Sulejówek, dn

Transkrypt

Sulejówek, dn
Zamek w Liwie przykładem troski naszych przodków o zabytki.
Witam wszystkich zebranych. Nazywam się Weronika Zdzieborska. jestem uczennicą
Gimnazjum nr 1 w Sulejówku.
Szanowni słuchacze!
Patron szkoły, do której uczęszczam , mówił: „Kto nie ma szacunku dla przeszłości,
ten nie jest godzien teraźniejszości ani ma prawo do przyszłości”. Każde wczoraj jest
podstawą dla dziś i jutra. Tylko bieg w sztafecie pokoleń wiedzie do sukcesu. Wiedzieli
o tym nasi dziadowie i uczyli nas miłości do tego, co odchodziło, co wręcz umierało. Zamek
w Liwie jest przykładem troski naszych przodków o odchodzące wczoraj, o ginące piękno.
Przenieśmy się do czasów średniowiecza. Tereny Mazowsza porośnięte były nieprzebytą
puszczą, która ciągnęła się hen, daleko aż na Litwę. Na malowniczych leśnych polanach
budowano grody, uprawiano zboże na chleb. Właśnie wtedy panował na Mazowszu Książę
Janusz I. Z jego inicjatywy zbudowano zamek obronny w Liwie.
Najpierw usypano wyspę. Otoczono ją
fosą
i wysokimi wałami. Jedynie
grobla i drewniany pomost łączyły go z
lądem. Od wschodu rzeka Liwiec i
rozległe bagna stanowiły naturalną linię
obronną.
Zamek obronny został
wzniesiony, podobnie jak inne w tym
czasie twierdze warowne, na przykład
w Czersku czy Ciechanowie, na wzór
ówczesnych zamków krzyżackich. I
ponieważ
nie
ma
zdarzeń
bezużytecznych, fakt ten odegra
decydującą o losie zamku rolę za ponad
pięćset lat. Jan Długosz zaliczał Liw do
najprzedniejszych grodów obronnych na Mazowszu. Warto w tym miejscu dodać, że słynny
zamek w Trokach na Litwie wzorowany był na warowni liwskiej. Żoną księcia Janusza była
znana z Sienkiewiczowskich „Krzyżaków” opiekunka Danuśki księżna Anna Danuta, siostra
Księcia Witolda. Stąd te związki Liwa z Trokami. W złotym wieku kultury polskiej zamek w
Liwie wypiękniał za sprawą królowej Bony, która twierdzę rozbudowała i uczyniła wygodne i
bezpieczne miejsce odpoczynku w drodze na Litwę. Ostatnim niezwykłym gościem, jaki
odwiedził Liw był król Stefan Batory. Niestety, najazd szwedzki w 1657 roku przyniósł
klęskę warowni, a tak zwany drugi „potop” w 1703 roku zamienił ją w ruinę. I właśnie na
zgliszczach przeszłości, 80 lat później starosta Grabianka wystawił barokowy dwór. W ten
sposób połączył surowy, obronny gotyk z bogactwem sarmackiego baroku. Dwór, który
wyrósł na szacownych piastowsko – jagiellońskich murach niczym jemioła na potężnej
topoli. Jednak nie stał się pasożytem, dał tym ruinom nowe życie. Niestety, i dwór z czasem
popadł w ruinę. Największe upokorzenie spotkało dumną warownię za czasów caratu, kiedy
to ruinę sprzedano miejscowemu chłopu za jednego rubla! Nowy właściciel urządził w
rycerskiej baszcie kuźnię. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, to jest w latach
dwudziestych, zabytek upaństwowiono i zniszczone mury przykryto blaszanym całunem, by
chronił ruinę do czasów jej zmartwychwstania. Wkrótce jednak wybuchła II wojna światowa i
nad Liwem pojawiły się naprawdę czarne chmury. Rządy w powiecie sokołowsko –
węgrowskim sprawował starosta niemiecki Ernest Gramss. A ponieważ „Niemcy potrafią z
niczego zrobić coś”, jego rozkazu zaczęto rozbierać ruiny zamku, starą, dobrze wypaloną
cegłę przeznaczono do …rozbudowy obozy zagłady Żydów w Treblince. I wtedy pojawił się
mąż opatrznościowy tego miejsca – młody mieszkaniec pobliskiego Brzozowa, Otto
Warpechowski, zamiłowany archeolog – amator, który chwycił się niebywałego fortelu:
odważnie i co tu dużo mówić bezczelnie przedłożył hitlerowskiemu staroście zaskakującą
ofertę… odbudowy zamku. Przekonał starostę, że bryła zamku jest nawiązaniem do
architektury krzyżackiej, a zatem Liw był siedzibą Zakonu, więc świadczy to o panowaniu
na tym terenie odwiecznej kultury germańskiej. Zamek należy więc odbudować jako pomnik
chwały narodu niemieckiego. Ernest Grass dał się przekonać i pomysłodawcy powierzył
nadzór nad odbudową. Cegłę i dachówkę Niemcy przywieźli z rozebranej bożnicy, a resztę
materiałów kupowano za obowiązkowy kontyngent dostarczany z zakładów w Sokołowie
Podlaskim , to jest alkohol i cukier. Kiedy prace nabrały rumieńców, Gramss postanowił
pochwalić się swoją inicjatywą na rzecz ochrony kultury germańskiej i zawiadomił o tym
Berlin. Pewnie liczył na awans. Jednak historycy niemieccy szybko zweryfikowali
paranaukowe argumenty Otto Warpechowskiego i… wtedy weszła już do Polski Armia
Czerwona. Warpechowski wstąpił do I Armii Wojska Polskiego i zginął na froncie 5 lutego
1945 roku. Jego dzieło nie poszło na marne, dalszymi losami zamku i dworu zajęli się kolejni
miłośnicy zabytków z Węgrowa: Jan Klemm, Eugeniusz Leszczyński i Marian Jakubik.
W latach 1955 – 1957 przeprowadzono prace
wykopaliskowe i badawcze, a następnie odbudowę
obiektu. W barokowym dworze starosty Grabianki
urządzono muzeum – zbrojownię , nawiązując do
obronnego charakteru budowli. Zbiory broni białej
są największe w Polsce. Do niewątpliwie cennych
osiągnięć muzeum należy odkrycie XVIII wiecznej galerii pałacowej portretów sarmackich
dwóch
rodów: Ossolińskich i Załuskich.
Pracownicy muzeum znaleźli je na strychu
zdewastowanego dworu w Sterdyni.
Jak widać, pomysł starosty Grabianki sprzed dwustu lat okazał się trafny i mimo
przewalających się nad krajem burz dziejowych zaowocował piękną inicjatywą miłośników
pamiątek historii. Dwór barokowy, który wyrósł na murach gotyckiej warowni stał się
strażnicą narodowych pamiątek.
Literatura podmiotu: Zenon Żyburtowicz, Krystyna Siemiatycka „Szlacheckie gniazda”, Wyd.
ALFA, Warszawa 1996
Opieka merytoryczna nad uczennicą: Krystyna Pachnik, Zespół Szkół nr 1 w Sulejówku

Podobne dokumenty