Show publication content! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka

Transkrypt

Show publication content! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
SPIS TREŚCI
W 100-lecie Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego
Krystyna Brodowska....................................................................................2
3-4/83-84/2006/XXI
WYDAWCA
Oddział PTTK
w Sieradzu
ADRES REDAKCJI
98-200 Sieradz
ul. Żwirki i Wigury 4
tel. (0-43) 827 16 41
REDAGUJE ZESPÓŁ
W SKŁADZIE
Andrzej Ruszkowski
(przewodniczący)
Janusz Ziarnik
(Zastępca)
Joanna Mrozik (sekretarz)
Krystyna Brodowska
Tomasz Dronka
Krzysztof Gara
Zygmunt Kamiński
Jacek Majdański
Włodzimierz Marszałek
Jędrzej Marszałkowski
Janusz Matusiak
Artur Musiał
Józef Szubzda
Andrzej Tomaszewicz
Marek Urbański
Redakcja nie wypłaca honorariów
oraz zastrzega sobie prawo
skracania tekstów przyjętych do
druku
WSPÓŁCZESNOŚĆ
Dziesięć lat „Kuriera Zamkowego”
Grzegorz Brodacki.......................................................................................3
HISTORIA
Meldunek sytuacyjno-operacyjny sołtysa (Strońsko - 1939 r.)
Szczepan Ochmian.......................................................................................4
Łapanki, egzekucje i deportacje ludności polskiej 1939-1945 w powiecie
sieradzkim w świetle historiografii
Katarzyna Majdańska..................................................................................5
Obozy karne i jenieckie w pow. sieradzkim 1939-45 w świetle historiografii
Katarzyna Majdańska..................................................................................9
Nieudana ucieczka akowców - wydarzenia w sieradzkim więzieniu w 1955r.
Andrzej Ruszkowski..................................................................................12
ZABYTKI
O zaginionych portretach sarmackich z Tubądzina
Władysław Kościelniak..............................................................................15
Banknoty w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu
Anna Piestrzeniewicz.................................................................................16
STĄD ICH RÓD
I.Piątkowska i jej rola w budzeniu i utrwalaniu świadomości region. - cz. II
Jerzy Kowalski...........................................................................................18
Mjr Stanisław Bogusławski - żołnierz z Ziemi Sieradzkiej
Rafał Bogusławski.....................................................................................22
POZNAJEMY WŁASNY REGION
Trzebiczna - wieś zapomniana
Józef Szubzda.............................................................................................25
Mierzyn - z historii wioski i jej mieszkańców
Rafał Bogusławski.....................................................................................28
GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY
Środowisko geograficzno-przyrodnicze gminy Burzenin
Jacek Majdański.........................................................................................31
ETNOGRAFIA
Sieradzkie diabły Szczepana Muchy w Szklarskiej Porębie
Andrzej Ruszkowski..................................................................................33
Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI
„Sieradz” w Słowniku geogr. Królestwa Polskiego... Cz. II
Bronisław Chlebowski...............................................................................35
DRUK
Pieka-Druk
98-200 Sieradz
ul. Przyjazna 5
Z ŻYCIA PTTK
Sieradzkie rajdy w Światowy Dzień Turystyki
Joanna Mrozik............................................................................................38
Szkolne koło PTTK w Burzeninie
Lidia Ubych................................................................................................38
LISTY
W sprawie „Katynia”
Jan Brzozowski..........................................................................................40
Na sieradzkich szlakach
1
W 100-lecie Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego
W roku bieżącym upływa 100 lat od powstania Polskiego
Towarzystwa Krajoznawczego. Trudno uwierzyć, że takie Towarzystwo, o
takiej nazwie powstało w owym czasie.
POLSKIE - Polska - ojczyzna żyła tylko w sercach i umysłach
Polaków. Nie było jej na żadnych mapach Europy;
TOWARZYSTWO - powstało na terenie zaboru rosyjskiego, gdzie
wyjątkowo restrykcyjnie karane były wszelkie próby organizowania
jakichkolwiek zgromadzeń;
KRAJOZNAWCZE - kraj, jakim była Polska nie istniał, leżał w
granicach administracyjnych trzech zaborców.
W tych warunkach, wielu miłośników ziemi ojczystej, z ogromną
determinacją w pracy społecznej doprowadziło do opracowania Ustawy Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego.
Ustawa ta została zatwierdzona przez Warszawski Urząd Gubernialny w 1906 r.
Jednym z wielu inicjatorów powstania PTKraj był Aleksander Janowski (1866-1944), często nazywany ojcem
krajoznawstwa polskiego. Na łamach rocznika „Ziemia” z 1936 roku, tak wspomina swoje młodzieńcze myśli w czasie
zwiedzania najwspanialszej jurajskiej warowni w Ogrodzieńcu: "Miliony Polaków nie wiedziało, że jest Ogrodzieniec,
lub gdzie go szukać. Miliony Polaków kraju swego nie zna, a powinno go znać, by tem goręcej go kochać. Kochać
i szanować. Tej idei chciałbym służyć..." Wśród pierwszych propagatorów idei krajoznawstwa, oprócz Aleksandra
Janowskiego wymienić należy Zygmunta Glogera (pierwszego prezesa PTK), Kazimierza Kulwiecia, Karola
Hoffmana, Mikołaja Wisznickiego, Stanisława Thugutta i wielu innych.
Głównym celem PTKraj było pokazywanie, opisywanie i poznawanie Polski i w ten sposób rozbudzanie uczuć
patriotycznych, głównie wśród młodzieży. Aleksander Janowski mówił m.in “...Ty będziesz także tej ziemi
gospodarzem - a cóż ty powiesz, co ty się będziesz na tym rozumiał, jeżeli ty swej ziemi nie znasz i nie wiesz gdzie czego
szukać...” Popularyzował wytrawle ruch wycieczkowy, opracował metodykę prowadzenia wycieczek i stosował ją
w praktyce. Najtrafniej też określił głęboki sens krajoznawstwa i sprecyzował korzyści wynikające z poznania kraju:
- wzbogacenie osobowości przez obserwację piękna krajobrazu, dzieł sztuki, zabytków;
- budzene dumy narodowej przez poznanie pamiątek przeszłości;
- zbliżanie się do ludzi, przez bezpośrednie kontakty z mieszkańcami miast i wsi.
Od początku działalność PTK była wielostronna, powstawało wiele oddziałów terenowych, rozsianych
wszędzie tam, gdzie byli Polacy. W latach 1914-1918 żywa działalność Towarzystwa została zahamowana, lecz nie
zaniechano jej całkowicie. W latach międzywojennych powstaje cały szereg regionalnych oddziałów PTK, m.in.
w Sieradzu w 1924 roku.
Towarzystwo prowadziło działalność popularyzatorską, wydawniczą i turystyczną. Po odzyskaniu przez
Polskę niepodległosci, organizowano muzea krajoznawcze na terenie całego kraju. M.in.z inicjatywy działaczy
sieradzkiego oddziału PTKraj powstało w 1937 r. muzeum w Sieradzu. Towarzystwo opracowywało i wydawało
przewodniki, informatory, pocztówki, mapy, odznaki, a także od 1910 roku rocznik krajoznawczy "Ziemia".
Towarzystwo opracowywało i wyznaczało, znakowało nizinne szlaki turystyczne oraz otwierało schroniska turystyczne
w atrakcyjnych zakątkach Polski.
Znakiem rozpoznawczym Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego była
odznaka organizacyjna zaprojektowana przez Mikołaja Wisznickiego. Odznaka ta była
symbolem założeń Towarzystwa. Środek okrągłej odznaki przedstawiał ruiny zamku
w Ogrodzieńcu (tam właśnie narodzła się myśl utworzenia Towarzystwa) opisane dokoła
nazwą: Polskie Towarzystwo Krajoznawcze. Ten wizerunek otoczony był żelazną
obręczą, na której umieszczono herby Warszawy, Poznania i Krakowa (stolice dzielnic
kraju rozdartego trzema zaborami). Było to symboliczne połączenie - przesłanie
zjednoczenia ziem polskich.
Polskie Towarzystwo Krajoznawcze zostało rozwiązane w dniu 16 grudnia 1950
r. Na wspólnym zjeździe z polskim Towarzystwem Tatrzańskim. 17 grudnia 1950 roku
zostało powołane Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze (PTTK) jako
kontynuator obu prekursorskich Towarzystw.
Prezes Oddziału PTTK w Sieradzu
mgr Krystyna Brodowska
2
Na sieradzkich szlakach
Dziesięć lat
„Kuriera Zamkowego”
Grzegorz Brodacki
powodzeniem. Dziewczyny jednak nie poddają się i
nadal męczą nimi swych rówieśników.” Opiekunami
pisma od 1998 r. byli p. prof. Grzegorz Brodacki,
nauczyciel przedmiotów zawodowych i p. prof.
Jadwiga Podsiadła, która sprawowała pieczę nad jego
stroną techniczną. Gdy jesienią 1998 r. przyszła do
mnie Agnieszka Sowa z koleżankami i zwróciła się z
propozycją, bym został opiekunem Kuriera
Z a m k o w e g o , b y ł e m t r o c h ę z a s k o c z o n y.
Wychowawczynią redaktorek była p. prof. Henryka
Głogowska. Gdy się jej zwierzyłem, że otrzymałem
propozycję objęcia opieki nad pismem, p. prof. H.
Głogowska uspokoiła mnie wyrażając opinię, że
dziewczyny są na tyle ambitne, że wszystko bądź
prawie wszystko zrobią same.
Słowo „kurier” poniekąd zaciążyło nad charakterem pisma. W kolejnych numerach odnajdujemy
wiele informacji z życia szkoły. Pismo to jest więc
także dokumentem życia społecznego. Ten jego aspekt
sprawił, że gdy podczas prywatnej rozmowy wiosną
2000 roku o Kurierze Zamkowym z ówczesną redakcją
Echa zaproponowałem, by raz na rok, w wakacje, na
łamach pisma ukazywały się niejako roczne „sprawozdania” z „Kuriera Zamkowego”, pomysł ten przez
redaktorów Echa został przyjęty z dużym zaintereso-
Na sieradzkich szlakach
WSPÓŁCZESNOŚĆ
Gazetka szkolna pojawiła się w Zespole Szkół
Ponadgimnazjalnych Nr 2 w Sieradzu w roku szkolnym 1994/1995. Jej opiekunką była wówczas p. prof.
Ewa Jaśkiewicz, nauczycielka języka polskiego. W
Kronice szkoły, w listopadzie 1995 roku, odnajdujemy
następującą informację:
„W wielu szkołach, także w naszej, wydawana
jest gazetka szkolna. Jednak do tej pory nie miała ona
tytułu. Postanowiono więc zorganizować konkurs na
tytuł gazetki szkolnej. Konkurs wygrała Żanetta
Marzuchowska z kl. IV A LA, która zaproponowała
tytuł „Kurier Zamkowy”.
Zorganizowano też konkurs na najlepszy tekst
literacki. Teksty zostały opublikowane w gazetce
szkolnej, a zwycięzcami okazali się: Karol Marciniak z
kl. II E - za wiersz pt. Ul oraz Marlena Ignaciuk z kl. I F
za prozę. 10 listopada 1995 r., w przeddzień
Narodowego Święta Niepodległości, odbyło się
uroczyste otwarcie nowej części szkoły. Wydarzenie to
stało się także okazją do obchodów 30-lecia funkcjonowania szkoły w budynku przy ul. Zamkowej. Z
Kroniki szkoły dowiadujemy się, że „redakcja gazetki
szkolnej wydała specjalny numer Kuriera
Zamkowego, w którym umieszczone są interesujące
wywiady m.in. z p. Ireną Maciuszonek, p. dyr. Ignacją
Budą oraz informacje na temat historii naszej szkoły.”
Ten pierwszy numer Kuriera Zamkowego przygotowała redakcja w następującym składzie: Dagmara
Arciszewska, Dorota Bachor, Katarzyna Gawron,
Justyna Gęs, Marlena Ignaciuk, Karol Marciniak,
Żanetta Marzuchowska, Marcin Pawlak, Karol
Simiński, Joanna Szczęsna, Ewa Terlega i Izabela
Toruńska.
Kolejny, zachowany do dziś numer Kuriera
Zamkowego ukazał się 14 października 1996 roku. Po
nim, w roku szkolnym 1996/97 ukazały się jeszcze dwa
numery. Redaktorami byli wówczas: Katarzyna Bąk,
Magdalena Ciapa, Marlena Ignaciuk, Dominika Kuras,
Joanna Ławniczak, Anna i Monika Łyga, Karol
Marciniak (redaktor naczelny), Izabela Matusiak,
Marcin Pawlak, Karolina Pietraszewska, Katarzyna
Szewczyk, Monika Ślęzak, a opiekę nad pismem
sprawowała w dalszym ciągu p. prof. Ewa Jaśkiewicz.
Warto zwrócić uwagę, że obecne logo Kuriera
Zamkowego towarzyszy pismu od pierwszego numeru
do dziś. Jego autorką jest p. prof. Katarzyna JaworskaGriese, nauczycielka matematyki. Po ukazaniu się
trzech numerów z roku szkolnego 1996/97, w kolejnym roku szkolnym Kurier Zamkowy się nie ukazywał.
Pismo zaczęło ponownie wychodzić w roku szkolnym
1998/99. Miało wówczas bodaj najambitniejszą
redaktor naczelną - Agnieszkę Sowę. Poza bieżącą
pracą redakcyjną Agnieszka nawiązała współpracę z
sieradzką prasą lokalną. Dzięki jej staraniom w prasie
ukazały się pierwsze artykuły o Kurierze Zamkowym”:
najpierw w Nad Wartą (nr 12 z 24 III 1999), później w
Echu (nr 4 z 26 I 2000). Objęcie redakcji przez
Agnieszkę Sowę, Marlenę Marciniak, Dorotę Lipę i
Magdalenę Łakomą zaowocowało ożywieniem pracy
redakcyjnej.
Kurier Zamkowy” - czytamy we wspomnianym
artykule z Echa” - wydawany jest w formie miesięcznika osiągającego średni nakład 60 egzemplarzy.
Znaleźć tu można liczne wywiady z „belframi”, które
ujawniają ich prawdziwe oblicze, opowieści o
perypetiach „szkolnej braci”, ciekawe dowcipy oraz
slogany spisywane ze szkolnych ławek. Strony
zatytułowane Życzenia-pozdrowienia - jakby coś na
kształt Hyde Parku dają możliwość uważnego
prześledzenia związku Zosi z II TH i Jarka z IV F. Są też
liczne konkursy, które cieszą się raczej nikłym
Janusz Ziarnik na
jubileuszowym
spotkaniu
fot. Arch. ZSP Nr 2
3
HISTORIA
waniem. Odtąd co
roku, na początku
wakacji, na łamach
tygodnika Echo
ukazywał się obszerny
artykuł zredagowany
na bazie naszych
tekstów redakcyjnych.
Było to możliwe m.in.
dzięki powiększeniu
rozmiarów pisma (do
wiosny 2003 roku
strona Kuriera miała
rozmiary A5, obecnie A4), a także zwiększeniu częstotliwości
wydawania gazetki
(Kurier jest w istocie
miesięcznikiem).
Obok bieżących
informacji w Kurierze
znajdziemy wywiady
z nauczycielami
(zwykle nowo
zatrudnionymi) i
uczniami, informacje o sukcesach uczniów, informacje
okolicznościowe poświęcone patronce szkoły,
rocznicom ogólnopolskim, literackim, świętom i
zwyczajom świątecznym, wymianie polskoniemieckiej pomiędzy naszą szkołą a partnerską Julius
Springer Schule w Heidelbergu, informacje o różnorodnych inicjatywach nauczycieli i biblioteki szkolnej,
poezję uczniowską, humor, Kurier Sportowy czy
Galerię Karykatur.
Choć dziś koncentrujemy naszą uwagę na
Kurierze Zamkowym, nie oznacza to, że zbywamy
milczeniem inne tytuły, które ukazywały się i ukazują
w naszej szkole. W 1991 r. ukazywała się (pisana
ręcznie) Gazeta Szkolna. Jej wydawcą był Samorząd
Szkolny i Spółdzielnia Uczniowska Grosik. Opiekę
nad Gazetą sprawowały p. prof. Henryka Głogowska i
p. prof. Maria Zarębska. W skład redakcji wchodzili:
Anna Molenda, Jadwiga Kazimierczak, Tomasz
Michalak, Andrzej Gwiazda, Norbert Oleś - wychow-
Meldunek
sytuacyjno-operacyjny
sołtysa (Strońsko - 1939 r.)
Szczepan Ochmian
„Dnia 1 września 1939 r. w godz. rannych
dostałem polecenie by wyznaczyć ludzi do przykrywania schronów i polecenie to wykonałem. Gdy ludzie
przykrywali schrony nadleciał pierwszy samolot
niemiecki i ostrzelał ludność z karabinu maszynowego,
ale na szczęście wypadku nie było.
4
ankowie p. prof. H. Głogowskiej. W 1991 roku
pojawiły się także co najmniej cztery numery pisma pt.
Zamczysko. W 1994 r. zaczęła się ukazywać Super
wolna gazetka szkolna, której opiekunką była p. prof.
Ewa Jaśkiewicz, a p. prof. Dariusz Szymański pomagał
w jej łamaniu (w roku szkolnym 1994/95 ukazało się
kilka numerów tego pisma). Od jesieni 2004 roku w
naszej szkole ukazuje się, równolegle z Kurierem
Zamkowym, także miesięcznik Dyskurs, którego
opiekunem jest ks. Andrzej Ziemieśkiewicz.
Gazetki szkolne istnieją także w innych sieradzkich szkołach ponadgimnazjalnych. W 1991 r. w
ówczesnym Zespole Szkół Mechanicznych ukazały się
trzy numery Śruby (opiekunem pisma był pan
Grzegorz Pietrucha). Od 15 lat w I LO im. Kazimierza
Jagiellończyka ukazuje się Przeciek (pismo to
wcześniej nosiło tytuł Homo Jagiellonus); w ciągu
roku szkolnego ukazuje się 6-7 numerów. Opiekę nad
redakcją sprawuje p. prof. Edyta Weszczak; obecnie
redaktorką naczelną jest Ewelina Sierocka. Od 15 lat w
II LO ukazuje się Cóś. Opiekę nad pismem sprawuje p.
prof. Aleksandra Hofman. W szkole tej od jesieni 2005
r. ukazuje się ponadto Koliber, nad którym czuwają
panie bibliotekarki: Krystyna Oleszek i Lidia Zadka.
Kończąc chciałbym serdecznie podziękować
wszystkim absolwentom i uczniom naszej szkoły,
którzy w ciągu ostatnich dziesięciu lat w różnej mierze
w s p ó ł p r a c o w a l i z K u r i e re m Z a m k o w y m .
Podziękowania za dziesięć lat pracy skieruję głównie
do osób kierujących pismem. Byli to: w listopadzie
1995 - Żanetta Marzuchowska, w roku szkolnym
1996/97 - Karol Marciniak, w roku szkolnym 1998/1999 - Agnieszka Sowa, Dorota Lipa i Marlena
Marciniak, w roku szkolnym 1999/2000 - ponownie
Agnieszka Sowa, Dorota Lipa i Marlena Marciniak, w
roku szkolnym 2000/2001 - Karolina Krawczyk i
Katarzyna Smolich, w roku szkolnym 2001/2002 Ewelina Żywica i Iza Buczkowska, w roku szkolnym
2002/2003 - Ewelina Żywica i Iza Skibińska, w roku
szkolnym 2003/2004 - Iza Skibińska, w roku szkolnym
2004/2005 - Monika Bąk, Katarzyna Drewniak i Maria
Pawlak, w roku szkolnym 2005/2006 - Dominika
Szałek, Marta Dubiak, Paulina Płaczek i Lidia
Świniarska.
Dnia 2.9.1939 r. pojawił się samolot polski, a
nadleciały 2 samoloty niemieckie i udały się (za nim) w
pogoń, zestrzeliły go, który się zapalił i spadł w
płomieniach w lesie pod Sędziejowicami1.
Dnia 3.9.39 r. wojsko polskie zajmowało okopy
szykowane już od marca 1939 r., a ludności kazali
uciekać i ludność ładowała się na wozy z pościelą i
trochę żywności i z bydłem wyruszyli w drogę, a
samoloty niemieckie stale ostrzeliwały z karabinów
maszynowych, ale wypadków nie było za wyjątkiem
krowy i tak się tułaliśmy do 7. 09.
Dnia 8.9.39 r. powróciliśmy do swoich zagród,
gdzie zastaliśmy tylko sterczące kominy jak w Łodzi u
fabryk. Z 56 zabudowań zostały się 3 domy mieszkalne
oraz kościół, plebania, organistówka i mleczarnia, w
których rozkwaterowała się ludność. Ja jako sołtys
miałem mniej zmartwienia, bo moje zabudowania na
szczęście ocalały. Wziąłem kilku odważnych ludzi i
wozy do zwożenia zabitych polskich żołnierzy na
cmentarz, a było ich 267, które są pochowane w jednej
mogile. Niemców dokładnie nie mogę określić,
ponieważ dużo ich wywozili samochodami w kierunku
Sieradza, (poza tym) są pochowani we wsi Beleń gm.
Na sieradzkich szlakach
1
2
benzynowej) w tym
samym czasie ekshumowano szczątki 17
żołnierzy niemieckich,
jednak bez znaków
tożsamości. Vide: Milak
M., Pozostali w polskiej
ziemi, [w:] “Na
sieradzkich szlakach” nr
2/50/1998/XII, s. 49-50.
3
Samolot PZL P. 11c z 161 eskadry myśliwskiej z Widzewa (III dyon
6 pułku lotniczego) spadł w lasku, w pobliżu wsi Emilianów,
nieopodal drogi z Sędziejowic do Grabi. W miejscu śmierci pilota ppor. Edwarda Kramarskiego (ur. 15.09.1915 r., prymus XII
promocji SPL w Dęblinie, ppor. od 31.08.1939 r.) wzniesiono
skromny pomnik. Szczątki pilota w 1948 r. przeniesiono na
cmentarz wojskowy na Dołach w Łodzi.
4
W dniach od 30 IV do 7 V 1998 r. polsko-niemiecka Fundacja
„Pamięć” (utworzona w 1994 r.), za pośrednictwem firmy
„Archem” z Wesołej, dokonała ekshumacji żołnierzy niemieckich
ze wzgórza 185 w Beleniu-Hubach na cmentarz wojenny w
Siemianowicach Śl. Wydobyto 75 szczątków żołnierzy z 17 DP z
Norymbergi oraz odnaleziono 33 znaki tożsamości, dzięki którym
można było ustalić miejsce pochodzenia zabitych żołnierzy:
Fürth, Nürnberg, Erlangen, Coburg... W Zapolicach (przy stacji
Reżim okupacyjny w powiecie sieradzkim, tak
jak i w całym tzw. Kraju Warty, pozbawiał Polaków
swobód osobistych i stosował wobec nich politykę
dyskryminacji i wyzysku.
Wobec Polaków okupant prowadził akcje
wyniszczenia, realizowaną drogą egzekucji, licznych
aresztowań i deportacji do obozów koncentracyjnych.
Aresztowania przeprowadzała ekspozytura gestapo w
Sieradzu, jak i inne formacje policyjne III Rzeszy.
Pierwszą, po zakończeniu działań wojennych,
zbrodnię w Sieradzu na obywatelach polskich dokonali
hitlerowcy 15 IX 1939 r. Tego dnia jeden z sieradzan1,
nagabywany o zwrot mienia zrabowanego uciekinierom, o godz. 20.00 oddał strzał z żydowskiego domu
modlitwy2. Przechodzący tamtędy patrol niemiecki
przypuszczał, że strzał oddano w ich kierunku i
zaalarmował natychmiast znajdujących się w Sieradzu
okupantów. W mieście wszczął się ruch i zamęt. Jedną
z uczestniczek tamtych wydarzeń była Maria Wasiak.
Tak je później opisywała3: „[…] kiedy ja szykowałam
mężowi kolację, usłyszeliśmy strzał, a w chwilę potem
wrzaski, tupot po schodach i strzały. Do mieszkania
wpadła gromada pijanych żołnierzy niemieckich i
wszystkich: mnie, męża i córkę wyprowadzili na ulicę.
Wpadali do każdego mieszkania przy ulicy Wodnej i
wszystkich wyciągali. Ustawiali pod murem tuż przed
naszym domem. Byli tam już inni ludzie z sąsiednich
domów i przypadkowi przechodnie. Błagaliśmy z
płaczem i tłumaczyliśmy, że nie jesteśmy winni, ale nic
nie pomagało, wrzeszczeli tylko: „Jude”, „Jude” i
kazali się odsunąć dzieciom i kobietom na bok, a 7
mężczyzn, w tym 3 Polaków i 4 Żydów ustawili pod
murem, a raczej bramą i cała zgraja żołdaków,
strzelając do nich, wszystkich zabiła. Wszyscy byliśmy
wstrząśnięci. Córka moja zachorowała na serce i nigdy
nie wyzdrowiała”4.
W dniu 9 XI 1939 r., w związku ze zbliżającą się
Protektorat to inaczej
Generalna Gubernia
(Generalgouvernement) struktura administracyjna
utworzona przez
niemieckie władze
okupacyjne na części ziem
polskich stanowiących
zaplecze rolnicze,
surowcowe i źródło taniej
siły roboczej dla hitlerowskich Niemiec.
Vide: Ruszkowski A.,
Poligon niemieckich
c z o ł g ó w, [ w : ] „ N a
sieradzkich szlakach” nr
4/44/1996/XI, s. 5-8,
zdjęcia, mapka.
Zabity nieznany żołnierz 30 pSK
na polach wsi Strońsko
w dniu 4.09.1939 r.
fot. arch J.Matusiak
(zdjęcie wyk. przez Niemców)
Łapanki, egzekucje
i deportacje ludności polskiej
1939-1945
w pow. sieradzkim
w świetle historiografii
HISTORIA
Zapolice - 75-ciu i we wsi Zapolice 18-tu2.
Nadmieniam, że w Strońsku żadnych rozstrzeliwań nie było, natomiast we wsi Zapolice rozstrzelano
mojego sąsiada (...) Urbaniaka Józefa z Zapolic i
jedną dziewuchę ze wsi Chojne pow. Sieradz.
Po unormowaniu się (sytuacji) ludność zaczęła
wozić glinę i lepić glinianki, które do dnia dzisiejszego
stoją i ludność (w nich) mieszka.
26 września 1940 r. nastąpiło wysiedlenie, z
okolicznych wsi zwieźli ludzi do kościoła i część
wywieźli do Niemiec, a część do protektoratu3, a tu
utworzyli poligon4, który był do końca wojny...”
Katarzyna Majdańska
rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości5,
Niemcy - obawiając się manifestacji - aresztowali w
Sieradzu kilkuset zakładników. J. Milczarek, Ziemia
sieradzka oskarża..., s. 45) podał, iż zatrzymano
wówczas 200 osób. W kilka lat później ten sam autor
(Eksterminacja..., s. 13) wymienił liczbę 350 zakładników. P. A. Jaskulanka (Kronika okupacyjna klasztoru..., s. 47) napisała, że zakładników było 100. Tyle
samo osób zatrzymanych wymienia M. Cygański
(Powiat sieradzki..., s. 88). A. Galiński dodał, że wśród
zakładników 62 osoby wywodziły się ze środowisk
inteligenckich i rzemieślniczych. Według niego
osadzono ich w sieradzkim więzieniu już 8 listopada6.
Jak napisał Tadeusz Olejnik - Eugeniusz Gałka został
aresztowany 10 XI 1939 r.7
Jak relacjonował Antoni Góreczny, syn
Zygmunta „9 listopada szykowaliśmy z ojcem obiad na
następny dzień. Kotlety mielone z kaszą gryczaną.
Nagle wchodzi dwóch żandarmów i jeden cywil. - Czy
Na sieradzkich szlakach
5
pan Góreczny ? - Tak - odpowiada ojciec. - No to proszę
się ubrać, pójdzie pan z nami!… - Na te słowa, ojciec
wyszedł do drugiego pokoju ubrać się. Stamtąd, gdyby
przeczuł co go czeka, mógł uciekać, bo pokój był
połączony z mieszkaniem sąsiadów. Ale on zamiast
uciekać, tylko spytał się: - Po co mam iść ? - Wyjaśnić !
Na drugi dzień pan wróci… Ojciec chciał dać matce
pieniądze. - Nie trzeba. Niech pan nie daje. Rano wróci
pan z powrotem ! - powiedzieli i ojca zabrali”8.
Zakładnicy mieli zostać wypuszczeni na wolność,
jeżeli Polacy nie urządzą 11 listopada manifestacji
patriotycznych. Święto narodowe przebiegło nad
wyraz spokojnie. Polacy obchodzili je w swoich
domach, nie chcąc narazić swoich bliskich i przyjaciół
na śmierć. Jak pisała siostra P. A. Jaskulanka „Wśród
zakładników zatrzymanych 9 listopada znajdują się
najbardziej zasłużeni obywatele Sieradza […] Z liczby
stu zakładników Niemcy wybrali dwudziestu i w nocy
14 listopada rozstrzelali ich na cmentarzu żydowskim
za miastem. Egzekucji dokonał osobiście Kurt
Abramowski w asyście innych hitlerowców z Sieradza i
okolicy9. Groza padła na miasto. Przypominano sobie,
że gdzieś pod koniec października Niemcy rozkleili w
mieście afisze przedstawiające płonące domy i ruiny, a
pod tym duży napis: „Anglio - twoje dzieło”. Po dwóch
czy trzech dniach ktoś przekreślił wyraz „Anglio” i
napisał czarna farbą „Hitler”. Czerń napisu była
widoczna z daleka. Na skutki nie trzeba było długo
czekać, zaczęły się aresztowania i śledztwo. Gdy 9
listopada brano zakładników, znalazł się wśród nich
osiemnastoletni uczeń gimnazjalny Jakub Gałka wraz z
ojcem. Podobno chłopiec ten był inicjatorem i jednym z
wykonawców zmiany napisu na plakatach. W czasie
śledztwa, mimo że był torturowany, nikogo nie wydał.
Wraz z ojcem i innymi zakładnikami poniósł śmierć
męczeńską. Wiadomość o strasznej egzekucji okryła
żałobą całe miasto…” W kontekście ostatniego zdania
cytowanego za siostrą P. A. Jaskulanką zdumiewająca
jest relacja A. Górecznego, według którego do 30
listopada wszystkie rodziny szukały swoich bliskich i
to w różnych miastach10.
Sceny egzekucji opisał Wojciech Chmura, na
podstawie relacji Józefa Klimasa z Dzigorzewa i
Józefa Gierycha. Pierwszy z nich orał pole w pobliżu
miejsca zbrodni. „Kiedy koło godziny 13 - wspomina spojrzałem w kierunku cmentarza żydowskiego
zobaczyłem, że czterech Żydów pod nadzorem
umundurowanego i uzbrojonego Niemca kopie dół na
cmentarzu. Po upływie ok. 2 godzin zauważyłem, że od
strony Sieradza nadjeżdża w kierunku cmentarza auto
ciężarowe. Z samochodu tego wysiedli cywilni ludzie
otoczeni przez Niemców […] Niemcy przyprowadzili
tych cywilów na śmierć. Ustawili ich w odległości ok.
10 metrów od dołu twarzami do parkanu. […]
wróciłem do mieszkania […] i widziałem, w jaki
sposób zabijano tych cywilów. Jeden z Niemców
podprowadzał pojedyńczo tych ludzi do dołu, następnie strzelał z pistoletu do każdego z nich”11. Relacja J.
Gierycha nieco się różni od poprzedniej. Według niego
bowiem skazanych na miejsce egzekucji doprowadzali
policjanci niemieccy w żółtych mundurach z czerwonymi opaskami na rękawie12.
Zwłoki pomordowanych pochowano na skraju
żydowskiego cmentarza13. Cz. Łuczak napisał, że 20
Polaków i Żydów zamordowano w Sieradzu 4
listopada14. W dniu 11 listopada natomiast według tego
samego autora miało dojść do zamordowania 6
Polaków15, a 14 listopada do rozstrzelania 18 Polaków i
2 Żydów16.
6
Jak napisał Wiktor Ciborski, plakat o którym
wspominała siostra P. A. Jaskulanka został powieszony
w Sieradzu w dniu 1 listopada. Przedstawiał marszałka
Edwarda Śmigłego-Rydza z ręką na temblaku na tle
płonącej Warszawy i zawierał napis: „Anglia, to twoje
dzieło!”17
W Rejestrze miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich
w latach 1939-1945 znajduje się informacja, że 14
grudnia na cmentarzu żydowskim hitlerowcy rozstrzelali 20 osób narodowości polskiej18. Zbrodni tej
nie potwierdzają jednak J. Milczarek i siostra P. A.
Jaskulanka. Jedynie Cz. Łuczak (Dzień po dniu…, s.
45) potwierdził fakt zamordowania przez Niemców w
tym dniu 20 Polaków. Nie wykluczone zatem, że
autorzy rejestru pomylili tę zbrodnię ze wcześniejszą
listopadową - mimo, że o niej też piszą. Nie wiadomo
natomiast, z jakiego źródła korzystał Cz. Łuczak.
W dniu 1 IX 1941 r. hitlerowcy zatrzymali wielu
zakładników, m.in. także i kapłanów: księdza
Maciejewskiego z Kamionacza i księdza Antoniego
Samulskiego z Charłupi Wielkiej. Umieszczono ich w
areszcie żandarmerii przy ulicy Warszawskiej 3.
Księży tych zwolniono po dwóch dniach. Jednak 5
września aresztowano kolejnego księdza Feliksa
Binkowskiego, którego wypuszczono następnego
dnia19.
W dniu 17 IX 1941 r. od wczesnych godzin
policja niemiecka urządziła łapanki na ulicach
Sieradza. Wszystkich zatrzymanych dołączono do
zakładników przetrzymywanych przy ul.
Warszawskiej. Około godz. 11.00 zatrzymanych
popędzono szosą na boisko sportowe. Stadion
otoczono kordonem posterunków policyjnych i
wojskowych. Około godz. 12.30 na stadion zajechała
ciężarówka z 10 zakładnikami20. Uformowano z nich
dwa szeregi, a zakładników powiązano drutem
kolczastym. Na prowizorycznej trybunie postawionej
na środku stadionu szef gestapo Leo Staliński odczytał
po niemiecku wyrok śmierci, który został przetłumaczony na język polski przez Fritza Kreisiga. Powodem
egzekucji były represje za akt sabotażu gospodarczego
na szkodę Niemiec, polegającego na spaleniu dwóch
stogów zboża w Męckiej Woli. Następnie wydano
komendę, aby pierwszy szereg ukląkł. Gdy pierwsza
piątka upadła, kazano pozostałym także uklęknąć
przed trybuną i ich również zastrzelono. Gdy jeden z
nich Czesław Okoński21 po dwóch strzałach podniósł
się, wówczas został dobity dodatkowym strzałm22. Po
dokonanej zbrodni policja wskazała kilku mężczyzn z
tłumu do załadowania zwłok na samochód, który
ruszył w kierunku Zduńskiej Woli. Ciała rozstrzelanych zakładników23 Niemcy zakopali w lesie w miejscowości Piaski. Następnie zgromadzonym Polakom
kazano się rozejść do swoich domów.
Masowe aresztowanie w Sieradzu miało miejsce
także 7 III 1942 r. Miało ono związek z zabójstwem w
Zgierzu dwóch gestapowców przez starszego sierżanta
Józefa Mierzwińskiego, żołnierza AK. W Sieradzu i
powiecie aresztowano wówczas około 200 byłych
oficerów i podoficerów WP. Wszystkich osadzono i
przetrzymywano w kinie „As” przy ul. Żwirki i
Wigury, bloku oficerskim przy ulicach Sienkiewicza i
Warszawskiej. Po pewnym czasie około 150 zwolniono do domów, a pozostałych zatrzymano pod strażą
i używano przy budowie domu przy ul. Banhofstrasse
40. Następnie wywieziono ich do Oświęcimia, skąd do
Sieradza powróciło niewielu.
W Złoczewie w okresie okupacji zbrodni
Na sieradzkich szlakach
dokonywali przede wszystkim żandarmi.
Szczególnym okrucieństwem odznaczał się Austriak
Josef Oberhausen, komendant złoczewskiego
posterunku. Nazywano go też „Chodzącą Śmiercią”
lub „Długim Józiem”. W areszcie żandarmerii został
zamordowany w nocy z 10/11 VIII 1941 r. Józef Kluba,
którego schwytano w stanie nietrzeźwym. W 1942 r.
żandarmi zamordowali Władysława Kaczmarka,
robotnika rolnego idącego ulicami Złoczewa już po
godzinie policyjnej. W dniu 12 VII 1942 r. zastrzelony
został Franciszek Adamski, umysłowo chory mieszkaniec Bolesławca, a 2 października tegoż roku
żandarmi zakatowali na śmierć Zygmunta Helbika z
Woli Rudlickiej, za nielegalny ubój świń.
Z równą premedytacją i okrucieństwem co w
miastach okupant dokonywał mordów także na wsi
sieradzkiej. Mordowano za nielegalny handel,
nielegalny ubój, nielegalne przejścia graniczne,
ukrywanie się przed deportacją.
W dniu 12 XII 1940 r. rozstrzelano w Rzechcie 10
Polaków za rzekomy sabotaż. W dniu 6 V 1941 r. w
lesie nieopodal Dębołęki zamordowano księdza Jana
Krawieckiego, proboszcza parafii Naramice k.
Wielunia. Kilka dni później 13 maja gajowy niemiecki
Schlicht24 zastrzelił przyłapanego na kłusownictwie
Czesława Turka25. Niedługo potem 26 V 1941 r. we
Wróblewie żandarmi rozstrzelali Jana Krawczyka26. W
dniu 13 września w Brzeźniu żandarmi zakatowali Jana
Pustelnika, którego podejrzewali o nielegalny ubój27.
Dwa dni później w Lipiczu żandarmi zabili Stanisława
Słebego28. Nieco później w Rzechcie zamordowano
jednego z tamtejszych chłopów tylko za to, że nie
wykupił od Niemców trucizny na szczury29. W dniu 27
III 1943 r. żandarmi niemieccy zastrzelili Józefa
Świątka i Tomasza Pawłowskiego. W lipcu 1943 r. w
Chojnem, z rąk niemieckich zginęli Ignacy Kopka i
Kazimierz Nieborak30.
Największej zbrodni w Warcie dokonali hitlerowcy na mieszkańcach szpitala psychiatrycznego.
Dnia 2 IV 1940 r. przy akompaniamencie krzyków,
wyzwisk rozpoczęto wywożenie pierwszej grupy
chorych. Były to same kobiety. Załadowano je do
specjalnie w tym celu przygotowanego samochodu
(obitego blachą) z rurą spalinową poprowadzoną do
wnętrza auta. Pacjentów wywożono według przygotowanej listy, w sposób brutalny, niektóre niedołężne
kobiety były do samochodu wrzucane. Dwie godziny
potrzebowali esesmani, aby załadować 68 osób.
Następnych chorych ładowano do dwóch kolejno
podstawionych wozów ciężarowych krytych plandeką.
Przed głównym transportem z łopatami jechali
więźniowie, wobec czego nie można już było ukryć
intencji hitlerowców. Niektórym pacjentom, którzy
byli niespokojni, wstrzykiwano specjalne środki
uspokajające. Zamordowanych w drodze pacjentów
grzebano we wcześniej przygotowanym dole niedaleko Pierzchniej Góry, na południe od szosy WartaŁódź. Następnego dnia hitlerowcy przystąpili do
likwidacji kolejnej grupy. Wywieziono dwa transporty
kobiet i jeden transport mężczyzn. W dniu 4 IV 1940 r.
wywieziono pozostałych mężczyzn. Do Warty nie
powróciło 13 więźniów, którzy zajmowali się grzebaniem ciał. Łącznie w dniach 2-4 kwietnia zamordowano
499 pacjentów, w tym 201 mężczyzn i 298 kobiet31. Cz.
Łuczak (Dzień po dniu…, s. 66) również wymienia
liczbę 499 zamordowanych pacjentów.
W czerwcu 1941 r. hitlerowcy przeprowadzili
kolejną selekcję pacjentów. Dnia 16 czerwca ze
szpitala w Warcie w nieznanym kierunku wywieziono
grupę 81 chorych, w tym 48 mężczyzn i 33 kobiety. Na
miejsce przeznaczenia (do szpitala w Bojanowie)
nigdy nie dotarli. Niestety nie odnaleziono dotychczas
miejsca zbrodnii. Jak podał J. Milczarek, chorych
zagazowano w drodze32. W dniu 21 IV 1942 r. policja
niemiecka rozstrzelała w Warcie 6 Polaków33.
Na podstawie rejestru szkód wojennych,
przeprowadzonego przez Urząd Wojewódzki w Łodzi
w latach 1945-1946, liczba śmiertelnych ofiar z rąk
hitlerowców wynosiła 6131 osób. W liczbie tej
zamordowanych było 1254 osoby i 4877 zmarłych
wskutek pobytu w obozach i więzieniach, pracy
przymusowej oraz doznanych ran i chorób, wycieńczenia i ukrywania się. Do tego należy doliczyć jeszcze
liczbę 2044 prawdopodobnych wypadków śmierci.
Ponadto 8312 osób w powiecie sieradzkim doznało w
wyniku okupacji trwałego kalectwa. Sąsiednie
powiaty zanotowały dużo większe straty aniżeli
sieradzki. W tym kontekście można go uznać za dużo
bezpieczniejszy od pozostałych.
Pośrednia akcja eksterminacyjna w stosunku do
ludności polskiej konsekwentnie zmierzała do
stworzenia dla niej jak najgorszych warunków bytu w
celu jej osłabienia biologicznego i załamania psychicznego. Zmuszano zatem Polaków do ciężkiej
pracy fizycznej, konfiskowano im mienie, opiekę
lekarską ograniczano jedynie do zapobiegania
epidemiom, wysiedlano ich do GG i na roboty do
Niemiec. Zakazywano również zawierania małżeństw,
jeżeli kobieta nie ukończyła 25 lat, a mężczyzna 28.
Jednym ze środków działania w procesie
podporządkowywania sobie podbitych terenów były
stosowane na szeroką skalę akcje przesiedleńcze.
Rozwijały się one najpełniej w latach 1939-1940, na
początku 1941 r. nieco osłabły. W latach 1941-1942
usuwano Polaków z mieszkań oraz gospodarstw
rolnych i kierowano ich do pracy w Niemczech.
Wysiedlenia w miastach powiatu sieradzkiego
przeprowadzano na podstawie uprzednio sporządzonych list, głównie nocą, pozostawiając ofiarom 10-20
minut na spakowanie najniezbędniejszych rzeczy i
34
zabranie do 10 kg bagażu . Wysiedleńcom kazano
pozostawić w stanie nienaruszonym całe swoje
mieszkanie. Nie mogli również zabierać narzędzi
wykonywania zawodów, np. lekarskich, rzemieślniczych. Pieniądze, dewizy, biżuterię, książeczki oszczędnościowe również musieli pozostawić okupantom. Wysiedlonych kierowano do obozów przejściowych. Tam okradano ich z resztek pieniędzy i
wartościowych przedmiotów35. Wywożono ich potem
Na sieradzkich szlakach
Wróblew - Nagrobek
zamordowanych
fot. J.Szubzda
7
pociągami towarowymi do Generalnej Guberni.
Liczbę wywiezionych z Sieradza Polaków trudno już
dziś ustalić. Jedna z list wysiedlonych z 1 III 1941 r.
zawiera nazwiska 435 osób36.
Na obszarze powiatu operacje przesiedleńcze
prowadzone w latach 1940-1941 objęły około 60 wsi w
gminach: Wróblew, Bogumiłów, Gruszczyce,
Barczew, Brzeźnio, Bartochów. Usunięto stamtąd
około 2500 rodzin polskich rolników. Liczba wysiedlonych w powiecie sieradzkim w okresie od 1 XII 1939
r. do 21 stycznia 1942 r. wyniosła 17 586 osób. W 1942
r. wywieziono w sieradzkim 6270 osób, a w 1943 r. 501637.
W latach 1942-43 okupant dokonywał głównie
rugów wewnętrznych. Liczba ofiar przesiedleń w
powiecie sieradzkim wyniosła 28 872 osób. Więcej
przesiedleń w rejencji łódzkiej miało miejsce w
powiatach: łaskim - 36 239 osób, wieluńskim - 35 160,
a w łęczyckim - 30 66938.
Według J. Milczarka w latach 1939-1945 z
powiatu sieradzkiego usunięto około 75 000 Polaków i
Żydów39. Wysiedleń dokonywały formacje niemieckiej
policji: Schutzpolizei i Kriminalpolizei, natomiast w
terenie żandarmeria.
Procedura wysiedleń ludności wiejskiej niewiele
różniła się od stosowanej w miastach. Zostawiono
więcej czasu na spakowanie się (od 20 minut do
godziny, w zależności od humoru kierownika ekspedycji), pozwalano zabrać więcej rzeczy (25-30 kg wg
instrukcji, nierzadko 10 kg). Często ograbiano
wysiedlanych z pieniędzy i kosztownych rzeczy.
Stosunkowo lepsze warunki wysiedlenia mieli
mieszkańcy terenów przyszłego poligonu wojskowego
koło Sieradza. Istniała możliwość zabrania ruchomości, bydła oraz paszy, a przesiedlonych kierowano nie
do obozów, lecz na teren powiatów: łaskiego, tureckiego i wieluńskiego.
W dniu 8 XII 1939 r. hitlerowcy wysiedlili
rodziny ofiar egzekucji z 14 listopada. Jak napisała
siostra A. P. Jaskulanka: „wysiedlenie odbyło się w
nocy i Niemcy nie pozwoli na zabieranie większych
pakunków. Zapędzili wszystkich wraz z dziećmi na
dworzec i wsadzili do towarowych wagonów.
Następnie wywieźli ich do Generalnej Guberni do
Sandomierza […]. Wiadomość o wysiedleniach
dotarła szybko do naszego szpitala. Żołnierze, a
szczególnie oficerowie, przeżywają ogromnie ten fakt,
że armia polska nie zdoła obronić ludności cywilnej od
tak ciężkiej doli zgotowanej przez najeźdźców”40
Według A. Górecznego aresztowanie i wywiezienie
rodzin zakładników nastąpiło już 30 listopada.
Wszyscy trafili wtedy do Sandomierza, skąd zabierali
ich okoliczni właściciele ziemscy41.
O wysiedleniu w dniu 13 XII 1939 r. pisali
Barbara Jabłońska i Eugeniusz Wągrowski. Według
nich „o świcie przedstawiciele władz niemieckich
wtargnęli do naszego mieszkania. W ciągu kilkunastu
minut cała rodzina (w tym troje dzieci w wieku 10, 8 i 5
lat) została wywieziona na stację kolejową w Sieradzu i
„załadowana” do bydlęcych wagonów już prawie
zapełnionych przez wcześniej aresztowanych
mieszkańców miasta. Był to już drugi kolejny transport
42
Polaków wywożonych z Sieradza .
W dniu 19 II 1940 r. rozpoczęło się wysiedlanie
żołnierzy ze szpitala w Sieradzu. Do obozu w
Ostrzeszowie, a stamtąd do Niemiec zostało wywiezionych 105 jeńców. Do Sieradza powrócił niebawem
jedynie dr Jan Felchner, za którym wstawił się dyrektor
szpitala dr Leopold Madisch, austriacki osadnik43.
8
Od kwietnia 1940 r. rozpoczęła się fala aresztowań, które przeprowadzono wśród urzędników,
przedstawicieli wolnych zawodów, których następnie
wysłano do obozów hitlerowskich, głównie do
Dachau. Jedną z najbardziej spektakularnych łapanek
przeprowadzono 29 VI 1941 r. Tuż po drugiej mszy
świętej do środka kościoła sióstr Urszulanek wtargnęło
kilku Niemców ubranych po cywilnemu. Asystowało
im trzech policjantów. Stanęli przy drzwiach pod
chórem i nie wypuszczali nikogo bez kontroli. Wierni
szybko zorientowali się, że to łapanka. Szczególnie
zatrzymywano młodzież. Tylko dzięki przytomności
siostry Ludwiki Niedźwieckiej, która otworzyła drzwi
do chóru zakonnego, wielu z nich udało się uciec.
Podobnie hitlerowcy postępowali w innych kościołach. Wszystkich aresztowanych wywieziono na
przymusowe roboty do Niemiec. W dniu 31 VIII 1943
r. kolejne rodziny polskie zostały wysiedlone z
Sieradza. Na ich miejsce hitlerowcy osadzili Niemców
przybyłych tu z bombardowanego przez aliantów
Berlina.
Pierwsze wysiedlenie ludności polskiej w
Złoczewie miało miejsce 1 XII 1939 r. Nad ranem do
wielu rodzin zapukali hitlerowcy. Dali oni mieszkańcom ledwie 15 minut na spakowanie się. Ciężar
paczki wysiedleńca nie mógł przekroczyć kilku
kilogramów. Swoje miasto musiało wówczas opuścić
40 rodzin, głównie miejscowej inteligencji oraz
zamożniejszych rzemieślników i kupców. Wywieziono
ich do Sieradza, a dalej do Sandomierza. Wśród
wysiedleńców znalazł się także proboszcz złoczewski
ksiądz Władysław Ulatowski. Plebania została
wówczas zamknięta i opieczętowana, a opiekę nad
parafią powierzono księdzu Antoniemu Owczarkowi44.
Kolejną grupę Polaków wywieziono ze Złoczewa w
Wigilię. Ich również wywieziono do Generalnej
Guberni. W kwietniu i maju 1940 r. przeprowadzono
kolejne aresztowania. Tym razem wywieziono ich do
obozu przejściowego w Konstantynowie, a stamtąd
trafili do Dachau45.
W marcu 1942 r. aresztowano w Złoczewie około
20 byłych oficerów i podoficerów. Przewieziono ich do
Sieradza i osadzono w kinie przy ul. Żwirki i Wigury.
1
Personalia nie znane.
Śledztwo w sprawie zamordowania przez funkcjonariuszy hitlerowskich
Jana Wasiaka, Franciszka Pilarczyka.
3
Maria Wasiak nie była naocznym świadkiem egzekucji.
4
J. Milczarek, Eksterminacja ludności polskiej i ruch oporu w Sieradzu w
okresie okupacji hitlerowskiej, Sieradz 1988, s. 12.
5
Według J. Szubzdy przeprowadzone w pierwszych dniach listopada 1939 r.
na całym obszarze hitlerowskiej okupacji Sonderaction nie było
umotywowane przez Niemców Świętem Niepodległości, lecz rzekomym
zamachem na Adolfa Hitlera. Rozkaz polecający przeprowadzenie akcji
podpisał H. Muller SS-Obergruppenführer.
6
A. Galiński, Losy aresztowanych na obszarze rejencji kalisko-łódzkiej w
latach 1939-1940 w świetle dokumentów gestapo, [w:] Eksterminacja
inteligencji Łodzi i Okręgu Łódzkiego, pod red. A. Galińskiego i M.
Budziarka, Łódź 1992, s. 35.
7
T. Olejnik, Leksykon miasta Wielunia, Wieluń 1998, s. 51.
8
Cz. Wlaźlak, Jesteśmy im winni pamięć…, „Echo” 2000, nr 46, s. 6.
9
Zginęli wówczas: Majer Eliasberg, znany lekarz okulista, Antoni Fulko były polski policjant, Eugeniusz Gałka - instruktor powiatowej straży
pożarnej, Jakub Gałka - gimnazjalista, harcerz, Bronisław Geniusz naczelnik więzienia sieradzkiego, Zygmunt Góreczny - nauczyciel,
hufcowy hufca męskiego w Sieradzu, Stanisław Kierociński - emeryt,
były naczelnik Kasy Skarbowej, Tomasz Klinkawski - emeryt, były
urzędnik inspektoratu szkolnego, Stanisław Malinger - kierownik Sądu
Grodzkiego, Ignacy Mąkowski - były burmistrz Sieradza, Franciszek
Piotrowicz - nauczyciel, Władysław Sobiech - sędzia Sądu Grodzkiego,
Marian Sołhaj - kierownik szkoły nr 1, Stefan Stawarz-Szczyrzycki dyrektor sieradzkiego gimnazjum, Józef Świniarski - fryzjer, prezes
Resursy Rzemieślniczej, Antoni Trojanowski - strażnik więzienny, były
legionista I Brygady, Stanisław Wojciechowski - urzędnik starostwa
powiatowego, Edmund Wyganowski - obrońca sądowy, Dawid
Zylberberg - zegarmistrz, prezes Żydowskiego Banku w Sieradzu, por.: J.
Milczarek, Ziemia sieradzka oskarża, WTK, nr 28 (878), 12 VII 1970, s.
7. P. A. Jaskulanka, Kronika okupacyjna klasztoru sióstr Urszulanek w
Sieradzu (zapiski kronikarskie i wspomnienia) 1939-1945, oprac. I.
Turowicz, Niepokalanów 1993, s. 47-48; Z. Piechota, Eksterminacja
2
Na sieradzkich szlakach
Głównym narzędziem eksterminacji ludności
polskiej w powiecie było sieradzkie więzienie. Nosiło
ono nazwę Strafanstalt Schieratz1.
Po zajęciu Sieradza w więzieniu założono obóz
jeniecki dla żołnierzy polskich wziętych do niewoli w
walkach nad Wartą, w czasie boju pod Pabianicami i w
czasie bitwy nad Bzurą. Mimo pojemności obliczanej
na około 1100 więźniów, przetrzymywano w nim
prawie 3000 jeńców. W początkowej fazie podlegało
ono administracji wojskowej. Według A. Galińskiego,
26 X 1939 r. zostało ono przekazane pod jurysdykcję
cywilną 2 . Podporządkowano je Ministerstwu
Sprawiedliwości III Rzeszy. Początkowo nosiło nazwę
Justizhaus, zamienioną później na Zuchthaus. Od 18 III
1942 r. na podstawie zarządzenia prokuratora generalnego przy Wyższym Sądzie Krajowym w Poznaniu
nazwano go Stammlager (Strafanstalt) Schieratz. W
latach 1940-1943 utworzono na obszarze powiatu
sieradzkiego jego filie: w folwarku Chabie, Złoczewie,
Burzeninie, Bogumiłowie i Niechmirowie. Ponadto w:
Janiszewicach, Zdunach, Herbertowie, Zelowie, a
nawet w niemieckiej Jenie.
W więzieniu tym osadzano skazanych różnych
narodowości (Polacy, Cyganie, Żydzi, Ukraińcy,
Białorusini, Litwini i Niemcy) za czyny polityczne i
kryminalne.
Więzienie otaczał wysoki mur. Przyjeżdżające do
niego auta zatrzymywały się przed żelazną bramą.
Wachmeister sprawdzał kto wjeżdża, a następnie
wpuszczał samochód do środka. Po dokładnym
sprawdzeniu na dziedzińcu wpuszczano nieszczęśników poprzez żelazną kratę do środka. Następnie
rozbierano ich, zakładano kartoteki, kąpano, wysyłano
na kwarantannę. Po odbyciu kwarantanny kierowano
ich do odpowiednich pawilonów. Więźniów politycznych kierowano do pawilonu „sanacyjnego” zbudowanego w dwudziestoleciu międzywojennym.
Jedną z pierwszych grup więźniów, obok jeńców
wojennych, stanowili aresztowani w ostatnich dniach
października i pierwszych listopada 1939 r. w związku
ze zbliżającą się rocznicą odzyskania przez Polskę
zbrodnie hitlerowskie popełnione w latach 1939-1945 na terenie
obecnego województwa sieradzkiego, oprac. M. Gąsińska i P. Kostrzewa,
„Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej” 1994, T. III, s. 161.
26
Na nagrobku cmentarnym we Wróblewie widnieje 7 nazwisk, ofiar
terroru.
27
J. Milczarek, Ziemia sieradzka…, s. 7.
28
Wykaz śledztw..., s. 160.
29
J. Milczarek, Ziemia sieradzka…, s. 7.
30
Wykaz śledztw..., s. 160.
31
M. Milak, Zagłada chorych ze Szpitala Psychiatrycznego w Warcie, „Na
sieradzkich szlakach” 2001, nr 2, s. 5.
32
J. Milczarek, Ziemia sieradzka…, s. 7.
33
Cz. Łuczak, Dzień po dniu…, s. 194.
34
S. Datner, J. Gumkowski, K. Leszczyński, Wysiedlenia ludności z ziem
Polski wcielonych do Rzeszy. Dokumenty, „Biuletyn Głównej Komisji
Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce” 1960, T. XII, s. 23.
35
A. Felchner, Wysiedlenia i przesiedlenia w Sieradzkiem podczas II wojny
światowej, „Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko
Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej”, III, Łódź
1994, s. 56.
36
M. Cygański, Powiat sieradzki…, s. 92.
37
Tamże, s. 92.
38
S. Datner, J. Gumkowski, K. Leszczyński, Wysiedlenia…, s. 138-140.
39
J. Milczarek, Powiat sieradzki w latach okupacji hitlerowskiej, „Rocznik
Łódzki” 1972, T. XVI, s. 167.
40
A. P. Jaskulanka, Kronika…, s. 51-52.
41
Cz. Wlaźlak, Jesteśmy…, s. 6.
42
B. Jabłońska, E. Wągrowski, „Idę spokojnie na śmierć…”, „Echo” 2001,
nr 39, s. 13.
43
J. Milczarek, Hitlerowskie obozy jenieckie w Sieradzkiem, „Nad Wartą”
1988, nr 15, s. 3.
44
W. Rozynkowski, W. Sowa, Szkice z dziejów parafii pw. św. Andrzeja
Apostoła w Złoczewie, Toruń 2000, s. 87.
45
S. Abramowicz, Obozy przejściowe i przesiedleńcze [w:] Obozy
hitlerowskie w Łodzi, pod red. A. Głowackiego i S. Abramowicza, Łódź
1998, s. 118.
Obozy karne i jenieckie
w powiecie sieradzkim
1939-1945
w świetle historiografii
HISTORIA
inteligencji Łodzi i Okręgu Łódzkiego (1939-1940) w materiałach
śledztw OK. BZH w Łodzi, [w:] Eksterminacja inteligencji Łodzi i
Okręgu Łódzkiego, pod red. A. Galińskiego i M. Budziarka, Łódź 1992,
s. 23.
10
Cz. Wlaźlak, Jesteśmy im winni pamięć…, „Echo” 2000, nr 46, s. 6.
11
W. Chmura, Stałem dwieście metrów od skazanych, „Nad Wartą” 1992, nr
48, s. 3.
12
Tamże.
13
A. Ruszkowski, Sieradz i okolice, Sieradz 2000, s. 72.
14
Cz. Łuczak, Dzień po dniu w okupowanej Wielkopolsce i na Ziemi
Łódzkiej (Kraj Warty), Poznań 1993, s. 34.
15
Tamże, s. 37.
16
Tamże, s. 38.
17
W. Ciborski, Śmierć zakładników, „Echo” 1999, nr 10-11, s. 1.
18
Ministerstwo Sprawiedliwości. Główna Komisja Badania Zbrodni
Hitlerowskich w Polsce, Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych
przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939-1945,
Warszawa 1983, s. 47.
19
Ksiądz Binkowski zginął w Dachau.
20
Cz. Łuczak, Dzień po dniu…, s. 154 napisał, że rozstrzelano w tym dniu
11 zakładników.
21
Czesław Okoński był kierownikiem sieradzkiej gorzelni, por. A.
Ruszkowski, Pierwsza niemiecka egzekucja w Sieradzu, „Na sieradzkich
szlakach” 2001, nr 2, s. 2.
22
Ofiarami mordu padli wówczas: Zygmunt Biskupski z Pabianic, Jan
Koziara z Pabianic, Paweł Głuchniak z Łodzi, Władysław Kaszyński z
Warty, Henryk Mikołajczyk ze Zduńskiej Woli, Czesław Okoński z
Sieradza, Feliks Placek ze Zduńskiej Woli, Bogdan Salik z Belenia,
Władysław Wojtczak z Suchej Kolonii, Jan Jeliński z Łodzi, por. M.
Cygański, Powiat sieradzki w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945,
„Rocznik Łódzki” 1970, T. XIV, s. 88; J. Milczarek, Eksterminacja…, s.
57.
23
Według J. Szubzdy zatrzymani nie byli zakładnikami lecz więźniami,
których zabito dla sterroryzowania polskiego społeczeństwa.
24
Imienia nie ustalono.
25
Wykaz śledztw Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu w Łodzi - Instytutu Pamięci Narodowej w sprawach o
Katarzyna Majdańska
niepodległości. Było to około 200 zakładników z
tereniu całego powiatu.
Od 10 XII 1939 r. komendantem więzienia był dr
Josef Heinrich Wüllner3. Funkcję tę pełnił aż do
stycznia 1945 r. Załogę więzienia stanowiły osoby
dobrane przez komendanta. Część z nich pochodziła z
terenu Niemiec. Większość jednak stanowili volksdeutsche ze Śląska, Wielkopolski i z kilku wiosek w
powiecie sieradzkim.
Zasady wykonywania kary zostały zawarte w
rozporządzeniu z dnia 7 I 1942 r. Wykonanie kary
powinno nie tylko pozbawiać skazanego wolności, ale
przede wszystkim zmuszało go do absolutnej dyscypliny oraz prac na rzecz III Rzeszy. Więźniowie skazani
na obostrzone więzienie odbywali areszt w zaciemnionym pomieszczeniu. Czas pobytu w zaciemnieniu
nie wliczał się do czasu kary. W obostrzonym obozie
karnym wykonywano szczególnie ciężką pracę. Czas
pracy można było przedłużyć o jedną godzinę. W jedną
niedzielę w miesiącu stosowano wobec tych więźniów
tzw. twarde łoże i dawano im tylko chleb i wodę4.
Mimo, iż rozporządzenie z dnia 7 I 1942 r.
Na sieradzkich szlakach
9
zabraniało strażnikom bicia więźniów, jako kary
niegodnej niemieckiego urzędnika, to w sieradzkim
więzieniu nie przestrzegano go. Skazanych nie tylko
bito, ale nawet torturowano. Pretekstem do tego typu
postępowania było np. nie wykonanie norm pracy, zbyt
późne stawanie na baczność, rozmowa w celi po
wieczornym apelu, zbyt długi pobyt w ubikacji...5.
W więzieniu sieradzkim więźniowie zakładu
macierzystego byli zatrudniani w warsztatach:
ślusarskim, elektromechanicznym, krawieckim,
szewskim, tkalni, stolarni, koszykarni i w gospodarstwie rolnym. Kilkunastu więźniów zatrudniono przy
hodowli jedwabników. Ponadto budowali domy,
rozładowywali wagony kolejowe, zakładali kable
elektryczne. Dzień każdego więźnia rozpoczynał się
apelem o 5.00 rano, a kończył o 20.00. Rzadko kiedy
przestrzegano 10-godzinnego dnia pracy. Zazwyczaj
kazano skazanym pracować dłużej, czasem nawet o
dwie godziny. Wyżywienie było miernej jakości i o
bardzo niskiej kaloryczności. Nierzadko składało się
nań mięso padłych zwierząt i zgniłe ryby. W sieradzkim więzieniu znajdowała się izba lekarska, słabo
zaopatrzona i o niewielkiej przydatności.
Już w październiku i listopadzie 1939 r. osadzono
w więzieniu sieradzkim sporą grupę zakładników z
Sieradza i okolic. Aresztowani nie byli sądzeni. Po
zatrzymaniu przez policję, dokonano rewizji i zabrano
im rzeczy osobiste, a następnie nocą wprowadzono do
więzienia. W chwili otwarcia bramy więźniów oślepiło
światło reflektorów. Zaraz po tym strażnicy zaczęli
okładać ich kijami. Bili ich dopóki nie weszli do swych
cel. W dniu 14 XI 1939 r. około godziny 13.00 wywołano wszystkich na korytarz. W trakcie apelu jeden z
przybyłych na miejsce funkcjonariuszy SS wyjął
kartkę i zaczął z niej odczytywać nazwiska zatrzymanych. Część z nich skierowano z powrotem do cel, a
20 wyprowadzono na dziedziniec, gdzie zostali przez
strażników skatowani. Pobito ich tak dotkliwie, że nie
wszyscy byli w stanie wejść samodzielnie do samochodu. Następnie wywieziono ich poza teren więzienia i
zamordowano. Losy pozostałych zakładników były
różne. Część z nich po przesłuchaniach wypuszczono
na wolność, a część, w tym Edwarda Eugeniusza
Eichblata, zastępcę starosty, wywieziono do
Generalnej Guberni6.
Okrutne traktowanie przez wachmanów,
doskwierający głód, niepewność o jutro - były
najczęstszymi przyczynami załamań psychicznych
więźniów. W dniu 6 października w Sieradzu powiesił
się Zygmunt Jabłonowski z Mławy. Chory na epilepsję
Bolesław Tuszkowski z Kalisza odebrał sobie życie
wbijając sobie w piersi nożyczki, a Władysław
Kurowski z Łodzi zmarł kilka dni po połknięciu
łyżeczki.
Stałą praktyką było wysyłanie więźniów
sieradzkiego więzienia do obozów pracy w: Blachowni
Śląskiej, Sławięcicach, Jenie, Brüx - Maltheuer,
Bukowitz, Neusustrum i więzienia w Torgau7. Tylko
nielicznym pozwolono po dobyciu kary wrócić do
domu. Nie wszyscy jednak cieszyli się długo wolnością. Wielu z nich, jak np. Stanisław Błoniecki z
Borszewic, zmarł po kilku miesiącach pobytu w domu.
Przyczyną jego śmierci były obrażenia doznane w
czasie pobytu w więzieniu.
Więźniów sieradzkiego więzienia przekazywano
także do więzienia policyjnego w Łodzi na
Radogoszczu. Transporty dochodziły tam do ostatnich
dni okupacji. W dniu 10 I 1945 r. przekazano tamtejszej
gestapo 10 więźniów - członków ruchu niepodległościowego z terenu gminy Klonowa: 18-letniego
Józefa Mesa, Juliana Bielawskiego ze wsi Kurpie,
Władysława Bielawskiego z Górki Klonowskiej,
Wincentego Błaszczyka, Józefa Barszczyka,
10
Władysława Kobielę, Tomasza Kłobusa, Wojciecha
Nowaka, Stanisława i Władysława Skibińskich z
Kuźnicy Błońskiej. Wszyscy oni zginęli podczas
likwidacji więzienia w nocy z 17/18 I 1945 r. Jednemu
z więźniów sieradzkich - Bolesławowi Wcisło z
Dzietrznik, którego przewieziono do Radogoszcza
jesienią 1944 r. - udało się przeżyć8.
Od 1942 r. w stałych transportach przewożono
więźniów sieradzkich do obozów koncentracyjnych,
przede wszystkim do Oświęcimia. Jeden z takich
transportów odjechał z Sieradza do obozu koncentracyjnego 15 I 1943 r. Wywieziono wówczas 528
więźniów9. Pod koniec okupacji terror w więzieniu
sieradzkim zelżał. Pozwolono więźniom na przyjmowanie paczek od rodzin, mniej bito. Odnosiło się to
wszakże tylko do więźniów kryminalnych. Niemcom
zależało bowiem na ich wydajnej pracy, zwłaszcza w
obliczu zbliżającego się frontu. Pod koniec wojny
część więźniów z więzienia karnego w Sieradzu
wywieziono na roboty do III Rzeszy. Według danych z
około 18 000 więźniów, jacy odbywali karę w
Sieradzu, około 1000 zmarło z wycieńczenia, głodu,
chorób oraz egzekucji10. Jak wspomniano wcześniej,
więzienie sieradzkie posiadało na terenie powiatu
swoje filie m.in. także w: Bogumiłowie, Burzeninie i
Niechmirowie11. Filie te obsługiwały poligon wojskowy utworzony w okolicach Sieradza. Więźniowie
pracowali przez 10 godzin przy: kopaniu rowów,
budowie strzelnic i pasów startowych, w kamieniołomach, przy budowie dróg z Burzenina do
Szynkielowa i Widawy. Obóz karny w Burzeninie
został założony w lutym 1942 r. i przetrwał do 2 VII
1944 r. Komendantem był Max Hans Nestler.
Bezpośredni nadzór nad więźniami sprawowało 10
wachmanów. Obóz ten znajdował się w domu parafialnym, nieopodal kościoła katolickiego. Ogrodzono go
płotem z potrójnymi drutami kolczastymi o wysokości
3 m. W niewielkiej sali przebywało od 180 do 220
więźniów. Część więźniów sypiała na dwupiętrowych
pryczach, a cześć bezpośrednio na podłodze.
Wyżywienie dzienne stanowiły: kubek czarnej kawy,
120 gram chleba, miska zupy z ziemniakami, jednak
głównie z brukwi i buraków oraz kawałek chleba na
kolację. Nic dziwnego, że w więzieniu tym zdarzały się
przypadki śmierci głodowej. W tej sytuacji więźniów
wspierali mieszkańcy osady, organizując niejednokrotnie paczki żywnościowe, głównie w okresie świąt.
Dostarczali im chleb, kapustę, ziemniaki i groch.
Więźniowie pracowali przy utwardzaniu dróg. Musieli
zbierać kamienie w opustoszałych gospodarstwach,
zwozili je na wskazane miejsce, gdzie dokonywali
tłuczki. Wozy naładowane kamieniami ciągnęli z
wielkim wysiłkiem, zaprzęgani do nich nawet po 18. W
okresie wiosenno-jesiennym pracowali także w
gospodarstwach rolnych w Witowie, Waszkowskiem i
Niechmirowie. Drogę do pracy i z pracy pokonywali
każdorazowo pieszo pod nadzorem żandarma jadącego
na koniu. Nie wolno im było po drodze odpoczywać.
Musieli poruszać się w tempie narzuconym przez
strażnika.
Więźniowie zostali zgrupowani w 4 komandach:
Kiestransport, Planierungskomando, Wegstrasse i
Welzenzicher. Każdemu z komand przydzielano inne
prace. Więźniowie z Kiestransport kopali żwir i piasek
w Waszkowskiem i ciągnęli załadowane żwirem i
piaskiem wozy do budowanej drogi niechmirowskiej.
Ci, którzy należeli do Planierungskomando musieli
wyrównywać drogę z Burzenina do Niechmirowa.
Więźniowie z Wegstrasse tłukli kamień na tej drodze i
sypali gościniec. W Welzenzicher była najcięższa
praca. Członkowie tego komanda ciągnęli ciężki
walec, którym ubijali drogę12.
Jednym z więźniów, którzy trafili do więzienia w
Na sieradzkich szlakach
Niechmirowie był Andrzej Dorabiała z Warty. Tak
opisywał swój pobyt w tym zakładzie: „W celi
więziennej (Zakładu Karnego w Sieradzu - przyp.
K.M.), na 16 więźniów jeden bochenek chleba na cały
dzień, na obiad szpinak, a spanie na podłodze. Po
dwóch tygodniach wysłano mnie do Niechmirowa […]
Była to szkoła z okratowanymi oknami i podwórkiem
ogrodzonym drutem kolczastym. Spotkałem tam Józefa
Samulaka i Mariana Wicherskiego z Warty. Rano o
godz. 4.00 pobudka, następnie śniadanie i marsz 7 km
do pracy przy budowie szosy. Było nas 150 więźniów, 8
strażników i jeden komendant. Upomniał mnie
Samulak, abym podczas marszu nie podnosił opadłych
z drzew owoców, bo za to czeka bicie kolbami karabinów. Bili często nawet tych, co mając rozwolnienie,
musieli na chwilę przysiąść. Bili w marszu i bili
podczas roboty. Bili za najmniejsze przewinienia, a
przede wszystkim za wolną pracę, spowodowaną
wyczerpaniem i brakiem sił. Podczas mego pobytu w
Niechmirowie jednego zastrzelili za próbę ucieczki,
drugiego tak zbili, że rano zmarł, ale pomimo tego i tak
dziewięciu więźniom udało się uciec”13.
W dniu 10 VIII 1940 r., po krótkiej adaptacji
pałacu dworskiego w Złoczewie hitlerowcy otworzyli
w nim filię więzienia sieradzkiego. Docelowo miało w
niej przebywać 75 więźniów. Nigdy jednak nie
osiągnęła pełnego stanu, bowiem po niespełna dwóch
miesiącach - 28 IX 1940 r. została zlikwidowana14. W
zakładzie przebywało zaledwie kilkunastu więźniów.
Władze okupacyjne wykorzystywały ich do zamiatania ulic, oczyszczania miasta, robót polowych. Mimo
swego krótkiego żywota więzieniem kierowało dwóch
komendantów. Początkowo był nim Johann Kędziora,
volksdeutsch ze Śląska, a później Erkenlenz, oberwachmeister15.
W połowie września 1944 r. utworzono w Warcie
obóz pracy. Przywiezionych tutaj 2000 Polaków,
pochodzących z Łodzi i okolic ulokowano w budynku
szkolnym przy ulicy Świętojańskiej i pustych salach
szpitala przy ulicy Sieradzkiej. Przy obu budynkach
postawiono posterunki policji. Więźniowie codziennie
musieli kopać rowy obronne. Ich codzienne wyżywienie stanowił chleb i zupa. Wydawano je rano przed
wyjściem do pracy i po powrocie. Pod koniec października więźniom kazano opuścić budynki i rozlokowano ich w domach prywatnych. Nic więc dziwnego,
że wkrótce większość z nich zbiegła do swych
domów16.
Wszyscy polscy jeńcy wzięci do niewoli od pierwszych chwil utraty wolności byli narażeni na najrozmaitsze prześladowania, szykany, głód. Na terenie
powiatu sieradzkiego utworzono dla nich obóz
przejściowy tzw. dulag. Założono go w drugiej połowie
września na terenie więzienia sieradzkiego. Obóz ten
znacznie powiększył się po klęsce wrześniowej.
Ponieważ brakowało dla nich miejsca w pomieszczeniach, dlatego wielu z nich przetrzymywano na
dziedzińcu. Chorymi jeńcami opiekowały się siostry
Urszulanki. W końcu października i na początku
listopada jeńców z sieradzkiego dulagu wywieziono do
obozów jenieckich na terenie III Rzeszy. Chorzy jeńcy
leżeli początkowo w domu Fiszera przy ul. Warckiej.
W miarę odsyłania do lepszych szpitali we Wrocławiu i
Łodzi oraz domów rannych żołnierzy niemieckich, ich
miejsce zajmowali jeńcy polscy. Chorych umieszczono wówczas w klasztorze sióstr Urszulanek.
Poprawiła się wówczas opieka lekarska i zaopatrzenie
w leki. Jeńcami opiekowali się lekarze: Marian Mosur,
Jan Felchner, Jan Kaszyński, Maciej Jarema17. W miarę
ubywania chorych sytuacja pozostałych wyraźnie się
poprawiała. Tych, którzy zdaniem lekarzy nie rokowali
nadziei na wyzdrowienie zwalniano do domów. Jeńcy
czynnie uczestniczyli w życiu sióstr. Brali udział w
nabożeństwach i uroczystościach klasztornych.
Opiekowali się dziećmi. Pisali wiersze. Autorem
jednego z nich był kapral Bugajski. Napisał on dla
dzieci wiersz: „Kochaj żołnierza”.
Kochaj żołnierza, chłopczyku mały,
Żołnierza w polskim mundurze,
Tego, co walczył na polu chwały,
Gdy chciał zażegnać burzę.
Kochaj żołnierza, co śpiewa tobie,
Bawiąc na ręku cię grzecznie.
Kochaj i tego, co w ciemnym grobie
Spoczywa na wiek już wiecznie.
Kochaj te rany jego i blizny,
Zadane kulą wroga,
Bo on to bronił twojej Ojczyzny,
Idąc w bój w imię Boga.18
Szpital został zlikwidowany 19 II 1940 r. Dzień
wcześniej wielu sieradzan przyniosło żołnierzom
papierosy, owoce i kartony do zapakowania swoich
rzeczy. Dzięki pomocy sióstr wszystkie bagaże zostały
zapakowane na wozy konne. Wszystkich jeńców
przewieziono pociągiem do Ostrzeszowa.
W 1940 r. na terenie Monic firma „Mayer”
rozpoczęła przygotowania gruntu i budowę drewnianych baraków przyszłego obozu jenieckiego. Obóz
zlokalizowano przy drodze prowadzącej z Sieradza do
Burzenina, po prawej stronie patrząc z kierunku
Sieradza. Kompleks baraków składał się z 6 budynków, z których 4 o wymiarach 12x46 m przeznaczone
były dla jeńców, zaś 2 o wymiarach 8x24 m dla celów
administracyjno-gospodarczych. Teren o powierzchni
około 1200 m² otoczony był dwoma rzędami drutów
kolczastych o wysokości ponad 2 m, znajdujących się
od siebie w odległości 70 cm. Na rogach ogrodzenia
stały wieżyczki. Strażnikami byli żołnierze
Wehrmachtu. Jako pierwszą osadzono w obozie
nieustaloną bliżej liczbę więźniów holenderskich,
następnie ok. 300 jeńców francuskich i ok. 200 jeńców
angielskich. Pozwalano im na przyjmowanie paczek
żywnościowych, zatrudniano przy pracach na
poligonie i rozładunku węgla na stacji kolejowej w
Sieradzu. Mogli nosić mundury wojskowe19. Po kilku
miesiącach jeńców z Bogumiłowa przewieziono do
Niechmirowa, a stamtąd w nieznanym kierunku20.
Regionalista sieradzki - A. Ruszkowski podał, że w
obozie początkowo przebywała pewna liczba jeńców
holenderskich, później około 200 jeńców angielskich i
około 300 jeńców francuskich. Byli oni zatrudniani do
różnych prac fizycznych na terenie poligonu, pracowali także na terenie Sieradza, np. przy niwelowaniu
poboczy przy ul. Kosynierów. Nosili mundury i
otrzymywali paczki z Międzynarodowego
Czerwonego Krzyża. Gdy przejeżdżali samochodami
przez miasto, rzucali dzieciom polskim słodycze21.
Przez 6 miesięcy 1941 r. w obozie tym przebywało
również ok. 500 jeńców jugosłowiańskich.
Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej
przywieziono do Monic także jeńców radzieckich.
Pierwsza ich partia przybyła wiosną 1942 r. Była to
grupa 380 osób, przetransportowanych z obozu
jenieckiego w Siedlcach. W późniejszym czasie
przewieziono ich w liczbie około 1500 z obozów w
okolicach Warszawy, Krakowa i Majdanka.
Zatrudniano ich na poligonie, a niewielkie grupy także
w dawnym ogrodzie sióstr Urszulanek i na terenie
miasta. Jeńcy ci byli traktowani diametralnie różnie od
jeńców alianckich. Przede wszystkim cierpieli głód.
Poza tym byli brudni, zarobaczeni, wycieńczeni z
głodu i chorób. Bito ich, kopano i zapędzano do
najcięższych robót. W stosunku do nich Niemcy nie
przestrzegali konwencji genewskiej z 1929 r., bowiem
Związek Radziecki nigdy jej nie podpisał, o czym
Na sieradzkich szlakach
11
Rosjanie nawet nie wiedzieli. Polacy udzielali im
pomocy, podrzucając chleb i warzywa, gdy pracowali
w mieście i na trasie maszerujących kolumn. Nic
dziwnego, że spora grupa jeńców zmarła na skutek
wycieńczenia, głodu i chorób. Jeńcy ci próbowali
ucieczek. W dniu 8 V 1942 r. zbiegł z obozu Benedikt
Iwanowicz Panow. Niestety następnego dnia został
schwytany i odstawiony do obozu. Latem 1944 r. 3
jeńców radzieckich ukrywało się w lesie w okolicy
Klonowej. Przy pomocy Polaków doczekali wyzwolenia22. Jesienią 1944 r. około 300 jeńców, pozostających jeszcze przy życiu, wywieziono w nieznanym
kierunku.
7
8
9
Tamże, s. 37.
Tamże, s.38.
Cz. Łuczak, Dzień po dniu w okupowanej Wielkopolsce i na Ziemi
Łódzkiej (Kraj Warty), Poznań 1993, s. 233.
10
11
12
13
14
15
16
17
1
2
3
4
5
HISTORIA
6
I. Wolman, Plan sytuacyjny Zakładu Karnego w Sieradzu w okresie
okupacji hitlerowskiej 1939-1945, „Na sieradzkich szlakach” 1998, nr 1,
s. 11.
A. Galiński, Rola więzienia sieradzkiego w eksterminacyjnej polityce
okupanta hitlerowskiego, „Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej”
1994, T. III, s. 28.
J. Waszczyński, Z dziejów hitlerowskiego Sądu Specjalnego w Łodzi
1939-1945, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich
w Polsce” 1972, T. XXIV, s. 37.
5
15
13
12
11
8
7
1-8
9
10
11
12
13
12
zwyżki strażnicze
wartownia
administracja
kuchnia i świetlica
szpital
Pawilon I
20
21
A. Galiński, Rola..., s. 30.
22
Tamże, s. 35.
Andrzej Ruszkowski
14
19
J. Milczarek, Hitlerowskie więzienie karne w Sieradzu, „Nad Wartą” 1985,
nr 15, s. 4.
Nieudana ucieczka akowców
- wydarzenia
w sieradzkim więzieniu
w 1955 r.
6
18
Mieszkałem wtedy w małym domku w Sieradzu
przy ul. Warckiej nr 31 (obecnie: Nenckiego 17), w
odległości ok. 100 m od murów więziennych.
Spokojny sen mieszkańców tej cichej ulicy w nocy z 2
na 3 grudnia nagle przerwały wybuchy granatów i serie
z broni maszynowej. Wszyscy zerwali się z łóżek.
Zaniepokojeni ludzie wychodzili przed domy. Dało się
zauważyć, że więzienie otaczały oddziały wojsk KBW
(Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego) i elewów z
Oficerskiej Szkoły Łączności. Stało się oczywistym,
że za murami więziennymi rozgrywają się jakieś
t r a g i c z n e
wydarzenia.
Park
Dopiero
wiele lat później
17
4
16
3
sprawa się
19
18
wyjaśniła:
okazało się, że w
sieradzkim
w i ę z i e n i u
10
przebywali w tym
9
czasie liczni
20
21
22
2
1
żołnierze byłej
Armii Krajowej i
14
Zakł. konf.
20
Barak z odzieżą
15
Łaźnia
21
Agregat
konspiratorzy
16
Bud. gosp.
22
Barak z odzieżą
powojennego
17
Mag. żywn.
18
Barak z odzieżą
antykomunistyc19
Pawilon II
Zdzisław Jankowski
znego podziemia,
J. Milczarek, Hitlerowskie więzienie…, s. 4.
Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945. Informator
encyklopedyczny, red. Cz. Pilichowski, Warszawa 1979, s. 122, 333.
J. Milczarek, Na łasce wachmanów, „Nad Wartą” 1987, nr 14, s. 5.
M. Binkowski, Miasto Warta w okresie drugiej wojny światowej, Sieradz,
bdw, s. 71.
J. Milczarek, Na łasce…, s. 5.
J. Milczarek, Dzieje Złoczewa, Sieradz 1988, s. 85.
M. Binkowski, Miasto Warta..., s. 108.
Doktor M. Jarema niebawem uciekł z Sieradza, za co niemal nie
przypłacili życiem pozostali lekarze i przełożona sióstr Antonina
Tyszkiewicz, por. J. Milczarek, Hitlerowskie obozy jenieckie w
Sieradzkiem, „Nad Wartą” 1988, nr 15, s. 3.
S. P. A. Jaskulanka, Kronika okupacyjna klasztoru sióstr Urszulanek w
Sieradzu (zapiski kronikarskie i wspomnienia) 1939 - 1945, oprac. I.
Turowicz, Niepokalanów 1993, s. 58.
M. Paduszyńska, Informacje o wynikach śledztw w sprawach: Zbrodni
popełnionych na jeńcach alianckich w obozie w Monicach koło Sieradza
w latach 1940-1943, Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej
1984, T. 3, s. 137-138.
J. Milczarek, Hitlerowskie obozy…, s. 3.
A. Ruszkowski, Poligon niemieckich czołgów w okolicach Sieradza, „Na
sieradzkich szlakach” 1996, nr 4, s. 6.
M. Paduszyńska, Informacje…, s. 139.
którzy usiłowali zbiec z więzienia1.
A oto scenariusz tamtych wydarzeń z grudnia
1955 r.
W czerwcu i lipcu 1955 r. z więzienia we
Wronkach przybyły do Sieradza transporty więźniów
politycznych. Wśród przywiezionych byli także
organizatorzy opisywanej ucieczki: Marian
Gołębiewski, Zdzisław Jankowski, Konrad Piotrowski
i Stefan Kozłowski.
W porównaniu z warunkami starego pruskiego
celkowego więzienia we Wronkach warunki w
sieradzkim więzieniu były lepsze, także sieradzcy
strażnicy mieli wśród więźniów lepszą opinię.
Więźniów skierowano do pracy w przywięziennym
Przedsiębiorstwie Konfekcji Odzieżowej bądź przy
czynnościach gospodarczych, co umożliwiało
wzajemne kontaktowanie się i kontynuowanie marzeń
o ucieczce, zrodzonych jeszcze we Wronkach.
Inspiratorem tych zamierzeń był odbywający karę 15
lat więzienia Marian Gołębiewski zatrudniony w tzw.
dyspozytorni przy „wypiskach”, gdzie umożliwiano
więźniom zakupy w kantynie więziennej.
Gołębiowskiego z Jankowskim, zatrudnionym w
kreślarni, łączyła przyjaźń i bezgraniczne zaufanie.
Razem zaplanowali tę ucieczkę. Do tajemnicy
dopuścili zatrudnionego także w kreślarni
Piotrowskiego oraz pracującego w piekarni
Kozłowskiego. Rodzina Piotrowskiego, która
przyjeżdżała z Warszawy na widzenia, była w dobrych
układach z funkcjonariuszem Służby Więziennej
Eugeniuszem Matusiakiem, który pracował jako
referent kwaterunkowo-eksploatacyjny i jako taki był
przełożonym więźniów zatrudnionych w dyspozytorni
i w kreślarni. Przestając z nimi uległ ich urokowi.
Imponowała mu ich inteligencja i okupacyjna
przeszłość. Po jakimś czasie nakłoniono Matusiaka do
pomocy w przygotowaniu ucieczki. Przygotowania
trwały około 5 miesięcy. Brano pod uwagę ucieczkę
kilku osób przez tzw. „zwyżkę” nr 5 lub opanowanie
całego więzienia i uwolnienie wszystkich więźniów.
Zdecydowano się na realizację drugiego wariantu.
Gołębiewski, mając dostęp do kartoteki skazanych,
wytypował do pomocy w ucieczce grupę więźniów
zatrudnionych w piekarni i w kuchni. Rozmowy z nimi
przeprowadził Kozłowski. Wkrótce namówił do
Na sieradzkich szlakach
współdziałania sześciu więźniów skazanych przez
sądy wojskowe na wieloletnie wyroki. Byli to:
Stanisław Bonieński (ur. w 1928 r. w Sosnowcu),
Wacław Górski (ur. w 1915 r. w Raczkach), Adam
Rębiarz (ur. w 1925 r. w Jalnie), Wojciech Staniek (ur.
w 1917 r. w Buczku), Michał Szary (ur. w 1929 r. w
Komańczy) i Stanisław Wlaźniak (ur. w 1926 r. w Woli
Krzysztoporskiej). Plany więzienia dostarczył
Matusiak, zakupił też potrzebne sznury i latarki, z
kuchni wziął trzy noże, które miały być użyte do
ewentualnego zastraszenia strażników. Zakładano, iż
w przypadku niepowodzenia akcji nie będzie walki,
lecz kapitulacja. Początek akcji zaplanowano na 2
grudnia na godz. 20.00. W pierwszej fazie zamierzano
opanować drugi pawilon (od strony ul. Sienkiewicza)
oraz agregat prądotwórczy i magazyn broni, budynek
administracyjny z pogotowiem bezpieczeństwa
wewnętrznego, bramę i zwyżkę nr 1, która strzegła
bramy głównej. Dalej planowano opanowanie zwyżki
nr 4 - przeciwległej i ubezpieczającej zwyżkę przy
bramie głównej - oraz samochodów ciężarowych, w
dalszej kolejności: pawilonu pierwszego i pozostałych
zwyżek - co już równało się opanowaniu całego
więzienia.
Do akcji przystąpiono zgodnie z planem. W dniu
2 grudnia Matusiak uzyskał od naczelnika więzienia
zezwolenie na pracę więźniów w nadzorowanej przez
siebie kreślarni do godz.20.00. Gdy o tej godzinie
pojawił się tam strażnik, w celu odprowadzenia
więźniów Jankowskiego i Piotrowskiego do pawilonu
mieszkalnego, został ogłuszony przez Matusiaka
ciosem w głowę, następnie zakneblowany i związany.
Związano także i zakneblowano komendanta pawilonu
Ignacego Macugę, któremu odebrano klucze od cel
Gołębiewskiego, Kozłowskiego oraz pozostałych
więźniów z grupy organizującej ucieczkę. Matusiak
uwolnił tych więźniów. Kozłowski przebrał się w
mundur Macugi i wyłączył światło, co było warunkiem
niezbędnym do przedostania się do wartowni i
rozbrojenia przebywających tam funkcjonariuszy SW.
Po przedostaniu się uwolnionych więźniów na
dziedziniec wewnętrzny do kraty wejściowej wartowni
podszedł Matusiak, a gdy strażnik otworzył ją, został
obezwładniony. Ze stojaków na wartowni zabrano
broń i granaty i następnie sterroryzowano strażników
dyżurujących w sąsiednim budynku administracyjnym. W dalszej kolejności przystąpiono do zajęcia
wieżyczek na murach (tzw. zwyżek): nr 1- przy bramie
głównej i nr 4 - położonej przeciwległe na murze od
strony parku. Zwyżkę nr 1 udało się opanować bez
problemów. Strażnika z tej „zwyżki” sprowadził
namówiony przez Matusiaka inny strażnik, rozprowadzający warty - Tarkowski, który zgodził się na
współpracę z więźniami i na wspólną z nimi ucieczkę.
„Zwyżkę” bezzwłocznie obsadził przebrany w mundur
więzień Kozłowski. Następnie Matusiak poprowadził
strażnika Tarkowskiego w celu rozbrojenia posterunku
na „zwyżce” nr 4. Tutaj idący przodem Tarkowski
otworzył drzwi, lecz jednocześnie odepchnął
Matusiaka, wbiegł na górę i wspólnie z będącym tam
funkcjonariuszem Marianem Bigorem użył broni i
granatów. Ten fakt przesądził o niepowodzeniu akcji.
Wkrótce na wartowni odezwał się świetlny i dźwiękowy sygnał alarmowy, strzelać zaczęli też zaalarmowani strażnicy z innych „zwyżek”, a z zewnątrz
dochodziły odgłosy dobijających się do bramy
więziennej nieznanych osób. Ranny został Kozłowski.
Próbowano jeszcze otworzyć bramę, lecz w zamku
bramy złamał się klucz. Rozważano także użycie do
otwarcia bramy wiązki granatów lub wykorzystania
argumentu zakładników w postaci uwięzionych
strażników. Jednakże dowodzący akcją Gołębiewski
wraz z Jankowskim nie chcieli ryzykować pewnych w
takim przypadku ofiar w ludziach i, oceniając sytuację
jako beznadziejną, zdecydowali o
poddaniu. Gołębiewski uścisnął
każdemu z uczestników dłoń i wraz
z Jankowskim udał się do pawilonu
w głębi więzienia. Następnie
Jankowski polecił uwolnić
strażników i złożyć broń.2
Wkrótce otwarto bramę, a
więźniów wyprowadzono i
ustawiono twarzami do ściany pod
murem przy bramie prowadzącej
do pawilonu drugiego.
Gołębiewskiego bezzwłocznie
osadzono w karcerze. Około
południa zaczęły się przesłuchania
prowadzone przez grupę oficerów
p r z y b y ł y c h z Wa r s z a w y.
Prokuraturę reprezentował
prokurator R. Jakubiec, który
wkrótce podpisał akt oskarżenia
przeciwko buntownikom. W
dniach 7, 8 i 15 lutego 1956 r. w
świetlicy więziennej odbyła się
rozprawa Sądu Wojewódzkiego w
Łodzi, Wydział IV Karny w
składzie: przewodniczący - Cz.
Jaworski, ławnicy - St. Marszałek i
Wł. Kucharek, protokolantka - H.
Jaworska, w obecności prokuratora
R. Jakubca przeciwko M. Gołębiowskiemu jako
przywódcy, Z. Jankowskiemu i E. Matusiakowi jako
współorganizatorom ucieczki i pozostałym członkom
wydarzenia oskarżonym o to, „iż brali udział w
związku mającym na celu zbrodnię gwałtownego
zamachu na jednostkę więzienną, zdobycie broni
palnej i zorganizowanie ucieczki poza granice PRL”.
Prokurator dla Gołębiewskiego, Jankowskiego i
Matusiaka zażądał kary śmierci, dla pozostałych od 10
do 15 lat więzienia. 15 II 1956 r. sąd ogłosił wyrok, w
którym trzech pierwszych oskarżonych skazano na
dożywotnie więzienie, Kozłowskiego na 15 lat
więzienia, Piotrowskiego na 12 lat, a Stanisława
Wlaźlaka, Michała Szarego, Wacława Górskiego,
Wojciecha Stańka, Adama Rębisza i Stanisława
Boniewskiego - wszystkich na 10 lat więzienia. Całą
grupę przewieziono z powrotem
do Wronek...
***
Kim byli bohaterowie
opisywanych wydarzeń i
dlaczego znaleźli się w sieradzkim więzieniu ?
Płk Marian Gołębiewski
urodził się 16 IV 1911 r. w
Płońsku. Był synem Stanisława, z
zawodu szewca, i Józefy z domu
Sęp. Ukończył seminarium
nauczycielskie. Od 1922 r., wraz z
rodziną, mieszkał w
Inowrocławiu, w marcu 1939 r.
przeniósł się do Kołomyi, gdzie
pracował jako nauczyciel. W
czasie kampanii wrześniowej
jako ochotnik został wcielony do
45 pp., z którym 19 września
przeszedł do Rumunii, lecz już 19
listopada przedostał się do
Francji, gdzie ukończył Szkołę
Podchorążych Piechoty w
Coëtquidan. Walczył z Niemcami
w Alzacji i Lotaryngii w 1
Dywizji Grenadierów i 21 VI
1940 r. dostał się do niewoli.
Na sieradzkich szlakach
Stefan Kozłowski,
koniec lat 40.
Płk Marian
Gołębiewski
13
Zdzisław Jankowski,
początek lat 60
14
Uciekł i przez Gibraltar i dotarł 13
VII 1941 r. do Anglii. 2 X 1942 r. jako
cichociemny (w stopniu ppor.)
lądował w okolicach Dęblina (ekipa
XIV) i wkrótce zostaje szefem
Kedywu w Inspektoracie AK Zamość. Prowadził akcje odwetowe
wobec kolonistów niemieckich
zasiedlających gospodarstwa
wysiedlanych Polaków. Od października 1943 r. został komendantem
AK Obwód Hrubieszów, a w maju
1944 mianowano go komendantem
Obwodu Włodzimierz Wołyński.
Ochraniał polską ludność przed
ukraińskimi bandami UPA, organizował kwatermistrzowską pomoc dla
27 Wołyńskiej DP AK, która
przedostała się zza Buga. Walczył z
Niemcami w Puszczy Solskiej i tam
został dwukrotnie ranny.
Po wkroczeniu do Polski
Sowietów kontynuował działalność
jako komendant Obwodu AK
Hrubieszów, walczył z komunistami,
a aby uniknąć kłopotów z KG AK,
podszywał się pod Narodowe Siły
Zbrojne (NSZ). W nowej sytuacji stał
się zwolennikiem porozumienia z
Ukraińcami, z którymi jeszcze niedawno toczył walki.
Zawarł z nimi lokalne zawieszenie broni i współdziałał
w walce z komunistami. W czerwcu 1945 r.
Gołębiewski został szefem sztabu i zastępcą komendanta Okręgu Lublin organizacji Wolność i
Niepodległość (WIN). 21 I 1946 r. został aresztowany i
skazany 3 II 1947 r. na karę śmierci w procesie I
Zarządu Głównego WIN za działalność antypaństwową i „współpracę z bandami UPA”. Bolesław Bierut
złagodził tę karę na dożywotnie więzienie, a na mocy
amnestii ustalono wyrok na 15 lat więzienia. Odbywał
karę w więzieniach w Warszawie, Rawiczu, Wronkach
i Sieradzu. Wyszedł na wolność 21 VI 1956 r.
Już w 1959 r. próbował (wraz m.in. z Ignacym
Czumą) powołać organizację antykomunistyczną, ale
bez powodzenia.
Ożenił się ze Stanisławą Kosińską, z którą miał
dwoje dzieci: Tomasza (1962) i Marię Wiktorię (1965).
W 1965 r. należał do założycieli organizacji
„Ruch” sławnej głównie z powodu akcji podpalenia
muzeum Lenina w Poroninie. Został skazany jako
jeden z jej przywódców na 4,5 roku więzienia. Wyszedł
na wolność 28 VIII 1974 r. W latach 1977-78 należał do
Nurtu Niepodległościowego, w 1977 r. włączył się w
działalność Ruchu Obrony Praw Człowieka i
Obywatela (ROPCiO). Wziął udział w głośny strajku
głodowym, który miał miejsce w dniach 7-12 V 1980 r.
w kościele w Podkowie Leśnej, aby wyrazić solidarność z więźniami politycznymi.
W maju 1982 r. wyjechał do USA, gdzie włączył
się w nurt działalności polonijnej. Tam, z jego inicjatywy, został zawiązany Komitet Budowy Pomnika
Katyńskiego. Wrócił do kraju w 1990 r. W 1991 r.
mianowano go na stopień pułkownika. Zmarł 18 X
1996 r. w Warszawie. Został pochowany w Alei
Zasłużonych na Powązkach. Był odznaczony Orderem
Virtuti Militari kl. V w 1943 r. i Krzyżem
Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski w 1994r.
Por. Zdzisław Jankowski, urodził się 28 V 1924
r. w Przemyślu. Żołnierz ZWZ-AK. Od kwietnia 1942
r. w Oddziale Dywersji (Kedyw) na terenie
Inspektoratu Przemyśl-Łańcut. Uczestnik licznych
akcji zbrojnych i sabotażowo-dywersyjnych. 14 III
1944 r. ciężko ranny w akcji rozbrajania Niemców w
Przemyślu. Oficer Narodowej Organizacji Wojskowej
(NOW) i WiN. Po wkroczeniu Sowietów na ziemie
polskie kontynuuje działalność podziemną na terenach
zagrożonych przez UPA. Był dowódcą oddziału
partyzanckiego NOW. Aresztowany, ucieka i wyjeżdża
do Wrocławia, gdzie został dowódcą oddziału
specjalnego WiN. Aresztowano go 18 IX 1946 r. w
Koźlu i już 13 grudnia tegoż roku skazano na karę
śmierci, a następnie karę tę złagodzono (amnestia) do
15 lat więzienia. Karę odbywał we Wronkach i w
Sieradzu. Wyszedł na wolność 25 IX 1956 r.
Odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Srebrnym
Krzyżem Zasługi z Mieczami.
Stefan Kozłowski urodził się 9 VI 1927 r. w
Skierniewicach. Syn majora WP, żołnierz Szarych
Szeregów ZWZ-AK w Łodzi, następnie WiN. Nie
ujawnił się. W 1951 r. skazany przez Wojskowy Sąd
Rejonowy w Łodzi na karę śmierci zamienioną na
tydzień przed terminem wykonania wyroku, w drodze
łaski, na 15 lat więzienia.
Konrad Piotrowski urodził się 3 VIII 1932 r. w
Warszawie. Jako student II roku Wydziału
Architektury Politechniki Warszawskiej został
skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie
na 10 lat wiezienia za przynależność do nielegalnej
grupy młodzieżowej.
Eugeniusz Matusiak urodził się 21 XI 1931 r. w
Ostrowie k. Zduńskiej Woli w rodzinie krawca. Ojciec
był legionistą Józefa Piłsudskiego. W czasie wojny
wysiedlony wraz z rodziną w Zielonogórskie. Po
przejściu frontu wrócił w rodzinne strony. Po odsłużeniu wojska podjął w 1955 r. pracę w sieradzkim
więzieniu. Czuły na krzywdę ludzką, „oczarowany”
patriotyzmem i siłą charakteru Mariana
Gołębiewskiego postanowił pomóc w ucieczce. Po
wyroku, osadzony w pojedynczej celi w więzieniu w
Rawiczu przeszedł tam prawdziwą gehennę. Wyszedł
na wolność w lutym 1957 r. Ożenił się, pracował na
kolei, zamieszkał w Zduńskiej Woli.
1
Wśród odbywających karę pozbawienia wolności byli w
sieradzkim więzieniu wówczas m.in.: Wacław Jarmołowicz, ur.
1 VIII 1930 r., członek Konspiracyjnego Związku Patriotów
Polskich skazany na 8 lat więzienia; Stanisław Kieliś, ur. 5 IX
1925 r., członek nielegalnej Armii Wyzwoleńczej skazany na 13
lat więzienia; Henryk Kuźnik, ur. 12 I 1926 r., członek
nielegalnego Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWK),
skazany na 10 lat więzienia; Stanisław Przybyła, ur. 8 IV 1927
r., członek KWK, skazany na 10 lat więzienia; Zygmunt
Sobczak, ur. 27 XI 1922 r., członek KWK, więziony bez
wyroku; Władysław Woszuk, ur. 25 V 1917 r., członek
nielegalnej organizacji Rzeczypospolita Polska Walcząca,
skazany na 9 lat wiezienia; Czesław Szlendak, dowódca drużyn
dywersyjnych w okolicach Dęblina skazany na wieloletnie
więzienie; Andrzej Wolski, autor książki „Powolne konanie”,
żołnierz Szarych Szeregów; Edward Urban, ur. 3 XII 1927 r.,
żołnierz AK skazany na 8 lat więzienia i wielu, wielu innych.
2
Podano tu wersję wydarzeń wg opisu zamieszczonego w książce
Eugeniusza Tuźnika, s. 182-189. Nieco inną wersję, różniącą się
w szczegółach, podaje Jerzy Ślaski w „Żołnierzach wyklętych”,
s. 234-235.
Literatura:
1. Geremek R., Instynkt wolności, [w:] „Życie” z 20-21 XI 1999,
s. 12-14,
2. Grzelak U., Ucieczka, [w:] „Nad Wartą”, nr 4/2000, s. 13,
3. „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik
biograficzny”, t. II, Kraków-Warszawa -Wrocław, 2004,
4. Marian Gołębiewski, hasło w encyklopedii internetowej
„Wikipedia”,
5. Ślaski J., „Żołnierze wyklęci”, Warszawa 1996,
6. Turlejska M., „Te pokolenia żałobami czarne... Skazani na
śmierć i ich sędziowie”, Warszawa 1990,
7. Tuźnik E., „Wolność przyszła później. Kombatanckie biografie
więźniów politycznych PRL”, Wrocław 1997,
8. Wnuk R., „Konspiracja akowska i poakowska na
Zamojszczyźnie od lipca 1944 do 1956, Zamość 1993.
Na sieradzkich szlakach
O zaginionych
portretach sarmackich
z Tubądzina
ZABYTKI
Okupanci niemieccy w czasie II wojny światowej
byli sprawcami nieodwracalnych strat w sferze
zabytków: niszczonych, rabowanych i wywożonych
do Reichu. Po tej wojnie, w następstwie narzuconego
Polsce przez Sowietów ustroju i sposobu przeprowadzenia reformy rolnej, pozbawiono ziemian polskich nie
tylko ziemi, lecz także dworów i pałaców, w których
gromadzone były dobra kultury w postaci cennych
mebli, bibliotek, licznych obrazów i innego zabytkowego wyposażenia. To, co przetrwało okupację, stało
się często przedmiotem rabunku lub bezsensownego
niszczenia przez nowych właścicieli.
Jednym z takich przykładów jest dwór w
Tubądzinie w ziemi sieradzkiej, należący do
Walewskich. Część kolekcji tej rodziny przypadkowo
trafiła do moich rąk.
A było to tak: syn sąsiadki mojej mamy, mieszkającej w Kaliszu przy ul. Obozowej, który był prawdopodobnie kucharzem u Walewskich, przejął tę
kolekcję (nie wiadomo dlaczego) i następnie w latach
pięćdziesiątych ubiegłego wieku podarował mojej
mamie. Mama przyjęła spory plik zwiniętych obrazów,
które zapakowane były w największy i jak się okazało
najstarszy obraz. Po rozwinięciu rulonu okazało się, że
są to stare portrety tego rodu, o czym świadczyły
umieszczone na portretach herby. Po jakimś czasie
napisałem do muzeum w Sieradzu z propozycją
przekazania portretów do ich zbiorów. Odpisano mi, że
nie są zainteresowani portretami dawnych burżujów.
Wobec tego portrety te przekazałem do kaliskiego
muzeum, ale do ich odbioru przybył „specjalista” z
muzeum w Poznaniu. Uznał on, że zgadza się na
przyjęcie ich przez muzeum w Kaliszu za wyjątkiem
najstarszego przedstawiającego protoplastę rodu. Po
pewnym czasie muzeum kaliskie portrety oddało do
konserwacji we Wrocławiu. Dziś zdobią (14 portretów) pałac Lipskich w Lewkowie koło Ostrowa Wlkp.
Muzeum w Kaliszu przejęło portrety w 1960 r.
Ten odrzucony, najbardziej zniszczony po
założeniu go na podramnik wisiał długi czas w mojej
pracowni, potem w kaliskim Klubie Związków
Twórczych, potem znowu wrócił do mnie. Portret ten
(220x100 cm), jak się zdaje protoplasty rodu, przedstawia stojącego mężczyznę z brodą w karmazynowym żupanie, okrytego delią. W prawej dłoni mężczyzna trzyma buzdygan, a lewa spoczywa na rękojeści
karabeli. Po prawej stronie głowy umieszczony jest
polski napis, a po lewej herb Walewskich - Colonna,
pod nim data: A.D 1663. Postać dobrze widoczna
mimo wyraźnych śladów zniszczeń malowidła. Napis
zawiera następującą treść: „Jan Franc. Kol. z Wal:
Walewski Stol. Sieradzki, Sędzia Kapturowy. Pos: na
Sejm w 1646 r. Jeździł do Wiednia po Cecylię Renatę
żonę Wład: IV i wtedy otrzymał od Ces: tyt: Hrab:
Ożeniony z Konst: Bogu (...) z Rokszyc Zapolską,
umarł 1692 r.”
Na początku lat dziewięćdziesiątych odwiedził
mnie mój syn Cyprian Kościelniak, art. grafik i
wykładowca na jednym z uniwersytetów holenderskich, który zabrał ten obraz do Holandii, tam podkleił
nowym płótnem i zawiesił w swoim mieszkaniu.
Kazimierz Walewski, prof. politechniki w
Gdańsku, o portretach swego rodu dowiedział się
poprzez Izabelę Cywińską, ówczesnego dyr. teatru w
Kaliszu, z którym współpracowałem. Napisał do
mnie list z prośbą o opisanie tego wydarzenia. Nie
odpowiedział mi, ale odwiedzał kaliskie muzeum, i o
ile mi wiadomo, nie żądał zwrotu.
Władysław Kościelniak
najwięcej portretów. Gdy właściciele nie godzili się na
podarowanie lub sprzedaż obrazów, malarz Duda na
zamówienie Walewskiego malował wierne kopie.
Zdarzało się, że powstawały 2 lub 3 wersje tego samego
portretu. W Tubądzinie były oryginały, w sąsiednim
Inczewie, majątku należącego do brata - Stefana
Walewskiego - oryginały i kopie. Tylko kosztowne
badania farby i płótna mogłyby przesądzić, które obrazy
są kopiami, a które oryginałami.
2. Wydaje się, że wywieziony do Holandii portret z
inskrypcją „Jan Franciszek...” jest kopią portretu Stefana
Walewskiego. Ten ostatni wisi w sali biblioteki Muzeum
w Tubądzinie. Przy okazji: nie jestem pewna, czy autor
artykułu zdaje sobie sprawę z tego, że wywożenie dzieł
sztuki z kraju jest ścigane prawem.
3. Kucharz, który „zaopiekował” się portretami opisanymi
w artykule, pracował w Inczewie, a nie w Tubądzinie, co
także wskazuje na pochodzenie obrazów.
4. Wiadomo, że obrazy z Tubądzina zostały przeniesione
do Sieradza w 1941 r., kiedy Niemcy zajęli dwór. Nie
mogły więc być zabrane z Tubądzina po wojnie.
5. Informacja o przyczynach nieprzyjęcia obrazów do
sieradzkiego Muzeum zakrawa na oszczerstwo wobec
ówczesnej dyrektor tej placówki - Zofii Neyman. Znałam
Panią Zofię Neyman i wiem, że nigdy nie odmówiła
przyjęcia muzealiów. Zapewne sądziła, że oferent
proponuje jej portrety nabyte w nielegalny sposób.
Anna Kufel-Dzierzgowska
Po lewej:
Malarz nieznany:
portret
Marii Walewskiej(?)
Po prawej:
Malarz nieznany:
portret
Michała Walewskiego
z pocz. XIXw,
wojewody sieradzkiego
fot. C. Kościelniak
Od Redakcji.
Oto krótki komentarz do powyższego artykułu autorstwa
b. wieloletniej Dyrektor sieradzkiego Muzeum.
1. Kazimierz Walewski, właściciel Tubądzina, tworząc
kolekcję portretu rodzinnego starał się zdobyć jak
Na sieradzkich szlakach
15
ZABYTKI
Banknoty
w zbiorach
Muzeum Okręgowego
w Sieradzu
Anna Piestrzeniewicz
50 marek polskich,
1917 r.
fot. M. Urbański
16
Pieniądze papierowe zostały wymyślone przez
Chińczyków już w II w. p.n.e., genialnych wynalazców
m.in. papieru i druku. Po raz drugi papiery wartościowe pojawiły się na świecie w Hiszpanii w 1483 r. Po
ponad dwustu latach ponownie użyto papieru do druku
pieniędzy w Szwecji. Od tej pory papierowe znaki
pieniężne, zwane od angielskiego zwrotu „bank note”
banknotami zadomowiły się na stałe w Europie.
W Polsce pierwsze banknoty nazwane biletami
skarbowymi wyemitowała Rada Najwyższa Narodowa
w 1794 r. na sumę 10 883 437 złotych polskich.
Wydziałem skarbu Rady Najwyższej kierował Hugo
Kołłątaj. Z chwilą upadku Insurekcji
Kościuszkowskiej jej bilety skarbowe stały się częścią
jej legendy i pamiątką patriotyczną.
Po trzecim rozbiorze Polski, wszyscy zaborcy
rozpoczęli wprowadzanie swojej waluty, w tym
pieniędzy papierowych.
Na początku XIX w. pieniądz papierowy stawał
się coraz bardziej popularny. Zarówno Księstwo
Warszawskie od 1810, jak i Królestwo Polskie od 1823
wprowadziły do obiegu banknoty zwane biletami
kasowymi. W pierwszym przypadku emisję ich
przeprowadzał skarb Księstwa Warszawskiego, zaś w
Kongresówce, emitowane były przez Komisję
Rządową Przychodów i Skarbu. W 1828 r. powołano
do życia Bank Polski, który w dwa lata później
rozpoczął - trzy dni przed wybuchem Powstania
Listopadowego - emisję pierwszych polskich banknotów opiewających na 50 złotych polskich, wymie-
nialnych bez ograniczeń na srebro.
W 1841 r. car wydał ukaz o ujednoliceniu
systemu pieniężnego Królestwa Polskiego z systemem
obowiązującym w Cesarstwie Rosyjskim, na mocy
którego rubel stał się w Kongresówce jednostką
menniczą i liczebną. Od tego momentu Bank Polski
rozpoczął emitowanie nowych Biletów Bankowych.
Swoją działalność zakończył w 1866 r., kiedy to ustała
emisja polskiego pieniądza papierowego w Królestwie
Polskim, zastąpionego przez pieniądz rosyjski.
Również władze Powstania Styczniowego
wypuściły papiery wartościowe. Były to kwity dla
Kasy Organizacji Narodowej oraz obligacje tymczasowe Ogólnej Narodowej Pożyczki dla Wydziału
Skarbu Rządu Narodowego, ze znakiem wodnym o
treści: Równość, Wolność, Niepodległość.
Pokwitowania te opiewały na złote polskie. Po upadku
powstania styczniowego, w obawie przed represjami
władz zaborczych, większość papierów wartościowych z 1863 r. została przez ich posiadaczy zniszczona.
Zachowały się więc nieliczne oryginalne obligacje i
kwity z tego okresu, dlatego też szczególnie wartościowy jest znajdujący się w zbiorach Muzeum
Okręgowego w Sieradzu kwit potwierdzający złożenie
ofiary na cele powstania 1863 r.
W czasie poprzedzającym wybuch I wojny
światowej na ziemiach polskich obowiązywały
systemy pieniężne poszczególnych państw zaborczych: kopiejki i ruble w zaborze rosyjskim, halerze i
korony w zaborze austriackim oraz fenigi i marki w
zaborze pruskim. Systemy te oparte były na walucie
złotej. Polegało to na pełnej wymienialności banknotów na monety złote.
Wybuch I wojny światowej w 1914 r. przyniósł
wielkie zmiany. Przede wszystkim zawieszono
wymienialność na złoto banknotów, zarówno będących w obiegu, jak i nowo emitowanych, przyznając
im kurs przymusowy. Od 1915 r. obszar zaboru
rosyjskiego okupowany był przez wojska niemieckie i
austriackie, w wyniku czego w Królestwie Polskim
wprowadzono do obiegu obok rubla markę niemiecką.
Brak pieniądza na rynku doprowadził już w roku
1915 do emisji przez zarządy niektórych miast
polskich bonów pieniężnych, czego przykładem może
być wchodzący w skład zbioru bon miasta Racibórz z
1917 r.
Utworzenie Generalnego Gubernatorstwa
Warszawskiego skłoniło Niemców do zorganizowania
w 1916 r. banku emisyjnego, który nosił nazwę
Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej. Instytucja ta
emitowała pieniądz papierowy o nazwie marka polska.
Marka polska była gwarantowana przez markę
niemiecką, którą wymieniano w stosunku 1:1.
Po odzyskaniu niepodległości Polska Krajowa
Kasa Pożyczkowa przeszła pod zarząd polski i miała
być jedyną emisyjną instytucją bankową państwa do
momentu powołania Banku Polskiego. Rząd Polski
planował reformę walutową. Pierwszym aktem
prawnym był Dekret Naczelnika Państwa z 5. lutego
1919 r., który przewidywał wprowadzenie nowej
jednostki walutowej o nazwie „lech”, dzielonej na 100
groszy. Ustawa sejmowa uchyliła ww. dekret, a 28.
lutego 1919 r. Józef Piłsudski w kolejnym dekrecie
zapowiedział, iż nową jednostką pieniężną zostanie
złoty polski, dzielony na 100 groszy. Tymczasem
oprócz wspomnianych marek polskich, dopuszczono
do obiegu austriackie korony i rosyjskie ruble, które
kursowały do 1923 r.
Narastająca inflacja spowodowała wydawanie
przez Polską Krajową Kasę Pożyczkową marek
polskich o coraz wyższych nominałach. Emisja z 20
listopada 1923 r. wprowadziła do obiegu banknoty o
Na sieradzkich szlakach
nominałach 5 000 000 i 10 000 000 marek polskich.
Postępujący proces inflacyjny groził rozkładem
gospodarki państwowej, dlatego też zaniepokojony tą
sytuacją Rząd Rzeczpospolitej na czele z
Władysławem Grabskim przeprowadził reformę
walutową. Powołano do życia Bank Polski i dokonano wymiany znajdującej się w obiegu zdewaluowanej marki polskiej na nową walutę - złoty polski,
mającą pokrycie w złocie. Do 1 lipca 1924 r kasy
wymieniały 1 800 000 marek polskich na 1 złotego.
Od tego momentu złoty stał się jedynym prawnym
środkiem płatniczym w Polsce. Wprowadzono do
obiegu banknoty wydane jeszcze w 1919 r. o nominałach 1, 2, 5, 10, 20, 50, 100 i 500 złoty.
W okresie okupacji hitlerowskiej na obszarze
Polski wojsko niemieckie początkowo posługiwało
się walutą markową Rzeszy. Hitler 8 października
1939 r. wydał dekret o podziale i administracji
terenów wschodnich. Ziemie polskie zostały
podzielone na dwie części. W Generalnym
Gubernatorstwie, jako środek płatniczy pozostawiono złote, których emisją zajmował się od 1940 r.
nowo zorganizowany Bank Emisyjny w Polsce. W
części przyłączonej do Rzeszy wprowadzono do
obiegu własne marki.
Na terenach zajętych przez Związek Radziecki
złote zostały zastąpione rublami po kursie 1:1. Ten
stan rzeczy miał miejsce do 1941 r., tj. do napaści
Niemców na ZSRR.
Kolekcja banknotów w zbiorach Muzeum
Okręgowego jest niewielka. Składa się ona z kilkudziesięciu egzemplarzy. Niestety Muzeum nie
posiada przykładów najwcześniejszych pieniędzy
papierowych emitowanych w Polsce. Najciekawszym
eksponatem jest wspomina już obligacja Rządu
Narodowego Powstania Styczniowego 1863 r.
Pieniądze papierowe emitowane na ziemiach polskich
reprezentowane są przez bon miasta Raciborza z 1917
r., marki polskie emitowane przez Polską Krajową
Kasę Pożyczkową, zarówno w Generalnym
Gubernatorstwie Warszawskim, jak i w niepodległej
Polsce po 1918 r., złoty polski emitowany przez Bank
Polski w okresie międzywojennym oraz złoty wydawany w czasie II wojny światowej w Generalnym
Gubernatorstwie.
Zbiór banknotów zgromadzonych w Muzeum
Okręgowym w Sieradzu uzupełniają marki niemieckie
i ruble emitowane w Związku Radzieckim.
1 marka polska,
1917 r.
fot. M. Urbański
100 złotych polskich,
1932 r.
fot. M. Urbański
Literatura:
T. Jabłoński, Katalog papierowych pieniędzy polskich i używanych
na ziemiach polskich 1794-1965, Warszawa 1967.
T. Kałkowski, Tysiąc lat monety polskiej, Kraków, 1974 r.
M. Kowalski, Ilustrowany katalog banknotów polskich 1794-1976,
Warszawa 1977.
M. Kowalski, Vademecum kolekcjonera monet i banknotów
polskich, Wrocław, 1980 r.
J. A. Szwagrzyk, Pieniądz na ziemiach Polskich X-XX w.,
Wrocław, 1973 r.
Z. Żabiński, Systemy pieniężne na ziemiach polskich, Wrocław,
1981 r.
Kwit powstańczy 1863
fot. M. Urbański
Na sieradzkich szlakach
17
STĄD ICH RÓD
Ignacja Piątkowska
i jej rola w budzeniu
i utrwalaniu świadomości
regionalnej - cz. II
Jerzy Kowalski
Strona tytułowa
książki Piątkowskiej
Ze zbiorów Muz.
Okr. w Sieradzu
18
(część I - w nr 1/81/2006/XXI)
W wędrówkach konnych z ojcem po swoich i
okolicznych wsiach obserwowała Piątkowska, z jakim
szacunkiem chłopi odnosili się do nich. Po śmierci ojca
tym szacunkiem i zaufaniem obdarzali nadal ją samą,
ponieważ nigdy nie odmówiła im pomocy. Jej kuzynka
Wiesława Szosland w swoich wspomnieniach napisała
o Ignacji: Umiała sobie zjednać chłopów i tych, którzy
pracowali we dworze, uprzejmym i życzliwym obejściem. W latach analfabetyzmu na wsi, za czasów niewoli,
w Smardzewie nie podpisywano się już krzyżykami każdego dopilnowała, by
uczył się w prowadzonej
przez Nią szkółce1. Inna
kuzynka, Kazimiera
Kuczborska wspominała:
Była Dziudzia (tak nazywali
Ignację Piątkowską bliscy JK) miłosierną. Gdyby
miała jeden kawałek chleba,
a przyszedł jakiś biedny i
poprosił ją o chleb, oddałaby mu ten kawałek z wielką
2
ochotą .
Taka postawa
Piątkowskiej sprawiła, że
nie tylko była darzona
szacunkiem przez ludność
wiejską, ale też zadzierzgnęły się więzi serdeczne
między nią a mieszkańcami
wsi. Ułatwiało to jej bardzo
prowadzenie badań
etnograficznych w tym
środowisku. Rozczytując się
m.in. w poezji Marii
K o n o p n i c k i e j , Te o f i l a
Lenartowicza, Wincentego
Pola czy Jana Kasprowicza
sama zapragnęła warunki życia ludu wiejskiego i jego
kulturę materialną i duchową jak najdokładniej, jeśli
chodzi o okolice Sieradza, poznać i zaprezentować
szerszym kręgom polskiego społeczeństwa. Wierzyła,
że lud może w przyszłości wnieść znaczący wkład w
rozwój kultury narodowej. Dała temu wyraz na
początku artykułu zamieszczonego w Ziarnie w 1913
r., pod tytułem Lud w pieśni i sztuce, który rozpoczęła
następująco:
„Jest w ludzie siła niespożyta
Zbawienie leży pod siermięgą,
jak ta w popiele skra ukryta”pisał Jan Kasprowicz, jeden z najwybitniejszych
wieszczów obecnej chwili, a w ślad za nim inni starają
się poznać w ludzie ową „siłę” i przekonać się, ile pod
siermięgą wieśniaczą tli się iskier, wydających ognie
świetlane kultury narodowej3.
Uważna lektura „Kaliszanina”, w którym
artykuły o Sieradzu i okolicy zamieszczał systematycznie Maksymilian Kempiński z Sieradza, a artykuły o
kulturze ludowej m.in. Józef Grajnert, Józef
Szaniawski czy sam redaktor naczelny Kazimierz
Witkowski oraz kilkakrotne - jak pisze Violetta
Krawczyk-Wasilewska - wizyty ludoznawcze i
krajoznawcze Zygmunta Glogera w smardzewskim
dworze4 przyspieszyły decyzję Piątkowskiej o
przebadaniu okolicznych wsi i o przekazaniu pierwszych artykułów etnograficznych do „Kaliszanina” już
w 1885 roku, a więc w wieku 19 lat. Były to, jak już
wspomnieliśmy w pierwszej części, dwa artykuły: O
obrzędzie ślubnym w ziemi sieradzkiej (w numerze 26)
i O Sobótce w ziemi sieradzkiej (w numerze 71).
W następnym, 1886 roku „Kaliszanin” zamieszcza już dziewięć artykułów etnograficznych
Piątkowskiej, a mianowicie: Pogadanka o pieśni
gminnej i uroczystościach weselnych (początek w
numerze 23), Pogadanka o przyczynie poetyczności
naszego ludu i uroczystościach przedślubnych (w nr
27), Kolęda we Wróblewie pod Sieradzem (początek w
nr 31), Pogadanka o baśniach, zwyczajach i obrzędach
z czasów pogańszczyzny w ziemi sieradzkiej (w nr 37),
Zwyczaje wieśniaków karnawałowe (początek w nr 37)
Zapusty - wstępna środa postu (początek w nr 39),
Pogadanka o ważności pieśni ludowych i uroczystościach Kupały (w nr 54), Pogadanka z życia ludu
wiejskiego w ziemi sieradzkiej (początek w nr 61),
Pogadanka o uroczystościach sobótkowych w ziemi
sieradzkiej (w nr 80).
Rok 1886 jest o tyle istotny, że ukazują się w nim
Wskazówki do zbierania właściwości ludowych R.
Zawilińskiego i Ignacja Piątkowska otrzymuje tym
samym dodatkowe wytyczne (dysponując już
wcześniej wydanym w 1871 r. Poradniku dla zbierających rzeczy ludowe J. Karłowicza), wg których może
prowadzić badania w sposób bardziej uporządkowany
(w następnym roku R. Zawiliński publikuje jeszcze w
„Wiśle” kolejne wskazówki O sposobie gromadzenia
materiałów etnograficznych).
Dwa jej artykuły opublikowane w 1887 roku w
„Kaliszaninie” są już o wiele obszerniejsze i bogatsze
treściowo. Artykuły te ((Z życia ludu wiejskiego w
ziemi sieradzkiej i Z życia ludu wiejskiego w ziemi
kaliskiej) były na tyle znaczące dla omówionej
problematyki, że zainteresował się nimi Jan
Karłowicz, redaktor naczelny „Wisły”, jednego z
najpoważniejszych czasopism naukowych o tematyce
geograficzno-etnograficznej.
Rok 1888 jest bardzo istotny w życiu Ignacji
Piątkowskiej, ponieważ, jak wspomnieliśmy w I
części, w tym roku wyszła za mąż za mężczyznę,
którego nie darzyła żadnym uczuciem. Tym
mężczyzną był 28-letni Władysław Henryk Kazimierz
Kuczborski, syn Romana i Jadwigi z Miączyńskich
Kuczborskich. Po studiach prawniczych w Berlinie,
przebywał najczęściej, wraz ze swym bratem
Stanisławem, w majątku swojego ojca Romana w
Zagajewie w gminie Warta.5 Tam właśnie dowiedział
się o posażnej pannie w Smardzewie, zaczął ją
odwiedzać, zyskując przychylność i zgodę rodziny na
ślub. Ona sama, przymuszona do tego, bardzo to
wydarzenie przeżyła. Przeżycia tego roku spowodowały, że opublikowała w nim zaledwie jeden artykuł
etnograficzny. Jest to tekst O kobiecie w ziemi sieradzkiej (w odpowiedzi na kwestionariusz p. H.
Jasińskiej), zamieszczony w numerze 95 i następnych
„Kaliszanina”. Za to następny 1889 rok, jakby
rekompensując przeżycia roku poprzedniego, wynosi
Piątkowską do rzędu etnografów znanych nie tylko w
Na sieradzkich szlakach
guberni kaliskiej, ale i w Królestwie. Oto bowiem
„Wisła” wydrukowała, przesłane jej przez redakcję
„Kaliszanina”, opracowania Piątkowskiej Z życia ludu
wiejskiego w ziemi sieradzkiej i Z życia ludu wiejskiego
w ziemi kaliskiej. Ponadto „Wisła” zamieściła jeszcze
dwie recenzje prac I. Piątkowskiej zamieszczonych w
„Kaliszaninie”: Jeszcze o ludzie wiejskim w okolicy
Sieradza i Żebracy, pieśni ich i znaczenie jakie
posiadają u ludu w ziemi sieradzkiej napisane przez
Rafała Lubicza, a także anons o otrzymaniu pracy I.
Piątkowskiej.
W tymże roku pojawiła się kolejna, dodatkowa
pomoc dla opisujących zwyczaje i pojęcia prawne
ludu, a mianowicie: Kwestionariusz dla zbierających
zwyczaje i pojęcia prawne u ludu po wsiach i miasteczkach B. Grabowskiego, zamieszczony w „Wiśle”,
co dla Piątkowskiej stanowiło dalsze, znaczące
wsparcie w prowadzonych badaniach.
Oprócz prac Piątkowskiej drukowanych w
„Wiśle”, o czym informuje z radością „Kaliszanin”, K.
Witkowski zamieścił na łamach gazety jeszcze cztery
jej artykuły etnograficzne (dwa wspomniane wyżej i
dwa nowe), a mianowicie: Jeszcze o ludzie wiejskim w
okolicy Sieradza (odpowiedź na kwestionariusz
Bronisława Grabowskiego), w numerze 85 i następnych, Zwyczaje prawne ludu, w numerze 89,
Żebracy, pieśni ich i znaczenie jakie posiadają u ludu w
ziemi kaliskiej, w numerze 95 i następnych, Żebracy,
pieśni ich i znaczenie, jakie posiadają u ludu w ziemi
sieradzkiej, również w numerze 95 i następnych. Co
jednak najbardziej ucieszyło Ignację Piątkowską w
tym roku, to fakt, że jej publikacjami zainteresował się
sam Oskar Kolberg i poprosił redakcję Kaliszanina o
przysłanie wszystkich jej artykułów dotychczas
wydrukowanych.
Następny rok 1890 przyniósł również dalsze
publikacje etnograficzne Piątkowskiej. Jest to jej tekst:
Jeszcze o klechdach i pieśniach ludu ziemi sieradzkiej,
zamieszczony w Kaliszaninie, poczynając od nr 2, i
opracowany w oparciu o badania z roku poprzedniego,
obszerna notatka etnograficzna zamieszczona również
w Kaliszaninie, poczynając od nr 47, pt.: O ludzie w
sieradzkim i przedrukowana potem w kolejnym,
ponadregionalnym piśmie, jakim były warszawskie
Kłosy, poczynając od nr 1290, co należy uznać za
kolejny sukces Piątkowskiej, oraz obszerny szkic
etnograficzny Obyczaje ludu ziemi sieradzkiej,
zamieszczony także w „Kłosach”.
Ponadto Wisła zamieściła recenzję pracy I.
Piątkowskiej Jeszcze o klechdach i pieśniach ludu w
ziemi sieradzkiej zamieszczonej w „Kaliszaninie”,
napisaną przez Rafała Lubicza oraz cztery anonse o
nadesłanych przez I. Piątkowską prac do działu
Poszukiwań. W Wiśle znajdujemy także w tym roku
informację, że P. Ignacja Piątkowska ze Smardzewa
pod Sieradzem (przekazała do Muzeum
Etnograficznego w Warszawie - JK) skrzypce wiejskiej
roboty, fujarkę wierzbową, koszyk, tabakierkę i bat
owczarski (s. 513).
Rok ten w życiu etnografki nie należał jednak do
bezstresowych. W poprzednim roku, nie mogąc
wytrzymać zachowań swojego męża Władysława,
wniosła do Sądu Włocławskiego Generalnego
Konsystorza prośbę o unieważnienie swojego
małżeństwa6. Nacisk męża, rodziny oraz rezydentki
Berthy Schumann na Ignację był w tej sprawie tak duży
i powodujący dodatkowe konflikty rodzinne, że w
końcu 1890 roku zdecydowała się prośbę z Sądu
wycofać i zastrzeżenie wobec męża z Księgi
Wieczystej dóbr Smardzew wykreślić7. Przeżyła tę
sytuację jednak bardzo, zawieszając chwilowo
systematyczne badania etnograficzne, które prowadziła we wsiach okalających Sieradz (Smardzew,
Wróblew, Noski, Zapusta Wielka, Drzązna, Monice,
Bartochów) i dalszych, jak Skalmierzyce w powiecie
kaliskim i Strońsko w łaskim. Odbiło to się wyraźnie na
jej publikacjach.
Rok 1891 nie przynosi żadnej publikacji, poza
trzema anonsami w „Wiśle” o nadesłaniu opracowań
do działu Poszukiwań. W 1892 odnotowujemy dwie:
Sobótki w okolicach Sieradza. Odpowiedź na kwestionariusz R.Lubicza („Kaliszanin” od nr 29) oraz
Szczegółowy opis ubiorów z Męki, pow. Sieradzki
(„Gazeta Świąteczna” nr 618) a w 1893 tylko jeden,
zamieszczony w szczególnym wydawnictwie
książkowym jakim był Upominek (patrz: przypis 9 w
części I). Ponadto „Wisła” zamieszcza w tym roku
informację, że P. I. Piątkowska ze Smardzewa w
Kaliskim (przekazała na wystawę etnograficzną - JK)
model chaty włościańskiej i „kogutka” (s. 237).
Następne lata to właściwie przygotowywanie
materiałów etnograficznych na tematy, wyszczególnione w uruchomionym w „Wiśle dziale: Poszukiwania
(przy wymienianiu tytułów tych artykułów zaznaczamy w nawiasie, do którego tematu w tym dziale się
odnoszą).
Związana z „Wisłą i zachęcana przez Jana
Karłowicza do przysyłania do tego pisma materiałów,
Piątkowska stara się jak najrzetelniej spełniać prośbę
zaprzyjaźnionego redaktora. Do większości z XXVI
tematów działu Poszukiwania, stara się dosyłać
systematycznie materiały z Sieradzkiego. Nadal też,
choć rzadko, dosyła materiały etnograficzne do innych
pism. I tak w 1894 roku zamieszcza opracowania:
Dziewczę wiejskie w pieśni gminnej w Tygodniku
Ilustrowanym, Lecznictwo ludowe w okolicach
Sieradza do działu Poszukiwania w Wiśle i Żebracy w
ziemi sieradzkiej również w Wiśle. Ponadto w 718
numerze Gazety Świątecznej zamieszcza wzmiankę o
wykopaliskach w Smardzewie w gub. Kaliskiej i we
Wróblewie. Zaś w 1895 roku publikuje następujące
materiały: Kołysanka ludowa, dwukrotnie w Wiśle,
Lecznictwo ludowe w okolicach Sieradza w Wiśle,
Odpowiedź panu Kaz.D.Lamor. w Gazecie Kaliskiej, w
numerze 89, Szwedzi, Tatarzy i Turcy w Wiśle, Do króla
Leara (trzy warianty pieśni o ojcu i trzech córkach)
również w Wiśle. Ponadto w nr 99 powstałej na miejsce
Kaliszanina Gazecie Kaliskiej zamieszcza artykuł:
Urywek z całości (zadania etnografii i korzyści płynące
ze zbierania pieśni ludowych). Wcześniej, w nr 97
znaleźliśmy w rubryce To i owo krótkie Sprawozdanie
o jednodniówce kaliskiej, w której Ignacja Piątkowska,
z zamiłowaniem traktująca etnografię ziemi sieradzkiej, dała udatny wierszyk z motywów ludowych.
Rok 1896 nie przynosi żadnych artykułów
Piątkowskiej. Ale bo też, jest to dla niej rok szczególnie
smutny: mąż Władysław postanowił sprzedać za długi
znaczną część pięknego, starego smardzewskiego lasu,
położonego nad Myją od strony Sieradza8. Pan Roman
Budziński ze Smardzewa powiedział autorowi, że
wedle przekazów jego ojca Władysław Kuczborski po
prostu przegrał ten las w karty w Kaliszu. Nie znalazłszy pieniędzy na zwrot karcianego długu, sprzedał go
kupcom z Kalisza. Na początku 1897 r. rozpoczęto jego
wyrąb. Po pewnym czasie Piątkowska przygotowuje w
2. poł. roku kolejne materiały dla Wisły i dla Gazety
Kaliskiej.
W Wiśle ukazują się: Chata (T. IV), Kula (T.III),
Ludoznawstwo żydowskie (T. XV), Mak i Liście
makowe (T. XVI), Niecenie ognia za pomocą tarcia i
Ognia wzniecanie (T. XII), Pamięć o zmarłych (T.
XIII), Pismo obrazowe (T. VI), Poglądy ludu na
przyrodę i Pojęcia ludu o przyrodzie (T. IX), Szwedzi,
Tatarzy i Turcy (T XX ), a w Gazecie Kaliskiej: O
szopce w kaliskich stronach (od nr 50), O szopce w
sieradzkich stronach (również od nr 50) i Podania znad
Na sieradzkich szlakach
19
Korespondencja do
Piątkowskiej
Ze zbiorów Muz. Okr.
w Sieradzu
20
brzegów Warty (nr 68).
Ten ostatni artykuł
przedrukował Dziennik
Chicagowski w 221
numerze.
Kolejny 1898 rok
przyniósł trzy materiały Piątkowskiej:
Chleb (T. XXI) w
„Wiśle”, Dendera jako
lekarstwo przeciw
wściekliźnie w
„Gazecie Kaliskiej” (nr
35) i niezwykle ważny
dla badaczki, bo
zamieszczony w
drugim najpoważniejszym piśmie
ludoznawczym na
ziemiach polskich, w
redagowanym przez
Antoniego Kalinę
lwowskim Ludzie
artykuł: Obyczaje ludu
ziemi sieradzkiej. Szkic
etnograficzny.
Ponieważ spotkał się z
pozytywną oceną i odbiorem, przeto powstałe
niedawno (1895) Towarzystwo Ludoznawcze
postanowiło go wydać w tym samym roku w formie
broszurowej.
W roku 1899 odnotowujemy tylko dwa materiały
Piątkowskiej. To kolejna Kołysanka (T.XXI)
zamieszczona w „Wiśle” i Wesele u ludu wiejskiego w
Sieradzkiem (tym razem pod pseudonimem:
Władysław Burzyński) również w „Wiśle”. W tym
czasie nowym redaktorem Wisły został Erazm
Majewski. Być może badaczka chciała się zorientować, w jakim kierunku poprowadzi on to pismo, jaki
będzie jego stosunek do badaczy z terenu itp. I
najprawdopodobniej dlatego nie przesłała do „Wisły”
więcej materiałów.
Podobnie jest i w roku następnym, 1900. Do
Wisły trafiają zaledwie dwa jej opracowania. Jest to:
Astronomia, kosmogonia i meteorologia ludowa
(T.XXV) oraz Baśń z nad Dźwigonówki.
Znacznie lepiej jest już w roku 1901. Do działu
Poszukiwań Wisły Piątkowska przekazuje dziewięć
materiałów, a mianowicie: Jak sobie lud wyobraża
istoty świata nadprzyrodzonego (T.XIX), Kołysanka
(T.XXI), Mazurzenie. Wieś Smardzew, powiat
sieradzki (T.XXVI), Pamięć o zmarłych (T.XIII),
Pojęcia ludu o przyrodzie (T.IX), Sobótka i Sobótka w
okolicach Sieradza (T.XVIII) oraz Szwedzi, Tatarzy,
Turcy (T. XX).
Oprócz tego „Czytelnia dla Wszystkich” drukuje
jej notatkę etnograficzną: Wielkanoc, angielski Folk
Lore, w zeszycie drugim, drukuje materiał o wierzeniach, zebranych w okolicy Sieradza (w tłumaczeniu N.
W. Thomasa), a lwowski „Lud” materiał: Zamek
sieradzki w historii i powieści ludowej.
Następne dwa lata są dla Piątkowskiej jako
etnografki również znaczące. W 1902 roku „Gazeta
Kaliska” drukuje, oparty o badania etnograficzne, tekst
literacki pod tytułem Szczęście i cierpienie. Fantazja z
baśni ludu. (w nr 1), a Tydzień piotrkowski (w nr 29)
tekst Troska. Z baśni ludu. Jest to wstępna zapowiedź
szerszego wykorzystania przez nią materiałów
etnograficznych w twórczości literackiej, co później od 1919 r. - stanie się praktyką. Ważniejsze jest jednak
dla etnografki to, że Lud drukuje ostatni materiał jej
autorstwa W sprawie piosenek i zabaw dziecięcych.
Ostatnimi są także cztery jej materiały zamiesz-
czone w 1903 roku w Wiśle, a mianowicie: Bajki z
Sieradza, Cztery bajki z okolic Sieradza, Jak sobie lud
wyobraża istoty świata nadprzyrodzonego. Troska
(T.XIX) i Mazurzenie we wsi Smardzewie w pow.
Sieradzkim (T. XXVI). Erazm Majewski nie jest już
bowiem specjalnie zainteresowany drukowaniem
materiałów Piątkowskiej, tłumacząc to dużą ilością
prac nadesłanych do redakcji od innych badaczy lub że
sposób opracowania materiałów nadesłanych przez
etnografkę „nie jest dla Wisły zupełnie odpowiednim”.
I choć Gazeta Kaliska drukuje jeszcze w tym roku, w nr
125, materiał pt. Bohaterowie w pojęciach ludu
(urywek etnograficzny), a Kurier Polski w nr 357 tekst
Jodła. Baśń wigilijna, to jest to generalnie rok zaprzestania przez Piątkowską - jak pisze V. KrawczykWasilewska9 - intensywnych badań na niwie folklorystycznej. Satysfakcjonującym momentem w tym
wszystkim był fakt, że drukowane materiały
Piątkowskiej w Wiśle i lwowskim „Ludzie” zainteresowały redakcję poważnego, francuskiego pisma
folklorystycznego La Tradition, zwracając uwagę na
jej badania. Efektem tego było zamieszczenie w nim
artykułu etnografki o obyczajach ludu ziemi sieradzkiej pt. Êtres surnaturels d’apres des traditions populaires des environs de Sieradz. Autorowi nie udało się
ustalić, w którym numerze został zamieszczony ten
artykuł, bo nadbitka z artykułem przechowywana w
zbiorach Muzeum,10 nie jest datowana. Ponieważ
jednak La Tradition wychodziło w latach 1887-1907,
można przyjąć, że artykuł Piątkowskiej został
zamieszczony w nim najpewniej między 1900 a 1904
rokiem. Artykułem tym zwróciła Piątkowska uwagę
europejskich ludoznawców na specyfikę i piękno
kultury ludowej Sieradzkiego, na jej ciągłość i trwałość
w kulturze polskiej. Dziwi tak nagłe zaprzestanie
terenowych badań etnograficznych przez Piątkowską.
Jednak po analizie ksiąg wieczystych i akt notarialnych
dotyczących Smardzewa, Wróblewa i Nosek sprawa
staje się jasna. Przyczyną tej rezygnacji z badań są
najprawdopodobniej coraz większe kłopoty materialne. Władysław Kuczborski zaciąga kolejne długi,
które zabezpieczane są na majątku smardzewskim. W
efekcie, poczynając od przełomu XIX i XX wieku,
dobra smardzewskie są co roku wystawiane na
sprzedaż. Powoduje to systematyczne zmniejszanie się
ich powierzchni i powolne przechodzenie w obce ręce.
Jest to niezwykle upokarzające dla Piątkowskiej,
ponieważ nie tylko obserwuje upadek rodowego
dziedzictwa, ale sama pośrednio w tym uczestniczy.
Każdy bowiem dług zaciągany przez męża, a lokowany na dobrach smardzewskich, musi być wpisany do
ksiąg wieczystych za jej zgodą. Co roku więc była
wożona do notariusza, czasami kilka razy, aby tę zgodę
swoim podpisem potwierdzić. Podpisywała się wtedy
zawsze jako Konstancja Ignacja Kuczborska lub
Konstancja Ignacja z Piątkowskich Kuczborska. W
takiej sytuacji, przemierzając okoliczne wsie, mogła
być narażona na okazywanie współczucia, nieprzyjemne pytania czy ukrytą drwinę, że nie potrafi
uchronić swojego rodowego dziedzictwa, a interesuje
się życiem chłopów. I pewnie dlatego wolała zrezygnować z terenowych badań. Odtąd tylko dwór i park był
jej najbliższym i najważniejszym światem. Stąd
prowadziła i podtrzymywała korespondencję z
redakcjami i wydawnictwami Kalisza, Piotrkowa
Trybunalskiego, Warszawy, Lwowa czy Poznania, tu
opracowywała swoje odczyty, tu rozwijała twórczość
literacką i publicystyczną, tu kontynuowała prowadzenie nielegalnej szkoły dla dzieci wiejskich. Stąd
wyjeżdżała poza okolice Sieradza i z radością wracała
ze świata nad Myję i tu wreszcie przyjmowała
znajomych i przyjaciół.
Redakcja zaprzyjaźnionego „Ziarna” wydała
jeszcze w 1905 roku bezpłatny dodatek Z krainy baśni,
Na sieradzkich szlakach
w którym zamieściła literacko przetworzone przez
Piątkowską baśnie ludowe m.in. z okolic Sieradza. Z
kolei Michał Rawita Witanowski, redaktor „Kroniki
Piotrkowskiej” spowodował wydanie w 1911 roku,
nakładem tejże „Kroniki”, pracy I. Piątkowskiej pt.:
Zwyczaje i pojęcia ludu w ziemi sieradzkiej, w formie
oddzielnej broszury, a w nr 51 zamieścił Kaprys
wojewodzianki. Baśń wigilijną z okolic Sieradza. W
1913 roku inny z przyjaciół, Witold Łaszczyński,
zamieścił w nr 11 „Naszych Kłosów” artykuł
Wielkanoc. Urywek etnograficzny z obyczajów ludu w
ziemi sieradzkiej. Była to ostatnia publikacja etnograficzna Piątkowskiej przed odzyskaniem niepodległości.
W odrodzonej Polsce popełniła ich jeszcze kilka, a
mianowicie: w 1929 roku w nr 4 związanego z
Jędrzejem Cierniakiem „Teatru Ludowego” zamieściła
dwa artykuły: Bogactwa artystyczne Ziemi Sieradzkiej
oraz Dwie opowieści o Sieradzkim Zamku. Natomiast
w „Korespondencyjnym Kursie Teatralnym” w 1930 r.
(nr 1929-1930) ukazał się artykuł Piątkowskiej pt.
Ubiory sieradzkie. Przeglądając niektóre numery
„Echa Sieradzkiego” z 1933 roku autor natrafił także
na mały artykuł Piątkowskiej pt. Monolog gospodarza
ze wsi Monice pod Sieradzem.
Jak widać, cała najważniejsza działalność
Piątkowskiej jako etnografki ma miejsce w latach
przed wybuchem pierwszej wojny światowej.
Pierwsza wojna światowa jest więc w twórczości
Ignacji Piątkowskiej wyraźną cezurą. Do niej
Piątkowska wychowywana, jak już wspomnieliśmy, na
patriotycznych tradycjach rodu, w poczuciu odpowiedzialności za chłopów mieszkających w należących
do jej rodziny wsiach, starała się krzewić oświatę
wśród nich, prowadząc we dworze tajną szkołę dla
dzieci i udostępniając im szeroko swoją bibliotekę.
Szczególny nacisk kładła na nauczanie literatury i
narodowych dziejów. W archiwum Muzeum sieradzkiego zachował się gruby zeszyt Piątkowskiej, do
którego wklejała sentencje, myśli, fragmenty poezji i
prozy naszych najwybitniejszych twórców zamieszczone w wydzieranych kalendarzach ściennych11, aby
potem wykorzystać je m.in. w pracy oświatowej.
To jednak co najważniejsze w jej działalności i
twórczości w tym okresie, poza działalnością
oświatową, to dokumentowanie kultury ludowej
Sieradzczyzny i jej promowanie na ziemiach polskich
poprzez publikacje (o których była mowa wyżej),
odczyty, spotkania i zbieranie materiałów dla muzeów.
W jednym z numerów „Kaliszanina” sprzed 1895 r.
redakcja tak odpowiada znanej kaliszance, stawiając
jej za wzór Piątkowską:
(p. Z. N. utalentowanej kaliszance). Że między
ludem można zebrać obfitośćmateriałów do bardzo
ciekawych artykułów literackich i korespondencji,dowodem są prace p. Ig. Piątkowskiej, zamieszczone
w „Kaliszaninie”.Autorka tych „Pogadanek” jest
sąsiadką pani, a jednak nie użala się napustki w
okolicy; umiała ona spojrzeć w duszę ludu, umiała
dobrać się do jejpieśni, legend, obrządków i spisywaniem ich czas sobie zajmuje. Badania p. I. P. są bardzo
cenne [...] niech p. Z. N. próbuje iść tą drogą, a żadna
okolica naszego kraju nie będzie dla niej odludziem.
Podobnie prasa chwaliła odczyty Piątkowskiej.
Podajemy opis jednego z nich, przedstawiony przez
„Kronikę Piotrkowską”:
Odczyt p. Piątkowskiej - odbyty w dniu 8 b.m.
Staraniem Towarzystwa Krajoznawczego, nie zawiódł
oczekiwania. Poznaliśmy w Szan. Prelegentce głęboką
znawczynię ludu naszego, wśród którego stale
zamieszkuje. Barwnemi słowy opowiedziała nam więc
o Ziemi Sieradzkiej, jej sławnej dziejowej przeszłości - i
ludzie tym, co to mało wspominany w tych dziejach,
dziś coraz częściej daje znać o sobie, że żyje, że silnymi
ramionami podeprze to, co zdawało się być upadłem. A
taka miłość tego ludu siermiężnego - promieniowała ze
słów poetki - iż nie jedno serce w pośród słuchaczy,
zadrgało chęcią poznania tych młodszych braci, którzy
mimo, że tak bliscy, tak mało są przez nas znani. To też,
gdy Szan. Prelegentka prześliczną legendą zakończyła
swój interesujący odczyt - zstępującą z katedry żegnał
szczery, gorący oklask dłoni.
Po pierwszej wojnie światowej, w odrodzonej już
Polsce, Piątkowska realizując swe posłannictwo, staje
się z działaczki oświatowej regionu sieradzkiego,
działaczką oświatową w skali ogólnopolskiej. W
publicystyce wypowiada się na najważniejsze tematy
społeczne istotne dla Polaków, kładąc nacisk na
wychowanie patriotyczne. Do realizacji tego zadania
wprzęga swoją twórczość poetycką. Wykorzystuje do
tego także badania i opracowania o kulturze ludowej
sieradzkiego, przetwarzając je na sztuki sceniczne
grane w całej Polsce. O tym jednak już w następnej
części artykułu.
1
Archiwum Muzeum sieradzkiego (dalej AMS), teczka nr 76
Tamże
3
„Ziarno”, 1913 nr 24, s. 378
4
Krawczyk-Wasilewska V., op.cit., s. 27
5
Roman Kuczborski nabył ten majątek od Kazimierza
Biernackiego w 1867 roku za sumę 33.000 rubli srebrem
wykorzystując w tym celu m.in. część spadku swoich synów
odziedziczonego przez nich po zmarłej matce Jadwidze, swojej
pierwszej żonie (w wysokości 21.600 rubli srebrem). Ten dług
wobec swoich synów Roman Kuczborski zahipotekował na
Zagajewie. Można więc przyjąć, że Zagajew w 1/3 należał do
Władysława. (Zapisy w KW dóbr Zagajew, t.II, s. 498-499)
6
Zapis w KW dóbr Smardzew, s. 175-176
7
Tamże, s. 176-177
8
Tamże, s.245-253
9
Krawczyk-Wasilewska V., op.cit., s. 32
10
AMS, teczka nr 57
11
AMS, teczka nr 77. Za 1912 rok są to fragmenty z J.
Słowackiego, za 1913 z A. Mickiewicza, a za 1914 rok z H.
Sienkiewicza
2
Na sieradzkich szlakach
Dedykacja
I. Piątkowskiej
Ze zbiorów Muz.
Okr. w Sieradzu
21
STĄD ICH RÓD
22
Mjr Stanisław Bogusławski żołnierz z Ziemi Sieradzkiej
Rafał Bogusławski
Koniec listopada 1812 roku. Berezyna: „...której
wody nie opadły jeszcze zupełnie od jesiennego
wezbrania, szumiała i pieniła się złowrogo. Przed
nami, z drugiej strony mostu, biły w górę dymne łuny
ognisk, rozłożonych w okopach, gdzie spoczywały dwa
nasze pułki (...). Cisza zaległa okopy. Rozłożeni
kolumnami przy ogniskach żołnierze spoczywali snem
twardym”*. Ta noc byłą jeszcze spokojną. Nazajutrz
rozpoczęła się ostatnia z wielkich bitew armii
Napoleona w kampanii rosyjskiej, w której kluczową
rolę odegrali żołnierze z różnych stron Polski - z ziemi
warszawskiej, sandomierskiej, poznańskiej, a także z
ziemi sieradzkiej. Jednym z nich był Stanisław
Bogusławski, którego losy prezentuję w niniejszym
artykule.
Urodził się około 1784 roku w rodzinie szlacheckiej od wieków związanej z ziemią sieradzką. Był
synem Maksymiliana Ścibor-Bogusławskiego herbu
Ostoja i Faustyny z Passentha-Kiedrowskich herbu
Sas, wnukiem po mieczu Franciszka, chorążego wojsk
koronnych i prawnukiem Andrzeja Bogusławskiego,
instygatora Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego
sieradzkiego i komornika granicznego sieradzkiego.
Członkowie rodziny Stanisława Bogusławskiego
należeli do zamożnych i niejednokrotnie czołowych
przedstawicieli lokalnych społeczności szlacheckich
województwa sieradzkiego. Ojciec Stanisława Maksymilian Bogusławski był właścicielem dóbr
Smaszków, położonych na wschód od Błaszek w
powiecie sieradzkim oraz nieruchomości w Opatówku
koło Kalisza. Stryj Stanisława - Ludwik Bogusławski,
komornik ziemski sieradzki, posiadał wieś Włocin z
osadą młyńską zwaną Chudoba, jedną trzecią wsi
Grzymaczew, folwark Jaruszkowski oraz pustkowia:
Kije, Stelmach, Niwa i Pęczek w pow. sieradzkim.
Dobra te stryj Ludwik odziedziczył po swym ojcu a
dziadku Stanisława - Franciszku Bogusławskim. Był to
majątek, który w połowie XV w. należał do Piotra z
Wrzący herbu Świnka, protoplasty rodu Zajączków, a
następnie do Oporowskich, Jastrzębskich, Russockich,
Suchorzewskich, Grodzickich, Borzysławskich i
Malskich. W sierpniu 1696 r. Michał Malski zastawił
wieś Włocin i części w Grzymaczewie Marcinowi
Bogusławskiemu za 1583 zł. pol. Dwadzieścia siedem
lat później dobra te wykupił ostatecznie z rąk
Malskiego syn Marcina - Andrzej Bogusławski,
pradziad Stanisława.
Stanisław Bogusławski miał czworo rodzeństwa:
Antoninę Helenę, późniejszą żonę Walentego
Opielińskiego, prezydenta miasta Kalisza, Pacyfika,
rewizora Skarbu Narodowego w 1816 r., Joannę i
najmłodszego Wojciecha, dziedzica rozległych dóbr
Pawłówek pod Kaliszem w latach 1833-1855.
Ważnymi osobami w rodzinie Stanisława byli bracia
jego dziadka Franciszka - Ignacy Bogusławski, ksiądz
kanonik kapituły sieradzkiej i Jakub Bogusławski, mąż
Marianny Chodakowskiej, siostry rodzonej braci
Chodakowskich - Maksymiliana, pułkownika wojsk
koronnych i Piotra, podstarosty ostrzeszowskiego,
konfederatów barskich. Nie sposób nie wspomnieć o
jego ciotce, siostrze przyrodniej ojca - Tekli
Bogusławskiej, żonie Michała Mokrskiego, dziedzica
Kobylej Góry i Ciężkowic, szambelana króla
Stanisława Augusta. Od strony matki znaczącą
postacią w rodzinie był dziad Stanisława - Antoni
Passentha-Kiedrowski, dziedzic dóbr Czachóry,
Głuchów oraz Izdebno. Nie można także zapomnieć o
braciach Antoniego Passentha-Kiedrowskiego Andrzeju Kiedrowskim, burgrabim grodzkim
piotrkowskim, dziedzicu wsi Kołdowa i Janie
Tadeuszu Kiedrowskim, archidiakonie i oficjale
kamieńskim. Kończąc opis stosunków rodzinnych
Stanisława Bogusławskiego trzeba przedstawić jego
wujów Kiedrowskich: 1. Piotra, dziedzica połowy
Borucina, Dobiesławia, Słonej Łąki, części
Kurczewka i Popówka, 2. Mikołaja, dziedzica Wójcic i
Zawadek, 3. Andrzeja, 4. Michała i 5. Jakuba oraz ich
siostrę Barbarę, zamężną Felicjanową Smorowską.
Stanisław Bogusławski dzieciństwo spędzał
najpewniej zarówno w Czachórach u dziadków
Kiedrowskich, jak i u swego stryja Ludwika w
rodzinnym Włocinie, głównie jednak w Kaliszu, gdzie
mieszkali jego rodzice. Tam w latach późniejszych
zapewne kształcił się, czemu dał świadectwo przed
notariuszem kaliskim Franciszkiem Bajerem przyjaciel rodziny Feliks Walderowicz, radca Urzędu
Municypalnego miasta Kalisza w słowach: „...znając
doskonale (...) Maksymiliana i Faustynę małżonków
Bogusławskich, którzy tu w Kaliszu zamieszkiwali i od
lat przeszło trzydziestu znając ich i w przyjaźni z nimi
zostając miałem sposobność poznać ich familię, a stąd
zaświadczyć mogę, iż po tych więcej nie pozostało
potomków jak tylko pięcioro rodzonych dzieci (...) z
nimi wychowywałem się i do szkół (...) tu w Kaliszu
chodziłem”.
Połowa lat 90-tych XVIII wieku to czas, kiedy
Austria, Prusy i Rosja bez większych przeszkód
zagarnęły całą Polskę i wprowadzały własny język,
administrację i urzędników. Szlachta została pozbawiona praw, z jakich od wieków korzystała. Był to jeden
z najtrudniejszych okresów w życiu rodziny
Bogusławskich. Stryj Stanisława - Ludwik
Bogusławski zaciągał pożyczki pod hipotekę rodzinnego majątku, m.in. u bankiera berlińskiego Salomona
Nathana w latach 1801-1803. Część długów zdołał
spłacić, lecz u schyłku pierwszej dekady XIX w. zmarł,
pozostawiając rodzinie Włocin i ...długi.
Po śmierci stryja Stanisław Bogusławski
najprawdopodobniej zamieszkał wraz z rodzicami i
rodzeństwem we wspomnianym Włocinie, który
przeszedł drogą spadku na rzecz jego ojca, wówczas
już bardzo ciężko chorego. Stan zdrowia
Maksymiliana Bogusławskiego był zły do tego
stopnia, że został on sądownie pozbawiony własnej
woli i znajdował się od kilku lat pod opieką rodziny.
Jak sądzę, głównie z tej przyczyny, majątek został
oddany w trzyletnią dzierżawę Władysławowi
Łubieńskiemu, dziedzicowi dóbr Piotrów, za kaucję 10
tys. zł rocznie. Być może ze względu na problemy
finansowe matka Stanisława Bogusławskiego
postanowiła sprzedać posiadane place w Opatówku
(pozostałe po spaleniu się zabudowań) przy Rynku pod
nr 56 oraz grunty rolne położone za miastem.
Nieruchomości kupili Jan i Zofia Skórczyńscy,
Na sieradzkich szlakach
obywatele z Opatówka za kwotę 1200 zł pol.
Stanisław Bogusławski służbę wojskową
rozpoczął w szeregach Wojsk Pruskich, a w roku 1809,
15 września, wstąpił do 17 pułku piechoty wojsk
Księstwa Warszawskiego w randze porucznika. Pułk
ten, dowodzony przez płk Józefa Hornowskiego,
utworzony został kosztem ordynacji Zamojskich i pod
koniec 1809 roku stacjonował w Warszawie i w
Płocku. Podczas parady w stolicy 5 stycznia 1810 r.
żołnierze 17 pułku piechoty złożyli przysięgę wierności królowi saskiemu, księciu warszawskiemu
Fryderykowi Augustowi, a w końcu kwietnia 1811 r.
otrzymali rozkaz udania się do Torunia na załogę. W
czasie kampanii 1812 roku pułk ten należał do drugiej
dywizji gen. Henryka Dąbrowskiego i rozlokowany
był w trójkącie Mochylew - Bobrujsk - Borysów. Tam
staczał liczne zwycięskie bitwy i potyczki z wrogiem,
m.in. pod Pankratowiczami, gdzie 14 września grupa
bojowa Hornowskiego zmusiła wojska rosyjskie do
panicznej ucieczki z pola walki. Pułk ten wsławił się
zwłaszcza podczas przeprawy Wielkiej Armii
Napoleona przez Berezynę. Była to ostatnia bitwa
pułku w kampanii rosyjskiej. W wyniku krwawych
bojów umożliwiono przeprawę niemal wszystkich
cofających się wojsk napoleońskich. Uczestnikiem
tych wydarzeń był porucznik Stanisław Bogusławski,
który 21 stycznia 1813 roku awansował do stopnia
kapitana wojsk Księstwa Warszawskiego i odznaczony
został krzyżem wojskowym, co wzmiankowane jest w
licznych dokumentach z lat późniejszych. Wówczas
klęska wojsk napoleońskich była już przesądzona.
Ciągle jednak trwał opór na terenie Księstwa przeciw
tryumfującym wojskom cara Aleksandra I. 13 lutego
1813 roku kadr 17 pułku został zaskoczony w Tyńcu
przez żołnierzy rosyjskich i wzięty do niewoli. Nie
wiem, czy Stanisław Bogusławski był wśród uwięzionych, ale ta wojna dla niego i tak dobiegła końca.
Przegrana kampania Napoleona w 1813 roku i śmierć
Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem
przypieczętowały los Księstwa Warszawskiego, które
od tej chwili znalazło się w orbicie wpływów rosyjskich. Po abdykacji Napoleona w kwietniu 1814 roku
gen. Dąbrowski, za przyzwoleniem cara Aleksandra I,
rozpoczął organizowanie rozproszonych resztek
Wojska Polskiego. Stanisław Bogusławski zapewne
stawił się w czerwcu 1814 r. zgodnie z rozkazem
dowództwa w Siedlcach, gdzie koncentrowano
żołnierzy pułków piechoty: 6, 17 i 21. Po reorganizacji
Wojsk Polskich, dnia 2 lutego 1815 r. został wcielony
do 2 pułku piechoty liniowej pod dowództwem płk
Koszarskiego. Niedługo potem podał się do dymisji.
Na stałe zamieszkał w rodzinnym Włocinie. Rychła
śmierć jego ojca Maksymiliana Bogusławskiego
postawiła rodzinę przed koniecznością przeprowadzenia podziału majątku i spłacenia wierzytelności. W
czerwcu 1814 roku Stanisław Bogusławski wraz z
siostrami Antoniną i Joanną oraz z braćmi Pacyfikiem i
Wojciechem doszli do porozumienia w sprawie
podziału majątku. Być może już wówczas zapadła
decyzja sprzedaży Włocina. Odpowiedzialność
przeprowadzenia całej operacji w sensie prawnym
spadła na Stanisława Bogusławskiego, który stał się de
facto dziedzicem tych dóbr oraz pełnomocnikiem
swego rodzeństwa w sprawach majątkowych. W
pierwotnych planach majątek miał być sprzedany bratu
ciotecznemu Ignacemu Mokrskiemu, ostatecznie
jednak Włocin kupił 27 maja 1816 roku Alojzy
Wierusz-Niemojowski za kwotę 143 tys. zł. pol. „...ze
wszystkiemi przyległościami do tych dóbr należącymi
polami, rolami, łąkami, borami, rzekami, wszelkich
ściekami stawami i sadzawkami, młynem, znajdują-
cemi się zasiewami, wszelkimi ozimemi i jaremi tak
dworskiemi iako i wieyskiemi, załogami włościan, ich
powinnościami, czynszami, daninami, propinacjami w
tych dobrach będącemi, garcem większym iednym, i
kotłem także iednym miedzianemi oraz z statkami
drewnianemi, gorzelanemi, i browarnemi zgoła z
wszelkiemi przyległościami...”. Trzeba tutaj zaznaczyć, iż wszelkiego rodzaju długi i zobowiązania
ciążące na majątku pochłonęły blisko 118 tys. zł. pol., z
czego przeszło 63 tys. zł. pol. należały się Tekli i
Michałowi Mokrskim. Zatem dla rodzeństwa
Bogusławskich i ich matki pozostało zaledwie ok. 25
tys. zł. pol. do podziału. Stanisław Bogusławski był już
wtedy żonaty z Urszulą z Załuskowskich h. Rola, córką
Jana i Zuzanny z Lichawskich, która wkrótce dała mu
syna Jana Nepomucena Adolfa. Miał przyrzeczony
posag w wysokości 30 tys. zł. pol., lecz nigdy go nie
odebrał. Kiedy w maju 1817 roku Stanisław
Bogusławski dostał od Niemojowskiego sumy ze
sprzedaży Włocina, mieszkał wraz z rodziną w
dzierżawionym Zalesiu (pow. szadkowski). Wkrótce
jego żona Urszula przedwcześnie zmarła. W 1820
roku, 10 lutego Stanisław Bogusławski wszedł
ponownie w związek małżeński z siedemnastoletnią
Franciszką Orłowską, córką Andrzeja i Magdaleny z
Kamieńskich. Był wówczas dzierżawcą dóbr
Sędzimirowice. Trzy lata później, 10 sierpnia 1823
roku zmarła we dworze w Kamienicy Polskiej,
mieszkająca tam przy bracie Pacyfiku Bogusławskim,
jego matka Faustyna. Śmierć matki postawiła
Stanisława i jego rodzeństwo przed koniecznością
przeprowadzenia podziału pozostawionych po niej
kapitałów. Posiadała ona 9 500 zł. pol. z procentem na
dobrach Czachóry, 9 000 zł. pol. z prowizjami na
dobrach Borucin oraz 7 200 zł. pol. z zaległymi
prowizjami na dobrach Biskupice. W sumie więc
kapitał niemały. Do porozumienia między rodzeństwem Bogusławskimi w tej sprawie doszło 8 czerwca
1825 roku w Sądzie Pokoju w Kaliszu.
Stanisław Bogusławski od czasu sprzedaży
rodowego majątku stale borykał się z brakiem gotówki,
zaciągał więc liczne pożyczki (m.in. od kuzyna
Ignacego Bogusławskiego, dzierżawcy Zawad i od
brata Pacyfika). Mimo intratnych dzierżaw miał
niekiedy kłopoty z ich spłacaniem. Przykładem może
być sprawa z października 1826 roku, kiedy wskutek
wyroku sądowego Stanisław musiał wypłacić
Michałowi Wehr przeszło 1300 zł. pol. Na żądanie
powoda zaprowadzona została o zapłacenie tejże sumy
egzekucja do sprzedaży ruchomości zajętych już przez
komornika. Bogusławski nie chcąc doczekać się
skutków licytacji, zwłaszcza że do jej wykonania
komornik dostał pomoc wojskową, postanowił ułożyć
się z wierzycielem. Ostatecznie przesunięto termin
spłaty długu. Stanisław Bogusławski był wówczas
dzierżawcą Szadowa Pańskiego w pow. wartskim i jak
sądzę nie mógł mieć większych problemów ze
zgromadzeniem odpowiedniej sumy w nowo wyznaczonym terminie. Kłopoty finansowe były chyba
przejściowe, skoro we wrześniu 1828 r. Stanisław
Bogusławski kupił od wuja Mikołaja Kiedrowskiego
Na sieradzkich szlakach
Autograf
Stanisława
Bogusławskiego
23
dobra Zawadki w pow. sieradzkim. Jednak ze względu
na to, że wuj Kiedrowski miał spore długi, m.in. u Julii
z hr. Brandeburgów, zamężnej księżnej de AnhaltCoethen i u niejakich Kosickich, de facto do transakcji
nie doszło. Kosiccy przejęli Zawadki, zobowiązując
się spłacić wszelkie długi ciążące na tych dobrach oraz
wypłacić Stanisławowi Bogusławskiemu sumę 13500
zł. pol. Natomiast Stanisław zobowiązał się opłacać
roczną rentę w wysokości 1800 zł. pol. wujowi
Kiedrowskiemu i jego małżonce Magdalenie (matce
swej żony Franciszki), począwszy od 1832 r. Ponieważ
jego żona Franciszka z Orłowskich miała zapisaną
sumę 49558 zł. pol. na dobrach Brończyn,
Bogusławscy zamieszkali w tym majątku czerpiąc z
niego zyski należne im z tytułu tego zapisu.
Kiedy wybuchło powstanie listopadowe,
Stanisław Bogusławski, stary żołnierz napoleoński,
wziął w nim czynny udział. Wstąpił do 13 pułku
piechoty w randze majora dnia 5 lutego 1831 r. Jego
pułk, pod dowództwem ppłk Kazimierza
Paszkowskiego działał w Warszawie i jej okolicach. W
trakcie działań wojennych Stanisław Bogusławski
został przeniesiony do 10 pułku piechoty pod dowództwem Piotra Wysockiego i brał udział w dniach 6-7
września 1831 r. w krwawej obronie Warszawy przed
wojskami feldmarszałka I. Paskiewicza. Jego pułk
wsławił się podczas tej bitwy bohaterską obroną szańca
wolskiego. Kilkanaście dni później, 21 września
Bogusławski został odznaczony Krzyżem
Kawalerskim. Po upadku powstania wrócił do
Brończyna, gdzie mieszkał wraz z rodziną jeszcze
przez wiele lat. Do służby wojskowej już nie powrócił.
Władze carskie nie honorowały jego rangi majora oraz
uzyskanych odznaczeń z okresu wojny polskorosyjskiej. W dokumentach popowstaniowych
występuje jako kapitan byłego Wojska Polskiego.
Po dwuletnich staraniach, 24 listopada 1838 roku
Stanisław Bogusławski uzyskał potwierdzenie
szlachectwa dziedzicznego przez Heroldię K.P. i
otrzymał patent (legitymację) nr 1699. Wówczas był
jeszcze współwłaścicielem Brończyna i tam mieszkał,
ale siedem lat później spotykamy go w dokumentach
jako dziedzica dóbr Stok. W ciągu tych 8 lat zaszły w
życiu Stanisława Bogusławskiego wielkie zmiany.
Zmarła jego druga małżonka Franciszka z Orłowskich.
Stanisław ożenił się ponownie z Franciszką z
Rudnickich, wdową po Marcinie Wągrowskim,
dziedziczką Stoku. Jednak i ona wkrótce zmarła.
Stanisław Bogusławski przejął majątek żony i
gospodarował nim do końca swych dni. W 1846 roku
sporządzał tabelę prestacyjną tego majątku. Stok był
związany z rodziną Bogusławskich od dawna, bowiem
w I połowie XVIII w. dobra te stanowiły własność
Józefa Wężyka, miecznikowicza dobrzyńskiego,
drugiego męża Katarzyny Gorzyńskiej voto
Andrzejowej Bogusławskiej, prababki Stanisława
Bogusławskiego.
Nie znam niestety miejsca i daty zgonu
Stanisława Bogusławskiego. Podejrzewam, że stało się
to w Stoku przed 1857 r., ponieważ tego roku jego
jedyny syn Jan Nepomucen jest już wymieniany w
wykazie dóbr pow. kaliskiego jako dziedzic tej wsi.
Jan Nepomucen Bogusławski ożenił się ze
starszą od siebie o blisko dziewięć lat Pauliną z
Wierusz-Niemojowskich, wdową po Leonie
Załuskowskim h. Rola. Owocem tego związku było
trzech synów: Lucjan Leon, Stanisław Kazimierz i
Adolf (ur. 30 września 1849 r.) oraz córka Aniela
Zuzanna (ur. w 1846 r.). Jan Nepomucen w znanych mi
dokumentach z tego okresu występuje także jako
24
dziedzic Czepowa Dolnego, w którego posiadanie
wszedł zapewne poprzez małżeństwo.
30 czerwca 1860 roku Jan Nepomucen
Bogusławski kupił na licytacji publicznej w Kaliszu za
156 tys. zł. niegdyś sprzedane przez ojca Stanisława
dobra Włocin. Był więc właścicielem trzech dużych
majątków ziemskich i należał do najzamożniejszej
grupy ziemian tamtejszego regionu. Nie dziwi zatem
fakt, że jego córka Aniela Zuzanna wstąpiła w roku
1866 w związek małżeński z Janem Władysławem
Chrystowskim h. Starża, dziedzicem rozległych dóbr
Tłokinia. Jan Nepomucen Bogusławski zawdzięczał
swoją pozycję w dużej mierze ojcu Stanisławowi,
który przez całe życie czynił usilne starania o zabezpieczenie majątkowe dla swojej rodziny.
* Relacja por. F. Mycielskiego cytowana w: Z pamiętników
Czaplica, „Kłosy” 1886, nr 1100, str. 78
Źródła i literatura
1. PAN, Biblioteka Kórnicka, „Teki Dworzaczka - materiały
historyczno-genealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej
XV-XX w.”,
2. Adam Boniecki, „Herbarz polski”, t.1 str. 349-350, t.10 str. 18,
Warszawa 1889-1913,
3. Seweryn Uruski, „Rodzina. Herbarz szlachty polskiej”, t. 1 str.
278-279, t. 6 str. 304-305, Warszawa 1904-1931,
4. Elżbieta Sęczys, „Szlachta wylegitymowana w Królestwie
Polskim w latach 1836-1861”, str. 38, 285, 492, Warszawa 2000,
5. Robert Bielecki, „Słownik biograficzny oficerów powstania
listopadowego” t.1 str. 223, Warszawa 1995,
6. PAN, red. Witold Kula i Janina Leskiewicz, „Społeczeństwo
polskie XVIII i XIX wieku. Studia o uwarstwieniu i ruchliwości
społecznej”, str. 262, Warszawa 1970,
7. Włodzimierz Marszałek, Przez pola i lasy Wysoczyzny
Złoczewskiej, [w:] „Na sieradzkich szlakach” nr 3/59/2000/XV,
str. 19-25,
8. PAN, Biblioteka Kórnicka, red. Antoni Gąsiorowski, „Urzędnicy województw łęczyckiego i sieradzkiego XVI-XVIII wieku.
Spisy”, Kórnik 1993,
9. Stanisław Małyszko, „Majątki wielkopolskie”, tom VI Powiat
kaliski, MNRiPR-S w Szreniawie 2000.
10. Księgi Sieradzkie grodzkie, relacje (AGAD w Warszawie) 87, k. 251-252, 259-260, 271-271v., 574-574v., 817-817v.,
11. Księgi Sieradzkie ziemskie (AGAD w Warszawie) - 83, k. 232234v., 115 k. 204-204v., 258v.,
12. Akta notarialne kaliskie (Arch. Państw. w Kaliszu) - notariusz
Józef Godlewski, nr 388 (1812r.), nr 57 (1815r.), nr 389 (1815r.),
nr 157 (1816r.), nr 159 (1816r.), nr 160 (1816r.), nr 315 (1817r.),
notariusz Franciszek Nowosielski, nr 47 (1820r.), nr 48 (1820r.),
notariusz Franciszek Bajer, nr 67 (1829r.), nr 114 (1829r.),
13. Akta notarialne sieradzkie (Arch. Państw. w Łodzi oddz. w
Sieradzu) - notariusz Antoni Pstrokoński, nr 107 (1814r.), nr 82
(1836r.),
14. Akta notarialne warckie (Arch. Państw. w Łodzi oddz. w
Sieradzu) - notariusz Jan Strachowski, nr 13 (1821r.), notariusz
Paweł Dębski, nr 90 (1822r.), nr 142 (1827r.), notariusz
Wawrzyniec Janczewski, nr 119 (1832r.), nr 129 (1834r.),
15. Dokumenty Heroldii Królestwa Polskiego, Deputacji
Szlacheckiej i Kancelarii Marszałka Szlachty Guberni
Warszawskiej oraz II Rady Stanu K.P. i Ogólnego Zebrania
Warszawskich Departamentów Rządzącego Senatu - jednostka
nr 490 s. 22, jednostka nr 146 s. 280,
16. Józef Margules, Drugie dywizje w bojach o Polskę, 17762000, str. 43-46, DW Bellona, Warszawa 2003,
17. Marian Kukiel, „Wojna 1812 roku”, Kraków 1973,
18. Tomasz Strzeżek, „Warszawa 1831”, DW Bellona, Warszawa
1998,
19. Bronisław Gembarzewski, "Wojsko polskie - Księstwo
Warszawskie 1807-1814, str. 101, Warszawa 1912.
Od Redakcji
Po raz pierwszy goszczący na łamach naszego pisma autor
powyższego artykułu - Pan Rafał Bogusławski mieszka w
Bielsku Białej, jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych
w Krakowie, zajmuje się zawodowo projektowaniem grafiki
użytkowej. Jako potomek starego rodu h. Ostoja wywodzącego się z Bogusławic w dawnej Ziemi Sieradzkiej czuje się
emocjonalnie związany z ziemią swoich przodków i
interesuje się jej przeszłością.
Na sieradzkich szlakach
Trzebiczna - wieś zapomniana
Józef Szubzda
nim: „W tej wsi jest źrzebi 24 wszystkich i 2 z zaroślami13, teraz tylko osiadłych kmieci czterej, dzierżą po
półźrzebku, płaci każdy z nich po florenów 1, żyta po
korcy 2, kapłunów po 1, jajce po 10, stacyjej po groszy
3.14 Ogrodników 2 , z ogrodów i z rolnej płacą po gr. 15,
kapłunów po 1, jajce po 10. Tamże krawiec 1, który
płaci z ogroda florenów 1 gr. 24. Ci ludzie robią, kiedy
im każą, a nie winni jako 1 dzień w tydzień. Lasów, z
borów jest tam dostatek, które są na 2 mili, z których
biorą wkupy z Sieradza, z przyległych wsi od wrębu na
drwa i na żer. Staweczek tam jest maluczki, którego
teraz poprawują, który mały pożytek uczynić może,
mogłby wen sadzać karpie na tarlisko”.15
W dzierżawionym folwarku w roku lustaracji
(1564) zebrano bróg siana, narzęto 45 kop żyta i 12 kop
owsa. Kopa żyta dawała 1,5 korca ziarna, a kopa owsa
2 korce. Dochody z Trzebicznej ze wsi i folwarku,
oszacowano na 44 floreny 1 grosz i 6 denarów. W tym
samym czasie dochody z Męki wyceniono na ponad 66
florenów, z Woźnik na 128, a z Polkowa na 37 florenów.
Po J. Gomolińskim kolejny dożywotni dzierżawca, Jakub Pstrokoński, scedował uprawnienia na
rzecz swego zięcia Jana Lubstawskiego, cześnika
brzeskiego.
Translację zaakceptował Zygmunt III na sejmie
walnym w Warszawie 16 IV 1589 r.16 Przychylność
królewską Lubstawski zdobył dzięki zasługom w
czasie walk o tron dla Zygmunta z arcyksięciem
Maksymilianem (1587 r.). Wyróżnił się wcześniej w
czasie wyprawy gdańskiej Stefana Batorego (1577 r.).
Z ziemi królewskiej dziesięcinę płacono arcybiskupowi gnieźnieńskiemu, a z gruntów dworskich i
sołtysich plebanowi w Męce.
Jan Maj opisując uposażenie parafii męckiej w
1554 r. Zanotował: ...”Trzebiczna, wieś, w większej
części Królewska w mniejszym dziedziczna. Z pól tej
wsi, tak folwarcznych czyli dziedzicznych, jak ze
sołectwa, należy się i przypada też dziesięcina
snopowa kościołowi parafialnemu w Męce, a pobiera
ją służbista na swoje utrzymanie. Z pól zaś kmiecych, to
znaczy z drugiej części dziesięcina snopowa oddawana
jest na rzecz stołu Arcybiskupiego”...17. Według
lustracji przeprowadzonej w 1564 r. dochody ze wsi
wynosiły 26 zł i 11 gr., a z folwarku 17 zł i 20 gr.18
Posiadacze największego działu ziemi, rodzina
Zawiszów w XVI w. mieszkała w Trzebicznej. Przyjęła
nazwisko od nazwy wioski. Marcin Zawisza Trzebicki
h. Łabędź żonaty z Katarzyną Rożniatowską h. Ostoja
sprawował urząd kasztelana wieluńskiego. Dożył
Na sieradzkich szlakach
POZNAJEMY WŁASNY REGION
Trzebiczna, mała wieś zagubiona niegdyś wśród
lasów, wpisała się na stałe w historię sieradzkiej ziemi.
Oddalona 7½ wiorsty (ok. 8 km) od Sieradza1, leżąca w
pobliżu Męckiej Woli, około stu lat temu zniknęła z
map. Obecnie nikt z mieszkańców okolicznych wsi nie
potrafi określić jej położenia. Nazwa wskazuje, że
założyciele miejscowości wytrzebili polanę w lesie w
pobliżu strumienia, który również nazwano
Trzebiczną2. Na wolnej od drzew przestrzeni wybudowali domostwa i uprawiali zboża.
Pierwsza wzmianka o Trzebicznej pochodzi z
1276 r. i dotyczy strumienia. W tym roku Leszek
Czarny nadał Racławowi, synowi Damiana, miejscowość Dąbrowę położoną za strumieniem, dopływem
Warty, który powszechnie nazywano Trzebiczną3.
Kolejna wiadomość związana jest z ziemią, którą w
1393 r. dziedziczył Wenczesław z Trzebicznej.4
Trzebiczna, podobnie jak okoliczne tereny,
stanowiła własność królewską. Z czasem powstał tu
niewielki folwark, zapewne utworzony z rezerwy
pańskiej5, którego organizacja opierała się na pracy
czeladzi najemnej i zagrodników. Folwark zaopatrywał rodzinę pana w produkty rolne. Nadwyżkę płodów
sprzedawano w pobliskim Sieradzu. Możliwość
produkcji rynkowej sprzyjała rozwojowi folwarku. Na
mocy przywileju warckiego (1423 r.) szlachta mogła
zajmować tzw. pustki i kupować sołectwa usuwając z
ziemi „nieużytecznego lub buntowniczego” sołtysa6.
Na początku XV w. Trzebiczna miała kilku
właścicieli. Większość ziemi należała do króla, część
przeszła w ręce szlachty. W tym czasie w folwarku
gospodarzył Jan Kmita wymieniony jako świadek w
dokumencie z 1414 r.7 Potwierdził wiarygodność
postanowień starosty sieradzkiego, Mikołaja z
Michałowa, który ustalił prawa i obowiązki młynarza
Alberta i jego potomków. Albert za 11 grzywien
zakupił młyn wybudowany przez Stanisława młynarza
na rzece Krępie. Za prawo korzystania z młyna został
zobowiązany do płacenia czynszu. Połowę należności
powinien przekazywać do grodu sieradzkiego, a drugą
połowę plebanowi w Męce. Budowa młyna wodnego
nad Trzebiczną dowodzi rozwoju gospodarki rolnej w
okolicy. Procesowi tworzenia się gospodarki towarowo-pieniężnej sprzyjała organizacja folwarku.
Właściciele ziemi w Trzebicznej często się
zmieniali. W 1417 r. Jan z Konopnicy, piszący się
również Janem z Trzebicznej, zwany Konopką,
sprzedał Janowi, Andrzejowi i Jadwidze 1 łan ziemi w
Trzebicznej za 20 grzywien.8 W XV w. ziemię w tej wsi
posiadali Grzymałowie z Lipek. 19 I 1422 r. Grzymałę
pozwał Ota z Giedrzyc o grunty z Trzebicznej. Sąd
oddalił bezpodstawne roszczenia9. Ziemia nadal
pozostawała w rękach rodu. 10 I 1486 r. wnuk wspomnianego Grzymały, Stanisław, zastawił 2 i pół łana w
Trzebicznej swemu teściowi, Tomaszowi z Gucina10.
W następnych latach ziemia należąca do rodów
szlacheckich uległa rozdrobnieniu. W 1552 r. w
Trzebicznej Zawisza posiadał 3 łany, Wodzyński ¼
łanu, Spyszek ¼ łanu, Trojakowski ¼ łanu i A.
Tarnowski ¼ łanu11.
Część królewska będąca w 1564 r. w dożywotnim
władaniu kasztelana spicymierskiego Jana
Gomolińskiego, obejmowała 24 łany gruntu 12.
Sprawozdanie polustracyjne zawiera opis wsi i
folwarku, określa dochody z dzierżawy oraz obowiązki
chłopów mieszkających w Trzebicznej. Czytamy w
25
Fragment mapy
guberni kaliskiej
z przewodnika
St. Graevego
Ze zbiorów
Muz. Okr. w Sieradzu
26
sędziwego wieku 85 lat. Zmarł 2 lutego 1657 r. Został
pochowany w kościele dominikanów w Piotrkowie
Trybunalskim. Nad drzwiami w prezbiterium tego
kościoła murowane epitafium sławi cnoty zmarłego.
Do wysokich godności państwowych doszedł syn
Marcina i Katarzyny, Andrzej. Urodził się 23 XI 1607 r.
w trzebickim dworze. Został ochrzczony w parafialnym kościele w Męce. Uzdolniony i gruntownie
przygotowany do pracy dyplomatycznej pełnił
obowiązki sekretarza królewskiego, podkanclerza
koronnego, piastował godność biskupa przemyskiego,
a następnie krakowskiego i senatora Rzeczypospolitej.
Odegrał poważną rolę w polityce polskiej w trudnych
dla kraju latach rebelii kozackich, wojen ze Szwecją,
Moskwą i Turcją oraz wojen domowych za panowania
Jana Kazimierza, Michała Korybuta Wiśniowieckiego
i w pierwszych latach rządów Jana III Sobieskiego.
Zmarł 28 XII 1679 r.19
Jeszcze za życia biskupa Trzebiczna przeszła w
obce ręce. Biskup związany uczuciowo z rodzinną
wsią pragnął odzyskać ojcowiznę i przekazać synowcowi, Stanisławowi Trzebickiemu, którego darzył
szczególnym sentymentem i zaufaniem. Pokrywał
koszty jego studiów w Niemczech, Francji i Belgii,
wspierał w czasie jego pobytu na królewskim dworze i
w wojsku, pomagał spłacić jego długi. Stanisław
Trzebicki w 1674 r. został chorążym sieradzkim, a
potem kasztelanem spicymierskim.
Zarówno Stanisław, jak i siostrzeńcy biskupa nie
byli związani z rodzinnym gniazdem. Żyli w miastach
sprawując różne, najczęściej duchowne, urzędy.
Siostra biskupa, Jadwiga, wyszła za mąż za Wojciecha
Cieńskiego, właściciela majątku w Cieni na pograniczu sieradzko-kaliskim. Urodziła pięciu synów i
córkę. Najstarszy z rodzeństwa, Kacper Cieński,
obdarzony szczególnymi względami biskupa krakowskiego, kanonik gnieźnieński (od 1660 r.), krakowski
(od 1665 r.), dziekan krakowski, proboszcz piotrowiński, był kilkakrotnie mianowany deputatem, zasiadał w
Trybunale Koronnym i występował na sesjach
sądowych w imieniu biskupa. Pełnił obowiązki
administratora sede vacante biskupstwa krakowskiego. Karierę duchowną obrał również jego brat
Stanisław obdarzony godnością kanonika gnieźnieńskiego (1665 r.) i krakowskiego (1675 r. ), od 1679 r.
prałat kantor gnieźnieński. W 1685 r. kapituła gnieźnieńska obrała go swym generalnym prokuratorem, a w
1686 r. prowizorem seminarium duchownego i bursy w
Kaliszu.20 Z wojskiem związał swoje losy Marcin
Cieński. Jako towarzysz husarski, a następnie pułkownik królewski brał udział w kampaniach
Sobieskiego w latach 1671-1672. Na czele swojej
chorągwi walczył pod Chocimem. Brał udział w
bojach pod Żórawnem w październiku 1676 r., w
odsieczy wiedeńskiej w 1683 r., w walkach pod
Parkanami. W wyprawie mołdawskiej 1686 r. dowodził czterema chorągwiami jazdy. Uczestniczył w
kampanii 1688 r.21 Pełnił urząd podkomorzego
sieradzkiego. Aleksy Cieński, jezuita, kapelan
wojskowy poległ w 1683 r., siostrzenica, Anna
Cieńska, wstąpiła do klasztoru sióstr miłosierdzia w
Płocku22.
Ludzi tych nie nęciło życie w samotnym dworku i
uprawa piaszczystej ziemi. Nie zabiegali o Trzebiczną,
którą pragnął odzyskać ich dostojny wujek. Biskup w
swoim testamencie spisanym 18 XII 1676 r. trzy lata
przed śmiercią, przeznaczył 20 tys. zł na wykup
folwarku, a ponadto zapisał 10 tys. zł na wzniesienie
murowanej świątyni w Męce i kolejne 10 tys. na
wyposażenie jej w paramenty kościelne. Wykonawcą
tych postanowień uczynił Stanisława Trzebickiego,
dziekana kapituły katedralnej krakowskiej.
Przewidując jego rychłą śmierć (Stanisław zmarł w
1678 r.) kolejnymi egzekutorami testamentu wyznaczył siostrzeńców Kaspra i Stanisława Cieńskich oraz
Zygmunta Kociełkowskiego, pisarza ziemskiego
sieradzkiego. Dla lepszego wykorzystania przekazanych kwot sugerował ulokowanie ich w jakiejś
posiadłości ziemskiej, by odsetki pomnożyły kapitał.
Po wybudowaniu świątyni w Męce i wykonaniu
ustaleń dotyczących rodowego gniazda Trzebiczna
powinna stać się własnością synowca Stanisława
Trzebickiego lub jego dzieci.
Testament biskupa w tej sprawie zawierał
następujące ustalenia:
...”Diu iam laboravit ex amore erga domum
meam dominus Sigismundus Kociełkowski, notarius
terrestris Siradiensis, in emenda Trzebiczna, nido
nostro hereditario, sed nondum est res perfecta. Quod
si me vivente ista hereditas ex manibus plurium coemi
non possit, lego ad coemendum istum nidulum nostrum
viginti millia florenorum. Ad exstruendum ibidem
templum e muro vel in villa regia, quae vocatur Meka,
ad quam iure parochiali Trzebiczna spectat, lego
florenorum decem millia monetae currentis et pro dote
ac supellectili ecclesiastica comparanda alia decem
millia florennorum in bona moneta argentea antiqua,
ut in censum locentur vel fundus aliquis pro ea ematur.
Quam quidem rem commendo et committo exsecutori
Domino Stanislao Trzebicki, fratri meo, decano
Ecclesiae Cathedralis Cracoviensis, et in casu mortis
eius Dominus Gasparo et Stanislao Ciensciis,
canonicis eiusdem Ecclesiae Cathedralis
Cracoviensis, atque meo specialiter amantissimo Domine Sigismundo Kociełkowski,
notario terrestri Siradiensi. Qui supradicti
domini executores villam Trzebiczna et Wola
Trzebiczna cum aliis particulis eo spectantibus
tenebunt et proventus in fabricam templi et
supellectilem ecclesiasticam convertent, qua
finita villam Trzebiczna cum omnibus ad eam
spectantibus filio maiori nato Stanislai
Trzebicki, vexilliferi Siradiensis, in
possessionem tradent vel parti eius vexillifero
Siradiensi usque dum adoleverit eius filius”.23
Realizacja testamentu napotkała na
trudności, które opóźniły wykonanie woli
Na sieradzkich szlakach
biskupiej. Drewniana świątynia męcka wzniesiona w
1428 r. dzięki staraniom ks. Jana Stryjskiego24 w latach
osiemdziesiątych XVII w. została obmurowana.
Skarpami wzmocniono ścianę północną i dobudowano
murowaną zakrystię. Prace budowlane prowadzone za
pieniądze przeznaczone na ten cel przez biskupa
krakowskiego ciągnęły się do 1691 r. W cztery lata po
zakończeniu inwestycji Kasper Cieński pozostałe
środki finansowe ulokował na wyderkaf.25 W księgach
ziemskich sieradzkich dokonano zapisu stwierdzającego, że egzekutor testamentu przekazał 18 tys.
Franciszkowi Bartochowskiemu w zamian za rentę w
wysokości 7 %. Poręczenie lokaty stanowiły dobra
ziemskie Błaszki, Borysławice i Chrzanowice, których
właścicielem był dłużnik. Fr. Bartochowski
zobowiązał się płacić proboszczowi męckiemu co roku
1260 zł w dwu ratach, pierwszą na Trzech Króli a drugą
na narodzenie św. Jana Chrzciciela, po 630 zł26.
Trzebiczna w XVIII w. podupadła. W czasie
wojny północnej liczne przemarsze wojsk zniszczyły
Sieradz i okolice. W mieście stacjonowały na przemian
oddziały wojsk saskich, polskich, litewskich, szwedzkich i moskiewskich. Zatrzymywały się na kilkutygodniowy popas lub na hibernę, ogałacając miasto i
wioski z produktów rolnych, bydła, ściągając wysokie
kontrybucje pieniężne, dokonując zniszczeń i rozbojów. Dżuma, która w latach 1704-1707 nawiedziła
Sieradzkie dopełniła dzieła zagłady. Opustoszała
również Trzebiczna. W końcu XVIII w. stało tu kilka
starych domostw, stąd w księgach kościelnych w Męce
miejscowość nazwano Budami Trzebicznymi. Jeszcze
w 1810 r. odnotowano w metrykach kościelnych akt
urodzenia w Trzebicznej, a w 1845 r. akt ślubu
mieszkańca wsi. Najdłużej przetrwały stodoły i obory
dworskie, przy których mieszkali robotnicy folwarczni
obsługujący bydło. W „Słowniku geograficznym
Królestwa Polskiego” zawarta jest informacja, że w
Trzebicznej stoi jeden dom, w którym mieszka 8
osób.27 Proboszcz męcki, ks. Wacław Gajzler, zapisał
wiadomość o śmierci ostatniego mieszkańca wioski. 4
grudnia 1876 r. na stado, którym w Trzebicznej
opiekował się Józef ze Śląska, napadła sfora wilków.
Pasterz w obronie zwierząt zabił trzy wilki i sam zginął
rozszarpany przez dzikich napastników.28 Jeszcze na
początku XX w. wśród pól stały resztki słupów
murowanej stodoły przypominając o lokalizacji
zabudowań dworskich. Czas starł z powierzchni
ostatnie ślady dawnego osadnictwa. Na początku XX
w. pola trzebnickie wchodziły w skład majątku w
Męckiej Woli, których właścicielem był Zygmunt
Siemiątkowski.29 Majątek w 1945 r. obejmował
powierzchnię 1226,25 ha, w tym 295,09 ha gruntów
ornych i 871,24 lasów. Resztę stanowiły łąki, pastwiska, sady i ogrody. Dochód właścicielowi przynosiła
własna gorzelnia, kuźnia, młyn i tartak. Z ogólnej
powierzchni wydzielono 41,23 ha jako resztówkę
majątku państwowego. Pozostały areał rozparcelowano pomiędzy 84 rolników, którzy decyzją
Państwowego Urzędu Ziemskiego w Sieradzu z 10 XII
1945 r. otrzymali poletka o powierzchni od 1 do 5 ha.30
W końcu 1975 r. podjęto działania zmierzające do
budowy na gruntach wsi Męcka Wola - Herby, na pn.
od dawnej Trzebicznej zakładu metalurgicznoodlewniczego stopów aluminiowych. Fabryka
zajmując 50 ha ziemi zapewniłaby pracę dla ok. 2000
osób. Zaplanowano budowę zakładu w l. 1979-1982
kosztem 1700 mln zł. Względy ekologiczne oraz
kryzys gospodarczy występujący w okresie planowanej budowy przekreślił plany inwestycyjne. Nie
zniszczono lasów, które od stuleci okalały dawną
Trzebiczną ciemnym pierścieniem.
1
„Słownik geograficzny Królestwa Polskiego...”, Warszawa 1892,
t. XII, s. 553,
Strumień nazywano również Krępą. S. Zajączkowski, S.M.
Zajączkowski, „Materiały do słownika geograficznohistorycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400
r.”, cz. II, Łódź 1970, s. 150,
3
Ibidem. ... „ultra fluvium , qui vulgariter Trzebiczna vocatur”,
4
Ibidem. ...”Wenczeslaus de Trzebiczna aequisivit indicialiter
partem hereditatis ibidem in Trzebiczna”,
5
Rezerwa pańska - gospodarstwo uprawiane przez właściciela
ziemskiego przy pomocy sił najemnych na własny rachunek. B.
Zientara, Rezerwa pańska, w: „Encyklopedia historii gospodarczej Polski do 1945 r.”, Warszawa 1981, s. 182-183,
6
S. Russocki, Warcki przywilej, w: „Encyklopedia historii
gospodarczej... „ , op. cit., s. 452,
7
W. Gajzler, Męka, w: Kronika diecezji kujawsko-kaliskiej 1923,
R. XVII, s. 92-93. J. Kobierzycki wymienia Piotra Kmitę jako
starostę grodzkiego sieradzkiego w l. 1400-1402. J. Kobierzycki,
Przyczynki do dziejów ziemi sieradzkiej Warszawa cz. II, s. 69.
Jan Kmita, starosta sieradzki w 1374 r. ufundował w Piotrkowie
Tryb. kościół pw. NMP. Słownik geografii turystycznej Polski.
Warszawa 1959, t. 2, s. 737,
8
T. Stolarczyk, „Szlachta wieluńska od XIV w. do połowy XVI
w.”, Wieluń 2005, s.76,
9
A. Szymczakowa, „Szlachta sieradzka w XV w.”, Łódź 1998, s.
386,
10
Ibidem, s. 394. Zapewne w zamian za posag, którego zwrotu po
śmierci Barbary, żony Stanisława, domagał się teść,
11
„Słownik geograficzny Królestwa Polskiego...”. op. cit., s. 553.
Łan stanowił ok. 16,7-17,5 ha,
12
Ibidem,
13
Źreb, termin służący do określenia gruntów wchodzących w
skład gospodarstwa rolnego. W w. XVI-XVII źreb utożsamiano
z łanem,
14
Stacja (stan) obowiązek utrzymania władcy lub dostojnika
przejeżdżającego przez kraj. Z czasem zastąpiony daniną,
15
Lustracja województw wielkopolskich i kujawskich 1565.
Bydgoszcz 1963 cz. 2, s. 52-53,
16
Metryka Koronna 133, k. 346-346 v,
17
W. Gajzler, op. cit., s. 88,
18
„Słownik geograficzny...”, op. cit., s. 553,
19
A. Przyboś M. Rożek, „Biskup krakowski Andrzej Trzebicki”,
Warszawa-Kraków 1989. „Encyklopedia kościelna” M.
Nowodworskiego, Warszawa 1907, T. XXIX, s. 234-238,
20
Stanisław Cieński na swój koszt odrestaurował kościół św.
Stanisława w Gnieźnie. Zm. 21 X 1687 r. PSB, t. IV Kraków
1938, s. 53,
21
Żonaty z Jadwigą Koniecpolską, wojewodzianką parnawską. Z
drugiego małżeństwa z Jadwigą Pstrokońską z Burzenina
pozostawił syna Kaspra, komornika ziemskiego sieradzkiego,
później łowczego nadwornego koronnego. PSB, op. cit., s. 5253,
22
A. Przyboś M. Rożek, op. ci., s. 11-13,
23
Ibidem, s. 166,
24
A. Szymczakowa, Kontrakt między plebanem a młynarzem w
sprawie budowy kościoła w Męce k. Sieradza, Rocznik Łódzki,
2000, t. 47,
25
Wyderkaf - potoczna nazwa kupna renty. Właściciel nieruchomości, który otrzymał określoną sumę gotówki zobowiązywał się
do świadczeń pieniężnych (renty) właścicielowi kapitału,
26
W. Gajzler, op. cit., s. 150, W. Kujawski, “Kościelne dzieje
Sieradza”, Włocławek 1998, s. 124,
27
„Słownik geograficzny...”, op. cit., s. 553,
28
W. Gajzler, op. cit, s. 91,
29
Stanisław Graeve w opisie miejscowości guberni kaliskiej
wymienia folwark Trzebiczna położony w gminie Wojsławice,
par. Męka, własność Z. Siemiątkowskiego. „Przewodnik po
guberni kaliskiej”, Warszawa 1912, cz. II, s. 144.
30
Akta Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Sieradzu.
2
Na sieradzkich szlakach
27
POZNAJEMY WŁASNY REGION
Mierzyn - z historii wioski
i jej mieszkańców
Rafał Bogusławski
Położenie
geograficzne
Mierzyna
źródło:
mapa.szukacz.pl
28
Jadąc drogą A1 na północ od Częstochowy, jakieś
15 kilometrów na wschód od Kamieńska, z dala od
głównych szlaków komunikacyjnych, leży nieco
zapomniana wieś Mierzyn. Ta bardzo stara miejscowość kryje w sobie historię wielu pokoleń związanych z
tym miejscem. Do Mierzyna trafić niełatwo, ale warto
podjąć ten trud, żeby zetknąć się z atmosferą wieków
minionych, zakutych w kamień płyt nagrobnych
starego cmentarza i murów kościoła. O starożytności
osady w Mierzynie świadczyć mogą wykopaliska z
roku 1881. Podczas orania ziemi dworskiej znaleziono
tam skarb. Znalezisko składało się z monet srebrnych z
II połowy XIV w., których przeszło 400 sztuk przejęto
od znalazców. To, co ocalało z tego wykopaliska,
składało się głównie z półgroszy koronnych i denarów
Kazimierza Wielkiego. Pierwszych było 35 sztuk,
drugich przeszło 370. Obok nich znaleziono 5
całkowitych groszy praskich króla Karola
Luksemburczyka, 3 denary tegoż samego monarchy,
jeden denar węgierski Karola Roberta i przeszło 200
sztuk trudnych do zidentyfikowania monet (prawdopodobnie śląskich).
U schyłku XIV w. władał tymi dobrami Jarosław
z Mierzyna, cześnik sieradzki, który zmarł w roku
1402. W następnych wiekach Mierzyn należał już do
rodu Mierskich v. Mirskich herbu Jelita. W roku 1544
dziedzicami majątku byli bracia Jan i Rafał z Mierzyna
Mierscy, następnie syn Rafała - Stanisław.
W połowie XIX w. dziedzicami dóbr Mierzyn
byli małżonkowie: Karol Stefan Burghard h. Burghard,
syn Bonawentury i Teresy z Zaborowskich i Adelajda
Szerszeńska, córka Jędrzeja, dziedzica dóbr Wiskitno.
Karol Stefan Burghard był niezwykle ważną postacią
w dziejach Mierzyna. Urodził się w 1815 r. w Radomiu.
Zajmował się rolnictwem. Oprócz posiadanego
majątku Mierzyn dzierżawił Milejów. Zasłużył się jako
filantrop, posiadany majątek przeznaczył testamentem
na: Towarzystwo Dobroczynności, zakład kalek w
Warszawie, budowę kaplicy cmentarnej, wpisy i
stypendia dla młodzieży, pomoc dla młodzieży
rzemieślniczej itp. Przez wiele lat mieszkał w
Piotrkowie Trybunalskim, gdzie zmarł 12 listopada
1887 r.
Do niedawna w północnej części wsi znajdował
się modrzewiowy, parterowy dwór z przełomu XVII i
XVIII w. Niestety spłonął w 1947 r. Zachował się
natomiast kościół p.w. św. Mikołaja wymieniony już w
1435 r. Wspomina go Długosz (I, 286 i 290). Pierwotny
kościół stanowiło obecne prezbiterium, do którego
dziedzice wsi przybudowali około 1600 r. murowaną
nawę. Jest to budowla późnogotycka, jednonawowa, z
wielobocznym prezbiterium, kryta dachem dwuspadowym. W przybudówce przy prezbiterium znajduje się
zakrystia, a przy nawie umiejscowiona jest kruchta. Od
frontu wznosi się wieża wybudowana w latach 30-tych
XIX w. W ścianie pd. nawy kościoła wyryte są imiona,
nazwiska, miejscowości i daty, z których najwcześniejsza pochodzi z 1558 r. Prezbiterium zwieńczone jest
oryginalnym sklepieniem. W dwóch przęsłach
sklepienia znajdują się zworniki z herbem Jelita. Na
szczególną uwagę zasługuje chrzcielnica z 1609 r. oraz
obrazy w ołtarzach bocznych: Madonny z XVII w. i św.
Anny Samotrzeć z XVIII w. Niezwykle piękna jest
również późnogotycka płyta nagrobna Mikołaja
Cieszanowskiego z l poł. XVI w. Obok kościoła stoi
kapliczka z XVIII w., wewnątrz której mieści się
figurka Chrystusa Bolesnego.
Do parafii mierzyńskiej w początkach XVI w.
należały wsie: Bryszki, Rajsko Wielkie i Małe, Lubień
(Lubyn), Tunawa, Żerochowa, Daniszewice,
Cieszanowice i Szczepanowice, a dziesięcinę pobierano aż z okolic Łowicza i Brzezin, co świadczy
niezbicie o randze tej parafii.
W historii Mierzyna zapisał się szczególnie
ksiądz proboszcz Ignacy Napoleon Bogusławski h.
Ostoja, który przez pół wieku opiekował się tą parafią.
Urodził się dnia 5 lipca 1807 r. w Żelisławiu (parafia
Błaszki). Był synem Antoniego Bogusławskiego i
Salomei z Bobowskich, wnukiem, po mieczu, Jakuba i
prawnukiem Andrzeja Bogusławskiego, instygatora
Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego i komornika granicznego sieradzkiego. Do chrztu trzymany był
przez Ignacego Kajetana Błeszyńskiego (syna
Tomasza - ostatniego podkomorzego sieradzkiego) i
jego żonę Apolonię z Grodzickich, właścicieli dóbr
żelisławskich. Dzieciństwo i wiek młodzieńczy
Ignacego Bogusławskiego przypadły na burzliwy
okres w dziejach naszej ojczyzny. Były to czasy klęsk
Napoleona Bonaparte na Wschodzie, Księstwa
Warszawskiego i Królestwa Kongresowego. Ignacy
Bogusławski święcenia kapłańskie otrzymał w roku
1831. Cztery lata był wikarym w Łasku. Tam w 1835 r.
asystował podczas ślubu swojej siostry Petroneli z
Walentym Otockim, dziedzicem majątków Wola Łaska
i Korczew. Jeszcze tego roku został proboszczem
parafii w Mierzynie, gdzie przeprowadził się wraz ze
swoją matką Salomeą Bogusławską i młodszym
bratem Antonim. W tym czasie odbyła się konsekracja
Na sieradzkich szlakach
nowo wzniesionej nawy kościoła mierzyńskiego.
Poprzednia nawa zawaliła się w 1825 roku i przez kilka
lat kościół w wyniku ogromnych zniszczeń nie
nadawał się do odprawiania nabożeństw. Wnętrze
kościoła trzeba było na nowo wyposażyć w niezbędne
sprzęty. Gromadzenie potrzebnych środków, nadzorowanie prac i spełnianie powinności kapłańskich
wymagało od księdza Ignacego sporego talentu
organizatorskiego i niespożytej energii. W tym czasie
wybudowano też wieżę dzięki hojności Stanisława
Sucheckiego. Nie tylko jednak sprawy parafii zaprzątały głowę księdza Ignacego. W roku 1845, po śmierci
swego szwagra Walentego Otockiego h. Dołęga, ks.
Ignacy Bogusławski wszedł w posiadanie części
majątku Korczew, przekazując pewną sumę swej
siostrze Petroneli Otockiej i jej drugiemu mężowi
Leonowi Ambrożewiczowi na wykupienie owych
części z rąk Ludwika Kaczkowskiego, dziedzica
Bełchatowa. Rok później, 28 stycznia 1846 r. Petronela
1v. Otocka 2v. Ambrożewiczowa zmarła w Korczewie
i została pochowana w grobie rodzinnym Otockich na
cmentarzu w Bogdanowie. Fakt ten postawił rodzinę
przed koniecznością podjęcia pewnych decyzji
dotyczących jej dzieci i majątku. Wolą rady familijnej
ks. Ignacy Bogusławski został głównym opiekunem
osieroconych: Anny, Antoniego i Wenantego Otockich.
Majątkiem natomiast zaopiekował się jego brat Antoni
Bogusławski, który wziął Korczew w dzierżawę. Trzy
lata później, w marcu 1849 r. ks. Ignacy Bogusławski
udowodnił swoje pochodzenie szlacheckie i został
wpisany wraz z bratem Antonim do ksiąg genealogicznych Heroldii Królestwa Polskiego. Tego roku, 27
września zmarł w Mierzynie wuj księdza
Bogusławskiego - konfederat barski Ignacy Bobowski,
przeszło stuletni starzec, który mieszkał tam u jego
boku. Tego roku brat księdza - Antoni Bogusławski
odkupił od Józefa Turczynowicza, właściciela
Dobiecina części dóbr Korczew będących schedą po
Józefie Kunegundzie Tekli Otockiej (córce Walentego
Otockiego z pierwszego małżeństwa). Od tego
momentu Korczew znalazł się w pełni pod nadzorem
Bogusławskich. Ks. Ignacy i jego brat Antoni posiadali
przeszło 1/3 majątku, a pozostałe 2/3 trzymali w
dzierżawie. Korczew nie był długo w rękach
Bogusławskich, bowiem decyzją rady familijnej z roku
1858 bracia Antoni i ks. Ignacy Bogusławscy odstąpili
posiadane części Korczewa swojemu siostrzeńcowi
Wenantemu Otockiemu, który aby spłacić obu wujów
zaciągnął pożyczkę w Towarzystwie Kredytowym
Ziemskim. Rok później ks. Ignacy i Antoni
Bogusławscy odebrali należne im pieniądze od swego
siostrzeńca. Z tych środków Antoni Bogusławski nabył
w tym czasie od Frankowskich i Zarzyckich ok. 80
hektarów gruntów rolnych na wsiach Janów, Tosin i
Janówek (koło Zelowa). Zamierzał na tym obszarze
zbudować duże i niezależne od dworu w Grabicy
gospodarstwo rolne. Dzieła jednak nie dokończył, bo
zmarł 27 listopada 1861 r. w Tosinie (parafia Parzno)
pozostawiając po sobie wdowę Ludwikę z Kilińskich,
dwie córki: Anielę i Mariannę oraz czterech synów:
Leona, Józefa, Ignacego i Henryka.
Początek lat 60-tych XIX wieku był dla mieszkańców Mierzyna i ks. Ignacego Bogusławskiego
okresem niepokoju i oczekiwania. Zbliżał się bowiem
moment wybuchu powstania narodowego. W sierpniu
1861 roku w pobliskim Piotrkowie rozpoczęły się
pierwsze manifestacje patriotyczne. Jesienią 1862 r.,
przystąpiono do gromadzenia środków na ekwipunek
dla przyszłych oddziałów powstańczych. W
Piotrkowie organizatorem takich akcji był wspomniany wyżej Józef Turczynowicz. To on odczytał w
Piotrkowie na cmentarzu manifest Rządu Narodowego
wzywający do walki z caratem.
Powstanie w rejonie Piotrkowa miało rozpocząć
się atakiem na miasto. Na miejsce zbiórki sprzysiężonych wyznaczono pobliską Rozprzę, odległą o 3 km
od Mierzyna. Rankiem 22 stycznia 1863 r. odbyła się
narada w celu omówienia szczegółów ataku. Okazało
się jednak, że do miasta nadeszły posiłki wojska
rosyjskiego. W związku z tym władze powstańcze
zadecydowały, iż pierwszy atak skierowany będzie na
Radomsko. Wieczorem 22 stycznia 1863 r. przybyli do
zgromadzonych w Rozprzy Gustaw Wasilewski,
komisarz wojewódzki oraz naczelnik miasta
Piotrkowa Stępkowski, który wygłosił do powstańców
patriotyczne przemówienie. Następnie oddział
wyruszył w stronę Radomska zbierając po drodze
ochotników. Zatrzymał się pod Kamieńskiem, gdyż
noc była wtenczas nadzwyczaj dżdżysta. Wtedy to do
oddziału przybył płk Józef Grekowicz, który objął
dowództwo. Grekowicz zauważył, że powstańcy są źle
wyszkoleni i wyposażeni w broń. Posiadają zaledwie
40 strzelb myśliwskich, siekiery, kosy i drągi. Podjęto
więc próbę szybkiego ich przeszkolenia.
Zreorganizowany i nieco wprawiony w musztrze
oddział powstańców wyruszył w drogę. 23 stycznia
1863 r. wkroczył do Kamieńska, gdzie ludność wyszła
tłumnie na powitanie. Odbyła się uroczystość oprawienia sztandaru z Orłem i Pogonią. Przybito go do
drzewca, a następnie ogłoszono Manifest Rządu
Narodowego. Jeszcze tego dnia partyzanci pozrywali
szyny kolejowe, linię telegraficzną i wyruszyli w
stronę Radomska. Atak na Radomsko zakończył się
klęską powstańców, z których kilkudziesięciu trafiło
do niewoli, a tylko nieliczni zdołali się wydostać z
matni. Kilka dni później w Kamieńsku powstańcy
oswobodzili 17 młodych ludzi wcielonych do armii
rosyjskiej. W okolicach Mierzyna nadal tworzyły się
grupy powstańcze, a lasy na wschód od wsi w stronę
Lubienia stanowiły świetną bazę szkoleniową.
Działały też w sąsiedztwie silne oddziały Oksińskiego,
Błeszyńskiego, Urbanowicza, Lütticha, Mniewskiego
i dalej na zachód gen. Taczanowskiego. Największa
bitwa w okolicy Mierzyna i Kamieńska została
stoczona w dniach 23-24 lipca 1863 r. Wtedy to
partyzanci wysłani przez J. Oksińskiego i A. Lütticha
rozmontowali szyny i zatrzymali pociąg wiozący
żołnierzy rosyjskich do miejscowości Granica. Do
walki włączyły się główne siły Oksińskiego.
Powstańcza jazda ostrzeliwała żołnierzy rosyjskich
wysiadających z pociągu i ukrywających się za
wagonami. Walka trwała do zmierzchu. Na wieść o
zbliżających się posiłkach rosyjskich powstańcy
wycofali się z pola bitwy i dopiero następnego dnia
podjęli kolejną akcję spodziewając się pociągu
wiozącego żołnierzy pułku Witebskiego. Rozkręcili
Na sieradzkich szlakach
Groby Bogusławskich
w Mierzynie
fot. R. Bogusławski
29
Mierzyn - kościół
fot. R. Bogusławski
30
szyny, co spowodowało, że pędzący pociąg
wykoleił się. Rosjanie
zaczęli bronić się zza
w a g o n ó w. Wa l k a
trwała trzy godziny - do
czasu, kiedy z
Piotrkowa nadeszła
pomoc żołnierzom
rosyjskim. Z uwagi na
przeważające siły
wojsk carskich
powstańcy wycofali się
do okolicznych lasów.
Okres powstania
styczniowego to czas
wzmożonej i szczególnej roli Kościoła w
życiu społeczeństwa
polskiego. W kościołach zbierano się na
modlitwach za
walczących o wyzwolenie narodowe. Księża
czynnie włączali się do
powstania, odprawiając msze polowe,
organizując pomoc
medyczną, udzielając się w konspiracji, bywali
przywódcami oddziałów zbrojnych. Na ks. Ignacym
Mosińskim, proboszczu parafii Dmenin (ok. 30 km na
południe od Mierzyna) władze carskie wykonały
wyrok śmierci w Piotrkowie za organizowanie grup
zbrojnych, ks. Wawrzyniec Cent, proboszcz z pobliskiego Sulejowa, stał na czele wojewódzkiej organizacji
cywilnej i tworzył grupy powstańcze. Nie inaczej
działał ksiądz Ignacy Bogusławski. Jeszcze dzisiaj, po
ponad stu czterdziestu latach mieszkańcy Mierzyna
opowiadają, jak po mszy świętej celebrowanej przez
Bogusławskiego powstańcy szykujący się do walki
ostrzyli szable i kosy na stopniach kapliczki koło
kościoła, pozostawiając głębokie, wyraźnie widoczne
do dzisiaj wyżłobienia. Byli to prawdopodobnie
partyzanci z oddziału Wagnera, który rozlokowany był
między Rozprzą a Kamieńskiem w styczniu 1864 r.
Mimo ogromnego zaangażowania społecznego w
połowie roku 1864 powstanie upadło, co wywołało
ogromną falę emigracji politycznej. Z kraju wyjeżdżali
także księża. W grudniu 1864 roku we Francji utworzono Stowarzyszenie Kapłanów Polskich, grupujące
emigrantów - duchownych. Wielu jednak pozostało,
pełniąc dalej obowiązki kapłańskie. Wśród nich był
ksiądz Ignacy Bogusławski. Na terenach Królestwa
Polskiego 13 stycznia 1867 roku władze carskie
wprowadziły nowy podział administracyjny, w wyniku
którego Mierzyn znalazł się w granicach guberni
piotrkowskiej. Nastał czas represji popowstaniowych.
Szczególnym okrucieństwem wsławił się w okolicy
oddział pacyfikacyjny mjr von Redena. Wprowadzono
jako język urzędowy rosyjski (rozporządzeniem z dnia
31 stycznia 1867 r. gubernatora Kachanowa). Okres
popowstaniowy był z pewnością jednym z najtrudniejszych w dziejach Mierzyna. Mimo to w tym czasie
wieś znacznie się rozrosła. Osada i folwark liczyły już
blisko 600 mieszkańców gospodarujących na ok. 1500
hektarach ziemi. Powstała tam również szkoła ogólna początkowa.
Ignacy Bogusławski pozostał na probostwie w
Mierzynie do końca swoich dni. Zmarł 11 sierpnia
1882 r. Został pochowany na starym cmentarzu w
Mierzynie. Na płycie jego grobu widnieje jeszcze
widoczny napis:
"Tu spoczywają zwłoki ks. Ignacego Ostoja
Bogusławskiego, jubilata proboszcza przez lat 47
tutejszego kościoła. Urodzony 15 lipca 1807 r. z
Ignacego i Salomei Bogusławskich Właścicieli
majątku Bronowic w Obwodzie Rawskim. Wyświęcony
na kapłana 1831 r. Umarł 11 sierpnia 1882 r. mając lat
75."
W tym napisie można zauważyć błąd, a mianowicie - imię ojca księdza Bogusławskiego jest mylnie
podane. Ojciec jego nosił dwa imiona - Antoni Onufry,
a nie Ignacy. Obok grobu Ignacego Bogusławskiego
jest grób, w którym pochowana jest matka księdza Salomea z Bobowskich Bogusławska oraz jej brat
Ignacy Bobowski. Ciekawe są napisy na płycie tego
grobu:
"Matko' Tyś mojem szczęściem na tym świecie była
Żyłaś dosyć dla siebie, dla mnie krótkoś żyła,
Dziś ta myśl mą pociechą, lżejsza serca rana,
Że cię znów kiedyś ujrzę, o matko kochana."
"Pod tym kamieniem spoczywają zwłoki
I S.P. Ignacego Bobowskiego lat 100 żyjącego
konfederata ostatniego barskiego zmarłego
dnia 27 września 1849.
II S.P. Salomei z Bobowskich Bogusławskiej
Matki proboszcza tutejszego lat 79, zmarłej
dnia 25 Grudnia 1855 R.
III. S.P. Filipiny Domańskiey, siostrzenicy
lat 46 mającej, zmarłey w dniu 3 Grudnia 1867"
Następcą księdza Ignacego Bogusławskiego był
ksiądz proboszcz Leon Offmański. Zmarł 6 kwietnia
1898 r. i został pochowany na nowym cmentarzu w
Mierzynie. Znajduje się tam też grób ks. Antoniego
Józefa Christopha proboszcza od 1898 r. do 1933 r. To
za jego kadencji, w latach 1925-28 wyremontowano i
częściowo przebudowano kościół. Najstarszym jest
grób, gdzie leżą Józefa Lipka zmarła 22 grudnia 1842 r.
i Leona Lipka zmarła 15 sierpnia 1842 r. Nieopodal
mamy grób Emilii Burghard zmarłej 22 września 1846
r. Na płycie tego grobu widnieje napis wyrażający żal
rodziców z utraty dziecka: "Znikł Aniołek w kwiecie
wieku / z nim pociechy uleciały / tylko boleść i łza w oku
/ Ojca, Matki pozostały". Obok grobów wyżej
wymienionych mamy stare groby: Konstantego
Paprockiego zmarłego 7 stycznia 1863 r., Felicji z
Dziewanowskich Tymowskiej zmarłej 22 sierpnia
1857 r., Celestyna Sas Tymowskiego zm. 24 kwietnia
1862 r., Antoniny z Janowskich Tymowskiej zm. 6
kwietnia 1870 r. i Felicji Tymowskiej zm. 26 lipca
1889 r.
Źródła (wybór):
Akta metrykalne parafii w Mierzynie, Parznie, Bogdanowie i Błaszkach z lat
1806-1882,
Akta notarialne z archiwów państwowych: w Piotrkowie Trybunalskim,
Łodzi i Sieradzu z lat: 1808-1859,
Legitymacje szlacheckie wydane przez Heroldię Królestwa Polskiego w
1843 roku w posiadaniu rodziny: Antoni Jan Bogusławski, syn Antoniego
Onufrego, leg. nr 8342, Ignacy Napoleon Bogusławski, syn Antoniego
Onufrego, leg. nr 8341,
Akta II Rady Stanu, Ogólnego Zebrania Warszawskich Departamentów
Rządzącego Senatu, Deputacji Szlacheckiej i Kancelarii Marszałka
Szlachty Guberni Warszawskiej oraz zachowanej szczątkowo Heroldii
Królestwa Polskiego, AGAD w Warszawie,
PAN, Biblioteka Kórnicka, „Teki Dworzaczka - Materiały historycznogenealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV-XX w.”,
Adam Boniecki, „Herbarz polski”, Warszawa 1889-1913,
Seweryn Uruski, „Rodzina. Herbarz szlachty polskiej”, Warszawa 19041931
Kasper Niesiecki, „Herbarz polski”, wyd. Bobrowicz, Lipsk 1839-1846,
Elżbieta Sęczys, „Szlachta wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach
1836-1861”,Warszawa 2000,
Tadeusz Nowakowski, „Piotrków Trybunalski i okolice”, Warszawa 1972,
Ryszard Szwed, „Powstanie styczniowe w Radomszczańskiem”, Muzeum
Regionalne w Radomsku, Częstochowa 1987,
Filip Sulimierski, Bronisław Chlebowski, Władysław Walewski, „Słownik
geograficzny Królestwa Polskiego i innych Lrajów Słowiańskich”,
Warszawa 1880.
Na sieradzkich szlakach
Środowisko
geograficzno-przyrodnicze
gminy Burzenin
Jacek Majdański
Burzenin położony jest w odległości 17 km od
Sieradza, 17 km od Złoczewa, 8 km od Widawy i 36 km
od Wielunia. Najbliższym Burzeninowi dużym
ośrodkiem miejskim jest Łódź, oddalona o 80 km.
Osada posiada dogodną komunikację jedynie z
Sieradzem (37 kursów autobusowych) i Złoczewem
(15 kursów). Ponadto bezpośrednio z Burzenina
można dojechać do Łodzi (1), Bełchatowa (1) i
Piotrkowa Trubunalskiego (1). Bezpośrednie połączenia osada posiada także z Prażmowem (1),
Bobrownikami (1), Brzeźnicą (4), Niechmirowem (2),
Osjakowem (2), Pajęcznem (1), Robaszewem (1). Do
Warszawy, Katowic, Krakowa, Płocka, Wrocławia i
Opola dojechać można jedynie z Sieradza, bądź
Złoczewa. Dostępność czasowa w komunikacji
autobusowej do Sieradza wynosi 25 min, do Złoczewa
30 min, Widawy 10 min. Najbliższe stacje kolejowe
znajdują się w Chociwiu, Sieradzu, Karsznicach i
Wieluniu.
Rzeźba terenu
Gmina Burzenin, podobnie jak całe sieradzkie
położone jest w zasięgu zlodowacenia środkowopolskiego. Obecne ukształtowanie powierzchni zostało
uformowane przez lądolód warciański, a po jego
ustąpieniu ostateczny kształt nadały procesy peryglacjalne. Znikający lądolód pozostawił powierzchnię
zbliżoną do obecnej. Istotne przeobrażenia dokonały
się w ciągu ostatnich 150 tysięcy lat w dolinach pod
wpływem zmiennej dynamiki rzek.
Burzenin położony jest w północno-zachodniej
części Kotliny Szczercowskiej, a zachodnia część
gminy we wschodniej części Wysoczyzny
Złoczewskiej. Obie jednostki wchodzą w skład Niziny
Południowowielkopolskiej. Morfologię Wysoczyzny
Złoczewskiej ukształtowały procesy związane z
zanikiem lądolodu środkowopolskiego - stadiału
mazowiecko-podlaskiego. Ponad falistą równinę
denudacyjną moreny dennej wyrastają pagórki i wały
pagórków kemowych. Przykładem form szczelinowych są pagórki burzenińskie ciągnące się pasem o
kierunku pn.-zach. i pd.-wsch. od Redzenia przez
Prażmów - Kopaninę do Burzenina. Ich przedłużeniem
na północo-zachodzie są pagórki okrąglickie, na
południowym-wschodzie - pagórki Charlawy Izydorowa. W rejonie Prażmowa nad okolicą góruje
najwyższe wzniesienie w gminie - Góra Patrolka,
której wysokość wynosi 201,4 m npm. Średnie
Na sieradzkich szlakach
GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY
Gmina Burzenin zajmuje powierzchnię 118,96
km kw. zawartą pomiędzy 51o21'38'' i 51o31'04''
szerokości geograficznej północnej, a 18 41'10''
°
i
18 52'50''
°
długości geograficznej wschodniej. Stanowi
to 0,65% powierzchni województwa łódzkiego
(0,038% kraju). Maksymalna odległość między
skrajnymi punktami północny-wschód i południowyzachód wynosi 19,5 km, szerokość w centralnej części
gminy dochodzi do 7,7 km. Burzenin sąsiaduje z
gminami Sieradz, Zapolice, Widawa, Konopnica,
Złoczew i Brzeźnio.
Burzenin od samego początku swego istnienia
należał do Sieradzkiego. Najpierw księstwa, potem
województwa. Wieś powstała zapewne w II połowie
XII wieku. Parafię burzenińską erygowano na
przełomie XII i XIII w. Jak piszą L. Kajzer i J.
Augustyniak pierwotna lokacja miasta nastąpiła w
połowie XIII w. Rozwijało się ono słabo, ponieważ w
1419 r. nastąpiła jego ponowna lokacja. Po drugim
rozbiorze Polski Burzenin wszedł w skład departamentu łęczyckiego, po utworzeniu Królestwa Polskiego województwa kaliskiego, a potem guberni kaliskiej. W
latach 1918-1975 znajdował się w granicach powiatu
sieradzkiego w województwie łódzkim. Od 1975 do
1999 r. Burzenin leżał w województwie sieradzkim.
Od 1 I 1999 r. jest częścią powiatu sieradzkiego. W
1867 r. Rosjanie wprowadzili reformę administracyjną, która za najmniejszą jednostkę przyjęła gminy
utworzone w 1859 r. W skład nowo utworzonego
powiatu sieradzkiego wszedł Burzenin jako miasto i
Majaczewice, jako gmina wiejska. Po utracie prawa
miejskiego Burzenin został włączony do gminy
Majaczewice. Od 1953 r. siedzibą gminy jest Burzenin.
Na 11.896 ha ogólnej powierzchni gminy użytki
rolne zajmują 68,8%, lasy i grunty zadrzewione 22,65%, wody - 1,54%, drogi - 2,16%, tereny zabudowane i pod budowę - 1,73%, parki 0,04% i inne 1,01%.
Przez wieś przechodzi jedna droga wojewódzka
480 z Sieradza do Widawy (8,7 km długości) i dwie
powiatowe (1705E - z Burzenina do Złoczewa i 1704E
z Burzenina do Szynkielowa). Pozostałe to drogi
gminne. Natomiast przez obszar gminy oprócz
wspomnianych powyżej przechodzi jeszcze 6 innych
dróg powiatowych i 16 gminnych.
31
Żwirownia w Wolnicy
Grabowskiej
fot. J. Majdański
Burzenin - przystanek
autobusowy
fot. J. Majdański
32
wyniesienie obszaru gminy wynosi od 160 do 170 m
npm.
Kotlina Szczercowska położona jest pomiędzy
Wysoczyzną Złoczewską, Kotliną Sieradzką,
Wysoczyzną Łaską, Wysoczyzną Bełchatowską i
Wyżyną Wieluńską. Posiada koncentryczny układ
dolin, które nacinając równinne dno kotliny w
poziomie 175 m zbiegają się koło Widawy na 140 m
npm. Pagórki żwirowo-piaskowe sięgają tu 180-201 m
npm. Kotlina przecięta jest głęboką doliną Warty,
której szerokość wzrasta z biegiem rzeki i osiąga
między krawędziami 6-10,5 km. Fragmenty
powierzchni pomiędzy dolinami Pysznej, Warty,
Niecieczy, Krasowy, Widawki i Chrząstawki zbudowane są z plejstoceńskich glin morenowych, natomiast w
dolinach i ich najbliższym sąsiedztwie przeważają
piaski rzeczne, a także piaski eoliczne. Na obszarze
Kotliny Szczercowskiej obserwować można najniższe
wysokości bezwzględne. Wyróżnia się tu trzy poziomy
terasowe - najwyższy wyniesiony 12-18 m nad dno
doliny, średni 5-8 m nad dnem i najniższy - 2 m.
Pierwsze dwa poziomy ukształtowane zostały w
schyłkowym plejstocenie, ostatni - najniższy - w
holocenie. Najniższy punkt gminy leży w dolinie
Warty w rejonie Tyczyna i wznosi się na wysokość
136,5 m npm.
Na terenie osady i gminy dominuje płaski typ
rzeźby. Obszary równinne zbudowane są z piasków
porośniętych lasami. Miejscami spotyka się podmokłe
obniżenia. Taki typ rzeźby, związany jest z procesami
eolicznymi (wydmotwórczymi), które miały miejsce
pod koniec ostatniego okresu zimnego, tzn. zlodowacenia północnopolskiego. W tym czasie powstały
tutaj w warunkach chłodnego klimatu kontynentalnego
formy wydm śródlądowych. Szczególnie znaczące
nasilenie procesów wydmotwórczych wystąpiło w
triasie (11.800-10.000 lat temu).
Gmina Burzenin leży na obszarze monokliny
przedsudeckiej. Należy ona do platformy epiwaryscyjskiej Polski południowo-zachodniej. W otworze
wykonanym w Świerkach na głębokości 2635 m
natrafiano na anhydryty permu. Przykryte są one grubą
warstwą osadów mezozoicznych. Na głębokości od
1635 do 1215 m zalegają triasowe piaskowce,
mułowce, wapienie i iłołupki. Od 50 do 1215 m pod
powierzchnią Ziemi zalegają margle, wapienie i
piaskowce jurajskie. Ponad nimi odłożyły się plioceńskie iły przykryte 10-metrową warstwą piasków
plejstoceńskich. Niepełny profil mezozoiku - bez
osadów kredy jest charakterystyczny dla niemal całego
obszaru gminy. Wyjątek stanowią tu rejony północnowschodni i północno-zachodni, gdzie na głębokości od
20 do 48 m zalegają piaski, margle i wapienie z górnej
kredy. Piaski kredowe z okolic Ligoty i Antonina
zawierają konkrecje kredowe. W zachodniej i południowej części gminy występują osady trzeciorzędu.
Reprezentują je mioceńskie iły i piaski z węglem
brunatnym i lokalnie pstre iły pliocenu.
Czwartorzęd reprezentują osady plejstoceńskie
powstałe w czasie stadiału mazowiecko-podlaskiego
zlodowacenia środkowopolskiego. W grubych
warstwach piasków wodnolodowcowych znajdują się
gliny zwałowe z okresu dwóch ostatnich zlodowaceń.
Dna dolin rzecznych wyściełają płaty piasków
rzecznych i mady o niewielkiej miąższości. Także z
holocenu pochodzą niewysokie pagórki wydmowe
występujące w okolicach Strzałek i Woli Będkowskiej.
Przeprowadzone na terenie gminy badania
geologiczne wskazały na występowanie czterech
użytecznych surowców mineralnych - surowców
ilastych, piasków fosforytowych i surowców wapiennych.
W okolicach Redzenia, Kolonii Ligoty,
Prażmowa, Wolnicy Grabowskiej i Burzenina zalegają
piaski drobno- i średnioziarniste, otoczone przez mułki
zastoiskowe i gliny zwałowe. Zasoby tych surowców
są nieduże. Z zarejestrowanych na terenie gminy
łącznie 55 wyrobisk piasku i piasku ze żwirem 9 jest
już zrekultywowanych, pozostałe zarastają trawą i
krzewami.
W rejonie Burzenina licznie występują gliny
zwałowe. Miejscowa ludność od lat wykorzystuje te
gliny do wypału cegły budowlanej. Wypalana jest ona
sposobem polowym, bez budowy typowych obiektów
cegielnianych w okolicach Burzenina, Kopaniny i
Waszkowskiego. W latach siedemdziesiątych na
terenie gminy istniało ich co najmniej kilkadziesiąt.
Większość z nich uległa zniszczeniu. Tylko w
Waszkowskiem i Samborzu wypala się jeszcze
większe ilości cegły.
W 1954 r. udokumentowano złoże fosforytów na
Na sieradzkich szlakach
Jak co roku, tak i w 2006 r. urlop spędzałem wraz
z przyjaciółmi „gdzieś w Polsce”. Tym razem były to
Karkonosze. Bazę mieliśmy w Szklarskiej Porębie, w
leśniczówce, która mieściła się wprawdzie już w lesie,
ale jeszcze w granicach miasta - na końcu ul.
Kasprowicza. Jakież było moje zdziwienie, kiedy
zauważyłem, że jeden z niepozornych domków przy tej
ulicy (nr 39) posiada płot ozdobiony tak jak znana mi
chata wybitnego ludowego rzeźbiarza Szczepana
Muchy, przeniesiona w 1986 r. do sieradzkiego
skansenu z przysiółka Szale w sołectwie Leliwa w
gminie Klonowa.
Wypada w tym miejscu przypomnieć, kim był
Szczepan Mucha.
Urodził się 12 XII 1908 r. w przysiółku wsi
Leliwa o nazwie Stępnie jako najstarszy syn rodziny
gospodarującej na sześciomorgowym gospodarstwie.
Miał pięciu braci i trzy siostry. Ukończył zaledwie trzy
klasy szkoły podstawowej. Rodzina dorabiała u
bogatych gospodarzy. Szczepan wraz z ojcem
początkowo pracował przy wyrębie drzew, potem
przez pięć lat uczył się ciesiołki u swego chrzestnego.
W 1932 r. został powołany do wojska w Łodzi. W 1938
r. ożenił się ze Stanisławą Łuszczek i wyprowadził do
Szali, gdzie mieszkali rodzice żony. W 1939 r. urodziła
się córka Krystyna. Wojnę spędził na przymusowych
robotach w Niemczech. Wrócił w 1945 r. i podjął pracę
jako robotnik w Lasach Państwowych, gdzie pracował
do 1958 r. W 1948 r. urodził mu się syn Henryk. Gdy
żona dostała od rodziców 60 arów ziemi, spełniły się
jego marzenia: podjął budowę własnego wymarzonego
domu. Niestety, oskarżono go o kłusownictwo,
zwolniono z pracy i skazano na sześć miesięcy
więzienia. Miał silne poczucie wyrządzonej mu
krzywdy. Po uwolnieniu wydzierżawił kawałek ziemi,
zerwał kontakt z otaczającym go światem i zaczął
hodować pszczoły. Wtedy też (miał już 50 lat) zaczął
rzeźbić w drewnie. Forma jego rzeźb była wolna od
jakichkolwiek wzorców. Zanim został zauważony
przez znawców, przez 10 lat rzeźbił wyłącznie dla
siebie. Po ukończeniu budowy drewnianego domu
składniki pokarmowe, a zwłaszcza w magnez.
Zaliczane są do kompleksów: żytniego słabego i
żytnio-łubinowego. Gleby torfowe występują przede
wszystkim pomiędzy Jarocicami, Waszkowskiem a
Niechmirowem. Ze względu na dużą wilgotność,
wykorzystywane są przede wszystkim pod łąki. Mady
występują w dolinie Warty. Wytworzone zostały
głównie z piasków słabo gliniastych i gliniastych.
Użytkowane są jako trwałe użytki zielone łęgowe.
Gleby brunatne wyługowane wytworzone zostały z
pyłów. Są to gleby kwaśne lub słabo kwaśne, ubogie w
fosfor, ubogie lub średnio ubogie w potas i magnez,
średnio zasobne w próchnicę o uwilgotnieniu optymalnym. Zaliczane są do kompleksu żytniego bardzo
dobrego.
Bibliografia:
1. Kajzer L., Augustyniak J., Wstęp do studiów nad świeckim
budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVIII wieku,
Łódź 1986.
2. Miasta polskie w tysiącleciu, praca zbiorowa, Wrocław 1967.
3. Strategia rozwoju gminy Burzenin, Burzenin - Łask 1997.
4. Szkice z dziejów sieradzkiego, pod red. J. Śmiałowskiego, Łódź
1977.
5. Urząd Statystyczny w Sieradzu, Rocznik statystyczny
województwa sieradzkiego 1998.
6. Województwo sieradzkie, pod red. B. Baranowskiego, Łódź Sieradz 1980
Sieradzkie diabły
Szczepana Muchy
w Szklarskiej Porębie
Andrzej Ruszkowski
ETNOGRAFIA
zachód i wschód od Warty. Jest to złoże zawierające
2740 tys. ton konkrecji fosforytowych, w tym około
490 tys. ton czystego surowca przydatnego do
produkcji mączki fosforytowej, precypitatu i termofosfatu. Duża część tych zasobów znajduje się w złożu
zawodnionym. W granicach gminy leży około 80%
złoża. Nie są one eksploatowane.
W odległości 1,5 km na południowy-zachód od
Burzenina w Łęgu koło Majaczewic znajduje się
jedyny w gminie piec do wypału wapna. Prywatny
właściciel w piecu zbudowanym w 1991 r. dokonał
jednorazowego wypału rumoszu wapienia i gliny
wietrzelinowej wysoko wapnistej. Ponieważ wyrobisko znajduje się na terenie Parku Krajobrazowego
Warty i Widawki, dlatego nie zezwolono na jego dalszą
eksploatację.
Na terenie gminy Burzenin występuje zróżnicowana pokrywa glebowa, wytworzona głównie na
osadach czwartorzędowych i jedynie fragmentarycznie trzeciorzędowych.
Są tu gleby wytworzone ze skał wapiennych
(rędziny). Użytkowane są jako grunty orne od II do V
klasy. Cechuje je znaczna miąższość. Gleby pseudobielicowe wytworzone są z piasków. Są to gleby kwaśne
lub bardzo kwaśne, ubogie w próchnice i przyswajalne
zaczął stawiać płot, który miał ok.
200 m długości. Zakończeniom
sztachet nadał kształty ludzkich
głów widzianych z profilu z
zaznaczeniem oczu, ust i uszu, a
słupkom ogrodzeniowym kształty
pełnych postaci z rękami,
głowami nakrytymi chusteczką,
czapką, diabłom rzeźbił rogi.
Ozdobił także dom: nad gankiem
umieścił rzeźby głów ludzkich i
różnych postaci, a w obrębie
zagrody poustawiał słupowe
rzeźby Ducha pasieki i Rokity
trójnożnego. Z czasem tych rzeźb
przybywało. Mucha rzeźbił też
przedmioty codziennego użytku:
kobyłkę do klepania kosy
zdobioną głową diabła, podpórki
do drzwi z rzeźbami ludzkich
głów, oprawki do poroży jeleni,
kwietniki, ozdabiał wozy, sanie...
Na sieradzkich szlakach
33
Szczepan Mucha
przed domem
Ze zbiorów Muz. Okr.
w Sieradzu
Grób Szczepana i
Stanisławy Mucha
fot. A. Ruszkowski
Z biegiem czasu stał się znany w okolicy z tego, jak
określano, dziwactwa...
„Odkryła” go w 1972 r. etnografka, dyrektor
Muzeum Regionalnego w Sieradzu Zofia
Neymanowa. To dzięki niej Szczepan Mucha stał się
wkrótce znanym w kraju twórcą ludowym. Jego prace
wysyłano na konkursy i kiermasze sztuki ludowej.
Zdobywał cenne nagrody i wyróżnienia. Miał trzy
wystawy indywidualne. W sieradzkim muzeum
zgromadzono ponad 90 jego prac. Największy sukces
przyniósł mu konkurs na ule figuralne we Wrocławiu.
Jego rzeźby wzbogaciły zbiory muzeów w Łodzi,
Warszawie, Toruniu, Wrocławiu, Krakowie...
Rzeźbiarz pracował intensywnie, wykonywał także
małe prace: liczne postacie mężczyzn i kobiet, figury
Chrystusa Frasobliwego, Światowida, diabłów.
Rzeźbom swym nadawał nazwy umieszczając je z
reguły w tylnej ich części, np. Modląca, Kukła, Ewa,
Kaśka, Tekla, Jaga, Pastuch, Anioł... Umieszczał na
nich swoje imię i nazwisko oraz nazwę wioski Szale.
Mucha początkowo niemal wyłącznie wykorzystywał
przy pracy rozwidlające się pnie, powyginane konary
drzew, a kształt tworzywa narzucał rzeźbiarzowi
temat. Z biegiem czasu w jego rzeźbach pojawiają się
wyodrębnione ręce, wyraziste rysy twarzy, włosy i
ubranie. Ich barwa jest ciemna: początkowo koloryzował je zużytym olejem z traktora, potem bejcą.
Jedynie figury aniołów, księży, także Jana Pawła II
malował na biało.
Szczepan Mucha zmarł w dniu 8 II 1983 r. w pełni
sił twórczych daleko od rodzinnych stron: u podnóża
Karkonoszy w Szklarskiej Porębie. Dlaczego tam?
Otóż jego córka jako absolwentka wrocławskiej szkoły
gastronomicznej dostała przydział pracy tam właśnie i
sprawiła, że w Szklarskiej Porębie osiedlił się też jej
brat Henryk, podejmując pracę na kolei. Rzeźbiarz
odwiedzał dzieci, będąc u nich wypełniał czas rzeźbą, a
kiedy zachorował,
leczono go w miejscowym
sanatorium dla kolejarzy. Tam też zmarł. Po jego
śmierci żona Stanisława przeniosła się na stałe do
Szklarskiej Poręby, gdzie zmarła 11 I 2004 r. Oboje
spoczywają na miejscowym cmentarzu.
Posesja Muchów w Szklarskiej Porębie to
niewielka działka, na której stoją dwa zadbane domki:
stary poniemiecki i nowy, zbudowany na stromej
skarpie już przez Henryka Muchę - wynajmowany
wczasowiczom. Od ulicy oddziela działkę płot o
długości ponad 20 m zbudowany z drewnianych
sztachet i słupków. Podobny, krótszy płot, w głębi
posesji, oddziela niewielkie podwórze od ogródka.
Sztachety, tak jak w chałupie Szczepana Muchy w
Szalach, zakończone są rzeźbami głów zdecydowanie
różniących się od siebie. Oddzielające fragmenty
sztachet słupki to całkowicie wykształcone postacie:
dwóch piersiastych gosposi, których głowy nakryte są
przewiązanymi pod brodami chusteczkami, z rękami
złożonymi na podołkach, dwóch diabłów z rogami, z
których jeden ma szpiczastą brodę i trzyma w rękach
gałązkę, a drugi zdaje się grać na harmonii, anioła ze
złożonymi do modlitwy rękoma. Najciekawszy słupek
(przy furtce) ma wyrzeźbione bardzo wyraziste
postacie z każdej ze stron (wąsaty diabeł, chłop w
czapce, kobieta w chustce). Na figurze Aniołka i
Gosposi, w dolnej przedniej części wyryty napis:
„Mucha Szczepan Szale”.
Zainteresowania rzeźbą w drewnie odziedziczył
syn Szczepana Muchy - Henryk i wnuk, student
fizykoterapii, Mateusz. Dziełem syna Henryka są trzy
udane rzeźby słupków podtrzymujących zewnętrzne
schodki ganku. Są one inne niż rzeźby ojca: utrzymane
w jasnym kolorze, choć miny wyrzeźbionych diabłów
są równie dobroduszne jak tych z Szali...
Wnuk również specjalizuje się w rzeźbach głów
diabelskich, tych rzeźb widziałem jednak zbyt mało, by
można pokusić się o jakieś uogólnienia.
Literatura:
1. Ciesielska-Szynal B., Szczepan Mucha i jego zagroda, [w:]
„Sieradzki Rocznik Muzealny”, t. 9 1993-94, s. 25-35,
2. E.D. (E. Delida), Szczepan Mucha i jego rzeźby, [w:] „Sztuka
ludowa i folklor Sieradzkiego”, praca zbiorowa, Sieradz 1977,
3. MK (M. Kaszuba), Szczepan Mucha (1908-1983), [w:]
„Sieradzki Rocznik Muzealny”, t.1 1985, s. 154-155,
4. Rajczak F., Mucha zamyślony, [w:] „Folklor i sztuka ludowa
Sieradzkiego”, praca zbiorowa, Sieradz 1979.
34
Na sieradzkich szlakach
5
5
Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI
Cz. II hasła "Sieradz" B. Chlebowskiego w "Słowniku geogr.
Królestwa Polskiego...", t. X (W-wa 1889). Cz.I w nr 2/2006 Nss
Chodzi o nieistniejący już kościół św. Trójcy, który stał przy Rynku Praskim do 1786 r.
Na sieradzkich szlakach
35
7
8
6
6
1260 r. to data konsekracji dominikańskiego kościoła św. Stanisława.
Badania archeologiczne nie potwierdziły pochówków książąt sieradzkich w kościele św. Stanisława.
8
Zaglinna to dopływ Warty zwany obecnie Żegliną.
7
36
Na sieradzkich szlakach
9
9
Przyjmuje się, że prawo magdeburskie nadał Sieradzowi Kazimierz Konradowic, który objął Sieradzkie w 1247 r. W 1255 r. dwaj mieszczanie
sieradzcy Marcin i Wiklin otrzymali pozwolenie na lokację Warty. Stąd wniosek, że Sieradz lokowano przed 1255 r.
c.d.n.
Na sieradzkich szlakach
37
Z ŻYCIA PTTK
Sieradzkie rajdy w Światowy
Dzień Turystyki
Z ŻYCIA PTTK
Szkolne koło PTTK
w Burzeninie
Joanna Mrozik
W roku 2006 już po raz 25 obchodziliśmy
Światowy Dzień Turystyki (w tym roku pod hasłem
„Turystyka wzbogaca”) - święto turystów i osób
aktywnie spędzających wolny czas. Z tej okazji
Oddział PTTK w Sieradzu w dniu 30 września
zorganizował dla mieszkańców Sieradza i okolic dwa
rajdy - pieszy i rowerowy, zakończone wspólną
zabawą w gościnnym Ośrodku MOSiR w Rudzie.
Rajd pieszy to, odbywający się już od 1973 roku,
Rajd „Szlakiem Walk nad Wartą 1939 r.” W tym roku
po raz czwarty jego organizatorem było Koło PTTK
„Sieradzki Szwędaczek” działające przy Komendzie
Powiatowej Policji w Sieradzu. W rajdzie wzięło
udział 250 osób, w tym 15 grup zorganizowanych.
Uczestnicy rajdu spotkali się rano na sieradzkim
Rynku, skąd po odprawie drużyn odjechali autokarami
na start trasy do miejscowości Włyń. Pokonali trasę o
długości
14 km
p r z e z
Kamionac
z
i
Kamionac
zyk, aż do
Rudy. Po
drodze
wybrani
p r z e z
drużyny
reprezenta
nci wzięli
udział w
Lidia Ubych
półfinale konkursu wiedzy o trasie rajdu i
wydarzeniach historycznych z września 1939 roku, a
całe drużyny rywalizowały w półfinale konkursu
piosenki żołnierskiej. Wszyscy uczestnicy w
komplecie dotarli na miejsce zakończenia rajdu, gdzie
czekała na nich grochówka i ciepłe kiełbaski. Po
posiłku rozegrano finały konkursów. W konkursie
wiedzy kolejność zwycięstw przedstawia się
następująco: I miejsce Kacprzak Michał z drużyny
„Słoneczna 10”, II miejsce Musiałczyk Marta
„Wędrujące Wichry”, III miejsce Putyńska Kaja
„Ekotrampy”. Klasyfikacja drużyn w konkursie
piosenki żołnierskiej była następująca: I miejsce
„Copernicus”, II miejsce „Guliwerki” (wszyscy byli
pod wrażeniem śpiewu solisty tej drużyny), III miejsce
„Gimrajder”. Po rozegraniu konkursów organizatorzy
podliczyli punkty wszystkich drużyn i ogłosili
końcową klasyfikację - wygrała drużyna Guliwerki,
kolejne miejsce zajęła „Słoneczna 10”, a III miejsce
„Copernicus”.
Wszystkie osoby preferujące turystykę rowerową
mogły wybrać się na trasę III Rajdu Rowerowego
„Sieradzką eSką”. W tym roku przebiegał on na trasie
Sieradz - Warta - Kamionacz - Ruda i liczył 42 km.
Podobnie jak uczestnicy rajdu pieszego rowerzyści
spotkali się na Rynku w Sieradzu. Trasę dla
uczestników wyznaczył i przygotował Bartłomiej
Pilarczyk - był on też kierownikiem rajdu. Razem z nim
na szlak wyruszyło 65 osób. Uczestnicy rajdu po
dotarciu na metę zostali poczęstowani zupą i
kiełbaskami, potem wzięli udział w przygotowanych
dla nich konkursach. W konkursie o przepisach ruch
drogowego I miejsce zajął Mateusz Pawlak z drużyny
„Eko-logiczni II”, II miejsce Tomasz Malicki „KTK
2”, III miejsce Weronika Kryszczak „Słoneczna 10”.
Drugim konkursem dla rowerzystów był konkurs
sprawnościowy, w którym kolejność wygranych była
następująca: I miejsce Mateusz Chrabelski „KTK 2”, II
miejsce Łukasz Gałęcki „Eko-logiczni II”, III miejsce
Konrad Dąbek „KTK 2”. W klasyfikacji ogólnej
drużyn rowerowych wygrały „Krogulce”, następnie
„Eko-logiczni II” i III miejsce przypadło „KTK 2”.
Uczestnicy rajdów pieszego i rowerowego bawili
się wspólnie aż do popołudnia i niechętnie opuszczali
Ośrodek MOSiRu. Takie spotkanie turystów nie
byłoby możliwe bez finansowego i rzeczowego
wsparcia instytucji i sponsorów. W imieniu wszystkich
turystów dziękujemy za to wsparcie i liczymy, że w
przyszłym roku obchody Światowego Dnia Turystyki
będą nie mniej bogate niż w roku 2006.
Historia PTTK sięga XIX wieku, kiedy to zostało
utworzone w 1873 r. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie.
Nieco później, bo w 1906 r. powstało w Warszawie
Polskie Towarzystwo Krajoznawcze. Obie te instytucje działały równocześnie, choć na różnych terenach
kraju. Dopiero w 1950 r. połączono je pod nazwą
Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze
(PTTK). Celem jego istnienia był i jest rozwój
turystyki i krajoznawstwa w Polsce. Członkowie
PTTK spotykali się w swoich oddziałach. Istniały też
koła turystyczno-krajoznawcze w szkołach.
Początki działalności Szkolnego Koła
Turystyczno-Krajoznawczego w Szkole Podstawowej
w Burzeninie to lata siedemdziesiąte. Nie istnieje
jednak zbyt wiele zapisów z tego okresu dotyczących
jego działalności. W dostępnych źródłach są jednak
informacje o organizowanych wycieczkach i rajdach
(np. do Warszawy, Krakowa, Wieliczki).
W roku szkolnym 1980-81 z racji stanu wojennego zawieszono działalność wszystkich organizacji
szkolnych. Koło PTTK reaktywowano dopiero w
38
Na sieradzkich szlakach
1983 r. Zarejestrowane ono zostało jako Szkolny Klub
Krajoznawczo-Turystyczny w Oddziale PTTK w
Zduńskiej Woli. Opiekunem koła został nauczyciel
Eugeniusz Raj. Działało w nim ok. 20 uczniów z klas
V-VIII. Koło było inicjatorem i organizatorem
wycieczek i rajdów na terenie całej Polski. Odrębnymi
działaniami przyczyniało się również do krzewienia
idei turystyki w najbliższej okolicy. Starano się
przybliżyć uczniom szkoły szlaki turystyczne
związane z walkami we wrześniu 1939 r. nad Wartą,
piękne wzgórza wapienne w okolicach Burzenina i
Działoszyna oraz wiele innych atrakcyjnych miejsc.
Pierwszą imprezą (po wznowieniu działalności),
w której wzięli udział członkowie SKKT ze Szkoły
Podstawowej w Burzeninie był Jesienny Rajd w Góry
Świętokrzyskie. Uczniowie zdobyli Łysicę i Łysą
Górę. Wrócili zadowoleni i pełni niezapomnianych
wrażeń. Jeszcze w tym samym roku szkolnym, na
przełomie kwietnia i maja SKKT wraz z opiekunem E.
Rajem zorganizowało wycieczkę w Sudety dla 23
wychowanków. Oto relacja jednego z uczestników
wycieczki: „Przez trzy dni mieszkaliśmy w Schronisku
Młodzieżowym "Liczyrzepa" w Karpaczu.
Zwiedziliśmy zabytki okolic Karpacza i Jeleniej Góry.
Najciekawsza była wycieczka głównym pasmem
Karkonoszy od świątyni Wang do Schroniska pod
Śnieżką. Wiele wrażeń pozostawiło zwiedzanie ruin
zamku w Sobieszowie.” Z wypowiedzi tej widać jak
wiele radości sprawiało uczestnikom wycieczek
zwiedzanie kraju. Również wiele zadowolenia
przynosiły rajdy piesze i rowerowe po najbliższej
okolicy. Dzięki aktywności członków koła zwiedzono
między innymi okolice Korzenia, Widawy,
Niechmirowa.
W roku szkolnym 1985-86 trzydziestu pięciu
członków SKKT pod opieką E. Raja kontynuowało
swą działalność. W lipcu szesnastu uczniów wzięło
udział w 8-dniowym obozie wędrownym "Doliną
Warty". Trasa rajdu przebiegała od Załęcza Małego
przez Załęcze Wielkie do Wielunia. Zaplanowano
również drugi obóz wędrowny po Załęczańskim Parku
Krajobrazowym.
Młodzi turyści bardzo licznie reprezentowali
szkołę w Rajdzie Wapiennym. Przez cztery dni
wędrowali od Krakowa przez Ojców, Pieskową Skałę
do Olkusza.
Członkowie koła PTTK poznawali również
najbliższą okolicę. W rajdzie "Szlakiem Walk nad
Wartą" 25 osób przebyło trasę z Bobrownik przez
Strońsko do Burzenina. Pokonano również odcinek
Burzenin - Charlawa - Wielka Wieś - Siemiechów.
Rok szkolny 1985-86 był na pewno jednym z
najbardziej udanych w działalności SKKT w Szkole
Podstawowej w Burzeninie. We wrześniu 1986 r.
zorganizowano koło szkolne Polskiego Towarzystwa
Schronisk Młodzieżowych (PTSM).
Tradycją stało się uczestnictwo uczniów szkoły w
Rajdzie Jesiennym.
W 1987 r. opiekun koła E. Raj wraz z 23 młodymi
turystami przeszli trasę Piekoszów - Jaskinia Raj Chęciny - Kielce. Jak zwykle we wspomnieniach
uczestników rajdu pojawiają się słowa zachwytu nad
pięknem poznanych okolic. Należy tu dodać, że wraz z
upływem lat działali w SKKT nowi uczniowie, którzy
przejmowali pałeczkę od swych starszych kolegów
kończących szkołę.
Nasilenie działalności turystycznej przypadało
zazwyczaj na miesiące letnie. Tak też było w maju i
czerwcu 1988 r. I znów młodzież wyruszyła na szlaki.
Tym razem był to rajd pod nazwą "Wyprawa do lasu"
(trasa Męcka Wola - Rezerwat "Jabłecznik" Wojsławice - Zduńska Wola) oraz Pieszy Rajd
Wapienny na terenie Wyżyny KrakowskoCzęstochowskiej. W każdej z tych imprez brały udział
duże ponad 20-osobowe grupy oczywiście "pod
wodzą" szefa E. Raja.
Aktywna działalność turystyczna przyczyniła się
do wzrostu liczby członków SKKT. W roku szkolnym
1988-89 pięćdziesięciu sześciu uczniów opłacało
składki członkowskie. W kronice szkolnej oraz w
sprawozdaniach z działalności koła wymienionych jest
wiele imprez, w których uczestniczono. Do najciekawszych należał na pewno 4-dniowy Rajd w Góry
Stołowe. Trasa była bardzo atrakcyjna ze względu na
walory krajoznawcze, przyrodnicze, architektoniczne.
Odwiedzono między innymi: Kudowę Zdrój,
Wambierzyce, Kłodzko. Członkowie SKKT starali się
ubarwić nawet wycieczki po najbliższej okolicy. W
Borzewisku nad Wartą urządzono np. Święto
Pieczonego Ziemniaka.
Warto wspomnieć, że w działalność koła PTTK
włączyli się inni nauczyciele pracujący w szkole w
Burzeninie oraz rodzice uczniów.
Lata dziewięćdziesiąte przyniosły wiele nowych
imprez. Znów zwiedzano tereny górskie, wyjeżdżano
nad morze. Nadal nowym rocznikom uczniów
pokazywano też najbliższą okolicę. Wybierano coraz
to nowe trasy, nie zapominano jednak o tych, które
każdy "rasowy" turysta powinien przemierzyć. Jak
zawsze uczestnikami wypraw dowodził niezmordowany nauczyciel Eugeniusz Raj. Potrafił on zaszczepić
ideę turystyki i krajoznawstwa w wychowankach,
wciągał w swą działalność również pedagogów
(między innymi w rajdach i wycieczkach uczestniczyli
p. H. Wągrowska, Z.Pertkiewicz, Z. Matusiak, I.
Kopańska, Z. Kraśkiewicz, L. Sujka, H. Nawrocka,
L.Nawrocki i wielu innych).
Dzięki pracy nauczycieli ze Szkoły Podstawowej
w Burzeninie kilkanaście roczników uczniów poznało
nie tylko najbliższą okolicę, ale również niemały
"kawałek" Polski.
Formalna działalność koła PTTK zmalała w
połowie lat dziewięćdziesiątych. SKKT wraz z
przejściem E. Raja na emeryturę zniknęło z wykazu
organizacji szkolnych. Nie oznacza to jednak, że
zaprzestano wyjeżdżać na obozy, wycieczki, rajdy,
biwaki. Nauczyciele nadal wkładają dużo wysiłku w
ich organizację. Zapomniano jednak o Szkolnym
Klubie Krajoznawczo-Turystycznym.
A może trochę żal?
Na sieradzkich szlakach
Uczniowie szkoły
podczas kuligu
luty 1983
fot. Arch.
Członkowie koła
PTTK po zdobyciu
zamku w Chęcinach
3-4 września 1975
fot. Arch.
39
LISTY
W sprawie „Katynia”
Jan Brzozowski ze Zduńskiej Woli
Pan Jan Brzozowski ze Zduńskiej Woli, w młodości
członek sieradzkiej organizacji „Katyń”, przysłał do
Redakcji list, który poniżej publikujemy.
Po lewo:
Zatarcie kary,
po prawo:
Decyzja
o internowaniu.
40
„Jestem jednym z tych, którzy należeli do
opisywanej w art. Roberta Muszyńskiego („Nss” nr
1/82/2006/XXI, s. 10-11) grupy „Katyń”. Wyrokiem
Sądu Rejonowego w Łodzi z dnia 22 V 1951 r. (Sygn.
akt Sr. 191/51) z art. 86 § 2 k.k.W.P. jako młody chłopak
skazany zostałem na pięcioletnią karę więzienia, którą
odbywałem w kopalni węgla kamiennego i w kamieniołomach. Jednakże Postanowieniem Sądu Powiatowego
w Łodzi z dnia 3 III 1969 r., w oparciu o art. 90§1 i 2 k.k.
orzeczono w mojej sprawie zatarcie skazania, co
oznaczało wykreślenie moich danych z rejestru
skazanych. Odtąd więc miałem prawo stwierdzać, że
nie byłem karany. Jednakże okazało się, że w PRL-u
lekceważy się orzeczenia Sądu, czego dowodem były
moje losy w czasach stanu wojennego.
Gdy w 1980 r. na przełomie sierpnia powstał w
Polsce silny ruch opozycyjny pod nazwą Niezależnego
Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”,
włączyłem się w nurt tej działalności, a z dniem 2 I 1981
r. stanąłem na czele Komisji Zakładowej tego Związku
w moim zakładzie pracy, tj. Zakładach Przemysłu
Dziewiarskiego „Wola” w Zduńskiej Woli. Funkcję
przewodniczącego sprawowałem do pamiętnego 13
XII 1981 r. W nocy 12/13 grudnia zostałem aresztowany przez funkcjonariuszy KMMO w Zduńskiej Woli i
przewieziony, wraz z innymi działaczami „Solidarności”, do Zakładu Karnego w Sieradzu. Aresztowania
dokonano na podstawie Decyzji nr 20 o internowaniu
(doręczonej dopiero w dniu 12 lutego 1982 r., bez daty i
z zygzakiem zamiast podpisu Komendanta
Wojewódzkiego MO), w której stwierdzono, że
pozostawienie mnie na wolności zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa, ponieważ byłem członkiem
nielegalnej organizacji i byłem karany sądownie.
Dopiero w drugim zdaniu uzasadnienia tej decyzji (!!!)
stwierdzono, że byłem inspiratorem strajków wrogo
ustosunkowanym do ustroju PRL. Stwierdzenie o mojej
przynależności do nielegalnej organizacji nie mogło
się odnosić do „Solidarności”, która była legalna,
ponieważ działała na podstawie zaakceptowanego
przez komunistyczny rząd statutu Związku. Statut ten
uznawał też prawo Związku do organizowania
strajków. Tak więc w wydanej decyzji (!!!) pozbawiającej mnie wolności przywołano jako powód moją
przynależność do zorganizowanej przez uczniów w
latach powojennych organizacji „Katyń” - mimo
zatarcia skazania, wykreślenia mnie z rejestru
skazanych, a więc z jawnym pogwałceniem formalnie
obowiązującego porządku prawnego !
Piszę te słowa ku przypomnieniu tego, w jakim
systemie żyliśmy, a ku przestrodze tym, którzy jeszcze
dziś wykazują ciągoty do znienawidzonego i zakłamanego systemu, który na szczęście dla Polaków padł i
aby się nigdy nie odrodził...
Z poważaniem - były internowany i członek grupy
„Katyń” Jan Brzozowski.
Na sieradzkich szlakach

Podobne dokumenty

Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka

Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka Zygmunt Kamiński Jacek Majdański Włodzimierz Marszałek Jędrzej Marszałkowski Janusz Matusiak Artur Musiał Józef Szubzda Andrzej Tomaszewicz Marek Urbański Redakcja nie wypłaca honorariów oraz zastr...

Bardziej szczegółowo