Rodzina katolicka - Piłata etyka odpowiedzialności
Transkrypt
Rodzina katolicka - Piłata etyka odpowiedzialności
Rodzina katolicka - Piłata etyka odpowiedzialności środa, 08 kwietnia 2009 12:45 Czytanie z Teologią Polityczną Tomaszowego komentarza do Męki Pańskiej wg św. Jana zakończyło się dwa tygodnie temu, a słowa Akwinaty i "umiłowanego ucznia" wciąż rezonują we mnie bardzo wyraźnie. Szczególnie te fragmenty komentowanej Ewangelii, które dotyczą spotkania Jezusa z Poncjuszem Piłatem. Patrząc na prefekta Judei z perspektywy, którą zaproponował św. Tomasz, szczególnie mocno poruszyły mnie dwa aspekty. Oba z nich dotyczą sfery ludzkiej praxis - przy czym pierwszy polityki, drugi zaś etyki. Otóż Piłat był politykiem, a przynajmniej przedstawicielem władzy. I jako taki sprawując swoje rządy stosował zasadę rachowania zysków i strat. Widać to mocno po pierwszej rozmowie, jaką odbył z Jezusem. Piłat mianowicie zdawał sobie sprawę z tego, że jest On niewinnym człowiekiem, niesprawiedliwie oskarżonym przez liderów żydowskich i dlatego nie chciał Nazarejczyka zabić. Nie mógł jednak pozwolić sobie na to, aby ktoś rozpoznał, że sprzyja Oskarżonemu. Mogło to bowiem zagrozić jego karierze politycznej lub, co gorsza, wywołać zamieszki, które łatwo mogły przerodzić się w poważniejsze rozruchy. Z tych też powodów podjął decyzję o ubiczowaniu Jezusa. Liczył, że tłum nasyci się widokiem krwi i wszystko wróci do status quo ante. "Jest bowiem rzeczą naturalną, - pisał św. Tomasz - że gniew się uspokaja, gdy widzi się, że został ukorzony i ukarany ten, przeciwko komu gniew wybucha." Jednak strategia polityczna, którą Poncjusz Piłat przyjął okazała się nie tylko nieskuteczna, ale nawet zbrodnicza. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że Piłat źle rozpoznał emocje tłumu podburzonego przez przywódców żydowskich. Lud nie żywił gniewu wobec Jezusa i nie szukał sprawiedliwej dla Niego kary, lecz Go nienawidził. Nienawiść zaś - o czym przypomina św. Tomasz - "całkowicie dąży do zgładzenia tego, ku któremu się kieruje". Decyzje polityczne Poncjusza Piłata nie były jednak zawieszone w próżni. Opierały się one - i to jest druga sprawa, która szczególnie mnie ostatnio nurtuje - na pewnej aksjologii. Otóż Piłat myślał w kategoriach etyki odpowiedzialności. Upraszczając nieco sprawę można powiedzieć, że postuluje ona koncentrowanie się bardziej na skutkach działań, niż na wartościach, z których wypływają, stąd zwana jest niekiedy konsekwencjonalizmem. Z takiej perspektywy patrząc, za godziwy moralnie należy uznać czyn zły per se, jeśli tylko wynikną z niego dobre skutki. Taka absolutyzacja konsekwencjonalizmu zawsze dokonuje się kosztem etyki zasad, która głosi istnienie obiektywnych, absolutnych, niezmiennych i dających się racjonalnie poznać norm czy używając języka religii - przykazań. 1/2 Rodzina katolicka - Piłata etyka odpowiedzialności środa, 08 kwietnia 2009 12:45 Piłat zignorował zasadę mówiącą, że nigdy nie wolno zabić człowieka niewinnego i bezbronnego. Uległ natomiast myśleniu, któremu wcześniej dał wyraz najwyższy kapłan Kajfasz, gdy dowiedział się o wskrzeszeniu Łazarza przez Jezusa: "Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród" (J 11,49-50). Piłat stchórzył, zdezerterował, uciekł. Nie był w stanie obronić Niewinnego przed jawną niesprawiedliwością. On wiedział, że sytuacja Jezusa jest czysta. Tu nie było cienia wątpliwości. Poczucie, że jest odpowiedzialny za "święty spokój" w prowincji Judzkiej wzięło górę nad wartością obrony prawdy (Prawdy). Piłat zapomniał, że są sytuacje, kiedy należy sprzeciwić się jednoznacznie i kategorycznie. Być może za cenę spokoju, komfortu, stanowiska, poklasku, majątku, zdrowia, życia... I poszukiwanie innej drogi niczego tu nie rozwiąże, a wręcz zakończy się tragicznie. Piłatowa etyka odpowiedzialności miała doprowadzić do uwolnienia Jezusa. Ostatecznie doprowadziła do Jego męki i śmierci. Kontakt ze zdrową doktryną, a taką niewątpliwie jest teologia św. Tomasza z Akwinu, to dobra szczepionka na wszelkie epidemie ludzkiej duszy. Objaśnienia Doktora Anielskiego pozwoliły zrozumieć mi, że także chrześcijaninowi zagrażają letniość, tchórzostwo i konformizm w stylu Poncjusza Piłata. Są one szczególnie aktualne dzisiaj, gdy każdy sprzeciw wobec poprawności politycznej nazywany jest nietolerancją, wierność zaś obiektywnym zasadom moralnym fundamentalizmem. (Przykre jest to, że i w łonie mojego Kościoła nie zawsze te sprawy są rozumiane, ale o tym napiszę innego posta.) Dzięki eksplikacjom Tomasza, wiem, że postawa Piłata grozi mi zawsze wtedy, gdy nie będę dawał odważnie i jednoznacznie świadectwa...; gdy dla "świętego spokoju" nie przeciwstawię się złu powszedniemu...; gdy będę myślał w kategoriach "czy mi się to opłaca"...; gdy przyjaciele będą mi bliżsi niż prawda zawsze wtedy zostanę Piłatem. Boże uchowaj... Grzegorz Diłanian Źródło: Fronda.pl 2/2