Lois Gould

Transkrypt

Lois Gould
1
Lois Gould
„X”: Historia cudownego dziecka
Dawno, dawno temu urodziło się dziecko, które nazwano X. Nazwano je X, żeby nikt
nie mógł rozróżnić, czy jest to chłopiec, czy dziewczynka.
Rodzice dziecka wiedzieli, ale nie mogli tego powiedzieć nikomu innemu. Nie mogli
powiedzieć nawet Dziecku X – przynajmniej przez wiele, wiele lat.
Bo widzicie, wszystko to było częścią bardzo ważnego Tajnego Naukowego
eXperymentu, zwanego oficjalnie Projekt Dziecko X.
EXperyment ten miał kosztować dokładnie 92 miliardy złotych i 72 grosze. Może się
to wydawać dużo jak na jedno Dziecko, nawet jeśli było to ważne Dziecko biorące udział w
Tajnym Naukowym eXperymencie.
Jednak gdy przypomnicie sobie, ile kosztują: przecierane marchewki, pluszowe
króliczki, szczepionki, 28 błyszczących monet za wypadające mleczaki... zaczniecie
uświadamiać sobie, jak się te wszystkie wydatki mnożą.
Długo zanim Dziecko X się urodziło, najmądrzejsi naukowcy musieli dopracować
tajne szczegóły eXperymentu i w tajnym języku napisać Oficjalny podręcznik dla rodziców
Dziecka X – kimkolwiek by oni nie byli.
Rodziców trzeba było bardzo starannie wybrać. Tysiące ludzi zgłosiły się na
ochotnika, aby zdawać tysiące testów, składających się z tysięcy podchwytliwych pytań.
Niemal nikt nie zdał, ponieważ, jak się okazało, prawie każdy chciał mieć chłopca lub
dziewczynkę, a nie Dziecko X.
Ponadto prawie każdy sądził, że z Dzieckiem X będzie więcej kłopotów niż z
chłopcem lub dziewczynką. (Słusznie zresztą.)
Były rodziny, w których dziadkowie nazywali się Maciej i Anna, i które chciały
dziecka o imieniu Maciej lub Anna, a nie X, nawet jeśli to było X.
Były ciotki, które chciały robić na drutach maleńkie sukienki, i wujkowie, którzy
chcieli wysyłać w prezencie maleńkie buty na korkach do piłki nożnej.
Co najgorsze, były rodziny z innymi dziećmi, którym nie można było ufać, że nie
zdradzą Sekretu. Zwłaszcza, gdyby wiedziały, że Sekret jest wart 92 miliardy złotych i 72
grosze – a żeby się dowiedzieć, kim jest Dziecko X, wystarczyło raz ukradkiem spojrzeć na
nie w kąpieli.
W końcu naukowcy znaleźli Państwa Iksińskich, którzy naprawdę chcieli
wychowywać X bardziej niż jakiekolwiek inne dziecko – niezależnie od tego, ile kłopotów
miało ono sprawiać.
Państwo Iksińscy obiecali na zmianę nosić X, karmić X i śpiewać X kołysanki.
Obiecali również nie zatrudnić nigdy nikogo do opieki nad Dzieckiem. Naukowcy
wiedzieli, że taka osoba najprawdopodobniej też spojrzałaby na X w kąpieli.
W dniu, kiedy Państwo Iksińscy przywieźli do domu swoje dziecko, wielu przyjaciół i
krewnych przyszło je zobaczyć. I pierwszą rzeczą, o jaką zapytali, było, czy X to chłopiec,
czy dziewczynka.
Kiedy Państwo Iksińscy odpowiedzieli:
– To jest X! – nikt nie wiedział, co powiedzieć.
2
Nie można było powiedzieć:
– Zobaczcie, jakie ma słodkie dołeczki w policzkach!
Nie można też było powiedzieć:
– Zobaczcie, jakie ma prężne bicepsiki!
Nie wydawało się też na miejscu mówić po prostu... „a-gu-gu-gu-gu”.
Wszyscy krewni poczuli się zażenowani tym, że mieli w swojej rodzinie X.
–
Ludzie pomyślą sobie, że coś jest nie tak z tym Dzieckiem! – szeptali.
–
Bzdura! – z radością w głosie odpowiadali Państwo Iksińscy. – Cóż mogłoby być
nie tak z tym absolutnie cudownym Dzieckiem X?
Najwyraźniej wszystko było tak, jak trzeba. Niemniej jednak kuzyni, którzy
podarowali Dziecku X maleńki hełm strażacki, nie przyszli już więcej z wizytą. A sąsiedzi,
którzy przynieśli śpioszki w różowe kwiatki, opuszczali rolety zawsze, gdy Państwo Iksińscy
przechodzili obok ich domu.
Oficjalny Podręcznik ostrzegł rodziców, że tak będzie, więc nie trapili się tym. Poza
tym byli zbyt zajęci uczeniem się, jak wychowywać Dziecko X.
Pani Iksińska i Pan Iksiński musieli być bardzo ostrożni. Gdyby wciąż podrzucali
Dziecko w górę, mówiąc, jakie jest silne i sprawne, traktowaliby je bardziej jak chłopca, niż
jak X. Ale gdyby tylko przytulali je, całowali i mówili, jakie jest słodkie i delikatne,
traktowaliby je bardziej jak dziewczynkę, niż jak X.
Na 1654 stronie Oficjalnego podręcznika naukowcy zalecali: „bardzo dużo zarówno
podrzucania, jak i przytulania. X powinno być silne, słodkie i sprawne. A delikatne wybijcie
sobie z głowy”.
Były też inne problemy. Na przykład z zabawkami. I z ubraniami. Gdy Pan Iksiński
poszedł po raz pierwszy na zakupy, powiedział sprzedawczyni:
–
Potrzebuję czegoś dla nowonarodzonego dziecka.
Sprzedawczyni uśmiechnęła się i powiedziała:
–
No dobrze, a czy jest to chłopiec, czy dziewczynka?
–
To X – odparł Pan Iksiński, i też uśmiechnął się do sprzedawczyni. Ta jednak cała
poczerwieniała na twarzy i wzburzona oświadczyła:
–
Obawiam się, że w takim razie nie mogę Panu pomóc.
Pan Iksiński wędrował od półki do półki, próbując znaleźć to, czego X potrzebowało,
jednak wszystkie rzeczy umieszczone były w działach CHŁOPCY lub DZIEWCZYNKI:
„Piżamy chłopięce” i „Bielizna dziewczęca”, oraz „Wozy strażackie dla chłopców” i „Mała
gosposia dla dziewczynek”. Pan Iksiński wrócił do domu, nie kupiwszy niczego dla X.
Tej nocy Państwo Iksińscy zajrzeli na stronę 2326 Oficjalnego podręcznika. Było tam
wyraźnie napisane: „Kupujcie bardzo dużo wszystkiego!”
Kupili więc najróżniejsze zabawki. Lalkę-chłopca, który robił siku i płakał „ta-ta”. I
lalkę-dziewczynkę, która znała trzy języki i mówiła: „Jes-tem dy-rek-tor-ką F-i-a-t-a ”.
Kupili książkę z bajką o dzielnej księżniczce, która uwolniła przystojnego księcia
zamkniętego w wieży, i inną o siostrze oraz bracie, którzy wyrośli na gwiazdę koszykówki i
gwiazdę baletu, i trzeba było odgadnąć, które z nich na co.
3
Naczelni naukowcy Projektu Dziecko X sprawdzili wszystkie zakupy Państwa
Iksińskich i życzyli im, aby w dalszym ciągu tak dobrze im szło. Przypomnieli im również, że
powinni zajrzeć na stronę 4629 Podręcznika, gdzie było napisane: „Nigdy nie sprawiajcie, by
Dziecko X czuło się zakłopotane lub zawstydzone z powodu zabawek, którymi chce się
bawić. A jeśli X pobrudzi się, włażąc na drzewo, nigdy nie mówcie: ‘Miłe małe X-y nie
brudzą się, wchodząc się na drzewo’”.
Było tam również napisane: „Jeśli X upadnie i zacznie płakać, nie mówcie nigdy:
‘Dzielne małe X-y nie płaczą’. Bo, oczywiście, miłe małe X-y naprawdę się brudzą, i dzielne
małe X-y naprawdę płaczą. Niezależnie od tego, jak bardzo X się pobrudzi lub jak bardzo
płacze, nie martwcie się. To wszystko to część eXperymentu”.
Za każdym razem, gdy Państwo Iksińscy spacerowali po parku z Dzieckiem X w
wózku, podchodzili do nich uśmiechnięci nieznajomi i szczebiotali:
–
A to chłopiec czy dziewczynka? – Państwo Iksińscy uśmiechali się wówczas do
nich i odpowiadali:
–
To jest X. Nieznajomi przestawali się wtedy uśmiechać i czasem nawet odburknęli
coś niemiłego – tak, jakby Państwo Iksińscy powiedzieli im coś niemiłego.
Któregoś dnia w piaskownicy mała dziewczynka chwyciła łopatkę X i z całej siły
pacnęła nią X w głowę.
– Przestań, Teresko – zaczęła ją besztać mama. – Małe dziewczynki nie biją małych...
– i zwróciła się do X: – Jesteś małym chłopcem czy małą dziewczynką, skarbie?
Pan Iksiński, który siedział tuż obok piaskownicy, wstrzymał oddech i czekał,
trzymając kciuki.
X uśmiechnęło się grzecznie, chociaż to pierwszy raz w życiu ktoś pacnął je w głowę
tak mocno.
–
Jestem małe X – powiedziało X.
–
Jesteś co? – wykrzyknęła z wściekłością kobieta. – Jesteś małym ba-cho-rem, to
chyba masz na myśli!
–
Ale małe dziewczynki nie biją też małych X – powiedziało X, z grzecznym
uśmiechem odzyskując swoją łopatkę. – A poza tym nieładnie jest się bić, prawda?
Tato X wreszcie odetchnął, rozluźnił pięści i uśmiechnął się szeroko.
Na następnym tajnym zebraniu Projektu Dziecko X naukowcy też uśmiechnęli się
szeroko. Dziecko X radziło sobie dobrze.
Ale potem nadszedł czas, kiedy trzeba było pójść do szkoły. Państwo Iksińscy
naprawdę martwili się z tego powodu, ponieważ w szkole było jeszcze więcej zasad dla
chłopców i dziewczynek, ale nie było żadnych zasad dla Dzieci X.
Nauczyciele będą kazali stawać w jednym szeregu chłopcom, a w drugim
dziewczynkom.
Będą gry dla chłopców i gry dla dziewczynek oraz sekrety chłopców i sekrety
dziewczynek.
W szkolnej bibliotece będzie lista zalecanych książek dla dziewczynek i osobna lista
dla chłopców.
4
I będzie nawet toaleta z napisem CHŁOPCY na drzwiach i druga z napisem
DZIEWCZYNKI.
Po krótkim czasie chłopcy i dziewczynki już prawie nie będą ze sobą rozmawiać. I co
wtedy zrobi biedne małe X?
Państwo Iksińscy spędzili całe tygodnie na wertowaniu Podręcznika.
Przeczytali rozdział „Pierwszy dzień w szkole”, w którym było 249 i pół strony porad.
Następnie zostali wezwani na Pilną eXtra Wyjątkową Konferencję z mądrymi naukowcami
zajmującymi się Projektem Dziecko X.
Naukowcy musieli się upewnić, że mama nauczyła Dziecko X rzucać i łapać piłkę, a
tato, co podawać na przyjęciu dla lalek.
X musiało umieć grać w kapsle i skakać przez skakankę, oraz, co najważniejsze,
wiedzieć, co powiedzieć, gdy Inne Dzieci będą pytać, czy jest Chłopcem czy Dziewczynką.
W końcu X było gotowe.
Nauczyciel X obiecał, że dzieci w klasie będą się ustawiać w szeregu według alfabetu
i że nie będzie oddzielnych szeregów dla chłopców i dziewczynek. Poza tym X dostało
pozwolenie na korzystanie z toalety dyrektorki, ponieważ nie miała ona żadnych innych
oznaczeń poza napisem TOALETA. Ale nikt nie mógł pomóc X zmierzyć się z największym
ze wszystkich problemów – z Innymi Dziećmi.
Żadne dziecko w klasie X nie znało wcześniej żadnego X. Żadne nawet nie słyszało,
żeby jakaś dorosła osoba mówiła: „Część moich przyjaciół to X-y”.
Co pomyślą sobie inne dzieci? Czy będą robić eXistowskie żarty? Czy może się
zaprzyjaźnią?
Ubrania, które nosiło X, nie zdradzały, kim ono jest. Ogrodniczki nie mają nawet
guzików zapinających się na lewą stronę, jak w ubraniach dla dziewczynek, albo na prawą,
jak w ubraniach dla chłopców.
A poza tym czy fryzura X była krótka jak na dziewczynkę, czy długa jak na chłopca?
A jeśli chodzi o zabawy, które X lubiło, to albo grało w piłkę bardzo dobrze jak na
dziewczynkę, albo bawiło się w dom bardzo dobrze jak na chłopca.
Dzieci próbowały odgadnąć, kim jest X, zadając X podchwytliwe pytania, takie jak:
„Kto jest twoją ulubioną gwiazdą sportu?”. X miało dwie ulubione gwiazdy sportu: dżokejkę
Klaudię Krzyś oraz mistrza łucznictwa Krzysztofa Klaudię.
Następnie dzieci pytały: „Jaki jest twój ulubiony program telewizyjny?” I X
odpowiadało: „Lassie”, czyli film, w którym występuje suczka, którą gra pies.
Kiedy X powiedziało, że najbardziej ze wszystkich swoich zabawek lubi lalkę, dzieci
uznały, że X musi być dziewczynką. Ale potem X powiedziało, że tak naprawdę to lalka jest
robotem, i że X skomputeryzowało ją, i że jest zaprogramowana tak, żeby robić kogielmogiel, a późnej posprzątać kuchnię.
Po tym, jak X im to powiedziało, dzieci zrezygnowały ze zgadywania, kim było.
Wiedziały tylko, że na pewno chciały zobaczyć lalkę X.
Po szkole X chciało się pobawić z innymi dziećmi.
–
Chcecie trochę pograć w kosza? – X zapytało dziewczynki. Ale one tylko robiły
miny i chichotały za plecami X.
5
–
Ty, on jest jakiś dziwny – wyszeptał Kuba do Józia.
–
To może będziemy pleść koszyki w pracowni plastycznej? – X zapytało chłopców.
Ale oni wszyscy też tylko robili miny i chichotali za plecami X.
–
Ty, ona jest jakaś dziwna – wyszeptała Zuzia do Natalki.
Tego wieczoru Pani Iksińska i Pan Iksiński zapytali X, jak było w szkole. X
próbowało się uśmiechać, ale w oczach miało dwie wielkie łzy.
–
Lekcje są w porządku – zaczęło X – ale...
–
Ale? – powtórzyła Pani Iksińska.
–
Inne Dzieci mnie nienawidzą – wyszeptało X.
–
Nienawidzą cię? – zapytał Pan Iksiński.
X skinęło głową, i dwie wielkie łzy spłynęły w dół i rozprysły się na ogrodniczkach.
I jeszcze raz Państwo Iksińscy sięgnęli po Podręcznik. W rozdziale „Inne Dzieci” było
napisane:
„A czegoś ty się spodziewało? Inne Dzieci muszą przestrzegać głupich zasad dla
chłopców i dziewczynek, bo nauczyli je tego ich rodzice. Ty masz szczęście, X – dla ciebie
nie ma żadnych zasad! Jedyne, co musisz robić, to być sobą.
P.S. Ale nikt nie mówi, że to będzie łatwe”.
X lubiło być sobą. Ale płakało do późna w nocy. Dlatego tato X przytulał je mocno i
też trochę popłakiwał. Mama X podnosiła ich na duchu, czytając im eXcytującą opowieść o
zaczarowanym księciu nazywanym Śpiącym Królewiczem, który obudził się, kiedy
pocałowała go Dzielna Królewna.
Następnego ranka wszyscy czuli się dużo lepiej i małe X powędrowało znów do
szkoły z odważnym uśmiechem na ustach, ubrane w czyste ogrodniczki w czerwono-białą
kratkę.
Tego dnia w klasie odbył się konkurs ortograficzny z samymi siedmioliterowymi
słowami. A w sali gimnastycznej sztafeta na siedem okrążeń dla chłopców. Oraz konkurs w
pieczeniu siedmiowarstwowego ciasta w kąciku kuchennym dla dziewczynek.
X wygrało konkurs ortograficzny. Wygrało też sztafetę.
X również prawie wygrało konkurs w pieczeniu, tylko że zapomniało włączyć
piekarnik. (Pamiętajcie, nikt nie jest doskonały.)
Jedno z Innych Dzieci zauważyło jeszcze coś innego. I powiedziało:
–
X w ogóle nie zależy na tym, żeby wygrywać. X po prostu myśli, że fajnie jest
bawić się w to, co chłopcy, i w to, co dziewczynki.
–
No bo pomyśl tylko – powiedziało drugie z Innych Dzieci. – X bawi się dwa razy
więcej niż my!
Tego dnia po szkole dziewczynka, która wygrała konkurs w pieczeniu, dała X wielki
kawał swojego nagrodzonego ciasta.
A chłopiec, którego X pokonało w sztafecie, poprosił X, żeby ścigało się z nim do
domu.
Od tej pory zaczęły się dziać różne naprawdę zabawne rzeczy.
6
Zuzia, która siedziała w ławce z X, powiedziała, że nie będzie więcej chodziła do
szkoły w różowej sukience. Chciała mieć ogrodniczki w czerwono-białą kratkę, takie same
jak te, które nosiło X.
Ogrodniczki, powiedziała rodzicom, są dużo lepsze, gdy się chce wspinać po
drabinkach w małpim gaju.
Potem Kuba, największy w klasie maniak hokejowy, zaczął krążyć wokół boiska z
wózkiem dla lalek swojej siostry.
Najpierw włożył kompletny strój do hokeja, tylko bez łyżew.
Następnie położył łyżwy w wózku, wsuwając je czule pod parę starych ochraniaczy na
barki.
Potem biegał dookoła boiska, pchając wózek i śpiewając swojej parze łyżew „A-a-a,
kotki dwa”.
Rodzice Zuzi byli przerażeni jej zachowaniem, a rodzice Kuby prawie się
rozchorowali ze zmartwienia.
Ale najgorsze nadeszło, gdy bliźnięta, Józio i Natalka, postanowiły wszystkim się ze
sobą dzielić.
Natalka używała łyżew do hokeja i mikroskopu Józia, a także przejęła połowę trasy, na
której roznosił gazety.
Józio pożyczał przybornik do wyszywanek Natalki i jej książkę kucharską, a także
zastąpił ją w dwóch z trzech miejsc, w których pracowała jako opiekunka do dziecka.
Natalka kosiła trawnik, a Józio odkurzał.
Rodzice nie byli ani trochę zadowoleni z naukowych eksperymentów Natalki ani ze
wspaniałych wyszywanek Józia.
I w ogóle ich nie obchodziło to, że Natalka lepiej kosiła trawnik, a Józio lepiej
odkurzał.
Tak naprawdę to byli wściekli. To wszystko przez to małe X, orzekli zgodnie. X samo
nie wie, kim jest, albo kim ma być! I dlatego X chce namieszać w głowach również innym!
Natalka i Józio nie mogli już więcej bawić się z X. Tak jak i Zuzia, a potem Kuba, a
potem wszystkie Inne Dzieci.
Ale już było za późno: Innym Dzieciom pomieszanie w głowach już pozostało; były
szczęśliwe i wolne, i odmawiały stania się na powrót takimi, jakie były, zanim pojawiło się X.
W końcu rodzice zwołali nadzwyczajne zebranie, żeby przedyskutować „Problem X”.
Wysłali do dyrektorki pismo, w którym twierdzili, że X ma „zły wpływ” i żądali
natychmiastowego podjęcia stosownych kroków.
Trzeba zmusić Iksińskich, powiedzieli, do wyjawienia, czy X jest chłopcem czy
dziewczynką. I trzeba zmusić X do zachowywania się zgodnie ze swoją płcią.
Gdyby Państwo Iksińscy odmówili wyjawienia prawdy, powiedzieli rodzice, X będzie
musiało być poddane badaniu eXperymentalnemu. Bezstronny Zespół eXpertów dokona
eXplikacji. I wtedy X zacznie przestrzegać wszystkich starych dobrych zasad. Lub jakichś
innych.
A gdyby X okazało się być jakimś pokręconym odmieńcem, zostanie wyrzucone ze
szkoły. Natychmiast! Tak, żeby już nigdy więcej żadne małe X nie pojawiło się w szkole.
7
Dyrektorka była bardzo zmartwiona. X i zły wpływ? Pokręcony odmieniec? Ależ X
doskonale się uczyło! Dawało znakomity przykład! X było nadzwyczajne!
X stało na czele samorządu uczniowskiego. X zajęło pierwsze miejsce w konkursie
plastycznym, dostało specjalne wyróżnienie na festiwalu nauki oraz wygrało w sześciu
konkurencjach podczas dnia sportu, w tym w wyścigu w workach.
Niemniej jednak, nie ustępowali rodzice, X jest Dzieckiem Sprawiającym Kłopoty. X
jest Dzieckiem Sprawiającym Najwięcej Kłopotów ze wszystkich dzieci, jakie znamy!
A zatem dyrektorka, chcąc nie chcąc, zawiadomiła rodziców X i Państwo Iksińscy
poinformowali o tym naukowców zajmujących się Projektem X, którzy odesłali ich na stronę
85769 Podręcznika. „Wcześniej czy później – było tam napisane – X zostanie poddane
badaniu przez Bezstronny Zespół eXpertów.
To może być dla nas jedyny sposób, żeby się dowiedzieć na pewno, czy to X jest
pokręcone – czy też wszyscy inni są pokręceni”.
Dokładnie o 9 rano następnego dnia X zameldowało się w szkolnym gabinecie
lekarskim. Dyrektorka, przedstawiciele Rady Rodzicielskiej, nauczyciel X, dzieci z klasy X
oraz Pani i Pan Iksińscy czekali na korytarzu.
A w środku eXperci uruchomili
Superpsychikomedykosocjokulturometr.
swoją
słynną
maszynę
testującą:
Nikt nie wiedział dokładnie, jak działa maszyna, ale wszyscy wiedzieli, że badanie
wykaże dokładnie to, co wszyscy chcieli wiedzieć o X, ale bali się zapytać.
Na korytarzu było okropnie cicho. Niemal strasznie. Z pokoju dobiegały bardzo
dziwne dźwięki.
Rozlegało się brzęczenie.
Oraz jeden czy dwa trzaski.
I kilka dzwonków.
Raz na jakiś czas w szczelinie pod drzwiami rozbłyskiwało światło. Może
prześwietlenie?
Przez cały czas było słychać głosy eXpertów, zadających pytania i głos X, które
odpowiadało na nie.
– Dobrze, że nie jestem teraz w ogrodniczkach X – myślały dzieci.
W końcu otworzyły się drzwi. Wszyscy tłoczyli się, żeby dowiedzieć się, jaki jest
wynik badań. X nie wydawało się ani trochę zmienione i nawet się śmiało. Ale za to
Bezstronny Zespół eXpertów wyglądał straszliwie. Wyglądali tak, jakby płakali!
–
Co się stało? – przekrzykiwali się wszyscy.
–
Ciiii – syknęła dyrektorka. – EXpertci próbują coś powiedzieć.
Ocierając oczy i odchrząkując, jeden z eXpertów zaczął:
–
Według nas – wyszeptał, i widać było, że musi być bardzo zmartwiony. – Według
nas to tu młode X...
–
Tak? Tak? – wykrzykiwali rodzice.
–
Młode X – powiedział inny eXpert, marszcząc brwi. – Jest najmniej pokręconym
dzieckiem, jakie kiedykolwiek badaliśmy! – jednym głosem wykrzyknęli dwaj inni
8
eXperci. Za zamkniętymi drzwiami Superpsychikomedykosocjokulturometr wydał
dźwięk, który brzmiał jak pełen zadowolenia pomruk.
–
Hurra na cześć X! – wrzasnęło jedno z dzieci. I zaraz wszyscy inni zaczęli
wiwatować. Oraz klaskać, krzyczeć z radości i podskakiwać w górę i w dół.
–
Ciiii – syknęła dyrektorka, ale nikt się nie uciszył.
Rada Rodzicielska była wściekła i zdumiona. Jak to możliwe, że X zdołało przejść
przez całe badanie?
Więc X nie miało żadnego problemu z tożsamością? Nie było ani trochę pokręcone?
Nie było żadnym odmieńcem?
Jak to możliwe, że nie było, skoro nawet nie wiedziało, kim jest?
–
Nie widzicie? – pytali eXperci. – X nie jest ani odrobinę pokręcone! A co do bycia
odmieńcem – żałosne! X doskonale wie, kim jest! Prawda, X? – eXpert mrugnął
okiem. X odmrugnęło.
–
Ale kim jest X? – zaskrzeczeli rodzice i Józia. – My wciąż chcemy wiedzieć, kim
ono jest!
–
Ach, tak – powiedział jeden z eXpertów, znów mrugając. – No cóż, nie martwcie
się. Któregoś dnia wszyscy się dowiecie. I wcale nie będziecie nas do tego
potrzebować.
–
Co? Co to znaczy?” – rodzice Kuby zaszemrali z podejrzliwością.
Zuzia, Natalka i Józio odpowiedzieli jednocześnie:
– To znaczy, że zanim płeć X będzie miała znaczenie, nie będzie to już żaden sekret!
Słysząc to, eXperci wyciągnęli ręce i uścisnęli Panią Iksińską i Pana Iksińskiego.
– Oczywiście mamy nadzieję – wyszeptali – że jeśli kiedykolwiek będziemy mieli
własne X, pożyczycie nam swój podręcznik.
Łatwo się domyślić, że Państwo Iksińscy byli bardzo szczęśliwi. Naukowcy zajmujący
się projektem Dziecko X również byli całkiem zadowoleni. Podobnie jak Zuzia, Kuba,
Natalka, Józio i cała reszta Innych Dzieci. Nawet rodzice obiecali im więcej nie dokuczać.
Trochę później tego samego dnia wszyscy przyjaciele X włożyli swoje ogrodniczki w
czerwono-białą kratkę i poszli odwiedzić X.
Znaleźli je w ogrodzie, bawiące się z bardzo małym dzieckiem, którego żadne z nich
nigdy wcześniej nie widziało.
–
Jak wam się podoba nasze nowe dziecko? – z dumą w głosie X zapytało Inne
Dzieci.
–
Ma przesłodkie dołeczki – powiedział Kuba.
–
Ma też prężne bicepsy – powiedziała Zuzia.
–
A kim ono jest? – zapytali Józio i Natalka.
X popatrzyło na nich krzywo.
–
No nie widzicie? – I wtedy X zrobiło bardzo złośliwą minę. – To Y!
Tłum. Katarzyna Gawlicz