Wiadomości ASP nr 60
Transkrypt
Wiadomości ASP nr 60
Wiadomości ASP 60 Akademia styczeń 2013 Sztuk Pięknych ISSN 1505–0661 im. Jana Matejki www.asp.krakow.pl w Krakowie cena 6 zł (w tym 5% VAT) → Z NAROŻNIKA I PIĘTRA K iedy piszę ten tekst, mam już za sobą prawie dwa miesiące pracy na stanowisku rektora Aka‑ demii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. To doświadczenie niezwykłe, jedyne w swoim rodzaju, zwłaszcza dla kogoś, kto pierwszy raz mierzy się z tym nieprzewidywalnie skomplikowanym i odpowiedzial‑ nym zadaniem… Kiedy znajomi i współpracownicy dydaktyczni (również moi najbliżsi) pytają mnie, jak sobie radzę, odpowiadam: nie spodziewałem się, że jest tak dużo pracy i tyle biurokratycznych oraz formalno‑admini‑ Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia oraz stracyjnych obowiązków związanych z podejmowa‑ nowego 2013 roku wszystkiego, co najlepsze, wspa‑ niem decyzji i zarządzaniem, a także analizowaniem niałego nastroju w rodzinnym gronie przy choince trudnych spraw. Życie stwarza sytuacje i problemy, i Wigilijnym Stole, wszystkim pracownikom, peda‑ których czasami nie ogarniają żadne ustawy, zarzą‑ gogom, doktorantom i studentom oraz czytelnikom dzenia, statuty, regulaminy, przepisy, procedury. „Wiadomości ASP” życzy Trzeba wykazać się salomonowym rozumem bądź poradzić się profesjonalistów. Trzeba również – nie‑ prof. Stanisław Tabisz stety – oddać dużą część swojej twórczej wolności dla Rektor Akademii Sztuk Pięknych spraw ogólnego powodzenia i sprawnego funkcjono‑ im. Jana Matejki w Krakowie wania uczelni. Taka jest cena tej zaszczytnej funkcji. Moje dotychczasowe, krótkie doświadczenie rek‑ torskie szczęśliwie posiłkuje się dość długą praktyką (przez dwie kadencje) bycia dziekanem Wydziału Grafiki. Bez tej wiedzy, rozeznania i doświadczenia nikomu nie radzę obejmowania rektorskiego fotela. Aby poznać strukturę organizacyjną, dobre rozwiąza‑ nia dotyczące merytorycznej strategii rozwoju uczelni i wszelkie regulacje prawne dotyczące kierowania i zarządzania instytucjonalną machiną, trzeba mieć dużo czasu na uczenie się i poznawanie tego wszyst‑ kiego. Sprawy studenckie, pracownicze, uzasadnione decyzje w sprawach zatrudnienia i dodatkowych umów o pracę, reprezentacja uczelni na zewnątrz, 1 Z NAROŻNIKA I PIĘTRA wyborczym, obok wielorakich zapewnień, deklaro‑ wałem sprawiedliwy podział środków finansowych, którymi w ramach dyscypliny budżetowej będę mógł dysponować. Nie są to duże środki, ponieważ, dla przykładu, odpis na ogólne koszta i potrzeby uczelni z tytułu prowadzenia studiów niestacjonarnych przez wydziały stanowi zaledwie 10%, na co zgodziłem się, wyrażając pogląd, iż 90% środków finansowych słusznie zostaje na wydziałach wypracowujących bez‑ członkostwo w kolegialnych ciałach lokalnych i ogól‑ pośrednio te pieniądze. Tylko od roztropności, dobrej nopolskich, kontakty z innymi uczelniami oraz insty‑ kalkulacji kosztów oraz gospodarności dziekanów tucjami kultury – to wszystko spada na głowę rektora zależy w tym względzie dochód tych jednostek i jego i ma on sobie z tym radzić w dzień i w nocy. Oczywi‑ właściwe przeznaczenie… ście, rektor nie pozostaje sam… Nasza uczelnia nadal jest fantastycznym znakiem Najbliższe otoczenie – to wspierający mnie i pra‑ firmowym, osadzonym w bogatej, prawie 200‑let‑ cujący w ramach przydzielonych obowiązków prorek‑ niej tradycji i zbudowanym na doświadczeniach torzy: prof. Piotr Bożyk i dr hab. Jan Tutaj. To Kanclerz twórczych i osiągnięciach wielu pokoleń wybitnych i Kwestor z działem księgowości, kierownicy Działu artystów. Będę się starał służyć Akademii dla jej Spraw Osobowych i Działu Nauczania, to miłe Panie wszechstronnego rozwoju, a przede wszystkim peł‑ sekretarki w biurze rektorskim. Tworzymy zatem nienia misji edukacyjnej. I coraz jaśniej to widzę, zespół pracujący dla dobra całej Akademii, koor‑ że na prawdę warto, bo społeczna, bezcenna wartość dynując i wspomagając organizacyjną i edukacyjną naszej Akademii dla kultury polskiej jest w zasadzie działalność wszystkich siedmiu wydziałów. Mądry nie do zastąpienia żadnym postępowym barbarzyń‑ kompromis chciałbym wypracowywać wspólnie stwem ani też nawet najbardziej błyskotliwą retoryką z dziekanami i kierownikami jednostek międzywy‑ relatywizmu… działowych. Moim staraniom i trosce będą podlegać Zatem – pierwsze koty za płoty… QUOD BONUM Biblioteka Główna ASP oraz Muzeum ASP, Samorząd FELIX FAUSTUM FORTUNATUMQUE SIT – co znaczy: „Oby Studencki oraz Akademicki Zespół Sportowy. to było dla dobra, szczęścia i pomyślności wszystkich”. Dokonując pewnego rozeznania w mechani‑ zmach i procedurach, jakie funkcjonowały do tej 2 pory w Akademii, muszę przyznać, że niektórymi prof. Stanisław Tabisz byłem wyraźnie zaskoczony. W swoim programie Rektor ASP im. Jana Matejki w Krakowie Wiadomości asp /60 → Spis treści Inauguracja Roku Akademickiego 2012/2013 4 – Stanisław Tabisz Przemówienie inauguracyjne 8 – Stanisław Rodziński Punkt wyjścia do refleksji 12 – Jerzy Trela Praca nad rolą na podstawie Dziadów i Wyzwolenia 20 – Katarzyna Sroka Studia to nie wszystko Międzynarodowe Triennale Grafiki – Kraków 2012 22 – Marta Anna Raczek‑Karcz Tu jest centrum graficz‑ nego świata 30 – Monika Wanyura‑Kurosad Nokturn 34 – Krzysztof Tomalski Grafika i edukacja 44 – Krzysztof Tomalski Bentlager Druckgrafik 45 – Janusz Krupiński Intelekt MTG 2012 Idee – Poglądy – Interpretacje 54 – Jacek Dembosz In the Garden of Art 62 – Jacek Gaj O grafice i grafikach 72 – Janusz Matuszewski Wolność odzyskana 82 – Darek Vasina Kaszel w Kassel Historia 84 – Michał Pilikowski Czapski − życie i twórczość Podróże artystyczne 90 – Jacek Dembosz Bandyci i malarze z Orgosolo 98 – Jacek Dembosz Baśnie z 1001 nocy Dyplomy 104 – Urszula Byrska Matematyczność sztuki 107 – Bartłomiej Chwilczyński Porządkowanie chaosu Wystawy – Głosy – Recenzje 110 – Andrzej Szczerski Kinetyki, czyli odkrycie geometrii 114 – Agnieszka Jankowska‑Marzec Pomiędzy 117 – Joanna Łapińska Architektura budowana dźwiękiem 120 – Agata Pankiewicz Teren prywatny 131 – Jadwiga Wielgut‑walczak Dziennik rysowany nocą... Kronika wydarzeń 136 – Michał KracikOdyseja kosmiczna 2012 140 – Mariusz Sołtysik Uwaga na światło! Autorem grafik na okładce jest prof. Jacek Gaj 160 – Publikacje 3 I na u g u ra c j a R ok u A ka d e m i c ki e g o 2 0 1 2 / 2 0 1 3 Przemówienie inauguracyjne Rektora Stanisław Tabisz Artyści są potrzebni społeczeństwu, a ich dzieła świadczą teraz – i po upływie tysięcy lat – o szlachetnej i niezgłę‑ bionej tajemnicy natury człowieka... z Wydziału Malarstwa, prof. Józefowi Murzynowi z Wydziału Rzeźby, prof. Krzysztofowi Tomalskiemu Ur. w 1956 r. w Domaradzu. Studiował na Wydziale Grafiki (w latach 1977 –1978) oraz na Wydziale Malarstwa (w latach 1978 –1982) Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Szanowni Goście! z Wydziału Grafiki, prof. Janowi Nuckowskiemu Szanowni Pedagodzy! z Wydziału Form Przemysłowych, prof. Grażynie Szanowni Studenci! Korpal z Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Otwierając 194. rok akademicki, mam zaszczyt prze‑ Sztuki oraz prof. Jackowi Siwczyńskiemu z Wydziału mawiać dzisiaj do Państwa z woli społeczności peda‑ Architektury Wnętrz. Na ręce kanclerza inż. Adama gogów, studentów i pracowników Akademii Sztuk Oleszki składam podziękowanie dla pracowników Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Zostałem Działu Administracyjno‑Gospodarczego, bez których wybrany na stanowisko rektora jednej z najstarszych nie moglibyśmy instytucjonalnie realizować procesu uczelni artystycznych w Polsce w wyniku demokra‑ edukacji… tycznych wyborów. Jest to dla mnie wielki zaszczyt, Nasza uczelnia kształci od tego roku akademic‑ rysunkiem, projektowa‑ a zarazem duża odpowiedzialność. Mam poczucie, kiego na siedmiu wydziałach w systemie studiów niem graficznym, sce‑ że wybraliście Państwo w pełni świadomie i że jest 3‑stopniowych (licencjackich, magisterskich i dok‑ nografią, krytyką sztuki. to wynik roztropnego rozeznania i rozważnej decyzji. toranckich), w zakresie kierunków artystycznych, Cieszą mnie historyczne okoliczności tego wyboru, nazywanych kiedyś „sztukami pięknymi”. Mam Od 2002 r. jest preze‑ a także pewne wskazanie, które zapewne stanowi tu na myśli kierunki zarówno ściśle artystyczne, sem Związku Polskich o akceptacji i zrozumieniu potrzeby równowagi artystyczno‑projektowe, jak również konserwację Zajmuje się malarstwem, Prowadzi pracownię malar‑ stwa na Wydziale Grafiki. Artystów Plastyków Okręgu pomiędzy minioną świetnością a realnymi wyzwa‑ i restaurację dzieł sztuki. Akademia Sztuk Pięknych piastuje godność rek‑ niami współczesności. w Krakowie istnieje i działa już prawie 200 lat i nic tora Akademii Sztuk Moja kadencja następuje po czterech latach pracy nie straciła na swoim posłannictwie, realizacji swego Pięknych im. Jana Matejki zespołu poprzedników. Chciałbym na ręce prof. Adama podstawowego celu: kształcenia młodych, utalento‑ Wsiołkowskiego, ustępującego rektora Akademii, zło‑ wanych studentów, którzy są – w myśl podpisanej żyć serdeczne podziękowanie dla władz, które kon‑ kilkanaście dni temu Karty Praw Studenta – „naj‑ tynuowały misję edukacyjną w latach 2008–2012. ważniejszym podmiotem uczelni”. Przypomnijmy Dziękuję rektorowi prof. Adamowi Wsiołkowskiemu sobie: to w murach naszej Akademii studiowali oraz prorektorom prof. Antoniemu Porczakowi m.in. tak wielcy artyści, jak Wyspiański, Wyczół‑ Krakowskiego. Od 2012 r. w Krakowie. 4 i dr. hab. Łukaszowi Konieczce za trud i wysiłek kowski, Malczewski, Fałat, Pronaszko, Czapski, włożony w zarządzanie Akademią. Dziękuję dzieka‑ Waliszewski, Makowski, Dunikowski, Wróblewski, nom minionej kadencji: prof. Romanowi Łaciakowi Wajda, Kantor, Taranczewski, Wejman, Mitoraj, Wiadomości asp /60 fot. Jacek Dembosz Nowosielski… Niektórzy z nich byli pedagogami miejsce. Wraz z potrzebą wszechstronnego rozwoju, Akademii, mistrzami wtajemniczania w problemy, osiągania szczęśliwego i bezpiecznego życia pojawia w żywioł i potencjał sztuki. Byli przewodnikami – się jakaś mocno ugruntowana wiara w sens wyraża‑ w perspektywie pokoleń – dla młodych adeptów, nia tego, co najbardziej ludzkie i wartościowe. Two‑ powołanych do artystycznego tworzenia, projekto‑ rzymy dzieła trwalsze i doskonalsze od nas – ocalamy wania i ocalania dziedzictwa kulturowego. Myślę, wszystko to, co najcenniejsze i najważniejsze wobec że dawni Mistrzowie w naturalnej kontynuacji nieuchronnego przemijania w czasie, wobec cierpli‑ są nadal wielkimi autorytetami dla tych artystów wego i długotrwałego konstruowania i budowania wyrastających z nowej epoki, którzy dzisiaj dostą‑ oraz niewytłumaczalnego rozpadu potężnych kultur pią uroczystego aktu immatrykulacji. Cyprian Kamil i cywilizacji na naszej planecie. Norwid pisał: „Tylko że, aby drogę mierzyć przy‑ Mijają całe epoki i stulecia, a sztuka nadal stoi szłą/trzeba koniecznie pomnieć, skąd się wyszło”… na straży duchowości człowieka, jego wymiaru Paul Gauguin wyraził to samo, stawiając na jednym ponadczasowego, niezwykle kreatywnych możli‑ ze swoich obrazów fundamentalne pytanie: „Skąd wości, które stanowią o zróżnicowanej tożsamości przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd idziemy?”… i bogactwie odmian, nurtów oraz procesów kulturo‑ Kiedy w wieku XX i na początku XXI rozwój wych, odkrywanych form i obieranych dróg. Arty‑ ludzkiego geniuszu (postępowych odkryć nauko‑ ści są potrzebni społeczeństwu, a ich dzieła świad‑ wych oraz wynalazków technologicznych) osiągnął czą teraz – i po upływie tysięcy lat – o szlachetnej niezwykłe przyspieszenie i wręcz niewyobrażalny i niezgłębionej tajemnicy natury człowieka, o jego poziom, zagubieni w informatyczno‑cyfrowym szu‑ nadzwyczajnych możliwościach twórczych, przemie‑ mie słów i obrazów, w przerażającym niekiedy zgiełku niających naturalną rzeczywistość, widzenie i porzą‑ świata mass mediów – pragniemy znaleźć dla siebie dek świata oraz ludzkie sumienia. Dzieła artystów jakieś ciche, służące skupieniu, przyjazne i stabilne to także wyraz egzystencjalnych odczuć, to polot 5 fot. Alek Pawluczuk 6 inwencji i wyobraźni oraz, tak podziwiany i godzien Polska powinna dokonać strukturalnych reform całej szczerego zachwytu, mistrzowski kunszt wykonania gospodarki, zwiększyć wydajność pracy, zreformo‑ utrwalonego w materii dzieła. wać system opieki zdrowotnej, a publiczne pienią‑ Pisząc nie tak dawno recenzję do profesorskiego dze powinny być wydawane maksymalnie efektyw‑ przewodu, zetknąłem się z wypowiedzią artysty gra‑ nie. To dopiero zagwarantuje stworzenie warunków fika Janusza Górskiego z Gdańska, określającą pewien do uzyskania wysokiego poziomu edukacji i, z całą symptom współczesnej strategii bycia artystą i silnej pewnością, pociągnie za sobą zwiększenie wydat‑ żądzy zaistnienia w społecznym odbiorze. Prof. Gór‑ ków na kulturę i sztukę. Wyższe szkoły publiczne ski pisze tak: „Coraz częściej projektanci posługują – uniwersytety, politechniki, akademie – stanowią się językiem sztuki, stosując te same strategie dziś fundament edukacyjnej oferty w Polsce. Dlatego co artyści. A dzieła »prawdziwych« artystów bez dobra kondycja finansowa oraz wzrastający potencjał skrupułów podszywają się pod komunikaty reklamy. gospodarczy i cywilizacyjny całego kraju zagwaran‑ I jedni, i drudzy, artyści i projektanci, muszą znaleźć tuje nam, artystom, owe magiczne „miejsca pracy”, język komunikacji z odbiorcą: zaskoczyć go, zmusić o które znacznie łatwiej w innych, stricte praktycz‑ do refleksji, przekonać do swojego punktu widze‑ nych i użytecznych dziedzinach oraz sferach życia. nia”. A przecież, w wymiarze społecznym, nie żyjemy W swoim wystąpieniu wyborczym, podczas spotka‑ w próżni. Żyjemy w konkretnym kraju europejskim nia z elektorami, określiłem podstawową ideę, moje znajdującym się na pewnym mobilizującym etapie hasło sprawowania funkcji rektora Akademii. Brzmi swoich dziejów… Aktualnie w Polsce, wraz z prze‑ ono prosto: KOORDYNACJA DZIAŁAŃ i MĄDRY KOMPROMIS. kształceniami i reformami gospodarczymi, przepro‑ W moim rozumieniu hasło to posiada ważny aspekt wadzana jest reforma szkolnictwa wyższego. Główny rozumnego działania dla ogólnego dobra, według ekonomista Banku Światowego Indermit S. Gill chwali wspólnie wypracowywanych i uzgadnianych zasad Polskę za 20‑letni okres wzrostu gospodarczego, ale oraz mechanizmów, korzystnych dla społeczności całej równocześnie gani za pogłębianie długu publicz‑ Akademii. Wydziały, katedry, pracownie, przedmioty nego oraz brak dyscypliny w wydatkach socjalnych. – to właśnie są zróżnicowane elementy struktury Wiadomości asp /60 Premiujmy odpowiedzialnych peda‑ gogów, oddanych i wiążących się na stałe z uczelnią. Budujmy jakość, a nie ilość, bo przecież war‑ tość, znaczenie i sens wyłaniają się dopiero z przenikliwej selekcji tego, co pospolite, zunifikowane i rozple‑ nione niczym chwasty… organizacyjnej i merytorycznej Akademii, tworzone powołaniem jest ciągle wypracowywana jakość pro‑ w podstawowym żywiole: w realizacji programu dydak‑ cesu edukacyjnego, wysoki poziom kształcenia, eks‑ tycznego i współpracy ze studentami, bo to oni prze‑ presja i siła przekazu istotnych, uniwersalnych war‑ cież, jak już wspomniałem, są głównym podmiotem tości popartych zdobyciem profesjonalnego, a czasami starań pedagogów, a studiowanie to przecież w dużej nawet mistrzowskiego warsztatu. mierze także samodzielna inicjatywa, odkrywczość, Stawiajmy zatem zdecydowanie na najwyższą pomysłowość oraz praca analityczna i poznawcza pod jakość kształcenia. Tak powinniśmy rozumieć rozwój okiem bardziej doświadczonego i świadomego artysty. uczelni, który nie polega na ciągłym powiększaniu, Owszem, liczą się świetnie napisane programy, karty pączkowaniu i pomnażaniu wszystkiego bez uza‑ przedmiotów i najwyższe stopnie naukowe oraz sta‑ sadnienia i ogarniania całości. Te zjawiska prowa‑ nowiska dydaktyczne pedagogów i ich sukcesy arty‑ dzą prosto do wzrostu kosztów utrzymania uczelni styczne, ale równie ważna okazuje się młodzieńcza i w efekcie generują straty, a przy tym uruchamiają energia i zapał studentów, ich niczym nieograniczona procesy unifikacji, nadmiernego obciążania peda‑ wyobraźnia oraz brawurowa inwencja, podejmująca gogów, pogarszania warunków przestrzenno‑lokalo‑ się nawet zadań i problemów, zdawałoby się, nie‑ wych i w konsekwencji wiodą do obniżania poziomu możliwych do rozwiązania. Wielki zdobywca staro‑ kształcenia. Stawiajmy zdecydowanie na czynniki żytnego imperium, Aleksander Macedoński, uczeń wzmacniające realizację żywego i elastycznego pro‑ Arystotelesa, powiedział: „Sława i pamięć należą gramu studiów. Dbajmy o starannie wyselekcjono‑ się tym, którzy podążają za wielkimi marzeniami”. wanych i utalentowanych studentów. Premiujmy To w głowach naszych utalentowanych studentów odpowiedzialnych pedagogów, oddanych i wiążących rodzi się przyszła historia sztuki polskiej. Pokazując się na stałe z uczelnią. Budujmy jakość, a nie ilość, różnorodne wizje świata i człowieka w formie uniwer‑ bo przecież wartość, znaczenie i sens wyłaniają się salnej, wymagając od studentów rozwoju, mając prio‑ dopiero z przenikliwej selekcji tego, co pospolite, rytetowe ambicje podnoszenia jakości kształcenia, nie zunifikowane i rozplenione niczym chwasty… czyńmy z uczelni komercyjnego zakładu usługowego Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie ma być lub agencji organizacyjnej czy instytucji do finansowa‑ uczelnią nowoczesną, kształcącą na najwyższym nia i reklamowania twórczości pedagogów. Wprawdzie poziomie i dumną ze swoich aktualnych oraz histo‑ uczelnia to także instytucja kultury, ale jej pierwszym rycznych osiągnięć. 7 I na u g u ra c j a R ok u A ka d e m i c ki e g o 2 0 1 2 / 2 0 1 3 Punkt wyjścia do refleksji Wykład inauguracyjny Stanisław Rodziński uczestniczyć w życiu Akademii. Bracia Pronaszkowie to były początki formizmu, Frycz to Młoda Polska Ur. w 1940 r. w Krakowie. W latach 1957–1963 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w pra‑ cowni prof. Emila Krchy. Działalność pedago‑ giczną w krakowskiej Magnificencjo, Panie i Panowie Profesorowie, Peda‑ i Zielony Balonik. Kiedy przypominam sobie zajęcia godzy, Pracownicy wszystkich działów dydaktyki w pracowni i korekty mojego profesora Emila Krchy, i administracji, Szanowni Goście, Drodzy Studenci zastanawiam się, czy mógłbym w podobny sposób – wszyscy, dla których rozpoczynający się rok aka‑ rozmawiać ze studentami wtedy, gdy tu jeszcze pra‑ demicki jest rokiem dyplomowym, a nade wszystko cowałem. Krótkie uwagi, niekiedy ironia i prawie ci, którzy rozpoczynają dzisiaj studia w krakowskiej złośliwości, a nieraz niezwykle ważne rady i aluzje Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki. do różnych dzieł, lektur, wydarzeń. Czy pewien rodzaj Z ogromnym wzruszeniem staję tu przed tymi, aluzji, żartu dziś nie byłby odczytany jako ingerencja których – mam nadzieję – wolno mi nazwać moimi w prywatność? A może takie właśnie rozmowy były przyjaciółmi, i dziękuję panu Rektorowi za zaprosze‑ potrzebne, może stwarzały rodzaj bliskości, bo prze‑ nie do wygłoszenia tych słów. cież zawsze chodziło o malowanie, o dopiero rodzącą Upływające lata stwarzają naturalną sytuację, ASP rozpoczął w 1981 r.; w latach 1993–1996 spra‑ się myśl o własnych obrazach. w której patrzymy na uczelnię, na tę naszą uczel‑ Te wspomnienia nie są próbą pokoleniowego usy‑ nię, zarówno sięgając wstecz, czytając dawne tek‑ tuowania mówiącego te słowa. Nie są znakiem przy‑ a od 1996 do 2002 r. pia‑ sty, pamiętniki, wspomnienia, wracając do własnej należności do epoki, której przedstawiciele wszystko stował godność rektora młodości, do lat studiów i naszych nauczycieli, jak i zawsze wiedzą najlepiej. Są one raczej punktem i patrząc na współczesność Akademii, na pedagogów, wyjścia do refleksji nad tym, czym była nasza uczel‑ czytając wydawane tu pisma, oglądając wystawy, ale nia kiedyś, czym jest dzisiaj i jaka będzie w przyszło‑ wował funkcję dziekana Wydziału Malarstwa, ASP. Autor licznych publi‑ kacji o sztuce i esejów z zakresu sztuki. nade wszystko patrząc na studentów. Tych, którzy ści. Co pozostanie obszarem spotkania nauczyciela pełni nadziei i autentycznych pragnień, rozpoczynają i ucznia, płaszczyzną rodzącego się wzajemnego studia, i tych, którzy dochodzą do dyplomu, świadomi zaufania, będącego początkiem pasjonującej próby tego, że za chwilę wyjdą w świat, a sztuka stanie się zbliżenia się do tajemnicy procesu twórczego? – czy może winna stać się – sensem ich życia, a może tylko będzie tego życia efektownym elementem. 8 Jedną z częściej cytowanych anegdot o Jacku Mal‑ czewskim jest ta, która wspomina, jak uchylając drzwi Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o swoich do studenckiej pracowni, mówił: „Malujcie tak, żeby studenckich latach. Po rysunku wieczornym zatrzy‑ Polska była!”. Dla Malczewskiego i jego studentów mywaliśmy się na półpiętrze, aby zobaczyć wychodzą‑ Akademia była nie tylko szkołą, była środowiskiem, cego z pracowni Zbigniewa Pronaszkę. Wysoki, w dłu‑ duchowym obszarem utrwalającym wiarę w naro‑ gim, ciemnym płaszczu, owinięty długim, czerwonym dową tożsamość, była miejscem, w którym pielęgno‑ szalem, w czarnym berecie. Zaglądaliśmy na parter wano wszystko to, czego brak było na zewnątrz jej do scenografów, aby zobaczyć rozmawiającego ze stu‑ murów. A przecież ten sam Malczewski nie zgodził się dentami Karola Frycza. Pragnęliśmy w ten sposób na zaproponowany mu przez Matejkę temat obrazu Wiadomości asp /60 Losy polskiej sztuki, to, co w niej najlepsze, a także to, co dyskusyjne […], niemal zawsze miało swe źró‑ dło w losach Polski, w dziejach koncepcji i sporów politycznych, ale i w oczekiwaniach ze strony społeczeństwa… dyplomowego. Te same problemy Matejko widział co? Pierwszy raz w życiu zrozumiałem Matejkę. On inaczej, odmiennie postrzegał je Malczewski. Mimo przecież w swoim czasie robił to samo co wy w stanie więc podobnego pojmowania funkcji Akademii – jako wojennym. Jestem za stary, by to napisać, ale nie patriotycznego azylu – dochodziło do sporów, wyni‑ mogę przestać o tym myśleć”. kających nie tylko z różnicy pokoleń, ale i różnego Warto w tym miejscu przypomnieć, że twórczość rozumienia i odczuwania roli wyobraźni, ekspresji, malarska Józefa Czapskiego – absolwenta naszej Aka‑ funkcji motywu czy tematu, z odmiennego pojmo‑ demii – i jego znakomite teksty o sztuce były przez wania sensu i znaczenia tradycji. Trzeba pamiętać, że te same – podstawowe prze‑ całe lata objęte w Polsce cenzurą ze względu na to, że będąc sowieckim więźniem, posiadł ogrom wiedzy cież – problemy odżyły w dwudziestoleciu międzywo‑ o losach polskich oficerów w ZSRR, w tym również jennym. Dotyczyły one zarówno narodzin polskiego w Starobielsku i Katyniu. koloryzmu, jak i radykalnych społecznie nurtów, Liczące dziesiątki lat naturalne związki losów rodzących się w Krakowie, Warszawie, Łodzi czy Polski i losów polskiej sztuki miały swoje źródło wła‑ we Lwowie. śnie w akademiach. W tym nade wszystko, można Wspominam to, ponieważ w większości przypad‑ to powiedzieć bez cienia przesady, w krakowskiej ków to, co najważniejsze w polskiej sztuce, miało Akademii Sztuk Pięknych. Jednym z istotnych źródeł i ma nadal swój początek w akademiach, w akcep‑ takiej historii naszej sztuki i naszej Uczelni były tacji i w sporach, w niechęci studentów do tradycyj‑ więzi łączące nauczycieli i uczniów. Te mające cha‑ nej profesury, ale i w przyjaźni między studentami rakter czysto ludzki i naturalny, ale przede wszyst‑ i nauczycielami. kim te, których początkiem były korekty, spotkania Losy polskiej sztuki, to, co w niej najlepsze, w muzeach, te, których sens dotyczył istoty relacji a także to, co dyskusyjne, a nieraz irytujące, niemal nauczyciela i ucznia, profesora i studenta. Lata zawsze miało swe źródło w losach Polski, w dziejach powojenne, trudny okres realizmu socjalistycz‑ koncepcji i sporów politycznych, ale i w oczekiwa‑ nego, dramatyczne losy pedagogów i studentów, niach ze strony społeczeństwa na to, co artyści dadzą które dzisiaj bywają nieraz tylko wspomnieniami, mu w swych dziełach. a były przejmującą częścią losów Polski w cza‑ Niechęć kolorystów do malarstwa historycznego, sach stalinowskich. Wówczas sztuka stała się nie kojarzenie tego, co – jak wówczas mówiono – nowo‑ tylko obszarem twórczych sporów, ale i nieszczęść, czesne, z lewicowością, wszystko to stanowi obraz kłamstw i tragedii, mających swój moralny sens, naszej sztuki, ale i życia Akademii. Na kilka miesięcy związany z ludźmi i ze sztuką. Symbolem tych dra‑ przed śmiercią Józefa Czapskiego odwiedziłem go matów stała się twórczość Waldemara Cwenarskiego i wręczyłem mu, a był to rok 1992, katalogi i doku‑ z wrocławskiej uczelni, a na naszej Akademii twór‑ mentację wystaw z okresu stanu wojennego. Upły‑ czość Andrzeja Wróblewskiego. Nie czas tu ani miej‑ nęły chyba dwa dni i Czapski powiedział: „Wiesz, sce, by wchodzić w szczegóły tych lat i tych sporów, 9 To właśnie w studenckich pracow‑ niach rodzi się i dojrzewa spotka‑ nie tego, co trwałe, z tym, co przemi‑ nie. Tego, co ma wartość od stuleci, i tego, co ewoluuje... czy może raczej awantur. Ale przecież i wówczas twórczość i listy do brata były, są i pozostaną wielką byli w to w sposób naturalny włączeni pedagodzy szkołą malarstwa, metafizycznego sensu twórczości. i studenci, a mimo mroku tamtych czasów dotrwali do lepszych dni. Gdy ku zdziwieniu współczesnych Rembrandt przydzielił swoim uczniom małe pomieszczenia Kiedyś na spotkaniu z naszymi studentami do pracy, uznano to za dziwactwo. A przecież było Andrzej Wajda – również absolwent naszej Uczelni to odkrycie malowania jako pracy nad sobą, był – powiedział rzecz niezwykle ważną: „Pięćdzie‑ to znak samotności nie pojmowanej jako nieszczę‑ siąt lat temu mógłbym wygłosić wykład, a nosiłby ście, lecz rozumianej i odczuwanej jako czas i miejsce on tytuł Czego nie nauczyłem się w Akademii Sztuk pracy nad sobą, a także jako przestrzeń spotkania Pięknych w Krakowie. Po wielu latach i po namyśle z nauczycielem. To właśnie te spotkania − dzisiaj mogę dziś powiedzieć, żeby nie było nieporozumie‑ nazywamy je korektami − są czymś bardzo ważnym. nia, że nauczyłem się w Akademii Sztuk Pięknych Mogą być irytujące, ale mogą być też czasem ojcow‑ w Krakowie wszystkiego”. skich rad, pełnych niepokoju, ale i olśnienia czy Kiedy powstało w naszej Uczelni Studium Pedago‑ giczne, przyszedłem, a było nas wielu zainteresowa‑ inspiracji do pracy. Tak było, jest i tak być powinno, mimo upływu lat i zmienności epok. nych, na spotkanie informacyjne. Ówczesny kierow‑ W dziennikach Jana Cybisa, w licznych tekstach nik studium poinformował nas o programie i rodzaju Józefa Czapskiego napotykamy często wspomnienia zajęć, a rzecz zakończył króciutkim wierszykiem: o studiach i nauczycielach. Czytamy tam o rozmo‑ wach przy obrazach, z których rodzi się często własna Kto nie może być Van Goghiem, twórczość. Napisał kiedyś Piotr Potworowski: „Nie ten zostanie pedagogiem. wiem, jak będę malował jutro, ale wiem, że nie chcę malować tak jak wczoraj”. 10 Szczerze mówiąc, wierszyk niespecjalnie się nam Kiedyś odwiedziłem prof. Rudzką‑Cybisową spodobał, przecież właśnie wówczas ukazały się w Pol‑ z prośbą o podpisanie protestu ZPAP, związanego sce, chyba pierwszy raz po wojnie, listy Van Gogha ze stanem wojennym. Mówiliśmy o polityce, a w pew‑ do brata i była to nasza niemal najważniejsza lek‑ nym momencie prof. Cybisowa wyszła do sąsiedniego tura. Byliśmy za młodzi, by uświadomić sobie, że jest pokoju i przyniosła dwa nieduże pejzaże Cybisa z lat to jedna z najbardziej przejmujących książek, nie tylko 30. „Popatrz, dziecko – powiedziała. – Jak on świetnie o malarstwie, ale o twórczości, o radości i o rozpa‑ malował, a teraz tak gęsto paprze tymi farbami”. Była czy, jaka towarzyszy pracy nad obrazem. To opowieść w tej wypowiedzi nuta wspomnień, irytacja, miłość, o malowaniu, którego trzeba się uczyć w sposób dra‑ ale też na pewno miłość do malarstwa. W znakomi‑ matycznie uczciwy, o malowaniu, które jest pamiętni‑ tych i dramatycznych dziennikach Cybisa czytamy kiem i wyznaniem. Trudno powiedzieć, jakim nauczy‑ nieraz: „Znowu spartoliłem obraz”. Studenci Cybisa, cielem mógłby być Van Gogh. Jedno jest pewne – jego wśród nich Tadeusz Dominik, niemal ze łzami Wiadomości asp /60 w oczach wspominali jego korekty, pełne otwartości, nieraz niepokoju, wspominali jego pasję mówienia o malowaniu jako o drodze do prawdy. Stanisław Frenkiel, absolwent naszej Uczelni, jej profesor honorowy, heroiczny więzień sowieckich łagrów, żołnierz Armii Andersa, pozostawił po sobie znakomite obrazy, rysunki i teksty. Pracował na lon‑ Kiedyś odwiedziłem prof. Rudzką‑Cybisową z prośbą o podpisanie protestu ZPAP, zwią‑ zanego ze stanem wojennym. Mówiliśmy o polityce, a w pewnym momencie prof. Cybisowa wyszła do sąsiedniego pokoju i przyniosła dwa nieduże pejzaże Cybisa z lat 30. „Popatrz, dziecko – powiedziała. – Jak on świetnie malował, a teraz tak gęsto paprze tymi farbami”. dyńskiej uczelni, był, jest i pozostał jedną z ważnych postaci zarówno brytyjskiej, jak i polskiej sztuki. i dojrzewa spotkanie tego, co trwałe, z tym, co przemi‑ Mając doświadczenie pedagogiczne, świadom był, nie. Tego, co ma wartość od stuleci, i tego, co ewolu‑ że sztuka jest obszarem osobistych przeżyć, a nie uje jak krój garnituru lub wizytowej sukni. Zaufanie mody i przemijających upodobań, które oddalają i bliskość osobowości nauczycieli i dojrzewających od sztuki nie tylko artystów, ale i odbiorców. Pisał artystów, jakimi są studenci, stwarza obszar prawdy Frenkiel: „Grupowanie artystów w szeregi ułatwia o ludziach, czasach, o przeżyciach i wartościach. prace teoretykom i historykom sztuki. Ostatecznie Zwiedzając muzea, patrząc na autoportrety jednak przyszłość należy do nieuszeregowanych”. Rembrandta i Matejki, na rysunki starych mistrzów, To właśnie tajemnica procesu twórczego, niezwy‑ na drzeworyty Panka, na rzeźby, projekty i karty szki‑ kłość osobistej drogi nauczyciela i studenta zbliża cowników, pamiętajmy, że i oni byli kiedyś u początku ich i przynosi ważne rezultaty. Profesor przychodzący drogi, a to, do czego doszli, to również ich życie, stu‑ do pracowni na korektę przychodzi nieraz ze swej dia i ich nauczyciele. własnej pracowni. Robiąc korektę, nie instruuje, Po kolejnej podróży do Włoch znakomity filozof lecz przybliża sens i wartość pracy, wskazuje na to, i poeta, teolog i historyk sztuki, ks. Janusz Pasierb, co może być początkiem czegoś ważnego, ale rów‑ napisał wiersz pt. Mistrzowie: nież – tak samo jak wtedy, gdy patrzy na własne płótno – dzieli się ze studentem wątpliwościami. Tycjan, Masaccio, Beccafumi jak żyli Takie właśnie spotkania ukazują to, co łączy nauczy‑ ich wystawy są tego lata ciela i ucznia, a zarazem to, co jest istotą twórczości. klejnotami Wenecji, Florencji i Sieny Jesteśmy obecnie świadkami dramatycznych ewolucji czujemy się jak obdarowani przez królów w sztuce, w ocenianiu dzieł, ludzi, porównywaniu a przecież to musiało wyglądać inaczej epok. Pamiętajmy, że mimo wielu przemian, było duszne izby, nie zawsze czyste szyby tak prawie zawsze. Pamiętajmy, że czas spędzony mdlący zapach oleju, starych szmat i butów na uczelni takiej jak nasza Akademia jest czasem niesyte życia niedomyte dłonie podarowanym zarówno studentom, jak i nauczycie‑ i te obrazy nie wiadomo skąd lom. To właśnie w studenckich pracowniach rodzi się 11 I na u g u ra c j a R ok u A ka d e m i c ki e g o 2 0 1 2 / 2 0 1 3 Praca nad rolą na podstawie Dziadów i Wyzwolenia Jerzy Trela przedstawieniu. Były więc jakieś przymiarki, dys‑ Mówiąc o pracy nad rolą Gustawa‑Konrada, o pracy Byłem aktorem niedoświadczonym. Miałem wtedy w Krakowie ukończył z reżyserem Konradem Swinarskim nad przedstawie‑ za sobą trzy sezony w zawodowym teatrze. Przedtem w 1969 r.; w latach 1984– niem Dziadów, nie sposób w moim wypadku pomi‑ grałem w teatrze lalek, w pierwszych przedstawie‑ nąć realizacji Wyzwolenia Stanisława Wyspiańskiego. niach Teatru STU. Jakież ja miałem doświadczenie? teatralny, filmowy i telewi‑ W lutym 1973 r. odbyła się premiera Dziadów; premiera Zawodowo – mniej niż skromne. zyjny. Związany z teatrami Wyzwolenia w maju 1974 r. Upłynął zaledwie rok. Ur. 1942 r. w Leńczach. Studia na Wydziale kusje, ale wszystko to funkcjonowało poza mną. Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej 1990 piastował urząd rek‑ tora tej uczelni. Aktor krakowskimi: Sceną STU, Znalazłem się w teatrze świetnym, w zespole Dlaczego nie można tego rozdzielać? Ponieważ wspaniałym. To prawda. Ale wejść w ten zespół nie te spektakle istniały obok siebie, grane były przez było łatwo, a przyjąć się jeszcze trudniej. Znakomity wiele niezapomnianych kre‑ 10 lat. Praca nad obydwoma rolami trwała więc 10 Jerzy Jarocki, którego znałem ze szkoły teatralnej, acji filmowych: m.in. w fil‑ lat. Wymagało to pewnego rozdwojenia. Jednego obsadził mnie w Szewcach Witkacego razem z Jerzym wieczoru grałem Konrada z Dziadów, następnego Bińczyckim. Bińczycki był już wtedy bardzo mocnym Śmierć jak kromka chleba, dnia innego Konrada z Wyzwolenia. Konrada, ale aktorem, i to nie tylko fizycznie. To on wprowadzał Pan Tadeusz, Quo vadis. z odmiennej pozycji historycznej, innych doświad‑ mnie w teatr. Miałem więc ostoję w wielkim chłopie czeń dziejowych, społecznych i osobistych. Dlatego i bardzo dobrym aktorze. Teatrem Rozmaitości, Starym Teatrem. Stworzył mach Sól ziemi czarnej, Człowiek z żelaza, Znachor, te dwie role, owi dwaj Konradowie, tak przecież 12 Nie byłem aktorem ani znanym, ani popularnym. różni, istnieją obok siebie w mojej pamięci tak, jak Swinarski wypatrzył mnie w zespole, wybrał. Byłem istnieli na scenie. zaskoczony, że ryzykuje, powierzając mi takie trudne Jak to się stało, że Swinarski powierzył mi tę rolę? zadanie, rolę obciążoną tradycją, obrośniętą mitami. Nie znał mnie zbyt dobrze – ani jako człowieka, ani Przede mną grali Konrada wspaniali aktorzy: Stani‑ jako aktora. Zauważył mnie jeszcze w Teatrze Rozma‑ sław Jasiukiewicz, Ignacy Gogolewski, no i Gustaw itości, w grupie Proscenium. Graliśmy Nos według Holoubek w słynnym przedstawieniu Kazimierza Gogola. Po przedstawieniu przyszedł do nas, roz‑ Dejmka z roku 1968. Od 1968 r. nikt w Polsce nie mawiał ze mną na temat spektaklu. Były to słowa ośmielił się wystawić Dziadów. Bałem się, czy podo‑ pełne kurtuazji, nic więcej. Po teatrze krążyły pogło‑ łam. Wszyscy pamiętali Holoubka. Minęło dopiero ski, że Konrada będzie grał Ryszard Cieślak z Teatru kilka lat od tamtego przedstawienia. Holubek grał Grotowskiego. Do współpracy nie doszło. Nie wiem, Konrada wspaniale. Był to wielki popis kunsztu, inte‑ z jakich powodów. Nie wnikałem w to. Po pewnym ligencji i czegoś, czego Holoubek bardzo się wystrze‑ czasie dyrektor Gawlik powiedział mi, że mam się gał. Popis wrażliwości. W „Dialogu” z 6 VI 1968 r. spotkać ze Swinarskim. Będę grać Gustawa‑Konrada. w wypowiedzi Grając w „Dziadach” mówi: Swinarski zawsze długo rozważał obsadę. „Może wbrew ostrzeżeniom jednego z przedmów‑ Zwłaszcza w tak wielkiej roli i tak wielkim ców, zacznę od anegdoty. Kiedy zdawałem do szkoły Wiadomości asp /60 teatralnej, postanowiłem wystąpić przed komisją egzaminacyjną z wierszykiem Słowackiego pod tytułem Testament mój i uważałem za stosowne popłakać się naprawdę. Przywołałem więc wszyst‑ kie moce ducha, posmarkałem się całkowicie. Kiedy skończyłem produkcję, nastąpiła cisza. W pierwszym odruchu próżności uznałem to za oczywiste, że jest to milczenie zdruzgotanych moim talentem jurorów. siebie. Myślę, że nie można grać Improwizacji bez Potem, po dłuższej pauzie, przewodniczący zapytał wzruszenia. Będzie to tylko pusta deklamacja. delikatnie, czy przypadkiem nie postradałem zmy‑ Swinarskiemu bardzo zależało, żebym przystępo‑ słów. I wytłumaczył mi, że Testament mój Słowackiego wał do prób bez obciążeń. Przekonywał mnie do tej jest – pomijając już inne sprawy – wierszem wesołym. roli, twierdził, że wie, dlaczego wybrał do niej wła‑ Że Słowacki żegna się z przyjaciółmi raczej beztrosko śnie mnie. Chciał stworzyć nowe Dziady, z innym i w tonie swoiście sarkastycznym. Konradem. Konradem, który zszedł z romantycznego Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ od tego postumentu, z piedestału, wyłonił się spośród ludzi momentu systematycznie wbijano nam do głowy żyjących dookoła nas. Konrad miał być bliski i zro‑ w czasie studiów – a nauki te sprawdzały się i póź‑ zumiały dla wszystkich. Wybiegnę tu myślą w przód. niej w codziennej praktyce teatralnej – że tak zwane Bardzo mnie ubawiła i ucieszyła recenzja Macieja przeżycie nie ma prawa zaistnieć w aktorstwie. Szybista, zatytułowana: Konrad, któremu wreszcie I otóż w Dziadach Kazimierza Dejmka na scenie wyszła koszula z portek. Tak rzeczywiście było pod‑ Teatru Narodowego po raz pierwszy w mojej biografii czas przedstawienia. Ten Konrad miał być sygnałem, artystycznej zetknąłem się z czymś, co całkowicie symptomem walki, wyzwolenia od samego siebie. zaprzeczyło tej zasadzie. Zrzuceniem własnej niewoli. Swinarski pewnego Po raz pierwszy traciłem kontrolę nad samym dnia powiedział: „Przestań oglądać się na to, co zro‑ sobą, traciłem możliwość świadomego oddziały‑ bili Holoubek, Jasiukiewicz. Myśl o sobie i myśl, jak wania na widzów, władania nimi. Fakt ten sprawił, ty to masz zrobić. Musisz odrzucić wszelkie wzorce. że w ciągu tych dziesięciu przedstawień, które ode‑ Jeżeli będziesz pod ich wpływem, nigdy nie dojdziemy graliśmy, trwało wdanie się w sferę całkowicie irra‑ do porozumienia. Musisz spojrzeć w siebie i tworzyć cjonalną, podniosłą, niezmiernie wzruszającą”. postać Konrada w ramach swojej osobowości”. Holoubek przyznaje się, że właśnie w Dziadach, Praca nad rolą Konrada… Praca nad przedsta‑ podczas Wielkiej Improwizacji, stało się z nim coś, wieniem… Na czym ona polegała? Jak przebiegała? co wykraczało poza normę. Zapomniał o sobie, Pracowaliśmy na różne sposoby. Swinarski nie miał o swoim zawodzie. Wzruszył się, nie kontrolując jednej, ustalonej raz na zawsze metody. Pracował 13 ↑ Chłopcy 24 godziny na dobę, nawet we śnie. Bardzo często „Ja kocham cały naród…”, zobaczyłem na widowni 2012 rano przychodził i opowiadał nam swoje sny. W zasa‑ panią jedzącą ukradkiem kiełbasę wyjętą z torebki. fot. R. Kornecki 14 dzie nie miały one nic wspólnego z tym, co mieliśmy Zbliżaliśmy się do premiery. Oczekiwali jej wszy‑ robić na próbie, ale w pewnym momencie pojawiały scy z równą niecierpliwością. Byli tacy, którzy liczyli się jakieś skojarzenia, błysk myśli… Czy robił to po to, na naszą klęskę i z góry się na nią cieszyli. Pozostali aby aktorów sprowokować do myślenia metafizycz‑ ciekawi byli, co też Swinarski wymyśli i co przez Dziady nego? Dziady są przecież dramatem niejednoznacz‑ powie, jak je zobaczy i czy zdoła znaleźć inny sposób nym, wielowarstwowym, metafizycznym. Odwieczny rozumienia i inscenizowania dramatu. Nie nowy, inny. problem dobra i zła upostaciował ustawieniem dwóch W dniu premiery ktoś mi powiedział, że w Kra‑ aniołów: czarnego i białego, jakby wyjętych z opery. kowie widziano Holoubka. Od rana byłem po prostu Wielki niepokój, nie tylko mój, także jego asystentów, chory. Przyszedłem wieczorem do teatru, wszedłem łącznie z moją wspaniałą koleżanką i wielką aktorką na scenę… i… Muszę wyznać, że premiery nie pamię‑ Anną Polony, która była duchową prawą ręką Kon‑ tam. Po prostu nie wiem, co się działo. Poza chwilą, rada… Wielki nasz niepokój wzbudziło ustawienie kiedy wchodziłem w prologu na podest i zauważyłem, sceny Pasterki w IV części… ustawienie jej na ołtarzu że wystają mi mankiety od koszuli. Były za długie. na tle obrazu Matki Boskiej. Ale najwięcej wątpliwości Garderobiany pomylił się, dał mi za dużą koszulę. budził lud. Lud z II i IV części, wprowadzony na scenę, Mankiety wylazły i wisiały tak, że nie było widać śpiący i pochrapujący podczas Wielkiej Improwizacji. dłoni. Byłem bez rąk. Nie wiedziałem, co robić. Jak Gdy Konrad mówi: miałem grać? Przede mną cały prolog, scena wię‑ „Ja kocham cały naród… zienna, improwizacja i dopiero potem przerwa. Objąłem w ramiona wszystkie jego przeszłe i przy‑ Co robić? Nie zdawałem sobie sprawy, że w czło‑ szłe pokolenia…”, wieku mogą istnieć takie stany emocjonalne i taka jeden z tych przedstawicieli ludu budzi się, tłu‑ siła: błyskawicznie, dwoma ruchami urwałem jeden cze jajko na twardo i zaczyna jeść. Przeraziłem się i drugi mankiet i rzuciłem na podest. Koszula była naprawdę. Podszedłem do Konrada i mówię: „Rany z dobrego jedwabiu, przedwojenna, szyta mocnymi boskie, to za dużo. Boję się tego… Mam grać emocjo‑ nićmi. Przebrnąłem przez Improwizację, przebrnąłem nalnie, organicznie i nie gubić myśli. A oni te jajka…”. przez resztę przedstawienia. Jak? Nie wiem. Wtedy odpowiedział pół drwiąco, pół serio – jak zwy‑ Zszedłem ze sceny do garderoby zmęczony, pół‑ kle – „Uwierz mi. Przekonasz się do tego na którymś przytomny… Siedziałem długo, siedziałem jakby przedstawieniu, i to niedługo”. No i przekonałem pusty, jakby wypompowano ze mnie wszystkie się. Na siódmym przedstawieniu. Kiedy mówiłem: myśli i uczucia. Pojawili się jacyś ludzie z kwiatami, Wiadomości asp /60 gratulacjami. Coś mówili. Co? Nie pamiętam. Ock‑ metafizyczną i myśmy jej ulegali. Pracował organicz‑ ↑ Ślub nąłem się, jakbym wrócił na ziemię dopiero wtedy, nie, szukał rozwiązań nie tylko formalnych. Próbował W. Gombrowicza gdy weszły dwie dziewczyny. Nie dlatego, że były przetransportować na ludzki organizm to, co wcze‑ ładne, choć były. Przyniosły te dwa urwane mankiety. śniej uzgodniliśmy, do czego doszliśmy w rozmowach. Podały mi czerwony flamaster i poprosiły o autograf. Na przykład: Wielka Improwizacja. Swinarski Był to dla mnie najbardziej wzruszający moment tego założył paralelność uczucia i ciała, powiązanie wieczoru. Zrozumiałem, że publiczność zaakcepto‑ umysłu z organizmem. Nie oznacza to bynajmniej wała nasze Dziady i mojego Konrada. fizjologii. Na czym to polegało? Na tym, aby móc wia‑ Potem nastąpił długi czas nauki. Uczyłem się grać, rozplanowywać rolę, rozkładać siły i emocje. rygodnie wypowiadać taki oto tekst: „Teraz duszą jam w moję ojczyznę wcielony, Każde przedstawienie kosztowało mnie wiele wysiłku. Ciałem połknąłem jej duszę, Nie byłem wystarczająco przygotowany technicznie. Ja i Ojczyzna to jedno. Uczyłem się w trakcie spektaklu. Na początku Kon‑ Nazywam się Milijon – bo za miliony rad często siedział na balkonie. Doradzał, tłumaczył, Kocham i cierpię katusze”. wskazywał fragmenty, które mogłem potraktować lżej, Brzmi to tak nieprawdopodobnie, tak absurdalnie, zrobić je technicznie, aby w chwilach najistotniej‑ że nie da się tego fragmentu wypowiedzieć, aby nie szych zdobyć się na największą wrażliwość, na jaką trącił megalomanią, mitomanią albo chorobliwym mnie stać, wydobyć z siebie maksymalne emocje. Swinarski potrafił w pełni wykorzystać poten‑ bredzeniem. Trzeba było doprowadzić do identyfi‑ kacji osoby aktora z osobowością postaci. Swinarski cjał twórczy, ogromną wyobraźnię i głęboką, a nie podchodził do tego tekstu z pełną powagą. Ale miał powierzchowną wiedzę na temat utworu, który też olbrzymie poczucie humoru, stać go było na żart robił. Dopiero na dwa, trzy tygodnie przed premierą, – mówił: „Wyobraź sobie, że milion mógłbyś wygrać kiedy wszystko miał przemyślane i niemal wszystko w toto‑lotka”. Być może po tej uwadze mówiłem to bar‑ sprawdzone, zaczynała się jego prawdziwa twórczość. dziej prawdziwie? Szukając, pracowaliśmy bardzo Stanisław Radwan powiedział kiedyś: „Są takie długo nad tym fragmentem. Jak wybrnąć z narzuconej chwile w teatrze, kiedy czuje się powiew geniuszu”. wcześniej ogromnej ekspresji zmagania się z Bogiem, Był to czas przed premierą. Podczas prób wykony‑ z kosmosem, z samym sobą, ze swoją niemożnością. wał niesamowitą liczbę kilometrów. Był cały czas W momencie wysiłku psychofizycznego Konrad mówi: na scenie i równocześnie na widowni. Nie chodził, „Ja wydam Tobie krwawszą bitwę niźli Szatan: tylko biegał. Reżyserował całym sobą i to udzielało On walczył na rozumy, ja wyzwę na serca”. się aktorom. Podczas prób wytwarzał atmosferę wręcz 15 ↑ Dziady 1973 reż. Konrad Swinarski Jest to jeden z upadków Konrada. Właśnie na tym drobiazgu, sens i wagę gestu. Każdy plan był dopra‑ powinna zakończyć się Improwizacja. Sceniczny Kon‑ cowany do najbłahszego szczegółu, wszystko miało rad jest już bezsilny, na granicy ostatecznej rozpaczy. swoje znaczenie w ogólnym wyrazie przedstawienia. Ten upadek i załamanie dodawało jednak Konradowi Gdy wiedział, jak aktor ma zagrać, często podpo‑ znowu sił. Wznosił się i upadał, jak na drodze krzy‑ wiadał; gdy nie wiedział do końca, nie był pewien, żowej, aby dojść do najstraszniejszego oskarżenia: „…żeś Ty nie ojcem świata, ale... carem”. czekał na propozycje. Sprawdzał, próbował, ekspery‑ mentował, zmieniał. Tak było przy Wyzwoleniu, gdy Swinarski wierny Mickiewiczowi stworzył drugą próbowaliśmy fragment o Automedonie. Z mitologii osobowość Konrada, która się w nim zrodziła – Bel‑ wiedział wszystko, co tylko można o Automedonie. zebuba. W egzorcyzmach Belzebub opanowuje i zwy‑ Natomiast nie do końca rozumiał, co to znaczyło dla cięża Konrada. Reżyser zastosował tu chwyt, sposób, Wyspiańskiego, nie mógł znaleźć podtekstu. Mówił: środek – nie wiem, jak to nazwać – organiczny. Zwią‑ „Graj to”. Grałem. Raz, drugi, piąty. Wreszcie mówię: zał fizycznie dwoje zmagających się ludzi: Konrada „Konrad, ja już nie mogę”. Próbuję spocony, zziajany, i Belzebuba, mnie i Jerzego Stuhra. Zetknęliśmy się gram tak, inaczej. Już naprawdę nie mogę. Wresz‑ wcześniej w Teatrze STU. Umieliśmy sobie partnero‑ cie za którymś razem wyskoczył, biegnie na scenę wać, czuliśmy, że podołamy tak trudnemu zadaniu, i krzyczy: „Wiem, to jest proszek do mycia samocho‑ że zdołamy wypracować perfekcyjną symultaniczność. dów!”. Kiedy napięcie było już nie do wytrzymania, Swinarski był nie tylko wizjonerem i artystą w peł‑ nagle rozładował je. Po chwili zagrałem to jeszcze nym tego słowa znaczeniu. Był także bardzo precy‑ raz, a Konrad mówi już z powagą: „Jurek, teraz już zyjny, zawodowy. Wypracowywał każdy najdrobniej‑ wiem. Przecież Wyspiański zobaczył siebie, swój szy szczegół, uświadamiał nam znaczenie każdego upadek, swoją przegraną”. 16 Wiadomości asp /60 ↑ Król Mięsopust 1970 fot. W. Plewinski Często przyznawał się publicznie do swojej nie‑ niż Dziady. Brzmi to jak herezja, ale taka była prawda. wiedzy. Nie wstydził się, nie udawał, że wie wszystko, A poza tym w Dziadach walczyłem nie tylko z mate‑ do końca i najlepiej. riałem, z rolą, ale może przede wszystkim z sobą. Niektórzy uważają, że Wyzwolenie to grafo‑ W Wyzwoleniu byłem już bardziej elastyczny. Dzięki mania. Swinarski twierdził, że jest to grafomania treningowi w Dziadach pokonałem siebie. Nie było użyta świadomie przez Wyspiańskiego w I i III akcie. już dwoistości walki. Była tylko walka z rolą, z mate‑ Celowa deformacja języka, która miała pomóc riałem, któremu musiałem stawić czoła. w deformacji obrazu. Gdy Konrad prowadzi dialog W pierwszej scenie Wyzwolenia wchodziłem jako z Maskami, mówi językiem normalnym. Prof. Kazi‑ Konrad z Dziadów. Ten sam człowiek, aktor, z przed‑ mierz Wyka, znawca Wyspiańskiego, był zachwycony stawienia granego na tej samej scenie Starego Teatru tym odkryciem. poprzedniego wieczoru. Kiedy mówiłem: Wyzwolenie było tym „b”, które należało powie‑ dzieć po Dziadach. Dalszym etapem drogi. Swinar‑ „Idę z daleka, nie wiem, z raju czyli z piekła. Błyskawic gradem ski czuł konieczność zmagania się z tym problemem, drży ziemia, z której przychodzę, ale z innego, zupełnie odmiennego punktu widze‑ we krwi brodzę, nia, z innej perspektywy – historycznej, społecznej. nazywam się Konradem” Może była to też potrzeba zmierzenia się ze stylistyką – następowała pierwsza identyfikacja, a zarazem Wyspiańskiego, tak różną przecież od poważnej, pierwsze przeistoczenie się, przewartościowanie rozu‑ moralitetowej niemal formy Dziadów. mienia i odczucia tej samej problematyki. Wyspiański Wyzwolenie mnie pasjonowało. Było dla mnie chciał przez sztukę, przez artyzm dotrzeć do prawdy. wielkim rebusem, który fascynował o wiele bardziej Odpowiedzieć sobie, innym także, ale chyba przede 17 ↑ Tango Gombrowicz 2003 fot. R. Kornecki wszystkim sobie, na pytanie, dlaczego polski naród przejmujące. Nigdy więcej nie spotkałem w teatrze ciągle musi być w niewoli. Dlaczego nie może się takiego żywego, pulsującego tworzenia. wyzwolić, chociaż tak bardzo tego pragnie i tak upar‑ Początkowo chciał, żebym modlitwę mówił na pod‑ cie próbuje? Uważał, że stworzenie wysokiej kultury, kładzie muzycznym. Jednak, gdy praca nad spektaklem wielkiej sztuki pomoże społeczeństwu w uświado‑ zbliżała się do końca, gdy rysowała się już jednolita mieniu powodów zniewolenia, zmieni mentalność, całość, a do premiery było blisko, narodził się we mnie narzuci narodowi inny sposób myślenia. Po scenie opór. Nie mogłem, nie potrafiłem mówić modlitwy z Maskami, która jest konfrontacją i prezentacją róż‑ na muzyce. Swinarski potrafił zrozumieć aktora. Trak‑ nych postaw, poglądów, światopoglądów, Wyspiański tował go jak partnera. Nie musiałem go długo prze‑ dochodzi do konkluzji, że istnieje możliwość wolno‑ konywać. Powiedziałem: „Konrad, w tym momencie ści, ale po odrzuceniu właściwie wszystkich ideologii. potrzebna mi jest absolutna cisza. Po wielkim krzyku Oczyszczenie narodu i Konrada jest możliwe – co wię‑ nie może być jeszcze większego wrzasku. Może być cej, jest konieczne – ale dokonać się może tylko przez tylko cisza”. Po chwili powiedział: „Masz rację”. powrót do praźródeł, powrót do natury, do tego, co czy‑ ste, do swojego rodowodu, swojego jestestwa. 18 Wiem, że tej pełnej identyfikacji z graną postacią aktor powinien się wystrzegać. Ale są w sztuce takie „[…] Chcę, żeby w letni dzień, chwile, gdy ta identyfikacja jest czysta, jest czymś W upalny letni dzień […].” więcej niż zawodem. Czułem to także w scenie z Ery‑ Swinarski miał bardzo wyczulone ucho na muzykę. niami, kiedy mówiłem: Nawet tak wspaniałemu kompozytorowi jak Zygmunt „Sam już na wielkiej, pustej scenie […]”. Konieczny dyktował i podrzucał muzykę podczas pracy Erynie w naszym przedstawieniu nie zostały przez nad II aktem Wyzwolenia. Słuchał, narzucał rytm, krytyków właściwie odczytane, a przynajmniej nazwane, podawał tempo, a Konieczny siedział na balkonie, określone. Tylko jeden recenzent napisał, bardzo oględ‑ zapisywał, improwizował, grał. Było to fascynujące, nie, że widzi w tym bunt robotników. Był to rok 1974. Wiadomości asp /60 Wielki dramat w rękach wspania‑ łego, mądrego reżysera zawsze fascynuje aktorów, elektryzuje ich, zmusza do największego wysiłku, otwiera horyzonty dotąd nieznane, czasem nawet nieprzeczuwane. Swinarski przywoływał to, co się stać musiało. Wyczu‑ lekką komedię, wątpliwą przyjemnością, kiedy tylko wał, że taki moment nastąpi. Nie mógł przecież wiedzieć, zarabia się pieniądze. Natomiast jeżeli mówi się co się stanie w roku 1976, a potem w 1980. ze sceny o rzeczach istotnych, sprawach ostatecz‑ Unikał jednak aluzji. Był przekonany, że teatr nie powinien komentować, rejestrować, nie może być nych, wielkich namiętnościach – musi być męką. Wspaniałą, ale i okrutną. aparatem fotograficznym. Teatr powinien przeczuwać. Jak te przedstawienia, te dwie role funkcjonowały W finale robotnicy, ci sami, którzy chcieli zapobiec w ciągu lat? Jak się zmieniały? Jak były odbierane klęsce Konrada, pomóc mu, teraz niszczą go w swojej przez publiczność, ciągle nową i ciągle inną? Nadszedł nieświadomości. Było to okrutne. Stąd tragiczne odnie‑ rok 1980. Pod kasą teatru kolejki po bilety ustawiały sienie do Edypa. To zakończenie oznaczało przegraną się o 4.00 rano. Przedstawienia się nie zmieniały, sztuki, przegraną Konrada, teatru, Wyspiańskiego, ale dla publiczności znaczyły zupełnie coś innego. przegraną samego Swinarskiego wreszcie. Zwłaszcza młodzież przyjmowała je gorąco. To było W wydrapanych oczach zobaczył jednak możli‑ wspaniałe, zaskakujące i oszałamiające. Ta sama wość kontynuacji. Nigdy nie zamykał przedstawienia młodzież, która nie trawi dramatu, męczy się nad definitywnie i jednoznacznie. W zakończeniu Wyzwo‑ nim w szkole średniej, nudzi, nie rozumie, w teatrze lenia zobaczył polskiego Edypa. „Polski Edyp i polska reagowała spontanicznie, wręcz entuzjastycznie. Antygona”, żądanie Konrada z Wyzwolenia w scenie Nastał stan wojenny. W roku 1982, chyba najbar‑ z Maskami i marzenia Wyspiańskiego mogłyby się dziej ponurym, wznawiamy Dziady. Dla ludzi, którzy spełnić naprawdę. przychodzili wtedy do nas, Dziady stały się wielkim Wielka sztuka, sztuka ponadczasowa, budziłaby przeżyciem. Były wręcz mszą. Nigdy nie zapomnę myśl, szarpała dusze, zmuszała do zastanowienia tej nieprawdopodobnej ciszy w czasie przedstawie‑ się nad sobą. Było to konieczne dawniej, zawsze, jest nia, w zimie 1982 r. Ta cisza była dowodem, że teatr konieczne dziś. może być ponadczasowy, może żyć i dojrzewać razem Jak powiedziałem, byłem jedynym aktorem z ludźmi, którzy go tworzą i oglądają. w Polsce, który grał równolegle Konrada z Dziadów Wielki dramat w rękach wspaniałego, mądrego i Konrada z Wyzwolenia. Przez 10 lat. Wymagało reżysera zawsze fascynuje aktorów, elektryzuje ich, to nieprawdopodobnego skupienia, ciągłego prze‑ zmusza do największego wysiłku, otwiera horyzonty stawiania się, no i ogromnej odporności psychicznej. dotąd nieznane, czasem nawet nieprzeczuwane. Bardzo jej teraz potrzeba młodym ludziom. Często Wtedy mamy do czynienia z prawdziwą sztuką teatru, żądają swobody, przyjemności grania, terapii. To nie uniwersalną, przemawiająca do wszystkich, ponad‑ jest możliwe. Ten zawód nie jest i nigdy nie będzie czasową. Tylko w taki sposób sztuka teatru może terapią, jeśli się go uprawia uczciwie. Ten zawód się obronić, teatr stać się naprawdę potrzebny, a dla jest męką. Może być czasem relaksem, gdy gra się niektórych, i to bardzo licznych, nawet niezbędny! 19 I na u g u ra c j a R ok u A ka d e m i c ki e g o 2 0 1 2 / 2 0 1 3 Studia to nie wszystko Przemówienie przedstawicielki Samorządu Studenckiego Katarzyna Sroka ma przede wszystkim za zadanie podnieść jakość Magnificencjo, procesów, które w nieodwracalny sposób mogą zmie‑ Wysoki Senacie, nić oblicze polskiego szkolnictwa wyższego, w tym Dostojni Goście, także Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Stając a szczególnie Drogie Koleżanki i Koledzy – Studenci! się studentami naszej Uczelni, bierzecie na siebie Ur. 1990 r. w Krakowie. Dla każdego studenta rozpoczęcie roku akademic‑ współodpowiedzialność za jej oblicze. Studentka wydziału kiego jest niezwykłym wydarzeniem. Dla mnie jest kształcenia w naszym kraju. Jesteście świadkami Architektury Wnętrz oraz Rozpoczynacie studia na początku nowej kadencji ono tym bardziej ważne, że mam zaszczyt – jako prze‑ rektorskiej. Kadencji, która niesie ze sobą zapowiedzi (2011–2013). wodnicząca Samorządu Studentów naszej Uczelni ważnych i potrzebnych zmian. Przemiany w zakresie Przewodnicząca Samorządu – przywitać wszystkich Państwa na Inauguracji roku jakości kształcenia są nam niezbędne, jeśli mamy akademickiego. równać się z najlepszymi uczelniami Europy. Czu‑ Studium Pedagogicznego Studenckiego ASP od 2011. W 2012 r. koordynator Na początku, drodzy Studenci, chciałabym jemy się współodpowiedzialni za losy naszej Uczelni Twórczości Miasta Krakowa Wam serdecznie pogratulować i poinformować Was, i liczymy na to, że będziemy wszyscy świadkami bar‑ KULTURAlia 2012. że wybór Akademii to naprawdę doskonały wybór. dzo dynamicznego rozwoju Akademii. IV Festiwalu Studenckiej Dyrektor V Festiwalu Akademia Sztuk Pięknych jest uczelnią dla najlep‑ Na początku Waszych studiów chciałabym Wam Miasta Krakowa- szych, uczelnią, która wypuszcza nie tylko wybitnych jeszcze powiedzieć o jednej, bardzo istotnej sprawie. KULTURAlia 2013. artystów, ale także wartościowych ludzi. Studenckiej Twórczości Członek Senatu ASP, Komisji Senackiej ds. Regulaminów Rozpoczynacie swoje studia na naszej Uczelni, Otóż, na szczęście studia to nie wszystko. Studio‑ wanie na naszej Uczelni otwiera także ogromne i Statutu. Współorganizator by zdobywać wiedzę i rozwijać talent, by odkrywać możliwości rozwoju i zdobywania doświadczenia. Targów Młodej Sztuki – prawdę o otaczającym Was świecie. Ta Uczelnia To zarówno możliwość zetknięcia się z kulturą wyż‑ udzieli Wam wsparcia, stworzy warunki do zdoby‑ szą, jak i okazja, by z grupą znajomych po prostu wania wiedzy, rozwoju artystycznego, a także już dobrze się bawić i czerpać z naszej przemijającej mło‑ Sztukobrania. W roku aka‑ demickim 2011/2012 przyznano jej stypendia: naukowe i Rektora dla na studiach do twórczego wpisania się w dorobek dości to, co najpiękniejsze. Społeczność studencka najlepszych studentów. polskiej sztuki. Bardzo ważne jest jednak, abyście na naszej Uczelni to 1200 indywidualistów i właśnie Zajmuje się projektowa‑ niem, malarstwem, anima‑ cją kultury. nie pozostawali Jej dłużni. Macie możliwość w sposób dlatego każdy z Was jest dla Nas wyjątkowy. Tak jak aktywny zaangażować się w jej rozwój. już usłyszeliście, głos studentów na tej Uczelni jest Przychodzicie do Akademii w dobie wielkich zmian. Nowa ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym 20 istotny. W końcu jesteśmy grupą, która chce zmieniać otaczającą nas rzeczywistość. w bardzo wyraźny sposób zmienia funkcjonowanie Drogie Koleżanki, drodzy Koledzy Studenci, polskich uczelni i pomimo swych rozlicznych wad a zwłaszcza Studenci pierwszego roku, musicie Wiadomości asp /60 Przychodzicie do Akademii w dobie wielkich zmian. Nowa ustawa […] w bardzo wyraźny sposób zmienia funkcjonowanie polskich uczelni i pomimo swych rozlicznych wad ma przede wszystkim za zada‑ nie podnieść jakość kształcenia w naszym kraju. zdać sobie sprawę, że to właśnie Wasza aktywność – a także – byście odważnie wkroczyli w ten nowy zarówno ta artystyczna, jak i organizacyjna – stanowi etap Waszego dorosłego życia. dla Uczelni niezwykłą wartość. Zaś my, wasi repre‑ Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy, Studenci zentanci, czyli Samorząd Studencki, jesteśmy przede pierwszego roku, to przede wszystkim Wy jesteście wszystkim po to, byście mogli uzyskać odpowiedzi bohaterami dnia dzisiejszego, zatem pozwolę sobie na pytania, które wydają się Wam trudne, ale też w tym Waszym dniu zaprosić Was do współpracy byście znaleźli wsparcie dla rodzących się pomysłów w tworzeniu życia naszej Uczelni. Chciałabym, byście i własnych inicjatyw. Staramy się zatem, byście mogli stawali się pełnoprawnymi uczestnikami inicjatyw w każdej chwili uzyskać kompetentną poradę i moż‑ podejmowanych przez nas z myślą o Was; byście – liwość rozwiązania swoich problemów. kiedyś już jako absolwenci – mogli z dumą oświad‑ Patrząc na Samorząd Akademii z perspektywy czyć, że jesteście absolwentami tej Uczelni. czasu, dostrzegam, jak się zmienia. Dopracowujemy Z uśmiechem przypominam sobie dzień, w którym struktury i sposoby działania, uzyskując coraz lepsze rozpoczynałam studia – rozpoczynając swoją „przy‑ wyniki. Niezwykle istotnym elementem w działalno‑ godę życia”. Stoję teraz tutaj z pełnym przekonaniem, ści Samorządu jest współpraca z Władzami naszej że dzięki kreatywnej postawie wobec rzeczywistości, Uczelni. Pozwolę sobie w tym miejscu podziękować pogłębianiu wiedzy w kontakcie ze sztuką następuje poprzednim Władzom Akademii za konstruktywną, rozwój potencjalnych zdolności w różnych dziedzi‑ merytoryczną i wielowymiarową współpracę, której nach życia… Tu pasja spotkała się realizacją. celem było przede wszystkim dobro studenta i moż‑ Zatem kończąc, raz jeszcze w imieniu własnym, liwość jego dostępu do coraz większej liczby ofert ale także wszystkich organów Samorządu Studenc‑ edukacyjnych, socjalnych, kulturalnych, rozrywko‑ kiego i społeczności studenckiej witam Was bardzo wych i administracyjnych. Dziękując, proszę nowe ciepło w naszej Akademii i tym samym życzę Wam, Władze o utrzymanie tych inicjatyw i jednocześnie byście tu znaleźli wiedzę, przyjaciół, ale i doświad‑ wyrażam nadzieję, że dalsza współpraca okaże się czenie życiowe, które będzie Wam służyć. równie owocna. Domeną kultury jest pasja, twórcze myślenie Akademia stawia sobie za cel kształcenie naj‑ i entuzjazm jednostek – niech te słowa towarzyszą Wam lepszych. Wielkie szanse i możliwości zawsze wiążą na drodze artystycznych poszukiwań, mających ubo‑ się z obowiązkami, wymaganiami i odpowiedzialno‑ gacać Was samych i poszerzać horyzont Waszej wiedzy, ścią za wybory, których dokonujemy. Nie pozostaje w której odsłaniają się tajemnice artyzmu i człowieka. mi nic innego, jak życzyć Wam, byście w swych Życzę Wam wiary w siebie i odwagi do działania! działaniach kierowali się rozsądkiem i rozwagą, Powodzenia! 21 M ię d z y naro d o w e T ri e nna l e G ra f iki – K rak ó w 2 0 1 2 Tu jest centrum graficznego świata Refleksje o najnowszej edycji MTG – Kraków 2012 Marta Anna Raczek‑Karcz administracji i straży granicznej, aby przybyć do Kra‑ kowa i zobaczyć jedną jedyną swoją pracę zawieszoną Międzynarodowe Triennale Grafiki w Krakowie od lat pośród setek innych. Niemal niezauważenie z okna nazywane było świętem grafików i największym festi‑ Polski na świat – jakim było przez dziesięciolecia walem graficznym w tej części Europy; tegoroczna prl‑u krakowskie Biennale – stało się Triennale edycja nie tylko potwierdziła te opinie, lecz ujawniła oknem na świat dla artystów z krajów, w których Ur. w 1979 r.; absolwentka także inny ważny – a może najważniejszy – aspekt demokracja to pojęcie zawarte w słownikach, a wol‑ historii sztuki i filmoznaw‑ krakowskiej imprezy. ność słowa to fanaberia państw pierwszego świata. stwa (UJ), doktor nauk W przestrzeniach Bunkra Sztuki umieszczona Krytykując natłok prac prezentowanych na Wystawie sie nauk o sztuce, krytyczka została Wystawa Główna MTG – Kraków 2012. Ponad Głównej, rzadko dostrzegamy wagę i rolę tej prezenta‑ i teoretyczka sztuki, nieza‑ 300 prac wywodzących się z różnych szkół i kręgów cji, myśląc jedynie o własnym jako widzów, komforcie. tak artystycznych, jak i geograficznych czy kultu‑ Kiedy rozmawiam z artystą z Kostaryki, który przele‑ humanistycznych w zakre‑ leżna kuratorka. Wiceprezes SMTG w Krakowie. Członek rowych spotkało się w jednej z ostatnich na współ‑ ciał 10 000 kilometrów, by dotrzeć do Krakowa i móc wykłady z zakresu kultury czesnej mapie sztuki demokratycznych przestrzeni, wziąć udział w otwarciu wystawy, choć jego prace współczesnej, w których każda z nich funkcjonuje na równych zostały „tylko“ wyselekcjonowane, a nie nagrodzone, zwyczajny ptk. Prowadzi historii filmu, histo‑ rii i teorii sztuki, wiedzy o mediach. Kuratorka ponad 20 wystaw indywidual‑ prawach i każda zasługuje na uwagę widzów. Tym myślę sobie, jak szybko zapominamy, że nie zawsze jednak, co jest najistotniejsze w tworzeniu tej między‑ nasze granice były otwarte, a rzeczywistość wokół narodowej graficznej agory, jest fakt, że znakomicie tak barwna jak niektóre obecne na wystawie dzieła. pokazuje ona nie tylko trendy panujące we współcze‑ Tegoroczna edycja MTG została zorganizowana Członek Międzynarodowego snej grafice tworzonej w różnych zakątkach świata, pod hasłem Idea – Proces – Przekaz. Warto jednak Stowarzyszenia Krytyków lecz przede wszystkim stanowi wrota wolności dla podkreślić, że – jak zauważa kuratorka Wystawy Sztuki AICA. Autorka tek‑ wielu artystów pochodzących z krajów, w których Głównej i Grand Prix Młodej Grafiki Polskiej Kata‑ tworzenie grafiki dziś nie jest tylko kwestią wyboru rzyna Wojtyga – motto to dotyczy wszystkich stworzo‑ nych i zbiorowych artystów polskich i zagranicznych. stów krytycznych z zakresu sztuki współczesnej. 22 medium artystycznego czy estetycznej konwencji, nych w ramach krakowskiej imprezy prezentacji, nie lecz projektem wykraczającym daleko poza przestrzeń tylko Wystawy Głównej. Te trzy słowa pojawiają się sztuki. To w Krakowie – i jak się wydaje, tylko tu – pomiędzy przestrzeniami, na styku różnych prezen‑ możliwy jest dialog pomiędzy amerykańską artystką tacji, w dialogu pomiędzy odmiennymi pracami. Idea i graficzką z Iranu, która musiała pokonać nie tylko różnorodności, otwartości, stworzenia demokratycz‑ prawie 4000 kilometrów, lecz także liczne pułapki nej przestrzeni graficznego dialogu to najważniejsza Wiadomości asp /60 ↑ Joanna Janowska‑Augustyn Kolej rzeczy III wartość Triennale, nieusunięta w cień przez zabiegi 100 × 140 cm kuratorskie, które w ostatnim dziesięcioleciu zdomi‑ druk cyfrowy nowały międzynarodowy świat sztuki. 2011 Grafika ma dziś różnorodne oblicza, co znako‑ micie ukazała wystawa Prawdziwy pejzaż w Gma‑ chu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie prezentująca prace współczesnych twórców z Korei Południowej. Tradycyjne wydruki umieszczone obok form przestrzennych, instalacji, wielkoformatowych Tegoroczna edycja MTG została zorga‑ nizowana pod hasłem Idea – Proces – Przekaz […] motto to dotyczy wszystkich stworzonych w ramach krakowskiej imprezy prezentacji, nie tylko Wystawy Głównej. i wieloelementowych kompozycji zbudowały niezwy‑ kły krajobraz, z którym w interesujący dialog weszła ograniczona do jednej techniki graficznej wystawa drzeworytu japońskiego w Galerii ZPAP Pryzmat. To właśnie w Krakowie dzięki Triennale nastąpiło spotkanie tak odległych od Polski i tak blisko siebie leżących krajów Dalekiego Wschodu, kultur, w któ‑ rych rodziły się najstarsze techniki druku i które przez lata inspirowały europejskich artystów. Procesualność, a także przekaz, który z impetem wkroczył w przestrzeń publiczną, uwidoczniły się także w zorganizowanej po raz pierwszy w tej edycji 23 ↑ Nagroda Prezydenta równolegle z Wystawą Główną prezentacji pod hasłem Miasta Krakowa Grand Prix Młodej Grafiki Polskiej. Najmłodsi polscy Jacek Joostberens graficy pokazali swoje prace w skonstruowanej z błę‑ 10.51.PN kitnych kontenerów przestrzeni. Stała się ona zarówno 72 × 149 cm żywym laboratorium, dzięki swojej tymczasowości druk cyfrowy, gipsoryt druk wypukły i modułowości, jak i znakomitym znakiem rozpo‑ 2010 znawczym Triennale – rodzajem herolda, który na → Nagroda Rektora pl. Szczepańskim obwieszczał trwanie imprezy. Kon‑ asp w Gdańsku tenery stały się swoistą forpocztą Triennale, dostępną Nam Kyung Bae dla wszystkich, otwartą na każdy typ publiczności, Piano‑Jin 138 × 112 cm zarówno tej stale odwiedzającej zamknięte prze‑ technika własna strzenie galeryjne, jak i zupełnie przypadkowej, 2011 która zatrzymywała się w nich, pędząc przez miasto, i nierzadko zostawała tam na dłużej, by następnie niespiesznie kontynuować spotkanie z pozostałymi prezentacjami MTG. Jednocześnie kontekst usytuowa‑ nych po dwóch stronach placu instytucji kultury – Bunkra Sztuki i Pałacu Sztuki – a nade wszystko pre‑ zentowanych w ich przestrzeniach wystaw, stworzył grafiki, co stworzyło niezwykłą okazję do zapozna‑ wyjątkową okazję do konfrontacji młodego pokolenia nia się nie tylko z dorobkiem pracujących na nich polskich grafików z międzynarodową reprezentacją artystów, lecz pozwoliło ukazać odmienne postawy twórców z jednej i mistrzami z polskich akademii twórcze, estetyczne konwencje i modele edukacyjne sztuk pięknych i wydziałów artystycznych wyższych charakteryzujące te ośrodki. uczelni z drugiej strony. 24 Prezentacją, która idealnie wpisała się w kon‑ Wystawa Grafika i edukacja w Pałacu Sztuki, której cepcję przekazu, była Lettra – Kraków 2012/znak kuratorem był Krzysztof Tomalski, to kontynuacja i litera, która swą tematyką dotykała międzyprze‑ zorganizowanej przed trzema laty prezentacji części strzeni grafiki, skupiając się na obecności w poszcze‑ polskiego artystycznego środowiska akademickiego. gólnych pracach liter, cyfr i znaków mogących Tym razem nie zabrakło na niej żadnego z wydziałów komunikować określone treści, a także sytuująca Wiadomości asp /60 ↑ Nagroda Toshihiro ↓ Nagroda regulaminowa Hamano d.h.c Davida Kid Joanna Leszczyńska Logowanie Plan v 81 × 165 cm 100 × 140 cm druk cyfrowy serigrafia, 2011 2010 25 ↑ Nagroda Rektora asp w Krakowie się na pograniczach grafiki warsztatowej, typogra‑ Marko Blažko fii, projektowania graficznego i sztuki książki. Zor‑ Atlantyda 75 × 110 cm ganizowane przez kuratorkę wystawy Teresę Fro‑ druk cyfrowy dymę we współpracy z Katedrą Edytorstwa i Nauk 2010 Pomocniczych UJ trzydniowe warsztaty i spotkania ↓ Wystawa Główna MTG, Bunkier Sztuki z projektantami, połączone z wizytą w jednej z naj‑ większych krakowskich drukarni, pozwoliły bliżej przyjrzeć się procesowi, w ramach którego idea staje się przekazem, uzyskując formę i kształt możliwego do odczytania komunikatu. Idea, która ponad 40 lat i 20 edycji temu narodziła się w Krakowie, jest nieustannym działaniem w proce‑ sie, który zatacza coraz szersze kręgi i w nadchodzą‑ cym roku, poza partnerami z Wiednia i Oldenburga, sięgnie także północnych krańców Europy oraz jej antypodów dzięki zorganizowaniu wystaw MTG – Kra‑ ków 2012 w szwedzkim Falun i stolicy Turcji, Stam‑ bule. Przekaz, który płynie – i miejmy nadzieję, płynąć będzie w kolejnych latach – z Krakowa, jest jasny: warto tu być, bo tu dzieją się sprawy dla grafki ważne i tu, raz na trzy lata, jest centrum graficznego świata! 26 Wiadomości asp /60 ↑ Grand Prix d'Honneur Izabela Gustowska Hybrydy 3 86,5 × 90,5 cm light box, druk cyfrowy 2010 Idea, która ponad 40 lat i 20 edycji temu narodziła się w Krakowie, jest nieustannym działaniem w proce‑ sie, który zatacza coraz szersze kręgi i w nadchodzącym roku […] sięgnie także północnych krańców Europy oraz jej antypodów. 27 1 1 Wystawa Współczesny 5 Otwarcie wystawy Grafika drzeworyt japoński, i edukacja w TPSP Galeria ZPAP Pryzmat na pl. Szczepańskim 2 Grafika i edukacja w TPSP 6, 7 Grand Prix Młodej na pl. Szczepańskim Grafiki Polskiej, Kontenery 3 Lettra – Kraków 2012. na pl.Szczepańskim Znak i litera. Galeria 8 Wystawa współczesnej Biblioteki Jagiellońskiej grafiki koreańskiej 4 Plakat promujący MTG – Prawdziwy pejzaż – Kraków 2012 2 3 28 Wiadomości asp /60 MNK 4 5 6 7 8 29 M ię d z y naro d o w e T ri e nna l e G ra f iki – K rak ó w 2 0 1 2 Nokturn O twórczości Witolda Skulicza Monika Wanyura‑Kurosad emocji i głębokiej refleksji świat, to rzeczywistość kreowana, tworzona w sposób mistrzowski, wyrafi‑ W atmosferze pogodnego nokturnu, w ciszy warto nowany, mądry. wejść w świat twórczości Profesora Witolda Skulicza. Otwarte, dynamiczne kompozycje graficzne Artysta wypracował osobisty i rozpoznawalny język powstałe w latach 60., 70. i 80. XX w. rozsadzają wypowiedzi, w którym tak istotny jest eksperyment formę. Prace są przejrzyście skonstruowane, pełne Ur. w 1971 r. w Makowie warsztatowy, zarówno w grafice artystycznej, projek‑ energii i fantazji. Odkrywają ciekawą i niekonwen‑ Podhalańskim. towej, malarstwie, jak i realizacjach monumental‑ cjonalną drogę od monochromatycznych litografii, nych. Spaja on twórczość Profesora w nierozerwalną monotypii, poprzez eksperyment z obrazem fotogra‑ całość. Cykle Noce oraz grafik bez tytułu, pięknych ficznym do dojrzałych serigrafii. Figuracja ustępuje czarno‑białych serigrafii z lat 80., są świadectwem momentami miejsca abstrakcji, budującej napięcie kunsztu artysty i dowodzą jego głębokiej wrażliwo‑ zestawieniami płaskich plam koloru, ich temperaturą Ukończyła ASP w Krakowie, Wydział Grafiki w Katowicach. Doktorat w specjalności scenografii na asp w Krakowie. Pracuje w Katedrze Scenografii. Zajmuje się malarstwem, ści na problem światła w grafice. Bogactwo ujawnia i nasyceniem. Grafiki tworzą serie przeplatające się grafiką, scenografią mistrzostwo w łączeniu dyscyplin i warsztatów arty‑ tematycznie i formalnie, co pozwala wejść głębiej i sztuką książki. Związana z Międzynarodowym Triennale Grafiki w Krakowie. stycznych. Malarskość gestu ujawnia się w graficznej w skomplikowany świat wewnętrzny twórcy. Cykle formie, miękkie sfumato buduje głębię przestrzeni Sic transit gloria, Lampa magiczna, Próby dzięki róż‑ i dramaturgię obrazu. Altany, dzięki nałożonej siatce norodnemu językowi artystycznemu i kombinowa‑ rastrów, powstały na bazie doświadczenia przetworze‑ nemu warsztatowi tworzą bogactwo grafiki, będącej nia obrazu fotograficznego. Snują opowieść głębszą, znakiem swoich czasów. ↗ Bez tytułu wykraczającą daleko poza studium natury. Zesta‑ 70 × 50,5 cm wienie obu grafik, o jasnozielonym i ciemnoszarym objawia się w bliskim i osobistym kontakcie z dzie‑ serigrafia tle, staje się nieoczekiwanie parabolą ludzkiego losu łem. W obrazach delikatna malatura gwaszu łączy ujętego w klamry czasu. Spojrzenie „do wewnątrz” się z gęstymi impastami i szerokimi, rozlanymi pla‑ niedatowany → Altana ii 68 × 45 cm serigrafia 1983 30 Fenomen malarstwa Profesora Witolda Skulicza w warstwie narracyjnej, tak kontrastowe do energii mami koloru. Szlachetne gamy kolorystyczne zesta‑ rozsadzającej prace w sferze formalnej, jest warto‑ wiane są z kolorem ostrym i mocnym. W tematach ścią twórczości Witolda Skulicza. To dojrzały, pełen pojawiają się wątki traktujące o kondycji człowieka, Wiadomości asp /60 31 ← Noc 68 × 45 cm serigrafia 1983 ↓ Sic transit gloria I 82 × 60,5 cm litografia 1971 pięknie natury, kwestie filozoficzne, echa wydarzeń politycznych. Cykle Strach na wróble, Czarnobyl, Ogród przeplatają się i wzajemnie dopełniają. Ekspozycja skonstruowana została w oparciu o serię obrazów o zawężonej, niemal monochromatycznej gamie, pre‑ zentujących bogatą skalę chłodnych i ciepłych bieli, perłowo srebrzystych szarości oraz matowych i błysz‑ czących czerni. Obrazy odwołują się do wyobraźni, nie prowadząc opowiadania w sposób oczywisty, lecz z poetycką lekkością. Projektowanie, grafika wydawnicza oraz pla‑ kat były również domeną Profesora – wśród wielu prac warto wymienić liczne okładki oraz ilustracje do partytur i publikacji Polskiego Wydawnictwa Muzycznego, z którym łączyła go wieloletnia inten‑ sywna współpraca. Bardzo interesująco prezen‑ tują się okładki do kompozycji W. Lutosławskiego, H. M. Góreckiego, J. Krenza. Witold Skulicz jest również Cykle Sic transit gloria, Lampa magiczna, Próby dzięki różnorod‑ nemu językowi artystycznemu i kom‑ binowanemu warsztatowi tworzą bogactwo grafiki, będącej znakiem swoich czasów. 32 Wiadomości asp /60 autorem plakatów teatralnych i filmowych, w których ujawnia wrażliwość na warstwę semantyczną utworu, ↑ Jeż jak również prowadzi swobodną narrację obrazem 47 × 65,5 cm i typografią. Napięcie budowane jest kolorem i formą; litografia liternictwo, dobór czcionek, ręcznie wykonane tytuły, teksty i ich układy stanowią o dogłębnej analizie oraz doskonałym warsztacie artystycznym autora. Reali‑ zacje monumentalne obejmują mozaiki na frontonie Teatru Bagatela w Krakowie, w kinie Wanda i kinie 1967 ← Czarnobyl. Katastrofa 83 × 62 cm litografia niedatowany Apollo w Krakowie, w kinie w Grabowie. Ceramiczna płaskorzeźba Matki Boskiej dla Kościoła Wszystkich Narodów w Jerozolimie, freski i malowidła ścienne w kościele w Orzeszowie, graffiti na ścianie schroni‑ ska na Szyndzielni zostały wykonane wg projektów artysty i z dużym jego udziałem. Przed otwarciem wystawy złożono kwiaty na gro‑ bie Profesora w Alei Zasłużonych Cmentarza Rakowic‑ kiego. Grobowiec powstał staraniem Stowarzyszenia Międzynarodowe Triennale Grafiki w Krakowie oraz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, autorem pro‑ jektu jest Sławomir Biernat. 33 M ię d z y naro d o w e T ri e nna l e G ra f iki – K rak ó w 2 0 1 2 Grafika i edukacja Polskie uczelnie artystyczne Krzysztof Tomalski sensowność rozumienia grafiki, jako wciąż żywego Jedną z ważniejszych wystaw obecnej edycji Mię‑ medium artystycznego, oraz celowość jej stosowania, dzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie była mamy już chyba za sobą. Teraz czas na pielęgnowa‑ wystawa Grafika i edukacja – Polskie uczelnie arty‑ nie odmienności, które dać mogą równorzędny głos styczne prezentowana w salach Pałacu Sztuki TPSP. w chórze wołań innych języków sztuki. Ur. w 1963 r. w Gorlicach. Zorganizowana została siłami Katedry Grafiki War- Dla edukacji graficznej prowadzonej na uczel‑ W 1983 r. ukończył sztatowej Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych niach jest obecnie dobry czas na szukanie (ekspo‑ im. Jana Matejki w Krakowie. Jest drugą edycją reali‑ nowanie) lokalnej tożsamości wynikającej ze zbioru W latach 1983–1989 stu‑ zowanego trzy lata temu pomysłu, który narodził się wcześniejszych doświadczeń i na tym gruncie pielę‑ diował na Wydziale Grafiki w biurze SMTG. Jej ideą było wyeksponowanie środo‑ gnowanie własnych odmienności i własnych definicji. wisk edukacyjnych związanych z nauczaniem grafiki Wymaga tego od nas mądrość identyfikacyjna, własna w pracowni prof. Stanisława na polskich uczelniach artystycznych. Wymiernym tradycja i odpowiedzialność pokoleniowa. To zada‑ Wejmana. W 1989 r. roz‑ śladem wystawy jest obszerny, dwujęzyczny kata‑ nie wydaje się istotnym intelektualnym wyzwa‑ począł działalność pedago‑ log prezentujący sylwetki uczestników wystawy. Jest niem na każdym gruncie edukacyjnym. My czynimy istotnym dokumentem porównawczym, zapisem to otwarcie, angażując coraz więcej uczelni i coraz krakowskiej ASP; obecnie czasu, a przede wszystkim źródłem podstawowych młodszych pedagogów. sprawuje urząd dziekana informacji o czynnych pedagogach. Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Zakopanem. Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie; dyplom uzyskał giczną w pracowni miedzio‑ rytu na Wydziale Grafiki tego wydziału. 34 Przenikanie się pomysłów i praktyk edukacyj‑ Naczelną ideą obecnej prezentacji było posze‑ nych oraz zacieśnianie więzi osobowych jest, bez rzenie obszaru środowisk pedagogicznych o kolejne wątpienia, największą wartością, jaką przyniosła ośrodki, co dało znacznie pełniejszy obraz graficznej ta wystawa i towarzyszące jej sympozjum. rodziny. Na wystawie zaprezentowana została twór‑ W Krakowie istnieje najdłuższa tradycja grafiki, czość 140 artystów, pedagogów z 14 polskich uczelni na której gruncie zrodziło się polskie szkolnictwo artystycznych: Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, w tej dziedzinie – sięga pierwszej połowy wieku XIX. Łodzi, Katowicach, Warszawie, Wrocławiu, Uniwer‑ W 1950 r. powstał pierwszy niezależny Wydział Gra‑ sytetu Artystycznego w Poznaniu, Akademii im. Jana fiki. Tak samo ruch konkursowy i wystawienniczy, Długosza w Częstochowie, Politechniki Białostockiej, którego początki sięgają lat 50. i 60. (1959 – I kon‑ Uniwersytetów: Rzeszowskiego, Śląskiego w Katowi‑ kurs Najlepsza Grafika Miesiąca; 1960 – I Ogólno‑ cach, Marii Curie‑Skłodowskiej w Lublinie, Mikołaja polskie Biennale Grafiki; 1966 – I Międzynarodowe Kopernika w Toruniu, Pedagogicznego w Krakowie. Biennale Grafiki; 1983 – I Grafika Roku organizo‑ Jestem przekonany, że nadchodzi moment dużej wana w Katedrze Grafiki Warsztatowej). Dlatego może polaryzacji w myśleniu o technikach graficznych właśnie tutaj organizowanie takich wystaw w trybie a także czas ich względnej równoważności. Spory cyklicznym i cykliczne prezentowanie kadry pedago‑ o prymat technologiczny, które raczej spłaszczały gicznej, a poprzez to bieżącego stanu współczesnych Wiadomości asp /60 W Krakowie istnieje najdłuższa tra‑ dycja grafiki, na której gruncie zro‑ dziło się polskie szkolnictwo w tej dziedzinie – sięga pierwszej połowy wieku XIX. W 1950 r. powstał pierw‑ szy niezależny Wydział Grafiki. polskich kierunków edukacyjnych z obszaru grafiki ↑ Stanisław Wejman artystycznej, ma tak duże znaczenie i nadaje temu Dynia trzysta czterdziesta siódma przedsięwzięciu rolę szczególnego posłannictwa. Niezwykle owocne – cieszyło się dużym zaintereso‑ 27 × 31 cm akwaforta, akwatinta 2012 waniem gości zaproszonych do Krakowa z wszystkich wspomnianych uczelni – było towarzyszące wystawie sympozjum poświęcone grafice i edukacji. Wygłoszone ← Marcin Surzycki referaty i prezentacje dotykały ważkich spraw proble‑ Mur #23, 27 × 31 cm serigrafia mowych, rodząc refleksje i wywołując trwający wciąż 2011 jeszcze oddźwięk. Takie spotkania mają istotne zna‑ czenie dla pojmowania roli edukacji i twórczości, ale także dla zacieśniania związków międzyuczelnianych, promocji środowisk i ożywiania samej grafiki. Mariusz Pałka Mateusz Pałka: […] Na pewno to słuszne spo‑ Między kształceniem a twórczością strzeżenie doświadczonego profesora i świetnego [Fragment przemówienia] artysty, zresztą mojego recenzenta przy habilita‑ Tak właśnie zatytułowana została moja roz‑ cji. Zadał mi zbliżone do tego pytanie na obronie. mowa z Wiesławą Wierzchowską, która odbyła Ja myślę podobnie, że należy swoją działalność się na potrzeby wydawnictwa monograficznego pt. i misję pedagogiczną traktować jako akt twórczy. Koszarowa 17 – Grafika w Akademii Sztuk Pięknych Wszystkie nasze działania i programy dydaktyczne w Katowicach wydanego w 2008 r. pod redakcją Mie‑ są dziełami autorskimi. W działalności pedagogicznej czysława Judy i Adama Romaniuka. Obecnie, tytu‑ bazujemy na doświadczeniu i autorytecie związanym łem wstępu do moich refleksji na temat nauczania, z własnymi osiągnięciami artystycznymi. Uważam, chcę przytoczyć początek tej rozmowy, gdyż o wiele że pedagog na uczelni artystycznej musi być aktyw‑ łatwiej jest wypowiadać się, gdy ktoś zadaje nam nym artystą, inaczej nie miałby nic do przekazania. konkretne pytania: WW: Dzieląc się swoim doświadczeniem ze stu‑ Wiesława Wierzchowska: […] między kształce‑ dentami, nie narzuca im Pan własnej wizji? Twórczość niem a twórczością artystyczną nie ma zasadniczych jest sprawą bardzo osobistą. Jeśli pedagogika jest jej różnic co do metod postępowania. Czy zgadza się Pan pokrewna, czy jest Pan w stanie uszanować indywi‑ z tym twierdzeniem Andrzeja Pietscha? dualność studenta? 35 MP: […] Moją pracę na uczelni podjąłem po dwu‑ ↑ Piotr Panasiewicz Kolekcjoner dziestoletnim doświadczeniu artystycznym nie‑ litografia związanym z nauczaniem. Bazując zatem na swoim 70 × 100 cm 2011 dorobku w różnych technikach (uprawiałem sito‑ → Marta Bożyk się również grafiką użytkową i wystawiennictwem), Poetka bez żadnych większych problemów mogłem działać a nawet jest synonimem atawistycznego – bo zwie‑ w pracowni, która uczy druku wypukłego. Znam rzęcego –instynktu samozachowawczego. Ponieważ tę technikę, ale uprawiam ją sporadycznie, dlatego aktualnie nie jest łatwe poruszanie się w dżungli druk i techniki wklęsłodrukowe, ale zajmowałem linoryt 70 × 100 cm 2011 nie jestem postrzegany jako artysta tej dziedziny. mediów, jest nam znowu przydatna. Jeżeli zakładamy To pomogło mi zachować dystans i nie narzucać (wg wielu programów artystycznych), że w sztuce własnych rozwiązań. Daje mi też dużą swobodę wszystko wolno, a więc odrzucamy tradycyjne kry‑ w postępowaniu w kierunku rozwijania świadomości teria, to co nam pozostaje, jak nie intuicja. Czym ona przyszłego artysty‑grafika. Wydaje mi się, że potrafię jest, z definicji nie ma wielkiego znaczenia, bo poję‑ wyczuć intuicyjnie, jak należy rozwiązać dany pro‑ ciem tym posługujemy się intuicyjnie, określając nim blem artystyczny. instynktowne znalezienie najlepszego rozwiązania, WW: Pedagodzy potrafią rozpoznać talenty? gdy zawodzi nasza wiedza i wykształcenie […]. MP: […] Intuicja nam tu pomaga. I obserwacja. Otwartość na studenta i vice versa. Jeśli student podejmuje z nami dialog, pozwoli się poznać, to nie prof. ASP Dariusz Kaca (ASP Łódź) ma znaczenia, w jakim medium potem się reali‑ zuje. Traktujemy nasze pracownie jako pracownie autorskie. Ta koncepcja zaczyna być ważniejsza niż [Fragmenty przemówienia] podział na techniki mistrzowskie [należy zwrócić Wieloletni pedagog krakowskiej ASP (przez pewien uwagę, iż rozmowa ta została przeprowadzona już czas również łódzkiej PWSSP) i wybitny artysta, pięć lat temu, a więc to, co wtedy przedstawiałem Jerzy Nowosielski, tak wyraził się na temat sztuki: jako koncepcje nowatorskie, w tej chwili już ma swoje „Sztuka to jest pewien sposób na życie i pewien spo‑ kilkuletnie potwierdzenie – MP]. sób na wyjaśnianie sobie życia i w dużym stopniu Chcę zauważyć, że w moich ostatnich przytoczo‑ nych wypowiedziach zwracałem szczególną uwagę 36 Kilka myśli na temat kultury, sztuki i dydaktyki pomaga znaleźć trop tej wymykającej się nam ciągle nadziei…”. na intuicję, bo to ona jest najważniejsza w naszym Chciałbym rozwinąć tę myśl, która jest głęboko postępowaniu zarówno twórczym, jak i pedago‑ zakorzeniona w tradycji, dotyka istoty sztuki i roli gicznym. Nie jest to może jakieś wielkie odkrycie, artysty w życiu całego społeczeństwa. To właśnie bo cecha ta jest nam dana i znana od pradziejów, artyści poprzez tworzone dzieła wpływają na to, Wiadomości asp /60 iż jednostki czy społeczeństwa nie pogrążyły się świadomości twórczej i zmianie sposobu postrzega‑ ↑ Henryk Ożóg Max ii ostatecznie w jakiejś otchłani rozpaczy czy destruk‑ nia dzięki znajomości historii i tradycji. Dowodem 70 × 100 cm cyjnego szaleństwa. Mam wrażenie, że artyści na to niech będzie narzucające się pytanie (à propos w swoich najlepszych utworach bardziej lub mniej grafiki): w czym lepszy jest współczesny druk cyfrowy świadomie mówią o tym samym – istnieniu Wielkiej czy film wideo od paleolitycznego rytu na skale Tajemnicy. Tak działo się w zamierzchłych czasach jaskini? Czy bardziej odkrywa Prawdę i pokazuje i podobnie jest dzisiaj. Każdy artysta robi to poprzez Piękno? Myślę, że nie. Na pewno potrafi odtwarzać własną wrażliwość oraz na miarę bagażu własnych rzeczywistość w sposób bardziej iluzyjny, mamiąc przeżyć i doświadczeń. W kontekście sztuki możemy nasze zmysły, ale nie zawsze wywołuje w duszy mówić o indywidualnym rozwoju artysty, który tylko rezonowania odwiecznej tęsknoty i nadziei. A poza poprzez swoje udane utwory może poszerzać obszar tym, pozostawiony w podobnych do rytu naskal‑ sztuki, wnosząc tym samym do dorobku kultury swój nego warunkach, nie przetrwałby nawet paru lat. indywidualny wkład. To właśnie w indywidualnym Są to prawdy oczywiste i ponadczasowe, ale jak często podejściu i przy użyciu właściwych środków ekspresji je przemilczamy albo po prostu o nich zapominamy… dochodzi do wytworzenia obszaru duchowości. Czy Na początku powstania Wydziału Grafiki i Malar‑ nośnikiem będzie kamień, płótno, papier, taśma celu‑ stwa łódzkiej ASP prof. Stanisław Fijałkowski opra‑ loidowa, czy też zapis cyfrowy na twardym dysku, nie cował program dydaktyczny dla studentów pracowni jest istotne. Liczy się tylko głębokość indywidualnego technik drzeworytniczych. Mówiąc najogólniej, doty‑ przeżycia w docieraniu do Prawdy i oczywiście umie‑ czył on elementarnego poszukiwania formy, a ściślej jętność wyrażenia go w odpowiedniej formie, wizual‑ biorąc – miał na celu ułatwienie młodemu adeptowi nej czy też innej. I tak, generalizując, trudno mówić przejście od formy opartej na obserwacjach wzroko‑ o postępie w sztuce, ponieważ Największa Tajemnica wych z natury do wizualnej formy wyrażającej jego dotąd nie została odkryta, możemy ją tylko ciągle pełne zaangażowanie zmysłowe, uczuciowe i świato‑ przeczuwać intuicyjnie i mieć nadzieję na zbliżenie poglądowe. Jako absolwent tej pracowni, prowadzo‑ się do niej… na ile oczywiście będzie nam to dane. akwatinta, szablon 2012 nej wtedy przez prof. A. Bartczaka, bezpośredniego Wiemy, że postęp antropogeniczny człowieka ucznia i kontynuatora myśli dydaktycznej prof. Fijał‑ od paru tysięcy lat nie przyspieszył w zauważalny kowskiego, a aktualnie jako prowadzący, sam staram sposób i człowiek nie zmienił swojego wyglądu ani się w miarę własnych możliwości pielęgnować trady‑ nie wykształcił dodatkowych zmysłów, a może nawet cję i ten program kontynuować […]. zatracił naturalne instynkty. Możemy natomiast O grafice mogę mówić przez pryzmat własnej bez wątpienia mówić o gwałtownym postępie tech‑ praktyki. Moje pierwsze doświadczenia zdobyłem nologicznym, który dokonał się dzięki odkryciom na polu druku wypukłego, ale miałem też do czynie‑ naukowym, zwłaszcza w ostatnich czasach. Z naszego nia z grafiką w wydaniu cyfrowym. Było to w roku punktu widzenia możemy mówić również o wzroście 1994 przy okazji realizacji mojej pracy dyplomowej. 37 ↑ Monika Niwelińska Zrealizowałem wtedy, oprócz prac projektowych, rów‑ No Horizon nież prace z inklinacją artystyczną. Były to wydruki 61 × 91 × 5 cm na małym formacie. Te doświadczenia z grafiką foto‑intaglio cyfrową jednak nie wciągnęły mnie na tyle, aby 2009 je dalej rozwijać. Złożyło się na to kilka przyczyn. ↗ Tomasz Winiarski Najważniejsza to czas, w jakim mogłem zrealizować Perpetum mobile: xxxix projekt. W komputerze, jak wszyscy wiemy, przy 100 × 70 cm pomocy dostępnych programów graficznych można mezzotinta 2012 bardzo szybko realizować pomysły, w kilku, a nawet kilkunastu wariantach, tylko później rodzą się wąt‑ → Mateusz Otręba pliwości, który wariant jest najlepszy, który powielić Trzeci Raz i jeszcze w jakiej liczbie? Był to dla mnie zbyt krótki 6o × 79 cm czas i zbyt duża liczba możliwości, które nie dawały akwaforta mi właściwego poczucia przeżycia utworu. 2012 Drugą przyczyną – kto wie, czy nie ważniejszą – była jakość samego wydruku. Pojawiała się wąt‑ pliwość i niezadowolenie z niemożności porów‑ 38 nania oryginału widocznego na ekranie monitora Z powodu braku głębszego wtajemniczenia z wydrukiem na papierze (dostępnym wtedy tylko w problematykę powstawania obrazów cyfrowych w słabej jakości). Jak wiemy, zasada powstawania zrezygnowałem z robienia druków cyfrowych i szybko barwy na monitorze diametralnie różni się od jej wróciłem do tradycyjnej, klasycznej techniki druku wyglądu na materialnym wydruku. Uważam, że gra‑ wypukłego. Nie znaczy to, że nie sięgam po narzę‑ fika cyfrowa najlepiej prezentuje się w środowisku dzie, jakim jest komputer, robię to, tylko znacznie wirtualnym, elektronicznym, gdzie przepływ prądu rzadziej i raczej wykorzystuję je do sfery projektowej. wywołuje zjawisko elektroluminescencji i tym samym W klasycznej grafice, w jej złożonym procesie tech‑ decyduje o istnieniu utworu. Środowisko cyfrowe niczno‑technologicznym, odnalazłem większą satys‑ niewątpliwie ma wyraźną przewagę nad tradycyjnymi fakcję i klarowność wypowiedzi. Bierze się to pew‑ metodami twórczymi dzięki możliwości pokazywa‑ nie stąd, że moja osobowa, wewnętrzna konstrukcja nia zjawiska ruchu w wirtualnych utworach. Mam znajduje wiele sprzyjających aspektów w złożonej na myśli takie dziedziny jak animacja czy chociażby strukturze grafiki. W jej wieloetapowym procesie różnego rodzaju gry wirtualne. powstawania, w energii, jaką pochłania, oraz czasie Wiadomości asp /60 poświęconym tworzeniu matrycy konstytuuje się moje własne przekonanie o sensowności twórczego działania. Takie poczucie rodzi się podczas tworzenia projektu, nawet jeśli jest to tylko szkic koncepcyjny, a następnie utrwala się w trakcie opracowywania matrycy. Czas poświęcony, w dosłownym znaczeniu tego słowa (termin z obszaru sacrum), daje mi poczu‑ cie pełni przeżycia interpretowanego problemu, aby na koniec znaleźć swój przypieczętowany i zwielo‑ krotniony wyraz w odbitkach graficznych […]. Złożony proces grafiki klasycznej daje większą szansę na pełnię doznania twórczego łączącego pedagogów tworzących program kierunku i na końcu działania intelektualne, podszepty intuicyjne i sze‑ – strategiczna wizja przemian całego wydziału? rokie doznania zmysłowe, nieograniczające się tylko I – na tym tle – jak skutecznie zainteresować i prze‑ do wzrokowych […]. konywać do wartości i sensu grafiki; do grafiki jako ↑ Krzysztof Tomalski Kosmogonia alternatywna V 132 × 99 cm alintaglio 2011 sztuki niezależnej i wciąż ważnej w kalejdoskopie języków artystycznych rywalizujących o miano Krzysztof Tomalski współczesnych, adekwatnych do nastroju poko‑ leniowego? Zadaję te pytania, ponieważ wszyscy Artysta i pedagog. Grafika i edukacja przecież dostrzegamy, że mit artysty mocno się Zarówno grafika, jak i edukacja stanowią dla nas w ostatnich latach zdynamizował, a za nim powinna najistotniejsze pola życiowych zmagań. Ale to szcze‑ się na pewno odświeżać, dostosowywać realność gólne sprzężenie zależne jest zawsze od możliwości, pedagoga i być może zmieniać się (poszerzać) jego jakie funduje epoka, konkretna epoka. To, że zmienia rola w nauczaniu. Ponadto wydziały grafiki to nie się sztuka, jest dość oczywiste, ale mniej oczywiste tylko grafika artystyczna, warsztatowa, ale również wydaje się pytanie, czy – a raczej jak – muszą się cała sfera wciągających multimediów z kreatywną zmieniać praktyki pedagogiczne, pomijając tu same fotografią, filmem animowanym, moution graphic, treści nauczania i narzędzia obecnie dostępne, street artem, narracją komiksową itd. Obszar grafiki bo te zmiany techniczne są również oczywiste. wciąż się rozrasta i na pewno wciąż będzie wchłaniał Jak się zatem rysuje wizerunek współcze‑ snego artysty pedagoga, a również grupy artystów nowe zjawiska okołograficzne. Jest to więc temat istotny, wart rozmów. 39 nierzadko doznają jeszcze dziś terapii wstrząsowej po okresie bezpiecznej opiekuńczości państwa. Wciąż ujawnia się to w obszarach polityki i społecznych zachowań histerycznych osobowości mniej kre‑ atywnych. Energię niosła początkowa fala wolności, otwartość granic i wiara we własną kapitalistyczną ziemię obiecaną. Na ten polityczno‑gospodarczy aspekt nałożyła się fala technologicznych odkryć i gwałtownych wdrożeń po długim okresie biedy i posuchy. Wszystko to wywołało eksplozję natural‑ nych fascynacji nowymi możliwościami obrazowania oraz entuzjastyczną ciekawość, wpływając niewąt‑ pliwie ożywczo na sztukę, a szczególnie na grafikę uzależnioną zawsze od możliwości warsztatu – z jed‑ 40 Za naszego pokolenia pojawiło się wiele istot‑ nej strony poprzez rozwój technologii graficznych, nych przemian, potęgując już samym pojawieniem z drugiej przez ważną reakcyjną cechę i ambicję się konieczność strukturalnych przemian edukacyj‑ grafiki. Jednak takie rewolucyjne przyspieszenia nych pod wieloma względami, a w ich konsekwencji nie obchodzą się zazwyczaj bez ofiar. Każdy z nas jawi się konieczność nowych wyzwań dla wydzia‑ potrafiłby na pewno jakieś wskazać. Przedmaturalny łów. Nowoczesność jest płynna, mówiąc językiem system kształcenia oparty na testach i wkuwanych Baumana, a poziom przyspieszenia naszego poko‑ regułach dostarcza nam studentów o ciasnym nieco lenia miał jeszcze większą dynamikę. W ostatnich horyzoncie, z potwornymi lukami w wiedzy ogólnej. dwóch dekadach w Polsce pojawiło się o wiele więcej Na pewno dokucza nam biurokratyzacja systemu bodźców kulturowych niż gdzie indziej na świecie. wraz z całą stroną dokumentacyjno‑sprawozdawczą. Zderzyło się ze sobą wiele elektryzujących i polary‑ Doskwiera nam dziwaczna i wymuszana parametry‑ zujących się zjawisk, wywołując wyjątkową eksplo‑ zacja nieprzystająca do oceniania w obszarze sztuki, zję energii na prawie każdym polu, w tym również która wyraża jakiś niepojęty brak zaufania do nas, na polu kultury i sztuki. Równocześnie da się też nauczycieli i do szkolnictwa artystycznego. Nie wie‑ przy tym zjawisku zaobserwować spadek potencjału rzę w możliwość powstania dobrych i obiektywnych na poziomie intelektualnym i chyba duchowym, rozwiązań w tym względzie, bo są sfery relacji stu‑ co również zmusza do refleksji i niepokoju. Umysły dent – profesor – artysta, których zwyczajnie nie da Wiadomości asp /60 się opisać i przełożyć na skalę wymaganych ocen. W dodatku te relacje osobiste bywają zazwyczaj naj‑ cenniejsze. Wszelkie systemy punktowania zmuszają raczej do zachowań interesownych, płytkich, odda‑ lając nawet od podstawowego etosu pedagoga i głę‑ bokiego sensu twórczości. Ponadto kapitalistyczna kalkulacja nakazała szukać w kulturze finansowych korzyści. Temu samemu poddana została cała sfera edukacji, bez uwzględnienia specyficznych róż‑ nic. Założona powszechność edukacji na poziomie wolnych, za to konsumpcyjnych nad miarę i inte‑ ↑ Tomasz Daniec wyższych studiów gubi stopniowo ideał elitarności resownych. Tamto przyciągało jakąś magią bezin‑ Bilderberg w dziedzinach takich jak nasza, czego owoce musimy teresownego istnienia, idealistyczną możliwością już zbierać. Kształcimy dwa – trzy razy więcej studen‑ wzlotu nad przeciętność. Paradoksalnie, dzisiejsza tów, nie zapewniając im dostatecznych warunków wolność powoduje utratę i rzeczywistego, i ducho‑ materialnych, infrastruktury i komfortu, pozwalając wego (bezcenne) poczucie istnienia, mamiąc pręd‑ tym samym szukać dróg na skróty, czasami – przez kimi korzyściami. Tak samo było – jak pamiętamy to – banału artystycznego i schematycznych działań. – z rangą nauczyciela akademickiego, profesora i – Marnie jesteśmy wynagradzani. Nierzadko pracujemy co ważne – również studenta. Studia magisterskie na dwóch uczelniach kosztem czasu na własną twór‑ miały wówczas inną rangę, kształciły wąskie grono czość, na skupienie, zwyczajne życie, jego doznawa‑ wybrańców. Obecna, powszechnie dostępna edukacja, nie i refleksyjną, głębszą kontemplację. która ma służyć masowej inteligencji, stosuje – absur‑ W jednym (naszym) pokoleniu ścierają się dalnie – ekwilibrystyczne zabiegi o pozyskanie stu‑ odmienne wzorce artysty i pedagoga – kruchego denta i siłą tego faktu zmuszona jest obniżać poziom idealisty z rynkowym działaczem. Etos bezintere‑ kształcenia w systemie dwustopniowym, krytyko‑ sowności i posłannictwa jest rozmywany kalkula‑ wanym gremialnie. Szczęśliwie, my batalie o studia cją marketingową albo wręcz tłumiony odgórnymi jednolite mamy już prawie za sobą. Tak się składa, nakazami. 20 lat temu wydostaliśmy się z okropnego że prowadzimy kierunki studiów, które nadal są oble‑ politycznego wariantu, w którym jednak, mam cza‑ gane, więc nas to zamieszanie nie dotyczy. Ale jednak sami wrażenie, bycie artystą bywało znacznie bar‑ kiedyś może mieć dla nas znaczenie to tło, na którym dziej nobilitujące i wartościowe społecznie – na tle maluje się obraz całej edukacji w III RP. Wierzę jednak, ówczesnej szarości – niż obecnie, w czasach bogatych, że uchronimy się przed tymi zagrożeniami, właśnie 120 × 100 cm akwatinta 2011 41 ↑ Stefan Kaczmarek Syreny 2 100 × 140 cm serigrafia 2012 42 dzięki otwartości na nowe zjawiska i obszary twór‑ pedagogiczna odpowiedzialność. Proszę mi wybaczyć czości, dzięki mądremu rozumieniu roli edukacyjnej ten truizm. Tylko wartość indywidualnej naszej twór‑ w naszej dziedzinie, a także ze względu na nabywanie czości – rzecz jasna, wzbogacająca w ten sposób bagaż nowych doświadczeń i czujne ich przekształcanie. doświadczeń – predysponuje nas do odpowiedzial‑ Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym niesie szanse nego roztaczania opieki pedagogicznej i promotor‑ na swobodne kształtowanie programów, co zróżnicuje skiej nad obecnym pokoleniem studentów. Ośmie‑ chyba oblicza wydziałów w poszczególnych ośrod‑ lam się wypowiedzieć te oczywistości, bo praktyka kach, a to nada nam jeszcze bardziej zindywiduali‑ pokazuje, że nie dla wszystkich pedagogów są one zowanego oblicza. Wiele zależy od naszej wyobraźni takie oczywiste. Mimo wszechobecnego kryzysu i otwartości. Zatem w cenie będą pedagodzy i zespoły autorytetów tak samo powinniśmy być i jesteśmy dostrzegające tę szansę, co nie powinno znaczyć, (chyba) mistrzami, jakimi kiedyś dla nas byli nasi że o kierunku rozwoju muszą decydować marketin‑ profesorowie (niektórzy), nawet przy pewnym zało‑ gowe racje i chwilowy koniunkturalizm. Taki płytki żeniu naturalnej kontestacji i międzypokoleniowej kierunek wolności odbieram raczej jako zagrożenie kolizji wartości czy priorytetów. Nie możemy jednak dla poziomu jakości naszego kształcenia i dla atrak‑ – jak wcześniej powiedziałem – liczyć w tym wzglę‑ cyjności grafiki. dzie na odziedziczone patenty pedagogiczne i mecha‑ Teraz dla równowagi trochę optymizmu, chociaż niczną skuteczność wzorców, choć to niebagatelne – siłą rzeczy – zabrzmi to pewnie nieco patetycznie. dziedzictwo i niebagatelna wiedza. Sprawdzone kie‑ Nie bylibyśmy nauczycielami związanymi z edu‑ dyś wzorce nie będą raczej przystawać do wymogów kacją akademicką, z katedrami grafiki warsztatowej, współczesnego człowieka ulepionego z innych spo‑ artystycznej, gdybyśmy jednak sami nie potwierdzali łecznych składników i czego innego oczekującego, swojej wartości jako artyści, gdybyśmy nie rozwijali jak już wcześniej powiedziałem. Naczelnym naszym naszej wiedzy i naszego doświadczenia poprzez wła‑ zadaniem jest nietracenie kontaktu ze współczes- sne realizacje twórcze na każdym szczeblu akade‑ nością, ale i nieuleganie płytkim jej przejawom. mickiej i życiowej drogi, chociaż na każdym etapie Trzeźwość spojrzenia może nam być dana m.in. wła‑ były i są inne nasze artystyczne wymagania i inna śnie poprzez organizowanie takich spotkań i takich Wiadomości asp /60 festiwali graficznych, poprzez wystawianie nosa i wyobraźnię na wiele przyległych kierunków, na gra‑ ↑ Bogdan Miga z własnej lokalności, poprzez efektywną animację fikę artystyczną traktowaną jako wyjątkową dziedzinę Kolekcja i – 48 okręgów obszarów grafiki oraz aktywizację swoich środowisk twórczości, skupiającą w sobie dużo współczesnych i środowiska ogólnopolskiego. cech i zapotrzebowań kulturowych. Dzięki tym Co na tym tle z grafiką artystyczną oraz eduka‑ cją graficzną? Wydaje się, że jesteśmy środowiskiem mocno skonsolidowanym i zjednoczonym. Często się 100 × 140 cm linoryt 2012 doświadczeniom i wiedzy chyba lepiej rozumiemy rolę współczesnej dydaktyki. Jestem przekonany, że grafika – i dydaktyka z nią spotykamy, rozumiemy, że edukacja nie polega tylko związana – będzie nadal mocnym głosem współczes- na relacjach czysto dydaktycznych, pracownianych, ności, bo nadal ma szansę zagospodarowywać nowe ale także na animowaniu wydarzeń stymulujących obszary, zmieniać swój język, odświeżać go nie tylko apetyt twórczy młodych studentów. Temu służy m.in. poprzez warsztat, ale także – a może przede wszyst‑ dzisiejsze spotkanie w Krakowie, utrzymywanie kim – przez potencjał treści przekazu graficznego oraz Triennale, Grand Prix Młodych, Biennale Grafiki Stu‑ szeroką gamę możliwości plastycznych graniczącą denckiej, Triennale Grafiki Polskiej, Imprint, Dłużew, zarówno z nowoczesnymi mediami, jak i klasyczną Luboradów itp. Jako artyści graficy jesteśmy prze‑ potrzebą manualności. Jest to optymistyczna dia‑ cież w tym organizowaniu wyedukowani poprzez sieć gnoza dla naszych wydziałów, katedr i instytutów. konkursowych prezentacji, w których sami często Istnieje zatem wielki potencjał autotransformacji, uczestniczymy, jesteśmy przygotowani – jak chyba a z nią konsekwentna weryfikacja i przeobrażenia żadne inne środowisko twórcze. Dzięki otwartości pedagogicznych poglądów oraz wartości. Ciągłość i elastyczności wystawienniczej potrafimy tworzyć procesu przemian i ich konsekwentne wdrażanie sporo ważnych imprez graficznych. Znamy się dobrze, daje bowiem gwarancję związku z wymogami czasów respektujemy i uzupełniamy, istniejemy też znacząco i najbliższą przyszłością. w międzynarodowym obiegu. Dzięki tym wszystkim Dotknąłem tu zaledwie kilku, ale – moim zdaniem wartościom i praktykom możemy liczyć na dalsze – istotnych wątków, które powinny wywołać dysku‑ zainteresowanie grafiką artystyczną, jako ciekawą sję i pomóc w kształtowaniu współczesnej edukacji formułą edukacyjną otwierającą młodą osobowość wokół grafiki. 43 M ię d z y naro d o w e T ri e nna l e G ra f iki – K rak ó w 2 0 1 2 2. Internationales Bentlager Druckgrafik Katedra Grafiki Warsztatowej na sympozjum w Kloster Bentlage, Rheine Krzysztof Tomalski W ostatnich dniach września w urokliwym ośrodku graficznym w Rheine pod Münster w Niem‑ czech odbyło się międzynarodowe sympozjum gra‑ ficzne. Tegoroczną edycję poświęcono grafice pol‑ skiej. Organizatorzy zaprosili trzy polskie uczelnie artystyczne: ASP Katowice, ASP Kraków, UA Poznań, a także Stowarzyszenie Międzynarodowe Triennale Grafiki w Krakowie, urządzając cztery osobne wystawy każdej zaproszonej stronie. Nasza wystawa miała miejsce w Kulturspeicher Dörenthe (Ibbenbüren). W 4‑dniowym sympozjum uczestniczyli również goście i prelegenci z Kanady, USA, Anglii, Holandii, Włoch, Japonii, Litwy i Niemiec. Szczególnie uhono‑ od zagadnień ekonomicznych i edukacyjnych aż rowany został krakowski Wydział Grafiki i Triennale, do problemowo‑artystycznych. Dodatkową wartością, które reprezentowało Polskę pięcioma prezenta‑ oprócz wymiany myśli i doświadczeń – jak to zwykle cjami i demonstracjami warsztatowo‑artystycznymi. bywa na takich kilkudniowych spotkaniach – było Prof. Stanisław Wejman wygłosił metaforyczny nawiązanie kontaktów z wieloma nowymi ośrodkami wykład pt. Rycerz, Rowerzysta, Melancholia, ukazujący i ciekawymi osobowościami ze świata żywej grafiki analogie twórczości Mieczysława Wejmana i Albrechta i graficznego kuratorstwa. Spotkanie w Kloster Bent- Dürera. Monika Niwelińska przedstawiła multime‑ lage przyniosło bezcenne doświadczenia dla wszyst‑ dialną prezentację opartą na własnych doświad‑ kich: dla nas nowe kontakty, dla Niemców ożywienie czeniach twórczych pt. Obraz utajony. Prof. Marcin zainteresowania grafiką o klasycznym rodowodzie. Surzycki i prof. Krzysztof Tomalski (relacjonujący Poświęcenie tak dużej uwagi polskiej grafice to wydarzenie) przygotowali demonstracje warszta‑ jest wyrazem jej wysokiej pozycji we współczesnym towe unikatowych technik graficznych, opierając się międzynarodowym obiegu sztuki (zarówno w sfe‑ na własnych doświadczeniach artystycznych i tech‑ rze twórczej, jak i organizacyjno‑propagatorskiej). nologicznych. Dr Marta Raczek‑Karcz przedstawiła Powodem tego zainteresowania i „zazdrości” jest też historię krakowskiego Biennale i Triennale Grafiki. budząca się potrzeba reaktywacji ekspresji graficznej Podczas całego sympozjum otwarto kilka wystaw, i konsumpcji graficznej w Niemczech, w kraju Dürera paneli dyskusyjnych i wygłoszono kilkanaście i Gutenberga, gdzie – jakby nie było – miała niegdyś referatów o zróżnicowanej tematyce, poczynając życzliwego i wymagającego odbiorcę. 44 Wiadomości asp /60 M ię d z y naro d o w e T ri e nna l e G ra f iki – K rak ó w 2 0 1 2 Intelekt MTG 2012 Krytyka założeń ideowych Międzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie, 2012 Janusz Krupiński sztuką reagującą, będącą w stadium nieustannego Krytyce poddaję podstawowe założenia explicite procesu generowania istotnych przekazów, dotyczą‑ przyjmowane oraz faktycznie przejawiające się cych współczesnego świata i nas samych. Grafika jest w organizacji konkursu oraz ostatecznej postaci aktywna, grafika jest żywa”. krakowskich wystaw Międzynarodowego Triennale Ogólnemu wydźwiękowi tych życzeń odpowiada Ur. w 1955 r. w Nowym Grafiki 2012. Założenia przyjmowane świadomie właśnie raczej graphic design niż printmaking. Ogól‑ Targu. Filozof, lub nie. Deklarowane, sformułowane, jak i te, które nemu wydźwiękowi, gdyż w szczegółach tych kilka za nimi stoją, oraz te, które faktycznie realizują się zdań budzi wątpliwość co do swego znaczenia i sensu. dr hab. prof. ASP w Krakowie, Katedra Historii i Teorii Sztuki, wykłada teorię sztuki. Prof. UP w Krakowie, Instytut Filozofii i Socjologii, w postaci tych wystaw. Czy owe zdania – „grafika jest…” – wyrażają nor‑ Kilka prac grafików wspominam tylko dla przy‑ matywne rozumienie grafiki przyjęte przez organiza‑ kładu – w związku z przedmiotem mej krytyki. O żad‑ torów, składają się na ich arbitralną definicję grafiki, kierownik Zakładu nej nie piszę dla niej samej ani ze względu na nią dają wyraz przyjętym przez nich ocenom, ideałom? Aksjologii i Filozofii samą (autorzy dzieł niechaj wybaczą). Jeśli nie są takimi ukrytymi definicjami czy ocenami, Kultury; wykłada filozofię sztuki i estetykę. Określenie „założenia ideowe” odnosimy do to jako twierdzenia są fałszywe. Stanowiłyby nie‑ pojęć, koncepcji, teorii, wartości czy celów, zasad uprawnione generalizacje. Nie każda praca graficzna leżących u podstaw czegoś, regulujących, „konstru‑ odpowiada tym tezom. ujących” to czy inne zjawisko kulturowe. Niemniej W szczególności narzuca się pytanie, w jaki w odniesieniu do MTG 2012 postawiłbym to pytanie: to sposób hasło „Idea – proces – przekaz” służy owej czy nie mamy tu do czynienia z daleko posuniętą bez‑ refleksji? Refleksji dotyczącej „miejsca i roli grafiki ideowością? Fakt, że pierwszym słowem hasła, motta w rzeczywistości współczesnego świata”. Prace nad‑ Triennale jest słowo „Idea”, niechaj nas nie zwodzi. syłane na konkurs miały dawać wyraz takim reflek‑ sjom? Jednak sama treść hasła nie odsyła myśli Myślenie życzeniowe ku współczesności czy problemowi miejsca grafiki Hasło, motto MTG 2012 brzmi: „Idea – proces – prze‑ w niej. Nie implikuje takich pytań. kaz” (cytowany poniżej tekst pojawia się na stronie Narzuca się również pytanie, co to znaczy znajdo‑ O MTG, w tej wersji użyto określenia „motto”, w star‑ wać się „w stadium nieustannego procesu generowa‑ szej informacji o warunkach konkursu pada jeszcze nia istotnych przekazów”? Stadium? Proces – pomię‑ słowo „hasło”). Organizatorzy deklarują, iż motto dzy ideą a przekazem? Grafika tkwi w tym „stadium”, to „służy wywołaniu refleksji dotyczącej miejsca czyli przekaz nigdy nie pojawi się? i roli grafiki w rzeczywistości współczesnego świata”. Czy naprawdę jury konkursu wykluczyło te prace, Czytajmy dalej: „Grafika jest zaangażowana w aktu‑ które nie były formą reakcji na współczesność, formą alne nurty myślowe, artystyczne i społeczne. Jest zaangażowania w aktualność? 45 Łatwość, z jaką przesyła się kartę papieru, i dążenie artystów do zaist‑ nienia owocują olbrzymią liczbą uczestników w konkursach graficz‑ nych. Liczba ta staje się przedmio‑ tem dumy organizatorów (ach, skąd to… i jak wielu artystów…). Niemniej w efekcie wystawa zamienia się w przegląd… W przegląd? Czego? ze względu na skojarzenia z wandalizmem, niską kulturą, to zapewne po prostu ze względu na rodzaj wykorzystywanego podłoża. Ściana, mur to już zbyt wiele, nawet w porównaniu z lightboxem. Cóż dopiero z wydrukiem czy odbitką na papierze. Parada, jarmark, Hyde Park? Łatwość, z jaką przesyła się kartę papieru, i dążenie artystów do zaistnienia owocują olbrzymią liczbą uczestników w konkursach graficznych¹. Liczba ta staje się przedmiotem dumy organizatorów (ach, skąd to… i jak wielu artystów…). Niemniej w efek‑ cie wystawa zamienia się w przegląd… W przegląd? Czego? W ramach MTG nie dokonuje się badań i prze‑ glądu światowej grafiki. Jurorzy przeglądają prace nadesłane. Tyle prac z tak wielu zakątków świata. W efekcie wystawa zamienia się w paradę, jarmark… Czy swego Printmaking Rozumienie grafiki, które wydaje się rządzić wybo‑ rami organizatorów i jurorów MTG, które wyznacza rodzaju Hyde Park? Tyle prac nadesłanych – w efekcie rośnie procent prac odrzuconych. horyzont ich uwagi, bliskie jest printmaking. W żad‑ Jednak w sytuacji, gdy organizatorzy konkursu nym razie nie ma tak pojemnego znaczenia jak gra‑ rzucają hasło, motto, wokół niego formułują tezy phic art. Bezwzględnie wyklucza obiekty zaliczane i postulaty, i sugerują, że wyznacza ono oś, wokół do graphic design… Co jednak nie przeszkadza wpi‑ której buduje się wybór… czy sami w ten sposób nie saniu w motto MTG 2012 takiego rozumienia dzieła, podbijają bębenka? Przede wszystkim sobie... które bliskie jest właśnie designowi, odpowiada isto‑ cie communication design. 46 „Trendy” Printmaking. Niemniej jeśli nawet „szablony” sto‑ MTG jakoby „znakomicie pokazuje… trendy panujące sowane w graffiti odpowiadają definicji printmaking, we współczesnej grafice”. To przekonanie byłoby nie‑ to takie prace zostały wykluczone z MTG… Jeśli nie wątpliwe, jeśli istotność trendu czy nurtu graficznego Wiadomości asp /60 polegałaby na tym, że zawsze ten czy inny jego repre‑ zentant pośle pracę do Krakowa. Kto nie dostarcza swych prac na „krakowskie święto” grafiki, ten się nie liczy? Nazwiska, Nazwiska… Motto MTG 2012 pierwotnie skierowane było do uczestników konkursu Wystawy Głównej. Motto MTG „pokazuje… trendy panujące we współ‑ ukierunkowuje, czegoś wymaga. Motto to przecież, czesnej grafice”? Czyżby organizatorzy skorzystali jak przypomina słownik: „krótka myśl wyrażająca z jakichś badań historyków sztuki współczesnej, zasadę, którą się ktoś kieruje”. Zasada coś dopuszcza, badań dotyczących trendów panujących w świecie a coś wyklucza. Niesie ukierunkowanie, wyznacza – i zgodnie z poczynionymi tam ustaleniami wybrali horyzont. Stanowi kryterium. dzieła reprezentatywne dla rozpoznanych trendów? Dlaczego więc na Wystawie Głównej obecni są tak A odrzucili niereprezentatywne? Kto ma wiedzę licznie epigoni samych siebie, graficy, którzy od dzie‑ o trendach w Korei, Chinach, Indiach itd.? sięcioleci robią to samo swoje – których prace poja‑ wiały się już systematycznie na kolejnych edycjach Naj… MTG, od dziesięcioleci? Jurorzy nie ośmielają się pomi‑ MTG „jest otwarte na to, co w grafice światowej naj‑ nąć Nazwisk? Do nich nawykli? Na nich nauczyli się bardziej wartościowe”. Pobożne to życzenie, skoro grafiki? W nich jako „pewniakach” znajdują zabez‑ organizatorzy nie chcą być otwarci na to, co najgorsze, pieczenie? Minimalizują zarzut stronniczości? nijakie czy średnie. Życzenie tylko, skoro z próżnego Jeśli idea przewodnia konkursu coś rzeczywiście i Salomon nie naleje. Pytanie: czy jednak otwartość znaczy, to nie mogą jej zadość czynić Nazwiska jako nie polega na tym, że nie zamykamy się w granicach Nazwiska: prace o wyraźnym piętnie, niechybnie własnych ocen i tablic wartości? „Najbardziej warto‑ rozpoznawalnym stylu tożsamym z Nazwiskiem… ściowe” – tam w świecie czy w oczach i głosowaniach Z drugiej strony, czyżby te prace nic nie znaczyły, jurorów? Z jakiego punktu widzenia? Zgodnie z czyją poza sobą? Nie przenoszą istotnego znaczenia – skalą wartości wyznaczone zostało owe „naj”? Skąd same są bezideowe? Z niczym nie są w konflikcie. mierniki wartości, kryterium bądź kryteria? Spodzie‑ Nie wywołają dyskusji. Gdyż liczy się w nich tylko wać by się można, że w zgodzie z wiodącym hasłem, kompozycja, gra form, mistrzostwo warsztatowe? mottem tej „edycji” MTG. Przecież stanowić miało zobowiązanie wobec potencjalnych uczestników nad‑ (Napomknę tylko kwestię wystawienia prac... z podpisem „Organizator“ i „Juror”) syłających swe prace. Słów nie rzuca się na wiatr? Cóż jednak, gdy słowa ani nie są nośne, ani nie Idea i szaleństwo łapią żadnego wiatru? Nie niosą ze sobą, nie impli‑ W przekonaniu organizatorów motto to odnosi się kują rozróżnień i wyróżnień? do „wszystkich stworzonych w ramach krakowskiej 47 zdefiniował ich charakter, a więc i zarazem poziom oczekiwań, jaki byłby wobec nich adekwatny. Użyto takich samych listewek, w jakie wsuwa się górną i dolną krawędź karty papieru mapy czy kalenda‑ rza… Ten styl znamy z biur, poczekalni, gabinetów, warsztatów, pakamer… W ten sposób zawiesza się tam często także reklamy, fotki, widoczki, panienki… fot. Szymon Bronkowski Tanio i nowocześnie, pomysłowo… Designersko? Spotykam afirmatywną, młodą artystkę, która imprezy prezentacji”, czyli, jak rozumiem, także w zachwycie podkreśla: „Ale luz!”. Ona to „kupuje”. do wystawy młodych, tych samych, których zachę‑ Stanowczo protestuje, słysząc w moim głosie ton cano do bycia „szalonym” (w myśl sloganu głoszą‑ sceptycyzmu. Milknie w obronie tego sposobu ekspo‑ cego, że „młodzi powinni się wyszaleć”, „trzeba im zycji dopiero z chwilą, gdy palcem pokazuję na pracę na to pozwolić”?)! Idea i szaleństwo? Przekaz i sza‑ akurat właśnie znajdującą się przed nami: oto grafika leństwo? Jak jedno z drugim da się pogodzić, by idea zbudowana z rytmu poziomych pasów. Na te nakła‑ była jeszcze ideą, a nie omamem, opętaniem, obłę‑ dają się… ba, w te wpijają się z góry i od dołu poziome dem, fantazją? By dzieła nie oglądać jako kuriozum, „mleczne” pasy‑listewki zawieszenia… Pasy nie z tego ciekawostki, cudactwa, wariactwa – czegoś dziwnego, rytmu, nie z tego taktu. Nie z tej gry. Rytmy grafiki osobliwego, czego na poważnie się nie bierze? znosi też miazga wspomnianego, drewnopodobnego „usłojenia” tła ściany, w które nieomal przechodzi… Kontenery I w tym wypadku znajduję podobne dysonanse. otwiera się wprost na przechodnia. Demokracja! Tam, Mocne pasy ramki „efektownego” monitora konku‑ czyli gdzie? Kontenery! Wejdźmy: rują z wyświetlaną na nim grafiką, blichtr stylistyki Na tle żółto‑zielonej miazgi drewnopodobnej tapety (ach, ten ornament słoi, rytm desek, paneli…), 48 W kontenerach znalazły się nie tylko wydruki. Pierwszy kontakt z MTG 2012? Tam, gdzie ekspozycja designu tego monitora i jego podstawy dominuje nad obrazem… we wnętrzu o klimacie korytarza, o klimacie świetlicy W ten sposób wprost z ulicy wkracza się do „świata hufca pracy, ba, we wnętrzu o estetyce toalety w wago‑ sztuki”? Czy raczej ulica, powszedniość wkracza nie pociągu, zostały zawieszone i ustawione obiekty. do świata sztuki, wypiera sztukę? Niestety, lightboxy Zastosowany sposób zawieszenia grafik‑wydruków – zarówno te z kontenerów, jak i te z „bunkra” – nie Wiadomości asp /60 Spotykam afirmatywną, młodą artystkę, która w zachwycie pod‑ kreśla: „Ale luz!”. Ona to „kupuje”. Stanowczo protestuje, słysząc w moim głosie ton sceptycyzmu. trzymają tego poziomu graficznego, na jakim są one pedagog – student itd.? Czyżby takie pytania były wła‑ wykorzystane w światowej reklamie… ściwe na poziomie „edukacji” pisanej przez małe „e”. Nie sięgam poziomu „Edukacji”. Nagromadzenie Grafika i Edukacja? Na tej wystawie widzimy Poziom ekspozycji w „Bunkrze”? Zaważył na nim sam po prostu grafiki. Autorzy eksponowanych prac skądi‑ charakter i stan wnętrza tego skromnego budynku? nąd są „edukatorami”. Skądinąd. W przeciwnym razie Ciasno, niski sufit… Ścianki‑siatki, na których należałoby oglądać te prace jako dzieła „edukatorów”, zawieszono wiele prac, podobnie jak refleksyjne jako dzieła nauczycieli, akademickich. szyby‑pleksi, stanowiły nie lada wyzwanie dla widza: Każde dzieło, czyjekolwiek, może być pouczają‑ by od nich abstrahował, by udawał przed sobą, że ich cym przykładem, ostatecznie nawet chociażby jako nie widzi… To już nie tylko kwestia natłoku, ciasnoty przykład negatywny. To jednak nie powód dla szyldu czy „komfortu widza”. Nie lekceważmy jednak nawet „Grafika i Edukacja”². problemu ciasnoty. Myśl, że dzieło sztuki sprowadza się do pewnego obiektu, niezależne od kontekstu, Pusta forma – bez człowieka od warunków, w których on się pojawia, że dzieło, Zebrane na wystawie prace graficzne pedagogów podobnie jak on, może być z nich „wypreparowane” uczelni artystycznych w Polsce są reprezentatywne przez dostatecznie skupionego widza, myśl ta zgodna dla środowiska, ujawniają „nurty myślowe i arty‑ jest tylko z pewną, a wątpliwą estetyką. Wszystkie styczne”, charakterystyczne dla współczesnej grafiki? prace mogą być eksponowane w jeden sposób, gdyż Dominujące wrażenie? Profesorowie najwyraźniej ten ostatecznie jest obojętny? Istnieje obojętny, neu‑ trzymają się działań i pól o neutralnym charakte‑ tralny sposób ekspozycji, na który mogą zdać się rze. Czyżby w ten sposób realizowała się cnota nie‑ wystawiennicy? narzucania swoich postaw i wyborów studentom? Większość eksponowanych tam prac spełnia się „Grafika i edukacja” w gimnastyce warsztatowej i w ćwiczeniach kom‑ W pobliżu kontenerów przestronniejszy Pałac Sztuki, pozycyjnych. Krytyczna młoda artystka przytomnie a w nim, pod szyldem „Grafika i edukacja”, wystawa zauważa: to „świecące, mamiące igraszki, zabawy, towarzysząca MTG. W jaki sposób wystawa odpowiada ornamentalne tapety. Grafiki wzorzyste, wzorkowe…”. owemu „i edukacja”? Gdzie programy i treści kształ‑ Pulsacje, wibracje, delikatności w odcieniach, gry cenia, koncepcje metodyczne, przykłady ćwiczeń czy ze światłem – co najwyżej zmistyfikowane w pseu‑ zadań? W jaki sposób wystawa odnosi się do relacji dogłębiach niedopowiedzeń, pseudotajemnicach 49 Kukają dorośli z poważną miną naznaczoną pytaniem: o co w tym chodzi? Gdzie to wiedzie? Jedni i drudzy rozrywkę znajdują w mani‑ pulacji lupą… Podoba im się lupa. Naciskają: świeci. nieokreśloności… Powierzchowność uchodząca Podobne zaleca się do nas, widzów, organizator MTG, za wrażliwość, za głęboką wrażliwość (o tym nawet gdy w swojej autoreklamie obiecuje, że nam pokaże… nie pisał Platon: oto sytuacja, gdy niewolników z jego co więcej, nam zaleca zobaczenie… Czego? Czytam: opowieści zafascynowała gra świateł na powierzchni „Tutaj warto… zobaczyć… jak dokonuje się ekspe‑ ściany). Formy sięgają pustki. Stają się „pustą ręka‑ ryment twórczy w zaciszach pracowni”. Nie, nie wiczką” (Kandinsky w O duchowości w sztuce: „Forma widziałem na wystawach MTG filmów ukazujących bez treści nie jest ręką, lecz pustą rękawiczką…”). twórców przy pracy ani w zaciszach, ani w hała‑ Zniknęła ręka, dłoń, zniknął człowiek. W artyście, sach ich pracowni. Zauważmy to słowo „zacisza”. a przede wszystkim w dziele. W dziele nie pojawia się Podświadomie użyta klisza? Słowo z kręgu mito‑ problem człowieczeństwa człowieka. Abstrakcja abs‑ logii ascetyczno‑kontemplacyjnej. Tymczasem? trahująca od wnętrza człowieka. „Zewnętrze”, głowa Nagromadzenie prac w Bunkrze, ich sąsiedztwa, tła czy sylwetka ludzka, obecne w pracy jako pretekst, – to wszystko nie sprzyja koncentracji. Zamienia klisza, grafizm. „Zewnętrze” bez wnętrza. to miejsce w rodzaj targowiska. Brak ważkości. Ucieczka przed fundamentalnymi problemami egzystencjalnymi człowieka. Zblazowanie? („Idea – proces – przekaz”)? W tle ten slogan: „waż‑ Lęk przed myśleniem i myślą, przed duszą niejsza jest droga, a nie cel”? Sztuka dla sztuki? i duchem. Zmysły i zmysłowość w programowym Grafika spełniająca się w pomysłowym grafikaniu oderwaniu od umysłu? Zmyślność i pomysłowość bez (kuratorka, w zgodzie z bez‑duchem naszego czasu, namysłu. Bez rozmysłu. Widzenie, którego nie ożywia, wśród superlatyw, jakimi darzy Młodych, wymienia nie niepokoi, nie niesie żadne pytanie? Zatrzymujące właśnie „pomysłowość” – to najwyraźniej ta „idea”, się w poczuciu oczywistości, czyli w „wistości oczu”, o której mówi slogan MTG, idea upadła do poziomu czyli naiwne… pomysłu). Domknięcie bez otwarcia. 50 „Radość tworzenia”, „eksperyment w pracowni” – to ten „proces”, o którym mówi hasło MTG 2012 Wówczas grafika uchyla się spod kategorii obrazu. Do‑pieszczenie. Do natury obrazu należy przecież, że jest obrazem cze‑ Radość dla oczu? goś, że otwiera się na jakąś rzeczywistość. Kompozy‑ Fajnizm (od „fajne”, „Ale fajne!”)? cje, „czyste formy” jako takie w ogóle nie są obrazami Trudno się dziwić, że grafika „młodych” często (np. takie paintings nie są images). poczęta jest z tego samego bez‑ducha. Kuratorka Takie dzieła do niczego się nie odnoszą, o niczym ma za dobre właśnie „gry z przestrzenią”(?), „gry nie mówią, niczego nie uobecniają, ku niczemu (się) ze światłem”. Jej zdaniem w kontenerach mamy nie otwierają. W tym podobne są do intrygujących się spotkać z „radością tworzenia grafiki”. Gra‑fiki? kamieni (niekoniecznie szlachetnych, niekoniecznie Wiadomości asp /60 przeciętych i szlifowanych), podobne do niezwykłych jednak, ta autoreklama MTG głosi otwartość na to, ↑ Andrzej Bednarczyk kawałków drewna (niekoniecznie pociętych czy szli‑ co najlepsze: „najbardziej wartościowe i twórcze”, Wielki zderzacz pępków fowanych), które ogląda się dla ich „czystej formy”? „najciekawsze”. No tak, kto chciałby rzeczy mało‑ Podobnie jak one, nieodnoszące się do żadnych idei wartościowe czy bezwartościowe? Na wystawach MTG i niczego nieprzekazujące… Wobec takich grafik jakże widzimy jednak rzeczy średnio-, mało-, bez‑warto‑ czysto deklaratywnie brzmią te słowa z cytowanego ściowe – najwyraźniej takie okazały się najbardziej już tu quasi‑manifestu organizatorów: „Grafika jest… wartościowe… sztuką reagującą, będącą w stadium nieustannego Otwartość ta ma pozostawać w zgodzie z przyjętą procesu generowania istotnych przekazów, dotyczą‑ „demokratyczną formułą” – jak gdyby porządek war‑ cych współczesnego świata…”. tości pozostawał w zgodzie z demokratyczną zasadą „Grafika i edukacja”. Ćwiczenia, wysiłki warsz‑ reprezentacji, jak gdyby tożsamy był z dominującym tatowe i formalne… jako synonim dydaktyki? Nie‑ nurtem, aktualną tendencją, przeważającym stanowi‑ zbędny element w edukacji? Pełnią rolę pomocni‑ skiem czy jakąś sumą bądź wypadkową takich nurtów. czą, służebną, przygotowawczą. Ale do czego, wobec Jak gdyby idea demokracji milcząco nie negowała czego? istnienia obiektywnego porządku wartości, a przede Igraszki, ba, gry, wysiłki warsztatowe i formalne… instalacja, druk cyfrowy, 2011 wszystkim, jak gdyby nie stała w opozycji do pojęcia jako synonim artyzmu? Jeśli w tym leżałaby racja hierarchii… Czy sama idea demokratyczności nie pro‑ istnienia takich prac, to może równie dobrze mogłyby wadziłaby do zgody na misz‑masz (od Sasa do Lasa, nie istnieć? Gdzie podziały się pytania o rzeczywi‑ rwetes, multi-…)? stość, życie, człowieka… o ich naturę, o ich sposób świata, 103 × 150 × 150 cm Demokracja, czyli większość głosów jurorów? istnienia, ich sens i bezsens, źródło i przeznaczenie? Tacy artyści, jako dzieci swojego czasu, nie znają już „Graficzny dialog” idei prawdy? Nawet nie przyjdzie im na myśl, że kate‑ W zgodzie z tą demokratyczną formułą miałaby pozo‑ goria prawdy jest kategorią sztuki, twórczości? stawać samoocena wiceprezes Stowarzyszenia MTG, która podkreśla rolę triennale: stworzenia „demo‑ „Demokratyczna formuła” kratycznej przestrzeni graficznego dialogu”. O jakim Swoistym autokomentarzem MTG jest wspomniany dialogu mowa? Grafiki wchodzą w dialog z miejscem tekst O MTG. To deklaracja pobożnych intencji. ich ekspozycji, z elementami ich ekspozycji? O „dia‑ Pełna wzniosłych, górnolotnych słów. Głosi otwar‑ logu pomiędzy odmiennymi pracami”… Potrzebne tość… No tak, jaki kulturalny człowiek opowie się jest dodanie tego słowa „odmiennymi”? Kto pomy‑ za zamkniętością? A przecież jurorzy dopuszczą ślałby o dialogu tego samego z tym samym? Takiego tylko cząstkę prac nadesłanych. Nie przeoczmy samego z takim samym? 51 Sąsiedztwa prac na ekspozycji wyznaczono z myślą o „dialogu” prac? Ba, czy w ogóle w istotny znajdują w manipulacji lupą… Podoba im się lupa. Naciskają: świeci. sposób wiążą się ze sobą eksponowane obok siebie Też coś świeci? dwie prace zdobywczyni Grand Prix? „Metafizyka” przyćmionego gabinetu rentgenow‑ skiego i infantylna ludyczność „gry planszowej” pozo‑ Janowska‑Augustyn vs Bednarczyk? stają w dialogu? Relaksacyjna bala‑asana (pozycja To z myślą o odmienności jako nieprzystawalności dziecka!) oraz gra planszowa w labirynt? Artystyczne w pobliżu pracy Janowskiej‑Augustyn znalazła się, zdjęcia typu akt, typu „abstrakcyjnie nago w czerni na przykład, praca Bednarczyka (jurora)? i bieli”, oraz wędrówka gry w podglądanie, wglądanie Kolej rzeczy I Janowskiej‑Augustyn: Oto arpowska w lupkę? „kość“ wygiętych pleców skulonego ciała. Rytualna Jedna i druga praca z głową i bez głowy (chociaż ofiara? Figura modlitwy przebłagalnej? Czy raczej w innym sensie), jedna i druga z pozorem obecności jogiczna pozycja „dziecka”? głowy. Ciało lewitujące w łonie urojonych cieni. Brze‑ mienne światłem. Lewitujące nad sztywną, prosto‑ kątną siatką nieugiętego łoża? Maty? Prześwitująca prostokątna siatka „kartezjań‑ skiego” praporządku? Oś ciała, oś bytu, oś zaklęcia/napięcia: kolumna Dialog dzieł? O czym mówi obraz do obrazu? W ogóle czy obraz mówi o czymś? Ewentualne podobieństwa, odpowiedniości, ana‑ logie pomiędzy dwoma dziełami nie dają podstaw, by ich relację określać mianem dialogu. kręgów – strzała erekcji? „Kość” ciała, ciało, w którym rozchodzą się kręgi sztucznych świateł niczym żebro‑kręgi na tafli wody, aż po ciemny majak cienio‑głowy... Kręgi tęsknoty? Kręgi pragnienia? 52 Grafika jako grafika? Zresztą same pytania: „Gdzie jest grafika? Czy to jest grafika? Czy to jest jeszcze grafika?” (odnotujmy: przywołane na opolskiej wystawie związanej z MTG) Otóż te naświetlenia/rozświetlenia torsu mia‑ są drugorzędne. Podstawowe brzmi: „Czy to sztuka?”. łyby wchodzić w dialog z tamtym „kartezjańskim” Grafika jako grafika sztuką nie jest. A przecież… Wów‑ pudliskiem o blacie‑planszy? Planszy, po której czas gdy dzieło graficzne (podobnie fotograficzne, można sobie posuwać miło designerską lupą i kukać malarskie itd.) doświadczane jest jako dzieło sztuki, w drobno‑wykreślone labirynty? Kukają. Małolaty fakt, że jest ono grafiką czy fotografią, staje się dru‑ z pewnym rozbawieniem. Jeden z nich „twórczo” spo‑ gorzędny, wręcz nieistotny. Skupienie na grafice gląda przez lupę niczym przez lunetę w kierunku jako grafice – jej grafizmie, właściwej jej technologii, nagich, wygiętych pleców, „Grand Prix”! Kukają doro‑ warsztacie, artyzmie, na wartościach formalno‑este‑ śli z poważną miną naznaczoną pytaniem: o co w tym tycznych – gubi jej sens jako sztuki. Zatrzymuje nas chodzi? Gdzie to wiedzie? Jedni i drudzy rozrywkę przed progiem sztuki. Nie dochodzi do doświadczenia Wiadomości asp /60 dzieła jako obrazu, a więc rzeczywistości, której dany a nie uprzednio, sam odkrywałby ideę, czy szerzej: ↑ Grand Prix MTG obraz jest obrazem, w którym ta się uobecnia. Gdy rzeczywistość. – Kraków 2012 dochodzi? Wówczas właśnie materia dzieła staje się ciałem objawiającym dotąd nieznane, Inne… Dzieło sztuki nie jest przekaźnikiem, środkiem komunikacji, zasobnikiem informacji ani przeka‑ zem, komunikatem czy informacją. Dzieło sztuki Przekaz, komunikacja a sztuka jako takie stanowi miejsce wglądu w samą rzeczy‑ W ciągu tych trzech słów („Idea – proces – przekaz”) wistość, miejsce istnienia się tej czy innej rzeczywi‑ pobrzmiewa to wyobrażenie: artysta wychodzi od idei, stości. Dzieło wydarza się w obrazie, którym pewna którą przekazuje w dziele, do którego dochodzi rzecz, idea, uobecnia się. W obrazie (bądź obrazach!), w procesie twórczym. Idea staje się przekazem jako którego medium, nośnikiem jest na przykład wydruk, wiadomością, treścią. To wyobrażenie dzieła sztuki odbitka… na podobieństwo butelki, w którą włożono wiadomość (message in a bottle)? W ten szablon myślowy wstawia grafikę kura‑ Joanna Janowska‑Augustyn Kolej rzeczy i 100 × 140 cm druk cyfrowy 2011 Obraz‑uobecnienie nie mówi o czymś, lecz jest czymś, jest miejscem ob‑jawienia, istnienia się czegoś lub kogoś. To czyni sztukę niezastąpioną. tor jednej z wystaw MTG, Horyzont Print Art, twierdzi bowiem, że grafika „zachowuje swój indywidualizm dzięki charakterystycznej konstrukcji komunikatu Przypisy wizualnego, będącego nośnikiem określonych treści 1 Wstępnej selekcji poddane zostały prace oglądane na monito‑ […]”. Ten horyzont myślowy nie wystarcza dla zrozu‑ rach. Nasuwa się myśl o przesyłaniu grafik mailem wprost do druku w miejscu ekspozycji. Myśl o rezygnacji z papieru mienia grafiki jako sztuki, a to dlatego, że kategoria jako nośnika, o wyparciu go przez e‑paper, albo... Gdy komunikacji rozmija się z istotą sztuki. wyświetlacze zbliżą się w przyszłości swym charakterem Zgodnie z wyobrażeniem procesu twórczego jako ciągu „Idea – proces – przekaz” rola autora dzieła (np. grafiki) polegałaby na znalezieniu odpowied‑ niej formy dla wyrażenia i zakomunikowania uprzed‑ nio danej mu treści. Jednak właściwy akt twórczy nie polega na odkryciu, przyjęciu „idei”. W takim do dowolnej powierzchni, np. papieru, tym bardziej gdy będą mogły nie tylko imitować, ale nawet generować jego dowolną fakturę i substancję – grafiki nawet w tym klasycznym zna‑ czeniu będą bez reszty przesyłane mailem, nawet wprost na takie „displaye”, ulokowane w przestrzeni ekspozycyjnej… (grafika cyfrowa – nie tylko CAD, ale i CAM). 2 Na marginesie odnotuję, że na krakowskiej ASP miała miejsce także konferencja naukowa profesorów polskich uczelni arty‑ razie artysta zasługuje na miano twórcy o tyle, stycznych „Grafika i edukacja”. Forum dialogu? Nie przewi‑ o ile w samym tworzeniu dzieła, w samym dziele, dziano dyskusji po wystąpieniach referentów. 53 I d e e – P o g l ą d y – I nt e rpr e ta c j e Inthegarden of art Z architektem Krzysztofem Ingardenem rozmawia Jacek Dembosz Pretekstem do spotkania z Krzysztofem stał się przy rondzie Grunwaldzkim. Ale to nie wszystko. Dla niedawno otwarty MOS – Małopolski Ogród Sztuki. chętnych, którzy chcieliby poznać krakowskie doko‑ Konkursowy projekt Małopolskiego Ogrodu Sztuki nania biura Ingarden & Ewý Architekci, pozostaje powstał w roku 2005, jego realizacja rozpoczęła się jeszcze kilka nietuzinkowych obiektów: biurowiec w roku 2010 i została ukończona przed około mie‑ Centrum Biznesu Olsza przy ul. Bora‑Komorowskiego, siącem. Punktem wyjścia do opracowanej koncepcji budynki mieszkalne, biurowe, handlowe i przemy‑ projektu była przestrzeń teatralno‑koncertowo‑konfe‑ słowe. Być może doszlusują do nich jeszcze kolejne, Krzysztof Ingarden rencyjna sali wielofunkcyjnej, która została wpisana jeśli biuro nadal będzie w takim tempie wygrywać Ur. w 1957 r., w gabaryty starej hali ujeżdżalni koni, użytkowanej konkursy architektoniczne. Bardziej wytrwali mogą fot. A. Świetlik doc. dr inż. arch. ostatnio jako teatralne zaplecze magazynowe i warsz‑ wybrać się jeszcze za granicę, do Japonii, bo i tam Architektury Politechniki tatowe. Drugą część obiektu – mediatekę (arteteka) tandem Krzysztof Ingarden i Jacek Ewý miał do archi‑ Krakowskiej w 1982 r., dok‑ miał stanowić nowy budynek dostawiony od ul. Szuj‑ tektury szczęśliwą rękę. Studia na Wydziale torat w 1987 r. W latach 1983–1985 odbył staż dok‑ torancki w School of Art & Design, University of Tsukuba, Japonia. skiego. Jego przeznaczeniem było pomieszczenie Krzysztofie, jak wygląda praca waszego biura, jak na trzech kondygnacjach zbiorów multimedialnych układa się współpraca z twoim wspólnikiem, Jackiem związanych tematycznie ze sztuką – muzycznych, Ewým? sztuk plastycznych i literatury. Obie części łączy Krzysztof Ingarden: Studiowaliśmy na krakow‑ kawiarnia, zlokalizowana na najniższym poziomie. skim Wydziale Architektury na jednym roku i zaraz Isozaki w Tokio, w roku Małopolski Ogród Sztuk przy ul. Rajskiej 12 w Kra‑ po studiach zaczęliśmy współpracę w drugiej połowie 1987 w J.S. Polshek kowie został oddany do użytku. Uroczyste otwarcie lat 80. – był to projekt kamienicy przy ul. Twardow‑ nastąpiło w dniach 19 i 20 x 2012 r. Otwarciu towarzy‑ skiego. Od tego czasu, od blisko 30 lat, pracujemy szyła m.in. wystawa projektów biura Ingarden & Ewý razem. Cenne jest to, że się uzupełniamy i że cały czas Architekci oraz wystawa fotografii Agaty Ingarden. odczuwamy chęć zarówno „do pracy”, jak i do wspól‑ W latach 1984–1985 pra‑ cował w biurze Arata & Partners w Nowym Yorku. Współzałożyciel biura JET Atelier (1991– 2009) i Ingarden & Ewý Architekci (od 1998) pro‑ nych wypadów na narty. Podział ról pomiędzy nami wadzonego razem z arch. Jacek Dembosz: Bliski jest już dzień, gdy Jackiem Ewým. Od roku tak wygląda, że niektóre projekty prowadzi Jacek, nie‑ 2003 wykłada na Wydziale na mapie Krakowa może pojawić się nowa trasa które ja, niektóre wspólnie. Można też żartobliwie Architektury i Sztuk turystyczna: Szlak architektury Ingarden & Ewý. Jej powiedzieć, że w praktyce Jacek jest bardziej biu‑ Pięknych Krakowskiej początek mógłby stanowić, otwarty w listopadzie rowym ministrem spraw wewnętrznych, a ja spraw 2012 r., Małopolski Ośrodek Sztuki przy ul. Rajskiej, zagranicznych. Więc ja z konieczności mam nieco od roku 2010 egzamina‑ dalej wiódłby Plantami na pl. Wszystkich Świętych częstszy kontakt z mediami. tor zagraniczny na Wydziale pod Pawilon Wyspiańskiego. Stąd, po sforsowaniu Nasze biuro zatrudnia wyłącznie architektów. Wisły przez most Dębnicki, wprost pod Szkołę Języka Poszukujemy razem architektonicznych rozwiązań Brytania. Od roku 2002 Japońskiego, nową (przed realizacją) i „starą” Mann‑ dla przeróżnych problemów, z jakimi przychodzą Konsul Honorowy Japonii ghę, a kończyłaby się o przysłowiowy rzut kamieniem do nas inwestorzy. Czasem są to problemy inwesty‑ – przy Centrum Kongresowym (aktualnie w budowie) cyjne, niekiedy osobiste, czasem związane z promocją Akademii (prodziekan w latach 2003–2011), Architektury w Dundee University, Wielka w Krakowie. 54 Wiadomości asp /60 inwestycji, jednak najczęściej nasza praca to tworze‑ nie stronimy od projektów innych, mieszkaniowych, ↑ Symulacja komputerowa nie projektowych rozwiązań dla mniej lub bardziej biurowych i przemysłowych. Robimy je z pasją. Małopolskiego Ogrodu Sztuki skomplikowanych układów funkcjonalnych i kre‑ W tym się spełniamy. owanie artystycznych wypowiedzi – form, w których układy te mogą funkcjonować w przestrzeni miasta JD: Opowiedz o Małopolskim Ogrodzie Sztuki, o kulisach podejmowanych decyzji projektowych… lub krajobrazu. A następnie – praca nad dokumenta‑ KI: To był bardzo ciekawy projekt. Projekt cją techniczną i koordynacją procesu projektowego, na odwieczny temat styku nowego ze starym. Pro‑ podczas którego niezbędne projekty inżynieryjne: jekt na temat nas, naszego pokolenia, naszej współ‑ konstrukcyjne, instalacyjne, elektryczne, akustyczne czesności, naszej wrażliwości na przestrzeń miasta. itp. zlecamy na zewnątrz, do wyspecjalizowanych Ważną częścią projektu jest przestrzeń publiczna, biur branżowych. otwarte i zapraszające do wejścia ogrody od ul. Raj‑ Od samego początku współpracy z Jackiem zało‑ skiej i od Szujskiego. Ogród przy Rajskiej jest zapro‑ żyliśmy sobie kreatywny, artystyczny profil działania. jektowany przed frontem stojącej tam wcześniej, Nie jest to łatwe w naszej rzeczywistości rynkowej, ale XIX‑wiecznej hali, ujeżdżalni koni. Ona była w ten liczy się chęć robienia tego, co się lubi, i przekonanie, sposób cofnięta od ulicy, że przed jej wejściem two‑ że sztuka i kultura mają sens – dzięki temu koncen‑ rzyło się przedpole. Generalnie chcieliśmy pozosta‑ trujemy się na projektach związanych z wystawien‑ wić tę przestrzeń wolną, wykorzystać ją jako ogród nictwem, muzyką, teatrem, edukacją i generalnie i miejsce spotkania na zewnątrz budynku, wobec szeroko pojętą użytecznością publiczną, choć wcale tego nie zadaszaliśmy jej, a powodem, dla którego 55 1 1 Strona od mediateki 2 Sala wielofunkcyjna w układzie ze sceną centralną 3 Widok od ul. Szujskiego – wejście boczne 4 Metaforyczny ogród sztuki 2 3 56 Wiadomości asp /60 4 ta ażurowa konstrukcja nad ogrodem jest wysunięta Orzechowski i Janusz Sepioł, stworzyły w 2004 r. sce‑ do ulicy, była chęć stworzenia znaku – w formie por‑ nariusz tej inwestycji, proponując taki zestaw funk‑ talu, sygnalizującego, że coś w głębi ulicy się dzieje, cji, który miał na celu połączenie i rozwinięcie pola konkretnie: że tam jest scena przeznaczona na spek‑ działania dwóch instytucji: biblioteki wojewódzkiej takle teatralne i muzyczne. W ten sposób powstał i Teatru Słowackiego. Działka należała do Teatru wielki portal sceniczny nad ogrodem, aby sam ogród Słowackiego i na niej wykreowany został nowy typ stał się sceną przy ul. Rajskiej. instytucji kulturalnej, współczesny multimedialny Nie chciałem tworzyć nad ogrodem dachu, a jedy‑ ośrodek kulturalny, z mediateką obsługiwaną przez nie transparentną, ażurową formę, wydzielającą bibliotekę i z wielofunkcyjną sceną pozostającą pod wizualnie przestrzeń ogrodu od tego, co się dzieje opieką teatru. dookoła, od strony sąsiednich działek. Przesłania Myślę, że autorzy scenariusza inspirowali się więc budynek przedszkola z jednej strony, budynek przykładami europejskimi i z pełną świadomo‑ mieszkalny z drugiej strony. Widz stojący w środku ścią stworzyli ten program, wychodząc naprzeciw ma odnieść wrażenie, że znalazł się w jakiejś nowym potrzebom artystycznym, które pojawiają się niecodziennej przestrzeni – metaforze, przestrzeni w obecnym czasie. Chodziło o stworzenie obiektu, zapraszającej i inspirującej artystycznie… ale, rzecz który byłby wielofunkcyjnym narzędziem dla mło‑ jasna, przede wszystkim jest to miejski, publiczny dych twórców, otwartym na działania okołoteatralne, ogród przed wejściem do budynku. Są oczywiście też inne, prozaiczne względy, dla multimedialne, ale umożliwiającym też i inne, takie jak konferencje, odczyty, bale, koncerty jazzowe itd. których nie miałoby sensu całkowite zadaszenie tej Są tam dwie salki konferencyjne, jest sala kinowa przestrzeni – gdybyśmy to zrobili, wtedy procent na ok. 80 miejsc, są też przestrzenie, w których zabudowy działki byłby za duży i nie udałoby się prezentować można wystawy, organizować bankiety, uzyskać pozwolenia na budowę! [śmiech] catering itp. Program funkcji został więc precyzyjnie Jeśli chodzi o zestaw funkcji przewidzianych dla MOS‑u, zostały one określone nie przez nas, ↑ Elewacja ceramiczna zdefiniowany przed ogłoszeniem konkursu na projekt architektoniczny. architektów, tylko przez inwestora – Urząd Marszał‑ Natomiast jeśli chodzi o architekturę, to po pierw‑ kowski i Teatr Słowackiego. Dwie osoby, Krzysztof sze musieliśmy brać pod uwagę ograniczenia związane 57 Fotografie architektury Krzysztof Ingarden ↑ Sala wielofunkcyjna – układ z jednostronną trybuną i odsłoniętym świetlikiem z wielkością i kształtem działki oraz wytyczne kon‑ w programie, aby nie powielać funkcji, które mogą serwatorskie, które stawiały wymagania dotyczące z powodzeniem spełniać inne obiekty w Krakowie, zachowania skali starej hali XIX‑wiecznej i jej nie‑ chociażby MOCAK. Rzeczywiście MOS jest zespołem których fragmentów. Rzecz jasna, stara hala nie speł‑ funkcji skierowanych bardziej na działania multi‑ niała żadnych kryteriów konstrukcyjnych, funkcjo‑ medialne i performatywne, aniżeli na ekspozycje nalnych ani technicznych. Musieliśmy ją rozebrać. tradycyjne dzieł malarstwa czy rzeźby. Wytyczne konserwatorskie zmusiły nas do tego, żeby odtworzyć ścianę frontową, ceglaną, żeby zachować JD: Jak wspominasz początki, które uczyniły z cie‑ bie krakowianina i architekta? wysokość starej hali ze świetlikiem w dachu, zacho‑ KI: W okresie, kiedy podejmowałem decyzję wać fragment starego fresku z jednej ze ścian. Zacho‑ o wyborze studiów, mieszkałem w Toruniu. Mój waliśmy więc te elementy, łącząc je ze współczesnymi ojciec był fizykiem, jego brat mieszkający w Krakowie formami architektury. Podstawowe zadanie twórcze – architektem. W czasie wspólnych wakacji słuchałem polegało na tym, żeby znaleźć taki język architekto‑ opowieści stryjostwa z Krakowa – Janusza i Marty niczny, który byłby nowatorski i współczesny, ale Ingardenów, o ich codziennej pracy: o problemach jednocześnie zrozumiały w tym historycznym miej‑ z zatwierdzaniem projektów, o tym, jak trudno było scu. Byłby językiem, który opierając się na cechach egzekwować dobrą jakość wykonawstwa na budo‑ form charakterystycznych dla historycznego kontek‑ wach, o dyktacie budowlańca nad architektem itd. stu, wychodziłby z niego w kierunku kompozycyjnej Jednak wtedy, jako młody człowiek mający głowę swobody i abstrakcji. Przykładowo, rozpoczynając w chmurach, nie rozumiałem, że jeżeli wybiorę ten prace nad projektem, pomierzyliśmy kąty dachów zawód, to czekać mnie będzie podobny los. Mówi na budynkach, które otaczają naszą działkę, i wyko‑ się, że człowiek powinien uczyć się na cudzych błę‑ rzystując te elementy geometrii, stworzyliśmy abs‑ dach; ja nie odczytałem wtedy tych ostrzeżeń i wybra‑ trakcyjną kompozycję elewacji. Wracając do spraw związanych z funkcją, to, co może nieco rozczaruje malarzy i rzeźbiarzy, to fakt, łem architekturę – można to nazwać dysonansem poznawczym okresu młodości… Moje lata licealne przypadały na lata 70. Wtedy → Na stronie sąsiedniej: że nie ma w budynku specjalnej sali galeryjnej typu architektura tworzona w Polsce to blokowiska z wiel‑ Wejście główne. Odtworzona white box, przeznaczonej wyłącznie do tradycyj‑ kiej płyty, podobne w Toruniu i w Nowej Hucie, Często‑ ściana historyczna. nych wystaw. Tego od początku nie przewidziano chowie, czy – odrobinę ambitniejsze – we Wrocławiu 58 Wiadomości asp /60 59 1 i Warszawie. Ale ja, 17‑letni chłopak, jakoś nie przyj‑ Dlatego, gdy tylko nadarzyła się okazja i poznałem mowałem do świadomości, że jeśli pójdę na architek‑ kilku studentów malarstwa, zacząłem chodzić do ich turę, to po to, żeby składać podobne klocki. W ode‑ pracowni rysunku na pl. Matejki na Akademię rwaniu od rzeczywistości, w swojej ograniczonej i za zgodą profesora rysowałem tam z nimi, jak tylko wyobraźni, budowałem obraz architekta‑artysty miałem wolną chwilę. Profesor zgodził się, żebym zajmującego się jedynie „problemami istotnymi”. przychodził wieczorami i rysował, i to mi bardzo Oczywiście, są ludzie, którzy od początku wiedzą, odpowiadało. Z tamtych czasów pamiętam głównie Jacek Ewý co w przyszłości chcą robić – tym z pewnością jest modelki, ich duże ciała i zmęczone twarze. W każ‑ Ur. w 1957 r., łatwiej. Ja za młodu dokładnie nie wiedziałem, czy‑ dym razie na pierwszym roku chodziłem na te zaję‑ fot. A. Świetlik mgr inż. arch. Studia na Wydziale Architektury Politechniki tałem książki i lubiłem malować. Interesowałem się cia z przyjemnością, odpowiadała mi panująca tam sztuką, fascynował mnie Witkacy i kino eksperymen‑ wtedy atmosfera swobody… talne Robakowskiego, sztuka konceptualna Partuma, JD: 16 XI 2012 r. podczas pobytu w Krakowie mini‑ Warpechowskiego, Wachowskiego, muzyka Helmuta ster kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdro‑ rze architektonicznym Nadolskiego – którą poznawałem w Toruniu podczas jewski podpisał przyznanie środków finansowych GRM Kennedy & Partners Ogólnopolskich Spotkań Twórczych organizowanych dla krakowskiej ASP (sala wielofunkcyjna) i „nowej” w Edynburgu, a w roku przez Tadeusza Burniewicza i środowisko Wydziału Mangghi. Czy ta ostatnia wiadomość cię ucieszyła, Sztuk Pięknych w Toruniu. Ten toruński pierwszy przecież jesteś autorem projektu? Krakowskiej ukończył w 1983 r. W latach 1977 –1978 odbył staż w biu‑ 1986 w biurze Jan Noordman Architektenburo Architectenbureau s’He‑ kontakt ze sztuką w połączeniu z tym, co odnajdywa‑ KI: Nowa Manggha – „Galeria Europa – Daleki łem w książkach i filmach, budował moje wyobraże‑ Wschód” to kolejny wspaniały pomysł Andrzeja nie o sztuce i architekturze. Wtedy też przeczytałem Wajdy związany z architekturą. Możliwości eks‑ tant w Miejskim Biurze po raz pierwszy mały artykuł, który napisał mój dzia‑ pozycyjne „starej” Mangghi są ograniczone, Projektów. W 1989 był star‑ dek przed wojną pt. O dziele architektury. To chyba szczególnie w stosunku do bardzo bogatych planów głównie toruńskie doświadczenia i literatura spra‑ wystawienniczych związanych z poszerzeniem wiła, że zostałem architektem. tematyki wystaw o sztukę europejską i sztukę krajów togenbosch w Holandii. W latach 1987–1989 pracował jako projek‑ szym projektantem w ame‑ rykańskiej firmie Bechtel Ltd. Współzałożyciel biura architektonicznego JET Atelier (1991) i Ingarden JD: Mało kto pamięta, że uczęszczałeś także do pracowni rysunku na ASP. & Ewý Architekci. 60 dalekowschodnich. Oczywiście z wyłączeniem sztuki Japonii, która zajmuje swoje stałe miejsce w głównym KI: Oczywiście, wahałem się, czy wybrać archi‑ budynku. Organizowane wystawy czasowe od dłuż‑ tekturę, czy studiować na krakowskiej ASP. Wybra‑ szego czasu domagają się nowych przestrzeni wysta‑ łem architekturę, trochę tak jak rzuca się monetą. wienniczych. Poza tym w nowym budynku znajdą Na początku studiów na Wydziale Architektury odczu‑ się dodatkowe magazyny i przestrzeń na pracownię wałem jednak pewien niedosyt, może był to brak przygotowania wystaw, biura kuratorów i parking atmosfery artystycznej, i byłem nieco rozczarowany. podziemny, bardzo potrzebny na coraz bardziej Wiadomości asp /60 2 1, 2, 3 Nowa Manggha – „Galeria Europa – Daleki Wschód” – kolejne fazy projektu 3 zatłoczonej i zastawionej samochodami działce. Bardzo się cieszę, że ta inwestycja ma szansę ruszyć wkrótce, bowiem jest potrzebna ze względu na funk‑ cjonalne uzupełnienie muzeum, a ponadto pozwoli uporządkować pierzeję przy ul. Konopnickiej, gdzie obecnie jest prowizoryczny parking samochodowy, na działce po opuszczonym i zburzonym kilka lat temu budynku. W Biurze Krzysztofa i Jacka trwają aktualnie prace związane z nadzorami autorskimi najwięk‑ szego jak do tej pory przedsięwzięcia projektowego i budowlanego biura Ingarden & Ewý Architekci – Centrum Kongresowego przy rondzie Grunwaldzkim. Centrum wychodzi już z ziemi. Ale to jest już temat na kolejną opowieść. 61 I d e e – P o g l ą d y – I nt e rpr e ta c j e O grafice i grafikach Jacek Gaj Plakaty dla Teatru Groteska Hoffmanna zainteresowały mnie może na rok przed maturą (wtedy zaczął je robić), Czy spotkałem mistrzów? rysunki i obrazy poznałem później, już jako student. Pierwszymi mistrzami (przedstawiam ich w kolejności Jeszcze później stały się dziełami przyszłego mistrza, alfabetycznej) byli mi Adam Stalony‑Dobrzański i Mie‑ a niebawem – przyjaciela. czysław Wejman, profesorowie Akademii krakowskiej. Było to ok. roku 1967. Wokół Adama Hoffmanna Ur. w 1938 r. w Krakowie. W pracowniach przez nich prowadzonych, liternictwa zbierało się nadal grono jego przyjaciół, znajomych, W latach 1956–1962 studio‑ i miedziorytu, wiele wcześniej wybranych jako miej‑ byłych uczniów, historyków sztuki, lekarzy i oczy‑ sce i przedmiot studiów, przygotowałem i obroniłem wiście malarzy. Środowe żurfiksy w jego pracowni – Pięknych w Krakowie w pra‑ dyplom. Układ mistrz – uczeń był tu oczywisty, wpi‑ a wynajmował maleńkie pomieszczenie w głębi ogrodu cowniach Mieczysława sany w akademicką praktykę częstych spotkań nad za XIX‑wiecznym pałacykiem przy Batorego 12 – prze‑ wał na Wydziale Malarstwa i Grafiki Akademii Sztuk Wejmana i Adama bieżącymi pracami. Czuliśmy rosnący kredyt zaufania szły do legendy, nieźle zresztą udokumentowanej. ze strony profesorów, powiększający wolność działań, Wspomniane grono dopuszczane było do rysunków ność pedagogiczną w kra‑ ale i coraz większą za nie odpowiedzialność. Chcę przez pokazywanych i komentowanych przez gospodarza. kowskiej ASP; prowa‑ to powiedzieć, że ów układ stawał się bliższy partner‑ Czar miejsca, otaczająca Adama aura (entuzjazmu dla skim relacjom niż jednostronnemu kierowaniu pracą sztuki i wiedzy, splątana ze sceptycyzmem i szyder‑ Stalonego‑Dobrzańskiego. W 1962 r. rozpoczął działal‑ dził pracownię rysunku na Wydziale Grafiki oraz sprawował funkcję dziekana ucznia przez mistrza. Próbuję niżej pisać więcej o ludz‑ stwem), rozgrzane umysły i języki, defilujące przed tego Wydziału. Zajmuje się kich, artystycznych i nauczycielskich sylwetkach moich widzami motywy – najczęściej aktów w rolach modelek mistrzów z Akademii. pozujących malarzowi, licznych Europ porwanych czy grafiką i rysunkiem. Najpierw jednak kilka słów o Adamie Hoffmannie, Salome i kilku co najmniej autoportretów – podnosiły ↗ Taniec o Mistrzu z wyboru, którego uczniem nigdy formal‑ temperaturę spotkań. Adam czytał bardzo dużo, oczy‑ 13 × 14 cm nie nie byłem. Pamiętam go z czasów Liceum Sztuk tanie (i to jakie) jego gości, z Mieczysławem Poręb‑ miedzioryt 1965 62 Plastycznych, gdzie przyjmowano obiegowe opinie skim czy „Wprostowcami” na czele, mogło impono‑ za miarodajne. Nauczyciela przyszłych „Wprostowców”, wać. Rozmowy toczyły się więc o sztuce, o literaturze, prowadzącego niższą od mojej klasę, uznano za inte‑ o nowościach i pozycjach z lamusa, ale też o psycho‑ lektualistę, erudytę o ciętym języku, chętnie demon‑ logii, pedagogice, czasem gubiły się w prześciganiu strującego i organizującego ćwiczenia… gimnastyczne się w uszczypliwościach albo urywały w wybuchach podczas podkrakowskich, szkolnych wycieczek. Jego śmiechu. Adam potrafił swe kwestie, w miarę upływu osławiony wymóg dziennej porcji trzech szkiców nie czasu zmieniać w wykłady, w długie monologi, ale jeśli budził entuzjazmu moich kolegów. Pozycja czy arty‑ nawet męczące, to rzadko kiedy nudne. styczna renoma naszych nauczycieli nie wywoływała Najważniejsze jednak były rysunki, w większo‑ większych emocji: uczą, to znaczy wiedzą, jak to robić. ści węglowe, często o temperowych, czarnych tłach. Wiadomości asp /60 W najlepszych, najpłodniejszych twórczo latach Hoff‑ artysty. Pola twórczości są polami samodzielności ↑ Ucieczka mann rysował codziennie, efekty odnotowując w zeszy‑ i wolności. Także wolności wyboru. Każdy schemat 15 × 21 cm tach‑agendach. Dzięki nim wiemy, że w latach 1973–1978 działania ogranicza bądź unicestwia ich wartość. powstało 1365 rysunków, nie licząc szkiców ani fascynu‑ Wiemy o tym, a mimo to piszemy programy, świa‑ jącej Księgi Honorowej, wykorzystywanej jako szkicownik domi pozoru, w jaki najstaranniej nawet przygo‑ w ostatnim okresie jego artystycznej aktywności. towany program zmieni się w zderzeniu z życiem. Myślę ze wzruszeniem o Adamie‑Mistrzu, o tym, ile I powstanie tyle planów (niepewnych, z mnóstwem zawdzięczam nie tylko naukom, nigdy zresztą nieudziela‑ znaków zapytania), ile osób w pracowni. Wiemy też, nym bezpośrednio, ale jego obecności. Tak bardzo inspi‑ że to czynność najpotrzebniejsza nam samym, zmu‑ rującej. Brak mi jego gorzkiego spojrzenia na świat, brak szająca do zastanowienia… do rozdzielania począt‑ mi nowych dzieł, zaskoczeń tyle razy podejmowanymi ków od świadomych, coraz bardziej dojrzałych wybo‑ motywami. Rysunki przechowują wolę niezależności, rów. Sempoliński, wyliczywszy powody do nieuczenia, jakiej hołdował. Obdarowując mnie nimi, może wskazy‑ kapituluje: „[…] Jednak uczymy”. miedzioryt v 1966 wał na nią właśnie. Czy potrafiłem wykorzystać tę jego wskazówkę, naukę Mistrza? Nie wiem tego. Gielniak Do Gielniaka pojechałem z Tadeuszem Jackowskim Co to znaczy uczyć? w lipcu 1968. Do Bukowca koło Kowar. Zmęczo‑ Odpowiedź wydaje się prosta: przekazać to, czego nych i głodnych po podróży zaproszono na obiad nas uczono i czego nauczyliśmy się sami. Wiedzę do sanatoryjnej stołówki. Weszliśmy w ten inny, i doświadczenie. A rozterki? Przekazywać je? „Nasze obcy świat, w architekturę z Tomasza Manna i spo‑ własne wątpliwości, całą niejasność twórczą możemy tykamy nagle… znajomą osobę. Niemal ją zacze‑ mieć dla siebie – sami za nią płacimy. Wolimy, by nie piamy. Rzeczywiście, znamy ją, ale – z ekslibrisu płacił za nią ktoś młody. Tylko czy mamy w tym rację? Gielniaka. Pielęgniarka. Nakładała sobie coś Przecież zwracamy się do kogoś, kto, tak samo jak na talerz… Józek w małym linorycie zapisał coś my, własną chybotliwość […] ma uczynić podstawą więcej niż podobieństwo… swej twórczości. Bez niej nie stanie się artystą. Jak Swoje portretowanie, poza wizerunkami bliskich, to zrobić?” – to słowa Jacka Sempolińskiego z eseju w zasadzie ograniczył do ekslibrisów, w których bez‑ O dydaktyce. Kilka zdań wcześniej znakomity malarz błędnie ujawniał, przez pastisz przede wszystkim, i pedagog przypomina, że słowem „student” zakry‑ „sedna” osobowości: Jurka Panka w renesansowej wamy człowieka i traktujemy go przedmiotowo, pro‑ drzeworytni, M. Wejmana na dziwnym wehikule gramując jego studia. Podzielam przekonanie Sem‑ (wiadomo jakim) czy Nowosielskiego‑Dzieciątko, polińskiego o paradoksalności programu kształcenia karconego przez Matkę. 63 ↑ Drabiny 14.5 × 18 cm miedzioryt 1967 O Gielniaku pisał pięknie Stanisław Grochowiak. Wszystkie Improwizacje są symetryczne. Czy O jego Sanatorium VII. Rzadko kto z taką uwagą czyta to nie zadziwiające? Improwizacja i symetria dzieło, z takim zrozumieniem. Czy oni się znali? Gro‑ razem, wydają się wykluczać wzajem… Okazuje chowiak z Gielniakiem? Może ze sobą korespondo‑ się, że im mniej się wie na początku, jak ma wyglą‑ wali, ale osobiście chyba się nie znali. dać finał (wiedząc jednak, czym ma być), tym bar‑ Opis grafiki Gielniaka to rozdzielanie, rozwar‑ dziej wybiera się albo ulega przymusowi dążenia stwianie przenikających się znaczeń. Całość, która ku najsilniejszemu rozwiązaniu. A symetria jest przedstawia co innego, niż widzimy najpierw, najmocniejsza. Jako zasada obrazu, jako porządek od pierwszego rzutu oka, w zbliżeniu ujawnia szcze‑ rodzący się w trakcie powstawania. góły sensów drobniejszych, a następnie pozwala Gielniak był świadomym twórcą. Improwizacja dostrzec leżące pod nimi kolejne przeobrażenia ana‑ pociągała go, kusiło owe „naprzód à l’aventure” – tomii miejsc i znaczeń. Wszystkie warstwy sumują jak mówił – choć nam, widzom, trudno pogodzić się w opis miejsca grozy, cierpienia, domu śmierci ze sobą improwizowanie, działanie spontaniczne, jak i żałoby, ale jednocześnie secesyjnej żywotności. Tak sądzimy, z refleksyjną zawartością dzieła Gielniaka. mówił Grochowiak. Zadziwia nas ostateczny kształt pracy o tak widocz‑ Sanatorium VII miało mieć podtytuł O.G.Z.B. nym planie kompozycyjnym, klarownej strukturze (Odlot Gielniaków z Bukowca). Lekarze robili i harmonijnej budowie, jako rezultat improwizacji. nadzieje, że będzie mógł wyjechać do innego miejsca, Spotkanie z samym Gielniakiem? Niezwykłe, o łagodniejszym klimacie. Choroba jednak znowu poruszające, jak to pierwsze, dwa lata wcześniej. przewróciła plany Józka. Więc skasował w linorycie I trudne do zrelacjonowania. Przed nami był odlatujące figurki. Zmienił tytuł: N.B.O.G.Z.B., czyli u niego Panek, także oczarowany nim całkowi‑ – Nie będzie Odlotu Gielniaków z Bukowca! cie. Dzieliła ich różnica wieku, ale jeszcze więk‑ Grochowiak kończy rzecz pytaniem, dlaczego to, co zrobione z elementów przerażających, jest tak piękne? I odpowiada tylko, że pozostajemy „z ustami Opowiadał kiedyś, właśnie wróciwszy od Giel‑ rozchylonymi w zasłuchaniu i podziwie”. Nie wyja‑ niaka, tym krakowskim, przepięknym akcentem… śnia tej tajemnicy do końca… Czy nawet on, poeta, Miał doskonały akcent krakowski, z Kaźmirza… Opo‑ też nie wie? wiadał: „Był chory, no tak, wiedziałem, ale kiedy Improwizacje Gielniaka nie noszą wcale symbolicz‑ 64 sza temperamentu. Panek to był „chachar”. Taki z Kazimierza. zobaczyłem przy łóżku jego nowe, wciąż nowe, białe nej nazwy. To jest informacja o sposobie pracy. Nie było buty… doznałem wstrząsu”. Nie pamiętam, czy Jurek szkiców. Zaznaczał sobie tylko jakieś punkty na płytce użył tych właśnie słów, ale zdradził, jak spostrze‑ linoleum, reszta była rzeczywiście improwizacją. gawczym był chacharem. I jakiej wrażliwości. Wiadomości asp /60 Ówczesne władze, z sobie tylko wiadomych Nie pamiętam, byśmy wiele mówili o sztuce (pisali‑ powodów, nie dość, że dawały stypendia Gielnia‑ śmy często wtedy do siebie, w listach dotykając „istot‑ kowi, to umożliwiały mu (całej jego rodzinie; pra‑ nych” tematów). Na pewno obgadywaliśmy dzieła cującej w sanatorium żonie i ich synowi) w miarę przyjaciół i znajomych, przywiezione w deux chevaux „normalne” życie w „Bukowcu” i możliwość pracy Tadeusza, chcąc pokazać Józkowi oryginały m.in. Tadé przede wszystkim. Ze względu na zainteresowa‑ Makowskiego (skąd wziętego?), Brzozowskiego, Nowo‑ nie świata? Zapewne, skoro zaczęli przyjeżdżać sielskiego, Trzetrzewińskiej, Pietscha, Kremer, Hoff‑ do niego zewsząd ludzie tzw. ważni, także media. manna (który bardzo go zainteresował), innych. Wyznaczało mu to inną, niewątpliwie uprzywilejo‑ Z kolei On pokazywał nam swoje prace. Począw‑ waną pozycję. Pamiętajmy jednak, że była to pozy‑ szy od pierwszych, realistycznych relacji z dan‑ cja pacjenta, potem artysty. singu, przez ślady zachwytu Renatem Guttusem, Przez większość czasu Gielniak musiał leżeć po pierwszy prawdziwie ważny – jak mówił – linoryt albo półleżeć, więc półleżał, kiedy pracował, na śmierć jego przyjaciela, z motywem cmentarza. i trzymał płytę na deseczce wspieranej na lewym Jeszcze słowo o Improwizacji dla Grażynki VI. ramieniu. Dłutko o przekroju V, na długiej oprawce, To obraz dramatyczny i groźny. Pejzaż z zawieszoną trzymał w prawej dłoni jak ołówek. na niebie zagadkową formą. Jeden z linorytów naj‑ Jego własny ekslibris dokładnie przedstawia bardziej pozbawionych „płaszcza” dekoracyjności, pozycję, w jakiej pracował: jak skrzypek używający sugestywnie przedmiotowy. Gubię się w próbach smyczka, tak jak Józek dłutka. Odbitka (Improwizacja dla Grażynki VI z 1966 ↑ U Adama 11.5 × 15 cm miedzioryt 1968 odczytania go. Myśl o trąbie powietrznej (kosmicz‑ nych rozmiarów) narzuca się nieodparcie. Zagadki roku) wygląda prawie jak mezzotinta. Kto odbijał? się mnożą: o przestrzeń związaną z horyzontem, Ja odbiłem, chcąc pomóc. Jednak, by to dobrze zro‑ będącym linią gór widzianych z Bukowca. Zaburzone bić, musiałbym nauczyć się tego linorytu na pamięć. proporcje ukazują – być może – moment przygoto‑ Nałożenie farby na płytę i położenie na niej cienkiej, wania do unicestwienia świata. japońskiej bibułki nie sprawiało kłopotu. Ale prze‑ Inny linoryt, Improwizacja VIII, powtarza ten niesienie farby (przez pocieranie kostką) z matrycy motyw. Zmienia się tylko stan tego, co nazwałem na papier, wymagające różnego nacisku kostki dla „trąbą”, w ostatnią fazę eksplozji: czarny trzon uzyskania różnych szarości w różnych miejscach, (podobnie umiejscowiony w kompozycji) jest ostat‑ okazało się bardzo trudne. Poprawnie odbiłem nim nierozerwanym miejscem. chyba tylko ten jeden linoryt, nie licząc łatwych, Motyw rozpadu, zagrożenia nim kosmosu, świata, wczesnych prac. Szczęściem w „Bukowcu” zanie‑ sztuki, wraca w innych dziełach. Znajduję go także chałem pomagania, woląc rozmawiać, być z Józkiem. w mezzotincie Gielniaka z 1968, nazwanej Bez tytułu. 65 ↑ Odysseusz‑dla‑B. 13 × 14.5 cm miedzioryt 1969 Mezzotintą interesował się już wcześniej, stosu‑ ostatniej (nie, nic z Gombrowicza!), była, rzec można, jąc nawet nowy, przez siebie odkryty sposób „punk‑ naturalna i autentyczna, bo sam intensywnie się roz‑ towanego linorytu”. Pierwsza próba, na blaszce ok. wijał, twórczo dojrzewał. 11 × 8 cm, jaką mu zachwiałem, była wersją „kosmicz‑ Stąd, jak myślę, brał się jego partnerski stosu‑ nej trąby”, czyli Improwizacji dla Grażynki VI. Na tyle nek do nas, podobnie, choć powoli dojrzewających. zachęcającą dla Gielniaka, że zaczął nową, większą Dzielił się sprawiedliwie swą erudycją, sposobem mezzotintę, 19 × 16 cm, dedykowaną El Grecowi, zaty‑ myślenia i własnymi problemami twórczymi. Ogła‑ tułowaną roboczo Toledo. Z końcem września 1968 szał np. wewnętrzne konkursy na tematy, nad jakimi zmieniał ją na Bez tytułu, zgnębiony finałem „praskiej sam pracował. Konkurs „Pomnik” ogłosił w czasie wiosny”. W tej pracy niebo nad Toledo i zamkiem san przygotowywania do dużej własnej wystawy noszącej Servando – a może nad Hradczanami – naruszone taki właśnie tytuł. jest pęknięciem, zapowiedzią zagłady. To było dla mnie szczęśliwe spotkanie. Profesor Gielniak nie wrócił już do mezzotint, do techniki, miał w dorobku cykle drzeworytowe, również małe którą zaczął tak dobrze wyczuwać. Zabrakło czasu formaty cyklu Tancerzy. Pracował już nad Rowerzy‑ i sił. Powstały za to jeszcze cztery linoryty. Wspaniałe. stą, cyklem, który niezwykle sobie cenię, również za unaocznienie splotu różnych rzeczywistości – Wejman jak to odbieram. Jednak, oglądając te grafiki, czę‑ Mieczysław Wejman. Błyskawicznie, czarodziejsko sto mam ochotę porównania ich z prostotą Sędziów budujący swój autorytet, niemal w ciągu kilku chwil z 1958 roku. Antyk w jego na nowo uformowanej rozmowy. Uwodził artystycznie chyba każdego z nas, szacie prac z tego okresu, z nawiązaniami do wielu studentów zapisanych do jego pracowni. Przekona‑ wątków tradycji, zmuszał do rewizji wyobrażeń nych po rozmowie‑korekcie, że oto otwarto szeroko o związkach tradycji i współczesności. Także mojej horyzonty, których rozległości wcale nie podejrze‑ odpowiedzialności za nie. O tym właśnie obowiązku waliśmy, a jeśli nawet, to nie umielibyśmy znaleźć Profesor nam w różny sposób przypominał. Mówił w nich miejsca dla siebie. także o twórczym doświadczeniu ograniczenia Było to niezwykle ważne spotkanie, nobilitujące nasze, moje, próby, niebudzące u innych pedago‑ 66 (wszak taka też jest natura grafiki) prowadzącego w końcu do wolności. gów specjalnego zainteresowania. Tu spotkaliśmy Dlaczego podjął temat rowerzysty? Myślał o pojeź‑ nie tylko słowa doraźnych wskazówek, ale uwagę dzie, pamiętając zapewne o ludzkim przymusie: „navi‑ skierowaną na nasze poczynania. Profesor okazywał gare necesse est”… Szukał wówczas obiektu‑atrybutu chęć zrozumienia zamiaru pracy, powodu inspira‑ metaforycznie nośnego, wyrażającego nasz czas, ale już cji… i cierpliwości dla niedojrzałości. Ciekawość tej oswojonego przez człowieka przedmiotu, o stosownej Wiadomości asp /60 wielkości (więc nie samolot, nie samochód, przekracza‑ w postaci np. aktu, dotrzemy do sposobów pozna‑ ↑ Narada jące skalę ludzką). Wybrał rower, odrywający fizycznie wania całości. Te poznawcze działania zaczną się 17.5x21.5 cm człowieka od ziemi: jadąc, już nie dotyka się jej stopą, od szkiców, rozwijanych w dłuższe studium – jeśli ale nie traci też z nią kontaktu (Jak Anteusz?). trzeba, którego sens, istotny powód musimy z cza‑ Żałuję, że brak tu miejsca na malowniczy opis awantury, urządzonej Januszowi Gawłowskiemu Nie mamy więc jednej recepty dla wszystkich. Pewna sprawnie rysująca i utalentowana stu‑ jak sztubacy, którym ma się za złe wagary, czyli – nie‑ dentka, stojąc przed sztalugą, spytała: „No to jak winni. Siedzieliśmy przecież nocami nad klockami, to ma być, no jak ja mam to rysować?”. Miała prawo projektami, książkami nawet, ale przede wszyst‑ tak pytać, choć żądała rzeczy niemożliwej – odpo‑ kim blachami! Tnąc, rysując, chwiejąc… Wtedy już wiedzi rozwiązującej za nią problem. A tylko ona wiedzieliśmy, że ma rację, że praca w grupie niesie jedna, jedyna, mogła wiedzieć, jak ma rysować, pożytki niezastąpione. jeśli nie chciała powtarzać jakiegoś wzoru, sposobu czy siebie. Jako pierwszego profesora tak żywo okazującego Równie trudne do spełnienia było marzenie zainteresowanie tym, z czym kto do niego przycho‑ pewnego studenta, który pewnego semestru uznał, dzi, traktując go jednocześnie jak partnera. Czyli że chce nauczyć się solidnego, XIX‑wiecznego sposobu jak kogoś akceptowanego w jego odrębności, komu rysowania. Tłumaczyłem, że chętnie bym nauczył, można mówić o ważnych rzeczach w nadziei, że się ale sam nie miałem okazji zgłębiania metod tamtych będzie zrozumianym już teraz, bądź że to się stanie czasów. Uczono mnie najczęściej rysunku wraże‑ później, może po latach… 1972 sem umieć ustalić sami. i mnie za nieobecności na zajęciach. Czuliśmy się Powtórzę, że Wejmana wspominam jak najlepiej. miedzioryt niowego (czasem „modyfikowanego”) i takiego też uczyliśmy. Umiejętności z czasów Gierymskich czy Lekcja rysunku Böcklina, jak się zdaje, nie chodzą tak sobie, samo‑ Chciałem, by punkt wyjścia, założenia pierwsze, pas, poprzez wieki i style. Występują złączone z jakąś były za każdym razem możliwie najjaśniej podane, istotną potrzebą. ustalone. Potem, po zagłębieniu się w pracę, mogło Kaprys może być koniecznością, więc – zgoda. – właściwie to musiało – być różnie. Nie istniał Na początek radziłem redukowanie form złożonych bowiem stylistyczny wzorzec, poza tym, który w formy proste. Pomaganie sobie geometrią – prze‑ sobie, na własną miarę, imaginowano. Uprzedza‑ strzenią rzutowaną na płaszczyznę i nakładanie liśmy, że podstawą (metodą) będzie obserwacja na formy przestrzenne takichże geometrycznych natury i jej studiowanie. Czyli że poprzez fragment siatek, wyobrażanie ich sobie. Ale warunek pierw‑ rzeczywistości, z której wybierzemy reprezentanta szy: właściwa ocena proporcji (można je nawet 67 ↑ Narrenschiff zmierzyć), by wiedzieć, w jakie prostopadłościany Polecam wszystkim lekturę listów Maksymiliana 12.8x16 cm (siatki‑pudełka) chce się wkładać te skomplikowane i Aleksandra Gierymskich. Może gdyby przeczytał miedzioryt‑mezzotinta 1999 formy. Warunek drugi: pilnowanie wzajemnych rela‑ był je ów student, marzący o poznaniu sekretów cji między „pudełkami”, czyli połączenie problemów XIX‑wiecznego studium, wiedziałby, jak trudny konstrukcji i proporcji. wyznaczył sobie cel. Przecież tamto rysowanie i malo‑ Chyba zdążyliśmy ustalić, że taka praca ma sens wanie straciło swe racjonalne uzasadnienie, nie skła‑ wtedy tylko, kiedy zawiedzie intuicja. Ale dość szybko damy osobno wystudiowanych części (owych puzzli) się zniechęcił ten ktoś i nie żałował – chyba – tego, w całość realistycznego czy naturalistycznego obrazu, że się zniechęcił. co innego też chcemy poznać, stając przed modelem. Gerymski Grafika Przykład Maksymiliana Gierymskiego, studiującego Uznajmy, poszerzając myśl Czapskiego, że nie postać do Alarmu w obozie powstańców z 1872 r. Już ma powodu, dla którego malarstwo, istniejące od grot zdjęcia robocze, de facto początek studium, zapowia‑ Altamiry, miałoby przestać istnieć. To dotyczy też dają sposób pracy. Więc: fotografia w atelier: model rysunku. Czemuż by nie grafiki? w pełnym kostiumie i naturalnym ruchu (zgodnym Warto dbać o warsztat, udało się bowiem do dziś z modnym pozorem przypadkowości migawkowego uję‑ zachować wiedzę o prawie wszystkich minionych, cia), poprawiający rynsztunek lub uprząż. Siodło spo‑ odrzuconych czy utajnionych technikach malarskich czywa na derce, derka na listewkach ażurowego walca i graficznych. Wierzę, że nasi następcy uchronią umocowanego na kobyłkach. Ten sam stelaż‑atrapa własne warsztaty tak, by ich dzieła mogły przetrwać. konia posłuży jeszcze wielu ujęciom fotograficznym Sztuka, choć jest stanem ducha, wciąż potrzebuje do Alarmu, później do innych obrazów. Wyrwane z oto‑ magicznego płaszcza formy, o czym uczył J. G. Fichte, czenia figury powstańców czy myśliwych w trójgrania‑ płaszcza formy i ciała – z farby Charbonell #81 stych kapeluszach, sfotografowane w obskurnym atelier i papieru Hahnemühle, najlepiej #740 weiss. Mam będą podstawą szkiców, drugiej fazy realizacji zamysłu na myśli Stary Wzornik. malarza. Na koniec wszystkie wystudiowane elementy, 68 od pejzażu począwszy, zostaną wstawione w obraz – jak Prasy czyli tłocznie graficzne puzzle. Każdy etap jego powstawania, od wypożycze‑ Przypadkowo lub trochę przypadkiem znalazłem nia butów z ostrogami po wynajęcie modeli i fotografa się niedawno na internetowych stronach handla‑ musiał być zaplanowany i bezbłędnie wykonany. Umie‑ rzy starymi prasami. Donoszę, że można było kupić jętności malarskie autora scenariusza zdają się bardzo „18th century wooden printing press used by the ważną, ale tylko częścią… engraver Charles William Sherborn”. Korzystał Wiadomości asp /60 z niej od 1875 do 1912 r. Drewniana, ale walce w zasadzie nie były akceptowane. Oczekiwano trans‑ ↑ Guliwer już żeliwne, 6‑ramienna gwiazda z przekładnią. pozycji, przeniesienia koloru w czarno‑biały ekwi‑ 9 × 13 cm Lub można nabyć francuską, profesjonalną prasę walent. Szybko przyzwyczaiłem się do zatarcia gra‑ Ledeuil, 1,20 m światło, szer. 45 cm, korpus: odlew, nic między gatunkami (choć nie to było celem tego stół metalowy, gwiazda z drewna, ok. 500 kg, więc wymogu), odbitkom nie brakowało koloru, nawet lekka, z 1850 r. Najpiękniejsza pochodziła jednak tym drukowanym jedną czarną farbą. Jeśli tylko udał z Maschinenfabrik Karl Krause – Leipzig, z roku się magiczny zabieg podpowiedzenia gry w ciepłe/ 1893–1904, waga 550 kg, światło ca 50 cm, gwiazda, zimne. Do dziś nie jestem jednak pewien (w sekrecie stół stalowy, potężny dolny bęben. Niestety, nie przed sobą samym), czy zawiłe deliberacje nad kolo‑ do sprzedania: własność Landesmuseum für Tech‑ rem czarno‑białych grafik, długo toczone na radach nik u. Arbeit Mannheim. Wydziału, nie były żartobliwymi mistyfikacjami. Również niedawno widziałem fotografie przed‑ Innego rodzaju niepewność dotyczy wielkości, stawiające trzymaną w dłoni odbitkę i pochylone nad zamiany Hołdu pruskiego w byt rozmiarów znaczka nią głowy nauczyciela i studenta. Twarz profesora pocztowego. Nawet nie idzie o niewyobrażalną dla otacza przystrzyżona broda, nad czołem łysina. Biała mnie umiejętność transponowania jednego w drugie koszula i muszka. Kolejne zdjęcie: profesor w robo‑ (o zapisanie kreską długości 2–3 mm i kilkoma ude‑ czym odzieniu przygląda się ledwo odbitej pracy, stu‑ rzeniami rylca czegoś, co w rzeczywistości zajmuje denci zaglądają ciekawie, otaczając wspaniałą prasę… 2–3 m²), co o wiarę w to, że Jan Matejko i Czesław Ale po kolei: profesorem jest Jan Wojnarski, uczeń Słania przedstawiali to samo. akwaf‑akwat 1998 Wyczółkowskiego, kierownik Katedry Grafiki, od r. 1923 samodzielnej jednostki ASP. Prasa to Krause, Dobrzański z ogromnym kołem zamachowym, tak, ta stojąca dziś Drugim mistrzem, obok Wejmana, wprowadzają‑ w pracowni przy ul. Humberta. Wtedy miedzioryt był cym mnie w zawód, był Adam Stalony‑Dobrzański. ulokowany w jednej z sal na I piętrze przy pl. Matejki, Spędziłem u jego boku kilkanaście lat, jako uczeń, co wynika ze zdjęcia z archiwum IKCa z roku 1928, dyplomant, asystent, a w końcu adiunkt. Cały ten pokazanym przez NAC. czas był dla mnie okresem nauki, począwszy od trudu przebijania się przez własną ignorancję, po próby Transpozycje pomagania w tym innym. Kiedy zaczynałem swe spotkania z grafiką, wyma‑ Liternictwo i grafikę projektową na krakowskiej gano kolorowych szkiców, z których wybierany ASP prowadził już od 1929 r. Ludwik Gardowski, zna‑ był ten jeden, do realizacji na kamieniu, blasze komitość także w dziedzinie drzeworytu. Po wojnie bądź klocku. Prace przygotowane „pod technikę” podjął ponownie prowadzenie pracowni liternictwa 69 ↑ Wakacje‑F 30 × 41.5 cm we współpracy z A. Stalonym‑Dobrzańskim, by jemu korumpować studentów. Mimo to, trudne w spożyciu rys. pioro‑tusz przekazać pracownię, kiedy sam objął profesurę „kopalniaki” leżały zawsze na stole. 1981 w pracowni drzeworytu w 1950 r. Był to rok zmian w Akademii i na Wydziale Grafiki. ↗ Argumenty 24 × 29cm rys. pioro‑tusz 1986 Stalony‑Dobrzański był pryncypialny, także jako konywania. Mawiał na przykład: „Jak położę paluch artysta i pedagog. Oznaczało to z jego strony otwartą, – o tu – to ten mój palec mniej przeszkadza obrazowi głośną krytykę nierzetelności artystycznej czy inte‑ niż to, co nim przykryłem”. Dysponował całym arse‑ lektualnej oraz wytykanie niekompetencji. Miał zwy‑ nałem sposobów przemawiania do wyobraźni, łącznie czaj przeprowadzania korekt, wskazywania błędów z twierdzeniem, że litera jest tylko „produktem ubocz‑ w pracach studenckich na wystawach semestralnych nym” naszej nauki, nakierowanej na kształcenie i przeglądach wydziałowych. Nie przysparzało mu widzenia i świadomości. Zaś skupionych wyłącznie to przyjaciół, jego uzasadnioną krytykę prowadzący na „wyciąganiu” liter przywoływał do porządku pyta‑ brali do siebie… Nonkonformizm kosztował go także niem, czy warto poświęcać wrażliwość i krytyczny tytuł profesorski, odszedł na emeryturę jako docent. sąd dla czczej pedanterii. Poprawiał nieraz miękkim Adam Stalony‑Dobrzański – artysta – poświęcił (czasem czerwonym) ołówkiem wypieszczone, ale się sztuce sakralnej: malarstwu ściennemu i witra‑ pełne niezauważonych błędów zadania. Odzwycza‑ żowi. Współpracował wielokrotnie z młodszym od sie‑ jeni od korekt na żywym ciele swych prac niektórzy bie Nowosielskim. Nie wiem, jak im się to udawało… studenci widzieli w tym przejaw gruboskórności, Mawiano, że gdy Dobrzański zauważył, iż Nowosiel‑ jeśli nie okrucieństwa. A była to, poza utrwaleniem ski coś sknocił, czyli w jego przekonaniu namalował korekty, nauka odpowiedzialności (błąd muszę umieć nie tak, jak trzeba, to wchodził na rusztowania i prze‑ znaleźć, zobaczyć czy tylko wyczuć, co w mej pracy malowywał. Bo przecież to nieważne, kto namaluje, jest „nie tak”), zaś powtórzenie nieudanego zadania byle zrobiono to dobrze. W pracowni był równie zasadniczy. Krążyły 70 Spostrzegawczy i pomysłowy, wykorzystywał w korektach swój dar prostego i sugestywnego prze‑ czy chybionego obrazu wpisane jest w nasz zawód, także jako nauka pokory (poprawiam do skutku!). legendy o wymaganiach i surowości prowadzącego, Praca nad literą, abstrakcyjnym znakiem umow‑ o jego rygorystycznym egzekwowaniu programu. Nikt nym, uczyła krytycznego myślenia oraz kształciła jednak nie kwestionował sprawiedliwości i bezstron‑ w postępowaniu zgodnym z przyjętym założeniem. ności ocen. Jeśli pojawiały się problemy, to nie wyni‑ Ta podstawa sprawdzała się także w nauczaniu kały one z usposobienia Dobrzańskiego, a na ogół rysunku, kiedy wrażliwe oko powinno mieć wsparcie z braku pracowitości jednego czy drugiego nn (mogę w logicznym myśleniu, a bez umiejętności rozróż‑ być i ja tego przykładem, stąd eufemizm.) W rzeczy‑ niania między pionem a skosem czy między dużym wistości był łagodny i nie potrzebował cukierkami a małym lepiej szukać innego fachu… Wiadomości asp /60 Adamowi Stalonemu‑Dobrzańskiemu należą Herkules Seghers, tajemnicza postać, ekscentryczny ↑ Rada Wydziału Grafiki się słowa wdzięczności i uznania. Niewielu było grafik‑eksperymentator. Jego obrazy i grafiki Rem‑ w czasie przeglądu koń‑ nauczycieli równie kompetentnych w swych dziedzi‑ brandt kolekcjonował. Miał także blachy akwafort nach, a żaden nie stworzył tak kompletnej metody Seghersa. Wiemy na pewno o jednej, dzięki wspól‑ kształcenia co on. O metodzie wywiedzionej z myśli nemu – aczkolwiek bez wiedzy tego ostatniego – Ludwika Gardowskiego (którego był uczniem i współ‑ dziełu mistrzów. Mam na myśli Ucieczkę do Egiptu, pracownikiem, o czym była mowa) mówił w rozmowie tzw. Dużą (21 x 28,4 cm), na blasze Seghersa, który z ks. Ziemiańskim w roku 1954: „Uczyłem abstrakcyj‑ przedstawił na niej Tobiasza i anioła, schodzących nego myślenia o znakach literowych w zespołach, o ich z pagórka. Rembrandt w 1653 r. usunął ich – wyskro‑ interpretacji dla zamierzonego celu i treści”. Dziś nadal bując, zeszlifowując i gładząc blachę, by założyć to zdanie może streszczać sens uczenia liternictwa. werniks i wytrawić św. Rodzinę z osiołkiem. Podą‑ Błąd czy zapowiedź? i harmonijnie wtopieni w tło Seghersowego pejzażu, coworocznego w Pracowni Liternictwa. Od lewej: M. Wejman, A. Bunsch, M. Makarewicz, A. Stalony‑Dobrzański, J. Gaj. 1973/74 Fot. nn. żają w tę samą stronę, tyle że o połowę mniejsi Właściwie mogłoby to być pytanie o rolę przypadku. też ulepszonego przez Rembrandta. Pikanterii tej Demoralizującego, jeśli oceniam go jako błąd i godzę „wspólnej” pracy dodaje fakt istnienia jeszcze innego się nań, bo poprawić nie potrafię, lub inspirującego, obrazu z Tobiaszem i aniołem, namalowanego przez kiedy mądrzejsza ode mnie ręka podpowiada – szczę‑ Adama Elsheimera (w 1609 r.), a będącego wzorem śliwiej niż zazwyczaj – sposoby materializacji wizji. dla akwaforty Seghersa. Związki treściowe i stylowe Mój zamiar wyznacza kryterium błędu, zaś postępo‑ wymienionych obrazów są znane i omówione. Chyba wanie – wybór należy do mnie. nie ulega wątpliwości, że Rembrandt poprawił, uczy‑ Podczas korekty można było, w przenośni albo nił atrakcyjniejszą i bogatszą akwafortę Seghersa. dosłownie, płuca wypluwać, ustalając, czy to, co się Mnie wciąż zdumiewa poczucie prawdy artystycznej przydarzyło na kartce papieru, jest rzeczą zamie‑ ponad style i ponad jednostki… Coś mi to przypo‑ rzoną czy przypadkową? Czy ja ten przypadek uznam mina, coś z niedawnej przeszłości… za błąd, czy nie, czy widzę w tym właśnie zapowiedź czegoś nowego? Moja ciekawość krąży jednak wokół innych przypadków, błędów wielkich majstrów. Powinny być równie wielkie jak oni, o znaczących skutkach, a bywają kuriozalne, czasem zagadkowe. Otóż mistrzem Rembrandta – z wyboru, jedynym ponoć malarzem, jakiego cenił (vide H. Foscillon) – był Z Profesorem Jackiem Gajem rozmawiał (27 iii; 18 iv; 25 iv; 20 vi 2012) i zapis rozmowy przeredagował, nadając jej postać okrojonego zbioru wypowiedzi samego Profesora, Janusz Krupiński. 71 I d e e – P o g l ą d y – I nt e rpr e ta c j e Wolność odzyskana Spotkanie z myślą i obrazami Jerzego Nowosielskiego Janusz Matuszewski twój, tam serce twoje” (Mt 6, 21). Mistrz Eckhart: „Serce wolne wszystko potrafi […]. Najpotężniejsza, wszech‑ Ur. w 1963 r. W 1983 r. ukończył Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie. W latach 1983– 1989 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Osobiście nie studiowałem u prof. Nowosielskiego. mocna niemal, zdolna wszystko osiągnąć modlitwa Miała ten zaszczyt moja żona i koledzy, dzięki czemu oraz najszlachetniejszy ze wszystkich uczynek mogą miałem „wgląd” w to, co się działo w jego pracowni. się rodzić tylko w całkowicie wolnym sercu”³. Sam „bałem się” tej stylistyki. Wtedy. Bezpośredni Wypowiedź moja, którą tu przedstawiam, żadną kontakt i możliwość rozmowy nadarzyły się, kiedy miarą nie jest i nie chce być jakąś oceną myśli był moim recenzentem pracy dyplomowej w 1989 r. czy twórczości Jerzego Nowosielskiego. Obecność Do dzisiaj przechowuję tych kilka zdań poświęconych na konferencji takich znawców tematu jak Krystyna temu, co wówczas robiłem. Pamiętam, jak niezwykle silne wrażenie wywarły Czerni wystarcza aż nadto, a mnie onieśmiela. Niech to będzie raczej ślad wdzięczności, jaką żywię dla na mnie rozmowy Zbigniewa Podgórca z Jerzym Nowo‑ dzieła Mistrza, i wskazanie paru jej powodów. Chciał‑ w krakowskiej ASP roz‑ sielskim drukowane wówczas w „Znaku”. Jako stu‑ bym jedynie wskazać kilka punktów w myśli Nowo‑ począł w 1990 r.; aktual‑ denci uwikłani byliśmy w „wielkie spory”, na miarę sielskiego, które mówią o wolności, oraz kilka swo‑ nie prowadzi na Wydziale ówczesnej Akademii (lata 80.). Na takie tylko wów‑ ich przemyśleń, zainspirowanych jego twórczością, czas było nas stać, coś na kształt sporów w paryskiej odnoszących się do wolności. Malarza i człowieka. Działalność pedagogiczną Malarstwa pracownię malar‑ stwa i rysunku dla studen‑ tów I roku. → Abstrakcja 60,2 × 50 cm Akademii XVII w. Rysunek czy kolor? Treść czy sztuka Pojęcie wolności obecne jest w myśleniu i twór‑ czysta? Spotkanie z myślą malarza, który przechadza czości Jerzego Nowosielskiego, mimo – a może wła‑ się po akademii tymi samymi schodami, korytarzami śnie dlatego – że tak bardzo akcentował rolę kanonu, i takie rzeczy nosi w głowie, była dla mnie i dla kilku konwencji. Zwierzał się: „Schemat ikony wręcz kolegów niemałym przeżyciem. Tłumionym jednak mi pomaga”⁴, „bardzo silna konwencja daje wielką codziennością i przygodnymi fascynacjami. wolność artyście, natomiast brak konwencji artystę Mistrz Eckhart w Pouczeniach duchowych pisze: paraliżuje”⁵. „A poza tym wszelkie ograniczenia sprzy‑ „Serce wolne wszystko potrafi”¹. Cóż to znaczy „wolne jają wolności”⁶. O wolności w sztuce mówił podczas serce”? To „takie, którego nic nie zwodzi i nie krępuje, jednego z wykładów na akademii: „Forma rysunkowa które swego ideału nie związało z żadnym sposobem, czy forma malarska to jest po prostu wolność, wolność w niczym też nie szuka swego, lecz przeciwnie – zanu‑ obchodzenia się z przestrzenią! Jesteśmy w przestrzeń rzyło się w umiłowanej nade wszystko woli Bożej wbudowani, w naszej egzystencji empirycznej jeste‑ i wyrzekło [się] swego”². śmy nią uwarunkowani, ale w sztuce się wyżywamy, Człowiek może być człowiekiem wolnego serca, ale mścimy się na rzeczywistości empirycznej. Właśnie też i zwiedzionego serca. Jakaś mała lub większa war‑ w sztuce możemy się wymknąć swojemu przeznacze‑ tość, jakaś iluzja lub kłamstwo człowieka może zwieść niu, w sztuce możemy robić, co nam się podoba”⁷. olej na płótnie serce. Może też być serce związane, serce skupione Jeśli chce się przekroczyć wrażeniowy, bar‑ ok.1950, wyłącznie na sobie – serce skurczone. „Gdzie skarb dzo powierzchowny kontakt z obrazami Jerzego 72 Wiadomości asp /60 73 ↑ Abstrakcja Nowosielskiego, trzeba podjąć wysiłek pogłębionej jest ułatwienie, bo z chwilą gdy struktury aprio‑ 23,9 × 33,8 cm refleksji. Dotyczy to lektur takich autorów, jak Flo‑ ryczne tracą swoją moc, w świadomości następuje renski, Bułgakow czy Uspienski, o tekstach i wypo‑ w pewnym sensie utrata gruntu”⁸. akwarela, ołówek tusz na papierze 1952 74 wiedziach samego malarza nie wspominając. Ażeby Chcę tu podkreślić zasadniczą różnicę pomiędzy bezpiecznie poruszać się po rzeczywistości (również twórczością subiektywną, nastawioną na poszukiwa‑ rzeczywistości sztuki), konieczne jest posiadanie nie indywidualistycznej wizji świata, a twórczością (ale nie wymyślenie czy stworzenie własnej!) mapy odnoszącą się do obiektywnie istniejącej rzeczywi‑ rzeczywistości, czyli mapy świata rzeczywistości stości, nie tylko widzialnej. W pierwszej artysta – boskich, nadzmysłowych, niewidzialnych, oraz mapy „twórca” interpretuje, przeinacza, widzi po swojemu, świata widzialnego. I musi ona być prawdziwa. Ina‑ po swojemu myśli, często po swojemu błądzi… daje czej pobłądzimy. Pobłądzimy w tym świecie, a przez sobie prawo do zbudowania własnego systemu war‑ to do innego nie trafimy. Tylko prawdziwa mapa tości. Bułgakow tak komentuje tego typu postawę: będzie gwarantować, że będziemy tkwić w realności „Sztuka nie poszukuje [nie po to jest – JM] możliwo‑ (widzialnej i niewidzialnej). Fikcyjna mapa nie zga‑ ści uzupełnienia rzeczywistości lub tworzenia obok dza się z rzeczywistością. Fikcja nie pasuje do rzeczy‑ niej nowego bytu (byłoby to bezpłodnym lucyfe‑ wistości. Fikcja nie może więc nic dać. Rozczarowuje. ryzmem)”(!)⁹. W drugiej próbuje oddać prawdziwy Więc czujność i niezasypianie w swoich teoriach… związek rzeczywistości empirycznej z rzeczywisto‑ O potrzebie konstrukcji świadomości malarz tak ścią transcendentną, jak u Nowosielskiego: „moja mówił: „Artysta musi sobie wytworzyć jakiś teore‑ idea […] zawiera się w tym, by za pomocą malar‑ tyczny szkielet samoświadomości artystycznej. Bez stwa […] w swoim własnym doświadczeniu optycz‑ tego rzeczywistość jest bardzo płynna. Działalność nym antycypować rzeczywistość zmartwychwstałą, ludzka czy aktywność artystyczna wymagają opar‑ to znaczy rzeczywistość mocniej, pewniej istniejącą cia w teoretycznej stabilizacji świadomości. Tworzy‑ niż rzeczywistość, z którą mamy kontakt w naszym łem sobie tego rodzaju konstrukcje i jednocześnie fizycznym, biologicznym doświadczeniu”¹⁰. „Moim sam je podważałem, sam poza nie wychodziłem… marzeniem, kiedy maluję jakiś konkretny przedmiot, Była to forma walki wewnętrznej. To nie są sytu‑ jest, aby ten przedmiot na obrazie istniał mocniej, acje życiowo łatwe. Człowiek musi zwalczać wtedy niż istnieje w naturze, niż istnieje w bezpośrednim własne schematy myślowe. Dziś myślę, że struktury odbiorze. Żeby on był bardziej dla mnie prawdziwy są coraz słabsze, coraz mniej aprioryczne. Ale to nie niż w rzeczywistości widzialnej”¹¹. Wiadomości asp /60 Relacja sztuki (jakiej?) i rzeczywistości (jakiej?) nie jest prosta. Śledząc tzw. spór o obrazy z VIII w. na Wschodzie, widać, że zasadnicza trudność nie pojawia się jedynie przy przyjęciu terminologii i meandrów spekulacji teologicznych. Nie miejsce tu na ogólne chociażby omawianie dziejów tego sporu. W znakomitej książce Ikona Chrystusa Chri‑ stoph Schönborn pisze, że stosunkowo rzadko przy omawianiu sporu o obrazy podejmowano się przed‑ stawienia głównej podstawy, na której opierali się autorzy sporu, mianowicie chrześcijańskiej nauki o wcieleniu Syna Bożego. „Czy wolno i czy można przedstawić Chrystusa w obrazie? […] Spierano się kryterium jego wartości widziała w podobieństwie ↑ Akt przecież nie tylko o to, czy takie przedstawienie jest z transcendentnym wzorem”¹³. (Pływaczka) pożyteczne; chodziło w pierwszym rzędzie o sprawę Widać wyraźnie, że problem obrazów w starożyt‑ podstawową, a mianowicie o samą możliwość obrazu nym Kościele (czy zakończony?) miał, choć nie tylko, Chrystusa”¹². Są to spory i pytania teologiczne, ale w pierwszym rzędzie charakter teologiczny. Widać też, przecież nie tylko. Odpowiedź na nie ma konse‑ że „o stanowisku wobec obrazu Chrystusa – jak pisze kwencje również dla malarza, i to malującego nie Schönborn – decyduje sposób rozumienia samego tylko „święte” obrazy. Od odpowiedzi na te pytania Chrystusa jako obrazu”¹⁴. Sposób myślenia o obra‑ zależy zdefiniowanie tego, na czym polega realizm zie jest więc pochodną myślenia o Chrystusie, tego, wcielenia oraz jakie są w ogóle możliwości sztuki kim On jest. Zastrzegając sobie stanowisko tylko i gdzie znajdują się jej granice. I odpowiedź obowią‑ amatora w tych sprawach, przypomnę, że sprawę zuje. Nawet tych, którzy w sporze nie biorą udziału początkowo rozumiano na dwa sposoby: w pierwszym i myślą, że odpowiedź i skutki ich nie dotyczą. Nie Chrystus jest „niższy” od Ojca, podległy Ojcu, jest bez powodu Tatarkiewicz nazwał teorię sztuki bizan‑ „tylko” Synem (Ariusz, Orygenes, Euzebiusz z Cezarei), tyjskiej tamtego czasu „najbardziej niesłychaną w drugim Chrystus jest równy Ojcu. W pierwszym teorią sztuki, jaką zna historia estetyki: rozumiała przypadku, możemy, owszem, namalować Chrystusa, ona obraz malarski jako cząstkę boskiego bytu, ale już nie bardzo możemy się do Niego modlić, bo jest 100 × 79 cm, olej na płótnie, 1979 75 ↑ Pejzaż miejski niżej od Ojca, Ojcu podległy, o ile Bogiem samym. obrazów, o ile potrzebnych, to tylko jako zaczyn, 60 × 80 cm W drugim przypadku obowiązują słowa św. Jana: „Kto początek drogi do zjednoczenia, ale potem już zbęd‑ Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14, 9). nych (nada św. Jana od Krzyża – nic nie może stanąć olej na płótnie 1967 Parafrazując: o statusie i stanowisku wobec 76 na drodze między nami a Stwórcą!). obrazu rzeczywistości decyduje sposób rozumienia Przywołuję te pytania po to, aby z tej perspek‑ samej rzeczywistości jako obrazu (czego? Czym jest tywy, a raczej z tych perspektyw, zobaczyć, jak bar‑ rzeczywistość?). dzo często i bardzo daleko od tych spraw jesteśmy Przy okazji takich teoretycznych wycieczek dzisiaj, z ciasną, branżowo rozumianą rzeczywisto‑ malarz może sobie postawić pytanie o rzeczywistość ścią sztuki dzisiejszej. Z ciaśniutkim myśleniem widzialną. Czy jest ona tylko, jak u Orygenesa i całej autopromowania, budowania strategii sukcesu późniejszej z tą myślą związanej tradycji, cieniem rze‑ (na krakowskiej Akademii jest już coś takiego jak czy niewidzialnych, co oznaczałoby jej niższość wobec Biuro Karier). Z zaglądaniem sobie do rozporka wzorca? Czy sięganie, wypatrywanie tylko niewidzial‑ (że niby szukamy tożsamości), z tą sztuką, która nego i tęsknota tylko za nim nie grozi z kolei pomniej‑ bada i bada, i bada… i rezultatu tych badań nijak nie szaniem odkupieńczego znaczenia wcielenia i roli widać. I postmodernistyczna gra. Z widzem. Z sobą człowieczeństwa Chrystusa? Czy materia, detal, real‑ samym. Ale w co? W nudę? Do jednego worka wrzu‑ ność jest przeszkodą, czy też szansą – bo ziemskim cane są takie pojęcia, jak szczerość, prawdziwość, obrazem rzeczywistości wyższej – na jej dotknięcie? naturalność, spontaniczność, indywidualność… Żeby było jeszcze mniej klarownie, przywołać Wszystko jedno, wszystko może być, wszystko jest tu można nieco późniejszych mistyków chrześcijań‑ tak samo interesujące! Hierarchicznie i pionowo stwa zachodniego (św. Bernard z Clairvaux, św. Jan kiedyś ustawiona drabina wartości legła i teraz od Krzyża) i ich bardzo powściągliwą aprobatę stąpamy po niej poziomo, wszystko mając na tej Wiadomości asp /60 fot. Adam Organiasty samej wysokości (płaskości). Działania dużej liczby dwa modele relacji obrazu i rzeczywistości będącej dla „twórców” sprowadzone do zaistnienia, wpisania niego wzorcem: się w odpowiednim momencie w odpowiednie miej‑ 1. idea obrazu – można by nazwać ją wschodnią – która sce, każą (jak u marksistów) podejrzewać istnienie w magiczny sposób utożsamia obraz ze swoim wzorcem, u nich wiary w dziejową logikę i konieczność histo‑ 2. idea obrazu podkreślająca różnicę obrazu – niedo‑ ryczną. Tyle, że dotyczy ona sztuki. Wyznacznikiem skonałego odbicia i modelu (greckie pojęcie obrazu). postępu są duże festiwale, cykliczne imprezy mię‑ Paradoksalnie obie tendencje mogą spotkać się dzynarodowe, które podsumowują i nadają kierunek we wrogim obrazom stanowisku. W obu przypad‑ – coś na kształt niedawnych zjazdów partii. W tym kach obraz może wydać się niemożliwy. W pierw‑ kontekście niektóre wypowiedzi Nowosielskiego, szym przypadku za duże stają przed obrazem wyma‑ pełne odwagi i prawdy, brzmią jak słowa biblijnego gania (współistotność z oryginałem), w drugim, patriarchy czy proroka i tylko ograniczoność miejsca ponieważ niczemu właściwie nie służy (jako zbyt powstrzymuje od przytaczania słów malarza. To pierwsza możliwość odzyskania wolności: odległy od oryginału). Jakiej więc wiary – również w obraz – potrzeba, żeby nie tyle wykonać go fizycz‑ WIEDZA. Poznanie myśli teologicznej poprzedników nie, ale wypełnić tym, o czym tak mówi Nowosielski: (tak marginalnie traktowanych przez dydaktykę arty‑ „I tu dochodzimy do przedziwnej tajemnicy sztuki, styczną), refleksji o rzeczywistości, o obrazie. To może tajemnicy świadomości artystycznej, a może i jeszcze wyzwolić z ciasnej branżowości, z rzeczywistości arty‑ szerzej – tajemnicy świadomości piękna. Bez żadnych sty zamkniętego w rzeczywistości sztuki. logicznych powodów, które można by sobie wydedu‑ Tu dygresja: kłopoty i wątpliwości związane z obra‑ kować z tej rzeczywistości zasadniczo złej, dotkniętej zem, szczególnie dla umysłowości typu zachodniego, podwójną katastrofą, sztuka potrafi wyciągać esen‑ nie znikają tak szybko. Upraszczając, przyjąć można cję odczuwaną przez naszą świadomość jako esencja 77 ↑ Naga i mężczyźni dobra, esencję oznakowaną w wartościowaniu ducho‑ indywidualność. Jeżeli Pan Bóg zechce, to będziesz 41,5 × 29 cm wym dodatnio. Fakt, że z rzeczywistości zasadniczo indywidualnością. A jak nie, to chociażbyś na głowie złej można wyciągnąć esencję dobra, stanowi dla stawał, będziesz powielał innych”¹⁷. akwarela na tekturze mnie jedną z największych zagadek naszego życia”¹⁵. Strach. Strach w malarzach przed namalowa‑ Żeby tak wszystko chciało być proste, jasne i nie‑ niem „złego” obrazu. Strach przed odrzuceniem, sprzeczne… Sam Nowosielski mawiał, że ma coraz przed porażką… Branżowa niewola, tak dobrze mniej zaufania do uogólnień i teorii. Zachodnioeu‑ → Gimnastyczka ropejskiemu „naiwnemu racjonalizmowi” (niech 41,5 × 29 cm wszystko się zgadza i tłumaczy się zgodnie ze z góry akwarela na tekturze przyjętymi schematami myślowymi) przeciwstawiał postawę kontemplacyjną, którą „cechuje spokojne poddanie się działaniu przedmiotu postrzegania, utożsamianie elementów naszej świadomości z ele‑ mentami działania malarskiego”¹⁶. Proponuję teraz przejść do obszarów spoza sztuki i tam szukać pomocy w odnajdywaniu wątków wolno‑ ści, pozostając jednak w obszarze nakreślonym przez tytuł na początku tekstu. Wspomniałem na wstępie, że uczniem Nowosiel‑ skiego nie byłem, jednak niemal na bieżąco miałem relację z korekt, jakich udzielał moim kolegom. Bardzo często powtarzały się tam słowa o tym, żeby przesad‑ nie nie martwić się o swoją „twórczość” oraz że malarz musi namalować także słabe, złe obrazy i w pokorze musi się z tym pogodzić: „od lat powtarzam swoim stu‑ dentom: ostatnim zmartwieniem ma być lęk o swoją 78 Wiadomości asp /60 znana malarzom, w końcu ludziom tylko, niewol‑ To gotowość oddania się, rezygnacji ze wszystkiego, ↑ Kobieta wisząca nym od chęci osiągnięcia perfekcji, nadambicji. łącznie z byciem reżyserem własnego życia. Tak jak 41,5 × 28,3 cm Thomas Merton w jednej ze swoich modlitw prosi: możemy być wolni (do) w sztuce, tak możemy i poza „zachowaj mnie od martwych uczynków, próżności sztuką (co przecież ważniejsze) prosić o wolność i niewdzięcznej pracy, w której artyści niszczą się w życiu codziennym. dla pychy, pieniędzy i reputacji, a świętych zasypuje Nie w kapryśnych obietnicach świata lokując lawina ich własnego dokuczliwego zapału”¹⁸. Pró‑ swoje tęsknoty, odzyskujemy stopniowo wolność. bujemy ukrywać część tego, co przeżyliśmy, przed Przestajemy być więźniami sfery międzyludz‑ Bogiem i przed sobą. Chcemy być w zgodzie ze sobą kiej. Pozwalamy Bogu stopniowo uwalniać nas – a przynajmniej wizerunkiem, jaki sami sobie stwo‑ od wewnętrznej presji. Oto druga możliwość odzy‑ rzyliśmy. Skupiamy się na byciu kimś wyjątkowym. skania wolności: WIARA. Oto złudzenie, które kieruje nas na drogę konkurencji, współzawodnictwa… Jerzy Nowosielski w rozmowie ze Zbigniewem Podgórcem: JN: On (Chrystus) jest taki, jaki jest. Jaki się obja‑ wił. I taki przyjdzie mnie zbawić. ZP: A co Pan robi, by Pana zbawił? Potrzeba nam odpowiedniej koncentracji i wysiłku, aby „stworzyć w naszym życiu przestrzeń, w której Duch Święty będzie mógł nas dotknąć, pouczyć, przemówić do nas i poprowadzić do nie‑ przewidywalnych miejsc”²⁰, „ścieżkami, których nie rozumiemy”²¹. Kontakt z twórczością i refleksją Nowosielskiego, JN: Nic. artysty, któremu daleko było do perfekcji akademików […] („nie znoszę naturalizmu z końca XIX wieku, […] nie ZP: Kim Pan właściwie jest? cierpię tego typu malarstwa. Nie cierpię malarstwa, JN: Nikim. Im dłużej żyję, tym bardziej się w tym które nie należy do domeny sacrum”²²), a niedaleko utwierdzam¹⁹. akwarela na tekturze do prymitywów („w jakimś sensie czuję pokrewień‑ Nie trzeba rozumieć, rzecz jasna, tych słów, jako stwo z prymitywami”²³), może spowodować rewizję czegoś w rodzaju zachęty do obojętności czy ducho‑ własnych, często zapożyczonych, bezrefleksyjnie wego lenistwa. To raczej świadectwo zawierzenia. przyjętych sposobów myślenia, działania. Zawsze 79 ↑ Kompozycja i jest jednak nadzieja. Nigdy nie wiemy, co konkretna 5Tamże, s. 95. 35 × 46 cm sytuacja, w której się znajdujemy, nam przyniesie. 6Jerzy Nowosielski, Sztuka po końcu świata. Rozmowy, wybór olej na tekturze Zniewolenie czy przeciwnie – jakieś wyzwolenie. Tego 1951 nie wiemy. Nowosielski zauważa, że nawet „silne i układ Krystyna Czerni, Kraków 2012, s. 77 (Piękno to coś więcej niż dobro, 1977). 7 Krystyna Czerni, Nowosielski, Kraków 2006, s. 17. związanie z autorytetem czy też środowiskiem może 8 Jerzy Nowosielski, Sztuka po końcu świata…, dz. cyt., s. 103. być jakąś sytuacją zbawienną: dopiero napięcie, jakie 9 Sergiusz Bułgakow, Ikona i kult ikonyBydgoszcz 2002, s. 42. istnieje w świadomości każdego człowieka, ale artysty w szczególności, pomiędzy zniewoleniem a sprze‑ ciwem wobec tego zniewolenia, wyznacza stopień wolnego aktu człowieka”²⁴. Oto możliwy rezultat i efekt przeżycia Nowosiel‑ skiego i całej tradycji, która za nim stoi: w nasze sche‑ maty z trzaskiem wbija się klin, którego wierzchołek dotyka spraw naprawdę wysokich, a całą realność rzeczy mamy w zasięgu ręki – w podstawie tego klina. Kiedy artysta jest prawdziwie wolny? Jerzy Nowosielski taką daje odpowiedź: „kiedy przestaje się martwić o swoją artystyczną osobowość, o swoją indywidualność, a szerzej mówiąc, o swoją pozycję artystyczną”²⁵. „Wtedy się już niczego nie propa‑ guje, robi się tylko to, na co Opatrzność czy też los zezwalają”²⁶. 10 Zbigniew Podgórzec, Wokół ikony…, dz. cyt., s. 184. 11 Jerzy Nowosielski, Sztuka po końcu świata…, dz. cyt., s. 132 (Być prawdziwiej niż w rzeczywistości, 1973). 12Christoph Schönborn OP, Ikona Chrystusa, Poznań 2001, s. 152. 13Władysław Tatarkiewicz, Historia estetyki, t. II, Warszawa 1988, s. 44. 14 Christoph Schönborn OP, Ikona Chrystusa, dz. cyt., s. 92. 15Zbigniew Podgórzec, Mój Chrystus. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Białystok 1993, s. 10. 16 Jerzy Nowosielski, Inność prawosławia, Warszawa 1991, s. 79. 17 Jerzy Nowosielski, Sztuka po końcu świata…, dz. cyt., s. 126 (Matejko, Malczewski, Kantor, 1994). 18 Thomas Merton, Nowy posiew kontemplacji, Kraków 2005, s. 58. 19 Zbigniew Podgórzec, Mój Chrystus..., dz. cyt., s. 78, 79. 20 Henri J. M. Nouwen, Zmień moją żałobę w taniec, Kraków 2007, s. 56. 21Thomas Merton, Nowy posiew kontemplacji, dz. cyt., s. 71. 22 Zbigniew Podgórzec, Wokół ikony…, dz. cyt., s. 189. 23 Nowosielski, Sztuka po końcu świata…, dz. cyt., s. 181 (Maluję też złe obrazy, 1996). 24 Tamże, s. 51 (Rozrzuciłem kawałki siebie do wód Gangesu…, 1993). 25 Tamże. Przypisy: 26 Tamże, s. 350 (O erotyce i pornografii, 1995). 1Mistrz Eckhart, Traktaty. Pouczenia duchowe. Księga Boskich pocieszeń. O człowieku szlachetnym. O odosobnieniu. Legendy, tłum., oprac. Wiesław Szymona OP, Poznań 1987, s. 19. 2 Tamże. Tekst przygotowany w związku z sympozjum pod hasłem „Światło Wschodu w przestrzeni gotyku – agape w Górowie Iławieckim”, które odbyło się w dniach 12–13 V 2012 r. 3 Tamże. 4Zbigniew Podgórzec, Wokół ikony. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim, Warszawa 1985, s. 126. 80 Wiadomości asp /60 Specjalne podziękowania dla Fundacji Signum z Poznania za udostępnienie reprodukcji prac Jerzego Nowosielskiego. Kiedy artysta jest praw‑ dziwie wolny? […]„kiedy przestaje się martwić o swoją artystyczną oso‑ bowość, o swoją indy‑ widualność, a szerzej mówiąc, o swoją pozy‑ cję artystyczną”. „Wtedy się już niczego nie pro‑ paguje, robi się tylko to, na co Opatrzność czy też los zezwalają”. fot. Adam Organiasty ← Kompozycja ii 35 × 46 cm olej na tekturze 1951 81 I d e e – P o g l ą d y – I nt e rpr e ta c j e Kaszel w Kassel Darek Vasina Wchodzę do ciemnego pomieszczenia. Nic nie widzę. Pod sufitem pistacjowe, ciemne światło. Poruszam się powoli, posuwając stopę za stopą po ziemi. Poczucie przestrzeni jest równie zniekształcone przez dźwięk, Ur. w 1964 r. Studia jak i śpiew a cappella rozbrzmiewający po całym na Wydziale Grafiki pokoju/pomieszczeniu/sali. Ręka wyciągnięta przed w latach 1985–1990. siebie co chwilę napotyka czyjąś twarz, ramię, dłoń. Nauczyciel, rysownik, Czuję, że ktoś staje naprzeciwko mnie bardzo blisko. Świetnie dobrane głosy, każdy inny, dosko‑ nale się uzupełniają. Ciemność zamienia się leniwie w ciemność trochę mniejszą. Przede mną stoi kobieta, śpiewa mi pro‑ sto w twarz. Prosta fraza powtarzana w kółko, część sekcji rytmicznej. malarz i grafik. Prowadzi Ajm sory, ajm sory, ajm wery sory wery. Oczy przy‑ pracownię malarstwa zwyczajają się do ciemności bardzo powoli. Czuję, więcej. Ten spektakl przełamuje bariery. Ludzie, którzy że ktoś staje naprzeciwko mnie bardzo blisko. Świetnie wchodzą, dotykają się wzajemnie niechcący, stara‑ dobrane głosy, każdy inny, doskonale się uzupełniają. jąc się rozpoznać przestrzeń wokoło siebie. Starsza na Wydziale Grafiki kra‑ kowskiej ASP. Od 2007 r. prof. ASP. Ciemność zamienia się leniwie w ciemność trochę pani wyciągniętą dłonią popchnęła mnie delikatnie, mniejszą. Przede mną stoi kobieta, śpiewa mi pro‑ złapałem jej dłoń odruchowo, bojąc się, że upadnie. sto w twarz. Prosta fraza powtarzana w kółko, część Oswojony już z ciemnością, zauważyłem, że się uśmie‑ sekcji rytmicznej. Głos może nie najmocniejszy, ale cha, mówiąc ajm sory. Przytrzymała moją dłoń trochę czysty, dźwięczny, zero fałszu. Powoli zaczynam roz‑ dłużej niż trzeba. Ze zdziwieniem poczułem, że jestem poznawać czarne sylwetki postaci ludzkich. Nagle, jej za to wdzięczny. Czułem się nieswojo, niekomfor‑ jak na umówiony sygnał, kobieta odwraca się, wyko‑ towo, stojąc 20 cm od kogoś śpiewającego mi prosto nując prosty układ choreograficzny, po czym zaraz w twarz. Ja, pan niedotykalski z niedotykalskiego znika w tłumie, który zaczyna robić się coraz gęstszy. kraju. Nagle wielki, ciemnoskóry tancerz zamienił Kątem oka zauważam, że w tym samym momencie się w beatboxera, intonując pulsujący, transowy rytm. parę czarnych sylwetek wykonuje ten sam układ Boą‑tssz‑daą‑pęu, boą‑tssz‑daą‑pęu, boą‑tssz‑daą‑pęu, choreograficzny, bardziej dwa, trzy ruchy połączone boą‑tssz‑daą‑pęu… w sekwencje. Aha! Więc jest ich więcej. Więcej niż 82 Tancerze‑performerzy zaczęli poruszać się ryt‑ głosów, które udało mi się rozpoznać. Nie wszyscy micznie, jednocześnie wyśpiewując swoje kwestie. śpiewają. Przynajmniej nie naraz. Choreografia jest Wszystko zaczęło pulsować, powietrze, dźwięk, nawet tu traktowana swobodnie, pozwala na ujawnianie ludzie zaczęli się poruszać funkująco rytmicznie, własnej osobowości przy jednoczesnym perfekcyjnym a może mi się wydawało. Poczułem, że moje serce akcentowaniu rytmu. Scenografia to ludzie, których zaczyna przyspieszać, usiłując dorównać lokomo‑ zaczyna być coraz więcej. Zespół jest zgrany fenome‑ tywie rozpędzonej przez zespół. Pot po kręgosłupo‑ nalnie, są perfekcyjni. I dźwiękowo, i ruchowo. Czuje wym rowku, dreszcze po zewnętrznej części ramion. się setki godzin wspólnych ćwiczeń. Ale jest też coś Zacząłem się trząść. Wiadomości asp /60 Nie wiem, ile byłem w środku. Godzinę, półto‑ nadęcie, przeintelektualizowanie, odupiemarynizm. rej. Nie chciałem stamtąd wychodzić. Wyszedłem Widziałem też rzeczy poruszające, zostające na długo bardziej z założenia, bojąc się, żeby nie przesadzić, w pamięci, ciekawe, świeże, pełne rozmachu, nowa‑ żeby przez nadmiar sobie czegoś nie obrzydzić. Sie‑ torskie i zaskakujące. To był strasznie fajny wyjazd. działem na podwórku, trochę takim jak nasze, kra‑ Pedagodzy i studenci. Wesoła, zwariowana kompania. kowskie, choć bardziej wyglądało na wrocławskie. I wszystko cacy, gdyby jeszcze nie ten kaszel. Pogoda Zapuszczony ogród, jakaś rozwalona piaskownica była podła. Kaszel w Kassel. (nie, to jednak krakowskie). Ludzie siedzą, odpoczy‑ wają, dziewczyna przede mną je kanapkę. Pies pary PS 1 podstarzałych hipisów siedzących obok piaskownicy Dla chcących poszukać nazwy zespołu, o którym mowa odstawia monodram pt. Jestem tak głodny, że jak nie powyżej, parę podpowiedzi. Spektakl miał miejsce w Huge‑ dostanę tej kanapki, to do końca życia się nie wyśpisz, bo nie będziesz mogła zapomnieć tych najsmutniej‑ szych oczu na świecie. Ludzie siedzą, wystawiają twa‑ rze do południowego słońca, patrzą na siebie, uśmie‑ chają się. Facet pod ścianą, sprytnie udając, że coś majstruje, robi mi zdjęcie. Pewno mam ptasie guano na czole… Siedziałem na tym podwórku, myślałem o tym, co przed chwilą przeżyłem. Było mi dobrze. W Kassel widziałem mnóstwo chłamu. Nudne widea, bezsensowne instalacje, wciskanie kitu, nottenhaus w trakcie DOCUMENTA(13), wchodziło się do pomieszczenia na podwórku. Nie znam nazwy zespołu ani nazwy spektaklu. Poszukajcie sobie sami. Zróbcie wresz‑ cie coś pożytecznego! PS 2 W ostatnim tekście pisałem Wam o muralu Zbioka przy ul. Karmelickiej. Pisałem, że zasłonięty reklamą, ale że to nie jest takie proste, bla, bla, bla. Miałem nadzieję, że to był jednorazowy epizod. Od tamtej pory reklamy wiszą na Zbioku, jedna za drugą zasłaniając całe malowidło prawie w całości. Inwektywy same cisną się na usta. Wstyd i hańba. No to mamy wtopę na całą Polskę! Rys. Michał Bratko 83 H istoria Józef Czapski – życie i twórczość artysty „Trzeba by nareszcie pomyśleć o kapistach jak o ludziach, o arty‑ stach, którzy zrobiw‑ szy swoje, ruch w sztuce polskiej oparty na paru podstawowych dogma‑ tach, rozwinęli się, każdy z osobna […]”. Michał Pilikowski ośmieliłbym się powiedzieć, że był genialny, że nas „Order wojskowy Virtuti Militari jest nagrodą czynów W roku 1931 Czapski powrócił do Polski; wkrótce wszystkich zapłodnił, nas wszystkich naznaczył”2. wybitnego męstwa i odwagi, dokonanych w boju został współpracownikiem „Głosu Plastyków” oraz i połączonych z poświęceniem się dla dobra Ojczy‑ „Wiadomości Literackich” i dał się poznać jako autor zny”1 – jak zapisano 1 VIII 1919 r. w art. 4 ustawy wydanej w 1936 r. monografii Józefa Pankiewicza. Ur. w 1980 r. w Krakowie. przywracającej order. W gronie pierwszych kawale‑ Okres spokojnego malowania obrazów oraz Historyk; absolwent rów Orderu Virtuti Militari znalazł się Józef Czapski pisania artykułów i książek przerwał Józefowi Czap‑ (1896–1993), który to najwyższe polskie odznacze‑ skiemu wybuch II wojny światowej. 1 IX 1939 r. został Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (2004). Od 2005 r. pra‑ nie wojskowe otrzymał w 1920 r. jako wyraz uzna‑ zmobilizowany jako oficer rezerwy 8 Pułku Ułanów. cownik Działu Promocji nia dla jego wysiłków poczynionych w czasie wojny 27 IX dostał się do sowieckiej niewoli; do obozu tra‑ polsko‑bolszewickiej. fił w początkach października. „Po jakimś tygodniu i Wydawnictw Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W życiu Józefa Czapskiego działalność artystyczna przerzucono mnie do właściwego obozu; był to obszar Wydawnictwa ASP, takich przeplatała się z zaangażowaniem w sprawy spo‑ w przybliżeniu 10–15‑hektarowy. Stała tam wielka jak Artium Decor, Hanna łeczno‑narodowe. W latach 1920–1924 Czapski stu‑ cerkiew z obłamanymi krzyżami, wówczas używana diował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie pod jako spichlerz do pszenicy. […] Była i druga cerkiew, kierunkiem Władysława Jarockiego, Wojciecha Weissa mniejsza, zapełniona aż po szczyt piętrami prycz i Józefa Pankiewicza. W roku 1924, razem ze swymi i zapchana jeńcami. Poza tym był szereg budynków Redaktor wielu książek Rudzka‑Cybis, Wacław Taranczewski czy Konrad Srzednicki. Poeta grafiki. koleżankami i kolegami z Komitetu Paryskiego, wyje‑ poklasztornych, gdzie wówczas jeszcze tysiące prze‑ chał do Francji. Po latach, w styczniu 1970 r., Józef pływających przez Starobielsk jeńców mieszkało Czapski wspominał: „Trzeba by nareszcie pomyśleć i spało na gołej ziemi, na pryczach, na korytarzach, o kapistach jak o ludziach, o artystach, którzy zrobiw‑ wszędzie”3. Realia życia obozowego Józef Czapski opi‑ szy swoje, ruch w sztuce polskiej oparty na paru pod‑ sał w książce Wspomnienia starobielskie. Codzienno‑ stawowych dogmatach, rozwinęli się, każdy z osobna, ścią początku roku 1940 stały się prowadzone przez wcale niekoniecznie w jednym kierunku. Trzeba funkcjonariuszy NKWD przesłuchania. Nieufność by pomyśleć o najświetniejszym z nich, Waliszew‑ skim, bez poklepywania go po ramieniu »cudownego dziecka«. […] Z kapistów był chyba jedyny, o którym 84 Wiadomości asp /60 enkawudzisty, który przesłuchiwał Czapskiego, wzbu‑ dził pobyt malarza we Francji: „»Jakie wskazówki dał panu Minister Spraw Zagranicznych, kiedy pan ↗ Józef Czapski (w środku) z kapistami, La Ciotat, 1925 wyjeżdżał do Paryża?« – pytał mnie badający. Odpo‑ w czerwcu 1940 przewieziono do Griazowca. W miarę wiedziałem, że minister nie wiedział nawet, że wyjeż‑ jak czas upływał, a nikt z zaginionych się nie odna‑ dżam. »A więc, co nakazał panu zastępca ministra?«. lazł, początkowe zdziwienie zaczęło się zamieniać »Ależ i on nic nie wiedział o moim wyjeździe«, odpo‑ w niepokój. […] Rozesłałem ludzi na poszukiwanie wiadam, »przecież jechałem jako malarz, nie jako po całej Rosji. Między innymi wyznaczyłem do tej szpieg». »Czy pan myśli, że my nie rozumiemy, że pan niezmiernie trudnej sprawy rtm. Józefa Czapskiego, właśnie jako malarz mógł narysować plan Paryża który sam był poprzednio jeńcem w Starobielsku. i ten plan przesłać ministrowi do Warszawy?«”4. Tyle Niestety, i jego staranne poszukiwania nie dały żad‑ Józef Czapski we Wspomnieniach starobielskich. Alek‑ nych wyników”6 – tak relacjonował te wydarzenia sander Sołżenicyn w Archipelagu Gułag opisał śled‑ w swoich wspomnieniach generał Władysław Anders. czych w ten sposób: „Z tytułu swojej pracy nie mają Owe „staranne poszukiwania” są tematem wstrząsa‑ potrzeby być ludźmi wykształconymi, rozległej kul‑ jącej książki Józefa Czapskiego Na nieludzkiej ziemi. tury i szerokich poglądów – toteż nie są nimi. Praca Punkt kulminacyjny poszukiwań zaginionych jeńców nie wymaga od nich umiejętności logicznego myśle‑ wojennych ze Starobielska, Kozielska i Ostaszkowa nia – toteż nie bawią się w to. Ich praca wymaga tylko nastąpił 3 II 1942 r., kiedy to w Moskwie Józef Czapski ścisłego wykonywania dyrektyw i braku współczucia złożył na ręce zastępcy szefa NKWD, generała Leonida dla cierpień – to jest ich mocna strona, to umieją”5. Reichmana, memoriał; pisał w nim m.in.: „My wiemy, Od 5 IV do 12 V 1940 r. w kolejnych transportach z jaką dokładnością każdy jeniec był zarejestrowany, wywieziono ze Starobielska prawie 4 tys. oficerów jak sprawa każdego z nas z licznymi zapisanymi i zamordowano ich w Charkowie. Józef Czapski zna‑ zeznaniami była zachowana w teczkach ze spraw‑ lazł się w grupie 78 jeńców ze Starobielska, którzy dzonymi fotografiami i dokumentami, my wiemy, ocaleli. „Od oficerów z Griazowca dowiedziałem się, do jakiego stopnia starannie i dokładnie prowadziło że obozy Kozielsk, Starobielsk i Ostaszków zlikwido‑ te prace NKWD: tak, że nikt z nas, jeńców wojennych, wano wiosną 1940, a jeńców z tych obozów wywo‑ nie przypuszcza ani na minutę, by miejsce przebywa‑ żono grupami w nieznanym kierunku. Od tego też nia 15 000 (piętnastu tysięcy), w tym ośmiu tysięcy czasu urwała się ich korespondencja z rodzinami. oficerów, mogło być nieznane wyższym instan‑ Jedynie ok. 400 oficerów, z tych trzech obozów, cjom NKWD. Czy solenna obietnica samego Stalina, umieszczono w obozie Pawliszczew Bor, a następnie jego kategoryczny rozkaz wyjaśnienia losu byłych 85 stanie się jasne, że ich autor w PRL‑u uważany był za zdrajcę ojczyzny i wroga publicznego. „Czy bolało go wymazanie przez peerelowską cenzurę z dziejów i z życia? Na pewno tak, i na pewno bardzo. Na pewno nie dlatego, że oto tam w Polsce nie wiedzą o nim, o tym, co pisze czy maluje. Żal Czapskiego nie był ↑ Józef Czapski, Autoportret polskich jeńców nie pozwala nam mieć nadziei, z obozu w Starobielsku że przynajmniej będziemy wiedzieli, gdzie się znaj‑ pozbawioną wiedzy właśnie o nim. To nie było jakieś dują nasi bojowi towarzysze, a jeżeli zginęli, to jak udręczenie kogoś świadomego swej wartości czy wiel‑ i gdzie to się stało”7. Pismo to nie skłoniło co prawda kości. Ten żal był żalem kogoś, kto nie mógł pogodzić Stalina do złożenia wyjaśnień, prawda o Katyniu i tak się z kłamstwem, przemocą, to był lęk o los rodziny. jednak niebawem ujrzała światło dzienne. Czapski To był ból kogoś, kto naprawdę tęsknił, kto za żadną w tym czasie był także szefem Wydziału Propagandy cenę nie mógł sprzeniewierzyć się swej prawdzie i Informacji przy sztabie Armii Polskiej. Nie do prze‑ i swej misji. Od kraju oddzielono go siłą chamskiego cenienia są jego wysiłki zmierzające do zgromadze‑ kopniaka”9 – pisał przyjaciel Józefa Czapskiego, Sta‑ nia rozproszonej na terenie Rosji ludności polskiej, nisław Rodziński. ewidencjonowania jej, stwarzania warunków do życia Józef Czapski był jednak przede wszystkim arty‑ i umożliwiania wstąpienia do Armii Polskiej. Jesie‑ stą malarzem. Napisanie paru ogólnikowych zdań nią roku 1942 Józef Czapski opuścił Rosję razem o sztuce Józefa Czapskiego w 20. rocznicę śmierci z armią Andersa, a następnie przeszedł z nią cały malarza nie byłoby dobrym rozwiązaniem, dlatego szlak bojowy. pozwalam sobie na obszerny cytat z książki Stani‑ Po zakończeniu wojny Józef Czapski zamieszkał 86 żalem megalomana, który ubolewa nad ojczyzną sława Rodzińskiego Mój szkicownik – profesor i rek‑ we Francji w podparyskim Maisons‑Laffitte i powrócił tor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie wspominał do swych pasji: malarstwa i pisarstwa. Był jednym w niej wystawę obrazów i rysunków Józefa Czapskiego, z założycieli Instytutu Literackiego i miesięcznika która miała miejsce w Muzeum Narodowym w Gdań‑ „Kultura”, których zasług nie sposób przecenić. sku w 2000 r.: „Sądzę, że wartością tej wystawy W 1944 r. opublikował Wspomnienia starobielskie, jest […] pokazanie czegoś, co było dla Józefa Czap‑ a w 1949 Na nieludzkiej ziemi; gdy porówna się treść skiego nieustannie nurtującym go problemem. Mam tych książek chociażby z hasłem Katyń pomieszczo‑ tu na myśli z jednej strony pasjonujące go szybkie nym w Małej encyklopedii powszechnej PWN z 1959 szkice i rysunki, notatki z natury, które w założeniu roku („miejscowość w okręgu smoleńskim RFSRR, miały być początkiem obrazu, z drugiej – obrazy, które miejsce masowych grobów kilku tysięcy oficerów malowane dłużej, na różnych, nieraz dużych forma‑ pol., internowanych od 1939 w ZSRR, a wymordowa‑ tach nie spełniały pragnienia artysty, nie dawały tej nych przez hitlerowców po zajęciu tych terenów”8), satysfakcji co szkice. Józio bardzo dużo o tym właśnie Wiadomości asp /60 pisze w Dziennikach, pisze z goryczą, z żalem, ale rów‑ nocześnie nie przestaje stawiać sobie zadań, jakby był swym własnym, coraz bardziej doświadczonym uczniem. Sądzę, że ostatnia wielka malarska miłość Czapskiego – de Stael – to właśnie zobaczenie świet‑ „Nowy szkopuł czy trudność, co się wdziera w mój czas pracy, to moja pisanina dzienników. Co to jest? To podglądanie siebie, jakieś poczu‑ cie konieczności zapisania (bo ina‑ czej te sekundy świadomości mogą uciec): odruchów, strzępków myśli przy przebudzeniu wczesnym ran‑ kiem czy przed snem, i to jest może najważniejsze”. nych obrazów malowanych błyskawicznie (Józio lubił Dzienniki Józef Czapski pisał przez całe życie. to słowo). Ale też chodziło tu nade wszystko o zacho‑ W swych kajetach zapisywał to, co w danym momen‑ wanie pierwszego olśnienia, o zatrzymanie tego cie było dla niego najważniejsze; dzięki nim nabierał zachwytu w dłuższym procesie malowania. Na gdań‑ sił do dalszego działania (jak to ujął w zapiskach skiej wystawie wiele jest takich właśnie obrazów, które pod datą 25 x 1961: „Od rana chwytam się dzien‑ w mym przekonaniu zawierają tę nutę spełnienia. nika jak deski ratunku”). W 2010 r. ukazała się Paryskie ulice i podwórka, świetna Wystawa z syl‑ książka Józefa Czapskiego Wyrwane strony, zawiera‑ wetką czerwonej damy przechodzącej koło obrazu, jąca niektóre teksty z tychże dzienników. „W miarę plaża z gapiącym się na morze łysym mężczyzną lat ilość zapisanych stron przerażająco rośnie! Już bez koszuli, grzejący się przy kaloryferze Człowiek nie umiem żyć bez zapisywania rzeczy dla mnie, w poczekalni. To są te obrazy, w których to, co mar‑ i może tylko dla mnie, interesujących” (ze wstępu), ginalne, staje się ogólnoludzkie, a to, co prowincjo‑ „Nowy szkopuł czy trudność, co się wdziera w mój nalne, jest już uniwersalne. Kolejnym zagadnieniem, czas pracy, to moja pisanina dzienników. Co to jest? bardzo ważnym w malarstwie Czapskiego i dobrze To podglądanie siebie, jakieś poczucie konieczności ukazanym na gdańskiej wystawie, jest swoista metoda zapisania (bo inaczej te sekundy świadomości mogą komponowania obrazów przez Czapskiego, nazywana uciec): odruchów, strzępków myśli przy przebudzeniu też »kadrowaniem«. Fakt, że początkiem prawie wczesnym rankiem czy przed snem, i to jest może wszystkich obrazów Józia były rysunkowe, barwne, najważniejsze” (26 III 1976). Najwięcej rozważań robione z natury notatki, którym nadawał niezwykłą dotyczy malarstwa. „Mój rytm: od zawsze praca prawdziwość, a niekiedy zbliżał metodę obserwacji na dwóch piętrach; pierwsze piętro – to studiowanie, i postrzegania do metody fotografa. Loże teatralne, możliwie obiektywne, natury, do ostatnich granic wnętrza podmiejskich pociągów, kawiarnie czy bary, uwagi, analityczne, aż do zgubienia siebie, odkry‑ tunele metra i bramy kamienic – to motywy, w których wające na każdym skrawku nieskończone światy kadr stwarza napięcie, ale też potęguje autentyczność, form i barw. Drugie piętro – to już po zatraceniu się prawdę zobaczonego świata. Ciekawe są porównania i nasiąknięciu naturą – już z wizji, ze wspomnienia, tych zabiegów malarza widoczne na rysunkach czy z logiki obrazu, gdzie natura staje się już naprawdę barwnych szkicach i obrazach. Pozwalają – skonfron‑ tylko słownikiem, którym się posługujemy, zależni towane z napisem w Dziennikach – poznać i zrozumieć tylko od potrzeby wizji własnej – wolni” – w ten spo‑ trud malarskiej pracy”10. sób 30 VI 1965 r. Józef Czapski podsumował swój 87 Lista nazwisk ludzi pióra, o których pisze Czapski, jest długa. Najbardziej cenił Simone Weil: „Dla mnie jest jedyna Simone Weil, w której odkrywam – prawie że za każdym razem, co ją otworzę – źródło siły nie z tego świata, które mnie jeżeli nie ratuje z niemocy, to podtrzymuje” (11 I 1970). Wielu doczekało się ocen krytycznych: „Dlaczego Gombrowicz jest niemoralny, dlaczego czytam go coraz ze zgorszeniem, co mi się prawie w czytaniu nie zdarza. Przy tym arcypolski i coraz to zadziwiająco katolicki! W czym? Jakby w odruchowym wartościowaniu, w świadomości grze‑ ↑ Mężczyzna (w liście sposób pracy malarskiej. Gdzie indziej pisał: „Przyj‑ chu i zła” (2 VI 1965). Zapisy w diariuszu Czapskiego do Stanisława muję sam formułę hierarchii tylko czysto malarskiej nie dotyczą tylko wzniosłych rozważań o sztuce, lite‑ Rodzińskiego) akwarela na papierze, b.d. 88 […], gdzie przedmiot, widzenie świata istnieje, nie raturze czy religii („Stosunek do Boga mój dorywczy, przestaje istnieć, ale gdzie przeżycie światła i cie‑ za mało osobisty, za mało pewny, bo przeszyty wąt‑ nia gamy kolorystycznej, zawsze jak przebłysk jedy‑ pliwościami” – 19 III 1976). Znajdujemy tu również nej i niepowtarzalnej, całkowicie na tyle dominuje, zapis zwykłych codziennych zajęć: spotkań i rozmów że przekreśla hierarchię tematów” (20 II 1973). Poza z przyjaciółmi, czasu w kawiarni czy na wernisażu, opisami metod i sposobów malowania dużo uwagi wycieczek, ślad prowadzonej korespondencji. Zapis poświęcił twórcom i ich dziełom: „wracam do Tirany życia – tylko tyle i aż tyle11. Goyi, te leciutkie białe cętki na szarych koronkach jej W swym sprawozdaniu z kadencji 1990–1993 rek‑ sukni! Mam osiemdziesiąt trzy lata, Goya miał osiem‑ tor Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Jan Szan‑ dziesiąt dwa, jak umarł, a mnie zdaje się, że mógłbym, cenbach pisał: „Senat podjął uchwałę o nadawaniu że musiałbym dziś jeszcze zacząć uczyć się malować, tytułu »Profesora Honorowego« (jako odpowiednika uczyć się takiego rzemiosła, bez którego malarstwo tytułu Doktora Honoris Causa), zatwierdził regulamin jakże często jest bujaniem po niebiosach czy pustym nadawania tego tytułu, wysłuchał pierwszych propo‑ krzykiem” (8 V 1979). Druga pasja Czapskiego, czyli zycji wydziałów w tym zakresie i w trakcie inaugu‑ literatura, na kartach dziennika jest reprezentowana racji roku akademickiego 1992/1993 rektor wręczył przez wielką liczbę cytatów oraz refleksji o pisarzach. pierwszy dyplom tego tytułu Profesorowi Lechowi Wiadomości asp /60 Kalinowskiemu. Drugi z zatwierdzonych przez Senat 10 Rodziński S., Mój szkicownik, Kraków – Lublin 2005, s. 113–114. ↑ Józef Czapski i Stanisław wniosków – dotyczący artysty malarza Józefa Czap‑ 11 Wszystkie cytaty w tym akapicie za: Czapski J., Wyrwane strony, Rodziński po wręczeniu skiego – został wręczony niedługo potem w Paryżu przez członka Senatu prof. Rodzińskiego”12. Protokół z posiedzenia Senatu ASP z 8 XII 1992 r. uzupełniał: „9 października [1992] prof. Rodziński wręczył w imie‑ dz. cyt., s. 5, 40, 77, 102, 114, 149, 187, 200, 207. 12 Dokument przechowywany w Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. 13 Dokument przechowywany w Archiwum Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Czapskiemu dyplomu profe‑ sora honorowego Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, 12 października 1992 (fot. Mariusz Michalski, Barbara Wójcik) niu Akademii Józefowi Czapskiemu w Maisons‑Laf‑ Za życzliwość i udostępnienie fotografii dziękuję Panu fitte dyplom profesora honorowego ASP. Prof. Józef prof. Stanisławowi Rodzińskiemu. Czapski przyjął ten dyplom z wielką wdzięcznością i wzruszeniem”13. I tak oto kawaler Orderu Virtuti Militari w 72 lata później stał się Profesorem Honorowym Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. Pomię‑ dzy tymi dwoma odznaczeniami – jednym z począt‑ ków II, a drugim z pierwszych lat III Rzeczpospolitej – można usytuować życie i twórczość wybitnego artysty i bojownika o prawdę. Józef Czapski zmarł 12 I 1993 r. w Maisons‑Laffitte. Przypisy: 1 http://isap.sejm.gov.pl (Dz. U. 1919 nr 67 poz. 409). 2 Czapski J., Wyrwane strony, Warszawa 2010, s. 180–181. 3 Czapski J., Na nieludzkiej ziemi, Warszawa 1990, s. 19. 4 Czapski J., tamże, s. 38. 5 Sołżenicyn A., Archipelag Gułag 1918–1956, Poznań 2008, t. I, s. 141. 6 Anders W., Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939– 1946, Warszawa 2007, s. 168–169. 7 Czapski J., Na nieludzkiej ziemi, dz. cyt., s. 168. 8 Mała Encyklopedia Powszechna PWN, red. B. Suchodolski, Warszawa 1959, s. 407. 9 Rodziński S., Obrazy czasu, Lublin 2001, s. 92. „Dlaczego Gombrowicz jest niemo‑ ralny, dlaczego czytam go coraz ze zgorszeniem, co mi się prawie w czytaniu nie zdarza. Przy tym arcypolski i coraz to zadziwiająco katolicki! W czym? Jakby w odrucho‑ wym wartościowaniu, w świadomo‑ ści grzechu i zła”. 89 P o d r ó ż e art y st y c z n e Bandyci i malarze z Orgosolo Jacek Dembosz Sardyńskie Orgosolo, małe, z pozoru senne mia‑ steczko, liczy sobie 5000 dusz. Położone jest w rejo‑ nie Barbagia, w pięknej scenerii pasma górskiego Sopramonte. Tuż za jego plecami piętrzą się góry Ur. w 1946 r. w Krakowie. Gennargentu. Do położonego na uboczu miasteczka W latach 1967–1973 stu‑ można dotrzeć malowniczymi, krętymi drogami diował na Wydziale z czterech stron – z Mamoiady, Nuoro, Olieny i Pra‑ Form Przemysłowych Akademii Sztuk Pięknych tobello. Wygodna droga prowadzi z Mamoiady, która w Krakowie. Dyplom uzy‑ kojarzy się ze słynnymi maskami (warto zajrzeć skał u doc. Antoniego do tamtejszego muzeum etnograficznego). Haski. Autor wielu fil‑ mów. Pracował jako realia‑ Dzieje Orgosolo sięgają czasów neolitu. Najstarsze tor obrazu tv, był kierow‑ dokumenty mówiące o miasteczku sięgają roku 1300. nikiem Pracowni Filmowej Rejon znany był z oporu stawianego Kartagińczykom w SCK UJ Rotunda, redakto‑ rem naczelnym prywatnej telewizji Krater, kierowni‑ kiem DKF‑u. Obecnie pełni funkcję kierownika Działu Promocji i Wydawnictw ASP. i Rzymianom, później Hiszpanom. Pierwsi misjonarze nie byli tam mile widziani, większość z nich poniosła śmierć, jak np. św. Ananiasz. Chrześcijaństwo zako‑ twiczyło na tym obszarze w VI w. Dzisiaj ten rejon jest Zajmuje się literaturą, foto‑ miejscem spektakularnego, przyciągającego turystów grafią, filmem. wydarzenia religijnego. To Święto Matki Bożej Sierp‑ nia (Fiesta dell’ Assunta). Miejscowość ma za sobą burzliwą przeszłość. Rozsławili je bandyci i… murale. Ci pierwsi byli tam od zawsze. Już za czasów rzymskich stanowili na Sar‑ ↗ Mural z plakatem z fimu Bandyci w Orgosolo → List gończy za Grazianem Mesiną 90 dynii uciążliwą plagę. Rejon Orgosolo nadawał się dla Jeszcze w XIX w. napady bandytów na gościńcu nie nich na idealne schronienie. Źródła narodzin współczes- były niczym nadzwyczajnym. W pierwszej połowie nego bandytyzmu trzeba szukać w surowych warun‑ XX w. średnio raz na dwa miesiące dokonywano tutaj kach życia i w niekończącym się konflikcie pomiędzy zabójstwa. Bandycką sławę miasteczka ugruntował chłopami a pasterzami. Jedni chcieli uprawiać zie‑ film Vittoria De Sety Bandyci z Orgosolo, książka mię, drudzy wypasać na niej bydło i owce. Krwawe Franca Cagnetty Bandits d’Orgosolo i ludowa piosenka waśnie, wendeta (bardana), przemoc, kradzieże owiec, Orgosolo Earth Pro de Banditos. Ów „bandytyzm” był porwania dla okupu1 były tu na porządku dziennym. rodzajem sprzeciwu (jak zawsze) wobec wszelakich Wiadomości asp /60 form wyzysku biednych przez bogatych. Stanowił akt stulecia. Wniosek stąd taki, że bandytyzm rozlewał samoobrony przeciw okupantom, urzędom podatko‑ się po całej wyspie. wym, policji i wojsku. Lokalni Robin Hoodzi obrastali Dzisiaj bez obaw można do jednego i drugiego legendą. Panteon bandytów zamyka, żyjący po dziś miasteczka wjechać i spacerować jego uliczkami. dzień, bo ułaskawiony w 2004 r. po czterdziestolet‑ Orgosolo zainteresowanie sobą zawdzięcza już nie niej odsiadce, Graziano Mesina (ur. 1942), znany tyle bandytom, ile sztuce. Malowidłom ulicznym. jako Grazianeddu – Król Sopramonte. Były bandyta Zjawisku zwanemu muralizmem. Ściany tamtej‑ podejmuje się czasami pełnienia roli lokalnego prze‑ szych domów (dodajmy, że także domów w paru wodnika. Ciekawe, że siedziba sardyńskiego Muzeum innych miejscowościach, jak Villamar, San Spe‑ Bandytyzmu (Il Museo del banditismo) nie znajduje rate, Serramanna, Boroneddu) pokryte są dzie‑ się w Orgosolo, a znacznie dalej, na północy wyspy siątkami ściennych malowideł. Opowiadają one w górskim miasteczku Aggius. Bo to tamto miasteczko o wyspie, jej historii, kulturze oraz powszednim stanowiło epicentrum bandytyzmu przez około trzy życiu mieszkańców. ↑ Mural z cytatem z Bertolda Brechta ← Położone wysoko w górach miasteczko Aggius – tu mieści się Muzeum Bandytyzmu 91 zostało stworzone przez młodych anarchistów przy‑ byłych do miasteczka z półwyspu. W 1975 r. pocho‑ dzący ze Sieny Francesco Del Casino, który w Orgosolo był nauczycielem plastyki w miejscowym liceum, pod‑ jął się ze swoimi uczniami uświetnienia uroczystości upamiętniającej 30. rocznicę powstania ruchu oporu przeciwko faszyzmowi. Ich zamiarem było przedsta‑ wienie tego wydarzenia na plakatach. Aby zapobiec zniszczeniu plakatów, zdecydowano się prace utrwalić, przenosząc je na ściany domów. Z biegiem lat kolejne pokolenia uczniów wraz z miejscowymi malarzami, jak Pasquale Buesca i Vincenzo Floris, kontynuowały to zajęcie, biorąc za temat wydarzenia lokalne, kra‑ jowe i międzynarodowe. Dziś ulice Orgosolo zawie‑ rają kolekcję murali, których liczba – według różnych Muralizm zaistniał w Meksyku po rewolucji ↑ Orgosolo w 1910 r., a jego najwybitniejszymi przedstawicie‑ ↗ Narożnik budynku – lami byli Diego Rivera, José Clemente Orozco i Alfaro po lewej: Antonio Gramsci David Siqueiros. Artyści ci wierzyli w sztukę zbiorową, ur. 1981 r. w Ales, od 1911 na Uniwersytecie w Turynie; dostępną dla szerokich kręgów społeczeństwa, przy‑ po prawej: Carmine stosowaną do publicznej prezentacji. Dominującymi Congiargiu (zwany Cervo) tematami tej formy sztuki figuratywnej są wolność poległ 4 ii 1944 i sprawiedliwość społeczna. Muralizm stał się ruchem międzynarodowym w latach 30. w całej Ameryce Południowej i w Stanach Zjednoczonych. Po zama‑ → Mural poświęcony pamięci partyzanta chu stanu w Chile w roku 1973 wielu artystów ucie‑ Luigiego Poddy kło do Francji i Włoch, zabierając ze sobą praktykę malarstwa ściennego. → Na stronie sąsiedniej: mural mówiący o hipokryzji Na Sardynii, w Orgosolo, muralizm narodził się krajów bogatych wobec kra‑ w roku 1969, jako forma sprzeciwu wobec braku zainte‑ jów biednych resowania wyspą ze strony władz. Pierwsze malowidło 92 Wiadomości asp /60 93 ← Mural poświęcony Ernestowi Che Guevarze ← Współczesny mural polityczny – Barack Obama, Silvo Berlusconi ↙ Mural antywojenny – Jeszcze jedna wojna? Nie, dziękuję. w Orgosolo jest protest. Przedstawiają historyczne świadectwo potępiające społeczną niesprawiedliwość na całym świecie, kolonializm i absurdalność wojny. W latach 80., gdy ustąpiły napięcia polityczne, Del Casino malował murale dekoracyjne, ukazujące sceny z życia codziennego: mężczyzn na koniach, kobiety z dziećmi na kolanach, pasterzy strzygących owce i wieśniaków trzymających kosy. Są tam malowidła inspirowane kubizmem i pra‑ cami Pabla Picassa (odniesienie do Guerniki można zobaczyć na głównej ulicy) oraz Fernanda Légera? Styl artystyczny utrzymuje własną oryginalną ekspresyj‑ ność, która powstaje w szczególnie wyrazisty sposób z prostokątnych postaci, czystych profili i prostego języka. Wrażliwa i wyrafinowana narracja wyko‑ rzystuje eleganckie podejście do stosowania koloru i budzącego zaufanie ruchu pędzla w celu sportretowa‑ nia szerokich i statecznych kobiet oraz mężczyzn z asy‑ metrycznymi rękami i twarzami. Zakres stylistyczny został w ostatnich latach wzbogacony przez wpro‑ wadzenie iluzji i surrealizmu (jeden z placów został 94 źródeł – ma się mieścić pomiędzy 150 a 300. Wąskie w całości poświęcony dziełu Joana Miró), a niektóre uliczki stanowią rodzaj muzeum w plenerze. Na ścia‑ dzieła ucieleśniają ekspresyjny język meksykańskich nach tworzy się współczesna historia życia ludno‑ muralistów z lat 20. Murale w Orgosolo ciągle się roz‑ ści wiejskiej, kobiet i pasterzy, obraz zaangażowa‑ przestrzeniają. Do miasteczka ciągną turyści. Dzisiejsi nia społecznego i politycznego. Murale opowiadają mieszkańcy przeistoczyli się z bandytów w spokojnych o nadziejach i cierpieniach, trudnych i burzliwych obywateli. Zasiadają przed kafejkami, popijają wino stosunkach z rządem krajowym (np. o dramatycznej i pozdrawiają biegających z aparatami fotograficznymi walce w Pratobello), bo znakiem szczególnym murali turystów. A kto nie zabrał aparatu, niech żałuje. Wiadomości asp /60 ↑ Livorno 1921 – założenie partii komunistycznej Wąskie uliczki stanowią rodzaj muzeum w plenerze. Na ścianach tworzy się współczesna historia życia ludności... obraz zaangażowa‑ nia społecznego i politycznego. ↑ Hasła antyfaszystowskie ↙ Mural nawiązujący ↓ Mural poświęcony pra‑ do szczytnych haseł rewolu‑ wom kobiet – przypomina cji francukiej: wolność, rów‑ datę 8 iii 1908, gdy w poża‑ ność, braterstwo rze w fabryce w Nowym Jorku spłonęło 128 pracownic 95 ← Mural współczesny nawią‑ zujący do modernizmu ← „Człowiek kochający Na koniec dwie refleksje. Buon Vino jest ujmują‑ Pierwsza przywodzi na myśl prehistoryczne malar‑ cym lojalnym i życzliwym stwo jaskiniowe w Chauvet, Lascaux, Altamirze czy dżentelmenem” J.J. Rousseau El Castillo, które można traktować jako premurale. Tradycja w tej materii sięga daleko w przeszłość. Na stronie sąsiedniej: ↗ Kobiety podczas procesji → Mural poświęcony pamięci Carla Giulianiego zabitego przez policję podczas prote‑ stów przeciwko G8 w Genui w 2001 r. Przetrwały trzydzieści, dwadzieścia tysięcy lat, zapie‑ czętowane pod ziemią. Co zostanie z wystawionymi na działanie czynników atmosferycznych murali w Orgosolo? Część z nich podlega restauracji, ale stare domy na których je uwieczniono, rozpadają się, już obecnie wiele z nich wygląda marnie. Wraz z domostwami znikną i malowidła. Nie ulega wąt‑ pliwości, że stanowią one historyczne dziedzictwo warte poznania i zachowania w powszechnej pamięci. Wymagają ochrony i przeniesienia na inne nośniki, co w skromnej części niniejszym czynię. Niewyklu‑ czone też, że konserwatorzy, specjaliści od zdejmowa‑ nia malowideł wraz z tynkiem ocalą je dla potomnych. Refleksja druga. Mury domów w Orgosolo udo‑ stępniono artystom, uczyniono je atrakcją tury‑ styczną. Nikt się nie oburza na malarzy. Wręcz 96 Wiadomości asp /60 ↘ Murale o tematyce społeczno‑ekonomicznej Dzisiejsi mieszkańcy przeistoczyli się z ban‑ dytów w spokojnych obywateli. Zasiadają przed kafejkami, popi‑ jają wino i pozdrawiają turystów. przeciwnie. Stanowią powód do dumy. Są zwiercia‑ dłem aktywności jego obywateli. A przecież tamtejsze malowidła bywają bardzo kontrowersyjne, atakując postaci historyczne uznane przez oficjalne media i szkolne podręczniki za „bohaterów”. U nas ściany domów padają ofiarą ataku sprayowych terrorystów i są brutalnie niszczone. Tam mury żyją. Są miejscem protestu, obywatelską gazetą, dziełami sztuki. Nasze pokryte są koszmarnymi, nieczytelnymi bohomazami i wulgarnymi napisami, których obecność trudno zdzierżyć. Może powinno się wyłapać dewastatorów naszych domów, wywieźć do Orgosolo, pokazać im, jak może wyglądać sztuka, jak tworzy się historię, dokumentuje wydarzenia i w estetyczny sposób uczestniczy np. w obywatelskim nieposłuszeństwie. Ale mam wątpliwości, czy to by coś pomogło. Przypis 1. Po zakończeniu II wojny światowej w ciągu dwóch dekad doko‑ nano na Sardynii 50 porwań dla okupu. W latach 1966–1968 zanotowano 33 porwania. W kolejnych sześciu latach doszło do następnych 73 porwań, w latach 90. miała miejsce krótka Fotografie Jacek Dembosz fala porwań. Z czasem porwania przeniosły się na półwysep. 97 P o d r ó ż e art y st y c z n e Baśnie z 1001 nocy – próba reaktywacji Jacek Dembosz Na Lanzarote, w archipelagu Wysp Kanaryjskich, nieopodal starej stolicy Teguise, znajduje się nie‑ duża miejscowość Nazaret. To jedno ze szczególnych miejsc na wyspie słynącej z kilku innych interesu‑ jących, zjawiskowych obiektów, które swe powsta‑ nie zawdzięczają tamtejszemu artyście Césarowi Manrique’owi. Osada położona jest na uboczu. To spokojne, urocze skupisko białych domków o wyłącznie miesz‑ kalno‑wypoczynkowym charakterze. Jest jednak coś, co to miejsce wyróżnia i powoduje, że każdy zbacza na chwilę z drogi i kieruje tu swe kroki (czytaj: koła samochodu). Tym czymś jest LagOmar, bajeczna rezydencja, która należała kiedyś do znanego aktora Omara Sharifa. Historia tej zjawiskowej budowli z krainy Baśni 1001 nocy sięga początków lat 70., gdy na Lanzarote kręcono ujęcia do filmu Tajem‑ nicza wyspa, opartego na książce Juliusza Verne’a. Omar Sharif, którego nazwisko łączono wcześniej z tak głośnymi filmami, jak Lawrence z Arabii (postać Sherifa Ali) i Doktor Żywago (tytułowa 98 Wiadomości asp /60 rola), wcielił się w tym filmie w charyzmatyczną umysły i wyobraźnię (to ostatnie nie jest bez znacze‑ i tajemniczą osobę kapitana Nemo. Film powstał nia) więcej osób: César Manrique (pomysł), wspo‑ jako 300‑minutowy serial telewizyjny. Wykonano mniany już Jesús Soto (realizacja), architekci: Nie‑ także jego 96‑minutową krótszą wersję kinową. Obraz miec Dominik von Boettinger i jego żona Beatriz van uznano za wiernie oddający intrygującą, gęstą atmos‑ Hoff, z pochodzenia Urugwajka (dalsza rozbudowa), ferę książki Verne’a, do czego przyczyniły się m.in. oraz deweloper Sam Benady, zleceniodawca budowy plenery i jaskinie Lanzarote, a także sugestywna domu. Projekt utrzymano w klimacie arabskich Baśni muzyka. Omar Sharif odtwarzający rolę kapitana 1001 nocy. Budowlę wydrążono w zboczu wulkanu, Nemo również przysporzył filmowi popularności. więc przez analogię przyjęła kształt nieregularnego Obecność aktora na wyspie zaowocowała narodzi- języka spływającej lawy. Soto wykorzystał naturalne nami tej niezwykłej historii. warunki, łącząc czerwień wulkanicznych klifów z zie‑ Kilka słów o samej budowli. Rezydencja została lenią roślin i białymi wykończeniami ścian i murów wkomponowana w centralną część pozostałego obiektu. W ten sposób powstał magiczny ogród po wulkanicznym wyrobisku wzgórza. Dom wznosił z naturalnymi jaskiniami, wydrążonymi tunelami, miejscowy artysta‑architekt Jesús del Carmen Soto labiryntem przejść i schodków prowadzących do nie‑ Morales, ale do jego realizacji przyłożyło kolejno ręce, typowych wnętrz. ↑ Na tym kaktusie turyści wycinali swoje inicjały ← Początek budowy LagOmar 99 Autor tej realizacji, Jesús del Carmen Soto Morales Omar Sharif tak zachwycił się domem, że natych‑ (1928–2002) urodził się na Teneryfie, ale większość miast nabył go od angielskiego dewelopera Sama życia spędził na Lanzarote. Z czasem zyskał sobie Benady’ego. Benady pożałował jednak utraconego uznanie i przydomek „Mistrz Artysta”. To ważna domu. Nie bez znaczenia dla tej opowieści jest postać w najnowszej historii wyspy, ponieważ nie fakt, że aktor był zapalonym hazardzistą, założy‑ sposób myśleć o Lanzarote, pomijając prace tego cielem (1967) Omar Sharif Bridge Circus, zespołu artysty, jego wynalazki oraz iluzyjne dzieła, two‑ zawodowych graczy w brydża, który objechał cały rzące magiczne przestrzenie. Lanzarote wiele mu świat. Sam też gościł w wielu kasynach, w któ‑ zawdzięcza. Ten wyjątkowy artysta‑wynalazca brał rych, dysponując krewkim charakterem, wszczy‑ pod uwagę wulkaniczną naturę Lanzarote i zapocząt‑ nał liczne burdy. Poprzedni właściciel domu, Sam kował dyskurs pomiędzy jej „niegościnną naturą”, Benady, o czym Sharif nie wiedział, był europejskim postrzeganą jako „bolesny i jałowy świat z kamienia”, mistrzem brydża. Zaproponował Omarowi, wykorzy‑ a wyspiarzami. Jednak, pomimo wcześniejszego uzna‑ stując jego słabość do hazardu, brydżowy pojedynek. nia, Jesús Soto popadł w zapomnienie. Stawką gry miał być właśnie nowo zakupiony dom. → Jesús del Carmen Soto Morales na budowie → → Omar Sharif i Sam Benady Fotografie archiwalne dzięki uprzejmości LagOmar Casa Omar Sharif Museum 100 Wiadomości asp /60 To, co nieuniknione w życiu hazardzisty, stało się fak‑ tem, aktor przegrał LagOmar przy karcianym stoliku. Tak się przejął jego utratą, że już więcej na wyspę nie powrócił. Od tamtej chwili dom nosi nazwę La Casa de Omar Sharif. W 1984 r. wyspą Lanzarote zauroczył się nie‑ miecki architekt Dominik von Boettinger. Ujęty jej magicznymi właściwościami, postanowił tam zamieszkać. Zrealizował ten zamiar w 1989 r., gdy wraz z żoną Beatriz van Hoff przybył na miejsce. Para podjęła się dokończenia przebudowy LagOmar. Topografia Lanzarote stanowiła nie lada wyzwanie. Jako architekci postanowili trzymać się rady Césara Manrique’a: „naśladuj formę skał, używając ich jako przewodnika do tworzenia architektury orga‑ nicznej, w ten sposób uszanujesz naturalne środo‑ wisko”. Przystąpiono do działania. Wykonano szereg prac na niezagospodarowanym wcześniej terenie, 101 dokonano kolejnych aranżacji i „dołożono” do ory‑ ↑ Galeria sztuki w LagOmar ginalnego dzieła Soto bar‑restaurację La Cueva. Przekonanie o wyjątkowym charakterze tego uroczyska zdecydowało o udostępnieniu w 1997 r. LagOmar szerszej publiczności. Łącząc gastrono‑ mię z galerią dzieł sztuki (nie da się ukryć, że jest to bardzo trafne połączenie), powołano tam centrum kultury, służące jako miejsce promocji miejscowych i obcych artystów, plastyków, pisarzy i muzyków. Aktualnie obiekt pełni rolę muzeum i w całości udo‑ ↓ Residencial Sultan w Corralejo stępniony jest zwiedzającym. W ten sposób zacho‑ wano ślad po Sharifie, czyniąc z domu pomnik jego szaleństwa. Miejmy nadzieję, że będzie on stanowił przestrogę dla hazardzistów, aby przy stoliku karcia‑ nym nigdy nie zastawiali swojego domu. Dla zainteresowanych informacja: można tam także wynająć dwuosobowy pokój. 102 Wiadomości asp /60 ↑ Residencial Sultan w Corralejo Na sąsiedniej wyspie Fuerteventura, na obrze‑ żach portowego miasta Corralejo, oddano do użytku w 2008 r. zespół rezydencji pod nazwą Sułtan. To współczesna próba reaktywacji Baśni 1001 nocy w architekturze. Są tam dwu- lub trzypokojowe apartamenty na sprzedaż, w cenie ok. 215 tys. euro każdy. Nie byłoby w tym nic szczególnego, bo podobne apartamenty stawia się (tak było przynajmniej przed kryzysem) wszędzie na wyspach, gdyby nie orien‑ talny, baśniowy charakter tej budowli przywodzącej na myśl wspomniane już arabskie opowieści. Jeśli jednak w przypadku LagOmar mieliśmy do czynie‑ nia ze sztuką, to w „sułtanacie” wszystko ociera się o kicz. Ale, przyznajmy to szczerze, każdy chciałby w takim „kiczu” pomieszkać i poleniuchować, tym bardziej że sezon wylegiwania się na słońcu trwa tutaj przez cały rok. W tym rejonie wyspy gustują głównie Fotografie Jacek Dembosz ↑ Dunas Corralejo Anglicy i Skandynawowie, więc dla nich ta baśniowa odskocznia może być prawdziwą atrakcją. Na rzecz zostały przez dziesiątki tysięcy lat piaskiem nawianym obrony Sułtana przemawia fakt, że po drugiej stro‑ z Afryki, wprost z Sahary. Wydmy łagodnie opadają nie ulicy rozciąga się prawdziwa pustynia, słynne ku oceanowi, przemieniając się w atrakcyjną plażę. Dunas Corralejo. Park narodowy. Białe, piaszczyste Brakuje jeszcze czarodziejskiej lampy Aladyna z dżi‑ wydmy, które swe istnienie zawdzięczają rozdrobnio‑ nem w środku, abyśmy i my mogli tam się przenieść. nym powłokom organizmów morskich, a uzupełnione Po to oczywiście, by ponarzekać na kicz. A niech to! 103 Dyplomy Matematyczność sztuki Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Grafiki • Autor: Urszula Byrska • Tytuł pracy: Zawartość zera • Promotor: prof. asp Bogdan Miga • Recenzent: Henryk Ożóg Urszula Byrska Moja praca artystyczna odwołuje się do problemu matematyczności świata. W swoich abstrakcyjnych grafikach poszukuję ogólnych praw i właściwości materii. Szczególnie zwracam uwagę na kierujące światem zasady harmonii, statyki, dynamiki. Tytuł pracy dyplomowej, Zawartość zera, odnosi się do liczby, która jest nieprzypadkowa. […] Jest to liczba, która jak żadna inna przywołuje myśli o początku stworzenia, o chaosie, który był przed ↑ Formy VII Henryk Ożóg powstaniem świata. Moje prace nawiązują właśnie do tego stanu. Nie jest to dla mnie czas zupełnego Związki sztuki z innymi dziedzinami nauki są tak nieuporządkowania chaosu. Ukazuję w nich pewien bliskie i oczywiste, że każda próba podważenia tej punkt w czasie, moment zawieszenia pomiędzy cha‑ oczywistości jest z góry skazana na niepowodzenie. osem a powstaniem świata. Powracam do granicy Matematyka, fizyka, optyka, filozofia, psychologia bezładu i początku tworzenia. Jest to dla mnie czas, – wymieniam tylko nieliczne – przenikają do dzia‑ kiedy pojawiały się już proste formy, przypominające łań plastycznych, często wyznaczając drogę arty‑ te nam znane, choć mające w sobie pewną dzikość stycznych poszukiwań, i naznaczają znaczną część i dziwność. Świat ten ma w sobie zarodek świata tego, dorobku artystycznego wielu artystów, kręgów kul‑ który z niego powstanie. Wyłaniają się w nim pierw‑ turowych, kierunków w sztuce, a znakomitym tego sze zasady i prawa. Dostrzegalna jest w nich matema‑ potwierdzeniem są choćby impresjonizm, konstruk‑ tyczność, która porządkuje powstające formy. Grafiki tywizm, kubizm. Sztuka współczesna niepozba‑ wykonane są w technice mieszanej. Łączę technikę wiona jest tego związku, jedynie dla przypomnienia linorytu z monotypią. Tutaj wprowadzam pewną należałoby przywołać artystów, którzy w szerokiej nowatorskość. Monotypia jest powiązana z drzewo‑ grupie twórców podejmują te aspekty, wzbudzając rytem japońskim, podobnie jak w nim używam farb w świecie sztuki uznanie. […] Sztuka, jako subiek‑ akwarelowych. W przeciwieństwie do tej techniki tywna i swobodna forma realizacji artystycznej, gdzie matrycą nie jest drewno, lecz astralon. Na nim two‑ wyobraźnia, intuicja, otwarte i nieograniczone twór‑ rzę ślad z akwareli, dopiero po wyschnięciu odbijam cze myślenie są ważnymi atutami kreacji w obrazie na mokrym papierze. artystycznym, dla niektórych artystów pozostaje 104 Wiadomości asp /60 60 × 84 cm linoryt i monotypia ↑ Formy III 60 × 84 cm linoryt i monotypia jednak w ścisłej zależności z matematycznym rygo‑ rem liczb, dowodów, równań i twierdzeń, a także wpływu wiedzy z innych dziedzin. Zgłębianie i roz‑ patrywanie związków między matematyką a sztuką plastyczną, kształtowania obrazu tych relacji i ich rozumienia to zagadnienie inspirujące i pociągające. Powodów szczególnego znaczenia tych wpływów jest wiele, matematyka obok astronomii jest najstarszą z nauk, jej związki z innymi naukami są tak silnie jak żadnej innej dziedziny. […] W cyklu graficznym, na który składa się osiem prac wykonanych w technice linorytu, Urszula Byrska podjęła wysiłki przełożenia na język plastyczny wspo‑ Matematyka, fizyka, optyka, filozo‑ fia, psychologia – wymieniam tylko nieliczne – przenikają do działań pla‑ stycznych, często wyznaczając drogę artystycznych poszukiwań, i nazna‑ czają znaczną część dorobku artystycz‑ nego wielu artystów, kręgów kulturo‑ wych, kierunków w sztuce […]. mnianych zagadnień, idei stymulujących jej kreację artystyczną, choć nie są dosłownym obrazem tych właśnie powiązań. Grafiki Urszula Byrskiej to este‑ tyczne abstrakcyjne ciekawe rozwiązania warszta‑ towe, oszczędne zarówno w budowaniu formy, jak i ograniczeniach zestawień kolorystycznych. Osiem 105 graficznych plansz stanowi interesujący zestaw spój‑ nych prac bazujących na harmonii zestawień barw‑ nych, w których warsztat linorytniczy zestawiony z rozwiązaniami wykraczającymi poza klasyczne opracowanie matrycy nadaje pracom klimat i nowe wartości plastyczne. W dążeniu do maksymalnego uproszczenia środków artystycznego wyrazu, na deli‑ katnie zaaranżowanych płaszczyznach kolorystycz‑ nych – nadających pracom kosmicznej, nieziemskiej przestrzeni – rozrzucone zostały formy budujące treść obrazu. Siła prac Urszuli Byrskiej tkwi właśnie w oszczędności i subtelnej lapidarności. Nie epatuje formatem prac, cięciem charakterystycznym dla kon‑ wencji linorytniczej czy kolorystyczną feerią barw. ↑ Formy VIII Prace posiadają ładunek ciszy, spokoju, mobilizują 60 × 84 cm do kontemplacji i rozmyślań. W moim odczuciu jest linoryt i monotypia to rodzaj pewnej postawy twórczej tak zgodny z cha‑ 2012 rakterem i wrażliwością Autorki. Rozwiązania tech‑ ↗ Formy VI niczne, warsztat graficzny, umiejętność przełożenia 60 × 84 cm na język plastyczny rozważań intelektualnych sta‑ linoryt i monotypia nowią dla niej ważny czynnik w budowaniu obrazu. 2012 106 Wiadomości asp /60 Dyplomy Porządkowanie chaosu Fragment pracy dyplomowej • Praca dyplomowa na Wydziale Grafiki • Autor: Bartłomiej Chwilczyński • Tytuł pracy: Przez przypadek • Promotor: prof. Roman Żygulski • Recenzent: prof. asp Bogdan Miga Bartłomiej Chwilczyński Swoją pracę dyplomową potraktowałem jako eks‑ peryment, nie postawiłem sobie konkretnych zało‑ żeń poza stworzeniem serii abstrakcyjnych grafik. Inspiracją były moje wewnętrzne przeżycia, emo‑ cje, stany świadomości. […] Doszedłem do wnio‑ sku, że tym, co mnie naprawdę interesuje, nie jest zobrazowanie konkretnych emocji, raczej świadome odwrócenie się od nazywania i nadawania znaczeń na rzecz odkrywania własnej tożsamości poprzez działania intuicyjne. […] Zrozumiałem, że emo‑ zestawieniach kolorystycznych i konfiguracjach. […] cje, które stają się impulsem do tworzenia, bywają Wyszedłem od chaosu, z biegiem pracy nauczyłem bardzo różne, zarówno pozytywne, jak i negatywne. się go porządkować i coraz bardziej świadomie nada‑ […] Prezentowane grafiki są wypadkową wszyst‑ wać mu kształt. […] Zdecydowałem się na stworzenie kich dziwnych przeżyć. Zarówno tych, które towa‑ dodatkowej prezentacji, którą nazwałem Szkicowni‑ rzyszyły mi w trakcie ostatnich miesięcy, jak i tych, kiem litograficznym. Jego zadaniem jest uwiecznienie które siedziały we mnie dużo wcześniej. A przede tego pierwszego, najbardziej osobistego momentu wszystkim tych, których nie potrafię nazwać i opisać, zetknięcia się z kamieniem, czystą kartką. Zapis ten jednak mam świadomość ich istnienia. […] Szukałem ma pokazywać, że każdy z kamieni wykorzystanych coraz to nowych zestawień kolorów i matryc. W toku w grafikach, stanowiąc część składową większej pracy nad dyplomem powstało około 25 kamieni. Nie całości, jest również autonomicznym obrazem. […] zdecydowałem się jednak na drukowanie nakładów Rysunki były tworzone spontanicznie, lecz za każdym poszczególnych grafik, każda z prezentowanych prac razem starałem się stworzyć samodzielny obraz, który jest unikalnym egzemplarzem. Zafascynowało mnie działa zarówno indywidualnie, jak i w zestawieniu poszukiwanie nowych rozwiązań. Często od początko‑ z innymi matrycami. W szkicowniku łatwo zauważyć wej odbitki do końcowej kamień przechodził na tyle podział na dwa rodzaje myślenia o grafice. […] Obie znaczącą metamorfozę, że nabierał zupełnie innej prezentacje są dla mnie równie ważne, uzupełniają wartości. Wynika to z faktu, że bardzo dużo ekspery‑ się i korespondują ze sobą. Pierwsza jest bogatsza mentowałem z trawieniem kamienia, niedotrawia‑ w swojej materii, kolorze, bardziej atrakcyjna wizu‑ niem, przetrawianiem, odwracaniem obrazu. Wie‑ alnie. Natomiast w szkicowniku odnajduję dużo więk‑ lokrotnie drukowałem te same matryce, w różnych szy ładunek emocjonalny. 107 Bogdan Miga Bartłomieja Chwilczyńskiego odejście od przed‑ miotu, czyli porządkowanie chaosu Te dwa określenia, odejście od przedmiotu, czyli porządkowanie chaosu, wydają mi się fundamen‑ talne dla zrozumienia problemu artystycznego, przed jakim stanął autor w trakcie realizacji swojej pracy dyplomowej. […] Jego głównym zamiarem była chęć stworzenia abstrakcyjnych kompozycji graficznych, dla których inspiracją miały być jego przeżycia i stany emocjonalne. Brak konkretnej, wyraźnie sprecyzowanej koncepcji to dość ryzykowna metoda przy kształtowania własnego wizerunku artystycz‑ nego. Bez jasno sformułowanej wizji końcowego efektu, jak i poszczególnych elementów wchodzą‑ cych w skład całości, musiał autor zdać się na własną intuicję i eksperyment, w który wpisany jest także 108 Wiadomości asp /60 przypadek. O tym, jak był on dla autora istotny, cykle grafik. Pierwszy, noszący tytuł Przez przypadek, świadczy tytuł pacy dyplomowej – Przez przypadek. to 35 kolorowych litografii prezentowanych w formie To właśnie przypadek, jak sądzę, odegrał znaczącą zwartego układu o wymiarach 265 × 546 cm. Drugi, rolę przy powstaniu grafik wchodzących w skład nieco mniejszy, nazwany przez autora Szkicownikiem cyklu dyplomowego. Obecność przypadku, ale także litograficznym, jest serią 24 czarno‑białych kompozy‑ – co ważne – umiejętność jego akceptacji lub odrzu‑ cji. […] W swoich abstrakcyjnych pracach Bartłomiej cenia, pozwoliła autorowi na swobodne i niczym Chwilczyński stosuje szeroką gamę środków graficz‑ nieskrępowane działania w trakcie bezpośredniego nych, co świadczy o jego znakomitym opanowaniu kreowania obrazu na kamieniu litograficznym. […] warsztatu litograficznego i niezwykłej wyobraźni Bartłomiej Chwilczyński postanowił sięgnąć do zaso‑ plastycznej. […] Te dwa interesujące, wzajemnie uzu‑ bów własnej duchowości – do świata emocji i prze‑ pełniające się cykle litografii nie są w moim odczuciu żyć, i podjął bardzo interesującą próbę wyrażenia skończonym i zamkniętym zbiorem grafik. Wydają się ich językiem plastycznym w oparciu o abstrakcyjne zapisem i rejestracją procesu przemiany i kształto‑ układy elementów. wania świadomości artystycznej autora. Są być może W wyniku artystycznych poszukiwań i ekspery‑ mentów warsztatowych powstały dwa z pozoru różne także próbą poznania i określenia samego siebie jako człowieka i artysty. 109 W y sta w y – G ł os y – R e c e n z j e Kinetyki, czyli odkrycie geometrii O obiektach Piotra Bożyka → Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha Andrzej Szczerski Metaforyczny charak‑ ter każdego z Kinetyków podkreślają tytuły zbu‑ dowane z pojęć nawiązu‑ jących do romantycznej poezji opisującej ludz‑ kie uczucia, jak i „wznio‑ słość”, dostrzeganą w sile naturalnych żywiołów. możliwości twórczych człowieka. Kinetyki powstają bez precyzyjnego zdefiniowania ostatecznego celu, Kinetyki Piotra Bożyka pozwalają stwierdzić, że geo‑ jaki konstruktor chce osiągnąć, i stanowią zapis metrię należy uznać za naukę humanistyczną i wyraz kolejnych doświadczeń zdobywanych w trakcie ich indywidualizmu, na przekór temu, czego uczy histo‑ powstawania. Każdy ich element jest wynikiem wyjąt‑ ria. Przekazana nam przez starożytność geometria kowego eksperymentu, a w sumie stanowią nową Historyk i krytyk stopniowo, wraz z rozwojem nowoczesnej cywiliza‑ i nieoczekiwaną całość, która tylko wstępnie ryso‑ sztuki, wykładowca cji, stawała się synonimem perfekcyjnego, a przez wała się na początku pracy. W Kinetykach jest więcej w Instytucie Historii Sztuki UJ i na Wydziale Form Przemysłowych ASP Krakowie. Wykładał także na Uniwersytecie Goethego we Frankfurcie (2003) to nie‑ludzkiego porządku. Dla twórców rozmaitych z niezwykłej inwencji budowniczych katedr gotyc‑ utopii geometryczne wzory opisywać miały architek‑ kich, którzy potrafili w trakcie budowy opracowywać turę, porządek społeczny czy dystrybucję dobrobytu w mającej powstać krainie wiecznej szczęśliwości. Od końca XVIII w. kreślono monumentalne plany i na Uniwersytecie St. Andrews w Wielkiej Brytanii geometrycznych metropolii, tworzone zarówno przez (2004). Od 2009 r. architektów, jak i różnego rodzaju reformatorów spo‑ prezes Sekcji Polskiej łecznych. Geometria jako nauka ścisła stopniowo Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki (AICA). Autor wielu publikacji poświęco‑ nych sztuce XX w. i sztuce współczesnej. przenikała do kolejnych dziedzin życia ludzkiego, aby je porządkować i racjonalizować, odnosząc spek‑ takularne zwycięstwo w ostatnim stuleciu. Dane sta‑ tystyczne pokazywane na kształt wykresów i figur geometrycznych, siatka linii będąca planem metra → Chwila londyńskiego, „mieszkanie minimum” i „linearne 48 × 33 × 110 cm drewno, mosiądz, miasto”, wykresy ergonomiczne stanowiły atrybuty stal nierdzewna, 2011 postępu i nowoczesności. Przyszłość miała być jesz‑ cze bardziej geometryczna, a konstruktywiści budo‑ wali jej pomniki złożone z walców i sześcianów. Piotr → Na sąsiedniej stronie Los Bożyk wskazuje jednak, że istnieje i inna geometria, 16 × 16 × 71 cm drewno mosiądz, której celem nie jest totalne porządkowanie świata, stal nierdzewna, 2011 ale eksperyment i odkrywanie nieograniczonych 110 Wiadomości asp /60 111 Fot. Stefan Zbadynski 112 Wiadomości asp /60 ↑ Spotkanie nowe wynalazki konstrukcyjne, niż z perfekcjonizmu może zatem funkcjonować bez ludzkiej interwencji. 57 × 57 × 140 cm awangardowych artystów‑inżynierów projektują‑ Nie ma tu miejsca na korygowanie użytkownika przez cych według ściśle określonych założeń ideowych stworzone przezeń urządzenie, jak chcieli np. twórcy i technologicznych. cybernetyki czy nawet projektanci wyposażenia drewno, mosiądz stal nierdzewna 2010 ← Pożądanie 57 × 57 × 140 cm drewno, mosiądz stal nierdzewna 1980/2010 W efekcie uzyskujemy nie tyle wydajne mecha‑ nowoczesnych mieszkań. Tylko dzięki człowiekowi nizmy, ile wyrafinowane kompozycje rzeźbiarskie maszyna może działać i pokazać swoje możliwości, i architektoniczne, poddane własnej logice. Można paradoksalnie dowodząc tym samym swojej bezbron‑ w nich dostrzec zarówno wartości witruwiańskie – ności, gdy zostaje postawiona ponad swoim twórcą. piękno i harmonię, jak i poetyckie metafory, bliskie W efekcie w Kinetykach odnaleźć można subtelny por‑ tradycji surrealistycznej. Dlatego Kinetyki okazują tret człowieka, wyrażony za pomocą geometrycznych się zarówno przedmiotem estetycznej kontemplacji, form, i nieprzypadkowo materiałem, z którego one jak i zagadką, która inspiruje do poszukiwania prze‑ powstają, jest drewno, podkreślające związek każdego znaczenia i zasady działania tajemniczego mecha‑ ludzkiego dzieła z naturą i naturalnym porządkiem nizmu. Metaforyczny charakter każdego z Kinetyków świata. Kinetyki są więc wyjątkowym głosem w histo‑ podkreślają tytuły zbudowane z pojęć nawiązujących rii współczesnych zmagań z nowoczesnością, zafascy‑ do romantycznej poezji opisującej ludzkie uczucia, nowaną postępem i racjonalizacją świata. Piotr Bożyk jak i „wzniosłość”, dostrzeganą w sile naturalnych pokazuje, że konstrukcje geometryczne nie muszą być żywiołów. W Kinetykach ruch jest tylko zapisany – aby narzędziem totalitarnego porządku, co więcej, potra‑ mógł się pojawić, niezbędna jest interwencja czło‑ fią wyrazić ludzką chęć poznawania świata w imię wieka. Geometryczna doskonałość konstrukcji nie nieskrępowanej niczym twórczej wolności. 113 W y sta w y – G ł os y – R e c e n z j e Pomiędzy Absentia Luminis: Rafał Pytel Grafika, malarstwo, obiekt → Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha Wystawa towarzysząca MTG 2012: Idea – proces – przekaz → 12 ix – 10 x 2012 Agnieszka Jankowska‑Marzec Twórczość Rafała Pytla, bez względu na zawarte w niej kulturowe rebusy (a tylko o niektórych udało się wspomnieć w tym tekście), urzeka przede wszystkim formą: wysmakowaną estetycz‑ nie i dekoracyjną. Absentia Luminis taki właśnie tytuł nosi jeden z obrazów Rafała Pytla, eksponowany na wystawie z surrealistycznych opowieści filmowych Davida Lyn‑ w muzeum Manggha, stanowiący zarazem doskonałe cha, skąpana w czerwonym świetle zasłona. Co się wprowadzenie w artystyczny świat krakowskiego za nią kryje? To pytanie chciałby chyba zadać arty‑ Ur. w 1970 r. w Krakowie. malarza. Nie tylko ze względu na swój format, choć ście prawie każdy odwiedzający jego wystawę, choć Historyk sztuki, dok‑ kwadratowy moduł ujawnia się w rozmaitych konfi‑ zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że jej nie uzyska… tor nauk humani‑ stycznych, pracownik Międzywydziałowej Katedry Historii i Teorii Sztuki ASP w Krakowie, autorka publikacji o sztuce XX w. i współczesnej. 114 guracjach na wystawie, czy niefiguratywny charakter, Nastrój szczególnej zadumy i tajemnicy udało jaki w zdecydowanej większości reprezentują jego się Rafałowi Pytlowi uzyskać także dzięki doskona‑ dzieła. To raczej słowo pomiędzy jest tropem, którym łemu wpisaniu obrazów i obiektów w architekturę. winniśmy podążyć, chcąc lepiej poznać twórczość Artysta ma świadomość, że przestrzeń jest takim tego utalentowanego artysty. Rafał Pytel porusza się samym tworzywem jak płaszczyzna, dlatego nie boi bowiem sprawnie pomiędzy rozmaitymi gatunkami się pustki wypełniającej sale wystawiennicze, oddzie‑ sztuki: malarstwem, grafiką warsztatową i cyfrową, lone od siebie niby‑bramami, akcentującymi przejścia reliefem, obiektami a nawet sztuką dźwięku! Dorobek do kolejnych pomieszczeń. Przestrzeń wykorzystuje neoawangardy zderza z doświadczeniami współcze‑ więc w zgodzie z japońską predylekcją do kierunków snego art worldu, hojnie czerpie zarówno z wyso‑ horyzontalnych i szacunkiem dla pustki („Rzeczywi‑ kiej i popularnej kultury, industrialnego otoczenia stością naczynia i [domu] jest jego puste wnętrze”, Lao i natury, jak i wreszcie – tradycji Wschodu i Zachodu. Tse). Wrażenie harmonii i jedności, jakie odczuwamy Pomimo jednak rozmaitych impulsów, jakim się pod‑ w zetknięciu z jego sztuką, zawdzięczamy jednak daje, ekspozycja jego dzieł w Muzeum Sztuki i Tech‑ nie tylko przemyślanej kompozycji wystawy. Budzą niki Japońskiej Manggha odznaczała się zadziwiającą je przede wszystkim same dzieła, odznaczające się jednością stylistyczną i ideową. W znacznym stop‑ ascetyczną formą, kolorystyką ograniczoną do bieli niu to zasługa świetnej aranżacji wystawy, opartej i czerni, niekiedy tylko kontrastowo zaznaczonym śla‑ na kontraście światła i cienia, ukazaniu relacji, dem obecności koloru i zdecydowaną przewagą form w jaką wchodzą emanujące wewnętrznym światłem geometrycznych. Sztuce spod znaku geometrii zawsze płótna, z przestrzenią wystawienniczą: oświetloną przypisywano rolę kompensacyjną, podkreślano jej bądź tonącą w mroku. Niczym starożytni Egipcjanie niemal terapeutyczne walory: wyciszanie napięć w swoich świątyniach, Pytel prowadzi nas więc przez i skłanianie do spokojnej kontemplacji. Wchodząc kolejne sale, budując napięcie światłem, aż do punktu pomiędzy prace Rafała Pytla, rzeczywiście możemy kulminacyjnego, pogrążonego prawie w ciemności oderwać się od zgiełku życia i oddać się niespiesznej „sanktuarium”. Tam na widzów czeka zagadka, rodem medytacji; lecz czy to wystarczy, aby widzieć w nim Wiadomości asp /60 ↑→ Wnętrze pracy Upadek mitu solarnego klasycznego przedstawiciela nurtu abstrakcji geo‑ metrycznej? Język, jakim się on posługuje, jest zde‑ cydowanie bardziej różnorodny, na uwagę zasługuje zwłaszcza dialog, jaki prowadzi on z historią malar‑ stwa, pełen humoru, ironii i swoistej dezynwoltury. Choćby obecność na wystawie wspominanej już wcze‑ śniej kurtyny (zasłony) w zaskakujący, metaforyczny sposób łączy się z tak mocno zaakcentowanym w roz‑ maitych dziełach modułem kwadratu (czarnego). Jak pisał bowiem w Krótkiej historii cienia Victor I. Sto‑ ichita: „Malewicz kilkakrotnie podkreśla, że źródeł czarnego kwadratu należy doszukiwać się w scenerii, którą zaprojektował w 1913 r. do futurystycznej opery Zwycięstwo nad słońcem. […] Czarny kwadrat został pierwotnie pomyślany jako kurtyna. A kurtyna nie sta‑ nowi »przedstawienia«, lecz jest tym, co je zakrywa; przedstawienie staje się dopiero możliwe przez jej 115 uniesienie”. Równie interesująco przedstawia się żartobliwego dystansu. Bo tym właśnie jest choćby podróż w czasie, jaką podejmuje artysta, budząc przekształcenie kunsztownych kobiecych fryzur Japo‑ do życia klimat lat 60. „Pocztówkowa” w formacie, nek w dym wydobywający się z komina krakowskiej o miękkich streamline’owych liniach praca zatytuło‑ elektrociepłowni (Made in Japan) czy wykreowanie wana Więcej detali w cieniach to ukłon w stronę ame‑ niby‑pagody w oparciu o spiętrzoną sekwencję kwadra‑ rykańskiej kultury wizualnej tego okresu, z widoczną tów (Absentia Luminis). Zdaje się też pamiętać o pra‑ sylwetką ikony architektury: terminalu lotniczego dawnym japońskim zwyczaju przestrzeganym przez TWA (projekt: Eero Saarinen). Motyw czarno‑białych budowniczych, „którzy – aby poprawnie usytuować pasów, występujący w większości dzieł zgromadzonych wznoszony dom – używali parasola rzucającego cień na wystawie, przypomina z kolei o eksperymentach na ziemię. Ciemność […] stanowiła bowiem podstawę twórców op‑artu, a obiekt Zaćmiennik elektryczny – piękna japońskiego pomieszczenia”. telewizor zaprojektowany w stylistyce modnej przed Twórczość Rafała Pytla, bez względu na zawarte 40 laty. Artysta wpisuje się zatem swoimi działaniami w niej kulturowe rebusy (a tylko o niektórych udało w jeden z dominujących w sztuce współczesnych się wspomnieć w tym tekście), urzeka przede wszyst‑ nurtów: krytycznej analizy dziedzictwa modernizmu, kim formą: wysmakowaną estetycznie i dekoracyjną objawiającego się zarówno w praktykach kuratorskich, (nie bójmy się tego słowa!). W krakowskim muzeum publikacjach, jak i malarstwie, rzeźbie czy designie. Manggha znalazła dla siebie klimat szczególnie Nie sposób wreszcie pominąć roli, jaką odgrywa w jego sprzyjający, a tytułowa Absentia Luminis pozwoliła artystycznym oeuvre zetknięcie się z kulturą Japo‑ w pełni wydobyć jej wartość, przynosząc odwiedza‑ nii. Pytel unika bezpośrednich cytatów czy nawią‑ jącym jego wystawę tak jak cień − spokój, ukojenie zań, odwołując się raczej do sugestii, niepozbawionej i ciekawą przygodę intelektualną. 116 Wiadomości asp /60 W y sta w y – G ł os y – R e c e n z j e Fotografie Krzysztof Pijarski Architektura budowana dźwiękiem – instalacja Katarzyny Krakowiak w Wenecji → xiii Międzynarodowa Wystawa Architektury – La Biennale di Venezia „Common Ground” → Wenecja → 29 viii – 25 xi 2012 Joanna Łapińska Fotografie Krzysztof Pijarski Making The Walls Quake as if They Were Dilating with Pozwoliło to zrozumieć i zainspirować się ruchem The Secret Knowledge of Great Powers to tytuł instala‑ dźwięku, drogą, jaką on pokonuje, oraz tym, „jak cji, tytuł, który nie bez przyczyny zaczerpnięto z opo‑ traktuje wnętrze od wewnątrz”. Proces powstawania wiadania Charlesa Dickensa Dombey i syn („Iżby dzieła rozpoczęty został od stworzenia wirtualnego Ur. w 1983 r. w Krakowie. ściany drżały, pęczniejąc skrywaną wiedzą o wiel‑ modelu przestrzeni pawilonu, umożliwiającego W latach 2002–2007 stu‑ kiej mocy”). Wspomnianą instalację przygotowała wyznaczenie przewidywanych ścieżek rozchodze‑ na XIII Biennale Architektury w Wenecji, wspólnie nia się, odbić i wędrówki dźwięku, poprzez badanie Akademii Sztuk Pięknych z Michałem Liberą, kuratorem muzycznym, absol‑ akustyki na miejscu, aż po efekt końcowy. Powietrze w Krakowie. Pracuje wentka Wydziału Grafiki ASP w Poznaniu, Katarzyna z zewnątrz było wtłaczane do środka pawilonu przez Krakowiak. Projekt ten został wyłoniony w konkur‑ kanały wentylacyjne ukazujące kierunek przestrzeni, Pięknych im. Jana Matejki sie przeprowadzonym przez Ministerstwo Kultury razem z wszystkimi odgłosami, które mieszały się w Krakowie od 2007 r. i Dziedzictwa Narodowego oraz Zachętę Narodową z dźwiękami „kradzionymi” z sąsiednich pawilo‑ na stanowisku asystenta Galerię Sztuki. nów. Dźwięki wędrowały po wnętrzu, odbijały się diowała na Wydziale Architektury Wnętrz na Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk w I pracowni projektowa‑ nia architektury wnętrz. Projektuje wnętrza pry‑ watne i wnętrza użyteczno‑ ści publicznej, a także wyko‑ nuje projekty graficzne. Powstanie dzieła związane było z dostrzeże‑ od specjalnie zaprojektowanych powierzchni, także niem „piętna architektury lat 30.”, które wyraź‑ od ludzi, były rozpraszane, aby na koniec zostać nie odcisnęło się na pawilonie polskim w Wenecji. wchłonięte. Dzieło dystansowało się od kultury wzro‑ Wywołało to potrzebę przywrócenia, a lepiej byłoby kowej, dominującej we współczesnym zachodnim powiedzieć: odtworzenia naturalnego charakteru świecie, do której bodźców jesteśmy przyzwyczajeni. akustycznego budynku. Obiektu zaburzonego przez Jego istota tkwiła w oddziaływaniu na zmysł słuchu. liczne wydarzenia odbywające się w nim przez lata, Polegała na ominięciu tradycyjnego ujmowania kiedy to oryginalna struktura, konstrukcja, tektonika rzeźby, a w tym przypadku na efekcie polegającym były odsuwane na bok przez przysłanianie świetli‑ na nieznacznej zmianie dekoracji ścian, a w zasa‑ ków, ukrywanie rur wentylacyjnych czy też zabu‑ dzie na braku tychże dekoracji. Zdumiewające było dowywanie intrygującej niszy. Cel osiągnięto m.in. odkrycie, iż pomimo wyraźnej symetrii konstrukcji przez „analizę charakteru dźwięku” na wirtualnym i elementów przestrzennych charakter akustyczny modelu akustycznym stworzonym na bazie rysun‑ wnętrza był asymetryczny i właśnie ta asymetria ków oraz fotografii z początków istnienia budynku. stała się fundamentem projektu. Doprowadziła ona 117 do przekrzywienia przestrzeni wewnętrznej pawilonu i muzyką – dyscyplinami, które Katarzyna Krakowiak o 2,5% w lewą stronę, co – przy wykorzystaniu wiedzy łączy w swojej twórczości. Takie podejście trafnie akustycznej – ułatwiło kontrolę nad dźwiękiem, ale korespondowało z tematyką biennale – Common Gro‑ też pokazało, jak dźwięk zachowuje się w przestrzeni. und, czyli „Wspólny grunt”. Ta nieznaczna, niewyczuwalna modyfikacja, szczegól‑ Artystka dała odpór niesłusznym zarzutom, nie odchylenie podłogi, umożliwiła zapanowanie nad że „pawilon jest pusty”. Zaproponowana przez nią percepcją człowieka. Ubezwłasnowolnieni odbiorcy czytelna idea, ścisłe obliczenia (efekt współpracy leżeli na posadzce, przytulając się do ścian. Efekt był z akustykiem mgr. inż. arch. Andrzejem Kłosakiem, więcej niż zaskakujący. z którym wspólnie od lat bada zachowanie się dźwięku Samo usytuowanie pawilonu polskiego uwy‑ w przestrzeni), i dziewięć ton przywiezionego z Polski puklało jego akustyczne związki z otoczeniem, materiału zmieniły bowiem status obiektu architekto‑ szczególnie z sąsiadującymi z polskim pawilonami nicznego – ze skorupy będącej tylko obudową wnętrza Rumunii, Wenecji, Egiptu i Serbii. W ścianach, pod‑ w rzeźbę akustyczną. Można było, przez zanurzenie łogach i kanałach wentylacyjnych tych obiektów się w jej przestrzeni, poprzez jej drgania przenoszone umieszczono mikrofony i czujniki sejsmograficzne. przez powierzchnię, „doświadczyć jej mocno”. Choć Urządzenia te wyłapywały przez całą dobę fale, niewidzialna, była zabudowana dźwiękiem. przekazywane następnie przez miksery filtrujące Instalacja przyniosła autorce wyróżnienie za nie‑ i wzmacniające dźwięk do głośników ustawionych zwykłą jakość przestrzeni, która „pozwala słuchać, w przestrzeni polskiej. Dzięki temu działająca przez a nie tylko oglądać”. całą dobę instalacja pozwalała uwidocznić wpływ Katarzyna Krakowiak, odchodząc od tradycyj‑ czynników zewnętrznych na kształt budynku i, nych metod, opracowała oryginalną, autorską for‑ co jest szczególnie interesujące z naszego punktu mułę zapisu dźwięku, przenoszącą idee za pomocą widzenia, uświadomić wszystkim, jaki też wpływ architektury i akustyki. Te działania wykorzystuje akustyka miała na samo wnętrze. Tego typu insta‑ również w najnowszym swoim projekcie – dziele ope‑ lacja, określana przez artystkę jako „architektura rowym, które ma być ziszczeniem jej marzeń o rzeźbie budowana dźwiękiem”, przekształciła ściany z izo‑ akustycznej. latorów akustycznych, tradycyjnie stanowiących O wszystkim dowiedzieliśmy się od samej artystki elementy podziału przestrzeni, w nośniki dźwięku. podczas wykładu inauguracyjnego wygłoszonego Była wyrazem dialogu między architekturą, rzeźbą na naszym Wydziale Architektury Wnętrz. 119 W y sta w y – G ł os y – R e c e n z j e Teren prywatny Czyli co można, a czego nie wolno → Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec → 22 x 2012 Agata Pankiewicz Sztuki” (nr 1, 2006) – poszerzyłam nie tylko obszar swoich zainteresowań, ale przeorientowałam wła‑ Wszystkie prezentowane na wystawie cykle są kon‑ sne myślenie o fotografii i posługiwaniu się tym sekwencją myślenia o człowieku, jego fizyczności, medium jako materią wypowiedzi twórczej. Zaczę‑ namacalnej bliskości i jednocześnie istniejącym, nie‑ łam dostrzegać i fotografować motywy, które mnie możliwym do przekroczenia dystansie. Są też analizą irytowały i zachwycały jednocześnie, przeszkadzały Ur. w 1962 r. Studiowała jego prywatnej przestrzeni. Sam akt fotografowania w spokojnej kontemplacji wnętrz i pejzażu, niepo‑ na Wydziale Architektury wyróżnia osoby i przedmioty, wtedy też ich znaczenie koiły, ale też pobudzały do żywej reakcji, rozczulały, i nasze zrozumienie zmienia się diametralnie. a potem bawiły. Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie; dyplom uzyskała w 1987 r. Działalnością pedagogiczną związana z krakowską ASP, gdzie prowadzi pracownię Tematem projektów podejmowanych w pracowni fotografii I (prowadzonej przeze mnie na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie od 1998 r.) oznaczamy naj‑ fotografii w Katedrze Filmu ogólniej obszar obserwacji – jak to było w przypadku Animowanego, Fotografii projektu pt. Cytując miasto wg Globalizacji Zygmunta i Mediów Cyfrowych Baumana czy działań wokół ostatniego tematu, poka‑ na Wydziale Grafiki. zywanego również w Konsulacie Generalnym Niemiec, pt. Teren/Gelaende. Powody do zakreślenia szczegó‑ łowego obszaru muszą znaleźć sami studenci – im bliżej, tym lepiej. Sam proces dochodzenia do obra‑ zów jest bardzo angażujący i istotniejszy dla nich niż same obrazy. Pierwszym krokiem jest koncepcja, ↑ Magdalena Barska analiza tematu, specyficzne zauważenie. Ostatnim Suspension dobór – narzędzi i technik realizacji. 2009 Tworząc wspólnie ze studentami „nową czułość → Justyna Gryglewicz błony na obrazy społeczne” – jak określił działa‑ z cyklu Drugie życie nia w pracowni Ryszard Ziarkiewicz w „Magazynie 2010 120 Wiadomości asp /60 ↑ Agata Pankiewicz z cyklu Dom i charakter → Joanna Wapniewska Bez tytułu, 2012 ↓ Natalia Wiernik Bez tytułu, 2012 121 W y sta w y – G ł os y – R e c e n z j e Fotografia inspirowana malarstwem → Galeria Lamelli, Kraków → 16–28 XI 2012 Ur. w 1979 r. w Łodzi. Studiował Filozofię na UJ oraz Malarstwo na krakow‑ skiej w ASP. Dyplom w pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka oraz aneks w Pracowni Plakatu prof. Piotra Kunce w 2010. Obecnie na stażu asy‑ stenckim w Pracowni Intermedialnej prof. Zbigniewa Sałaja i prof. Grzegorza Sztwiertni. Uczestnik Studiów Doktoranckich w krakow‑ skiej ASP. Zajmuje się malarstwem, fotografią oraz video. Listopadowa wystawa była dla Roberta Zielińskiego byłby to odpowiednik kieszonkowego scyzoryka, okazją do zaprezentowania prac inspirowanych którego (aparatu, nie scyzoryka) używa głównie malarstwem – przede wszystkim wczesnorenesan‑ do reprodukowania dzieł sztuki wiszących na ścia‑ sowym portretem dworskim, choć nie tylko. Żadna nach galerii. Może to i rodzaj polowania, ale to jakby z jego fotografii nie jest interpretacją konkretnego zasadzać się na wypreparowaną przed wiekiem skórę obrazu, choć niekiedy można odnieść takie wraże‑ tygrysa rozciągniętą nad kanapą. nie. Zieliński wykorzystuje jedynie język, symbolikę „Malarze holenderscy malowali ludzi starych i reguły kompozycji zaczerpnięte z płócien dawnych i pokurczonych. Nie ukrywali brzydoty swoich modeli, mistrzów. Jak mówi: „Staram się tą metodą przybliżyć ale pokazywali ich piękno, bo mieli dystans do swego i spojrzeć w głąb portretowanych postaci. Sztywne, tworzywa. W naszej piramidzie jesteśmy zarazem oficjalne pozy, w jakich fotografuję modelki, są dla tworzywem i twórcami. Otóż, gdyby ktoś był niedo‑ mnie drogą prowadzącą do odkrycia tego, co w nich skonały fizycznie, nie wiedziałby, gdzie kończy się ważne i piękne. 1300 lat temu Wang Wei, chiński i gdzie zaczyna się jego brzydota. I nie sposób, żeby malarz, poeta i filozof, pisał o malarstwie: »Jeśli miał dystans do samego siebie” – peroruje filozof, jakaś rzecz nie wyraża duchowości, wówczas to, bohater Rejsu Piwowskiego, brodząc wraz z „gupim co ta rzecz wyraża – nie działa«. Starałem się o tym kaowcem” po wodzie. pamiętać, przygotowując tę wystawę”. Robert Zieliński potwierdza to, co oczywiste: inte‑ resuje go obraz i jego kreacja od podstaw. Momentem startowym jest tutaj studyjne tło, przed którym temat ma się dopiero wydarzyć. Zapytany o inspiracje, nie Dominik Stanisławski odwołuje się w ogóle do klasyków fotografii, przywo‑ łuje za to nazwiska malarzy, ale nigdy współczesnych: 122 Istnieje prosta klasyfikacja zaproponowana przez Jeffa van Eyck, Memling, Petrus Christus, bracia Limbourg, Walla, dzieląca wszystkich fotografów na myśliwych Cranach, Fouquet, Mantegna, Messina, Uccello, i farmerów. Zapytany o swój obóz, Robert Zieliński Bouts, Bronzino, Pisanello, della Francesca, Holbein, natychmiast lokuje się wśród farmerów. Jak zauważa, van der Weyden, van der Goes, czy też bliższy w cza‑ w studio nie sposób funkcjonować inaczej, obrazy sie – Zurbarán. Do tego autor swe realizacje podaje można tylko cierpliwie hodować. Zielińskiego polo‑ tak, jak dawniej zwykło się prezentować malarstwo wanie najwyraźniej nie pociąga, nie przypominam – rama pozostaje nieodzownym dopełnieniem przed‑ sobie żadnych jego fotografii z podróży po Europie, stawienia. Trudno też myśleć o większych nakładach a kilka ich wspólnie odbyliśmy. Owszem, na wyprawy tych prac, w naturalny sposób chcą ustawiać się one zabiera aparat, ale trzymając się propozycji Walla, w szeregu oryginałów, przedmiotów wyjątkowych. Wiadomości asp /60 Obrazy nigdy nie rodzą się w pustce. Darwinow‑ skie prawa ewolucji potwierdzają swą skuteczność U Zielińskiego możemy doszukiwać się pewnego echa Robert Zieliński tych niekoniecznych już dziś zabiegów. Ur. w 1955 r. w Warszawie. w opisie mechanizmów transmisji informacji pano‑ Propozycje Roberta przypominają mi niespieszną szących się również na polu sztuki. Zieliński, jak sztukę kaligrafii, pewnego powtarzanego od nowa wszyscy przed nim, jest tym prawom podległy. Zada‑ prostego gestu. Albo – przez wzgląd na ich lapidar‑ łem autorowi pytanie o dystans (według mnie duży), ność – sztukę haiku. A powodem zasadniczym przy‑ w jakim sytuują się wobec nas, odbiorców, portreto‑ wołania powyżej Jeffa Walla (jednocześnie doskona‑ wane kobiety, ponieważ trudno jest mi uciec od sko‑ łego praktyka i teoretyka) jest jego kredo – mówiące, jarzenia z estetyką deadpan. Ale indagowany nie że w fotografii najważniejsza jest poezja. przyznaje się do odrabiania fotograficznych lekcji u B. Studia na Uniwersytecie Warszawskim, kierunek psychologia, malarstwo na ASP w Krakowie. Zajmuje się głównie fotografią. Uprawia też video art, two‑ rzy foto- i wideoinstalacje. Autor wystaw, nagradzany na międzynarodowych konkursach. i H. Becherów, czy też u kogokolwiek z kanonicznego już dziś grona ich düsseldorfskich wychowanków. Jednak twarze portretowanych kobiet są tak anonimowe jak ich „dworskie” gesty wystudiowane. Dużo tutaj sztuczności, układu, konwencji i pewnego napięcia, zamrożenia. Dla jasności: to nie są zarzuty. Pamiętajmy o portretach dawnych mistrzów, ale także o dokonaniach pierwszych portrecistów fotografów zmuszających swych modeli do wielominutowych sesji w całkowitym bezruchu. Stąd z racji wymogów technologicznych, czyli niskiej światłoczułości mate‑ riałów, w XIX‑wiecznych portretach pojawiają się pod‑ pórki, krzesła, balustrady i inne utensylia pozwala‑ jące wytrzymać katorgę, czego efektem dodanym jest właśnie ich stabilna i zarazem monolityczna poetyka. 123 W y sta w y – G ł os y – R e c e n z j e Biblioteka MOCAK‑u 19 x – 18 XI 2012 ↑ Letnicy Anna Juszczak Poowidoki ksiażka artystyczna, 2012 Anna Juszczak rzeczy. Jest coś, od czego można się odbić. Banda to grupa zupełnie różnych ludzi. Komiksy, rysunki, Wieczór. Siedzimy tam, gdzie zwykle. Pijemy piwko. książki, wklęsłodruki, wideo, malarstwo, litogra‑ Kompletnie zapomniałyśmy, że następnego dnia fie, wycinanki – to tylko część naszej działalności. prowadzimy warsztaty. Poprzedniego ranka było Każdy ma swój sposób opowiadania, przedstawia‑ spotkanie w MOCAK‑u. Po nim średni obiad, kawa nia. Co innego każdego z nas interesuje, inne mamy na Kazimierzu, kino i bardzo dziwna impreza. Spo‑ podejście do rzeczywistości. I chyba to powoduje, tkanie biznesowe nieco się przedłużyło. Teraz sie‑ że robimy to razem. Z jednej strony to ryzykowne, dzimy tu i staramy się ogarnąć wszystko. Bo dzieje z drugiej dużo daje. Chcemy pokazać, że koniec stu‑ się dużo. Wystawy, warsztaty, wyjazdy, konkursy, diów to nie koniec grafiki i że na Akademii oprócz praca, stypendia, no i studia. Nagle słyszę nad sobą konserwatywnego podejścia jest też nowe, świeże. zadziorny głosik: „Juuuszczak, a co myślisz o nazwie Tylko trzeba je zauważyć. Banda? Bo wiesz…” (i tu pada bardzo długa lista W skład Bandy wchodzą: Anna Juszczak, Maria zalet, z których jedyna, jaką pamiętam, to podobne Kozakiewicz, Paulina Lichwicka, Dominika Szczałba, brzmienie w wielu językach). Zadziwiona kolejny Zofia Szczęsna, Weronika Tyrpa, Hubert Gromny, raz tym, jak bardzo można się przygotować do roz‑ Trevor Phillips, Szymon Szelc i Xavery Wolski. mowy przy piwie, mówię, że OK i absolutnie nie Jedną z pierwszych ekspozycji grupy w takim spodziewam się konsekwencji. Następnego dnia składzie jest wystawa Letnicy w Muzeum Sztuki wszystko okazuje się gotowe, grupa oficjalnie zało‑ Współczesnej MOCAK w Krakowie. To zbiór prac żona, logo zrobione, podanie o dotację – do złoże‑ (instalacji, komiksów, wycinanek, książek artystycz‑ nia. Taka jest ta grupa. Trzeba uważać na słowa, nych, grafik, obrazów) odnoszących się do wakacji. bo wszystkie propozycje traktowane są poważnie Nie są to jednak typowe wakacyjne obrazki. Możemy → Na stronie następnej i realizowane – jak dotąd – niemal natychmiast. tam zobaczyć sweterki w małpy, pluszowe słońce Letnicy Trochę mnie to przeraża, a trochę ciekawi i napę‑ bez promieni, letni układ gwiazd, powidoki, światła Weronika Kasprzyk Kiedy bedziesz instalacja video 2012 124 dza. Zawsze jest ktoś, kto pociągnie pomysł, i wtedy i cienie, to, co się dzieje w plastelinowych domkach, nie można się już wycofać. I dobrze. Jest mobiliza‑ białych szafkach i co zalęgło się na suficie. To zbiór cja, praca i rozrywka. Jest chęć robienia kolejnych wrażeń, wspomnień i skojarzeń z wakacjami. Wiadomości asp /60 Banda Historia lokalnego ocieplenia Organizujemy warsztaty, wystawiamy swoje prace, Zofia Szczęsna pojawiamy się na targach sztuki. Zachęcamy do kon‑ taktu ze sztuką i plastyką. Współpracujemy z prywat‑ Banda, la Bande, Band, Bandà, die Bande – brzmi tak nymi galeriami i instytucjami państwowymi. Patro‑ samo, niezależnie od języka. I czym jest ta Banda? nujemy młodym twórcom z inicjatywą, wspieramy Dziwnym zgrupowaniem osób, które łączą w tym charytatywne aukcje dzieł sztuki. Banda to projekt wypadku dwie kwestie. To, że chcą coś robić, i to, zrodzony z Koła Artystyczno‑Naukowego Wydziału że potrafią zrobić to razem. Poza tym są już tylko Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. same różnice. Każda postać jest barwna, wyrazi‑ Banda serdecznie dziękuje Magdalenie Mazik sta i samodzielna jako jednostka. Wydawałoby się, i Tomaszowi Kaszubskiemu za zaufanie i współpracę że próbując coś ustalić, jedynie się pokłócimy. A tym‑ podczas powstawania wystawy Letnicy. czasem Banda rośnie w siłę. Spotyka się w dziwnych miejscach, do których trudno trafić, realizuje projekty, Magdalena Mazik które brzmią dość nieprawdopodobnie. Ostatnio poproszono nas o sponsoring. Działamy tak mocno Przed nowo powstałymi instytucjami kultury, do któ‑ i wyraziście, że wygląda, jakbyśmy mieli własny rych zalicza się MOCAK, stoi wiele trudnych zadań: (niemały) fundusz. Niestety (jeszcze) nie mamy, krystalizująca się w szybkim tempie własna toż‑ a rabunku (na razie) nie planujemy. samość, przepracowywanie kolekcji, archiwaliów Weronika Tyrpa świata sztuki. Dla biblioteki MOCAK‑u największym i zastanych kontekstów, wpisywanie się w mapę wyzwaniem jest stworzenie przestrzeni otwartej, Banda zajmuje się przekładaniem informacji odpowiadającej potrzebom użytkowników, przy jed‑ ze świata na język wizualnych wypowiedzi i formy. noczesnym podkreśleniu wyjątkowości biblioteki Na warsztat bierzemy zarówno zjawiska rzeczywi‑ funkcjonującej w obrębie Muzeum Sztuki Współcze‑ ste, jak i wyimaginowane. Są wśród nas studenci snej. Rozumiana jako miejsce, w którym spotykają i absolwenci ASP pracujący w technikach malarskich, się drogi odbiorcy sztuki i czytelnika, przestrzeń rysunkowych, grafiki warsztatowej, komiksu, anima‑ biblioteki ma sprzyjać kameralnej lekturze, jak też cji, technikach interdyscyplinarnych oraz street artu. pozwalać na kontakt ze sztuką. Za cel stawiamy sobie 125 (1). (2). 1 122, Księżcowy Kamien, książki artystyczne prace Zosi Szczesnej 2 Z serii: Portrety kobiet podtrzymujących Krzywe Wieże, olej na płótnie praca Marleny Biczak 3 Wakacyjna szafa praca zbiorowa 4 Słońce, polar/poliester praca Szymona Szelca 5 Letnicy pracaDominiki Sczalby 6 Letnicy praca Weroniki Tyrpy 126 Wiadomości asp /60 (3). przybliżanie sztuki nie tylko poprzez udostępniane publikacji, lecz także poprzez współpracę z artystami. Wizja bycia miejscem otwartym na nowe inicja‑ tywy ziściła się dzięki wystawie Letnicy zamykają‑ cej pierwsze lato działalności biblioteki MOCAK‑u. W myśl zasady, że najlepsze pomysły przychodzą same, Banda (już sama nazwa to urocza metafora!) (4). pojawiła się w bibliotece znienacka... I pojawienie się Bandy w MOCAK‑u: 23 VIII 2012 Liczba artystów: 10 Liczba dzieł sztuki: 23–26 Wersje nazwy grupy: 3 Wersje nazwy wystawy: 6 Liczba maili wysłanych: 42 Liczba maili odebranych: 39 Liczba połączeń telefonicznych: 38 Największe spóźnienie: 6 dni, 4 godz., 44 min Liczba momentów przełomowych: 8 Czas zamontowania ostatniej pracy: 18 x 2012, (5). godz. 17.58 Dynamika całego przedsięwzięcia pozwala mieć dobre zdanie o refleksie instytucji kultury, a także umożliwia optymistyczne spojrzenie na młodych twórców, którzy choć używają zupełnie odrębnych języków wypowiedzi artystycznej, pozostają grupą przyjaciół. Propozycja Bandy oprócz kuszącej opcji posiadania lata zimą, wydała nam się ciekawą i nie‑ pretensjonalną próbą ponownego zaczarowania świata – przywrócenia wakacji, które w dorosłym życiu wywalczyć bardzo trudno, a w przypadku artystów wręcz wstyd. Za sprawą wystawy Letnicy udało się zintegrować dwa duże podmioty – MOCAK i Akademię Sztuk Pięknych, a dzięki temu znacząco przyczynić się do ocieplenia klimatu Krakowa. (6). 127 W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Michał Misiak Symetrie i interferencje → Akademicka Galeria Sztuki Rogatka w Radomiu → 14 IX – 1 x 2012 Symetrie i Interferencje to tytuły dwóch cyklów prac malarskich, z których wywodzi się zbiór zaprezentowany na wystawie w galerii Rogatka. Większość prac charakteryzuje symetryczna budowa kompozycji. Skupiając się na konstru‑ owaniu strukturalnych płaszczyzn koloru przy pomocy linii, analizując ich wzajemne relacje, rytmy, interferencje zachodzące pomiędzy poszczególnymi warstwami, dążyłem do maksy‑ malnej prostoty kompozycji. Symetria ta nie jest idealna. Zauważalna jest w widocznej na pierw‑ szy rzut oka warstwie kompozycyjnej, natomiast na poziomie struktury powierzchni prawa strona obrazu zazwyczaj nie stanowi dokładnego odbicia lewej. Pomimo ścisłego zaplanowania kierunków przebiegu rytmów linii, promieni krzywych i ich krzyżowania się, podczas realizacji ogromną rolę odgrywa czynnik błędu, niedoskonałości ruchu ręki, jej drgnienia. To skutkuje pewną przypad‑ kowością, nie pozwala dokładnie przewidzieć ostatecznego efektu, formy rysunku wynikają‑ cego z nakładających się rytmów. Ta niedosko‑ nałość wydaje mi się kluczowa. Malując kolejne obrazy, ręka staje się coraz bardziej sprawna i wyćwiczona, jednak niemożliwe jest dojście do absolutnej doskonałości. Geometryczna struk‑ tura linii jest tutaj zracjonalizowana i logicznie wytłumaczalna, podczas gdy użycie barwy jest intuicyjne i należy raczej do świata emocji. „Misiak nie tworzy swych dzieł tylko dla ich harmonii i piękna, lecz przede wszystkim dla zawartego w nich przesłania. Więcej przy tym niż rezultat ukończonego dzieła emocjonuje go i cieszy sam żmudny proces budowania rytmów gęstych struktur. Wie i czuje wówczas, co staje się też udziałem odbiorcy, że ów ład doskonały w jego pracach jest nie tylko przeciwstawieniem chaosowi człowieczego świata, ale też odbiciem kosmicznego porządku. 128 Wiadomości asp /60 Michał Misiak Ur. w 1973 r. w Tarnowie. W latach 1994–1999 studiował na Wydziale Malarstwa krakow‑ skiej ASP w pra‑ cowni prof. Stanisława Rodzińskiego. Od 2000 r. pracuje na Wydziale Architektury Wnętrz, od 2008 r. jako adiunkt. Zajmuje się głównie malarstwem i rysun‑ kiem. Kilkakrotnie nagra‑ dzany w konkursach malarskich i rysunko‑ wych, ostatnio wyróż‑ niony nagrodą Kwartalnika Artystycznego „Format” na 24. Festiwalu Polskiego Malarstwa Współczesnego w Szczecinie. Artysta traktuje swoje prace jako zjawiska wizualne, które mają przyciągnąć uwagę, nasu‑ wać refleksje i skłaniać do medytacji. Nie należą one do ludzkiej powszedniości, ale do sfery wysu‑ blimowanych przeżyć duchowych.” Bożena Kowalska z katalogu wystawy. ↑ I‑12, 120 × 120 cm, olej na płótnie, 2012 ↑ Bez tytułu 120 × 120 cm, olej na płótnie, 2012 W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e ↓ Społeczność 82 × 52 × 64 cm 87 × 73 × 106 cm 82 × 52 × 59 cm Mariola Wawrzusiak Więzi i sploty metal spawany, 2012 Barbara Major Rzeźby Marioli Wawrzusiak prezentowane na wystawie Więzi i sploty są ucieleśnieniem gestów podstawowych, rzec można pierwotnych, splatających wspólnoty w ich najbardziej intym‑ nym wymiarze kontaktu osobistego – „twarzą w twarz”. Gesty te tworzą więzi matki z dziec‑ kiem, relacje rówieśnicze. Pełne emocji: czułości, miłości, zaciekawienia, niepewności, bólu odrzu‑ cenia, są porozumiewaniem się poza racjonalną kalkulacją, opierają się raczej na mowie ciała, jego „wiedzy” o tym, jak należy się zachować, jaką postawę przyjąć, aby być zrozumianym i wejść w dialog. Mariola Wawrzusiak nie obra‑ zuje tylko ludzkiego splatania relacji społecz‑ nych, aktorami są tutaj także zwierzęta, ba, w jej → MGS w Częstochowie → 10 Xi – 2 xii 2012 wizji człowiek wydaje się bardziej zanurzony w naturę, przybiera kształty swojego rodzaju hybrydy – człowieka‑zwierzęcia. Artystka wydaje się skłaniać do przekonań, że ta forma komunika‑ cji: gestu, dotyku jest uniwersalnym fenomenem należącym do sfery biologii. Nawet jeżeli się z nią pod tym względem nie zgodzimy, trzeba przy‑ znać, że jest to podświadoma warstwa kultury, która działa jak instynkt. Na uwagę zasługuje materia, z której rzeźbiarka kreuje swoje dzieła. Tworzywem tym jest metal, ale szczególnego rodzaju, to przede wszystkim stare, skorodowane blachy, śruby, pręty itd. To te „odpady cywiliza‑ cji” artystka splata ze sobą, nadając im kształty postaci wykonujących proste, naturalne gesty. 129 W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Nie tylko słowa fot. Przemysław Stelęgowski → Galeria Jednej Książki → 19 x – 10 xI 2012 Na inaugurację roku akademickiego Galeria Jed‑ nej Książki przygotowała wystawę Nie tylko słowa. Pokazano na niej pracę zrealizowaną przez stu‑ dentów IV roku Wydziału Grafiki w pracowni pro‑ jektowania książki, pod kierunkiem dr Doroty Ogonowskiej i asystentki mgr Magdaleny Koziak. Zespół w składzie: Anna Andruchowicz, Justyna Mędrala, Katarzyna Olbrycht, Dorota Orlof, Alicja Pismenko, Monika Suder i Paweł Woźnica – opie‑ rając się na Latającym Cyrku Monty Pythona. Tylko słowa w tłumaczeniu Elżbiety Gałązki‑Salamon, wydanym w latach 2004–2006 przez Wydawnic‑ two RM, przedstawił kilka projektów egzemplarzy Zgłowy → Galeria Jednej Książki → 16 xI – 6 xII 2012 Darek Vasina Wystawa prezentuje prace studentów jednej z najmłodszych – a już cieszącej się dużym zainteresowaniem – pracowni Wydziału Grafiki ASP. Prowadzę ją razem z asystentem Jakubem Woynarowskim. Oto kilka słów o utworzeniu pracowni rysunku narracyjnego, jej programie i pierwszych efektach. Zgłowy. Z głowy – czyli z pamięci. Z głowy – czyli z wyobraźni. Z głowy – czyli z pomysłem. 130 Wiadomości asp /60 autorskiego rzadkiego wydania wybranych sce‑ nariuszy słynnej brytyjskiej grupy komików. Już od kilku lat grupie studentów IV roku powierza się zadanie zespołowe, polegające na samodziel‑ nym, podejmowanym w ogniu wspólnej dyskusji wyborze autora i tytułu dzieła literackiego, będą‑ cego następnie przedmiotem pracy projektowej. Decyzja o wyborze środków formalnych i zdefi‑ niowanie podstawowych założeń dotyczących Idea pracowni rysunku narracyjnego zrodziła się jakieś pięć lat temu przy stoliku w kawiarni, choć może zawsze była zakorze‑ niona gdzieś w nas, w środku. Obaj z Kubą jesteśmy wielbicielami komiksu, filmu, ilustra‑ cji. On dodatkowo rysuje komiksy na co dzień. W momencie kiedy nieśmiało zaczęliśmy rozma‑ wiać o ewentualnym istnieniu takiej pracowni na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie, wydawało nam się to co najmniej niemożliwe. Rzeczywi‑ stość przerosła jednak nasze oczekiwania. Dzięki poparciu dziekana Krzysztofa Tomalskiego, prodziekan Joanny Kaiser‑Plaskowskiej oraz całej Rady Wydziału Grafiki, a także różnym niezwykłym zbiegom okoliczności, już trzy lata po naszej „kawiarnianej” rozmowie pracownia otworzyła swoje podwoje, a w tym roku pojawią się w niej pierwsze prace dyplomowe. Pracow‑ nia zajmuje się wszelkiego rodzaju sposobami opowiadania obrazem – głównie poprzez komiks, lecz także ilustrację prasową czy infografikę. Pojawiają się zadania dotyczące storyboardu i concept artu. W założeniu kurs „rysunku nar‑ racyjnego” ma uczyć kreatywności, umiejętności zapamiętywania, spostrzegawczości, ma roz‑ wijać sprawność manualną, zdolność syntezy i wyobraźnię. Wystawa Zgłowy prezentuje zbiór kształtu książki jest zawsze dziełem wspólnym. Polem do zaprezentowania indywidualności twórczych stają się poszczególne rozdziały oraz okładka. Na wystawie można było zobaczyć pięć wersji tego samego unikatowego autorskiego wydania Latającego Cyrku Monty Pythona. Orygi‑ nalna forma komentarza młodych projektantów Nie tylko słowa skłania nas do refleksji nad ciągle nie do końca zdefiniowaną rolą książki. prac studenckich, wyłonionych w wyniku solid‑ nej selekcji. Mamy nadzieję, że efekty naszych działań przypadną Państwu do gustu. projekt plakatu Jakub Woynarowski, grafika Alicja Pismenko Jadwiga Wielgut‑Walczak W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Stanisław Tabisz Dziennik rysowany nocą… Rysunek i słowo… „A na krawędzi tych odmiennych obszarów czuwania, wyznaczonego, ale nieznanego czasu i losu człowieka, powstaje rysunek do »ogląda‑ nia« i zapisane słowo do »czytania«, ocalające pospołu zapadanie się gwaru i świetlistych kolorów dnia w ciemną i nieskończoną głębinę nocy…” (S. Tabisz) → Galeria Jednej Książki → 7 xii – 12 i 2013 Jadwiga Wielgut‑Walczak Dzienniki znanych artystów zawsze budzą zainte‑ resowanie. Jesteśmy spragnieni osobistej wypowie‑ dzi, wprowadzenia w wewnętrzny świat wyobraźni i przeżyć, staramy się odkryć inspiracje twórczości, poszukujemy obrazu człowieka. Wystawa Dziennik rysowany nocą... pokazała, jak formę zapisu, zamiast słowa, pełni rysunek, który traktowany jest jako forma absolutnie równoprawna z potencjałem słowa, zapisującego i przekazującego treści. Rysunek nie do zastąpienia, gdy przychodzi do formułowania wypowiedzi najbardziej osobistych, skrywanych na kartkach dziennika. jest tylko sposobem do uruchomienia procesów w znaczeniu projektowania, wykonywania prób, planów. Ma zupełnie inną funkcję. Zgodnie z przesłaniem Dzienników Juliena Greena, próbuje uchwycić i zatrzymać „to, co pozostaje z dnia”, czyli obraz przeżyć, wra‑ żeń, myśli, powracających ponownie po całym dniu, jak gdyby w oczekiwaniu na odnalezienie odpowiedniej formy. Próbuje zatrzymać i ocalić także i to, co najpiękniej wyraża prostota uro‑ czystego rytmu pieśni Wszystkie nasze dzienne sprawy... Pierwsza zwrotka pieśni widnieje wpi‑ sana przez autora na stronie tytułowej rysowa‑ nego dziennika‑modlitewnika. A wszystko dzieje się na granicy, na krawędzi dnia i nocy, życia realnego i snu. Podczas upragnionych chwil wie‑ czornej i nocnej samotności. Wraz z odwracaniem, kontemplacją kolejnych duchowych, jest formą powtarzania i kontynu‑ owania modlitwy”. Dziennik ma format zwykłego, grub‑ szego zeszytu w twardej okładce oprawionego w ciemne płótno. Grzbiet mocno zniszczony. Zawiera ponad 100 kartek, zapełnionych rysun‑ kami na jednej stronie, na odwrocie starannie opatrzonych datą i podpisem artysty, często tytu‑ łem. Obejmuje czas od i 2010 do viii 2011 r. Prze‑ glądając kolejne karty, spostrzegamy motywy znane z kilku ostatnich wystaw artysty: przede wszystkim portrety biskupów podhalańskich, także wizerunki świętych etiopskich, gdzie‑ niegdzie, z rzadka, Chrystusa Frasobliwego. Zaczynamy rozpoznawać wydarzenia tej miary, co katastrofa smoleńska czy letnia powódź. Mocnym akcentem na wielu kolejnych kartach z ii 2011 r. odciska się śmierć Jerzego Nowosiel‑ skiego. Są wreszcie wizerunki osób z najbliższej rodziny, pełne szorstkiej czułości – szczególnie młodszego syna Dominika. Często zdarza się, że jedna kartka nie wystar‑ cza, nie wyczerpuje tematu. Wyobraźnia pod‑ suwa nowe obrazy. Wówczas szybko, nieomal równocześnie, tej samej nocy, zapełniane są inne książeczki‑dzienniki. Wystawa pokazuje je także. Sam artysta z naciskiem podkreśla autonomię rysunków „zanotowanych” w dziennikach. To nie szkice, lecz odrębne skończone prace. Dzien‑ nik Stanisława Tabisza nie jest szkicownikiem kartek Dziennika rysowanego nocą zaczynamy przypominać sobie i rozumieć na nowo słowa Józefa Czapskiego o jego własnych, prowadzonych przez lata brulionach: „Dziennik nie na pokaz pomyślany, ale jako kontrola oddechu dnia”. Sta‑ nisław Tabisz w piękny, a przy tym swój własny, odrębny sposób, podejmuje tradycję prowadzenia dziennika, którego autentyzm pozwala zobaczyć wierny i wyrazisty autoportret artysty: „Zachwyt, przeżycie cudowności świata, poruszenie, entu‑ zjazm, zdziwienie, czystość spojrzenia – to gdzieś ginie i zatraca się we współczesnej sztuce”. A może to właśnie ocalane jest pospołu przez rysunek i słowo, kreślone co wieczór ręką artysty? ↑ Dominia w blaszanej misce Don Kichota na głowie ↑ Władca 25 vii 2010 Dziennik ten jest śladem twórczych, nocnych godzin malarza i rysownika, i krytyka sztuki – artysty wypowiadającego się z jednakową swo‑ bodą poprzez słowo, co poprzez malarstwo lub rysunek. Nie było łatwo zdecydować się na upu‑ blicznienie dzieła o tak dużym ładunku emo‑ cjonalnym. Wymaga ono bowiem kameralnego miejsca do ekspozycji, przyjaznej atmosfery i możliwości skupienia. Stanisław Tabisz wpro‑ wadził nas w świat rysunku i do pracowni. Przypomnijmy słowa artysty z Miniatur etiop‑ skich: „Samo dzieło, rysunek piórem i czarnym atramentem na papierze, tak jak ikona na desce, 15 xii 2010 131 W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Józef Marek – rzeźba → Galeria Wydziału Rzeźby → 3 x – 9 XI 2012 Jerzy Janczy W Galerii Wydziału Rzeźby odbyła się wystawa rzeźb prof. Józefa Marka. Wystawa ta, łącząca się z 90. urodzinami oraz z jubileuszem 60‑lecia pracy twórczej artysty i pedagoga, związanego przez wiele lat z Akademią Sztuk Pięknych w Kra‑ kowie, była okazją do zaprezentowania wybra‑ nych prac zaznaczających szczególne momenty imponującego dorobku twórczego artysty. Józef Marek, urodzony w 1922 r., w 1952 r. uzyskał dyplom w pracowni Xawerego Dunikow‑ skiego na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, wieloletni członek Związku Polskich Artystów Plastyków, Związku Artystów Rzeźbiarzy, był członkiem grup artystycznych, takich jak MARG, Art International czy grupy Nowa Improwizacja. Przez blisko 40 lat pełnił funkcję rzeczoznawcy Ministerstwa Kultury i Sztuki do spraw rzeźby. Swoim dydaktycznym doświadczeniem dzielił się ze studentami na Wydziale Architektury Politech‑ niki Krakowskiej oraz na Wydziale Form Przemy‑ słowych i Wydziale Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Prezentował swój dorobek artystyczny w kraju i za granicą podczas licznych wystaw grupowych i indywidualnych, był wielokrotnie nagradzany w konkursach arty‑ stycznych. 13 XI 2012 artysta wygłosił w Akademii wykład Materiał artystycznej eksploatacji. 132 Wiadomości asp /60 W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Katedra scenografii we Lwowie Małgorzata Komorowska Katedra Scenografii zakończyła kolejny etap współpracy z Wydziałem Scenografii Akademii Sztuk Pięknych i Architektury z Kijowa. Nasza współpraca rozpoczęła się w 2009 r. wizytą w Krakowie studentów i pedagogów kijow‑ skiej uczelni. Zorganizowaliśmy wtedy wystawę prac studentów w Galerii Scenografii. Rok później nasi studenci prezentowali swoje projekty w gale‑ rii należącej do Akademii w Kijowie. Kilkudniowy pobyt w stolicy Ukrainy pozwolił nam poznać bliżej sztukę i kulturę Kijowa. W tym roku kontynuowaliśmy nasza współ‑ pracę. W czerwcu w Zakopanem w domu ple‑ nerowym ASP odbyły się wspólne warsztaty studentów obu uczelni. Tym razem pracowali nad projektami związanymi z dramatami Witka‑ cego. Współpracę zakończyła wspólna wystawa we Lwowie we wrześniu bieżącego roku. Poniżej krótka notatka jednej z uczestniczek pleneru i wystawy we Lwowie – studentki I roku studiów magisterskich w Katedrze Scenografii, Katarzyny Załęckiej. Katarzyna Załęcka Witkacy i my Spotkanie z inną kulturą zawsze jest inspiru‑ jące. Tym razem mieliśmy okazję, jako studenci Katedry Scenografii, zbliżyć się nieco do Ukrainy. Najpierw poprzez wizytę w Krakowie studentów scenografii z kijowskiej akademii, którzy przyje‑ chali do nas na plener do Zakopanego, a potem – odwiedzając sam Lwów. Spotkaliśmy się w sprawie Witkacego. Jeśli mówić o Witkacym, to najlepiej w Zakopanem – tam też poznaliśmy się ze studentami i profe‑ sorami z Kijowa. Ciekawe było to spotkanie pod wieloma względami. Głównym celem pleneru była praca nad dramatem Witkacego Matka. Nasi profesorowie przygotowali też program mający przybliżyć naszym gościom postać Witkacego oraz miejsce, w którym się znaleźliśmy. Odbyły się więc wykłady na temat twórczości Witkacego oraz teatru w Polsce, a także spacery szlakiem architektury związanej ze stylem zakopiańskim oraz wyjścia do muzeów. W pozostałym czasie pracowaliśmy nad naszymi projektami sceno‑ graficznymi, a właściwie ich stroną koncepcyjną. Spontanicznie powstały też dwa performance dotyczące Matki – jeden przygotowany przez stu‑ dentów z Kijowa, drugi przez naszą grupę. W kon‑ tekście konfrontacji kulturowej takie spotkania zawszą są cenne. Plener był więc również świetną okazją by poznać się nawzajem, dowiedzieć się, co jest interesujące dla studentów na Ukrainie, porozmawiać o tym, jak wygląda ich teatr i sze‑ rzej rozumiane życie kulturalne. Ponownie spotkaliśmy się pod koniec września – tym razem we Lwowie, aby pokazać efekty naszej pracy w Zakopanem. Nasze pro‑ jekty zawisły w galerii Dzyga, która znajduje się przy jednej z malowniczych uliczek Lwowa. Tam odbyła się wystawa Witkacy i my. Można było zobaczyć nasze projekty scenograficzne do Matki oraz projekty naszych ukraińskich znajomych do innych dramatów Witkacego. Wernisaż odbył się 29 IX – wystawa była częścią festiwalu teatral‑ nego „Złoty Lew”, na który zostaliśmy zaproszeni. Znów mieliśmy okazję zetknąć się z kulturą Ukra‑ iny. Już na własną rękę zwiedzaliśmy to niezwy‑ kłe miasto i wszystkie jego zakamarki, co było dla nas ogromnym przeżyciem. Ukraina nie jest odle‑ głym krajem, ale różnice między nami istnieją i ciekawie było móc to obserwować, zarówno w dziedzinie sztuki, jak w i zwykłej codzienności. 133 W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Wystawa dyplomów w Przemyślu Joanna Łapińska Pod koniec sierpnia studenci Wydziału Archi‑ tektury Wnętrz asp w Krakowie podbili serca przemyślan. Piwnicę Artystyczną w podziemiach przemyskiego magistratu wypełniło kilkadzie‑ siąt prac dyplomowych i licencjackich studentów naszego wydziału. Wystawa związana z progra‑ mem „Przemyśl – miasto designu” została zor‑ ganizowana przez świeżo upieczonych absolwen‑ tów: Natalię Mazur, Olgę Bodnar, Renatę Krubę, Sabinę Sadowską, Małgorzatę Schmidt, Joannę Szczepaniec i Bartosza Kurasza, jako hołd złożony miastu przez pierwszych dyplomantów naszego wydziału, którzy studia licencjackie ukończyli w Instytucie Architektury Wnętrz PWSW w Prze‑ myślu. Zaproszeni zostali także absolwenci WAW. Tematyka wystawy oscylowała wokół samego Przemyśla, zwracając uwagę na burzliwą histo‑ rię i bogactwo kulturowe regionu. Obok plansz dyplomowych pokazywane były modele oraz prezentacje wideo. Uwagę zwracały interesująca koncepcja straganów na Święto Miodu autorstwa Małgorzaty Schmidt oraz animowana prezenta‑ cja projektu winiarni na Winnej Górze Sabiny Sadowskiej eksponowana razem z aranżacją willi Haszczyca, który to projekt autorka nazwała jako Dom dziełem sztuki – projekt terytorium tworzenia. Projektanci zwracali uwagę na problemy związane z terytorialnym położeniem Przemyśla i wynikającym z tego współistnieniem na zie‑ miach wschodnich wielu kultur. Natalia Mazur w Projekcie przekształcenia (przestrzeni) wnętrza Rybiego Placu dla interdyscyplinarnych praktyk Trzech Kultur (Przemyśl) podjęła się próby stwo‑ rzenia przestrzeni muzealnej ukazującej dialog kultur żydowskiej, chrześcijańskiej i prawo‑ sławnej, dając temu wyraz pod postacią trzech 134 Wiadomości asp /60 ścian‑rzeźb wyłaniających się z ziemi. Podobną tematyką zajęła się Joanna Szczepaniec. w projek‑ cie placu Berka Joselewicza w Przemyślu. Nato‑ miast projekt dyplomowy Olgi Bodnar umożliwiał dialog i przenikanie się tych kultur w oryginal‑ nej przestrzeni teatralnej zaproponowanej jako wyraz nowego życia w Domu Ukraińskim. Projekt zakładał istnienie trzech niezależnych sal: istnie‑ jącej, bogato zdobionej sztukaterią o tradycyjnym układzie sceny i widowni; nowej, dwupoziomowej, umożliwiającej grę aktorską na różnych pozio‑ mach; oraz trzeciej w formie kuli, w której potocz‑ nie rozumiana scena przestałaby istnieć, a gra odbywałaby się w przestrzeni ponad widownią. Obok prac związanych z Przemyślem, poja‑ wiły się projekty poruszające temat architektury obronnej. Jednym z takich projektów był dyplom Karoliny Baniowskiej, w którym nasycona techno‑ logią „strojna chmura”, poruszająca się pod wpły‑ wem zmiany długości fal akustycznych, wypełnia przestrzeń „Galerii dźwięku” w projekcie ada‑ ptacji fortu artyleryjskiego 52 1/1 Skotniki Połu‑ dnie. Jego autorka podbija bastion, rozsadzając go od środka agresywną strukturą, przewrotnie przenoszącą ładunek „łagodzący obyczaje”, oswa‑ jający – transponowany na zmiany kinetyczne rozciągniętej, elastycznej „skóry” – dźwięk. Równie nowatorskie podejście reprezentuje projekt Joanny Faber – zainicjowana przeczuwaną potrzebą ożywienia dzielnicy Podgórze w Krako‑ wie, rewitalizacja fortu św. Benedykta w Krako‑ wie i przekształcenie go w przestrzeń przybliża‑ jącą legendy Krakowa. W tym przypadku tradycja została ujęta w oryginalną formę wykorzystującą współczesne, często autorskie środki przekazu, co pozwoliło pozostawić istniejącą substancję fortyfikacji nietkniętą. Warty wspomnienia jest także projekt klubu jazzowego w Zamościu autorstwa Doroty Stefanik. Fragmenty bastionu rozległych zabudowań fortyfikacyjnych w rejonie bramy Lubelskiej zostały poddane rekonstrukcji i całość została zaadaptowana na potrzeby wspo‑ mnianej działalności, z uwzględnieniem ciekawie ulokowanej sceny plenerowej w dawnej fosie. Każdy projekt oparty był na solidnym fun‑ damencie teoretycznym, popartym dogłębnymi badaniami dotyczącymi zarówno miejsca, terenu, regionu, jak i programu funkcjonalnego, zagad‑ nień estetycznych, społecznych i kulturowych. Wyrażał indywidualność autora i z pewnością może stać się interesującym głosem w dyskusji na temat przyszłości miejsca, którego dotyczy. Wystawa odbyła się w sierpniu w Galerii Wydziału Kultury Urzędu Miasta dzięki wsparciu Prezydenta Miasta Przemyśla p. Roberta Chomy. Dariusz Vasina Kiedyś, będąc studentem Akademii, podjąłem się razem z dwójką przyjaciół opróżnienia starego mieszkania przy pl. Biskupim z rzeczy będą‑ cych własnością zmarłej właścicielki. Wszystko do śmieci. Duże, stare, krakowskie mieszkanie, ciemnobrązowe, ciężkie, trumienne meble. Część rzeczy wyrzucona bezceremonialnie na środek pokoju, jak trociny wyprute ze starej lalki. Nur‑ kowaliśmy w masywach z bibelotów, sukien, koronek, zapomnianych przedmiotów o straconej dawno funkcji, z jednej strony powstrzymując obrzydzenie, z drugiej jednak – dając upust nie‑ zdrowej fascynacji odkrywania tajemnicy nie‑ przeznaczonej dla nas. Kapelusze, pawie pióra, jedwabne pończochy, klamry, klamerki, spinki, matowe foliowe worki z bielizną, koronkowe biu‑ stonosze i znoszone palta. Gęste, słodko pach‑ nące perfumy z Odessy, resztki tłustych szminek. Wyrafinowane grzebienie i szczotki pełne włosów. Piękno, precyzja wykonania, jakość materiałów i kształtów tak charakterystyczne dla przeszłej epoki kontrastowały ze słodkim zapachem kurzu i świeżej śmierci. Byliśmy bezkarni jak dzieci szukające po szafach pod nieobecność rodzi‑ ców. Otwieraliśmy z rumieńcami i łobuzerskim uśmiechem na twarzach stare puzderka i pude‑ łeczka. Przeglądaliśmy dawno przeczytane listy miłosne i pocztówki z przebytych w pensjona‑ tach wakacji, reanimując je. Trzech młodzieńców penetrujących zakazany świat dojrzałej kobiety. A to wszystko w oparach gęstego, trupiego, melasowatego zapachu rozkładu. Okno pokryte tłustym kurzem dawało poczucie bezpiecznego niezauważenia. Wyszliśmy stamtąd umorusani, zmęczeni, przesiąknięci zapachem słodko‑brzyd‑ kim, pełni bolesnej, niechcianej wiedzy, W y staw y – G ł os y – R e c e n z j e Magda Sawicka – Rysunki → Galeria Promocyjna asp w Krakowie → XI 2012 uśmiechając się trochę strasznie i nie patrząc sobie w oczy. Jak za młodzi chłopcy po inicjacji. Zamiast zapłaty mogliśmy sobie coś wybrać. A. zabrał olśniewająco piękną, chromowaną lampę i dynamo z Pragi, O. zabrał małe, metalowe puz‑ derko z pół‑pornograficzną, ruchomą scenką. Ja zabrałem malutką porcelanową laleczkę bez górnej części głowy, którą od razu sprezentowa‑ łem zyskując krótkotrwałe względy. Lecz dlaczego Wam o tym opowiadam przy okazji tej świetnej wystawy…? 135 K ronika w y d ar z e ń Odyseja kosmiczna 2012 63. Kongres Astronautyczny w Neapolu Hełm Michała Kracika → 1–5 x 2012 JACEK DEMBOSZ W porównaniu do pierwszych skafandrów, w któ‑ rych lądowali na Księżycu amerykańscy astronauci, ważących ponad 80 kg i m.in. z tego powodu bardzo uciążliwych, postanowiono w Massachusetts Institute of Technology uczynić skafander astronauty lżejszym. W celu uzyskania kompresji, w miejsce dawniejszego napełniania go gazem, wybrano wariant polegający na zastosowaniu mechanicznego nacisku na ciało. Efekt ten uzyskano dzięki użyciu nowego materiału – splecionych włókien spandeksu i nylonu. Do opraco‑ wanego skafandra BioSuit potrzebny był także nowy hełm. Zaprojektował go dr Michał Kracik, absolwent Wydziału Form Przemysłowych krakowskiej ASP. Projektant musiał wziąć pod uwagę fakt, że tego typu kosmiczne nakrycie głowy nie może – tak jak nowy skafander – bezpośrednio naciskać na ciało – tu: na głowę – ale odwrotnie: powinno zachować wokół niej ciśnienie gazowe. Projektant zmniej‑ szył hełm i poszerzył pole widzenia astronauty. Kracik opracował nowy sposób zakładania hełmu na głowę (nie przez głowę właśnie) dzięki podziele‑ niu hełmu na dwie części. Hełm Kracika bliższy jest teraz kaskowi motocyklisty, a astronauta może nim poruszać i wreszcie spojrzeć pod nogi. Autor projektu, już jako stypendysta Fullbrighta, dołączył do zespołu prof. Davy Newman w MIT. 136 Wiadomości asp /60 W pierwszych dniach listopada 2012 r. w Neapolu ASTRONAUT SPACESUIT INJURY DATABASE. Obie pre‑ odbył się 63. Międzynarodowy Kongres Astronau‑ zentacje spotkały się z zainteresowaniem licznie tyczny, zorganizowany pod patronatem Międzyna‑ zgromadzonej publiczności. rodowej Federacji Astronautycznej (IAF). Odbywał Michał Kracik podsumował swój udział na kon‑ się pod hasłem: „Badania naukowe i technologie gresie: „Moja uwaga skupiła się głównie na wydarze‑ kosmiczne na potrzeby nas wszystkich”. niach związanych z problematyką dotyczącą załogo‑ Kongres zgromadził rekordową liczbę 3300 wych lotów kosmicznych, w których rola projektanta uczestników z całego świata, w programie znalazło form przemysłowych może mieć istotne znaczenie się 160 sesji technicznych, ponad 2500 prezentacji, w dostosowaniu rozwiązań technologicznych do sze‑ 8 spotkań plenarnych, 3 wykłady główne oraz wiele roko rozumianych potrzeb astronautów. Podczas kon‑ innych wydarzeń towarzyszących. Oprócz prezentacji gresu, oprócz udziału w prezentacjach i wykładach, i wykładów na kilkudziesięciu stoiskach prezentowali udało mi się nawiązać wiele ciekawych kontaktów, się przedstawiciele agencji kosmicznych oraz firm które w przyszłości mogą zaowocować współpracą i organizacji związanych z branżą kosmiczną. między Wydziałem Form Przemysłowych a innymi Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie reprezen‑ jednostkami naukowymi. Udział w 63. Międzynarodo‑ tował na kongresie Michał Kracik, który zaprezento‑ wym Kongresie Astronautycznym uważam za cenne wał tam dwa projekty realizowane wraz z zespołem i rozwijające doświadczenie”. naukowców z Massachusetts Institute of Technology. Oba projekty były prezentowane podczas sesji A 1.6 Michał Kracik Life Support and EVA Systems. Pierwsza prezentacja dotyczyła projektu kasku do skafandra kosmicznego Tzw. spacery kosmiczne (Extravehicular Activity/ BioSuit – IAC‑12.A1.6.7 THE DEVELOPMENT OF A HIGH spacewalking) to krytyczna aktywność towarzy‑ MOBILITY SPACE SUIT HELMET FOR PLANETARY sząca załogowym lotom kosmicznym. Obecnie EXPLORATION. Druga – projektu systemu zapobie‑ używany przez amerykańskich astronautów ska‑ gania urazom astronautów podczas treningu i misji, fander kosmiczny (EMU – Extravehicular Mobility przeznaczonego do skafandra kosmicznego EMU – Unit) przysparza astronautom trudności. Mimo IAC‑12.A1.6.8 DEVELOPMENT OF A COMPREHENSIVE prób usprawnienia jego funkcjonalności i komfortu 137 użytkowego, występują przypadki kontuzji i ura‑ wewnętrzną skafandra. Takie rozwiązanie ma wiele zów wywołanych przez właściwości skafandra. wad, m.in. powoduje ograniczenie ruchów, wymaga Wzrost liczby wspomnianych urazów związany jest większego nakładu energii do poruszania się, stwarza ze zwiększoną ilością czasu poświęconego na trening ryzyko urazów i kontuzji, a w przypadku rozszczelnie‑ na ziemi oraz podczas misji w kosmosie. Dotych‑ nia – grozi utratą życia. Alternatywą dla skafandra czasowe metody zapobiegania wspomnianym zjawi‑ gazowego jest koncepcja skafandra, który zapewnia skom stosowane są przy pomocy prostych rozwiązań, ciśnienie mechanicznie, poprzez odpowiedni ucisk tymczasowych usprawnień, które jedynie łagodzą na ciało astronauty (np. poprzez zastosowanie ela‑ opisywany problem. Potrzeba zaproponowania cało‑ stycznego materiału). Zespół prof. Davy Newman ściowego, skutecznego rozwiązania skłoniła NASA z MIT pracuje nad taką koncepcją od ponad 10 lat. do podjęcia prac nad systemem zapobiegania kon‑ Projekt kasku do skafandra BioSuit obejmo‑ tuzjom i urazom podczas misji i treningu, przezna‑ wał kilka kluczowych zagadnień, m.in. połączenie czonym do skafandra EMU. pomiędzy elastycznym, ściśle przylegającym do ciała Projekt został podzielony na trzy fazy – pierwsza materiałem a sztywną konstrukcją kasku pod ciśnie‑ skupia się na wnikliwej analizie problemu, rozpo‑ niem ok. ⅓ atm, konieczność zapewnienia jak naj‑ znaniu modeli powstawania urazów oraz próbie ich większej swobody poruszania się, jak najszerszego kwantyfikacji. Faza druga to poszukiwanie rozwiązań pola widzenia, rozwiązanie problemu unoszenia projektowych będących odpowiedzią na zbadany pro‑ kasku w wyniku różnicy ciśnień, swobodnego poru‑ blem. Zakończeniem tego etapu będzie wskazanie szania głowy wraz z kaskiem, a także wiele innych najbardziej obiecujących koncepcji czy prototypów. problemów. Opracowana koncepcja obejmuje szereg W ostatniej fazie projektu zespół skupi się na budo‑ wie i testowaniu wybranego rozwiązania. Obecnie przystępujemy do drugiej fazy projektu. Skafander kosmiczny BioSuit to koncepcja alter‑ natywnego podejścia do sposobu zapewnienia czło‑ wiekowi w warunkach próżni właściwego ciśnienia. Wszystkie stosowane w przeszłości oraz obecnie ska‑ fandry zapewniają właściwe warunki do przeżycia za pomocą gazu (tlenu) – pod ciśnieniem ok. ⅓ atmos‑ fery (w zależności od skafandra) – znajdującego się pomiędzy ciałem astronauty a hermetyczną warstwą 138 Wiadomości asp /60 Alternatywą dla skafan‑ dra gazowego jest kon‑ cepcja skafandra, który zapewnia ciśnienie mechanicznie poprzez odpowiedni ucisk na ciało astronauty. rozwiązań funkcjonalnych, jak i technologicznych, będących odpowiedzią na wspomniane zagadnienia. Są to m.in. konstrukcja modułowa, podział bryły, sposób otwierania, kształt wizjera, system śledze‑ nia ruchów głowy w czasie rzeczywistym sprzężony z mechanicznym wspomaganiem poruszania kasku, uszczelnienie szyi i inne towarzyszące systemy. Konieczność całościowego podejścia do skafan‑ dra jako zbioru zależnych od siebie systemów spro‑ wokowała – poza opracowaniem kasku – do zapro‑ ponowania wstępnych koncepcji formy osobistego systemu podtrzymywania życia (PLSS – Personal Life Support System) oraz uprzęży łączącej skafan‑ der z PLSS i kaskiem. 139 K ronika w y d ar z e ń Uwaga na światło! → Light Move Festiwal → Kinetyczna sztuka światła → 19–21 x 2012 Mariusz Sołtysik przyjaciółką obwiązaną bandażami w restauracji dla decydentów) – były tu niełatwym wyzwaniem. 140 Podczas drugiej edycji Festiwalu Światła w Łodzi Dlaczego? Moje spostrzeżenia dotyczące festiwali – pełna nazwa Light Move Festiwal, czyli festiwal światła na świecie generalnie nie dotyczą wielkich kinetycznej sztuki światła – przypadła mi w udziale uniesień. Na ogół, poza małymi wyjątkami, chodzi funkcja kuratora. Aby uściślić; byłem kuratorem raczej o ubogacenie „światłem” znanych budynków tzw. części artystycznej, obok której główny sponsor niż o ciekawą prezentację artystyczną. Innymi słowy, festiwalu, czyli firma Phillips, prezentował własną problem dotyczy zawartości czy znaczenia prezento‑ koncepcję – głównie oświetlenia fasad kolorowymi wanych prac. Stąd popularność wszelkiego rodzaju panelami nowej generacji typu LED. „mappingów” pokazujących jedynie nowe osiągnięcia Nie tylko konotacje związane z nazwą fundacji z zakresu technologii programów komputerowych (Lux pro monumentis – organizatorem festiwalu) i prezentacji mocy projektorów, objawiające się w for‑ i nazwą samego festiwalu – które można skomen‑ mie rybek, wstążek, kolorowych punkcików, gwiaz‑ tować fragmentem dialogu z filmu Brazil Terry’ego dek, kwiatków i innych form, także geometrycznych, Gilliama: „komplikacja się skomplikowała” jakie producent programu zawarł w możliwościach (kiedy główny bohater zasiada z matką i jej chorą danego narzędzia. Oczywiście narzędzie w rękach Wiadomości asp /60 prawdziwego twórcy zawsze będzie pretekstem do pokazania własnych możliwości – i na to liczy‑ łem, zapraszając artystów do tej edycji. Ponieważ lubię wyzwania, postanowiłem tak zaaranżować otrzymane przez organizatora miejsca, aby odejść od ludycznego charakteru wydarzenia i spróbować nadać mu ciekawy kształt formalny i merytoryczny. Podzieliłem miejsca na wielkoformatowe projekcje i mappingi, na tzw. terminale światła – czyli pre‑ zentacje filmów wideo w ośmiu łódzkich bramach, czyniąc z nich niejako indywidualne, niezależne gale‑ rie – oraz działania typu akcja, performance. Zapro‑ siłem więc do współpracy twórców różnych generacji i z różnych miejsc na świecie – takich jak Atsuhiro Ito z Japonii, Józef Robakowski, Janusz Bałdyga czy Dariusz Fodczuk – oraz studentów z Wydziału Inter‑ mediów. Opiekę artystyczną nad realizacjami stu‑ denckimi sprawował prodziekan dr Mariusz Front, okazały się nieocenione. Nasi studenci, choć sami a jego znajomość grupy oraz jej możliwości, a także reprezentują różne roczniki i pracownie, pomimo wła‑ Mariusz Sołtysik poświęcony podczas trzech dni festiwalowych czas snych bloków programowych, zaprezentowali solidny Jest artystą, inicjatorem i spójny program (Kuba Garścia, Julie Land, Dorota raczej niż kuratorem, obec‑ Tylka, Łukasz Furman). Co ciekawe, był on skom‑ ponowany interaktywnie, czyli wciągał publiczność w akcję i poprzez manipulację iPadem to sami widzo‑ wie decydowali o kształcie prezentowanego obrazu. Wymuszał więc na widzu podejmowanie decyzji nie wykładowcą w Pracowni Kreacji Cyfrowej prowa‑ dzonej przez Bogdana Achimescu. Jego prace składają się z róż‑ nych mediów jak wideo, rzeźba, instalacja. za obraz, za to, co, kiedy i w jakiej konfiguracji było Jest autorem projek‑ prezentowane. Ta z pozoru błaha cecha aktywizowała tów „HUB or SChAB”, ludzi zgromadzonych wokół projekcji. Podejmowanie decyzji przez przypadkowego przechodnia skutkuje „CamouFLASH” „systeMY / systemUS”. wielowymiarowo. Zaproszenie do aktywnego udziału to zaproszenie do wspólnoty, do odpowiedzialności za działania publiczne, do próby dialogu? Tak było w przypadku ul. Piotrkowskiej 77. 141 Druga grupa studentów (Jolanta Nowaczyk, Woj‑ ciech Gąsiorowski), wychodząc od specyfiki miejsca, odniosła się do budynku przy ul. Moniuszki 5, gdzie na przełomie wieków znajdowało się atelier łódzkiego fotografia Bronisława Wilkoszewskiego. Projekcja podejmowała dialog z jego twórczością i medium fotograficznym jako takim. Jak sami autorzy mówią, „[…] zestawienie ze sobą starych fotografii i nowych technologii wyłoniło dla nich wspólny mianownik. Projekcja stała się opowiadaniem światłem o świe‑ tle”. Rzeczywiście, w przypadku ul. Moniuszki była to zauważalna projekcja typu site‑specific, a jedno‑ cześnie dobrze współtworzyła nowy kształt ulicy, jaki wydobył się w podczas festiwalu dzięki realizacjom artystycznym. Poza głównymi pokazami, na świetlnym ekranie umieszczonym na scenie – gdzie wcześniej prezento‑ wali swoje działania wizualno‑dźwiękowe Atsuhiro Ito z Japonii oraz Maciej Walczak i Wojciech Lemań‑ ski – zaprezentowaliśmy także wybrane realizacje wideo i animacje z naszych trzech pracowni: pra‑ cowni animacji, pracowni przetwarzania i obrazu oraz pracowni kreacji cyfrowej. Była więc to dość obszerna prezentacja młodego Wydziału Interme‑ diów poza Krakowem. Niestety, nie wszystko się udało. Praca wideo naszego studenta Piotra Świątoniowskiego w jed‑ nej z bram niestety nie zaistniała – po pierwsze ze względów techniczno‑organizacyjnych, a po dru‑ gie… z powodu zniszczenia (porąbania siekierą) ekranu przez niezadowolonego właściciela pubu… Teraz wiem, że podejmując się działania w przestrzeni publicznej, trzeba niestety założyć, że niezadowolone 142 Wiadomości asp /60 jednostki podejmą realne próby zaistnienia w formie niekoniecznie artystycznej. Uwaga więc na światło, bo może ono wywoływać skutki uboczne! Wydział Intermediów reprezentowali: Kuba Garścia (tegoroczny absolwent), Julie Land, Łukasz Furman, Dorota Tylka wspomagani przez Artura Lisa (ul. Piotrkowska 77) oraz Jolanta Nowaczyk i Wojciech Gąsiorowski (ul. Moniuszki 5). Artyści prezentujący prace wideo w bramach: Józef Roba‑ kowski, Janusz Bałdyga, Karolina Głusiec, Dariusz Fodczuk, Konrad Kuzyszyn, Mariusz Sołtysik, Dmi‑ try Strakovsky (USA). Projekcje wielkoformatowe: Tiffany Carbonneau (USA), Tomasz Matuszak, Ela Wysakowska‑Walters. Akcja, performance, prezen‑ tacja audio‑wizualna: Wiktor Polak, Adam Klimczak, Atsuhiro Ito (koncert na skonstruowanej przez siebie świetlówce o nazwie Optron), Maciej Walczak i Woj‑ ciech Lemański (realizacja: Krzysztof Sztekmiller), Mariusz Olszewski (laser). Poza tym odbył się panel dyskusyjny pod hasłem „Kształtowanie światła jako strategia artystyczna”, w którym wzięli udział: Branko Franceschi – chor‑ wacki kurator wielu projektów międzynarodowych, również podczas Biennale w Wenecji, Sao Paulo, dyrektor Wirtualnego Muzeum Awangardy; Karo‑ lina Głusiec – artystka, zwyciężczyni tegorocznego prestiżowego konkursu Jarwood Prize w Londynie, ukończyła Royal Collage of Art w Londynie; Natalia Mount – kuratorka, dyrektor Flux Art International w Nowym Jorku; Ewa Wójtowicz – doktor nauk huma‑ nistycznych, znawczyni nowych mediów, wykładowca na UA w Poznaniu. 143 K ronika w y d ar z e ń → Łódź Design Festiwal → Wystawa Doświetlmy pory roku → 18–28 x 2012 RecycLED – więcej światła Tomasz Wójcik Od dłuższego już czasu, lecz ostatnio szczegól‑ nie intensywnie, współpracuję z Galerią BB oraz Anitą Bialic i Hanną Szpil, które zostały kurator‑ kami wystawy Doświetlmy pory roku. Wystawa ta powstała w ramach projektu recycLED, wspól‑ nego działania sieci IKEA oraz fundacji Fly with Art. Jej prezentacja odbyła się podczas Łódź Design Festiwal 2012. Projekt „recycLED” prezentuje polskich projektantów i ich prace. Na wystawie znala‑ zły się lampy i obiekty świecące z materiałów recyklingowych. Oprócz moich lamp znalazły się na wystawie obiekty i lampy wykonane przez polskich projektantów: Darię Burlińską, Joannę Figurniak, Katarzynę Okińczyc, Alicję Panasie‑ wicz, Joanną Pytlewską, Aleksandrę Hetich, Tomasza Rudkiewicza (wspólnie z Heikkim Kiiskim), Piotra Stolarskiego, Agnieszkę Bar, Agnieszkę Kajper oraz Karinę Marusińską. 144 Wiadomości asp /60 W trakcie przygotowań do wystawy zapropo‑ nowałem, by w pierwszą niedzielę festiwalu zor‑ ganizować warsztaty, na których mógłbym wraz z publicznością wykonać lampę według mojego projektu, przy użyciu źródeł światła ze sklepu IKEA, bo właśnie istotą i celem projektu „recyc‑ LED” była promocja ekologicznych źródeł świa‑ tła opartych na technologii LED. Całe działanie rozpoczęło się od zbierania bardzo charaktery‑ stycznych butelek PET po napojach aloesowych, które sprzedawane są w sklepach IKEA. Kilkaset tych butelek zostało zebranych przez sklepy IKEA w Krakowie, Warszawie i we Wrocławiu. Charakterystyczny kształt butelki, jej kolor i przetłoczenia powierzchni nasunęły mi pomysł zbudowania zielonego torusa, ringu, pierścienia, który do swego wnętrza przyjąłby z powodzeniem różnorodne źródła światła wykonane w techno‑ logii LED. Przecięta w połowie wysokości butelka pozwoliła na stworzenie dwóch wzorów lampy, które otrzymały nazwy ze względu na charak‑ terystyczny kształt – lampa, która powstała z górnej części butelki, otrzymała krakowską nazwę „bajgiel”, a ta powstała z części z dnem butelki – „GreenRing”. Do współpracy przy wykonaniu projektu zaprosiłem studentów Wydziału Architektury Wnętrz naszej Alma Mater, tak więc „drużyna pier‑ ścienia” w składzie: Maria Paszkowska, Magda‑ lena Romanowska, Weronika Tylec, Michał Niedo‑ śpiał i Tomek Wójcik 21 x 2012 r. o godzinie 10.00 przystąpiła do realizacji projektów lamp. W pracy przez cały dzień żywo uczestniczyła publiczność, wszyscy wyśmienicie się bawili, choć była to też niezwykle intensywna praca, którą zakończy‑ liśmy wraz z zamknięciem głównego budynku festiwalu o godzinie 20.00. Na festiwalu w Łodzi zbudowałem jeszcze dwie lampki na bazie naj‑ tańszej lampki w sklepie IKEA – lampy Lampan za 9,99 zł. Tym razem jedna z nich otrzymała trochę przekornie nazwę T. Funny. Serdecznie dziękuję studentom WAW za wspólne działanie i zapraszam do kolejnych wyzwań. 145 K ronika w y d ar z e ń Co nas kręci? → Gdyński plener projektowy → Wystawa Rzeczy piękne i mądre → VII 2012 Maria Paszkowska Zakrętkowy zawrót głowy III pracowni pro‑ jektowania mebli i elementów wyposażenia wnętrz prowadzonej przez dr. hab. Tomasza Wójcika na Wydziale Architektury Wnętrz W lipcu odbyła się piąta już edycja Gdynia Design Days, czyli najważniejszego letniego festiwalu designu w Polsce. W skład urozma‑ iconego programu wchodziło sześć wystaw kuratorskich, różnorodne warsztaty zarówno dla profesjonalistów, studentów, jak i fanów designu w każdym wieku. Festiwalowi towa‑ rzyszyły wykłady, projekcje filmów, Super Sam Designu oraz fascynujące spacery szlakiem gdyńskiego modernizmu. Jedna z wystaw w ramach Gdynia Design Days, Rzeczy piękne i mądre, była poświęcona innowacyjnym projek‑ tom. Wśród wybranych i prezentowanych prac znalazły się meble z zakrętek autorstwa Tomka Wójcika i jego studentek: Marii Paszkowskiej, Pauliny Pomorskiej, Martyny Kopczak i Anny Bendarskiej. 146 Wiadomości asp /60 K ronika w y d ar z e ń Gramy w zielone → Zamek Cieszyn → 10 VIII – 23 IX 2012 Maria Paszkowska W szybkim tempie z jednego końca Polski na drugi przemieszczały się meble z zakrętek w ostatnich miesiącach. Prosto z Gdynia Design Days dotarły na wystawę w Zamku Cieszyn, na której prezentowane były mądrze zaprojek‑ towane produkty, przestrzenie publiczne, środki transportu, miejsca pracy i wiele innych dziedzin życia. Można było zobaczyć przykłady prac, w któ‑ rych projektanci odpowiadają na kluczowe pyta‑ nie: „Jak projektować w świecie przesytu i nad‑ miaru?”. Wniosek jest jeden: odpowiedzialne i ekologiczne projektowanie po prostu się opłaca. Oprócz mebli z zakrętek na wystawie można było zobaczyć projekt systemu identyfikacji wizualnej Gospodarstwa Ogrodniczego Łęgajny, zdobywcę Red Dot Award 2012 w kategorii Com‑ munication Design, autorstwa Moniki Ostaszew‑ skiej‑Olszewskiej i Zofii Konarskiej, oraz obsy‑ paną nagrodami butelkę wielokrotnego użytku Bobble, projektu Karima Rashida, w której zasto‑ sowany został wymienny filtr węglowy, pozwala‑ jący z wody kranowej usuwać zanieczyszczenia organiczne oraz zapach i smak chloru, a pozo‑ stawiać korzystne dla zdrowia minerały. Wśród wielu zgromadzonych na wystawie prac znalazły się też zaskakujące projekty, jak lampa LATRO, projektu Mike Thompson, która „kradnąc” energię algom morskim daje światło; zszywacz do papieru produkowany przez Ecozone, który zszywa kartki papieru nie wykorzystując przy tym metalowych zszywek, czy mydło JooSoap, wytwarzane ze zużytego oleju spożywczego przez studentów z Aalto University w Helsinkach. Dużym zainteresowaniem lokalnej społeczności cieszył się projekt rewitalizacji cieszyńskiego Parku Kasztanowego autorstwa pracowni „k”. Ponadto podczas trwania wystawy można było zapoznać się z raportem prezentującym dobre praktyki polskich firm, dla których eko‑ logia przestała być tylko koniecznością i modą, bo zaczęła się opłacać. Przykładem mogą być takie nawyki, jak racjonalne wykorzystywa‑ nie dziennego światła czy wybór odpowiedniej czcionki w edytorze tekstowym pozwalający zaoszczędzić aż 30% tuszu do drukarki. Kurator i komisarz wystawy: Anna Kaleta 147 K ronika w y d ar z e ń Fot. Piotr Mikołajczak Wymiennikownia → Gdyński plener projektowy → Muzeum Miasta Gdyni → 8–15 VII 2012 Maria Paszkowska Podczas trwania Gdynia Design Days odbył się pierwszy Gdyński plener projektowy. Do uczest‑ nictwa w plenerze zaproszonych zostało 15 absol‑ wentów kierunków projektowych z całej Polski, wybranych na podstawie nadesłanych portfo‑ lio, którzy aktywnie realizują się zawodowo jako profesjonalni designerzy, zajmujący się różnymi zagadnieniami na polu designu (projektowanie produktu, systemy identyfikacji wizualnej, archi‑ tektura, architektura wnętrz). W gronie uczest‑ ników znalazły się dwie studentki Wydziału Architektury Wnętrz naszej Akademii – Maria Paszkowska i Sabina Kamińska. Tematem pleneru był projekt koncepcyjny wnętrz i wizerunku instytucji „Wymiennikow‑ nia” – Nowego Centrum Kreatywności Młodzieży, znajdującej się w dawnej wymiennikowni ciepła 148 Wiadomości asp /60 na gdyńskim osiedlu Chylonia. Wymiennikow‑ nia, czyli przestrzeń dla młodzieży z całej Gdyni, borykającej się z problemami socjalnymi i eduka‑ cyjnymi, gdzie mogłaby czuć się wolna, znaleźć pomoc i rozwijać pasje. Instytucji przyświeca idea integracji młodzieży, stworzenia więzi, przyjaźni i nauki wzajemnej pomocy. W nazwie „Wymien‑ nikownia” zawiera się profil i charakter centrum jako miejsca, gdzie następuje wymiana informa‑ cji, pasji, pomysłów, wsparcia itd. Podczas 7 dni 15 architektów, projektantów i studentów z całej Polski w pięciu 3‑osobowych zespołach pracowało nad projektami dla Gdyni. Konsultacje z młodzieżą – przyszłymi użytkow‑ nikami – były integralną częścią warsztatów. Z efektami pracy zespołów można zapoznać się na stronie: www.gdynskiplenerprojektowy. blogspot.com. K ronika w y d ar z e ń WearFair – odpowiedzialna moda → MCK‑w Łódź → 13–14 x 2012 Zuzanna Zajczenko W dniach 13–14 x 2012 r. łodzianie mogli uczestniczyć w Targach odpowiedzialnej mody WearFair, zorganizowanych przez Pol‑ ską Zieloną Sieć. Całość przestrzeni targowej została zaaranżowana z recyklingowych mate‑ riałów przez dr. hab. Tomasza Wójcika oraz studentów z III pracowni projektowania mebli WAW ASP Kraków. Wszystko zaczęło się ponad rok temu, kiedy Polska Zielona Sieć zaproponowała Tomaszowi Wójcikowi współpracę w zakresie zaprojektowania przestrzeni targowej na pierw‑ sze w Polsce targi promujące modę ekologiczną i powstającą z poszanowaniem praw człowieka. Przestrzeń, w której miała powstać cała kon‑ strukcja, to jedna z hal Międzynarodowego Centrum Kongresowo‑Wystawienniczego o powierzchni 1200 m2. Miały tu powstać stoiska dla wystawców, przestrzeń warsztatowa, przestrzeń dla wymienialni ubrań, przestrzeń dla dzieci oraz press‑room. Wyzwanie nie było łatwe, gdyż przestrzeń targowa musiała się wpisywać w zrównoważoną ideę wydarzenia. Ważnym założeniem było więc stworzenie przestrzeni z materiałów pochodzących z recy‑ klingu lub takich, które nadają się do ponow‑ nego użycia. Dodatkowym wyzwaniem był fakt, że przestrzeń musiała zostać stworzona w ciągu kilku godzin. Postawiono na takie materiały, jak ruszto‑ wania warszawskie, beczki i kanistry po pły‑ nach przemysłowych, tuleje tekturowe oraz folia stretch. W sierpniu powstał ostateczny projekt. Pozostawało tylko czekać na noc z 12 na 13 X, kiedy to projekt miał zostać zreali‑ zowany. Cała ekipa realizująca ekspozycję targową liczyła kilkanaście osób, w projekcie uczestniczyli wolontariusze nie tylko z Polski, ale i innych krajów Europy. Do zadania studenci wraz z Tomaszem Wójcikiem przystąpili o północy 12 x 2012 r. W przestrzeni wciąż trwał demontaż po zakoń‑ czonym właśnie pokazie mody recyklingowej Re‑Act Fashion Show, co wymagało bardzo precyzyjnego działania. Na początku ekipa została podzielona na dwie grupy. Jedna z nich zajmowała się montowaniem rusztowań war‑ szawskich, z których miały powstać stoiska dla wystawców, drugiej przydzielono tworzenie przestrzeni wymienialni z kanistrów i tulei kar‑ tonowych. Następnie pokryto rusztowania folią stretch. Później powstały przestrzenie, takie jak info‑punkt oraz przestrzeń dla dzieci, do któ‑ rych stworzenia wykorzystano 120‑litrowe beczki w kolorze niebieskim i żółtym, a także strefa chill‑out (tzw. wypoczywalnia) – tu za sie‑ dziska posłużyły worki sztauerskie, które w przeszłości izolowały produkty przewożone w kontenerach transatlantyckich. Dzieło zwień‑ czyła konstrukcja kopuły geodezyjnej, która 149 wypełniona meblami wykonanymi z plastiko‑ wych zakrętek – stworzyła press‑room. Maciej Skinderowicz z Polskiej Zielonej Sieci, który uczestniczył w przedsięwzięciu, podkreśla, że praca przebiegała w bardzo szybkim tem‑ pie. Zwiedzających wpuszczono do hali dopiero 13 x w samo południe. Autorzy przybyli po‑dziwiać swoje dzieło w pełnym rozkwicie w godzinach popołudniowych, po zasłużonym wypoczynku. Wystawcy, uczestnicy warsztatów i odwie‑ dzający byli pod wielkim wrażeniem prze‑ strzeni, podkreślali zarówno jej walory este‑ Decoration” wyraziła swój zachwyt nad cało‑ ściowym wyglądem przestrzeni. Targi odpowiedzialnej mody WearFair trwały dwa dni. Drugiego dnia Tomasz Wójcik prowadził warsztaty eko‑projektowe (design dla gospodyń miejskich), a w niedzielę (14 X) studenci wraz z Tomaszem Wójcikiem zde‑ montowali przestrzeń. Mając na uwadze fakt, że impreza promuje ekologię, postano‑ wili wykorzystać wszystkie materiały, które zostały użyte do konstrukcji, w tym m.in. tuleje tekturowe, wykładzinę z wypoczywalni oraz ok. 35 kg folii stretch, która trafi do pra‑ tyczne, jak i funkcjonalne. Redakcja „Elle cowni dr hab. Wójcika i stanie się inspiracją dla 150 Wiadomości asp /60 studentów I roku. Rusztowania, beczki i kanistry wróciły do firm, od których zostały wypożyczone. Organizatorzy liczą, że to wydarzenie będzie początkiem owocnej długotrwałej współpracy. W projekcie uczestniczyli studenci Wydziału Architektury Wnętrz: Maria Paszkowska, Mar‑ tyna Kopczak, Anna Przybycin, Aleksandra Radej, Paweł Kutwin oraz Alan Swoboda. Polska Zielona Sieć (PZS) jest ogólnopolskim związkiem stowarzyszeń i fundacji prowadzących działalność na rzecz zrównoważonego rozwoju i budowania społeczeństwa obywatelskiego. Misją Polskiej Zielonej Sieci jest wspieranie zrównowa‑ żonego rozwoju poprzez partnerstwo, współpracę i uczestnictwo. Główne obszary aktywności PZS to budowanie obywatelskiego poparcia dla zrównoważonego rozwoju, tworzenie mechanizmów społecznej kontroli wydatkowania publicznych funduszy, zwiększenie wpływu konsumentów na jakość produktów oraz politykę globalnych korporacji, a także wspieranie ekorozwoju krajów Global‑ nego Południa. Kampania „Kupuj odpowiedzialnie” – program na rzecz zrównoważonej konsumpcji i produkcji „Kupuj odpowiedzialnie” to hasło przewod‑ nie programu tematycznego Polskiej Zielonej Sieci na rzecz zrównoważonej konsumpcji i pro‑ dukcji. Celem programu jest wzrost świado‑ mości oraz zdolności polskiego społeczeństwa do podejmowania odpowiedzialnych środowi‑ skowo i społecznie wyborów konsumenckich, a także zwiększenie wpływu polskich konsu‑ mentów na politykę polskich firm i globalnych korporacji w celu podniesienia standardów ich działania w zakresie ochrony środowiska i prze‑ strzegania praw człowieka. 151 K ronika w y d ar z e ń Wyróżnienie dla Ewy Wein → x Międzynarodowe Biennale Grafiki Projektowej Golden Bee → Moskwa → 9 x 2012 Obok wystawy takiej jak prestiżowe, pierwsze na świecie w tej dyscyplinie sztuki Biennale Pla‑ katu w Wilanowie, prezentacja w Moskwie jest jednym z największych tego typu przedsięwzięć. Ideą zapoczątkowanego w 1992 r. Biennale jest prezentowanie najlepszych światowych osią‑ gnięć w zakresie grafiki projektowej. Ta cykliczna impreza o globalnym zasięgu, której głównym celem jest konfrontacja w wymienionej dziedzi‑ nie, od 20 lat stara się promować i pogłębiać współpracę międzynarodową na płaszczyźnie projektowania. Przyczyniając się do wzrostu jego znaczenia i kulturalnego statusu, wspiera rozwój designu w warstwie zmieniających się technolo‑ gii, jednocześnie podkreśla duchowy potencjał zawodu projektanta. Służy ukazywaniu nowych tendencji we współczesnej kulturze wizualnej i formułuje zmieniające się kierunki. Stara się być katalizatorem jej rozwoju i stymuluje pracę grafików podążających rozmaitymi ścieżkami. Nazwiska najwybitniejszych na świecie grafików znalazły się pośród laureatów, uczest‑ ników, jurorów i sympatyków tego konkursu. Biennale objęte jest stałym patronatem Inter‑ national Council of Graphic Design Association (Międzynarodowa Rada Stowarzyszeń Grafików Projektantów) ICOGRADA oraz International Bien‑ nales Coordinating Committee (Międzynarodowy Komitet Koordynacji Biennale) IBCC. Głównym organizatorem Biennale jest Aka‑ demia Projektowania Graficznego w Moskwie, a przewodniczącym – Serge Serov. W tym roku jury w składzie: Majid Abbasi, David Carson, Ken Cato, Alain Le Quernec, Istvan Orosz, Apex Lin, Paula Troxler przyznało następujące 152 Wiadomości asp /60 nagrody: Grand Prix: Igor Gurovich (Rosja), Golden Bee Award w kategorii „POSTERS”: Eric Belousov (Rosja), Erich Brechbuhl (Szwajcaria), Michel Bouvet (Francja), Uwe Loesch (Niemcy), Michał Tatarkiewicz (Polska), Ralph Schraivogel (Szwajcaria), Golden Bee Award w kategorii „RUS‑ SIAN AVANT‑GARDE”: Igor Gurovich (Rosja), Faldin Family (Rosja), Golden Bee Award w kategorii „PLACE BRANDING”: Lava Netherlands, Golden Bee Award w kategorii „DECALOGUE”: Ewa Wein (Polska) www.goldenbee2012.org www.ewawein.com K ronika w y d ar z e ń Nagroda dla Pawła Kutwina → Zwycięskie projekty STI Design → Award 2012 → Targi branżowe Fachpack 2012 → Norymberga → 25 x 2012 W tym roku po raz czwarty Grupa STI – międzyna‑ rodowy potentat na rynku produkcji i projekto‑ wania opakowań i displayów – ogłosiła konkurs STI Design Award 2012. Do udziału zaproszono studentów Akademii Mediów w Stuttgarcie, szkoły HTWK w Lipsku, Uniwersytetu Technicz‑ nego w Delft, szkoły UCA Rochester w Wielkiej Brytanii oraz Akademii Sztuk Pięknych w Kra‑ kowie. Wyzwanie podjęło aż 20 osób z Wydziału Architektury Wnętrz, angażując się w pracę, która zajęła niemal cały letni semestr. Zadanie konkursowe polegało na opraco‑ waniu oryginalnego, innowacyjnego displayu na podstawie otrzymanych briefów – dostarczo‑ nych przez firmy Unilever, Nestlé i Metro Group – oraz na wykonaniu prototypu. Ogłoszenie wyni‑ ków odbyło się 25 x 2012 podczas międzynarodo‑ wych targów branżowych Fachpack w norymber‑ skim Skybarze. Zwycięzców wyłoniono spośród autorów 68 nadesłanych projektów. I i III miejsce przyznano dwóm 4‑osobowym zespołom studentów ze Stuttgartu. II nagrodę zdobył natomiast Paweł Kutwin z III pracowni projektowania mebli i elementów wyposaże‑ nia wnętrz ASP w Krakowie prowadzonej przez dr. hab. Tomasza Wójcika. Projekt Pawła Kutwina to uniwersalny system ekspozycyjny produktów firmy Metro Group – display pozwala na różno‑ rodne wykorzystanie, od prezentacji produktu, przez jego testowanie, aż po swobodną zabudowę przestrzeni ekspozycyjnej. ↑ Nagrodzona praca Pawła Kutwina „Elementem szczególnie interesującym w tym displayu jest jego modularny charakter. Poszczególne elementy rozwiązania wykonane z tworzywa sztucznego mogą być w różny spo‑ sób złożone w miejscu sprzedaży, tworząc w ten sposób prawdziwy krajobraz doświadczeń POS” – podkreślił członek jury, Frank Rehme, Head of Innovation Services w Metro Group. Wart odno‑ towania jest również fakt, że w pokazie towarzy‑ szącym uroczystości wręczenia nagród, spośród 32 nominowanych projektów, przedstawiono aż 19 przygotowanych przez studentów Wydziału Archi‑ tektury Wnętrz. Gratulujemy i trzymamy kciuki – następna edycja STI Design Award już za dwa lata! ↑ Nagrodzone prace Na podstawie informacji Grupy STI. 153 K ronika w y d ar z e ń Uroczyste „zmyszenie” profesora Studencki Gala Nobel dla Małopolskiego Weroniki Tyrpy AZS 24 x 2012 w Sali Bursztynowej hotelu Holiday Inn Express po raz kolejny odbyła się Gala Małopol‑ skiego Sportu Akademickiego, której organizato‑ rem był Akademicki Związek Sportowy Kraków. Podczas gali podsumowano sportowy rok aka‑ 10 x 2012 r. w pracowni projektowania książki ASP przy ul. Smoleńsk 9 odbyło się uroczyste „zmyszenie”, czyli posiedzenie Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego z Kapitułą Orderu Białego Kruka w Krakowie, założonego w 1930 r. W trak‑ cie „zmyszenia” Wielki Mistrz Zakonu Jerzy Duda włączył do Zakonu prof. Adama Wsiołkowskiego, artystę malarza, rektora Akademii minionej kadencji, wręczając mu patent Dostojnej Maku‑ latury… w uznaniu zasług i osiągnięć w zakresie malarstwa, grafiki, plakatu, także dydaktyki oraz kynologii (jamnik szorstkowłosy Felek Trzeci), a zarazem w dziedzinie miłośnictwa ksiąg ze sztuką związanych”. (inf. wł.) 154 Wiadomości asp /60 5 vii 2012 r. w Pałacu Lubomirskich w Warszawie odbył się finał IV edycji ogólopolskiego konkursu Studencki Nobel. II miejsce w Konkursie na Najlepszego Stu‑ denta Rzeczypospolitej Polskiej w branży Sztuka zajęła Weronika Tyrpa, reprezentantka woje‑ wództwa małopolskiego i studentka Wydziału Grafiki krakowskiej ASP. W konkursie startowali studenci z całego kraju. Tegoroczną nagrodę główną oraz 10 000 zł zdobył Maciej Besta, student Aka‑ demii Górniczo‑Hutniczej w Krakowie. Patro‑ nami Studenckiego Nobla są m.in.: MNiSW, Rzecznik Praw Obywatelskich, Business Centre Club oraz Polska Agencja Rozwoju Przedsiębior‑ czości. (inf. wł.) demicki 2011/2012. Uroczystość uświetnili zna‑ mienici goście – prorektorzy uczelni wyższych Małopolski, władze Krakowa i województwa małopolskiego. Podczas uroczystości wrę‑ czono puchary i dyplomy najlepszym trójkom w poszczególnych dyscyplinach Małopolskiej Ligi Akademickiej (od roku akademickiego 2012/2013 rozgrywki będą nosić nazwę Akademickich Mistrzostw Małopolski). Dokonano także podsu‑ mowania klasyfikacji generalnej MLA, skupiają‑ cej najbardziej zaangażowane sportowo uczelnie Małopolski. AZS ASP reprezentowali studenci startujący w zmaganiach MLA: Marek Adamiecki (WRZ) oraz Michał Bosak (WKiRDS), a z ramienia władz uczelni w gali wziął udział prorektor ds. studenc‑ kich, dr hab. Jan Tutaj. Startujący w ramach Małopolskiej Ligi Akademickiej studenci ASP zajęli w klasyfikacji generalnej 13 miejsce. Pozycja ta jest warta pod‑ kreślenia co najmniej z dwóch powodów: nasza uczelnia jako jedyna spośród szkół artystycznych została ujęta w tej klasyfikacji, a studenci kra‑ kowskiej ASP znaleźli się pośród takich potęg małopolskiego sportu akademickiego, jak Akade‑ mia Górniczo‑Hutnicza, Akademia Wychowania Fizycznego, Uniwersytet Jagielloński czy Poli‑ technika Krakowska. (inf. wł.) K ronika w y d ar z e ń Co rodzi się ze związku sztuki z biznesem? Jakie możliwości daje rynek pracy studentowi kończącemu Akademię Sztuk Pięknych? Rynek pracy kreatywnej jest miejscem, gdzie artysta spotyka się z klientem, sztuka z biznesem. Do tego spotkania należy być przygotowanym. W dniach 20–25 XI pod patronatem JM Rektora Stanisława Tabisza, odbyły się Spotka‑ nia Pro Arte – sztuka przedsiębiorcza, IV Dni Kariery Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Było to podsumowanie programu stażowego St.art, zrealizowanego w latach 2009–2012. W tym czasie 200 studentów ASP odbyło staże w 70 podmiotach rynku kreatywnego. Wśród partnerów programu stażowego były zarówno instytucje kultury, organizacje pozarządowe, jak też firmy i korporacje, prowadzące działalność nie tylko w Krakowie, ale też w innych miastach: Bielsku‑Białej, Jabłonce, Jasienicy, Katowicach, Przemyślu, Rzeszowie, Suchej Beskidzkiej, War‑ szawie, Zgierzu. Najwięcej staży zorganizowali m. in. TVN SA, Instytut Odlewnictwa, Ergo Design, Fashion Kolor, AR Parastudio, Stowarzyszenie Międzynarodowe Triennale Grafiki. Program stażowy cieszył się największym zainteresowaniem wśród studentów Wydziału Form Przemysłowych, Wydziału Grafiki oraz Wydziału Malarstwa. O staż ubiegali się głównie studenci IV i v roku studiów. 63% studentów otrzymało ofertę dalszej współpracy lub nawią‑ zało kontakty zawodowe, inni pozyskali wiedzę i umiejętności, które zaprocentują z pewnością w przyszłości. Wszyscy studenci – uczestnicy programu zgodnie podkreślają, jak cenne było Zielone światło dla auli Złożenie podpisów na dokumentach – od lewej: mini‑ doświadczenie przebywania w realnym środowi‑ sku pracy, jak inne od pracy w murach Akademii. 20 XI 2012 r. o 12.15 w Galerii Promocyjnej ASP, na pl. Matejki 13 odbył się wernisaż wystawy prezentującej prace i projekty komercyjne, w któ‑ rych powstaniu brali udział stażyści. Wystawa pokazała, jak różnorodna może być praca twórcza i jakie możliwości daje absolwentom Akademii rynek kreatywny. Wystawa była otwarta dla odwiedzających od 20 do 24 XI 2012 r. Po wernisażu w sali 104 Gmachu Głównego Akademii odbyły się spotkania z ekspertami i praktykami – przedstawicielami rynku. Przez cały czas trwania Pro Arte studenci Akademii brali udział w szkoleniach i warsztatach mają‑ cych na celu wyposażenie ich w wiedzę i umie‑ jętności przydatne na rynku pracy. Na zakończenie IV Dni Kariery 25 XI w Klu‑ bie Pod Jaszczurami odbyły się Targi Młodej Sztuki „Sztukobranie – ram wypełnianie”. Druga odsłona imprezy, mającej na celu promocję mło‑ dej sztuki, była doskonałą okazją do zakupu prac młodych artystów. Targi odbywały się w godzi‑ nach od 11.00 do 20.00 i były imprezą towarzy‑ szącą Spotkaniom Pro Arte. Spotkania Pro Arte oraz program staży zawo‑ dowych dla studentów Akademii Sztuk Pięknych St.art trwał od czerwca 2009 r. i zrealizowany został w ramach projektu „Sztuka przedsiębior‑ cza – rozwój współpracy z przedsiębiorcami jako element programu rozwoju uczelni”, współ‑ finansowanego ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego. ster Bogdan Zdrojewski i rektor prof. Stanisław Tabisz 16 xii 2012 r. w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie miało miejsce podpisanie dokumentu przekazania dofinan‑ sowania pochodzącego ze środków unijnych w kwocie 8,2 mln zł przeznaczonego na zakoń‑ czenie budowy zespołu sal wielofunkcyjnych w gmachu Akademii. Przyznane środki pocho‑ dzą z XI priorytetu Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko, którego operatorem jest Ministerstwo Kutury i Dziedzictwa Naro‑ dowego. Ze strony resortu dokument podpisał minister Bogdan Zdrojewski, ze strony ASP – rektor prof. Stanisław Tabisz. Dofinansowanie przyznano także Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krako‑ wie z przeznaczeniem na budowę i uruchomienie Galerii Europa – Daleki Wschód (piszemy o tym na s. 60) oraz na budowę i adaptację budynków Szkoły Muzycznej i i II stopnia w Krakowie. Warto przypomnieć, że ze środków Programu Infrastruktura i Środowisko XI Prorytetu: Kul‑ tura i dziedzictwo kulturowe na lata 2007–2013 do realizacji skierowano 64 projekty. Ich łączna wartość przekroczyła 3,4 mld zł, a kwota dofi‑ nansowania ponad 2 mld zł. W całej Polsce do tej pory ze środków POIiŚ oddano do użytku 21 nowych lub wyremontowanych obiektów. Zain‑ teresowanych odsyłamy na stronę: www.poiis. mikidn.gov.pl (inf. wł.) 155 K ronika w y d ar z e ń Koło Naukowe we Florencji Panorama Florencji Florencka piękność z XVI w. Paweł Pencakowski Grupa członków Koła Naukowego Studentów Kon‑ serwacji ASP oraz kilkoro przedstawicieli grona pedagogicznego odwiedziło Florencję. Najlepiej zwiedzać ją, począwszy od placu pod San Miniato al Monte. Ten położony na wzgó‑ rzu kościół z XI–XII w. góruje nad miastem. Stojąc tyłem do jego fasady, widzi się u stóp niewielki, zadbany cmentarz, następnie drzewa (teraz w zie‑ lono‑złoto‑czerwonych barwach), dalej gęstą zabudowę Oltrarno – południowego brzegu rzeki – wreszcie pałace nad samą Arno oraz „właściwą” sylwetę miasta i na horyzoncie łańcuch Apeni‑ nów. Na ich tle jaśnieje majestatyczna kopuła katedry Santa Maria del Fiore i kampanila Giotta, wieża Palazzo Vecchio, widać elewację Uffizich, niezliczone pałace, kościoły, ulice… Najpiękniej wygląda ta panorama późnym popołudniem, gdy niskie słońce rzeźbi ją i pogrąża w błękitno‑poma‑ rańczowej poświacie. My byliśmy tam rankiem. Przygotowany zawczasu program wyda‑ wał się napięty do granic możliwości, a mimo to udało się go zrealizować. Chcieliśmy zoba‑ czyć „wszystko”, a na dodatek mieliśmy zamiar odwiedzić Opificio delle Pietre Dure – słynną na cały świat pracownię konserwatorską 156 Wiadomości asp /60 i badawczą o XVI‑wiecznej metryce, zajmującą się obecnie najwybitniejszymi dziełami sztuki europejskiej, szczególnie toskańskiej. Z insty‑ tucją tą nasz wydział wiążą od lat partnerskie relacje. Zaplanowana na półtorej godziny wizyta trwała dwa razy dłużej. Zaprezentowano nam m. in. „najzacniejszego obecnie gościa” Opificio – słynny Pokłon Trzech Króli Leonarda da Vinci. Florenccy konserwatorzy i badacze przyjęli nas mile, pokazywali wspaniałe dzieła, rozliczne pracownie, archiwa. Odpowiadali też z satysfak‑ cją na fachowe pytania, słuchali, dyskutowali. Wyglądało na to, że wiedza naszych studen‑ tów zrobiła na nich takie wrażenie, jak na nas Leonardo oglądany z bliska! Osiem dni na Florencję, jej zabytki, muzea, pamiątki, to nie jest dużo. W założeniu więc kon‑ centrowaliśmy się na sztuce toskańskiej i wło‑ skiej; tylko szczególnie wytrwali byli w stanie oglądać jeszcze płótna wielkich Flamandów, Holendrów czy Hiszpanów. Udało się zwiedzić szereg muzeów, Palazzo Vecchio – siedzibę władz miasta, pałace Pitti, Medici‑Riccardi, Davan‑ zati, kaplicę Brancaccich. Byliśmy we florenc‑ kiej katedrze, w baptysterium, wdrapaliśmy się też na wyniosłą kopułę Brunelleschiego, skąd roztaczają się niezwykłe widoki. Obejrzeliśmy liczne kościoły. Wszędzie są malowidła ścienne, nagrobki, figury, obrazy, retabula, meble: każdy kościół, każdy pałac florencki to wszak żywe muzeum. Podziwialiśmy też urokliwe place i ulice miasta zarówno w dzień, jak i nocą, Ogrody Boboli, bulwary po obu stronach rzeki, Ponte Vecchio i inne florenckie mosty. W krótkim cza‑ sie przeznaczonym na posiłek lub wytchnienie niektóre, głodne wrażeń, osoby wyprawiały się w kolejne ciekawa miejsca. Wszędzie przemawiała do nas kultura Italii i wielka sztuka epoki romańskiej, toskańskiego gotyku, a nade wszystko renesansu i maniery‑ zmu, które wcześnie i wspaniale rozkwitły w sto‑ licy Toskanii, wytyczając nowe drogi łacińskiej Europie i całemu światu. Otaczały nas nieśmier‑ telne dzieła i towarzyszyły nam wspomnienia wielkich mecenasów sztuki – Medicich, Pittich, Rucellaich, Pazzich, licznych biskupów, opatów, patrycjuszy. Przede wszystkim jednak były z nami duchy architektów, rzeźbiarzy, malarzy florenc‑ kich i tylu innych przedstawicieli sztuk pięknych, jak również poetów, filozofów, uczonych, muzy‑ ków, przywódców religijnych, książąt, paziów i pięknych dam dworu, zbrodniarzy i świętych… Był z nami także cień największego ze wszystkich – boskiego Michała Anioła Bunarrotiego, przed którego rzeźbami zabiło mocniej niejedno serce, a u stóp pomnika nagrobnego w kościele Santa Croce popłynęły pełne smutku słowa jego sonetu (w tłumaczeniu Leopolda Staffa). Wszystko to stanowiło pretekst i materiał do dyskusji na tematy historyczno‑artystyczne Kaplica Brancaccich i konserwatorskie, które inicjowali oraz pro‑ wadzili tak pedagodzy, jak i studenci. Wspomi‑ nać będziemy wieczorne rozmowy i imprezy, w ramach których koledzy rzeźbiarze wcielili się w rolę mecenasów, śmiało konkurując ze słynną fundacją Del Bianco, wspierającą uczonych, stu‑ dentów i artystów. Można stwierdzić, że wyprawa naukowa do Florencji była przedsięwzięciem ze wszech miar udanym. Dopisała pogoda, wspomnieć wypada też znakomitą atmosferę, a także zdy‑ scyplinowanie uczestników – rzecz nadzwyczajna i, jak się wydaje, przeciwna artystycznej naturze. Wróciliśmy zatem z tarczą! Niestety… wkrótce po powrocie do Krakowa (lecieliśmy samolo‑ tem o groźnie brzmiącej nazwie bombardier!) po naszym wydziale rozeszły się mrożące krew w żyłach pogłoski, że Koło Naukowe szykuje następny wyjazd w daleki świat… Wycieczkę tę zorganizowała, właściwie samodzielnie, prze‑ wodnicząca Koła, Paula Musiał (IV r.). Na miejscu wspierała ją Paulina Kralka (II r.). Udane też były spotkania z florencką kuchnią (na jej trop napro‑ wadziła nas przewodniczka, pani Anna Młotkow‑ ska, która z wigorem i wielkim poczuciem humoru oprowadzała nas przez dwa dni). Rok Juliana Fałata korespondowała z tym, co w danym miesiącu nas otacza. W czasie zimy towarzyszyć będą nam więc zaśnieżone lasy, pola, rzeki… Wiosna – wszystko budzi się do życia, również „nad mokradłami” (o czym się przekonamy w czerwcu). W czasie wakacji znajdziemy się w słonecznej Wene‑ cji. Jesienną porą udamy się m.in. w Tatry. I na koniec znowu pejzaż zimowy. Tak o ulubio‑ nym motywie Juliana Fałata, czyli zimowym kra‑ jobrazie, pisał Antoni Wasilewski w „Dziś i Jutro” w styczniu 1926 r.: „Fałat jest pierwszym w Pol sce i jak dotychczas jedynym malarzem, który dał nam w obrazie śnieg, ten obfity, nadmierny, w ogromnych przestrzeniach rozciągający się, skrzący do słońca miliardem brylantów, nie‑ pokalany w swej bieli, a miękki i puszysty […]. Mam w oczach te rozlegle horyzonty pól okrytych płaszczyzną śniegu, złocącego się pod zachód słońca i nad polami szmat nieba […], albo owe potoki roztajałe już, ciemne, obłożone na brze gach jasnofioletowym śniegiem i znowu nad tym wszystkim ciemne ołowiane niebo, albo ten skraj kniei w bogatych sędzielinach i polanka […]. Ale najpotężniejszy czar i najcudniejszą poezję pol‑ skiego pejzażu, najwyższy i najszlachetniejszy jej ton dał Fałat w scenach myśliwskich – tu dopiero podziwiamy prawdziwe oblicze mistrza: mala‑ rza i poety zarazem”1. Na kartach kalendarza te sceny myśliwskie będziemy oglądać w lutym i sierpniu. Projektantem i autorem opracowania gra‑ ficznego kalendarza jest profesor Władysław Pluta. Michał Pilikowski odpowiada za prace redakcyjne. Obrazy reprodukowane w kalenda‑ rzu pochodzą ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Narodowego w Kielcach, Muzeum Podla‑ skiego w Białymstoku, Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu i Muzeum w Bielsku‑Białej. Przypis Kościół Santa Croce – prace konserwatorskie 1Cyt. za: Bednarski T.Z., Krakowskim szlakiem Juliana Fałata, Kraków 2005, s. 11. Michał Pilikowski Rok 2013 w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie upłynie pod hasłem Roku Juliana Fałata. Decyzję taką podjęto w związku z tym, że w tym roku obchodzimy 160 rocznicę urodzin tego wybitnego artysty malarza i wielkiego reformatora krakowskiej ASP (Julian Fałat urodził się w Tuligłowach pod Komarnem 30 VII 1853 r.). Na otwarcie Roku Juliana Fałata Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie proponuje kalen‑ darz z reprodukcjami obrazów Mistrza. Repro‑ dukcje te uszeregowano w ten sposób, by rze‑ czywistość przedstawiana na kolejnych obrazach 157 K ronika w y d ar z e ń Photokino w Kolonii Promocje w Akademii → Kolonia, Niemcy → 18–23 IX 2012 Natalia Wiernik prezentuje swoje portfolio Doktorzy habilitowani sztuki W ramach Photokina, World Photography Organisation i Sony zorganizowało spotkanie pod nazwą – World Photo Educators Symposium and Student Opportunity. Było to pierwsze tego typu spotkanie podczas tej imprezy. Zaproszeni na nie zostali profesorowie i studenci z 20 euro‑ pejskich uczelni artystycznych, nauczających fotografii. Z naszej ASP do Kolonii udali się: dr Tomáš Agat Błoński, asystent w Katedrze Filmu Animowanego, Fotografii i Mediów Cyfro‑ wych WG i studentka v r. WG Natalia Wiernik. Poczas weekendu w jednej z sal odbywało się sympozjum nauczycieli prowadzone przez Vir‑ ginie Morrison – dyrektor Towarzystwa Edukacji Fotograficznej. Dyskusje prowadzone przez nią dotyczyły m.in. kwestii trudności nauczania fotografii, zarówno cyfrowej, jak i chemicznej, komunikacji internetowej i nauczania online. W drugiej sali miały miejsce wykłady i dys‑ kusje dla studentów. W spotkaniach z nimi uczestniczył Jonathan Worth – fotograf i juror Sony World Photography Award, Ruth Eichhorn – redaktor naczelna fotograficznego magazynu GEO i fotograf Steve Pyke. Studenci przedstawili również swoje port‑ folio. Dzięki temu otrzymali cenne wskazówki od specjalistów i profesorów, przedstawicieli pra‑ cowni fotograficznych z różnych państw Europy. Wszystkie wydarzenia, przelot i zakwatero‑ wanie ufundowane zostały przez World Photo‑ graphy Organisation i Sony. (inf. wł.) W dniach 28 i 29 XI 2012 r. odbyły się, po raz dziewiąty w historii Akademii, uroczystości zwią‑ zane z nadaniem stopni doktora sztuki oraz dok‑ tora habilitowanego sztuki. Jego Magnificencja, w obecności członków Senatu, wypromował 21 doktorów habilitowanych (Wydział Malarstwa – 16 przewodów, Wydział Architektury Wnętrz – 2, Wydział Rzeźby – 1, Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki – 1, Wydział Form Przemysłowych – 1) oraz 34 dokto‑ rów sztuki (Wydział Malarstwa – 17 przewodów kwalifikacyjnych, Wydział Rzeźby – 4, Wydział Grafiki – 3, Wydział Architektury Wnętrz – 1, Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki – 3, Wydział Form Przemysłowych – 6). W przemówieniu inauguracyjnym Rektor, prof. Stanisław Tabisz, podkreślił znaczenie możliwości nadawania stopni naukowych w dzie‑ dzinie sztuk. Od 2004 r. nasza uczelnia wypro‑ mowała 175 doktorów sztuki oraz 89 doktorów habilitowanych. Zebrani owacyjnie przyjęli wia‑ domość, że pierwszym promowanym doktorem habilitowanym (w 2004 r.) był obecny prorektor ds. naukowych i spraw zagranicznych, prof. Piotr Bożyk. Pierwszym promowanym doktorem był Maciej Albrzykowski, doktorant Wydziału Rzeźby. W imieniu wypromowanych doktorów habilitowanych podziękowanie złożył dziekan Wydziału Malarstwa, Piotr Korzeniowski (rów‑ nież bohater uroczystości), zaś w imieniu dok‑ torów dziękowała Joanna Zemanek. Wyrazili 158 Wiadomości asp /60 oni wdzięczność Jego Magnificencji, prof. Stani‑ sławowi Tabiszowi, Senatowi uczelni, promo‑ torom, recenzentom, rodzinom i przyjaciołom za bezcenne wskazówki, za poświęconą uwagę, cierpliwość i zachętę do pracy twórczej. Pod‑ kreślili w swych przemówieniach, że uzyskanie stopnia naukowego w uczelni o takiej renomie, jaką cieszy się Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie, daje szczególny powód do dumy i satysfakcji, ale jest też zobowiązaniem do dawania świadectwa przynależności do tajem‑ nego świata sztuki. Po podziękowaniach nadszedł czas na pamiątkowe zdjęcie oraz wzniesienie toastu za dalszą pomyślność. BW Doktorzy sztuki K ronika w y d ar z e ń Oskar Hansen Symposium Bergen, Norwegia Platforma Badań Artystycznych Bartłomiej Struzik W dniach 31 VIII – 2 IX 2012 r. odbyła się w Ber‑ gen XII edycja Oskar Hansen Symposium. Sym‑ pozjum skupione wokół teorii Formy Otwartej zorganizowała Bergen Arkitekt Skole (BAS), która jest alternatywną wyższą szkołą architek‑ tury – prawdopodobnie jedyną szkołą tego typu na świecie. Od 1986 r., założona przez Sveina Hatløya, Bergen Arkitekt Skole realizuje unika‑ towy program dydaktyczny inspirowany teorią Formy Otwartej. Przypomnę krótko, że autorem teorii Formy Otwartej jest polski artysta, architekt i teoretyk o norweskim rodowodzie, Oskar Hansen, wielo‑ letni profesor warszawskiej Akademii Sztuk Pięk‑ nych, współautor założeń urbanistycznych m. in. dla Warszawy i Lublina. Oskar Hansen był również współautorem niezrealizowanego, prze‑ łomowego w swej konwencji pomnika obozu w Auschwitz w międzynarodowym konkursie z 1958 r. z jury pod przewodnictwem Henry’ego Moore’a. W ramach sympozjum odbyły się prezentacje analizy prac studialnych i procesu dydaktycz‑ nego, a także wykłady. Wszystkim wykładom i prezentacjom towarzyszyła żywa dyskusja. Oskar Svein Hatløy Przy Wydziale Malarstwa ASP w Krakowie z inicja‑ tywy prof. Andrzeja Bednarczyka, dr hab. Kingi Nowak i mgr. Michała Zawady powstał zespół, mający na celu stworzenie platformy wymiany myśli i dyskusji przedstawicieli różnych dyscy‑ plin artystycznych i naukowych. W swojej pream‑ bule jej członkowie piszą: „W obecnych czasach dysponujemy szerokim spektrum równoważ‑ nych i możliwych do przyjęcia sposobów rozu‑ mienia, definiowania i uprawiania sztuki. W tej przestrzeni uczelnia artystyczna jawi się jako miejsce szczególnie predestynowane do takiego uprawiania sztuki, które prowadzone jest w bli‑ skim kontakcie z refleksją naukową i uzyskuje dzięki temu swój szczególny, poznawczy charak‑ ter. Wśród nich spotykamy np. sztukę będącą formą autoterapii, sztukę krytykującą świat, czy sztukę go oswajającą. Każda z tych form uprawia‑ nia sztuki implikuje inną metodologię konieczną do jej definiowania i interpretacji. Sztuka i nauka tworzą koherentne pole poznawcze, w którym uzyskujemy możliwość wspólnego rozpatrywa‑ nia ujawnionych kwestii z różnych perspektyw. Spodziewamy się, iż dzięki tak zbudowanej prze‑ strzeni, będziemy mogli przekroczyć granice dziedzin i dyscyplin, wzajemnie je wzbogaca‑ jąc. W związku ze zmianami, które dokonały się w przestrzeni kultury postindustrialnej, uprawia‑ nie swojej dyscypliny w oderwaniu od innych, traci sens”. Platforma w obrębie swojej działalno‑ ści przewiduje animowanie artystyczno‑nauko‑ wych programów badawczych w ramach inter‑ dyscyplinarnych, wielopokoleniowych zespołów przedstawicieli różnych instytucji, ośrodków kul‑ turalnych i naukowych, animowanie wydarzeń artystyczno‑naukowych upowszechniających uzyskiwane efekty badawcze, dyskusje i semina‑ ria. W ramach działalności odbyła się dotychczas zorganizowana przez Michała Zawadę prelekcja omawiająca problematykę i założenia ostatnich Dokumenta w Kassel. Członkowie zapraszają do współpracy akademickie koła naukowe zain‑ teresowane ideami projektu. Projektowanie w pejzażu krakowskiego Kazimierza 26 x 2012 r. w Gmachu Głównym ASP w Kra‑ kowie odbyło się sympozjum rozpoczynające współpracę pomiędzy pracownią projektowania architektoniczno‑rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby ASP w Krakowie a pracownią projektowania kra‑ jobrazu i przestrzeni publicznej na Uniwersytecie Technicznym w Berlinie (Technische Universität Berlin). Uczestników sympozjum powitał dziekan Wydziału Rzeźby, prof. Józef Murzyn, następnie wykłady wygłosili prof. Jürgen Weidinger (TU Ber‑ lin) oraz dr Piotr Winskowski (ASP Kraków). Założenia ideowe współpracy w ramach projektu „Projektowanie architektoniczno‑rzeźbiarskie w pejzażu historyczno‑kulturowym krakowskiego Kazimierza” przedstawił prof. Andrzej Getter – kierownik pracowni projektowania architekto‑ niczno‑rzeźbiarskiego. Kolejny dzień sympozjum poświęcony został na wspólne zwiedzanie Kazi‑ mierza, dyskusje oraz wymianę doświadczeń. Podsumowaniem współpracy pomiędzy pracow‑ niami będą wystawy w Berlinie i w Krakowie oraz publikacja opracowań projektowych w for‑ mie katalogu. Inicjatorem współpracy i koordy‑ natorem projektu jest ad. dr Bartłomiej Struzik z Wydziału Rzeźby ASP w Krakowie. Aktualnie realizowany projekt jest kolejną inicjatywą pracowni projektowania architekto‑ niczno‑rzeźbiarskiego, w której tematem opraco‑ wania jest wybrany fragment przestrzeni urbani‑ stycznej Krakowa. Katalog podsumowujący projekt realizowany w roku akademickim 2011/2012 dotyczący rewitalizacji przestrzeni urbanistycznej Nowej Huty ukaże się w grudniu 2012 r. 159 P u b l ika c j e K onk u rs Artyści do dzieła! Idee KSW – sztuka – design – intermedia oraz Wybrane prace studentów Wydziału Forma Przemysłowych wykonane w roku akademickim 2011/2012 Piąty zeszyt „Idee Katedry Sztuk Wizualnych” to wydawnictwo rozpoczynające cykl wydawnictw jubileuszowych 50‑lecia WFP. Katedra Sztuk Wizualnych zajmuje się wizualnymi aspektami w kontekście ogólnej problematyki sztuk pięknych. Wydawnictwo pod redakcją prof. Andrzeja Zięblińskiego, powstające przy współpracy Miłosza Pobiedziń‑ skiego oraz zespołu katedry, prezentuje kolejny etap w prawie 50‑letniej historii rozwoju metod dydaktyki artystycznej w kształceniu projektan‑ tów na WFP. W piątej edycji zeszytu „Idee KSW” prezentowany jest wybór dokumentacji i tekstów z ostatnich sześciu lat. Przedstawione są także niektóre postawy twórcze studentów, od źródeł inspiracji po realizacje, połączone z refleksją nad procesem twórczym. W zeszycie zawarto wybrane przykłady zadań dydaktycznych, realizowanych przez pracownie. Zeszyt, a raczej książka liczy 160 stron i zawiera barwne ilustracje. Edycja dwujęzyczna, polsko‑angielska. Cena 15 zł. Z kolei publikacja Wybrane prace studentów Wydziału Form Przemysłowych wykonane w roku akademickim 2011/2012 prezentuje wybrane prace studentów tegoż wydziału. O ile w przypadku zeszytu „Idee KSW” publi‑ kacja skupiła się na dokonaniach jednej katedry, to Wybrane prace studentów…, jak sama nazwa wskazuje, zawierają przegląd prac wykonanych w różnych pracowniach. Publikacja liczy 88 barwnych stron. Cena 10 zł. 160 Wiadomości asp /60 Uczelniana Rada Samorządu Studenckiego ASP im. Jana Matejki w Krakowie ma przyjemność ogłosić drugą edycję Konkursu na DZIEŁO! Zachęcamy wszystkich studentów ASP do wzięcia działu w tej artystycznej konkurencji i zaprezen‑ towaniu swojej pracy na DOWOLNY TEMAT. Cze‑ kają atrakcyjne nagrody oraz udział w wystawie pokonkursowej w galerii Za Medyceuszem. Nad organizacją konkursu czuwa Biuro Konkursowe w składzie: Katarzyna Sroka – przewodnicząca URSS, Michalina Bigaj oraz Katarzyna Bizoń. Więcej szczegółów w Regulaminie Konkursu dostępnym na stronie ASP. Korespondenci wydziałowi: dr hab. Kinga Nowak – Wydział Malarstwa dr Janusz Janczy – Wydział Rzeźby dr Agnieszka Łukaszewska – Wydział Grafiki mgr Joanna Łapińska – Wydział Architektury Wnętrz mgr Joanna Hedrick – Wydział Konserwacji i Restau‑ racji Dzieł Sztuki mgr Anna Szwaja – Wydział Form Przemysłowych mgr Mariusz Sołtysik – Wydział Intermediów Wydawca: Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie Redaktor naczelny: prof. Stanisław Tabisz, rektor ASP w Krakowie Kierownik działu wydawnictw i promocji: Jacek Dembosz, [email protected] Zespół redakcyjny: prof. asp Barbara Ziembicka, dr hab. Kinga Nowak, prof. Janusz Krupiński, prof. asp Łukasz Konieczko, mgr Jacek Dembosz, mgr Michał Pilikowski. [email protected], tel. 12/ 252 75 12 Akademia Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 00, 012 422 09 22 fax 012 422 65 66 Rektor prof. Stanisław Tabisz Prorektor ds. Nauki i Spraw Zagranicznych prof. Piotr Bożyk Prorektor ds. Studenckich dr hab. Jan Tutaj Kanclerz mgr inż. Adam Oleszko Wydział Malarstwa Dziekan dr hab. Piotr Korzeniowski Prodziekan dr hab. Witold Stelmachniewicz pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 012 299 20 31 Wydział Rzeźby Dziekan prof. Józef Murzyn Prodziekan prof. asp Ewa Janus pl. Matejki 13, 31-157 Kraków tel. 12 299 20 37 Wydział Grafiki Dziekan dr hab. Krzysztof Tomalski Prodziekan dr Tomasz Daniec ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 ul. Karmelicka 16, 31-128 Kraków tel. 12 421 43 82 Wydział Architektury Wnętrz Dziekan dr hab. Beata Gibała‑Kapecka Prodziekan dr hab. Joanna Kubicz ul. Humberta 3, 31-121 Kraków tel. 12 632 13 31, 12 632 48 96 Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Dziekan dr hab. Marta Lempart‑Geratowska Prodziekan dr Jarosław Adamowicz ul. Lea 29, 30-052 Kraków tel. 12 662 99 00 Wydział Form Przemysłowych Dziekan prof. Andrzej Ziębliński Prodziekan dr Anna Myczkowska ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 422 34 44 Biblioteka Główna Dyrektor mgr Jadwiga Wielgut‑Walczak ul. Smoleńsk 9, 31-108 Kraków tel. 12 292 62 77 w. 35 Wydział Intermediów ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego 38 31-111 Kraków tel.12 299 20 37 [email protected] Projekt i skład: Michał Bratko [email protected] Layout: Jakub Sowiński (Biuro Szeryfy) Złożono krojem: Unit Slab Korekta redakcyjna: Lucyna Sterczewska Korekta: Adam Wsiołkowski Nakład: 1400 egz. ISsN 1505–0661 Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo do skracania i redagowania nadesłanych tekstów. projekt okładki JACEK GAJ