Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka

Transkrypt

Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka
Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka
środa, 15 kwietnia 2009 13:41
Pomyślcie o dziecku z domu dziecka – apeluje do wiernych metropolita łódzki abp Władysław
Ziółek. Jak przypomina w liście, w sierocińcach czekają na rodziców setki dzieci. Przyjęcie
dziecka to dobre postanowienie na Wielki Post – podkreśla Ksiądz Arcybiskup.
Dom dziecka to ostatnie miejsce, gdzie maluch powinien przebywać – podkreśla pracownik
jednego z ośrodków adopcyjnych. – Nawet gdyby pracowali tam święci ludzie, zawsze będzie
tylko pan, pani, ciocia, wujek. Nie będzie taty i mamy. Oczekiwanie na adopcję albo
usamodzielnienie dziecka powinno odbywać się w rodzinie zastępczej lub w rodzinnym domu
dziecka, a nie w wielkim, tradycyjnym sierocińcu – mówi.
Kto był w nim choć raz i posłuchał dzieci, długo tego nie zapomni. Duża część z ich
wychowanków szybko wraca pod opiekę państwa: do więzień, schronisk dla bezdomnych, na
dworce, po zasiłki. W interesie wszystkich jest to, żeby dzieci dorastały w rodzinie: własnej lub
zastępczej, a choćby w rodzinnym domu dziecka.
– Opieka zastępcza i domy dziecka, nazywane trafnie bidulami, to dwa różne światy – mówi
pracownik ośrodka adopcyjnego. W Polsce jest prawie 420 „tradycyjnych” domów, gdzie żyje
niemal 25 tys. dzieci i tylko np. ponad 270 rodzinnych domów dziecka, w których przebywa ok.
2 300 dzieci. W placówkach rodzinnych przebywa jeden z kilkunastu wychowanków domów
dziecka, tymczasem proporcje powinny być odwrotne.
Rodzeństwo po kilku latach pobytu w domu dziecka, które trafiło do jednego z rodzinnych
domów na Mazowszu, trzeba było uczyć prawie wszystkiego, także tego, do czego służy wanna
i sedes. – Nie znały nazw dni tygodnia, pytały właściwie tylko o godziny posiłków, poza tym
jakby czas dla nich nie istniał – mówi małżeństwo prowadzące placówkę. – Trzeba było
tłumaczyć, że potrawy mają nazwy, a zupa może być konkretną zupą.
Początkowo dla sześciorga maluchów, które trafiły do rodzinnego domu prowadzonego przez
Katarzynę i Leszka Dobrzyńskich w Szczecinie, problemem były najprostsze codzienne
czynności. Ale nic dziwnego. – Wszystkie są po dużych przejściach. Coś złego działo się w
rodzinie, doszło do sytuacji odrzucenia – mówi Leszek Dobrzyński. Jedna z dziewczynek na
początku lekceważyła ich, najpewniej koleżanki z sierocińca podsyciły jej strach przed zmianą
sytuacji. Przyjechała do nich bardzo nieszczęśliwa, ale tu czekała ją niespodzianka. Była nią
młoda Sunia, która z miejsca przylgnęła właśnie do niej.
1/5
Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka
środa, 15 kwietnia 2009 13:41
Weźcie malucha
„Na początku Wielkiego Postu podejmujemy z reguły różnorakie postanowienia. W obecnym
roku duszpasterskim dobrze byłoby rozważyć możliwość podjęcia konkretnych zadań wobec
życia i nierozerwalnie związanej z nim miłości” – napisał Metropolita Łódzki. „Zaangażowanie w
rodzicielstwo zastępcze jest nie tylko wspaniałym przykładem troski o życie, daje dzieciom
miłość i dom, ale niesie ze sobą także wiele satysfakcji, a przede wszystkim zasługuje na
szczególną łaskę Chrystusa, którego słowa właśnie wtedy stają się najbardziej aktualne:
«Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili»”.
– List abp. Ziółka to kulminacja naszych wcześniejszych działań. Namawiamy rodziny: nie
macie dzieci, weźcie malucha z domu dziecka – mówi ks. Stanisław Kaniewski, dyrektor
łódzkiego Centrum Pomocy Rodzinie, prowadzącego m.in. Archidiecezjalny Ośrodek
Adopcyjno-Opiekuńczy.
Abp Władysław Ziółek jest do takiego listu szczególnie uprawniony: to przecież właśnie on,
dokładnie przed 20 laty, powołał łódzki Archidiecezjalny Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy –
pierwszą tego typu placówkę prowadzoną przez Kościół w Polsce. – To na naszych
doświadczeniach uczyli się twórcy kolejnych takich ośrodków – podkreśla ks. Kaniewski.
Wciąż się tu uczą: w ośrodku trwają warsztaty dla małżeństw przygotowujących się do adopcji,
ale uczestniczą w nich także pracownicy ośrodka adopcyjnego z Sosnowca. – Ich ośrodek
powstał niedawno, czują więc potrzebę douczenia się – mówi ks. Kaniewski. Dziś w Polsce
działa 20 ośrodków, są prowadzone przez Caritas, stowarzyszenia katolickie lub bezpośrednio
przez diecezje. Łódzka placówka skierowała do rodzin już około 1400 dzieci, głównie przez
adopcję.
To trzeba czuć
Zaczęło się od „Promocji rodzicielstwa zastępczego”, sesji dla księży, która odbyła się w
listopadzie ub.r. – Chodziło o dogłębne zapoznanie księży z problematyką rodzicielstwa
zastępczego – mówi ks. Kaniewski.
2/5
Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka
środa, 15 kwietnia 2009 13:41
Sesja była potrzebna, skoro jeden z młodych księży spytał, czy on mógłby być rodziną
zastępczą. – Odpowiedziałem, że każdy powinien robić to, co do niego należy. Naszą rolą jest
promowanie rodzicielstwa zastępczego, a nie zastępowanie rodziców – uśmiecha się Ksiądz
Dyrektor, wikariusz biskupi ds. duszpasterstwa rodzin.
Potem były wizyty duszpasterzy po kolędzie. – Proboszczowie mają przyjazne relacje z
parafianami, widzą i czują, czy dobrze, żeby dziecko trafiło do jakiejś rodziny – mówi ks.
Kaniewski. – Wiedzą, czy można podpowiedzieć jakiejś rodzinie, żeby przyjęła do siebie dzieci
z domu dziecka. I podpowiadali. Ja też to robiłem, ale nie oczekiwałem deklaracji. To trzeba
czuć.
I potrafić się wczuć w to, co czuje dziecko w sierocińcu. – W rodzinie zastępczej dziecko ma
szansę być wśród kochających się ludzi i doświadczyć miłości, szybciej nadrobić braki
środowiskowe, edukacyjne i zdrowotne. W takiej rodzinie dziecko szybciej się rozwija, staje się
bardziej odporne na stresy, szybciej staje się osobą społeczną. Ma wielkie szanse, żeby stać
się wartościowym człowiekiem – przypomina Ksiądz Dyrektor.
Wcześniej, we współpracy z organizacjami pozarządowymi i samorządowymi, Centrum Pomocy
Rodzinie propagowało już rodzicielstwo zastępcze. Teraz akcja jest szersza, włączyli się do niej
duchowni, także w czasie kolędy. Ma większe szanse powodzenia: rozważenie przyjęcia
dziecka do rodziny proponuje przecież nasz duszpasterz. Ale zachęcać rodziców do tworzenia
rodzin zastępczych, rodzinnych domów dziecka trzeba stale, to nie może być jednorazowa
akcja.
Życzliwy klimat
W kilka tygodni po kolędzie i liście Księdza Arcybiskupa trudno powiedzieć, jak apele
zaowocują. – Każda decyzja o przygarnięciu dziecka jest ważna, ale istotne jest też to, żeby
powstał życzliwy klimat wokół rodzicielstwa zastępczego. Może to spowodować otwarcie ludzi
na podjęcie decyzji o przyjęciu dziecka – mówi ks. Stanisław Kaniewski.
Pracownik łódzkiego Centrum opowiada, jak kiedyś dowiedział się, że jego kuzyni chcą poddać
3/5
Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka
środa, 15 kwietnia 2009 13:41
się metodzie in vitro. Zapytali go o opinię, zaczął namawiać ich na adopcję, pokazując, czym
jest in vitro.
– Przez rok nie odzywali się do mnie, aż tu po roku telefon – opowiada. – Może byś coś
powiedział o adopcji… Rok dojrzewali, byli zbuntowani i źli. Mówili, że zburzyłem ich plan. Dziś,
po kilkunastu latach od tamtej rozmowy, nie wyobrażają sobie życia bez dzieci, które
adoptowali.
Adopcja to ostatnio nie problem, na ogół brakuje dzieci, które można przyjąć do rodziny.
Zdaniem pracowników ośrodków adopcyjnych, zbyt powolnie pracują sądy, które orzekają o
odebraniu praw rodzicielskich, co otwiera drogę do adopcji. Problemem są rodziny zastępcze.
W Łódzkiem np. w domach dziecka czeka na rodziców 1500 dzieci. Tymczasem kandydatów na
zastępczych rodziców, którzy przyjęliby je do domów albo stworzyli rodzinne domy dziecka, nie
ma zbyt wielu. Tak się dzieje w całej Polsce. W Łodzi nie pomogli nawet radni, którzy
zastępczym rodzicom zagwarantowali m.in. zwolnienie z opłat za przedszkola i przejazdy
komunikacją miejską, obniżenie czynszu i finansowanie wyjazdów wakacyjnych.
Same korzyści
Powodów, że powstaje tak mało rodzinnych domów i rodzin zastępczych, jest co najmniej kilka.
Biurokracja, nie najlepsza prasa i złe prawo – wylicza Krystyn Nawrocki, prowadzący z żoną
rodzinną placówkę w Białogardzie w Szczecińskiem. – Z pewnością jest dużo dobrych rodzin,
które chciałyby się tym zajmować, ale urzędnicy mają kłopoty z dotarciem do nich. A przecież
utrzymanie wychowanków w tradycyjnych bidulach jest dwukrotnie droższe. Przejście na
rodzinne domy daje same korzyści, w tym najważniejsze, dotyczące kształtowania osobowości
dziecka.
Niektórych zniechęca myśl, że dzieci pewnie nie zostaną z nimi na zawsze. Rodzic zastępczy
musi pamiętać, że jest… zastępczy, sprawuje tymczasową opiekę nad dziećmi. – Nie jest to
łatwa sytuacja, bo dziecko pokochaliśmy, zżyliśmy się z nim – przyznaje Leszek Dobrzyński. –
Musimy być na to otwarci. Nasz ból się nie liczy, chodzi o dobro dziecka.
4/5
Rodzina katolicka - Weźcie malucha z Domu Dziecka
środa, 15 kwietnia 2009 13:41
– Pytam znajomych: dlaczego nie stworzycie rodziny zastępczej? Odpowiadają: bo jeszcze nie
czas, bo muszę wychować własne dzieci, bo mam pracę, która mi to uniemożliwia – mówi
Tomasz Bilicki, wicedyrektor łódzkiego Centrum. Po to, żeby przekonać ludzi, Centrum wpadło
na pomysł, żeby włączyć w swoje działania duchownych.
Dzięki nim ulotki i foldery z adresami ośrodków adopcyjno-opiekuńczych w Łodzi dotarły do
domów parafian. Pytania duszpasterza bezdzietnych par, czy myślą o dzieciach i czy
rozważyliby adopcję lub rodzicielstwo zastępcze – też pewnie zrobiły swoje.
Pracownicy łódzkiego Centrum już odczuli większe zainteresowanie rodzin. Niektóre chciałyby
adoptować dziecko, inne stworzyć rodziny zastępcze, jeszcze inne myślą o rodzinnym domu
dziecka.
Adresy katolickich ośrodków adopcyjno-opiekuńczych i diecezjalnych poradni życia rodzinnego
można znaleźć np. na stronie: Familiae.pl .
Wojciech Duda-Dudkiewicz
Źródło: Niedziela
5/5