Dzień modlitwy za prześladowany Kościół na Bliskim Wschodzie

Transkrypt

Dzień modlitwy za prześladowany Kościół na Bliskim Wschodzie
OGŁOSZENIA DUSZPASTERSKIE
na XXI Niedzielę Zwykłą
24.08.2014r.
W minionym tygodniu zmarła śp. Anna Bręborowicz z ul. Krasnoludków – wieczny odpoczynek racz Jej
dać, Panie… Msza Święta pogrzebowa zostanie odprawiona w najbliższą środę o 12:30, a pogrzeb na
cmentarzu junikowskim o 13:50.
Przed miesiącem żegnaliśmy naszego wikariusza ks.Piotra Bednarskiego, dziękując mu za jego
pracę. Od jutra (od poniedziałku) rozpoczyna posługę duszpasterską w naszej wspólnocie ks.Piotr
Jakubowski, który przez pierwsze dwa lata swego kapłaństwa pracował w Szamotułach (Kolegiata)
a pochodzi z parafii poznańskiej Jezusa Chrystusa Najwyższego Kapłana na os.Lecha. „Nowemu”
Księdzu Piotrowi życzymy owocnej posługi pośród nas a wszystkich prosimy o modlitewne wsparcie.
Także w tym tygodniu żegnamy Siostry odchodzące do innych domów zakonnych: Siostra
Przełożona Marlena przenosi się do Ostrzeszowa a Siostra Rafała do Kalisza – dziękujemy Siostrom
za wszelkie dobro i prosimy o pamięć o nas przed Panem Bogiem.
1. Msze Święte w niedzielę dzisiejszą: o 8:00, 9:30, 11:00 i 20:00; w niedzielę za tydzień będzie już Msza
Święta o 12:30 i po raz ostatni wakacyjna Msza o 20:00; w dni powszednie w tym tygodniu – tylko jedna
Msza Święta – o 18:00.
2. W tym tygodniu przypada we wtorek Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej –
Msze Święte o 8:00 i 18:00 – z odnowieniem Ślubów Jasnogórskich Narodu. W duchu solidarności z
chrześcijanami w Iraku, w uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej, 26 sierpnia 2014 roku, będzie
można złożyć ofiarę pieniężną w czasie Mszy Świętej, by pomóc prześladowanym.
Dzień modlitwy za prześladowany Kościół na Bliskim Wschodzie
Umiłowani w Chrystusie Panu,
w ostatnich dniach docierają do nas budzące przerażenie wiadomości dotyczące losu naszych braci i sióstr w
wierze żyjących w Iraku, Syrii i Palestynie. Informacje te sprawiają, że w naszych sercach rodzi się ból, a
jednocześnie poczucie solidarności oraz chęć niesienia im pomocy.
Odpowiadając, w imieniu całego Kościoła w Polsce, na apel Ojca Świętego Franciszka oraz katolickiego
Patriarchy Babilonii obrządku chaldejskiego, Louisa Raphaela I Sako, który błaga Polaków o gest
solidarności, prosimy Was, aby dzień 26 sierpnia br., który jest obchodzony w Polsce jako uroczystość
Matki Boskiej Częstochowskiej, był Dniem modlitwy za Prześladowany Kościół na Bliskim Wschodzie.
Zachęcamy do uczestnictwa we Mszy świętej i ofiarowania Komunii Świętej w intencji ustania prześladowań
w Iraku i na całym Bliskim Wschodzie. Prosimy także o podjęcie praktyk pokutnych (droga krzyżowa,
różaniec, post, jałmużna), aby w ten sposób wyrazić jedność z cierpiącymi braćmi i uprosić u Boga łaskę
pokoju dla nich.
Prezydium Konferencji Episkopatu Polski – Warszawa, dnia 13 sierpnia 2014r.
3. Spowiedź święta w dni powszednie przed każdą Mszą Świętą.
4. Dzisiaj (24 sierpnia) zapraszamy na trzeci z czterech koncertów muzyki kameralnej - organizowany w
ramach cyklu „Wakacyjne muzykowanie na Ławicy” – usłyszymy utwory na tenor z organami; za
tydzień podczas czwartego (ostatniego wakacyjnego koncertu) usłyszymy dzieła w aranżacji na
sopran i obój z towarzyszeniem organów – początek o 19:45.
5. Przez 63 dni wspominamy w szczególny sposób niezłomną walkę warszawskich Powstańców z 1944
roku – pamiętajmy o Nich w naszych osobistych modlitwach, ale także w naszym codziennym życiu.
6. Różaniec odmawiamy w dni powszednie o godz. 17:30 a w niedzielę o godz. 9:00. Pozostałe nabożeństwa
w tym tygodniu: koronka do Bożego Miłosierdzia – w poniedziałek ok.18:30, Nowenna do
Najświętszej Maryi Panny – w środę ok. 18:30, adoracja Najświętszego Sakramentu – w czwartek od
17:00 do 18:00, Godzinki do Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej – w niedzielę o 7:30.
7. Nasz punkt Caritas czynny jest w poniedziałki od 17:45 do 19:00. Przypominamy, że trwa w naszym
kościele akcja „Zeszyt”.
8. Biuro Parafialne jest czynne w tym tygodniu we wtorek (16:00-17:30) i w czwartek (18:40-20:00).
9. W ostatnim tygodniu sierpnia zapraszamy wszystkie zapisane dzieci na nasze parafialne „Wakacje z
Bogiem” – rozpoczynamy jutro (w poniedziałek) o 9:00, kończymy każdego dnia (od poniedziałku do
piątku, 29 sierpnia) o 15:00. W poniedziałek i w piątek chcemy w gronie wszystkich uczestniczących w
naszych spotkaniach modlić się na Mszy Świętej (ok.11:00).
10. Na spotkanie modlitewne Odnowy w Duchu Świętym zapraszamy w środę o 18:45.
11. W środę w przyszłym tygodniu (3 września) chcemy spotkać się w gronie całej wspólnoty Koła
Żywego Różańca – serdecznie prosimy wszystkie członkinie i wszystkich członków poszczególnych
róż o przybycie do kościoła na 17:00 – po słowie wprowadzenia pomodlimy się razem różańcem (17:30)
i polecimy Panu Bogu wszystkich należących do naszej wspólnoty – żyjących i zmarłych – we Mszy
Świętej (18:00).
12. Jeszcze dzisiaj w zakrystii przyjmujemy zapisy na wyjazd osób starszych do Dębek (8-17 września).
13. Już dzisiaj zapraszamy do udziału w autokarowej pielgrzymce parafialnej do Częstochowy (po
drodze Sanktuarium Św.Józefa w Kaliszu oraz inne sanktuaria) – wyjazd w sobotę, 18 października o
7:00, powrót w niedzielę, 19 października ok.22:00. Koszt: 160zł (w tym: nocleg w 4-osobowym pokoju
oraz śniadanie i obiad w niedzielę). Zapisy z wpłatą 50zł przyjmujemy w zakrystii i biurze parafialnym.
14. Przed kościołem lub w zakrystii do nabycia prasa katolicka: „Przewodnik Katolicki” (4,50zł), „Gość
Niedzielny” (4,50zł), „Mały Gość”, „Mały Przewodnik”, „Miłujcie się”, „Misyjne drogi”,
„L`Osservatore Romano” (8zł).
Przypominamy:
15. Przypominamy, że parafialny Caritas pełni dyżur w każdy poniedziałek od godz. 17.45 – 19.00.
16. Deklaracje Krucjaty Różańcowej w intencji Ojczyzny można pobrać w zakrystii.
17. Kolejne spotkanie z nowego cyklu „rozmowy o wierze” odbędzie się 4 września o 20:05. Wszystkich
chętnych zapraszamy na probostwo – tematem tego spotkania będzie „Sakrament bierzmowania –
moc Ducha Świętego”.
18. Rada Osiedla Ławica zaprasza do odwiedzania internetowej strony: www.osiedlelawica.pl
19. Wszelką korespondencję do Parafii prosimy kierować na adres [email protected]
Parafialny Zespół Caritas w ramach akcji Ofiaruję/Potrzebuję prosi o przekazanie używanych sprzętów
uboższym rodzinom w naszej parafii. Obecnie potrzebne są: Kuchenka/ piec gazowy, czajnik elektryczny,
cegły pełne, łóżko podwójne, odkurzacz - Kontakt pod nr tel: 601 581 360.
www.objawieniapanskiego.pl
Ewa K. CZACZKOWSKA: “Kardynał Wyszyński. Gdy
Cezar siada na ołtarzu, mówimy: nie! Non possumus”
Nie jest pewne, kiedy władze podjęły ostateczną decyzję o aresztowaniu prymasa Wyszyńskiego. Nie
wiadomo też dokładnie, ile razy termin przesuwały. I czy konsultowały tę decyzję z Moskwą.
Z relacji ks. Hieronima Goździewicza oraz zapisów samego prymasa Wyszyńskiego wynika,
że pierwszy poważny sygnał o planowanym uwięzieniu otrzymał poufnie już pod koniec 1952 roku.
Władze partyjne po konsultacjach z Moskwą, gdzie wciąż niepodzielnie rządził Stalin, zdecydowały,
że aresztowanie nastąpi w styczniu 1953 roku. Miało się to zbiec z ogłoszeniem dekretu o obsadzie
stanowisk kościelnych. Jeśli tak było w istocie, oznacza to, że Stalin, który wcześniej mówił Bierutowi,
że nie jest sztuką zamknąć prymasa, ale sztuką jest zrobić z niego komunistę, dał się przekonać,
że z Wyszyńskim nie będzie to możliwe. Aresztowanie jednak wstrzymano, ponieważ 27 listopada
1952 roku Watykan ogłosił nominację abp. Wyszyńskiego na kardynała. Za granicą komentowano
to jako poparcie Piusa XII dla linii prymasa Polski.
Prymas, który w dniu ogłoszenia nominacji przebywał w Szczecinie, nie był tą wiadomością specjalnie
zaskoczony. Na kilka miesięcy przed śmiercią napisał w dzienniku, że z jego nominacją kardynalską
zwlekano od 1948 roku. Powodem tego był spór w Watykanie o to, czy ubocznym efektem powołania
go do kolegium kardynalskiego będzie wrażenie uznania przez Watykan rządów komunistycznych
w Polsce. Odstąpiono od tego sposobu myślenia dopiero w 1952 roku, gdy nominacje nowych
kardynałów były już konieczne, a nie można było tego zrobić z pominięciem prymasa Polski,
który tradycyjnie nosi tytuł kardynała. Prawdopodobnie decyzję papieża przyspieszyły dwie rozmowy
z polskim prymasem w kwietniu 1951 roku, podczas których Wyszyński wytłumaczył powody swojej
taktyki wobec komunistów.
Władze w Polsce z obawy przed reakcją opinii międzynarodowej wstrzymały aresztowanie prymasa,
ale nie pozwoliły mu wyjechać do Rzymu na konsystorz 12 lutego 1953 roku, podczas którego papież
wręczył insygnia nowym kardynałom.
Prymasowi po prostu nie wydano paszportu. Zatrzymanie Wyszyńskiego w kraju było komentowane
na Zachodzie. „W Rzymie były wielkie pochody, nieśli transparenty, że ja i kard. Stepinać z Jugosławii
nie przyjechaliśmy, bo nas nie puścili – wspominał prymas. – Nieśli nasze portrety. Świat cały i prasa
bardzo dużą wrzawę robili”. Mimo nieobecności prymasa na konsystorzu papież uważał go
za pełnoprawnego członka kolegium kardynalskiego, o czym zapewnił listownie. „Jestem przekonany,
że jeszcze osobiście włożę ci kapelusz kardynalski na głowę” – pisał. Kardynał Wyszyński insygnia
odebrał dopiero cztery lata później, już po wyjściu z więzienia.
Natomiast w Polsce prasa atakowała i prymasa, i Watykan. Zaraz po ogłoszeniu wiadomości
o nominacji kardynalskiej „Trybuna Ludu” napisała, że jest ona dla Stefana Wyszyńskiego nagrodą
za „wybielanie” antypolskiej i prohitlerowskiej polityki Watykanu, który wspiera imperialistów
amerykańskich, kwestionuje prawa Polski do Ziem Zachodnich, służy obcym interesom i ma „wyraźne
ostrze dywersyjne”. Komentator gazety na koniec zapewnił, albo raczej pogroził palcem prymasowi,
że naród polski nie będzie „tolerował pod żadną postacią prób rozsadzania jego jedności”. Prymas
podsumował: „Czynią mnie niemal zdrajcą Ojczyzny. Po czymś podobnym idzie się do kryminału.
Trzeba mieć zdrowe nerwy i niewybredny gust, by to wytrzymać. A jednak trzeba”.
***
Prymas Wyszyński nie domyślał się, jak bardzo nieszczery wobec niego był Franciszek Mazur,
o którym po jednym ze spotkań zapisał z sympatią: „Mój rozmówca był w widoczny sposób cierpiący,
połykał zręcznie pastylki, zresztą zachowując się prawdziwie po bohatersku. Niczym nie dał po sobie
znać, że cierpi”. Już tydzień przed ich ostatnią rozmową, 23 stycznia w Sekretariacie Biura
Politycznego KC PZPR, przyjęto tekst dekretu o obsadzie stanowisk kościelnych. Oficjalnie dekret
został ogłoszony przez Radę Państwa 9 lutego 1953 roku. Był to jeden z najostrzejszych
antykościelnych aktów prawnych w historii PRL, który, gdyby został w pełni wykonany, mógłby
doprowadzić do całkowitego administracyjnego uzależnienia Kościoła od państwa. Nowe prawo
stanowiło, że jakichkolwiek zmian na stanowiskach kościelnych – od wikarego po biskupa – nie można
dokonać bez zgody władz państwowych. Natomiast księża, którzy w ocenie władz prowadzą
działalność „sprzeczną z prawem i porządkiem publicznym”, będą usunięci z urzędów. Ich miejsce –
w założeniu – mieli zajmować tzw. księża-patrioci. Duchowni mieli też ślubować na wierność Polsce
Ludowej.
Prymas był dekretem całkowicie zaskoczony. Tego właśnie dnia, 9 lutego, odbywało się posiedzenie
episkopatu. Wyszyński relacjonował biskupom swoje wielogodzinne rozmowy z Mazurem i przedstawił
plan dalszych negocjacji z rządem. Tymczasem ogłoszenie przez Radę Państwa dekretu o obsadzie
stanowisk kościelnych oznaczało, że ostatnia rozmowa Wyszyńskiego z Mazurem była tylko
testowaniem prymasa, na jakie ustępstwa personalne może pójść Kościół. Stało się to też jasne dla
biskupów, u których nie budowało to autorytetu prymasa.
W powszechnym przekonaniu bezpośrednim następstwem dekretu z 9 lutego 1953 roku był wydany
trzy miesiące później słynny memoriał episkopatu do władz Non possumus z 8 maja. Kościół został
bowiem postawiony przed faktem, wobec którego mógł powiedzieć tylko jedno: non possumus – nie
możemy. Tymczasem sekwencja zdarzeń była inna. Po 9 lutego kard. Wyszyński protestował,
ale jednocześnie nadal rozmawiał z przedstawicielami rządu. Był gotów do prowadzenia dalszych
negocjacji, by ustalić wzajemne relacje. Pokazuje to m.in. opublikowany dziennik prymasa z 1953 roku.
Prymas był w trudnej sytuacji, ale zgodnie z zasadą „rozmawiamy, nie obrażamy się”, spotkał się
z Mazurem ponownie, 17 lutego 1953 roku. Protestował przeciw dekretowi, wykazywał jego
niezgodność z prawem kanonicznym, z konstytucją i z porozumieniem z kwietnia 1950 roku. Dekret jest
„pozbawiony wszelkich podstaw prawnych, jest bez precedensu” – mówił. Ale powiedział też Mazurowi:
„to nas nie zraża” – i zaproponował dalsze rozmowy. Złożył na jego ręce pro memoria dla rządu,
w którym określił, co czyni episkopat na rzecz ułożenia stosunków między państwem i Kościołem,
czego oczekuje w tej dziedzinie od rządu i jakie jest stanowisko episkopatu wobec księży
uprawiających działalność polityczną. Mazur sugerował, by prymas – z uwagi na wystąpienia
administracji amerykańskiej w obronie episkopatu Polski – wydał deklarację na temat protekcjonizmu
amerykańskiego. „Ani krok naprzód w koncesjach i deklaracjach” – odpowiedział prymas. „Już to,
że nie wycofujemy naszej instrukcji dla duchowieństwa [...] jest dowodem zimnej krwi, zdrowych
nerwów i dobrej woli Episkopatu. Ale każdy wyczuwa, że jest to wysoce trudny moment
psychologiczny, łączący treść dekretu i treść instrukcji. Duchowieństwo i to zrozumie, i to wytrzyma”.
Prymas wiedział jednak, że nie może pójść za daleko. „Teraz jest pora na Rząd, by okazał choć
odrobinę dobrej woli”. Prymas oczekiwał, że rząd zrealizuje choćby jeden z postulatów Kościoła.
Okazując tym gestem dobrą wolę, pomoże i jemu, i episkopatowi prowadzić dalsze rozmowy. Taki krok
władz był potrzebny prymasowi, który w episkopacie musiał być coraz bardziej samotny, gdy mówił
biskupom o kolejnych ustępstwach wobec komunistów.
Ze strony władz żadnego gestu dobrej woli już jednak nie było. Przeciwnie, w tych dniach
przewodniczący wojewódzkich rad narodowych zaczęli wzywać na rozmowy biskupów, próbując
wymusić na nich zmiany proboszczów w parafiach i księży pracujących w kuriach. Wyszyński tę taktykę
władz nazwał później metodą „robaka” usiłującego stoczyć Kościół od wewnątrz.
3 marca 1953 Wyszyński spotkał się z Mazurem po raz ostatni. Rozmowa, jak poprzednie, była długa,
kilkugodzinna. Prymas, sądząc z jego notatek, zadeklarował gotowość ogłoszenia stanowiska Kościoła
w trzech sprawach: przebudowy społecznej, relacji Kościół-naród oraz sytuacji międzynarodowej. Była
to próba wybrnięcia z sytuacji wywołanej żądaniem władz wydania deklaracji na temat „protekcjonizmu
amerykańskiego”. Prymas w marcowym wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” mówił, że Kościół
nigdy i „żadnej ze stron w międzynarodowym sporze politycznym” nie dawał mandatu do uważania się
za reprezentanta i obrońcę Kościoła. Był to ważny sygnał i ukłon w stronę władz.
Ale Mazur deklaracją nie był już zainteresowany. Zabiegał natomiast usilnie o to, by nie stosować kary
ekskomuniki wobec „księży-patriotów”. W tej kwestii, jako dotyczącej ściśle spraw wewnętrznych,
prymas był nieugięty. Episkopat 9 lutego 1953 roku, czyli w dniu wydania dekretu o obsadzie stanowisk
kościelnych, obłożył ekskomuniką za „machinacje przeciwko władzy kościelnej” uczestników
styczniowego posiedzenia rozszerzonego zarządu ZBoWiD. Przyjęli oni uchwałę żądającą zmian
na stanowiskach biskupów. Karę nałożono także na tych „księży-patriotów”, którzy w tych dniach
odwiedzali kurie, domagając się usunięcia ze stanowisk konkretnych duchownych. Dekret nakładający
ekskomunikę wydał prymas. Jednocześnie poinformował Komisję Księży przy ZBoWiD, że kapłani
obłożeni karą mogą za jego pośrednictwem zwracać się do papieża z prośbą o pojednanie
z Kościołem, czego warunkiem jest uprzednia ekspiacja.
Sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Prymas wychodził ze spotkania z Mazurem
z wrażeniem, że coś „się skończyło”. Następnego dnia tak ją podsumował: „Po wczorajszej rozmowie
byłem tak zmęczony i tak wysoce upokorzony, że nic innego mi nie pozostało, jak tylko złożyć resztę
w ręce Boga. Wiem, że ilekroć tak czyniłem, Bóg sam stawał w obronie nieudolności ludzkiej.
Okazałem tyle najlepszej woli właściwego ułożenia stosunków Kościoła i Państwa w Polsce. Dążę
do tego, aby Narodowi zaoszczędzić wstrząsów wewnętrznych, które uważam za wysoce szkodliwe,
zwłaszcza w obecnej sytuacji narodu. Ale pycha pana Mazura poszła za daleko. Ukazał mi w pełni,
że państwo nie zna granic dla swych roszczeń”.
Prymas po tym spotkaniu wiedział już, że rząd nie jest zainteresowany dalszymi rozmowami
z Kościołem. Taktyka „rozmawiania, nie obrażania się”, która miała „zaoszczędzić wstrząsów
wewnętrznych” Kościołowi i narodowi, stała się już nieskuteczna. Prymas musiał na jej temat słyszeć
niejedną krytyczną opinię biskupów, chociażby przy okazji sprawy katowickiej i krakowskiej. Wśród
duchowieństwa mówiono, że prymas przekroczył granicę ustępstw. Ks. Stanisław Wawryn, jezuita
i redaktor naczelny „Przeglądu Powszechnego”, radził więc prymasowi, by zmienił taktykę i usztywnił
stanowisko wobec rządu. Mówił, że biskupi stracili już popularność w społeczeństwie, które jest
zdezorientowane, jaką linię prowadzi i episkopat. Dlatego potrzebny jest jakiś krok, który przywróci
zaufanie. Takich opinii Wyszyński już ani nie mógł, ani nie chciał chyba ignorować. Gdy więc 7 kwietnia
pojawił się u niego Bolesław Piasecki z informacją, że rząd oczekuje jednak oświadczenia episkopatu
w sprawie sytuacji międzynarodowej, prymas odmówił. „Rząd daje do zrozumienia, że na odprężeniu
sytuacji mu nie zależy. Nie mam zamiaru posuwać się naprzód ani kroku, dopóki nie otrzymam
rekompensaty za wydane instrukcje”.
Prymas, istotnie, usztywnił stanowisko. Najprawdopodobniej wpłynęła na to nie tylko ostatnia rozmowa
z Mazurem, wsłuchiwanie się w różne opinie w Kościele, ale także lekka, niestety tylko chwilowa,
polityczna odwilż w Moskwie. Po śmierci Stalina 5 marca 1953 roku władzę w Moskwie objęła trójka:
premier Gieorgij Malenkow; wicepremier, niegdyś szef NKWD Ławrientij Beria i oraz Nikita
Chruszczow, od września I sekretarz KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR). Ton
polityce nowej ekipy partyjnej nadawał Beria, który zdecydował o wszczęciu rozliczeń z kultem
jednostki. Opowiadał się też za liberalizacją stosunków z krajami demokracji ludowej.
Prymas wiedział, co dzieje się w Moskwie. Zawsze był dobrze zorientowany w sprawach politycznych.
Nie tylko sam na bieżąco śledził prasę, ale miał także referenta prasowego (Witolda Bieńkowskiego),
który regularnie informował go o tym, co interesującego ukazało się w prasie krajowej i zagranicznej.
Podczas posiedzenia Komisji Głównej episkopatu 14 kwietnia prymas zwrócił biskupom uwagę,
że „Trybuna Ludu”, idąc za moskiewską „Prawdą”, organem KC KPZR, „podejmuje hasła
praworządności i ochrony praw obywatelskich przed władzami bezpieczeństwa. Skoro prasa polska
uważa za potrzebne naśladować Sowiety w obronie praw obywatelskich, to znaczy, że i Kościół może
się powoływać na tę nową linię polityki wewnętrznej” – konkludował. – „Tak «naiwnie» rzecz ujmując –
ustawiam sytuację”.
A zatem nie bez powodu kilkanaście dni później w publicznym wystąpieniu prymasa pojawiły się
pierwsze ostrzejsze tony. 26 kwietnia podczas uroczystości ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie kardynał
mówił do kilkudziesięciu tysięcy osób, że interwencja władz w sprawy personalne Kościoła poszła
za daleko. „Narusza to wolność biskupów dysponowania kapłanami. Państwo, które upomina się o to,
co cesarskie, dziś sięga po to, co Boskie”.
Kilka dni później, 8 maja w Krakowie, episkopat postanowił, że prymas przygotuje memoriał do władz.
Chodzi o słynny później dokument Non possumus.
W liczącym 25 stron tekście prymas podsumował stosunki państwo-Kościół od podpisania
porozumienia w kwietniu 1950 roku. Pisał o łamaniu układu przez rząd, usuwaniu religii ze szkół,
zamykaniu instytucji kościelnych, niszczeniu prasy kościelnej, szykanowaniu duchownych, rozwijaniu
rozbijającego duchowieństwo ruchu „księży-patriotów”, próbach ingerencji w sprawy personalne
Kościoła itd. Na zakończenie w imieniu episkopatu kategorycznie odrzucił lutowy dekret rządu
o obsadzie stanowisk kościelnych „jako sprzeczny z Konstytucją PRL, naruszający prawa Boże
i kościelne”. Przestrzegał, że „gdyby się zdarzyć miało, że czynniki zewnętrzne będą nam
uniemożliwiały powołanie na stanowiska duchowne ludzi właściwych i kompetentnych, jesteśmy
zdecydowani nie obsadzać ich raczej wcale, niż oddawać religijne rządy dusz w ręce
niegodne”. Deklarował: „gdyby postawiono nas wobec alternatywy: albo poddanie jurysdykcji kościelnej
jako narzędzia władzy świeckiej, albo osobista ofiara, wahać się nie będziemy. Pójdziemy za głosem
apostolskiego naszego powołania i kapłańskiego sumienia, idąc z wewnętrznym pokojem
i świadomością, że do prześladowania nie daliśmy powodu, że cierpienie staje się naszym udziałem nie
za co innego, lecz tylko za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Rzeczy Bożych na ołtarzach
Cezara składać nam nie wolno. Non possumus!”.
Non possumus – nie możemy. Te słowa pochodzą z Dziejów Apostolskich, choć tam użyte zostały
w nieco innym kontekście: „nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli”. Natomiast zwrotu
non possumus, w sensie sprzeciwu wobec niesprawiedliwych zarządzeń władzy politycznej po raz
pierwszy chrześcijanie użyli w 304 roku. Wówczas to 49 wyznawców Chrystusa z Abiteny (w dzisiejszej
Tunezji), oskarżanych przez namiestnika cesarza Dioklecjana o złamanie zakazu odprawiania mszy,
odpowiedziało: Sine domicio non possumus – bez niedzielnych zgromadzeń nie możemy. Wszyscy oni
zostali zamordowani. Historia pokazała, że kilkanaście wieków później użycie tych słów w Polsce,
i szerzej w Europie Środkowo-Wschodniej rządzonej przez komunistów, również groziło
prześladowaniami.
Nie wiadomo też czy kard. Wyszyński, pisząc memoriał, pamiętał o innym wydarzeniu – związanym
ze św. Stanisławem. W dniu jego uroczystości obradował w Krakowie episkopat. Otóż, kiedy został
prymasem, zgłosił się do niego młody kapłan z polecenia ks. Władysława Korniłowicza. Ten
przed śmiercią w 1946 roku miał sen, który zapowiadał Wyszyńskiemu los podobny do bp. Stanisława,
ofiary konfliktu z królem Bolesławem Śmiałym.
Memoriał Non possumus nie został upubliczniony. Datowany na 8 maja, drogą poufną został wysłany
do Bieruta 21 maja. Ten nigdy na niego nie odpowiedział. Władze milczały, bo wyraźnie nie sprzyjała
im sytuacja polityczna w Moskwie. Uznały nawet, że episkopat celowo ogłosił dokument w tym
dogodnym dla siebie momencie. Oznacza to, że Wyszyński dobrze ocenił sytuację w Moskwie i jej
możliwe konsekwencje dla bloku wschodniego. Nie zmieniał więc ostrego tonu. „Obłędem niemal jest
żądać, by cały naród wyrzekł się chrześcijaństwa tylko dlatego, że grupa ludzi wierzy w to,
że przebudowy społecznej bez światopoglądu materialistycznego nie da się przeprowadzić” – mówił
w Solcu Kujawskim 24 maja. Dramat prymasa polegał na tym, że powiew odwilży w Moskwie był
chwilowy (Beria został aresztowany w lipcu). Na to właśnie liczyły władze w Polsce, które spokojnie
przygotowywały się do decydującego ruchu.
26 maja Bierut za pośrednictwem ambasadora ZSRR w Warszawie Arkadija Sobolewa zwrócił się
do radzieckich towarzyszy o zgodę na rozpoczęcie – najlepiej już w czerwcu – procesu pokazowego
bp. Kaczmarka. Bierut spodziewał się międzynarodowej reakcji, która może „zaszkodzić wspólnej
polityce” bloku, ale proces uważał za jak najbardziej uzasadniony. „Bez wątpienia proces pomoże
zdemaskować w oczach wierzących Polaków antyludową działalność reakcyjnego kierownictwa
katolickiego duchowieństwa”. W koncepcji polskich władz, proces Kaczmarka miał poprzedzić
aresztowanie Wyszyńskiego. Niemniej Bierut poinformował Sobolewa, że obecnie „nie zamierza się”
aresztować Wyszyńskiego. Wiedział, że gdy w ZSRR rządzi Beria, takiego zezwolenia nie uzyska. 10
marca 1953 roku podczas rozmowy w Moskwie z Berią, ten powiedział, że oficjalne wypowiedzi
prymasa „nie budzą zastrzeżeń”. Ale Moskwa nie zezwoliła też na proces Kaczmarka, żądając
szczegółowych informacji na ten temat. Bierut przekazał je Sobolewowi 2 czerwca.
W tym czasie prymas i Komisja Główna byli zajęci wydaniem instrukcji, jak biskupi winni interpretować
ogłoszone przez premiera Bieruta 5 maja przepisy wykonawcze do dekretu o obsadzie stanowisk
kościelnych i postępować w sprawach spornych. Kwestią, w której Kościół nie mógł pójść
na jakiekolwiek ustępstwa, było usuwanie i mianowanie biskupów – to należało do kompetencji
Watykanu. Pogwałcenie tej zasady oznaczało zerwanie z Rzymem. „Jeżeli rząd domagałby się
dobrowolnego usunięcia się [biskupa] z diecezji, nie należy tego czynić” – mówił prymas
na posiedzeniu episkopatu w maju. Biskupi muszą trwać na swoich stanowiskach aż „do utraty
wolności”. O wszystkim innym można było jednak dyskutować. To w czasie krakowskiej konferencji
biskupi uznali, że tekst ślubowania duchownych na wierność PRL (będący częścią dekretu) jest „na tyle
ogólnikowy”, że księża mogą go składać. Co więcej, stwierdzili, że mogą to zrobić jedynie księża,
którzy dopiero obejmują stanowiska kościelne i mogą to czynić kolegialnie z biskupami na czele
z prymasem. Kiedy więc w 1953 roku grupa nowo wyświęconych kapłanów archidiecezji
warszawskiej – był w niej ks. Bronisław Dembowski – otrzymała wezwanie do wojewódzkiej rady
narodowej, aby złożyć deklarację, iż nie będą działać na szkodę Polski Ludowej, zapytali prymasa: co
robić. – Prymas powiedział: „idźcie, znam tekst tego ślubowania, możecie podpisać” – wspomina
biskup Dembowski.
4 czerwca 1953 roku, w czasie procesji Bożego Ciała w Warszawie kard. Wyszyński wygłosił jedno
z ważniejszych swoich kazań. Stojąc przed frontem akademickiego kościoła św. Anny w Warszawie
mówił o tym, co było powodem coraz bardziej zaostrzającego się konfliktu między władzą a Kościołem:
o wolności sumienia i próbie uzależnienia Kościoła od państwa przez narzucanie na stanowiska
kościelne duchownych kolaborujących z władzą. Podkreślał, że najbardziej widoczną oznaką wolności
sumienia są wolni kapłani. Gdy próbuje się uzależnić kapłanów od władzy państwowej,
gdy „kapłaństwo przestaje być wolne”, wówczas zagrożona jest wolność sumienia ludzi. Dlatego trudno
jest mówić, że istnieje wolność sumienia tam, gdzie wbrew woli Kościoła kapłana zamienia się
w urzędnika. Między kapłanem a człowiekiem – mówił prymas – nikt stanąć nie może. Dlatego Kościół
będzie bronić wolności kapłaństwa nawet za cenę krwi, bo „ta obrona oznacza obronę wolności [...]
sumienia”, obronę „głębin kultury ducha”. Prymas zakończył homilię słowami: „Nie wolno sięgać
do ołtarza, nie wolno stawać między Chrystusem a kapłanem, nie wolno gwałcić sumienia kapłana, nie
wolno stawać między biskupem a kapłanem. Uczymy, że należy oddać, co jest Cezara Cezarowi, a co
Bożego Bogu. Ale gdy Cezar siada na ołtarzu, to mówimy krótko: nie wolno!”.
– Stałem przy prymasie i czułem, jak przechodzi mnie dreszcz – wspomina ks. Jan Sikorski, który jako
kleryk został wyznaczony do niesienia pastorału. – Byłem z tego bardzo dumny. I właśnie tym
pastorałem, który przed chwilą trzymałem w ręku, prymas uderzał, mówiąc: gdy Cezar siada na ołtarzu,
mówimy: nie! Była w tych słowach potęga, moc i zdecydowanie. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, jak
bardzo zagrożony jest sam prymas. Odbierałem jego słowa jako wyraz tryumfu, a nie kasandryczne
proroctwo.
Według zapisków Wyszyńskiego, kazania słuchało 200 tysięcy osób, według Urzędu do Spraw
Wyznań – 30 tysięcy. Prymas po raz pierwszy publicznie mówił tak bardzo krytycznie o polityce
wyznaniowej państwa. Do tej pory konsekwentnie tego unikał, by nie pogarszać i tak już złej sytuacji
Kościoła oraz napiętych stosunków z państwem.
***
Nie wiadomo, czy Antoni Bida, szef Urzędu do Spraw Wyznań, sam słuchał kazania prymasa, czy
o jego treści poinformowali go urzędnicy, ale tak je podsumował: „Ocenia się, że wystąpienie to było
najbardziej wrogie z wszystkich jego [Wyszyńskiego] publicznych wystąpień antyrządowych, od czasu,
gdy został prymasem”. Mowę Wyszyńskiego nazwał reakcyjną: „[...] szkalując i zohydzając Polskę
Ludową – usiłował podburzyć wrogie elementy przeciwko Władzy Ludowej”. Natomiast prezydent
Bierut w swoim kalendarzu pod datą 4 czerwca 1953 zanotował: „zaprosić do Konstancina: Ochab,
Mazur, Jakub [Berman], Radkiewicz], Minc, Zawadzki, Brystygier”. Byli to zarówno przywódcy partii, jak
i osoby odpowiedzialne za politykę wyznaniową państwa. Cztery dni później, 8 czerwca, na spotkaniu
sekretariatu Biura Organizacyjnego KC PZPR, Franciszek Mazur omówił stan stosunków państwoKościół. Prawdopodobnie efektem tych dwóch narad był anonimowy dokument z 16 czerwca
1953 roku, zatytułowany „Tezy w sprawie polityki wobec Kościoła”. Przedstawiono w nim plan dalszego
zaostrzenia konfliktu z Kościołem. Jego zwieńczeniem miało być uwięzienie prymasa Wyszyńskiego.
Ppłk Józef Światło twierdził, że sprawę aresztowania prymasa Bierut i Mazur konsultowali w Moskwie
z premierem Malenkowem i to on miał im dać na to przyzwolenie. Jeżeli tak było w istocie, to mogło się
to stać po aresztowaniu Berii, co nastąpiło w czerwcu. Po raz drugi, zdaniem Światły, miał w tej sprawie
polecieć do Moskwy Franciszek Mazur we wrześniu 1953 roku. Tym razem zgodę na zatrzymanie
Wyszyńskiego miał wyrazić pierwszy zastępca szefa NKWD Iwan Sierow oraz I sekretarz KC KPZR
Nikita Chruszczow. Czy tak było?
W ocenie historyka dr. Grajewskiego decyzję o aresztowaniu prymasa polscy komuniści podjęli
samodzielnie, bez wcześniejszej akceptacji Moskwy. Od śmierci Stalina w marcu 1953 roku, w ZSRR
trwały walki o władzę i kierownictwo kraju – argumentuje Grajewski – nie chciało zaostrzać sytuacji,
gdyż do buntów dochodziło już w Niemczech Wschodnich i Czechosłowacji. Nie podważa, że mogła
się odbyć rozmowa Bieruta z Malenkowem, ale nie zachowały się w tej sprawie żadne dokumenty.
„Wiadomo natomiast, że rozwojem wypadków zaskoczona była ambasada sowiecka w Warszawie,
czyli nie powtórzył się scenariusz bliskiej współpracy, jaki miał miejsce podczas aresztowania kard.
Mindszentyego. Pierwszy kontakt w tej sprawie miał miejsce dopiero 26 września 1953 r., a więc
następnego dnia po wywiezieniu Prymasa ze stolicy. Doszło wówczas do spotkania pracownika
ambasady Związku Sowieckiego, radcy P. Turpickiego z członkiem Biura Organizacyjnego KC PZPR
oraz późniejszym wiceministrem spraw wewnętrznych Antonim Alsterem, który poinformował
sowieckiego dyplomatę o podjętych działaniach i starał się wyjaśnić mu motywy decyzji aresztowania
kard. Wyszyńskiego. Komentując wydarzenia w Warszawie, ambasador G. M. Popow skierował
na ręce Wiaczesława Mołotowa, ministra spraw zagranicznych Związku Sowieckiego memoriał pt. „
O problemach relacji między ludowo-demokratycznym państwem polskim, a Kościołem katolickim”,
w którym bardzo krytycznie ocenił działania kierownictwa PZPR oraz decyzję o internowaniu kard.
Wyszyńskiego. Oficjalnie jednak Moskwa popierała decyzję władz komunistycznych w Warszawie” –
kończy Andrzej Grajewski.
O tym, że aresztowanie prymasa Wyszyńskiego było decyzją polskich towarzyszy mówił wiele lat
później, bo w latach 80. mówił Jakub, odpowiedzialny w Biurze Politycznym KC PZPR m.in. za walkę
z Kościołem. Twierdził, że decyzję o uwięzieniu prymasa podjął sam Bierut. Miał kilka ku temu
powodów: „(…) w 1953 r.widoczne już się stało, że linia reprezentowana przez księży-patriotów
oraz przez PAX nie przyhamuje aktywności Kościoła. (…) W kilka miesięcy po śmierci Stalina nastąpiło
powstanie berlińskie, burzliwe w przebiegu wypadki czerwcowe w NRD i pewne elementy tutaj też
zaczęły wierzyć, że coś się odmienia, że może mapa Europy się zmieni. Nastąpiła aktywizacja
i konsolidacja grup opozycyjnych, a przede wszystkim Kościoła, Bierut usiłował je stłumić”.
Ewa K.Czaczkowska
Fragment książki “Kardynał Wyszyński. Biografia”, Wyd.Znak – za: http://www.fronda.pl/a/ewa-k-
czaczkowska-kardynal-wyszynski-gdy-cezar-siada-na-oltarzu-mowimy-nie-non-possumus,40714.html
17.08.2014, 21:06