Untitled

Transkrypt

Untitled
Od Redakcji
Wprowadzenie
………………………………………………………………………………………………………………………..…………
4
Michał F. Woźniak
O muzeach okręgowych panegirycznie (mimo wszystko)
………………………………………………………………………………………………………………………..…………
5
Od Redakcji
Relacja Z Konferencji „Muzeum – Twór Wsobny Czy Zasobny”
…………..……………………………………………………………………………………………………………..………
12
Aleksander (Bratek) Robotycki
Glosa do tytułu konferencji „Muzeum – twór wsobny czy zasobny”
……………………….…………………………………………………………………………………………………………
17
Aleksander Surdej
Muzea mają znaczenie? O odpowiedzialności za wykorzystanie
potencjału polskich muzeów
.……………………………………………………………………………………………………………………………….
21
Tomasz Drażniowski, Waldemar Rataj
Muzea w turystyce kulturowej. Wpływ turystyki kulturowej
dla rozwoju społeczno-gospodarczego wspólnot lokalnych i regionów
.……………………………………………………………………………………………………………………………….
24
W tym numerze Biuletynu Programowego NIMOZ kontynuujemy temat muzeów
okręgowych, rozpoczęty w numerze 10. Prezentujemy tekst ekspercki poświęcony
historii i teraźniejszości muzeum okręgowego, jego misji i rzeczywistości. Jest to
zarazem zachęta do dyskusji nad przyszłością i rolą muzeów okręgowych.
Drugą część Biuletynu poświęcamy konferencji programowej w ramach obszaru
muzeum między państwem a rynkiem, zatytułowanej „Muzeum – twór wsobny czy
zasobny”, która odbyła się w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie
24 października 2013. Prezentujemy krótką relację z konferencji, tekst jednego
z organizatorów konferencji, w którym prezentuje on wyjaśnienie charakterystycznego
tytułu tego wydarzenia oraz analizę i podsumowanie najważniejszych kwestii
poruszanych w trakcie spotkania przeprowadzone przez jednego z panelistów prof.
Aleksandra Surdeja. Wystąpienia uczestników konferencji będą ukazywać się w dalszych
numerach Biuletynu, podobnie jak teksty podsumowujące to wydarzenie i analizy
będące podstawą prac programowych nad strategią rozwoju muzealnictwa.
Ostatni tekst w Biuletynie poświęcamy powołaniu kolejnego stałego konwersatorium
programowego w Łańcucie, dotyczącego
przedmiotem jest turystyka kulturowa.
Strategii Rozwoju Muzealnictwa, którego
Muzea Okręgowe, funkcjonujące w Polsce od połowy XX wieku, w przekonaniu wielu
zrosły
się
nierozerwalnie
z
czasami
Polskiej
Rzeczypospolitej
Ludowej,
z wykorzystywaniem muzeów jako narzędzia realizacji celów państwa socjalistycznego,
z jego ideologią komunistyczną, ze scentralizowanym modelem polityki kulturalnej.
Nieliczne tylko muzea pozostały do dzisiaj przy starej nazwie. Niektóre pozbyły się
członu „Okręgowe”, pełniącego funkcję swoistej differentia specifica w wyniku
przemian ustrojowych; przybierały nazwy odnoszące się do ich regionu, miejsca (przy
czym czasem wracały do nazwy starej). Czy muzea okręgowe to dziś przeżytek, czy ta
nazwa jest już tylko niepotrzebnym balastem, wspomnieniem niegdysiejszej roli,
pozostawieniem predykatu dawnej rangi, pełnionej funkcji, wyróżnikiem pośród wielu
innych muzeów samorządowych.
Chciałbym w niniejszym tekście zwrócić uwagę na, przypomnieć lub zasygnalizować
(wszystko zależnie od wiedzy uprzedniej, jaką posiadają PT Czytelnicy) funkcję i rolę
tych muzeów w pejzażu muzealnym polskim drugiej połowy XX wieku. Chciałbym też
zaproponować przemyślenie ich potencjalnej funkcji współcześnie. Ich czas bowiem –
moim zdaniem – nie minął. Ale też chciałbym zwrócić uwagę, że problem wyznaczenia
okręgów muzealnych w Polsce, problem roli muzeów średniego szczebla (w znaczeniu
terytorialnym), znaczenia regionalizmu w muzealnictwie i prób wyznaczenia hierarchii,
jest starszy, sięga przynajmniej okresu międzywojnia i dotyka najbardziej istotnych
z toczonych wówczas dyskusji w kręgu muzeologów, muzealników, krajoznawców
i badaczy
reprezentujących
nauki
szczegółowe,
których
źródła
materialne
są
muzealnymi artefaktami. Rzecz dotyczyła w istocie dwóch ważnych problemów, które
do dzisiaj nie straciły na aktualności: związku muzeów z regionami, w których istnieją
i z którymi są zakresem swoich zbiorów związane, a także tworzenia sieci muzeów,
przestrzennej struktury, oplatającej kraj, hierarchicznie przy tym uporządkowanej – to
po pierwsze. Po drugie zaś dotyczy zadań państwa wobec tak powstających muzeów,
będących w większości rezultatem aktywności osób i środowisk lokalnych. Od razu
dodajmy jeszcze jeden komponent, by uzyskać – wprawdzie mocno uproszczony, ale
w miarę pełny obraz skomplikowania: rolę muzeów specjalistycznych (przyrodniczych,
archeologicznych, etnograficznych, historycznych, artystycznych, technicznych) oraz
umiejscowienie
muzeów
centralnych
(narodowych,
czy
to
w
tradycyjnym,
oświeceniowym znaczeniu, czy też w znaczeniu głównych muzeów artystycznych,
w zakresie historii kultury artystycznej). Dopiero bowiem na takim tle można debatować
o okręgach muzealnych i muzeach okręgowych.
Regionalizm
w
muzealnictwie
ma
bardzo
starą
tradycję
(podobnie
jak
funkcjonowanie muzeów i kolekcji wyspecjalizowanych). Projekty tworzenia sieci
muzealnej, dyskusja nad powiązaniem w jedną strukturę muzeów centralnych
i regionalnych ożywiły działalność Związku Muzeów w Polsce, reaktywowanego w 1930
roku po kilkuletniej przerwie w działalności. Albo odwrotnie – reaktywowany Związek
służyć miał urzeczywistnieniu tej, jak mniemano, podstawowej kwestii, temu głównemu
zadaniu środowiska muzealnego. Problematyka regionalizmu w działalności muzeów
żywotnie interesowała również działaczy i
muzealników skupionych w Polskim
Towarzystwie Krajoznawczym. Wypowiadali się też uczeni, zainteresowani zarówno
regionalizmem, jak muzeami specjalistycznymi, potrzebnymi jako warsztatowe zaplecze
uprawianych nauk szczegółowych. Nie ma tu miejsca na przedstawianie i szczegółowe
omawianie wszystkich przedkładanych wówczas i dyskutowanych pomysłów, koncepcji
i projektów. Tym bardziej, że zaprezentował je Bogusław Mansfeld w swojej niezwykle
cennej książce Muzea na drodze do samoorganizacji (BMiOZ, B, CII, 2000), a także,
bardziej ogólnie, Barbara Goldmann na łamach „Muzealnictwa” (t. 43, 2001). Najgłębiej
przemyślane, najobszerniejsze, a przy tym metodycznie opracowane koncepcje
i propozycje przedstawiał – kilkakrotnie – prof. Włodzimierz Antoniewicz, honorowy
dyrektor Muzeum Archeologicznego przy TNW. Pierwszy jego projekt z 1933 roku
obejmował trójstopniową hierarchię muzeów polskich. Na samym szczycie umieścił
ogólnokrajowe muzea centralne (zbiorowe i specjalistyczne), następnie muzea
dzielnicowe w pięciu ośrodkach akademickich (Warszawa, Kraków, Poznań, Lwów,
Wilno); najszerszą liczebnie grupę stanowiły muzea regionalne. W dalszej kolejności
zróżnicował jeszcze tę grupę muzeów na główne, mniejsze od nich muzea regionalne
oraz muzea lokalne. Określił również 33 okręgi dla owych muzeów regionalnych
głównych. Inny projekt ogłosił Kazimmierz Osiński, kustosz Muzeum Narodowego Ziemi
Przemyskiej, wyróżniając, obok muzeów naukowych muzea prowincjonalne dla ośmiu
prowincji etnograficznie polskich i trzech „nie rdzennie polskich”, a następnie wyróżnił
muzea regionalne w granicach województw, a także ziem, powiatów, miast, wreszcie –
muzea kościelne i specjalne (specjalistyczne). Dla wyznaczenia granic okręgów
i regionów (a także dzielnic czy prowincji) formułowano różne kryteria: geograficzne,
komunikacyjne, administracyjne, historyczne, etnograficzne, nawet przemysłowe;
dominowały wszakże fizjograficzne. Brak zgodności co do kryteriów podziału,
wyznaczania granic i brak szerszego zrozumienia, a także brak „woli politycznej”
spowodowały, że te projekty nie przełożyły się na praktyczne działania. Należy jednak
wspomnieć jeszcze o poglądach Juliana Zborowskiego, dyrektora Muzeum Tatrzańskiego
w Zakopanem, który już w 1927 roku postulował połączenie muzeów polskich w jedną
całość, a 10 lat później, na posiedzeniu Państwowej Rady Muzealnej, referując projekt
sieci muzeów regionalnych, przewidywał celowe rozmieszczenie takich muzeów
w kraju, przy czym niektóre regiony muzealne mogły być wyposażone w odrębne muzea,
inne miały być łączone i obsługiwane przez większe, zbiorowe muzeum.
Dla zaznaczenia rozległości poruszanej wówczas i żywo dyskutowanej problematyki
muzeów
regionalnych
należy
dodać
zgłaszane
potrzeby
uporządkowania
ich
wewnętrznej struktury i zakresów tematycznych zbiorów. Ten wątek musi być tylko
zasygnalizowany.
Do koncepcji regionalizmu powrócono w pierwszych latach powojennych. Były to
wówczas kwestie żywo dyskutowane, choć kres położyła im postępująca centralizacja
państwa i dominacja aparatu partyjnego. Sformułowana została koncepcja muzeów
okręgowych, jako muzeów dla regionu. Po raz pierwszy pojęcia muzeum okręgowego
użył dr Tadeusz Dobrowolski w 1946 roku. Rok później prof. Antoniewicz przedłożył
projekt zorganizowania sieci muzealnej opartej na dwunastu okręgach z siedzibami
w Bytomiu, Gdańsku, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Poznaniu, Toruniu,
Warszawie, Wrocławiu i Zakopanem. Zakładano ścisłe związki muzeów okręgowych
z centralnymi, a we własnych okręgach z muzeami lokalnymi, które autor określił jako
krajoznawcze. Kryzys regionalizmu ujawnił się nie tylko w unikaniu samej nazwy, ale
też w ścisłym powiązaniu sieci muzealnej z granicami administracyjnymi.
Po upaństwowieniu większości muzeów polskich w 1950 roku zrealizowano model
trójstopniowy przy założeniu bezwzględnej centralizacji na wszystkich etapach:
planowania,
zarządzania
i
kontroli.
Granice
okręgów
dostosowano
do
granic
województw, likwidując okręg beskidzko-podhalański, a przy tym zwiększono ich liczbę
zgodnie z ostatecznym wydzieleniem siedemnastu województw. Muzea lokalne,
powiatowe, zwano regionalnymi, bez poszanowania autonomii i samookreślenia wobec
specyfiki regionu. Czasem narzucano metodami administracyjnymi kierunki działania
i charakter
zbiorów,
tworząc
np.
w
miejsce
dawnych
regionalnych
muzea
specjalistyczne. Kazimierz Malinowski, w imieniu kilkuosobowego zespołu redakcyjnego
(Gwido
Chmarzyński,
opracowującego
ok.
Stanisław
1950
Lorentz,
roku
zadania
Zdzisław
Rajewski,
muzealnictwa
Roman
polskiego,
Reinfuss)
postulował
„zreorganizowanie muzeów regionalnych w kierunku ich zaktualizowania ideologicznego
i dydaktycznego za pośrednictwem muzeów okręgowych i przez nich tworzonych lotnych
brygad muzealnych”. Wszystkie muzea państwowe (czyli przeważająca większość
muzeów) ujęte zostały w budżecie centralnym, przy czym muzea regionalne i lokalne
mieściły się w budżetach muzeów okręgowych. Niektóre muzea specjalistyczne zostały
wyjęte z tego systemu, dysponując własnym budżetem, ustalanym na podobnej
zasadzie, jak dla muzeów okręgowych.
Planowana przed wojną sieć muzealna nie została urzeczywistniona wobec słabości
państwa w tej dziedzinie kultury i opieki nad dziedzictwem. Po wojnie ujawnił się z całą
brutalnością nadmiar aktywności państwa. Nie można jednak nie odnotować opinii
Józefa Ligęzy (z 1967 roku) o pozytywnym moderowaniu przez muzea okręgowe
nadmiernego centralizmu, widocznego w „innych dziedzinach resortu kultury”. Czas
zarządzania upaństwowionymi muzeami za pośrednictwem muzeów okręgowych (czyli
wojewódzkich) należy podzielić na dwa okresy z graniczną cezurą przypadającą na 1957
rok, kiedy w ramach ograniczonej decentralizacji przekazano część funkcji nadzorczych
z
organu
centralnego
do
prezydiów
wojewódzkich
rad
narodowych,
których
kompetencje po kolejnej reorganizacji administracji przejęli wojewodowie. Muzea
pozostały
państwowe,
zarządzane
były
jednak
lokalnie.
Zmniejszone
zostały
kompetencje okręgu – ograniczono je do „opieki i nadzoru nad merytoryczną
działalnością placówek muzealnych.”
Po uchwaleniu 15 lutego 1952 przez Sejm ustawy o ochronie dóbr kultury
i o muzeach, 21 grudnia 1965 wydane zostało roku zarządzenie nr 157 Ministra Kultury
i Sztuki w sprawie muzeów okręgowych, utrwalające praktykę ustanawiania dla muzeów
resortu, znajdujących się na terenie danego województwa jednego muzeum jako
muzeum okręgowego dla pozostałych muzeów, zwanych podopiecznymi. Muzeum
okręgowe miało sprawować „opiekę i nadzór nad działalnością muzeów podopiecznych,
w szczególności naukową, oświatową oraz nad konserwacją muzealiów”. Zatem,
w sprawach dotyczących działalności podstawowej, muzea okręgowe były uprawnione
do wydawania poleceń w celu usunięcia spostrzeżonych podczas wizytacji uchybień
i niedociągnięć, mogły bezpośrednio interweniować i żądać wprowadzania zmian.
Natomiast w przypadku uchybień w sprawach organizacyjnych, finansowych bądź
gospodarczych, muzeum okręgowe przedstawiało swoje spostrzeżenia i wnioski organom
bezpośredniego nadzoru nad muzeum podopiecznym. Wobec braku odpowiednich
specjalistów w małych, lokalnych muzeach, pomoc ze strony muzeów okręgowych
w zakresie opiniowania zakupów, czy programów prac konserwatorskich, lub wręcz
podejmowania decyzji zakupowych lub przejmowania zabytków do własnych pracowni
konserwatorskich, była często trudna do przecenienia.
Pewne zmiany, raczej ilościowe, choć nierzadko i jakościowe, przyniosła reforma
administracji państwa w 1975 roku. Wraz ze zwiększeniem liczy województw do 49,
utworzono odpowiednią liczbę muzeów okręgowych, podnosząc wiele dotychczas
regionalnych do wyższej hierarchicznie kategorii. Można przypuszczać, że jak wiele
dawnych miast powiatowych nie było odpowiednio przygotowanych do pełnienia nowych
funkcji wojewódzkich ani wyposażonych w odpowiednie środki działania, tak też
niektóre z muzeów z trudem mogły podołać nowej, administracyjnie założonej funkcji
okręgowej. Mogę jednak też zaryzykować twierdzenie, że muzea częściej niż inne
instytucje wojewódzkie w „nowych miastach wojewódzkich” były lepiej przygotowane
lub szybciej potrafiły przejąć nowe obowiązki. Ten system, choć nie zawsze
konsekwentnie, przetrwał do czasu gruntownych przemian społeczno-politycznych, do
okresu przełomu demokratycznego w Polsce. Na podstawie ustawy z 8 marca 1990
o samorządzie terytorialnym muzea lokalne, regionalne, powiatowe, podopieczne etc.,
przejęte zostały przez samorządy gminne. Dotychczasowe więzi środowisk muzealnych
uległy rozluźnieniu, czy wręcz przerwaniu. Proces ten został dopełniony ustawami
z 5 czerwca 1998 o samorządzie powiatowym i o samorządzie wojewódzkim. Sieć
muzealna została zerwana: od dobrowolnej budowy przy braku zdecydowania
i skutecznego udziału ze strony państwa, przez nadmierną kontrolę po całkowitą
autonomię i zatomizowanie.
Ostatnie bez mała już ćwierćwiecze głębokich, systemowych zmian w państwie
przyniosło szereg niezwykle pozytywnych skutków dla muzealnictwa. Nie będę
dokonywał ich enumeracji. Nie mogę jednak nie wskazać na niezmiernie ważny wzrost
podmiotowości szeregu muzeów lokalnych, wzrost samoświadomości samorządowców
i działaczy w zakresie kultury i dziedzictwa narodowego i cywilizacyjnego (wzrost
widoczny zwłaszcza przez porównanie ze stanem tej świadomości u zarania procesów
demokratyzacji), często artykułowaną potrzebę utrzymania dotychczasowej lub
utworzenia nowej instytucji muzealnej. Nie sposób jednak nie wskazywać zagrożeń.
By pozostać w tym samym zakresie funkcjonalnym – zbyt często dochodzi do narzucania
woli przez lokalnych decydentów (prawie) całkowicie bezkarnych w swym działaniu,
podejmowania decyzji szkodliwych, nieliczenia się z opiniami nie tylko fachowców
miejscowych, ale ekspertów zewnętrznych.
Katalog takich zagrożeń i niepokojących zjawisk można i należy formułować. Wielka
tu rola nadzorcza (ustawowa) Ministra Kultury i dziedzictwa Narodowego, rola nadzorcza
wojewodów (prawie całkowicie niepodejmowana), rola opiniotwórcza i doradcza NIMOZu. Ta pierwsza, nadzorcza, z konieczności koncentrować się może i powinna na
kwestiach organizacyjno-prawnych i finansowych, ta druga – na problematyce
zarządzania zbiorami i prowadzenia statutowej działalności (zgodnie z celami
i zadaniami formułowanymi w ustawie z 21 listopada 1996 roku o muzeach
z późniejszymi zmianami). Żadna z nich nie może być w aktualnych realiach należycie
spełniona – przez jeden urząd centralny wobec setek, prawie tysiąca instytucji
muzealnych rozproszonych po całym kraju (choć z różna intensywnością), różnej
wielkości,
rozmaitej
strukturze
wewnętrznej,
różnorodnej
tematyce
zbiorów
i podejmowanej działalności, zróżnicowanych formach organizacyjnych. Jeśli muzeum
samo nie sprecyzuje swoich problemów, nie wyartykułuje ich odpowiednio, może ze
swoimi żywotnymi a nierozwiązanymi kwestiami pozostawać latami osamotnione
i bezradne. Jest rzeczą niemal niemożliwą, by muzeum zatrudniające jedną, czy dwie
osoby na stanowiskach muzealników było w stanie odpowiednio zarządzać zbiorami
obejmującymi kilka różnych dziedzin badawczych, stanowiących artefakty poznawcze
dla wielu dyscyplin naukowych. Trudno oczekiwać, by było w stanie formułować szeroką
gamę propozycji naukowych i popularyzatorskich oraz przedsięwzięć edukacyjnych
(z oczywistym uwzględnieniem zarówno nowoczesnej metodyki opartej na osiągnięciach
pedagogiki i psychologii, czy innych nauk oraz obejmującą szerokie spektrum środowisk
dotąd wykluczonych, przy niedyskryminowaniu dotychczasowego nurtu głównego
odbiorców
oferty
oświatowo-kulturalnej).
Trudno
też
oczekiwać,
by
ten
tzw. merytoryczny personel muzealny nieprzerwanie podnosił swoje kompetencje
w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi i materiałowymi, pogłębiał znajomość technik
negocjacyjnych i umiejętność ich stosowania w szerokim dialogu społecznym, ciągle
uzupełniał
swą
wiedzę
i
umiejętności
informatyczne,
dotyczące
zarządzania
i komunikowania informacją. I pewnie można by wyliczać dalej. Skala problemów –
ujmując jakościowo i ilościowo – jawi się jako nieporównanie większa niż przed
kilkudziesięciu laty,
kiedy poważnie dyskutowano kwestię wzajemnych relacji
i powiązań międzymuzealnych, podnoszono konieczność tworzenia sieci muzealnej.
Obecnie, wobec braku opieki, zorganizowanego nadzoru merytorycznego jako oferty
pomocy, a nie narzędzia kontroli, muzea nazbyt łatwo popadają w stan niemożności
podołania istotnym problemom. Oto nagle, wizytując jedno czy drugie muzeum lokalne,
ze zdumieniem obserwujemy nie tylko bałagan na ekspozycji stałej (ciągle jeszcze
podstawowej
formie
wizualnego
kontaktu
muzeum
z
odbiorcą,
muzeum
ze
społeczeństwem), bałagan nie w sensie porządkowym, nawet nie estetycznym, ale
bałagan poznaczy, np. z absurdalnymi określeniami dot. chronologii czy proweniencji
zabytków.
Sprawa
niezwykle
ważna,
dotykająca
sedna
naszej
muzealnej
podmiotowości, racji istnienia muzeów, jako organizacji cieszącej się zaufaniem
społecznym, posiadającej autorytet naukowy. Wartości tej, wobec zaniku wielu innych
autorytetów nie wolno nam tracić. Czas zatem ponownie podjąć debatę na temat
wzajemnych relacji międzymuzealnych, ustanowienia sieci powiązań, sformalizowania
współdziałania doradztwa i pomocy, ze strony większych, zasobniejszych wobec muzeów
regionalnych – mniejszych, liczniejszych i spełniających niezastąpioną rolę edukacyjną,
kulturalną,
poznawczą
wobec
szerokich
kręgów
społeczeństwa
(życzeniowo:
spragnionego wiedzy i doznań emocjonalnych).
Niniejszy szkic powstał w rezultacie wielu podróży oraz w wyniku licznych
obserwacji wielu polskich i zagranicznych muzeów: ich zasobów, ich organizacji, ich
funkcjonowania. Korzystałem także z szeregu opracowań, tylko niektóre przywołałem
bezpośrednio w tekście – oprócz wymienionych Autorów powinienem wymienić wiele
innych Osób, którym jakże wiele zawdzięczam, twórców książek i artykułów, których
lektura zapewniała (i zapewnia) mi niezbędne pensum wiedzy oraz skłaniała (i skłania)
do refleksji. Nastaje czas muzeów, czas współpracy i wzajemnej pomocy, ale także
niezbędny staje się czas dokonania pełnej bibliografii muzealnej – tam znajdą się
wszystkie te nazwiska. Są obecne już teraz wirtualnie.
Konferencja dotycząca Strategii Rozwoju Muzealnictwa w zakresie programowym: „Muzeum między
państwem a rynkiem”, Warszawa, 24 października 2013
Czym dla współczesnego społeczeństwa, narodu i państwa jest instytucja muzeum? Jaka
jest jej rola w zakresie ochrony dziedzictwa, kształtowania kultury pamięci, transferu
wiedzy, tożsamości i solidarności międzypokoleniowej? Jakie zobowiązania wobec
muzeów – z racji pełnienia przez te instytucje zadań nie tylko kulturo-, ale
i wspólnototwórczych – ma państwo? Na ile muzea są zdane na poszukiwanie własnej
niszy, która zapewni im nie tylko przetrwanie, ale również rozwój?
Konferencja „Muzeum – twór wsobny czy zasobny”, zorganizowana z inicjatywy
Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie 24 października 2013 roku miała
umożliwić poszukiwanie odpowiedzi na te i wiele innych pytań, dotyczących tych
aspektów zarządzania muzeum, które wiążą się z ich stanem posiadania, zarówno
w wymiarze dóbr materialnych jak i niematerialnych oraz gospodarowania tym mieniem.
Współorganizatorem spotkania był Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony
Zbiorów, temat konferencji wpisuje się bowiem w przygotowywaną przez NIMOZ
Strategię Rozwoju Muzealnictwa, która ma odpowiedzieć m.in. na pytanie o miejsce
muzeum
między
państwem
a
rynkiem.
Taki
zresztą
podtytuł
został
nadany
warszawskiemu spotkaniu. Jednym z jego zasadniczych celów było znalezienie sposobu
na ugruntowanie w środowisku muzealników przekonania, że napięcie między rynkiem
a polityką kulturalną państwa (czy też władz publicznych) jest – a w każdym razie może
być – pozorne. Rynek nie jest dla instytucji kulturalnych, w tym muzeów, zagrożeniem,
o ile towarzyszy mu mądra i właściwie prowadzona polityka kulturalna. Wręcz
przeciwnie – przy gwarancjach, jakich władze publiczne udzielają instytucjom kultury,
wprzężenie praw rynku do ich działalności jest zwykle receptą na rozwój.
Muzea nie są bowiem jedynie strażnikami dziedzictwa i instytucjami, powołanymi
do badań naukowych. Obok tych zadań, i na pewno nie w sprzeczności z nimi, w kręgu
zainteresowania każdej instytucji muzealnej powinna być działalność usługowa
i edukacyjna, która daje muzeum możliwość rozwijania własnej przedsiębiorczości. Bo,
jak mówił kilka tygodni temu podczas konferencji poświęconej strategii rozwoju
muzeów w Bydgoszczy Piotr Majewski, dyrektor NIMOZ: „W kontekście rozważań, czy
dziedzictwo jest wartością samą w sobie, czy wartością warunkowaną społecznymi
potrzebami, stajemy przed dyskusją, dotyczącą ekonomicznego aspektu działalności
instytucji kultury, w tym muzeów. Dyskusją, dotyczącą poszukiwania mechanizmów
finansowania ochrony dziedzictwa materialnego, jego rewitalizacji, ale także –
bieżącego utrzymania w długoterminowej perspektywie jego trwania. Dyskusją,
w której nieuchronnie pojawi się pytanie o element „przedsiębiorczości” w działalności
muzeum.” Szef NIMOZ podkreślił też, że „brak nastawienia na zysk nie oznacza
powstrzymywania się przed uprawianiem działalności gospodarczej tam, gdzie może to
wspierać działalność merytoryczną, a przez to również – ekonomiczną kondycję
instytucji.”
Swoimi doświadczeniami i refleksjami z uczestnikami konferencji dzielili się
dyrektorzy sześciu placówek muzealnych, z których każda może się poszczycić
znacznymi osiągnięciami – również na polu przedsiębiorczości – i ugruntowaną pozycją.
Każde z tych muzeów na przestrzeni ostatnich lat podejmowało wyzwania związane
z koniecznością odnalezienia optymalnej równowagi między zdefiniowaną względem
nich misją a społecznymi oczekiwaniami. Każde z tych muzeów może się wykazać
cennymi doświadczeniami w zakresie zarządzania.
Podczas panelu muzeów zostało poruszonych wiele kwestii kluczowych z punktu
widzenia optymalizacji zarządzania placówkami muzealnymi, m.in.:

kształtowanie struktury budżetu instytucji muzealnych,

zakres swobody w dysponowaniu środkami finansowymi,

pozyskiwanie środków unijnych na cele związane z rozwojem muzeów.
Dyrektorzy
muzeów,
którzy
podzielili
się
z
uczestnikami
konferencji
doświadczeniami kierowanych przez siebie placówek przyjęli zaproszenie NIMOZ i weszli
do zespołu, pracującego nad Strategią Rozwoju Muzeów. Wnioski z prac tego zespołu
będą przedstawione w 2014 roku.
Spojrzeniu
subiektywnemu,
z
wewnątrz,
towarzyszyły
opinie
zewnętrzne.
Uczestniczący w pracach nad Strategią Rozwoju Muzealnictwa eksperci wskazali
najważniejsze czynniki decydujące o rozwoju sektora muzealniczego oraz główne
przeszkody w poprawie zarządzania instytucjami muzealnymi.
W panelu muzeów wzięli udział dyrektorzy:

Muzeum Sztuki w Łodzi

Muzeum Historycznego Miasta Krakowa

Narodowego Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego w Szreniawie

Muzeum Zamek w Łańcucie

Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Muzeum Sztuki w Łodzi jest jednym z najstarszych muzeów sztuki nowoczesnej na
świecie. Na przełomie lat 20. i 30. XX wieku grupa twórców z grupy „a.r.” rozpoczęła
akcję gromadzenia dla Muzeum dzieł najważniejszych artystów owego czasu. Wielu
znakomitych artystów europejskiej awangardy, m.in. Max Ernst, Hans Arp i Kurt
Schwitters, przekazało muzeum w darze swoje dzieła. Międzynarodowa Kolekcja Sztuki
Nowoczesnej grupy „a.r.”, reprezentująca głównie kierunki takie jak kubizm, futuryzm,
konstruktywizm, puryzm, neoplastycyzm i surrealizm, została udostępniona 15 lutego
1931
roku.
Kolekcja
jest
poszerzana
o
międzynarodową
sztukę
nowoczesną
i współczesną od ponad 80 lat. Dzięki temu Muzeum Sztuki to obecnie jedyne w Polsce
muzeum posiadające tak bogate zbiory światowej sztuki XX i XXI wieku.
Muzeum Historyczne Miasta Krakowa. Muzeum historyczne o charakterze miejskim,
założone w 1899 roku. Jego główna siedziba mieści się obecnie w Pałacu Krzysztofory
przy Rynku Głównym, ale to tylko niewielka część tej potężnej instytucji, która ma już
kilkanaście oddziałów. W Krzysztoforach znajduje się stała ekspozycja "Z Dziejów
i Kultury Krakowa", prezentująca m.in. dawną broń, dzieła sztuki i pamiątki związane
z Krakowem, z samorządem miejskim i z cechami. Rzesze turystów przyciągają takie
nowootwarte oddziały jak Fabryka Schindlera, Kamienica Hippolitów (czyli „Dom
Mieszczański”), Podziemia Rynku czy „Oddział Ulica Pomorska”, którego podstawowym
zadaniem jest opieka nad historycznym miejscem kaźni z czasów II wojny światowej –
celami byłego aresztu Gestapo w Krakowie, przejętym po zakończeniu wojny przez
Urząd Bezpieczeństwa.
Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie
powstało w 1964 roku. Status muzeum narodowego uzyskało w 1975 roku. Jest jedynym
tej rangi muzeum rolnictwa w Polsce i jednym z największych w Europie. Muzeum
w Szreniawie jest kontynuatorem i niejako spadkobiercą powstałego w 1875 roku
w Warszawie Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, zniszczonego w roku 1939. W latach 1964–
1998 Muzeum podlegało Ministerstwu Rolnictwa. Od 1999 roku organizatorem Muzeum
jest Samorząd Województwa Wielkopolskiego.
Muzeum - Zamek w Łańcucie ma pod swoją opieką jedną z najpiękniejszych
i najbardziej okazałych rezydencji arystokratycznych w Polsce. Słynie ze znakomitych
wnętrz mieszkalnych oraz niezwykle interesującej kolekcji pojazdów konnych. Atutem
muzeum jest też znakomicie zachowany, okazały park w stylu angielskim, w którym
wznoszą się liczne pawilony i zabudowania gospodarcze. W nawiązaniu do tradycji
zapoczątkowanych przez księżnę Izabelę Lubomirską zamek w Łańcucie jest miejscem
imprez muzycznych. Od 1960 roku nieprzerwanie do dziś organizowana jest impreza,
która nosiła pierwotnie nazwę Dni Muzyki Kameralnej, a w tej chwili – Festiwal Muzyki,
jeden z najważniejszych festiwali muzyki poważnej w kraju. Na zamku organizowane są
też mistrzowskie kursy interpretacji muzycznej. Zamek pełni również funkcje
reprezentacyjne i służebne wobec instytucji państwowych. W 1996 roku odbyło się tu
spotkanie prezydentów państw Europy Środkowej.
Państwowe Muzeum Etnograficzne w Warszawie. Najstarsze w Polsce, jedno
z największych w Europie muzeów etnograficznych powstało w 1888 roku. Jego początki
ściśle związane są z aspiracjami narodowymi Polaków, poddanych po upadku powstania
styczniowego ciężkim carskim represjom. Historia pierwszych dziesięcioleci muzeum to
zapis zdarzeń „między opresyjnym państwem a duchem obywatelskiej wolności”.
Twórcy i pomysłodawcy muzeum wykorzystywali wszystkie sposoby, by najpierw
stworzyć i zalegalizować placówkę, a następnie – zapewnić jej warunki do przetrwania
i rozwoju. Muzeum rozwijało się wyłącznie dzięki datkom zbieranym wśród przyjaciół
tej instytucji, zaś eksponaty pochodziły z darowizn polskich podróżników eksplorujących
m.in. Afrykę. Gdy Polska odzyskiwała niepodległość, w Warszawie funkcjonowała – od
dekad – prężna i ważna instytucja muzealna, której przetrwanie i rozwój również
w następnych latach leżały przede wszystkim w rękach zaangażowanych społeczników
i pracowników.
Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie zostało w 1995 roku wyodrębnione
z Muzeum Narodowego. Od 2013 roku nosi nazwę Muzeum Pałacu Króla Jana III
w Wilanowie. Jego główną misją jest pielęgnowanie tradycji króla Jana III, poszukiwanie
genius loci królewskiej rezydencji oraz opieka nad historyczną kolekcją wilanowską,
stworzoną przez Stanisława Kostkę Potockiego, który w 1805 roku udostępnił ją
społeczeństwu. Muzeum roztacza opiekę nad całym zespołem parkowo-pałacowym,
w skład którego wchodzą m.in. olbrzymi park, jezioro wilanowskie, a także liczne
zabytkowe budynki gospodarcze – m.in. oficyna kuchenna, stajnia czy dom ogrodnika.
Muzeum
jest
członkiem
stowarzyszenia
Europejskich
Rezydencji
Królewskich
i współtworzy społeczny ruch na rzecz kultury przestrzeni publicznej – Stowarzyszenie
Genius Loci. W 2011 roku – na zlecenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego –
Muzeum było organizatorem programu pilotażowego dotyczącego rozwoju zawodowego
muzealników i pracowników instytucji muzealnych „Akademia Zarządzania Muzeum”.
W panelu ekspertów wystąpili:
dr Elżbieta Hibner – inżynier, doktor nauk technicznych, nauczyciel akademicki
i niezależny ekspert. Od 2012 prezes Instytutu Przestrzeni Obywatelskiej Pro Publico
Bono. Jako wiceprezydent Łodzi w latach 1990 – 1996 nadzorowała zmiany strukturalne
w miejskich instytucjach oświaty, kultury, ochrony zdrowia, pomocy społecznej
i ochrony środowiska. Była właścicielką firmy doradczej zajmującej się badaniami
w sektorze oświaty i sprawach samorządu terytorialnego. W gabinecie premiera Jerzego
Buzka brała udział w przygotowaniu programu reform ustrojowych administracji
publicznej, ochrony zdrowia i finansów samorządu terytorialnego. W latach 2001 – 2006
pełniła funkcję pełnomocnika rektora ds. kształcenia w prywatnej uczelni wyższej,
wdrażając w niej nowe kierunki kształcenia na studiach dziennych, niestacjonarnych,
e-learningowych i podyplomowych. W latach 2006 – 2010, jako członek zarządu
województwa łódzkiego odpowiadała za politykę regionalną, stworzyła i nadzorowała
jednostki organizacyjne zajmujące się współfinansowaniem projektów z funduszy UE.
Jest autorką monografii „Zarządzanie w systemie ochrony zdrowia” (2003), ponad
dwudziestu publikacji z zakresu modelowania matematycznego procesów w systemie
elektroenergetycznym (1975 – 1989) oraz licznych opracowań i publikacji z dziedziny
zarządzania w sektorze publicznym i wspierania przedsiębiorczości. Jest współtwórcą
i przewodniczącą
Akademii
Twórczej
Przedsiębiorczości
oraz
członkiem
Grupy
Planowania Strategicznego Centrum im. Mirosława Dzielskiego.
dr hab. Aleksander Surdej - ekonomista, kierownik Katedry Studiów Europejskich
i profesor w Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Jego zainteresowania badawcze
dotyczą polityki regulacji ryzyk ekonomicznych i społecznych oraz ekonomii politycznej
przemian gospodarczych w Europie Środkowej. Jest autorem wielu artykułów
i rozdziałów w monografiach opublikowanych w językach angielskim, włoskim i polskim.
Wspólnie
z
prof.
Jerzym
Buzkiem,
w
Ruchu
Prawniczym,
Ekonomicznym
i Socjologicznym opublikował artykuł pt: „Odrodzenie ducha – budowa wolności;
perspektywa
rozwoju
gospodarki
solidarnej”
oraz
„Paradigm
Lost,
Paradigm
Rediscovered Prospects for the Solidarity Oriented Economy in Post-Communist Poland”.
Prowadzi badania dotyczące wpływu przedsiębiorczości i firm rodzinnych na rozwój
regionalny oraz mechanizmów rozwoju gospodarki solidarnej. Studiował i prowadził
badania w SAIS Johns Hopkins University, EUI, NIAS, WIDER i CEU.
Rzeczywistość muzealna nie jest różowa i co więcej nie jest nawet primus inter parilis
otaczającego świata. Obracanie się do pozostałych tyłem czy oczekiwanie, że reszta ma
przyjąć warunki stawiane przez świat muzealny, jest działaniem co najmniej
infantylnym, jeśli nie wymagającym leczenia. Obrażając się na rzeczywistość niczego
przecież środowisko muzealnicze nie wskóra, poza utratą i tak już wątłego kontaktu z nie
oszukujmy
się
najistotniejszymi
światami
równoległymi
–
ekonomią
i społeczeństwem. Z ogromną satysfakcją przyjęliśmy propozycję Narodowego Instytutu
Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, by przygotować ramy dla dyskusji o „Muzeum - między
państwem a rynkiem”, która jest elementem tworzenia przez NIMOZ, będący ciałem
doradczym przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, strategii rozwoju
muzeów w Polsce. Dorzuciliśmy jednakże jeszcze nasz tytuł „Muzeum – twór wsobny czy
zasobny”, by oddać hybrydyczność muzealnego świata, która w tytule programowym nie
jest widoczna.
***
Muzeum – przepraszam za truizm – musi funkcjonować na styku wielu światów:
polityki, edukacji, ekonomii, historii, kultury i społeczeństwa. Nie ma instytucji, która
trwałaby w świecie osobnym, przez siebie wykreowanym, gdzie warunki rozwoju
miałaby idealne. Z mojego punktu widzenia (obracam się w świecie muzealnym
zaledwie 4 lata), muzea w tego typu świecie funkcjonują. Stąd też w tytule konferencji
swoiście rozumiana wsobność – nie tylko jako biologiczne pojęcie deprawacji
genetycznej, choć i tej genetycznej analogii nie można porzucać.
W wielkim uproszczeniu, informacjami (gen.) wsobnymi wydają mi się być
zainteresowanie wyłącznie sobą, wyolbrzymianie własnej wartości w środowisku
kulturowo-społecznym, chęć posiadania władzy w kreowaniu rzeczywistości kulturowej,
społecznej czy historycznej, autostereotyp jako obrońcy wartości i dziedzictwa,
ideologiczne odcinanie się od rynku i ekonomii przy wykorzystaniu pojęcia misji,
powoływanie
kolejnych
muzeów
w
tej
samej,
przez
samych
muzealników
kwestionowanej, formule strukturalnej, ekonomicznej, ideologicznej i statutowej,
strach przed funkcjonowaniem w perspektywie projektowej, odrzucenie języka
ekonomii. Rezultatem „wsobności”, w sensie braku autonomii i upośledzenia procesów
decyzyjnych było samo powołanie do istnienia NIMOZ-u.
Paradoksalnie, wyżej wymienione cechy są równocześnie zaletami każdego
muzeum. „Zasobność” instytucji, opiera się jeszcze na innych istotnych wartościach myśli, materii i przedmiocie: eksponatach, infrastrukturze, potencjale otwartości
poznawczej – kapitale intelektualnym, możliwości zaistnienia w biznesie – możliwości
skonstruowania szerokiej oferty usługowej dla firm i przedsiębiorstw, nierzadko mocnej
pozycja brendingowej, mocnym autostereotypie placówki kulturotwórczej, utrwalonej
pozycji w świecie edukacji. Również sam NIMOZ podnosi wagę muzealnych placówek
jako
tych
odpowiedzialnych
niewyszczególnionych
polach
za
politykę
muzealnej
kulturową.
działalności
W
tych
widzę
i
styk
wielu
innych
rzeczywistości
ekonomicznej i kulturowo-społecznej.
Tak zarysowana problematyka konferencji tworzy płaszczyznę rozmowy dla
wszystkich środowisk potencjalnie zainteresowanych działalnością instytucji muzeum:
prawniczego, biznesowego, muzealnego i społecznego. Wydaje się bowiem, że właśnie
na styku tych czterech pól trzeba budować dialog lub potrzebę partycypacji, by realnie
myśleć o tworzeniu strategii instytucjonalnego funkcjonowania muzeum. Ten sposób
myślenia zapobiega tytułowej „wsobności”, tym razem „wsobności” intelektualnej, czyli
rozpatrywania problematyki zogniskowanej na instytucji muzeum wyłącznie przez
muzealników, którzy nierzadko trafnie definiują deficytowe i zasobne pola muzealniczej
rzeczywistości, rzadko jednak rozpatrują je w wymiarze pragmatycznym ze względu na
brak dystansu do swojej pracy. Szczęśliwie, coraz częściej wykorzystuje się narzędzia
badań opinii, badania rozpoznawalności „marki”, penetracji środowiska odwiedzającego
muzeum, wpływu na otoczenie, wykorzystanie narzędzi marketingu do promocji.
Kryzys, w rozumieniu takim, jak w tytule książki Jeana Claira „Kryzys Muzeów”,
powinien mieć funkcję oczyszczającą i stymulującą. Przyczynia jednak się do
„wsobności”, która dotknęła wielu dziedzin w humanistyce, nie ominęła też działań
muzeologicznych zarówno w sferze intelektualnej (skutek pozytywny - odejście od
paradygmatów kolonialistycznych na rzecz dialogicznych) i administracyjno-społecznej
(skutek negatywny – skostnienie struktur).
Często słyszy się utyskiwania na funkcjonowanie w deficycie środków czyli braku
funduszy
na
wypełnianie
zobowiązań
statutowych.
Nam,
jako
organizatorom
konferencji, chodziło o to, by zastanowić się, jak obrócić ten stan ma korzyść placówki,
dotrzeć do praktyk, które akceptują i wykorzystują oczywistą przewagę świata
rynkowego, aby podkreślić wartość świata muzeum. Znając nadmierną biurokratyczność
procedur chciałoby się usłyszeć propozycje zmian, które ułatwią relacje między
muzeum, społeczeństwem a biznesem, znając wewnętrzne skostnienie struktur,
chcieliśmy poznać możliwości ich uelastycznienia. Wiemy o nikłym zainteresowaniu,
jakie budzi muzeum w biznesie, ale chcieliśmy się dowiedzieć, co powoduje ów brak
zainteresowania, by na niego odpowiedzieć, chcieliśmy zastanowić się, jakie prawne
rozwiązania ułatwiają, a jakie utrudniają kontakt między sferami, usłyszeć opinię
odwiedzającego,
organizatora,
potencjalnego
sponsora.
Z
tego
powodu
zaproponowaliśmy, by w ramach konferencji poruszyć trzy główne problemy:
finansowania placówek muzealnych, konsekwencji funkcjonowania w warunkach
wolnego rynku, różnych rozwiązań prawnych łączących świat ekonomii z muzealnym
(PPP czy budżet partycypacyjny-konsultacyjny). W ostatnim zawierał się również
problem zagadnień związanych z wykorzystaniem narzędzi (różnej proweniencji),
mogących
ułatwić
tworzenie
efektywnego
i
efektownego
środowiska
pracy.
Najistotniejszymi wg nas zagadnieniami szczegółowymi są:
1. Marketing muzeów- czy warto przeznaczać publiczne pieniądze na reklamę i czy
jest to zgodne z statusem prawnym muzeum?

kto powinien robić reklamę dla muzeów, do kogo winna ona trafiać, jakie
środki perswazji wykorzystywać?

czy koszty stworzenia kampanii mogą zostać wpisane w dotację celową
lub projekt?

czym jest, a czym może być marketing miejsca takiego jak muzeum?

jaka jest wartość marki muzeum, jak ją policzyć i komu ją sprzedawać?
2. Środowisko wolnego rynku i jego wpływ na funkcjonowanie placówek budżetowych

czy muzea powinny funkcjonować na zasadzie konkurencyjności?

w jakich dziedzinach, z kim i o co konkuruje muzeum?

jaki jest wpływ muzeum na jego otoczenie (mikrootoczenie)i odwrotnie?
3. Źródła finansowania muzeum

jak muzea konstruują budżety w obliczu przenoszenia nacisku z dotacji
podmiotowych na celowe?

jaki jest wpływ rocznej perspektywy finansowania na funkcjonowanie
placówek?

jaki będzie rezultat konfrontacji wieloletnich strategii rozwoju muzeów
z projektową perspektywą finansowania działań muzealnych?

jakie są dobre i złe strony projektowego podejścia do zadań statutowych
muzeum?
***
W moim mniemaniu do rozważenia pozostaje jeszcze jedna sfera muzeum, która
nieuchronnie będzie podlegać zmianom, przy założeniu coraz mniejszej ingerencji
państwa w sprawy kultury, lub na skutek pozostających na tym samym poziomie, czyli
faktycznie zmniejszających się, dotacji celowych – mianowicie struktura kadrowa. Nie
podjęliśmy tej kwestii w tematach konferencji, gdyż temat jest bardzo delikatnej
materii, jednakże uważamy, że warto przynajmniej rozpocząć dyskusję na ten temat.
Muzeum jako takie może zostać „odchudzone” z działów merytorycznych, zaś ich
pracownicy staliby się grupą freelancerów rywalizujących na zasadzie konkurencji
w przestrzeni określanej tożsamością konkretnego muzeum, o możliwość realizacji
wystaw, konferencji i innych okolicznościowych wydarzeń. Wraz z poszerzaniem
własnych kompetencji stawaliby się bardziej atrakcyjni na rynku muzealnej ekspresji,
nauki, idei, praktyki. W zależności od zadania i od pieniędzy na nie przeznaczonych
podejmowaliby się go wraz z całym ciężarem odpowiedzialności za nie. W ramach
takiego przedsięwzięcia organizowaliby zespół, przedstawiali, realizowali i rozliczali
projekt. Muzeum stałoby się depozytariuszem, nośnikiem i promotorem treści
a zrzuciłoby z siebie ciężar organizacji. Tym niemniej wymagałoby to od władz
konkretnych
placówek
wieloletniej
strategii
rozwoju,
planów
inwestycyjnych
i wystawienniczo-edukacyjnych – przynamniej w perspektywie pięcioletniej. Znając
zasoby konkretnych placówek muzealnicy również mogliby proponować określone
wydarzenia. Wraz z scenografami, grafikami, wydawnictwami zabiegaliby o możliwość
działania w danym terenie. Taka zmiana miała by wiele konsekwencji w tym jedną
podstawową – wzbogaciłby się rynek pomysłów i realizacji wystaw, nie byłby on
ograniczony do wrażliwości muzealniczej, ale poszerzyłby się o artystyczną i estetyczną.
Powstałby nieoczywiste łącza międzymuzealne, wymuszone nieograniczoną wyobraźnią
ludzi tworzących wspólne projekty. Taki sposób organizowania ułatwiałby kontakty
międzyinstytucjonalne z placówkami badawczymi czy edukacyjnymi, umożliwiłby
działania partycypacyjne – uaktywnił środowiska zainteresowane tematem - oraz
w znacznym
stopniu
zwiększał
atrakcyjność
projektów
dla
biznesu
przez
ich
ekonomiczne bilansowanie się. Wywarłby wpływ na sposób edukacji wymuszając większą
elastyczność muzealnika, zmieniając go w wysokiej klasy specjalistę.
Tekst jest wyrażeniem opinii jednego z organizatorów konferencji, nie jest oficjalnym stanowiskiem
muzeum.
Jaki jest stan polskich muzeów? Czy ich istnienie i funkcjonowanie jest społecznie
doceniane i czy, za deklarowanym przez władze publiczne uznaniem wartości, które
tworzą, podąża adekwatne finansowanie?
Pytania te powracają w wielu rozmowach liderów środowiska muzealniczego. Są oni
oczywiście przekonani o znaczeniu misji muzealniczej i raczej dziwią się dlaczego
władze publiczne finansują muzea w sposób, ich zdaniem, nieadekwatny i oburzają się,
gdyby ktoś chciał zakwestionować znaczenie muzeów. Jednakże nie są w stanie
stwierdzić czy, na tle wielkości publicznych wydatków na inne dziedziny życia
publicznego, muzea nie są dyskryminowane lub nawet „finansowo upośledzone”?
Wydaje się więc, że potrzebny jest w Polsce ekonomiczny przegląd, swoisty
narodowy obrachunek, sektora muzealniczego, aby spojrzeć nań z punktu widzenia
całości i sfomułować do władz publicznych wszelkich szczebli jasny komunikat, jakich
działań należy od nich oczekiwać, a jakie zależą wyłącznie od sprawności samych
zarządzających muzealnymi instytucjami.
W pierwszym kroku należy spojrzeć na polskie muzea w perspektywie porównawczej
i zobaczyć je w perspektywie międzynarodowej zastanawiając się, czy w Polsce muzeów
jest za dużo, czy może za mało oraz co (i dlaczego) w zakresie wykorzystywania
potencjału muzeów robimy gorzej (lub lepiej) niż inni. Szukać należy danych
ilościowych (liczb), które jednak powinny być interpretowane inteligentnie (rozumiane
we właściwym kontekście).
Czy w Polsce mamy za dużo muzeów? Gdyby za punkt odniesienia przyjąć Stany
Zjednoczone, to muzeów mamy za mało. Według danych American Alliance of Museums
w kraju tym istnieje 17,5 tysiące muzeów, które rocznie odwiedza rocznie 850 milionów
zwiedzających. Na jedno muzeum w Stanach Zjednoczonych przypada więc 17,8 tysiąca
mieszkańców, a każdy obywatel tego kraju bywa w jakimś muzeum trzykrotnie w roku.
Na tle tego kraju wydajemy się krajem ubogim w muzea, gdyż na każdy obiekt tego typu
przypada w Polsce 3-4 razy więcej mieszkańców (być może jednak powinniśmy się
porównywać z innymi krajami i w tym celu powinniśmy uzyskać rzetelne dane).
Wybór
punktu
odniesienia
wymaga
zrozumienia
i
uwzględnienia
specyfiki
funkcjonowania muzeów w danym kraju. W szczególności ważne jest zrozumienie,
w jakim stopniu muzea są w nim instrumentami zachowania dziedzictwa kulturowego
czy przyrodniczego, a w jakim instrumentami edukacji i, być może, także rozrywki.
Nacisk na zachowanie dziedzictwa może skutkować koncepcją muzeów, które są
„kolekcjami dla koneserów”. W takiej sytuacji, oczekuje się, że rządzący, świadomi
znaczenia muzealiów, będą finansować obiekty ze źródeł publicznych w stopniu
umożliwiającym zachowanie (i ew. odtworzenie) obiektów muzealnych.
W przypadku muzeów, które pomyślane są jako instrumenty edukacji nieformalnej
(otwartej), kształtowania obywatela i „uszlachetniania” konsumenta, publiczne
finansowanie muzeum powinno uwzględniać tę jego funkcję. Finansowanie publiczne
w takim przypadku powinno więc być wielokrotnie wyższe, gdyż w naturze edukacji
nieformalnej jest uczynienie jej powszechnie dostępną, a więc także bezpłatną (czy nie
w pełni płatną). W tym kierunku poszły zmiany w Wielkiej Brytanii, gdzie wiele
obiektów, w tym Victoria and Albert Museum (V&A), może być zwiedzane bezpłatnie lub
ze znacznymi ulgami. We wspomnianym V&A bezpłatny wstęp mają dzieci poniżej
12. roku życia, osoby niepełnosprawne i towarzyszący im opiekunowie, posiadacze kart
ICOM, a znaczne ulgi otrzymują seniorzy i studenci studiów dziennych. W sytuacji takich
muzeów staje się oczywiste, że za bilet wstępu płacą tylko ci, którzy chcą zań zapłacić,
a gros kosztów bezpłatnego dostępu do muzeum jest pokrywane ze środków
publicznych. Tak hojnemu publicznego wsparciu towarzyszy założenie, że muzeum jest
de facto narzędziem publicznej edukacji, która tym się różni od edukacji w publicznych
szkołach, że przebiega w nieformalnych warunkach, często z udziałem rodziców
i prawdopodobnie jest efektywniejsza niż nauka w klasach szkolnych.
Polskie muzea są zobowiązane do oferowania jednego dnia w tygodniu bezpłatnego
wstępu, coraz częściej jednak skłania się je do nieodpłatnego funkcjonowania przy
okazji różnych publicznych imprez czy inicjatyw typu „Noc w muzeum” czy miesiąc
bezpłatnego wstępu do muzeów królewskich. Inicjatywom tym towarzyszy założenie
o znaczeniu powszechnej dostępności do muzeów oraz o wadze edukacji muzealnej.
Poszerzaniu dostępu do muzeów nie towarzyszy jednak adekwatna rekompensata za
dodatkowe koszty przez nie ponoszone oraz za utracone wpływy ze sprzedaży biletów.
Wobec tych tendencji środowisko polskich muzealników powinno reagować, najlepiej
występując zbiorowo, upominając się o dodatkowe finansowanie rekompensujące
utracone przychody lub proponując radykalne rozwiązanie bezpłatnego udostępniania
zwiedzania
z budżetu.
muzeów
pod
warunkiem
zwielokrotnienia
środków
otrzymywanych
Zwiększeniu znaczenie funkcji edukacyjnych muzeów sprzyja potencjał technologii
cyfrowych. Większość współczesnych muzeów w szybkim tempie digitalizuje swoje
zbiory, przy czym często jest to digitalizacja połączona z tworzeniem paralelnego
wirtualnego muzeum. Doświadczenie fizycznej bliskości obiektu muzealnego może być
uzupełnione o jego cyfrowy obraz (zdjęcia o wysokiej rozdzielczości) oraz pomysłowe
wizualizacje czy komputerowe symulacje funkcjonowania. Muzea, które rozumieją
swoje znaczenie edukacyjne udostępniają, jak Rijksmuseum poprzez swoje Rijksstudio,
swoje kolekcje w internecie w wysokiej jakości medialnych prezentacjach.
Digitalizacja zbiorów muzealnych stwarza szansę poszerzenia dostępu do muzeum,
wzbogacenia doświadczeń zwiedzających oraz indywidualizacji sposobów korzystania ze
zbiorów. Jednakże digitalizacja, która zwiększa możliwości muzeów nie może
ograniczać
się
do
pokazania
kilku
obiektów
na
stronie
muzeum.
Musi
być
przeprowadzona z wyobraźnią, rozmachem i, wskutek tego, jest z pewnością dość
kosztowna. Bez niej jednak polskie muzea pozostaną ograniczone w swoich
możliwościach, a ich potencjał edukacyjny pozostanie niewykorzystany.
Podkreślanie znaczenia edukacyjnych funkcji muzeum jest równoznaczne ze
wskazaniem, że tworzą one (lub zachowują) dobra o wielkim znaczeniu dla wspólnoty
oraz uzupełniają, a często wypełniają, funkcje edukacyjne, które są we współczesnych
społeczeństwach,
podstawowym
dobrem
publicznym
udostępnianym
bezpłatnie
obywatelom. Warto przypominać, że środki publiczne dla muzeów nie są mniej
uzasadnione niż finansowanie z budżetów wielkich stadionów, których wartość
ekonomiczna i wspólnotowa jest wątpliwa.
Oczywiście, środki publiczne powinny być uzupełniane przez przychody własne
muzeum: od przychodów ze sprzedaży biletów na niektóre wystawy po przychody
z pamiątek. Współczesne muzea powinny być zarządzane profesjonalne i prorynkowo,
gdyż tworzą swoiste „produkty”: edukacyjne, artystyczne czy naukowe, których jakość
i przydatność kontrolowana jest przez obywateli i testowana na swoistym „muzealnym
rynku”.
Trudno
sobie
wyobrazić,
aby
dyrekcja
muzeum,
która
przygotowuje
komercyjnie zorientowaną wystawę, nie testowała jej rynkowej atrakcyjności tak, jak
czynią to hollywoodzcy producenci sprawdzając, czy proponowane zakończenie filmu
spotka się z aprobatą widowni. Bez tego grozi jej frekwencyjna klapa, a więc straty
zamiast oczekiwanych zysków.
Wydaje się, że warto podjąć wysiłek udokumentowania wielowymiarowego
potencjału polskich muzeów i zwrócenia uwagi opinii publicznej, że wzmocnione muzea
są szansą na poprawę jakości edukacji w Polsce i sprzyjają formowaniu twórczych
i świadomych wspólnotowej przynależności obywateli.
W dniach 14-15 października w Muzeum Zamek w Łańcucie odbyła się kolejna
konferencja programowa Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Jej
rezultatem
jest
powołanie
stałego
konwersatorium
programowego
dotyczącego
Strategii Rozwoju Muzealnictwa – przedmiotem działalności tego konwersatorium jest
turystyka kulturowa. W spotkaniu, którego gospodarzami byli dyrektor Muzeum Zamek
w Łańcucie, Wit Karol Wojtowicz i Waldemar Rataj, pełnomocnik Dyrektora NIMOZ
ds. programowych, udział wzięli: Marszałek Województwa Podkarpackiego – Władysław
Ortyl, starosta łańcucki – Adam Krzysztoń, wiceprezes zarządu Podkarpackiej
Regionalnej Organizacji Turystycznej – Jan Sołek, dr Monika Herkt – zastępca dyrektora
Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT w Poznaniu, dyrektor Muzeum w Jarosławiu –
Jarosław Orłowski, przedstawiciele instytucji obywatelskich; Fundacji Kolegium
Wigierskie, Instytutu Przestrzeni Obywatelskiej Pro Publico Bono, Związku Rodowego
Dzieduszyckich herbu SAS oraz pracownicy Działu Strategii i Analiz Prawnych NIMOZ,
Julia Wrede i Marek Rogowski.
Konwersatorium, które będzie stanowić swego rodzaju „ośrodek pracy twórczej”
nad Strategią Rozwoju Muzealnictwa, przez fakt ulokowania w Łańcucie i na
Podkarpaciu uzyskuje szczególny charakter. Ze względu na to, że odnosi się ono do
zagadnień, które w polityce władz regionalnych i lokalnych tego województwa zajmują
wysokie miejsce w hierarchii zadań i działalności prorozwojowych, konwersatorium
podkarpackie ma szansę stać się laboratorium turystyki kulturowej realizowanej
z udziałem muzeów i innych instytucji kulturotwórczych, działających na polu polskiej
kultury pamięci. Ze względu na to, że województwo podkarpackie jest wśród regionów
polskich jednym z liderów rozwoju przedsiębiorczości – praktycznie we wszystkich jej
wymiarach: społecznym, gospodarczym i kulturowym, podjęcie w tym miejscu
problematyki dotyczącej turystyki kulturowej i gospodarki czasu wolnego, czyni
z tutejszych instytucji kultury oraz regionalnych instytucji wspierania rozwoju
naturalnych partnerów, uczestników i promotorów prac programowych w tym zakresie.
Organizatorzy i uczestnicy konwersatorium będą koncentrować się na analizie relacji
między turystyką kulturową a rozwojem społeczno-gospodarczym miejsc i wspólnot
lokalnych, w których, i na rzecz których, kreowane są inicjatywy, programy i instytucje
wspierające ruch turystyki kulturowej w regionie.
W dalszej perspektywie oznacza to znalezienie odpowiedzi na pytanie o kierunki
rozwoju turystyki kulturowej w skali kraju. Z całą pewnością konieczne jest
podejmowanie działań rewitalizacyjnych, tak, aby obiekty i miejsca, które – najczęściej
wskutek różnorakich zawirowań historycznych – popadły w ruinę lub zostały
zapomniane,
ponownie
zaczęły
pełnić
swoje
funkcje
użyteczne
społecznie
i gospodarczo, a zatem znalazły się w centrum zainteresowania turystów.
Podkarpacie może poszczycić się szczególną obfitością takich miejsc. Idea
kreowania w oparciu o obiekty zabytkowe oraz walory przyrodnicze i krajobrazowe
ruchu turystycznego, a także inicjowanie działań, które mogą w niedalekiej przyszłości
doprowadzić do ożywienia społeczno-gospodarczego regionu (w związku z koniecznością
zapewnienia obsługi ruchu turystycznego
– stworzeniem bazy gastronomicznej
i noclegowej, rozwojem rzemiosł i usług związanych z wyrobem pamiątek, tworzeniem
oferty usług edukacyjnych, wystaw i wydarzeń artystycznych angażujących do
tzw. „uczestnictwa w kulturze”) jest obecna w myśleniu przedstawicieli tutejszych
instytucji kulturotwórczych, władz i administracji samorządowych – nie tylko poziomu
regionalnego, a przede wszystkim w programach
wielu działających na terenie
województwa podkarpackiego instytucji obywatelskich. Przykładem obiektu, który
w rezultacie współdziałania pomiędzy dawnymi właścicielami oraz władzami lokalnymi
i muzeami, ma szansę stać się ośrodkiem generującym rozwój społeczno-gospodarczy,
jest zespół parkowo-pałacowy Dzieduszyckich w Zarzeczu. Pełni on funkcje nie tylko
muzealne, lecz stanowi również dom spotkań lokalnej społeczności, a w przyszłości ma
także szansę stać się domem spotkań międzynarodowych i ośrodkiem dyplomacji
obywatelskiej Podkarpacia – identyfikowanego jako obszar pogranicza kultur etnicznych
i religijnych.
Marszałek województwa podkarpackiego podkreślił podczas spotkania konieczność
wykorzystywania dziedzictwa i zarządzania nim także w kontekście tak modnych
obecnie i silnie popieranych przez Unię Europejską strategii proinnowacyjnych,
zaznaczając, że Podkarpacie wyróżnia się pod względem aktywności instytucji kultury
w tym zakresie. Innowacyjność nie może być, zdaniem Władysława Ortyla, odnoszona
wyłącznie do sfery przemysłowo-technicznej i być mierzona wyłącznie skalą nowych
technologii. Musimy zacząć doceniać innowacje kulturowe, wyrażające się w tworzeniu
nowych wartości intelektualnych, artystycznych i społecznych. W szczególności te
ostatnie są dzisiaj warunkiem rozwoju przedsiębiorczości we wszystkich praktycznie
sektorach życia społecznego i gospodarczego. Bez nich trudno wyobrażać sobie
skuteczne – zarówno pod względem ochrony jak i gospodarki – zarządzanie zasobami
dziedzictwa przyrodniczego i kulturowego. Zapewnił także o wsparciu ze strony władz
regionalnych dla działań i inicjatyw na rzecz rozwoju turystyki kulturowej na terenie
Podkarpacia. Niewątpliwie dużym wyzwaniem, a zarazem szansą, będzie z tego punktu
widzenia proces tworzenia Muzeum Dziedzictwa Kresów Dawnej Rzeczpospolitej,
zainicjowany niedawną uchwałą sejmiku województwa. Do powstania Muzeum ma
prowadzić program „Brama Kresów”, którego istotnym uczestnikiem jest także Muzeum
Zamek w Łańcucie.
Z uwagi na istniejące w Polsce uwarunkowania ustrojowe, dla budowania spójnych
programów
ochrony
i
gospodarowania
dziedzictwem
niezbędna
jest
stała
i systematyczna współpraca poszczególnych podmiotów działających na tym polu;
w szczególności Narodowego Instytutu Dziedzictwa, Narodowego Instytutu Muzealnictwa
i Ochrony Zbiorów, organów władz i administracji samorządu terytorialnego, ze
szczególnym wskazaniem na rolę, jaką powinny w realizacji tego celu odgrywać
wspólnoty powiatowe – zarówno poprzez działające na ich obszarze jednostki samorządu
gminnego, jak i poprzez samorządy powiatowe. Jedną z trudności jaką napotykają na
swojej drodze przedstawiciele obecnych struktur władz samorządu powiatowego jest ich
niedofinansowanie i ograniczony zakres kompetencji administracyjnych. Problem ten
jest na tyle istotny, że został zauważony również w raporcie otwierającym prace NIMOZ
nad Strategią Rozwoju Muzealnictwa i omawiany jest coraz częściej podczas różnych
konferencji i gremiów programowych Instytutu.
Również
prawno-organizacyjne
rozumienie
statusu
muzeum
jako
zakładu
administracyjnego skutkuje poważnym ograniczeniem inicjatywy, jaką w zakresie
przedsięwzięć gospodarczych wykazują dyrektorzy większości muzeów. Konieczne jest
poszukiwanie zatem nie tylko nowych idei i nowych metod zarządzania, ale także nowej
formuły organizacyjno-prawnej działalności muzeum, by umożliwić muzeom rozwinięcie
takich form działalności, które zwłaszcza na obszarze turystyki kulturowej, uczynią
z nich organizacje przedsiębiorcze, a tym samym autentycznie kulturotwórcze. Z punktu
widzenia
roli,
jaką
powinny
uzyskać
muzea
w
kreowaniu
nowych
inicjatyw
gospodarczych istotne znaczenie miałyby instrumenty prawne i finansowe dotyczące
montażu środków finansowych i inwestowania w rozwój instytucji na zasadach
tzw. „partnerstwa publiczno-prywatnego”.
Muzea powinny z tego punktu widzenia stawać się wiodącymi ośrodkami rozwoju
społecznego i gospodarczego, co się z tym wiąże – taki model instytucji kultury musi
zostać zaakceptowany przez społeczność lokalną i władze samorządowe oddziałujące na
tę sferę zwłaszcza w skali życia i rozwoju wspólnoty powiatowej. Trzeba także
poczucia, że liderzy muzealnictwa, którzy mają odwagę „przecierać szlaki” nie będą
ponosić
negatywnych
konsekwencji
związanych
z
ryzykiem
właściwym
każdej
inicjatywie o charakterze gospodarczym. Z tego powodu istotne jest wsparcie dla takich
działań ze strony władzy politycznej i administracji reprezentującej organizatora
muzeum.
Źródłem wielu negatywnych zjawisk jest sposób w jaki definiuje się w Polsce
dziedzictwo narodowe. Jest ono traktowane nie holistycznie, lecz jako zbiór zupełnie
odrębnych od siebie części, zapomina się przy tym często o tym, jaką całość tworzą te
partykularne elementy. Tymczasem – jak dowodzi przykład choćby sąsiedniej Litwy –
integralne traktowanie dziedzictwa sprawdza się znacznie lepiej. Umożliwia ono po
pierwsze kompleksową troskę zarówno o zabytki, jak i ich otoczenie, co ma szczególne
znaczenie chociażby przy zespołach parkowo-pałacowych. Po drugie możliwe jest
wówczas wprowadzenie zrównoważonej strategii dotyczącej równoczesnej ochrony
i gospodarowania wszystkimi zasobami zaliczającymi się do dziedzictwa. Integralność
pozwala wreszcie przywrócić właściwe rozumienie pojęcia „dziedzictwo narodowe”
(podobnie może dotyczyć to dziedzictwa lokalnego, a niekiedy także regionalnego),
które obejmuje zarówno rezultaty działalności człowieka, jak i krajobraz oraz
środowisko naturalne.
Doskonałym
przykładem
miejsca,
które
traci
na
obowiązującej
polityce
administracyjnej względem dziedzictwa jest sam Łańcut. Muzeum Zamek w Łańcucie
podejmuje wysiłki, by zatrzymać turystę jak najdłużej. Dotychczas Zamek traktowany
jest jako obiekt działający nie tylko w oderwaniu od miasta i życia społecznogospodarczego wspólnoty lokalnej(powiatu), lecz także częstokroć ukazuje się go
jedynie jako rezydencję rodową, zapominając o ordynacji, której Zamek był niegdyś
siedzibą. Łańcucka ordynacja to przykład historyczny udanej organizacji gospodarczej,
która pozostawiła po sobie wiele wspaniałych obiektów i miejsc, zaświadczających
o świetności tamtej „ekonomii”, ale także skłaniających dzisiaj do refleksji, jak wpisać
je obecnie w taki „system” wspólnego dziedzictwa i gospodarowania, tak aby tamten
świat zaczął znowu kształtować nie tylko świadomość społeczną, ale także w nowy
sposób – związany z misją turystyki kulturowej- zaczął wpływać na dobrobyt
i zachowania gospodarcze w regionie. Ordynacja Łańcucka to folwarki, fabryki, cały
doskonale zorganizowany system gospodarczy, na który także powinno się zwracać
uwagę.
Nie
można
ukazywać
Zamku
wyłącznie
jako
rezydencji
magnackiej,
z pominięciem całego kontekstu życia, jakie toczyło się wokół niego.
Na kanwie takiego spojrzenia powstał stworzony wiele lat temu przez dyrektora
Wojtowicza koncept opracowania strategii dziedzictwa lokalnego p.t: „Ordynacja
Łańcucka”. W ramach tej spójnej strategii miały być prezentowane do zwiedzania i do
animacji ruchu turystycznego nie tylko wnętrza pałacowe, lecz także – w ramach
integralności
postrzegania
dziedzictwa
Łańcuta
–
włościańskie
chaty.
Pomimo
niepowodzenia tego, jak i kolejnego programu („Ogrody Historyczne”), podejmowane są
próby współpracy z lokalnymi partnerami zarówno spośród instytucji kulturotwórczych
jak i podmiotów administracji samorządowej, a zwłaszcza ze szkołami (np. w zakresie
kształcenia techników ogrodnictwa, którzy następnie mogliby świadczyć usługi na rzecz
muzeów i innych miejsc dziedzictwa na terenie całego Podkarpacia). Innym polem
działania są międzynarodowe kontakty, m.in. ze Lwowem i z tamtejszym muzeum,
administrującym obecnie dawnym pałacem Potockich.
Łańcut – wg Karola Wita Wojtowicza – może stać się centrum kultury i tradycji oraz
centrum edukacji ekologicznej – sprzyja temu rozległy kompleks parkowy – obejmujący
teren ponad 32 ha. Realizacja tych planów otworzy zupełnie nowy rozdział
w działalności Muzeum, gdyż będzie stanowiła otwarcie się nie tylko na turystów, lecz
także, jeszcze w większym stopniu, Muzeum zaistnieje w świadomości mieszkańców
Łańcuta i regionu. Dopiero wtedy dawny Zamek może stać się na nowo centrum – nie
tylko „tamtego świata”, ale jak najbardziej współczesnym centrum kulturotwórczym
i gospodarczym regionu. Poprzez ukierunkowanie na promocję turystyki kulturowej
Muzeum
powinno stawać się instytucją autentycznie oddziałującą na region
i kształtującą współczesne postawy społeczne – także te odnoszące się do gospodarki i
do ogromnych pokładów przedsiębiorczości, jakie wciąż występują na Podkarpaciu
w stopniu znacznie wyższym niż w innych regionach Polski.
Sama zaś historia Ordynacji łańcuckiej i sposób jej zorganizowania może okazać się
cenną
inspiracją
dla
tworzenia
strategii
turystyki
kulturowej
województwa
podkarpackiego. Oferta w tym zakresie powinna być zróżnicowana, adresowana do
różnych grup odbiorców i dostosowana od odmiennych wrażliwości i społecznych
oczekiwań, a jednocześnie komplementarna i spójna.
Lata degradacji, jakim podlegała przestrzeń publiczna w okresie komunizmu
doprowadziły często do nieodwracalnych zmian w pejzażu wielu miejscowości i ogołociły
tereny zamieszkiwane przez wiele wspólnot lokalnych z
unikalnej przyrody i urody
krajobrazu. Jej efektem jest także powszechny zanik poczucia estetyki, społecznego
oczekiwania, by przestrzeń podlegała ochronie, by nie dewastowały jej wszechobecne
reklamy oraz nieudane inwestycje zaburzające historyczne piękno polskiego pejzażu.
Dlatego niezwykle istotne staje się prowadzenie szeroko zakrojonych działań
edukacyjnych, by przywrócić właściwą rangę ochronie dziedzictwa. Jednocześnie, co
kluczowe dla rozwoju turystyki kulturowej jako narzędzia rozwoju przedsiębiorczości
w skali lokalnej, warto podejmować trud uświadamiania mieszkańcom miejsc, które
mają szansę lub już teraz są ośrodkami turystycznymi, że turysta nie jest intruzem.
Podkarpacie jest regionem, gdzie wciąż żywa jest świadomość, czym jest turystyka
kulturowa. Sam zaś Łańcut jest przykładem na to, iż nie musi istnieć swego rodzaju
napięcie w relacjach między mieszkańcem a przyjeżdżającym do miasta i powiatu
turystą.
Dopiero w takich warunkach możliwe jest przejście do kolejnego etapu, jakim jest
tworzenie miejsc noclegowych, infrastruktury, zaplecza gastronomicznego, a więc
rozwoju całego sektora usługowo-produkcyjnego(można chociażby wspomnieć produkcję
pamiątek, które powinny stać na odpowiednio wysokim poziomie artystycznym oraz
ściśle wiązać się z miejscem – „genius loci”), który powinien rozwijać się wokół danego
miejsca –jako centrum turystyki kulturowej w danym powiecie i regionie.
Rozwój społeczno-gospodarczy oparty na turystyce kulturowej może mieć swój
początek jedynie na poziomie regionu, co w polskich realiach ustrojowych wiąże się
z kompetencjami samorządu województwa, a jako że ściśle wiąże się z obsługą ruchu
turystycznego w konkretnym miejscu, dlatego szczególnie ważne jest zrozumienie oraz
wsparcie ze strony samorządów lokalnych – szczególnie samorządów powiatowych,
którym z racji posiadanych kompetencji i będących w ich gestii instytucji kultury, ale
także z racji tradycji politycznych i ustrojowych, których są one depozytariuszami,
przysługuje rola koordynatora i lokalnego gospodarza takiego procesu.
Powstają więc pytania o rolę powiatów jako koordynatorów lokalnego życia
społecznego w ogóle. To zaś z kolei prowadzi do konieczności przeanalizowania, jak
wygląda współpraca na linii; organy samorządu powiatowego - instytucje kulturotwórcze
w powiecie łańcuckim – o czym zapewniał zarówno dyrektor Muzeum Zamek w Łańcucie,
jak i starosta, współpraca ta przebiega bez zarzutu. Dzięki temu uczniowie kształcący
się w zawodzie technika ogrodnictwa będą mieli wkrótce szansę odbywać praktyki
w rozległym parku i ogrodach Zamku.
Niezwykle interesujące w kontekście omawianych zagadnień są rozwiązania oraz
metody stosowane przez Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT z Poznania
–
zaprezentowane w Łańcucie przez dr Monikę Herkt – zastępcę dyrektora. Jeżeli nawet
nie wszędzie będą mogły one znaleźć bezpośrednie zastosowanie, to z całą pewnością
stanowią cenne źródło inspiracji.
Co istotne – TRAKT nie jest muzeum, jest natomiast centrum interpretacji
dziedzictwa, które ma wskazywać na walory kulturowe i turystyczne danego obszaru –
w przypadku TRAKTU jest to Ostrów Tumski, miejsce o tyle szczególne, że pod
względem turystycznym bardzo zaniedbane. Przeciwdziałając temu stanowi, TRAKT
tworzy Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego, w swoich działaniach
wykorzystuje także koncepcję ekomuzeum – muzeum rozproszonego – w którym obiekty
(umiejscowione w określonym środowisku, lecz na mniejszym obszarze niż ma to
miejsce np. w przypadku szlaków kulturowych), zarządzane są przez dotychczasowych
właścicieli czy użytkowników. Muzeum takie tworzone jest na zasadzie partnerstwa.
Zatem obiekty wprowadzone do takiej organizacji nie zmieniają właściciela, czy
dysponenta, a jedynie zmieniają swoją funkcję.
Kluczowe dla instytucji ekomuzeum są następujące elementy: centrum koordynacji,
dobre oznakowanie i dobra komunikacja, partnerstwo tworzone pomiędzy różnymi
podmiotami. Obszary współpracy: wspólny system biletowy, wspólne działania
promocyjne,
koordynacja
wydarzeń.
Wszystkie
te
czynniki
składają
się
na
komplementarność oferty turystycznej.
Dla TRAKTu ważne są także działania edukacyjne, dlatego opracowano podręcznik
dla nauczycieli dotyczący Dziedzictwa Kulturowego Ostrowa Tumskiego (udostępniony
w Internecie). Aktywność Centrum Turystyki Kulturowej to także rewitalizacja zarówno
w jej wymiarze społecznym, jak i przestrzennym.
Konwersatorium w Łańcucie dostarczyło cennego materiału do dalszych prac nad
Strategią Rozwoju Muzealnictwa, a jego funkcjonowanie pozwoli w przyszłości znaleźć
odpowiedź na szereg szczegółowych pytań dotyczących możliwości pobudzania rozwoju
gospodarczego oraz budowania relacji społecznych z wykorzystaniem miejsc dziedzictwa
oraz promocji ruchu turystycznego. W tym sensie całe województwo podkarpackie może
zostać uznane za swego rodzaju „laboratorium rozwoju turystyki kulturowej”,
tworzonej i realizowanej z udziałem muzeów i innych instytucji kultury pamięci
działających w tym regionie. Bardzo ważny jest sam fakt gotowości współdziałania
rozmaitych instytucji kulturotwórczych, w tym także organizacji obywatelskich oraz
Podkarpackiej
Regionalnej
Organizacji
Turystycznej
z
jednostkami
samorządu
lokalnego. Pozwala to zachować nadzieję, że wypracowane rozwiązania będą z jednej
strony
uwzględniały
wszystkie
aspekty
sytuacji
administracyjno-prawnej
oraz
uwarunkowań społeczno-politycznych funkcjonowania muzeów; a z drugiej strony będą
mogły być bez przeszkód wdrażane na wszystkich etapach rozwoju tej strategii. Bez
wątpienia konieczne jest podjęcie debaty publicznej oraz poszukiwanie rozwiązań
prawnych, administracyjnych i ekonomicznych, które pozwolą rozwinąć się turystyce
kulturowej w autentyczny ruch społeczny i będą zachętą dla wspólnot powiatowych
w innych regionach kraju do tworzenia lokalnych programów rozwoju gospodarki czasu
wolnego.
Redaguje Zespół Działu Strategii i Analiz
Prawnych NIMOZ
Wydawca
Kontakt: [email protected]
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych
i zastrzega sobie prawo do redagowania,
skracania,
adiustacji
lub
niepublikowania
nadesłanych
tekstów.
Opinie
wyrażone
w nadesłanych tekstach są opiniami ich autorów
i nie
muszą
odzwierciedlać
stanowiska
Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony
Zbiorów.