pabianice - Nowe Życie Pabianic
Transkrypt
pabianice - Nowe Życie Pabianic
NR 3/2014 GRUDZIEŃ 2014 - LUTY 2015 ISSN 2300-6390 NAKŁAD 3000 egz. Pabianice My, M-Łodzi Duchem GAZETA BEZPŁATNA! 1 www.seniorzy-hipokamp.pl PABIANICE Wydanie naszej gazety możliwe jest dzięki wsparciu projektu Rządowy Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020 Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej „M-Łodzi Duchem - Gazeta Lokalna” foto: pixabay.com, condesign Refleksje po Senioriadzie Rak jest taki ograniczony DPS: Jak nam minęło 50 lat Historia jednego niezwykłego życia 2 My, M-Łodzi Duchem Pabianice Kochani, Po raz trzeci mam ogromną przyjemność przekazać Wam gazetę senioralną „My, M-Łodzi Duchem. Pabianice”. Cieszy mnie, ze coraz chętniej bierzecie udział w naszym wspólnym przedsięwzięciu. To od Państwa zależy, jakie treści znajdują się w piśmie. Cieszymy się ogromnie, iż do naszej ekipy dołączyli pensjonariusze Domu Pomocy Społecznej w Pabianicach. Pojawił się też temat hospicyjny, na łamach kwartalnika sporo historycznych opowieści i Wasze spostrzeżenia na różne tematy. Mam nadzieję, że kwartalnik „My, M-Łodzi Duchem .Pabianice” będzie chętnie czytany przez Was pod choinką, a artykuły staną się tematem świątecznych rozmów. Życzę, aby nadchodzące święta minęły spokojnie, zdrowo, pogodnie. Życzę, aby Nowy Rok 2015 okazał się pozytywny, piękny, twórczy Grażyna Busse, redaktor naczelna Rada numeru Ostrożnie z zimą Ujemne temperatury w połączeniu z wiejącym wiatrem i wilgotnym powietrzem sprzyjają powstawaniu odmrożeń. Jeśli już do niego dojdzie, pamiętajcie, aby powoli i stopniowo ogrzać tę część ciała (potrzyjcie tkaniną, skropcie ciepłą wodą). Nie może być to gwałtowne działanie. Na odmrożenia zakładamy tylko jałowe opatrunki. Ból i pieczenie to oznaka powrotu czucia. Cytat numeru „Po czterdziestce zaczyna się starość młodych, a po pięćdziesiątce młodość starych” Victor Marie Hugo Nasze smutki i radości - Czy potrzebna nam Rada Seniorów? Moim zdaniem tak, sama bym trochę działała w tej radzie. Przede wszystkim trzeba ustalić, kim jest „senior”, bo nie może to być 50-latek. Według medycyny senior to starzec, a starość to po ukończeniu 60 lat. Jeżeli przepisy pozwalają na coś takiego, to powinno to zaistnieć! Treść statutu Rady Seniorów powinna zależeć od starców, a nie od młodej Rady Miejskiej… - Lubię zimę, a szczególnie mróz, który maluje na szybach piękne wzory… - Łódzcy seniorzy są według mnie w lepszej sytuacji – tam jest więcej organizacji i stowarzyszeń zajmujących się „senioralnymi sprawami”. Większe i przede wszystkim bogatsze miasto ma większe możliwości… - Ubolewam, że teraz większość ludzi korzysta z internetowej prasy. Kultura czytania gazet powoli zamiera… - I od nowego roku znowu podwyżka emerytury o jakieś marne grosze… - Nie mogę się doczekać, kiedy moja wnusia otworzy prezent „od Mikołaja”. W tym roku pod choinkę zafundowałem jej wymarzoną zabawkę… - Kiedy na rozkładach jazdy autobusów wreszcie pojawi się większa czcionka? To przejaw ignorancji wobec seniorów… - Koledzy i Koleżanki - uważajcie na siebie w zimę. Na oblodzonym chodniku łatwo o wywrotkę i kontuzja gotowa… - Jestem bardzo zadowolona ze swoich kozaków, które kupiłam na rynku. Dużo chodzę, buty były wystawiane na różne próby, a one ani śladu użytkowania... - Już po raz drugi przełożono moją wizytę u lekarza. Najpierw poszedł na urlop, potem zachorował… Senior - ważny głos W Pabianicach powstanie Rada Seniorów - będzie mieć charakter konsultacyjny, doradczy i inicjatywny. Chodzi o wspieranie samorządu, solidarność międzypokoleniową oraz pobudzanie aktywności obywatelskiej. W tej sprawie przeprowadzono konsultacje społeczne z udziałem środowisk reprezentujących, zrzeszających i działających na rzecz osób starszych. Konsultacje miały formę warsztatów, na których wypracowano ramy działania i zasady funkcjonowania rady seniorów. Łącznie wzięło w nich udział 19 przedstawicieli środowiska - wszyscy poparli pomysł. Rada będzie się składać z 11 osób w wieku 60+. Siedmiu członków (zgłoszą je organizacje pozarządowe) wyłonią wybory bezpośrednie, tajne, które odbędą się na spotkaniu otwartym zwołanym przez prezydenta miasta (udział w głosowaniu mogą brać osoby powyżej 60. roku życia). Informacje o terminach zgłaszania kandydatur pojawią się na tablicy ogłoszeń w urzędzie oraz stronie internetowej. Po dwóch członków wskażą radni oraz prezydent. Do zadań rady będzie należeć m.in. współpraca z organami miasta przy rozstrzyganiu istotnych spraw dotyczących seniorów, przedstawianie propozycji działań, zgłaszanie uwag i wydawanie opinii. jum. Wydanie naszej gazety możliwe jest dzięki wsparciu projektu Rządowy Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych na lata 2014-2020 Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej „M-Łodzi Duchem - Gazeta Lokalna” KWARTALNIK „MY, M-ŁODZI DUCHEM - REDAKCJA: Red. Naczelna: Grażyna Busse, Wydawca: Stowarzyszenie ECIM: „HIPOKAMP”, Zespół Redakcyjny: członkowie Klubu Seniorów „My-M-Łodzi Duchem” przy ECIM „HIPOKAMP”. Adres i kontakt: ECIM „HIPOKAMP”, ul. Brużyca nr 100/102 Aleksandrów Łódzki, [email protected], www.seniorzy-hipokamp.pl, tel. kom. 601 25 43 71, 42 640 15 94, skład: GRAFIGA, Pabianice, ul. Zamkowa 30, druk: POLSKAPRESSE Sp. z o.o. Oddział Poligrafia Drukarnia Łódź, ul. ks. Skorupki 17/19. 3 Pabianice My, M-Łodzi Duchem Nasze Święto Jak co roku, gdy nadchodzi jesienna pora, świętujemy Dzień Seniora. Obchodzony jest w kilku wariantach, na poziomie globalnym i lokalnym: 1 października jako Międzynarodowy Dzień Osób Starszych, 14 listopada jako Ogólnopolski Dzień Seniora i 20 października jako Europejski Dzień Seniora. Wszystkie te daty mają jednak wspólny cel - aktywizację osób starszych i zapewnienie im godnego życia. A jak to jest w rzeczywistości? Czy jeden z tych trzech dni w kalendarzu wystarczy, aby przypomnieć sobie o osobach starszych w naszym otoczeniu? Czy wystarczy w jednym z tych dni zorganizować dla seniorów spacer po jesiennych liściach? Jak pokazują badania statystyczne 39% Polaków samemu zajmuje się opieką seniorów, 31% wspierane jest przez rodzinę, a 26% przez partnerkę lub partnera. Mnożą się różne uroczystości, obchody transmitowane w TV, wydaje się na to masę pieniędzy, a następnego dnia już się nie pamięta o staruszkach. W rankingu ONZ pod względem jakości życia seniorów, Polska jest na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej i plasuje się na podobnym poziomie co Sri Lanka i Urugwaj. Życie, które powinno być pełne blasków, w Polsce według badań ONZ takim bynajmniej nie jest. Jakość świadczeń dla seniorów jest gorsza niż w Tadżykistanie. Uważam, że opieką nad starszymi ludźmi powinno się zająć państwo. Te trzy daty poświęcone zagadnieniu starzenia się są jedynie okazją do intensywniejszego propagowania postulatów mających na celu poprawę sytuacji osób dojrzałych. Aby tego dokonać musi być więcej pieniędzy w portfelach wielu emerytów. Człowiek stary, pięknie zwa- Po Senioriadzie W ostatni weekend września odbyła się I Pabianicka Senioriada. Zorganizowało ją Forum Odpowiedzialnych Pabianiczan oraz radna miejska Renata Uznańska-Bartoszek, która angażuje się w sprawy seniorów. Od Urzędu Miasta do parkingu przy nowym hotelu „Fabryka Wełny”, przemieścił się barwny korowód z balonami, transparentami i muzyką. Pogoda dopisała, wszystko wyglądało pięknie. Po dojściu w wyznaczone miejsce, na scenie prezydent Zbigniew Dychto dokonał otwarcia Senioriady, a prezes Uniwersytetu Trzeciego Wieku Ewa Filarska odebrała symboliczne klucze do miasta. UTW istnieje już 10 i na stałe wpisał się w działalność kulturalną i naukową Pabianic. Część oficjalną uświetnił swoją obecnością poseł Ryszard Kalisz, człowiek bardzo sympatyczny i kontaktowy. Potem przyszedł czas na występy. Najpierw swój program przedstawił dziecięcy zespół „Bukowianie” z Brójca, a następnie zaśpiewały senioralne zespoły wokalne działające przy klubach: „Złota Jesień”, „Brzoza” i „Jarzębina”. Gościem specjalnym była DJ Wika – to ona puściła muzykę do tańca. Chwilę udało mi się z nią porozmawiać. Naprawdę nazywa się Wirginia Szmyt i ma 75 lat. Muzyka zawsze była obecna w jej życiu. Jej dziadek stworzył zespół rodzinny, w którym grała na cymbałkach. Potem domy kultury i założenie grupy kabaretowej „Viagra”. Pani Wirginia brała udział w panelu dyskusyjnym. Mówiła o tym, jak długo utrzymać młodość ducha i nie dać się starości. Sama jest tego doskonałym przykładem: tryskała radością i energią. Jest także osobą o wysokiej kulturze osobistej. Świetnie się z nią bawiliśmy – tańczyła razem z nami, rozruszała uczestników Senioriady. Za gastronomię „odpowiadało” Koło Gospodyń Wiejskich z Brójec oraz stoisko restauracji hotelu, na którego placu odbywała się impreza. Natomiast prezydent serwował z wielkim wdziękiem i zaangażowaniem placki ziemniaczane. Na godzinę 18.00 przewidziany był występ Haliny Kunickiej, nie wytrzymałam jednak tak długo. Było wspaniale, ale były też minusy: część programu można było przenieść na niedzielę; parada powinna pójść środkiem ulicy Zamkowej, a nie poboczem; należy zachęcić naszych panów-seniorów do liczniejszego i aktywniejszego udziału w Senioriadzie. Myślę, że ta impreza wejdzie na stałe do kalendarza. Do zobaczenia za rok – Seniorka Iga „Pękająca” kultura Chcę powiedzieć, że sztuka „Pękające torby z papieru”, którą odegrano w ramach I pabianickiej Senioriady, bardzo mi się podobała i zrobiła na mnie duże wrażenie. W dużym stopniu odnajduję się w postaci pensjonariuszki Krysi - starej panny z 40-letnim stażem zawodowym, pragnieniem kochania i zamiłowaniem do tańca. Odkryłam w tej sztuce moc delikatności uczuć, wielką kulturę - coś, czego na ogół brak na co dzień. Nawet rzucenie brzydkiego słowa w postaci „k…a” (jednorazowo) potęgowało atmosferę zmierzającą do dobra: chodzi o postać Kazimierza i jego aklimatyzację, czy raczej akomodację do nowych warunków życia. Dziękuję za sztukę - E. ny seniorem, jeżeli nie ma za co przeżyć do końca miesiąca, jeśli nie ma za co kupić węgla, jeśli brakuje mu na leki, nie będzie myślał o komputerze, o komórce czy Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Jego świadomość ograniczy się do troski o przetrwanie. Tę sytuację polskiego emeryta może zmienić tylko jego uposażenie, przynajmniej na poziomie emerytur seniorów państw europejskich ze środka grupy, a nie na poziomie Tadżykistanu. Sprawa ta jest wyłącznie w kompetencji rządu. Władze lokalne robią co mogą w sprawie seniorów, a za wiele nie mogą. W naszych Pabianicach sprawa postrzegania ludzi starszych przez władze miasta jest nie tylko w te trzy dni kalendarzowe, ale również przez cały rok. Na terenie miasta działają Kluby Seniorów. Władze Spółdzielni Mieszkaniowej udostępniły na ich działalność w miarę wygodne pomieszczenia w swoich Domach Kultury. Przy klubach działają zespoły wokalne, pod kierownictwem mu- zycznym pracownika opłaconego przez PSM. W przypadku występów w terenie, autokar również mamy opłacany. Na terenie miasta działa z dużym powodzeniem Uniwersytet Trzeciego Wieku, gdzie seniorzy mają możliwość nabywania nowych umiejętności. Działają też różne zespoły muzyczne i turystyczne, jak np. PTTK, nastawione przede wszystkim na współpracę z seniorami. Starosta aktywnie wspiera działalność klubową, przez finansowanie nagród dla uczestników różnych konkursów (z dziedziny historii miasta czy też powiatu). Urząd Miasta w dniach 26-27 września pod patronatem prezydenta zorganizował bardzo ładny festyn - Senioriadę. Sprawy organizacyjne imprezy załatwiała radna Renata Uznańska-Bartoszek. Przygotowane atrakcje miały rozmach, inicjatywa udała się. Pani Renatka w organizację tego festynu włożyła bardzo dużo pracy i serca, za to jej dziękujemy. Marian Walczak 4 My, M-Łodzi Duchem Pabianice To ich czas! Pabianickie kluby uroczyście obchodziły Dzień Seniora. Nie zabrakło wspaniałych programów artystycznych, pięknych życzeń i morza kwiatów. Recytowane wiersze bawiły i wzruszały, bo choć lekkie i dowcipne, pełne były życiowej prawdy. Publiczność dała się także porwać muzyce i podczas wy- stępów wokalnych przyklaskiwała do rytmu. Przy tej znamienitej okazji, wyróżniono seniorów z najdłuższym klubowym stażem. Wszystkim zebranym złożono życzenia zdrowia, uśmiechu i pogodnej „jesieni”. tekst i foto: j. Wiecznie młode Jarzębiny Klub Seniora „Jarzębina” obchodził 35-lecie istnienia. Jubileuszowa uroczystość odbyła się w sali widowiskowej ODK „Barak”. Przewodnicząca Henryka Mamrot streściła gościom dzieje powstania klubu i początki jego działalności. Po „lekcji historii” zaczęła się część artystyczna. Zespół wokalny „Jarzębinki” zaprezentował utwory dedykowane specjalnie na tę okazję. Hitem wieczoru był jednak występ zespołu Abba, który porwał publiczność i bisował z piosenką „Money, money, Money”. Później przyszedł czas na życzenia gości i uhonorowanie klubowiczów z najdłuższym stażem. Teresa Samuel, Jadwiga Kozłowska i Maria Sałacińska to seniorki, które w „Jarzębinie” są od początku, od 35 lat. Nieco krócej są tu Wanda Grambo (29 lat) i Regina Fuks (25 lat). Kwiaty wręczono także obecnemu zarządowi - za wkładany trud i pracę przy działalności klubu. tekst i foto: j. Nagrody i dyplomy Klub Seniora „Brzoza” od razu po przerwie wakacyjnej prężnie wznowił swoją działalność. Zaczęło się od wyjazdu do Konstantynowa Łódzkiego, do Centrum Rekreacji „Nad Stawem”. Pogoda dopisywała, a my świetnie się bawiliśmy i odpoczywaliśmy na łonie natury. W połowie września nasz zespół wokalny „Pod Brzozami” wziął udział w Przeglądzie Zespołów Senioralnych. Impreza odbyła się w domu kultury w Głownie. Wystąpiliśmy z dwiema piosenkami: „Najtrudniejszy pierwszy krok” i „Ja już wygrałem”. Za wykonanie otrzymaliśmy wyróżnienie specjalne i nagrodę rzeczową. W kategorii solistów star- towała nasza Bernadetta Micota i wyśpiewała I miejsce piosenką „Gdzie ten świat młodych lat”. Oceniano również wiersze napisane przez seniorów. „Brzozy” reprezentowała Marianna Kubiś-Hofman – doceniono jej twórczość i uhonorowano dyplomem. W składzie jury, które przyglądało się naszym występom był m.in. Marian Lichtman, członek zespołu „Trubadurzy”. Pracujemy pełną parą. Spotkania u „Brzóz” (ODK ul. Łaska 46/48) odbywają się w każdą środę o godz. 16.00. Zachęcamy mieszkańców PSM do wstąpienia w szeregi klubu. KS „Brzoza” 5 Pabianice My, M-Łodzi Duchem Część III kontynuacja przedstawiania treści tego bardzo ważnego dokumentu EUROPEJSKA KARTA PRAW I OBOWIĄZKÓW OSÓB STARSZYCH WYMAGAJĄCYCH DŁUGOTERMINOWEJ OPIEKI I POMOCY WERSJA OSTATECZNA Maj 2010 Niniejsza Europejska Karta Praw powstała przy udziale: Partnerów europejskich: • AGE Platform Europe, koordynator projektu • EDE – European Association for Directors of Residential Homes for the Elderly (Europejskie Stowarzyszenie Dyrektorów Ośrodków Opiekuńczych dla Osób Starszych) Partnerów krajowych: • ANBO (Holandia) • BIVA (Niemcy) • Commune de St Josse Belgia • Fondation nationale de Gérontologie (Francja), • FIPAC (Włochy) • 50+ Hellas (Grecja) • Mestna Zveza Upokojencev (Słowenia) • NIACE (Wielk Brytania) • Swedish Association of Senior Citizens (Szwecja) • ZIVOT 90 (Czechy) Przy wsparciu Programu Unii Europejskiej DAPHNE III mającego na celu zapobieganie i zwalczanie przemocy wobec dzieci, młodzieży i kobiet oraz ochronę ofiar i grup ryzyka. PREAMBUŁA (przypomnienie) Godność ludzka jest nienaruszalna. Wiek oraz wynikająca z niego zależność od innych osób nie mogą być podstawą do ograniczenia niezbywalnych praw człowieka i swobód obywatelskich zgodnych z międzynarodowymi standardami i gwarantowanych przez demokratyczne konstytucje. Prawa te oraz ich obrona przysługują każdemu niezależnie od płci, wieku czy faktu pozostawania w zależności od innych osób. Unia Europejska uznaje i szanuje prawa osób starszych do godnego życia, niezależności oraz uczestniczenia w życiu społecznym i kulturalnym (Karta Praw Podstawowych, art. 25). Wszelkie ograniczenia w tym zakresie, jeżeli wynikają z wieku i zależności od innych osób, muszą mieć jasno określoną podstawę prawną i być wprowadzone w toku przejrzystego postępowania prawnego oraz być adekwatne (ang. proportionate) i podlegające regularnej weryfikacji (ang. reviewable), a przede wszystkim leżeć w interesie strony, która mu podlega. Wszelkie przejawy lekceważenia lub nie respektowania poniższych praw są niedopuszczalne. Państwa Członkowskie powinny opracować strategie promujące przestrzeganie poniższych praw zarówno w środowisku domowym jak i instytucjonalnym, a także wspierać osoby działające na rzecz ich zapewniania. Karta „Praw i obowiązków osób starszych wymagających długoterminowej opieki” powstała w ramach Europejskiej Strategii do Walki z Przemocą wobec Osób Starszych (A European Strategy to Combat Elder Abuse EUSTACEA) realizowanego przy wsparciu programu DAPHNE III. Zamierzeniem jej twórców jest uczynienie praw i potrzeb osób starszych ważnym tematem debaty publicznej, w której ich głos zostanie usłyszany. Członkowie Platformy AGE oraz inni partnerzy projektu podkreślają, że jakkolwiek zaawansowany wiek sam w sobie nie powoduje ograniczenia praw ani zobowiązań jednostki, to jednak może utrudniać jej, czasowo lub trwale, obronę własnych interesów. Według twórców Karty przeważająca większość osób starszych wymagających szczególnej opieki to kobiety. W Europie kobietami są dwie na trzy osoby powyżej 80. roku życia. Ponad jedna trzecia z nich cierpi na demencję lub chorobę Alzheimera, co czyni je tym bardziej narażonymi na nadużycia i łamanie ich praw. Inwestycja w zdrowie i długoterminową opiekę, w tym profilaktykę i wczesne reagowanie, powinna być postrzegana nie jako koszt, a jako wkład podnoszący jakość funkcjonowania wszystkich grup wiekowych. Opieka medyczna i opieka długoterminowa w Unii Europejskiej powinny opierać się na solidarności międzypokoleniowej odzwierciedlającej postanowienia Traktatu Lizbońskiego, w myśl którego Unia Europejska „zwalcza wyłączenie społeczne i dyskryminacje oraz wspiera sprawiedliwość i ochronę socjalną, równość kobiet i mężczyzn, solidarność między pokoleniami i ochronę praw dziecka”. W sytuację opieki nad osobami starszymi zaangażowanych jest wiele osób. Prawa osób starszych powinny być przestrzegane przez wszystkie zaangażowane strony: przez same osoby starsze, ich rodziny oraz profesjonalny i wolontarystyczny personel świadczący usługi opiekuńcze. Niniejsza Karta ma na celu ułatwienie dostępu do tych praw osobom starszym i przybliżenie ich wszystkim zaangażowanym podmiotom. Karta nie ma zastępować istniejących rozwiązań, a potwierdzać i uzupełniać rozwiązania wprowadzone już w niektórych Państwach Członkowskich. Jej celem jest także podniesienie świadomości społecznej w kwestii praw rosnącej liczby osób starszych podlegających długoterminowej opiece, a także wypracowanie i wspieranie dobrych praktyk w tym obszarze, zarówno w Unii Europejskiej jak i poza nią. Poniższe prawa nie są obecnie w pełni respektowane. Naszym zamierzeniem jest doprowadzić do ich pełnego przestrzegania. Karta powinna stanowić dokument odniesienia wprowadzający fundamentalne zasady, które stanowią o prawidłowym funkcjonowaniu osób wymagających opieki i pozostających w zależności od innych w wyniku wieku, choroby lub niepełnosprawności. Zasady zawarte w niniejszym dokumencie należą do wszystkich, którzy chcą wprowadzić je na grunt krajowy i lokalny. ARTYKUŁ 5 PRAWO DO ZINDYWIDUALIZOWANEGO PORADNICTWA I INFORMACJI NA TEMAT DOSTĘPNYCH CI OPCJI ORAZ WYRAŻANIA ŚWIADOMEJ ZGODY Z WIEKIEM MOŻESZ ZACZĄĆ POTRZEBOWAĆ POMOCY I WSPARCIA INNYCH OSÓB, ZACHOWUJESZ JEDNAK PRAWO DO UZYSKANIA WSZELKICH INFORMACJI NA TEMAT MOŻLIWYCH OPCJI LECZENIA I OPIEKI, A TAKŻE DO PORAD NIEZBĘDNYCH DO PODEJMOWANIA ŚWIADOMYCH DECZYJI W TYM WZGLĘDZIE Dostęp do informacji na temat danych, które Cię dotyczą 5.1 Masz prawo być informowany/a o stanie Twojego zdrowia oraz możliwych opcjach leczenia i formach opieki, w tym przewidywaniach co do powodzenia danej kuracji, potencjalnych skutkach leków, badań i wszelkich działań medycznych dotyczących Twojego zdrowia fizycznego, psychicznego i codziennego funkcjonowania, a także o dostępnych opcjach alternatywnych. 5.2 Masz prawo wglądu do swoich danych medycznych oraz wszystkich dokumentów dotyczących Twojego zdrowia. To prawo ma również osoba przez Ciebie wyznaczona. 5.3 Masz również prawo nie być informowanym/ą o swoim stanie, jeżeli wyrazisz takie życzenie. 5.4 Masz prawo zostać poinformowany/a o wszystkich możliwościach spędzania czasu wolnego, opcjach mieszkaniowych i dostępnych opcjach pomocy społecznej, niezależnie od ich kosztu. Sam/a masz prawo zdecydować, na które z nich Cię stać, uzyskawszy wcześniej wszelkie niezbędne informacje. Świadoma zgoda oraz poradnictwo 5.5 Wszelkie decyzje dotyczące Twojego leczenia, opieki nad Tobą, udziału w badaniach czy testach medycznych muszą być podejmowane za Twoją świadomą zgodą lub świadomą zgodą osoby przez Ciebie wyznaczonej. 5.6 Masz prawo do obsługi prawnej, zastępstwa prawnego oraz obro- ny przed sądem. Jeżeli nie stać Cię na pomoc prawną, powinna ona zostać Ci zapewniona. 5.7 Masz prawo do tego, żeby rozmawiano z Tobą otwarcie, w sposób taktowny i zrozumiały, co wynika z Twojego prawa do informacji oraz wyrażania świadomej zgody. 5.8 Masz prawo do zrozumiałych i wyczerpujących informacji na temat wszelkich dostępnych Ci usług, ich przewidywanych kosztów oraz sposobu ich adaptacji do Twoich potrzeb. To prawo ma również osoba przez Ciebie wyznaczona. 5.9 Przed zawarciem umowy na pobyt w ośrodku opieki lub na inne usługi, masz prawo być poinformowany/a o treści umowy oraz możliwościach przyszłych zmian w umowie dotyczących opłat lub usług. Informacje te powinny być zrozumiałe i przejrzyste. ARTYKUŁ 6 PRAWO DO UCZESTNICZENIA W ŻYCIU SPOŁECZNYM I KULTURALNYM Z WIEKIEM MOŻESZ ZACZĄĆ POTRZEBOWAĆ POMOCY I WSPARCIA INNYCH OSÓB, ZACHOWUJESZ JEDNAK PRAWO DO KONTAKTÓW Z INNYMI LUDŹMI, DO UCZESTNICZENIA W ŻYCIU SPOŁECZNYM I OBYWATELSKIM, DO KORZYSTANIA Z MOŻLIWOŚCI KSZTAŁCENIA USTAWICZNEGO ORAZ DO AKTYWNOŚCI KULTURALNEJ. 6.1 Masz prawo do tego, żeby umożliwiono Ci uczestniczenie w życiu społecznym w formie odpowiedniej dla Twoich zainteresowań i umiejętności oraz w duchu solidarności międzypokoleniowej. Masz prawo podejmować pracę, podejmować się wolontariatu oraz korzystać z możliwości dokształcania. 6.2 Masz prawo do tego, by udzielano Ci wszelkiej niezbędnej pomocy, której potrzebujesz, żeby swobodnie komunikować się i porozumiewać się z innymi ludźmi. W przypadku problemów z porozumiewaniem się (słyszeniem, mówieniem) masz prawo do uzyskania pomocy, a Twoje potrzeby w tym względzie powinny być brane pod uwagę. 6.3 Masz prawo do swobodnego przemieszczania się w celu realizowania swoich zainteresowań i uczestniczenia w wybranych aktywnościach. W przypadku problemów z poruszaniem się, masz prawo do uzyskania pomocy w tym względzie. 6.4 Masz prawo do równego dostępu do nowych technologii, a także do nauki oraz wsparcia przy korzystaniu z nich. 6.5 Masz prawo korzystać ze wszystkich praw i swobód obywatelskich, w tym prawa do głosowania w wyborach politycznych, a także do tego, by udzielono Ci pomocy przy głosowaniu, jeżeli tego potrzebujesz. Osoba, która udziela Ci pomocy, zobowiązana jest nie naruszać Twojej wolności wyboru, a także obowiązuje ją dyskrecja w kwestii oddanego przez Ciebie głosu. 6 My, M-Łodzi Duchem Pabianice Jak nam minęło ponad 50 lat - historia Domu Pomocy Społecznej w Pabianicach Szanowni czytelnicy, otrzymaliśmy propozycję pisania artykułów do kwartalnika dla seniorów. Pomimo tego, że jesteśmy już mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej w Pabianicach, wciąż czujemy się młodzi duchem, tak jak sugeruje to nazwa „My M-Łodzi Duchem”. Z ogromnym zapałem stworzyliśmy własną grupę redakcyjną, w skład której weszły trzy osoby: Helena Radzbanek, Tadeusz Bieda i Jan Omelańczuk. Odpowiednio: motorniczy tramwaju i świetna kucharka, ekonomista i chemik - teraz z zapałem ruszyliśmy do zabawy w dziennikarstwo. Cały czas zachęcamy naszych współmieszkańców do przyłączenia się do nas. Wszyscy mieszkamy w DPS-ie kilka lat, mamy więc nadzieję, że jesteśmy już „ekspertami” i uda nam się ciekawie i wyczerpująco opowiedzieć czytelnikom o życiu tutaj. Wielu osobom domy pomocy kojarzą się wyłącznie ze starością, chorobami, samotnością i brakiem perspektyw. Postaramy się obalić te mity. O historii DPS Trzy lata temu, 5 października, obchodziliśmy jubileusz 50-lecia naszego Domu. Z tej okazji szukaliśmy wszelkich materiałów dotyczących działal- ności DPS-u przez te lata. Mamy ogromną przyjemność zaprezentować teraz jego historię, od najstarszych zdarzeń, które poznaliśmy dzięki wpisom do kroniki czy wycinkom prasowym, poprzez zdarzenia, które tworzyliśmy i których świadkami byliśmy już my, obecnie tu mieszkający. Historia Domu rozpoczyna się w 1953 roku, pomysłem o jego powstaniu, który zrodził się w Wydziale Pracy i Polityki Społecznej, Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Pabianicach. Swoje podwoje Państwowy Dom Rencistów (tak się wtedy nazywał) otworzył w 1961 roku i 5 października przyjął pod swój dach pierwszego mieszkańca, 67-letniego mężczyznę. Dom był przeznaczony dla 100 pensjonariuszy, miał 46 pokoi: 10 jednoosobowych, oraz po 18 dwu- i trzyosobowych. Znajdowały się w nim wszystkie potrzebne do prawidłowego funkcjonowania pomieszczenia: kuchnia, jadalnia, świetlica, gabinet lekarski, pralnia i magazyn. Życie w Domu to nie tylko jedzenie i spanie. Wiele osób chętnie uczestniczyło w zajęciach pla- 7 Pabianice My, M-Łodzi Duchem stycznych, śpiewie, było też duże zapotrzebowanie na książki. W 1970 roku powstał punkt biblioteczny, istniejący do dzisiaj. Nasz księgozbiór wciąż się powiększa, są to przeważnie dary od osób prywatnych. Korzystamy również z zasobów filii Biblioteki Miejskiej, zwłaszcza ze zdobyczy techniki tzw. audiobooków, dla osób nie mogących czytać samodzielnie. Rozbudowa, modernizacje Nasz Dom od początku zyskał bardzo dobrą opinię u mieszkańców. Świadczy o tym fragment z lokalnej gazety z 1973 r. Jedna z mieszkanek tak wtedy powiedziała: „Samotność jest dla starszego człowieka nie do zniesienia. Tu znalazłam coś więcej niż wygodę i opiekę, ja tu po prostu odnalazłam swoją drugą rodzinę…”. Jednak by się przekonać jak tu jest, należało to po prostu sprawdzić. Dom Rencisty wraz z Pabianickim Ośrodkiem Pomocy Społecznej zorganizował w 1973 roku czternastodniowy turnus dla podopiecznych Ośrodka. Nasz Dom, przyjął dziesięcioro 70–latków z Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów z terenu Pabianic. Był to pobyt dzienny, pozwalający poznać im realia mieszkania w Domu Rencistów. Zaowocowało to nowymi znajomościami i wydłużeniem kolejki oczekujących na pobyt, a było ich z roku na rok coraz więcej osób. Próbowano rozładować te gigantyczne kolejki na pobyt i w listopadzie 1974 decyzją wojewody przyznano nam budynek dawnego hotelu robotniczego przy ul. Gen. Żukowa, obecnie Łaska. Przeznaczono go na Dom Rencistów, natomiast budynek przy ul. Wiejskiej przemianowany został na Państwowy Dom Pomocy Społecznej dla Dorosłych (dla osób przewlekle somatycznie chorych). Na okrągły jubileusz Wiersz mieszkańca pabianickiego Domu Pomocy Społecznej Jana Omelańczuka, napisany z okazji jubileuszu 50-lecia DPS: „Pięćdziesięciolecie DPS-u” Pół wieku minęło jako oka mgnienie Tak wiele się zmieniło, dobrze o tym wiecie Jak przez lata wzrastało pragnienie By nie pozostać sami na tym świecie. Zmieniła się nazwa, zmieniali się ludzie Wielu poszło w zaświaty, bo los tak wypada Wznoszono to wszystko w nie małym trudzie By widzieć blisko swojego sąsiada. Dzisiaj blask bije od okien i ściany I czystość jaśnieje dzięki ludzkiej pracy Jeśli tego nie widzisz to godne nagany Bo higiena w życiu tak ogromnie znaczy. Widzisz jak mrówki krążą opiekunki Siostry nad lekami pochylają głowy Wszystkie gotowe zakupić sprawunki Załatwić potrzeby bez zbędnymi słowy. Idziemy naprzód Decyzję o rozbudowie budynku przy ul. Wiejskiej podjęto w 1997 roku ze względu na wciąż długi czas oczekiwania na miejsce. Budowa trwała etapami, zatrzymując się i wznawiając, aby nabrać tempa w 2007. Nowe skrzydła oddano do użytkowania po 12 latach. Uroczyste otwarcie odbyło się 27 marca 2009. Starosta pabianicki pan Krzysztof Habura, powiedział wtedy: „To był ciężki bój, ale zwyciężyliśmy”, a nasza dyrektor, pani Maria Chmielewska, podsumowała: „Te ostatnie lata przekonały mnie, że cuda się zdarzają”. Nasz Dom jest w tej chwili jedną z najnowocześniejszych wśród takich placówek. W Domu nie mogło zabraknąć kaplicy. W kwietniu 2009 roku ksiądz biskup Ireneusz Pękalski dokonał poświęcenia i otwarcia kaplicy pw. Miłosierdzia Bożego. Msze Święte dla mieszkańców odbywają się regularnie raz w tygodniu oraz we wszystkie święta. Po otwarciu nowej części przyszedł czas na stare skrzydło. Modernizacja trwała kilka miesięcy. Nadal mówimy „stare skrzydło”, ale ma ono teraz nazwę zwyczajową z racji wieku, a nie wyglądu. Jest piękne i nowoczesne jak reszta budynku. Oddano je przed Bożym Narodzeniem w 2009 r. Był to miły prezent gwiazdkowy dla mieszkańców. Praca wre! Funkcjonowanie tak dużej placówki wymaga pracy wielu osób, maleńkich trybików, których na co dzień się nie chwali i czasami nie zauważa. Dyrekcja, pracownicy socjalni i biurowi, pielęgniarki, opiekunowie, pokojowe, terapeuci, krawcowa, nasze fantastyczne kucharki, panie z pralni, dział zaopatrzenia, panowie „złote rączki”. Wielki ukłon w ich stronę. Mamy wiele osób leżących, co powoduje, że praca tu jest naprawdę ciężka i bardzo odpowiedzialna. Dla zobrazowania trochę statystyki. W ciągu jednego roku wykonujemy: 12 tysięcy iniekcji, 3 tysiące opatrunków, 26 tysięcy badań glikemii, 850 konsultacji w gabinetach specjalistycznych. Zmieniamy około 100 tysięcy pieluchomajtek, wykonujemy 10 tysięcy kąpieli, pierzemy 45 ton bielizny i ubrań, przygotowujemy 300 tysięcy posiłków w 7 wersjach dietetycznych. Liczby te robią wrażenie, prawda? Codzienność w naszym domu, to również różnorodność form terapeutycznych. Mamy świetnie wyposażoną pracownię terapii zajęciowej, najnowocześniejszy w mieście dział rehabilitacji oraz mały, klimatyczny pokoik do prowadzenia terapii funkcji poznawczych dla osób z zespołami zmian otępiennych spowodowanych m.in. chorobą Alzheimera, Parkinsona, czy innymi prowadzącymi do otępień. Jesteśmy rodzynkiem wśród DPS-ów w takim rodzaju terapii. O tej formie terapii i wielu innych prowadzonych w naszym Domu, o naszych imprezach, obiecujemy interesująco opowiedzieć w następnych artykułach. Pozdrawiamy serdecznie wszystkich seniorów (i nie tylko), którym spodobał się nasz artykuł. Obiecujemy dużo, dużo więcej! Helena Radzbanek, Tadeusz Bieda i Jan Omelańczuk współpraca: Katarzyna Kosecka, instruktor terapii zajęciowej Twoje wiotkie mięśnie i zastałe stawy Rehabilitanci sprowadzą do rzeczy Jak wiele pracy zdajesz sobie sprawy Jak wszystko to ważne, że nikt nie zaprzeczy. Dziennikarze Obywatelscy z DPS Można by tak wymieniać same pozytywy Spojrzeć dookoła jak park się zieleni Jak rosną kwiatki z urodzajnej niwy Chociaż odczuwasz po trochę jesieni. Talenty plastyczne pod Kasi skrzydłami Możesz rozwijać bez żadnej żenady A wokalne popisy sprawdza Pan Jarek czasami Gdy chcesz posłuchać pięknej serenady. Na drugie półwiecze życzymy pogody Dla ducha i ciała niech w przyjaźni żyją Niechaj współżycie prowadzi do zgody Jak zajdzie potrzeba, niech szampana piją. Nowy budynek został zaadaptowany na potrzeby Domu Rencistów, znajdowały się w nim pokoje dwu- i trzyosobowe, składające się z małej kuchenki, pokoju i łazienki. W obu budynkach nie było jednak wind. Filia na ul. Łaskiej doczekała się jej po 23 latach, w 1997, natomiast na Wiejskiej, winda zaczęła ułatwiać życie mieszkańcom i personelowi dopiero w 2009 roku po oddaniu do użytku nowych skrzydeł Domu (48 lat od otwarcia). Jan Omelańczuk 8 My, M-Łodzi Duchem Pabianice Nowotwór - jak grom z jasnego nieba (2) Rak jest taki ograniczony… Jestem czterdziestoletnią kobietą. Mam dwoje dzieci: 18-letnią córkę i 7-letniego syna. W grudniu 2012 roku wyczułam w mojej prawej piersi dość duże zgrubienie. Myślałam, że zginie ono po miesiączce, jednak tak się nie stało. Zgrubienie wciąż było wyczuwalne i zaczęło mnie ono boleć. Nie czekałam, wykonałam USG. Wynik okazał się niepokojący. Poszłam z nim do gabinetu onkologa, który opiekował się moją babcią - też miała raka piersi (zmarła we wrześniu 2012). Doktor zbadał mnie i skierował na biopsję. Po tygodniu było już wiadomo, że guz, który był w mojej piersi, to rak złośliwy. Lekarz zalecił mi, bym zrobiła badania genetyczne. 8 stycznia 2013 roku miałam zgłosić się na oddział chirurgii onkologicznej. Na życiowym zakręcie Dzień, w którym usłyszałam, że mam raka, był przerażający - w głowie miałam jedną myśl: to koniec, umrę. W mojej rodzinie nastał czas smutku i przerażenia, ja wyłączyłam się z życia, wieczorami płakałam, na niczym nie mogłam się skupić. Nadszedł dzień pójścia do szpitala. Rano wstałam z podpuchniętymi od płaczu oczyma, dokończyłam pakowanie potrzebnych rzeczy, ze szlochem wyrzuciłam moje biustonosze. Pożegnałam się z rodzicami, wyściskałam dzieci i upłakana wsiadłam do samochodu. To był straszny moment; bałam się, że już nie wrócę do dzieci, do mojego domu. Tego samego dnia, w którym zostałam przyjęta na oddział, zadzwoniono do mnie z laboratorium z informacją, że są wyniki genetyczne. Niestety okazało się, że mam mutację genów BRCA1 i BRCA2. To zmieniło plany operacyjne. Ze względu na mutację genów, zasugerowano mi usunięcie obu piersi jednocześnie. To trudna decyzja dla kobiety. Posłuchałam jednak rady specjalisty i zdecydowałam się na po- dwójną mastektomię. W szpitalu spędziłam nie 7, lecz 28 dni, ponieważ musiałam mieć kolejny zabieg - wdała się martwica skóry. Pewnie trochę dziwnie to zabrzmi, ale czas spędzony w szpitalu, to dobry okres w moim życiu. Oddział chirurgii onkologicznej w szpitalu Kopernika, to cudowny oddział ze wspaniałym personelem. W czasie pobytu na tym oddziale nawiązałam nowe znajomości, które utrzymuję do dnia dzisiejszego. Chemia i nowe biustonosze Pod koniec lutego 2013 roku rozpoczęłam chemioterapię. To niezbyt miłe doświadczenie: brak sił, senność, utrata włosów, naprawdę koszmar, ale na szczęście i to udało mi się przeżyć. Dwa miesiące po zakończonej chemioterapii, miałam kolejny zabieg, tym razem ginekologiczny - usunięcie jajników, by uniknąć przerzutu (ponieważ guz zmutowany wielokrotnie zwiększał możliwość nowotworu jajników). Tan zabieg również zniosłam dobrze, znowu trafiłam na oddział z cudownym personelem. Później, gdy nabrałam sił, kontynuowano dopełnianie moich ekspanderów, które stopniowo rozciągały skórę klatki piersiowej, by przygotować ją do rekonstrukcji biustu. W czerwcu 2014 roku, czyli rok i 5 miesięcy po amputacji piersi, miałam przeprowadzony zabieg wymiany ekspanderów na implanty. I tak powstał mój nowy biust. Wszystko przebiegło pomyślnie; i tym razem byłam otoczona wspaniałą opieką medyczną, a co najważniejsze, byłam pod opieką mojego onkologa, który zawsze udzielał mi konkretnych odpowiedzi na moje pytania. Do dnia dzisiejszego noszę specjalny, uciskowy gorsecik, który pozwala utrzymać nowo powstały biust w prawidłowym położeniu. Teraz zaczynam się rozglądać za nowymi biustonoszami, bo wkrótce będę mogła je nosić. Anioły są wśród nas Wiem, że słowo „RAK”, kojarzy się nam ze śmiercią, z czymś ogólnie bardzo złym. Ja też miałam takie skojarzenia, jednak teraz, po przejściu tego wszystkiego, jestem w stanie powiedzieć, że ta przerażająca choroba wniosła wiele dobrego w moje życie. Dzięki tej chorobie poznałam wiele wspaniałych osób, teraz zupełnie inaczej patrzę na życie, nie doszukuję się złego, tylko staram się dostrzec to, co dobre. Przed chorobą narzekałam, że jestem zmęczona, teraz dziękuję Bogu, że dał mi siłę, bym mogła się zmęczyć. Choroba uświadomiła mi, kto jest moim prawdziwym przyjacielem i już wiem, na kogo mogę tak naprawdę liczyć. Rak uświadomił mi, że jestem silną kobietą, bo mimo poważnych problemów finansowych, licytacji domu, dwójki niepełnosprawnych dzieci, nie załamałam się, nie straciłam apetytu na życie. Wiem, że moc przetrwania tego wszystkiego dana jest z nieba: to pewnie moja zmarła babcia prosi Boga, by zsyłał mi Anioły, które wspierają mnie i moich bliskich. Trzeba pamiętać, że rak to choroba, która toczy całą rodzinę. Miałam też momenty załamania i zwątpienia, lecz na moje szczęście znowu znalazł się KTOŚ, kto dodawał mi otuchy i potrafił przekierować moje myśli na pozytywne. Dziękuję! Dzisiaj, kiedy opisuję moją historię, jestem już rok i 8 miesięcy po mastektomii. Teraz mam już nowy biust, nowe gęste włosy i nowe wnętrze, jestem silniejszą osobą niż przed chorobą. Cieszę się z życia, z tego, że nadal mogę pełnić rolę mamy, żony, córki i siostry. Drodzy chorzy, nie zamykajcie się ze swoją chorobą w mieszkaniu, samotność to sprzymierzeniec raka. Nie izolujcie się, nie bójcie się rozmawiać o tym, co czujecie. Pamiętajcie, że nic tak Waleczne Amazonki i grupy wsparcia W maju 2013 roku przy Stowarzyszeniu Opieki Hospicyjnej Powiatu Pabianickiego (ul. Dąbrowskiego 46) powstał Ośrodek Walki z Rakiem, którego celem jest wspieranie chorych na nowotwory w zwycięskiej walce o zdrowie i życie. W ośrodku wykwalifikowani specjaliści oferują wsparcie psychologiczne, informacyjne, porady dietetyczne i zajęcia rehabilitacyjne dla osób tuż po zdiagnozowaniu choroby, w trakcie leczenia, lub po jego zakończeniu. Naszym celem jest obalenie schematycznego myślenia na temat choroby i leczenia, poprzez: - indywidualną pomoc psychologiczną, w czasie której pomożemy radzić sobie z trudnymi emocjami; jak rozmawiać o chorobie z bliskimi, jak rozpoznawać i zaspokajać potrzeby swojego organizmu, tak by wspierać proces leczenia, - pomoc dietetyka w doborze indywidualnego jadłospisu, który będzie przyjazny dla organizmu, zwłaszcza w trakcie leczenia chemią, - pomoc fizjoterapeuty, który przez dobór indywidualnych ćwiczeń pomoże przywrócić ciału siłę i sprawność (w miarę indywidualnych możliwości chorego). Zgłoszenia do ośrodka są przyjmowane telefonicznie pod numerem: 609-410-035 od poniedziałku do piątku. Jeśli jesteś lub byłeś chory na raka, ale czujesz, że nie zrobiłeś jeszcze wszystkiego, by go pokonać - serdecznie zapraszamy. Oto nasi specjaliści: nie dopomoże człowiekowi, jak drugi człowiek. Jeżeli dopada Was pesymistyczne myślenie, szukajcie pomocy u przyjaciół, u psychologa, mówcie swoim bliskim jak się czujecie, nie wstydźcie się prosić o pomoc w sytuacjach złego samopoczucia. Ludzie są cudowni i naprawdę chętnie nam pomogą, jeśli damy im znać, że ich potrzebujemy. Ja, dzięki ludziom, którzy mnie otaczają, pomimo tych nieszczęść mogę żyć z uśmiechem na twarzy. Każdego dnia dziękuję Bogu za tych, którzy są moim wsparciem. Przede wszystkim dziękuję mojemu mężowi za troskę i opiekę, moim rodzicom, siostrze, całej rodzinie za zainteresowanie oraz znajomym. Dziękuję Ci Boże za mojego wspaniałego doktora i cudowny personel medyczny na oddziałach szpitalnych. Dziękuję Ci Boże za moje psycholożki, które są moim wsparciem w chwilach załamania, które tłumaczą mi jak żyć i radzić sobie z trudnościami napotykanymi w czasie choroby. Kochani, to dzięki Waszej trosce i opiece mogę być dzisiaj Kasią, która potrafi optymistycznie patrzeć w przyszłość. To dzięki Wam nie załamałam się pod ciężarem tego, co przyniósł mi los. To dzięki Wam Kochani, mam chęć do życia. BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ ZA POMOC! Katarzyna Zaręba „Rak jest taki ograniczony… Nie może okaleczyć miłości, Nie może rozwiać nadziei, Nie może naruszyć wiary, Nie może zniszczyć ufności, Rak jest taki ograniczony... Nie może odebrać wspomnień, Nie może uciszyć odwagi, Nie może zawładnąć duszą, Nie może skrócić życia wiecznego, Nie może skrępować ducha, Rak jest taki ograniczony!” nn. DIETETYK - Barbara Wlaźlak. Dyplomowana dietetyczka, ukończyła Medyczne Studium Zawodowe (wydział Dietetyki) w Grudziądzu. Przez całe życie zawodowe zajmowała się żywieniem niemowląt, dzieci i osób starszych. Interesuje się zdrowym odżywianiem, a swoim podopiecznym stara się oferować to, co dla nich najlepsze. - W codziennej gonitwie nie myślimy o jakości posiłków, jemy w pośpiechu to, co oferuje nam rynek. Popełniamy wiele błędów żywieniowych, co prowadzi do powstawania wielu groźnych chorób przewodu pokarmowego i nie 9 Pabianice My, M-Łodzi Duchem tylko. Nie zdajemy sobie sprawy jak wielki wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie ma odpowiednie odżywianie. Coraz bardziej przetwarzana żywność sieje spustoszenia w naszym organizmie. Moje motto: „zwolnij i sprawdź czy wiesz, co jesz” – radzi. FIZJOTERAPEUTA - Karolina Sieradzka. Studiowała fizjoterapię na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, pracowała m.in. w SP ZOZ w Pabianicach (2002-2010). W maju 2010 roku otworzyła swój gabinet rehabilitacyjny. Ukończyła liczne kursy, m.in.: terapia manualna, PNF I i II stopnia, taping rehabilitacyjny, nowoczesna rehabilitacja z przeprowadzeniem obiektywnej oceny pacjenta oraz kompleksowego treningu funkcjonalnego (EMG, izokinetyka,). Zajmuje się także masażem sportowym oraz ćwiczeniami związanymi z wadami postawy u dzieci: skolioza, okrągłe plecy itp. PSYCHOLOG – Izabela Matusiak. To psycholog i jednocześnie doradca zawodowy. Jest absolwentką Instytutu Psychologii UŁ oraz czteroletniego Studium Psychoterapii Integratywnej (Kraków). W ramach przygotowania do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty skończyła kursy z zakresu diagnozy psychologicznej i psychoterapii, w tym m.in.: integratywna psychoterapia - krótkoterminowa, zaburzeń lękowych i depresji; diagnoza kliniczna – DSM IV, hipnoza w psychoterapii. Doświadczenie zdobywała współpracując ze Środowiskowym Domem Samopomocy w Drzewocinach oraz Zakładem Opiekuńczo – Leczniczym PCM. W obu miejscach zajmowała się poradnictwem psychologicznym – wspierała rodziny pacjentów, pracowała z osobami z zaburzeniami psychicznymi. Od stycznia 2011 roku współpracuje ze Stowarzyszeniem Opieki Hospicyjnej w Pabianicach, początkowo jako psycholog w Hospicjum Domowym, a od maja 2013 jako psycholog i koordynator Ośrodka Walki z Rakiem. Przychodzą do niej osoby, które chcą uporządkować swoje życie, przechodzą nagły kryzys lub chcą się rozwijać. Prowadzi praktykę indywidualną, warsztaty i szkolenia. - Towarzyszę podopiecznemu w jego wędrówce przez to co ważne, lecz trudne; pomagam mu spojrzeć na jego relacje, przeżycia, emocje, bez oceny a z dużą uważnością. Chcę, by zaakceptował siebie takim, jakim jest. Psychoterapia nie daje gotowych rozwiązań – gdyż bardziej cenimy to, do czego doszliśmy ciężką pracą i wysiłkiem. Nie ma jednej drogi dobrej dla wszystkich, ważne by znaleźć swoją i nią podążać – mówi. IM. SOH *** W ramach działalności ośrodka od grudnia 2013 roku funkcjonuje grupa wsparcia, obecnie składająca się z samych kobiet w różnym wieku, które łączy choroba nowotworowa (obecna lub przebyta). Grupa spotyka się regularnie, najczęściej w pierwszy wtorek miesiąca o godz. 16:00 w siedzibie Stowarzyszenia na ul. Dąbrowskiego 46. Zapraszamy wszystkich chętnych do przyjścia do nas, gwarantujemy kompleksowe wsparcie i ciekawe towarzystwo! Okrągłe i pomarańczowe - samo zdrowie! Dynia to niezwykle cenne, niskokaloryczne (100 g = 28 kcal), beztłuszczowe, bogate w błonnik i pektyny warzywo. Miąższ, oprócz pektyn, zawiera dużą ilość B-karotenu, witamin z grupy B, C i PP. Prawdziwą skarbnicą zdrowia są pestki dyni. Posiadają wyjątkową kombinację wielonienasyconych kwasów tłuszczowych oraz fitosteroli, które zapobiegają miażdżycy. Nasiona bogate są w cynk, fosfor, magnez i wapń. Ze względu na dużą zawartość cynku pomocne są w leczeniu trądziku oraz prostaty. Świeże pestki dyni pomagają pozbyć się owsików, tasiemca i innych pasożytów przewodu pokarmowego. Olej z pestek dyni zawiera: mnóstwo witamin, substancje obniżające poziom cholesterolu i zwalczające wolne rodniki. Warto wprowadzić to warzywo do naszej diety, by tanim kosztem wspomagać swoje serce i układ krwionośny. Poleca się szczególnie osobom starszym, bo zawiera błonnik, który ułatwia trawienie, zapobiega otyłości i gromadzeniu cholesterolu. Dynia to warzywo, które bardzo dobrze się przechowuje i nadaje na przetwory. Króluje na naszych stołach od września do końca stycznia. Z miąższu dyni możemy przygotować zupę, farsz do naleśników, racuchy, ciasto itp. Nadaje się do przyrządzania potraw w postaci surowej, smażonej, pieczonej i gotowanej, zarówno na słodko jak i na ostro. Pestki dyni nadają się do sałatek, ciasta i wypieku pieczywa. Obraną i pokrojoną dynię można zakonserwować w syropie, w postaci dżemu oraz zamrozić. Nawet po ugotowaniu nie traci cennych właściwości. Poniżej kilka pysznych, zdrowych i urozmaiconych przepisów. Barbara Wlaźlak dietetyk przy SOH w Pabianicach DYNIA W SYROPIE Składniki: 5 kg dyni (obranej); 5 szklanek cukru; 1 kwasek cytrynowy lub 1 szklanka octu. Sposób wykonania: dynię myjemy, wydrążamy środek i kroimy na zgrabną kosteczkę. Mieszamy z cukrem i kwaskiem cytrynowym lub octem; i pozostawiamy na 12 godzin. Dynię układamy w słoiku i zalewamy powstałym syropem. Następnie pasteryzujemy przez 10 minut. DŻEM Z DYNI Składniki: 5 kg dyni (obranej); 5 szklanek cukru; 1 kwasek cytrynowy; 1 zapach pomarańczowy. Sposób wykonania: dynię kroimy w kostkę, mieszamy z kwaskiem i cukrem. Pozostawiamy na 12 godzin. Odlewamy większość powstałego syropu i smażymy na małym ogniu do miękkości, dolewając po trochu odlany syrop. Gdy dynia jest już miękka, miksujemy i dodajemy zapach pomarańczowy. Gotujemy jeszcze 5 minut i gorący miąższ wykładamy do przygotowanych słoików. Następnie pasteryzujemy przez 10 minut. TARTA DYNIOWA Z RICOTTĄ I POMARAŃCZĄ Spód: 180 g mąki pszennej; 2 łyżki cukru; szczypta soli; 100 g zimnego masła; 1 jajko. Masa: 500 g sera ricotta; 250 g puree z dyni (1 i 1/2 szklanki wcześniej upieczonej i zmiksowanej); skórka starta z 2 pomarańczy; sok z połowy limonki lub cytryny; kilka kropli ekstraktu pomarańczowego; 2 łyżki mąki ziemniaczanej; 2/3 szklanki cukru; 4 jajka. Przygotuj spód: w misce wymieszaj mąkę z cukrem i solą. Dodaj zimne masło i posiekaj je nożem na jak najdrobniejsze kawałki. Wbij całe jajko i szybko zagnieć ciasto, tylko do momentu, aż będzie można je skleić w kulę. Zwiń w folię i włóż do lodówki na minimum 30 minut. W tym czasie przygotuj masę. W misce wymieszaj ser i puree z dyni. Zetrzyj skórkę z 2 pomarańczy, ale tylko wierzchnią część, bez białej, która jest gorzka. Dodaj do miski z masą. Następnie dodaj ekstrakt, sok z limonki, cukier oraz mąkę i dokładnie wymieszaj. Najlepiej robić to rózgą a nie mikserem, żeby nie wbijać do masy powietrza. Na koniec wbij kolejno jajka, mieszając po każdym. Wyjmij ciasto z lodówki. Rozwałkuj i wyklej nim formę do pieczenia tarty (spód i boki). Ponakłuwaj widelcem i wstaw do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i podpiecz przez 15-20 minut do momentu, aż zacznie się rumienić. Wyjmij spód, wylej na niego masę serowo-dyniową i wstaw z powrotem do piekarnika. Piecz w tej samej temperaturze około 40 minut. Po wyjęciu odstaw tartę do wystygnięcia. Następnie wstaw na kilka godzin do lodówki. Podawaj ozdobioną rozetkami z bitej czekolady. Można też wierzch posmarować podgrzanym dżemem pomarańczowym. TARTA Z DYNIĄ Ciasto: 250 g masła lub margaryny; 250 g mąki; 1 żółtko; 1 cukier waniliowy; 3 łyżki cukru pudru; szczypta soli. Nadzienie: 500 g obranego miąższu z dyni; 1 budyń waniliowy; 2 jajka; 1 żółtko; 70 g cukru; 275 ml śmietany 18%; 1 łyżeczka cynamonu; 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej; 1/2 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego. Sposób wykonania: ciasto i mąkę zmieszać z cukrem pudrem, cukrem waniliowym i solą. Dodać masło i żółtko, zagnieść ciasto i włożyć na 30 minut do lodówki. Następnie wylepić dno foremki o średnicy 24 cm formując mały rant. Ciasto nakłuć widelcem. Nadzienie-miąższ dyni pokroić i ugotować w niewielkiej ilości wody ok. 10 min. Odsączyć i zmiksować. Śmietanę z przyprawami mocno podgrzać, ale nie gotować. Jajka ubić z żółtkiem, cukrem sproszkowanym budyniem. Następnie wlać ciepłą śmietanę i dodać dynię. Dokładnie wymieszać mikserem i wylać na ciasto. Piec ok. 45 minut w temperaturze 180 stopni. Ciasto podawać oprószone cukrem pudrem lub z dżemem pomarańczowym. ZUPA Z DYNI NA OSTRO Składniki: 1/2 kg obranej dyni; włoszczyzna wg uznania; 1 cebula; kostka bulionowa (wywar z kości); 3-4 ziemniaki; sól, pieprz, chili, ostra papryka, kurkuma, zioła prowansalskie; 1 łyżka cukru; 1 łyżka masła. Sposób wykonania: wszystkie składniki obrać, wypłukać, pokroić w kostkę, osolić i ugotować. Następnie zmiksować, dodać masło i doprawić do smaku. Dodatki: grzanki-angielkę posmarować masłem czosnkowym, pokroić w kostkę i posuszyć w piekarniku. 10 My, M-Łodzi Duchem Pabianice Polska niepodległa - 96. rocznica Bezpośrednią przyczyną wybuchu I Wojny Światowej stało się zamordowanie 28 czerwca 1914 roku (w Sarajewie, stolicy Bośni i Hercegowiny) austriackiego następcy tronu - arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Nie było to jednak jedyną przyczyną. Austriacy chcieli wykorzystać to wydarzenie do rozprawienia się z Serbią, główną ich rywalką w gromadzeniu ziem południowosłowiańskich. W kategoriach generalnych przyczynę wojny stanowiło zniszczenie równowagi europejskiej: zjednoczenie Niemiec i ich dążeń do hegemonii; nasilające się od końca XIX wieku sprzeczności interesów wielkich mocarstw; rywalizacja Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji w zdobyczach kolonialnych - w konsekwencji tych różnorodnych dążeń narodowych Europa podzieliła się na dwa bloki. Blok państw centralnych tworzyły: Austro - Węgry, Niemcy, Turcja i Bułgaria. Blok Ententy to: Rosja, Francja, Wielka Brytania, Serbia, Japonia, Włochy, Rumunia, Stany Zjednoczone (od 1917r.). Wielka wojna w latach 1914 1918 spowodowała zmiany w wielu dziedzinach życia. Jej najbardziej widocznym skutkiem były olbrzymie straty w ludziach i zniszczenia materialne. W trakcie wojny powołano pod broń około 60 milionów mieszkańców Europy. Zginęło ok. 8 milionów ludzi w Europie, 13 milionów odniosło rany, a 7 milionów zostało inwalidami. Niemcy straciły 15,1% męskiej populacji, Austro - Węgry 17,1% męskiej populacji, a Francja 10,5%. Wojna zmieniła granice państw, przekształciła ludzką mentalność i obyczajowość, układ polityczny świata miał długotrwałe konsekwencje dla życia ekonomicznego. Wojna przyniosła koniec potęgi czterech mocarstw: Austro - Węgier, Niemiec, Rosji i Turcji. W momencie wybuchu wojny światowej, kwestia polska nie odgrywała większej roli w polityce żadnego państwa. Jednak fakt, iż ziemie polskie były od początku terenem działań wojennych, zmuszał walczące strony do liczenia się, choćby w minimalnym zakresie, z nastrojami ludności. Wyrazem tego były odezwy do Polaków ogłoszone na początku wojny przez dowództwa poszczególnych armii: komendy naczelne wojsk niemieckich i austro - węgierskich zapowiedziały wypędzenie do granic Polski azjatyckich hord; natomiast naczelny wódz armii rosyjskiej wielki książę Mikołaj Mikołajewicz, obiecywał odrodzenie Polski pod władzą cesarza. Polskie ugrupowania politycz- ne zareagowały na wybuch wojny zgodnie ze swym poprzednim nastawieniem. Narodowa Demokracja wezwała społeczeństwo polskie do poparcia Rosji w jej wojnie z Niemcami. Zwolennicy współdziałania z państwami centralnymi powołali w Krakowie Naczelny Komitet Narodowy, stanowiący zwierzchnią instancję polityczną i organizacyjną nad Legionami Polskimi organizowanymi u boku armii austro - węgierskiej (3 brygady w liczbie 25 tys. żołnierzy). Legiony te brały udział w wielu starciach z armią rosyjską. W ugrupowaniu wspierającym blok państw centralnych znaczącą postacią był Piłsudski. Bez względu na orientację na państwa centralne, Piłsudski starał się tworzyć niezależne od zaborców struktury polityczne i militarne, między innymi powołana w konspiracji w 1914 roku Polska Organizacja Wojskowa. Umiędzynarodowienie sprawy polskiej nastąpiło w 1916. Niemcy działali pod presją wyczerpywania się rezerw ludzkich. Bitwy pod Verdum i nad Somą pochłonęły tak wiele ofiar, że coraz łakomiej patrzyli na polskiego rekruta. Wiedzieli jednak, że nie utworzą armii polskiej bez gestów politycznych. Myśleli o państewku wasalnym oddzielającym Rosję od Niemiec. 5 listopada 1916 r. ogłoszono manifest dwóch cesarzy, niemieckiego i austriackiego, proklamujący odrodzenie państwa polskiego. Akt ten zapowiadał utworzenie państwa polskiego o nieokreślonych granicach, w zasadzie na terenach Królestwa, w tym czasie okupowane przez państwa centralne. W Warszawie postała Tymczasowa Rada Stanu. W 1918 roku powstała Polska Siła Zbrojna(w liczbie 5,7 tys. żołnierzy), ale pod dowództwem niemieckim. We wrześniu 1917 została powołana Rada Regencyjna - najwyższa władza w tworzonym państwie polskim. Miała ona działać do czasu powołania króla lub regenta. Rada przekazała władzę Piłsudskiemu. Manifest dwóch cesarzy wpłynął na postawę państw Ententy - Francji i Anglii. Państwa te przestraszyła perspektywa utworzenia przez Niemców armii polskiej, wywarły więc nacisk na Rosję, by ta przelicytowała obietnice niemieckie. W noworocznym rozkazie do wojsk, car Mikołaj II ogłosił, że jednym z celów wojennych jest utworzenie „wolnej Polski” w składzie cesarstwa rosyjskiego. W tej dyplomatycznej licytacji wziął również udział prezydent Stanów Zjednoczonych Thomas Woodrow Wilson. W swym orędziu do senatu 22 stycznia 1917 roku akcentował konieczność odrodzenia Polski, z wolnym i bezpiecznym dostępem do morza. Końcowe miesiące I WŚ przyniosły rozwój wydarzeń korzystny z punktu widzenia społeczeństwa polskiego. Jesienią Niemcy i Austriacy ponieśli zdecydowaną klęskę, w Rosji panował chaos wywołany wojną domową, przestraszona zaś perspektywą zwycięstwa bolszewików Ententa zdecydowała się poprzeć sprawę niepodległości Polski. Niepowtarzalna koniunktura międzynarodowa została umiejętnie wykorzystana przez społeczeństwo zareagowało ono na rozpad struktur zaborczych tworzeniem własnych ośrodków władzy politycznej (zabór austriacki - Kraków, zabór rosyjski Lublin, zabór pruski – Poznań). W roku 1918, 22 listopada, Piłsudski został mianowany Naczelnikiem Odrodzonego Państwa Polskiego. Potem powstały nowe państwa w Europie (na mocy traktatu wersalskiego z 1919 roku): Austria, Czechosłowacja, Estonia, Jugosławia, Litwa, Łotwa, Polska, Węgry i Finlandia. W 1919 roku Liga Narodów miała być kluczowym elementem nowego ładu politycznego. Marian Walczak 11 Pabianice My, M-Łodzi Duchem Mój „dziadek” Józef Piłsudski Henryka Kretka znam od około 15 lat. Heniu liczy 86 wiosen, jest wdowcem. Pozostała mu córka, wnuki i prawnuki. Miał czworo rodzeństwa (w Toruniu żyje jego 96-letnia siostra). Spotykamy się towarzysko, na wycieczkach, zabawach. Ponieważ od dziecka lubiłam słuchać opowiadań, jego wspomnienia postanowiłam opisać. Jadwiga Żmudzińska.: - Heńku, opowiedz proszę o swoim pochodzeniu i rodzicach. Henryk Kretka.: - Urodziłem się 86 lat temu w Gliniku koło Spały. Mój ojciec Stanisław był tam gajowym. Oprócz tego był żołnierzem Legionistą. Za swoje zasługi otrzymał od Józefa Piłsudskiego gospodarstwo państwowe w dzierżawę, którym zajmowała się matka Jadwiga. Jakie wydarzenie z dzieciństwa i szczególnie utkwiło Ci w pamięci? - Pamiętam, jak w 1934 roku w Spale odbywał się Międzynarodowy Zlot Harcerzy i Skautów. Przybył Józef Piłsudski. W drodze na uroczystość do zabytkowego kościółka św. Wojciecha i w samym kościele trzymał moją rączkę. Miałem wtedy 6 lat. Skąd znałeś Naczelnika, jak go zapamiętałeś? - Ojciec organizował i był odpowiedzialny za polowania, na które Piłsudski przyjeżdżał do gajówki w Spale ze swoją świtą. Był bardzo przystojny, rozmowny, miał charakterystyczny głos. Uwielbiał dzieci – zawsze przywoził nam kosz słodyczy. Lubiłem chodzić z nim do kościoła. Traktowałem go i kochałem jak dziadka! Jakie były dalsze losy Waszej rodziny? - 11 maja 1935 roku, w dzień śmierci Józefa Piłsudskiego, przeprowadziliśmy się do Mogilna koło Pabianic. Ojciec miał radio na kryształki. Gdy dowiedział się o śmierci Wodza, wstrzymał podwodę, przebrał się w mundur żoł- nierski i pojechał na pogrzeb do Warszawy. W Mogilnie ukończyłem szkołę. Nastały ciężkie czasy okupacji. - W 1942 Niemcy wywieźli nas do obozu koło Berlina. Spędziliśmy tam 3 miesiące i 3 tygodnie. Ojciec nawiązał kontakt z Niemcem, a ten z dr. Fulde z Pabianic, którego ojciec znał z polowań w Mogilnie. Dr Fulde pomógł nam wydostać się z obozu. Tato pracował w szwalni na Kaplicznej, ja jako uczeń elektryka w fabryce zbrojeń na Grobelnej. Życie jednak toczyło się dalej. Co robiliście po wyzwoleniu? - Ojciec wrócił do leśnictwa, pracował w gajówce w lasach tuszyńskich. Ja natomiast w Szkole Rzemiosł, po ukończeniu służby wojskowej w PFN, skąd poszedłem na emeryturę. Henryk, tak jak my, jest już seniorem, ale chętnie pomaga np. koledze, który już nie może wychodzić oraz w Klubie Seniora przy ul Orlej. Trzeba wejść do niego do mieszkania (jest tu pełno roślin i zieleni), aby zobaczyć, czym się pasjonuje. Jest to mieszkanie nietuzinkowe, znajduje się w nim ponad 100 zegarów. Wiszą na ścianach różnej wielkości: małe, duże, kukułki, szafkowe, a nawet w kształcie serca. Dostaje je i kupuje. Przeważnie są cyfrowe, tylko kilka wymaga nakręcania raz na tydzień. O jego pasji pisało również „Nowe Życie Pabianic”. Ma także pamiątki związane z Józefem Piłsudskim. Heniu jest człowiekiem sympatycznym, wesołym, z bardzo ciekawą patriotyczną historią i rodziną. Cieszę się, że mogliśmy przeprowadzić tę rozmowę - dzięki! Zostań dziennikarzem Zapraszamy Was do tworzenia i redagowania kwartalnika „My, M-Łodzi Duchem Pabianice”. To gazeta od seniora dla seniora, autorami i czytelnikami publikacji jesteście Wy. Nie bójcie się pisać, im więcej zaangażowanych, tym lepiej dla atrakcyjności pisma. Swoje teksty nadsyłajcie e-mailem: [email protected] lub pocztą na adres: Redakcja, ul. Zamkowa 30, 95-200 Pabianice. Teksty możecie także wrzucić do naszej skrzynki kontaktowej. Jadzia Żmudzińska 12 My, M-Łodzi Duchem Pabianice Historia jednego niezwykłego życia Pragnę opisać choć w wielkim skrócie, historię życia Modesta Bobowicza, która mogłaby posłużyć za scenariusz niejednego filmu. W drugiej połowie lat 50-tych losy połączyły mnie trwale z tą rodziną. Modest Bobowicz urodził się w 1922 roku w Wilnie. Jest wnukiem powstańca styczniowego. Był jednym z dziewięciorga synów Wacława (ze szlacheckiej rodziny, z polskich Inflantów) i Florianny (z domu Kozłowskiej). Od 1935 roku Modest był harcerzem Błękitnej Jedynki Żeglarskiej. W 1939 roku ukończył gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta, a następnie liceum techniczne im. Marszałka J. Piłsudskiego w Wilnie. W październiku został zaprzysiężony w harcerskiej konspiracji u drużynowego harcmistrza Stefana Bortkiewicza. W 1942, chroniąc się przed wywózką na roboty przyfrontowe pod Leningradem, wyjechał do brata Eugeniusza do Bojar Iszczołnieńskich (koło Szczuczyna Nowogródzkiego). Tam wstąpił do oddziału, który był zaczątkiem I batalionu 77 pułku piechoty AK w Zgrupowaniu Nadniemeńskim. Przyjął pseudonim „Wircz”. Pod dowództwem por. Józefa Świdy „Lecha” walczył m.in. pod Szalewem (rozbito tam niemiecki oddział wzmocniony policją białoruską), pod Posolczą (gdzie rozbito oddział partyzantki sowiecko – żydowskiej), czy pod Berdówką i Dubiczami z oddziałami niemieckimi. Po szkoleniu w szczuczyńskiej szkole Kedywu został skierowany do nowo formowanego VII batalionu 77 pułku piechoty AK, dowodzonego przez legendarnego cichociemnego por. Jana Piwnika „Ponurego”. Modest w stopniu kaprala został dowódcą I drużyny 2 kompanii por. „Okonia”. Brał udział w ciężkich walkach, m.in. w Szczuczynie Nowogródzkim (zginął tam jego 18-letni brat Tadeusz), pod Jachnowiczami i w Jewłaszach. Sukces okupiony był śmiercią dowódcy batalionu mjr. „Ponurego”. Po Powstaniu Wileńskim i rozproszeniu przez sowietów oddziałów AK Okręgu Wileńskiego i Nowogródzkiego, po wielu przygodach, Modest dotarł do Wilna w listopadzie 1944 roku. Chroniąc się przed aresztowaniem i wywózką na Sybir, zdecydował się wstąpić do Wojska Polskiego. Został wcielony do 6 pułku piechoty w Rembertowie i wkrótce skierowany na front. Uczestniczył w trudnych i niebezpiecznych bojach: forsowanie Wisły, zajęcie Warszawy, przełamanie Wału Pomorskiego, walki pod Mirosławcem, walki o Żabno, wyspę Wolin, forsowanie Odry pod Oranienburgiem. Po dotarciu do Łaby zastał go koniec wojny. Rodzina przeniosła się do Łodzi i Pabianic. Po zdemobilizowaniu w 1946 roku podjął studia na PŁ (Wydział Mechaniczny). Jest mgr. nauk technicznych. Pracował w Biurze Studiów i Projektów Przemysłu Papierniczego w Łodzi, jednocześnie na PŁ jako starszy asystent w katedrze Maszyn Przepływowych. Maszyny jego autorstwa zainstalowane zostały w kombinatach celulozowo - papierniczych w Świeciu i Kwidzyniu. Oprócz pracy zawodowej działał w środowiskach kombatanckich AK i umacniał wśród młodzieży wiedzę o etosie akowskich walk o niepodległość. W roku 1980 był współzałożycielem nieformalnej organizacji „Duszpasterstwo Armii Krajowej” w Łodzi przy parafii Ojców Jezuitów, pod czynnym patronatem ks. dr. Stefana Miecznikowskiego. Modest organizował wystawy i uroczystości przykościelne o treści akowskiej. W roku 1987 był współorganizatorem i przewodniczącym pierwszego po wojnie zebrania żołnierzy AK Okręgu „Nów”. Powołano wówczas nieformalną organizację „Środowisko Nowogródzkie AK”, w której pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Historycznej. Jest założycielem i członkiem Stowarzyszenia Armii Krajowej obecnego Światowego Związku Żołnierzy AK, jak również współzałożycielem ŚZŻ AK Okręgu Łódzkiego i Nowogródzkiego. Jest współtwórcą i projektantem następujących sztandarów: Okręgu Nowogródzkiego (który uczestniczył w ponad ośmiuset uroczystościach patriotyczno - religijnych na świecie, m.in. w Monte Casino, Katyniu, Wilnie oraz w Watykanie, gdzie oddał honory dziś świętemu Janowi Pawłowi II); sztandaru Okręgu Łódź Światowego Związku Żołnierzy AK oraz sztandaru XXXIII Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi im. Armii Krajowej. Modest to inicjator i współtwórca tablic upamiętniających bohaterskich żołnierzy - są umieszczone na Murze Chwały przy klasztorze w Wąchocku i poświęcone mjr „Ponuremu” i dowódcom Oddziałów Samoobrony poległych w walce z bolszewikami. W kościele garnizonowym w Łodzi jest też okazała tablica, a przy niej urna z ziemią pobraną z pól bitewnych i miejsc męczeństwa. Od 1987 Modest był redaktorem i nieformalnym podziemnym wydawcą biuletynu Okręgu Nowogródzkiego „Szlakiem Narbutta”. Zapisał tam wiele bezcennych wspomnień i materiałów historycznych stanowiących autentyczne źródło wiedzy o heroicznej walce żołnierzy AK i mieszkańców Ziemi Nowogródzkiej. Jest też współautorem monografii i wydawnictw: Państwowej Szkoły Technicznej w Wilnie, gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta w Wilnie, „Sanitariuszki” i „Łączniczki” Okręgu wileńskiego i Nowogródzkiego AK. Dla historyków zainteresowanych tymi tematami jest to na pewno bogate źródło wiedzy. Współpracował też przy budowie pomnika i Domu Pamięci Leśników i Drzewiarzy w Spale, pomyślanego jako muzeum gromadzące pamiątki zasłużonej dla podziemia polskiego tej grupy zawodowej. Wykonał dla tego domu bogatą w patriotyczne treści ekspozycję zatytułowaną „Ostępy Leśne w służbie majora Hubala”. Działał też w PTTK organizując kursy żeglarskie dla młodzieży na mazurskich jeziorach. Za zasługi bojowe i zawodowe został odznaczony: dwukrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Zasługi z Mieczami, Krzyżem AK, Krzyżem Partyzanckim, Krzyżem Kampanii Wrześniowej, Medalem „Zasłużonym na Polu Chwały”, odznaczeniem Polonia Mater Nostra Est, Orderem „Maria Vincit”, Krzyżem Kawalerskim OOP, odznaką „Zasłużony dla Leśnictwa” i „Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej” i jeszcze wiele innych medali i dyplomów. Jego drugi brat Mieczysław z 4 pułku Ułanów Zaniemeńskich poległ w 1939 pod Maciejowicami, podczas przeprawy przez Wisłę. Miejsce pochówku nieznane. Na cmentarzu komunalnym w Pabianicach jest grób matki Modesta, a obok symboliczna płyta poświęcona dwóm braciom (Tadeusz spoczywa w zbiorowej mogile 21 żołnierzy AK w Szczuczynie Nowogródzkim). Modest mieszka w Łodzi z żoną Teresą (lekarzem medycyny). Nadal udziela się społecznie i cieszy się dobrym zdrowiem. opracowała Teresa Bobowicz - Siomoł 13 Pabianice My, M-Łodzi Duchem Wspomnienie o Bolesławie Mikołajczyku Jego prace to arcydzieła modelarstwa, mistrzostwo precyzji. Modele, które można było oglądać w przekroju, miały w pełni sprawne przewody kominowe oraz systemy odprowadzania wody! Trafiały do rąk prezydenta i marszałka. Część towarzyszy pabianiczanom po dziś dzień. Mój dziadek Bolesław Mikołajczyk urodził się w Pabianicach w 1892 roku. Tu ukończył szkołę powszechną i ożenił się w czasie I Wojny Światowej z Wiktorią Furgalską. Los rzucił dziadka do Moszczenicy, gdzie 10 lat przepracował jako blacharz w tamtejszym oddziale fabryki włókienniczej „Ender-Krusche”. Miał również rękę do modelarstwa w drewnie. Nie ograniczał się jednak tylko do warsztatów – był także znakomitym akordeonistą. Mistrzem blacharskim został w 1927 roku, ale jeszcze przed uzyskaniem tytułu (w 1926) wykonał model kościoła Najświętszej Marii Panny. Praca została przesłana do Ignacego Mościckiego, ówczesnego prezydenta RP. Model umieszczono w Muzeum Narodowym w Warszawie, a dziadek otrzymał nagrodę. Niestety w trakcie Powstania Warszawskiego zbombardowano budynek muzeum, eksponat uległ zniszczeniu. Kolejny model - pałac, dzieło, które zaprojektował i stworzył w 1930 roku, przekazał marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Kiedy wrócił w rodzinne strony, został blacharzem w Zarządzie Miasta Pabianic. Wciąż pochłaniała go pasja – w latach 1934-35 zrobił podświetlany model naszego Zamku, który do dziś znajduje się w pabianickim muzeum. Trzy lata później gotowy był model szkoły przy ul. Pułaskiego (wtedy „powszechnej”). Później wybuchła II Wojna Światowa… Po jej zakończeniu zatrudnił się w Zakładach Farmaceutycznych, oczywiście w swoim fachu. W 1948 roku stworzył dla zakładu wielkie i piękne godło Polski. Dumnie wieszano je na budynku podczas świąt państwowych. Zarówno przed II Wojną Światową, jak i po jej zakończeniu, dziadek wykonał wiele prac dla kościoła św. Mateusza, m.in.: mosiężną obudowę dla tabernakulum, balustrady przy ołtarzu głównym, a nawet Tablicę Pielgrzyma – tę, która po dziś dzień towarzyszy pabianickim pątnikom. Tablica zawiera daty wszystkich dotychczasowych pielgrzymek do Częstochowy. Wykonywał również prace dla innych parafii, ściśle współpracował z proboszczami Stanisławem Świerczkiem i Antonim Kaczewiakiem. Dziadek znany jest również z wykonania misternego orła, który przez lata wisiał w sali ślubów w USC. Dziadek Bolek miał zacne korzenie - jego matka Agnieszka pochodziła z Lipowskich – szlachty litewskiej posługującej się pieczęcią herbu Ciołek (Biała). Rodzina znalazła się tutaj za sprawą jej ojca, czyli dziadka Bolesława Mikołajczyka, który w połowie XIX wieku przyjechał do Warszawy i założył rodzinę. Bolek i Wiktoria, którzy wzięli ślub w czasie I Wojny Światowej, doczekali się czworga dzieci. Dziadek zmarł w 1975 roku, a babcia w 1982. Oboje w październiku. Spoczęli razem na cmentarzu katolickim. Opracował wnuk: Jerzy Małycha 14 My, M-Łodzi Duchem Pabianice Gra światła i kolorów We wrześniu byłam na wspaniałej imprezie w Łodzi – Festiwalu Światła. Impreza trwała 3 dni. To była już III edycja, na poprzednich nie udało się mi być, czego zawsze ogromnie żałowałam. Festiwal Kinetycznej Mocy Światła (Light Move Festival) powinien zobaczyć każdy, kto jeszcze choć w niewielkim stopniu zachował w sobie dziecko, kto umie się cieszyć magią, barwą, światłem, bo można było zobaczyć wszystkie tajemnice wieczoru. Szare mury kamienic, kościołów, ratusza, nagle stawały się bajkowo kolorowe. W parku były śliczne ekspozycje świetlne, do tego jeszcze czar pięknego, jesiennego wieczoru. Pokazy w kilkunastu punktach Łodzi trwały od zmroku do późnej nocy. W każdym miejscu zbierały się tłumy; pełno było ludzi z małymi dziećmi na ramionach. Nie powiem - byłyśmy z koleżanką bardzo zmęczone, ale opłaciło się. Niestety komunikacja miejska nie daje rady. Z Pabianic do Łodzi trzeba jechać samochodem, bo w tych godzinach nie miałybyśmy jak wrócić do domu. Tu kolejny problem: brak miejsc parkingowych. Nasze auto musiałyśmy pozostawić w pewnym oddaleniu od obiektów, które chciałyśmy obejrzeć. W Łodzi jest wiele ciekawych imprez, na które można się wybrać, trzeba tylko przeglądać łódzką prasę no i mieć wzgląd na swoje zdrowie. seniorka Iga Radia i pałace W ostatnia niedzielę października wybraliśmy się z najbliższymi odwiedzić rodzinne groby znajdujące się na Dolnym Śląsku. Pogoda sprzyjała, było ciepło i słonecznie. Tuż po wyjeździe z Wrocławia pokazuje się majestatyczny masyw Ślęży i Raduni. Góra ta była miejscem kultu bożków Ślężan, którzy zamieszkiwali te tereny. Są tam jeszcze kamienne kręgi. Dotarliśmy do Dzierżoniowa. Miejscowość leży u podnóża Gór Sowich i masywu Ślęży w Kotlinie Dzierżoniowskiej (nad rzeką Piławką). Dzierżoniów jest uroczym miasteczkiem otoczonym zabytkami. Pierwsze wzmianki pochodzą z XII wieku w tym czasie wybudowano tu kościół św. Jerzego. Również zabytkowy jest poaugustiańsko-eremicki kościół Niepokalanego Poczęcia N.M.P. oraz kaplica św. Trójcy. Miasto było siedzibą zakonu joannitów, którzy zajmowali się lecznictwem. Do tej pory można zobaczyć charakterystyczne krzyże zakonników. Centrum miasta to stary rynek z zabytkowym ratuszem z XVII wieku. W pobliżu znajduje się również synagoga utrzymana w doskonałym stanie. Stare Miasto jest otoczone kamiennym murem obronnym. Wszystko to nadaje niezwykły klimat miastu. W pewnym okresie po wyzwoleniu mieszkało tu wielu Żydów (stanowili 25% mieszkańców). Było to jedno z sześciu największych skupisk Żydów w Polsce. W Dzierżoniowie mieściły się słynne zakłady radiowe Diora, w których zatrudnionych było wielu mieszkańców. Tu po wyzwoleniu mieszkał słynny aktor Zbyszek Cybulski, z którym mój mąż chodził do jednej klasy. Sama mam również dużo wspaniałych wspomnień, ponieważ mieszkałam w Dzierżoniowie 7 lat (w latach 70`). Tu urodził się mój syn. Były to lata rozwoju. Funkcjonowały nawet wyższe uczel- nie przy ZR Diora. W mieście jest dużo zieleni. Największą atrakcją są pobliskie góry. Wiedzieli i docenili to Niemcy, którzy budowali hotele schroniska, gościńce. Niestety po zakończeniu wojny zostały zniszczone lub rozkradzione. W drodze powrotnej odwiedziliśmy Krzyżową - wioskę leżąca w pobliżu Świdnicy (w której znajduje się polsko-niemiecka Fundacja Krzyżowa). Nazwa wioski wzięła się od krzyża, pierwsze wzmianki o niej pochodzą z 1335 roku, jako wsi w Księstwie Świdnicko – Jaworskim. Już w XVII istniał dwór i pałac, który zbudowano na skarpie rzeki Piławki. Od 1867 roku miejscowość przeszła w ręce rodziny Moltków. W czasie II wojny światowej wspomniany pałac był własnością Helmuta Jamesa von. Moltke - antyfaszysty i członka organizacji, która dokonała nieudanego zamachu na Hitlera. Zamach miał miejsce 20 lipca 1944 roku w Wilczym Szańcu, tj. tajemnych schronach Hitlera znajdujących się w Gierłoży (k. Kętrzyna). Zamach nie udał się, sprawcy zostali straceni. Po wyzwoleniu w majątku był PGR, lecz został zniszczony. W pałacu mieszkało kilka rodzin. Wszystko popadło w ruinę i dopiero w 1990 roku zaczęto odbudowywać pałac. W 1989 odbyło się tu pamiętne spotkanie premiera Tadeusza Mazowieckiego z kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem. Teraz działa tu Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży Całego Świata. Zabytki w Krzyżowej to także park, folwark, budynki mieszkalne, stajnie, stodoła, obora czy wozownia. Budynki usytuowane są w czworoboki; pięknie odnowione służą celom dydaktycznym i hotelarskim. W jednej części znajdziemy tu np. jadalnię oraz stylową restaurację (serwują pyszne posiłki), a w innej przedszkole (czynne nawet w niedzielę). Po obiedzie, wypoczęci, ruszyliśmy w drogę powrotną. Jeździ się teraz wspaniałe. Seniorzy, warto wybrać się na Dolny Śląsk - jest pięknie usytuowany i ma bardzo wiele ciekawych zabytków. Polecam gorąco! tekst i foto: J. 15 Pabianice My, M-Łodzi Duchem Seniorzy wiersze piszą Dzień Świętego Mikołaja Gwiazdka Dzień Mikołajkowy dzisiaj mamy I wszyscy na prezenty czekamy. A może by tak, zamiast oczekiwać Coś od siebie spróbujmy dać. Że nie masz pieniędzy - nie szkodzi Nie zawsze o pieniądze chodzi. Podaruj uśmiech komuś smutnemu, Miłe spojrzenie zatroskanemu. Daj dobrą radę sąsiadowi, Dobry uczynek nieprzyjacielowi, Pomocną dłoń idącemu pod górę Widzisz - to nic nie kosztuje. Bo dawać to nić trudnego, Nie oczekuj tego od Świętego, Czujesz jak Twe serce się raduje Nawet, jeśli nie usłyszysz - dziękuję. Fraszka na dobry piec i węgiel na zimę Miłe i dobre ciepło kaflowego pieca, A tu ci heca Gdyby nie umieć w nim palić, Można by się ze wstydu spalić, Albo zziębnąć na kość, psiakość. Ewa Śleszyńska Ala Ziarnowska Zima Nadeszła zima, białą pierzynką wszystko okryła. Pięknie wyglądają ośnieżone gałązki na drzewie, Przylatują ptaszki, by zjeść posiłek przygotowany przez Ciebie. Więc zadbaj o głodne ptaki i zwierzęta, i każdej zimy o nich pamiętaj. Ptaki na wiosnę będą pięknie śpiewały i nam wszystkim życie umilały. Irena Markowicz - Altmajer Na 100 - lecie Urodzin Jakże niezwykły jest Jubileusz, Gdy Bóg pozwoli przeżyć wiek cały. Smakować wszystkie uroki świata, Choć włosy dawno już posiwiały. Przez całe -Sto Lat- miłość rozdawać, Tkać los, jak pająk swą pajęczynę. Uczyć rozumieć, kochać, przebaczać I mądrą radą wspierać rodzinę. W setną rocznicę urodzinową, Za sto pięćdziesiąt - wznieść toast trzeba, Niech dalej płyną szczęśliwe lata, Pod wszechpotężną opieką nieba. Dobre życzenia jak barwne kwiaty, Niech wnoszą powiew zapachu wiosny, Żeby dzień każdy przynosił uśmiech, Pogodę ducha i był radosny. Niechaj kolejne Jubileusze, Które przyniesie nowe stulecie, Pozwolą cieszyć się długim życiem, Bo jeszcze tyle szczęścia na świecie. Wanda Bogusz Zima Dziś saniami przyjechała zima mroźna, śnieżnobiała. Ciężko się napracowała, wszystko śniegiem zasypała. Białym puchem otuliła, by nie zmarzła ozimina. Szyby w oknach oblodziła, długie sople powiesiła. Śniegiem, mrozem atakuje, i się niczym nie przejmuje. Marzną nosy, marzną uszy, nie jednemu mróz dokuczy. Ale zimą mamy święta, każde dziecko to pamięta. Dzieci choinkę ubierają, na pierwszą gwiazdkę czekają, A przy stole siedzą goście, jest wesoło i radośnie. Czasem słonko nam zaświeci, więc do parku idą dzieci. Młodzież na kulig się szykuje, wycieczkę do lasu planuje. Konik ciągnie saneczki, dzwonią wesoło dzwoneczki. Pola, lasy zasypane, drzewa oszronione całe, więc jak z bajki wyglądają, wszystkie dzieci zachwycają. Pipia Teresa Świeci mała gwiazdka na błękitnym niebie, a gdy się obudzisz zamruga do ciebie. Spogląda gwiazdka na daleką ziemię, przecież jest ciekawa czy to życie drzemie. Potrzeba nauki i wiele lat pracy, by inne planety w przestworzach zobaczyć. Bo ludziom od zawsze, brak miejsca na świecie i marzą by wreszcie do gwiazdki dolecieć. Spełnił kiedyś Ikar swe marzenie życia, wierzę, że wy także w kosmos polecicie. Feliksa Mazur Święta Śnieg białym kobiercem przykrył szare pola Chrzęści pod stopami i ślady zostawia. Kwiaty na szybach zwinięte w zakolach Świat przez nie zamglony i nieostrość sprawia. Skuleni, zmarznięci idą kolędnicy Z gwiazdą co błyszczy z daleka rogami. Czerwone uszy, z twarzy bladolicy Odwracają się od wiatru, szurają nogami. Właśnie pierwsze domostwo, pukają dzwonkami Drzwi się uchylają, zaprasza gospodyni Zapalają świece drżącymi rękami Kręcąca się gwiazda hałasu nie czyni. Śpiewają kolędę na różnymi głosy Tę jedną kolędę, bo innej nie znają Opadają na uszy odtajałe włosy Pieniążki za śpiewy w kieszeni chowają. I tak wszystkie chaty na całej długości Przyjmują kolędników i wielu ich gości Aż do Trzech Króli z gwiazdą w zawody Życzą wszystkim szczęścia i sąsiedzkiej zgody. Jan Omelańczuk, październik 2014 Wigilijny wieczór Ten najdłuższy, tajemniczy wieczór w roku pierwszą gwiazdką się zaczyna tuż po zmroku, która świecąc, gdy się ledwie dzień zakończy, swoim blaskiem i urokiem ludzi łączy. Wszyscy do wieczerzy wigilijnej zasiadają – na ten moment cały długi rok czekają. Najpierw łamiąc się opłatkiem – tak tradycja każe, każdy wiele dobrych życzeń składa w darze. Świąteczne stoły okrywają obrusy białe a na nich potrawy postne są przygotowane. Każdej z nich należy zjeść choć kąsek mały aby głodu nikt nie zaznał przez rok cały. Po wieczerzy i prezentach zasiadamy kołem, przy choince ze świeczkami i śpiewamy społem, wiele pięknych staropolskich pastorałek, kolęd, których słowa i melodie znamy od pokoleń. Ten świąteczny wieczór jest mistyczny i cudowny! Przesiąknięty aromatem świec i zapachem choiny, kończy się mimo, że najdłuższy w całym roku, wyjściem na Pasterkę w tę noc pełną uroku. Jerzy Małycha 16 My, M-Łodzi Duchem Pabianice