Nieprzemijająca wartość wiary (2) - SolaFide

Transkrypt

Nieprzemijająca wartość wiary (2) - SolaFide
Nieprzemijająca wartość wiary (2)
Ludzie odrzucają Boga z różnych powodów. Wiodą na przykład bezrefleksyjny żywot, nie próbując
niczego zgłębić i ulegając presji wszelkich autorytetów, które krzyczą wokół, że Boga nie ma. Są też tacy,
którzy lubią grzeszyć, więc tworzą własne systemy wartości, by nie myśleć o odpowiedzialności za swoje
czyny. Inni, karmiąc się tylko sensacjami, tracą wiarę, widząc wokół tyle zła i cierpienia.
Spotkałem raz człowieka, który był bardzo wrogo nastawiony do Boga. Gdzieś tam w jego świadomości
tkwiła jednak myśl, że Bóg istnieje, bo jeżeli się komuś bluźni, to zawsze się bluźni pod czyimś adresem.
Mój rozmówca był inwalidą wojennym — stracił nogę w ostatnich dniach wojny. Jakie pytania
zaczynają się rodzić w umyśle okaleczonego człowieka znoszącego fizyczny i psychiczny ból? Dlaczego
mnie to spotkało? Dlaczego wszechmogący Bóg nie przeciwdziałał temu? Dlaczego dopuścił do tego?
Mamy wtedy pretensje do Pana Boga o to, że skazuje nas na niezawinione cierpienie. Człowiek dysponuje
swoją osobą, posiada wolną wolę, np. podejmuje działania wojenne, uczestniczy w walkach zbrojnych,
ale gdy przyjdzie do rozliczeń za cierpienia wojny, to od razu adresatem jest Pan Bóg.
Granice
odpowiedzialności
Ziemia jest swoistym teatrem, na którego scenie odgrywane są przerażające sztuki.
I to Adam i Ewa zaprosili nas do tego teatru, nie Pan Bóg. Oni nas wciągnęli do tej gry. Oni zadecydowali
o losie swego potomstwa. Oni wybrali także scenariusz obłędnej sztuki. Przed podobnym wyborem staje
każdy człowiek. Okrutne jest to, że wybory człowieka nie dotyczą tylko jego samego, ale także
najbliższego otoczenia. Każdy może realizować scenariusz Boży, pielęgnując i kształtując szlachetne
zasady życia, a może sobie wybrać scenariusz Stalina, Hitlera i innych autokratów i psychopatów, którzy
niszczyli ludzkość. Czy jest więc sens, aby później pytać, gdzie był Bóg? Nieraz życzylibyśmy sobie od
Pana Boga tzw. ręcznego kierowania i stawiamy pytania: Czemu Bóg nie powstrzymał dłoni Ewy i Adama,
gdy sięgali po owoc z drzewa wiadomości dobrego i złego? Czemu nie odgonił Dawida od Batszeby? Gdzie
On wtedy był? Bóg natomiast dał człowiekowi swoje mądre i dobre prawa. Funkcjonują one w ramach
naczelnej zasady przyczynowo-skutkowej. Respektowanie ich powoduje błogosławione skutki,
ignorowanie — przekleństwa. Łamanie praw powoduje, że konsekwencje takiego zachowania
odczuwają następne pokolenia i zazwyczaj człowiek już traci świadomość związku przyczynowego. Widzi
tylko umierające dziecko, nie jest w stanie trafnie zdiagnozować przyczyny tego stanu. A przyczyna może
tkwić w błędach popełnionych kilka pokoleń wcześniej. Moja koleżanka, która jest pielęgniarką,
opowiadała mi, że na jej dyżurze umierała siedmioletnia dziewczynka i tak mówiła do swego ojca:
„Tatusiu, ja umieram. Ale ty się nie martw. Nie smuć się tym”. Okazuje się, że nawet
dziecko ma świadomość umierania. To nas strasznie bulwersuje i bardzo boli. Być może czynnikiem
chorobotwórczym był błąd popełniony wcześniej przez otoczenie? Nie jesteśmy w stanie tego poznawczo
uchwycić. A może po prostu wskutek złego stylu życia wkradła się do tej rodziny choroba, która później
zaczyna zbierać swoje żniwo? Mój kolega prowadził kiedyś wykłady na temat skutków palenia nikotyny.
W czasie spotkania wstał wysoki, barczysty mężczyzna i wyszydził całą tę akcję. Powiedział, że ma
osiemdziesiąt parę lat i skomentował: „Przypatrzcie się, jak się trzymam. I palę papierosy, ile
chcę. I wy tutaj mówicie o szkodliwości papierosów?”. Prelegent zadbał o to, aby odwiedzić dom
tego człowieka i zorientować się, jak funkcjonuje rodzina ponadosiemdziesięcioletniej osoby, która pali w
domu pięćdziesiąt papierosów dziennie. Zobaczył w tym domu przerażające skutki stylu życia wiekowej
osoby: ubóstwo i schorowane dzieci. Są jednostki, które świetnie funkcjonują mimo niewłaściwego stylu
życia, ale swoim wpływem niszczą najbliższe otoczenie. Czy możemy wtedy mówić o niezawinionym
cierpieniu najbliższej rodziny? Tak. Ale ktoś jednak zawinił. Może Bóg? Trudno nam czasem się przyznać,
że to nasi przodkowie czy najbliższa rodzina są przyczyną jakiejś tragedii. Niejednokrotnie szkodliwy
czynnik ma swoje korzenie w przeszłych pokoleniach. Nikotynizm stanowi dobrze udokumentowane
źródło ludzkich cierpień, ale możemy również mówić o chorobach wenerycznych, o skażonej wodzie, o
rakotwórczych technologiach wytwarzania i konserwowania żywności, o niezdrowej chemii budowlanej, o
negatywnej stronie chemizacji rolnictwa czy o niewyobrażalnie szkodliwych skutkach przemysłu
zbrojeniowego. Bóg zawarł w Piśmie Świętym całą podstawową mądrość i receptę na szczęśliwe życie.
Gdyby te zalecenia nie przynosiły pozytywnego skutku, moglibyśmy mieć pretensje do Pana Boga. Ale
bardzo często z pretensjami do Boga udają się ci, którzy tej recepty przez Niego wypisanej nie stosują w
swoim życiu. Sądzę, że Boże rady są wyjątkowo trafne. Pogłębia się zrozumienie funkcjonowania prawa
przyczynowo-skutkowego w zakresie zdrowia, ekologii, genetyki, więc lokowanie winy po stronie Bożej
jest wyjątkowo niezręczne i niestosowne.
Od sceptycyzmu do racjonalności
Dla apostoła Pawła
wiara wcale nie była czymś najważniejszym. Najważniejsza była miłość. Stwierdził: „Teraz
bowiem widzimy jakby przez zwierciadło i niby w zagadce, ale wówczas twarzą w twarz. Teraz poznanie
moje jest cząstkowe, ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany. Teraz więc pozostaje wiara,
nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość”1. To apostolski hymn miłości, nie
wiary. Paweł nigdy jednak nie dostrzegał rozdźwięku między miłością a wiarą. Miał przeświadczenie, że
wiara jest zbędna w wymiarze wieczności. Jest to proteza potrzebna nam w tutejszym życiu, którą
później odrzucimy do lamusa. Obecnie potrzebujemy wiary, gdyż nasze obcowanie w tym ziemskim
wymiarze uniemożliwia nam postrzeganie nieskażonej grzechem cywilizacji. Przeto jej istnienie musimy
http://solafide.dei.pl - SolaFide - Jedna Wiara | przykazania Boże, prawdziwy
Powered
kościół
by Mambo
Jezusa, powrót Jezusa, Boża łaska, sens życia
Generated: 8 March, 2017, 17:07
przyjąć wiarą. Ale w wieczności nie będzie ona do czegokolwiek potrzebna. Jedynie miłość pozostanie.
Postępowanie niewynikające z miłości nie zasługuje na miano czynu w wielkim znaczeniu tego słowa.
Przyjrzyjmy się tej kwestii bliżej. Obecnie chrześcijanin nie może przejść przez życie bez wiary. Jeżeli
stracisz zaufanie do Boga i nadzieję, zatracisz samego siebie. Można mieć wiarę intelektualną,
potwierdzającą Boże istnienie, ale to nie jest ta cenna, zbawcza wiara, czyniąca życie lepszym. Oczywisty
jest jednak fakt, że najpierw trzeba uwierzyć w Boga, aby Mu zaufać. O wyrozumiałości Chrystusa dla
sceptyków niech świadczą słowa zapisane w Ewangelii Jana, a dotyczące Tomasza, który czuł się
emocjonalnie rozbity w związku z ostatnimi dniami życia swego niedawnego Mistrza. Na wieść o Jego
zmartwychwstaniu powiedział: „Jak nie włożę palców w Jego ranę, jak nie dotknę blizn —
nie uwierzę”. Wówczas ukazał mu się Jezus Chrystus i wypowiedział znamienne słowa:
„Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”2. Historia ta świadczy o zainteresowaniu
Jezusa Chrystusa problemami światopoglądowymi ludzi. Czy nie mógłby obrazić się na Tomasza, który
widział tyle Jego cudów, a nie zaufał Jego proroczym słowom, że zmartwychwstanie, oraz nie wierzył
świadectwu wszystkich apostołów? Jezus Chrystus był jednak bardzo wyrozumiały dla słabości swoich
uczniów. Na tej podstawie człowiek żyjący w XXI wieku ma również prawo oczekiwać od Boga pomocy w
poznaniu Go, jeżeli tylko postanowi rozważyć ten problem. Czy każdemu dane jest w życiu tak blisko
doświadczyć obecności Boga, jak doświadczyli tego Mojżesz, Eliasz i apostoł Tomasz? Pomimo
rozdzierającej serce człowieka niewiary można przyjść do Boga. Jeżeli ktoś chce sprawdzić fakt istnienia
Boga, to w podręczniku do tego studium, w Piśmie Świętym, znajdzie wiele dobrych przykładów. Ponadto
Bóg życzy sobie, abyśmy empirycznie poznawali Jego istnienie. Jeżeli człowiek czyni to w szczerości i
skromności, może przeżyć cudowne doświadczenia.
Wieczne pragnienie życia
Każdy człowiek
— czy jest tego świadom, czy też nie — posiada system wartości, który zdecydowanie
wpływa na wybory, jakie podejmuje w swoim życiu. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że
ten hierarchiczny system podlega zmianom rozwojowym: niektóre osoby mogą w młodości preferować
inne wartości aniżeli w wieku średnim czy też w tzw. złotym wieku. Efektem takich zmian będzie życiorys
z wyraźnymi wirażami. O ileż efektywniejsze może być życie, w którym naczelne wartości są stałe!
Powstaje więc pytanie: jakie wartości mogą pretendować do tych naczelnych, stałych i istotnych w
każdym wieku życia? W mojej ocenie taką wartością może być tylko Bóg. Jeżeli człowiek od
najmłodszych lat uzna Boga za swą najwyższą wartość i taka postawa umysłowa będzie go cechowała
przez całe życie, to może osiągnąć najwyższe prospołeczne cele, cele związane z dobrem człowieka i
społeczeństwa. Bowiem uczczenie Boga dokonuje się poprzez troskę o potrzebującego człowieka. Nie dla
własnej chwały, ale w imię Boże. W Ewangelii Mateusza czytamy: „Tak niech świeci wasze światło
przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”3;
„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili”4.
Ustanowienie Boga najwyższą wartością życia nie ma nic wspólnego z ascetyzmem. Można żyć pełnią
normalnego, chrześcijańskiego życia, prowadząc je drogą dwóch przykazań miłości spoczywających na
fundamencie dekalogu. Takie życie jest życiem bez lęku, nawet wtedy gdy przychodzi jego kres5. Gdy
dochodzimy do momentu, który zamyka nasze życie, wówczas oglądamy się wstecz i patrzymy na nie już
ponad gorącymi emocjami, ponad wielkimi ambicjami, ale ciągle z pragnieniem życia. Z tej perspektywy
wiele ambicjonalnych dokonań nie zasługuje na uwagę. Ale jedna kwestia jest ciągle aktualna: czy
pozostanie po nas tylko pył, czy na wieki przeminiemy? U wielu osób dopiero w końcowym okresie życia
pojawia się skłonność do zaakceptowania istnienia Boga. Odżywa wiara wypierana z umysłu nieraz przez
kilkadziesiąt lat. I Bóg staje się wtedy bliski.
Próba przechytrzenia Boga
Nawet w podeszłym wieku
możemy przyjść do Boga. Przestrzegałbym jednak przed próbą przechytrzenia Go. Być może niektórzy
uważaliby hulaszcze życie zwieńczone pobożną starością za wymarzony ideał. Rozumowanie takie zakłada
znak równości pomiędzy grzechem i szczęściem. Może nie znam się na matematyce, ale znam życie i
znak równości należy postawić pomiędzy grzechem a bólem. Grzeszenie boli. Jeżeli nie dzisiaj, to jutro.
Grzeszność pociąga za sobą ból. Niektórzy zapewne mówią sobie: będę sobie żył, jak chcę, a pod koniec
życia nawrócę się do Pana Boga. Św. Augustyn na początku swej chrześcijańskiej drogi pozwolił sobie na
ironiczną modlitwę: „O, Boże, daj mi dar czystości (...), ale jeszcze nie teraz”6. Czytałem
w starym, przeszło stuletnim katechizmie opowieść o bezbożnie żyjącym paniczu, który od młodych lat
miał wiarę w przebaczające Boże miłosierdzie. Wydedukował on sobie receptę na hulaszcze życie
zakończone wielkim aktem skruchy i pojednania z Bogiem. Niepokoiła go jednak możliwość
nieoczekiwanej, gwałtownej śmierci, ale i z tym sobie poradził. Z zagadkową miną mówił bliskim osobom,
żeby się o niego nie martwiły, on bowiem zna trzy tajemnicze słowa: Boże, przebacz mi. Mówił:
„Jak będę umierał, to krzyknę: Boże, przebacz mi!”. Był pewien, że miłosierny Bóg będzie
dla niego litościwy. Jednak pewnego razu po pijackiej uczcie jechał przez most. Nagle konie się spłoszyły i
w bezładnym galopie przełamały barierę mostu. Kareta razem z końmi i paniczem wpadła do głębokiej
rzeki. Rodzice pytali ludzi, którzy byli świadkami tego zdarzenia: „Czy pamiętacie, jakie nasz syn
wypowiedział ostatnie słowa?”. Świadkowie zdarzenia odpowiedzieli, że coś tam przeklinał, a na
koniec głośno krzyknął: „A niech to diabli wezmą!”7. Morał opowiadania, sugerowany
przez autorów, jest prosty: z kim chodził, ten go wziął. Człowiek, który żyje z Bogiem, swoje ostatnie
http://solafide.dei.pl - SolaFide - Jedna Wiara | przykazania Boże, prawdziwy
Powered
kościół
by Mambo
Jezusa, powrót Jezusa, Boża łaska, sens życia
Generated: 8 March, 2017, 17:07
myśli kieruje zazwyczaj do Boga. Ale to naprawdę nie jest istotne, z czym związana jest ostatnia myśl.
Iluż ludzi zginęło gwałtowną śmiercią, nie mając w ogóle świadomości, że umiera. „Uczynki ich idą
za nimi”8 i one są najlepszym świadectwem wiary danej osoby. Ale jeżeli ktoś prowadzi grzeszne,
hulaszcze życie, niech nie myśli, że w chwili śmierci zrodzi się w nim pragnienie powrotu i pojednania z
Bogiem. Może powstać taka myśl, ale prawdopodobieństwo nagłej skruchy wydaje się nikłe i nie
przychodzi tak łatwo, jakby mogło się wydawać. Choć nawrócony na krzyżu łotr jest jednak dowodem
takiej możliwości, to historia dostarcza nam bezustannych przykładów, że cele, jakie realizujemy, będą
prawdopodobnie związane z ostatnimi myślami naszego życia. Przypadek nawrócenia łotra jest opisany
dlatego, by nie pozbawiać nadziei tych, którzy są w beznadziejnej sytuacji. Ale jest tylko jeden taki
przypadek opisany w Piśmie Świętym, uzmysławiający wszystkim, że jest to możliwe w sporadycznych
przypadkach. Czyny tworzą zwyczaje, zwyczaje tworzą styl życia, który tak utrwala się w umyśle
człowieka, że staje się jego naturą.
Zdzisław Ples
[Artykuł pochodzi z książki: Z. Ples, Żar
wątpliwości. Teodycea, Wydawnictwo „Signa Temporis”, Podkowa Leśna 2004. Lid
pochodzi od redakcji]
1 I Kor 13,12-13. 2 Zob. J 20,24-29. 3 Mt 5,16. 4 Mt 25,40. 5 Por. badania dr
Elżbiety Kübler-Ross, w: T. Kielanowski, Rozmyślania o przemijaniu, Wiedza Powszechna, Warszawa
1976, s. 72-73. 6 Por. R.E. Olson, Historia teologii chrześcijańskiej, Chrześcijański Instytut Biblijny,
Warszawa 2003. 7 Por. J. Schmid, Katechizm historyczny, t. 2, s. 54. 8 Ap 14,13.
http://solafide.dei.pl - SolaFide - Jedna Wiara | przykazania Boże, prawdziwy
Powered
kościół
by Mambo
Jezusa, powrót Jezusa, Boża łaska, sens życia
Generated: 8 March, 2017, 17:07