Granitem w papieża. Jak polska sztuka skapitulowała przed Janem

Transkrypt

Granitem w papieża. Jak polska sztuka skapitulowała przed Janem
Granitem w papieża.
Jak polska sztuka
skapitulowała przed
Janem Pawłem II
Łukasz Gazur
P
roblem z pomnikami Jana Pawła II
wynika z naszego podejścia do jego
nauki: cieszymy się, że był wśród nas
jako osoba, ale nie chcieliśmy przemyśleć
tego, co do nas mówił i co nam po sobie zostawił. To dlatego właśnie Polska usiana jest
bezdusznymi figurami papieskimi.
Spójrzmy na Wawel. Pomnik autorstwa
Gustawa Zemły to wyrób w stylu XIX-wiecznych
figur dewocyjnych, pozbawiony jakichkolwiek
wartości ideowych. Nie ma nic poza postacią,
wypatroszoną zresztą z sił witalnych, wyzutą
z jakiegokolwiek przesłania, nauki, wartości, które chciałby utrwalić. Mamy staruszka,
lekko przygarbionego, z miną „wielkiego nieobecnego”.
To nie tylko problem Gustawa Zemły.
Ten związany z warszawską ASP rzeźbiarz,
artysta o pokaźnym i docenianym dorobku
artystycznym, w tym wypadku pozwolił, by
papieski majestat ukrócił wyobraźnię. To
stały problem z pomnikami Ojca Świętego,
widoczny w każdym zakątku Polski. Przykłady można mnożyć.
W 1999 roku ogłoszono w Poznaniu
konkurs na papieski monument. Zgłoszono
ponad trzydzieści prac, ale żadna nie znalazła uznania ani kościelnych hierarchów, ani
122
Pressje Teka XXIV Klubu Jagiellońskiego
mieszkańców stolicy Wielkopolski. Mimo kilku znakomitych wręcz projektów artystycznych, jak uciekająca w abstrakcyjne bryły
propozycja Macieja Szańkowskiego, arcybiskup Juliusz Paetz unieważnił konkurs, wycofał się ze współpracy z władzami miasta
w tej kwestii, a zadanie wykonania pomnika
zlecił artystce Krystynie Fałdydze-Solskiej.
Zamiast brawurowego, metaforycznego
projektu, odnoszącego się jakkolwiek do
nauki papieża, stoi przed nami monument
przeciętny, niczym się niewyróżniający. Ten
papież po prostu idzie donikąd. Poznań nie
poznał się na jakości nie tylko artystycznej.
Bo papież Polak to nie tylko dobrotliwy ojciec o łagodnym spojrzeniu i delikatnym
uśmiechu. Z proroka, myśliciela, filozofa,
papieża pielgrzyma, człowieka skupionego
na prawach człowieka i obronie uciskanych
nie pozostało tu nic.
Problem początków…
Właściwie przyczyn tego stanu można szukać w momencie, w którym po raz
pierwszy upamiętniano w Polsce Jana
Pawła II. Jesienią 1980 roku na dziedzińcu
Pałacu Arcybiskupiego w Krakowie stanęła
pierwsza papieska rzeźba, która wyszła spod
dłuta Jole Sensi Croci. Włoszka zafundowała
Krakowowi statuę bez polotu, koncepcyjnie
niedopracowaną, pozbawioną jakiejkolwiek
metaforycznej myśli. Po prostu stanął przed
nami papież.
Usprawiedliwienia tego tropu można by
szukać w tym, że właściwie nie wiadomo
było, w jakim duchu upłynie pontyfikat. Nie
wiedzieliśmy o ręce wyciągniętej w stronę
„starszych braci w wierze”, o pielgrzymkach,
o przesłaniu. Oczywiście, odrobina wyobraźni mogłaby poprowadzić artystkę choćby
w stronę żelaznej kurtyny, którą symbolicznie dzięki wyborowi konklawe przekroczył
papież z Polski. Tak się jednak nie stało.
Ten zachowawczy postument stał się
w kolejnych latach wzorem do naśladowania. Statycznie potraktowany papież wyciąga przed siebie ramiona w geście pozdrowienia… Tak chcieli go widzieć artyści? Nie,
tak wyobrażają go sobie publiczność i władze kościelne. Twórcy tylko wpisują się w tę
endencję.
Liczba zamówień sprawiła, że niektórzy
rzeźbiarze wręcz wyspecjalizowali się w sta-
Tak chcieli go widzieć artyści?
Nie, tak wyobrażają go sobie publiczność
wianiu Jana Pawła II na cokole. Rekordzistą
jest krakowski rzeźbiarz Czesław Dźwigaj.
Projektowane bez specjalnej twórczej inwencji monumenty często czerpią z tego
samego wzoru. Po kilka realizacji mają do
tej pory na swoim koncie tacy artyści, jak
wspominani już Gustaw Zemła i Krystyna
Fałdyga-Solska, a także Anna Grabiwoda.
W sumie, do swojej śmierci papież był
już uwieczniony w Polsce w ponad dwustu
dwudziestu rzeźbach, zaś przez następny
rok zyskał jeszcze ponad sto pomnikowych
wizerunków. Jana Pawła II w granicie czy
brązie najchętniej upamiętniają parafie, rzadziej władze diecezjalne czy samorządowe.
Najwięcej papieskich pomników mają oczywiście Małopolska i Podkarpacie, następnie
Polska środkowa i wschodnia. Najmniej jest
ich na północy kraju.
Dokąd to prowadzi?
Rzeźbiarskie wizerunki Jana Pawła II to
przede wszystkim przedstawienia z czasów
jego znakomitej formy fizycznej. Do absolutnych wyjątków należą monumenty przedstawiające Papieża jako starca.
Na większości cokołów Jan Paweł II po
prostu stoi, niekiedy przedstawiany jest,
jakby powoli kroczył. Do rzadkości należą
jego wizerunki uchwycone w dynamicznym
ruchu, bo takie ujęcie być może nie pasuje
do majestatu władzy papieskiej.
Najczęściej widzimy go, jak wyciąga
przed siebie ramiona w geście pozdrowienia lub duchowego obejmowania wiernych,
a także jak wspiera się na pastorale.
Rzadziej papież siedzi, a tylko w jednym
wypadku – klęczy (Ludźmierz). Niegdyś
najczęściej upamiętniano Jana Pawła II
w pozach monumentalnych, dostojnych,
statycznych, co było wynikiem braku znaków rozpoznawczych jego pontyfikatu na
początku jego służby w Watykanie. Z czasem z pomników zaczął na nas spoglądać
Jan Paweł II uśmiechnięty, portretowany
w momencie odpoczynku lub z dziećmi
(Ostrów Mazowiecka, Kalisz, Gdańsk). Dość
oczywisty jest zestaw symboli, które towarzyszą papieskim figurom − sieć, skała, kij
pasterski, wzniesiony kielich, książka na
kolanach. Niewiele z nich jakkolwiek odnosi
się do współczesności, nie stara się wpisać
nowych znaczeń w codzienne przedmioty.
Rzeźb naprawdę interesujących artystycznie jest jednak niewiele. Zdecydowana
większość to ujęcie tradycyjne: realistycznie
Granitem w Papieża.
Jak polska sztuka skapitulowała przez Janem Pawłem II
123
zarysowana postać, bez interesujących koncepcyjnie rozwiązań formalnych, w którą
wpisany jest wręcz rażący brak ideowości.
Do tego często zdarzają się problemy
z warsztatem rzeźbiarskim − zachowaniem odpowiednich proporcji ciała, gestami
nieprzystającymi do osoby Jana Pawła II.
Wystarczy wspomnieć, że w Smolnicy statua
papieża ucięta została na wysokości… ud,
z rękami zbyt wysoko uniesionymi. Wygląda, jakby się poddawał, lub wręcz czekał na
rozstrzelanie. Równie nieudolna jest rzeźba
z Sieradza, gdzie bezkształtnej, zachwianej
w proporcjach figurze towarzyszy pozbawiony emocji wyraz twarzy. I jeszcze podniesiona ręka, która zamiast błogosławić,
niemal grozi.
Przyznajmy też, że nieraz wizerunki papieskie to wręcz kurioza. Ustawiona w Licheniu rzeźba Mariana Koniecznego przedsta-
Podniesiona ręka, która zamiast
błogosławić, niemal grozi
wia papieża w towarzystwie kustosza sanktuarium Eugeniusza Makulskiego i niedużej
sylwetki… prezesa Budimexu, który projekt
sfinansował. Tak papieża sprowadzono niemal do roli maskotki prywatnego inwestora.
Taśma z papieżami
Źródeł owej twórczej bylejakości szukać
należy – niestety – w wiernych. To oni chcą
mieć Papieża takim, jakim go widzieli, jakim
go zapamiętali. Nie chcą myśleć o jego nauczaniu, nie chcą czytać jego encyklik. Ale
problemem są też fundusze. Zamówienie
pomnika u znanego rzeźbiarza to koszt ponad stu tysięcy złotych. Co ciekawe, w kraju
działa kilka firm specjalizujących się w produkcji papieskich pomników. To znaczy, że
niemal taśmowo produkowane są wizerunki
Jana Pawła II. Są tanie i… nijakie. Nikt nie
124
Łukasz Gazur
oczekuje tu dzieła sztuki, każdy zamawiający chce mieć po prostu Papieża. Takiego,
jakim go widział.
Warto w ogóle zastanowić się, jak trudno w Polsce interpretować działalność Jana
Pawła II i jego osobę na gruncie sztuki.
Przypomnę rok 2000, gdy Maurizio Cattelan pokazał w warszawskiej Zachęcie pracę
La nona ora, przedstawiającą Papieża przygniecionego meteorytem. To dzieło w swej
warstwie ideowej było interesujące, wielowątkowe i dawało bardzo szerokie możliwości interpretacyjne. Ale niestety spotkało się
z lawiną protestów, włącznie z akcją jednego z posłów, który chciał zdjąć z postaci Ojca
Świętego głaz, by „mu ulżyło”. Paradoksalnie,
zrealizowanie takiego właśnie projektu jako
pomnika dałoby nam zapewne najlepszy wizerunek papieski w przestrzeni publicznej.
Przygnieciony ciężarem wszechświata Papież, który próbuje wstać. Wspierając się na
pastorale, nie poddaje się przeciwnościom,
nie ustępuje. Ani słabości własnego ciała,
ani złu świata. Manifest walki, wewnętrznej
siły. Co najdziwniejsze, interpretacje poszły
w zupełnie innym kierunku. I to interpretacje „wierzących i praktykujących”, polityków,
także niektórych hierarchów kościelnych.
Historyków sztuki i krytyków mówiących
o wartościach artystycznych w ogóle zakrzyczano. To przejaw głębszego problemu, czyli
ustąpienia przez środowiska konserwatywne i katolickie przed sztuką współczesną,
wyraz ich nieufności wobec artystów.
z ziemi postać daleka jest od gładkości
wyrazu. Typowa dla artysty nieregularna,
chropowata faktura, pokryta zieloną patyną, intryguje i zadziwia. Wpisana w kształt
trójkąta pokazuje człowieka z osobowością, z ostrością poglądów, zdecydowanego
w obronie swoich przekonań. Ta rzeźba pozwala zobaczyć coś więcej niż dobroduszny
wyraz twarzy. Ale to nie wszystko. Ten pomnik
wyrasta wprost z podłoża, bez cokołu oddzielającego go od ziemi. Nie patrzy z piedestału, jest jednym z nas, urodzonym i wychowanym tutaj – zdaje się przekonywać autor.
Interesujący zdaje się także pomnik
w Lublinie, wykonany przez Jerzego Jarnuszkiewicza. Artysta dynamicznie uchwycił moment powitania papieża z kardynałem
Stefanem Wyszyńskim na audiencji, dzień
po inauguracji pontyfikatu. Autentyczna
chwila, również podkreślająca niejako −
w symbolicznym ujęciu − pochodzenie Jana
Pawła II, jego polski rodowód. A przy tym
wzruszający moment, który wbił się Polakom w pamięć. To chwila, która urasta do
rangi uniwersalnej metafory.
Z kolei w Kaliszu Jan Kucz pokazał Papieża z ludzką twarzą − spotkanie z małą
dziewczynką miało zwracać uwagę na gesty, za które świat go pokochał. Ale to także
przypomnienie, że Jan Paweł II ujmował się
zawsze za najbiedniejszymi i bezbronnymi.
I chyba najlepszy przykład − głogowska
„Biblioteka Świętego Pielgrzyma” z 2006 roku
autorstwa Eugeniusza Józefowskiego. Właściwie nie pomnik, ale przestrzenna instalacja
z ręcznie formowanych cegieł, na których wyryto filozoficzne, społeczne i duchowe myśli
papieża. Tak należy opowiadać o Janie Pawle II. Nie przez osobę, lecz przez jego nauczanie. To wartość, którą nam po sobie pozostawił,
a której my wciąż nie potrafimy intelektualnie
przepracować.
Można mieć tylko nadzieję, że głogowski
projekt będzie zwiastunem zmian.
Co dalej?
Niniejsza teka „Pressji” ilustrowana jest
zdjęciami papieskich pomników, wykonanych przez Kazimierza Ożoga, autora monografii na temat tego fenomenu (Ożóg 2007).
Omówienie tej pracy można znaleźć w Papieskich Kremówkach.
Zwiastun zmian
By nie skończyć narzekaniem, warto
przyjrzeć się także projektom nieco lepszym, przekraczającym sztampowe podejście do osoby Jana Pawła II. Tu na uwagę
zasługuje między innymi statua w Tarnowie
z 1981 roku. Bronisław Chromy stworzył wizerunek nieoczywisty: wyrastająca prosto
125