Pokolenie Y: Czy mnie to rzeczywiście dotyczy?

Transkrypt

Pokolenie Y: Czy mnie to rzeczywiście dotyczy?
Pokolenie Y: Czy mnie to rzeczywiście dotyczy?
Obserwując kolejne publikacje dotyczące tzw. Pokolenia Y, kolejne analizy i wyciągane z nich
wnioski trudno jest oprzeć się wrażeniu, że są one próbą opisania rzeczywistości poprzez jej
fragmentaryzację, uogólnienie i etykietowanie. Stworzenie wyidealizowanego modelu logicznopojęciowego jest bardzo kuszące, choćby z tej perspektywy, iż tak stworzony teoretyczny konstrukt
jest po prostu ładny i spójny. Czy jednak odpowiada on rzeczywistości? Czy dotyka on przyczyn
takiego a nie innego stanu rzeczywistości? A przede wszystkim, czy jako praktycy, możemy „coś z
niego wyciągnąć?”. Czy opisy cech pokolenia Y sprawdzają się w każdym przypadku? Kiedy właściwie
rozpoczyna się datowanie tegoż pokolenia? Czy wiesz czytelniku do jakiego pokolenia Ty należysz?
Czy „mieścisz” się w jego opisie?
Mając na uwadze wszystkie te pytania i wątpliwości, myślę iż najważniejszą a niestety
pomijaną kwestią jest zrozumienie istoty zjawiska. Umiejscowienie go w kontekście natury ludzkiej a
także skonfrontowanie ze zmieniającą się rzeczywistością i zmieniającymi się równocześnie naszymi
wyobrażeniami o niej.
Jedną z podstawowych i najgłębszych potrzeb ludzkich jest zrozumienie świata, w którym
żyjemy. Wynika ona pośrednio z dążenia do zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa, ale też
określa możliwości realizacji naszych potrzeb, zamierzeń i działań. Potrzeba ta działa zarówno w
odniesieniu do przeszłości, teraźniejszości jak i rzutuje na nasze pojmowanie własnej przyszłości. Jak
powiedział Wittgenstein „rozumieć, to znaczy wiedzieć jak się zachować”. Żeby wiedzieć jak się
zachować próbujemy rozumieć rzeczywistość, która dzieje się wokół nas. Używamy do tego jedynego
dostępnego nam narzędzia, pozwalającego budować model świata. Model będący zbudowaną w
umyśle odpowiedzią na pytanie „Jaki ten świat jest w istocie”. Konstruujemy go w oparciu o
narzędzie które mamy na wyposażeniu, dające nam do dyspozycji zarówno pojęcia jak i operatory
oraz określenia relacji. Tym narzędziem jest język. Za jego pomocą tworzymy w swoich głowach
model rzeczywistości, tworzymy MAPĘ, za pomocą której ten świat próbujemy opisać, określić a
wreszcie zrozumieć.
Na rynku pracy współistnieją aktualnie trzy pokolenia. Pierwsze, określane w literaturze
przedmiotu jako „baby boomers”, charakterystykę zyskało przede wszystkim w opisach społeczeństw
zachodnich. Sądzę, że w Polsce bardziej właściwą nazwą dla tego pokolenia byłoby - Pokolenie „małej
stabilizacji”. To osoby urodzone w okresie powojennego wyżu demograficznego, na które największy
wpływ miało zjawisko awansu społecznego i nastawienie na racjonalny rozwój technologiczny.
Drugim pokoleniem jest pokolenie X. Pokolenie czasu przejściowego, zrywów wolnościowych czy też
szerzej, rewolucji obyczajowej. W tym przypadku najsilniejszymi bodźcami rozwojowymi były:
potrzeba wolności, realizacja wyższych wartości i niezgoda na hipokryzję społeczeństw zbudowanych
na podstawie wielkich ideologii. W Polsce początek datuje się na mniej więcej rok 1965. Ostatnie z
omawianych – trzecie, to tytułowe pokolenie Y. O ile poprzednie pokolenie mówiło: „Nie będziemy
żyć jak nasi rodzice”, o tyle Y-greki mówią: „Nie da się tak żyć jak nasi rodzice, bo świat się zmienił, bo
oni nie nadążają a my musimy nadążyć” Przy czym nadążanie nie dotyczy pracoholizmu, ale życia w
ogóle. Dotyczy przeżywania życia zarówno w sferze zawodowej jak i prywatnej. To pokolenie
Nomadów nie przywiązujących się do niczego, a raczej starających się nie przywiązywać do niczego.
Najtrafniejszą metaforą obrazującą specyfikę obrazu świata Pokolenia Y jest rzeczywistość „kruchego
lodu”. Życie jest ciągłą wędrówką po cienkim lodzie, w której najistotniejszym i jedynym sposobem
przetrwania jest ślizganie się z jak największą prędkością. Każde zatrzymanie się grozi katastrofą.
Pomyśl drogi czytelniku, co dla młodych ludzi z Pokolenia Y jest rzeczą stałą w życiu, taką na której
można się oprzeć, taką której można zawierzyć? Państwa, jako organizacje – zmierzają ku nieistnieniu
(globalizacja, zmiana roli państwa), religia – jest ich tak wiele i każdej można spróbować, rodzina –
więzy się rozluźniają i tracą istotność, pewność pracy, zawodu, wiedzy – bez komentarza, w którą
stronę nie spojrzeć tam zmienność i chimeryczność.
Mamy więc współistniejące trzy plemiona, z trzema różnymi językami i trzema (co najmniej)
obrazami świata w swoich umysłach. A świat jest przecież ten sam. Różnica jest w obrazach tego
samego świata i wynikającą z nich podstawową zasadą atrybucji. Dlaczego ludzie robią „COŚ”, coś w
bardzo szerokim sensie - od zbrodni, przez wynalazki, odkrycia po sposoby budowania relacji? Z
jednego najważniejszego powodu. Ponieważ w ich obrazie świata, mapie świata jest określone – ŻE
MOGĄ. To właśnie stanowi największą różnicę pomiędzy pokoleniami. Rozszerzanie się tej zasady,
rozszerzanie się obszaru możliwości, które dopuszczały do siebie kolejne pokolenia i które to
rozszerzani stanowiło motor postępu zarówno technologicznego jak i społecznego, doprowadziło do
sytuacji w której wielość możliwości stała się destrukcyjna. Rozszerzana coraz bardziej mapa świata
przeniosła swoje granice poza obszar możliwy do ogarnięcia. Ponad wielkość możliwą do uniesienia
dla człowieka. Właśnie w takich mapach rzeczywistości żyje pokolenie Y. Bardzo wyraźne jest to w
języku. Po etapie dekonstrukcji języka używanego przez poprzednie pokolenia, nastąpił etap w
którym nawet już nie próbuje się opisywać rzeczywistości dogłębnie. Po co? Skoro i tak się nie da.
Jedyną możliwością jest posługiwanie się kodami, z syntetyzowanego na bieżąco, strumienia
informacji docierającego zewsząd.
Współistnienie, praca, działanie a wreszcie porozumienie pomiędzy pokoleniami jest jednak
możliwe. Każde z pokoleń ma inny etos, czynniki kształtujące, wartości i język. Każde szuka czego
innego. Każde wreszcie posługuje się inną mapą, innym rozumieniem świata w którym żyje. Jest to
jednak ten sam świat. Nie da się i nie należy przymuszać nikogo do zmiany swojej mapy. Istotą jest
zrozumienie, że każda z tych map jest warstwą, która nałożona na inne wzbogaca obraz świata. Czyni
go dokładniejszym, dokładniej odwzorowującym rzeczywistość a przez to bardziej prawdziwym.
Zawsze warto szukać części wspólnych, zawsze warto porozmawiać…
Maciej Stępniak

Podobne dokumenty