O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI SPOWIEDŹ W ARTYSTYCZNEJ
Transkrypt
O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI SPOWIEDŹ W ARTYSTYCZNEJ
O. ROBERT WAWRZENIECKI OMI SPOWIEDŹ W ARTYSTYCZNEJ DOSTOJEWSKIEGO (projekt niedokończony) WIZJI FIODORA WSTĘP Całą twórczość Fiodora Dostojewskiego należy odczytać w kontekście prądów filozoficznych XIX-wiecznej Europy. Działalność piśmiennicza Fiodora Dostojewskiego jest bowiem reakcją na ateistyczne prądy myślowe związane z filozofią niemiecką. Na początku XIX wieku młodzi uczniowie Georga Wilhelma Hegla (1770-1831)1: Dawid Fredrich Strauss (1808-1874)2 i Bruno Bauer (1809-1882)3 rozpoczęli ostrą krytykę religii. Dzieło to kontynuował z całym zapałem Ludwik Feuerbach (1804-1872)4, którego najważniejsze dzieło O istocie chrześcijaństwa uznane zostało za brewiarz bogobójców, których liczba zwiększyła się znacznie w XIX wieku. Jednak krytyka religii Feuerbacha była znacznie ogólniejsza niż jego poprzedników, którzy zajmowali się krytyką chrześcijańskiej teologii biblijnej, bądź też teologii dogmatycznej. Ludwik Feuerbach natomiast poddał krytyce cały chrześcijański ideał człowieka 5. 1 Filozof niemiecki, główny przedstawiciel idealizmu obiektywnego XIX wieku. Filozofia Hegla odegrała wielką rolę w kształtowaniu się marksizmu. Zob. Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa 1982, s. 268. 2 Niemiecki filozof i teolog, który przyczynił się do powstania heglistycznej, panteistycznej i ateistycznej interpretacji chrześcijaństwa. Zob. tamże, s. 742. 3 Filozof niemiecki, jeden z przywódców tzw. lewicy heglowskiej. Zob. tamże, s. 65. 4 Niemiecki filozof i teoretyk ateizmu, przedstawiciel niemieckiej filozofii klasycznej, twórca koncepcji antropologizmu i alienacji religii, materialistyczny krytyk Hegla. Jego filozofia wywarła wielki wpływ na kształtowanie się poglądów Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Zob. tamże, s. 207. 5 Zob. L. Feuerbach, O istocie chrześcijaństwa, Warszawa 1959, s. 32. Z tymi ateistycznymi prądami, których wpływy zaczęły zaznaczać się w Rosji w latach 40-tych XIX wieku, nie mógł zgodzić się Fiodor Michajłowicz Dostojewski (1821-1881)6. Postanowił on prądom ateistycznym przeciwstawić ortodoksyjną teologię wschodnią. Tezie Feuerbacha o tym, że religia jest wymysłem człowieka i stanowi źródło egoizmu oraz zła 7, Fiodor Dostojewski przeciwstawił obraz człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Natomiast źródła zła dopatrywał się w grzechu, który jest odwróceniem się od Boga8. Dostojewski stanął w obronie prawdziwego oblicza 6 Wybitny pisarz rosyjski, przedstawiciel powieści psychologicznej, wyróżniającej się głębią analizy charakteru i bogactwem problematyki molarnej. Wywarł wielki wpływ na literaturę światową. Zob. Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa 1982, s. 170. W 1843 roku ukończył Wojskową Szkołę Inżynieryjną w Petersburgu. Jednak po roku pobytu w armii, opuszcza wojsko, oddając się pracy pisarskiej. W 1849 roku zostaje aresztowany za udział w tajnym zebraniu pietraszewców i skazany na karę śmierci. Ułaskawiony, a wyrok zamieniono mu na cztery lata katorgi i służbę wojskową. W 1859 roku powraca do Petersburga, gdzie przebywa aż do śmierci. W okresie petersburskim wyjeżdża na Zachód, gdzie styka się z różnymi prądami filozoficznymi, m.in. z ateizmem filozofii niemieckiej, który znalazł podatny grunt także wśród rosyjskiej inteligencji. Do najważniejszych dzieł tego autora należy zaliczyć takie utwory, jak: Zbrodnia i kara, Idiota oraz Biesy. Swoją największą powieść Bracia Karamazow pisze w latach 1879-1880 i jest to zarazem ostatnie dzieło z jego pisarskiego dorobku. Fiodora Dostojewskiego uważa się za mistrza w ukazywaniu wielowarstwowej świadomości ludzkiej. W swoich powieściach stawia szereg pytań moralnofilozoficznych i nie narzuca czytelnikom ostatecznego ich rozwiązania, choć wskazuje zawsze na pełne nadziei rozwiązanie chrześcijańskie. Kierunek jego myśli możemy zaliczyć do nurtu rosyjskiego egzystencjalizmu literackiego XIX i XX wieku, nasyconego silnie aspektem religijnym. Zob. G. Żywczok, Dobro i zło natury ludzkiej na przykładzie postaci - Bracia Kazamazow Fiodora Dostojewskiego, mps., Obra 1993, s. 4. 7 Jak stwierdził L. Feuerbach: Homo homini Deus est [Człowiek człowiekowi jest Bogiem]. Zob. L. Feuerbach, dz.cyt., s. 435. 8 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 4; W. Nigg, Księga pokutników, Warszawa 1985, s. 167. człowieka, przeciwko deprecjonowaniu religijnej jego natury, do czego usiłował doprowadzić Feuerbach9. Ta obrona człowieka jako homo religiosus uwidacznia się szczególnie w spowiedziach, które można znaleźć w powieściach: Bracia Karamazow, Zbrodnia i kara oraz Biesy. Autor dokonał trafnego naszkicowania dobrych i złych stron ludzkiej natury. Oczywiście, podobne elementy znajdujemy też w innych dziełach tego wielkiego pisarza XIX-wiecznej Rosji10. Niestety polskojęzyczna literatura dotycząca tematu spowiedzi w dziełach Fiodora Dostojewskiego nie jest obszerna. W artykułach i publikacjach na temat pisarza można znaleźć tylko nieliczne implikacje dotyczące tego tematu. Zresztą w literaturze, poświęconej Dostojewskiemu, do lat 20-tych naszego wieku dominowały składane pisarzowi wyrazy hołdu lub nienawiści. Z czasem jednak zaczęły pojawiać się także opracowania dokładne i szczegółowe. Niestety prace te zajmowały się najczęściej jakimś wybranym problemem, nie ujmując całościowo twórczości Fiodora Dostojewskiego. Dopiero rok 1971, w którym przypadła 150 rocznica urodzin pisarza, przyniósł więcej artykułów i książek na temat twórczości tego autora 11. Jednak najważniejszym wydarzeniem było pełne wydanie dzieł Dostojewskiego, dokonane przez Instytut Literatury Rosyjskiej Akademii Nauk ZSRR w Leningradzie. Sporo opracowań, które się wtedy pojawiły, ma dużą wartość historyczno-literacką, ponieważ opierają się one na szczegółowych badaniach nad życiem i twórczością tego wielkiego artysty12. Do napisania niniejszej pracy skłoniły nas następujące motywy. Pierwszy - analiza ukazania dobra i zła natury ludzkiej, widziane oczyma człowieka o wyjątkowej zdolności obserwacji i wnikania w ludzkie wnętrza. Jednocześnie Fiodor Dostojewski poprzez eksperymenty ze swoimi powieściowymi bohaterami, wskazuje na prawdziwość chrześcijańskiego poglądu na człowieka. Drugim bodźcem stały się słowa prawosławnego duchownego wypowiedziane nad trumną pisarza: Cała działalność zmarłego, który wiele w życiu wycierpiał, a mimo to nie przestawał nigdy darzyć miłością ludzi, sprowadzała się do wyszukiwania dobrych cech w najbardziej nawet upadłej duszy. W największym brudzie starał się odnaleźć, co czyste i wzniosłe (...). Jakże głęboko wniknął w duszę człowieka, on, który swoimi utworami kontynuował słowa Chrystusa z Kazania na Górze (...)13. W rozważaniach na temat spowiedzi w artystycznej wizji Fiodora Dostojewskiego należy najpierw zatrzymać się nad samym problemem spowiedzi. Szczególna uwaga należy się specyfice spowiedzi-pokuty w Kościele prawosławnym, gdyż to właśnie do tej myśli teologicznej odwołuje się w swoich utworach Dostojewski. Prawosławie, podobnie jak Kościół katolicki, naucza o siedmiu sakramentach: chrzest, bierzmowanie, pokuta, eucharystia, kapłaństwo, małżeństwo i namaszczenie chorych14. Jednak u Prawosławnych rozumienie sakramentów jest znacznie szersze (obejmują wszystkie czynności Cerkwi), niż w Kościele katolickim. Dla Kościoła wschodniego sakramenty są tylko najważniejszymi przejawami mocy sakramentalnej Kościoła15. W Prawosławiu pokuta, zwana niekiedy powtórnym chrztem, jest zastosowaniem władzy wiązania i rozwiązywania grzechów, danej przez Chrystusa apostołom i ich następcom 16. Bowiem, choć chrzest niszczy w człowieku grzech pierworodny, to jednak natura ludzka nadal posiada skłonność do grzechu. Spowiedź-pokutę uznawano 13 9 Zob. L. Kołakowski, Jeśli Boga nie ma, Kraków 1988, s. 146. 10 Zob. Encyklopedia PWN, Warszawa 1982, s. 170. 11 Zob. G. Żywczok, dz. cyt., s. 4. 12 Zob. tamże. Z. Podgórzec, Okrutny talent. Dostojewski we wspomnieniach, krytyce i dokumentach, Kraków-Wrocław 1984. 14 Zob. S. Bułgakow, Prawosławie, Warszawa 1992, s. 127. 15 Tamże. 16 Tamże, s. 129. zatem za kontynuację działania wody chrztu17. Oczyszczenie z grzechów i uwolnienie od nich człowieka, już uwolnionego od grzechów w chrzcie, dokonuje się w Kościele prawosławnym przez wyznanie ich przed ojcem duchownym. W niektórych Kościołach prawosławnych słuchanie spowiedzi przysługuje tylko kapłanom upoważnionym do tego przez biskupa, a w innych zaś wszystkim bez wyjątku18. Po wyznaniu winy następuje rozgrzeszenie przez łaskę, zgładzenie grzechów i pojednanie człowieka z Bogiem19. A zatem istotą spowiedzi w Kościele prawosławnym jest oczyszczenie człowieka i ponowne wprowadzenie na drogę przebóstwienia theosis, a tym samym odnalezienia przez osobę ludzką właściwej jej natury20. Już Kościół starożytny posiadał sakrament w postaci kościelnej pokuty publicznej. Grzesznik był wyłączany z Kościoła w Środę Popielcową (ekskomunikowany), a po odbyciu pokuty otrzymywał w Wielki Czwartek rozgrzeszenie i ponownie był włączany do Kościoła. Jednak istniała także w Kościele forma kierownictwa duchowego, jako uzdrawiającej rozmowy z doświadczonym lekarzem dusz21. We wczesnym średniowieczu te dwie praktyki uległy połączeniu w formę stosowaną do dnia dzisiejszego, tzw. spowiedzi 17 Zob. P. Evdokimov, Prawosławie, Warszawa 1967, s. 327; S. Bułgakow, dz.cyt., s. 129. 18 Zob. S. Bułgakow, dz.cyt., 129; J. Keller, Prawosławie, Warszawa 1982, s. 228. 19 Zob. S. Bułgakow, dz.cyt., s. 129. 20 Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 102. Wynika to z ukształtowanej przez Greckich Ojców Kościoła soteriologii wschodniej. Zob. Maksym Wyznawca, Ambigua, W: J. P. Migné, PG 91, col. 1308 b. Zob. także: D. Kułakowska, Dostojewski. Dialektyka niewiary, Warszawa 1981, s. 48; N. Zernov, Wschodnie chrześcijaństwo, Warszawa 1967, s. 166. To bowiem zło więzi duszę i uniemożliwia jej zjednoczenie z Bogiem. Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 117. Por. G. Rauschen, Zarys Patrologii, Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin 1929, s. 115; W. Popow, Idieja obożenija w drewniewostocznoj cerkwii, Moskwa 1909, s. 122. 21 Zob. R. Berger, Mały słownik liturgiczny, Poznań 1990, s. 141-142. usznej: po uzdrawiającej rozmowie następuje rozgrzeszenie22. W Cerkwi prawosławnej to wyodrębnienie nastąpiło w XII wieku 23. Jednak Kościoły wschodnie, choć wywodzą się z tej samej tradycji, pod względem stosowania pokuty różnią się między sobą. Koptowie, np.: jak cały Kościół wschodni kładą nacisk na oczyszczającą moc kadzidła. Na początku liturgii, gdy odbywa się okadzenie, wierni szeptem wypowiadają swoje grzechy. Następnie kapłan udziela ogólnego rozgrzeszenia, tzw. absolucji Syna, która różni się od tzw. epitimie24, czyli ostatecznego rozgrzeszenia 25. Natomiast w katolickim Kościele armeńskim penitent klęka przy boku spowiednika, wysłuchuje ogólnego pouczenia, wyznaje grzechy i otrzymuje rozgrzeszenie. Zaś w Kościele armeńskim niekatolickim stosuje się spowiedź wspólną: kapłan odczytuje grzechy, a wierni uderzają się w pierś wtedy, gdy takowy grzech popełnili. Na koniec kapłan udziela rozgrzeszenia 26. Niektóre Kościoły wschodnie słowiańskie stosują łacińską formułę rozgrzeszenia. Udziela go biskup lub kapłan, który, wypowiadając formułę rozgrzeszenia, kładzie stułę na głowę klęczącego penitenta27. W Grecji tzw. zoiści, pragnący odnowy życia religijnego, liturgię pokuty rozbudowali. Odbywa się ona w specjalnie do tego przeznaczonych domach, podzielonych na trzy części. W pierwszym pomieszczeniu kapłan odmawia modlitwy przygotowujące, w drugim odbywa się wyznanie grzechów, a w oratorium penitent odprawia epitimie i wreszcie powraca do kapłana celem uzyskania rozgrzeszenia. Pokuty nakładane na wiernych były nieraz bardzo ciężkie: długie posty, 22 Zob. tamże, s. 142. Zob. S. Bułgakow, dz. cyt., s. 127. 24 Ćwiczenia pokutnego. 25 Zob. B. Nadolski, Liturgika, t. Błogosławieństwa, Poznań 1992, s. 109. 26 Zob. tamże. 27 Zob. tamże, s. 110. 23 III, Sakramenty. Sakramentalia. wstrzemięźliwość, spożywanie pokarmów suchych, itd.28. Niektóre Kościoły wschodnie wprowadziły w ostatnich latach nawet spowiedź ogólną, jako dopełnienie spowiedzi indywidualnej. Obejmuje ona odmówienie przewidzianych modlitw, rozważenie i rozgrzeszenie ogólne lub indywidualne29. Wreszcie w liturgii obrządku bizantyńskiego, która nas najbardziej interesuje, gdyż do tej rodziny liturgicznej należy Rosyjskie Prawosławie, pokuta ma charakter troski o duszę człowieka i zakłada dialog. I dlatego kapłan jest jedynie świadkiem obecności Chrystusa. Ma on władze przekazywania, ale sprawcą sakramentu jest sam Bóg30. Przywiązuje się tam dużą wagę do wyznania grzechów: skłonienia penitenta do zawstydzenia, a przez to sprowokowanie wyznania grzechów. Kapłan ma pomóc penitentowi w wyznaniu grzechów. Nie występuje on tu przeto w roli sędziego jak w katolicyzmie, lecz w roli pomocnika i lekarza31. Jednocześnie pozwala się spowiednikowi na odpowiednie dobranie lekarstwa. Najczęściej takie spisy chorób dusz i odpowiednich do nich lekarstw sporządzali święci pustelnicy lub sławni kierownicy duchowni. Dlatego ćwiczenie pokutne nie jest żadną karą, ale momentem zadośćuczynienia, choć nie tylko pod względem prawnym. Jest to lekarstwo, które nakłada ojciec duchowny celem unieszkodliwienia ataków grzechu względem człowieka 32. Jednak cały proces spowiedzi, duchowej terapii, podporządkowany jest doktrynie przebóstwienia - theosis, która stanowi istotny element nauki prawosławnej33. Częstotliwość tego sakramentu nie jest określona jakimiś przepisami, jak w Kościele katolickim, ale pozostawiona do osobistego uznania wiernych. Jednak, podobnie jak do Komunii św., Prawosławni przystępują do spowiedzi raz do roku w okresie Wielkiego Postu34. Prawosławie posiada dość szeroko rozbudowaną teologię spowiedzi. Tysiącletnie doświadczenie Kościoła wykazuje zbawienną wartość spowiedzi, gdyż grzech zakorzenia się w duszy i zatruwa jej wewnętrzny świat35. Już modlitwa przed spowiedzią, wypowiadana w Kościele prawosławnym na głos i połączona z czytaniem psalmu pokutnego, wskazuje na ponowne włączenie grzesznika do Kościoła, z którego oddalił się przez swój grzech. Dopiero znajdując się znów w łonie Kościoła, człowiek może otworzyć swą duszę i zostać uzdrowionym, gdyż każdy grzech wydala go z Ciała Chrystusowego36. Dlatego wymagana jest interwencja, która doprowadzi do wycięcia korzenia grzechu i wydobycia go na zewnątrz. Do tego potrzebny jest świadek, który słucha, by przełamać jej samotność i przenieść ją w ten sposób do jedności z Ciałem37. Wyznanie grzechów przynosi ulgę. Niepokój sumienia to nie tylko wyrzuty z popełnionej winy, ale także tęsknota człowieka za utraconą niewinnością. Człowiek bowiem nie tylko nie szuka przebaczenia, ale ma też nadzieje, że grzech będzie unicestwiony38. Wyznanie winy nie wymaga jakiejś specyficznej klasyfikacji, czy warunków, jak w Kościele katolickim. Modlitwa sakramentalna przynosi wybaczenie wszystkich win dobrowolnych i mimowolnych, w słowach i uczynkach, świadomych i nieświadomych, popełnionych we dnie i w 28 Zob. tamże. Zob. tamże. 30 Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., 327. 31 J. Keller, dz.cyt., s. 228; B. Nadolski, dz.cyt., s. 109. 32 Mówią o tym m.in. Jan Damasceński i Orygenes. W: J. P. Migné, PG XIII, 188688; XIV, 656 A. Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326. 33 Zob. B. Nadolski, dz.cyt., s. 109-110. 29 34 Zob. J. Keller, dz.cyt., s. 228-229. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 324. 36 Tamże, s. 327. Zob. W Kościele i Cerkwi. Praktyczny wykład obrządków rzymskiego i greckiego, Kraków 1926, s. 326. 37 P. Evdokimov, dz.cyt., s. 324. 38 Zob. tamże, s. 325. 35 nocy, w duchu i w myślach39. Wszystko dokonuje się zaś aktem serca, bez analizy i klasyfikacji - człowiek bowiem obraził Boga. Dla Prawosławnych nie możliwe jest pytanie o stan łaski, gdyż człowiek zawsze przychodzi do Boga jako ubogi i żebrzący o zbawienie 40. Ceremonia ta różni się zewnętrznie od spowiedzi katolickiej i jest obrzędem pozbawionym zbytniego formalizmu 41. Obrzęd spowiedzi sprawowany jest w postawie stojącej, a spowiednik i penitent stoją do siebie zwróceni twarzami. Natomiast obok na stoliku leży księga Ewangelii i krzyż. Możliwe jest też inne sprawowanie tego sakramentu: mianowicie spowiednik i penitent stoją przez pulpitem, tzw. anałojem42. Kościół prawosławny, wierny zasadzie dialogiczności, nie stosuje bowiem konfesjonału. Po zakończeniu spowiedzi i epitymi, którego zastosowanie zależy od spowiednika (może nałożyć lub nie), następuje rozgrzeszenie 43. Jeśli chodzi o rozgrzeszenie, to nie ma jakiejś jednej określonej formuły, jak w Kościele katolickim, ale jest ich kilka do wyboru. Formułę ową można też improwizować. Nie stosuje się natomiast formuły Ja ciebie rozgrzeszam..., jak u katolików, ale preferowane są formuły upraszające i dyrektywne44. Klasyczna formuła prawosławna ma formułę błagalną: Wszystko, coś wyznał mojej ubogiej małości i wszystko, czego nie mogłeś mi powiedzieć czy przez nieświadomość, czy przez zapomnienie, niech Bóg ci wybaczy na tym świecie i na drugim... Wyzbądź się niepokoju, idź w pokoju45. Spowiedź 39 Tamże. Zob. B. Nadolski, dz.cyt., s. 110. Wyraża się to nawet w obrzędzie Komunii św., kiedy to wierni wyznają, że są grzesznikami, a święty jest tylko Bóg. Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326. 41 Zob. J. Keller, dz.cyt., s. 228. 42 Zob. tamże; B. Nadolski, dz.cyt., s. 110; W Kościele i Cerkwi. Praktyczny wykład obrządków rzymskiego i greckiego, Kraków 1926, s. 326. 43 Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326. 44 Zob. B. Nadolski, dz.cyt., s. 110. 45 P. Evdokimov, dz.cyt., s. 326-327. 40 zachowuje w całej swej mocy zasadę sigillum, czyli absolutnej tajemnicy spowiedzi pod karą ekskomuniki46. Sama ceremonia rozgrzeszenia weszła do spowiedzi prawosławnej stosunkowo późno, bo w XVII wieku pod wpływem teologii zachodniej. Jest stosowana jednak tylko Cerkwi rosyjskiej, natomiast Kościoły greckie i inne Kościoły wschodnie jej nie stosują 47. Do upragnionego przez człowieka zgładzenia win niezbędne jest rozgrzeszenie sakramentalne. To ono bezpowrotnie niszczy grzech i przynosi człowiekowi całkowite uzdrowienie 48. W pokucie-spowiedzi nie chodzi bowiem tyle o naprawienie materialne faktów, ale dojście do ich źródła. Jest to dla człowieka wielki dar i dlatego oczyszczenie kończy się pociechą i radością 49. W niniejszej pracy pragniemy jeszcze w innym aspekcie odczytać tradycyjnie prawosławną myśl Fiodora Dostojewskiego na temat człowieka i jego relacji do Boga50. Najdoskonalszy i najwyższy wymiar myśli pisarza znajdziemy oczywiście w utworze Bracia Karamazow, który stanowi podsumowanie całego dorobku myślowego Dostojewskiego 51. Nie zabraknie również spojrzenia na spowiedź w Zbrodni i karze (Marmieładowa, Swidrygajłowa i Radiona) oraz Biesach (pseudo spowiedź Stawrogina). W świetle wcześniejszych spostrzeżeń, dotyczących spowiedzi u Prawosławnych, możemy stwierdzić, że często nie są to spowiedzi w sensie ścisłym, choć posiadają pewne cechy tego sakramentu. Przedstawiane w postaci rozmowy zbawczej, wykazują jednak braki, które wpływają na niemożliwość uznania ich za spowiedź w pełnym tego słowa znaczeniu. Wyjątek stanowi spowiedź Stawrogina 46 Tamże, s. 326. Zob. J. Keller, dz.cyt., s. 228. 48 Zob. P. Evdokimov, dz.cyt., s. 325. 49 Zob. tamże, s. 326. 50 Zob. R. Przybylski, Śmierć Antychrysta, W: Znak 33 (1981) nr 1-2, s. 109-122. 51 Zob. G. Żywczok, dz. cyt., s. 5. 47 Tichonowi w Biesach, gdzie wszystkie warunki zewnętrzne, aby można było uznać to wyznanie za spowiedź, zostały spełnione. Odbywa się ona bowiem przed kierownikiem duchowym - mnichem. Jednak wobec złej dyspozycji Stawrogina spowiedź nie osiągnęła swoich skutków. Podobnie także przedstawia się spowiedź bab starcowi-mnichowi Zosimie w Braciach Karamazow. Jednak dla naszych rozważań o spowiedzi nie są one aż tak istotne. Po części za spowiedzi można uznać też wyznania Iwana Karamazowa, Lizy oraz Dymitra Karamazowa wobec Aleksandra Karamazowa. One znów odbywają się wobec mnicha, który opuściwszy życie w klasztorze, żyje w świecie tak, jakby klasztoru nigdy nie opuścił. Natomiast wszystkie pozostałe wyznania, szczególnie ze Zbrodni i Kary, które nazwaliśmy spowiedziami, w sensie ścisłym nimi nie są, choć niektóre z nich przynoszą owoce typowe dla tego sakramentu: żal za grzechy i przemianę życia. To dość ogólne spojrzenie na spowiedzi w poszczególnych rozdziałach, pozwoli nam zobrazować, w oparciu o zasady pokutyspowiedzi w Kościele prawosławnym, różne podejścia do tego sakramentu. Wszystko to zaś zmierzać będzie do wyciągnięcia wniosków na temat dyspozycji, a konsekwencji także efektów spowiedzi u poszczególnych bohaterów, którzy, zgodnie z myślą Fiodora Dostojewskiego, stanowią typy psychologiczne, obrazujące typowe ludzkie zachowania52. Postaramy się także wskazać na, wynikający z prawosławnej myśli dotyczącej sakramentu pokuty-spowiedzi, dialogiczny charakter tegoż sakramentu, na co, zgodnie z myślą prawosławną, szczególny nacisk kładzie w swoich dziełach Fiodor Dostojewski53. 52 53 Zob. A. Rogalski, Ku światłu, Warszawa 1985, s. 119. Zob. A. Woźny, Bachtin, Wrocław 1993, s. 40-42, 144; B. Żyłko, Michaił Bachtin. W kręgu filozofii języka i literatury, Gdańsk 1994, s. 166. Szczególnie problem dialogiczności podkreśla M. Bachtin w książce: Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1970. ROZDZIAŁ I Spowiedź w Zbrodni i karze W tym rozdziale przypatrzymy się spowiedzi jako procesowi, w czasie którego osoba spowiadająca się oskarża i osądza samą siebie. Na początku trzeba jednak jeszcze raz zaznaczyć, że spowiedź w Zbrodni i karze nie jest spowiedzią w sensie ścisłym. Dokonuje się ona oczywiście wobec drugiej osoby, ale nie osoby kompetentnej czyli spowiednika lub kierownika duchowego. W spowiedziach tych często bark jest również żalu za popełnione zło, który jest jednym z podstawowych elementów klasycznej teologii prawosławnej dotyczącej pokuty, co szczegółowo przedstawiliśmy we wstępie niniejszej pracy. W rozdziale tym uwidocznią się już dość dobrze postawy konkretnych jednostek ludzkich wobec spowiedzi oraz postawy tych, którzy jako spowiednicy tych wyznań wysłuchują. Szczególnie uwidoczni się jednak przede wszystkim postawa jurydycznego podejścia do tego sakramentu. W tych wypadkach, oprócz skrupulatnego wyznania własnych win przez bohaterów, brak jest oczekiwanej w Prawosławiu postawy miłości i przemiany, która prowadzi dopiero do przebóstwienia - theosis, czyli odwrócenia się od zła i ponownego powrotu do Boga. Najpierw widzimy spowiedź Marimieładowa, która nie znajduje zakończenia, a następnie Swierdygajłowa, który nie widząc wyjścia z zaklętego kręgu zła, decyduje się na samobójstwo. Najbliższa ideału pozostaje jednak spowiedź Raskolnikowa przed Sonią. Choć początkowo brak w niej żalu za grzech, to jednak powoduje ona niebywałe zmiany w życiu Radiona. Przypatrując się spowiedzi Radiona Romanowicza Raskolnikowa, będziemy mogli wyodrębnić poszczególne etapy jego wewnętrznej przemiany: od niezachwianej wiary w rozum, poprzez przyznanie się do winy bez żalu, aż po osiągnięcie odnowy moralnej pod wpływem Soni Marmieładowej. § 1. Spowiedź Marimieładowa Fiodor Dostojewski uwidacznia tu szczególnie problem niszczycielskich skutków alkoholizmu i jego destrukcyjnego wpływu na rodzinę Marmieładowów. Wynikało to z pierwotnych zamierzeń artysty, który chciał ukazać wciąż aktualny w XIX wieku kryzys, wynikający m.in. z szerzącego się alkoholizmu 54. Zresztą sam Dostojewski wskazuje na takowe pierwotne zamiary w liście do Andrieja Krajewskiego: Powieść moja będzie nazywać się <<Pijaniutcy>> i będzie związana z aktualnym problemem pijaństwa. Analizuje nie tylko problem, ale również jego konsekwencje, głównie obrazy z życia rodzinnego, wychowanie dzieci w takich warunkach itd., itp.55. 1. Postać Miermieładowa Z Raskolnikowem spotykają się w gospodzie, gdzie Marmieładow spędza całe godziny. Początkowo mierzą się tylko wzrokiem, a następnie Marmieładow przysiada się do Radiona i opowiada historię swojego życia56. Choć jego wygląd wyraźnie wskazuje na jego alkoholowe zapędy, to jednak stara się zachować pozory wyglądu i swojego utraconego urzędniczego stanowiska. W rozmowie z Raskolnikowem wskazuje nawet, że zaczął z nim rozmawiać z powodu jego niepospolitości oraz, że ma szacunek dla wykształcenia połączonego z zaletami serca, gdyż jest byłym urzędnikiem 57. Ożenił się z wdową z trojgiem dzieci: 6-letnia, 7-letni chłopiec, 9letnia dziewczynka, sam jako wdowiec mając już 14-letnią córkę Sonię z pierwszego małżeństwa. Był to związek, jak podkreśla sam Marmieładow, z powodu litości wobec cierpień biednej Katarzyny 58. Żona Marmieładowa Katarzyna Iwanowna była wykształconą kobietą, choć jednocześnie osobą wielkoduszną i niesprawiedliwą, poniżającą swojego męża pijaka. Z ust jego wydobywają się jednak słowa: I chociaż sam rozumiem, że kiedy mnie targa za kudły, to targa je nie inaczej, tylko z żałości serdecznej (albowiem powtarzam to bez fałszywego wstydu, ona mnie targa za kudły, młodzieńcze potwierdził z tym większą godnością, znów słysząc prześmiechy), ale, mój Boże, gdybyż ona choć raz... (...) Albowiem już nieraz zdarzało się to upragnione, już nieraz żałowano mnie, lecz... lecz taki jest rys mego charakteru: jestem urodzone bydle59. Mimo złego postępowania żony: złego traktowa Soni i bicie pozostałych dzieci, broni swojej żony, tłumacząc, że te jej napady gwałtowności nie wynikają ze złej woli, ale z choroby, która jej doskwiera oraz szybkiej gniewliwości60. Wyraźnie uwidacznia się tu chorobliwa miłość do żony i rodziny. Sam przeżywa to, że nie jest w stanie sprostać postawionym mu zadaniom jako ojciec rodziny, ale marzy jednocześnie o dobrym domu. Swoje wewnętrzne cierpienie tak opisuje: Albowiem ja to wszystko odczuwam... I cały ten rajski żywota mego, i cały ów wieczór spędziłem w zwiewnych marzeniach: jak ja to wszystko urządzę i dzieciarni sprawię przyodziewek, i jej zapewnię spokój, i córkę swą jednorodzoną dźwignę z otchłani upadku z powrotem na łono rodziny...61. Dom posiadali nędzny, przechodni pokój, w którym panował ogromny hałas. W pokoju tym był bardzo duży nieład a nawet bałagan. Raskolnikowa przygniótł nie tylko widok chorej Katarzyny, 54 Zob. J. Smaga, Fiodor Dostojewski, W: F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, Wrocław 1987, s. XLIV; E. Paci, Związki i znaczenia. Eseje wybrane, Warszawa 1980, s. 220. 55 Zob. F. M. Dostojewski, Pełnoje sobranije, t. VII, Prestuplenije i nakazanije, Moskwa s. 309. 56 Zob. ZK, s. 12-13. 57 Zob. ZK, s. 13-14. 58 Zob. ZK, s. 20. ZK, s. 18. 60 Zob. ZK, s. 22, 31. 61 ZK, s. 26. 59 ale także słabo ubranych dzieci62. Wzbudza to nawet litość. Zostawia przy oknie na parapecie kilka miedziaków, choć już przy schodzeniu ze schodów chciał się po nie wrócić 63. 2. Alkoholizm Pijany z rzadka traci wątek. Ma świadomość, że pijaństwo nie jest cnotą, a ubóstwo nie jest występkiem. W ubóstwie bowiem dominuje jeszcze cnota, podczas gdy w nędzy już nie 64. Zanurzony w nędzy pijaństwa nocuje jak żebrak i włóczęga na barkach z sianem nad Newą. Natomiast jego wygląd świadczy o tym, że już od 5 dni się nie mył. Zresztą odraża nie tylko jego wygląd, ale i ubranie 65. W szynku znany jest do dawna. Szuka kontaktu z ludźmi. Charakterystyczna jest u Marmieładowa postawa alkoholika, który poszukuje i odczuwa potrzebę rozmowy, usprawiedliwienia swojego postępowania, a nawet pewnego rodzaju szacunku66. Szuka osoby wrażliwej, zdolnej go wysłuchać 67. Przyznaje się, ze przepił nawet pończochy żony, która, choć chora, zajmuje się całym domem68. Najbardziej jednak z powodu pijaństwa Marmieładowa cierpiały jego najmłodsze dzieci, które nieraz przez 3 dni nie miały nic w ustach69. Ciągle też przez swoje problemy z alkoholem traci pracę, która stanowi jedyne źródło utrzymania licznej rodziny. Katarzynie i Soni często bardziej zależy na jego pracy i bardziej się o nią starają niż on sam70. W czasie zaś bójki Katarzyny z Lebieziatkowem nie jest w stanie jej obronić, gdyż leży pijany 71. Marmieładow jest świadom swego położenia 72. W alkoholu szuka zatem zapomnienia w obliczu całej swej nędzy i cierpień swojej rodziny: Właśnie dlatego piję, że w trunku tym szukam współczucia i serca. Nie wesela szukam lecz jedynie boleści... Piję, albowiem pragnę dotkliwiej cierpieć!73. Czasem zdarzają się mu dni bez alkoholu, ale jak już wpadnie w trans, nie tylko przepija pieniądze żony, ale nawet nie wzdryga się prosić o pieniądze na alkohol swoją córkę Sonię74. Świadom swojej kondycji pragnie sam sobie wymierzyć karę, gdyż nie znajduje pożałowania wśród ludzi: Mnie żałować nie ma za co! Ukrzyżować mnie trzeba, do krzyża przybić, a nie żałować! 75. Jednak w tej swojej wielkiej rozpaczy Marmieładow wierzy w miłosierdzie Boże dla złych i pijaczków. Wg jego wyobrażeń, na zarzut skierowany przez sprawiedliwych względem Chrystusa, że do szczęścia wiecznego przyjmuje złych i pijaczków, Bóg odpowie: Dlaczego ich dopuszczam, o mądrzy, dlatego ich dopuszczam o roztropni, że z nich żaden nie poczytywał siebie nigdy za godnego łaski76. W Chrystusie widzi wydobycie ze swej nędzy, z której już sam wyjść nie potrafi. Czasem jednak można u Marmieładowa zaobserwować przebłyski świadomości. Na zakończenie rozmowy z Radionem prosi, aby go zaprowadził do domu i podaje mu dokładny adres. Jednak, im bliżej znajduje się swojego mieszkania, ogarnia go wielki wstyd i lęk przed żoną i nędzą, jaka panuje w domu 77. Bojaźń przed Katarzyną uwidacznia się szczególnie w tym, że klęka już na progu domu, 62 Zob. ZK, s. 30-31. Zob. ZK, s. 33. 64 Zob. ZK, s. 15. 65 Zob. ZK, s. 15-16. 66 Zob. ZK, s. 16. 67 Zob. ZK, s. 19. 68 Zob. ZK, s. 18-19. 69 Zob. ZK, s. 22. 70 Zob. ZK, s. 20, 24, 25, 27. 71 Zob. ZK, s. 16. 63 72 Zob. ZK, s. 27. ZK, s. 19. 74 Zob. ZK, s. 27. 75 ZK, s. 28. 76 ZK, s. 29. Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 221. 77 Zob. ZK, s. 30. 73 popychając Raskolnikowa do przodu. Katarzyna wyrzuciła jednak z domu Radiona, a Marmieładow nie uniknął razów ze strony żony 78. 3. Sprawa Soni Była córką Marmieładowa z pierwszego małżeństwa. Niewykształcona córka była bardzo źle traktowana przez macochę 79. Wyrzucała jej m.in. to, że nic w domu nie robi i jest darmozjadem: Mieszkasz tu u nas, darmozjadzie jeden, jesz, pijesz, korzystasz z ciepła...80. To popchnęło Sonię na drogę prostytucji. Pierwotnie to postępowanie wywołuje u niej wielkie wyrzuty sumienia 81. Sonia staje się tzw. prostytutką indywidualną, w odróżnieniu od zbiorowych, pracujących w domach publicznych. Proceder ten był kontrolowany przez państwo i każda prostytutka musiała mieć tzw. żółtą książeczkę. Umożliwiało to kontrole policyjną i medyczną, zobowiązując do okresowych badań82. Ze względu na swoje zajęcie Sonia nie mogła mieszkać normalnie w domu. Wiązało się to z negatywnym stosunkiem otoczenia, a szczególnie współmieszkańców, którzy nie chcieli mieszkać z nią pod jednym dachem. Pojawiała się zatem albo wczesnym rankiem, albo o zmierzchu, aby pomóc macosze 83. Sam Miermieładow broni swojej córki, nazywając ją nawet damą, która dba o swój wygląd 84. Wierzy w wręcz nieograniczone miłosierdzie Boga względem Soni, mimo jej złego postępowania. Powodem tego miało być cierpliwe znoszenie zła, jakiego w swoim 78 Zob. ZK, s. 31-32. Zob. ZK, s. 20, 21. 80 ZK, s. 22. 81 Zob. ZK, s. 23. 82 Zob. ZK, s. 17, przyp. 6. 83 Zob. ZK, s. 23, 25. Z tego powodu Katarzyna Iwanowna została pobita przez Lebieziatkowa. Zob. ZK, s. 16. 84 Zob. ZK, s. 18. 79 życiu doświadczyła oraz dobro, które okazywała innym 85. Jednak Marmieładow nie wykazuje żadnego żalu z powodu tego, że to właśnie on w pewnym sensie doprowadził przez swoje pijaństwo do takiego poniżenia córki86. Jednak to pierwsze spotkanie z Marmieładowem prowadzi nieuchronnie do drugiego spotkania - z jego córką Sonią. Było to spotkanie grzesznika-inteligenta z grzesznikiem z ludu87. Spowiedź Marmieładowa jest raczej bardziej zwierzeniem się człowieka, który chce wreszcie wyrzucić z siebie całą swoją nędzę. Dlatego też opowiada Raskolnikowi poniżającą historię swojej rodziny, popadnięcia w nałóg alkoholizmu oraz o doprowadzeniu swojej córki do prostytucji. Nie jest to jednak wyznanie w pełni świadome, ale efekt rozwiązania się języka pod wpływem wypróżnienia butelki z alkoholem. Szuka jednocześnie usprawiedliwienia dla samego siebie. Nie wykazuje żalu za swoje postępowanie, choć w czasie rozmowy z Radionem niektóre zewnętrzne zachowania Miermieładowa świadczą o poważnych rozterkach moralnych. Stara się to wszystko utopić w alkoholu, od którego cała rodzinna tragedia wzięła początek i wokół którego stale się obraca. Jest to swego rodzaju błędne koło, z którego Marmieładow nie potrafi lub nie jest w stanie się już wydostać. Fiodor Dostojewski ukazuje zatem wielki dramat człowieka uzależnionego od alkoholu. Był to problem dość ważny, bo w czasach Dostojewskiego wielu dało się zwieść mirażom tego, że w alkoholu znajdą całkowite zapomnienie problemów i trudności, podczas gdy po wytrzeźwieniu powracały one ze zdwojoną siłą. Jednocześnie autor ukazuje także konsekwencje alkoholowego szaleństwa oraz degradację zarówno osoby uzależnionej, jak i jej rodziny. 85 Zob. ZK, s. 29. Zob. ZK, s. 27-28. 87 Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 222. 86 § 2. Spowiedź Swidrygajłowa Arkadiusz Swidrygajłow - cynik i nihlilista jest niejako odbiciem Raskolnikowa. Jednocześnie stanowi pewnego rodzaju personifikacje idei, której przekazicielem był Fiodor Dostojewski 88. Niektórzy komentatorzy pisarskiego dorobku Fiodora Dostojewskiego widzą w tej postaci wyrażenie intymnej tajemnicy przekonań pisarza 89. Sama postać Swidrygajłowa jest bardzo tajemnicza i enigmatyczna 90. Spowiedź Swidrygajłowa przed Radionem obejmuje trzy odrębne spotkania: najpierw sam przychodzi do Raskolnikowa, następnie spotykają się przy śmierci Katarzyny Iwanownej i wreszcie ostatni raz, gdy Radion idzie spotkać się z Swidrygajłowem91. 1. Kim był Swidrygajłow? Swidrygajłow był szlachcicem o awanturniczym charakterze, który służył 2 lata w kawalerii, następnie wałęsał się po Petersburgu bez celu, siedział w więzieniu za długi, aż wreszcie poślubił Marfę Pietrowną, która wyciągnęła go z więzienia i zamieszkał na wsi 92. Miał dziwną twarz, przypominającą maskę, białą i rumianą z pąsowymi wargami. Na głowie jasne blond włosy i tegoż samego koloru broda. Oczy błękitne, a spojrzenie ciężkie i nieruchome. Z jego twarzy było coś ogromnie nieprzyjemnego. Odzież miał elegancką, lekką, letnią. Szczególnie dbał o ładną bieliznę. Na palcu zaś nosił ogromny pierścień z drogim kamieniem93. W rozmowie z Radionem sam Swidrygajłow dopatruje się pomiędzy nimi podobieństwa: między nami jest coś wspólnego94. Poznając tajemnicę Raskolnikow, gdy podsłuchuje jego rozmowę z Sonią, stwierdza, że dzięki temu zbliżyli się do siebie w złym postępowaniu, które cechuje ich obu95. Radion zatem doskonale zdaje sobie sprawę, że Swidrygajłow zdobył nad nim władzę, gdyż w każdej chwili może donieść o tym śledczemu. Wzbudza to w nim jeszcze większą pogardę dla Swidrygajłowa96. Tak samo Radion, przyglądając się Swidrygajłowi, dostrzega coś, co ich łączy, choć nie przyznaje tego wprost97. Dostrzega jednak, że łączącym ich elementem jest zakwestionowanie wszelkich norm etycznych, które niezależnie od motywacji i teoretycznych uzasadnień, przynosi duchową pustkę i prowadzi do zbrodni98. Dla Radiona stał się on więc niejako bratem-bliźniakiem, a samobójstwo Swidrygajłowa jest dla niego dodatkowym potwierdzeniem przegranej99. 2. Wyznanie wobec Radiona To właśnie Swidrygajłow uwydatnia jeszcze bardziej rozdwojenie Radiona, który sam splamiony zbrodnią, w tonie napastliwym wyrzuca Swidrygajłowi jego ohydę, rozpustę i nikczemność100. Swidrygajłow bowiem oskarżany był o spowodowanie śmierci własnej żony, a nawet przez długi okres czasu sam rozważał czy nie była to jego wina, czy się do tej śmierci nie przyczynił 101. Zresztą 88 Zob. M. Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, Moskwa 1963, s. 103-135. Wydanie polskie: M. Bachtin, Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1970. 89 Zob. B. Urbankowski, Dostojewski - dramat humanizmów, Warszawa 1978, s. 323. 90 Zob. Cz. Miłosz, Życie na wyspach, Kraków 1997, s. 54. 91 Zob. ZK, cz. IV, r. 1; cz. V, r. 5; cz. 6, r. 3, 4, 5, 6. 92 Zob. ZK, s. 551, 554, 622. 93 Zob. ZK, s.549. 94 ZK, s. 337-338. Zob. tamże, s. 345. Zob. ZK, s. 513. 96 Zob. ZK, s. 542-543. 97 Zob. ZK, s. 337. 98 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LX. 99 Zob. ZK, s. 622. 100 ZK, s. 330-332. Zob. tamże, s. 342. 101 Zob. ZK, s. 331. 95 sam później przyznaje się do zabicia własnej żony102. Oskarżano go także o spowodowanie śmierci służącego i dziecka 103. To święte oburzenie Radiona wywołał przede wszystkim fakt podsłuchiwania pod drzwiami104. Wydaje się to wtedy, kiedy Swidrygajłow właściwie cytuje słowa Radiona z rozmowy ze Sonią105. W odpowiedzi Swidrygajłow wyrzuca Radionowi, że sam przelewa krew ludzi, a jest tak komicznie czuły na punkcie kultury i dobrego tonu. Mówi: Skoro zaś jest pan przekonany, że przede drzwiamy podsłuchiwać nie wolno, natomiast wolno grzać staruszki po łbie, czym popadło, ile dusza zapragnie, to niechże pan czym prędzej wyjeżdża do Ameryki!106. Jest to najcięższa porażka jakiej doświadczył Raskolnikow. Swidrygajłow jest w swych zachowaniach wręcz odrażający. Lubi dzieci, a jednocześnie przyznaje się do uwiedzenia 13-letniej dziewczynki i jej matki107. Nie cofa się przed niczym, nawet przed gwałtem nieletniej dziewczynki, niewinnego dziecka108. W rozpuście z kobietami widzi przyjemność i cel swego pobytu w Petersburgu109. Nawet stara się zawrzeć małżeństwo z 16-letnią dziewczyną110. Nie interesuje go też opinia otoczenia, które często zszokowane jest jego niekonwencjonalnym zachowaniem111. Przyznaje się, że był szulerem, ale mieszkając na wsi bardzo schłopiał. Stało się to za prawą Marfy Pietrownej, która z miłości do niego wykupiła jego długi. Uważał jednak, że z powodu wykupienia przez nią tych weksli stał się wręcz niewolnikiem112. Uważał, że kłamie rzadko113. Jednak nie chciał wyjawić Radionowi, jakie zamiary żywi względem jego siostry Awdotii Romanowny, zasłaniając się jej dobrem, które jakoby miał na celu 114. Pragnie jej ofiarować 10 000 rubli. Jest to niby wynagrodzenie za wyrządzone jej przykrości, kiedy jako guwernantka pracowała w domu Swidrygajłowa. Odpowiada nawet, jak wtedy pragnął ją uwieść pochlebstwami115. A wreszcie zwabia ją do swojego mieszkania, opowiadając o nędznym postępku jej brata. Jednak wypuszcza, gdy Dunia chce go zabić i mówi, że nie kochała go nigdy116. Jednocześnie przyznaje się do próżniactwa i rozpusty. Wyznaje też, że własne dzieci pozostawił u bogatej ciotki, gdyż sam uważał, że nie jest im potrzebny i nie nadaje się na ojca 117. Sam siebie nazywa najmniejszym i najpodlejszym łajdakiem na świecie, który uratowany został z więzienia dzięki miłości kobiety. Choć w swej brutalnej szczerości, mówi o układzie jaki z nią zawarł. Jednak jednocześnie żałuje wszelkiej goryczy, której przysporzył Marfie118. Postać Swidrygajłowa ma jednak także aspekt pozytywny, przebłyskujący pomiędzy dominacją zła. Wskazuje to na tak bardzo skomplikowaną osobowość ludzką, której wnętrza nikt nie jest w stanie odgadnąć. Swidrygajłow nie jest bowiem demonem zła i jak wskazują jego czyny zdolny jest też do czynienia dobra: ułatwia Soni wyjazd na Syberię, jego skrucha rehabilituje w oczach Marfy 102 Zob. ZK, s. 582. Zob. ZK, s. 556. 104 Zob. ZK, s. 512. 105 Zob. ZK, s. 512-513. 106 ZK, s. 569-570. 107 Zob. ZK, s. 565-566. 108 Zob. ZK, s. 502-503. 109 Zob. ZK, s. 551-552. 110 Zob. ZK, s. 562-563. 111 Zob. ZK, s. 334. 103 112 Zob. ZK, s. 333, 551. Zob. ZK, s. 339. 114 Zob. ZK, s. 341. 115 Zob. ZK, s. 558-559. 116 Zob. ZK, 573-585. 117 Zob. ZK, s. 342. 118 Zob. ZK, s. 553-555. 113 Pietrownej Dunnie czy też przyczynienie się do uniezależnienia się dwóch bezbronnych kobiet od Łużyna 119. Jego dobroć objawia się także we wzięciu na siebie kosztów związanych z pogrzebem Katarzyny Iwanowny Marmieładowej. Dzieci po niej umieścił w porządnym sierocińcu i każdemu z nich odłożył w banku pieniądze, aby mogły zacząć spokojnie dorosłe życie. Nawet pragnie z tego bagna, w które wpadła, wyciągnąć Sonię. Jednak Raskolnikow nie potrafi uwierzyć w jego dobroć120. 3. Beznadziejność sytuacji - samobójstwo Popełnienie samobójstwa przez Swidrygajłowa jest jego aktem rozpaczy, przerażenia i odrazy życia. Jego postawa przypomina tragiczną sprawę Judasza, który nie potrafił należycie wykorzystać darowanej mu wolności121. Brak umiaru prowadzi go do samobójstwa, gdyż nie widzi już innego wyjścia z sytuacji122. Amoralna postawa Swidrygajłowa jest martwotą, a autorefleksja ma charakter zabójczy. Dla niego jedynym, oczywistym i koniecznym wyjściem jest samobójstwo123. Choć bał się śmierci i nie chciał na ten temat w ogóle rozmawiać, to jednak popełnił samobójstwo w sposób skandaliczny124. W notesie zostawił kilka słów, że umiera przy zdrowych zmysłach i prosi nikogo nie winić za jego śmierć. Podobno miał pieniądze125. Ciężar przeżyć przerastających ludzkie możliwości prowadzi bohatera, który sądził, że ma nadludzką siłę, do samobójstwa126. To właśnie fałszywa idea wolności absolutnej doprowadziła Swidrygajłowa do samobójstwa127. Zresztą jest to odbiciem myśli Feuerbacha, który za Heglem i Fichetm, za atrybut wolności człowieka uznawał samobójstwo128. Opis ostatnich godzin samobójcy jest wstrząsający. Nie skorzystał z szansy, aby, jak Radion, przez cierpienie i udrękę doznać ratunku. Jego konsekwentne trwanie w złu doprowadziło go do targnięcia się na własne życie, do samozniszczenia 129. Bowiem w tym momencie etyczny sens samobójstwa jawi się jako trzecie, ewentualne rozwiązanie, gdy nie ma już wyjścia. Nie jest to jednak myśl zgodna z rozumowaniem Dostojewskiego, choć w jego dziełach poczet samobójców jest długi130. Jest jak człowiek wyobcowany. To ten, komu zachwiała się hierarchia wartości, któremu już wszystko jedno131. Spowiedź Swidrygajłowa nie prowadzi do pozytywnej odpowiedzi, a mianowicie do uznania winy, pokuty i przyjęcia przebaczenia. Jego zachowanie podobne jest do zachowania Raskolnikowa, ale przynosi zgoła inne skutki. Swidrygajłow chce bowiem sam kierować swoim losem i być niezależny od wszelkich ograniczeń moralnych, a tym samym niezależnym od jakiegokolwiek człowieka. Prowadzi to do wyobcowania i samotności, a w konsekwencji do samobójstwa. W jego wyznaniach nie można dostrzec ani cienia żalu za popełnione zło, wręcz tym złem się bezpardonowo chlubi, a szczególne upodobanie znajduje w opowiadaniach o swoich perwersyjnych zachowaniach. Nawet niemal wszelkie oznaki dobra mają zgoła inny cel, są środkami do często złego celu. 119 Zob. J. Smaga, dz.cyt., LXI-LXII. Zob. ZK, s. 512. 121 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXI. 122 Zob. ZK, s. 552. 123 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXI 124 Zob. ZK, s. 552. 125 ZK, s. 622. 126 Zob. B. Urbankowski, dz. cyt., s. 241. 120 127 Zob. tamże, s. 170. Zob. A. Walicki, Osobowość i historia, Warszawa 1959, s. 381. Zob. także: B. Urbankowski, dz. cyt., s. 241. 129 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIII. 130 Zob. B. Urbankowski, dz. cyt., s. 241. 131 Zob. tamże, s. 169. 128 Jest to typowa postawa awanturnika i nihilisty, który wobec życia przyjmuje postawę bierną. Wobec przesytu różnorodnych doświadczeń, których pragnął i szukał dochodzi do przekonania, że na niczym już mu nie zależy, bo doświadczył już wszystkiego czego można było doświadczyć. § 3. Spowiedź Radiona Raskolnikowa Jeżeli chodzi o spowiedź Radiona Raskolnikowa, to przebiega ona niejako w trzech oddzielnych etapach: spowiedź śledczemu Porfiremu Pietrowiczowi, spowiedź Soni Marmieładowej, przyznanie się do winy oraz odrodzenie-zmartwychwstanie Radiona na katordze. W tych poszczególnych etapach możemy obserwować wewnętrzną walkę, a w konsekwencji także przemianę postępowania Raskolnikowa, który od zadufanej wiary w rozum przechodzi do wiary serca. 1. Spowiedź Radiona śledczemu Pofiremu Piotrowiczowi Raskolnikow nienawidził Porfirego, a spotkanie z nim nie należało do przyjemnych, gdyż obaj badali się z podejrzliwością. Śledczy budził w Radionie rozdrażnienie, a nawet doprowadzał go do prawdziwej pasji132. W swojej pierwszej rozmowie z sędzią śledczym Radion wskazuje, że do napisania artykułu o dwóch kategoriach ludzi skłoniła go pewna książka133. Była to prawdopodobnie książka Thomasa de Quinieya (1785-1859) O zabójstwie jako jednej ze sztuk pięknych134. Inspiracja ideowa nie pochodziła zapewne tylko z tego jednego 132 Zob. ZK, s. 390-393. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LII; ZK, s. 397. 134 Tytuł francuski książki, wydanej w 1827 roku, brzmi: De l'assassinat considéré comme un des beaux-arts. Zob. ZK, s. 303, przyp. 8. 133 źródła, o czym wspomina także sam Radion135. W swoim artykule Raskolnikow udowadniał, że zbrodnia jest sprzeczna z naturą, czymś w rodzaju choroby136. Zresztą, choć nie przyznaje tego wprost, to w pewnym sensie wyznał, że to właśnie sytuacja nieustannego zmagania się z wyrzutami sumienia po dokonaniu zbrodni wpędziła go w chorobę137. Dla Porfirego pewnym dowodem winy Radiona są jego dziwne omdlenia. Dlatego prowadząc swoją grę, rozdrażnia Raskolnikowa, aby poniosły go nerwy138. Wtedy niby to pełen troski o zdrowie swojego rozmówcy stara się wyciągnąć od niego przyznanie się do winy. Jednak Radion widzi w tym psychologiczny chwyt, na który nie daje się chwycić, ale zdradza się 139. Zarzuca wręcz Śledczemu, że jest kłamcą i dręczycielem140. Dostojewski nie ogranicza się tylko do zarysowania problemu, ale odpowiadając na zadawane przez śledczego pytania ustami Radiona, wykłada teorię, której uległ nie tylko Raskolnikow141. To właśnie ja staje się bytem autonomicznym oraz wolnym od wszelkich ograniczeń narzuconych przez społeczeństwo, kulturę i religię. Obiektywnie istnieje bowiem tylko ja. Można zatem stwierdzić, że jest to konsekwentny i zdeklarowany manifest anarchii142. W tym wypadku wcieleniem <<Jedynego>> jest, jak wiadomo, 135 Zob. ZK, s. 306. Podobne myśli zawierają także książki: M. Stirnera (18061856) Jedyny i jego własność oraz Napoleona III Bonaparte (1808-1873) Historia Juliusza Cezara. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIII. 136 Zob. B. Urbankowski, dz. cyt., s. 229. 137 Zob. ZK, s. 393. 138 Zob. ZK, s. 411. 139 Zob. ZK, s. 402-405. 140 Zob. ZK, s. 409-410. 141 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIII. 142 Zob. L. Kołakowski, Cogito, materializm historyczny, ekspansyjna interpretacja osobowości, W: L. Kołakowski, Kultura i fetysze, Warszawa 1967, s. 99-101; E. Paci, dz.cyt., s. 228-229. Raskolnikow Dostojewskiego 143. Raskolnikowa nawiedzają jednocześnie tendencje i ambicje transcendencji poza siebie. Bowiem wielcy ludzie nie są nimi przez swą jedność, ale w stosunku do małych i pospolitych. Ta wielkość ma zatem charakter relacyjnydialogiczny144. Rozumowanie Raskolnikowa idzie drogą myślenia, że wybitne jednostki tworzące historię mogą w imieniu dobra wspólnego przekraczać istniejące prawa, a nawet posunąć się do zbrodni. W ten sposób dzieli on ludzi na klasy: lepszą i gorszą145. Sam zaś uważa siebie za przynależącego do lepszej kategorii i to wg niego samego upoważnia go do przekraczania norm moralnych146. Wystarczy jednak takowa pogarda dla innych, by doprowadzić człowieka do zbrodni147. U podstaw działania Radiona stoi zatem nie tylko inspiracja epoki, negacja chrześcijaństwa, ale nade wszystko przeświadczenie, że postęp musi przynosić koszty i ofiary148. Swoje działanie buduje on na antynomii: kreatura czy Napoleon, która z góry jest założeniem fałszywym i skazanym na klęskę 149. Wynik eksperymentu jest negatywny - Raskolnikow ponosi klęskę jako nowy Napoleon, ale jednocześnie w całym kontekście zwycięża jako człowiek. Jednak samouświadomienie sobie tego jest dla Radiona bardzo trudne, gdyż została zachwiana jego podstawa wartościowania. Człowieka nie mierzy się tylko dokonanymi przez niego postępem. Wtedy bowiem to nie człowiek, ale postęp staje się najwyższą wartością, a człowiek 143 L. Kołakowski, dz.cyt., s. 101; R. Przybylski, Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych ludzi" do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964., s. 328, przyp. 23. 144 Zob. J. Samaga, dz.cyt., s. LIV. 145 Zob. ZK, s. 307. Por. B. Urbankiowski, dz. cyt., s. 226-228. 146 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LII. 147 Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 169. 148 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIV-LV. 149 Zob. ZK, s. 492. tylko narzędziem i środkiem do celu 150. Po zabójstwie Radion przekonuje się, że nie jest człowiekiem niezwykłym, a cały plan okazał się wielkim absurdem. Łańcuch zbrodni wydaje się nie mieć końca: Alona, ciężarna Lizawieta, jego własna matka dręczona losami syna. Ofiarą byłby także Mikołka, gdyby Raskolnikow nie poszedł na policję151. Takie lawinowe następstwo zdarzeń jest wynikiem nie czego innego, jak tylko niby niewinnej, aczkolwiek szalonej wręcz, wiary w rozum152. Porfiryn jest zrazu miły dla Radiona i opowiada mu o sobie. Wykłada także sprawę postępowania śledczego. Prowadzi jednak swego rodzaju psychologiczne podchody, aby wybadać Raskolnikowa153. Atmosfera jednak zaczyna być coraz bardziej napięta. Radion bierze się w ryzy, by nie wydać się Porfiremu, choć złość posuwała mu nawet propozycje uduszenia Śledczego 154. Historię Raskolnikowa możemy podzielić na dwa etapy: <<teoretyczny>> i <<praktyczny>>. W pierwszym współistnieją jeszcze dwie przesłanki jego czynu: altruistyczna i napoleońska, druga ujawnia, że współczucie dla cierpień bliźnich było jedynie samookłamywaniem. Przelana krew stała się granicą oddzielającą Raskolnikowa od drugiego: <<altruisty>> od <<zabójcy>>155. Choć Raskolnikow z racji rozumowych podejmuje ryzyko mniejszego zła dla wydobycia większego dobra, to jednak nieobliczalne serce zwycięża, decydując o klęsce zbrodniczego przedsięwzięcia156. Wewnętrzne rozdarcie przysparza niemiłosiernych udręk, które wzmagają się jeszcze bardziej po zabójstwie. Poczucie winy eliminuje Radiona z normalnego życia: 150 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LV. Zob. tamże, s. LVII. 152 Zob. ZK, s. 401. 153 Zob. ZK, s. 397-399. 154 Zob. ZK, s. 400-401. 155 J. Smaga, dz.cyt., s. LV. 156 Zob. tamże, s. LVI. 151 boi się go matka, siostra i Sonia. W ich towarzystwie czuje się obco, gdyż wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju 157. Jeszcze jednym ciosem dla jego złudzeń jest to, jak to sam określił, że gdy patrzył na Sonię i raptem w jej twarzy zobaczył twarz Lizawiety158. W Radionie walczą dwaj różni ludzie, walczy dobro i zło natury ludzkiej. Wyrazem tego jest chociażby sen Raskolnikowa po podjęciu decyzji o samobójstwie 159. Widać w nim także ogromne rozdwojenie, brak konsekwencji i dramatyczność nastrojów i myśli160. Radion dostrzega w swoim postępowaniu bezsensowność dokonanej zbrodni, która była wynikiem zimnych kalkulacji i jego bezkrytycznej wiary w rozum. W tenże sposób zostaje podważona wartość rozumu, jako jedynej siły zdolnej wyprowadzić człowieka na wyżyny. Raskolnikow zdał sobie sprawę, że popełnił przede wszystkim zbrodnię na samym sobie, gdyż chciał zabić swoją moralną wrażliwość161. W czasie pierwszego spotkania ze Śledczym Radion przyznaje się co prawda do bycia w mieszkaniu lichwiarki, dzwonienia i pytania o krew162. Jednak nie chce się przyznać do popełnienia morderstwa. Czasu i alibi dostarcza mu także niejaki Mikołaj, który przyznał się do zbrodni. Uważa więc pierwsze spotkanie za triumf163. Gra psychologiczna toczy się jednak dalej. Sam Raskolnikow, spotykając Porfirego po raz drugi ma przeczucie, że to już jest zakończenie całej sprawy164. Porfiryn z razu chce się przyhołubić Radionowi dlatego też wskazuje na dumny, władczy i niecierpliwy, ale zarazem najszlachetniejszy z zadatkami wielkoduszności, charakter165. Gdy w swojej słownej grze Śledczy niejako sugeruje niewinność Radiona, to sam zabójca doznaje dziwnego lęku. Nie wierzy jednak jego słowom, stale podejrzliwy względem Porfirego166. Wobec zawziętej postawy Raskolnikowa, Porfiry stara się wpłynąć na niego argumentem litości. Bo to Mikołaj, który przyznał się do winy, nie jest winny, a jedynie chce przyjąć na siebie cierpienie. Argument ten pozostaje niejako niezauważony, ale on też zadecyduje, że Radion wreszcie przyzna się do zbrodni167. Już wtedy Porfiryn rozpracowuje Radiona, choć ten nie jest jeszcze tego w pełni świadomy i próbuje nawet naiwnie zapytać, że skoro nie zabił Mikołaj, to kto to mógł uczynić. Nie chce się przyznać do winy168. Wobec tego Śledczy proponuje mu układ: ma się sam zgłosić na policję i przyznać do winy. Ulega tej sugestii i choć nie wypowiada słowa: zabiłem, to jednak przyznaje się do winy169. Nawet, gdy praktycznie wszystko już powiedział mówi do Porfirego, że niech nie myśli sobie, że do czegokolwiek się przyznał, to wyrzuty sumienia zaprowadzą go na posterunek policji170. Porfiry Pietrowicz mimo prowadzonej gry, a nawet zdenerwowania nigdy nie zwraca się do Raskolnikowa przez ty, ale zawsze przez pan. Zawsze zachowuje wobec niego szacunek 171. Jest on niejako partnerem Radiona w zasadniczej dyspucie, trzykrotnym spotkaniu. Opiera on swój kunszt o zasadę, że każdy postępek, szczególnie skrajny, nie może być wyjaśniony rozumem i doświadczeniem 172. 157 Zob. tamże, s. LVII. ZK, s. 482. Lizawieta i Sonia wymieniły między sobą krzyże, co w tradycji prawosławnej oznaczało, że stały się siostrami. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVIILVIII. 159 Zob. ZK, s. 73. Zob. także E. Paci, dz.cyt., s. 238. 160 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVI; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 229. 161 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVIII. 162 Zob. ZK, s. 406-408. 163 Zob. ZK, s. 413. 164 Zob. ZK, s. 525. 158 165 Zob. ZK, s. 528. Zob. ZK, s. 528, 532. 167 Zob. ZK, s. 534. 168 Zob. ZK, s. 535-536. 169 Zob. ZK, s. 337-538. 170 Zob. ZK, s. 541, 624. 171 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. CXX. 172 Zob. tamże, s. CVIII. 166 Porfiry Pietrowicz, zgodnie z fabułą Zbrodni i kary, wyciąga z jednej idei ostateczne wnioski, które później rozbudowuje w monologu z własnym ja sam Raskolnikow173. Pietrowicz w czasie przesłuchania formułuje zasadę żywego życia, gdy mówi do Raskolnikowa: niech pan odda się życiu wprost, bez rezonerstwa, niech pan się nie boi: ono samo wyniesie na brzeg i postawi na nogi 174. Wskazuje on zatem na serce człowieka jako na pewnego rodzaju błogosławiony żywioł, który nie pozwala na sztuczność i polemizowanie. Zabiegi rozumowe Radiona zaś Porfiry Pietrowicz i Razumichin nazywają to wręcz abstrakcyjną grą umysłu, teorią, książkowymi urojeniami175. Szczególnie ślepotę rozumu krytykuje młody człowiek, spontaniczny i czysty Razumichin. Podchodził on do zbytniego zaufania i wiary w rozum z ironią. Wyśmiewał postępowych głuptasów, dla których wszystko jest zawsze proste, zaprogramowane i możliwe do przewidzenia. Broni zaś gorąco żywego procesu życia i żywej duszy. Wykazuje wręcz, że te rozumowe teorie nie mają nic wspólnego z życiem176. Refleksja i kult myśli odrywa człowieka od natury, wyobcowuje go z ludzkiej społeczności, a w dalszej konsekwencji pozbawia wewnętrznego ładu i moralnej intuicji. To nieuchronnie prowadzi do rozpadu i degradacji osobowości. Podobna konkluzja jest jednym z lejtmotywów Fiodora Dostojewskiego177. Ofiarami Radiona padają przede wszystkim kobiety: Lichwiarka, Lizawieta, jego matka, Dunia, Sonia. Wobec wyjścia na jaw całej zbrodni Radion wykazuje wręcz niechęć i pogardę dla życia, na co Porfiry mówi, że nie powinien bać się skruchy, a właściwie niezrealizowania teorii, którą sobie sam stworzył178. Wobec takiego załamania Raskolnikowa mówi mu: Niech znajdzie wiarę, a będzie żył 179. Radion obcesowo reaguje na tę pochwałę życia, ale Porfiry się nie zniechęca, ale daje mu czas na przemyślenia, a nawet zachęca do modlitwy180. Porfiry nie aresztuje od razu Radiona, gdyż wie, że nigdzie on nie ucieknie, bo nie ma z czym. Nawet jeśliby nawet uciekł, to i tak wróci wyznać winę. Stało się tak dlatego, że już nie wierzy nawet w swoją teorię181. Porfiry, jak dobry kierownik duchowny w spowiedzi, wskazuje Radionowi drogę odnowy, która wiedzie przez przyjęcie cierpienia. Zwraca się wręcz do niego: Jestem nawet pewien, że postanowi pan <<przyjąć cierpienie>>, na słowo mi pan teraz nie uwierzy, lecz sam dojdzie do tego. Bo cierpienie Radionie Romanyczu, to wielka rzecz182. Raskolnikow zdolny jest także do wyższych uczuć i dobrych czynów: pomoc rodzinie Marmiełodowów. Ostatnie pieniądze oddał nieszczęśliwej żonie pijaka, gdyż nie mógł przejść obojętnie wobec ludzkiej krzywdy. Chociaż wyznaje, że wobec zadań które go czekają nie powinien zajmować się takimi drobnostkami, to rozprawa sądowa jeszcze bardziej uwydatnia pozytywne cechy jego natury: opieka nad biednym kolegą i jego starym ojcem oraz uratowanie małych dzieci z pożaru183. W więzieniu Raskolnikow żałuje, że przyznał się. Ale sam zamiar zatajenia nie może się powieść, gdyż takowe postępowanie potępia mistyka, której człowiek jest posłuszny i ulega184. Niestety, jak wynika z wypowiedzi samego Radiona zwycięstwa moralnego imperatywu nie było. Nie wyraża on w żaden sposób żalu za 178 173 Zob. tamże, s. LXII. 174 ZK, s. 539. 175 Te rozumowe argumenty popychają Radiona do zbrodni. Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 168. 176 Zob. ZK, s. 301. 177 J. Smaga, dz.cyt., s. LX. Zob. ZK, s. 538-539. ZK, s. 539. 180 Zob. ZK, s. 540-541. 181 Zob. ZK, s. 541. 182 ZK, s. 541. 183 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVI-LVII; ZK, s. 628. 184 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 118. 179 popełnione zło. Oświadcza wręcz, zesłany na Syberię, że nie zawiodło go co innego, jak tylko wola 185. Raskolnikow szukał dla siebie psychicznego alibi, samousprawiedliwienia na mocy którego może się czuć zwolniony przed samym sobą z odpowiedzialności za swe czyny186. Rozpocząwszy postępowanie w ten ślepy zaułek Radion zostaje wciągnięty w nieubłagane tryby zbrodni187. Nie zmniejsza to jednak jego odpowiedzialności, gdyż świadom jest swego czynu, który przygotował i zrealizował, choć jego wykonywanie odbywało się w ograniczonej świadomości. 2. Spowiedź Radiona Soni Do udania się do Soni skłania Raskolnikowa świadomość przegranej i poszukiwanie ratunku188. Raskolnikow uważa swe życie za zaprzepaszczone lecz nie bardzo chce się przyznać do złego postępowania. Dlatego odwołuje się do przestępczej solidarności189. W rozmowie z Sonią, chce wykazać na podstawie jej cierpienia, że Bóg pozwala na zło i nawet wobec wielkiej wiary Soni, odważa się stwierdzić wręcz, że Boga nie ma 190. Postawy Soni nie może bowiem zrozumieć racjonalistycznie myślący Raskolnikow191. Sonia, zresztą zgodnie z pozytywnym podejściem do człowieka u Fiodora Dostojewskiego, reprezentuje postawę wiary, która diametralnie sprzeciwia się postawie czysto rozumowej 192. Dlatego też konflikt Sonia-Radion jest konfliktem dwóch różnych poglądów na świat, reprezentowanych przez te postacie. Zresztą 185 Zob. tamże, s. 117. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LII. 187 Zob. ZK, s. 86. 188 Zob. ZK, s. 369. 189 Zob. ZK, s. 386. 190 Zob. ZK, s. 377. 191 Zob. ZK, s. 381. 192 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LVIII. charakterystyczną rzeczą jest to, że: w swych pięciu wielkich powieściach Dostojewski realizuje filozoficzne <<credo>> wschodniego chrześcijaństwa, wyżej stawiającego objawioną <<prawdę Chrystusa>> przed prawdą intelektu 193. Dlatego idąca z Zachodu prawda Kanta, Hegla, Maxa Stirnera, prawda socjalizmu, prawda rozumnego urządzenia świata i nieuchronności historycznego postępu, prymatu spraw ogólnych nad jednostkowymi będzie przez niego konsekwentnie dezawuowana prawdą głoszoną w pismach wielkich świętych prawosławnych, na niej też oparte jest przekonanie o odmienności drogi rosyjskiej od europejskiej 194. Sonia ma wielką wiarę w Boga, mimo tych wszystkich nieszczęść, jakie ją spotkały. Na prośbę Radiona zaczyna czytań Nowy Testament, który otrzymała od Lizawiety. Sam Raskolikow chciał usłyszeć opowieść o Łazarzu, którą ostatni raz słyszał w szkole, gdyż do cerkwi nie chodził. Mimo braku logiczności swego postępowania Radion daje się on ponieść temu coraz dziwniejszemu i cudowniejszemu spotkaniu 195. Jak sam stwierdza, na czytaniu Wiecznej Księgo spotkali się oto jawnogrzesznica, być może nawet obłąkana i morderca, który nie może poradzić sobie ze swoimi wyrzutami sumienia196. W tym spotkaniu dwóch różnych światów i kłócących się wręcz prawd, Sonia nie może podjąć dyskusji z Radionem. Nie jest ona bowiem w stanie udowodnić Raskolnikowi, że popełnił zbrodnię. Jest zbyt głupia, zbyt bezradna i nie umie tak doskonale i demagogicznie posługiwać się słowem. Jednak jej mądrość okazuje się wyższa niż mądrość rozumu, gdyż mówi do Raskolnikowa o drodze na jakiej może odkupić swoją zbrodnię: Przyjąć cierpienie i odkupić się przez 186 193 Tamże, s. LVIII. R. Przybylski, Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych ludzi" do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964, s. 277. 195 Zob. ZK, s. 381-382. 196 Zob. ZK, s. 381, 386. 194 nie197. Nie są to jednak tylko słowa, bo podczas całego swojego życia doświadcza cierpienia, poniżenia, ofiary i przebaczenia. W pokorze znosi życiowy krzyż, pokorą, współczuciem a nie argumentacją pomaga zagubionemu zbrodniarzowi odnaleźć drogę prawdy. <<Głupota>> Soni jest niepomiernie mądrzejsza od inteligencji przyzwalającej na krew198. Przeciwstawienie sobie Radiona i Soni wskazuje na to, że zbrodnia nie jest jedynym wyjściem z ciężkiej sytuacji. Sprzyja ona zbrodni, ale nawet w położeniu najgorszym, jak w wypadku Soni, można zachować czystość i wiarę w Boga199. Radion potrzebował Soni, gdyż uważał, że w pewnym sensie jest do niego podobna. W podejmowanym przez nią cierpieniu dostrzega tylko zniszczenie obecnej kondycji. Chce jej więc ofiarować racjonalistyczne podejście do życia 200. To właśnie ją bowiem wybrał na strażniczkę swojej tajemnicy. Nie chciał prosić jej jednak o przebaczenie, ale wyznać tylko kto zabił Lizawietę, a tym samym napawać się widokiem jej cierpienia 201. Oprócz pierwszej płaszczyzny konfliktu, istnieje druga. Jest to antynomia zbrodniczej idei i żywego życia, stanowiąca zaprzeczenie spekulacji i teoretyzowania202. Raskolnikow jest zdziwiony, że w Soni obok uczuć wzniosłych i świętych istnieje także tak wielka hańba i nikczemność. Także dziwne wydaje mu się to, że mogła w tym wszystkim wytrwać, mimo tego, że on sam nie widzi rozumowych racji takiego postępowania 203. Stwierdza wręcz: Ma przed sobą trzy drogi - pomyślał - skoczyć do kanału, zostać mieszkanką szpitala wariatów albo... albo wreszcie rzucić się w rozpustę, która otumania rozum i wysusza serce204. W tym wypadku Radion nie widzi bowiem innych, racjonalnych rozwiązań. W czasie drugiego spotkania Sonia z niecierpliwością oczekiwała go. Rozpoczynając rozmowę Radion wskazuje jej pewne przypadkowości ludzkiego losu. Jednak dla Soni nie ma i być nie może zimnych rozumowych kalkulacji. Jest tylko Bóg, który wszystkim rozporządza: nawet życie nie zależy od człowieka 205. Wobec takiej postawy nie potrafił powiedzieć Soni o morderstwie, ale wreszcie wyrzucił to z siebie 206. Sonia nie odrzuca Radiona, ale widzi w nim nieszczęśnika, co nawet w Raskolnikowie wzbudza uczucia, roni łzę. Nawet mimo tego wyznania Sonia jest gotowa iść razem z Radionem i nie opuścić go, jak myślał Raskolnikow207. Radion boi się przyznania do winy. Jednak, gdy, idąc na policję, kaja się wobec ludu nikt na to nie zwraca uwagi, a nawet bliżej stojący ludzie śmieją się z jego wyznania 208. Uczynił tak, jak poleciła mu Sonia: Idź na rozstaje, pokłoń się ludziom, ucałuj ziemię, ponieważ popełniłeś grzech wobec niej, i głośno powiedz całemu światu: jestem zabójcą!209. Jednak tych ostatnich słów nie był w stanie wypowiedzieć. Sonia towarzyszyła mu dyskretnie w tej samotnej wędrówce pokuty, dając tym samym znak, że nigdy go nie opuści210. Sonia bardzo dobrze zrozumiała ponury katechizm wiary i prawa reprezentowany przez Raskolnikowa. Zarzuca mu wręcz oddanie się szatanowi. Sam też Radion w swoim postępowaniu widzi dzieło diabła211. W tym wypadku Raskolnikow jest człowiekiem oszukanym 204 197 ZK, s. 493. 198 J. Smaga, dz.cyt., s. LIX. 199 Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 254. 200 Zob. ZK, s. 386-387. 201 Zob. ZK, s. 388. 202 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIX. 203 Zob. ZK, s. 378-379. ZK, s. 379. Zob. ZK, s. 477-480. 206 Zob. ZK, s. 481-483. 207 Zob. ZK, s. 484. 208 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 119. 209 ZK, s. 617. 210 Zob. ZK, s. 617-618. 211 Zob. ZK, s. 491. Zob. także B. Urbankowski, dz.cyt., s. 171. 205 przez szatana212. Radion pod wpływem Soni dochodzi do niebywałej wręcz konkluzji, że nie miał prawa zabić, że nie jest Napoleone, lecz zwykłą kreaturą. Zabił bowiem wyłącznie dla własnego egoizmu i jest taki sam jak inni213. Oburzenie z powodu cierpienia i dobra intencja to czysta demagogia, jeśli prowadzi do cierpienia i krwi innych. Dlaczego człowiek osiąga nie to, co czego, jak się wydaje, dążył? Być może, dążył nie do tego, o czym mówił (i nie tylko mówił, ale i szczerze myślał)? Rzecz właśnie w tym, że zasadnicza deformacja dokonuje się w samych celach: słuszne cele deformowane, zagłuszane, zabijane są właśnie niesłusznymi celami 214 . W tonie jego wypowiedzi przebija jednak głos mordercy, który zabił nie dlatego że był głodny i nie po to, aby ograbić. Wyznaje wręcz, że gdyby zabił z głodu, to byłby szczęśliwy215. Miał nadzieję, że w Soni znajdzie osobę taką samą jak on, bratnią duszę - złą, a tymczasem odkrywa tylko słodycz i dobro. Wobec tego nie pozostaje nic innego, jak tylko uznać swoją winę, zło postępowania. Tym bardziej, że jest świadomy, że był w stanie sam zarobić na swoje utrzymanie, jak Razumichin216. Wiedział, że przez zabójstwo uśmiercił siebie. Wyznaje nawet, że Siebie zabiłem, a nie staruchę. Ot tak, od razu, zakatrupiłem siebie na wieki 217. To odrzucenie Boga i Jego porządku dokonane przez Radiona prowadzi go do alienacji nie tylko wobec Boga, ale także ludzi otaczających go, np. własnej matki, siostry czy współwięźniów na katordze218. Pragnął samotności, a zarazem był świadom, że nie jest w stanie wytrzymać w samotności219. Bunt Raskolnikowa jest jakby podwójny. Przeciw utopii, która nie chce zmieniać, ale pocieszać. Jednak w tym wypadku ekonomia zastępuje moralność i prowadzi do zbrodni. Drugim motywem jest chęć ulżenia nędzy, co później też zostanie z całą stanowczością zdemaskowane, jako szukanie siebie 220. Przypadek Raskolnikowa ujawnia głębszy wymiar buntu: jego zbrodnia była zarazem chorobą, nieświadomym buntem przestępcy przeciwko własnej naturze 221. U Soni Raskolnikow szukał ratunku i pomocy, może nawet alibi dla swego złego postępowania. Jednak ona wskazuje jasno, jak spowiednik, drogę odkupienia zbrodni na drodze katorgi. Bez tego bowiem normalne życie nie będzie możliwe 222. Jeszcze w geście rozpaczy Radion chce nieść ten ciężar ponad siły człowieka, żyć z tymi wyrzutami skupienia, które nieomal wprawiły go w chorobę223. Nie potrafił zrozumieć miłości Soni względem niego, a to, że ktoś go tak bardzo kocha jeszcze bardziej przygniatało go i stawało się ciężarem. Nawet sam stwierdza: Idąc do Soni czuł, że w niej cała jego nadzieja i cała ucieczka; pragnął zwalić bodaj część swej męczarni - a oto teraz, gdy całe jej serce zwróciło się do niego, czuł naraz i uświadomił sobie, że jest nieporównywalnie nieszczęśliwy niż przedtem224. Symbolem wspólnego przyjęcia cierpienia ma być ofiarowanie przez Sonię krzyża Radionowi. Nie chciał go z razu zabrać, ale obiecał, że wróci, co też uczynił225. Możliwe jest to dopiero wtedy, gdy podejmuje decyzję pójścia na policję. Wtedy 218 212 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 260-261. 213 Zob. ZK, s. 491-493. 214 J. Kariakin, Samoobman Raskolnikowa. Roman F. M. Dostojewskogo "Priestuplenije i nakazanije, Moskwa 1976, s. 152. 215 Zob. ZK, s. 484. 216 Zob. ZK, s. 487, 489-490. 217 ZK, s. 493. Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 171. Zob. ZK, s. 616. 220 Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 253-254. 221 Tamże, s. 254-55. 222 Zob. ZK, s. 493-494. 223 Zob. ZK, s. 494-495. 224 ZK, s. 495. 225 Zob. ZK, s. 495-496; 613-614. 219 zdolny jest nawet do modlitwy z czystego serca, gdyż to ono zwyciężyło nad rozumem226. Raskolnikow, choć nie wierzy w dobro, to jednak nie może się całkowicie wyrzec wiary w ludzkość. Ten zarodek wiary pojętej szerzej zaowocuje w nim i doprowadzi do kary i pokuty227. Bunt Radiona nie musi prowadzić i nie prowadzi do potępienia, ale przeciwnie: może być i jest okazją do powrotu do Boga228. Sonia wskazuje Radionowi drogę oczyszczenia i pokuty: przyznanie się do winy prowadzi do odnowienia życia w Bogu229. Wyznanie winy przed Sonią prowadzi do wewnętrznego odrodzenia zmartwychwstania. Męki sumienia, potworny duchowy zamęt, przerażenie i odraza do samego siebie doprowadzają go niemal do utraty zmysłów i ciężkiej choroby. Te cierpienia są karą za zbrodnię, ale są również szansą odrodzenia 230. Wielkości, jakiej pragnął i o jakiej marzył Radion, nigdy nie osiągnął. Jednak cierpieniem i udręką dowiódł głębokiego serca i to dawało mu szansę ratunku 231. W czasie tej spowiedzi u Soni proces tej odnowy dopiero się rozpoczyna i potrzeba będzie wielu wysiłków, aby doprowadzić go do szczęśliwego końca. 3. Odrodzenie się Radiona na katordze Proces duchowej odnowy, wyzbycia się idei przestępczej, jest wielką tajemnicą, o której prawie nic nie wiadomo. Jest to bowiem zjawisko niewyrażalne słowami, ale pośrednio widoczne w gestach, mimice, zmienności nastrojów, nad którymi człowiek sam nie jest w stanie 226 Zob. ZK, s. 614-615. Zob. także L. Grossman, Dostojewski, Warszawa 1969, s. 309-310. 227 Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 226. 228 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 260. 229 Zob. tamże. 230 ZK, s. 312. 231 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIII. zapanować232. Na rozprawie Radion przyznaje, że do przyznania się skłoniła go szczera skrucha233. To tylko racje rozumowe dają się wyrazić, ale nie serce i sprawy moralne, które zawsze pozostaną tajemnicą. Zresztą sam Raskolnikow nie potrafi powiedzieć jak to się stało, że pod wpływem wewnętrznej walki, odchodzenia od swoich przekonań i moralnemu dojrzewaniu pod wpływem Soni, lektury Ewangelii, przeżyć katorgi, obserwacji zesłańców i ich irracjonalnego pędu do życia, doszedł do zmartwychwstania234. Raskolnikow nie wie co prawda, jak to się stało, ale wiedział co się stało. Jest to jednak droga charakterystyczna i niepowtarzalna, inna dla każdego indywidualnego człowieka. Każdy bowiem zupełnie inaczej dochodzi do przebóstwienia theosis, kiedy wyrzeka się grzechu i na nowo powraca do Boga235. Nie jest to tylko czysto religijna metaforyka, gdyż Dostojewski miał świadomość, iż zakwestionowanie Bożego porządku ludzkiej natury prowadzi do katastrofy236. Na zesłaniu początkowo Radion jest posępny, małomówny, prawie wcale nie interesujący się wiadomościami i zamknięty w sobie. Nawet śmierć matki nie robi na nim silnego wrażenia. W swoim nowym życiu zatem niczego wielkiego się nie spodziewał. Stronił od ludzi, milczał całymi dniami, aż wreszcie się poważnie rozchorował237. Nie załamał się ze względu na nowe warunki238. Wstydził się Soni, zraniona została jego duma. Nie mógł bowiem przyznać się do tego, że był winny: O jakże byłby szczęśliwy, gdyby mógł siebie winić! Zniósłby wtedy wszystko, nawet wstyd i hańbę. Sądził siebie surowo, ale zatwardziałe jego sumienie nie znajdowało 232 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIV. Zob. ZK, s. 627. 234 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXIV. 235 Zob. tamże, s. LXV. 236 Zob. tamże, s. LXIV. 237 Zob. ZK, s. 633. 238 Zob. ZK, s. 634-635. 233 w przeszłości żadnej szczególnie okropnej winy, chyba tylko zwykłe niepowodzenie, które każdemu mogło się przytrafić. Wstydził się właśnie tego, że on, Raskolnikow, zginął tak przypadkowo beznadziejnie, pokornie i głupio, z jakiegoś wyroku ślepego losu i teraz musi upokorzyć się i poddać <<nonsensowi>> jakiegoś tam werdyktu, o ile chce odzyskać choć trochę spokoju239. Stracił wręcz ochotę do życia, gdyż zabrakło mu motywacji, zabrakło celu. Nie wystarczyło mu samo istnienie: potrzebował idei, nawet dla ułudy240. U Radiona brakowało skruchy, palącej i miażdżącej serce, spędzającej sen z powiek. Z tego by się najbardziej cieszył. A tymczasem nie czuł skruchy z powodu zbrodni: Dlaczego, dlaczego dumał - myśl moja była głupsza od innych myśli i teorii, które się roją i zderzają jedna z drugą na świecie, odkąd ten świat istnieje?241. Wyrzucał sobie nawet, że nie popełnił samobójstwa, pokonując w sobie silne pragnienie życia 242. Motywacja religijna nie zawsze musi być bezwarunkowo przyjęta na samym początku procesu odrodzenia. Sam Raskolnikow zresztą dojrzewa do tego. Na początku katorgi boi się, że Sonia zadręczy go ewangelią, będzie mu bez końca przypominała o jego grzechu i konieczności pokuty. Tak jednak się nie dzieje243. Radiona zwyciężyło żywe życie, wyzbył się teoretyzowania, a także odzyskał wewnętrzną harmonię. Zamiast dialektyki przyszło życie i w świadomości musiało się wypracować coś zupełnie innego244. W swoich pierwotnych rozterkach wewnętrznych Radion nie przeczuwał, że to było zapowiedzią tego, co przyjdzie - przyszłego zmartwychwstania, nowego poglądu na życie 245. Gdy spotkał się z Sonią po jej chorobie, padł jej do nóg, co było jakby wyznaniem miłości. Nic nie musiał mówić, a Sonia wiedziała, że nastąpiło to, czego oczekiwali - odrodzenie246. Na twarzy Raskolnikowa odbijało się pełne odrodzenie i odnowienie ku nowemu życiu. Radion zmartwychwstał i wiedział o tym, czuł to w pełni całym odnowionym jestestwem, ona zaś - ona przecież żyła tylko jego życiem 247. Zdolny, młody student Raskolnikow zadaje sobie pytanie: dlaczego nie zabijać? Realizacja możliwości zawartej w tym pytaniu prowadzi go do całego szeregu, zaklętego wręcz kręgu, zbrodni, które były konsekwencją pierwszego zabójstwa. Musiał bowiem nie tylko zabić lichwiarkę, ale także jej całkiem niewinną siostrę. Ukryciu tej tajemnicy sprzeciwiła się jednak jego własna wola, co w konsekwencji prowadzi Radiona do publicznego przyznania się do winy248. Raskolnikow zbuntowany przeciw porządkowi świata, który tak często wykazuje niezgodność z rozumem. Takie rozumowanie zaprowadziło bohatera aż do zanegowania norm etycznych i moralnych249. Zasada cel uświęca środki zaczęła dominować. Uwidacznia się to szczególnie w rozmowie studenta i oficera na temat lichwiarki Alony Iwanownej, która później zostaje zamordowana przez Radiona 250. Budowanie teorii ulepszania świata w aspekcie eliminacji jednostki celem zapewnienia szczęścia grupie prowadzi w ślepy zaułek, popychając do zbrodni. Wg tego rozumowania ważny jest bowiem generalny cel, któremu podporządkowane są środki do niego prowadzące251. Jest to typowy przykład etyki opartej tylko i wyłącznie na rozumie. Dostojewski 239 ZK, s. 635. Zob. tamże. 241 ZK, s. 636. 242 Zob. ZK, s. 636-637. 243 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LIV. 244 ZK, s. 643. 245 Zob. ZK, s. 637. 240 246 Zob. ZK, s. 639-642. ZK, s. 643. 248 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 117. 249 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. XLIX. 250 Zob. ZK, s. 80. 251 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. L. 247 odpowiada negatywnie na tego typu zapewnienia o niezachwianej pozycji rozumu, wykazuje jego ograniczenia i bezsilność w uchwyceniu tak bardzo skomplikowanej ludzkiej osobowości i egzystencji człowieka252. W tym wypadku Radion jest zatem wcieleniem kantowskiej filozofii rozsądku253. Raskolnikow, podobnie jak Wissarion Bieliński i wielu młodych inteligentów lat 40-tych XIX wieku, jedynie w rozumie widział rozstrzygnięcie wszelkich problemów254. S. Mackiewicz stwierdza, że: Przykazanie <<nie zabijaj>> zwyciężyło, egzamin walki woli ludzkiej z odwiecznym nakazem moralnym wykazał zwycięstwo moralnego imperatywu 255. Widząc różne postacie, dokonujące plugawych czynów, którym uchodzi to na sucho, można mieć wątpliwość dlaczego tylko sam Raskolnikow ma być ukarany. Fiodor Dostojewski, zresztą swoim starym zwyczajem, nie narzuca czytelnikowi odpowiedzi na pytanie o obowiązywalność przykazania nie zabijaj, ale takową podsuwa. Dostojewski chciał powiedzieć: ludzie mogą sobie mówić, co chcą, o przedsięwzięciu Raskolnikowa, że się nie udało z powodu niesprzyjających okoliczności czy z powodu zwykłej nerwowości samego przedsiębiorcy. Ale Bóg! - Bóg jest przeciwny zasadzie <<cel uświęca środki>> i Bóg ukarze nieposłuszeństwo przykazaniu <<nie zabijaj>>256. W Zbrodni i karze ideał nadczłowieka ukazany jest jako ślepy zaułek. Nawet, gdy Raskolnikow nie przyznaje się do błędu, to dokonuje się to dlatego, że jest człowiekiem ambitnym zranionym przez oszukańczą filozofię 257. 252 Zob. tamże, s. L-LI. Zob. R. Przybylski, Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych ludzi" do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964, s. 272. 254 Zob. W. Kirpotin, Razoczarowanija i kruszenije Radina Raskalnikowa, Moskwa 1970. 255 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 117. 256 Zob. tamże, s. 118. 257 Zob. J. Smaga, s. LXV. 253 Reasumując nasze dotychczasowe rozważania nad spowiedzią w Zbrodni i karze Fiodora Dostojewskiego, należy stwierdzić, że przedstawił on spowiedź jako interesujący proces. Jest to nie tylko proces i rozliczenie się ze sobą poszczególnych osób: Marmieładowa, Swidrygajłowa i Radiona Raskolnikowa, ale nade wszystko proces stopniowego powracania do Boga, jak w wypadku Radiona. Każdy z bohaterów w innej sytuacji życiowej dokonuje swojego rozrachunku z przeszłością. Charakterystyczną rzeczą jest również to, że wszyscy bohaterowie Zbrodni i kary dokonują w jakimś krytycznym momencie swojego życia: Marmieładow wkrótce zginie pod kołami wozu, a obecna jego kondycja psychiczna była bardzo nadwerężona; Swidrygajłow dokonuje rozliczenia swej przeszłości praktycznie przed samobójstwem, do którego pchnęło go przesadne używanie życia a Raskolnikow swoją spowiedzią poprzedza bezpośrednie przyznanie się do zbrodni, przyjęcie cierpienia i rozpoczęcie moralnej przemiany. Marmieładow czyni to wobec Raskolnikowa w barze, pod wpływem alkoholu. Stara się wyłuszczyć mu wszelkie zło jakiego doświadczył. Choć nie poczuwa się do winy wobec zaistniałej sytuacji swojej rodziny, to jednak zdaje sobie sprawę ze swej kondycji moralnej i oczekuje wybawienia od Jezusa. Ponosi śmierć taką jakim było jego życie - ginie pod kołami wozu, pozostawiając samotnie swoją rodzinę. Swidrygajłow natomiast w rozmowie o niezbyt czystych intencjach wyznaje swoje winy przed Radionem. Nie czyni tego jednak chętnie, ale jakby z musem, prowadząc swoją grę, dzięki której chce uwieść siostrę Raskolnikowa. W konsekwencji te nierozwiązane problemy prowadzą go do zanegowania wartości życia, a tym samym targnięcia się na nie poprzez samobójstwo - zastrzelenie się. Zarówno Marmieładowi, jak i Swidrygajłowi zabrakło odpowiedniej motywacji wyznania swojej winy. Podczas, gdy normalnie poprzez przyznanie się do zła, żałowanie za nie i czynienie pokuty, człowiek osiąga przebóstwienie - theosis, w tych dwóch wypadkach życie bohaterów kończy się, mimo przyznania się do winy, w sposób tragiczny - śmiercią. Nie potrafią oni bowiem doprowadzić rozpoczętego dzieła odnowienia wewnętrznego do końca. Zabrakło im również odpowiedniego ojca duchownego, który potrafiłby dobrać odpowiednie lekarstwo na ich chorobę. Pełną spowiedzią natomiast możemy nazwać wyznania Radiona Raskolnikowa. Dzieli się ona na trzy etapy: spowiedź Porfiremu, spowiedź Soni i odrodzenie na katordze. W pierwszej z nich dominuje jeszcze bardzo wielkie zaufanie własnemu rozumowi, którego konsekwencja było doprowadzenie do całej serii zbrodnii. Już jednak i w tych starciach z Porfirym Pietrowiczem racjonalistyczne podejście do życia Radiona nie wytrzymuje próby. Już tu właściwie zaczyna się proces duchowego odrodzenia, kiedy Radion przyznaje się niejako, choć sam temu zaprzecza, do popełnienia zbrodni. Ważniejsze jednak pod względem skutków jest spotkanie drugie, które doprowadza bohatera do uznania swojej winy, prośby o przebaczenie oraz przyjęcia cierpienia i katorgi jako zapłaty za jego czyny. Nie jest to proces łatwy, gdyż w Radionie ciągle na nowo odzywają się argumenty rozumowe, które pchnęły go do zbrodni. Musi zatem najpierw pokonać własne logicznie ułożone życie, aby zacząć wreszcie patrzeć na świat oczami serca, które w końcu zwycięża. Raskolnikow pod wpływem Soni zaczyna czynnie uczestniczyć w początkowej fazie procesu przemiany, który swoje pełne owoce wyda dopiero na katordze. Tam właśnie Raskolnikow odradza się do nowego życia. Wreszcie trzecim, może nawet najważniejszym etapem procesu odnowienia - zmartwychwstania do życia z Bogiem - jest czas katorgi. Tam dopiero Raskolnikow, choć nadal się buntuje, to jednak zaczyna poważnie zastanawiać się nad swoją sytuacją. To tam dokonuje się jego prawdziwe zmartwychwstanie, rozpoczęte wyznaniem - spowiedzią wobec Soni Marmieładowej. Wielką rolę w przemianie Radiona zajmuje Sonia, która przyczynia się do rozpoczęcia procesu odrodzenia, choć nie jest jej zasadą. Bowiem zasadą przebóstwienia może być tylko, jak stwierdza cała teologia, liturgia i praktyka prawosławna, Duch Święty, którego Bóg wysyła do serc wierzących. Dlatego też Raskolnikowo nie potrafi powiedzieć jak to się stało, ale potrafi wskazać co się stało. Ta rzeczywistość bowiem nie jest uchwytna zmysłami i łatwo wyrażalna. Zarówno Sonia, jak i Radion, pełnią funkcję ojca duchownego, który wysłuchuje wynurzeń penitentów. Jednak Radion swoim penitentom nie potrafi dać nadziei, podczas gdy Sonia względem Radiona czyni to wręcz po mistrzowsku: odpowiednio dozuje potrzebne lekarstwo na jego kondycje moralną. Z wszystkich trzech bohaterów tylko Radion Raskolnikow zdobywa się na wysiłek wybrnięcia z zaistniałej sytuacji. Drogę wskazuje mu Sonia, która choć intelektualnie nie stoi na wysokim poziomie, to jednak przewyższa Radiona swoją niezachwianą wiarą, nawet wobec ogromnego cierpienia. To właściwie nie tyle słowa Soni, ale ich konfrontacja z czynami, sprawia, że cały system racjonalistycznego myślenia, reprezentowany przez Raskolnikowa, lega w gruzach. Spowiedź Radiona Raskolnikowa zatem, jako jedyna ze spowiedzi z Zbrodni i karze, osiąga swój skutek: prowadzi od uznania zła i uznania początkowego odrzucenia łaski ofiarowanej przez Boga, aby doprowadzić do pełnego przylgnięcia do Stwórcy, który ofiarowuje powracającemu do Niego człowiekowi odrodzenieprzebóstwienie. W tym wypadku wyznanie winy nie tylko przynosi ulgę, ale także powoduje wzrost nowego życia w człowieku - jego wewnętrzne odrodzenie w świetle Ewangelii. ROZDZIAŁ II Spowiedź w Braciach Karamazow Powieść Bracia Karamazow reprezentuje najważniejszy etap rozwoju myśli Fiodora Dostojewskiego, a nawet jest swoistym podsumowaniem jego dorobku pisarskiego i filozoficznego 258. To ostatnie przedśmiertne dzieło Dostojewskiego stanowi niejako olbrzymi rachunek sumienia samego autora259. Poniekąd w postaciach braci Karamazow autor zawarł samego siebie, a konkretnie cechy swojej osobowości. Poszczególni bracia bowiem reprezentują takie cechy, jak: uczciwość - Dymitr, rozum - Iwan oraz głębokie przeżycia religijne - Aleksy260. Dostojewski w Braciach Karamazow przedstawił własne zmagania się z niewiarą. Potwierdza to np. Czesław Miłosz, powołując się na analizę twórczości Dostojewskiego dokonaną przez Michaiła Bachtina. Gdyby jednak uznać powieść za utwór polifoniczny, jak chce tego Bachtin, należałoby zarówno postaciom jak i filozofii tam ukazywanej przyznać całkowitą niezależność. Wówczas autor musiałby pozostać całkowicie bezstronny, stanąć na boku i powstrzymać się od własnego zdania. W wypadku Dostojewskiego tak się jednak nie dzieje 261. Jednakże w dialektyce świętości i zła (Starzec Zosima i Alosza Karamazow z jednej strony, ateista Iwan Karamazow z drugiej) nie jest całkowicie bezstronny, jakkolwiek niektórzy rosyjscy krytycy (Szestow!) uważali, że stopień jego identyfikacji z Iwanem idzie bardzo daleko 262. Jest w tym coś zastanawiającego, gdy odczytamy fragment listu Fiodora Dostojewskiego do Majakowa, dotyczący powieści: Zasadniczy problem we wszystkich częściach tej książki jest tym samym, który był 258 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 5. Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 188-189. 260 Zob. A. Rogalski, dz.cyt., s. 119. 261 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 55. 262 Tamże. 259 świadomym czy nieświadomym cierpieniem całego mojego życia: to problem istnienia Boga263. W utworze przebija ogromny ładunek problematyki filozoficznej, religijnej i moralnej, gdyż zamierzeniem samego autora było napisanie dzieła filozoficzno-religijnego264. Głównymi bohaterami Braci Karamazow są: Fiodor - ojciec, stary lubieżnik i potwór moralny; jego trzej synowie: Dymitr, Iwan i Aleksy oraz lokaj Smierdiakow. Ten ostatni morduje Fiodora Karamazowa, a następnie sam popełnia samobójstwo. O morderstwo zostaje zaś posądzony Dymitr, niewinnie skazany na dwadzieścia lat katorgi265. Dostojewski, jako obserwator rosyjskiej inteligencji jest bardzo przenikliwy, a zarazem udręczony. Bowiem, to przedstawia w rozważaniach Iwana, najpierw sam przeżył. Stanął w obronie chrześcijaństwa i swojej wiary w Jezusa Chrystusa, jak nikt dotąd. Nikt bowiem nie odważył się używać powieści, jako narzędzia przekazu, w tych wielkich dysputach teologiczno-filozoficznych266. Miał bowiem świadomość, że żyje w czasach ostatecznych, w których należy wręcz krzyczeć i ostrzegać Rosję, zanim inteligencja pogrąży ją w chaosie267. Dostojewski przekazuje w Braciach Karamazow swoją myśl, że kiedy upada wiara w Boga i nieśmiertelność duszy, wtedy rozpada się cała kultura268. W powieści autor zmaga się z utratą wiary religijnej u ludzi wykształconych i u siebie samego. Jest to utwór, który niemal w swej treściowej sile dorównuje przypowieścią ewangelicznym269. 263 F. M. Dostojewski, Pisma, Moskwa 1928-59, t. I, s. 142. Cyt. za: B. Urbankowski, dz.cyt., s. 166. 264 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 188. 265 Zob. tamże, s. 190. 266 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 58-59. 267 Zob. tamże, s. 59. 268 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 167. 269 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt, s. 71. § 1. Spowiedź Iwana Karmazowa Iwan Karamazow, jak inne postacie w powieściach Fiodora Dostojewskiego, nosi piętno opętania oraz charyzmę urodzonego przywódcy. Jego postawa, przed którą ostrzega autor Braci Karamazow, prowadzi do nieobliczalnych skutków - obalenia duchowej hierarchii270. 1.1. Bunt Iwana Iwan staje w całym szeregu buntowników. Łączy swój bunt przeciw złu społecznemu z buntem przeciw Bogu. Bunt jego jest nie tylko odmową, ale i wyzwaniem. Nie poprzestaje on na odrzuceniu świata, ale konkuruje z Bogiem i chce stworzyć lepszy model świata. Argumenty przeciw Bogu, jako swojemu przeciwnikowi czerpie ze stosunków międzyludzkich: okrucieństwa i zwyrodnienia ludzkie, władza nad życiem i śmiercią sprawowana przez jednostki oraz niedola dzieci271. Pod wpływem błędnych poglądów winę za stan rzeczy przypisuje Bogu i jego czyni ostatecznym zbrodniarzem272. Co prawda nie wymienia Boga z imienia, ale wskazuje na Niego, jako na Tego, który źle stworzył świat. Podważa także Jego nieomylność i doskonałość, a tym samym doskonałość świata przez Niego stworzonego. Również i bunt Iwana jest buntem kogoś, który uznaje świat za stworzony do końca, dający człowiekowi nie miejsce na twórczość, lecz okazję do narzekań z powodu takiego stworzenia273. Bunt Iwana wynika zatem z miłości do niedoskonałego świata. Przede wszystkim staje on w opozycji do filozoficznego wytłumaczenia tego, że dobry i wszechmocny Bóg pozwala na istnienie zła. Taki świat jest dla niego 270 Zob. tamże, s. 59. Zob. BK, s. 283-284, 292. Por. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 245-247. 272 Zob. BK, s. 292. 273 B. Urbankowski, dz.cyt., s. 344. 271 nie do przyjęcia274. W rozmowie z Aloszą mówi wręcz: A przecież wyobraź sobie, że w ostatecznym rezultacie nie uznaje jednak tego świata Bożego - nie przyjmuję go, chociaż wiem, że istnieje, mimo to nie przyjmuję go wcale. Uważaj - nie Boga nie uznaje, lecz świata przezeń stworzonego, świata Bożego nie uznaje i nie mogę uznać275. Bunt Iwana jest buntem przeciw Bogu. Jest to jednak bunt swoisty na kolanach. Podawane przykłady niesprawiedliwości bowiem nie tyle są przeciwne Bogu, co ludziom: okrutne mordowanie jeńców, zaszczucie psami niewinnego dziecka. Można jednak stwierdzić, że stoi on na granicy ateizmu, ale ateistą w sensie ścisłym nie jest 276. Ten bunt Iwana Karamazowa możemy uznać za niezbywalny wymiar egzystencji ludzkiej277. Jednak Iwan z jednej strony odrzucający Boga, z drugiej sam sobie zaprzecza 278. Dopóki nie daje się ponieść rozumowi, a mówi sercem, wtedy Bóg jest dla niego miłością, a świat stworzony ukazuje się jako harmonijny i wspaniały279. Rozumowanie Iwana jest typowym rozumowaniem inteligenckich mędrków, wypaczonym, jak zauważył Mikołaj Bierdiajew, przez łożnuju czustwitielnost - kłamliwe uczulenie280. W ogóle zdolność kłamania, przede wszystkim siebie, zdaje się być jedną z cech jego umysłu i występuje zwłaszcza wtedy, kiedy za wszelką cenę chce wierzyć281. 274 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. XXXIII-IV; W. Krzemień, Filozofia w cieniu Prawosławia. Rosyjscy myśliciele religijni XIX i XX wieku, Warszawa 1979, s. 127. 275 BK, s. 280. 276 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 108-109. 277 Zob. N. Bierdiajew, Duchy russkoj riewolucyi, W: Iz głubin, Moskwa 1918, s. 69. Por. C. Wodziński, Metamorfozy samoświadomości w historii Mikołaja Bierdiajewa, W: Znak 413-415 (1989, s. 120. 278 Zob. BK, s. 274. 279 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 22. 280 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 59. 281 Tamże. Podczas drugiego spotkania z Aloszą składa wręcz wyznanie wiary wszystko jest dla niego proste i nieskomplikowane. Zaleca wręcz bezkrytyczne przyjęcie Boga, który dla niego samego jest tajemnicą. Wierzy w porządek, sens życia, wieczystą harmonię, w Słowo i nieśmiertelność duszy. Jednak jego rozumowa argumentacja prowadzi go do odrzucenia świata stworzonego przez Boga. W tym właśnie przeżywa swój dramat: Głupota jest jasna i nie wymyślona, rozum zaś wykręca się i zasłania, rozum jest podły, głupota zaś uczciwa i prosta. Odsłoniłem ci moją rozpacz282 - stwierdza Iwan. Jednak choć wnętrze podpowiada mu co innego i jest nastawione na Boga, to jednak sucha logika stanowi ku temu przeszkodę283. Iwan jest niewierzącym, sceptykiem i hipochondrykiem. Łączy niewiarę szyderstwo i sceptycyzm, mieniąc się człowiekiem wysiłku intelektualnego. Więź pomiędzy Iwanem i Aloszą, jako synów jednej matki, jest o wiele silniejsza niż więź z Dymitrem284. Obaj jednak wyrażają wewnętrzny konflikt Dostojewskiego: chciał wierzyć, ale raz po raz w serce wkradało się zwątpienie 285. Swym buntem zdaje się zadawać pytanie czy możliwe jest Królestwo Boże zbudowane na cierpieniu innych, a szczególnie niewinnych dzieci286. Jeśli szczęście przyszłe miałoby być okupione taką ceną, to Iwan jest w stanie z niego zrezygnować: Za drogo zresztą oceniono harmonię, tyle płacić za wejście, to nie na naszą kieszeń 287. Można sobie także zadać pytanie: Dlaczego Karamazow [Iwan przyp. wł.] - zamiast umknąć, jak to robią wszyscy, przed strasznymi, nierozwiązanymi problemami - idzie śmiało na ich spotkanie jak niedźwiedź na rohatynę? Wszak nie z powodu niedźwiedziej głupoty! On dobrze wie, co znaczą nierozwiązane problemy i jak musi 282 BK, s. 281. Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 23. 284 Zob. BK, s. 258-259. 285 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 192-193; J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII. 286 Zob. BK, s. 284. Por. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 282. 287 BK, s. 292. 283 człowiek z podciętymi już skrzydłami dobijać się do bram wieczności. A mimo to nie poddaje się288. Przeciwstawienie postawy buntowniczej jest czystość Aloszy i starca Zosima, a sam Iwan poddany jest kompromitacji jako rzeczywisty sprawca ojcobójstwa dokonanego ręką Smierdiakowa289. Moralistyczna i chrześcijańska intencja autora jest wyraźna, mimo że Dostojewski stosuje swoją niezwykłą metodę nie narzucania gotowych rozwiązań a jedynie podprowadzania do nich. Sam określał ją jako kupowanie drogo swojej wiary czyli dawania możliwie najwięcej argumentów ateizmowi290. Postawa Iwana prowadzi aż do zakwestionowania norm etycznych. Wyraża to w słowach: Jeżeli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone291. Wynika to z absolutnej etyki Iwana: Etyka Iwana Karamazowa okazuje się absolutna, wymaga też sprawiedliwości absolutnej. Iwan wybierze taką sprawiedliwość, nawet przeciw Bogu292. Iwan zatem występuje w swoich rozważaniach przeciw założeniom, leżącym u podstaw współczesnego mu światopoglądu etycznego293. Po rozmowie ze Smierdiakowem przyznaje, że winien jest śmierci ojca, gdyż takie było jego ukryte pragnienie, ale nie przyznaje się do zarzutów ze strony Smierdiakowa294. Iwan dzieli się z Aloszą swoimi wątpliwościami dotyczącymi świata, nieprawości i okrucieństwa. Buntuje się przeciw takiej formie życia z cierpieniem i niesprawiedliwością. Takiego życia nie może zrozumieć295. Jednocześnie Iwan Karamazow wie, że gdyby zgodził 288 Zob. L. Szestow, Dostojewski i Nietsche. Filozofia tragedii, Warszawa 1987, s. 151. 289 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 65. 290 Zob. tamże. 291 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 168. 292 Zob. tamże, 248. 293 Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 136. 294 Zob. BK, s. 730. 295 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII. się na osądzenie swojego własnego losu, to wówczas tak czy inaczej dowiedziałby się, że <<zerwał jabłko>>, jak wyraża się Dostojewski, tzn., że jest winien, jeśli nie w czynach, to w intencjach. Dlatego nie zamierza opowiadać o sobie296. Ta rozmowa jest dalszą konsekwencją pokojowej działalności Aloszy w rodzinie. Obdarzony przez Iwana niezmiernym zaufaniem słyszy wyznanie płynące z głębi serca, o najbardziej osobistym i prywatnym życiu Iwana. Nie wykorzystuje tego jednak do żadnych brudnych celów, ale służy swojemu bratu czasem, dobrą radą, wykazuje błędy i wprowadza na odpowiednie tory297. Bezpardonowo odrzuca Iwan miłość bliźniego i wiarę w nieśmiertelność duszy. Nic bowiem nie może nakazać człowiekowi miłości. Miłość jest tylko wynikiem wiary w nieśmiertelność duszy, bez której pozbawiona jest sensu 298. Teza ta została zrealizowana przez wiernego słuchacza Iwana, służącego Smierdiakowa, który urzeczywistnił ją w postaci morderstwa Fiodora Karamzaowa299. Dowodem potwierdzającym wywody Iwana ma być gest świętego w stosunku do ubogiego. Uważał on, że jest to miłość wymuszona, gdyż święty wziął ją na siebie z wymuszonego obowiązku. Idąc dalej odrzuca nawet niemożliwą, dla jego logiki, miłość Chrystusa do ludzi300. Tą ideę torpeduje jednak Alosza, który wymienia Jezusa Chrystusa jako Tego, który odkupił świat i przebaczył wszystko, przelewając swoją niewinną krew301. Polemika Iwana z Aloszą jest możliwa, ponieważ, tak jak pierwszy stanowczo odrzucił wiarę w nieśmiertelność duszy, tak drugi z nich głęboko w to wierzył i na tym budował swoje życie. Zło, krytyka i poglądy Iwana nieustannie walczyły w nim z dobrem, które płynęło z serca. Chcąc wyjść z tej sytuacji pragnął początkowo popełnić samobójstwo lub zagłuszyć sumienie rozpustą i nieprawością. Nie widzi już rozwiązania i nie chce go widzieć, gdyż już nie chce poprawiać świata - wszystko mu jedno302. Po raz pierwszy w Braciach Karamazow zło staje twarzą w twarz z człowiekiem. Diabeł Iwana, to nie diabeł Stawrogina, działający w ukryciu, to otwarte wystąpienie szatana 303. Iwan nie rozumie szatana, gdyż mówi on językiem dwuznacznym, podczas gdy Iwan językiem ludzkim, językiem ciekawości i rozpaczy304. Pojawienie się szatana nie jest jednocześnie zależne od Iwana: pojawia się on kiedy chce i kłóci się z nim, a znika dopiero wtedy, gdy Iwan rzuca szklankę 305. Dopóki nie uznał jego realnej obecności był człowiekiem przeżywającym halucynację. Traci jednak wiarę we własną jedność. Rzucenie szklanki jest uznaniem realnej obecności diabła 306. Na owe koszmary wpływa także oderwanie się Iwana od swojej gleby rodzinnej, co w konsekwencji prowadzi go do szaleństwa. Bowiem odrzucając wiarę w Boga Iwan nie czuje się związany ze stworzonym przez Niego światem, a tym samym z własnym narodem, ziemią rodzinną 307. Iwan pozbył się wiary w Boga, ale nie strachu przed niewiadomym. Odwiedza go diabeł, który toczy długie dyskusje. Dostojewski dokładnie go opisuje jako jegomościa w garniturze starannie oczyszczonym, lecz już starszawym i znoszonym. Iwan powiada: 296 302 297 303 L. Szestow, dz.cyt., s. 138. Zob. BK, s. 292. 298 Zob. BK, s. 87. 299 Zob. BK, s. 731. 300 Zob. BK, s. 282-283. 301 Zob. BK, s. 292. Zob. BK, s. 312-313. Por. G. Żywczok, dz.cyt., s. 33. Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 264. 304 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 171. 305 Zob. tamże, s. 223. 306 Zob. tamże, s. 222. 307 Zob. tamże, s. 266-267. <<Przekonany jestem, że jeśli go rozebrać, to okaże się, że ma ogon długi, gładki, jak u duńskiego doga, bury>>308. 1.2. Legenda o Wielkim Inkwizytorze Bunt Iwana jest preludium do legendy o Wielkim Inkwizytorze. W Hiszpanii w XVI wieku, kiedy panuje inkwizycyjny terror, zstępuje na ziemię Chrystus, czyni cuda i wywołuje poruszenie wśród ludzi, którzy go rozpoznają i oddają Mu hołd. Jezus wskrzesza nawet małą dziewczynkę. Inkwizytor jednak w porę interweniuje, wtrąca Jezusa do więzienia i nawet grozi spaleniem na stosie 309. Poemat ten jest odbiciem zanegowania świata źle stworzonego przez Boga310. Michaił Bachtin stwierdza, że powodem buntu było odrzucenie (niezrozumienie) konieczności, przez którą winna przejść wolność [...] tej sfery pośredniej, która rozciąga się pomiędzy Wielkim Inkwizytorem (z jego zinstytucjonalizowaniem, retoryką i władzą) a Chrystusem (jego milczeniem i zdradzeniem) 311. Poemat stanowi zobrazowanie wewnętrznego rozdarcia Iwana oraz streszczenie jego drogi duchowej w dążeniu do dobra, którego ucieleśnieniem jest Bóg312. Treścią Legendy o Wielkim Inkwizytorze jest ukazanie człowieka wobec czystego zła. Iwan zajmuje się tu wielkim jeżeli. Jeżeli Jezus pomylił się, apelując do wolności człowieka i do jego wyższego powołania, jeśli ziemia cierpień i śmierci jest poddana ścisłemu determinizmowi czyli rządom Księcia tego świata, jak powinien postąpić człowiek, który współczuje ludziom i chce im dać tyle szczęścia, ile to tylko możliwe? Wtedy powinien współpracować z Księciem tego świata, bo tylko tak, posługując się prawami przyczyny i skutku, zbuduje społeczeństwo, jeśli nawet niedoskonałe, to jednak bardziej realne, niż niemożliwe do zrealizowania, utopijne Królestwo Boże313. Taką właśnie drogę wybiera Wielki Inkwizytor kłamie ludziom i godzi się przyjąć cierpienie wiedzy o swoim kłamstwie. Inkwizytor jest teoretykiem świadomego oszustwa w imię rzekomego dobra człowieka, kłamstwa jako środka pokrzepienia słabych serc, dostarczenia zniewolonym umysłom surogatu zakłamanego światopoglądu314. Przypowieść ta obrazuje zatem, jak człowieka może wyprowadzić na manowce miłość bliźniego. Legenda ta ukazuje, że człowiek żyje w dylemacie nieustannego wyboru: chleb czy wolność? Nie ma bowiem dla człowieka nic bardziej niewątpliwego nad chleb, jak stwierdzi Inkwizytor. Ludzie bardziej łakną chleba niż wolności, która często jawi się jako udręka. Te dwie wartości nie dają się bowiem ze sobą pogodzić, gdyż kto ma szczęście i dobrobyt nie podejmuje ryzyka wolności. Wielki Inkwizytor odbiera ludziom wolność, daje im jednak chleb, dużo cudownie rozmnożonego chleba. Inkwizytor wie doskonale, że większość ludzi żyje przede wszystkim w świecie dóbr materialnych. Dorzuca im tych dóbr, aby tylko nie podnieśli głowy wyżej, w sferę, w której zaczyna się wolność. Im szczęścia to nie da, a władzy tylko utrudni działanie315. Kardynał zarzuca Jezusowi, że wolność jaką obdarował człowieka nie przynosi mu szczęścia: Wiedz - mówi inkwizytor do Jezusa - że teraz, właśnie teraz, ludzie są bardziej niż kiedykolwiek przeświadczeni, że są całkowicie wolni, a tymczasem oni sami ofiarowali nam swoją wolność i potulnie złożyli ją nam do stóp316. 308 S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 193. Por. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 92, 148. Zob. BK, s. 293-312. Por. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIV-V. 310 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 29. 311 Zob. A. Woźny, dz.cyt, s. 74; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 146-147. 312 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 26. 309 313 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 71-72. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI. 315 B. Urbankowski, dz.cyt., s. 270. 316 BK, s. 299-300. 314 Najpierw trzeba bowiem ludziom dać chleb, aby wymagać od nich cnoty. Ludzie nie są jednak w stanie sprostać wymaganiom Jezusa 317. Zgodnie z myślą teologii prawosławnej Dostojewski w swej myśli przedstawił idę prawdziwej wolności i miłości czyli wartości absolutnych, czystych i autentycznych, po prostu ideę Boga318. Epizod Inkwizytora w tym kontekście przypomina odwieczne i aktualne przeklęte problemy człowieka oraz ukazuje pseudo nauczycieli, którzy głoszą fałszywą ideę wolności319. Dla Inkwizytora wolność sumienia jest najbardziej ponętna i zarazem ciężka dla słabego człowieka, przerasta go, gdyż musiałby rozstrzygać o dobru i złu 320. W legendzie możemy dostrzec symbol pierwszej pokusy szatańskiej, oferowanej na pustyni Jezusowi: pokusy władzy321. Monolog Inkwizytora w celi Jezusa wskazuje na to, że uległ on szatańskiej pokusie, która została złożona Jezusowi na pustyni. On sam został nie z Jezusem, lecz z szatanem. Kardynał jawi się jako teoretyk zinstytucjonalizowanej ideologii, która odbiera człowiekowi wolność, dając jednocześnie komfort nie myślenia samodzielnie. W jego przekonaniu człowiek jest istotą nędzną, dla której wolność jest luksusem i ciężarem zarazem, a samodzielne rozstrzyganie o problemach moralnych przekracza możliwości człowieka. Będzie on zatem wdzięczny tym, którzy go uwolnią od tego ciężaru. Bowiem to cud, tajemnica i autorytet zajmują miejsce wolnego sumienia i wyboru jako prerogatywy wyzwolenia człowieka322. Inkwizytor wręcz w kuszeniu Jezusa na pustyni widzi szansę, z której Jezus nie skorzystał, co było podstawowym Jego błędem. Inkwizytor sądzi zuchwale, że jest w stanie podjąć dzieła Chrystusa. Jest jednak słaby i nędzny jak inni ludzie, których traktuje z pogardą. Ale sądzi, że jego niedołężne myśli są w stanie formować i nadawać kierunek masom. Jest to wrażenie złudne - pomyłka. Naród przyjmuje oszustwo Inkwizytora, gdyż nie potrzebuje prawdy i nie chce jej znać, zgodził się na życie w zakłamaniu 323. W cudzie, autorytecie i tajemnicy widzi kardynał drogi i narzędzia zjednywania sobie ludzi. Człowiek bowiem, odrzuciwszy cud uczyni sobie sam Boga, gdyż nie szuka tyle Boga, co cudu. Jeśli takowego cudu i Boga nie będzie, to sam sobie je stworzy, a innych będzie zmuszał do oddawania im czci324. Kardynał zarzuca Jezusowi, że znów przychodzi na ziemię, aby zmieniać porządek świata, który ludzie sobie ustanowili w celu łatwiejszego życia. Na koniec tego długiego dialogu, a właściwie monologu, inkwizytor poleca Jezusowi, aby już więcej nie przychodził na ten świat 325. Jest to skutkiem utraty wiary w Boga, co sam przyznaje Iwan. Przestał wierzyć w Boga i oddał się szatanowi, ale nie potrafi wyzbyć się wrodzonej miłości do ludzi326. Zakaz dany Jezusowi jeszcze bardziej obnażył wewnętrzny dramat serca tego człowieka, który nie potrafił pogodzić w sobie miłości z porządkiem istniejącym na świecie 327. Nikołaj Bierdiajew widział jako główną cechę Iwana Karamazowa (a też jego bohatera, Wielkiego Inkwizytora) łożnuju czustwitielnost kłamliwe uczulenie328. Iwan jest wielkim umysłem, a w jego poemacie Legenda o Wielkim Inkwizytorze, niektórzy, np. Lew Szestow, dopatrywali się zobrazowania poglądów samego Fiodora 317 323 318 324 Zob. BK, s. 301. Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 307. 319 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI. 320 Zob. BK, s. 303. 321 Zob. B. Urbankowsi, dz.cyt., s. 305. 322 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXV-VI. Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 132-133. Zob. BK, s. 304. 325 Zob. BK, s. 311-312. 326 Zob. BK, s. 311. 327 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 26. 328 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 72. Dostojewskiego - jego niewiary329. Temat rzymsko-katolickiego arcybiskupa, skazującego na śmierć Jezus Chrystusa nie zrodził się w Braciach Karamazow, nad tematem tym pracował Dostojewski już poprzednio wiele razy. Oczywiście w <<legendzie Wielkiego Inkwizytora>> temat ten został opracowany najwspanialej i najefektowniej, ale nie to stanowi duszę tej książki, nie to jest jej osią330. Iwan przyznał się, że legenda była streszczeniem jego własnych poglądów wypowiedzianych ustami inkwizytora. Utożsamił się ze stworzoną przez siebie postacią w dialogu z Aloszą, kiedy mówił o istnieniu grupy ludzi, którzy aby uchronić świat przed błędami Zbawiciela, zgrzeszyli w celu ich naprawienia 331. Również i w tym wypadku Alosza nie stara się być sędzią, gdyż zgodnie ze słowami starca Zosima, nie stara się nim być nim sam nie zrozumie, ze jest przestępcą332. Jednak wreszcie zdobywa się na ocenę poglądów Iwana, wyrażonych w legendzie: Żadnej mądrości nie znają i żadnych tajemnic, ani sekretów... Bezbożność - oto ich cały sekret. Twój inkwizytor nie wierzy w Boga, oto cała jego tajemnica333. 1.3. Moralne odrodzenie Kulminacyjnym punktem powieści jest księga piąta - Pro i contra jeden z najgłębszych tekstów, jakie wyszły spod pióra Fiodora Dostojewskiego334. Bunt jest dla Dostojewskiego zerwaniem z łaską. Powoduje zanik obrazu Boga w człowieku. Tylko jakieś wydarzenie graniczne może człowieka z tego wyrwać i uświadomić jaki jest piękny oraz ile dobrego może zdziałać 335. Iwan zastanawia się nad tym czy Bóg istnieje i dlaczego człowiek buntuje się. Choć przekonuje nawet własnego ojca o nieistnieniu Boga, to sam jednak nie jest do tego do końca przekonany336. Iwan podjął bunt w imię rozumu, usunął Boga stawiając na Jego miejscy logikę. Jednak zrozumiał, że to prowadzi do zbrodni. Sam ją mimowolnie uzasadnił, a nie mogąc znieść konsekwencji swej filozofii popadł w obłęd. Ta choroba jest jednocześnie rehabilitacją i szansą moralnego zmartwychwstania 337. Alosza wręcz stwierdza, że: Bóg, w którego nie wierzył, i Jego prawda, zdobyły powoli serce, co jeszcze nie chciało się poddać338. W konsekwencji powodowany wyrzutami sumienia postanawia się sam oskarżyć. Wzięcie na siebie odpowiedzialności powoduje uczucie lekkości i radości w sercu: Postanowienie zapadło, i już się nie zmieni, pomyślał przejęty szczęściem339. Iwan nie potrafi żyć ze swoim wewnętrznym rozdarciem pomiędzy rozumem i sercem. Trafnie rozwiązanie problemu określa Alosza, który mówi, że Bóg zwycięży i zdobędzie serce, które jeszcze nie chce się poddać. Bóg zwycięży - pomyślał. Albo Iwan stanie w świetle prawdy, albo... zginie z nienawiści, szukając na sobie i na wszystkich innych zemsty za to, że służył temu, w co nie wierzy340. Iwan buntujący się przeciwko światu stworzonemu przez Boga i przeciw Bogu, który dopuszcza zło i niesprawiedliwość, podejmuje odwieczne pytania człowieka. Choć serce podpowiada mu, że Bóg jest, to jednak bezkrytyczna wiara w rozum staje na przeszkodzie, aby to wszystko przyjąć. Dlatego też Iwan buntuje się przeciw Bogu i otaczającej go rzeczywistości. Jest to jednak w pewnym sensie bunt na kolanach, gdyż nie możemy powiedzieć, że Iwan był ateistą w 329 Zob. Tamże, s. 65. Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 187. 331 Zob. BK, s. 311. 332 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 307. 333 BK, s. 311. 334 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII. 335 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 315. 330 336 Zob. Tamże, s. 233. Zob. J. Smaga, dz.cyt, s. LXXXVII. 338 BK, s. 384. 339 BK, s. 732. Zob. BK, s. 730. 340 BK, s. 759. 337 dosłownym tego słowa znaczeniu - jedynie balansował na jego krawędzi. Wynikiem tego buntu są nawiedzające Iwana nocne koszmary, kiedy szatan zjawia się wcale nieproszony i urządza sobie z nim długie dysputy. Jednak najbardziej wewnętrzne rozdarcie Iwana, który nie wierzy w Boga, ale kocha otaczających go ludzi, jest legenda o Wielkim Inkwizytorze. Była ona jakby streszczeniem poglądów na życie samego Iwana. Bunt Iwana prowadzi także do wewnętrznego odrodzenia. Dokonuje się to wobec młodszego brata Aloszy, który nigdy nie wątpił, ze Bóg zwycięży w rozdartym między wiarą rozumu i wiarą serca Iwanie. Człowiek bowiem musi w końcu opowiedzieć się za jakąś wartością. szaleństwa w szaleństwo344. To gorące branie życia skończyło się dla Dymitra sądem i niesprawiedliwym wyrokiem, kiedy to został skazany na 20 lat ciężkiej katorgi, jako ojcobójca 345. Wielką rolę w niespokojnym życiu Dymitra odegrała wiara w Boga. To właśnie Jemu przypisuje Dymitr zwycięstwo nad diabłem w sytuacjach krańcowych, np. uratowanie go od ojcobójstwa, kiedy już znajdował się pod oknem ojca 346. Swoją wiarę zaś wyznaje wobec brata Iwana i przyjaciela Rakitina, którzy są ludźmi niewierzącymi, tłumaczącymi swoja niewiarę ideą lub nowoczesnością. Stawia im wręcz pytanie: Tylko jak on (człowiek) będzie cnotliwy bez Boga347 lub stwierdza: Bo kogoż będzie kochał właśnie człowiek? Komu będzie wdzięczny, komu zaśpiewa hymn?348. § 2. Spowiedzi Dymitra Karamazowa Dymitr Karamazow, najstarszy z braci, jest człowiekiem dobrym i szlachetnym, ale nieopanowanym w swoich odruchach, hulankach słowem awanturnik. Sposób jego życia uzasadnia podejrzenia o morderstwo ojca341. Dymitr bowiem posiada niepohamowaną naturę o skrajnych namiętnościach342. 2.2. Bunt Dymitra W wypadku buntu Dymitra zakwestionowaniu ulegają wartości estetyczne, co nie pozwala mu wybrać ideału Madonny Sykstyńskiej349. Dymitr buntuje się przeciw abstrakcyjnemu i nadludzkiemu pięknu. Nie odrzuca jednak połączenia piękna z dobrem, ale podkreśla, że w pięknie istnieje także zalążek Sodomy piękna, które jest złem i okrucieństwem350. Wyraża to w słowach: Piękno to straszliwa, przerażająca rzecz! Straszliwa, bo nieokreślona, a określić się nie da, gdyż Bóg zadał nam tylko same zagadki. Tu brzegi się schodzą, tu jest harmonia wszystkich przeciwieństw, ich współżycie351. 2.1. Niespokojne serce Losy Dymitra są bardzo skomplikowane. Nieszczęśliwy, wychowywany bez matki Adelajdy, która odeszła w wyniku rozpustnego życia męża. Wychowywany następnie przez służącego i kuzyna Adelajdy. Wstąpił do szkoły wojskowej, ale został zdegradowany i wydalony z niej za hulanki, pojedynki i niesubordynację343. Nikt, tak jak on nie potrafi brać życia, z taką zachłannością i chciwością go przeżywać, przechodzić z nastroju w nastrój, z 341 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 190-191. Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII. 343 Zob. BK, s. 13-19. 342 344 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 92. Zob. BK, s. 869-870. 346 Zob. BK, s. 551. 347 BK, s. 686. 348 BK, s. 687. 349 B. Urbankowski, dz.cyt., s. 170. 350 Zob. tamże, s. 235. 351 Cyt. za: tamże. 345 Dymitr wręcz uważa, że to co rozum przyjmuje jako hańbę, to serce jako dobro i piękno. Tych wartości estetycznych według Dymitra nie można też wspierać argumentem religijnym, gdyż tu diabeł z Bogiem się zmaga, a polem bitwy jest serce człowieka 352. Partnerem w dyskusji jest dla Dymitra Alosza, którego śmiało można określić jako przeciwstawieństwo Dymitra. Jeśli Dymitr to wrzenie krwi i niepohamowanie, to Aleksy jest najlepszą cząstką człowieczej istoty: altruista, dobroczyńca i mnich, który opuszcza klasztor za namową starca Zosima, aby pomóc swojej rodzinie w rozdarciu jakie przeżywa353. Może on zrozumieć bunt Dymitra, gdyż sam również przeżył załamanie wiary, gdy nie nastąpił cud, którego oczekiwał po śmierci Zosima. Jednak ostatecznie wiara w nim zwycięża, gdyż staje on po stronie Boga. To pozwala mu w kryzysach wiary skutecznie pomagać innym354. W Dymitrze znajdują się także cechy pozytywne. Świadczy o tym chociażby jego stosunek do Aloszy. Dobroć Aleksego wyzwala w Dymitrze pozytywne uczucia i zachowania - tworzy w nim nowego człowieka. Podczas jednej z rozmów wyznaje wręcz, że Aleksy jest praktycznie jedyną osobą na świecie, którą naprawdę kocha355. Dla Iwana Dymitr jest taką samą bestią jak ojciec. Takie ukazanie własnego brata wynikało z tego, że od czasu spotkania z ojcem coraz częściej Dymitr ujawniał słowem i czynami swoje zbrodnicze plany, np. pobił swojego ojca do nieprzytomności356. Alosza jednak wykazuje głęboką troskę o Dymitra. Nie podejrzewa go o ojcobójstwo, ale wskazuje na jego niepohamowanie, namiętność i zawziętość. Alosza znał najlepiej swojego brata i wiedział, że pod skorupą buntownika kryje się Dymitr, który jest nie tylko człowiekiem niepohamowanym i namiętnym, ale także uczciwym, dumnym, wspaniałomyślnym i skorym do poświęceń357. To właśnie, wbrew opiniom sądu, wierzy w niewinność brata oraz potrafi odkryć prawdziwą głębię serca Dymitra 358. 2.3. Samoocena - spowiedź gorącego serca Samoocena Dymitra została zatytułowana w Braciach Karamazow jako spowiedź gorącego serca359. Płynie ona z głębi przepełnionego namiętnościami ludzkiego serca, jest bardzo wnikliwa i szczegółowa oraz odkrywa nawet najczarniejsze wydarzenia z jego życia. Jest zatem spowiedzią pełną szczerości i pozbawioną obłudy360. Aleksemu właśnie chce powierzyć swoją tajemnicę, bo widzi w nim człowieka godniejszego od siebie. Wie, że Aleksy może mu przebaczyć i pomóc361. Jednocześnie z faktu, że jest ona strasznie chaotyczna możemy wywnioskować, że mówi ona o nieporządku, wielkiej ilości nierozwiązanych problemów i wątpliwości w sercu tego tak bardzo uczciwego człowieka. To wyznanie spowodowane było ogromną chęcią podzielenia się z kimś męczącymi Dymitra problemami, których sam rozwiązać nie potrafił. Osobą, która najbardziej mogła zrozumieć to gorące i niespokojne serce okazał się Alosza 362. To on chce doprowadzić do pogodzenia w rodzinie: ojca z Dymitrem w celi starca Zosimy. Przygotowuje nawet Dymitra na to spotkanie i prosi, aby zachował spokój w najtrudniejszych chwilach363. Był też 357 Zob. BK, s. 782. Zob. BK, s. 782, 858. 359 Zob. BK, s. 124. 360 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 17. 361 Zob. BK, s. 129. 362 Zob. tamże, s. 17-18. 363 Zob. BK, s. 43. 358 352 Zob. tamże. Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 191. 354 Zob. tamże. 355 Zob. BK, s. 128. 356 Zob. BK, s. 224, 169. 353 pośrednikiem pomiędzy Dymitrem i kobietą, u której zaciągnął długi i bał się wrócić. To jego misja posunęła sprawy do przodu364. Dymitr podzielił swoją spowiedź niejako na dwie części. W pierwszej z nich opisuje, jak sam określił, pole zaśmiecone muchami365, a zatem mniejsze grzechy, podczas gdy w drugiej pole zaśmiecone wszelką podłością366. Ta ostatnia jest zasadniczym elementem całego wyznania i prowadzi w konsekwencji do refleksji i duchowego zmartwychwstania. Dymitr zaczyna opowiadać o swojej służbie w batalionie przygranicznym, opisując swoje hulanki, np. rozrzucanie pieniędzy przy akompaniamencie muzyki i ogólnej wrzawy. Były one bowiem dla niego żarem duszy, a to jak je wydawał zależało od nastroju danej chwili367. Uwodził przy tym wiele kobiet z ulicy i dobrych domów. Sam zresztą wyzna z pokorą: Lubiłem rozpustę, lubiłem też hańbę rozpusty368. Ponadto do swoich mniejszych grzechów zaliczył także picie alkoholu, przechwalanie się i kłamstwo. Służąc w wojsku Dymitr dowiedział się o przyjeździe pięknej kobiety - córki zwierzchnika. Jednakże ona, kiedy chciał ją poznać, zlekceważyła go i pogardziła nim. Dlatego jego gorące serce zapragnęło zemsty - przyrzekł, że nie przepuści jej tego płazem. Gdy jego zwierzchnik wpadł w kłopoty, nadeszła wreszcie oczekiwana chwila. Dymitr obiecał mu pomoc finansową, którą uzależnił od tego, że jego własna córka Katarzyna Iwanowna przyjdzie po obiecane pieniądze. Sam Dymitr stwierdził, że pierwsze jego myśli w tym momencie były lubieżne, gdyż była ona pociągająca, szlachetna, a on był nikczemnikiem - ona gotowa do poświęceń i ofiary dla własnego ojca, a on pluskwą369. Dymitr jednak zdołał się opamiętać, ale jednocześnie powziął gorące postanowienie, o którym sam mówił, że było piekielnie mściwe i z radością wypłatałby jej figla. Dymitr bardzo nienawidził Katarzyny. Ta nienawiść graniczyła z najbardziej szaleńczą miłością. Ale po kilku minutach wypuścił ją z czterema tysiącami, nie zrealizowawszy swojego postanowienia 370. Po tym wydarzeniu idzie do brudnego zaułka, aby tam z inną kobietą pogrążyć się w rozpuście i zapomnieć o wszystkim. Jednak im bardziej chce zapomnieć, to tym bardziej myśl o Katarzynie Iwanownie nie chce go opuścić. Ona sama zakochała się bez granic i robi wszystko, aby wyciągnąć go z kłopotów. Daje mu nawet trzy tysiące rubli, aby wysłał je do swoich krewnych, mając nadzieję, że on je zachowa dla siebie 371. Jednak Mitia (tak nazywano w domu Dymitra) zaraz połowę z tej sumy przepuścił, gdyż obudziło się w nim przekonanie, że został złodziejem i to wobec kobiety, od której nigdy nie chciał litości372. Aby wymazać w sobie to nieprzyjemne uczucie, chce za wszelką cenę zdobyć pieniądze. To pragnienie popycha go do tego, że jest w stanie nie cofnąć się przed żadnym postępkiem, nawet przed zabiciem swojego ojca, do którego od dawna czuł nienawiść i obrzydzenie373. To właśnie Alosza nawołuje Dymitra, by zaniechał wrogości względem ojca, nie dopuszczał się kradzieży i zbrodni374. Tym postanowieniem kończy się spowiedź gorącego serca. Wielki żal za popełnione zło i popadnięcie w pokusę, walka z nią, świadomość popełnionego zła i głęboki żal za nie, powracały przez całe życie Dymitra375. Znał on siebie bardzo dobrze, znał swoje dobre 369 Zob. BK, s. 139. Zob. BK, s. 140. 371 Zob. BK, s. 178. 372 Zob. BK, s. 785. 373 Zob. BK, s. 149. 374 Zob. BK, s. . 375 Zob. BK, s. 140. 370 364 Zob. BK, s. 146. BK, s. 134. 366 Tamże. 367 Zob. G. Żywczok, dz.cyt., s. 18. 368 Zob. BK, s. 133. 365 i złe cechy charakteru. Za zło bardzo surowo siebie karał i pragnął nieustannie poprawy376. Wyznanie zawarte w spowiedzi gorącego serca wskazuje, że w Dymitrze było wiele szczerej i prostej miłości, która skłoniła go do wyznania swej winy. Jednocześnie spowiedź ta wskazuje na głęboką świadomość każdego grzechu i potrzebę wyzwolenia się od nich przez przebaczenie osoby godniejszej od siebie377. 2.4. Wewnętrzne odrodzenie Nad istnieniem Boga i jego rolą w swoim życiu zaczyna się zastanawiać Dymitr głębiej w więzieniu. Interpretując wydarzenia swego życia mówi o momencie własnego zmartwychwstania. Wtedy katorga i cierpienie przestają przerażać, bo tam właśnie można znaleźć człowiecze serce, pielęgnować je i wyrwać ku światłu Bożemu378. Zwieńczeniem tego procesu przemiany są słowa: Teraz się nie boję, przedtem się bałem (...). J zdaje mi się, że tyle we mnie siły teraz, że wszystko przezwyciężę, wszystkie cierpienia, byleby móc powiedzieć, i to w każdej chwili: jestem! W tysiącach mąk - jestem, w katuszach - jestem379. Po odrodzeniu wzrasta w nim także świadomość, że jako człowiek odrodzony jest odpowiedzialny za zagubionych: ktoś musi pójść za wszystkich zagubionych, aby zaprowadzić ich do Boga380. Zatem prawda i wiara w Boga, jak i sam Bóg, były czymś pozytywnym, tym co zadecydowało o egzystencji skierowanej ku lepszemu życiu z Bogiem - prawosławnemu przebóstwieniu. Na wszystkie naukowe racje Dymitr ma jedną odpowiedź: Jak tam będę pod ziemią bez Boga?... Katorżnik bez Boga żyć nie może 381. Podsumowaniem samooceny Dymitra, która prowadzi w konsekwencji do jego odrodzenia, mogą być jego własne słowa: Właśnie to było męką całego mego życia, że zawsze pragnąłem szlachetności, że byłe, że tak powiem, męczennikiem szlachetności, poszukiwaczem szlachetności z latarką Diogenesa, a jednak całe życie robiłem same tylko świństwa, jak wy wszyscy zresztą, jak ja sam, nie wszyscy, tylko ja, pomyliłem się, ja sam, ja sam!382. Przestał już przypisywać winę wszystkim wokoło, ale zobaczył ją wreszcie u siebie. Po swoim zaś odrodzeniu dochodzi do wniosku, że całym źródłem jego życia, awantur i hulanek mogło być i było tłumienie w sobie dobrych myśli i próba ich okiełznania383. Główne przesłanie, jakie możemy odczytać w świetle postaci Dymitra jest takie: prawda rozumowa, która zapanowuje nad człowiekiem prowadzi, jak w przypadku Dymitra, do wydania krzywdzącego wyroku, który Dymitr z pokorą przyjmuje 384. W wypadku wyznania win Dymitra możemy stwierdzić, że jest to jedna z najbardziej klasycznych spowiedzi, zgodna z teologicznymi podstawami nauki prawosławnej o sakramencie pokuty. Mam tu bowiem odpowiednio usposobionego penitenta - Dymitr oraz prawomocnego spowiednika - Aloszę, który samą swoją obecnością wpływa pozytywnie na swojego penitenta. Spowiedź Dymitra przynosi odpowiednie skutki. Prowadzi tego człowieka o niespokojnym sercu i niepohamowanych namiętnościach do wewnętrznego odrodzenia. Nie odbywa się to bez pewnego rodzaju buntu, ale w konsekwencji prowadzi do spowiedzi gorącego 376 Zob. BK, s. 91, 592. Zob. BK, s. 143, 129. 378 Zob. BK, s. 685-686. 379 BK, s. 686. 380 BK, s. 685. 377 381 BK, s. 307. Por. L. Szestow, dz.cyt., s. 144. BK, s. 540. 383 Zob. BK, s. 686. 384 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 168. 382 serca oraz pokuty, którą jest wzięcie na siebie odpowiedzialności za zbrodnię, której się nie popełniło. Wreszcie proces odrodzenia kończy się uzmysłowieniem sobie przez Dymitra swojej wiary w Boga oraz spojrzenie na swoje życie pod kątem tego jaki wpływ ta wiara i Bóg miała na nie. Jest to droga, która wiedzie człowieka od nieprawości do przebóstwienia, od grzechu, który od Boga oddziela do prawdziwego zjednoczenia z Bogiem. § 3. Spowiedź Smierdniakowa Smierdiakow, którego ojcem był stary Karmazow, był niezwykle częstym słuchaczem Iwana Karmazowa. Z nim chętnie prowadził dysputy, co w konsekwencji doprowadziło do zaangażowania się Smiediakowa po stronie ateizmu, a tym samym do zbrodni, gdyż ateizm jest zawsze bliski zbrodni385. 3.1. Odrzucenie Boga Smierdiakow wręcz w Iwanie pokładał większą nadzieję, jak w Bogu386. Lokaj z rozmowy z Iwanem wywnioskował, że pragnie on śmierci ojca, ale chce, aby zostało to zrobione rękami kogoś innego, np. Dymitra387. Smierdiakow wręcz stwierdza: pan jak gdyby mówił mi wprost: możesz zabić ojca, ja nie przeszkadzam 388. Jest podporządkowany zasadzie ideowego posłuchu - zainspirowany przez Iwana jest jego sobowtórem i ideowym pasożytem, który dokonuje zbrodni389. Dalsze przygotowania do zbrodni zaczęły się już w chwili długich rozmów Smierdiakowa z Iwanem. A po zabójstwie uświadamia on Iwanowi, że u podstaw jego czynu leży myślenie Iwana. W swojej bezczelności chce wskazać, że winna leży po stronie Iwana, który swoim milczeniem i brakiem sprzeciwu doprowadził do zbrodni. Pomiędzy Smierdiakowem i Iwanem toczy się swoisty pojedynek moralny. Syn domyślał się, że lokaj planuje morderstwo ojca, a jednak po dokonaniu tego morderstwa uważa, że może mieć spokojne sumienie, ponieważ mógł o niczym nie wiedzieć390. Ten spokój w dalszej rozmowie rozbija Lokaj, a tortury opisane przez Dostojewskiego mają charakter nie fizyczny, ale moralny391. To braterstwo Iwana - ateisty i Smiediakowa ma u Dostojewskiego charakter symboliczny392. Zresztą sam Iwan stwierdza, że to on podburzył Smierdiakowa do zabójstwa: Jeżeli nie zabił Dymitr, lecz Smiediakow, to oczywiście jestem z nim solidarny, bo ja go podburzyłem. Czy go podburzyłem... nie wiem jeszcze. Ale jeżeli on zabił, a nie Dymitr, to oczywiście ja jestem zabójcą393. Smierdiakow wybiera możliwość, że Boga nie ma i człowiek się buntuje. Idzie on jednak dalej niż Iwan Karmazow, gdyż jest przekonany o nieistnieniu Boga394. Iwan, który odrzucił boski porządek świata, dokonując jego rozumowej oceny, poprowadził Smierdiakowa do wniosku, że Bóg nie istnieje. Skoro zaś Bóg nie istnieje - źródło i sankcja praw moralnych, to wszystko jest dozwolone395. Choć sam Iwan nie wypowiada tych słów, to jednak wypowiada je za niego Smierdiakow396. To on doprowadza myśl Iwana do perfekcji. Dochodzi do wniosku, że skoro zło jest absurdem, to walka z nim za pomocą wszystkich środków i metod 390 385 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 193; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 89; J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXIII. 386 Zob. BK, s. 299. 387 Zob. BK, s. 307, 309-310. 388 BK, s. 309. 389 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 193. Zob. Tamże. 392 Zob. S. Urbankowski, dz.cyt., s. 147. 393 BK, s. 311. 394 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 233. 395 Zob. BK, cz. IV, k. 11, r. 8, s. 319. 396 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI. 391 nie może być zbrodnią. Skoro zaś stary Karamzow jest zły, to można go zabić397. 3.2. Wewnętrzne zmagania Smierdiakow przyznaje, że chciał doprowadzić Dymitra do zabójstwa ojca - nawet go podjudzał, a gdy to się nie udało sam zabił starego, a całą winę zrzucił na Dymitra Karamazowa398. Smierdiakow niby gotowy na powiedzenie całej prawdy w pierwszej rozmowie z Iwanem, oskarża Dymitra o zabójstwo ojca 399. W czasie drugiego spotkania Iwan coraz bardziej podejrzewa Smierdiakowa o zbrodnie, ale tenże szantażuje go zdradzeniem szczegółów ich rozmowy400. Dopiero przy trzecim spotkaniu Smierdiakow, popchnięty do tego przez Iwana, przyznaje się do winy, na dowód pokazuje zrabowane pieniądze i oczyszcza z winy Dymitra 401. To trzykrotne spotkanie Iwana ze Smierdiakowem przypomina zmagania Raskolnikowa z Porfirym Pietrowiczem. Jednak w tym pierwszym wypadku coraz większa pewność we wskazaniu zabójcy prowadzi Porfirego do szacunku dla umęczonego wewnętrznie Raskolikowa, podczas gdy wyznanie Smierdiakowa powoduje w Iwanie coraz większą pogardę dla niego 402. Smierdiakow, mimo, że odrzucił Boga jest świadomy boskiej Opatrzności, która nawet znajduje wyraz w rozmowie z Iwanem403. Nie jest jednak zdolny do przyznania się do winy, pokuty i zadośćuczynienia. Butnie wręcz powiada do Iwana, że to on jest głównym zabójcą, a Smierdiakow tylko wiernym sługą i wspólnikiem, gdyż zrobił to zgodnie z zamiarem Iwana. Tymczasem Iwan bezpośrednio nie miał nic do czynienia ze zbrodnią 404. Z tymi zarzutami nie chce i nie może zgodzić się Iwan, który chce, aby Smierdiakow powiedział wszystko w sądzie, mimo tego, że dla niego samego będzie to niezręczne405. Mimo przyznania się do popełnienia zabójstwa, Smierdiakow trwa nieubłaganie w odrzuceniu Boga406. Wobec bezsensowności swej sytuacji nie widzi innego wyjścia, jak tylko popełnić samobójstwo. Dopisuje się on do długiej listy samobójców Dostojewskiego. Postawienie bowiem człowieka w miejsce Boga oraz uczynienie z niego Człowieka-Boga prowadzi do beznadziejności i 407 samobójstwa . § 4. Spowiedź Lizy Aloszy i Bab starcowi Zosimie Do pełnego zobrazowania typów spowiedzi w Braciach Karamazow pozostało nam jeszcze do omówienia zagadnienie spowiedzi Lizy wobec Aloszy Karamazowa oraz wyznań kobiet, które przychodziły do starca Zosimy. 4.1. Spowiedź Lizy Kocha ona Aloszę i znęca się nad nim z całym okrucieństwem zakochanej, kilkunastoletniej kobiety408. Jest o niego ogromnie zazdrosna, choć traktuje go chłodno, a czasem nawet nieuprzejmie lubi go, ale nie szanuje 409. Podsłuchiwała jego rozmowę z matką i oświadcza mu, że nie będzie jego żoną. Alosza dostrzega w niej zaś zarówno złośliwość jak i szczerość 410. 397 404 398 405 Zob. Tamże. Zob. BK, s. 320-321, 322-326. 399 Zob. BK, s. 300-303. 400 Zob. BK, s. 310-311, 321. 401 Zob. BK, s. 317-319. 402 Zob. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVI. 403 Zob. BK, s. 318. Zob. L. Szestow, dz.cyt., s. 128. Zob. BK, s. 325. 406 Zob. BK, s. 327. 407 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 241-242. 408 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 93. 409 Zob. BK, s. 273. 410 Zob. BK, s. 272. Liza wyznaje Aloszy, że tylko jemu jest w stanie powierzyć tajniki swojego serca. Nie wstydzi się go i chętnie opowiada mu o sobie, wiedząc, że nic z tego nie będzie gdziekolwiek powiedziane411. Nawet wobec myśli samobójczych, jakie ją nawiedzają, prosi Aloszę o ratunek412. Nie chce być szczęśliwa, ale pragnie, aby ktoś ją zadręczył. Pragnie nieładu w swoim życiu 413. Sprawia jej nawet przyjemność zadawanie sobie bólu i cierpień414. Nie chce być również świętą i mówić o rzeczach świętych, a chce czynić tylko zło. Przyjemność sprawia jej zaś wytykanie palcami wad otoczenia415. Robi nawet dywagacje na temat zabójstwa, podpalenia domu lub samobójstwa dla kaprysu i chce zgubić siebie416. Twierdzi nawet, że wszyscy ludzie chcą zła, ale wobec innych twierdzą, że nie mają takich myśli417. Opowiada z rozkoszą Aloszy swój sen o diabłach, które pragną ją złapać w swoje sidła. Jednak ona prowadzi z nimi swoistą grę. Gdy mają ją już pochwycić czyni znak krzyża i uciekają od niej. Potem znów bluźni Bogu, a diabły znów Lizę dopadają. Następnie czyni znak krzyża i diabły odsuwają się od niej. Sprawia jej przyjemność taka zabawa418. Dostojewski stawia także Lizę twarzą w twarz z cierpieniem. Ma myśli sadystyczne o ukrzyżowanym dziecku i w tym kontekście jakby nic się nie stało rozkoszuje się kompotem z ananasów419. Sama cierpiąca może patrzeć jednocześnie na cierpienia innych, ukrzyżowanego chłopca, i pić kompot z ananasów420. 411 Zob. BK, s. 276. Zob. BK, s. 277. 413 Zob. BK, s. 273. 414 Zob. BK, s. 278. 415 Zob. BK, s. 274. 416 Zob. BK, s. 273; 275. 417 Zob. BK, s. 274-275. 418 Zob. BK, s. 275. 419 Zob. BK, s. 276. 420 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 199. 412 4.2. Spowiedź Bab starcowi Zosimie W Braciach Karmazow występuje mnich Zosima, człowiek i zakonnik głęboko natchniony, wierzący mądrze i kulturalnie, teolog i filozof religijny. Można stwierdzić, że wręcz ideał człowieka przebóstwionego, który promieniuje Bogiem wobec innych - ściąga ich nawet z bardzo daleka421. Aby zrozumieć całość tej sceny należy stwierdzić, że: <<Starzec>> (stariec) był w tradycji rosyjskiego prawosławia mnichem otoczonym moralnym autorytetem, nauczającym świeckich i wskazującym im drogę etycznej doskonałości. Taką rolę w <<Braciach Karamazow>> spełnia starzec Zosima 422. Nie jest to jednak mnichpustelnik, odizolowany od świata, ale żyjący pośród ludzi, prowadzący czynną działalność, zmagający się z występkami oraz reprezentujący przebaczającą Miłość 423. Wielu czekało na widzenie z Zosimą, zarówno ludzie zwykli, jak i szlachetnie urodzeni. Niektórzy czynili to z pobożności (wiejskie baby), a inni z ciekawości (np. Liza i jej matka)424. Dostojewski, ukazując pobożne rosyjskie baby nie chciał bynajmniej ośmieszyć wiary i sposoby ich podchodzenia do niej, ale wskazać zdrową ludową pobożność, która wielbi na kolanach Boga i nie pyta za wiele. Wyrazem tego jest w scenie spotkania z Zosimą, że nie kieruje się on ku bogatym paniom, ale ku tej gromadce biedoty wiejskiej, która bez szemrań i powątpiewać przyjmuje jego rady i pouczenia 425. Kobiety wiejskie przychodzą do starca z rozmaitymi problemami. Najpierw Zosima błogosławi chorą, jakby opętaną kobietę 426. Inna wyznaje swój ból po stracie dziecka. Starzec pociesza ją, że jej dziecko już jest aniołem, a łzy matczyne są wielką zasługą u Boga, 421 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 188. J. Smaga, dz.cyt., s. LXXXVII. 423 Zob. Tamże. 424 Zob. BK, s. 57. 425 Zob. BK, s. 58. 426 Zob. Tamże. 422 gdyż prowadzą one do pokuty za grzechy. Dla niej tym grzechem było pozostawienie domu i męża oraz udanie się w drogę do monasteru. Zaleca jej przeto, jakby w formie pokuty, powrót do domu i zajęcie się swoimi obowiązkami427. Inna kobieta za namową przyjaciółki chce zamówić nabożeństwo za dusze syna, od którego nie miała od dawna wiadomości. Zosima gani ją za to, wskazując jak wielki jest to zabobon, aby modlić się za duszę osoby żyjącej, co trąci nawet czarami. Zaleca jej zatem poniechanie zamiaru i zwrócenie się w modlitwie do Matki Bożej z prośbą o pomoc i opiekę428. Jednak typowym przykładem spowiedzi jest tylko spowiedź kobiety, która przychodzi do Zosimy prosić o przebaczenie i rozgrzeszenie. Pada ona u jego kolan, kłania się do nóg oraz wyznaje, że zgrzeszyła. Zosima wtedy siada na najniższym schodku, a ona na klęczkach znajduje się przy nim. Starzec przybliża ucho do jej ust, a ona przez dłuższy czas czyni swoje wyznanie 429. Jest to, przynajmniej w zewnętrznej formie spowiedź prawdziwa. Jedynym zarzutem może być tylko to, że jest to osoba o skrupulanckim sumieniu, która nie może znaleźć uspokojenia, nawet wtedy gdy już wcześniej ten sam grzech został jej odpuszczony. Zosima zachęca ją jednak do skruchy i pokuty, wskazując na miłosiernego Boga, który wszystko wybacza i kocha człowieka mimo jego grzechu. Odpowiedzią na dylematy moralne matki Lizy jest jej rozmowa z Zosimą, po jego wskazówkach danych wiejskim kobietom. Na tym tle nabiera ona rysów charakterystycznych. Starzec wskazuje pani Chochłakow zadziwiającą drogę dojścia do Boga. Ma się to dokonać paradoksalnie nie od wiary do chrześcijańskich uczynków, ale właśnie odwrotnie, od uczynków do wiary430. 427 Zob. BK, s. 59-61. Zob. BK, s. 62. 429 Zob. BK, s. 62-63. 430 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 313-314. 428 Pierwszorzędną rolę w spowiedziach, które znajdujemy na kartach Braci Karamazow zajmuje zawsze spowiednik, którego zadaniem jest odpowiednie ukierunkowanie człowieka wyznającego swoją winę. To on ma dopomóc penitentowi w uświadomieniu sobie swojej winy, wzbudzeniu żalu za popełnione zło i przed odpowiednie środki zaradcze doprowadzić go do theosis czyli przebóstwienia. W powieści możemy wyróżnić dwie postacie autentycznych spowiedników: Aloszę, który w spowiedziach jest postacią pierwszoplanową i starca Zosimy. Są oni kompetentni w dokonywaniu aktu pokutnego, czego nie można stwierdzić w wypadku Iwana Karmazowa, który wysłuchuje wyznań Smierdiakowa. Wobec Aloszy swoje winy, wykroczenia moralne i związane z nim niepokoje wyznają jego dwaj bracia. To jemu Iwan i Dymitr powierzają sekrety swego serca, gdyż uznają go za godniejszego od siebie i będącego w stanie im przebaczyć. W obu tych wypadkach dochodzi do moralnego odrodzenia bohaterów. Bunt Iwana i Dymitra, który w zasadzie był zerwaniem z łaską i odwróceniem się od Boga prowadzi w konsekwencji do rehabilitacji i moralnego zmartwychwstania. W przypadku Iwana jest to dopiero początek drogi przemiany, której końca niestety nie znamy. Natomiast w wypadku Dymitra spowiedź prowadzi do pełnego odrodzenia i przyjęcia na siebie niesprawiedliwej kary za zbrodnie, której nie popełnił. Podobnie ma się sprawa z Lizą, która wyznaje swoje wewnętrzne rozterki Aloszy. Spowiedź ta stanowi wręcz jakby urojenia psychicznie chorej osoby, która popada ze stanów wielkiej obojętności z jednej strony, w chęć popełnienia samobójstwa z drugiej. Symbolicznie wymiar życia Lizy i jej niekonwencjonalnego zachowania przedstawia sen, w którym zachwycona jest ona stałą zabawą z diabłami: wiecznym harcami to z diabłami, to ponownego powrotu do Boga. Wskazuje to na jej wewnętrzne rozdarcie obecne w duszy każdego człowieka, które wyznaje Aloszy jako swojemu spowiednikowi, jakiego sobie obrała. Spowiedź ta jednak nie kończy się pokutą i nawróceniem, ale wyznanie pozostaje jakby niedokończone. Spowiedzi kobiet wobec starca Zosimy obrazują typowo ludowe, proste, pozbawione uprzedzeń i obiekcji podejście do sakramentu pokuty. Łzy i szczera skrucha, nawet za małe lub odpuszczone już wcześniej przewinienia, są cechą charakterystyczną tych spowiedzi, które mają także zewnętrzny charakter sakramentu. Ukazany jest też pewien ludowy zabobon, który łączył zarówno elementy prawdziwej wiary prawosławnej, jak i różnego rodzaju praktyk z nią niezgodnych. Naprawienia tych wykrzywień dokonuje w swojej działalności mnich Zosima, który jest jedynie kompetentny do takich rozstrzygnień. Zupełnie inna jest zaś rozmowa z Lizą i jej matką, kiedy to wobec niewiary kobiety starzec Zosima wskazuje jej drogę odnalezienia, a może nawet powrotu do Boga, szokującą, ale zarazem uspokajającą jej sumienie. Natomiast spowiedzią w sensie ścisłym nie możemy nazwać wyznania uczynionego przez udręczonego moralnie Smierdiakowa wobec Iwana Karamazowa. W swoim życiu Smierdiakow radykalnie opowiedział się po stronie ateizmu, co wyraźnie wskazuje w spowiedzi wobec Iwana. Choć jego wywody ośmieszające Biblię zdają się stanowić bluźnierstwa teoretyczne, to jego postawa świadczy o pełnym przyjęciu ateizmu z jego konsekwencjami. Odrzucenie Boga, przygotowane w dialogach z Iwanem, prowadzi najpierw do odrzucenia norm moralnych, a w konsekwencji do zabójstwa starego Karmazowa. Tam bowiem, gdzie miejsce Boga, który jest źródłem i strażnikiem praw moralnych, zajmie człowiek, tam nieuchronnie musi to prowadzić do zbrodni. Smierdiakow nawet po wyznaniu swojej winy pozostaje źle usposobiony: nie potrafi uznać swojej winy przed Bogiem, nie chce się upokorzyć i przyjąć pokuty - wciąż pozostaje buntownikiem względem Boga. Woli nawet wybrać samobójstwo niż przyznać się do zbrodni i ponieść za nią odpowiednią karę. ROZDZIAŁ III (niekompletny) Spowiedź w Biesach W Biesach czytelnik znajdzie obraz poszczególnych faz poprzez które przechodziła rosyjska inteligencja czasów F. 431 Dostojewskiego . Mottem Biesów jest ewangeliczna przypowieść o człowieku opętanym, w którym zamieszkuje legion złych duchów432. Biesy są zatem książką ponurego dramatu, czasem nawet patosu, a nigdy wesołości, lecz raczej anatemą (klątwą) rzuconą na naród433. W powieści spotykamy w zasadzie tylko jedno wyznanie, które możemy zakwalifikować do gatunku spowiedzi. Jest to spowiedź tragicznego bohatera powieści – Stawrogina, którego życie prowadzi na skraj przepaści. Poddając się pesymizmowi swojej sytuacji i nie widząc innego wyjścia z sytuacji wybira on drogę samobójstwa, jako ostateczne poradzenie sobie ze swymi problemami. Jest to jednak klasyczny typ spowiedzi. Odbywa się ona przed odpowiednio do tego przygotowanym mnichem-spowiednikiem, który także stara się znaleźć odpowiednią pokutę i lekarstwo na duchowe dolegliwości Stawrogina. Nie jest to co prawda wyznanie czynione przez samego penitenta, a jego spowiedź jest odczytywana przez Tichona, ale nie znajdujemy w niej nic co kwestionowałoby jej charakter formalny. Niestety spowiedź nie przynosi Stawroginowi uleczenia, gdyż on sam chce ze swojej grzesznej przeszłości uczynić wyznanie wobec całego 431 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 55. Zob. Tamże, s. 63; B. Urbankowski, dz.cyt., s. 263. 433 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 155. 432 społeczeństwa. Nie jest to właściwe podejście do sakramentu i właśnie to decyduje, że źle usposobiony Stawrogin nie doznaje uleczenia, ale jeszcze bardziej pogrąża się w rozważaniu swej nikczemności, co prowadzi go do samobójstwa – przestaje wierzyć w Miłosierdzie. § 1. Charakterystyka osoby Stawrogina Głównym bohaterem powieści jest Mikołaj Stawrogin. Nie chce on być wodzem rewolucji, ale Wierchowieński stara się go zmusić by nim został lub nawet tylko za niego uchodził. To narzucenie funkcji wodza stanowiło podstawę intrygi, jaką Wierchowieński uknuł wokół osoby Stawrogina434. Już samo nazwisko Stawrogin ma znaczenie symboliczne, gdyż pochodzi od greckiego słowa stauros – krzyż435. Stawrogin niosący krzyż jest zarówno symbolem Zbawiciela, jak i Jego parodią 436. W Stawroginie jednak walczy ze sobą dobro i zło ludzkiej natur. Naznaczony jest zarówno piętnem biesowego (szatańskiego) opętania, jak i charyzmę wielkiego przywódcy437. W ostatecznej jednak walce ukazuje się jako postać diaboliczna 438. Jest człowiekiem ogromnej siły, woli i namiętności, zniszczonym przez etyczny relatywizm: znudzonym i przesyconym, poszukującym nowych atrakcji i napięcia. Stanowi to dla niego igraszkę i zabawny eksperyment psychologiczny. Nie wynika to jednak z jego bogactwa, ale z panującej w nim samym wewnętrznej pustki. Stanowi przykład jak przerost świadomości i refleksji niszczy moralną stronę człowieka439. Jest tragiczną karykaturą człowieka, którego rozpusta seksualna, rozwydrzenie, lubieżność popychają do zbrodni. Jego niemoralne życie każe mu się rozstać z Bogiem, odrzucić Go jako niepotrzebny balast. W konsekwencji zostaje wplątany w ateistyczny i rewolucyjny spisek i umiera jako samobójca – wiesza się440. § 2. Bunt Stawrogina Ten bunt, głoszący program totalnego zniszczenia wydaje się czymś oczywistym, ale nie daje się uchwycić – nie ma twarzy. Twarz Stawrogina zaś okazuje się jedynie jedną z jego masek 441. Biesy jako studium opętania Rosji sprawdziły się również w zawartej tam przepowiedni o czasach, kiedy zamiast Boga-Człowieka przedmiotem czci stanie się Człowiek-bóg, inaczej zawodowy rewolucjonista, jak u Czarnyszewskiego, mistrza Lenina442. Stawrogin w szczerości odpowiada Tichonowi, że w nocy odczuwa obecność diabła w różnych postaciach i charakterach zarazem. Wierzy w jego istnienie, podczas gdy odrzuca istnienie Boga443. Diabły opętały Stawrogina: opanowały jego sen i walczą o jego duszę. Staje się on praktycznie żywym trupem. Szatan łudzi go swoją prawdą i posługuje się ciałem Stawrogina, by siać swoje idee. Zaprowadzą one Kiryłowa do samobójstwa, a Wierchowieńskiego do zbrodni. Piękno natury ludzkiej, która, stworzona na obraz Boga, zawsze je posiada w tym wypadku zostaje zniszczone przez odejście 434 Zob. Tamże, s. 163-164. Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 133. 436 Zob. tamże. 437 Zob. Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 59. 438 Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 192. Por. R. Przybylski, Stawrogin, W: Teksty nr 4/1972. 435 439 Zob. J. Samaga, dz.cyt., s. LXXVIII. Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 165. 441 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 234. 442 Cz. Miłosz, dz.cyt., s. 59. 443 Zob. B, s. 630-632. od Boga i nieprawość. Okazuje się ono maską – pięknem diabelskim, które przykrywa nikczemność i zło 444. Jego los powtórzy w sobie los Mefistofelesa: czasami pragnął nawet dobra, czasami rzucał piękne, szlachetne idee – cóż kiedy wszystko dziwnie się zmieniały, wszystkie miast dobra wyrządzały zło445. Zadziwiające jest jednak to, że F. Dostojewski uznał ateizm, ten bunt przeciw Bogu i Jego Prawu, za wręcz konieczny etap prowadzący w kierunku wiary, stanowiący niemal jej pierwsze kryterium446. § 3. Spowiedź Stawrogina Bardzo ważną rolę w powieści pełni rozdział Spowiedź Stawrogina, który przez wiele lat był z powieści usuwany. Wpłynęło to na wykrzywienie całościowego obrazu postaci Stawrogina 447. Stawrogin idzie na spotkanie z Tichonem pełen rozterek, niezdecydowania i roztargnienia. W czasie spotkania odczuwa, że Tichon wie o wszystkim i dlatego odczuwa przestrach448. Jeszcze bardziej uwidacznia się to wtedy, kiedy Tichon wspomina jego matkę, która przychodziła do monasteru. W Stawroginie dostrzega jej rysy fizyczne i duchowe449. W tym rozdziale jest on ukazany jako człowiek predestynowany do odegrania pierwszorzędnej roli w społeczeństwie. Człowiek dobrze urodzony, majętny, utalentowany a wręcz nawet prawie genialny, który zmarnował wszystko oddając się w rozpustę seksualną. To ona sprowadziła go na manowce i doprowadziła do zbrodni450. Biesy miały nam zobrazować, w jaki sposób obrzydliwa rozpusta prowadzi do obrzydliwej451. Tichon czyni wprowadzenie do spowiedzi, zachęca Stawrogina do wyznania winy, aby sam się nie dręczył. Wobec czego Michał daje mu zapiski swojego nędznego życia, które Tichon czyta z wielką Ukazany jest jako postać minusowa. Wszystko co robi jest parodią: spowiedzi, małżeństwa i rewolucji. Jednocześnie jego życie jest parodią życia, a śmierć parodią śmierci. Swoim zwolennikom ma do zaproponowania jedynie morderstwo oraz powiązanie ludzi więzami strachu i zbrodni452. Stawrogin stale znajduje się na granicy dobra i zła, odczuwając jednak przemożny pociąg do rzeczy negatywnych 453. Wydaje się nawet, że Stawrogin nie ma w ogóle elementów pozytywnych, gdyż zgodnie z ideą Dostojewskiego nie mógł ich mieć454. Zresztą zamyka się w sobie i nie chce przyjąć ofiarowanego mu zbawienia455. Postaci Stawrogina zostaje przeciwstawiony Tichon, który umie nie tylko zastanawiać się na ukazywanymi mu przez Stawrogina przepaściami, ale w odróżnieniu od niego potrafi odrzucać diabelskie pokusy456. Tichon podczas spowiedzi uznaje nawet, że grzechem nie jest ateizm, ale obojętność człowieka, kiedy nie opowiada się po żadnej ze stron. Twierdzi nawet, że ateizm jest stopniem do wiary doskonałej457. Znamienny jest dialog Stawrogina z Tichonem: I pewien jestem, że taką wiarę ojciec gotów jest bardziej szanować niż absolutny ateizm. (...) Wręcz przeciwnie, absolutny ateizm jest 444 451 445 452 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 263. Tamże, s. 263-264. 446 Zob. Tamże, s. 324. 447 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 165. 448 Zob. B, s. 625-628. 449 Zob. B, s. 629. 450 Zob. S. Mackiewicz, dz.cyt., s. 165. Tamże, s. 166. Zob. B. Urbanowski, dz.cyt., s. 232. 453 Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 261. 454 Zob. Tamże, s. 250. 455 Zob. E. Paci, dz.cyt., s. 260. 456 Zob. Tamże, s. 261. 457 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 324. Por. B., s. 632. bardziej godny szacunku niż obojętność świecka 458. Stawrogin odrzuca wszelką pomoc. Uważa, że sam sobie da radę459. § 5. Samobójstwo Stawrogina Indywidualizm Stawrogina zwraca się przeciw niemu samemu. On, który zwrócił się przeciw Bogu, życiu i samemu sobie, stawiając Człowieka w miejscu Boga, kończy swoje życie samobójstwem, jako jedynym wyjściem z zaistniałej sytuacji. Próba zakrólowania Człowieka-boga nad Bogiem-Człowiekiem kończy się całkowitą klęską460. Jest człowiekiem ironi, któremu całkowicie rozsypała się hierarchia wartości i wszystko mu jedno 461. Stawrogin okazuje się człowiekiem bez gleby, oderwanym od swoich rodzinnych korzeni: wiary i obyczajów ojców. To oderwanie się od wszelkich wartości i ich zanegowanie prowadzi go do targnięcia się na własne życie462. Aby unieść olbrzymi ciężar moralnej odpowiedzialności trzeba mieć nadludzką siłę. Zadanie to jednak przekracza jego ludzkie siły, jego udźwignięcie jest dla Stawrogina niemożliwe i prowadzi do samobójstwa463. (brak dokończenia) BIBLIOGRAFIA Bachtin M., Problemy poetiki Dostojewskiego, Moskwa 1963. Bachtin M., Problemy poetyki Dostojewskiego, Warszawa 1970. Berger R., Mały słownik liturgiczny, Poznań 1990. 458 Rozdz. U Tichona, W: B, s. 632. Zob. Rozdz. U Tichona, W: B, s. 633. 460 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 240. 461 Zob. tamże, s. 169. 462 Zob. tamże, s. 266. 463 Zob. B. Urbankowski, dz.cyt., s. 92. 459 Bierdiajew N., Duchy russkoj riewolucyi, W: Izgłubin, Moskwa 1918, s. 69. Bułgakow S., Prawosławie, Warszawa 1992. Damasceński Jan, W: J. P. Migné, PG XIII, 1886-88; XIV, 656 A. Dostojewski F. M., Bracia Karmazow, W: F. Dostojewski, Dzieła Wybrane, tom IV, Warszawa 1984. Dostojewski F. M., Bracia Karmazow, Warszawa 1993. Dostojewski F. M., Pełnoje sobranije soczinienij w tridcati tomach, t. VII, Prestuplenije i nakazanije, Leningrad 1973. Dostojewski F. M., Pisma, Moskwa 1928-59, t. I. Dostojewski F. M., Zbrodnia i kara, Wrocław 1987 Encyklopedia Popularna PWN, Warszawa 1982. Evdokimov P., Prawosławie, Warszawa 1967. Feuerbach L., O istocie chrześcijaństwa, Warszawa 1959. Grossman L., Dostojewski, Warszawa 1969. Kariakin J., Samoobman Raskolnikowa. Roman F. M. Dostojewskogo "Priestuplenije i nakazanije, Moskwa 1976. Keller J., Prawosławie, Warszawa 1982. Kirpotin W., Razoczarowanija i kruszenije Radina Raskalnikowa, Moskwa 1970. Kołakowski L., Cogito, materializm historyczny, ekspansyjna interpretacja osobowości, W: L. Kołakowski, Kultura i fetysze, Warszawa 1967. Kołakowski L., Jeśli Boga nie ma, Kraków 1988. Krzemień W., Filozofia w cieniu Prawosławia. Rosyjscy myśliciele religijni XIX i XX wieku, Warszawa 1979, s. 127. Kułakowska D., Dostojewski. Dialektyka niewiary, Warszawa 1981. Mackiewicz S., Dostojewski, Warszawa 1993. Maksym Wyznawca, Ambigua, W: J. P. Migné, PG 91, col. 1308 b. Miłosz Cz., Życie na wyspach, Kraków 1997. Nadolski B., Liturgika, t. III, Sakramenty. Sakramentalia. Błogosławieństwa, Poznań 1992. Nigg W., Księga pokutników, Warszawa 1985. Orygenes, W: J. P. Migné, PG XIII, 1886-88; XIV, 656 A. Paci E., Związki i znaczenia. Eseje wybrane, Warszawa 1980. Podgórzec Z., Okrótny talent. Dostojewski we wspomnieniach, krytyce i dokumentach, Kraków-Wrocław 1984. Popow W., Idieja obożenija w drewniewostocznoj cerkwii, Moskwa 1909. Przybylski R., Dostojewski i "przeklęte problemy". Od "Biednych ludzi" do "Zbrodni i kary", Warszawa 1964. Przybylski R., Śmierć Antychrysta, W: Znak 33 (1981) nr 1-2, s. 109-122. Rauschen G., Zarys Patrologii, Poznań-Warszawa-Wilno-Lublin 1929. Rogalski A., Ku światłu, Warszawa 1985. Smaga J., Fiodor Dostojewski, W: F. Dostojewski, Zbrodnia i kara, Wrocław 1987. Szestow L., Dostojewski i Nietsche. Filozofia tragedii, Warszawa 1987, s. 151. Urbankowski B., Dostojewski - dramat humanizmów, Warszawa 1978. W Kościele i Cerkwii. Praktyczny wykład obrządków rzymskiego i greckiego, Kraków 1926. Walicki A., Osobowość i historia, Warszawa 1959. Wodziński C., Metamorfozy samoświadomości w historii Mikołaja Bierdiajewa, W: Znak 413-415/1989, s. 120. Woźny A., Bachtin, Wrocław 1993. Zernov N., Wschodnie chrześcijaństwo, Warszawa 1967. Żyłko B., Michaił Bachtin. W kręgu filozofii języka i literatury, Gdańsk 1994. Żywczok G., Dobro i zło natury ludzkiej na przykładzie postaci Bracia Kazamazow Fiodora Dostojewskiego, mps., Obra 1993. WYKAZ SKRÓTÓW PG - J. P. Migne, Patrologia Graeca, Paris PL - J. P. Migne, Patrologia Latina, Paris BK - F. M. Dostojewski, Bracia Karamazow, W: F. M. Dostojewski, Dzieła Wybrane, t. IV, Warszawa 1984. ZK - F. M. Dostojewski, Zbrodnia i kara, Warszawa B - F. M. Dostojewski, Biesy, Warszawa Com - Communio