listopad 2012
Transkrypt
listopad 2012
Słów kilka o fakultetach – s. 10 AGH zdominowało Polski Sport Akademicki! – s. 23 ISSN 1899-2536 miesięcznik listopad 2012 Witajcie! Listopad już za pasem, a pogoda za oknami nie zachęca do spacerów. Dlatego też, jest to dobry moment na sięgnięcie po BIS i pogrążenie się w lekturze! A w tym numerze przygotowaliśmy dla Was jak zwykle wiele ciekawych tekstów. Z przymrużonym okiem przyjrzymy się także przedmiotom humanizującym i dowiemy się czego „techniczni” mogą się dzięki nim dowiedzieć. Jak zwykle znajdziecie w numerze także nasze stałe działy – ciekawostki technologiczne w TECHinfo, podróże po Krakowie w „Tramwajem na spacer” oraz wiele nowinek ze świata kariery. Niestety, w artykule „Nowy-stary przewodniczący”, który ukazał się w poprzednim numerze, pojawił się błąd, za który w imieniu Redakcji bardzo przepraszam. Szanowna Pani Prorektor Anna Siwik została przemianowana w nim na Prodziekana. Było to niedociągnięcie ze strony BIS AGH, za które pragniemy w tym miejscu bardzo przeprosić. Redaktor Naczelna Małgorzata Wojtasik www.bis.agh.edu.pl Biuletyn Informacyjny Studentów AGH: www.bis.agh.edu.pl Samorząd Studentów AGH ul. Czarnowiejska 32a, 30-059 Kraków Redaktor Naczelna: Małgorzata Wojtasik Zastępca Redaktora Naczelnego: Janusz Kamieński Redakcja: Kinga Chołota, Janusz Kamieński, Mikołaj Kostka, Kamila Kośka, Renata Kozień, Jarosław Lewicki, Anna Mikulska, Monika Pabian, Jacek Rakiej, Iwona Suwara, Martyna Stefańska, Marta Szafraniec, Aleksandra Wielek, Małgorzata Wojtasik, Michał Zając, Katarzyna Zięba, Magdalena Żaba Korekta: Monika Rosa Fotoedytor: Maciek Woźniak Dział reklamy i promocji: Katarzyna Zięba, Małgorzata Budas Zdjęcie na okładce: KSAF AGH Michał Mach Redaktor techniczny: Piotr Góral Kontakt: [email protected] Nakład: 2500 bezpłatnych egzemplarzy Numer zamknięto 31 października 2012 roku. Redakcja zastrzega sobie prawo do zmieniania tytułów i adiustacji tekstów. Za treść ogłoszeń i reklam redakcja nie odpowiada. Nie zamówionych materiałów nie zwracamy. fot. KSAF AGH Maciej Woźniak Spis treści: AKTUALNOŚCI AGHinfo ABC młodego Project Managera Nie bądź goły na uczelni! Pnij się w górę z Sakwą! KARIERA Net Met starts now! Przekraczaj granice z IAESTE Poszukiwani: mężczyźni do zadań specjalnych Targi Pracy AGH – – – – 4 5 6 7 – 8 – 8 – 8 – 9 SPOŁECZEŃSTWO Słów kilka o fakultetach Are U BLABEL? Erasmus is not dead Tramwajem na spacer – 10 – 12 – 13 – 14 NAUKA I TECHNIKA TECHinfo Internet w formie KULTURA Zasmakuj w kulturze Recenzje książkowe Recenzje muzyczne Recenzje filmowe – 15 – 16 – 18 – 19 – 20 – 21 SPORT Derbowe zmagania AGH zdominowało Polski Sport Akademicki! – 22 – 23 ROZRYWKA Jubileusz Kościoła Biurokracji – 24 aktualności AGH Info Opracowała: Anna M. Mikulska Zaostrzone przepisy na MS AGH W związku z „incydentem babilońskim” od początku października Władze Miasteczka Studenckiego AGH postanowiły wprowadzić bardziej restrykcyjną politykę wobec jego mieszkańców. Studenci m.in. muszą legitymować się za każdym razem przy wejściu do akademika i zawsze schodzić po swoich gości. Te oraz inne sankcje (zakaz trzymania grilli w akademiku; zaostrzenie przepisów dotyczących nocowania gości etc.) mają za zadanie zapobiec wszelkim aktom wandalizmu i przemocy. Przypominamy, że na początku roku akademickiego nieznany sprawca wrzucił do windy 15-piętrowego akademika „Babilon” palące się krzesło. Pożar opanował cały szyb. Straty spowodowane październikowym incydentem w windzie są szacowane na 150 000 złotych. Zaostrzone reguły mieszkania na Miasteczku Studenckim będą obowiązywać do odwołania. Ruszyła IV edycja ADAPTERA „Adapter” jest programem adaptacyjnym skierowanym wyłącznie do studentów AGH. Składający się na niego cykl szkoleń i warsztatów ma za zadanie pomóc wszystkim studentom, którzy mają problem z adaptacją do nowego środowiska, pracą w grupie, nie potrafią zarządzać swoim czasem i finansami, czy też nie radzą sobie ze stresem. Warsztaty poświęcone tym i innym zagadnieniom natury społeczno-psychologicznej mają za zadanie nie tylko pomóc potrzebującym studentom, ale również odnaleźć przyczyny tych częstych problemów. Wszystko po to, aby żyło nam się łatwiej i lepiej. Szkolenia będą prowadzone jeszcze do końca listopada. Zapisy, harmonogram oraz więcej informacji na ich temat 4 BIS - listopad 2012 znajdziesz na stronie internetowej programu: www.adapter.agh.edu.pl “MARS atakuje”! Korporacja MARS Polska po raz kolejny zaprasza wszystkich studentów do wzięcia udziału w Akademii Wiedzy Praktycznej. Projekt ten jest oparty na cyklu otwartych wykładów i warsztatów z zakresu marketingu, finansów, HR, logistyki, inżynierii lub sprzedaży. Zapisy startują już 1 listopada. Szczegóły znajdziesz na: www.marskariera.pl Ruczaj będzie odcięty do 15. listopada Jeszcze do 15. listopada mieszkańcy krakowskiego osiedla Ruczaj będą mieli bardzo utrudnioną drogę do domu. W związku z rozbudową połączenia tramwajowego od 15. października nie jeździ tam żadna z trzech stałych linii tramwajowych. Mimo ogromnych utrudnień w postaci przesiadek i wydłużenia czasu dojazdu nie ustanowiono autobusów zastępczych. Należy pamiętać, że bilety okresowe, które zostały wykupione na zawieszone linie (nr 12 i 18) upoważniają pasażerów do przejazdu na tej samej trasie innymi środkami komunikacji miejskiej. Dodatkowo, w przypadku linii nr 15 bilety te zachowują ważność zarówno na stałej, jak i zmienionej trasie linii. Możemy mieć tylko nadzieję, że prace remontowe zostaną ukończone w terminie, a miesiąc cierpień mieszkańców tej dzielnicy zostanie wynagrodzony nowymi, dobrymi połączeniami komunikacji miejskiej. aktualności ABC młodego Project Managera Wiesz co wspólnego mają ze sobą Steve Jobs, Bill Gates i Mark Zuckerberg? Wszyscy z nich osiągnęli sukces i połączyło ich bycie świetnymi project managerami. Ci którzy w przyszłości mogą dołączyć od ich grona, wzięli udział w tegorocznej edycji projektu Akademia Młodego Project Managera. Stowarzyszenie Studentów BEST AGH Kraków, Fundacja dla AGH oraz Grupa PM, która specjalizuje się w szkoleniach oraz wdrażaniu metod zarządzania projektami, przygotowali dla wszystkich spragnionych wiedzy menadżerskiej drugą edycję Akademii Młodego Project Managera. Poprzednia odsłona wydarzenia cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, wzięło w niej udział ponad 250 osób. Po sukcesie ubiegłorocznej edycji i sporej frekwencji, postanowiliśmy zwiększyć zakres projektu. W związku z tym, w tym roku na wykłady zaprosiliśmy aż 450 studentów gotowych na poszerzenie swojej wiedzy z tematyki zarządzania projektami. Nasza inicjatywa została dostrzeżona i poparta honorowym patronatem przez JM Rektora Akademii Górniczo-Hutniczej, profesora Tadeusza Słomkę, a także przez jego poprzednika – profesora Antoniego Tajdusia. Szkolenia dla najlepszych Akademia Młodego Project Managera to cykl wykładów i warsztatów dotyczących tematyki zarządzania projektami i umiejętności miękkich. Kurs ma charakter praktyczny i jest adresowany do studentów ostatnich lat studiów. Wykłady poprowadził Paweł Schmidt, doktor nauk technicznych, wykładowca na Politechnice Wrocławskiej oraz metodyk zarządzania projektami na UE oraz AGH w Krakowie. Doktor Schmidt jest akredytowanym trenerem PRINCE2® oraz certyfikowanym kierownikiem projektów IPMA. Po zaznajomieniu się z porcją teorii na dwóch wprowadzających wykładach, studenci mieli szansę wzięcia udziału w drugim etapie rekrutacji. Jego pomyślne przejście, gwarantowało udział w weekendowych warsztatach prowadzonych przez specjalistów z Grupy PM. Uczestnicy otrzymają certyfikaty potwierdzające ich umiejętności w dziedzinie zarządzania projektami, które z pewnością wzbogacą każde CV. Perspektywy Dlaczego warto zainteresować się tematyką zarządzania projektami? Umiejętności z tego zakresu są obecnie jednymi fot. materiały organizatorów z najbardziej pożądanych na rynku pracy. Pozwalają na zaplanowanie procesu wytwarzania czy wprowadzania produktu na rynek od początku do końca. Specjalista posiadający świadomość kontroli nad postępującymi po sobie etapami projektu jest w stanie odpowiednio wcześnie wyeliminować prawdopodobieństwo niepowodzeń, zmniejszyć koszty oraz usprawnić wdrażanie produktu na rynek. Zapotrzebowanie na osoby zarządzające projektami stale rośnie. Coraz częściej pracodawcy wymagają od swoich pracowników, poza wiedzą specjalistyczną, kompetencji zarządczych oraz umiejętności miękkich. Konkursy Dla uczestników i wszystkich entuzjastów tegorocznej edycji Akademii Młodego Project Managera, organizatorzy przewidzieli konkurs. Dwóch laureatów otrzyma główną nagrodę – udział w certyfikowanym Kursie Zarządzania Projektami w metodyce PRINCE2® zakończony certyfikowanym egzaminem na poziomie Foundation o wartości 3630 złotych! Fundatorem nagród jest Grupa PM i Fundacja dla AGH. Więcej informacji znajdziecie na naszej stronie internetowej: www.ampm.best.krakow.pl. Kolejna AMPM już za rok Zainteresowanie Akademią Młodego Project Managera wśród studentów przerosło nasze oczekiwania. Wszystkie miejsca na auli Centrum Dydaktyki AGH – U-2 zostały zajęte zaledwie w kilka dni po rozpoczęciu rejestracji na wykłady. Jesteśmy z tego powodu bardzo dumni. Mamy nadzieję, że nie zawiedziemy Waszych oczekiwań i kolejna edycja AMPM będzie się cieszyła równie dużym powodzeniem. Relacje z wykładów możecie śledzić na bieżąco na profilu www.facebook.com/Akademia.Mlodego.Project.Managera, a także na stronie www.ampm.best.krakow.pl BIS - listopad 2012 5 aktualności Nie bądź goły na uczelni! Cierpisz na nadmiar wolnego czasu? Chcesz robić coś więcej niż tylko studiować? A może zależy Ci na wzbogaceniu CV? Jeżeli przynajmniej na jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to niezawodny znak, że powinieneś wzbogacić swój rozkład zajęć o działalność w którejś z organizacji studenckich, a jest w czym przebierać! niczo-Hutniczej, podczas którego przedstawiciele organizacji studenckich reklamują i prezentują charakter swojej działalności szerszemu gremium. Stowarzyszenia oferują szeroki wachlarz możliwości współpracy dla osób pragnących poszerzać swoje zainteresowania, poznawać nowych cie- Renata Kozień Właśnie dla takich ambitnych i pozytywnie zakręconych studentów, 25 października w uczelnianym klubie Studio, URSS AGH po raz piąty przygotował TOS czyli Targi Organizacji Studenckich. Przez 4 godziny do Waszej dyspozycji było ponad 25 organizacji studenckich o różnorodnym profilu działalności: od mediów (BIS AGH, URSS TV, KSAF, Radio17) zaczynając przez koła naukowe, artystyczne, wolontariaty (GeoFon, ORAGH, Stowarzyszenie WIOSNA) na typowo sportowych (AKP Krab, SKT AGH) grupach kończąc. Odwiedzających nie brakowało, a każdy zainteresowany miał w czym wybierać! Prócz możliwości porozmawiania z członkami organizacji, studenci mogli wziąć udział w sesji zdjęciowej, w licznych konkursach (organizowanych także przez naszą redakcję), spróbować ognistego sosu salsa, oglądnąć ciekawe prezentacje multimedialne. Czym jest TOS? Jest to projekt skierowany do wszystkich studentów Akademii Gór- kawych ludzi czy chcących doświadczyć czegoś nowego. Wszyscy odwiedzający targi oprócz naręcza gadżetów reklamowych i wielu innych atrakcji otrzymali niezbędne informacje dotyczące celu i sposobu ich działania, a także planowanych rekrutacji. Dla kogo? Dla wszystkich chętnych bez względu na rok studiów, których nie satysfakcjonuje bierne przeżycie 5 lat. Jak zapewniają organizatorzy, nigdy nie jest za późno na rozpoczęcie dodatkowej działalności. Oczywiście największe pole manewru mają studenci pierwszych dwóch lat, ale dyskryminacji w tej dziedzinie nie ma, a aktywność w tego typu stowarzyszeniach to doskonała szansa na zdobycie nowych umiejętności i doświadczeń. Warto też dodać, że wzmianka w CV o takiej działalności dobrze widziana jest u przyszłych pracodawców ponieważ przedstawia nas ona jako osoby wyjątkowo zorganizowane i potrafiące współpracować w grupie. Jeżeli przegapiliście tegoroczny TOS – nie martwcie się, za rok wystartuje kolejna edycja, na którą już teraz zapraszamy! 6 BIS - listopad 2012 fot. KSAF AGH Maciej Woźniak aktualności Pnij się w górę z Sakwą! Turystyka górska i wspinanie, to główne zainteresowania członków Sekcji Akademickiej Klubu Wysokogórskiego AGH (SAKWA). Sekcja jest otwarta na wszelkie aktywności związane z górami, dlatego w jej szeregach znaleźć można także narciarzy, biegaczy górskich maratonów, amatorów nocnych wypadów do jaskiń, jak i osoby, które dopiero zaczynają swoją górską przygodę. Jeśli chcesz piąć się wysoko, koniecznie dołącz do nas! Michał Pietrus Wyprawy Sekcja istnieje już od 15 lat, początkowo jako oddział Krakowskiego Klubu Wysokogórskiego, a dziś już jako odrębna organizacja, podtrzymująca jednak tradycje swojej poprzedniczki. W tym czasie Sakwowicze wzięli udział w wyprawach w góry m.in. Kirgizji, Rosji, Ekwadoru, czy Gruzji. Często odwiedzali również Alpy, a przede wszystkim Tatry, które są Sakwie bardzo bliskie. Część członków, związanych ze wspinaczką skałkową, poza wypadami w bliskie rejony Jury Krakowsko-Częstochowskiej kieruje również swoje działania poza granice kraju odwiedzając np. Chorwacką Paklenicę. Także zyskujące w ostatnich latach na popularności rowery Enduro i XC spowodowały, że w szeregach Sekcji pojawiają się osoby uprawiające kolarstwo górskie w różnych odmianach. Niezależnie jednak od rodzaju zainteresowań Sakwowiczów, często podczas czwartkowych spotkań organizowane są slajdowiska i prelekcje, w czasie których prezentowane są zdjęcia z ich wypraw i wyjazdów. 15 lecie Sekcji Ten rok jest dla Sakwy wyjątkowy, ponieważ mija właśnie 15 lat od jej założenia. Z tej okazji, 20 października w auli budynku U2 AGH odbyła się konferencja górska „Całe życie pod GÓRY”, która była jednocześnie kulminacją obchodów jubileuszu. Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała, ponieważ piękne, bezchmurne niebo za oknem nie zachęcało do pozostania w mieście. Pierwszy z prelegentów, Piotr Milaniak, jadąc rowerem z Mszany Dolnej(!) miał niegroźny wypadek, w związku z czym harmonogram uległ niewielkim zmianom. Patrycjusz Dudek i Tomasz Postawa dotarli jednak na czas i opowiedzieli o ostatnim wspinaczkowym wyjeździe do Turcji. Następnie Jakub Gałka i Piotr Picheta zaprezentowali premierowy pokaz filmu „Sath Marau – Seven Killed”, będący paradokumentem z wyprawy na dziewicze wierzchołki w Karakorum Zachodnim. Kolejny prelegent Piotr Milaniak zaprezentował slajdy z samotnej rowerowej wyprawy do Chile, na płaskowyże Puna de Atacama oraz Altiplano. Swoje dokonania przedstawili również: Jan Kuczera, który opowiedział o swojej wyprawie na Grenlandię, a także Ola Dzik (wyprawa do Chin) i Marcin 'Yeti' Tomaszewski (podróż do Ziemi Baffina). Sobotnie obchody XV-lecia Sakwy zakończyło wręczenie nagród dla zwycięzców konkursu i nadzieja na kolejne lata owocnej współpracy i podejmowania nowych, coraz ambitniejszych wyzwań. 15 szczytów na 15 lecie Jubileusz XV-lecia Sekcja uczciła dodatkowo w bardzo niebanalny sposób. Jej członkowie zrealizowali w tym roku projekt polegający na zdobyciu 15 najwyższych szczytów tatrzańskich (Wielkiej Korony Tatr oraz Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego) na 15-lecie istnienia SAKWy. Projekt, mimo wzlotów i upadków, udało się zrealizować dokładnie w miesiąc od dnia 26 sierpnia, podczas którego udało się Sakwowiczom zdobyć 13 z 15 wierzchołków. W projekt zaangażowała się grupa aż 19 Sakwowiczów, przejeżdżając w sumie około 3000 km, przede wszystkim podczas dojazdów na Słowację. Projekt był bardzo ambitny i trudny z uwagi na powagę przedsięwzięcia i ilość wierzchołków do zdobycia (na 12 z 15 szczytów nie prowadzą znakowane ścieżki turystyczne). Pomimo wielu trudności udało się go ukończyć z sukcesem. Działając w jednym celu, często w małych zespołach 2-3 osobowych, lecz pod wspólnym szyldem, realizując jednocześnie swoje pasje, uczestnicy mogli także lepiej się poznać i zintegrować. Sakwowicze Sakwa jednak, to nie tylko szansa na realizację swoich pasji, ale przede wszystkim wspaniali ludzie, którzy ją tworzą. Wspólne rozmowy, organizowanie wyjazdów w góry czy na skałki podkrakowskie, wyjścia na ścianę wspinaczkową, albo po prostu dzielenie się własnymi doświadczeniami, to właśnie esencja tej organizacji. Sekcja ta, to idealne miejsce do realizacji wspinaczkowych pasji, można tu zawsze znaleźć ludzi, którzy będą chętni do wzięcia udziału w najtrudniejszej i najdalszej górskiej wyprawie. Jeśli kochasz góry – koniecznie dołącz do SAKWy! BIS - listopad 2012 7 kariera Poszukiwani: mężczyźni do zadań specjalnych Poszukiwani są mężczyźni: młodzi, zmotywowani, odważni, cierpliwi, nie bojący się wyzwań, o naturze „super bohatera”. Jeśli zaliczasz się do tej grupy, nie czekaj, zgłoś się już teraz! Rusza kampania „Zostań wolontariuszem AKADEMII PRZYSZŁOŚCI”! Katarzyna Zięba AKADEMIA PRZYSZŁOŚCI to całoroczny program edukacyjny dla dzieciaków, które na co dzień słyszą „nie rokujesz”, „nic z Ciebie nie będzie”. To właśnie wyzwanie dla Tutora. Wolontariusz, zwany w AKADEMII tutorem, pracuje z dzieckiem raz w tygodniu przez cały rok szkolny, pomagając mu w pokonywaniu szkolnych, codziennych zmagań. Jak podkreśla Anna Wilczyńska, dyrektor projektu, AKADEMIA to nie są korepetycje – Pomagamy dzieciom w potrzebie, które mimo młodego wieku, mają za sobą trudną historię. Dzieciom potrzebującym nie tyle rzeczy, co człowieka, który w nie uwierzy. Tym człowiekiem jest właśnie wolontariusz. Mężczyźni pilnie poszukiwani Czas zerwać ze stereotypami. Czemu wolontariusz pomagający dzieciom musi być kobietą?! Mężczyznom nie brakuje przecież ani inteligencji, determinacji ani wyrozumiałości czy zdolności interpersonalnych. Potwierdza tę tezę również fakt, że wiele tzw. coachów lub profesjonalnych trenerów to przedstawiciele gatunku męskiego. Nic więc dziwnego, że w tym roku AKADEMIA stawia na facetów: Do tej pory około 90% naszych wolontariuszy stanowiły kobiety. W tym roku oczywiście też je zapraszamy, ale wyraźnie mówimy: AKADEMIA to też projekt dla odważnych facetów, więc jeśli stawiasz sobie wysoko poprzeczkę, lubisz wyzwania i masz pasje, którymi chcesz się dzielić, to u nas się odnajdziesz! – mówi Jacek Mech, koordynator regionalny w Krakowie. Zostań superbohaterem Pierwiastek męski w życiu każdego dziecka jest równie istotny jak kobiecy. Od lat wiedzieli już to Chińczycy pojmując ideał, symbol harmonii jako Yin i Yang. Dzieciom w AKADEMII brakuje często męskiego wzorca w rodzinie do pełni równowagi. Te braki szczególnie odbijają się na chłopcach. 8 BIS - listopad 2012 Wolontariusze, pracując z nimi, pokazują pozytywne wzorce wyniesione z domu. Mateusz – wolontariusz AKADEMII mówi: Kiedy szedłem do AKADEMII, myślałem, że jest to zajęcie dla dziewczyn. Teraz wiem, że praca z dzieckiem to wyzwanie i zajęcie, które daje mi ogromną satysfakcję. To naprawdę fajne uczucie, gdy widzę, że mój uczeń nauczył się dzięki mnie tabliczki mnożenia. 3 kroki do bycia superbohaterem Tutorem może być każdy student. Droga do zostania Tutorem jest krótka i zawiera się jedynie w trzech krokach. (1) Wystarczy wejść na stronę www.akademiaprzyszlosci.org.pl. (2) W zakładce „Zostań Tutorem” należy wypełnić formularz aplikacyjny. (3) Wypełniając formularz należy wybrać dogodny termin na rozmowę rekrutacyjną z koordynatorem regionalnym. Nic prostszego. Nabór trwa do połowy listopada. Podejmiesz wyzwanie? Net Met starts now! Chcesz wziąć udział w otwartych warsztatach za free, poznać nowych ludzi kipiących entuzjazmem i chęcią działania, którzy robią coś poza studiami? Mamy dla Ciebie idealne rozwiązanie! Małgorzata Budas Wraz z początkiem roku akademickiego krakowski oddział AEGEE wziął się ostro do pracy! W dniach 16–18 listopada w Krakowie odbędzie się Międzynarodowy Kongres Studencki Networking Meeting po hasłem: „Follow the White Rabbit – Follow the Inspiration!”. Weźmie w nim udział 150 studentów z całej Polski i Europy. Takie spotkanie od- Przekraczaj granice z IAESTE Chcesz zwiedzać świat i poznawać ciekawych ludzi, a dodatkowo nabywać doświadczenie zawodowe i szkolić język? Praktyki z IAESTE idealnie łączą w sobie te 2 pierwiastki. Dzięki organizacji IAESTE możesz wyjechać na praktykę do blisko 90 krajów świata. Weź udział w rejestracji, a może to właśnie Ty odbędziesz podróż do jednego z nich. Nie musisz się martwić o mieszkanie, ponieważ IAESTE gwarantuje Ci zakwaterowanie. Problem kosztów utrzymania też jest rozwiązany, ponieważ firmy biorące udział w programie praktyk IAESTE wypłacają wynagrodzenie, które w zupełności wystarcza na utrzymanie się w danym kraju. Pomyśl o swojej przyszłości już dziś! Zwiedzaj świat, zdobywając jednocześnie doświadczenie zawodowe. Odwiedź stronę internetową www.iaeste.agh.edu.pl lub śledź profil IAESTE na Facebooku, aby nie przeoczyć żadnej ważnej informacji. Pamiętaj! Twoja przyszłość zależy tylko od Ciebie! bywa się dwa razy w roku dzięki lokalnym oddziałom AEGEE. Głównym celem projektu jest promowanie idei wolontariatu w organizacjach nonprofit, ma on również inspirować młodych ludzi do działania, często poza utartymi schematami. Na uczestników kongresu czekają profesjonalne szkolenia i warsztaty. To spotkanie to również wykłady obejmujące: efektywne zarządzanie projektem i organizacją, budowanie pozycji lidera, działania z zakresu public relations, pozyskiwanie funduszy, tożsamość europejską oraz zrównoważony rozwój Europy. Jeśli interesuje Was ten projekt, więcej informacji znajdziecie na stronie: www.aegee.krakow.pl. kariera Targi Pracy AGH Targi Pracy Akademii Górniczo-Hutniczej to rozpoznawalne i cenione przez pracodawców wydarzenie, co potwierdza liczba ponad 60 wystawców. Do udziału w targach są zapraszane przedsiębiorstwa wyróżniające się etyczną polityką kadrową i oferujące atrakcyjną ścieżkę rozwoju zawodowego. Grażyna Śliwińska Zdarza się, że zainteresowanie firm gotowych na przyjazd do Krakowa niejednokrotnie przewyższa możliwości powierzchniowe ekspozycji wystawowej, bowiem w targach biorą udział przedstawiciele nie tylko lokalnych przedsiębiorstw, ale także usytuowanych na terenie całej Polski oraz poza granicami kraju. W większości przypadków jeden wystawca reprezentuje kilka oddziałów i jednocześnie prowadzi dla nich akcje rekrutacyjne. Oferta targowa jest bardzo różnorodna, adresowana zarówno do studentów, jak i absolwentów, bowiem pracodawcy cenią sobie możliwość bezpośredniej rozmowy, a następnie rekrutacji najlepszych specjalistów na rynku. Z roku na rok przybywa wystawców z długofalową polityką zatrudnieniową, przygotowaną specjalnie dla studentów i absolwentów kierunków technicznych oraz ścisłych. Wielu pracodawców dobiera swoje kadry już na wczesnym etapie edukacji i zachęca do udziału w programach praktyk czy staży. Dla studentów to doskonała okazja na zaznajomienie się z przedsiębiorstwem, zdobycie doświadczenia zawodowego, poznanie kultury organizacyjnej firmy, bądź uzyskanie praktycznych wskazówek ułatwiających wybór specjalizacji lub kierunku studiów uzupełniających. Praktyka lub staż studencki to także niejednokrotnie pierwszy krok do zaprezentowania się pracodawcy w kontekście przyszłych planów związanych z zatrudnieniem. To także informacja dla studenta, który w niedalekiej przyszło- ści będzie decydował o wyborze firmy i rodzaju podejmowanej pracy. Dla studentów ostatnich lat oraz absolwentów najbardziej atrakcyjne są oferty pracy zgodne z posiadanymi kwalifikacjami, co zapewnia 80% wystawców jesiennej edycji Targów Pracy AGH 2012. Do udziału w targach zaprasza się również pracujących absolwentów z doświadczeniem, którzy noszą się z zamiarem zmiany miejsca zatrudnienia. Oferty przedsiębiorstw niemogących wziąć udziału w wydarzeniu będą dostępne przy stoisku Centrum Karier AGH, przy którym także będą prowadzone zapisy na bezpłatne szkolenia oraz konsultacje z doradcą zawodowym (m.in. sprawdzanie CV i listu motywacyjnego). W trakcie trwania targów odbędą się jak co roku prezentacje firm, które planują szeroko zakrojone procesy rekrutacyjne na wiele stanowisk. Wartością dodaną targów jest jedyna w swoim rodzaju okazja bezpośredniej wymiany informacji pomiędzy poszukującym pracy i pracodawcą, a dodatkowym atutem jest jedność miejsca, czasu i akcji. To sprawia, że uczestnik targów w jednym dniu i w jednym miejscu może na neutralnym gruncie spotkać się i porozmawiać z przedstawicielami kilkudziesięciu przedsiębiorstw z różnych regionów Polski, Europy i Azji. Tego rodzaju bezpośrednia konfrontacja umożliwia uzyskanie z tzw. „pierwszej ręki” najbardziej aktualnych informacji o firmie, prowadzonych przez nią procedurach i planach rekrutacyjnych oraz o oczekiwaniach stawianych potencjalnym pracownikom. Daje to jedyną w swoim rodzaju sposobność weryfikacji posiadanych kwalifikacji i kompetencji w kontekście wymagań pracodawców oraz wolnorynkowych zasad obecnego rynku pracy. Ważna jest także umiejętność nawiązania rozmowy wstępnej z pracodawcą, czyli przedstawienie się oraz wyrażenie swojego zainteresowania podjęciem pracy, odbyciem praktyki czy stażu. Studenci z roku na rok są coraz lepiej są przygotowani do tego typu kontaktów, ale zdarza się, że wskutek roztargnienia ucieka im słowo klucz, np. „dzień dobry”. Może się także zdarzyć, że kandydat będzie musiał porozumieć się z pracodawcą nie władającym naszym rodzimym językiem. Dobrze więc się wcześniej do tego przygotować, bowiem często to element zaskoczenia jest czynnikiem dezorganizującym wypowiedź. Zachęcając studentów i absolwentów do aktywnego udziału w targach, proponuję jeszcze przed wydarzeniem zapoznać się z ofertą firm, która umieszczona jest na stronie www.ck. agh.edu.pl/targi. W części poświęconej wystawcom prezentowane są opisy przedsiębiorstw oraz ich oferty rekrutacyjnej. Ułatwi to wybór interesującego stoiska, a rozmowa nie będzie nosiła znamion przypadkowości. W sytuacji, gdy firma nie zgłasza zapotrzebowania na danego specjalistę, nie należy rezygnować, a zapytać, czy nie przewiduje tego w najbliższym czasie. Opis wystawców jest także zamieszczony w bezpłatnym katalogu targowym dostępnym w dniu wydarzenia. Na targi należy się wybrać z wcześniej przygotowanym i wydrukowanym CV. Pisemne zestawienie kwalifikacji i umiejętności kandydata ułatwia prowadzenie rozmowy oraz zostawia ślad po jej odbyciu. Niektóre firmy mają swoje arkusze aplikacyjne, można je wypełnić już na targach i wręczyć pracodawcy, albo dosłać je pocztą. Pamiętajcie, że aktywny udział w targach sprzyja wymiernym efektom na rynku pracy. Powodzenia! Szczegółowy wykaz wystawców wraz z ofertą i prezentacjami firm: www.ck.agh.edu.pl/targi TARGI PRACY Akademii Górniczo-Hutniczej 8 LISTOPADA 2012 Akademia Górniczo-Hutnicza, Kraków Al. Mickiewicza 30, paw. A0 (główny budynek uczelni) Godz. otwarcia 10:00 – 17:00 BIS - listopad 2012 9 społeczeństwo Słów kilka o fakultetach Fakultet – niby nic nie znaczące słowo, w zasadzie przedmiot jak każdy inny, a często o wiele łatwiejszy do zaliczenia, mimo to duża liczba technicznych uważa, że jest on całkowicie nieprzydatny... Dlaczego? Najczęstsze informacje, które można usłyszeć po pytaniu „Który fakultet wybierasz?” to: „A który jest najłatwiejszy do zaliczenia?” albo „A na który nie trzeba chodzić?” Monika Pabian Chyba nie tak w zamyśle miała wyglądać idea przedmiotów humanizujących na uczelni wyższej. Jak więc obecnie przedstawia się ta cała sytuacja z fakultetami? Na wielu kierunkach istnieją zarówno fakultety, jak i przedmioty humanizujące. O ile te pierwsze są związane zazwyczaj w jakimś stopniu z profilem danego wydziału to te drugie, jak sama nazwa wskazuje, skupiają się na zdobywaniu oświeceniowych umiejętności przez studentów kierunków technicznych w celu poszerzenia ich horyzontów i pogłębienia wiedzy o świecie. Większość osób zgodnie twierdzi jednak, że podchodzi się do nich w zdecydowanej większości trochę po „macoszemu” i w wielu przypadkach mogłyby być one prowadzone w sposób bardziej zajmujący. Tematyka przedmiotów humanizujących według mnie jest kompletnie niedostosowana do potrzeb rynku. Do niczego nie przydadzą mi się Religie Świata, czy fakultet dotyczący miłości. Takie zajęcia powinny dotyczyć raczej bardziej praktycznych rzeczy jak zarządzanie czasem, zarządzanie zespołem i być prowadzone w ciekawszej formie. Może jakieś case stu- 10 BIS - listopad 2012 dy? – proponuje Szymon, student IV roku Automatyki i Robotyki. Sama idea humanizujących przedmiotów jest może i dobra. Bez sensu jest za to forma i treść zajęć – dopowiada. Jakie to przedmioty? Istnieje duża pula przedmiotów obieralnych, co roku poszerzana i modyfikowana w zależności od zapotrzebowania i zainteresowania. Wśród przedmiotów humanizujących są to m.in. przedmioty związane z kierunkami filozofii, psychologią, wiedzą o nauce, dziedzictwem kulturowym Europy czy negocjacjami. Można by rzec, że każdy student ma szansę znaleźć wśród nich coś dla siebie. Ale czy na pewno? Faktem jest niestety, że dla studenta kierunku technicznego nauka o meandrach socjologii, psychologii, albo nowej duchowości to jak rozprawa filozoficzna o nieistniejącej całce. Choćby zajęcia były naprawdę ciekawe, zawsze w głowach – jakże bardzo przypominających w tej chwili „homo economicus” studentów – pojawia się myśl: „Na co mi się przyda ta wiedza na mojej ścieżce kariery?”. No właśnie, na co? Poszerzanie swojej wiedzy, nie tylko ze swojej dziedziny jest ważną kwestią. Nie bez racji mówi się, że humanista to człowiek oświecony, który posiada szeroką wiedzę z różnych dziedzin. Obecnie na rozmowach kwalifikacyjnych możemy zostać zapytani nie tylko o konkretne stanowisko o które się ubiegamy, ale również o opinie na temat obecnych wydarzeń politycznych czy nasze podejście do historii. Zakuć, zdać, zapomnieć Jak to jest z zaliczaniem fakultetów? Podobnie jak na innych przedmiotach – ilu wykładowców, tyle pomysłów. Najczęściej przewija się wśród nich napisanie pracy naukowej, recenzji lub przygotowanie referatu. O ile studentom kierunków humanistycznych nie sprawia to dużego problemu, dla „ścisłowców” czasami jest to nie lada wyzwanie, kosztujące parę nieprzespanych nocy lub kilka ładnych uśmiechów do koleżanki z Wydziału Humanistycznego. Ale czego się nie robi dla oceny. Jak powszechnie wiadomo, według regulaminu studiów wyższych same wykłady nie są obowiązkowe, jednak do fot. KSAF AGH Kamil Youssef społeczeństwo przedmiotów obieralnych ta zasada się nie odnosi. Wykładowcy specjalnie zabezpieczają się przed pustkami w sali nakładając obowiązek uczestnictwa w zajęciach. Czy jednak tłum studentów, którzy przychodzą tylko po „obecność” może być dla prowadzącego bardziej satysfakcjonujący niż tłum, który chce uczestniczyć w wykładzie dla samej przyjemności? - Dla mnie najgorszy jest fakt, że przedmiot humanizujący trwa ponad dwie godziny – mówi Przemek student WGGiOŚ. Siedząc na wykładzie przez tak długi czas, nie jestem w stanie się skupić nawet na najbardziej interesującym temacie. Jak wynika z relacji Przemka czas ten studenci nazywają między sobą „przerwą” i wykonują w jego czasie prace domowe i przeglądają Internet. Jeśli natomiast sala jest wyjątkowo duża, tak jak to ma miejsce w U2, można już spokojnie zjeść drugie śniadanie, a nawet pokusić się o drzemkę – dodaje. Aby jak najbardziej zaciekawić studentów prowadzący wymyślają co rusz nowe formy ich zaktywizowania przez prezentowanie im filmów, materiałów wizualnych czy wyświetlanie zdjęć. Wszystko po to, by skupić ich uwagę i sprawić, by nie nabierali przekonania, że nauki humanistyczne są nudne. Bo oczywiście nie są! Wszystko jednak zależy od sposobu ich przedstawienia. Zaprezentowanie ciekawych wyników badań znanych socjologów, zamiast studiowania stuletnich teorii. Pokazanie roli psychologii w biznesie, zamiast wkuwania definicji. Przedstawienie praktycznych problemów związanych z prawem i analiza case study zamiast uczenia się treści paragrafów. To wszystko na pewno mogłoby zaciekawić i to nie tylko technicznych! A można inaczej Dlaczego przedmioty humanizujące i fakultety muszą być takim „zapychaczem czasu” zamiast faktycznie być pożytecznym przedmiotem przysposabiającym do życia po studiach i przede wszystkim – wiązać się z kierunkiem studiów? Gdyby odrzucić uprzedzenia, można by wiele wyciągnąć z takich zajęć. Dużą popularnością na AGH cieszył się fakultet kosmologia. Można było dowiedzieć się na nim wielu ciekawostek dotyczących kosmosu. Przydatne? Jeśli nie w pracy, to na pewno w życiu towarzyskim, gdzie można zabłysnąć przed znajomymi nowinkami nie z tej ziemi. Ciekawe dla wielu studentów były także zajęcia z nurkowania – niestety, jedynie teoretyczne, ale za to rozwijające w wielu studentach nową pasję. Pytaniem jest tylko – co nurkowanie ma wspólnego z przedmiotem humanizującym? Przepisać? Proszę (nie) bardzo! Kolejki do gabinetu Prodziekana na początku roku akademickiego straszą chyba każdego. Często są też doskonałą motywacją do zdania sesji w pierwszych terminach, żeby uniknąć „żółtych papierów”. Jednak w tym roku na wydziale humanistycznym kolejka ta miała zgoła inny charakter. Fakultety. Większość osób potrzebowała zamiany zapisanych elektronicznie fakultetów. Powody? Szybkie „rozejście” się atrakcyjnych przedmiotów lub brak możliwości odbycia zapisów internetowych z powodu niedogodnego terminu. - Problemem było również uruchomienie w tym roku wyjątkowo tylko jednej tury zapisów – żali się studentka studiów magisterskich na WH – Uważam, że jest to krzywdzące, ponieważ nie każdy może w danym dniu się logować. Zazwyczaj były dwie tury nie rozumiem dlaczego w tym roku tak się nie odbyło. Każdego roku już od połowy września i od połowy lutego studenci niczym sępy czekają na dzień zapisu na fakultety. - Często wstaję odpowiednio wcześnie, żeby móc sprawnie i szybko się zarejestrować – opowiada Marta. Godziny zapisów są nieomal nocne, bo zazwyczaj jest to ósma rano, a w przerwie semestralnej dla studenta jest to środek bądź czasem nawet początek snu. Sam wybór przedmiotu to też nie takie łatwe zadanie. Pocztą pantoflową szybko rozchodzą się informacje, które fakultety są ciekawe i wartościowe merytorycznie, jednak bardzo często ostateczna decyzja nie ma nic wspólnego z samym tematem wykładu. Studenci ze starszych lat na początku każdego roku akademickiego są oblegani przez młodszych kolegów, którzy pytają ich o to na który fakultet warto się zapisać i gdzie będzie najłatwiej. Głównymi kryteriami są: nieobowiązkowe zajęcia i łatwe zaliczenie. Gdyby znalazł się student, który zbadałby tę kwestię bardziej dogłębnie, z całą pewnością okazałoby się, że te najbardziej oblegane przy zapisach przedmioty charakteryzują się obiema cechami. Drugi aspekt to odpowiednia godzina fakultetów. - Nikt, kto ma wolne piątki, nie ma ochoty przychodzić np. na 18, żeby tylko „odbębnić” fakultet – wyraża swoje zdanie Karolina, studentka WH. Zapychacz czasu? Przedmiot obieralny niekoniecznie musi być całkiem abstrakcyjny i mało istotny dla naszej przyszłości. Obecnie istnieje dość duży wybór wśród anglojęzycznych fakultetów. I nawet jeśli tematyka niekoniecznie jest związana z naszymi zainteresowaniami, to jednak fachowe słownictwo i obycie z językiem zawsze się przyda. Na AGH mamy bardzo duży wybór fakultetów językowych. Nie zawsze informacja o nich pojawia się w gablotach na wydziałach, czasami mogą one też nie dotyczyć naszego kierunku, jednak przy odrobinie wysiłku może udać się nam odnaleźć wśród nich taki, który nie tylko będzie interesujący i da nam duży pakiet cennej wiedzy, ale jednocześnie pozwoli nam podszkolić język. Uwaga! Takie przedmioty są nie tylko wyżej punktowane, ale także pomagają nam przyswoić specjalistyczne słownictwo! A może dialog? Studiowanie na uczelni technicznej o takim prestiżu jak Akademia Górniczo-Hutnicza zmusza nas czasem do wysiłku umysłowego. Przedmiot humanizujący, obierak czy fakultet – nie ważne jak go nazywamy, liczy się funkcja jaką spełnia. Ma on za zadanie przede wszystkim otworzyć studenckie horyzonty, pokazać nam świat i inne przedmioty, niekoniecznie związane z naszą przyszłą karierą, ale mogące przerodzić się w dodatkową pasję. Dlatego nie warto wątpić i z góry zakładać, że nie będzie ciekawie. W znacznej większości to od nas zależy, jak wykładowca poprowadzi przedmiot i czy będzie to rodzaj nudnego wykładu, a można przecież wiele zyskać, choćby wchodząc w dialog z prowadzącym zajęcia. BIS - listopad 2012 11 społeczeństwo cyjnych, psychologicznych, znajomości języków obcych i wiedzy o tym, jak i kiedy najlepiej te umiejętności wykorzystać – gdzieś musi je wypracować, a taka właśnie jest idea kół naukowych. Are U BLABEL? Hiszpańskie karaoke, wieczór kultury japońskiej, przedstawienie sztuki Szekspira w ośmiu językach – to tylko niektóre z inicjatyw Koła Naukowego Blabel. Jeżeli jesteś otwarty na kulturę różnych krajów, chcesz rozwijać swoje zainteresowania i przy okazji świetnie się bawić, dobrze trafiłeś! O jedynym na naszej uczelni Kole Językowym opowiada jedna z jego opiekunek, pani Anna Cisowska1. Iwona Suwara Czym zajmuje się Koło Naukowe Blabel? – Jest to jedyne językowe koło naukowe na AGH, powstałe pięć lat temu. Nasze spotkania poświęcone są kulturze i sztuce różnych krajów, ale również i zagadnieniom bardziej przyziemnym, np. poradom dotyczącym tego jak dać sobie radę na wyjeździe na Erasmusa. Absolutnie nie jesteśmy kursem językowym. Zajmujemy się głównie kształceniem własnych zdolności, żeby móc przygotować się do funkcjonowania w międzynarodowym środowisku, poznać jego specyfikę w wielu aspektach życia codziennego. Corocznie podczas sesji kół naukowych przedstawiamy referaty związane z ciekawymi zagadnieniami językowymi, co kształtuje bardzo przydatną w przyszłości umiejętność prezentowania siebie i swoich pomysłów. Zdajmy sobie sprawę, że współczesny absolwent nie ma lekko. Obok twardych umiejętności panuje wszechobecny nacisk na soft skills. Od inżyniera wymaga się umiejętności negocja1 Skąd pomysł powstania koła językowego na AGH? – Początki rzeczywiście nie były łatwe – mało kto wierzył w powodzenie koła o tematyce językowej na uczelni technicznej. Jak się okazało, obawy były bezpodstawne. Moim zdaniem podział na tak zwane „umysły ścisłe” i „humanistów” nie ma najmniejszego sensu, obie dziedziny można świetnie ze sobą połączyć. Dowód stanowią nasi członkowie, jak choćby chłopak, który studiuje matematykę i fizykę, a interesuje się językiem i kulturą Japonii, czy student inżynierii biomedycznej, który rapuje po francusku i pisze teksty. Czy Blabel organizuje także różnego typu eventy, wyjazdy? – W ciągu pięciu lat udało nam się zorganizować wiele wydarzeń tego typu. Zawsze są to wyjazdy, którym przyświeca pewien cel, a przykładów jest mnóstwo. Wynajęliśmy kiedyś salę w starym zamku pod Krakowem, gdzie zrobiliśmy bal – tematyczny, językowy. W zeszłym roku byliśmy w górach, w Jurgowie, gdzie wystawiliśmy przedstawienie po hiszpańsku dla okolicznych dzieciaków – przez cały weekend byliśmy atrakcją miasteczka. Nie mogłabym nie wspomnieć o tym, że wystawiliśmy kiedyś sztukę Szekspira w ośmiu językach, poza staroangielskim, m.in. rosyjskim, niemieckim, hiszpańskim, czeskim i portugalskim. Jak zostać członkiem koła? – Rekrutacja zazwyczaj odbywa się przez stronę internetową, gdzie należy wypełnić odpowiedni formularz. Chodzi nam o to, żeby student wykazał się odpowiadając w kreatywny sposób na pytania. Zależy nam na znalezieniu osób, które będą zaangażowane w działalność koła, chcą się rozwijać, zrobić coś pożytecznego dla siebie i społeczności AGH. Jednak stawiamy sobie cele realne – nie musi to być zbudowanie nowego zderzacza hadronów. Grunt to pozytywne nastawienie. Jedną z inicjatyw Koła było powstanie studenckiej gazety „The Blabels”. Co możemy w niej znaleźć? – Gazeta jest wydawana w formie papierowej i elektronicznej. Można ją znaleźć w różnych miejscach na Uczelni lub na naszej stronie www. Zawiera mnóstwo ciekawostek z całego świata, krótkie kursy językowe, reportaże ze studenckich podróży. Mieliśmy już numery poświęcone Hiszpanii, Japonii, Meksykowi, Gruzji i Francji, a także numer poświęcony historii Koła. Teksty tworzą głównie studenci, pisząc je w obcych językach, często z polskim tłumaczeniem. Ostatnio jeden z nich zdeklarował się, że napisze artykuł po śląsku. Gdzie Koło ma swoją siedzibę? – Zazwyczaj spotykamy się w tzw. sali hiszpańskiej. Niestety, jak większość Kół Naukowych i organizacji studenckich borykamy się z brakiem miejsca. Dla przykładu – próby do sztuki Szekspira odbywały się w holu Wydziału Odlewnictwa. Na szczęście panowie z portierni okazali się wyrozumiali i bardzo pomocni. Mamy też mnóstwo rekwizytów, jak głośniki, mikrofony, rzutnik itp., które musimy trzymać we własnych mieszkaniach lub samochodach. Czy Blabel współpracuje także ze studentami z zagranicy? – Oczywiście mamy kontakt z Erasmusami, lecz zazwyczaj są to kontakty nieformalne, często przez inne organizacje studenckie, których działalność statutowa obejmuje ten rodzaj kontaktów. Staramy się stworzyć atmosferę, dzięki której obcokrajowcy czują się w Polsce jak u siebie w domu. Ostatnio na Welcome Event dla studentów z zagranicy wystawialiśmy z ich udziałem „Smoka Wawelskiego”. Wszyscy chcieli być rycerzami, a nikt nie chciał grać pożartej przez smoka dziewicy. Ostatecznie chętna do roli się znalazła, a wszyscy świetnie się bawili. Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów! Założycielką i drugą opiekunką jest pani Magdalena Pabisiak – obie panie to nauczycielki języka hiszpańskiego na AGH. 12 BIS - listopad 2012 fot. KSAF AGH Grzegorz Jabłoński Erasmus is not dead społeczeństwo At the very beginning of October in world’s media appeared news about Erasmus programme bankruptcy. These rumours proved to be greatly exaggerated. Is there still a chance for taking a part in the most popular student’s exchange programme? Jacek Rakiej 2012 starts with big pomp Erasmus programme was celebrating its 25th a n n i v e r s a r y. That is a very good reason to be proud of. Exactly 25 years ago begins a completely new age. Age of flexible and modern students mobility. In 2007 its became the part of European Union’s Lifelong Learning Programme as the basic exchange program for higher education (Comenius is a programme for schools; Leonardo da Vinci for vocational education and training; and Grundtvig for adult education). Today Erasmus is the most successful students exchange programme… in the whole world! When suddenly Alain Lamassoure said that in time of one week Erasmus bankrupt many students were really afraid about their scholarships. Fortunately very quickly appeared respond of institutions and organisations directly connected with Erasmus programme inside the each country. Such as Foundation for the Development of the Education System (FRSE) which is National Agency of programme in Poland. Higher education institutes got 80 percent founds, what means that all the exchange students for year 2012/2013 have full financial support. Also Janusz Lewandowski European Commissioner for Financial Programming and Budget assured that there will be founds for Erasmus programme. One thing is sure – this is not, and for long time won’t be, the end of Erasmus programme. As year by year hounders of thousands european students pack themselves and go for the trip of their life. Taking a part in exchange is experience which can’t be compare with nothing else and which guarantee you unforgettable memories. You don’t have to believe me - ask anyone who were on Erasmus - that’s living proof. Travelling liberate your mind that’s the fact. Talking in other languages and meeting different cultures too. Erasmus programme brings all of this to us. So if you still thinking about going to exchange, the good idea is to check website of AGH’s Department of International Relations (www.dwz.agh.edu.pl) to find out more about current possibilities the best for you. fot. KSAF AGH Grzegorz Łyko BIS - listopad 2012 13 społeczeństwo Tramwajem na spacer …bo wreszcie można – na Prądnik Biały, bo o nim mam dziś przyjemność pisać, dojedziemy dzięki jedynej tam pętli tramwajowej „Krowodrza Górka”. Faktem jednak jest, że tory prowadzą przez średnio atrakcyjne miejsca. Zapraszam więc, póki pogoda nam dopisuje, do wykorzystania ścieżek rowerowych i nielicznych miejsc dla mieszczuchowych spacerowiczów. Dzielnica IV wita! Martyna Stefańska Gdyby założyć, że poza Miasteczkiem AGH życie również istnieje, i podążyć hen, ulicą Nawojki ku Armii Krajowej, odkrylibyśmy ścieżkę rowerową, która mogłaby poprowadzić nas po ciekawszej części Prądnika Białego. Tuż przy skrzyżowaniu z ulicą Zarzecze znajdziecie nieco już zapomniany Park Miejski ‘Młynówka Królewska’ – obecnie kojarzący się z protestami, jakie wszczęto w odpowiedzi na zabudowania mieszkalne powstające tu ostatnio coraz liczniej. Większość dzielnicy stanowią tak zwane zabudowania wysokie, czyli blokowiska, między którymi uchowały się jeszcze gdzieniegdzie ostatnie skrawki zieleni. Młynówka, dawniej koryto Rudawy, a obecnie prawie pięciokilometrowy deptak, prowadzi także przez znane Wam zapewne ulice: Piastowską, Kijowską czy Urzędniczą. Trasa rowerowa poprowadzi nas za to w głąb Prądnika, ulicą Zarzecze, na wschód. Odbijmy przy skrzyżowaniu z ulicą Głowackiego na północ, w stronę Łobzowa, ku torom – jest to miejsce nieszczególnie ciekawe, ale szybkie do przejechania (nie polecam jed- 14 BIS - listopad 2012 nak po zmroku). Ulica poprowadzi nas do łobzowskiej stacji PKP – przejedźmy tunelem i skręćmy w prawo, na ulicę Wybickiego. Stąd już tylko kilka minut dzieli nas od jednego z największych prądnickich parków, imienia Stanisława Wyspiańskiego – jest to tak zwany „Stary Park”. Swój charakterystyczny wygląd zawdzięcza pozostałościom po austriackim forcie, którego wciąż nienaruszone ruiny stoją tu od kilkudziesięciu lat. Jesienią bardzo malownicze, lecz opuszczone, latem miejsce to zapełnione jest spacerowiczami, dziećmi korzystającymi z placu zabaw, czy… studentami opalającymi się przy czytaniu notatek. Na północ od niego znajduje się drugi, nieco mniejszy – park Krowoderski, ze słynną górką do zjazdów saneczkowych i licznymi terenami rekreacyjnymi. Ten ośmiohektarowy plac służy mieszkańcom podczas różnego rodzaju imprez plenerowych. Poza parkiem niestety kończą się trasy dla rowerzystów i trzeba będzie znów korzystać z ulic. Kierując się wiecznie zakorkowaną ulicą Opolską na wschód, dojedziemy do celu naszej podróży – parku im. Tadeusza Kościuszki, gdzie on sam odpoczywał pod istniejącym do dziś w parku dworskim jaworem przed bitwą pod Racławicami. Nie jest to ostatnia słynna osobistość, która przebywała na tym terenie – w 1809 roku mieszkał tu Jan Henryk Dąbrowski. Na terenie parku, w pięknym Dworku Białoprądnickim, znajduje się Centrum Kultury, z odkrytym basenem i klubem sportowym Clepardia. Ile zajęć tu się odbywa – trudno wyliczyć. Wiecznie zajęci studenci niekoniecznie mogą być nimi zainteresowani, warto jednak zaglądać czasem do harmonogramu imprez, jakie mają tutaj miejsce. Sama zresztą zabudowa – renesansowa willa, oraz malowniczy park zasługują na osobną wizytę. Jeśli nie rowerem, warto udać się choćby i autobusem – z Nowego Kleparza czy pętli na Krowodrzy dojedziemy na przystanek przy ulicy Zdrowej, skąd już tylko parę minut spacerkiem dzieli nas od miłego wypoczynku. Gorąco zachęcam Was do odkrywania miejsc magicznych, jakich w Krakowie, jak sami wiecie, nie brakuje. fot. KSAF AGH Przemysław Lisowski nauka i technika TECHinfo opracował Janusz Kamieński Zielone światło dla programów w Steam Końcem wakacji Valve na swojej platformie Steam uruchomiło nową usługę Greenlight. Dzięki niej niezależni twórcy gier mają szansę przebić się ze swoimi produkcjami na rynek, a decydentami w tym przypadku są... gracze. Użytkownicy głosują na wybrane pozycje zgłoszone przez developerów, wskazując w ten sposób produkty, które będą skłonni zakupić, gdy pojawią się w sklepie Steamu. Jednak na tym innowacje się nie kończą. Steam na swojej platformie uruchomił także sprzedaż oprogramowania, rozszerzając tym samym dotychczasową działalność na rynku gier komputerowych. Od połowy października firmy mogą już zgłaszać do programu Greenlight nie tylko swoje gry, ale także inne oprogramowanie. Jednak to użytkownicy swoimi głosami będą decydować o tym, które aplikacje zostaną dopuszczone do sprzedaży w systemie. Łatwość zakupu gier na Steamie rozszerza się zatem powoli o nowe kategorie, jednocześnie oferując małym wytwórcom oprogramowania łatwiejszą drogę do popularyzacji swojego produktu. Telefon z e-papierem? Zdążyliśmy już przyzwyczaić się do czytników e-booków na naszym rynku. Choć nie wyparły jeszcze zwykłych, papierowych książek, to z pewnością ich popularyzacja postępuje. Na pewnym etapie rozwoju tych urządzeń użytkownicy zaczęli zadawać sobie pytanie: czy nie można zrobić telefonu, który będzie wykorzystywał e-papier. I chociaż już takie rozwiązania miały miejsce, to dopiero teraz po raz pierwszy pojawił się model, który połączy w sobie technologię E-Ink, a jednocześnie jest smartfonem. Takie właśnie urządzenie zaprezentowała firma Onyx. I choć jest to na razie tylko prototyp, to widać, że prezentuje się całkiem nieźle. Urządzenie posiada zainstalowany system Android, który wyświetlany jest na dotykowym ekranie wykorzystującym technologię E-Ink. Dzięki temu, gdy używamy urządzenia na słońcu, wszystkie elementy interfejsu graficznego są bardzo dobrze widoczne. Niestety użycie tego typu ekranu ma równocześnie także wady. Wyświetlacz nie ma podświetlenia, więc nie użyjemy go w ciemności. Jego tempo odświeżania jest bardzo małe, więc nie ma szans na oglądanie filmów, czy płynne animacje. W końcu E-Ink pozwala na wykorzystywanie jedynie kilku stopni szarości, a o kolorach możemy zupełnie zapomnieć. Na chwilę obecną Onyx E-Ink jest jedynie gadżetem, który raczej nie zyska na popularności. Mimo to pokazuje, że firmy myślą o realizacji takiego rozwiązania i być może wkrótce zobaczymy smartfon z kolorowym i podświetlanym wyświetlaczem tego typu. Bagaż nie do końca podręczny Hop! to niezwykła walizka, która przyda nam się na rzeczy niezbędne w podróży. Od kilku lat popularność zyskują walizki na kółkach, dzięki czemu nie musimy ich już nosić przez cały czas, szczególnie, gdy ważą naprawdę dużo. Twórcy nowego urządzenia poszli o krok dalej i stworzyli walizkę, która jedzie za nami sama. Dzięki trzem wbudowanym odbiornikom, urządzenie namierza nasz telefon i podąża za nim na swoich wbudowanych kółeczkach. Jeżeli oddalimy się od niej za bardzo i sygnał zacznie zanikać, aplikacja w smatfonie poinformuje nas o tym i telefon zacznie wibrować. Aplikacja dla telefonu pozwala na połączenie z kilkoma walizkami na raz, zatem jeżeli mamy do zabrania dużo bagażu, z pewnością kilka walizeczek Hop! podąży za nami niczym małe stadko kaczek. Urządzenie na chwilę obecną niestety może poruszać się tylko po płaskich powierzchniach, co ogranicza możliwości jego stosowania. No i pozostaje jeszcze problem ewentualnych kradzieży. Zanik sygnału niekoniecznie musi oznaczać, że idziemy za szybko. BIS - listopad 2012 15 nauka i technika Internet w formie Szukanie informacji w sieci stało się znacznie trudniejsze w ostatnich latach. Szybko rosnąca ilość nowych serwisów, praktyki pozycjonowania w rankingach wyszukiwarek i duża ilość danych przepływających przez portale społecznościowe sprawiły, że niełatwo nam odnaleźć się w gąszczu wyników wyszukiwania. Z pomocą przychodzą nam mikroformaty – koncepcja, dzięki której twórcy stron mogą łatwiej udostępnić kluczowe informacje. Janusz Kamieński Uruchamiasz ulubioną przeglądarkę i wpisujesz imię i nazwisko swojego partnera biznesowego. Po kilku sekundach otrzymujesz ładnie sformatowaną wizytówkę szukanej osoby z wszystkimi niezbędnymi danymi kontaktowymi. Wyszukujesz informacje o zbliżającym się koncercie ulubionej grupy rockowej. Nie chcesz brać udziału w wydarzeniu na Facebooku. Wystarczą ci podstawowe dane. Wyszukiwarka momentalnie podaje ci je na tacy, a ty jednym kliknięciem dodajesz koncert do swojego wirtualnego kalendarza. Chcesz przeczytać książkę, ale nie wiesz, czy warto. Znowu szukasz, a silnik wyszukiwarki zwraca wyniki wraz z oceną książki. To nie cudowna wizja przyszłości, ale idea, która już dzisiaj realizuje się na naszych oczach, dzięki zastosowaniu mikroformatów. Twórcy stron internetowych w pewnym momencie zauważyli pewne trendy w tworzeniu zawartości stron. Dużo firm umieszczało na swoich stronach dane kontaktowe. W sklepach internetowych pojawiły się recenzje książek. A liczne konfe- 16 BIS - listopad 2012 rencje i koncerty zawsze miały podane podstawowe dane o miejscu i czasie wydarzenia. Dlatego postanowili stworzyć własny mały standard, który porządkowałby te informacje i pozwalał komputerom na odnajdywanie ich w gąszczu stron internetowych i łatwiejsze udostępnianie użytkownikom w odpowiedziach na zapytania. Znasz HTML? Znasz mikroformaty! Mikroformaty tak na prawdę nie są standardem. Stanowią jedynie pewną konwencję nazewniczą, dzięki której tzw. crawler może szybko zidentyfikować ważne informacje zawarte w stronie internetowej. Jeżeli w serwisie firmy chcecie zamieścić dane kontaktowe, to najlepiej od razu zaznaczyć, czego one dotyczą i wskazać, które z nich to numer telefonu, a które to adres pocztowy. Zazwyczaj nie pamięta się o takich niuansach, ale jeżeli zależy Wam na dotarciu do klienta, z pewnością docenicie rozwiązania proponowane przez mikroformaty. Nie musicie się uczyć nowego języka. Rozwiązanie zaproponowane zostało tak, by każdy, kto tworzy strony internetowe, z miejsca miał do niego dostęp. Wystarczy, że umiecie pisać poprawnie kod HTML oraz wiecie jak korzystać z klas CSS i już jesteście w domu. Na dobrą sprawę stosowanie mikroformatów sprowadza się do umieszczania wszystkich informacji w wybranych elementach kodu HTML i odpowiedniego ich oznaczenia. Do takiego elementu wprowadzamy specjalne klasy, zawierające nazwyklucze, które informują o typie zawartych w nim danych. To wszystko! Już umiecie stosować mikroformaty. Diabeł tkwi w szczegółach Gdy już wiemy, jak ogólnie wprowadzać mikroformaty do naszych dokumentów HTML, pora przejść do detalicznego opisu poszczególnych rozwiązań. Zobaczyliśmy wcześniej pomysł z wizytówką firmy. Stwórzmy zatem prostą wizytówkę dla magazynu BIS z użyciem mikroformatów. Gotowy kod znajdziecie w ramce Wizytówka BIS-u. Przeanalizujmy podany przykład, aby w pełni zrozumieć podstawy tego rozwiązania. Najpierw stworzyłem blok div z klasą vcard. Będzie ona informowała roboty wyszukiwarek, że właśnie tutaj zaczyna się moja wizytówka. Następnie określam nazwę organizacji za pomocą dwóch klas: fn oraz org. Pierwsza z nich informuje, że jest to sformatowana nazwa, a druga, że mówimy o organizacji. Bez dodania drugiej danej roboty mogłyby uznać, że mówimy o osobie prywatnej. nauka naukaiitechnika technika Dalej zagnieżdżamy blok z klasą adr. Jak nietrudno się domyślić, umieścimy tutaj dane adresowe naszej organizacji. Do tego celu będą służyły klasy: street-address, locality oraz region. Można też dodać postal-code i countryname. Na koniec umieszczamy adres strony internetowej BIS-u wewnątrz zwykłego odnośnika zawierającego klasę: url. Tyle wystarczy! Teraz wyszukiwarka internetowa będzie mogła łatwo wyciągnąć informacje z naszej strony o magazynie BIS. Jeżeli dodatkowo zamieścimy w naszej wizytówce dane geograficzne (klasy geo,latitude i longitude) nasza wizytówka może pojawić się w serwisach z mapami (np. Google Maps). Prawda, że proste? Założeniem twórców mikroformatów było stworzenie rozwiązania bardzo łatwego w użyciu i równocześnie bardzo pomagającego zewnętrznym serwisom w agregowaniu publicznych danych. Wydarzenie z sieci do kalendarza Przejdźmy do drugiego przykładu. Chcemy zorganizować spotkanie ze znajomymi z ulubionego forum internetowego. W dzisiejszych czasach najpewniej wykorzystalibyśmy do tego celu Facebooka. Jednak nie każdy musi mieć na nim konto. Możemy zamieścić informację na własnej stronie internetowej i dołączyć do niej specjalne klasy, dzięki którym użytkownicy będą mieli ułatwione korzystanie z wprowadzonych przez nas danych. Zobaczcie przykładowy kod w ramce Spotkanie z BIS-em. Jest to bardzo uproszczony przykład, ale pokazuje podstawowe możliwości tego formatu. Zaczynamy znowu od elementu zamykającego całość. Tym razem używamy klasy vevent. Wewnątrz umieszczamy odnośnik do strony internetowej, gdzie zebrane są dokładne informacje o naszym wydarzeniu. W tym przypadku znowu używamy klasy url. Następnie podajemy opis naszego wydarzenia z użyciem klasy description. Ostatnie dwa elementy są charakterystyczne dla wydarzenia i dotyczą jego rozpoczęcia i zakończenia. Odpowiednio użyjemy klas: dtstart oraz dtend. Warto tutaj zauważyć, że dodatkowo w środku umieściliśmy pusty element span z klasą value-title. Mówi ona, że wartości dla tej informacji należy szukać w tym elemencie pod atrybutem title. Gdy spojrzymy na niego, zobaczymy, że jest tam także podana nasza data, jednak sformatowana w standardzie, włącznie z podaniem czasu lokalnego. Dzięki temu nawet użytkownicy zza granicy, nie będą mieli problemu z określeniem terminu wydarzenia. Do tego wpisu można dodać jeszcze jego adres. Jest to realizowane przez dodanie zagnieżdżonego bloku vcard, który pokazaliśmy powyżej. Teraz, gdy mamy przygotowane wydarzenie na naszej stronie, wyszukiwarka będzie mogła łatwo o nim poinformować użytkownika, gdy ten odnajdzie naszą stronę. Pod odnośnikiem do niej znajdzie dane o czasie i miejscu wydarzenia, co pozwoli mu na szybkie dotarcie do najbardziej istotnych informacji. Jednak nie tylko wyszukiwarka korzystać może z takich formatów. Niektóre przeglądar- ki mają specjalne dodatki, które automatycznie wykrywają na stronach internetowych wpisy dotyczące wydarzeń. Wykryte wydarzenie jest sygnalizowane przez wtyczkę i wtedy użytkownik jednym kliknięciem może dodać wpis do swojego kalendarza, który pojawi się w odpowiednim terminie i będzie zawierał zarówno nazwę, jak i opis spotkania. Jak duży jest potencjał? Olbrzymią zaletą mikroformatów jest praktycznie nieskończona możliwość ich rozbudowy. Dzięki zastosowaniu HTML-a jako bazy, możemy tworzyć dowolne zestawy klas-kluczy, które będą pozwalały na wyszukiwanie informacji przez specjalistyczne oprogramowanie. Na chwilę obecną najpopularniejsze rozwiązania obejmują nie tylko wizytówki i wydarzenia opisane powyżej, ale także produkty, przepisy, opinie (w tym także recenzje) oraz filmy. Możemy ich także użyć do tworzenia sieci znajomych, gdzie wskazujemy adresy stron naszych przyjaciół, którzy także mogą posiadać swoje wizytówki. Dzięki modularnej konstrukcji, rozwiązania mogą ulegać ciągłemu rozszerzaniu i zapewne w ciągu kolejnych lat pojawią się następne interesujące zastosowania dla mikroformatów. Warto już dzisiaj dowiedzieć się o nich jak najwięcej i stosować wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Kilka dodatkowych znaczków w naszym kodzie nie doda nam dużo pracy, a może oznaczać realny zysk dla naszego serwisu. Wizytówka BIS-u <div class=”vcard”> <span class=”fn org”>Biuletyn Informacyjny Studentów AGH</span> <div class=”adr”> <span class=”street-address”>ul. Czarnowiejska 32a</span>, <span class=”locality”>Kraków</span>, <span class=”region”>woj. małopolskie</span> </div> <a href=”http://www.bis.agh.edu.pl” class=”url”>http://www.bis.agh.edu.pl</a> </div> Spotkanie z BIS-em <div class=”vevent”> <a href=”http://www.bis.agh.edu.pl/spotkanie-z-bisem” summary”>Informacje</a> <span class=”description”>Opis spotkania z naszym magazynem.</span> <div>Termin spotkania: <span class=”dtstart”> 21. listopada, godz. 15:00 <span class=”value-title” title=”2012-11-21T15:00+02:00”></span> </span> <span class=”dtend”> 21. listopada, godzina 20:00 <span class=”value-title” title=”2012-11-21T20:00+02:00”></span> </span> </div> class=”url BIS - listopad 2012 17 kultura Zasmakuj w kulturze W dobie, gdy wszystkiego jest tyle, że od samego widoku dostajemy zawrotów głowy, a jedyny problem to decyzja: co wybrać, a czego nie, z pomocą przychodzą nam nawet producenci popularnych chińskich zupek, oferując pomysły na... My, za ich przykładem opracowujemy dla Was gotowe receptury na zabicie nudy. Brzucha nie napełnią, ale smakują świetnie. Renata Kozień Hollywood to nie wszystko… Większość z nas na szczycie swoich zainteresowań wymienia dobre kino, ale co to oznacza? Oglądanie wszystkiego jak leci? A może wybór tylko tych filmów, które promują znane uśmiechnięte twarze po liftingu, bądź te które polubili nasi znajomi na facebooku? Kanał filmowy Ale kino+ oraz AP Mañana po raz ósmy zapraszają na festiwal Filmy Świata Ale Kino+ (30 listopada – 3 grudnia). Obrazy tam prezentowane śmiało można nazwać dobrymi, gdyż zdobyły szereg wyróżnień publiczności i jury na tegorocznym MFF w Cannes: Después de Lucía (reż. Michael Franco), W imię Boga (God’s Horses, reż. Nabil Ayouch), Infancia clandestina (reż. Benjamin Ávila). Ideą tego festiwalu jest rygorystyczna selekcja i prezentacja w Polsce tylko najwybitniejszych filmów spoza tzw. Świata Zachodniego. Fani Angeliny Jolie czy Brada Pitta mogą być rozczarowani, gdyż ich na ekranie nie uświadczą. Obejrzymy natomiast pełnometrażowe filmy fabularne z Ameryki Łacińskiej, Azji, Afryki, które miały swoje premiery światowe na najważniejszych festiwalach filmowych. Dzięki swej oryginalności i świeżości są one ważnym źródłem inspiracji, doznań oraz wiedzy o współczesnym świecie i człowieku. Większość z nich polska publiczność zobaczy po raz pierwszy. Śmiech to zdrowie Nie od dziś wiadomo, że śmiech przedłuża życie, nie jest też żadnym odkryciem, że ludzie z poczuciem humoru są bardziej lubiani i łatwiej osiągają zamierzone cele. Jedni się z tym rodzą, inni zdobywają umiejętność rozśmieszania i używania ciętych ripost przez lata. My oferujemy przyśpieszony kurs pod okiem najlepszych. Już 9 grudnia w Rotundzie wystąpi trzech solistów: Abelard Giza (kabaret Limo), Tomasz Jachimek (satyryk, aktor kabaretowy, teatralny i filmowy) oraz Karol Kopiec (standuper, improwizator, współtwórca warszawskiej sceny stand-upu). Każdy z nich zaprezentuje minimum 30 minut programu stand-up comedy. Organizatorzy zapewniają, że prezentowane materiały zadowolą nawet najbardziej wybredną publikę, a salwom śmiechu nie będzie końca. Perpetuum Mobile „Machina do tworzenia hitów”, 40 lat na światowym rynku muzycznym, o kim mowa? O legendzie brytyjskiego rocka – zespole Smokie, który już 16 grudnia wspólnie z orkiestrą symfoniczną da koncert tuż obok nas, bo 18 BIS - listopad 2012 w Auditorium Maximum UJ. Tym razem krakowską publiczność oczarują nowe brzmienia, zaskakujące aranżacje i rewelacyjne muzyczne doznania, jakie postanowili zagwarantować nam członkowie Smokie. Dzięki współpracy z orkiestrą symfoniczną znane utwory nabiorą nowego blasku. Ich aranżacja z pewnością przypadnie do gustu wszystkim fanom tego ponadczasowego zespołu! Jeżeli chcecie usłyszeć Have You Ever Seen The Rain, I’ll Meet You At Midnight, czy nieśmiertelne Living next door to Alice w niecodziennym wydaniu, odświeżonym i pełnym energii dzięki symfonicznym dźwiękom – nie może Was zabraknąć na koncercie Smokie! Klasyka klasyki Kraków w Polsce znany jest jako niekwestionowane miasto kultury, dostrzegają to również zagraniczni artyści, którzy coraz chętniej i liczniej odwiedzają nasz piękny gród. Tym razem ze swymi najbardziej znanymi przedstawieniami przyjedzie Moscow City Ballet. Zaprezentuje on 22 grudnia Dziadka do orzechów, którego The New York Times nazwał olśniewającym i zapierającym dech w piersiach. Dzień później wykonają drugi spektakl –Jezioro Łabędzie. Jest to najsłynniejszy i uwielbiany przez publiczność balet Piotra Czajkowskiego. Nasycony liryzmem, poetycką fantastyką i wspaniałą choreografią niezmiennie zachwyca od kilku lat. Zobacz, poczuj, posłuchaj Kina 3D, 4D czy nawet 5D na nikim już nie robią wrażenia. Często to po prostu przerost formy nad treścią, ogrom bodźców oddziałujących ze wszystkich stron skutecznie odwraca uwagę widza od tego, co najistotniejsze – fabuły filmu. Jednak zdarzają się też seanse, gdzie to wszystko razem wspaniale współgra. Tego typu projekt 28–30 grudnia zaprezentuje Cinema Project, Teatr Barakah i Cinema Paradiso. Będzie to nowy multimedialny pokaz Erotico, czyli niemieckie kino z lat 20-tych o tematyce, jak można się domyślić, erotycznej, z muzyką na żywo graną w trakcie projekcji. Jak w tym przypadku wygląda „doznaniowa” kompozycja? Sprawdźcie sami! fot. KSAF AGH Maciej Woźniak kultura Klub Dobrej Książki W cyklu Klub Dobrej Książki prezentujemy co miesiąc ważne dzieła literackie – od wybitnych klasyków po znakomitych pisarzy współczesnych. To lektury obowiązkowe każdego Bardzo Inteligentnego Studenta. Po Panią Dalloway sięgnęłam po obejrzeniu filmu Godziny Stephena Daldry’ego. Film inspirowany był w dużej mierze prozą Virginii Woolf. Nie rozczarowałam się – moim zdaniem ta angielska autorka nie bez przyczyny zaliczana jest do klasyków literatury. Akcja książki rozgrywa się w ciągu zaledwie jednego, czerwcowego dnia, roku 1919. Autorka w mistrzowski sposób zastosowała technikę „strumienia świadomości” – mamy zatem możliwość poznania świata z perspektywy wielu bohaterów – toteż lektura zmusza do refleksji nad cudzymi motywacjami, emocjami i przemyśleniami. Bohaterka śledzi myślami zarówno ludzi znanych sobie, jak i tych przypadkowo spotkanych na ulicy. Przeskakujemy z londyńskiego salonu, wprost w umysł pogrążonego w depresji Septimusa Warrena Smitha, czy dawnego kochanka Klarysy Dalloway. Galeria portretów psychologicznych jest przeogromna. Lektura nadaje się jednak do czytania w całkowitym skupieniu – jeśli planujemy raczyć się nią w tramwaju czy autobusie, wyda nam się totalnie chaotyczna. Moje pierwsze podejście do Pani Dalloway miałam w wieku lat 14 – niestety, wydała mi się wówczas równie pociągająca, co czytanie instrukcji obsługi mopa. Jednak po latach wróciłam i nie żałuję. Do niektórych książek, takich jak Pani Dolloway chyba trzeba po prostu dojrzeć. Kamila Kośka Ged. Tak brzmi jego prawdziwe imię, ale nikt, poza najbliższymi nie może go znać. Innym znany jest jako Krogulec i pod tym przydomkiem przyjdzie mu wędrować po Ziemiomorzu. Nim jednak to wszystko się stanie, młody chłopiec musi nauczyć się kunsztu czarnoksięskiego. Po wydarzeniach, które mają miejsce w rodzinnej wiosce Geda, chłopak zostaje przyjęty na nauki przez lokalnego czarnoksiężnika. Wkrótce jednak odkrywa, że nauki te nie są dla niego wystarczające, dlatego postanawia ruszyć na legendarną wyspę Roke, gdzie znajduje się szkoła czarnoksiężników. Niezdrowa rywalizacja prowadzi w końcu do tragedii, w wyniku której Geda zaczyna prześladować bezimienny Cień. Odtąd chłopak ucieka przed swoim wrogiem i nie zazna spokoju, nim nie znajdzie sposobu, by go pokonać. Czarnoksiężnik z Archipelagu to pierwszy tom cyklu Ziemiomorze Ursuli K. Le Guin, który ukazuje trudy wchodzenia w dorosłość i walczenia z własnymi słabościami. Autorka tworząc niezwykły świat fantasy ukazuje najważniejsze problemy, z jakimi przychodzi spotykać się każdemu z nas, najmocniej skupiając się na zmierzeniu się ze śmiercią. Książka w wyjątkowy sposób tłumaczy, jak wraz ze wzrostem siły i władzy rośnie odpowiedzialność jednostki, pokazując to na przykładzie niepozornego chłopca, który uczy się życia z własnymi lękami i problemami innych. Cykl Ziemiomorze napisany został przez Le Guin językiem do żywego kojarzącym się z dawnymi legendami i mitami. Z jednej strony napotykamy historię osadzoną w świecie pełnym magii, przepowiedni i niewyjaśnionych zdarzeń. Z drugiej, cała historia utrzymana jest w formie opowieści, gdzieś dawno zasłyszanej, często odwołującej się do dalszych wydarzeń, których nie poznamy jeszcze w pierwszym tomie. W ten sposób autorka tworzy u czytelnika odczucie poznawania historii opowiadanej przez człowieka, który był świadkiem zdarzeń lub usłyszał o nich od kogoś innego. Z tego powodu, dzieło Le Guin na pewno przypadnie do gustu miłośnikom twórczości Tolkiena. To absolutna klasyka gatunku fantasy, po którą koniecznie musi sięgnąć każdy czytelnik fantastyki. Janusz Kamieński Fado to rodzaj melancholijnych pieśni, wywodzących się z biednych dzielnic Portugalii. Chwytające za serce, sentymentalne melodie, opowiadają o największych tajemnicach - losie, śmierci, miłości, przemijaniu. Taka też jest ta książka – autor zabiera nas w sentymentalną podróż po rozmaitych zakątkach Europy. Od Beskidu Niskiego, po magiczne, ukochane przez pisarza Bałkany. Większość z esejów to rozprawa z rzeczywistością Europy Środkowej. Opisując niezmienne od setek lat zwyczaje, dowodzi tego, że tradycja nie zna kompromisów. Zdaniem autora, opisując mentalność Słowaków, Polaków czy Węgrów, nie należy kierować się ku metropoliom. Prawda leży gdzieś na prowincji, gdzie dawne zwyczaje stanowią jedyną zbroję przed niszczącymi nas kompleksami, każącymi nam upodabniać się do Zachodu. Przekonanie, że życie toczy się „gdzie indziej”, prowadzi do duchowej emigracji. Jaka jest przyszłość Europy? Cóż, zjednoczenie dla autora jawi się niezbyt optymistycznie, bo jak mówi: Zniknie Polska, znikną Włochy, zniknie Francja (...) Zostanie Fiat, Coca-Cola, Microsoft, Nike i Johnny Walker. Nie należy jednak Fado traktować jako manifestu antyglobalizacyjnego, a raczej jako senną opowieść podróżnika. Który, notabene, gości w tym roku na Conrad Festival w Krakowie. Kamila Kośka „Pani Dalloway” Virgina Woolf Wydawnictwo Znak Liczba stron: 245 Ursula K. Le Guin Czarnoksiężnik z Archipelagu Liczba stron: 240, Warszawa 2011, Wydawnictwo Prószyński i S-ka Andrzej Stasiuk Fado Wydawnictwo: Czarne Liczba stron: 169 BIS - listopad 2012 19 kultura Hey – „Ho!” Izabelin Studio, kwiecień 1994 W tym roku jedna z najbardziej lubianych płyt legendy polskiego rocka osiągnęła pełnoletniość. Gdyby nie była albumem, mogłaby już legalnie pić alkohol w naszym kraju. Kto by pomyślał. Jedno jest jednak pewne: gdyby Ho! w istocie mogło spożywać procentowe trunki to i tak nie musiałoby tego robić: bo jest lubiane, kochane i niezapomniane mimo sędziwego już wieku. Zespół Hey ma to do siebie, że się go po prostu lubi. Nieważne, jakiego gatunku muzyki słuchasz, jaką filozofię życiową wyznajesz – i tak na pewno znasz wiele ich piosenek i nie zdając sobie z tego sprawy często nucisz je na koleżeńskich grillach i ogniskach. Czy opisywany tutaj drugi album w historii legendarnej kapeli zawiera w sobie ogniskowe hity? Raczej nie. Ale z pewnością usłyszysz na nim kilka piosenek, które można uznać za klasyki polskiego rocka. Potrzebujecie przykładów? Proszę bardzo: numer dwa na krążku, czyli O drugim policzku; trójka, czyli Ja sowa; ósemka, czyli doskonałe dla cierpiącej młodzieży Misie; numer dziewięć, czyli Niekoniecznie o mężczyźnie; jedenaście – Chyba; czternaście – Ho… I mogłabym tak wymienić bez końca. Album składa się z czternastu utworów. Co w nim bardzo cenię? To, że duża ilość piosenek wcale nie jest tutaj równoznaczna z ich niską jakością. Wręcz przeciwnie. Utwory są dobre i pięknie reprezentują tę bardziej „mocną” stronę lat 90. XX wieku. Jest tu również ten młodociany bunt, który również ma swój urok. Zwłaszcza kiedy dorastasz razem z ich muzyką i widzisz, jak młoda, zbuntowana Kasia Nosowska (wokalistka zespołu) staje się przez te lata silną, utalentowaną i niezależną kobietą. Miło czasem wrócić do klasyków; odkryć na nowo znaczenia już tak dawno nie słuchanych piosenek. Trochę melancholii i sentymentu nie zaszkodzi. A jeżeli jeszcze nie znasz twórczości legendy polskiego rocka, sprawdź. Tak z czystej ciekawości, aby przekonać się czy nadal nie lubisz tego gatunku muzyki, czy jednak możesz znaleźć w nim coś dla siebie. Polecam za teksty, polecam za moc. Anna M. Mikulska Mumford & Son – „Sigh no more” Island Record, październik 2009 „Wieść gminna” głosi, że cały, liczny zespół Mumford & Son bardzo źle znosi swoje koncerty. Przed wyjściem na scenę dopada ich podobno trema, panika i drgawki. Przyznam jednak szczerze, że plotka ta wiąże się z mało rzetelnym źródłem informacji – naszym kochanym Internetem. Nie ufajmy jej do końca. Rzekomo stremowany zespół jak się jednak okazuje, daje świetne koncerty i od samego debiutu szybko pnie się w górę po szczeblach sławy i „fajności”. Tę tezę mogę już potwierdzić rzetelnymi faktami: byli jedną z tegorocznych gwiazd Opener’a i zagrali wspaniale, a recenzowana tu płyta jest ich debiutanckim albumem. I już na „dzień dobry” serwują nam bardzo porządną dawkę fajnej muzyki. Kim są i co grają? To brytyjczycy grający na banjo. Trochę przesadzam – mamy tu po prostu do czynienia z ciekawym mix’em folk rock’a. Bo jest tu energia typowego rocka i mnóstwo ciekawych instrumentów kojarzących się z country. Połączenie to nie jest jednak tak przerażające. Wręcz przeciwnie. To właśnie ta cecha charakterystyczna pozwoliła wybić się zespołowi i – o dziwo! – dodała ich muzyce… „jaj”. Naprawdę, jest w tym albumie moc. Krążek składa się z dwunastu utworów i ciężko wymienić mi te najlepsze. Po prostu lubię całą płytę. Lubię jej słuchać w całości, lubię słuchać jej pojedynczych kawałków. Powinnam jednak wymienić chociaż jeden tytuł, więc powiem o ich największym hicie, który był także pierwszym singlem tej płyty. Piosenka ta, to numer „siedem” na albumie, czyli Little Lion Man. I tak oto zespół ten udowodnił mi, że warto sięgnąć czasem po muzykę, która zawiera w sobie elementy zupełnie odbiegające od naszych gustów muzycznych. Kto by pomyślał, że gra na banjo może mieć w sobie więcej energii niż niejedna solówka na gitarze elektrycznej. Anna M. Mikulska 20 BIS - listopad 2012 sport Film - klasyka i nowości kultura Tall Man (2012) gatunek: thriller produkcja: Kanada reżyseria: Pascal Laugier obsada: Jessica Biel, Teach Grant, Samantha Ferris W pewnym byłym górniczym miasteczku, wraz z szalejącą biedą, zaczynają drastycznie upadać morale, społeczność ubożeje, a więzi społeczne zaczynają przypominać walkę między dzikimi zwierzętami. Ponura rzeczywistość zaczyna nabierać charakteru grozy, kiedy jedno po drugim, dzieci giną bez wieści. Powstaje legenda o zakapturzonym mężczyźnie odzianym w czerń, opanowującym puste górnicze tunele ciągnące się kilometrami pod miastem oraz okoliczne lasy. Wszyscy drżą przed Tall Manem, policja jest bezsilna, a kolejne zaginięcia uderzają w społeczność w regularnych odstępach czasu. Jedyną osobą, która nie wierzy w istnienie złowrogiej postaci jest pewna pielęgniarka... „Tall Man” jest filmem jednym z wielu, nad którym może nawet nie byłoby warto się pochylić nawet na sekundę, gdyby nie zręczne nagromadzenie zwrotów akcji oraz umiejętne tworzenie napięcia, stopniowo budowany klimat oraz całkiem wciągająca fabuła. Wykorzystane są tu motywy już nieco wyświechtane, jak legenda o tajemniczej postaci zbudowana na powszechnym strachu czy niemowa, będąca jedynym świadkiem naocznym. Być może warto go zobaczyć dla samego nastroju i trudnego do przewidzenia zakończenia. Film skierowany dla tych, który lubią się bać, i nie drażnią ich zakończenia odrzucające pozaracjonalne wyjaśnienia. Mroczny seans, dobry do przegryzienia popcornem w deszczowe popołudnie. Aleksandra Wielek Zakochana bez pamięci/ Vie d‘une autre, La (2012) Produkcja: Francja, Belgia, Luksemburg Scenariusz i reżyseria: Sylvie Testund Obsada: Juliette Binoche, Mathieu Kassovitz, Aure Atika Francuskiemu kinu z pewnych powodów nie da się odmówić uroku i specyficznego klimatu. „Zakochana bez pamięci” jest tego przykładem, może niekoniecznie wybitnym, ale jednak znaczącym. Chociaż fabuła wydaje się być nieco okrojona, jakby realizacji całego obrazu towarzyszył pośpiech, wiele momentów jest przemyślanych, a widzów skorych do refleksji film na pewno może zachwycić. Główna bohaterka, Marie Speranski (Juliette Binoche) budzi się pewnego dnia, w otoczeniu obcych przedmiotów, obcych ludzi i obcych sytuacji, kiedy okazuje się, że nie pamięta ostatnich piętnastu lat. Jest pod wrażeniem dorobku swojej kariery, sławy, jednocześnie jednak patrząc na pogorzelisko swojego prywatnego życia, jest absolutnie przerażona. Bo czym naprawdę jest nasza pamięć? Nie zawsze pluszowym albumem pełnym słodkich chwil. Może jednak wypełnionym dumą, skrywanymi urazami, frustrującym wyciem niespełnionych ambicji. Być może utrata tej pamięci jest drogą do szczęścia. Czy gdyby ktoś nam umożliwił spotkanie twarzą w twarz z samym sobą z przyszłości, nie byłoby to jednocześnie spotkanie z zaprzeczeniem wszystkich naszych obecnych ideałów? „Zakochana bez pamięci” to dramat pełen komizmu, będący wspaniałym zaproszeniem do wieczornych rozmyślań nad twórczym i destrukcyjnym działaniem czasu, jednocześnie kino lekkie i wykwintne, jak na francuską produkcję przystało. Dobra gra aktorska i cudowne widoki, są już tylko wisienką na tym nadsekwańskim filmowym ciasteczku. Aleksandra Wielek BIS - listopad 2012 21 sport Derbowe zmagania Współpraca pomiędzy Galeco, Wisłą i AGH została podpisana w 2011 roku, a jej celem było przywrócenie siatkarskiej świetności Wiśle. Od tego czasu AGH zaczęło wspierać zespół, którego sporą część stanowiły studentki tej uczelni, na której obecnie drużyna ma wielu fanów. Jak w tym sezonie radzi sobie zespół? Kamila Kośka 13 października mieliśmy przyjemność oglądać zmagania drużyny AGH Galeco Wisła w meczu z drużyną Eliteski AZS UEK. I jak to w trakcie derbów bywa, emocje były ogromne. Fani nie zawiedli, gdyż frekwencja była spora. Hala sportowa TS Wisła przy Reymonta 22 niemal pękała w szwach. Nie mogło być inaczej, wszakże był to niezwykle istotny pojedynek dla obu drużyn. Niestety, ekipa Białej Gwiazdy nie podołała drużynie Uniwersytetu Ekonomicznego, przegrywając starcie 0:3 (22:25, 14:25, 23:25). O ile w pierwszym secie gra była wyrównana, to dwa kolejne przeważyły o zwycięstwie drużyny UEK-u. Podczas spotkania niezwykle wysokim poziomem gry wykazały się dwie zawodniczki – Aleksandra Guzikiewicz z AGH Galeco i kapitan drużyny UEK-u, Katarzyna Wąsowska. Obie otrzymały nagrodę za swoje doskonałe umiejętności. Oglądając zmagania zawodniczek Wisły, nie sposób było nie zauważyć także doskonałej formy Miroslawy Kijakovej i wyśmienitych ataków Magdy Jagodzińskiej. Niestety, rywalki okazały się silniejsze. Nie było to pierwsze spotkanie drużyn – spotkały się one m.in. we wrześniu, podczas turnieju o Srebrną Siatkę. Drużyna AGH Galeco miała wtedy okazję walczyć także z innymi ważnymi przeciwnikami, jak KSZO Ostrowiec czy Wieżyca 2011 Stężyca. Drużyny mają za sobą także kilka meczów towarzyskich. 22 BIS - listopad 2012 o to Pana Łukasza Jarosza, menadżera naszych siatkarek. Zespół AZS AGH WISŁA powstał w 2005 roku z połączenia akademickiego zespołu AGH i młodej drużyny Wisły - wspomina - Pomysł tą na fuzję został zrealizowany dzięki działaczom AZS-AGH - Kazimierzowi Wojciechowskiemu, jak również nieżyjącemu już trenerowi sekcji siatkówki AZS AGH panu Janowi Główce. To także zasługa trenera Wisły, Pana Lesława Kędryna, który to wraz z asystentem, Piotrem Wójcikiem, objął wówczas pieczę nad zespołem. W sezonie 2008/2009 drużyna AZS Wisła Kraków wywalczyła awans z III do II ligi siatkówki. Zaś w sezonie 2009/2010, po spadku I ligowej drużyny Wisły Kraków, zespół I ligowy oraz II ligowy zostały połączone. Patronat nad drużyną przejęła bezpośrednio Akademia Górniczo-Hutnicza. A sama drużyna zmieniła nazwę na Wisła AGH Kraków. A jak wyglądają plany na przyszłość? Jednak przegrana nie załamała podopiecznych Marcina Wójtowicza – wręcz przeciwnie, dała im siłę do walki. Bo już następnego dnia dziewczyny wygrały pojedynek z drugim beniaminkiem I ligi – Budowlanymi Budlex Toruń. Starcie zakończyło się wynikiem 3:1 (25:15, 25:22, 23:25, 25:18). Zwycięstwo pozwoliło na awans do kolejnej rundy Pucharu Polski w sezonie 2012/13. Jednak apetyt siatkarek nie zmalał, bo 20 października odniosły kolejne zwycięstwo. Wyjazdowy mecz z Silesią Volley I Mysłowice/Chorzów zakończył się wynikiem 3:1 (19:25, 25:27, 25:21, 27:29). Warto pamiętać, że drużyna z Mysłowic to ogromnie wymagający rywale. Jakie spotkania planowane są na najbliższy okres? Otóż wielkimi krokami zbliża się mecz z pionierem w tabeli – drużyną Jedynka Aleksandrów Łódzki. 3 listopada będzie ona gospodarzem spotkania w szóstej kolejce rozgrywek ligowych. Ostatnie spotkanie tych drużyn miało miejsce 3 września tego roku w ramach turnieju Silesia Cup – starcie zakończyło się wygraną łódzkiej grupy 0:3. Miejmy nadzieję, że ostatnie wygrane zmotywują dziewczyny do zaciętej walki. Kolejny mecz planowany jest na 10 listopada. Wtedy to AGH Galeco będzie gospodarzem meczu z drużyną KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Historia klubu A jak wygląda historia klubu? W jakich okolicznościach ów powstawał? Zapytaliśmy Bardzo ambitne - stwierdza menadżer zespołu - będzie to nawiązanie do najlepszych lat kobiecej siatkówki. Oczywiście, wszystko krok po kroku. Lecz zdajemy sobie sprawę, że działamy w tak znakomitym klubie jak Wisła więc zdobywanie trofeów to nasz obowiązek. Obecnie jesteśmy beniaminkiem w I lidze, dlatego nie stawialiśmy sobie za cel awansu. Dziewczyny w tym sezonie mają grać jak najlepiej i wygrywać każdy kolejny mecz, każdą kolejną piłkę. Pamiętając o aspekcie sportowym, nie zapominamy o sferach bardzo ważnych dla działania sekcji i jej rozwoju. Mówimy tu o rozwoju klubu w obszarze szeroko rozumianej organizacji, marketingu i PR. Priorytet to zapełnienie hali kibicami - nie tylko tymi związanymi emocjonalnie z AGH czy klubem Wisła. Naszym celem jest przyciągnięcie także pasjonata siatkówki, który właśnie u nasz znajdzie godną rozrywkę. Aktualnie drużyna AGH Galeco plasuje się na wysokim, siódmym miejscu w tabeli. Trzymajmy kciuki, by kolejne spotkania były dla naszych siatkarek korzystne – o wszystkim będziemy Was informować na naszej stronie internetowej i portalu Facebook, gdzie możecie brać udział w konkursach dotyczących naszych siatkarek. Więcej informacji o drużynie znajdziecie też na: www.siatkowka.tswisla.pl fot. KSAF AGH Kamil Youssef AGH zdominowało Polski Sport Akademicki! 19.10.2012r. przechodzi do historii naszej Alma Mater jako jeden z najbardziej chwalebnych dni. Właśnie wtedy w Poznaniu, na organizowanej przez ogólnopolski AZS Gali Sportu Akademickiego podsumowującej rok akademicki 2011/2012 udowodniliśmy, że nasi studenci to jedni z najlepszych sportowców w kraju. Na zeszłorocznych Akademickich Mistrzostwach Polski AGH zajęło bowiem I miejsce w kategorii Uczelni Technicznych i II miejsce w klasyfikacji generalnej wszystkich uczelni w Polsce. sport władze postanowiły także postawić na nowe dyscypliny, które pozwolą na zyskanie dodatkowych punktów w klasyfikacji generalnej. Wszyscy przedstawiciele AGH na poznańskiej gali żartobliwie zgodzili się w jednej kwestii. Mają nadzieję, że JM Rektor pomoże im w zakupie… konia. Ten niecodzienny pomysł pomógłby bowiem pomóc utworzyć na AGH sekcję jeździecką. Anna M. Mikulska Tegoroczny sukces należy do tych największych w historii sportu naszej Uczelni. II miejsce w klasyfikacji generalnej, IX miejsce w klasyfikacji medalowej oraz wygrana w kategorii uczelni technicznych są niesamowitym osiągnięciem nie tylko dla naszych sportowców, ale także dla AGH i wszystkich jego studentów. Jak stwierdził Kierownik Działu Spraw Studenckich AGH, Pan Tadeusz Lachowicz: To jest oczywiście bardzo duży sukces – największy w historii Uczelni i używając takiej metafory sportowej, to jest taki „koń” na którego trzeba postawić. Sport wpływa znacząco na wizerunek uczelni. Sport jest obszarem w którym uczelnia może się promować. Mam wrażenie, że to są chyba jedne z lepiej zainwestowanych „złotówek”. Marka naszej Uczelni jest po pierwsze znana, a po drugie rozpoznawalna. Cieszę się więc, że oprócz tego tradycyjnego postrzegania jej jako szkoły wyższej można również odbierać Uczelnię jako miejsce, w którym studenci oprócz tego, że się uczą, to jeszcze mają znakomite wyniki sportowe. Tylko pogratulować! To nie tylko prestiż Wygrana wypromowała naszą Uczelnię na terenie całej Polski. To jednak nie wszystko. Zdobycie drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej dało nam jedną z trzech nagród głównych AMP: 20 000 złotych dla AGH-owskiej sekcji Akademickiego Związku Sportowego. Pozostali na podium otrzymali adekwatnie 30 000 złotych za pierwsze miejsce (AZS Unifot. Anna M.Mikulska wersytet Warszawski) oraz 10 000 złotych za miejsce trzecie (AZS Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu). Nasi najlepsi studenci-sportowcy mogą natomiast otrzymać stypendium JM Rektora AGH za wybitne osiągnięcia właśnie w tej dziedzinie. Co dalej? Władze AGH są bardzo dumne z osiągnięć sekcji. Sam Pełnomocnik Rektora AGH ds. sportu – Pan Profesor Jan Kusiński, zaraz po odebraniu nagrody głównej powiedział naszej reporterce: Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani! Opłacił się wkład pracy trenerów i zawodników. A także wkład władz Uczelni: Rektorów i wszystkich zaangażowanych w to, żeby pomóc studentom, w zdobyciu medali. To był duży sukces… Najlepsi wśród politechnik, drudzy w ogólnej klasyfikacji! Sądzę, że w następnym roku będzie jeszcze lepiej! AZS AGH nie chce jednak zatrzymywać się na drugim miejscu. Prezes AZS AGH Pan Maciej Woźniak ma duże nadzieje na przyszłość: Emocje są wielkie, jestem nadal bardzo podekscytowany tą sytuacją. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie tak samo dobrze jak jest teraz albo lepiej! Powiem więcej, będziemy się starać, aby to zrobić. Nasi sportowcy, nasi studenci są zdeterminowani i wierzą w sukces. Ja również tego bym sobie życzył. I jestem pewny, że będzie coraz, coraz lepiej. Dodatkowe 20 000 złotych z pewnością ułatwi pracę całej sekcji. Jej A na Gali działo się wiele W Poznaniu pojawiła się specjalna delegacja AGH, w której skład wchodzili: Pełnomocnik Rektora AGH ds. sportu – Pan Profesor Jan Kusiński, Prezes AZS AGH – Pan Maciej Woźniak, Dyrektor Działu Spraw Studenckich AGH – Pan Tadeusz Lachowicz oraz Kierownik ds. Sportu– Pan Kazimierz Wojciechowski. Oprócz samej uroczystości wręczenia nagród dla najlepszych sportowców, trenerów, działaczy i sekcji uczelnianych wszyscy zainteresowani mogli wziąć udział w otwartym posiedzeniu Zarządu Głównego AZS. Posiedzenie było poświęcone tegorocznym Akademickim Mistrzostwom Polski. Największą kontrowersję wśród słuchaczy wzbudziło postanowienie o pobieraniu składki w wysokości 20 złotych od każdego startującego w AMP-ach 2012/13. Cała gala zakończyła się występem Małgorzaty Ostrowskiej i uroczystym bankietem. Więcej informacji na temat AZS oraz dokładne wyniki z punktacją możecie znaleźć na stronach: www.azs.agh.edu.pl oraz www.azs.pl. BIS - listopad 2012 23 rozrywka Jubileusz Kościoła Biurokracji Dziś, 1 listopada 2193 roku świętujemy dwóchsetlecie powstania naszej wspólnoty. Kto mógł dwa wieki temu spodziewać się, że organizacja powołana do życia jako twór polityczny przekształci się w Kościół? Na wszystkie PIT-y! Ludzie wręcz złorzeczyli naszej świętej Biurokracji! Michał Zając A przecież już na pierwsze lata XXI wieku przypadają udokumentowane cuda czynione przez świętą Biurokrację, takie jak przemiana ślimaków w ryby lub marchewek w owoce! Ludzie wtedy jednak nie chcieli dostrzec boskich cech Wielkiej Urzędniczki. Kiedy byli odsyłani od jednego okienka do drugiego, nie rozumiejąc istoty swojej oczyszczającej pielgrzymki, ze złością mówili, że „najgorsze w Biurokracji jest to, że nie ma komu dać w mordę, bo wszyscy mówią, że to nie zależy od nich”. Na wszystkie święte Formularze! Przecież te bluźnierstwa niosą w sobie prawdę o jednej z boskich cech Biurokracji! Jest Ona wszędzie, ale nigdzie we własnej osobie, i jako niewidzialna, wszechpotężna siła kieruje swoimi dziećmi, nagradzając niezłomnych w kolejkach i karząc niedbałych w drukach. Jednak ludzie w swojej pysze próbowali pojąć swoimi małymi umysłami Jej wyroki, usiłując zastosować swoją żałosną ludzką logikę do boskiego bytu. Czuli złość, gdyż próbowali zrozumieć niemożliwe do zrozumienia dla człowieka ścieżki Bogini, zamiast po prostu pokornie uwierzyć w ich słuszność. Dwieście lat temu ludzie byli ślepi nawet na to, kto tak naprawdę rządzi ich życiem i śmiercią, wierząc w innych bogów, prawa natury czy władzę nad własnym losem. Ale to Biurokracja określała ile pieniędzy z budżetu przeznaczyć na leczenie ludzi chorych na raka, a ile na ratujące życie operacje przeszczepu serca, tym samym decydując, ile umrze osób z rakiem, a ile z wadami serca. Decydowała, ile za- 24 BIS - listopad 2012 kupić czołgów, a ile rakiet, by potem politycy natchnieni przez Najświętszą mogli podpisywać dokumenty rządzące życiem i śmiercią innych. Już wtedy Bogini w pełni panowała nad ludźmi, za pośrednictwem podpisów Wielkich Biurokratów, naszych dzisiejszych świętych, sekretarzy Bogini, których błagamy o składanie za nas podań na biurku świętej Biurokracji i o to, by nie mieli Przerwy Na Kawę, gdy będziemy w potrzebie. Na tamten czas przypadają również prześladowania pierwszych wiernych. Określenie „biurokrata” było wówczas pejoratywne, a osoby, które poświęciły życie służbie Bogini musiały znosić straszne traktowanie ze strony pozbawionych pokory peten- tów. Sakrament Przerwy Na Kawę był traktowany z pogardą, a jego odpowiednie celebrowanie narażało Urzędników na bluźnierczy gniew. Wiele lat musiało upłynąć zanim ludzie zrozumieli znaczenie sakramentu Kolejki, czy rzecz tak oczywistą jak to, że Wielka Wędrówka Po Urzędach jest drogą do zbawienia. Dopiero proces zastępowania pracy ludzkich rąk pracą komputerów i robotów sprawił, że ludzie dostrzegli, iż Biurokracja jest ich jedyną nadzieją i zaczęli poszerzać szeregi jej wiernych. Co począłby człowiek dziś, kiedy wszystko jest zautomatyzowane i maszyny wykonują za ludzi całą pracę? Jego życie pozbawione byłoby sensu, który na szczęście nadaje wypełnianie kolejnych druków. Kiedyż człowiek jest bliżej absolutu, niż wypełniając formularz K.R./W-2? Drodzy petenci naszej Bogini, miejmy nadzieję na to, że jubileusz dwóchsetlecia istnienia naszego Kościoła, w swoich początkach zwanego Unią Europejską, wzmocni naszą wiarę. Abyśmy po śmierci trafiając do Wielkiego Urzędu nie musieli jako potępieni cierpieć w Wiekuistej Kolejce, ale byśmy mogli po drugiej stronie okienka brać udział w niekończącej się Przerwie Na Kawę. rys. Barbara Kosakowska niezbędnik BIS - listopad 2012 25