Zgaduj-zgadula: Widzi cały świat, ale samo siebie nie widzi?
Transkrypt
Zgaduj-zgadula: Widzi cały świat, ale samo siebie nie widzi?
Zgaduj-zgadula: Widzi cały świat, ale samo siebie nie widzi? O ko jest nie tylko problemem anatomicznym (rozważanym w ramach biologicznej nauki o człowieku), lecz także problemem filozoficznym. Antropologia przyrodnicza spotyka się tu z antropologią filozoficzną. Warto wiedzieć, jak funkcjonują fotoreceptory i oczy zwierząt, a także jak powstaje obraz na siatkówce ludzkiego oka. W tym punkcie trzeba postawić pytanie: czy powstawanie obrazu na siatkówce oka i recepcja tego obrazu w mózgu to procesy tego samego rodzaju? Czy można pytać o nie łącznie? Czy można o nich debatować na tej samej płaszczyźnie i z zastosowaniem tej samej metodologii? Otóż nie można. Samo oko przypomina fantastycznie skomplikowany obiektyw, który przepuszcza wiązkę światła na światłoczułą powierzchnię zwaną siatkówką. Anatomowie potrafią ten mechanizm opisać, okuliści znają jego ewentualne wady i potrafią je korygować. Dzięki czemu anatomowie i okuliści osiągnęli takie sukcesy? Dzięki temu, że wszyscy oni mają oczy, które widziały oczy badanych ludzi, oczy wypreparowane ze zwłok ludzkich oraz plansze i komputerowe animacje przedstawiające wszelkie możliwe tkanki, przekroje i przebieg procesów w oku. Mogli ustalić, jak oko działa w sensie fizycznym i biologicznym. No i co takiego powiedziałem? To same oczywistości. Spokojnie: mam asa w rękawie i teraz kładę go na stole. Tym asem jest twierdzenie, że dane oko widzi cały świat, ale samo siebie nie widzi. Gdy popatrzymy do lustra, nasze oko widzi tylko swoje własne odbicie, ale siebie wciąż nie widzi. Z logicznego punktu widzenia nie ma takiej możliwości. Możemy więc rozebrać na anatomiczne czynniki pierwsze narząd wzroku, zbadać zachodzące w nim procesy, ale nie możemy zobaczyć samego zjawiska widzenia. Wcześniej już wspominałem, że analogicznie nie możemy zrozumieć samego rozumienia. Konsekwencje tego faktu są zasadnicze: na siatkówce oka powstaje obraz, który w mózgu nabiera racjonalnej (rozumowej, kognitywnej) realności. Jest to zresztą realność względna, duchowa, inna od realności przysługującej rzeczom. Owa myślowa recepcja obrazu jako zjawisko psychologiczne jest jak dotąd na gruncie nauki niewyjaśniona. Sceptycy twierdzą, że nie będzie wyjaśniona nigdy. Mózg jako najwyższy organ systemu nerwowego może być nawet najdokładniej przebadany przez neurologów, co i tak nie pozwoli przejść od mózgu do rozumu (czyli do tej potencji intelektualnej, dzięki której badamy sam mózg). Aby dokonać takiego przejścia, musielibyśmy dysponować nadrozumem, który spojrzałby na nasz wysiłek poznawczy z zewnątrz, z pozycji transcendentalnej. Jeżeli „nadrozumieniem” moglibyśmy zrozumieć rozumienie, to tylko „nadwidzeniem” możemy ujrzeć widzenie. To samo inaczej, mniej filozoficznie: oko dokonuje optycznej recepcji obrazu, nerw wzrokowy przesyła impuls do mózgu, w którym dopiero obraz powstaje w sensie myślowym. Wcześniej żadnego obrazu tak naprawdę nie było. Oko nie wie, że coś widzi. To wie nasz rozum. To temat intelektualnie niezwykle płodny, w ramach którego biologia wspiera humanistykę, a humanistyka wskazuje biologom głębię problemu. Jerzy Pilikowski