międzynarodowy
Transkrypt
międzynarodowy
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ JĘZYKA OJCZYSTEGO 21 lutego 2013r. w Szkole Podstawowej w Dolistowie odbyła się wieczornica z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. W uroczystości licznie uczestniczyli mieszkańcy gminy Jaświły, których spora grupa wzięła udział w I Gminnym Konkursie Ortograficznym dla Dorosłych „O Pióro Wójta Gminy”. Na początku uroczystości pani dyrektor Janina Zajko powitała wszystkich przybyłych, pogratulowała odwagi dorosłym, jak również życzyła sukcesów w dyktandzie. Podkreśliła znaczenie szkoły i rodziny w kształtowaniu wśród dzieci i młodzieży szacunku do języka ojczystego, rozwijaniu ich umiejętności językowych w mowie i piśmie oraz zainteresowań czytelniczych. Następnie uczniowie SP w Dolistowie wystąpili w krótkiej części artystycznej. Kolejnym punktem wieczoru było dyktando dla dorosłych, po którym odbyło się spotkanie z poetką panią Krystyną Gudel. Prezentacji poezji towarzyszyły występy zespołu wokalno – muzycznego z GOK w Jaświłach prowadzonego przez pana Tomasza Kłubowicza. Pod koniec uroczystości ogłoszono wyniki dyktanda i wręczono nagrody: I miejsce – pani Halina Rutkowska, II – pani Anna Rutkowska, III – pani Urszula Kupińska Gratulujemy zwycięzcom. Udział w konkursie, jak również cała wieczornica wzbudzały silne emocje. Nie brakowało chwil szczerego, głośnego śmiechu, ale także momentów zadumy podczas prezentacji poezji religijnej. Uroczystość została pozytywnie oceniona przez przybyłych, którzy stwierdzili, iż częściej powinny odbywać się tego typu imprezy. DYKTANDO Onego wieczoru na sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej w Dolistowie zebrali się dolistowianie, zabielanie, jaświlanie, tudzież inni mieszkańcy gminy Jaświły. Byli wśród nich mało– i średniorolni gospodarze, półarystokraci i kwiat gminnej inteligencji, słowem quasi– naukowcy, którzy przybyli tłumnie na I (Pierwszy) Gminny Konkurs Ortograficzny dla Dorosłych „O Pióro Wójta Gminy Jaświły”. Niejeden z przybyłych, lustrując parking, z rozrzewnieniem wspominał takie marki jak Syrena, Warszawa, Jawa czy Nysa, a na ich wspomnienie uronił łzę poniewczasie, bo ulubioną syrenkę lub też nyskę dawno oddał na szrot. Wśród wszystkich gości wyróżniał się hardy, ryżobrody jegomość, ubrany w ultrafioletowy garnitur ze śnieżnobiałym żabotem przy szyi. Przyjrzał się półprzytomnie zgromadzonym. Dlaboga! Cóż za zjawisko ujrzał w tym tłumie?! Mimo minispódniczki upstrzonej w esy-floresy, przypominała raczej herod–babę niż cud–dziewczynę. Stanęła pośrodku sali i huknęła: „Posłuchajcież krótkiej historii o ptakach! Żuraw żubra żwawo w żebra żgnął. Przerażona tym piegża porzuciła swe zgrzebne gniazdko i w locie rozcapierzyła pazurki nad rżącym źrebakiem, który zmierzwił długą grzywę i niedowidząc galopował wzdłuż brzegu Biebrzy w tę i we w tę ( lub wte i wewte – obie formy są poprawne) aż do zmierzchu. Siły opuściły go dopiero wieczorem, gdy rozbrzmiał conocny koncert kszyków, półsiedzących tuż przy ciemnozielonych liściach rzewieni.”