Scenariusz przedstawienia pt. „Chodźmy do lasu”.
Transkrypt
Scenariusz przedstawienia pt. „Chodźmy do lasu”.
Scenariusz przedstawienia pt. „Chodźmy do lasu”. Krzysiek: Cześć, chłopcy! Widzę, że jesteście przygotowani na wycieczkę. Marcin i Łukasz: Cześć! Ty też. Marcin: Co zabraliście, bo ja mam scyzoryk z różnymi ostrzami. Łukasz: Ja też mam scyzoryk. Krzysiek: A ja wziąłem nóż dziadka, taki do szczepienia drzewek, zobaczcie! Marcin: Ale jest ostry! Krzysiek: I mam jeszcze zapałki i trochę jedzenia. Łukasz: My też mamy jedzenie i dużo picia, bo w lesie będzie się chciało pić. Marcin: Kto zna drogę? Krzysiek: Ja poprowadzę. Marcin: Ale tu dużo kwiatów, jak pachnie. Krzysiek: Ale śpiewają te ptaki, aż mi w uszach wierci, a ja myślałem, że w lesie jest cicho. Łukasz: Dobrze, że dziewczyn tu nie ma, bo zaraz robiłyby wianki. Marcin: Chodźcie, pogwiżdżemy, zobaczymy, kto będzie głośniej – one czy my? Zając: Co się tu dzieje? Co to za hałasy? Kto mnie budzi z porannej drzemki? Ach, to jacyś ludzie. Żeby mnie tylko nie zobaczyli! Krzysiek: Zobaczcie, tam jest zając. Może go złapiemy? Łukasz: Otoczmy go, to nam nie ucieknie! Marcin: Łukasz, łap go, szybko, bo ci ucieknie. Krzysiek: Widzieliście, ale uciekał, pogońmy go jeszcze. Łukasz: Jak chcecie, ale ja mam dość. Marcin: No to pokrzyczmy jak Indianie, będzie myślał, że go gonimy. Wszyscy ( krzyczą): Ło,ło, ło… Krzysiek: Chodźcie, coś zjemy i napijemy się, po tej gonitwie w gardle mi zaschło. Marcin: Masz rację. Tu sobie usiądziemy. (Siedzą, jedzą, papierki, puszki, butelki rozrzucają wkoło). Łukasz: Krzysiek, ty chyba masz zapałki. Rozpalmy ognisko! Krzysiek: Upieklibyśmy jabłka, słyszałem, że dobrze smakują. Marcin: Chodźcie, natniemy trochę gałęzi. Krzysiek: A ja wypróbuję ten nóż dziadka ( obcinają gałęzie). Łukasz: Rozpalmy ognisko w tym miejscu. Krzysiek: Dobrze, układajcie w stos. Nie chce się palić! Łukasz: Może gałęzie są mokre? Krzysiek: Chyba tak. Nic z tego nie będzie, zbrakło mi już zapałek. Łukasz: Marcin wracaj, już nie trzeba gałęzi, bo Krzyśkowi zabrakło zapałek! Marcin: Chłopcy! Chodźcie tu szybko! Tu jest wiewiórka. Chodźcie! Łukasz: Gdzie jest, gdzie? Krzysiek: Słuchajcie, celujemy? Który ją trafi szyszka? Łukasz: Uciekła, ale jest szybka… Marcin: Gdzie się schowała, może do dziupli ( wracają na miejsce). Krzysiek: I ogniska nie będzie, szkoda. Łukasz: Mam jeszcze cukierki, częstujcie się. Marcin: A ja mam po batoniku. Krzysiek: J a mam dla każdego po butelce soku. Marcin: Ale fajnie jest w tym lesie, można biegać, krzyczeć… Krzysiek: Łapać dzikie zwierzęta. Łukasz: Słyszycie, że ptaki już tak nie ćwierkają? Krzysiek: Wiadomo, kto tu rządzi. Marcin: Musimy już wracać. Łukasz: Ale jest późno! Krzysiek: Zasiedzieliśmy się w tym lesie ( wychodzą kopiąc śmieci). Zając ( zmęczony sapie): Ale się bałem, dobrze, że mam zwinne nogi, bo by mnie złapali. Wiewiórka: Och! mnie też gonili i rzucali we mnie szyszkami! Zając: To bardzo źli ludzie. Ciekawe, czy już sobie poszli? Słowik: Poszli już, poszli, ale do tej pory mój wrażliwy słuch cierpi. Tak głośno huczeli, że aż mnie głowa boli. Wiewiórka: Cicho! Co to? Ktoś płacze? Drzewo 1: To my. Zobaczcie, co nam zrobili. Wiewiórka: Ojej! Poobcinali wam gałęzie! Co teraz z wami będzie? Zając: Musi to was bardzo boleć. Drzewo 2: Bardzo mnie boli, tyle gałęzi mi obcięli, ja już umieram! Słowik: Jak wam możemy pomóc? Drzewo 3: Nic się już nie da zrobić, bo wkrótce uschniemy. Zając: Tak być nie może. Dlaczego ci ludzie tak nas nie lubią? Wiewiórka: Wyprowadzam się z tego lasu, bo jak drzewa uschną, to nie będę miała gdzie mieszkać. Słowik: Zobaczcie, ile gałęzi tam leży. Zając: I ile śmieci po sobie zostawili. To byli źli ludzie. Słowik: Źle się stało w naszym lesie. Ja straciłem słuch i nie mogę śpiewać, wiewiórka się wyprowadziła, to i ja pofrunę szukać innego lasu, może jeszcze znajdę ciche miejsce. Żegnaj, zajączku. Zając: Nie zostawiajcie mnie samego na tym śmietniku, bo tu nawet trawa jest niedobra, gorzka i brzuszek mnie boli. Ja też się wyprowadzam! Leśniczy: Idę do mojego pięknego lasu. Ojej! Co się tu stało? Kto tu był? Kto wam to zrobił? Moje biedne drzewa. Drzewa: Byli tu źli ludzie. Umieramy, panie leśniczy. Leśniczy: Oj, ja nieszczęśliwy, co ja teraz zrobię? Taki piękny las zniszczony! Drwal 1: Zobacz! Już niedługo wytniemy i ten las. Drwal 2: Tak, te drzewa chorują i uschną. Drwale 1 i 2: Panie leśniczy, ten las będzie następny do wycięcia, bo drzewa usychają i chorują, tyle tu śmieci i różnych odpadów. Leśniczy: Nie róbcie tego, może da się jeszcze uratować ten las. Uprzątniemy śmieci, usuniemy chore drzewa, za kilkanaście lat las będzie znowu piękny. Drwal 1: Dobrze, panie leśniczy, przyjdziemy tu za rok i zobaczymy. Leśniczy: Co tu robić? Jak ratować las? ( wychodzi) Pani: Drogie dzieci, pan leśniczy poprosił nas o pomoc w ratowaniu lasu. W lesie jest bardzo dużo śmieci i różnych odpadów, więc my pomożemy je uprzątnąć. Dzieci: Idziemy do lasu! Pani: Musicie pamiętać, żeby w lesie zachowywać się cicho, żeby nie płoszyć zwierząt i ptaków. Krzysiek: Słyszycie, chłopaki, to będzie koszmarna wycieczka. Łukasz: Musimy być cicho, żeby nie straszyć zwierząt. Marcin: Wiedziałem, że jak będzie pani i dziewczyny, to zaraz: cicho, spacerkiem, spacerkiem może na paluszkach? Pani: Chodźcie chłopcy, nie ociągać się. Ania: Ale w tym lesie jest cicho, nawet ptaki nie śpiewają. Ewa: Proszę pani, dlaczego ptaki nie śpiewają? Pani: Musi być jakaś przyczyna. Może się nas boją? Ola: Proszę pani, ile tu śmieci! Krzysiek: Cicho, Olka! Pani: Właśnie te śmieci musimy uprzątnąć, bo one zatruwają glebę. Drzewa oraz inne mniejsze rośliny chorują i giną. A tutaj jeszcze jacyś bezmyślni ludzie pościnali gałęzie z drzew, pewnie na ognisko, ale gałęzie były mokre i nie chciały się palić. Łukasz: Skąd pani to wie? Marcin: Cicho, bo się wyda, że to my. Pani: Wyobraźcie sobie, co by to było, gdyby udało im się rozpalić ognisko w środku lasu. Ania: Mógłby być pożar! Pani: Tak, Aniu, na pewno zapaliłby się las, a ci, którzy w nim byli, mogliby zginąć w płomieniach. Krzysiek: Dobrze, że mi się zapałki skończyły. Łukasz: Cicho, cicho. Marcin: Proszę pani pozbieraliśmy już wszystkie śmieci. Co możemy jeszcze zrobić? Pani: Możemy ostrzegać innych przed wyrzucaniem śmieci do lasu, ale przede wszystkim musimy odbudować las. Pan leśniczy dostarczy nam sadzonki drzew, a my zasadzimy nowy las. Ola: Ale te małe drzewka będą długo rosły. Leśniczy: Tak, las można bardzo szybko zniszczyć, spalić, ale rośnie bardzo długo. A te sadzonki, które teraz posadzicie, będą dużymi drzewami dopiero, jak wy będziecie dorośli. Krzysiek: Panie leśniczy, ja i moi koledzy chcemy pomagac paanu. Leśniczy: Dobrze, chłopcy. Będę potrzebował pomocy przy wykonywaniu budek lęgowych dla ptaków, a potem zrobimy paśniki karmniki dla zwierząt. Będziemy je zimą dokarmiać. Ewa: Proszę pani, a czy my tez możemy pomagać? Pani: Będziemy wszyscy dbać o nasz las, żeby w nim rosły piękne, zdrowe drzewa, a zwierzęta czuły się bezpiecznie. ( wychodzą) Wiewiórka: Ale tu się zmieniło. Śmieci nie ma i jest czyste, zdrowe powietrze. Chyba zostanę w tym lesie. Zając: Ej! Wiewiórko, widzę, że wróciłaś. Wiewiórka: Tak, chyba tu zostanę. Zając: Mniam, mniam i trawka dobrze smakuje, las jest uratowany. Słyszysz, ptaki wróciły. Słowik: Widziałem, jak dzieci zbierały śmieci do worków i sadziły młode drzewka. Za kilka lat znowu tu będzie ładnie. Autor: Wanda Kurkowska