Jak powstaje rola

Transkrypt

Jak powstaje rola
Rola
Z Marcinem Łuczakiem, młodym aktorem Teatru im. S. Jaracza, umawiamy się na
dwa spotkania. Pierwsze – tuż po tym, jak dostał propozycję zagrania Chlestakowa
w „Rewizorze”, drugie – gdy miał już pewien zarys roli…
Spotkanie pierwsze
Właśnie dowiedziałem się, że zagram w „Rewizorze”. To chyba najtrudniejsze
zadanie w moim życiu; wielkie wyzwanie, ale i wyróżnienie – rola, na którą się
czeka, o której się marzy. Staram się nie myśleć, ilu wspaniałych aktorów się jej
podejmowało.
Nigdy nie miałem tzw. wymarzonej postaci, ale nie wynika to z braku ambicji,
raczej z tego, że nie chciałem za wszelką cenę zagrać Hamleta. Największy wpływ
miała na mnie dramaturgia rosyjska, ale i w tym przypadku nie potrafiłbym
doszukać się jednego, ulubionego bohatera. Do każdej roli staram się podchodzić
profesjonalnie. Nie mogę powiedzieć, bym o Chlestakowie myślał poważniej niż o
Fiodorze w „Przypadku Iwana Iljicza” czy Tomku w „Rowerzystach”. Natomiast w
przypadku „Rewizora” po raz pierwszy mam do czynienia z takim ogromem
materiału, z którym muszę i chcę się zmierzyć.
Łódzka szkoła filmowa dała mi świadomość. Dla mnie najważniejszy był pierwszy
rok studiów, gdy musiałem od początku nauczyć się myśleć, poruszać. Najprostsze
czynności, jak czytanie gazety, siadanie na fotelu, samo wejście na scenę i przejście
przez nią, okazują się bardzo trudne, gdy czuje się, że jest się obserwowanym. To
strasznie krępuje ruchy. Trzeba nauczyć się żyć w warunkach sceny.
Jak przygotowuję się do ról? Chodzi o to, by zrozumieć język reżysera, a potem za
pomocą własnych metod próbować ten język na tyle w siebie „wkomponować”, aby
wszystko było spójne. Właściwie nie ma żadnego stałego systemu pracy – we
współczesnym teatrze byłby nieelastyczny. Myślę, że większość aktorów go nie ma.
Mówi się o budowie postaci przez formę czy „przez organikę”. Ja lepiej czuję się w
rolach, które traktuję organicznie, czyli kiedy stawiam siebie w pewnej sytuacji.
Ogromny sentyment mam do mojej pierwszej postaci – Edwarda w „Przedświcie”.
Nigdy nie zapomnę pierwszego spektaklu, choć tak naprawdę… go nie pamiętam.
Gdy wszedłem na scenę, dały o sobie znać emocje. To była eksplozja, coś
nieprawdopodobnego.
Mam już za sobą debiut kinowy w „Drzazgach” w reżyserii Macieja Pieprzycy.
Chciałbym na stałe zagościć w filmie. To zupełnie inna forma pracy niż w teatrze,
ale dla mnie również bardzo inspirująca. Ale teraz najważniejszy jest „Rewizor”.
Spotkanie drugie
Reżyser Marek Fiedor ma już przeanalizowaną koncepcję „Rewizora”. Choć wciąż
jesteśmy na etapie rozczytywania tekstu, istnieje już ogólnie zarysowany plan.
Sztuka zostanie osadzona w realiach współczesnych. Reżyser nie chce odnosić się
do XIX-wiecznego Petersburga czy do małego miasteczka na rosyjskiej prowincji.
Nie wiemy, jakie to będzie miasto, prawdopodobnie w ogóle go nie nazwiemy.
Ponieważ „Rewizor” jest sztuką uniwersalną – nadal porusza problemy powszechne
– nie ma potrzeby uwspółcześniania fabuły.
„Rewizor” z pewnością nie jest lekką komedią. Widza mają śmieszyć sceny
poważne, które są jednocześnie absurdalne. Aby ukazać ich nonsensowność, nasze
kwestie musimy wypowiadać z całkowitą powagą, bez komediowego zabarwienia,
bez „puszczania oka do widza”. Dopiero wtedy uda się uzyskać absurd sytuacji,
który może rozbawić widownię.
Zawsze dążę do zrozumienia osobowości bohatera, co w moim odczuciu jest
kluczem do rozszyfrowania każdej roli, także roli Chlestakowa. Otrzymałem kilka
wskazówek od Marka Fiedora. Chlestakow to młody człowiek, który mówi i działa
zupełnie bez namysłu. Gogol pisze o nim, że jest „z lekka głupawy i bez piątej
klepki w głowie”. Na swoje szczęście ma świetną intuicję i dzięki niej potrafi
wydostać się z każdej opresji. Ten bohater znajduje się w nieustannym pędzie i z
jednych kłopotów popada w kolejne. Nie zastanawia się przy tym, jak żyje, nie
przeżywa momentów refleksyjnych. Reżyser tłumaczył mi, że aktor, który wciela
się w tę postać, musi wykazać się szczerością, otwartością i prostotą.
… Czego się jeszcze przy Chlestakowie nauczę?...
Marcin Łuczak otrzymał w 2008 r. nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Szkół
Teatralnych w Brnie („Z życia marionetek”), a w 2009 r. dwie nagrody – na
Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu i na
49. Kaliskich Spotkaniach Teatralnych („Rowerzyści”).
Not. Piotr Wojtaszek (debiut dziennikarski)