragnę jego nadejścia, pielęgnuje to pragnienie. Nie ważne co stanie się potem,
nie ważne gdzie mnie znów uwięzisz. Muszę zobaczyć twoją twarz, gdy się wydostane. Ten
Strona: 8/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
wyraz, twoje usta tworzące napiętą linię, lekko drżące. I oczy, pełne bólu. Oczy, które nie
wiedzą jak mają postąpić. Nader wszystko pragnę by ten moment nadszedł. Patrzę w
ciemność i wiem, że karmię się bajką. Wiem i wciąż to robię. Tylko to pozostało. Tylko to.
“Ty.”
Wczorajszy deszcz zmoczył twoją kurtkę, ale Ty nigdy nie zwracałeś uwagi na te szczegóły.
Brnąłeś przez porywisty wiatr w chaosie swoich myśli. Burząc każdą historię stworzoną
przez los. Każdy moment, każdą chwilę i sekundę swojego życia. Stałam obok ciebie, jak
niewidzialny duch. Bo przecież nim byłam, a wiatr na przekór wszystkim próbował zabrać
mnie ze sobą. Żebym nie widziała. Jak spadasz i nie możesz się podnieść. Wieczne
potępienie dla Twojej duszy, w tym świecie. Sam je wybrałeś. Sam je stworzyłeś. Sam przez
nie znikałeś. Taki byłeś, pomimo, że nie chciałeś. Pomimo wielu prób i wyborów, zawsze
kończyłeś sam i w ostatecznym rozrachunku sam pozostaniesz.
Usiadłeś na schodach. Nie przeszkadza ci, że jest godzina 3.00.
Nie przeszkadza ci, że jest - 10. Nie przeszkadza ci nic, bo nic jest dla ciebie teraz najlepszą
perspektywą. Pośród ciszy, w ciemnościach nocy.
Siedzisz na zlodowaciałych schodach, porywisty wiatr rozwiewa twoje włosy. Usta drżą od
chłodu, od nadmiaru emocji. Zaciągasz się papierosem, który co chwila gaśnie. Siedzisz i
nie potrafisz się zdecydować czy wstać, czy wciąż trwać w tym miejscu. W końcu wybierasz
trwanie. Jestem chaosem i zewnętrzną pustką. Nie poradzę, że nie potrafię przestać, to
silniejsze ode mnie. Chyba już nie jestem panem swojego losu, może mi się wydaje.
Siedzisz patrząc w jeden punkt na bezgwiezdnym niebie. Czasem jakiś człowiek przejdzie
obok ciebie i całą swą drogę zastanawia się kim jesteś i czemu tutaj siedzisz, a później
wkłada klucz do zamka, otwiera drzwi i wchodzi do ciepłego domu.
Może ktoś na niego czeka, a ty siedzisz nikogo nie zauważając, nikogo nie chcąc, bo to
czego pragnąłeś już dawno odeszło.
Opuściłem was w najważniejszych chwilach, więc wy opuściliście mnie na zawsze. I nic
czego bym cie próbował tego nie zastąpiło. Nic.
Wstajesz i odchodzisz. Krok za krokiem podążasz w nieznane. Nie wiem czy ponownie cię
zobaczę, ale wiem, że ty jak każdy samotnik pragniesz tylko jednego. Cichej samotności.
“Kim jesteś…”
W grudniowy wieczór idę do parku. Nie zważam na chłód, na ogarniającą mnie ciemność. Po
prostu siadam na starej ławce.
Gdzie jesteś teraz Ty ? Przede mną kościół. Tutaj, od stu lat biją dzwony.
Tutaj, od stu lat w murach rozbrzmiewa modlitwa. Tutaj, od stu lat co niedzielę spotykają
się ludzie. Tutaj, od stu lat odbywa się spowiedź. Kim jesteśmy w tym budynku ? Kim jesteś
Ty ? Czemu wiara z dnia na dzień staje się pusta ? Próżna, tylko na pokaz ? Jeżeli tu
Strona: 9/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
przychodzisz nie dla wiary, to po co ? Dlatego by inni cię widzieli ? To jest absurd, że
musimy żyć w świecie gdzie wiara jest bezwartościowa. W tym budynku jak na wybiegu,
każdy spogląda na innych. Czemu deprawuje się wiarę ? Boże, gdzie jest moje miejsce…
Pośród starych ławek, pośród tak wielu twarzy, gdzie jestem ja ? Gdzie powinnam usiąść,
kiedy nawet wejść nie potrafię. Sama w miejscu zwanym kościołem,próbuje odnaleźć Ciebie.
Przecież Ty jesteś wszędzie. Więc gdzie jesteśmy Ty i ja ? Wiara. Jest siłą, ale i
niszczycielem. Modlitwa. Rozmową, zbyt często bezmyślnie wypowiadaną. Czy istniejesz ?
Czy jesteś tylko tworem ludzkiego umysłu. By uzasadniać zbrodnie. Obarczać Ciebie winą
za niepowodzenia. Mieć nadzieję. Wiara w cokolwiek daje siłę. Sprawia, że należysz do
jakiejś wspólnoty. Więc jeżeli to prawda i jesteś ze mną.
Pytam, gdzie jesteśmy ja i Ty ? Gdzie jest moje miejsce w Twoim świecie ? Moja własna
ławka. Gdzie....
“Ciemno zielona.”
Wróciłeś. Była godzina 00.16. Zapamiętałam ją po było okropnie ciemno. Zapamiętałam ją
bo zimna tej nocy wróciła na dobre. Zapamiętałam ją bo… butelka była zielona. Ciemno
zielona. Nigdy nie przyniosłeś butelki w takim kolorze. Zapamiętałam ją bo było z tobą o
wiele gorzej. Spadałeś w dół, tak głęboko w dół, a ja nic nie mogłam zrobić. Nic. Mogłam
tylko stać i patrzeć. To milczenie rozdzierało mnie od środka, ale gdy chciałam coś
powiedzieć żadne słowa nie wydostały się z moich ust. Żadne.
Stałeś tam, unosząc butelkę do ust. Piłeś, alkohol spływał po brodzie mocząc ubranie. W
końcu trafiłeś do konta przy łóżku. Tuląc butelkę jak niemowlę. Zasnąłeś z uśmiechem na
ustach. Do tej pory nie wiem czemu się uśmiechałeś.
Strona: 10/10
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl

Podobne dokumenty