Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
342
„Krytyka Polityczna” 2010, nr 22
„Krytyka Polityczna” 2010, nr 23
Można odnieść wrażenie, że temat tego numeru – przemoc, ewentualnie „przemoc” – nieco przeraził samych autorów „Krytyki”. Numer otwiera dramat Pawła
Demirskiego Niech żyje wojna!!! (dotrwałem do połowy) oraz dość przewidywalne ilustracje Wilhelma Sasnala. Dalej zamiast odważnych testów członków
redakcji czytelnik natrafia głównie na tłumaczenia. Sporo tu dużych nazwisk
(m.in. Susan Sonntag, Hannah Arendt, Noam Chomsky, Michel Foucault),
w tle wciąż przewija się pytanie „czy przemoc można usprawiedliwić, jeśli czyni
się ją w służbie emancypacji?”, trudno jednak dowiedzieć się, jaką odpowiedź
chciałoby nań udzielić środowisko „Krytyki”. Z tekstów obcych najgodniejszy
polecenia jest O złudzeniach w kwestii zniknięcia przemocy klasyka Georges’a Sorela, ukazujący wciąż aktualną dialektykę negocjacji pomiędzy pracodawcami
a pracownikami. Z artykułów redakcyjnych warto przeczytać erudycyjną recenzję Bękartów wojny Kazimiery Szczuki. Kandydatem na najdziwniejszy tekst numeru jest natomiast Przemoc, którą czynię Tomasza Piątka – z jakichś nieznanych
przyczyn autor postanowił pochwalić się zainteresowaniami z dziedziny BDSM
oraz powspominać jak niegdyś nakłonił kogoś do aborcji. W dalszej części numeru szczególną uwagę zwraca artykuł Doroty Sajewskiej Czy królik odpowiada
za eksperyment? Autorka omawia w nim wystawę Żywa waluta i w ciekawy sposób ukazuje, jak organizatorzy projektu artystycznego, który dotyczył mechanizmów przemocy ekonomicznej, sami powielali podobnego rodzaju przemoc
w relacjach z pracownikami teatru. Warto również zapoznać się z analizą funkcjonowania systemu emerytalnego w III RP autorstwa Doroty Szelewy i Michała Polakowskiego w tekście Liberalny populizm – o reformie polityki społecznej
w Polsce. Nie byłoby „Krytyki” bez obrazków. W tym numerze można poczytać i obejrzeć serię komiksów na temat katastrofy smoleńskiej. Część z nich
sprawia dobre wrażenia uczciwym postawieniem na czystą rozrywkę (zwłaszcza komiksy o Leszku, który zamieszkał u Stiopy i tragedii rodziny wiewiórek),
w niektórych autorzy nie oparli się pokusie by przekazać światu komunikat
w stylu „Nie płakałem po papieżu!”. Jednoznacznie pozytywne wrażenia budzi
natomiast kolejna wkładka, zestawiające ze sobą antysemickie plakaty i ilustracje z lat trzydziestych ze współczesnymi obrazami propagandy antyislamskiej
– zamierzony efekt został bez wątpienia osiągnięty. Numer zamyka emo-dziennik Cezarego Michalskiego.
Pismo postanowiło włączyć się w wielkie dzieło pojednania z Rosją. Filozofka
Małgorzata Kowalska, znana ekspertka od spraw wschodnich, była ostatnio
w Sankt-Petersburgu i zobaczyła, że jest tam podobnie jak u nas. W sklepach można kupić obuwie, elektronikę, perfumy… Stąd teza numeru: „zanim zaczniemy
udzielać Rosji dobrych rad […] powinniśmy się przejrzeć w jej lustrze. […] Dzisiejsze problemy Rosji są tylko spotęgowaną wersją naszych własnych problemów”.
Do tej pory porównywanie Polski z Rosją służyło z reguły oskarżaniu Polski, teraz
ma służyć oswajaniu Rosji. Nie ma tam demokracji? A czy jest w Polsce? Problemy
z demokracją w Rosji są takie same jak nasze, może tylko troszkę większe. Dokładnie w ten sam sposób rozumowała lewica w czasach ZSRR. Łamią tam prawa
człowieka? A w Ameryce biją Murzynów! Powalające są dwa wywiady Michała
Sutowskiego. Bronisław Łagowski bez skrępowania stwierdza, że lud rosyjski po
prostu nie chce demokracji, a opozycja jest „niesamowicie wyobcowana ze społeczeństwa”. Powinniśmy się też uczyć od Rosjan stosunku do przeszłości, ponieważ z szacunkiem odnoszą się do tradycji radzieckich. Z kolei Andrzej Walicki
przekonuje, że w ZSRR właściwie nigdy nie było komunizmu, a jeśli był, to i tak nie
wolno go porównywać z nazizmem, bo − uwaga − „ten system naprawdę wielu
ludzi uznawało za swój”. Nie wolno też mówić o imperialnych dążeniach Rosji,
bo to objaw rusofobii. (Polecamy lekturę kremlowskiej Strategii bezpieczeństwa
w przedostatnich „Pressjach”). Najlepsze jest jednak to: „Mnie w ogóle nie dziwi widok Tuska w objęciach z Putinem, przecież łączy ich tak naprawdę bardzo
wiele”. Co na przykład? „Przekonanie, że w pewnych okolicznościach samoograniczający się autorytaryzm może być lepszym instrumentem do wykorzeniania
pozostałości totalitaryzmu niż rozbuchana demokracja polityczna”. Nie, to nie
ironia. Walicki mówił na serio i z aprobatą. Świetne są teksty Andrieja Siniawskiego i Borysa Kagarlickiego. Ten pierwszy zarzuca rosyjskiej inteligencji zdradę ludu,
a ten drugi przedstawia lewicową ocenę pieriestrojki i lat dziewięćdziesiątych.
Całą prawdę o krypolach mówią opublikowane w numerze pogodne akwarele
przedstawiające rosyjskich ulicznych handlarzy i mroczne zdjęcia polskich obrońców krzyża. Lewicowa czułość wobec ruskich babuszek sąsiaduje z nieskrywaną
pogardą dla naszych moherów. Tym większe uznanie należy się Arturowi Żmijewskiemu, który broni filmu Solidarni 2010. Numer jak zwykle ciągnie w dół emodziennik Cezarego Michalskiego. Tym razem nasz ulubieniec zastanawia się, jak
wygląda życie seksualne Rymkiewiczów i opowiada, co robi w łóżku z ABR. Jeśli
ktoś uważa, że nasze notki o czasopismach są zbyt ostre, niech przeczyta felieton
Tomasza Piątka o „Przeglądzie Politycznym” i „pojebanych dudo-liberałach”.
Błażej Skrzypulec
Paweł Rojek
Perysskop
343