Emaus

Transkrypt

Emaus
1
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA BPA W SUBKOWACH
0
1
0
0
0
1
0
1
0
0
1
0
NR 11 (100) LISTOPAD 2008
REDAKCJA
„EMAUS”
2
Życzenia od Księdza Biskupa
Emaus w tradycji biblijnej to niejako synonim wsłuchania się
w Słowo Boże i rozpoznania cudownego znaku.
Niech „Emaus” z historią stu numerów i z jej wspanialszą
przyszłością ku temu szcześliwie dopomaga.
Zespołowi „Emaus”
serdecznie błogosławię
Pelplin 30 listopada 2008 r.
Zespół Redakcyjny
„Emaus”
3
Ks. Feliks Kamecki
redaktor naczelny „Emaus”
100 numer „Emaus”
i dziewiąte urodziny pisma
P
ierwszy numer naszego periodyku ukazał się w listopadzie 1999 roku. Miało to
być pismo Parafialnego Oddziału Akcji
Katolickiej, a inicjatywa powstania wyszła z
parafii. Trudno było się porozumieć wewnątrz
wspólnoty POAK co do istoty czasopisma: co
ma zawierać, jaki ma mieć kształt merytoryczny, czy tylko sprawy parafialne poruszamy, czy
szerzej potraktujemy wnętrze gazety, która
jeszcze nie powstała. Spory były bardzo rzeczowe, ale też -jak to pamiętam - nie kończyły
się żadnym kompromisem. Byłem w grupie,
która koniecznie widziała pismo (jeszcze bez
tytułu) o poszerzonym profilu: Kościół, parafia, historia, Biblia, religia, sprawy kulturalne, oświatowe, gminne, słowem: wszystko,
co wielkiego będzie się działo dookoła nas,
ale również sprawy naszej „Małej Ojczyzny”
spróbujemy rejestrować słowem. Taka sytuacja
była kilka miesięcy przed listopadem przedostatniego roku dwudziestego wieku.
Z panem Szczepanem Rajskim podjęliśmy
decyzję ostateczną: kończymy spory, robimy
gazetę pod egidą Parafii Św. Stanisława Bpa w
Subkowach. I tak to trwa bez przerwy od dziewięciu lat.
Słowo emaus /greckie: emmaous - gorące
źródła/ już kilka razy objaśnialiśmyna łamach
tej gazetki. Powiem jednak, że to słowo maszeruje za mną od wielu lat. Mam zawsze w
pamięci duszpasterstwo akademickie w Bydgoszczy - Fordonie, które zakładał mój brat ks.
Franciszek pod nazwą „Emaus”; bywałem ze
studentami na obozach w Borach Tucholskich.
A w Tczewie w latach osiemdziesiątych, w
stanie wojennym, zakładałem z przyjaciółmi
duszpasterstwo inteligencji wywodzącej się z
pnia solidarnościowego również pod nazwą
„Emaus”. W tej wspólnocie był m.in. poseł
Jan Kulas.
Znany tczewski artysta - plastyk Stefan Kukowski opracował logo naszej gazety. Poszukaliśmy sponsorów. Pierwszymi byli panowie:
T. Kobus i R. Puszczewicz z Gorzędzieja.
Zaczęliśmy skromnie. Pierwszy numer miał
tylko sześć stron. Pisaliśmy wtedy o powstaniu
Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej, był
podany program drugiego Tygodnia Kultury
Chrześcijańskiej w Subkowach, aż z takimi prelegentami jak: ks. inf. Stanisław Grunt, ks. dr
Antoni Dunajski, dyr. Muzeum Wisły w Tczewie Roman Klim, starosta tczewski Marek
Modrzejewski, dyrektor Liceum Katolickiego
w Tczewie ks. Krzysztof Niemczyk, kapela
kociewska ze Starogardu, burmistrz Pelplina
Wojciech Warnke, artysta - plastyk Stefan Kukowski. Pisaliśmy także o przedłużającej się
renowacji ołtarza Św. Rocha; był wywiad z
Alicją Słyszewską, pierwszym prezesem Par.
Oddziału Akcji Katolickiej.
Przedstawiliśmy nasze wspólnoty parafialne; była rubryka „ Z życia gminy” (obecne
Wieści gminne) i inne. Już od pierwszego
numeru „Emaus” towarzyszą nam słynne
wywiady Szczepana Rajskiego, cykl Jednym
zdaniem (obecne Rozmaitości i Kościół w
obiektywie), od numeru drugiego Z życia
parafii, od czwartego Kronika parafialna, Kłopotliwe pytania, Konkurs „Zgadnij” i Humor.
W Jubileuszowym Roku 2000 towarzyszyliśmy naszemu Kościołowi poprzez specjalną
rubrykę z wizerunkiem Jana Pawła II i logo
Jubileuszu.
Od numeru 15. Emaus (luty 2001) prowadzimy stałą edukację religijną również przez
wprowadzenie krótkich tekstów pod tytułem
Odkrywajmy Biblię oraz Z Katechizmu Kościoła Katolickiego.
Po odejściu do wieczności Ojca Świętego
Jana Pawła II stały akapit Jemu poświęcony
zastąpiliśmy hasłem Z RZYMU, drukując
wypowiedzi Papieża Benedykta XVI.
Początek był trudny. Tworzyliśmy gazetę w małym składzie: ks. Feliks Kamecki,
Szczepan Rajski, Mariola Goleniowska, Piotr
Chabowski /skład komputerowy/. Od numeru dziewiątego do dziś znakomicie współpracuje z nami Wiesław Niemaszyk, prawdziwy wirtuoz komputerowy. Od numeru 13.
- Lidia Kapturska, od 17. - Sylwia Cichocka,
od 29. - Anna Bartoszewska, od 30. - Józef
Gądek /fotograf/, od 28. - Katarzyna Switalla, 32. - Izabela Kołodziejska. „Emaus”
do numeru 36 był drukowany w pelplińskim
„Bernardinum”, a od 37. do dziś w Drukarni
MPC w Gdańsku, u naszych parafian Anny
i Piotra Mogilskich. Nakład pisma wynosił
z początku 500 egz., a później 600 /czasem
100 egz. więcej - wydanie świąteczne), i tak
jest do dzisiaj.
Przez dziewięć lat, a więc i przez 100 numerów Emaus, każdego roku ukazuje się jedenaście wydań gazetki (podczas wakacji wychodzi
jeden nakład: lipiec i sierpień razem), tworzymy
ciągle ścisły zespół podstawowy: Feliks Kamecki, Szczepan Rajski, Mariola Goleniowska,
Wiesław Niemaszyk i Józef Gądek. Bardzo
dziękuję tym osobom, które z nami współpracowały w minionych latach: Piotrowi Chabowskiemu, Ewie Groos, ks.Arielowi Januszewskiemu, Małgorzacie Jurczyńskiej, Maciejowi
Makowskiemu, i tym, którzy to czynią od lat i
obecnie, a jeszcze ich nie wymieniłem: Kazimierzowi i Karolowi Dubielom, Cecylii Stempie,
Markowi Kordowskiemu, Annie Falgowskiej,
Romanowi Małeckiemu, Annie Piechowskiej,
ks,Stanisławowi Olszewskiemu, Alicji Słyszewskiej, Barbarze Ziemann, ks.Franciszkowi
Kameckiemu, Krzysztofowi Leszczyńskiemu,
ks.Stefanowi Adrichowi i innym wspierającym
nas, tworzącym co miesiąc Wieści gminne itp.
W specjalny sposób dziękujemy drukarni
p. Mogilskich, którzy zawsze są nam życzliwi i
tolerują nasze niekiedy spóźnienia.
Bardzo dziękujemy wszystkim sponsorom,
dzięki którym to pismo trafia do czytelników
jako dar. Sponsorzy wyłożyli ze swej kieszeni
ok. 48 tys. zł. Co miesiąc w części pismo dotuje także nasza parafia /ok. 120 zł/. Wydanie setnego numeru, całego w kolorze, jest kosztowne, stąd kilku sponsorów. Trudno podsumować
w krótkim tekście tak długi okres istnienia
pisma, tych ponad 1500 stron przeróżnych treści, informacji i zmagań. Emaus się rozchodzi
szybko; czujemy, że nadal jest potrzebny i jakoś służy. Za wszystkie wpadki, błędy, nieciekawość, podziały tekstów na kilka części, małą
trzcionkę, pomyłki, zbyt mało zdjęć, a czasem
są liche, za naszą nieprofesjonalność, za nudę
i kontrowersyjną polityczność niekiedy, za
triumfalizm i zarodki pychy w setnym numerze małopokornym, za wszystko, co Wam i
nam się nie podoba - p r z e p r a s z a m y !
Jednocześnie prosimy piszcie do nas ( adres
jest ciągle ten sam). Są potrzebne uwagi, krytyka, propozycje, a także życzliwość. Pozdrawiamy wszystkich Czytelników.
4
Cel biuletynów parafialnych, ich treść i nakład
„Biuletyny parafialne jako cel stawiają sobie informowanie o tym wszystkim, co dzieje się w
parafii i o jej problemach, programowanie duszpasterstwa, a także próbę dotarcia do szerszego
grona parafian, ich rodzin, czasem luźniej związanych z duszpasterstwem, a tym samym przyczyniają się do większej integracji parafii. Nie zamierzają stanowić konkurencji dla ogólnopolskich czy
regionalnych pism katolickich, lecz starają się uzupełnić je na odcinku parafialnym - swej „Małej
Ojczyzny”. Stanowią one ważną dokumentację żywotności parafii, chcą zbliżenia się duszpasterzy
do parafian i nawiązywania z nimi bliższej łączności za pośrednictwem słowa drukowanego.
Treść biuletynów parafialnych jest różnorodna, od spraw ściśle związanych z funkcjonowaniem
duszpasterstwa miejscowego po szeroki wachlarz problemów z dziedziny historii i kultury. Przede wszystkim zawierają informacje związane z życiem parafii i jej duszpasterstwem (ogłoszenia),
wykazy ochrzczonych, zawarte małżeństwa i zgony, artykuły omawiające dzieje parafii, przeprowadzone inwestycje, rozważania związane z rokiem liturgicznym, biografie, Biblia, nauczanie
papieskie, wiadomości z życia Kościoła powszechnego, sanktuaria, artykuły z zakresu kultury i
ojczystego języka, wywiady, kalendarium duszpasterskie, a także kącik dla dzieci i humor. W zasadzie wszystkie są ilustrowane fotografiami, coraz częściej kolorowymi, lub rysunkami” .
- Ks.prof.Anastazy Nadolny, z książki Prasa parafialna,
„Kościół Pelpliński na swoje XV-lecie 1992-2007” s. 500-501, Bernardinum 2007
Krótka historia prasy parafialnej w naszej diecezji i jej rozkwit po roku 1989.
Prasa parafialna nie jest zjawiskiem nowym. Pierwsze gazetki parafialne (jako tygodniki) ukazywały się w Toruniu, w Brodnicy, Wąbrzeźnie, Grudziądzu i w Gdyni jeszcze w latach 1929
- 1939. Praktykowano też drukowanie parafialnych dodatków do miejscowych lub regionalnych
gazet. Tak było m.in. w Kartuzach, Starogardzie Gd. i w Tczewie.
Po drugiej wojnie światowej, a do początku lat pięćdziesiątych, nastąpił poważny rozwój prasy
katolickiej. Ale to trwało krótko. Cenzura komunistyczna i reglamentacja papieru szybko zniszczyła te pisma. Dopiero po roku 1989 i upadku władzy totalitarnej nastąpił dynamiczny rozwój prasy
katolickiej i parafialnej także.
Już w 1991 roku ukazała się pierwsza gazetka w naszej diecezji (jeszcze chełmińskiej do roku
1992) i to w parafii Skórcz. Dzięki zaistnieniu na nowo wielu wspólnot i organizacji kościelnych
(zlikwidowanych w czasach PRL-u), a także wskutek pojawienia się nowych technik przekazu
jak komputer, skaner, technika kserograficzna i wielu drukarń, mogły powstawać te czasopisma.
Gazetki wydają duże parafie miejskie i małe, wiejskie.
Wśród zespołów redakcyjnych można spotkać księży, katechetki, nauczycieli, młodzież, różnych społeczników i wolontariuszy, wywodzących się w dużej mierze z grup parafialnych. Nakład
zależy od wielkości parafii i mieści się w granicach od kilkudziesięciu do 4000 (np. „Znak Zwycięstwa” wydawany przez Parafię Krzyża Św. w Tczewie). Około czterdzieści parafii w diecezji
pelplińskiej na 300, wydaje własny periodyk. Do tej grupy parafii dołączył nasz sąsiad Parafia Św.
Wojciecha w Gorzędzieju, która od października br. wydaje dwutygodnik pod tytułem „Wojciechowe Wieści”. Gratulujemy.
opr. F.K.
Z okazji wydania 100 numeru miesięcznika parafialnego “EMAUS”
pragniemy złożyć szczere gratulacje i wyrazy uznania dla dokonań
całego grona redakcyjnego.
Tworzone przez Was czasopismo cieszy się bardzo dużym uznaniem
społeczeństwa i pełni niezwykle istotną rolę
w kształtowaniu świadomości religijnej,
podawaniu wzorców do naśladowania oraz funkcję informacyjną.
Całemu Zespołowi Redakcyjnemu życzymy dalszych sukcesów,
satysfakcji i wytrwałości w kolejnych latach ...
aby Wasza praca i trud wydawały obfite owoce.
Życzymy coraz lepszych i piękniejszych numerów
oraz nowych czytelników.
Przewodniczący Rady Gminy
Jacek Lisewski
Wójt Gminy
Mirosław Murzydło
ROK ŚW. PAWŁA
w jubileusz 8 - 2008
Wzruszający portret Św. Pawła jest zawarty w Listach i w Dziejach Apostolskich.
Płomienna dusza, absolutne poświęcenie
się ideałowi i oddanie się bez reszty Bogu.
Bóg jest dla niego wszystkim. I wtedy,
gdy prześladuje chrześcijan, bo wówczas
byli dla niego heretykami, a on żarliwym
Żydem, i wtedy, gdy idzie całkowicie za
Chrystusem dotknięty łaską nawrócenia.
„Praca, utrudzenie, cierpienia, niedostatki,
niebezpieczeństwo śmierci...” - nic nie potrafi go powstrzymać od całkowitego zatopienia się w pracy apostolskiej i całkowitej
miłości i oddaniu się Jezusowi. Wszystko
czego dokonał, a dokonał porażająco wiele,
przypisuje wyłącznie łasce Bożej. Ufa Filipianom, jest wzruszająco delikatny wobec
Efezjan, wybucha oburzeniem wobec Galatów, którzy są bliscy zdrady swojej wiary,
bardzo się martwi niestałością wiernych
w Koryncie, gromi ciągle opornych i przewrotnych judaizujących chrześcijan.
Przepowiadanie Św. Pawła jest nade
wszystko „kerygmatem” apostolskim, czyli głoszeniem Chrystusa ukrzyżowanego
i zmartwychwstałego. Paweł był bardziej
myślicielem żarliwego serca, błyskotliwym, logicznym, inteligentnym, zatroskanym o to, by „wykład wiary dostosować do
potrzeb słuchaczy”. Znakomicie wykształcony, znawca greki i kultury helleńskiej,
wyraża swoje myśli „w sposób tak żarliwy,
że sprawia czytelnikowi niejedną trudność,
lecz oferuje mu jednocześnie teksty, których
moc religijna, a także literacka nie ma - być
może -równych sobie w historii literatury”
(Biblia Jer.s.1565).
Listy Pawłowe to nie są traktaty teologiczne. Są to odpowiedzi, jakich udziela
Apostoł w konkretnych sytuacjach, są to
pisma okazjonalne. To prawdziwe listy
do konkretnych czytelników, ale także do
wszystkich wiernych Jezusa Chrystusa. A
więc i do nas.
/ opr.xfk/
Dobrodziejom
naszej parafii
Ewie i Stanisławowi Guderskim z Subków
Teresie Śliwińskiej z Gniszewa
Krzysztofowi Wolskiemu z Narków
Adamowi i Anecie Zielińskim z Brzuśc
Janowi i Elżbiecie Czachorowskim z Radostowa
Bóg zapłać
Ks.Proboszcz
5
Szczepan Rajski
rozmawia
z posłem R P Janem Kulasem
Wywiad z Posłem Janem Kulasem rozpoczynam nietypowo.
Nie od pytania, lecz od podziękowania za dotychczasową współpracę z redakcją „Emaus”, za to,
że pomimo nawału obowiązków
znalazł czas na rozmowę z nami,
małą parafialną gazetką. Dziękujemy Panie Pośle. Gratulujemy postawy, tylko wielcy służą
maluczkim, biednym i odtrąconym.
- Jaki był Jan Kulas w latach
szkolnych? Czy już wtedy wróżono mu karierę?
Wpierw pragnę podziękować
za dobrą i przyjazną współpracę
z pismem „Emaus”. Jestem przekonany o dużej wadze i znaczeniu
gazet parafialnych. One bowiem
żyją bezpośrednimi i ważnym
sprawami dla parafii, dla każdego
z wiernych.
Powracam do lat szkolnych.
Lubiłem się uczyć i zawsze dużo
czytałem. W znacznym stopniu
moja osobowość kształtowała się
na literaturze. Dobrze wspominam
Szkołę Podstawową w Nowej
Cerkwi w gminie Morzeszczyn.
Pierwszą książką, która zrobiła
na mnie duże wrażenie w tamtym
czasie była lektura „Quo vadis”
Henryka Sienkiewicza. W ósmej
klasie podstawówki zamarzyłem
o studiowaniu historii, mojej wielkiej pasji. W czasach liceum przez
kilka miesięcy głęboko wczytywałem się w Stary Testament i
Nowy Testament. Lektura Pisma
Świętego dała mi dużą dojrzałość
religijną. Jestem wdzięczny, że
„moje” Liceum Ogólnokształcące im. Marii Skłodowskiej-Curie
w Tczewie dobrze przygotowało
mnie na studia. Spełniły się moje
marzenia o pięknie i wartości
studiowaniu historii. Na Uniwersytecie Gdańskim zaliczałem się
do najlepszych studentów. Oczywiście w PRL katolicy i ludzie o
niezależnych poglądach, takich
jak między innymi ja, nie mieli
żadnych szans na uprawianie polityki. Nie rezygnowałem jednak
z marzeń o wolnej Polsce, ale nie
byłem pewny, czy moje pokolenie tego doczeka. Z perspektywy
czasu sądzę, że i dziś warto zachowywać swoje marzenia.
- Kiedy zaczęła się pańska
przygoda z polityką?
Polityka to najogólniej mówiąc sfera aktywności publicznej,
w której ma się mandat zaufania
i wolę realizacji określonych celów. Pierwsze doświadczenie w
działalności publicznej zdobyłem
na ostatnim roku studiów, pełniąc
funkcję przewodniczącego samorządu mieszkańców w akademiku
Uniwersytetu Gdańskiego. Potem
bardzo ważna była aktywność w
czasach pierwszej „Solidarności”
(1980-1981). W stanie wojennym
byłem współorganizatorem podziemnej działalności na terenie
miasta Tczewa. Byłem między
innymi animatorem Duszpasterstwa Ludzi Pracy „Emaus”, tak,
właśnie „Emaus”. Naszym znakomitym duszpasterzem był nie
kto inny, jak ksiądz Feliks Kamecki. Jestem przekonany, że ksiądz
Feliks zrobił bardzo dużo dobrego dla tczewskiej inteligencji. W
1989 roku, gdy zostałem Przewodniczącym Komitetu Obywatelskiego Miasta Tczewa, byłem
gotów do podjęcia konkretnej
działalności politycznej. Zacząłem od funkcji Przewodniczącego Rady Miejskiej w Tczewie.
- Pierwszej „Solidarności”
zawdzięczamy wiele, wyzwoliła
drzemiące w narodzie siły, zrodziła wiele wspaniałych politycznych karier, również i pańską. Czy jednak to, co z sobą
niosła, przynajmniej w pewnej
mierze, nie było trochę utopijne? Jak Pan ją postrzega dziś,
jako poseł, który poznał trud
budowania nowej Polski.
Miał rację nasz wielki papież
Jan Paweł II gdy wspierał rozwój ruchu „Solidarność”. Moje
pokolenie roku 1957 jest pokoleniem postsolidarnościowym.
Ideały „Solidarności” były i będą
dla mnie zawsze bliskie. Ruch
„Solidarności” walnie przyczynił
się do odbudowy wolności i demokracji w naszym kraju. Słabą
stroną tamtej „Solidarności” były
sprawy ekonomiczne. Chyba jed-
nak zbyt mało zastanawialiśmy
się nad kształtem wyzwolonej
Polski. Nie do końca zdawaliśmy
sobie sprawę ze skutków komunizmu w gospodarce i w świadomości wielu Polaków. Pamiętajmy jednak, że przed 1989 rokiem
mało kto przepowiadał upadek
komunizmu w najbliższym czasie, a nawet półwieczu.
- Pańską karierę odbieram
jako pewien fenomen, który zapewne stanie się przedmiotem
analiz niejednej pracy naukowej. Lokalny działacz z niewielkiego Tczewa, umieszczany
na listach wyborczych, ruchów
społecznych, czy partii, na dość
odległych miejscach potrafi porwać za sobą tłumy i zdobyć
liczbę głosów gwarantujących
miejsce w Sejmie Rzeczypospolitej. Proszę powiedzieć, czy
istnieje recepta na pozyskanie
sympatii wyborców?
W 1989 roku rzuciłem odważnie hasło, że Tczew, a nawet szerzej, Ziemia Tczewska, powinna
mieć swojego posła. Zawsze miałem poczucie, że żyję i działam w
ważnym i właśnie jednym z największych miast w województwie. Wspólnie z przyjaciółmi
z Tczewa i sąsiednich gmin, w
tym i Subków, połączyliśmy siły
i tak w 1991 roku po raz pierwszy
zostałem posłem. Jednakże na
trwałe zaufanie wyborców trzeba
pracować rzetelnie i sumiennie w
dłuższym okresie czasu. Czasem
bywa też tak, jak w 2001 roku po
załamaniu AWS, że trzeba umieć
godnie i z honorem przegrać. Wytrwałem w AWS do końca, chociaż już na początku 2001 roku
miałem propozycję kandydowania do Sejmu z listy Platformy
Obywatelskiej. Obecnie dobrze
realizuję się w Klubie Parlamentarnym PO.
- Po latach spędzonych w
Sejmie, nadal uczciwy, nadal
skromny, nadal zapracowany,
nadal czuły na ludzką krzywdę.
Wyrwany jakby z innej epoki,
nie pasujący do dzisiejszych
czasów, jak to możliwe, że dotąd
bez prywatnego samochodu, to
opinie o Panu, które krążą po
Kociewiu. Ciekaw jestem pańskiej odpowiedzi na pytanie,
jak sprawić żeby inni mieli o
nas tak dobre zdanie?
Nie wiem, czy tak do końca
zasługuję na tak dobrą opinię. Na
pewno jednak staram się wedle
tych wartości postępować. Dla
mnie mandat posła to nie tylko
zaszczyt i pewne przywileje, ale
nade wszystko zobowiązanie
do dobrej i konsekwentnej pracy. Zawsze pamiętam o swoich
wyborcach, staram się z nimi regularnie spotykać. Lubię i cenię
sobie spotkania w społecznościach wiejskich. W polityce i w
Sejmie zawsze trzeba być sobą.
Posłem się bywa, człowiekiem
jest się zawsze. Mam duży szacunek dla ludzi i mam głębokie
przekonanie, że jako poseł mam
obowiązek działać na rzecz dobra
wspólnego. Tego nas najbardziej
uczył właśnie papież Jan Paweł
II. Mówiąc krótko, staram się być
nie jakimś, ale po prostu dobrym
posłem. To wciąż wielkie zadanie
i zobowiązanie. Chyba też nie
ulegam modom tego świata.
- Wyborcy dostrzegają Pana
wyjątkowość i dają temu wyraz w głosowaniu, jednak dla
partyjnych kolegów jest Pan
zbyt zasadniczy i bezkompromisowy, pewnie dlatego nie
powierzają Panu pierwszoplanowych ról w organach Sejmu.
Czy taki, nazwałbym to, partyjny ostracyzm, nie wywołuje
w Panu poczucia przegranej,
bezinteresownych działań dla
dobra kraju z partyjnym kolesiostwem.
To bardzo trudne pytanie.
Oczywiście nie mam poczucia
przegranej. Bowiem pełniąc po
raz trzeci mandat posła, mam
możliwość dobrego realizowania się. Czasem udaje się komuś
pomóc, nawet indywidualnie. I to
bardzo cieszy. Do wizji skromnego i dobrego posła nie są potrzebne stanowiska w partii politycznej
i organach Sejmu.
dok. na str. 6
6
Wywiad z ...
dok.ze str. 5
W tym roku mam też pewne
poczucie satysfakcji, że mam
możliwość pomagania wielu
nowym i młodym posłom. W
sprawach trudnych i ideowych
nie ukrywam przed swoim kierownictwem przekonań i oczekiwań. Ufam, że moi zwierzchnicy
doceniają moją regularną i intensywną pracę. Przekonałem się o
tym ostatnio, gdy podczas jednej
z wycieczek z Kociewia po Sejmie, jeden z moich szefów powiedział do młodzieży szkolnej
„macie dobrego i pracowitego
posła”.
- Miałem kiedyś okazję rozmawiać z osobami zarzucającymi Panu małą skuteczność.
Mówili: ”co z tego, że Tczew
ma Posła, skoro on i tak nic
dla nas nie załatwi”. Wówczas
stawałem w Pańskiej obronie,
dowodząc, że poseł jest od tego,
by tworzyć przejrzyste i spójne
prawo, gwarantujące obywatelom wolność, bezpieczeństwo i
wszechstronny rozwój, a nie by
realizować takie bzdurne inwestycje jak przysłowiowy już
przystanek we Włoszczowej.
Co by Pan odpowiedział tym
nielicznym, lecz złośliwym malkontentom?
Oczywiście stanowienie prawa
to podstawowa funkcja Sejmu i
praca każdego posła. Realizowanie programów rządowych ma
także służyć całemu społeczeństwu. Nie przypadkiem w Konstytucji RP zapisano, że „poseł
jest przedstawicielem narodu”.
Gdyby było inaczej, powrócilibyśmy do instrukcji sejmików szlacheckich, a to bardzo źle się dla
wszystkich skończyło. Rzeczywiście, poseł nie jest od załatwiana
spraw np. tej we „Włoszczowej”.
Może jednak poseł zabiegać o realizację pewnych spraw, które służą
realizacji ważnych celów społecznych i gospodarczych państwa
oraz społeczeństwa, np. budowa
autostrady A-1, wspieranie gospodarki morskiej, wspomaganie
przekształceń w szpitalach powiatowych, kontynuowanie reformy
oświaty itp. Nigdy się jednak nie
da przekonać wszystkich malkontentów. Na szczęście poszerza się
wiedza o naszym parlamencie i o
Konstytucji.
- Po tczewskich salonach
krąży plotka głosząca, że ma
Pan dość posłowania i zamierza w najbliższych wyborach
samorządowych ubiegać się o
fotel Prezydenta Miasta Tczewa. Czy nie za wcześnie na polityczną emeryturę? Co z wyborcami, którzy wybrali Pana na
posła, bezgranicznie mu ufają i
oczekują, by w ich imieniu budował lepszą Polskę?
Moim głównym celem nadal pozostaje dobre wypełnianie
mandatu poselskiego. Oczywiście, w pewnych tzw. salonach
lubi się plotkować. Nie ukrywam
jednak, że jako poseł będę starał
się mieć pewien wpływ na wybór nowego Prezydenta Tczewa.
Wiem, że tego oczekuje ode mnie
wielu mieszkańców Tczewa. Szanuję i cenię obecnego prezydenta
Tczewa Zenona Odya. W moim
przekonaniu, jego wolę o przejściu na emeryturę również należy
poszanować. Widzę w Tczewie
kilku dobrych kandydatów na
wysoki urząd gospodarza miasta.
Bardzo wysoko cenię zaufanie
moich wyborców. Sejm ma przed
sobą naprawdę wiele i wysoce odpowiedzialnej pracy. Przy
okazji przypominam, że wybory
samorządowe odbędą się dopiero
jesienią 2010 roku. Pamiętajmy
także o wyborze dobrych radnych. Wielu takich przecież zasiada w Radzie Gminy Subkowy.
Cenię również pracę Waszego
Wójta Mirosława Murzydło.
- Swego czasu „Gazeta Wyborcza” tworzyła ranking najbardziej pracowitych posłów
pierwszego w pełni demokratycznego Sejmu RP i właśnie
Pan zdobył pierwsze miejsce na
tej liście. Nie opuścił Pan żadnego posiedzenia Wysokiej Izby, a
przecież do tego dochodzą najprzeróżniejsze spotkania, akademie, rauty, bo przecież każdy
chce gościć Posła. Jak w tym tyglu udaje się Panu wygospodarować czas na pisanie książek, a
gdzie miejsce dla rodziny? Czy
doba posła jest uprzywilejowana i liczy więcej godzin niż dwadzieścia cztery?
Nadal pracuję na markę aktywnego i pracowitego posła. Z
reguły pracuje się w Sejmie po
kilkanaście godzin dziennie. Przy
okazji polecam stronę internetową Sejmu (www.sejm.gov.pl),
jak też osobistą stronę poselską
(www.jankulas.pl). Dzisiaj każdego parlamentarzystę można prześwietlić. Dla mnie bardzo ważne
jest, aby przy okazji mandatu
poselskiego realizować swoje zainteresowania i marzenia. Książki
odgrywają ważną rolę w naszej
edukacji. Są one również niezbędnym dobrem naszej kultury.
Książka, która ostatnio powstała
pod moją redakcją, pt. „Moje
spotkania z papieżem Janem
Pawłem II” , to także spłacanie
pewnego długu wobec naszego
wielkiego Papieża i Rodaka. Wielu z nas należy do pokolenia Jana
Pawła II. Oczywiście ta większa
moja ogólna aktywność nie jest
możliwa bez wsparcia najbliższej
rodziny. Wiele zawdzięczam mojej żonie. Dużo pomaga też nam
teściowa. Moi synowie coraz le-
piej rozumieją, jak ważna jest samodzielność i współdziałanie w
rodzinie. Naturalnie, przydałaby
się, ale chyba nie tylko dla mnie,
trochę dłuższa doba. Moją pracę
poselską bardzo ułatwia znakomicie zorganizowane Biuro Poselskie w Tczewie przy ul. Kołłątaja 9. Mam również do pomocy
kilku bardzo dobrych asystentów
oraz społecznego dyrektora, radnego Rady Miejskiej w Tczewie,
Romana Kucharskiego.
Bardzo dziękuję za tę rozmowę
i pozdrawiam wszystkich Czytelników „Emaus” oraz mieszkańców gminy Subkowy. Oczywiście
serdecznie zapraszam młodzież
szkolną i starszych do odwiedzin
Sejmu. Naprawdę warto poznać
z bliska funkcjonowanie najważniejszej instytucji w polskiej demokracji!
Nowa kapliczka
w Narkowach
W poprzednich numerach „Emaus” pisaliśmy o wybudowaniu w
Narkowch przy ul. Jana Pawła II pięknej kapliczki. Czekaliśmy z
jej prezentacją do setnego numeru, by pokazać ją w kolorze. Gratulujemy wszystkim zaangażowanym w jej powstanie: budowniczym
i sponsorom.
7
Leokadia Kapturska
Z Rzymu...
Kościół a państwo w PRL
1944-1989
Rok 1957
Władze komunistyczne miały wobec Kościoła określony program do realizacji, program dalszego nękania – bez terroru, laicyzacji i ateizacji w różnych
wymiarach życia narodu. W pierwszych miesiącach 1957 roku nie wywierano
wielkiej presji na Kościół, lecz przyjęto metodę „rozejmu taktycznego”. 14
stycznia 1957 roku nastąpiło spotkanie kardynała Wyszyńskiego z premierem
Cyrankiewiczem. Prymas domagał się zgody na powrót biskupa Kaczmarka do
swojej diecezji kieleckiej, prawa do prowadzenia działalności wydawniczej oraz
umożliwienia nauczania religii przez osoby mające niższe kwalifikacje od wymaganych przez Ministerstwo Oświaty. Cyrankiewicz odniósł się pozytywnie do
tych spraw. W ciągu kolejnych miesięcy w 22 diecezjach wznowiono wydawanie
miesięczników dla duchowieństwa. Postulat premiera dotyczył sprawy poparcia wyborów parlamentarnych. Został on spełniony przez Kościół w specjalnym
komunikacie Episkopatu Polski z dnia 14 stycznia 1957 roku. W komunikacie
tym biskupi wezwali Polaków do udziału w wyborach do Sejmu 20 stycznia
1957 roku. Wydanie tego komunikatu i udział biskupów w wyborach stanowiły
ze strony duchowieństwa akt poparcia dla przemian październikowych, a także wielką nadzieję na dalszą poprawę stosunków Państwo-Kościół. Pod koniec
stycznia minister oświaty wydał zarządzenie, które umożliwiało nauczanie religii
w szkołach podstawowych przez osoby posiadające dyplom ukończenia tylko
szkoły średniej i mające zgodę władz kościelnych. Umożliwiło to Kościołowi
obsadzenie licznych etatów nauczania religii, gdyż brak było kadry odpowiednio przygotowanych katechetów. 26 stycznia 1957 r zostało wydane zarządzenie
Ministra Finansów w sprawie opodatkowania kościelnych osób prawnych i osób
duchownych, korzystne dla duchowieństwa i parafii. Księży zwolniono również
z obowiązku prowadzenia ksiąg podatkowych. W marcu tegoż roku ukazał się
okólnik UdSW regulujący zasady budownictwa kościelnego, w wyniku którego
zaczęto wydawać zezwolenia na budowę, rozbudowę i konserwację kościołów i
kaplic. W 1957 roku Kościół otrzymał 138 takich zezwoleń, ale później część z
nich została cofnięta. Od 9 maja do 17 czerwca 1957 roku Prymas Stefan Wyszyński przebywał w Rzymie. Oficjalnym powodem podróży było przyjęcie kapelusza kardynalskiego, a także omówienie z papieżem problemów Kościoła w
Polsce. Prymas złożył w darze Piusowi XII kopię obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Drugi obraz papież pobłogosławił i został przywieziony do kraju. Wkrótce
miało się bowiem rozpocząć nawiedzenie tego obrazu we wszystkich kościołach,
by przygotować Naród na tysiąclecie chrześcijaństwa w Polsce. W okresie swego
internowania w Komańczy prymas Wyszyński opracował program uroczystości
Ślubów Jasnogórskich oraz Wielkiej Nowenny przed Tysiącleciem Chrztu Polski.
W ramach programu mieściły się pielgrzymki na Jasną Górę i peregrynacja kopii
obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej we wszystkich parafiach kraju. Realizacja programu Wielkiej Nowenny przewidziana była na dziesięć lat. Miała objąć
wszystkie parafie, wszystkie wymiary rodzinnego, parafialnego, społecznego i
narodowego. Był to program wszechstronny, głęboki, bardzo duszpasterski i wychowawczy. Był on dla komunistów przedmiotem zarzutów, ataków, stawiania
licznych przeszkód. W 1957 roku partia nie chciała jeszcze ustalać programu
walki z Kościołem. Stąd głównie z inicjatywy ówczesnego ministra oświaty
opracowano program laicyzacji społeczeństwa, ograniczenia form aktywności
katolickiej, limitowania budownictwa sakralnego, prasy i wydawnictw katolickich. Te dziedziny miały w przyszłości stać się elementem nacisku na Episkopat
i poszczególnych biskupów.
Patriarchowie Kościołów Wschodnich
wystosowali apel, pod którym się podpisuję, aby zwrócić uwagę na tragedię,
jaka rozgrywa się w niektórych krajach
Wschodu, gdzie chrześcijanie padają ofiarą nietolerancji i okrutnej przemocy, są
zabijani, zastraszani i zmuszani do porzucania swych domostw i błąkania się w poszukiwaniu schronienia. Mam w tej chwili
szczególnie na myśli Irak i Indie.
„Anioł Pański”, 26 X 2008 r.
Nadzieja chrześcijańska nie jest indywidualna, jest zawsze nadzieją dla innych.
Nasze egzystencje są wzajemnie powiązane. Dlatego modlitwa duszy pielgrzymującej na świecie może pomóc innej duszy,
która oczyszcza się po śmierci. Oto dlaczego Kościół wzywa nas, byśmy modlili się
za naszych drogich zmarłych i zatrzymali
się przy ich grobach na cmentarzu.
„Anioł Pański”, 2 XI 2008 r.
Benedykt XVI zaapelował o zwalczanie wszelkich form antysemityzmu oraz
by pamięć o Nocy Kryształowej w Niemczech sprawiła, że nigdy nie powtórzy się
dramat dyskryminacji i holokaustu. Podczas spotkania z wiernymi na modlitwie
Anioł Pański papież przypomniał o 70.
rocznicy Nocy Kryształowej, która zapoczątkowała prześladowania Żydów.
Wydarzenia te nazwał „nazistowską
furią”. – Także dzisiaj odczuwam ból w
związku z tym, co wydarzyło się w tych
tragicznych okolicznościach, o których pamięć powinna służyć temu, aby podobna
groza nigdy się nie powtórzyła i byśmy na
wszystkich szczeblach zobowiązali się do
zwalczania wszelkiej postaci antysemityzmu i dyskryminacji, wychowując przede
wszystkich młode pokolenia do wzajemnego szacunku i serdeczności.
Papież potępił także „systematyczne
okrucieństwa”, do jakich dochodzi w regionie Północnego Kivu w Demokratycznej Republice Konga. Mówił o popełnianych tam zbrodniach na ludności cywilnej,
przemocy, zniszczeniach, plądrowaniu
oraz o półtoramilionowej fali uchodźców.
„Anioł Pański”, 9 XI 2008 r.
8
R o z m a i t o ś c i ...
Barack Hussein Obama nowym
prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Ma lat 47. Jest 44. prezydentem w historii USA i pierwszym ciemnoskórym.
Na Obamę głosowało 52 proc. obywateli (62,4 mln osób), na senatora Johna McCaina 46 proc. (55,4 mln). To są
dane podane przez agencje informacyjne
dzień po wyborach: mogą jeszcze ulec
nieznacznym zmianom. W wyborach
wzięło udział aż 66 proc. uprawnionych
do głosowania.
Z okazji 90. rocznicy
odzyskania przez Polskę niepodległości
(1918), Sejm wyraził przez aklamację
wdzięczność „całemu społeczeństwu,
które w trudnym okresie niewoli zachowało przywiązanie do wolności, co zaowocowało odzyskaniem niepodległości i powstaniem II RP”.
Jeszcze w
tym roku rozpocznie się wielki remont
cmentarza na Monte Cassino. Cmentarz
popada w ruinę. Ten Polski Cmentarz
Wojskowy na ziemi włoskiej został
zbudowany przez polskich żołnierzy
biorących udział w bitwie z Niemcami o
klasztor na Monte Cassino w maju 1944
roku. Jego otwarcie miało miejsce 1
września 1945 roku. Spoczywa tu 1072
żołnierzy II Korpusu generała Władysława Andersa.
Konstytucja stanu
Kalifornia w USA zostanie poprawiona
przez dodanie zapisu: „Tylko małżeństwo między mężczyzną i kobietą jest
ważne lub uznawane w Kalifornii”.
W składzie korpusu weteranów, którego
utworzenie przewiduje projekt ustawy
prezydenta Kaczyńskiego, nie znajdą
Nasię utrwalacze władzy ludowej.
ukowcy alarmują: na naszej planecie
odbywa się kolejne, szóste już, wielkie
wymieranie roślin i zwierząt. Naukowcy z uniwersytetu Santa Barbara w Kalifornii ostrzegają: w ciągu najbliższych
kilkudziesięciu lat z powierzchni Ziemi zniknie 50 proc. gatunków roślin i
zwierząt. Wielkie wymieranie, które nas
czeka, będzie podobne do tego sprzed
65 mln lat, które m.in. zabiło dinozaury. Ziemia może stracić w XXI wieku
nawet połowę gatunków. Powodem grożącej katastrofy jest działalność człowieka: m.in. „zabetonowanie” planety,
olbrzymia produkcja zanieczyszczeń,
itp.
Ostatni polscy żołnierze opuścili Irak. 16 tys. żołnierzy brało udział
w tej największej operacji polskich
sił zbrojnych po II wojnie światowej.
Kosztowała ponad 1 miliard zł. Zginęło w niej 22 wojskowych.
Dziennikarze podają, że już niedługo Wyspy
Brytyjskie może opuścić aż 400 tys. Polaków. Brytyjczycy tego się obawiają.
Mieszkańcy świata zużywają o jedną
trzecią zasobów naturalnych więcej niż
przyroda jest w stanie wytworzyć.
W Moskwie zostali zamordowani dwaj
ojcowie jezuici: Ekwadorczyk i RosjaSejm odrzucił podczas głosonin.
wania projekt podpisany przez 700 tys.
Polaków, proponujący przywrócenie
Święta Trzech Króli jako dnia wolnego
od pracy. Platforma Obywatelska ukarała naganą tych swoich posłów, którzy
wyłamali się spod dyscypliny partyjnej
i głosowali za ... „Jan od uśmiechu
Pana Boga” - tak powiedziano o wielkim aktorze Janie Kobuszewskim, który niedawno wraz z żoną obchodził na
Jasnej Górze 50- lecie pracy artystycznej i złote gody swojego małżeństwa.
„Zostałem tak wychowany, tak ukształtowany, że nie wyobrażam sobie życia
bez mojej religii, bez mojej wiary”- powiedział aktor.
Kronika
parafialna
Chrzest otrzymali
Błażej R. Borris z Narków
Szymon P. Tokarski z Narków
Wiktoria Kołodziej z Narków
Marcelina A. Sadowska z Tczewa
Natalia A. Rzepczyk z Subków
Adrian K. Kalenda z M. Garca
Weronika M. Różyńska z Brzuśc
Weronika Rzeszotek z Brzuśc
Wiktoria Rzeszotek z Brzuśc
Ślub zawarli
Adrian Byniaszewski z Ostrowa
i Aneta Lipska z Brzuśc
Zmarli
Jan Spyra, lat 82 z M. Garca
Konrad Bogun, lat 75 z Subków
Henryk Górski, lat 55 z z Subków
Z KATECHIZMU KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
MODLITWA W CZASIE KOŚCIOŁA
2644 Duch Święty, który naucza Kościół i przypomina mu wszystko, co
Jezus powiedział, wychowuje go również do życia modlitwy, inspirując
wyrażenia, które odnawiają się w ramach trwałych form: błogosławieństwo, prośba, wstawiennictwo, dziękczynienie i uwielbienie.
2645 Ponieważ Bóg błogosławi człowieka, jego serce może z kolei błogosławić Tego, który jest źródłem wszelkiego błogosławieństwa.
2646 Modlitwa prośby ma za przedmiot prośbę o przebaczenie, poszukiwanie Królestwa, a także każdą prawdziwą potrzebę.
2647 Modlitwa wstawiennicza polega na prośbie na rzecz drugiego. Nie
zna granic i obejmuje również nieprzyjaciół.
2648 Każda radość i każdy trud, każde wydarzenie i każda potrzeba
mogą być przedmiotem dziękczynienia, które – uczestnicząc w dziękczynieniu Chrystusa – powinno wypełniać całe życie: „W każdym położeniu
dziękujcie” (1 Tes 5,18).
2649 Modlitwa uwielbienia, całkowicie bezinteresowna, wznosi się do
Boga; wysławia Go dla Niego samego, oddaje Mu chwałę nie ze względu
na to, co On czyni, tylko dlatego, że ON JEST.
2628 Adoracja jest zasadniczą postawą człowieka, który uznaje się za
stworzenie przed swoim Stwórcą. Wysławia wielkość Pana, który nas
stworzył oraz wszechmoc Zbawiciela, który wyzwala nas od zła. Jest uniżeniem się ducha przed „Królem chwały” (Ps 24, 9-10) i pełnym czci milczeniem przed Bogiem, który jest „zawsze większy”. Adoracja trzykroć
świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz
nadaje pewność naszym błaganiom.
9
ODKRYWAJMY BIBLIĘ
Jeden za drugiego
Istnieje wśród wielu młodych pragnienie relacji osobowych i społecznych
zbudowanych na otwartości, szczerości,
uczciwości, odpowiedzialności wzajemnej.
Rozważmy dziś fragment z Księgi
Izajasza. „Obmyjcie się, czyści bądźcie!
Usuńcie zło uczynków waszych sprzed
moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobrem! Troszczcie się
o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie! Chodźcie i spór ze
Mną wiedźcie! - mówi Pan. Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg
wybieleją; choćby czerwone jak purpura,
staną się jak wełna. Jeżeli będziecie ulegli i posłuszni, dóbr ziemskich będziecie
zażywać. Ale jeśli się zatniecie w oporze,
miecz was wytępi. Albowiem usta Pańskie
[to] wyrzekły (Iz 1,16-20).”
W tych wersetach słowo Pańskie (wyrocznia), usłyszane przez proroka, ukazuje
wspólnocie (społeczności) Judei i Jerozolimy konieczność spełnienia warunków w
celu otrzymania przebaczenia. Seria czasowników w trybie rozkazującym skanduje krótką perykopę, którą można podzielić
na dwie części.
W pierwszej części perykopy przywołujemy dwa podstawowe pojęcia z życia
religijnego ludu żydowskiego: czystość i
sprawiedliwość. Zachęta do obmycia się
i oczyszczenia, które także przywołują na
pamięć celebrację sakramentu pojednania,
to w tych wersetach nie tylko odwołanie się
do czystości zewnętrznej, lecz do konieczności odnowienia egzystencji, która nawet
jeśli w pierwszym rzędzie rozpoczyna się
od żalu za grzechy, staje się w konsekwencji koniecznością zaprzestania czynienia
zła i istotnym warunkiem nauczenia się
czynienia dobra. Sprawiedliwość w języku
Starego Testamentu nie tyle jest zgodnością pomiędzy czynami i określonymi normami prawnymi, ile zharmonizowaniem
się człowieka z postawą Boga: Abraham
jest człowiekiem sprawiedliwym, ponieważ uwierzył Bogu.
W drugiej części perykopy odnajdu-
jemy pierwszą obietnicę Boga, wyrażoną poprzez metaforę kolorów (czerwony,
symbol grzechu, staje się śnieżną bielą,
czystą wełną). Później, w zakończeniu,
które odwołuje się do poprzedniego apelu o słuchanie, stawia Izrael wobec dwóch
alternatyw: jeśli lud będzie słuchał Pana,
będzie spożywał owoce ziemi, to znaczy
otrzyma dobra ziemskie (i w tym wyraża
się błogosławieństwo); jeśli natomiast będzie trwał w swoim buncie, zostanie zniszczony (przekleństwo).
Odpowiedzialność jest nie tyle strachem
przed odpowiedzialnością za własne czyny
wobec tego, kto może nas ukarać, ile jasną
świadomością skutków, które odbijają się
na nas lub na drugich; odpowiedzialność
i gorliwość napełniona miłością, szczery
wysiłek w kierunku identyfikacji lepszej
drogi dla maksymalnej realizacji możliwego dobra w konkretnej sytuacji. Lecz każdemu człowiekowi została powierzona w
jakimś stopniu troska o odpowiedzialność
za wszystkich ludzi, za całą wielką rodzinę ludzką: nigdy nie możemy powiedzieć,
tak jak Kain, dla usprawiedliwienia się ze
swojej winy: Czy ja jestem stróżem mojego brata?
„Młodzi z Biblią”,
S. Curro i R. Dimonte
Kto uzależnia wiarę od trendów, ten ma wiarę trędowatą. Czyli katolicyzm niestrawny!!!
Tydzień temu były u mnie małe kościotrupy. „Cukierek
albo psikus” – zawołały. Ja na to, że ani jedno, ani drugie, bo
nie uznaję tego „święta”. Kościotrupy posmutniały (patrzcie,
nawet truposz może posmutnieć) i poszły. Odprowadziłem je
wzrokiem, bacząc, czy nie zrobią „psikusa”. Ale nie zrobiły,
bo u nas są jeszcze dobre kościotrupy.
Idę do domu i zaglądam do poczty. Jest list od pani Ewy z
Hamburga. Jej syn chodzi tam do szkoły katolickiej, najlepszej w mieście. „Mam tego dość. Dzisiaj dziecko wróciło ze
szkoły i opowiedziało mi podniecone o Halloween. W zeszycie słowo dnia (z którym trzeba ułożyć zdanie) – Halloween”
– pisze pani Ewa.
W „Gościu” nr 43 ukazał się list
pani Ewy. Opowiedziała tam o swoim
odkryciu, jakiego dokonała, przeglądając czytankę, z której uczy się jej
syn, drugoklasista. Na którejś stronie
tekst o rodzinie. Rodzina to grono ludzi, którzy się kochają – tatuś, mamusia
i dzieci albo dwie mamusie, dwaj tatusiowie... Zbulwersowana zadzwoniła do znajomych, których dzieci też chodzą
do tej szkoły. I co? Pełna „tolerancja”: żyjemy w innych czasach, trzeba rozumieć, nie można przesadzać. Interwencja u
dyrektorki – to samo: nie można dzieci z rodzin „niestandardowych” stygmatyzować, należy szanować, rozumieć, a
do szkoły trzeba mieć zaufanie. „Kiedy zagwarantowałam jej
moje zaufanie pod warunkiem, że program szkolny nie odbiega od 10 przykazań, odrzekła, że w szkole próbuje się połączyć rozmaite katolickie prądy i nie można zamykać oczu
na inne wartości”. No i przecież można poszukać innej szkoły. A jakiej szkoły ma szukać katolik, jeśli nie katolickiej?
Gdzie jego dziecko ma być ochronione przed „rozmaitymi
prądami”, jeśli nie tam właśnie? Gdy już taka szkoła zdradza
Chrystusa, to gdzie jeszcze można się zwrócić? Pani Ewa poszła do księdza. Starszy kapłan dostrzegł w niej walecznego
ducha i... odradził waleczność. Upieranie się przy zasadach
nazwał zgorzknieniem. Doradził „pogodę ducha” i rezygnację ze sporów ze szkołą, bo „i tak nic pani nie zdziała”.
Tak właśnie sól ziemi traci smak. Ona jeszcze wygląda jak
dawniej. Pozbawieni smaku katolicy deklarują jeszcze wiarę,
ale to wiara w siebie. Bezsmakowi księża sprawują jeszcze
święte ceremonie, ale celebrują już
tylko święty spokój. Bezsmakowe instytucje katolickie wciąż jeszcze noszą katolicki szyld, ale na tym koniec.
To nie jest żadne chrześcijaństwo, to
jest jak Polski Związek Piłki Nożnej
– wypasieni działacze, którym szczytne
hasła służą do robienia interesów. PZPN i tak jest w lepszej
sytuacji, bo tam jest przynajmniej do czego kopnąć. Zwietrzały katolicyzm nie nadaje się nawet do tego. Nie ma się
co łudzić, że u nas będzie inaczej, jeśli pozwolimy bezkarnie działać agentom moralnego nihilizmu. Jeśli nie będziemy wymagać od tych, którzy mają uczyć wymagań, może się
okazać, że nie ma dokąd uciec. Co? Że do katakumb? Naiwni! Tam dzieci bawią się w Halloween.
PS. Pani Ewa chciałaby wrócić z synem do Polski. „Czy ktoś
mi pomoże?” – zapytała w liście.
Franciszek Kucharczak
KŁOPOTLIWE
PYTANIA
10
S o n d a
W 100 numerze „Emaus” nie mogło zabraknąć sondy. Byliśmy ciekawi, jak postrzegają pismo czytelnicy. Dziewięć lat wspólnej
drogi za nami, koniecznie więc należało wsłuchać się w opinię tych, dla których jest ono redagowane. Zwróciliśmy się do ośmiu osób
o ocenę pisma. Zasugerowaliśmy im, że jeżeli uznaliby za stosowne, to swoje wypowiedzi mogliby oprzeć na odpowiedzi, na trzy
pytania. Czy „Emaus” z biegiem lat staje się lepszy, czy gorszy? Czy powinien dalej się ukazywać? Jeżeli tak, to co należałoby w nim
zmienić?
Elżbieta Rzepczyk - Brzuśce
Doczekaliśmy się 100
wydania gazetki parafialnej „Emaus”.
Na
każdy
numer moja
rodzina czeka
z niecierpliwością, czytając go „od
deski do deski”. Każdy, bez względu na
wiek, znajdzie w niej coś interesującego.
Artykuły są ciekawe, pogłębiają naszą wiedzę o życiu świętych, informują o ważnych
wydarzeniach naszej lokalnej społeczności.
Interesujące są też wywiady z ważnymi
ludźmi naszej gminy. Szczególną uwagę
zwracam na artykuły dotyczące wychowania. Chciałabym, aby były kontynuowane
i ukazywały młodym właściwe drogi życiowych wyborów. Pomagają też wielce
rodzicom w wychowaniu, wiadomo przecież, że „słowa uczą, przykłady pociągają”.
Mam nadzieję, że „Emaus” dalej będzie się
ukazywał. Korzystając z okazji chciałabym
przekazać wyrazy uznania całemu zespołowi redakcyjnemu. Życzę jeszcze wielu numerów. Szczęść Boże.
Barbara Bielecka – Wielka Słońca
Przede wszystkim chcę podziękować
ludziom, którzy od kilku lat trudnią się jej
wydawaniem, zarówno całej redakcji jak
również sponsorom. Gazetę czyta nie tylko
moja rodzinka, ale też i dalsi krewni, kiedy
tylko odwiedzają mnie, to pytają o kolejny
numer. Właściwie to nic bym w niej nie
zmieniła. Moim zdaniem każdy może w niej
znaleźć temat dla siebie; przeczytać wywiad
z ciekawym człowiekiem, poszerzyć wiadomości o żywotach świętych, o Kościele na
całym świecie, o wychowaniu dzieci, no i
oczywiście dowiedzieć się,
co słychać w
najbliższej
okolicy-naszej gminie.
Osobiście lubię artykuły
o rodzimym
języku i sztuce sakralnej.
Czy dalej ma
się ukazywać?
Jak najbardziej tak. Przyzwyczaiłam się już
do tego miesięcznika i czekam zawsze na
kolejny numer.
Andrzej Patocki – Subkowy
Elżbieta Cieplińska – Narkowy
„Emaus” cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców naszej gminy,
ponieważ różnorodność zawartych w nim
informacji zadowala niejednego wybrednego czytelnika. Poza tym na bieżąco informuje o aktualnych wydarzeniach w naszej gminie.
Uważam, że
pismo
jest
niezwykle
potrzebne i
powinno nadal się ukazywać. Jedyną
rzeczą, którą
zmieniłabym
w „Emaus”
jest
jakość
zdjęć.
Uważam,
że z biegiem
lat „Emaus”
jest
coraz
lepszy. Jest
źródłem wielu ciekawych
wiadomości z życia
Kościoła.
Pomimo to,
że
pracuję
w Urzędzie
Gminy
w
Subkowach, dużo informacji o wydarzeniach i planach rozwoju naszej gminy dowiaduję się z „Emaus”. Dlatego,
moim zdaniem, powinien ukazywać się
nadal. „Emaus” jest tak ciekawy, że nic
bym w nim nie zmieniał.
Aleksandra Noga - Subkowy
O popularności gazetki świadczy
popyt na nią,
każdy numer
rozchodzi się
błyskawicznie, czasami
mam problem z otrzymaniem, bo
po prostu dla
wszystkich
chętnych nie starcza. Jest to chyba jedyne
czasopismo, które czytam od deski do deski. Myślę, że każdy może znaleźć coś dla
siebie, a także dowiedzieć się, co ciekawego
dzieje się w naszej parafii i gminie. W tym
miejscu należy podziękować sponsorom,
bo dzięki nim gazetka ta jest bezpłatna, no
i oczywiście całej redakcji. Bóg zapłać. Tak
trzymać dalej.
Mirosław Rudnik – Subkowy
„Emaus” się rozwija, ewoluuje w dobrym kierunku. Jest coraz lepszy. Znajduje
się w nim coraz więcej informacji o Kościele (bieżących i tych z jego historii) oraz,
jak na tak „szczupłe” pismo, ogrom informacji z życia gminy Subkowy, powiatu,
nawet ważne informacje krajowe. Poza tym
bardzo podoba mi się rubryka „Kłopotliwe
pytania”. Czy „Emaus” powinien ukazywać się dalej? Tak, tak i jeszcze raz tak. W
chwili obecnej „Emaus” to pismo, na które się czeka i nie wyobrażam sobie, aby go
zabrakło. „Emaus” stał się obecnie jedną
z wizytówek
naszej wiejskiej gminy.
Szata graficzna dla mnie
osobiście
się nie liczy
– ważna jest
treść. Dodałbym kolumnę skierowaną do młodzieży.
11
S o n d a
Cecylia Stempa
Iwona Wołoszyk – Radostowo
„Emaus”
czytam
od
lat,
właściwie
od
początku.
Zaobserwowałam,
że
ulega zmianom, tak jak
wszystko
wokół nas.
Początkowo
zawierało
mniej informacji, z czasem bogaciło się
o kolejne stałe rubryki. Zawarte w nim
teksty dają możliwość poznania ciekawych ludzi czy pozwalają powtórnie
przeżywać niektóre uroczystości. Uważam, że każdy czytelnik może znaleźć
ciekawy artykuł dla siebie. Informacje
są rzetelne, budujące i ciekawe. Myślę, że jest to gazeta potrzebna, służy
bowiem każdemu. Jeśli chodzi o zmiany, jakie mogłyby się w niej dokonać,
to może z czasem uda się ją wydawać
w kolorze. Na pewno jest to związane
ze zwiększeniem kosztów, ale być może
przybędzie także sponsorów, gotowych
wesprzeć to piękne dzieło. Tak od zaraz
należałoby zwiększyć nakład, by umożliwić wszystkim rodzinom naszej parafii zdobyć gazetę.
Józef Gębarowski – Subkowy
Chciałbym
podziękować
redakcji
za
umożliwienie
mi wypowiedzenia się na
temat naszego parafialnego pisma
„Emaus”.
Uważam, że
należałoby
pozostawić je w dotychczasowej formie. Każdy, kto je czyta, znajduje coś
dobrego dla siebie. Życzyłbym sobie,
aby było wydawane w kolorze, ale wiadomo, pieniądze i jeszcze raz pieniądze. Z wielkim szacunkiem odnoszę się
do całej redakcji i sponsorów. Pozdrawiam i życzę jeszcze wielu lat służby
dla wielkiej sprawy.
Poczet Papieży
PIUS IV ( 1559 – 1565 )
Giovanni Angelo de Medici. Urodził się
w Mediolanie. Pochodził z biednej i licznej
rodziny. Studiował na uniwersytecie w Bolonii filozofię, medycynę i prawo. Uzyskał
doktorat z prawa kanonicznego i cywilnego.
W wieku 46 lat został arcybiskupem Reguzy, a cztery lata później otrzymał godność
kardynała. Gdy miał 60 lat, kardynałowie
wybrali go na papieża. Zaraz po wyborze
Pius IV zapowiedział reformę w Kościele,
którą prowadził przez swego siostrzeńca
św. Karola Boromeusza. Pius IV ograniczył działania Inkwizycji. Utworzył własny
Indeks ksiąg zakazanych, na którym było
mniej potępionych dzieł niż za jego poprzednika Pawła IV. Pius IV doprowadził
w 1562 roku do wznowienia obrad Soboru
Trydenckiego. Podczas sesji soborowych
debatowano nad obowiązkiem rezydencji biskupów, uchwalono dekrety na temat sakramentów oraz deklarację zobowiązującą biskupów do tworzenia w ich diecezjach seminariów duchownych, odrzucono zaś postulat zniesienia celibatu. Do załatwienia została
reforma katechizmu, mszału i brewiarza, którą sobór powierzył papieżowi. W styczniu
1564 roku Pius IV zatwierdził dokumenty soborowe, a w listopadzie 1564 roku spisał wszystkie dogmatyczne tezy soboru, tak zwane Trydenckie Wyznanie Wiary, które
miało moc obowiązującą biskupów i kapłanów. Uchwały Soboru Trydenckiego zostały
przyjęte w Polsce przez Sejm w Parczewie w 1564 roku. Pius IV zmarł w grudniu 1565
roku.
PAWEŁ IV (1555 – 1559 )
Giovanni Pieto Caraffa. Wywodził się z
arystokratycznej rodziny neapolitańskiej.
Był biskupem Chieti, arcybiskupem Brindisi
i Neapolu, sprawował także urząd nuncjusza w Hiszpanii. Był jednym z założycieli i
pierwszym przełożonym zakonu teatynów. W
wieku 60 lat został kardynałem. W roku 1542
od papieża Pawła III otrzymał urząd Wielkiego Inkwizytora. Jako inkwizytor znany był z
bezwzględności. Kiedy został papieżem, miał
już 80 lat. Obciążył swój pontyfikat nepotyzmem i niezwykłą surowością, zatwierdzając
wszystkie surowe wyroki inkwizycji, które nie
oszczędzały nawet najbardziej zasłużonych
osobistości. Za jego pontyfikatu inkwizycja
w Hiszpanii i Italii szalała najbardziej okrutnie. Papież Paweł IV czuwał nad ostrą cenzurą książek, a w roku 1559 ogłosił pierwszy
indeks ksiąg zakazanych. Był przeciwnikiem
kontynuacji Soboru Trydenckiego zwołanego dla odnowy Kościoła. Paweł IV był znienawidzonym przez ludność Rzymu tak bardzo, że kiedy w roku 1559 umarł – doszło do powstania
ludowego przeciwko papiestwu.
12
ks. Stefan Adrich
Kardynałowie
– książęta Kościoła
N
awet małe dziecko wie,
że w kościele ksiądz
jest „kimś ważnym”.
Młodzież przygotowująca się
do bierzmowania z pewnością
powiedziałaby, że to biskup jest
„najważniejszy” w kościele, ponieważ ma pełnię władzy kapłańskiej i może udzielać wszystkich
sakramentów. Kiedy jednak stajemy „oko w oko” z tytułami: kanonik gremialny, kanonik honorowy, ksiądz radca, protonotariusz
apostolski, prałat honorowy Jego
Świątobliwości, albo i sam kardynał, to nie bardzo wiemy, kto jest
tylko „wielebny” a kto „najprzewielebniejszy”, a tym bardziej nie
do końca rozumiemy istotę różnicy, jaka istnieje pomiędzy tymi
wszystkimi kapłańskimi tytułami.
By się nie zagubić w gąszczu
godności i funkcji duchowieństwa, należy przyjąć istnienie
dwóch porządków: hierarchicznego, związanego z pełnioną funkcją (stanowiskiem) w kościele
oraz porządku tytułów honorowych udzielanych przez papieża
lub biskupa w uznaniu zasług danego kapłana. W porządku funkcji
mamy zatem: papieża (sprawuje
władzę nad całym Kościołem),
biskupa (zarządza diecezją) i
proboszcza (odpowiedzialnego
za parafię). Na marginesie można dodać, że arcybiskup to osoba
stojąca na czele arcybiskupstwa, a
wikariusz, to kapłan, którego ks.
biskup posyła do pomocy duszpasterskiej proboszczowi. W tym
porządku mieści się jeszcze tytuł
dziekana, czyli kapłana, który stoi
na czele dekanatu.
Porządek godności związanych z zasługami dla kościoła
powszechnego i partykularnego
(diecezji) wygląda natomiast następująco: papież według własnego uznania może wynieść swoich
najbliższych współpracowników
(posiadających
przynajmniej
święcenia kapłańskie) do godności kardynała. Na wniosek ks. bi-
skupa papież mianuje także księży
(prezbiterów) protonotariuszami
apostolskimi albo prałatami. Sam
biskup może obdarzyć księdza
godnością kanonika lub radcy.
Ponieważ o ile od czasu do
czasu spotykamy się z księżmi
prałatami, kanonikami i ks. biskupem, o tyle któż z nas mógłby
powiedzieć, że obcuje na co dzień
z księdzem kardynałem. A zatem może kilka słów więcej o tej
godności, tym bardziej, że dzięki
filmowi „Świadectwo” i stosunkowo częstej obecności ks. Dziwisza
w mediach, tytuł kardynała stał się
nam bliski, choć nie zdajemy sobie
sprawy z powagi tejże godności.
Powstanie godności kardynalskiej upatruje się już w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa, ponieważ już wtedy przy biskupach gromadziła się zazwyczaj jakby rada
przyboczna. Podział kolegium
kardynalskiego na kardynałów
diakonów, kardynałów prezbiterów i kardynałów biskupów od-
powiedzialnych za poszczególne
kościoły Rzymu i okolic, również
potwierdza tę genezę. Największy
przywilej został przyznany kardynałom - biskupom w 1059 roku
przez papieża Mikołaja II (10591061), mocą którego mieli oni zawsze dokonywać wyboru papieża.
Prawo to papież Aleksander III
(1159-1181) rozszerzył na wszystkich kardynałów. Od XIII wieku
kardynałowie mają także przywilej
pierwszeństwa przed wszystkimi
patriarchami, prymasami i arcybiskupami, posiadają także specjalnie zastrzeżoną nietykalność
osobistą. W 1586 r. papież Sykstus
V rozszerzył kolegium kardynałów do 70 osób. Za czasów Jana
Pawła II liczba ta jeszcze wzrosła
- dziś prawo kanoniczne stanowi,
że kardynałów uprawnionych do
wyboru papieża (takich, którzy
nie przekroczyli osiemdziesiątego
roku życia) powinno być 120.
Papież może mianować kardynała in pectore (łac. w sercu),
nie ogłaszając jego nazwiska z
ważnych powodów (np. obawa
przed prześladowaniami), jednakże takiemu kardynałowi prawa i
obowiązki przysługują dopiero z
chwilą ogłoszenia jego nazwiska,
wszakże z pierwszeństwem od
daty nominacji.
Zewnętrzną oznaką kardynała
jest czerwona sutanna, pas, piuska
i biret oraz pierścień otrzymany od
papieża na konsystorzu. Do kardynała należy zwracać się mówiąc
„Wasza Eminencjo”.
Chociaż wydawać by się nam
mogło, że kardynałów - Polaków mamy obecnie niewielu,
to jednak po raz pierwszy w
dziejach Kościoła jest ich aż tak
wielu! Są to kardynałowie: Andrzej Maria Deskur, Stanisław
Dziwisz – arcybiskup metropolita krakowski, Józef Glemp
– prymas Polski, arcybiskup
senior warszawski, Zenon Grocholewski – prefekt Kongregacji
ds. Wychowania Katolickiego,
Henryk Roman Gulbinowicz (ur.
17 października 1923) – arcybiskup senior wrocławski, Marian
Jaworski – arcybiskup metropolita lwowski obrządku łacińskiego, Franciszek Macharski
– arcybiskup senior krakowski,
Stanisław Nagy – emerytowany
profesor KUL, Stanisław Ryłko
– szef Papieskiej Rady ds. Świeckich, Kazimierz Świątek – administrator apostolski diecezji
pińskiej.
Dzień latawca
Dnia 26 października już po
raz drugi na Osiedlu Jana Pawła
II odbyły się zawody latawcowe
zorganizowane przez Rodzinę
Kolpinga.
Do konkursu zostało zgłoszonych 10 latawców. Wszyscy
uczestnicy dołożyli wszelkich
starań, aby to ich latawiec był
najładniejszy i jak najwyżej
wzniósł się w powietrze. Efekty
tego były różne, ale liczyły się
przede wszystkim chęci i determinacja.
Jury wśród wszystkich właścicieli latawców wyłoniło kolejno trzech zwycięzców: Aleksandrę i Jakuba Cichockich,
Małgorzatę Szyszkowską oraz
Emilię Cymanowską. Głównym
kryterium oceny było to, który
latawiec najdłużej i najwyżej
unosił się w powietrzu.
Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymali pamiątkowe dyplomy oraz podarunki, które ufundował ksiądz Feliks Kamecki.
Księdzu proboszczowi składamy serdeczne „Bóg zapłać”.
Wysokim wzlotom dopisała
pogoda, która tego dnia było
wyjątkowo wietrzna. Cieszymy
się, że rodzice wraz z dziećmi
zechcieli z radością aktywnie
spędzić to niedzielne popołudnie.
Do zobaczenia w przyszłym
roku!
Rodzina Kolpinga
13
Barbara Ziemann
KATECHEZY DLA MŁODZIEŻY
PRZYMIERZE NA SYNAJU
Bardzo ważnym wydarzeniem w historii Narodu Wybranego było przymierze na
Górze Synaj, którego opis znajdujemy w
Księdze Wyjścia. Początek tej księgi barwnie ilustruje życie Mojżesza – jego narodziny, uratowanie przez córkę faraona,
powołanie przez Boga, konfrontacje z faraonem. Po opisie plag egipskich, relacji na
temat nocy paschalnej, nastąpiło wyjście
Izraelitów z Egiptu, którzy cudownie przeszli przez Morze Czerwone. Mojżesz przyprowadził lud pod Górę Synaj, na której w
uroczysty sposób Bóg zawarł przymierze z
narodem wybranym. W Księdze Wyjścia
czytamy: ,,Mojżesz wszedł wtedy na górę
Boga, a Pan zawołał na niego z góry i powiedział: <<Tak powiesz domowi Jakuba i
to oznajmisz Izraelitom : Wyście widzieli,
co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was
na skrzydłach orlich i przywiodłem was do
Mnie. Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie
głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród
wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy
cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym.>>’’
Przymierze zawarte między Bogiem
a narodem wybranym, zostało określone
hebrajskim terminem berit, który może
oznaczać pakt, testament, kontrakt, zobowiązanie, obietnicę. Miało ono podwójną
funkcję: tworzyło głęboką wspólnotę Boga
z ludem oraz kształtowało poczucie więzi
między poszczególnymi członkami narodu,
kształtując tożsamość wspólnoty jako Ludu
Bożego.
Bóg, błogosławiąc swojemu ludowi,
nadał Dekalog – szereg podstawowych
nakazów i zakazów regulujących wszystkie dziedziny życia. Dziesięć przykazań
miały jasno wytyczyć cel życia moralnego
ówczesnej ludności i jednocześnie chronić
przed wypaczeniem.
Również dla nas, żyjących tak wiele lat
od wydarzeń na Synaju, Dekalog jest ciągle
aktualny. Pan Bóg nie chce nas tylko ograniczyć, byśmy ślepo Mu ufali, ale przede
wszystkim pragnie naszego dobra! Przykazania powinny nam jasno wskazywać, co
jest dla nas najwłaściwsze, jaką drogę należy wybierać w życiu, czego unikać.
Mówiąc o przymierzu zawartym w relacji Bóg – człowiek, musimy pamiętać, że
jest to wzajemne zobowiązanie, które nabiera rangi przysięgi. Tak więc obowiązuje
również nas, którzy kochamy Boga i chcemy być bliżej Niego.
Izabela Kołodziejska
¯ywoty Œwiêtych
18 listopada
Rocznica konsekracji Bazylik Św. Piotra
i Św. Pawła.
Św. Odona, opata (878 – 942)
Bł. Karoliny Kózkówny (1898 – 1914)
Odon (Odo) – imię to pochodzi ze zromanizowanej formy imienia Otto, które
oznacza „majątek, dziedzictwo”. Św. Odon
urodził w roku ok. 878 w Akwitanii (Francja) jako syn rycerza Abbona. Wychowywał
się na dworze księcia Wilhelma Akwitańskiego. W wieku 19 lat został kanonikiem
przy katedrze w Tours. Ta rola nie do końca
mu odpowiadała. Postanowił wstąpić do
zakonu benedyktynów w Baume. Specjalnie wybrał to opactwo, bo wyróżniało się
szczególną karnością. Miał wówczas 30
lat.
Przełożony klasztoru zauważył szczególną pobożność i pracowitość Odona, dlatego
upatrzył go sobie na swojego następcę. I tak
też się stało. W roku 924 św. Odon został
przełożonym opactwa, nie tylko w Baumie,
ale też w Cluny. Szybko okazało się, że kierowanie dwoma odległymi opactwami nie
jest takie proste. Zrezygnował z opactwa
w Baume i postanowił zreformować opactwo w Cluny, rozbudować je. Zakon zaczynał się rozrastać, coraz częściej i liczniej zgłaszali się do niego nowi kandydaci.
Św. Odon przeprowadził swoje reformy w
ścisłym porozumieniu z Rzymem, dokąd
się często udawał. Podczas ostatniej podróży zmarł w drodze powrotnej. Było to
w Tours, miejscu jego urodzenia, 18 listopada 942 roku.
Za przykładem opactwa w Cluny reformy zapragnęły również inne klasztory. I
tak 937 roku już 17 opactw zgłosiło swój
akces do reformy kluniackiej. W niedługim czasie dzieło zapoczątkowane przez
Św. Odona objęło 2000 opactw.
Karolina Kózkówna
przyszła na świat 2 sierpnia 1898
roku jako czwarte z jedenaściorga dzieci ubogiej wiejskiej rodziny mieszkającej w Wał-Ruda (diecezja tarnowska).
Rodzina była przykładem żywej wiary
(wspólne modlitwy, śpiewanie godzinek,
częste przyjmowanie sakramentów świętych). Karolina była pobożna i pracowita.
Wszystkie swoje obowiązki wykonywała
najlepiej jak umiała.
W 1906 roku rozpoczęła naukę w ludowej szkole podstawowej. Ogromny
wpływ na jej rozwój duchowy miał jej
wuj Franciszek Borzęcki, który był człowiekiem religijnym, zaangażowanym
w działalność społeczną i apostolską.
Karolina pomagała mu w prowadzeniu
biblioteki i świetlicy, gdzie często organizowane były spotkania o charakterze
patriotycznym, religijnym, literackim.
Karolina umiała zdobytą wiedzę przekazywać dalej. Katechizowała swoje rodzeństwo i okoliczne dzieci.
W wieku 17 lat, 18 listopada 1914
roku, podczas szalejącej pierwszej wojny światowej, została podstępnie uprowadzona przez rosyjskiego żołnierza.
Poniosła śmierć męczeńską w obronie
swego dziewictwa. Ciało jej odnaleziono
dopiero 4 grudnia w pobliskim lesie.
Ojciec święty Jan Paweł II w czasie
swojej trzeciej pielgrzymki do Polski
odprawił w Tarnowie uroczystą Mszę
Świętą i dokonał wyniesienia na ołtarze
Karoliny Kózkówny. Podczas homilii powiedział:
„ Ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego swoim życiem i śmiercią
mówi przede wszystkim do młodych
(…). Mówi o godności kobiety, o godności osoby ludzkiej. O godności ciała,
które wprawdzie na tym świecie podlega
śmierci, ale nosi w sobie zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w
Bogu wiecznym i żywym …”
14
Kościół
w obiektywie
Z ¿ycia parafii...
Papieska Akademia Nauk powstała w
Rzymie w 1603 roku. Należy do niej 80
wybitnych naukowców powołanych przez
Papieża, a wśród nich trzech Polaków:
ks.prof. Michał Heller, - kosmolog, matematyk prof. Czesław Olech i lekarz prof.
Andrzej Szczeklik. Członkiem Akademii
jest również od 20 lat brytyjski uczony, fizyk, prof. Stephen Hawking, ateista. 26
października br. zakończył się w Rzymie XII Synod Biskupów. Uczestniczyło
w nim 253 biskupów, 41 ekspertów i 37
audytorów. Synod trwał trzy tygodnie.
Uczestniczyło w nim także 25 kobiet. Po
raz pierwszy w historii synodów przemawiał zwierzchnik Kościoła prawosławnego
Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola
Bartłomiej I. Tematem synodu było „Miejsce Słowa Bożego w życiu I misji Kościoła”. Kardynał Stanisław Dziwisz odebrał
w Rzymie nagrodę państwa włoskiego za
„pielęgnowanie myśli i dzieła Wielkiego
Papieża Jana Pawła II i promowanie kultury włoskiej poza Italią”. Rok wcześniej
podobną nagrodę odebrał Ojciec Św. Benedykt XVI.
Królowa Hiszpanii Zofia
w swojej niedawno wydanej książce-wywiadzie pt. „ Królowa z bardzo bliska”
powiedziała: „Jeśli osoby homoseksualne
chcą żyć razem, to mają do tego prawo
w zależności od ustaw swojego kraju, ale
niech nie nazywają tego małżeństwem,
ponieważ nim nie jest”. Opowiedziała się
również wyraźnie przeciw aborcji i eutanazji. Brawo, Królowo! Abp warszawski Kazimierz Nycz: „My oszukujemy
młodzież, twierdząc że przedmiot natury
religijnej jest dla wychowania niepotrzebny. Młody człowiek zawsze wybierze to
nic, bo jest wygodniejsze. Trzeba młodym
ludziom powiedzieć, że nie ma wychowania bez odniesienia się do wartości.”
Stolica Apostolska przyjęła nowe formuły
rozesłania wiernych po Mszy św. Spośród
kilkudziesięciu propozycji Ojciec Święty
Wybrał trzy: l - „ Idźcie głosić Ewangelię
Pańską”, 2- „Idźcie W pokoju, chwaląc waszym życiem Pana”, 3 - „Idźcie w pokoju,
Alleluja, alleluja”. Bez zmian pozostaje zakończenie: „Idźcie w Pokoju Chrystusa”.
Papież Benedykt XVI modlił się na grobie Piusa XII w 50. rocznicę jego śmierci.
W mediach znów pojawiły się ataki na tego
Sługę Bożego, oskarżanego za zbyt wielkie
milczenie w czasie drugiej wojny światowej, zwłaszcza w sprawie Żydów. Prawda
jest inna. Historyk izraelski Pinchas Lapidy
powiedział: Dzięki postawie Piusa XII we
Włoszech uratowano co najmniej 700 tys.
Żydów.
40 parafian było w starogardzkim kinie „Sokół” na filmie „Świadectwo”
opowiadającym pięknie i wzruszająco o Janie Pawle II. Film był oparty na książce kardynała Stanisława Dziwisza pod tym samym tytułem.
Ks.Wikaiusz Stefan obchodził 34. urodziny. Ad multos annos !
1 XI bardzo licznie oddaliśmy hołd w modlitwie i pamięci naszym zmarłym na
cmentarzu. Mszę św. celebrował i homilię wygłosił ks.wikariusz dr Stefan Adrich.
Firma pogrzebowa „Starówka” administrująca cmentarzem parafialnym w
Subkowach prosi o uzupełnienie rezerwacji miejsc na cmentarzu. Biuro „Starówki” znajduje się w Tczewie przy ul. 30 Stycznia 9 i jest czynne od poniedziałku
do piątku w godzinach 8 00 - 14 00. W Subkowach biuro firmy jest czynne w każdy
czwartek od 12 00 - 14 00 w salce w podwórzu plebanii.
Od 1 XI cmentarz ma nowy, duży parking, oraz specjalny dojazd do cmentarza wzdłuż boiska sportowego. Trasa jest pięknie oświetlona. Dziękujemy władzom samorządowym.
Państwu Irenie i Klemensowi Olszewskim specjalne błogosławieństwo na jubileusz 50- lecia małżeństwa przesłał Biskup Diecezjalny Ksiądz Profesor Dr Hab. Jan
Bernard Szlaga, a list gratulacyjny i medal prezydent RP Lech Kaczyński.
Witamy w naszej parafii siostrę misjonarkę Martę Litawa, pallotynkę, która pracuje na misjach w Rwandzie. Szczęść Boże. Proszę pamiętać o siostrze w
modlitwach. Dziękujemy siostrze za katechezy misyjne wygłoszone w niedzielę
23 listopada.
W niedzielę 16 XI na wszystkich Mszach św. grały i śpiewały w naszym
kościele siostry Natalia i Dominika Chrześcijańskie, studentki ze Sztumu. A
Mszę św. o 11 30 na zakończenie TKCh celebrował i homilię wygłosił Ks. prałat
dr Antoni Dunajski, proboszcz Parafii Św. Józefa w Tczewie.
W niedzielę 23 XI odbyła się promocja kandydatów na ministrantów.
Zakończyliśmy prace dokumentacyjne dotyczące wielu elementów naszego
zabytkowego kościoła, bez których i teraz i w przyszłości nie można rozpocząć
żadnych remontów i renowacji. Dokumentacja dotyczy m.in. XVIII- wiecznej
ambony, konfesjonałów, organów (prospektu i instrumentu), okien ( są do wymiany ), posadzki w kościele itp. W najbliższym czasie otrzymamy dotację z
Urzędu Marszałkowskiego (jeszcze w listopadzie), będzie to 50 % całości nakładów. Pracami zespołu kieruje i pieczę szczegółową nad wszystkim sprawuje
p. inż. Piotr Baczyński z Tczewa. On też w numerze grudniowym Emaus /nr
101/ opisze szczegóły tych analiz i badań. Ratowanie muru przykościelnego /rok
2006/ i renowacja trzech ołtarzy w naszym kościele / rok 2007/ były również
pod jego nadzorem. Panu inżynierowi w imieniu parafii składam serdeczne podziękowanie. Bóg zapłać.
ADWENT
W niedzielę 30 listopada rozpoczynamy
a d w e n t.
Piękny czas oczekiwania i przygotowania się
na przyjście Jezusa w świętą Noc.
Zapraszamy na
roraty:
dzieci w poniedziałki, środy i piątki zawsze na g. 16OO;
wszystkich we wtorki, czwartki i soboty o g. 63O;
w Brzuścach : we wtorki i piątki o g. 63O
dzieci w środę o g. 16OO
15
Anna Bartoszewska
ANIA RADZI
W
szyscy przerażeni jesteśmy
otaczającą nas przemocą i
agresją, tym, że przestępstwa
dokonywane są coraz częściej przez
dzieci. Dyskutuje się na temat zaostrzenia prawa, sprawności policji, ale zbyt
mało mówi się o źródłach i przyczynach
takiej sytuacji. Z drugiej strony powstaje
wiele organizacji zajmujących się poszerzaniem praw dzieci i młodzieży.
Pokolenie dzisiejszych polskich rodziców, krytykując szkoły, z których
wyszło, ich przeciążone programy, obowiązkowe mundurki, stosunki między
nauczycielami a ich wychowankami,
pragnie uchronić swoje pociechy przed
tymi negatywnymi doświadczeniami.
Chcemy dać swoim dzieciom więcej
niż mieliśmy sami, chcemy się z nimi
przyjaźnić, traktować po partnersku.
Zbyt często jednak „przeginamy”, ponosząc klęski wychowawcze.
Przyczyn istniejącego młodzieżowego marginesu społecznego jest wiele
- dostęp do niestosownych filmów, wydawnictw, używek, narkotyków, upadek
autorytetów, wartości, bieda, ale także
przesadzanie z „dobrocią” i dziecięcą
wolnością. Z praw korzystać mogą ci,
którzy prawa przestrzegają, wykonując
swoje obowiązki. Prawo do nauki, to
nie prawo do utrudniania prowadzenia
lekcji, co uniemożliwia rówieśnikom
korzystania z tego samego prawa. Wolność przekonań to nie sprzeciwianie się
rodzicom, którzy chcą wychowywać
dziecko zgodnie ze swoimi poglądami. To rodzice mają pierwszeństwo w
decydowaniu o tym, co dobre, a co złe
dla jego córki czy syna. Oczywiście dotyczy to przeciętnych rodziców, którzy
sami praw przestrzegają i moralnie się
zachowują.
Ostatnio zapytał mnie uczeń, czy
prawdą jest, że kiedy byłam młoda, to
dzieci ustępowały miejsca starszym w
tramwaju czy autobusie. Skąd biorą się
te pytania ? A stąd, że kupujemy dzieciom droższe buty niż sobie, fundujemy
im ekskluzywne wakacje, kiedy sami
pracujemy, gwarantujemy im tysiące
atrakcji na spędzanie wolnego czasu,
gdy sami zmywamy, pierzemy, odkurzamy. Myślę, że czasami zdrowo jest
powiedzieć sobie nie: „ja nie miałam,
więc tobie dam”, tylko: „ja
mam już mniej czasu, a przed
tobą całe życie”. Należy dzieciom dawać, zachowując zdrowy rozsądek. Najważniejsze
to dawać im miłość, poczucie
bezpieczeństwa i więcej swojego czasu. Moje pokolenie w
wieku, dla którego charakterystyczny jest bunt, poszukiwanie przygód i wrażeń, skupiało
swą uwagę na naruszaniu praw
szkolnych (tarcze na agrafce, unikanie stroju szkolnego,
ucieczka z lekcji). Obecnie młodzież nie ma takich problemów,
nawet wagary rodzice traktują z
przymrużeniem oka, opowiadając
dzieciom przy takich okazjach
swoje podobne przygody. Młodzież szuka granic do przekraczania i to jest zgodne z naturalnym
ich psychologicznym rozwojem.
Im dalej im te granice stawiamy,
tym większe popełniają grzechy i
przestępstwa.
Źle rozumiane miłość, wyrozumiałość, tolerancja prowadzą
do wychowania społeczeństwa
bezprawia. Trzymajmy swe pociechy pod swymi opiekuńczymi
skrzydłami, powoli je otwierając,
zanim zdolne będą decydować o
sobie, zanim zdolne będą do dobrze pojętej wolności.
16
Mariola Goleniowska
XI TYDZIEŃ KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
Po nabożeństwie przy pomniku
W Narodowe Święto Niepod- miejscowa społeczność.
Uroczystości rozpoczęła Msza ku czci pomordowanych wierni
ległości, 11 listopada, zainaugurowany został w naszej parafii XI święta w intencji Ojczyzny w odmówili modlitwę w intencji
wszystkich poległych w obronie
Ojczyzny, a delegacje, na czele z
władzami samorządowymi, złożyły wiązanki kwiatów i zapaliły
znicze. Po przemarszu do Domu
Kultury odbyła się uroczysta akademia.
– Spotykamy się w dniu dzisiejszym, aby uczcić pamięć o naszych przodkach, ale również aby
ją przekazać naszym następcom.
Nasz wielki rodak Jan Paweł II
w czasie jednej z pielgrzymek do
kraju tymi oto słowami zwrócił
się do Ojczyzny: „Ziemio polska,
ziemio trudna, bądź pozdrowioTydzień Kultury Chrześcijańskiej, naszym kościele, koncelebrowa- na.” Ja, nawiązując do jego wypoktóry w tym roku obchodził swój na przez Ks. Proboszcza Feliksa wiedzi, dodam: „My też Cię poskromny jubileusz 10-lecia. Rok Kameckiego i O. Janusza z sank- zdrawiamy i cieszymy się, że Cię
2008 to 90. rocznica odzyskania
przez Polskę niepodległości i 30.
rocznica pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II. Te dwie, ważne
dla nas, Polaków, daty chcieliśmy
w sposób szczególny zaakcentować i im poświęcić poszczególne wieczory. Stąd wystawa
filatelistyczna i plakaty wykonane przez uczniów klas szóstych
Szkoły Podstawowej w Subkowach poświęcone Janowi Pawłowi II. W pokazie filatelistycznym
zaprezentowane zostały plansze
ze znaczkami o Ojcu Świętym.
Dzieło pana Jerzego Białasa, tuarium Św. Wojciecha w Gorzę- mamy!” – tymi słowami powitał
prezesa Pomorskiego Okręgu dzieju. W homilii Ks. Proboszcz zebranych Wójt Gminy Mirosław
Związku Filatelistów w Gdańsku. podkreślił, że kluczowymi słowa- Murzydło. Referat okolicznościoWystawę pomogła zorganizować mi wiążącymi się ze Świętem 11
Izabela Kołodziejska od lat głów- Listopada są Ojczyzna i niepodlena dekoratorka TKCh. Do rocznic głość:
również nawiązywało hasło: „Nie
- Słowo „ojczyzna” wywodzi
sposób zrozumieć historii naszego się od słowa „ojciec”. Ojczyzna
narodu bez Chrystusa” – słowa, zatem to ziemia ojców. To dziedziktóre padły z ust Jana Pawła II w ctwo i skarb… Ojczyzna to przede
Warszawie na Placu Zwycięstwa wszystkim człowiek, rodzina…
2 czerwca 1979 roku, podczas Nie jakaś rodzina, ale rodzina Bopierwszej pielgrzymki.
giem silna, cnotami, modlitwą…
W tegorocznych gminno-pa- - w sposób dobitny zaakcentował,
rafialnych obchodach 90. rocz- a zakończył słowami Kardynała
nicy odzyskania przez Polskę Stefana Wyszyńskiego: „Naród
niepodległości uczestniczyła nie jest na dziś, Naród nie jest na
bardzo licznie zgromadzona jutro. Naród jest, aby był.”
wy wygłosiła pani Julita Chronowska, kończąc go słowami:
„Przypadająca dzisiaj 90. rocznica
odzyskania niepodległości stać się
powinna okazją do refleksji nad
darem wolności. Wolności wymagającej – jak mówił papież Jan Paweł II – nieustannego wysiłku w
jej umacnianiu i odpowiedzialnym
przeżywaniu. Wolność bowiem
jest jak miłość, o którą trzeba
dbać, zabiegać i pielęgnować. W
dalszej części programu nastąpiła
podniosła chwila wręczenia tytułu
„Honorowego Obywatela Gminy
Subkowy” panu Zdzisławowi Makowskiemu w uznaniu trwałych
zasług dla rozwoju gminy i społeczności lokalnej.
Na zakończenie zaproszeni goście i, tak licznie przybyli,
mieszkańcy gminy Subkowy wysłuchali i obejrzeli patriotyczny
program artystyczny „Droga do
wolności”, przygotowany przez
nauczycieli i uczniów miejscowego gimnazjum.
Wieczór 12 listopada zdominowali członkowie zespołu regionalnego „Subkowiaki” oraz
zespół wokalno-instrumentalny
„Reaktywacja”, obydwa działające przy miejscowym Domu Kultury. „Subkowiaki” zaprezentowały piosenki ludowe, biesiadne i
patriotyczne, którymi wyśpiewały
sobie pierwsze miejsce wśród kociewskich grup wokalnych w tym
roku na XV Przeglądzie Kociewskich Zespołów Folklorystycz-
17
nych ku czci Władczyni Kociewia
w Sanktuarium Maryjnym w
Piasecznie, a pani Halina Sielska
świetnym monologiem w gwarze
kociewskiej rozbawiła do łez widownię. Zespół „Reaktywacja” w
skład którego wchodzą: Zdzisław
Świtalla, Piotr Kubacka, Lucjan i
Sebastian Cieplińscy, zagrał i zaśpiewał z wielką ekspresją, ulubione pieśni Jana Pawła II, a także
dwie kompozycje autorstwa pana
Świtalli, napisane w hołdzie Ojcu
Świętemu.
Spotkanie zakończyło się słodką biesiadą, radosną i towarzyską.
„Jan Paweł II – wychowawca
młodych” – pod tym hasłem w
czwartek, 13 listopada, wieczornicę poświęconą 30. rocznicy wyboru Kardynała Karola Wojtyły na
Stolicę Apostolską, zaprezentowali uczniowie Szkoły Podstawowej
w Subkowach. Młodzi aktorzy w
sposób wzruszający wprowadzili widzów w świat wspomnień
o naszym Wielkim Rodaku. W
inscenizacji przedstawili utwory
poetyckie oraz najważniejsze wydarzenia z życia naszego wielkiego Polaka: dzieciństwo i młodość,
początki kapłaństwa, pracę z młodzieżą i czas pontyfikatu, który dla
nas, Polaków, był czasem i nadziei,
i otuchy, i dumy, czasem błogosławionym, niezwykłym.
Publiczności najbardziej zapadły w pamięć fragmenty mówiące o
miłości, ojczyźnie, tęsknocie za
nią, co wspaniale ukazali wykonawcy – Szymon Kubacka i Paweł
Cymanowski.
Natomiast uśmiech na twarzach
widzów wywołał występ maluchów z pierwszej klasy: Magdy,
Karola i Kostka, którzy z wielkim
temperamentem zaśpiewali „Taki
duży, taki mały może świętym
być”.
Pozostałe pieśni, wplatane w
słowa wierszy i narracji, wykonała
nasza schola parafialna, której na
gitarze akompaniował ks. Stefan
Adrich. Całość opracowały panie
Mariola Goleniowska i Izabela
Kołodziejska.
Następnego dnia zebrani w
Domu Kultury w Subkowach
mogli wziąć udział w bardzo
ciekawym spotkaniu z panem
Krzysztofem Szlagowskim, wielkim pasjonatem rekreacji i turystyki, zwłaszcza rowerowej, który
otrzymał Nagrodę Tczewianina
Roku 2004 za promocję miasta
podczas wyprawy rowerowej
Tczew - Beauvais – Tczew. - Czytając książkę Pablo Coelho „Pielgrzym”, wpadłem na pomysł realizacji jednej ze swych wielu pasji.
Postanowiłem, że rowerem dotrę
do wszystkich miast partnerskich
Tczewa. – powiedział na początku
wystąpienia gość piątkowego wieczoru. Krzysztof Szagowski, który
na co dzień jest naczelnikiem Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu
w tczewskim magistracie, w tym
roku zrealizował kolejną wyprawę - do Lev Hasharon w Izraelu.
Wcześniej był w miastach partnerskich grodu Sambora w Niemczech, Francji, Anglii, Rosji oraz
na Litwie i Łotwie. Trzy lata temu
np. dotarł do partnerskiej dla Tczewa dzielnicy Londynu BarkingDagenham na dzień przed pamiętnymi zamachami bombowymi,
które wstrząsnęły wówczas całym
światem. W tym roku, wybierając
się do Izraela, rowerem przekroczył granice na Ukrainie, Rumunii, Bułgarii, Turcji i na Cyprze.
Ostatni etap eskapady, który wiódł
przez niebezpieczne tereny Libanu
i Syrii, tczewianin wolał przebyć
samolotem. Ostatecznie w ciągu
28 dni pokonał rowerem ponad
3300 km (średnio 118 km dziennie). Podczas czterotygodniowej
wyprawy z Tczewa do Lev Hasharon Krzysztof Szlagowski schudł
10 kg, kąpał się w trzech morzach:
Czarnym, Marmara i Śródziemnym, wymienił sześć dętek i jedną
szprychę, a na jednym ze zjazdów
rozwinął prędkość 70,6 km/godz.
Najdłużej, bo 11 dni, zajęło mu
przejechanie przez Turcję.
Krzysztof Szlagowski zaskakiwał już też innymi pomysłami.
Gdy np. podczas poprzednich Dni
Ziemi Tczewskiej grupa nauczycieli i radnych kajakami pokonywała Wisłę z Gniewa do Tczewa,
K. Szlagowski przebył ten dystans
wpław.
Interesujące opowieści o rowerowych wyprawach po świecie
tczewskiego miłośnika „dwóch
kółek „ ilustrowane były atrakcyjną prezentacją multimedialną.
Spotkanie muzycznie uświetnił
dobrze nam wszystkim znany,
duet rodzinny - Kazimierz Gdula i
jego córka Aneta.
W sobotni wieczór gościliśmy
pana Jakuba Gackowskiego, artystę fotografa ze Świekatowa.
Jest on członkiem Związku
Polskich Fotografów Przyrody,
jednym z laureatów konkursu fo-
tograficznego organizowanego w
2007 r. przez Muzeum im. Leona
Wyczółkowskiego w Bydgoszczy,
twórcą kilku wystaw indywidualnych i zbiorowych. Na swym
koncie posiada również liczne
publikacje dotyczące piękna Borów Tucholskich – kalendarzy, folderów promujących gminę Świekatowo, serii okolicznościowych
pocztówek.
Na początku spotkania pan
Gackowski prezentował kapliczki przydrożne i krzyże z parafii
Świekatowo. Dalej była prelekProwadzący wieczór... cja multimedialna z Medjugorie i
Lourdes oraz fotografie ukazujące
piękno Borów Tucholskich. Tego
wieczoru z poezją śpiewaną wystąpiły sióstry Natalia i Dominika
Chrześcijańskie ze Sztumu, które zachwyciły wszystkich swym
pięknym głosem.
Pieśni śpiewane przez siostry
Chrześcijańskie radowały nasze
serca również podczas wszystkich
Mszy Świętych w niedzielę. Uroczystą Mszę Świętą kończącą XI
Tydzień Kultury Chrześcijańskiej
celebrował ks. prałat Antoni Dunajski, proboszcz parafii św. Józefa
w Tczewie, teolog, wybitny znawca twórczości Norwida. W homilii
nawiązał do niedzielnej Ewangelii,
mówiąc, że każdy z nas ma jakieś
ukryte zdolności, które trzeba rozwijać i pomnażać. Świat kultury to
świat wartości.
Człowiek, my wszyscy, powinniśmy orientować się nie na świat
rzeczy, ale właśnie na świat wartości, zwłaszcza wartości chrześcijańskich.
Niezła frekwencja podczas poszczególnych wieczorów wskazała, że wielu z nas
potrzebuje
niecodziennych
przeżyć z ciekawymi ludźmi.
Dla niejednego stałego bywalca te listopadowe wspólne wieczory są odskocznią od
szarych, codziennych spraw.
Dziękuję wszystkim gościom,
uczestnikom,organizatorom i
parafianom, którzy zechcieli
skorzystać z naszego zaproszenia i po raz kolejny uświadomili w nas przekonanie, że mimo
wszystko, warto! Warto ubogacać się duchowo przez dar obec
ności..„Najpiękniejszym darem
miłości jest obecność.” - Ks. Janusz Stanisław Pasierb.
18
ks. Franciszek Kamecki
L O L E K
Wspomnienie w 30. rocznicę wyboru Kardynała Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II, po obejrzeniu filmu “Lolek”, scenariusz i reżyseria Joanna Maro
N
a spotkaniach z rodzicami często przedstawiam wychowanie
jako doprowadzenie swego
dziecka do samodzielności życiowej
(biologicznej, uczuciowej, społecznej,
politycznej, duchowej i religijnej). I w
zbliżaniu dziecka do Jezusa Chrystusa
warto widzieć pewien ideał wychowawczy zapisany w Piśmie św. Trzeba
być pewnym, iż nie ma wyższego ideału, wyższych pragnień i tęsknot poza
Jezusem. Jezus i Jego Ewangelia nie
podlega dyskusji w klasyfikacji wszelkich ideałów i celów.
Film “Lolek” dodany do prenumeraty “Tygodnika Powszechnego” jest
niezwykły, ponieważ pokazuje, jak
rósł Karol Wojtyła, gdy miał 9 lat, po
śmierci matki i 12 lat, po śmierci starszego brata lekarza Edmunda. Został
jedynakiem i półsierotą. Mieszkańcy
Wadowic zapamiętali spacery ojca z
synem - starszego Karola z młodszym
Karolem nazywanym Lolkiem. Starszy Karol, emerytowany wojskowy,
był i ojcem, i zarazem przyjacielem
młodszego Karola. W pokoju Lolek z
ojcem grał szmacianą piłką. Starszy
Karol towarzyszył młodszemu Karolowi prostotą, naturalnością, pracowitością, modlitwą, pogłębiającą się duchowością, wspólnym wędrowaniem
do kościoła. Do I Komunii szedł Lolek
w butach dziewczęcych, skoro nie było
innych. Od ojca uczył się miłości do
gór, nart i wody, zwłaszcza do kajaków
płynących po górskich rzekach.
Wartość filmu polega jeszcze na tym,
że w nim wypowiadają się koledzy Lolka z gimnazjum (ówczesna neoklasyczna średnia szkoła dla chłopców z łaciną
i greką) i z I roku studiów na UJ. To
ostatni żyjący jeszcze świadkowie. Te
sympatyczne wypowiedzi uzupełniają
barwne szczegóły młodości Lolka. Lo-
lek z ojcem chodził do jadłodajni higienicznej na kluski, chleb ze skwarkami, bułki itp. Mieszkał naprzeciwko
kościoła w Wadowicach na piętrze
kamienicy czynszowej, skąd nieraz z
okna spuszczał na sznurku na dół bańkę, do której wlewano mleko dla nich
obojga. W tej kamienicy był jeszcze
sklepik jakby społeczny, którego pieniądze trzymał Lolek.
- Dlaczego tylko on? - pytali zazdrośnie koledzy. - Bo on jest najporządniejszy - odpowiadała pani ze
sklepu. - Gromadziliśmy oszczędności
w kasie szkolnej, w końcu okazało się
po maturze, że Lolek uzbierał najwięcej, bo aż 300 zł przedwojennych, za
tyle można było kupić 3 najlepszej
marki rowery.
Lolek z innymi chłopcami grał w
piłkę na ulicy lub na jakimś placu w
Wadowicach. Dobrze recytował i stawał się świetnym aktorem. Gdy kiedyś
miał grać dwie role w szkole, bo kolega zachorował, natychmiast szybko
nauczył się drugiej roli, miał bardzo
dobrą pamięć, całość wyszła dobrze.
W jednej pięcie miał dużą dziurę, wyglądało fatalnie, a potem już jej nie
miał. Jak to? - pytam - jak zniknęła
dziura w pięcie? - Ano - odpowiedział
Lolek - zamalowałem atramentem.
Był najzdolniejszy, ale nie wyrywał
się do odpowiedzi. Nie zgłaszał się
sam. Nie chciał pokazywać swej przewagi intelektualnej nad kolegami. Gdy
profesor zapytał go, zawsze odpowiadał prawidłowo. Po maturze na mały
skromny bal zaproszono także Wojtyłę. W filmie jedna z koleżanek zwierza
się, iż wtedy tańczyła z nim.
W r. 1938 starszy Karol, ojciec,
przeprowadził się z synem do Krakowa, gdzie od jesieni Lolek rozpoczął
studia na polonistyce Uniwersytetu
Jagiellońskiego. Spokojny, pracowity,
uzdolniony student. Tak go zapamiętali koledzy, którzy nie przypuszczali,
iż kiedyś będą rozmawiać na “ty” z
papieżem. Lolek-Karol rozwija swoje zainteresowania aktorskie i literackie. Zapisuje się do studenckiej grupy teatralnej. - Wspaniale recytował
staropolskie teksty - zwierza się jego
koleżanka ze studiów. - Od razu nie
wyróżniał się, ponieważ inni byli lepiej ubrani, głośniejsi, pewni siebie, a
on był spokojny, intelektualnie bardzo
sprawny, ale wypowiedzi ostrożne i
zrównoważone. Prostota i bujna czupryna dodawały mu uroku. Pisał wiersze, które nie cieszyły się aplauzem
koleżanek i kolegów. Mówiono: są
za staroświeckie. Ukrywał się wśród
pisarzy, bo publikował pod pseudonimami. Dopiero, gdy został papieżem,
zdekonspirowano go i ujawniła się
jego twórczość literacka. Jako papież
by krytyczny i mówił, że jego pisanie
uznano dopiero, gdy został papieżem.
Podczas studiów ktoś napisał mu na
drzwiach: Karol Wojtyła początkujący święty. Na koniec I roku na tablicy
podano szczegóły programu II roku.
- Wojtyła podszedł do tablicy i długo
czytał - wspomina jego koleżanka Halina Kwiatkowska. - Podniósł potem
rękę i kciuk do góry, wypowiadając
słowa w głębokim zamyśleniu: - “Nie,
to nie jest to”. Z pewnością dalej nie te
studia. Szukać trzeba czegoś innego.
Przed kolejnym rokiem akademickim w r. 1939 wybuchła II wojna
światowa. Lolek wybrał seminarium
duchowne. Pragnie zostać kapłanem.
Takie było pierwotne marzenie matki:
jeden syn lekarzem, drugi księdzem.
Chociaż Lolek marzył, aby zostać
lotnikiem, bo przecież papieżem nie
może być Polak.
19
ks. Stanisław Olszewski
Medytacje współczesnego człowieka…
N
areszcie!!! W końcu świat
staje się coraz bardziej postępowy... Tylko jakoś ten
Kościół nie potrafi iść z duchem
czasu, tak jakby zatrzymał się w
wielu swoich poglądach, szczególnie moralnych, na średniowieczu.
Ale ostatecznie, co ja tam będę
słuchał księży, to jest przecież
moje życie, a nie ich… Mam już
swój plan na życie z dziewczyną,
którą niedawno poznałem i jestem
z niego dumny – ja, nowoczesny
Europejczyk…
Jak tylko nadarzy się okazja,
to będziemy się „kochać”, tak jak
to robią wszyscy (ciekawe, który
„mądry filozof” „kochaniem się”
nazwał jakikolwiek akt seksualny?). Bo kto w tych czasach żyje
w czystości przedmałżeńskiej?
Przecież trzeba się sprawdzić,
wypróbować, zobaczyć, czy ona
naprawdę mnie kocha, czy jest w
stanie mi to udowodnić przez intymne chwile. Dla mnie przecież
liczy się seks, a nie przyjaźń między kochającymi się osobami. Nie
wiem, jakie lubi książki, jakie ma
marzenia i plany na przyszłość;
nie wiem, co tak naprawdę czuje,
ale chcę znać za to każdy fragment
jej pięknego ciała. Przecież się kochamy, więc nic złego w tym nie
ma, a poza tym wszyscy tak robią.
Nie ma chyba nikogo, kto idzie do
ślubu, a nie miałby za sobą „tego
pierwszego razu”. Hmm, a jeśli się
rozstaniemy?? To pozostaną tylko
złe wspomnienia i może żal tego,
co zrobiłem. Ale pewnie uda się
to zagłuszyć przez „zaliczenie”
kolejnej dziewczyny i kolejnej…
Przynajmniej będę miał się czym
pochwalić przed kolegami…
Co dalej? Może tzw. „wolny
związek”? To nieistotne, że nazwa
jest sprzeczna sama w sobie, jak
np. kwadratowe koło. Żadnych zobowiązań – to najważniejsze! Bo
przecież kto w tych czasach wytrzyma z tą samą osobą do końca
życia? Kiedy będę chciał, lub kiedy dziewczyna zacznie mi grać na
nerwach, albo jak spotkam młodszą i piękniejszą, to będę mógł
odejść. Ale póki co, to kocham tę
jedną jedyną najbardziej na świecie. Przynajmniej tak jej mówię.
A ślub? Po co mi tam jakiś papierek, do szczęścia to niepotrzebne.
Tylko życie komplikuje, do tego
jeszcze wydatki na wesele, a potem
ewentualny rozwód… A rodzice na
szczęście są nowocześni i nie zwrócą mi uwagi, że będziemy mieszkać
z dziewczyną pod jednym dachem.
A to, że nie będę mógł korzystać z
sakramentów świętych, jest mniej
ważne. Najważniejsze jest to, żebym miał pogrzeb katolicki – bo co
ludzie powiedzą…
A jeśli już nawet zdecyduję się
ostatecznie na ślub ze względu na
udogodnienia podatkowe dla małżonków, czy na prawo spadkowe,
lub ewentualne naciski rodziny
ukochanej dziewczyny, to zawsze
można wziąć rozwód. Tyle par
przecież z przymrużeniem oka
wypowiada przed ołtarzem słowa „oraz że Cię nie opuszczę aż
do śmierci”. Jeśli się nie powiedzie, jeśli coś się nie ułoży, jeśli
żona zacznie mnie denerwować
(bo przecież nie ja ją!), to znajdę
sobie kochankę i zacznę romans
albo złożę wniosek rozwodowy
do sądu. Tylko podobno dzieci na
tym ucierpią, tak mawiają psychologowie… Jakoś nie bardzo mnie
to interesuje. Raz na jakiś czas się
z nimi zobaczę i obowiązek ojcowski będzie zaliczony. A była żona
niech je wychowuje, przecież będę
płacił jej alimenty, więc sumienie
czyste… Ale tak naprawdę to po
co w ogóle mieć dzieci? To tylko
dodatkowe wydatki na pieluchy,
szkoły tańca, kursy językowe, basen, korepetycje… Antykoncepcja
to wspaniały pomysł. A zamiast
dzieci, lepiej kupić sobie pieska i
z nim wychodzić na spacer. No ale
jeśli dziecko się przytrafi – mówi
się trudno i żyje się dalej…
A jeśli jakieś z moich dzieci pod wpływem coraz większej
propagandy
homoseksualizmu
na Zachodzie, ale i nie tylko (bo
na szczęście Polska w końcu staje się coraz bardziej liberalna w
kwestiach moralnych), oświadczy
pewnego dnia, że ma partnera tej
samej płci co ono, to sprzeciwiać
się nie będę. Każdy jest przecież
wolnym człowiekiem i rację ma
Jurek Owsiak powtarzając: „Róbta, co chceta”. Ślubu w Polsce co
prawda nie dostanie, ale przecież
przy otwartych granicach, wyjechać do innego państwa to nie
problem. Niestety, nie doczekam
się w takim przypadku własnych
wnuków. Ale na szczęście środowiska homoseksualne walczą o
prawo do adopcji, więc do tego
czasu pewnie przepisy regulujące
tę kwestię się zmienią. Prawdę
mówiąc, jak będzie na świecie coraz więcej par homoseksualnych
pragnących adoptować dzieci, to
zacznie brakować kobiet, które
mogłyby je urodzić. No bo przecież normalne małżeństwa staną się rzadkością. A przy coraz
większej ilości par homoseksualnych, dzieci będzie coraz mniej i
mniej… I może ludzkość współczesnej Europy wyginie, jak to
miało miejsce w kulturach starożytnych. Ale co to mnie interesuje,
wtedy już dawno nie będzie mnie
na tym świecie...
PS. Nie ma to jak pod przykrywką pięknych haseł – miłości,
wolności i tolerancji propagować
idee, które prowadzą do tragedii
młodych ludzi, tragedii rodzinnych, nieszczęść dzieci… Ale kogo
to interesuje? Przecież „niech żyje
wolość i swoboda”. A odpowiedzialność za swoje czyny niech
pojedzie na wakacje…
Radosne spotkanie
Dnia 15 listopada br. na sali gimnastycznej Zespołu Szkół w Subkowach spotkały się zespoły siatkarskie reprezentujące Rodziny Kolpinga
z Gdańska Św. Wojciecha, Jodłowna, Niewieścina i Subków. Był to
drugi turniej siatkarski w Subkowach, przy czym drużyna z Niewieścina była debiutantem corocznej imprezy.
Sędziował pan Jacek Lisewski – nauczyciel miejscowej szkoły.
Dziękujemy! Mecze były wyrównane i pełne emocji.
Prezesi: Ks. kan. Krzysztof Ziobro i ks. proboszcz Andrzej Danielski
wraz z osobami kibicującymi raźno reagowali na grę swoich reprezentantów.
Pierwsze miejsce zajęła drużyna RK z Św. Wojciecha, drugie gospodarze, trzecie RK z Jodłowna, a czwarte RK z Niewieścina.
Puchar ufundował i wręczył zwycięzcom ks. kan. Janusz Rekowski
– Honorowy Prezes Zarządu Centralnego Rodzin Kolpinga w Krakowie. Nagrody rzeczowe, ku uciesze zawodników, ufundował i wręczył
ks. kan Feliks Kamecki.
Spotkanie zakończono wspólnym posiłkiem, przygotowanym przez
członków Rodziny Kolpinga z Subków. Była też wymiana doświadczeń odnośnie działania Rodzin i planów na przyszłość.
Dziękujemy wszystkim za pomoc w organizacji imprezy, która przyczyniła się do nawiązania bliższych kontaktów z innymi Rodzinami.
Przewodniczący RK w Subkowach Zdzisław Makowski
20
Anna Falgowska
OBCY JĘZYK POLSKI
[Ciesze sie, że cie widze], czyli rzecz o „ą” i „ę”
Często zdarza się, że użytkownik polszczyzny popada w hiperpoprawność zapominając przy tym o zasadach fonetyki
polskiej. Wtedy właśnie da się słyszeć bardzo wyraźnie głoski ą i ę wymawiane we
wszystkich wyrazach. Choć taka wymowa
jest dosyć rażąca, wielu uważa ją za poprawną i staranną. Często takie wymawianie wspomnianych głosek ma podnieść
prestiż wypowiedzi i podkreślić znakomite
wykształcenie – nic bardziej mylnego.
Zgodnie z zasadami fonetyki, przed
spółgłoskami zwartymi (p, b, t, d, k, g) oraz
zwarto-szczelinowymi (c, dz, cz, dż, c, dź)
samogłoska nosowa ę przechodzi w en
albo w em, a samogłoska ą – w on lub om,
a więc że choć piszemy tępy, zęby, sędzia,
kąpać, błądzić, sęk, tęga, okrągły, pączek,
więc, jędza, wymawiać musimy [tempy],
[zemby], [sendzia], [kompać], [błondzić],
[senk], [tenga], [okrongły], [ponczek],
[wienc], [jendza]. Zachowywanie w tym
wypadku pełnej nosowości, a więc mó-
Poczucie
humoru u dzieci
K
ażde dziecko jest inne – jedno to śmieszek od urodzenia,
drugie z natury poważne. Jednak
u wszystkich można i powinno się
rozwijać oraz pielęgnować zmysł
humoru. O ileż łatwiej i lżej żyć ludziom posiadającym tę cechę.
Umiejętność spojrzenia na pewne sprawy i zagadnienia z humorem, dostrzeganie w jakiejś, nawet poważnej sytuacji, zabawnych
stron – niesłychanie ułatwia nam
ich przeżycie, przynosi odprężenie, stwarza pewien dystans do
nich. Dzięki temu możemy spokoj-
wienie [tępy], [zęby] itd. z wyraźnym „ę”
uważa się za uchybienie językowe, czego
nie uświadamia sobie wielu wytrawnych
mówców.
Koniecznie jednak trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że są wypadki, kiedy samogłoska ę, a także ą występujące w środku
wyrazu utrzymują swój nosowy charakter.
Dzieje się tak w sytuacji, gdy poprzedzają
one spółgłoski szczelinowe s, z, sz, ż, ś, f,
w, ch. Mówi się zatem przykładowo [kęs],
[węch], [męski], [węzeł], a także [wąski],
[wiązać], [wąż], a nie: [kens], [wench],
[menski], [wenzeł], [wonski], [wionzać],
[wonż], tzn. z rezonansem nosowym ę i ą.
Żeby nie być na bakier z polszczyzną,
należy więc owo rozróżnienie po prostu
zapamiętać. Najlepiej wbić sobie do głowy,
że jeśli samogłoski nosowe ę i ą pojawiają
się w środku wyrazu przed spółgłoskami
zwartymi i zwarto-szczelinowymi, wówczas albo cały dźwięk przechodzi w en, em
lub on, om, albo w ogóle ginie nosowość
ę, ą. Jeżeli zaś samogłoski ę i ą występują
przed spółgłoskami szczelinowymi, rezonans zostaje jednak utrzymany.
Przyjrzyjmy się z kolei sytuacji, kiedy
samogłoska -ę wchodzi do wygłosu jakiegoś wyrazu, np. robi-ę, pisz-ę, siedz-ę, gazet-ę, Polsk-ę. Czy traci wtedy nosowość,
czy nie? Otóż traci! Zatem należy mówić
[lubie cie], [ciesze sie, że cie widze], [prosze cie] itp. Jedynie w starannej wymowie
możliwe jest utrzymanie lekkiej nosowości w pierwszym wyrazie z wygłosowym
-ę, jeśli obok występuje inny, np. [proszę
wrzucić monete].
Warto sobie jednak uzmysłowić, że o ile
samogłoska ę na końcu wyrazu traci nosowość, o tyle samogłoska ą ją zachowuje.
Trzeba wyraźnie wymawiać [idą drogą], [z
tą ładną dziewczyną], [z moją matką]. Za
dopuszczalną uważa się artykulację [idou
drogou], [z tou ładnou dziewczynou], [z
mojou matkou], a więc z ą jako dźwiękiem ou, naganne jest natomiast mówienie
[idom drogom], [z tom ładnom dziewczynom], [z mojom matkom], czyli z -om na
końcu, albo [ido drogo], [z to ładno dziewczyno], [z mojo matko], tzn. bez nosowości, z czystą ustną samogłoską o.
Dodam na koniec, że zgodnie z dzisiejszą normą fonetyczną zarówno samogłoska nosowa ę, jak i ą tracą rezonans przed
spółgłoskami l i ł. Z tego powodu jedyne do
zaakceptowania są formy [wzioł], [zaczoł],
[wzieli], [zasneli], [drgneły], a nie: [wziął],
[zaczął], [wzięli], [zasnęli], [drgnęły].
Sylwia Cichocka
nie, a zatem i bardziej obiektywnie
spojrzeć na ów problem.
Małe dziecko ma na ogół w sobie
dużo radości życia. Smutek powinien
nas niepokoić. Ale jakże często się
zdarza, że dorośli gaszą tę dziecięcą
radość życia śmiertelną powagą, nie
podtrzymując jego prowokacji do
żartów i przekomarzań, jego chęci do
dowcipów i figlów. A tymczasem powinniśmy korzystać z owych zaczepek
dziecięcych i, zapominając na chwilę
o tym, że jesteśmy dorośli, zaśmiewać
się razem z nim z jego dowcipnych
pomysłów, choćby nas one specjal-
nie nie śmieszyły jako bardzo naiwne. Takim postępowaniem pobudzamy dziecko do dalszych zabawnych
pomysłów i stwarzamy odpowiedni
klimat do rozwoju jego dowcipu, jak
i humoru. Jest to szczególnie cenne
dla niego w dalszym życiu, w momentach przeciwności i trudów. Poczucie
humoru bowiem daje odporność psychiczną na różne napotykane niepowodzenia, których, jak wiadomo, w
życiu każdego człowieka jest wiele.
Poczucie humoru pozwala na znoszenie ich z większą pogodą, a nawet
– niektórych z nich – z uśmiechem.
21
Krzysztof Leszczyński
Choroba wrzodowa
S
pożywanie posiłków, zwłaszcza na
spotkaniach, przyjęciach czy „Balu
Prezydenckim” to niewątpliwie
przyjemność. Ale trudno nazwać przyjemnością występowanie bólu brzucha
po posiłku lub uczucia pełności, gniecenie czy pieczenie w żołądku. Przyczyną
tych dolegliwości mogą być wrzody żołądka. Jak dochodzi do ich powstania?
Aby lepiej to zrozumieć należy wiedzieć,
że żołądek, jelita i gruczoły trawienne
produkują kwas solny i różne enzymy
(np. pepsynę), których zadaniem jest trawienie pokarmu - w tym przyswajanego
przez nas białka.
Białko jest jednocześnie jednym z
podstawowych materiałów budulcowych żołądka – jego ściany
od zawartości musi oddzielać
bariera ochronna. Bariera ta
nazywana jest błoną śluzową.
Gdyby jej nie było, żołądek
zostałby zaatakowany i strawiony przez własne kwasy.
Zdarza się jednak, że mechanizm ochronny ścian żołądka zostaje zburzony, co może
prowadzić do ubytków w
błonie. Ubytki te zwane
są popularnie wrzodami.
Ich średnica może przekraczać 3-5 mm, a dno
sięgać warstwy mięśniowej
żołądka. Na jakie objawy trzeba zwrócić
uwagę przy chorobie wrzodowej? Jednym
z najczęstszych objawów jest ból w nadbrzuszu, który pojawia się 2-3 godziny po
posiłku. Jeżeli nie przyjmujemy żadnych
pokarmów, może się zwiększać. Czasem
ból jest tak silny, że budzimy się w nocy.
Inne objawy to nudności i wymioty, nawet z krwią, chudnięcie, niestrawność,
zmęczenie, uczucie pełności w nadbrzuszu. Należy także nadmienić, że w niektórych przypadkach choroby wrzodowej mogą nie występować żadne z wyżej
wymienionych objawów. Jeszcze nie tak
dawno powszechne było twierdzenie, że
do powstania wrzodów żołądka przyczyniają się głównie stres oraz używki: kawa,
alkohol i papierosy. Tymczasem w 1983
roku dwaj badacze australijscy odkryli, iż
na błonie śluzowej żołądka i dwunastnicy
żyją bakterie, które nazwano Helicobacter pylori, które wywołują owrzodzenia.
Okazało się, że bakterie te są sprawcami 90 % przypadków wrzodów żołądka
i dwunastnicy. Wytwarzane przez nią
substancje wywołują zapalenie i uszkodzenia błony śluzowej. Zakażenie bakterią Helicobacter pylori następuje przez
bezpośredni kontakt na ogół we wczesnym dzieciństwie. I choć niewiele jeszcze
wiadomo o sposobach jej przenoszenia,
na pewno warto z ostrożnością podchodzić do wszystkich kwestii związanych z
jedzeniem i przygotowywaniem
pok a r m ó w.
Przed
posiłkiem
n a l e ży pamiętać o
dokładnym umyciu rąk,
spożywać pokarmy wiadomego
pochodzenia i pić wodę ze znanych źródeł. Leczenie choroby wrzodowej to
stosowanie antybiotyków, które niszczą
bakterie Helicobacter pylori oraz leki
przeciwwrzodowe, które neutralizują
kwas solny żołądkowy. Środki te podaje
się zazwyczaj w różnych kombinacjach.
Nieleczona choroba wrzodowa może być
przyczyną poważnych, często zagrażających życiu powikłań. Może np. uszkodzić
naczynia krwionośne żołądka i przegryzając ich ścianki wywołać krwotok wewnętrzny. Potocznie mówimy o pęknięciu
wrzodu. Jak rozpoznać ten ostry stan.
Przede wszystkim występuje ostry i nagły
ból brzucha, osłabienie, skóra jest zimna
i spocona, może wystąpić podwyższenie
temperatury, wymioty krwią lub jej skrzepami przypominającymi fusy od kawy
albo stolce ciemne (smoliste). Gdy występują takie objawy, nie należy zwlekać
z wezwaniem pogotowia ratunkowego,
zazwyczaj potrzebna jest interwencja chirurga. Badaniem które potwierdza chorobę wrzodową jest gastroskopia. Jest to badanie polegające na oglądaniu śluzówki i
żołądka, i dwunastnicy. Podczas tego badania można zamknąć pęknięte naczynia
za pomocą specjalnego narzędzia wprowadzonego przez gastroskop. Podczas
badania pobrane są niewielkie skrawki
tkanki, które zostają użyte do testów
laboratoryjnych na obecność bakterii
Helicobacter pylori. Jak zachować
się w przypadku stwierdzenia choroby wrzodowej? W przeszłości dużą
wagę przywiązywano do diety. Dzisiaj wiadomo, że chorujący na wrzody nie muszą przewracać do góry
nogami całego swego menu. Powinni
jednak dla własnego dobra wyeliminować te składniki
pokarmowe, które mogą
wywołać
przykre
dolegliwości
np. czarny
pieprz, ostrą paprykę, ocet,
chili, kawę, kakao, czekoladę, napoje typu
cola, soki, owoce cytrusowe, przetwory
pomidorowe, miętę. W kuracji przeciwwrzodowej istotniejszy od diety jest sposób spożywania posiłków. Należy nauczyć
się jeść niewielkie porcje, ale kilka razy
dziennie, ostatni nie później niż 2 godziny przed snem, w spokojnej atmosferze,
dokładnie przeżuwać każdy kęs. Zalecane
jest także zrezygnowanie z wszelkich używek - kawy, papierosów, alkoholu, a nawet
dużej ilości herbaty. Należy także pamiętać, że większość leków przeciwzapalnych, przeciwbólowych, zwłaszcza niesterydowe leki przeciwzapalne, to czynniki,
które zwiększają podatność na powstawanie wrzodów. Kończąc, życzę wszystkim
smacznego i mam nadzieję, że dolegliwości związane z chorobą wrzodową nie będą
dokuczały czytelnikom „Emaus”.
22
Anna
Piechowska
Kwestia wyboru
ybór- zastanawiałam się jak definiować to słowo w dzisiejszych czasach. Przerzuciłam kilka popularnych słowników, Wikipedię, Internet i o dziwo nie znalazłam żadnego sensownego wyjaśnienia znaczenia tego słowa.
Przy wpisaniu hasła „wybór” uzyskałam ponad 24 miliony haseł,
jednak każde z nich łączyło się albo z jakąś teorią ekonomiczną, o
której nie mam zielonego pojęcia lub z wyborami - do Parlamentu,
na Prezydenta. No i czymże jest ten krótki wyraz składający się z
zaledwie pięciu liter. Od dzieciństwa wielu z nas słyszało przecież
„masz wybór” albo „wybierz dobrze” czy też „dokonaj mądrego
wyboru”, ale tak naprawdę, czym kierują się ludzie zwracający się
w ten sposób. Chciałabym spróbować zdefiniować słowo „wybór”,
ale z góry ostrzegam, że będzie to ujęcie subiektywne, niepełne,
może błędne. Nie posiadam wiedzy ani doświadczenia, by zrobić
to dobrze. Wybór - decyzja o tym, która z kilku dostępnych nam
możliwości jest najlepsza. Wychodzi takie trochę masło maślane,
bo czym jest decyzja, ale powiedzmy, że z grubsza jest. A może wy,
drodzy czytelnicy macie jakiś lepszy pomysł?
Idąc ścieżką mojego rozumowania chciałabym się zastanowić
nad tym, czy w ogóle mamy jakikolwiek wybór czy też nie? Pesymiści z pewnością założą, że nie posiadamy, że nasze życie jest
z góry ustawione i poruszamy się jak marionetki w teatrzyku. Nie
zgodzę się z nimi, ponieważ sądzę, że Bóg tak bardzo nas kocha,
że pozwala nam wybrać to, co uważamy za stosowne. Oczywiście
zachodzą czasami sytuacje wyjątkowe jak to, że nasi rodzice zostawiają nas zbyt szybko i musimy zająć się młodszym rodzeństwem,
czy też to, że musimy zająć się chorymi krewnymi. To tylko przykłady, ale przy powzięciu takiej decyzji także mamy wybór. Możemy przecież oddać rodzeństwo do sierocińca, a krewnych do szpitala, ale wyborem miłości lub przyzwoitości opiekujemy się wyżej
wymienionymi osobami..
Tak samo, to my decydujemy o tym, co będziemy studiować. To,
czy wybieramy dany kierunek dla pieniędzy, czy też z powodu zainteresowania daną dziedziną, jest naszą prywatną sprawą. Ważne
jest to, że my dokonaliśmy wyboru, a implikacje, jakie powstają po
podjęciu danej decyzji, nie wchodzą już w zakres moich rozważań.
Czasami owszem, pojawiają się trudności, np. gdy brakuje pieniędzy lub w takich patologicznych sytuacjach, jak próba zmuszenia
nas do danych studiów. Istnieją jednak wyjścia z każdej sytuacji.
Można przecież pracować lub sprzeciwić się tym, co próbują wywrzeć na nas wpływ.
Uważam, że tak samo będzie jeśli chodzi o wybór partnera życiowego (czyt. męża lub żony)! W momencie składania przysięgi małżeńskiej podejmujemy decyzję o jej złożeniu lub nie na podstawie
całej wiedzy jaką zgromadziliśmy przez czas, gdy spotykaliśmy się
z daną osobą. Nikt przecież nie zmusi nas w dzisiejszych czasach do
poślubienia kogoś, kogo nie chcemy.
Nieco trudniej będzie, jeśli chodzi o pracę. Jest to z kolei wybór
naszego pracodawcy, czy da nam pracę, czy też wybierze na stanowisko kogo innego. Jednak naszym wyborem jest to, czy ubiegamy
się o dany etat, czy też nie.
Wydaje mi się więc, że życie jest kwestią wyboru. My podejmujemy decyzje, osobiście je realizujemy. Jednak, czy aby na pewno
tak jest? Na to pytanie każdy musi sam udzielić sobie odpowiedzi.
W
Rozważania
księdza M. Malińskiego
Gdyby można było powtórzyć życie. Gdyby można było
powtórzyć choć rok, choć miesiąc, choć dzień, choć godzinę.
Gdyby można było cofnąć słowo, odwołać czyn.
Mimo to nie staraj się żyć zbyt ostrożnie. Nie zajmuj się
zbytnio wyplenieniem swych wad. Zrób coś w życiu. Tylko z
rozmachu, tylko w takim rozpędzie wygubisz to, co się grzechem, wadą, złem nazywa. Nie będzie na to czasu. A zresztą
wkalkuluj to ryzyko: że ci nie wyjdzie tu i tam, że nawet
kogoś potrącisz, zahaczysz. Bo to będzie niewspółmierne do
dobra, które realizujesz: wynagrodzisz nim wszystkie tamte
niedociągnięcia.
Nie ma sytuacji, która byłaby końcową. Nie istnieje punkt
dojścia, po którym miałaby nastąpić stabilizacja. Nie ma stanu doskonałego. Nie ma formy ostatecznej. Nie ma kształtu
idealnego. Wszystko jest etapem, po którym trzeba iść natychmiast dalej, bo inaczej już jesteśmy nieaktualni: znajdujemy się w śmiesznej sytuacji zadowolonego z siebie faryzeusza.
I to w każdej dziedzinie: tak postępu naukowego i technicznego, polityki, kultury, jak rozwoju osobowego. I dlatego, gdy będziesz umierał, nie powinieneś żałować, że nie
załatwiłeś wielu spraw ani nie doczekałeś pełni swych czasów, że nie przeżyłeś lat spokoju i stabilizacji. Takich tutaj
nie ma
Spotkasz je po tamtej stronie.
Nie usprawiedliwiaj się postępowaniem innych ludzi. Nie
zasłaniaj się ich czynami. Usuń motywację swoich czynów
typu: „Jak on się nie przejmuje, to co ja się mam przejmować?” „Jeżeli im wolno, to dlaczego mnie nie?” Będziemy
sądzeni indywidualnie, bo otrzymujemy indywidualnie. Jeżeli dostrzegłeś, to jesteś tym, który więcej dostał.
Nigdy nie porównuj się z innymi ludźmi. Nie wiesz, ile
otrzymali. wiesz tylko. ile ty sam otrzymałeś. I za to jesteś
odpowiedzialny.
Gdzież jest świat pełen słońca, śmiechu, przyjaźni, beztroski, zdrowia? W Londynie mówią, że to w Nowym Jorku; w
Nowym Jorku mówią, że to w Kalifornii; w Kalifornii mówią,
że to w Paryżu i w Rzymie; w Rzymie i w Paryżu mówią, że
w Londynie. Ale gdzieś jest świat pełen szczęścia.
Nie wpatruj się w siebie: ani w swoją przeszłość, ani w
swoją przyszłość, ani w swoje powodzenia, ani klęski, ani
swoją młodość, ani starość, bo ogarnie cię obłędny strach,
rozpacz. Trzeba przekroczyć krąg własnego „ja” przez zaangażowanie, poświęcenie, miłość, ufność, wiarę.
To jest droga prawdziwych artystów, prawdziwych rodziców, prawdziwych działaczy, prawdziwych twórców, prawdziwych chrześcijan – prawdziwych ludzi.
23
Ciotka Matylda
S
Z LINII FRONTU
pełniły się marzenia
Ikara. Współczesny
człowiek dzięki rewolucji w nauce w kilka godzin
dociera do odległych kontynentów czy lata w kosmos.
Zastanawiamy się niekiedy,
czy ludzkość w swoim dążeniu do panowania nad światem pokona kolejne bariery.
Póki co nie możemy podróżować w czasie, ani uciec od
efektów jego przemijania.
Godzimy się z tymi faktami.
Nie rozdzieramy szat z bezsilności, a nawet paradoksalnie cieszymy się, że czas
tak wartko płynie, stwarzając nam okazję do hucznego
obchodzenia najprzeróżniejszych jubileuszy. Tak więc
ma swój jubileusz nasz parafialny „Emaus” ukazując się
po raz setny, obchodził go
niedawno nasz były prezydent Lech Wałęsa, świętując
z przyjaciółmi swoje 65. urodziny, a pod koniec września
niemal cała Polska radowała się wspominając, jak to
przed 25 laty, jej obywatel
Lech Wałęsa uhonorowany
został Pokojową Nagrodą
Nobla. Używając w poprzednim zdaniu słowa niemal,
trochę przesadziłam, mogło
tak być, jednak nie było, a to
za sprawą Telewizji Polskiej.
TVP, zwana przez niektórych
telewizją publiczną, przez
innych, tubą propagandową
Prawa i Sprawiedliwości,
zbojkotowała jubileusz i odmówiła
przeprowadzenia
bezpośredniej transmisji z
okazałej uroczystości, przygotowanej przez sympatyków
i przyjaciół najsłynniejszego
z żyjących Polaków. Na uro-
czystości zabrakło obecnego
Prezydenta
Rzeczypospolitej Lecha Kaczyńskiego,
co smuci i jednocześnie pokazuje, że Lech Kaczyński
prezydentem
wszystkich
Polaków na pewno nie jest.
Nagonka na Lecha Wałęsę, której jesteśmy ostatnio
świadkami, ma niestety swoje źródło w pałacu prezydenckim, co jest policzkiem
dla każdego nie wyzutego z
honoru Polaka, dla którego
patriotyzm to nie tylko puste
słowo. Podejrzenia, czy nawet dowody, „historyków”
z IPN o współpracę Lecha
Wałęsy z SB, podzieliły Polaków. Strony konfliktu nie
szczędzą sobie obelg ni złośliwości. Sytuacja taka, tych
bardziej wrażliwych z nas,
zmusza do zadumy i głębszej
refleksji. Dostrzegamy, że
pomimo skłócenia, antagonistów jednak coś łączy i to
niesłychanie ważnego, wręcz
pryncypialnego dla każdego
człowieka. Wszyscy mianowicie dociekają prawdy. W
tym miejscu musimy odpowiedzieć sobie na pytanie,
co to jest prawda? Słownik
języka polskiego wyjaśnia,
że jest nią ”zgodna z rzeczywistością treść słów”. Czy
nasze subiektywne postrzeganie rzeczywistości można
nazwać prawdą? Jeżeli tak,
to rzeczywistość dla każdej
ze stron może być inna. Tezę
ową potwierdzają naukowcy
udowadniając, że osoby obserwujące to same zjawisko
czy wydarzenie, inaczej je
opisują. Dostrzegają niekiedy wręcz zupełnie co innego.
Zatem prawd może być do-
wolnie wiele. Mój przyjaciel
ową kwestię nieco trywializuje mówiąc, że „prawda
jest jak d...a, każdy ma swoją”. Wydaje się, że szukając
prawdy, skazani jesteśmy na
niepowodzenie, ona w czystej postaci jest dla człowieka nieuchwytna. Prawda do
której, tak nieporadnie dążymy pozostaje poza naszą
percepcją. Jesteśmy istotami
grzesznymi, które nie zawsze radzą sobie z pokusami i wstydzimy się swoich
niektórych uczynków. Naszą
prawdę powierzamy tylko
Bogu. Tylko On ją zna i tylko On nas rozliczy. Kościół
chroni nas przed wyjawieniem prawdy osobom trzecim, tajemnicą spowiedzi.
Nie wyobrażamy sobie sytuacji w której spowiednik w
imię prawdy, odkrywa przed
dziećmi ciemne strony rodziców, czy wstydliwe uczynki dzieci przed rodzicami.
Ujawnienie prawdy zabiłoby
w nich miłość, zniszczyło
proces wychowania, zburzyło wzajemną międzypokoleniową relację. W obchodzeniu się z prawdą przejawia
się wielka mądrość Kościoła, co wcale nie oznacza, że
mamy żyć w zakłamaniu. Z
takimi wartościami jak prawda, miłość czy wolność trzeba umieć się obchodzić, co
nie jest łatwe, jak pokazuje
nam życie. Powoływanie się
przeciwników Lecha Wałęsy na mądrości zawarte w
Biblii mówiące, że „prawda
was wyzwoli” to czyste faryzejstwo, które niszczy nasze autorytety. Życie nie zna
próżni, nie dziwmy się więc,
że wzorami dla niektórych z
nas, szczególnie tych młodych, staje się Doda, Michał
Wiśniewski czy niejaki Kuba
Wojewódzki. Przekonany jestem, że nawet święty Paweł
którego jubileusz urodzin obchodzimy w tym roku, zwany też Pawłem z Tarsu, nie
mógłby liczyć na kanonizację, gdyby żył i działał w dzisiejszej Polsce. Lustratorzy
z IPN wyszukaliby w swoich przepastnych archiwach
opasłe teczki, w których zapisana byłaby pierwsza faza
życia Pawła, gdy był zagorzałym wrogiem wyznawców
Jezusa. Pozbawiliby go czci,
zmieszali z błotem i tym razem, jak na ironię, odbyłoby
się to rzeczywiście w imię
prawdy. Pomimo szkód, jakie wyrządzają narodowi lustratorzy z IPN czy spod innych znaków, wybaczam im,
chociaż nie przychodzi mi
to łatwo. Sztuki wybaczania
nauczył mnie Jerzy Szaniawski, który w książce „Profesor Tutka”, dokonał, moim
zdaniem, wartego nagrody
Nobla, odkrycia. Bohater jednego z opowiadań, któregoś
dnia miał okazję obserwować
przez okno swojego sąsiada z
naprzeciwka. Patrzy i widzi,
że ten wykonuje dziwne ruchy,
wymachuje rękami, kolebie
się na wszystkie strony, może
zwariował, przemyka mu
przez myśl. Wtedy staje się coś
ważnego, sąsiad otwiera okno
i do uszu obserwatora dobiega
muzyka, po chwili nadchodzi
refleksja, on nie zwariował, on
po prostu tańczył. Tak jest z
naszym postrzeganiem drugiego człowieka. Widzimy go
tylko przez szybę. Postrzegamy jego ruchy, ale nigdy nie
usłyszymy muzyki, która nim
kieruje.
24
Marek Kordowski
Klucz Su bkowski (cz. 5)
G
łówną rolę w gospodarstwie pełniła siła pociągowa. Siła ta, zwłaszcza w gospodarstwach większych
2-3 łanowych, nie była wystarczająca.
Bierzemy przy tym pod uwagę konieczność obrobienia gruntów własnych, jak
i folwarcznych. W połowie XVIII wieku
ograniczono prawie całkowicie hodowlę wołów używanych dotychczas i w to
miejsce wprowadzono wydajniejsze konie. W tym miejscu wykorzystać należy
dane folwarku kapituły biskupiej w Brodach, który posiadał w latach 1725/1726
8 wołów i 6 koni. Liczba inwentarza
zwierząt pociągowych była zbyt mała w
przypadku prac polowych. Ogólnie na
tej podstawie można wykazać stosowne
zasoby zespołu uprawnego. Trzeba przy
tym podkreślić, iż ocena ta dotyczy tylko
możliwości obróbki gruntów w Brodach.
Pozostawały ponadto do obsługi gospodarstwa folwarczne w Dzierzążnie i Gogolewie, które nie miały na miejscu sił
pociągowych, sprzętu ani odpowiedniej
obsady roboczej. W połowie XVIII wieku w spisie inwentaryzacyjnym folwarku
miłobądzkiego zanotowano pięć wołów i
jednego konia. Tymczasem w gospodarstwach gburskich było średnio 3-5 koni
na jedną włókę. Hodowla tychże zwierząt
natrafiała na różne problemy związane
przede wszystkim z niskim poziomem sanitarnym i słabym wyżywieniem.
Pomiędzy folwarkami klucza subkowskiego istniały powiązania folwarczne, na
przykład w 1765 roku z Zajączkowa do
Miłobądza przekazano 15 korcy owsa. W
tym samym roku z ostatnio wymienionej
dostarczono do Rokitek 43 korce owsa.
Łąki miłobądzkie ze względu na dobre nawożenie i odpowiednie położenie wzdłuż
rzeki Mątawy zyskały miano najzasobniejszych w zbiórkach siana w regionie dóbr
pomorskich. Duży obszar łąk obejmował
44 % areału ziemi folwarcznej, co dawało 371 wozów z 546 mórg. Spore zasoby
siana pozwalały na przekazanie z Zajączkowa do Miłobądza w 1771 roku 1 konia,
3 klaczy i 11 źrebiąt. W podobny sposób
osiem lat wcześniej z klucza komorskiego
dostarczono 20 krów, 1 buhaja i 14 sztuk
dwurocznych, a z folwarku subkowskiego
2 krowy, 3 pierwiastki, 1 buhaja, 4 cieliczki i 6 byczków. Miłobądzki folwark pro-
wadził również wymianę trzody chlewnej.
W 1727/28 roku folwark brodzki udzielił
pożyczki w materiale siewnym i w gotówce gburom z Dzierzążna. Przekazano im
35 korców jęczmienia do siewu i imiennie
Stanisławowi Budce 2 korce. W taki sam
sposób udostępniono 2 wiertle grochu
Ewertowi. Natomiast Gruss kupił 2 wiertle, a Hatek odebrał taką samą ilość grochu
nie wiadomo z jakiego powodu.
Dla zapewnienia odpowiedniego poziomu funkcjonowania gospodarki rolnej
stosowano system odwadniający. Miało to
duże znaczenie dla Subków, które sąsiadowało z miejscowościami z tzw. Wysoczyzny
i Niziny Walichnowskiej. Umowy między
osadami dotyczyły obowiązków w zakresie utrzymania w należytym stanie wałów
i kanałów odwadniających. Kontrole nad
ich utrzymaniem należały pierwotnie bezpośrednio do sołtysa. Później otrzymał on
do pomocy urząd dychrawy. W Gręblinie
pierwsza wzmianka o tej funkcji pojawiła
się w 1762 roku. Być może już wcześniej
taki urzędnik sprawował władzę, ale źródła archiwalne na ten temat milczą. Jego
głównym zadaniem była troska o odpowiedni stan głównego rowu zwanego „wasergankiem”, biegnącego „z pola rudzieńskiego przez nasze łąki...do Supków” Rów
czyszczono dwa razy w roku: na św. Jana
i św. Michała. Dychrawowie posiadali
prawo wydawania poleceń czyszczenia rowów i karczowania drzew. W gręblińskiej
księdze sołeckiej w 1717 roku odnotowano
fakt mierzenia rowu, który rozpoczynał się
od śluzy w Subkowach i przechodził przez
pola gręblińskie do Rudna. Celem pomiaru było wytyczenie konkretnych długości
rowu kolejnym wsiom do utrzymania w
wymaganym stanie.
W wieku XVI podczas obrad sejmu
lubelskiego z 1569 roku ustalono kolejność zasiadania w senacie hierarchów
kościelnych. Wśród grona piętnastu,
biskup włocławski zajmował miejsce
czwarte po metropolicie gnieźnieńskim
i lwowskim oraz biskupie krakowskim.
Zaszczytna funkcja wiązała się z prestiżem zbudowanym także na odpowiednim poziomie zaplecza materialnego.
W tej klasyfikacji, diecezja włocławska
z dochodem rocznym w wysokości 15
tysięcy dukatów rzymskich ponownie
uplasowała się na czwartym miejscu.
Intratna funkcja wynikała z wszelkich powinności, jakie świadczyli wierni
z diecezji, która liczyła w XVII i XVIII
wieku około 350 parafii. Płacono zatem
dziesięcinę. Gospodarka rolna prowadzona przez mieszkańców wsi biskupich to
kolejne źródło dochodu. Profil i zakres
działalności przedstawiony na podstawie
klucza subkowskiego w poprzednich artykułach dał pewne realne wyobrażenie
o ówczesnej sytuacji gospodarczej. Aby
jednak zapewnić stałe źródło dochodu z
biskupich posiadłości, należało powołać
na funkcję kierownicze osoby jak najbardziej kompetentne i zaufane, ale w praktyce pojawiały się odstępstwa od reguły.
Przykłady działalności niektórych urzędników zostaną poniżej przedstawione.
Biskup Maciej Drzewiecki 16 IX 1523
roku przekazał na omówionych warunkach
w dzierżawę wieś Stolcemberg Michałowi
Heyssen i jego spadkobiercom. Pod datą
1548 roku zanotowano jako klucza subkowskiego hrabiego Alberta Rydzimskiego,
który okazał się człowiekiem bardzo surowym i niesprawiedliwym dla poddanych.
Jednym z kolejnych jego następców był
szlachcic Jerzy Jherok. Zawarł on z biskupem włocławskim Hieronimem Rozrażewskim kilka umów dzierżawnych obejmujących klucz subkowski. Pierwsza z nich
dotyczyła okresu od 1586 do 1589 roku
za wynagrodzeniem rocznym po 5 tysięcy
złotych polskich wypłacanych przez wyżej
wymienionego w kilku ratach do skarbu
biskupiego. Na kolejne trzy lata w 1592
roku podpisał on umowę na kwotę roczną
w wysokości 5250 złotych polskich doręczanych osobiście w dwóch ratach. Po
upływie następnej kadencji zawarto taką
samą ugodę w 1595 roku, Obejmowała
ona także dary w naturze, podejmowanie
przez dwie niedziele w roku dworu biskupiego oraz daniny dla biednych duszpasterzy. Natomiast kolejna umowa z 1598 roku
uwzględniała te same warunki, ale wysokość kwoty zwiększono do 6 tysięcy złotych polskich, uiszczanych w trzech ratach
po 2 tysiące złotych, dary w naturze oraz
daniny dla niezamożnego duchowieństwa
na swoim obszarze jak również goszczenie dworu biskupiego przybywającego do
Subków.
25
Marcin Miąsko
Podpis elektroniczny – co to jest i jak działa?
C
o to właściwie jest ten
podpis elektroniczny?
Wiele osób utożsamia
go ze zeskanowanym odręcznym podpisem, który wklejany
jest na końcu dokumentów. Taki
oto obrazek podpisu (zwany
również faksymilą) nie ma z
podpisem elektronicznym absolutnie nic wspólnego. Podpis
elektroniczny, zwany także podpisem cyfrowym ma za zadanie
potwierdzić bezsprzecznie i niepodważalnie autentyczność podpisanego dokumentu czy pliku
przesyłanego w postaci elektronicznej, np. tekstu umowy zapisanej w aplikacji MS Word. Podpis elektroniczny gwarantuje, że
przesyłka pochodzi od deklarowanego nadawcy oraz, że jej zawartość nie została zmieniona.
W przypadku korespondencji
papierowej to charakter pisma i
podpis identyfikują autora i dają
pewność, że jej nadawcą jest ta
a nie inna osoba.
Podpis elektroniczny jest zaszyfrowanym dość długim ciągiem liczbowym, który powstaje w wyniku pewnych obliczeń
wykonywanych na podstawie
podpisywanego
dokumentu.
Ów ciąg liczbowy jest następnie doklejany do oryginalnego
dokumentu elektronicznego i
przesyłany wraz z podpisanym
dokumentem do adresata. Program komputerowy odbiorcy
ponownie wylicza sobie tzw.
„skrót” wiadomości, czyli wspomniany powyżej ciąg liczbowy i
porównuje, czy jest on identyczny z tym który otrzymał wraz z
wiadomością. Jeśli oba skróty są
identyczne – to znaczy, że wiadomość nie została po drodze
zmieniona i jest autentyczna.
W celu zobrazowania procesu podpisywania wiadomości
posłużę się bardzo uproszczonym przykładem. Załóżmy, że
treść listu, który chcemy podpisać elektroniczne brzmi:
„Ala ma kota, ale kot nie ma
Ali”. Załóżmy że funkcja skrótu
oblicza i zapisuje po kolei liczbę
poszczególnych liter w tekście
– liczba liter A, B, C, …. Mielibyśmy wówczas następujący
ciąg liczbowy: 07 00 00 00 02
…(7 liter A, brak liter B, C, D,
2 litery E, itd.). Oczywiście taki
prymitywny algorytm daje się
łatwo oszukać i można by bez
trudu podrobić inny tekst, który
miałby identyczny ciąg liczbowy. Używany w rzeczywistości
algorytm wyliczania skrótu wiadomości jest na tyle skomplikowany, że zmiana choćby 1 znaku w oryginalnym dokumencie
powoduje, że w wyliczonym
skrócie zmienia się nawet ponad
połowa wszystkich cyfr. Proszę
zwrócić uwagę, że znając konkretny algorytm bardzo łatwo
jest wyznaczyć skrót wiadomości, ale na podstawie skrótu
w praktyce nie ma możliwości
odtworzenia pierwotnej wiadomości. Czyli nie jest możliwe
takie manipulowanie np. treścią
podpisanej elektronicznie umowy (jej kwotą, datą, warunkami), aby niezmieniony pozostał
wyliczony skrót wiadomości.
Do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania podpisu
elektronicznego, oprócz znanej
i ustandaryzowanej w/w funkcji
wyliczania skrótu wiadomości,
konieczny jest jeszcze mechanizm szyfrowania wyliczonego
skrótu wiadomości, aby uniemożliwić intruzom podrobienie
wiadomości (umowy), wyliczenie nowego skrótu (już podrobionej umowy) i przesłanie ich
do adresata wiadomości. Do
tego celu każda osoba podpisująca elektronicznie wiadomości posiada 2 komplementarne
klucze szyfrujące, czyli także
pewne ciągi liczbowe – klucz
prywatny (znany i używany wyłącznie przez daną osobę) oraz
klucz publiczny (udostępniany
wszystkim zainteresowanym).
Klucze te przechowujemy albo
na własnym komputerze w pliku albo (co często ma miejsce w
wielu urzędach) na specjalnych
kartach chipowych, wyglądem
przypominających kartę kredytową. Niemal zawsze używając
swojego klucza prywatnego wymagane jest podanie hasła PIN
dla tego klucza, aby uniemożliwić posłużenie się obcemu
naszym kluczem. Cokolwiek
zaszyfrujemy naszym kluczem
prywatnym, można to odkodować tylko i wyłącznie naszym
kluczem publicznym (tym od
pary). I odwrotnie, jeśli ktoś
zaszyfruje cokolwiek moim
kluczem publicznym, to odszyfrować to można tylko i wyłącznie moim kluczem prywatnym.
Z tego powodu określamy to
mianem szyfrowania niesymetrycznego.
A zatem podpisując jakąkolwiek wiadomość nasz program
w komputerze wykona po kolei
następujące czynności: obliczy
skrót podpisywanej wiadomości
-> zaszyfruje skrót wiadomości
moim kluczem prywatnym po
podaniu jego hasła PIN (skrót
można później odszyfrować tylko moim kluczem publicznym)
-> zaszyfrowany skrót wiadomości doklei do podpisywanego
pliku. W tym momencie możemy mówić, że mamy podpisany
elektronicznie plik, który jest
gotowy do wysłania dla naszego odbiorcy lub do opublikowania w Internecie. Odbiorca
wiadomości, chcąc sprawdzić
jej autentyczność, musi posiadać od nas nasz klucz publiczny. Program sprawdzający podpis na otrzymanej wiadomości
wykona następujące czynności:
odszyfruje dołączony do wiadomości skrót używając do
jego odkodowania mojego (nadawcy) klucza publicznego ->
obliczy samodzielnie od nowa
skrót otrzymanej wiadomości > porówna, czy skrót obliczony
przed chwilą jest identyczny jak
ten odszyfrowany. Jeśli między
tymi 2 skrótami wystąpi jakakolwiek różnica, zostaniemy
powiadomieni o niezgodności
i tym, że wiadomość została
podrobiona po jej podpisaniu.
Kwalifikowane (a więc urzędowo potwierdzone) klucze
używane do szyfrowania/podpisywania wiadomości można
kupować w odpowiednich urzędach na terenie kraju, co wymaga wylegitymowania się np. dowodem osobistym i wówczas są
one honorowane przez urzędy,
np. ZUS, US. Można także w
Internecie wygenerować sobie
darmowe certyfikaty z kluczami,
potwierdzające w praktyce tylko
nasz adres e-mail, bez legitymowania się dowodem osobistym.
Jednak wówczas możemy ich
używać w korespondencji np.
ze znajomymi, ale nie mają one
mocy prawnej.
Bezpieczna dystrybucja kluczy prywatnych, uwierzytelnianie nadawcy wiadomości,
urzędy certyfikacji, itp. to z
kolei zagadnienia do oddzielnej
dyskusji.
Mam nadzieję, że przedstawiony uproszczony opis działania podpisu elektronicznego
pozwolił Państwu zrozumieć,
jak to działa. A dla chętnych
polecam pobranie z Internetu
darmowego programu GPG 4
Windows (www.gpg4win.org)
służącego do samodzielnego
wygenerowania własnych kluczy (prywatnego i publicznego) oraz do podpisywania z ich
pomocą wysyłanych własnych
plików, do szyfrowania i odszyfrowywania plików. Program
pozwala także na importowanie
kluczy prywatnych innych osób
i wykorzystywania ich w procesie bezpiecznego szyfrowania
całych plików i ich przesyłania
w Internecie.
W następnym numerze: jak
zaszyfrować i bezpiecznie przesłać znajomym poufne pliki.
26
Ks. Sławomir Decowski
Lustracja w Kościele
T
o jeden z najbardziej podejmowanych w ostatnich latach przez media tematów. Wszystko zaczęło się
po śmierci papieża Jana Pawła II, kiedy
to ujawniono fakt współpracy z organami
PRL-owskiego wywiadu o. Konrada Hejmo, dominikanina z Rzymu. Od października 2006 roku w archiwum krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej
dokumenty esbeckie przeglądał ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski, autor książki pt.:
„Księża wobec bezpieki” (2008). Potem
Polacy przeżyli zamieszanie wokół nominacji na stanowisko metropolity warszawskiego dotychczasowego biskupa płockiego Stanisława Wielgusa. Nowy arcybiskup
złożył rezygnację, papież ją przyjął i
sprawa skończona. „Roma locuta, causa
finita”. Ale nie skończyło się rozliczanie
z bolesnymi faktami. Episkopat Polski
powołał do istnienia komisję historyczną,
która zajęła się badaniem akt byłej Służby Bezpieczeństwa dotyczących obecnych
biskupów. W diecezjach i niektórych zakonach powstawały podobne komisje, złożone z historyków duchownych i świeckich,
których zadaniem było odpowiedzieć na
pytanie o ewentualne kontakty księży diecezjalnych i zakonnych z oficerami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a potem
Służby Bezpieczeństwa PRL. Większość
tych komisji zakończyła swoje prace i ich
wyniki przekazała biskupom diecezjalnym
oraz wyższym przełożonym zakonnym.
Trzeba w imię prawdy zaznaczyć, że księża to jedyna „grupa zawodowa” w Polsce,
która dokonała na taką globalną skalę autolustracji. Nie zrobili tego ani sędziowie,
Ks. Jan Twardowski
O uśmiechu w kościele
W kościele trzeba się od czasu do czasu uśmiechać
do Matki Najświętszej która stoi na wężu jak na wysokich obcasach
do świętego Antoniego przy którym wiszą blaszane wota
jak meksykańskie maski
do skrupulata który stale dmucha spowiednikowi w pompkę ucha
do mizernego kleryka którego karmią piersią teologii
do małżonków którzy wchodząc do kruchty pluszczą
w kropielnicy obrączki jak złote rybki
do kazania które się jeszcze nie rozpoczęło a już skończyło
do tych co świąt nie przeżywają ale przeżuwają
do moralisty który nawet w czasie adoracji chrupie kość morału
do dzieci które się pomyliły i zaczęły recytować
Aniele Boży nie budź mnie niech ja najdłużej śpię
do pięciu pań chudych i do pięciu pań grubych
do zakochanych którzy porozkręcali swoje serca na części czułe
do egzystencjalisty który jak rudy lis przenosi samotność
z jednego miejsca na drugie
do podstarzałej łzy która się suszy na konfesjonale
do ideologa który wygląda jak strach na ludzi
ani dziennikarze, ani pracownicy naukowi,
ani artyści. Jedyne komisje, które pracowały w archiwach IPN, to komisje kościelne.
Co z tych prac wynika? Mianowicie to,
że każdy ksiądz od momentu wstąpienia
do seminarium duchownego miał przez
Służbę Bezpieczeństwa założoną teczkę
personalną, w której gromadzono wszystkie informacje na jego temat. Była to teczka ewidencji operacyjnej księdza (TEOK).
Każdy zatem był przedmiotem permanentnej inwigilacji. Każdego rozpracowywano
pod względem psychologicznym, bo każdego traktowano jako wroga. Każdy też
był przedmiotem ewentualnego werbunku,
ponieważ pozyskanie do współpracy księdza było największym sukcesem. Pozwalało bowiem rozpoznawać stosunki panujące
wewnątrz wspólnoty kapłanów czy zakonników. Ustalenia komisji są zbieżne z tym,
co sugerowali pracownicy IPN, że ok.
10-15 % duchownych zostało zarejestrowanych jako tajni współpracownicy służb
(TW). Ze względu na to, że duża część
dokumentacji w latach 1989 -1990 została
bezprawnie zniszczona (na Pomorzu w zakładach celulozy w Świeciu i w cukrowni
w Pruszczu Gdańskim) przez pozytywnie
(sic!) zweryfikowanych oficerów PRLowskiej Służby Bezpieczeństwa, a potem
Urzędu Ochrony Państwa, nie można dziś
jednoznacznie określić rozmiaru współpracy, a nawet po wielokroć tego, czy
taka współpraca de facto została podjęta.
Zatem przed nami praca dla historyków,
którzy dokumenty znajdujące się w archiwach IPN badają i będą badać nadal. Oby
tylko politycy trzymali się od tych spraw
z daleka.
Papieska intencja
na grudzień 2008
-dla członków
Żywego RóżańcaAby chrześcijanie, przede wszystkim
w krajach misyjnych, swoimi braterskimi czynami pokazywali, że Dzieciątko
narodzone w grocie betlejemskiej jest
świetlaną Nadzieją świata.
27
Roman Małecki
§Porady
Prawne
Świadkowie w procesie karnym
W
polskim procesie karnym, tak
jak w zasadzie ma to miejsce we
wszystkich innych ustawodawstwach, jednym z podstawowych źródeł
dowodowych są zeznania świadków.
W naszym prawie obowiązuje ogólna
zasada, że każdy, kto został wezwany przez
sąd lub prokuratora do złożenia zeznań w
charakterze świadka, ma obowiązek zeznawać art.177 kpk.
Od tej ogólnej zasady są oczywiście wyjątki. Pierwszy dotyczy zakazu przesłuchiwania w charakterze świadków i należy
podkreślić, że nawet w sytuacji, gdyby te
osoby chciały zeznawać, to bezwzględnie
nie można ich przesłuchać. Dotyczy to adwokata, działającego na podstawie art. 245
§ 1 kpk , co do faktów których dowiedział
się, prowadząc sprawę lub udzielając porady prawnej. Drugi przypadek dotyczy duchownego, którego nie wolno przesłuchiwać co do faktów, których dowiedział się
podczas spowiedzi Art.178 kpk.
Oprócz wyżej wymienionych sytuacji,
gdy prawo bezwzględnie zakazuje przesłuchiwania określonych osób, na temat
określonej wiedzy, istnieje znaczna grupa
osób, których przesłuchiwanie jest dopuszczalne pod pewnymi warunkami, regulują
te sytuacje przepisy art. art.179 – 181 kpk.
W każdym państwie są sfery działalności,
które z natury są objęte pewną poufnością.
Nie dotyczy to tylko zakresu działania tak
zwanych służb specjalnych.Wyżej wymienione przepisy regulują sposób składania
zeznań przez osoby, których wiedza dotyczy tajemnicy państwowej, innej tajemnicy
służbowej lub zawodowej, a zeznając musiałyby ujawnić fakty objęte tą tajemnicą.
W tych przypadkach osoby te muszą uzyskać zwolnienie z zachowania tajemnicy.
Podstawową grupę osób w tych przypadkach stanowią osoby zobowiązane
do zachowania tajemnicy państwowej.
Sytuację powyższą reguluje art.179 kpk,
który stanowi, że sąd zwraca się do naczelnego organu administracji państwowej o zgodę na zwolnienie z zachowania
tajemnicy państwowej. Zwolnienia można odmówić, gdyby zeznanie mogło wy-
rządzić państwu znaczną szkodę.
Podobna sytuacja występuje w przypadku osoby obowiązanej do zachowania
tajemnicy służbowej lub tajemnicy związanej z wykonywaniem zawodu lub funkcji. Osoby te mogą odmówić zeznań co
do okoliczności, na które rozciąga się ten
obowiązek, chyba że sąd lub prokurator,
samodzielnie, bez uzyskiwania zgody od
innych osób czy organów, zwolni te osoby
od obowiązku zachowania tajemnicy.
Szczególna sytuacja dotyczy osób
obowiązanych do zachowania tajemnicy
notarialnej, adwokackiej, radcy prawnego, lekarskiej lub dziennikarskiej. Osoby
te mogą być przesłuchiwane co do faktów objętych tą tajemnicą tylko wtedy,
gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru
sprawiedliwości, a okoliczność nie może
być ustalona na podstawie innego dowodu. W postępowaniu przygotowawczym w
przedmiocie przesłuchania lub zezwolenia
na przesłuchanie decyduje sąd. Zwolnienie
dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału
prasowego, listu do redakcji lub innego
materiału o tym charakterze, jak również
identyfikację innych osób, w tym tych, które zastrzegły sobie anonimowość.
Osoby zwolnione z zachowania tajemnicy przesłuchuje się z wyłączeniem jawności przy zachowaniu szczególnych warunków.
Natomiast inna jest sytuacja osób blisko
związanych z oskarżonym. Zgodnie z przepisem art. 182§1 kpk, osoba najbliższa dla
oskarżonego może odmówić składania zeznań. Jest to wyłącznie decyzja osoby powoływanej na świadka. Nikt, nawet sąd, nie
może jej przymuszać do zmiany decyzji. W
sytuacji, gdy zna ta osoba fakty świadczące na korzyść oskarżonego, to może ona
wystąpić w charakterze świadka, ale jeżeli
podejmie taką decyzję, to trzeba się liczyć
z pewnymi konsekwencjami, łącznie z odpowiedzialnością za składanie fałszywych
zeznań. Należy tu jednak zaznaczyć, że sytuacja jest prawie komfortowa, gdyż osoba
najbliższa nie ma obowiązku odpowiada-
nia na pytania sądu. Zgodnie z art. 183 kpk,
może ona odmówić odpowiedzi na niektóre
lub wszystkie pytania i poprzestać na tym,
co uzna za stosowne powiedzieć. Oczywiście taka sytuacja może spowodować, że zeznania tej osoby będą mniej wiarygodne dla
sądu. Ale może być też taka sytuacja, iż jej
zeznanie pozwoli sądowi lepiej zrozumieć
zdarzenie i być może wpłynie to pozytywnie dla oskarżonego na orzeczenie sądu.
Podstawa prawna kodeks postępowania karnego z 6 czerwca 1997 roku.
HUMOR
Lata 80...
-Towarzyszu, podobno zaczęliście chodzić do kościoła? - Towarzyszu Pierwszy
Sekretarzu, proszę mnie zrozumieć: śniła
mi się Matka Boska z Wałęsą w klapie !
☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺
Akcja dzieje się w Polsce w okresie
PRL. Szary członek PZPR staje przed jej
sekretarzem:
- Jak wam nie wstyd ! Do kościoła chodzicie, przed ołtarzem klękacie, nogi Jezusa na krzyżu całujecie... A nogi towarzysza
Gomułki też byście całowali ?!
- Jakby wisiał ...
☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺
Adam i Ewa spacerują po raju.
- Kochasz mnie Adamie ?
- A mam wybór ?
☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺
Na katechezie ksiądz pyta dzieci:
- Jaki jest pierwszy sakrament ?
- Małżeństwo - mówi Basia.
- Nie, chrzest - odpowiada ksiądz.
- O nie, proszę księdza - protestuje
dziewczynka.
- Ja pochodzę z porządnej rodziny, u nas
najpierw jest małżeństwo, a potem dopiero
chrzest.
☺ ☺ ☺ ☺ ☺ ☺
Przychodzi wierny do spowiedzi.
- W imię Ojca, Ducha Świętego. Amen.
- A gdzie Syn ? - poprawia go ksiądz.
- Stoi pod kościołem.
28
Katarzyna Świtalla
Sztuka sakralna
ŚWIĘTA KATARZYNA
Ś
więta Katarzyna, należała do najbardziej znanych świętych, zwłaszcza na
Wschodzie. Źródła historyczne nie pozostawiły o niej zbyt wielu informacji, natomiast wokół jej osoby krążyło wiele legend,
do tego stopnia niewiarygodnych, iż niektórzy autorzy żywotów powątpiewali w historyczne istnienie świętej. Istnieją dwa opisy
męki i śmierci męczeńskiej św. Katarzyny
Aleksandryjskiej.
Według legendy Katarzyna
urodziła się w rodzinie królewskiej w Aleksandrii, stolicy
Egiptu. Była nie tylko osobą
bardzo zamożną, ale także wykształconą. Słynęła z urody. O
jej rękę daremnie ubiegali się
najznakomitsi obywatele miasta.
Złożyła jako chrześcijanka ślub
dozgonnej czystości. Wkrótce wybuchło najdłuższe i najkrwawsze w dziejach Kościoła
prześladowanie chrześcijan - za
panowania cesarza Dioklecjana.
Szczególnym okrucieństwem
i niechęcią do chrześcijan odznaczał się władca wschodniej
części Imperium Rzymskiego
– Maksymian, który osobiście
kierował prześladowaniami w
Aleksandrii. Święta Katarzyna
została przymuszona do złożenia ofiary bogom. Odmówiła
głosząc prawdę o Bogu Jedynym. Wówczas cesarz zarządził
dysputę między Katarzyną a pięćdziesięciu
tamtejszymi filozofami. Katarzyna pokonała
swoich przeciwników. Mając zaledwie 18 lat
udowodniła prawdziwość chrześcijaństwa.
Doprowadziła tym samym do wielu nawróceń wśród mieszkańców Aleksandrii, którzy
uznali wiarę w Chrystusa. Cesarz rozgniewany obrotem sprawy skazał ją na tortury: bito ją,
morzono głodem, łamano jej kości. Modlitwa
Katarzyny sprawiła, że podczas miażdżenia
kołem zstąpił anioł i spowodował, że rozpadło
się ono w rękach kata. Na widok jej bohaterstwa w czasie znoszenia mąk miało nawrócić
się kilkuset żołnierzy i oprawców. Ostatecznie
wykonano wyrok śmierci przez ścięcie.
Ostatnie chwile życia świętej ukazuje dzieło Gaudenzio Ferrari pt. „Męczeństwo świę-
tej Katarzyny Aleksandryjskiej”. Kompozycja
została podzielona na dwie wyraźne sceny. U
dołu, święta Katarzyna odziana do połowy w
czerwony płaszcz, z rozpuszczonymi włosami
opadającymi na piersi, klęczy i w geście wyciągniętych ku niebu rąk zanosi modlitwy do
Boga. Jej postać umieszczona została pomiędzy dwoma kołami naszpikowanymi ostrymi
kolcami. Oprawcy, umięśnieni mężczyźni kręcą silnie kołami starając się rozszarpać ciało
Katarzyny. U góry zaś widnieje postać anioła
z mieczem, który sfruwa gwałtownie z nieba, ściągając na siebie spojrzenia wszystkich
zgromadzonych. W dynamicznej scenie, której
niemalże cała powierzchnia wypełniona jest
wieloma postaciami, pogodne spojrzenie świętej kontrastuje z energicznymi, wymownymi
gestami pozostałych bohaterów wydarzenia.
Artyści często ukazywali świętą Katarzynę
Aleksandryjską jako towarzyszkę Madonny.
Na obrazie Andrei del Sarto pt. „Madonna z
Dzieciątkiem i świętymi”, dwie matki, Maryja i Elżbieta, zdają się prowadzić rozmowę,
prawie nie zwracając uwagi na dzieci, które
trzymają w ramionach. Święta Katarzyna siedząca po drugiej stronie niskiego kamiennego
ogrodzenia, pełni rolę orędowniczki. Jej postać
wsparta jest na zębatym kole, atrybucie będącym symbolem męczeństwa.
Świętą Katarzynę jako orędowniczkę ukazuje również Lorenzo Lotto. Wraz ze świętym
Jakubem Większym towarzyszy ona Madonnie, trzymającej w ramionach Jezusa. Obie kobiety mają na sobie wyszukane bogate suknie
nawiązujące stylem do epoki XVI-wiecznych
Włoch. Madonna z Dzieciątkiem siedzi na ziemi, wsparta o pień drzewa. Anioł po lewej stronie kompozycji trzyma nad głową
Madonny wieniec z jaśminu. Jego
postać o wdzięcznej twarzy jest
lekka i elegancka, a skrzydła i tunika zdają się poruszać w lekkich
powiewach wiatru. Święty Jakub
Starszy ma wygląd prostego człowieka. Dzierżąc kij pielgrzyma,
ze złożonymi dłońmi oddaje hołd
Madonnie, która odwzajemnia
jego spojrzenie. Pomiędzy nimi
klęczy święta Katarzyna trzymając
w dłoniach otwartą księgę.
W pismach o życiu świętej
znajdziemy informacje mówiące o
objawieniu, jakiego miała zaszczyt
dostąpić. Ukazało się jej Dzieciątko Jezus, które na znak jej wielkiego oddania, wręczyło świętej
pierścień. Ten epizod umieszczony
został przez Hansa Memlinga w
tryptyku Świętych Janów, w scenie
środkowej - Mistycznych zaślubinach Świętej Katarzyny. Przedstawia Madonnę z Dzieciątkiem na
tronie pośród brokatów i orientalnych dywanów w otoczeniu świętej Katarzyny i świętej
Barbary oraz dwóch Janów. Madonnę adorują
również dwaj aniołowie. Katarzyna ubrana w
średniowieczną suknię z koroną na głowie, klęczy z dłonią wyciągniętą ku Dzieciątku, które
na jej palec serdeczny wsuwa pierścień.
Męczeńską śmierć święta Katarzyna
poniosła ok. 307/312 (?) r. Ciało jej od setek lat znajduje się na Górze Synaj, przeniesione tam zapewne z Aleksandrii, kiedy
Arabowie, a po nich Turcy najechali Egipt.
Jest tam klasztor prawosławny i kościół,
do którego podążają pielgrzymi. Klasztor
ten wystawił cesarz Justynian w wieku VI.
Prowadzi do niego 3000 schodów, wykutych w skale.
29
Oczekiwana od kilku lat przebudowa skrzyżowania z drogą krajową
nr 1 wreszcie ujrzała swój finał.
W dniu 17 listopada nastąpiło ofiDobiegł końca pierwszy etap remoncjalne zakończenie i oddanie do użytku
tu
drogi gminnej Subkowy - Brzuśce.
inwestycji drogowej, której głównym
W
ramach
prac wyremontowano ponad
celem było poprawienie bezpieczeń800
metrów
bieżących drogi, pogłębiostwa w ruchu pieszych i pojazdów w
no rowy i utwardzono zjazdy i pobocza.
Kosztorysowa wartość wykonanych robót to niespełna 1 mln zł. Wykonawcą i,
tu należy dodać, że w tempie ekspresowym, była firma Tuga z Nowego Dworu Gdańskiego. Urząd Gminy złożył w
ramach rządowego programu Przebudowy i Remontu Dróg Lokalnych wniosek
na dokończenie inwestycji w przyszłym
roku. Do wykonania pozostało jeszcze
około 1700 metrów drogi o wartości
około 2,5 mln zł. Jeśli wniosek przejdzie
ocenę merytoryczną i formalną, a
obrębie skrzyżowania krajowej jedynki
Wieści gminne
z ulicą Zamkową i Sportową w Subkowach. Nie ulega wątpliwości, że w
wyniku szeregu prac polegających między innymi na zwiększeniu nośności
nawierzchni drogi, wykonaniu nowych
ciągów pieszych i pieszo jezdnych, zatok przystankowych, a także oświetleniu, w znaczny sposób wzrośnie poczucie bezpieczeństwa uczestników ruchu,
głównie mieszkańców naszej gminy.
Wartość całego zadania to kwota niespełna 2,5 miliona złotych.
Otwarcie kolejnego odcinka autostrady A1 wpłynęło na znaczne zmniejszenie natężenia ruchu na drodze krajowej Nr 1, która przebiega przez naszą
gminę. W wyniku testu, jaki przeprowadziły dzieci ze szkoły podstawowej, w
takim samym czasie przed otwarciem
autostrady przejechało 160 samochodów w tym 40 ciężarowych, natomiast
po otwarciu - 80 samochodów, w tym
5 ciężarowych. Mamy nadzieję, że po
wprowadzeniu opłat za korzystanie z
autostrady ruch na krajowej jedynce nie
wzrośnie drastycznie.
Około 18 kilometrów sieci wykona Pomorska Spółka Gazownicza w
Gdańsku w ramach inwestycji, która
jest prowadzona w ostatnim czasie na
terenie gminy Subkowy. Sieć gazowa
wybudowana zostanie w pierwszej
kolejności w miejscowości Narkowy i na obszarze administracyjnym
wsi Subkowy. W początkowej fazie
zakładano, że zadanie zostanie wykonane do końca listopada jednak ze
względu na przedłużające się procedury uzyskania pozwoleń na budowę,
termin wykonania prac i w efekcie
dostarczenia gazu dla mieszkańców
najprawdopodobniej ulegnie wydłużeniu.
mieszkańców przy zespole muzycznym. Słodki poczęstunek, który znalazł się na stołach, został przygotowany przez dzieci uczęszczające na
warsztaty kulinarne, plastyczne oraz
sztuki nakrywania stołu, odbywające
się w ramach projektu.
Również w przyszłym roku planowane jest wybudowanie oświetlenia i chodnika łączącego centrum wsi
z Osiedlem Witosa i Jana Pawła II. W
chwili obecnej wykonywana jest dokumentacja techniczna dla kolejnego
etapu chodnika. Prace budowlane mogą
jednak ruszyć dopiero po uzyskaniu
dofinansowania jak również po wybudowaniu sieci kanalizacyjnej, która jest
zaprojektowana w chodniku.
W ramach współpracy Gminy ze
Starostwem Powiatowym w Tczewie z
inicjatywy naszego radnego powiatowego, a jednocześnie Przewodniczącego Rady Powiatu, Waldemara Pawluska
wykonany został remont nawierzchni
ulicy Dworcowej. Na odcinku około 800
m. wykonana została nowa nawierzchnia, wyremontowano chodniki, utwardzono wjazdy. Dodatkowo wykonane
zostanie utwardzenie poboczy, malowanie linii krawędziowych, ustawienie
barier ochronnych. Wartość zadania to
następnie zostanie zakwalifikowany do
dofinansowania, to jeszcze w przyszłym
roku droga, która spędzała sen z powiek
radnym kilku kadencji, zostanie wyremontowana.
Gminny Ośrodek Kultury, Sportu
i Rekreacji w Subkowach od dnia 13
września br. zmienił swoją nazwę na
„Dom Kultury”. Nastąpiło to na mocy
Uchwały Nr XIII/121/08 Rady Gminy
z dnia 26 czerwca br. Radni dokonali
zmiany nazwy Ośrodka, nadali instytucji kultury nowy statut oraz określili
mienie, w które zostanie ona wyposażona. Zmiany nastąpiły w związku z
wydzieleniem zadań z zakresu sportu
z przedmiotu działalności tej gminnej
osoby prawnej.
Zakończyła się realizacja projektu
Rady Sołeckiej wsi Mały Garc pt. „Kulinarne warsztaty dla małolaty”, realizowanego w ramach programu Działaj
Lokalnie. Z tej okazji odbył się 4 października festyn rekreacyjny, podsumowujący wszystkie działania realizowane
w ramach projektu. Festyn rozpoczął się
zabawą dla najmłodszych, dla których
pracownicy Domu Kultury przygotowali szereg zabaw i konkursów, następnie
rozpoczęła się zabawa dla dorosłych
kwota około 250 tysięcy złotych, z czego Gmina sfinansowała około 50%.
Podobnie jak w przypadku ulicy
Dworcowej w Subkowach, tak w Gorzędzieju na ulicy Tczewskiej w ramach
współpracy ze Starostwem w Tczewie
wybudowany został chodnik wraz z zatoką przystankową. Wartość tego zadania to
kwota około 280 tysięcy, z czego Gmina
współfinansowała część w 30 procentach.
W tym roku dokończony zostanie
remont drogi łączącej Radostowo z
Subkowami. Droga remontowana jest
etapami przez okres trzech lat, przy 70procentowym dofinansowaniu z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Gruntów
Rolnych.
dok. na str. 30
30
dok. ze str. 29
Tylko w tym roku Gmina pozyskała na to zadanie 120 tysięcy złotych.
Stowarzyszenie „Nadzieja Przyszłości”, wraz z Zespołem Szkół im. Karola
Wojtyły w Rotmance oraz Pracownią
Fotografii i Filmów, zorganizowali II
Przegląd Polskiej Kinematografii „Kino
Przy Miedzy”. Przegląd odbywał się w
18 różnych miejscowościach województwa, w tym również w Domu Kultury w
Subkowach. Pokazy filmów odbywały
się w dniach 8 -10 listopada, kiedy to
we wszystkich miejscowościach o tych
samych godzinach wyświetlane były
znane polskie bajki i filmy dla dzieci i
dorosłych. Można było obejrzeć łącznie
12 projekcji filmowych. W ten sposób
promowano polską kinematografię, jak
również zaproponowano mieszkańcom
alternatywną formę spędzania czasu.
Codziennie o godzinie 11 00 wyświetlane
były bajki dla dzieci - „Bajkowy Poranek”. O godzinie 12 00 – filmy dla dzieci:
„Podróże Pana Kleksa” oraz „Cudowne
dziecko”. Dla młodzieży i dorosłych w
godzinach 16 00 oraz 18 00 wyświetlane
były filmy takie jak: „Miś”, „Konopielka”, „Wyjście awaryjne”, „Jasminum”, „Poranek kojota” i „Julia wraca
do domu”. Dom Kultury, aby umożliwić dzieciom i młodzieży z całej gminy
udział w seansach, zorganizował dowozy na seanse filmowe o godzinach 11 00
i 12 00. Łącznie w przeglądzie wzięły
udział 282 osoby.
nek do Urzędu Gminy w Subkowach.
W tym roku w uroczystościach brała
udział bardzo liczna grupa mieszkańrocznicę odzyskania przez Polskę nieców, co świadczy o wysokim patriopodległości. W związku z tym w Gminie tyzmie i zainteresowaniu.
Subkowy odbyły się uroczyste obchody
tego dnia. Rozpoczęły się one uroczyW dniu 12 października obchodził
stą Mszą Świętą w kościele parafialnym 94. urodziny mieszkaniec wsi Subkowy
w Subkowach, koncelebrowaną przez pan Zygmunt Szadkowski. Z tej okazji
Proboszcza Parafii Subkowy ks. Feliksa Wójt Gminy złożył jubilatowi serdeczne
Kameckiego i Ojca Janusza Murzydłow- życzenia oraz wręczył bukiet kwiatów.
skiego z parafii Gorzędziej. Po Mszy Pan Szadkowski jest jednym z najstarŚwiętej wszyscy udali się pod pomnik szych mieszkańców Gminy, a drugim z
poległych w czasie II wojny światowej, najstarszych mężczyzn. Doczekał 2 sygdzie złożono ku czci pomordowanych nów, 6 wnuków i 1 prawnuczki. Panu
wiązanki kwiatów. W tym roku po raz Zygmuntowi życzymy dużo zdrowia i
wszelkiej pomyślności.
Wieści gminne
1 listopada obchodziła 96. urodziny
najstarsza mieszkanka Gminy Subkowy, pani Bronisława Kamińska. Jubilatka cieszy się dobrym zdrowiem i
samopoczuciem. Jest osobą niezwykle
pogodną i radosną. Nie może doczekać
pierwszy przy pomniku pełniony był
posterunek honorowy przez żołnierzy
z XVI Batalionu Saperów w Tczewie.
Następnie wszyscy udali się do Domu
Kultury w Subkowach, gdzie odśpiewano hymn Polski. Wójt Gminy Subkowy
serdecznie powitał przybyłych, po czym
pani Julita Chronowska przybliżyła tło
historyczne dnia 11 listopada, odczytując referat. Tego dnia wręczono Panu
Dnia 5 listopada w Domu Kultury Zdzisławowi Makowskiemu wyróżw Subkowach odbyło się spotkanie in- nienie Honorowego Obywatela Gminy
formacyjno – szkoleniowe związane z Subkowy.
się swoich setnych urodzin. Według
programem Leader. Zapoznano uczestniej jeden wiek to czas, który bardzo
ników z założeniami programu oraz zaszybko mija. Pochodzi z długowieczsadami pisania wniosków. W związku z
nej rodziny, jedna z sióstr przeżyła 97
faktem, iż projekty wstępne muszą zolat, a większość z dwanaściorga rostać złożone do dnia 19 listopada, Urząd
dzeństwa ponad 80 lat.
gminy zorganizował kolejne spotkanie,
Pani Bronisławie serdeczne życzenia
na którym zainteresowani raz jeszcze
zdrowia i wszelkiej pomyślności złożył
mogli usłyszeć o programie Leader oraz
Wójt Gminy Mirosław Murzydło.
wspólnie zastanowić się nad projektami.
Dnia 21 października Klub SenioDnia 11 listopada obchodziliśmy 90.
ra RADOŚĆ zorganizował uroczystość
z okazji Dnia Seniora. Wśród zaproszonych gości znalazł się Pan Wójt, Pani Sekretarz oraz Pani Skarbnik Urzędu GmiPo części oficjalnej uczniowie gim- ny, przedstawiciele Domu Kultury oraz
nazjum w Subkowach zaprezentowali pensjonariusze Domu Samopomocy w
przedstawienie upamiętniające wyda- Narkowach. Panie z klubu przygotowały,
rzenia związane z dniem niepodległości. jak co roku poczęstunek dla wszystkich
Nie zabrakło również pieśni patriotycz- gości. Spotkanie umiliły występy członnych wykonanych przez wychowanków ków klubu, którzy przy akompaniamencie
pana Zdzisława Świtalli. Na zakończenie muzycznym dwóch akordeonów wspólnie
zaproszeni goście udali się na poczęstu- śpiewali.
31
Konkurs „Zgadnij” nr 87
Quiz opracowany na podstawie pisma „Emaus”
1. Kiedy ukazał się pierwszy numer na5. Rubryka „Odkrywajmy Biblię” opraszego pisma „Emaus”?
cowana była m. in. na podstawie książki pt.
a) styczeń 1999
„Krąg Biblijny”, którego autorem jest:
b) listopad 1999
a) Czesław Miłosz
c) sierpień 2000
b) ks. Józef Tischner
c) Roman Brandstaetter
2. Ile numerów „Emaus” ukazuje się w
jednym roku kalendarzowym?
6. Z jakiej okazji numer 7 „Emaus” był
a) 10
dedykowany Ojcu Świętemu Janowi Pab) 11
włowi II?
c) 12
a) 80-lecia urodzin papieża
3. Którego Świętego wspominamy 29
b) 25-lecia pontyfikatu
września? (na podstawie „Żywotów Święc) 1. rocznicy wizyty w Pelplinie
tych)
a) św. Michała Archanioła
7. Rok 2008 jest ogłoszony w Kościele
b) św. Wojciecha
katolickim rokiem:
c) św. Franciszka z Asyżu
a) Św. Jakuba
b) Św. Łukasza
4. W którym numerze naszego pisma
c) Św. Pawła
ukazał się wywiad z JE Ks. Biskupem Janem Bernardem Szlagą?
8. Którą rocznicę objawień w Lourdes
a) 40 (maj 2003)
obchodziliśmy w tym roku?
b) 46 (grudzień 2003)
a) 100
c) 50 (kwiecień 2004)
b) 125
c) 150
Rozwiązania proszę nadsyłać do 10 grudnia br. Na zwycięzcę czeka nagroda specjalna ufundowana przez redakcję „Emaus” z okazji wydania setnego numeru: 50
zł, album papieski, pielgrzymka do Lichenia w czerwcu 2009 roku.
Wśród trzech następnych wylosujemy nagrodę w wysokości 20 zł i trzy książki.
Powodzenia
W konkursie nr 86 nagrodę otrzymuje Dominika Jurczyńska z Wielgłów.
Gratulujemy !
Daniec i Łobaszewska
w Subkowach
Zarząd Fundacji „Uśmiech Dziecka” w Subkowach, zgodnie z obietnicą złożoną w ostatnim
numerze „Emaus”, informuje czytelników, że
zakończył rozmowy z artystami dotyczącymi ich
występu w Subkowach, w ramach corocznych
koncertów. Możemy już dziś z niemal pewnością zakomunikować, że w dniu 24 stycznia 2009
r. w sali widowiskowej Domu Kultury w roli
gwiazd wystąpią: pan Marcin Daniec i pani Grażyna Łobaszewska. Marcina Dańca nie tylko
znają, ale podziwiają, wszyscy, tak młodzi, jak i
ci, którym już dość dawno siwizna przyprószyła
skronie. Daniec to ulubiony satyryk Niny Terentiew, do niedawna dyrektor drugiego programu
TVP, w pewnym okresie nie schodził wręcz z
ekranu. Niektórzy z widzów mieli już tego dość,
choć artysta prezentował zawsze wysoki poziom
w swoich telewizyjnych programach. Dziś w telewizji występuje już rzadziej, czym wywołuje
u swoich ciągle licznych sympatyków nie tylko
tęsknotę, ale wręcz głód, tego specyficznego, bo
na pozór prostego, jednak często posiadającego
drugie dno, humoru. Jako ciekawostkę podajemy, że Zarząd fundacji przez cztery lata walczył
o jego występ w Subkowach. Grażyna Łobaszewska to piosenkarka mająca na koncie wiele
melodyjnych przebojów, dla której teksty pisze
sam Jacek Cygan, a jej walory głosowe ustępują
jedynie skali jaką może się poszczycić Wioletta Villas. Nieodgadnioną zagadką dla ludzi z
branży jest to, że nie zrobiła tak oszałamiającej
kariery jak chociażby Maryla Rodowicz. Ciągle
oklaskiwana na koncertach, przez młodych, być
może, mało znana, ale tych przecież zbyt wielu
na koncertach w Subkowach nie ma. Dla ludzi
związanych z ideą fundacji „Uśmiech Dziecka”
uczestnictwo w styczniowym koncercie będzie
nie lada duchową ucztą.
Sponsorzy numeru:
Tadeusz i Jan Szwarc
Janina i Stanisław Klein
Tomasz Latocha
Urząd Gminy Subkowy
Redakcja: Ks. Feliks Kamecki i Szczepan Rajski.Współpraca: A. Bartoszewska, S. Cichocka, M. Goleniowska, L. Kapturska, I. Kołodziejska, K. Switalla.
Ks. S. Olszewski, Ks, S. Adrich, B. Ziemann, A. Falgowska. Skład komputerowy:Wiesław Niemaszyk. Foto: J. Gądek.
Adres: 83-120 Subkowy, ul. Kościelna 8, tel. 536-85-19
Druk: Drukarnia MPC Gdańsk ul. Starowiejska 65/67. Tel. 343-20-31.
Nakład 700 egz.
Anna i Piotr Mogilscy
współwłaściciele
drukarni
Sponsorzy
„Emaus”
32

Podobne dokumenty

Nr 129

Nr 129 S. Wyszyńskiego. Biskupi komunikowali: „Pogrążeni w smutku nie przestajemy dziękować Bogu, że na trudne czasy życia Kościoła i Narodu dał nam takiego Prymasa Polski. Jego osobisty przykład i wskaza...

Bardziej szczegółowo