Protokół nr 3/2014 posiedzenia Komisji Polityki Społecznej Rady

Transkrypt

Protokół nr 3/2014 posiedzenia Komisji Polityki Społecznej Rady
OR-II.0012.4.3.2014
Protokół nr 3/2014
posiedzenia Komisji Polityki Społecznej
Rady Powiatu Słupskiego
z dnia 19 maja 2014 roku
Przewodniczący Komisji Andrzej Kordylas, po stwierdzeniu quorum, o godz. 1430 otworzył
posiedzenie Komisji Polityki Społecznej Rady Powiatu Słupskiego, które odbyło się w siedzibie
Starostwa Powiatowego w sali 206.
Przywitał obecnych radnych i gości: panią Jadwigę Janicką – Skarbnik Powiatu, panią Iwonę
Niemasz – dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku,
panią Urszulę Dąbrowską – dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku
pana Zbigniewa Babiarza-Zycha – naczelnika Wydziału Polityki Społecznej
(listy obecności stanowią zał. nr 1 i 2 do protokołu).
Ad 1.
Przyjęcie porządku posiedzenia
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – przypomniał, że proponowany porządek
posiedzenia (stanowi zał. nr 3 do protokołu) radni otrzymali w zaproszeniach.
Odczytał proponowany porządek posiedzenia
1. Przyjęcie porządku posiedzenia.
2. Przyjęcie protokołu z ostatniego posiedzenia Komisji.
3. Informacja o działalności Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsk
z siedzibą w Ustce za 2013 rok.
4. Sprawozdanie z realizacji Programu współpracy Powiatu Słupskiego z organizacjami
pozarządowymi za 2013 rok.
5. Wyrażenie opinii o projekcie uchwały Rady Powiatu Słupskiego w sprawie przyjęcia Lokalnego
Programu Wspierania Uzdolnień w Powiecie Słupskim.
6. Wyrażenie opinii o projekcie uchwały Rady Powiatu Słupskiego w sprawie zmian w budżecie
Powiatu Słupskiego na 2014 rok.
7. Wyrażenie opinii o projekcie uchwały Rady Powiatu Słupskiego w sprawie zmiany wieloletniej
prognozy finansowej Powiatu Słupskiego.
8. Sprawy różne.
Zapytał radnych, czy mają uwagi do porządku posiedzenia. Głosów nie było. Porządek posiedzenia
poddał pod głosowanie. W wyniku głosowania stwierdził, że został on przyjęty jednogłośnie.
Ad 2.
Przyjęcie protokołu z ostatniego posiedzenia Komisji.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji - przypomniał, że protokół wyłożony był
do wglądu w pokoju 207 Oddziału Obsługi Rady i Zarządu Powiatu w Wydziale Organizacyjnym.
2
Zapytał, czy radni mają do niego uwagi. Uwag nie było. Przyjęcie protokołu poddał pod
głosowanie. W wyniku głosowania stwierdził, że został przyjęty jednogłośnie.
Ad 3.
Informacja o działalności Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsk
z siedzibą w Ustce za 2013 rok
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – głosu udzielił pani Iwonie Niemasz dyrektor
Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– na wstępie zaznaczyła, że najważniejsza jest realizacja celów i zadań. W roku 2013, nadal
pracują tą samą metodą pracy, w taki sam sposób, także sprawozdania co roku są bardzo podobne
do siebie, dlatego że ich cele się nie zmieniają. Cały czas trzymają ten sam poziom, który był
zakładany na samym początku, czyli w momencie przekształcania placówki. Głównie chodzi
o reintegrację rodzin, czyli powrót dzieci do domu rodzinnego, co jest bardzo trudne. W ubiegłym
roku mieli 12 dzieci, które powróciły do domu rodzinnego. Często padają pytania, czy dzieci
z powrotem trafiają do Domu dla Dzieci, może powiedzieć, że nie mają takich sytuacji. Mają
sytuację sprzed wielu lat, dziecko, które wróciło, które wiele lat temu zostało decyzją sądu
z powrotem przyznane ojcu, wrócił do nich po wielu latach po pobycie w Norwegii. Jeśli chodzi
o jeden powrót do domu, to też mieli taki powrót w tym roku. Natomiast decyzja o umieszczeniu
tych dzieci z powrotem w domu rodzinnym była poza nimi, była to decyzja sądu. Trochę chyba za
szybko i niestety dzieci wróciły. Tam nie mieli pracy z rodziną. Zapewniła, że główny cel, czyli
praca z rodziną jest realizowana. Nadmieniła, to co się zmieniało w ciągu ostatnich kilku lat i to co
się nasila, to są dzieci, które kierowane są do młodzieżowych ośrodków wychowawczych z bardzo
różnych powodów. Są tzw. przyczyny zewnętrzne, takie które dla nich są bardzo istotne, ponieważ
oni przyjmując dzieci do placówki też starają się robić głęboką informację, z czym dziecko do nich
przychodzi. Sporo dzieci przychodzi już z postępowaniem w związku z ustawą o postępowaniu
w sprawie nieletnich, z czynami karalnymi bądź z demoralizacją i część tych dzieci już po przyjściu
do nich trafia do młodzieżowych ośrodków wychowawczych. Dodała, że są również takie dzieci,
które podczas długiego pobytu u nich zauważa się postępującą demoralizację. Tych dzieci jest
mniej, natomiast one też są kierowane do młodzieżowych ośrodków socjoterapii lub
młodzieżowych ośrodków wychowawczych. Jest to dość poważny problem ze względu na
organizację pracy, ponieważ dzieci w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych są umieszczane
w bardzo różnych miejscach. Kierowanie jest centralne i oni nie mają na to wpływu. A jeśli już
nawet znajdą się w kilku ośrodkach, gdzieś w okolicy województwa pomorskiego bądź
zachodniopomorskiego, to bez ich wiedzy są przenoszone. Ostatnio mieli dwa takie przypadki,
gdzie dziecko zostało przeniesione bez ich wiedzy z okolic Szczecina do Cerekwicy koło Jarocina,
następne dziecko przeniesiono do Puław. Organizacja pracy jest o tyle trudna, że mają ustawowy
obowiązek łożenia na te dzieci, zgodnie z rozporządzeniem ministra oświaty ,które określa im
obowiązki. Właściwie zapewniają tym dzieciom wszystko, to co jest niezbędne łącznie
z wysyłaniem papieru toaletowego. Natomiast również musi być to, co na nich nakłada ustawa,
czyli kontakt z dzieckiem, więc opiekun – wychowawca raz w miesiącu powinien mieć kontakt
3
osobisty z dzieckiem i z pracownikami młodzieżowego ośrodka wychowawczego w celu określenia
wspólnego planu pracy. Z tym wiążą się bardzo duże koszty, gdyż są to godziny pracy i wyjazd
samochodu, ale oni nie mają wyjścia, to jest ich obowiązek i udają się do Skarżyska Kamiennej,
Puław, Kamionek, są to województwa wielkopolskie i łódzkie. Mieli też dzieci na południu Polski
w Nysie. Tu jest problem organizacyjny, dość duży, ale nie taki, by sobie z nim nie poradzić, tylko
trzeba godzić się na duże koszty, z tym związane. Dodała, że teraz największym dla nich
priorytetem jest podnoszenie kwalifikacji kadry. Wychodzą z założenia, że najważniejszym
narzędziem pracy są ludzie i wymaga się od nich bardzo wiele, szczególnie wielu umiejętności,
w związku z tym mają cały system szkoleń wewnętrznych. Ponieważ mają już u siebie ludzi, którzy
skończyli warsztaty oraz studia podyplomowe w zakresie bycia trenerem szkoleniowym, ci ludzie
wewnętrznie szkolą przede wszystkim młodą kadrę, ale też pogłębiają kompetencje, tych którzy
pracują dłużej. Szkolenia te, odbywają się cyklicznie, raz w miesiącu przez dwa dni. Dodała,
że takie szkolenia wymagają pewnej organizacji pracy, ponieważ kodeks pracy nakazuje robić
szkolenia w godzinach pracy, w związku z tym też są koszty, ale na pewno mniejsze niż gdyby
zaprosili szkoleniowca z zewnątrz. Także bardzo ważne jest to, że jednak te efekty, takie wymierne
w postaci rodzin i powrotów dzieci do rodzin oraz co jest jeszcze bardzo ważne, wynika
z pierwszej tabeli, to są dzięki współpracy z PCPR w Słupsku mają sporo umieszczeń w rodzinach
zastępczych, ponieważ to jest jakby taki główny cel, żeby dziecko nie było długo u nich, więc
trafiają do rodzin zastępczych. Może nie jest tak jakby wszyscy chcieli, czyli nie jest aż tak
cudownie, natomiast udało się im sporo dzieci umieścić w rodzinie zastępczej, w czerwcu było ich
siedmioro, to jest duża liczba. Co roku robi sobie zestawienia i porównuje wszystkie lata od
początku i tu widać tendencję wzrostową. Mały kłopot jest w sytuacji, w której mają duże rodziny
i niestety bywają też dzieci młodsze – nie jest to do końca zgodne z ustawą, jeśli trafia czwórka
rodzeństwa, to najmłodsze też musi znaleźć się u nich i kłopot jest, gdzie umieścić takie dzieci. Jest
po kolejnych spotkaniach z ośrodkiem adopcyjnym, mają czwórkę rodzeństwa, których nie można
rozdzielić, a czwórki nikt nie chce, cała procedura adopcji już trwa nawet zagraniczna, ale nie mogą
znaleźć rodziny dla tych dzieci. To jest jej główny problem, ponieważ ze względu na problemy
organizacyjne codziennie jeździ po to małe dziecko do przedszkola i je przywozi. Codziennie
patrzy na to dziecko, czterolatka, który jest u nich i grozi mu czternastoletni pobyt w placówce,
gdzie dzieci są zdrowe, ładne, mądre, czyli tylko brać całe rodzeństwo.
Radny Paweł Gonera zapytał, czy dzieci mają rodziców.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– odpowiedziała, że dzieci do nich trafiły już z tzw. „czystą sytuacją prawną”, czyli rodziny były
pozbawienie władzy rodzicielskiej, ojciec przebywa za granicą w Holandii, nie mieli z nim
kontaktu. Natomiast mama przebywa w Słupsku, ma nową rodzinę i prawdopodobnie będzie się
starała o kolejne dzieci. Wczoraj część z tych dzieci miała Komunię św., zorganizowali przyjęcie.
Ich obowiązkiem jest kontaktować się z rodzicami, a dzieci bardzo chciały zaprosić rodziców.
Nawet tata z Holandii przyjechał, ale byli 2 godziny, łącznie z tym, że nie stać ich było na to, by
poczekać i z dziećmi pójść po południu do kościoła. Posiedzieli, ugościli się, dzieci były
szczęśliwe, aczkolwiek tak jak obserwowali, ten najmłodszy nawet nie siedział u mamy na
4
kolanach, tylko u cioci, czyli u wychowawczyni. Tam nie ma kontaktu, nie ma więzi. Najmłodsze
dziecko mówi słowo mama, ale nie kojarzy mu się ono z tą osobą. To nie jest rodzina do pracy, oni
nie będą pracować z tą rodziną, natomiast będą ruszać z procesem adopcyjnym. Ma nadzieję,
że jednak dzięki takiej włoskiej organizacji uda im się znaleźć adopcje tzw. równoległą do dwóch
rodzin jednocześnie z zachowaniem kontaktów. W polskich rodzinach to jest bardzo trudne, żeby
zachować ten kontakt pomiędzy rodzeństwem, niemniej będą próbowali tak robić. Muszą
dodatkowo zebrać komisję, tutaj będą też zapraszać PCPR i MOPR ze Słupsku. Takie decyzje
muszą podejmować, ponieważ „Domy dla Dzieci to nie jest miejsce dla nikogo, a już na pewno nie
dla małego dziecka”. Podsumowała, że takie właśnie są problemy dnia codziennego. Jak trafiają się
małe dzieci, to można by było powiedzieć, że wspaniale się pracuje, ponieważ z takim małym
fajnie się pracuje, jest miły, grzeczny, jeszcze nie używa brzydkich słów, tylko nie taki mają cel.
Perspektywa dla dziecka jest u nich niewłaściwa. Nawet gdyby chciała powiedzieć, że stworzyli
bardzo dobrą placówkę, to nadal jest to tylko placówka, jest to instytucja. Jutro w Sejmie RP
odbędzie się konferencja zorganizowana przez Towarzystwo „Nasz Dom” pt. „Rodzina, a nie
instytucja”. Są też koalicji europejskiej „deinstytucjonalizacji” i będą lobbować w sejmie
z naciskiem większego przeniesienia opieki na rodziny zastępcze, a nie instytucje. Jest to trochę
działanie przeciwko sobie, ale też ma świadomość, że byłoby dobrze, gdyby u nich było mniej
dzieci. Mają dużo dzieci, teraz jest sześcioro dzieci ponad stan (przyjęli sześcioro rodzeństwa).
Dodała, że nie do końca jeszcze działa ustawa, która miała w założeniu postawienie na
profilaktykę, ponieważ jeszcze działa ten czas nieobligatoryjny dla gmin odnośnie asystentów
rodzinnych. Gminy już płacą za pobyt dzieci: w pierwszym roku 10%, po dwóch latach 30%,
a potem 50%. W momencie, kiedy te opłaty będą dość duże, być może będzie więcej asystentów
rodzinnych, którzy będą pracować w środowisku, by dzieci nie trafiały do nich, aczkolwiek zawsze
będą trafiać, ponieważ nie ze wszystkimi da się pracować. Z pełną odpowiedzialnością może
powiedzieć, że realizują swoje zadania w takim zakresie jak tylko jest możliwe, bardzo stawiają na
jakość. Oczywiście, iż mają problemy, ale to są takie problemy, które były, są i będą, jeśli pracuje
się w tej materii, gdyż pracują z różnymi dziećmi. Na przykład dostają siedemnastolatka
ze zdiagnozowanym uzależnieniem i to jest bardzo trudna praca w momencie kiedy mają opiekuna
prawnego w drugim końcu Polski, który nie chce się zgodzić na leczenie, dziecko również
odmawia, a oni się z tym borykają. Trafiają do nich dzieci z pełnym przekrojem tego, co mają
w organizmie w momencie, kiedy lądują w szpitalu, gdzie mają wszystko łącznie z morfiną i nikt
nie wie, skąd to ma.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – stwierdził, że dyrektor Domów dla Dzieci jest
osobą bardzo zaangażowaną, która „żyje” Domami dla Dzieci. Poprosił radnych o zadawanie pytań
związanych z funkcjonowaniem placówek w Ustce i w Słupsku.
Radny Paweł Gonera – uważa, że to jest problem nie tylko Polski, na całym świecie mają potężny
kryzys dotyczący rodzin. Pięć lat temu jego córka pracowała w Stanach Zjednoczonych w Ośrodku
Baptystów, gdzie przebywały pozostawione dzieci i po powrocie stamtąd oznajmiła, że to co jest
w Polsce, to jest „kaszka z mlekiem” w porównaniu z problemami z jakimi boryka się tamto
społeczeństwo, a szczególnie z grupami dzieci kolorowych. Tam jest tragedia mimo ogromnych
5
pieniędzy wpompowanych, efekty są takie, jakie są. Nie wyobraża sobie, by można było zostawić
czwórkę dzieci i obciążać państwo kosztami. Może to jest taka sytuacja, że oni są „ekonomicznie
przyciskani do muru” i w pewnym momencie człowiek przestaje reagować. Niestety w jego
środowisku widzi, że jeżeli w pewnym okresie nie ma pieniędzy na pokrycie kosztów utrzymania
rodziny, to tacy ludzie wtedy przestają reagować na otoczenie, nie interesują ich dzieci i następuje
„łańcuszek” typu, te dzieci wychowują swoje dzieci, mają takie samo podejście do życia, do swoich
partnerów i do dzieci. Myśli, że w niektórych krajach jest trochę lepiej. Oglądał Skandynawię, ale
tam to jest inny kraj, nie tylko ekonomicznie, ale również zmienili pewne normy współżycia
społecznego i wszystko tam wygląda inaczej. A u nich, tak jak mówi dyrektor Domów dla Dzieci
Towarzystwa „Nasz Dom”, jest, jak jest. Na pewno nie jest pocieszeniem, że w bogatej Ameryce
jest 1000 razy gorzej.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – nadmienił, że był w Paryżu i przejeżdżali
przez dzielnice arabskie, gdzie w ogóle nie wdać białych dzieci. Są w Paryżu dzielnice, gdzie
w ogóle nie ma policji, tam żyją uchodźcy z Afryki. Oni nie głosują na europosłów czy posłów
tamtego kraju, oni nie są objęci jakąkolwiek pomocą, ponieważ oni nie są potrzebni tamtemu
społeczeństwu. To pokazuje, że nieraz w bogatych państwach (co czasami pokazują w telewizji,
że w biały dzień ludzie są atakowani butelkami itd.), dlatego że są biali, mimo że jesteśmy w kraju,
gdzie tolerancja powinna być szersza, stąd też to nie tylko pieniądze, ale może kwestia pewnego
podejścia. Następnie wspomniał, że w ubiegłym roku Komisja Polityki Społecznej lekko
skonfliktowała się z dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” o obiady dla dzieci
i kilkakrotnie do siebie pisali w tej sprawie. Komisji nie chodziło o to, że dzieci w Domach
są głodne, tylko o pewną zasadę, jeśli dzieci z pełnych rodzin jedzą obiady w szkole, to nie wiedzą,
czy nie jest przykro tym dzieciom z domu dziecka i akurat nie jedzą obiadów w szkole. Niemniej
jednak zdają sobie sprawę z celu, który mają w Domach dla Dzieci, a mianowicie że dzieci razem
z wychowawcami gotują. To Komisja rozumiała, tylko im chodziło o wyrównywanie pewnych
zasad w samej szkole - jedne dzieci jedzą, a inne nie. Wie, że Zarząd Powiatu Słupskiego do tego
podchodził w ten sposób, iż oddalał pomysły Komisji. Chciałby zaznaczyć, że to nie wynikało
ze złej woli w stosunku do Towarzystwa „Nasz Dom”, ani też nie chcieli podważać celów
wychowawczych realizowanych w Domach, ponieważ radni się z tym zgadzają. Im chodziło o to,
żeby dzieci miały taką samą możliwość.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– zapewniła, że nie odebrała tego w ten sposób. Sądzi, iż był to problem, przy czym nie ukrywa,
iż jest osobą dość upartą , z tym że jak jest przekonana bardzo mocno i w coś wierzy, to wtedy jest
mocno uparta. Podkreśliła, że nie wszystkie dzieci jedzą posiłki w szkole i to jest fakt, a dla niej był
większy problem innego rodzaju, że o musiałby u siebie dzielić te dzieci, ponieważ jedne by jadły,
a inne nie, ale prawdopodobnie jadłyby podwójnie. Godziny posiłków oraz to, że dzieci jedzą
różnie, oni je znają i pilnują.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – zauważył, że w przypadku pełnych rodzin
dzieci jedzą w szkole i w domu.
6
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– odpowiedziała, że nie mogłaby tego zapewnić wszystkim dzieciom, ponieważ w momencie kiedy
dzieci już są w szkołach ponadgimnazjalnych, a takich dzieci jest sporo, musiałaby odpowiadać
na pytanie, dlaczego jedni jedzą w szkole, a inni nie. Ci więksi, którzy potrzebują jeszcze więcej,
gdyż siedemnastolatkowie mogą zjeść nawet bochenek chleba. Widzą, jak zmienia się struktura
dzieci po ilość spożytego jedzenia. Zaznaczyła, że na pewno dzieci mają dostęp do wszystkiego
i na pewno nie czują się gorsze, ponieważ bardzo dbają o tego typu kwestie. Np. mogliby być
zwolnieni z opłacania składek klasowych, ale nie chcą, by koś patrzył inaczej na ich dzieci. Dzieci
uczestniczą w wycieczkach, które niejednokrotnie są drogie. Zawsze stara się rozważać tego typu
sprawy, ponieważ jeśli chciałaby w jednym czasie puścić każe dziecko na wycieczkę do
Zakopanego po 500 zł, to nie byłoby jej na to stać. Powtórzyła, że na pewno dbają o to, by dzieci
nie czuły się gorzej.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – nadmienił, że Zarząd Powiatu Słupskiego
zobowiązał się, że jak zakończy się umowa z Towarzystwem „Nasz Dom”, to w kolejnej zastrzeże
spożywanie przez dzieci obiadów w szkole w warunkach konkursu.
Radna Barbara Zawadzka – zapytała, czy w ogóle dzieci nie jedzą w szkole.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– poinformowała, że dzieci nie jedzą obiadów w szkole.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – powiedziała, że jeśli Starosta się zobowiązał, to tak, czy
owak problemy dyrektor Domów dla Dzieci w Ustce i w Słupsku w zakresie tego, jak postrzega
w kontekście logistyki i rozwiązania wewnętrznego, które dzieci jedzą, a które nie jedzą itd., nadal
trwa, więc jeśli to będzie w warunkach konkursu, to problem będzie nadal do rozwiązania.
Przyjmują informację, jaką mówi dyrektor Domów dla Dzieci w Ustce i w Słupsku, że problem nie
jest w pieniądzach, które chcieliby dać przy następnej umowie, tylko problem polega na
wytłumaczeniu i zróżnicowaniu wewnętrznym dzieci. Nie rozumie tego do końca, gdyż dziecko
w szkole jest wiele godzin i jak będzie miał obiad, to zje pełny posiłek zamiast suchej kanapki.
Należy wytłumaczyć dzieciom, że w jednych szkołach są stołówki, a w innych nie, ale jeśli to jest
obiektywnie istniejący problem, iż w danej szkole nie ma stołówki, to jest kompletnie inna historia,
pewnie też nie konfliktuje wewnętrznie dzieci, ponieważ w tej szkole nie ma stołówki.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – nie sądzi, żeby w szkołach podstawowych nie
było stołówki, może w szkole średniej nie ma, ale w szkole podstawowej i w gimnazjum są
stołówki.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – myśli, że we wszystkich szkołach nie ma stołówek, tylko
w wybranych szkołach ponadgimnazjalnych. Założyła to teoretycznie. Chciałaby przez
to powiedzieć, że prawie każdy z nich miał dzieciaki i jej dzieci nie chciały brać suchych kanapek
do szkoły, w związku z tym wykupowała obiady na zasadzie takiej, czy zje zupę lub sam kotlet albo
warzywa, ale w ogóle coś zje zamiast drugiej kanapki. Jak dawała dzieciom pieniądze, to kupowały
7
batony w sklepiku. W związku z tym, to była jedyna opcja, żeby cokolwiek zjedli, zanim o godz.
17 zjedli normalny obiad w domu. W tym sensie była dużą zwolenniczką tego, by wpuścić moduł
zwiększenia środków finansowych z budżetu powiatu właśnie na ten cel, gdyż jedzenie jest rzeczą
newralgiczną dla dzieci.
Radna Barbara Zawadzka – dodała, że ma to znaczenie szczególnie dla młodszych dzieci, którzy
same sobie nie zrobią jedzenia. Natomiast licealista może kupić coś do jedzenia.
Radny Paweł Gonera - przypomniał, że to on wywołał tą dyskusję i dyskusja związana była nie
z kwestiami żywieniowymi, czy ekonomicznymi. Pamięta swoją szkołę, gdzie była grupa
kilkudziesięciu, czy kilkuset dzieci. To jest wataha, która często zachowuje się tak, żeby zagryźć
tego, który odstaje lub jest inny. W momencie kiedy dziecko jest z domu dziecka i jeszcze nie
dostaje obiadów, to już jest inny i w pewnym monecie w kłótni, dzieci zaczną mu to wyrzucać.
Dlatego o tym mówił, by tych różnic w tejże watasze (niekiedy strasznej, gdyż czasami dzieci
zachowują się całkiem nieświadomie) nie było. Uważa, że dyrektor Domów dla Dzieci łatwiej
będzie wytłumaczyć w gronie czternastu osób, że niektóre dzieci będą dodatkowo jadły, niż
to że pięcioro dzieci z domu dziecka nie je obiadów wśród np. sześciuset osób. Poprosił,
by dyrektor Domów dla Dzieci uwierzyła mu, ponieważ on to wie, gdyż zawsze był krnąbrny,
przeciwny. Jak wszyscy palili papierosy, to nie palił, gdyż wszyscy palili, ale wie, ile go to
kosztowało. Pamięta swoją szkołę, pamięta obiady, pamięta jak dzieci potrafiły „wyciągać durną
rzecz” np. że ktoś na dwa różne sznurowadła. Dlatego też prosi i będzie naciskał na Starostę, gdyż
z punktu widzenia psychologicznego jest to dla niego bardzo ważne, by te dzieci wtopiły się
w szkołę i nie było żadnej rzeczy, która by je odróżniała.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zgodziła się ze zdaniem przedmówcy. Również pamięta
swoją szkołę, gdzie nie było obiadów, ale za to na długiej przerwie było ciepłe mleko i kawał
drożdżowca. To było bardzo ważne, że cała klasa tam szła i rzeczywiście ktoś kto odstawał od tej
grupy był inny.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – w imieniu radnych zaznaczył, że chcieliby
wesprzeć dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w działaniach. Ne pewno
nie chcieliby zburzyć metod wychowawczych prowadzonych w Domach dla Dzieci.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– stwierdziła, że tak tego nie odbiera. Można nie mówić o pieniądzach, ale oczywiście, że są to
dodatkowe koszty, które trzeba by było policzyć. Czysto z psychologicznego punktu widzenia
najważniejsze jest to, co mają w głowie dzieci i nad czym oni muszą pracować, a one niestety przez
to, że są u nich same czują się gorsze i inne, więc muszą z nimi nad tym dużo pracować.
Radny Paweł Gonera – powiedział, że jeżeli zburzą moment, kiedy one będą inne w tej często
strasznej grupie, to będzie to zły moment.
8
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zapytała, ile dzieci z terenu powiatu słupskiego
przebywa w Domach dla Dzieci w Ustce i w Słupsku.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– odpowiedziała, że dzieci głównie pochodzą z powiatu słupskiego, a tylko kilkoro z nich jest
spoza powiatu, w tym czworo ze Słupska.
Pani Urszula Dąbrowska dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku –
wspomniała, że pod koniec roku było więcej dzieci spoza terenu powiatu.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– poinformowała, że obecnie w Domach mieszka siedemdziesiąt czworo dzieci, z tego ok. ośmioro
jest spoza powiatu.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zauważyła, że dzieci z powiatu stanowią ok. 90%
mieszkańców Domów dla Dzieci.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– wyjaśniła, że dzieci z innych powiatów przebywają w Domach tylko wtedy, gdy mają wolne
miejsca i nie ma skierowań ich dzieci. Zawsze jest zapytanie w tej sprawie z innego powiatu.
Kieruje tym PCPR.
Pani Urszula Dąbrowska dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku –
potwierdziła, że oni tym kierują. W pierwszej kolejności w Domach umieszczane są dzieci
z powiatu słupskiego. Podała, iż pod koniec roku była taka sytuacja, że mieli wolne miejsca
i wówczas wzięli czworo dzieci ze Słupska oraz pojedyncze dzieci z innych powiatów.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – dodała, że tłem jej pytania jest to, iż powiat ma też
pewne funkcje w zakresie bezpieczeństwa, spokoju wewnętrznego, braku agresji na ulicach itd.
Podana powyżej liczba dzieci jest informacją o odsetku rodzin w powiecie, które sobie nie radzą.
W związku z tym, jeśli oni w tym co robią tutaj, czyli bardziej otwierają się na rzecz powiatu,
to znaczy, że dbają o to, by spokojnie chodzić po ulicach, a jednocześnie, żeby dzieci, które są
w trudnej sytuacji i są kierowane przesz PCPR w Słupsku, znajdowały jako takie warunki
w Domach dla Dzieci, skoro nie mogą mieć tego u siebie w domu.
Pani Urszula Dąbrowska dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku –
poinformowała, że w ubiegłym roku około dwadzieścioro dzieci z powiatu słupskiego zostało
skierowanych do placówki. Co roku liczba dzieci jest podobna. Teraz nawet ta liczba wzrasta
o kilkoro dzieci w porównaniu z poprzednim rokiem. Dodała, że do rodzin zastępczych rocznie
trafia ponad pięćdziesięcioro dzieci z terenu powiatu słupskiego.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zaznaczyła, że jest to bardzo duża grupa dzieci.
Z drugiej strony powiat liczy sto tysięcy mieszkańców.
9
Pani Urszula Dąbrowska dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku –
wyjaśniła, że od 2012 roku, kiedy liczyli na spadek, okazało się, że był lekki wzrost. Teraz
prowadzą politykę, że małe dzieci, które mają postanowienia z sądu, są kierowane przede
wszystkim do rodzin zastępczych. Dopiero powyżej 7 roku życia trafiają do placówki, ale
w zasadzie to starsze dzieci tam trafiają, chyba, że jest rodzeństwo. Nadmieniła, że rodzeństwo,
które teraz przebywa w Domu dla Dzieci, pochodzi ze Słupska, natomiast aktualnie nie ma
rodzeństwa z terenu powiatu.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
–zawsze powtarza słowa uznanego profesora, wieloletniego dyrektora domu dziecka, o tym, która
forma opieki dla dziecka jest lepsza - to ta, która dla niego jest dobra. Są dzieci, które nie utrzymają
się w rodzinie zastępczej i niestety z tych rodzin trafiają do Domu dla Dzieci, często są to dzieci
z rodzeństwa.
Radna Lidia Rynda – zapytała o przyczyny powyższego.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– odpowiedziała, że różne są tego powody. Czasami te powody podawane są oficjalnie, a oni nie
znajdują potwierdzenia tego, np. dziecko jest posądzane o agresję, o zachowania
ponadnormatywne, seksualne. Potem zdarza się, że dziecko trafia do nich i to się nie potwierdza
w żaden sposób. Część dzieci z takich rodzin jest szykowana do adopcji, część trafia do nich.
Najczęściej jest tak, że trafiają do nich dzieci z rodzin zastępczych, te które wchodzą w wiek
dojrzewania. Wówczas z natury bywają buntownicze, a na to nakładają się wszystkie problemy,
które mają. Trudno jest sobie poradzić ze swoim nastolatkiem w domu, a co dopiero z nastolatkiem,
dla którego nie jesteśmy nikim ważnym, ponieważ obcym, więc jest jeszcze trudniej. Wtedy jest
problem i rodziny zastępcze przekazują dzieci do placówki, o co nie można mieć do nich pretensji,
po prostu proszą o rozwiązanie umowy. Czasami taki jeden nastolatek potrafi zburzyć cały spokój,
a oni jako instytucja muszą go przyjąć, nawet są przeznaczeni do takich dzieci.
Pani Urszula Dąbrowska dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku –
dodała, że nawet w takiej rodzinie jak rodzinny dom dziecka jest ośmioro dzieci i tam tylko są
rodzice zastępcze oraz jest zatrudniana osoba do pomocy. Natomiast w placówce czternaścioro
dzieci i na dobę jest pięciu opiekunów – to są osoby, które mają wykształcenie pedagogiczne, stąd
też trochę inaczej funkcjonuje. W ubiegłym roku były dwie sytuacje, że były dzieci, które też
funkcjonowały w rodzeństwie w rodzinie zastępczej i zostały skierowane do placówki.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zainteresowała się funkcją osoby do pomocy
w rodzinach zastępczych.
Pani Urszula Dąbrowska dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku –
wyjaśniła, że w rodzinnych domach dziecka, jeżeli jest powyżej czwórki dzieci, to dodatkowo
mogą zatrudnić osobę do pomocy. Jeżeli prowadzący rodzinny dom dziecka wystąpi o to,
10
zatrudniają osobę do pomocy. Ma to związek z wejściem od 2012 roku ustawy, która zezwala
na takie możliwości.
Pani Iwona Niemasz dyrektor Domów dla Dzieci Towarzystwa „Nasz Dom” w Ustce i Słupsku
– sądzi, iż chodzi też o podejście organizacyjne. Domy dla Dzieci mimo wszystko mają trochę
więcej możliwości. Przykład ostatniego rodzeństwa, o którym mówiła, ten czterolatek był nie w ich
tylko w miejskiej rodzinie – w pogotowiu rodzinnym, gdzie jest rodzinna forma, nawet lepsza.
Zgadza się z tym, że powinni mieć więcej rodzin zastępczych. Natomiast w momencie kiedy
to dziecko do nich przyszło, to nie mówiło, mimo rocznego pobytu w pieczy rodzinnej. U nich jest
od września i zaczął bardzo ładnie mówić. Płaci 500 zł za jego przedszkole i nie dlatego, że jej się
nie chce nim opiekować, tylko dlatego, że przedszkole rozwija dziecko, a nie dostali miejsca
w przedszkolu miejskim. Tam jest logopeda, dodatkowo opłaca kolejnego logopedę dla tego
dziecka. Do tego drugi chłopiec – starszy nie był zaopiekowany ortodontycznie. Zauważyła,
że w Domach są inne pieniądze i jeśli one są tak razem, to jej jest łatwiej nimi dysponować.
Opiekunowi też jest łatwiej niż w przypadku rodzinny zastępczej, gdzie jeśli matka zastępcza ma
ośmioro dzieci, czy rodzinny dom dziecka i jest tylko z mężem, to jej jest trudno wyjechać z wioski
i raz w tygodniu odbyć wizytę u logopedy. Powróciła do tematu rodzeństwa i poinformowała,
że młodsze dziecko rozwinęło się, ładnie mówi.
Radny Paweł Gonera – powiedział, że jeden z jego kuzynów był wieloletnim dyrektorem domu
dziecka i on mówił, że dzieci, które trafiają do domu dziecka, to mają dużo szczęścia, ponieważ
to co się dzieje w polskich rodzinach – jej statusie ekonomicznym, „woła o pomstę do nieba”.
(informacja stanowi zał. nr 4 do protokołu).
Ad 4.
Sprawozdanie z realizacji Programu współpracy Powiatu Słupskiego z organizacjami
pozarządowymi za 2013 rok
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – głosu udzielił panu Zbigniewowi Babiarzowi
– Zychowi naczelnikowi Wydziału Polityki Społecznej
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – powiedział,
że w sprawozdaniu szczegółowo zostało pokazane, jak powiat realizował program współpracy
z organizacjami pozarządowymi przyjęty za 2013 rok, czyli obszar po obszarze, zadanie po zadaniu
zostało pokazane, czy na jakim etapie było zrealizowane. Na końcu pokazują, jak te sprawy
przedstawiają się w odniesieniu do roku 2007, czy to ewaluuje, rośnie, czy ofert przybywa lub
ubywa, czy środków więcej przeznaczyło się na to zadanie. Wszystko w przedłożonym materiale
został przedstawione.
Radny Paweł Gonera – odczytał ze strony 12, że na Powiatową Olimpiadę Dzieci i Młodzieży
wydano 50 tys. zł, w tym 20 tys. zł powiat oraz 30 tys. zł gminy i suma pieniędzy razem z innymi
wyniosła 62 tys. zł, co można wyliczyć na podstawie wykresu. Ponadto zauważył, że teraz trochę
11
zmieniła się tendencja i na zawody, gdzie figuruje powiat, wydają 40 tys. zł. Przypomniał
o ubiegłorocznym zadaniu dotyczącym pszczół itp., czego obecnie nie ma. Sądzi,
iż charakterystyczne jest to, że wszystkie ich środki są kierowane głównie na programy dla osób
niepełnosprawnych. Nie ma nic przeciwko temu, są to dość duże kwoty. Jest napisane,
że realizowano szkolenia np. komputerowe i tutaj nasuwa mu się pytanie, ile za to brali szkolący,
by nie było podobnej sytuacji jak przy prelekcji na temat pszczół, gdzie kosztowało to 200 zł
za godzinę.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – odpowiedział, że w tej
chwili nie poinformuje, ile brali szkolący. W bieżącym roku nie ma nic na temat pszczół.
Z pewnością wydział się przestraszył opinii radnych, nie zadbał o to, by były na to pieniądze, stąd
w tym roku nie było konkursu w obszarze ekologia i środowisko. Tutaj nie wymagali od wydziału
uzasadnienia, co było powodem, że zabrakło na to środków finansowych. Po prostu nie ujęto tych
środków w budżecie. W konkursach, które są przeprowadzane w Wydziale Polityki Społecznej,
a więc w kilku obszarach tj. w zdrowiu, kulturze, sporcie, pilnują tego, by godzina pracy nie
kosztowała więcej niż 60 zł, maksymalnie 80 zł. Jeżeli któraś z organizacji wyceniła sobie godzinę
na 150 zł, a zdarzał tak się w tym roku, jeżeli komisja zechciała zaopiniować tą ofertę pozytywnie,
to natychmiast była uwaga jako warunek, że to musi zostać zmniejszone do kwoty 60 – 80 zł.
Z reguły jeszcze, jeżeli to było 80 zł, to miał w tym zawierać się koszt dojazdu, żeby nie było
osobnej pozycji na dojazd. Tak się zdarzyło w trakcie tegorocznych konkursów, że jedna
z organizacji odmówiła przyjęcia dotacji, ponieważ nie uznali jej np. wydatku związanego
z aranżacją wystawy wycenionego na 500 zł, wydatku związanego ze zrobieniem podpisów pod
zdjęciami, które miały być na wystawie. Niekonieczne wydatki są skreślane z kosztorysów
i proponuje się organizacjom, by zrobiły to w inny sposób lub skorzystały z pomocy Starostwa
Powiatowego w Słupsku, gdzie taka pomoc w przypadku wystaw oferują. Zapewnił, że odnośnie
stawki godzinowej pilnują, by one nie były w wysokości 200 zł, a nawet 150 zł nie powinno się
trafić.
Radny Andrzej Zawada – podkreślił, że jeśli instytucja lub organizacja składa ofertę, np. Słupski
Szkolny Związek Sportowy i otrzymuje dotację, to w jej w ramach musi się zmieścić, ewentualnie
może nie przyjąć pieniędzy lub musi coś wyrzucić ze swojej oferty. Tam jest kalkulacja taka,
że obejmuje opiekę medyczną. Przyjeżdża ratownik medyczny ze Słupska, siedzi 4,5 do 5 godzin
na zawodach i dostaje za to 80 zł, by SSZS mógł się zmieścić w kosztach.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – wyjaśnił, że kwota
został rozpisana na kilka zawodów.
Radny Andrzej Zawada – stwierdził, że musi być rozłożona na tyle, ile jest zawodów. Nie może
być tak, że dzisiaj jest piłka nożna a jutro biegi, to dzisiaj będzie opieka a jutro nie. O tym mówi
ustawa.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – dociekał, czy ta osoba
dostaje 80 zł za godzinę.
12
Radny Andrzej Zawada – zaprzeczył, informując, że za ratownik medyczny otrzymuje 80 zł
za konkretną imprezę, czyli za dzień pracy.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – uważa, że to zależy od organizacji realizującej
zadanie.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – potwierdził, że to zależy
od tego, kto składa ofertę. W warunkach konkursu piszą, co oferent powinien w ramach realizacji
tego zadania zapewnić. I właśnie przewidują te istotne elementy typu: zapewnienie opieki
medycznej, zapewnienie opieki technicznej, zapewnienie posiłku, o który prosili radni, zapewnienie
sędziów itd., czyli to co się składa na zorganizowanie imprezy i co stanowi podstawowy jej
element. Natomiast nieraz zdarza się, że organizacje sobie dorzucają jeszcze jakieś wydatki. Wtedy
ewentualnie zastanawiają się, czy one powinny lub nie powinny być, czy organizacja mieści się
w kosztach i w kwocie, które jej proponują, a także patrzą na to, ile dokłada środków własnych.
Powtórzył, że patrzą na stawki godzinowe i nie dopuszczają wysokich stawek. W przypadku SSZS
nawet są bardzo zaniżone. Jak kiedyś przeglądał umowy podpisane ze wszystkimi działaczami,
to sam by się zastanawiał, czy podpisać umowę na 12, czy 17 zł za godzinę netto, brutto było na
kwotę 20 zł a czasami nawet na 17 zł. To są symboliczne kwoty, ale z kolei tych godzin jest dużo.
Radny Andrzej Zawada – uważa, że wnioskodawca powinien wnioskować nie o 20 zł, a o 40 zł,
ale wiedzą, jaka byłaby odpowiedź.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – poinformował,
że teraz wnioskodawca dostaje 80 tys. zł, więc kwota na organizację olimpiady jest dość znaczna.
Radna Barbara Zawadzka – zapytała, czy znajdują ratowników za 20 zł za godzinę pracy.
Pan Andrzej Zawada – członek Komisji – stwierdził, że mają taką możliwość. Natomiast jeśli
nie znajdą, to nie mogą zrobić zawodów. Wtedy proszą i błagają.
Radna Lidia Rynda – zastanawiała się, czy podczas zawodów zamiast ratownika medycznego
może być pielęgniarka.
Radny Andrzej Zawada – potwierdził.
Radna Barbara Zawadzka – dodała, że pielęgniarki też biorą 40 – 50 zł za godzinę, inaczej nie
chcą pracować podczas imprez.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – nadmienił, że SSZS
znajduje ratowników medycznych za odpowiednią cenę.
Radny Andrzej Zawada – sądzi, iż w Słupsku jest łatwiej.
(sprawozdanie stanowi załącznik nr 5 do protokołu).
13
Ad 5.
Wyrażenie opinii o projekcie uchwały Rady Powiatu Słupskiego w sprawie przyjęcia
Lokalnego Programu Wspierania Uzdolnień w Powiecie Słupskim.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – głosu udzielił panu Zbigniewowi Babiarzowi
– Zychowi naczelnikowi Wydziału Polityki Społecznej
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – poinformował,
że powiat kontynuuje program, który już dwa lata wcześniej był realizowany przez urząd
marszałkowski, dla szczególnie uzdolnionych z fizyki, matematyki i informatyki. Decyzją Zarządu
Powiatu Słupskiego oraz poprzez uchwałę zostały zawarte porozumienia między poszczególnymi
gminami na dofinansowanie programu po konwencie. Realizowane jest to od kwietnia. Ponieważ
w ramach tego programu mają płacić stypendia młodzieży, która przyjeżdża do nich na zajęcia,
stypendia powinny być wypłacone dwa raz w roku po 300 zł była wątpliwość, czy do tego typu
działania jest potrzebny program, czy można stypendia wypłacić na podstawie wcześniej podjętej
uchwały o kontynuacji tego programu. Okazało się, że ze strony prawnej jednak powinien być taki
program opracowany, stąd przedłożony został radnym projekt uchwały, który sprowadza się
do tego, co już robią, czyli wprowadza stypendia, a jednocześnie program jest określony czasowo,
daje możliwości wprowadzenia do tego programu w latach następnych, gdyż na razie mają
podpisane porozumienia z gminami jeszcze na przyszły rok, dodatkowych elementów
i ewentualnego finansowania tych działań. Powtórzył, że program nie stanowi niczego nowego, jest
tylko formalnym usankcjonowaniem, tego co się robi i daje przepustkę na lata przyszłe.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zapytała o liczbę dzieci objętych programem.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – odpowiedział,
że w tym roku programem jest objętych 58 dzieci, z tego połowa kontynuuje program z poprzedniej
edycji, a połowa jest nowych.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zainteresowała się kwotą przeznaczoną na program.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – podał, że jest
to 64 tys. zł. Program rocznie jest na sumę 130 tys. zł, więc to nie jest duży wydatek, przy czym
wszystko jest zaplanowane w budżecie. Potrzebny jest dokument formalny, żeby można było
wypłacić stypendia i ewentualnie rozszerzać ten program w latach następnych. W programie nawet
zaplanowano wyjazd. W ubiegłym roku młodzież pojechała do Centrum Kopernika w Warszawie.
W tym roku z tego względu, że połowa młodzieży już tam była, Zarząd Powiatu Słupskiego
na ostatnim posiedzeniu podjął decyzję, iż zostanie zorganizowana wycieczka do Gdańska i Gdyni.
Tam jest też podobne centrum nauki i młodzież zobaczy możliwości bliższej placówki.
Natomiast w kolejnym roku, kiedy będzie nowa młodzież, będzie można kontynuować wyjazd
do Warszawy. Wszystkie elementy, które wcześniej radnym opowiadał, zostały zgłoszone
do programu. Program ten je zawiera i one będą zrealizowane. Teraz jeszcze chcą, by były
zrealizowane stypendia, stąd jest potrzeba uchwała i prosi o jej zaopiniowanie.
14
Radny Andrzej Zawada – zapytał, czy zajęcia w ramach programu będą odbywały się poprzez
platformę.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – zaprzeczył, informując,
iż zajęcia odbywają się w Centrum w ZSA w Słupsku.
Radny Andrzej Zawada – zapytał, czy można porównać procentowo zajęcia stacjonarne w ZSA
w Słupsku do tych na portalu edukacyjnym.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – odpowiedział, że nie zna
tych informacji.
Radny Andrzej Zawada – wyjaśnił, że tam jest mowa o tym, iż jeżeli uczeń będzie miał 30%
opuszczonych godzin, to „wypada” z programu i nie dostaje wsparcia. Wiadomo, że dzisiaj
kandydat na informatyka to indywidualista, który w sumie wolałby siedzieć na platformie i coś tam
robił, a jego efekty później można by było wymierzyć w konkursach. Dlatego o to pyta.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – powiedział,
że aktualnie nie umie na to odpowiedzieć, ale jeżeli radni potrzebują tej informacji, to porówna
i przekaże im przy najbliższej okazji.
Radny Andrzej Zawada – sądzi, że jest to kwestia przemyśleń i poddania tematu pod rozwagę.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zapytała, z kim się można kontaktować, ponieważ w tej
chwili w Akademii Pomorskiej napisali projekt na 34 mln zł dofinansowania z RPO do 2020 roku
ze środków marszałka. Jest to ustawienie się Akademii na gospodarkę, na współpracę z gospodarką
i będą to programy kształcenia związane z potrzebami gospodarki. Tam jest jeden moduł związany
z kierunkami zamawianymi, czyli matematyka, fizyka, czyli ścisłe przedmioty. W tej sytuacji,
ponieważ jednym z warunków, który tam jest i musiała go uwzględnić w fiszce, jest to,
że Akademia Pomorska musi współpracować z instytucjami wcześniejszych szczebli edukacyjnych,
czyli dziećmi ze szkoły ponadgimnazjalnej. Zastanawiała się, czy ma się kontaktować
z naczelnikiem Wydziału Polityki Społecznej, gdyby pracownicy naukowi chcieli nawiązać kontakt
ze szkołami, z tymi dziećmi, które są z tych szkół.
Pan Zbigniew Babiarz-Zych naczelnik Wydziału Polityki Społecznej – poinformował,
że w Wydziale Polityki Społecznej jest koordynator tego programu, który bierze udział
we wszystkich spotkaniach dotyczących tego programu.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – poprosiła naczelnika Wydziału Polityki Społecznej
o uprzedzeniu koordynatora, że może być taki kontakt. Dodała, że na tym mogą skorzystać dwie
strony.
Pan Andrzej Kordylas – Przewodniczący Komisji – projekt uchwały poddał pod głosowanie.
W wyniku głosowania, stwierdził, że został jednogłośnie zaopiniowany pozytywnie.
15
(projekt uchwały stanowi załącznik nr 6 do protokołu).
Ad 6.
Wyrażenie opinii o projekcie uchwały Rady Powiatu Słupskiego w sprawie zmian w budżecie
Powiatu Słupskiego na 2014 rok
Pan Andrzej Kordylas – Przewodniczący Komisji – głosu udzielił Skarbnik Powiatu Jadwidze
Janickiej.
Pani Jadwiga Janicka Skarbnik Powiatu – poinformowała, że zwiększają dochody i wydatki
o kwotę 201 244 zł. Główne zwiększenia związane są z realizacją inwestycji drogowych:
340 000 zł na zadanie pn. „Przebudowa drogi powiatowej Dębnica Kaszubska – Podwilczyn”.
Zadanie realizowane wspólnie z Gminą Dębnica Kaszubska po 85 000 zł, w tym również
Nadleśnictwo Leśny Dwór w kwocie 170 000 zł. Następne nowe zadanie pn. „Przebudowa drogi
powiatowej Orzechowo – Zapadłe” jest realizowane za kwotę 220 000 zł. Zadanie realizowane
z Gminą Ustka. Przeznaczone środki na ten cel - powiat - 85 800 zł, Nadleśnictwo Ustka - 134 200
zł. Kolejne nowe zadanie to „Budowa chodnika w ciągu drogi powiatowej w miejscowości Wielka
Wieś w Gminie Główczyce”. Finansują wspólnie powiat i Gmina Główczyce po 40 000 zł.
Zwiększenie zadania już ujętego w budżecie, to „Przebudowa dróg powiatowych realizowana przez
powiat wspólnie z Gminą Słupsk i Gminą Ustka”. Następuje zwiększenie wartości zadania z Gminy
Słupsk o kwotę 369 473 zł, wartość zadania po zmianie wyniesie 3 689 473 zł.. Odnośnie ostatniej
wymienionej zmiany, wyjaśniła, że zadanie dotyczy drogi, która była uwzględniona jako
„schetynówka”, ale na ten moment nie ma tych środków, przy czym w przypadku gdyby pojawiały
się one z rezerwy, to wartość tego zadania wzrośnie, z tym, że część środków poniesie Gmina
Słupsk. Ponadto zostało wprowadzone nowe zadanie, w którym powiat słupski udziela dotacji dla
Gminy Słupsk na zadanie związane z „Przebudową drogi gminnej w miejscowości Strzelinko
w Gminie Słupsk” o kwotę 76 752 zł. Następna sprawa jest związana ze zmniejszeniem środków na
projekt dotyczący „Organizacji kąpielisk wodnych na terenie powiatu słupskiego”, zmniejsza się
środki w 2014 roku do kwoty 62 921 zł i będą one przeniesione na rok 2015, zgodnie z podpisanym
aneksem do umowy głównej. Zwiększa się również dochody i wydatki o kwotę 1 797 zł na zadanie
realizowane z programu „Aktywna jesień życia”, prowadzone przez PUP w Słupsku. Środki
te wynikają z oszczędności 2012 i 2013 roku, które zostaną przeniesione do 2014 roku, co też
wynika z umowy. Kolejna zmian związana jest ze zwiększeniem dochodów i wydatków bieżących
na podstawie wniosków dyrektorów jednostek organizacyjnych do wysokości osiągniętych lub
planowanych dochodów, i tak: DPS w Machowinie o kwotę 11 598 zł - na wydatki bieżące, SOSw Damnicy o kwotę 500 zł - na zakup usług pozostałych, PCPR w Słupsku o kwotę 5 410 zł na wydatki bieżące. Planuje się także przenieść planowane wydatki z rezerwy z zakresu edukacji
i oświaty w kwocie 688 zł do rozdziału schroniska młodzieżowe, celem zwiększenia dotacji dla
Publicznego Schroniska Młodzieżowego w Duninowie, w związku z tym, że zwiększyła się kwota
subwencji oświatowej dla tej jednostki. Ponadto nastąpi przeniesienie planowanych wydatków
z rezerwy ogólnej w kwocie 35 000 zł oraz z rezerwy celowej z zakresu zadań zleconych
organizacjom pozarządowym w kwocie 5 000 zł dla Centrum Edukacji Regionalnej w Warcinie –
razem 40 000 zł. Po dokonanej zmianie dotacja dla Centrum na ten rok wyniesie 133 969 zł.
16
Następnie wprowadzono kwotę 19 500 zł na zadania związane z „Modernizacją dachu na
budynkach garaży w ZSA w Słupsku”. Środki na ten cel pochodzą z dodatkowego wynagrodzenia
rocznego – z oszczędności po wypłacie tego wynagrodzenia. Dodała, że w związku
z wprowadzonymi zmianami zmieniają się załączniki do uchwały budżetowej.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – zapytał radnych, czy mają pytania w zakresie
omawianego projektu uchwały. Pytań nie było. Projekt uchwały poddał pod głosowanie. W wyniku
głosowania stwierdził, że został on jednogłośnie zaopiniowany pozytywnie.
(projekt uchwały stanowi załącznik nr 7 do protokołu).
Ad 7
Wyrażenie opinii o projekcie uchwały Rady Powiatu Słupskiego w sprawie zmiany
wieloletniej prognozy finansowej Powiatu Słupskiego.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – głosu udzielił Skarbnik Powiatu Jadwidze
Janickiej.
Pani Jadwiga Janicka Skarbnik Powiatu – wyjaśniła, że zmiany w WPF odzwierciedlają zmiany
w budżecie powiatu. Dodatkowo wprowadzono nowe zadanie, które związane jest
z monitorowaniem i sporządzaniem raportów rocznych z osiągnięcia efektu ekologicznego zadań
związanych z termomodernizacją budynków użyteczności publicznej. Dodała, że to zadanie jest
w efekcie niskich nakładów, bo 9 846 zł od 2014 do 2019 roku. Koszt jest nieduży, ponieważ 1 640
zł rocznie, może przyniosą efekty w postaci osiągnięcia w przyszłości być może dodatkowych
środków z Narodowego Funduszu. Dodała, że ulegnie zmianie wartość przedsięwzięcia pn.
„Aktywna jesień życia”, realizowanego przez PUP w Słupsku, o czym mówiła przy okazji zmian
w budżecie powiatu. Również organizacja kąpielisk została juz omówiona. Na zakończenie
poinformowała, że weszło tylko jedno nowe zadanie, innych zmian w WPF nie ma.
Radny Paweł Gonera – zapytał o sprawozdanie z realizacji założeń programowych Planu
Rozwoju Lokalnego Powiatu Słupskiego wraz z Wieloletnim Planem Inwestycyjnym do roku 2013,
jakie otrzymali radni na posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów oraz Rozwoju Powiatu.
Zauważył, że jest rok 2014, a w tytule materiału widnieje rok 2013.
Pani Jadwiga Janicka Skarbnik Powiatu – odpowiedziała, że sprawozdanie zostało
przygotowane przez Wydział Rozwoju Powiatu i Inwestycji i będzie zaprezentowane na środowym
posiedzeniu komisji.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – projekt uchwały poddał pod głosowanie.
W wyniku głosowania stwierdził, że został on jednogłośnie zaopiniowany pozytywnie.
(projekt uchwały stanowi załącznik nr 8 do protokołu).
17
Ad 8.
Sprawy różne
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – zapytał radnych, czy w sprawach różnych
mają do przedstawienia inne, ważne dla Komisji zagadnienia. Udzielił głosu radnemu Marcinowi
Białasowi.
Radny Marcin Białas – powiedział, że jako przewodniczący Komisji Rolnictwa, Środowiska
i Bezpieczeństwa Publicznego chciałby zaprosić radnych na posiedzenie tej Komisji z uwagi na
fakt, iż będą omawiali „Plan zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla
powiatu słupskiego”. Myśli, że to będzie istotny temat dla członków Komisji Rolnictwa,
Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego, ale także zainteresuje pozostałych radnych.
Poinformował, że posiedzenie odbędzie się w dniu jutrzejszym o godz. 1230 w sali 202, zaplanował
na około godz. 1400 prezentację tego projektu.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zapytała, czy to ma związek z Miejskim Obszarem
Funkcjonalnym i czy to jest w ramach tego projektu.
Radny Marcin Białas – odpowiedział, że nie wie.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – podkreśliła, że jest jeszcze jedna ważna rzecz i radni
powinni mieć wiedzę, naczelnik Wydziału Rozwoju Powiatu i Inwestycji powinna im o tym
powiedzieć. W ramach Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego, w ramach porozumień terytorialnych,
w ramach fiszki, którą napisała z Akademii Pomorskiej w Słupsku, również był projekt w zakresie
transportu publicznego – dokładnie właśnie to, o czym mówi projekt uchwały Rady Powiatu
Słupskiego. Tam było kilka pomysłów, modułów i naczelnik Wydziału Rozwoju Powiatu
i Inwestycji powinna przekazać to radnym.
Radny Marcin Białas – poinformował, że na posiedzeniu Komisji Rolnictwa, Środowiska
i Bezpieczeństwa Publicznego projekt ten będzie prezentować specjalista do spraw transportu
zbiorowego z firmy z Wrocławia.
Radny Paweł Gonera – zapytał, czy na spotkanie zostali zaproszeni przewoźnicy działający na
terenie powiatu. Głównie chodzi mu o szefa PKS SA ze Słupska, gdyż firma ta obsługuje
newralgiczne linie. Nie wie, czy inni prywatni przewoźnicy będą jeszcze obsługiwali poszczególne
linie. Dodał, że średnia wieku autobusów jest 18 lat, a nawet jest kilka pojazdów, co mają po 35 lat.
Radny Andrzej Zawada – zauważył, że przez to, iż odpowiednio wcześniej otrzymują wszystkie
projekty uchwał Rady Powiatu Słupskiego łatwiej będzie się przygotować do dyskusji lub pytań na
posiedzeniu Komisji Rolnictwa, Środowiska i Bezpieczeństwa Publicznego. Powtórzył za radnym
Pawłem Gonerą, że rozumie, iż przedstawiciele przewoźników również będą obecni.
Radny Marcin Białas – zaprzeczył, dodając, iż tylko radni będą uczestniczyć w dyskusji.
18
Radny Paweł Gonera – powiedział, że chciałby znać pogląd przewoźników na temat „Planu
zrównoważonego rozwoju publicznego transportu zbiorowego dla powiatu słupskiego”.
Radny Andrzej Zawada – uważa, że sama prezentacja niewiele im da.
Radny Paweł Gonera – nadmienił, że odnośnie wieku samochodów zostały poddane tylko pojazdy
PKS, nie ma danych z firmy RAMZES, ani NORD. Sądzi, że jest to tylko spis z natury tras
w poszczególnych gminach i nic więcej, a problem może zostać, jak PKS by się zwinął. Jeżeli mają
dyskutować, to chciałby wiedzieć coś o planach przewoźników. U niego w Gminie Główczyce
nagle pojawił się RAMZES, to dobrze, ale chciałby wiedzieć, jakie oni mają plany, czy np. będą
dojeżdżać do miejscowości, które są daleko od trasy albo mało liczne i co mogłoby się stać, gdyby
PKS zrezygnował z tego typu kursów.
Radny Stanisław Gosławski – przypomniał, że nastąpi realizacja drogi S6, co powinno ich
cieszyć, ale jednakowo również martwić, gdyż realizacja tej drogi będzie odbywała się etapami.
Pierwszym etapem, gdzie już są przygotowane dokumenty, będzie Koszalin – Szczecin, a oni są
w drugiej kolejności. Uważa, że już od wielu lat te ich tereny są niejako zapomniane. Za to w pasie
nadmorskim połączenie będzie prawidłowe. Natomiast oni od wielu lat nie walczą o połączenie
z południem Polski. Jest przeciwwaga w państwie, jedni mówią po co S6, lepiej połączyć Gdańsk
z południem. Jest im jeszcze potrzebna jedna „nitka” transportu, o której mówił radny Piotr
Wszółkowski, to ma być rozgałęzieniem. Myśli, jeśli tego nie załatwią, to ich transportowcy
za jakiś czas będą mieli do nich pretensje. Podkreślił, że niezbędne jest im połączenie ze Słupska
w kierunku Poznania i Wrocławia. Poznań ma już połączenie z Łodzią, a z Łodzi można dalej
dojechać na Śląsk. Gdyby to właściwie zurbanizować chociaż do Poznania, byłoby to dobre
rozwiązanie. Poznań będzie bardzo dobrze połączony z Wrocławiem, a z Wrocławia można
również pojechać na Śląsk, czy z Poznania w kierunku na Łódź, jest autostrada, droga szybkiego
ruchu, więc jest wybór. Natomiast cała ściana północna nie ma połączenia drogi szybkiego ruchu
do centralnej Polski.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – zauważyła, iż jest irytujące, że ich parlamentarzyści
i wszyscy samorządowcy na różnych szczeblach nie mają determinacji, bynajmniej ona tego nie
widzi, żeby właśnie stało się to, o czym mówi radny Stanisław Gosławski, czyli by połączenie do
Poznania było realizowane. Nie widzi i nie ma oznak determinacji, współpracy tych, którzy
mogliby spowodować, by oni tutaj nie byli odcięci. Brak komunikacji oznacza brak rozwoju. Jak
ma u siebie latem turystów, to oni mówią, żeby dojechać z Krakowa do Ustki, mają dylemat, a do
Chorwacji mają tak samo daleko jak do Ustki i tam jest gwarantowana pogoda, więc brak
komunikacji ogranicza rozwój ich obszaru turystycznego. Niestety z ubolewaniem stwierdza, że nie
widać determinacji, radny powiatowy nie ma takich możliwości przełożenia, a tej determinacji
brakuje. Faktem jest, że Koszalin szybciej się potrafił zorganizować w sprawie drogi S6 i oni
pierwsi zgromadzili dokumentację. Nie jest to pierwsza oznaka, że Koszalin w pewnych rzeczach
„działa wyobraźnią”, może mniej się kłóci wewnętrznie i jest bardziej skuteczny. To jest irytujące.
19
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – wspomniał, że pod pretekstem tarczy mieli
mieć szybkie połączenie z Trójmiastem. Półtora roku temu czytał o projektach w Koszalinie,
że było to jeszcze daleko, a raptem tak przyśpieszono. A u nich to wszystko stoi.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – nadmieniła, że akurat w tym czasie była z Akademii
Pomorskiej w Urzędzie Marszałkowskim, załatwiali tam swoje sprawy, ale w tym samym czasie po
ich spotkaniu była prezentacja kontraktu wojewódzkiego. I ze zdziwieniem usłyszała, jak Wójt
Gminy Ustka wypowiada się w imieniu kilku samorządów, ponieważ w ramach tej tarczy, o której
mówi przewodniczący Komisji, było zobowiązanie, iż będzie droga nr 21 Ustka – Słupsk i zostanie
ona zmodernizowana, gdyż w tej chwili na tej drodze już są korki i latem będą ewidentne wąskie
gardła. Natomiast niestety w kontrakcie wojewódzkim, ponieważ to miało być ze środków
krajowych, nie zostało ujęte. I na to pytanie Marszałek odpowiedział, że nie jest tak źle, gdyż
w sumie w Ustce końcówkę drogi zmodernizowali i może kiedyś będzie to zrobione, ale bez
konkretnych dat, bez niczego. I to też jest dla mieszkających tutaj rzeczą ważną. Słupsk miasto
około 100 tysięczne, inni jeżdżą do Ustki oraz Poddębia właśnie drogą 21. Niestety nasilenie się
wypadków na tej drodze rośnie. Badane we wrześniu dzienne natężenie ruchu w dwie strony po
sezonie wyniosło 12 tys. pojazdów dziennie, to jest duża informacja o tym, co się dzieje.
Radny Stanisław Gosławski – zauważył, że przedmówczyni użyła właściwego słowa
„determinacja”. Im brakuje determinacji. Gdyby ta determinacja wcześniej była, to mogliby
zatrzymać lotnisko w Redzikowie. Tutaj mają przykład braku determinacji parlamentarzystów,
którzy ich prezentują, ponieważ o tym decydowała Warszawa, a nie samorząd gminny, czy
powiatowy. Nikt nie pytał się ich o zdanie. Oni mogli tylko ewentualnie zająć stanowisko.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – sądzi, że z tym przejawem determinacji trzeba
wyjść na sesji. Mogą wypowiedzieć się o sprawie.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – powiedziała, że ona nie tylko pracuje na komisjach,
również współpracuje z naczelnik Wydziału Rozwoju Powiatu i Inwestycji. Podała, że w ramach
konsultacji zostało opracowane stanowisko powiatu w sprawie wyrażenia negatywnej opinii,
dotyczącej droga nr 21 w ramach zobowiązań tarczowych m.in. została tam ujęta. To zostało
zrobione, a jeszcze w kilku innych sprawach jest przez cały czas w kontakcie z naczelnik Wydziału
Rozwoju Powiatu i Inwestycji. Natomiast odnośnie lotniska zwróciła uwagę, że pod Koszalinem
powstało lotnisko lokalne, a u nich niestety nie. Niestety przy lotniskach trzeba pamiętać, że tutaj
decyduje rachunek ekonomiczny. Jest tak, że przy liczeniu bierze się pod uwagę ile będzie
startowało i lądowało samolotów. Przewoźnik może powiedzieć, że może w to wejść pod
warunkiem, że w przypadku kiedy nie będzie ¾ zajętych miejsc w samolocie, różnicę tą będą
dopłacać lokalne samorządy. Tylko jest tak, że jedno pogania drugie. Jeśli masz lotnisko, to jest
coraz więcej różnych interesów, to jest zapętlona sytuacja. Najpierw trzeb byłoby mieć pieniądze,
by przeczekać ten czas, kiedy to się zacznie rozwijać i kręcić. Samorządy w Polsce musiałby
dokładać przewoźnikom, a później to zaczęłoby iść. Tak samo jest z pociągiem, najpierw musi mieć
siłę, by ruszyć.
20
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – dodał, że w 2016 roku lotnisko w Redzikowie
będzie zajęte przez Amerykanów, ponadto agencja rządowa w Słupsku kupiła 200 mieszkań. Czy
nie należałoby zastanowienie się, co dzieje się na terenie Polski, przecież nie kupuje się
społeczności za to, że generalnie będą mieć kłopoty z tarczą.
Radna Barbara Podruczna-Mocarska – stwierdziła, że ich życie tutaj stanie się bardziej
niebezpieczne, niż gdziekolwiek indziej. Wspomniała o artykule zamieszczonym w gazecie „Moje
miasto” na temat analizy odnośnie tarczy. Druga podobna tarcza jest w Rumunii, zostały
porównane lokalizacje. Po prostu wybiera się zwykle takie miejsca, żeby nie było to blisko dużej
aglomeracji jak np. Słupsk, ponieważ jak to uderzy, to we wszystkich.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – zaznaczył, że oprócz wody Amerykanie nie
kupią tutaj żadnej żywności, wszystko będzie przychodzić z ich firm przez ambasadę.
Radny Paweł Gonera – podkreślił, że mówią o pobożnych życzeniach, a rzeczywistość jest taka,
że na to wszystko trzeba mieć kasę, a tego nie mają.
Pan Andrzej Kordylas Przewodniczący Komisji – poinformował radnych, że wpłynęło pismo
naczelnika Wydziału Polityki Społecznej z prośbą o wskazanie dwóch osób, które zostaną
powołane przez Zarząd Powiatu Słupskiego w skład Komisji Konkursowej do rozpatrywania ofert
w ramach ogłaszanych w 2014 roku konkursów na wspieranie zadań z zakresu profilaktyki
zdrowotnej. Do pracy w komisji zgłosił dwie osoby, radne Barbarę Zawadzką i Lidię Ryndę, które
wyraziły na to zgodę.
(pismo Wydziału Polityki Społecznej wraz z odpowiedzią Komisji Polityki Społecznej stanowi
załącznik nr 9 do protokołu).
Po wyczerpaniu tematów z porządku zamknął posiedzenie Komisji Polityki Społecznej Rady
Powiatu Słupskiego.
zakończenie: godz. 1545
Przewodniczący Komisji
Polityki Społecznej
Andrzej Kordylas
Protokołowała:
Irena Kaczmaryk