Optogenetyka — kolejny krok na trudnej drodze do wyleczenia

Transkrypt

Optogenetyka — kolejny krok na trudnej drodze do wyleczenia
Optogenetyka — kolejny krok na
trudnej drodze do wyleczenia
Parkinsona
Połączenie modyfikacji genetycznych i światła laserowego zaowocowało
stworzeniem nowego pola badawczego — optogenetyki. Być może już
wkrótce będzie można manipulować ludzkim mózgiem w dowolny sposób,
na razie jednak naukowcy z Uniwersytetu Karoliny Północnej w Chapel
Hill zajęli się ośrodkiem odpowiedzialnym za tak zwany układ nagrody. Ich
badania mogą mieć niebagatelne znaczenie dla leczenia choroby
Parkinsona, uzależnień i innych schorzeń natury neurologicznej.
Nazwa optogenetyka powstała z połączenia optyki i genetyki, a jest niczym innym
jak wprowadzaniem do komórki dodatkowych genów i aktywację ich produktów za
pomocą lasera. Opsyny, bo o nich mowa, są białkami światłoczułymi, których geny
można izolować z alg lub bakterii. Pomysł na połączenie genetyki i światła
laserowego powstał sześć lat temu, jednak dotąd firmy (na przykład Illumina)
stosowały go raczej do obróbki DNA.
Laser już nie raz pokazał szerokie spektrum możliwości jego zastosowania. Tym
razem znane ze swej precyzji narzędzie umożliwiło w czasie eksperymentów
pobudzanie lub stłumienie aktywności pojedynczych komórek nerwowych na
ścieżce łączącej ciało migdałowate i jądro półleżące, jedne z ważniejszych
ośrodków w mózgu, sterujuące między innymi układem kary i nagrody.
Do tej pory, by zagłębić się w strukturę mózgu i odkryć czynności poszczególnych
jego części, można było używać jedynie elektrostymulacji lub leków. Wiązało się to
nierzadko z błędami. Metody te nie pozwalały na analizę konkretnego, precyzyjnie
określonego regionu lub ścieżki łączącej w mózgu czy na szybką zmianę
aktywności tych komórek. Optogenetyka otwiera wiele nowych, dotąd
niedostrzeganych, drzwi.
Badania prowadzone jak dotąd na myszach pokazują, że dzięki odpowiedniej
modyfikacji wspomnianych już wcześniej ścieżek łączących pewne regiony mózgu,
można podjąć leczenie uzależnień a także chorób neurologicznych. W
optogenetyce doszukuje się rozwiązania problemów,z jakimi borykają się lekarze
opiekujący się pacjentami w zaawansowanym stadium choroby Parkinsona. Jak
przekonuje Garret D. Stuber, przewodzący całemu zespołowi profesor z
Uniwersytetu Karoliny Północnej, procedury służące wszczepieniu i dalszej
stymulacji opsyn w komórki nerwowe nie wydają się być bardziej skomplikowane
niż wszczepienie elektrod, stosowanych obecnie jako minimalizowanie skutków
choroby Parkinsona.
Jak to zazwyczaj bywa w przypadku takich odkryć, metoda wymaga dopracowania
i jeszcze kilku lat badań, zanim naprawdę przekonamy się, czy może być
wdrożona do powszechnego stosowania.
Marta Danch
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Źródło: Science Daily.
Inhibitory PARP nie tylko dla
chorych z mutacjami BRCA1
Jednoczesne blokowanie kinazy zależnej od cyklin (Cdk1) i polimerazy poli
(ADP-rybozy) — PARP — może być nową strategią leczenia nowotworów,
niezależnie od ich statusu mutacji w genie BRCA1. Zespół Geoffrey’a
Shapiro z Harvard Medical School ustalił rolę Cdk1 w pośredniczonej
przez BRCA1 rekombinacji homologicznej i wykazał zarówno in vivo, jak i
in vitro, że zmniejszenie aktywności Cdk1 skutkuje upośledzeniem
zdolności do naprawy DNA komórek z niezmutowanym BRCA1,
zwiększając wrażliwość na inhibicję PARP.
Cdk1 jest kluczowym elementem maszynerii zawiadującej cyklem komórkowym.
Dodatkowo, uczestniczy w szlakach naprawy DNA. Fosforyluje BRCA1 (ang.
breast cancer associated), co jest niezbędne do efektywnego formowania
kompleksu w miejscu uszkodzenia, by zainicjować naprawę przez rekombinację
homologiczną w punkcie kontrolnym fazy S cyklu.
Kiedy PARP jest hamowana, pęknięcia pojedyncznych nici DNA (ang. single strand
breaks, SSB) degenerują do podwójnych pęknięć nici (ang. double strand breaks,
DSB), wymagających naprawy przez homologiczną rekombinację. To dlatego
komórki z mutacją BRCA1 i inne niezdolne do przeprowadzania homologicznej
rekombinacji, są bardzo podatne na inhibicję PARP, co wykorzystuje się w terapii.
PARP odpowiada bowiem za naprawę SSB, stąd przy jej nieobecności,
przekształcają się one w DSB. W przypadku, gdy BRCA1 jest zmutowany,
pęknięcia podwójnych nici, pojawiające się w czasie chemicznej inhibicji PARP,
nie mogą być naprawione, powodując nieodwracalne uszkodzenia komórkowe i
prowadząc do apoptozy.
Wyłącznie nowotwory z mutacjami w BRCA1 odpowiadają na działanie inhibitorów
PARP, jednakże stanowią one mały odsetek wszystkich nowotworów, które
mogłyby być efektywnie leczone monoterapią z wykorzystaniem tych leków.
Odkrycie naukowców z Harvardu umożliwiłoby leczenie nimi także chorych z
normalnym wariantem BRCA1.
W opublikowanym 27 czerwca w Nature artykule dochodzą oni do wniosku, że
„delecja lub inhibicja Cdk1 tworzy stan zbliżony do tego w transformowanych
komórkach i wykazuje duży potencjał jako wspomaganie dla terapii inhibitorami
PARP pacjentów z nowotworami charakteryzującymi się prawidłowym BRCA1”.
W doświadczeniach in vitro, w których wykorzystano siRNA do wyciszania
ekspresji Cdk1 lub drobnocząsteczkowe inhibitory PARP — będące obecnie
obiektem badań klinicznych — zaobserwowano zatrzymanie rekombinacji i
podatność niedrobnokomórkowego raka płuc na inhibicję PARP. Zmniejszenie
poziomu ekspresji Cdk1 zwiększyło stukrotnie wrażliwość komórek na inhibitory,
do poziomu porównywalnego dla wyników komórek z mutacją w BRCA1.
Rezultaty wyglądają obiecująco. U myszy z przeszczepionymi ludzkimi
nowotworami leczenie kombinacją różnych inhibitorów Cdk1 i PARP znacząco
spowalniało wzrost guza. U niektórych zwierząt jego objętość była o 80%
mniejsza, niż w przypadku zwierząt z grupy kontrolnej, której podawano tylko
jeden inhibitor. Uzyskano regresję guzów w przypadku 87% gryzoni, a do tego nie
zaobserwowano żadnych efektów ubocznych dla zdrowych tkanek. Jedyną nie do
końca optymistyczną wiadomością jest fakt, że po sześciu tygodniach u części
spośród badanych myszy, niestety, pojawiła się oporność na skojarzone leczenie.
Miejmy jednak nadzieję, że wkrótce badania kliniczne przyniosą same dobre
nowiny.
Martyna Franczuk
Źródło: Nature; GEN.
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Rozwiązano
zagadkę
alternatywnego
mechanizmu
wydłużania telomerów
Telomery, czyli strukturalne elementy chromosomów, zbudowane są z
powtarzającej się sekwencji nukleotydów. Nie zawierają one żadnych
genów i nie kodują jakichkolwiek białek. W komórkach somatycznych
telomery pełnią rolę ochronną, skracając się wraz z każdym podziałem
komórki i wyznaczając tym samym czas jej życia. W komórkach
embrionalnych, macierzystych, a także nowotworowych, dzięki obecności
enzymu telomerazy, mogą one być wydłużane, zapewniając komórkom
stałą zdolność do podziałów. W niektórych komórkach, głównie
nowotworowych, zaobserwowano także, niezależny od telomerazy,
alternatywny mechanizm wydłużania telomerów (ang. Alternative
lenghtening of telomers, ALT). Fenomen ten zaprząta głowy naukowców
na całym świecie. Przełomowe wyniki najnowszych badań nad tym
zagadnieniem zostaną niebawem opublikowane w „Science”.
Naukowcy z Johns Hopkins Kimmel Cancer Center przebadali 41 próbek
pochodzących od pacjentów z guzami neuroendokrynnymi trzustki. W 25 z nich
nie obserwowano aktywności telomerazy, a jednak telomery wydłużały się. Po
dokładniejszym badaniu, okazało się, że w 19 z badanych próbek, znaleziono
mutacje w genach ATRX lub DAXX. W pozostałych 6 nie zaobserwowano ekspresji
żadnego z tych genów. Wyniki badania jednoznacznie wskazują na związek tych
dwóch genów z mechanizmem alternatywnego wydłużania telomerów. Naukowcy
stawiają hipotezę, że geny te mogą mieć wpływ na sposób pakowania DNA w
telomerach, co zwiększa niestabilność tych regionów.
ALG
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Sekwencjonowanie genomu daje
nadzieję chorym na
choroby genetyczne
rzadkie
Sekwencjonowanie genomu pozwala na szybką i precyzyjną diagnozę
rzadkich chorób o podłożu genetycznym. Dowiodła tego grupa naukowców,
pracująca pod kierunkiem Richarda Gibbsa, szefa Baylor College of
Medicine Human Genome Sequencing Center w Houston. W artykule,
który ukazał się 15 czerwca bieżącego roku w „Science Translational
Medicine” opisali oni przypadek chorujących na dystonię bliźniąt: Alexis i
Noaha Berry.
Choroba ta objawia się okresowym zaburzeniem napięcia mięśni, które powoduje
zaburzenia ruchu oraz postawy. Może ono dotyczyć pojedynczych mięśni, ich
niektórych grup albo też mieć charakter ogólny. Ze względu na przyczyny
wyróżnia się różne rodzaje dystonii.
U rodzeństwa w wieku pięciu lat stwierdzono jedną z nich, dystonię wrażliwą na
dopaminę nazywaną również zespołem Segawy (DRD). Wdrożono leczenie
przynoszące pozytywne rezultaty, zatem kiedy u Alexis rozwinął się kaszel,
opiekujący się dziećmi neurologowie nie wiązali tego z dystonią dziewczynki.
Trzynastoletnia Alexis miała już tak silne napady kaszlu i problemy z
oddychaniem, że konieczne stało się umieszczenie w jej pokoju monitora
kontrolującego stan dziewczynki. Ponadto codziennie otrzymywała ona zastrzyki z
adrenaliny mające umożliwić jej swobodne oddychanie. Lekarze nie potrafili
zdiagnozować przyczyny ani zaproponować skutecznej metody leczenia dziecka.
Matka bliźniąt, Retta Berry, której mąż Joe pracuje jako dyrektor do spraw
informatycznych w Life Technologies, firmie zajmującej się systemami i usługami
biotechnologicznymi, mającej swoją siedzibę w Carlsbad w Kalifornii domagała się
zsekwencjonowania genomu dzieci, mając nadzieje, że to pomoże znaleźć sposób
leczenia dla córki. Firma pomogła sfinansować badania w Baylor, gdzie z pomocą
technologii sekwencjonowania Life’s SOLiD stwierdzono w genomie dzieci
mutację genie o nazwie SPR kodującym reduktazę sepiapteryny.
Enzym ten umożliwia syntezę neuroprzekaźników dopaminy i serotoniny.
Bliźniętom podawano już podczas leczenia prekursor dopaminy. Wykryta mutacja
w genie SPR wykazała, że konieczną jest też suplementacja 5-hydroksytryptofanu
– prekursora serotoniny. Po miesiącu od rozpoczęcia leczenia zniknęły problemy
Alexis z oddychaniem. Piętnastoletnia dziś dziewczyna prowadzi aktywne życie —
między innymi biega i gra w piłkę. Poprawę stanu zdrowia zaobserwowano
również u jej brata — chłopiec pisze znacznie wyraźniej i ma mniejsze kłopoty z
koncentracją podczas zajęć szkolnych.
Klinika w której podjęto się zsekwencjonowania genomu bliźniąt ma już sukcesy
na polu leczenia raka oraz diagnozowaniu i leczeniu kilku innych rzadkich chorób,
w przypadku których określenie pochodzenia a więc i leczenie jest trudne. Joris
Veltman z Radboud University Nijmegen Medical Center w Holandii podsumowuje
to bardzo trafnie. „Badanie to stanowi dobry przykład tego, jak diagnostyka
genetyczna rzadkiej choroby genetycznej ma bezpośredni wpływ na jej leczenie”
— zauważa.
Ten sukces pozwala żywić nadzieję, że niedługo w podobny sposób będzie można
diagnozować również inne rzadkie choroby o podłożu genetycznym. Z racji tego,
że zapadalność na nie jest znacznie mniejsza w stosunku do chorób bardziej
popularnych, do których zaliczana jest na przykład miażdżyca, również nakłady na
badania są w tym przypadku mniejsze. Niemożliwe jest prowadzenie badań
klinicznych na szerszą skalę; problem stanowi również znalezienie specjalistów
zajmujących się rzadkimi schorzeniami, o czym najlepiej świadczy przykład
bliźniąt Berry — w wieku dwóch lat błędnie stwierdzono u nich porażenie
mózgowe, zaś właściwemu leczeniu poddano je dopiero po skończeniu lat sześciu i
wykonaniu setek testów.
Badania genetyczne są szansą na znacznie szybszą i prostszą diagnostykę, a
zatem i wcześniejsze wprowadzenie skutecznego leczenia. Richard Gibbs szacuje,
że w ciągu najbliższych trzech do czterech lat możliwe będzie rozwiązanie w ten
sposób do 90% problemów związanych z zaburzeniami wywołanymi przez defekty
pojedynczych genów.
Sekwencjonowanie może dotyczyć całego genomu lub tylko jego odcinków
kodujących, czyli egzonów- jest w tym przypadku szybsze. Problemem przy
wprowadzaniu metody na szerszą skalę z całą pewnością będą jej koszty- wg
Gibbsa całkowity koszt badania bliźniąt wyniósł ok. 100 000 dolarów, w tym 30
000 dolarów za zsekwencjonowanie genomu każdego z bliźniąt. Zajęło to dwa
miesiące.
Na rynku są jednak firmy podejmujące się sekwencjonowania za 5 000-7500
dolarów. Według naukowców sekwencjonowanie stanie się powszechniejsze, kiedy
jego cena spadnie do 1000 dolarów za jednego pacjenta.
Dla rodziców chorych dzieci ważna jest przede wszystkim szansa, jaką w ten
sposób otrzymują — jest nią możliwość szybszej diagnozy, leczenia a więc i
powrotu ich pociech do normalnego życia. Matka bliźniąt podsumowuje: „To
śmieszne, kiedy myślę o poświęconym czasie i pieniądzach, które wydaliśmy (my i
nasze towarzystwo ubezpieczeniowe) oraz cierpieniu naszych dzieci podczas gdy
mogą one mieć tylko raz pobraną krew i otrzymać diagnozę.”
Olga Andrzejczak
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Analog LSD na ból głowy
Jak trafnie zauważył już Emil Cioran, z bólem fizycznym nie sposób
dyskutować. Klasterowy ból głowy występuje wprawdzie znacznie rzadziej
niż migrena, z którą często jest mylony, ale za to dokucza dotkliwiej.
Chorzy są skłonni zrobić wszystko, byleby uzyskać najmniejszą ulgę. Być
może niedługo będzie możliwe leczenie, prowadzące do stanu niemal
pełnego powrotu do zdrowia, a — co w tym najciekawsze — to wszystko
dzięki niehalucynogennemu analogowi LSD.
W trakcie International Headache Congress amerykańsko-niemiecki zespół
badaczy zaprezentował wstępne wyniki swoich bdań przeprowadzonych na grupie
sześciu pacjentów, cierpiących na klasterowe bóle głowy. Po podaniu 2-bromoLSD stwierdzono znacznie zmniejszoną częstotliwość występowania ataków, a u
niektórych nie zaobserwowano ich nawet w ciągu miesięcy po zastosowanej
terapii. Nikomu jak dotąd nie udało się jeszcze otrzymać tak obiecujących
rezultatów.
Bóle klasterowe, czasem z powodu swojego dojmującego charakteru, bywają
nazywane „bólami samobójczymi”. Najczęściej obejmują jedną połowę twarzy, a
pacjenci porównują je do uczucia, jakby ktoś godzinami próbował wypchnąć oko
od wewnątrz. Mogą występować w postaci napadów trwających wiele miesięcy z
kilkoma atakami dziennie. Przyczyna ich powstawania ciągle jest niejasna, jednak
najnowsze badania wskazują na udział podwzgórza. Ta część mózgowia
odpowiada między innymi za regulację rytmu dobowego, temperatury ciała oraz
ciśnienia krwi, co może wyjaśniać periodyczność ataków i ich szczególne nasilenie
w okresie przesileń.
Wprawdzie nie ma leku jeszcze na takie bóle, ale można je łagodzić poprzez
inhalacje czystym tlenem na początku ataku, przyjmowanie leków regulujących
zaburzenia cyklu dobowego, takich jak verapamil czy tryptany, wykorzystywane
także w leczeniu migren. Zaobserwowano również, że część pacjentów znajduje
ukojenie po zażyciu środków halucynogennych: LSD i psylocybiny. Te doniesienia
zainteresowały właśnie Torstena Passie’ego, psychiatrę z Hannover Medical
School w Niemczech, który jest jednocześnie specjalistą od LSD. Razem z Johnem
Halpernem z Harvard Medical School w Bostonie zdecydowali się wypróbować 2bromo-LSD (BOL), stworzony przez szwedzką firmę Sandoz i początkowo
oferowany przez nich na rynku jako placebo w badaniach z wykorzystaniem
narkotyku.
Na konferencji zaprezentowano wyniki pacjentów, którym trzykrotnie podawano
pochodną halucynogenu w pięciodniowych odstępach. Wszyscy badani zauważyli
znaczną poprawę, zmniejszenie częstotliwości ataków, a pięciu spośród nich
cieszyło się długotrwałym okresem wolnym od napadów. Naukowcy nie potrafią
wyjaśnić tego efektu, ale znaleźli już firmę, która jeszcze w tym roku rozpocznie
badania kliniczne drugiej fazy.
Krytycy doniesienie traktują z rezerwą, zauważając, że część przypadków może
być efektem placebo. Poza tym objawy niekiedy ustępują na całe miesiące i trudno
rozróżnić rewelacyjne skutki leczenia od kapryśnego przebiegu choroby. Na
pewno dalsze badania dostarczą nowych informacji i pozwolą rozwiać te
niejasności. Niech ich o to głowa nie boli.
Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.
Martyna Franczuk
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Komórki spermy lekarstwem na
cukrzycę
Być może pewnego dnia mężczyzna chory na cukrzycę typu 1 będzie mógł
wykorzystać komórki macierzyste, mające rozwinąć się w dojrzałe
plemniki, w celu zastąpienia komórek trzustki produkujących insulinę.
Takie transplantaty mogłyby stać się alternatywą stałego uzupełniania
niedoboru insuliny.
Cukrzyca typu 1 wstępuje w wyniku powolnego niszczenia przez układ
immunologiczny produkujących insulinę komórek β wysp trzustkowych. Bez
insuliny, która pośredniczy w absorpcji glukozy z krwi obwodowej, chory nie może
pobierać niezbędnej energii z pożywienia. Nieleczona cukrzyca typu 1 jest
chorobą śmiertelną. Iniekcja insuliny i monitorowanie poziomu cukru we krwi
zazwyczaj pozwalają pacjentom prowadzić względnie normalne życie. W
niektórych przypadkach iniekcje insuliny nie są jednak wystarczające aby
utrzymywać kontrolę na cukrzycą typu 1. U schyłku lat dziewięćdziesiątych
badacze z University of Alberta z Kanady zapoczątkowali transplantacje komórek
wysp trzustkowych pochodzących ze zwłok. Nie jest to jednak idealnym
rozwiązaniem, gdyż biorca musi pozostawać do końca życia na lekach
immunosupresyjnych, aby zapobiec odrzutom, przy czym zwykle wymaga wciąż
sporadycznych iniekcji insuliny.
Specjaliści w dziedzinie komórek macierzystych z Georgetown University w
Waszyngtonie wierzą, iż znaleźli metodę, która mogłaby utrzymać zalety
transplantacji komórek wysp trzustkowych bez potrzeby podawania leków
immunosupresyjnych. Miliony plemników są produkowane każdego dnia w
jądrach z komórek macierzystych zwanych spermatogonialnymi komórkami
macierzystymi (SSCs). Naukowcy pobrali SSCs z ludzkich jąder i otrzymali z nich
tak zwane pluripotencjalne komórki macierzyste zdolne do wyspecjalizowania się
w komórki beta wysp trzustkowych.
Zespół ten dokonał już transplantacji zaprogramowanych w ten sposób ludzkich
komórek wysp trzustkowych do myszy chorych na cukrzycę oraz pozbawionych
układu immunologicznego, a więc nie zdolnych do odrzutu. W wyniku
transplantacji zaobserwowano obniżenie podwyższonego poziomu glukozy we
krwi badanych myszy, co jest dobrym znakiem, iż komórki te dokonałyby tego
samego w organizmie ludzkim. Pomysłodawcy przestrzegają jednak, że technika
nie jest jeszcze gotowa do użycia u ludzi. Według nich pojedyncza komórka nie
daje wystarczająco dużo insuliny aby móc leczyć cukrzycę u człowieka. Zanim
więc metoda ta znajdzie zastosowanie u ludzi, naukowcy muszą zwiększyć
produkcję insuliny przez przeszczepiane komórki.
Przykład ten nie jest jedyną próbą użycia komórek macierzystych w leczeniu
cukrzycy. Już wcześniej próbowano użyć komórek macierzystych pochodzących ze
skóry lub innych tkanek w celu wyprodukowania innych komórek macierzystych
znanych jako indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste (iPS). Takie
komórki wprowadzane były w celu zastąpienia uszkodzonych komórek trzustki.
iPS posiadają pewne zalety, nie wymagają one bowiem inwazyjnych procedur w
pozyskiwaniu i działają u obydwu płci. Jednak aby otrzymać iPS należy
wprowadzić do nich cztery różne geny co niesie za sobą ryzyko mutacji
powodujących nowotwór bądź śmierć komórki. Ludzkie SSCs, pomimo, że działają
jedynie u mężczyzn, są pierwotnie komórkami macierzystymi które nie wymagają
użycia tych genów.
Jednak prawdziwe trudności w wykorzystaniu SSCs mogą wynikać z samego
układu immunologicznego, w którym przeciwciała skierowane są przeciw
komórkom wysepek trzustkowych, i który prawdopodobnie będzie atakował
również przeszczepione komórki.
Więcej na ten temat przeczytać można tutaj.
Agnieszka Gołąb
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Witamina D ważna nie tylko w
leczeniu krzywicy
Witamina D3 może być dostarczana do organizmu wraz z dietą lub
powstawać w skórze wskutek bioaktywacji pochodnej cholesterolu przez
promienie słoneczne. Przez długi czas była uważana głównie za czynnik
regulujący homeostazę wapnia i fosforanów oraz metabolizm tkanki
kostnej. Od pewnego czasu, zaczęto jednak systematyczne badania mające
na celu określenie roli tej witaminy w regulacji reprodukcji, a także
rozwoju licznych schorzeń, na przykład chorób autoimmunologicznych i
nowotworów.
Obecnie wiadomo, że aktywny metabolit witaminy — 1,25dihydroksycholekalcyferol może wpływać na proliferację i różnicowanie komórek,
a także aktywować procesy apoptozy. Wiemy również, że związek ten może
zmniejszać inwazyjność nowotworów poprzez hamowanie angiogenezy.
Obserwacje takie poczyniono między innymi na liniach komórkowych
pochodzących z raków sutka i jelita grubego, a badania kohortowe potwierdziły
związek niedoboru witaminy D3 z ryzykiem rozwoju tych raków. Warunkiem
skutecznego działania witaminy D3 jest obecność w tkance jej receptora (ang.
Vitamin D receptor, VDR). W badaniach na myszach z knockoutem genu receptora
dla witaminy D wykazano, że zwierzęta te są bardziej podatne na rozwój raków
sutka i skóry, a także białaczek.
W jednym z ostatnich numerów „Journal of Clinical Oncology” opublikowano
wyniki badania 841 chorych z rakiem prostaty. W badaniu przeprowadzono
korelację poziomu ekspresji receptora dla witaminy D3 (VDR) z czynnikami
decydującymi o przebiegu choroby — stężeniem swoistego antygenu sterczowego
(ang. Prostate specific antigen, PSA), stopniem zróżnicowania i zaawansowania
nowotworu. Wyniki niezbicie wskazują, że mężczyźni z wyższym poziomem
ekspresji VDR mieli niższy poziom PSA, a nowotwór był mniej zaawansowany i
mniej agresywny (niskozróźnicowany). Wykazano również, że osoby te miały
mniejsze ryzyko zgonu z powodu choroby.
ALG
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Biotechnologia medyczna — do
odważnych świat należy
Biotechnologia medyczna jest względnie nowym i jeszcze mało znanym
kierunkiem na uczelniach wyższych w Polsce, a jest to dyscyplina, która z
całą pewnością rozwija się w zawrotnym tempie.
Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi byłam pierwszym rocznikiem tego
kierunku. Do wyboru były dwie specjalizacje: medycyna molekularna oraz
elektroradiologia. Wybrałam tę pierwszą, dlatego skupię się głównie na
przybliżeniu tej specjalizacji oraz perspektyw związanych z jej studiowaniem.
Studiując tę specjalizację, studenci zapoznają się z technikami biologii
molekularnej, inżynierii genetycznej czy też hodowli komórkowej i tkankowej.
Nacisk kładzie się także na medycynę i farmację, molekularne mechanizmy
chorób i nowatorskie sposoby ich leczenia. Pamiętajcie, że nie jest to kierunek dla
osób, które mdleją na widok krwi lub martwego szczura bez głowy. Przy
badaniach czasami trzeba oddać własne komórki (co wiąże się z pobraniem próbki
krwi) do próby kontrolnej.
Niestety nie jest to kierunek dla pasjonatów botaniki czy ochrony
środowiska. Jestem obecnie na IV roku i jak do tej pory nie dane mi było się
zapoznać z taką tematyką.
Już po II roku studiów istnieje możliwość odbycia praktyk studenckich w
wybranych przez nas laboratoriach badawczych. Wszystko zależy od osobistych
upodobań i możliwości. Ja odbyłam ją w Katedrze Alergologii, Immunologii i
Dermatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Większość studentów wybrała
właśnie matczyną jednostkę naukową i katedrę, która najbardziej odpowiadała ich
zainteresowaniom. Podczas odbywania praktyk doskonaliłam swoje umiejętności
w wykonywaniu real-time PCR, Elisy, pasażowaniu komórek, elektroforezy, czy
też izolacji DNA, RNA i białek.
Niestety większość firm biotechnologicznych w Polsce nie przyjmuje studentów na
praktyki lub robi to niechętnie. Istnieją jednak wyjątki. Niektóre z nich są otwarte
na młode umysły i chętnie udzielają im pomocy. Należy na bieżąco śledzić ich
strony internetowe i czekać na odpowiednie ogłoszenie. Oczywiście najlepiej
wziąć sprawy w swoje ręce i samemu napisać lub odwiedzić wybraną przez nas
jednostkę naukową i zapytać o taką możliwość.
Praca medycznego biotechnologa nie należy do najłatwiejszych, aczkolwiek z
pewnością należy do jednej z najciekawszych z całego obszaru biotechnologii. W
Polsce z roku na rok powstają nowe firmy biotechnologiczne, placówki badawczorozwojowe i nowoczesne laboratoria.
Czym można się zajmować po ukończeniu po biotechnologii medycznej?
Wachlarz możliwości jest imponujący (wymienię moim zdaniem najistotniejsze):
— badania nad wynalezieniem leków biotechnologicznych z wykorzystaniem
przeciwciał monoklonalnych
— walka z trudnymi (lub do tej pory nieuleczalnymi) do wyleczenia nowotworami
z wykorzystaniem terapii genowej
— poszukiwanie aktywnych biologicznie struktur mogących znaleźć swoje
zastosowanie w farmaceutykach, suplementach diety czy kosmetykach
— ksenotransplatologia
— praca z komórkami macierzystymi mająca na celu zapewnienie bezpiecznej i
skutecznej terapii w walce z najpowszechniejszymi schorzeniami
— diagnostyka molekularna, między innymi prenatalna z zastosowaniem technik
PCR lub FISH, chorób genetycznych
Nie twierdzę, że te studia należą do łatwych i przyjemnych, ale na pewno są
satysfakcjonujące. Wymagają poświęcenia sporej ilości wolnego czasu i niemałej
dozy cierpliwości, ponieważ praca laboratoryjna trwa często wiele godzin, a nie
zawsze nasze wysiłki przekładają się na oczekiwane wyniki. Biotechnologia
medyczna zmusza nas do myślenia. Nie można być dobrym biotechnologiem bez
ogromnej wyobraźni i umiejętności wykorzystywania swojej wiedzy w
praktyce. Zdecydowanie jest to kierunek dla odważnych, a przecież to do nich
właśnie należy świat.
Chętnie odpowiem na Wasze pytania.
Paulina Kłos
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
siRNA vs rak — wyniki I fazy badań
klinicznych nowego leku
Silence Therapeutics, jedna z wiodących firm zajmujących się
wykorzystaniem zjawiska interferencji RNA do celów terapeutycznych,
zaprezentowała 6 czerwca na dorocznym spotkaniu ASCO (American
Society of Clinical Oncology) wyniki pierwszej fazy badań klinicznych
jednego z potencjalnych produktów firmy — lipopleksów zawierających
siRNA o nazwie Atu027.
Atu027 zostało zaprojektowane do wyciszania ekspresji genu kinazy białkowej N3
(PKN3) w śródbłonku naczyniowym w przebiegu terapii guzów litych. PKN3
uczestniczy w przekazywaniu sygnałów w szlaku PI3K, biorącym udział między
innymi w regulacji proliferacji, wzrostu, różnicowania i mobilności komórek.
Nadmierna, chroniczna aktywacja tego szlaku jest obserwowana w wielu typach
raka i wydaje się uczestniczyć w procesach przerzutowania.
Wyniki badań przedklinicznych (na mysich modelach różnych typów raka) okazały
się bardzo obiecujące. Preparat skutecznie wyciszał ekspresję PKN3 oraz
znacząco hamował wzrost guzów i tworzenie przerzutów.
W I fazie badań klinicznych udział brało 21 pacjentów z różnymi rodzajami
zaawansowanych guzów litych (m.in. piersi, szyjki macicy, trzustki i okrężnicy). U
sześciu z nich po trzech miesiącach zaobserwowano stabilizację procesu
chorobowego, która u dwojga pacjentów utrzymywała się jeszcze przez okres
kolejnych sześciu miesięcy. Dane te pozwalają na ostrożny optymizm:
potwierdzają antynowotworowy potencjał testowanego systemu, choć wciąż nie
jest to oczekiwany od dawna, przełomowy sukces terapeutyczny.
Równie istotnym wnioskiem płynącym z tych badań jest potwierdzenie wysokiego
bezpieczeństwa stosowania opracowanego przez Silence Therapeutics systemu
AtuPlex, służącego do dostarczania siRNA do komórek. Technologia ta jest oparta
na lipopleksach, czyli bardziej złożonej wersji liposomów. Są to wielowarstwowe,
sferyczne, PEGylowane nanocząstki, zbudowane z lipidów kationowych i
fuzjogennych, wewnątrz których zamknięte są cząsteczki siRNA.
Optogenetyka daje nadzieję na wyleczenie choroby Parkinsona
Fot. Nick Koudis/Getty Images
Co ciekawe, preparat może być stosowany u pacjentów bez żadnej premedykacji
(pozostałe podobne systemy wymagają najczęściej uprzedniego podania leków
immunosupresyjnych). Podczas badań nie zaobserwowano odpowiedzi
interferonowej ani aktywacji innych cytokin, co bywa problemem występującym
przy podawaniu siRNA. W niektórych przypadkach nastąpiła jedynie nieznaczna
aktywacja układu dopełniacza. Preparat był również dobrze tolerowany:
maksymalna stosowana dawka, wynosząca 0,12mg/kg masy ciała, nie wywoływała
żadnych poważniejszych objawów toksyczności. Występowały jedynie pewne
niegroźne skutki uboczne o niewielkim bądź umiarkowanym stopniu nasilenia.
Obecnie trwają prace nad ustaleniem maksymalnej tolerowanej dawki (MTD) dla
tego preparatu.
Jak podaje Silence Therapeutics, ponad połowa prowadzonych obecnie na świecie
testów klinicznych preparatów opartych na siRNA dotyczy sekwencji
opracowanych w tej firmie.
Karolina Hybza
Źródła: abstrakt ze spotkania ASCO; strona Silence Therapeutics.
Więcej na ten temat: Silence Therapeutics’ Atu027 Demonstrates Promising
Antitumor Activity In Phase I Study Presented At ASCO; Atu027, a Liposomal
Small Interfering RNA Formulation Targeting Protein Kinase N3, Inhibits Cancer
Progression.
Leki na prostatę zwiększają ryzyko
raka… prostaty
Inhibitory 5-alfa reduktazy, finasteryd i dutasteryd, które wskazane są do
stosowania w łagodnych postaciach rozrostu prostaty, równocześnie
zwiększają ryzyko zaawansowanego raka prostaty — ogłosiła w czwartek
Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (ang. Food and Drug
Administration, FDA) i umieściła tę informację w treści ulotki dołączanej
do tych leków.
Badania kliniczne dowiodły, że wieloletnie stosowanie inhibitorów 5-alfa
reduktazy jest związane z częstszym występowaniem zaawansowanego raka
prostaty. Na zaawansowaną postać raka gruczołu krokowego (wskaźnik Gleasona
8-10) zapadło 1,8% pacjentów przyjmujących finasteryd raz dziennie przez okres
siedmiu lat i 1,1% pacjentów przyjmujących placebo. Czteroletnie badania z
użycie dutasterydu dały wynik jednoprocentowy (placebo: 0,5%).
„Ryzyko jest niewielkie, ale lekarze powinni być świadomi tej informacji, by
decydując się na leczenie inhibitorami 5-alfa reduktazy mogli rozważyć korzyści z
ich stosowania w kontekście jego potencjalnych zagrożeń” — napisała na swojej
stronie FDA.
FDA zaleca, aby lekarze przed przepisaniem pacjentom inhibitorów 5-alfa
reduktazy wykluczyli raka prostaty. Podkreśla też, że korzyści w leczeniu
łagodnego rozrostu prostaty przewyższają ewentualne ryzyko.