Wycofany artykuł i okładka
Transkrypt
Wycofany artykuł i okładka
Picie wśród harcerzy Stanisław Petroff Poglądy dziesięciu osób, zależne od tego, czy miałem do czynienia z instruktorem, czy harcerzem działającym na poziomie drużyny. Konfrontuję te dwa punkty widzenia, w celu dojścia rzeczywistego stanu tego problemu w harcerstwie. Wpierw o pewnych ideach, potem o rzeczywistości bez ubarwień. Reguły gry i rzecz świadectwa Mówią, że wchodząc do harcerstwa musisz znać zasady tej gry, że dla harcerza Prawo Harcerskie jest tym, czym w byciu chrześcijaninem Prawo Boże. Po zdjęciu na chwilę munduru pamiętaj, że nie skończyła się „gra w harcerstwo”. Harcerze powinni być twardymi na zewnątrz, wobec innych środowisk. Społeczeństwo potrzebuje przykładu. Świadectwo harcerzy było potrzebne, gdy rozpijali nas zaborcy. Małkowski uważał, że musimy czuwać. Po drugiej wojnie panowało pijaństwo i znów potrzeba było drogi pod prąd, dbania o swoje zdrowie fizycznie i psychiczne. Wtedy potrzebne było świadectwo. A teraz nie? Były komendant opisuje, jak ludzie dziękują mu flaszką za zrobioną dla nich pracę. „W takim kraju żyjemy – stwierdza i dodaje – zawsze odma- wiam”. Opowiada też o dużej imprezie, urodzinach instruktorki z SH, gdzie bawili się zarówno harcerze i cywile. „Dało się bez alkoholu”. Potrzeba świadectwa. Siedzisz na jakimś melo. Ćpanie, picie. Ktoś wyraża swój szacunek, za charakter i nie tykanie flaszki. Tak jak w zakończeniu tekstu Marcina Delury „Prawo Harcerskie w moim życiu”, umieszczonego na stronie 88WDHy: „Wtedy może usłyszycie od kumpla z klasy to, co ja: »Ty nie pijesz? Ej, to fajnie, bo wiesz, ja lubię się wyłamywać, ale z alkoholem akurat nie potrafię.«” Czyli tak samo, jak chrześcijanin powinien być świadkiem Bożej miłości, tak my tego, że radość może być bez alkoholu. Harcerze dla siebie nawzajem Jeśli wśród Twoich harcerzy pojawi się taki problem (ale pamiętaj – „jeśli”, bo przecież nie można ich podejrzewać bezpodstawnie, gdyż możesz podważyć swój autorytet i doprowadzić do tego, że będą w Tobie widzieli osobę, która im nie ufa). Rozmawiaj z nimi o tym. Harcerstwo to doskonalenie się. Trzeba pomagać harcerzom przez poważną „męską” rozmowę, bo wszelkie słabości może uleczyć odpowiednie słowo. Tak jak jednemu byłemu drużynowemu pomogło spotkanie z instruktorem i wzmocniło go w chęci pracy z harcerzami. „Tym bardziej, że znałem plany swoich awansów, na przybocznego i drużynowego.” Sumienie zostało w nim obudzone: „Ku przyłożeniu się do harcerstwa zmotywowały mnie kierujące nim idee i poczucie braterstwa z innymi.” Mimo mocy sprawczej wynikającej z rozmowy, pamiętaj, by nie być zbyt pobłażliwym dla młodych. Przede wszystkim świeć własnym przykładem. Instruktorzy w SH prezentują się jako abstynenci. Jeden z rozmówców stwierdził nawet, że Stowarzyszenie musiało stworzyć wzór „Überharcerza”(®), bo w innych Organizacjach problem z piciem występuje nawet na szczytach. Jak powiedział kolega z ZHR: „To zdarza się nawet wśród instruktorów, ale teraz szykuje się na nich szczota”. Były instruktor opisuje, jak kiedyś na Placu Krasińskich w czasie uroczystości 31 lipca, przez bramkę przechodzili „jacyś harcerze". Ochrona kazała im opróżnić kieszenie i co drugi wyjął paczkę papierosów. „Patrząc na tę sytuację czułem bezradność, zażenowanie i smutek. A co czuli kombatanci, którzy tam siedzieli? Nie wyobrażam sobie zmiany tego punktu PH, również ze względu na szacunek dla naszej historii.” Być harcerzem bardziej Jeśli komuś harcerstwo nie daje radości, to może nie czuje się tu wystarczająco dobrze. Wspomniany wyżej instruktor z ZHR uważa, że: „Harcerz będzie dumny z możliwości noszenia munduru, tylko jeśli czuje, że robi coś fajnego i ważnego. Jeśli będzie się przy tym dobrze bawił i miał kumpli tworzących alternatywne środowisko”. Co może do tego doprowadzić? Zdaniem jednej z osób: „Wzmocnienie postaw harcerskich przez budowanie silnych relacji wewnątrz drużyny. Może to być tym łatwiejsze, że dawniej przez podstawówkę i liceum szła jedna podwórkowa banda. Dziś klasy w szkołach to często zbieranina. Tu gość spod Siedlec, tu Olek z Centrum, tu ktoś jeszcze. Wielka mieszanina. Jej negatywnym wpływom przeciwstawić należy dobrze zintegrowaną drużynę.” Harcerz z ZHR dodaje do tego: „Ciekawe zbiórki, wyczyny i akcje oraz mądry drużynowy, który ten temat mądrze porusza w drużynie.” Według niektórych to właśnie drużynowi i instruktorzy są odpowiedzialni za odpływ harcerzy ku królestwu Melanżu Ostatecznego. Szara jak jesień, druga strona medalu w temacie „Harcerze i picie” Gdy brak przełożonego „Miałem podopiecznego, który wszedł w picie. Inny drużynowy poprosił mnie, żebym przeniósł tego klienta do niego, a on już poradzi sobie z tym problemem. Tak sobie poradził, że potem widziałem tego chłopaka stojącego z winem pod sklepem”. Z pogardą spotykają się ci instruktorzy, którzy nawet jeśli nie piją, to nie pomagają niżej stojącym harcerzom mającym ten problem. Funkcyjny zostawiony sam sobie tworzy własne kryteria tego, co jest dobre, a co złe. „Póki nie piję z moimi ludźmi, wszystko jest w porządku. Jestem dojrzały i znam umiar.” Drugi stwierdza: „Próba hartuje, a próbowanie raz nie przekreśla Cię jako harcerza. Podejmujesz ryzyko i może Cię to zahartować. Będzie też miało większą wartość, jeśli odrzucisz to, mimo zaznajomienia się. Jest dużo osób, którym się tak zdarza, a jak z tego wyjdą, to wzmocnione. Tak jak w moim przypadku.” To nie koniec zasad tworzonych sobie przez drużynowych. Jeden mówi, że wobec harcerzy należy zachować dobry wizerunek, nawet jeśli ma się problem z alkoholem. Przykładem uznania tak skrajnego spojrzenia na tę sprawę jest drużynowy z ZHP, który mówił, że jeśli jego podwładni dowiedzieliby się o tym, że ma problem z alkoholem, to zdjąłby mundur na stałe. Mój były harcerz uznał też w czasie naszego spotkania, że nie tyle powinno się „dawać szansę”, czy „przeprowadzić męską pogawędkę” z osobą mającą problem, ile po prostu czekać na moment, kiedy prawda o tym szeregowym, czy nawet zastępowym dojdzie do innych jego ludzi. Nie tylko jednostki tworzą sobie własne kryteria tego, co złe. Niektóre środowiska mają własne zasady: „Trepy mogą pić, to wiedzieli u nas już młodzi”, a dalej: „Czasem trzyma się »młodych alkoholików«, bo mogą stanowić nawet 25 procent drużyny”. Potwierdza to drugi rozmówca: „W mojej jednostce, mimo picia, zostawiony został zastępowy, bo był potrzebny do pełnej liczby osób, żeby istniała drużyna na obozie”. Może dowiesz się też dzięki temu artykułowi, jak w ciemnych zakamarkach akcji letniej, za tymi namiotami, idąc ku enesom, dziewięć osób w tajemnicy grzeje się przy cieple szlugów. Szefostwo nas pilnuje Te obrazy są jak zimny prysznic, nie tylko dla Ciebie, czytelniku, ale też dla osób wyżej stojących, które dowiadują się o tych sytuacjach z moich ust. Jedna z nich przyznaje, że może rzeczywiście zbyt pewna była tego, że problemu nie ma. Dochodzi do wniosku, iż: „Warto byłoby coś z tym zrobić” i „Może jednak istnieje zbyt duża bariera między światem instruktorów, a »zwykłych harcerzy«”. Za tym stwierdzeniem pojawia się wniosek, że spotkanie obu światów w ramach tego trudnego problemu powinno doprowadzić do rozmowy między nimi. W praktyce jednak osoba ta skończyła jako komornik, ekspediujący przy przejmowaniu drużyny: „Dwóch zastępowych, co tankowało, a na imprezie wciągnęło trzeciego, zostało natychmiast wywalonych”. Ludzie z góry rzadko wiedzą o problemach, które powstają na dole. Środowisko zacieśnia się wokół Ciebie. Ten sam kolega, który przedtem okazywał Ci szacunek za niepicie, teraz, gdy jest pod gazem, będzie Ci kazał pić, bo inaczej nie poda Ci ręki. „Pod koniec gimnazjum czujesz się stary i nawet jeśli idziesz na imprezę z założeniem niepicia, to stwierdzasz w końcu, że możesz spróbować”. Harcerstwo jest jednak miejscem, gdzie można się doskonalić. „Niepicie powinno być ideą, do której należy rzeczywiście dążyć. Jednak nie ma osób idealnych. Przyrównałbym dziesiąty punkt Prawa Harcerskiego do króliczka, którego należy gonić, lecz nie należy mieć nadziei, że kiedykolwiek uda się go złapać”. Autorytarności prawa przeciwstawia się subiektywność, uznając, że: „Bardziej pomocne byłoby dla harcerzy oparcie się na cichym porozumieniu, zamiast nadrzędnej kontroli tego punktu.” Prowadzi ona bowiem do takich skrajności, że człowiek dzwoni do komendanta hufca „po tym, jak spotkał nas w sklepie kupujących piwo”. Mój rozmówca stwierdza w końcu: „Z powodu tego przemożnego napięcia harcerze (a nawet zuchy) po zdjęciu już na zawsze munduru zapuszczają się w tereny zakazane do tej pory”. Komu służy 10 punkt? „Pewne osoby są na tyle konserwatywne, by nie przyznać, że punkt 10 ma tylko wartość historyczną. Ta sprawa mogła być problemem za czasów Małkowskiego. Jaki sens ma istnienie dziś tego punktu, oprócz tego, by dawać przykład młodszym? Prowadzi donikąd.” Osoba mówiąca mi to stała się sama dowodem na to, że obecnie dla rodziców ważniejsze jest, żeby ich pociechy miały opiekuna, którego lubią, a nie niepijącego. „Byli gotowi złożyć oficjalne pismo, że nie życzą sobie, aby szefostwo hufca straszyło mnie i groziło usunięciem, jeśli będę tkwił w piciu”. Co więc jest ważne dla obecnego druha? Punkt 10 ma służyć rozwojowi fizycznemu harcerzy. Jednak problem krzepy nie łączy się wyłącznie z piciem. „Tyczy się raczej osób, które nie uprawiają żadnych sportów – mówi wspomniany rozmówca. Smutne nie jest już picie, ale tycie. Zmienia się obraz harcerki ze szczupłej i wysportowanej na grubą, siedzącą przed fejsem, czy przy telefonie i narzekającą raz na jakiś czas: »O, bateria znów mi padła«”. Na razie punkt ten może służyć kiepskiemu harcerzowi, by doprowadzić do zdegradowania na niższą funkcję bardziej utalentowanego, jeśli udowodni odpowiednim osobom problemy swego kolegi z piciem. Nie gdybam, bo podano mi przykład takiego działania konkretnych osób. Nie podaję jednak żadnych danych, bo chcę zachować uniwersalność tego tekstu. Z pewnością też nie będę na siłę idealizował relacji międzyludzkich. Tak samo nie będę tego robił z tak zwanymi „starymi, dobrymi czasami”. Przytoczę jeszcze jedną wypowiedź osoby, którą kilka razy ostatnio cytowałem: „Kiedy zaczynałem, spytałem drużynowego: – Co się stało z zastępowym Maćkiem? – Wyleciał przez palenie – usłyszałem w odpowiedzi. Myślę więc, że ten problem przewija się nie od dziś”. Jeśli zaś chodzi o idealizowanie Stowarzyszenia i śmianie z ZHP czy ZHR, to jeden drużynowy poznał realia własnej organizacji dopiero po odejściu z SH, bo był przedtem izolowany od prawdy przez kolegów. Ten artykuł podobnie uświadamia, z tą różnicą, że bez potrzeby opuszczenia przez Ciebie harcerstwa. Myślę, że powinni zajmować się tym instruktorzy, zgodnie z tym, co powiedział jeden z nich „warto byłoby coś z tym zrobić”. Póki nie zakopią rowu oddzielającego ich od „zwykłych harcerzy” na pewno nie spocznę w głoszeniu poglądów zwykłych harcerzy na temat Prawa, jego niedociągnięć i konfrontowania ich poglądów z ideami osób wyżej postawionych, tak jak w tym artykule.