W przededniu otwarcia Festiwalu Teatrów Tańca Scena Otwarta

Transkrypt

W przededniu otwarcia Festiwalu Teatrów Tańca Scena Otwarta
W przededniu otwarcia Festiwalu Teatrów Tańca Scena Otwarta Mościckie Centrum Kultury przyjęło
widzów dwoma spektaklami. Przyjęcie to było wyjątkowo ciepłe i interesujące. Artystyczne rezultaty
kilkumiesięcznych warsztatów prowadzonych przez związanych z Krakowem Eryka Makohona
(twórcę, pedagoga i choreografa Krakowskiego Teatru Tańca) oraz Martę Pietruszkę (inspirowaną i
związanąz teatrem współtwórczynię Eksperymentalnego Studia Tańca, Teatru Gestu i Ruchu, od 2008
r. wykładowcę PWST), otwartych dla młodych adeptów sztuki tanecznej przyniosły zarówno
twórcom, jak i widzom wiele satysfakcji.
Pierwsza część wieczoru ujęła etiudą z gatunku teatru tańca pt. „Klipsy”, w choreografii Eryka
Makohona – w pewnym okresie swoich działań artystycznych tancerza ŚląskiegoTeatru Tańca.
Niewątpliwie ten niedługi, lecz bardzo intensywny kontakt z techniką ruchu Jacka Łumińskiego
odcisnął na choreografii swoje piętno. Kanwą spektaklu są relacje między kobietami, matką-córką,
może siostrami... Warsztatową grupę tworzyło dwanaśnie dziewcząt. Przewodni temat był więc dla
nich prawdziwy i pozwalał na szczere zaangażowanie tak w tworzenie przedstawienia, jak w jego
sceniczny pokaz. W tym przedstawieniu widzimy dziewczęcość –delikatną, rezolutną, niepokorną,
zabiegającąo swój głos i widzimy asystującego jej choreografa, który dowodzi nam swojej wrażliwości
na ludzi, z którymi pracował.
Wkraczające w dorosłość dziewczęta sięgają do wyobrażeń o matce, o „dorosłej”, może o dojrzałej
kobiecie w ogóle, jak również do swoich wspomnień i doświadczeń bycia w relacji z ową „dorosłą”
kobietą. Widzimy ją dbającą, opiekującą, karmiącą – podlewającą kwiaty, roznoszącą ciasto,
ochraniającą przed upadkiem Z jednej strony niezachwianą, troskliwą o codzienną cudowność, z
drugiej troszkę nieobecną i nie do końca w tym obrazie realną.
W jednej ze scen dziewczęta partnerują sobie w duetach. Jedne, trzymają drugie za splecione
warkocze. Pokazana nam zostaje symboliczna, niezbywalna więź, która łączy kobiety (niezależnie od
rodzaju relacji) i która jednocześnie je więzi. Więzi w jakimś wyobrażeniu. Rozpuszczone włosy głoszą
wolność, nieposkromioną potrzebę wyrażenia siebie, o którą tak zabiegają młodzi, a którą tak rzadko
łączymy z dojrzałością. Wobec tej nieposkromionej wolności, w której zatapiają się jedne z dziewcząt
w duecie, drugie stają tyłem. Chwile i przeżycia, w których matki i córki nie chcą siebie widzieć i w
których nie umieją poznać siebie nawzajem.
Kiedy napełni się pula życiowych doświadczeń, dziewczęta przestają chcieć przed lustrem stroić się w
mamine klipsy. Chcą z siebie ściągnąć wszelkie, związane z byciem matką, z byciem kobietą
przekonania. Nie ma co naśladować... W smutku i radości pożywić można duszę kawałkiem ciasta...
W części drugiej widzów pochłonęła „Głębia”. Sceniczna impresja opracowana przez Martę
Pietruszkę. Znana z tworzenia wizualnie wyrazistych i plastycznych przedstawień, autorka nie
zawiodła publiczności. Przed oczami widzów ukołysanych szumem fal, uniesionych słowami
scenicznego prologu, zaproszonych w podróż do krainy bez czasu, bez granic i bezbrzeżnego ukojenia,
poruszonych tęsknotą za nieznanym i cudownym rozpostarto obraz morskiego świata. A w w nim
znalazły się: ukwiały, omółki, kraby, ośmiornice, koniki morskie, korale..., a wszystkie w słodkich
czepeczkach i szmaragdowych kostiumikach. Na dźwiękach wiolonczeli, przy wtórze wielorybich
śpiewów poddawały się falom. W symbiotycznych, nieskomplikowanych układach dawały się unosić
życiu.
Oczy widzów jaśnieją, na twarzach maluje się radość. Marta Pietruszka i pracująca z nią grupa
podarowała publiczności kwadrans szczęścia – bycia po prostu.
Istotnym dopełnieniem scenicznej części spektaklu była prezentacja graficzna. Przedstawiono w niej
wszystkich tancerzy i odegrane przez nich szczególne role... ośmiornic, krabów, ukwiałów... przez co
podkreślono wagę wystąpienia, oraz wkład każdego z nich... każdego z nas...w budowanie
rzeczywistości spokojnej, szczęśliwej i prostszej. Gorąco polecam!

Podobne dokumenty