O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI SPOWIEDŹ W ARTYSTYCZNEJ

Transkrypt

O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI SPOWIEDŹ W ARTYSTYCZNEJ
O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI
SPOWIEDŹ W ARTYSTYCZNEJ
DOSTOJEWSKIEGO
(projekt niedokończony)
WIZJI
FIODORA
WSTĘP
Całą twórczość Fiodora Dostojewskiego należy odczytać w
kontekście prądów filozoficznych XIX-wiecznej Europy. Działalność
piśmiennicza Fiodora Dostojewskiego jest bowiem reakcją na
ateistyczne prądy myślowe związane z filozofią niemiecką.
Na początku XIX wieku młodzi uczniowie Georga Wilhelma Hegla
(1770-1831)1: Dawid Fredrich Strauss (1808-1874)2 i Bruno Bauer
(1809-1882)3 rozpoczęli ostrą krytykę religii. Dzieło to kontynuował
z całym zapałem Ludwik Feuerbach (1804-1872)4, którego
najważniejsze dzieło O istocie chrześcijaństwa uznane zostało za
brewiarz bogobójców, których liczba zwiększyła się znacznie w XIX
wieku. Jednak krytyka religii Feuerbacha była znacznie ogólniejsza
niż jego poprzedników, którzy zajmowali się krytyką chrześcijańskiej
teologii biblijnej, bądź też teologii dogmatycznej. Ludwik Feuerbach
natomiast poddał krytyce cały chrześcijański ideał człowieka 5.
1
Filozof niemiecki, główny przedstawiciel idealizmu obiektywnego XIX wieku.
Filozofia Hegla odegrała wielką rolę w kształtowaniu się marksizmu. Zob.
Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa 1982, s. 268.
2
Niemiecki filozof i teolog, który przyczynił się do powstania heglistycznej,
panteistycznej i ateistycznej interpretacji chrześcijaństwa. Zob. tamże, s. 742.
3
Filozof niemiecki, jeden z przywódców tzw. lewicy heglowskiej. Zob. tamże, s.
65.
4
Niemiecki filozof i teoretyk ateizmu, przedstawiciel niemieckiej filozofii
klasycznej, twórca koncepcji antropologizmu i alienacji religii, materialistyczny
krytyk Hegla. Jego filozofia wywarła wielki wpływ na kształtowanie się
poglądów Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Zob. tamże, s. 207.
5
Zob. L. Feuerbach, O istocie chrześcijaństwa, Warszawa 1959, s. 32.
Z tymi ateistycznymi prądami, których wpływy zaczęły zaznaczać się
w Rosji w latach 40-tych XIX wieku, nie mógł zgodzić się Fiodor
Michajłowicz Dostojewski (1821-1881)6. Postanowił on prądom
ateistycznym przeciwstawić ortodoksyjną teologię wschodnią. Tezie
Feuerbacha o tym, że religia jest wymysłem człowieka i stanowi
źródło egoizmu oraz zła 7, Fiodor Dostojewski przeciwstawił obraz
człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Natomiast
źródła zła dopatrywał się w grzechu, który jest odwróceniem się od
Boga8. Dostojewski stanął w obronie prawdziwego oblicza
6
Wybitny pisarz rosyjski, przedstawiciel powieści psychologicznej, wyróżniającej
się głębią analizy charakteru i bogactwem problematyki molarnej. Wywarł wielki
wpływ na literaturę światową. Zob. Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa
1982, s. 170. W 1843 roku ukończył Wojskową Szkołę Inżynieryjną w
Petersburgu. Jednak po roku pobytu w armii, opuszcza wojsko, oddając się pracy
pisarskiej. W 1849 roku zostaje aresztowany za udział w tajnym zebraniu
pietraszewców i skazany na karę śmierci. Ułaskawiony, a wyrok zamieniono mu
na cztery lata katorgi i służbę wojskową. W 1859 roku powraca do Petersburga,
gdzie przebywa aż do śmierci. W okresie petersburskim wyjeżdża na Zachód,
gdzie styka się z różnymi prądami filozoficznymi, m.in. z ateizmem filozofii
niemieckiej, który znalazł podatny grunt także wśród rosyjskiej inteligencji. Do
najważniejszych dzieł tego autora należy zaliczyć takie utwory, jak: Zbrodnia i
kara, Idiota oraz Biesy. Swoją największą powieść Bracia Karamazow pisze w
latach 1879-1880 i jest to zarazem ostatnie dzieło z jego pisarskiego dorobku.
Fiodora Dostojewskiego uważa się za mistrza w ukazywaniu wielowarstwowej
świadomości ludzkiej. W swoich powieściach stawia szereg pytań moralnofilozoficznych i nie narzuca czytelnikom ostatecznego ich rozwiązania, choć
wskazuje zawsze na pełne nadziei rozwiązanie chrześcijańskie. Kierunek jego
myśli możemy zaliczyć do nurtu rosyjskiego egzystencjalizmu literackiego XIX i
XX wieku, nasyconego silnie aspektem religijnym. Zob. G. Żywczok, Dobro i zło
natury ludzkiej na przykładzie postaci - Bracia Kazamazow Fiodora
Dostojewskiego, mps., Obra 1993, s. 4.
7
Jak stwierdził L. Feuerbach: Homo homini Deus est [Człowiek człowiekowi jest
Bogiem]. Zob. L. Feuerbach, dz.cyt., s. 435.
8
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 4; W. Nigg, Księga pokutników, Warszawa 1985, s.
167.
człowieka, przeciwko deprecjonowaniu religijnej jego natury, do
czego usiłował doprowadzić Feuerbach9. Ta obrona człowieka jako
homo religiosus uwidacznia się szczególnie w spowiedziach, które
można znaleźć w powieściach: Bracia Karamazow, Zbrodnia i kara
oraz Biesy. Autor dokonał trafnego naszkicowania dobrych i złych
stron ludzkiej natury. Oczywiście, podobne elementy znajdujemy też
w innych dziełach tego wielkiego pisarza XIX-wiecznej Rosji10.
Niestety polskojęzyczna literatura dotycząca tematu spowiedzi w
dziełach Fiodora Dostojewskiego nie jest obszerna. W artykułach i
publikacjach na temat pisarza można znaleźć tylko nieliczne
implikacje dotyczące tego tematu. Zresztą w literaturze, poświęconej
Dostojewskiemu, do lat 20-tych naszego wieku dominowały składane
pisarzowi wyrazy hołdu lub nienawiści. Z czasem jednak zaczęły
pojawiać się także opracowania dokładne i szczegółowe. Niestety
prace te zajmowały się najczęściej jakimś wybranym problemem, nie
ujmując całościowo twórczości Fiodora Dostojewskiego. Dopiero rok
1971, w którym przypadła 150 rocznica urodzin pisarza, przyniósł
więcej artykułów i książek na temat twórczości tego autora 11. Jednak
najważniejszym wydarzeniem było pełne wydanie dzieł
Dostojewskiego, dokonane przez Instytut Literatury Rosyjskiej
Akademii Nauk ZSRR w Leningradzie. Sporo opracowań, które się
wtedy pojawiły, ma dużą wartość historyczno-literacką, ponieważ
opierają się one na szczegółowych badaniach nad życiem i
twórczością tego wielkiego artysty12.
Do napisania niniejszej pracy skłoniły nas następujące motywy.
Pierwszy - analiza ukazania dobra i zła natury ludzkiej, widziane
oczyma człowieka o wyjątkowej zdolności obserwacji i wnikania w
ludzkie wnętrza. Jednocześnie Fiodor Dostojewski poprzez
eksperymenty ze swoimi powieściowymi bohaterami, wskazuje na
prawdziwość chrześcijańskiego poglądu na człowieka. Drugim
bodźcem
stały
się
słowa
prawosławnego
duchownego
wypowiedziane nad trumną pisarza: Cała działalność zmarłego, który
wiele w życiu wycierpiał, a mimo to nie przestawał nigdy darzyć
miłością ludzi, sprowadzała się do wyszukiwania dobrych cech w
najbardziej nawet upadłej duszy. W największym brudzie starał się
odnaleźć, co czyste i wzniosłe (...). Jakże głęboko wniknął w duszę
człowieka, on, który swoimi utworami kontynuował słowa Chrystusa
z Kazania na Górze (...)13.
W rozważaniach na temat spowiedzi w artystycznej wizji Fiodora
Dostojewskiego należy najpierw zatrzymać się nad samym
problemem spowiedzi. Szczególna uwaga należy się specyfice
spowiedzi-pokuty w Kościele prawosławnym, gdyż to właśnie do tej
myśli teologicznej odwołuje się w swoich utworach Dostojewski.
Prawosławie, podobnie jak Kościół katolicki, naucza o siedmiu
sakramentach: chrzest, bierzmowanie, pokuta, eucharystia,
kapłaństwo, małżeństwo i namaszczenie chorych14. Jednak u
Prawosławnych rozumienie sakramentów jest znacznie szersze
(obejmują wszystkie czynności Cerkwi), niż w Kościele katolickim.
Dla Kościoła wschodniego sakramenty są tylko najważniejszymi
przejawami mocy sakramentalnej Kościoła15.
W Prawosławiu pokuta, zwana niekiedy powtórnym chrztem, jest
zastosowaniem władzy wiązania i rozwiązywania grzechów, danej
przez Chrystusa apostołom i ich następcom 16. Bowiem, choć chrzest
niszczy w człowieku grzech pierworodny, to jednak natura ludzka
nadal posiada skłonność do grzechu. Spowiedź-pokutę uznawano
13
9
Zob. L. Kołakowski, Jeśli Boga nie ma, Kraków 1988, s. 146.
10
Zob. Encyklopedia PWN, Warszawa 1982, s. 170.
11
Zob. G. Żywczok, dz. cyt., s. 4.
12
Zob. tamże.
Z. Podgórzec, Okrutny talent. Dostojewski we wspomnieniach, krytyce i
dokumentach, Kraków-Wrocław 1984.
14
Zob. S. Bułgakow, Prawosławie, Warszawa 1992, s. 127.
15
Tamże.
16
Tamże, s. 129.
zatem za kontynuację działania wody chrztu17. Oczyszczenie z
grzechów i uwolnienie od nich człowieka, już uwolnionego od
grzechów w chrzcie, dokonuje się w Kościele prawosławnym przez
wyznanie ich przed ojcem duchownym. W niektórych Kościołach
prawosławnych słuchanie spowiedzi przysługuje tylko kapłanom
upoważnionym do tego przez biskupa, a w innych zaś wszystkim bez
wyjątku18. Po wyznaniu winy następuje rozgrzeszenie przez łaskę,
zgładzenie grzechów i pojednanie człowieka z Bogiem19. A zatem
istotą spowiedzi w Kościele prawosławnym jest oczyszczenie
człowieka i ponowne wprowadzenie na drogę przebóstwienia theosis, a tym samym odnalezienia przez osobę ludzką właściwej jej
natury20.
Już Kościół starożytny posiadał sakrament w postaci kościelnej
pokuty publicznej. Grzesznik był wyłączany z Kościoła w Środę
Popielcową (ekskomunikowany), a po odbyciu pokuty otrzymywał w
Wielki Czwartek rozgrzeszenie i ponownie był włączany do
Kościoła. Jednak istniała także w Kościele forma kierownictwa
duchowego, jako uzdrawiającej rozmowy z doświadczonym lekarzem
dusz21. We wczesnym średniowieczu te dwie praktyki uległy
połączeniu w formę stosowaną do dnia dzisiejszego, tzw. spowiedzi
17
Zob. P. Evdokimov, Prawosławie, Warszawa 1967, s. 327; S. Bułgakow, dz.cyt.,
s. 129.
18
Zob. S. Bułgakow, dz.cyt., 129; J. Keller, Prawosławie, Warszawa 1982, s. 228.
19
Zob. S. Bułgakow, dz.cyt., s. 129.
20
Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 102. Wynika to z ukształtowanej przez Greckich
Ojców Kościoła soteriologii wschodniej. Zob. Maksym Wyznawca, Ambigua, W:
J. P. Migné, PG 91, col. 1308 b. Zob. także: D. Kułakowska, Dostojewski.
Dialektyka niewiary, Warszawa 1981, s. 48; N. Zernov, Wschodnie
chrześcijaństwo, Warszawa 1967, s. 166. To bowiem zło więzi duszę i
uniemożliwia jej zjednoczenie z Bogiem. Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 117. Por.
G. Rauschen, Zarys Patrologii, Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin 1929, s. 115; W.
Popow, Idieja obożenija w drewniewostocznoj cerkwii, Moskwa 1909, s. 122.
21
Zob. R. Berger, Mały słownik liturgiczny, Poznań 1990, s. 141-142.
usznej: po uzdrawiającej rozmowie następuje rozgrzeszenie22. W
Cerkwi prawosławnej to wyodrębnienie nastąpiło w XII wieku 23.
Jednak Kościoły wschodnie, choć wywodzą się z tej samej tradycji,
pod względem stosowania pokuty różnią się między sobą. Koptowie,
np.: jak cały Kościół wschodni kładą nacisk na oczyszczającą moc
kadzidła. Na początku liturgii, gdy odbywa się okadzenie, wierni
szeptem wypowiadają swoje grzechy. Następnie kapłan udziela
ogólnego rozgrzeszenia, tzw. absolucji Syna, która różni się od tzw.
epitimie24, czyli ostatecznego rozgrzeszenia 25. Natomiast w
katolickim Kościele armeńskim penitent klęka przy boku
spowiednika, wysłuchuje ogólnego pouczenia, wyznaje grzechy i
otrzymuje rozgrzeszenie. Zaś w Kościele armeńskim niekatolickim
stosuje się spowiedź wspólną: kapłan odczytuje grzechy, a wierni
uderzają się w pierś wtedy, gdy takowy grzech popełnili. Na koniec
kapłan udziela rozgrzeszenia 26. Niektóre Kościoły wschodnie
słowiańskie stosują łacińską formułę rozgrzeszenia. Udziela go
biskup lub kapłan, który, wypowiadając formułę rozgrzeszenia,
kładzie stułę na głowę klęczącego penitenta27. W Grecji tzw. zoiści,
pragnący odnowy życia religijnego, liturgię pokuty rozbudowali.
Odbywa się ona w specjalnie do tego przeznaczonych domach,
podzielonych na trzy części. W pierwszym pomieszczeniu kapłan
odmawia modlitwy przygotowujące, w drugim odbywa się wyznanie
grzechów, a w oratorium penitent odprawia epitimie i wreszcie
powraca do kapłana celem uzyskania rozgrzeszenia. Pokuty
nakładane na wiernych były nieraz bardzo ciężkie: długie posty,
22
Zob. tamże, s. 142.
Zob. S. Bułgakow, dz. cyt., s. 127.
24
Ćwiczenia pokutnego.
25
Zob. B. Nadolski, Liturgika, t.
Błogosławieństwa, Poznań 1992, s. 109.
26
Zob. tamże.
27
Zob. tamże, s. 110.
23
III,
Sakramenty.
Sakramentalia.
wstrzemięźliwość, spożywanie pokarmów suchych, itd.28. Niektóre
Kościoły wschodnie wprowadziły w ostatnich latach nawet spowiedź
ogólną, jako dopełnienie spowiedzi indywidualnej. Obejmuje ona
odmówienie przewidzianych modlitw, rozważenie i rozgrzeszenie
ogólne lub indywidualne29.
Wreszcie w liturgii obrządku bizantyńskiego, która nas najbardziej
interesuje, gdyż do tej rodziny liturgicznej należy Rosyjskie
Prawosławie, pokuta ma charakter troski o duszę człowieka i zakłada
dialog. I dlatego kapłan jest jedynie świadkiem obecności Chrystusa.
Ma on władze przekazywania, ale sprawcą sakramentu jest sam
Bóg30. Przywiązuje się tam dużą wagę do wyznania grzechów:
skłonienia penitenta do zawstydzenia, a przez to sprowokowanie
wyznania grzechów. Kapłan ma pomóc penitentowi w wyznaniu
grzechów. Nie występuje on tu przeto w roli sędziego jak w
katolicyzmie, lecz w roli pomocnika i lekarza31. Jednocześnie
pozwala się spowiednikowi na odpowiednie dobranie lekarstwa.
Najczęściej takie spisy chorób dusz i odpowiednich do nich lekarstw
sporządzali święci pustelnicy lub sławni kierownicy duchowni.
Dlatego ćwiczenie pokutne nie jest żadną karą, ale momentem
zadośćuczynienia, choć nie tylko pod względem prawnym. Jest to
lekarstwo, które nakłada ojciec duchowny celem unieszkodliwienia
ataków grzechu względem człowieka 32. Jednak cały proces
spowiedzi, duchowej terapii, podporządkowany jest doktrynie
przebóstwienia - theosis, która stanowi istotny element nauki
prawosławnej33.
Częstotliwość tego sakramentu nie jest określona jakimiś przepisami,
jak w Kościele katolickim, ale pozostawiona do osobistego uznania
wiernych. Jednak, podobnie jak do Komunii św., Prawosławni
przystępują do spowiedzi raz do roku w okresie Wielkiego Postu34.
Prawosławie posiada dość szeroko rozbudowaną teologię spowiedzi.
Tysiącletnie doświadczenie Kościoła wykazuje zbawienną wartość
spowiedzi, gdyż grzech zakorzenia się w duszy i zatruwa jej
wewnętrzny świat35. Już modlitwa przed spowiedzią, wypowiadana w
Kościele prawosławnym na głos i połączona z czytaniem psalmu
pokutnego, wskazuje na ponowne włączenie grzesznika do Kościoła,
z którego oddalił się przez swój grzech. Dopiero znajdując się znów
w łonie Kościoła, człowiek może otworzyć swą duszę i zostać
uzdrowionym, gdyż każdy grzech wydala go z Ciała
Chrystusowego36. Dlatego wymagana jest interwencja, która
doprowadzi do wycięcia korzenia grzechu i wydobycia go na
zewnątrz. Do tego potrzebny jest świadek, który słucha, by przełamać
jej samotność i przenieść ją w ten sposób do jedności z Ciałem37.
Wyznanie grzechów przynosi ulgę. Niepokój sumienia to nie tylko
wyrzuty z popełnionej winy, ale także tęsknota człowieka za utraconą
niewinnością. Człowiek bowiem nie tylko nie szuka przebaczenia,
ale ma też nadzieje, że grzech będzie unicestwiony38. Wyznanie winy
nie wymaga jakiejś specyficznej klasyfikacji, czy warunków, jak w
Kościele katolickim. Modlitwa sakramentalna przynosi wybaczenie
wszystkich win dobrowolnych i mimowolnych, w słowach i
uczynkach, świadomych i nieświadomych, popełnionych we dnie i w
28
Zob. tamże.
Zob. tamże.
30
Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., 327.
31
J. Keller, dz.cyt., s. 228; B. Nadolski, dz.cyt., s. 109.
32
Mówią o tym m.in. Jan Damasceński i Orygenes. W: J. P. Migné, PG XIII, 188688; XIV, 656 A. Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326.
33
Zob. B. Nadolski, dz.cyt., s. 109-110.
29
34
Zob. J. Keller, dz.cyt., s. 228-229.
P. Evdokimov, dz.cyt., s. 324.
36
Tamże, s. 327. Zob. W Kościele i Cerkwi. Praktyczny wykład obrządków
rzymskiego i greckiego, Kraków 1926, s. 326.
37
P. Evdokimov, dz.cyt., s. 324.
38
Zob. tamże, s. 325.
35
nocy, w duchu i w myślach39. Wszystko dokonuje się zaś aktem serca,
bez analizy i klasyfikacji - człowiek bowiem obraził Boga. Dla
Prawosławnych nie możliwe jest pytanie o stan łaski, gdyż człowiek
zawsze przychodzi do Boga jako ubogi i żebrzący o zbawienie 40.
Ceremonia ta różni się zewnętrznie od spowiedzi katolickiej i jest
obrzędem pozbawionym zbytniego formalizmu 41. Obrzęd spowiedzi
sprawowany jest w postawie stojącej, a spowiednik i penitent stoją do
siebie zwróceni twarzami. Natomiast obok na stoliku leży księga
Ewangelii i krzyż. Możliwe jest też inne sprawowanie tego
sakramentu: mianowicie spowiednik i penitent stoją przez pulpitem,
tzw. anałojem42. Kościół prawosławny, wierny zasadzie
dialogiczności, nie stosuje bowiem konfesjonału.
Po zakończeniu spowiedzi i epitymi, którego zastosowanie zależy od
spowiednika (może nałożyć lub nie), następuje rozgrzeszenie 43. Jeśli
chodzi o rozgrzeszenie, to nie ma jakiejś jednej określonej formuły,
jak w Kościele katolickim, ale jest ich kilka do wyboru. Formułę ową
można też improwizować. Nie stosuje się natomiast formuły Ja
ciebie rozgrzeszam..., jak u katolików, ale preferowane są formuły
upraszające i dyrektywne44. Klasyczna formuła prawosławna ma
formułę błagalną: Wszystko, coś wyznał mojej ubogiej małości i
wszystko, czego nie mogłeś mi powiedzieć czy przez nieświadomość,
czy przez zapomnienie, niech Bóg ci wybaczy na tym świecie i na
drugim... Wyzbądź się niepokoju, idź w pokoju45. Spowiedź
39
Tamże. Zob. B. Nadolski, dz.cyt., s. 110.
Wyraża się to nawet w obrzędzie Komunii św., kiedy to wierni wyznają, że są
grzesznikami, a święty jest tylko Bóg. Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326.
41
Zob. J. Keller, dz.cyt., s. 228.
42
Zob. tamże; B. Nadolski, dz.cyt., s. 110; W Kościele i Cerkwi. Praktyczny
wykład obrządków rzymskiego i greckiego, Kraków 1926, s. 326.
43
Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326.
44
Zob. B. Nadolski, dz.cyt., s. 110.
45
P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326-327.
40
zachowuje w całej swej mocy zasadę sigillum, czyli absolutnej
tajemnicy spowiedzi pod karą ekskomuniki46. Sama ceremonia
rozgrzeszenia weszła do spowiedzi prawosławnej stosunkowo późno,
bo w XVII wieku pod wpływem teologii zachodniej. Jest stosowana
jednak tylko Cerkwi rosyjskiej, natomiast Kościoły greckie i inne
Kościoły wschodnie jej nie stosują 47. Do upragnionego przez
człowieka zgładzenia win niezbędne jest rozgrzeszenie
sakramentalne. To ono bezpowrotnie niszczy grzech i przynosi
człowiekowi całkowite uzdrowienie 48. W pokucie-spowiedzi nie
chodzi bowiem tyle o naprawienie materialne faktów, ale dojście do
ich źródła. Jest to dla człowieka wielki dar i dlatego oczyszczenie
kończy się pociechą i radością 49.
W niniejszej pracy pragniemy jeszcze w innym aspekcie odczytać
tradycyjnie prawosławną myśl Fiodora Dostojewskiego na temat
człowieka i jego relacji do Boga50. Najdoskonalszy i najwyższy
wymiar myśli pisarza znajdziemy oczywiście w utworze Bracia
Karamazow, który stanowi podsumowanie całego dorobku
myślowego Dostojewskiego 51. Nie zabraknie również spojrzenia na
spowiedź w Zbrodni i karze (Marmieładowa, Swidrygajłowa i
Radiona) oraz Biesach (pseudo spowiedź Stawrogina).
W świetle wcześniejszych spostrzeżeń, dotyczących spowiedzi u
Prawosławnych, możemy stwierdzić, że często nie są to spowiedzi w
sensie ścisłym, choć posiadają pewne cechy tego sakramentu.
Przedstawiane w postaci rozmowy zbawczej, wykazują jednak braki,
które wpływają na niemożliwość uznania ich za spowiedź w pełnym
tego słowa znaczeniu. Wyjątek stanowi spowiedź Stawrogina
46
Tamże, s. 326.
Zob. J. Keller, dz.cyt., s. 228.
48
Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 325.
49
Zob. tamże, s. 326.
50
Zob. R. Przybylski, Śmierć Antychrysta, W: Znak 33 (1981) nr 1-2, s. 109-122.
51
Zob. G. Żywczok, dz. cyt., s. 5.
47
Tichonowi w Biesach, gdzie wszystkie warunki zewnętrzne, aby
można było uznać to wyznanie za spowiedź, zostały spełnione.
Odbywa się ona bowiem przed kierownikiem duchowym - mnichem.
Jednak wobec złej dyspozycji Stawrogina spowiedź nie osiągnęła
swoich skutków. Podobnie także przedstawia się spowiedź bab
starcowi-mnichowi Zosimie w Braciach Karamazow. Jednak dla
naszych rozważań o spowiedzi nie są one aż tak istotne. Po części za
spowiedzi można uznać też wyznania Iwana Karamazowa, Lizy oraz
Dymitra Karamazowa wobec Aleksandra Karamazowa. One znów
odbywają się wobec mnicha, który opuściwszy życie w klasztorze,
żyje w świecie tak, jakby klasztoru nigdy nie opuścił. Natomiast
wszystkie pozostałe wyznania, szczególnie ze Zbrodni i Kary, które
nazwaliśmy spowiedziami, w sensie ścisłym nimi nie są, choć
niektóre z nich przynoszą owoce typowe dla tego sakramentu: żal za
grzechy i przemianę życia.
To dość ogólne spojrzenie na spowiedzi w poszczególnych
rozdziałach, pozwoli nam zobrazować, w oparciu o zasady pokutyspowiedzi w Kościele prawosławnym, różne podejścia do tego
sakramentu. Wszystko to zaś zmierzać będzie do wyciągnięcia
wniosków na temat dyspozycji, a konsekwencji także efektów
spowiedzi u poszczególnych bohaterów, którzy, zgodnie z myślą
Fiodora Dostojewskiego, stanowią typy psychologiczne, obrazujące
typowe ludzkie zachowania52.
Postaramy się także wskazać na, wynikający z prawosławnej myśli
dotyczącej sakramentu pokuty-spowiedzi, dialogiczny charakter
tegoż sakramentu, na co, zgodnie z myślą prawosławną, szczególny
nacisk kładzie w swoich dziełach Fiodor Dostojewski53.
52
53
Zob. A. Rogalski, Ku światłu, Warszawa 1985, s. 119.
Zob. A. Woźny, Bachtin, Wrocław 1993, s. 40-42, 144; B. Żyłko, Michaił
Bachtin. W kręgu filozofii języka i literatury, Gdańsk 1994, s. 166. Szczególnie
problem dialogiczności podkreśla M. Bachtin w książce: Problemy poetyki
Dostojewskiego, Warszawa 1970.
ROZDZIAŁ I
Spowiedź w Zbrodni i karze
W tym rozdziale przypatrzymy się spowiedzi jako procesowi, w
czasie którego osoba spowiadająca się oskarża i osądza samą siebie.
Na początku trzeba jednak jeszcze raz zaznaczyć, że spowiedź w
Zbrodni i karze nie jest spowiedzią w sensie ścisłym. Dokonuje się
ona oczywiście wobec drugiej osoby, ale nie osoby kompetentnej
czyli spowiednika lub kierownika duchowego.
W spowiedziach tych często bark jest również żalu za popełnione zło,
który jest jednym z podstawowych elementów klasycznej teologii
prawosławnej dotyczącej pokuty, co szczegółowo przedstawiliśmy
we wstępie niniejszej pracy.
W rozdziale tym uwidocznią się już dość dobrze postawy
konkretnych jednostek ludzkich wobec spowiedzi oraz postawy tych,
którzy jako spowiednicy tych wyznań wysłuchują. Szczególnie
uwidoczni się jednak przede wszystkim postawa jurydycznego
podejścia do tego sakramentu. W tych wypadkach, oprócz
skrupulatnego wyznania własnych win przez bohaterów, brak jest
oczekiwanej w Prawosławiu postawy miłości i przemiany, która
prowadzi dopiero do przebóstwienia - theosis, czyli odwrócenia się
od zła i ponownego powrotu do Boga.
Najpierw widzimy spowiedź Marimieładowa, która nie znajduje
zakończenia, a następnie Swierdygajłowa, który nie widząc wyjścia z
zaklętego kręgu zła, decyduje się na samobójstwo. Najbliższa ideału
pozostaje jednak spowiedź Raskolnikowa przed Sonią. Choć
początkowo brak w niej żalu za grzech, to jednak powoduje ona
niebywałe zmiany w życiu Radiona. Przypatrując się spowiedzi
Radiona Romanowicza Raskolnikowa, będziemy mogli wyodrębnić
poszczególne etapy jego wewnętrznej przemiany: od niezachwianej
wiary w rozum, poprzez przyznanie się do winy bez żalu, aż po
osiągnięcie odnowy moralnej pod wpływem Soni Marmieładowej.
§ 1. Spowiedź Marimieładowa
Fiodor Dostojewski uwidacznia tu szczególnie problem
niszczycielskich skutków alkoholizmu i jego destrukcyjnego wpływu
na rodzinę Marmieładowów. Wynikało to z pierwotnych zamierzeń
artysty, który chciał ukazać wciąż aktualny w XIX wieku kryzys,
wynikający m.in. z szerzącego się alkoholizmu 54. Zresztą sam
Dostojewski wskazuje na takowe pierwotne zamiary w liście do
Andrieja Krajewskiego: Powieść moja będzie nazywać się
<<Pijaniutcy>> i będzie związana z aktualnym problemem
pijaństwa. Analizuje nie tylko problem, ale również jego
konsekwencje, głównie obrazy z życia rodzinnego, wychowanie dzieci
w takich warunkach itd., itp.55.
1. Postać Miermieładowa
Z Raskolnikowem spotykają się w gospodzie, gdzie Marmieładow
spędza całe godziny. Początkowo mierzą się tylko wzrokiem, a
następnie Marmieładow przysiada się do Radiona i opowiada historię
swojego życia56. Choć jego wygląd wyraźnie wskazuje na jego
alkoholowe zapędy, to jednak stara się zachować pozory wyglądu i
swojego utraconego urzędniczego stanowiska. W rozmowie z
Raskolnikowem wskazuje nawet, że zaczął z nim rozmawiać z
powodu jego niepospolitości oraz, że ma szacunek dla wykształcenia
połączonego z zaletami serca, gdyż jest byłym urzędnikiem 57.
Ożenił się z wdową z trojgiem dzieci: 6-letnia, 7-letni chłopiec, 9letnia dziewczynka, sam jako wdowiec mając już 14-letnią córkę
Sonię z pierwszego małżeństwa. Był to związek, jak podkreśla sam
Marmieładow, z powodu litości wobec cierpień biednej Katarzyny 58.
Żona Marmieładowa Katarzyna Iwanowna była wykształconą
kobietą, choć jednocześnie osobą wielkoduszną i niesprawiedliwą,
poniżającą swojego męża pijaka. Z ust jego wydobywają się jednak
słowa: I chociaż sam rozumiem, że kiedy mnie targa za kudły, to
targa je nie inaczej, tylko z żałości serdecznej (albowiem powtarzam
to bez fałszywego wstydu, ona mnie targa za kudły, młodzieńcze potwierdził z tym większą godnością, znów słysząc prześmiechy), ale,
mój Boże, gdybyż ona choć raz... (...) Albowiem już nieraz zdarzało
się to upragnione, już nieraz żałowano mnie, lecz... lecz taki jest rys
mego charakteru: jestem urodzone bydle59.
Mimo złego postępowania żony: złego traktowa Soni i bicie
pozostałych dzieci, broni swojej żony, tłumacząc, że te jej napady
gwałtowności nie wynikają ze złej woli, ale z choroby, która jej
doskwiera oraz szybkiej gniewliwości60. Wyraźnie uwidacznia się tu
chorobliwa miłość do żony i rodziny. Sam przeżywa to, że nie jest w
stanie sprostać postawionym mu zadaniom jako ojciec rodziny, ale
marzy jednocześnie o dobrym domu. Swoje wewnętrzne cierpienie
tak opisuje: Albowiem ja to wszystko odczuwam... I cały ten rajski
żywota mego, i cały ów wieczór spędziłem w zwiewnych marzeniach:
jak ja to wszystko urządzę i dzieciarni sprawię przyodziewek, i jej
zapewnię spokój, i córkę swą jednorodzoną dźwignę z otchłani
upadku z powrotem na łono rodziny...61.
Dom posiadali nędzny, przechodni pokój, w którym panował
ogromny hałas. W pokoju tym był bardzo duży nieład a nawet
bałagan. Raskolnikowa przygniótł nie tylko widok chorej Katarzyny,
54
Zob. J. Smaga, Fiodor Dostojewski, W: F. Dostojewski, Zbrodnia i kara,
Wrocław 1987, s. XLIV; E. Paci, Związki i znaczenia. Eseje wybrane, Warszawa
1980, s. 220.
55
Zob. F. M. Dostojewski, Pełnoje sobranije, t. VII, Prestuplenije i nakazanije,
Moskwa s. 309.
56
Zob. ZK, s. 12-13.
57
Zob. ZK, s. 13-14.
58
Zob. ZK, s. 20.
ZK, s. 18.
60
Zob. ZK, s. 22, 31.
61
ZK, s. 26.
59
ale także słabo ubranych dzieci62. Wzbudza to nawet litość. Zostawia
przy oknie na parapecie kilka miedziaków, choć już przy schodzeniu
ze schodów chciał się po nie wrócić 63.
2. Alkoholizm
Pijany z rzadka traci wątek. Ma świadomość, że pijaństwo nie jest
cnotą, a ubóstwo nie jest występkiem. W ubóstwie bowiem dominuje
jeszcze cnota, podczas gdy w nędzy już nie 64. Zanurzony w nędzy
pijaństwa nocuje jak żebrak i włóczęga na barkach z sianem nad
Newą. Natomiast jego wygląd świadczy o tym, że już od 5 dni się nie
mył. Zresztą odraża nie tylko jego wygląd, ale i ubranie 65.
W szynku znany jest do dawna. Szuka kontaktu z ludźmi.
Charakterystyczna jest u Marmieładowa postawa alkoholika, który
poszukuje i odczuwa potrzebę rozmowy, usprawiedliwienia swojego
postępowania, a nawet pewnego rodzaju szacunku66. Szuka osoby
wrażliwej, zdolnej go wysłuchać 67.
Przyznaje się, ze przepił nawet pończochy żony, która, choć chora,
zajmuje się całym domem68. Najbardziej jednak z powodu pijaństwa
Marmieładowa cierpiały jego najmłodsze dzieci, które nieraz przez 3
dni nie miały nic w ustach69. Ciągle też przez swoje problemy z
alkoholem traci pracę, która stanowi jedyne źródło utrzymania licznej
rodziny. Katarzynie i Soni często bardziej zależy na jego pracy i
bardziej się o nią starają niż on sam70. W czasie zaś bójki Katarzyny
z Lebieziatkowem nie jest w stanie jej obronić, gdyż leży pijany 71.
Marmieładow jest świadom swego położenia 72. W alkoholu szuka
zatem zapomnienia w obliczu całej swej nędzy i cierpień swojej
rodziny: Właśnie dlatego piję, że w trunku tym szukam współczucia i
serca. Nie wesela szukam lecz jedynie boleści... Piję, albowiem
pragnę dotkliwiej cierpieć!73. Czasem zdarzają się mu dni bez
alkoholu, ale jak już wpadnie w trans, nie tylko przepija pieniądze
żony, ale nawet nie wzdryga się prosić o pieniądze na alkohol swoją
córkę Sonię74.
Świadom swojej kondycji pragnie sam sobie wymierzyć karę, gdyż
nie znajduje pożałowania wśród ludzi: Mnie żałować nie ma za co!
Ukrzyżować mnie trzeba, do krzyża przybić, a nie żałować! 75. Jednak
w tej swojej wielkiej rozpaczy Marmieładow wierzy w miłosierdzie
Boże dla złych i pijaczków. Wg jego wyobrażeń, na zarzut
skierowany przez sprawiedliwych względem Chrystusa, że do
szczęścia wiecznego przyjmuje złych i pijaczków, Bóg odpowie:
Dlaczego ich dopuszczam, o mądrzy, dlatego ich dopuszczam o
roztropni, że z nich żaden nie poczytywał siebie nigdy za godnego
łaski76. W Chrystusie widzi wydobycie ze swej nędzy, z której już
sam wyjść nie potrafi.
Czasem jednak można u Marmieładowa zaobserwować przebłyski
świadomości. Na zakończenie rozmowy z Radionem prosi, aby go
zaprowadził do domu i podaje mu dokładny adres. Jednak, im bliżej
znajduje się swojego mieszkania, ogarnia go wielki wstyd i lęk przed
żoną i nędzą, jaka panuje w domu 77. Bojaźń przed Katarzyną
uwidacznia się szczególnie w tym, że klęka już na progu domu,
62
Zob. ZK, s. 30-31.
Zob. ZK, s. 33.
64
Zob. ZK, s. 15.
65
Zob. ZK, s. 15-16.
66
Zob. ZK, s. 16.
67
Zob. ZK, s. 19.
68
Zob. ZK, s. 18-19.
69
Zob. ZK, s. 22.
70
Zob. ZK, s. 20, 24, 25, 27.
71
Zob. ZK, s. 16.
63
72
Zob. ZK, s. 27.
ZK, s. 19.
74
Zob. ZK, s. 27.
75
ZK, s. 28.
76
ZK, s. 29. Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 221.
77
Zob. ZK, s. 30.
73
popychając Raskolnikowa do przodu. Katarzyna wyrzuciła jednak z
domu Radiona, a Marmieładow nie uniknął razów ze strony żony 78.
3. Sprawa Soni
Była
córką
Marmieładowa
z
pierwszego
małżeństwa.
Niewykształcona córka była bardzo źle traktowana przez macochę 79.
Wyrzucała jej m.in. to, że nic w domu nie robi i jest darmozjadem:
Mieszkasz tu u nas, darmozjadzie jeden, jesz, pijesz, korzystasz z
ciepła...80. To popchnęło Sonię na drogę prostytucji. Pierwotnie to
postępowanie wywołuje u niej wielkie wyrzuty sumienia 81. Sonia
staje się tzw. prostytutką indywidualną, w odróżnieniu od
zbiorowych, pracujących w domach publicznych. Proceder ten był
kontrolowany przez państwo i każda prostytutka musiała mieć tzw.
żółtą książeczkę. Umożliwiało to kontrole policyjną i medyczną,
zobowiązując do okresowych badań82.
Ze względu na swoje zajęcie Sonia nie mogła mieszkać normalnie w
domu. Wiązało się to z negatywnym stosunkiem otoczenia, a
szczególnie współmieszkańców, którzy nie chcieli mieszkać z nią
pod jednym dachem. Pojawiała się zatem albo wczesnym rankiem,
albo o zmierzchu, aby pomóc macosze 83.
Sam Miermieładow broni swojej córki, nazywając ją nawet damą,
która dba o swój wygląd 84. Wierzy w wręcz nieograniczone
miłosierdzie Boga względem Soni, mimo jej złego postępowania.
Powodem tego miało być cierpliwe znoszenie zła, jakiego w swoim
78
Zob. ZK, s. 31-32.
Zob. ZK, s. 20, 21.
80
ZK, s. 22.
81
Zob. ZK, s. 23.
82
Zob. ZK, s. 17, przyp. 6.
83
Zob. ZK, s. 23, 25. Z tego powodu Katarzyna Iwanowna została pobita przez
Lebieziatkowa. Zob. ZK, s. 16.
84
Zob. ZK, s. 18.
79
życiu doświadczyła oraz dobro, które okazywała innym 85. Jednak
Marmieładow nie wykazuje żadnego żalu z powodu tego, że to
właśnie on w pewnym sensie doprowadził przez swoje pijaństwo do
takiego poniżenia córki86.
Jednak to pierwsze spotkanie z Marmieładowem prowadzi
nieuchronnie do drugiego spotkania - z jego córką Sonią. Było to
spotkanie grzesznika-inteligenta z grzesznikiem z ludu87.
Spowiedź Marmieładowa jest raczej bardziej zwierzeniem się
człowieka, który chce wreszcie wyrzucić z siebie całą swoją nędzę.
Dlatego też opowiada Raskolnikowi poniżającą historię swojej
rodziny, popadnięcia w nałóg alkoholizmu oraz o doprowadzeniu
swojej córki do prostytucji. Nie jest to jednak wyznanie w pełni
świadome, ale efekt rozwiązania się języka pod wpływem
wypróżnienia butelki z alkoholem.
Szuka jednocześnie usprawiedliwienia dla samego siebie. Nie
wykazuje żalu za swoje postępowanie, choć w czasie rozmowy z
Radionem niektóre zewnętrzne zachowania Miermieładowa świadczą
o poważnych rozterkach moralnych. Stara się to wszystko utopić w
alkoholu, od którego cała rodzinna tragedia wzięła początek i wokół
którego stale się obraca. Jest to swego rodzaju błędne koło, z którego
Marmieładow nie potrafi lub nie jest w stanie się już wydostać.
Fiodor Dostojewski ukazuje zatem wielki dramat człowieka
uzależnionego od alkoholu. Był to problem dość ważny, bo w
czasach Dostojewskiego wielu dało się zwieść mirażom tego, że w
alkoholu znajdą całkowite zapomnienie problemów i trudności,
podczas gdy po wytrzeźwieniu powracały one ze zdwojoną siłą.
Jednocześnie autor ukazuje także konsekwencje alkoholowego
szaleństwa oraz degradację zarówno osoby uzależnionej, jak i jej
rodziny.
85
Zob. ZK, s. 29.
Zob. ZK, s. 27-28.
87
Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 222.
86
§ 2. Spowiedź Swidrygajłowa
Arkadiusz Swidrygajłow - cynik i nihlilista jest niejako odbiciem
Raskolnikowa. Jednocześnie stanowi pewnego rodzaju personifikacje
idei, której przekazicielem był Fiodor Dostojewski 88. Niektórzy
komentatorzy pisarskiego dorobku Fiodora Dostojewskiego widzą w
tej postaci wyrażenie intymnej tajemnicy przekonań pisarza 89. Sama
postać Swidrygajłowa jest bardzo tajemnicza i enigmatyczna 90.
Spowiedź Swidrygajłowa przed Radionem obejmuje trzy odrębne
spotkania: najpierw sam przychodzi do Raskolnikowa, następnie
spotykają się przy śmierci Katarzyny Iwanownej i wreszcie ostatni
raz, gdy Radion idzie spotkać się z Swidrygajłowem91.
1. Kim był Swidrygajłow?
Swidrygajłow był szlachcicem o awanturniczym charakterze, który
służył 2 lata w kawalerii, następnie wałęsał się po Petersburgu bez
celu, siedział w więzieniu za długi, aż wreszcie poślubił Marfę
Pietrowną, która wyciągnęła go z więzienia i zamieszkał na wsi 92.
Miał dziwną twarz, przypominającą maskę, białą i rumianą z
pąsowymi wargami. Na głowie jasne blond włosy i tegoż samego
koloru broda. Oczy błękitne, a spojrzenie ciężkie i nieruchome. Z
jego twarzy było coś ogromnie nieprzyjemnego. Odzież miał
elegancką, lekką, letnią. Szczególnie dbał o ładną bieliznę. Na palcu
zaś nosił ogromny pierścień z drogim kamieniem93.
W rozmowie z Radionem sam Swidrygajłow dopatruje się pomiędzy
nimi podobieństwa: między nami jest coś wspólnego94. Poznając
tajemnicę Raskolnikow, gdy podsłuchuje jego rozmowę z Sonią,
stwierdza, że dzięki temu zbliżyli się do siebie w złym postępowaniu,
które cechuje ich obu95. Radion zatem doskonale zdaje sobie sprawę,
że Swidrygajłow zdobył nad nim władzę, gdyż w każdej chwili może
donieść o tym śledczemu. Wzbudza to w nim jeszcze większą
pogardę dla Swidrygajłowa96.
Tak samo Radion, przyglądając się Swidrygajłowi, dostrzega coś, co
ich łączy, choć nie przyznaje tego wprost97. Dostrzega jednak, że
łączącym ich elementem jest zakwestionowanie wszelkich norm
etycznych, które niezależnie od motywacji i teoretycznych
uzasadnień, przynosi duchową pustkę i prowadzi do zbrodni98. Dla
Radiona stał się on więc niejako bratem-bliźniakiem, a samobójstwo
Swidrygajłowa jest dla niego dodatkowym potwierdzeniem
przegranej99.
2. Wyznanie wobec Radiona
To właśnie Swidrygajłow uwydatnia jeszcze bardziej rozdwojenie
Radiona, który sam splamiony zbrodnią, w tonie napastliwym
wyrzuca Swidrygajłowi jego ohydę, rozpustę i nikczemność100.
Swidrygajłow bowiem oskarżany był o spowodowanie śmierci
własnej żony, a nawet przez długi okres czasu sam rozważał czy nie
była to jego wina, czy się do tej śmierci nie przyczynił 101. Zresztą
88
Zob. M. Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, Moskwa 1963, s. 103-135.
Wydanie polskie: M. Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa
1970.
89
Zob. B. Urbankowski, Dostojewski - dramat humanizmów, Warszawa 1978, s.
323.
90
Zob. Cz. Miłosz, Życie na wyspach, Kraków 1997, s. 54.
91
Zob. ZK, cz. IV, r. 1; cz. V, r. 5; cz. 6, r. 3, 4, 5, 6.
92
Zob. ZK, s. 551, 554, 622.
93
Zob. ZK, s.549.
94
ZK, s. 337-338. Zob. tamże, s. 345.
Zob. ZK, s. 513.
96
Zob. ZK, s. 542-543.
97
Zob. ZK, s. 337.
98
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LX.
99
Zob. ZK, s. 622.
100
ZK, s. 330-332. Zob. tamże, s. 342.
101
Zob. ZK, s. 331.
95
sam później przyznaje się do zabicia własnej żony102. Oskarżano go
także o spowodowanie śmierci służącego i dziecka 103.
To święte oburzenie Radiona wywołał przede wszystkim fakt
podsłuchiwania pod drzwiami104. Wydaje się to wtedy, kiedy
Swidrygajłow właściwie cytuje słowa Radiona z rozmowy ze
Sonią105. W odpowiedzi Swidrygajłow wyrzuca Radionowi, że sam
przelewa krew ludzi, a jest tak komicznie czuły na punkcie kultury i
dobrego tonu. Mówi: Skoro zaś jest pan przekonany, że przede
drzwiamy podsłuchiwać nie wolno, natomiast wolno grzać staruszki
po łbie, czym popadło, ile dusza zapragnie, to niechże pan czym
prędzej wyjeżdża do Ameryki!106. Jest to najcięższa porażka jakiej
doświadczył Raskolnikow.
Swidrygajłow jest w swych zachowaniach wręcz odrażający. Lubi
dzieci, a jednocześnie przyznaje się do uwiedzenia 13-letniej
dziewczynki i jej matki107. Nie cofa się przed niczym, nawet przed
gwałtem nieletniej dziewczynki, niewinnego dziecka108.
W rozpuście z kobietami widzi przyjemność i cel swego pobytu w
Petersburgu109. Nawet stara się zawrzeć małżeństwo z 16-letnią
dziewczyną110. Nie interesuje go też opinia otoczenia, które często
zszokowane jest jego niekonwencjonalnym zachowaniem111.
Przyznaje się, że był szulerem, ale mieszkając na wsi bardzo
schłopiał. Stało się to za prawą Marfy Pietrownej, która z miłości do
niego wykupiła jego długi. Uważał jednak, że z powodu wykupienia
przez nią tych weksli stał się wręcz niewolnikiem112.
Uważał, że kłamie rzadko113. Jednak nie chciał wyjawić Radionowi,
jakie zamiary żywi względem jego siostry Awdotii Romanowny,
zasłaniając się jej dobrem, które jakoby miał na celu 114. Pragnie jej
ofiarować 10 000 rubli. Jest to niby wynagrodzenie za wyrządzone
jej przykrości, kiedy jako guwernantka pracowała w domu
Swidrygajłowa. Odpowiada nawet, jak wtedy pragnął ją uwieść
pochlebstwami115. A wreszcie zwabia ją do swojego mieszkania,
opowiadając o nędznym postępku jej brata. Jednak wypuszcza, gdy
Dunia chce go zabić i mówi, że nie kochała go nigdy116.
Jednocześnie przyznaje się do próżniactwa i rozpusty. Wyznaje też,
że własne dzieci pozostawił u bogatej ciotki, gdyż sam uważał, że nie
jest im potrzebny i nie nadaje się na ojca 117. Sam siebie nazywa
najmniejszym i najpodlejszym łajdakiem na świecie, który uratowany
został z więzienia dzięki miłości kobiety. Choć w swej brutalnej
szczerości, mówi o układzie jaki z nią zawarł. Jednak jednocześnie
żałuje wszelkiej goryczy, której przysporzył Marfie118.
Postać Swidrygajłowa ma jednak także aspekt pozytywny,
przebłyskujący pomiędzy dominacją zła. Wskazuje to na tak bardzo
skomplikowaną osobowość ludzką, której wnętrza nikt nie jest w
stanie odgadnąć. Swidrygajłow nie jest bowiem demonem zła i jak
wskazują jego czyny zdolny jest też do czynienia dobra: ułatwia Soni
wyjazd na Syberię, jego skrucha rehabilituje w oczach Marfy
102
Zob. ZK, s. 582.
Zob. ZK, s. 556.
104
Zob. ZK, s. 512.
105
Zob. ZK, s. 512-513.
106
ZK, s. 569-570.
107
Zob. ZK, s. 565-566.
108
Zob. ZK, s. 502-503.
109
Zob. ZK, s. 551-552.
110
Zob. ZK, s. 562-563.
111
Zob. ZK, s. 334.
103
112
Zob. ZK, s. 333, 551.
Zob. ZK, s. 339.
114
Zob. ZK, s. 341.
115
Zob. ZK, s. 558-559.
116
Zob. ZK, 573-585.
117
Zob. ZK, s. 342.
118
Zob. ZK, s. 553-555.
113
Pietrownej Dunnie czy też przyczynienie się do uniezależnienia się
dwóch bezbronnych kobiet od Łużyna 119.
Jego dobroć objawia się także we wzięciu na siebie kosztów
związanych z pogrzebem Katarzyny Iwanowny Marmieładowej.
Dzieci po niej umieścił w porządnym sierocińcu i każdemu z nich
odłożył w banku pieniądze, aby mogły zacząć spokojnie dorosłe
życie. Nawet pragnie z tego bagna, w które wpadła, wyciągnąć
Sonię. Jednak Raskolnikow nie potrafi uwierzyć w jego dobroć120.
3. Beznadziejność sytuacji - samobójstwo
Popełnienie samobójstwa przez Swidrygajłowa jest jego aktem
rozpaczy, przerażenia i odrazy życia. Jego postawa przypomina
tragiczną sprawę Judasza, który nie potrafił należycie wykorzystać
darowanej mu wolności121. Brak umiaru prowadzi go do
samobójstwa, gdyż nie widzi już innego wyjścia z sytuacji122.
Amoralna postawa Swidrygajłowa jest martwotą, a autorefleksja ma
charakter zabójczy. Dla niego jedynym, oczywistym i koniecznym
wyjściem jest samobójstwo123.
Choć bał się śmierci i nie chciał na ten temat w ogóle rozmawiać, to
jednak popełnił samobójstwo w sposób skandaliczny124. W notesie
zostawił kilka słów, że umiera przy zdrowych zmysłach i prosi nikogo
nie winić za jego śmierć. Podobno miał pieniądze125. Ciężar przeżyć
przerastających ludzkie możliwości prowadzi bohatera, który sądził,
że ma nadludzką siłę, do samobójstwa126.
To właśnie fałszywa idea wolności absolutnej doprowadziła
Swidrygajłowa do samobójstwa127. Zresztą jest to odbiciem myśli
Feuerbacha, który za Heglem i Fichetm, za atrybut wolności
człowieka uznawał samobójstwo128.
Opis ostatnich godzin samobójcy jest wstrząsający. Nie skorzystał z
szansy, aby, jak Radion, przez cierpienie i udrękę doznać ratunku.
Jego konsekwentne trwanie w złu doprowadziło go do targnięcia się
na własne życie, do samozniszczenia 129. Bowiem w tym momencie
etyczny sens samobójstwa jawi się jako trzecie, ewentualne
rozwiązanie, gdy nie ma już wyjścia. Nie jest to jednak myśl zgodna
z rozumowaniem Dostojewskiego, choć w jego dziełach poczet
samobójców jest długi130. Jest jak człowiek wyobcowany. To ten,
komu zachwiała się hierarchia wartości, któremu już wszystko
jedno131.
Spowiedź Swidrygajłowa nie prowadzi do pozytywnej odpowiedzi, a
mianowicie do uznania winy, pokuty i przyjęcia przebaczenia. Jego
zachowanie podobne jest do zachowania Raskolnikowa, ale przynosi
zgoła inne skutki. Swidrygajłow chce bowiem sam kierować swoim
losem i być niezależny od wszelkich ograniczeń moralnych, a tym
samym niezależnym od jakiegokolwiek człowieka. Prowadzi to do
wyobcowania i samotności, a w konsekwencji do samobójstwa.
W jego wyznaniach nie można dostrzec ani cienia żalu za popełnione
zło, wręcz tym złem się bezpardonowo chlubi, a szczególne
upodobanie znajduje w opowiadaniach o swoich perwersyjnych
zachowaniach. Nawet niemal wszelkie oznaki dobra mają zgoła inny
cel, są środkami do często złego celu.
119
Zob. J. Smaga, dz.cyt., LXI-LXII.
Zob. ZK, s. 512.
121
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXI.
122
Zob. ZK, s. 552.
123
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXI
124
Zob. ZK, s. 552.
125
ZK, s. 622.
126
Zob. B. Urbankowski, dz. cyt., s. 241.
120
127
Zob. tamże, s. 170.
Zob. A. Walicki, Osobowość i historia, Warszawa 1959, s. 381. Zob. także: B.
Urbankowski, dz. cyt., s. 241.
129
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIII.
130
Zob. B. Urbankowski, dz. cyt., s. 241.
131
Zob. tamże, s. 169.
128
Jest to typowa postawa awanturnika i nihilisty, który wobec życia
przyjmuje postawę bierną. Wobec przesytu różnorodnych
doświadczeń, których pragnął i szukał dochodzi do przekonania, że
na niczym już mu nie zależy, bo doświadczył już wszystkiego czego
można było doświadczyć.
§ 3. Spowiedź Radiona Raskolnikowa
Jeżeli chodzi o spowiedź Radiona Raskolnikowa, to przebiega ona
niejako w trzech oddzielnych etapach: spowiedź śledczemu
Porfiremu Pietrowiczowi, spowiedź Soni Marmieładowej, przyznanie
się do winy oraz odrodzenie-zmartwychwstanie Radiona na katordze.
W tych poszczególnych etapach możemy obserwować wewnętrzną
walkę, a w konsekwencji także przemianę postępowania
Raskolnikowa, który od zadufanej wiary w rozum przechodzi do
wiary serca.
1. Spowiedź Radiona śledczemu Pofiremu Piotrowiczowi
Raskolnikow nienawidził Porfirego, a spotkanie z nim nie należało
do przyjemnych, gdyż obaj badali się z podejrzliwością. Śledczy
budził w Radionie rozdrażnienie, a nawet doprowadzał go do
prawdziwej pasji132.
W swojej pierwszej rozmowie z sędzią śledczym Radion wskazuje,
że do napisania artykułu o dwóch kategoriach ludzi skłoniła go
pewna książka133. Była to prawdopodobnie książka Thomasa de
Quinieya (1785-1859) O zabójstwie jako jednej ze sztuk pięknych134.
Inspiracja ideowa nie pochodziła zapewne tylko z tego jednego
132
Zob. ZK, s. 390-393.
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LII; ZK, s. 397.
134
Tytuł francuski książki, wydanej w 1827 roku, brzmi: De l'assassinat considéré
comme un des beaux-arts. Zob. ZK, s. 303, przyp. 8.
133
źródła, o czym wspomina także sam Radion135. W swoim artykule
Raskolnikow udowadniał, że zbrodnia jest sprzeczna z naturą, czymś
w rodzaju choroby136. Zresztą, choć nie przyznaje tego wprost, to w
pewnym sensie wyznał, że to właśnie sytuacja nieustannego
zmagania się z wyrzutami sumienia po dokonaniu zbrodni wpędziła
go w chorobę137.
Dla Porfirego pewnym dowodem winy Radiona są jego dziwne
omdlenia. Dlatego prowadząc swoją grę, rozdrażnia Raskolnikowa,
aby poniosły go nerwy138. Wtedy niby to pełen troski o zdrowie
swojego rozmówcy stara się wyciągnąć od niego przyznanie się do
winy. Jednak Radion widzi w tym psychologiczny chwyt, na który
nie daje się chwycić, ale zdradza się 139. Zarzuca wręcz Śledczemu, że
jest kłamcą i dręczycielem140.
Dostojewski nie ogranicza się tylko do zarysowania problemu, ale
odpowiadając na zadawane przez śledczego pytania ustami Radiona,
wykłada teorię, której uległ nie tylko Raskolnikow141. To właśnie ja
staje się bytem autonomicznym oraz wolnym od wszelkich
ograniczeń narzuconych przez społeczeństwo, kulturę i religię.
Obiektywnie istnieje bowiem tylko ja. Można zatem stwierdzić, że
jest to konsekwentny i zdeklarowany manifest anarchii142. W tym
wypadku wcieleniem <<Jedynego>> jest, jak wiadomo,
135
Zob. ZK, s. 306. Podobne myśli zawierają także książki: M. Stirnera (18061856) Jedyny i jego własność oraz Napoleona III Bonaparte (1808-1873) Historia
Juliusza Cezara. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIII.
136
Zob. B. Urbankowski, dz. cyt., s. 229.
137
Zob. ZK, s. 393.
138
Zob. ZK, s. 411.
139
Zob. ZK, s. 402-405.
140
Zob. ZK, s. 409-410.
141
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIII.
142
Zob. L. Kołakowski, Cogito, materializm historyczny, ekspansyjna interpretacja
osobowości, W: L. Kołakowski, Kultura i fetysze, Warszawa 1967, s. 99-101; E.
Paci, dz.cyt., s. 228-229.
Raskolnikow
Dostojewskiego 143.
Raskolnikowa
nawiedzają
jednocześnie tendencje i ambicje transcendencji poza siebie. Bowiem
wielcy ludzie nie są nimi przez swą jedność, ale w stosunku do
małych i pospolitych. Ta wielkość ma zatem charakter relacyjnydialogiczny144.
Rozumowanie Raskolnikowa idzie drogą myślenia, że wybitne
jednostki tworzące historię mogą w imieniu dobra wspólnego
przekraczać istniejące prawa, a nawet posunąć się do zbrodni. W ten
sposób dzieli on ludzi na klasy: lepszą i gorszą145. Sam zaś uważa
siebie za przynależącego do lepszej kategorii i to wg niego samego
upoważnia go do przekraczania norm moralnych146. Wystarczy
jednak takowa pogarda dla innych, by doprowadzić człowieka do
zbrodni147.
U podstaw działania Radiona stoi zatem nie tylko inspiracja epoki,
negacja chrześcijaństwa, ale nade wszystko przeświadczenie, że
postęp musi przynosić koszty i ofiary148. Swoje działanie buduje on
na antynomii: kreatura czy Napoleon, która z góry jest założeniem
fałszywym i skazanym na klęskę 149. Wynik eksperymentu jest
negatywny - Raskolnikow ponosi klęskę jako nowy Napoleon, ale
jednocześnie w całym kontekście zwycięża jako człowiek. Jednak
samouświadomienie sobie tego jest dla Radiona bardzo trudne, gdyż
została zachwiana jego podstawa wartościowania. Człowieka nie
mierzy się tylko dokonanymi przez niego postępem. Wtedy bowiem
to nie człowiek, ale postęp staje się najwyższą wartością, a człowiek
143
L. Kołakowski, dz.cyt., s. 101; R. Przybylski, Dostojewski i "przeklęte
problemy". Od "Biednych ludzi" do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964., s. 328,
przyp. 23.
144
Zob. J. Samaga, dz.cyt., s. LIV.
145
Zob. ZK, s. 307. Por. B. Urbankiowski, dz. cyt., s. 226-228.
146
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LII.
147
Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 169.
148
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIV-LV.
149
Zob. ZK, s. 492.
tylko narzędziem i środkiem do celu 150. Po zabójstwie Radion
przekonuje się, że nie jest człowiekiem niezwykłym, a cały plan
okazał się wielkim absurdem. Łańcuch zbrodni wydaje się nie mieć
końca: Alona, ciężarna Lizawieta, jego własna matka dręczona
losami syna. Ofiarą byłby także Mikołka, gdyby Raskolnikow nie
poszedł na policję151. Takie lawinowe następstwo zdarzeń jest
wynikiem nie czego innego, jak tylko niby niewinnej, aczkolwiek
szalonej wręcz, wiary w rozum152.
Porfiryn jest zrazu miły dla Radiona i opowiada mu o sobie. Wykłada
także sprawę postępowania śledczego. Prowadzi jednak swego
rodzaju psychologiczne podchody, aby wybadać Raskolnikowa153.
Atmosfera jednak zaczyna być coraz bardziej napięta. Radion bierze
się w ryzy, by nie wydać się Porfiremu, choć złość posuwała mu
nawet propozycje uduszenia Śledczego 154.
Historię Raskolnikowa możemy podzielić na dwa etapy:
<<teoretyczny>> i <<praktyczny>>. W pierwszym współistnieją
jeszcze dwie przesłanki jego czynu: altruistyczna i napoleońska,
druga ujawnia, że współczucie dla cierpień bliźnich było jedynie
samookłamywaniem. Przelana krew stała się granicą oddzielającą
Raskolnikowa od drugiego: <<altruisty>> od <<zabójcy>>155.
Choć Raskolnikow z racji rozumowych podejmuje ryzyko
mniejszego zła dla wydobycia większego dobra, to jednak
nieobliczalne serce zwycięża, decydując o klęsce zbrodniczego
przedsięwzięcia156.
Wewnętrzne
rozdarcie
przysparza
niemiłosiernych udręk, które wzmagają się jeszcze bardziej po
zabójstwie. Poczucie winy eliminuje Radiona z normalnego życia:
150
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LV.
Zob. tamże, s. LVII.
152
Zob. ZK, s. 401.
153
Zob. ZK, s. 397-399.
154
Zob. ZK, s. 400-401.
155
J. Smaga, dz.cyt., s. LV.
156
Zob. tamże, s. LVI.
151
boi się go matka, siostra i Sonia. W ich towarzystwie czuje się obco,
gdyż wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju 157. Jeszcze jednym
ciosem dla jego złudzeń jest to, jak to sam określił, że gdy patrzył na
Sonię i raptem w jej twarzy zobaczył twarz Lizawiety158.
W Radionie walczą dwaj różni ludzie, walczy dobro i zło natury
ludzkiej. Wyrazem tego jest chociażby sen Raskolnikowa po
podjęciu decyzji o samobójstwie 159. Widać w nim także ogromne
rozdwojenie, brak konsekwencji i dramatyczność nastrojów i
myśli160. Radion dostrzega w swoim postępowaniu bezsensowność
dokonanej zbrodni, która była wynikiem zimnych kalkulacji i jego
bezkrytycznej wiary w rozum. W tenże sposób zostaje podważona
wartość rozumu, jako jedynej siły zdolnej wyprowadzić człowieka na
wyżyny. Raskolnikow zdał sobie sprawę, że popełnił przede
wszystkim zbrodnię na samym sobie, gdyż chciał zabić swoją
moralną wrażliwość161.
W czasie pierwszego spotkania ze Śledczym Radion przyznaje się co
prawda do bycia w mieszkaniu lichwiarki, dzwonienia i pytania o
krew162. Jednak nie chce się przyznać do popełnienia morderstwa.
Czasu i alibi dostarcza mu także niejaki Mikołaj, który przyznał się
do zbrodni. Uważa więc pierwsze spotkanie za triumf163.
Gra psychologiczna toczy się jednak dalej. Sam Raskolnikow,
spotykając Porfirego po raz drugi ma przeczucie, że to już jest
zakończenie całej sprawy164. Porfiryn z razu chce się przyhołubić
Radionowi dlatego też wskazuje na dumny, władczy i niecierpliwy,
ale zarazem najszlachetniejszy z zadatkami wielkoduszności,
charakter165. Gdy w swojej słownej grze Śledczy niejako sugeruje
niewinność Radiona, to sam zabójca doznaje dziwnego lęku. Nie
wierzy jednak jego słowom, stale podejrzliwy względem
Porfirego166.
Wobec zawziętej postawy Raskolnikowa, Porfiry stara się wpłynąć
na niego argumentem litości. Bo to Mikołaj, który przyznał się do
winy, nie jest winny, a jedynie chce przyjąć na siebie cierpienie.
Argument ten pozostaje niejako niezauważony, ale on też
zadecyduje, że Radion wreszcie przyzna się do zbrodni167.
Już wtedy Porfiryn rozpracowuje Radiona, choć ten nie jest jeszcze
tego w pełni świadomy i próbuje nawet naiwnie zapytać, że skoro nie
zabił Mikołaj, to kto to mógł uczynić. Nie chce się przyznać do
winy168. Wobec tego Śledczy proponuje mu układ: ma się sam
zgłosić na policję i przyznać do winy. Ulega tej sugestii i choć nie
wypowiada słowa: zabiłem, to jednak przyznaje się do winy169.
Nawet, gdy praktycznie wszystko już powiedział mówi do Porfirego,
że niech nie myśli sobie, że do czegokolwiek się przyznał, to wyrzuty
sumienia zaprowadzą go na posterunek policji170.
Porfiry Pietrowicz mimo prowadzonej gry, a nawet zdenerwowania
nigdy nie zwraca się do Raskolnikowa przez ty, ale zawsze przez
pan. Zawsze zachowuje wobec niego szacunek 171. Jest on niejako
partnerem Radiona w zasadniczej dyspucie, trzykrotnym spotkaniu.
Opiera on swój kunszt o zasadę, że każdy postępek, szczególnie
skrajny, nie może być wyjaśniony rozumem i doświadczeniem 172.
157
Zob. tamże, s. LVII.
ZK, s. 482. Lizawieta i Sonia wymieniły między sobą krzyże, co w tradycji
prawosławnej oznaczało, że stały się siostrami. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVIILVIII.
159
Zob. ZK, s. 73. Zob. także E. Paci, dz.cyt., s. 238.
160
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVI; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 229.
161
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVIII.
162
Zob. ZK, s. 406-408.
163
Zob. ZK, s. 413.
164
Zob. ZK, s. 525.
158
165
Zob. ZK, s. 528.
Zob. ZK, s. 528, 532.
167
Zob. ZK, s. 534.
168
Zob. ZK, s. 535-536.
169
Zob. ZK, s. 337-538.
170
Zob. ZK, s. 541, 624.
171
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. CXX.
172
Zob. tamże, s. CVIII.
166
Porfiry Pietrowicz, zgodnie z fabułą Zbrodni i kary, wyciąga z jednej
idei ostateczne wnioski, które później rozbudowuje w monologu z
własnym ja sam Raskolnikow173. Pietrowicz w czasie przesłuchania
formułuje zasadę żywego życia, gdy mówi do Raskolnikowa: niech
pan odda się życiu wprost, bez rezonerstwa, niech pan się nie boi:
ono samo wyniesie na brzeg i postawi na nogi 174. Wskazuje on zatem
na serce człowieka jako na pewnego rodzaju błogosławiony żywioł,
który nie pozwala na sztuczność i polemizowanie. Zabiegi rozumowe
Radiona zaś Porfiry Pietrowicz i Razumichin nazywają to wręcz
abstrakcyjną grą umysłu, teorią, książkowymi urojeniami175.
Szczególnie ślepotę rozumu krytykuje młody człowiek, spontaniczny
i czysty Razumichin. Podchodził on do zbytniego zaufania i wiary w
rozum z ironią. Wyśmiewał postępowych głuptasów, dla których
wszystko jest zawsze proste, zaprogramowane i możliwe do
przewidzenia. Broni zaś gorąco żywego procesu życia i żywej duszy.
Wykazuje wręcz, że te rozumowe teorie nie mają nic wspólnego z
życiem176. Refleksja i kult myśli odrywa człowieka od natury,
wyobcowuje go z ludzkiej społeczności, a w dalszej konsekwencji
pozbawia wewnętrznego ładu i moralnej intuicji. To nieuchronnie
prowadzi do rozpadu i degradacji osobowości. Podobna konkluzja
jest jednym z lejtmotywów Fiodora Dostojewskiego177. Ofiarami
Radiona padają przede wszystkim kobiety: Lichwiarka, Lizawieta,
jego matka, Dunia, Sonia.
Wobec wyjścia na jaw całej zbrodni Radion wykazuje wręcz niechęć
i pogardę dla życia, na co Porfiry mówi, że nie powinien bać się
skruchy, a właściwie niezrealizowania teorii, którą sobie sam
stworzył178. Wobec takiego załamania Raskolnikowa mówi mu:
Niech znajdzie wiarę, a będzie żył 179. Radion obcesowo reaguje na tę
pochwałę życia, ale Porfiry się nie zniechęca, ale daje mu czas na
przemyślenia, a nawet zachęca do modlitwy180.
Porfiry nie aresztuje od razu Radiona, gdyż wie, że nigdzie on nie
ucieknie, bo nie ma z czym. Nawet jeśliby nawet uciekł, to i tak
wróci wyznać winę. Stało się tak dlatego, że już nie wierzy nawet w
swoją teorię181. Porfiry, jak dobry kierownik duchowny w spowiedzi,
wskazuje Radionowi drogę odnowy, która wiedzie przez przyjęcie
cierpienia. Zwraca się wręcz do niego: Jestem nawet pewien, że
postanowi pan <<przyjąć cierpienie>>, na słowo mi pan teraz nie
uwierzy, lecz sam dojdzie do tego. Bo cierpienie Radionie
Romanyczu, to wielka rzecz182.
Raskolnikow zdolny jest także do wyższych uczuć i dobrych czynów:
pomoc rodzinie Marmiełodowów. Ostatnie pieniądze oddał
nieszczęśliwej żonie pijaka, gdyż nie mógł przejść obojętnie wobec
ludzkiej krzywdy. Chociaż wyznaje, że wobec zadań które go czekają
nie powinien zajmować się takimi drobnostkami, to rozprawa sądowa
jeszcze bardziej uwydatnia pozytywne cechy jego natury: opieka nad
biednym kolegą i jego starym ojcem oraz uratowanie małych dzieci z
pożaru183.
W więzieniu Raskolnikow żałuje, że przyznał się. Ale sam zamiar
zatajenia nie może się powieść, gdyż takowe postępowanie potępia
mistyka, której człowiek jest posłuszny i ulega184. Niestety, jak
wynika z wypowiedzi samego Radiona zwycięstwa moralnego
imperatywu nie było. Nie wyraża on w żaden sposób żalu za
178
173
Zob. tamże, s. LXII.
174
ZK, s. 539.
175
Te rozumowe argumenty popychają Radiona do zbrodni. Zob. B. Urbankowski,
dz.cyt., s. 168.
176
Zob. ZK, s. 301.
177
J. Smaga, dz.cyt., s. LX.
Zob. ZK, s. 538-539.
ZK, s. 539.
180
Zob. ZK, s. 540-541.
181
Zob. ZK, s. 541.
182
ZK, s. 541.
183
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVI-LVII; ZK, s. 628.
184
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 118.
179
popełnione zło. Oświadcza wręcz, zesłany na Syberię, że nie
zawiodło go co innego, jak tylko wola 185.
Raskolnikow
szukał
dla
siebie
psychicznego
alibi,
samousprawiedliwienia na mocy którego może się czuć zwolniony
przed samym sobą z odpowiedzialności za swe czyny186.
Rozpocząwszy postępowanie w ten ślepy zaułek Radion zostaje
wciągnięty w nieubłagane tryby zbrodni187. Nie zmniejsza to jednak
jego odpowiedzialności, gdyż świadom jest swego czynu, który
przygotował i zrealizował, choć jego wykonywanie odbywało się w
ograniczonej świadomości.
2. Spowiedź Radiona Soni
Do udania się do Soni skłania Raskolnikowa świadomość przegranej
i poszukiwanie ratunku188. Raskolnikow uważa swe życie za
zaprzepaszczone lecz nie bardzo chce się przyznać do złego
postępowania. Dlatego odwołuje się do przestępczej solidarności189.
W rozmowie z Sonią, chce wykazać na podstawie jej cierpienia, że
Bóg pozwala na zło i nawet wobec wielkiej wiary Soni, odważa się
stwierdzić wręcz, że Boga nie ma 190. Postawy Soni nie może bowiem
zrozumieć racjonalistycznie myślący Raskolnikow191.
Sonia, zresztą zgodnie z pozytywnym podejściem do człowieka u
Fiodora Dostojewskiego, reprezentuje postawę wiary, która
diametralnie sprzeciwia się postawie czysto rozumowej 192. Dlatego
też konflikt Sonia-Radion jest konfliktem dwóch różnych poglądów
na świat, reprezentowanych przez te postacie. Zresztą
185
Zob. tamże, s. 117.
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LII.
187
Zob. ZK, s. 86.
188
Zob. ZK, s. 369.
189
Zob. ZK, s. 386.
190
Zob. ZK, s. 377.
191
Zob. ZK, s. 381.
192
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVIII.
charakterystyczną rzeczą jest to, że: w swych pięciu wielkich
powieściach Dostojewski realizuje filozoficzne <<credo>>
wschodniego chrześcijaństwa, wyżej stawiającego objawioną
<<prawdę Chrystusa>> przed prawdą intelektu 193. Dlatego idąca z
Zachodu prawda Kanta, Hegla, Maxa Stirnera, prawda socjalizmu,
prawda rozumnego urządzenia świata i nieuchronności
historycznego postępu, prymatu spraw ogólnych nad jednostkowymi
będzie przez niego konsekwentnie dezawuowana prawdą głoszoną w
pismach wielkich świętych prawosławnych, na niej też oparte jest
przekonanie o odmienności drogi rosyjskiej od europejskiej 194.
Sonia ma wielką wiarę w Boga, mimo tych wszystkich nieszczęść,
jakie ją spotkały. Na prośbę Radiona zaczyna czytań Nowy
Testament, który otrzymała od Lizawiety. Sam Raskolikow chciał
usłyszeć opowieść o Łazarzu, którą ostatni raz słyszał w szkole, gdyż
do cerkwi nie chodził. Mimo braku logiczności swego postępowania
Radion daje się on ponieść temu coraz dziwniejszemu i
cudowniejszemu spotkaniu 195. Jak sam stwierdza, na czytaniu
Wiecznej Księgo spotkali się oto jawnogrzesznica, być może nawet
obłąkana i morderca, który nie może poradzić sobie ze swoimi
wyrzutami sumienia196.
W tym spotkaniu dwóch różnych światów i kłócących się wręcz
prawd, Sonia nie może podjąć dyskusji z Radionem. Nie jest ona
bowiem w stanie udowodnić Raskolnikowi, że popełnił zbrodnię. Jest
zbyt głupia, zbyt bezradna i nie umie tak doskonale i demagogicznie
posługiwać się słowem. Jednak jej mądrość okazuje się wyższa niż
mądrość rozumu, gdyż mówi do Raskolnikowa o drodze na jakiej
może odkupić swoją zbrodnię: Przyjąć cierpienie i odkupić się przez
186
193
Tamże, s. LVIII.
R. Przybylski, Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych ludzi" do
"Zbrodni i kary", Warszawa 1964, s. 277.
195
Zob. ZK, s. 381-382.
196
Zob. ZK, s. 381, 386.
194
nie197. Nie są to jednak tylko słowa, bo podczas całego swojego życia
doświadcza cierpienia, poniżenia, ofiary i przebaczenia. W pokorze
znosi życiowy krzyż, pokorą, współczuciem a nie argumentacją
pomaga zagubionemu zbrodniarzowi odnaleźć drogę prawdy.
<<Głupota>> Soni jest niepomiernie mądrzejsza od inteligencji
przyzwalającej na krew198.
Przeciwstawienie sobie Radiona i Soni wskazuje na to, że zbrodnia
nie jest jedynym wyjściem z ciężkiej sytuacji. Sprzyja ona zbrodni,
ale nawet w położeniu najgorszym, jak w wypadku Soni, można
zachować czystość i wiarę w Boga199.
Radion potrzebował Soni, gdyż uważał, że w pewnym sensie jest do
niego podobna. W podejmowanym przez nią cierpieniu dostrzega
tylko zniszczenie obecnej kondycji. Chce jej więc ofiarować
racjonalistyczne podejście do życia 200. To właśnie ją bowiem wybrał
na strażniczkę swojej tajemnicy. Nie chciał prosić jej jednak o
przebaczenie, ale wyznać tylko kto zabił Lizawietę, a tym samym
napawać się widokiem jej cierpienia 201.
Oprócz pierwszej płaszczyzny konfliktu, istnieje druga. Jest to
antynomia zbrodniczej idei i żywego życia, stanowiąca zaprzeczenie
spekulacji i teoretyzowania202.
Raskolnikow jest zdziwiony, że w Soni obok uczuć wzniosłych i
świętych istnieje także tak wielka hańba i nikczemność. Także
dziwne wydaje mu się to, że mogła w tym wszystkim wytrwać, mimo
tego, że on sam nie widzi rozumowych racji takiego postępowania 203.
Stwierdza wręcz: Ma przed sobą trzy drogi - pomyślał - skoczyć do
kanału, zostać mieszkanką szpitala wariatów albo... albo wreszcie
rzucić się w rozpustę, która otumania rozum i wysusza serce204. W
tym wypadku Radion nie widzi bowiem innych, racjonalnych
rozwiązań.
W czasie drugiego spotkania Sonia z niecierpliwością oczekiwała go.
Rozpoczynając
rozmowę
Radion
wskazuje
jej
pewne
przypadkowości ludzkiego losu. Jednak dla Soni nie ma i być nie
może zimnych rozumowych kalkulacji. Jest tylko Bóg, który
wszystkim rozporządza: nawet życie nie zależy od człowieka 205.
Wobec takiej postawy nie potrafił powiedzieć Soni o morderstwie,
ale wreszcie wyrzucił to z siebie 206. Sonia nie odrzuca Radiona, ale
widzi w nim nieszczęśnika, co nawet w Raskolnikowie wzbudza
uczucia, roni łzę. Nawet mimo tego wyznania Sonia jest gotowa iść
razem z Radionem i nie opuścić go, jak myślał Raskolnikow207.
Radion boi się przyznania do winy. Jednak, gdy, idąc na policję, kaja
się wobec ludu nikt na to nie zwraca uwagi, a nawet bliżej stojący
ludzie śmieją się z jego wyznania 208. Uczynił tak, jak poleciła mu
Sonia: Idź na rozstaje, pokłoń się ludziom, ucałuj ziemię, ponieważ
popełniłeś grzech wobec niej, i głośno powiedz całemu światu: jestem
zabójcą!209. Jednak tych ostatnich słów nie był w stanie
wypowiedzieć. Sonia towarzyszyła mu dyskretnie w tej samotnej
wędrówce pokuty, dając tym samym znak, że nigdy go nie opuści210.
Sonia bardzo dobrze zrozumiała ponury katechizm wiary i prawa
reprezentowany przez Raskolnikowa. Zarzuca mu wręcz oddanie się
szatanowi. Sam też Radion w swoim postępowaniu widzi dzieło
diabła211. W tym wypadku Raskolnikow jest człowiekiem oszukanym
204
197
ZK, s. 493.
198
J. Smaga, dz.cyt., s. LIX.
199
Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 254.
200
Zob. ZK, s. 386-387.
201
Zob. ZK, s. 388.
202
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIX.
203
Zob. ZK, s. 378-379.
ZK, s. 379.
Zob. ZK, s. 477-480.
206
Zob. ZK, s. 481-483.
207
Zob. ZK, s. 484.
208
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 119.
209
ZK, s. 617.
210
Zob. ZK, s. 617-618.
211
Zob. ZK, s. 491. Zob. także B. Urbankowski, dz.cyt., s. 171.
205
przez szatana212. Radion pod wpływem Soni dochodzi do niebywałej
wręcz konkluzji, że nie miał prawa zabić, że nie jest Napoleone, lecz
zwykłą kreaturą. Zabił bowiem wyłącznie dla własnego egoizmu i
jest taki sam jak inni213. Oburzenie z powodu cierpienia i dobra
intencja to czysta demagogia, jeśli prowadzi do cierpienia i krwi
innych. Dlaczego człowiek osiąga nie to, co czego, jak się wydaje,
dążył? Być może, dążył nie do tego, o czym mówił (i nie tylko mówił,
ale i szczerze myślał)? Rzecz właśnie w tym, że zasadnicza
deformacja dokonuje się w samych celach: słuszne cele
deformowane, zagłuszane, zabijane są właśnie niesłusznymi celami
214
.
W tonie jego wypowiedzi przebija jednak głos mordercy, który zabił
nie dlatego że był głodny i nie po to, aby ograbić. Wyznaje wręcz, że
gdyby zabił z głodu, to byłby szczęśliwy215. Miał nadzieję, że w Soni
znajdzie osobę taką samą jak on, bratnią duszę - złą, a tymczasem
odkrywa tylko słodycz i dobro. Wobec tego nie pozostaje nic innego,
jak tylko uznać swoją winę, zło postępowania. Tym bardziej, że jest
świadomy, że był w stanie sam zarobić na swoje utrzymanie, jak
Razumichin216. Wiedział, że przez zabójstwo uśmiercił siebie.
Wyznaje nawet, że Siebie zabiłem, a nie staruchę. Ot tak, od razu,
zakatrupiłem siebie na wieki 217.
To odrzucenie Boga i Jego porządku dokonane przez Radiona
prowadzi go do alienacji nie tylko wobec Boga, ale także ludzi
otaczających go, np. własnej matki, siostry czy współwięźniów na
katordze218. Pragnął samotności, a zarazem był świadom, że nie jest
w stanie wytrzymać w samotności219.
Bunt Raskolnikowa jest jakby podwójny. Przeciw utopii, która nie
chce zmieniać, ale pocieszać. Jednak w tym wypadku ekonomia
zastępuje moralność i prowadzi do zbrodni. Drugim motywem jest
chęć ulżenia nędzy, co później też zostanie z całą stanowczością
zdemaskowane, jako szukanie siebie 220. Przypadek Raskolnikowa
ujawnia głębszy wymiar buntu: jego zbrodnia była zarazem chorobą,
nieświadomym buntem przestępcy przeciwko własnej naturze 221.
U Soni Raskolnikow szukał ratunku i pomocy, może nawet alibi dla
swego złego postępowania. Jednak ona wskazuje jasno, jak
spowiednik, drogę odkupienia zbrodni na drodze katorgi. Bez tego
bowiem normalne życie nie będzie możliwe 222. Jeszcze w geście
rozpaczy Radion chce nieść ten ciężar ponad siły człowieka, żyć z
tymi wyrzutami skupienia, które nieomal wprawiły go w chorobę223.
Nie potrafił zrozumieć miłości Soni względem niego, a to, że ktoś go
tak bardzo kocha jeszcze bardziej przygniatało go i stawało się
ciężarem. Nawet sam stwierdza: Idąc do Soni czuł, że w niej cała
jego nadzieja i cała ucieczka; pragnął zwalić bodaj część swej
męczarni - a oto teraz, gdy całe jej serce zwróciło się do niego, czuł
naraz i uświadomił sobie, że jest nieporównywalnie nieszczęśliwy niż
przedtem224. Symbolem wspólnego przyjęcia cierpienia ma być
ofiarowanie przez Sonię krzyża Radionowi. Nie chciał go z razu
zabrać, ale obiecał, że wróci, co też uczynił225. Możliwe jest to
dopiero wtedy, gdy podejmuje decyzję pójścia na policję. Wtedy
218
212
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 260-261.
213
Zob. ZK, s. 491-493.
214
J. Kariakin, Samoobman Raskolnikowa. Roman F. M. Dostojewskogo
"Priestuplenije i nakazanije, Moskwa 1976, s. 152.
215
Zob. ZK, s. 484.
216
Zob. ZK, s. 487, 489-490.
217
ZK, s. 493.
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 171.
Zob. ZK, s. 616.
220
Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 253-254.
221
Tamże, s. 254-55.
222
Zob. ZK, s. 493-494.
223
Zob. ZK, s. 494-495.
224
ZK, s. 495.
225
Zob. ZK, s. 495-496; 613-614.
219
zdolny jest nawet do modlitwy z czystego serca, gdyż to ono
zwyciężyło nad rozumem226. Raskolnikow, choć nie wierzy w dobro,
to jednak nie może się całkowicie wyrzec wiary w ludzkość. Ten
zarodek wiary pojętej szerzej zaowocuje w nim i doprowadzi do kary
i pokuty227.
Bunt Radiona nie musi prowadzić i nie prowadzi do potępienia, ale
przeciwnie: może być i jest okazją do powrotu do Boga228. Sonia
wskazuje Radionowi drogę oczyszczenia i pokuty: przyznanie się do
winy prowadzi do odnowienia życia w Bogu229. Wyznanie winy
przed Sonią prowadzi do wewnętrznego odrodzenia zmartwychwstania. Męki sumienia, potworny duchowy zamęt,
przerażenie i odraza do samego siebie doprowadzają go niemal do
utraty zmysłów i ciężkiej choroby. Te cierpienia są karą za zbrodnię,
ale są również szansą odrodzenia 230. Wielkości, jakiej pragnął i o
jakiej marzył Radion, nigdy nie osiągnął. Jednak cierpieniem i udręką
dowiódł głębokiego serca i to dawało mu szansę ratunku 231. W czasie
tej spowiedzi u Soni proces tej odnowy dopiero się rozpoczyna i
potrzeba będzie wielu wysiłków, aby doprowadzić go do
szczęśliwego końca.
3. Odrodzenie się Radiona na katordze
Proces duchowej odnowy, wyzbycia się idei przestępczej, jest wielką
tajemnicą, o której prawie nic nie wiadomo. Jest to bowiem zjawisko
niewyrażalne słowami, ale pośrednio widoczne w gestach, mimice,
zmienności nastrojów, nad którymi człowiek sam nie jest w stanie
226
Zob. ZK, s. 614-615. Zob. także L. Grossman, Dostojewski, Warszawa 1969, s.
309-310.
227
Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 226.
228
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 260.
229
Zob. tamże.
230
ZK, s. 312.
231
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIII.
zapanować232. Na rozprawie Radion przyznaje, że do przyznania się
skłoniła go szczera skrucha233.
To tylko racje rozumowe dają się wyrazić, ale nie serce i sprawy
moralne, które zawsze pozostaną tajemnicą. Zresztą sam
Raskolnikow nie potrafi powiedzieć jak to się stało, że pod wpływem
wewnętrznej walki, odchodzenia od swoich przekonań i moralnemu
dojrzewaniu pod wpływem Soni, lektury Ewangelii, przeżyć katorgi,
obserwacji zesłańców i ich irracjonalnego pędu do życia, doszedł do
zmartwychwstania234. Raskolnikow nie wie co prawda, jak to się
stało, ale wiedział co się stało. Jest to jednak droga charakterystyczna
i niepowtarzalna, inna dla każdego indywidualnego człowieka.
Każdy bowiem zupełnie inaczej dochodzi do przebóstwienia theosis, kiedy wyrzeka się grzechu i na nowo powraca do Boga235.
Nie jest to tylko czysto religijna metaforyka, gdyż Dostojewski miał
świadomość, iż zakwestionowanie Bożego porządku ludzkiej natury
prowadzi do katastrofy236.
Na zesłaniu początkowo Radion jest posępny, małomówny, prawie
wcale nie interesujący się wiadomościami i zamknięty w sobie.
Nawet śmierć matki nie robi na nim silnego wrażenia. W swoim
nowym życiu zatem niczego wielkiego się nie spodziewał. Stronił od
ludzi, milczał całymi dniami, aż wreszcie się poważnie
rozchorował237. Nie załamał się ze względu na nowe warunki238.
Wstydził się Soni, zraniona została jego duma. Nie mógł bowiem
przyznać się do tego, że był winny: O jakże byłby szczęśliwy, gdyby
mógł siebie winić! Zniósłby wtedy wszystko, nawet wstyd i hańbę.
Sądził siebie surowo, ale zatwardziałe jego sumienie nie znajdowało
232
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIV.
Zob. ZK, s. 627.
234
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIV.
235
Zob. tamże, s. LXV.
236
Zob. tamże, s. LXIV.
237
Zob. ZK, s. 633.
238
Zob. ZK, s. 634-635.
233
w przeszłości żadnej szczególnie okropnej winy, chyba tylko zwykłe
niepowodzenie, które każdemu mogło się przytrafić. Wstydził się
właśnie tego, że on, Raskolnikow, zginął tak przypadkowo
beznadziejnie, pokornie i głupio, z jakiegoś wyroku ślepego losu i
teraz musi upokorzyć się i poddać <<nonsensowi>> jakiegoś tam
werdyktu, o ile chce odzyskać choć trochę spokoju239. Stracił wręcz
ochotę do życia, gdyż zabrakło mu motywacji, zabrakło celu. Nie
wystarczyło mu samo istnienie: potrzebował idei, nawet dla ułudy240.
U Radiona brakowało skruchy, palącej i miażdżącej serce,
spędzającej sen z powiek. Z tego by się najbardziej cieszył. A
tymczasem nie czuł skruchy z powodu zbrodni: Dlaczego, dlaczego dumał - myśl moja była głupsza od innych myśli i teorii, które się
roją i zderzają jedna z drugą na świecie, odkąd ten świat istnieje?241.
Wyrzucał sobie nawet, że nie popełnił samobójstwa, pokonując w
sobie silne pragnienie życia 242.
Motywacja religijna nie zawsze musi być bezwarunkowo przyjęta na
samym początku procesu odrodzenia. Sam Raskolnikow zresztą
dojrzewa do tego. Na początku katorgi boi się, że Sonia zadręczy go
ewangelią, będzie mu bez końca przypominała o jego grzechu i
konieczności pokuty. Tak jednak się nie dzieje243.
Radiona zwyciężyło żywe życie, wyzbył się teoretyzowania, a także
odzyskał wewnętrzną harmonię. Zamiast dialektyki przyszło życie i w
świadomości musiało się wypracować coś zupełnie innego244. W
swoich pierwotnych rozterkach wewnętrznych Radion nie
przeczuwał, że to było zapowiedzią tego, co przyjdzie - przyszłego
zmartwychwstania, nowego poglądu na życie 245. Gdy spotkał się z
Sonią po jej chorobie, padł jej do nóg, co było jakby wyznaniem
miłości. Nic nie musiał mówić, a Sonia wiedziała, że nastąpiło to,
czego oczekiwali - odrodzenie246.
Na twarzy Raskolnikowa odbijało się pełne odrodzenie i odnowienie
ku nowemu życiu. Radion zmartwychwstał i wiedział o tym, czuł to w
pełni całym odnowionym jestestwem, ona zaś - ona przecież żyła
tylko jego życiem 247.
Zdolny, młody student Raskolnikow zadaje sobie pytanie: dlaczego
nie zabijać? Realizacja możliwości zawartej w tym pytaniu prowadzi
go do całego szeregu, zaklętego wręcz kręgu, zbrodni, które były
konsekwencją pierwszego zabójstwa. Musiał bowiem nie tylko zabić
lichwiarkę, ale także jej całkiem niewinną siostrę. Ukryciu tej
tajemnicy sprzeciwiła się jednak jego własna wola, co w
konsekwencji prowadzi Radiona do publicznego przyznania się do
winy248.
Raskolnikow zbuntowany przeciw porządkowi świata, który tak
często wykazuje niezgodność z rozumem. Takie rozumowanie
zaprowadziło bohatera aż do zanegowania norm etycznych i
moralnych249. Zasada cel uświęca środki zaczęła dominować.
Uwidacznia się to szczególnie w rozmowie studenta i oficera na
temat lichwiarki Alony Iwanownej, która później zostaje
zamordowana przez Radiona 250. Budowanie teorii ulepszania świata
w aspekcie eliminacji jednostki celem zapewnienia szczęścia grupie
prowadzi w ślepy zaułek, popychając do zbrodni. Wg tego
rozumowania ważny jest bowiem generalny cel, któremu
podporządkowane są środki do niego prowadzące251. Jest to typowy
przykład etyki opartej tylko i wyłącznie na rozumie. Dostojewski
239
ZK, s. 635.
Zob. tamże.
241
ZK, s. 636.
242
Zob. ZK, s. 636-637.
243
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIV.
244
ZK, s. 643.
245
Zob. ZK, s. 637.
240
246
Zob. ZK, s. 639-642.
ZK, s. 643.
248
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 117.
249
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. XLIX.
250
Zob. ZK, s. 80.
251
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. L.
247
odpowiada negatywnie na tego typu zapewnienia o niezachwianej
pozycji rozumu, wykazuje jego ograniczenia i bezsilność w
uchwyceniu tak bardzo skomplikowanej ludzkiej osobowości i
egzystencji człowieka252. W tym wypadku Radion jest zatem
wcieleniem kantowskiej filozofii rozsądku253. Raskolnikow, podobnie
jak Wissarion Bieliński i wielu młodych inteligentów lat 40-tych XIX
wieku, jedynie w rozumie widział rozstrzygnięcie wszelkich
problemów254.
S. Mackiewicz stwierdza, że: Przykazanie <<nie zabijaj>>
zwyciężyło, egzamin walki woli ludzkiej z odwiecznym nakazem
moralnym wykazał zwycięstwo moralnego imperatywu 255. Widząc
różne postacie, dokonujące plugawych czynów, którym uchodzi to na
sucho, można mieć wątpliwość dlaczego tylko sam Raskolnikow ma
być ukarany. Fiodor Dostojewski, zresztą swoim starym zwyczajem,
nie narzuca czytelnikowi odpowiedzi na pytanie o obowiązywalność
przykazania nie zabijaj, ale takową podsuwa. Dostojewski chciał
powiedzieć: ludzie mogą sobie mówić, co chcą, o przedsięwzięciu
Raskolnikowa, że się nie udało z powodu niesprzyjających
okoliczności czy z powodu zwykłej nerwowości samego
przedsiębiorcy. Ale Bóg! - Bóg jest przeciwny zasadzie <<cel
uświęca środki>> i Bóg ukarze nieposłuszeństwo przykazaniu <<nie
zabijaj>>256. W Zbrodni i karze ideał nadczłowieka ukazany jest
jako ślepy zaułek. Nawet, gdy Raskolnikow nie przyznaje się do
błędu, to dokonuje się to dlatego, że jest człowiekiem ambitnym
zranionym przez oszukańczą filozofię 257.
252
Zob. tamże, s. L-LI.
Zob. R. Przybylski, Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych ludzi"
do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964, s. 272.
254
Zob. W. Kirpotin, Razoczarowanija i kruszenije Radina Raskalnikowa, Moskwa
1970.
255
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 117.
256
Zob. tamże, s. 118.
257
Zob. J. Smaga, s. LXV.
253
Reasumując nasze dotychczasowe rozważania nad spowiedzią w
Zbrodni i karze Fiodora Dostojewskiego, należy stwierdzić, że
przedstawił on spowiedź jako interesujący proces. Jest to nie tylko
proces i rozliczenie się ze sobą poszczególnych osób: Marmieładowa,
Swidrygajłowa i Radiona Raskolnikowa, ale nade wszystko proces
stopniowego powracania do Boga, jak w wypadku Radiona. Każdy z
bohaterów w innej sytuacji życiowej dokonuje swojego rozrachunku
z przeszłością.
Charakterystyczną rzeczą jest również to, że wszyscy bohaterowie
Zbrodni i kary dokonują w jakimś krytycznym momencie swojego
życia: Marmieładow wkrótce zginie pod kołami wozu, a obecna jego
kondycja psychiczna była bardzo nadwerężona; Swidrygajłow
dokonuje rozliczenia swej przeszłości praktycznie przed
samobójstwem, do którego pchnęło go przesadne używanie życia a
Raskolnikow swoją spowiedzią poprzedza bezpośrednie przyznanie
się do zbrodni, przyjęcie cierpienia i rozpoczęcie moralnej
przemiany.
Marmieładow czyni to wobec Raskolnikowa w barze, pod wpływem
alkoholu. Stara się wyłuszczyć mu wszelkie zło jakiego doświadczył.
Choć nie poczuwa się do winy wobec zaistniałej sytuacji swojej
rodziny, to jednak zdaje sobie sprawę ze swej kondycji moralnej i
oczekuje wybawienia od Jezusa. Ponosi śmierć taką jakim było jego
życie - ginie pod kołami wozu, pozostawiając samotnie swoją
rodzinę.
Swidrygajłow natomiast w rozmowie o niezbyt czystych intencjach
wyznaje swoje winy przed Radionem. Nie czyni tego jednak chętnie,
ale jakby z musem, prowadząc swoją grę, dzięki której chce uwieść
siostrę Raskolnikowa. W konsekwencji te nierozwiązane problemy
prowadzą go do zanegowania wartości życia, a tym samym targnięcia
się na nie poprzez samobójstwo - zastrzelenie się.
Zarówno Marmieładowi, jak i Swidrygajłowi zabrakło odpowiedniej
motywacji wyznania swojej winy. Podczas, gdy normalnie poprzez
przyznanie się do zła, żałowanie za nie i czynienie pokuty, człowiek
osiąga przebóstwienie - theosis, w tych dwóch wypadkach życie
bohaterów kończy się, mimo przyznania się do winy, w sposób
tragiczny - śmiercią. Nie potrafią oni bowiem doprowadzić
rozpoczętego dzieła odnowienia wewnętrznego do końca. Zabrakło
im również odpowiedniego ojca duchownego, który potrafiłby
dobrać odpowiednie lekarstwo na ich chorobę.
Pełną spowiedzią natomiast możemy nazwać wyznania Radiona
Raskolnikowa. Dzieli się ona na trzy etapy: spowiedź Porfiremu,
spowiedź Soni i odrodzenie na katordze.
W pierwszej z nich dominuje jeszcze bardzo wielkie zaufanie
własnemu rozumowi, którego konsekwencja było doprowadzenie do
całej serii zbrodnii. Już jednak i w tych starciach z Porfirym
Pietrowiczem racjonalistyczne podejście do życia Radiona nie
wytrzymuje próby. Już tu właściwie zaczyna się proces duchowego
odrodzenia, kiedy Radion przyznaje się niejako, choć sam temu
zaprzecza, do popełnienia zbrodni.
Ważniejsze jednak pod względem skutków jest spotkanie drugie,
które doprowadza bohatera do uznania swojej winy, prośby o
przebaczenie oraz przyjęcia cierpienia i katorgi jako zapłaty za jego
czyny. Nie jest to proces łatwy, gdyż w Radionie ciągle na nowo
odzywają się argumenty rozumowe, które pchnęły go do zbrodni.
Musi zatem najpierw pokonać własne logicznie ułożone życie, aby
zacząć wreszcie patrzeć na świat oczami serca, które w końcu
zwycięża. Raskolnikow pod wpływem Soni zaczyna czynnie
uczestniczyć w początkowej fazie procesu przemiany, który swoje
pełne owoce wyda dopiero na katordze. Tam właśnie Raskolnikow
odradza się do nowego życia.
Wreszcie trzecim, może nawet najważniejszym etapem procesu
odnowienia - zmartwychwstania do życia z Bogiem - jest czas
katorgi. Tam dopiero Raskolnikow, choć nadal się buntuje, to jednak
zaczyna poważnie zastanawiać się nad swoją sytuacją. To tam
dokonuje się jego prawdziwe zmartwychwstanie, rozpoczęte
wyznaniem - spowiedzią wobec Soni Marmieładowej.
Wielką rolę w przemianie Radiona zajmuje Sonia, która przyczynia
się do rozpoczęcia procesu odrodzenia, choć nie jest jej zasadą.
Bowiem zasadą przebóstwienia może być tylko, jak stwierdza cała
teologia, liturgia i praktyka prawosławna, Duch Święty, którego Bóg
wysyła do serc wierzących. Dlatego też Raskolnikowo nie potrafi
powiedzieć jak to się stało, ale potrafi wskazać co się stało. Ta
rzeczywistość bowiem nie jest uchwytna zmysłami i łatwo
wyrażalna.
Zarówno Sonia, jak i Radion, pełnią funkcję ojca duchownego, który
wysłuchuje wynurzeń penitentów. Jednak Radion swoim penitentom
nie potrafi dać nadziei, podczas gdy Sonia względem Radiona czyni
to wręcz po mistrzowsku: odpowiednio dozuje potrzebne lekarstwo
na jego kondycje moralną.
Z wszystkich trzech bohaterów tylko Radion Raskolnikow zdobywa
się na wysiłek wybrnięcia z zaistniałej sytuacji. Drogę wskazuje mu
Sonia, która choć intelektualnie nie stoi na wysokim poziomie, to
jednak przewyższa Radiona swoją niezachwianą wiarą, nawet wobec
ogromnego cierpienia. To właściwie nie tyle słowa Soni, ale ich
konfrontacja z czynami, sprawia, że cały system racjonalistycznego
myślenia, reprezentowany przez Raskolnikowa, lega w gruzach.
Spowiedź Radiona Raskolnikowa zatem, jako jedyna ze
spowiedzi z Zbrodni i karze, osiąga swój skutek: prowadzi od
uznania zła i uznania początkowego odrzucenia łaski ofiarowanej
przez Boga, aby doprowadzić do pełnego przylgnięcia do Stwórcy,
który ofiarowuje powracającemu do Niego człowiekowi odrodzenieprzebóstwienie. W tym wypadku wyznanie winy nie tylko przynosi
ulgę, ale także powoduje wzrost nowego życia w człowieku - jego
wewnętrzne odrodzenie w świetle Ewangelii.
ROZDZIAŁ II
Spowiedź w Braciach Karamazow
Powieść Bracia Karamazow reprezentuje najważniejszy etap rozwoju
myśli Fiodora Dostojewskiego, a nawet jest swoistym
podsumowaniem jego dorobku pisarskiego i filozoficznego 258. To
ostatnie przedśmiertne dzieło Dostojewskiego stanowi niejako
olbrzymi rachunek sumienia samego autora259. Poniekąd w
postaciach braci Karamazow autor zawarł samego siebie, a
konkretnie cechy swojej osobowości. Poszczególni bracia bowiem
reprezentują takie cechy, jak: uczciwość - Dymitr, rozum - Iwan oraz
głębokie przeżycia religijne - Aleksy260.
Dostojewski w Braciach Karamazow przedstawił własne zmagania
się z niewiarą. Potwierdza to np. Czesław Miłosz, powołując się na
analizę twórczości Dostojewskiego dokonaną przez Michaiła
Bachtina. Gdyby jednak uznać powieść za utwór polifoniczny, jak
chce tego Bachtin, należałoby zarówno postaciom jak i filozofii tam
ukazywanej przyznać całkowitą niezależność. Wówczas autor
musiałby pozostać całkowicie bezstronny, stanąć na boku i
powstrzymać się od własnego zdania. W wypadku Dostojewskiego
tak się jednak nie dzieje 261. Jednakże w dialektyce świętości i zła
(Starzec Zosima i Alosza Karamazow z jednej strony, ateista Iwan
Karamazow z drugiej) nie jest całkowicie bezstronny, jakkolwiek
niektórzy rosyjscy krytycy (Szestow!) uważali, że stopień jego
identyfikacji z Iwanem idzie bardzo daleko 262. Jest w tym coś
zastanawiającego, gdy odczytamy fragment listu Fiodora
Dostojewskiego do Majakowa, dotyczący powieści: Zasadniczy
problem we wszystkich częściach tej książki jest tym samym, który był
258
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 5.
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 188-189.
260
Zob. A. Rogalski, dz.cyt., s. 119.
261
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 55.
262
Tamże.
259
świadomym czy nieświadomym cierpieniem całego mojego życia: to
problem istnienia Boga263.
W utworze przebija ogromny ładunek problematyki filozoficznej,
religijnej i moralnej, gdyż zamierzeniem samego autora było
napisanie dzieła filozoficzno-religijnego264. Głównymi bohaterami
Braci Karamazow są: Fiodor - ojciec, stary lubieżnik i potwór
moralny; jego trzej synowie: Dymitr, Iwan i Aleksy oraz lokaj
Smierdiakow. Ten ostatni morduje Fiodora Karamazowa, a następnie
sam popełnia samobójstwo. O morderstwo zostaje zaś posądzony
Dymitr, niewinnie skazany na dwadzieścia lat katorgi265.
Dostojewski, jako obserwator rosyjskiej inteligencji jest bardzo
przenikliwy, a zarazem udręczony. Bowiem, to przedstawia w
rozważaniach Iwana, najpierw sam przeżył. Stanął w obronie
chrześcijaństwa i swojej wiary w Jezusa Chrystusa, jak nikt dotąd.
Nikt bowiem nie odważył się używać powieści, jako narzędzia
przekazu, w tych wielkich dysputach teologiczno-filozoficznych266.
Miał bowiem świadomość, że żyje w czasach ostatecznych, w
których należy wręcz krzyczeć i ostrzegać Rosję, zanim inteligencja
pogrąży ją w chaosie267.
Dostojewski przekazuje w Braciach Karamazow swoją myśl, że
kiedy upada wiara w Boga i nieśmiertelność duszy, wtedy rozpada
się cała kultura268. W powieści autor zmaga się z utratą wiary
religijnej u ludzi wykształconych i u siebie samego. Jest to utwór,
który niemal w swej treściowej sile dorównuje przypowieścią
ewangelicznym269.
263
F. M. Dostojewski, Pisma, Moskwa 1928-59, t. I, s. 142. Cyt. za: B.
Urbankowski, dz.cyt., s. 166.
264
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 188.
265
Zob. tamże, s. 190.
266
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 58-59.
267
Zob. tamże, s. 59.
268
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 167.
269
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt, s. 71.
§ 1. Spowiedź Iwana Karmazowa
Iwan Karamazow, jak inne postacie w powieściach Fiodora
Dostojewskiego, nosi piętno opętania oraz charyzmę urodzonego
przywódcy. Jego postawa, przed którą ostrzega autor Braci
Karamazow, prowadzi do nieobliczalnych skutków - obalenia
duchowej hierarchii270.
1.1. Bunt Iwana
Iwan staje w całym szeregu buntowników. Łączy swój bunt przeciw
złu społecznemu z buntem przeciw Bogu. Bunt jego jest nie tylko
odmową, ale i wyzwaniem. Nie poprzestaje on na odrzuceniu świata,
ale konkuruje z Bogiem i chce stworzyć lepszy model świata.
Argumenty przeciw Bogu, jako swojemu przeciwnikowi czerpie ze
stosunków międzyludzkich: okrucieństwa i zwyrodnienia ludzkie,
władza nad życiem i śmiercią sprawowana przez jednostki oraz
niedola dzieci271. Pod wpływem błędnych poglądów winę za stan
rzeczy przypisuje Bogu i jego czyni ostatecznym zbrodniarzem272.
Co prawda nie wymienia Boga z imienia, ale wskazuje na Niego,
jako na Tego, który źle stworzył świat. Podważa także Jego
nieomylność i doskonałość, a tym samym doskonałość świata przez
Niego stworzonego.
Również i bunt Iwana jest buntem kogoś, który uznaje świat za
stworzony do końca, dający człowiekowi nie miejsce na twórczość,
lecz okazję do narzekań z powodu takiego stworzenia273. Bunt Iwana
wynika zatem z miłości do niedoskonałego świata. Przede wszystkim
staje on w opozycji do filozoficznego wytłumaczenia tego, że dobry i
wszechmocny Bóg pozwala na istnienie zła. Taki świat jest dla niego
270
Zob. tamże, s. 59.
Zob. BK, s. 283-284, 292. Por. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 245-247.
272
Zob. BK, s. 292.
273
B. Urbankowski, dz.cyt., s. 344.
271
nie do przyjęcia274. W rozmowie z Aloszą mówi wręcz: A przecież
wyobraź sobie, że w ostatecznym rezultacie nie uznaje jednak tego
świata Bożego - nie przyjmuję go, chociaż wiem, że istnieje, mimo to
nie przyjmuję go wcale. Uważaj - nie Boga nie uznaje, lecz świata
przezeń stworzonego, świata Bożego nie uznaje i nie mogę uznać275.
Bunt Iwana jest buntem przeciw Bogu. Jest to jednak bunt swoisty na kolanach. Podawane przykłady niesprawiedliwości bowiem nie
tyle są przeciwne Bogu, co ludziom: okrutne mordowanie jeńców,
zaszczucie psami niewinnego dziecka. Można jednak stwierdzić, że
stoi on na granicy ateizmu, ale ateistą w sensie ścisłym nie jest 276.
Ten bunt Iwana Karamazowa możemy uznać za niezbywalny wymiar
egzystencji ludzkiej277. Jednak Iwan z jednej strony odrzucający
Boga, z drugiej sam sobie zaprzecza 278. Dopóki nie daje się ponieść
rozumowi, a mówi sercem, wtedy Bóg jest dla niego miłością, a
świat stworzony ukazuje się jako harmonijny i wspaniały279.
Rozumowanie Iwana jest typowym rozumowaniem inteligenckich
mędrków, wypaczonym, jak zauważył Mikołaj Bierdiajew, przez
łożnuju czustwitielnost - kłamliwe uczulenie280. W ogóle zdolność
kłamania, przede wszystkim siebie, zdaje się być jedną z cech jego
umysłu i występuje zwłaszcza wtedy, kiedy za wszelką cenę chce
wierzyć281.
274
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. XXXIII-IV; W. Krzemień, Filozofia w cieniu
Prawosławia. Rosyjscy myśliciele religijni XIX i XX wieku, Warszawa 1979, s.
127.
275
BK, s. 280.
276
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 108-109.
277
Zob. N. Bierdiajew, Duchy russkoj riewolucyi, W: Iz głubin, Moskwa 1918, s.
69. Por. C. Wodziński, Metamorfozy samoświadomości w historii Mikołaja
Bierdiajewa, W: Znak 413-415 (1989, s. 120.
278
Zob. BK, s. 274.
279
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 22.
280
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 59.
281
Tamże.
Podczas drugiego spotkania z Aloszą składa wręcz wyznanie wiary wszystko jest dla niego proste i nieskomplikowane. Zaleca wręcz
bezkrytyczne przyjęcie Boga, który dla niego samego jest tajemnicą.
Wierzy w porządek, sens życia, wieczystą harmonię, w Słowo i
nieśmiertelność duszy. Jednak jego rozumowa argumentacja
prowadzi go do odrzucenia świata stworzonego przez Boga. W tym
właśnie przeżywa swój dramat: Głupota jest jasna i nie wymyślona,
rozum zaś wykręca się i zasłania, rozum jest podły, głupota zaś
uczciwa i prosta. Odsłoniłem ci moją rozpacz282 - stwierdza Iwan.
Jednak choć wnętrze podpowiada mu co innego i jest nastawione na
Boga, to jednak sucha logika stanowi ku temu przeszkodę283.
Iwan jest niewierzącym, sceptykiem i hipochondrykiem. Łączy
niewiarę szyderstwo i sceptycyzm, mieniąc się człowiekiem wysiłku
intelektualnego. Więź pomiędzy Iwanem i Aloszą, jako synów jednej
matki, jest o wiele silniejsza niż więź z Dymitrem284. Obaj jednak
wyrażają wewnętrzny konflikt Dostojewskiego: chciał wierzyć, ale
raz po raz w serce wkradało się zwątpienie 285. Swym buntem zdaje
się zadawać pytanie czy możliwe jest Królestwo Boże zbudowane na
cierpieniu innych, a szczególnie niewinnych dzieci286. Jeśli szczęście
przyszłe miałoby być okupione taką ceną, to Iwan jest w stanie z
niego zrezygnować: Za drogo zresztą oceniono harmonię, tyle płacić
za wejście, to nie na naszą kieszeń 287.
Można sobie także zadać pytanie: Dlaczego Karamazow [Iwan przyp. wł.] - zamiast umknąć, jak to robią wszyscy, przed strasznymi,
nierozwiązanymi problemami - idzie śmiało na ich spotkanie jak
niedźwiedź na rohatynę? Wszak nie z powodu niedźwiedziej głupoty!
On dobrze wie, co znaczą nierozwiązane problemy i jak musi
282
BK, s. 281.
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 23.
284
Zob. BK, s. 258-259.
285
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 192-193; J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII.
286
Zob. BK, s. 284. Por. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 282.
287
BK, s. 292.
283
człowiek z podciętymi już skrzydłami dobijać się do bram wieczności.
A mimo to nie poddaje się288.
Przeciwstawienie postawy buntowniczej jest czystość Aloszy i starca
Zosima, a sam Iwan poddany jest kompromitacji jako rzeczywisty
sprawca
ojcobójstwa
dokonanego
ręką
Smierdiakowa289.
Moralistyczna i chrześcijańska intencja autora jest wyraźna, mimo że
Dostojewski stosuje swoją niezwykłą metodę nie narzucania
gotowych rozwiązań a jedynie podprowadzania do nich. Sam określał
ją jako kupowanie drogo swojej wiary czyli dawania możliwie
najwięcej argumentów ateizmowi290.
Postawa Iwana prowadzi aż do zakwestionowania norm etycznych.
Wyraża to w słowach: Jeżeli Boga nie ma, to wszystko jest
dozwolone291. Wynika to z absolutnej etyki Iwana: Etyka Iwana
Karamazowa okazuje się absolutna, wymaga też sprawiedliwości
absolutnej. Iwan wybierze taką sprawiedliwość, nawet przeciw
Bogu292. Iwan zatem występuje w swoich rozważaniach przeciw
założeniom, leżącym u podstaw współczesnego mu światopoglądu
etycznego293. Po rozmowie ze Smierdiakowem przyznaje, że winien
jest śmierci ojca, gdyż takie było jego ukryte pragnienie, ale nie
przyznaje się do zarzutów ze strony Smierdiakowa294.
Iwan dzieli się z Aloszą swoimi wątpliwościami dotyczącymi świata,
nieprawości i okrucieństwa. Buntuje się przeciw takiej formie życia z
cierpieniem i niesprawiedliwością. Takiego życia nie może
zrozumieć295. Jednocześnie Iwan Karamazow wie, że gdyby zgodził
288
Zob. L. Szestow, Dostojewski i Nietsche. Filozofia tragedii, Warszawa 1987, s.
151.
289
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 65.
290
Zob. tamże.
291
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 168.
292
Zob. tamże, 248.
293
Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 136.
294
Zob. BK, s. 730.
295
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII.
się na osądzenie swojego własnego losu, to wówczas tak czy inaczej
dowiedziałby się, że <<zerwał jabłko>>, jak wyraża się Dostojewski,
tzn., że jest winien, jeśli nie w czynach, to w intencjach. Dlatego nie
zamierza opowiadać o sobie296. Ta rozmowa jest dalszą
konsekwencją pokojowej działalności Aloszy w rodzinie. Obdarzony
przez Iwana niezmiernym zaufaniem słyszy wyznanie płynące z głębi
serca, o najbardziej osobistym i prywatnym życiu Iwana. Nie
wykorzystuje tego jednak do żadnych brudnych celów, ale służy
swojemu bratu czasem, dobrą radą, wykazuje błędy i wprowadza na
odpowiednie tory297.
Bezpardonowo odrzuca Iwan miłość bliźniego i wiarę w
nieśmiertelność duszy. Nic bowiem nie może nakazać człowiekowi
miłości. Miłość jest tylko wynikiem wiary w nieśmiertelność duszy,
bez której pozbawiona jest sensu 298. Teza ta została zrealizowana
przez wiernego słuchacza Iwana, służącego Smierdiakowa, który
urzeczywistnił ją w postaci morderstwa Fiodora Karamzaowa299.
Dowodem potwierdzającym wywody Iwana ma być gest świętego w
stosunku do ubogiego. Uważał on, że jest to miłość wymuszona,
gdyż święty wziął ją na siebie z wymuszonego obowiązku. Idąc dalej
odrzuca nawet niemożliwą, dla jego logiki, miłość Chrystusa do
ludzi300. Tą ideę torpeduje jednak Alosza, który wymienia Jezusa
Chrystusa jako Tego, który odkupił świat i przebaczył wszystko,
przelewając swoją niewinną krew301. Polemika Iwana z Aloszą jest
możliwa, ponieważ, tak jak pierwszy stanowczo odrzucił wiarę w
nieśmiertelność duszy, tak drugi z nich głęboko w to wierzył i na tym
budował swoje życie.
Zło, krytyka i poglądy Iwana nieustannie walczyły w nim z dobrem,
które płynęło z serca. Chcąc wyjść z tej sytuacji pragnął początkowo
popełnić samobójstwo lub zagłuszyć sumienie rozpustą i
nieprawością. Nie widzi już rozwiązania i nie chce go widzieć, gdyż
już nie chce poprawiać świata - wszystko mu jedno302.
Po raz pierwszy w Braciach Karamazow zło staje twarzą w twarz z
człowiekiem. Diabeł Iwana, to nie diabeł Stawrogina, działający w
ukryciu, to otwarte wystąpienie szatana 303.
Iwan nie rozumie szatana, gdyż mówi on językiem dwuznacznym,
podczas gdy Iwan językiem ludzkim, językiem ciekawości i
rozpaczy304. Pojawienie się szatana nie jest jednocześnie zależne od
Iwana: pojawia się on kiedy chce i kłóci się z nim, a znika dopiero
wtedy, gdy Iwan rzuca szklankę 305. Dopóki nie uznał jego realnej
obecności był człowiekiem przeżywającym halucynację. Traci jednak
wiarę we własną jedność. Rzucenie szklanki jest uznaniem realnej
obecności diabła 306.
Na owe koszmary wpływa także oderwanie się Iwana od swojej
gleby rodzinnej, co w konsekwencji prowadzi go do szaleństwa.
Bowiem odrzucając wiarę w Boga Iwan nie czuje się związany ze
stworzonym przez Niego światem, a tym samym z własnym
narodem, ziemią rodzinną 307.
Iwan pozbył się wiary w Boga, ale nie strachu przed niewiadomym.
Odwiedza go diabeł, który toczy długie dyskusje. Dostojewski
dokładnie go opisuje jako jegomościa w garniturze starannie
oczyszczonym, lecz już starszawym i znoszonym. Iwan powiada:
296
302
297
303
L. Szestow, dz.cyt., s. 138.
Zob. BK, s. 292.
298
Zob. BK, s. 87.
299
Zob. BK, s. 731.
300
Zob. BK, s. 282-283.
301
Zob. BK, s. 292.
Zob. BK, s. 312-313. Por. G. Żywczok, dz.cyt., s. 33.
Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 264.
304
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 171.
305
Zob. tamże, s. 223.
306
Zob. tamże, s. 222.
307
Zob. tamże, s. 266-267.
<<Przekonany jestem, że jeśli go rozebrać, to okaże się, że ma ogon
długi, gładki, jak u duńskiego doga, bury>>308.
1.2. Legenda o Wielkim Inkwizytorze
Bunt Iwana jest preludium do legendy o Wielkim Inkwizytorze. W
Hiszpanii w XVI wieku, kiedy panuje inkwizycyjny terror, zstępuje
na ziemię Chrystus, czyni cuda i wywołuje poruszenie wśród ludzi,
którzy go rozpoznają i oddają Mu hołd. Jezus wskrzesza nawet małą
dziewczynkę. Inkwizytor jednak w porę interweniuje, wtrąca Jezusa
do więzienia i nawet grozi spaleniem na stosie 309. Poemat ten jest
odbiciem zanegowania świata źle stworzonego przez Boga310.
Michaił Bachtin stwierdza, że powodem buntu było odrzucenie
(niezrozumienie) konieczności, przez którą winna przejść wolność
[...] tej sfery pośredniej, która rozciąga się pomiędzy Wielkim
Inkwizytorem (z jego zinstytucjonalizowaniem, retoryką i władzą) a
Chrystusem (jego milczeniem i zdradzeniem) 311. Poemat stanowi
zobrazowanie wewnętrznego rozdarcia Iwana oraz streszczenie jego
drogi duchowej w dążeniu do dobra, którego ucieleśnieniem jest
Bóg312.
Treścią Legendy o Wielkim Inkwizytorze jest ukazanie człowieka
wobec czystego zła. Iwan zajmuje się tu wielkim jeżeli. Jeżeli Jezus
pomylił się, apelując do wolności człowieka i do jego wyższego
powołania, jeśli ziemia cierpień i śmierci jest poddana ścisłemu
determinizmowi czyli rządom Księcia tego świata, jak powinien
postąpić człowiek, który współczuje ludziom i chce im dać tyle
szczęścia, ile to tylko możliwe? Wtedy powinien współpracować z
Księciem tego świata, bo tylko tak, posługując się prawami
przyczyny i skutku, zbuduje społeczeństwo, jeśli nawet niedoskonałe,
to jednak bardziej realne, niż niemożliwe do zrealizowania, utopijne
Królestwo Boże313. Taką właśnie drogę wybiera Wielki Inkwizytor kłamie ludziom i godzi się przyjąć cierpienie wiedzy o swoim
kłamstwie. Inkwizytor jest teoretykiem świadomego oszustwa w imię
rzekomego dobra człowieka, kłamstwa jako środka pokrzepienia
słabych serc, dostarczenia zniewolonym umysłom surogatu
zakłamanego światopoglądu314. Przypowieść ta obrazuje zatem, jak
człowieka może wyprowadzić na manowce miłość bliźniego.
Legenda ta ukazuje, że człowiek żyje w dylemacie nieustannego
wyboru: chleb czy wolność? Nie ma bowiem dla człowieka nic
bardziej niewątpliwego nad chleb, jak stwierdzi Inkwizytor. Ludzie
bardziej łakną chleba niż wolności, która często jawi się jako udręka.
Te dwie wartości nie dają się bowiem ze sobą pogodzić, gdyż kto ma
szczęście i dobrobyt nie podejmuje ryzyka wolności. Wielki
Inkwizytor odbiera ludziom wolność, daje im jednak chleb, dużo
cudownie rozmnożonego chleba. Inkwizytor wie doskonale, że
większość ludzi żyje przede wszystkim w świecie dóbr materialnych.
Dorzuca im tych dóbr, aby tylko nie podnieśli głowy wyżej, w sferę, w
której zaczyna się wolność. Im szczęścia to nie da, a władzy tylko
utrudni działanie315.
Kardynał zarzuca Jezusowi, że wolność jaką obdarował człowieka
nie przynosi mu szczęścia: Wiedz - mówi inkwizytor do Jezusa - że
teraz, właśnie teraz, ludzie są bardziej niż kiedykolwiek
przeświadczeni, że są całkowicie wolni, a tymczasem oni sami
ofiarowali nam swoją wolność i potulnie złożyli ją nam do stóp316.
308
S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 193. Por. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 92, 148.
Zob. BK, s. 293-312. Por. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIV-V.
310
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 29.
311
Zob. A. Woźny, dz.cyt, s. 74; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 146-147.
312
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 26.
309
313
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 71-72.
J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI.
315
B. Urbankowski, dz.cyt., s. 270.
316
BK, s. 299-300.
314
Najpierw trzeba bowiem ludziom dać chleb, aby wymagać od nich
cnoty. Ludzie nie są jednak w stanie sprostać wymaganiom Jezusa 317.
Zgodnie z myślą teologii prawosławnej Dostojewski w swej myśli
przedstawił idę prawdziwej wolności i miłości czyli wartości
absolutnych, czystych i autentycznych, po prostu ideę Boga318.
Epizod Inkwizytora w tym kontekście przypomina odwieczne i
aktualne przeklęte problemy człowieka oraz ukazuje pseudo
nauczycieli, którzy głoszą fałszywą ideę wolności319. Dla
Inkwizytora wolność sumienia jest najbardziej ponętna i zarazem
ciężka dla słabego człowieka, przerasta go, gdyż musiałby
rozstrzygać o dobru i złu 320.
W legendzie możemy dostrzec symbol pierwszej pokusy szatańskiej,
oferowanej na pustyni Jezusowi: pokusy władzy321. Monolog
Inkwizytora w celi Jezusa wskazuje na to, że uległ on szatańskiej
pokusie, która została złożona Jezusowi na pustyni. On sam został
nie z Jezusem, lecz z szatanem. Kardynał jawi się jako teoretyk
zinstytucjonalizowanej ideologii, która odbiera człowiekowi
wolność, dając jednocześnie komfort nie myślenia samodzielnie. W
jego przekonaniu człowiek jest istotą nędzną, dla której wolność jest
luksusem i ciężarem zarazem, a samodzielne rozstrzyganie o
problemach moralnych przekracza możliwości człowieka. Będzie on
zatem wdzięczny tym, którzy go uwolnią od tego ciężaru. Bowiem to
cud, tajemnica i autorytet zajmują miejsce wolnego sumienia i
wyboru jako prerogatywy wyzwolenia człowieka322. Inkwizytor
wręcz w kuszeniu Jezusa na pustyni widzi szansę, z której Jezus nie
skorzystał, co było podstawowym Jego błędem.
Inkwizytor sądzi zuchwale, że jest w stanie podjąć dzieła Chrystusa.
Jest jednak słaby i nędzny jak inni ludzie, których traktuje z pogardą.
Ale sądzi, że jego niedołężne myśli są w stanie formować i nadawać
kierunek masom. Jest to wrażenie złudne - pomyłka. Naród
przyjmuje oszustwo Inkwizytora, gdyż nie potrzebuje prawdy i nie
chce jej znać, zgodził się na życie w zakłamaniu 323. W cudzie,
autorytecie i tajemnicy widzi kardynał drogi i narzędzia zjednywania
sobie ludzi. Człowiek bowiem, odrzuciwszy cud uczyni sobie sam
Boga, gdyż nie szuka tyle Boga, co cudu. Jeśli takowego cudu i Boga
nie będzie, to sam sobie je stworzy, a innych będzie zmuszał do
oddawania im czci324.
Kardynał zarzuca Jezusowi, że znów przychodzi na ziemię, aby
zmieniać porządek świata, który ludzie sobie ustanowili w celu
łatwiejszego życia. Na koniec tego długiego dialogu, a właściwie
monologu, inkwizytor poleca Jezusowi, aby już więcej nie
przychodził na ten świat 325. Jest to skutkiem utraty wiary w Boga, co
sam przyznaje Iwan. Przestał wierzyć w Boga i oddał się szatanowi,
ale nie potrafi wyzbyć się wrodzonej miłości do ludzi326. Zakaz dany
Jezusowi jeszcze bardziej obnażył wewnętrzny dramat serca tego
człowieka, który nie potrafił pogodzić w sobie miłości z porządkiem
istniejącym na świecie 327.
Nikołaj Bierdiajew widział jako główną cechę Iwana Karamazowa (a
też jego bohatera, Wielkiego Inkwizytora) łożnuju czustwitielnost kłamliwe uczulenie328. Iwan jest wielkim umysłem, a w jego
poemacie Legenda o Wielkim Inkwizytorze, niektórzy, np. Lew
Szestow, dopatrywali się zobrazowania poglądów samego Fiodora
317
323
318
324
Zob. BK, s. 301.
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 307.
319
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI.
320
Zob. BK, s. 303.
321
Zob. B. Urbankowsi, dz.cyt., s. 305.
322
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXV-VI.
Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 132-133.
Zob. BK, s. 304.
325
Zob. BK, s. 311-312.
326
Zob. BK, s. 311.
327
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 26.
328
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 72.
Dostojewskiego - jego niewiary329. Temat rzymsko-katolickiego
arcybiskupa, skazującego na śmierć Jezus Chrystusa nie zrodził się w
Braciach Karamazow, nad tematem tym pracował Dostojewski już
poprzednio wiele razy. Oczywiście w <<legendzie Wielkiego
Inkwizytora>> temat ten został opracowany najwspanialej i
najefektowniej, ale nie to stanowi duszę tej książki, nie to jest jej
osią330.
Iwan przyznał się, że legenda była streszczeniem jego własnych
poglądów wypowiedzianych ustami inkwizytora. Utożsamił się ze
stworzoną przez siebie postacią w dialogu z Aloszą, kiedy mówił o
istnieniu grupy ludzi, którzy aby uchronić świat przed błędami
Zbawiciela, zgrzeszyli w celu ich naprawienia 331. Również i w tym
wypadku Alosza nie stara się być sędzią, gdyż zgodnie ze słowami
starca Zosima, nie stara się nim być nim sam nie zrozumie, ze jest
przestępcą332. Jednak wreszcie zdobywa się na ocenę poglądów
Iwana, wyrażonych w legendzie: Żadnej mądrości nie znają i
żadnych tajemnic, ani sekretów... Bezbożność - oto ich cały sekret.
Twój inkwizytor nie wierzy w Boga, oto cała jego tajemnica333.
1.3. Moralne odrodzenie
Kulminacyjnym punktem powieści jest księga piąta - Pro i contra jeden z najgłębszych tekstów, jakie wyszły spod pióra Fiodora
Dostojewskiego334. Bunt jest dla Dostojewskiego zerwaniem z łaską.
Powoduje zanik obrazu Boga w człowieku. Tylko jakieś wydarzenie
graniczne może człowieka z tego wyrwać i uświadomić jaki jest
piękny oraz ile dobrego może zdziałać 335. Iwan zastanawia się nad
tym czy Bóg istnieje i dlaczego człowiek buntuje się. Choć
przekonuje nawet własnego ojca o nieistnieniu Boga, to sam jednak
nie jest do tego do końca przekonany336.
Iwan podjął bunt w imię rozumu, usunął Boga stawiając na Jego
miejscy logikę. Jednak zrozumiał, że to prowadzi do zbrodni. Sam ją
mimowolnie uzasadnił, a nie mogąc znieść konsekwencji swej
filozofii popadł w obłęd. Ta choroba jest jednocześnie rehabilitacją i
szansą moralnego zmartwychwstania 337. Alosza wręcz stwierdza, że:
Bóg, w którego nie wierzył, i Jego prawda, zdobyły powoli serce, co
jeszcze nie chciało się poddać338.
W konsekwencji powodowany wyrzutami sumienia postanawia się
sam oskarżyć. Wzięcie na siebie odpowiedzialności powoduje
uczucie lekkości i radości w sercu: Postanowienie zapadło, i już się
nie zmieni, pomyślał przejęty szczęściem339.
Iwan nie potrafi żyć ze swoim wewnętrznym rozdarciem pomiędzy
rozumem i sercem. Trafnie rozwiązanie problemu określa Alosza,
który mówi, że Bóg zwycięży i zdobędzie serce, które jeszcze nie
chce się poddać. Bóg zwycięży - pomyślał. Albo Iwan stanie w świetle
prawdy, albo... zginie z nienawiści, szukając na sobie i na wszystkich
innych zemsty za to, że służył temu, w co nie wierzy340.
Iwan buntujący się przeciwko światu stworzonemu przez Boga i
przeciw Bogu, który dopuszcza zło i niesprawiedliwość, podejmuje
odwieczne pytania człowieka. Choć serce podpowiada mu, że Bóg
jest, to jednak bezkrytyczna wiara w rozum staje na przeszkodzie,
aby to wszystko przyjąć. Dlatego też Iwan buntuje się przeciw Bogu i
otaczającej go rzeczywistości. Jest to jednak w pewnym sensie bunt
na kolanach, gdyż nie możemy powiedzieć, że Iwan był ateistą w
329
Zob. Tamże, s. 65.
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 187.
331
Zob. BK, s. 311.
332
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 307.
333
BK, s. 311.
334
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII.
335
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 315.
330
336
Zob. Tamże, s. 233.
Zob. J. Smaga, dz.cyt, s. LXXXVII.
338
BK, s. 384.
339
BK, s. 732. Zob. BK, s. 730.
340
BK, s. 759.
337
dosłownym tego słowa znaczeniu - jedynie balansował na jego
krawędzi.
Wynikiem tego buntu są nawiedzające Iwana nocne koszmary, kiedy
szatan zjawia się wcale nieproszony i urządza sobie z nim długie
dysputy. Jednak najbardziej wewnętrzne rozdarcie Iwana, który nie
wierzy w Boga, ale kocha otaczających go ludzi, jest legenda o
Wielkim Inkwizytorze. Była ona jakby streszczeniem poglądów na
życie samego Iwana.
Bunt Iwana prowadzi także do wewnętrznego odrodzenia. Dokonuje
się to wobec młodszego brata Aloszy, który nigdy nie wątpił, ze Bóg
zwycięży w rozdartym między wiarą rozumu i wiarą serca Iwanie.
Człowiek bowiem musi w końcu opowiedzieć się za jakąś wartością.
szaleństwa w szaleństwo344. To gorące branie życia skończyło się dla
Dymitra sądem i niesprawiedliwym wyrokiem, kiedy to został
skazany na 20 lat ciężkiej katorgi, jako ojcobójca 345.
Wielką rolę w niespokojnym życiu Dymitra odegrała wiara w Boga.
To właśnie Jemu przypisuje Dymitr zwycięstwo nad diabłem w
sytuacjach krańcowych, np. uratowanie go od ojcobójstwa, kiedy już
znajdował się pod oknem ojca 346. Swoją wiarę zaś wyznaje wobec
brata Iwana i przyjaciela Rakitina, którzy są ludźmi niewierzącymi,
tłumaczącymi swoja niewiarę ideą lub nowoczesnością. Stawia im
wręcz pytanie: Tylko jak on (człowiek) będzie cnotliwy bez Boga347
lub stwierdza: Bo kogoż będzie kochał właśnie człowiek? Komu
będzie wdzięczny, komu zaśpiewa hymn?348.
§ 2. Spowiedzi Dymitra Karamazowa
Dymitr Karamazow, najstarszy z braci, jest człowiekiem dobrym i
szlachetnym, ale nieopanowanym w swoich odruchach, hulankach słowem awanturnik. Sposób jego życia uzasadnia podejrzenia o
morderstwo ojca341. Dymitr bowiem posiada niepohamowaną naturę
o skrajnych namiętnościach342.
2.2. Bunt Dymitra
W wypadku buntu Dymitra zakwestionowaniu ulegają wartości
estetyczne, co nie pozwala mu wybrać ideału Madonny
Sykstyńskiej349. Dymitr buntuje się przeciw abstrakcyjnemu i
nadludzkiemu pięknu. Nie odrzuca jednak połączenia piękna z
dobrem, ale podkreśla, że w pięknie istnieje także zalążek Sodomy piękna, które jest złem i okrucieństwem350. Wyraża to w słowach:
Piękno to straszliwa, przerażająca rzecz! Straszliwa, bo
nieokreślona, a określić się nie da, gdyż Bóg zadał nam tylko same
zagadki. Tu brzegi się schodzą, tu jest harmonia wszystkich
przeciwieństw, ich współżycie351.
2.1. Niespokojne serce
Losy Dymitra są bardzo skomplikowane. Nieszczęśliwy,
wychowywany bez matki Adelajdy, która odeszła w wyniku
rozpustnego życia męża. Wychowywany następnie przez służącego i
kuzyna Adelajdy. Wstąpił do szkoły wojskowej, ale został
zdegradowany i wydalony z niej za hulanki, pojedynki i
niesubordynację343.
Nikt, tak jak on nie potrafi brać życia, z taką zachłannością i
chciwością go przeżywać, przechodzić z nastroju w nastrój, z
341
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 190-191.
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII.
343
Zob. BK, s. 13-19.
342
344
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 92.
Zob. BK, s. 869-870.
346
Zob. BK, s. 551.
347
BK, s. 686.
348
BK, s. 687.
349
B. Urbankowski, dz.cyt., s. 170.
350
Zob. tamże, s. 235.
351
Cyt. za: tamże.
345
Dymitr wręcz uważa, że to co rozum przyjmuje jako hańbę, to serce
jako dobro i piękno. Tych wartości estetycznych według Dymitra nie
można też wspierać argumentem religijnym, gdyż tu diabeł z Bogiem
się zmaga, a polem bitwy jest serce człowieka 352.
Partnerem w dyskusji jest dla Dymitra Alosza, którego śmiało można
określić jako przeciwstawieństwo Dymitra. Jeśli Dymitr to wrzenie
krwi i niepohamowanie, to Aleksy jest najlepszą cząstką człowieczej
istoty: altruista, dobroczyńca i mnich, który opuszcza klasztor za
namową starca Zosima, aby pomóc swojej rodzinie w rozdarciu jakie
przeżywa353. Może on zrozumieć bunt Dymitra, gdyż sam również
przeżył załamanie wiary, gdy nie nastąpił cud, którego oczekiwał po
śmierci Zosima. Jednak ostatecznie wiara w nim zwycięża, gdyż staje
on po stronie Boga. To pozwala mu w kryzysach wiary skutecznie
pomagać innym354.
W Dymitrze znajdują się także cechy pozytywne. Świadczy o tym
chociażby jego stosunek do Aloszy. Dobroć Aleksego wyzwala w
Dymitrze pozytywne uczucia i zachowania - tworzy w nim nowego
człowieka. Podczas jednej z rozmów wyznaje wręcz, że Aleksy jest
praktycznie jedyną osobą na świecie, którą naprawdę kocha355.
Dla Iwana Dymitr jest taką samą bestią jak ojciec. Takie ukazanie
własnego brata wynikało z tego, że od czasu spotkania z ojcem coraz
częściej Dymitr ujawniał słowem i czynami swoje zbrodnicze plany,
np. pobił swojego ojca do nieprzytomności356. Alosza jednak
wykazuje głęboką troskę o Dymitra. Nie podejrzewa go o
ojcobójstwo, ale wskazuje na jego niepohamowanie, namiętność i
zawziętość. Alosza znał najlepiej swojego brata i wiedział, że pod
skorupą buntownika kryje się Dymitr, który jest nie tylko
człowiekiem niepohamowanym i namiętnym, ale także uczciwym,
dumnym, wspaniałomyślnym i skorym do poświęceń357. To właśnie,
wbrew opiniom sądu, wierzy w niewinność brata oraz potrafi odkryć
prawdziwą głębię serca Dymitra 358.
2.3. Samoocena - spowiedź gorącego serca
Samoocena Dymitra została zatytułowana w Braciach Karamazow
jako spowiedź gorącego serca359. Płynie ona z głębi przepełnionego
namiętnościami ludzkiego serca, jest bardzo wnikliwa i szczegółowa
oraz odkrywa nawet najczarniejsze wydarzenia z jego życia. Jest
zatem spowiedzią pełną szczerości i pozbawioną obłudy360.
Aleksemu właśnie chce powierzyć swoją tajemnicę, bo widzi w nim
człowieka godniejszego od siebie. Wie, że Aleksy może mu
przebaczyć i pomóc361.
Jednocześnie z faktu, że jest ona strasznie chaotyczna możemy
wywnioskować, że mówi ona o nieporządku, wielkiej ilości
nierozwiązanych problemów i wątpliwości w sercu tego tak bardzo
uczciwego człowieka. To wyznanie spowodowane było ogromną
chęcią podzielenia się z kimś męczącymi Dymitra problemami,
których sam rozwiązać nie potrafił. Osobą, która najbardziej mogła
zrozumieć to gorące i niespokojne serce okazał się Alosza 362. To on
chce doprowadzić do pogodzenia w rodzinie: ojca z Dymitrem w celi
starca Zosimy. Przygotowuje nawet Dymitra na to spotkanie i prosi,
aby zachował spokój w najtrudniejszych chwilach363. Był też
357
Zob. BK, s. 782.
Zob. BK, s. 782, 858.
359
Zob. BK, s. 124.
360
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 17.
361
Zob. BK, s. 129.
362
Zob. tamże, s. 17-18.
363
Zob. BK, s. 43.
358
352
Zob. tamże.
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 191.
354
Zob. tamże.
355
Zob. BK, s. 128.
356
Zob. BK, s. 224, 169.
353
pośrednikiem pomiędzy Dymitrem i kobietą, u której zaciągnął długi
i bał się wrócić. To jego misja posunęła sprawy do przodu364.
Dymitr podzielił swoją spowiedź niejako na dwie części. W
pierwszej z nich opisuje, jak sam określił, pole zaśmiecone
muchami365, a zatem mniejsze grzechy, podczas gdy w drugiej pole
zaśmiecone wszelką podłością366. Ta ostatnia jest zasadniczym
elementem całego wyznania i prowadzi w konsekwencji do refleksji i
duchowego zmartwychwstania.
Dymitr zaczyna opowiadać o swojej służbie w batalionie
przygranicznym, opisując swoje hulanki, np. rozrzucanie pieniędzy
przy akompaniamencie muzyki i ogólnej wrzawy. Były one bowiem
dla niego żarem duszy, a to jak je wydawał zależało od nastroju danej
chwili367. Uwodził przy tym wiele kobiet z ulicy i dobrych domów.
Sam zresztą wyzna z pokorą: Lubiłem rozpustę, lubiłem też hańbę
rozpusty368. Ponadto do swoich mniejszych grzechów zaliczył także
picie alkoholu, przechwalanie się i kłamstwo.
Służąc w wojsku Dymitr dowiedział się o przyjeździe pięknej kobiety
- córki zwierzchnika. Jednakże ona, kiedy chciał ją poznać,
zlekceważyła go i pogardziła nim. Dlatego jego gorące serce
zapragnęło zemsty - przyrzekł, że nie przepuści jej tego płazem. Gdy
jego zwierzchnik wpadł w kłopoty, nadeszła wreszcie oczekiwana
chwila. Dymitr obiecał mu pomoc finansową, którą uzależnił od tego,
że jego własna córka Katarzyna Iwanowna przyjdzie po obiecane
pieniądze. Sam Dymitr stwierdził, że pierwsze jego myśli w tym
momencie były lubieżne, gdyż była ona pociągająca, szlachetna, a on
był nikczemnikiem - ona gotowa do poświęceń i ofiary dla własnego
ojca, a on pluskwą369. Dymitr jednak zdołał się opamiętać, ale
jednocześnie powziął gorące postanowienie, o którym sam mówił, że
było piekielnie mściwe i z radością wypłatałby jej figla. Dymitr
bardzo nienawidził Katarzyny. Ta nienawiść graniczyła z najbardziej
szaleńczą miłością. Ale po kilku minutach wypuścił ją z czterema
tysiącami, nie zrealizowawszy swojego postanowienia 370.
Po tym wydarzeniu idzie do brudnego zaułka, aby tam z inną kobietą
pogrążyć się w rozpuście i zapomnieć o wszystkim. Jednak im
bardziej chce zapomnieć, to tym bardziej myśl o Katarzynie
Iwanownie nie chce go opuścić. Ona sama zakochała się bez granic i
robi wszystko, aby wyciągnąć go z kłopotów. Daje mu nawet trzy
tysiące rubli, aby wysłał je do swoich krewnych, mając nadzieję, że
on je zachowa dla siebie 371. Jednak Mitia (tak nazywano w domu
Dymitra) zaraz połowę z tej sumy przepuścił, gdyż obudziło się w
nim przekonanie, że został złodziejem i to wobec kobiety, od której
nigdy nie chciał litości372.
Aby wymazać w sobie to nieprzyjemne uczucie, chce za wszelką
cenę zdobyć pieniądze. To pragnienie popycha go do tego, że jest w
stanie nie cofnąć się przed żadnym postępkiem, nawet przed
zabiciem swojego ojca, do którego od dawna czuł nienawiść i
obrzydzenie373. To właśnie Alosza nawołuje Dymitra, by zaniechał
wrogości względem ojca, nie dopuszczał się kradzieży i zbrodni374.
Tym postanowieniem kończy się spowiedź gorącego serca.
Wielki żal za popełnione zło i popadnięcie w pokusę, walka z nią,
świadomość popełnionego zła i głęboki żal za nie, powracały przez
całe życie Dymitra375. Znał on siebie bardzo dobrze, znał swoje dobre
369
Zob. BK, s. 139.
Zob. BK, s. 140.
371
Zob. BK, s. 178.
372
Zob. BK, s. 785.
373
Zob. BK, s. 149.
374
Zob. BK, s. .
375
Zob. BK, s. 140.
370
364
Zob. BK, s. 146.
BK, s. 134.
366
Tamże.
367
Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 18.
368
Zob. BK, s. 133.
365
i złe cechy charakteru. Za zło bardzo surowo siebie karał i pragnął
nieustannie poprawy376.
Wyznanie zawarte w spowiedzi gorącego serca wskazuje, że w
Dymitrze było wiele szczerej i prostej miłości, która skłoniła go do
wyznania swej winy. Jednocześnie spowiedź ta wskazuje na głęboką
świadomość każdego grzechu i potrzebę wyzwolenia się od nich
przez przebaczenie osoby godniejszej od siebie377.
2.4. Wewnętrzne odrodzenie
Nad istnieniem Boga i jego rolą w swoim życiu zaczyna się
zastanawiać Dymitr głębiej w więzieniu. Interpretując wydarzenia
swego życia mówi o momencie własnego zmartwychwstania. Wtedy
katorga i cierpienie przestają przerażać, bo tam właśnie można
znaleźć człowiecze serce, pielęgnować je i wyrwać ku światłu
Bożemu378. Zwieńczeniem tego procesu przemiany są słowa: Teraz
się nie boję, przedtem się bałem (...). J zdaje mi się, że tyle we mnie
siły teraz, że wszystko przezwyciężę, wszystkie cierpienia, byleby móc
powiedzieć, i to w każdej chwili: jestem! W tysiącach mąk - jestem, w
katuszach - jestem379.
Po odrodzeniu wzrasta w nim także świadomość, że jako człowiek
odrodzony jest odpowiedzialny za zagubionych: ktoś musi pójść za
wszystkich zagubionych, aby zaprowadzić ich do Boga380.
Zatem prawda i wiara w Boga, jak i sam Bóg, były czymś
pozytywnym, tym co zadecydowało o egzystencji skierowanej ku
lepszemu życiu z Bogiem - prawosławnemu przebóstwieniu. Na
wszystkie naukowe racje Dymitr ma jedną odpowiedź: Jak tam będę
pod ziemią bez Boga?... Katorżnik bez Boga żyć nie może 381.
Podsumowaniem samooceny Dymitra, która prowadzi w
konsekwencji do jego odrodzenia, mogą być jego własne słowa:
Właśnie to było męką całego mego życia, że zawsze pragnąłem
szlachetności, że byłe, że tak powiem, męczennikiem szlachetności,
poszukiwaczem szlachetności z latarką Diogenesa, a jednak całe
życie robiłem same tylko świństwa, jak wy wszyscy zresztą, jak ja
sam, nie wszyscy, tylko ja, pomyliłem się, ja sam, ja sam!382. Przestał
już przypisywać winę wszystkim wokoło, ale zobaczył ją wreszcie u
siebie. Po swoim zaś odrodzeniu dochodzi do wniosku, że całym
źródłem jego życia, awantur i hulanek mogło być i było tłumienie w
sobie dobrych myśli i próba ich okiełznania383.
Główne przesłanie, jakie możemy odczytać w świetle postaci
Dymitra jest takie: prawda rozumowa, która zapanowuje nad
człowiekiem prowadzi, jak w przypadku Dymitra, do wydania
krzywdzącego wyroku, który Dymitr z pokorą przyjmuje 384.
W wypadku wyznania win Dymitra możemy stwierdzić, że jest to
jedna z najbardziej klasycznych spowiedzi, zgodna z teologicznymi
podstawami nauki prawosławnej o sakramencie pokuty. Mam tu
bowiem odpowiednio usposobionego penitenta - Dymitr oraz
prawomocnego spowiednika - Aloszę, który samą swoją obecnością
wpływa pozytywnie na swojego penitenta.
Spowiedź Dymitra przynosi odpowiednie skutki. Prowadzi tego
człowieka o niespokojnym sercu i niepohamowanych namiętnościach
do wewnętrznego odrodzenia. Nie odbywa się to bez pewnego
rodzaju buntu, ale w konsekwencji prowadzi do spowiedzi gorącego
376
Zob. BK, s. 91, 592.
Zob. BK, s. 143, 129.
378
Zob. BK, s. 685-686.
379
BK, s. 686.
380
BK, s. 685.
377
381
BK, s. 307. Por. L. Szestow, dz.cyt., s. 144.
BK, s. 540.
383
Zob. BK, s. 686.
384
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 168.
382
serca oraz pokuty, którą jest wzięcie na siebie odpowiedzialności za
zbrodnię, której się nie popełniło.
Wreszcie proces odrodzenia kończy się uzmysłowieniem sobie przez
Dymitra swojej wiary w Boga oraz spojrzenie na swoje życie pod
kątem tego jaki wpływ ta wiara i Bóg miała na nie. Jest to droga,
która wiedzie człowieka od nieprawości do przebóstwienia, od
grzechu, który od Boga oddziela do prawdziwego zjednoczenia z
Bogiem.
§ 3. Spowiedź Smierdniakowa
Smierdiakow, którego ojcem był stary Karmazow, był niezwykle
częstym słuchaczem Iwana Karmazowa. Z nim chętnie prowadził
dysputy, co w konsekwencji doprowadziło do zaangażowania się
Smiediakowa po stronie ateizmu, a tym samym do zbrodni, gdyż
ateizm jest zawsze bliski zbrodni385.
3.1. Odrzucenie Boga
Smierdiakow wręcz w Iwanie pokładał większą nadzieję, jak w
Bogu386. Lokaj z rozmowy z Iwanem wywnioskował, że pragnie on
śmierci ojca, ale chce, aby zostało to zrobione rękami kogoś innego,
np. Dymitra387. Smierdiakow wręcz stwierdza: pan jak gdyby mówił
mi wprost: możesz zabić ojca, ja nie przeszkadzam 388. Jest
podporządkowany zasadzie ideowego posłuchu - zainspirowany
przez Iwana jest jego sobowtórem i ideowym pasożytem, który
dokonuje zbrodni389. Dalsze przygotowania do zbrodni zaczęły się
już w chwili długich rozmów Smierdiakowa z Iwanem. A po
zabójstwie uświadamia on Iwanowi, że u podstaw jego czynu leży
myślenie Iwana. W swojej bezczelności chce wskazać, że winna leży
po stronie Iwana, który swoim milczeniem i brakiem sprzeciwu
doprowadził do zbrodni.
Pomiędzy Smierdiakowem i Iwanem toczy się swoisty pojedynek
moralny. Syn domyślał się, że lokaj planuje morderstwo ojca, a
jednak po dokonaniu tego morderstwa uważa, że może mieć spokojne
sumienie, ponieważ mógł o niczym nie wiedzieć390. Ten spokój w
dalszej rozmowie rozbija Lokaj, a tortury opisane przez
Dostojewskiego mają charakter nie fizyczny, ale moralny391.
To braterstwo Iwana - ateisty i Smiediakowa ma u Dostojewskiego
charakter symboliczny392. Zresztą sam Iwan stwierdza, że to on
podburzył Smierdiakowa do zabójstwa: Jeżeli nie zabił Dymitr, lecz
Smiediakow, to oczywiście jestem z nim solidarny, bo ja go
podburzyłem. Czy go podburzyłem... nie wiem jeszcze. Ale jeżeli on
zabił, a nie Dymitr, to oczywiście ja jestem zabójcą393.
Smierdiakow wybiera możliwość, że Boga nie ma i człowiek się
buntuje. Idzie on jednak dalej niż Iwan Karmazow, gdyż jest
przekonany o nieistnieniu Boga394. Iwan, który odrzucił boski
porządek świata, dokonując jego rozumowej oceny, poprowadził
Smierdiakowa do wniosku, że Bóg nie istnieje. Skoro zaś Bóg nie
istnieje - źródło i sankcja praw moralnych, to wszystko jest
dozwolone395. Choć sam Iwan nie wypowiada tych słów, to jednak
wypowiada je za niego Smierdiakow396. To on doprowadza myśl
Iwana do perfekcji. Dochodzi do wniosku, że skoro zło jest
absurdem, to walka z nim za pomocą wszystkich środków i metod
390
385
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 193; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 89; J. Smaga,
dz.cyt., s. LXXXIII.
386
Zob. BK, s. 299.
387
Zob. BK, s. 307, 309-310.
388
BK, s. 309.
389
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI.
S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 193.
Zob. Tamże.
392
Zob. S. Urbankowski, dz.cyt., s. 147.
393
BK, s. 311.
394
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 233.
395
Zob. BK, cz. IV, k. 11, r. 8, s. 319.
396
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI.
391
nie może być zbrodnią. Skoro zaś stary Karamzow jest zły, to można
go zabić397.
3.2. Wewnętrzne zmagania
Smierdiakow przyznaje, że chciał doprowadzić Dymitra do
zabójstwa ojca - nawet go podjudzał, a gdy to się nie udało sam zabił
starego, a całą winę zrzucił na Dymitra Karamazowa398.
Smierdiakow niby gotowy na powiedzenie całej prawdy w pierwszej
rozmowie z Iwanem, oskarża Dymitra o zabójstwo ojca 399. W czasie
drugiego spotkania Iwan coraz bardziej podejrzewa Smierdiakowa o
zbrodnie, ale tenże szantażuje go zdradzeniem szczegółów ich
rozmowy400. Dopiero przy trzecim spotkaniu Smierdiakow,
popchnięty do tego przez Iwana, przyznaje się do winy, na dowód
pokazuje zrabowane pieniądze i oczyszcza z winy Dymitra 401.
To trzykrotne spotkanie Iwana ze Smierdiakowem przypomina
zmagania Raskolnikowa z Porfirym Pietrowiczem. Jednak w tym
pierwszym wypadku coraz większa pewność we wskazaniu zabójcy
prowadzi Porfirego do szacunku dla umęczonego wewnętrznie
Raskolikowa, podczas gdy wyznanie Smierdiakowa powoduje w
Iwanie coraz większą pogardę dla niego 402.
Smierdiakow, mimo, że odrzucił Boga jest świadomy boskiej
Opatrzności, która nawet znajduje wyraz w rozmowie z Iwanem403.
Nie jest jednak zdolny do przyznania się do winy, pokuty i
zadośćuczynienia. Butnie wręcz powiada do Iwana, że to on jest
głównym zabójcą, a Smierdiakow tylko wiernym sługą i
wspólnikiem, gdyż zrobił to zgodnie z zamiarem Iwana. Tymczasem
Iwan bezpośrednio nie miał nic do czynienia ze zbrodnią 404. Z tymi
zarzutami nie chce i nie może zgodzić się Iwan, który chce, aby
Smierdiakow powiedział wszystko w sądzie, mimo tego, że dla niego
samego będzie to niezręczne405.
Mimo przyznania się do popełnienia zabójstwa, Smierdiakow trwa
nieubłaganie w odrzuceniu Boga406. Wobec bezsensowności swej
sytuacji nie widzi innego wyjścia, jak tylko popełnić samobójstwo.
Dopisuje się on do długiej listy samobójców Dostojewskiego.
Postawienie bowiem człowieka w miejsce Boga oraz uczynienie z
niego
Człowieka-Boga
prowadzi
do
beznadziejności
i
407
samobójstwa .
§ 4. Spowiedź Lizy Aloszy i Bab starcowi Zosimie
Do pełnego zobrazowania typów spowiedzi w Braciach Karamazow
pozostało nam jeszcze do omówienia zagadnienie spowiedzi Lizy
wobec Aloszy Karamazowa oraz wyznań kobiet, które przychodziły
do starca Zosimy.
4.1. Spowiedź Lizy
Kocha ona Aloszę i znęca się nad nim z całym okrucieństwem
zakochanej, kilkunastoletniej kobiety408. Jest o niego ogromnie
zazdrosna, choć traktuje go chłodno, a czasem nawet nieuprzejmie lubi go, ale nie szanuje 409. Podsłuchiwała jego rozmowę z matką i
oświadcza mu, że nie będzie jego żoną. Alosza dostrzega w niej zaś
zarówno złośliwość jak i szczerość 410.
397
404
398
405
Zob. Tamże.
Zob. BK, s. 320-321, 322-326.
399
Zob. BK, s. 300-303.
400
Zob. BK, s. 310-311, 321.
401
Zob. BK, s. 317-319.
402
Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI.
403
Zob. BK, s. 318.
Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 128.
Zob. BK, s. 325.
406
Zob. BK, s. 327.
407
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 241-242.
408
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 93.
409
Zob. BK, s. 273.
410
Zob. BK, s. 272.
Liza wyznaje Aloszy, że tylko jemu jest w stanie powierzyć tajniki
swojego serca. Nie wstydzi się go i chętnie opowiada mu o sobie,
wiedząc, że nic z tego nie będzie gdziekolwiek powiedziane411.
Nawet wobec myśli samobójczych, jakie ją nawiedzają, prosi Aloszę
o ratunek412.
Nie chce być szczęśliwa, ale pragnie, aby ktoś ją zadręczył. Pragnie
nieładu w swoim życiu 413. Sprawia jej nawet przyjemność zadawanie
sobie bólu i cierpień414. Nie chce być również świętą i mówić o
rzeczach świętych, a chce czynić tylko zło. Przyjemność sprawia jej
zaś wytykanie palcami wad otoczenia415. Robi nawet dywagacje na
temat zabójstwa, podpalenia domu lub samobójstwa dla kaprysu i
chce zgubić siebie416. Twierdzi nawet, że wszyscy ludzie chcą zła, ale
wobec innych twierdzą, że nie mają takich myśli417.
Opowiada z rozkoszą Aloszy swój sen o diabłach, które pragną ją
złapać w swoje sidła. Jednak ona prowadzi z nimi swoistą grę. Gdy
mają ją już pochwycić czyni znak krzyża i uciekają od niej. Potem
znów bluźni Bogu, a diabły znów Lizę dopadają. Następnie czyni
znak krzyża i diabły odsuwają się od niej. Sprawia jej przyjemność
taka zabawa418.
Dostojewski stawia także Lizę twarzą w twarz z cierpieniem. Ma
myśli sadystyczne o ukrzyżowanym dziecku i w tym kontekście
jakby nic się nie stało rozkoszuje się kompotem z ananasów419. Sama
cierpiąca może patrzeć jednocześnie na cierpienia innych,
ukrzyżowanego chłopca, i pić kompot z ananasów420.
411
Zob. BK, s. 276.
Zob. BK, s. 277.
413
Zob. BK, s. 273.
414
Zob. BK, s. 278.
415
Zob. BK, s. 274.
416
Zob. BK, s. 273; 275.
417
Zob. BK, s. 274-275.
418
Zob. BK, s. 275.
419
Zob. BK, s. 276.
420
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 199.
412
4.2. Spowiedź Bab starcowi Zosimie
W Braciach Karmazow występuje mnich Zosima, człowiek i
zakonnik głęboko natchniony, wierzący mądrze i kulturalnie, teolog i
filozof religijny. Można stwierdzić, że wręcz ideał człowieka
przebóstwionego, który promieniuje Bogiem wobec innych - ściąga
ich nawet z bardzo daleka421.
Aby zrozumieć całość tej sceny należy stwierdzić, że: <<Starzec>>
(stariec) był w tradycji rosyjskiego prawosławia mnichem otoczonym
moralnym autorytetem, nauczającym świeckich i wskazującym im
drogę etycznej doskonałości. Taką rolę w <<Braciach
Karamazow>> spełnia starzec Zosima 422. Nie jest to jednak mnichpustelnik, odizolowany od świata, ale żyjący pośród ludzi,
prowadzący czynną działalność, zmagający się z występkami oraz
reprezentujący przebaczającą Miłość 423.
Wielu czekało na widzenie z Zosimą, zarówno ludzie zwykli, jak i
szlachetnie urodzeni. Niektórzy czynili to z pobożności (wiejskie
baby), a inni z ciekawości (np. Liza i jej matka)424. Dostojewski,
ukazując pobożne rosyjskie baby nie chciał bynajmniej ośmieszyć
wiary i sposoby ich podchodzenia do niej, ale wskazać zdrową
ludową pobożność, która wielbi na kolanach Boga i nie pyta za wiele.
Wyrazem tego jest w scenie spotkania z Zosimą, że nie kieruje się on
ku bogatym paniom, ale ku tej gromadce biedoty wiejskiej, która bez
szemrań i powątpiewać przyjmuje jego rady i pouczenia 425.
Kobiety wiejskie przychodzą do starca z rozmaitymi problemami.
Najpierw Zosima błogosławi chorą, jakby opętaną kobietę 426. Inna
wyznaje swój ból po stracie dziecka. Starzec pociesza ją, że jej
dziecko już jest aniołem, a łzy matczyne są wielką zasługą u Boga,
421
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 188.
J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVII.
423
Zob. Tamże.
424
Zob. BK, s. 57.
425
Zob. BK, s. 58.
426
Zob. Tamże.
422
gdyż prowadzą one do pokuty za grzechy. Dla niej tym grzechem
było pozostawienie domu i męża oraz udanie się w drogę do
monasteru. Zaleca jej przeto, jakby w formie pokuty, powrót do
domu i zajęcie się swoimi obowiązkami427.
Inna kobieta za namową przyjaciółki chce zamówić nabożeństwo za
dusze syna, od którego nie miała od dawna wiadomości. Zosima gani
ją za to, wskazując jak wielki jest to zabobon, aby modlić się za
duszę osoby żyjącej, co trąci nawet czarami. Zaleca jej zatem
poniechanie zamiaru i zwrócenie się w modlitwie do Matki Bożej z
prośbą o pomoc i opiekę428.
Jednak typowym przykładem spowiedzi jest tylko spowiedź kobiety,
która przychodzi do Zosimy prosić o przebaczenie i rozgrzeszenie.
Pada ona u jego kolan, kłania się do nóg oraz wyznaje, że zgrzeszyła.
Zosima wtedy siada na najniższym schodku, a ona na klęczkach
znajduje się przy nim. Starzec przybliża ucho do jej ust, a ona przez
dłuższy czas czyni swoje wyznanie 429. Jest to, przynajmniej w
zewnętrznej formie spowiedź prawdziwa. Jedynym zarzutem może
być tylko to, że jest to osoba o skrupulanckim sumieniu, która nie
może znaleźć uspokojenia, nawet wtedy gdy już wcześniej ten sam
grzech został jej odpuszczony. Zosima zachęca ją jednak do skruchy i
pokuty, wskazując na miłosiernego Boga, który wszystko wybacza i
kocha człowieka mimo jego grzechu.
Odpowiedzią na dylematy moralne matki Lizy jest jej rozmowa z
Zosimą, po jego wskazówkach danych wiejskim kobietom. Na tym
tle nabiera ona rysów charakterystycznych. Starzec wskazuje pani
Chochłakow zadziwiającą drogę dojścia do Boga. Ma się to dokonać
paradoksalnie nie od wiary do chrześcijańskich uczynków, ale
właśnie odwrotnie, od uczynków do wiary430.
427
Zob. BK, s. 59-61.
Zob. BK, s. 62.
429
Zob. BK, s. 62-63.
430
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 313-314.
428
Pierwszorzędną rolę w spowiedziach, które znajdujemy na kartach
Braci Karamazow zajmuje zawsze spowiednik, którego zadaniem
jest odpowiednie ukierunkowanie człowieka wyznającego swoją
winę. To on ma dopomóc penitentowi w uświadomieniu sobie swojej
winy, wzbudzeniu żalu za popełnione zło i przed odpowiednie środki
zaradcze doprowadzić go do theosis czyli przebóstwienia.
W powieści możemy wyróżnić dwie postacie autentycznych
spowiedników: Aloszę, który w spowiedziach jest postacią
pierwszoplanową i starca Zosimy. Są oni kompetentni w
dokonywaniu aktu pokutnego, czego nie można stwierdzić w
wypadku Iwana Karmazowa, który wysłuchuje wyznań
Smierdiakowa.
Wobec Aloszy swoje winy, wykroczenia moralne i związane z nim
niepokoje wyznają jego dwaj bracia. To jemu Iwan i Dymitr
powierzają sekrety swego serca, gdyż uznają go za godniejszego od
siebie i będącego w stanie im przebaczyć. W obu tych wypadkach
dochodzi do moralnego odrodzenia bohaterów. Bunt Iwana i
Dymitra, który w zasadzie był zerwaniem z łaską i odwróceniem się
od Boga prowadzi w konsekwencji do rehabilitacji i moralnego
zmartwychwstania. W przypadku Iwana jest to dopiero początek
drogi przemiany, której końca niestety nie znamy. Natomiast w
wypadku Dymitra spowiedź prowadzi do pełnego odrodzenia i
przyjęcia na siebie niesprawiedliwej kary za zbrodnie, której nie
popełnił.
Podobnie ma się sprawa z Lizą, która wyznaje swoje wewnętrzne
rozterki Aloszy. Spowiedź ta stanowi wręcz jakby urojenia
psychicznie chorej osoby, która popada ze stanów wielkiej
obojętności z jednej strony, w chęć popełnienia samobójstwa z
drugiej. Symbolicznie wymiar życia Lizy i jej niekonwencjonalnego
zachowania przedstawia sen, w którym zachwycona jest ona stałą
zabawą z diabłami: wiecznym harcami to z diabłami, to ponownego
powrotu do Boga. Wskazuje to na jej wewnętrzne rozdarcie obecne w
duszy każdego człowieka, które wyznaje Aloszy jako swojemu
spowiednikowi, jakiego sobie obrała. Spowiedź ta jednak nie kończy
się pokutą i nawróceniem, ale wyznanie pozostaje jakby
niedokończone.
Spowiedzi kobiet wobec starca Zosimy obrazują typowo ludowe,
proste, pozbawione uprzedzeń i obiekcji podejście do sakramentu
pokuty. Łzy i szczera skrucha, nawet za małe lub odpuszczone już
wcześniej przewinienia, są cechą charakterystyczną tych spowiedzi,
które mają także zewnętrzny charakter sakramentu. Ukazany jest też
pewien ludowy zabobon, który łączył zarówno elementy prawdziwej
wiary prawosławnej, jak i różnego rodzaju praktyk z nią
niezgodnych. Naprawienia tych wykrzywień dokonuje w swojej
działalności mnich Zosima, który jest jedynie kompetentny do takich
rozstrzygnień.
Zupełnie inna jest zaś rozmowa z Lizą i jej matką, kiedy to wobec
niewiary kobiety starzec Zosima wskazuje jej drogę odnalezienia, a
może nawet powrotu do Boga, szokującą, ale zarazem uspokajającą
jej sumienie.
Natomiast spowiedzią w sensie ścisłym nie możemy nazwać
wyznania uczynionego przez udręczonego moralnie Smierdiakowa
wobec Iwana Karamazowa. W swoim życiu Smierdiakow radykalnie
opowiedział się po stronie ateizmu, co wyraźnie wskazuje w
spowiedzi wobec Iwana. Choć jego wywody ośmieszające Biblię
zdają się stanowić bluźnierstwa teoretyczne, to jego postawa
świadczy o pełnym przyjęciu ateizmu z jego konsekwencjami.
Odrzucenie Boga, przygotowane w dialogach z Iwanem, prowadzi
najpierw do odrzucenia norm moralnych, a w konsekwencji do
zabójstwa starego Karmazowa. Tam bowiem, gdzie miejsce Boga,
który jest źródłem i strażnikiem praw moralnych, zajmie człowiek,
tam nieuchronnie musi to prowadzić do zbrodni.
Smierdiakow nawet po wyznaniu swojej winy pozostaje źle
usposobiony: nie potrafi uznać swojej winy przed Bogiem, nie chce
się upokorzyć i przyjąć pokuty - wciąż pozostaje buntownikiem
względem Boga. Woli nawet wybrać samobójstwo niż przyznać się
do zbrodni i ponieść za nią odpowiednią karę.
ROZDZIAŁ III
(niekompletny)
Spowiedź w Biesach
W Biesach czytelnik znajdzie obraz poszczególnych faz poprzez
które
przechodziła
rosyjska
inteligencja
czasów
F.
431
Dostojewskiego . Mottem Biesów jest ewangeliczna przypowieść o
człowieku opętanym, w którym zamieszkuje legion złych duchów432.
Biesy są zatem książką ponurego dramatu, czasem nawet patosu, a
nigdy wesołości, lecz raczej anatemą (klątwą) rzuconą na naród433.
W powieści spotykamy w zasadzie tylko jedno wyznanie, które
możemy zakwalifikować do gatunku spowiedzi. Jest to spowiedź
tragicznego bohatera powieści – Stawrogina, którego życie prowadzi
na skraj przepaści. Poddając się pesymizmowi swojej sytuacji i nie
widząc innego wyjścia z sytuacji wybira on drogę samobójstwa, jako
ostateczne poradzenie sobie ze swymi problemami.
Jest to jednak klasyczny typ spowiedzi. Odbywa się ona przed
odpowiednio do tego przygotowanym mnichem-spowiednikiem,
który także stara się znaleźć odpowiednią pokutę i lekarstwo na
duchowe dolegliwości Stawrogina. Nie jest to co prawda wyznanie
czynione przez samego penitenta, a jego spowiedź jest odczytywana
przez Tichona, ale nie znajdujemy w niej nic co kwestionowałoby jej
charakter formalny.
Niestety spowiedź nie przynosi Stawroginowi uleczenia, gdyż on sam
chce ze swojej grzesznej przeszłości uczynić wyznanie wobec całego
431
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 55.
Zob. Tamże, s. 63; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 263.
433
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 155.
432
społeczeństwa. Nie jest to właściwe podejście do sakramentu i
właśnie to decyduje, że źle usposobiony Stawrogin nie doznaje
uleczenia, ale jeszcze bardziej pogrąża się w rozważaniu swej
nikczemności, co prowadzi go do samobójstwa – przestaje wierzyć w
Miłosierdzie.
§ 1. Charakterystyka osoby Stawrogina
Głównym bohaterem powieści jest Mikołaj Stawrogin. Nie chce on
być wodzem rewolucji, ale Wierchowieński stara się go zmusić by
nim został lub nawet tylko za niego uchodził. To narzucenie funkcji
wodza stanowiło podstawę intrygi, jaką Wierchowieński uknuł wokół
osoby Stawrogina434.
Już samo nazwisko Stawrogin ma znaczenie symboliczne, gdyż
pochodzi od greckiego słowa stauros – krzyż435. Stawrogin niosący
krzyż jest zarówno symbolem Zbawiciela, jak i Jego parodią 436. W
Stawroginie jednak walczy ze sobą dobro i zło ludzkiej natur.
Naznaczony jest zarówno piętnem biesowego (szatańskiego)
opętania, jak i charyzmę wielkiego przywódcy437. W ostatecznej
jednak walce ukazuje się jako postać diaboliczna 438.
Jest człowiekiem ogromnej siły, woli i namiętności, zniszczonym
przez etyczny relatywizm: znudzonym i przesyconym, poszukującym
nowych atrakcji i napięcia. Stanowi to dla niego igraszkę i zabawny
eksperyment psychologiczny. Nie wynika to jednak z jego bogactwa,
ale z panującej w nim samym wewnętrznej pustki. Stanowi przykład
jak przerost świadomości i refleksji niszczy moralną stronę
człowieka439.
Jest tragiczną karykaturą człowieka, którego rozpusta seksualna,
rozwydrzenie, lubieżność popychają do zbrodni. Jego niemoralne
życie każe mu się rozstać z Bogiem, odrzucić Go jako niepotrzebny
balast. W konsekwencji zostaje wplątany w ateistyczny i rewolucyjny
spisek i umiera jako samobójca – wiesza się440.
§ 2. Bunt Stawrogina
Ten bunt, głoszący program totalnego zniszczenia wydaje się czymś
oczywistym, ale nie daje się uchwycić – nie ma twarzy. Twarz
Stawrogina zaś okazuje się jedynie jedną z jego masek 441. Biesy jako
studium opętania Rosji sprawdziły się również w zawartej tam
przepowiedni o czasach, kiedy zamiast Boga-Człowieka przedmiotem
czci stanie się Człowiek-bóg, inaczej zawodowy rewolucjonista, jak u
Czarnyszewskiego, mistrza Lenina442.
Stawrogin w szczerości odpowiada Tichonowi, że w nocy odczuwa
obecność diabła w różnych postaciach i charakterach zarazem.
Wierzy w jego istnienie, podczas gdy odrzuca istnienie Boga443.
Diabły opętały Stawrogina: opanowały jego sen i walczą o jego
duszę. Staje się on praktycznie żywym trupem. Szatan łudzi go swoją
prawdą i posługuje się ciałem Stawrogina, by siać swoje idee.
Zaprowadzą one Kiryłowa do samobójstwa, a Wierchowieńskiego do
zbrodni. Piękno natury ludzkiej, która, stworzona na obraz Boga,
zawsze je posiada w tym wypadku zostaje zniszczone przez odejście
434
Zob. Tamże, s. 163-164.
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 133.
436
Zob. tamże.
437
Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 59.
438
Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 192. Por. R. Przybylski, Stawrogin, W: Teksty nr
4/1972.
435
439
Zob. J. Samaga, dz.cyt., s. LXXVIII.
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 165.
441
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 234.
442
Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 59.
443
Zob. B, s. 630-632.
od Boga i nieprawość. Okazuje się ono maską – pięknem diabelskim,
które przykrywa nikczemność i zło 444.
Jego los powtórzy w sobie los Mefistofelesa: czasami pragnął nawet
dobra, czasami rzucał piękne, szlachetne idee – cóż kiedy wszystko
dziwnie się zmieniały, wszystkie miast dobra wyrządzały zło445.
Zadziwiające jest jednak to, że F. Dostojewski uznał ateizm, ten bunt
przeciw Bogu i Jego Prawu, za wręcz konieczny etap prowadzący w
kierunku wiary, stanowiący niemal jej pierwsze kryterium446.
§ 3. Spowiedź Stawrogina
Bardzo ważną rolę w powieści pełni rozdział Spowiedź Stawrogina,
który przez wiele lat był z powieści usuwany. Wpłynęło to na
wykrzywienie całościowego obrazu postaci Stawrogina 447.
Stawrogin idzie na spotkanie z Tichonem pełen rozterek,
niezdecydowania i roztargnienia. W czasie spotkania odczuwa, że
Tichon wie o wszystkim i dlatego odczuwa przestrach448. Jeszcze
bardziej uwidacznia się to wtedy, kiedy Tichon wspomina jego
matkę, która przychodziła do monasteru. W Stawroginie dostrzega jej
rysy fizyczne i duchowe449.
W tym rozdziale jest on ukazany jako człowiek predestynowany do
odegrania pierwszorzędnej roli w społeczeństwie. Człowiek dobrze
urodzony, majętny, utalentowany a wręcz nawet prawie genialny,
który zmarnował wszystko oddając się w rozpustę seksualną. To ona
sprowadziła go na manowce i doprowadziła do zbrodni450. Biesy
miały nam zobrazować, w jaki sposób obrzydliwa rozpusta prowadzi
do obrzydliwej451.
Tichon czyni wprowadzenie do spowiedzi, zachęca Stawrogina do
wyznania winy, aby sam się nie dręczył. Wobec czego Michał daje
mu zapiski swojego nędznego życia, które Tichon czyta z wielką
Ukazany jest jako postać minusowa. Wszystko co robi jest parodią:
spowiedzi, małżeństwa i rewolucji. Jednocześnie jego życie jest
parodią życia, a śmierć parodią śmierci. Swoim zwolennikom ma do
zaproponowania jedynie morderstwo oraz powiązanie ludzi więzami
strachu i zbrodni452. Stawrogin stale znajduje się na granicy dobra i
zła, odczuwając jednak przemożny pociąg do rzeczy negatywnych 453.
Wydaje się nawet, że Stawrogin nie ma w ogóle elementów
pozytywnych, gdyż zgodnie z ideą Dostojewskiego nie mógł ich
mieć454. Zresztą zamyka się w sobie i nie chce przyjąć ofiarowanego
mu zbawienia455.
Postaci Stawrogina zostaje przeciwstawiony Tichon, który umie nie
tylko zastanawiać się na ukazywanymi mu przez Stawrogina
przepaściami, ale w odróżnieniu od niego potrafi odrzucać diabelskie
pokusy456. Tichon podczas spowiedzi uznaje nawet, że grzechem nie
jest ateizm, ale obojętność człowieka, kiedy nie opowiada się po
żadnej ze stron. Twierdzi nawet, że ateizm jest stopniem do wiary
doskonałej457. Znamienny jest dialog Stawrogina z Tichonem: I
pewien jestem, że taką wiarę ojciec gotów jest bardziej szanować niż
absolutny ateizm. (...) Wręcz przeciwnie, absolutny ateizm jest
444
451
445
452
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 263.
Tamże, s. 263-264.
446
Zob. Tamże, s. 324.
447
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 165.
448
Zob. B, s. 625-628.
449
Zob. B, s. 629.
450
Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 165.
Tamże, s. 166.
Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 232.
453
Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 261.
454
Zob. Tamże, s. 250.
455
Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 260.
456
Zob. Tamże, s. 261.
457
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 324. Por. B., s. 632.
bardziej godny szacunku niż obojętność świecka 458. Stawrogin
odrzuca wszelką pomoc. Uważa, że sam sobie da radę459.
§ 5. Samobójstwo Stawrogina
Indywidualizm Stawrogina zwraca się przeciw niemu samemu. On,
który zwrócił się przeciw Bogu, życiu i samemu sobie, stawiając
Człowieka w miejscu Boga, kończy swoje życie samobójstwem, jako
jedynym wyjściem z zaistniałej sytuacji. Próba zakrólowania
Człowieka-boga nad Bogiem-Człowiekiem kończy się całkowitą
klęską460. Jest człowiekiem ironi, któremu całkowicie rozsypała się
hierarchia wartości i wszystko mu jedno 461.
Stawrogin okazuje się człowiekiem bez gleby, oderwanym od swoich
rodzinnych korzeni: wiary i obyczajów ojców. To oderwanie się od
wszelkich wartości i ich zanegowanie prowadzi go do targnięcia się
na własne życie462.
Aby unieść olbrzymi ciężar moralnej odpowiedzialności trzeba mieć
nadludzką siłę. Zadanie to jednak przekracza jego ludzkie siły, jego
udźwignięcie jest dla Stawrogina niemożliwe i prowadzi do
samobójstwa463.
(brak dokończenia)
BIBLIOGRAFIA
Bachtin M., Problemy poetiki Dostojewskiego, Moskwa 1963.
Bachtin M., Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1970.
Berger R., Mały słownik liturgiczny, Poznań 1990.
458
Rozdz. U Tichona, W: B, s. 632.
Zob. Rozdz. U Tichona, W: B, s. 633.
460
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 240.
461
Zob. tamże, s. 169.
462
Zob. tamże, s. 266.
463
Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 92.
459
Bierdiajew N., Duchy russkoj riewolucyi, W: Izgłubin, Moskwa
1918, s. 69.
Bułgakow S., Prawosławie, Warszawa 1992.
Damasceński Jan, W: J. P. Migné, PG XIII, 1886-88; XIV, 656 A.
Dostojewski F. M., Bracia Karmazow, W: F. Dostojewski, Dzieła
Wybrane, tom IV, Warszawa 1984.
Dostojewski F. M., Bracia Karmazow, Warszawa 1993.
Dostojewski F. M., Pełnoje sobranije soczinienij w tridcati tomach, t.
VII, Prestuplenije i nakazanije, Leningrad 1973.
Dostojewski F. M., Pisma, Moskwa 1928-59, t. I.
Dostojewski F. M., Zbrodnia i kara, Wrocław 1987
Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa 1982.
Evdokimov P., Prawosławie, Warszawa 1967.
Feuerbach L., O istocie chrześcijaństwa, Warszawa 1959.
Grossman L., Dostojewski, Warszawa 1969.
Kariakin J., Samoobman Raskolnikowa. Roman F. M.
Dostojewskogo "Priestuplenije i nakazanije, Moskwa 1976.
Keller J., Prawosławie, Warszawa 1982.
Kirpotin W., Razoczarowanija i kruszenije Radina Raskalnikowa,
Moskwa 1970.
Kołakowski L., Cogito, materializm historyczny, ekspansyjna
interpretacja osobowości, W: L. Kołakowski, Kultura i fetysze,
Warszawa 1967.
Kołakowski L., Jeśli Boga nie ma, Kraków 1988.
Krzemień W., Filozofia w cieniu Prawosławia. Rosyjscy myśliciele
religijni XIX i XX wieku, Warszawa 1979, s. 127.
Kułakowska D., Dostojewski. Dialektyka niewiary, Warszawa 1981.
Mackiewicz S., Dostojewski, Warszawa 1993.
Maksym Wyznawca, Ambigua, W: J. P. Migné, PG 91, col. 1308 b.
Miłosz Cz., Życie na wyspach, Kraków 1997.
Nadolski B., Liturgika, t. III, Sakramenty. Sakramentalia.
Błogosławieństwa, Poznań 1992.
Nigg W., Księga pokutników, Warszawa 1985.
Orygenes, W: J. P. Migné, PG XIII, 1886-88; XIV, 656 A.
Paci E., Związki i znaczenia. Eseje wybrane, Warszawa 1980.
Podgórzec Z., Okrótny talent. Dostojewski we wspomnieniach,
krytyce i dokumentach, Kraków-Wrocław 1984.
Popow W., Idieja obożenija w drewniewostocznoj cerkwii, Moskwa
1909.
Przybylski R., Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych
ludzi" do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964.
Przybylski R., Śmierć Antychrysta, W: Znak 33 (1981) nr 1-2, s.
109-122.
Rauschen G., Zarys Patrologii, Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin
1929.
Rogalski A., Ku światłu, Warszawa 1985.
Smaga J., Fiodor Dostojewski, W: F. Dostojewski, Zbrodnia i kara,
Wrocław 1987.
Szestow L., Dostojewski i Nietsche. Filozofia tragedii, Warszawa
1987, s. 151.
Urbankowski B., Dostojewski - dramat humanizmów, Warszawa
1978.
W Kościele i Cerkwii. Praktyczny wykład obrządków rzymskiego i
greckiego, Kraków 1926.
Walicki A., Osobowość i historia, Warszawa 1959.
Wodziński C., Metamorfozy samoświadomości w historii Mikołaja
Bierdiajewa, W: Znak 413-415/1989, s. 120.
Woźny A., Bachtin, Wrocław 1993.
Zernov N., Wschodnie chrześcijaństwo, Warszawa 1967.
Żyłko B., Michaił Bachtin. W kręgu filozofii języka i literatury,
Gdańsk 1994.
Żywczok G., Dobro i zło natury ludzkiej na przykładzie postaci Bracia Kazamazow Fiodora Dostojewskiego, mps., Obra 1993.
WYKAZ SKRÓTÓW
PG - J. P. Migne, Patrologia Graeca, Paris
PL - J. P. Migne, Patrologia Latina, Paris
BK - F. M. Dostojewski, Bracia Karamazow, W: F. M. Dostojewski,
Dzieła Wybrane, t. IV, Warszawa 1984.
ZK - F. M. Dostojewski, Zbrodnia i kara, Warszawa
B - F. M. Dostojewski, Biesy, Warszawa
Com - Communio