Show publication content! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
Transkrypt
Show publication content! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
SPIS TREŚCI W 100-lecie Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego Krystyna Brodowska....................................................................................2 3-4/83-84/2006/XXI WYDAWCA Oddział PTTK w Sieradzu ADRES REDAKCJI 98-200 Sieradz ul. Żwirki i Wigury 4 tel. (0-43) 827 16 41 REDAGUJE ZESPÓŁ W SKŁADZIE Andrzej Ruszkowski (przewodniczący) Janusz Ziarnik (Zastępca) Joanna Mrozik (sekretarz) Krystyna Brodowska Tomasz Dronka Krzysztof Gara Zygmunt Kamiński Jacek Majdański Włodzimierz Marszałek Jędrzej Marszałkowski Janusz Matusiak Artur Musiał Józef Szubzda Andrzej Tomaszewicz Marek Urbański Redakcja nie wypłaca honorariów oraz zastrzega sobie prawo skracania tekstów przyjętych do druku WSPÓŁCZESNOŚĆ Dziesięć lat „Kuriera Zamkowego” Grzegorz Brodacki.......................................................................................3 HISTORIA Meldunek sytuacyjno-operacyjny sołtysa (Strońsko - 1939 r.) Szczepan Ochmian.......................................................................................4 Łapanki, egzekucje i deportacje ludności polskiej 1939-1945 w powiecie sieradzkim w świetle historiografii Katarzyna Majdańska..................................................................................5 Obozy karne i jenieckie w pow. sieradzkim 1939-45 w świetle historiografii Katarzyna Majdańska..................................................................................9 Nieudana ucieczka akowców - wydarzenia w sieradzkim więzieniu w 1955r. Andrzej Ruszkowski..................................................................................12 ZABYTKI O zaginionych portretach sarmackich z Tubądzina Władysław Kościelniak..............................................................................15 Banknoty w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu Anna Piestrzeniewicz.................................................................................16 STĄD ICH RÓD I.Piątkowska i jej rola w budzeniu i utrwalaniu świadomości region. - cz. II Jerzy Kowalski...........................................................................................18 Mjr Stanisław Bogusławski - żołnierz z Ziemi Sieradzkiej Rafał Bogusławski.....................................................................................22 POZNAJEMY WŁASNY REGION Trzebiczna - wieś zapomniana Józef Szubzda.............................................................................................25 Mierzyn - z historii wioski i jej mieszkańców Rafał Bogusławski.....................................................................................28 GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Środowisko geograficzno-przyrodnicze gminy Burzenin Jacek Majdański.........................................................................................31 ETNOGRAFIA Sieradzkie diabły Szczepana Muchy w Szklarskiej Porębie Andrzej Ruszkowski..................................................................................33 Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI „Sieradz” w Słowniku geogr. Królestwa Polskiego... Cz. II Bronisław Chlebowski...............................................................................35 DRUK Pieka-Druk 98-200 Sieradz ul. Przyjazna 5 Z ŻYCIA PTTK Sieradzkie rajdy w Światowy Dzień Turystyki Joanna Mrozik............................................................................................38 Szkolne koło PTTK w Burzeninie Lidia Ubych................................................................................................38 LISTY W sprawie „Katynia” Jan Brzozowski..........................................................................................40 Na sieradzkich szlakach 1 W 100-lecie Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego W roku bieżącym upływa 100 lat od powstania Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Trudno uwierzyć, że takie Towarzystwo, o takiej nazwie powstało w owym czasie. POLSKIE - Polska - ojczyzna żyła tylko w sercach i umysłach Polaków. Nie było jej na żadnych mapach Europy; TOWARZYSTWO - powstało na terenie zaboru rosyjskiego, gdzie wyjątkowo restrykcyjnie karane były wszelkie próby organizowania jakichkolwiek zgromadzeń; KRAJOZNAWCZE - kraj, jakim była Polska nie istniał, leżał w granicach administracyjnych trzech zaborców. W tych warunkach, wielu miłośników ziemi ojczystej, z ogromną determinacją w pracy społecznej doprowadziło do opracowania Ustawy Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Ustawa ta została zatwierdzona przez Warszawski Urząd Gubernialny w 1906 r. Jednym z wielu inicjatorów powstania PTKraj był Aleksander Janowski (1866-1944), często nazywany ojcem krajoznawstwa polskiego. Na łamach rocznika „Ziemia” z 1936 roku, tak wspomina swoje młodzieńcze myśli w czasie zwiedzania najwspanialszej jurajskiej warowni w Ogrodzieńcu: "Miliony Polaków nie wiedziało, że jest Ogrodzieniec, lub gdzie go szukać. Miliony Polaków kraju swego nie zna, a powinno go znać, by tem goręcej go kochać. Kochać i szanować. Tej idei chciałbym służyć..." Wśród pierwszych propagatorów idei krajoznawstwa, oprócz Aleksandra Janowskiego wymienić należy Zygmunta Glogera (pierwszego prezesa PTK), Kazimierza Kulwiecia, Karola Hoffmana, Mikołaja Wisznickiego, Stanisława Thugutta i wielu innych. Głównym celem PTKraj było pokazywanie, opisywanie i poznawanie Polski i w ten sposób rozbudzanie uczuć patriotycznych, głównie wśród młodzieży. Aleksander Janowski mówił m.in “...Ty będziesz także tej ziemi gospodarzem - a cóż ty powiesz, co ty się będziesz na tym rozumiał, jeżeli ty swej ziemi nie znasz i nie wiesz gdzie czego szukać...” Popularyzował wytrawle ruch wycieczkowy, opracował metodykę prowadzenia wycieczek i stosował ją w praktyce. Najtrafniej też określił głęboki sens krajoznawstwa i sprecyzował korzyści wynikające z poznania kraju: - wzbogacenie osobowości przez obserwację piękna krajobrazu, dzieł sztuki, zabytków; - budzene dumy narodowej przez poznanie pamiątek przeszłości; - zbliżanie się do ludzi, przez bezpośrednie kontakty z mieszkańcami miast i wsi. Od początku działalność PTK była wielostronna, powstawało wiele oddziałów terenowych, rozsianych wszędzie tam, gdzie byli Polacy. W latach 1914-1918 żywa działalność Towarzystwa została zahamowana, lecz nie zaniechano jej całkowicie. W latach międzywojennych powstaje cały szereg regionalnych oddziałów PTK, m.in. w Sieradzu w 1924 roku. Towarzystwo prowadziło działalność popularyzatorską, wydawniczą i turystyczną. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległosci, organizowano muzea krajoznawcze na terenie całego kraju. M.in.z inicjatywy działaczy sieradzkiego oddziału PTKraj powstało w 1937 r. muzeum w Sieradzu. Towarzystwo opracowywało i wydawało przewodniki, informatory, pocztówki, mapy, odznaki, a także od 1910 roku rocznik krajoznawczy "Ziemia". Towarzystwo opracowywało i wyznaczało, znakowało nizinne szlaki turystyczne oraz otwierało schroniska turystyczne w atrakcyjnych zakątkach Polski. Znakiem rozpoznawczym Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego była odznaka organizacyjna zaprojektowana przez Mikołaja Wisznickiego. Odznaka ta była symbolem założeń Towarzystwa. Środek okrągłej odznaki przedstawiał ruiny zamku w Ogrodzieńcu (tam właśnie narodzła się myśl utworzenia Towarzystwa) opisane dokoła nazwą: Polskie Towarzystwo Krajoznawcze. Ten wizerunek otoczony był żelazną obręczą, na której umieszczono herby Warszawy, Poznania i Krakowa (stolice dzielnic kraju rozdartego trzema zaborami). Było to symboliczne połączenie - przesłanie zjednoczenia ziem polskich. Polskie Towarzystwo Krajoznawcze zostało rozwiązane w dniu 16 grudnia 1950 r. Na wspólnym zjeździe z polskim Towarzystwem Tatrzańskim. 17 grudnia 1950 roku zostało powołane Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze (PTTK) jako kontynuator obu prekursorskich Towarzystw. Prezes Oddziału PTTK w Sieradzu mgr Krystyna Brodowska 2 Na sieradzkich szlakach Dziesięć lat „Kuriera Zamkowego” Grzegorz Brodacki powodzeniem. Dziewczyny jednak nie poddają się i nadal męczą nimi swych rówieśników.” Opiekunami pisma od 1998 r. byli p. prof. Grzegorz Brodacki, nauczyciel przedmiotów zawodowych i p. prof. Jadwiga Podsiadła, która sprawowała pieczę nad jego stroną techniczną. Gdy jesienią 1998 r. przyszła do mnie Agnieszka Sowa z koleżankami i zwróciła się z propozycją, bym został opiekunem Kuriera Z a m k o w e g o , b y ł e m t r o c h ę z a s k o c z o n y. Wychowawczynią redaktorek była p. prof. Henryka Głogowska. Gdy się jej zwierzyłem, że otrzymałem propozycję objęcia opieki nad pismem, p. prof. H. Głogowska uspokoiła mnie wyrażając opinię, że dziewczyny są na tyle ambitne, że wszystko bądź prawie wszystko zrobią same. Słowo „kurier” poniekąd zaciążyło nad charakterem pisma. W kolejnych numerach odnajdujemy wiele informacji z życia szkoły. Pismo to jest więc także dokumentem życia społecznego. Ten jego aspekt sprawił, że gdy podczas prywatnej rozmowy wiosną 2000 roku o Kurierze Zamkowym z ówczesną redakcją Echa zaproponowałem, by raz na rok, w wakacje, na łamach pisma ukazywały się niejako roczne „sprawozdania” z „Kuriera Zamkowego”, pomysł ten przez redaktorów Echa został przyjęty z dużym zaintereso- Na sieradzkich szlakach WSPÓŁCZESNOŚĆ Gazetka szkolna pojawiła się w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 2 w Sieradzu w roku szkolnym 1994/1995. Jej opiekunką była wówczas p. prof. Ewa Jaśkiewicz, nauczycielka języka polskiego. W Kronice szkoły, w listopadzie 1995 roku, odnajdujemy następującą informację: „W wielu szkołach, także w naszej, wydawana jest gazetka szkolna. Jednak do tej pory nie miała ona tytułu. Postanowiono więc zorganizować konkurs na tytuł gazetki szkolnej. Konkurs wygrała Żanetta Marzuchowska z kl. IV A LA, która zaproponowała tytuł „Kurier Zamkowy”. Zorganizowano też konkurs na najlepszy tekst literacki. Teksty zostały opublikowane w gazetce szkolnej, a zwycięzcami okazali się: Karol Marciniak z kl. II E - za wiersz pt. Ul oraz Marlena Ignaciuk z kl. I F za prozę. 10 listopada 1995 r., w przeddzień Narodowego Święta Niepodległości, odbyło się uroczyste otwarcie nowej części szkoły. Wydarzenie to stało się także okazją do obchodów 30-lecia funkcjonowania szkoły w budynku przy ul. Zamkowej. Z Kroniki szkoły dowiadujemy się, że „redakcja gazetki szkolnej wydała specjalny numer Kuriera Zamkowego, w którym umieszczone są interesujące wywiady m.in. z p. Ireną Maciuszonek, p. dyr. Ignacją Budą oraz informacje na temat historii naszej szkoły.” Ten pierwszy numer Kuriera Zamkowego przygotowała redakcja w następującym składzie: Dagmara Arciszewska, Dorota Bachor, Katarzyna Gawron, Justyna Gęs, Marlena Ignaciuk, Karol Marciniak, Żanetta Marzuchowska, Marcin Pawlak, Karol Simiński, Joanna Szczęsna, Ewa Terlega i Izabela Toruńska. Kolejny, zachowany do dziś numer Kuriera Zamkowego ukazał się 14 października 1996 roku. Po nim, w roku szkolnym 1996/97 ukazały się jeszcze dwa numery. Redaktorami byli wówczas: Katarzyna Bąk, Magdalena Ciapa, Marlena Ignaciuk, Dominika Kuras, Joanna Ławniczak, Anna i Monika Łyga, Karol Marciniak (redaktor naczelny), Izabela Matusiak, Marcin Pawlak, Karolina Pietraszewska, Katarzyna Szewczyk, Monika Ślęzak, a opiekę nad pismem sprawowała w dalszym ciągu p. prof. Ewa Jaśkiewicz. Warto zwrócić uwagę, że obecne logo Kuriera Zamkowego towarzyszy pismu od pierwszego numeru do dziś. Jego autorką jest p. prof. Katarzyna JaworskaGriese, nauczycielka matematyki. Po ukazaniu się trzech numerów z roku szkolnego 1996/97, w kolejnym roku szkolnym Kurier Zamkowy się nie ukazywał. Pismo zaczęło ponownie wychodzić w roku szkolnym 1998/99. Miało wówczas bodaj najambitniejszą redaktor naczelną - Agnieszkę Sowę. Poza bieżącą pracą redakcyjną Agnieszka nawiązała współpracę z sieradzką prasą lokalną. Dzięki jej staraniom w prasie ukazały się pierwsze artykuły o Kurierze Zamkowym”: najpierw w Nad Wartą (nr 12 z 24 III 1999), później w Echu (nr 4 z 26 I 2000). Objęcie redakcji przez Agnieszkę Sowę, Marlenę Marciniak, Dorotę Lipę i Magdalenę Łakomą zaowocowało ożywieniem pracy redakcyjnej. Kurier Zamkowy” - czytamy we wspomnianym artykule z Echa” - wydawany jest w formie miesięcznika osiągającego średni nakład 60 egzemplarzy. Znaleźć tu można liczne wywiady z „belframi”, które ujawniają ich prawdziwe oblicze, opowieści o perypetiach „szkolnej braci”, ciekawe dowcipy oraz slogany spisywane ze szkolnych ławek. Strony zatytułowane Życzenia-pozdrowienia - jakby coś na kształt Hyde Parku dają możliwość uważnego prześledzenia związku Zosi z II TH i Jarka z IV F. Są też liczne konkursy, które cieszą się raczej nikłym Janusz Ziarnik na jubileuszowym spotkaniu fot. Arch. ZSP Nr 2 3 HISTORIA waniem. Odtąd co roku, na początku wakacji, na łamach tygodnika Echo ukazywał się obszerny artykuł zredagowany na bazie naszych tekstów redakcyjnych. Było to możliwe m.in. dzięki powiększeniu rozmiarów pisma (do wiosny 2003 roku strona Kuriera miała rozmiary A5, obecnie A4), a także zwiększeniu częstotliwości wydawania gazetki (Kurier jest w istocie miesięcznikiem). Obok bieżących informacji w Kurierze znajdziemy wywiady z nauczycielami (zwykle nowo zatrudnionymi) i uczniami, informacje o sukcesach uczniów, informacje okolicznościowe poświęcone patronce szkoły, rocznicom ogólnopolskim, literackim, świętom i zwyczajom świątecznym, wymianie polskoniemieckiej pomiędzy naszą szkołą a partnerską Julius Springer Schule w Heidelbergu, informacje o różnorodnych inicjatywach nauczycieli i biblioteki szkolnej, poezję uczniowską, humor, Kurier Sportowy czy Galerię Karykatur. Choć dziś koncentrujemy naszą uwagę na Kurierze Zamkowym, nie oznacza to, że zbywamy milczeniem inne tytuły, które ukazywały się i ukazują w naszej szkole. W 1991 r. ukazywała się (pisana ręcznie) Gazeta Szkolna. Jej wydawcą był Samorząd Szkolny i Spółdzielnia Uczniowska Grosik. Opiekę nad Gazetą sprawowały p. prof. Henryka Głogowska i p. prof. Maria Zarębska. W skład redakcji wchodzili: Anna Molenda, Jadwiga Kazimierczak, Tomasz Michalak, Andrzej Gwiazda, Norbert Oleś - wychow- Meldunek sytuacyjno-operacyjny sołtysa (Strońsko - 1939 r.) Szczepan Ochmian „Dnia 1 września 1939 r. w godz. rannych dostałem polecenie by wyznaczyć ludzi do przykrywania schronów i polecenie to wykonałem. Gdy ludzie przykrywali schrony nadleciał pierwszy samolot niemiecki i ostrzelał ludność z karabinu maszynowego, ale na szczęście wypadku nie było. 4 ankowie p. prof. H. Głogowskiej. W 1991 roku pojawiły się także co najmniej cztery numery pisma pt. Zamczysko. W 1994 r. zaczęła się ukazywać Super wolna gazetka szkolna, której opiekunką była p. prof. Ewa Jaśkiewicz, a p. prof. Dariusz Szymański pomagał w jej łamaniu (w roku szkolnym 1994/95 ukazało się kilka numerów tego pisma). Od jesieni 2004 roku w naszej szkole ukazuje się, równolegle z Kurierem Zamkowym, także miesięcznik Dyskurs, którego opiekunem jest ks. Andrzej Ziemieśkiewicz. Gazetki szkolne istnieją także w innych sieradzkich szkołach ponadgimnazjalnych. W 1991 r. w ówczesnym Zespole Szkół Mechanicznych ukazały się trzy numery Śruby (opiekunem pisma był pan Grzegorz Pietrucha). Od 15 lat w I LO im. Kazimierza Jagiellończyka ukazuje się Przeciek (pismo to wcześniej nosiło tytuł Homo Jagiellonus); w ciągu roku szkolnego ukazuje się 6-7 numerów. Opiekę nad redakcją sprawuje p. prof. Edyta Weszczak; obecnie redaktorką naczelną jest Ewelina Sierocka. Od 15 lat w II LO ukazuje się Cóś. Opiekę nad pismem sprawuje p. prof. Aleksandra Hofman. W szkole tej od jesieni 2005 r. ukazuje się ponadto Koliber, nad którym czuwają panie bibliotekarki: Krystyna Oleszek i Lidia Zadka. Kończąc chciałbym serdecznie podziękować wszystkim absolwentom i uczniom naszej szkoły, którzy w ciągu ostatnich dziesięciu lat w różnej mierze w s p ó ł p r a c o w a l i z K u r i e re m Z a m k o w y m . Podziękowania za dziesięć lat pracy skieruję głównie do osób kierujących pismem. Byli to: w listopadzie 1995 - Żanetta Marzuchowska, w roku szkolnym 1996/97 - Karol Marciniak, w roku szkolnym 1998/1999 - Agnieszka Sowa, Dorota Lipa i Marlena Marciniak, w roku szkolnym 1999/2000 - ponownie Agnieszka Sowa, Dorota Lipa i Marlena Marciniak, w roku szkolnym 2000/2001 - Karolina Krawczyk i Katarzyna Smolich, w roku szkolnym 2001/2002 Ewelina Żywica i Iza Buczkowska, w roku szkolnym 2002/2003 - Ewelina Żywica i Iza Skibińska, w roku szkolnym 2003/2004 - Iza Skibińska, w roku szkolnym 2004/2005 - Monika Bąk, Katarzyna Drewniak i Maria Pawlak, w roku szkolnym 2005/2006 - Dominika Szałek, Marta Dubiak, Paulina Płaczek i Lidia Świniarska. Dnia 2.9.1939 r. pojawił się samolot polski, a nadleciały 2 samoloty niemieckie i udały się (za nim) w pogoń, zestrzeliły go, który się zapalił i spadł w płomieniach w lesie pod Sędziejowicami1. Dnia 3.9.39 r. wojsko polskie zajmowało okopy szykowane już od marca 1939 r., a ludności kazali uciekać i ludność ładowała się na wozy z pościelą i trochę żywności i z bydłem wyruszyli w drogę, a samoloty niemieckie stale ostrzeliwały z karabinów maszynowych, ale wypadków nie było za wyjątkiem krowy i tak się tułaliśmy do 7. 09. Dnia 8.9.39 r. powróciliśmy do swoich zagród, gdzie zastaliśmy tylko sterczące kominy jak w Łodzi u fabryk. Z 56 zabudowań zostały się 3 domy mieszkalne oraz kościół, plebania, organistówka i mleczarnia, w których rozkwaterowała się ludność. Ja jako sołtys miałem mniej zmartwienia, bo moje zabudowania na szczęście ocalały. Wziąłem kilku odważnych ludzi i wozy do zwożenia zabitych polskich żołnierzy na cmentarz, a było ich 267, które są pochowane w jednej mogile. Niemców dokładnie nie mogę określić, ponieważ dużo ich wywozili samochodami w kierunku Sieradza, (poza tym) są pochowani we wsi Beleń gm. Na sieradzkich szlakach 1 2 benzynowej) w tym samym czasie ekshumowano szczątki 17 żołnierzy niemieckich, jednak bez znaków tożsamości. Vide: Milak M., Pozostali w polskiej ziemi, [w:] “Na sieradzkich szlakach” nr 2/50/1998/XII, s. 49-50. 3 Samolot PZL P. 11c z 161 eskadry myśliwskiej z Widzewa (III dyon 6 pułku lotniczego) spadł w lasku, w pobliżu wsi Emilianów, nieopodal drogi z Sędziejowic do Grabi. W miejscu śmierci pilota ppor. Edwarda Kramarskiego (ur. 15.09.1915 r., prymus XII promocji SPL w Dęblinie, ppor. od 31.08.1939 r.) wzniesiono skromny pomnik. Szczątki pilota w 1948 r. przeniesiono na cmentarz wojskowy na Dołach w Łodzi. 4 W dniach od 30 IV do 7 V 1998 r. polsko-niemiecka Fundacja „Pamięć” (utworzona w 1994 r.), za pośrednictwem firmy „Archem” z Wesołej, dokonała ekshumacji żołnierzy niemieckich ze wzgórza 185 w Beleniu-Hubach na cmentarz wojenny w Siemianowicach Śl. Wydobyto 75 szczątków żołnierzy z 17 DP z Norymbergi oraz odnaleziono 33 znaki tożsamości, dzięki którym można było ustalić miejsce pochodzenia zabitych żołnierzy: Fürth, Nürnberg, Erlangen, Coburg... W Zapolicach (przy stacji Reżim okupacyjny w powiecie sieradzkim, tak jak i w całym tzw. Kraju Warty, pozbawiał Polaków swobód osobistych i stosował wobec nich politykę dyskryminacji i wyzysku. Wobec Polaków okupant prowadził akcje wyniszczenia, realizowaną drogą egzekucji, licznych aresztowań i deportacji do obozów koncentracyjnych. Aresztowania przeprowadzała ekspozytura gestapo w Sieradzu, jak i inne formacje policyjne III Rzeszy. Pierwszą, po zakończeniu działań wojennych, zbrodnię w Sieradzu na obywatelach polskich dokonali hitlerowcy 15 IX 1939 r. Tego dnia jeden z sieradzan1, nagabywany o zwrot mienia zrabowanego uciekinierom, o godz. 20.00 oddał strzał z żydowskiego domu modlitwy2. Przechodzący tamtędy patrol niemiecki przypuszczał, że strzał oddano w ich kierunku i zaalarmował natychmiast znajdujących się w Sieradzu okupantów. W mieście wszczął się ruch i zamęt. Jedną z uczestniczek tamtych wydarzeń była Maria Wasiak. Tak je później opisywała3: „[…] kiedy ja szykowałam mężowi kolację, usłyszeliśmy strzał, a w chwilę potem wrzaski, tupot po schodach i strzały. Do mieszkania wpadła gromada pijanych żołnierzy niemieckich i wszystkich: mnie, męża i córkę wyprowadzili na ulicę. Wpadali do każdego mieszkania przy ulicy Wodnej i wszystkich wyciągali. Ustawiali pod murem tuż przed naszym domem. Byli tam już inni ludzie z sąsiednich domów i przypadkowi przechodnie. Błagaliśmy z płaczem i tłumaczyliśmy, że nie jesteśmy winni, ale nic nie pomagało, wrzeszczeli tylko: „Jude”, „Jude” i kazali się odsunąć dzieciom i kobietom na bok, a 7 mężczyzn, w tym 3 Polaków i 4 Żydów ustawili pod murem, a raczej bramą i cała zgraja żołdaków, strzelając do nich, wszystkich zabiła. Wszyscy byliśmy wstrząśnięci. Córka moja zachorowała na serce i nigdy nie wyzdrowiała”4. W dniu 9 XI 1939 r., w związku ze zbliżającą się Protektorat to inaczej Generalna Gubernia (Generalgouvernement) struktura administracyjna utworzona przez niemieckie władze okupacyjne na części ziem polskich stanowiących zaplecze rolnicze, surowcowe i źródło taniej siły roboczej dla hitlerowskich Niemiec. Vide: Ruszkowski A., Poligon niemieckich c z o ł g ó w, [ w : ] „ N a sieradzkich szlakach” nr 4/44/1996/XI, s. 5-8, zdjęcia, mapka. Zabity nieznany żołnierz 30 pSK na polach wsi Strońsko w dniu 4.09.1939 r. fot. arch J.Matusiak (zdjęcie wyk. przez Niemców) Łapanki, egzekucje i deportacje ludności polskiej 1939-1945 w pow. sieradzkim w świetle historiografii HISTORIA Zapolice - 75-ciu i we wsi Zapolice 18-tu2. Nadmieniam, że w Strońsku żadnych rozstrzeliwań nie było, natomiast we wsi Zapolice rozstrzelano mojego sąsiada (...) Urbaniaka Józefa z Zapolic i jedną dziewuchę ze wsi Chojne pow. Sieradz. Po unormowaniu się (sytuacji) ludność zaczęła wozić glinę i lepić glinianki, które do dnia dzisiejszego stoją i ludność (w nich) mieszka. 26 września 1940 r. nastąpiło wysiedlenie, z okolicznych wsi zwieźli ludzi do kościoła i część wywieźli do Niemiec, a część do protektoratu3, a tu utworzyli poligon4, który był do końca wojny...” Katarzyna Majdańska rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości5, Niemcy - obawiając się manifestacji - aresztowali w Sieradzu kilkuset zakładników. J. Milczarek, Ziemia sieradzka oskarża..., s. 45) podał, iż zatrzymano wówczas 200 osób. W kilka lat później ten sam autor (Eksterminacja..., s. 13) wymienił liczbę 350 zakładników. P. A. Jaskulanka (Kronika okupacyjna klasztoru..., s. 47) napisała, że zakładników było 100. Tyle samo osób zatrzymanych wymienia M. Cygański (Powiat sieradzki..., s. 88). A. Galiński dodał, że wśród zakładników 62 osoby wywodziły się ze środowisk inteligenckich i rzemieślniczych. Według niego osadzono ich w sieradzkim więzieniu już 8 listopada6. Jak napisał Tadeusz Olejnik - Eugeniusz Gałka został aresztowany 10 XI 1939 r.7 Jak relacjonował Antoni Góreczny, syn Zygmunta „9 listopada szykowaliśmy z ojcem obiad na następny dzień. Kotlety mielone z kaszą gryczaną. Nagle wchodzi dwóch żandarmów i jeden cywil. - Czy Na sieradzkich szlakach 5 pan Góreczny ? - Tak - odpowiada ojciec. - No to proszę się ubrać, pójdzie pan z nami!… - Na te słowa, ojciec wyszedł do drugiego pokoju ubrać się. Stamtąd, gdyby przeczuł co go czeka, mógł uciekać, bo pokój był połączony z mieszkaniem sąsiadów. Ale on zamiast uciekać, tylko spytał się: - Po co mam iść ? - Wyjaśnić ! Na drugi dzień pan wróci… Ojciec chciał dać matce pieniądze. - Nie trzeba. Niech pan nie daje. Rano wróci pan z powrotem ! - powiedzieli i ojca zabrali”8. Zakładnicy mieli zostać wypuszczeni na wolność, jeżeli Polacy nie urządzą 11 listopada manifestacji patriotycznych. Święto narodowe przebiegło nad wyraz spokojnie. Polacy obchodzili je w swoich domach, nie chcąc narazić swoich bliskich i przyjaciół na śmierć. Jak pisała siostra P. A. Jaskulanka „Wśród zakładników zatrzymanych 9 listopada znajdują się najbardziej zasłużeni obywatele Sieradza […] Z liczby stu zakładników Niemcy wybrali dwudziestu i w nocy 14 listopada rozstrzelali ich na cmentarzu żydowskim za miastem. Egzekucji dokonał osobiście Kurt Abramowski w asyście innych hitlerowców z Sieradza i okolicy9. Groza padła na miasto. Przypominano sobie, że gdzieś pod koniec października Niemcy rozkleili w mieście afisze przedstawiające płonące domy i ruiny, a pod tym duży napis: „Anglio - twoje dzieło”. Po dwóch czy trzech dniach ktoś przekreślił wyraz „Anglio” i napisał czarna farbą „Hitler”. Czerń napisu była widoczna z daleka. Na skutki nie trzeba było długo czekać, zaczęły się aresztowania i śledztwo. Gdy 9 listopada brano zakładników, znalazł się wśród nich osiemnastoletni uczeń gimnazjalny Jakub Gałka wraz z ojcem. Podobno chłopiec ten był inicjatorem i jednym z wykonawców zmiany napisu na plakatach. W czasie śledztwa, mimo że był torturowany, nikogo nie wydał. Wraz z ojcem i innymi zakładnikami poniósł śmierć męczeńską. Wiadomość o strasznej egzekucji okryła żałobą całe miasto…” W kontekście ostatniego zdania cytowanego za siostrą P. A. Jaskulanką zdumiewająca jest relacja A. Górecznego, według którego do 30 listopada wszystkie rodziny szukały swoich bliskich i to w różnych miastach10. Sceny egzekucji opisał Wojciech Chmura, na podstawie relacji Józefa Klimasa z Dzigorzewa i Józefa Gierycha. Pierwszy z nich orał pole w pobliżu miejsca zbrodni. „Kiedy koło godziny 13 - wspomina spojrzałem w kierunku cmentarza żydowskiego zobaczyłem, że czterech Żydów pod nadzorem umundurowanego i uzbrojonego Niemca kopie dół na cmentarzu. Po upływie ok. 2 godzin zauważyłem, że od strony Sieradza nadjeżdża w kierunku cmentarza auto ciężarowe. Z samochodu tego wysiedli cywilni ludzie otoczeni przez Niemców […] Niemcy przyprowadzili tych cywilów na śmierć. Ustawili ich w odległości ok. 10 metrów od dołu twarzami do parkanu. […] wróciłem do mieszkania […] i widziałem, w jaki sposób zabijano tych cywilów. Jeden z Niemców podprowadzał pojedyńczo tych ludzi do dołu, następnie strzelał z pistoletu do każdego z nich”11. Relacja J. Gierycha nieco się różni od poprzedniej. Według niego bowiem skazanych na miejsce egzekucji doprowadzali policjanci niemieccy w żółtych mundurach z czerwonymi opaskami na rękawie12. Zwłoki pomordowanych pochowano na skraju żydowskiego cmentarza13. Cz. Łuczak napisał, że 20 Polaków i Żydów zamordowano w Sieradzu 4 listopada14. W dniu 11 listopada natomiast według tego samego autora miało dojść do zamordowania 6 Polaków15, a 14 listopada do rozstrzelania 18 Polaków i 2 Żydów16. 6 Jak napisał Wiktor Ciborski, plakat o którym wspominała siostra P. A. Jaskulanka został powieszony w Sieradzu w dniu 1 listopada. Przedstawiał marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza z ręką na temblaku na tle płonącej Warszawy i zawierał napis: „Anglia, to twoje dzieło!”17 W Rejestrze miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939-1945 znajduje się informacja, że 14 grudnia na cmentarzu żydowskim hitlerowcy rozstrzelali 20 osób narodowości polskiej18. Zbrodni tej nie potwierdzają jednak J. Milczarek i siostra P. A. Jaskulanka. Jedynie Cz. Łuczak (Dzień po dniu…, s. 45) potwierdził fakt zamordowania przez Niemców w tym dniu 20 Polaków. Nie wykluczone zatem, że autorzy rejestru pomylili tę zbrodnię ze wcześniejszą listopadową - mimo, że o niej też piszą. Nie wiadomo natomiast, z jakiego źródła korzystał Cz. Łuczak. W dniu 1 IX 1941 r. hitlerowcy zatrzymali wielu zakładników, m.in. także i kapłanów: księdza Maciejewskiego z Kamionacza i księdza Antoniego Samulskiego z Charłupi Wielkiej. Umieszczono ich w areszcie żandarmerii przy ulicy Warszawskiej 3. Księży tych zwolniono po dwóch dniach. Jednak 5 września aresztowano kolejnego księdza Feliksa Binkowskiego, którego wypuszczono następnego dnia19. W dniu 17 IX 1941 r. od wczesnych godzin policja niemiecka urządziła łapanki na ulicach Sieradza. Wszystkich zatrzymanych dołączono do zakładników przetrzymywanych przy ul. Warszawskiej. Około godz. 11.00 zatrzymanych popędzono szosą na boisko sportowe. Stadion otoczono kordonem posterunków policyjnych i wojskowych. Około godz. 12.30 na stadion zajechała ciężarówka z 10 zakładnikami20. Uformowano z nich dwa szeregi, a zakładników powiązano drutem kolczastym. Na prowizorycznej trybunie postawionej na środku stadionu szef gestapo Leo Staliński odczytał po niemiecku wyrok śmierci, który został przetłumaczony na język polski przez Fritza Kreisiga. Powodem egzekucji były represje za akt sabotażu gospodarczego na szkodę Niemiec, polegającego na spaleniu dwóch stogów zboża w Męckiej Woli. Następnie wydano komendę, aby pierwszy szereg ukląkł. Gdy pierwsza piątka upadła, kazano pozostałym także uklęknąć przed trybuną i ich również zastrzelono. Gdy jeden z nich Czesław Okoński21 po dwóch strzałach podniósł się, wówczas został dobity dodatkowym strzałm22. Po dokonanej zbrodni policja wskazała kilku mężczyzn z tłumu do załadowania zwłok na samochód, który ruszył w kierunku Zduńskiej Woli. Ciała rozstrzelanych zakładników23 Niemcy zakopali w lesie w miejscowości Piaski. Następnie zgromadzonym Polakom kazano się rozejść do swoich domów. Masowe aresztowanie w Sieradzu miało miejsce także 7 III 1942 r. Miało ono związek z zabójstwem w Zgierzu dwóch gestapowców przez starszego sierżanta Józefa Mierzwińskiego, żołnierza AK. W Sieradzu i powiecie aresztowano wówczas około 200 byłych oficerów i podoficerów WP. Wszystkich osadzono i przetrzymywano w kinie „As” przy ul. Żwirki i Wigury, bloku oficerskim przy ulicach Sienkiewicza i Warszawskiej. Po pewnym czasie około 150 zwolniono do domów, a pozostałych zatrzymano pod strażą i używano przy budowie domu przy ul. Banhofstrasse 40. Następnie wywieziono ich do Oświęcimia, skąd do Sieradza powróciło niewielu. W Złoczewie w okresie okupacji zbrodni Na sieradzkich szlakach dokonywali przede wszystkim żandarmi. Szczególnym okrucieństwem odznaczał się Austriak Josef Oberhausen, komendant złoczewskiego posterunku. Nazywano go też „Chodzącą Śmiercią” lub „Długim Józiem”. W areszcie żandarmerii został zamordowany w nocy z 10/11 VIII 1941 r. Józef Kluba, którego schwytano w stanie nietrzeźwym. W 1942 r. żandarmi zamordowali Władysława Kaczmarka, robotnika rolnego idącego ulicami Złoczewa już po godzinie policyjnej. W dniu 12 VII 1942 r. zastrzelony został Franciszek Adamski, umysłowo chory mieszkaniec Bolesławca, a 2 października tegoż roku żandarmi zakatowali na śmierć Zygmunta Helbika z Woli Rudlickiej, za nielegalny ubój świń. Z równą premedytacją i okrucieństwem co w miastach okupant dokonywał mordów także na wsi sieradzkiej. Mordowano za nielegalny handel, nielegalny ubój, nielegalne przejścia graniczne, ukrywanie się przed deportacją. W dniu 12 XII 1940 r. rozstrzelano w Rzechcie 10 Polaków za rzekomy sabotaż. W dniu 6 V 1941 r. w lesie nieopodal Dębołęki zamordowano księdza Jana Krawieckiego, proboszcza parafii Naramice k. Wielunia. Kilka dni później 13 maja gajowy niemiecki Schlicht24 zastrzelił przyłapanego na kłusownictwie Czesława Turka25. Niedługo potem 26 V 1941 r. we Wróblewie żandarmi rozstrzelali Jana Krawczyka26. W dniu 13 września w Brzeźniu żandarmi zakatowali Jana Pustelnika, którego podejrzewali o nielegalny ubój27. Dwa dni później w Lipiczu żandarmi zabili Stanisława Słebego28. Nieco później w Rzechcie zamordowano jednego z tamtejszych chłopów tylko za to, że nie wykupił od Niemców trucizny na szczury29. W dniu 27 III 1943 r. żandarmi niemieccy zastrzelili Józefa Świątka i Tomasza Pawłowskiego. W lipcu 1943 r. w Chojnem, z rąk niemieckich zginęli Ignacy Kopka i Kazimierz Nieborak30. Największej zbrodni w Warcie dokonali hitlerowcy na mieszkańcach szpitala psychiatrycznego. Dnia 2 IV 1940 r. przy akompaniamencie krzyków, wyzwisk rozpoczęto wywożenie pierwszej grupy chorych. Były to same kobiety. Załadowano je do specjalnie w tym celu przygotowanego samochodu (obitego blachą) z rurą spalinową poprowadzoną do wnętrza auta. Pacjentów wywożono według przygotowanej listy, w sposób brutalny, niektóre niedołężne kobiety były do samochodu wrzucane. Dwie godziny potrzebowali esesmani, aby załadować 68 osób. Następnych chorych ładowano do dwóch kolejno podstawionych wozów ciężarowych krytych plandeką. Przed głównym transportem z łopatami jechali więźniowie, wobec czego nie można już było ukryć intencji hitlerowców. Niektórym pacjentom, którzy byli niespokojni, wstrzykiwano specjalne środki uspokajające. Zamordowanych w drodze pacjentów grzebano we wcześniej przygotowanym dole niedaleko Pierzchniej Góry, na południe od szosy WartaŁódź. Następnego dnia hitlerowcy przystąpili do likwidacji kolejnej grupy. Wywieziono dwa transporty kobiet i jeden transport mężczyzn. W dniu 4 IV 1940 r. wywieziono pozostałych mężczyzn. Do Warty nie powróciło 13 więźniów, którzy zajmowali się grzebaniem ciał. Łącznie w dniach 2-4 kwietnia zamordowano 499 pacjentów, w tym 201 mężczyzn i 298 kobiet31. Cz. Łuczak (Dzień po dniu…, s. 66) również wymienia liczbę 499 zamordowanych pacjentów. W czerwcu 1941 r. hitlerowcy przeprowadzili kolejną selekcję pacjentów. Dnia 16 czerwca ze szpitala w Warcie w nieznanym kierunku wywieziono grupę 81 chorych, w tym 48 mężczyzn i 33 kobiety. Na miejsce przeznaczenia (do szpitala w Bojanowie) nigdy nie dotarli. Niestety nie odnaleziono dotychczas miejsca zbrodnii. Jak podał J. Milczarek, chorych zagazowano w drodze32. W dniu 21 IV 1942 r. policja niemiecka rozstrzelała w Warcie 6 Polaków33. Na podstawie rejestru szkód wojennych, przeprowadzonego przez Urząd Wojewódzki w Łodzi w latach 1945-1946, liczba śmiertelnych ofiar z rąk hitlerowców wynosiła 6131 osób. W liczbie tej zamordowanych było 1254 osoby i 4877 zmarłych wskutek pobytu w obozach i więzieniach, pracy przymusowej oraz doznanych ran i chorób, wycieńczenia i ukrywania się. Do tego należy doliczyć jeszcze liczbę 2044 prawdopodobnych wypadków śmierci. Ponadto 8312 osób w powiecie sieradzkim doznało w wyniku okupacji trwałego kalectwa. Sąsiednie powiaty zanotowały dużo większe straty aniżeli sieradzki. W tym kontekście można go uznać za dużo bezpieczniejszy od pozostałych. Pośrednia akcja eksterminacyjna w stosunku do ludności polskiej konsekwentnie zmierzała do stworzenia dla niej jak najgorszych warunków bytu w celu jej osłabienia biologicznego i załamania psychicznego. Zmuszano zatem Polaków do ciężkiej pracy fizycznej, konfiskowano im mienie, opiekę lekarską ograniczano jedynie do zapobiegania epidemiom, wysiedlano ich do GG i na roboty do Niemiec. Zakazywano również zawierania małżeństw, jeżeli kobieta nie ukończyła 25 lat, a mężczyzna 28. Jednym ze środków działania w procesie podporządkowywania sobie podbitych terenów były stosowane na szeroką skalę akcje przesiedleńcze. Rozwijały się one najpełniej w latach 1939-1940, na początku 1941 r. nieco osłabły. W latach 1941-1942 usuwano Polaków z mieszkań oraz gospodarstw rolnych i kierowano ich do pracy w Niemczech. Wysiedlenia w miastach powiatu sieradzkiego przeprowadzano na podstawie uprzednio sporządzonych list, głównie nocą, pozostawiając ofiarom 10-20 minut na spakowanie najniezbędniejszych rzeczy i 34 zabranie do 10 kg bagażu . Wysiedleńcom kazano pozostawić w stanie nienaruszonym całe swoje mieszkanie. Nie mogli również zabierać narzędzi wykonywania zawodów, np. lekarskich, rzemieślniczych. Pieniądze, dewizy, biżuterię, książeczki oszczędnościowe również musieli pozostawić okupantom. Wysiedlonych kierowano do obozów przejściowych. Tam okradano ich z resztek pieniędzy i wartościowych przedmiotów35. Wywożono ich potem Na sieradzkich szlakach Wróblew - Nagrobek zamordowanych fot. J.Szubzda 7 pociągami towarowymi do Generalnej Guberni. Liczbę wywiezionych z Sieradza Polaków trudno już dziś ustalić. Jedna z list wysiedlonych z 1 III 1941 r. zawiera nazwiska 435 osób36. Na obszarze powiatu operacje przesiedleńcze prowadzone w latach 1940-1941 objęły około 60 wsi w gminach: Wróblew, Bogumiłów, Gruszczyce, Barczew, Brzeźnio, Bartochów. Usunięto stamtąd około 2500 rodzin polskich rolników. Liczba wysiedlonych w powiecie sieradzkim w okresie od 1 XII 1939 r. do 21 stycznia 1942 r. wyniosła 17 586 osób. W 1942 r. wywieziono w sieradzkim 6270 osób, a w 1943 r. 501637. W latach 1942-43 okupant dokonywał głównie rugów wewnętrznych. Liczba ofiar przesiedleń w powiecie sieradzkim wyniosła 28 872 osób. Więcej przesiedleń w rejencji łódzkiej miało miejsce w powiatach: łaskim - 36 239 osób, wieluńskim - 35 160, a w łęczyckim - 30 66938. Według J. Milczarka w latach 1939-1945 z powiatu sieradzkiego usunięto około 75 000 Polaków i Żydów39. Wysiedleń dokonywały formacje niemieckiej policji: Schutzpolizei i Kriminalpolizei, natomiast w terenie żandarmeria. Procedura wysiedleń ludności wiejskiej niewiele różniła się od stosowanej w miastach. Zostawiono więcej czasu na spakowanie się (od 20 minut do godziny, w zależności od humoru kierownika ekspedycji), pozwalano zabrać więcej rzeczy (25-30 kg wg instrukcji, nierzadko 10 kg). Często ograbiano wysiedlanych z pieniędzy i kosztownych rzeczy. Stosunkowo lepsze warunki wysiedlenia mieli mieszkańcy terenów przyszłego poligonu wojskowego koło Sieradza. Istniała możliwość zabrania ruchomości, bydła oraz paszy, a przesiedlonych kierowano nie do obozów, lecz na teren powiatów: łaskiego, tureckiego i wieluńskiego. W dniu 8 XII 1939 r. hitlerowcy wysiedlili rodziny ofiar egzekucji z 14 listopada. Jak napisała siostra A. P. Jaskulanka: „wysiedlenie odbyło się w nocy i Niemcy nie pozwoli na zabieranie większych pakunków. Zapędzili wszystkich wraz z dziećmi na dworzec i wsadzili do towarowych wagonów. Następnie wywieźli ich do Generalnej Guberni do Sandomierza […]. Wiadomość o wysiedleniach dotarła szybko do naszego szpitala. Żołnierze, a szczególnie oficerowie, przeżywają ogromnie ten fakt, że armia polska nie zdoła obronić ludności cywilnej od tak ciężkiej doli zgotowanej przez najeźdźców”40 Według A. Górecznego aresztowanie i wywiezienie rodzin zakładników nastąpiło już 30 listopada. Wszyscy trafili wtedy do Sandomierza, skąd zabierali ich okoliczni właściciele ziemscy41. O wysiedleniu w dniu 13 XII 1939 r. pisali Barbara Jabłońska i Eugeniusz Wągrowski. Według nich „o świcie przedstawiciele władz niemieckich wtargnęli do naszego mieszkania. W ciągu kilkunastu minut cała rodzina (w tym troje dzieci w wieku 10, 8 i 5 lat) została wywieziona na stację kolejową w Sieradzu i „załadowana” do bydlęcych wagonów już prawie zapełnionych przez wcześniej aresztowanych mieszkańców miasta. Był to już drugi kolejny transport 42 Polaków wywożonych z Sieradza . W dniu 19 II 1940 r. rozpoczęło się wysiedlanie żołnierzy ze szpitala w Sieradzu. Do obozu w Ostrzeszowie, a stamtąd do Niemiec zostało wywiezionych 105 jeńców. Do Sieradza powrócił niebawem jedynie dr Jan Felchner, za którym wstawił się dyrektor szpitala dr Leopold Madisch, austriacki osadnik43. 8 Od kwietnia 1940 r. rozpoczęła się fala aresztowań, które przeprowadzono wśród urzędników, przedstawicieli wolnych zawodów, których następnie wysłano do obozów hitlerowskich, głównie do Dachau. Jedną z najbardziej spektakularnych łapanek przeprowadzono 29 VI 1941 r. Tuż po drugiej mszy świętej do środka kościoła sióstr Urszulanek wtargnęło kilku Niemców ubranych po cywilnemu. Asystowało im trzech policjantów. Stanęli przy drzwiach pod chórem i nie wypuszczali nikogo bez kontroli. Wierni szybko zorientowali się, że to łapanka. Szczególnie zatrzymywano młodzież. Tylko dzięki przytomności siostry Ludwiki Niedźwieckiej, która otworzyła drzwi do chóru zakonnego, wielu z nich udało się uciec. Podobnie hitlerowcy postępowali w innych kościołach. Wszystkich aresztowanych wywieziono na przymusowe roboty do Niemiec. W dniu 31 VIII 1943 r. kolejne rodziny polskie zostały wysiedlone z Sieradza. Na ich miejsce hitlerowcy osadzili Niemców przybyłych tu z bombardowanego przez aliantów Berlina. Pierwsze wysiedlenie ludności polskiej w Złoczewie miało miejsce 1 XII 1939 r. Nad ranem do wielu rodzin zapukali hitlerowcy. Dali oni mieszkańcom ledwie 15 minut na spakowanie się. Ciężar paczki wysiedleńca nie mógł przekroczyć kilku kilogramów. Swoje miasto musiało wówczas opuścić 40 rodzin, głównie miejscowej inteligencji oraz zamożniejszych rzemieślników i kupców. Wywieziono ich do Sieradza, a dalej do Sandomierza. Wśród wysiedleńców znalazł się także proboszcz złoczewski ksiądz Władysław Ulatowski. Plebania została wówczas zamknięta i opieczętowana, a opiekę nad parafią powierzono księdzu Antoniemu Owczarkowi44. Kolejną grupę Polaków wywieziono ze Złoczewa w Wigilię. Ich również wywieziono do Generalnej Guberni. W kwietniu i maju 1940 r. przeprowadzono kolejne aresztowania. Tym razem wywieziono ich do obozu przejściowego w Konstantynowie, a stamtąd trafili do Dachau45. W marcu 1942 r. aresztowano w Złoczewie około 20 byłych oficerów i podoficerów. Przewieziono ich do Sieradza i osadzono w kinie przy ul. Żwirki i Wigury. 1 Personalia nie znane. Śledztwo w sprawie zamordowania przez funkcjonariuszy hitlerowskich Jana Wasiaka, Franciszka Pilarczyka. 3 Maria Wasiak nie była naocznym świadkiem egzekucji. 4 J. Milczarek, Eksterminacja ludności polskiej i ruch oporu w Sieradzu w okresie okupacji hitlerowskiej, Sieradz 1988, s. 12. 5 Według J. Szubzdy przeprowadzone w pierwszych dniach listopada 1939 r. na całym obszarze hitlerowskiej okupacji Sonderaction nie było umotywowane przez Niemców Świętem Niepodległości, lecz rzekomym zamachem na Adolfa Hitlera. Rozkaz polecający przeprowadzenie akcji podpisał H. Muller SS-Obergruppenführer. 6 A. Galiński, Losy aresztowanych na obszarze rejencji kalisko-łódzkiej w latach 1939-1940 w świetle dokumentów gestapo, [w:] Eksterminacja inteligencji Łodzi i Okręgu Łódzkiego, pod red. A. Galińskiego i M. Budziarka, Łódź 1992, s. 35. 7 T. Olejnik, Leksykon miasta Wielunia, Wieluń 1998, s. 51. 8 Cz. Wlaźlak, Jesteśmy im winni pamięć…, „Echo” 2000, nr 46, s. 6. 9 Zginęli wówczas: Majer Eliasberg, znany lekarz okulista, Antoni Fulko były polski policjant, Eugeniusz Gałka - instruktor powiatowej straży pożarnej, Jakub Gałka - gimnazjalista, harcerz, Bronisław Geniusz naczelnik więzienia sieradzkiego, Zygmunt Góreczny - nauczyciel, hufcowy hufca męskiego w Sieradzu, Stanisław Kierociński - emeryt, były naczelnik Kasy Skarbowej, Tomasz Klinkawski - emeryt, były urzędnik inspektoratu szkolnego, Stanisław Malinger - kierownik Sądu Grodzkiego, Ignacy Mąkowski - były burmistrz Sieradza, Franciszek Piotrowicz - nauczyciel, Władysław Sobiech - sędzia Sądu Grodzkiego, Marian Sołhaj - kierownik szkoły nr 1, Stefan Stawarz-Szczyrzycki dyrektor sieradzkiego gimnazjum, Józef Świniarski - fryzjer, prezes Resursy Rzemieślniczej, Antoni Trojanowski - strażnik więzienny, były legionista I Brygady, Stanisław Wojciechowski - urzędnik starostwa powiatowego, Edmund Wyganowski - obrońca sądowy, Dawid Zylberberg - zegarmistrz, prezes Żydowskiego Banku w Sieradzu, por.: J. Milczarek, Ziemia sieradzka oskarża, WTK, nr 28 (878), 12 VII 1970, s. 7. P. A. Jaskulanka, Kronika okupacyjna klasztoru sióstr Urszulanek w Sieradzu (zapiski kronikarskie i wspomnienia) 1939-1945, oprac. I. Turowicz, Niepokalanów 1993, s. 47-48; Z. Piechota, Eksterminacja 2 Na sieradzkich szlakach Głównym narzędziem eksterminacji ludności polskiej w powiecie było sieradzkie więzienie. Nosiło ono nazwę Strafanstalt Schieratz1. Po zajęciu Sieradza w więzieniu założono obóz jeniecki dla żołnierzy polskich wziętych do niewoli w walkach nad Wartą, w czasie boju pod Pabianicami i w czasie bitwy nad Bzurą. Mimo pojemności obliczanej na około 1100 więźniów, przetrzymywano w nim prawie 3000 jeńców. W początkowej fazie podlegało ono administracji wojskowej. Według A. Galińskiego, 26 X 1939 r. zostało ono przekazane pod jurysdykcję cywilną 2 . Podporządkowano je Ministerstwu Sprawiedliwości III Rzeszy. Początkowo nosiło nazwę Justizhaus, zamienioną później na Zuchthaus. Od 18 III 1942 r. na podstawie zarządzenia prokuratora generalnego przy Wyższym Sądzie Krajowym w Poznaniu nazwano go Stammlager (Strafanstalt) Schieratz. W latach 1940-1943 utworzono na obszarze powiatu sieradzkiego jego filie: w folwarku Chabie, Złoczewie, Burzeninie, Bogumiłowie i Niechmirowie. Ponadto w: Janiszewicach, Zdunach, Herbertowie, Zelowie, a nawet w niemieckiej Jenie. W więzieniu tym osadzano skazanych różnych narodowości (Polacy, Cyganie, Żydzi, Ukraińcy, Białorusini, Litwini i Niemcy) za czyny polityczne i kryminalne. Więzienie otaczał wysoki mur. Przyjeżdżające do niego auta zatrzymywały się przed żelazną bramą. Wachmeister sprawdzał kto wjeżdża, a następnie wpuszczał samochód do środka. Po dokładnym sprawdzeniu na dziedzińcu wpuszczano nieszczęśników poprzez żelazną kratę do środka. Następnie rozbierano ich, zakładano kartoteki, kąpano, wysyłano na kwarantannę. Po odbyciu kwarantanny kierowano ich do odpowiednich pawilonów. Więźniów politycznych kierowano do pawilonu „sanacyjnego” zbudowanego w dwudziestoleciu międzywojennym. Jedną z pierwszych grup więźniów, obok jeńców wojennych, stanowili aresztowani w ostatnich dniach października i pierwszych listopada 1939 r. w związku ze zbliżającą się rocznicą odzyskania przez Polskę zbrodnie hitlerowskie popełnione w latach 1939-1945 na terenie obecnego województwa sieradzkiego, oprac. M. Gąsińska i P. Kostrzewa, „Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej” 1994, T. III, s. 161. 26 Na nagrobku cmentarnym we Wróblewie widnieje 7 nazwisk, ofiar terroru. 27 J. Milczarek, Ziemia sieradzka…, s. 7. 28 Wykaz śledztw..., s. 160. 29 J. Milczarek, Ziemia sieradzka…, s. 7. 30 Wykaz śledztw..., s. 160. 31 M. Milak, Zagłada chorych ze Szpitala Psychiatrycznego w Warcie, „Na sieradzkich szlakach” 2001, nr 2, s. 5. 32 J. Milczarek, Ziemia sieradzka…, s. 7. 33 Cz. Łuczak, Dzień po dniu…, s. 194. 34 S. Datner, J. Gumkowski, K. Leszczyński, Wysiedlenia ludności z ziem Polski wcielonych do Rzeszy. Dokumenty, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce” 1960, T. XII, s. 23. 35 A. Felchner, Wysiedlenia i przesiedlenia w Sieradzkiem podczas II wojny światowej, „Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej”, III, Łódź 1994, s. 56. 36 M. Cygański, Powiat sieradzki…, s. 92. 37 Tamże, s. 92. 38 S. Datner, J. Gumkowski, K. Leszczyński, Wysiedlenia…, s. 138-140. 39 J. Milczarek, Powiat sieradzki w latach okupacji hitlerowskiej, „Rocznik Łódzki” 1972, T. XVI, s. 167. 40 A. P. Jaskulanka, Kronika…, s. 51-52. 41 Cz. Wlaźlak, Jesteśmy…, s. 6. 42 B. Jabłońska, E. Wągrowski, „Idę spokojnie na śmierć…”, „Echo” 2001, nr 39, s. 13. 43 J. Milczarek, Hitlerowskie obozy jenieckie w Sieradzkiem, „Nad Wartą” 1988, nr 15, s. 3. 44 W. Rozynkowski, W. Sowa, Szkice z dziejów parafii pw. św. Andrzeja Apostoła w Złoczewie, Toruń 2000, s. 87. 45 S. Abramowicz, Obozy przejściowe i przesiedleńcze [w:] Obozy hitlerowskie w Łodzi, pod red. A. Głowackiego i S. Abramowicza, Łódź 1998, s. 118. Obozy karne i jenieckie w powiecie sieradzkim 1939-1945 w świetle historiografii HISTORIA inteligencji Łodzi i Okręgu Łódzkiego (1939-1940) w materiałach śledztw OK. BZH w Łodzi, [w:] Eksterminacja inteligencji Łodzi i Okręgu Łódzkiego, pod red. A. Galińskiego i M. Budziarka, Łódź 1992, s. 23. 10 Cz. Wlaźlak, Jesteśmy im winni pamięć…, „Echo” 2000, nr 46, s. 6. 11 W. Chmura, Stałem dwieście metrów od skazanych, „Nad Wartą” 1992, nr 48, s. 3. 12 Tamże. 13 A. Ruszkowski, Sieradz i okolice, Sieradz 2000, s. 72. 14 Cz. Łuczak, Dzień po dniu w okupowanej Wielkopolsce i na Ziemi Łódzkiej (Kraj Warty), Poznań 1993, s. 34. 15 Tamże, s. 37. 16 Tamże, s. 38. 17 W. Ciborski, Śmierć zakładników, „Echo” 1999, nr 10-11, s. 1. 18 Ministerstwo Sprawiedliwości. Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, Rejestr miejsc i faktów zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939-1945, Warszawa 1983, s. 47. 19 Ksiądz Binkowski zginął w Dachau. 20 Cz. Łuczak, Dzień po dniu…, s. 154 napisał, że rozstrzelano w tym dniu 11 zakładników. 21 Czesław Okoński był kierownikiem sieradzkiej gorzelni, por. A. Ruszkowski, Pierwsza niemiecka egzekucja w Sieradzu, „Na sieradzkich szlakach” 2001, nr 2, s. 2. 22 Ofiarami mordu padli wówczas: Zygmunt Biskupski z Pabianic, Jan Koziara z Pabianic, Paweł Głuchniak z Łodzi, Władysław Kaszyński z Warty, Henryk Mikołajczyk ze Zduńskiej Woli, Czesław Okoński z Sieradza, Feliks Placek ze Zduńskiej Woli, Bogdan Salik z Belenia, Władysław Wojtczak z Suchej Kolonii, Jan Jeliński z Łodzi, por. M. Cygański, Powiat sieradzki w latach okupacji hitlerowskiej 1939-1945, „Rocznik Łódzki” 1970, T. XIV, s. 88; J. Milczarek, Eksterminacja…, s. 57. 23 Według J. Szubzdy zatrzymani nie byli zakładnikami lecz więźniami, których zabito dla sterroryzowania polskiego społeczeństwa. 24 Imienia nie ustalono. 25 Wykaz śledztw Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi - Instytutu Pamięci Narodowej w sprawach o Katarzyna Majdańska niepodległości. Było to około 200 zakładników z tereniu całego powiatu. Od 10 XII 1939 r. komendantem więzienia był dr Josef Heinrich Wüllner3. Funkcję tę pełnił aż do stycznia 1945 r. Załogę więzienia stanowiły osoby dobrane przez komendanta. Część z nich pochodziła z terenu Niemiec. Większość jednak stanowili volksdeutsche ze Śląska, Wielkopolski i z kilku wiosek w powiecie sieradzkim. Zasady wykonywania kary zostały zawarte w rozporządzeniu z dnia 7 I 1942 r. Wykonanie kary powinno nie tylko pozbawiać skazanego wolności, ale przede wszystkim zmuszało go do absolutnej dyscypliny oraz prac na rzecz III Rzeszy. Więźniowie skazani na obostrzone więzienie odbywali areszt w zaciemnionym pomieszczeniu. Czas pobytu w zaciemnieniu nie wliczał się do czasu kary. W obostrzonym obozie karnym wykonywano szczególnie ciężką pracę. Czas pracy można było przedłużyć o jedną godzinę. W jedną niedzielę w miesiącu stosowano wobec tych więźniów tzw. twarde łoże i dawano im tylko chleb i wodę4. Mimo, iż rozporządzenie z dnia 7 I 1942 r. Na sieradzkich szlakach 9 zabraniało strażnikom bicia więźniów, jako kary niegodnej niemieckiego urzędnika, to w sieradzkim więzieniu nie przestrzegano go. Skazanych nie tylko bito, ale nawet torturowano. Pretekstem do tego typu postępowania było np. nie wykonanie norm pracy, zbyt późne stawanie na baczność, rozmowa w celi po wieczornym apelu, zbyt długi pobyt w ubikacji...5. W więzieniu sieradzkim więźniowie zakładu macierzystego byli zatrudniani w warsztatach: ślusarskim, elektromechanicznym, krawieckim, szewskim, tkalni, stolarni, koszykarni i w gospodarstwie rolnym. Kilkunastu więźniów zatrudniono przy hodowli jedwabników. Ponadto budowali domy, rozładowywali wagony kolejowe, zakładali kable elektryczne. Dzień każdego więźnia rozpoczynał się apelem o 5.00 rano, a kończył o 20.00. Rzadko kiedy przestrzegano 10-godzinnego dnia pracy. Zazwyczaj kazano skazanym pracować dłużej, czasem nawet o dwie godziny. Wyżywienie było miernej jakości i o bardzo niskiej kaloryczności. Nierzadko składało się nań mięso padłych zwierząt i zgniłe ryby. W sieradzkim więzieniu znajdowała się izba lekarska, słabo zaopatrzona i o niewielkiej przydatności. Już w październiku i listopadzie 1939 r. osadzono w więzieniu sieradzkim sporą grupę zakładników z Sieradza i okolic. Aresztowani nie byli sądzeni. Po zatrzymaniu przez policję, dokonano rewizji i zabrano im rzeczy osobiste, a następnie nocą wprowadzono do więzienia. W chwili otwarcia bramy więźniów oślepiło światło reflektorów. Zaraz po tym strażnicy zaczęli okładać ich kijami. Bili ich dopóki nie weszli do swych cel. W dniu 14 XI 1939 r. około godziny 13.00 wywołano wszystkich na korytarz. W trakcie apelu jeden z przybyłych na miejsce funkcjonariuszy SS wyjął kartkę i zaczął z niej odczytywać nazwiska zatrzymanych. Część z nich skierowano z powrotem do cel, a 20 wyprowadzono na dziedziniec, gdzie zostali przez strażników skatowani. Pobito ich tak dotkliwie, że nie wszyscy byli w stanie wejść samodzielnie do samochodu. Następnie wywieziono ich poza teren więzienia i zamordowano. Losy pozostałych zakładników były różne. Część z nich po przesłuchaniach wypuszczono na wolność, a część, w tym Edwarda Eugeniusza Eichblata, zastępcę starosty, wywieziono do Generalnej Guberni6. Okrutne traktowanie przez wachmanów, doskwierający głód, niepewność o jutro - były najczęstszymi przyczynami załamań psychicznych więźniów. W dniu 6 października w Sieradzu powiesił się Zygmunt Jabłonowski z Mławy. Chory na epilepsję Bolesław Tuszkowski z Kalisza odebrał sobie życie wbijając sobie w piersi nożyczki, a Władysław Kurowski z Łodzi zmarł kilka dni po połknięciu łyżeczki. Stałą praktyką było wysyłanie więźniów sieradzkiego więzienia do obozów pracy w: Blachowni Śląskiej, Sławięcicach, Jenie, Brüx - Maltheuer, Bukowitz, Neusustrum i więzienia w Torgau7. Tylko nielicznym pozwolono po dobyciu kary wrócić do domu. Nie wszyscy jednak cieszyli się długo wolnością. Wielu z nich, jak np. Stanisław Błoniecki z Borszewic, zmarł po kilku miesiącach pobytu w domu. Przyczyną jego śmierci były obrażenia doznane w czasie pobytu w więzieniu. Więźniów sieradzkiego więzienia przekazywano także do więzienia policyjnego w Łodzi na Radogoszczu. Transporty dochodziły tam do ostatnich dni okupacji. W dniu 10 I 1945 r. przekazano tamtejszej gestapo 10 więźniów - członków ruchu niepodległościowego z terenu gminy Klonowa: 18-letniego Józefa Mesa, Juliana Bielawskiego ze wsi Kurpie, Władysława Bielawskiego z Górki Klonowskiej, Wincentego Błaszczyka, Józefa Barszczyka, 10 Władysława Kobielę, Tomasza Kłobusa, Wojciecha Nowaka, Stanisława i Władysława Skibińskich z Kuźnicy Błońskiej. Wszyscy oni zginęli podczas likwidacji więzienia w nocy z 17/18 I 1945 r. Jednemu z więźniów sieradzkich - Bolesławowi Wcisło z Dzietrznik, którego przewieziono do Radogoszcza jesienią 1944 r. - udało się przeżyć8. Od 1942 r. w stałych transportach przewożono więźniów sieradzkich do obozów koncentracyjnych, przede wszystkim do Oświęcimia. Jeden z takich transportów odjechał z Sieradza do obozu koncentracyjnego 15 I 1943 r. Wywieziono wówczas 528 więźniów9. Pod koniec okupacji terror w więzieniu sieradzkim zelżał. Pozwolono więźniom na przyjmowanie paczek od rodzin, mniej bito. Odnosiło się to wszakże tylko do więźniów kryminalnych. Niemcom zależało bowiem na ich wydajnej pracy, zwłaszcza w obliczu zbliżającego się frontu. Pod koniec wojny część więźniów z więzienia karnego w Sieradzu wywieziono na roboty do III Rzeszy. Według danych z około 18 000 więźniów, jacy odbywali karę w Sieradzu, około 1000 zmarło z wycieńczenia, głodu, chorób oraz egzekucji10. Jak wspomniano wcześniej, więzienie sieradzkie posiadało na terenie powiatu swoje filie m.in. także w: Bogumiłowie, Burzeninie i Niechmirowie11. Filie te obsługiwały poligon wojskowy utworzony w okolicach Sieradza. Więźniowie pracowali przez 10 godzin przy: kopaniu rowów, budowie strzelnic i pasów startowych, w kamieniołomach, przy budowie dróg z Burzenina do Szynkielowa i Widawy. Obóz karny w Burzeninie został założony w lutym 1942 r. i przetrwał do 2 VII 1944 r. Komendantem był Max Hans Nestler. Bezpośredni nadzór nad więźniami sprawowało 10 wachmanów. Obóz ten znajdował się w domu parafialnym, nieopodal kościoła katolickiego. Ogrodzono go płotem z potrójnymi drutami kolczastymi o wysokości 3 m. W niewielkiej sali przebywało od 180 do 220 więźniów. Część więźniów sypiała na dwupiętrowych pryczach, a cześć bezpośrednio na podłodze. Wyżywienie dzienne stanowiły: kubek czarnej kawy, 120 gram chleba, miska zupy z ziemniakami, jednak głównie z brukwi i buraków oraz kawałek chleba na kolację. Nic dziwnego, że w więzieniu tym zdarzały się przypadki śmierci głodowej. W tej sytuacji więźniów wspierali mieszkańcy osady, organizując niejednokrotnie paczki żywnościowe, głównie w okresie świąt. Dostarczali im chleb, kapustę, ziemniaki i groch. Więźniowie pracowali przy utwardzaniu dróg. Musieli zbierać kamienie w opustoszałych gospodarstwach, zwozili je na wskazane miejsce, gdzie dokonywali tłuczki. Wozy naładowane kamieniami ciągnęli z wielkim wysiłkiem, zaprzęgani do nich nawet po 18. W okresie wiosenno-jesiennym pracowali także w gospodarstwach rolnych w Witowie, Waszkowskiem i Niechmirowie. Drogę do pracy i z pracy pokonywali każdorazowo pieszo pod nadzorem żandarma jadącego na koniu. Nie wolno im było po drodze odpoczywać. Musieli poruszać się w tempie narzuconym przez strażnika. Więźniowie zostali zgrupowani w 4 komandach: Kiestransport, Planierungskomando, Wegstrasse i Welzenzicher. Każdemu z komand przydzielano inne prace. Więźniowie z Kiestransport kopali żwir i piasek w Waszkowskiem i ciągnęli załadowane żwirem i piaskiem wozy do budowanej drogi niechmirowskiej. Ci, którzy należeli do Planierungskomando musieli wyrównywać drogę z Burzenina do Niechmirowa. Więźniowie z Wegstrasse tłukli kamień na tej drodze i sypali gościniec. W Welzenzicher była najcięższa praca. Członkowie tego komanda ciągnęli ciężki walec, którym ubijali drogę12. Jednym z więźniów, którzy trafili do więzienia w Na sieradzkich szlakach Niechmirowie był Andrzej Dorabiała z Warty. Tak opisywał swój pobyt w tym zakładzie: „W celi więziennej (Zakładu Karnego w Sieradzu - przyp. K.M.), na 16 więźniów jeden bochenek chleba na cały dzień, na obiad szpinak, a spanie na podłodze. Po dwóch tygodniach wysłano mnie do Niechmirowa […] Była to szkoła z okratowanymi oknami i podwórkiem ogrodzonym drutem kolczastym. Spotkałem tam Józefa Samulaka i Mariana Wicherskiego z Warty. Rano o godz. 4.00 pobudka, następnie śniadanie i marsz 7 km do pracy przy budowie szosy. Było nas 150 więźniów, 8 strażników i jeden komendant. Upomniał mnie Samulak, abym podczas marszu nie podnosił opadłych z drzew owoców, bo za to czeka bicie kolbami karabinów. Bili często nawet tych, co mając rozwolnienie, musieli na chwilę przysiąść. Bili w marszu i bili podczas roboty. Bili za najmniejsze przewinienia, a przede wszystkim za wolną pracę, spowodowaną wyczerpaniem i brakiem sił. Podczas mego pobytu w Niechmirowie jednego zastrzelili za próbę ucieczki, drugiego tak zbili, że rano zmarł, ale pomimo tego i tak dziewięciu więźniom udało się uciec”13. W dniu 10 VIII 1940 r., po krótkiej adaptacji pałacu dworskiego w Złoczewie hitlerowcy otworzyli w nim filię więzienia sieradzkiego. Docelowo miało w niej przebywać 75 więźniów. Nigdy jednak nie osiągnęła pełnego stanu, bowiem po niespełna dwóch miesiącach - 28 IX 1940 r. została zlikwidowana14. W zakładzie przebywało zaledwie kilkunastu więźniów. Władze okupacyjne wykorzystywały ich do zamiatania ulic, oczyszczania miasta, robót polowych. Mimo swego krótkiego żywota więzieniem kierowało dwóch komendantów. Początkowo był nim Johann Kędziora, volksdeutsch ze Śląska, a później Erkenlenz, oberwachmeister15. W połowie września 1944 r. utworzono w Warcie obóz pracy. Przywiezionych tutaj 2000 Polaków, pochodzących z Łodzi i okolic ulokowano w budynku szkolnym przy ulicy Świętojańskiej i pustych salach szpitala przy ulicy Sieradzkiej. Przy obu budynkach postawiono posterunki policji. Więźniowie codziennie musieli kopać rowy obronne. Ich codzienne wyżywienie stanowił chleb i zupa. Wydawano je rano przed wyjściem do pracy i po powrocie. Pod koniec października więźniom kazano opuścić budynki i rozlokowano ich w domach prywatnych. Nic więc dziwnego, że wkrótce większość z nich zbiegła do swych domów16. Wszyscy polscy jeńcy wzięci do niewoli od pierwszych chwil utraty wolności byli narażeni na najrozmaitsze prześladowania, szykany, głód. Na terenie powiatu sieradzkiego utworzono dla nich obóz przejściowy tzw. dulag. Założono go w drugiej połowie września na terenie więzienia sieradzkiego. Obóz ten znacznie powiększył się po klęsce wrześniowej. Ponieważ brakowało dla nich miejsca w pomieszczeniach, dlatego wielu z nich przetrzymywano na dziedzińcu. Chorymi jeńcami opiekowały się siostry Urszulanki. W końcu października i na początku listopada jeńców z sieradzkiego dulagu wywieziono do obozów jenieckich na terenie III Rzeszy. Chorzy jeńcy leżeli początkowo w domu Fiszera przy ul. Warckiej. W miarę odsyłania do lepszych szpitali we Wrocławiu i Łodzi oraz domów rannych żołnierzy niemieckich, ich miejsce zajmowali jeńcy polscy. Chorych umieszczono wówczas w klasztorze sióstr Urszulanek. Poprawiła się wówczas opieka lekarska i zaopatrzenie w leki. Jeńcami opiekowali się lekarze: Marian Mosur, Jan Felchner, Jan Kaszyński, Maciej Jarema17. W miarę ubywania chorych sytuacja pozostałych wyraźnie się poprawiała. Tych, którzy zdaniem lekarzy nie rokowali nadziei na wyzdrowienie zwalniano do domów. Jeńcy czynnie uczestniczyli w życiu sióstr. Brali udział w nabożeństwach i uroczystościach klasztornych. Opiekowali się dziećmi. Pisali wiersze. Autorem jednego z nich był kapral Bugajski. Napisał on dla dzieci wiersz: „Kochaj żołnierza”. Kochaj żołnierza, chłopczyku mały, Żołnierza w polskim mundurze, Tego, co walczył na polu chwały, Gdy chciał zażegnać burzę. Kochaj żołnierza, co śpiewa tobie, Bawiąc na ręku cię grzecznie. Kochaj i tego, co w ciemnym grobie Spoczywa na wiek już wiecznie. Kochaj te rany jego i blizny, Zadane kulą wroga, Bo on to bronił twojej Ojczyzny, Idąc w bój w imię Boga.18 Szpital został zlikwidowany 19 II 1940 r. Dzień wcześniej wielu sieradzan przyniosło żołnierzom papierosy, owoce i kartony do zapakowania swoich rzeczy. Dzięki pomocy sióstr wszystkie bagaże zostały zapakowane na wozy konne. Wszystkich jeńców przewieziono pociągiem do Ostrzeszowa. W 1940 r. na terenie Monic firma „Mayer” rozpoczęła przygotowania gruntu i budowę drewnianych baraków przyszłego obozu jenieckiego. Obóz zlokalizowano przy drodze prowadzącej z Sieradza do Burzenina, po prawej stronie patrząc z kierunku Sieradza. Kompleks baraków składał się z 6 budynków, z których 4 o wymiarach 12x46 m przeznaczone były dla jeńców, zaś 2 o wymiarach 8x24 m dla celów administracyjno-gospodarczych. Teren o powierzchni około 1200 m² otoczony był dwoma rzędami drutów kolczastych o wysokości ponad 2 m, znajdujących się od siebie w odległości 70 cm. Na rogach ogrodzenia stały wieżyczki. Strażnikami byli żołnierze Wehrmachtu. Jako pierwszą osadzono w obozie nieustaloną bliżej liczbę więźniów holenderskich, następnie ok. 300 jeńców francuskich i ok. 200 jeńców angielskich. Pozwalano im na przyjmowanie paczek żywnościowych, zatrudniano przy pracach na poligonie i rozładunku węgla na stacji kolejowej w Sieradzu. Mogli nosić mundury wojskowe19. Po kilku miesiącach jeńców z Bogumiłowa przewieziono do Niechmirowa, a stamtąd w nieznanym kierunku20. Regionalista sieradzki - A. Ruszkowski podał, że w obozie początkowo przebywała pewna liczba jeńców holenderskich, później około 200 jeńców angielskich i około 300 jeńców francuskich. Byli oni zatrudniani do różnych prac fizycznych na terenie poligonu, pracowali także na terenie Sieradza, np. przy niwelowaniu poboczy przy ul. Kosynierów. Nosili mundury i otrzymywali paczki z Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Gdy przejeżdżali samochodami przez miasto, rzucali dzieciom polskim słodycze21. Przez 6 miesięcy 1941 r. w obozie tym przebywało również ok. 500 jeńców jugosłowiańskich. Po wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej przywieziono do Monic także jeńców radzieckich. Pierwsza ich partia przybyła wiosną 1942 r. Była to grupa 380 osób, przetransportowanych z obozu jenieckiego w Siedlcach. W późniejszym czasie przewieziono ich w liczbie około 1500 z obozów w okolicach Warszawy, Krakowa i Majdanka. Zatrudniano ich na poligonie, a niewielkie grupy także w dawnym ogrodzie sióstr Urszulanek i na terenie miasta. Jeńcy ci byli traktowani diametralnie różnie od jeńców alianckich. Przede wszystkim cierpieli głód. Poza tym byli brudni, zarobaczeni, wycieńczeni z głodu i chorób. Bito ich, kopano i zapędzano do najcięższych robót. W stosunku do nich Niemcy nie przestrzegali konwencji genewskiej z 1929 r., bowiem Związek Radziecki nigdy jej nie podpisał, o czym Na sieradzkich szlakach 11 Rosjanie nawet nie wiedzieli. Polacy udzielali im pomocy, podrzucając chleb i warzywa, gdy pracowali w mieście i na trasie maszerujących kolumn. Nic dziwnego, że spora grupa jeńców zmarła na skutek wycieńczenia, głodu i chorób. Jeńcy ci próbowali ucieczek. W dniu 8 V 1942 r. zbiegł z obozu Benedikt Iwanowicz Panow. Niestety następnego dnia został schwytany i odstawiony do obozu. Latem 1944 r. 3 jeńców radzieckich ukrywało się w lesie w okolicy Klonowej. Przy pomocy Polaków doczekali wyzwolenia22. Jesienią 1944 r. około 300 jeńców, pozostających jeszcze przy życiu, wywieziono w nieznanym kierunku. 7 8 9 Tamże, s. 37. Tamże, s.38. Cz. Łuczak, Dzień po dniu w okupowanej Wielkopolsce i na Ziemi Łódzkiej (Kraj Warty), Poznań 1993, s. 233. 10 11 12 13 14 15 16 17 1 2 3 4 5 HISTORIA 6 I. Wolman, Plan sytuacyjny Zakładu Karnego w Sieradzu w okresie okupacji hitlerowskiej 1939-1945, „Na sieradzkich szlakach” 1998, nr 1, s. 11. A. Galiński, Rola więzienia sieradzkiego w eksterminacyjnej polityce okupanta hitlerowskiego, „Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej” 1994, T. III, s. 28. J. Waszczyński, Z dziejów hitlerowskiego Sądu Specjalnego w Łodzi 1939-1945, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce” 1972, T. XXIV, s. 37. 5 15 13 12 11 8 7 1-8 9 10 11 12 13 12 zwyżki strażnicze wartownia administracja kuchnia i świetlica szpital Pawilon I 20 21 A. Galiński, Rola..., s. 30. 22 Tamże, s. 35. Andrzej Ruszkowski 14 19 J. Milczarek, Hitlerowskie więzienie karne w Sieradzu, „Nad Wartą” 1985, nr 15, s. 4. Nieudana ucieczka akowców - wydarzenia w sieradzkim więzieniu w 1955 r. 6 18 Mieszkałem wtedy w małym domku w Sieradzu przy ul. Warckiej nr 31 (obecnie: Nenckiego 17), w odległości ok. 100 m od murów więziennych. Spokojny sen mieszkańców tej cichej ulicy w nocy z 2 na 3 grudnia nagle przerwały wybuchy granatów i serie z broni maszynowej. Wszyscy zerwali się z łóżek. Zaniepokojeni ludzie wychodzili przed domy. Dało się zauważyć, że więzienie otaczały oddziały wojsk KBW (Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego) i elewów z Oficerskiej Szkoły Łączności. Stało się oczywistym, że za murami więziennymi rozgrywają się jakieś t r a g i c z n e wydarzenia. Park Dopiero wiele lat później 17 4 16 3 sprawa się 19 18 wyjaśniła: okazało się, że w sieradzkim w i ę z i e n i u 10 przebywali w tym 9 czasie liczni 20 21 22 2 1 żołnierze byłej Armii Krajowej i 14 Zakł. konf. 20 Barak z odzieżą 15 Łaźnia 21 Agregat konspiratorzy 16 Bud. gosp. 22 Barak z odzieżą powojennego 17 Mag. żywn. 18 Barak z odzieżą antykomunistyc19 Pawilon II Zdzisław Jankowski znego podziemia, J. Milczarek, Hitlerowskie więzienie…, s. 4. Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich 1939-1945. Informator encyklopedyczny, red. Cz. Pilichowski, Warszawa 1979, s. 122, 333. J. Milczarek, Na łasce wachmanów, „Nad Wartą” 1987, nr 14, s. 5. M. Binkowski, Miasto Warta w okresie drugiej wojny światowej, Sieradz, bdw, s. 71. J. Milczarek, Na łasce…, s. 5. J. Milczarek, Dzieje Złoczewa, Sieradz 1988, s. 85. M. Binkowski, Miasto Warta..., s. 108. Doktor M. Jarema niebawem uciekł z Sieradza, za co niemal nie przypłacili życiem pozostali lekarze i przełożona sióstr Antonina Tyszkiewicz, por. J. Milczarek, Hitlerowskie obozy jenieckie w Sieradzkiem, „Nad Wartą” 1988, nr 15, s. 3. S. P. A. Jaskulanka, Kronika okupacyjna klasztoru sióstr Urszulanek w Sieradzu (zapiski kronikarskie i wspomnienia) 1939 - 1945, oprac. I. Turowicz, Niepokalanów 1993, s. 58. M. Paduszyńska, Informacje o wynikach śledztw w sprawach: Zbrodni popełnionych na jeńcach alianckich w obozie w Monicach koło Sieradza w latach 1940-1943, Biuletyn Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi Instytutu Pamięci Narodowej 1984, T. 3, s. 137-138. J. Milczarek, Hitlerowskie obozy…, s. 3. A. Ruszkowski, Poligon niemieckich czołgów w okolicach Sieradza, „Na sieradzkich szlakach” 1996, nr 4, s. 6. M. Paduszyńska, Informacje…, s. 139. którzy usiłowali zbiec z więzienia1. A oto scenariusz tamtych wydarzeń z grudnia 1955 r. W czerwcu i lipcu 1955 r. z więzienia we Wronkach przybyły do Sieradza transporty więźniów politycznych. Wśród przywiezionych byli także organizatorzy opisywanej ucieczki: Marian Gołębiewski, Zdzisław Jankowski, Konrad Piotrowski i Stefan Kozłowski. W porównaniu z warunkami starego pruskiego celkowego więzienia we Wronkach warunki w sieradzkim więzieniu były lepsze, także sieradzcy strażnicy mieli wśród więźniów lepszą opinię. Więźniów skierowano do pracy w przywięziennym Przedsiębiorstwie Konfekcji Odzieżowej bądź przy czynnościach gospodarczych, co umożliwiało wzajemne kontaktowanie się i kontynuowanie marzeń o ucieczce, zrodzonych jeszcze we Wronkach. Inspiratorem tych zamierzeń był odbywający karę 15 lat więzienia Marian Gołębiewski zatrudniony w tzw. dyspozytorni przy „wypiskach”, gdzie umożliwiano więźniom zakupy w kantynie więziennej. Gołębiowskiego z Jankowskim, zatrudnionym w kreślarni, łączyła przyjaźń i bezgraniczne zaufanie. Razem zaplanowali tę ucieczkę. Do tajemnicy dopuścili zatrudnionego także w kreślarni Piotrowskiego oraz pracującego w piekarni Kozłowskiego. Rodzina Piotrowskiego, która przyjeżdżała z Warszawy na widzenia, była w dobrych układach z funkcjonariuszem Służby Więziennej Eugeniuszem Matusiakiem, który pracował jako referent kwaterunkowo-eksploatacyjny i jako taki był przełożonym więźniów zatrudnionych w dyspozytorni i w kreślarni. Przestając z nimi uległ ich urokowi. Imponowała mu ich inteligencja i okupacyjna przeszłość. Po jakimś czasie nakłoniono Matusiaka do pomocy w przygotowaniu ucieczki. Przygotowania trwały około 5 miesięcy. Brano pod uwagę ucieczkę kilku osób przez tzw. „zwyżkę” nr 5 lub opanowanie całego więzienia i uwolnienie wszystkich więźniów. Zdecydowano się na realizację drugiego wariantu. Gołębiewski, mając dostęp do kartoteki skazanych, wytypował do pomocy w ucieczce grupę więźniów zatrudnionych w piekarni i w kuchni. Rozmowy z nimi przeprowadził Kozłowski. Wkrótce namówił do Na sieradzkich szlakach współdziałania sześciu więźniów skazanych przez sądy wojskowe na wieloletnie wyroki. Byli to: Stanisław Bonieński (ur. w 1928 r. w Sosnowcu), Wacław Górski (ur. w 1915 r. w Raczkach), Adam Rębiarz (ur. w 1925 r. w Jalnie), Wojciech Staniek (ur. w 1917 r. w Buczku), Michał Szary (ur. w 1929 r. w Komańczy) i Stanisław Wlaźniak (ur. w 1926 r. w Woli Krzysztoporskiej). Plany więzienia dostarczył Matusiak, zakupił też potrzebne sznury i latarki, z kuchni wziął trzy noże, które miały być użyte do ewentualnego zastraszenia strażników. Zakładano, iż w przypadku niepowodzenia akcji nie będzie walki, lecz kapitulacja. Początek akcji zaplanowano na 2 grudnia na godz. 20.00. W pierwszej fazie zamierzano opanować drugi pawilon (od strony ul. Sienkiewicza) oraz agregat prądotwórczy i magazyn broni, budynek administracyjny z pogotowiem bezpieczeństwa wewnętrznego, bramę i zwyżkę nr 1, która strzegła bramy głównej. Dalej planowano opanowanie zwyżki nr 4 - przeciwległej i ubezpieczającej zwyżkę przy bramie głównej - oraz samochodów ciężarowych, w dalszej kolejności: pawilonu pierwszego i pozostałych zwyżek - co już równało się opanowaniu całego więzienia. Do akcji przystąpiono zgodnie z planem. W dniu 2 grudnia Matusiak uzyskał od naczelnika więzienia zezwolenie na pracę więźniów w nadzorowanej przez siebie kreślarni do godz.20.00. Gdy o tej godzinie pojawił się tam strażnik, w celu odprowadzenia więźniów Jankowskiego i Piotrowskiego do pawilonu mieszkalnego, został ogłuszony przez Matusiaka ciosem w głowę, następnie zakneblowany i związany. Związano także i zakneblowano komendanta pawilonu Ignacego Macugę, któremu odebrano klucze od cel Gołębiewskiego, Kozłowskiego oraz pozostałych więźniów z grupy organizującej ucieczkę. Matusiak uwolnił tych więźniów. Kozłowski przebrał się w mundur Macugi i wyłączył światło, co było warunkiem niezbędnym do przedostania się do wartowni i rozbrojenia przebywających tam funkcjonariuszy SW. Po przedostaniu się uwolnionych więźniów na dziedziniec wewnętrzny do kraty wejściowej wartowni podszedł Matusiak, a gdy strażnik otworzył ją, został obezwładniony. Ze stojaków na wartowni zabrano broń i granaty i następnie sterroryzowano strażników dyżurujących w sąsiednim budynku administracyjnym. W dalszej kolejności przystąpiono do zajęcia wieżyczek na murach (tzw. zwyżek): nr 1- przy bramie głównej i nr 4 - położonej przeciwległe na murze od strony parku. Zwyżkę nr 1 udało się opanować bez problemów. Strażnika z tej „zwyżki” sprowadził namówiony przez Matusiaka inny strażnik, rozprowadzający warty - Tarkowski, który zgodził się na współpracę z więźniami i na wspólną z nimi ucieczkę. „Zwyżkę” bezzwłocznie obsadził przebrany w mundur więzień Kozłowski. Następnie Matusiak poprowadził strażnika Tarkowskiego w celu rozbrojenia posterunku na „zwyżce” nr 4. Tutaj idący przodem Tarkowski otworzył drzwi, lecz jednocześnie odepchnął Matusiaka, wbiegł na górę i wspólnie z będącym tam funkcjonariuszem Marianem Bigorem użył broni i granatów. Ten fakt przesądził o niepowodzeniu akcji. Wkrótce na wartowni odezwał się świetlny i dźwiękowy sygnał alarmowy, strzelać zaczęli też zaalarmowani strażnicy z innych „zwyżek”, a z zewnątrz dochodziły odgłosy dobijających się do bramy więziennej nieznanych osób. Ranny został Kozłowski. Próbowano jeszcze otworzyć bramę, lecz w zamku bramy złamał się klucz. Rozważano także użycie do otwarcia bramy wiązki granatów lub wykorzystania argumentu zakładników w postaci uwięzionych strażników. Jednakże dowodzący akcją Gołębiewski wraz z Jankowskim nie chcieli ryzykować pewnych w takim przypadku ofiar w ludziach i, oceniając sytuację jako beznadziejną, zdecydowali o poddaniu. Gołębiewski uścisnął każdemu z uczestników dłoń i wraz z Jankowskim udał się do pawilonu w głębi więzienia. Następnie Jankowski polecił uwolnić strażników i złożyć broń.2 Wkrótce otwarto bramę, a więźniów wyprowadzono i ustawiono twarzami do ściany pod murem przy bramie prowadzącej do pawilonu drugiego. Gołębiewskiego bezzwłocznie osadzono w karcerze. Około południa zaczęły się przesłuchania prowadzone przez grupę oficerów p r z y b y ł y c h z Wa r s z a w y. Prokuraturę reprezentował prokurator R. Jakubiec, który wkrótce podpisał akt oskarżenia przeciwko buntownikom. W dniach 7, 8 i 15 lutego 1956 r. w świetlicy więziennej odbyła się rozprawa Sądu Wojewódzkiego w Łodzi, Wydział IV Karny w składzie: przewodniczący - Cz. Jaworski, ławnicy - St. Marszałek i Wł. Kucharek, protokolantka - H. Jaworska, w obecności prokuratora R. Jakubca przeciwko M. Gołębiowskiemu jako przywódcy, Z. Jankowskiemu i E. Matusiakowi jako współorganizatorom ucieczki i pozostałym członkom wydarzenia oskarżonym o to, „iż brali udział w związku mającym na celu zbrodnię gwałtownego zamachu na jednostkę więzienną, zdobycie broni palnej i zorganizowanie ucieczki poza granice PRL”. Prokurator dla Gołębiewskiego, Jankowskiego i Matusiaka zażądał kary śmierci, dla pozostałych od 10 do 15 lat więzienia. 15 II 1956 r. sąd ogłosił wyrok, w którym trzech pierwszych oskarżonych skazano na dożywotnie więzienie, Kozłowskiego na 15 lat więzienia, Piotrowskiego na 12 lat, a Stanisława Wlaźlaka, Michała Szarego, Wacława Górskiego, Wojciecha Stańka, Adama Rębisza i Stanisława Boniewskiego - wszystkich na 10 lat więzienia. Całą grupę przewieziono z powrotem do Wronek... *** Kim byli bohaterowie opisywanych wydarzeń i dlaczego znaleźli się w sieradzkim więzieniu ? Płk Marian Gołębiewski urodził się 16 IV 1911 r. w Płońsku. Był synem Stanisława, z zawodu szewca, i Józefy z domu Sęp. Ukończył seminarium nauczycielskie. Od 1922 r., wraz z rodziną, mieszkał w Inowrocławiu, w marcu 1939 r. przeniósł się do Kołomyi, gdzie pracował jako nauczyciel. W czasie kampanii wrześniowej jako ochotnik został wcielony do 45 pp., z którym 19 września przeszedł do Rumunii, lecz już 19 listopada przedostał się do Francji, gdzie ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty w Coëtquidan. Walczył z Niemcami w Alzacji i Lotaryngii w 1 Dywizji Grenadierów i 21 VI 1940 r. dostał się do niewoli. Na sieradzkich szlakach Stefan Kozłowski, koniec lat 40. Płk Marian Gołębiewski 13 Zdzisław Jankowski, początek lat 60 14 Uciekł i przez Gibraltar i dotarł 13 VII 1941 r. do Anglii. 2 X 1942 r. jako cichociemny (w stopniu ppor.) lądował w okolicach Dęblina (ekipa XIV) i wkrótce zostaje szefem Kedywu w Inspektoracie AK Zamość. Prowadził akcje odwetowe wobec kolonistów niemieckich zasiedlających gospodarstwa wysiedlanych Polaków. Od października 1943 r. został komendantem AK Obwód Hrubieszów, a w maju 1944 mianowano go komendantem Obwodu Włodzimierz Wołyński. Ochraniał polską ludność przed ukraińskimi bandami UPA, organizował kwatermistrzowską pomoc dla 27 Wołyńskiej DP AK, która przedostała się zza Buga. Walczył z Niemcami w Puszczy Solskiej i tam został dwukrotnie ranny. Po wkroczeniu do Polski Sowietów kontynuował działalność jako komendant Obwodu AK Hrubieszów, walczył z komunistami, a aby uniknąć kłopotów z KG AK, podszywał się pod Narodowe Siły Zbrojne (NSZ). W nowej sytuacji stał się zwolennikiem porozumienia z Ukraińcami, z którymi jeszcze niedawno toczył walki. Zawarł z nimi lokalne zawieszenie broni i współdziałał w walce z komunistami. W czerwcu 1945 r. Gołębiewski został szefem sztabu i zastępcą komendanta Okręgu Lublin organizacji Wolność i Niepodległość (WIN). 21 I 1946 r. został aresztowany i skazany 3 II 1947 r. na karę śmierci w procesie I Zarządu Głównego WIN za działalność antypaństwową i „współpracę z bandami UPA”. Bolesław Bierut złagodził tę karę na dożywotnie więzienie, a na mocy amnestii ustalono wyrok na 15 lat więzienia. Odbywał karę w więzieniach w Warszawie, Rawiczu, Wronkach i Sieradzu. Wyszedł na wolność 21 VI 1956 r. Już w 1959 r. próbował (wraz m.in. z Ignacym Czumą) powołać organizację antykomunistyczną, ale bez powodzenia. Ożenił się ze Stanisławą Kosińską, z którą miał dwoje dzieci: Tomasza (1962) i Marię Wiktorię (1965). W 1965 r. należał do założycieli organizacji „Ruch” sławnej głównie z powodu akcji podpalenia muzeum Lenina w Poroninie. Został skazany jako jeden z jej przywódców na 4,5 roku więzienia. Wyszedł na wolność 28 VIII 1974 r. W latach 1977-78 należał do Nurtu Niepodległościowego, w 1977 r. włączył się w działalność Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Wziął udział w głośny strajku głodowym, który miał miejsce w dniach 7-12 V 1980 r. w kościele w Podkowie Leśnej, aby wyrazić solidarność z więźniami politycznymi. W maju 1982 r. wyjechał do USA, gdzie włączył się w nurt działalności polonijnej. Tam, z jego inicjatywy, został zawiązany Komitet Budowy Pomnika Katyńskiego. Wrócił do kraju w 1990 r. W 1991 r. mianowano go na stopień pułkownika. Zmarł 18 X 1996 r. w Warszawie. Został pochowany w Alei Zasłużonych na Powązkach. Był odznaczony Orderem Virtuti Militari kl. V w 1943 r. i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski w 1994r. Por. Zdzisław Jankowski, urodził się 28 V 1924 r. w Przemyślu. Żołnierz ZWZ-AK. Od kwietnia 1942 r. w Oddziale Dywersji (Kedyw) na terenie Inspektoratu Przemyśl-Łańcut. Uczestnik licznych akcji zbrojnych i sabotażowo-dywersyjnych. 14 III 1944 r. ciężko ranny w akcji rozbrajania Niemców w Przemyślu. Oficer Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) i WiN. Po wkroczeniu Sowietów na ziemie polskie kontynuuje działalność podziemną na terenach zagrożonych przez UPA. Był dowódcą oddziału partyzanckiego NOW. Aresztowany, ucieka i wyjeżdża do Wrocławia, gdzie został dowódcą oddziału specjalnego WiN. Aresztowano go 18 IX 1946 r. w Koźlu i już 13 grudnia tegoż roku skazano na karę śmierci, a następnie karę tę złagodzono (amnestia) do 15 lat więzienia. Karę odbywał we Wronkach i w Sieradzu. Wyszedł na wolność 25 IX 1956 r. Odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Stefan Kozłowski urodził się 9 VI 1927 r. w Skierniewicach. Syn majora WP, żołnierz Szarych Szeregów ZWZ-AK w Łodzi, następnie WiN. Nie ujawnił się. W 1951 r. skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi na karę śmierci zamienioną na tydzień przed terminem wykonania wyroku, w drodze łaski, na 15 lat więzienia. Konrad Piotrowski urodził się 3 VIII 1932 r. w Warszawie. Jako student II roku Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie na 10 lat wiezienia za przynależność do nielegalnej grupy młodzieżowej. Eugeniusz Matusiak urodził się 21 XI 1931 r. w Ostrowie k. Zduńskiej Woli w rodzinie krawca. Ojciec był legionistą Józefa Piłsudskiego. W czasie wojny wysiedlony wraz z rodziną w Zielonogórskie. Po przejściu frontu wrócił w rodzinne strony. Po odsłużeniu wojska podjął w 1955 r. pracę w sieradzkim więzieniu. Czuły na krzywdę ludzką, „oczarowany” patriotyzmem i siłą charakteru Mariana Gołębiewskiego postanowił pomóc w ucieczce. Po wyroku, osadzony w pojedynczej celi w więzieniu w Rawiczu przeszedł tam prawdziwą gehennę. Wyszedł na wolność w lutym 1957 r. Ożenił się, pracował na kolei, zamieszkał w Zduńskiej Woli. 1 Wśród odbywających karę pozbawienia wolności byli w sieradzkim więzieniu wówczas m.in.: Wacław Jarmołowicz, ur. 1 VIII 1930 r., członek Konspiracyjnego Związku Patriotów Polskich skazany na 8 lat więzienia; Stanisław Kieliś, ur. 5 IX 1925 r., członek nielegalnej Armii Wyzwoleńczej skazany na 13 lat więzienia; Henryk Kuźnik, ur. 12 I 1926 r., członek nielegalnego Konspiracyjnego Wojska Polskiego (KWK), skazany na 10 lat więzienia; Stanisław Przybyła, ur. 8 IV 1927 r., członek KWK, skazany na 10 lat więzienia; Zygmunt Sobczak, ur. 27 XI 1922 r., członek KWK, więziony bez wyroku; Władysław Woszuk, ur. 25 V 1917 r., członek nielegalnej organizacji Rzeczypospolita Polska Walcząca, skazany na 9 lat wiezienia; Czesław Szlendak, dowódca drużyn dywersyjnych w okolicach Dęblina skazany na wieloletnie więzienie; Andrzej Wolski, autor książki „Powolne konanie”, żołnierz Szarych Szeregów; Edward Urban, ur. 3 XII 1927 r., żołnierz AK skazany na 8 lat więzienia i wielu, wielu innych. 2 Podano tu wersję wydarzeń wg opisu zamieszczonego w książce Eugeniusza Tuźnika, s. 182-189. Nieco inną wersję, różniącą się w szczegółach, podaje Jerzy Ślaski w „Żołnierzach wyklętych”, s. 234-235. Literatura: 1. Geremek R., Instynkt wolności, [w:] „Życie” z 20-21 XI 1999, s. 12-14, 2. Grzelak U., Ucieczka, [w:] „Nad Wartą”, nr 4/2000, s. 13, 3. „Konspiracja i opór społeczny w Polsce 1944-1956. Słownik biograficzny”, t. II, Kraków-Warszawa -Wrocław, 2004, 4. Marian Gołębiewski, hasło w encyklopedii internetowej „Wikipedia”, 5. Ślaski J., „Żołnierze wyklęci”, Warszawa 1996, 6. Turlejska M., „Te pokolenia żałobami czarne... Skazani na śmierć i ich sędziowie”, Warszawa 1990, 7. Tuźnik E., „Wolność przyszła później. Kombatanckie biografie więźniów politycznych PRL”, Wrocław 1997, 8. Wnuk R., „Konspiracja akowska i poakowska na Zamojszczyźnie od lipca 1944 do 1956, Zamość 1993. Na sieradzkich szlakach O zaginionych portretach sarmackich z Tubądzina ZABYTKI Okupanci niemieccy w czasie II wojny światowej byli sprawcami nieodwracalnych strat w sferze zabytków: niszczonych, rabowanych i wywożonych do Reichu. Po tej wojnie, w następstwie narzuconego Polsce przez Sowietów ustroju i sposobu przeprowadzenia reformy rolnej, pozbawiono ziemian polskich nie tylko ziemi, lecz także dworów i pałaców, w których gromadzone były dobra kultury w postaci cennych mebli, bibliotek, licznych obrazów i innego zabytkowego wyposażenia. To, co przetrwało okupację, stało się często przedmiotem rabunku lub bezsensownego niszczenia przez nowych właścicieli. Jednym z takich przykładów jest dwór w Tubądzinie w ziemi sieradzkiej, należący do Walewskich. Część kolekcji tej rodziny przypadkowo trafiła do moich rąk. A było to tak: syn sąsiadki mojej mamy, mieszkającej w Kaliszu przy ul. Obozowej, który był prawdopodobnie kucharzem u Walewskich, przejął tę kolekcję (nie wiadomo dlaczego) i następnie w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku podarował mojej mamie. Mama przyjęła spory plik zwiniętych obrazów, które zapakowane były w największy i jak się okazało najstarszy obraz. Po rozwinięciu rulonu okazało się, że są to stare portrety tego rodu, o czym świadczyły umieszczone na portretach herby. Po jakimś czasie napisałem do muzeum w Sieradzu z propozycją przekazania portretów do ich zbiorów. Odpisano mi, że nie są zainteresowani portretami dawnych burżujów. Wobec tego portrety te przekazałem do kaliskiego muzeum, ale do ich odbioru przybył „specjalista” z muzeum w Poznaniu. Uznał on, że zgadza się na przyjęcie ich przez muzeum w Kaliszu za wyjątkiem najstarszego przedstawiającego protoplastę rodu. Po pewnym czasie muzeum kaliskie portrety oddało do konserwacji we Wrocławiu. Dziś zdobią (14 portretów) pałac Lipskich w Lewkowie koło Ostrowa Wlkp. Muzeum w Kaliszu przejęło portrety w 1960 r. Ten odrzucony, najbardziej zniszczony po założeniu go na podramnik wisiał długi czas w mojej pracowni, potem w kaliskim Klubie Związków Twórczych, potem znowu wrócił do mnie. Portret ten (220x100 cm), jak się zdaje protoplasty rodu, przedstawia stojącego mężczyznę z brodą w karmazynowym żupanie, okrytego delią. W prawej dłoni mężczyzna trzyma buzdygan, a lewa spoczywa na rękojeści karabeli. Po prawej stronie głowy umieszczony jest polski napis, a po lewej herb Walewskich - Colonna, pod nim data: A.D 1663. Postać dobrze widoczna mimo wyraźnych śladów zniszczeń malowidła. Napis zawiera następującą treść: „Jan Franc. Kol. z Wal: Walewski Stol. Sieradzki, Sędzia Kapturowy. Pos: na Sejm w 1646 r. Jeździł do Wiednia po Cecylię Renatę żonę Wład: IV i wtedy otrzymał od Ces: tyt: Hrab: Ożeniony z Konst: Bogu (...) z Rokszyc Zapolską, umarł 1692 r.” Na początku lat dziewięćdziesiątych odwiedził mnie mój syn Cyprian Kościelniak, art. grafik i wykładowca na jednym z uniwersytetów holenderskich, który zabrał ten obraz do Holandii, tam podkleił nowym płótnem i zawiesił w swoim mieszkaniu. Kazimierz Walewski, prof. politechniki w Gdańsku, o portretach swego rodu dowiedział się poprzez Izabelę Cywińską, ówczesnego dyr. teatru w Kaliszu, z którym współpracowałem. Napisał do mnie list z prośbą o opisanie tego wydarzenia. Nie odpowiedział mi, ale odwiedzał kaliskie muzeum, i o ile mi wiadomo, nie żądał zwrotu. Władysław Kościelniak najwięcej portretów. Gdy właściciele nie godzili się na podarowanie lub sprzedaż obrazów, malarz Duda na zamówienie Walewskiego malował wierne kopie. Zdarzało się, że powstawały 2 lub 3 wersje tego samego portretu. W Tubądzinie były oryginały, w sąsiednim Inczewie, majątku należącego do brata - Stefana Walewskiego - oryginały i kopie. Tylko kosztowne badania farby i płótna mogłyby przesądzić, które obrazy są kopiami, a które oryginałami. 2. Wydaje się, że wywieziony do Holandii portret z inskrypcją „Jan Franciszek...” jest kopią portretu Stefana Walewskiego. Ten ostatni wisi w sali biblioteki Muzeum w Tubądzinie. Przy okazji: nie jestem pewna, czy autor artykułu zdaje sobie sprawę z tego, że wywożenie dzieł sztuki z kraju jest ścigane prawem. 3. Kucharz, który „zaopiekował” się portretami opisanymi w artykule, pracował w Inczewie, a nie w Tubądzinie, co także wskazuje na pochodzenie obrazów. 4. Wiadomo, że obrazy z Tubądzina zostały przeniesione do Sieradza w 1941 r., kiedy Niemcy zajęli dwór. Nie mogły więc być zabrane z Tubądzina po wojnie. 5. Informacja o przyczynach nieprzyjęcia obrazów do sieradzkiego Muzeum zakrawa na oszczerstwo wobec ówczesnej dyrektor tej placówki - Zofii Neyman. Znałam Panią Zofię Neyman i wiem, że nigdy nie odmówiła przyjęcia muzealiów. Zapewne sądziła, że oferent proponuje jej portrety nabyte w nielegalny sposób. Anna Kufel-Dzierzgowska Po lewej: Malarz nieznany: portret Marii Walewskiej(?) Po prawej: Malarz nieznany: portret Michała Walewskiego z pocz. XIXw, wojewody sieradzkiego fot. C. Kościelniak Od Redakcji. Oto krótki komentarz do powyższego artykułu autorstwa b. wieloletniej Dyrektor sieradzkiego Muzeum. 1. Kazimierz Walewski, właściciel Tubądzina, tworząc kolekcję portretu rodzinnego starał się zdobyć jak Na sieradzkich szlakach 15 ZABYTKI Banknoty w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu Anna Piestrzeniewicz 50 marek polskich, 1917 r. fot. M. Urbański 16 Pieniądze papierowe zostały wymyślone przez Chińczyków już w II w. p.n.e., genialnych wynalazców m.in. papieru i druku. Po raz drugi papiery wartościowe pojawiły się na świecie w Hiszpanii w 1483 r. Po ponad dwustu latach ponownie użyto papieru do druku pieniędzy w Szwecji. Od tej pory papierowe znaki pieniężne, zwane od angielskiego zwrotu „bank note” banknotami zadomowiły się na stałe w Europie. W Polsce pierwsze banknoty nazwane biletami skarbowymi wyemitowała Rada Najwyższa Narodowa w 1794 r. na sumę 10 883 437 złotych polskich. Wydziałem skarbu Rady Najwyższej kierował Hugo Kołłątaj. Z chwilą upadku Insurekcji Kościuszkowskiej jej bilety skarbowe stały się częścią jej legendy i pamiątką patriotyczną. Po trzecim rozbiorze Polski, wszyscy zaborcy rozpoczęli wprowadzanie swojej waluty, w tym pieniędzy papierowych. Na początku XIX w. pieniądz papierowy stawał się coraz bardziej popularny. Zarówno Księstwo Warszawskie od 1810, jak i Królestwo Polskie od 1823 wprowadziły do obiegu banknoty zwane biletami kasowymi. W pierwszym przypadku emisję ich przeprowadzał skarb Księstwa Warszawskiego, zaś w Kongresówce, emitowane były przez Komisję Rządową Przychodów i Skarbu. W 1828 r. powołano do życia Bank Polski, który w dwa lata później rozpoczął - trzy dni przed wybuchem Powstania Listopadowego - emisję pierwszych polskich banknotów opiewających na 50 złotych polskich, wymie- nialnych bez ograniczeń na srebro. W 1841 r. car wydał ukaz o ujednoliceniu systemu pieniężnego Królestwa Polskiego z systemem obowiązującym w Cesarstwie Rosyjskim, na mocy którego rubel stał się w Kongresówce jednostką menniczą i liczebną. Od tego momentu Bank Polski rozpoczął emitowanie nowych Biletów Bankowych. Swoją działalność zakończył w 1866 r., kiedy to ustała emisja polskiego pieniądza papierowego w Królestwie Polskim, zastąpionego przez pieniądz rosyjski. Również władze Powstania Styczniowego wypuściły papiery wartościowe. Były to kwity dla Kasy Organizacji Narodowej oraz obligacje tymczasowe Ogólnej Narodowej Pożyczki dla Wydziału Skarbu Rządu Narodowego, ze znakiem wodnym o treści: Równość, Wolność, Niepodległość. Pokwitowania te opiewały na złote polskie. Po upadku powstania styczniowego, w obawie przed represjami władz zaborczych, większość papierów wartościowych z 1863 r. została przez ich posiadaczy zniszczona. Zachowały się więc nieliczne oryginalne obligacje i kwity z tego okresu, dlatego też szczególnie wartościowy jest znajdujący się w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu kwit potwierdzający złożenie ofiary na cele powstania 1863 r. W czasie poprzedzającym wybuch I wojny światowej na ziemiach polskich obowiązywały systemy pieniężne poszczególnych państw zaborczych: kopiejki i ruble w zaborze rosyjskim, halerze i korony w zaborze austriackim oraz fenigi i marki w zaborze pruskim. Systemy te oparte były na walucie złotej. Polegało to na pełnej wymienialności banknotów na monety złote. Wybuch I wojny światowej w 1914 r. przyniósł wielkie zmiany. Przede wszystkim zawieszono wymienialność na złoto banknotów, zarówno będących w obiegu, jak i nowo emitowanych, przyznając im kurs przymusowy. Od 1915 r. obszar zaboru rosyjskiego okupowany był przez wojska niemieckie i austriackie, w wyniku czego w Królestwie Polskim wprowadzono do obiegu obok rubla markę niemiecką. Brak pieniądza na rynku doprowadził już w roku 1915 do emisji przez zarządy niektórych miast polskich bonów pieniężnych, czego przykładem może być wchodzący w skład zbioru bon miasta Racibórz z 1917 r. Utworzenie Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego skłoniło Niemców do zorganizowania w 1916 r. banku emisyjnego, który nosił nazwę Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej. Instytucja ta emitowała pieniądz papierowy o nazwie marka polska. Marka polska była gwarantowana przez markę niemiecką, którą wymieniano w stosunku 1:1. Po odzyskaniu niepodległości Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa przeszła pod zarząd polski i miała być jedyną emisyjną instytucją bankową państwa do momentu powołania Banku Polskiego. Rząd Polski planował reformę walutową. Pierwszym aktem prawnym był Dekret Naczelnika Państwa z 5. lutego 1919 r., który przewidywał wprowadzenie nowej jednostki walutowej o nazwie „lech”, dzielonej na 100 groszy. Ustawa sejmowa uchyliła ww. dekret, a 28. lutego 1919 r. Józef Piłsudski w kolejnym dekrecie zapowiedział, iż nową jednostką pieniężną zostanie złoty polski, dzielony na 100 groszy. Tymczasem oprócz wspomnianych marek polskich, dopuszczono do obiegu austriackie korony i rosyjskie ruble, które kursowały do 1923 r. Narastająca inflacja spowodowała wydawanie przez Polską Krajową Kasę Pożyczkową marek polskich o coraz wyższych nominałach. Emisja z 20 listopada 1923 r. wprowadziła do obiegu banknoty o Na sieradzkich szlakach nominałach 5 000 000 i 10 000 000 marek polskich. Postępujący proces inflacyjny groził rozkładem gospodarki państwowej, dlatego też zaniepokojony tą sytuacją Rząd Rzeczpospolitej na czele z Władysławem Grabskim przeprowadził reformę walutową. Powołano do życia Bank Polski i dokonano wymiany znajdującej się w obiegu zdewaluowanej marki polskiej na nową walutę - złoty polski, mającą pokrycie w złocie. Do 1 lipca 1924 r kasy wymieniały 1 800 000 marek polskich na 1 złotego. Od tego momentu złoty stał się jedynym prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Wprowadzono do obiegu banknoty wydane jeszcze w 1919 r. o nominałach 1, 2, 5, 10, 20, 50, 100 i 500 złoty. W okresie okupacji hitlerowskiej na obszarze Polski wojsko niemieckie początkowo posługiwało się walutą markową Rzeszy. Hitler 8 października 1939 r. wydał dekret o podziale i administracji terenów wschodnich. Ziemie polskie zostały podzielone na dwie części. W Generalnym Gubernatorstwie, jako środek płatniczy pozostawiono złote, których emisją zajmował się od 1940 r. nowo zorganizowany Bank Emisyjny w Polsce. W części przyłączonej do Rzeszy wprowadzono do obiegu własne marki. Na terenach zajętych przez Związek Radziecki złote zostały zastąpione rublami po kursie 1:1. Ten stan rzeczy miał miejsce do 1941 r., tj. do napaści Niemców na ZSRR. Kolekcja banknotów w zbiorach Muzeum Okręgowego jest niewielka. Składa się ona z kilkudziesięciu egzemplarzy. Niestety Muzeum nie posiada przykładów najwcześniejszych pieniędzy papierowych emitowanych w Polsce. Najciekawszym eksponatem jest wspomina już obligacja Rządu Narodowego Powstania Styczniowego 1863 r. Pieniądze papierowe emitowane na ziemiach polskich reprezentowane są przez bon miasta Raciborza z 1917 r., marki polskie emitowane przez Polską Krajową Kasę Pożyczkową, zarówno w Generalnym Gubernatorstwie Warszawskim, jak i w niepodległej Polsce po 1918 r., złoty polski emitowany przez Bank Polski w okresie międzywojennym oraz złoty wydawany w czasie II wojny światowej w Generalnym Gubernatorstwie. Zbiór banknotów zgromadzonych w Muzeum Okręgowym w Sieradzu uzupełniają marki niemieckie i ruble emitowane w Związku Radzieckim. 1 marka polska, 1917 r. fot. M. Urbański 100 złotych polskich, 1932 r. fot. M. Urbański Literatura: T. Jabłoński, Katalog papierowych pieniędzy polskich i używanych na ziemiach polskich 1794-1965, Warszawa 1967. T. Kałkowski, Tysiąc lat monety polskiej, Kraków, 1974 r. M. Kowalski, Ilustrowany katalog banknotów polskich 1794-1976, Warszawa 1977. M. Kowalski, Vademecum kolekcjonera monet i banknotów polskich, Wrocław, 1980 r. J. A. Szwagrzyk, Pieniądz na ziemiach Polskich X-XX w., Wrocław, 1973 r. Z. Żabiński, Systemy pieniężne na ziemiach polskich, Wrocław, 1981 r. Kwit powstańczy 1863 fot. M. Urbański Na sieradzkich szlakach 17 STĄD ICH RÓD Ignacja Piątkowska i jej rola w budzeniu i utrwalaniu świadomości regionalnej - cz. II Jerzy Kowalski Strona tytułowa książki Piątkowskiej Ze zbiorów Muz. Okr. w Sieradzu 18 (część I - w nr 1/81/2006/XXI) W wędrówkach konnych z ojcem po swoich i okolicznych wsiach obserwowała Piątkowska, z jakim szacunkiem chłopi odnosili się do nich. Po śmierci ojca tym szacunkiem i zaufaniem obdarzali nadal ją samą, ponieważ nigdy nie odmówiła im pomocy. Jej kuzynka Wiesława Szosland w swoich wspomnieniach napisała o Ignacji: Umiała sobie zjednać chłopów i tych, którzy pracowali we dworze, uprzejmym i życzliwym obejściem. W latach analfabetyzmu na wsi, za czasów niewoli, w Smardzewie nie podpisywano się już krzyżykami każdego dopilnowała, by uczył się w prowadzonej przez Nią szkółce1. Inna kuzynka, Kazimiera Kuczborska wspominała: Była Dziudzia (tak nazywali Ignację Piątkowską bliscy JK) miłosierną. Gdyby miała jeden kawałek chleba, a przyszedł jakiś biedny i poprosił ją o chleb, oddałaby mu ten kawałek z wielką 2 ochotą . Taka postawa Piątkowskiej sprawiła, że nie tylko była darzona szacunkiem przez ludność wiejską, ale też zadzierzgnęły się więzi serdeczne między nią a mieszkańcami wsi. Ułatwiało to jej bardzo prowadzenie badań etnograficznych w tym środowisku. Rozczytując się m.in. w poezji Marii K o n o p n i c k i e j , Te o f i l a Lenartowicza, Wincentego Pola czy Jana Kasprowicza sama zapragnęła warunki życia ludu wiejskiego i jego kulturę materialną i duchową jak najdokładniej, jeśli chodzi o okolice Sieradza, poznać i zaprezentować szerszym kręgom polskiego społeczeństwa. Wierzyła, że lud może w przyszłości wnieść znaczący wkład w rozwój kultury narodowej. Dała temu wyraz na początku artykułu zamieszczonego w Ziarnie w 1913 r., pod tytułem Lud w pieśni i sztuce, który rozpoczęła następująco: „Jest w ludzie siła niespożyta Zbawienie leży pod siermięgą, jak ta w popiele skra ukryta”pisał Jan Kasprowicz, jeden z najwybitniejszych wieszczów obecnej chwili, a w ślad za nim inni starają się poznać w ludzie ową „siłę” i przekonać się, ile pod siermięgą wieśniaczą tli się iskier, wydających ognie świetlane kultury narodowej3. Uważna lektura „Kaliszanina”, w którym artykuły o Sieradzu i okolicy zamieszczał systematycznie Maksymilian Kempiński z Sieradza, a artykuły o kulturze ludowej m.in. Józef Grajnert, Józef Szaniawski czy sam redaktor naczelny Kazimierz Witkowski oraz kilkakrotne - jak pisze Violetta Krawczyk-Wasilewska - wizyty ludoznawcze i krajoznawcze Zygmunta Glogera w smardzewskim dworze4 przyspieszyły decyzję Piątkowskiej o przebadaniu okolicznych wsi i o przekazaniu pierwszych artykułów etnograficznych do „Kaliszanina” już w 1885 roku, a więc w wieku 19 lat. Były to, jak już wspomnieliśmy w pierwszej części, dwa artykuły: O obrzędzie ślubnym w ziemi sieradzkiej (w numerze 26) i O Sobótce w ziemi sieradzkiej (w numerze 71). W następnym, 1886 roku „Kaliszanin” zamieszcza już dziewięć artykułów etnograficznych Piątkowskiej, a mianowicie: Pogadanka o pieśni gminnej i uroczystościach weselnych (początek w numerze 23), Pogadanka o przyczynie poetyczności naszego ludu i uroczystościach przedślubnych (w nr 27), Kolęda we Wróblewie pod Sieradzem (początek w nr 31), Pogadanka o baśniach, zwyczajach i obrzędach z czasów pogańszczyzny w ziemi sieradzkiej (w nr 37), Zwyczaje wieśniaków karnawałowe (początek w nr 37) Zapusty - wstępna środa postu (początek w nr 39), Pogadanka o ważności pieśni ludowych i uroczystościach Kupały (w nr 54), Pogadanka z życia ludu wiejskiego w ziemi sieradzkiej (początek w nr 61), Pogadanka o uroczystościach sobótkowych w ziemi sieradzkiej (w nr 80). Rok 1886 jest o tyle istotny, że ukazują się w nim Wskazówki do zbierania właściwości ludowych R. Zawilińskiego i Ignacja Piątkowska otrzymuje tym samym dodatkowe wytyczne (dysponując już wcześniej wydanym w 1871 r. Poradniku dla zbierających rzeczy ludowe J. Karłowicza), wg których może prowadzić badania w sposób bardziej uporządkowany (w następnym roku R. Zawiliński publikuje jeszcze w „Wiśle” kolejne wskazówki O sposobie gromadzenia materiałów etnograficznych). Dwa jej artykuły opublikowane w 1887 roku w „Kaliszaninie” są już o wiele obszerniejsze i bogatsze treściowo. Artykuły te ((Z życia ludu wiejskiego w ziemi sieradzkiej i Z życia ludu wiejskiego w ziemi kaliskiej) były na tyle znaczące dla omówionej problematyki, że zainteresował się nimi Jan Karłowicz, redaktor naczelny „Wisły”, jednego z najpoważniejszych czasopism naukowych o tematyce geograficzno-etnograficznej. Rok 1888 jest bardzo istotny w życiu Ignacji Piątkowskiej, ponieważ, jak wspomnieliśmy w I części, w tym roku wyszła za mąż za mężczyznę, którego nie darzyła żadnym uczuciem. Tym mężczyzną był 28-letni Władysław Henryk Kazimierz Kuczborski, syn Romana i Jadwigi z Miączyńskich Kuczborskich. Po studiach prawniczych w Berlinie, przebywał najczęściej, wraz ze swym bratem Stanisławem, w majątku swojego ojca Romana w Zagajewie w gminie Warta.5 Tam właśnie dowiedział się o posażnej pannie w Smardzewie, zaczął ją odwiedzać, zyskując przychylność i zgodę rodziny na ślub. Ona sama, przymuszona do tego, bardzo to wydarzenie przeżyła. Przeżycia tego roku spowodowały, że opublikowała w nim zaledwie jeden artykuł etnograficzny. Jest to tekst O kobiecie w ziemi sieradzkiej (w odpowiedzi na kwestionariusz p. H. Jasińskiej), zamieszczony w numerze 95 i następnych „Kaliszanina”. Za to następny 1889 rok, jakby rekompensując przeżycia roku poprzedniego, wynosi Piątkowską do rzędu etnografów znanych nie tylko w Na sieradzkich szlakach guberni kaliskiej, ale i w Królestwie. Oto bowiem „Wisła” wydrukowała, przesłane jej przez redakcję „Kaliszanina”, opracowania Piątkowskiej Z życia ludu wiejskiego w ziemi sieradzkiej i Z życia ludu wiejskiego w ziemi kaliskiej. Ponadto „Wisła” zamieściła jeszcze dwie recenzje prac I. Piątkowskiej zamieszczonych w „Kaliszaninie”: Jeszcze o ludzie wiejskim w okolicy Sieradza i Żebracy, pieśni ich i znaczenie jakie posiadają u ludu w ziemi sieradzkiej napisane przez Rafała Lubicza, a także anons o otrzymaniu pracy I. Piątkowskiej. W tymże roku pojawiła się kolejna, dodatkowa pomoc dla opisujących zwyczaje i pojęcia prawne ludu, a mianowicie: Kwestionariusz dla zbierających zwyczaje i pojęcia prawne u ludu po wsiach i miasteczkach B. Grabowskiego, zamieszczony w „Wiśle”, co dla Piątkowskiej stanowiło dalsze, znaczące wsparcie w prowadzonych badaniach. Oprócz prac Piątkowskiej drukowanych w „Wiśle”, o czym informuje z radością „Kaliszanin”, K. Witkowski zamieścił na łamach gazety jeszcze cztery jej artykuły etnograficzne (dwa wspomniane wyżej i dwa nowe), a mianowicie: Jeszcze o ludzie wiejskim w okolicy Sieradza (odpowiedź na kwestionariusz Bronisława Grabowskiego), w numerze 85 i następnych, Zwyczaje prawne ludu, w numerze 89, Żebracy, pieśni ich i znaczenie jakie posiadają u ludu w ziemi kaliskiej, w numerze 95 i następnych, Żebracy, pieśni ich i znaczenie, jakie posiadają u ludu w ziemi sieradzkiej, również w numerze 95 i następnych. Co jednak najbardziej ucieszyło Ignację Piątkowską w tym roku, to fakt, że jej publikacjami zainteresował się sam Oskar Kolberg i poprosił redakcję Kaliszanina o przysłanie wszystkich jej artykułów dotychczas wydrukowanych. Następny rok 1890 przyniósł również dalsze publikacje etnograficzne Piątkowskiej. Jest to jej tekst: Jeszcze o klechdach i pieśniach ludu ziemi sieradzkiej, zamieszczony w Kaliszaninie, poczynając od nr 2, i opracowany w oparciu o badania z roku poprzedniego, obszerna notatka etnograficzna zamieszczona również w Kaliszaninie, poczynając od nr 47, pt.: O ludzie w sieradzkim i przedrukowana potem w kolejnym, ponadregionalnym piśmie, jakim były warszawskie Kłosy, poczynając od nr 1290, co należy uznać za kolejny sukces Piątkowskiej, oraz obszerny szkic etnograficzny Obyczaje ludu ziemi sieradzkiej, zamieszczony także w „Kłosach”. Ponadto Wisła zamieściła recenzję pracy I. Piątkowskiej Jeszcze o klechdach i pieśniach ludu w ziemi sieradzkiej zamieszczonej w „Kaliszaninie”, napisaną przez Rafała Lubicza oraz cztery anonse o nadesłanych przez I. Piątkowską prac do działu Poszukiwań. W Wiśle znajdujemy także w tym roku informację, że P. Ignacja Piątkowska ze Smardzewa pod Sieradzem (przekazała do Muzeum Etnograficznego w Warszawie - JK) skrzypce wiejskiej roboty, fujarkę wierzbową, koszyk, tabakierkę i bat owczarski (s. 513). Rok ten w życiu etnografki nie należał jednak do bezstresowych. W poprzednim roku, nie mogąc wytrzymać zachowań swojego męża Władysława, wniosła do Sądu Włocławskiego Generalnego Konsystorza prośbę o unieważnienie swojego małżeństwa6. Nacisk męża, rodziny oraz rezydentki Berthy Schumann na Ignację był w tej sprawie tak duży i powodujący dodatkowe konflikty rodzinne, że w końcu 1890 roku zdecydowała się prośbę z Sądu wycofać i zastrzeżenie wobec męża z Księgi Wieczystej dóbr Smardzew wykreślić7. Przeżyła tę sytuację jednak bardzo, zawieszając chwilowo systematyczne badania etnograficzne, które prowadziła we wsiach okalających Sieradz (Smardzew, Wróblew, Noski, Zapusta Wielka, Drzązna, Monice, Bartochów) i dalszych, jak Skalmierzyce w powiecie kaliskim i Strońsko w łaskim. Odbiło to się wyraźnie na jej publikacjach. Rok 1891 nie przynosi żadnej publikacji, poza trzema anonsami w „Wiśle” o nadesłaniu opracowań do działu Poszukiwań. W 1892 odnotowujemy dwie: Sobótki w okolicach Sieradza. Odpowiedź na kwestionariusz R.Lubicza („Kaliszanin” od nr 29) oraz Szczegółowy opis ubiorów z Męki, pow. Sieradzki („Gazeta Świąteczna” nr 618) a w 1893 tylko jeden, zamieszczony w szczególnym wydawnictwie książkowym jakim był Upominek (patrz: przypis 9 w części I). Ponadto „Wisła” zamieszcza w tym roku informację, że P. I. Piątkowska ze Smardzewa w Kaliskim (przekazała na wystawę etnograficzną - JK) model chaty włościańskiej i „kogutka” (s. 237). Następne lata to właściwie przygotowywanie materiałów etnograficznych na tematy, wyszczególnione w uruchomionym w „Wiśle dziale: Poszukiwania (przy wymienianiu tytułów tych artykułów zaznaczamy w nawiasie, do którego tematu w tym dziale się odnoszą). Związana z „Wisłą i zachęcana przez Jana Karłowicza do przysyłania do tego pisma materiałów, Piątkowska stara się jak najrzetelniej spełniać prośbę zaprzyjaźnionego redaktora. Do większości z XXVI tematów działu Poszukiwania, stara się dosyłać systematycznie materiały z Sieradzkiego. Nadal też, choć rzadko, dosyła materiały etnograficzne do innych pism. I tak w 1894 roku zamieszcza opracowania: Dziewczę wiejskie w pieśni gminnej w Tygodniku Ilustrowanym, Lecznictwo ludowe w okolicach Sieradza do działu Poszukiwania w Wiśle i Żebracy w ziemi sieradzkiej również w Wiśle. Ponadto w 718 numerze Gazety Świątecznej zamieszcza wzmiankę o wykopaliskach w Smardzewie w gub. Kaliskiej i we Wróblewie. Zaś w 1895 roku publikuje następujące materiały: Kołysanka ludowa, dwukrotnie w Wiśle, Lecznictwo ludowe w okolicach Sieradza w Wiśle, Odpowiedź panu Kaz.D.Lamor. w Gazecie Kaliskiej, w numerze 89, Szwedzi, Tatarzy i Turcy w Wiśle, Do króla Leara (trzy warianty pieśni o ojcu i trzech córkach) również w Wiśle. Ponadto w nr 99 powstałej na miejsce Kaliszanina Gazecie Kaliskiej zamieszcza artykuł: Urywek z całości (zadania etnografii i korzyści płynące ze zbierania pieśni ludowych). Wcześniej, w nr 97 znaleźliśmy w rubryce To i owo krótkie Sprawozdanie o jednodniówce kaliskiej, w której Ignacja Piątkowska, z zamiłowaniem traktująca etnografię ziemi sieradzkiej, dała udatny wierszyk z motywów ludowych. Rok 1896 nie przynosi żadnych artykułów Piątkowskiej. Ale bo też, jest to dla niej rok szczególnie smutny: mąż Władysław postanowił sprzedać za długi znaczną część pięknego, starego smardzewskiego lasu, położonego nad Myją od strony Sieradza8. Pan Roman Budziński ze Smardzewa powiedział autorowi, że wedle przekazów jego ojca Władysław Kuczborski po prostu przegrał ten las w karty w Kaliszu. Nie znalazłszy pieniędzy na zwrot karcianego długu, sprzedał go kupcom z Kalisza. Na początku 1897 r. rozpoczęto jego wyrąb. Po pewnym czasie Piątkowska przygotowuje w 2. poł. roku kolejne materiały dla Wisły i dla Gazety Kaliskiej. W Wiśle ukazują się: Chata (T. IV), Kula (T.III), Ludoznawstwo żydowskie (T. XV), Mak i Liście makowe (T. XVI), Niecenie ognia za pomocą tarcia i Ognia wzniecanie (T. XII), Pamięć o zmarłych (T. XIII), Pismo obrazowe (T. VI), Poglądy ludu na przyrodę i Pojęcia ludu o przyrodzie (T. IX), Szwedzi, Tatarzy i Turcy (T XX ), a w Gazecie Kaliskiej: O szopce w kaliskich stronach (od nr 50), O szopce w sieradzkich stronach (również od nr 50) i Podania znad Na sieradzkich szlakach 19 Korespondencja do Piątkowskiej Ze zbiorów Muz. Okr. w Sieradzu 20 brzegów Warty (nr 68). Ten ostatni artykuł przedrukował Dziennik Chicagowski w 221 numerze. Kolejny 1898 rok przyniósł trzy materiały Piątkowskiej: Chleb (T. XXI) w „Wiśle”, Dendera jako lekarstwo przeciw wściekliźnie w „Gazecie Kaliskiej” (nr 35) i niezwykle ważny dla badaczki, bo zamieszczony w drugim najpoważniejszym piśmie ludoznawczym na ziemiach polskich, w redagowanym przez Antoniego Kalinę lwowskim Ludzie artykuł: Obyczaje ludu ziemi sieradzkiej. Szkic etnograficzny. Ponieważ spotkał się z pozytywną oceną i odbiorem, przeto powstałe niedawno (1895) Towarzystwo Ludoznawcze postanowiło go wydać w tym samym roku w formie broszurowej. W roku 1899 odnotowujemy tylko dwa materiały Piątkowskiej. To kolejna Kołysanka (T.XXI) zamieszczona w „Wiśle” i Wesele u ludu wiejskiego w Sieradzkiem (tym razem pod pseudonimem: Władysław Burzyński) również w „Wiśle”. W tym czasie nowym redaktorem Wisły został Erazm Majewski. Być może badaczka chciała się zorientować, w jakim kierunku poprowadzi on to pismo, jaki będzie jego stosunek do badaczy z terenu itp. I najprawdopodobniej dlatego nie przesłała do „Wisły” więcej materiałów. Podobnie jest i w roku następnym, 1900. Do Wisły trafiają zaledwie dwa jej opracowania. Jest to: Astronomia, kosmogonia i meteorologia ludowa (T.XXV) oraz Baśń z nad Dźwigonówki. Znacznie lepiej jest już w roku 1901. Do działu Poszukiwań Wisły Piątkowska przekazuje dziewięć materiałów, a mianowicie: Jak sobie lud wyobraża istoty świata nadprzyrodzonego (T.XIX), Kołysanka (T.XXI), Mazurzenie. Wieś Smardzew, powiat sieradzki (T.XXVI), Pamięć o zmarłych (T.XIII), Pojęcia ludu o przyrodzie (T.IX), Sobótka i Sobótka w okolicach Sieradza (T.XVIII) oraz Szwedzi, Tatarzy, Turcy (T. XX). Oprócz tego „Czytelnia dla Wszystkich” drukuje jej notatkę etnograficzną: Wielkanoc, angielski Folk Lore, w zeszycie drugim, drukuje materiał o wierzeniach, zebranych w okolicy Sieradza (w tłumaczeniu N. W. Thomasa), a lwowski „Lud” materiał: Zamek sieradzki w historii i powieści ludowej. Następne dwa lata są dla Piątkowskiej jako etnografki również znaczące. W 1902 roku „Gazeta Kaliska” drukuje, oparty o badania etnograficzne, tekst literacki pod tytułem Szczęście i cierpienie. Fantazja z baśni ludu. (w nr 1), a Tydzień piotrkowski (w nr 29) tekst Troska. Z baśni ludu. Jest to wstępna zapowiedź szerszego wykorzystania przez nią materiałów etnograficznych w twórczości literackiej, co później od 1919 r. - stanie się praktyką. Ważniejsze jest jednak dla etnografki to, że Lud drukuje ostatni materiał jej autorstwa W sprawie piosenek i zabaw dziecięcych. Ostatnimi są także cztery jej materiały zamiesz- czone w 1903 roku w Wiśle, a mianowicie: Bajki z Sieradza, Cztery bajki z okolic Sieradza, Jak sobie lud wyobraża istoty świata nadprzyrodzonego. Troska (T.XIX) i Mazurzenie we wsi Smardzewie w pow. Sieradzkim (T. XXVI). Erazm Majewski nie jest już bowiem specjalnie zainteresowany drukowaniem materiałów Piątkowskiej, tłumacząc to dużą ilością prac nadesłanych do redakcji od innych badaczy lub że sposób opracowania materiałów nadesłanych przez etnografkę „nie jest dla Wisły zupełnie odpowiednim”. I choć Gazeta Kaliska drukuje jeszcze w tym roku, w nr 125, materiał pt. Bohaterowie w pojęciach ludu (urywek etnograficzny), a Kurier Polski w nr 357 tekst Jodła. Baśń wigilijna, to jest to generalnie rok zaprzestania przez Piątkowską - jak pisze V. KrawczykWasilewska9 - intensywnych badań na niwie folklorystycznej. Satysfakcjonującym momentem w tym wszystkim był fakt, że drukowane materiały Piątkowskiej w Wiśle i lwowskim „Ludzie” zainteresowały redakcję poważnego, francuskiego pisma folklorystycznego La Tradition, zwracając uwagę na jej badania. Efektem tego było zamieszczenie w nim artykułu etnografki o obyczajach ludu ziemi sieradzkiej pt. Êtres surnaturels d’apres des traditions populaires des environs de Sieradz. Autorowi nie udało się ustalić, w którym numerze został zamieszczony ten artykuł, bo nadbitka z artykułem przechowywana w zbiorach Muzeum,10 nie jest datowana. Ponieważ jednak La Tradition wychodziło w latach 1887-1907, można przyjąć, że artykuł Piątkowskiej został zamieszczony w nim najpewniej między 1900 a 1904 rokiem. Artykułem tym zwróciła Piątkowska uwagę europejskich ludoznawców na specyfikę i piękno kultury ludowej Sieradzkiego, na jej ciągłość i trwałość w kulturze polskiej. Dziwi tak nagłe zaprzestanie terenowych badań etnograficznych przez Piątkowską. Jednak po analizie ksiąg wieczystych i akt notarialnych dotyczących Smardzewa, Wróblewa i Nosek sprawa staje się jasna. Przyczyną tej rezygnacji z badań są najprawdopodobniej coraz większe kłopoty materialne. Władysław Kuczborski zaciąga kolejne długi, które zabezpieczane są na majątku smardzewskim. W efekcie, poczynając od przełomu XIX i XX wieku, dobra smardzewskie są co roku wystawiane na sprzedaż. Powoduje to systematyczne zmniejszanie się ich powierzchni i powolne przechodzenie w obce ręce. Jest to niezwykle upokarzające dla Piątkowskiej, ponieważ nie tylko obserwuje upadek rodowego dziedzictwa, ale sama pośrednio w tym uczestniczy. Każdy bowiem dług zaciągany przez męża, a lokowany na dobrach smardzewskich, musi być wpisany do ksiąg wieczystych za jej zgodą. Co roku więc była wożona do notariusza, czasami kilka razy, aby tę zgodę swoim podpisem potwierdzić. Podpisywała się wtedy zawsze jako Konstancja Ignacja Kuczborska lub Konstancja Ignacja z Piątkowskich Kuczborska. W takiej sytuacji, przemierzając okoliczne wsie, mogła być narażona na okazywanie współczucia, nieprzyjemne pytania czy ukrytą drwinę, że nie potrafi uchronić swojego rodowego dziedzictwa, a interesuje się życiem chłopów. I pewnie dlatego wolała zrezygnować z terenowych badań. Odtąd tylko dwór i park był jej najbliższym i najważniejszym światem. Stąd prowadziła i podtrzymywała korespondencję z redakcjami i wydawnictwami Kalisza, Piotrkowa Trybunalskiego, Warszawy, Lwowa czy Poznania, tu opracowywała swoje odczyty, tu rozwijała twórczość literacką i publicystyczną, tu kontynuowała prowadzenie nielegalnej szkoły dla dzieci wiejskich. Stąd wyjeżdżała poza okolice Sieradza i z radością wracała ze świata nad Myję i tu wreszcie przyjmowała znajomych i przyjaciół. Redakcja zaprzyjaźnionego „Ziarna” wydała jeszcze w 1905 roku bezpłatny dodatek Z krainy baśni, Na sieradzkich szlakach w którym zamieściła literacko przetworzone przez Piątkowską baśnie ludowe m.in. z okolic Sieradza. Z kolei Michał Rawita Witanowski, redaktor „Kroniki Piotrkowskiej” spowodował wydanie w 1911 roku, nakładem tejże „Kroniki”, pracy I. Piątkowskiej pt.: Zwyczaje i pojęcia ludu w ziemi sieradzkiej, w formie oddzielnej broszury, a w nr 51 zamieścił Kaprys wojewodzianki. Baśń wigilijną z okolic Sieradza. W 1913 roku inny z przyjaciół, Witold Łaszczyński, zamieścił w nr 11 „Naszych Kłosów” artykuł Wielkanoc. Urywek etnograficzny z obyczajów ludu w ziemi sieradzkiej. Była to ostatnia publikacja etnograficzna Piątkowskiej przed odzyskaniem niepodległości. W odrodzonej Polsce popełniła ich jeszcze kilka, a mianowicie: w 1929 roku w nr 4 związanego z Jędrzejem Cierniakiem „Teatru Ludowego” zamieściła dwa artykuły: Bogactwa artystyczne Ziemi Sieradzkiej oraz Dwie opowieści o Sieradzkim Zamku. Natomiast w „Korespondencyjnym Kursie Teatralnym” w 1930 r. (nr 1929-1930) ukazał się artykuł Piątkowskiej pt. Ubiory sieradzkie. Przeglądając niektóre numery „Echa Sieradzkiego” z 1933 roku autor natrafił także na mały artykuł Piątkowskiej pt. Monolog gospodarza ze wsi Monice pod Sieradzem. Jak widać, cała najważniejsza działalność Piątkowskiej jako etnografki ma miejsce w latach przed wybuchem pierwszej wojny światowej. Pierwsza wojna światowa jest więc w twórczości Ignacji Piątkowskiej wyraźną cezurą. Do niej Piątkowska wychowywana, jak już wspomnieliśmy, na patriotycznych tradycjach rodu, w poczuciu odpowiedzialności za chłopów mieszkających w należących do jej rodziny wsiach, starała się krzewić oświatę wśród nich, prowadząc we dworze tajną szkołę dla dzieci i udostępniając im szeroko swoją bibliotekę. Szczególny nacisk kładła na nauczanie literatury i narodowych dziejów. W archiwum Muzeum sieradzkiego zachował się gruby zeszyt Piątkowskiej, do którego wklejała sentencje, myśli, fragmenty poezji i prozy naszych najwybitniejszych twórców zamieszczone w wydzieranych kalendarzach ściennych11, aby potem wykorzystać je m.in. w pracy oświatowej. To jednak co najważniejsze w jej działalności i twórczości w tym okresie, poza działalnością oświatową, to dokumentowanie kultury ludowej Sieradzczyzny i jej promowanie na ziemiach polskich poprzez publikacje (o których była mowa wyżej), odczyty, spotkania i zbieranie materiałów dla muzeów. W jednym z numerów „Kaliszanina” sprzed 1895 r. redakcja tak odpowiada znanej kaliszance, stawiając jej za wzór Piątkowską: (p. Z. N. utalentowanej kaliszance). Że między ludem można zebrać obfitośćmateriałów do bardzo ciekawych artykułów literackich i korespondencji,dowodem są prace p. Ig. Piątkowskiej, zamieszczone w „Kaliszaninie”.Autorka tych „Pogadanek” jest sąsiadką pani, a jednak nie użala się napustki w okolicy; umiała ona spojrzeć w duszę ludu, umiała dobrać się do jejpieśni, legend, obrządków i spisywaniem ich czas sobie zajmuje. Badania p. I. P. są bardzo cenne [...] niech p. Z. N. próbuje iść tą drogą, a żadna okolica naszego kraju nie będzie dla niej odludziem. Podobnie prasa chwaliła odczyty Piątkowskiej. Podajemy opis jednego z nich, przedstawiony przez „Kronikę Piotrkowską”: Odczyt p. Piątkowskiej - odbyty w dniu 8 b.m. Staraniem Towarzystwa Krajoznawczego, nie zawiódł oczekiwania. Poznaliśmy w Szan. Prelegentce głęboką znawczynię ludu naszego, wśród którego stale zamieszkuje. Barwnemi słowy opowiedziała nam więc o Ziemi Sieradzkiej, jej sławnej dziejowej przeszłości - i ludzie tym, co to mało wspominany w tych dziejach, dziś coraz częściej daje znać o sobie, że żyje, że silnymi ramionami podeprze to, co zdawało się być upadłem. A taka miłość tego ludu siermiężnego - promieniowała ze słów poetki - iż nie jedno serce w pośród słuchaczy, zadrgało chęcią poznania tych młodszych braci, którzy mimo, że tak bliscy, tak mało są przez nas znani. To też, gdy Szan. Prelegentka prześliczną legendą zakończyła swój interesujący odczyt - zstępującą z katedry żegnał szczery, gorący oklask dłoni. Po pierwszej wojnie światowej, w odrodzonej już Polsce, Piątkowska realizując swe posłannictwo, staje się z działaczki oświatowej regionu sieradzkiego, działaczką oświatową w skali ogólnopolskiej. W publicystyce wypowiada się na najważniejsze tematy społeczne istotne dla Polaków, kładąc nacisk na wychowanie patriotyczne. Do realizacji tego zadania wprzęga swoją twórczość poetycką. Wykorzystuje do tego także badania i opracowania o kulturze ludowej sieradzkiego, przetwarzając je na sztuki sceniczne grane w całej Polsce. O tym jednak już w następnej części artykułu. 1 Archiwum Muzeum sieradzkiego (dalej AMS), teczka nr 76 Tamże 3 „Ziarno”, 1913 nr 24, s. 378 4 Krawczyk-Wasilewska V., op.cit., s. 27 5 Roman Kuczborski nabył ten majątek od Kazimierza Biernackiego w 1867 roku za sumę 33.000 rubli srebrem wykorzystując w tym celu m.in. część spadku swoich synów odziedziczonego przez nich po zmarłej matce Jadwidze, swojej pierwszej żonie (w wysokości 21.600 rubli srebrem). Ten dług wobec swoich synów Roman Kuczborski zahipotekował na Zagajewie. Można więc przyjąć, że Zagajew w 1/3 należał do Władysława. (Zapisy w KW dóbr Zagajew, t.II, s. 498-499) 6 Zapis w KW dóbr Smardzew, s. 175-176 7 Tamże, s. 176-177 8 Tamże, s.245-253 9 Krawczyk-Wasilewska V., op.cit., s. 32 10 AMS, teczka nr 57 11 AMS, teczka nr 77. Za 1912 rok są to fragmenty z J. Słowackiego, za 1913 z A. Mickiewicza, a za 1914 rok z H. Sienkiewicza 2 Na sieradzkich szlakach Dedykacja I. Piątkowskiej Ze zbiorów Muz. Okr. w Sieradzu 21 STĄD ICH RÓD 22 Mjr Stanisław Bogusławski żołnierz z Ziemi Sieradzkiej Rafał Bogusławski Koniec listopada 1812 roku. Berezyna: „...której wody nie opadły jeszcze zupełnie od jesiennego wezbrania, szumiała i pieniła się złowrogo. Przed nami, z drugiej strony mostu, biły w górę dymne łuny ognisk, rozłożonych w okopach, gdzie spoczywały dwa nasze pułki (...). Cisza zaległa okopy. Rozłożeni kolumnami przy ogniskach żołnierze spoczywali snem twardym”*. Ta noc byłą jeszcze spokojną. Nazajutrz rozpoczęła się ostatnia z wielkich bitew armii Napoleona w kampanii rosyjskiej, w której kluczową rolę odegrali żołnierze z różnych stron Polski - z ziemi warszawskiej, sandomierskiej, poznańskiej, a także z ziemi sieradzkiej. Jednym z nich był Stanisław Bogusławski, którego losy prezentuję w niniejszym artykule. Urodził się około 1784 roku w rodzinie szlacheckiej od wieków związanej z ziemią sieradzką. Był synem Maksymiliana Ścibor-Bogusławskiego herbu Ostoja i Faustyny z Passentha-Kiedrowskich herbu Sas, wnukiem po mieczu Franciszka, chorążego wojsk koronnych i prawnukiem Andrzeja Bogusławskiego, instygatora Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego sieradzkiego i komornika granicznego sieradzkiego. Członkowie rodziny Stanisława Bogusławskiego należeli do zamożnych i niejednokrotnie czołowych przedstawicieli lokalnych społeczności szlacheckich województwa sieradzkiego. Ojciec Stanisława Maksymilian Bogusławski był właścicielem dóbr Smaszków, położonych na wschód od Błaszek w powiecie sieradzkim oraz nieruchomości w Opatówku koło Kalisza. Stryj Stanisława - Ludwik Bogusławski, komornik ziemski sieradzki, posiadał wieś Włocin z osadą młyńską zwaną Chudoba, jedną trzecią wsi Grzymaczew, folwark Jaruszkowski oraz pustkowia: Kije, Stelmach, Niwa i Pęczek w pow. sieradzkim. Dobra te stryj Ludwik odziedziczył po swym ojcu a dziadku Stanisława - Franciszku Bogusławskim. Był to majątek, który w połowie XV w. należał do Piotra z Wrzący herbu Świnka, protoplasty rodu Zajączków, a następnie do Oporowskich, Jastrzębskich, Russockich, Suchorzewskich, Grodzickich, Borzysławskich i Malskich. W sierpniu 1696 r. Michał Malski zastawił wieś Włocin i części w Grzymaczewie Marcinowi Bogusławskiemu za 1583 zł. pol. Dwadzieścia siedem lat później dobra te wykupił ostatecznie z rąk Malskiego syn Marcina - Andrzej Bogusławski, pradziad Stanisława. Stanisław Bogusławski miał czworo rodzeństwa: Antoninę Helenę, późniejszą żonę Walentego Opielińskiego, prezydenta miasta Kalisza, Pacyfika, rewizora Skarbu Narodowego w 1816 r., Joannę i najmłodszego Wojciecha, dziedzica rozległych dóbr Pawłówek pod Kaliszem w latach 1833-1855. Ważnymi osobami w rodzinie Stanisława byli bracia jego dziadka Franciszka - Ignacy Bogusławski, ksiądz kanonik kapituły sieradzkiej i Jakub Bogusławski, mąż Marianny Chodakowskiej, siostry rodzonej braci Chodakowskich - Maksymiliana, pułkownika wojsk koronnych i Piotra, podstarosty ostrzeszowskiego, konfederatów barskich. Nie sposób nie wspomnieć o jego ciotce, siostrze przyrodniej ojca - Tekli Bogusławskiej, żonie Michała Mokrskiego, dziedzica Kobylej Góry i Ciężkowic, szambelana króla Stanisława Augusta. Od strony matki znaczącą postacią w rodzinie był dziad Stanisława - Antoni Passentha-Kiedrowski, dziedzic dóbr Czachóry, Głuchów oraz Izdebno. Nie można także zapomnieć o braciach Antoniego Passentha-Kiedrowskiego Andrzeju Kiedrowskim, burgrabim grodzkim piotrkowskim, dziedzicu wsi Kołdowa i Janie Tadeuszu Kiedrowskim, archidiakonie i oficjale kamieńskim. Kończąc opis stosunków rodzinnych Stanisława Bogusławskiego trzeba przedstawić jego wujów Kiedrowskich: 1. Piotra, dziedzica połowy Borucina, Dobiesławia, Słonej Łąki, części Kurczewka i Popówka, 2. Mikołaja, dziedzica Wójcic i Zawadek, 3. Andrzeja, 4. Michała i 5. Jakuba oraz ich siostrę Barbarę, zamężną Felicjanową Smorowską. Stanisław Bogusławski dzieciństwo spędzał najpewniej zarówno w Czachórach u dziadków Kiedrowskich, jak i u swego stryja Ludwika w rodzinnym Włocinie, głównie jednak w Kaliszu, gdzie mieszkali jego rodzice. Tam w latach późniejszych zapewne kształcił się, czemu dał świadectwo przed notariuszem kaliskim Franciszkiem Bajerem przyjaciel rodziny Feliks Walderowicz, radca Urzędu Municypalnego miasta Kalisza w słowach: „...znając doskonale (...) Maksymiliana i Faustynę małżonków Bogusławskich, którzy tu w Kaliszu zamieszkiwali i od lat przeszło trzydziestu znając ich i w przyjaźni z nimi zostając miałem sposobność poznać ich familię, a stąd zaświadczyć mogę, iż po tych więcej nie pozostało potomków jak tylko pięcioro rodzonych dzieci (...) z nimi wychowywałem się i do szkół (...) tu w Kaliszu chodziłem”. Połowa lat 90-tych XVIII wieku to czas, kiedy Austria, Prusy i Rosja bez większych przeszkód zagarnęły całą Polskę i wprowadzały własny język, administrację i urzędników. Szlachta została pozbawiona praw, z jakich od wieków korzystała. Był to jeden z najtrudniejszych okresów w życiu rodziny Bogusławskich. Stryj Stanisława - Ludwik Bogusławski zaciągał pożyczki pod hipotekę rodzinnego majątku, m.in. u bankiera berlińskiego Salomona Nathana w latach 1801-1803. Część długów zdołał spłacić, lecz u schyłku pierwszej dekady XIX w. zmarł, pozostawiając rodzinie Włocin i ...długi. Po śmierci stryja Stanisław Bogusławski najprawdopodobniej zamieszkał wraz z rodzicami i rodzeństwem we wspomnianym Włocinie, który przeszedł drogą spadku na rzecz jego ojca, wówczas już bardzo ciężko chorego. Stan zdrowia Maksymiliana Bogusławskiego był zły do tego stopnia, że został on sądownie pozbawiony własnej woli i znajdował się od kilku lat pod opieką rodziny. Jak sądzę, głównie z tej przyczyny, majątek został oddany w trzyletnią dzierżawę Władysławowi Łubieńskiemu, dziedzicowi dóbr Piotrów, za kaucję 10 tys. zł rocznie. Być może ze względu na problemy finansowe matka Stanisława Bogusławskiego postanowiła sprzedać posiadane place w Opatówku (pozostałe po spaleniu się zabudowań) przy Rynku pod nr 56 oraz grunty rolne położone za miastem. Nieruchomości kupili Jan i Zofia Skórczyńscy, Na sieradzkich szlakach obywatele z Opatówka za kwotę 1200 zł pol. Stanisław Bogusławski służbę wojskową rozpoczął w szeregach Wojsk Pruskich, a w roku 1809, 15 września, wstąpił do 17 pułku piechoty wojsk Księstwa Warszawskiego w randze porucznika. Pułk ten, dowodzony przez płk Józefa Hornowskiego, utworzony został kosztem ordynacji Zamojskich i pod koniec 1809 roku stacjonował w Warszawie i w Płocku. Podczas parady w stolicy 5 stycznia 1810 r. żołnierze 17 pułku piechoty złożyli przysięgę wierności królowi saskiemu, księciu warszawskiemu Fryderykowi Augustowi, a w końcu kwietnia 1811 r. otrzymali rozkaz udania się do Torunia na załogę. W czasie kampanii 1812 roku pułk ten należał do drugiej dywizji gen. Henryka Dąbrowskiego i rozlokowany był w trójkącie Mochylew - Bobrujsk - Borysów. Tam staczał liczne zwycięskie bitwy i potyczki z wrogiem, m.in. pod Pankratowiczami, gdzie 14 września grupa bojowa Hornowskiego zmusiła wojska rosyjskie do panicznej ucieczki z pola walki. Pułk ten wsławił się zwłaszcza podczas przeprawy Wielkiej Armii Napoleona przez Berezynę. Była to ostatnia bitwa pułku w kampanii rosyjskiej. W wyniku krwawych bojów umożliwiono przeprawę niemal wszystkich cofających się wojsk napoleońskich. Uczestnikiem tych wydarzeń był porucznik Stanisław Bogusławski, który 21 stycznia 1813 roku awansował do stopnia kapitana wojsk Księstwa Warszawskiego i odznaczony został krzyżem wojskowym, co wzmiankowane jest w licznych dokumentach z lat późniejszych. Wówczas klęska wojsk napoleońskich była już przesądzona. Ciągle jednak trwał opór na terenie Księstwa przeciw tryumfującym wojskom cara Aleksandra I. 13 lutego 1813 roku kadr 17 pułku został zaskoczony w Tyńcu przez żołnierzy rosyjskich i wzięty do niewoli. Nie wiem, czy Stanisław Bogusławski był wśród uwięzionych, ale ta wojna dla niego i tak dobiegła końca. Przegrana kampania Napoleona w 1813 roku i śmierć Józefa Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem przypieczętowały los Księstwa Warszawskiego, które od tej chwili znalazło się w orbicie wpływów rosyjskich. Po abdykacji Napoleona w kwietniu 1814 roku gen. Dąbrowski, za przyzwoleniem cara Aleksandra I, rozpoczął organizowanie rozproszonych resztek Wojska Polskiego. Stanisław Bogusławski zapewne stawił się w czerwcu 1814 r. zgodnie z rozkazem dowództwa w Siedlcach, gdzie koncentrowano żołnierzy pułków piechoty: 6, 17 i 21. Po reorganizacji Wojsk Polskich, dnia 2 lutego 1815 r. został wcielony do 2 pułku piechoty liniowej pod dowództwem płk Koszarskiego. Niedługo potem podał się do dymisji. Na stałe zamieszkał w rodzinnym Włocinie. Rychła śmierć jego ojca Maksymiliana Bogusławskiego postawiła rodzinę przed koniecznością przeprowadzenia podziału majątku i spłacenia wierzytelności. W czerwcu 1814 roku Stanisław Bogusławski wraz z siostrami Antoniną i Joanną oraz z braćmi Pacyfikiem i Wojciechem doszli do porozumienia w sprawie podziału majątku. Być może już wówczas zapadła decyzja sprzedaży Włocina. Odpowiedzialność przeprowadzenia całej operacji w sensie prawnym spadła na Stanisława Bogusławskiego, który stał się de facto dziedzicem tych dóbr oraz pełnomocnikiem swego rodzeństwa w sprawach majątkowych. W pierwotnych planach majątek miał być sprzedany bratu ciotecznemu Ignacemu Mokrskiemu, ostatecznie jednak Włocin kupił 27 maja 1816 roku Alojzy Wierusz-Niemojowski za kwotę 143 tys. zł. pol. „...ze wszystkiemi przyległościami do tych dóbr należącymi polami, rolami, łąkami, borami, rzekami, wszelkich ściekami stawami i sadzawkami, młynem, znajdują- cemi się zasiewami, wszelkimi ozimemi i jaremi tak dworskiemi iako i wieyskiemi, załogami włościan, ich powinnościami, czynszami, daninami, propinacjami w tych dobrach będącemi, garcem większym iednym, i kotłem także iednym miedzianemi oraz z statkami drewnianemi, gorzelanemi, i browarnemi zgoła z wszelkiemi przyległościami...”. Trzeba tutaj zaznaczyć, iż wszelkiego rodzaju długi i zobowiązania ciążące na majątku pochłonęły blisko 118 tys. zł. pol., z czego przeszło 63 tys. zł. pol. należały się Tekli i Michałowi Mokrskim. Zatem dla rodzeństwa Bogusławskich i ich matki pozostało zaledwie ok. 25 tys. zł. pol. do podziału. Stanisław Bogusławski był już wtedy żonaty z Urszulą z Załuskowskich h. Rola, córką Jana i Zuzanny z Lichawskich, która wkrótce dała mu syna Jana Nepomucena Adolfa. Miał przyrzeczony posag w wysokości 30 tys. zł. pol., lecz nigdy go nie odebrał. Kiedy w maju 1817 roku Stanisław Bogusławski dostał od Niemojowskiego sumy ze sprzedaży Włocina, mieszkał wraz z rodziną w dzierżawionym Zalesiu (pow. szadkowski). Wkrótce jego żona Urszula przedwcześnie zmarła. W 1820 roku, 10 lutego Stanisław Bogusławski wszedł ponownie w związek małżeński z siedemnastoletnią Franciszką Orłowską, córką Andrzeja i Magdaleny z Kamieńskich. Był wówczas dzierżawcą dóbr Sędzimirowice. Trzy lata później, 10 sierpnia 1823 roku zmarła we dworze w Kamienicy Polskiej, mieszkająca tam przy bracie Pacyfiku Bogusławskim, jego matka Faustyna. Śmierć matki postawiła Stanisława i jego rodzeństwo przed koniecznością przeprowadzenia podziału pozostawionych po niej kapitałów. Posiadała ona 9 500 zł. pol. z procentem na dobrach Czachóry, 9 000 zł. pol. z prowizjami na dobrach Borucin oraz 7 200 zł. pol. z zaległymi prowizjami na dobrach Biskupice. W sumie więc kapitał niemały. Do porozumienia między rodzeństwem Bogusławskimi w tej sprawie doszło 8 czerwca 1825 roku w Sądzie Pokoju w Kaliszu. Stanisław Bogusławski od czasu sprzedaży rodowego majątku stale borykał się z brakiem gotówki, zaciągał więc liczne pożyczki (m.in. od kuzyna Ignacego Bogusławskiego, dzierżawcy Zawad i od brata Pacyfika). Mimo intratnych dzierżaw miał niekiedy kłopoty z ich spłacaniem. Przykładem może być sprawa z października 1826 roku, kiedy wskutek wyroku sądowego Stanisław musiał wypłacić Michałowi Wehr przeszło 1300 zł. pol. Na żądanie powoda zaprowadzona została o zapłacenie tejże sumy egzekucja do sprzedaży ruchomości zajętych już przez komornika. Bogusławski nie chcąc doczekać się skutków licytacji, zwłaszcza że do jej wykonania komornik dostał pomoc wojskową, postanowił ułożyć się z wierzycielem. Ostatecznie przesunięto termin spłaty długu. Stanisław Bogusławski był wówczas dzierżawcą Szadowa Pańskiego w pow. wartskim i jak sądzę nie mógł mieć większych problemów ze zgromadzeniem odpowiedniej sumy w nowo wyznaczonym terminie. Kłopoty finansowe były chyba przejściowe, skoro we wrześniu 1828 r. Stanisław Bogusławski kupił od wuja Mikołaja Kiedrowskiego Na sieradzkich szlakach Autograf Stanisława Bogusławskiego 23 dobra Zawadki w pow. sieradzkim. Jednak ze względu na to, że wuj Kiedrowski miał spore długi, m.in. u Julii z hr. Brandeburgów, zamężnej księżnej de AnhaltCoethen i u niejakich Kosickich, de facto do transakcji nie doszło. Kosiccy przejęli Zawadki, zobowiązując się spłacić wszelkie długi ciążące na tych dobrach oraz wypłacić Stanisławowi Bogusławskiemu sumę 13500 zł. pol. Natomiast Stanisław zobowiązał się opłacać roczną rentę w wysokości 1800 zł. pol. wujowi Kiedrowskiemu i jego małżonce Magdalenie (matce swej żony Franciszki), począwszy od 1832 r. Ponieważ jego żona Franciszka z Orłowskich miała zapisaną sumę 49558 zł. pol. na dobrach Brończyn, Bogusławscy zamieszkali w tym majątku czerpiąc z niego zyski należne im z tytułu tego zapisu. Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, Stanisław Bogusławski, stary żołnierz napoleoński, wziął w nim czynny udział. Wstąpił do 13 pułku piechoty w randze majora dnia 5 lutego 1831 r. Jego pułk, pod dowództwem ppłk Kazimierza Paszkowskiego działał w Warszawie i jej okolicach. W trakcie działań wojennych Stanisław Bogusławski został przeniesiony do 10 pułku piechoty pod dowództwem Piotra Wysockiego i brał udział w dniach 6-7 września 1831 r. w krwawej obronie Warszawy przed wojskami feldmarszałka I. Paskiewicza. Jego pułk wsławił się podczas tej bitwy bohaterską obroną szańca wolskiego. Kilkanaście dni później, 21 września Bogusławski został odznaczony Krzyżem Kawalerskim. Po upadku powstania wrócił do Brończyna, gdzie mieszkał wraz z rodziną jeszcze przez wiele lat. Do służby wojskowej już nie powrócił. Władze carskie nie honorowały jego rangi majora oraz uzyskanych odznaczeń z okresu wojny polskorosyjskiej. W dokumentach popowstaniowych występuje jako kapitan byłego Wojska Polskiego. Po dwuletnich staraniach, 24 listopada 1838 roku Stanisław Bogusławski uzyskał potwierdzenie szlachectwa dziedzicznego przez Heroldię K.P. i otrzymał patent (legitymację) nr 1699. Wówczas był jeszcze współwłaścicielem Brończyna i tam mieszkał, ale siedem lat później spotykamy go w dokumentach jako dziedzica dóbr Stok. W ciągu tych 8 lat zaszły w życiu Stanisława Bogusławskiego wielkie zmiany. Zmarła jego druga małżonka Franciszka z Orłowskich. Stanisław ożenił się ponownie z Franciszką z Rudnickich, wdową po Marcinie Wągrowskim, dziedziczką Stoku. Jednak i ona wkrótce zmarła. Stanisław Bogusławski przejął majątek żony i gospodarował nim do końca swych dni. W 1846 roku sporządzał tabelę prestacyjną tego majątku. Stok był związany z rodziną Bogusławskich od dawna, bowiem w I połowie XVIII w. dobra te stanowiły własność Józefa Wężyka, miecznikowicza dobrzyńskiego, drugiego męża Katarzyny Gorzyńskiej voto Andrzejowej Bogusławskiej, prababki Stanisława Bogusławskiego. Nie znam niestety miejsca i daty zgonu Stanisława Bogusławskiego. Podejrzewam, że stało się to w Stoku przed 1857 r., ponieważ tego roku jego jedyny syn Jan Nepomucen jest już wymieniany w wykazie dóbr pow. kaliskiego jako dziedzic tej wsi. Jan Nepomucen Bogusławski ożenił się ze starszą od siebie o blisko dziewięć lat Pauliną z Wierusz-Niemojowskich, wdową po Leonie Załuskowskim h. Rola. Owocem tego związku było trzech synów: Lucjan Leon, Stanisław Kazimierz i Adolf (ur. 30 września 1849 r.) oraz córka Aniela Zuzanna (ur. w 1846 r.). Jan Nepomucen w znanych mi dokumentach z tego okresu występuje także jako 24 dziedzic Czepowa Dolnego, w którego posiadanie wszedł zapewne poprzez małżeństwo. 30 czerwca 1860 roku Jan Nepomucen Bogusławski kupił na licytacji publicznej w Kaliszu za 156 tys. zł. niegdyś sprzedane przez ojca Stanisława dobra Włocin. Był więc właścicielem trzech dużych majątków ziemskich i należał do najzamożniejszej grupy ziemian tamtejszego regionu. Nie dziwi zatem fakt, że jego córka Aniela Zuzanna wstąpiła w roku 1866 w związek małżeński z Janem Władysławem Chrystowskim h. Starża, dziedzicem rozległych dóbr Tłokinia. Jan Nepomucen Bogusławski zawdzięczał swoją pozycję w dużej mierze ojcu Stanisławowi, który przez całe życie czynił usilne starania o zabezpieczenie majątkowe dla swojej rodziny. * Relacja por. F. Mycielskiego cytowana w: Z pamiętników Czaplica, „Kłosy” 1886, nr 1100, str. 78 Źródła i literatura 1. PAN, Biblioteka Kórnicka, „Teki Dworzaczka - materiały historyczno-genealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV-XX w.”, 2. Adam Boniecki, „Herbarz polski”, t.1 str. 349-350, t.10 str. 18, Warszawa 1889-1913, 3. Seweryn Uruski, „Rodzina. Herbarz szlachty polskiej”, t. 1 str. 278-279, t. 6 str. 304-305, Warszawa 1904-1931, 4. Elżbieta Sęczys, „Szlachta wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836-1861”, str. 38, 285, 492, Warszawa 2000, 5. Robert Bielecki, „Słownik biograficzny oficerów powstania listopadowego” t.1 str. 223, Warszawa 1995, 6. PAN, red. Witold Kula i Janina Leskiewicz, „Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku. Studia o uwarstwieniu i ruchliwości społecznej”, str. 262, Warszawa 1970, 7. Włodzimierz Marszałek, Przez pola i lasy Wysoczyzny Złoczewskiej, [w:] „Na sieradzkich szlakach” nr 3/59/2000/XV, str. 19-25, 8. PAN, Biblioteka Kórnicka, red. Antoni Gąsiorowski, „Urzędnicy województw łęczyckiego i sieradzkiego XVI-XVIII wieku. Spisy”, Kórnik 1993, 9. Stanisław Małyszko, „Majątki wielkopolskie”, tom VI Powiat kaliski, MNRiPR-S w Szreniawie 2000. 10. Księgi Sieradzkie grodzkie, relacje (AGAD w Warszawie) 87, k. 251-252, 259-260, 271-271v., 574-574v., 817-817v., 11. Księgi Sieradzkie ziemskie (AGAD w Warszawie) - 83, k. 232234v., 115 k. 204-204v., 258v., 12. Akta notarialne kaliskie (Arch. Państw. w Kaliszu) - notariusz Józef Godlewski, nr 388 (1812r.), nr 57 (1815r.), nr 389 (1815r.), nr 157 (1816r.), nr 159 (1816r.), nr 160 (1816r.), nr 315 (1817r.), notariusz Franciszek Nowosielski, nr 47 (1820r.), nr 48 (1820r.), notariusz Franciszek Bajer, nr 67 (1829r.), nr 114 (1829r.), 13. Akta notarialne sieradzkie (Arch. Państw. w Łodzi oddz. w Sieradzu) - notariusz Antoni Pstrokoński, nr 107 (1814r.), nr 82 (1836r.), 14. Akta notarialne warckie (Arch. Państw. w Łodzi oddz. w Sieradzu) - notariusz Jan Strachowski, nr 13 (1821r.), notariusz Paweł Dębski, nr 90 (1822r.), nr 142 (1827r.), notariusz Wawrzyniec Janczewski, nr 119 (1832r.), nr 129 (1834r.), 15. Dokumenty Heroldii Królestwa Polskiego, Deputacji Szlacheckiej i Kancelarii Marszałka Szlachty Guberni Warszawskiej oraz II Rady Stanu K.P. i Ogólnego Zebrania Warszawskich Departamentów Rządzącego Senatu - jednostka nr 490 s. 22, jednostka nr 146 s. 280, 16. Józef Margules, Drugie dywizje w bojach o Polskę, 17762000, str. 43-46, DW Bellona, Warszawa 2003, 17. Marian Kukiel, „Wojna 1812 roku”, Kraków 1973, 18. Tomasz Strzeżek, „Warszawa 1831”, DW Bellona, Warszawa 1998, 19. Bronisław Gembarzewski, "Wojsko polskie - Księstwo Warszawskie 1807-1814, str. 101, Warszawa 1912. Od Redakcji Po raz pierwszy goszczący na łamach naszego pisma autor powyższego artykułu - Pan Rafał Bogusławski mieszka w Bielsku Białej, jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, zajmuje się zawodowo projektowaniem grafiki użytkowej. Jako potomek starego rodu h. Ostoja wywodzącego się z Bogusławic w dawnej Ziemi Sieradzkiej czuje się emocjonalnie związany z ziemią swoich przodków i interesuje się jej przeszłością. Na sieradzkich szlakach Trzebiczna - wieś zapomniana Józef Szubzda nim: „W tej wsi jest źrzebi 24 wszystkich i 2 z zaroślami13, teraz tylko osiadłych kmieci czterej, dzierżą po półźrzebku, płaci każdy z nich po florenów 1, żyta po korcy 2, kapłunów po 1, jajce po 10, stacyjej po groszy 3.14 Ogrodników 2 , z ogrodów i z rolnej płacą po gr. 15, kapłunów po 1, jajce po 10. Tamże krawiec 1, który płaci z ogroda florenów 1 gr. 24. Ci ludzie robią, kiedy im każą, a nie winni jako 1 dzień w tydzień. Lasów, z borów jest tam dostatek, które są na 2 mili, z których biorą wkupy z Sieradza, z przyległych wsi od wrębu na drwa i na żer. Staweczek tam jest maluczki, którego teraz poprawują, który mały pożytek uczynić może, mogłby wen sadzać karpie na tarlisko”.15 W dzierżawionym folwarku w roku lustaracji (1564) zebrano bróg siana, narzęto 45 kop żyta i 12 kop owsa. Kopa żyta dawała 1,5 korca ziarna, a kopa owsa 2 korce. Dochody z Trzebicznej ze wsi i folwarku, oszacowano na 44 floreny 1 grosz i 6 denarów. W tym samym czasie dochody z Męki wyceniono na ponad 66 florenów, z Woźnik na 128, a z Polkowa na 37 florenów. Po J. Gomolińskim kolejny dożywotni dzierżawca, Jakub Pstrokoński, scedował uprawnienia na rzecz swego zięcia Jana Lubstawskiego, cześnika brzeskiego. Translację zaakceptował Zygmunt III na sejmie walnym w Warszawie 16 IV 1589 r.16 Przychylność królewską Lubstawski zdobył dzięki zasługom w czasie walk o tron dla Zygmunta z arcyksięciem Maksymilianem (1587 r.). Wyróżnił się wcześniej w czasie wyprawy gdańskiej Stefana Batorego (1577 r.). Z ziemi królewskiej dziesięcinę płacono arcybiskupowi gnieźnieńskiemu, a z gruntów dworskich i sołtysich plebanowi w Męce. Jan Maj opisując uposażenie parafii męckiej w 1554 r. Zanotował: ...”Trzebiczna, wieś, w większej części Królewska w mniejszym dziedziczna. Z pól tej wsi, tak folwarcznych czyli dziedzicznych, jak ze sołectwa, należy się i przypada też dziesięcina snopowa kościołowi parafialnemu w Męce, a pobiera ją służbista na swoje utrzymanie. Z pól zaś kmiecych, to znaczy z drugiej części dziesięcina snopowa oddawana jest na rzecz stołu Arcybiskupiego”...17. Według lustracji przeprowadzonej w 1564 r. dochody ze wsi wynosiły 26 zł i 11 gr., a z folwarku 17 zł i 20 gr.18 Posiadacze największego działu ziemi, rodzina Zawiszów w XVI w. mieszkała w Trzebicznej. Przyjęła nazwisko od nazwy wioski. Marcin Zawisza Trzebicki h. Łabędź żonaty z Katarzyną Rożniatowską h. Ostoja sprawował urząd kasztelana wieluńskiego. Dożył Na sieradzkich szlakach POZNAJEMY WŁASNY REGION Trzebiczna, mała wieś zagubiona niegdyś wśród lasów, wpisała się na stałe w historię sieradzkiej ziemi. Oddalona 7½ wiorsty (ok. 8 km) od Sieradza1, leżąca w pobliżu Męckiej Woli, około stu lat temu zniknęła z map. Obecnie nikt z mieszkańców okolicznych wsi nie potrafi określić jej położenia. Nazwa wskazuje, że założyciele miejscowości wytrzebili polanę w lesie w pobliżu strumienia, który również nazwano Trzebiczną2. Na wolnej od drzew przestrzeni wybudowali domostwa i uprawiali zboża. Pierwsza wzmianka o Trzebicznej pochodzi z 1276 r. i dotyczy strumienia. W tym roku Leszek Czarny nadał Racławowi, synowi Damiana, miejscowość Dąbrowę położoną za strumieniem, dopływem Warty, który powszechnie nazywano Trzebiczną3. Kolejna wiadomość związana jest z ziemią, którą w 1393 r. dziedziczył Wenczesław z Trzebicznej.4 Trzebiczna, podobnie jak okoliczne tereny, stanowiła własność królewską. Z czasem powstał tu niewielki folwark, zapewne utworzony z rezerwy pańskiej5, którego organizacja opierała się na pracy czeladzi najemnej i zagrodników. Folwark zaopatrywał rodzinę pana w produkty rolne. Nadwyżkę płodów sprzedawano w pobliskim Sieradzu. Możliwość produkcji rynkowej sprzyjała rozwojowi folwarku. Na mocy przywileju warckiego (1423 r.) szlachta mogła zajmować tzw. pustki i kupować sołectwa usuwając z ziemi „nieużytecznego lub buntowniczego” sołtysa6. Na początku XV w. Trzebiczna miała kilku właścicieli. Większość ziemi należała do króla, część przeszła w ręce szlachty. W tym czasie w folwarku gospodarzył Jan Kmita wymieniony jako świadek w dokumencie z 1414 r.7 Potwierdził wiarygodność postanowień starosty sieradzkiego, Mikołaja z Michałowa, który ustalił prawa i obowiązki młynarza Alberta i jego potomków. Albert za 11 grzywien zakupił młyn wybudowany przez Stanisława młynarza na rzece Krępie. Za prawo korzystania z młyna został zobowiązany do płacenia czynszu. Połowę należności powinien przekazywać do grodu sieradzkiego, a drugą połowę plebanowi w Męce. Budowa młyna wodnego nad Trzebiczną dowodzi rozwoju gospodarki rolnej w okolicy. Procesowi tworzenia się gospodarki towarowo-pieniężnej sprzyjała organizacja folwarku. Właściciele ziemi w Trzebicznej często się zmieniali. W 1417 r. Jan z Konopnicy, piszący się również Janem z Trzebicznej, zwany Konopką, sprzedał Janowi, Andrzejowi i Jadwidze 1 łan ziemi w Trzebicznej za 20 grzywien.8 W XV w. ziemię w tej wsi posiadali Grzymałowie z Lipek. 19 I 1422 r. Grzymałę pozwał Ota z Giedrzyc o grunty z Trzebicznej. Sąd oddalił bezpodstawne roszczenia9. Ziemia nadal pozostawała w rękach rodu. 10 I 1486 r. wnuk wspomnianego Grzymały, Stanisław, zastawił 2 i pół łana w Trzebicznej swemu teściowi, Tomaszowi z Gucina10. W następnych latach ziemia należąca do rodów szlacheckich uległa rozdrobnieniu. W 1552 r. w Trzebicznej Zawisza posiadał 3 łany, Wodzyński ¼ łanu, Spyszek ¼ łanu, Trojakowski ¼ łanu i A. Tarnowski ¼ łanu11. Część królewska będąca w 1564 r. w dożywotnim władaniu kasztelana spicymierskiego Jana Gomolińskiego, obejmowała 24 łany gruntu 12. Sprawozdanie polustracyjne zawiera opis wsi i folwarku, określa dochody z dzierżawy oraz obowiązki chłopów mieszkających w Trzebicznej. Czytamy w 25 Fragment mapy guberni kaliskiej z przewodnika St. Graevego Ze zbiorów Muz. Okr. w Sieradzu 26 sędziwego wieku 85 lat. Zmarł 2 lutego 1657 r. Został pochowany w kościele dominikanów w Piotrkowie Trybunalskim. Nad drzwiami w prezbiterium tego kościoła murowane epitafium sławi cnoty zmarłego. Do wysokich godności państwowych doszedł syn Marcina i Katarzyny, Andrzej. Urodził się 23 XI 1607 r. w trzebickim dworze. Został ochrzczony w parafialnym kościele w Męce. Uzdolniony i gruntownie przygotowany do pracy dyplomatycznej pełnił obowiązki sekretarza królewskiego, podkanclerza koronnego, piastował godność biskupa przemyskiego, a następnie krakowskiego i senatora Rzeczypospolitej. Odegrał poważną rolę w polityce polskiej w trudnych dla kraju latach rebelii kozackich, wojen ze Szwecją, Moskwą i Turcją oraz wojen domowych za panowania Jana Kazimierza, Michała Korybuta Wiśniowieckiego i w pierwszych latach rządów Jana III Sobieskiego. Zmarł 28 XII 1679 r.19 Jeszcze za życia biskupa Trzebiczna przeszła w obce ręce. Biskup związany uczuciowo z rodzinną wsią pragnął odzyskać ojcowiznę i przekazać synowcowi, Stanisławowi Trzebickiemu, którego darzył szczególnym sentymentem i zaufaniem. Pokrywał koszty jego studiów w Niemczech, Francji i Belgii, wspierał w czasie jego pobytu na królewskim dworze i w wojsku, pomagał spłacić jego długi. Stanisław Trzebicki w 1674 r. został chorążym sieradzkim, a potem kasztelanem spicymierskim. Zarówno Stanisław, jak i siostrzeńcy biskupa nie byli związani z rodzinnym gniazdem. Żyli w miastach sprawując różne, najczęściej duchowne, urzędy. Siostra biskupa, Jadwiga, wyszła za mąż za Wojciecha Cieńskiego, właściciela majątku w Cieni na pograniczu sieradzko-kaliskim. Urodziła pięciu synów i córkę. Najstarszy z rodzeństwa, Kacper Cieński, obdarzony szczególnymi względami biskupa krakowskiego, kanonik gnieźnieński (od 1660 r.), krakowski (od 1665 r.), dziekan krakowski, proboszcz piotrowiński, był kilkakrotnie mianowany deputatem, zasiadał w Trybunale Koronnym i występował na sesjach sądowych w imieniu biskupa. Pełnił obowiązki administratora sede vacante biskupstwa krakowskiego. Karierę duchowną obrał również jego brat Stanisław obdarzony godnością kanonika gnieźnieńskiego (1665 r.) i krakowskiego (1675 r. ), od 1679 r. prałat kantor gnieźnieński. W 1685 r. kapituła gnieźnieńska obrała go swym generalnym prokuratorem, a w 1686 r. prowizorem seminarium duchownego i bursy w Kaliszu.20 Z wojskiem związał swoje losy Marcin Cieński. Jako towarzysz husarski, a następnie pułkownik królewski brał udział w kampaniach Sobieskiego w latach 1671-1672. Na czele swojej chorągwi walczył pod Chocimem. Brał udział w bojach pod Żórawnem w październiku 1676 r., w odsieczy wiedeńskiej w 1683 r., w walkach pod Parkanami. W wyprawie mołdawskiej 1686 r. dowodził czterema chorągwiami jazdy. Uczestniczył w kampanii 1688 r.21 Pełnił urząd podkomorzego sieradzkiego. Aleksy Cieński, jezuita, kapelan wojskowy poległ w 1683 r., siostrzenica, Anna Cieńska, wstąpiła do klasztoru sióstr miłosierdzia w Płocku22. Ludzi tych nie nęciło życie w samotnym dworku i uprawa piaszczystej ziemi. Nie zabiegali o Trzebiczną, którą pragnął odzyskać ich dostojny wujek. Biskup w swoim testamencie spisanym 18 XII 1676 r. trzy lata przed śmiercią, przeznaczył 20 tys. zł na wykup folwarku, a ponadto zapisał 10 tys. zł na wzniesienie murowanej świątyni w Męce i kolejne 10 tys. na wyposażenie jej w paramenty kościelne. Wykonawcą tych postanowień uczynił Stanisława Trzebickiego, dziekana kapituły katedralnej krakowskiej. Przewidując jego rychłą śmierć (Stanisław zmarł w 1678 r.) kolejnymi egzekutorami testamentu wyznaczył siostrzeńców Kaspra i Stanisława Cieńskich oraz Zygmunta Kociełkowskiego, pisarza ziemskiego sieradzkiego. Dla lepszego wykorzystania przekazanych kwot sugerował ulokowanie ich w jakiejś posiadłości ziemskiej, by odsetki pomnożyły kapitał. Po wybudowaniu świątyni w Męce i wykonaniu ustaleń dotyczących rodowego gniazda Trzebiczna powinna stać się własnością synowca Stanisława Trzebickiego lub jego dzieci. Testament biskupa w tej sprawie zawierał następujące ustalenia: ...”Diu iam laboravit ex amore erga domum meam dominus Sigismundus Kociełkowski, notarius terrestris Siradiensis, in emenda Trzebiczna, nido nostro hereditario, sed nondum est res perfecta. Quod si me vivente ista hereditas ex manibus plurium coemi non possit, lego ad coemendum istum nidulum nostrum viginti millia florenorum. Ad exstruendum ibidem templum e muro vel in villa regia, quae vocatur Meka, ad quam iure parochiali Trzebiczna spectat, lego florenorum decem millia monetae currentis et pro dote ac supellectili ecclesiastica comparanda alia decem millia florennorum in bona moneta argentea antiqua, ut in censum locentur vel fundus aliquis pro ea ematur. Quam quidem rem commendo et committo exsecutori Domino Stanislao Trzebicki, fratri meo, decano Ecclesiae Cathedralis Cracoviensis, et in casu mortis eius Dominus Gasparo et Stanislao Ciensciis, canonicis eiusdem Ecclesiae Cathedralis Cracoviensis, atque meo specialiter amantissimo Domine Sigismundo Kociełkowski, notario terrestri Siradiensi. Qui supradicti domini executores villam Trzebiczna et Wola Trzebiczna cum aliis particulis eo spectantibus tenebunt et proventus in fabricam templi et supellectilem ecclesiasticam convertent, qua finita villam Trzebiczna cum omnibus ad eam spectantibus filio maiori nato Stanislai Trzebicki, vexilliferi Siradiensis, in possessionem tradent vel parti eius vexillifero Siradiensi usque dum adoleverit eius filius”.23 Realizacja testamentu napotkała na trudności, które opóźniły wykonanie woli Na sieradzkich szlakach biskupiej. Drewniana świątynia męcka wzniesiona w 1428 r. dzięki staraniom ks. Jana Stryjskiego24 w latach osiemdziesiątych XVII w. została obmurowana. Skarpami wzmocniono ścianę północną i dobudowano murowaną zakrystię. Prace budowlane prowadzone za pieniądze przeznaczone na ten cel przez biskupa krakowskiego ciągnęły się do 1691 r. W cztery lata po zakończeniu inwestycji Kasper Cieński pozostałe środki finansowe ulokował na wyderkaf.25 W księgach ziemskich sieradzkich dokonano zapisu stwierdzającego, że egzekutor testamentu przekazał 18 tys. Franciszkowi Bartochowskiemu w zamian za rentę w wysokości 7 %. Poręczenie lokaty stanowiły dobra ziemskie Błaszki, Borysławice i Chrzanowice, których właścicielem był dłużnik. Fr. Bartochowski zobowiązał się płacić proboszczowi męckiemu co roku 1260 zł w dwu ratach, pierwszą na Trzech Króli a drugą na narodzenie św. Jana Chrzciciela, po 630 zł26. Trzebiczna w XVIII w. podupadła. W czasie wojny północnej liczne przemarsze wojsk zniszczyły Sieradz i okolice. W mieście stacjonowały na przemian oddziały wojsk saskich, polskich, litewskich, szwedzkich i moskiewskich. Zatrzymywały się na kilkutygodniowy popas lub na hibernę, ogałacając miasto i wioski z produktów rolnych, bydła, ściągając wysokie kontrybucje pieniężne, dokonując zniszczeń i rozbojów. Dżuma, która w latach 1704-1707 nawiedziła Sieradzkie dopełniła dzieła zagłady. Opustoszała również Trzebiczna. W końcu XVIII w. stało tu kilka starych domostw, stąd w księgach kościelnych w Męce miejscowość nazwano Budami Trzebicznymi. Jeszcze w 1810 r. odnotowano w metrykach kościelnych akt urodzenia w Trzebicznej, a w 1845 r. akt ślubu mieszkańca wsi. Najdłużej przetrwały stodoły i obory dworskie, przy których mieszkali robotnicy folwarczni obsługujący bydło. W „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego” zawarta jest informacja, że w Trzebicznej stoi jeden dom, w którym mieszka 8 osób.27 Proboszcz męcki, ks. Wacław Gajzler, zapisał wiadomość o śmierci ostatniego mieszkańca wioski. 4 grudnia 1876 r. na stado, którym w Trzebicznej opiekował się Józef ze Śląska, napadła sfora wilków. Pasterz w obronie zwierząt zabił trzy wilki i sam zginął rozszarpany przez dzikich napastników.28 Jeszcze na początku XX w. wśród pól stały resztki słupów murowanej stodoły przypominając o lokalizacji zabudowań dworskich. Czas starł z powierzchni ostatnie ślady dawnego osadnictwa. Na początku XX w. pola trzebnickie wchodziły w skład majątku w Męckiej Woli, których właścicielem był Zygmunt Siemiątkowski.29 Majątek w 1945 r. obejmował powierzchnię 1226,25 ha, w tym 295,09 ha gruntów ornych i 871,24 lasów. Resztę stanowiły łąki, pastwiska, sady i ogrody. Dochód właścicielowi przynosiła własna gorzelnia, kuźnia, młyn i tartak. Z ogólnej powierzchni wydzielono 41,23 ha jako resztówkę majątku państwowego. Pozostały areał rozparcelowano pomiędzy 84 rolników, którzy decyzją Państwowego Urzędu Ziemskiego w Sieradzu z 10 XII 1945 r. otrzymali poletka o powierzchni od 1 do 5 ha.30 W końcu 1975 r. podjęto działania zmierzające do budowy na gruntach wsi Męcka Wola - Herby, na pn. od dawnej Trzebicznej zakładu metalurgicznoodlewniczego stopów aluminiowych. Fabryka zajmując 50 ha ziemi zapewniłaby pracę dla ok. 2000 osób. Zaplanowano budowę zakładu w l. 1979-1982 kosztem 1700 mln zł. Względy ekologiczne oraz kryzys gospodarczy występujący w okresie planowanej budowy przekreślił plany inwestycyjne. Nie zniszczono lasów, które od stuleci okalały dawną Trzebiczną ciemnym pierścieniem. 1 „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego...”, Warszawa 1892, t. XII, s. 553, Strumień nazywano również Krępą. S. Zajączkowski, S.M. Zajączkowski, „Materiały do słownika geograficznohistorycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400 r.”, cz. II, Łódź 1970, s. 150, 3 Ibidem. ... „ultra fluvium , qui vulgariter Trzebiczna vocatur”, 4 Ibidem. ...”Wenczeslaus de Trzebiczna aequisivit indicialiter partem hereditatis ibidem in Trzebiczna”, 5 Rezerwa pańska - gospodarstwo uprawiane przez właściciela ziemskiego przy pomocy sił najemnych na własny rachunek. B. Zientara, Rezerwa pańska, w: „Encyklopedia historii gospodarczej Polski do 1945 r.”, Warszawa 1981, s. 182-183, 6 S. Russocki, Warcki przywilej, w: „Encyklopedia historii gospodarczej... „ , op. cit., s. 452, 7 W. Gajzler, Męka, w: Kronika diecezji kujawsko-kaliskiej 1923, R. XVII, s. 92-93. J. Kobierzycki wymienia Piotra Kmitę jako starostę grodzkiego sieradzkiego w l. 1400-1402. J. Kobierzycki, Przyczynki do dziejów ziemi sieradzkiej Warszawa cz. II, s. 69. Jan Kmita, starosta sieradzki w 1374 r. ufundował w Piotrkowie Tryb. kościół pw. NMP. Słownik geografii turystycznej Polski. Warszawa 1959, t. 2, s. 737, 8 T. Stolarczyk, „Szlachta wieluńska od XIV w. do połowy XVI w.”, Wieluń 2005, s.76, 9 A. Szymczakowa, „Szlachta sieradzka w XV w.”, Łódź 1998, s. 386, 10 Ibidem, s. 394. Zapewne w zamian za posag, którego zwrotu po śmierci Barbary, żony Stanisława, domagał się teść, 11 „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego...”. op. cit., s. 553. Łan stanowił ok. 16,7-17,5 ha, 12 Ibidem, 13 Źreb, termin służący do określenia gruntów wchodzących w skład gospodarstwa rolnego. W w. XVI-XVII źreb utożsamiano z łanem, 14 Stacja (stan) obowiązek utrzymania władcy lub dostojnika przejeżdżającego przez kraj. Z czasem zastąpiony daniną, 15 Lustracja województw wielkopolskich i kujawskich 1565. Bydgoszcz 1963 cz. 2, s. 52-53, 16 Metryka Koronna 133, k. 346-346 v, 17 W. Gajzler, op. cit., s. 88, 18 „Słownik geograficzny...”, op. cit., s. 553, 19 A. Przyboś M. Rożek, „Biskup krakowski Andrzej Trzebicki”, Warszawa-Kraków 1989. „Encyklopedia kościelna” M. Nowodworskiego, Warszawa 1907, T. XXIX, s. 234-238, 20 Stanisław Cieński na swój koszt odrestaurował kościół św. Stanisława w Gnieźnie. Zm. 21 X 1687 r. PSB, t. IV Kraków 1938, s. 53, 21 Żonaty z Jadwigą Koniecpolską, wojewodzianką parnawską. Z drugiego małżeństwa z Jadwigą Pstrokońską z Burzenina pozostawił syna Kaspra, komornika ziemskiego sieradzkiego, później łowczego nadwornego koronnego. PSB, op. cit., s. 5253, 22 A. Przyboś M. Rożek, op. ci., s. 11-13, 23 Ibidem, s. 166, 24 A. Szymczakowa, Kontrakt między plebanem a młynarzem w sprawie budowy kościoła w Męce k. Sieradza, Rocznik Łódzki, 2000, t. 47, 25 Wyderkaf - potoczna nazwa kupna renty. Właściciel nieruchomości, który otrzymał określoną sumę gotówki zobowiązywał się do świadczeń pieniężnych (renty) właścicielowi kapitału, 26 W. Gajzler, op. cit., s. 150, W. Kujawski, “Kościelne dzieje Sieradza”, Włocławek 1998, s. 124, 27 „Słownik geograficzny...”, op. cit., s. 553, 28 W. Gajzler, op. cit, s. 91, 29 Stanisław Graeve w opisie miejscowości guberni kaliskiej wymienia folwark Trzebiczna położony w gminie Wojsławice, par. Męka, własność Z. Siemiątkowskiego. „Przewodnik po guberni kaliskiej”, Warszawa 1912, cz. II, s. 144. 30 Akta Powiatowego Urzędu Ziemskiego w Sieradzu. 2 Na sieradzkich szlakach 27 POZNAJEMY WŁASNY REGION Mierzyn - z historii wioski i jej mieszkańców Rafał Bogusławski Położenie geograficzne Mierzyna źródło: mapa.szukacz.pl 28 Jadąc drogą A1 na północ od Częstochowy, jakieś 15 kilometrów na wschód od Kamieńska, z dala od głównych szlaków komunikacyjnych, leży nieco zapomniana wieś Mierzyn. Ta bardzo stara miejscowość kryje w sobie historię wielu pokoleń związanych z tym miejscem. Do Mierzyna trafić niełatwo, ale warto podjąć ten trud, żeby zetknąć się z atmosferą wieków minionych, zakutych w kamień płyt nagrobnych starego cmentarza i murów kościoła. O starożytności osady w Mierzynie świadczyć mogą wykopaliska z roku 1881. Podczas orania ziemi dworskiej znaleziono tam skarb. Znalezisko składało się z monet srebrnych z II połowy XIV w., których przeszło 400 sztuk przejęto od znalazców. To, co ocalało z tego wykopaliska, składało się głównie z półgroszy koronnych i denarów Kazimierza Wielkiego. Pierwszych było 35 sztuk, drugich przeszło 370. Obok nich znaleziono 5 całkowitych groszy praskich króla Karola Luksemburczyka, 3 denary tegoż samego monarchy, jeden denar węgierski Karola Roberta i przeszło 200 sztuk trudnych do zidentyfikowania monet (prawdopodobnie śląskich). U schyłku XIV w. władał tymi dobrami Jarosław z Mierzyna, cześnik sieradzki, który zmarł w roku 1402. W następnych wiekach Mierzyn należał już do rodu Mierskich v. Mirskich herbu Jelita. W roku 1544 dziedzicami majątku byli bracia Jan i Rafał z Mierzyna Mierscy, następnie syn Rafała - Stanisław. W połowie XIX w. dziedzicami dóbr Mierzyn byli małżonkowie: Karol Stefan Burghard h. Burghard, syn Bonawentury i Teresy z Zaborowskich i Adelajda Szerszeńska, córka Jędrzeja, dziedzica dóbr Wiskitno. Karol Stefan Burghard był niezwykle ważną postacią w dziejach Mierzyna. Urodził się w 1815 r. w Radomiu. Zajmował się rolnictwem. Oprócz posiadanego majątku Mierzyn dzierżawił Milejów. Zasłużył się jako filantrop, posiadany majątek przeznaczył testamentem na: Towarzystwo Dobroczynności, zakład kalek w Warszawie, budowę kaplicy cmentarnej, wpisy i stypendia dla młodzieży, pomoc dla młodzieży rzemieślniczej itp. Przez wiele lat mieszkał w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie zmarł 12 listopada 1887 r. Do niedawna w północnej części wsi znajdował się modrzewiowy, parterowy dwór z przełomu XVII i XVIII w. Niestety spłonął w 1947 r. Zachował się natomiast kościół p.w. św. Mikołaja wymieniony już w 1435 r. Wspomina go Długosz (I, 286 i 290). Pierwotny kościół stanowiło obecne prezbiterium, do którego dziedzice wsi przybudowali około 1600 r. murowaną nawę. Jest to budowla późnogotycka, jednonawowa, z wielobocznym prezbiterium, kryta dachem dwuspadowym. W przybudówce przy prezbiterium znajduje się zakrystia, a przy nawie umiejscowiona jest kruchta. Od frontu wznosi się wieża wybudowana w latach 30-tych XIX w. W ścianie pd. nawy kościoła wyryte są imiona, nazwiska, miejscowości i daty, z których najwcześniejsza pochodzi z 1558 r. Prezbiterium zwieńczone jest oryginalnym sklepieniem. W dwóch przęsłach sklepienia znajdują się zworniki z herbem Jelita. Na szczególną uwagę zasługuje chrzcielnica z 1609 r. oraz obrazy w ołtarzach bocznych: Madonny z XVII w. i św. Anny Samotrzeć z XVIII w. Niezwykle piękna jest również późnogotycka płyta nagrobna Mikołaja Cieszanowskiego z l poł. XVI w. Obok kościoła stoi kapliczka z XVIII w., wewnątrz której mieści się figurka Chrystusa Bolesnego. Do parafii mierzyńskiej w początkach XVI w. należały wsie: Bryszki, Rajsko Wielkie i Małe, Lubień (Lubyn), Tunawa, Żerochowa, Daniszewice, Cieszanowice i Szczepanowice, a dziesięcinę pobierano aż z okolic Łowicza i Brzezin, co świadczy niezbicie o randze tej parafii. W historii Mierzyna zapisał się szczególnie ksiądz proboszcz Ignacy Napoleon Bogusławski h. Ostoja, który przez pół wieku opiekował się tą parafią. Urodził się dnia 5 lipca 1807 r. w Żelisławiu (parafia Błaszki). Był synem Antoniego Bogusławskiego i Salomei z Bobowskich, wnukiem, po mieczu, Jakuba i prawnukiem Andrzeja Bogusławskiego, instygatora Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego i komornika granicznego sieradzkiego. Do chrztu trzymany był przez Ignacego Kajetana Błeszyńskiego (syna Tomasza - ostatniego podkomorzego sieradzkiego) i jego żonę Apolonię z Grodzickich, właścicieli dóbr żelisławskich. Dzieciństwo i wiek młodzieńczy Ignacego Bogusławskiego przypadły na burzliwy okres w dziejach naszej ojczyzny. Były to czasy klęsk Napoleona Bonaparte na Wschodzie, Księstwa Warszawskiego i Królestwa Kongresowego. Ignacy Bogusławski święcenia kapłańskie otrzymał w roku 1831. Cztery lata był wikarym w Łasku. Tam w 1835 r. asystował podczas ślubu swojej siostry Petroneli z Walentym Otockim, dziedzicem majątków Wola Łaska i Korczew. Jeszcze tego roku został proboszczem parafii w Mierzynie, gdzie przeprowadził się wraz ze swoją matką Salomeą Bogusławską i młodszym bratem Antonim. W tym czasie odbyła się konsekracja Na sieradzkich szlakach nowo wzniesionej nawy kościoła mierzyńskiego. Poprzednia nawa zawaliła się w 1825 roku i przez kilka lat kościół w wyniku ogromnych zniszczeń nie nadawał się do odprawiania nabożeństw. Wnętrze kościoła trzeba było na nowo wyposażyć w niezbędne sprzęty. Gromadzenie potrzebnych środków, nadzorowanie prac i spełnianie powinności kapłańskich wymagało od księdza Ignacego sporego talentu organizatorskiego i niespożytej energii. W tym czasie wybudowano też wieżę dzięki hojności Stanisława Sucheckiego. Nie tylko jednak sprawy parafii zaprzątały głowę księdza Ignacego. W roku 1845, po śmierci swego szwagra Walentego Otockiego h. Dołęga, ks. Ignacy Bogusławski wszedł w posiadanie części majątku Korczew, przekazując pewną sumę swej siostrze Petroneli Otockiej i jej drugiemu mężowi Leonowi Ambrożewiczowi na wykupienie owych części z rąk Ludwika Kaczkowskiego, dziedzica Bełchatowa. Rok później, 28 stycznia 1846 r. Petronela 1v. Otocka 2v. Ambrożewiczowa zmarła w Korczewie i została pochowana w grobie rodzinnym Otockich na cmentarzu w Bogdanowie. Fakt ten postawił rodzinę przed koniecznością podjęcia pewnych decyzji dotyczących jej dzieci i majątku. Wolą rady familijnej ks. Ignacy Bogusławski został głównym opiekunem osieroconych: Anny, Antoniego i Wenantego Otockich. Majątkiem natomiast zaopiekował się jego brat Antoni Bogusławski, który wziął Korczew w dzierżawę. Trzy lata później, w marcu 1849 r. ks. Ignacy Bogusławski udowodnił swoje pochodzenie szlacheckie i został wpisany wraz z bratem Antonim do ksiąg genealogicznych Heroldii Królestwa Polskiego. Tego roku, 27 września zmarł w Mierzynie wuj księdza Bogusławskiego - konfederat barski Ignacy Bobowski, przeszło stuletni starzec, który mieszkał tam u jego boku. Tego roku brat księdza - Antoni Bogusławski odkupił od Józefa Turczynowicza, właściciela Dobiecina części dóbr Korczew będących schedą po Józefie Kunegundzie Tekli Otockiej (córce Walentego Otockiego z pierwszego małżeństwa). Od tego momentu Korczew znalazł się w pełni pod nadzorem Bogusławskich. Ks. Ignacy i jego brat Antoni posiadali przeszło 1/3 majątku, a pozostałe 2/3 trzymali w dzierżawie. Korczew nie był długo w rękach Bogusławskich, bowiem decyzją rady familijnej z roku 1858 bracia Antoni i ks. Ignacy Bogusławscy odstąpili posiadane części Korczewa swojemu siostrzeńcowi Wenantemu Otockiemu, który aby spłacić obu wujów zaciągnął pożyczkę w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim. Rok później ks. Ignacy i Antoni Bogusławscy odebrali należne im pieniądze od swego siostrzeńca. Z tych środków Antoni Bogusławski nabył w tym czasie od Frankowskich i Zarzyckich ok. 80 hektarów gruntów rolnych na wsiach Janów, Tosin i Janówek (koło Zelowa). Zamierzał na tym obszarze zbudować duże i niezależne od dworu w Grabicy gospodarstwo rolne. Dzieła jednak nie dokończył, bo zmarł 27 listopada 1861 r. w Tosinie (parafia Parzno) pozostawiając po sobie wdowę Ludwikę z Kilińskich, dwie córki: Anielę i Mariannę oraz czterech synów: Leona, Józefa, Ignacego i Henryka. Początek lat 60-tych XIX wieku był dla mieszkańców Mierzyna i ks. Ignacego Bogusławskiego okresem niepokoju i oczekiwania. Zbliżał się bowiem moment wybuchu powstania narodowego. W sierpniu 1861 roku w pobliskim Piotrkowie rozpoczęły się pierwsze manifestacje patriotyczne. Jesienią 1862 r., przystąpiono do gromadzenia środków na ekwipunek dla przyszłych oddziałów powstańczych. W Piotrkowie organizatorem takich akcji był wspomniany wyżej Józef Turczynowicz. To on odczytał w Piotrkowie na cmentarzu manifest Rządu Narodowego wzywający do walki z caratem. Powstanie w rejonie Piotrkowa miało rozpocząć się atakiem na miasto. Na miejsce zbiórki sprzysiężonych wyznaczono pobliską Rozprzę, odległą o 3 km od Mierzyna. Rankiem 22 stycznia 1863 r. odbyła się narada w celu omówienia szczegółów ataku. Okazało się jednak, że do miasta nadeszły posiłki wojska rosyjskiego. W związku z tym władze powstańcze zadecydowały, iż pierwszy atak skierowany będzie na Radomsko. Wieczorem 22 stycznia 1863 r. przybyli do zgromadzonych w Rozprzy Gustaw Wasilewski, komisarz wojewódzki oraz naczelnik miasta Piotrkowa Stępkowski, który wygłosił do powstańców patriotyczne przemówienie. Następnie oddział wyruszył w stronę Radomska zbierając po drodze ochotników. Zatrzymał się pod Kamieńskiem, gdyż noc była wtenczas nadzwyczaj dżdżysta. Wtedy to do oddziału przybył płk Józef Grekowicz, który objął dowództwo. Grekowicz zauważył, że powstańcy są źle wyszkoleni i wyposażeni w broń. Posiadają zaledwie 40 strzelb myśliwskich, siekiery, kosy i drągi. Podjęto więc próbę szybkiego ich przeszkolenia. Zreorganizowany i nieco wprawiony w musztrze oddział powstańców wyruszył w drogę. 23 stycznia 1863 r. wkroczył do Kamieńska, gdzie ludność wyszła tłumnie na powitanie. Odbyła się uroczystość oprawienia sztandaru z Orłem i Pogonią. Przybito go do drzewca, a następnie ogłoszono Manifest Rządu Narodowego. Jeszcze tego dnia partyzanci pozrywali szyny kolejowe, linię telegraficzną i wyruszyli w stronę Radomska. Atak na Radomsko zakończył się klęską powstańców, z których kilkudziesięciu trafiło do niewoli, a tylko nieliczni zdołali się wydostać z matni. Kilka dni później w Kamieńsku powstańcy oswobodzili 17 młodych ludzi wcielonych do armii rosyjskiej. W okolicach Mierzyna nadal tworzyły się grupy powstańcze, a lasy na wschód od wsi w stronę Lubienia stanowiły świetną bazę szkoleniową. Działały też w sąsiedztwie silne oddziały Oksińskiego, Błeszyńskiego, Urbanowicza, Lütticha, Mniewskiego i dalej na zachód gen. Taczanowskiego. Największa bitwa w okolicy Mierzyna i Kamieńska została stoczona w dniach 23-24 lipca 1863 r. Wtedy to partyzanci wysłani przez J. Oksińskiego i A. Lütticha rozmontowali szyny i zatrzymali pociąg wiozący żołnierzy rosyjskich do miejscowości Granica. Do walki włączyły się główne siły Oksińskiego. Powstańcza jazda ostrzeliwała żołnierzy rosyjskich wysiadających z pociągu i ukrywających się za wagonami. Walka trwała do zmierzchu. Na wieść o zbliżających się posiłkach rosyjskich powstańcy wycofali się z pola bitwy i dopiero następnego dnia podjęli kolejną akcję spodziewając się pociągu wiozącego żołnierzy pułku Witebskiego. Rozkręcili Na sieradzkich szlakach Groby Bogusławskich w Mierzynie fot. R. Bogusławski 29 Mierzyn - kościół fot. R. Bogusławski 30 szyny, co spowodowało, że pędzący pociąg wykoleił się. Rosjanie zaczęli bronić się zza w a g o n ó w. Wa l k a trwała trzy godziny - do czasu, kiedy z Piotrkowa nadeszła pomoc żołnierzom rosyjskim. Z uwagi na przeważające siły wojsk carskich powstańcy wycofali się do okolicznych lasów. Okres powstania styczniowego to czas wzmożonej i szczególnej roli Kościoła w życiu społeczeństwa polskiego. W kościołach zbierano się na modlitwach za walczących o wyzwolenie narodowe. Księża czynnie włączali się do powstania, odprawiając msze polowe, organizując pomoc medyczną, udzielając się w konspiracji, bywali przywódcami oddziałów zbrojnych. Na ks. Ignacym Mosińskim, proboszczu parafii Dmenin (ok. 30 km na południe od Mierzyna) władze carskie wykonały wyrok śmierci w Piotrkowie za organizowanie grup zbrojnych, ks. Wawrzyniec Cent, proboszcz z pobliskiego Sulejowa, stał na czele wojewódzkiej organizacji cywilnej i tworzył grupy powstańcze. Nie inaczej działał ksiądz Ignacy Bogusławski. Jeszcze dzisiaj, po ponad stu czterdziestu latach mieszkańcy Mierzyna opowiadają, jak po mszy świętej celebrowanej przez Bogusławskiego powstańcy szykujący się do walki ostrzyli szable i kosy na stopniach kapliczki koło kościoła, pozostawiając głębokie, wyraźnie widoczne do dzisiaj wyżłobienia. Byli to prawdopodobnie partyzanci z oddziału Wagnera, który rozlokowany był między Rozprzą a Kamieńskiem w styczniu 1864 r. Mimo ogromnego zaangażowania społecznego w połowie roku 1864 powstanie upadło, co wywołało ogromną falę emigracji politycznej. Z kraju wyjeżdżali także księża. W grudniu 1864 roku we Francji utworzono Stowarzyszenie Kapłanów Polskich, grupujące emigrantów - duchownych. Wielu jednak pozostało, pełniąc dalej obowiązki kapłańskie. Wśród nich był ksiądz Ignacy Bogusławski. Na terenach Królestwa Polskiego 13 stycznia 1867 roku władze carskie wprowadziły nowy podział administracyjny, w wyniku którego Mierzyn znalazł się w granicach guberni piotrkowskiej. Nastał czas represji popowstaniowych. Szczególnym okrucieństwem wsławił się w okolicy oddział pacyfikacyjny mjr von Redena. Wprowadzono jako język urzędowy rosyjski (rozporządzeniem z dnia 31 stycznia 1867 r. gubernatora Kachanowa). Okres popowstaniowy był z pewnością jednym z najtrudniejszych w dziejach Mierzyna. Mimo to w tym czasie wieś znacznie się rozrosła. Osada i folwark liczyły już blisko 600 mieszkańców gospodarujących na ok. 1500 hektarach ziemi. Powstała tam również szkoła ogólna początkowa. Ignacy Bogusławski pozostał na probostwie w Mierzynie do końca swoich dni. Zmarł 11 sierpnia 1882 r. Został pochowany na starym cmentarzu w Mierzynie. Na płycie jego grobu widnieje jeszcze widoczny napis: "Tu spoczywają zwłoki ks. Ignacego Ostoja Bogusławskiego, jubilata proboszcza przez lat 47 tutejszego kościoła. Urodzony 15 lipca 1807 r. z Ignacego i Salomei Bogusławskich Właścicieli majątku Bronowic w Obwodzie Rawskim. Wyświęcony na kapłana 1831 r. Umarł 11 sierpnia 1882 r. mając lat 75." W tym napisie można zauważyć błąd, a mianowicie - imię ojca księdza Bogusławskiego jest mylnie podane. Ojciec jego nosił dwa imiona - Antoni Onufry, a nie Ignacy. Obok grobu Ignacego Bogusławskiego jest grób, w którym pochowana jest matka księdza Salomea z Bobowskich Bogusławska oraz jej brat Ignacy Bobowski. Ciekawe są napisy na płycie tego grobu: "Matko' Tyś mojem szczęściem na tym świecie była Żyłaś dosyć dla siebie, dla mnie krótkoś żyła, Dziś ta myśl mą pociechą, lżejsza serca rana, Że cię znów kiedyś ujrzę, o matko kochana." "Pod tym kamieniem spoczywają zwłoki I S.P. Ignacego Bobowskiego lat 100 żyjącego konfederata ostatniego barskiego zmarłego dnia 27 września 1849. II S.P. Salomei z Bobowskich Bogusławskiej Matki proboszcza tutejszego lat 79, zmarłej dnia 25 Grudnia 1855 R. III. S.P. Filipiny Domańskiey, siostrzenicy lat 46 mającej, zmarłey w dniu 3 Grudnia 1867" Następcą księdza Ignacego Bogusławskiego był ksiądz proboszcz Leon Offmański. Zmarł 6 kwietnia 1898 r. i został pochowany na nowym cmentarzu w Mierzynie. Znajduje się tam też grób ks. Antoniego Józefa Christopha proboszcza od 1898 r. do 1933 r. To za jego kadencji, w latach 1925-28 wyremontowano i częściowo przebudowano kościół. Najstarszym jest grób, gdzie leżą Józefa Lipka zmarła 22 grudnia 1842 r. i Leona Lipka zmarła 15 sierpnia 1842 r. Nieopodal mamy grób Emilii Burghard zmarłej 22 września 1846 r. Na płycie tego grobu widnieje napis wyrażający żal rodziców z utraty dziecka: "Znikł Aniołek w kwiecie wieku / z nim pociechy uleciały / tylko boleść i łza w oku / Ojca, Matki pozostały". Obok grobów wyżej wymienionych mamy stare groby: Konstantego Paprockiego zmarłego 7 stycznia 1863 r., Felicji z Dziewanowskich Tymowskiej zmarłej 22 sierpnia 1857 r., Celestyna Sas Tymowskiego zm. 24 kwietnia 1862 r., Antoniny z Janowskich Tymowskiej zm. 6 kwietnia 1870 r. i Felicji Tymowskiej zm. 26 lipca 1889 r. Źródła (wybór): Akta metrykalne parafii w Mierzynie, Parznie, Bogdanowie i Błaszkach z lat 1806-1882, Akta notarialne z archiwów państwowych: w Piotrkowie Trybunalskim, Łodzi i Sieradzu z lat: 1808-1859, Legitymacje szlacheckie wydane przez Heroldię Królestwa Polskiego w 1843 roku w posiadaniu rodziny: Antoni Jan Bogusławski, syn Antoniego Onufrego, leg. nr 8342, Ignacy Napoleon Bogusławski, syn Antoniego Onufrego, leg. nr 8341, Akta II Rady Stanu, Ogólnego Zebrania Warszawskich Departamentów Rządzącego Senatu, Deputacji Szlacheckiej i Kancelarii Marszałka Szlachty Guberni Warszawskiej oraz zachowanej szczątkowo Heroldii Królestwa Polskiego, AGAD w Warszawie, PAN, Biblioteka Kórnicka, „Teki Dworzaczka - Materiały historycznogenealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV-XX w.”, Adam Boniecki, „Herbarz polski”, Warszawa 1889-1913, Seweryn Uruski, „Rodzina. Herbarz szlachty polskiej”, Warszawa 19041931 Kasper Niesiecki, „Herbarz polski”, wyd. Bobrowicz, Lipsk 1839-1846, Elżbieta Sęczys, „Szlachta wylegitymowana w Królestwie Polskim w latach 1836-1861”,Warszawa 2000, Tadeusz Nowakowski, „Piotrków Trybunalski i okolice”, Warszawa 1972, Ryszard Szwed, „Powstanie styczniowe w Radomszczańskiem”, Muzeum Regionalne w Radomsku, Częstochowa 1987, Filip Sulimierski, Bronisław Chlebowski, Władysław Walewski, „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych Lrajów Słowiańskich”, Warszawa 1880. Na sieradzkich szlakach Środowisko geograficzno-przyrodnicze gminy Burzenin Jacek Majdański Burzenin położony jest w odległości 17 km od Sieradza, 17 km od Złoczewa, 8 km od Widawy i 36 km od Wielunia. Najbliższym Burzeninowi dużym ośrodkiem miejskim jest Łódź, oddalona o 80 km. Osada posiada dogodną komunikację jedynie z Sieradzem (37 kursów autobusowych) i Złoczewem (15 kursów). Ponadto bezpośrednio z Burzenina można dojechać do Łodzi (1), Bełchatowa (1) i Piotrkowa Trubunalskiego (1). Bezpośrednie połączenia osada posiada także z Prażmowem (1), Bobrownikami (1), Brzeźnicą (4), Niechmirowem (2), Osjakowem (2), Pajęcznem (1), Robaszewem (1). Do Warszawy, Katowic, Krakowa, Płocka, Wrocławia i Opola dojechać można jedynie z Sieradza, bądź Złoczewa. Dostępność czasowa w komunikacji autobusowej do Sieradza wynosi 25 min, do Złoczewa 30 min, Widawy 10 min. Najbliższe stacje kolejowe znajdują się w Chociwiu, Sieradzu, Karsznicach i Wieluniu. Rzeźba terenu Gmina Burzenin, podobnie jak całe sieradzkie położone jest w zasięgu zlodowacenia środkowopolskiego. Obecne ukształtowanie powierzchni zostało uformowane przez lądolód warciański, a po jego ustąpieniu ostateczny kształt nadały procesy peryglacjalne. Znikający lądolód pozostawił powierzchnię zbliżoną do obecnej. Istotne przeobrażenia dokonały się w ciągu ostatnich 150 tysięcy lat w dolinach pod wpływem zmiennej dynamiki rzek. Burzenin położony jest w północno-zachodniej części Kotliny Szczercowskiej, a zachodnia część gminy we wschodniej części Wysoczyzny Złoczewskiej. Obie jednostki wchodzą w skład Niziny Południowowielkopolskiej. Morfologię Wysoczyzny Złoczewskiej ukształtowały procesy związane z zanikiem lądolodu środkowopolskiego - stadiału mazowiecko-podlaskiego. Ponad falistą równinę denudacyjną moreny dennej wyrastają pagórki i wały pagórków kemowych. Przykładem form szczelinowych są pagórki burzenińskie ciągnące się pasem o kierunku pn.-zach. i pd.-wsch. od Redzenia przez Prażmów - Kopaninę do Burzenina. Ich przedłużeniem na północo-zachodzie są pagórki okrąglickie, na południowym-wschodzie - pagórki Charlawy Izydorowa. W rejonie Prażmowa nad okolicą góruje najwyższe wzniesienie w gminie - Góra Patrolka, której wysokość wynosi 201,4 m npm. Średnie Na sieradzkich szlakach GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Gmina Burzenin zajmuje powierzchnię 118,96 km kw. zawartą pomiędzy 51o21'38'' i 51o31'04'' szerokości geograficznej północnej, a 18 41'10'' ° i 18 52'50'' ° długości geograficznej wschodniej. Stanowi to 0,65% powierzchni województwa łódzkiego (0,038% kraju). Maksymalna odległość między skrajnymi punktami północny-wschód i południowyzachód wynosi 19,5 km, szerokość w centralnej części gminy dochodzi do 7,7 km. Burzenin sąsiaduje z gminami Sieradz, Zapolice, Widawa, Konopnica, Złoczew i Brzeźnio. Burzenin od samego początku swego istnienia należał do Sieradzkiego. Najpierw księstwa, potem województwa. Wieś powstała zapewne w II połowie XII wieku. Parafię burzenińską erygowano na przełomie XII i XIII w. Jak piszą L. Kajzer i J. Augustyniak pierwotna lokacja miasta nastąpiła w połowie XIII w. Rozwijało się ono słabo, ponieważ w 1419 r. nastąpiła jego ponowna lokacja. Po drugim rozbiorze Polski Burzenin wszedł w skład departamentu łęczyckiego, po utworzeniu Królestwa Polskiego województwa kaliskiego, a potem guberni kaliskiej. W latach 1918-1975 znajdował się w granicach powiatu sieradzkiego w województwie łódzkim. Od 1975 do 1999 r. Burzenin leżał w województwie sieradzkim. Od 1 I 1999 r. jest częścią powiatu sieradzkiego. W 1867 r. Rosjanie wprowadzili reformę administracyjną, która za najmniejszą jednostkę przyjęła gminy utworzone w 1859 r. W skład nowo utworzonego powiatu sieradzkiego wszedł Burzenin jako miasto i Majaczewice, jako gmina wiejska. Po utracie prawa miejskiego Burzenin został włączony do gminy Majaczewice. Od 1953 r. siedzibą gminy jest Burzenin. Na 11.896 ha ogólnej powierzchni gminy użytki rolne zajmują 68,8%, lasy i grunty zadrzewione 22,65%, wody - 1,54%, drogi - 2,16%, tereny zabudowane i pod budowę - 1,73%, parki 0,04% i inne 1,01%. Przez wieś przechodzi jedna droga wojewódzka 480 z Sieradza do Widawy (8,7 km długości) i dwie powiatowe (1705E - z Burzenina do Złoczewa i 1704E z Burzenina do Szynkielowa). Pozostałe to drogi gminne. Natomiast przez obszar gminy oprócz wspomnianych powyżej przechodzi jeszcze 6 innych dróg powiatowych i 16 gminnych. 31 Żwirownia w Wolnicy Grabowskiej fot. J. Majdański Burzenin - przystanek autobusowy fot. J. Majdański 32 wyniesienie obszaru gminy wynosi od 160 do 170 m npm. Kotlina Szczercowska położona jest pomiędzy Wysoczyzną Złoczewską, Kotliną Sieradzką, Wysoczyzną Łaską, Wysoczyzną Bełchatowską i Wyżyną Wieluńską. Posiada koncentryczny układ dolin, które nacinając równinne dno kotliny w poziomie 175 m zbiegają się koło Widawy na 140 m npm. Pagórki żwirowo-piaskowe sięgają tu 180-201 m npm. Kotlina przecięta jest głęboką doliną Warty, której szerokość wzrasta z biegiem rzeki i osiąga między krawędziami 6-10,5 km. Fragmenty powierzchni pomiędzy dolinami Pysznej, Warty, Niecieczy, Krasowy, Widawki i Chrząstawki zbudowane są z plejstoceńskich glin morenowych, natomiast w dolinach i ich najbliższym sąsiedztwie przeważają piaski rzeczne, a także piaski eoliczne. Na obszarze Kotliny Szczercowskiej obserwować można najniższe wysokości bezwzględne. Wyróżnia się tu trzy poziomy terasowe - najwyższy wyniesiony 12-18 m nad dno doliny, średni 5-8 m nad dnem i najniższy - 2 m. Pierwsze dwa poziomy ukształtowane zostały w schyłkowym plejstocenie, ostatni - najniższy - w holocenie. Najniższy punkt gminy leży w dolinie Warty w rejonie Tyczyna i wznosi się na wysokość 136,5 m npm. Na terenie osady i gminy dominuje płaski typ rzeźby. Obszary równinne zbudowane są z piasków porośniętych lasami. Miejscami spotyka się podmokłe obniżenia. Taki typ rzeźby, związany jest z procesami eolicznymi (wydmotwórczymi), które miały miejsce pod koniec ostatniego okresu zimnego, tzn. zlodowacenia północnopolskiego. W tym czasie powstały tutaj w warunkach chłodnego klimatu kontynentalnego formy wydm śródlądowych. Szczególnie znaczące nasilenie procesów wydmotwórczych wystąpiło w triasie (11.800-10.000 lat temu). Gmina Burzenin leży na obszarze monokliny przedsudeckiej. Należy ona do platformy epiwaryscyjskiej Polski południowo-zachodniej. W otworze wykonanym w Świerkach na głębokości 2635 m natrafiano na anhydryty permu. Przykryte są one grubą warstwą osadów mezozoicznych. Na głębokości od 1635 do 1215 m zalegają triasowe piaskowce, mułowce, wapienie i iłołupki. Od 50 do 1215 m pod powierzchnią Ziemi zalegają margle, wapienie i piaskowce jurajskie. Ponad nimi odłożyły się plioceńskie iły przykryte 10-metrową warstwą piasków plejstoceńskich. Niepełny profil mezozoiku - bez osadów kredy jest charakterystyczny dla niemal całego obszaru gminy. Wyjątek stanowią tu rejony północnowschodni i północno-zachodni, gdzie na głębokości od 20 do 48 m zalegają piaski, margle i wapienie z górnej kredy. Piaski kredowe z okolic Ligoty i Antonina zawierają konkrecje kredowe. W zachodniej i południowej części gminy występują osady trzeciorzędu. Reprezentują je mioceńskie iły i piaski z węglem brunatnym i lokalnie pstre iły pliocenu. Czwartorzęd reprezentują osady plejstoceńskie powstałe w czasie stadiału mazowiecko-podlaskiego zlodowacenia środkowopolskiego. W grubych warstwach piasków wodnolodowcowych znajdują się gliny zwałowe z okresu dwóch ostatnich zlodowaceń. Dna dolin rzecznych wyściełają płaty piasków rzecznych i mady o niewielkiej miąższości. Także z holocenu pochodzą niewysokie pagórki wydmowe występujące w okolicach Strzałek i Woli Będkowskiej. Przeprowadzone na terenie gminy badania geologiczne wskazały na występowanie czterech użytecznych surowców mineralnych - surowców ilastych, piasków fosforytowych i surowców wapiennych. W okolicach Redzenia, Kolonii Ligoty, Prażmowa, Wolnicy Grabowskiej i Burzenina zalegają piaski drobno- i średnioziarniste, otoczone przez mułki zastoiskowe i gliny zwałowe. Zasoby tych surowców są nieduże. Z zarejestrowanych na terenie gminy łącznie 55 wyrobisk piasku i piasku ze żwirem 9 jest już zrekultywowanych, pozostałe zarastają trawą i krzewami. W rejonie Burzenina licznie występują gliny zwałowe. Miejscowa ludność od lat wykorzystuje te gliny do wypału cegły budowlanej. Wypalana jest ona sposobem polowym, bez budowy typowych obiektów cegielnianych w okolicach Burzenina, Kopaniny i Waszkowskiego. W latach siedemdziesiątych na terenie gminy istniało ich co najmniej kilkadziesiąt. Większość z nich uległa zniszczeniu. Tylko w Waszkowskiem i Samborzu wypala się jeszcze większe ilości cegły. W 1954 r. udokumentowano złoże fosforytów na Na sieradzkich szlakach Jak co roku, tak i w 2006 r. urlop spędzałem wraz z przyjaciółmi „gdzieś w Polsce”. Tym razem były to Karkonosze. Bazę mieliśmy w Szklarskiej Porębie, w leśniczówce, która mieściła się wprawdzie już w lesie, ale jeszcze w granicach miasta - na końcu ul. Kasprowicza. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zauważyłem, że jeden z niepozornych domków przy tej ulicy (nr 39) posiada płot ozdobiony tak jak znana mi chata wybitnego ludowego rzeźbiarza Szczepana Muchy, przeniesiona w 1986 r. do sieradzkiego skansenu z przysiółka Szale w sołectwie Leliwa w gminie Klonowa. Wypada w tym miejscu przypomnieć, kim był Szczepan Mucha. Urodził się 12 XII 1908 r. w przysiółku wsi Leliwa o nazwie Stępnie jako najstarszy syn rodziny gospodarującej na sześciomorgowym gospodarstwie. Miał pięciu braci i trzy siostry. Ukończył zaledwie trzy klasy szkoły podstawowej. Rodzina dorabiała u bogatych gospodarzy. Szczepan wraz z ojcem początkowo pracował przy wyrębie drzew, potem przez pięć lat uczył się ciesiołki u swego chrzestnego. W 1932 r. został powołany do wojska w Łodzi. W 1938 r. ożenił się ze Stanisławą Łuszczek i wyprowadził do Szali, gdzie mieszkali rodzice żony. W 1939 r. urodziła się córka Krystyna. Wojnę spędził na przymusowych robotach w Niemczech. Wrócił w 1945 r. i podjął pracę jako robotnik w Lasach Państwowych, gdzie pracował do 1958 r. W 1948 r. urodził mu się syn Henryk. Gdy żona dostała od rodziców 60 arów ziemi, spełniły się jego marzenia: podjął budowę własnego wymarzonego domu. Niestety, oskarżono go o kłusownictwo, zwolniono z pracy i skazano na sześć miesięcy więzienia. Miał silne poczucie wyrządzonej mu krzywdy. Po uwolnieniu wydzierżawił kawałek ziemi, zerwał kontakt z otaczającym go światem i zaczął hodować pszczoły. Wtedy też (miał już 50 lat) zaczął rzeźbić w drewnie. Forma jego rzeźb była wolna od jakichkolwiek wzorców. Zanim został zauważony przez znawców, przez 10 lat rzeźbił wyłącznie dla siebie. Po ukończeniu budowy drewnianego domu składniki pokarmowe, a zwłaszcza w magnez. Zaliczane są do kompleksów: żytniego słabego i żytnio-łubinowego. Gleby torfowe występują przede wszystkim pomiędzy Jarocicami, Waszkowskiem a Niechmirowem. Ze względu na dużą wilgotność, wykorzystywane są przede wszystkim pod łąki. Mady występują w dolinie Warty. Wytworzone zostały głównie z piasków słabo gliniastych i gliniastych. Użytkowane są jako trwałe użytki zielone łęgowe. Gleby brunatne wyługowane wytworzone zostały z pyłów. Są to gleby kwaśne lub słabo kwaśne, ubogie w fosfor, ubogie lub średnio ubogie w potas i magnez, średnio zasobne w próchnicę o uwilgotnieniu optymalnym. Zaliczane są do kompleksu żytniego bardzo dobrego. Bibliografia: 1. Kajzer L., Augustyniak J., Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVIII wieku, Łódź 1986. 2. Miasta polskie w tysiącleciu, praca zbiorowa, Wrocław 1967. 3. Strategia rozwoju gminy Burzenin, Burzenin - Łask 1997. 4. Szkice z dziejów sieradzkiego, pod red. J. Śmiałowskiego, Łódź 1977. 5. Urząd Statystyczny w Sieradzu, Rocznik statystyczny województwa sieradzkiego 1998. 6. Województwo sieradzkie, pod red. B. Baranowskiego, Łódź Sieradz 1980 Sieradzkie diabły Szczepana Muchy w Szklarskiej Porębie Andrzej Ruszkowski ETNOGRAFIA zachód i wschód od Warty. Jest to złoże zawierające 2740 tys. ton konkrecji fosforytowych, w tym około 490 tys. ton czystego surowca przydatnego do produkcji mączki fosforytowej, precypitatu i termofosfatu. Duża część tych zasobów znajduje się w złożu zawodnionym. W granicach gminy leży około 80% złoża. Nie są one eksploatowane. W odległości 1,5 km na południowy-zachód od Burzenina w Łęgu koło Majaczewic znajduje się jedyny w gminie piec do wypału wapna. Prywatny właściciel w piecu zbudowanym w 1991 r. dokonał jednorazowego wypału rumoszu wapienia i gliny wietrzelinowej wysoko wapnistej. Ponieważ wyrobisko znajduje się na terenie Parku Krajobrazowego Warty i Widawki, dlatego nie zezwolono na jego dalszą eksploatację. Na terenie gminy Burzenin występuje zróżnicowana pokrywa glebowa, wytworzona głównie na osadach czwartorzędowych i jedynie fragmentarycznie trzeciorzędowych. Są tu gleby wytworzone ze skał wapiennych (rędziny). Użytkowane są jako grunty orne od II do V klasy. Cechuje je znaczna miąższość. Gleby pseudobielicowe wytworzone są z piasków. Są to gleby kwaśne lub bardzo kwaśne, ubogie w próchnice i przyswajalne zaczął stawiać płot, który miał ok. 200 m długości. Zakończeniom sztachet nadał kształty ludzkich głów widzianych z profilu z zaznaczeniem oczu, ust i uszu, a słupkom ogrodzeniowym kształty pełnych postaci z rękami, głowami nakrytymi chusteczką, czapką, diabłom rzeźbił rogi. Ozdobił także dom: nad gankiem umieścił rzeźby głów ludzkich i różnych postaci, a w obrębie zagrody poustawiał słupowe rzeźby Ducha pasieki i Rokity trójnożnego. Z czasem tych rzeźb przybywało. Mucha rzeźbił też przedmioty codziennego użytku: kobyłkę do klepania kosy zdobioną głową diabła, podpórki do drzwi z rzeźbami ludzkich głów, oprawki do poroży jeleni, kwietniki, ozdabiał wozy, sanie... Na sieradzkich szlakach 33 Szczepan Mucha przed domem Ze zbiorów Muz. Okr. w Sieradzu Grób Szczepana i Stanisławy Mucha fot. A. Ruszkowski Z biegiem czasu stał się znany w okolicy z tego, jak określano, dziwactwa... „Odkryła” go w 1972 r. etnografka, dyrektor Muzeum Regionalnego w Sieradzu Zofia Neymanowa. To dzięki niej Szczepan Mucha stał się wkrótce znanym w kraju twórcą ludowym. Jego prace wysyłano na konkursy i kiermasze sztuki ludowej. Zdobywał cenne nagrody i wyróżnienia. Miał trzy wystawy indywidualne. W sieradzkim muzeum zgromadzono ponad 90 jego prac. Największy sukces przyniósł mu konkurs na ule figuralne we Wrocławiu. Jego rzeźby wzbogaciły zbiory muzeów w Łodzi, Warszawie, Toruniu, Wrocławiu, Krakowie... Rzeźbiarz pracował intensywnie, wykonywał także małe prace: liczne postacie mężczyzn i kobiet, figury Chrystusa Frasobliwego, Światowida, diabłów. Rzeźbom swym nadawał nazwy umieszczając je z reguły w tylnej ich części, np. Modląca, Kukła, Ewa, Kaśka, Tekla, Jaga, Pastuch, Anioł... Umieszczał na nich swoje imię i nazwisko oraz nazwę wioski Szale. Mucha początkowo niemal wyłącznie wykorzystywał przy pracy rozwidlające się pnie, powyginane konary drzew, a kształt tworzywa narzucał rzeźbiarzowi temat. Z biegiem czasu w jego rzeźbach pojawiają się wyodrębnione ręce, wyraziste rysy twarzy, włosy i ubranie. Ich barwa jest ciemna: początkowo koloryzował je zużytym olejem z traktora, potem bejcą. Jedynie figury aniołów, księży, także Jana Pawła II malował na biało. Szczepan Mucha zmarł w dniu 8 II 1983 r. w pełni sił twórczych daleko od rodzinnych stron: u podnóża Karkonoszy w Szklarskiej Porębie. Dlaczego tam? Otóż jego córka jako absolwentka wrocławskiej szkoły gastronomicznej dostała przydział pracy tam właśnie i sprawiła, że w Szklarskiej Porębie osiedlił się też jej brat Henryk, podejmując pracę na kolei. Rzeźbiarz odwiedzał dzieci, będąc u nich wypełniał czas rzeźbą, a kiedy zachorował, leczono go w miejscowym sanatorium dla kolejarzy. Tam też zmarł. Po jego śmierci żona Stanisława przeniosła się na stałe do Szklarskiej Poręby, gdzie zmarła 11 I 2004 r. Oboje spoczywają na miejscowym cmentarzu. Posesja Muchów w Szklarskiej Porębie to niewielka działka, na której stoją dwa zadbane domki: stary poniemiecki i nowy, zbudowany na stromej skarpie już przez Henryka Muchę - wynajmowany wczasowiczom. Od ulicy oddziela działkę płot o długości ponad 20 m zbudowany z drewnianych sztachet i słupków. Podobny, krótszy płot, w głębi posesji, oddziela niewielkie podwórze od ogródka. Sztachety, tak jak w chałupie Szczepana Muchy w Szalach, zakończone są rzeźbami głów zdecydowanie różniących się od siebie. Oddzielające fragmenty sztachet słupki to całkowicie wykształcone postacie: dwóch piersiastych gosposi, których głowy nakryte są przewiązanymi pod brodami chusteczkami, z rękami złożonymi na podołkach, dwóch diabłów z rogami, z których jeden ma szpiczastą brodę i trzyma w rękach gałązkę, a drugi zdaje się grać na harmonii, anioła ze złożonymi do modlitwy rękoma. Najciekawszy słupek (przy furtce) ma wyrzeźbione bardzo wyraziste postacie z każdej ze stron (wąsaty diabeł, chłop w czapce, kobieta w chustce). Na figurze Aniołka i Gosposi, w dolnej przedniej części wyryty napis: „Mucha Szczepan Szale”. Zainteresowania rzeźbą w drewnie odziedziczył syn Szczepana Muchy - Henryk i wnuk, student fizykoterapii, Mateusz. Dziełem syna Henryka są trzy udane rzeźby słupków podtrzymujących zewnętrzne schodki ganku. Są one inne niż rzeźby ojca: utrzymane w jasnym kolorze, choć miny wyrzeźbionych diabłów są równie dobroduszne jak tych z Szali... Wnuk również specjalizuje się w rzeźbach głów diabelskich, tych rzeźb widziałem jednak zbyt mało, by można pokusić się o jakieś uogólnienia. Literatura: 1. Ciesielska-Szynal B., Szczepan Mucha i jego zagroda, [w:] „Sieradzki Rocznik Muzealny”, t. 9 1993-94, s. 25-35, 2. E.D. (E. Delida), Szczepan Mucha i jego rzeźby, [w:] „Sztuka ludowa i folklor Sieradzkiego”, praca zbiorowa, Sieradz 1977, 3. MK (M. Kaszuba), Szczepan Mucha (1908-1983), [w:] „Sieradzki Rocznik Muzealny”, t.1 1985, s. 154-155, 4. Rajczak F., Mucha zamyślony, [w:] „Folklor i sztuka ludowa Sieradzkiego”, praca zbiorowa, Sieradz 1979. 34 Na sieradzkich szlakach 5 5 Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI Cz. II hasła "Sieradz" B. Chlebowskiego w "Słowniku geogr. Królestwa Polskiego...", t. X (W-wa 1889). Cz.I w nr 2/2006 Nss Chodzi o nieistniejący już kościół św. Trójcy, który stał przy Rynku Praskim do 1786 r. Na sieradzkich szlakach 35 7 8 6 6 1260 r. to data konsekracji dominikańskiego kościoła św. Stanisława. Badania archeologiczne nie potwierdziły pochówków książąt sieradzkich w kościele św. Stanisława. 8 Zaglinna to dopływ Warty zwany obecnie Żegliną. 7 36 Na sieradzkich szlakach 9 9 Przyjmuje się, że prawo magdeburskie nadał Sieradzowi Kazimierz Konradowic, który objął Sieradzkie w 1247 r. W 1255 r. dwaj mieszczanie sieradzcy Marcin i Wiklin otrzymali pozwolenie na lokację Warty. Stąd wniosek, że Sieradz lokowano przed 1255 r. c.d.n. Na sieradzkich szlakach 37 Z ŻYCIA PTTK Sieradzkie rajdy w Światowy Dzień Turystyki Z ŻYCIA PTTK Szkolne koło PTTK w Burzeninie Joanna Mrozik W roku 2006 już po raz 25 obchodziliśmy Światowy Dzień Turystyki (w tym roku pod hasłem „Turystyka wzbogaca”) - święto turystów i osób aktywnie spędzających wolny czas. Z tej okazji Oddział PTTK w Sieradzu w dniu 30 września zorganizował dla mieszkańców Sieradza i okolic dwa rajdy - pieszy i rowerowy, zakończone wspólną zabawą w gościnnym Ośrodku MOSiR w Rudzie. Rajd pieszy to, odbywający się już od 1973 roku, Rajd „Szlakiem Walk nad Wartą 1939 r.” W tym roku po raz czwarty jego organizatorem było Koło PTTK „Sieradzki Szwędaczek” działające przy Komendzie Powiatowej Policji w Sieradzu. W rajdzie wzięło udział 250 osób, w tym 15 grup zorganizowanych. Uczestnicy rajdu spotkali się rano na sieradzkim Rynku, skąd po odprawie drużyn odjechali autokarami na start trasy do miejscowości Włyń. Pokonali trasę o długości 14 km p r z e z Kamionac z i Kamionac zyk, aż do Rudy. Po drodze wybrani p r z e z drużyny reprezenta nci wzięli udział w Lidia Ubych półfinale konkursu wiedzy o trasie rajdu i wydarzeniach historycznych z września 1939 roku, a całe drużyny rywalizowały w półfinale konkursu piosenki żołnierskiej. Wszyscy uczestnicy w komplecie dotarli na miejsce zakończenia rajdu, gdzie czekała na nich grochówka i ciepłe kiełbaski. Po posiłku rozegrano finały konkursów. W konkursie wiedzy kolejność zwycięstw przedstawia się następująco: I miejsce Kacprzak Michał z drużyny „Słoneczna 10”, II miejsce Musiałczyk Marta „Wędrujące Wichry”, III miejsce Putyńska Kaja „Ekotrampy”. Klasyfikacja drużyn w konkursie piosenki żołnierskiej była następująca: I miejsce „Copernicus”, II miejsce „Guliwerki” (wszyscy byli pod wrażeniem śpiewu solisty tej drużyny), III miejsce „Gimrajder”. Po rozegraniu konkursów organizatorzy podliczyli punkty wszystkich drużyn i ogłosili końcową klasyfikację - wygrała drużyna Guliwerki, kolejne miejsce zajęła „Słoneczna 10”, a III miejsce „Copernicus”. Wszystkie osoby preferujące turystykę rowerową mogły wybrać się na trasę III Rajdu Rowerowego „Sieradzką eSką”. W tym roku przebiegał on na trasie Sieradz - Warta - Kamionacz - Ruda i liczył 42 km. Podobnie jak uczestnicy rajdu pieszego rowerzyści spotkali się na Rynku w Sieradzu. Trasę dla uczestników wyznaczył i przygotował Bartłomiej Pilarczyk - był on też kierownikiem rajdu. Razem z nim na szlak wyruszyło 65 osób. Uczestnicy rajdu po dotarciu na metę zostali poczęstowani zupą i kiełbaskami, potem wzięli udział w przygotowanych dla nich konkursach. W konkursie o przepisach ruch drogowego I miejsce zajął Mateusz Pawlak z drużyny „Eko-logiczni II”, II miejsce Tomasz Malicki „KTK 2”, III miejsce Weronika Kryszczak „Słoneczna 10”. Drugim konkursem dla rowerzystów był konkurs sprawnościowy, w którym kolejność wygranych była następująca: I miejsce Mateusz Chrabelski „KTK 2”, II miejsce Łukasz Gałęcki „Eko-logiczni II”, III miejsce Konrad Dąbek „KTK 2”. W klasyfikacji ogólnej drużyn rowerowych wygrały „Krogulce”, następnie „Eko-logiczni II” i III miejsce przypadło „KTK 2”. Uczestnicy rajdów pieszego i rowerowego bawili się wspólnie aż do popołudnia i niechętnie opuszczali Ośrodek MOSiRu. Takie spotkanie turystów nie byłoby możliwe bez finansowego i rzeczowego wsparcia instytucji i sponsorów. W imieniu wszystkich turystów dziękujemy za to wsparcie i liczymy, że w przyszłym roku obchody Światowego Dnia Turystyki będą nie mniej bogate niż w roku 2006. Historia PTTK sięga XIX wieku, kiedy to zostało utworzone w 1873 r. Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Nieco później, bo w 1906 r. powstało w Warszawie Polskie Towarzystwo Krajoznawcze. Obie te instytucje działały równocześnie, choć na różnych terenach kraju. Dopiero w 1950 r. połączono je pod nazwą Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze (PTTK). Celem jego istnienia był i jest rozwój turystyki i krajoznawstwa w Polsce. Członkowie PTTK spotykali się w swoich oddziałach. Istniały też koła turystyczno-krajoznawcze w szkołach. Początki działalności Szkolnego Koła Turystyczno-Krajoznawczego w Szkole Podstawowej w Burzeninie to lata siedemdziesiąte. Nie istnieje jednak zbyt wiele zapisów z tego okresu dotyczących jego działalności. W dostępnych źródłach są jednak informacje o organizowanych wycieczkach i rajdach (np. do Warszawy, Krakowa, Wieliczki). W roku szkolnym 1980-81 z racji stanu wojennego zawieszono działalność wszystkich organizacji szkolnych. Koło PTTK reaktywowano dopiero w 38 Na sieradzkich szlakach 1983 r. Zarejestrowane ono zostało jako Szkolny Klub Krajoznawczo-Turystyczny w Oddziale PTTK w Zduńskiej Woli. Opiekunem koła został nauczyciel Eugeniusz Raj. Działało w nim ok. 20 uczniów z klas V-VIII. Koło było inicjatorem i organizatorem wycieczek i rajdów na terenie całej Polski. Odrębnymi działaniami przyczyniało się również do krzewienia idei turystyki w najbliższej okolicy. Starano się przybliżyć uczniom szkoły szlaki turystyczne związane z walkami we wrześniu 1939 r. nad Wartą, piękne wzgórza wapienne w okolicach Burzenina i Działoszyna oraz wiele innych atrakcyjnych miejsc. Pierwszą imprezą (po wznowieniu działalności), w której wzięli udział członkowie SKKT ze Szkoły Podstawowej w Burzeninie był Jesienny Rajd w Góry Świętokrzyskie. Uczniowie zdobyli Łysicę i Łysą Górę. Wrócili zadowoleni i pełni niezapomnianych wrażeń. Jeszcze w tym samym roku szkolnym, na przełomie kwietnia i maja SKKT wraz z opiekunem E. Rajem zorganizowało wycieczkę w Sudety dla 23 wychowanków. Oto relacja jednego z uczestników wycieczki: „Przez trzy dni mieszkaliśmy w Schronisku Młodzieżowym "Liczyrzepa" w Karpaczu. Zwiedziliśmy zabytki okolic Karpacza i Jeleniej Góry. Najciekawsza była wycieczka głównym pasmem Karkonoszy od świątyni Wang do Schroniska pod Śnieżką. Wiele wrażeń pozostawiło zwiedzanie ruin zamku w Sobieszowie.” Z wypowiedzi tej widać jak wiele radości sprawiało uczestnikom wycieczek zwiedzanie kraju. Również wiele zadowolenia przynosiły rajdy piesze i rowerowe po najbliższej okolicy. Dzięki aktywności członków koła zwiedzono między innymi okolice Korzenia, Widawy, Niechmirowa. W roku szkolnym 1985-86 trzydziestu pięciu członków SKKT pod opieką E. Raja kontynuowało swą działalność. W lipcu szesnastu uczniów wzięło udział w 8-dniowym obozie wędrownym "Doliną Warty". Trasa rajdu przebiegała od Załęcza Małego przez Załęcze Wielkie do Wielunia. Zaplanowano również drugi obóz wędrowny po Załęczańskim Parku Krajobrazowym. Młodzi turyści bardzo licznie reprezentowali szkołę w Rajdzie Wapiennym. Przez cztery dni wędrowali od Krakowa przez Ojców, Pieskową Skałę do Olkusza. Członkowie koła PTTK poznawali również najbliższą okolicę. W rajdzie "Szlakiem Walk nad Wartą" 25 osób przebyło trasę z Bobrownik przez Strońsko do Burzenina. Pokonano również odcinek Burzenin - Charlawa - Wielka Wieś - Siemiechów. Rok szkolny 1985-86 był na pewno jednym z najbardziej udanych w działalności SKKT w Szkole Podstawowej w Burzeninie. We wrześniu 1986 r. zorganizowano koło szkolne Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych (PTSM). Tradycją stało się uczestnictwo uczniów szkoły w Rajdzie Jesiennym. W 1987 r. opiekun koła E. Raj wraz z 23 młodymi turystami przeszli trasę Piekoszów - Jaskinia Raj Chęciny - Kielce. Jak zwykle we wspomnieniach uczestników rajdu pojawiają się słowa zachwytu nad pięknem poznanych okolic. Należy tu dodać, że wraz z upływem lat działali w SKKT nowi uczniowie, którzy przejmowali pałeczkę od swych starszych kolegów kończących szkołę. Nasilenie działalności turystycznej przypadało zazwyczaj na miesiące letnie. Tak też było w maju i czerwcu 1988 r. I znów młodzież wyruszyła na szlaki. Tym razem był to rajd pod nazwą "Wyprawa do lasu" (trasa Męcka Wola - Rezerwat "Jabłecznik" Wojsławice - Zduńska Wola) oraz Pieszy Rajd Wapienny na terenie Wyżyny KrakowskoCzęstochowskiej. W każdej z tych imprez brały udział duże ponad 20-osobowe grupy oczywiście "pod wodzą" szefa E. Raja. Aktywna działalność turystyczna przyczyniła się do wzrostu liczby członków SKKT. W roku szkolnym 1988-89 pięćdziesięciu sześciu uczniów opłacało składki członkowskie. W kronice szkolnej oraz w sprawozdaniach z działalności koła wymienionych jest wiele imprez, w których uczestniczono. Do najciekawszych należał na pewno 4-dniowy Rajd w Góry Stołowe. Trasa była bardzo atrakcyjna ze względu na walory krajoznawcze, przyrodnicze, architektoniczne. Odwiedzono między innymi: Kudowę Zdrój, Wambierzyce, Kłodzko. Członkowie SKKT starali się ubarwić nawet wycieczki po najbliższej okolicy. W Borzewisku nad Wartą urządzono np. Święto Pieczonego Ziemniaka. Warto wspomnieć, że w działalność koła PTTK włączyli się inni nauczyciele pracujący w szkole w Burzeninie oraz rodzice uczniów. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły wiele nowych imprez. Znów zwiedzano tereny górskie, wyjeżdżano nad morze. Nadal nowym rocznikom uczniów pokazywano też najbliższą okolicę. Wybierano coraz to nowe trasy, nie zapominano jednak o tych, które każdy "rasowy" turysta powinien przemierzyć. Jak zawsze uczestnikami wypraw dowodził niezmordowany nauczyciel Eugeniusz Raj. Potrafił on zaszczepić ideę turystyki i krajoznawstwa w wychowankach, wciągał w swą działalność również pedagogów (między innymi w rajdach i wycieczkach uczestniczyli p. H. Wągrowska, Z.Pertkiewicz, Z. Matusiak, I. Kopańska, Z. Kraśkiewicz, L. Sujka, H. Nawrocka, L.Nawrocki i wielu innych). Dzięki pracy nauczycieli ze Szkoły Podstawowej w Burzeninie kilkanaście roczników uczniów poznało nie tylko najbliższą okolicę, ale również niemały "kawałek" Polski. Formalna działalność koła PTTK zmalała w połowie lat dziewięćdziesiątych. SKKT wraz z przejściem E. Raja na emeryturę zniknęło z wykazu organizacji szkolnych. Nie oznacza to jednak, że zaprzestano wyjeżdżać na obozy, wycieczki, rajdy, biwaki. Nauczyciele nadal wkładają dużo wysiłku w ich organizację. Zapomniano jednak o Szkolnym Klubie Krajoznawczo-Turystycznym. A może trochę żal? Na sieradzkich szlakach Uczniowie szkoły podczas kuligu luty 1983 fot. Arch. Członkowie koła PTTK po zdobyciu zamku w Chęcinach 3-4 września 1975 fot. Arch. 39 LISTY W sprawie „Katynia” Jan Brzozowski ze Zduńskiej Woli Pan Jan Brzozowski ze Zduńskiej Woli, w młodości członek sieradzkiej organizacji „Katyń”, przysłał do Redakcji list, który poniżej publikujemy. Po lewo: Zatarcie kary, po prawo: Decyzja o internowaniu. 40 „Jestem jednym z tych, którzy należeli do opisywanej w art. Roberta Muszyńskiego („Nss” nr 1/82/2006/XXI, s. 10-11) grupy „Katyń”. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Łodzi z dnia 22 V 1951 r. (Sygn. akt Sr. 191/51) z art. 86 § 2 k.k.W.P. jako młody chłopak skazany zostałem na pięcioletnią karę więzienia, którą odbywałem w kopalni węgla kamiennego i w kamieniołomach. Jednakże Postanowieniem Sądu Powiatowego w Łodzi z dnia 3 III 1969 r., w oparciu o art. 90§1 i 2 k.k. orzeczono w mojej sprawie zatarcie skazania, co oznaczało wykreślenie moich danych z rejestru skazanych. Odtąd więc miałem prawo stwierdzać, że nie byłem karany. Jednakże okazało się, że w PRL-u lekceważy się orzeczenia Sądu, czego dowodem były moje losy w czasach stanu wojennego. Gdy w 1980 r. na przełomie sierpnia powstał w Polsce silny ruch opozycyjny pod nazwą Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, włączyłem się w nurt tej działalności, a z dniem 2 I 1981 r. stanąłem na czele Komisji Zakładowej tego Związku w moim zakładzie pracy, tj. Zakładach Przemysłu Dziewiarskiego „Wola” w Zduńskiej Woli. Funkcję przewodniczącego sprawowałem do pamiętnego 13 XII 1981 r. W nocy 12/13 grudnia zostałem aresztowany przez funkcjonariuszy KMMO w Zduńskiej Woli i przewieziony, wraz z innymi działaczami „Solidarności”, do Zakładu Karnego w Sieradzu. Aresztowania dokonano na podstawie Decyzji nr 20 o internowaniu (doręczonej dopiero w dniu 12 lutego 1982 r., bez daty i z zygzakiem zamiast podpisu Komendanta Wojewódzkiego MO), w której stwierdzono, że pozostawienie mnie na wolności zagrażałoby bezpieczeństwu Państwa, ponieważ byłem członkiem nielegalnej organizacji i byłem karany sądownie. Dopiero w drugim zdaniu uzasadnienia tej decyzji (!!!) stwierdzono, że byłem inspiratorem strajków wrogo ustosunkowanym do ustroju PRL. Stwierdzenie o mojej przynależności do nielegalnej organizacji nie mogło się odnosić do „Solidarności”, która była legalna, ponieważ działała na podstawie zaakceptowanego przez komunistyczny rząd statutu Związku. Statut ten uznawał też prawo Związku do organizowania strajków. Tak więc w wydanej decyzji (!!!) pozbawiającej mnie wolności przywołano jako powód moją przynależność do zorganizowanej przez uczniów w latach powojennych organizacji „Katyń” - mimo zatarcia skazania, wykreślenia mnie z rejestru skazanych, a więc z jawnym pogwałceniem formalnie obowiązującego porządku prawnego ! Piszę te słowa ku przypomnieniu tego, w jakim systemie żyliśmy, a ku przestrodze tym, którzy jeszcze dziś wykazują ciągoty do znienawidzonego i zakłamanego systemu, który na szczęście dla Polaków padł i aby się nigdy nie odrodził... Z poważaniem - były internowany i członek grupy „Katyń” Jan Brzozowski. Na sieradzkich szlakach
Podobne dokumenty
Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka
Zygmunt Kamiński Jacek Majdański Włodzimierz Marszałek Jędrzej Marszałkowski Janusz Matusiak Artur Musiał Józef Szubzda Andrzej Tomaszewicz Marek Urbański Redakcja nie wypłaca honorariów oraz zastr...
Bardziej szczegółowo