KAZACZOK NA KAUKAZIE
Transkrypt
KAZACZOK NA KAUKAZIE
KAZACZOK NA KAUKAZIE Zgodnie z planem rosyjskim przebiega w tej chwili „rozróba na Kaukazie”. Inaczej tej konfrontacji nie można nazwać i chyba należy te fajerwerki tak odczytywać. Jak w każdym konflikcie, tak i w tym najwięcej ofiar ( w różnych kontekstach tego pojęcia) będzie wśród ludności cywilnej. I to jest największa tragedia tej zabawy w wojnę. Tak jak w tekście wcześniejszym napisałem, Amerykanie wymusili na państwach europejskich zaangażowanie się w ten konflikt. Oczywiście – zgodnie z przewidywaniami – pierwszoplanową rolę pragną odgrywać w tym procesie Polacy. Stąd polityczne miotanie się polskiego obozu prezydenckiego. Postępowanie, które ma niby nawiązywać do wcześniejszych naszych kroków podejmowanych, na przykład w czasie konfliktu ukraińskiego. Z tym, że w takich przypadkach, nigdy nie ma takich samych sytuacji, o czym nasi wybitni politycy zapominają, wciągając nasz kraj w otwarty konflikt z Rosją! Tak, to jest najprostsza droga do polityczno-militarnego zaognienia stosunków na kierunku Polska – Rosja. I zapewne Rosja nie będzie tym razem używała, jako oręża „embarga na polskie mięso”. Ma lepsze instrumenty w postaci surowców energetycznych, bez których gospodarka nasza nie jest w stanie przetrwać 1 roku!!! Jeśli tylko Francja podłapie te polskie zapędy negocjacyjne, to otwarcie wmanewruje nas, jako swoją (UE) „tarczę antyrosyjską na Wschodzie”. Po co nam tarcza amerykańska! A tak na poważnie - po jakiego diabła nam te klocki? Przecież my historycznie zawsze chcieliśmy na Zachód dążyć, a teraz robimy krok samobójczy, ruch w tył – na Wschód! I to aż do Azji!!! Natomiast ciekawe jest na razie stanowisko USA. Obecnemu prezydentowi otwarcie jest obojętny los Gruzji. A przy tej okazji pozbędzie się „jastrzębi gruzińskich”, którzy stawali się zbyt kłopotliwi dla USA. A reszta - to chyba widać po zachowaniu Busha. Bawi się wspaniale z amerykańskimi chłopcami i dziewczynkami na pekińskiej pływalni. I słusznie:, bo ten „gruziński koktajl” będzie już spijał nowy prezydent USA. I to będzie jedno z jego nowych zmartwień. Bushowie dotychczas(ojciec i syn) narobili już sporo „bigosu polityczno-militarnego” na Środkowym Wschodzie, i jak na jeden ród – wystarczy. Oczywiście, teoretycznie może zaognić ten konflikt, ale z takim obciążeniem, to amerykański kolos miałby już kłopoty. Więc lepiej jest uruchomić partnerów europejskich (pochlebstwa względem polskiego prezydenta) i mieć kłopot z głowy. Resztą niech się zajmie NATO i CIA. Przy takim scenariuszu do pełnego odtańczenia kazaczoka przez Rosjan brakuje jedynie powołania do władzy prorosyjskiego obozu. Jeśli tak dalej pójdzie na froncie walk, to zapewne spełni się to w ciągu najbliższych dni. A UE już nad tym zadaniem poważnie pogłówkuje.