Pobierz katalog

Transkrypt

Pobierz katalog
LUIZA WOJCIECHOWSKA-KONOPKA
Studia na Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie oraz na
Wydziale Fizyki UW (kierunek astronomia). Dyplom
z malarstwa w 2004 roku w pracowni prof. M. Czapli,
aneks oraz praca teoretyczna pt. „Sztuka publiczna
w rzeczywistości globalnej” w Pracowni Sztuki w Przestrzeni
Publicznej u prof. M. Duchowskiego. Współtworzy
OSOBNO. Jest członkiem OW ZPAP. Pracuje w MOK
Marki, gdzie łączy pracę dydaktyczną z obowiązkami
komisarza wystaw Galerii MOK. Swoją twórczość
prezentowała na dziewięciu wystawach indywidualnych
i wielu zbiorowych. W obszarze jej zainteresowań mieści
się również grafika komputerowa, scenografia i fotografia.
„ M A L A R ST W O ”
25.03-16.04.2012
Millstream-Chichester National Park,
tech. mieszana na płótnie, 100x100 cm, 2011 rok
MARCIN
EDYTA
MAGDA
HSVQB
PAWEŁ
OSOBNO
PAWEŁ KLESZCZEWSKI
EDYTA DZIERŻ
MAGDALENA MOSAKOWSKA-SOBOCIŃSKA
ASIA
GOSIA
LUIZA
JOANNA MROZOWSKA
www. mokmarki.pl
Marki, ul. Fabryczna 2, tel. 22 781 14 06, wstęp wolny, wystawa czynna do 16 kwietnia 2012
Sala 1: pn.-pt. godz. 12.00-19.00, sala 2: pn. i śr. godz. 10.00-14.00, pt. godz. 12.00-19.00
MAŁGORZATA ŚWIATŁA
MARCIN SUTRYK
LUIZA WOJCIECHOWSKA-KONOPKA
GRUPA OSOBNO O SOBIE: Jesteśmy przede wszystkim malarzami, choć wypowiadamy się w wielu
technikach. Reprezentujemy różne podejścia do obrazu, zachowujemy odrębność i indywidualność.
Należymy do Związku Polskich Artystów Plastyków - Okręg Warszawski. Wystawiamy razem i indywidualnie.
Nasza grupa działała pod nazwą Flogiston od 2006 roku. Od 2011 roku przyjęliśmy nazwę grupa OSOBNO,
ponieważ określa ona charakter naszej grupy artystycznej. Jesteśmy różnymi osobowościami artystycznymi,
dlatego wydźwięk słowa OSOBNO stał się nam bliski. Od początku istnienia staramy się wychodzić do
szerszej publiczności, corocznie prezentując wystawy i instalacje w ramach warszawskiej Nocy Muzeów.
Grupa ma charakter otwarty i zmienny skład, co ożywia naszego twórczego ducha.
Światło III
olej, akryl i technika własna na płótnie, 120x90 cm
EDYTA DZIERŻ
JOANNA MROZOWSKA
Studia na Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie. W
2004 r. dyplom z malarstwa pt. „Pejzaż” w pracowni
prof. M. Czapli. Aneks z malarstwa ściennego
w pracowni prof. E. Tarkowskiego - „Przemienienie
Pańskie”, mozaika, Ołtarz Dolnego Kościoła M.B.
Wspom. Wiernych w Warszawie (realizacja wspólna).
W latach 2000-2002 specjalizacja z rzeźby w pracowni
prof. G. Zemły. Działa w OW ZPAP. W 2007
finalistka Konkursu Fundacji im. F. Eibisch „Malarstwo”
w Galerii K. Napiórkowskiej w Warszawie. W latach
2007/2008 laureatka nagród i wyróżnień w konkursu
„Obraz Sezonu i Rzeźba Sezonu w Warszawie”. Jest
w Rankingu - Kompas Młodej Sztuki 2008 i 2010 rok.
[www.kompasmlodejsztuki.pl]. Obecnie współtworzy
PRACOWNIĘ 23 oraz OSOBNO.
Urodzona w 1976 roku w Warszawie. Studia na
Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie. W 2004 roku
dyplom z malarstwa pt. „Miasto” w pracowni prof. M.
Czapli. Aneks z malarstwa ściennego w pracowni prof.
E. Tarkowskiego mozaika pt. „Przemienienie Pańskie”
(ołtarz dolnego kościoła M.B. Wspomożycielki
Wiernych – realizacja wspólna). Współtworzy pracownię – PRACOWNIA 23 na warszawskiej Pradze.
Działa w grupie artystycznej OSOBNO i grupie
„Hoovera”. Obecnie pełni funkcję Przewodniczącej
Sekcji Malarstwa w OW ZPAP.
PAWEŁ KLESZCZEWSKI
Grudniowe popołudnie
olej na płótnie, 120x120 cm, 2011 rok
MARCIN SUTRYK
Studia na Wydziale Sztuk Pięknych w Toruniu. Dyplom
z malarstwa sztalugowego w pracowni prof. Jana
Pręgowskiego w roku 2006. W swojej twórczości łączy
wiele dziedzin: malarstwo, sztukę nowych mediów, wideo,
grafikę komputerową, instalację. Realizuje projekty opowieści ujęte w cyklach tematycznych. Zajmuje się także
scenografią teatralną. Był autorem wystaw indywidualnych
i brał udział w wielu wystawach zbiorowych w kraju i za
granicą. Działa w grupie OSOBNO.
Historia kwiatu paproci (4)
olej na płótnie 80x100 cm, 2009 rok
MAGDALENA MOSAKOWSKA-SOBOCIŃSKA
Studiowała na ASP w Warszawie na wydz. malarstwa w latach
1996-2001. Otrzymała wyróżnienie za dyplom w pracowni
malarstwa prof. R. Ziemskiego składający się z cyklu obrazów
pt. „Uśpione Ikary”, jak i w pracowniach aneksowych: „Sztuka
w przestrzeni publicznej” pod kier. prof. M. Duchowskiego
i „Struktury wizualne”, gdzie powstała instalacja p.t. „Katedra”
w technice własnej pod kier. prof. J. Dyrzyńskiego. Obecnie
pracuje jako nauczycielka plastyki i techniki w jednej z żoliborskich szkół. Współtworzy grupę artystyczną OSOBNO (dawniej –
Flogiston) od 2008 oraz grupę Hoovera od 2009 roku. Otrzymała
stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2005
roku. Jej prace znajdują się w prywatnych kolekcjach w kraju i za
granicą m.in. w Batuz Foundation w Niemczech.
Kwadrat
olej i akryl na płótnie, 4x 120x120 cm, 2011 rok
Urodzony w 1979 roku. Ukończył studia
na Akademii Podlaskiej w Siedlcach, na
kierunku pedagogika o specjalności plastyka.
W 2004 roku rozpoczął studia doktoranckie
na Wydziale Filozofii (Zakład Estetyki)
Uniwersytetu Warszawskiego, które przerwał
w 2007 r. W tym samym roku zostaje przyjęty
do Związku Polskich Artystów Plastyków.
Członek nieformalnej grupy „Ławeczka” i grupy
OSOBNO. Zajmuje się malarstwem, grafiką
i fotografią. Twórczość swoją prezentował na
wielu wystawach indywidualnych i zbiorowych.
Jego prace znajdują się w zbiorach prywatnych
w Polsce i za granicą (we Francji, Włoszech,
Norwegii). Twórczość artystyczną łączy
z pracą dydaktyczną.
Bez tytułu,
akryl na płótnie 2x 100x150cm, 2011rok
MAŁGORZATA ŚWIATŁA
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi.
Dyplom uzyskała w 1994 roku w dziedzinie
tkaniny i malarstwa. Członek Związku Polskich
Artystów Plastyków. Malarka i projektantka
tkanin. Brała udział w wielu wystawach.
Członek OSOBNO. „Malarstwo zawiera się
między światem rzeczywistym a wyobraźnią.
Zawieszone w tajemnicy.”
Zapach lawendy,
akryl i pastel olejny na płótnie, 120x100 cm, 2011 r
Bartłomiej Gutowski
krytyk sztuki
HSVQB
Pawła Kleszczewskiego. Też jest właściwie wyzwaniem rzuconym pozostałym
obrazom. Malarstwo brutalne, dzikie. Odwołujące się do doświadczeń
transawangardy w jej włoskim, ale przede wszystkim niemieckim wydaniu. Sztuki
popularnej
na
przełomie
lat
70.
i 80., w której dzikości, pozornym zrywaniu norm a jednocześnie ludyczności
i obrazowaniu kryzysu wartości tkwiła niezwykła nośność artystyczna. Skrajna
ekspresyjność, brutalność świata zamknięta jednak w ustrukturalizowane ramy
malarstwa. Do dzisiaj wiele z tych obrazów, właśnie przez swoją skrajną
ekspresyjność wzbudza u widzów estetyczną konsternację, jest trudna do
zaakceptowania. Ponad swoją zewnętrznością ekspresyjnej formy, jest Paweł
Kleczewski bardzo malarski. Linie, kolory budują wewnętrzną dynamikę
poszczególnych części poliptyku. Owe ostre zestawienia, ścieranie się i niemal
walka jest przekraczaniem ustanowionych granic, ale buduje też wewnętrzną
logikę tej kompozycji.
Cóż zatem wynika z owej różnorodności? Przede wszystkim ważne pytanie o to
czym jest czym może być współcześnie malarstwo. Dla artysty ale i dla widzów.
W jaki sposób we współczesnej percepcji broni się malarskość. Obrazy te są
w wielowątkowej korespondencji z doświadczeniem sztuki przede wszystkim
drugiej połowy XX wieku. Nie są jednak epigońskie. W swoich doświadczeniach
artystycznych eksplorują malarskość. Budują ją po części jako wyzwanie
rzucone współczesnej rzeczywistości, która budowana językiem reklamy
i pop kultury, w pędzie i chwilowości niezbyt chętnie przychylna jest
wszelkim próbom zatrzymania się, zastanowienia się. Wejrzenia we własne
doświadczenia, one bowiem raczej konsumpcyjności nie będą sprzyjać. Czy
wystawa, taka jak te, są głosem wołającego na puszczy, czy też przynajmniej
w jakimś indywidualnym wymiarze będą ważne właściwie zależy całkowicie
od nas, ich odbiorców, widzów? Czy będziemy potrafili się zatrzymać, spojrzeć
we własne, indywidualne ich doświadczanie, czy też przejdziemy wobec nich
obojętnie lub pozostaniemy na stwierdzeniu ładne/brzydkie? Spróbujmy wyjść
poza oczywistość, niekoniecznie szukać klucza dla zrozumienia twórczości
artysty, dla jego osobowości. Przede wszystkim poszukajmy w tej sztuce
możliwości introspekcji, wejrzenia w siebie, w swoją wrażliwość i emocje.
To bardzo dużo.
OSOBNO
OKIEM KRYTYKA...
Stając w przestrzeni Mareckiego Ośrodka Kultury na wystawie Grupy
Artystycznej OSOBNO pierwsze, czego chyba doświadczy większość osób to
różnorodność. Wystawa, także przez sposób ekspozycji, w której poszczególni
artyści otrzymali odrębne przestrzenie jest właściwie mozaiką siedmiu odrębnych
pokazów. Stanowi swoisty model do składania, z którego widz musi spróbować
zlepić całość. Nie jest to bynajmniej zadanie łatwe, może jednak właśnie dzięki
temu jeszcze bardziej cenne. Stajemy bowiem w przestrzeni, która przez wyraźną
kontrastowość zestawień formalnych, rzuca wyzwanie naszej percepcji. Pewnie
najłatwiejszym wyjściem byłoby potraktowanie wystawy po prostu jako
przeglądu artystycznego. Formuły dzisiaj może nieco mniej popularnej,
wywodzącej się z początków XVIII i XIX-wiecznej tradycji wystawiennictwa.
Protoplastą francuskiego Salonu był pokaz prac absolwentów École des BeauxArts, stworzonej jeszcze przez kardynała Mazariniego. Pierwsza wystawa odbyła
s
i
ę
w 1663 roku, od roku 1667 stając się Salonem, odbywającym się (co prawda
z przerwami) w cyklu dwuletnim. W roku 1699 wystawa była na tyle popularna,
że przeniesiono ją do Luwru. Początkowo pokazywano na nim prace 40 malarzy
z Akademii, jednak w 1763 było ich już 220, a w 1765 – 432. W wieku XIX to
właśnie wokół prac niezakwalifikowanych na Salon powstała wystawa
odrzuconych, wśród nich także i przyszłych impresjonistów. Wystawy
organizowano wg klucza hierarchii tematów (religijne, mitologiczne, historyczne)
i techniki (malarstwo, rzeźba, grafika), Miały więc wewnętrzną strukturę, opierały
się jednak przede wszystkim na różnorodności. Formuła ta przetrwała zresztą do
dzisiaj m.in. w pokazach dyplomowych na akademiach czy organizowanych co
pewien czas przeglądach artystycznych (popularnych jeszcze w latach 70. i 80. XX
wieku). Niemniej we współczesnym myśleniu o wystawiennictwie dominuje
idea problemowego klucza ekspozycji. Co zatem łączy osoby związane z grupą
– dlaczego postrzegają siebie jako grupę? Na pewno nie jest to zwarty program
artystyczny, credo twórczości które byłoby zespalającą klamrą. Zresztą we
współczesnej formule sztuki, w której odmienność i różnorodność jest i wartością
i wyzwaniem, takie zwarte formacje pojawiają się coraz rzadziej. Czy więc grupa
to tylko techniczny zabieg ułatwiający funkcjonowanie, a wystawa to tylko zbiór
OSOBNYCH osobowości artystycznych? Na takie pytanie widz często dostaje
odpowiedz już w samym tytule wystawy. Tym razem jednak jeszcze bardziej
podkreślona została odrębność. Nie mamy też jasnego kuratorskiego przekazu. I
bardzo dobrze. Wystawa staje się dzięki temu wyzwaniem dla nas, odbiorców.
Wyrywa nieco z oczywistości oglądania sztuki w jej stricte estetycznej formule.
Zmusza wciąż do ponawiania pytania, może banalnego, ale dla wszelkiego
poznania i wszelkiej wiedzy kluczowego – DLACZEGO? Skoro w jakiś sposób
wspólnie się identyfikują, skoro ich twórczość została pokazana jednocześnie, to
dlaczego OSOBNO? Szukając odpowiedzi, na którą – jak wspomniałem – w
żaden sposób nie jesteśmy naprowadzeni, zostajemy intelektualnie
i percepcyjnie sprowokowani do zmierzenia się z samymi obrazami. Magdalena
Mosakowska-Sobocińska formułuje swoje działania wokół problemów
abstrakcji geometrycznej z jednej strony, z drugiej zaś wokół problemów koloru
i jego postrzegania. Właściwie jest rasową abstrakcjonistką. Oczywiście
abstrakcja geometryczna ma w historii sztuki współczesnej już całkiem długa
kartę, ma także wspaniałą polską historię. Autorka formalnie wydaje się jej bliska
a jej prace mogą nieco przywodzić na myśl poszukiwania np. Apoloniusza
Węgłowskiego, ale także takich artystów jak Ivan Picelj czy niektóre prace
Vjenceslava Richtera. Ich zgeometryzowana, ustrukturalizowana rzeczywistość,
ma jednak też coś z modelowania komputerowego. Osadza się w tradycji, ale też
i jest jej przekroczeniem. Stanowi rodzaj pytania o aktualność geometrycznego,
ustrukturalizowanego doświadczenia zamkniętego w ramy obrazu. Najważniejsza
w tym obrazie wydaje się konstrukcja przestrzenna, jej budowaniu służy zarówno
linia jak i kolor. Kolor i linia kształtują wewnętrzną dynamikę, napięcie. Jest
czymś co wydaje się stałe, pewne. Powstaje szkielet, niemal architektoniczna
konstrukcja, tworząca swoją własną logiczną i uporządkowaną przestrzeń.
Wprowadza tak ważny element porządku, strukturalizuje rzeczywistość.
Również do abstrakcji odwołuje się Edyta Dzierż. Myśli jednak o niej zupełnie
inaczej. Jej malarstwo mimo również pewnych geometrycznych odniesień jest
przede wszystkim emocjonalną grą między materią malarską, kolorem, strukturą.
Też zostaje uwikłane w rzeczywistość, nie poszukuje w niej jednak
uporządkowania, ale odmienności doświadczenia. Wpisuje się w tradycję
malarstwa abstrakcyjnego, w którym natura, pejzaż, światło stają się
przewodnikami dla wewnętrznych pejzaży. Trzecią artystką odwołującą się do
języka abstrakcji jest Joanna Mrozowska. Te niezwykle płaszczyznowe obrazy
przywodzą mi na myśl miejskie plany. Sytuują się gdzieś między geometrycznym
uporządkowaniem a emocjonalnym rozedrganiem formy. Jednocześnie bardzo
konsekwentnie oparte na płaszczyźnie. O ile prace Edyty Dzierż były pejzażami
natury o tyle te są pejzażami miasta. Znowu jednak bardzo indywidualnie
doświadczonego, jego wewnętrznymi pejzażami. A jednocześnie właściwie
przestrzeniami o strukturze metafizycznej. Właśnie to co niedopowiedziane jest
w nich chyba najważniejsze, prowadzi do pytań absolutnie podstawowych o
strukturę rzeczywistości, realność i abstrakcyjność bytu. Język abstrakcji na
wystawie zamyka Luiza Wojciechowska-Konopka. To już zupełnie inne podejście
do obrazu. Przede wszystkim wydobywa jego przestrzenność. Jest tutaj może w
jakiejś korespondencji z artystami spod znaku malarstwa materii. Jej reliefowe
plastyczne formy są jednak przede wszystkim rodzajem odpowiedzi a może
nawet bardziej doświadczenia współczesności. Znowu jednak bardziej
emocjonalno-estetycznego niż próbą jej pokazania. Przestrzeń i kolor łączą się ze
sobą, ich wizualna atrakcyjność jest w jakiś sposób odwołaniem się do
współczesnego świata kultury wizualnej. Poddanego jednak indywidualnym
emocjom, rozedrganiu. Na pograniczu biologiczności formy i abstrakcji znajduje
się natomiast w swoich poszukiwaniach Małgorzata Światła-Bortnik. Łączy
pewną surowość malarstwa, jego świadome upraszczanie z dekoracyjnością i
naturą. Nie poszukuje jednak możliwości odwzorowania świata, próbuje go
raczej pokazać przez doświadczenie kształtowane wewnętrzną wrażliwością.
Wystawa jednak nie zamyka się w kręgu abstrakcji. Koparka Marcina Sutryka
wydaje się być niemalże wyzwaniem rzuconym tej wystawie. Świat indywidualnych
emocji i doświadczeń zostaje brutalnie wepchnięty w codzienność i to w
brutalnym, chciałoby się powiedzieć męskim wydaniu. Banalne, stereotypowe i
nieprawdziwe byłoby rozróżnianie na wrażliwą sztukę kobiecą i brutalną męską.
Ale właśnie do tego à rebours zdaje się owa koparka odwoływać. Przedstawianie
codzienności, w jej najbardziej banalnych formach, ma w historii sztuki XX
wieku również długą tradycję, podobnie zresztą jak i prowokowanie. A
jednocześnie to płótno bardzo wyraźnie pozostaje obrazem i rozstrzygnięcia
formalne, przestrzenne pozostają ważne. Wystawę niejako zamyka cykl obrazów