Ala Pisarska

Transkrypt

Ala Pisarska
Ala Pisarska
MAZURSKIE
PERŁY
OSTRÓDA 2007
Tomik ten dedykuję
mojej Rodzinie
oraz
tym wszystkim,
których serce bije mocniej,
gdy słyszą nazwę
pięknego miasta
- Ostróda
Mazurskie perły
Na zagonie nocnej ciszy
boski sługa wiatr
sieje
mazurskie perły
przykrył je srebrem księżyca
otulił plejadą gwiazd
i szalem granatu
poczekam do świtu
gdy zmęczony zaśnie
do diademu jedną skradnę
schowam wśród zieleni
będzie znakiem
pięknego miasta
i Ostródzkiej Ziemi.
Ostróda moim miastem
O poranku
niczym kropla rosy lśni
w południe
odcieniami ognia błyszczy
wieczorem
jak misterna pajęcza nić
a nocą
okryte płaszczem nieba śpi
wiosną
symfonią ptasiego trelu brzmi
latem
żagle miodowym wiatrem goni
jesienią
szelestny dywan złotem tka
zimą
na iskrach śniegu kolędy gra.
Kiedyś
ludzkim losem wyrzeźbiło
orła znak
wczoraj
wiarą doprawiło życia smak.
A dzisiaj?
Ostróda moim miastem jest.
Moje miasto
Szeptem Drwęcy
obejmuje historii czas
z niebem zatopionym
w oczach pięciu jezior
w berka gra
stadem dzikich kaczek
znaczy wodny szlak
pluskiem ryb
na nenufarach gra
wiatrem żagli
wita się z ciszą dnia
ze słońcem
o zachodzie
we mgle
pierze purpurowy płaszcz.
bywa że...
po twarzy codzienności
spływa tak jak ludzka łza
bądź na zranionej duszy
goryczy struną łka
ale zawsze…
w hołdzie mi składa
to co najlepszego ma.
Jesienny świt
Mazurski dzień
kurantem jesiennego brzasku
budzi zaspane
moje miasto
wilgotnym szalem
rzeki Drwęcy
przeciera szmaragdowe oczy
koronkowym dywanem
utkanym z pajęczyn i rosy
otula perłę
połyskującą
bezchmurnym niebem
rycerz hejnał gra
plusk ciszy srebrzy świt
złota kropla wiatru
maluje las
wspomnienia niesie dal
na falbance jeziora
drzemie mgła
po ludzkiej twarzy
spływa łza
to zraniona dusza
wylewa żal.
Jesienią
Alejką brzozową
skąpani jesienną mgłą
serce przy sercu
przytuleni
ona i on
na falach nostalgii
płyną.
Ona zmarszczkę ma
niejedną na twarzy
jemu czas posrebrzył włosy
lecz kłania się im
jarzębina koralem
wiatr ściele
pod ich stopy
dywan złoty
słońce pieści promieniem.
Budzi się mazurski świt
opada już mgła…
Jego oczy błyszczą
nadzieją
rumieniec pokrył jej twarz
barwami zadumy jesiennej
dojrzałością życia
znaczą trakt.
Szansa
Dopóki tli się w człowieku
iskra sensu istnienia
to myśl o nieśmiertelności
powraca jak bumerang.
Pewien rybak
niemłody
i już bardzo zmęczony
/ciągłym lękiem
przed przemijaniem/
lecz z gracją Apollina
ciężką siecią
/ niczym piórkiem łabędzim/
jak miotacz kulą
rzucił…
w odmęty życiodajnego lochu
złotą rybkę złowił…
Z nadzieją
że wieczność otrzyma
szarpnął ochoczo
ażurowym dywanem
w którym ryba jak perła
lśniła…
/życia wiecznego przesłaniem/
Zapragnął z całej duszy
by skarb ten bezcenny
otrzymał każdy człowiek.
Delikatnie…
jak żywe serce ujął
/w czasem pomarszczone ręce/
to cudo
wirujące
złotem oślepiające
barwami tęczy kuszące
/by wszechczasów wołanie
mogło się wypełnić
i ludzkość od śmierci wybawić…/
Wtem srogi gromowładca
błyskiem ognistego miecza
jednym gestem rozciął
zasłonę bezchmurnego nieba…
Nad rybakiem zawisły szpony
i ślepia jak oko cyklonu
niczym grzmot – łopot skrzydeł
zagłuszył bicie dzwonów
woda zadrżała w jeziorze…
to panna wodna
jak lilia dorodna
dłoń wyciągnęła ku górze
pragnie zatrzymać czas…
by stary rybak
mógł rzucić sieć
jeszcze raz.
Ballada Zygmańskiego
W mieście Ostróda,
pięknym jak perła
u stóp Jeziora Drwęckiego,
największa z wielkich,
lecz pełna gracji
tkwi rzeźba Zygmańskiego.
W niej jak w kokpicie
łodzi Wikingów
legenda prastara drzemie,
o złotej rybce,
co miała spełnić
rybaka jedno życzenie.
Zanurzył rybak
swą sieć jak pająk
w wiecznego życia odmętach,
bo bardzo pragnął,
by mógł żyć człowiek
w raju, jak Adam i Ewa.
Gdy rybkę złowił,
zadrżało trwożnie
serce rybaka starego,
bo nie był pewien,
czy ona zdąży
wypełnić przesłanie jego.
Już gromowładca,
strażnik wieczności,
ognistym mieczem ciął niebo,
a nad rybakiem
zawisła chmura
i szpony ptaka wielkiego.
Okrzyk rozpaczy
i bicie dzwonów
łopotem skrzydeł zagłuszył,
pochwycił rybkę
niczym trofeum,
na żer z nią w otchłań wyruszył.
Sieć się porwała,
zapłakał rybak,
zadrżała woda w jeziorze,
wtem panna wodna,
jak biała lilia
dłoń wyciągnęła ku górze.
Łzy mu otarła,
rybę podała,
zwyczajną jak ludzkie życie,
sieć powiązała
i obiecała
z rybakiem popłakać skrycie.
Piękna rusałka
i stary rybak
strzegą Jeziora Drwęckiego
i przez dzień cały
kuszą przechodniów
- „Balladą Zygmańskiego”.
Sen rycerza
W mokrym płaszczu
z szarej ciszy
moje miasto w deszczu śpi
także rycerz Mackiewicza
zręcznie dłutem
wydobyty
/ herb Ostródy
lśni na piersi/
swój sen
o przeszłości
śni...
kiedy jeszcze był
młodzieńcem
błyskawicznie władał mieczem
mężnie czoła stawiał
w boju
i na tarczy chwałę nosił
kwiat mu kłaniał się
przydrożny...
był orężem
rycerz groźny.
Wyrzeźbiony myślą twórcy
zasłuchany w baśń deszczową
/nawet struna
Drwęcy
łka /
przymkniętymi powiekami
o świetności ciągle marzy
na nabrzeżu
w dzień
czy w nocy
swoją misję do spełnienia ma...
Przeszłość snuje się bulwarem
otulona ciepłym szalem
srebrnej mgły
rycerzowi pokłon składa
na paterze z wodnej lilii
niesie w darze
swoje chłodne sny.
Noc świętojańska
Kwiat paproci
światłem aureoli św. Jana
obnażył swoje czarodziejskie oblicze
a nurt szemrzącej w szuwarach Drwęcy
zapłonął rumieńcem
niewinnej panny.
Pachnący snem
łan pszenżyta
pochylił
swą wysrebrzoną trwaniem głowę
przed majestatem królowej jednej nocy.
Tylko dziewanna
jak na wpół śpiąca panna
przymkniętymi kielichami
słonecznych oczu
marzy
czeka na przygodę
wartą chwili życia.
A może na miłość
jak letnia burza
albo na skwerze lata róża?
Koncert
Nad brzegiem jeziora
letni koncert trwa
słychać
cykanie świerszczy
rechotanie żab
kląskanie słowika
i melodię naszych serc…
Tafla jeziora
niczym otwarte okno ziemi
albo lustro nieba
drży
bo w niej
jak w zwierciadle duszy
wszechświat się rozlewa
a ciepły sen
palcem nieboskłonu
wystukuje rytm
maluje nastrój
……..
A my
roztańczeni
w marzenia wtuleni
toast wznosimy
za spotkanie
za cuda natury
za szczęście
za miłość prawdziwą szczęśliwą
Niech trwa!
Nad brzegiem jeziora
noc swój koncert ma

Podobne dokumenty