By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości
Transkrypt
By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości
By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Część Druga INTYMNOŚĆ W OBLICZU WYBORU „DOBRA” CZY „ZŁA” * * * W poszukiwaniu uzasadnień Wprowadzenie do Części Drugiej Zaczyna się Część Druga. Zakłada ona przejrzystą uczciwość w myśleniu. Domaga się – jako nagląca propozycja ku dobru – zajęcia oczekiwanego stanowiska w obliczu nasuwających się wniosków. Treść tej Części jest wyrazem zdecydowanej wizji człowieka i pytania o ostateczny sens człowieczego istnienia. Wkraczamy na linię frontu, gdzie toczy się fascynująca walka – nie ‘przeciw’ Człowiekowi, lecz ‘o’ Człowieka: jego godność jako osoby, czyli nigdy ‘rzeczy’. Pragniemy podjąć próbę wniknięcia w głąb zróżnicowanej argumentacji, która by zdołała przemówić do „dobrej woli” za przyjęciem proponowanego tu wewnętrznego ładu przy przeżywaniu wzajemnej bliskości w małżeństwie. Może zdobędziesz się i Ty, Drogi Czytelniku, na przeglądnięcie przedstawionej tu treści. Chociaż byś nie był przyzwyczajony do wysiłku umysłowego, nieodzownego do głębszego zastanawiania się nad przeżywaną rzeczywistością. A może w ogóle nigdy dotąd nie zetknąłeś się z próbą głębszego uzasadnienia chrześcijaństwa – i samego katolicyzmu? Jeśli się nie zniechęcisz trudem ‘myślenia’ i wytrwasz w lekturze, będziesz mógł skorzystać z rozpoczynających się rozważań, by wzbogacić się wewnętrznie. Będziesz się mógł przekonać, że chrześcijaństwo nie tylko nie sprzeciwia się Człowiekowi, a przeciwnie: akceptuje wszystko co głęboko ludzkie, oczyszcza je i podnosi do wysokości, jaką Człowiekowi darowuje sam Stworzyciel i Odkupiciel. Ponad wszelką zaś wątpliwość: nie chodzi o utopię, lecz o radosną rzeczywistość: nie kłamaną, nie uwodzącą, dosięgalną dla każdego Człowieka ‘Dobrej file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (1 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Woli’ – ‘na wyciągnięcie dłoni’. Ogólny tytuł naszej strony internetowej brzmi – jak pamiętamy: „By miłość – MIŁOŚCIĄ była. Miłości – rozwiązania ludzkie a Boże” Rozpoczynająca się jej część druga jest zatytułowana: INTYMNOŚĆ W OBLICZU WYBORU „DOBRA” CZY „ZŁA” Złoży się na nią 6 rozdziałów: ● ● ● ● ● ● ● Ład i Pokój aktu zjednoczenia. Sens aktu małżeńskiego (Rozdz. 1); „Z” Piotrem i „POD” Piotrem. Magisterium Kościoła (Rozdz. 2); Działania ‘CONTRA’: Co na to medycyna? Ocena medyczna (Rozdz. 3); Działania ‘CONTRA’: Gdzie tu Człowiek ? Ocena antropologiczna (Rozdz. 4); Działania ‘CONTRA’: Ich ludzkie konsekwencje (Rozdz. 5); Działania ‘CONTRA’: Co na to Bóg ? (Rozdz. 6); oraz podsumowanie tej części pt.: Na Zakończenie omówionych uzasadnień ‘uzasadnień’. Rozdział Pierwszy ŁAD I POKÓJ AKTU ZJEDNOCZENIA * * * Sens aktu małżeńskiego file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (2 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Materiał niniejszego rozdziału podzielimy na szereg podtytułów. Skoro przedmiotem rozważań są etyczne wymogi przeżywania wzajemnej bliskości w małżeństwie, trzeba zastanowić się nad samym w sobie aktem małżeńskim w jego ludzkich i Bożych wymiarach. Utoruje to drogę do zrozumienia tajemnicy wewnętrznego ładu aktu małżeńskiego jako terenu szczególnej wdzięczności względem Tego, który dzieli się Sobą – jako Miłością-Życiem. A. POWOŁANIE DO BUDOWANIA ‘KOMUNII OSÓB’ Człowiecze zróżnicowanie płciowe W małżeństwie dochodzi w pełni do głosu ‘jedność dwojga’. Jedność ta stanowi „o tej godności i o tym powołaniu, jakie wynikają ze swoistej odmienności i ‘oryginalności’ osobowej mężczyzny i kobiety” (MuD 10). Sam Bóg tak stworzył człowieka, że dwoje ludzi może dokonać w swej wolności wolnego wyboru: związania się ze sobą na stałe w przymierzu małżeńskim, stając się odtąd mężem i żoną. Ci dwoje stają się z tą chwilą dla siebie nawzajem „pomocą” (Rdz 2,20) – nie tylko po to, by czynić sobie „ziemię poddaną”, ale tym bardziej rozwijać obopólną więź przyjaźni typu małżeńskiego i rodzinnego. Życie małżeńskie, a stopniowo rodzinne – jest wielowymiarowe. Wymaga zbudowania gniazda rodzinnego, zorganizowania jego życia, podjęcia pracy zarobkowej, wychowania potomstwa, włączenia się w życie społeczne itd. Podstawową rzeczywistością w życiu małżeńskim i rodzinnym jest jednak wola stanowienia rzeczywistej komunii życia i miłości. A ta zakłada stale podtrzymywaną wolę rozwijania zaistniałej komunii osób. Skorzystamy z wdzięcznością z rozważań i nauczania Błog. Jana Pawła II – tym razem z jego Listu do Rodzin (1994): „Nie można... zapominać, że w mocy pozostają zawsze te słowa Apostoła: ‘zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi’ [Ef 3,14]. – Małżeństwo, sakramentalne małżeństwo, jest przymierzem osób w miłości. A miłość może być ugruntowana i chroniona tylko przez Miłość, tę Miłość, jaka ‘rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany’ [Rz 5,5] ... – Apostoł, zginając kolana swe przed Ojcem prosi, ażeby ‘sprawił... przez Ducha swego wzmocnienie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (3 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże siły wewnętrznego człowieka’ [Ef 3,15]. – O tę ‘siłę wewnętrznego człowieka’ chodzi w całym życiu rodziny, zwłaszcza we wszystkich momentach krytycznych, kiedy wypada zdawać trudny egzamin z miłości – z tej miłości, jaką małżeńskie ślubowanie wyraża w słowach: ‘że cię nie opuszczę aż do śmierci’ ...” (LR 7). Miłość pomiędzy mężem a żoną wyrasta i rozwija się niewątpliwie na podłożu wspomnianej „swoistej odmienności i ‘oryginalności’ osobowej mężczyzny i kobiety” (MD 10). Jej korzenie tkwią w zróżnicowaniu płciowym obojga – przy zachowaniu pełnej równości w tej samej godności męża i żony jako Bożego Obrazu, powołanego do oblubieńczości z Trójjedynym (por. też LR 6). Małżeństwo jest również miejscem szczególnie intensywnego wzajemnego dopełniania się w wymiarze psychofizycznym. Staje się to możliwe dzięki oblubieńczemu – i z kolei rodzicielsko-odkupieńczemu sensowi, wpisanemu w ludzkie ciało. Owo dopełnianie się małżonków znajduje coraz inne formy wyrazu. Jedną z nich jest czułe objawianie sobie więzi i miłości poprzez uścisk, to znów objęcie, które staje się wyrazem daru siebie całego „od osoby do osoby” (GS 49). Tylko osoba bowiem może stać się darem-‘dla’ innej osoby; i tylko osoba zdolna jest miłować: „Rodzina jest społecznością osób, dla których właściwym sposobem bytowania... jest ‘komunia’: ... – W tym wyraża się – z uwzględnieniem całej dysproporcji bytowej – podobieństwo do Boskiego ‘My’. – Tylko osoby zdolne są do bytowania ‘w komunii’. Rodzina bierze początek z takiej małżeńskiej wspólnoty, którą Sobór Watykański II określa jako ‘przymierze’. – W tym przymierzu mężczyzna i kobieta ‘wzajemnie się sobie oddają i przyjmują’ ... ” (LR 7). Najbardziej dramatyczną formą wzajemnego dopełniania się męża i żony staje się całkowite oddanie się sobie w akcie zjednoczenia małżeńskiego. Otwiera się ono każdorazowo samo przez się na Życie: „W swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest istotowo darem, a miłość małżeńska, prowadząc do wzajemnego ‘poznania’, które czyni z nich ‘jedno ciało’, nie wyczerpuje się wśród nich obojga, gdyż uzdalnia ich do największego oddania, dzięki któremu stają się współpracownikami Boga, udzielając daru Życia nowej osobie ludzkiej. – W ten sposób małżonkowie oddając się sobie, wydają z siebie nową rzeczywistość: Dziecko, żywe odbicie ich miłości, trwały znak jedności małżeńskiej oraz żywą i nierozłączną syntezę ojcostwa i macierzyństwa” (FC 14). Wspomniane wzajemne poznanie, które prowadzi do stawania się „dwoje jednym ciałem”, wymaga uświadomienia sobie paru podstawowych faktów. Płciowy wymiar człowieka w całej jego męskości i kobiecości nie jest jedynie „dolepkiem” do człowieczeństwa: „Płciowość, poprzez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej” (FC 11). Człowiek jest osobą: jest naraz ciałem-duchem. Cała jego godność jako osoby wyrasta jednak z prymatu ducha nad ciałem-materią. Ciało ulegnie zniszczeniu, podczas gdy duch człowieka, tzn. jego dusza, z istoty swej jest nieśmiertelny. – Ciało w swej męskości i kobiecości jest jednak doświadczalnym objawieniem danego człowieka: jako męskiego względnie kobiecego. Człowiekiem męskim względnie żeńskim jest dopiero osoba cała, a nie samo tylko ciało odcięte od ducha-duszy. Tym samym jednak znamiona płciowości nie są tylko sztucznym dodatkiem do ludzkiej osoby. Przeciwnie, wchodzą one w „naturę” poszczególnego człowieka i stanowią o „być” człowiekiem: mężczyzną – względnie kobietą. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (4 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Cała też ludzka osoba – w tej pod względem płciowym zróżnicowanej cielesno-duchowej jedności, pochodzi od Boga, który tak właśnie stworzył człowieka. Cokolwiek zaś początek swój czerpie z Bożego dzieła stworzenia, jest „dobre – bardzo dobre” (Rdz 1,10.12.18.21.25.31). Dopiero grzech, jako świadome odrzucenie, a przynajmniej zignorowanie ontologicznej więzi człowieka z Bogiem: Źródłem życia i miłości, wprowadza zakłócenia w tym, co nadal w aspekcie bytu jest „dobre”, tzn. co stanowi wartość ku dobru. Konsekwentnie nie można wyrażać się poprawnie np. następująco: „Oglądałem rzeczy nieczyste, dotykałem rzeczy nieczystych...” itp. Tego rodzaju powiedzenia stają się oskarżeniem Boga, jakoby stworzył „rzeczy nieczyste”. To co wyszło spod Bożej ręki, jest czyste, święte, dobre: „Byt i dobro są rzeczywistością zamienną” (łac.: ens et bonum convertuntur). Nie szatan, lecz Bóg stworzył małżeństwo, w tym również współżycie – jako akt zjednoczenia osobowego męża ze swoją małżonką. On jest Autorem zarówno struktury, jak i dynamizmu zjednoczenia płciowego – łącznie z jego przeżyciem szczytowym. Wszystko to Bóg stworzył jako rzeczywistość czystą, świętą i uświęcającą. Tenże Bóg ustanowił jednak też wewnętrzny ład, który warunkuje jego pokojowe przeżycie w blasku Łaski i Chwały. – Czym innym jest natomiast sposób, w jaki człowiek aktem swej wolnej woli spogląda, czy dotyka ciała (swojego względnie kogoś innego). Sposób patrzenia na ciało i płeć istotnie może być nie-czysty: nieprzyzwoity, pożądliwy. Ale to już nie sprawa Bożego dzieła stworzenia, lecz ludzkiego „serca” (por. Mk 7,21nn; Mt 15,18nn; 5,28). Ojciec święty słusznie podkreśla, iż człowiek jest człowiekiem nie inaczej, jak właśnie „poprzez swe ciało”. W tej też cielesno-duchowej jedności swego ciała-ducha jest człowiek wezwany do tworzenia „komunii osób”: „Zarówno mężczyzną jak i kobietą jest człowiek poprzez ciało. – Równocześnie zaś te dwa somatycznie [= cieleśnie] zróżnicowane podmioty uczestniczą na równi w zdolności życia ‘w prawdzie i miłości’. Zdolność ta, natury duchowej, odzwierciedla osobową konstytucję człowieka. Odzwierciedla ją wespół z ciałem. Przez to mężczyzna i kobieta są predysponowani do ukształtowania ‘komunii osób’. – Kiedy łączą się z sobą w małżeństwie jako ‘jedno ciało’, to zjednoczenie obojga winno równocześnie stanowić jedność ‘w prawdzie i miłości’ [GS 24]. Wtedy posiada ono dojrzałość właściwą ludzkim osobom, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga” (LR 8). Wezwania ludzkiej natury Dopiero w ludzkim sercu może pojawić się rzeczywistość zwana „grzech”. – Zaistnienie kategorii „grzechu” stawia przed oczami człowieczą zdolność rozróżniania dobra i zła moralnego, a z kolei życia i śmierci. Zdolność ta jest przywilejem człowieka, a nie zwierząt. Człowiek jest osobą – i tym samym ma duszę nieśmiertelną. A ta jest wyposażona we właściwe sobie władze natury duchowej (zob. do tego grafikę poniżej: NIE-zbywalne i NIE-odstępne PRZYMIOTY człowieka jako OSOBY ): ● w samo-świadomość [rozum], file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (5 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ● ● w samo-stanowienie [wolna wola] oraz w swoistą wypadkową tych obojga: zdolność podejmowania odpowiedzialności – wobec siebie, społeczności, a przede wszystkim Boga. Nikt nie potrafi wyzbyć się wymienionych owych trzech podstawowych uzdolnień. Przychodzą one na człowieka „bez niego”, stanowiąc o jego człowieczeństwie: jego niezbywalnej wielkości. Ale też konsekwentnie: nie ma działań człowieka, które by mogły nie być poczytalne. Do tego zagadnienia trzeba będzie jeszcze dokładniej wrócić. Dalszym uzdolnieniem wchodzącym w skład radykalnego wyposażenia natury ludzkiej w jej męskości-kobiecości, jest zdolność rozmawiania z Bogiem. Bóg jest cały Miłością-Darem dla człowieka, swego Żywego Obrazu na świecie. – Co więcej, do istoty bycia-człowiekiem należy: Objaśnienie być wezwanym-powołanym do stania się „uczestnikiem Boskiej natury” (2 P 1,4). To zaś jest równoznaczne z niezbywalnym uzdolnieniem do otwierania się na Boga w Jego samoudzielaniu się człowiekowi. Udzielanie się Boga człowiekowi polega na zaproszeniu go do zjednoczenia z sobą w Jego „Życiu” i „Miłującej Wszechmocy”. Chodzi o wezwanie – i tym samym uzdolnienie, dotyczące każdego bez wyjątku człowieka – do oblubieńczego zjednoczenia z Trójjedynym. – Gdzie jest miłość, tam jest wspólnota, co więcej: komunia osób. Nie ma komunii z Trójjedynym jak tylko poprzez zjednoczenie z Nim na sposób jedności w miłości typu oblubieńczego – oczywiście w jego Bożym pojmowaniu, które przerasta ludzkie rozumienie Bożej Oblubieńczości. Przedstawione powołanie-wezwanie do najściślejszej komunii w miłości i życiu aż z samym Bogiem jest dla człowieka rzeczywistością rzędu nad-przyrodzonego. Jest to bowiem „naddatek” do samej w sobie czystej natury człowieka: zdumiewającej jedności ciała-ducha naraz. Chociaż jednak powołanie do uczestnictwa w życiu samego Boga jest przywilejem ludzkiej osoby, który zatem nie należał się do tego, żeby „być ludzką osobą”, Trójjedyny darowuje je bez wyjątku każdemu człowiekowi. Powołanie do życia nadprzyrodzonego, tzn. stałego życia w zjednoczeniu z samym Bogiem, obejmuje zatem ludzi zarówno epoki przed-Chrystusowej, jak i po-Chrystusowej; każdego z chrześcijan, ale tak samo i nie-chrześcijan. I niezależnie od tego, czy odnośna ludzka osoba jest rozwinięta i dojrzała, czy też człowiekiem dopiero jednokomórkowym, ledwo poczętym i wkrótce potem poronionym-zgładzonym, czy też dożyje sędziwego wieku. Jeśli człowiek zostaje powołany, znaczy to, że Bóg odwołuje się do jego wolności. Powołanie i odpowiedź na nie byłyby nie do pogodzenia z determinizmem czy fatalizmem – jako konieczności podlegania ślepemu losowi. Tym człowiek różni się od świata czysto materialnego oraz zwierząt. – Zwierzęta są wprawdzie wyposażone w zdolność czucia i w pamięć. Niemniej ich działaniazachowania kierowane są przez wszczepione im instynkty, które je determinują, tak iż działania ich nie płyną z wolnego wyboru – ani z samo-świadomości, której nie posiadają. O nadprzyrodzonym powołaniu i swoistym „przeznaczeniu” człowieka jako takiego do nadprzyrodzoności wyraża się Słowo-Boże-Pisane (= Pismo święte) m.in. na początku Listu św. Pawła do Efezjan: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (6 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „W Nim [= Chrystusie] bowiem wybrał nas [powołanie ludzi przez Ojca Niebieskiego] przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego Obliczem [w konsekwencji odpowiedzi miłości człowieka, uwarunkowanej jego wolną wolą]. – Z miłości przeznaczył nas dla siebie [stworzycielska miłość Ojca] jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa [wezwanie do nadprzyrodzoności: dziecięctwa Bożego], według postanowienia swej Woli [odkupieńczy zamysł Trójjedynego], ku chwale majestatu swej Łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym [miłość Boga darowującego się człowiekowi poprzez tajemnicę Wcielenia i Odkupienia]. – W Nim mamy Odkupienie przez Jego Krew [= w Męce odkupieńczej Jezusa Chrystusa] – odpuszczenie występków, według bogactwa Jego łaski [cena Bożego Daru-Miłości]” (Ef 1,4-7). Z przytoczonego fragmentu Słowa-Bożego-Pisanego wynika również, że Bóg sam w sobie jest Komunią Osób. Jest tu mowa o Ojcu – i o Jego Umiłowanym Synu. Obie Boże Osoby stanowią Bożą Komunię w Trzeciej Osobie Boga:Duchu Świętym, który jest Osobą-Miłością, tzn. więzią-Osobą Miłości Ojca i Syna. Skoro człowiek: mężczyzna i kobieta – są stworzeni na „obraz i podobieństwo Boga”, znaczy to, że człowiek jest podobny do swego Bożego pra-Wzoru m.in. w tym właśnie, że sam z kolei będzie tworzył komunie osób, oparte na wzajemnym udzielaniu się sobie w miłości, która wyzwala życie. Wyraża to zwięźle Błog. Jan Paweł II: „Bóg stworzył człowieka na swój Obraz i Podobieństwo; powołując go do istnienia z miłości, powołał go jednocześnie do miłości ... Stwarzając człowieka na swój Obraz i nieustannie podtrzymując go w istnieniu, Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę. – Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej” (FC 11). Tworzenie wspólnoty jest więc podstawowym powołaniem człowieka. Wiąże się z tym natychmiast drugie zadanie: zwierzona człowiekowi odpowiedzialność za wpisane w jego męskość czy kobiecość uzdolnienie do miłowania. Samo w sobie zróżnicowanie płciowe wskazuje z Bożego dzieła stworzycielskiego na wzajemną zależność i tym samym konieczność życia-'dla' siebie nawzajem. Ponieważ zaś podstawowe cechy ludzkiej osoby: samo-świadomość, samo-stanowienie oraz zdolność odpowiadania za czyny – są niezbywalne i nieodstępne, stanowiąc zarazem o jej godności (por. DeV 43; ChL 36–39), rozumiemy, że miłość jest zadaniem zadanym każdemu człowiekowi jako takiemu. Każdy też człowiek będzie z tego zadania rozliczony. Raz po raz obracamy się wokół dwóch aspektów rzeczywistości, nieodłącznych od „miłości”. Żeby móc kochać trzeba być osobą. Osoba zaś staje się „sobą” w jeden sposób: poprzez bycie-‘darem’ dla innej osoby: Boga – względnie człowieka: bliźniego. – W całkiem szczególny sposób bycie-darem-'dla' dochodzi do skutku w akcie zjednoczenia męża z żoną. Żeby akt ten był godny tych dwojga jako ludzi i Bożego Obrazu, musi odpowiadać prawdzie ich miłości: musi być darem „od osoby dla osoby”. By to lepiej zrozumieć, odwołamy się znowu do Jana Pawła II w jego Liście do Rodzin (1994 r.): „Sobór Watykański II, tak gruntownie przejęty sprawą człowieka i jego powołania, głosi, że zjednoczenie małżeńskie, biblijne ‘jedno ciało’, nie może być w pełni zrozumiane i wyjaśnione inaczej, jak tylko w kategoriach ‘osoby’ i ‘daru’. – Każdy mężczyzna i każda kobieta nie urzeczywistnia się w pełni inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie. Moment zjednoczenia małżeńskiego jest najbardziej szczególnym file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (7 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże doświadczeniem tego właśnie daru. Mężczyzna i kobieta, w całej ‘prawdzie’ swej męskości i kobiecości, stają się w tym momencie wzajemnym darem dla siebie. Całe życie w małżeństwie jest darem, ale odnosi się w sposób szczególny do tego właśnie momentu, kiedy małżonkowie oddając się sobie wzajemnie w miłości, urzeczywistniają to spotkanie, które czyni z nich dwojga ‘jedno ciało’ ...” [Rdz 2,24] (LR 12). B. OGÓLNE UWARUNKOWANIA ETYCZNE AKTU Cel i sens aktu zjednoczenia płciowego Raz po raz dotykamy rzeczywistości aktu zjednoczenia płciowego w małżeństwie. W akcie tym małżonkowie wyrażają sobie w sposób zupełnie wyjątkowy – a przynajmniej winni tak czynić – swą obopólną miłość. Ponieważ jednak miłość – to swoiste wyrastanie poza siebie, żeby stać się darem-'dla' umiłowanego – ku jego zasadniczemu dobru, nic dziwnego, że chwile intymności małżeńskiej stają się każdorazowo próbą na jakość świadczonej i przeżywanej miłości. Dziedzina płciowości niezwykle „wciąga” intensywnością psychofizycznego przeżycia. Ogarnia ono zwłaszcza w akcie zjednoczenia płciowego w sposób granicznie dramatyczny tak ciało, jak i psychikę. Zwieńczeniem obopólnego zjednoczenia jest szczytowanie, którego doświadcza i mężczyzna-mąż i kobieta-żona. Przeżycie to nigdy nie rozgrywa się na poziomie samego tylko ciała: samej tylko fizjologii narządów płciowych. Współżycie jest zawsze działaniem podjętym przy zaangażowaniu świadomości i wolnego wyboru. Angażuje ono nieuchronnie odpowiedzialność sprawozdawczą: te trzy przymioty znamionujące człowieka jako osobę, o których dopiero co mówiliśmy (zob. wyż., Niezbywalne przymioty człowieka). – Zakładamy oczywiście, że zgodnie z Bożym Zamysłem dotyczącym małżeństwa: ci dwoje podejmują akt zjednoczenia-swych dwojga-Osób, a nie dwóch ‘seksów’, które uwagę skupiają na ‘seksie’, ignorując rzeczywistość swych osób i bycia „darem osoby-dla-osoby” (LR 11). Nic dziwnego, że akt płciowy odbija się najgłębszym echem w ludzkim sumieniu. Również wtedy, gdy partnerzy usiłują nie przyjąć do wiadomości Bożego Zamysłu związanego z wewnętrznym ładem przeżywania intymności jako rzeczywistości podarowanej przez Stworzyciela wyłącznie małżeństwu: Sakramentowi Małżeństwa. U człowieka nie ma determinacji, ani przymusu współżycia. Jest ono dane człowiekowi jako możność wyrażania m.in. w taki sposób całkowitości w obdarowaniu siebie nawzajem swą osobą jako darem: „daru osoby dla osoby” (LR 11; por. GS 49). Jest faktem niezaprzeczalnym, że zjednoczenie płciowe staje się każdorazowo zstępowaniem do samych „źródeł życia” (HV 13), a także miłości. Miłość dąży do zjednoczenia dwojga osób w jedno, które winno wyrazić obopólne oddanie się sobie. Zarówno zaś miłość, jak i życie jest niejako bardziej niż jakikolwiek inny zakres ludzkich działań domeną własnościową Boga. Nikt z ludzi, nikt też z narzeczonych i małżonków nie może powiedzieć, że mu „wolno” dysponować siłami wyzwalającymi się w file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (8 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże działaniu płciowym w sposób arbitralny: jako ich suwerenny pan i właściciel. – Nikt zresztą nie jest właścicielem nawet siebie samego. Człowiek jest jednym wielkim darem podarowanym sobie samemu – niewątpliwie za pośrednictwem swych rodziców, ale w znaczeniu o wiele bardziej radykalnym przez Boga Ojca, który sam jeden jest Dawcą życia (por. Ef 3,14n). Małżonkowie jako rodzice zostają przy współżyciu płciowym dopuszczeni do współ-stwarzania wraz z Bogiem nowego Życia. „Stworzyć życie” przerasta siły i zdolności jakiegokolwiek stworzenia. Również i małżonkowie sami z siebie Życia nie stwarzają, a jedynie przygotowują podłoże pod jego zasiew. Iskry życia udzieli następnie sam jedyny Pan i Właściciel tak życia jak miłości: Bóg. Tym bardziej, że nowy człowiek to nie tylko „ciało”! To osoba! I tym samym: Boży Obraz i Boże podobieństwo. Przypomina o tym w klimacie oblubieńczego ciepła List do Rodzin Papieża Jana Pawła II: „Jedność dwojga [= małżonków] trwa w dzieciach. ‘Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Bóg was obdarzy?’ pyta celebrans w momencie ślubu. Potwierdzenie ze strony nowożeńców odpowiada wewnętrznej prawdzie miłości, jaka ich łączy. Jedność dwojga nie zamyka małżonków ... Jest otwarta w kierunku nowego życia i nowej osoby ... – Pytając: ‘Czy chcecie ... przyjąć’, Kościół przypomina nowożeńcom, że oto stają wobec stwórczej mocy Boga. To, że mają stać się rodzicami, oznacza życiodajne współ-działanie ze Stwórcą. Współpracować ze Stwórcą w powołaniu do życia nowych istot ludzkich, to znaczy przyczynić się do przekazania Obrazu i Podobieństwa Boga, którym staje się każdy ‘narodzony z niewiasty’ ... ” (LR 8). Małżonkowie nie mogą nie uznać, że zdolność wzbudzenia życia nie jest ich własnością, oraz że całkowicie przerasta ich kompetencje. Nikt ze zrodzonych nie ma wpływu na to, że w ogóle został poczęty – i że się urodził. Nikt nie wybiera swojej płci. Nikt nie wybiera epoki historycznej, w której ma przyjść na świat. Wszystko to jest niezależne od świadomości i wolnego wyboru człowieka, który ma się dopiero począć ... Fakty te potwierdzają ogólne przesłanki, że człowiek nigdy nie jest i nie stanie się suwerennym panem siebie samego. Objaśnienie Konsekwentnie również zakres płciowości jest człowiekowi dany jedynie w zarząd, nie zaś na własność. Oczywiście przez Boga, który człowieka stwarza z miłości – i uzdalnia do miłości: budowania komunii osób – wraz z odpowiedzialnością za jej losy. (UWAGA. Zawarte w tych stwierdzeniach myśli pojawiają się na przestrzeni całej naszej strony jak swoisty refren aż do ostatniego rozdziału strony włącznie. Nikt nie jest - i nigdy nie stanie się właścicielem ani siebie samego, ani konsekwentnie: swojej płciowości! Człowiek zostaje jedynie ustanowiony odpowiedzialnym ZARZĄDCĄ siebie samego i swojej płciowości. Z tego zarządu będzie musiał się kiedyś ... rozliczyć). Z przedstawionych stwierdzeń, do których dochodzi zarówno rozum, jak wiara wynika też, że nikt z ludzi nie ma prawa wkraczać samowolnie na teren intymności płciowej. Nikomu nie wolno podejmować arbitralnych działań w celu wyzwolenia energii związanej z zakresem genitalnym. Stwierdzenie to – na płaszczyźnie czysto rozumowej – jest chcąc nie chcąc bezdyskusyjne, chociażby to komuś bardzo się nie podobało. Przykazanie Boże, wyryte w sercu każdego człowieka – wszystkich epok i kultur, jest file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (9 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże niezmiennie takie samo: „Nie będziesz cudzołożył ...”! W świecie zwierząt dochodzi do kopulacji na zasadzie działania wpisanego w ich organizm instynktu, na który one nie mają żadnego wpływu. Zwierzęta podejmują kopulację z reguły jedynie w okresie godowym, gdy pojawiają się określone uwarunkowania fizjologiczno-hormonalne związane z utrzymaniem gatunku. Spółkowanie zwierząt wiąże się z tym właśnie podstawowym celem: dla rozrodu. Przeciwnie zaś, w przypadku człowieka celem i sensem współżycia płciowego nie jest w pierwszym rzędzie utrzymanie „gatunku ludzkiego”. Zasadniczym celem zjednoczenia płciowego w małżeństwie jest wyrażanie sobie i w taki sposób: poprzez najintymniejsze sprzężenie ich dwojga Osób poprzez narządy płciowe – całkowitości daru siebie samego „od osoby dla osoby ...”, czyli miłości. Podejmując zjednoczenie małżeńskie, ci dwoje pragną złożyć sobie nawzajem w darze całą swoją osobę, czyli stać się „jedno w miłości” – począwszy od zjednoczenia swych ciał. Dążenie to staje się tak intensywne, że znajduje swój dramatyczny psychofizyczny wyraz w postaci obopólnego wkroczenia w siebie. Jest ono jednak tylko przypieczętowaniem uprzednio już zaistniałego najściślejszego zespolenia serc ich obojga. Znaczy to, że w przypadku człowieka zasadniczym celem i sensem aktu współżycia nie jest wzbudzenie Życia! Co więcej, motyw poczęcia nowego człowieka nie może urosnąć do głównego celu podjętego aktu zjednoczenia małżeńskiego. Celem jego musi pozostawać zawsze bezinteresowny, całkowity dar siebie samego. Małżonkowie po to jednoczą się w akcie małżeńskiego zjednoczenia, żeby i w ten sposób – kochać! – Nie mogą też sprowadzić potencjalnego, a tym bardziej już poczętego Człowieka, do roli „środkanarzędzia” dla osiągnięcia jakiegoś innego, wyższego dobra, np. wzajemnego pojednania po skłóceniu. Każde dziecko winno być chciane „dla niego samego” (GS 24; LR 11). Każde też ma niezbywalne do tego prawo. Poczęcie dziecka winno być owocem uprzednio zaistniałej potęgi jednoczącej: miłości swoich rodziców. Owocem wyrastającym niejako „po drodze” i na gruncie ich twórczej, niemal stwórczej miłości. Sama jednak miłość korzeniami swymi tkwi w Bogu. On zaś jako Ojciec i Stwórca wzywa tych dwoje do współ-stwarzania wraz ze Sobą, ponieważ jest On sam pierwszy cały Miłością-Życiem. – Niezależnie od tego, Bóg pozwala uczestniczyć małżonkom-rodzicom w przekazywaniu dziecku swojego „Bożego Obrazu i Podobieństwa”: „Poprzez małżeńską komunię osób mężczyzna i kobieta dają początek rodzinie. Z rodziną zaś wiąże się genealogia każdego człowieka: genealogia osoby. Ludzkie rodzicielstwo zakorzenione jest w biologii, równocześnie zaś przewyższa ją ... – Wszelkie rodzenie znajduje swój pierwowzór w Bożym Ojcostwie. Jednakże w przypadku ‘człowieka’ ten ‘kosmiczny’ wymiar podobieństwa do Boga nie definiuje w pełni ludzkiego rodzicielstwa. Gdy z małżeńskiej jedności dwojga rodzi się nowy człowiek, to przynosi on z sobą na świat szczególny Obraz i podobieństwo Boga samego: w biologię rodzenia wpisana jest genealogia osoby” (LR 9). Dotychczasowe rozważania można sprowadzić do paru podstawowych stwierdzeń: ● ● ● ● Nikt nie jest właścicielem siebie samego, a jedynie zarządcą. Dotyczy to w bardzo szczególny sposób zakresu płciowości. Celem współżycia płciowego w przypadku człowieka nie jest w pierwszym rzędzie utrzymanie gatunku, lecz miłość. Miłość nie jest kontaktem samych tylko dwojga ciał, ani samych narządów płciowych, lecz bezinteresownym złożeniem się sobie w darze dwojga osób. Dotyczy to w bardzo szczególny sposób całkowitości obopólnego darowania sobie swoich osób poprzez „wejście w siebie" w akcie podjętego zjednoczenia małżeńskiego. Ponieważ chodzi o dwie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (10 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ● osoby, jest rzeczą z góry nieprawdopodobną, by prawda tego znaku miłości miała nie być zabezpieczona przez jedynego Pana i Właściciela tak życia, jak miłości. W zapoczątkowanie nowego życia wpisane jest przekazanie nie tylko „biologii” ludzkiego ciała, lecz i „obrazu i podobieństwa Boga”. Dar stworzony wyłącznie dla małżeństwa Nauczanie Kościoła, który działa nie mocą własną, lecz w imieniu i z nieodstępnego posłannictwaupoważnienia Jezusa Chrystusa, wypowiada się o współżyciu płciowym niezmiennie jednoznacznie. Mimo że samo rozumienie tajemnicy małżeństwa, jego sensu oraz sposobu, w jaki małżeństwo staje się „realnym znakiem” tajemnicy zaślubin Chrystusa z Jego Oblubienicą-Kościołem wyraźnie dopiero wzrasta, zwłaszcza w naszych czasach. Rozwój w rozumieniu depozytu Objawienia dokonuje się zgodnie z obietnicą Chrystusa – z daru Ducha Świętego (J 16,13; DV 8de). Kościół stał zawsze na straży Prawa Bożego, które współżycie płciowe zastrzega dla samego tylko małżeństwa. Jednocześnie Kościół zawsze podkreślał, że działania płciowe poza i niezależnie od małżeństwa są zawsze niedozwolone i grzeszne. W samym tylko małżeństwie podejmowanie zjednoczenia płciowego jest działaniem zarówno „właściwym”, jak i „wyłącznym”, tzn. zastrzeżonym dla stanu małżeńskiego. Przypominają o tym wszystkie odnośne wypowiedzi Kościoła: „Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej komunii osób [zatem: nie tylko ciał], aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi” (HV 8; por. FC 11; GS 49; PH 5; KKK 2361). Nikt z przypadkowych partnerów, ani też żadna para narzeczeńska, nie może się powoływać na zaistniałą między nimi „miłość”, która wobec tego miałaby uzasadnić ich potrzeby „kochania się” poprzez udostępnianie się sobie w swej intymności płciowej, a nawet współżycie płciowe, względnie przynajmniej petting i inne formy zastępcze. Zakres intymności płciowej naprawdę nie jest własnością człowieka. Nikt nie jest kompetentny, by zawłaszczyć czy samozwańczo zagarnąć władzę wkraczania na ten teren. Sam też Bóg wpisał takie rozumienie kompetencji człowieka w odniesieniu do intymności płciowej w sumienie każdego człowieka (Rz 2,15). Dotyczy to nie tylko katolików, względnie ogólniej: chrześcijan, ale i tych, którzy z chrześcijaństwem w ogóle się nie zetknęli. Prawo moralne naturalne jest jednakowo wyryte w serce każdego bez wyjątku człowieka, łącznie z zasadą posłuszeństwa temuż prawu, którego człowiek sam sobie nie nakłada (por. VSp 54; GS 16). Gdy nadejdzie wyznaczony przez Boga czas „Łaski”, sam Bóg sprawi, że treść ta znajdzie ponadto swój wyraźnie sformułowany zapis jako jedno z Dziesięciorga Bożych Przykazań [= Dekalog], przekazanych Rodzinie Ludzkiej w ramach Przymierza, jakie Bóg zawarł ze swym Ludem na górze Synaj [połowa 13 w. przed Chr.]. Przykazanie VI Dekalogu tegoż Przymierza brzmi: „Nie będziesz cudzołożył” (Wj 20,14; por. Mt 19,18). Przykazanie to, jako zakazujące „cudzołóstwa”, nie świadczy wcale o tym, jakoby Bóg był ‘przeciwnikiem’ człowieka i nie rozumiał jego żywotnych ‘potrzeb’, czy tym bardziej ‘miłości’. Przeciwnie, Boże Przykazanie jest wyrazem najgłębszego zatroskania Boga jako właśnie Miłości o to, by człowiek działał odpowiednio do swej wielkiej godności: Bożej Oblubienicy wezwanej do życia – wiecznego. Dziesięcioro Przykazań to nagląca propozycją, jaką swemu żywemu Obrazowi: mężczyźnie i kobiecie – przedkłada Ten, który „Jeden tylko jest Dobry” (Mt 19,17; por. VSp 9; itd.). Jako Bóg-Miłość nie jest On w ogóle zdolny do tego, by człowieka, stworzenie swego umiłowania, w czymkolwiek skrzywdzić. Jeśli ten file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (11 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Bóg człowiekowi coś nakazuje, jednocześnie nie wymuszając posłuszeństwa, czyni tak dlatego, że kocha swój „Żywy Obraz”. Bóg chce, by ludzka miłość była bezinteresownym „darem osoby dla osoby” (LR 11; zob. EV 51.81.92), a nie zawłaszczaniem terenu „ciała i płci” dla samolubnego eksploatowania możliwości seksualnych „...aż do zużycia” (MiN 157) i samozniszczenia. Tę właśnie rzeczywistość wypowiada Boże Słowo w Przykazaniu: „Nie będziesz cudzołożył”. Również jako już małżonkowie, ci dwoje nigdy nie stają się „właścicielami” swej płciowości – w tym sensie, jakoby uzyskali „prawo” dysponowania nią według widzimisię. Nikt z małżonków nie może powiedzieć: „Jesteśmy małżeństwem i obecnie wolno nam legalnie zachować się seksualnie jak się nam podoba”! Z każdorazowego wkraczania na ten teren będą rozliczeni nie tylko partnerzy pozamałżeńscy i pary narzeczeńskie, ale również pary małżeńskie. Bo i w przypadku małżonków wcale nie każde uaktywnienie intymności jest sakramentalnym realizowaniem ich związku. I wcale nie każda pieszczota może się cieszyć Bożym błogosławieństwem. Wyjaśni się to częściowo w dalszych rozważaniach. Małżonkowie mają do dyspozycji wiele sposobów wyrażania sobie więzi miłości. Jedne mają ścisły związek z ciałem i płcią, w innych związek ten nie jest tak ścisły. – Spośród wyrazów miłości nie związanych wprost z płciowością można by wymienić czułe słowo, miłą niespodziankę, podarunek, gest, akceptujące spojrzenie itp. – Inne formy miłości mają ściślejszy związek z wymiarem płciowym: subtelne przytulenie, pogłaskanie, pocałunek, serdeczne objęcie. Wszystkie te znaki wyrażają jedność-w-miłości, ale żaden z nich sam przez się nie wyraża gotowości rodzicielskiej. Całkiem odrębnie trzeba ocenić znak miłości wyrażany przez akt zjednoczenia płciowego. Współżycie płciowe wyraża oprócz jedności w miłości – każdorazowo również gotowość rodzicielską. Dzieje się to nie ubocznie – przy okazji współżycia, ani tylko jako jego niezbyt zamierzony skutek. Gotowość rodzicielska należy do samej natury aktu, tzn. do jego istoty. Znaczy to, że współżycie płciowe wyraża wprawdzie maksymalnie możliwe zjednoczenie dwojga osób w miłości. Jednakże dokonujące się „dwoje jednym ciałem” jest tak skonstruowane, że w samym owym zjednoczeniu otwiera się na oścież na możliwość wzbudzenia Życia. Z tego względu ten jeden znak miłości, z samych podstaw swego bytu [ontologicznie] oraz ze względu na to, że w tym wypadku chodzi o człowieka jako człowieka [wzgląd antropologiczny: dar osoby dla osoby], a konsekwentnie ze względu na nieodłącznie z prawdą bytu i antropologią związany wymiar etyczny [byt i dobro są rzeczywistością zamienną], jest działaniem jedynym w swoim rodzaju. W swym Liście do Rodzin przypomina Jan Paweł II w nawiązaniu do aktu współżycia: „Jest to równocześnie moment rzec można szczególnej odpowiedzialności ze względu na potencjalne rodzicielstwo związane z aktem małżeńskim. – Oto w tym właśnie momencie mogą stać się ojcem i matką, dając początek procesowi nowego ludzkiego istnienia, które z kolei dokonuje się w samej kobiecie. – To ona pierwsza wie, że stała się matką, a dzięki jej świadectwu mężczyzna, z którym łączyła ją ‘jedność w ciele’, uświadamia sobie z kolei, że stał się ojcem. – Za to potencjalne, a następnie zaktualizowane rodzicielstwo, on jest odpowiedzialny wspólnie z nią. Nie może nie uznać, czy też nie przyjąć tego, do czego on sam również się przyczynił. Nie może mówić: ‘nie wiem’, ‘nie chciałem’, ‘ty chciałaś’. Zjednoczenie małżeńskie w każdym przypadku angażuje odpowiedzialność obojga. Jest to odpowiedzialność potencjalna, trzeba jednak, ażeby potwierdziła się ona jako aktualna w konkretnych okolicznościach. – Odnosi się to w sposób szczególny do mężczyzny, dlatego że on będąc także sprawcą rodzicielstwa, równocześnie jest od niego biologicznie oddalony...” (LR 12). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (12 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Nie można zatem zestawiać etycznej jakości współżycia, ani form pochodnych bezpośrednio angażujących narządy płciowe – ze zwyczajnym przytuleniem, pogłaskaniem, czy miłym słowem. Ten znak miłości jest gatunkowo nie-sprowadzalny do żadnego innego wyrazu przyjaźni i miłości. – Sięgając po ten objaw miłości, partnerzy zstępują do samych „źródeł” tak Miłości, jak i Życia. Pozwala to zrozumieć, dlaczego Bóg wprowadza na teren intymności płciowej dopiero sam osobiście. Dzieje się to w chwili, gdy ci dwoje składają ślubowanie małżeńskie. Bóg nie zmusza jednak nikogo – nawet do wprowadzania w życie swoich Przykazań. Bóg jedynie poważnie ostrzega – sankcją wieczną w przypadku odrzucenia zaproponowanego przez siebie ładu miłości i nieposłuszeństwa wobec swego Przykazania. Bóg jest naprawdę Miłością. Również wtedy, gdy prosi o przestrzeganie Przykazania. Miłość ta jest jednak równocześnie wymagająca! Prócz wielu innych względów zdolnych wyjaśnić sens Bożego Przykazania: „Nie będziesz cudzołożył”, jednym z zasadniczych jest wpisana w akt płciowy jego otwartość na rodzicielstwo. Z kolei zaś jednym z podstawowych praw, jakimi Bóg obdarza Dziecko, jest to, że winno ono być poczęte w prawidłowym, publicznie uznanym, ustabilizowanym małżeństwie. Dopiero małżeństwo stwarza warunki, w których dwoje ludzi może z pełnym pokryciem w prawdzie złożyć się sobie w całkowitym darze w zjednoczeniu płciowym, które w samym tym oddaniu otwiera się gościnnie na możliwość przyjęcia potomstwa. Nic dziwnego, że – jak to wyrażają wypowiedzi Kościoła – akt zjednoczenia płciowego jest działaniem „właściwym” dopiero w ramach zawartego, przez Boga potwierdzonego małżeństwa. Jest on ponadto aktem „wyłącznym” małżeństwa, tzn. stworzonym tylko dla małżeństwa i tylko w małżeństwie możliwym do w pełni ludzkiego oraz sakramentalnego przeżycia. Tylko małżeństwo otwiera się z istoty swej na rodzicielstwo. Wszelkie inne wyzwalanie energii płciowej nie może nie być objęte Bożym Słowem: „Nie będziesz cudzołożył”. Pojmuje to bezspornie nieuprzedzony ludzki rozum, zdolny uznać słuszność omawianego Przykazania. Możność – nie przymus Współżycie płciowe w małżeństwie nie jest kwestią „powinności” w sensie musu. Podejmowanie współżycia nie jest przez Boga ‘nakazane’, a jedynie podarowane jako możność wyrażania sobie więzi również w taki sposób. Ani mąż, ani żona nie mogą wymuszać stosunku – z powołaniem się na nabyte przez ślub „prawo-obowiązek”. Szczególnie mężowi nie wolno wywierać presji-szantażu na żonę w rodzaju: „Jesteś moją żoną i na to się żeniłem, żebyś mi się oddawała, gdy tylko mam na to ochotę”. Współżycie płciowe jest małżonkom dane jako dar, a nie nakaz odbywania „stosunków”, ile to tylko fizycznie jest możliwe. Podobnie też nie ma żadnego przykazania rodzenia dzieci ‘ile się tylko biologicznie da’. Bóg zwraca się do swego Żywego Obrazu stale stosownie do podarowanej mu wewnętrznej wolności. Od tego stwierdzenia zaczyna się encyklika Papieża Pawła VI na temat odpowiedzialnego przekazywania życia i etycznego wymiaru intymnych odniesień w małżeństwie: „Bardzo doniosły obowiązek przekazywania Życia ludzkiego, dzięki któremu małżonkowie stają się wolnymi i odpowiedzialnymi współpracownikami Boga-Stwórcy...” (HV 1; lat.: liberam et consciam Deo Creatori tribuunt operam...). Należy raz jeszcze przypomnieć, że nie istnieje determinizm odbywania stosunków płciowych. U file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (13 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże człowieka nie ma biologicznego przymusu odbywania stosunków – w przeciwieństwie do analogicznych działań w świecie zwierząt. U zwierząt instynkt gatunkowy wiedzie osobniki danego gatunku poza udziałem ich „wiedzy i woli” do kojarzenia się w pary z wyraźnie uwydatnioną celowością kopulacji: dla podtrzymania gatunku. Człowiek pozostaje zawsze człowiekiem: wolnym i nie zdeterminowanym, również w tym zakresie działań. Dotyczy to także małżeństwa, gdzie ci dwoje współżyć wprawdzie mogą, ale wolno im również nie współżyć. Niezależnie od nacisku aktualnie w strumieniu krwi krążących, może wysokich stężeń określonych hormonów. Ponieważ mąż i żona łączą się na zasadzie Przymierza Miłości, rzeczywistości zatem znacznie głębszej aniżeli samo tylko fizyczne przyciąganie płci, godność aktu współżycia i jego poprawność etyczna będzie zależała od tego, czy ci dwoje składają się sobie w akcie współżycia płciowego rzeczywiście jako „dar osoby dla osoby” (LR 11). Sama w sobie ludzka osoba jest nieprzekazywalna i nieodstępna. Ontologicznie biorąc, nie da się jej sprowadzić do rzędu rzeczy-przedmiotu (por. MiO 77). Człowiek może natomiast przekazać swoją osobę – osobie kogoś drugiego: Bogu, albo i komuś z ludzi, gdy sam tak zadecyduje – aktem swej wolnej woli. Tak dzieje się m.in. w chwili ślubowania małżeńskiego: „Ślubuję ci miłość... i że cię nie opuszczę aż do śmierci...!” Ślub miłości staje się możliwy dzięki temu, że u tych dwojga już uprzednio dojrzała decyzja ich wolnej woli na trwałe związanie się ze sobą w przymierzu miłości. Oboje zdecydowali się dobrowolnie, że oddadzą sobie nawzajem swoją osobę – jako właśnie osobę. Warunkiem umożliwiającym tak całkowite obopólne oddanie się sobie jest oczywiście „posiadanie” siebie samego. Dopiero „panując sobie samemu”, można oddać się komuś drugiemu jako osoba-DAR (por. MiN 62.72.133n). Do tych zagadnień wrócimy jeszcze w dalszym ciągu naszych rozważań (zob. poniż., część II, rozdz. 4 : Działania ‘CONTRA’: Gdzie tu Człowiek? Ocena antropologiczna. – zob. jednak również m.in.: cz. VII, rozdz. 3, tamże § F: Jeszcze raz z rozważań Papieża Wojtyły na temat miłości. Zob. ponadto: cz.VII, rozdz.3 Młodzieńczość w obliczu małżeństwa...). Rozumie się, że czym innym jest stwierdzenie, że nie ma musu współżycia, a czym innym subtelność miłości bliźniego, która właśnie jako „miłość” każe niejednokrotnie wyjść naprzeciw i domyśleć się. Miłość „nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego ..., nie pamięta złego, ... współweseli się z prawdą, wszystko znosi..., wszystko przetrzyma” (1 Kor 13,5nn). Taka miłość rzeczywiście „nie szuka” samozadowolenia, nie zasklepia się we własnej wygodzie, ani egoistycznie demonstrowanym zagniewaniu czy złym humorze. Przeciwnie, przygarnia i ułatwia drugiemu pokonywanie głuchego milczenia, starając się obdarzać sobą całą – ku jego dobru doczesnemu i wiecznemu. Będzie to wówczas realizowaniem Pawłowego: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnijcie prawo Chrystusowe” (Ga 6,2). Re-lektura. Część II, rozdz.1a: Stadniki – 4.XI.2013. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (14 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Część Druga . INTYMNOŚĆ W OBLICZU WYBORU „DOBRA” CZY „ZŁA”. W poszukiwaniu uzasadnień Wprowadzenie do Części Drugiej Rozdz. 1. ŁAD I POKÓJ AKTU ZJEDNOCZENIA. Sens aktu małżeńskiego A. POWOŁANIE DO BUDOWANIA ‘KOMUNII OSÓB’ Człowiecze zróżnicowanie płciowe Wezwania ludzkiej natury R2-1. Niezbywalne i nieodstępne PRZYMIOTY człowieka jako OSOBY B. OGÓLNE UWARUNKOWANIA ETYCZNE AKTU Cel i sens aktu zjednoczenia płciowego Małżonkowie w przekazywaniu Dziecku Bożego Obrazu Fot2-2. Ziemia oglądana z kosmosu Nikt nie jest właścicielem siebie Celowość kopulacji u zwierząt – a u człowieka Dar stworzony wyłącznie dla małżeństwa Wyrażanie sobie samej tylko WIĘZI, a pieszczoty angażujące narządy płciowe Możność – nie przymus file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1a.htm (15 von 15) [2013-11-06 14:57:26] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura C. SZCZEGÓŁOWE WYMOGI ETYCZNE AKTU Zjednoczenie w miłości otwarte na rodzicielstwo Każdorazowy akt współżycia staje się w bardzo szczególny sposób sprawdzianem osobowego oddania się sobie tych dwojga. Stworzyciel mężczyzny i niewiasty w ich godności i wezwaniu do zaślubin z Trójjedynym zabezpieczył – w zatroskaniu o jakość miłości – m.in. wewnętrzny ład aktu zjednoczenia małżeńskiego. Od dostosowania się do niego zależy, czy będzie on miłość budował, czy też stanie się „kamieniem obrazy” (Łk 2,34; Ps 118/117,22), wiodącym do niszczenia i degradacji miłości. Oto jedna z wypowiedzi Magisterium Kościoła, które z woli Chrystusa w aspekcie spraw związanych z ostatecznym zbawieniem człowieka jest „jedynym autentycznym przewodnikiem Ludu Bożego” (FC 31): „Kościół wzywając ludzi do przestrzegania nakazów naturalnego prawa [w znaczeniu: natury miłości osobowej między mężem a żoną; por. MiN 471; tamże 471-480], ... naucza, że konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania Życia ludzkiego” (HV 11). (Tekst łaciński: Ecclesia ... id docet necessarium esse, ut quilibet matrimonii usus ad vitam humanam procreandam per se destinatus permaneat). Jeszcze wyraziściej określają wewnętrzny ład aktu współżycia dalsze słowa encykliki: „Nauka ta [wewnętrzny ład aktu: uszanowanie tak miłości, jak otwartości na rodzicielstwo], wielokrotnie przez Nauczycielski Urząd Kościoła podana wiernym, ma swoją podstawę w ustanowionym przez Boga nierozerwalnym związku, którego człowiekowi nie wolno samowolnie zrywać – między dwojakim znaczeniem [odwołanie się do zdolności myślenia; por. MiN 459nn] tkwiącym w stosunku małżeńskim: między oznaczaniem jedności [jedność–miłość] i oznaczaniem rodzicielstwa [pozostawienie aktowi swobody dla rozwoju potencjalności rodzicielskiej]. (Tekst łac.: Huiusmodi doctrina ... in nexu indissolubili nititur, a Deo statuto, quem homini sua sponte infringere file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (1 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże non licet, inter significationem unitatis et significationem procreationis, quae ambae in actu coniugali insunt). – Albowiem stosunek małżeński z najgłębszej swojej istoty łącząc [ukierunkowanie na miłość-jedność] najściślejszą więzią męża i żonę, jednocześnie czyni ich zdolnymi do zrodzenia nowego Życia [dynamizm aktu, który w przeżyciu mężczyzny otwiera się na możność przekazania Życia], zgodnie z prawami zawartymi w samej naturze mężczyzny i kobiety [jak wyż.: naturą obojga jest godność osobowa odpowiadająca miłości w zawartym przymierzu]. – Jeżeli zatem zostaną zachowane te dwa istotne elementy stosunku małżeńskiego, a więc oznaczanie jedności i rodzicielstwa, to wtedy zatrzymuje on w pełni swoje znaczenie wzajemnej i prawdziwej miłości oraz swoje odniesienie do bardzo wzniosłego zadania, do którego człowiek zostaje powołany, mianowicie do rodzicielstwa” (HV 12) (Tekst łac.: Etenim propter intimam suam rationem, coniugii actus, dum maritum et uxorem artissimo sociat vinculo, eos idoneos etiam facit ad novam vitam gignendam, secundum leges in ipsa viri et mulieris natura inscriptas. Quodsi utraque eiusmodi essentialis ratio, unitatis videlicet et procreationis, servatur, usus matrimonii sensum mutui verique amoris suumque ordinem ad celsissmum paternitatis munus omnino retinet, ad quod homo vocatur. ...). Każde zdanie przytoczonego fragmentu Humanae vitae (1968 r.) podkreśla najściślejszą jedność dwóch nierozdzielnie ze sobą sprzężonych zarówno ukierunkowań [przeznaczenie: destinatio], jak i znaczeń [sens: significatio] aktu: jedności-miłości – i gotowości rodzicielskiej. Gdy małżonkowie zapragną wyrazić sobie miłość poprzez zjednoczenie płciowe, przyjmują każdorazowo nieuchronnie również gotowość rodzicielską – i na odwrót. Ojciec święty stwierdza, że istnieje „związek nierozerwalny”, ustanowiony przez samego Boga, pomiędzy aktem na ile on wyraża jednoczenie się w miłości, a tymże aktem jako wyrażającym gotowość rodzicielską. Małżonkowie otrzymują akt małżeński tak skonstruowany jako rzeczywistość zastaną. Na jej tak skonstruowany kształt nie mają oni żadnego wpływu. Nikt z ludzi nie stworzył aktu współżycia! I nikt też nie może go zmienić czy zniszczyć. Nierozdzielność więzi między jednoczesnym niejako dwuaspektowym ukierunkowaniem-przeznaczeniem aktu (na budowanie jedności-miłości, ale jednocześnie i stanie się rodzicami); i z kolei równolegle: pomiędzy dwu-aspektowym znaczeniem, jakie akt ten już wyraża (że ci dwoje już się stali osobą-darem dla siebie [= miłość] i że konsekwentnie przyjęli gotowość rodzicielską [= życie]) – jest rzeczywistością wyjętą spod kompetencji kogokolwiek z ludzi. Co prawda faktyczny styl pożycia małżonków oraz partnerów nie-małżeńskich zmierza często do obalenia tak przez Boga stworzonego ładu aktu współżycia. Bóg zostawia swemu Obrazowi wolność występowania nawet przeciw Sobie jako Bogu. Rzecz jasna, grzech nigdy nie doprowadzi do szczęścia. Pozostawia po sobie doznanie pustej, sztucznie wymuszonej zmysłowej przyjemności. Doświadczają tego niezaprzeczalnie odnośni partnerzy, chociażby nie chcieli przyznać się do porażki ‘uprawianej’ miłości. Chwile grzechu przeżywają ostatecznie jako przyjemność pełną goryczy i płaską: przedsmak potępienia. Po tak przeżytym stosunku czują swe poniżenie, a doznanie orgazmu spowite jest zgrzytem sumienia oraz skrytym lękiem odnośnie do definitywnych konsekwencji swej samowoli. Oto następstwa odcięcia się w ‘kochaniu’ od Boga, jedynego Źródła Miłości rozradowanej dawaniem Życia. Zarówno Bóg, jak Kościół w Bożym Imieniu, walczy o prawdę miłości. Miłość ma być „darem osoby dla osoby” (LR 11). Nie będzie miłości tam, gdzie się pojawi „zawłaszczenie płci do użytku własnego”, ani gdzie osoba będzie niedostrzegana, a jedynie „użyta-wykorzystana” jako przedmiot użycia-wyżycia-się. Chociażby się to dziać miało za obopólną zgodą. Kościół broni w ten sposób „człowieka przed człowiekiem”. – Nawołuje do „cywilizacji miłości”, która jest swoistym innym mianem Chrystusowej miłości bliźniego: „Cywilizacja Miłości we współczesnym tego słowa znaczeniu czerpie natchnienie ze słów soborowej file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (2 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Konstytucji ... : ‘Chrystus... objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie’. – Można więc powiedzieć, iż Cywilizacja Miłości rozpoczyna się wraz z objawieniem Boga, który ‘jest Miłością’ ... – Tego rodzaju cywilizacja jest głęboko związana z miłością, jaka ‘rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany’ [Rz 5,5]” (LR 13). W dalszym ciągu mówi Ojciec święty: „Jeżeli prawda o wolności, o komunii osób w małżeństwie i rodzinie odzyska swój blask, wówczas cywilizacja miłości może się urzeczywistniać... Dlaczego ‘blask prawdy’ jest tak ważny? Ważny jest przez kontrast, gdyż rozwój współczesnej cywilizacji pozostaje związany z postępem naukowo-technicznym w sposób często jednostronny. Chodzi o charakter czysto pozytywistyczny tego rozwoju. Owocem [jego: tego pozytywizmu]... jest w dziedzinie działania i moralności: utylitaryzm ... – Utylitaryzm – to cywilizacja skutku, użycia – cywilizacja ‘rzeczy’, a nie ‘osób’, cywilizacja, w której osoby stają się przedmiotem użycia, podobnie jak używa się rzeczy. – Tak więc – na gruncie cywilizacji użycia kobieta bywa przedmiotem dla mężczyzny. Dzieci stają się przeszkodą dla rodziców. Rodzina staje się instytucją ograniczającą wolność swoich członków. – Aby się o tym wszystkim przekonać, wystarczy przyglądnąć się choćby pewnym programom wychowania seksualnego, które wprowadzane bywają w szkołach, często mimo sprzeciwu, a nawet protestów ze strony wielu rodziców. A dalej cały trend ‘proaborcyjny’, który usiłuje się ukryć poza pojęciami ‘prawa wyboru’ (pro choice)... ze strony obojga małżonków, a w szczególności kobiety...” (LR 13; por. EV 25.28; itd.). Rozumiemy, że nieustępliwość Kościoła, wypowiadającego się w imieniu i z polecenia swego Bożego Założyciela Jezusa Chrystusa – ma jedno na celu: żeby ‘miłość’ była miłością, a oddanie małżeńskie naprawdę oddaniem. Niemożliwe jest jego realizowanie we współżyciu płciowym inaczej, jak tylko poprzez przyjęcie „aż do końca” ludzkiego i Bożego wewnętrznego ładu aktu, tak jak zostaje on tym dwojgu podarowany przez Boga. Próba na jakość miłości Bóg, który zaprasza małżonków do jedności w miłości poprzez stawanie się w akcie współżycia „dwoje jednym ciałem”, wręcza im ten dar w najgłębszym zatroskaniu, by ci dwoje podejmowali wtedy miłość jako rzeczywiście całkowity dar swoich osób, łączących się w miłości – i ku miłości. Akt zjednoczenia płciowego winien stawać się z Bożego ustanowienia każdorazowo streszczeniemskondensowaniem najgłębszego sensu małżeństwa: jako trwałej wspólnoty-komunii dwojga osób, ukierunkowanej na przekazanie Życia. Istotne są wciąż dwa aspekty małżeńskiej rzeczywistości: jedność w miłości dwojga osób – oraz ich otwartość rodzicielska. Takim jest małżeństwo, toteż takie same powinny też być dwie podstawowe cechy znamionujące jego najzwięźlejsze streszczenie w chwilach małżeńskiego „dwoje jednym ciałem”. Tu jednak okazuje się Bóg właśnie jako ... Bóg. Bóg niejako ‘popycha’ człowieka do nieustannego przerastania siebie samego. Tylko wtedy człowiek jest ‘sobą’, gdy się rozwija: gdy wciąż wciela w życie zasadę prymatu ducha nad materią. Taki jest dynamizm prawdziwej miłości: staje się ona ‘sobą’ dopiero poprzez bezinteresowny dar swojej osoby dla osoby kogoś drugiego. Dlatego właśnie Bóg file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (3 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże sprawił, że to, co w małżeństwie jest oczekiwane jako swoiste ‘święto’: oddanie się sobie w zjednoczeniu małżeńskim, staje się każdorazowo próbą na jakość miłości. W chwilach współżycia płciowego okazuje się przejrzyście, czy miłość tych dwojga jest darem, czy źle maskowanym egoizmem seksualnym. Bóg nie może nie wstawiać swego Żywego Obrazu w sytuację próby. – Sam też człowiek ma prawo wobec samego siebie: by móc się sprawdzać w okolicznościach zarówno łatwiejszych, jak i trudniejszych: czy mu zależy na życiu wiecznym, które jest ostatecznym finałem istnienia człowieka, tzn. również małżonków. – Sam zaś Bóg ma tym większe prawo do sprawdzenia człowieka i tych dwojga, czy nadal podtrzymują decyzję „miłowania Boga z całego serca, a bliźniego jak siebie samego”. Akt małżeński winien z Bożego ustanowienia dawać tym dwojgu pełnię satysfakcji poprzez samo tak ścisłe wzajemne bycie-z-sobą i w-sobie. Wyzwalające się w tych chwilach przyjemne doznania wiążą się jednak z pewnym trudem, będącym swoistym ‘kolcem’ na tej róży. Miłość w akcie współżycia bywa zwykle wystawiona na ogniową próbę: zweryfikowania jej jakości. Sprawdzianem jakości miłości w akcie płciowym staje się najczęściej, choć nie wyłącznie, drugie nieodłącznie z dokonującym się zjednoczeniem związane jego ukierunkowanie: na potencjalność rodzicielską. Małżonkowie pragną niejednokrotnie stać się „dwoje jednym ciałem”, ale nie chcą – albo nawet nie mogą nastawiać się aktualnie na kolejne rodzicielstwo. Jeśli miłość tych dwojga nie jest w pełni szczera, tzn. nie jest całkowitym byciem-darem-dla-tego-drugiego, lecz egoizmem seksualnym pod parawanem ‘miłości’, może dojść nietrudno do wystąpienia przeciw nierozerwalnej więzi między ukierunkowaniem aktu płciowego na zjednoczenie – a jego równoczesnym otwarciem na potencjalność rodzicielską. Jeśli pominąć dokonujące się wówczas gwałtowne zerwanie ze Stworzycielem, równoznaczne z buntem przeciw ustanowionemu przez Niego ładowi aktu, pociąga to za sobą zniszczenie obydwu ukierunkowań aktu naraz: zarówno na jedność w miłości, jak na potencjalność rodzicielską. Podeptana wtedy zostaje brutalnie prawda daru miłości „osoby dla osoby”. W Liście do Rodzin mówi Ojciec święty Jan Paweł II: „...Mężczyzna i kobieta w momencie małżeńskiego zjednoczenia są równocześnie odpowiedzialni za dar, jakim dla siebie wzajemnie się stali przez sakramentalne Przymierze. Logika całkowitego daru z siebie dla drugiego człowieka otwiera ich potencjalnie na rodzicielstwo. W ten sposób małżeństwo ma urzeczywistnić się jeszcze pełniej jako rodzina. – Oczywiście celem wzajemnego daru mężczyzny i kobiety nie jest tylko rodzenie dzieci, lecz również wzajemna komunia miłości i życia. Trzeba jednak, ażeby została zabezpieczona wewnętrzna prawda tego daru. – ‘Wewnętrzna’ to nie znaczy tylko ‘subiektywna’. ‘Wewnętrzna’ to znaczy odpowiadająca obiektywnej prawdzie tego i tej, która przekazuje dar. Osoba nie może być nigdy środkiem do celu, środkiem ‘użycia’ – musi być sama celem działań. Tylko wtedy działanie odpowiada jej prawdziwej godności” (LR 12). Ład STRUKTURY i DYNAMIZMU aktu Sam w sobie akt zjednoczenia płciowego, tak jak jest podarowany małżonkom przez „miłującą Wszechmoc” Boga, można rozpatrywać z dwojakiego punktu widzenia: jego struktury oraz dynamizmu. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (4 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ● ● Strukturę aktu stanowi rzeczywiste złączenie męża z żoną poprzez narządy kontaktowania płciowego. Bóg jednak tak skonstruował dokonujące się zjednoczenie narządów płciowych, że u obojga wyzwala się wtedy narastające psychofizyczne przeżycie, które w swej szczytowej fazie wyraża się szczytowaniem-orgazmem. To właśnie rozwijające się przeżycie nazywamy za Janem Pawłem II dynamizmem aktu zjednoczenia małżeńskiego. Zarówno struktura, jak i dynamizm aktu pochodzą w całości od stwarzającego Boga. Oba te aspekty stawania się „dwoje jednym ciałem” stanowią z Bożego ustanowienia nierozerwalną całość. Bóg wręcza ten szczególny swój podarunek tym dwojgu: możność aż tak daleko posuniętego niejako „stopienia-się-z-sobą” – w chwili gdy składają oni ślubowanie małżeńskie. Struktura aktu małżeńskiego polega z Bożego ustanowienia na tym, że ci dwoje rzeczywiście płciowo w tej chwili z sobą się łączą. Mąż wkracza poprzez swoje narządy płciowe – do przyjmującego go łona, tj. pochwy małżonki. Sama tylko pochwa jest tym miejscem szczególnym i właściwym w ciele kobiety, gdzie z woli Boga winno dokonywać się zjednoczenie płciowe małżonków. Tylko tu może się wyrazić – zgodnie z prawdą osoby i miłości – ukierunkowanie aktu zarówno na zjednoczenie, jak i każdorazowo w takim momencie uaktywniającą się gotowość rodzicielską. Bóg tak stworzył narządy płciowe mężczyzny i kobiety i tak je uzdolnił do skondensowania w chwili współżycia całych ich obojga osób, że wkroczenie męża do łona kobiety – warunek stania się obopólnym osobą-darem w tym wyjątkowym świadectwie miłości: akcie zjednoczenia małżeńskiego, nie może dokonać się bez uprzednich przygotowawczych pieszczot, które od strony fizjologicznej – z Bożej woli – wyzwalają pokojowo narastające podniecenie płciowe. W następstwie tego coraz bardziej do głosu dochodzi zamierzone przez Boga i podarowane obojgu szczytowe przeżycie obopólnego zjednoczenia. W nim wyraża się dramatycznie dynamizm stawania się aż tak daleko posuniętym „dwoje jednym ciałem”. Same w sobie określenia: struktura oraz dynamizm aktu zaczerpnięte są z wielu wypowiedzi występujących w tym kontekście w nauczaniu Błog. Jana Pawła II. Oto kilka podstawowych: „ ... ażeby uszanowane były struktura i cel aktu małżeńskiego” (FC 35). „ ... Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego ...” (FC 32). „ ... [małżonkowie] ‘korzystają’ z płciowości zgodnie z pierwotnym dynamizmem obdarowania ...” (FC 32). Do rzeczywistości „dynamizmu” przy przeżywaniu zjednoczenia małżeńskiego nawiązuje Jan Paweł II w całkiem szczególny sposób, być może po raz pierwszy w dziejach Kościoła w sformułowaniu tak bardzo niedwuznacznym – w swej Adhortacji o Małżeństwie Chrześcijańskim we Współczesnym Świecie pt. Familiaris Consortio (1981 r.). Ojciec święty pisze w pewnej chwili: „Szczególna jest także treść uczestnictwa [małżonków] w życiu Chrystusa; miłość małżonków zawiera jakąś całkowitość, w którą wchodzą wszystkie elementy osoby – impulsy ciała i instynktu, siła uczuć i przywiązania, dążenie ducha i woli. – Miłość zmierza do jedności głęboko osobowej, która nie tylko łączy w jedno ciało, ale prowadzi do tego, by było tylko jedno serce i jedna dusza. – Wymaga ona nierozerwalności i wierności w całkowitym wzajemnym obdarowaniu i otwiera się ku płodności ... Jednym słowem chodzi o normalne cechy charakterystyczne każdej naturalnej miłości małżeńskiej, file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (5 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ale w nowym znaczeniu, gdyż Sakrament nie tylko je oczyszcza i wzmacnia, ale wynosi tak, że stają się wyrazem wartości prawdziwie chrześcijańskich” (FC 13). Słowa tego fragmentu nauczania Papieskiego wymagają poważnego zastanowienia. Zauważamy, że Ojciec święty ukazuje tu głębię Sakramentu Małżeństwa w jego analogii z Chrystusem, BożymOblubieńcem-z-Krzyża – w całkowitości Jego daru dla nabytej przez siebie swojej Oblubienicy – Kościoła i każdego z osobna Człowieka. Jak Bóg pozwoli, wrócimy do tego zdumiewającego tematu obszerniej, gdy wypadnie zastanowić się nad Przymierzem Małżeńskim jako jednym z Sakramentów ustanowionych przez Jezusa Chrystusa (zob. w cz. VI, rozdz. 8, § D, pkt 3: Sakrament Małżeństwa: ZNAK Tajemnicy Wcielenia i Odkupienia). W tej chwili sygnalizujemy tylko wskazaną w przytoczonym fragmencie całkowitość osobowego wzajemnego darowania się sobie małżonków duszą i ciałem, obejmującą m.in. wyraźnie również „impulsy ciała i instynktu, siłę uczuć i przywiązania, dążenie ducha i woli...” (FC 13). Dynamizm aktu współżycia jest przeżyciem nie ciała, lecz całej osoby. Stąd też ogarnia on co prawda całe ciało i psychikę, ale tym bardziej sumienie tak męża, jak żony. – Szczytowanie mężczyzny-męża wyraża się jednak dodatkowo złożeniem w przyjmującym go łonie małżonki nasienia, które z natury swej może, choć nie musi aktualnie, stać się podłożem pod zaistnienie życia nowej ludzkiej osoby. Czy istotnie dojdzie do zainicjowania nowego Człowieka, zależy w zasadniczej mierze od tego, na który dzień cyklu miesiączkowego kobiety-żony przypada akt zjednoczenia. – W ten sposób Bóg niejako ‘rozdzielił’ udział w rodzicielstwie: jego i jej, obdarzając jedną jej cząstką, tą poniekąd mniejszą, mężczyznę, a znacznie większą – kobietę. Ona to w swoim łonie poczyna dziecko, nosi je, donosi i wydaje na świat, a potem karmi i wychowuje w znacznie bardziej intensywnej mierze, aniżeli mąż-mężczyzna (por. MuD 14; oraz LR 12). Sam więc Bóg skojarzył nierozerwalnie miłość [struktura aktu] – z życiem [dynamizm aktu]. Bo i On jest najwyższą radością Miłości: Jednością Trzech Osób współistotnych sobie w jednym jedynym Bóstwie. Owa Jedność-w-Miłości, jaką jest Trójjedyny, jest jednak cała źródłem Życia i obdarowywania sobą. Zarówno w łonie samej Trójcy, jak i obdarowania istnieniem ‘poza’ Bogiem, które wyraz swój znajduje w stwarzaniu kosmosu i Życia Ludzkiego. – Prawdziwa miłość jest zawsze tylko inną nazwą życia. Z kolei zaś Życie kiełkuje jedynie na podłożu miłości. Miłość i Życie są rzeczywistością zamienną. Tak jest u Boga – i tak jest w przypadku Bożego Obrazu: mężczyzny i kobiety. Małżonkowie zdają sobie sprawę, że współżycie płciowe nie jest im dane jedynie dla miłego przeżycia w dokonującym się wtedy sprzężeniu ‘ciała z ciałem’. Sens współżycia polega na tym, że jest ono szczególnym sposobem darowania się sobie nawzajem w całkowitości swoich osób. Zatem nie tylko ciał, lecz tym bardziej ducha. Jednocześnie zaś Bóg wręcza ten dar nie jako konieczność współżycia, lecz możność tak ścisłego obopólnego bycia-darem-dla-siebie-nawzajem. W swojej miłości ustanawia Bóg również wewnętrzny ład – Boży i ludzki – tegoż aktu. Ład ten będzie stanowił o jego porządku moralnym oraz warunkach, w jakich przeżycie aktu będzie się wyrażało pokojem serca i wzajemnym „promieniowaniem radością” w Duchu Świętym. Przestrzeganie tego ładu stanie się ceną wzrastania wtedy w swym człowieczeństwie oraz nasycenia Bożym błogosławieństwem i łaską, właściwą małżeństwu jako Sakramentowi. Cokolwiek wychodzi z Bożej ręki, cechuje się dobrem i pokojem, niosąc właściwe sobie szczęście. Podkreśla to w ciepłych słowach Jan Paweł II: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (6 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Porządek moralny, właśnie dlatego, że ujawnia i przedstawia zamysł Boży, nie może być czymś, co utrudnia życie człowiekowi i co nie odpowiada osobie; wręcz przeciwnie, odpowiadając najgłębszym potrzebom człowieka stworzonego przez Boga, służy jego pełnemu człowieczeństwu z tą samą subtelną i wiążącą miłością, z jaką sam Bóg pobudza, podtrzymuje i prowadzi do właściwego mu szczęścia każde stworzenie” (FC 34). Akt zjednoczenia małżeńskiego staje się dla tych dwojga źródłem doświadczenia „pełni”, gdy jest świadectwem całkowitego, bezinteresownego darowania sobie swych osób. Warunkiem tego jest jednak przyjęcie i realizowanie za każdym razem – ze strony męża i żony, tak jednej, jak drugiej rzeczywistości małżeńskiego aktu. – Małżonkowie powinni uszanować przede wszystkim strukturę aktu. Jeśli zamierzają zaangażować w wyrażenie sobie miłości swoje narządy płciowe, powinni rzeczywiście zjednoczyć się ze sobą poprzez narządy płciowe – w pochwie, a nie gdzie indziej. Ma to być możliwie długo trwające przeżycie zjednoczenia: rzeczywiste bycie jedno-w-zjednoczeniu-miłości. – Ponadto zaś oboje powinni pozwolić rozwinąć się z całą swobodą dynamizmowi stopniowego jednoczenia się – aż do samoistnego wygaśnięcia przeżycia. Tym samym jednak wypada ponownie podkreślić: zjednoczenie małżeńskie powinno być zjednoczeniem maksymalnie przedłużonym w czasie: po prostu ... naprawdę zjednoczeniem – ich obojga osób. Wtedy to chwile współżycia mogą stać się przeżyciem doświadczanym nie tylko na poziomie ciała, ale i ducha: przeżyciem Sakramentu. Wypada ponownie sięgnąć do Listu do Rodzin Jana Pawła II: „Nie ma prawdziwej miłości bez świadomości, że Bóg przede wszystkim ‘jest Miłością’ – oraz że człowiek jest tym jedynym stworzeniem, którego Bóg powołał do istnienia ‘dla niego samego’. Ten zaś stworzony na obraz i podobieństwo Boga człowiek nie może się w pełni ‘urzeczywistnić’ inaczej jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie samego. – Bez takiego pojęcia człowieka, osoby oraz ‘komunii osób’ w rodzinie nie może być Cywilizacji Miłości. Ale też takie pojęcie osoby i komunii osób niemożliwe jest bez Cywilizacji Miłości. – Rodzina z pewnością stanowi podstawową ‘komórkę’ społeczeństwa, trzeba jednak Chrystusa ‘Winnego Szczepu’, z którego ‘latorośle’ czerpią soki, ażeby komórka ta nie była zagrożona od wewnątrz i od zewnątrz cywilizacyjnym wykorzenieniem. Oto bowiem jeśli z jednej strony istnieje ‘cywilizacja miłości’, to równocześnie też zachodzi możliwość ‘anty-cywilizacji’ destrukcyjnej ... ” (LR 13). W ukierunkowaniu na miłość Uszanowania ze strony obojga małżonków wymaga nie tylko dynamizm aktu. Małżonkowie dokonują tego przez nie-przeszkadzanie w niczym pokojowemu rozwojowi obopólnego przeżycia – z wytryskiem następującym w pochwie. Owo stanie się „dwoje jednym ciałem” otwiera się w tym momencie na oścież na potencjalność rodzicielską. – Jednakże równie pełnego i serdecznego uszanowania wymaga z kolei pierwsze podstawowe ukierunkowanie aktu: na miłość. Przeżycie zjednoczenia w ciele winno w tej chwili stać się rzeczywistym bezinteresownym darem „od osoby do osoby” (GS 49; por. LR 11; EV 13.23.88.97n.). W następnych rozdziałach niniejszej Drugiej Części będzie mowa o zakłamaniu prawdy małżeńskiego aktu. Zastanowimy się nad działaniami przeciwrodzicielskimi i ich etycznymi wydźwiękami. Wspomniane działania dotyczą najczęściej ukierunkowania aktu na potencjalność rodzicielską. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (7 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Pragniemy zwrócić uwagę na konieczność kształtowania w chwilach współżycia również rzeczywistej miłości, przeżywanej jako obopólny dar. Zjednoczenie obojga w akcie współżycia winno zmierzać do przekazania wraz ze swoją osobą – dobra nieograniczonego, aż do życia wiecznego włącznie. Współżycie małżeńskie nie może zejść do rzędu instrumentalnego, użytkowego wykorzystywania narządów i znamion płciowych dla wyżycia się na nich do maksimum. Oboje powinni czuwać nad tym, by w ich działaniu wysuwała się w tych chwilach na czoło stale osoba cała tego drugiego – oraz osoba swoja własna, bez jednostronnego zawężania uwagi do samych jedynie doznaniowych aspektów „ciała i płci”. Miłość, która staje się całkowitym darem siebie samego, dąży niestrudzenie do rzeczywistego dobra tego drugiego – oraz swojego własnego. Tym rzeczywistym dobrem jest w pierwszym rzędzie Bóg-Miłość: Dobro ostateczne. Niemniej po drodze do osiągnięcia tego Dobra jest porozstawionych wiele dóbr innych, pomniejszych. Boża Dobroć przygotowała je, by zachęciły małżonków i pomogły obojgu osiągnąć Dobro definitywne: życie wieczne. Stąd wyrasta wymóg etyczny, by zarówno mąż, jak żona byli dla siebie naprawdę żywi w chwilach przeżywanego zjednoczenia małżeńskiego. Chwile intymności małżeńskiej muszą się odznaczać szczególną obopólną subtelnością i wczuwaniem się we wzajemne życzenia. Jeśli współżycie ma się stać świadczeniem miłości jako daru, oboje powinni pilnować czujnie, by nie zawładnęła nimi pożądliwość. Ta bowiem niszczy darowanie się sobie, przekształcając miłość w zaborczość seksualną. Małżonkowie nie mogą dopuścić do rutyny, która zabija uczucie i czułość. Objaśnienie Tym samym jednak ponownie na czołowe miejsce wysuwa się wymóg maksymalnie przedłużonego trwania w swym obopólnym zjednoczeniu. Bóg darowuje tym dwojgu naprawdę akt zjednoczenia ich obojga osób. Winno ono być zjednoczeniem, a nie przeżyciem seksu-dla-seksu. Jego bowiem charakterystyczną cechą jest krótkotrwałe skorzystanie ze swego – zaborczo i egoistycznie dla siebie zagarniętego ciała płciowego, z uwagą skoncentrowaną nie na osobie, lecz na ... aspekcie ‘seksu’. Nie jest to możliwe bez dialogu małżeńskiego – m.in. wyraźnie na temat sposobu przeżywania wzajemnej intymności, łącznie z otwartym formułowaniem swoich życzeń i oczekiwań. – Kobiecie może się wydawać, że mąż powinien dobrze wiedzieć, jakie są jej oczekiwania. Tymczasem on ostatecznie żony swojej po prostu nie zna! Kobieca psychika jest niezwykle złożona. Żona mówi do męża często językiem, którego on w końcu nie rozumie. Jej się wydaje, że wyraża się jasno. Tymczasem on nawet nie podejrzewa, o czym ona właściwie myśli. Choć oboje żyją ze sobą długie lata, jedno pozostaje dla drugiego nieprzenikniętą tajemnicą. – Z kolei zaś mąż, ze swoją być może o wiele mniej wykształconą psychiką, może nawet nie podejrzewać, że żona czegoś, i czego właściwie, od niego oczekuje. I na odwrót. Innym warunkiem szczęśliwszego przeżywania wzajemnej intymności jest podporządkowanie się w swych odniesieniach płciowych biologicznemu rytmowi płodności: przez naprzemienne odnoszenie się do siebie ‘dziewicze’ – i ‘małżeńskie’. Tym bardziej jednak chodzi przy przeżyciu zjednoczenia o przesycanie tych chwil duchem modlitwy-daru. Bez nasycenia ich duchową głębią trudno oczekiwać obdarowywania siebie rzeczywistym dobrem naturalnym i jednocześnie nadprzyrodzonym: Niebem – obecnością Chrystusa Żywego, który by przechodził z ‘jej’ serca do ‘jego’ serca – i na odwrót. Stanowczo sprzeczne z ładem miłości w chwilach intymności byłoby wymuszanie współżycia. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (8 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Niecierpliwe wyrażanie chęci współżycia i gniewne odnoszenie się do tego drugiego, gdy ten dąży w tej chwili do dobra odwrotnego, np. tylko bycia-ze-sobą i samego tylko przytulenia, bez zjednoczenia w płci, przeradza się łatwo w mniej lub więcej ukryty szantaż: „Musisz mi się oddać! Mam prawo do twego ciała!... To pójdę do innej”, itp. Jest rzeczą jasną: współżycie wymuszone stałoby się zaprzeczeniem daru siebie samego. Byłoby jaskrawym ujawnieniem właściwej postawy: dążenia do zaspokojenia za wszelką cenę swojego, typowo egoistycznie przeżywanego roznamiętnienia, które nie miałoby nic wspólnego z obdarowaniem sobą, ani tym bardziej niebem. Nerwowość męża w obliczu serdecznej prośby małżonki, żeby „dzisiaj współżycia nie podejmować”, byłaby świadectwem tego, że jemu zależało jedynie na ... masturbacji poprzez jej ciało, a nie na małżeńskim zjednoczeniu – zgodnie ze złożonym ślubem miłości. – Miłość winna być „darem osoby dla osoby” (LR 11). Szantaż jest z góry nie do pogodzenia z byciemdarem-‘dla’! Ujawniłby dynamizm DO-środkowy wymuszanego aktu. Taka zaś postawa sprzeciwia się diametralnie OD-środkowemu dynamizmowi właściwemu prawdziwej miłości (zob. do tego rycinę: DOśrodkowy i OD-środkowy dynamizm miłości). Konsekwentnie zaś takie współżycie stałoby się łatwo grzechem ciężkim: przeciw ślubowanej miłości. Szantaż i wymuszanie jest równoznaczne z upokorzeniem tego drugiego i traktowaniem go jako rzeczynarzędzia. Ten działający zdąża w tej sytuacji do posłużenia się tym drugim egoistycznie – do zapewnienia sobie samemu doznania ‘seksu’, który zatem nie ma nic wspólnego z ‘miłością’ i w żaden sposób nie zmierza do zjednoczenia osób. – Znaczy to, że wcale nie każde współżycie, chociażby nawet pełne i bez sięgania po środki obezpłodnienia aktu, jest wyrazem miłości. Ileż mężatek wyznaje z bólem serca, że nie życzy sobie już wcale współżycia i nie czeka na nie, bo dzieje się to ze strony męża zawsze „bez uczucia, a mąż poszukuje wtedy tylko swojej przyjemności, tzn. używa ciała małżonki do zapewnienia sobie ‘bardziej wyrafinowanej’ masturbacji ...”. Naruszenie ukierunkowania aktu małżeńskiego na miłość jest zjawiskiem występującym w małżeństwach wcale nie tak rzadko. Znalazło to swoje echo nawet w Encyklice Humanae Vitae Pawła VI: „Słusznie zwraca się uwagę na to, że współżycie płciowe narzucone współmałżonkowi – bez liczenia się z jego stanem oraz z jego uzasadnionymi życzeniami – nie jest prawdziwym aktem miłości i dlatego sprzeciwia się temu, czego słusznie domaga się ład moralny we wzajemnej więzi między małżonkami" (HV 13). Z sugestii autorów – ku pokojowi chwil intymności W kontekście wewnętrznego ładu, jaki Stworzyciel wpisał w akt małżeński, może się okazać rzeczą celową przytoczyć parę fragmentów z książki p.t. „Być kobietą” Dr Ingrid Trobisch, żony protestanckiego pastora. Oboje poświęcili swe życie zaangażowanej pracy na rzecz małżeństw i rodzin po szerokim świecie, zwłaszcza w Krajach Rozwijających się. Znamienną cechą pism i książek obojga Trobischów jest ukazywanie modlitewnego, a zarazem radosnego przeżywania małżeństwa i chwil intymnej bliskości. Oboje Trobischowie podkreślają konieczność zaakceptowania własnej płciowości, czyli siebie samych – takimi, jakimi zostali stworzeni przez Boga i podarowani sobie samym, wraz ze zwierzonym sobie zadaniem pomnażania otrzymanych talentów. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (9 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Niejedni małżonkowie mają problem w zharmonizowaniu chwili obopólnego szczytowego przeżycia aktu swego zjednoczenia. Działa to zakłócająco na Boży i ludzki ład tego daru dla małżeństwa w jego ukierunkowaniu na miłość-jedność. U pewnego odsetka mężczyzn występuje wytrysk przedwczesny. Z kolei zaś niejedna z mężatek przeżywa mniej lub więcej boleśnie niemożność dojścia do swojego pokojowo rozwijającego się pełnego przeżycia. Nie ulega zaś wątpliwości, że Bóg wręcza dar pełnego szczytowania tak jemu, jak i jej. I błogosławi obojgu w tych chwilach, które ściśle należą do sakramentalnego przeżywania dokonującego się w tej chwili, jak najdłużej utrzymującego się ich „dwoje jednym ciałem”. Sądzimy, że niektórzy Czytelnicy będą wdzięczni za przedrukowane tu sugestie Dr Trobisch w nawiązaniu do tego zagadnienia. Oto fragmenty wspomnianej książki ‘Być kobietą’ (Warszawa PAX 1981; przekł. z ang.). Autorka przytacza wypowiedzi szeregu autorów na temat roli mięśnia Kegla, przebiegającego wzdłuż całego krocza – tak u mężczyzny, jak i kobiety. Mięsień ten jest u wielu ludzi niewydolny. Tymczasem on właśnie jest w zasadniczy sposób odpowiedzialny m.in. za jakość przeżycia chwil zjednoczenia płciowego. Zarówno kobieta, jak mężczyzna mogą ten mięsień wyćwiczyć. Oto parę sugestii dra Pawła Popenoe, przytoczonych przez Dr Trobisch: „Mięsień Kegla można wzmocnić ‘podciągając’ go – jakby robiąc mocny wysiłek, by powstrzymać strumień moczu. Kobieta, która nie ma zadowalających przeżyć pochwowych, albo która nie jest w stanie doznawać orgazmu, powinna ćwiczyć to regularnie, trzymając przy tym lekko rozchylone nogi...” (dz.cyt., str. 25n). Następnie zwraca się Dr Trobisch z kilkoma sugestiami tak do kobiet, jak i mężczyzn: „Teraz muszę powiedzieć parę słów o mężu, inaczej można by mieć wrażenie, że tylko kobieta ponosi odpowiedzialność za pomyślny przebieg aktu seksualnego. Byłoby to równie mylne jak twierdzenie, że tylko mężczyzna ponosi odpowiedzialność za zaspokojenie seksualne swej żony, a jeśli mu się to nie udaje, nie jest prawdziwym mężczyzną ... – Po pierwsze udzieliłabym każdemu mężowi takiej samej rady jak jego żonie. Powinien uprawiać identyczne ćwiczenie mięśniowe. Nikomu nie może ono zaszkodzić [zalecenie m.in. dla dzieci moczących się w nocy] ... Dojrzały mężczyzna, który ma wyrobiony mięsień łonowo–guziczny, napinając go będzie w stanie opóźnić wytrysk. Przedwczesny wytrysk jest jedną z przyczyn, które uniemożliwiają żonie osiągnięcie pełnej satysfakcji. – Druga użyteczna metoda polega na tym, by mężczyzna pozostał bez ruchu po penetracji tak długo, dopóki nie opadnie pierwsza fala podniecenia. Takie pozostawanie w głębokiej jedności z żoną daje mężowi uczucie wielkiego spokoju. Powinien w pełni cieszyć się tą chwilą, a kochająca żona powinna mu z radością ten spokój ofiarować. – Potem należy zacząć łagodne powolne ruchy i wtedy żona powinna być równie aktywna. Mając wyrobiony mięsień Kegla może obejmować członek męża swoją pochwą, jakby go chciała przytulić. Ważne jest wiedzieć, że to nie ruchy w przód i w tył dają kobiecie najwięcej, ale łagodny nacisk na boki w kierunku ścianek pochwy, gdzie znajduje się cyfra 4 i 8 na tarczy. – Jednak tarcie boczne wzbogaca doznania kobiety i podnieca mężczyznę ... – Spokojna łagodność pomaga obojgu partnerom. W ten sposób nie tylko kobieta znajduje głębsze spełnienie. Również dla męża otwiera się nowa dziedzina przeżyć... Jeśli nauczył się pozostawać ‘wewnątrz’ żony, czuje się chroniony jak dziecko, które spoczywa w ramionach matki. Tak fizycznie przeżywany macierzyński uścisk żony pomaga mu odprężyć się w najtajniejszych cząstkach swego ‘ja’ i może dodać mu sił, gdy ma trudności zawodowe ... – Z drugiej strony kobieta ... w tym panowaniu mężczyzny nad sobą, w tym czekaniu na nią – doświadczy jakby ojcowskiej opieki, której może zawierzyć bez reszty. W ten sposób może mu się całkowicie oddać, gdyż wie, że mąż poprowadzi ją bezpiecznie przez zamęt uczuć. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (10 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Im większa szansa na to, by żona osiągnęła całkowite spełnienie, tym mniejsza obawa męża, że był zbyt szybki lub postępował niezadowalająco...” (tamże, 27-29). Przytoczone słowa nie są pomyślane jako sugestia typu ‘technicznego’. Chodzi o wyzwolenie małżeńskiego dialogu, który by wyraźnie zmierzał do kształtowania przede wszystkim duchowych aspektów obopólnej komunii. To bowiem warunkuje jakość przeżywania chwil zjednoczenia jako rzeczywistego obopólnego darowania sobie swych osób z całą czułością i miłością. Przytoczone sugestie przyczynią się być może do szczęśliwszego rozwiązania zagadnienia, którego echo obija się niekiedy i o konfesjonał: orgazmu pochwowego czy łechtaczkowego. Oto jeszcze jeden fragment z cytowanej książki pani Dr Trobisch: „Istnieje dwojaki sposób przeżywania przez kobietę przyjemności zmysłowych ... – Ten bardziej powierzchowny sposób polega na manipulowaniu łechtaczką ... Kobiety opisują go [= orgazm łechtaczkowy] jako powierzchowny nerwowy skurcz wynikający z ostrej kumulacji [= sumowaniamnożenia], która nie daje pełnego zadowolenia. Jest to odczucie powierzchowne, zewnętrzne, nie ogarniające całego ciała... – Dojrzewająca zmysłowość kobieca polega na przeniesieniu doznań z okolicy łechtaczki na pochwę ..." (dz.cyt., 21n; oraz cały fragment: str. 21-23). Istotną rolę odgrywa tu oczywiście zawsze czynnik psychiczny: być dla siebie prawdziwym darem żywej, nie martwej miłości. W związku z tym Dr Ingrid Trobisch mówi dalej: „Bardzo często mąż nie rozumie bliskiej współzależności obu tych sfer: ciała i ducha. Podczas gdy na ogół jego zdaniem duch tkwi w ciele, ona uważa, że jest wprost przeciwnie: duch otacza ciało” (dz. cyt., 30). Autorka cytuje znawcę zagadnień małżeńskich, dra Teodora Boveta: „Dr Bovet przyrównuje miłość męża do ciepłego płaszcza. Dopóki kobieta czuje się otulona, okryta tym płaszczem, jest zdolna poddać się całkowicie i bezwarunkowo mężowi ciałem i duchem. Po to, by żona miała to poczucie bezpieczeństwa, mąż musi zrozumieć, że nie jest rzeczą nie-męską wyrażać swoje uczucia. Jeśli jego słowa i pieszczoty są wyrazem potrzeby serca, utwierdzają ją w przekonaniu, że jest kochana. – Ale nawet najmniejsza przykrość, wymówka, ostre albo nie przemyślane słowa – mogą zrobić dziurę w tym płaszczu i pozbawić kobietę uczucia bezpieczeństwa, świadomości, że miłość męża ją chroni; wtedy nie będzie zdolna poddać mu się całkowicie. Milczenie nie reperuje tych dziur. Również bezcelowe będzie leczyć ranę serca ‘uprawianiem miłości’. Jedynym sposobem, by ją naprawić, jest bezpośrednia, szczera rozmowa, wyjaśnienie sobie wzajemnych pretensji. – Jeśli mąż uczyni wysiłek, by załatać dziury w płaszczu, przez które wdziera się zimno, żona odzyska to, co jest tak istotne dla jej zdolności poddania się, mianowicie podstawowe zaufanie. Tak jak ptak powierza się powietrzu, a ryba wodzie, tak samo ona powierza się mężowi...” (dz. cyt., 30). Miłość jest ostatecznie skarbem podarowanym przez Boga, jedyne źródło miłości. Dlatego też i w tej dziedzinie: spełnienia, czy nawet nie-spełnienia w pożyciu płciowym, trzeba troski swoje zawierzyć Panu. Wypada dziękować za wszelkie, nawet najmniejsze przejawy Bożej dobroci i ludzkiej życzliwości również w tym względzie: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (11 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Nikt nie może żądać miłości, gdyż jest ona cennym darem. Co dzień możemy dziękować za miłe drobiazgi i uczyć się dla przyszłości z naszych błędów, przebaczyć, a potem zapomnieć! – Najlepszym sposobem, by pokonać zło, jest zapomnieć o nim. Żal i pretensje nigdy nie będą zadośćuczynieniem. Złóżmy nasze rozczarowania w ręce Boga. Czasem trzeba złożyć dojrzały owoc naszej miłości w ręce Stwórcy: może wykorzysta je w ten sposób, że da owoc innym” (tamże, 33). Autorka kończy cytowany fragment swej książki rozdzialikiem pod tytułem „Modlenie się naszymi ciałami”. Najpierw cytuje teologa protestanckiego Williama Hulme: „W akcie miłosnym dziedzina natury i dziedzina ducha sprzymierzają się i zostają złączone w chrześcijańskim przeżyciu, ponieważ najpierw zostały zjednoczone w Chrystusie ... – Odkupiony przez Chrystusa akt miłosny jest daną przez Boga radością miłości małżeńskiej zarówno kobietom, jak i mężczyznom ... – Boga, którego znamy w Chrystusie, nie trzeba w tę radość wprowadzać. On w niej ... jest” (dz. cyt., 36; por. LR 9). Autorka dodaje jeszcze: „Są małżeństwa, które modlą się wspólnie co wieczór – z wyjątkiem tych dni, kiedy się łączą w akcie płciowym. Jakby miały nieczyste sumienie, doznając radości seksualnej. Oddzieliły one życie seksualne od życia duchowego ... – Małżeństwa, które trwają w wierze, wyrażają się o swoim fizycznym zjednoczeniu jako o ożywiającym duchowym przeżyciu. Ponieważ ośrodkiem ich małżeństwa jest Bóg, akt miłosny staje się dla nich pełnym wdzięczności otwieraniem się na Boga. Trudno mi wyrazić to w lepszych słowach, aniżeli w małżeńskiej modlitwie dra Bird’ oraz jego małżonki” (dz.cyt, 36): Modlitwa małżeńskiego zjednoczenia: „Wczoraj wieczorem kochaliśmy się z mężem. Dzisiejszy dzień jest dniem nowym, promiennym i pełnym życia. Rozmawialiśmy ze sobą, śmieliśmy się i modliliśmy się razem – włącznie do naszych ciał. A Tyś był wtedy tak nieskończenie bliski. Wtedy właśnie jesteś obecny, szczególniej właśnie wtedy. Nasza intymna bliskość wzrasta i ożywia naszą bliskość z Tobą. Tyś tu jest! Jest to Twoja Miłość! Ona nas przemienia, ona stapia, ona jednoczy we wspaniałą jedność z Tobą. – A dziś rano? Dzisiejszy poranek jest wschodem słońca, jest wzrastaniem, poczuciem zadatku. Dziś mamy nowy, promiennie nowy dzień, a siła natężenia naszej miłości wzrasta. Przyciąga ona nas do siebie nawzajem, ale i do Ciebie ku górze ...” (zob. niemieckie wydanie, str. 40n). Uwaga do tej ‘Modlitwy małżeńskiej intymności’. Oto fragment z Listu do Rodzin Błogosławionego Jana Pawła II: „Jeśli mówimy, że małżonkowie jako rodzice są współpracownikami Boga-Stwórcy w poczęciu i zrodzeniu nowego człowieka, to sformułowaniem tym nie wskazujemy tylko na prawa biologii, ale na to, że w ludzkim rodzicielstwie Bóg sam jest obecny – obecny w inny jeszcze sposób niż to ma miejsce w każdym innym rodzeniu w świecie widzialnym, ‘na ziemi’. Przecież od Niego tylko może pochodzić ‘obraz i podobieństwo’, które jest właściwe istocie ludzkiej, tak jak przy stworzeniu. Rodzenie jest kontynuacją stworzenia ...” (LR 9; por. EV 43). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (12 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Zjednoczenie oszczędzające-subtelne Do przytoczonych uwag pani dr Ingrid Trobisch wypadałoby dodać praktyczną uwagę, która może okazać się dla niejednej pary małżeńskiej sprawą przełomową. Chodzi o subtelność zachowań w chwilach dokonującego się zjednoczenia małżeńskiego, szczególnie ze strony męża-mężczyzny. – Chwile przeżywania wzajemnej intymności nie mogą mieć nic wspólnego z czymś w rodzaju mniej lub więcej niemal gwałtowanego wyżywania się na ciele małżonki. Tu wszystko musi być nacechowane wyczuciem i jak najdalej posuniętą subtelnością, która nie szczędzi trudu, by małżonkę jak najbardziej oszczędzić. Jest to bezpośredni wymóg złożonego ślubu w dniu zawierania przymierza miłości i życia: „Ślubuję ci miłość ... uczciwość małżeńską”. Wyżej przedstawiony przebieg samego aktu zjednoczenia – z dążeniem do subtelnego przeniesienia szczytowania z zewnątrz w głębię pochwy, może się okazać zwłaszcza dla żony z dawna oczekiwanym darem ze strony męża. Szczególnie gdy małżonka przeżywa sam akt stopniowego jednoczenia się jako doznanie bólu mniej lub więcej wtedy gwałtownie się zachowującego męża. Sugestie ukazane przez dr Trobisch zmierzają w kierunku oszczędzania tego typu nieprzyjemnych doznań małżonki. – Będzie to bardzo zalecone zwłaszcza w niejednej sytuacji, gdy wszelkie gwałtowniejsze ruchy frykcyjne będą bardzo przeciwwskazane z punktu widzenia ściśle medycznego, np. w okresach ciąży (zagrożenie rozwijającego się Maleństwa), czy w okresie połogu, gdy już nie będzie przeciwwskazań lekarskich do wznowienia intymności, i w wielu innych sytuacjach, gdy ruchy frykcyjne wywołują u małżonki czy to uczucie bólu, czy też mniej lub więcej nieprzyjemne doznania. Innymi słowy sugestie dr Trobisch układają się po linii małżeńskiego wzajemnego wyczucia i myślenia po linii ‘miłości bliźniego’. Ta bowiem każe poszukiwać nie tyle zapewnienia sobie maksimum własnej przyjemności, ile spoglądać na tego drugiego, m.in. by maksymalnie oszczędzić mu jakichkolwiek bolesnych czy nieprzyjemnych doznań. Kształtowanie chwil intymności z dążeniem do pokojowego, subtelnego przeniesienia przeżycia w głębię pochwy, otworzy szansę dla znacznie głębszego, a przede wszystkim duchowego obdarzania siebie zjednoczeniem na poziomie swych obojga osób. Tym samym zaś tak przeżywane „dwojeJednym-ciałem” może przyczynić się do przesycenia chwil wzajemnego przylgnięcia do siebie – tym wyrazistszą wdzięcznością i subtelną miłością zarówno względem siebie nawzajem, jak tym bardziej dla szczerego uwielbienia i ukochania Trójjedynego, który ich oboje wyniósł do godności Sakramentu Małżeństwa jako ich drogi do „Domu Ojca”. D. AKT JAKO WYRAZ „MOWY CIAŁA” file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (13 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Zjednoczenie wyrażone ‘Mową Ciała’ Na koniec tego rozdziału wypada dopowiedzieć, że tę samą rzeczywistość, którą papież Paweł VI określa jako dwojakie „przeznaczenie” [ukierunkowanie: destinatio] oraz dwojakie „oznaczenie” [sens; wyrażona rzeczywistość: significatio] aktu małżeńskiego, następca jego Jan Paweł II wyraża chętnie zwrotem „mowa ciała”. Mianowicie ciało męża „mówi” do żony – i na odwrót: ciało żony „mówi” do męża imieniem i z upoważnienia ich obojga. W szczególnie doniosły sposób „mówi” ciało męża i żony całym sobą w akcie zjednoczenia małżeńskiego. Mówi strukturą aktu, a jeszcze donośniej towarzyszącym mu dynamizmem, który ogarnia całe ciało i całego ducha obojga. Ciało „mówi” i wyraża wtedy w imieniu obojga rzeczywistość o wiele głębszą, aniżeli to wypowiada samo tylko zjednoczenie narządów płciowych. Ciało mówi szczególnie w szczytowaniu: że oboje oddają się sobie w rzeczywiście całkowitym darze: przyjętym – i w tej samej chwili odwzajemnionym. Ponieważ zaś wszelka „mowa” podlega siłą rzeczy ocenie etycznej – w oparciu o kryterium prawdy względnie fałszu, również małżeńskiej „mowy ciał” dosięga ten właśnie sprawdzian: czy osoby obojga małżonków pozwalają „mówić” swemu ciału imieniem siebie samych prawdę, czy też nie daj Boże: wymuszają na nim mówienie kłamstwa ... Chodzi o szczerość obopólnego oddania sobie swych osób. Tu właśnie będzie się rozstrzygał antropologiczny, ale i teologiczny wydźwięk przeżywania wzajemnej bliskości. Do tego zagadnienia trzeba będzie wrócić w ramach kolejnych rozdziałów niniejszej Drugiej Części naszej Homepage. Re-lektura. Część II, rozdz.1b: Stadniki – 4.XI.2013. C. SZCZEGÓŁOWE WYMOGI ETYCZNE AKTU Zjednoczenie w miłości otwarte na rodzicielstwo Akt małżeński jako rzeczywistość ZASTANA Próba na jakość miłości Ład STRUKTURY i DYNAMIZMU aktu Analogia Całkowitości Daru Chrystusa a małżonków: impulsy ciała ... W ukierunkowaniu na miłość Fot2-3. Dziecko w swym schowku Wzajemna Subtelność jako wymóg MIŁOŚCI Dialog małżonków na temat intymności Miłość a wymuszanie współżycia Z sugestii autorów – ku pokojowi chwil intymności Sugestie Dr Trobisch: mąż i żona razem file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (14 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Szczytowanie głębi czy powierzchowne Zjednoczenie oszczędzające-subtelne D. AKT JAKO WYRAZ „MOWY CIAŁA” Zjednoczenie wyrażone ‘Mową Ciała’ file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_1b.htm (15 von 15) [2013-11-06 14:57:28] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Rozdział Drugi „Z” PIOTREM I „POD” PIOTREM * * * Magisterium Kościoła Wprowadzenie do tego rozdziału W obecnych rozważaniach będziemy bardziej niż w innych fragmentach naszej strony internetowej odwoływali się do nauczania Kościoła Katolickiego w zakresie etyki małżeńskiej i jej ‘pochodnych’. Wypada podać przynajmniej zarysowe uzasadnienie argumentów z powołaniem się na to właśnie ‘nauczanie’. W grę będą wchodziły argumenty z „wiary”. – Może również Ci spośród Drogich Czytelników, którym nie było dane zetknąć się z tego typu argumentacją, albo i w ogóle z chrześcijaństwem, zechcą przyjrzeć się im i ‘zobaczyć’, czy zmierzają do zła, czy też wiodą ku dobru? – Moc zobowiązująca, ale i pewność nie-błądzenia w przypadku rozwiązań ‘wiary’ nie zależy od siły przekonującej ludzkiej argumentacji. Rozwiązania te pochodzą z Bożego Objawienia i Bożych zabezpieczeń ich wiążącego rozumienia. W rozrachunku ostatecznym, czyli w aspekcie celu życia mieszczącego się poza granicą ziemskiego życia, rozwiązania wiary mają za sobą pewność poza- i ponad-naukową. – Czym innym natomiast są same w sobie tutaj ukazane argumenty, jakimi usiłujemy uzasadnić proponowane rozwiązania ‘wiary’. Nie ulega wątpliwości, że inny autor zaprezentowałby inną, być może znacznie bardziej ‘poglądową’ i głębszą argumentację rozumową. Wszelka ‘argumentacja rozumowa’ spełnia z punktu widzenia wiary rolę jedynie pomocniczą, choć zapewne użyteczną. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (1 von 13) [2013-11-06 14:57:30] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Rozpoczynający się rozdział drugi podzielimy na trzy podpunkty: A. Intymność: Czyżby mogła być wyjęta spod etyki? B. Drogowskaz dla zachowań moralnych C. W poszukiwaniu Chrystusa – DZIŚ A. INTYMNOŚĆ: CZYŻBY MOGŁA BYĆ WYJĘTA SPOD ETYKI ? Miłość zagrożona ... Człowiek posiada przy całej swej wielkości przedziwną ‘anty-zdolność’: potrafi gruntownie popsuć nawet najpiękniejsze Boże dary. Jednym z darów szczególnie kruchych jest cały zakres intymności płciowej. Rozumiemy Boga, który mobilizuje Człowieka – swój Żywy Obraz, by ciągle przerastał samego siebie. Bóg pobudza go, by w działaniu kierował się prymatem ducha nad materią i ciałem (por. FC 8) i nieustannie piął się wzwyż. Taka jest cena umacniania człowieczego podobieństwa do ... Boga, a nie do „świata rzeczy” (LR 13). Przeżywanie wzajemnej intymności powinno stawać się dla małżonków każdorazowo od nowa podejmowaną sposobnością do wzrastania w miłości jako całkowitego daru, a zarazem oczyszczania intencji podejmowanych wówczas działań. Obserwacja życia na co dzień wykazuje jednak, iż miłość – rzeczywistość zdumiewająca i wzniosła, jest stale wystawiona na zagrożenie ze strony pożądliwości i przymusu ciała. Dla nich osoba – własna oraz tego drugiego, jest nieważna. Pożądliwość dąży do maksymalnego eksploatowania seksu jako seksu, a nie świadczenia sobie miłości jako „daru osoby dla osoby” (LR 11; zob. EV 13.23.88.97). Teren intymności płciowej niezwykle wciąga przeżyciem. Ogarnia ono dramatycznie całe ciało i całego ducha i może wyzwalać oszołamiające doznania. Łatwo budząca się pożądliwość wywiera nacisk w kierunku wznawiania podobnych doznań. Doznania te są jednak oczekiwane w pierwszym rzędzie jako tylko orgazm – z pominięciem prawdziwego dobra tego drugiego oraz swojego własnego, a tym bardziej możliwości rodzicielskich. – Tymczasem nie da się podjąć zjednoczenia płciowego bez wyzwalającego się wtedy dynamizmu aktu. Przy spełnianiu aktu obopólna miłość, jednocząc mężczyznę i kobietę, otwiera się sama przez się na możność wzbudzenia Życia. Związek między zjednoczeniem płciowym a otwartością na rodzicielstwo jest wpisany w płciowość człowieka jako rzeczywistość zastaną, a nie dopiero wymyśloną przez kogokolwiek. Zwróciliśmy już na to uwagę (zob. wyż., Akt małżeński jako rzeczywistość ZASTANA ). Współżycie płciowe winno być według Bożego Zamysłu wyrazem całkowitości obopólnego darowania się sobie – w miłości, która stała się dla tych dwojga dozgonnym Przymierzem. Prawdziwa miłość jest jednak zawsze tylko innym imieniem Życia. Tak jest u Boga – i tak jest u mężczyzny i kobiety, ‘Bożego Obrazu’. Akt małżeński cieszy głębią przeżycia, gdy ci dwoje pozwolą rozwinąć się w sposób niezakłócony jego naturalnemu przebiegowi. Jednocześnie oboje czuwają wtedy nad swymi odruchami i file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (2 von 13) [2013-11-06 14:57:30] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże odnoszą się do siebie z pełnią subtelności. A ta nastawia się nie na egoistyczne przeżycie maksimum doznań, lecz zważa wciąż na dobro tego drugiego. Chodzi zawsze o dobro ludzkie – na ile jednak jest ono jest naświetlone dobrem wiecznym. Nie ulega wątpliwości, że w przeżywanie wspólnoty małżeńskiej, zwłaszcza na jej osi: Bóg a ci dwoje – usiłuje wedrzeć się za wszelką cenę zawzięty wróg Boga i Bożego Obrazu na ziemi: Szatan. Czyni on wszystko, by człowieka w pierwszym rzędzie odciągnąć od Boga i skierować go przeciwko Bogu. W następnej zaś fazie niszczy on wprost człowieka. Duża jednak część ludzi nie zastanawia się w ogóle nad konsekwencjami swego zawierzenia Szatanowi. Szatan wykorzystuje dla przeciwstawienia ludzi Bogu w pierwszym rzędzie samo Boże dzieło stworzenia. Narzuca mianowicie zastanej rzeczywistości sens sprzeczny w stosunku do tego, jaki w nią wpisał Bóg. W tym wypadku przedmiotem nadania przewrotnej interpretacji staje się dla szatana struktura i dynamizm aktu współżycia. Szatan przedstawia je człowiekowi perfidnie w oderwaniu od Bożego zamysłu, by następnie zwrócić je przeciwko człowiekowi. Znamię przewrotności i perfidii cechuje szatana począwszy od raju. Oto znamienne słowa Papieża Błog. Jana Pawła II: „Od początku [szatan] wykorzystuje dzieło stworzenia przeciw zbawieniu przeciw przymierzu i zjednoczeniu człowieka z Bogiem ... ” (DeV 27). Szatan wmawia partnerom, że Bóg nie ma racji, stwarzając akt płciowy jako rzeczywistość otwartą na Życie. Jako „geniusz podejrzeń” (DeV 37) przedstawia partnerom, że Bóg na ‘miłości’ najwyraźniej się nie zna i jest w tym zakresie nie-kompetentny. Wobec tego muszą oni sami wziąć losy swej ‘miłości’ w własne ręce, by skorygować Boże dzieło stworzenia. Konsekwentnie sugeruje on tym dwojgu, że mają niezbywalne ‘prawo’, którego Bóg nie może im odebrać – do samostanowienia oraz autonomicznego ustalania tego, co w chwilach gdy się ‘kochają’ – powinno być ‘miłością’. Dla Szatana jest często rzeczą bardzo nietrudną przeforsować podstępną sugestię, że naczelnym prawem jest tu zaznanie rozkoszy.Na to oboje są dla siebie – wmawia im, by służyć sobie w tym zakresie i zaznać ‘coś od życia’. Skoro zaś ten Ktoś: Bóg, który na ludzkiej miłości się nie zna, wpadł na ‘nie-ludzki’ pomysł, by orgazm kończył się zasiewem, z którego może wyłonić się dziecko, trzeba z takimi konsekwencjami raz na zawsze skończyć! Otwartość szczytowania na potencjalność rodzicielską jest sprzeczna z wymogiem ‘pokochania się’. Wobec tego trzeba tę celowość aktu znieść. Ponieważ zaś nie da się tego przeprowadzić łatwo, trzeba tu będzie użyć siły. Taka jest ostateczna geneza działań przeciwrodzicielskich. Niestety znaczna część małżonków i partnerstw nie-małżeńskich włącza takie działania do stałego repertuaru swych ‘technik uprawiania miłości’. Trzeba zaś przyznać, że ilekroć sprawa dotyczy zła, przemyślność ludzka bywa zdumiewająco niestrudzona i wynalazcza. Trudno nie dostrzec kryjącej się za tym inteligencji Złego: Szatana. Duża ilość par uprawia stosunki przerywane. Sądzą, że w ten sposób unikną ‘niepożądanych’ następstw uprawianej ‘miłości’. Umawiają się, że rozłączą się przed szczytowym przeżyciem mężczyzny-męża. Mają nadzieję, że wytrysk na zewnątrz (jakież to ubliżające dla godności człowieka: osoby!) pozwoli doznać przeżyć seksualnych – bez obciążania się kategorycznie wykluczoną ideą o dziecku. – Inni uciekają się do technik zastępczych. Nie podejmują samego stosunku – jako ‘ryzykownego’ w danym dniu ze względu na sygnały fazy płodności. Natomiast wymuszają u siebie przeżycie szczytowania. Zalicza się tu petting, tzn. samogwałt we dwoje; ewentualnie inne techniki zastępcze, zdążające do wyzwolenia silnego podniecenia – bez stosunku w pochwie. Ewentualnie podejmują stosunek przedsionkowy, uprawiają seks ‘oralny’, lub gdziekolwiek indziej. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (3 von 13) [2013-11-06 14:57:30] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Jeszcze inni uciekają się do wyrafinowania technologicznego. Podejmują stosunek wprawdzie normalny – w pochwie, ale ‘zabezpieczają się’ przed jego ‘niepożądanymi’ skutkami za pomocą środków mechanicznych, chemicznych, bądź też zabiegu chirurgicznego dla definitywnego wykluczenia możliwości poczęcia. Komu uwierzyć ? Zasygnalizowane postawy małżonków, a tym bardziej ‘wolnych’ partnerów seksualnych, wyzwalają nieuniknione pytanie o ich etyczną ocenę. Na naszej stronie internetowej staramy się ukazać – jako naglącą, ale zawsze tylko propozycję a nie mus – stanowisko Kościoła Katolickiego wobec poruszanej tematyki. Zapewne są tacy, którzy by chętnie posłuchali głębszego uzasadnienia tegoż stanowiska. Chcielibyśmy wyjść naprzeciw takim oczekiwaniom. Wielu innych denerwuje się natychmiast, ilekroć ktoś uświadamia konieczność kierowania się przy uaktywnianiu intymności jakąkolwiek ‘etyką’, czy też sprawozdawczością wobec kogokolwiek poza nimi samymi. Wmawiają sobie i innym, że w grę wchodzi ich pełna ‘prywatność’, w którą nie pozwolą komukolwiek zaglądnąć, ani tym bardziej dyktować im, jak w tym zakresie winni postępować. Nie chcielibyśmy w tej chwili podejmować próby odpowiedzi na sygnalizowane zarzuty-trudności. Zdajemy sobie jedynie sprawę, że wszelkie wysiłki ignorowania Bożego Prawa są z góry skazane na niepowodzenie, a nie daj Boże: na klęskę wieczną. Zdajemy sobie sprawę, że poniższe rozważania mogą nie zadowolić niejednego z Drogich Czytelników. Będą przede wszystkim wydawały się trudne. Próbujemy odwoływać się wciąż do ‘myślenia i rozumu’. Ponadto zaś rozważania nasze stawiają raz po raz w obliczu konieczności podejmowania określonych decyzji woli, co jest innym trudnym aspektem naszej Homepage. Niezależnie zaś od tego, poruszane tu zagadnienia wiążą się nierozdzielnie z całokształtem Bożego Objawienia i ludzkiej na nie odpowiedzi w postaci zawierzenia Słowu Bożemu. Dotknięcie jednego zagadnienia wiary wyzwala wiele dalszych pytań, na które wypadałoby po kolei odpowiadać. Oto niektóre z nich: KIM jest Bóg. Boży Zamysł względem człowieka – stworzenia Bożego Umiłowania. Czym jest Boże Mówienie. Jaka jest jego treść. Czym jest Dar Słowa-Bożego-Pisanego czyli Pisma świętego. Co to znaczy: Boże Objawienie. Prawda Bożego Objawienia. Boża gwarancja jego właściwego rozumienia. Tajemnica Wcielenia Syna Bożego – zrodzonego a nie stworzonego. Co to jest Odkupienie człowieka: mężczyzny i kobiety. Czym jest Kościół założony i ustanowiony przez tegoż Syna Bożego. Czym jest Urząd Nauczycielski Kościoła działający z Bożego mandatu i przy nieustannej asystencji Ducha Świętego. Czym jest Żywa Tradycja Kościoła, która również jest Słowem Bożym – w tym wypadku Przekazywanym. Czym jest Analogia wiary i Zmysł wiary, których autentycznym i autorytatywnym wyrazicielem jest sam tylko Urząd Nauczycielski Kościoła, itd. itd.. Każde z wymienionych zagadnień Bożego Objawienia i zawierzenia objawiającemu się Bogu jest ściśle powiązane z wszystkimi pozostałymi Tajemnicami Depozytu tegoż Objawienia. Trudno oczywiście mówić o wszystkim naraz. Zapuszczenie się w głąb któregokolwiek z zagadnień wiary staje się zawsze tylko próbą dotknięcia Rzeczywistości, której korzenie są ponad wątpliwość spójne w Sercu Boga. On to zechciał objawić Siebie oraz swój Zamysł człowiekowi – mężczyźnie i kobiecie: zaofiarowane człowiekowi Przymierze w postaci Komunii Miłości i Życia ze Sobą. Tenże Bóg niestrudzenie miłosiernie zaprasza do świadomego i dobrowolnego przyjęcia tej swojej propozycji. Od jej przyjęcia – lub nie daj Boże: odrzucenia, będzie zależało spełnienie się poszczególnego Człowieka już tu na ziemi, a tym bardziej w jego życiu-na-zawsze: po znalezieniu się na ‘drugim brzegu’. Z góry zaś trzeba wykluczyć, żeby Bóg w Objawieniu Siebie i swego Zamysłu wprowadzał człowieka w file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (4 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże błąd w aspekcie jego ostatecznych przeznaczeń. Bóg jest zbyt poważny! – Byłoby z kolei zbyt dojmującym dla Boga Jego ‘dotknięciem’ i zarazem bluźnierstwem posądzać Boga, iż wpisując w człowiecze serce swoje Przykazania, chciałby się jedynie ‘zabawić kosztem człowieka’. Bóg jest całkiem inny! On – człowieka, któremu objawia Siebie i swój przedziwny Zamysł względem niego – kocha! Prawdziwa zaś miłość – nie łudzi (por DzF 29), jak Pan Jezus powiedział do św. S. Faustyny. Pozostaje zatem rozważyć spokojnie argumenty ‘za’ i ‘przeciw’ i nie uchylać się od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: ● ● Czy się nastawić na ‘wygraną’ słuchając Bożego Słowa, chociażby było wymagające? Czy też kwestię swego ostatecznego przeznaczenia uznać za bajkę i wykreślić ją ze swej uwagi, nastawiając się tym samym świadomie ‘na przegraną’? B. DROGOWSKAZ DLA ZACHOWAŃ MORALNYCH BÓG – Ten Poważny Odwołujemy się do przesłanek religijnych, choć wciąż z pomocą i poprzez rozum. W dziedzinie etyki – przesłanki religijne odgrywają rolę kluczową. Są one zarazem każdorazowo poszerzeniem i wydźwignięciem na wyższy poziom przesłanek płynących z ‘rozumu’, tzn. naturalnego poznania umysłowego. – Zadaniem religii jest dopomóc w skontaktowaniu się z Bogiem Żywym. Nie fikcją, lecz Rzeczywistością: Kimś – Osobą. – Religia podpowiada też, jak postępować, by znaleźć się w pasmie napromieniowanym Bożą Łaską. A ta oznacza życie w „Blasku Prawdy” opromienionej „Ewangelią Życia”. Bóg – to nie światopogląd. Szczególnie zaś chrześcijaństwo i Kościół – to wszystko inne, a nie „światopogląd”! To Rzeczywistość, która – gdy człowiek jej się dobrze przyjrzy – urzeka, ponieważ jest właśnie rzeczywistością! – Ponadto zaś Kościół to jakość życia przeżywanego jako żywe świadectwo przylgnięcia do Tego – Takiego Boga. Trzeba się oczywiście liczyć z ludzką niekonsekwencją: nierzadko spotykanym anty-świadectwem wielu przedstawicieli tegoż Kościoła. Są to ludzie, którzy twierdzą, że są (rzekomo) „wierzącymi”, a tylko: „nie praktykują” ... Tym samym przekreślają swoją pozorowaną ‘wiarę’. Takim jest bowiem ... Szatan. On oczywiście w Boga – ‘wierzy’: jakżeż mogłoby być inaczej! A tylko: on „nie praktykuje”! – Tak wyraża się o Szatanie Apostoł Jakub, mówiąc: „...Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i Złe Duchy ... wierzą, i drżą” (Jk 2,19)! Sama ‘wiara’ – bez uczynków, im zupełnie nic nie pomoże! – Taka sytuacja świadczy jednak tym bardziej o godności człowieka. Nawet Bóg nie wymusza synowskiego oddania. Bóg czeka natomiast na dobrowolną odpowiedź ze strony swego Żywego Obrazu. Czegoś podobnego nie ma w stosunku Boga do świata materii ani zwierząt. Niechby przemówił ‘Piotr’ file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (5 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże naszych czasów, Błog. Jan Paweł II: „Trzeba ponownie odnaleźć i ukazać prawdziwe oblicze chrześcijańskiej wiary, która nie jest jedynie zbiorem tez wymagających przyjęcia i zatwierdzenia przez rozum. Jest natomiast poznaniem Chrystusa w wewnętrznym doświadczeniu, żywą pamięcią o Jego Przykazaniach, Prawdą którą trzeba żyć. – Słowo zresztą jest prawdziwie przyjęte dopiero wówczas, gdy wyraża się w czynach i urzeczywistnia w praktyce. Wiara to decyzja, która angażuje całą egzystencję. Jest spotkaniem, dialogiem, komunią miłości i życia między wierzącym a Jezusem Chrystusem: Drogą, Prawdą i Życiem [J 14,6]” (VSp 88). Chociażby zaś ktoś podejmował niebotyczne wysiłki, by wykazać sobie i innym, że Boga „nie ma”, na nic się to w końcu nie zda. Nie przedawni się słowo Chrystusa, Tego który „ma – Słowa Życia – wiecznego” (J 6,68): „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? ... Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swymi, i wtedy odda każdemu według jego postępowania ...” (Mt 16,26n; por. VSp 92). Można zignorować Boga jako Rzeczywistość. Bóg daje Człowiekowi, swemu żywemu Obrazowi i tę wolność: że może Boga wyprosić ze swego życia: ze swego serca. Człowiek może zerwać z Bogiem – oczywiście: tylko do czasu! Bóg nie zmusza swego Żywego Obrazu do zachowania – nawet swoich Przykazań. Ani nawet do tego, żeby obrał drogę wiodącą do nieba: do życia wiecznego. Bóg oczekuje, żeby miłość względem bliźniego i Boga płynęła z decyzji wolnej woli, a nie musu. Czy ten, kto Boga mimo wszystko zignoruje w sensie spraw definitywnych – wygra? Można „Boga” odrzucić [w myśli; w teorii ]. Nie da się odrzucić ... istnienia życia wiecznego. Czyżby Ten, który JEST – Miłością, miał łudzić lub wprowadzać w ‘błąd’, ostrzegając jedynie ‘dla żartu’ całą swą powagą – Bożą i ludzką: „Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie!” (Łk 12,4n). Przy innej zaś okazji wypowiedział Chrystus znamienne słowa, do których wypadnie jeszcze wrócić: „Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi ... Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha Słowa Mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą ... Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego [Syna Człowieczego]: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia ... Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,22-30). Jakżeż miałoby Boga ‘nie być’, skoro „On JEST” – i po prostu nie może Go ‘nie’ być? Na co też się zda sądzić, że Bóg to w najlepszym wypadku ktoś ‘daleki’, kto rzucił świat w przestworza i więcej się nim nie przejmuje? file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (6 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Albo z kolei: cóż pomoże usiłować sobie wmawiać, że Bóg to najwyżej ‘dobrotliwy Ojczulek’ – tak bardzo pobłażliwy, iż byłoby absurdem sądzić, by mógł dopuścić do potępienia kogokolwiek w piekle? – Bóg rzeczywisty jest zgoła inny. Jest On – oczywiście – Miłością! Ale Miłość Jego stawia człowiekowi wysokie wymagania, odpowiadające człowiekowi jako osobie! Miłość Boga wyraża się w swoistym niemyśleniu o dobru ‘własnym’. Bóg jest natomiast zatroskany o dobro – przede wszystkim to ostateczne – stworzenia swego umiłowania: człowieka! Stąd też Bóg jest w swej Miłości i w swym Miłosierdziu niezmiernie poważny. Nie na darmo ukazuje mężczyźnie i kobiecie drogowskazy wiodące do życia – wiecznego. Są nimi Jego Przykazania. Jednakże do ich przestrzegania Bóg nigdy nie zmusza. Prosi natomiast poważnie, by człowiek nimi rzeczywiście się kierował. Wprowadzanie Przykazań w życie staje się warunkiem dla osiągnięcia Życia – wiecznego: „Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj Przykazania ... ” (Mt 19,17). – Przykazania Boże nie są Bożym ‘wyżywaniem się’ na ‘biednym człowieku’, lecz propozycją – naglącą, by człowiek dokonał dobrowolnego wyboru – ku własnemu dobru, temu definitywnemu. Tenże Bóg ukazuje z całą powagą perspektywę utraty życia wiecznego w razie nie-posłuchania Jego Słowa. W takim świetle Przykazania stają się dla człowieka mobilizującą go szansą, by jako Boży Obraz istotnie podjął propozycję zostania „podmiotem Przymierza i partnerem Absolutu” (MiN 28). Wszystko to nie jest ‘ideologią’! To Rzeczywistość. Stąd też nie da się zignorować tego, co było i jest faktem. Innymi słowa: trzeba wziąć poważnie pod uwagę co najmniej następujące stwierdzenia: ● ● ● ● ● ● Bóg w Jezusie Chrystusie nie na żarty stał się Człowiekiem, jednocześnie nie przestając być Bogiem. Nie na żarty mówi Jezus o rzeczywistości nieba, ale i grzechu. O potrzebie nawrócenia, wzięcia swego krzyża i podążania za Nim. Nie na żarty poszedł w pełni dobrowolnie, jako Dobry Pasterz, z miłości do swego „żywego Obrazu” – na Krzyż, by stać się „ofiarą przebłagalną za grzechy nasze i ... za grzechy całego świata” (1 J 2,2). Nie na żarty dozwolił, by bok Jego został przebity włócznią, wyzwalając z przebitego Serca strugę „Krwi i Wody”! On naprawdę „do końca umiłował” (J 13,1)! I nie na żarty założył Kościół: „swój Kościół” (Mt 16,18) – jako jedyną zwyczajną drogę dostąpienia łaski tak krwawo dokonanego Odkupienia. Nie na żarty Jezus Chrystus zmartwychwstał (por. Rz 4, 25) i pozwolił się dotykać po swym zmartwychwstaniu, jadał w tym czasie ze swoimi uczniami (zob. Łk 24,43; J 21,12.15; 1 J 1,1) i wstąpił z powrotem do nieba, gdzie obecnie czeka na nas, „jeśli” tylko zechcemy znaleźć się „tam, gdzie i On” jest: „A gdy odejdę [= tortury męki i śmierć na Krzyżu: cena odkupienia naszych grzechów i otwarcia nieba] i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do Siebie, abyście i wy tam byli, gdzie Ja JESTEM. Znacie drogę, dokąd Ja idę ... ” (J 14,3n). Jedyny Odkupiciel ... Skoro człowiek jest żywym „Obrazem Boga” – niezależnie od tego, czy o tym wie czy nie, nie ma szans rozwikłania z kolei „tajemnicy Człowieka”, jak tylko poprzez Boga, który jest Pra-Wzorem dla swego Żywego Obrazu. – Tenże Bóg, sam w sobie Trójjedyny, objawił samego Siebie, ale i swój zdumiewający Zamysł względem człowieka: mężczyzny i kobiety – w Osobie swego Jednorodzonego Syna. Mianowicie Druga Osoba Trójcy Świętej stała się prawdziwym Człowiekiem, przybierając do swej natury Bożej – ponadto file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (7 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże naturę drugą: człowieczą. Stało się to w Tajemnicy Wcielenia. Ktoś może w to wszystko ... nie wierzyć. Niemniej taka jest radosna Rzeczywistość: Bóg stał się w Jezusie Chrystusie – Człowiekiem, w najmniejszej mierze nie przestając być prawdziwym Bogiem! Odtąd Jezus Chrystus, „osobiście” Bóg i Człowiek, uświadamia swym ludzkim braciom i siostrom w sposób wiążący i definitywny ich przedziwną godność oraz ich wezwanie do życia – wiecznego. Nie ma – i nie będzie nigdy innego Odkupiciela – poza Nim jednym. Imieniem tegoż Odkupiciela jest „Jezus = Odkupiciel”: „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego Imienia, w Którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,12). Na nic się nie przyda dać posłuch coraz innym i nowym odmianom haseł i mieszaniny religii-filozofii typu „New Age”. Nie ma się co łudzić, ani dawać posłuchu temu ‘co modne’, co zdaje się oryginalne i egzotyczne, i na co wielu współczesnych bezkrytycznie się otwiera. Byle tylko to nie był ... Chrystus: „Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania Prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom ...” (2 Tm 4,3n). Nie będzie żadnej „Nowej Ery” [New Age] ! Nie ma też – i być nie może – reinkarnacji! Gdyby była reinkarnacja, tzn. gdyby moje ‘ja’ miało być: niegdyś orłem, potem świnią, potem wężem, po kolejnym wcieleniu z kolei sępem, myszą, szczurem, małpą – i wreszcie „człowiekiem”, a potem wszystko od nowa, Bóg by był niepoważny! Bóg stwarza mnie – i każdego człowieka, „dla mnie” – a ciebie „dla ciebie” samego! Odkupienie mnie z grzechów, dokonane aż przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa, byłoby ze strony tegoż Boga tragiczną, a przede wszystkim: totalnie niepotrzebną pomyłką, gdybym miał nie istnieć w życiu – wiecznym! Oczywiście: Ja jako ten określony Człowiek, a nie ‘świnia-szczur’ ... Chrystus dokonał na Krzyżu odkupienia Człowieka – i tylko człowieka! Nie Szatan został odkupiony Męką i śmiercią Jezusa Chrystusa, lecz człowiek. I nie jakiekolwiek „ogniwo” kolejnych „reinkarnacji”, lecz Ja: żywy Boży Obraz, zniekształcony przez grzech – zostałem odkupiony: „Wiecie bowiem, że... zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną Krwią Chrystusa, jako Baranka Niepokalanego i bez zmazy ...” (1 P 1,18n). Nie ma się co niepokoić: nie ma i nie może być reinkarnacji! Bóg jest poważny. I poważnie traktuje mężczyznę i kobietę, swój Żywy Obraz. Nie ma też i nie będzie innego Odkupienia, jak tylko to jedno jedyne: dokonane przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa. On zaś, Syn Ojca Przedwiecznego, ale i Syn swej Dziewiczej Matki Maryi, po to stał się prawdziwym Człowiekiem, by nas wprowadzić do „Domu Ojca” (J 14,2n). Jako Odkupiciel człowieka ukazał człowiekowi zarówno „ludzki”, jak i „Boski” wymiar jego godności i powołania. – Stąd też Sobór Watykański II woła do współczesnego świata głosem zachęty, pełnym radosnego zawierzenia: „Tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego ... Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego Miłości objawia w pełni Człowieka samemu Człowiekowi i ukazuje mu najwyższe jego powołanie ...” (GS 22). Stąd rodzi się zachwyt nad samą w ogóle tajemnicą „Życia”, którego Właścicielem i Panem jest Trójjedyny. Bo ten Trójjedyny proponuje swemu Żywemu Obrazowi uczestnictwo w swym Bożym Życiu: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (8 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Wysławiać Ewangelię Życia znaczy oddawać cześć Bogu Życia – Bogu, który daje życie ... Od Niego otrzymuje życie, stosownie do swojej miary, każda istota, która w jakiś sposób ma udział w życiu. To Boskie Życie, które jest ponad wszelkim innym życiem, ożywia i zachowuje życie... To jemu zawdzięczają dusze swą niezniszczalność ... – Ludziom ..., ŻYCIE udziela Życia. Gdy potem nadchodzi czas, aby je porzucić, wtedy Życie, mocą swojej przeobfitej Miłości do człowieka, przemienia nas i przywołuje do Siebie. Nie tylko: obiecuje doprowadzić nas z duszą i ciałem do Życia doskonałego, do nieśmiertelności. Nie dość powiedzieć, że to Życie żyje: ono jest Początkiem życia... Z tego ŻYCIA tryska Życie. – Doprawdy, ‘to śmiertelne życie – mimo jego trudów, jego niezbadanych tajemnic, cierpień i nieuniknionej przemijalności – jest czymś niezwykle pięknym, cudem zawsze nowym i zachwycającym, wydarzeniem godnym tego, by opiewać je z radością i uwielbieniem’. Co więcej, człowiek i jego życie jawią się nam nie tylko jako jeden z najwspanialszych cudów stworzenia: Bóg obdarzył bowiem człowieka niemal Boską godnością [Ps 8,6n] ... – Jesteśmy powołani, aby wyrażać zachwyt i wdzięczność za Życie otrzymane w darze oraz by przyjmować z radością i przekazywać Ewangelię Życia nie tylko w modlitwie osobistej i wspólnotowej, ale przede wszystkim przez celebrację roku liturgicznego..." (EV 84). Droga Bożych Przykazań Ten właśnie Bóg, jedyny Odkupiciel, ukazuje mężczyźnie i kobiecie jasny drogowskaz, żeby nie pobłądzili w Drodze do „Domu Ojca” (por. J 14,2). Drogowskazem tym jest Dziesięcioro Bożych Przykazań (= Dekalog). Bóg prosi bardzo, a nawet nakazuje, by ich przestrzegano. Zawsze jednak jako naglący apel do wolnej woli, a nie jakikolwiek ‘mus’. Człowiekowi wypada zawierzyć Bogu, iż jest Miłością również wtedy, gdy mu „zadaje” Przykazania – również te ‘trudniejsze’ do wprowadzenia w czyn. U myślącego człowieka budzą się w obliczu Bożych Przykazań pytania natury ogólnej. Jednym z podstawowych jest zobowiązujący charakter jakiejkolwiek normy moralnej, której wyrazem będą Przykazania Dekalogu. – Rozum podpowiada, że norma postępowania etycznomoralnego jako wyraz podstawowej wytycznej działania: ‘Unikaj złego – czyń dobrze’, musi obowiązywać jako rzeczywistość obiektywna i uniwersalna. – Cechy te muszą przysługiwać oczywiście również Bożemu Drogowskazowi, który reguluje działania w zakresie intymności płciowej. Norma moralna musi mieć charakter rzeczywistości obiektywnej. Znaczy to, że nie może zależeć od wiedzy o niej, ani ‘widzimisię’ jej osobistej oceny kogokolwiek. Norma etyczna musi obowiązywać jednakowo przełożonego i podwładnego. Wszelka norma moralna musi być ponadto powszechna i niezmienna w czasie. Dotyczy to w pierwszym rzędzie norm etycznych tzw. „negatywnych”, tzn. zabraniających podejmowania określonych działań. Posłuchamy, co na ten temat mówi Jan Paweł II: „Wobec norm moralnych, które zabraniają file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (9 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Objaśnienie popełniania czynów wewnętrznie złych, nie ma dla nikogo żadnych przywilejów ani wyjątków. Nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś jest władcą świata, czy ostatnim ‘nędzarzem’ na tej ziemi: wobec wymogów moralnych wszyscy jesteśmy absolutnie równi ” (VSp 96; tamże nr 97.43; por. EV 68-74). „Tylko Bóg, najwyższe Dobro, stanowi niewzruszoną podstawę i niezastąpiony warunek moralności, to znaczy Przykazań, zwłaszcza Przykazań negatywnych, które zabraniają zawsze i w każdym przypadku postępowania i czynów sprzecznych z osobową godnością każdego człowieka. – Tak więc najwyższe Dobro i dobro moralne spotykają się w Prawdzie: w Prawdzie Boga Stwórcy i Odkupiciela oraz w prawdzie człowieka przez Niego stworzonego i odkupionego” (VSp 99). Dla niezmienności normy etycznej i oceny moralnej nie ma innego fundamentu poza wewnętrznym ładem bytu, tak jak go stworzył i ubogacił Stworzyciel. Bóg jest Ojcem i kocha swój Żywy Obraz. Kościół zaś jedynie broni godności człowieka przed czynnikami, które by ją poniżały, chociażby nawet owemu ‘poniżonemu’ się wydawało, że na swej własnej godności mu wcale nie zależy: „Uświadamianie sobie i innym nienaruszalnej godności każdej osoby ludzkiej stanowi istotne, a poniekąd centralne i jednoczące zadanie tej posługi na rzecz rodziny ludzkiej, do sprawowania której Kościół, a w nim katolicy świeccy, są powołani...” (ChL 37). „Pośród wszystkich stworzeń tylko człowiek jest ‘osobą’, podmiotem świadomym i wolnym, i właśnie dlatego stanowi ‘ośrodek i szczyt’ wszystkiego, co istnieje na ziemi. Osobista godność jest najcenniejszym dobrem człowieka, który dzięki niej przewyższa swoją wartością cały świat materialny” (ChL 37). „Dzięki swej osobistej godności istota ludzka zawsze jest wartością w sobie i przez się i wymaga, by traktowano ją jako taką, nigdy zaś jako przedmiot, który można użyć, narzędzie czy rzecz. ... Osobista godność stanowi podstawę równości wszystkich ludzi... ... godność osobista jest równocześnie źródłem ich [ludzi] współuczestnictwa i wzajemnej solidarności... Osobowa godność jest niezniszczalną własnością każdej ludzkiej istoty. Ważne jest tutaj zdanie sobie sprawy z potęgi tego stwierdzenia, które opiera się na jedyności i na niepowtarzalności każdej osoby. Wynika z tego, że jednostki absolutnie nie można sprowadzić do tego, co mogłoby ją zmiażdżyć i unicestwić w anonimowości kolektywu, instytucji, struktury czy systemu ... Najbardziej radykalnej i wzniosłej afirmacji wartości każdej ludzkiej istoty dokonał Syn Boży przez swoje Wcielenie w łonie niewiasty ...” (ChL 37). A może droga alternatywna ? Można by zapytać, czy w miejsce ukazywanej tu wizji etycznej dałoby się ukazać do wyboru drogę inną, może łatwiejszą, która by odgrywała rolę argumentacji alternatywnej? Oczywiście że tak! Z przeciwstawną wizją człowieka i sensu płciowości, zdecydowanie odrzucającą drogę Przykazań – spotykamy się niemal na każdym kroku. Co więcej, jesteśmy nierzadko świadkami niezwykłej zaciekłości, z jaką usiłuje się przeforsować typy zachowań etycznych diametralnie sprzecznych w stosunku do tutaj prezentowanego, ogólnoludzkiego odczucia ładu moralnego zachowań intymnych (przynajmniej w sensie zasad, za którymi może nie nadążać praktyka życiowa). Walka wypowiadana Bogu i Bożym Przykazaniom, a w szczególności Przykazaniu VI regulującemu odniesienia w zakresie płciowości, toczy się coraz częściej na najwyższych szczeblach władzy ustawodawczej – zarówno naszego kraju, jak i w skali międzynarodowej, szczególnie zaś w państwach konsumpcyjnych. Z inicjatywami siłowego wprowadzenia ‘odmiennej’ etyki, proklamowanej często pod sofistycznie wypaczonymi hasłami rzekomego humanizmu, występują zwykle nieduże, ale krzykliwe i wpływowe grupy osób, które usiłują wywalczyć dla siebie za wszelką cenę całkowitą wolność od file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (10 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wszelkich rygorów w tym względzie. Zaliczają się do nich m.in. feministki-feminiści, homoseksualiści, ideolodzy typu ‘gender’, przemysłowcy żerujący na ludzkiej słabości domagającej się natarczywie środków technicznych celem zapewnienia sobie ‘bezpiecznego instant-seksu’, a z kolei wydawcy, którzy czerpią nieprawdopodobne zyski z porno-biznesu. Naczelnym kryterium działań ‘etycznych’ względnie raczej działań ‘anty’-etycznych staje się lansowana przez przywódców „nowej moralności” zasada absolutnej swobody w zakresie seksualizmu. Chodzi o zdecydowane odrzucenie Bożych Przykazań oraz nauczania Kościoła w tym względzie, a kierowania się ‘wyzwoloną’ wolnością-swawolą czynienia wszystkiego, cokolwiek rozbudzona pożądliwość zdolna jest wymyślić. Nietrudno dostrzec niemal natychmiastowo pojawiające się dramatyczne konsekwencje tak pojętej „swobody seksualnej”. – Pierwszą ceną takiej argumentacji stają się nie-urodzone dzieci: poczęte i wzrastające w łonie matek zwykle na przekór zastosowanych, coraz bardziej wyrafinowanych technologii przeciw-poczęciowych, a raczej: przeciw-ciążowych. Pod bluźnierczymi hasłami w rodzaju: „Mój brzuch jest moją własnością” [wbrew prawdzie bytu: nikt nie jest właścicielem siebie samego, ani swej płciowości; jest jedynie odpowiedzialnym zarządcą siebie i swej płciowości i będzie musiał rozliczyć się z owego zarządu ...], wymienieni promotorzy odrzucają wszelkie normy moralne i jakąkolwiek odpowiedzialność sprawozdawczą, domagając się bezwzględnego ‘prawa’ do samostanowienia, w sensie nawet prawa do zabijania owocu swego łona. Nierzadko domagają się ponadto anty-medycznej posługi Służby Zdrowia finansowanej z środków publicznych. – Dalszymi ofiarami ‘strząśnięcia z siebie jarzma Przykazań’ są tragedie rozbitych małżeństw, osieroconych dzieci, zabójstwa i samobójstwa, wzrost przestępczości na tle seksualnym, demoralizacja dzieci i młodzieży, trudna do powstrzymania produkcja i konsumpcja narkotyków, choroby weneryczne z wiodącą dziś klęską choroby AIDS, świadectwa osłabienia immunologicznego w ślad za osłabieniem pionu moralnego. Strząśnięcie z siebie prawa moralnego Bożego jest oczywiście zabiegiem tylko czasowym: do chwili nieuniknionego spotkania z Jezusem Chrystusem w chwili przechodzenia „na drugi brzeg”. Jego to ostatecznie – zwolennicy ‘nowej moralności’ w dzieciach nie urodzonych – zabijają, krzywdzą, uwodzą, terroryzują, osierocają (por. Mt 25,40.44n; LR 22: druga połowa). – Feministki są zapewne podjudzane do wykrzykiwania wspomnianych haseł tak zwanymi ‘potrzebami’ seksualizmu męskiego. A jemu – zwykle nietrudno posłużyć się aktywistkami ruchów feministycznych dla tym łatwiejszego zniewolenia ... kobiety, która się łudzi, iż wywalczyła sobie ... swobodę na ‘seks’ oraz wyzwolenie spod ... prawa Bożego. – Nieposłuszeństwo Bogu owocuje jeden raz więcej postępującym – w najdosłowniejszym znaczeniu: niszczeniem tak mężczyzny, jak kobiety. Odrzucenie Bożej propozycji Przymierza – staje się pieczętowaniem niepohamowanego wykorzystywania kobiety w charakterze już tylko podniecającego obiektu, który w każdym razie zostaje zredukowany do rzędu ‘nie-osoby’. A że wszelki grzech, jednakże tym łatwiej ten w zakresie seksualizmu, daje niemal natychmiast ‘przerzuty’ na inne zakresy życia moralnego, z jednego zwyrodnienia wyrastają i tutaj wielorakie inne: wymuszanie publicznej i prawnej akceptacji dla zboczeń seksualnych w rodzaju ‘małżeństw’ homoseksualnych i związków lesbijek, łącznie z przyznawaniem odnośnym osobom pierwszeństwa w uzyskiwaniu mieszkania oraz adopcji dziecka – chyba jedynie po to, żeby dla wyżywania się seksualnego rzeczywiście nie było już żadnych hamulców ... Przypis-Uwaga: Odnośnie do problematyki homoseksualizmu, nieodzownych rozróżnień między skłonnością do homoseksualizmu a podejmowaniem działań po tej linii oraz tworzeniem stowarzyszeń-związków, które dla gay’ów itd. walczą o uzyskanie statusu pełnoprawnych ‘małżeństw’ – z jednoczesnym spychaniem na margines file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (11 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże społeczny rodziny jako naturalnego środowiska rozwojowego dla człowieka i dzieci, zob. wnikliwe studium: Red. Bp Andreas Laun, „Homosexualität aus Katholischer Sicht”, Eichstädt, Franz-Sales-Verlag 2001; tamże przyczynek Bpa A. Launa, str. 208-264. – Strona Internetowa Bpa Launa – zob.: http://kirchen.net/bischof/ laun. – Problematyce homoseksualizmu: gejów i lesbijek oraz Wolnych Związków Heteroseksualnych jest poświęcony na naszej stronie – w Części VI – rozdz. 2; sięgnij tam poprzez: PORTAL (= lp33.de), SPIS TREŚCI. – Ewentualnie otwórz bezpośredni link: Homoseksualizm i wolne partnerstwa heteroseksualne: żałosna imitacja małżeństwa. Kolejnym etapem ‘wyzwolenia się’ spod Chrystusa, czyli spod Bożych Przykazań, Prawdy i Kościoła, to wmawianie sobie totalnej autonomii w ustalaniu ‘prawdy’ w zakresie odniesień płciowych. Odrzucenie nierozerwalności małżeńskiej i ślubowanej wierności wydaje gorzkie owoce w postaci zawiązywania coraz innego kontraktu rzekomo małżeńskiego, czyli w majestacie prawa pieczętowanego cudzołóstwa, ewentualnie w postaci całkowitej samowoli w rozwiązywaniu uprzednio zawartego związku. – Dalszym etapem systematycznego wyzwalania się spod Bożego Prawa moralnego staje się coraz jawniej wprowadzane prawo ‘siły i pięści’ oraz arbitralna selekcja tych, którym wolno żyć, względnie którym żyć nie wolno: nierozwiniętym, niepełnosprawnym, niewydolnym, a z kolei osobom w podeszłym wieku, których granicę życia reguluje w coraz to innych krajach – w oczach Bożych, ale i ludzkich, z góry nie-ważne i do niczego nie upoważniające anty-prawo eutanazji (= z greckiego: ‘miłej, dobro czyniącej śmierci’), będące jeden raz więcej wyzwaniem Boga do pojedynku z sobą: zwyrodniałym Bożym Obrazem-Podobieństwem. Trudno nie przytoczyć tu fragmentu encykliki Evangelium Vitae Błog. Jana Pawła II, w którym doszukuje się on przyczyn upowszechniającej się „Kultury Śmierci”: „Możemy je odkryć poprzez całościową ocenę zjawisk w dziedzinie kultury i moralności, poczynając od tej mentalności, która doprowadzając do skrajności, a nawet wypaczając pojęcie subiektywności, uznaje za posiadacza praw tylko tego, kto dysponuje pełną albo przynajmniej zaczątkową autonomią i wychodzi już ze stanu całkowitej zależności od innych ... – Jest oczywiste, że w takich warunkach nie ma na świecie miejsca dla kogoś, kto – jak na przykład nie narodzone dziecko albo człowiek umierający – jest podmiotem strukturalnie słabym, wydaje się zupełnie zdany na łaskę innych osób ... – Tak więc czynnikiem kształtującym decyzje i działania w sferze relacji między osobami i współżycia społecznego staje się siła. Jest to jednak dokładne zaprzeczenie tego, do czego dążyło w ciągu dziejów państwo prawa jako wspólnota, w której ‘racja siły’ zostaje zastąpiona przez ‘siłę racji’. – Chociaż prawdą jest, że do eliminacji życia poczętego czy dobiegającego kresu dochodzi w niektórych przypadkach pod wpływem źle pojętego altruizmu albo zwykłej ludzkiej litości, nie można zaprzeczyć, że tego rodzaju Kultura Śmierci jako taka jest wyrazem całkowicie indywidualistycznego pojęcia wolności, która staje się ostatecznie wolnością ‘silniejszych’, wymierzoną przeciw słabszym, skazanym na zagładę” (EV 19; por. 66.70). Re-lektura. Część II, rozdz.2a: Stadniki – 4.XI.2013. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (12 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Rozdz. 2. „Z” PIOTREM I „POD” PIOTREM. Magisterium Kościoła Wprowadzenie do tego rozdziału A. INTYMNOŚĆ: CZYŻBY MOGŁA BYĆ WYJĘTA SPOD ETYKI ? Miłość zagrożona ... Komu uwierzyć ? B. DROGOWSKAZ DLA ZACHOWAŃ MORALNYCH BÓG – Ten Poważny Jedyny Odkupiciel ... New Age – Reinkarnacja Wysławiać Tajemnicę ŻYCIA Droga Bożych Przykazań Fot2-4. Krucyfiks na tle gór Cechy właściwie normom etycznym Normy etyczne NEGATYWNE A może Droga alternatywna ? Przypis: homoseksualizm – bibliografia file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2a.htm (13 von 13) [2013-11-06 14:57:31] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura ‘Ustalanie’ dobra i zła ... Można zapewne dorobić filozofię dla buntowniczo sobie wywalczonej autonomii seksualnej, względnie w jakimkolwiek innym zakresie działań. Postawa taka będzie każdorazowo uaktualnieniem grzechu ‘Szatana jako Szatana’. On to chciał być „jak Bóg” – i stał się anty-rzeczywistością Boga: anty-miłością oraz anty-życiem. – Szatan wmawia z kolei człowiekowi – począwszy od tego w raju, żeby ‘wyrwał Bogu’ władzę decydowania o tym, co powinno – a co nie powinno być dobrem czy złem (Rdz 3,5). Tymczasem Bóg tej władzy ani człowiekowi, ani żadnemu stworzeniu nie odstąpił – i odstąpić po prostu nie może. Sam jedynie On, który „Jeden tylko jest Dobry” (Mt 19,17), nagląco proponuje swemu Żywemu Obrazowi to, co prawdziwie służy jego dobru, bo płynie wprost z wewnętrznego ładu Jego Bóstwa: „Prawo moralne pochodzi od Boga i w Nim ma zawsze swe źródło: mocą naturalnego rozumu, który bierze początek z mądrości Bożej, jest ono zarazem własnym prawem człowieka ... – Niemniej autonomia rozumu nie może oznaczać tworzenia przez sam rozum wartości i norm moralnych. Gdyby ta autonomia prowadziła do negacji uczestnictwa rozumu praktycznego w mądrości Stwórcy i Boskiego Prawodawcy, albo gdyby miała wskazywać na wolność tworzenia norm moralnych, zależnie jedynie od okoliczności historycznych lub od potrzeb różnych społeczeństw i kultur, to taka rzekoma autonomia sprzeciwiałaby się prawdzie o człowieku ... – Oznaczałaby śmierć prawdziwej wolności: ‘ale z drzewa poznania dobra i zła NIE wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz ’ ... ” (VSp 40). Jeśli zatem usiłujemy dotrzeć do prawdy bytu, odwoływanie się do innych wizji człowieka oraz innego typu argumentacji norm etycznych – będzie kluczeniem po peryferiach, które z góry będą skazane na niepowodzenie. Wszelkie rozumowanie ignorujące Boga będzie zwodnicze, popadając w konkluzje sprzeczne ze sobą. Argumenty za inną opcją będą sprowadzały to, przed czym z zatroskaniem przestrzega Bóg: „...umrzesz!” (Rdz 2,17). – Co gorsza, w ślad za upadkiem ludzkiej woli – będzie szła przerażająca degradacja ludzkiego rozumu. Finalnym owocem tego stanie się uchwalanie przez ‘mądre gremia parlamentarne’ spraw z istoty swej obrzydliwych i hańbiących. Parlamenty będą zaciekle broniły nizin moralnych i wymuszały dostosowanie prawodawstwa krajów członkowskich do wszelkich zwyrodnień jako szczytowego osiągnięcia ludzkiego anty-rozumu (por do tego chociażby Rz 1,21-32). – Niewyjaśnioną tajemnicą pozostaje wówczas stwierdzenie: na jakiej zasadzie prawodawstwa wszystkich krajów przeprowadzają mimo to dochodzenia i wydają wyroki sądowe np. z racji gwałtu, cudzołóstwa, molestowanie seksualne itd. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (1 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Czy tylko ciało ? Człowiek jest czymś znacznie więcej, niż samym tylko ‘ciałem’. Człowieka nie da się też sprowadzić do tylko biologii-fizjologii. – Z kolei zaś płciowość człowieka nie jest równoznaczna z samymi tylko narządami płciowymi, ani ich uaktywnianiem. Człowiek stanowi przedziwną duchowo-cielesną jedność. O jego wielkości stanowi jednak nie ciało, lecz duch, którym jest jego nieśmiertelna dusza. Dusza raz powołana do istnienia nigdy już nie będzie miała końca – i mieć go nie może. Nie pochodzi bowiem z tego świata. Jej rodowód sięga Boga, który wzywa człowieka w jego psycho-fizycznej jedności do uczestnictwa w swym Bożym Życiu. – Tak wyraził to sam Stworzyciel i Odkupiciel mężczyzny i kobiety. Zbliżył się On do człowieka do ostatecznych granic w Osobie Jezusa Chrystusa. Jezus zaś mówi w szczególnie krytycznym momencie swej działalności Odkupieńczej: „Duch daje Życie, ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są Duchem i są Życiem” (J 6,63). Do tej wypowiedzi Odkupiciela nawiązywaliśmy już parokrotnie – i zapewne wypadnie przytoczyć je jeszcze niejednokrotnie. Słowa te wskazują na Ducha Świętego, którego człowiek otrzymuje od Boga. Stąd też człowiek należy – z ciałem i duchem – do Boga (1 Kor 6,19; RH 18). Ale też dlatego właśnie wartość człowieka mierzy się miarą wewnętrzną: Ducha. Chodzi wciąż nie o to, żeby „więcej mieć, ile bardziej być” (RH 16; GS 35; FC 37; ChL 37). Człowiecze „bardziej być” jest zdolne umacniać się i wzrastać niemal w nieskończoność – dzięki Bożemu wezwaniu do życia – wiecznego. Dlatego też Jezus prosi Ojca swego tuż przed Swą Męką: „Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata...” (J 17,16). „...świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę [Ojcze], abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od Złego” (J 17,14n; = od Szatana). Godności, powołania i przeznaczenia człowieka, a także miłości – nie da się rozpatrywać w odcięciu się od Chrystusa. Osoby nie da się sprowadzić do rzędu jedynie rzeczy. Jako osoba – człowiek jest niezbywalnie odpowiedzialny – i wezwany. Kluczem do zrozumienia siebie jako osoby pozostaje ostatecznie sam tylko Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus: „Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca – nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własnej istoty – musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa ...” (RH 10). Objawić ‘CZŁOWIEKA’ – ‘człowiekowi’ Wielkość człowieka wyrasta z jego zakorzenienia w Bogu. Nawiązywaliśmy do tego już wielokrotnie. Człowiek to Boży Obraz i Podobieństwo (Rdz 1,26n). Jest to stwierdzenie typu ontologicznego, zatem niezależne od tego, czy dany człowiek o tym wie – czy nie; i czy uwzględnia tę świadomość w swym postępowaniu. – Jeśli człowiek to Boży Obraz, znaczy to, że z Bożego Daru jest on w tajemniczy sposób tym, Kim jest sam Bóg. Bóg zaś JEST Miłością-Darem: Komunią-Miłością Trzech Bożych Osób. – Tenże Bóg jest jednak również nieustannym ‘wyrastaniem’ poza siebie samego. Po ‘ludzku’ o Bogu file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (2 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże się wyrażając wypadałoby powiedzieć, że Bóg niejako ‘nie wytrzymuje’ sam w sobie jako właśnie MIŁOŚĆ. Miłość jaką On JEST każe Mu obdarowywać – oczywiście Istnieniem-Życiem. Taka jest ‘geneza’ wszechświata, ale tym bardziej człowieka. Bo sam tylko Człowiek jest tym właściwie zamierzonym-chcianym: „... dla niego samego”. Z tego względu Jan Paweł II mówi, że Bóg „powołując go [człowieka] do istnienia z miłości, powołał go jednocześnie do miłości” (FC 11). Tym samym jednak Bóg wpisał w człowieczeństwo „powołanie, a więc zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę” (FC 11). Konsekwentnie zaś dodaje Papież Wojtyła: „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa” (RH 10). Występujące w ostatnim zdaniu dwukrotnie „miłość” jest pisane od dużej litery. Papież mówi o BoguMiłości, który w Chrystusie-Miłości stał się dla człowieka Bogiem bliskim – na ‘wyciągnięcie dłoni’: „I dlatego właśnie Chrystus-Odkupiciel ... ‘objawia w pełni Człowieka samemu Człowiekowi’. To jest ów... ludzki wymiar Tajemnicy Odkupienia. Człowiek odnajduje w nim swoją właściwą wielkość, godność i wartość swego człowieczeństwa. Człowiek zostaje w tajemnicy Odkupienia na nowo potwierdzony, niejako wypowiedziany na nowo. stworzony na nowo” (RH 10). Jan Paweł II nawiązuje tu do stwórczego wymówienia rzeczywistości „Człowiek” w momencie jego stworzenia (Rdz 1,26). Bóg dodając sobie niejako otuchy powiedział do siebie: „Uczyńmy człowieka na Obraz nasz...” (Rdz 1,26). – Stwórcze „uczyńmy człowieka” zostaje jednak podjęte całkiem od nowa w Odkupieniu dokonanym przez Chrystusa. Po upadku bowiem z powodu roszczeniowego odrzucenia normy moralnej – człowiek stał się w tejże chwili ‘wrakiem’: ruiną. Jednakże w tym momencie w dzieje swego Żywego Obrazu wkracza Ojciec Niebieski: „(Ojciec) ... uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa umiłowanego Syna, w którym mamy Odkupienie – odpuszczenie grzechów” (Kol 1,13n). Dlatego jednak również tajemnicy Miłości, która jest cała „Bogiem-wśród-nas” (Mt 1,23; J 1,14), nie da się zrozumieć bez stałego zapatrzenia się w Chrystusa. On to, Chrystus, jest „Obrazem Boga niewidzialnego” i „Pierworodnym wobec każdego stworzenia [= każdego z ludzi]” (Kol 1, 15.18), aż „Chrystus się [w nas] ukształtuje” (Ga 4,19): „Albowiem tych, których od wieków [Bóg] poznał, tych też przeznaczył na to, by się stali na wzór Obrazu Jego Syna, aby On był pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8,29; Kol 3,10). Oto meta wyznaczona każdemu człowiekowi. Nie ma innego fundamentu dla zrozumienia godności człowieka poza Chrystusem. Chrystus to „Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu” (Wyznanie Wiary mszalne). W Nim – w Chrystusie – „mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała” (Kol 2,9). Człowiek – każdy bez wyjątku – jest wezwany, by stać się „uczestnikiem Boskiej natury” (2 P 1,4). – Taki jest sens istnienia człowieka: przemieniać się w Chrystusa, tzn. stawać się coraz bardziej Tym Kim Chrystus JEST: Miłością-Życiem. Miara ta jest jedna dla wierzących i niewierzących. Chrystus jest Bogiem-Odkupicielem wszystkich. Czy ktoś o tym wie, czy nie. I daje się poznać bez wyjątku każdemu jako Jego Bóg i Odkupiciel. Jeśli nie wcześniej, to przy przechodzeniu człowieka na ‘drugi brzeg’. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (3 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Królewska droga zdobywania ‘rządu dusz ...’ Jeśli człowiek jest wezwany do tego, by się przemieniać w Chrystusa, a sam Chrystus – Miłością do człowieka powodowany, przyjął do swego Bóstwa naturę człowieczą, wypada jedynie przyjrzeć się jeszcze raz stylowi miłowania Chrystusa i sposobowi, w jaki Chrystus zdobywa serca swych ludzkich braci i sióstr. Klucza tego właściwie nie trzeba długo szukać: sam Chrystus niezmiennie go ukazuje. Co więcej, Chrystus wręcza go każdemu mężczyźnie, każdej niewieście – i każe im „pójść za Sobą”, czyli postępować dokładnie tak, jak ON postępował. Chrystus bowiem nie pozwoli sobie na to, by kogokolwiek do pójścia za Sobą zmusić. On, podobnie jak cały Bóg-Trójca, odwołuje się każdorazowo do wolnej woli stworzenia swojego umiłowania. Kto ma oczy otwarte, zaczyna rozumieć tajemnicę zdobywania ludzkiego ‘serca’. Jest ona niejako kluczem do zdobycia „rządu dusz”. Jest to tajemnica życia Chrystusa, której z kolei On nie ukrywa. Ta sama rzeczywistość będzie bowiem kluczem do zdobywania ‘serca’ m.in. we wzajemnych odniesieniach w małżeństwie, a przedtem jeszcze narzeczeństwie – i serca w ogóle każdego człowieka. Mianowicie ‘serca’ nie zdobędzie się terrorem, ani siłowym zawładnięciem kogokolwiek, lecz przez stawanie się bezinteresownym darem dla właściwie pojętego dobra tego drugiego – aż do tego ostatecznego włącznie, tzn. do złożenia w darze dla niego własnego życia. Postawa taka wyraża zatem jeden raz więcej OD-środkowy dynamizm prawdziwej miłości. Można zapewne rządzić poprzez sprawowanie rządów przerażenia i terroru. Ludzie wykonają wtedy wydane im rozkazy. Czasem wyrzekną się ze strachu nawet ... i wiary i Boga. Posłuszeństwo względem władzy będzie wtedy wymuszone, niegodne człowieka. Władca będzie dysponował niewolnikami, którzy spełniają rozkazy z nienawiścią w sercu i pogardą dla władcy. Nie będzie ona miała nic wspólnego z Chrystusowym, tj. Bożym stylem sprawowania „rządu dusz”. Jedyna droga do stania się ‘Królem’ duszy i serca to ta, którą kroczy Odkupiciel człowieka. Chrystus staje się z miłości do każdej „owcy” swojej Owczarni – „ziarnem pszenicy” (J 12,24), które w zamian za to, że kocha – zostanie zadeptane i „obumrze”. Niebawem jednak okaże się, że to stanie się darem-dladobra-Umiłowanych: wyda to owoc, stając się ceną, za którą ten ‘zadeptany’ zdobywa „rząd dusz”. Zaczyna bez rozgłosu sprawować władzę nad sercami tych „umiłowanych”, dla których stał się darem – uśmierconym, a przecież tym bardziej ... żyjącym – kochającym. Panuje nie siłą krzyku, lecz ukrytym, a skutecznym promieniowaniem i przyciąganiem swojego Serca, które ma na celu jedno: obdarzyć tych Umiłowanych Życiem – wiecznym. Takim jest „Dobry Pasterz, który daje Życie – swoje – za owce swoje” (J 10,11). Motywem, który skłania do stania się darem-ofiarowanym, to ich godność jako osób. Sam nawet Bóg cofa się niejako w akcie czci uszanowania – wobec osoby swego Żywego Obrazu. Bóg przenigdy nie potraktuje człowieka jako ‘rzeczy’ użytkowej! Rozumiemy zarazem, dlaczego norma postępowania moralnego nie może mieć źródła innego, poza samym tylko Bogiem. Bóg zbliżył się do mężczyzny i niewiasty – swego Obrazu i Podobieństwa – do ostateczności w Chrystusie, Bożym Synu. W Nim Ojciec Niebieski pozwala człowiekowi „podpatrzyć doświadczalnie”, co to znaczy ‘miłować’ i jaka winna być norma moralna wszelkiego miłowania. Jaki bowiem jest Syn, taki właśnie jest – niejako ‘wpierw’ sam Bóg-Ojciec: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im Życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec Jedno jesteśmy” (J 10,27-30). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (4 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Oto „rząd dusz”: zdobycie ‘serca’ człowieczego! Miłość to wszystko inne, a nie żarty! Miłość w warunkach doczesności może oznaczać w najdosłowniejszym znaczeniu: Krzyż: dar własnego Życia dla dobra w sensie ostatecznym – tego umiłowanego. Dar ten staje się zarazem kluczem, którym miłujący otwiera serce tego umiłowanego. W swojej pierwszej encyklice: Redemptor Hominis (1979 r.) nazywa Jan Paweł II tak sprawowaną władzę nad duszami-sercami lapidarnie: „służyć i królować” (zob. zwł. RH 21). Służenie-ku-dobru przybiera postać stale pieczętowanego daru-siebie-całego. W razie potrzeby służba ta nie uchyla się od daru krwi – dla Umiłowanych. Przenigdy nie ucieknie się do gwałtu, ani wytaczania krwi cudzej. Taka jest cena zdobywania wpływu na serca: klucza do stania się „Królem serc”. W swym Liście do Rodzin (1994 r.) określa Jan Paweł II tę samą rzeczywistość być może łatwiej zrozumiałym wyrażeniem: „Cywilizacja Miłości” (zob. całą Część I-szą Listu: nr 6-17, a zwł. nr 13). – Natomiast w swojej kolejnej encyklice: Ewangelia Życia (1995 r.) używa dla uwydatnienia podobnej treści określenia jeszcze innego: „Kultura Życia” (zob. zwł. jej rozdz. 2 i 4). Każde z tych wyrażeń nawiązuje niezmiennie do wielkości i godności człowieka jako osoby. A ta zakorzeniona jest w samym Sercu Boga: jako Stworzyciela i Odkupiciela. Świadomość tak pojmowanej miłości: postawy stałego daru-‘dla’ tego Umiłowanego, zapatrzonej w Bożo-Ludzki Pierwowzór Osoby Jezusa Chrystusa, winna towarzyszyć każdemu, kto chce żyć ‘miłością’. – Utwierdzamy się po wielekroć razy w już podkreślanym przekonaniu, że nie sposób zrozumieć i wzrastać w miłości bez Chrystusa. Nie szkodzi, że miłość rozpatrywana na podstawie przede wszystkim Ewangelii jako Słowa-BożegoPisanego zdaje się nie mieć bezpośredniego odniesienia do męskości-kobiecości. A to właśnie: wymiar płciowy człowieka – jest przedmiotem podejmowanych tu rozważań. Ostatecznie bowiem okaże się, że jedynie ten styl miłowania drugiego człowieka: po linii „królewskiej służby” w duchu Chrystusa, jest wyznacznikiem miłości również w małżeństwie i narzeczeństwie. Zjednoczenie w akcie małżeńskim nadal pozostaje darem Boga dla tych Dwojga. Będzie ono przeżyciem, które z Bożego podarunku będzie ogarniało i ciało i ducha. Winno ono jednak stawać się za każdym razem świadectwem więzi łączącej tych Dwoje na podstawach znacznie głębszych i wcześniejszych, aniżeli zdolne to jest wyrazić samo tylko zjednoczenie w ciele. Przeżywanie wzajemnej bliskości płciowej winno stawać się za każdym razem wyrazem całkowitości obopólnego darowania siebie ku dobru: z miłością – i z miłości. Ten wymiar wspólnoty płciowej nie przychodzi „sam przez się”. Zakłada on stałą pracę nad sobą, czyli wciąż potwierdzane zaangażowanie najwyższych władz ducha związanych z sobą dwojga osób. Okaże się, że przeżycie małżeńskie winno stawać się coraz bardziej świadomie przeżywanym aktem wdzięczności w pierwszym rzędzie względem Trójjedynego, którego najłatwiej doświadczyć w Osobie Jezusa Chrystusa. W Nim ci dwoje dostrzegą godność osoby – swojej własnej oraz tego drugiego. Chwile bliskości małżeńskiej stają się wtedy coraz pełniej realizacją rzeczywistości, którą Sobór Watykański II ujmuje syntetycznie w swym przesłaniu, iż dopiero Odkupiciel „objawia w pełni Człowieka samemu Człowiekowi” (GS 22; RH 10). Dzięki temu „objawieniu” również ci dwoje „[odnajdują] swoją właściwą wielkość, godność i wartość swojego człowieczeństwa” (RH 10). Przeczuwamy głębię Bożej i Ludzkiej Rzeczywistości, jaka się kryje za zdawać by się mogło prozaicznymi sprawami życia na co dzień w małżeństwie. Do sygnalizowanych treści powrócimy jeszcze, jak Pan pozwoli, w dalszych częściach naszej strony. Obecnie zaś trzeba wrócić do stojącego przed nami zagadnienia źródeł, na jakich opiera się powaga wypowiedzi Kościoła w zakresie spraw file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (5 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże związanych z płciowością i miłością. C. W POSZUKIWANIU CHRYSTUSA – DZIŚ Chrystus nadal NAUCZAJĄCY Jeśli coraz lepiej rozumiemy Chrystusa w Jego nauczaniu oraz Jego czynach-działaniach jako normatywnego Bożo-Ludzkiego wzoru dla człowieczego postępowania, budzi się tym bardziej intrygujące pytanie: jaki zachodzi związek między Chrystusem – a Kościołem i Magisterium Kościoła, w którym skupia się tajemniczo Nauczanie Kościoła, na które się stale powołujemy? Zdajemy sobie sprawę, że Kościół nie jest „twórcą” siebie samego. Kościół nie ogłosił siebie samozwańczo „Kościołem”! Został on założony – przez swego jedynego Pana, którym jest BógCzłowiek Jezus Chrystus. Tenże Chrystus jest Bożym-Oblubieńcem-z-Krzyża swojego Kościoła, umiłowanego przez Niego jako Jego Mistyczna Oblubienica. Wyrażenia te mogą się wydawać dziwne – wprost zdumiewające. A przecież taka jest rzeczywistość. Jak Pan pozwoli, wrócimy jeszcze niejednokrotnie do tego zagadnienia (zob. m.in. w: cz.VII, rozdz.1). Stwierdzenia te znaczą zarazem, że jedynym źródłem Życia Kościoła jest On: Jezus Chrystus! Czyli nie jakakolwiek ‘polityka’, ani ‘papiestwo’, ani jedynie ‘ludzka władza’ przedstawicieli Kościoła. Zdaje sobie z tego sprawę każdorazowy zwłaszcza Papież. Oto wypowiedź wiary Jana Pawła II o Kościele: „(Kościół) nie ma ... innego Życia poza tym, jakim obdarza go Jego Pan i Oblubieniec” (RH 18). Kościół też: „ ... nie dysponuje żadną bronią, tylko bronią Ducha, bronią Słowa i Miłości” (RH 16). W swym działaniu Kościół stara się jedynie wywiązać ze swego: „...podstawowego zadania ... we wszystkich epokach, a w szczególności w epoce naszej, aby skierowywać wzrok człowieka, aby skierowywać świadomość i doświadczenie całej ludzkości w stronę Tajemnicy Chrystusa, aby (pomóc) wszystkim ludziom obcować z głębią Odkupienia, które jest w Jezusie Chrystusie” (RH 10). Tą drogą Kościół: „[dotyka] równocześnie największej głębi człowieka: ludzkich serc, ludzkich sumień, ludzkich spraw” (RH 10). Kościołowi nie pozostaje nic innego, jak w pierwszym rzędzie samemu „słuchać słowa Bożego i wypełniać je” (Łk 8, 21) zgodnie ze wskazaniem Chrystusa: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (6 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Słowa, które Ja wam powiedziałem, są Duchem i są Życiem” (J 6,63). To samo wyraża Jezus Chrystus inaczej, mówiąc w tym wypadku wprost o samym sobie w swej Modlitwie Arcykapłańskiej, jaką wzniósł do Ojca tuż przed przystąpieniem w swojej wolności do przypieczętowania Dzieła Odkupienia człowieka swą Męką i Śmiercią na Krzyżu: „A to jest Życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa...” (J 17,3). W Piśmie świętym i Żywej Tradycji ... Podstawowym źródłem wspomnianego „poznania” Chrystusa jest Pismo święte, czyli Słowo-BożePisane. Zarówno Pismo święte Starego Testamentu – okresu przejściowego Przymierza jakie Bóg zawarł z Izraelem, jak i Nowego Testamentu – okresu definitywnego Przymierza, jakie Bóg zawarł z Rodziną Ludzką Całą – w Krwi Odkupienia na Krzyżu. Jednakże Pismo święte nie wiedzie żywota „samo dla siebie” (KO 9c). Bóg, który obdarza swój Lud Słowem-Bożym-Pisanym, nie mógł sobie pozwolić, by każdy interpretował je arbitralnie według własnego ‘widzimisię’. Właścicielem tegoż Słowa jest przecież sam On – Bóg, a nie człowiek; w tym również nie – Kościół. Toteż Bóg wielorako zabezpieczył autentyczne i zarazem autorytatywne rozumienie treści Słowa Bożego: zarówno tego Pisanego, jak i tego Przekazywanego. – Mianowicie Słowo Boże jest stale „unoszone” przez ‘Żywą’ Tradycję Kościoła. Ta zaś Słowo Boże: przyjmuje, zapewnia mu charyzmatyczne – a nie świeckie rozumienie, wciela je w życie i przekazuje następnym pokoleniom w postaci niesfałszowanej, ciesząc się w przy spełnianiu tych funkcji gwarancją Prawdy objawiającego się Boga. Dzieje się to dzięki zapewnionej Kościołowi nieustannej asystencji Ducha Świętego. W związku z tym również w omawianej dziedzinie: miłości i małżeństwa, trzeba rozumieć wypowiedzi Pisma świętego stale w świetle wiążącej w sumieniu, Żywej dogmatyczno-etycznej Tradycji Apostolskiej Kościoła. – Wyrazem tak pojmowanej Tradycji są ci jej przedstawiciele, którzy utrzymują więź Wiary z nauczaniem Namiestnika Chrystusowego na ziemi, który jest każdorazowym, przez samego Chrystusa wybieranym i potwierdzanym „Piotrem” aktualnych czasów. Wypada przytoczyć tu słowa Konstytucji Dogmatycznej Soboru Watykańskiego II – o Bożym Objawieniu i Piśmie świętym: „Święta Tradycja zatem i Pismo święte ściśle się z sobą zazębiają i współudzielają się sobie. Obydwoje bowiem, z tego samego Boskiego Zdroju wypływając, stapiają się niejako w Jedno i zdążają do tego samego celu. Albowiem Pismo święte jest mową Boga, o ile zostaje ona zanotowana w formie pisma pod tchnieniem Bożego Ducha. Święta zaś Tradycja przekazuje słowo Boże, powierzone przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego Apostołom – w całości ich następcom, by dzięki światłu Ducha Prawdy wiernie je w głoszonym przez siebie orędziu przechowywali, wykładali i rozprzestrzeniali. W ten sposób Kościół czerpie pewność swoją odnośnie do wszystkiego, co jest objawione, nie tylko z Pisma świętego samego dla siebie” (DV 9a-c). Zagadnienie wzajemnej korelacji między Pismem świętym a Tradycją, a z kolei Magisterium – file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (7 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wymagałoby odrębnego omówienia. To jednak wykracza znacznie poza ramy poruszonych tu zagadnień. Wypada wspomnieć, że Tradycja – oczywiście dogmatyczna, składa się wraz z Pismem świętym „na jeden sakralny Depozyt Bożego Słowa powierzony Kościołowi” (KO 10a). – W strzeżeniu i doprowadzaniu tegoż Depozytu do owocowania Kościół nie jest pozostawiony samemu sobie. Jezus obiecał, że w Kościele swoim pozostanie aż do końca czasów zarówno sam On, jak i Duch Święty, który będzie na swój sposób kontynuował zbawczą misję Syna Bożego Uwaga. Temat wzajemnego stosunku Pisma świętego, Tradycji Dogmatycznej, Magisterium itd. znajdzie obszerniejsze omówienie w nawiązaniu do Sakramentalności małżeństwa w cz. VI, rozdz. 3, zob. niż: Drogi poznawania PRAWDY Objawienia – oraz c.d. tego wątku, zwłaszcza: Rozumienie PRAWDY Objawienia poprzez TRADYCJĘ). – Oto słowa Chrystusowej Obietnicy: „A oto Ja JESTEM z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). „... Jeżeli nie odejdę [= odkupieńcza Męka], Pocieszyciel [= Duch Święty] nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was ... – On zaś, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie...” (J 16,8n). „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze – Ducha Prawdy...” (J 14,16n). Obiecany przez Chrystusa Duch Święty wyposaża Kościół nieustannie w charyzmatyczne dary wysłużone mocą Męki Chrystusa. Dary te zapewniają z jednej strony jedność i świętość Kościoła, a z drugiej coraz głębsze rozumienie Depozytu Bożego Objawienia. Dzięki nim Kościół wzrastając poprzez wieki, „aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, ... do miary wielkości według pełni Chrystusa” (Ef 4,13), przeżywa zarazem swą wiecznie odmładzającą młodość. Szczególne znaczenie w zachowaniu jedności w Wierze i Praktyce Apostolskiej, która jest miarodajna dla Kościoła wszystkich epok, spełniają dwa nieco się różniące, a zarazem spójnie działające charyzmatyczne dary Ducha Świętego: dar „zmysłu wiary” oraz „analogii wiary”. W dary te wyposaża Duch Święty Kościół cały. ● ● „Zmysł wiary” wyraża się w swoistej nadprzyrodzonej czujności całego Ludu Bożego, jeśli chodzi o poprawność w rozumieniu Depozytu Objawienia Apostolskiego. Dzięki temu darowi Kościół wszystkich wieków będzie w stanie w razie potrzeby rozpoznawać i eliminować jego możliwe wypaczenia czy to w zakresie dogmatu, czy nauczania moralnego. Natomiast dar „analogii wiary” pozwoli Kościołowi wszystkich wieków weryfikować w świetle jedynego Depozytu Wiary Apostolskiej nasuwające się z biegiem czasu coraz nowe aspekty doktrynalne i dawniej nieznane zagadnienia natury etycznej, wobec których Kościół musi udzielić oczekiwanej przez wierzących oraz Rodzinę Ludzką całą wiążącej odpowiedzi w świetle wiary. Dar ‘analogii wiary’ sprawia, że Kościół zdolny jest rozeznać wówczas wewnętrzny związek współczesnych problemów w zestawieniu z całokształtem Bożego Objawienia Apostolskiego – z uwzględnieniem argumentów przemawiających zarówno za stosownością nowych przemyśleń wiary i moralności, jak i ich niesprzecznością, a nawet pozytywną zgodnością z pozostałymi, wyraźnymi danymi Objawienia Apostolskiego. W tym sensie Sobór Watykański II wypowiada się w poczuciu pewności wiary i zawierzając stałej asystencji Ducha Świętego niezwykle śmiało: „Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego, nie może zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony zmysł wiary całego Ludu, gdy ‘poczynając od biskupów aż po ostatniego z wiernych świeckich’ ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (8 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wiary i obyczajów” (LG 12). Wypowiedź ta wymaga pogłębionego wyjaśnienia. Trzeba mianowicie dodać, że chociaż „zmysłem wiary” obdarzony jest Lud chrześcijański cały, z Woli Chrystusa, jedynego Pana i Właściciela Kościoła, autentycznym i autorytatywnym wyrazicielem tegoż „zmysłu wiary” jest sam tylko Urząd Nauczycielski Kościoła, określany w terminologii łacińskiej jako Magisterium Kościoła. – Chrystus udzielił wiążącego upoważnienia w tym względzie Żywemu Magisterium swego Kościoła, nakładając nań zarazem zadanie autentycznego i autorytatywnego wyjaśniania Słowa Bożego – zarówno Pisanego, jak i Przekazywanego. Toteż Sobór Watykański II dopowiada w sposób konkluzji: „Zadanie zaś autentycznego wykładania Słowa Bożego, czy to Pisanego czy też Przekazywanego, powierzone jest samemu tylko Żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła. – Władzę tę sprawuje on w imieniu Jezusa Chrystusa” (DV 10b). Dla uspokojenia ewentualnych obaw, czy wobec tego Magisterium przysługuje swoista ‘władza’ nad samym nawet Słowem Bożym – Pisanym czy Przekazywanym, należy jedynie dopowiedzieć, że ‘władza’ ta jest w stosunku do Słowa Bożego ściśle ‘służebna’: „Tenże Urząd Nauczycielski nie jest jednak ponad Słowem Bożym, lecz przeciwnie, jemu właśnie służy. – Uczy mianowicie tylko tego, co zostało przekazane, o ile je – kierując się poleceniem Bożym i ciesząc asystencją Ducha Świętego – pobożnie słucha, święcie strzeże i wiernie wykłada. – Wszystko to czerpie z tego jednego Depozytu Wiary i podaje do wierzenia jako sprawy objawione przez Boga” (KO 10c). Innymi słowy Magisterium nie wchodzi ‘w miejsce’ Pisma świętego. Magisterium zajmuje jako pierwsze pozycję ‘Sługi’, który pilnie wsłuchuje się w Słowo Boże i przyjmuje je z wiarą, jak niegdyś Maryja chłonęła słowa padające z ust Jej Boskiego Syna. Bo i Magisterium jest związane Słowem Bożym. – Władza Magisterium rozciąga się jedynie nad Wiernymi, którym Magisterium Kościoła – Słowo Boże autentycznie i autorytatywnie wykłada. UWAGA-Przypis. Zob. do poruszonych tu zagadnień m.in. pracę-podręcznik o Charyzmacie Natchnienia Biblijnego – piszącego tu autora: Ks. Paweł Leks SCJ, SŁOWO Twoje jest PRAWDĄ. Charyzmat natchnienia biblijnego, Katowice, Księgarnia św. Jacka 1997, zwł. str. 39-44.45-63. – Cały ten podręcznik jest dostępny z naszej strony internetowej (czyli można ten podręcznik ściągnąć). do wyboru w formacie *.doc (WORD), lub ‘PDF’, zob. PORTAL niniejszej Strony, Kolumna ‘1’ nr 13. W nauczaniu ‘MORALNYM’ Kościoła Do tych podstaw nauczania Kościoła, z szczególnym uwzględnieniem norm moralnych, nawiązuje Jan Paweł II w swej encyklice Veritatis Splendor (1993 r.). Do tej encykliki wrócimy niebawem w dalszym ciągu naszych rozważań. W encyklice tej wychodzi Ojciec Święty z szeroko rozpracowanej relacji Ewangelistów o spotkaniu młodzieńca z Mistrzem z Nazaretu. Młodzieniec ten stawia Jezusowi zasadnicze pytanie natury moralnej: „Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt 19,16). Jak refren przewija się przez całą encyklikę z jednej strony to, na co młodzieńcowi zwrócił wtedy uwagę sam Chrystus: „Jeden tylko jest Dobry...” (Mt 19,17). Z drugiej strony Jezus file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (9 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże uświadomił młodzieńcowi, że Ten który jest Miłością, przedkłada człowiekowi Przykazania. Tym samym Chrystus skierował myśli i serce młodzieńca właśnie na nie: „A jeśli chcesz osiągnąć Życie, zachowaj Przykazania” (Mt 19,17). Jezus Chrystus nie nakłada właściwie żadnego nowego Przykazania. Wszystkie one są wyryte w ludzkim sercu już jako naturalne wyposażenie każdej ludzkiej osoby w chwili zaistnienia poszczególnego człowieka (por. Rz 2,15; VSp 12; por. EV 4.18.58n.90; itd.). Jan Paweł II podkreśla: „Celem Przykazań, przypominanych przez Jezusa..., jest ochrona dobra osoby, obrazu Bożego, poprzez zabezpieczenie jego dóbr. ‘Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie’ – to zasady moralne sformułowane jako zakazy. – Normy negatywne szczególnie dobitnie wyrażają bezwarunkową konieczność ochrony Życia ludzkiego, więzi osób w małżeństwie, własności prywatnej, uczciwości i dobrego imienia” (VSp 13; por. EV 31; itd.). Jezus doprowadza jednak Boże Przykazania do „pełni” i doskonałości. Uczynił to w swym „Kazaniu na Górze” (Mt 5-7), „stanowiącym Magna Charta ewangelicznej moralności” (VSp 15. ‘Magna Charta’ = wielka karta, coś w rodzaju ‘Konstytucji’). Kazanie to oraz dołączone przez Chrystusa „błogosławieństwaobietnice”, stają się „swoistym autoportretem Chrystusa i właśnie dlatego stanowią zaproszenie do naśladowania Go i do Komunii Życia z Nim” (VSp 16). Przy całym jednak nacisku na moc zobowiązującą Bożych Przykazań oraz ich dopełnieniu poprzez wskazania płynące z Kazania na Górze, Chrystus będzie się wciąż odwoływał do ludzkiej wolności. Równocześnie zaś będzie podkreślał, że wstępowanie w Jego ślady jest darem Łaski (VSp 17): „Dlatego obietnica życia wiecznego jest związana z darem Łaski, zaś dar Ducha Świętego, którego otrzymaliśmy [Rz 5,5], jest już ‘zadatkiem naszego dziedzictwa’ [Ef 1,14]” (VSp 23). Chrystus dokonał dzieła Odkupienia przez swoją Mękę, śmierć, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie i Zesłanie Ducha Świętego. Po Wstąpieniu do Nieba, Chrystus-Odkupiciel Żyje nadal – w swoim Kościele. Oczywiście w innym wymiarze, niż to było przed dokonanym Odkupieniem. Kieruje nim – wraz z Duchem Prawdy – „siedząc po prawicy Ojca” (zob. Mk 16,19). – Najpierw jednak jeszcze utworzył Kościół – „swój” Kościół (por. Mt 16,18). Obiecał Apostołom: „Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do Was...” (J 14,18)! Wyposażył go w autorytet ‘Piotra’, funkcjonujący wraz z charyzmatem Apostolskim. Apostołowie przekazują ‘Dobrą Nowinę’ rozwijającemu się Kościołowi. Czynią to oczywiście charyzmatycznie. Mianowicie Apostołowie nie potrafią już interpretować dotychczasowych Bożych Dzieł i Bożych Słów – teraz, po Zesłaniu Ducha Świętego – inaczej, jak tylko w świetle pełni dokonanego Odkupienia. Charyzmatyczne wyjaśnianie Depozytu Wiary wraz z towarzyszącą jej pewnością Wiary w rozumieniu tegoż Depozytu jest szczególnym darem stale im towarzyszącej pomocy Ducha Prawdy, który ukazuje im Objawienie Starego Przymierza – w świetle całkiem nowym: pełni Objawienia w Jezusie Chrystusie (por. Łk 24,45). Apostołowie przystępują niebawem, mocą powierzonej sobie misji Apostolskiej, do ustanawiania Rządców dla rozrastających się Kościołów Lokalnych: biskupów i kapłanów. – Konstytutywna dla Kościoła wszystkich wieków Tradycja i Praktyka Apostolska przechodzi w Tradycję już tylko Kościelną. Ta zaś nie może w najmniejszej mierze odstąpić, czy zboczyć od Wiary Apostolskiej. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (10 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Na wspomnianą zaś Tradycję i Praktykę Apostolską składa się przekaz całego Depozytu Wiary Starego i Nowego Testamentu, ale już jako wzbogaconego strukturami hierarchicznymi Kościoła, życiem Sakramentalnym i zrębami wykształcającego się prawodawstwa Kościoła, wciąż wsłuchanego w Orędzie Odkupienia. Jan Paweł II mocno uwydatnia w encyklice Veritatis Splendor głoszoną przez Apostołów nie tylko katechezę ‘dogmatyczną’, ale „katechezę moralną Apostołów”. Przypomina jednoznacznie treść tejże katechezy: „...Składają się [na nią] napomnienia i wskazania związane z kontekstem historycznym i kulturowym, a także nauczanie etyczne, obejmujące ściśle określone zasady postępowania” (VSp 26). Toteż nie można pominąć faktu, że: „Apostołowie od początku istnienia Kościoła mocą swej pasterskiej odpowiedzialności czuwali nad poprawnością postępowania chrześcijan, podobnie jak czuwali nad czystością wiary i nad przekazywaniem Bożych darów w Sakramentach” (VSp 26). Misję Apostołów przejął i realizuje przez wszystkie wieki wiernie Kościół. Głosi on niezłomnie, iż istnieje ścisła więź pomiędzy wiarą a życiem. Zdaje on sobie jednak sprawę, że wypełnieniem Prawa jest przede wszystkim sama Osoba Jezusa Chrystusa Żywego. On to jest Ewangelią: Dobrą Nowiną o zbawieniu. Z tego względu Ojciec święty mówi – w zawierzeniu Prawdzie Objawienia oraz w obliczu coraz nowych problemów i pojawiających się nowych prądów myślowych, które często wprost dotykają zachowań etycznych i grożą całkowitym wypaczeniem Orędzia Dobrej Nowiny: „Zadanie oceny tych teorii etycznych przez Kościół nie polega tylko na ujawnieniu i odrzuceniu ich błędów, ale ma też cel pozytywny: należy mianowicie z wielką miłością pomagać wiernym w formacji sumienia, tak by wydając sądy i kształtując decyzje kierowało się prawdą, do czego wzywa apostoł Paweł: ‘Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest Wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe’ [Rz 12,2]. Oparciem dla tego dzieła Kościoła... są nie tyle wypowiedzi doktrynalne czy pasterskie wezwania do czujności, ile nieustanne wpatrywanie się w Chrystusa Pana. Kościół każdego dnia wpatruje się z niesłabnącą Miłością w Chrystusa, w pełni świadom, że tylko w Nim znaleźć może prawdziwe i ostateczne rozwiązanie problemu moralnego” (VSp 85). Przykazanie VI ... Podstawową obiektywną etyczno-moralną normę postępowania w dziedzinie płciowości ukazuje nadal wiążące Szóste Przykazanie Boże. Jest ono po wielekroć razy wyrażone w Piśmie świętym Starego Testamentu i wielokrotnie potwierdzone w Nowym Testamencie: „Nie będziesz cudzołożył” (zob. np. Wj 20,14; Pwt 5,18; Mt 5,27; 19,18). Izrael otrzymał to Przykazanie wraz z Przymierzem zawartym pod Synajem. Przykazanie to nie jest jednak ‘wymysłem’ dopiero tak późnych czasów (poł. 13 w. przed Chr.), kiedy Bóg zawierał uroczyste Przymierze ze swym Ludem. Jest ono tylko wyraźnym sformułowaniem tego, co „od początku” (Mt 19,8) było „w sercu wypisaną treścią” (Rz 2,15) Bożego ładu miłości, odpowiadającego godności ludzkiej osoby w jej duchowo-cielesnej naturze. Dalszym, niezwykle znamiennym dopełnieniem, albo raczej pogłębieniem zbyt powierzchownie w czasach Jezusa pojmowanego Przykazania VI i IX, stały się Jego słowa o pożądliwym spoglądaniu na kobietę z Jego „Kazania na Górze”. Jan Paweł II nawiązuje do tego w słowach Encykliki: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (11 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Jezus prowadzi do wypełnienia Bożych Przykazań, zwłaszcza Przykazania miłości bliźniego, nadając jego wymaganiom charakter wewnętrzny i bardziej radykalny: miłość bliźniego wypływa z serca, które kocha i które – właśnie dlatego, że kocha – gotowe jest spełniać w życiu najwyższe wymagania. – Jezus wskazuje, że Przykazań nie można traktować tylko jako progu minimalnych wymagań, którego nie należy przekraczać, ale raczej jako otwartą drogę doskonałości moralnej i duchowej, której istotę stanowi miłość [Kol 3,14]. – W ten sposób Przykazanie ‘Nie zabijaj’ staje się wezwaniem do czynnej miłości, która ochrania i troszczy się o rozwój życia bliźniego. Zakaz cudzołóstwa staje się zachętą do czystego spojrzenia na ciało, z szacunkiem dla jego sensu oblubieńczego: ... ‘Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa’ [Mt 5,21n.27n]. – Jezus sam jest żywym ‘wypełnieniem’ Prawa, ponieważ swoim życiem urzeczywistnia autentyczny sens Prawa poprzez całkowity dar z siebie. On sam staje się Prawem żywym i osobowym, które wzywa do naśladowania Go, daje poprzez Ducha Świętego łaskę udziału w Jego własnym życiu i miłości oraz obdarza człowieka mocą, by mógł świadczyć o Nim swoimi decyzjami i czynami” (VSp 15). Z kolei zaś Jan Paweł II przypomina dzisiejszemu człowiekowi zadania, jakie winien spełniać Kościół w obliczu wszelkich deformacji myślowych i etycznych na tym odcinku: „Przed całym Kościołem staje zadanie głębokiego przemyślenia i zaangażowania, by nowa kultura, która się rodzi, została na wskroś przeniknięta Ewangelią, by uznane zostały prawdziwe wartości, by bronione były prawa mężczyzny i kobiety i szerzona sprawiedliwość wewnątrz samych struktur społecznych. – W ten sposób ‘nowy humanizm’ nie będzie odciągał ludzi od Boga, lecz bardziej do Niego zbliżał” (FC 8). W Bożym „Nie będziesz cudzołożył”, które jako wyraz Bożej miłości i mądrości względem mężczyzny i kobiety nie może ulec przedawnieniu, zawiera się m.in. pełna odpowiedź na pytanie: czy wolno podejmować współżycie płciowe przed ślubem. Jednym z wymownych przykładów przestrzegania tego Przykazania w sytuacji przed i poza-małżeńskiej z epoki o kilka wieków poprzedzającej nadanie Dziesięciorga Przykazań, jest historia Józefa, syna Jakuba, oraz stanowczość w obliczu pokus, jakie na jego czystość zastawiała żona wysokiego dygnitarza na dworze faraona (Rdz 29,7-20; ok.18-17 w. przed Chr.). Nowy Testament nie tylko nie odrzucił Bożych Przykazań, nie osłabił ich i nie zrewidował, lecz potwierdził ich wiążący charakter i doprowadził do wyrazistszej doskonałości. Księgi Nowego Testamentu zawierają szereg normatywnych wypowiedzi zarówno Jezusa, jak i ustanowionych przez Niego Apostołów na temat czystości, pożądliwości oraz małżeństwa. Będziemy do nich nawiązywali w miarę rozwijanej tematyki. Trzeba jednak dodać, że niejedno dalsze zagadnienie związane z omawianą przez nas problematyką, wyłaniało się dopiero w dalszym rozwoju historii, a nawet dopiero we współczesności. Do nich należy np. zapobieganie ciąży przez środki hormonalne, problematyka inżynierii Objaśnienie genetycznej, badania pre-natalne czy tym bardziej pre-implantacyjne, ukierunkowane zwykle na eliminowanie dzieci z zadatkami schorzeń itd. Nic dziwnego, że niektóre szczegółowe wskazania dotyczące miłości oraz małżeństwa doczekały się sformułowania dopiero w późniejszym uroczystym lub zwyczajnym nauczaniu papieży, czy też najwyższych urzędów Kościoła, poprzez które Zastępca Chrystusa sprawuje swoją misję ‘Piotra’. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (12 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Kościół nie może się uchylać od podejmowania wyłaniających się coraz nowych, nierzadko drażliwych zagadnień. Nie może się też uchylać od udzielania Rodzinie Ludzkiej wiążącej odpowiedzi w tym względzie. Czyni to wciąż w imieniu i z upoważnienia swego Boskiego Założyciela. Chociażby nauka ta była niepopularna, a Kościół stawał się jak jego Mistrz, „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). Kościół „stara się patrzeć na człowieka niejako oczami samego Chrystusa” (RH 18). Tenże Kościół, najpierw sam nieustannie wpatruje się: „[w] ...Chrystusa, nowego Adama, [który] już w samym objawieniu Tajemnicy Ojca i Jego Miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie” (RH 8). W tych słowach z pierwszej encykliki Papieża Wojtyły słyszymy niemal prorocze wołanie, z jakim zwrócił się on wkrótce potem do współczesnego Człowieka w czasie swej Pierwszej Pielgrzymki do Ojczyzny: „Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa” (Jan Paweł II, Pierwsza Pielgrzymka do Ojczyzny, Warszawa, 2. VI.1979, p. 3a). Kościół jest sobie świadom wciąż tej samej swojej misji-służby: prowadzenia człowieka do podstaw jego godności. Wyrasta ona ze związania się Boga z człowiekiem w Chrystusie. To jest też fundamentem pewności, z jaką Kościół wypowiada się o przeznaczeniu człowieka: „Kościół, który nie przestaje kontemplować całej Tajemnicy Chrystusa, wie z całą pewnością wiary, że Odkupienie, które przyszło przez Krzyż, nadało człowiekowi ostateczną godność i sens istnienia w świecie, sens w znacznej mierze zagubiony przez grzech” (RH 10). Pewność wiary sprawia też i tłumaczy, że Kościół w kwestii małżeństwa i miłości: „...uwzględnia całego człowieka i całe jego powołanie, obejmujące nie tylko porządek naturalny i doczesny, ale również nadprzyrodzony i wieczny” (por. HV 7; FC 32). Zatem i w dziedzinie płciowości, Kościół rozumie człowieka w świetle jego godności osobowej oraz nadprzyrodzonego powołania – i nie może postąpić tu inaczej. Kościół pamięta o żarliwym życzeniu Chrystusa w odniesieniu do człowieka, którego pragnie mieć wraz ze sobą w Domu Ojca: „Kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec” (J 12,26). „A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę” (J 14,3n; por. 17,24). Nauczanie Kościoła w dziedzinie postępowania moralnego, szczególnie zaś w zakresie etyki płciowej, bywa dla wiernych trudne do przyjęcia. Kościół zaś formułuje je nieugięcie i wymagająco. – Czy to znaczy, że Kościół terroryzuje i zmusza do określonego postępowania? Wbrew pozorom – tak nie jest. Kościół jedynie prowadzi „dialog zbawienia”, świadom wezwania, z jakim Bóg zwraca się do każdego człowieka, by „stał się Dzieckiem Bożym” (J 1,12). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (13 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Kościół jest też świadom swej zbawczej misji w tym względzie nie tylko w stosunku do wiernych Kościoła Rzymsko-katolickiego, lecz do Rodziny Ludzkiej całej. Kościół broni „człowieka przed samym człowiekiem” – zgodnie ze zwierzonym sobie przez Chrystusa posłaniem, który pierwszy „objawia człowieka samemu człowiekowi” (RH 8.10). Można by przytoczyć tu chociażby jedno ze zdań z Evangelium Vitae Papieża Wojtyły. Dotyczy ono co prawda w sam raz ochrony Życia, ale te same racje dotyczą również całej problematyki pozostałych odniesień płciowych, których finałem bywa zabijanie Życia – z chwilą gdy ktoś przestaje liczyć się ze swym ostatecznym przeznaczeniem: „Ewangelia Życia nie jest przeznaczona jedynie dla wierzących: jest dla wszystkich. Sprawa życia oraz jego obrony i promocji nie jest wyłączną prerogatywą chrześcijan. Choć czerpie swe niezwykłe światło i moc z wiary, należy do każdego ludzkiego sumienia, które dąży do prawdy i któremu nie są obojętne losy ludzkości. – Życie ma w sobie niewątpliwie coś Świętego i religijnego, ale ten jego aspekt nie dotyczy tylko wierzących: chodzi bowiem o wartość, którą każda ludzka istota może pojąć także w świetle rozumu i dlatego bez wątpienia odnosi się ona do wszystkich” (EV 101). Znając ludzką słabość, Kościół nagląco ukazuje właściwą drogę, wiodącą do „Domu Ojca” (J 14,2). Nie przestaje, gdy trzeba, wzywać do stanowczości w podążaniu drogą „ciasną”, która jednak wiedzie do „Życia” (Mt 7,13n). Nie waha się powtarzać za Boskim Mistrzem: „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11,12). – Przy całej swej stanowczości Kościół nie stosuje siły, by narzucić swoje wskazania. Używa broni natury jedynie duchowej: „Kościół, który nie dysponuje żadną bronią, tylko bronią ducha, bronią Słowa i Miłości, nie może zrezygnować z tego nakazu: ‘Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę’ ...” (RH 16; por. 2 Tm 4,2; LR 12; EV 82). Trudno oprzeć się przytoczeniu w tym kontekście ostatnich zdań zakończeniowej homilii Jana Pawła II z jego Pierwszej Pielgrzymki do Ojczyzny (1979 r.): „Ów dialog zbawienia nie przestaje być naszym powołaniem poprzez wszystkie ‘znaki czasu’ ... Trzeba szukać zbliżeń. Trzeba otwierać granice. Gdy jesteśmy mocni Duchem Boga, jesteśmy także mocni wiarą w człowieka – wiarą, nadzieją i miłością: są one nierozerwalne i jesteśmy gotowi świadczyć sprawie człowieka wobec każdego, któremu ta sprawa prawdziwie leży na sercu. Dla którego ta sprawa jest święta. Który pragnie jej służyć wedle najlepszej woli. Więc nie trzeba się lękać! Trzeba otworzyć granice. – Pamiętajcie, że nie ma imperializmu Kościoła. Jest tylko służba. Jest tylko śmierć Chrystusa na Kalwarii. Jest tylko działanie Ducha Świętego jako owoc tej śmierci, który trwa z nami wszystkimi, trwa z ludzkością całą ‘aż do skończenia świata’ ... ” (Jan Paweł II, Pierwsza Pielgrzymka do Ojczyzny, Kraków, 10.VI.1979, p. 4). Wezwanie do „uczestnictwa w Boskiej naturze” (2 P 1,4) dotyczy bez wyjątku wszystkich ludzi – niezależnie od tego, czy wyznają czy nie – wiarę w Chrystusa jako Boga-Człowieka. – Chrystus ma wprawdzie sobie wiadome sposoby docierania do serc, np. do tych, którzy bez swojej winy nie mieli sposobności poznania Go zwyczajnymi kanałami przekazu. – Zdarza się też, że niektórzy z własnej winy stają się w zasadniczy sposób niewierni niegdyś przyjętym zobowiązaniom, jak w przypadku powtórnego małżeństwa – tym razem nie-sakramentalnego; kapłana który porzuciłby funkcje kapłańskie i wstąpił w związek małżeński; tych którzy zdradzili religię; itd. (RP 31/I; FC 84). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (14 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Z woli jednak tegoż Chrystusa, głos Boży powinien docierać do wszystkich przez założony przez siebie Kościół. Kościół zaś to z Woli Chrystusa: „...Światło świata i Miasto położone na górze”, które nie może się „ukryć” (por. Mt 5,14n). Re-lektura. Część II, rozdz.2b: Stadniki – 4.XI.2013. ‘Ustalanie’ dobra i zła ... Czy tylko ciało ? Objawić ‘CZŁOWIEKA’ – ‘człowiekowi’ Królewska droga zdobycia ‘rządu dusz ...’ Tylko Bóg ŹRÓDŁEM normy moralnej C. W POSZUKIWANIU CHRYSTUSA – DZIŚ Chrystus nadal NAUCZAJĄCY W Piśmie świętym i Żywej Tradycji ... Analogia Wiary i Zmysł Wiary Autentyczne-autorytatywne wyjaśnianie Słowa Bożego Magisterium nie jest PONAD Słowem Bożym Uwaga-Przypis: Odnośnik bibliograficzny – o Charyzmacie Natchnienia Biblijnego W nauczaniu ‘MORALNYM’ Kościoła Doskonałość Przykazań wg Kazania na Górze Tradycja-Praktyka Apostolska miarodajna dla Kościoła wszystkich czasów Katecheza moralna Apostołów Kościół w głoszeniu zasad moralnych przez wieki Fot2-5. Jan Paweł II w spotkaniu z dziećmi i rodzicami Zadanie formacji sumień zwierzone Kościołowi zapatrzonemu w Chrystusa Przykazanie VI ... Pogłębione spojrzenie na Przykazanie VI w Kazaniu na Górze Kościół w obliczu wyzwań nowej KULTURY etycznej Nowe, w czasach Apostolskich nieznane problemy etyczne Pewność Wiary nauczania moralnego w zakresie płciowości file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2b.htm (15 von 15) [2013-11-06 14:57:33] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura D. CHRYSTUS W GŁOSIE ‘PIOTRA’ 1. Posłannictwo Urzędu Nauczycielskiego Kościoła Dotychczasowe ogólne rozważania o normie etycznej i jej przymiotach, o Bogu proponującym człowiekowi, swemu Żywemu Obrazowi drogowskaz etyczny w postaci Dziesięciorga Przykazań, przyjrzenie się Odkupicielowi człowieka Jezusowi Chrystusowi, który nadal naucza w „swoim Kościele” – upoważnia do podjęcia dalszego kroku. W przekonaniu wiary która mylić nie może, iż w ‘Piotrze’ sam Chrystus – w Duchu Świętym, nadal głosi Słowo Boże również w sprawach normy moralnej, pragniemy przyjrzeć się obecnie zasadom szczegółowego nauczania Kościoła w zakresie etyki małżeńskiej i jej pochodnych – zgodnie z przedmiotem niniejszej strony internetowej. Papież Jan Paweł II nie obawia się określić w jasnych słowach zadań i kompetencji zwierzonych przez Boga Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła. Oto jego odważne słowa, które z kolei nie mogą nie być wyrazem Tradycji i Praktyki Apostolskiej: „Magisterium ... jest jedynym autentycznym przewodnikiem Ludu Bożego ... ” (FC 31). Wspomniane tu ‘przewodniczenie’ dotyczy autentycznego i autorytatywnego ukazywania Ludowi Bożemu zarówno treści wiary Apostolskiej (= dogmatu wiary), jak i zasad postępowania moralnego (= nauczania moralnego Magisterium). Nauczanie Kościoła w tym aspekcie cieszy się z Chrystusowej Obietnicy charyzmatem nieomylności – w ścisłej analogii do Prawdy Objawienia, której „uczy” – z gwarancją Bożej Prawdy, Słowo Boże czy to Pisane, czy też Przekazywane (por. DV 11d). Trzeba oczywiście dodać, że nie każda wypowiedź Magisterium jest tym samym ‘nieomylna’. Wypowiedzi nauczycielskie Kościoła są zróżnicowane w swej gradacji wiążącej w sumieniu. Jedne wypowiedzi są wyrazem tzw. „zwyczajnego” nauczania Kościoła, inne zaś – w wyjątkowych okolicznościach i pod określonymi warunkami – są wyrazem „nadzwyczajnego Nauczania Kościoła”. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (1 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Dotyczą one w tym wypadku zwykle sformułowań dogmatycznych treści wiary, która dotąd zawarta była w Depozycie Wiary Apostolskiej w formie swoiście ‘zalążkowej’. Obecnie zaś rozkwita i wydaje dojrzały owoc pod Tchnieniem Ducha Świętego, który wprowadza Lud Boży w coraz głębsze rozumienie wiary Apostolskiej (zob. DV 8d.9c; oraz całość DV 7-10; zob. też zwł. J 16,13n). ‘Nieomylność w nauczaniu’ jest w tym wypadku zwierciadlaną odwrotnością pozytywnego Orędzia Prawdy Objawienia, której Pismo święte „uczy ... niezłomnie, wiernie i bez błędu” (zob. DV 11d). W tym sensie Magisterium Kościoła, jako „jedyny autentyczny przewodnik Ludu Bożego” (FC 31) na jego Drodze do Życia wiecznego wypowiada się wiążąco m.in. na temat niezbywalnej godności człowieka. Mianowicie Urząd Nauczycielski Kościoła „uczy ... rozumienia doczesności z perspektywy Królestwa Bożego, z perspektywy Życia wiecznego” (LM 5). – Ale też dlatego właśnie Kościół nie może nie zabrać głosu w kwestii zachowań moralnych objętych czy to Przykazaniem VI, czy Przykazaniem IX. W rozważaniach, do których wkrótce przejdziemy, zobaczymy dokładniej, jak bardzo przekroczenie tych Przykazań staje się każdorazowo występkiem w pierwszym rzędzie przeciw Przykazaniu Pierwszemu. Magisterium Kościoła nie może przyjąć postawy tchórzliwego milczenia w obawie przed głosami sprzeciwu ze strony osób, którym ‘Piotr’ uświadamia, iż łamanie wymienionych Przykazań pociąga za sobą każdorazowo niszczenie godności własnej i cudzej, a nawet krwawe zbrodnie, jeśli już pominąć ocenę etyczną tak przyjętej postawy wobec Boga. Kościół oczywiście nie wymusza określonych działań. Natomiast ostrzega poważnie i przynagla do otrzeźwienia. Przypomina, że człowiek nie zaistniał na świecie po to, by wraz ze śmiercią biologiczną przestać istnieć. Człowiek jest natomiast wezwany do sprawdzania się z chwili na chwilę – wobec siebie samego, a tym bardziej Boga, i udzielenia jasnej odpowiedzi na to, za którą z dwóch alternatyw się opowiada: ● Za życiem wiecznym w oblubieńczym „Jedno-w-miłości” z Trójjedynym? Ten wybór ma za sobą Bożą obietnicę: „Czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2,9); ● Albo też za życiem równie wiecznym, ale w potępieniu? Zarówno jedną, jak i drugą alternatywę uświadamia swym ludzkim braciom i siostrom Syn Boży, Jezus Chrystus. On zaś jest: „...nie tylko... ‘nauczycielem Dobrym’, który wskazuje drogi życia na ziemi... – On jest Świadkiem tych ostatecznych przeznaczeń, jakie człowiek ma w Bogu samym. Jest On Świadkiem nieśmiertelności człowieka” (LM 5). Jezus Chrystus umiłował człowieka nad własne życie: „Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego, Jemu chwała i moc na wieki wieków!” (Ap 1,5n). On właśnie, Odkupiciel, ostrzega z całą powagą swego zatroskania o odkupionych za tak wielką cenę: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (2 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego [Syna Człowieczego]: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia. – Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd Mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,28nn). Ten sam Odkupiciel powiedział do Apostołów, każąc im uczyć dróg Bożych: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16; zob. VSp 25). W dniu Zmartwychwstania przekazał Jezus Apostołom i Kościołowi tę samą misję, jaką Jemu zwierzył Ojciec: „Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21). Opuszczając zaś świat w dniu Wniebowstąpienia, powiedział Odkupiciel do Apostołów: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu... Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja JESTEM z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,18nn; por. też Dz 1,8). 2. Nowe problemy w zakresie etyki Piotr: opoka Kościoła Na naszej stronie internetowej rozpatrujemy zagadnienia etyczne związane z pożyciem płciowym małżonków – w dużej mierze w aspekcie planowania poczęć. Zdajemy sobie sprawę, co w tym zakresie dzieje się w praktyce. Całe rzesze małżonków oraz partnerów sięgają po coraz inne środki techniczne dla wyeliminowania poczęcia, a nawet już zaistniałej ciąży. Trzeba sobie zadać trud oceny etycznej podejmowanych w takich wypadkach działań w świetle niezbywalnej godności człowieka jako osoby, by zająć odpowiedzialne stanowisko w obliczu upowszechniającej się „kultury śmierci”. A jeszcze bardziej: by zdać sobie sprawę, jaka jest w tym wypadku Wola Boga (zob. Rz 12,2), „dla Którego wszystko żyje” (por. Łk 20,38; Rz 14,8). Wiele szczegółowych kwestii dzisiejszej „kultury śmierci” (ChL 38; zob. VSp 80.84; LR 21; EV 19.2426.28.64.77; itd.), dotyczących technik przeciw-rodzicielskich przy współżyciu, było nieznanych w czasach Chrystusa i w ogóle w starożytności (zob. EV 61). Jednakże Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek, założył Kościół, któremu zwierzył zadanie przekazywania z pokolenia na pokolenie dóbr dokonanego przez siebie Odkupienia. Kościół ten wzniósł Chrystus na Skale, jaką z Jego wyboru został Piotr, Jego widzialny Namiestnik na ziemi: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [aramejskie: kefá'; = greckie: pétra-pétros; łac.: Pétra], i na tej Skale zbuduję Kościół Mój, a bramy piekielne jej [wg gr.: tej Skały !] nie przemogą. I tobie dam klucze Królestwa Niebieskiego. Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (3 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie" (Mt 16,18n). Kościół nie jest instytucją samozwańczą. Został założony przez Boga-Człowieka. Tej Woli Jezusa Chrystusa Kościół w żaden sposób nie może unicestwić, ani zmodyfikować, ani unieważnić. – W sprawach związanych ze zbawieniem człowieka w Chrystusie Kościół nie może postępować arbitralnie. Kościół nie jest właścicielem siebie samego. Jedynym jego Właścicielem i Panem pozostaje stale sam tylko jego Boży Założyciel: Jezus Chrystus. – Tak to sformułował sam Chrystus: „...na tej Skale zbuduję Kościół Mój” (Mt 16,18). Kościół Chrystusowy nie jest instytucją jedynie ludzką, lecz od samego początku Bożo-ludzką. Prawdziwą Głową Kościoła pozostaje przez wszystkie wieki sam Syn Boży. – Kościół widzialny, strukturalny – jest tylko widzialną częścią Mistycznego Ciała Chrystusa (Ef 1,22n; 1 Kor 12,12n.27nn; Rz 12,4n; itd.), z którym Chrystus w tajemniczy sposób się utożsamia (Dz 9,4n; itd.). Zbawcza misja Kościoła Kościół stara się spełniać zwierzoną sobie przez Chrystusa misję. Polega ona na szafarstwie skarbami Odkupienia, dzięki którym człowiek może dostąpić zbawienia. Tak to wyraził już św. Paweł Apostoł: „Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych ...” (1 Kor 4,1). „Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5,20). Misja Kościoła jest taka sama, jaką była misja Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Sobór Watykański II określił zadanie Kościoła następująco: „Ponieważ Chrystus jest Światłością Narodów, obecny Sobór święty... pragnie gorąco oświecić wszystkich ludzi blaskiem Jego jaśniejącym na obliczu Kościoła, głosząc Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. A że Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego ...” (LG 1). Świadom powierzonego sobie od Boga zadania „nauczania wszystkich narodów” całej Ewangelii Chrystusa (por. Mt 28,19n), Kościół nie może uchylać się od podejmowania dawniej nieznanych zagadnień moralnych i podawania w imieniu Boga ich etycznej oceny w świetle orędzia Ewangelii. – Powaga wypowiedzi Kościoła w kwestiach etyki i dogmatu nie opiera się na samej tylko ludzkiej, naukowej kompetencji. Ta okazałaby się prawdopodobnie wnet dyskusyjna i rozbieżna. Kościół podejmuje swoje wiążące w sumieniu decyzje doktrynalne i etyczne w świetle zasad płynących z żywej Ewangelii swego Założyciela i Odkupiciela, odwołując się zarazem do Tradycji i Praktyki Apostolskiej – z uwzględnieniem Zmysłu wiary oraz Analogii wiary (zob. wyż.: Zmysł Wiary i Analogia Wiary): „Kościół, który nie przestaje kontemplować całej tajemnicy Chrystusa, wie z całą pewnością wiary, że Odkupienie, które przyszło przez Krzyż, nadało człowiekowi ostateczną godność i sens istnienia w świecie, sens w znacznej mierze zagubiony przez grzech... – Jest to podstawowe zadanie Kościoła, ... aby skierowywał wzrok człowieka, ... świadomość i doświadczenie całej ludzkości w stronę Tajemnicy Chrystusa, aby pomagał wszystkim ludziom obcować z głębią Odkupienia, która jest w Jezusie Chrystusie. Przez to samo dotykamy równocześnie największej głębi człowieka: ludzkich serc, ludzkich sumień, ludzkich spraw” (RH 10). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (4 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 3. Veritatis Splendor (1993 r.) Osiągnąć życie wieczne Wyżej wspominaliśmy już o jednej z najbardziej przełomowych encyklik Błog. Jana Pawła II pt. Veritatis Splendor (1993 r.) (zob. wyż., W nauczanie moralnym Kościoła). Ojciec święty podejmuje w niej po raz pierwszy w dziejach Kościoła zagadnienie samych podstaw jego nauczania moralnego. Kościół jest sobie wciąż świadom słów, jakie wypowiedział Jezus Chrystus do młodzieńca w odpowiedzi na jego pytanie: „Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?” (Mt 19,16). Chrystus zwrócił mu najpierw uwagę: „Jeden tylko jest Dobry” (w.17). Jezus zwraca świadomość młodzieńca ku Bogu. Jednocześnie objawia sam Siebie jako właśnie „Tego Dobrego”, tzn.: Boga! Bóg bowiem „JEST – Miłością” (1 J 4,8.16). Niezdolny chcieć lub życzyć, a tym bardziej wyrządzić jakiekolwiek zło. Wyrazem miłości Trójjedynego względem człowieka, jego żywego Obrazu, jest to, że Bóg Ojciec: „ ... tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Otóż ten – taki Bóg – zaprasza wprawdzie do życia wiecznego i Oblubieńczości ze sobą; ale nie za wszelką cenę. Wezwany stanie się „Oblubienicą” wtedy, gdy propozycję oblubieńczości z Bogiem przyjmie. I gdy czynnie wykaże, że chce się „podobać Panu” (2 Kor 5,9). Znaczy to, że człowiek osiągnie życie wieczne za cenę zachowania Przykazań: „A jeśli chcesz osiągnąć Życie, zachowaj Przykazania. – ... Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż. ... – Potem przyjdź i chodź za Mną” (Mt 19,17.21). W ten sposób: „Życie moralne jawi się jako właściwa odpowiedź na bezinteresowne działania, które miłość Boża wielokrotnie podejmuje wobec człowieka. – Jest odpowiedzią miłości [na Boże]...: ‘Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił’ ... ” (VSp 10). Ojciec święty dodaje: „Celem Przykazań... jest ochrona obrazu Bożego, poprzez zabezpieczenie jej dóbr ... Normy negatywne szczególnie dobitnie wyrażają bezwarunkową konieczność ochrony Życia ludzkiego, więzi osób w małżeństwie, własności prywatnej, uczciwości i dobrego imienia” (VSp 13). Wyżej wskazywaliśmy już też, jak mocno Jan Paweł II podkreśla w Veritatis Splendor postawę Chrystusa wobec Bożych Przykazań – jako punktu wyjścia w dążeniu do Życia wiecznego. – W tym kontekście wypowiadał się Chrystus wyraźnie również o małżeństwie i o etyce płciowej. Ówcześni uczeni prowokowali Jezusa przy różnych okazjach do zajęcia stanowiska w tej sprawie, m.in. w nawiązaniu do nierozerwalności małżeńskiej. W swej odpowiedzi Jezus odwołuje się charakterystycznie do „początku”, tj. do pierwotnego dzieła stworzenia: „Lecz od początku tak nie było ...” (Mt 19,8). Jan Paweł II podejmuje Chrystusowe słowa: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (5 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Tylko Bóg może odpowiedzieć na pytanie o Dobro, bo sam jest Dobrem. Ale Bóg już dał odpowiedź na to pytanie: uczynił to, gdy stworzył człowieka i gdy w swojej mądrości i miłości nadał jego istnieniu cel, wpisując w jego serce prawo [Rz 2,15] – ‘Prawo Naturalne’. – Nie jest ono ‘niczym innym jak światłem rozumu wlanym w nas przez Boga. Dzięki niemu poznajemy, co należy czynić i czego należy unikać. To światło i to prawo Bóg podarował nam w akcie stworzenia’ ... ” (VSp 12). Wspominaliśmy już też, że Jezus Chrystus rzucił na sprawę Bożych Przykazań całkiem nowe światło w swym Kazaniu na Górze (Mt 5-7). Potwierdził oczywiście nadal ważną ich pełną aktualność. Jednocześnie zaznaczył autorytatywnie, z niezwykłą mocą – jako „ten, Który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Prawie” (Mt 7,29), jaki jest ich właściwy duch, ponieważ sama w sobie „litera [łatwo] zabija” (por. 2 Kor 3,6). Jezus nadał wymaganiom Przykazań: „...charakter wewnętrzny i bardziej radykalny: miłość wypływa z serca, które kocha i które – właśnie dlatego, że kocha – gotowe jest spełniać w życiu najwyższe wymagania” (VSp 15). Jezus wskazał zarazem, że Przykazania są wezwaniem do stałego wzrostu duchowego: „Przykazań nie można traktować tylko jako progu minimalnych wymagań, którego nie należy przekraczać, ale raczej jako otwartą drogę doskonałości moralnej i duchowej, której istotę stanowi miłość” (VSp 15). W tym kontekście nawiązał Jezus w Kazaniu na Górze również do Przykazania VI i IX. Wspominaliśmy o tym już wyżej i przytoczyliśmy kilka odnośnych fragmentów z encykliki Veritatis Splendor Błog. Jana Pawła II. Ojciec święty uświadamia, że Jezus przeniósł punkt ciężkości obu Przykazań z czynów zewnętrznych – na ich przestrzeganie już wcześniej: w sercu. Tutaj, w sercu, dokonują się zasadnicze wybory: za – czy przeciw Bogu. Tym samym Odkupiciel przywrócił obydwu Przykazaniom charakter wewnętrzny w całym ich radykalizmie (zob. wyż., Pogłębienie Przykazania VI w Kazaniu na Górze – i cały kontekst poprzedzający i następujący). Nic dziwnego, że z kolei katecheza Apostołów i Kościoła wszystkich wieków podejmowała niezmiennie ten sam styl nauczania i formowania sumień jednostek i całych narodów. Nauczanie dotyczyło zawsze nie tylko orędzia wiary i dogmatu, lecz i postępowania moralnego (VSp 26). PRAWDA Objawienia Kościół wszystkich wieków kontynuuje posłannictwo zwierzone przez Chrystusa Apostołom. Dla należytego wywiązania się z tego zadania obiecał Chrystus Apostołom i tym samym ich następcom, iż wyśle im Ducha Świętego. Ten zaś będzie spełniał w Kościele bardzo szczególne zadania, związane z zaowocowaniem Dzieła dokonanego w Krwi Odkupienia: „Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej Prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On ... z Mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest Moje. Dlatego powiedziałem, że z Mojego weźmie i wam objawi” (J 16,13nn). Jezus zapowiada w tych słowach, że Duch Święty „wprowadzi” Apostołów i Kościół w właściwe „rozumienie” Prawdy Objawienia, tj. we wszystko, co dotyczy zamysłu Boga względem człowieka (zob. DV 8d.h). W Kościele rozwijała się zawsze i trwa nadal „Żywa Tradycja”, o czym już wyżej wspomniano file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (6 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże (zob. wyż.: Chrystus nadal nauczający w Piśnie św. i Żywej Tradycji – w całym kontekście poprzedzającym i następującym). Tradycja ta wywodzi się od Apostołów i rozwija się nieustannie dalej – pod stałą asystencją Ducha Świętego. Rozwój Tradycji dokonuje się przy współudziale szeregu czynników. Tekst Soborowy wymienia przykładowo kilka zasadniczych z nich, jak: kontemplacja rzeczywistości jaką jest Objawienie; rozważanie przekazywanych słów; dociekania samych wiernych; głoszenie Ewangelii; nauczanie pasterzy pozostających w jedności wiary i nauczania moralnego z Piotrem aktualnych czasów (por. DV 8d). W ten sposób Tradycja i Pismo święte „zazębiają się i współudzielają się sobie” (DV 9a). Obie te rzeczywistości: Pismo i Tradycji – składają się ostatecznie na jeden sakralny Depozyt Bożego Słowa powierzony Kościołowi (DV 10a). W swych dociekaniach zmierzających do dokładniejszego sprecyzowania jakiegoś szczegółu Prawdy Objawienia, który zawierał się w dotychczasowym depozycie Objawienia jedynie zalążkowo, Kościół musi zawsze brać pod uwagę „treść i jedność całokształtu Pisma, uwzględnić Żywą Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary” (DV 12n; por. VSp 109), jak już o tym wspominaliśmy (zob. wyż., Analogia wiary i zmysł wiary – wraz z całym kontekstem). W tym właśnie celu Duch Święty wyposaża Kościół Chrystusowy w kolejny przedziwny dar: „zmysł wiary”. Dzięki niemu Kościół zdolny jest odróżniać Prawdę Objawienia od jej zniekształcenia, dobro od zła. – Do tego samego celu służy przykładanie do wszelkich nowych treści wiary dopiero co wspomnianego kryterium „analogii wiary”. Mianowicie nowe zagadnienia – teologiczne czy moralne, muszą być przebadane pod kątem ich zgodności z całokształtem Depozytu Prawdy i ocenione pod kątem nie tylko ich nie-sprzeczności z pozostałymi aspektami Objawienia, ale i pozytywnymi argumentami, które przemawiają za ich przyjęciem. Jednakże ostateczne orzeczenia odnośnie do szczegółów interpretacji Prawdy Objawienia, względnie jej adaptacji do nowopowstałych problemów natury dogmatycznej czy etycznej, zastrzeżone są z woli Jezusa Chrystusa samemu tylko Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła (por. DV 12g.h). Ten zaś wypowiada się wiążąco przez ‘Piotra’ aktualnych czasów. Wypada przypomnieć tu ponownie odnośne sformułowanie Soboru Watykańskiego II, do którego nawiązywaliśmy już poprzednio (zob. wyż.: Autentyczne-autorytatywne wyjaśnianie Słowa Bożego – wraz z kontekstem): „Zadanie zaś autentycznego wykładania słowa Bożego czy to Pisanego czy też Przekazywanego powierzone jest samemu tylko Żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła. Władzę tę sprawuje on w imieniu Jezusa Chrystusa” (KO 10b). Przytoczone słowa Soboru Watykańskiego II kończą się już tylko w formie konkluzji: „Jest więc rzeczą jasną, że święta Tradycja, Pismo święte i Urząd Nauczycielski Kościoła, wedle najmądrzejszego zamysłu Boga, tak się ze sobą zazębiają, że jedno nie może istnieć bez drugich. Wszystkie zaś razem, każde na swój sposób, przyczyniają się pod działaniem jednego Ducha Świętego skutecznie do zbawienia dusz” (KO 10d). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (7 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Kompetencja teologów moralistów Tak swoje zadanie pojmował i pojmuje zawsze Kościół święty (por. VSp 27). Nic dziwnego, że Ojciec święty Jan Paweł II rozgranicza w encyklice Veritatis Splendor kolejny raz jasno posługę i kompetencje w tym wypadku teologów moralistów – w ich ustosunkowaniu do wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego. – Wiążące nie są opinie teologów, lecz Magisterium Kościoła. Zadaniem zaś teologów jest pozostawać w najgłębszej więzi jedności z autentycznym nauczaniem Kościoła. – Wykładowcy m.in. teologii moralnej winni głosić nie swoje własne teorie, lecz przekazywać oficjalną naukę Kościoła. Do tego zresztą zobowiązują się w chwili przyjmowania urzędu profesora czy wykładowcy w zakresie teologii, m.in. teologii moralnej. Toteż Ojciec święty przypomina: „Nie tylko dziedzina prawd wiary, ale także nierozerwalnie z nią związana dziedzina moralna stanowi przedmiot interwencji Magisterium Kościoła, którego zadaniem jest ‘rozstrzyganie, poprzez wiążące sumienia wiernych sądy normatywne, które działania ze swej natury są zgodne z wymogami wiary..., które zaś są z nimi sprzeczne z powodu ich wewnętrznego zła’. – Głosząc Przykazania Boże i miłość Chrystusa, Magisterium Kościoła poucza wiernych także o szczegółowych i treściowo określonych nakazach i żąda od nich, by uważali je w sumieniu za moralnie obowiązujące” (VSp 110). W tym kontekście Ojciec święty wyznaje, że rozstrzygnięcia Magisterium, wiążące w sumieniu, nie zależą od jakości argumentów, jakie Magisterium ewentualnie przytacza. Orzeczenia Stolicy Apostolskiej czerpią bowiem swą moc wiążącą z innej płaszczyzny: ze światła Ducha Świętego, którego Chrystus obiecał Piotrowi i następcom Apostołów, pozostającym z nim w jedności wiary i nauczania moralnego. Stąd wypowiedź nauczycielska Ojca świętego: „Choć czysto ludzka argumentacja przedstawiana przez Magisterium może się okazać ograniczona, zadaniem teologów moralistów jest poszukiwanie coraz głębszych rozumowych uzasadnień dla jego nauczania, przekonywanie o słuszności jego nakazów oraz o ich ważności poprzez ukazywanie ich wzajemnych powiązań oraz ich odniesienia do ostatecznego celu człowieka. – Teologowie moraliści mają wykładać doktrynę Kościoła i wypełniać swoją posługę tak, by dawać przykład lojalnej akceptacji – wewnętrznej i zewnętrznej – nauczania Magisterium zarówno w dziedzinie dogmatu, jak i moralności” (VSp 110). Współczesne nauki wniosły wiele materiału zdolnego naświetlić również zagadnienia dotyczące zachowań moralnych człowieka. Wymienić wypada m.in. psychologię, fenomenologię, socjologię itd. Mimo to wyniki tych nauk nie są władne zmodyfikować Bożych Przykazań: „W rzeczywistości przydatność nauk humanistycznych dla teologii moralnej należy zawsze ocenić w świetle podstawowego pytania: co jest dobrem, a co złem? Co czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (VSp 111). Toteż trzeba sobie jasno powiedzieć: „Z teologicznego punktu widzenia zasady moralne nie są zależne od momentu historycznego ... Fakt, że niektórzy wierzący nie stosują się w swoim postępowaniu do pouczeń Magisterium lub też błędnie uważają, że są moralnie poprawne pewne działania, które ich Pasterze uznali za sprzeczne z file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (8 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże prawem Bożym, nie może stanowić uzasadnienia dla odrzucenia prawdziwości norm moralnych nauczanych przez Kościół. – Formułowanie zasad moralnych nie należy do kompetencji metod właściwych naukom szczegółowym ... – Teologia moralna – wierna nadprzyrodzonemu Zmysłowi Wiary – rozpatruje przede wszystkim duchowy wymiar ludzkiego serca i jego powołanie do Boskiej Miłości” (VSp 112). Dlatego też w dziedzinie zasad dotyczących postępowania moralnego nie ma, tzn. nie istnieje „demokracja”. Żadne też „referendum”, ani żadne głosowania parlamentarne nie są władne zmienić w czymkolwiek Bożego Przykazania. Sama idea poddania któregokolwiek z Przykazań Bożych pod „referendum” jest równoznaczna z bluźnierczym i szaleńczym buntem szatana przeciw Bogu jako Bogu. 4. Evangelium Vitae (1995 r.) Wojna silnych o Życie Współczesność niesie z sobą coraz bardziej nasilające się konflikty między ustawodawstwem cywilnym – a normami moralnymi płynącymi w sposób jednoznaczny z Bożych Przykazań. Zagadnienie to podejmuje Jan Paweł II w swej kolejnej epokowej encyklice: Evangelium Vitae: „Ewangelia Życia” (1995 r.). Przynaglony współczesnymi dewiacjami etycznymi w życiu publicznym, państwowym i międzynarodowym, Namiestnik Chrystusa podejmuje jeden raz więcej niewdzięczną rolę ich oceny w świetle Dzieła Odkupienia Chrystusowego. Wypowiedzi ‘Piotra’ dzisiejszych czasów na temat stosunku prawa cywilnego do prawa moralnego zawarte są w encyklice Evangelium Vitae szczególnie w fragmencie EV 68-74. – Ojciec święty podejmuje najpierw szereg zarzutów, jakie niektórzy stawiają Nauczaniu Kościoła, ewentualnie wysuwają jako „wymogi społeczności demokratycznej”. Wynikiem takiej mentalności jest upowszechniający się „relatywizm etyczny, cechujący znaczną część współczesnej kultury” (EV 70). Oceny tej nie zdołają osłabić argumenty jego zwolenników, zdaniem których „normy moralne uważane za obiektywne i wiążące prowadziłyby rzekomo do autorytaryzmu i nietolerancji” (EV 70). – Skutki odrzucenia powszechnie obowiązujących norm moralnych obiektywnych ujawniają się jaskrawo przede wszystkim w nawiązaniu do problematyki poszanowania Życia. Ojciec święty stwierdza w związku z tym: „Ale właśnie problematyka szacunku dla Życia pozwala dostrzec, jakie dwuznaczności i sprzeczności – a w ślad za nimi przerażające konsekwencje praktyczne – kryją się za tym poglądem ... Gdy większość parlamentarna lub społeczna uchwala, że zabicie jeszcze nie narodzonego Życia ludzkiego jest prawnie dopuszczalne, choćby nawet pod pewnymi warunkami, to czyż nie podejmuje tym samym decyzji ‘tyrańskiej’ wobec najsłabszej i najbardziej bezbronnej ludzkiej istoty? – Sumienie powszechne słusznie wzdryga się w obliczu zbrodni przeciw ludzkości, które stały się tak smutnym doświadczeniem naszego stulecia. Czyż te zbrodnie przestałyby być zbrodniami, gdyby nie popełnili ich pozbawieni skrupułów dyktatorzy, ale gdyby nadała im prawomocność zgoda większości? W rzeczywistości demokracji nie można przeceniać, czyniąc z niej namiastkę moralności lub ‘cudowny środek’ na niemoralność ... – Charakter ‘moralny’ demokracji nie ujawnia się samoczynnie, ale zależy od jej zgodności z prawem moralnym, któremu musi być podporządkowana, podobnie jak każda inna działalność ludzka: zależy zatem od moralności celów, do których zmierza, i środków, jakimi się posługuje” (EV 70). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (9 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże W swych zwyrodniałych formach, od jakich obfituje współczesny świat, staje się tak pojęta „demokracja” wyrazem zezwierzęconej „walki silnych o życie” – za cenę zabijania tych, którzy głosem i siłą nie dysponują: „Rozpatrując całą sytuację z tego punktu widzenia, można mówić w pewnym sensie o wojnie silnych przeciw bezsilnym: życie, które domaga się większej życzliwości, miłości i opieki, jest uznawane za bezużyteczne lub potraktowane jako nieznośny ciężar, a w konsekwencji odrzucane na różne sposoby. – Człowiek, który swoją chorobą, niepełnosprawnością lub ... samą swoją obecnością zagraża dobrobytowi ... osób bardziej uprzywilejowanych, bywa postrzegany jako wróg, przed którym należy się bronić albo którego należy wyeliminować. Powstaje w ten sposób swoisty ‘spisek przeciw Życiu’ ...” (EV 12; por. 17; itd.). Głosić Ewangelię Życia W obliczu wypaczeń dotychczasowej „kultury życia” i postępującego osłabienia wrażliwości na to, co jest dobrem, a co złem moralnym (por. 2 Tm 4,2; oraz EV 58), Kościół ma obowiązek kierować się Prawem Bożym i głosić z całą mocą i odwagą Ewangelię Życia, nie obawiając się oskarżeń o „zacofanie”: „Głosząc tę Ewangelię [Życia] nie powinniśmy się lękać sprzeciwów i niepopularności, ale odrzucać wszelkie kompromisy i dwuznaczności, które upodobniłyby nas do tego świata [Rz 12,2]. Mamy być w świecie, ale ‘nie ze świata’ [J 15,19; 17,16], czerpiąc moc z Chrystusa, który przez swoją śmierć i zmartwychwstanie zwyciężył świat [J 16,33]" (EV 82). Dotyczy to szczególniej Pasterzy Kościoła. Ich obowiązkiem jest przekazywanie jedynie „zdrowej Nauki” (1 Tm 1,10). Wierni zaś mają prawo otrzymywać ją od swych Pasterzy, którzy Słowem Bożym nie będą „kupczyli” (2 Kor 2,17; 4,2). Pasterze winni się wywiązywać ze swego obowiązku odpowiedzialnego „reagowania” na pojawiające się wypaczenia Słowa Bożego, czuwając zarazem nad tym, „by zawsze szanowane było prawo wiernych do poznania nieskażonej i integralnej doktryny katolickiej” (VSp 113). 5. Wiążące wypowiedzi dzisiejszego „Piotra” Zadanie teologów Urząd Nauczycielski, skupiony w osobie Piotra aktualnych czasów, niewątpliwie korzysta z badań i analiz m.in. teologów moralistów. Niemniej nie oni stanowią o autentycznej i autorytatywnej wykładni depozytu Prawdy, chociażby kompetencją naukową nieporównanie przerastali aktualnego Papieża: „W tym dziele korzystamy wszyscy z pomocy teologów; jednakże poglądy teologiczne nie stanowią ani reguły ani normy naszego nauczania. – Jego autorytet [nauczania Kościoła], wsparty pomocą Ducha Świętego i osadzony w komunii [wspólnocie] ‘z Piotrem i pod Piotrem’, ma źródło w naszej wierności wierze katolickiej przejętej od Apostołów ...” (VSp 116). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (10 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Ilekroć kolejny Ojciec święty wyraża się jednoznacznie i wiążąco, nie czyni tego arbitralnie, lecz w najgłębszym „posłuszeństwie wierze” względem Chrystusa, od którego bezpośrednio otrzymuje – w chwili przyjmowania pontyfikatu – „władzę Kluczy” oraz „związywania i rozwiązywania” przyrzeczoną Piotrowi (Mt 16,18n). – W tym duchu mówi Jan Paweł II pod koniec encykliki Veritatis Splendor – w swej pokorze, ale i poczuciu swej roli jako Sługi Ewangelii, świadom zwierzonego sobie trudnego i nierzadko bardzo niewdzięcznego zadania: „W szczególności niniejsza Encyklika zawiera oceny niektórych współczesnych nurtów teologii moralnej. – Przedstawiam je dzisiaj w duchu posłuszeństwa słowom Pana, który powierzył Piotrowi misję umacniania braci [Łk 22,32], aby stały się one dla nas światłem i pomocą we wspólnym dziele rozeznania” (VSp 115). W nawiązaniu do pożycia małżeńskiego Przypomnienie nie samozwańczej misji, jaką Syn Człowieczy obdarzył swój Kościół, pozwala uświadomić sobie moc wiążącą wypowiedzi Magisterium Kościoła i zawierzyć im w imię przesłanek wiary, które mylić i wprowadzić w błąd nie mogą – m.in. w omawianej dziedzinie: odniesień płciowych człowieka. – Wyraźnego wypowiedzenia się Kościoła w szczegółowej kwestii: etyki małżeńskiej dotyczącej regulowania poczęć, oczekiwał cały świat w napięciu w dobie Soboru Watykańskiego II (1962-1965) i w pierwszych latach po nim. Stanowisko Kościoła wyraził wtedy papież Paweł VI w encyklice Humanae Vitae (1968 r.). Świadom łatwego do przewidzenia sprzeciwu rozdrażnionych namiętności, mówi Ojciec święty o sobie pod koniec Wprowadzenia do właściwego omówienia zagadnień etyki płciowej małżeńskiej oraz regulacji poczęć: „Dlatego to, po dokładnym przestudiowaniu przedłożonej Nam dokumentacji, po bardzo starannym przemyśleniu i rozważeniu zagadnienia, po gorących modlitwach zanoszonych do Boga, mocą powierzonego Nam przez Chrystusa mandatu, uważamy obecnie za stosowne dać odpowiedź na te ważne pytania ...” (HV 6). Ojciec święty jest sobie świadom, że następujących słów nie wypowiada jako człowiek prywatny, lecz wyraźnie jako Zastępca Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa, tzn. Jego imieniem i z Jego upoważnienia. – Jezus Chrystus, który wraz z Duchem Świętym „JEST” w Kościele – „przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20; oraz: J 14,16; 20,23; Mt 16,18n), nie mógł dopuścić, by w tak istotnej sprawie, mającej bezpośredni wydźwięk na życie wieczne, Zastępca Jego miał wprowadzić Rodzinę Człowieczą całą w błąd. Wypowiedź nauczycielska będzie miała charakter wiążący w sumieniu. Re-lektura. Część II, rozdz.2c: Stadniki – 4.XI.2013. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (11 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże D. CHRYSTUS W GŁOSIE ‘PIOTRA’ 1. Posłannictwo Urzędu Nauczycielskiego Kościoła Kościół uświadamia konieczność wyboru między dobrem a złem 2. Nowe problemy w zakresie etyki Piotr: opoka Kościoła Zbawcza misja Kościoła 3. Veritatis Splendor (1993 r.) Osiągnąć życie wieczne Doprowadzenie Przykazania do doskonałości w Kazaniu na Górze PRAWDA Objawienia Kompetencja teologów moralistów Referendum nad Bożymi Przykazaniami 4. Evangelium Vitae (1995 r.) Wojna silnych o Życie Głosić Ewangelię Życia 5. Wiążące wypowiedzi dzisiejszego „Piotra” Zadanie teologów W nawiązaniu do pożycia małżeńskiego file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_2c.htm (12 von 12) [2013-11-06 14:57:35] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Rozdział Trzeci DZIAŁANIA ‘CONTRA’: CO NA TO MEDYCYNA ? * * * Ocena medyczna Plan dalszych rozważań Poprzednie rozważania (Rozdz.1: Wewnętrzny ŁAD aktu płciowego; Rozdz. 2: Przykazanie VI-IX jako zobowiązujący drogowskaz oraz Chrystus nauczający w swym Namiestniku) pozwalają podjąć dalszy ciąg właściwego przedmiotu naszej strony internetowej. Mówimy o etycznie możliwym do przyjęcia rozkładaniu poczęć w czasie. Chodzi zatem o pożycie małżeńskie, które łączy tych dwoje-w-jedno-ciało, stając się jednym z zasadniczych wyrazów małżeńskiej miłości. Dokonujące się jednak zjednoczenie wyraża się w samym tym akcie – wpisanym w niego jego dynamizmem. Ten zaś z natury swej może stanąć u podstaw nowego Życia ludzkiego. Wiadomo, iż małżonkowie oraz nie-małżeńscy partnerzy seksualni zdążają w takich momentach niewątpliwie do stania się dwoje-jednym-ciałem, niemniej często zdecydowanie nie chcą nastawiać się wtedy na przekazanie Życia. Ponieważ zaś oba te ukierunkowania aktu: zjednoczenie i potencjalność rodzicielska są rzeczywistością nierozdzielną i jako taka zastaną, partnerzy współżycia często sięgają w końcu po coraz inne sposoby dla zniesienia rodzicielskiej możliwości aktu. – Podejmowane działania przeciw-rodzicielskie nie mogą uchylić się od dogłębnej oceny etycznej. Z kolei zaś jest rzeczą jasną, że ocena ta będzie od przypadku do przypadku różna: zależna nie tylko od przyświecającej owym działaniom intencji: wyeliminowania rodzicielstwa, lecz i użytych w danym file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (1 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wypadku środków, których ciężar gatunkowy może być zróżnicowany. – Celem niniejszej strony internetowej jest podsunięcie szeregu przemyśleń dla pogłębionego rozumienia i chętniejszego przyjęcia nieugiętego stanowiska Kościoła w tym zakresie. Oczywiście wciąż jako nagląca propozycja, a nie jako mus. W tym celu chcielibyśmy uzbroić Drogich Czytelnikom w garść zróżnicowanych argumentów. Dla uporządkowania nasuwającego się bogatego materiału rozważaniowego na temat działań przeciwrodzicielskich przedstawimy go w kolejnych czterech rozdziałach obecnej drugiej części naszej strony. ● ● ● ● Żeby wyrobić sobie odpowiedzialną ocenę etyczną na temat działań przeciw-rodzicielskich przy współżyciu płciowym trzeba będzie przyjrzeć się najpierw mechanizmowi działania zróżnicowanych sposobów zapobiegania czy to poczęciu, czy już zaistniałej ciąży od strony medycznej (Rozdz. 3). Następnie wypadnie zastanowić się nad tym zagadnieniem z punktu widzenia antropologicznego (Rozdz. 4). Z kolei nasuną się wydźwięki psychologiczno-społeczne działań przeciw-rodzicielskich (Rozdz. 5). Najważniejsze okażą się powiązania teologiczne, jakie z sobą niosą wszelkie działania przeciwrodzicielskie podejmowane przez partnerów (Rozdz. 6). A. PRZERYWANIE CIĄŻY 1. Głos Magisterium Kościoła Wiążącą sumienia Rodziny Ludzkiej całej, tzn. nie tylko chrześcijan (chociażby ktoś nie chciał przyjąć tej powagi Nauczycielskiej do wiadomości) wypowiedź etyczno-doktrynalną na temat Bożego i ludzkiego ładu aktu współżycia, oraz z kolei działań przeciw-rodzicielskich, wyraża Papież Paweł VI w encyklice „Humanae Vitae Tradendae” (1968 r.), szczególniej zaś w jej nr 14. Przechodząc do szczegółowego omawiania działań przeciw-rodzicielskich, dzieli je Papież na kilka grup. W ślad za nim podzielimy przytoczone jego słowa na trzy odrębne ‘zdania’ odnośnego fragmentu encykliki. – Na pierwszym planie wymienia on naruszanie rozpoczętego już procesu życia, które z kolei dzieli na dalsze dwie podgrupy. Oto słowa Namiestnika Chrystusowego dotyczące naruszenia życia nie urodzonego jeszcze Dziecka: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (2 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Humanae Vitae – Nr 14a „W oparciu o te podstawowe zasady ludzkiej i chrześcijańskiej nauki o małżeństwie [= wewnętrzny ład aktu współżycia: ukierunkowanie na miłość – i otwartość rodzicielską] czujemy się w obowiązku raz jeszcze oświadczyć, że – należy bezwarunkowo odrzucić [łac.: omnino respuendum esse] – jako moralnie niedopuszczalny sposób ograniczania ilości potomstwa – bezpośrednie naruszanie rozpoczętego już procesu Życia [lat.: directam generationis iam coeptae interruptionem], – a zwłaszcza bezpośrednie przerywanie ciąży [lat.: ac praesertim abortum directum], choćby dokonywane ze względów leczniczych” [lat.: quamvis curationis causa factum] (HV 14a; zob. też FC 32; VSp 80; LR 12; EV 62). UWAGA. Tekst encykliki w polskiej wersji można ściągnąć z naszej strony. – Otwórz: PORTAL, u dołu: TABELA, tamże pod: Nr 4a przejdź do „Dokumenty papieży wcześniejszych”. Albo inaczej, otwórz wprost: Portal, kolumna 4, nr 4a – tamże: Enc. Humanae Vitae. 2. Decyzja na przerywanie ciąży ... Absolutnie Niewinny ... Wypada nawiązać choćby tylko ogólnikowo do omawianego w tej chwili nabrzmiałego zagadnienia: bezpośredniego przerywania ciąży. W skali ogólnoświatowej przerywań ciąży dokonuje się rocznie – któż to powie poza Bogiem; ale na pewno ok. 50 milionów, lub znacznie więcej. Właściwe cyfry są wstydliwie ukrywane, szczególnie te dotyczące prywatnej praktyki ginekologicznej. Bardzo często przerywanie ciąży bywa ukrywane pod rozmyślnie fałszowaną ‘historią choroby’ i rozpoznaniem, a konsekwentnie zastosowanym tzw. ‘leczeniem rzekomej choroby ...’, jaką określa się zajście w ciążę. Dopiero Sąd Ostateczny ujawni publicznie i bez niedomówień prawdę również w tym zakresie. Współczesna ludzkość wykazuje pogłębiające się zobojętnienie wobec życia Nie Urodzonych. Jest to jednak nie ‘zobojętnienie’, lecz siłowo narzucany mus dysponowania żywym Poczętym Człowiekiem według widzimisię tych, których stać na przeforsowanie hałaśliwym krzykiem swego stanowiska w tym zakresie na forach narodowych i międzynarodowych. Tym bardziej, że zabijanego Małego Człowieka zanadto nie widać, a jego rozpaczliwego krzyku ... nie słychać. Stanowisko osób domagających się swobody przerywania ciąży (a to samo dotyczy anty-prawa do stosowania jakichkolwiek innych środków przeciw-rodzicielskich) jest ostatecznie podyktowane bożkiem ‘seksu-ponad-wszystko’. Mimo iż osoby te ten właśnie argument zdecydowanie wyciszają, usiłując odwrócić uwagę od niego i ukryć go wstydliwie pod hasłami szumnie wygłaszanych argumentów na file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (3 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże rzecz postępu ogólnoludzkiego ‘dobra’. Z tym tylko, że owym ‘dobrem’ winno być roznamiętnione prawo ‘siły-pięści ich jako silnych i głośnych’ – wobec ‘bez-silnych: niemych i słabych’. Ci ostatni bowiem traktowani są w tej sytuacji jako ‘zdecydowana przeszkoda dla swobodnego wyżywania się seksualnego’ – ich jako ‘silnych-zamożnych’ wobec tych, którzy są niezdolni bronić się i dopominać o swoją godność człowieczą oraz związane z nią swoje niezbywalne prawa – doczesne, które jednak wiążą się bezwzględnie z bezpośrednimi konsekwencjami na życie wieczne wszystkich zainteresowanych tu ‘stron’. W wielu krajach Europy oraz pozostałych kontynentów przerywanie ciąży doczekało się prawnego zalegalizowania. W pozostałych krajach narasta nacisk społeczny domagający się zalegalizowania praktyki przerywania ciąży. Dzieje się to zwykle w klimacie hałaśliwej propagandy, forsowanej przez odnośne gremia ustawodawcze międzynarodowe. Kobietom, a nawet dziewczętom w szkole stwarza się dogodne warunki dla wykonania zabiegu pozbycia się poczętego Dziecka – bez potrzeby powiadamiania czy zapytywania o zgodę rodziców. Społeczeństwo, coraz bardziej przyzwyczajane do nie-reagowania na strugi przelewanej niewinnej Krwi Ludzkiej, domaga się od swych parlamentów, by morderstwa te były wykonywane ‘za darmo’. „Statystycznie biorąc, łono kobiece stało się najbardziej zagrożonym miejscem człowieka na świecie” – stwierdzili biskupi Australii w 1980 r. (Deklaracja Episkopatu Australii o przerywaniu ciąży, z 13.VI.1980; zob. NFP 7 (1980/4) str. 17). Lekarze są zmuszani do hańbiącej ich powołanie roli wykonawców wyroków śmierci, wydawanych przez kobiety-matki i określonych mężczyzn – na Życie własnego Dziecka. Służba Zdrowia ma zarazem zapewnić ‘aseptyczne’ dokonanie mordu w łonie matki-kobiety – ze sprowadzoną do minimum szkodliwością zbrodni dla samej ‘pacjentki’. Są lekarze – a raczej anty-lekarze, którzy wykonują te mordy rutynowo, z niemal totalnie zagłuszonym głosem sumienia. Ewentualnie powiedzą lekarzowi-koledze, który usiłuje przemówić im do sumienia: „Panie Kolego, skrupuły pojawiają się za pierwszym razem. Potem to już ‘leci’...!” (cytat rozmowy lekarza-ginekologa z jego rozmowy z lekarzem innej specjalizacji tego samego dużego szpitala; r. 1990). Lekarze, którzy wzbraniają się przykładać rękę do zabijania Nie-Urodzonych, są z zasady dyskryminowani i zwalniani z pracy. Zwykle zamyka się im skutecznie drogę do uzyskania specjalizacji z zakresu ginekologii i położnictwa. Są z kolei kraje, gdzie państwowo dopuszczalnym limitem rodziny jest jedno dziecko [np. do niedawna, a po części nadal – Chiny Ludowe]. Następną ciążę przymusowo się przerywa. W skali światowej obserwuje się przerażającą, „gorszącą sprawę sztucznych poronień” (CA 47). Rodzina, zamiast promieniować „kulturą życia”, staje się ośrodkiem „kultury śmierci” (CA 39): „... ‘Cóż to jest prawda’? To pytanie Piłata także dziś nurtuje pełnego niepewności człowieka, który często nie wie, albo i nie chce wiedzieć: kim jest, skąd pochodzi, dokąd zmierza. Stąd też nierzadko jesteśmy świadkami zastraszających przykładów postępującej autodestrukcji osoby ludzkiej. Niektóre panujące opinie stwarzają wrażenie, że nie ma już takiej wartości moralnej, którą by należało uznawać za niezniszczalną i absolutną. Na oczach wszystkich okazuje się pogardę wobec ludzkiego Życia – już poczętego, a jeszcze nie wydanego na świat...” (VSp 84). Z punktu widzenia medycznego i humanitarnego, a tym samym odpowiedzialności sprawozdawczej człowieka, przerywanie ciąży jest brutalnym morderstwem, dokonanym na skądinąd absolutnie niewinnym i bezbronnym człowieku. Dziecko zaistniało w następstwie dobrowolnie podjętego aktu (podobno) ‘miłości’ dwojga partnerów. Oni sami – współżycie podjąć jedynie mogli, a nie musieli. Oto owoc przeciw-miłości, gdy ‘miłość’, przeżywana jako dwa egoizmy seksualne, zapatrzone w samozaspokajanie pożądliwości ciała, staje się anty-darem i kończy zagładą owocu owej ‘miłości’: żywego człowieka. Postawa taka nie przynosi oczywiście chluby: ani rodzicom, ani tym którzy taką postawę popierają. Nic dziwnego że Sobór Watykański II wypowiedział się w 1965 r. w mocnych słowach: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (4 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Bóg..., Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia Życia ... Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; spędzanie płodu, jak i dzieciobójstwo – są okropnymi przestępstwami [nefanda sunt crimina: hańbę przynoszącymi zbrodniami]" (KDK 51). Zabicie niechcianego dziecka jest zawsze wyrazem panowania „silniejszego” nad „słabszym”. Jest wyrazem anty-cywilizacji. Dziecko, które powinno było być przyjęte jako „błogosławiony owoc łona”, staje się w następstwie aktu wolnej woli swych anty-rodziców poniekąd „owocem przeklętym” (LR 21). W tej sytuacji sprawdza się w znaczeniu najbardziej dosłownym w warunkach ziemskich charakterystyka grzechu podana przez Apostoła Narodów: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23). Sprawie zabijania Niewinnych w jego przeróżnych odmianach, szczególnie zaś w postaci przerywania ciąży, stosowania środków poronnych, przeprowadzania eksperymentów na embrionach, badań preimplantacyjnych i prenatalnych podejmowanych zwykle dla ‘eliminowania’ dzieci niewydolnych, a w dalszej konsekwencji: problematyce eutanazji – poświęcił Jan Paweł II znaczną część swej encykliki Evangelium Vitae (1995 r.). Ojciec święty ukazuje to zagadnienie w całej jego ludzkiej i nadprzyrodzonej powadze, wychodząc z szeroko w encyklice omawianego opowiadania biblijnego o zabójstwie Abla przez Kaina (Rdz 4,2-16; EV 7-25). Nie pomija jednak również nawiązania do samego mordercy w jego odniesieniu do Boga po dokonanym mordzie: „Nawet zabójca nie traci swej osobowej godności i Bóg sam czyni się jej gwarantem. Właśnie tutaj objawia się paradoksalna tajemnica Miłosiernej Sprawiedliwości Boga ... – Jednakże Bóg nie zamierza ukarać zabójcy zabójstwem, gdyż chce nawrócenia grzesznika bardziej, niż jego śmierci” (EV 9). Bezprawne ‘prawodawstwo’ ... Ojciec święty Jan Paweł II uświadamia współczesnemu człowiekowi fakt zatracania świadomości moralnej w zakresie szacunku dla świętości Życia. Mówi o wprowadzającej w błąd terminologii medycznej: „...Wartość życia ulega dziś swoistemu ‘przyćmieniu’, chociaż sumienie nieustannie przypomina o jego świętości i nienaruszalności, czego dowodem jest sam fakt, że próbuje się przesłaniać niektóre przestępstwa przeciw Życiu poczętemu lub zmierzającemu ku naturalnemu końcowi określeniami typu medycznego, które mają odwracać uwagę od tego, że w rzeczywistości zagrożone jest prawo konkretnego człowieka do istnienia” (EV 11; por. nr 58). Dla usprawiedliwienia mordów masowo popełnianych na Nie urodzonych dzieciach próbują niektórzy fachowcy biznesu aborcyjnego wmawiać sobie i innym, że ‘płód’ nie jest jeszcze człowiekiem, a przynajmniej nie jest pełnym człowiekiem przed upływem określonego stadium rozwojowego. Manipulacja słowna zmierza w tym wypadku do zmylenia czujności społeczeństwa, dzięki czemu będą mogli kontynuować zawód ‘kata-w-kitlu’. – Trzeba oczywiście zdawać sobie sprawę, że nie do kompetencji nauk biologicznych należy określanie, czy w danym wypadku mamy przed sobą już ludzką osobę, czy jeszcze nie. ‘ABC’ etyki każe powstrzymać się w obliczu samej nawet tylko możliwości, iż poczęta istota może rozwinąć się w Ludzką Osobę. – W tym sensie wypowiada się Deklaracja o Przerywaniu Ciąży – dokument Kongregacji Spraw Wiary z file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (5 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 1974 r.: „Zresztą nie do biologicznych nauk należy wydawanie decydującego orzeczenia o ściśle filozoficznych i moralnych zagadnieniach; a tego rodzaju jest zagadnienie odnośnie do momentu, w którym powstaje osoba ludzka oraz o prawnej dopuszczalności przerywania ciąży. – Z moralnego zaś stanowiska wiadomo – choćby przypadkiem ktoś wątpił, czy skutkiem poczęcia jest już osoba ludzka, że samo nawet narażenie się na niebezpieczeństwo popełnienia zabójstwa jest obiektywnie grzechem ciężkim. ‘Człowiekiem jest ten, kto ma nim być’...” (DPC 13). Jan Paweł II wspomina o absurdalnym domaganiu się wielu, by przerywanie ciąży i innego tego rodzaju ‘usługi’ były „wykonywane przy fachowej i bezpłatnej pomocy lekarzy i pracowników służby zdrowia” (EV 68; tamże, 11). Demaskuje on z kolei w sposób zdecydowany powstające groźne „prawdziwe struktury grzechu, ... przybierające w wielu przypadkach formę autentycznej ‘kultury śmierci’ (EV 12). Jednym z jej przejawów jest zabijanie ludzkich niewydolnych płodów: „Badania prenatalne ... zbyt często dostarczają okazji do zaproponowania i wykonywania przerywania ciąży. Jest to wówczas aborcja eugeniczna, akceptowana przez opinię publiczną o specyficznej mentalności, co do której ustala się błędny pogląd, że jest ona wyrazem wymogów ‘terapeutycznych’: mentalność ta przyjmuje Życie tylko pod pewnymi warunkami, odrzucając ułomność, kalectwo i chorobę” (EV 14). Sygnalizowana mentalność każe zabijać dzieci urodzone z „poważnymi ułomnościami lub chorobami”: „Obraz współczesnego świata staje się jeszcze bardziej niepokojący w związku ze zgłaszanymi tu i ówdzie propozycjami, by uznać za prawnie dopuszczalne – na tej samej zasadzie co przerywanie ciąży – nawet dzieciobójstwo. Oznaczałoby to powrót do epoki barbarzyństwa...” (EV 14; tamże, 15). Słusznie zwrócił się Jan Paweł II do młodzieży w Denver (1993 r.): „Są to zagrożenia zaprogramowane w sposób naukowy i systematyczny. Wiek XX zapisze się jako epoka masowych ataków na Życie, jako niekończąca się seria wojen i nieustanna masakra niewinnych istot ludzkich” (EV 17). A może to ‘napastnik’ ... ? Poczętego dziecka w żaden sposób nie można uznawać za „napastnika”, którego – jak złodzieja czy złoczyńcę – należy ścigać, a nawet ... zabić: „Ciężar moralny przerywania ciąży ukazuje się w całej prawdzie, jeśli się uzna, że chodzi tu o zabójstwo, a zwłaszcza jeśli rozważy się szczególne okoliczności, które je określają. – Tym, kto zostaje zabity, jest istota ludzka u progu życia, a więc istota najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić: nie sposób uznać jej za napastnika, a tym bardziej za napastnika niesprawiedliwego! – Jest ona słaba i bezbronna do tego stopnia, że jest pozbawiona nawet tej znikomej obrony, jaką stanowi dla nowo narodzonego dziecka jego błagalne kwilenie i płacz. Jest całkowicie powierzona trosce i opiece tej, która nosi ją w łonie ...” (EV 58; por. tamże, 19). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (6 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ‘Zezwolenia’ ustawodawcze ... Nic dziwnego, że wszelkie rezolucje parlamentów, które sankcjonują swobodę dokonywania przerywań ciąży, świadczą o totalnej przewrotności tych, którzy dysponują ‘siłą’, nazywając „zło dobrem, a dobro złem” (Iz 5,20; EV 24): „Rewindykacja prawa do przerywania ciąży, dzieciobójstwa i eutanazji oraz prawne jego uznanie jest równoznaczne z przyjęciem wynaturzonej i nikczemnej wizji ludzkiej wolności: z uznaniem jej za absolutną władzę nad innymi i przeciw innym. To jednak oznacza śmierć prawdziwej wolności ...” (EV 20). Tym samym zaś wszelkie państwowe ‘zezwolenia’ w tym zakresie są z punktu widzenia Bożego i ludzkiego z góry nieważne i nikogo nie upoważniają do żadnych działań z powołaniem się na nie [prawa ludzkie – stanowione] – przeciw Bożemu Przykazaniu: „Jednak ‘w żadnej dziedzinie życia prawo cywilne nie może zastąpić sumienia, ani narzucać norm, które przekraczają jego kompetencje’, do których należy ochrona wspólnego dobra osób poprzez uznanie i obronę ich podstawowych praw ... – Wśród nich pierwszym i podstawowym jest nienaruszalne prawo do Życia każdej niewinnej ludzkiej istoty ... – Prawna tolerancja przerywania ciąży lub eutanazji nie może więc w żadnym przypadku powoływać się na szacunek dla sumienia innych właśnie dlatego, że społeczeństwo ma prawo i obowiązek bronić się przed nadużyciami dokonywanymi w imię sumienia i pod pretekstem wolności... – Dlatego, jeśli sprawujący władzę nie uznają praw człowieka albo je gwałcą, to nie tylko sprzeciwiają się powierzonemu im zadaniu; również wydawane przez nich zarządzenia pozbawione są wszelkiej mocy obowiązującej” (EV 71). „Nieuznawanie prawa do Życia, właśnie dlatego, że prowadzi do zabójstwa osoby, której społeczeństwo ma służyć, gdyż stanowi rację jego istnienia, przeciwstawia się zdecydowanie i nieodwracalnie możliwości realizacji dobra wspólnego. Wynika stąd, że gdy prawo cywilne dopuszcza przerywanie ciąży i eutanazję, już przez ten sam fakt przestaje być prawdziwym prawem, moralnie obowiązującym” (EV 72). „Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. Ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia. Od samych początków Kościoła przepowiadanie apostolskie... przestrzegało stanowczo, że trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi [Dz 5,29]” (EV 73). 3. W obliczu zabijanego Małego Człowieka Ostateczny sprawca mordu Tryskająca z zabijanego Małego Człowieka niewinna krew staje się nieomylnym śladem wskazującym na ostatecznego sprawcę zbrodni: tego który jest Zły, który przez swój własny bunt przeciw Bogu stał się „rządcą świata tych ciemności” (Ef 6, 12). Stąd też jedynie Zły „cieszy się śmiercią” jednego więcej niewinnego (zob. EV 53). Szatan dąży zawsze do jednego: zniszczyć Boga – ale tym samym i Boży file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (7 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Obraz na ziemi: mężczyznę i kobietę. Zły został wprawdzie pokonany w ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa: „Teraz odbywa się sąd nad tym światem. Teraz Władca tego świata zostanie precz wyrzucony...” (J 12,31). Jednakże Bóg nie odebrał mu – do czasu – jego wielkiej potęgi, ani inteligencji. Szatan używa jej wyłącznie do Zła. Jednocześnie zaś szatan uintensywnia swe zajadłe zabiegi, świadom tego, że czas jego działania nieubłaganie dobiega końca: „Biada ziemi i biada morzu – bo zstąpił do was diabeł, pałając wielkim gniewem, świadom, że mało ma czasu ...” (Ap 12,12). Śmierć biologiczno-fizyczna nie jest oczywiście złem największym z możliwych. Prawdziwym złem byłoby „zginąć na wieki” (J 3,16). Od tego zła: śmierci potępienia wiecznego – przy zachowanym istnieniu i zdolności cierpienia – przyszedł uwolnić człowieka Jezus Chrystus. – Mały Człowiek, który przy ‘zabiegu’ zrazu się broni, jest z góry skazany na zagładę przez zastosowaną wobec niego przemoc fizyczną. – Po zadanej mu śmierci żyje on oczywiście dalej: obecnie już w wieczności! Kiedyś spotka się z tymi wszystkimi, którzy doprowadzili do jego zagłady: matką, ojcem, panem doktorem, pielęgniarką; z tymi którzy doradzili usunięcie ‘ciąży’, by nie użyć wprost słowa ‘zamordowanie Dziecka’; z producentami środków dla zabijania Nie Urodzonych; z tymi, którzy środki te sprzedają, za wprowadzeniem odnośnego prawodawstwa głosują, którzy je propagują ... Objaśnienie Nowoczesna aparatura ultradźwiękowa (USG) pozwala śledzić na ekranie przerażony wyraz twarzy dziecka podczas ‘zabiegu’, gdy do macicy zostaje wprowadzone mordercze narzędzie, które zacznie je za chwilę przebijać, ćwiartować i wyjmować po kawałku. Dziecko kurczy się i chroni w najdalsze zakątki łożyska. W swej bezsilności jest jednak z góry skazane na przemoc tych, którzy chcieli się tylko ‘pokochać’ i mają prawo ‘zaznać coś od życia ...’. Dziecko jest wydane na terror tych szwadronów ze ‘Służby Zdrowia’, którzy uprzednio zobowiązali się przysięgą Hipokratesa do chronienia Życia i stosowania takich środków leczniczych, które przede wszystkim nie wyrządzą krzywdy (po łacinie: „Primum non nocére...” !) (por. EV 89). Nic dziwnego, że ci lekarze, którzy odpowiedzialnie traktują swoją funkcję jako lekarzy, zdecydowanie odcinają się od roli, jaką parlamenty różnych krajów próbują im narzucić. Mają oni stać się medycznymi wykonawcami mordu na Niewinnych, dokonywanych z wyroku matki – w jej własnym łonie. Zadanie lekarzy ma się sprowadzić do wykonawców wyroku śmierci w warunkach aseptyki: aseptyki dotyczącej nie zabijanego dziecka, lecz matki ... PRZYPIS: OBRONA ŻYCIA – Można by tu przytoczyć liczne przykłady bohaterskich lekarzy i pielęgniarek, m.in. polskiej kandydatki na Ołtarze, więźniarki Obozu Koncentracyjnego w Oświęcimiu, położnej Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej; – Są bohaterskie matki, które poczętego Życia broniły wbrew pokusom otoczenia, by ciężko zagrożone życie własne ‘ratować’ poprzez ‘zabieg aborcji’. Wypada wymienić tu m.in. beatyfikowaną, a potem kanonizowaną przez Jana Pawła II (kanonizacja: 16.V.2004 r.: Rzym) lekarkę, która umarła wkrótce po wydaniu na świat 4-go dziecka: św. Joannę Beretta Molla (Włochy). Na jej beatyfikacji i kanonizacji obecna była cała jej rodzina: mąż i czwórka ich dzieci (zob. niż.: Do św. dr file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (8 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Gianny Beretta Molla). – Do takich matek należy Emilia, matka Karola Wojtyły, który potem został ... papieżem Janem Pawłem II. Karol przyszedł na świat w 10 lat po śmierci swej siostrzyczki, która zmarła w parę tygodni po przyjściu na świat. Żył wtedy już tylko brat Karola – Edmund, późniejszy lekarz (który zmarł mając 24 lata). Emilia była w czasie ciąży z Karolem poważnie chora na nerki i serce. Doradzano jej przerwanie ciąży, i byli ludzie, którzy chcieli jej w tym ‘dopomóc’. Emilia wybrała Życie ... dla Karola ...! – Szczególnym świadectwem poszanowania Życia Ludzkiego i żywotności duchowej Małżeństwa i Rodziny była beatyfikacja pary małżeńskiej w 2001 r. – z okazji 20-lecia Adhortacji Apostolskiej Jana Pawła II: Familiaris Consortio, naraz obojga małżonków Marii i Luigi Beltrame Quattrocchi (21. X. 2001 r.; zob. niż.: Błog. para małżeńska: Maria i Alojzy Beltrame Quattrocchi ). – Zob. też wymowne świadectwo byłego czołowego promotora przerywania ciąży, który w pewnej chwili zaczął zwracać uwagę już nie na samą tylko kobietę proszącą o wykonanie ‘zabiegu’, lecz na zachowanie zabijanego Dziecka. Stało się to przełomem w jego działalności. Odtąd stał się on zdecydowanym obrońcą Życia nie-urodzonych. Chodzi o Prof. Bernarda Nathanson. Zob. książkę: „Prof. Bernard Nathanson w Polsce”, Warszawa, Wyd. SS. Loretanek 1997; Pozwólcie mi żyć, Warszawa, Wyd. SS. Loretanek, 1997. – Zob. również na naszej stronie orędzie Gianny Jessen z Kalifornii, która przeżyła dokonaną na niej samej aborcję przez zasolenie. Z naszej strony internetowej - kliknij PORTAL, Spis Treści, kolumna 4, nr 12. Lub link bezpośredni: http://lp33.de/strona-lp33/ind10.htm#selc = „Przeżyła aborcję przez roztwór soli” . Zob. ponadto – Polska: KSLP. W Polsce działa zrzeszenie lekarzy zobowiązujących się do konsekwentnego przestrzegania przysięgi Hipokratesa i nie-wykonywania zabiegów nie-etycznych. Oto adres kontaktowy zrzeszenia: „Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich” (KSLP). Zarząd Główny KSLP: ul.Radna 14, 00-341 Warszawa. Prezes ZG KSLP: dr Marek Kośmicki, ul. Wspólna 57/9, 00-678 Warszawa, tel./fax. (022) 621-61-00. Asystent Kościelny: ks. Józef Jachimczak, ul. Radna 14, 00-341 Warszawa, tel. (022) 8267395. Sekretariat ZG KSLP w Krakowie: ul. Sławkowska 1/4, 31-014 Kraków, tel./fax (012) 422-53-38. Adres URL: www.kslp.org.pl ; Email: [email protected] . Tutaj też można uzyskać informację o warunkach wpisania się do KSLP oraz o adresach oddziałów wojewódzkich KSLP. Niemcy: Obrońcy Życia. – W Niemczech wybija się wśród Obrońców Życia Ludzkiego Stowarzyszenie ALfA (= Aktion Lebensrecht für Alle). Działa ono m.in. poprzez Stronę Internetową: http://www.lebensrecht.de. Kierownikiem Stowarzyszenia Lebensrecht.De jest prof. Ingolf Schmid-Tannwald. – Zob. kwartalnik: „LebensForum ALfA”. – Oraz prace zbiorowe, m.in.: red. Ingolf Schmid-Tannwald, „Gestern ‘lebensunwert’ – heute ‘unzumutbar’. Wiederholt sich die Geschichte doch?”, W. Zuckschwerdt Verlag München-Bern-Wien-New York 1998; – Oraz seria wydawnicza Stowarzyszenia Prawników Niemieckich stających w Obronie Życia pt. „Ius iuvat iuventutem”, wydających okresowo zbiory referatów-sympozjów pt. „Schriftenreihe der Juristen-Vereinigung Lebensrecht e.V. zu Köln”, np. Nr 16 tematycznie poświęcony ‘pigułce śmiercionośnej RU 486’, z przyczynkami również prof. gin. Ingolf Schmid-Tannwald. Zob. też: http://www.aerzte-fuer-das-leben.de Zob. ponadto wspaniałą WEB-Site z Austrii: ‘Młodzi w obronie Życie’ – „Jugend für das Leben”, Redaktion: Norbert Steinacher, A-4020 Linz, Starhembergstraße 66/20, Telefon: 0664 / 342 08 04, Fax: 0732 / 78 81 16, Mail: office@youthforlife. net, URL: http://www.jugendfuerdasleben.at – Oraz poglądową, do myślenia skłaniającą STRONĘ: http://www.babycaust.de/index.htm Kościelna kara ekskomuniki W obliczu dokonujących się tu zbrodni ‘w majestacie prawa’ Kościół nie może zachować tchórzliwego milczenia. W tej sytuacji, w obliczu z zimną krwią zabijanych milionów niewinnych istnień – „Kościół, który nie dysponuje żadną bronią, tylko bronią ducha, bronią Słowa i Miłości” (RH 16), nakłada na tych, którzy się tej zbrodni dopuszczają, dotkliwą sankcję natury duchowej: ekskomunikę (KPK, kan. 1398; por. EV 62), o czym wspominaliśmy już w pierwszej części niniejszej Homepage (zob. wyżej: Ekskomunika ). Mimo iż ‘zainteresowani’ zwykle niewiele się tą karą przejmują i nadal powtarzają zakłamane, bluźniercze slogany protagonistów ruchów feministycznych w rodzaju: „Mój brzuch jest moją własnością”!, „To niech księża wezmą [moje !] dziecko i je wychowają ...” itp. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (9 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Uwolnienie od kary kościelnej, jaką jest ekskomunika, jest zastrzeżone biskupowi. Ekskomunikowanemu nie wolno m.in. sprawować Eucharystii, ani innych obrzędów kultu. Nie może być świadkiem ślubu, ojcem czy matką chrzestną itd. Przede wszystkim zaś ekskomunikowany nie może przyjmować Sakramentów świętych bez uprzedniego pojednania z Bogiem w Sakramencie Pokuty. Rozgrzeszenie z tego grzechu wymaga szczególnego pełnomocnictwa od biskupa (KPK, kan. 1331, § 1; 1355, § 2). Sprawca, oraz wszyscy pozostali, którzy są odpowiedzialni za dokonaną zbrodnię, zaciągają ekskomunikę (KPK, kan. 1329,2) [dopiero] w chwili, gdy skutek: zabójstwo, staje się faktem dokonanym (KPK, kan. 1398) – bez potrzeby wszczęcia dochodzenia, ani ogłoszenia odnośnego wyroku (zob. też niż.: W przypadku komuś zadanej śmierci ... – łącznie jednak z całym poprzedzającym kontekstem rozdziału: Błogosławiony Trybunał Miłosierdzia). 4. Wypowiedź ‘Piotra jako Piotra’ W encyklice Evangelium Vitae (1995 r.) określił Jan Paweł II swym autorytetem jako Papieża, tzn. w sposób wiążący sumienie, zabijanie niewinnego m.in. poprzez przerywanie ciąży, jako zbrodnię. Oto słowa dotyczące ogólnie wszelkiego zabijania osoby niewinnej, zatem zrazu nie wprost przerywania ciąży. Przy sposobności możemy w tym wypadku niemal ‘dotknąć’ sposobu wypowiadania się Papieża jako ‘Piotra’ naszych czasów. ‘PIOTR’: zabójstwo osoby NIEWINNEJ „Dlatego mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze aktem głęboko niemoralnym ...” (EV 57). „Świadoma i dobrowolna decyzja pozbawienia życia niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze złem z moralnego punktu widzenia i nigdy nie może być dozwolona ani jako cel, ani jako środek do dobrego celu. Jest to bowiem akt poważnego nieposłuszeństwa wobec prawa moralnego, co więcej, wobec samego Boga, jego twórcy i gwaranta; jest to akt sprzeczny z fundamentalnymi cnotami sprawiedliwości i miłości. – ‘Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający. Ponadto nikt nie może się domagać, aby popełniono ten akt zabójstwa wobec niego samego lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. – Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać, ani na to przyzwalać’...” (EV 57). Przestępstwo przerywania ciąży W dalszym ciągu przytaczanej w tej chwili encykliki Evangelium Vitae formułuje Jan Paweł II, nadal angażując udzielony mu charyzmat Prawdy w sprawach ocenianych pod kątem widzenia zbawienia człowieka w Jezusie Chrystusie, nauczanie Kościoła w sprawie przerywania ciąży. Najpierw nawiązuje file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (10 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Ojciec święty do świadomie wprowadzanych, dwuznacznych medycznych określeń w tym zakresie: „Wśród wszystkich przestępstw przeciw życiu ... przerywanie ciąży ma cechy, które czynią z niego występek szczególnie poważny i godny potępienia ... – Akceptacja przerywania ciąży przez mentalność, obyczaj i nawet przez prawo jest wymownym znakiem niezwykle groźnego kryzysu zmysłu moralnego, który stopniowo traci zdolność rozróżnienia między dobrem i złem, nawet wówczas, gdy chodzi o podstawowe prawo do Życia. Wobec tak groźnej sytuacji szczególnie potrzebna jest dziś odwaga, która pozwala spojrzeć prawdzie w oczy i nazywać rzeczy po imieniu ... – Właśnie w przypadku przerywania ciąży można się dziś często spotkać z dwuznacznymi określeniami, które zmierzają do ukrycia jego prawdziwej natury i złagodzenia jego ciężaru w świadomości opinii publicznej. Być może samo to zjawisko językowe jest już objawem niepokoju nurtującego sumienia. – Jednak żadne słowo nie jest w stanie zmienić rzeczywistości: przerywanie ciąży jest – niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane – świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem ...” (EV 58). Po tych słowach dodaje Jan Paweł II – jako ‘Piotr’, tzn. z pieczęcią Prawdy Bożego Objawienia: ‘PIOTR’: przerywanie ciąży „Dlatego mocą władzy, którą Chrystus udzielił Piotrowi i jego Następcom, w komunii z Biskupami ... oświadczam, że bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel czy jako środek, jest zawsze poważnym nieładem moralnym, gdyż jest dobrowolnym zabójstwem niewinnej istoty ludzkiej” (EV 62). „Doktryna ta oparta na prawie naturalnym i na Słowie Bożym spisanym, jest przekazana przez Tradycję Kościoła i nauczana przez Magisterium zwyczajne i powszechne. – Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu, zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół” (EV 62). Słowa Ojca świętego nie wymagają komentarza. Namiestnik Chrystusa wyraża w nich w sposób jednoznaczny ocenę etyczną, podjętą mocą zwierzonego sobie Mandatu – w świetle Tradycji i Praktyki Apostolskiej, mającej zatem pieczęć Prawdy Objawienia za sobą. – Przerywania ciąży – obojętnie jaką dokonanego metodą, nie da się usprawiedliwić żadną okolicznością łagodząca. Nie uświęci jej żaden dobry cel. Nie jest też w stanie usankcjonować jej jakiekolwiek ludzkie ustawodawstwo. – Żadna też odmienna opinia czy opowiadanie się za odmiennym światopoglądem nie jest władne uczynić ‘dobrym’ czyn, który z istoty swej jest zły. 5. Skutki uboczne przerywania ciąży u matki Wypada jeszcze dopowiedzieć, że nie ma zabiegu, który by prędzej czy później nie wyraził się groźnymi dla matki skutkami ubocznymi – niezależnie od zastosowanej aseptyki. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (11 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Do powikłań natychmiastowych zabiegu zalicza się przebicie i rozerwanie ścian macicy, co może spowodować krwotok, w pewnych wypadkach niemożliwy do opanowania. Matka ginie wtedy w ślad za zabitym własnym Dzieckiem. Najwięcej zgonów okołoporodowych matek wiąże się z przerywaniem ciąży. Z innych powikłań bezpośrednich wymienić należy ostre zapalenie macicy oraz przydatków (jajników, jajowodów). Nie narzucają się natomiast tak bardzo uwadze powikłania ukryte. Ujawniają się one dopiero po tygodniach, miesiącach, a nawet latach po interrupcji, np. w postaci nieoczekiwanie występujących przewlekłych zapaleń macicy i przydatków, zaostrzających się co jakiś czas i zwykle opornych na leczenie. Wymienić też należy zaburzenia w cykliczności i miesiączkowaniu, spowodowane zmianami miejscowymi w obrębie macicy. Innym skutkiem zabiegu jest niemożność donoszenia ciąży. Wiąże się to z nie ujawnionymi przez lekarza uszkodzeniami szyjki macicy, która wskutek mechanicznego rozwierania traci szczelność. Przykrym skutkiem ubocznym przerwania szczególnie pierwszej ciąży bywa niepłodność wtórna. Staje się to ostrym problemem, gdy partnerzy zawrą małżeństwo i obecnie pragną potomstwa, a mogą się go już nigdy nie doczekać. Następstwem przerywania ciąży na płaszczyźnie sumienia i psychiki stają się wzmagające się z biegiem lat wyrzuty sumienia i widmo niewinnej krwi. Przeżycia te dają znać o sobie niezależnie od tego, czy ktoś jest wierzący, czy niewierzący. Istnieje cała bogata literatura opisująca te skutki, określane na ogół jako „syndrom post-aborcyjny” = zespół ‘chorobowy’ po-poronny. Dotyczy to nie tylko kobiet które przerywały ciążę, ale i mężczyzn, którzy przerwanie ciąży żonie, czy partnerce – nakazali, do tego namówili, wskazali klinikę gdzie takich zabiegów dokonują itp. Jeśliby się ktoś z Drogich Czytelników poczuł zaniepokojony poruszoną w niniejszym paragrafie treścią, zachęcamy, by przejść na niniejszej Homepage i skorzystać z cz.IV (7 rozdziałów), omawiającej m.in. sposób pojednania z Bogiem i Człowiekiem (Sakrament Spowiedzi św. i Eucharystii; oraz zagadnienie Modlitwy, m.in. przygotowawczej do przystąpienia do tych Sakramentów świętych), a także cz.V: o Bożym Miłosierdziu (8 rozdziałów; zob. m.in. właśnie sam Rozdz. 8: fragmenty z Dzienniczka św. S. Faustyny o Trybunale Miłosierdzia ... – Zob. również w drugiej części rozdz. 6-go owej V-tej części rozważanie o śmierci NieUrodzonych: gdzie one obecnie się znajdują oraz jak i one muszą podjąć decyzję za czy przeciw Bogu w chwili swego umierania, oraz jak się modlą ... za swoją matkę, ojca, lekarza ...). B. NARUSZENIE ROZPOCZĘTEGO ŻYCIA file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (12 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 1. Ponownie Głos Magisterium Kościoła Jesteśmy nadal wsłuchani w Głos Kościoła, wyrażony w pierwszym zdaniu fragmentu Humanae Vitae, jej Nr 14 – na temat „naruszania ... procesu Życia”. Zauważamy, że o omówionym właśnie przerywaniu ciąży mówi Ojciec święty dopiero w drugiej kolejności przytoczonego fragmentu. Natomiast w bezpośrednio poprzedzających słowach wskazuje Paweł VI niezwykle dobitnie na gatunkowo widocznie zupełnie inny sposób zabijania Małego Człowieka. Uważniejsze przyjrzenie się tym słowom przenosi nas w najwcześniejsze stadia dopiero co zawiązanego Życia – w przeciwieństwie do przerywania ciąży, które polega na chirurgicznej interwencji w zaawansowanej już ciąży. Istnieją dwa różne sposoby zgładzenia poczętego człowieka w najwcześniejszej fazie jego rozwoju, nad którymi trzeba się obecnie zastanowić. Jednego i drugiego z tych sposobów będą dotyczyły słowa Namiestnika Chrystusowego o „naruszaniu rozpoczętego już procesu Życia” (zob. dla przypomnienia zaraz poniżej jeszcze raz powtórzony fragment HV 14a). Różnica między przerywaniem ciąży już zaawansowanej – a owymi dwoma sposobami zgładzenia Małego Człowieka, do których obecnie przechodzimy, polega z jednej strony na tym, iż omawiane obecnie środki dotyczą sytuacji z mniej więcej pierwszego tygodnia od poczęcia; oraz w jakiejś mierze być może nieznacznie mniejszego stopnia brutalności w samym zabijaniu Człowieka. – Odczytujemy jeszcze raz – tym razem środkowe słowa omawianego fragmentu Humanae Vitae Nr 14a: Humanae Vitae – Nr 14a „W oparciu o te podstawowe zasady ludzkiej i chrześcijańskiej nauki o małżeństwie ... czujemy się w obowiązku raz jeszcze oświadczyć, że – należy bezwarunkowo odrzucić – jako moralnie niedopuszczalny sposób ograniczania ilości potomstwa – bezpośrednie naruszanie rozpoczętego już procesu Życia, – a zwłaszcza bezpośrednie przerywanie ciąży, choćby dokonywane ze względów leczniczych” (HV 14a; zob. też FC 32; VSp 80; LR 12; EV 62). Chodzi w tej chwili o słowa: „... bezpośrednie naruszenie rozpoczętego już procesu życia ...”. Ojciec święty ma tu na myśli dwa podgatunki „... naruszania rozpoczętego ... procesu życia”: a. o założoną spiralę śródmaciczną, oraz b. tabletkę hormonalną, ewentualnie prostaglandyny i ich pochodne. – Działanie tak jednej, jak drugiej z wymienionych podgrup jest typowo poronne. Ponieważ w odniesieniu do tych właśnie dwóch rodzajów środków przeciw-rodzicielskich istnieje dużo niewiedzy, albo raczej: manipulowanej dezinformacji społecznej przy jednoczesnym niemal masowym ‘korzystaniu’ po całym świecie tak z jednego jak drugiego z owych ‘środków’ dla ‘skutecznego rozwiązania’ problemu ciąży, wypada przedstawić tu skrótowo, bodaj w sposób popularno-naukowy ich mechanizm działania. Pozwoli to lepiej zrozumieć nieugięte stanowisko Kościoła w tym względzie. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (13 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 2. Spirala – jej mechanizm działania Nowy Człowiek Międzynarodowy skrót symbolizujący wkładkę śródmaciczną brzmi: ‘IUD’. Niestety, skrót ten wyraża tylko półprawdę. Powinien on brzmieć: ‘IUAD’, tzn. intra-uterine-[abortifiant]-device, w przekładzie: narzędzie-[poronne]-śród-maciczne. Chodzi o różnego typu wkładki, zwane równoważnie: spirala, sprężynka, kształtka – z metalu lub plastyku, wprowadzone do jamy macicy dla uniemożliwienia rozwoju ciąży. Kolejne generacje w coraz bardziej wyrafinowany sposób konstruowanych spirali przeżywają swoisty renesans. – Nie do końca uświadomione kobiety z założoną spiralą, dokładniej: kobiety które wolą nie zastanawiać się nad mechanizmem jej działania – wyrażają się zadowolone, że są ‘zabezpieczone’... ! Nasuwa się tylko pytanie w aspekcie spraw ostatecznych: zabezpieczone – w którą z dwóch stron Życia – wiecznego...? Również wiele osób ze Służby Zdrowia spycha w swej świadomości, względnie minimalizuje problem mechanizmu działania spirali. Pytającym zaś udziela się odpowiedzi bardzo wymijających, a nawet wyraźnie sprzecznych z prawdą. Spychanie problemu na peryferie nie rozwiązuje oczywiście problemu etycznego i nie wyciszy krzyku krwi miesiąc w miesiąc uśmiercanych Dzieci. Wprowadzenie spirali – metalowej czy plastykowej – do wnętrza macicy wymaga wykwalifikowanej interwencji ... ‘lekarza’. Już tu mogą wystąpić poważne problemy natury ściśle medycznej. Unowocześnione generacje spirali zawierają zwykle pojemniczek, z którego codziennie wydostają się porcjami substancje biochemiczne hormonalne. Tym samym prócz mechanicznego działania jako ciała obcego w jamie macicy – spirala działa wówczas niszcząco na jej błonę śluzową, uniemożliwiając proces zagnieżdżenia-nidacji. Plemniki, które przy współżyciu dostają się do pochwy, zdolne są wędrować dalej jedynie w czasowo ograniczonym okresie cyklu: gdy kobieta w swych zewnętrznych narządach płciowych zauważa wydzielinę śluzową o cechach wskazujących na okres Objaśnienie płodności [wilgotność rozwijająca się w kierunku śliskości + pierwsze 3 pełne dni po śliskości; dokładniej zob. wyż.: Dni Płodności]. Wydzielina ta, w tym czasie molekularnie zmieniona, o odczynie zasadowym [w przeciwieństwie do kwaśnego środowiska pochwy w dniach ‘suchych’], umożliwia plemnikom szybką dalszą wędrówkę. Chroni ona zarazem plemniki i odżywia je, biorąc udział w procesie zapłodnienia. – Od momentu zaplemnienia-zapłodnienia mamy przed sobą Nowego Człowieka: z pełnym, różnym od swych rodziców kodem genetycznym, który pozostanie już ten sam aż do śmierci (zob. do tego również EV 60). Mały Człowiek, określany na tym etapie życia jako ‘zygota’, zaczyna istnieć wprawdzie dzięki swemu ojcu i matce. Ale ci dwoje przygotowują jedynie podłoże pod zasiew właściwego Życia, które jest darem samego już tylko Boga. Zygota wykazuje od początku swego istnienia, że nie jest ‘cząstką’ organizmu matki, lecz kimś odrębnym. Słynny genetyk – prof. Jérome Léjeune, wykazał w sposób niepodważalny m. in. fakt działania nowo odkrytego hormonu, który w pierwszych godzinach życia zmienia odczyny biologiczne matki tak, żeby Mały Człowiek mógł być przyjęty przez jej ustrój i mógł zabezpieczyć sobie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (14 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże sam, dzięki swej niezwykłej sile witalnej, swoją nidację-zagnieżdżenie w narządzie rodnym matki (zob. Dr Wanda Półtawska, Tryumf ducha, w: Źródło 21 [125] 1994, 22. V., str. 7). Podkreśla to nawet Jan Paweł II: „Niektórzy próbują usprawiedliwić przerywanie ciąży, uważając, że owoc poczęcia przed upływem pewnej liczby dni nie może być uważany za osobowe życie ludzkie. W rzeczywistości, ‘od chwili zapłodnienia komórki jajowej rozpoczyna się Życie, które nie jest życiem ojca ani matki, ale Nowej ludzkiej istoty, która rozwija się samoistnie. Nie stanie się nigdy człowiekiem, jeżeli nie jest nim od tego momentu’...” (EV 60). Samo Życie pochodzi oczywiście nie od rodziców, lecz jest darem zindywidualizowanego aktu stworzycielskiego jedynego Pana i Właściciela Życia i Miłości: Boga, „... dla Którego wszyscy żyją” (Łk 20,38; por. Rz 14,7nn; Liturgia za Zmarłych; oraz: EV 52-55). Toteż Jan Paweł II kontynuuje, nawiązując do współczesnych, sztucznie stwarzanych wątpliwości dla wymuszanego uzasadnienia swobody w dokonywaniu selekcji płodów w najwcześniejszych stadiach ich istnienia: „...‘Tę oczywistą prawdę ... nowoczesna genetyka potwierdza cennymi dowodami. Ukazała ona, że od pierwszej chwili istnieje dokładny program tego, kim będzie ta żywa istota: człowiekiem, tym konkretnym człowiekiem, którego cechy szczególne są w pełni określone. – Od zapłodnienia rozpoczynają się dzieje Człowieka, choć potrzeba czasu, aby każda z jego wielkich potencjalnych zdolności w pełni się ukształtowała i mogła być wykorzystana’. Chociaż obecność rozumnej duszy nie może być stwierdzona w żaden sposób doświadczalnie, to jednak sama wiedza naukowa o embrionie ludzkim ‘dostarcza cennej wskazówki dla rozumowego rozpoznania obecności osobowej od pierwszego momentu pojawienia się życia ludzkiego: czy jednostka ludzka nie jest osobą ludzką?’ – Chodzi tu zresztą o sprawę tak wielką z punktu widzenia powinności moralnej, że nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego. Właśnie dlatego, niezależnie od dyskusji naukowych i twierdzeń filozoficznych, w które Magisterium nie angażowało się bezpośrednio, Kościół zawsze nauczał i nadal naucza, że owoc ludzkiej prokreacji od pierwszego momentu swego istnienia ma prawo do bezwarunkowego szacunku, jaki moralnie należy się ludzkiej istocie w jej integralności oraz jedności cielesnej i duchowej. ‘Istota ludzka powinna być szanowana i traktowana jako osoba od momentu swego poczęcia i dlatego od tego samego momentu należy jej przyznać prawa osoby, wśród których przede wszystkim nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty ludzkiej do Życia’...” (EV 60). Re-lektura. Część II, rozdz.3a: Stadniki – 5.XI.2013. Rozdz. 3. DZIAŁANIA ‘ CONTRA ’ : CO NA TO MEDYCYNA ? Ocena medyczna Plan dalszych rozważań A. PRZERYWANIE CIĄŻY file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (15 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 1. Głos Magisterium Kościoła Tekst Humanae Vitae Nr 14a 2. Decyzja na przerywanie ciąży ... Absolutnie Niewinny ... Bezprawne ‘prawodawstwo’ A może to ‘napastnik’ .... ? ‘Zezwolenia’ ustawodawcze ... 3. W obliczu zabijanego Małego Człowieka Ostateczny sprawca mordu Fot2-6. Matka Boska w Krakowie-Płaszowie (Księża Sercanie) Przypis: Obrona ŻYCIA Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich: adresy kontaktowe Niemcy: Obroncy ŻYCIA Kościelna kara ekskomuniki 4. Wypowiedź ‘Piotra jako Piotra’ ‘PIOTR’: zabójstwo osoby NIEWINNEJ Przestępstwo przerywania ciąży ‘PIOTR’: przerywanie ciąży 5. Skutki uboczne przerywania ciąży u matki B. NARUSZENIE ROZPOCZĘTEGO ŻYCIA 1. Ponownie Głos Magisterium Kościoła Tekst: Rozpoczęty Proces ŻYCIA 2. SPIRALA i jej mechanizm działania Nowy Człowiek Fot2-7. Dziecko w 9 tygodniu życia file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3a.htm (16 von 16) [2013-11-06 14:57:37] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Proces zagnieżdżenia – a spirala Po połączeniu się garniturów chromosomalnych plemnika i jajeczka, u Małego Człowieka, wezwanego w tejże chwili do życia wiecznego w zjednoczeniu z Trójjedynym, zaczyna się natychmiast jego niezwykle dynamicznie przebiegający rozwój. Komórki jego dzielą się i za parę dni pulsuje już zawiązek serca. Maleństwo posuwa się w tym czasie poprzez kilkunastocentymetrowy ‘kabel’ jajowodu w kierunku macicy, przygotowanej na jego przyjęcie poprzez mocno rozbudowaną sieć naczyń krwionośnych, które zapewniają dostawę ‘towaru’: pożywienia i tlenu. Wędrówka przez jajowód trwa blisko tydzień. Niemal drugie tyle czasu potrzeba embrionowi po dotarciu do macicy, by się dobrze ‘zagnieździć’. Proces ten nazywa się nidacją [zagnieżdżeniem], lub implantacją [zasadzeniem-zakorzenieniem] w błonie śluzowej macicy. W przypadku wprowadzonej sprężynki-spirali, proces zagnieżdżenia zostaje z reguły skutecznie uniemożliwiony. Embrion napotyka na wciąż obecną przeszkodę mechaniczną. Ilekroć chciałby zapuścić korzenie w ściance macicy, zostaje stamtąd ‘zdrapany’ mechaniczne. – Nowej generacji wkładki, impregnowane środkami hormonalnymi, wywierają ponadto działanie biochemiczne. Spirala wywołuje samą swoją obecnością chroniczny stan zapalny w błonie śluzowej zarówno jamy macicy, jak i jajowodów. W reakcji obronnej organizmu kobiety wytwarzane są substancje, które atakują nie tylko wkładkę jako ciało obce, lecz uszkadzają wszystko inne, co się znajduje w macicy i jajowodach, zatem również plemniki, komórkę jajową oraz sam embrion. Natomiast składniki hormonalne, którymi nasycona jest wkładka, wywołują daleko posunięte zmiany w błonie śluzowej jamy macicy: staje się ona cienka, niedojrzała, jest mniej ukrwiona, a nawet może prowadzić do całkowitej atrofii błony śluzowej macicy i konsekwentnie do nie-występowania już miesiączek (tak w przypadku nowej spirali: Mireny; tak dzieje się u 1/5 odnośnych kobiet). – Łącznie wzięte zróżnicowane mechanizmy działania spirali bądź utrudniają, bądź w ogóle uniemożliwiają proces zagnieżdżenia Embrionu w błonie śluzowej macicy. Z tego względu wbrew pewnym opiniom trzeba wszystkie typy spirali określić jako środki poronne (zob. m.in.: Dr Rudolf Ehmann, Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht, w: EmpfV (2000) 111-271, zwł. str.113-122). Mały Człowiek początkowo żyje jakiś czas dzięki zapasom otaczającego go pierścienia komórek i substancji odżywczych. Niemniej zapasy te prędko się wyczerpują. Ponieważ naturalny dopływ pokarmu i tlenu poprzez podłączenie do naczyń krwionośnych matki zostaje skutecznie uniemożliwiony przez ciągłe blokowanie procesu zagnieżdżenia, Mały Człowiek ostatecznie umiera: zasycha – uduszony i zagłodzony. Jako zwłoki spłynie przy najbliższym krwawieniu, występującym w parze ze złuszczeniem nie wykorzystanej błony śluzowej. Rodzice zwykle nie wiedzą, czy – i że w tym cyklu doszło do poczęcia. Sięgając jednak po taki file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (1 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże środek, z góry akceptują jego poronne działanie. Tym samym stają się winni Krwi wobec Boga i ludzi. – Na przestrzeni jednego roku, tzn. 12 cyklów może w ten sposób ulec zgładzeniu ok. 12 Dzieci. W ciągu 5 lat dzieci tych może być teoretycznie ok. 60. Z całą tą armią swoich Maleństw rodzice i wszyscy, którzy przy tym współdziałali: ci którzy środek ten doradzili, Służba Zdrowia, producenci, sprzedawcy, ci od reklamy itd., spotkają się w chwili przekraczania progu wieczności ... Skutki uboczne spirali Wypada wspomnieć o skutkach ubocznych i powikłaniach związanych ze stosowaniem wkładki. – Pierwsze problemy i trudności występują nierzadko już przy samym wprowadzaniu wkładki. Zabieg może się okazać bardzo bolesny, związany z chwilową utratą przytomności, przeciągającymi się skurczami macicy, wzmożonym ryzykiem infekcji i uszkodzeniem szyjki – szczególnie u kobiet, które nie rodziły. – Organizm może odrzucić spiralę, która zatem zostaje przez macicę wydalona, czego kobieta może nie zauważyć. – Wkładka stwarza poważne zagrożenie wywołania infekcji, zwłaszcza w przypadku kobiety, która jeszcze nie rodziła. Następstwem tego mogą być długotrwałe upławy chorobowe i silne bóle brzucha. Leczenie takich upławów bez usunięcia przyczyny (spirali) byłoby ‘błędem w sztuce’. Niektóre przypadki ciężkiej infekcji wymagają zabiegu operacyjnego. – Częstym zjawiskiem związanym ze stosowaniem spirali są obfite krwawienia, przedłużające się niekiedy do 2 tygodni i więcej, zamiast normalnych 3-5 dni. Łatwo też dochodzi do krwawień międzymiesiączkowych. – Spirala może spowodować przebicie trzonu lub szyjki macicy z poważnymi tego następstwami – aż do zagrożenia życia włącznie. Niekiedy pociąga to za sobą konieczność usunięcia samej w ogóle macicy. – Ze względu na długotrwałe krwawienia w następstwie wkładki wprowadzono w niektórych Krajach Rozwijających się zakaz jej stosowania, gdyż znaczna część ludności cierpi niezależnie od tego na anemię wskutek chronicznego niedożywienia i nędzy (np. w Malezji; itd.). – Innym skutkiem ubocznym wkładki bywają wspomniane stany zapalne jajowodów. Prowadzi to do zamknięcia światła jajowodów i niepłodności, wzmagając prawdopodobieństwo ciąży pozamacicznej [10-krotnie większe niż u pozostałych kobiet]. Z tego względu założenie spirali kobiecie, która jeszcze nie rodziła, jest ‘błędem w sztuce’. Wskutek licznych skutków ubocznych został w USA wprowadzony z początkiem 1987 r. zakaz sprzedawania spirali przez główny urząd dopuszczający specyfiki medyczne na rynek wewnętrzny USA [FDA]. Bezpośrednim tego powodem stało się ok. 2500 procesów, wytoczonych odnośnym firmom przez kobiety USA, które czuły się poszkodowane na zdrowiu wskutek stosowania spirali. Jednakże właściwym tego powodem nie były wcale względy zdrowotne, lecz wyrafinowanie właścicieli firm. W razie niewycofania dobrowolnie dystrybucji spirali w USA, firmy te musieliby uczynić to nakazowo. Dzięki swej sprytnej decyzji kontynuują dotychczasową produkcję, a tylko eksportują ją do innych krajów, zwłaszcza Rozwijających się – oczywiście bez informowania o jej groźnych i śmiercionośnych skutkach. Jeśli i to pominąć okazuje się, że nawet najnowsze, udoskonalone spirale nie są bynajmniej 100% pewnym środkiem ‘zabezpieczającym’ przed rozwojem ciąży. Na 100 założonych wkładek dochodzi mimo to do rozwoju ciąży u ok. 4% kobiet. O wiele wyższy jest odsetek ciąż u kobiet z cukrzycą: wynosi on ok. 37% (NFP 9 [1982/3] 23). Ciąża może się wtedy rozwijać pomimo nadal w macicy tkwiącej sprężynki, która może wrastać w rozwijające się Dziecko. Nie zawsze bywa tak ‘szczęśliwie’, że poród przebiega w odwrotnej kolejności do faktów poprzedzających: że najpierw rodzi się Dziecko, potem łożysko, a na końcu spirala ... file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (2 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże PRZYPIS: SPIRALA. Zob. m.in. Dr Rudolf EHMANN, Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht, w: EmpfV (2000 r.), zwł.: Die Spirale oder das IUD (= Intrauterine-Device), str. 111-139. Z podpunktami zwł.: Wie wirkt eine Spirale? – str. 113-122; Welche Nebenwirkungen und Komplikationen kőnnen auftreten? – str. 122-136. Omówienia każdorazowo z podaną bogatą bibliografią. 3. Środki hormonalne Aborcja hormonalna bez żadnej kontroli Drugą grupę środków poronnych stanowią tabletki-pigułki produkowane z syntetycznych hormonów płciowych – kombinacji estrogenów i gestagenów. Przyjęło się określanie ‘tabletki’ jako ‘Anti-BabyPill’, tj. tabletki-dla-likwidowania-Dziecka. Środki takie pojawiły się ok. 1960 r. Odtąd zaznacza się ich triumfalne rozpowszechnienie po całym świecie. Szacunkowo stosuje ‘tabletkę’ codziennie w skali światowej ok. 80 milionów kobiet. Cyfra ta nie ulega zmianie od ok. połowy lat 70. – Niezależnie od typu użytej tabletki, w tym również tzw. Mini-Pigułki oraz Pigułki-‘Po’ [stosunku: Pill-after], tychże środków w postaci plastrów, zastrzyków itd., mechanizm ich działania jest w zasadzie podobny, różniąc się jedynie zróżnicowanymi proporcjami swych komponentów. Przeznaczeniem tych preparatów nie jest leczenie jakiegoś schorzenia, lecz siłowe wprowadzenie zaburzeń w neurohormonalnej regulacji cyklu płciowego, czyli wywołanie choroby. Stajemy przed nieprawdopodobną procedurą dotychczasowych zadań Służby Zdrowia. Po raz pierwszy w historii człowieka medycyna zostaje w sposób nieukrywany użyta świadomie przeciwko Życiu. Do tego faktu nawiązuje, bez stosowania pół-prawd, Jan Paweł II: „Aby ułatwić rozpowszechnianie stosowania aborcji, zainwestowano i nadal inwestuje się ogromne fundusze na produkcję środków farmaceutycznych, pozwalających na zabicie płodu w łonie matki w taki sposób, że nie jest konieczna pomoc lekarza. Wydaje się, że prawie wyłącznym celem badań naukowych w tej dziedzinie jest uzyskiwanie produktów coraz prostszych w użyciu i coraz skuteczniej niszczących Życie, a zarazem pozwalających na wykonywanie przerywania ciąży bez żadnej społecznej kontroli i odpowiedzialności” (EV 13). Ustrój zabijanego mobilizuje do czasu swe siły obronne, by nie ulec sztucznie wywoływanym zakłóceniom. Wkrótce jednak zostaje zmuszony do kapitulacji, ulegając zastosowanej przemocy. Wyraża się to wielorakimi schorzeniami również na matce stosującej omawiane środki. Ich skutki uboczne są wypisywane na długich listach bezpośrednich oraz pośrednich działań, opisujących dany preparat w podręcznikach dostępnych głównie dla wyższego personelu Służby Zdrowia. O ich niejednokrotnie śmiertelnych działaniach – zarówno na potencjalne potomstwo, jak i stosującą je kobietę, z zasady nikt ludności obiektywnie nie informuje. Okrywa się je zmową milczenia, jeśli nie wręcz świadomą dezinformacją. – Podobnie dzieje się w przypadku poprzednio omówionej spirali, którą niejeden lekarz proponuje kobiecie jako idealny środek zapobiegania nie ciąży, lecz tylko poczęciu, przemilczając, a nawet file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (3 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wprost przecząc, by spirala wywierała działanie poronne. Nagminne są również praktyki krajów wysoko rozwiniętych, gdzie administracja wycofuje dany środek przeciw-rodzicielski z obiegu we własnym kraju [m.in. w 1987 spirala w USA; dotyczy to tym bardziej wielu preparatów hormonalnych], by za cenę w znaczeniu najbardziej dosłownym ludzkiej krwi obrastać w zawrotne dochody przez ich dalszy zbyt – tym razem do innych krajów, zwłaszcza Trzeciego Świata, bez informowania o ich śmiercionośnych skutkach. Mechanizm działania tabletki Określenia ‘tabletka hormonalna’ używamy tu w odniesieniu do wszystkich jej postaci komercyjnych. Najczęściej występuje ona w postaci tabletek doustnych. Niemniej niektóre z omawianych środków stosuje się w postaci zastrzyków, albo też preparatów wprowadzanych podskórnie z działaniem długofalowym, względnie w postaci plastrów, itp. Tabletki są utworzone z syntetycznych hormonów płciowych – tak wydawkowanych, by sztucznie wytworzyć sytuację ciąży, kiedy proces jajeczkowania jest zawieszony. Badania nad mechanizmem działania środków hormonalnych dla celów przeciwciążowych są nadal w toku. Nadal też zapewne nie wszystko jeszcze wiadomo o całościowym obrazie ich działań ubocznych. Tym bardziej że niewiele tylko kobiet stosuje tę samą tabletkę przez wystarczająco długi czas, często je zmieniając (por. MB 106; Atlas, Dod. 1). Niemniej po początkowym okresie milczenia, obecnie dostępnych już jest tysiące opracowań coraz bardziej finezyjnie obserwowanego mechanizmu ich działania oraz coraz dokładniej opisywanych groźnych, a nawet śmiertelnych ich skutków ubocznych. Mimo iż nawet studenci medycyny nadal jedynie mało na ten temat się dowiadują. Poniżej, w kolejnym ‘Przypisie’ przytaczamy opracowania, w których znaleźć można bogatą dokumentację naukową sygnalizowanych tu spraw. Składniki tabletki: syntetyczne hormony płciowe, działają jednocześnie na różne układy organizmu: bądź zapobiegająco poczęciu, bądź wczesnoporonnie. Jeśli zważyć, że daleko nie wszystko jeszcze wiadomo o złożonej neurohormonalnej regulacji cyklu oraz innych sprzężnie lub zwrotnie działających układach organizmu, można sobie zdać sprawę ze skutków, do jakich prowadzi zaprogramowane zakłócanie ich harmonii. Cel zamierzonej chorobotwórczej ingerencji jest zawsze jeden: „... żeby dziecka nie było...! Obojętne, za jaką cenę ...”! Istnieje wiele odmian tabletki-pigułki [aktualnie ok. 50 formuł chemicznych; ich jednak wciąż przybywa], zależnie od wydawkowania estrogenu i progestogenu. W niektórych krajach został w międzyczasie wprowadzony ustawowy nakaz zmniejszenia dawki ich pewnych komponentów ze względu na poważne skutki uboczne, niekiedy zagrażające życiu (por. MB 108.103). Zależnie od przewagi któregoś z komponentów waha się mechanizm działania tabletki i zaznacza bardziej jeden z jej skutków podstawowych. Działania te można jednak ująć w następujące ramy. Każda z tabletek, w tym również mini-pill oraz pill-after, wyraża swe działanie równocześnie na trzech poziomach: ● Działanie sterylizujące. W zamierzeniu producentów tabletka winna blokować neurohormonalne wydzielanie określonych gruczołów już na poziomie mózgu [gonadotropiny z podwzgórza i przysadki: FSH, LH]. Skutek ten zostaje osiągnięty zwłaszcza przez systematyczne, dłuższe stosowanie tabletki. Organizm, który początkowo uruchamia mechanizmy obronne przeciw tabletce, ulega przemocy regularnie wznawianych dawek – tak obliczonych, by znieść procesy wydzielnicze przysadki i konsekwentnie procesy wzrostowe w jajnikach. Prowadzi to do zniesienia cykliczności w układzie podwzgórzowo-jajnikowo-macicznym, tzn. do nieodbywania się owulacji. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (4 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – W tym układzie tabletka prowadzi więc do [teoretycznie] hormonalnie wymuszonej sterylizacji. Do niedawna sądzono, że skutek ten zostaje osiągany w bardzo wysokim stopniu, nawet do ok. 98% cyklów (MB 104). Stąd dwuznaczne określenia wielu rodzajów ‘tabletki’ przez określone firmy produkcyjne, w rodzaju ‘Ovulationshemmer’ [środek hamujący-znoszący owulację]. Jest to jednak tylko jeden z eufemizmów obliczonych na zmylenie opinii publicznej (zob. Dr Rudolf Ehmann, Die abortive Kontrazeption, w: EmpfV (2000) str. 64-108, zwł. 77). Nowsze badania potwierdzają coraz bardziej niezbicie, że owulacja nadal się odbywa, plemniki przedostają się też do jajowodów, dochodzi do poczęcia, a ciąża nie rozwija się wskutek działania pozostałych jej mechanizmów. ● Działanie antykoncepcyjne. Zamierzone przez producentów działanie sterylizujące tabletki okazuje się ostatecznie nie 100% skuteczne. Toteż do poprzednio zamierzonego dołączono działanie uszkadzające krypty górnej części szyjki macicy, gdzie powstaje wydzielina śluzowa dni płodności. Wydzielina ta powinna być w tej fazie cyklu: płodności – płynna, molekularnie zmieniona, a w odczynie zasadowa i stąd przenikliwa dla plemników. Natomiast działanie tabletki zmierza w kierunku odwrotnym. Komponenty tabletki uszkadzają funkcję wydzielniczą górnych krypt szyjki. Powoduje to zagęszczenie wytwarzanego tu śluzu, który staje się nieprzenikliwy dla plemników. Mianowicie gruczoły szyjki stają się wskutek niszczącego działania tabletki niezdolne wytwarzać śluz dni płodności – w odpowiedzi na bodźce pojawiającego się w krążeniu estradiolu. Na tym polega antykoncepcyjne działanie tabletki hormonalnej: Tabletka blokuje kontakt plemników z komórką jajową, uniemożliwiając plemnikom odbywanie dalszej wędrówki. ● Działanie poronne. Siły żywotne organizmu bywają nad podziw odporne na czynniki destruktywne. Okazuje się, że zarówno działanie sterylizujące, jak i antykoncepcyjne tabletki nie zostaje w pełni osiągnięte. Wystarczy, że uszkodzenie którejś krypty szyjki nie jest pełne. A wówczas pojawia się chociażby cieniutka strużka śluzu dni płodności: płynnego, zasadowego, biochemicznie zmienionego. Tym samym zaś plemniki mogą przedostać się w nim dalej pomimo bariery hormonalnej, spotykając się w końcu z komórką jajową. Świadczy o tym obecność niekiedy znacznych ilości plemników w jajowodach nawet bardzo prędko po współżyciu – pomimo stosowanej tabletki. Na taką właśnie okoliczność przewidzieli specjaliści od „kultury śmierci” trzecie działanie tabletki: śmiercionośne – poronne. Mianowicie jej składniki wywierają działanie uszkadzające z kolei na błonę śluzową jamy macicy. Komponenty tabletki nie dopuszczają do jej rozrostu, blokując powstawanie sieci jej naczyń krwionośnych. Wskutek tego docierająca tu w niecały tydzień od poczęcia zygota nie ma możliwości zagnieżdżenia się w błonie śluzowej macicy. Mały Człowiek umiera – z niedożywienia i braku tlenu. Jedno i drugie miało dotrzeć do niego poprzez jego podłączenie do krwiobiegu matki, gdyby proces implantacji doczekał się szczęśliwego ukończenia. Tymczasem działanie ‘tabletek’ blokuje jedno i drugie. W ten sposób tabletka prowadzi do takiego samego efektu co spirala, ale na innej drodze: poprzez bodźce hormonalne. Takie jest działanie zwłaszcza nowszych generacji tabletek, ze zmniejszoną dawką estrogenu. Działają one mniej sterylizująco, ale tym bardziej poronnie (por. JB-OM 33; MB 104). Dodatkowo, w inny jeszcze sposób uniemożliwiony zostaje proces zagnieżdżenia przez działanie tabletki upośledzające ruchliwość zygoty w jajowodach. Prowadzi to do opóźnienia transportu zygoty. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (5 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Mały Człowiek dociera do macicy z dużym opóźnieniem i jako już uszkodzony, z niemal całkowicie wyczerpanymi otaczającymi go zasobami odżywczymi – w czasie, gdy nie jest już w stanie zagnieździć się skutecznie w macicy. Ostatecznie zostaje z macicy usunięty – jako zwłoki Małego Człowieka – wraz ze skrzepami i złuszczaną błoną śluzową macicy przy najbliższej miesiączce, lub w ramach innego krwawienia. Posiew śmierci w jednym i drugim przypadku [spirala – oraz środki hormonalne] jest podobny. Nic dziwnego, że Kościół i w tym wypadku zmuszony jest „bezwarunkowo odrzucić” wyżej omówione sposoby „ograniczania ilości potomstwa”. Słuszność tego stanowiska w pełni potwierdza rozum – oraz prawe sumienie każdego człowieka. Przypis. Działanie środków HORMONALNYCH. Zob. do tego m.in.: 1) Dr Rudolf EHMANN, Die abortive Kontrazeption, w: EmpfV (2000) str. 63-106, zwł. 75-97. 2) Dr Rudolf EHMANN, Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht, w: EmpfV (2000) str. 109-271, zwł. str.151-154. 3) JB-OM 59.33. 4) Prof. Dr Erik Odeblad, The Discovery of Different Types of Cervical Mucus and the Billings Ovulation Method, NFP vol. 21 (Nr 3, 1994). 5) Prof. Dr Erik Odeblad, How to Study the Cervical Secretory System and its Role in Natural Family Planning, w: NFP vol. 23 (nr 2, 1996) 3-20. Ciąża pomimo SPIRALI – albo i TABLETKI (oraz prezerwatywy) Trzeba przyjąć do wiadomości, że pomimo wprowadzonej spirali, co jakiś czas dochodzi do normalnego rozwoju ciąży. Wyjątkowo zdarza się, że spirala wrasta w ciało dziecka. Nie znaczy to, że matka, albo i Służba Zdrowia, są upoważnieni do ‘usunięcia ciąży’ w przypadku jednocześnie założonej spirali. Wszelka ludzka władza kończy się z chwilą, gdy doszło do poczęcia. Niezależnie od tego, w jakim stanie urodzi się oczekiwany Mały Człowiek. Podobnie dzieje się w przypadku stosowania tabletek hormonalnych – a to samo dotyczy np. użycia prezerwatywy, która – jak już wielokrotnie zaznaczono, bynajmniej nie chroni przed poczęciem, a jedynie dziecko zostaje w ciągu pierwszego tygodnia życia ... poronione. – Wbrew ‘oczekiwaniom’, raz po raz dochodzi mimo stosowania tabletki w jej różnych postaciach – do normalnego rozwoju ciąży. Szczególnie dużo jest zajść w ciążę u dziewcząt w młodym wieku. W USA statystycznie co pół minuty kolejna dziewczyna poniżej 20 lat zachodzi w ciążę i zgłasza się do przerywania ciąży (zob. Dr Rudolf Ehmann, Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen..., w: EmpfV, str. 154). Nie tak trudno o zajście w ciążę z powodu banalnego: nieregularnego stosowania tabletki wskutek zapomnienia. Zdarza się to statystycznie u 2-7 % kobiet. Jeśli rozwój ciąży zdarza się u takich kobiet mimo wszystko rzadko, dzieje się tak wskutek jej działania poronnego. – Neutralizująco na preparaty hormonalne wpływa nadmierne stosowanie alkoholu oraz kofeiny-kawy, a z kolei palenia papierosów. Innym powodem zachodzenia w ciążę mimo tabletki, to interakcja tabletki z innymi lekami. Dotyczy to niemal wszystkich lekarstw. Im niższe są dawki ‘tabletki’, tym łatwiej zaznacza się wzajemne oddziaływanie na siebie środków farmaceutycznych. Wymienić tu wypada m.in. bardzo utrudnione działanie tabletki w przypadku zakłóceń funkcji układu pokarmowego. Nawet nieznaczne jego file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (6 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zaburzenie może spowodować ‘zawód’ tabletki. Tak bywa szczególnie łatwo przy biegunce i wymiotach. Środki przeczyszczające, a z kolei stosowane przy nadkwasocie mogą znieść działanie tabletki. Wiąże się to z upośledzeniem jej resorpcji. – Podobnie dzieje się przy stosowaniu określonej diety: może ona neutralizować zasadowe działanie tabletki. Tak bywa w przypadku odmiennego wzoru enzymatycznego danej kobiety. Przykładem tego jest wiele krajów Azji, gdzie tabletka okazuje się niemal całkiem ‘nie-skuteczna’ – ze względu na panujące tam naturalne kwaśne odżywienie, które neutralizuje zasadowe komponenty tabletki. Firmy produkujące ten nowoczesny środek zapobiegania nie poczęciu lecz ciąży, uciekają się do chwytów reklamowych dla zamaskowania jego mechanizmu działania. Nie chcą utracić klientów, a jednocześnie poszukują funduszy dla podtrzymania rozpętanej machiny śmierci. Wysiłki specjalistów skupiają się na wyprodukowaniu coraz bardziej wyrafinowanych sposobów ‘uodpornienia’ kobiety na samą płodność, a nawet jej zniesieniu. Produkcja zmierza zdecydowanie w kierunku wynalezienia popoczęciowych metod planowania urodzeń. Eksperymentuje się nad preparatem, który by neutralizował działanie hormonów własnych kobiety sterujących wczesnym rozwojem ciąży. Dotyczy to m.in. nie w pełni zbadanej ludzkiej chorion-gonadotropiny (hCG), która powstaje w łożysku matki (NFP 7 [1980/4] 9). Zakłócenie subtelnej równowagi współzależnie działających funkcji ustrojowych prowadzi coraz bardziej do poważnych zmian wewnątrzustrojowych kobiety, jeśli pominąć wyraźnie zamierzoną śmierć Poczętego. 4. Skutki uboczne środków poronnych Wypada wspomnieć chociażby o niektórych skutkach ubocznych związanych ze stosowaniem środków poronnych: tak spirali, jak i tabletki hormonalnej. ● Są kobiety, które bardzo łatwo ulegają namowie i każą sobie założyć spiralę. Lekarze zwykle nie wspominają nawet, że jest to klasyczny środek poronny, uspokajając kobietę, że teraz będzie skutecznie ‘zabezpieczona...’ przed ciążą! – Tymczasem spirala może wypaść samoistnie, a kobieta tego nawet nie zauważy. Spirala może wywołać ostre stany zapalne, wymagające interwencji chirurgicznej. Może nietrudno doprowadzić do przebicia mięśnia macicy i uszkodzenia przewodu pokarmowego – z konsekwencjami groźnymi dla życia kobiety. Przedłużone krwawienia spowodowane obecnością wkładki pociągają za sobą znaczne osłabienie kobiety. Nierzadko dochodzi przy stosowaniu spirali do ciąży pozamacicznej z wszystkimi tego konsekwencjami: ciąży jajowodowej lub jajnikowej. Inni partnerzy poszukujący środka, który by ‘na poczekaniu’ wyłączył płodność stosunku (sex-instant), sięgają po tabletkę. Nie przemawiają do nich wieści o jej wielorakich działaniach ubocznych, które co jakiś czas wiodą do śmiertelnego zejścia. Cel tabletki: zapobieżenie ciąży, zostaje osiągnięty nie przez uzupełnienie niedoborów organizmu, ani ich wyrównanie, jak bywa w przypadku nadczynności czy niedoczynności pewnych gruczołów; lecz za cenę zamierzonego zakłócenia prawidłowo działających funkcji ustrojowych. Działanie tabletki jest podobne do wszystko niszczącej bomby atomowej, zrzuconej na obiekt nieproporcjonalnie mały w stosunku do jej siły rażenia. Im bardziej stuprocentowej skuteczności oczekuje się od tabletki, tym bardziej gruntowne muszą być file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (7 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże powodowane przez nią zaburzenia ogólnoustrojowe. Tabletka ma odwrócić naturalny bieg procesów organizmu przez bodźce działające w kierunku przeciwstawnym! Nic dziwnego, że równolegle z wysoką ‘skutecznością’ przeciwciążową, tabletka sprowadza wielorakie skutki uboczne i powikłania, kończące się niekiedy śmiercią pacjentki (zob. NFP 7 [1980/ 3] 13). Zakłócenia powodowane tabletką dotyczą w zasadzie każdego narządu. Szczególniej jednak wyrażają się one w ponad 30 szczegółowiej opisanych zespołach chorobowych, przyczynowo związanych z jej stosowaniem. Ponadto zaś przeciwwskazania ściśle lekarskie do stosowania tabletki wzrastają z wiekiem kobiety, szczególnie od ok. 35 roku życia; oraz u kobiet palących (MB 114). ● Z długiej, a groźnej listy działań ubocznych tabletki przeciwciążowej na czoło wysuwa się zamierzone przez producentów rozregulowanie cykliczności – z wszystkimi tego następstwami fizycznymi i psychicznymi. – Szczególnie szkodliwie i groźnie dla życia ‘pacjentki’ wyraża się działanie tabletki na układzie naczyniowo-krążeniowym. Tabletka zwiększa znacznie ryzyko choroby zakrzepowej i skłonność do powstawania zatorów oraz wylewów krwi do mózgu. Wszystkie te realne skutki prowadzą do wzrostu umieralności. – Nietrudno u kobiety stosującej pigułkę, a ponadto palącej, o zawał mięśnia sercowego, co bezpośrednio zagraża życiu. – Tabletka może się prowadzić do wzrostu ciśnienia tętniczego, co zagraża wylewem krwi do mózgu, nawet u kobiet młodych. – Z innych schorzeń związanych przyczynowo ze stosowaniem środków hormonalnych, wymienić należy powstawanie nowotworów, zwłaszcza narządów rodnych, szyjki, trzonu macicy, jajowodów, gruczołu piersiowego, skóry. Groźny bywa nowotwór wątroby, gdyby uległ pęknięciu, co może zagrażać wykrwawieniem. – U kobiet stosujących tabletkę obserwuje się zwykle niedobór podstawowych witamin. – Tabletki nie może stosować kobieta chora na cukrzycę. – Innym ze skutków ubocznych są poważne schorzenia oczu, m.in. zakrzepowe zapalenie siatkówki, itd. Zdarzają się przypadki całkowitej utraty wzroku. – W przypadku nierzadkich poczęć pomimo stosowania środków hormonalnych, można stwierdzić mutacje i uszkodzenia kodu genetycznego dziecka. Powoduje to anomalie u dzieci poczętych mimo stosowania tabletki (MB 109n). – Inną konsekwencją stosowania tabletki jest niemożność donoszenia ciąży i wczesne poronienie, albo z kolei mniej lub więcej trwała niepłodność wtórna, często związana z poważnymi, niekiedy nieodwracalnymi uszkodzeniami krypt szyjki macicy. Wśród wielu innych, często bardzo poważnych skutków dalszych stosowania tabletki wymienić należy trudne do wykrycia infekcje chlamydiami, które w przypadku poczęcia przechodzą na płód – z wszystkimi groźnymi dla życia tego konsekwencjami, np. w postaci zapalenia płuc, zakłóceń w oddychaniu, wylewami do mózgu. – A wreszcie stosowanie środków hormonalnych zapobiegających ciąży niezwykle sprzyja rozwijaniu się i upowszechnianiu współczesnego ‘trądu’ w postaci choroby AIDS [HIV] – całkiem niezależnie od uprawiania seksu. Wiąże się to z anty-immunologicznym działaniem sterydów tabletki, podobnym w działaniu do kortyzonu. Parokrotnie wspomniano o związku między stosowaniem tabletki a paleniem papierosów. Oto kompetentna wypowiedź oparta na przeprowadzonych studiach: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (8 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Palenie papierosów zwiększa niebezpieczeństwo wystąpienia groźnych dolegliwości serca i układu krążeniowego u kobiet stosujących środki zapobiegawcze doustne. Im kobieta jest starsza i im więcej pali [15 papierosów dziennie uchodzi za bardzo dużo], tym bardziej wzrasta opisane ryzyko. Ujawnia się to zwłaszcza wśród kobiet po 35 roku życia” (MB 106; Raport Urzędu do spraw Żywności i Leków w USA). W obliczu tylu zagrożeń związanych ze stosowaniem tabletki, jej producenci – z zasady niezwykle rzadko – drukują odpowiednie ostrzeżenia. Oto jedno z nich, zamieszczone na polecenie Nadrzędnego Urzędu, dopuszczającego specyfiki do publicznego użytku – na opakowaniu podówczas udoskonalonej tabletki, wyprodukowanej w USA w r. 1977 – z przeznaczeniem dla kobiet USA: „Tabletki nie powinna stosować kobieta powyżej 40 lat. Tabletki nie powinna stosować kobieta w okresie ciąży, ze względu na jej szkodliwy wpływ na płód. W przypadku zamierzanej ciąży należy odstawić tabletkę na 3 miesiące przed poczęciem, by uniknąć nieprawidłowości rozwojowych płodu. W razie przewidywanej operacji należy odstawić tabletkę co najmniej 4 tygodnie wcześniej. Tabletka sprzyja prawdopodobnie powstawaniu nowotworów łagodnych wątroby. Może się to okazać groźne w przypadku pęknięcia i krwotoku. Tabletkę można stosować jedynie wówczas, gdy u kobiety nie występuje zagrożenie chorobą nowotworową. Lekarz powinien przestrzec, że tabletka może spowodować nieprawidłowe krwawienia maciczne i powstawanie guzów gruczołu piersiowego. W przypadku wystąpienia nudności, zawrotów głowy, wymiotów, należy zwrócić się natychmiast do lekarza i przerwać stosowanie tabletki przez 6 miesięcy”. Ten sam Urząd, dopuszczający środki farmakologiczne na rynek USA i tak skrupulatnie przestrzegający kobiety USA, jest głównym dystrybutorem środków hormonalnych na Kraje Trzeciego Świata, nie informując jednak o ich działaniach ubocznych, ani o ich działaniu poronnym (JB-OM 86; Ehm-V 154). PRZYPIS. ŚRODKI PORONNE.. Zob. do tego m.in.: 1) Dr. Rudolf EHMANN, Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht. Eine kritische Bilanz aus der Sicht eines Gynäkologen, w: EmpfV (2000), 109--271. 2) Prof. Dr. Heribert BERGER, Nebenwirkungen der künstlichen Schwangerschaftsverhütung auf das Kind, w: EmpfV (2000) str. 41-62, z bogatą literaturą na końcu. 3) Dr. Rudolf EHMANN, Die abortive Kontrazeption, w: EmpfV (2000), 64-108, z bogatą bibliografią na końcu. 4) Dr Alfred HÄUSSLER, Die hormonale Kontrazeption und ihre Auswirkung auf die Gesundheit des Menschen, w: EmpfV (2000) 273-280. 5) Dr Horst HUISMANS, Orale hormonale Kontrazeptiva aus augenärztlicher Sicht, w: EmpfV (2000) str. 281-308, z bibliografią. 6) Dr. Gottfried ROTH, Zur Stadieneinteilung neurologischer Schäden durch Ovulationshemmer, w: EmpfV (2000) str. 309313 z bibliografią. 7) Prof. Dr Henri JOYEUX, Hormone und Krebs. Für eine sexuelle Ökologie im modernen Leben, w: EmpfV (2000) 315323. 8) Dr Alexandra SCHWARZ, Anti-Lebensmentalität und Abtreibung, w: EmpfV (2000) 325-338, z bogatą bibliografią. 9) Peter PIOCH, Statistische Berechnungen zum nidationshemmenden Effekt bei Ovulationshemmern, w: EmpfV (2000) 339-351. 10) Dr. Rudolf EHMANN, Die Umwelt wird besser geschützt als das ungeborene Kind im Mutterschoß. Abtreibung, RU 486 und Adoption, w: Christ und Zukunft Nr 69 (4. Quart. 1997) str. 1755-1757. Zob. też wyżej podaną literaturę oraz użyte Skróty: Literatura . file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (9 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 5. Mifegyne – RU 486 Odrębnego omówienia wymaga produkt chemiczny ‘RU 486’. Nie można go określać ani jako ‘pigułkatabletka’, ani ‘lekarstwo’, gdyż byłoby to sprzeczne z prawdą i zamierzeniami producentów. Lekiem jest środek, który służy do leczenia schorzenia, ewentualnie podtrzymania stanu zdrowotnego w przypadku zakłóconej wydolności jakiegoś narządu. Tymczasem na widownię wszedł środek chemiczny określany symbolem RU 486. Został on opracowany w laboratoriach Roussel-Uclaf we Francji – pod kierunkiem naukowym prof. Beaulieu (Francja) i prof. Hermanna (Szwajcaria), przetestowany najpierw na 2000 kobietach, które dobrowolnie na to się zgodziły. Ministerstwo Zdrowia Francji dopuściło preparat do handlu w r. 1988 – pod nazwą Mifepristone – od określenia podstawowego składnika chemicznego tego preparatu. Obecnie jest on rozprowadzany przede wszystkim jako Mifegyne. Przy użyciu niezwykłego nacisku politycznego preparat zostaje narzucany kolejnym krajom Unii Europejskiej, jeśli pominąć Stany Zjednoczone oraz Chiny, gdzie RU-486 uchodzi za środek niemal ‘nr 1’ dla ‘rozwiązania’ problemu Dzieci, poczętych wbrew zezwoleniu państwa ...! Mechanizm działania RU 486 Twórcy omawianego preparatu wyznaczyli sobie od początku jasno sprecyzowany cel: utworzenia skutecznego anty-hormonu, który by uniemożliwił nidację zygoty-embrionu w macicy. Wystarczyło, że zastosowana chemia doprowadzi do zablokowania funkcji ‘ciałka żółtego’, które wytwarza hormon ciążowy progesteron. Tym samym rozwój ciąży ulega przerwaniu, a martwy płód zostaje już tylko wydalony. W ten sposób produkt ten, nie leczniczy lecz zamierzony dla samego tylko zabijania zawiązującego się Życia ludzkiego, trzeba postawić na równi z produktem chemicznym stosowanym w Obozach Koncentracyjnych: Cyklon B, czy też katowskiej siekiery w Średniowieczu, względnie gilotyny z czasów Rewolucji Francuskiej. Mamy przed sobą preparat służący jedynie do masowego zabijania Człowieka: nie ukrywanego dokonywania holokaustu Małych Dzieci (zob. do tego m.in. niemiecką WEB-Site: Babycaust.de: Holokaust na Baby Strona internetowa, która nazywa po imieniu holokaust dokonywany na Niemowlętach). Problemem staje się tutaj nie fakt samego mordu, a już tylko metody, która by pozwoliła cel ten osiągnąć szybciej, taniej i rzekomo bardziej ‘humanitarnie’ (zob. Ehm-V 110n.248; ST-RU486 72.91n). Ponieważ w dużym odsetku testowanych kobiet – zgładzenie Dziecko się ‘nie powiodło’ (w 15 % przypadków) i wystąpiły poważne krwawienia, dodano do podstawowej substancji chemicznej niebawem inny produkt chemiczny – prostaglandynę. W wyniku połączenia obydwóch preparatów: RU 486 + Prostaglandyny, ‘skuteczność’ środka w zastosowaniu do kobiet w ciąży w terminie przed ukończeniem 5-go tygodnia ciąży’ wzrosła do 95-100%. Na terenie Francji ustalono ‘stosowanie RU 486’ aż do 49 dnia od wystąpienia ostatniej miesiączki, natomiast w Wielkiej Brytanii aż do 63 dnia od tego terminu. Śmiercionośne działanie RU 486 polega zatem na tym, iż nieodzowny do zagnieżdżenia i rozwoju ciąży progesteron zostaje wyłączony. Konsekwentnie, zygota która dotarła do jamy macicy, nie ma szans do zagnieżdżenia się w niej. – W przypadku embrionu już zagnieżdżonego, w łożysku dokonują się pod wpływem RU 486 procesy wsteczne. Łożysko, które miało służyć za narząd łączący organizm Matki i Dziecka, ulega rozkładowi. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (10 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Embrion traci kontakt z układem krwionośnym matki. Pozbawiony dostarczanych w krwi matki substancji odżywczych oraz tlenu, Mały Człowiek ginie. W tym momencie wkracza prostaglandyna: Wyzwala ona skurcze macicy, które powodują wydalenie płodu. Następuje sztuczne poronienie – z tym że już martwego Dziecka. – Zatem preparat nie zabija wprost embrionu, a pozbawia go podłoża nieodzownego do przeżycia. Wydalenie płodu dokonuje się w ramach krwawienia podobnego do krwawienia przełomu. A oto warunki, jakie zostają przedłożone kobiecie, która decyduje się na sięgnięcie po RU-486. Musi przedłożyć rozpoznanie zajścia w ciążę. Musi udać się do ośrodka poradnictwa ciążowego, który ustala kilka dni ‘do namysłu’. Kobieta musi się pisemnie zobowiązać, że podda się zabiegowi rutynowego przerywania ciąży, gdyby zabicie płodu z pomocą ‘RU-486’ się ‘nie powiodło’. Dopiero w tej sytuacji przyjmuje 3 x na dzień jedną tabletkę Mifegyne (600 mg) – pod ciągłą kontrolą lekarza aborcyjnego. Po dwóch dniach przyjmuje 400 mikrogram preparatu Misoprostol (= prostaglandyna). Po czym, po upływie co najmniej 3 godzin, musi udać się do kontroli celem zbadania wydalin z pochwy. Gdyby zabieg się ‘nie udał’, przyjmuje drugą dawkę 400 mikrogram Misoprostolu. ‘Skuteczność’ preparatu wzrasta przez to do 98.5%. W terminie 10-15 dni po wydaleniu płodu musi się ponownie zgłosić u lekarza aborcyjnego. Wykonuje on wtedy USG i przeprowadza test ciążowy hormonalny dla potwierdzenia ‘efektywnie’ dokonanego mordu. Gdyby się okazało, że płód nadal żyje, matka zostaje poddana obecnie rutynowemu zabiegowi przerywania ciąży – zgodnie z uprzednio podpisanym ‘zobowiązaniem’. Na podstawie przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych wielo-ośrodkowych badań nad skutecznością Mifegyne w odniesieniu do kobiet w ciąży do 63 dnia od wystąpienia ostatniej miesiączki wynika, że zależy ona w zasadniczej mierze od ilości dni rozwijającej się ciąży. A mianowicie: – W przypadku ciąży trwającej poniżej 50 dni skuteczność RU 486 wynosi 92 %. – W przypadku ciąży rozwijającej się przez 50-56 dni skuteczność ta wynosi 83%. – W przypadku ciąży utrzymującej się przez 57-63 dni zabicie płodu następuje w 77%. – Ciąża rozwijała się dalej pomimo prób jej zakończenia w 9 % przypadków, gdy Płód istniał już przez 57-63 dni. Zastosowanie hospitalizacji ‘pacjentki’ okazało się nieodzowne w 2-4% wszystkich przypadków. Przykre skutki medyczne związane ze stosowaniem RU 486 przejawiają się w postaci nudności, wymiotów i biegunki u 33% kobiet; obfitych krwawień u 15%, przy czym u 5% kobiet – utrzymujących się powyżej 7 dni. U 1% kobiet trzeba było przeprowadzić ponadto wyczyszczenie macicy. Innym poważnym skutkiem ubocznym jest niebezpieczeństwo zakażenia wskutek pozostałych tkanek płodu i przedłużonych krwawień. Jeszcze innym skutkiem to duże prawdopodobieństwo trwałej niepłodności kobiety. Zdarzają się też pojedyncze przypadki zgonu matki. Poważniejsze okazują się jednak skutki psychiczne u kobiety-matki. Pojawiają się one ze wzmożoną siłą począwszy od godzin i dni ‘niepewności’, czy w odchodach pochwowych pojawiło się już zgładzone Dziecko, czy jeszcze nie. Czas tej niepewności przeciąga się na wiele jeszcze dni po zastosowaniu preparatu. Godziny te i dni stają się w przeżyciu niejednej takiej kobiety jednym koszmarem i horrorem. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (11 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Obciążenia psychiczne koncentrują się u omawianych kobiet-matek przede wszystkim wokół świadomości w pełni osobistej odpowiedzialności oraz przez nią samą dokonanego zabójstwa własnego Dziecka. Kobieta ma do dyspozycji niewiele tylko dni do namysłu i podjęcia decyzji na uśmiercenie własnego Dziecka ‘na raty’. W jednych krajach chodzi o termin do 49 dni, w innych do 63 dnia od wystąpienia ostatniej miesiączki. Jest to termin bardzo krótki, a z kolei decyzja sięgnięcia po ten środek nagli. Obciążenie psychiczne wzrasta zwykle o tyle, że USG itp. wykonane przed ostateczną decyzją na zabicie wykazuje najczęściej całkowicie normalny, w pełni zdrowy rozwój Dziecka. Wyrzuty sumienia wzrastają do szczytu, gdy zabieg się ‘nie uda’: Dziecko przeżyło zabójcze działanie śmiercionośnego preparatu. Zdarza się, że matka zmienia w tej chwili decyzję, tym razem chcąc ciążę utrzymać. Obecnie pojawią się oczywiście nieuniknione poważne obawy, czy Dziecko nie zostało już na trwałe uszkodzone przez zastosowany preparat. Lekarz-aborcjonista będzie najprawdopodobniej szantażował pisemną deklaracją matki na rutynowe przerywanie ciąży w razie ‘niepowodzenia’ zastosowanej chemii. Długofalowym dalszym skutkiem jest pogłębiająca się utrata poczucia wartości Życia ludzkiego. RU486 pozwala bowiem podjąć decyzję na zabicie Dziecka w pełni prywatnie, w domu – bez powiadomienia nawet męża czy partnera. Z chwilą zaś gdy sam w sobie preparat dostanie do czyichś rąk, może z powodzeniem obejść się ostatecznie bez konsultacji z jakimkolwiek lekarzemaborcjonistą. Cały proceder dokonuje się tu – i w tym kierunku pójdzie ponad wątpliwość dalsza ewolucja omawianej chemii – coraz bardziej w ramach swoistego: „Zrób to sam – Do it youself”. PRZYPIS. RU-486. Zob. do tego: 1) Prof. Ingolf SCHMID-TANNWALD, Zur Abtreibung mittels Mifegyne / RU 486 – eine kritische Zwischenbilanz, w: Schriftenreihe der Juristen-Vereinigung Lebensrecht e.V. zu Köln, Nr 16, Köln 1999, str. 55-94. 2) Prof. Jerôme LÉJEUNE, Wie sanft ist die sanfte Abreibungsmethode?, w: Christ und Zukunft, Nr 73 (4. Quart. 1998) str. 1878-1880. 3) Prof. Dr. Hubert DOBIOSCH, RU 486, eine Pille, die im Mutterschoß tötet. Auch die modernste Methode der Abtreibung ist Tötung des menschlichen Lebens, w: Christ und Zukunft, Nr 61 (4. Quart. 1995), str.1469-1472. 4) Dr. Rudolf EHMANN, Die Umwelt wird besser geschützt als das ungeborene Kind im Mutterschoß. Abreibung, RU 486 und Adoption, w: Christ und Zukunft, Nr 69 (4. Quart. 1997) str. 1755-1757. 5) Dr. Rudolf EHMANN, Die verkaufte Frau. Medizinische und ethische Aspekte der Empfängnisverhütung, w: Christ und Zukunft, Nr 74 (1. Quart. 1999), str. 1911-1918.1935-1936. 6) Prof. Dr. Josef SEIFERT, Die Abtreibungspille Mifegyne (RU 486) ein weiterer Schritt auf dem Weg zur Verachtung der Würde menschlichen Lebens. Philosophische Überlegungen, w: Christ und Zukunft Nr 74 (1. Quart. 1999) str. 1938-1942; oraz: Nr 75 (2. Quart. 1999) str. 1950-1952 7) Dr. Rudolf EHMANN, Verhütungsmittel – verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht. Eine kritische Bilanz aus der Sicht eines Gynäkologen, w: EmpfV (2000), 110-111. Zob. też wyżej podaną literaturę oraz użyte Skróty: Literatura. 6. Sugestie pod kątem Sakramentu Spowiedzi Rozważania te, łącznie z zarysem dokumentacji medycznej, kreśli tu kapłan: autor niniejszej strony. Ponieważ poruszona sytuacja może okazać się trudnym problemem dla czyjegoś sumienia, które file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (12 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże jednocześnie szuka możliwości pojednania z Bogiem, pragnie autor uprzedzić nasuwające się pytania w aspekcie jednocześnie medycznym i Spowiedziowym. Tematyka Sakramentu Pojednania będzie co prawda omawiana szczegółowo w części czwartej, gdzie na odnośnych miejscach będzie mowa o warunkach Dobrej Spowiedzi świętej – łącznie z przygotowaniem i dziękczynieniem modlitewnym do tegoż Sakramentu. W kolejno potem następującej części piątej omawiana będzie tematyka Bożego Miłosierdzia – m.in. w nawiązaniu do poczucia własnej grzeszności (zob. tamże, zwł. cz.V., r.8: fragmenty z Dzienniczka św. S. Faustyny, m.in. pod kątem Spowiedzi świętej). Jednakże w ścisłym nawiązaniu do dopiero co poruszonych zagadnień, zwłaszcza stosowanych środków poronnych, warto podsunąć już obecnie garść użytecznych sugestii. Warunkiem uzyskania rozgrzeszenia w przypadku stosowania spirali czy tabletki hormonalnej jest niejako bardziej niż w innej sytuacji – decyzja na całkowite zerwanie odtąd z grzechem. Oznacza to decyzję usunięcia spirali – i analogicznie: całkowitego zaprzestania dalszego stosowania tabletki. Decyzja taka musi być oczywiście definitywna, a nie np. ograniczona do jakiegoś tylko określonego czasu. Dopóki czy to kobieta, czy mąż – nie podejmą wspomnianej decyzji, nikt z kapłanów, przy najlepszej ‘dobrej woli’, nie może udzielić rozgrzeszenia. Jeśli kobieta ma założoną wkładkę, terminem wykonania wspomnianej decyzji staje się – ze względów medycznych – kończąca się najbliższa miesiączka. Ujście szyjki jest wtedy rozwarte i istnieje mniejsze niebezpieczeństwo uszkodzenia błony śluzowej. Nie wolno podejmować zabiegów na szyjce w dniach, kiedy błona śluzowa jest rozpulchniona. – Po zgłoszeniu się u lekarza z prośbą usunięcia wkładki należy najlepiej nie podejmować żadnej dyskusji na temat dalszych perspektyw planowania rodziny. Jeśli kobieta, a także mąż, nie są bardzo dobrze obeznani w tym zakresie, mogą ulec kpinie lub zastraszeniu. Wystarczy powiedzieć ogólnie, że dalsze planowanie poczęć jest „naszą sprawą osobistą i stać nas na jej twórcze rozwiązanie” – bez korzystania ze spirali. – Gdyby Spowiedź przypadła na któryś z dni płodności i małżonkowie zdecydują się na usunięcie sprężynki przy najbliższej miesiączce, nie mogą podejmować wtedy współżycia płciowego – przed usunięciem wkładki, ponieważ nadal jeszcze założona jest spirala, której cel jest jednoznaczny. Natomiast mogliby wznowić współżycie na przestrzeni końcowych dni cyklu – po uzyskaniu pewności, że znaleźli się w dniach biologicznej niepłodności [od początku 4 dnia po śliskości]. Przeciwnie zaś, w przypadku stosowania środków hormonalnych, warunkiem otrzymania rozgrzeszenia jest odstawienie tabletki od zaraz – i oczywiście definitywnie. Kobieta musi być nastawiona na to, że po odstawieniu tabletki – za kilka dni (3-4 dni). wystąpi krwawienie (= z odstawienia). Nie jest to krwawienie cykliczne, tzn. miesiączkowe. Takie krwawienie może iść w parze z wysoką możliwością poczęcia. Szczegółowiej – zob. cz.I, rozdz.1-szy niniejszej strony internetowej. Re-lektura. Część II, rozdz.3b: Stadniki – 5.XI.2013. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (13 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Proces zagnieżdżenia – a spirala Skutki uboczne spirali PRZYPIS: Spirala 3. Środki HORMONALNE Aborcja hormonalna bez żadnej kontroli Mechanizm działania tabletki – zasiew śmierci PRZYPIS: Działanie środków hormonalnych Ciąża pomimo SPIRALI – albo i TABLETKI 4. Skutki uboczne środków poronnych Palenie papierosów a środki PRZECIW-rodzicielskie PRZYPIS: Środki Poronne 5. Mifegyne – RU 486 Mechanizm działania RU 486 PRZYPIS: RU 486 6. Sugestie pod kątem Sakramentu Spowiedzi file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3b.htm (14 von 14) [2013-11-06 14:57:40] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura C. STERYLIZACJA Wypowiedź Kościoła Prócz wypowiedzi na temat dopiero co omówionego „bezpośredniego naruszania życia” [tekst zob. wyż., Przerywanie ciąży], wyraża Kościół swoje stanowisko również w sprawie sterylizacji: Humanae Vitae – Nr 14b „Podobnie – jak to już Nauczycielski Urząd Kościoła wielokrotnie oświadczył – odrzucić należy bezpośrednie obezpłodnienie czy to stałe czy czasowe, zarówno mężczyzny, jak i kobiety... ” (HV 14b). Sterylizacja mężczyzn i kobiet W naszym środowisku kulturowym nie praktykuje się chirurgicznego obezpłodniania mężczyzn – poza sporadycznymi przypadkami. Zdarza się, że na poddanie się sterylizacji nalega na swego męża – żona. Gdy zaś ulegnie i jest już obezpłodniony, ona nie dopuszcza go do siebie, bo „już nie jest mężczyzną ...”! – Dotąd też farmakologia NIE zdołała wyprodukować środka, który by prowadził do samego w ogóle obezpłodnienia mężczyzny poprzez środki hormonalne. O obezpłodnieniu hormonalnym kobiety była ubocznie mowa przed chwilą – przy omawianiu działań przeciw-rodzicielskich z pomocą środków hormonalnych przeciwciążowych. – Pomijając taki sposób obezpłodnienia kobiety – czasowo względnie na stałe, wcale nie tak rzadko praktykuje się u nas i po szerokim świecie chirurgiczną sterylizację kobiet. Polega ona zwykle na przecięciu jajowodów i podwiązaniu powstałych końcówek w celu mechanicznego uniemożliwienia wędrówki plemników. Ponieważ taki zabieg wiąże się z poważną operacją z całym z tym związanym file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (1 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ryzykiem, podejmuje się go z zasady dopiero przy rozwiązywaniu ciąży przez cięcie cesarskie. Coraz częściej zdarzają się jednak obecnie przypadki podejmowania takiego zabiegu obezpłodnienia kobiety metodą laparoskopową – i tym samym w sytuacji niezależnej od ciąży. Kobieta powinna wiedzieć, jaka jest ocena tego rodzaju zabiegu z Bożego punktu widzenia. Jeśli sterylizacja jest podejmowana przede wszystkim po to, żeby już dzieci ‘nie mieć’ [sterylizacja bezpośrednia], sumienie zostaje obciążone grzechem ciężkim. Nikomu nie wolno domagać się sterylizacji, ani też poddać się sterylizacji, chociażby nawet sytuacja małżeńska i rodzinna, a także zdrowotna, wydawała się dramatyczna. Sama w sobie ciąża nie jest chorobą, którą by należało ‘leczyć’ za pomocą sterylizacji lub gorzej: przerywania ciąży. Ciąża jest stanem fizjologicznym: wyrazem zdrowia i normalności małżeńskiej i rodzinnej. Co innego natomiast, gdyby w narządach rodnych toczył się proces chorobowy, którego nie da się leczyć inaczej, jak tylko przez usunięcie całego narządu i tym samym spowodowanie obezpłodnienia. W tym wypadku sterylizacja nie byłaby jednak bezpośrednio zamierzona. Celem podjętego działania byłoby leczenie choroby – np. nowotworowej. Ale i w takim przypadku należałoby uczynić wszystko co możliwe, żeby uratować rozwijające się dziecko. Czyli: w przypadku toczącego się procesu chorobowego trzeba by odłożyć decyzję na usunięcie narządu rodnego na czas po porodzie, ewentualnie na okres po przyśpieszonym rozwiązaniu ciąży, tak iżby Dziecko było już zdolne do samodzielnego życia. Natomiast w pozostałych przypadkach, czyli przecięcia i podwiązania jajowodów – zasadniczy cel podjętego zabiegu zmierza do czegoś zupełnie innego. Chodzi wtedy o ‘zaoszczędzenie’ kobiecie dalszych ciąż, a nie o leczenie jakiejkolwiek choroby. Byłaby to wówczas sterylizacja bezpośrednia. Kościół zawsze potępiał sterylizację, m.in. w średniowieczu, kiedy sterylizowano np. chłopców dla zachowania ich dziecięcych głosów do śpiewu. – Nigdy też sterylizacja nie stanie się metodą regulowania płodności godną ludzkiej osoby i miłości. Sama w sobie sterylizacja jest bezpośrednią, rozmyślną ingerencją w Boże dzieło stworzenia. Zmierza do zniszczenia samej możności zachodzenia w ciążę, jest zatem bezpośrednim naruszeniem integralności ludzkiej osoby. Z punktu zaś widzenia teologicznego zabieg ten staje się wyrazem buntu przeciw Bogu jako Bogu. Zabieg sterylizacji chirurgicznej jest w zasadzie nieodwracalny. Jednakże doświadczenie wykazuje, że na ok. 50 sterylizowanych kobiet, w jakiś czas potem pomimo wszystko dochodzi do ciąży u 3-5 kobiet. Życie jest silne! W jakiś czas po operacji – jajowody mogą się ponownie udrożnić, w związku z czym nietrudno dochodzi do ponownego poczęcia. W takich wypadkach rozwija się zwykle ciąża pozamaciczna, gdyż zygocie trudno przebrnąć przez zwykle sklejone jajowody. Fakt ten ujawni się prawdopodobnie poprzez wystąpienie silnego bólu, krwotok i samoistne poronienie. Wtedy trzeba natychmiast ratować życie matki przez zabieg operacyjny. Żaden, nawet najpoważniejszy argument, nie jest w stanie usprawiedliwić w oczach Bożych decyzji na sterylizację. Gdyby zatem lekarz wyłudził zgodę kobiety, podsuwając jej deklarację do podpisu, gdy już jest półprzytomna przed cięciem cesarskim; i chociażby ją zastraszał konsekwencjami na przypadek dalszego macierzyństwa; i chociażby to, co wtedy kobiecie powie, odpowiadało rzeczywistości, w oczach Bożych żaden argument nie jest w stanie usprawiedliwić sterylizacji. Ważkie, może dramatyczne powody przemawiające przeciw dalszemu poczęciu, w pełni uzasadniają słuszność dostosowania odniesień małżeńskich do biologicznego rytmu płodności – z dobieraniem dla współżycia samych tylko dni niepłodności. Powody te jednak nigdy nie usprawiedliwią zabiegu sterylizacji, która sama w sobie jest etycznie zła i grzeszna. Są niestety położnicy, którzy niemal jako regułę przyjmują rozwiązywanie drugiej względnie trzeciej ciąży przez cięcie cesarskie. Niezależnie od tego, czy z punktu widzenia medycznego istnieje file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (2 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże naprawdę poważne wskazanie do takiego postępowania, czy nie. Lekarze ci kierują się sobie wiadomymi motywami: karierą, dążeniem do szybszego uzyskania specjalizacji itp. Postawa taka bywa wyrazem braku cierpliwości i zaangażowania w przygotowanie kobiet do rodzenia siłami natury. Stąd pochodzi często stosowane prowokowanie akcji porodowej za pomocą wlewów dożylnych. Sytuacja taka staje się poważnym oskarżeniem pod adresem niektórych lekarzy i położnych, którzy spełniają posługę przy rodzącym się Człowieku jako „najemnicy” – bez serca, spalając papierosy i pijając kawę, zamiast asystować przy pracy wydawania na świat Dziecka. Jakkolwiek by nie było, z każdego zabiegu m.in. sterylizacji oraz nieuzasadnionego rozwiązywania ciąży przez cięcie cesarskie, personel położniczy będzie rozliczany przed Bogiem. Skutki uboczne sterylizacji Wypada wspomnieć o skutkach ubocznych i powikłaniach związanych z zabiegiem sterylizacji czy to mężczyzn, czy kobiet. Sterylizacja mężczyzny polega w zasadzie na chirurgicznym zabiegu przecięcia i usunięciu obydwu nasieniowodów (łac.: vasectomia). Ponieważ samo postępowanie operacyjne przebiega u mężczyzny o wiele prościej aniżeli u kobiety, w niektórych krajach preferuje się sterylizację przede wszystkim mężczyzn. – Jest to zabieg w zasadzie definitywny: nieodwracalny. Po dokonanym zabiegu trzeba jeszcze przeprowadzić badanie spermiograficzne dla udokumentowania skuteczności przeprowadzonego zabiegu. Ruchliwe i żywotne plemniki znajdują się jednak w płynie wytryskowym jeszcze przez najbliższe dalsze tygodnie, a nawet szereg miesięcy po zabiegu. – W skali światowej szacuje się ok. 50 milionów par ze sterylizowanym męskim partnerem. W USA jest 13% par po zabiegu wasektomii. Praktyka ta rozpowszechnia się i w Europie. Wielu mężczyzn chciałoby jednak w późniejszym czasie odwrócić tę sytuację. Ponowne chirurgiczne podłączenie nasieniowodów, a zwłaszcza doczekanie się następnie potomstwa – udaje się tylko w ograniczonym zakresie przypadków. Sam w sobie zabieg sterylizacji mężczyzny może się wiązać z wystąpieniem szeregu powikłań, w tym zwłaszcza infekcji i przykrymi dolegliwościami lokalnymi. – Wśród skutków ubocznych późnych wymienić trzeba nowotworowe narośla na jądrach (spermagranuloma). W ok. 0,5% przypadków dochodzi do ponownej rekanalizacji nasieniowodów, w związku z czym trudno o 100% pewność, iż poczęcie jest wykluczone. Bardzo często po wazektomii następuje immunologiczna reakcja organizmu w postaci wytworzenia się anty-ciał przeciw własnym plemnikom. Nietrudno o zmiany morfologiczne w mosznach w następstwie podjętego zabiegu. U sterylizowanych mężczyzn znacznie wzrasta podatność na choroby nowotworowe prostaty. – Szczególnie dojmująco mogą wyrazić się oczywiście następstwa psychiczne sterylizacji u mężczyzny: świadomość, iż jest już nie-mężczyzną. Nietrudno o to, by kobiety mu uszczypliwie dokuczały jako ‘eunuchowi’. W sumie okazuje się, że sterylizacja mężczyzny wcale nie jest zabiegiem obojętnym z punktu widzenia medycznego i może pociągnąć za sobą poważne zagrożenia ściśle zdrowotne. Znacznie częściej przeprowadza się sterylizację u kobiet. Dzieje się to najczęściej bez jakiegokolwiek medycznego wskazania. Zabieg sam w sobie jest w zasadzie nieodwracalny: podjęty bądź w drodze rutynowej operacji brzusznej (laparotomia), bądź techniką laparoskopową. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (3 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Objaśnienie Zabieg sterylizowania kobiety przez przecięcie i podwiązanie jajowodów wiąże się z pewnym odsetkiem ‘zawodów’: do ok. 20 pro/mille tradycyjną metodą laparotomii, a przy zastosowaniu laparoskopii do 13 pro/mille. – W następstwie zabiegu pojawia się oczywiście szereg skutków ubocznych. Nietrudno o uszkodzenie czy to naczyń, czy jelit, pęcherza moczowego. Dochodzi zagrożenie infekcji, stanów zapalnych ujawniających się dopiero z biegiem czasu, infekcji chlamydiami, zakłóceń rytmu serca, krążenia i zapaści. Z późnych skutków po zabiegu sterylizacji kobiety wymienić należy częste przypadki ciąży pozamacicznej, skrętu jajowodów, sklejenia jajowodów, przyspieszone procesy klimakteryjne, zakłócenia w miesiączkowaniu. Szczególnie przykre bywają skutki psychiczne przyczynowo związane z zabiegiem sterylizacji. Występują one tym częściej, im młodsza jest kobieta-pacjentka. Wiele kobiet wyraża w jakiś czas po zabiegu żal, że się na to zgodziły. Wiele szuka wówczas sposobów odwrócenia tego stanu rzeczy. Co prawda przeżywają ulgę, jaką im daje poczucie, iż ‘nie będzie już dziecka’. A jednak trudno poradzić sobie z duchowymi następstwami zranionego instynktu macierzyńskiego. Kobieta szuka na wszelkie sposoby kontaktu, który by w jakiejś mierze zaspokoił jej potrzebę opiekuńczości nad dzieckiem. Zdarza się, że już sam widok dziecka wyzwala u takiej kobiety odruchy płaczu, a z kolei wcale nie tak trudno o odruch agresji wobec innych kobiet, które cieszą się własnym dzieckiem. Szczególnie trudne bywają tego rodzaju przeżycia duchowej natury u tych kobiet, które poddały się sterylizować po uprzedniej aborcji, albo i po porodzie. Oraz gdy kobieta przed sterylizacją czyniła wszystko, by decyzji tej nie musiała podjąć sama, lecz podjął ją za nią lekarz, względnie osoby trzecie. W jakiś czas potem zaczyna je wszystkie obciążać winą za stan, w jakim się obecnie znalazła. Obciążenie psychiczne wzmaga się znacznie, gdyby sterylizacja została dokonana bezpośrednio po rozwiązaniu ciąży przez cięcie cesarskie – i urodzone wówczas dziecko umrze, czasem zupełnie nagle, zwłaszcza w przeciągu pierwszego roku życia po takim porodzie. W tej sytuacji nietrudno zrozumieć, że coraz częściej do klinik zgłaszają się kobiety z pytaniem o szanse odzyskania utraconej zdolności zachodzenia w ciążę. Wszystkie te względy każą ponownie przemyśleć sens Bożego daru, jakim Stworzyciel obdarzył tak mężczyznę jak kobietę: płciowości – wraz z wpisaną w nią zdolnością rodzicielską. Dar ten nadal pozostaje własnością samego tylko Boga, przekazaną czasowo do odpowiedzialnego zarządu, z którego prędzej czy później każdy będzie się musiał rozliczyć. PRZYPIS. STERYLIZACJA. Zob. do tego zagadnienia m.in.: 1) Dr Rudolf EHMANN, w: Ehm-V: 4. Zur Sterilisation der Frau, 141-150. 2) Dr. Regine TADROS, Die Sterilisation des Mannes – eine medizinisch unbedenkliche Empfängnisverhütung?, w: EmpfV (2000) 331-338; 3) Dr teol. Werner NEUER, Sterilisation in der Sicht christlicher Ethik, w: EmpfV (2000) 1073-1076; 4) Prof. Dr. Hermann SCHNEIDER, Gedanken zur Sterilisation von Menschen, w: EmpfV (2000) 1201-1215. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (4 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże D. BADANIA PRENATALNE I EKSPERYMENTY NA EMBRIONACH Ogólna ocena badań prenatalnych Poprzednio, pod koniec części pierwszej, wspomnieliśmy już o etycznych aspektach badań prenatalnych (przed-porodowych) (zob. wyż.: Badania prenatalne ; tamże dokumentacja odnośnych wypowiedzi Kościoła). W tej chwili wypada wrócić do tego zagadnienia jeszcze raz – nieco szczegółowiej. – Badania prenatalne są godne polecenia, jeśli mają na względzie zdrowie dziecka (por. EV 26.89). Są one natomiast etycznie niedopuszczalne, gdy podjęte zostają w celu wyeliminowania-zabicia Dziecka. Obojętne, czy motywem wiodącym byłoby wtedy dobro matki, czy dziecka – np. w przypadku anomalii genetycznej, czy też ponieważ płeć dziecka nie odpowiada oczekiwaniom rodziców itp. W przypadku usunięcia ciąży w następstwie orzeczenia na podstawie badania prenatalnego – wszyscy którzy się do tego przyczynili byliby w oczach Bożych nie tylko winni ludzkiej Krwi Niewinnego, lecz zaciągnęliby ponadto ekskomunikę, podobnie jak w przypadku przerywania ciąży z jakiegokolwiek innego względu. Należy też jeszcze raz podkreślić, jakie jest Boże – i tak dopiero ludzkie – stanowisko w związku z badaniami rzekomo ‘naukowymi’, podejmowanymi na ludzkich gametach i embrionach. W tym wypadku chodzi zatem nie tyle o badanie pre-natalne, lecz pre-implantacyjne, czyli podejmowane na przestrzeni dni pomiędzy poczęciem (powstaniem zygoty), a dotarciem zygoty do macicy i kilka dni trwającego procesu stopniowego zagnieżdżania się embrionu w błonie śluzowej jamy macicy. Oto parę zdań z Evangelium Vitae na ten temat: „Ocena moralna przerywania ciąży dotyczy także nowych form zabiegów dokonywanych na embrionach ludzkich, które chociaż zmierzają do celów z natury swojej godziwych, prowadzą nieuchronnie do zabicia embrionów. Odnosi się to do eksperymentów na embrionach, coraz powszechniej dokonywanych w ramach badań biomedycznych i dopuszczanych przez prawo niektórych państw ... ... Wykorzystywanie embrionów i płodów ludzkich jako przedmiotu eksperymentów jest przestępstwem przeciw ich godności istot ludzkich, które mają prawo do takiego samego szacunku jak dziecko już narodzone i jak każdy człowiek. Na takie samo potępienie moralne zasługuje także praktyka wykorzystywania embrionów i płodów ludzkich jeszcze żywych – czasem ‘wyprodukowanych’ specjalnie w tym celu w drodze zapłodnienia w próbówce – już to jako ‘materiału biologicznego’ do wykorzystania, już to jako źródła organów albo tkanek do przeszczepów, służących leczeniu niektórych chorób. W rzeczywistości zabójstwo niewinnych istot ludzkich, nawet gdy przynosi korzyść innym, jest aktem absolutnie niedopuszczalnym” (EV 63). UWAGA. Zobacz do tego zagadnienia z naszej strony – przytoczony i omówiony ‘Dokument’ Episkopatu Polski z 3.III.2013, dotyczący m.in. praktyki zapłodnienia ‘in vitro’: PORTAL naszej strony [lp33.de], Spis treści, kolumna 4, nr 20; lub bezpośredni link: http://lp33.de/strona-lp33/ind21.htm#inv = Nienaruszalność życia - In Vitro - Zagadnienia pokrewne. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (5 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Życie czy śmierć embrionów Nie chcielibyśmy zajmować się tu zagadnieniem przeprowadzania eksperymentów na embrionach, ich wykorzystywania dla przeszczepów, ani też zagadnieniem sztucznego zapłodnienia. Wymagałoby to odrębnego studium, odbiegającego od naszej zasadniczej tematyki. Ze względu na mogące się pojawiać pytania przytoczymy tu – bez dodatkowego komentarza – parę wymownych fragmentów z encykliki Jana Pawła II Evangelium Vitae (EV 63. – Oraz zob. dopiero co wyżej podany link do ‘Dokumentu Episkopatu Polski’ w tej kwestii. Tamże znajdują się linki do odnośnych dokumentów Magisterium Kościoła). Embriony traktowane jako ‘materiał biologiczny’ „Także różne techniki sztucznej reprodukcji, które wydają się służyć życiu i często są stosowane z tą intencją, w rzeczywistości stwarzają możliwość nowych zamachów na życie. Są one nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwego ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto stosujący te techniki do dziś notują wysoki procent niepowodzeń: dotyczy to nie tyle samego momentu zapłodnienia, ile następnej fazy rozwoju embrionu, wystawionego na ryzyko rychłej śmierci. – Ponadto w wielu przypadkach wytwarza się większą liczbę embrionów, niż jest to konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane ‘embriony nadliczbowe’ są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli ‘materiału biologicznego’, którym można swobodnie dysponować. – Badania prenatalne..., zbyt często dostarczają okazji do zaproponowania i wykonywania przerywania ciąży. Jest to wówczas aborcja eugeniczna, akceptowana przez opinię publiczną o specyficznej mentalności, co do której ustala się błędny pogląd, że jest ona wyrazem wymogów ‘terapeutycznych’: mentalność ta przyjmuje życie tylko pod pewnymi warunkami, odrzucając ułomność, kalectwo i chorobę. – Ta sama logika doprowadza do sytuacji, w których odmawia się podstawowego leczenia i opieki, a nawet pożywienia dzieciom urodzonym z poważnymi ułomnościami lub chorobami...” (EV 14). Człowiek od zapłodnienia „Od zapłodnienia rozpoczynają się dzieje Życie człowieka... Chociaż obecność rozumnej duszy nie może być stwierdzona w żaden sposób doświadczalnie, to jednak sama wiedza naukowa o embrionie ludzkim ‘dostarcza cennej wskazówki dla rozumowego rozpoznania obecności osobowej od pierwszego momentu pojawienia się życia ludzkiego: czy jednostka ludzka nie jest osobą ludzką’? – Chodzi tu zresztą o sprawę tak wielką z punktu widzenia powinności moralnej, że nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego. Właśnie dlatego, niezależnie od dyskusji naukowych i stwierdzeń filozoficznych..., Kościół zawsze nauczał i nadal naucza, że owoc ludzkiej prokreacji od pierwszego momentu swego istnienia ma prawo do bezwarunkowego szacunku, jaki moralnie należy się ludzkiej istocie w jej integralności oraz jedności cielesnej i duchowej” (EV 60). Użytkowe traktowanie embrionów i selektywne badania prenatalne „Ocena moralna przerywania ciąży dotyczy także nowych form zabiegów dokonywanych na file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (6 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże embrionach ludzkich, które chociaż zmierzają do celów z natury swojej godziwych, prowadzą nieuchronnie do zabicia embrionów. Odnosi się to do eksperymentów na embrionach, coraz powszechniej dokonywanych w ramach badań biomedycznych i dopuszczanych przez prawo niektórych państw. – Choć ‘należy uznać za dopuszczalne zabiegi dokonywane na embrionie ludzkim, pod warunkiem że uszanują życie i integralność embrionu, nie narażając go na ryzyko nieproporcjonalnie wielkie, ale są podejmowane w celu leczenia, poprawy jego stanu zdrowia lub dla ratowania zagrożonego życia’, trzeba zarazem stwierdzić, że wykorzystywanie embrionów i płodów ludzkich jako przedmiotu eksperymentów jest przestępstwem przeciw ich godności istot ludzkich, które mają prawo do takiego samego szacunku jak dziecko już narodzone i jak każdy człowiek. – Na takie samo potępienie moralne zasługuje także praktyka wykorzystywania embrionów i płodów ludzkich jeszcze żywych – czasem ‘wyprodukowanych’ specjalnie w tym celu w drodze zapłodnienia w probówce – już to jako ‘materiału biologicznego’ do wykorzystania, już to jako źródła organów albo tkanek do przeszczepów, służących leczeniu niektórych chorób. W rzeczywistości zabójstwo niewinnych istot ludzkich nawet gdy przynosi korzyść innym, jest aktem absolutnie niedopuszczalnym. – Należy zwrócić specjalną uwagę na ocenę moralną prenatalnych technik diagnostycznych, które pozwalają na wczesne wykrycie ewentualnych anomalii w organizmie jeszcze nie narodzonego dziecka... – Są one moralnie godziwe, gdy nie stwarzają nadmiernych zagrożeń dla dziecka i dla matki i gdy stosowane są po to, by umożliwić wczesne leczenie, lub też by dopomóc w spokojnym i świadomym przyjęciu mającego się narodzić dziecka. – Zważywszy jednak, że możliwości leczenia przed narodzeniem są jeszcze dziś ograniczone, nierzadko zdarza się, że techniki te służą mentalności eugenicznej, która dopuszcza selektywne przerywanie ciąży, aby zapobiec narodzinom dzieci dotkniętych przez różnego rodzaju anomalie. – Tego rodzaju mentalność jest haniebna i w najwyższym stopniu naganna, ponieważ rości sobie prawo do mierzenia wartości ludzkiego życia wyłącznie według kryteriów ‘normalności’ i zdrowia fizycznego, otwierając tym samym drogę do uprawomocnienia także dzieciobójstwa i eutanazji” (EV 63). Sprzeciw sumienia w obliczu uśmiercania „Absolutne poszanowanie każdego niewinnego życia ludzkiego nakazuje także skorzystać z prawa do sprzeciwu sumienia wobec aborcji i eutanazji. ‘Uśmiercenie’ nigdy nie może zostać uznane za działanie lecznicze, nawet wówczas, gdy intencją jest spełnienie żądania pacjenta: jest to raczej sprzeniewierzenie się zawodowi lekarskiemu, który można określić jako żarliwe i stanowcze ‘tak’ wobec życia. – Także w dziedzinie poszukiwań biomedycznych, fascynującej i zapowiadającej nowe wielkie odkrycia służące dobru ludzkości, należy zawsze unikać eksperymentów, badań i zastosowań, które lekceważąc nienaruszalną godność ludzkiej istoty, przestają służyć człowiekowi i choć pozornie mu pomagają, w rzeczywistości są wymierzone przeciw niemu” (EV 89). PRZYPIS. BADANIA PRENALATNE. Zob. m.in.: 1) Dr Bruno HÜGEL, Die Ambivalenz der Reproduktionsmedizin beim Menschen infolge hormoneller Stimulation der Eierstöcke, Retortenzeugung (IVF) und Emrybonentransfer (ET), w: EmpfV (2000) str. 529-554. 2) Dr. Ulrich BACH, Der Verkaufte Mensch. Über die Unmöglichkeit, dem sogenannten Menschenrechtsübereinkommen zur Biomedizin zuzustimmen, w: Christ und Zukunft Nr 78 (1 Quart. 2000), str. 2083-2086 3) Roland RÖSLER, Mal gucken, ob Du nützlich bist?!?, w: Christ und Zukunft, Nr 81 (4. Quart. 2000), str. 2167-2170. 4) Deklaracja PAPIESKIEJ AKADEMII ŻYCIA, 25 sierpnia 2000, Über die Herstellung sowie die wissenschaftliche und therapeutische Verwendung von menschlichen embryonalen Stammzellen, w: Christ und Zukunft Nr 81 (4 Quart. 2000) str. 2190-2194. 5) Prof. Dr Robert PAEMANN, Gezeugt, nicht gemacht, w: Christ und Zukunft, nr 82 (1 Quart. 2001) str.2226-2239. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (7 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 6) P. Otto MAIER SJM, Creemus hominem novum! Voll Spott: Hurra! Hurra! Der neue Mensch ist da!, w: Christ und Zukunft Nr 84 (3. Quart. 2000) 2299-2302. 7) Ks. Prof. teol. Bp Józef WRÓBEL, Człowiek i Medycyna. Teologicznomoralne podstawy ingerencji medycznych (praca habilitacyjna z bioetyki), Kraków Wyd. SCJ – 1999, zob. zwł. Cz. I – Rozdz. 2: Afirmacja osobowej godności człowieka jako fundament działań medycznych, str. 69-129; Cz. III – Rozdz. 1: Zasada niedysponowalności, zwł. str.278-299; Rozdz. 3: Zasada czynu o podwójnym skutku, str. 331-353; Rozdz. 4: Zasada całościowości, str. 355-398; Rozdz. 5: 399-436. 8) Ks. Władysław GASIDŁO, Z zagadnień etyki małżeńskiej i rodzinnej, Kraków – Wydział Duszpasterstwa Rodzin – 1994, zwł. Rozdz 4. Rodzina w konflikcie między dwiema miłościami, § 3: Moralna ocena biomedycznych eksperymentów w zakresie początków życia ludzkiego, str. 334-357; § 4, Niektóre badania diagnostyczne okresu prenatalnego i ich ocena moralna, str. 358-375. Zob. ponadto: – Prof. Dr Bp Józef WRÓBEL SCJ, Etyczne aspekty inżynierii komórkowej i tkankowej, w: Roczniki Teologiczno-Kanoniczne, Lublin Wydawnictwo Naukowe KUL (2002: w druku) (z bogatą aktualną dokumentacją). – Prof. Dr. Bp Józef WRÓBEL SCJ, Komórki macierzyste: Nadzieje i obawy, w: Roczniki Teologiczno-Kanoniczne – 2002, Lublin Wydawnictwo Naukowe KUL (2002: w druku) (z bogatą aktualną dokumentacją-literaturą ). – PAPIESKA AKDAEMIA ŻYCIA, Refleksje na temat klonowania, w: W trosce o życie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej. Tarnów, Wyd. Biblos 1998 s. 634-640; – PAPIESKA AKDAEMIA ŻYCIA, Cellule staminali umane autologhe e trasferimento di cucleo. Aspetti scientifici ed etici, w: L'Osservatore Romano (wyd. włoskie) 141 (2001, nr 3 (42641), str. 6; – Prof. Ks. dr Tadeusz ŚLIPKO SJ, „Klonowanie terapeutyczne” – spór o istotę człowieczeństwa, w: Wiadomości KAI nr 32 (488 – 12. VIII. 2001) 18-20. – KONFERENCJA EPISKOPATU NIEMIEC, Der Mensch: sein eigener Schöpfer? Wort der Deutschen Bischofskonferenz zu Fragen von Gentechnik und Biomedizin, Bonn 7. III. 2001. E. INNE DZIAŁANIA PRZECIWRODZICIELSKIE Na koniec omawianego fragmentu z HV 14 [zob. wyżej: Naruszenie rozpoczętego procesu Życia] podsumowuje Paweł VI jeszcze raz globalnie wszelkie możliwe działania przeciw-rodzicielskie. Kościół nie może zaakceptować żadnej ingerencji w akt małżeński, której celem byłoby jego obezpłodnienie: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (8 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Humanae Vitae – Nr 14c „Odrzucić również należy wszelkie działanie, które – bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, – bądź podczas jego spełniania, – czy w rozwoju jego naturalnych skutków – miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub stanowiło środek prowadzący do tego celu” (HV 14c). Ojciec święty ujmuje tu wszelkie działania przeciw-rodzicielskie w trzy grupy: – działania podejmowane przed współżyciem – w czasie współżycia – po nim. 1. Działania PRZECIW-rodzicielskie stosowane przed stosunkiem Na pierwszym miejscu wymienia Ojciec święty działania przeciw-rodzicielskie stosowane przed przystąpieniem do samego współżycia. Kościół odrzuca je jednoznacznie w imię swej misji stróża depozytu Objawienia i ostatecznych przeznaczeń człowieka. Chodzi o użycie jakichkolwiek środków czy to mechanicznych, czy chemicznych, czy jakichkolwiek innych, których celem byłoby wykluczenie rodzicielstwa. Jest z góry niemożliwe, by jakiekolwiek działania podjęte przeciw poczęciu lub tym bardziej przeciw rozwojowi ciąży mogły kiedykolwiek doczekać się aprobaty ze strony Kościoła – chociażby w formie światła jedynie ‘pomarańczowego’. Działania przeciw-rodzicielskie są zawsze sprzeczne z miłością jako ‘darem osoby dla osoby’. Chodzi wówczas o „czyny ‘nieodwracalnie’ złe, same z siebie i same w sobie niezdatne do tego, by je przyporządkować Bogu i dobru osoby” (VSp 81; tamże, 80; VadSp 2/4). Dlatego też są one zawsze równoznaczne z odrzuceniem Boga jako Boga, jedynego Pana tak życia jak i miłości. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (9 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 2. Działania PRZECIW-rodzicielskie stosowane w CZASIE współżycia Do tej grupy działań zaliczyć trzeba stosunek przerywany oraz użycie przy stosunku prezerwatywy, jak i wszelkiej tzw. ‘antykoncepcji’ plemnikobójczej. – Dotyczy to zatem stosowania takich środków jak: globulek, czopków, maści, gąbek, spray’ów plemnikobójczych, a ponadto błon dopochwowych, naszyjkowych, prezerwatyw dla kobiet, i oczywiście typowych środków poronnych. – Ponadto zaś trzeba zaliczyć do grupy działań przeciw-rodzicielskich stosowanych w czasie samego intymnego kontaktu – petting i wszelkiego innego rodzaju sposoby uprawiania seksualizmu Objaśnienie zastępczego, nierzadko graniczącego z patologią i zwyrodnieniem, jak np. ‘seks oralny’: przeżycie seksualne w ustach, czy ‘seks analny’: przeżycie podejmowane w odbycie. UWAGA. Do tematyki oraz uzasadnienia seksu oralnego zob. m.in. z naszej strony: „Jeszcze raz: sex oralny”. Jest to fragment ostatniego rozdziału niniejszej strony internetowej, tzn.: cz.VII, rozdz.3, § G, pkt.6 [= file ‘h’ tego rozdziału]. – Ponadto jednak również artykuł tutaj piszącego, link ogólny: http://lp33.de/seite-lp33/ind2.htm#conf = Spowiedź święta małżonków z grzechami przy współżyciu. – Dostęp do tego artykuł: strona PORTALU, Spis Treści, Kolumna 4, nr 3. Tamże całkiem na dole, w Spisie treści znaleźć można materiał do szczegółów, np.: seks oralny, pocałunek, pocałunek głęboki itd. – Zob. również obszerną prywatną recenzję piszącego tu autora odnośnie do jednej z wielu książek i strony internetowej O.Ksawerego Knotz’a: http://lp33.de/strona-lp33/ind18.htm#kno = Prywatna recenzja książki: O.Ksawery Knotz, OFMCap, Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga. – Częstochowa, Święty Paweł – 2009. W ramach działań przeciw-rodzicielskich podejmowanych w czasie samego aktu współżycia wypada osobną uwagę poświęcić poronnemu działaniu wszelkiej chemii plemnikobójczej, a ponadto jeszcze raz przyjrzeć się problematyce szeroko rozpropagowanej i stosowanej prezerwatywy. a. Poronne działanie wszelkiej chemii plemnikobójczej oraz prezerwatywy Trzeba przyjąć do wiadomości, że wszelka chemia plemnikobójcza nieodwracalnie uszkadza nie tylko file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (10 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże plemniki – te mają przecież ulec zniszczeniu i być przez nią zabite, lecz modyfikuje również jądro komórki jajowej, jeśli na nią natrafi (tzn.: gdy stosunek przypadnie na któryś z dni płodności kobiety). – W przypadku poczęcia pomimo użytego jakiegoś środka plemnikobójczego może wówczas urodzić się potomstwo z poważnymi anomaliami, np. krótszymi kończynami, guzami, anomaliami chromosomalnymi, anomaliami przewodu moczowego itd. Inna rzecz że embriony poczęte w takich warunkach giną z zasady niebawem wskutek daleko idących uszkodzeń związanych ze wspomnianą chemią plemnikobójczą. Ciąża kończy się wtedy wczesnym poronieniem. – Konsekwentnie zaś – użyty środek rzekomo jedynie ‘plemnikobójczy’ trzeba zakatalogować do grupy środków jednocześnie ... poronnych. Wiedzie to do nieuchronnej konkluzji: środki rzekomo ‘jedynie plemnikobójcze’ (czyli anty-koncepcja w ścisłym słowa znaczeniu) po prostu nie istnieją. Wszelka tzw. ‘antykoncepcja’ (środki przeciw-poczęciowe) wywiera jednocześnie – chociażby jedynie pośrednio – działanie zarazem poronne. Wypada uświadomić sobie z całą powagą to, o czym wspominano już parokrotnie w nawiązaniu do etycznych wydźwięków stosowania środków zdawałoby się jedynie plemnikobójczych. Do nich zalicza się m.in. szeroko stosowana prezerwatywa. – Od co najmniej końcowych lat 80-tych minionego wieku wiadomo w sposób naukowo niepodważalny, że pomijając fakt, iż prezerwatywa nie chroni przed chorobami zakaźnymi i nie stanowi 100% pewnej ‘bariery’ dla przenikania przez nią plemników i tym samym procesu poczęcia, należy zaliczyć ją do środków wiodących do wczesnego poronienia. Oczywiście w przypadku, gdy stosunek z użyciem prezerwatywy przypada na dzień możliwości poczęcia u kobiety. – Kobieta zaś dowiaduje się o swych dniach możliwości poczęcia na podstawie obecnej w tym czasie wydzieliny śluzowej pochodzenia estrogennego (łatwość jej rozpoznania dzięki ‘Metodzie Billingsa’). Wiąże się to z jednej strony z możliwością przeniknięcia plemników przez tworzywo prezerwatywy oraz samym sposobem jej użycia, jak tym bardziej z chemią plemnikobójczą, jaką wyściełana jest od wewnątrz prezerwatywa produkowana dla sex-buisnessu. Wspomniana chemia wchodząca w skład środków ‘plemnikobójczych (globulki, spray’e, gąbki; ale również prezerwatywa) – działa na plemniki zabójczo, czyli uśmierca je, względnie co najmniej uszkadza je poważnie. Uszkodzenia te bywają jednak nie 100% ‘skuteczne’. Dokumentacja naukowa wykazuje, że pomimo tych uszkodzeń – dochodzi nietrudno do zaplemnienia przez nie komórki jajowej, jeśli tylko dojdzie do spotkania obydwu gamet. – Z kolei zaś docierający wtedy do komórki jajowej płyn nasienny, zmieszany ze wspomnianą chemią plemnikobójczą – uszkadza komórkę jajową. Zdarza się, że mimo wspomnianych, daleko idących uszkodzeń, dochodzi jednak do zaplemnienia-zapłodnienia jajeczka i tym samym powstania zygoty, czyli zaistnienia Nowego Człowieka. Niemniej zygota ta jest od początku niewydolna, gdyż tworzące ją obie gamety zostały wcześniej poważnie zmodyfikowane-uszkodzone. Zaistniały Nowy Człowiek ma wówczas nikłe szanse przeżycia i z zasady umiera w niewiele dni po swym poczęciu. Partnerzy takiego stosunku płciowego nie są wtedy nawet w stanie zorientować się, czy i że doszło do poczęcia (pomimo użytej prezerwatywy, względnie jakiegoś innego środka rzekomo jedynie antykoncepcyjnego). Poczęty Człowiek umiera zwykle w ciągu 1-2 tygodnia od poczęcia, tzn. zanim dotrze do jamy macicy, lub wkrótce potem. Tym dwojgu: partnerom-rodzicom – może się złudnie wydawać, że ‘globulka’ czy ‘prezerwatywa’ doskonale ‘spełnia swoje zadanie’, bo ciąży ... ‘nie widać’ ... ! Budzi się jednak nieuchronne pytanie natury etycznej: za jaką to się dzieje cenę? Pozostaje bowiem poczytalność za Życie być może wtedy poczętego Dziecka tych dwojga. Owego ‘Poczętego’ w tej chwili faktycznie ‘nie widać’. Jego ojciec i matka wtedy jedynie ‘... się kochali’. Jednakże ceną owego ‘pokochania’ stała się Krew Niewinnego: zgładzonego przez nich ... ich własnego Dziecka. O nim jednak ci dwoje ani nie myśleli, ani myślenia o tym fakcie do wiadomości przyjąć ... nie chcą! Im file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (11 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zależało nie na miłości (ta z istoty swej obdarza dobrem, a ‘dobrem’ jest coś dopiero wtedy, gdy zmierza do dobra definitywnego: zbawienia), a jedynie na doznaniu ‘seksu’. Skutek ten miał im zapewnić użyty środek, rzekomo ... ‘jedynie’ plemnikobójczy; możność uprawiania ‘seksu’ – bez obciążenia się ewentualnym Dzieckiem! Nie ma wątpliwości, że ci dwoje będą zdawali sprawę w Obliczu Boga, a oczywiście i wobec ewentualnie zabitego wtedy ich Dziecka, albo raczej być może wiele-wiele zabitych swych Dzieci, a oczywiście również wobec całej społeczności ludzkiej – za krzyk niewinnie przelanej Krwi. Dziecko (albo i Dzieci: liczba mnoga) zaistniało jako owoc ich uprawianej – rzekomo ‘miłości’. ‘Miłością’ oczywiście ich działanie nie było. Był to typowy obopólny samogwałt (masturbacja). Odniesienia ich obojga były świadomie zamierzonym zakłamaniem: był to pieczętowany przez nich oboje, typowy rozwód-wpodjętej-kopulacji. Zdążali oni przecież do wszystkiego innego, a nie do stania się ‘jedno-w-miłości’. Oboje zdecydowanie wykluczali obopólne zjednoczenie swych obojga osób. Ani jedno, ani drugie absolutnie nie chciało stać się ‘dwoje-jednym-Ciałem’: dwiema osobami zjednoczonymi w komunii miłości i życia. Jedynie dlatego użyli tego konkretnego środka – w tym wypadku prezerwatywy, a ta z góry blokowała stawanie się ich obojga „dwoje-jednym-Ciałem”, jeśli w tej chwili pominąć jej działanie ... poronne. UWAGA. Zob. też o ‘prezerwatywie’ i innych działaniach przeciw-rodzicielskich od strony przeżycia tych dwojga oraz oceny etycznej tychże działań – z naszej strony: Nie seks, a zjednoczenie osób zgodne z wewnętrznym ładem aktu – najlepiej cały ten dłuższy artykuł. Zob.: Strona PORTALU, kolumna 4, nr 3: Spowiedź święta małżonków z grzechów przy współżyciu małżeńskim. – Ponadto zob. wyżej podany obszerniejszy link: (zob. dokładniej: Linki do oceny etycznej prezerwatywy). b. Dwa zamierzone cele przy uprawianiu ‘seks-miłości’ za pomocą ... prezerwatywy Powyższe stwierdzenia można by wyrazić jeszcze jaśniej, chociażby językiem swoiście ... brutalnym. Partnerzy, którzy ‘zabezpieczają się’ się przy ‘kopulacji-seksie’ prezerwatywą (a tym bardziej sięganiem po ‘klasyczne’ środki poronne: spiralę, tabletki...), dokonują świadomego wyboru (wybór świadomy, bo prezerwatywę trzeba: uprzednio kupić, wybrać jej gatunek, przeczytać instrukcję, założyć ją itd.; nie jest to działanie ‘z zaskoczenia’!) i tym samym akceptują z góry jej dwa z samą jej naturą związane skutki- działania: Jej poronny mechanizm działania. Celem, który każe użyć prezerwatywy, jest jedno: ‘dziecka ma nie być’. Obojętne jak się to dokona. Czyli: chociażby tego Poczętego trzeba by było ... zgładzić. ‘Najlepiej’ ... o sposobie, w jaki to się dokona, po prostu nie myśleć! ... – Tak jest najwygodniej ... na teraz! Któż by w chwili ‘seksu’ miał się zastanawiać nad swoją przyszłością!? Kto w szale roznamiętnionego ‘seksu’ będzie myślał o finale swego życia oraz ... o Jezusie Chrystusie, który „przyjdzie sądzić Żywych i Umarłych” (zob. chociażby: Dz 10,42; 2 Tm 4,1; 1 P 4,5; Rz 14,9)? Równolegle do owego przeciw Życiu skierowanego, poronnego działania prezerwatywy (oraz wszelkich innych środków przeciw-rodzicielskich, jak spirali; tabletek w ich coraz innych odmianach; ale i preparatów rzekomo jedynie ‘plemnikobójczych’) przebiega jej jaskrawo uwydatniające się działanie celnie wymierzone przeciw samej istocie ‘miłości’. Jeśli partnerzy (małżonkowie, a także ‘narzeczeni’; a tym bardziej mniej lub więcej przypadkowi partnerzy), file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (12 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże którzy chcą skorzystać z ‘usług’ swego seks-ciała, ‘zabezpieczają się’ poprzez prezerwatywę, to – pomijając już jej nie-ubłagane działanie poronne (z góry wyrażona zgoda na zgładzenie z cyklu na cykl chociażby tylko potencjalnego dziecka ich ‘seksu-miłości’), oświadczają sobie zarazem okrutnie bezhonorowo i przeraźliwie jaskrawo, a ... bez wstydu czy chociażby tylko zażenowania wobec siebie nawzajem, że w najmniejszym stopniu nie zdążają do ‘miłości’, tj. do zjednoczenia swych dwojga osób w „komunii miłości i życia”, ani tym bardziej w „bojaźni Chrystusowej” (Ef 5,21; zob. do tego niż.: Nowość Ewangeliczna: wzajemne poddanie małżonków). Gdyby miłość była miłością, zmierzałaby do dobra skierowanego ku temu drugiemu, umiłowanemu. Jednakże ‘dobro’ to musiałoby być proporcjonalne do wezwania do życia – wiecznego: w „Domu Ojca” (zob. wypowiedź Jana Pawła II: Czyn dobry ze względu na przedmiot; oraz: Czyn dobry ze względu na dobro). Tymczasem w przypadku rzekomej ‘miłości’, pojmowanej jako uprawianie seksu i wyżywanie się na seks-ciele – brak jakiegokolwiek śladu zdążania do liczącego się ‘dobra’: własnego, czy tym bardziej tego drugiego. Liczy się obopólne (?) egoistyczne przeżycie ‘seksu’, z uwagą zawężoną do samego jedynie seks-ciała: własnego i tego drugiego. – Ujawnia się jaskrawo z daleka rozpoznawalna cecha wszelkiej anty-miłości. Zdradza się ona właściwym sobie dynamizmem do-środkowym (ukierunkowanie zapatrzone w egoistyczne zaspokojenie własnego ‘ja’; ten drugi jako jego osoba – tego tu działającego w najmniejszym stopniu nie obchodzi ...!). – Przeciwnie zaś, znakiem rozpoznawczym prawdziwej miłości jest towarzyszący jej dynamizm odśrodkowy: „Moje ‘ja’ jest mało ważne; byle bym mógł obdarzyć liczącym się dobrem ... ciebie. Gdyby to miało okazać się konieczne, nie zawaham się oddać własnego życia – dla zapewnienia ci tego dobra”. Partnerzy uprawianego jedynie ‘seksu’ (a nie – ‘miłości’), którzy ‘zabezpieczyli się’ ... poprzez prezerwatywę (względnie w jakikolwiek inny środek przeciw-rodzicielski.) muszą uczciwie wyznać, że zależy im wyłącznie na ‘seks-ciele’. Brutalnie, ale precyzyjnie się wyrażając, zależy wtedy tym dwojgu (a przede wszystkim stronie męskiej) na możliwie maksymalnie wyzwolonym samogwałcie-masturbacji. Mężczyzna przeżywa swą masturbację zapewne bardziej ‘intrygująco-szałowo’, gdy ma możność wyzwolić ją ... poprzez seks-ciało ... partnerki. Dobra jest do tego oczywiście nawet ... żona: potraktowana w tej sytuacji jako ‘rzecz’, lub raczej: seks-maszyna. Jest przydatna mężowi bez potrzeby ... opłacania kogoś obcego. – Jest to zdrada małżeńska – bez fizycznej zdrady z kimś obcym. Mąż w tej sytuacji nie widzi żony jako ‘osoby’, którą ślubował „kochać”, lecz jako seks-ciało-kobiece: anonimowe. Na tym polega zdrada: cudzołóstwo – bez korzystania z ‘usług’ kogoś obcego. Tym ‘obcym’ jest w jego świadomości żona (a zdarza się to i na odwrót), mianowicie do nie-osoby zredukowane i pożądane jej seks-ciało. Męski ‘partner’ tak sponiewieranej kopulacji seksualnej – a nie aktu osobowego zjednoczenia małżeńskiego: Bożego daru dla Sakramentu Małżeństwa, nie może w żaden sposób zaprzeczyć, że działanie jego jest wolą i czynem i wyrażonym zadeptaniem treści słowa ‘kocham’: jakiejkolwiek ‘miłości’. Gdyby w tej chwili pominąć nieuniknione poronne działanie prezerwatywy, to sama ściana prezerwatywy skutecznie blokuje jakiekolwiek zdążanie do jedno-w-miłości ich obojga. Jeśliby się to działo w ramach małżeństwa, w grę chodziłoby natychmiast Bogu i ludziom nieodwołalnie dane SŁOWO Sakramentu: „Ślubuję ci ... miłość ...”. Oto ta rzeczywistość ujęta być może nieco poglądowo – w formie tabeli-oświadczeniu: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (13 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Seks małżeński z ... prezerwatywą (oraz jakimkolwiek środkiem przeciw-rodzicielskim) Żoneczko Ty moja! Umiesz Ty docenić, jak bardzo Cię kocham? Jak się wysilam, byś i Ty coś zaznała z życia – a ja przy Tobie? Jak bardzo ja kocham ... Twe seks-ciało! I w tej chwili – już jestem gotów! Wszystko – pozakładane! Ty nic się nie bój! Dziecka nie będzie! Gadają, że prezerwatywa to środek poronny ... Księża tak straszą! – Ale Ty się nie bój! Prezerwatywa strachy rozwiewa! Poradzi sobie i z Dzieckiem: załatwi to ... ‘skutecznie’! Mielibyśmy jeszcze dociekać, jak to się stanie? Nie nasza to rzecz! Niech się głowią specjaliści. Nauka winna służyć usług ludzkim potrzebom ...! – Ważne, że Dziecka nie będzie. Nie możemy sobie przecież na nie pozwolić. A Tyś, ze swym seks-ciałem, stworzona – jak ulał dla mnie! Mam Cię pod ręką. Ty też to lubisz! Przez tę nakładkę, możemy się kochać co sił. Żoneczko Ty moja: Ty jedna rozumiesz me męskie potrzeby! Może to po trochu i prawda, że ‘ściana’ prezerwatywy, której nie może nie być, przekreśla ‘jedno-w-miłości’. Jakbym Ci dawał do zrozumienia: „Ja z Tobą być ‘jedno-w-miłości’ nigdy nie chciałem – i ‘jedno-w-miłości’ z Tobą być nie chcę! Całym sercem i ciałem kocham natomiast twe ‘seks-ciało’. Wszystko inne może nie istnieć. Ty to rozumiesz – i to mi dajesz. Za to Cię ... ‘kocham do szału’! Powiedz zresztą, Żoneczko Ty moja: Co ci milsze: poszaleć-w-seksie, czy trwać w zjednoczeniu? – Bo ja wolę zaznać choć trochę masturbacji na Tobie! Co nam po wymyślonym przez księży wewnętrznym ‘ładzie małżeńskiego zjednoczenia’? Według niego uwaga winna skupiać się na obliczu i sercu, ponadto zaś wszystko ma się dziać w klimacie Sakramentalnej ‘bojaźni Chrystusa’ (Ef 5,21) ... – Czy nie 100x ciekawiej rozbudzić ciało i zebrać jego dojrzały owoc? Mamy prawo, by zaznać coś z życia! Księża niech się wyłączą i nie dyrygują chwilami prywatnej seks-radości. Na to jest seks, by wydobyć ukryte jego zasoby – i się nakochać. A że sumienie, żoneczko Ty moja, chwilami doskwiera? Jesteśmy małżeństwem! Więc wolno nam pobawić się i dawać folgę fantazji! – Daj się porwać szałowi seksu! Patrz, jak ja to robię! A wtedy skrupuły Ci ... przejdą! – Pamiętaj: seks jest dla żywych! ... A że małżeństwo – to jakiś Sakrament? Nie masz o czym innym myśleć? Sakrament był sobie – nawet dość ładnie – w kościele. Zaczęło się ‘życie’. Seks stał się legalną naszą własnością! – Umilamy sobie życie pełne utrapień ... chwilami ‘seksu-relaksu’. Chociażby z pomocą prezerwatywy. Dzięki niej możemy masturbować się ‘bezpieczniej’ ... file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (14 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Kto uważnie czyta, dostrzega dobrze, do jakiej rzeczywistości nawiązuje zreferowany w ‘tabeli’ swoisty dialog seks-męża u małżonką, ilekroć ci dwoje sięgają po prezerwatywę. – Czy zainteresowane osoby – pary małżeńskie, a tym bardziej nie-małżeńskie, zdolne są wziąć tę rzeczywistość do ... serca? – Prezerwatywa – pomijając nawet jej niepodważalnie naukowo wykazane poronne działanie, jest każdorazowo zadeptywaniem na śmierć jakiejkolwiek ‘miłości’. Przegroda prezerwatywy krzyczy imieniem męża do małżonki: „Ja cię nigdy nie kochałem! I kochać cię nie mam zamiaru! Pożądam cię jako seksu! Oto moja ‘miłość’ do ciebie”! – Znaczy to: tutaj kocham nie ciebie, a siebie (okłamywanie żony słowem ‘kocham’; bezhonorowo, czynem wyrażony egoizm seksualny). Dzięki twemu seks-ciału bardziej mi szałowo przeżyć kolejną masturbację. „Oto moja ‘miłość-do-ciebie’: ty mój seks-robocie! Jako ‘osoby’ – ja ciebie ... nie znam. I jako osobę ... ciebie nie kocham!” Wspominaliśmy już wielokrotnie, że nikt nie jest właścicielem siebie samego. Tym bardziej nikt nie jest właścicielem – jedynie w zarząd mu oddanej, jego własnej płciowości. Nikt z kolei nie jest właścicielem małżeństwa. Nie ma innego małżeństwa w oczach Bożych, jak tylko Małżeństwo-Sakrament. – Małżonkom Bóg darowuje nie ‘seks’, lecz akt zjednoczenia osoby męża i osoby żony – w ich komunii życia i miłości (zob. do tego m.in. niż.: Kto Wam na to pozwolił?: zachęta do ponownego przemyślenia tam przedstawionych argumentów! . – I jeszcze cały artykuł: Spowiedź święta małżonków z grzechów przy współżyciu małżeńskim). Wszystkie te rzeczywistości są wyłączną własnością Boga. Tym bardziej zaś sama tajemnica ‘miłości’ oraz tajemnica samego ‘życia’. Z ich zarządu ... każdy z osobna będzie się prędzej czy później rozliczał przed Bogiem – a ściślej: przed Jezusem Chrystusem, którego „Bóg ustanowił ... Sędzią żywych i umarłych” (Dz 10,42). Bóg wprowadza dwie osoby w chwili wyrażenia zgody małżeńskiej na dozgonną więź przymierza małżeńskiego, na teren ich intymności płciowej nie dla ‘seksu-jako-seksu’, lecz żeby się stawali sakramentalnie przeżywanym „dwoje-Jednym-ciałem”, zatem by przeżywali je zawsze w stanie łaski uświęcającej. Mają to zatem być nie dwa ‘seksy’ (wspólnota-jedność w grzechu), lecz dwie osoby, które w zaistniałej komunii małżeńskiej winny stawać się odtąd w stopniu coraz bardziej intensywnym dwiemaosobami-jednym-ciałem. Dotyczy to swoiście czasów już przed dokonanym przez Chrystusa Odkupieniem – w ramach wtedy istniejącego Pra-Sakramentu Stworzenia. Tym bardziej taką winna stać się rzeczywistość małżeństwa w fazie Nowego Testamentu, kiedy małżeństwo zostało wyniesione przez Chrystusa do poziomu jednego z Sakramentów Kościoła. Użycie środka przeciw-rodzicielskiego, w tym wypadku plemnikobójczego, a konsekwentnie: poronnego, a równolegle zadeptującego wolę zjednoczenia dwojga osób, zmierza zatem w kierunku totalnie przeciwstawnym w stosunku do Zamysłu Miłości Boga, Stworzyciela małżeństwa. Bóg przygotował dla małżonków dar głębokiego, pokojowego, w stanie Łaski uświęcającej przeżywanego zjednoczenia ich obojga osób. Wyraźne przeciwstawienie się Zamysłowi Miłości Boga względem małżeństwa-Sakramentu kończy się ... zadeptaniem na śmierć miłości małżeńskiej, a często ponadto uśmierceniem Dziecka, które winno było stać się kwiatem wschodzącym na terenie obopólnej miłości file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (15 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ich osobowego zjednoczenia. – Dotyczy to również przypadku, gdyby poczęcie mogło zaistnieć w znaczeniu jedynie potencjalnym. Z punktu widzenia bowiem etycznego liczy się czynem wykazane zaakceptowanie wszystkich skutków użytego środka: występku przeciw obopólnej miłości, a tym bardziej zbrodni z góry wyrażonej zgody na zgładzenie Dziecka zamierzonej wtedy ‘miłości’ jako jedynie ‘seksu’. Żeby powyższych stwierdzeń nie uznawać za gołosłowne wywody ‘duchownego’, bo nie lekarza, przytoczymy fragment pracy naukowej dra Rudolfa Ehmanna ze zbiorowego naukowego opracowania, poświęconego problematyce „zapobiegania ciąży”. Mamy na myśli obszerny, gruby tom pt. „Empfängnisverhütung” (= ‘Zapobieganie poczęciu’: 1226 str.). Tom ten przedstawia dorobek specjalistów w tym zakresie z czasu przełomu obydwu tysiącleci. Dzieło to, wydane po niemiecku, nosi tytuł: Redaktor: Roland Süßmuth, „Zapobieganie poczęciu. Fakty, Podkonteksty, Powiązania”. Z tyłu okładki zamieszczone jest wyjaśnienie: „Niniejsza książka jest owocem prac Stowarzyszenia: ‘Pro Consciencia e.V., Dla ochrony ludzkiego życia i nie urodzonego Dziecka”. Czytelnikom, którzy pragnęliby wesprzeć niniejszą pracę, chcielibyśmy udostępnić konto pomocy: Rüsselheimer Volksbank BLZ 500 930 00 Nr. 202 222 04”. Tytuł oryginału: „Empfängnisverhütung. Fakten, Hintergründe, Zusammenhänge”. Dieses Buch ist eine Produktion von Pro Consciencia e.V. – zum Schutze menschlichen Lebens und für das ungeborene Kind. Lesern, welche die Verbreitung dieses Buches fördern möchten, sei das Spendenkonto Rüsselsheimer Volksbank BLZ 500 930 00 Nr. 202 222 04 genannt. – Copyright 2000, by Hänssler Verlag 2000, D-71087 Holzgerlingen. Przytoczymy fragment zamieszczonego w tym tomie artykułu ginekologa-specjalisty, wieloletniego autora licznych prac naukowych z tego zakresu, dra Rudolfa Ehmann'a: „Środki zapobiegania ciąży: Zgubne działania uboczne, o których się nie mówi. Bilans krytyczny z punktu widzenia ginekologa”. Tytuł oryginału: „Verhütungsmittel: Verhängnisvolle Nebenwirkungen, über die man nicht spricht. Eine kritische Bilanz aus der Sicht eines Gynäkologen”. Tamże, str. 109-271, z bogatą literaturą naukową (literat. tamże, str. 250-271). – Interesujące nas zagadnienie mieści się w ramach obszernego opracowaniu Dr. Ehmann'a w paragrafie zatytułowanym: „3. Środki plemnikobójcze w postaci czopków, maści, kremów, spray’ów, gąbek” („3. Spermizide in Form von Zäpfchen, Salben, Cremes, Sprays, Schwämmchen” – tamże, str. 139-141). Oto konkluzja ukazana przez dra Rudolfa Ehmann (w przekładzie): „... Względnie nowa jest tu informacja przekazana w styczniu 1989 r. w Schaffhausen na sesji doskonalenia naukowego Środkowo-Europejskiego Stowarzyszenia Medycyny Reprodukcyjnej, Szwajcarskiego Stowarzyszenia dla Planowania Rodziny oraz Szwajcarskiego Stowarzyszenia dla Niepłodności i Płodności. – Wszystkie maści, kremy, spray’e, czopki oraz gąbki antykoncepcyjne, w skład których wchodzi nonoksyna-9, wywierają działanie blokujące nie tylko na ruchliwość oraz akrosomowe funkcje plemników, lecz powodują również ‘de-kondensację jądra komórki jajowej’. U plemników mogą powstawać uszkodzenia molekularne, które powodują zmiany w ich strukturze DNA, co w przypadku zaplemnienia może prowadzić do zwyrodnień zygoty, przy czym jednak dotąd nie potwierdzono przypadków powstania potworków. Z tym że zaistniałe w ten sposób embriony zostałyby tak czy owak z zasady wydalone w formie wczesnego poronienia. – Tym samym zaś mamy i tutaj do czynienia z działaniem poronnym, co dotąd było nieznane” (dz.cyt., str. 140). Tekst oryginalny niemiecki: „... Relativ neu ist hier eine Information, die auf einer Fortbildungstagung der mitteleuropäischen Gesellschaft für Reproduktionsmedizin, der Schweizerischen Gesellschaft für Familienplanung und der Schweizerischen Gesellschaft für Sterilität und Fertilität im Januar 1989 in Schaffhausen vermittelt wurde: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (16 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Alle Nonoxino-9-haltigen Salben, Cremes, Sprays, Zäpfchen und antikonzeptiven Schwämmchen setzen nicht nur die Motilität und Akrosomenfunktion der Spermien außer Betrieb, sondern bewirken auch eine ‘Dekondensation des Kernes in der Eizelle’. An den Spermatozoen können molekulare Schäden entstehen, indem deren DNA-Struktur verändert werde, was – bei einer Befruchtung – zu Zygotenfehlbildungen führe, Mißbildungen allerdings seien bisher noch nicht bestätigt worden und es würden ja sowieso die so entstandenen Embryonen in der Regel als Frühaborte abgehen. Es besteht also auch hier eine abortive Wirkung, die bisher nicht bekannt war” (op.cit., 140). Powyższe kompetentne słowa mówią same za siebie. Znaczy to, że aktualnie nie ma środków chemicznych nie-poronnych, które by mogły ‘uchronić’ partnerów przed ciążą poprzez samo tylko działanie plemnikobójcze. Nie ma się co łudzić! Wszelkie, pod nazwą ‘antykoncepcji’ w ścisłym tego słowa znaczeniu (= niedopuszczenie do zaplemnienia-zapłodnienia) występujące środki przeciwrodzicielskie wywierają zawsze działanie jednocześnie poronne. Dotyczy to zatem wszelkich globulek, spray'ów, gąbek, maści i innych środków chemicznych rzekomo jedynie plemnikobójczych, przeznaczonych do stosowania przez kobietę. – Ta sama ocena dotyczy w równej mierze stosowania nagminnie używanej prezerwatywy – przez sam fakt, że środek ten jest wyściełany chemią plemnikobójczą. Nie jest zadaniem ‘Kościoła’ przeprowadzanie badań naukowych nad mechanizmem działania omawianych środków chemicznych, czy mechaniczno-chemicznych. Kościół przyjmuje wyniki badań naukowych, przeprowadzanych przez odpowiedzialne, kompetentne osoby w tym zakresie. Skoro dopiero co przytoczone wyniki przyjęte i potwierdzone zostały na sesjach naukowych medycznych przez specjalistów-ginekologów – w tym wypadku trzech różnych stowarzyszeń ginekologów, nie pozostaje Kościołowi nic innego, jak badaniom tym zaufać i wyprowadzić daleko idące wnioski dla właściwej sobie misji duszpasterskiej, podobnie jak to się działo w przyjęciu konsekwencji moralnych w odniesieniu do użycia czy to spirali, czy środków hormonalnych typowo poronnych. Wspomniane badania naukowe nie tylko nie podważają dotychczasowych zasad płynących z Bożego Przykazania, i konsekwentnie ze stanowiska Kościoła w jego nauczania moralnym odnośnie do zapobiegania ciąży, ale je tym głębiej uzasadniają. Ukazują mianowicie do i tak już samym faktem przeciwstawienia się Bożemu Zamysłowi odnośnie do małżeństwa obciążonego sumienia – aspekt dalszy, tym razem krwawy: winę za Niewinnie przelaną Krew. Wskazują na śmiercionośne skutki już nie tylko ‘klasycznych’ środków poronnych (spirala; środki hormonalne, prostaglandyny, RU-486, itd.), lecz również tych dotąd uważanych za o wiele bardziej ‘niewinne’, jak prezerwatywa oraz chemia rzekomo ‘tylko’ plemnikobójcza (globulki, gąbki, spray'e, maści itd.). Jeden raz więcej potwierdza się słuszność ściśle w parze z sobą idących dwóch Bożych Przykazań: Vgo („Nie zabijaj”) i VI-go („Nie cudzołóż”). Nie na darmo Bóg wiąże już w raju: życie i śmierć oraz dobro i zło. – Jednocześnie zaś Bóg przenigdy nie wymusza na mężczyźnie i kobiecie zachowania nagląco przez siebie człowiekowi proponowanych swoich Przykazań. Bóg jedynie bardzo poważnie prosi, a wręcz nakazuje ich przestrzeganie, ukazując zarazem dramatyczne konsekwencje wyboru przeciw Bożej prośbie-propozycji: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania. Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, śmiercią umrzesz” (Rdz 2,16n). W tym samym duchu wypowiada się wielokrotnie przez nas cytowany Apostoł Narodów: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (17 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie – wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 6,23). 3. Prezerwatywa: złudna ‘skuteczność’ tego również poronnego środka Odrębnie wypada wrócić jeszcze raz, tym razem z nieco innego punktu widzenia, do problematyki związanej z użyciem popularnego środka przeciw-rodzicielskiego, jakim jest prezerwatywa. W pełni aktualne jest to, co dopiero co powiedziano o również z prezerwatywą związanym działaniu poronnym. Dzieje się to w następstwie chemii plemnikobójczej, jaką ona jest wyściełana od wewnątrz. Tym samym bezpodstawne są niekiedy głośno się odzywające zarzuty, protesty i pytania w związku z tym, co uwydatnione zostało na szeregu miejscach również niniejszej strony internetowej: iż użycie prezerwatywy wiąże się ściśle ze – z cyklu na cykl zaciąganą poczytalnością za zabójstwo potencjalnie Poczętego Człowieka, tzn. chociażby nawet w danym cyklu do poczęcia ostatecznie nie doszło. Celem użytego tego środka pozostaje niezmiennie to jedno: Dziecka ma nie być! Konsekwentnie zaś – samo już sięgnięcie po środek, który potencjalnie może doprowadzić do zgładzenia Życia, poczytuje się w oczach Bożych jako gotowość pełnej akceptacji wszystkich jego konsekwencji. Warto jednak zastanowić się ponadto nad szeregiem innych aspektów tego rozpowszechnionego środka przeciw-rodzicielskiego. Tym bardziej, że w skali światowej zaznacza się niezwykle silny nacisk na jego tym szersze upowszechnienie – na przekór badaniom naukowym, wynikom prac wychowawczych oraz aspektom sumienia, które w przypadku użycia prezerwatywy doznaje głębokiego poranienia przez oddawanie się w niewolę nie miłości, lecz pożądliwości. a. Nadzieje pokładane w prezerwatywie Prezerwatywa, znana też pod dawniej używaną nazwą ‘kondom’, to jeden ze środków zapobiegania poczęciu albo i ciąży, mających za sobą wielowiekową tradycję. Obecne prezerwatywy produkowane są najczęściej z lateksu, powstającego w procesie wytwarzania syntetycznego kauczuku, ewentualnie z poliuretanu uzyskiwanego w procesie polimeryzacji. Przez długi czas prezerwatywę niemal całkowicie dyskredytowano. Przyczyną tego był znaczny wskaźnik jej zawodności. Dopiero pandemiczne rozprzestrzenienie się choroby AIDS (Acquired ImmunoDeficiency Syndrome: zespół nabytych niedoborów immunologicznych), spowodowanej retrowirusem HIV (Human Immunodeficiency Virus: jego genom zawiera nie DNA, lecz RNA) sprawiło, że prezerwatywa wróciła file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (18 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ponownie do ‘łask’. Stało się to możliwe dzięki zastosowanej udoskonalonej technologii jej produkcji. Zdawało się, że prezerwatywa stanie się idealnym środkiem zdolnym powstrzymać śmiercionośny posiew wirusa HIV – bardziej nawet niż jej użycie jako środka ‘zabezpieczającego’ przed ciążą. Agencje narodowe i międzynarodowe zaczęły organizować szeroko zakrojone kampanie na rzecz powszechnego dostępu do prezerwatywy – nierzadko przy użyciu silnych nacisków politycznych i gospodarczych. Chodziło z jednej strony o międzynarodowe programy dla zahamowanie przyrostu naturalnego ludności, a z drugiej o wzniesienie skutecznej bariery dla dalszego groźnego rozprzestrzeniania się AIDS. – Jak zwykle w takich przypadkach, produkcja z kolei prezerwatyw jest finansowana w zasadniczej mierze z pieniędzy podatników, którym nie daje się żadnego wglądu w to, na co podatki publiczne zostają przeznaczane. b. Programy edukacji seksualnej Przystąpiono do powszechnego wdrażania programów edukacji seksualnej. Niemal we wszystkich państwach zaczęto ją narzucać dzieciom szkolnym od ich najwcześniejszych lat, mimo iż dzieci te psychicznie są nie przygotowane do tego rodzaju tematyki. Powoduje to u nich nierzadko bezpowrotne zniszczenie wyciszonej jeszcze sfery seksualnej dziecka na tym etapie jego rozwoju oraz niewybaczalne burzenie naturalnego poczucia wstydliwości. Dzieciom wtłacza się siłowo wyobrażenia o życiu seksualnym, do którego psychicznie długo jeszcze nie dorastają. Wtłaczane im wiadomości o życiu seksualnym ponad wątpliwość będą odtąd zakłócały ich wewnętrzny pokój. Odpowiedzialność za te niepowetowane krzywdy wyrządzane moralnie bezbronnemu życiu Młodego Człowieka ponoszą w pierwszym rzędzie ministerstwa oświaty, gdzie mądrzy ludzie: nauczyciele i pedagodzy, zdają się całkowicie ignorować ABC rozwoju psychicznego i fizycznego dziecka. Programy edukacji seksualnej łamią z zasady bezwzględnie pierwotne prawa małżonków-rodziców do wychowania dziecka zgodnie z przyjmowanymi przez nich poglądami religijnymi i akceptowanym pionem etycznym (zob. Karta Praw Rodziny – w: FC 46). Są państwa, gdzie zarząd szkół karze rodziców, które zwalniają dzieci z lekcji ‘edukacji seksualnej’ wysokimi grzywnami, a nawet pozbawieniem wolności. Kolejną ofiarą wspomnianych programów staje się młodzież dorastająca oraz pokolenie osób już dorosłych. W następstwie odgórnie przyjętych odnośnych wskazań wdraża się młodzież w edukację seksualną typu ‘bezpiecznego seksu’, nastawionego na uaktywnianie sfery genitalnej według kryterium maksimum przyjemności seksualnej – z przyjętym zasadniczym zastrzeżeniem: wyeliminowania za wszelką cenę poczęcia, przy czym w razie mimo wszystko zaistniałego poczęcia zachęca się i umożliwia przeprowadzenie zabicia Poczętego, często bez potrzeby konsultowania tej brzemiennej decyzji z rodzicami. Nadzieje, jakie wiązano ze wspomnianymi programami poprzez powszechne udostępnienie lub wręcz masowe darmowe rozdawanie prezerwatyw okazują się systematycznie jako osiągnięcia złudne. Odnośne kampanie na szczeblu narodowym i międzynarodowym przyczyniły się jedynie do tym większego wzrostu ciąży poza-małżeńskich. Systematycznie zwiększają się w tej konsekwencji zastępy matek wychowujących dziecko samotnie. Równolegle zaznaczył się wzrost przerywań ciąży u dziewcząt ledwo wyrastających z dzieciństwa. Z kolei zaś prezerwatywa nie tylko nie zahamowała rozprzestrzeniania się epidemii AIDS i chorób przekazywanych drogą płciową, lecz przeciwnie: stała się czynnikiem tym większej eksplozji tych pandemii – wraz z nieobliczalnym żniwem śmierci wskutek zakażenia wirusem HIV. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (19 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże c. W obliczu ekspertyz naukowych Skorzystamy z wdzięcznością z przeglądowego opracowania zagadnienia Seksu Bezpiecznego poprzez upowszechnianie prezerwatywy, jakie 1.XII.2003 r. zaprezentował kard. Alfonso López Trujillo, ówczesny Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny. W swym artykule przedstawia kard. Trujillo wyniki ekspertyz naukowych przeprowadzonych na zlecenie WHO i innych struktur badawczych nad skutecznością prezerwatywy i efektami programów związanych z jej stosowaniem. Artykuł jest odpowiedzią na całkowicie zniekształconą emisję skądinąd szanowanej stacji BBC, w której jego przeszło godzinna konferencja z pytaniami i odpowiedziami na temat Rodziny, jaką wygłosił w przededniu jubileuszu 25 lat Pontyfikatu Jana Pawła II (konferencja: 12.X.2003), została zaledwie wspomniana. Stacja BBC wspomniała mianowicie o jego wystąpieniu w audycji pod tendencyjnym tytułem „Seks a Stolica Święta”. Przytoczono jedynie trzy skierowane do niego pytania, na które BBC przeznaczyło po niecałe pół minuty. – Sam w sobie wspomniany referat jest łatwo dostępny w 4 wersjach językowych na Watykańskiej stronie internetowej (zob.: Family values versus Safe Sex [Wartości Rodziny a Seks Bezpieczny]; duży artykuł; zmień ewentualnie końcowe: ‘_en.html’ – na inne wersje językowe: francuską-włoską-hiszpańską: _fr.html, _it. html, _sp.html). Poniżej zrelacjonowane dane można zweryfikować poprzez wskazane tu odnośniki naukowe omawianego artykułu. Eksperci potwierdzili, że prezerwatywa zdolna jest ustrzec przed ciążą przy ściśle przepisowym użyciu w ok. 3% przypadków na 12 miesięcy. Większość użytkowników używa jednak prezerwatywy ‘typowo’, tj. w sposób bardzo niewłaściwy: niedbale i w porywie roznamiętnienia. Wskaźnik jej zawodności może wtedy wynosić 10-14%. Według formuły Pearla wynosi wskaźnik zawodności prezerwatywy 15% (dane z VI.2000, zob. a.cyt., przyp. 40, 41 i 42). – Nie bierzemy w tej chwili pod uwagę dodatkowego problemu, jaki stwarzają prezerwatywy wyściełane środkami plemnikobójczymi. Ponieważ uszkadzają one zarówno plemniki, jak i komórkę jajową gdy się w sam raz pojawi, może nie ujawnić się rozwój ciąży ze względu na poronny efekt tak wtedy użytej prezerwatywy. Pozostaje oczywiście niezbywalna odpowiedzialność w oczach Bożych i ludzkich za życie ewentualnie poczętego – i zabitego Człowieka (zob. do tego wyż.: Poronne działanie wszelkiej chemii plemnikobójczej). Jeśli pomimo zdawać by się mogło doskonałego tworzywa prezerwatywy – w dużym odsetku przypadków dochodzi do poczęcia i ciąży, cóż dopiero powiedzieć o złudnej ‘ochronie’ prezerwatywy przed organizmami nieporównanie mniejszymi aniżeli plemnik (główka plemnika: 2 µm; z witką ok 48 µm). Jak wspomniano, wskaźnik zawodności prezerwatywy według formuły Pearla wynosi 15%. Dotyczy to jedynie 5-8 dni możliwości poczęcia w rozwoju danego cyklu. W tej sytuacji powstaje natychmiast pytanie, o ileż większa musi być możliwość infekcji wirusem HIV oraz chorób przenoszonych drogą płciową, skoro możliwość ta pojawia się jednakowo każdego dnia cyklu, a nie tylko w dniach możliwości poczęcia u danej kobiety. Badania na przestrzeni lat 80 aż po rok 2005, podjęte przy użyciu mikroskopu elektronowego nad przenikliwością lateksu prezerwatyw dla mikroorganizmów wykazały, że pokładana w nich ufność jest zwodnicza. Wirus AIDS jest ok. 25 x mniejszy od główki komórki plemnika, 450 x mniejszy od długości całego plemnika, a 60 x mniejszy od bakterii kiły (a.c., przyp. 20). – Kliniczne ekspertyzy laboratoryjne nad tysiącami najbardziej popularnych czterech rodzajów prezerwatywy, podjęte na zlecenie UCLA, opublikowane w r. 1991 wykazały, że zawodziła przeciętnie jedna prezerwatywa na 200 sztuk, przepuszczając czy to wodę, czy pękając przy badaniu pod kątem wytrzymałości na ciśnienie, czy też przepuszczając cząstki wielkości wirusa AIDS (a.c., przyp. 23). – Inne badania wykazały w następnym roku (1992) przenikanie cząstek wielkości wirusa HIV w komercjalnych prezerwatywach w niemal 1/3 przypadków w warunkach symulowanego stosunku. – W r. 1994 podobne ekspertyzy ujawniły zawodność różnego rodzaju prezerwatyw w 1-30% file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (20 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże przypadków. – W r. 1997 wykazano przepuszczalność lateksu prezerwatyw w 2,6% przypadków, podczas gdy równolegle przeprowadzone inne testy mogły poświadczyć brak defektu w lateksie prezerwatyw ‘Trojan’ tylko w ok. 30% sztuk bieżącej serii produkcyjnej (a.c. przyp.24). – Według sprawozdania WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) z 2003 r., w pełni ścisłe i poprawne użycie prezerwatyw redukuje ryzyko zakażenia wirusem HIV w ok. 90% (a.c. przyp. 25). Nigdy jednak nie wiadomo, czy prezerwatywa nie pęknie, względnie się nie zsunie. – Stwierdzenie zaś dotyczące ok. 15%-go marginesu ‘błędu’ równa się potencjalnemu zagrożeniu życia samego użytkownika. Nic dziwnego, że Dr Helena Singer-Kaplan z Cornell University w Nowym Jorku napisała, iż ci którzy ufność swą pokładają w prezerwatywie, „flirtują ze śmiercią” (a.c. przyp.18). d. Sesja Naukowa 2000 Wobec tych niepodważalnych danych zorganizowana została w czerwcu 2000 r. specjalna Sesja Naukowa (Workshop) przez cztery agencje rządowe USA, odpowiedzialne za badania nad przydatnością prezerwatyw lateksowych, zalecanych dla prewencji HIV oraz chorób przekazywanych drogą kontaktów seksualnych. Uczestnicy Studium prześledzili łącznie ok. 180 prac naukowych na ten temat. Narzucił się wniosek, że prezerwatywa zmniejsza ryzyko zachorowania na HIV w 85% przypadków, podczas gdy pozostałe 15% to realne zagrożenie zakażenia wirusem (a.c. przyp. 29). – Poddano lateks prezerwatywy kolejny raz testom pod kątem przenikliwości na bakterie wiodące do chorób wenerycznych. Analizy doprowadziły do wniosku: „Prezerwatywa w ogóle nie redukuje ryzyka przeniesienia chorób przekazywanych drogą płciową, lub redukuje je tylko w pewnej mierze, względnie brak wystarczających danych dla potwierdzenia, jakoby miała zmniejszać to ryzyko”. – Przedmiotem badań były zwłaszcza następujące rodzaje bakterii i wirusów: rzeżączka (gonorrhoea Neisseria), infekcja chlamydiami (chlamydia trachomatis), rzęsistek pochwowy (trichomonas vaginalis), opryszczka narządów płciowych (herpes genitalis), pałeczka wrzodu wenerycznego miękkiego (haemophilus Ducrey), krętek blady (treponema pallidum – syfilis) oraz brodawczak (human papillomavirus). Ten ostatni kojarzy się z nowotworem szyjki, który w USA zabija więcej kobiet aniżeli wirus HIV (a.c. przyp. 30, 31, 32). Powyższe dramatyczne dane Sesji 2000 sprowokowały publiczne wystąpienie grupy reprezentującej 10.000 lekarzy. Oskarżyli oni agencję rządową CDC (Centers for Discease Control and Prevention: Ośrodki Kontroli Chorób i ich Prewencji) USA, że „ukrywa ona wyniki przeprowadzonych badań, z których wynika, iż prezerwatywy NIE chronią użytkowników przed większością chorób przekazywanych drogą płciową”. Oskarżyli również agencję CDC, że „systematycznie tai i nieodpowiedzialnie reprezentuje żywotne informacje medyczne, dotyczące nieskuteczności prezerwatywy jako środka dla zapobiegania chorobom przekazywanym drogą płciową. Ignorowanie badań klinicznych doprowadziło do wystąpienia masowej epidemii chorób przekazywanych drogą genitalną” (a.c., przyp. 33). e. Wady produkcyjne Niezależnie od ujawnionej 15% przepuszczalności prezerwatyw lateksowych, badania i realia na co dzień wykazały znaczny odsetek prezerwatyw fabrycznie uszkodzonych. W stanie idealnie doskonałym, tzn. gdyby powierzchnia lateksu prezerwatywy nie wykazywała żadnych wad, powinny by one w wysokim stopniu służyć ochroną przed przenikaniem cząsteczek wielkości wirusa HIV. Jednakże stan faktyczny obiegowego tworzywa lateksowego znacznie odbiega od tego ideału, a elektroniczne testowanie kolejnych serii produkcji raz po raz wykrywa pory-dziury w nieregularnej powierzchni lateksu. – Amerykański urząd FDA nakłada na producentów obowiązek elektronicznego badania kolejnych rzutów produktu przy użyciu testu na wodę i powietrze. Jeśli test wykryje więcej niż 4 wadliwe prezerwatywy na 1000 sztuk, seria ta powinna być całkowicie wycofana (a.c., przyp. 44). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (21 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Istotnie też, niejedna firma została na przestrzeni chociażby lat 1999-2003 zmuszona do całkowitego wycofania z obiegu całości swej produkcji (tak np. w Brazylii; zob. a.c., przyp. 45). – Łatwo zrozumieć, że jeśli ta znikoma ilość wybiórczo testowanych wadliwych prezerwatyw zostaje puszczona w obieg, może się to wyrazić setkami i milionami wadliwych produktów – czy to zakupionych, czy otrzymywanych darmowo po całym świecie, o czym oczywiście klienci nie są informowani (a.c., przyp. 45 i 46). Kolejnym czynnikiem, który wpływa na jakość prezerwatyw, jest sposób ich przechowywania. Na stopniową degradację lateksu wpływają takie czynniki jak działanie słońca, ciepła (również organizmu, np. opakowanie noszone w kieszeni), wilgoć, ucisk, niektóre spermicydy, ozon atmosferyczny (a.c., przyp. 47), jeśli już pominąć łatwość uszkodzenia w trakcie rozpakowania, zakładania i użycia (zadraśnięcie, zetknięcie z chropowatą powierzchnią, przedatowanie, szereg środków zwilżających i poślizgowych, zsunięcie, pęknięcie; zob. a.c., przyp. 48 i 53. ). – Urząd CDC rejestruje, że najwyżej połowa ludzi młodych aktywnych seksualnie używa prezerwatywy zgodnie ze ścisłą wielopunktową procedurą. Wiele osób działa wtedy pod wpływem instynktu i namiętnośc przy braku nawet minimum samokontroli. Efekt użycia prezerwatywy może być w takich warunkach równy nie-użyciu jej w ogóle (a.c., przyp. 55 i 56). f. Rakotwórcze właściwości prezerwatywy Dodać należy, że przeprowadzone przez Wernera Altkofera w 2004 r. w Stuttgart (Niemcy) badania nad 32 różnymi rodzajami prezerwatyw [Urząd Chemii i Badań Weterynaryjnych w Stuttgart] wykazały, że jedynie 3 z nich były wolne od substancji Nitrosamin, odpowiedzialnych za elastyczność prezerwatywy. Nitrosaminy są substancjami rakotwórczymi. Z badań wynika, że substancje ta przenikają do organizmu poprzez błonę śluzową. Prezerwatywy wystawiono przez 1 godzinę na kontakt z roztworem potu. Eksperymenty zostały podjęte w celu zbadania, jakie cząstki przenikają do płynu. Okazało się, że przenikanie to wynosiło do ok. 660 mikrogram na 1 kg gumy. Oznacza to 66-krotne przekroczenie maksymalnej wartości dopuszczonej w produkcji smoczków dziecięcych. Niestety dotąd brak jakichkolwiek ustaleń odnośnie do norm granicznych dla prezerwatyw. Stąd też pomimo oczywistych dowodów naukowych, prezerwatywy nie prędko doczekają się wycofania z obiegu [informacja zob.: http:// www.sueddeutsche.de/panorama/artikel/567/32535/ – z 28.V.2004; oraz: www.jugend-fuer-das-leben.at – informacje z: 17.XI.2006, ad 5]. Dopiero co zrelacjonowane wyniki badań ze Stuttgartu zostały mocno stonowane przez lekarzaonkologa (dr SR; jego email z 1.I.2007) po przeczytaniu wyżej podanej informacji z niniejszej strony internetowej. Pan Doktor zarzuca autorowi, iż rozpowszechnia fałszywe ‘rewelacje’. Przytacza trzy indeksowane artykuły z międzynarodowego magazynu medycznego PubMed [www.pubmed.gov = A service of the National Library of Medicine and the National Institutes of Health], dotyczące tego właśnie zagadnienia. Dwa omawiają przenoszenie drogą płciową wirusa brodawczaka, a jeden nitrosamin. – Z badań przeprowadzonych w Washington, USA (niestety na niezbyt dużej grupie osób: niewiele ponad 70) wynikałoby, że niebezpieczeństwo przeniesienia infekcji płciowej wirusem brodawczaka przy użyciu prezerwatywy jest bardzo nikłe. Natomiast badania podejmowane w Dordrecht (Holandia) zdają się wskazywać na to, że dzięki prezerwatywie objawy choroby nowotworowej nawet się cofają (Condom use and the risk of genital human papillomavirus infection in young women [Department of Epidemiology, University of Washington, Seattle, USA.], w: The New England Journal of Medicine, 22.VI.2006 (354[25] 2645-54; zob. PMID: 16790697. – Oraz: Condom use promotes regression of cervical intraepithelial neoplasia and clearance of human papillomavirus: a randomized clinical trial [Department of Gynaecology and Obstetrics, Albert Schweitzer Hospital, Dordrecht], w: International Journal of Cancer, 20.X.2004, 112 [1] – 164; odpow. autora: nr 165; zob. PMID: 15305390). – Trzeci z przytoczonych artykułów dotyczy badań nad nitrosaminami. Na klinice w Kiel (Niemcy) wykazano, że biorąc pod uwagę, iż kontakt z prezerwatywą trwa niewiele minut, przenikanie nitrosamin file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (22 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże do błony śluzowej zarówno kobiety jak mężczyzny sprowadza się praktycznie do zerowych mikrogramów całkowitych nitrosamin – w przeciwieństwie do nitrosamin wchłanianych chociażby przez spożywanie produktów żywnościowych zawierających nitrosaminy, oraz przez wdychanie dymu tytoniowego (od 1000-10.000 razy więcej niż w prezerwatywie. – Zob.: Proksch E., Toxicological evaluation of nitrosamines in condoms [Klinik für Dermatologie, Venerologie und Allergologie, Universität Kiel], w: International Journal of Hygiene and Environmental Health, Nov. 2001, 204 (2-3) 103-110; zob. PMID: 11759152). Wypada sobie uświadomić, że NIE jest zadaniem niniejszej WEB-Site rozstrzyganie dylematu, która z przytoczonych opinii jest bardziej wiążąca. Przytaczane na naszej stronie argumenty w aspekcie fizycznym i medycznym są zapewne pożyteczne i pożądane. Człowiek ma prawo do informacji m.in. odnośnie do mechanizmu działania środków przeznaczonych dla zabezpieczenia zarówno przed ciążą, jak i chorobą. Mieliśmy już jednak niejedną sposobność przekonania się, że wyniki badań właśnie w tym zakresie: bioetyki – bywają łatwo modyfikowane zależnie od celu, jaki przyświeca zespołowi podejmującemu badania. Nietrudno o to, że zysk materialny określonych firm i organizacji – nawet i międzynarodowych, staje się czynnikiem wiodącym w formułowaniu informacji przeznaczonej dla szerokiej publiczności. Tę nierzadko wprowadza się świadomie w błąd chociażby poprzez przyoblekanie właściwego stanu rzeczy w terminologię, której przeciętny obywatel nie jest w stanie należycie zrozumieć (zwraca na to uwagę m.in. Jan Paweł II w encyklice: EV 11.58). – Z kolei zaś nie ulega wątpliwości, że człowiek chętniej otwiera się na wymagające wezwanie etyczne, gdy za nim przemawiają przekonujące argumenty rozumowe. Argumenty te odgrywają jednak z punktu widzenia zasad etycznych rolę jedynie pomocniczą: pożyteczną – ale nie nieodzowną. Nauka przecież z biegiem czasu wciąż się zmienia, natomiast „Słowo Boże trwa na wieki” (1 P 1,25; Iz 40,8). Zasady etyczne docierają do człowieka nie tyle w drodze badań naukowych, lecz innym kanałem: z Bożego Objawienia. Ono zaś zostaje udostępniane „wszystkim ludziom dobrej woli” (FC 33) przez założony przez Odkupiciela w tym celu Kościół. Jego „Magisterium ... jest jedynym autentycznym przewodnikiem Ludu Bożego” (FC 31) w jego zdążaniu do osiągnięcia Życia – wiecznego. Zasady etyczne z istoty swej nie mogą zależeć od ich ‘demokratycznej’ (por. VSp 113) akceptacji. Zaszczepia je w ludzkim sumieniu sam Bóg. On to wzywa w nim każdą osobę do układania życia według miary godności Dziecka Bożego, zaproszonego do Życia wiecznego – w uczestnictwie w Życiu i Miłości samego Trójjedynego. Warunkiem dotarcia do portu Życia jest jednak „panowanie sobie samemu” i dobrowolne przestrzeganie Bożych Przykazań. Do ich zachowania ani Bóg, ani Kościół – nie zmusza, a jedynie nagląco prosi i nakłada ich wprowadzanie w życie jako zobowiązanie moralne. Wciąż aktualne jest Słowo-Boże-Pisane dotyczące Nowego Jeruzalem, określanego również jako Dom Ojca (J 14,2): „A nic nieczystego do niego nie wejdzie, ani ten, co popełnia ohydę i kłamstwo ...” (Ap 21,27). Oraz chociażby i to Słowo Boże, zapisane przez Apostoła Narodów: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,9n). Wiążąca interpretacja po linii wezwania każdego człowieka do Życia – wiecznego, zwierzona jest przez Chrystusa samemu tylko Kościołowi: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie Chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15n). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (23 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Można by powtórzyć na tym miejscu za Janem Pawłem II jeszcze raz to, co zostało omówione dostatecznie już w poprzednich rozważaniach: „Teologia moralna i jej nauczanie stoją dziś niewątpliwie wobec szczególnych trudności. Skoro moralność Kościoła musi mieć wymiar normatywny, nie może sprowadzać teologii moralnej do rzędu dyscypliny wiedzy ukształtowanej wyłącznie w kontekście tak zwanych nauk o człowieku. Podczas gdy te ostatnie zajmują się moralnością jako zjawiskiem historycznym i społecznym, teologia moralna – choć musi oczywiście wykorzystywać nauki humanistyczne i przyrodnicze – to jednak nie może być podporządkowana bez reszty wynikom obserwacji naukowej lub analizy fenomenologicznej. W rzeczywistości przydatność nauk humanistycznych dla teologii moralnej należy zawsze oceniać w świetle podstawowego pytania: co jest dobrem, a co złem? Co czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (VSp 111). W nawiązaniu do omawianej na tym etapie naszych rozważań problematyki używania prezerwatywy – czy to jako środka przeciw-poczęciowego względnie przeciw-ciążowego, czy też dla ‘ochronyzabezpieczenia’ przed infekcją chorobową (to samo dotyczy oczywiście wszelkich innych środków przeciwrodzicielskich), trzeba stwierdzić z punktu widzenia wiary, że nie ma możliwości uzyskania rozgrzeszenia w Sakramencie Pojednania z grzechu używania przy stosunkach prezerwatywy, dopóki nie zostanie spełniony każdy z pięciu warunków ważnej, dobrej Spowiedzi świętej. – W przypadku zaś przemilczenia tego grzechu przy wyznaniu spowiedziowym penitent z góry sam sobie blokuje dopływ Łaski Przebaczenia i Bożego Miłosierdzia. Dodatkowo dopuszcza się wtedy grzechu świętokradztwa (usiłowanie uzyskania błogosławieństwa ze strony Krwi Odkupienia, przelanej dla pojednania człowieka z Bogiem – dla swojego działania grzesznego, jeśli nie wręcz zbrodniczego: gotowości zabicia kolejnego Poczętego). Spowiedź święta jest tym samym nieważna, a penitent odchodzi od konfesjonału bez rozgrzeszenia, chociażby kapłan – nieświadom przemilczeń w wyznaniu penitenta, wypowiedział słowa rozgrzeszenia (zob. na ten temat dokładniej wyż., rozważania o Spowiedzi świętej w cz. IV, rozdziały 3-4-5: Spis treści). Wnioski końcowe Przytoczone dane na temat ‘skuteczności’ prezerwatywy i jej narzucania całym społeczeństwom każą przyjąć praktyczne fiasko wszelkich kampanii na rzecz ‘bezpiecznego seksu’ przy użyciu prezerwatywy. Akcje promujące swobodę seksualną w parze z ignorowaniem wychowywania do odpowiedzialności, do czystości przedmałżeńskiej i wierności w miłości małżeńskiej otwartej na Życie – wiodą tylko do zwielokrotnienia negatywnych aspektów, związanych z bezkrytycznym uprawianiem seksu dla seksu. W obliczu ostentacyjnego deptania godności ludzkiej osoby i tajemnicy miłości, wielkości i świętości małżeństwa i rodziny, Kościół nie może nie wyrażać jednoznacznego odrzucenia prezerwatywy jako środka dla rozwiązywania zarówno kwestii planowania rodziny, jak i zapobiegania epidemii HIV i innych chorób przekazywanych drogą płciową. Oskarżenia kierowane pod adresem Kościoła, jakoby był ‘winien śmierci milionów ludzi’ z powodu stanowczego odrzucania programów promujących prezerwatywę, nie wyłączając w stosunku do małżonków zarażonych wirusem HIV i innymi chorobami wenerycznymi, opierają się na ewidentnej nieprawdzie i są głęboko krzywdzące. Kościół nie jest instytucją samozwańczą, lecz został założony przez Boga-Człowieka Jezusa Chrystusa, który w nim nieustannie nadal naucza. On to zlecił swemu Kościołowi głoszenie Prawdy Objawienia chociażby został z tego tytułu oskarżony o zdradę żywotnych interesów rozseksualizowanego społeczeństwa. Kościół staje się w tych okolicznościach jeden raz więcej „znakiem, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34; por. HV 18; EV 103), podobnie jak jego Boski Założyciel. Obowiązkiem Kościoła jest stać tym bardziej na straży godności każdej ludzkiej osoby. Ta zaś zawsze przerasta samą tylko materię i ludzkie ciało. Stąd też głosi on odważnie, a jednocześnie z miłością – powołanie mężczyzny i kobiety do Życia wiecznego. Kościół nie może przejść na tchórzliwe file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (24 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże milczenie w obawie konsekwencji, jakie pociągnie za sobą głoszenie PRAWDY. Również w bardzo dla niego niewdzięcznych sytuacjach musi się on wzorować na wskazaniu św. Pawła – w nieugiętym zawierzeniu wciąż w nim pozostającemu Jego Boskiemu Założycielowi: „... Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, [w razie potrzeby] wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz” (2 Tm 4,2; por EV 82; VSp 30). Przy całej nieugiętości w obliczu swej zbawczej misji i w zapatrzeniu w „Blask Prawdy” jest Kościół instytucją na wskroś humanistyczną. Jest on nieustannie wyczulony tak na wielkość, jak i nędzę wszystkiego, co się wiąże z rzeczywistością człowieka w jego całościowej wizji. – Stąd też Kościół nie uchyla się od podjęcia odpowiedzialności za godność mężczyzny i kobiety. W imię miłości do tegoż Odkupionego ukazuje mu Kościół wielkość tajemnicy miłości, która w małżeństwie dającym początek rodzinie, znajduje swoje pełne urzeczywistnienie we wzajemnym darowaniu się sobie małżonków otwartych na Życie. Kościół zachowuje taką postawę również wtedy, gdy trzeba mu stanąć wobec kampanii na rzecz prezerwatywy i bezpiecznego seksu i wyrazić wtedy swoje nieugięte „Non Possumus – Na to przystać nie możemy”. – Jednocześnie zaś Kościół broni prawa społeczeństwa do uzyskiwania elementarnej informacji w nawiązaniu do programowo podtrzymywanej dezinformacji w kwestii prezerwatywy. W rzeczywistości bowiem ślepe zawierzenie w skuteczność prezerwatywy odnośnie do zajścia w ciążę i ochrony przed infekcjami HIV i chorobami przenoszonymi drogą płciową jest niewybaczalnym wprowadzaniem w błąd milionów ludzi. Drogą cenę za tę świadomie podtrzymywaną dezinformację zapłacą niestety nie ci, którzy programy te konstruują i je jednostkom i narodom narzucają, lecz owe miliony do ruiny moralnej i zdrowotnej doprowadzonych ludzi, traktowanych jako bezwolne króliki doświadczalne na usługach buisnessu w „wojnie silnych przeciw bezsilnym” (EV 12; oraz zob. a.c., przyp. 64). Cokolwiek Kościół będzie podejmował z racji swej zbawczej misji, będzie działaniem ponad wątpliwość humanitarnym i humanistycznym. Kościół dobrze sobie zdaje sprawę, o jaką tu chodzi stawkę: strzeżenia godności mężczyzny i kobiety oraz ich miłości w monogamicznym, wiernym, nierozwiązalnym małżeństwie, z którego w naturalny sposób wywodzi się rodzina. Programy ‘bezpiecznego seksu’ poprzez prezerwatywę oparte są na jawnym kłamstwie. Ich założeniem wyjściowym jest wpajanie szczególnie młodym ludziom błędnego poczucia bezpieczeństwa, które niebawem przekształca się w pułapkę, z której nie ma wyjścia. – Głosząc swoje stanowcze ‘nie’, Kościół jeden raz więcej broni prawa wolności małżeństwa i rodziny w jej rozwoju ku dobru. Jednocześnie Kościół strzeże Bożego daru płciowości, godności miłości małżeńskiej i rodzinnej, odpowiedzialności w ludzkim przekazywaniu Życia, zdrowia fizycznego i psychicznego ludzkiej osoby i jej wolności od przymusu ciała i pożądliwości. Przeciwnie zaś, ciężkie oskarżenia ciążą na osobach i instytucjach narodowych i międzynarodowych, które w tym względzie wprowadzają świadomie w błąd miliony osób po całym świecie. Ponadto zaś instytucje te blokują dostęp do informacji zgodnej z faktycznym stanem rzeczy. Kolejnym aspektem ich niewybaczalnej winy – winy także „grzechów cudzych” jest fakt, iż instytucje te grożą państwom słabszym sankcjami ekonomicznymi w razie nie-przyjęcia tych programów, łącznie z wymuszonym doprowadzeniem do zaniżenia u siebie przyrostu demograficznego. Nie ma się co łudzić. Stopień zawodności prezerwatywy w uchronieniu zarówno od poczęcia, jak i od AIDS i chorób przekazywanych drogą płciową, jest wciąż bardzo wysoki. Wszelkie akcje promujące file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (25 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże prezerwatywę jako środka umożliwiającego uprawianie ‘bezpiecznego seksu’ świadczą krzycząco o braku poczucia odpowiedzialności instytucji zajmujących się ‘uświadamianiem’ narodów i społeczeństw co do sposobów ustrzeżenia się przed odnośnymi chorobami. Akcje te całkowicie rozmijają się z istotą zagadnienia (zob. Ehm-V 139). Zainteresowani – dzieci szkolne, młodzież i dorośli, powinni nie dać się zwodzić nieprawdziwymi zapewnieniami, lecz przyjąć do wiadomości rzeczywisty stan rzeczy. Do tego zmierzają wszystkie inicjatywy podejmowane przez Kościół. Znaczy to, że prezerwatywa w dużym stopniem prawdopodobieństwa nie spełni pokładanej w niej ‘nadziei’ uniknięcia z jej pomocą poczęcia. W tym wypadku chodzi oczywiście o współżycie z prezerwatywą w dniach płodności, gdy u kobiety pojawiają się łatwo zauważalne oznaki odtąd pojawiającej się możliwości poczęcia. Wystarczy, że prezerwatywa jest lekko uszkodzona w sposób nie zauważalny gołym okiem, lub wykazuje defekt z jakiegokolwiek innego wyżej omówionego powodu, by mogło dojść do kontaktu plemników ze zmienionym w tym czasie, zasadowym śluzem dni płodności. Plemniki mogą też nietrudno przedostać się obok, albo też prezerwatywa po prostu pęknie przy stosunku, co trudno z góry przewidzieć. Żeby męski partner stosunku nie musiał w pewnej chwili wyznać z przerażeniem: „Kupuję każdorazowo prezerwatywy najlepszej jakości. Jednakże tym razem prezerwatywa przy stosunku ... pękła. A u mojej dziewczyny występował już śluz dni płodności. I co teraz?” (rozmowa: lato 2005 r.). Niczym dla tego biedaka jest Bóg i grzech. Niczym fakt, że partnerkę potraktował nie po linii miłości, ale jako obiekt seksualny dla zaznania poprzez jej ciało samo-zadowolenia seksualnego. Nie boli fakt ‘rozwodu-w-samym-stosunku’, skoro i on i ona nie chcieli wcale stać się „dwoje-Jednym-ciałem”. Ci dwoje przecież chcieli stosunku, tzn. seksu, a w żadnym wypadku nie zdążali do zjednoczenia. A Bóg daje w małżonkom – nie komukolwiek innemu, właśnie możność podejmowania zjednoczenia małżeńskiego, a nie – stosunku jako ‘seksu-dla-seksu’ ...! – W przytoczonej wypowiedzi tego mężczyzny panikę wywołała dopiero niemal nieuchronna perspektywa poczęcia-ciąży. Tymczasem on zmierzał do wszystkiego innego, a nie do miłości otwartej na Życie. Jego ‘miłość’ w samym założeniu nie miała nic wspólnego z całkowitością daru siebie samego – ku dobru. Gdyby faktycznie ujawniło się Dziecko-w-drodze, chłopak być może nie będzie miał żadnych skrupułów, żeby zniknąć z horyzontu tej dziewczyny. Albo też ... da jej bez zmrużenia oka pieniądze, żeby ‘coś z tym ‘fantem’ ... zrobiła’. Niezależnie od tego, w przypadku zaistniałego poczęcia pomimo użytej, zdawać by się mogło nie uszkodzonej prezerwatywy, nietrudno o skłócenie tych Dwojga. Zarówno chłopiec nie żonaty, jak i seksem tylko żyjący mąż może nie być łaskaw przyjąć do wiadomości, że ciąża zaistniała pomimo ‘ochrony’ z jego strony. I że ciąża w najmniejszej mierze nie jest ‘żywym dowodem’ na ‘niewierność’ ze strony dziewczyny czy żony, gdy ci dwoje użyli jakiegokolwiek środka zapobiegającego czy to poczęciu, czy ciąży ... – Jeśli więc wskutek zawsze możliwego ‘zawodu prezerwatywy’ (w przypadku zaistniałego Dziecka mimo prezerwatywy) pojawiają się ‘problemy’, o ileż łatwiej może dojść przy stosunku z prezerwatywą do ‘zawodu’ w postaci nabawienia się lub przekazania choroby HIV, względnie tylu innych chorób związanych z aktywnością seksualną! Czego jednak człowiek nie uczyni, gdy ulegnie temu, który jest Zły i „zwodzi całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9)! Człowiek zniewolony przez Złego, niestety ‘dobrze’ się czuje, gdy dobrze wie, iż się łudzi. Byle w tej chwili nie myśleć o odpowiedzialności za siebie, za dziewczynę czy chłopca i potencjalne Dziecko. Człowiekowi chwilowo ‘dobrze’ jest w tym złudnym uspokojeniu, że prezerwatywa przecież ‘w jakiejś mierze’ pozwala wyżyć się seksualnie bez ‘skutków ubocznych ...’ podejmowanych file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (26 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże stosunków: ‘skutku=Dziecka’. Jeśliby zaś mimo wszystko nastąpiło poczęcie, ‘winna’ temu będzie oczywiście dziewczyna-kobieta, a nie on – mężczyzna ... ! – I przede wszystkim: byle tylko dać sobie spokój z tym Nie-dobrym Bogiem! Oraz z tym niezmiennie o godność miłości upominającym się ... ‘nie-życiowym’ Kościołem ... ! Niezależnie od wszelkie argumentacji ‘naukowej’, której wielu i tak do wiadomości przyjąć nie chce (oczywiście: istnienie prawdy bytu nie zależy od jej myślowego przyjęcia czy nie-przyjęcia), przytaczając coraz inne argumenty ‘za stosowaniem’ prezerwatywy mimo wszystko, powinien sobie uświadomić każdy, kto ma zamiar kontynuować uprawianie stosunków poprzez prezerwatywę (podobnie jak i jakiegokolwiek innego sposobu zapobiegania czy to poczęciu, czy ciąży), że w takim przypadku nie ma dla niego rozgrzeszenia! O konieczności podjęcia przed Spowiedzią świętą decyzji nie-popełniania więcej grzechu śmiertelnego mówiliśmy już, i będziemy jeszcze niejednokrotnie wracali do tego wątku w następnych częściach niniejszej strony internetowej (zwł. w cz.IV, rozdz. 3-4). Gdyby ktoś wciąż obstawał ‘za’ prezerwatywą (względnie: stosunkiem przerywanym itd. itp.), zamykałby sobie świadomie i dobrowolnie drogę do Życia – wiecznego. Wybór jest wtedy jednoznaczny. Zatajenie zaś grzechu stosowania prezerwatywy sprawia, że Spowiedź święta będzie z góry świętokradzka i nieważna. Chociażby się tak działo całymi latami – przy regularnym spowiadaniu się i równie regularnym nie-spowiadaniu się z grzechów popełnianych przy współżyciu. Zaiste, nie ‘Kościół’ potępia człowieka! I nie Bóg potępia. Sam poszczególny człowiek ustawia się w tej kolejce, która poprowadzi go tam, dokąd sam osobiście dojść chce: do zbawienia – względnie do potępienia wiecznego. Bóg na człowieku zmiany jego fatalnej decyzji ponad wątpliwością nie wymusi. Bóg w momencie, gdy człowiek przekracza próg wieczności będąc w stanie nigdy nie odpuszczonych grzechów, jego tak przez siebie podjęty wybór – jedynie zatwierdza: jako przez tego określonego człowieka dokonany wybór ... na zawsze. 4. Działania PRZECIW-rodzicielskie stosowane PO stosunku Z działań przeciw-rodzicielskich stosowanych po stosunku należy jeszcze raz przypomnieć stanowisko Kościoła wobec środków hormonalnych, w tym wypadku w postaci ‘pigułki-po’ stosunku [pill-after]. Zarówno tabletka hormonalna do użycia po stosunku, jak z kolei zastrzyk ‘na wywołanie’ [miesiączki], są w samym założeniu środkami poronnymi. Tym samym wiążą się one zawsze z odpowiedzialnością za potencjalne zabójstwo człowieka. Chociażby zaś się okazało, że w danym wypadku z całą pewnością nie doszło do poczęcia, samo w sobie sięgnięcie czy to po pigułkę ‘PO’ stosunku, czy też po zastrzyk ‘na wywołanie’, względnie stosowanie szczepionki ‘przeciw Dziecku’ [anti-Baby: Anti-hCG] – jest zgodnie z zamierzeniem osób działających zawsze z góry wyrażoną zgodą na wszelkie ich konsekwencje, włącznie z mordem dokonanym na niewinnym Dziecku. Poczytalność w obliczu Boga wiąże się zarówno z czynem, jak i z intencją osoby działającej, i oczywiście z samym wówczas podjętym file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (27 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże działaniem-czynem. Ludowe sposoby doprowadzenia do poronienia Wspomnieć też należy o ‘ludowych’ sposobach pozbywania się poczętego dziecka, jak: kąpiel w gorącej wodzie w celu wywołania krwawienia; skakanie z pewnej wysokości, by doprowadzić do poronienia; podejmowanie w takim samym celu wysiłków zrywnych, stosowanie ługu dla wywołania poronienia, narzędzia dla przebicia łożyska, itp. Poczytalność w sumieniu wiąże się z intencją podjętego działania przeciw-rodzicielskiego, o oczywiście z użyciem samego w sobie czynu. – Gdyby się okazało, że rozwijająca się ciąża zostaje w ten sposób gwałtownie zakończona – przez umyślne wywołanie poronienia, osoba działająca zaciąga ekskomunikę z tytułu przerywania ciąży (KPK, kan. 1398). Irygacja Do podgrupy działań przeciw-rodzicielskich stosowanych po współżyciu należy też irygacja: wypłukiwanie nasienia z pochwy. – Zabieg ten jest z jednej strony absolutnie nie-skuteczny. Jeśli mianowicie współżycie przypada na dzień niepłodności, plemniki i tak nie są zdolne wędrować dalej: wszystkie giną w ciągu 1-2 godzin po stosunku w kwaśnym środowisku pochwy, atakowane przez komórki obronne obecne w dużych ilościach w śluzie typu ‘G’. – Jeśli zaś współżycie przypada na dzień ze śluzem dni płodności, przynajmniej część plemników znajduje się w macicy, a nawet już w jajowodach – w parę minut po stosunku. Zatem zabieg irygacji byłby i w tym wypadku z góry chybiony: niepotrzebny i nieskuteczny, szkodliwy dla zdrowia, a w czynie i intencji – obciążający sumienie grzechem ciężkim. Wypada zresztą w ogóle przestrzec przed pochopną irygacją. Zabieg ten wiąże się zawsze z ryzykiem zdrowotnym, gdyż spłukuje barierę ochronną przeciwbakteryjną: florę pochwy (pałeczki Döderleina), której celem jest utrzymanie samo-oczyszczenia pochwy z bakterii dostających się z zewnątrz. Stąd też również przy podmywaniu należy nie naruszać wnętrza pochwy, a ograniczyć higienę do samych tylko zewnętrznych części narządów płciowych. PODSUMOWANIE file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (28 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Wypada zastanowić się nad bilansem stosowanych środków przeciw-rodzicielskich, jaki jawi się po przyjrzeniu się mechanizmowi ich działania od samej już tylko strony biochemicznej i ściśle zdrowotnej. W bilansie tym mamy w tej chwili na myśli przede wszystkim nowoczesną technologię chemiczną zapobiegania ciąży. Pomijamy zatem w tej chwili bardziej tradycyjne, ‘domowe’ sposoby unikania poczęcia. Narzuca się przede wszystkim niezwykle ostro wniosek, że współczesna technika przestała produkować środki zapobiegania poczęciu (tj. anty-koncepcję), a natomiast zmierza zdecydowanie w kierunku wynajdywania coraz bardziej wyrafinowanych środków wprost niszczących poczęte Życie: w sposób nie narzucający się uwadze, ale tym bardziej skuteczny. Stwierdzenie to każe jednak tym bardziej postawić sobie parę zasadniczych pytań, dotyczących samego w ogóle sensu Życia ludzkiego na świecie. W imię wyżycia się w wymiarze seksualnym, człowiek walczy w sposób nieukrywany przeciw człowiekowi, począwszy od jego ledwo dopiero kiełkującego Życia. ‘Bliźni’ zostaje w sposób coraz bardziej wyrafinowany zgładzony przez tych najbliższych z bliskich: przez matkę, ojca, ‘zdrowie’ przynoszącego lekarza. Krew zabitego Poczętego a Nie-Urodzonego winna zapewnić owym siłą dysponującym ‘bliźnim’ – ‘należną’ im ... (anty)-miłość. – Dzieje się to bądź na etapie najwcześniejszego zawiązywania się Zycia, tzn. w pierwszym tygodniu od jego poczęcia (wszystkie środki hormonalne: tabletki-pigułki; oraz spirala; a także ... prezerwatywa), bądź na przestrzeni paru pierwszych tygodni jego zaistnienia (RU 486), bądź wreszcie w postaci nadal szeroko po całym świecie praktykowanego brutalnego chirurgicznego przerywania ciąży, w niektórych krajach ‘dozwolonego’ do etapu niemal już porodowego. Gdybyśmy zawęzili uwagę w tej chwili do samego tylko chemicznego biznesu zapobiegania ciąży ostatnich paru dziesięcioleci, czyli do produkcji coraz innych tabletek-pigułek, określanych w Ameryce (i gdzie indziej) jako ‘Anti-Baby-Pill’ (pigułka przeciw zagrożeniu spowodowanemu Dzieckiem), i gdybyśmy z kolei pominęli już problem systematycznie dokonywanego holokaustu Nie-Urodzonych, a skupili uwagę na samych jedynie skutkach ubocznych owej chemii dla stosujących ją kobiet, trzeba stwierdzić z przerażeniem to, co w skali światowej doczekało się już wielorakiego sformułowania słownego, gdy do głosu dochodził któryś przedstawiciel rzetelnej wiedzy, który pragnął dochować wierności nadal w pełni aktualnej przysiędze Hipokratesa i wyrażał swoje myśli w nawiązaniu do zaistniałej sytuacji z punktu widzenia ściśle medycznego: „NIGDY jeszcze nie podawano tak silnie działających produktów farmaceutycznych, obciążonych tyloma ‘niewiadomymi’, ludziom zdrowym – bez wskazań medycznych. – NIGDY jeszcze nie pozostawiano w obiegu handlowym tak długo produktu farmaceutycznego po POZNANIU tak wielu i tak poważnych jego skutków ubocznych, jak to się dzieje w przypadku kontracepcji doustnej. – NIGDY jeszcze produkt farmaceutyczny przemysłu chemicznego nie przynosił tak dużych pieniędzy, jak hormonalne środki zapobiegania ciąży”. (Ehm-V 236; tak w USA określana jest ‘PIGUŁKA’: jako „biggest money-maker of pharmaceutics”; zob. tamże) Stwierdzenie to domaga się ważnego doprecyzowania: „Ilekroć jednak pojawia się jakaś jedna czy druga publikacja naukowa, opisująca zagrożenia file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (29 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże powodowane tabletką, ukazują się w następnym miesiącu niezwłocznie inne prace, uzasadniające coś dokładnie przeciwnego. Żeby tylko zneutralizować ‘niebezpieczne’, zmianę stanowiska i zawężenie dochodów pociągające następstwa tego – dla przemysłu farmaceutycznego” (wypowiedź H. JOEYEUX o sytuacji z 1989 r.; zob. tamże: Ehm-V 236). Oto obnażone oblicze „cywilizacji śmierci”. Jej nigdy nie będzie chodziło o szacunek dla Życia, ani o jakiekolwiek dobro ludzkiej osoby. Jej celem jest zdobycie za wszelką cenę zysków pieniężnych, chociażby ‘po trupach Ofiar wielokrotnie mnożonego holokaustu’ Nie-Urodzonych Małych Dzieci, a z kolei już ‘Nie-Produktywnych’ osób Starszych. – Niezależnie od tego chodzi jej o nie obciążone żadnym ‘niepożądanym potomstwem’ – ilościowe i jakościowe szałowe wykorzystanie wszelkich możliwości, jakich dostarczyć może wyzbyty z jakiejkolwiek odpowiedzialności „sex über alles”. Partnerzy decydujący się na sięgnięcie po tabletkę powinni sobie zadać pytanie: jak długo taka sytuacja będzie się utrzymywała? Pomijając aspekt religijny (grzech) i humanitarny (działanie poronne tak tabletki, jak i spirali), można myśleć o stosowaniu jakiegoś ‘lekarstwa’ [tu nie wchodzi w grę ‘leczenie’, lecz zamierzone zakłócanie prawidłowo działających funkcji ustrojowych] przez parę miesięcy. Jednakże stosowanie preparatu non-stop przez 2, 3, 10, i przez ile jeszcze dalszych lat? – staje się głośnym biciem na alarm i pukaniem – jeśli już nie do zepsutej woli, to do resztek ludzkiego rozumu: „Ratuj się z tonącego okrętu! Nie tędy droga”! Mimo rozmachu na kłamstwie budującej propagandzie od ‘biznesu śmierci’ budzą się w kręgach ludzi myślących samego Zachodu coraz poważniejsze alarmy w związku z dalszym stosowaniem tabletki i innych środków, wymyślonych dla skutecznego rozdzielenia miłości-daru od miłości-rodzicielstwa. Zaznacza się przede wszystkim odwrót od śmiercionośnej chemii w tym zakresie, a nawrót do zdawać by się mogło zarzuconych dotychczasowych, chociażby prymitywnych sposobów obezpłodniania stosunku. Wymowne są tu odnośne statystyki. W Ameryce Północnej, „kraju w którym powstała ‘pigułka-AntiBaby’ (1960 r.), zaznacza się od połowy lat 70-tych wielki odwrót od niej, utrzymujący się po dziś dzień. Sprzedaż ‘tabletki’ spadła drastycznie, szczególnie z chwilą gdy Amerykański Urząd Nadzorczy ostrzegł przed jej poważnymi skutkami ubocznymi. Obecnie już tylko co 13 kobieta między 15-45 rokiem życia, czyli ok. 8% kobiet, stosuje w USA ‘tabletkę’ jako środek planowania rodziny. – Odwrotnie dzieje się natomiast w Niemczech. Tutaj niestety co trzecia kobieta między 15-45 rokiem życia, tzn. 33% kobiet, regularnie łyka ‘pigułkę’. – W skali światowej sięga po ten środek zapobiegający ciąży codziennie do 80 milionów kobiet. Ta cyfra konsumentek ‘pigułki’ pozostaje od połowy lat 70-tych niemal nie zmieniona” (Concepte, zesz. 10/1990, str. 7; cyt. za: Ehm-V 152). Przytoczone tu stwierdzenie daje jeden raz więcej poważnie do myślenia krajom Europy: Europa ginie – na korzyść krajów Trzeciego Świata, które dzieci się nie boją! Europa coraz bardziej przestaje się liczyć – z powodu postępującego upadku jej pionu moralnego. Tu zdają się nie przemawiać już żadne argumenty: ani medyczne, ani etyczne, ani religijne; ani życie, ani nawet śmierć ... W obliczu trudnego do ogarnięcia zła powodowanego śmiercionośną chemią środków przeciwrodzicielskich na stosujące ją osoby (jeśli pominąć skuteczne zabijanie Nie-Urodzonych Dzieci), firmy produkujące tabletkę przechodzą na dawki zmniejszone – dla ‘zaoszczędzenia’ zdrowia kobiety, wzmagając zarazem ich działanie poronne. Prowadzi to w sposób nieunikniony do wzrostu niechcianych ciąż i zwyżki wskaźnika przerywania ciąży, szczególnie w praktyce pokątnej. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (30 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Przerażające okazuje się żniwo śmierci dzieci poczętych – i wkrótce potem bezlitośnie uśmiercanych przez ‘kochających się’ ich matkę i ojca! Zamyka się błędne koło szatańskiego młyna śmierci: grzech → odejście od Boga → antykoncepcja → środki poronne → wzrost nie zamierzonych ciąż → wzrost poronień wczesnych → wzrost przerywania ciąży → śmierć własna → i nie daj Boże: nieodwracalne przypieczętowanie odejścia od Boga w potępieniu wiecznym w chwili własnego zgonu w razie nieprzebłagania Boga oraz owych Zabitych. Dojmująco wyrażają się skutki stosowania środków poronnych w sferze psychiki oraz postawie moralnej. – U jednych kobiet – siłą woli tłumione wyrzuty i krzyki sumienia wyzwalają odruchy agresji, tak iż kobieta czasem nie może poznać samej siebie. – Inne, co często się zdarza, popadają w oziębłość wtórną. Potwierdza się porzekadło: „Nie cieszy, co dostępne jest o każdym czasie”! I ten właśnie wzgląd, bardziej nawet niż groźne dla życia skutki uboczne, które zwykle nie dają znać o sobie natychmiast, jest wiodącym powodem odwrotu od tabletki np. w USA. Kobiety stwierdzają, że stają się nietykalne. Denerwuje to, o co walczyły. A to wiedzie do rozchodzenia się dróg ... (por. MB 113). Stosowanie środków poronnych otwiera na oścież drogę niewierności małżeńskiej i uprawianiu prostytucji. Środki poronne gwarantują w zasadzie 100% pewność niezajścia w ciążę, a raczej: jej bardzo wczesnego ‘zlikwidowania’. Zdarza się oczywiście, że np. wskutek niewybrania tabletki nawet przez jeden tylko dzień – dochodzi do kolejnej ciąży (MB 104n). Partnerzy stają wtedy wobec wyzwania, które domaga się z ich strony jasnej decyzji. Częściej obserwuje się nawet po tylko krótkotrwałym stosowaniu środków poronnych niepłodność wtórną (MB 111n). Bywa ona dojmującym problemem, gdy warunki ulegną w międzyczasie zmianie i partnerzy obecnie chcieliby mieć Dziecko, a ono być może nigdy się już nie pojawić. – Innym skutkiem tabletki bywają wspomniane zmiany w kodzie genetycznym. Tabletka prowadzi stopniowo do wyrodnienia ‘ludzkiej rasy’ ... (MB 111n). Wyrafinowanie środków zapobiegania ciąży w niczym nie przybliża zamierzonego celu: zaniżenia ilości poczęć – a z kolei przerywań ciąży. Im więcej antykoncepcji, tym więcej nie chcianych poczęć. – Partnerzy liczą na skuteczność użytych środków, nie zważając na sygnały płodności, jakich w obfitości dostarcza obserwacja cyklu. Gdy zaś wskutek niestaranności, zapomnienia itp., dojdzie do ciąży, narzuca się wyjście ostateczne: przerywania ciąży. Wiele kobiet podejmuje decyzję na aborcję bez zmrużenia oka, biorąc na sumienie z zimną krwią – za wiedzą lub bez wiedzy partnera – Życie poczętego Człowieka. Jak chociażby ta ‘panna’, która w wieku lat 20 wymusza już 17-tą aborcję swej (sic !) kolejnej ciąży [szpital wielkomiejski – sierpień 1987 r.]. Naruszenie życia na etapie przedporodowym otwiera na oścież drogę do ogólnej zatraty szacunku dla Życia. To zaś wiedzie do zjawisk, jakich w nadmiarze dostarcza cywilizacja konsumizmu i morderczych, nie kończących się wojen: terroryzmu, tortur, eutanazji, wojen, obozów internowania i budowania krematoriów, z których z globu ziemskiego wzbija się swąd spalanego ludzkiego ‘tworzywa’. Oto bilans odejścia od tego Boga,yy który kochając swój Żywy Obraz: mężczyznę i kobietę, nagląco proponujeprosi – ale nigdy nie wymusza – przestrzeganie swoich Przykazań. Odrzucenie Boga kończy się zwyrodnieniem odniesień seksualnych. A to wiedzie do wzajemnego zabijania się ludzkiego ‘gatunku’: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć ...” (Rz 6,23) ! Czy w tej sytuacji poddać się swoistej abulii i kapitulować, skoro wokoło roztacza się widok file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (31 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wszechogarniającego spustoszenia moralnego i fizycznego? Nie ulega wątpliwości, że i na tym pobojowisku Boże Słowo zdolne jest wskrzesić Nowy Lud Boży, który podąży za Tym, który jest jego Odkupicielem: jego „Drogą i Prawdą, i Życiem” (J 14,6)! RE-lektura: część II, rozdz. 3c. Stadniki,3.XI.2013 r. C. STERYLIZACJA Wypowiedź Kościoła Tekst Humanae Vitae Nr 14b Sterylizacja mężczyzn i kobiet Skutki uboczne sterylizacji Fot2-8. Małe dziecko śpiące na brzuszku PRZYPIS: Sterylizacja D. BADANIA PRENATALNE I EKSPERYMENTY NA EMBRIONACH Ogólna ocena badań prenatalnych Życie czy śmierć EMBRIONÓW PRZYPIS: Badania prenatalne E. INNE DZIAŁANIA PRZECIWRODZICIELSKIE Tekst Humanae Vitae 14c 1. Działania PRZECIW-rodzicielskie stosowane PRZED stosunkiem 2. Działania PRZECIW-rodzicielskie stosowane w CZASIE współżycia Fot2-9. Stopki niemowlęcia w dłoniach matki UWAGA. Linki do oceny etycznej prezerwatywy a. Poronne działanie wszelkiej chemii plemnikobójczej oraz prezerwatywy b. Dwa zamierzone cele przy uprawianiu ‘seks-miłości’ m.in. z pomocą prezerwatywy Tabela. Seks małżeński z ... prezerwatywą, itp. Literat.: R.Ehmann - oraz: R.Süßmuth: Empfängnisverhütung - Zapobieganie poczęciu 3. Prezerwatywa: złudna ‘skuteczność’ tego również poronnego środka a. Nadzieje pokładane w prezerwatywie b. Programy edukacji seksualnej c. W obliczu ekspertyz naukowych d. Sesja Naukowa 2000 e. Wady produkcyjne f. Rakotwórcze właściwości prezerwatywy Wnioski końcowe 4. Działania PRZECIW-rodzicielskie stosowane PO stosunku Ludowe sposoby doprowadzenia do poronienia Irygacja PODSUMOWANIE ... Nigdy jeszcze... – Tabela file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_3c.htm (32 von 32) [2013-11-06 14:57:44] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Rozdział Czwarty DZIAŁANIA ‘CONTRA’: GDZIE TU CZŁOWIEK ? * * * Ocena antropologiczna Wyjaśnienie. Antropologia [greckie: ‘ánthropos’ = człowiek; greckie ‘logos’ = słowo; nauka, wiedza.] = nauka o człowieku – z punktu widzenia filozoficznego, tzn. istoty człowieczeństwa będącego jednocześnie ciałem i duchem. „Ocena antropologiczna” = płynąca z uwzględnienia człowieka w jego godności jako osoby, cechującej się szeregiem nieodstępnych i niezbywalnych przymiotów. Słowo wprowadzające Refleksja nad wymiarem medycznym obezpłodniania aktu płciowego prowadzi do refleksji natury etycznej: czy to, co w ocenie nieuprzedzonego rozumu jest złem, zwłaszcza na ile narusza życie Małego Człowieka, miałoby nie pokrywać się z określeniem znanym z Objawienia: grzechem, tzn. „złem w oczach Bożych” (Ps 51,6; SRS 38)? Grzeszność praktyk obezpłodnienia stosunku płciowego jawi się już na podstawie refleksji medycznej, choć w pełni uświadamiamy ją sobie dopiero w świetle Boga-Miłości, który z wielkim zatroskaniem mówi do swego Żywego Obrazu w swym V Przykazaniu: „Nie będziesz zabijał” (Wj 20, 13; Mt 19,19). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (1 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Przykazania Boże są ujęte w formę apodyktyczną. Bóg nie odwołuje się do jakiejkolwiek argumentacji. Rozum podpowiada, że Bóg, Ten Jedyny „Dobry” (Mk 10,8), jest godzien, by Mu zawierzyć również wtedy, gdy proponuje sprawy trudniejsze. Bóg przecież niezmiennie „JEST Miłością” (1 J 4,8.16)! Niemniej człowiekowi wolno podjąć pełną dyspozycyjności próbę dociekania zasadności zarówno Bożych Przykazań, jak i stanowiska Kościoła, które w samym założeniu nie może różnić się od stanowiska samego Boga. Zgodnie z uprzednio zarysowaną konstrukcją części drugiej niniejszej Homepage (zob. wyż. : Plan dalszych rozważań), przedstawimy obecnie próbę pogłębionego spojrzenie na problem działań przeciwrodzicielskich od strony człowieka jako Człowieka. Drodzy Czytelnicy pozwolą, że będziemy tu hojnie korzystali z głębokich przemyśleń Jana Pawła II na temat miłości i związanego z nią zagadnienia postawy etycznej w obliczu rodzicielstwa. A. WSPÓŁŻYCIE – DAR OSOBY 1. Skondensowany sens małżeństwa Argumentacja antropologiczna, z której chcielibyśmy skorzystać w tej chwili dla lepszego zrozumienia oceny etycznej praktyk przeciw-rodzicielskich, opiera się na przesłankach personalistycznej wizji człowieka (= zapatrzonej w człowieka w jego godności jako osoby, a nie ‘rzeczy’). Wzbogacamy ją o te elementy, jakich dostarcza chrześcijaństwo odnośnie do tego, kim jest człowieka jako odkupiony przez Jezusa Chrystusa. Innymi słowy prócz przesłanek natury filozoficznej (antropologii personalistycznej), będziemy stale uwzględniali przesłanki natury teologicznej (teologia = nauka o Bogu i przymiotach Bożych, o dziele stworzenia i Odkupienia). Przesłanki te płyną w tym wypadku z wiary w Boga, który objawił siebie „do końca” w Jezusie Chrystusie, Bogu-Człowieku. Nawiązywaliśmy do tego już wielokrotnie, m.in. w 1 i 2 rozdz. niniejszej drugiej części. Nadal też będziemy z radosną ufnością odwoływali się do Boga i Bożego Syna Jezusa Chrystusa. Nie żeby kogokolwiek inaczej wierzącego urazić, lecz by w poczuciu pełnej zawierzenia, pokornej – ale pewności tej wiary ‘pochwalić’ się niejako, iż Pan dał nam poznać Siebie z tak bliska. Przekonanie wiary staje się w obliczu każdego inaczej myślącego serdecznym życzeniem, by bez uprzedzeń sam wszystko obiektywnie ocenił i mógł stać się uczestnikiem tej samej nadprzyrodzonej wiary, nadziei i miłości. Wzajemne oddanie-przyjęcie siebie Argument antropologiczny dla zrozumienia stanowiska Kościoła w kwestii działań przeciw-rodzicielskich wyrasta z refleksji nad godnością mężczyzny i kobiety jako osób, które dodatkowo związały się z sobą więzią ślubu małżeńskiego. Mówiliśmy o tym po trochu już w pierwszym rozdziale niniejszej części drugiej (zob. wyż.: Ład i Pokój Aktu Zjednoczenia. Sens aktu małżeńskiego – i cały dalszy ciąg rozdziału). Miłość jest „w swej najgłębszej rzeczywistości... istotowo darem” (FC 14; EV 92). Wiedzie ona małżonków do komunii file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (2 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże osób, ukierunkowanej na przekazywanie Życia. Przypomina o tym Sobór Watykański II (1965 r.): „Głęboka wspólnota życia i miłości małżeńskiej, ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami, zawiązuje się przez przymierze małżeńskie, czyli przez nieodwołalną osobistą zgodę. – W ten sposób aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują, powstaje z woli Bożej instytucja trwała także wobec społeczeństwa. – Ten święty związek ... nie jest uzależniony od ludzkiego sądu. Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa obdarzonego różnymi dobrami i celami ... – Z samej zaś natury swojej instytucja małżeńska oraz miłość małżeńska nastawione są na rodzenie i wychowanie potomstwa, co stanowi jej jakby szczytowe uwieńczenie ... – To głębokie zjednoczenie będące wzajemnym oddaniem się sobie dwóch osób, jak również dobro dzieci, wymaga pełnej wierności małżonków i prze ku nieprzerwalnej jedności ich współżycia” (GS 48). Nieco dalej podejmuje tenże dokument kwestię osobowego oddania się sobie małżonków jeszcze raz – tym razem bez wyraźnego nawiązania do rodzicielstwa: „Miłość ta [między mężem i żoną] jako wybitnie ludzka, bo kieruje się od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmuje dobro całej osoby. – Może też nadać szczególną godność cielesnym i duchowym swym przejawom oraz uszlachetnić je jako składniki i swoiste oznaki małżeńskiej przyjaźni. – Tę miłość Pan nasz zechciał szczególnym darem swej Łaski i Miłości uzdrowić, udoskonalić i wywyższyć. – Taka miłość, wiążąc z sobą czynniki Boskie i ludzkie, prowadzi małżonków do dobrowolnego wzajemnego oddawania się sobie, które wyraża się w czułych uczuciach i aktach oraz przenika całe ich życie; co więcej, sama udoskonala się i wzrasta przez swoje szlachetne działanie. Przewyższa więc zdecydowanie czysto erotyczną skłonność, która nastawiona egoistycznie, szybko i żałośnie zanika” (GS 49; zob. KKK 2346). Przytoczone wypowiedzi wskazują wprawdzie na małżeństwo jako Boże dzieło. Nauczanie to wyrasta jednak z refleksji nad międzyosobową więzią pomiędzy małżonkami. Sobór uwydatnia ludzki charakter wzajemnego oddawania się sobie męża i żony. Ma ono swój wymiar fizyczno-zmysłowy, ale tym bardziej duchowy. Miłość nieustannie je przetwarza „pod wpływem dobrowolnego uczucia”, wyrastającego z „małżeńskiej przyjaźni”, która obejmuje „dobro całej osoby”. Kościół stwierdza, że „dobrowolne wzajemne oddawanie się sobie” przerasta w sposób istotny „czysto erotycznie”, tzn. egoistyczno-konsumpcyjnie nastawioną skłonność. Istotna rola przypada wyraźnie podkreślanej dobrowolności małżonków, decydujących się „przez nieodwołalną osobistą zgodę” na „wierność” oraz „nieprzerwalną jedność współżycia”. – Miłość małżeńska nie może się wzorować na reakcjach zachodzących w seksualnym kojarzeniu się zwierząt. Powinna zapatrzeć się w „Wolę Boga”, który ustanowił małżeństwo jako „instytucję trwałą” i „święty związek... nie ... uzależniony od ludzkiego sądu”. Mąż i żona są nieodwracalnie dwiema osobami. To stanowi o ich godności, ale i niezbywalnej odpowiedzialności: „Miłość ta jako wybitnie ludzka, bo kieruje się od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmuje dobro całej osoby” (GS 49). „... aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują ...” (GS 48). Przemyślenia Soborowe uprzytomniają, że łączenie się mężczyzny i kobiety we wspólnocie małżeńskiej nie dokonuje się na zasadzie przymusu narzucanego przez popęd płciowy. Życie w małżeństwie jest nieustannie wznawianym wyzwaniem, jakie staje przed wolnością tych dwojga. Tak dopiero ujawnia się godność natury męża i żony. Nie są oni tylko ciałami reagującymi na bodźce seksualne. Ich wewnętrzna struktura jest osobowa. Oboje też są zdolni „widzieć się od wewnątrz”. Wyposażenie zaś w file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (3 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże samoświadomość oznacza „związanie poznaną prawdą – związanie, a więc także zobowiązanie” oraz „przekraczanie siebie w prawdzie”. Prawda bytu stanowi jeden raz więcej o wymiarze dobra. Mąż i żona zdają sobie sprawę, że są „osobowym podmiotem, osobą”. Oboje „stają oko w oko wobec swej godności”, która każe podjąć odpowiedzialność za dobro własne, tego drugiego oraz potomstwa. Oboje są zdolni poszukiwać i znajdywać również we wzajemnym oddawaniu się sens, jaki w nie wszczepił Stworzyciel i Odkupiciel: sens jednocząco-oblubieńczy, ale tym samym rodzicielski. Jan Paweł II mówi w Liście do Rodzin (1994 r.): „Małżeństwo niesie z sobą szczególną odpowiedzialność za dobro wspólne, naprzód małżonków, a z kolei za dobro wspólne rodziny. Tym wspólnym dobrem jest człowiek, jest wartość osoby, która jest miarą godności człowieka ... W układzie małżeństwa i rodziny odpowiedzialność ta [za godność człowieka] staje się z wielu względów jeszcze bardziej ‘zobowiązująca’ ...” (LR 12). Przemyślenia Arcybiskupa Wojtyły o istocie miłości Zaczynamy coraz hojniej korzystać z przemyśleń byłego Arcybiskupa Karola Wojtyły – późniejszego Jana Pawła II. Antropologię miłości omawia on przede wszystkim w swym studium etycznym „Miłość i Odpowiedzialność”, wydanym w 1960: długo zanim został papieżem. Skorzystamy z wdzięcznością z jego przemyśleń, pisanych z pozycji człowieka nauki i jednocześnie Męża Modlitwy. Rozważania ówczesnego Arcybiskupa Krakowa Karola Wojtyły, który jednocześnie był nadal profesorem uniwersyteckim, pozwolą ogarnąć od wewnątrz i z dystansu godności osobowej status dwojga ludzi związanych przymierzem miłości. Ukażą w właściwym świetle wymogi etyczne miłości jako daru siebie całego: osoby. We wspomnianej pracy poddaje ówczesny Arcybiskup Wojtyła wnikliwej analizie m.in. istotne komponenty, które stanowią człowieka, czyli ludzką naturę: rozum – wolę – odpowiedzialność. Uwydatnia ich zasadnicze funkcje, używając w tym celu właściwej sobie, bardzo charakterystycznej terminologii. Nawiązywaliśmy do tego już wielokrotnie – począwszy od wprowadzających zdań na początku naszej strony. Nieco dokładniej mowa o tym była w rozdz. 1 niniejszej części drugiej. Zamieściliśmy tam m.in. użyteczną grafikę dla zobrazowania owych podstawowych komponentów człowieka jako osoby (zob. wyż.: Niezbywalne i nieodstępne przymioty człowieka jako osoby). Obecnie wypada wrócić do tego zagadnienia jeszcze raz – nieco dokładniej. Ukażemy też zaraz poniżej jeszcze raz wspomnianą grafikę. Podstawowe wyposażenie ludzkiej natury: rozum-wola-odpowiedzialność Arcybiskup Wojtyła podkreśla, że samo-świadomość [dynamiczne określenie w miejsce zbyt statycznie pojmowanego ‘rozumu’] wiąże się z uzdolnieniem rozumu do poszukiwania i znajdywania prawdy. Zdolność ta jest punktem krytycznym, który ostro oddziela świat materii od świata ludzi – osób: „... przeżycie prawdy czy fałszu leży całkowicie poza granicami tego, co zdolna jest dać z siebie materia” (MiO 93). Żeby rozróżnić ‘prawdę’ od ‘nie-prawdy’ trzeba być człowiekiem: osobą. Zdolność ta całkowicie przerasta wszelkie ontologiczne możliwości nie tylko ‘materii’, ale i każdego zwierzęcia. Tylko człowiek może zastanawiać niejako ‘od wewnątrz’: w sumieniu – nad własnymi czynami, np. w postaci przeprowadzonego ‘rachunku sumienia’. Zwierzę – rachunku sumienia nie przeprowadzi! Do tego potrzeba zdolności zastanawiania się, oceniania w świetle prawdy, i oczywiście zaangażowania wolnej woli, czyli władzy samo-stanowienia. Druga władza ducha człowieka to uzdolnienie do samostanowienia o sobie [dynamiczne określenie w miejsce dotąd file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (4 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże używanego: ‘wolna wola’]. Jest to władza duchowa, mocą której człowiek zdolny jest dokonywać dobrowolnych wyborów ukierunkowanych na dobro, które jawi się jako godne pożądania w świetle poznanej prawdy. – Sprzężenie wymienionych uzdolnień duchowych człowieka: prawdy i dobra – staje u podłoża kolejnego przymiotu człowieczeństwa: jego wolności. Ten dopiero człowiek, który podąża za prawdą, staje się prawdziwie ‘wolnym’. Stąd powiedzenie Wojtyły: „prawda warunkuje wolność” (MiO 94). Arcybiskup Wojtyła mówi: „Wolność wraz z prawdą, prawda wraz z wolnością stanowią o tym duchowym piętnie, które wyciska się na Objaśnienie różnych przejawach życia i działania ludzkiego ... – Wypełniają je taką treścią, jakiej żadnych śladów nie spotykamy w życiu zwierzęcym. Właśnie tym treściom zawdzięcza też swoją właściwą konsystencję miłość pomiędzy osobami różnej płci. Jakkolwiek tak mocno i tak wyraźnie opiera się ona o ciało i o zmysły, to jednak nie ciało i nie zmysły same tworzą jej właściwą osnowę oraz właściwy profil. Miłość jest zawsze jakąś sprawą wnętrza i sprawą ducha; w miarę jak przestaje być sprawą wnętrza i sprawą ducha, przestaje też być miłością” (MiO 94). W formie bezpośredniego wniosku należałoby tu od razu wskazać na jeden z faktów w nawiązaniu do tematyki naszej strony. Mianowicie na zasadzie wyposażenia w samo-świadomość i samo-stanowienie, człowiek jako taki jest zdolny zastanowić się i dojść do poznania tego, jaki jest sens małżeństwa oraz jaki jest sens aktu współżycia. Nikt nie może uchylić się od przyjęcia podstawowego stwierdzenia prawdy, że akt zjednoczenia małżeńskiego zdolny jest zjednoczyć mężczyznę i kobietę dopiero wówczas, gdy ci dwoje w tej samej chwili otworzą się na oścież na życie. Zdolność dostrzeżenia i zrozumienia takiego sensu aktu płciowego wszczepiona jest każdemu człowiekowi. Wspomniany sens wypływa z wewnętrznej struktury oddawania się sobie i przyjmowania małżonków. Struktura ta, wraz z dynamizmem towarzyszącym aktowi, istnieje jako porządek obiektywny. Istnieje on zatem niezależnie od tego, co ci dwoje o tym sądzą i jak faktycznie kształtują swoje odniesienia. Od dostosowania się do tego porządku będzie zależało, czy mąż i żona „staną się sobą”, czyli czy „odnajdą siebie samych” (por. KDK 24) w zawartym, dozgonnym przymierzu. Trzecia wreszcie władza duchowa, w którą wyposażona jest każda istota ludzka poczynając od momentu swego poczęcia, to zdolność podejmowania odpowiedzialności. Zdolność tę można określić także nieco inaczej: jako zdolność do bycia poczytalnym. Również ta władza duchowa jest nie-zbywalna i nieodstępna. Nikt z ludzi uzdolnienia tego nie unicestwi i nie uchyli się od odpowiadania za swoje czyny i myśli. Sens wyposażenia człowieka w rozum-wolę-odpowiedzialność W nawiązaniu do ukazanych trzech uzdolnień ludzkiej natury wypadałoby już tutaj dopowiedzieć coś niezwykle ważnego – z wyprzedzeniem dalszych rozważań. Wnikliwe zastanawianie się nad owymi przymiotami: samo-świadomością, samo-stanowieniem i zdolnością podejmowania odpowiedzialności – prowadzi siłą rzeczy do wyłonienia się zasadniczego pytania: jakie jest głębsze Boże zamierzenie, związane z wyposażeniem człowieka w owe niezbywalne przymioty? Już jako Jan Paweł II będzie dawny Kardynał Wojtyła podejmował to zagadnienie przy coraz innych okazjach. Będzie podkreślał, że wyposażając to „jedyne na ziemi stworzenie, którego Bóg chciał dla niego samego” [= człowieka dla samego człowieka: żeby był] (GS 24) – w rozum-wolność-odpowiedzialność, Bogu nie chodziło o to, żeby na świecie pojawił się nareszcie ‘człowiek’: pierwsza i jedyna istota zdolna ‘myśleć’. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (5 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Czymś zbyt małym też by było dla Boga, żeby dopiero człowiek mógł sam o sobie decydować: czy będzie chciał tego, czy tamtego; czy chce działać, czy też nie działać – jako istota obdarzona wolną wolą. Bóg kierował się w takim ukształtowaniu człowieka celem znacznie wyższym, jedynym, przerastającym wartość całego dotąd stworzonego świata. Jednocześnie zaś realizacja tego Bożego zamierzenia będzie niosła z sobą niezwykłe dramatyczne ‘ryzyko’ dla samego Boga, jeśli to tak wyrazić. Mianowicie w obliczu całego dotychczasowego nierozumnego stworzenia – Bóg niejako ‘zatęsknił’ za bodaj odrobiną uświadomionej i szczerzedobrowolnie wyrażonej wzajemności któregoś ze stworzeń! – Oczekiwanie to związał Bóg ze swym Żywym Obrazem: mężczyzną i kobietą, których stworzył przedziwnie: jako istoty duchowo-cielesne. Bóg skoncentrował na tym swoim Dziele niejako całą swoją stworzycielską sztukę i miłość. Nieskończony Bóg, Boża niczym niezmącona Szczęśliwość, Boża Niecierpiętliwość i Wszechdoskonałość Trójjedynego Boga – ‘zatęskniła’ za ... minimum miłości ze strony stworzenia! Jedynie dlatego ten Nieskończony Bóg wyposaża to jedyne w swoim rodzaju stworzenie: swój Żywy Obraz i Podobieństwo, w dar samo-świadomości oraz samo-stanowienia, żeby w jego wnętrzu mogła pojawić się ... miłość! Miłość bowiem z istoty swej potrzebuje przestrzeni wolności. Niemożliwe jest zaistnienie miłości tam, gdzie nie będzie rozumności, ani wolności w podejmowaniu decyzji. A z kolei gdyby cechy te nawet zaistniały, ale istota w nie wyposażona będzie się znajdowała pod przymusem, wykluczona będzie jakakolwiek szansa na pojawienie się miłości. Podobnie również tam gdzie odruchami kierował będzie instynkt, brak w sensie ontologicznym podłoża pod zaistnienie chociażby tylko śladu miłości (do tego tematu wrócimy dokładniej m.in. w cz.VII, rozdz.3-C: Wolność – Boży dar: funkcyjno-narzędny – wraz z kontekstem poprzedzającym i następującym). Wkraczamy coraz głębiej w tajemnicę miłości. Zauważamy, że ‘miłość’ nie jest kwestią ‘spontaniczności’ w reakcji na pojawienie się odmiennej płci. Miłość nie jest też kwestią zaspokajania ‘potrzeb’ instynktu. Miłość to sprawa w pierwszym rzędzie decyzji wolnej woli oraz jej wierności względem siebie samej. Dopiero wtórnie będzie ona sprawą również uczuć, których intensywność może się z biegiem czasu znacznie wyciszyć. Miłość przekształca się wówczas coraz bardziej w wierne trwanie w raz podjętej decyzji miłowania i bycia-‘dla’ tego drugiego: wybranego, umiłowanego. Do tego tematu trzeba będzie wrócić, gdy wypadnie zastanowić się m.in. nad tajemnicą grzechu. Grzech będzie polegał na świadomym i dobrowolnym wycofaniu się z dotychczasowej ‘miłości’. Ale już na teraz oraz na dalsze rozważania wypada uzbroić się w bardzo wyraziste uświadomienie sobie zasadniczego wydźwięku omawianej tu rzeczywistości. – Mianowicie Boży dar ‘samo-świadomości’ [= rozum], dar ‘samo-stanowienia’ [= wolna wola], oraz ich wypadkowa w postaci zdolności podejmowania wielorakiej ‘odpowiedzialności’ są ze strony Boga podarunkami jedynie funkcyjnymi. Prościej się wyrażając: przymioty te są ‘chciane-zamierzone’ przez Boga dla człowieka jedynie ubocznie, tzn. spełniają rolę instrumentalną. Wyposażając swój Żywy Obraz: mężczyznę i kobietę w te dary, zdążał Bóg do czegoś zupełnie innego, o wiele wyższego. Celem zasadniczym podarowanych tych darów jest to, co jest „największego” w stworzonej rzeczywistości: możliwość pojawienia się miłości! Co jednocześnie stanie się „Pierwszym i największym Bożym Przykazaniem”: miłość Boga – miłość bliźniego (por. Mt 22,38). To samo spostrzeżenie można by wyrazić równoważnie negatywnie: Gdyby Bóg nie obdarzył swego Żywego Obrazu: mężczyznę i kobietę, w dar: samo-świadomości-samo-stanowienia-zdolnościpodejmowania-odpowiedzialności, w świecie stworzonym nigdy i nigdzie by się nie pojawiła miłość. Ale oczywiście: nigdy też by się w stworzonym świecie nie pojawił grzech i nienawiść. Jedno i drugie jest wyrazem dramatycznej, niezwykle ryzykownej wielkości człowieka, Bożego Obrazu i Podobieństwa: jego zdolności do miłowania – ale i do ... grzeszenia. Dopiero człowiek, Boży Obraz, zdolny jest zgrzeszyć. Jest on jednak też zdolny – dopiero on – do świętości i heroizmu miłości, która życie swoje „da” za przyjaciół swoich (por. J 15,13). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (6 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 2. Możliwość oddania siebie ‘osobowo’ Wracamy do dalszych rozważań antropologicznych tajemnicy miłości, nadal korzystając z przemyśleń Kardynała Wojtyły z Krakowa. Miłość tworzy się w woli: w wolności, która świadomie darowuje siebie , tj. swoją osobę. Miłość to nie sama uczuciowość, którą można określić jako „zdolność reagowania na ‘kobiecość’ czy ‘męskość’...” (MiO 124). Ta ograniczałaby się do „zaspokajania potrzeby samych przeżyć uczuciowych”, potrzeby „kochania się” w kimś, czy też „doznawania czyjegoś uczucia” (MiO 124). Miłość to sprawa woli, która musi pozostawać twórcza: „Zmysłowość ... dostarcza ‘tworzywa’ miłości, ale w stosunku do tego tworzywa koniecznie potrzebna jest odpowiednia twórczość woli. Bez takiej twórczości nie może być miłości, pozostaje tylko tworzywo, które sama pożądliwość ciała tylko zużywa, ‘wyżywając się’ w nim" (MiO 124). Miłość jest ‘sobą’ wówczas, gdy jest cnotą miłości (MiO 96nn). Nie polega ona wyłącznie na uczuciach i doznaniach, lecz jest wyrazem odpowiedzialnego kształtowania życia chrześcijańskiego – wraz z jego wymaganiami moralnymi, których przekroczenie byłoby czynem moralnie złym (WprHV 29). Arcybiskup Wojtyła pisał: „Miłość w pełnym tego słowa znaczeniu jest cnotą, a nie tylko uczuciem, ani też tym bardziej tylko podnieceniem zmysłów. Cnota ta tworzy się w woli i dysponuje zasobami jej duchowej potencjalności – czyli stanowi autentyczne zaangażowanie wolności osoby-podmiotu, płynące z prawdy o osobieprzedmiocie” (MiO 99). Jako papież precyzuje były kard. Wojtyła, że miłość jest „istotowo darem” (FC 14). Również przytoczone teksty Soborowe [zob. wyż.: Oddanie-Przyjmowanie siebie] widzą istotę miłości w „dobrowolnym wzajemnym oddaniu się sobie” i „przyjmowaniu siebie” (GS 48n). Budzi się jednak zasadnicza trudność: osoba jest z natury nieprzekazywalna. Czy wobec tego istnieje w ogóle możliwość oddania swojej osoby – drugiej osobie? Arcybiskup Wojtyła wyjaśnia: „Wartość osoby... pozostaje w najściślejszym związku z bytem osoby. Z natury, czyli z racji tego, jakim jest bytem, osoba jest panem siebie samej... i nie może być odstąpiona innej, ani też zastąpiona przez inną w tym, co domaga się udziału jej własnej woli i zaangażowania jej osobowej wolności...” (MiO 101). „To, co osobowe, wyrasta ponad jakąkolwiek formę oddania, a z drugiej strony przywłaszczenia sobie w sensie fizycznym. Osoba jako taka nie może być cudzą własnością, tak jak rzecz” (MiO 77). Człowiek jest jednak właśnie człowiekiem: zdolny do samo-stanowienia. To, co jest niemożliwe w „znaczeniu fizycznym” (MiO 77), staje się możliwe dzięki miłości. Miłość może dobrowolnie chcieć oddać siebie drugiej osobie! Oddanie to dokonuje się: „...w porządku miłości i w znaczeniu moralnym. W takim znaczeniu jedna osoba może siebie dać czy też oddać innej, i to zarówno osobie ludzkiej jak Bogu ... Świadczy to też o szczególnej dynamice osoby, o szczególnych prawach rządzących jej istnieniem i rozwojem” (MiO 77). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (7 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Otóż miłość wyrywa niejako osobę z naturalnej nienaruszalności i nieodstępności. Miłość bowiem sprawia, że osoba właśnie chce siebie oddać innej – tej, którą kocha. Chce niejako przestać być swoją wyłączną własnością, a stać się własnością tej drugiej. Oznacza to pewną rezygnację z owego ‘panem siebie samej’ oraz z owego ‘drugiemu nieodstępna’... ” (MiO 101). Prowadzi to do pytania, czy ten, kto siebie oddaje innej osobie, coś traci, czy zyskuje? Arcybiskup Wojtyła mówi: „Miłość idzie poprzez taką rezygnację [z przynależenia do siebie samej], kierując się jednak tym głębokim przeświadczeniem, że rezygnacja ta prowadzi nie do pomniejszenia i zubożenia, ale wręcz przeciwnie – do rozszerzenia i wzbogacenia egzystencji osoby. Jest to jakby prawo ‘ekstazy’ – wyjścia z siebie, aby tym pełniej bytować w drugim. W żadnej innej formie miłości prawo to nie realizuje się w sposób tak wyraźny, jak w miłości oblubieńczej” (MiO 101). 3. Cechy warunkujące osobowe oddanie się z miłości Wypada ponownie wrócić do zdolności samo-stanowienia, czyli wolności woli. Sprawa ta wyłania się w nawiązaniu do psychologicznej intensywności, jaka zwykle towarzyszy przeżywaniu miłości. Wyrazem tego jest biologiczna siła właściwa popędowi seksualnemu. Rzutuje ona niewątpliwie na miłość między mężczyzną a kobietą. Wszystkie komponenty miłości: świadomość, wola, uczucia i wrażenia – świadczą na swój sposób, że miłość rozgrywa się w głębi jestestwa dwojga oblubieńców-małżonków. Arcybiskup Wojtyła mówi: „Zarysowujące się tak wyraziście w świadomości przeżycia zmysłowe i uczuciowe stanowią tylko zewnętrzny wyraz i zewnętrzny również sprawdzian tego, co dokonuje się – a w każdym razie jak najbardziej winno się dokonywać – we wnętrzu osób. Oddanie siebie, swojej własnej osoby, może być pełnowartościowe tylko wówczas, gdy jest udziałem i dziełem woli. Właśnie bowiem dzięki swej wolnej woli osoba jest panią siebie samej ..., jest kimś nieodstępnym i nieprzekazywalnym ... Miłość oblubieńcza, miłość oddania, w szczególnie dogłębny sposób angażuje wolę. Wiadomo, że trzeba tutaj zadysponować całym swoim ‘ja’, trzeba ‘duszę dać’ – mówiąc językiem Ewangelii” (MiO 102). Warunkiem „oddania duszy” jest nie tylko sympatia pomiędzy dwiema osobami – jako przejaw raczej „doznawania niż działania” (MiO 71). Zaangażowana jest tu przede wszystkim wola jako „władza powołana do tego, aby kształtować miłość w człowieku i pomiędzy ludźmi” (MiO 72). Miłość musi się przekształcać w przyjaźń. W przyjaźni zaś: „...rozstrzygający jest udział woli. Ja chcę dobra dla ciebie tak, jak chcę go dla siebie samego, dla mojego własnego ‘ja’... – Zawarte [w przyjaźni] zdwojenie ‘ja’ uwydatnia moment zjednoczenia osób ... – Zjednoczenie [w sympatii] ... opiera się wyłącznie na wzruszeniu oraz uczuciu, a wola tylko przyzwala. W przyjaźni natomiast wola sama się angażuje. I dlatego przyjaźń bierze istotnie w posiadanie całego człowieka, jest ona jego dziełem, zawiera w sobie wyraźny wybór osoby. I na tym polega właśnie obiektywna siła przyjaźni” (MiO 72). Innymi słowy: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (8 von 12) [2013-11-06 14:57:46] Objaśnienie By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „...trzeba sympatię przekształcić w przyjaźń, a przyjaźń dopełniać sympatią; – bez niej bowiem przyjaźń pozostałaby zimna i niekomunikatywna” (MiO 73). Dalszym komponentem miłości jest życzenie drugiemu dobra: „Życzliwość to tyle co bezinteresowność w miłości: ‘Nie pragnę ciebie jako dobra’, ale: ‘Pragnę twego dobra’, ‘Pragnę tego, co jest dobrem dla ciebie’ – osoba życzliwa pragnie tego bez żadnej myśli o sobie, bez żadnego względu na siebie. Dlatego miłość życzliwa ... jest miłością w znaczeniu bardziej bezwzględnym niż miłość pożądania. Jest miłością jak najbardziej czystą ... – Taka miłość najbardziej doskonali swój podmiot, najpełniej rozwija zarówno jego istnienie, jak i istnienie tej osoby, do której się zwraca” (MiO 66). Życzenie dobra umiłowanej osoby wnosi: „...rys gruntownej bezinteresowności w stosunek kobiety i mężczyzny, aby uwolnić tę miłość od nastawienia na użycie ... Popęd chce przede wszystkim brać, posługiwać się drugą osobą – miłość natomiast chce dawać, tworzyć dobro, uszczęśliwiać” (MiO 111). Okaże się, że w owym pragnieniu dobra: „...zawarty jest... jakby w zalążku cały twórczy pęd prawdziwej miłości – pęd do tego, aby obdarzać dobrem te osoby, które się kocha, aby je uszczęśliwiać. – Jest to jakiś ‘Boski’ rys miłości. Istotnie, kiedy y [on] chce dla x [dla niej] dobra ‘bez granic’, wówczas chce dla niej właściwie Boga, On jeden jest obiektywną pełnią dobra i On też tylko może każdego człowieka pełnią taką nasycić. Miłość człowieka... niejako przechodzi najbliżej Boga” (MiO 111n). Z pragnieniem dobra i życzliwości wiąże się zagadnienie „bezinteresowności daru z siebie samego” i „wzajemności” w miłości. Miłość mężczyzny do kobiety jest rzeczywistością, która „istnieje pomiędzy nimi” (MiO 67). Metropolita Wojtyła mówi: „...Miłość nie jest tylko czymś w kobiecie i czymś w mężczyźnie – w takim razie bowiem byłyby właściwie dwie miłości – ale jest czymś łącznym i jednym... ... te dwa odrębne fakty psychologiczne zespalają się i tworzą jedną obiektywną całość – poniekąd jeden byt, w którym zaangażowane są dwie osoby” (MiO 67). Skoro jednak osoba jest nieprzekazywalna i nieodstępna, trzeba ponownie stwierdzić: „...Droga od jednego do drugiego ‘JA’ prowadzi... poprzez wolną wolę, poprzez jej zaangażowanie” (MiO 67). Zagadnienie wzajemności niesie ze sobą ryzyko miłości. Zdarza się, że miłość jest jednostronna: nie odwzajemniona. Może to prowadzić do dojmującego bólu. Dopiero miłość przeżywana jako cnota miłości, w której w pełni zaangażowana jest wola trwania przy tym drugim – staje się rzeczywistością, która jest: „... ‘w’ każdej z osób współtworzących tę miłość, a w konsekwencji też to, co jest ‘pomiędzy’ nimi ... Miłość bowiem może przetrwać tylko jako jedność, w której zaznacza się dojrzałe ‘my’, a nie przetrwa jako zestawienie dwu egoizmów, w którego osnowie zaznaczają się dwa ‘ja’...” (MiO 70). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (9 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Tu wyłania się w pełni zagadnienie bezinteresowności. Miłość rozwija się poprzez upodobanie, które rodzi pragnienie i pożądanie, ale również życzenie dobra. Oto refleksje kard. Wojtyły: „Upodobanie wiąże się bardzo ściśle z przeżyciem wartości. Osoba drugiej płci może dostarczyć szeregu przeżyć różnorodnej wartości... [Upodobanie] znajduje swój główny akcent... dzięki wartości najmocniej przeżytej ... [W związku z prawdą zawartą w upodobaniu] trzeba koniecznie starać się o to, ażeby upodobanie to nigdy nie ograniczało się do wartości częściowych, do czegoś, co tkwi tylko w osobie, a nią samą nie jest. Chodzi o to, ażeby żywić upodobanie po prostu do osoby – to znaczy... że ona sama jest wartością, a nie tylko zasługuje na upodobanie ze względu na takie czy inne wartości w niej zawarte” (MiO 62). Upodobanie wiedzie do pragnienia, ewentualnie pożądania. Pożądanie zaś: „...stanowi jeden z elementów miłości [o ile mianowicie] miłość zawiera się również w pożądaniu. Należy ono do istoty ... tej miłości, jaka zawiązuje się pomiędzy kobietą a mężczyzną. Płynie to stąd, że osoba ludzka jest bytem ograniczonym i nie wystarczającym sobie, a przeto... potrzebuje innych bytów” (MiO 63). Dotyczy to przede wszystkim wzajemnego ‘potrzebowania się’ kobiety i mężczyzny. Uwidocznia się ono m. in. poprzez wzajemną komplementarność płciową mężczyzny i kobiety: „Ta obiektywna, ontyczna potrzeba, daje o sobie znać za pośrednictwem popędu seksualnego. Na podłożu tego popędu wyrasta miłość osoby do osoby, x [jej] do y [niego]. Miłość ta jest miłością pożądania – wypływa bowiem z potrzeby, a zmierza do znalezienia dobra, którego brak. Takim dobrem jest kobieta dla mężczyzny, a mężczyzna dla kobiety” (MiO 64). Czy jednak da się pogodzić miłość „pożądania” z bezinteresownością miłości, która „w swej najgłębszej rzeczywistości... jest istotowo darem” (FC 14; 37; GS 24)? Arcybiskup Wojtyła zwraca uwagę, że zachodzi: „...głęboka różnica pomiędzy miłością pożądania ... a samym pożądaniem ..., zwłaszcza zmysłowym. Pożądanie zakłada odczucie zmysłowe jakiegoś braku, które to przykre odczucie mogłoby zostać usunięte za pośrednictwem określonego dobra ... W ten sposób np. mężczyzna może pożądać kobiety; osoba występuje wówczas jako środek do zaspokojenia pożądania, ...(co) sugeruje odniesienie o charakterze użytkowym” (MiO 64). W dalszym ciągu zwraca uwagą, że miłość pożądania nie wyraża się bynajmniej jako samo tylko pożądanie, lecz jako: „ ... pragnienie dobra dla siebie: ‘Chcę ciebie, bo ty jesteś dobrem dla mnie’ ... I dlatego też miłość jest przeżywana jako pragnienie osoby, a nie jako samo pożądanie ... Podmiot miłujący ... jeśli pracuje nad swoją miłością do drugiej osoby, nie pozwala samemu pożądaniu przeważyć” (MiO 64). Jeśli wzajemne odniesienia między mężczyzną i kobietą mają się kształtować jako obopólne przymierze miłości, muszą one oczywiście – ze względu na stałe zagrożenie miłości ze strony narzucającego się aspektu zmysłowo-pożądawczego – podlegać czujnej kontroli świadomości i woli ich obojga. Ale: „...co innego... być użytecznym, czy tym bardziej pożytecznym, a co innego stanowić przedmiot użycia ... ... Prawdziwa miłość pożądania... nie przechodzi nigdy w postawę utylitarystyczną, zawsze bowiem file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (10 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże (nawet w pożądaniu) wyrasta z zasady personalistycznej” (MiO 65). Arcybiskup Wojtyła analizuje w dalszym ciągu wzajemny stosunek miłości pożądania i bezinteresowności daru: „Miłość pożądania i miłość życzliwości różnią się od siebie, nie na tyle jednak, aby musiały się wzajemnie wykluczać – y [on] może pragnąć x [jej] jako dobra dla siebie, a równocześnie też pragnąć dobra dla x [dla niej], i to nawet bez względu na to, że x [ona] jest dla niego dobrem... Kiedy mianowicie y [on] pragnie x [jej] jako dobra dla siebie, wówczas przede wszystkim pragnie miłości ze strony x [jej] jako odpowiedzi na swoją miłość, pragnie więc drugiej osoby przede wszystkim jako współtwórcy miłości, nie zaś jako przedmiotu pożądania. ‘Interesowność’ miłości leżałaby więc tylko w tym, że szuka ona odpowiedzi, a tą odpowiedzią jest miłość wzajemna” (MiO 68). Cecha wzajemności, nieodłączna od prawdziwej miłości, dopomaga w rozwiązaniu rysującego się dylematu: pragnienia kogoś ‘dla siebie’ – a ‘bezinteresowności daru’, istotnej cechy miłości: „Ponieważ jednak wzajemność należy do natury miłości, stanowi o jej międzyosobowym profilu, trudno ... mówić o ‘interesowności’. Pragnienie wzajemności nie znosi bezinteresownego charakteru miłości. Owszem, miłość wzajemna może być gruntownie bezinteresowna, jakkolwiek to, co stanowi treść miłości pożądania pomiędzy kobietą a mężczyzną, znajduje w niej pełne zaspokojenie. Wzajemność jednak niesie z sobą jakby syntezę miłości pożądania oraz miłości życzliwej ...” (MiO 68). Pragnienie dobra, czyli bezinteresowność daru siebie samego wraz z życzeniem dobra idącego w ostateczne spełnienie w Bogu, jest cechą, dzięki której miłość prawdziwa znajduje w sobie tyle siły, by trwać przy umiłowanej osobie również wtedy, gdy wartości czysto seksualno-zmysłowe coraz bardziej blednieją: „Miłość prawdziwa, miłość wewnętrznie pełna, to ta, w której wybieramy osobę dla niej samej – a więc ta, w której mężczyzna wybiera kobietę, a kobieta mężczyznę nie tylko jako ‘partnera’ życia seksualnego, ale jako osobę, której chce oddać życie. Wibrujące w przeżyciach zmysłowych i uczuciowych wartości ‘seksualne’ towarzyszą tej decyzji, przyczyniają się do jej psychologicznej wyrazistości, ale nie stanowią o jej głębi. Sam ‘rdzeń’ wyboru osoby musi być osobowy, a nie tylko seksualny...” (MiO 108). „...(Wartość wyboru) sprawdza się... najbardziej wówczas, gdy samo przeżycie zmysłowo-uczuciowe osłabnie, gdy same wartości seksualne przestaną niejako działać. Wówczas pozostanie tylko wartość osoby i wyjdzie na wierzch wewnętrzna prawda miłości. Jeśli miłość ta była prawdziwym oddaniem i przynależeniem osób, wówczas nie tylko ostoi się, ale nawet umocni i ugruntuje... – Trzeba się poważnie liczyć z tym, że każda ludzka miłość musi przejść przez jakąś próbę, i z tym, że wówczas dopiero okaże się jej prawdziwa wartość” (MiO 108). RE-lektura: część II, rozdz. 4a. Stadniki,3.XI.2013 r. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (11 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Rozdz. 4. DZIAŁANIA ‘CONTRA’: GDZIE TU CZŁOWIEK ?Ocena antropologiczna Słowo Wprowadzające A. Współżycie – dar osoby 1. Skondensowany sens małżeństwa Wzajemne oddanie-przyjęcie siebie Przemyślenia Arcybiskupa Wojtyły o istocie miłości Podstawowe wyposażenie ludzkiej natury: rozum-wola-odpowiedzialność R2-10. Niezbywalne i nieodstępne przymioty człowieka jako OSOBY Sens wyposażenia człowieka w rozum-wolę-odpowiedzialność 2. Możliwość oddania siebie ‘osobowo’ 3. Cechy warunkujące osobowe oddanie się z miłości Fot2-11. Naguśkie dziecko krzyczące za Mamusią file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4a.htm (12 von 12) [2013-11-06 14:57:46] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura 4. Zagrożenie wolności daru ze strony pożądliwości Wątek rozważaniowy ukazuje coraz wyraziściej, jak dalece podstawowym warunkiem stawania się darem dla drugiej osoby jest wewnętrzna wolność. Wolność jest narażona przez pożądliwość ciała, która chciałaby wymusić „użycie dla użycia”. Nadal korzystamy z refleksji metropolity Wojtyły: „Zmysłowość ‘wyżywa się’ w pożądaniu ... Pożądliwość ciała idzie w kierunku ‘wyżycia się’, po którym cały stosunek do przedmiotu pożądania urywa się. – W świecie zwierzęcym, gdzie instynkt rozrodczy prawidłowo zestrojony z potrzebą zachowania gatunku reguluje życie seksualne, takie zamknięcie reakcji pożądawczej jest zupełnie wystarczające. – W świecie osób natomiast wyłania się tutaj poważne niebezpieczeństwo natury moralnej” (MiO 122n). Zawężenie odniesień mężczyzny i kobiety do zaspokojenia samego pożądania przekreśla miłość, która ma być dobrowolnym darem osoby. Byłoby to równoznaczne z końcem miłości: „Pożądliwość ciała zmienia ... przedmiot miłości, którym jest osoba, na inny – mianowicie na ‘ciało i płeć’ związane z jakąś osobą. Reakcja zmysłowości nie odnosi się ... do osoby, ale tylko do ‘ciała i płci’ jakiejś konkretnej osoby – i to właśnie ‘jako do możliwego przedmiotu użycia’. – Siłą faktu więc w polu widzenia pożądania płynącego z pożądliwości ciała osoba drugiej płci staje nie jako osoba, ale jako ’ciało i płeć‘. Na miejscu istotnej dla miłości wartości osobowej wysuwa się sama wartość seksualna – ona też staje się ośrodkiem krystalizacji całego przeżycia” (MiO 123). Zdążanie do tego, co narzucane jest przez pożądliwość jako przymus ciała, nie jest już wyrazem pełnej wolności, lecz jej zniewolenia pod podszewką pozornej wolności. Zaczyna się wolność swawoli. Już jako papież naucza były metropolita Krakowa: „Namiętność dąży do zaspokojenia niejako na ślepo, bez odniesień do sumienia, a w tym dążeniu sama się ‘zużywa’. Nie ma ona w sobie żadnego źródła niezniszczalności. Właściwy jest dla niej natomiast dynamizm użycia aż do zużycia ...” (MiN 157). Przyzwolenie na zdominowanie siebie przez pożądliwość ciała i płci oznacza zgodę na to, że dana osoba nie będzie się już kierowała wszczepioną sobie zdolnością myślenia jako władzy ducha uwrażliwionej na prawdę. Rozum podsuwa woli w tej chwili dobro pozorne: płeć, z pominięciem dobra obiektywnego: kryjącej się za nią osoby. Wola ulega zniewoleniu, chociażby tego zrazu nie zauważała. Nie zważa już na to, że ma przed sobą osobę w jej godności przerastającej wszystko, co jest tylko rzeczą. Zdąża do jednego: seksualnego eksploatowania tego drugiego – oraz siebie przy jego pomocy. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (1 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Dynamizm pożądliwości, zdążającej niekiedy z niebywałą siłą do zaspokojenia żądzy, jest trafnie opisany w słowie Pisma świętego: „...Namiętność gorąca, jak ogień płonący, nie zgaśnie, aż będzie zaspokojona; człowiek nieczysty wobec swego ciała, nie zazna spokoju, aż go ogień spali ...” (Syr 23,17). Arcybiskup Wojtyła mówi w przytaczanym studium: „Człowiek pragnie miłości bardziej niż wolności – wolność jest środkiem, a miłość celem. Pragnie jednak człowiek miłości prawdziwej, bo tylko w oparciu o prawdę możliwe jest autentyczne zaangażowanie wolności. Wola jest wolna, a równocześnie ‘musi’ szukać dobra, które odpowie jej naturze, jest wolna w szukaniu i wybieraniu, ale nie jest wolna od samej potrzeby szukania i wybierania” (MiO 110). Tutaj właśnie dochodzi do zagrożenia wolności. Popęd łatwo osacza wolę, utrudniając lub uniemożliwiając podejmowanie wolnego wyboru. Wola może ulec presji pożądania, które nie ogląda się na prawdę, ani prawdziwe dobro osoby. Może zignorować dobro podsuwane przez rozum, a podąża za dobrem pozornym, dalekim od dobra godnego osoby: „Nie znosi natomiast wola narzucania sobie przedmiotu dobra. Chce sama wybrać i sama zaafirmować, wybór bowiem jest zawsze afirmacją wartości przedmiotu, który się wybiera” (MiO 110). Zachodzi różnica między afirmacją wartości seksualnej – a afirmacją wartości osoby. Wartość seksualna narzuca się sama przez się, siłą zmysłowo-uczuciowego przeżycia. Tymczasem afirmacja, polegająca na wyborze-umiłowaniu osoby, wymaga wysiłku rozumu i woli, kierujących się prymatem ducha nad samym tylko ciałem-płcią: „Wartość seksualna ... raczej sama się narzuca, wartość osoby natomiast czeka na afirmację i na wybór. I dlatego w woli człowieka, który jeszcze nie uległ samym namiętnościom, ale zachował wewnętrzną świeżość, toczy się zwykle jakaś walka między popędem, a wolnością” (MiO 110). Wynik zmagania się miłości z popędem-pożądliwością zależy od tego, czy tych dwoje łączy miłość prawdziwa, czy pozorna-fałszywa: „Miłość ... najpełniej rozwija istnienie osoby ... Miłość prawdziwa doskonali byt osoby i rozwija jej istnienie ... Miłość fałszywa to taka, która albo zwraca się do pozornego dobra, albo ... do jakiegoś dobra prawdziwego, ale w sposób nie odpowiadający jego naturze, sprzeczny z nią” (MiO 65n). Miłość, która kończy się na pożądaniu płci dla samego użycia-wykorzystania, przekreśla istotę siebie jako daru. Nie stwarza przymierza osób, które by ubogacało poprzez wzajemne oddanie oraz przynależność do siebie. Jest przeciwieństwem miłości, jaka winna cechować miłość oblubieńczą: „Nie obustronne używanie seksualne, w którym x [ona] oddaje swe ciało w posiadanie y [jemu], aby oboje mogli zaznać przy tym maximum rozkoszy zmysłowej – ale właśnie wzajemne oddanie się i wzajemna przynależność do siebie osób – to [jest] całkowite i pełne ujęcie natury miłości oblubieńczej ... file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (2 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Miłość nie może się wyrażać w samym używaniu, choć nawet obustronnym i równoczesnym. Wyraża się ona natomiast prawidłowo w zjednoczeniu osób. Owocem zjednoczenia jest ich wzajemna przynależność ...” (MiO 102). Miłość prawdziwa musi się stać rzeczywistością istniejącą najpierw „we wnętrzu” jednej i drugiej osoby. Tak dopiero może się przekształcać w miłość istniejącą „pomiędzy” nimi, i zespolić ich oboje w coraz bardziej dojrzałe „my” (MiO 70). Uświadamiamy sobie, że pożądliwość ciała odwraca ład obopólnego oddania i przyjęcia w rzeczywistość przeciwną: w zaspokajanie samozadowolenia seksualnego – jednostronnie lub za obopólną zgodą. Drugi jako ktoś: serce – nie wchodzi w rachubę. Uwaga zawęża się do ciała i płci, spoza których ci dwoje nie dostrzegają już swego oblicza. Dążenia koncentrują się na ciele jako terenie do zawłaszczenia. Oboje zaś zdają sobie sprawę, że nie muszą ulec przymusowi pożądliwości. Jeśli mu się poddają, czynią to dobrowolnie (MiN 133). W tym ujawnia się przeciwieństwo pożądliwości w stosunku do miłości jako „bezinteresownego daru”. Ci dwoje wprowadzają siebie w zasadniczy błąd, że się sobie oddają. Dar zostaje zamieniony w zagarnianie dla egoistycznego samozaspokojenia. Oboje odbierają swemu działaniu godność składanego daru. Mąż żonie siebie nie daje, chce zaś mieć jej ciało, by eksploatując je jako rzecz, odreagować swoje podniecenie seksualne i zapewnić sobie przyjemność – poprzez nią. Tę swoją przyjemność nazywa miłością daru, składanego małżonce! Chociaż absolutnie nie zdąża do zapewnienia dobra jej samej. Ona jako ktoś żywy znika z jego widnokręgu. Nie widzi jej osoby, której ślubował „miłość, wierność i uczciwość” małżeńską – z myślą o jej i swoim dobru ostatecznym. Taka winna była być miłość, zwracająca się „od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmującego dobro całej osoby” (GS 49). Pożądliwość prowadzi w ten sposób do od-człowieczenia. Człowiek spada pod jej wpływem z godności osoby do poziomu rzeczy (MiN 132). Małżonkowie staczają się z przeżywania miłości na miarę prymatu ducha – na niziny zaspokajania seksualizmu. Zapatrują się sprzecznie z obiektywną prawdą w samo tylko ciało, które przesłania osobową godność. Tymczasem człowiek jest kimś jedynie przez swego „nieśmiertelnego ducha”, który „formuje” jego ciało (FC 11). Duch też, tj. dusza nieśmiertelna, stanowi o samoświadomości i uzdolnieniu do odpowiedzialnego działania. 5. Oddanie siebie uwarunkowane samo-posiadaniem siebie Warunkiem składania się w darze jest samoposiadanie siebie. Jest to ulubiona myśl Wojtyły. Na sympozjum zorganizowanym przez niego niedługo przed objęciem Pontyfikatu, powiedział on: „Jeśli mężczyzna i kobieta w małżeństwie wzajemnie się sobie oddają aktem osobowym, to dlatego, że każdy z nich właśnie jako osoba jest zdolny do takiego oddania. Zdolność do... ‘bezinteresownego daru z siebie samego’... płynie stąd, że człowiek jako osoba ... siebie samego posiada, że jest zarazem panem siebie, czyli sobie samemu panuje ... – Dawać siebie, czynić ‘bezinteresowny dar z siebie samego’ może tylko ten, kto siebie samego posiada i sobie panuje. W oddaniu jest zawarte i wyrażone owo samoposiadanie, które stanowi file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (3 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże istotową strukturę osoby...” (SAPA 17). Pożądliwość prowadzi do tego, że człowiek przestaje panować sobie samemu. Zafascynowany dobrem pozornym, zgadza się, by zniewoliła go popędowość. Jej składa w hołdzie godność swej osoby – wraz z jej kwiatem: wolnością od wewnętrznego przymusu. Równocześnie wmawia sobie, że jest wolny, bo stać go na odrzucenie Bożego Przykazania ... ! Rychło okazuje się, że owa wolność, a raczej zbuntowane wyzwolenia się spod jarzma Przykazań Tego, który „sam tylko jest Dobry” (Mk 10,18), jest złudzeniem. Każdy dalszy krok jest podejmowany pod dyktando ostatecznie „Węża starodawnego, który się zwie diabeł i szatan, zwodzącego całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9). Szatan zaś wysługuje się chętnie żarem roznamiętnienia. Człowiek sam się zgadza, że nie będzie już posiadał siebie samego. Posiadła go namiętność, a ostatecznie: Zły! Objaśnienie Dla namiętności nie jest ważny człowiek jako Ktoś. Namiętność podsuwa nienasycone podążanie za doznaniem. Ujawnia to jej dynamizm DO-środkowo ukierunkowanego egoizmu seksualnego. – Dynamizm właściwy miłości jest zawsze przeciwny: jest siłą OD-środkową, która każe siebie składać w darze – w poszukiwaniu prawdziwego dobra tego kogoś: umiłowanego. Działanie pod przymusem roznamiętnienia, to wzajemne odbieranie sobie swej godności jako osoby i sprowadzanie siebie do roli rzeczy-narzędzia. Skoro i on i ona przestali siebie posiadać, nie mają sobie nic do złożenia w darze. Człowiek przestał być wolny: stał się niewolnikiem z dobrowolnego wyboru. Partnerzy mogą nie zdawać sobie sprawy ze swego zagrożenia: grożącej im utraty dobra wiecznego. Niebo jest dla prawdziwej miłości. Tutaj zaś działa nie-miłość. Często jednak ci dwoje nie chcą w ogóle zastanawiać się nad swym przeznaczeniem. Natomiast Słowo Boże uświadamia jednoznacznie, jakie są warunki osiągnięcia Życia wiecznego: „‘Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?’ – Jezus mu odpowiedział: ‘... Znasz Przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj’...” (Łk 18,18nn). Dobrowolna kapitulacja z samopanowania sobie staje się końcem miłości-daru. Nie-miłość przeradza się w egoistyczne zagarnianie jednego tylko komponentu osoby, tego dotykalnego: ciała-płci. Ci dwoje marnują szansę dostrzeżenia kryjącej się za nim nieśmiertelnej wartości. Dlatego też spojrzenie człowieka pożądliwości jest nieczyste. Poniża godność tego drugiego – oraz swoją własną. Nie ma w nim subtelności właściwej miłości. Jest przeciwieństwem „[widzenia] siebie jakby wzrokiem samej Tajemnicy stworzenia” (por. MiN 53n). Jest niezdolne „widzieć i ogarniać siebie z całym pokojem wewnętrznego wejrzenia, które właśnie stwarza pełnię osobowej intymności”; niezdolne by „komunikować na gruncie tej komunii osób, w której poprzez swą kobiecość i męskość stają się wzajemnym darem dla siebie” (tamże). B. ETYCZNY WYMIAR „MOWY CIAŁA” file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (4 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Oddawanie siebie jako imperatyw ontologiczno-etyczny Wzajemne oddawanie-przyjmowanie siebie w małżeństwie nie jest jedynie utopijnym postulatem. Wyrasta ono z samego w sobie bycia mężczyzną i kobietą i stanowi cechą specyficzną (ontologiczną) faktu, że człowiek jest osobą. Wyraża ono zarazem niezbywalną wartość tego, że ktoś jest mężem czy żoną (cechę aksjologiczną), stając się konsekwentnie kryterium oceny moralnej małżeńskich odniesień (wartość etyczna). Wyraził to zwięźle kardynał Wojtyła: „W oddaniu jest zawarte i wyrażone owo samoposiadanie, które stanowi istotową strukturę osoby, które od samego niejako korzenia konstytuuje jej profil ontologiczny, a także aksjologiczny” (SAPA 17). Dotyczy to również odniesień płciowych męża i żony jako związanych Przymierzem miłości. Gdyby któreś z nich chciało sprowadzić siebie lub tego drugiego do poziomu już tylko rzeczy dla wyżycia się, byłoby to z punktu widzenia bytu człowieka krzyczącym wystąpieniem przeciw godności jego osoby: „Małżonkowie w całokształcie swego wzajemnego odniesienia muszą wzajemnie respektować osobowy charakter swego bytu...” (SAPA 17n). Chodzi o ontologiczno-etyczny imperatyw, płynący z natury mężczyzny i kobiety jako osób. U zwierząt nie wchodzi w rachubę samo-świadomość, samo-stanowienie, ani odpowiedzialność za godność. Natomiast człowiekowi nie wolno zadawać kłam gestowi oddania. Nie godzi się, by człowiek miał zamieniać dynamizm stawania-się-darem-‘dla’ – w zamach na wolność partnera. Tak zaś działoby się w przypadku poddania się pożądliwości. Pożądliwość zdąża do egoistycznego zawłaszczenia osobydaru, jakby była rzeczą – wbrew prawdzie. Kardynał Wojtyła mówił: „Istotne i dogłębne w owym wzajemnym odniesieniu [małżonków] jest to, że człowiek nie posiada siebie i nie może też dawać siebie na sposób rzeczy, których człowiek bywa właścicielem, a one własnością. Człowiek ani w ten sposób siebie nie posiada, ani nie może siebie uczynić własnością drugiego, ani nie może być w ten sposób przez drugiego przyjmowany. Może i powinien – w znaczeniu ontycznym i w konsekwencji etycznym – oddawać siebie i być przyjmowanym na prawach ‘bezinteresownego daru’ ...” (SAPA 18). Zrozumienie przedstawianego tu ciągu myślowego wymaga zapewne wysiłku umysłowego, niemniej wątek logiczny jest prawidłowy. Wzajemne oddanie się sobie wnosi w komunię miłości ubogacenie męskością i kobiecością. Ci dwoje oddają się sobie na każdym poziomie człowieczeństwa – łącznie ze swą odmienną specyfiką męską i żeńską. Tak dopiero stają się komunią osób. W przypadku chrześcijanina, do tej „komunii [która] jest owocem i znakiem potrzeby głęboko ludzkiej” (FC 19), dołącza się łaska Sakramentu. W miarę jak małżonkowie otwierają się na łaskę, otrzymują „dar nowej komunii, komunii miłości” (FC 19). Rozwija się ona na kształt Miłości łączącej Chrystusa z Kościołem. Ta właśnie miłość, tzn. Bóg-Miłość jako nie-stworzony Dar Ducha Świętego, staje się dla małżonków: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (5 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „...życiowym Przykazaniem..., a zarazem podnietą, by z każdym dniem zmierzali ku coraz głębszej więzi pomiędzy sobą na każdym poziomie: na poziomie związku ciał, charakterów, serc, umysłów i dążeń, związku dusz, ukazując w ten sposób Kościołowi i światu nową komunię miłości, jako dar Łaski Chrystusowej” (FC 19). Są to słowa Wojtyły już jako papieża. Mówi on o miłości jako „życiowym przykazaniu”, chociaż zarazem „podniecie”. Wypowiedź ta dotyczy małżeństwa jako Sakramentu. Niemniej Sakrament wyrasta z natury wzajemnych odniesień małżonków, tj. osób, które zdecydowały się na komunię ukierunkowaną na przekazywanie życia. Rozwój w miłości jako daru osoby nie jest dla małżonków ogólnikowym „przykazaniem miłości”, obowiązującym wszystkich bez wyjątku. Miłość jest w małżeństwie „życiowym przykazaniem”, zobowiązującym do zdążania „z każdym dniem... ku coraz głębszej więzi pomiędzy sobą”. Chodzi o nakaz ontyczno-etyczny. Ci dwoje nie musieli utworzyć komunii małżeńskiej. Skoro się jednak na nią zdecydowali, miłość-dar przestaje być sprawą dowolną. Z danego słowa trzeba się będzie rozliczyć. Wyjątkowe znaczenie aktu współżycia Małżonkowie dysponują wieloma sposobami wyrażania sobie oddania-miłości. – Wyrazem wzajemnego daru staje się budowanie rodzinnego gniazda. – A także praca zarobkowa dla utrzymania powstałej wspólnoty. – Bycie-darem-‘dla’ może sięgać heroizmu poświęcania się, gdy do domu zagląda głód, bezrobocie, choroba, trudności, prześladowanie. – Innym wyrazem bycia-darem jest kształtowanie sumienia: swojego oraz dzieci. Nowego jednak wymiaru nabywa bycie-darem w chwilach obopólnej bliskości (ale jeszcze nie współżycia), gdy małżonkowie umacniają swoją więź przez „czułe uczucia i akty” (GS 49). Nie przestając być kimś odrębnym, stają się wtedy: „...poniekąd ‘wspólnym podmiotem’ małżeńskiego współdziałania ‘... w owej intymnej rzeczywistości osoby ludzkiej, jaką stanowi sama płeć i płciowość’...” (SAPA 23n). Wyrażanie sobie czułości-serdeczności nie może być obojętne z punktu widzenia personalistycznego i etycznego. Miłość każe przebijać się do godnego przeżywania obopólnej bliskości, tj. na miarę niezbywalnych przymiotów człowieczeństwa, wymagających działania odpowiadającego prymatowi ducha. Każdy człowiek żyje jednak w rzeczywistości nadprzyrodzonej. Obopólne odniesienia małżonków, nie wyłączając chwil stawania wobec siebie w swej męskości i kobiecości, są niezbywalnie skąpane rzeczywistością, którą Kościół przypomina, ilekroć mówi o „integralnej wizji człowieka” (HV 7; FC 32). Uwzględnia ona „całego człowieka i całe jego powołanie, obejmujące nie tylko porządek naturalny i doczesny, ale i nadprzyrodzony i wieczny” (por. tamże). Wśród zróżnicowanych „czułych uczuć i aktów” (GS 49), miejsce w sposób istotny odmienne w swej ontyczno-etycznej jakości zajmuje akt zjednoczenia płciowego. Posiada on: „...wśród wszystkich możliwych ‘znaków miłości’ szczególne, file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (6 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wręcz wyjątkowe znaczenie: ... (wyjątkową) godność i odpowiedzialną doniosłość” (MiN 497). Moment ten uwydatnia Jan Paweł II również w Liście do Rodzin: „Moment zjednoczenia małżeńskiego jest najbardziej szczególnym doświadczeniem tego właśnie daru. Mężczyzna i kobieta, w całej ‘prawdzie’ swej męskości i kobiecości, stają się w tym momencie wzajemnym darem dla siebie. – Całe życie w małżeństwie jest darem, ale odnosi się w sposób szczególny do tego właśnie momentu, kiedy małżonkowie oddając się sobie wzajemnie w miłości, urzeczywistniają to spotkanie, które czyni z nich dwojga ‘jedno ciało’ [Rdz 2,24]” (LR 12). Wyjątkowość podjętego aktu zjednoczenia małżeńskiego płynie stąd, że wyraża on nie tylko jedność w miłości. Tę okazują sobie małżonkowie wielorako w inny sposób, bez angażowania narządów płciowych. Natomiast współżycie płciowe wyraża niezbywalnie dalszy jeszcze komponent wzajemnego oddania: gotowość rodzicielską. Tego komponentu nie zawiera żaden inny objaw czułości, chociaż i w nich angażuje się ciało i płeć. W akcie współżycia płciowego stapiają się i ulegają skondensowaniu zarówno oba ukierunkowania (destinatio = przeznaczenie) małżeństwa, jak i obie rzeczywistości, których już wyrazem-świadectwem (significatio = oznaczenie) stała się komunia małżeńska: budowanie jedności w miłości (oblubieńczy sens ciała) – oraz gotowość rodzicielska (rodzicielski sens ciała). Obie te rzeczywistości: jedność-miłość oraz rodzicielstwo, są nieodwołalnie i obiektywnie zakodowane w strukturze oraz dynamizmie aktu płciowego (zob. wyż., cz. II, rozdz. 1: Ład struktury i dynamizmu aktu). Chodzi o strukturę aktu płciowego na poziomie ciała-płci, ale tym bardziej ducha, który stanowi o godności osób męża i żony. Reakcje ciała spełniają funkcję upoważnionych pośredników, przekazujących obopólną „mowę” osoby męża i żony, które oddają się sobie w „bezinteresownym darze”, by „odnaleźć” siebie w tym drugim. Oddanie osoby wpisane w strukturę i dynamizm aktu Zastanowienie się nad faktem zjednoczenia płciowego nawet tylko w aspekcie jego struktury biologicznej prowadzi do wniosku, że ‘mówi’ ono o czymś za każdym razem. Dokonuje się tu zdumiewające zjednoczenie mężczyzny z kobietą poprzez narządy kontaktowania płciowego. Ci dwoje stają się jednym ciałem-podmiotem w komunii miłości, która w tymże momencie wyraża swą potencjalność rodzicielską. Zjednoczenie to wyzwala zadziwiającą w porządku biologii energię. Odbija się ona głośnym echem na wszystkich poziomach człowieczeństwa: od płaszczyzny fizjologicznej, poprzez psychikę, po wyrazisty głos sumienia, w którym do człowieka mówi Bóg. Przeżycie to określa się mianem szczytowaniaorgazmu. Ktoś się wyraził, że jest to „duchowy zryw materii”. Przeżycie szczytowania kształtuje się odmiennie u mężczyzny – a u kobiety. U mężczyzny dynamika zespolenia płciowego przekształca się w złożenie w narządzie rodnym kobiety nasienia, które warunkuje poczęcie. Współżycie stwarza w ten sposób podłoże, na którym może zaistnieć nowe życie. Tak wyraża się: „...wzajemnie się warunkujący dynamizm napięcia i zaspokojenia, którego bezpośrednim źródłem i podmiotem jest ciało file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (7 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże w swej męskości i kobiecości, ciało w swojej akcji i interakcji...” (MiN 473). Niemożliwe, by przeżycie to nie odbiło się głębokim echem w sumieniu. Mąż i żona nie są jedynie dwoma ciałami, które ‘nadają się’ do spółkowania. Ponad wszystko są oni dwiema osobami, zdolnymi odpowiadać za swe czyny. – Partnerzy różnie współżyją: bądź zgodnie z wpisanym w ten akt wewnętrznym ładem, bądź na przekór jemu. Wstępnym warunkiem godnego przeżycia chwil „dwoje-Jednym-ciałem” jest, by ani jedno, ani drugie w niczym nie zakłócało zarówno struktury, jak i dynamizmu zespolenia. U człowieka jako zaszczyconego zdolnością podejmowania odpowiedzialności, „prawa biologiczne ... są częścią osoby ludzkiej” (HV 10). Nie chodzi tu o prawidłowości przyrodnicze, wyznaczające ślepe przeznaczenie do rodzicielstwa, na które ci dwoje nie mieliby wpływu. Zza tych praw bowiem spogląda na małżonków kochający ich Bóg: Stworzyciel i Odkupiciel. Chodzi zatem: „...nie tyle [o] wierność dla bezosobowego ‘prawa natury’, ile dla Osobowego Stwórcy, który jest Źródłem i Panem tego prawa” (MiN 477). Bóg nie zmusza do poszanowania ładu aktu współżycia, a natomiast niezwykle poważnie prosi małżonków, by tak, a nie inaczej podejmowali swe zjednoczenie. Człowiek nie może się wyzwolić spod niezbywalnego uzdolnienia do stwierdzenia m.in. faktu, że nierozłączna dwuaspektowa celowość (destinatio) aktu płciowego nie pochodzi z ustanowienia ludzkiego. Mąż i żona stwierdzają, że podjęcie najintymniejszego zjednoczenia (ukierunkowanie aktu na miłość) dochodzi do skutku przez to, że objawia ono jednocześnie ich gotowość rodzicielską (ukierunkowanie aktu na rodzicielstwo). Obie te celowości stworzył i wręcza małżonkom sam Bóg-Miłość. On to w swej Miłości wpisał w naturę małżonków miłość-dar w akcie współżycia jako rzeczywistość nierozdzielnie sprzężoną z potencjalnym rodzicielstwem (por. HV 12). Jeśli u Boga Miłość, którą On JEST (1 J 4,8.16), jest jednocześnie pełnią Życia, budzącego do istnienia poprzez darowanie siebie jako właśnie Miłości-Życia, nic dziwnego, że również mężczyzna i kobieta, żywy „Obraz i Podobieństwo” (Rdz 1,26n) tego Boga, są w małżeństwie nierozdzielną jednością życiamiłości. Tym bardziej zaś ukształtował Bóg tak właśnie sam kondensat małżeństwa: akt zjednoczenia, w którym powołuje mężczyznę i kobietę do uczestnictwa w swojej stwórczej – Miłości. Dlatego też Jan Paweł II podkreśla: „Podmiotem wszakże prawa natury jest człowiek, nie tylko w aspekcie ‘przyrodniczym’ swego bytowania, ale w integralnej prawdzie swej osobowej podmiotowości. Równocześnie tenże sam człowiek odsłania się przed nami w Objawieniu Bożym jako mężczyzna i kobieta, w całym swoim doczesnym i eschatologicznym powołaniu. Stamtąd też czerpiemy przekonanie, że człowiek jest nie tylko poddany reaktywności ciała w związku z męskością i kobiecością swej podmiotowej struktury – ale, że w tej strukturze został od początku wezwany przez Boga, aby był szafarzem Sakramentu, który od początku został ustanowiony w znaku ‘jedności ciała’ ...” (MiN 472n). Prawda i treść „mowy ciała” aktu współżycia Określeniem „mowa ciała” wyraża Jan Paweł II rzeczywistość w pewnym sensie równoważnie tę samą, którą Paweł VI w Humanae Vitae określa jako dwojakie „przeznaczenie” (destinatio) i odpowiadające mu file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (8 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże dwojakie „oznaczenie” (significatio) małżeńskiego aktu (HV 11n): „Rzecz jasna, że ciało jako takie nie ‘mówi’, że mówi człowiek, odczytując to, co domaga się wypowiedzenia właśnie ze względu na ‘ciało’, na męskość czy kobiecość jego osobowego podmiotu – więcej: co tylko za pośrednictwem ciała może być wypowiedziane przez człowieka. – W tym znaczeniu człowiek – mężczyzna lub kobieta – nie tylko przemawia ‘mową ciała’, ale poniekąd pozwala temu ciału mówić ‘za siebie’, ‘od siebie’, poniekąd w swoim imieniu i swoim osobowym autorytetem” (MiN 414). Ilekroć w grę wchodzi „mowa”, wyłania się nierozdzielnie z nią związany wymóg zadanej jej prawdy oraz wierności prawdzie. Wspomnieliśmy o tym już pod koniec rozdz. 1-go niniejszej drugiej części (zob. wyż.: „Akt jako wyraz „Mowy Ciała” ). Posłuchamy jeden raz więcej słów Jana Pawła II: „Istotne bowiem dla wszelkiej mowy jako wyrazu poznania są kategorie prawdy i nieprawdy (czyli fałszu)” (MiN 410). W przypadku małżeństwa wymóg prawdy wkracza zarówno w wierność sobie samemu, jak i sakramentalność związku: „‘Mowa ciała’ wchodzi... w integralną strukturę znaku sakramentalnego, którego podmiotem właściwym jest człowiek: mężczyzna i kobieta. Słowa przysięgi małżeńskiej ustanawiają ten znak, gdyż znajduje w nich wyraz oblubieńcze znaczenie ciała w jego męskości i kobiecości. To przede wszystkim znaczą słowa: ‘Biorę ciebie... za żonę – za męża’. Co więcej: w słowach tych zostaje potwierdzona zasadnicza ‘prawda’ mowy ciała, zostaje też (przynajmniej pośrednio...) wykluczona zasadnicza ‘nieprawda’: fałsz ‘mowy ciała’...” (MiN 410; por. tamże, 472n). Wymóg prawdy wyrażanej poprzez „mowę ciała” nie jest sprawą jedynie reakcji seksualnej ciała. Jest ona wyrazem podjętej odpowiedzialności, która wkracza w osobową godność małżonków, objawiających się sobie w „mowie ciała”. Gesty ciała są znakiem rzeczywistości przerastającej biologiczny wymiar aktu: „Mężczyzna i kobieta prowadzą w ‘mowie ciała’ ów dialog, jaki zapoczątkował się w dniu stworzenia wedle Rdz 2,24n. I właśnie na poziomie tej ‘mowy ciała’, która jest czymś więcej niż sama tylko reaktywność seksualna, i która jako autentyczna mowa osób podlega wymogom prawdy, wypowiadają siebie wzajemnie. Wypowiadają zaś pełniej i głębiej, niżeli na to pozwala sam somatyczny wymiar męskości i kobiecości: wypowiadają na miarę całej prawdy o sobie” (MiN 473; por. KKK 2370). Treść „mowy ciała” aktu zjednoczenia wyraża następującą rzeczywistość: że mąż darowuje żonie siebie całego w dobrowolnym darze, jednocześnie przyjmując taki sam dar, którym małżonka, osoba najdroższa, oddaje mu w swej wolności nawzajem siebie całą. – Warunkiem takiego złożenia swojej osoby – drugiej osobie, jest oczywiście, by siebie ‘posiadać’ i nie podlegać przymusowi. Wewnętrzna wolność i całkowitość daru są podstawową płaszczyzną dla etycznej oceny małżeńskiego aktu. Rozumiemy zasadność słów papieża Wojtyły: „Miłość małżeńska zawiera jakąś całkowitość, w którą wchodzą wszystkie elementy osoby – impulsy ciała i instynktu, siła uczuć i przywiązania, dążenie ducha i woli. Miłość zmierza do jedności głęboko osobowej, która nie tylko łączy w jedno ciało, ale prowadzi do tego, by było tylko jedno serce i jedna dusza ...” (FC 13). Całkowitość i wolność daru nie wyrastają z samego ciała w znaczeniu fizycznym. Przymioty te wiążą file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (9 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże się z człowiekiem jako osobą. Jedynie będąc ciałem-duchem naraz, mąż i żona mogą stać się darem – całkowitym lub połowicznym; dobrowolnym, czy też pod przymusem zewnętrznym lub wewnętrznym. Osoba jest ‘sobą’ dzięki prymatowi ducha, czyli uwrażliwieniu na prawdę, oraz samostanowieniu o sobie: „... wymiar wolności daru staje się istotny i decydujący dla owej ‘mowy ciała’, w której mężczyzna i kobieta wypowiadają siebie wzajemnie w zjednoczeniu małżeńskim. Ponieważ jest to zjednoczenie osób, przeto ‘mowa ciała’ musi być sądzona wedle kryteriów prawdy” (MiN 473). W teologii małżeństwa przyjęło się określanie łącznie rozpatrywanych, omawianych tu dwu ukierunkowań aktu jako jego „wewnętrzny ład”, względnie „wewnętrzna prawda” aktu współżycia. Jan Paweł II pisze w związku z tym: „Oczywiście celem wzajemnego daru mężczyzny i kobiety (w momencie małżeńskiego zjednoczenia) nie jest tylko zrodzenie dzieci, lecz również wzajemna komunia miłości i życia. Trzeba jednak, ażeby została zabezpieczona wewnętrzna prawda tego daru. ‘Wewnętrzna’ to nie znaczy tylko ‘subiektywna’. ‘wewnętrzna’ – to znaczy odpowiadająca obiektywnej prawdzie tego i tej, która przekazuje dar. Osoba nie może być nigdy środkiem do celu, środkiem ‘użycia’ – musi być sama celem działań. Tylko wtedy działanie odpowiada jej prawdziwej godności” (LR 12). Stajemy na twardym gruncie antropologicznych podstaw etycznego wymiaru aktu współżycia. Ciało i płeć małżonków jednoczących się we współżyciu „mówi”: że ci dwoje stają się w tej chwili dla siebie darem w całkowitości swych obojga osób. Ich złączenie się w ‘jedno ciało’ niemal krzyczy – w towarzyszącym mu psychofizycznym przeżyciu szczytowania – z upoważnienia obojga: że tu się jednoczą oczywiście ciała, ale tym bardziej – poprzez ciało i płeć – ich serce i dusza, jedno i drugie jako osoby. Zespolenie w ciele przejmuje funkcję znaku. A ten świadczy, że tymi właściwymi, którzy się tu jednoczą, są ich osoby. Bóg tak stworzył człowieka, że niemożliwe byłoby dla niego wyrażenie ‘miłości’, będącej rzeczywistością natury duchowej, inaczej jak tylko poprzez ciało. Bóg stworzył człowieka przecież jako ciało-ducha naraz. Stąd też Ojciec święty mówi, mając na myśli chwile intymnego zjednoczenia małżeńskiego: „Mężczyzna i kobieta łączą się z sobą tak ściśle, że... stają się ‘jednym ciałem’ (Rdz 2,24) ... Zarówno mężczyzną jak kobietą jest człowiek poprzez ciało. Równocześnie zaś te dwa somatyczne (cielesne) zróżnicowane podmioty uczestniczą na równi w zdolności życia ‘w prawdzie i miłości’. Zdolność ta, natury duchowej, odzwierciedla osobową konstytucję człowieka. Odzwierciedla ją wespół z ciałem. Przez to mężczyzna i kobieta są predysponowani (staje się to dla nich możliwe) do ukształtowania ‘komunii osób’. Kiedy łączą się z sobą w małżeństwie jako ‘jedno ciało’, to zjednoczenie obojga winno równocześnie stanowić jedność ‘w prawdzie i miłości’. Wtedy posiada ono dojrzałość właściwą ludzkim osobom – stworzonym na obraz i podobieństwo Boga” (LR 8). W ten sposób ciało spełnia w akcie współżycia swój sens oblubieńczy. Mówi głośno o rzeczywistości znacznie głębszej, aniżeli to wyraża reakcja seksualna: proklamuje ono miłość, rzeczywistość osobową, choć wyrażaną poprzez „mowę ciała”. Z kolei jednak tak dopełnione zjednoczenie dwojga osób w miłości staje się możliwe tylko dzięki temu, że w tejże chwili otwiera się ono na oścież na rodzicielski sens ich ciał. Zarówno struktura, jak dynamizm aktu mówią z upoważnienia ich obojga, że potęga ich miłości jest w tej chwili gotowa na rodzicielstwo. Samą tę gotowość rodzicielską wpisał Stworzyciel w dynamizm przeżycia głównie mężczyzny. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (10 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Już na tym miejscu wypada dodać – z wyprzedzeniem niejednego rozważania dalszego ciągu naszej strony, że tutaj właśnie tkwi antropologiczne i wielorakie inne uzasadnienie zdecydowanego odrzucenia takich form uprawiania nie zjednoczenia małżeńskiego, lecz seksu-dla-seksu, jak petting, seks ‘oralny’, czy jeszcze inne zwyrodniałe formy uprawiania seksualizmu. Wszystkie te formy stoją w całkowitej sprzeczności z wewnętrznym ładem miłości osobowej. – Ilekroć małżonkowie sięgają dla wyrażenia sobie wzajemnej więzi po akt zjednoczenia płciowego, będzie on odpowiadał prawdzie uaktywniającej się wówczas „mowy ich ciał” jedynie wówczas, gdy to będzie zjednoczenie podjęte nie gdzie indziej, lecz w pochwie, oraz gdy ci dwoje w pełni uszanują rozwijającą się wtedy zarówno strukturę małżeńskiego aktu, jak i gdy pozwolą bez żadnego zakłócenia rozwinąć się dynamizmowi towarzyszącego ich małżeńskiemu zjednoczeniu. Godność wzajemnych odniesień osobowych w tej chwili będzie wymagała pełni wzajemnej czułości i subtelności, a także żeby samo zjednoczenie było przedłużonym trwaniem w sobie, jako wyrazu rzeczywistego zjednoczenie ich obojga osób-małżonków. Akt „właściwy i wyłączny” małżeństwa Antropologia współżycia pozwala w ten sposób podjąć problem uzasadnienia jednoznacznego stanowiska Kościoła wobec jakichkolwiek działań przeciw-rodzicielskich. Kościół odczytuje w prawdzie i w świetle Odkupienia – prawo natury osób mężczyzny i kobiety, stających się komunią małżeńską ukierunkowaną na rodzicielstwo. Zgodnie ze swą kompetencją Nauczyciela „Narodów” (Mt 28,20; KK 1), Kościół ogranicza się i w tym zakresie do wyjaśniania zasad, które stanowią o ładzie współżycia. Zasady te przedkłada jednak „wszystkim ludziom dobrej woli”, zatem nie tylko katolikom; i nie tylko chrześcijanom. Jednocześnie Magisterium Kościoła nie ukrywa, że wprowadzenie ich w czyn wymaga „radykalizmu i doskonałości” (FC 33; VSp 95): „Stanowczość, z jaką Kościół broni uniwersalnych i niezmiennych norm moralnych, nie ma bynajmniej na celu umniejszać człowieka, ale służyć jego prawdziwej wolności: skoro nie istnieje wolność poza prawdą lub przeciw niej, należy uznać, że kategoryczna – to znaczy nie dopuszczająca ustępstw ani kompromisów – obrona absolutnie niezbywalnych wymogów, jakie wypływają z osobowej godności człowieka, jest drogą do wolności i warunkiem samego jej istnienia. – Posługa ta jest skierowana ku każdemu człowiekowi, postrzeganemu w jedyności i niepowtarzalności jego egzystencji: tylko w posłuszeństwie względem uniwersalnych norm moralnych znajduje człowiek pełne potwierdzenie swojej jedyności jako osoba oraz możliwość prawdziwego wzrostu moralnego. I właśnie dlatego posługa ta jest skierowana ku wszystkim ludziom ... – Wobec norm moralnych, które zabraniają popełniania czynów wewnętrznie złych, nie ma dla nikogo żadnych przywilejów ani wyjątków. Nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś jest władcą świata, czy ostatnim ‘nędzarzem’ na tej ziemi: wobec wymogów moralnych wszyscy jesteśmy absolutnie równi” (VSp 96). W dokumentach Kościoła powtarza się niezmiennie określenie, że współżycie płciowe jest rzeczywistością „właściwą”, a zarazem „wyłączną” małżeństwa. Nawiązywaliśmy do tej sprawy już parokrotnie w różnym kontekście naszej strony – z coraz innego punktu widzenia (zob. wyż.: Akt właściwy i wyłączny małżeństwa). Wspomniane określenie dokumentów Stolicy Apostolskiej wyrasta z dogmatyczno-moralnej Tradycji Kościoła. A ta również jest Słowem Bożym – w tym wypadku „przekazywanym” (DV 9c) (zob. wyż.: W Piśmie świętym i Żywej Tradycji – oraz cały kontekst). Splata się ono ze Słowem-Bożym-Zapisanym (Pismem świętym) w jeden jedyny Depozyt Objawienia, który Jezus Chrystus powierzył Kościołowi. Oto wypowiedzi Kościoła nawiązujące do daru współżycia jako file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (11 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże rzeczywistości „właściwej” i „wyłącznej” małżeństwa: „Dlatego małżonkowie poprzez wzajemne oddanie się sobie, im tylko właściwe i wyłączne, dążą do takiej wspólnoty, aby doskonaląc się w niej wzajemnie, współpracować równocześnie z Bogiem w wydawaniu na świat i wychowywaniu nowych ludzi” (HV 8; por. GS 49; PH 5; KKK 2361; itd.). Słowa te – z encykliki Humanae vitae Pawła VI, powtórzy Jan Paweł II: „Płciowość, poprzez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej” (FC 11). Trzeba ponownie stanąć na twardym gruncie stwierdzenia, że człowiek nigdy nie staje się właścicielem siebie samego, ani innego człowieka. Z gospodarowania darem płciowości trzeba będzie rozliczyć się zgodnie z prawami, jakie tu ustalił Bóg (HV 13), Który „sam tylko jest Dobry” (Łk 18,19). Nikt nie ma władzy nad swą płciowością. Bóg zastrzegł sobie samemu wprowadzanie na teren intymności płciowej, mówiąc w Dekalogu: „Nie będziesz cudzołożył” (Wj 20,15). Takie samo prawo wpisał Bóg w serce każdego człowieka, również tego, który nigdy nie słyszał o Dekalogu (por. Rz 2,14nn): „Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga Prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi o jego godności i według którego będzie sądzony” (VSp 54; GS 16). Chwilą, w której Bóg wprowadza dwoje ludzi w zakres intymności płciowej, jest moment zawierania Małżeństwa. Każdy człowiek „dobrej woli” jest zdolny to zrozumieć – i uznać ten styl Bożych odniesień do niego w posłuszeństwie wobec „Blasku Prawdy”. Dopiero od tego momentu pozwala Bóg tym dwojgu przeżywać wzajemną bliskość płciową. Od tej chwili więc mogą oni podejmować zjednoczenie płciowe jako akt „właściwy” małżeństwa. W małżeństwie jest współżycie płciowe „na swym właściwym miejscu”. Warunkiem przeżywania go z Bożym błogosławieństwem jest jednak każdorazowo uszanowanie jego ukierunkowania jednocześnie na zjednoczenie – jak i na otwartość rodzicielską (por. EV 13.23.88.97). Akt małżeński jest w ten sposób działaniem „wyłącznym” życia w małżeństwie. Nigdzie poza małżeństwem nie będzie on „na swoim miejscu”. Nigdy też w okolicznościach poza- czy przedmałżeńskich nie będzie dla nikogo dozwolone wkraczanie na teren intymności płciowej (zob. też FC 29.32.33; LR 13n). – Ta sama Boża dyspozycja dotyczy tym samym wszelkich aktów płciowych samotnych oraz podejmowanych wśród osób tej samej płci. Tylko w małżeństwie może się dokonywać całkowite i nieodwołalne wzajemne oddanie się „od osoby do osoby”, które w tymże momencie otwiera się na Życie. Ponieważ zaś w grę wchodzi norma moralna negatywna, ma ona: „...moc uniwersalną, obowiązującą (takie normy) wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności. Chodzi tu bowiem o zakazy, które zabraniają określonego działania semper et pro semper (= zawsze i na zawsze), bez wyjątku, ponieważ wyboru takiego postępowania w żadnym przypadku nie da się pogodzić z dobrocią woli osoby działającej, z jej powołaniem do życia z Bogiem i do komunii z bliźnim. Nikomu i nigdy nie wolno łamać Przykazań, które bezwzględnie obowiązują wszystkich do nieobrażania w drugim człowieku, a przede wszystkim w samym sobie, godności osoby wspólnej wszystkim ludziom” (VSp 52; zob. też nr 81). Nikomu nie wolno tu działać arbitralnie, przeciw i wbrew ustanowionemu przez Boga ładowi. Sam tylko Bóg pozostaje „panem źródeł życia” (HV 13), podczas gdy małżonkowie są „sługami planu ustalonego przez Stwórcę” (tamże). Stąd też Jan Paweł II przypomina, że małżonkowie powinni się kierować w file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (12 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże układaniu pożycia płciowego: „...obiektywnymi kryteriami, uwzględniającymi naturę osoby ludzkiej i jej czynów, które to kryteria w kontekście prawdziwej miłości strzegą pełnego sensu wzajemnego oddawania się sobie i człowieczego przekazywania Życia ...” (FC 32; GS 51). Współżycie płciowe jest działaniem osoby, wyrażającym taką głębię całkowitości w oddaniu się sobie męża i żony – z jednoczesnym otwarciem na rodzicielstwo, że nie stanie się ono nigdy, w żadnych okolicznościach poza małżeństwem, działaniem etycznie poprawnym. Taki wniosek nasuwa sam rozum, zdolny do szukania i znajdywania prawdy bytu, i tym samym etycznego wymiaru działań. W wyżej przytoczonych wypowiedziach, Kościół Nauczający wyznaje też niedwuznacznie, jakim kieruje się motywem w swym nieugiętym, niepopularnym wypowiadaniu się w sprawach etyki płciowej małżeńskiej. Kościół wywiązuje się ze zwierzonego sobie zadania: strzeżenia miłości jako osobowego oddawania się sobie małżonków. Kościół walczy „o człowieka” i godność jego miłości. Miłość winna być istotnie miłością: darem – a nie egoizmem seksualnym, podszywającym się pod miano miłości. Miłość to świadomie podjęta odpowiedzialność, ukierunkowana na bycie-‘dla’ dobra tego drugiego – aż do dobra ostatecznego włącznie. Miłość poznaje się po jej ukierunkowaniu OD-środkowym; w przeciwieństwie do egoizmu seksualnego, którego z dala rozpoznawalną cechą jest zawsze kierunek DO-środkowy: zawłaszczanie na korzyść swego ‘ja’'. Etyczny wymiar poruszania się po terenie płciowości nie może zależeć od widzimisię kogokolwiek indywidualnego, zatem również poszczególnej pary małżeńskiej czy narzeczeńskiej. Jest on wyrazem porządku obiektywnego. Jedynym zaś bezstronnym, przez Boga upoważnionym tłumaczem godności osoby oraz jej powołania do nadprzyrodzonego celu jest Kościół (FC 31). Toteż Paweł VI przestrzega: „Jeżeli więc obowiązku przekazywania życia nie chce się pozostawić samowoli ludzkiej, trzeba koniecznie uznać pewne nieprzekraczalne granice władzy człowieka nad własnym ciałem i jego naturalnymi funkcjami: granice, których nikt nie ma prawa przekroczyć: ani osoba prywatna, ani władza publiczna. Granice te zostały ustanowione właśnie ze względu na szacunek należny ludzkiemu ciału oraz jego naturalnym funkcjom...” (HV 17). Kościół nie może się uchylać od spełniania niewdzięcznej misji „głoszenia z pokorą i stanowczością całego prawa moralnego, tak naturalnego jak ewangelicznego” (HV 18; por. EV 82). Zadaniem Kościoła jest bowiem ukazywanie Rodzinie Człowieczej jego prawdziwego dobra (VSp 95). A to objawia się poprzez „nieustanne wpatrywanie się w Chrystusa Pana ... z niesłabnącą miłością” (VSp 85). Toteż Ojciec święty mówi: „Zwłaszcza w Chrystusie Ukrzyżowanym znajduje Kościół odpowiedź na nurtujące dziś tak wielu ludzi pytanie o to, czy posłuszeństwo wobec uniwersalnych i niezmiennych norm moralnych może wyrażać szacunek dla jedyności i niepowtarzalności każdej ludzkiej osoby i nie zagrażać jej wolności i godności. Kościół ma taką samą świadomość otrzymanej misji jak apostoł Paweł: ‘Posłał mnie Chrystus, ... abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego Krzyża ... – my głosimy Chrystusa Ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą’ (1 Kor 1,17.23n). Chrystus ukrzyżowany objawia autentyczny sens wolności, w pełni go realizuje poprzez całkowity dar z siebie i powołuje uczniów do udziału w tej samej wolności” (VSp 85). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (13 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże RE-lektura: część II, rozdz. 4b. Stadniki,5.XI.2013 r. 4. Zagrożenie wolności daru ze strony pożądliwości 5. Oddanie siebie uwarunkowane samo-posiadaniem siebie R2-12. Miłość Prawdziwa (dynamizm OD-środkowy) a anty-miłość (dynamizm DO-środkowy = egoizm) B. ETYCZNY WYMIAR „MOWY CIAŁA” Oddawanie siebie jako imperatyw ontologiczno-etyczny Wyjątkowe znaczenie aktu współżycia Oddanie osoby wpisane w strukturę i dynamizm aktu Prawda i treść „mowy ciała” aktu współżycia Akt „właściwy i wyłączny” małżeństwa file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4b.htm (14 von 14) [2013-11-06 14:57:49] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura C. PRZECIWRODZICIELSKIE INGEROWANIE W „MOWĘ CIAŁA” „Mowie ciała” narzucone zakłamanie Wgląd w antropologiczny wymiar małżeńskiego aktu pozwala łatwiej zrozumieć, dlaczego działania przeciw-rodzicielskie są totalnie sprzeczne z tym, co z upoważnienia męża i żony „mówi” wtedy ich ciało. Działania przeciwrodzicielskie są kłamstwem narzuconym ‘siłowo’ tak strukturze, jak i dynamizmowi aktu płciowego. ● Obezpłodnienie aktu współżycia wypacza właściwą mu strukturę. Małżonkowie działają wtedy w kierunkach jednocześnie przeciwstawnych. Łączą się w jedno w miłości, a równocześnie podejmują działanie uniemożliwiające stanie się jedno, poczynając od płaszczyzny fizycznobiologicznej. Współżycie przerywane oraz sięganie po antykoncepcję jest wzniesieniem bariery nie do obalenia dla stania się jednym ciałem. Jakość współżycia zadaje wówczas krzyczący kłam cynicznie proklamowanej miłości. – „Mowa ciała” wyraża imieniem obojga oblubieńczość miłości (= zjednoczenie). Ciało wyrywa się całym dynamizmem ku radości stopienia się w jeden podmiot. Niestety zależne od woli zamierzenie męża i żony, a w ślad za nim siłowo w strukturę aktu wtrącone działanie przeciwrodzicielskie sprawia, że stosunek ostatecznie przeczy „mowie” ich ciał. Zamierzone znieważenie prymatu ducha prowadzi do zadania kłamu mowie ich ciała. Partnerzy czynią wszystko, by dążąc do stopienia się w jedno ciało – nie stać się nim naprawdę. ● To samo dotyczy rozwijającego się w akcie małżeńskim jego dynamizmu. Ciało obojga wyrywa się w miarę rozwijającego się przeżycia do tego, by poprzez zjednoczenie stworzyć warunki dla zaistnienia Nowego Życia. Wyrazem tego jest zwłaszcza szczytowanie u męża. Tymczasem ci dwoje uciekają się do techniki, by unicestwić możliwe ‘niepożądane skutki’ naturalnie rozwijającego się dynamizmu aktu. Zamierzonym celem zastosowanego środka jest przekreślenie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (1 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ukierunkowania aktu na potencjalność rodzicielską. W ten sposób również tym razem dochodzi do siłowego zadania kłamu mowie ciała. Dochodzące do pełnego przeżycia ciało męża, ale i przyjmujące je ciało żony, pragnie wyrazić w imieniu obojga treść zgodną z wewnętrznym ładem zjednoczenia: gotowość rodzicielską – poprzez sam fakt aż tak daleko posuniętego zjednoczenia. Tymczasem obezpłodnienie stosunku staje się siłowo narzuconym zafałszowaniem sensu aktu, począwszy od poziomu biologiczno-fizjologicznego. Tym wyraziściej ujawnia się przeciw-rodzicielskie działanie jako zgrzyt przeciwny naturze, gdy Objaśnienie uwzględnimy godność obojga jako osób. Odpowiedzialnym za jakość działania nie jest ciało, lecz ten Ktoś: ci dwoje, którzy objawiają i oddają się sobie poprzez swą męskość i kobiecość. Powołani do komunii osób, tzn. do bycia bezinteresownym darem-‘dla’ siebie nawzajem, przystępują do pieczętowania tego ukierunkowania swego przymierza aktem aż tak daleko posuniętego stopienia się, by stać się niejako „jednym podmiotem”. Dla osoby ludzkiej nie ma innego sposobu „odnalezienia siebie samej”, jak poprzez złożenie siebie w bezinteresownym darze dla drugiej osoby. Przed małżonkami staje do wyboru wiele sposobów składania się sobie w darze. Wszystkie inne – poza aktem współżycia – wyrażają całkowitość daru, bez angażowania jednak narządów płciowych. Tym razem jednak ci dwoje decydują się w swej wolności na dar całkowitości poprzez akt aż tak intymnej formy zjednoczenia. Ciało, które „mówi” imieniem obojga, świadczy strukturą i dynamizmem aktu, że oni rzeczywiście sobie się oddają. Z tym, że taki objaw miłości-daru z samej swej istoty wyraża nieodwołalnie i każdorazowo również gotowość rodzicielską. Małżonkowie wiedzą dobrze, że nie muszą wcale wyrazić sobie swą więź tym razem poprzez tak daleko zaangażowaną całkowitość oddania. W swej wolności wybierają jednak ten znak, który przerasta pozostałe objawy czułości. Nieprawdopodobne, by nie dało się zrozumieć, że przeciw-rodzicielska ingerencja w akt zjednoczenia staje się krzyczącym zaprzeczeniem tego, co w tej chwili potęgą całkowitości przeżycia mówi imieniem obojga ciało w wytrysku męża – oraz ciało przyjmującej go żony. – Ciało męża mówi żonie sobą całym, że darowuje on jej naprawdę siebie całego. Świadczy o tym jego szczytowanie: „duchowy zryw materii”, którym pieczętuje oddanie swojej osoby – jej osobie, cały zapatrzony w jej prawdziwe dobro, a nie w swoje, egoistycznie poszukiwane przeżycie. – Ona z kolei przyjmuje ten dar: nie tyle ciało, co jego osobę mówiącą poprzez to ciało. Przyjmuje go w tym zjednoczeniu w „dwoje jednym ciałem”. On wówczas zostawia jej siebie całego w tej swojej żywej cząstce, w której ona przyjmuje go do siebie na stałe. Odwzajemnia ona ten dar – darem podobnym, równie całkowitym, przyjmując go pełnią swej kobiecości i ogarniając darem swojej wzajemności. Gdy ci dwoje wprowadzą w oblubieńcze zjednoczenie jakikolwiek środek wykluczający jego ukierunkowanie na rodzicielstwo, muszą tym samym zniszczyć dynamizm aktu. Zmuszają ciało do równoczesnego wyrażenia całkowitości daru – i jego brutalnego wycofania, a nawet zaprzeczenia. Ze składania siebie w darze wycofuje się oczywiście nie ciało, lecz osoba! Ciało zostaje przy użyciu siły zmuszone do mówienia nie-prawdy-w-prawdzie, czyli kłamstwa. Kłamie, rzecz jasna, nie ciało, lecz osoba: mąż, żona. Oboje zdają sobie z tego sprawę. I chcą tego kłamstwa. Uświadamiają sobie także swoją poczytalność, której finałem będzie zdanie sprawy przed Kimś Wyższym. Refleksje te dotyczą nie tylko stosunku przerywanego i nie tylko stosowania wszelkich środków dla obezpłodnienia aktu płciowego, ale również pettingu oraz innych form zastępczych. Zamierzone pobudzenie, albo i szczytowanie – bez stosunku, ewentualnie gdziekolwiek poza pochwą (np. przy seksie ‘oralnym’) – z obawy by właśnie tego dnia nie doszło do poczęcia, jest tylko inną formą obezpłodnienia file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (2 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże aktu współżycia. Petting itp. jest wyborem takiej formy – nie czułości, lecz przeżycia, które wprost angażuje genitalia. Jedynie po to, by wyzwolić orgazm i doznać przeżycia cielesnego; chociaż dzieje się to poza pochwą, by doznać przeżycia ‘seksu’ – bez obawy o ciążę. We wszelkiego rodzaju samogwałcie we dwoje, w którym zatem nie dochodzi do stosunku, zakłamanie „mowy ciała” jest podwójnie totalne. – Zburzone i zakłamane zostaje siłowo „mówienie” o gotowości rodzicielskiej: wytrysk następuje przecież nie w pochwie, ale poza nią. – Równocześnie zaś ciało zostaje doprowadzone do mówienia o oblubieńczym zjednoczeniu i całkowitym darowaniu swojej osoby – ale w warunkach sprzecznych z tym, w jakich ci dwoje mogą i powinni prowadzić taki dialog. Partnerzy ostatecznie płciowo się nie jednoczą, a tylko doprowadzają się do szczytu – na przekór gruntownie wypaczonej struktury aktu. Seksualne czyny „złe same w sobie” Autentyczną i autorytatywną, w imieniu Jezusa Chrystusa podaną ocenę działań przeciw-rodzicielskich ukazuje w szczegółowych wypowiedziach wiernym, a raczej całemu światu, stałe Nauczanie Kościoła. Podaliśmy je już poprzednio. Nie znaczy to, że Kościół ‘wymyśla’ normy moralne i chce je narzucić światu jako ‘swoją’, ‘watykańską’ etykę. Powód wypowiadania się Kościoła w sprawach etyki – w tym wypadku małżeńskiej, jest znacznie głębszy. Łaska Boża i Odkupienie jest ‘budowlą’ wyrastającą stale z prawa moralnego naturalnego, zapisanego w sercu każdego człowieka. Jan Paweł II przypomina, że podstawę rodziny stanowi „prawo naturalne, które łączy wszystkich ludzi i wszystkie kultury”. Stąd dalsze słowa Ojca świętego: „Nierzadko nacisk Kościoła na sprawę etyki małżeństwa i rodziny bywa źle rozumiany, jak gdyby wspólnota chrześcijańska chciała narzucić całemu społeczeństwu perspektywę wiary obowiązującą wyłącznie wierzących” (Anioł Pański – Angelus, 19.VI.1994; KAI nr 61 [21.VI.1994] 10). Tymczasem wszelkie działania przeciw-rodzinne [np. ustawowe sankcjonowanie małżeństw homoseksualistów], które Kościół stanowczo potępia, podobnie jak wszelkie praktyki zapobiegania poczęciu i ciąży, są działaniami skierowanymi przeciw najbardziej podstawowym wartościom stworzenia jako takiego. Do nich będzie się odwoływał sam Odkupiciel, mówiąc w obliczu narostów kulturowych, które wypaczyły pierwotny Boży zamysł: „... Lecz od początku tak nie było” (Mt 19,8; VSp 51.53). Taki też jest pierwotny i podstawowy sens małżeństwa: trwałego związku mężczyzny i kobiety – a nie dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet, którzy zobowiązują się zawartym przymierzem wspólnoty miłości i życia do składania się sobie nawzajem jako dar – otwarty na Życie. Jeśli przymierze wiążące dwoje osób, ma być „otwarte na potencjalność rodzicielską”, musi to być przymierze między mężczyzną a kobietą, a nie pomiędzy dwiema osobami tej samej płci. Tak pojęte małżeństwo i rodzina: „... nie jest wartością tylko chrześcijan, ale pierwotną wartością stworzenia ... Zagubienie prawdy o tym nie stanowi problemu wyłącznie wierzących, lecz jest zagrożeniem dla całej ludzkości ... – Dzisiaj, gdy szerzy się relatywizm i wyraża się powątpiewanie w istnienie prawdy obiektywnej, słychać znów pytanie, jakie Piłat postawił Jezusowi: ‘Czymże jest prawda’? Sceptycyzm ten prowadzi do fałszywego pojęcia wolności, nie znającej żadnych ograniczeń etycznych i próbującej według własnego widzimisię formułować na nowo najbardziej oczywiste dane natury ... file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (3 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże – Umysł nasz jest w stanie pojąć prawdę rzeczy, przynajmniej gdy chodzi o te podstawowe wartości, które umożliwiają istnienie jednostek i społeczeństwa ... – Wartości te narzucają się sumieniu każdego i stanowią wspólne dziedzictwo ludzkości ... – Czyż nie do tego odwołuje się wspólne sumienie, gdy potępia zbrodnie przeciwko ludzkości, nawet jeżeli są usankcjonowane przez niektórych prawodawców?..." (tamże, Angelus, 19.VI.1994; s. KAI Nr 61 [21.VI.1994] 10). W obliczu wspomnianych tendencji współczesności dobrze będzie przywołać do świadomości głębsze racje, wyjaśniające zdawać by się mogło surowe stanowisko Magisterium Kościoła w sprawie działań przeciw-rodzicielskich przy przeżywaniu intymności płciowej. Poszukujemy wciąż racji rozumowych, wyrastających z antropologii personalistycznej, ocenianych jednak stale w świetle Bożego Objawienia. Z wdzięcznością korzystamy z bogatego Nauczania Papieskiego, przedstawionego w tym wypadku zwłaszcza w encyklice Veritatis Splendor (= Blask Prawdy: 1993 r.) i Evangelium Vitae (= Ewangelia Życia: 1995 r.). Trzeba mianowicie nawiązać do zagadnienia „czynów-działań z istoty swej złych”. Do takich zaś należą wszelkie działania zmierzające do obezpłodnienia współżycia płciowego. Ojciec święty omawia to zagadnienie stosunkowo obszernie (VSp 71-83; por. EV 50.58-77). Oto zasadnicze etapy jego nauczania: „Działanie jest moralnie dobre, kiedy wybory dokonywane przez wolność są zgodne z prawdziwym dobrem człowieka i tym samym wyrażają dobrowolne podporządkowanie osoby jej ostatecznemu celowi, to znaczy samemu Bogu: najwyższemu Dobru, w którym człowiek znajduje pełne i doskonałe szczęście. – Pierwsze pytanie, zadane przez młodzieńca Jezusowi: ‘Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?’ (Mt 19,16) – zwraca od razu uwagę na istotną więź między moralną wartością czynu, a ostatecznym celem człowieka. Jezus ... potwierdza to przeświadczenie rozmówcy: spełnianie dobrych czynów, nakazanych przez Tego, który ‘jeden tylko jest Dobry’, stanowi niezbędny warunek wiecznej szczęśliwości i drogę do niej ... – Odpowiedź Jezusa i odwołanie się do Przykazań oznacza też, że drogą do celu jest przestrzeganie Bożych praw, które chronią dobro człowieka. Tylko czyn zgodny z dobrem, może być drogą wiodącą do Życia” (VSp 72). Nie wystarczy więc mieć samą tylko ‘dobrą intencję’. Są partnerzy, którzy usiłują wmówić sobie nawzajem i innym – jako usprawiedliwienie swych grzechów małżeńskich (ewentualnie przed-małżeńskich itd.): „My wyrażamy sobie w taki właśnie sposób miłość...”. Mówią tak o uprawianiu stosunków przerywanych, zapewnianiu sobie przyjemności przez petting itp. Tymczasem sam przede wszystkim przedmiot działania musi odpowiadać prawdziwemu dobru człowieka. O nim zaś decyduje godność człowieka jako osoby i Bożego Obrazu, wezwanego do życia wiecznego jako „uczestnictwa w Boskiej naturze” (2 P 1,4). Toteż Ojciec święty mówi: „Działanie jest moralnie dobre, gdy poświadcza i wyraża dobrowolne podporządkowanie osoby jej ostatecznemu celowi oraz zgodność konkretnego działania z dobrem człowieka, rozpoznanym w jego prawdzie przez rozum. – Jeśli ten przedmiot działania nie współbrzmi z prawdziwym dobrem osoby, to wybór takiego działania sprawia, że nasza wola i my sami stajemy się moralnie źli, to znaczy, że sprzeciwiamy się naszemu ostatecznemu celowi i najwyższemu dobru – czyli samemu Bogu” (VSp 72). Ocena tego, czy jakiś czyn odpowiada celowi ostatecznemu, nie może zależeć od subiektywnego widzimisię osoby działającej, lecz od tego, czy czyn odpowiada normie obiektywnej. O niej zaś dowiadujemy się niezmiennie z Bożych Przykazań: „(Przyporządkowanie czynów celowi ostatecznemu) zakłada..., że czyny te same w sobie mogą zostać file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (4 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże przyporządkowane owemu celowi dzięki swej zgodności z autentycznym dobrem moralnym człowieka, chronionym przez Przykazania. O tym... przypomina... Jezus...: ‘Jeśli chcesz osiągnąć Zycie, zachowaj Przykazania’...” (VSp 73). Na samą w sobie jakość moralną czynu składają się zatem trzy elementy: intencja działającego – okoliczności – oraz sam przedmiot działania (VSp 74). – Jeśli już pominąć głos prawego sumienia, to z Bożego Objawienia dowiadujemy się niedwuznacznie, iż istnieją ‘absolutnie zakazane sposoby postępowania, czyli takie, które w każdych okolicznościach i w każdej kulturze sprzeciwiają się’ wartościom moralnym (VSp 75). W takich przypadkach ‘dobra intencja’ nie jest w stanie zmienić kwalifikacji czynu – złego z samej swej istoty. Właściwe rozeznanie kwalifikacji moralnej poszczególnych czynów zapewnia wierzącym i całemu światu – Urząd Nauczycielski Kościoła. Nie działa on nigdy samozwańczo, lecz w imieniu i w ramach wyraźnie sobie zleconej misji swego Bożego Założyciela: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16) (zob. DV 8.10; VSp 25nn). Wierni są w sumieniu zobowiązani (VSp 110.66; FC 51.33.34; AdTuF) do przyjęcia Nauczania moralnego Kościoła w „posłuszeństwie wierze”: „Wierni mają obowiązek uznawać i zachowywać szczegółowe normy moralne, ogłoszone i nauczane przez Kościół w imię Boga, Stwórcy i Pana ... Miłość Boga i miłość bliźniego jest nieodłączna od zachowywania Przykazań Przymierza odnowionego przez Krew Chrystusa i przez dar Ducha Świętego. Chrześcijanie szczycą się tym, że słuchają raczej Boga niż ludzi (Dz 4,19; 5,29), co gotowi są poświadczyć nawet męczeństwem ..., ponieważ (męczennicy) woleli oddać życie raczej, niż dokonać jakiegoś czynu sprzecznego z wiarą lub cnotą” (VSp 76). Za Katechizmem Kościoła Katolickiego (nr 1761) przypomina Jan Paweł II: „Istnieją konkretne zachowania, których wybór jest zawsze błędem, ponieważ prowadzi do nieporządku woli, to znaczy do zła moralnego... – Ludzki czyn zależy od swego przedmiotu, to znaczy od tego, czy może on zostać skierowany ku Bogu, ku Temu, ‘który sam jest dobry’, i czy w ten sposób prowadzi osobę ku doskonałości. Czyn jest zatem dobry, jeśli jego przedmiot odpowiada dobru osoby przez to, że uwzględnia dobra, które są dla niej istotne z punktu widzenia moralnego ... – Etyka chrześcijańska... uznaje, że dążenie do dobra jest prawdziwe tylko pod warunkiem poszanowania istotnych elementów ludzkiej natury. Ludzki czyn, dobry ze względu na swój przedmiot, jest zarazem przyporządkowany ostatecznemu celowi. Ten sam czyn osiąga następnie swą ostateczną i istotną doskonałość, gdy wola rzeczywiście zwraca go ku Bogu poprzez miłość ...” (VSp 78). W dalszym ciągu przypomina Ojciec święty: „Pierwszym i decydującym elementem oceny moralnej jest przedmiot ludzkiego czynu, który decyduje o tym, czy można go przyporządkować ostatecznemu dobru i celowi, którym jest Bóg. To przyporządkowanie rozum dostrzega w samym bycie człowieka, rozpatrywanego w świetle całej prawdy o nim, czyli w jego naturalnych skłonnościach, jego dążeniach i celach, mających zawsze także wymiar duchowy: to właśnie one stanowią treść prawa naturalnego...” (VSp 79). I dalej: „...Istnieją przedmioty ludzkich aktów, których nie można przyporządkować Bogu, ponieważ są one radykalnie sprzeczne z dobrem osoby, stworzonej na Jego obraz. Tradycyjna nauka moralna Kościoła mówi o czynach, które są ‘wewnętrznie złe’ (intrinsece malum): są złe zawsze i same z siebie, to file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (5 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże znaczy ze względu na swój przedmiot, a nie zależnie od ewentualnych intencji osoby działającej i od okoliczności. – Dlatego... Kościół naucza, że ‘istnieją akty, które jako takie, same w sobie, niezależnie od okoliczności, są zawsze wielką niegodziwością ze względu na przedmiot’...” (VSp 80; por. RP 17). Przykładowo wymienia Ojciec święty, za Soborem Watykańskim II, szereg takich czynów: „‘Wszystko, co godzi w samo Życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby: wszystkie te... sprawy i praktyki... są jak najbardziej sprzeczne ze czcią należną Stwórcy’...” (VSp 80; GS 27; EV 3; itd.). Bezpośrednio potem nawiązuje Ojciec święty do zagadnienia, które jest przedmiotem naszych dociekań, mianowicie działań przeciw-rodzicielskich przy współżyciu płciowym jako czynów z istoty swej złych: „Na temat czynów wewnętrznie złych, związanych z praktykami antykoncepcyjnymi, poprzez które akt małżeński zostaje z rozmysłem pozbawiony płodności, Paweł VI naucza: ‘W rzeczywistości... chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś zła większego lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot pozytywnego aktu woli tego, co ze swej istoty narusza ład moralny – a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka – nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub przymnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin lub społeczeństwa’...” (VSp 80; HV 14). W końcu zaś Ojciec święty odwołuje się do nauczania Pisma świętego na temat czynów „wewnętrznie złych”. Wystarczy przypomnieć niezwykle mocno sformułowane słowa św. Pawła z Pierwszego Listu do Koryntian: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy, nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,9n; VSp 81). Papież dopowiada już tylko: „Jeśli czyny są wewnętrznie złe, dobra intencja lub szczególne okoliczności mogą łagodzić ich zło, ale nie mogą go usunąć: są to czyny ‘nieodwracalnie’ złe, same z siebie i same w sobie niezdatne do tego, by je przyporządkować Bogu i dobru osoby” (VSp 81). Z tego też względu wykluczone są tzw. „grzechy usprawiedliwione” (VSp 81). A także wszelkie „łagodniejsze potraktowanie pastoralne” omawianych działań, jakie proponują niekiedy, względnie zdają się swoiście aprobować „ze względu na szczególnie trudną sytuację” zainteresowanej osoby, niektórzy duszpasterze, a niekiedy nawet pewni biskupi, którzy dystansują się od swej więzi w nauczaniu dogmatu i moralności z nauczaniem Stolicy Apostolskiej. Ojciec święty konkluduje: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (6 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Tak więc okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot, w czyn ‘subiektywnie’ godziwy lub taki, którego wybór można usprawiedliwić” (VSp 81). I jeszcze o „dobrej intencji” jako pozornym usprawiedliwieniu czynu z istoty swej złego: „Intencja zresztą jest dobra, gdy ma na celu prawdziwe dobro człowieka, widziane w perspektywie jego ostatecznego celu. Natomiast czyny, których przedmiot nie może być przyporządkowany Bogu i jest ‘niegodny ludzkiej osoby’, zawsze i w każdym przypadku sprzeciwiają się temu dobru. – W tym sensie przestrzeganie norm, które zakazują tych czynów i obowiązują semper et pro semper (= zawsze i na zawsze), to znaczy nie dopuszczają żadnych wyjątków, nie tylko nie ogranicza dobrej intencji, ale stanowi wręcz jej fundamentalny wyraz” (VSp 82). Etyczna ocena zakłamania „mowy ciała” W przypadku działań zmierzających do obezpłodnienia aktu płciowego, ci dwoje decydują się na czyn, którego w żaden sposób nie da się przyporządkować godności ich osób i godności Boga. Bóg nieustannie wzywa do życia wiecznego – za cenę jednak przestrzegania Przykazań: „A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj Przykazania:.. – Nie zabijaj, nie cudzołóż...” (Mt 19,17n). Sięganie po środek dla wyeliminowania potencjalności rodzicielskiej ma jedno na celu: doprowadzić do radykalnego zakłamania „mowy ciała”. Działanie to zmierza zatem nie ku dobru, ani też do miłości w prawdzie. Dzieje się to wskutek uprzednio świadomie dokonanego odrzucenia zasadniczej właściwości, w jaką Stworzyciel wyposażył ludzką osobę. Człowiek zostaje wezwany-uzdolniony do „panowania sobie samemu”. Z daru tego będzie rozliczony. Panowanie sobie samemu jest na co dzień ceną „posiadania siebie samego”. A to jest warunkiem, żeby móc „złożyć siebie w darze”. „Panowanie sobie samemu” nie jest tylko chlubnym ideałem. Jest to wciąż na nowo nakładane zadanie, przez które Bóg wzywa swój żywy Obraz: mężczyznę i kobietę – do nieustannego wzrastania i przerastania siebie samego, by stawać się „bezinteresownym darem-‘dla’. Poglądowym tego przykładem jest biblijne opowiadanie o Kainie, który zmagał się ze sobą przed decyzją zamordowania brata. Bóg przemówił do niego, gdy oblicze jego odzwierciedlało zabójczą nienawiść do brata: „Jahwéh wejrzał na Abla i na jego ofiarę; na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć. Smuciło to Kaina bardzo i chodził z ponurą twarzą. Jahwéh zapytał Kaina: ‘Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech waruje i łasi się do ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” (Rdz 4,4-7; zob. EV 7-12.18.21.25; itd.). Słowo Boże kreśli finezyjnie obraz sumienia, które daje się zdominować „pożądliwości ciała, oczu i pychy tego życia” (por. 1 J 2,16). Daje do zrozumienia, że górować w człowieku winna nie namiętność, lecz osoba, wezwana do panowania nad odruchami roznamiętnienia. Już pierwszy człowiek dobrze wiedział, że niezbywalne przymioty swej godności (samo-świadomość, samo-stanowienie, zdolność odpowiadania) utrzyma za cenę działania wedle zasady prymatu ducha nad ciałem. W przypadku obezpłodnienia stosunku płciowego człowiek pozwala pożądliwości ciała, a raczej Złemu file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (7 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wysługującemu się pożądliwością, odebrać sobie „władanie sobie samemu”. Tak zaś człowiek postąpić ani nie musi, ani nie powinien. Wyraża to fragment Księgi Syracha: „Pan nienawidzi wszystkiego, co wstrętne... On na początku stworzył człowieka i zostawił go własnej mocy rozstrzygania. Jeżeli chcesz, zachowasz Przykazania: a dochować wierności jest (Jego) upodobaniem. Położył przed tobą ogień i wodę, Co chcesz, po to wyciągniesz rękę. Przed ludźmi życie i śmierć, co ci się podoba, to będzie ci dane. Ponieważ wielka jest mądrość Pana, potężny jest władzą i widzi wszystko. Oczy Jego patrzą na bojących się Go – On sam poznaje każdy czyn człowieka. Nikomu On nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć...” (Syr 15,13-20; por. VSp 102). Do zachowania panowania sobie samemu pobudza człowieka wszczepiony mu przez Boga inny jeszcze dar: niezbywalne uzdolnienie do odpowiedzialności za „prawdę mowy ciała”. Ilekroć będzie chodziło o „zjednoczenie osób..., ‘mowa ciała’ musi być sądzona wedle kryteriów prawdy” (MiN 473)! Cyniczne zadanie kłamu rzeczywistości, jaką mowa ciała wyraża w akcie współżycia, nie może nie uchodzić za ciężkie przewinienie moralne. Obciąża ono radykalnie poczytalność działających tu osób. Ci dwoje nie mogą powiedzieć, że o tej odpowiedzialności nic nie wiedzą. Jeśli nie głos Kościoła, to odzywa się wtedy każdorazowo głośno głos sumienia: „...A mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające” (Rz 2,15). Przy obezpłodnieniu stosunku następuje zamierzone zafałszowanie gestu darowania się osoby. Poczytalność wzrasta o tyle, że obrany gest sięga szczytów ludzkich możliwości wyrażania miłości. Szczyty zdobywa się za cenę niemniej szczytową. Tutaj: radykalnej otwartości na rodzicielstwa. Nie chodzi tu o sprawy odniesień do świata rzeczy martwych, które można by zbagatelizować jako niegodne poważniejszej refleksji. Omawiany czyn dotyczy ludzkiej osoby. Podejmując działanie przeciwrodzicielskie, małżonkowie redukują siebie – chociażby za obopólną zgodą – do rzędu rzeczy do wyeksploatowania. Tymczasem nikt i nic nie zdoła zmienić prawdy bytu, że nie są oni ‘rzeczą’, lecz osobą – osobami. Celem, do jakiego wtedy zmierzają, nie jest wyrażanie sobie miłości, lecz dostęp do utylitarystycznie pojmowanego „ciała i płci”: by doznać przeżycia jako przeżycia, całkiem ignorując ukrytą pod osłoną „ciała-płci” osobę. Obezpłodnianie stosunku jest w ten sposób radykalnie sprzeczne z prawdą bytu. Dlatego jednak działania te są zawsze burzeniem miłości – swojej i bliźniego. – Bliźnim są względem siebie ci dwoje, związani miłością ślubowaną. Obezpłodnienie aktu staje się przekreśleniem przymierza miłości. W miejsce miłości-daru wkracza egoizm seksualny. Do tych zagadnień powraca wielokrotnie Jan Paweł II. Np.: „Całkowity dar z ciała byłby zakłamaniem, jeśliby nie był znakiem i owocem pełnego oddania osobowego, w którym jest obecna cała osoba, również w swym wymiarze doczesnym. Jeżeli człowiek zastrzega coś dla siebie lub rezerwuje sobie możliwość zmiany decyzji w przyszłości, już przez to samo nie oddaje się całkowicie” (FC 11; por. KKK 2370). Nieco dalej Papież dodaje: „Kiedy małżonkowie, uciekając się do środków antykoncepcyjnych, oddzielają od siebie dwa file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (8 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże znaczenia, które Bóg Stwórca wpisał w naturę mężczyzny i kobiety i w dynamizm ich zjednoczenia płciowego, zajmują postawę ‘sędziów’ Zamysłu Bożego i ‘manipulują’ oraz poniżają płciowość ludzką, a wraz z nią osobę własną i współmałżonka, fałszując wartość ‘całkowitego’ daru z siebie. – W ten sposób naturalnej ‘mowie’, która wyraża obopólny, całkowity dar małżonków, antykoncepcja narzuca ‘mowę’ obiektywnie sprzeczną, czyli taką, która nie wyraża całkowitego oddania się drugiemu; stąd pochodzi nie tylko czynne odrzucenie otwarcia się na Życie, ale również sfałszowanie prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru” (FC 32). Zadanie kłamu mowie ciała jest zbyt dogłębnym naruszeniem prawdy, by mogło być kwalifikowane jako grzech o jedynie niedużym ciężarze gatunkowym. Chodzi o prawdę związaną z wymiarem bytu (ontycznym) osoby męża i żony. Nieprawdopodobne, by osoby te działały, nie zdając sobie doskonale sprawy ze swej anty-odpowiedzialności. Ci dwoje dobrze wiedzą, że praktyki przeciw-rodzicielskie burzą bezinteresowność daru. Zamieniają dar miłości w egoizm seksualny, chociażby za obopólną zgodą w złu. – Wspólnota w grzechu dogłębnie poniża godność własną i tego drugiego, rodząc pogardę i oddalenie w sercu. Nie pojawi się tu czyste spoglądanie na siebie „wzrokiem samej tajemnicy Stworzenia” (MiN 53). Złączyć w miłości zdolna jest tylko tężyzna duchowa. Grzech stwarza jedność pozorną: antysolidarność w obopólnym zamachu na ciało. Pogwałcone ciało, a raczej pogwałcona osoba, swoiście krzyczy o zaistniałym fałszu. Wyrazi się to płytkim odnoszeniem się do siebie. Zaniechanie samoposiadania siebie na rzecz dobrowolnego zniewolenia pożądliwością prowadzi nieuchronnie do anty-daru: obopólnego zawłaszczenia, poniżenia i upokorzenia. PODSUMOWANIE W podsumowaniu wypada jeszcze raz uprzytomnić sobie, że omówione działania-czyny wiążą się ściśle z zasadniczymi wymiarami godności człowieka jako osoby – i Bożego Obrazu: prawdy – oraz miłości w podarowanej człowiekowi wolności. Tylko przez miłość, która jest „cierpliwa..., łaskawa..., nie zazdrości..., nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego,... nie pamięta złego..., współweseli się z prawdą, wszystko znosi..., we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13,4-7), buduje się „cywilizację – Pięknej Miłości”: „Hymn o Miłości z Pierwszego Listu do Koryntian pozostaje Wielką Kartą Cywilizacji Miłości. Chodzi w nim ... przede wszystkim o zaakceptowanie definicji człowieka jako osoby, która ‘urzeczywistnia się’ przez bezinteresowny dar z siebie samej. Dar jest – oczywiście – darem dla drugiego, ‘dla innych’: jest to najważniejszy wymiar cywilizacji miłości. – Wchodzimy tu w sam rdzeń ewangelicznej prawdy o wolności. Osoba objawia się przez wolność w prawdzie. Nie można rozumieć wolności jako swobody czynienia czegokolwiek. Wolność oznacza nie tylko dar z siebie, ale oznacza też wewnętrzną dyscyplinę daru. W pojęcie daru wpisana jest nie tylko dowolna inicjatywa podmiotu, ale też wymiar powinności. To wszystko zostaje z kolei urzeczywistnione w ‘komunii osób’. W ten sposób znajdujemy się w samym sercu każdej rodziny” (LR 14). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (9 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże RE-lektura: część II, rozdz. 4c. Stadniki,5.XI.2013 r. C. PRZECIWRODZICIELSKIE INGEROWANIE W „MOWĘ CIAŁA” „Mowie ciała” narzucone zakłamanie Fot2-13. Szczęśliwi nowożeńcy Petting jako zakłamanie ‘mowy ciała’ Seksualne czyny „złe same w sobie” Homoseksualizm itd: Ocena Kościoła dotyczy wszystkich ludzi Intencja – okoliczności – przedmiot czynu Czyn dobry: przedmiot skierowany na Boga Działania przeciw-rodzicielskie jako czyny z istoty złe Grzechy rzekomo ‘usprawiedliwione’ Etyczna ocena zakłamania „mowy ciała” Działania przeciw-rodzicielskie jako grzechy ciężkie PODSUMOWANIE file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_4c.htm (10 von 10) [2013-11-06 14:57:50] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Rozdział Piąty DZIAŁANIA ‘CONTRA’: ICH LUDZKIE KONSEKWENCJE * * * Wydźwięki psychologiczne Dotychczasowy wątek myślowy Poprzednie, być może nieco trudne rozdziały niniejszej drugiej części naszej strony, w której poszukujemy argumentów dla lepszego zrozumienia i przemyślanego otwarcia się na stanowisko Kościoła Katolickiego w kwestii zapobiegania ciąży, pozwalają podjąć krok dalszy. Kolej obecnie na rozdział lżejszy, nie wymagający wielkiego wysiłku umysłu. Należałoby mianowicie zastanowić się również nad zwyczajnymi, ludzkimi skutkami, jakie ujawniają się w przyczynowym powiązaniu ze stosowaniem środków przeciw-rodzicielskich. Chodzi o skutki wywierane przez omawiane praktyki zarówno na samo małżeństwo i rodzinę, jak i w szerszej skali – na całe społeczeństwo. Nie jest wykluczone, że ich uświadomienie sobie łatwiej do kogoś przemówi, aniżeli poważne argumenty czy to medyczne, czy antropologiczne, czy wreszcie teologiczne. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (1 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże A. GODNOŚĆ MIŁOŚCI: WYWYŻSZONA CZY PONIŻONA ? Niepodjęcie miłości jako zadania Dotąd nie zastanawialiśmy się odrębnie nad rzeczywistością, którą religia Objawienia określa jednoznacznie jako „grzech”. Słowa tego, a tym bardziej kryjącej się za nim rzeczywistości, niejeden człowiek wolałby nie przyjmować do wiadomości. Czy nie lepiej jednak nie szukać wybiegów myślowych i nazywać rzeczy ‘po imieniu’, skoro niezależnie od przyjmowania czy nie-przyjmowania odpowiedzialności sprawozdawczej, ona i tak – w sensie spraw definitywnych – po prostu istnieje? Wszystkie rodzaje działań przeciw-rodzicielskich kwalifikowane są w Nauczaniu Kościoła Katolickiego jako grzechy przeciwko Przykazaniu VI, ewentualnie IX, a często ponadto jeszcze przeciw Przykazaniu V. Trudno nie zauważyć niekiedy zdumiewająco ścisłego związku, jaki zachodzi szczególnie pomiędzy Przykazaniem VI – a Przykazaniem V. Nie na darmo znajdują się one w Dekalogu tuż obok siebie. Zanim jednak działania te naruszą Przykazania dalszej części Dekalogu (tj. Przykazań IV-X), są one wszystkie wystąpieniem w pierwszym rzędzie przeciwko Przykazaniu Pierwszemu – największemu i najważniejszemu: „Będziesz miłował Boga z całego serca, a bliźniego – tutaj: męża, żonę – jak siebie samego” (Mt 22,37nn). W następnym rozdziale (Rozdz. 6) obecnej części drugiej pragniemy podjąć to zagadnienie głębiej: tajemnicę zarówno grzechu, jak i zasadniczego pytania: w jaki sposób działania przeciw-rodzicielskie stają się grzechem nie tyle nawet przeciwko Przykazaniu VI czy IX, lecz właśnie przeciw Przykazaniu Pierwszemu, zyskując z tego względu nieuniknioną kwalifikację postawy Szatana jako Szatana. – Obecnie ograniczymy się do refleksji nad grzechem praktyk przeciw-rodzicielskich w aspekcie naruszanej wówczas miłości bliźniego. Tym ‘bliźnim’ są w tym wypadku ci dwoje – małżonkowie, którzy związali się dobrowolnie zawartym, dozgonnym Przymierzem, pieczętując je ślubem małżeńskim. Istota wszelkich działań przeciw-rodzicielskich polega na sprowadzeniu tego drugiego, a także siebie samego – do rzędu już tylko sekso-gennego narzędzia. Jedno z tych dwojga, a może oboje razem za obopólnym umówieniem się, degradują swoje osoby siłowo – do poziomu co prawda ‘żywej’, ale już tylko rzeczy’. ‘Rzecz’ ta ma się nadawać do tego jednego: wyzwolenia względnie odreagowania napięcia seksualnego. Osoba tego drugiego – oraz osoba własna – zostaje w świadomości i działaniu zredukowana do rzędu już nie-osoby: czegoś pozbawionego własnego oblicza. Czy tego rodzaju działanie miałoby nie oznaczać totalnego przewrotu ‘natury’? Trudno zaprzeczyć, że naruszenie godności drugiego człowieka w sprawach istotnej wagi – tutaj: już tylko użytkowego potraktowania osoby współmałżonka, nie może być oceniane jako jego poniżenie tylko drugorzędnej wagi. Krzywdą staje się jego poniżenie osoby – przez pozbawienie jej niezbywalnych i nie-odstępnych przymiotów: godności jako właśnie osoby. Ludzka osoba z istoty swej przerasta świat materii. Tymczasem działania zmierzające do obezpłodnienia aktu stają się file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (2 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zadeptywaniem współmałżonka w jego godności jako osoby. Niemożliwe, by o godność zarówno jego, jak i jej: obojga jako Bożego Obrazu, miał nie upomnieć się dramatycznie Stworzyciel i Odkupiciel! Partnerzy używają przeróżnych sposobów dla zniesienia ukierunkowania aktu na potencjalność rodzicielską. Ten właśnie aspekt: stanowczo nie-chcianego, a przecież realnie możliwego poczęcia staje się motywem wiodącym dla szukania w akcie nie tyle zjednoczenia-w-miłości, ile przeżycia ... orgazmu. – Są tacy, którzy w tej sytuacji sięgają zawsze tylko po wyrafinowanie przemysłu ‘sex-instant’. – Wielu innych woli nie obciążać się finansowo i zdrowotnie, zadowalając się w tym wypadku ‘skromniejszymi’, chociażby bardzo niepewnymi sposobami odsunięcia ‘zagrożenia dzieckiem’. – Zastosowana jaka bądź ‘technika’ ma spełnić rolę doraźnego sposobu odsunięcia wszelkiego myślenia o tym, co się ewentualnie ‘może stać’. Szczególnie często, wciąż nadal stosowanym sposobem ‘wystrzegania się’ ciąży bywa stosunek przerywany. Partnerzy określają go nierzadko wymijająco: ‘uważaliśmy, wystrzegaliśmy się, nadużywaliśmy małżeństwa’ itp. Wielu partnerów obawia się sięgać po środki mechaniczne, a tym bardziej chemiczne i hormonalne – ze względu na ich poważne działania chorobotwórcze. Ponieważ zaś aktualnie nie mogą sobie pozwolić na kolejne dziecko (a może jedynie chcieliby, żeby były powody po temu ...), uciekają się do środka najłatwiej dostępnego: przerywają stosunek przedwcześnie. Wielu innych przechodzi w dniach płodności na samozaspokajanie przez petting. Są pary małżeńskie i partnerzy, którzy żarliwie ‘bronią’ takiego stylu małżeńskich zachowań. Wykazują, że takie stosunki im odpowiadają, wobec czego nie może tu być mowy o grzechu. Inni powiadają: „Skoro jesteśmy małżeństwem, ‘wszystko nam wolno’!” Jeszcze inni mówią, że księżom widocznie ‘żal miłości’ i dlatego tyle mówią o seksie. Inni dodają, że ich zdaniem obezpłodnienie aktu i petting, to najwyżej grzech lekki, a z takich nie trzeba się spowiadać... Tymczasem w tak zasadniczym zakresie, jak schodzenie do źródeł życia i miłości, działania ludzkie nie mogą być oceniane arbitralnie: według widzimisię. Tu obowiązuje norma moralna obiektywna, która z istoty swej musi być niezależna od subiektywnego: „...a mnie się wydaje”! Mówiliśmy o tym już poprzednio (zob. wyż., Droga Bożych Przykazań – i cały dalszy ciąg tego fragmentu). Do wchodzących tu w grę norm moralnych obiektywnych stale nawiązują wypowiedzi Kościoła. Np.: „Kiedy ... chodzi o pogodzenie miłości małżeńskiej z odpowiedzialnym przekazywaniem życia, wówczas moralny charakter sposobu postępowania nie zależy wyłącznie od samej szczerej intencji i oceny motywów, lecz musi być określony w świetle obiektywnych kryteriów, uwzględniających naturę osoby ludzkiej i jej czynów, które to kryteria w kontekście prawdziwej miłości strzegą pełnego sensu wzajemnego oddawania się sobie i człowieczego przekazywania życia...” (FC 32; por. HV 10.14.18; GS 51). Małżonkowie usiłują wmówić sobie niekiedy, że stosunki przerywane, petting, a nawet antykoncepcja, nie wyłączając poronnej, w ich przypadku są koniecznością. Nie mogą mieć dzieci w nieskończoność, toteż czują się zwolnieni od przewiny moralnej i spowiadania się z grzechów małżeńskich popełnianych przy współżyciu. Zapytani i pouczeni o tym, że takie zbliżenia są każdorazowo grzechem obiektywnie ciężkim, zaklinają się, że spotykają się pierwszy raz z tak surową oceną. – Trudno oczywiście w to uwierzyć, choć jest to psychologicznie zrozumiałe: sprawy nieprzyjemne bywają spychane na peryferie zagadnień możliwie nigdy nie potraktowanych poważnie! Rodzi się jednak pytanie, jak ci dwoje uczestniczyli w konferencjach przedmałżeńskich? Jak przedstawia się ich udział w spotkaniach stanowych na rekolekcjach parafialnych? Wielu nie chce słyszeć słów prawdy na ten temat. Wymagałoby to radykalnych zmian, a tego właśnie zdecydowanie nie chcą. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (3 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Fakty te są wyrazem podstawowego braku u danej pary: miłość nie została podjęta jako zobowiązanie do rozwoju. Ci dwoje zawarli związek małżeński, ale samą ‘miłość’ pozostawili odłogiem. Łudzą się, że ona przyjdzie ‘sama’. Dopiero z czasem ujawni się, jak dalece tym dwojgu brak miłości, choć nie brak seksu. Wielu zrozumie z czasem, jak bardzo antykoncepcja i petting drąży ich więź, sprowadzając oboje do roli „użycia aż do zużycia”. Zainteresowani – oboje albo i tylko jedno z nich – stwierdzają rychło z bólem, jak trudno z upływem dni i lat małżeństwa wyzwolić się z utrwalających się więzów grzeszenia. I jak łatwo jednostronne wysiłki zmierzające do przecięcia sideł grzechu kończą się skłóceniem. Szatan raz pochwyconej ofiary łatwo z szpon nie wypuszcza! Nie pozwala wyzwolić się z coraz bardziej dojmująco przeżywanej niewoli grzechu, osładzanej idyllą ‘bezpiecznego’ korzystania z siebie w solidarnym grzeszeniu. – Poczucie bardziej ‘pewnego’ – ‘bezpieczeństwa’ w nie-kłopotaniu się ‘dzieckiem’ daje przecież dopiero sięgnięcie po chemię ‘pewną’, tzn.: poronną. Ona dopiero ‘załatwia’ sprawę – tym razem ‘skutecznie’! Szatan staje na głowie, by nie dopuścić do zastanawiania się nad tym, jak owa ‘skuteczność’ jest osiągana. Uspokaja dający się od czasu do czasu głośniej dosłyszeć głos sumienia, czyli głos Boga który krzyczy: „Gdzie jest brat twój, Abel?” (zob. Rdz 4,9). Uspokaja fałszywymi zapewnieniami, że „Kto by brał serio tego rodzaju skrupuły! Chodzi przecież o sprawę jedynie ‘marginalną’! – Najlepiej o tym po prostu nie myśleć, a korzystać z nadarzających się szans, póki się da. – Nie trzeba się przejmować sztucznie stwarzanymi księżowskimi problemami!” Czy w tej sytuacji nadejdzie jeszcze chwila twórczego otrzeźwienia? Jak bolesne może stać się uświadomienie sobie w chwili Łaski, że człowiek przestał już postrzegać siebie samego – oraz tego drugiego – jako „Bożego Obrazu”! Bo dotąd, zanim się przyzwyczaił do działań przeciw-rodzicielskich, był jeszcze podobnym do ... Boga! Obecnie pozostaje już tylko „podobieństwo do materii” (por. LR 19). Niemożliwe, żeby to dojmująco nie raniło: „Rozdział pomiędzy tym, co duchowe, a tym, co materialne w człowieku, przyniósł wraz z sobą skłonność do tego, aby ludzkie ciało traktować nie w kategoriach specyficznego podobieństwa do Boga, lecz w kategoriach podobieństwa do wszystkich innych ciał w przyrodzie, które człowiek traktuje jako tworzywo dla produkcji dóbr konsumpcyjnych. – Zastosowanie tych samych kryteriów do człowieka jest olbrzymim zagrożeniem. Kiedy ciało ludzkie oderwane od ducha i myśli staje się tworzywem podobnie jak inne ciała zwierząt..., trzeba wówczas przyznać, że stajemy w obliczu straszliwej klęski etycznej” (LR 19). Wyrodnienie miłości-DARU w zaborczość seksualną W małżeństwie nie chodzi o miłość z poezji. Przedmiotem ślubu jest najzwyczajniejsza miłość bliźniego na co dzień. Bliźnim stałym jest ten drugi w małżeństwie. Ślub miłości dotyczy jednak całkiem szczególnie chwil intymnej bliskości. W jednym z dalszych rozdziałów przejdziemy dokładniej do śmiałych słów Jana Pawła II o „całkowitości” daru małżeńskiej miłości, na którą składają się „wszystkie elementy osoby: impulsy ciała i instynktu, siła uczuć i przywiązania, dążenie ducha i woli” (FC 13; zob. też już wyż.: Analogia Całkowitości Daru Chrystusa a małżonków: impulsy ciała ; oraz niż., w cz. III Sakrament Małżeństwa. – Do tego zagadnienia trzeba będzie jeszcze dokładniej powrócić w cz. VI, oraz w cz. VII, rozdz. 1 i 3). Ojciec święty zwraca w tym momencie niezwykle mocno uwagę na analogię, jaka zachodzi między całkowitością daru miłości w przypadku Odkupiciela z Krzyża – a między małżonkami. Nietrudno o przykry finał właśnie miłości, gdy ci dwoje nie podejmą trudu twórczego rozwiązania file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (4 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże problemu planowania poczęć. Zagadnienie to jest dla wielu przedmiotem stałej udręki, a przecież nie podejmują żadnego wysiłku dla jego godnego rozwikłania. Tymczasem nieprawdopodobne, by mąż i żona byli zdolni wyrazić sobie po stosunku obezpłodnionym chociażby np. subtelną wdzięczność za tak przeżyte chwile swej intymności. Chwile te były dla nich ponad wątpliwość jednym ‘kłębkiem nerwów’. Uwaga męża musiała skupiać się wtedy nie na sercu czy obliczu małżonki. Przy takim stosunku jest on siłą rzeczy zajęty własnym przeżyciem, ewentualnie musi uważać, by np. przy stosunku przerywanym nie usunąć się ‘za późno’. Niemożliwe, by w ich sercu mogła wykształtować się w tej sytuacji wewnętrzna cicha radość pełni – po owym sprzecznym z naturą przerwaniu rozwijającego się przeżycia. Ona czuje się upokorzona, potraktowana jak niewolnica. Została potraktowana jako nieczłowiek: jako ‘zabawka’, która w każdym razie nie ma nic do powiedzenia i musi ulegać – nie miłości, lecz wyżywaniu się męża na niej. Szczególnie dojmującym upokorzeniem jest dla żony, ale bezsprzecznie i dla samego męża – wytrysk na zewnątrz. Stosunki obezpłodnione wyrodnieją w najdosłowniejszym znaczeniu w deptanie ‘po’ miłości żywego człowieka. To samo dotyczy żony, gdy ona z kolei poszukuje w pierwszym rzędzie ‘mężczyzny’, prowokując go do zaspokajania swego roznamiętnienia. Nieprawdopodobne, by stosunki „obezpłodnione jako obezpłodnione” były jej marzeniem życiowym. Jeśli się na nie zgadza lub sama je tak właśnie kształtuje, czyni tak bądź ‘przymuszona’ do tego przez męża, który myśli tylko o seksie; bądź sama jest żądna seksu. Niemożliwe, by w takich chwilach nie czuła poniżenia w swym zejściu do roli, która nie ma nic wspólnego z miłością: „Motywacją etycznego utylitaryzmu (użytkowego traktowania człowieka) jest – jak wiadomo – intensywne poszukiwanie szczęścia w stopniu maksymalnym. Jednakże to ‘utylitarystyczne szczęście’ bywa pojmowane tylko jako przyjemność, jako doraźne zaspokojenie, które ‘uszczęśliwia’ poszczególne jednostki bez względu na obiektywne wymagania prawdziwego dobra. – Cały ten program utylitaryzmu, związany z indywidualistycznie zaprogramowaną wolnością – wolnością bez odpowiedzialności – jest antytezą miłości, również jako wyrazu ludzkiej cywilizacji, jako całościowego i spójnego kształtu. O ile takie pojęcie wolności natrafia w społeczeństwie na podatny grunt, można się obawiać, iż sprzymierzając się łatwo z każdą ludzką słabością, stanowi ono systematyczne i permanentne zagrożenie dla rodziny. Wiele negatywnych następstw można tu przytoczyć ... Wiele pozostaje w ukryciu ludzkich serc jako bolesne, długo krwawiące rany” (LR 14). Świadomość obopólnego pogardliwego wyżywania się na sobie powinna utorować drogę do dialogu małżeńskiego, by definitywnie wyeliminować wynaturzenia. Małżonkowie stają przed kontynuowaniem swej wspólnoty na przestrzeni dalszych może wielu lat pożycia. Tyle lat wzajemnego upodlania w najintymniejszych chwilach jest nader poważnym obciążeniem psychiki. Chociażby grzech stał się pokarmem na co dzień i oboje skutecznie usiłowali tłumić głos sumienia. Objaśnienie Nasuwają się dalsze spostrzeżenia. Mężczyzna musiałby wyznać, że przy stosunku obezpłodnionym jest mu właściwie całkiem obojętne, czy partnerką jest żona, czy jakakolwiek ‘kobieta’. To samo dotyczy żony, gdy ona poszukuje przede wszystkim przeżycia. Jeśli partnerzy nastawiają się z góry na przekreślenie otwartości aktu na rodzicielstwo, zakładają zarazem przekreślenie jedności w miłości: na poziomie ciała i serca. Wykazują sobie, że nie kochają tego drugiego jako osoby jedynej, tak umiłowanej, że dzielenie doli i niedoli doprowadziło do decyzji związania się trwałym przymierzem. Nietrudno wówczas o zdradę, gdy się nadarzy sposobność. Działania przeciw-rodzicielskie zamazują bowiem oblicze osoby: małżonkowie spadają w anonimowość – totalne przeciwieństwo miłości. Brak wtedy subtelności, która by życzyła dobra i pragnęła stać się darem. Mąż nie zadaje sobie trudu odkrywania potrzeb uczuciowych małżonki. Nie obdarza poczuciem bezpieczeństwa – wbrew podjętej odpowiedzialności za dobro fizyczne, duchowe i religijne, prześwietlane wezwaniem obojga do życia file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (5 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „wedle Ducha”. Nieukrywanym celem jego dążeń jest dostęp do płci. To samo dotyczy kobiety, gdyby się zgadzała na stosunek obezpłodniony lub sama do takiego pożycia prowadziła. Musiałaby wyznać, że nieważna jest osoba męża, byle by jej zapewnił przeżycie. W tym wyraża się poniżenie i niszczenie miłości. Miłość bowiem jest darem dla kogoś określonego. Dążność do zjednoczenia jest oczywiście realizacją oblubieńczego sensu ciała. Obezpłodnianie aktu sprawia jednak, że zatrzymuje się ono na cielesności, blokując dostrzeżenie osoby. Realizuje się seks anonimowy: imię osoby schodzi na coraz dalszy plan. Tu mieści się wina moralna: w redukowaniu osoby do rzeczywistości bez-osobowej – przeciw naturze osobowej małżonków. Miłość, która miała być darowaniem-siebie ku dobru ostatecznemu (kierunek ODśrodkowy; por. wyż., ryc. Rycina: dynamizm OD-środkowy miłości), przemienia się w egoistyczne zawłaszczanie płci (kierunek DO-środkowy). Na pobojowisku sponiewieranej miłości pozostają dwa egoizmy seksualne, a nie dwie w jedno sprzężone miłości. Jednocześnie widać wtedy jaskrawo, jak tego rodzaju ‘odbywanie stosunków’ staje się w najdosłowniejszym znaczeniu grzechem „cudzołóstwa”. Tym dwojgu nie chodzi przecież ani o rzeczywistego męża, ani o rzeczywistą żonę, a jedynie o ciało-płeć jako tworzywo do eksploatowania. Z tego względu wszystkie grzechy jakichkolwiek działań przeciw-rodzicielskich są zawsze wprost objęte Bożym Przykazaniem: „Nie będziesz cudzołożył!” Ciało przeniknięte duchem Sama biologia pomaga zrozumieć, że płciowość nie jest tym samym, co genitalność (narządy płciowe). Płciowość wyraża się w ciele całym, a nie tylko w narządach płciowych. Każda komórka ustroju, skądkolwiek wzięta, nosi znamię przynależności do człowieka męskiego czy żeńskiego. Jeśli jednak pominąć histologiczne rozpoznawanie komórek (= w oparciu o skrawki tkanki pod mikroskopem), wystarczy zaobserwować pewne dalsze odrębności związane z męskością czy kobiecością. Przynależność płciowa niesie z sobą nie tylko odrębność w ukształtowaniu ciała, lecz ponadto odmienność barwy głosu, gestykulacji, sposobu poruszania się, a nawet zróżnicowanie w działaniu władz z pogranicza ciała-ducha: wyobraźni i uczuciowości, które u człowieka zdecydowanie przerastają wyobraźnię i uczucia zwierząt. Co więcej jednak, znamię płciowości wyraża swoje piętno nawet we władzach ducha, które stanowią o osobie i jej godności: w zdolności bycia samoświadomym i myślenia poszukującego prawdy, oraz w zdolności podejmowania dobrowolnych decyzji. Charakterystycznie inaczej myśli – i chce: mężczyzna – a kobieta. Świadczy to o podstawowym fakcie: być mężczyzną a kobietą nie jest sprawą tylko odmiennych narządów płciowych! Zróżnicowanie płciowe wyraża się na wszystkich poziomach człowieczeństwa: ducha i ciała naraz. Toteż Jan Paweł II mówi: „Człowiek jako duch ucieleśniony, czyli dusza, która się wyraża poprzez ciało, i ciało formowane przez nieśmiertelnego ducha, powołany jest do miłości w tej właśnie swojej zjednoczonej całości...” (FC 11). Dzięki temu, że człowiek jest jednocześnie ciałem-duchem, jest on zdolny skondensować siebie jako osobę w którymś ze swoich narządów. Stąd powiedzenie: „...zamienił się cały w słuch; ... we wzrok”! Jeśli słyszenie, oglądanie, nie obejdzie się bez odnośnego narządu, słyszy przecież i widzi nie narząd file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (6 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże jako rzeczywistość autonomiczna, lecz człowiek: osoba. – Dotyczy to również przeżycia płciowego. Bezpośredni udział biorą tu co prawda narządy kontaktowania płciowego. Ostatecznie jednak jest to przeżycie osoby całej partnerów: rozumnych, wolnych, nieodstępnie uzdolnionych do podejmowania odpowiedzialności. U zwierząt istnieje co prawda życie płciowe i obserwujemy ich przedziwne zachowania seksualne. Dzieje się to z reguły jedynie w okresie godowym, po czym osobniki są wobec siebie obojętne i zazwyczaj przestają być parami. U zwierząt nie ma dobrowolnego wyboru partnera, ani dobrowolnego zaniechania kopulacji dla wyższych motywów. Z kolei zaś u zwierząt zwykle nie ma zboczeń seksualnych. U człowieka zaś nawet grzech świadczy o istotnej różnicy zachowań płciowych. Grzech to czyn wykonany w poczuciu odpowiedzialności przed sobą, ludźmi i Bogiem. Różne więc specjalności ułatwiają dojść z innej strony niż teologia, filozofia, czy antropologia – do podobnego wniosku: że człowiek jest mężczyzną-kobietą nie przez samo ‘posiadanie’ odmiennych genitaliów. Męskość czy kobiecość przez swe pierwszorzędne, drugorzędne i trzeciorzędne cechy płciowe somatyczne (= cielesne) jest tylko zewnętrznym objawieniem osoby danego człowieka, która cała jest męska względnie kobieca: „Płciowość... nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej” (FC 11). Rozumiemy więc, że przeżywania bliskości płciowej nie da się wyjąć spod odpowiedzialności za uszanowanie czy nieuszanowanie godności tego drugiego jako osoby, a nie ‘rzeczy’. Kryterium, które decyduje o ocenie etycznej wzajemnych odniesień, jest stale miłość. A ta jest jednocześnie powołaniem człowieka i drogą do „znalezienia siebie samego”. Zredukowanie osoby do poziomu ‘rzeczy’ dla jej użycia-wykorzystania nie może nie wyzwolić bólu natury człowieka. Człowiek bowiem jest Kimś dopiero przez nieśmiertelnego ducha. Chrystus powiedział: „Duch daje Życie; ciało na nic się nie przyda” (J 6,63). Nie są to słowa wyrażające niedocenianie ciała, a natomiast wskazują one na podstawę człowieczej wielkości. Wyznacznikiem jej ceny jest Duch: Duch Święty, „Pan i Ożywiciel”, Którego świątynią wolno być człowiekowi (1 Kor 3,16; 6, 19n): „‘Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda’. Słowa te – wbrew pozorom – wyrażają właśnie najwyższą afirmację człowieka: ciała, które ożywia Duch!” (RH 18). Dzięki swemu duchowi osoba nie jest czymś, lecz Kimś. Jest zdolna wyrastać poza siebie i wychodzić naprzeciw drugiego m.in. po to, by stać się dobrowolnym darem dla niego. Czyli: jedynie dzięki temu, że człowiek jest duchem-ciałem naraz, staje się możliwa miłość, rzeczywistość nie ‘materialna’, lecz natury duchowej: „Ponieważ Miłość Boża (Bóg-Miłość) rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5). Nic dziwnego, że Jan Paweł II przypomina w swym Liście do Rodzin, iż w chwili zawierania ślubu małżeńskiego Kościół uprasza Ducha Świętego, by „nawiedził” serca tych dwojga: „O Stworzycielu Duchu, przyjdź, Nawiedź dusz wiernych Tobie krąg Niebieską łaskę zesłać racz – Sercom, co dziełem są Twych rąk ...”. Ojciec święty dopowiada: file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (7 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże „Modlitwa służy ugruntowaniu duchowej spoistości rodziny przyczyniając się do tego, że rodzina staje się silna Bogiem ... Trzeba, aby z tego ‘nawiedzenia serc’ (przez Ducha Świętego) płynęła wewnętrzna moc ludzkich rodzin – moc jednocząca je w miłości i prawdzie” (LR 4). Jan Paweł II zwraca uwagę, że we współczesnym racjonalizmie zauważa się silną tendencję do zdecydowanego przeciwstawiania ciała człowieka – jego duchowi, i na odwrót; wbrew Bożemu dziełu stworzenia człowieka w jego jedności ciała-ducha naraz: „Nowożytny racjonalizm oznacza radykalne przeciwstawienie ducha i ciała w człowieku. Człowiek natomiast jest osobą przez swoje ciało i ducha zarazem. – Nie można tego ciała sprowadzić do wymiarów czystej materii. Jest bowiem ciałem ‘uduchowionym’, podobnie jak duch jest tak głęboko zjednoczony z ciałem, że poniekąd można go nazwać duchem ‘ucieleśnionym’ ... Najgłębszym źródłem jego poznania jest Słowo, które stało się Ciałem. – Chrystus objawia człowiekowi – człowieka (GS 22). To zdanie Soboru Watykańskiego II jest poniekąd długo oczekiwaną odpowiedzią, jaką Kościół daje nowoczesnemu racjonalizmowi” (LR 19). Jeśli sobie uprzytomnić konsekwencje faktu, jaką stanowi człowiek-osoba poprzez niepojętą, współprzenikającą się rzeczywistość ciała z duchem i ducha z ciałem, można łatwiej pojąć całą ostrość rany, jaką partnerzy sobie zadają, gdy przechodzą na obezpłodnienie aktu, chociażby sobie tego zrazu nie uświadamiali. Zraniona zostaje głębia człowieka jako osoby. A tej nie da się oszukać; i nie zapomina ona łatwo. Przy obezpłodnieniu aktu ci dwoje chcą mieć ciało – jako rzecz do wyżycia się. Tymczasem istotą ‘płciową’ jest człowiek cały: osoba. O tym jednak ani jedno, ani drugie myśleć nie chcą. – Pieszczota przestaje być znakiem daru „od osoby do osoby”. Przeradza się w cel sam w sobie: dla zapewnienia sobie – dla siebie – doznań na poziomie tylko ‘ciała’ w jego wymiarze ‘płci’. Miłość wyradza się w egocentryzm. Zakłamany dar przemienia się w prymitywizm zawłaszczania, maskującego samozaspokajanie seksualne – wzniosłym mianem ‘miłości’. Na przykładzie samogwałtu i pettingu Szczególnie łatwo zrozumieć, dlaczego stosunek obezpłodniony jest grzechem, gdy zastanowimy się nad tym, co się dzieje w przypadku samogwałtu popełnianego czy to samotnie, czy we dwoje w postaci pettingu. Samogwałt jest oczywiście wykroczeniem przeciw Przykazaniu VI, ale tym bardziej przeciw Przykazaniu I-szemu: miłości Boga z całego serca, a bliźniego jak siebie samego (Mt 22, 37nn). W przypadku wymuszenia u siebie szczytowania, człowiek chciałby genitalia swoje – lub tego drugiego – mieć jako rzecz; i wyeksploatować je „aż do zużycia”: dotykiem, wzrokiem, lubieżnym pożądaniem. Nie dopuszcza myśli, że nie są one rzeczą, lecz integralną częścią jego całego, objawiając jedynie jego męską, względnie żeńską osobę. Zostaje tu zraniony i Bóg – i osoba działająca. Genitalia nie są rzeczą ‘doczepioną’ do osoby. Ujawniają one jedynie, że stajemy w obliczu osoby tego człowieka, która cała jest mężczyzną względnie kobietą – aż do najbardziej duchowych poziomów jego czy jej człowieczeństwa włącznie. Wymaga to przyjęcia jej z subtelnością i miłością – w jej całości jako ciała-ducha naraz. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (8 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Trudno utaić spustoszenie, jakiego we wnętrzu człowieka: w jego sercu i sumieniu – dokonuje użycie siebie względnie kogoś do samogwałtu czy pettingu. Nieprawdopodobne, by osoba uprawiająca samogwałt – samotnie czy obopólnie, nie czuła się poniżona w oczach własnych oraz tego drugiego. Nikt po takim czynie nie dozna rozradowania z „odnalezienia siebie samego” i wewnętrznego spełnienia. Każdy grzech, ale chyba szczególnie właśnie ten, wygasza w człowieku coś istotnego: człowiek sponiewierał siebie samego, używając osobę – do wyżycia się na jednym tylko z jej komponentów – z odcięciem się od jej całości. Podstawą szacunku dla siebie winno było być poczucie własnej godności jako Odkupionego „za wielką cenę” (1 Kor 6,20), jako „świątyni Ducha Świętego” (1 Kor 3,16), wezwanego do oblubieńczego zjednoczenia z Trójjedynym! W konsekwencji wygaśnięcia życia Bożego (wyproszenie z serca tego Boga, który jest Miłością!) – bezpośredniego skutku popełnionego grzechu ciężkiego, gaśnie radość serca. Wzrok człowieka który siebie poniżył, nie jest przejrzysty. Czai się w nim lęk, ale i pogarda do siebie samego. A może rozpacz, chociażby maskowana aktywnością, która ukrywa pustkę wnętrza i próbę ucieczki od siebie i Boga. Człowiek rani siebie samego: zabrakło mu miłości do siebie. Miłość prawdziwa jest cnotą mocną. Uzdalnia do powiedzenia sobie w razie potrzeby: Nie! – i konsekwentnego ‘wymagania’ od siebie: „od swego serca i od swego ciała” (MiN 174). Zgoda na utratę „panowania sobie samemu” sprawia, że życia i radości nie tylko nie przybywa, lecz gwałtownie ubywa. Człowiek zadaje sobie cios „samobójczy” (RP 15). Sprawdza się, że głębi człowieczeństwa nie da się oszukać! Grzech samogwałtu, pettingu itp., jest dojmującym zranieniem oczywiście Stworzyciela. Bóg stwarza człowieka jako Kogoś: osobę, swój Żywy Obraz. Bóg jest Osobą: Trójcą Osób w jedności tego samego Bóstwa. Ten Bóg-Osoba uzdalnia człowieka do uczestnictwa w tajemnicy swej Miłości, którą On JEST: pełni Życia, którym On JEST. Samogwałt staje się radykalnym poniżeniem siebie jako Bożego Obrazu. Wyniesiony do godności pana nad pozostałym stworzeniem, człowiek sam siebie degraduje do poziomu poniżej rzeczy: chce być rzeczą, która dotąd miała godność osoby. Buduje ład taki, jaki sobie wymyślił: miłości, która zamiast być darem (tak jest u Boga), staje się anty-darem: zawłaszczeniem daruosoby dla samozaspokojenia. Jest to wystąpienie przeciw Stworzycielowi, któremu człowiek rzuca w twarz aroganckie: „Nie będę Ci służył” (Jr 2,20)! Równocześnie odtrąca ofiarowaną przez Boga ‘obrączkę ślubną’: wezwanie do godności Oblubienicy – Odkupiciela-z-Krzyża. Zwykle tuż po grzechu człowiek doświadcza, że w wytworzonym przez siebie nowym ‘ładzie’ – nie jest mu dobrze, jeśli urażona ambicja pozwoli mu to w ogóle uznać. Otrzymał co chciał: z pana stał się niewolnikiem – rzeczy! Nie podobało mu się być Bożym Obrazem. Mocą dobrowolnego wyboru stał się rzeczą, a raczej osobą zdegradowaną do poziomu poniżej rzeczy. Odtąd ‘rzeczy’ będą panowały nad upadłym panem. Będą wymuszały na nim poddaństwo. – Znamienne: rzeczom – człowiek zwykle bez oporu ulega, chociażby ze „zgrzytaniem zębów” (Łk 13,28; Mt 24,51; 25,30)...! Byle nie słuchać Boga-Miłości (zob. LR 14)! RE-lektura: część II, rozdz. 5a. Stadniki,5.XI.2013 r. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (9 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Dotychczasowy wątek myślowy Rozdz. 5. DZIAŁANIA ‘CONTRA’ : ICH LUDZKIE KONSEKWENCJE. Wydźwięki psychologiczne A. GODNOŚĆ MIŁOŚCI: WYWYŻSZONA CZY PONIŻONA ? Niepodjęcie miłości jako zadania Wyrodnienie miłości-DARU w zaborczość seksualną Fot2-14. Dziewczynka modląca się ze złożonymi rączkami Obezpłodnianie: seks anonimowy Ciało przeniknięte duchem Na przykładzie samogwałtu i pettingu file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5a.htm (10 von 10) [2013-11-06 14:57:52] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura B. WYNISZCZANIE MIŁOŚCI Przekreślanie woli stanowienia JEDNO w miłości Bezpośredni motyw użycia antykoncepcji, względnie przerywania rozwijającego się oddania się małżonce, jest być może uzasadniony rzeczywistą potrzebą: że małżonkowie w tej chwili nie mogą, względnie nie powinni nastawiać się na kolejne Dziecko. Pojawia się jednak pytanie: czemu ci dwoje w ogóle przystępują do współżycia, skoro z góry chcą je obezpłodnić np. przez stosunek przerywany? Jeśli pragną wyrazić sobie swą więź, mogą to czynić na wiele sposobów, bez angażowania narządów płciowych. Jeśli zaś sięgają po zjednoczenie płciowe, wyzwalają nieodwołalnie również rodzicielską dynamikę aktu. Uczciwość w myśleniu wymaga, by nie podejmować tchórzliwej próby uchylenia się od jasnego sformułowania tego stanu. Mianowicie stosunek podjęty z rozmysłu jako obezpłodniony ujawnia jaskrawo, że ci dwoje poszukują przeżycia, a nie zjednoczenia osób. Tymczasem jedynym sposobem rzeczywistego stanowienia „dwoje jednym ciałem” jest umożliwić ciału, by aż do końca mogło wypowiedzieć wolę zespolenia, które tak obdarowuje, że zostawia siebie całego w tym drugim. Jednocześnie zaś nie może to być trwaniem w zjednoczeniu z sobą jedynie sekundowo. Zjednoczenie winno być przeżywaniem po prostu zjednoczenia – sakramentalnego, możliwie jak najbardziej przedłużonego, pełnego pokoju i Łaski. Jeśli mąż usuwa się przed swym szczytowaniem, albo partnerzy stosują jakąkolwiek blokadę przeciwpoczęciową czy przeciw-ciążową, oboje ujawniają niezbicie swoje właściwe zamierzenie: oni siebie nie kochają! Nie zamierzają zjednoczyć się z osobą tego drugiego! Świadczą wobec siebie i Boga, że chodzi im o dostęp do płci. Jeśli siebie nawzajem nie zdradzają, pochodzi to stąd, że są dla siebie ‘tanio’ dostępni, niemal o każdej porze dnia i nocy. Przymierze miłości „od osoby do osoby”, które miało obejmować „dobro całej osoby” (GS 49), spada do rzędu prostytucji. Słusznie się mówi, że więcej bywa prostytucji i gwałtu w małżeństwie, niż poza nim. Niemożliwe, by takie współżycie mogło nie być file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (1 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ciężkim występkiem przeciwko Przykazaniu miłości: „Będziesz miłował Boga z całego serca, a bliźniego jak siebie samego”, uściślonemu w przyrzeczeniu małżeńskim: „Ślubuję ci miłość..., uczciwość...”. Wszelkie grzechy przeciwne czystości, a także grzechy małżonków przy współżyciu, są uprawianiem seksualizmu anonimowego. I dlatego są one zawsze w najprawdziwszym znaczeniu grzechami „cudzołóstwa”. Nie jest to ogólnik na wyrost. Anonimowość znaczy, że jest tu mało ważne, kim jest partner: żona, mąż, czy ktokolwiek inny. Ilekroć partnerzy podejmują akt obezpłodniony, stwierdzają niezaprzeczalnie, że jedynym ich celem jest dostęp do płci. A genitalia są podobne także u innych ‘osobników’ danej płci. Ten ‘inny’ zachowa się być może w sposób bardziej wyrafinowany, niż ten ślubny, z którym współżycie staje się nudne: stereotypowe. Anonimowość miłości w obliczu istniejącego małżeństwa jest zbyt fundamentalnym występkiem przeciwko ślubowi ukierunkowanemu na określoną osobę – z wykluczeniem kogokolwiek innego! Toteż z tego kolejnego tytułu – praktyki przeciw-rodzicielskie oraz uprawianie seksualizmu zastępczego nie mogą być ocenione jako grzech – obiektywnie jedynie lekki. Niszczą one miłość do osoby, a konsekwentnie: samą tę osobę – człowieka. Ontologicznie biorąc jest oczywiście w sensie absolutnym niemożliwe, by człowiek-osoba mógł w pewnym momencie stać się ‘rzeczą’. Człowiek pozostaje niezbywalnie kimś: nieodstępnie wezwanym do życia wiecznego. Dlatego jednak redukcja czyjejś osoby – w własnej świadomości, czy też poprzez poddanie jej określonemu działaniu – do roli ‘narzędzia do eksploatowania’ pod płaszczykiem ‘miłości’ – jest tym bardziej radykalnym burzeniem miłości i zranieniem godności osoby. Staje się to grzechem osobistym w pierwszym rzędzie osoby tego działającego. – Z kolei jednak ten drugi, poniżony, też nie potrafi przestać być osobą. Pozostaje on osobą nieodwołalnie – na zawsze. W małżeństwie osobą niegodnie potraktowaną staje się przede wszystkim małżonka. Mąż złożył ślub, że będzie ją miłował „dla niej samej” – miłością wierną, wyłączną; że jej nie opuści aż do śmierci ... Głębsze zastanowienie się prowadzi w ten sposób do wniosku, któremu trudno zaprzeczyć: że działania przeciw-rodzicielskie są każdorazowo grzechem nie tylko przeciw Przykazaniu VI czy IX, lecz tym bardziej przeciw Przykazaniu I: miłości Boga i bliźniego. O tym Przykazaniu mówi się raczej rzadko – i mało. Ściśle biorąc, wyraźnie sformułowane Przykazanie VI i XI nie byłoby nawet ‘potrzebne’. Mieści się ono w sposób aż nadto niedwuznaczny już w Przykazaniu największym i najważniejszym – Przykazaniu Pierwszym: miłości Boga i bliźniego. Przeżywanie aktu obezpłodnionego Kobieta zmuszona do aktu obezpłodnionego, a może sama stosująca antykoncepcję lub formy zastępcze, dobrze czuje, że schodzi do roli narzędzia do wyeksploatowania. Wiele kobiet zmuszanych do stosunków przerywanych i antykoncepcji wyznaje z goryczą, że do głowy cisną się wtedy straszne myśli: o śmierci któregoś z nich, o samobójstwie, czasem o zabójstwie, a przynajmniej o rozwodzie. Inne użalają się na wdowieństwo, chociaż mąż domu nie opuszcza i odbywają się stosunki. Kobieta nie czuje się żoną: osobą. A to rani najczulsze struny serca. Nieprawdopodobne, by takie sponiewieranie godności mogło nie być grzechem ciężkim w obliczu Boga! Narzuca się wciąż podobna konkluzja. Uświadomienie sobie coraz innego aspektu psychicznych następstw działań przeciw-poczęciowych potwierdza wniosek, że grzechy te sprzeciwiają się file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (2 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ślubowanej miłości i ją ‘na raty’ systematycznie niszczą. Ten też aspekt programów antykoncepcji demaskuje wytrwale Jan Paweł II (np. FC 24; LR, zwł. 11-15.18-22; EV 13.2388.97). Wymuszanie stosunku obezpłodnionego, ewentualnie wypaczonych form seksualizmu, narzucanych niekiedy przy użyciu szantażu lub podstępu, demonstrowanie swej nerwowości rzekomo wskutek nierozładowania seksualnego, jest celnie wymierzone przeciw miłości jako daru. Miłość idzie w parze z pokojem, tzn. świadectwem czystego serca, w którym gości Chrystus Żywy. W przypadku szantażu – górą jest nie osoba, lecz seks: źródło egoistycznie wymuszanych doznań. Szantaż jest nie do pogodzenia z miłością, której znamieniem jest subtelność i odcięcie się od siłowej ingerencji, by móc pielęgnować „przyjaźń osób” (FC 25). Znów narzuca się konkluzja: szantaż nie może nie być ciężkim występkiem przeciwko miłości bliźniego. Zastraszanie, odzywanie się do małżonki urzędowo, gdy nie dopuszcza do współżycia w dniach płodności, przekorne niepodejmowanie zaproszenia w pozostałych dniach cyklu – nie może nie być poczytane za ciężkie sponiewieranie osoby. Bywa, że kobieta jest tą pierwszą prowokującą do stosunku obezpłodnionego. Z własnej inicjatywy stosuje środki nie-zachodzenia w ciążę, lub jej natychmiastowego ‘zastopowania’. W takich wypadkach ona przede wszystkim ujawnia, że nie poszukuje oblicza męża, lecz zaspokojenia swego roznamiętnienia. Jeśli tacy małżonkowie są na swój sposób szczęśliwi, szczęście ich jest płytkie, niezdolne ubogacać miłością, która z istoty swej jest twórcza (MiO 110; DiM 7). Współżycie wyradza się w ‘odbywanie stosunków’, a nie przeżywania zjednoczenia w miłości. Oby zaś swoiste dobre samopoczucie i szczęśliwość w takim związku nie było zapowiedzią bardzo niedobrą co do losu ostatecznego. Mianowicie Bóg nagradza każdy spełniony w życiu dobry uczynek, chociażby on był wyrazem jedynie naturalnej skłonności do utrzymywania z wszystkimi pokoju, bez powiązania go z intencją świadczenia w ten sposób dobra samemu Chrystusowi. ‘Powodzenie’ i szczęście mogłoby być wyrazem Chrystusowych trudnych słów: „... Zaprawdę, powiadam wam: Ci otrzymali już swoją nagrodę ...!” (Mt 6,2.6; por. też DzF 1728). Pieczętowanie rozwodu Inną nieuniknioną konsekwencją współżycia obezpłodnionego jest otwieranie w ten sposób drogi do rozwodu. Na rozprawach o rozwód nie wydobywa się zwykle zbyt drastycznych szczegółów dotyczących sposobu współżycia. Jeśli jednak stosunki płciowe były w tym wypadku systematycznie obezpłodniane, nietrudno zrozumieć rozchodzenie się dróg tych Dwojga. Antykoncepcja wiedzie nieuchronnie do rozwodu. Partnerzy łączą się przecież tak, żeby nie stać się rzeczywistym „jedno w miłości”. Stwierdzają wobec siebie – a potem wobec społeczeństwa, że nie chcą stanowić jedno, czyli pragną się rozwieść. Budując miłość, skutecznie ją burzą. Wola ich spełnia się, gdy rozwód staje się faktem dokonanym ... Wszystko to dotyczy też znacznej części par narzeczeńskich. Jeśli współżyją przed ślubem, stosując ponadto praktyki przeciw-rodzicielskie oraz petting, powinni sobie uświadomić, że miłość ich wykazuje głębokie pęknięcia już przed ślubem. Szczególnie zaś dziewczyna powinna zastanowić się nad swą przyszłością. Narzeczonemu nie chodzi w takiej sytuacji o nią jako osobę. On ‘poszukuje’ seksualnoegoistycznie ‘kochanki’ dla siebie, dokładniej mówiąc: darmowej prostytutki! ‘Miłością’ nazywają oboje udostępnienie się sobie w ciele i płci. Nie ma tu mowy o miłości jako darze otwartym – na życie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (3 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wieczne! Ani nawet na prawdziwie pojęte dobro, chociażby tylko doczesne. Do takiego stanu doprowadza nierzadko dziewczyna. Wiele dziewcząt prowokuje swych adoratorów do coraz dalej posuniętych pieszczot. Inne ubierają się i zachowują tak prowokująco, że tym samym ujawniają jedynie swój bezwstyd i nieukrywaną intencję wobec świata męskiego. Chodzi im wyraźnie o granie na męskiej ciekawości, pożądliwości i słabości seksualnej w obliczu anonimowo przeżywanej ‘kobiecości’ jako intrygującego, bezimiennego ‘seksu’: wobec ‘seks-bomby’. W tej sytuacji dziewczyna zwykle nietrudno usidli któregoś z ‘chłopaków’, albo i dorosłego już mężczyznę pozbawionego kośćca moralnego. Oczywiście: dziewczyna łudzi się srodze, że zwabienie na ‘seks łatwy’, względnie ‘bezpieczny’ zmieni się w miłość wierną w doli i niedoli ...! – W Liście do Rodzin wraca Jan Paweł II na szeregu miejscach do omawianych tu zagadnień. Na przykład.: „...Z pewnością przeciwna jest cywilizacji miłości tak zwana ‘wolna miłość’ – tym niebezpieczniejsza, że zwykle sugeruje się przy tym oparcie na tak zwanym ‘prawdziwym’ uczuciu. Sugestią taką w gruncie rzeczy niszczy się miłość. Ileż rodzin uległo rozbiciu z tego właśnie powodu! Sugestia, aby iść zawsze za ‘prawdziwym’ uczuciem, chociaż pozornie służy miłości ‘wolnej’, naprawdę czyni człowieka niewolnikiem ... ludzkich namiętności i instynktów. – ‘Wolna miłość’ wykorzystuje ludzkie słabości, dostarcza im pewnej ‘oprawy’ szlachetności przy pomocy środków uwodzenia, a także doraźnej aprobaty opinii publicznej. – Usiłuje ona w ten sposób ‘uspokoić’ wyrzuty prawego sumienia. Usiłuje stworzyć ‘moralne alibi’. Nie bierze jednak pod uwagę wszystkich konsekwencji, jakie z tego wynikają, zwłaszcza gdy cenę – oprócz współmałżonka – płacą dzieci, które – pozbawione własnego ojca czy matki – zostają skazane na faktyczne sieroctwo, chociaż prawdziwi rodzice nadal żyją” (LR 14). Wydźwięki dla więzi małżeńskiej Wyrazem płycizny duchowej chwil intymności wskutek praktyk obezpłodnienia stosunków, tzn. samego tylko wyżywania się seksualnego z kimś drugim, może być postępujące pogrążanie się w alkoholu i narkotykach. Mąż nie jest takim współżyciem usatysfakcjonowany. Odreagowuje wprawdzie namiętność w przeróżny sposób: przez stosunki obezpłodnione, samogwałt, petting. Wszystko to nazywa ‘uprawianiem miłości’. Wykazuje żonie, jak bardzo mu na niej ‘zależy’ i jak ‘gorąco ją kocha’, skoro składa się jej tak często ‘w darze’ i spełnia względem niej swoją małżeńską ‘powinność’! W miarę postępującego OD-człowieczania i pogrążania się w prymitywizmie – niemal już nie reaguje na głos Boga wzywającego do nawrócenia i naprawienia bezmiaru zła wyrządzanego żonie i rodzinie. Głos sumienia nie jest kwestią religijnego wychowania w katolicyzmie. Głos ten ‘mówi’ bez wyjątku w sercu każdego człowieka. Każdy jest Bożym Obrazem, z którym Bóg podejmuje rozmowę – i znajduje zawsze też sposób, by go ostrzec! Podążanie za Tym, który jest ‘Zły’ – Szatanem, kończy się każdorazowo niszczeniem człowieka, zmierzającym do pogrążenia go w zniszczenie-śmierć ostateczne: potępienia wiecznego. Jeśli mąż nie chce słuchać wyrzutów, jakie dręczą sumienie małżonki z powodu systematycznie popełnianych grzechów małżeńskich, świadczy to tym gorzej przeciw niemu. Niszczy on miłość, bagatelizując to, co małżonka przeżywa zwykle znacznie bardziej precyzyjnie niż on – jako zasadnicze dobro czy zło moralne. Gdyby nawet był niewierzącym, miłość kazałaby mu odnosić się z uszanowaniem do tego, co żona uznaje za wartość. Jeśli zaś stałe nękanie ‘potrzebą odbycia stosunku’ – z reguły obezpłodnionego, uzasadnia ‘spontanicznością kochania’, posługuje się tym określeniem file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (4 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże jako parawanem, by sprawy nie nazwać po imieniu: jako swego nieopanowanego egoizmu seksualnego, jaskrawego wyrazu zamierzonego niedorozwoju w miłości. Zdominowany przymusem pożądliwości, nie dopuszcza do dialogu na temat okresowego wyłączania zbliżeń, ani twórczego przeżywania intymności, które mogłoby zapoczątkować rozwój miłości. Jako systematyczne zabijanie miłości przeżywa takie zbliżenia zwłaszcza małżonka. Ma ona prawo na równi z mężem do pełnej, ciało i ducha ogarniającej radości w przeżywaniu zjednoczenia. Radość taką pragnie wręczyć obojgu sam Stworzyciel. Przy stosunku obezpłodnionym żona zwykle nie dochodzi do szczytowania. A jeśli się ono wyzwoli, jest obciążone głosem sumienia alarmującego o zawinionym deptaniu miłości. Przeżycie jej będzie połowiczne, względnie dopełni je sama na sobie, co jednak jest dalekie od daru, jaki obojgu przygotował Stworzyciel. Psychicznie wychodzi z takiego stosunku zdruzgotana. Doznaje jego pustki, czuje się sponiewierana i zniechęcona. Wszystko to świadczy o tym, że współżycie nie jest kwestią tylko biologii. Wkracza ono w głębię sumienia człowieka jako wezwanego do odpowiedzialności. Życie małżeńskie, gdzie ‘normą’ jest grzech, krańcowo odbiega od ciągle aktualnej rzeczywistości małżeństwa jako powołanego do „promieniowania radością miłowania” (FC 52). Małżeństwo jest niezmiennie przede wszystkim rzeczywistością Sakramentu i „wielkiej Tajemnicy – w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” (Ef 5,32; zob. LR 19). Do tego tematu przejdziemy jeszcze w dalszych rozdziałach niniejszej strony (dokładniej: cz.VI, całość jej 8 rozdziałów; oraz zwłaszcza: cz. VII, rozdz. 1-szy; oraz tamże, cz. VII, rozdz. 3). W tej chwili stwierdzamy jedynie, że rzeczywistość małżeństwa jako Sakramentu istnieje jako „Tajemnica Wiary” niezależnie od wiedzy czy przyzwolenia na nią ze strony samej danej pary. Małżeństwo jest własnością Boga – a nie człowieka! Małżeństwo – i intymność płciowa – naprawdę nie są sprawą tylko chrześcijańskiej ‘idei’, lecz wyrazem rzeczywistości, w jaką chcąc nie chcąc zanurzają się ci dwoje, którzy zdecydowali się na wkroczenie na ten teren. – Można by tu przytoczyć kolejny fragment Listu do Rodzin. Ojciec święty nawiązuje w tym wypadku do jakości obopólnych odniesień: „Chrystus zapewnia nas, że Oblubieniec jest z nami (Mt 9,15). Jest z nami wszystkimi, jest z Kościołem, gdyż jest jego Oblubieńcem. – Kościół staje się oblubienicą: Oblubienicą Chrystusa. Ta oblubienica ... uobecnia się we wszystkich ochrzczonych i jest jak osoba, która staje przed swym Oblubieńcem. Św. Paweł pisze: ‘Umiłował Kościół – i wydał za niego samego siebie ... aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany’ (Ef 5,25nn). – Ta miłość, którą Oblubieniec (tj. Chrystus) ‘do końca umiłował’ Kościół, sprawia, że jest on (Kościół; również ‘Kościół domowy’!) stale na nowo Święty w swoich świętych. Równocześnie nie przestaje być Kościołem grzeszników. Grzesznicy bowiem, ‘celnicy i nierządnice’, zostali powołani do świętości ...” (LR 19). Każdy mąż i każda żona są powołani w chwili zawierania Sakramentu do takiego przeżywania wzajemnej bliskości – na co dzień, a tym bardziej w chwilach wzajemnej intymności. Punktem wyjścia jest wciąż jednoczesne przeżywanie w ramach małżeństwa i rodziny „wielkiej Tajemnicy ”, którą jest „Kościół i ludzkość w Chrystusie” (LR 19). Rozumiemy dalsze słowa papieskie: „Rodzina sama jest wielką Bożą Tajemnicą. Rodzina sama jest jako ‘Kościół domowy’ Oblubienicą Chrystusa. Cały Kościół powszechny ... i partykularny staje się Oblubienicą Chrystusa poprzez ‘Kościół domowy’, poprzez tę miłość, którą w nim się przeżywa: miłość małżeńską, rodzicielską, siostrzaną i braterską, miłość, która jest wspólnotą osób i pokoleń, miłością ludzką, która jest nie do pomyślenia bez Oblubieńca, bez tamtej miłości, którą On Pierwszy umiłował do końca. – Również małżonkowie, tylko miłując ‘do końca’, mogą być uczestnikami tej miłości, tej ‘Wielkiej file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (5 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Tajemnicy’. – Albo stają się jej uczestnikami, albo też w ogóle nie wiedzą, co to znaczy miłość. Nie wiedzą, co sobie wzajemnie ślubowali, do czego się wzajemnie zobowiązali, nie wiedzą, za co są wspólnie odpowiedzialni. A to zawsze jest dla nich wielkim zagrożeniem” (LR 19). Św. Paweł nawołuje w swym Słowie-Bożym-Pisanym – w Liście do Efezjan (Ef 5,21-33) do tego samego, co na swój sposób wyraża Jan Paweł II, nazywając tę rzeczywistość „Cywilizacją Miłości”: „Wskazując na małżeństwo, a pośrednio na rodzinę jako na ‘Tajemnicę Wielką’ w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła, apostoł Paweł może jeszcze raz powtórzyć ...: ‘Niechaj ... każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego!’. Następnie dodaje: ‘A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!’ (Ef 5,33). – Ta cześć nie jest niczym innym, jak właśnie miłością będącą odpowiedzią na miłość. W tej miłości stają się oni wzajemnie dla siebie darem. W tej miłości zawarte jest uznanie godności osobowej drugiego człowieka i jego niepowtarzalności. – Każdy z nich jest tą istotą wśród wszystkich stworzeń, której Bóg chce dla niej samej, natomiast oni sami, świadomym, wolnym i odpowiedzialnym aktem swego wyboru czynią z siebie samych dar dla drugiego oraz dla tego potomstwa, którym Bóg ich obdarzył...” (LR 19). Współżycie płciowe małżeńskie, kiedy to jedno oddaje się drugiemu, powinno wciąż przebijać się do tego, by nie godzić się na podleganie samemu tylko naciskowi-przymusowi płci i ciała, lecz coraz przejrzyściej stawać się „bezinteresownym darem-‘dla’...” tego drugiego, umiłowanego. Małżonkowie, którzy znaleźli drogę do twórczego rozwiązywania dotychczasowych konfliktów sumienia, określają dawniejsze współżycie nierzadko jako ‘jeden kłębek nerwów’. Zamiast żonę kochać z uwagą skierowaną na spełnienie jej oczekiwań w świetle Bożej Miłości, mąż zważa przy stosunku przerywanym itp. na to, żeby nie wycofać się ‘za późno’. po przerwaniu zaś stosunku lub użyciu antykoncepcji pojawia się wzrastający strach, czy mimo wszystko nie dojdzie do poczęcia. Żona żyje do końca cyklu we wzmagającym się niepokoju. Jeśli miesiączka opóźni się o jakiś dzień w porównaniu z jej obliczeniami, będzie cała rozdrażniona. – Czym innym jest zrozumiała obawa by nie doszło do poczęcia, gdy małżonkowie ze słusznych powodów stosują naturalne planowanie poczęć – ze stałą gotowością przyjęcia dziecka. Jezus powiedział: „Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,16). Miłość-dar nie owocuje wyrzutami sumienia, ani poniżeniem! Wydźwięki rodzinne i społeczne Grzechy małżonków-rodziców odbijają się w pierwszym rzędzie na nich obojgu. Prymitywne odnoszenie się do siebie w chwilach intymności pociąga jednak za sobą dalsze następstwa. Tacy małżonkowie-partnerzy na co dzień łatwo siebie nawzajem poniżają i odnoszą się do siebie bez serca. Nie-miłosne odniesienia małżeńskie wyrażają się z kolei brakiem serca dla dzieci, które nie mają nic wspólnego z pożyciem płciowym rodziców. Jeśli małżonkowie odnoszą się do siebie bez poszanowania i poniżają się nawzajem, z trudem znajdą ciepłe słowo dla dzieci. Trudno, by taka rodzina stawała się „Szkołą bogatszego człowieczeństwa” (FC 21). Na wydźwięki społeczne grzechu wskazuje Jan Paweł II przy różnych okazjach: „Ponieważ przez grzech człowiek odmawia podporządkowania się Bogu, zburzeniu ulega również jego wewnętrzna równowaga, w jego wnętrzu wybuchają sprzeczności i konflikty. Zraniony w ten file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (6 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże sposób człowiek niejako nieuchronnie narusza tkankę łączącą go z innymi ludźmi i ze światem stworzonym. Jest to prawo i fakt obiektywny, który potwierdza się bardzo często w psychologii i w życiu duchowym człowieka, jak również w rzeczywistości życia społecznego, gdzie łatwo można dostrzec skutki i oznaki owego wewnętrznego nieładu. – Na tajemnicę grzechu składa się ta podwójna rana, którą grzesznik otwiera w sobie i w stosunkach z bliźnim ...” (RP 15). Współżycie obezpłodnione, grzech zdawałoby się ukryty samych tylko małżonków, wiedzie w ten sposób do ogólnego oziębienia miłości w rodzinie. W grzechu – Bóg natychmiast posłusznie opuszcza ludzkie serce, spełniając jego ‘żądanie’! Gdzie zaś brak Boga, nie ma miłości. Układ daru zmienia się w układ przywłaszczania, wyraz anty-miłości. Fakt ten swoiście potwierdza, że miłość, choć spotykana na ziemi, pochodzi spoza tego świata. Nie ma zaś innego sposobu, by wychowywanie stawało się zaszczepianiem „cywilizacji miłości” jako dalszego ciągu uprzedniego „obdarzania człowieczeństwem” (LR 16), jak poprzez stawanie się miłościądarem dla dzieci. To jednak jest możliwe jedynie poprzez przeżywanie miłości na co dzień jako „Tajemnicy Kościoła Domowego”: „Ewangelia Miłości jest niewyczerpalnym źródłem wszystkiego, czym karmi się ludzka rodzina jako ‘komunia osób’. W miłości znajduje oparcie i ostateczny sens cały proces wychowawczy, jako dojrzały owoc miłości rodzicielskiej. Poprzez wszystkie trudy, wszystkie cierpienia i zawody, jakie idą w parze z wychowaniem człowieka, miłość wciąż zdaje wielki egzamin. Aby zdać ten egzamin, trzeba źródła duchowej mocy. To źródło znajduje się nieodmiennie w Tym, który ‘do końca...umiłował’ (J 13,1). – Widać jak bardzo wychowanie należy do całej cywilizacji miłości; od niej zależy i w wielkiej mierze przyczynia się do jej zbudowania” (LR 16). Trudno oczekiwać dobrych owoców odniesień małżonków-rodziców względem własnych dzieci, gdy oni sami żyją w stanie grzechu śmiertelnego, popełnianego w chwilach przeżywanej bliskości. Zdarza się wprawdzie, że ludzie żyjący w grzechu są na swój sposób ‘szczęśliwi’ i dobrze im się ‘powodzi’, jak o tym już wyżej wspominaliśmy (zob. wyż., Pozorne szczęście). Stwarza to odwieczny problem tych, którzy czynią zło – a wiedzie im się dobrze. Przeciwnie zaś, życie tych którzy kierują się Przykazaniami – bywa pełne nieszczęścia. Oto pełne udręki pytania Psalmisty: „Zazdrościłem bowiem niegodziwym, widząc pomyślność grzeszników. Bo dla nich nie ma żadnych cierpień, ich ciało jest zdrowe, tłuste ... Szydzą i mówią złośliwie, butnie grożą uciskiem ... I mówią: ‘Jakże Bóg może widzieć, czyż Najwyższy posiada wiedzę’?” (Ps 73 (72), 3n.8.11). Psalmista przebija się jednak do odpowiedzi wiary: „Gdybym pomyślał: ‘Będę mówił jak tamci’, to bym zdradził ród Twoich synów (prostolinijnych, pobożnych). Rozmyślałem zatem, aby to zrozumieć, lecz to wydało mi się uciążliwe, póki nie wniknąłem w święte sprawy Boże, nie przyjrzałem się końcowi tamtych...” (Ps 73 (72) 15nn). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (7 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Wierzący dobrze wie, że życie w trudzie twórczej miłości jest w warunkach doczesności rzeczą normalną. Zapowiedział to swym uczniom sam Odkupiciel: „A to wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: JAM zwyciężył świat” (J 16, 33). Jak wyżej wspomniano, spełnianie się wszystkich zachcianek życia może być alarmującym sygnałem, iż zbawienie człowieka jest zagrożenie. Tak Kościół zawsze nauczał. Na swój sposób wyraził to Jezus przez swoją Służebnicę, św. S. Faustynę Kowalską: „Przemawiam do nich (grzeszników) przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenia i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła. A jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie – i daję im, czego pragną...” (DzF 1728). Gdzie brak autentycznej miłości, trudno spodziewać się radości głębi, odzwierciedlenia serca pełnego Boga (por. J 15,11). Kraina bez radości to domena, gdzie rządzi odwieczny Kusiciel i Zwodziciel. Jest z góry wykluczone, by szatan mógł wnieść pokój, uśmiech, błogosławieństwo. Dominium szatana to nienawiść, stwarzanie podziałów, a w ostatecznej konsekwencji śmierć i potępienie: „Grzech, jako zerwanie z Bogiem, jest aktem nieposłuszeństwa stworzenia, które, przynajmniej w sposób pośredni, odrzuca Tego, od którego pochodzi i który utrzymuje je przy życiu; jest to zatem akt samobójczy ...” (RP 15). Słowo Boże zapowiedziało pierwszemu człowiekowi ostrzegawczo śmierć w razie nie-posłuchania Boga. Niestety człowiek Bogu nie uwierzył: „Jednakże z drzewa poznania dobrego i złego nie wolno ci spożywać. Wiedz dobrze, że z chwilą gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz” (Rdz 2,17) ! Z takim samym poważnym ostrzeżeniem występuje Jezus – wyraźnie w nawiązaniu do osoby szatana, którego definiuje jako „zabójcę” i „kłamcę” (J 8,44). Św. Jan dodaje od siebie: „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do Życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci” (1 J 3,14). Małżonkowie-rodzice, których pożycie jest grzeszne, działają na swe dzieci odpychająco. Taka jest logika grzechu. Gdy dziecko będzie szukało u rodziców ukojenia w swych dziecięcych troskach, może się spotkać z odruchem odtrącenia. Niecierpliwość nie musi oczywiście wiązać się z grzechem w zakresie intymności. Niemniej gdy w sercu rodziców brak czystości, trudno spodziewać się po nich czułości: „...nie ma grzechu, nawet najbardziej wewnętrznego i tajemnego, najściślej indywidualnego, który odnosiłby się wyłącznie do tego, kto go popełnia. Każdy grzech rzutuje z mniejszą lub większą gwałtownością, z mniejszą lub większą szkodą na całą strukturę kościelną i na całą ludzką rodzinę ...” (RP 16). Rodzice grzeszący przy współżyciu nie spełniają swego zobowiązania: przekazywania Bożego błogosławieństwa. Odpowiedzialnym za to jest w pierwszym rzędzie ojciec, głowa rodziny. Klimat file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (8 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże pokoju rodzi się w domu, gdzie serce małżonków promieniuje Chrystusem: „Pokój zostawiam wam, pokój Mój daję wam...” (J 14,27). „Jeśli będziecie zachowywać Moje Przykazania, będziecie trwać w miłości mojej ... To wam powiedziałem, aby radość Moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15,10n). Małżonkowie, którzy sami dla siebie nie są bezinteresownym darem, tracą zdolność wdrażania dzieci do „stawania się darem”. Do tego zaś powinna zmierzać cała praca wychowawcza: „O ile rodzice obdarzając Życiem uczestniczą w działaniu stwórczym Boga, o tyle przez wychowanie stają się oboje uczestnikami Jego ojcowskiej, a zarazem macierzyńskiej pedagogii. – Boskie Ojcostwo ... jest prawzorem dla wszelkiego rodzicielstwa we wszechświecie (Ef 3,14n), a szczególnie jest prawzorem dla macierzyństwa i ojcostwa ludzkiego. – O tej Boskiej pedagogii najpełniej pouczyło nas Odwieczne Słowo Ojca, które stając się człowiekiem, objawiło człowiekowi jego własne człowieczeństwo i jego pełny wymiar, to znaczy synostwo Boże. Objawiło mu również, jakie jest właściwe znaczenie wychowania człowieka. – Przez Chrystusa każde wychowanie w rodzinie i poza rodziną zostaje wprowadzone w zbawczy wymiar Boskiej pedagogii skierowanej do wszystkich ludzi i wszystkich rodzin i osiągającej swą pełnię w paschalnej tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. W tym szczytowym punkcie naszego Odkupienia rozpoczyna się cały i każdy proces chrześcijańskiego wychowania, które jest zarazem wychowaniem do pełni człowieczeństwa” (LR 16). Małżonkowie i ich rodzina nie są wyspą samotną w społeczeństwie. Ich grzesznie przeżywane pożycie wyrazi się pośrednio na społeczeństwie, chociaż trudno wymierzyć zasięg złowrogiego promieniowania. Ludzie wyczuwają na ogół precyzyjnie, jaki kształt miłości wiąże tych dwoje. Pożycia skalanego grzechem nie sposób ukryć: ci dwoje będą promieniowali Tym, który jest ‘Zły’. Dotyczy to każdego grzechu. Mimo to grzechy małżeńskie stanowią grupę wyjątkową: dotyczą Źródeł życia i miłości. Kobieta obciążona grzechem zdradza się w pracy wybuchowością. Tymczasem już św. Paweł mówi: „Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do Objaśnienie wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie! ... – A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli!” (Ga 5,13.15). Również mężczyzna, który przy współżyciu poniża siebie i żonę, łatwo popada w wyżywanie swej klęski moralnej na współpracownikach czy klientach, a nawet na przedmiotach martwych. Grzech skutecznie zabija pogodę serca. Św. Paweł ostrzega z całą powagą: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani ... cudzołożnicy, ani rozwięźli ..., ani pijacy ... nie odziedziczą Królestwa Bożego” (1 Kor 6,9n). Życie w oddaleniu od Boga staje się nerwowe i puste. Gorzki jest układ, gdy mąż nie dostrzega oblicza małżonki, a seks staje się bóstwem, którym oboje maskują egoizm. Chociażby jednak miłość nie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (9 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże została podjęta jako wyzwanie do przerastania siebie, by stawać się darem, pozostaje nadal zadaniem do realizowania. Wyniszczanie miłości przy współżyciu normalnym Na koniec niniejszego rozdziału o działaniach przeciw-rodzicielskich jako naruszeniu ślubowanej miłości, wypada wspomnieć o jeszcze innym wystąpieniu przeciw miłości: również przy współżyciu, ale nie dotyczącym obezpłodniania aktu. Chodzi o współżycie normalne, w którym ci dwoje nie podejmują działań przeciw-rodzicielskich, a które mimo to staje się ciężkim zranieniem oblubieńczego sensu „mowy ciała”. Do takiej sytuacji nawiązuje już Papież Paweł VI: „Słusznie zwraca się uwagę na to, że współżycie płciowe narzucone współmałżonkowi bez liczenia się z jego stanem oraz z jego uzasadnionymi życzeniami, nie jest prawdziwym aktem miłości i dlatego sprzeciwia się temu, czego słusznie domaga się ład moralny we wzajemnej więzi między małżonkami” (HV 13). Ojciec święty ma na myśli nieliczenie się ze stanem zdrowotnym małżonki przy współżyciu, ani jej innymi uzasadnionymi życzeniami. Dotyczy to zmiennego samopoczucia kobiety, np. w związku z przebiegiem cyklu, co może wyrażać się bólami, zawrotami głowy, stanami nudności. Niejedna żona zauważa, m.in. po porodzie, wyraźną niechęć do współżycia, lubi natomiast przy mężu po prostu być – bez stosunku. Trzeba też wspomnieć o chorobach, które mogą znacznie ograniczyć przeżywanie zbliżeń. Wyłączenia współżycia wymaga okres wokołoporodowy. Ogólnie zaś mówiąc, w znacznej większości zwyczajnych cyklów muszą się małżonkowie decydować na okresowe odłożenie współżycia ze względu na planowanie poczęć. Niektórzy mężczyźni usiłują wymóc współżycie z powołaniem się na wypowiedzi biblijne o spełnianiu „obowiązku” małżeńskiego: „Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona. Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wracajcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemięźliwości waszej – nie kusił was szatan. To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu” (1 Kor 7,3-6). Inni powołują się z kolei na wypowiedzi biblijne o „poddaniu żony” mężowi: „Chciałbym, żebyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa – Bóg” (1 Kor 11,3). „Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu...” (Kol 3,18; Tt 2,5). „Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała” (Ef 5,21nn). Odpowiedzią są dopiero co wyżej przytoczone słowa papieża Pawła VI (HV 13; zob. wyż., Nie-miłość przy file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (10 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże współżyciu). Niezależnie od tego, zagadnienie to podejmuje wnikliwie Jan Paweł II. Oto jego słowa z Listu Apostolskiego o Godności i Powołaniu Kobiety (Mulieris Dignitatem): „W tej miłości (chodzi o Ef 5,25nn: „Mężowie miłujcie żony”) zawiera się podstawowa afirmacja kobiety jako osoby, afirmacja, dzięki której kobieca osobowość może się w pełni rozwijać i ubogacać. Właśnie tak postępuje Chrystus jako Oblubieniec Kościoła, pragnąc, aby był on ‘chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki’. ... – Można powiedzieć, iż w tym miejscu zostaje w pełni przejęte to, co stanowi cały Chrystusowy ‘styl’ odniesienia do kobiety ... W ten sposób obydwoje, mężczyzna i kobieta, uczą się składać ‘bezinteresowny dar z siebie’!” (MD 24). Po czym Ojciec święty mówi – w nawiązaniu do „poddaństwa żon”: „Autor Listu do Efezjan nie widzi żadnej sprzeczności pomiędzy tak sformułowanym wezwaniem a stwierdzeniem: ‘Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu ...’. Wie bowiem, że ten układ... musi być rozumiany i urzeczywistniany w nowy sposób: jako ‘wzajemne poddanie w bojaźni Chrystusowej’, zwłaszcza, że mąż jest nazwany ‘głową’ żony, tak jak Chrystus jest Głową Kościoła, bo ‘wydał za niego samego siebie’, a wydać zań samego siebie oznacza oddać nawet własne życie. O ile jednak w odniesieniu Chrystus-Kościół poddanie dotyczy tylko Kościoła, to natomiast w odniesieniu mąż-żona ‘poddanie’ nie jest jednostronne, ale wzajemne! – To właśnie jest w stosunku do ‘dawnego’ wyraźnie ‘nowe’: jest nowością ewangeliczną ... – ... Świadomość, że w małżeństwie istnieje wzajemne ‘poddanie małżonków w bojaźni Chrystusowej’, a nie samo ‘poddanie’ żony mężowi, musi stopniowo przecierać sobie szlaki w sercach, w sumieniach, w postępowaniu, w obyczajach. Jest to wezwanie odnoszące się odtąd do wszystkich pokoleń, wezwanie, które ludzie muszą podejmować wciąż na nowo ... – Wszelkie racje za ‘poddaniem’ kobiety mężczyźnie w małżeństwie muszą być interpretowane w sensie wzajemnego poddania obojga w bojaźni Chrystusowej ...” (MD 24). Wypada również przytoczyć słowa Jana Pawła II z Pielgrzymki do Ojczyzny w roku Krajowego Kongresu Eucharystycznego (1987 r.): „Rodzina Bogiem silna – to jest zarazem rodzina jako siła człowieka: rodzina szlachetnych ludzi. Rodzina ludzi wzajemnie obdarzających się miłością i zaufaniem... – W punkcie wyjścia rodziny znajduje się rodzicielstwo. Kościół uczy: odpowiedzialne rodzicielstwo ... – Odpowiedzialne – to znaczy: godne osoby ludzkiej, stworzonej ‘na obraz i podobieństwo Boga’... Odpowiedzialne za miłość. Tak: miłość... mierzy się właśnie tą rodzicielską odpowiedzialnością ... – Odpowiedzialność wzajemna: męża za żonę, żony za męża, rodziców za dzieci. – Odpowiedzialność ojcowska... I odpowiedzialność macierzyńska. Nie można jednak zapominać, że mężczyzna musi być pierwszy w podejmowaniu tej odpowiedzialności. Jeśli Apostoł mówi, w duchu swojego czasu: ‘Żony, bądźcie poddane mężom’ (Kol 3,18), to mówi zarazem: mężowie, bądźcie odpowiedzialni! Zasługujcie prawdziwie na zaufanie waszych małżonek. I waszych dzieci” (Jan Paweł II, Trzecia Pielgrzymka do Ojczyzny, Szczecin, Jasne Błonia, 11. VI.1987, p. 8 ). Nękanie żony w związku z jej wzbranianiem się od współżycia w obawie przed kolejną ciążę, a zwłaszcza przechodzenie na szantaż i wykłócanie się z tego powodu, demonstrowanie gniewu w formie ‘cichych dni’, swoistej zemsty męża – jest łatwo grzechem ciężkim przeciw miłości ślubowanej. Wiele żon przeżywa z tego tytułu niemało goryczy. Oto fragmenty pewnej korespondencji: „...Znów taki ‘nijaki’ cykl, dziś 45-ty dzień cyklu (NB.: wkrótce okazało się, że zakłócenia wiążą się z rozwijającym się guzem, który wymagał zabiegu operacyjnego). Według moich obliczeń w 49 dniu cyklu powinna pojawić się miesiączka. Niech się Ksiądz pomodli, z góry dziękuję, żeby się wreszcie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (11 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zjawiła. Ja ciągle ‘płonę’ na twarzy, ciśnienie mam duże. A mąż już, i znów, ze mną rozmawia tylko ‘służbowo’. Bo jak czas ‘niepewny’, to lepiej nie mieć ‘z tym’ nic wspólnego.... – Mąż jest dobry, pracowity, nie pije, nie bije. W niedzielę zawsze jedziemy do kościoła ... Chodzi parę razy w roku do Spowiedzi i Komunii świętej. Ja się z tego bardzo cieszę. Bo gdyby Ksiądz wiedział, jakiego mi go Pan Bóg powierzył ... – Kocham go bardzo! Wciąż staram się o jego dobro doczesne i wieczne. Ale czasem już naprawdę nie umiem tego ‘uciągnąć’. – Mąż ma słabą wiarę. Niestety pochodzi z takiego domu, z takiej rodziny. No, ale jak mi moi rodzice bronili, byłam przeciwna ... – Mimo wszystko nie jest źle ... Wierzę, że dalej będzie dobrze, a może i lepiej. – Ale gdy mężowi odmówię pieszczot, pettingu w dniach płodnych, to potem nie przychodzi, gdy ‘wolno’, kiedy proszę. Bardzo się wtedy gniewa. Jestem wtedy tylko służącą, a wieczorem płaczę do poduszki. Trwa to od owego spotkania z Księdzem (NB.: uświadomienie im od wtedy grzeszności pettingu). Ciągle próbuję tłumaczyć, dyskutuję. – Mąż poczytał trochę tej książki (NB.: wydania skryptowego niniejszej Homepage), i chciał ją spalić. Mówił, że mu wprowadzam celibat do małżeństwa, że Ksiądz nie zna życia, że: co i kiedy ma ze mną robić przy takich coraz bardziej ‘nijakich’ cyklach ...? – Przed tym naszym spotkaniem z Księdzem słuchałam męża: kiedy chciał, godziłam się na ‘jakieś’ zaspokojenie, choć to się zdarzało rzadko. A co mają powiedzieć te kobiety, których mężowie codziennie chcą współżyć?? – A mimo to żyliśmy bardzo zgodnie – idealnie. Owszem, uważaliśmy petting za grzech, ale tylko lekki” (List: 27.V.1988). Z listu zaś innej mężatki, żony ateisty. Kobieta ta – sama też dopiero od niedawno odnalazła drogę do pełni życia w Chrystusie. Słowa jednego z jej listów: „...Pewności mieć nigdy nie będę (NB.: jej pierwszy cykl wg MOB; w niedługi czas potem mogła radośnie zmienić zdanie). Zawsze, zawsze, mimo woli, czai się strach przed poczęciem (NB.: w jej przypadku poważne i trudne do leczenia powikłania poporodowe). Jak dotąd, nie umiem tego w sobie zmienić ... – Nieraz ... mówię (w swym sercu) przed współżyciem: ‘Wola Boża ...!’, i oddaję się ‘na całego ...’, do końca, tak aby nie dopuścić do kontaktu przerywanego. Ale strach jest! – Mąż nie chce tego zrozumieć. Nie wierzy, że może być poczęcie bez wytrysku. W całej tej sprawie stale muszę brać pod uwagę fakt, iż nie ma między nami jedności w Bogu. Te argumenty, które dla mnie są decydujące, dla niego oraz innych, lekarza itd., są bajką!, tj. antykoncepcja, stosunki przerywane, zadowalanie się wspólne bez pełnego zjednoczenia (petting) ... – Dopóki nie wróciłam do Boga, nie miałam tych problemów. Myślałam, że w małżeństwie ‘wszystko wolno’, prócz przerywania życia. Kościół uczy inaczej ... – (Powinna bym mu zwracać uwagę, by) opóźniał swoje pełne przeżycie aż do momentu, gdy i mnie zaspokoi, i odbył pełne zespolenie. Ale mogłabym przez to wiele popsuć między nami. Urażenie ‘męskości’, to dla mężczyzny sprawa nie do wybaczenia. A u męża szczególnie. Nie potrafi przyznać, że nie ma racji! – Nie mam nic do stracenia. Po to jestem w małżeństwie, aby mieć dzieci. A bardzo, bardzo chcę żyć w zgodzie z Bogiem i nauczaniem Kościoła. Dla męża – to ostatnie jest bez znaczenia. Muszę sprawą tak pokierować, aby go nie zrazić do Kościoła, a osiągnąć cel na drodze argumentacji czysto medycznej, świeckiej. Bo jeśli powiem: ‘Nie’, to mogę usłyszeć! ‘Po co się konsultujesz? Nabuntowali cię tam, gdzieś, gdzie jeździsz’ itd. ... – ... Mąż zwykle pierwszy szuka zjednoczenia, gdy się sztucznie pobudzi, np. przez film itp. Najczęściej w okresach ‘niedozwolonych’. I co? Odmówić? Odmówiłam raz, drugi raz. Reakcja? – Milczenie! Zamknięcie się w sobie. Kompleksy! Urażony. Gdybym tuż przed końcem cyklu, gdy mam pewność, że poczęcia nie będzie, sama nie prowokowała zbliżeń, nie byłoby ich wcale. Lub tylko file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (12 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże ‘przerywane’ (w okresie płodności), względnie patologiczne – na zasadzie wspólnego samogwałtu, bo męża ‘możliwości’ są właśnie powodem grzechu. Byleby się sam zadowolił! Patologiczne według nauki Kościoła... Czy ulegam? Tak, czasem! By nie urazić, nie sprawić przykrości. Ale w duszy – wtedy wszystko wyje! Coraz trudniej mi z tym wytrzymać. Dochodzi strach przed niechcianym poczęciem. Ot, taki małżeński koszmarek. – Po niedawnym porodzie stało się to dla mnie trudne do wytrzymania. Zaczęłam odwlekać moment rozwiązania sprawy. Ale widzę, że tak nie wolno. Widzisz, Siostro (NB.: list pisany do Siostry zakonnej), nie tak łatwo być wiernym. Bo cały problem polega na tym: aby w tej rzeczywistej, konkretnej sytuacji zachować wierność Bogu i nauce Kościoła. Inaczej problem nie istnieje. – Co robić? Kochać – tak! I chyba Bogu zaufać! Spróbuję nauczyć się MOB na nowo. Pocznę? – Wola Boża! Będę podtrzymywać (ciążę), choćby wbrew woli męża. Kontakty przerywane ..., niepełne, petting itd., w okresach płodności? Delikatnie, ale stanowczo: nie pozwolę! Jeśli współżycie, to chociażby tylko ‘dwu-etapowo’ (NB.: jego przedwczesny wytrysk!), ale pełne. I tylko w czasie niepłodności. Choćby tylko tuż przed okresem, jeśli nie nauczę się poznawać się ‘przed’ owulacją. – I chyba najważniejsze: przerwać to przeklęte milczenie, jakie wytworzyło się między nami w tych sprawach. Jeśli argumenty religijne są i nadal będą dla męża ‘niczym’, chwycę się owego: ‘braku miłości’, i ‘egoizmu’, jaki się wówczas jaskrawo u mężczyzny ujawnia...” (List: 17.V.1988). Jeśli miłość ma być miłością, musi panować sobie samemu, lub – jak mówi Jan Paweł II: „Osoba objawia się przez wolność w prawdzie. Nie można rozumieć wolności jako swobody czynienia czegokolwiek. Wolność oznacza nie tylko dar z siebie, ale oznacza też wewnętrzną dyscyplinę daru. W pojęcie daru wpisana jest nie tylko dowolna inicjatywa podmiotu, ale też wymiar powinności. To wszystko zostaje z kolei urzeczywistnione w ‘komunii osób’. W ten sposób znajdujemy się w samym sercu każdej rodziny” (LR 14). Za cenę nieulegania przymusowi pożądliwości małżonkowie stają się zdolni do miłości-daru. Kapłan i papież nie są autorami, ani arbitrami normy moralnej małżeńskiej. Toteż z ‘żalem’, dlaczego Boże pojmowanie miłości jest wymagające, trzeba się zwrócić nieco wyżej: do Boga. A Ten – JEST Miłością: „Jeden tylko jest Dobry...” (Mt 19,17)! Miłość ta jest jednak tym bardziej darem. Aż do miłowania w Ukrzyżowaniu, by tak dopiero pociągnąć do zmartwychwstania Życia. Jeszcze inną formą bolesnego naruszania miłości jest ogólna nieczułość męża. Współżycie może odbywać się normalnie. Ale pożycie wyradza się w sadystyczne wyżywanie się na ciele żony. Mąż zdaje się korzystać z ciała żony jedynie dla wyzwolenia własnego samogwałtu – po uprzednim gruntownym sponiewieraniu jej ciała. Brak w jego odniesieniach do niej jakiegokolwiek uczucia. Nigdy mu przez myśl nie przejdzie, żeby bodaj przez chwilkę być naprawdę „dla niej samej”. Tak skrajne zachowania zdradzają oczywiście patologię seksualną i psychiczną. A jednak nie są to przypadki odosobnione. Żona przeżywa małżeństwo jako męczeństwo. Początkowo łudzi się, że mąż może jeszcze się zmieni. Po paru latach stwierdza zwykle, że zachowania męża jedynie się utrwalają. Mogą one iść w parze z cudowną umiejętnością zabawiania obcych i wysoką inteligencją. Jedynie w chwilach intymności oraz w całokształcie odniesień do żony – człowiek ten wykazuje głęboki niedorozwój, jakoby wyrazu ubytków w mózgu – a tym bardziej w sercu. Z kolei zaś nie dopuszcza on do żadnego dialogu na ten temat. – Trudno oczywiście przyjąć, by ta nieczułość miała nie wiązać się z jego poważną przewiną moralną. Niemożliwe, by Bóg nie dokonał rozliczenia z miłości ślubowanej, a na co dzień systematycznie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (13 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zmrażanej i zabijanej. Mimo wszystko żona nie powinna kapitulować z przyjętych w chwili ślubu zobowiązań. Były one bezwarunkowe: z jego strony – i z jej strony. Pozostaje tym bardziej kurczowo napełniać się Chrystusem, który z Krzyża – jeszcze kochał – i jeszcze przebaczał: „Ta miłość..., która jest ‘cierpliwa..., wszystko przetrzyma’ (1 Kor 13,4-7), jest z pewnością wymagająca. Piękno jej na tym właśnie polega, że jest wymagająca i w ten sposób kształtuje prawdziwe dobro człowieka oraz promieniuje prawdziwym dobrem ... – Miłość jest prawdziwa wówczas, gdy tworzy dobro osób i wspólnot, gdy tym dobrem obdarowuje drugich. Tylko zaś człowiek, który umie wymagać od siebie samego w imię miłości, może także wymagać miłości od drugich... – Trzeba, ażeby ludzie współcześni taką wymagającą miłość odkrywali u podstaw rodziny. Ona bowiem musi być zdolna do tego, aby ‘wszystko przetrzymać’... – Taka właśnie miłość ‘wszystko przetrzyma’. Jest obecna w niej potężna moc Boga samego, który ‘jest Miłością’ (1 J 4,8.16). Jest obecna w niej potężna moc Chrystusa, Odkupiciela człowieka i Zbawiciela świata” (LR 14). RE-lektura: część II, rozdz. 5b. Stadniki, 5.XI.2013 r. B. WYNISZCZANIE MIŁOŚCI Przekreślanie woli stanowienia JEDNO w miłości Prostytucja w własnym małżeństwie Anonimowość-cudzołóstwo w małżeństwie Przeżywanie aktu obezpłodnionego Szantaż małżeński ... Szczęśliwość na co dzień... Pieczętowanie rozwodu Grzechy PRZED-ślubne: realizowanie ROZWODU Wydźwięki dla więzi małżeńskiej Małżeństwo jako Sakrament i Kościół Domowy Wydźwięki rodzinne i społeczne Pozorne szczęście małżonków grzeszących Fot2-15. W dniu Pierwszej Komunii świętej Wyniszczanie miłości przy współżyciu normalnym Wymuszanie stosunku z powołaniem się na Biblię Nieczułość męża przy współżyciu file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_5b.htm (14 von 14) [2013-11-06 14:57:54] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura Rozdział Szósty DZIAŁANIA ‘CONTRA’: CO NA TO BÓG ? * * * Ocena teologiczna Wyjaśnienie tematu Jeśli Kościół tak zdecydowanie odrzuca wszelkie działania przeciw-rodzicielskie przy współżyciu i głosi wytrwale, że stanowisko to nie może ulec jakiejkolwiek zmianie w przyszłości, kieruje się widocznie motywacją znacznie głębszą niż tą, jaką zdolne są dostarczyć same tylko argumenty medyczne, antropologiczne, czy psychologiczne itp. Pełna szacunku i pokory, a przecież pewność sądu Kościoła opiera się na wierze, która mylić nie może. Wiara z kolei korzysta z dociekań teologiczno-filozoficznych. Teologia to nauka, która w swym dowodzeniu opiera się z jednej strony na przesłankach pochodzących z Bożego Objawienia, a z drugiej – na przesłankach rozumowych. Teologia nie jest oczywiście w żaden sposób ponad Bogiem, ani ponad Objawieniem. Jej zadaniem jest: służyć wierze – przez ukazywanie ludzkiej wiarygodności i niesprzeczności tego, co człowiek zdoła poznać z Bożego Objawienia. W ramach naszych prób głębszego wniknięcia w ludzkie racje dla zrozumienia jednoznacznego stanowiska Kościoła, a raczej samego Boga w omawianym zakresie etyki małżeńskiej i płciowej, pragniemy zastanowić się nad trzema aspektami stającej przed nami motywacji teologicznej: – Bóg jako Stworzyciel nierozdzielnej więzi miłości i rodzicielstwa (A); – Bóg jako Źródło życia i miłości (B); – Swoisty argument wyrasta z kwestionowania samej w ogóle Miłości Boga, której wyrazem stają się file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (1 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże wszelkie poczynania przeciw-rodzicielskie (C). Jeden raz więcej wypada zwrócić się do Drogich Czytelników z serdecznym przypomnieniem. Pisze tu kapłan, ksiądz. Trudno mu pisać inaczej, jak językiem ... teologicznym, po trochu filozoficznym. Jeśliby Drogi Czytelnik nie był przyzwyczajony do takiego sposobu mówienia-rozumowania, może przecież po prostu zaciekawi sam fakt zarysowanego tu planu niniejszego 6-go rozdziału części drugiej naszej strony internetowej. – Co to właściwie znaczy: ‘Argumentacja teologiczna’? A co się stanie, jeśli się kiedyś okaże, że wszystko co tu żmudnie przedstawiamy, jest wyrazem Rzeczywistości prawdziwej, kochanej, trudnej – a przecież porywającej, i oczywiście możliwej do osiągnięcia? Bo wszystko to nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek ułudą, ani tym bardziej wprowadzaniem Drogich Czytelników w błąd co do spraw ostatecznych. Należy jeszcze zaznaczyć, że niejeden z aspektów poruszonych w niniejszym rozdziale będzie miał swoją poszerzoną i zapewne inaczej ujętą paralelę zarówno w określonych fragmentach-rozdziałach części IV (rzeczywistość grzechu, Sakrament Pojednania-Spowiedzi świętej, Eucharystia, Modlitwa ...), jak i w części V (zwłaszcza rozdziały 1-6, a potem szczególnie rozdz. 8), a po trochu raz i w dalszych dwu ostatnich częściach niniejszej strony, aż do jej końcowego rozdziału: cz. VII, rozdz. 3. A. ‘NIE’ – W OBLICZU UKIERUNKOWANIA AKTU NA RODZICIELSTWO W zawierzeniu Prawu moralnemu Chrystusa Ilekroć Magisterium Kościoła wypowiada się na temat etyki pożycia płciowego, działa w oparciu o misję, jaką mu zwierzył w tym właśnie celu Bóg, Jego Założyciel (zob. do tego już wyż.: Chrystus nadal nauczający – i cały dalszy kontekst). Kościół nie uzurpuje sobie żadnej władzy, ale też nie może uchylić się od ciążącego na nim zobowiązania: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie – wszystkie narody ... Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem ...” (Mt 28,18nn). „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam ...” (J 20,21). W tych słowach przekazał Chrystus Piotrowi i Apostołom pozostającym pod jego jurysdykcyjnym przewodnictwem m.in. zadanie i władzę czuwania nad całokształtem depozytu prawa moralnego: Naturalnego – oraz wypływającego z Ewangelii, a tym samym jego autorytatywnego wyjaśniania (por. DV file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (2 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże 10; HV 4; FC 31; VSp 25nn.112-116; EV 57-77; itd.). Wypowiedzi Kościoła w sprawach etyki małżeńskiej dotyczą wewnętrznego ładu pożycia płciowego. Poprzednio przytaczaliśmy już wiele wypowiedzi Magisterium na ten temat. Modyfikowanie ładu etycznego w tej dziedzinie wykracza poza ludzkie kompetencje. Chodzi tu o czyny, które z samej swej istoty są złe (zob. do tego wyż.: Czyny seksualne „złe same w sobie”). Panem zaś w tym zakresie – niejako bardziej niż gdzie indziej, jest sam tylko Bóg. Bóg nie może wyprzeć się tego, że jest jedynym źródłem życia i miłości, a jednocześnie Najwyższym Prawodawcą i Źródłem ładu moralnego. Tenże Bóg powołuje człowieka w jego męskości i kobiecości do współuczestnictwa w swej Miłości, która cała jest Życiem (por. FC 11). Toteż Jan Paweł II powtarza niezmiennie: „Tylko Bóg, najwyższe dobro, stanowi niewzruszoną podstawę i niezastąpiony warunek moralności, to znaczy Przykazań, zwłaszcza przykazań negatywnych, które zabraniają zawsze i w każdym przypadku, postępowania i czynów sprzecznych z osobową godnością każdego człowieka. Tak więc najwyższe Dobro i dobro moralne spotykają się w prawdzie: w prawdzie Boga Stwórcy i Odkupiciela oraz w prawdzie człowieka przez Niego stworzonego i odkupionego. Tylko na fundamencie tej prawdy można budować odnowione społeczeństwo i rozwiązać najbardziej złożone i poważne problemy ..., aby otworzyć drogę wiodącą ku autentycznej wolności osoby” (VSp 99; por. też: EV 57-66.75; itd.). Stwierdzenia te są dostępne dla naturalnego poznania każdego człowieka „dobrej woli”. Człowiek jest też zdolny podjąć refleksję antropologiczną nad sobą jako osobą, nad płciowością i małżeństwem jako darem miłości otwartej na rodzicielstwo (por. DonV II/A-1; Wstęp, 1n). Kościół zaś dysponuje ponadto światłem Ewangelii. Ewangelia ukazuje wspomniane wnioski w blasku Odkupienia, przez co zyskują one transcendentną pewność (por. DV 1a.9c). Kościół nie wykazuje żadnego wahania w jednoznacznym odrzuceniu jakiejkolwiek ingerencji czy to w strukturę, czy dynamizm aktu małżeńskiego. W swych wypowiedziach o etycznej ocenie miłości i współżycia wychodzi Kościół stale z dwóch zasad, tkwiących u podstaw encykliki Humanae Vitae. Co prawda Encyklika tych zasad: „...wyraźnie nie formułuje, mimo to przejawiają się one ustawicznie w osnowie jej nauki o miłości małżeńskiej ... Pierwsza z tych zasad stwierdza prymat ducha nad ciałem i jego zmysłowością, druga zaś – wprzągnięcie małżeństwa w służbę Stwórczego Planu Boga wobec ludzkości” (WprHV 30). Nauczanie Kościoła opiera się ponadto na „prawach zawartych w samej naturze mężczyzny i kobiety” (HV 12). Zastrzega się, że określenie „prawo natury” małżonków dotyczy nie tyle prawidłowości biologicznych, lecz natury mężczyzny i kobiety jako osób: istot rozumnych, wolnych, wezwanych do odpowiedzialności (por. WprHV 21-24.38-41; MiN 462-465.472.477-480). Same „prawa biologiczne”, związane z przekazywaniem życia, są „częścią osoby ludzkiej” (HV 10). A ta jest powołana do Życia „obejmującego nie tylko porządek naturalny i doczesny, ale również nadprzyrodzony i wieczny” (HV 7; FC 32). Jasne sformułowanie tych założeń całkowicie zmienia ocenę podejścia Kościoła do omawianych spraw. Człowiek jest wezwany do posłuszeństwa „obiektywnemu porządkowi moralnemu, ustanowionemu przez Boga” (HV 10; por. MiN 466), a raczej „osobowemu Stwórcy”, Twórcy ładu moralnego (por. MiN 477n.462n). Nie człowiek, a Bóg złączył w akcie małżeńskim nierozdzielnie miłość – z potencjalnością rodzicielską (HV 12; KKK 2366; LR 12). Skoro więc Bóg jest Stworzycielem „nierozerwalnego związku” (HV 12) wzajemnie się warunkujących file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (3 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże przeznaczeń – i oznaczeń (destinatio; significatio) małżeńskiego aktu: miłości – zawsze jednak na oścież otwartej na życie, Kościół stwierdza zgodnie z prawdą bytu, że nie jest Bogiem, że zatem jest niekompetentny w tym zakresie – w tym znaczeniu, że nie może tu niczego modyfikować, ani tym bardziej obalać (WprHV 25). W grę wchodzi kompetencja ściśle Boża, Boga jako Najwyższego Prawodawcy. Bogu zaś człowiek winien zawierzyć i okazać posłuszeństwo wierze (DV 5a; VSp 66n76.102.110.115). Bóg wie, dlaczego stwarza jakąś prawidłowość. Jest On „samym darem, absolutnym dobrem”, które „w dziele stworzenia objawiło się jako niewypowiedzianie obdarowujące” (DeV 37). Z kolei zaś niezbywalnym zadaniem Kościoła jest odważne głoszenie również niepopularnych norm moralnych. Kościół zdaje sobie sprawę, że w zamian spotka się nierzadko z gwałtownymi obelgami. Tak było w przeszłości, tak będzie i w przyszłości: „Kościół... nie dziwi się temu, że podobnie jak Boski jego Założyciel, postawiony jest ‘na znak, któremu sprzeciwiać się będą’. Nie zaniedba z tego powodu bynajmniej nałożonego Mu obowiązku głoszenia z pokorą i stanowczością całego prawa moralnego, tak naturalnego jak ewangelicznego” (HV 18; por. LR 12; EV 82; itd.). Następują słowa, do których zdążamy i do których wypadnie jeszcze wrócić: „Ponieważ Kościół nie jest twórcą obydwu tych praw, dlatego też nie może być ich sędzią, lecz jedynie stróżem i tłumaczem. Nie wolno mu więc nigdy ogłaszać za dozwolone tego, co w rzeczywistości jest niedozwolone, gdyż z natury swej stoi zawsze w sprzeczności z prawdziwym dobrem człowieka” (HV 18). Papież dopowiada znamiennie: „Nauka Kościoła o należytej regulacji poczęć, będąca promulgacją samego prawa Bożego, wyda się niewątpliwie dla wielu trudna: co więcej nawet zupełnie niemożliwa do zachowania ...” (HV 20). Misja nauczania w zakresie spraw budzących tyle sprzeciwu, jest niewdzięczna. Wymaga nieugiętości, ale tym bardziej miłości. A skoro Jezus Chrystus jest „Światłością Narodów” (LG 1), Kościół, przedłużenie Jego zbawczej misji, „pragnie gorąco oświecić wszystkich ludzi blaskiem Jego (Chrystusa), jaśniejącym na obliczu Kościoła” (LG 1). Tym bardziej, że: „...Kościół jest w Chrystusie niejako Sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego...” (LG 1). Magisterium Kościoła nie może stać się „przekupnym najemnikiem” (J 10,12n) cofającym się pod naporem roznamiętnienia, ewentualnie „fałszującym Słowo Boże” (2 Kor 2,17; 4,2). Byłoby to zdradą Ukrzyżowanego Założyciela, ale i Ludu Bożego, dla którego Kościół przestałby być drogowskazem do Domu Ojca. Szczególnie w tej właśnie dziedzinie: płciowości, którą cywilizacja współczesna sprowadza do hedonistycznego zaspokajania pożądliwości, Kościół ukazuje Prawdę Objawienia w jej nieskażonym blasku: „Właśnie dlatego, że miłość małżonków jest szczególnym uczestnikiem w tajemnicy Życia i Miłości samego Boga, Kościół ma świadomość, że otrzymał specjalne posłannictwo strzeżenia i ochraniania tak wielkiej godności małżeństwa i tak wielkiej odpowiedzialności za przekazywanie Życia ludzkiego” (FC 29; por. VSp 50; EV 23.81n.92). Niezdecydowanie Kościoła w omawianym zakresie odbiłoby się groźnie na wizji człowieka jako powołanego do życia wiecznego. Stąd też Jan Paweł II uprasza teologów i ekspertów o zgodną współpracę z Magisterium Kościoła w file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (4 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże teologicznym i antropologicznym uzasadnieniu stanowiska Kościoła (por. FC 32; zob. do tego wyż.: Kompetencja teologów moralistów). Ojciec święty dodaje: „Z tego względu zgodny wysiłek teologów, czerpiący natchnienie z opartej na pełnej przekonania wierności Magisterium, które jest jedynym autentycznym przewodnikiem Ludu Bożego, jest szczególnie pilny również z racji wewnętrznego powiązania pomiędzy doktryną katolicką na ten temat a wizją człowieka, jaką Kościół ukazuje: wątpliwości lub błędy dotyczące dziedziny małżeństwa lub rodziny powodują poważne zaćmienie całej prawdy o człowieku w sytuacji kulturowej i tak już często niejasnej i pełnej sprzeczności. Wkład w wyjaśnianie i pogłębianie nauki, będący powołaniem i właściwym zadaniem teologów, ma ogromną wartość i stanowi szczególnie cenną posługę wobec rodziny i ludzkości” (FC 31; por. VSp 112nn.116). Objaśnienie Zachęta Papieża pod adresem teologów oraz ludzi nauki, by zajęli się uwydatnieniem „różnicy antropologicznej a zarazem moralnej ... pomiędzy środkami antykoncepcyjnymi, a odwołaniem się do rytmów okresowych” (FC 32), nie uzależnia mocy obowiązującej normy moralnej małżeńskiej od jakości argumentów, które ten ład uzasadniają. Argumenty mogą być mniej lub więcej przekonywające (por. VSp 110), natomiast Prawo Boże przerasta je wszystkie. Bóg nie tłumaczy się przed swoim stworzeniem z racji, dla których ustala jakąś normę moralną. Człowiek winien jest Bogu posłuszeństwo wierze (Rz 1,5; 15,18; 16,26; DV 5a; VSp 67.76.102; itd.). Ale też Bóg jest godzien zawierzenia, chociażby Przykazanie było sformułowane apodyktycznie: „A jeśli chcesz osiągnąć Życie, zachowaj Przykazania ... Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie...” (Mt 19,17n). Nawiązuje do tego Paweł VI w słowach skierowanych do kapłanów. Zdarzają się przecież kapłani, którzy wbrew złożonej przysiędze w chwili otrzymania święceń kapłańskich, iż będą głosili nauczanie Kościoła – a nie swoje, nie tylko nie są wierni tej przysiędze, lecz wręcz buntują Lud Boży przeciw nauczaniu Kościoła, a tym samym przeciw samemu Bogu. Do nich zwraca się Papież Paweł VI w sposób pełen miłości i szacunku: „Rozumiecie przecież, że takie posłuszeństwo (okazywane Nauczycielskiemu Urzędowi wewnętrznie i zewnętrznie) wiąże was nie tyle ze względu na racje, któreśmy wyżej przytoczyli, ile raczej ze względu na światło Ducha Świętego, którym cieszą się szczególnie Pasterze Kościoła w nauczaniu Prawdy” (HV 28; por. LG 25; VSp 115n; WprHV 11-21, zwł. 15.17n). Paweł VI kończy swą encyklikę Humanae Vitae zachętą do zawierzenia Bożej Miłości: „Człowiek bowiem nie zdoła osiągnąć prawdziwego szczęścia, do którego tęskni całą swą istotą, inaczej, jak zachowując prawa wszczepione w jego naturę przez Najwyższego Boga. Do praw tych powinien on odnosić się w duchu mądrości i miłości” (HV 31). Z kolei zaś Papież Błog. Jan Paweł II, świadom wszelkich trudności w przyjęciu nieraz wymagających Bożych Przykazań, kieruje wzrok raz po raz wprost ku Chrystusowi Ukrzyżowanemu (zob. już RH 7.10. 18). Toteż mówi, np. w nawiązaniu do nieustannej czujności w ujawnianiu błędów współczesności, które stają się poważnym zagrożeniem dla przyjęcia nauczania moralnego Objawienia i Kościoła: „Zadanie oceny tych teorii etycznych przez Kościół nie polega tylko na ujawnianiu i odrzucaniu ich błędów, ale ma też cel pozytywny. Należy ... z wielką miłością pomagać wiernym w formacji sumienia, tak by wydając sądy i kształtując decyzje kierowało się prawdą ... – Zwłaszcza w Chrystusie Ukrzyżowanym znajduje Kościół odpowiedź na nurtujące dziś tak wielu ludzi file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (5 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże pytanie o to, czy posłuszeństwo wobec uniwersalnych i niezmiennych norm moralnych może wyrażać szacunek dla jedyności i niepowtarzalności każdej ludzkiej osoby i nie zagrażać jej wolności i godności. Kościół ma taką samą świadomość otrzymanej misji jak apostoł Paweł: ‘Posłał mnie Chrystus, ... abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego Krzyża ... – my głosimy Chrystusa Ukrzyżowanego ... (1 Kor 1,17.23n). Chrystus ukrzyżowany objawia autentyczny sens wolności, w pełni go realizuje poprzez całkowity dar z siebie i powołuje swoich uczniów do udziału w tej samej wolności” (VSp 85). Kompetencja Stworzyciela Ustanawianie czy zmienianie normy moralnej życia płciowego małżonków wykracza zatem poza kompetencje Kościoła. Kościół – i cała Rodzina Ludzka – prawo moralne w tym zakresie po prostu zastaje. Kościół spełnia jedynie zwierzone sobie zadanie strzeżenia i tłumaczenia prawa moralnego (por. WprHV 25), wyznając z rozbrajającą szczerością: „Ponieważ Kościół nie jest twórcą obydwu tych praw (prawa naturalnego oraz płynącego z Ewangelii), dlatego też nie może być ich sędzią, lecz jedynie stróżem i tłumaczem” (HV 18). Określenie: nie może być ich „sędzią” (łac.: árbitra) oznacza, że Kościół nie może tu działać ‘arbitralnie’: dowolnie, według widzimisię. Kościół nie może stawiać siebie powyżej Boga, „Twórcy obydwu tych praw”. Przeciwne postępowanie byłoby grzechem z rzędu grzechów Szatana (por. RP 14; DeV 33). Kościół nie może sobie pozwolić na taki zarzut. A i Chrystus nie może dopuścić, by Jego Kościół miał wystąpić przeciw Bogu. W Kościele przebywa zarówno sam Jezus Chrystus, jak i Duch Święty. Jezus umocnił Kościół obietnicą: „Bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Szymonowi-Piotrowi przyobiecał: „Oto Szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara” (Łk 22,31n). Uzbrojony w Bożą pieczęć głoszonej Prawdy Objawienia, naucza Kościół nieustraszenie – tym razem przez usta Jana Pawła II, w niemal dosłownym powtórzeniu słów swego Poprzednika Pawła VI: „Kościół nie jest bynajmniej autorem tej normy, ani jej sędzią ...” (FC 33). W podobnych słowach określił swą postawę wobec Prawdy Objawienia wcześniej Sobór Watykański II (1965 r.): „Zadanie zaś autentycznego wykładania słowa Bożego czy to pisanego czy też przekazywanego powierzone jest samemu tylko żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła. Władzę tę sprawuje on w Imieniu Jezusa Chrystusa. – Tenże Urząd nie jest jednak ponad Słowem Bożym, lecz przeciwnie, jemu służy. Uczy mianowicie tylko tego, co zostało przekazane, o ile je – kierując się poleceniem Bożym i ciesząc asystencją Ducha Świętego – pobożnie słucha, święcie strzeże i wiernie wykłada” (DV 10bc). Tym częściej wyraża papież Jan Paweł II swą niedwuznaczną świadomość, iż działa jako ‘Piotr’, któremu file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (6 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Pan zwierzył zadanie „umacniania swych braci”. Tak kończy on m.in. encyklikę Veritatis Splendor: „W świetle Objawienia oraz niezmiennego Nauczania Kościoła ... przypomniałem pokrótce istotne cechy wolności, podstawowe wartości związane z godnością osoby oraz z prawdziwym znaczeniem jej czynów, tak aby móc uznać w posłuszeństwie wobec prawa moralnego łaskę i znak naszego przybrania za synów w jedynym Synu Jezusie Chrystusie ... – Przedstawiam je dzisiaj (oceny współczesnych nurtów teologii moralnej) w duchu posłuszeństwa słowom Pana, który powierzył Piotrowi misję umacniania braci (Łk 22,32), aby stały się one dla nas światłem i pomocą we wspólnym dziele rozeznania ..." (VSp 115). Poprzednio, w rozdz. 2, przytoczyliśmy już też szereg fragmentów z Evangelium Vitae, gdzie Ojciec święty angażuje wyraźnie swój autorytet jako Piotra, wypowiadając wiążącą ocenę moralną na temat zabójstwa osoby niewinnej (EV 57), przerywania ciąży (EV 58.62) i eutanazji (EV 65) (zob. wyż.: Chrystus w głosie ‘Piotra’ i cały następujący kontekst ). Zauważamy, że wbrew rozpowszechnianym oskarżeniom – Kościół nie wprowadza żadnych ‘Przykazań’ czy ‘norm’ nowych, a jedynie „tłumaczy” zastaną normę moralną małżeńską. Posługę tę pełni nie samozwańczo, lecz niezmiennie w Imieniu swego Boskiego Założyciela. Dlatego jednak nauczanie Kościoła jest autentyczne – i autorytatywne. Słyszymy wciąż stwierdzenie Ojca świętego, które nie wyraża roszczenia, lecz jest echem Prawdy Objawienia: „Magisterium, które jest jedynym autentycznym przewodnikiem Ludu Bożego...” (FC 31). Kościół normę tę „przedkłada ... wszystkim ludziom dobrej woli” (FC 33). – Misja Kościoła nie dotyczy jedynie katolików, ani jedynie chrześcijan! Kościół nie może się uchylić od zwierzonego sobie zadania: by głosić całą Prawdę Objawienia, chociaż będzie to wymagało nawoływania do nawrócenia: „Głoś Naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz...” (2 Tm 4,2; por. też VSp 12; EV 82). Tak pojmowali swój obowiązek Apostołowie, począwszy od św. Piotra (por. Dz 4,19n; 5,29.41n; itd.) i Pawła: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii...” (1 Kor 9,16) ! „Albowiem Miłość Chrystusa przynagla nas ... Tak więc w Imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień...” (2 Kor 5,14.20) ! „Niech więc uważają nas ludzie za Sługi Chrystusa i za szafarzy Tajemnic Bożych! A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny” (1 Kor 4,1n). Jak Chrystus Ukrzyżowany kołacze do każdego serca, nie naruszając jego wolności (por. DiM 8; LR 18), tak i Kościół nie przestaje „tłumaczyć” i „przedkładać” normę moralną „wszystkim ludziom dobrej woli” (FC 33; zob. też RMi 1-11.39.44-47.55- 59; itd.). Nie zmusza do jej zachowania, ale daje do zrozumienia, że dostosowanie się do niej zadecyduje o życiu wiecznym. Uczy nie ‘swojej’ mądrości, lecz „naucza przede wszystkim, jak iść za Chrystusem i naśladować Go: ‘Dla mnie ... żyć – to Chrystus’ (Flp 1,21)” (VSp 25). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (7 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Odrzucenie Boga jako Stworzyciela i Pana ładu współżycia Podejmowanie działań przeciw-rodzicielskich jest zawsze równoznaczne z ignorowaniem, a raczej jawnym odrzuceniem Bożej kompetencji w zakresie płciowości. Nauczanie Kościoła uwydatnia ten aspekt coraz dobitniej. Kościół wyznaje, że działa w imieniu Jezusa Chrystusa. Podkreśla jednak, że tym samym jest nie-kompetentny, gdyby domagano się od Kościoła, żeby wprowadził jakiekolwiek zmiany w normie moralnej dotyczącej ukierunkowania aktu jednocześnie na miłość i otwartość rodzicielską. Jeśli tak się wyraża Papież, nasuwa się pytanie: kim jest poszczególna para, że sama sobie przypisuje taką kompetencję? Nieliczenie się ze Stworzycielem ludzkiej osoby trzeba zakwalifikować jako otwarte odrzucenie nie jakiegoś bezosobowego ‘prawa’, lecz każdorazowo Boga jako Boga. Działania przeciwrodzicielskie są wyrazem pogardy dla Boga, któremu mąż i żona usiłują udowodnić ... ignorancję. Swoją postawą stwierdzają, że wiedzą lepiej niż On – Bóg, co jest dobrem, a co złem. Jako bogowie sztuczni, zajmują władczo miejsce Boga prawdziwego, tego ‘nie-kompetentnego’: „...Wtedy Wąż rzekł do niewiasty: ‘Wcale nie musicie umrzeć! A tylko Elohim (= Bóg) jest sobie świadom, że z chwilą gdy spożyjecie z niego (z drzewa poznania dobrego i złego: Rdz 2,17), otworzą się wam oczy i staniecie się jak Elohim (= Bóg), zdolni poznać, co jest dobrem, a co złem’...” (Rdz 3,4n). Poznawanie tego co jest, tzn. ‘winno’ być dobrem, a co złem, równa się według biblijnego sposobu wyrażania się sprawowaniu władzy nad tym zakresem. Kto nadaje imię-nazwę, jest ‘górą’, a rzecz nazwana chcąc nie chcąc musi nazwę przyjąć... Po taką władzę sięgają małżonkowie, czy też ‘partnerzy’, ilekroć naruszają ukierunkowanie aktu. Czynią się wtedy ‘bogiem’ – oczywiście ... sztucznym. Ogłaszają siebie samozwańczo właścicielami płciowości i rządzących tu praw. Bóg Prawdy nie może oczywiście zrezygnować z tego, że pozostaje Bogiem Prawdy i Objawienia. Małżonkowie, którzy burzą płodność aktu, stają się bogiem-karykaturą. Finałem zbuntowanego odcięcia się od Niego jest nieodwołalna tragedia: odcięcie się od ... podobno poszukiwanego: Życia i poszukiwanej: Miłości! B. WYSTĄPIENIE PRZECIW BOGU : ŹRÓDLE MIŁOŚCI I ŻYCIA file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (8 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Własność Stworzyciela Nikt nie jest zdolny sam sobie ‘nadać’ zdolność wzbudzania Życia. Człowiek otrzymuje to uzdolnienie od Stworzyciela. Stwierdzenie to jest radykalne i niepodważalne. Zdumiewa fakt, dlaczego tak wielu ludzi nie przyjmuje tego do wiadomości i nie wyprowadza stąd żadnych wniosków. Z kolei nie może ulegać wątpliwości, że Stworzyciel i jednocześnie Odkupiciel miłuje mężczyznę i kobietę, swój Żywy Obraz: miłością mocną, wymagającą (por. LR 14.18). Jako Odkupiciel sam na sobie wykazał, jak bardzo miłość bywa wymagająca (J 13,1): „Odpowiadając na... pytanie (młodzieńca): ‘Co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?’ Jezus odwołał się do Boga, Pana stworzenia i Przymierza; przypomniał Przykazania moralne...; ukazał ich ducha i ich radykalizm, wzywając młodzieńca, by naśladował Jego ubóstwo w pokorze i miłości: ‘Przyjdź i chodź za Mną!’. Prawda tej nauki została przypieczętowana na Krzyżu we krwi Chrystusa: w Duchu Świętym stała się Nowym Prawem Kościoła i każdego chrześcijanina” (VSp 114). Ten właśnie Bóg, Żywy i Mówiący (J 1,3.14) – wpisał w płciowość zdolność kochania (= oblubieńczy sens ciała) i wzbudzania Życia (= rodzicielski sens ciała). Skonstruował akt zjednoczenia w taki sposób, że dynamizmem swym zdąża on wprawdzie do sprzężenia męża i żony w „dwoje jednym ciałem”. Dochodzi ono jednak do pełnego skutku dopiero poprzez złożenie w narządzie rodnym żony żywej cząstki męża: nasienia. Cząstka ta nie jest tylko ‘materią’, lecz darem całkowitości jego osoby – składającej siebie jej osobie. Dar ten zmierza każdorazowo do przedłużenia się na zawsze: w wiecznym spełnieniu Godów z Oblubieńcem-zKrzyża. Żona przyjmuje i odwzajemnia dar osoby męża, ogarniając jego męskość swą z kolei osobą całą: jako kobiety-małżonki. Wyzwalające się w owym sprzężeniu psychofizyczne przeżycie staje się z Bożego ustanowienia w szczytowaniu męża podłożem, Objaśnienie na którym może wzejść nowe ludzkie życie. Jak w Bogu – stwarzanie-Życie jest wyrazem potęgi Jego darowującej siebie Miłości, tak u człowieka, Bożego Obrazu, życie powinno pojawiać się jako owoc energii miłości darowujących się sobie osób męża i żony. Miłość kocha w składaniu siebie w darze tak bardzo, że staje się ‘stwórcza’: „W swej najgłębszej rzeczywistości miłość jest istotowo darem, a miłość małżeńska, prowadząc małżonków do wzajemnego ‘poznania’, które czyni z nich ‘jedno ciało’, nie wyczerpuje się wśród nich dwojga, gdyż uzdalnia ich do największego oddania, dzięki któremu stają się współpracownikami Boga, udzielając daru Życia nowej osobie ludzkiej. W ten sposób małżonkowie, oddając się sobie, wydają z siebie nową rzeczywistość – Dziecko, żywe odbicie ich miłości, trwały znak jedności małżeńskiej oraz żywą i nierozłączną syntezę ojcostwa i macierzyństwa” (FC 14). Uczestnictwo w mocy stwarzania file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (9 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Zaistnienie człowieka wymyka się ludzkiemu wglądowi. Ilekroć dwoje ludzi podejmuje akt współżycia, jedynie przygotowują podłoże pod zasiew Życia. Zaszczepienie iskry życia przerasta możliwości stworzenia. Zaczyna się domena nie biologii, ale Boga: Ojca Życia. Uświadamia to współczesnemu małżeństwu i rodzinie w klimacie nieoczekiwanego ciepła Jan Paweł II – w swym Liście do Rodzin, przytaczając słowa św. Pawła: „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi, aby według bogactwa swej chwały sprawił w was przez Ducha swego wzmocnienie siły wewnętrznego człowieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach...” (Ef 3,14-17; LR 5.6. itd.). Bóg nie jest zazdrosny. Jak dobry pedagog – cieszy się radością, gdy małżonkowie podejmą Jego zaproszenie do współ-stwarzania z Sobą. Dlatego stworzył człowieka jako zróżnicowanego pod względem płciowym, wpisując weń zdolność prokreacyjną. Ponieważ jednak stworzył człowieka jako właśnie osobę, związał płciowość z odpowiedzialnością na miarę ludzkiej natury: rozumnej i zdolnej do dokonywania wyboru. Pragnie, by Życie pojawiało się jako owoc miłości, rozradowanej potęgą, która w dziecku, niezniszczalnej syntezie miłości męża i żony (FC 14), będzie trwała na zawsze. Właścicielem jednak tak miłości, jak życia pozostaje niezbywalnie sam Bóg. Mąż i żona zostają w małżeństwie wezwani: „...do szczególnego uczestnictwa w (Bożej) Miłości, a zarazem w (Bożej) mocy Stwórcy i Ojca poprzez ich wolną i odpowiedzialną współpracę w przekazywaniu Życia ludzkiego ... – Tak więc podstawowym zadaniem rodziny jest służba Życiu, urzeczywistnianie w ciągu dziejów pierwotnego błogosławieństwa Stwórcy: przekazywania – poprzez rodzenie – Obrazu Bożego z człowieka na człowieka” (FC 28; por. tamże, 17; HV 1; LR 8; itd.). Jeśli darem Bożym jest sama w sobie już zdolność przekazywania Życia, jest nim tym bardziej wezwanie do współ-stwarzania Człowieka wraz z Bożą Wszechmocą. Bóg kieruje to wezwanie do małżonków z pełnym poszanowaniem ich godności, wyrażającej się w rozumności, wolności, uzdolnieniu do podejmowania odpowiedzialności. Pyta ich tak, jak to czyni kapłan asystujący przy ślubie: „Czy chcecie z Miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym Bóg was obdarzy?” (por. LR 8). Bóg nic tak nie ceni, jak wolną decyzję swego żywego Obrazu. Do tego stopnia, że pozostawia jego wolności samo nawet użycie władzy prokreacyjnej. Każdy dobrze wie, a przynajmniej wyczuwa zmysłem wiary, że z każdorazowego wkraczania na teren intymności trzeba będzie się rozliczyć. Partnerzy niemal dotykają Boga w Jego Miłości, która cała jest Życiem, ilekroć zanurzają się w przeżycie intymności, która też cała jest Życiem. Współżycie jest zstąpieniem do „Źródeł życia” (HV 13). Tu wciąż dotykalny jest Pan – Bóg! Rzeczywistość tę wyraża w słowach pełnych ciepła Jan Paweł II w swym Liście do Rodzin: „Gdy z małżeńskiej jedności dwojga rodzi się nowy człowiek, to przynosi on z sobą na świat szczególny Obraz i podobieństwo Boga samego: w biologię rodzenia wpisana jest genealogia osoby. – Jeśli mówimy, że małżonkowie jako rodzice są współpracownikami Boga-Stwórcy w poczęciu i zrodzeniu nowego człowieka, to sformułowaniem tym nie wskazujemy tylko na prawa biologii, ale na to, że w ludzkim rodzicielstwie Bóg sam jest obecny – obecny w inny jeszcze sposób niż to ma miejsce w każdym innym rodzeniu w świecie widzialnym ‘na ziemi’. Przecież od Niego tylko może pochodzić ‘Obraz i podobieństwo’, które jest właściwe istocie ludzkiej, tak jak przy stworzeniu. Rodzenie jest kontynuacją stworzenia” (LR 9; por. EV 43). Stąd czerpie godność swoją każdorazowe zjednoczenie małżeńskie. Stworzycielska Miłość Ojca i Stwórcy zespala się tu z miłością oddających się sobie małżonków. Nie ma żadnego innego działania człowieka, które by się dało przyrównać do aktu małżeńskiego. Dzięki niemu bowiem może zaistnieć człowiek! Przerasta to biologiczne możliwości mężczyzny i kobiety. Jednakże w taki właśnie sposób – file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (10 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże cud Życia ustanowił jedyny Właściciel miłości i życia. Jeśli partnerzy zastanowią się nad Tajemnicą, w którą się zanurzają, dostrzegą bez trudu, że nierozerwalny związek pomiędzy oddaniem się sobie, a uzdolnieniem do wzbudzenia Życia przerasta ich swą niepojętością. Stworzyciel podporządkowujący się działaniu rodzicielskiemu Stworzyciel staje się zarazem pokornym Sługą swojego stworzenia. Tak to sformułował sam Syn Boży: „Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Jemu służono, lecz żeby służyć i dać życie swoje na okup za wielu” (Mk 10,45; por. Mt 20, 28). Takim jest cały Trójjedyny: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni...” (J 5,19n). W nawiązaniu do rodzicielstwa można by powiedzieć, że Bóg zobowiązał się do posłuszeństwa prawidłowościom biologicznym, jakie sam stworzył i wręczył mężczyźnie i kobiecie. Jeżeli dojdzie do spotkania komórek rozrodczych, Bóg ponad wątpliwość wszczepi w powstałą zygotę iskrę życia. Z tą samą chwilą zostaje wezwany do istnienia Nowy Człowiek. Bóg nadaje mu Imię, które określa zainicjowaną historię życia. Raz poczęty człowiek nigdy już istnieć nie przestanie. Trudno pojąć fakt, choć nie ulega on najmniejszej wątpliwości, że żaden człowiek – w sensie absolutnym, nie powstaje w wyniku ‘przypadku’, który by się niejako wymknął spod Bożej woli, a ta zawsze jest pełna miłości. To przekonanie wiary wyrażone jest w słowach, które Soborowi Watykańskiemu II podsunął zapewne metropolita Wojtyła: „Człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego (= tego określonego człowieka) ...” (GS 24). Gdyby nawet okoliczności, w jakich dochodzi do zapłodnienia komórki jajowej, były grzeszne, Bóg z całą pewnością obdarzy ją iskrą życia osobowego, wzywając Małego Człowieka do istnienia z całą czułością swojej miłującej Wszechmocy. Bóg podporządkowuje się w tej chwili działaniu swojego Żywego Obrazu. Również w przypadku działania grzesznego, a nawet zbrodniczego: gwałtu, obezpłodnienia aktu, eksperymentów na ludzkich gametach, zapłodnianiu – i wkrótce potem wyrzucaniu do śmietnika zygot (= już Człowieka) niezbyt ‘udanych’ lub już ‘niepotrzebnych’. Używając śmiałego antropopatyzmu można by powiedzieć: dogłębnie oburzony, „wylewając żar swego gniewu” (Lm 4,11) z powodu grzechu tych dwojga lub zwyrodniałych naukowców, którzy usiłują wykazać Bogu, iż lepiej niż On „stworzą” człowieka, Bóg z miłością przygarnia powstający w tej chwili swój „Obraz Boży”. Uzdalnia go do życia, obdarowując „tchnieniem życia” (Rdz 2,7; por. Ps 104(103), 29n). Żeby i ta ludzka osoba mogła dokonywać wyboru: za Miłością i Życiem – wiecznym! file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (11 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Człowiek chciany przez Boga „dla niego samego” Zaistniały Człowiek jest przez Boga każdorazowo chciany „dla niego samego”. Przyjmując w swym posłuszeństwie człowiekowi – w najgorszym wypadku grzeszne, niekiedy zbrodniczo, a zarazem ‘nieskutecznie’ obezpłodnione – sobie zaofiarowane współ-stwarzanie ze strony dwojga rodziców, to znów naukowca eksperymentującego na ludzkich gametach, Boże Słowo nigdy nie stwarza Człowieka po to, by poprzez jego zaistnienie osiągnąć cel inny, wyższy. Nikt z ludzi nie zostaje przez Boga powołany do istnienia narzędnie (= instrumentalnie)! Myśl tę podejmuje Jan Paweł II bardzo często. Chociażby w następującym fragmencie: „Człowiek jest... ‘jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego’. Geneza człowieka – to nie tylko prawa biologii, to równocześnie stwórcza Wola Boga. Należy ona do genealogii każdego z synów i córek ludzkich rodzin. Bóg ‘chciał’ człowieka od początku – i Bóg go ‘chce’ w każdym ludzkim poczęciu i narodzeniu. Bóg ‘chce’ człowieka jako istoty do siebie podobnej, jako osoby. Człowiek ten – każdy człowiek – jest stworzony przez Boga ‘dla niego samego’. – Odnosi się to do każdego człowieka, do wszystkich, również do tych, którzy przychodzą na świat z jakimś głębokim schorzeniem lub niedorozwojem. W osobową konstytucję każdego i wszystkich wpisana jest Wola Boga, który chce, aby człowiek posiadał celowość jemu tylko właściwą. – Bóg daje człowieka jemu samemu, dając go zarazem rodzinie i społeczeństwu. Równocześnie Bóg zadaje tego człowieka rodzinie i społeczeństwu. Rodzice, stając wobec nowej ludzkiej istoty, mają lub winni mieć pełną świadomość tego, że Bóg ‘chce’ tego człowieka ‘dla niego samego’...” (LR 9). Każdy człowiek jest „w świecie objawieniem Boga, znakiem Jego obecności, śladem Jego chwały” (EV 34). Albowiem: „Spośród stworzeń widzialnych tylko człowiek jest ‘zdolny do poznania i miłowania swego Stwórcy’. Życie, którym Bóg obdarza człowieka, jest czymś więcej niż tylko istnieniem w czasie. Jest dążeniem ku pełni życia, jest zalążkiem istnienia, które przekracza granice czasu: ‘Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka – uczynił go obrazem swej własnej wieczności’ (Mdr 2,23)” (EV 34). Stąd płynie „pamięć” Stwórcy o człowieku (Ps 8,5; EV 35). Z jednej strony Bóg z góry „zna” każdego człowieka, zanim się jeszcze pojawi jako zrodzony ze swej matki (por. Jr 1,5; Ef 1,4n; EV 44). Z drugiej strony na ustach każdego człowieka powinien pojawiać się hymn dziękczynienia za dar stworzenia i radość z tego, że Bóg „utkał nas w matczynym łonie, widział nas i umiłował, gdyśmy powstawali w ukryciu” (EV 84; por. Ps 139 (138),13.15n). Ludzka osoba jest czymś jedynym, gdyż tak jest powołana do istnienia przez Stworzyciela i Odkupiciela. Ma wartość sama w sobie, a nie ze względu na swój stosunek do celu wyższego. Człowiek jest jedynym stworzeniem właściwie chcianym przez Boga: zamierzonym „dla niego (= człowieka) samego”. Bóg staje się dla człowieka cały darem, chcąc żeby był, tzn. żeby był osobą: kimś kochanym – i kochającym! Szczęśliwym! Taki stosunek do każdej osoby: pełna akceptacja – jest imperatywem ontologicznym (= wymogiem bytu), ale tym samym etycznym. Skoro Bóg stwarza człowieka „dla niego samego” i miłuje go bez warunków wstępnych, powinni również uczestnicy współżycia pozostawać na oścież otwarci na jego konsekwencje rodzicielskie. Ilekroć jednoczą się po małżeńsku, powinni wykazać zawsze gotowość rodzicielską. Więź bytowa pomiędzy wzajemnym oddaniem i jego dynamizmem prokreacyjnym stwarza imperatyw etyczny: bezwarunkowej akceptacji potencjalnego rodzicielstwa. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (12 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Wszelki imperatyw etyczny, choć jest wewnętrznie wiążący, jest jednak kruchy. Zwraca się bowiem do wolności człowieka. Ta zaś może go zignorować, sprzeciwić się mu, zburzyć go. W przypadku zaś współżycia chodzi o dwie wolności: Boga wzywającego tych dwoje do współ-stwarzania wraz z sobą; oraz wolności tych dwojga, czasem ... małżonków. Burzenie otwartości na rodzicielstwo Zapobieganie ciąży całym swym ostrzem uderza w kluczową więź: współdziałania partnerów aktu ze stworzycielską Wszechmocą Boga. Praktyki przeciw-rodzicielskie zmierzają jaskrawo do wyłączenia, a jeśli się inaczej nie da, do zniszczenia zdolności prokreacyjnej wpisanej w płciowość. Cel ten osiągają partnerzy na różne sposoby: przez czyny samotne, formy zastępcze we dwoje i pojedynczo, stosunki przerywane, z użyciem środków poronnych. Do tego celu zmierzają wszystkie techniki obezpłodnienia aktu. Perspektywa ciąży wyzwala uczucie wrogości, a nawet gotowości do ... mordu. Technika ‘zapobiegania’ zdąża do ujarzmienia zdolności prokreacyjnej, która przeszkadza swobodzie seksualnej (por. EV 12n). Ponieważ jednak istnienie jej jest niezależne od ludzkiej woli, technika usiłuje poskromić ją przy użyciu ‘siły’ (por. EV 13). Dziecko wymagałoby trudu miłości, pożądliwość zaś szuka środków do zaspokojenia swego roznamiętnienia: tu – i natychmiast! Jan Paweł II używa w tym wypadku niezwykle mocnych słów. Przeprowadza paralelę pomiędzy opisem Ewangelii o Zwiastowaniu Maryi, Dziewiczej Matki Odkupiciela – a równolegle z nim przebiegającym śmiertelnym zagrożeniem Życia tegoż Odkupiciela i czyhaniem na nie z chwilą gdy się pojawi: „W Ewangelii Dziecięctwa (Chrystusowego) zwiastowanie Życia, które w sposób przedziwny spełnia się w narodzeniu Odkupiciela, zostaje wyraźnie przeciwstawione zagrożeniu Życia. Zwiastowanie życia odnosi się do tajemnicy Wcielenia Słowa ... – ‘Bóg stał się Człowiekiem, abyśmy zostali przebóstwieni’. Ta prawda wiary jest równocześnie prawdą ludzkiego bytu. – Mówi ona też o wielkości zagrożenia, jakim jest każdy zamach na Życie dziecka nie narodzonego, i to w łonie własnej matki. Jeżeli w jakimś punkcie znajdujemy się na antypodach (= na stopniach) tego, co nazywa się ‘Piękną Miłością’, to właśnie tu. – Stawiając wyłącznie na użycie, można dojść aż do zabicia miłości, zabijając jej owoc. ‘Błogosławiony ... owoc Twojego łona’ (Łk 1,42) staje się dla cywilizacji użycia poniekąd ‘owocem przeklętym’ ...” (LR 21). W przeciwieństwie do techniki obezpłodniania, która ofiarowuje rozwiązania siłowe, etyka przemawia nakazami moralnymi. Wiążą one w sumieniu, ale odwołują się do wolności. Etyka nie dąży do zapanowania, a otwiera się na dobro. Wyklucza użycie instrumentalne, odwołując się do odpowiedzialności nawet względem tylko potencjalnej osoby – jako wartości najwyższej. Uznaje, że nikt poza Bogiem nie ma nad nią władzy. Dziecko wymaga szacunku, skoro i Bóg przygarnia człowieka „dla niego samego”. UWAGA. Niejedną z myśli dopiero co przedstawionej treści zaczerpnęliśmy z dorobku myślowego Carlo Caffara. Zob.: Transmission of Life, w: NFP 11 (1984/11) 2-7; tenże., Anthropological and Theological Foundations of the Magisterium of the Church on the Transmission of Human Life, Roma: VI.1984 – w: NFP 14 (1987/2) 2-5; tenże., Theological Reflections on the Transmission of Life, Roma: VI. 1984 – w: NFP 14 (1987/4) 2-7) file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (13 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Wystąpienie przeciw Bogu jako Miłości obdarowującej ŻYCIEM Obojętnie jak osiągane, obezpłodnienie aktu płciowego jest wyzwaniem rzuconym Bogu w Jego kompetencji ściśle Bożej: jako Autorowi ludzkiego Życia, które Bóg „chce dla niego samego”. Obezpłodnienie usiłuje za wszelką cenę przeszkodzić, a nawet uniemożliwić Bogu obdarzenie Życiem osobowym – w okolicznościach, w których by to uczynił, stosując się posłusznie do współ-stwarzającego z Sobą działania dwojga ludzi. Inaczej mówiąc partnerzy przywłaszczają sobie prawo najwyższych arbitrów-sędziów co do okoliczności, w jakich winno względnie nie powinno dojść do zaistnienia dziecka. Odrzucają arogancko uprzednio przyrzeczoną rolę jedynie współpracowników – wespół z wszechmocą Boga. Nie pozwalają Bogu miłować „dla niego samego” człowieka, który może powstać. Przywłaszczają sobie prawo autorstwa we wzbudzaniu Życia. Zamierzony cel da się osiągnąć jedynie przy użyciu rozwiązania siłowego. Stąd też partnerzy niszczą przez Boga stworzoną, nierozerwalną więź pomiędzy ukierunkowaniem aktu na jedność w miłości – i otwieraniem się na rodzicielstwo. Działanie partnerów ma tym samym charakter nie tylko nieposłuszeństwa względem Prawodawcy i Stwórcy nierozerwalnej więzi miłości i rodzicielstwa. Staje się ono ponadto wystąpieniem przeciw Bogu w Jego najbardziej właściwych przymiotach przesądzających o Nim jako Bogu: Źródle Miłości, której innym Imieniem jest Życie. Obezpłodnienie stosunku staje się roszczeniem do bycia-bogiem: uzurpacją władzy ściśle Bożej. W tym tkwi ontologiczne i etyczne zło praktyk przeciwrodzicielskich. Człowiek rzuca wyzywająco rękawicę Bogu jako Bogu. Zmusza Go do pojedynku z sobą. Boży Obraz nie pozwala Panu „Źródeł Życia i Miłości” stwarzać nowych ludzi „dla nich samych”! Partnerzy zawłaszczają w swoje, często krwawe ręce, przymioty istotowo Boże: Miłość i Życie. Odtąd oni dyktują, kto i kiedy ma powstać jako „chciany dla niego samego”, a kto winien nie żyć. Degradują Boga Prawdy do rzędu kogoś nie tylko niegodnego uwagi, ale którego – jako przeszkadzającego w eksploatowaniu ciała i płci – należałoby najlepiej zabić! Rozumiemy nauczanie Kościoła wyrażone ustami Jana Pawła II: „...Kiedy małżonkowie – poprzez antykoncepcję – odbierają swej małżeńskiej płciowości potencjalną zdolność prokreacji, przypisują sobie władzę, która należy tylko do Boga: władzę ostatecznego decydowania o powołaniu do istnienia osoby ludzkiej. Przypisują sobie rolę nie współpracowników stwórczej mocy Bożej, lecz ostatecznych depozytariuszy źródeł ludzkiego życia. – Oceniana w takiej perspektywie antykoncepcja musi być uznana obiektywnie jako niegodziwa tak dalece, że nigdy, przy pomocy żadnej racji, nie może być usprawiedliwiona. – Myślenie lub głoszenie czegoś przeciwnego jest równoznaczne z twierdzeniem, że w ludzkim życiu mogą wystąpić takie sytuacje, które pozwalają na nieuznawanie Boga jako Boga” (Jan Paweł II, Przemówienie do osób pracujących w Poradnictwie Małżeńskim, Rzym 17.IX.1983, p. 1; zob. OR-P 9 (1983/9/45) 23). Argument teologiczny pozwala zrozumieć, dlaczego zapobieganie ciąży jest zawsze złem (grzechem) z gatunku grzechu Szatana. Szatan chce zniszczyć Boga jako Boga w Jego przymiocie Miłości i Miłosierdzia. Działania w kierunku obezpłodnienia stosunku płciowego są siłową ingerencją we wpisane w płciowość uzdolnienie do wyrażania rzeczywistości, która jest najbardziej własnościową domeną Boga: Życia i Miłości. Bóg, „niewypowiedzianie obdarowujący” (DeV 37), złożył tu Źródła miłości, wyposażając je w moc zaowocowania żywą Nową Osobą. Obezpłodnienie współżycia jest wymierzone niejako w samą istotę Boga. Dlatego też nie ma tu i nigdy nie będzie okoliczności, które obiektywnie mogłyby złagodzić ciężar gatunkowy tego działania jako grzechu z rodzaju grzechu szatana. file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (14 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże RE-lektura: część II, rozdz. 6a. Stadniki, 5.XI.2013 r. Rozdz. 6. DZIAŁANIA ‘CONTRA’: CO NA TO BÓG ? Ocena Teologiczna Wyjaśnienie tematu A. NIE’ W OBLICZU UKIERUNKOWANIA AKTU NA RODZICIELSTWO W zawierzeniu Prawu moralnemu Boga i Założyciela Kościoła Fot2-16. Jan Paweł II pogrążony w modlitwie podczas Mszy św. Kompetencja Stworzyciela Odrzucenie Boga jako Stworzyciela i Pana ładu współżycia B. WYSTĄPIENIE PRZECIW BOGU: ŹRÓDLE MIŁOŚCI I ŻYCIA Własność Stworzyciela Fot2-17. Widok na zatokę między górami Uczestnictwo w mocy stwarzania Stworzyciel podporządkowujący się rodzicielskiemu działaniu Człowiek chciany przez Boga tworzony NIE instrumentalnie Człowiek chciany przez Boga „dla niego samego” Burzenie otwartości na rodzicielstwo UWAGA. Z artykułów Carlo Caffara Wystąpienie przeciw Bogu jako Miłości obdarowującej ŻYCIEM file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6a.htm (15 von 15) [2013-11-06 14:57:57] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże UWAGA: SKRÓTY do przytaczanej literatury zob.: Literatura C. KWESTIONOWANIE BOGA JAKO MIŁOŚCI Jeszcze raz: miłość – DAR Obezpłodnianie współżycia wyrasta z postawy rywalizacji dwojga ludzi z Bogiem – o kształt miłości. Bóg jest Miłością. Do Niego jako pierwszego stosuje się stwierdzenie, że „w swej najgłębszej rzeczywistości – miłość (= Bóg-Miłość) jest istotowo darem” (FC 14). Darmowym darem staje się samo w ogóle stworzenie, ale tym bardziej utworzenie człowieka: Żywego Bożego Obrazu. Jedno z uzdolnień, w jakie zostaje wyposażony każdy bez wyjątku człowiek, ma w oczach Boga znaczenie zupełnie wyjątkowe: zdolność samostanowienia (= wolność woli). Bóg obdarza człowieka tym darem nieodwołalnie. Kiedyś sam On zapłaci za ten ryzykowny dar. I złoży zań cenę najwyższą z możliwych: w męce i śmierci Jezusa Chrystusa. Bóg obdarza uzdolnieniem po to, by żywy Obraz Boga mógł, na wzór swego Pierwowzoru, stać się „bezinteresownym darem”, czyli żeby możliwą była miłość (GS 24). Dopóki działanie człowieka nie jest „bezinteresownym darem z siebie samego”, nie jest miłością. Egoizm w swych wielorakich postaciach jest burzeniem tej miłości, której istotą winno być: „być istotowo darem” (FC 14). Być darem znaczy: świadomie ukierunkować siebie na bycie nieustannym-‘dla’. Miłość zatem musi być stałym odwróceniem od swojego ‘ja’, a skupianiem uwagi na tym drugim, by mu zapewnić dobro (HV 9; por. EV 49.51.92) – dobro prawdziwe, aż do jego ostatecznych spełnień włącznie (zob. wyż., : Współżycie – dar osoby – łącznie z całym kontekstem; oraz: Etyczny wymiar ‘mowy ciała’ – z kontekstem). Jest ono skąpane promieniami łaski rozświetlającej drogę Bożych Przykazań jako „Blask Prawdy”. Zapewnia wzrost obdarowanego, a jednocześnie osoby darowującej siebie. Wyzwanie o kształt ‘MIŁOŚCI’ file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (1 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Podejmowanie działań przeciw-rodzicielskich staje się wyzwaniem rzuconym Bogu w twarz: o kształt miłości. Bóg wprowadza w czyn miłość jako dar: bezinteresowny, całopalny. Składa go dla swego żywego Obrazu: mężczyzny i kobiety, których „chce dla nich samych”. Dla nich przyszedł na świat i stał się Człowiekiem. Dla nich „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci Krzyżowej” (Flp 2,8). Jeszcze wisząc na Krzyżu, nie myślał o Sobie, lecz modlił się do Ojca za tymi, którzy Go krzyżowali (Łk 23,34; por. DzF 324). Uzdolnił ich, by i oni mogli stawać się darem, darowującym siebie. Będzie to jedyną drogą ich „stawania się sobą” i „odnalezienia siebie w pełni”: w darze złożonym – i odwzajemnionym. Obezpłodnienie współżycia staje się zawziętą walką z Bogiem o kształt miłości totalnie przeciwstawny do jej Bożego wzoru. Narzuca ono pojmowanie miłości jako ‘już teraz, zaraz’ uzyskiwanego dostępu do płci. Tego domaga się pożądliwość, zmierzająca do samozaspokojenia siebie samego – przez eksploatowanie seksu „aż do zużycia” (MiN 157). Ten drugi – nie wchodzi w rachubę jako Ktoś, a najwyżej jako (przypadkowo żywe) ‘narzędzie’ do uzyskiwania egoistycznie poszukiwanego i przeżywanego ‘seksu’. Współżycie obezpłodnione nie buduje komunii osób, lecz burzy ją skutecznie, pieczętując nie-miłość tak kształtowanego, na wskroś zakłamanego oddawania się sobie partnerów. Jeśli partnerzy przechwalają się, że odpowiadają sobie seksualnie dzięki zastosowanej technice antykoncepcyjnej i praktykom form zastępczych, chełpią się pozorowanym spokojem grzechu: dwóch egoizmów seksualnych, korzystających na razie zgodnie ze swych ciał. Miłość ich jest fikcją i złudzeniem. Rzekomo budując jedność w miłości opartą na maksymalnie częstym seksie, podcinają tęże miłość u samych korzeni. Nie ma tu woli składania siebie w darze, ani bezinteresownego odwzajemniania daru. W miejsce daru wkracza egoizm: własne ‘ja’, poszukujące samozaspokojenia ‘potrzeb’ seksualnych kosztem, a chociażby za zgodą tego drugiego. Górę nad miłością bierze pożądliwość ciała, która uniemożliwia budowanie komunii osób: „...O ile samo ‘ciało’ ukonstytuowane w jedności osobowego podmiotu nie przestaje wyzwalać pragnień osobowego zjednoczenia, i to właśnie przez swą męskość i kobiecość..., to natomiast pożądliwość skierowuje te pragnienia równocześnie ‘po swojemu’... ku zaspokojeniu samego ciała, kosztem niejako autentycznej i pełnej komunii osób” (MiN 127). Pożądliwość wkraczająca w miejsce daru kobiecości i męskości odbiera mu cechy osobowe, degradując dar ciała do poziomu przedmiotu pożądania. Uprzedmiotowianie, tzn. OD-człowieczanie siebie nawzajem, może przybierać kształt wyrafinowany i kamuflowany. Głębsza refleksja potwierdza jednak taki stan rzeczy: systematycznego pozbywania – siebie i tego drugiego – oblicza osoby i schodzenia na pozycję dwóch przedmiotów służących sobie dla odreagowywania napięć seksualnych. Bóg chciał człowieka w jego męskości i kobiecości „dla niego samego” jako kogoś: osobę, a nie jako ‘coś’. Zgoda na to, by w działaniu poddawać się przymusowi ciała sprawia, że partnerzy dobrowolnie wyzbywają się zdolności stania się darem. Z własnej woli przestają posiadać siebie. Tracą tym samym zdolność spoglądania na siebie i przyjmowania siebie w pięknie swoich osób. Zawężają uwagę do seksualnego wymiaru swych ciał, pojmowanych jako teren zawłaszczenia. Sam ten zdobywający degraduje siebie do rzędu pseudo-osoby, tzn. przedmiotu. Zdobywa partnera, którego uprzednio też sprowadził do poziomu już tylko pseudo-osoby, tj. (żywej) rzeczy. – Osoba ludzka jest oczywiście zbyt wielka, by miała ulec rzeczywistej degradacji do rzędu przedmiotu. Również ona sama nie jest w stanie wyzbyć się swego miejsca w hierarchii bytu jako osoby: osoba pozostaje niezbywalnie „... kimś” (MiN 132n). Degradowanie siebie do rzędu rzeczy dokonuje się pod dyktando pożądliwości ciała, której ci dwoje nie usiłują skanalizować wedle wymogu poddania ciała i płci pod prymat ducha. Pożądliwość przeradza się w nie maskowaną sprężynę działania, która popycha nie do budowania, lecz coraz dalej postępującego burzenia. Wiedzie do hałaśliwego tłumienia wymogu „życia wedle ducha” (Ga 5.16), narzucając spoglądanie na kobiecość i męskość wyłącznie pod kątem podniecających przeżyć. Siłowe sfałszowanie rodzicielskiego sensu ciała staje się radykalnym zakłamaniem z kolei file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (2 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże oblubieńczego sensu ciała. Chodzi o zdolność ciała, umożliwiającą mu wypowiadanie sobą dokonującego się zjednoczenia obojga w miłości; a zarazem wyrażania już zaistniałej, jedności w miłości. W przypadku obezpłodniania aktu – dalsze posługiwanie się określeniem „miłość”, której rodowód tkwi w Bogu, staje się ubliżająco bezhonorowym podtrzymywaniem kłamstwa. Miłość, która miała być darem wyzwalającym „promieniowanie radością miłowania” (MiN 59.61.65; FC 52), zamienia się w hedonizm, służący zaspokajaniu roznamiętnienia przez posłużenie się w tym celu ciałem partnera. Grzech – ukryte źródło rywalizacji o kształt „miłości” Nasuwa się pytanie: co tkwi u źródeł tak dogłębnego zafałszowania pierwotnej treści „miłości”, która sama z siebie pochodzi spoza stworzonego świata: od Boga-Daru? Człowiek pożądliwości zakłamuje rzeczywistość miłości – w pełni świadom władania swym umysłem i w poczuciu swojej wolności. Każdy jest wezwany „od początku” do składania siebie w bezinteresownym darze. Odrzucenie Bożego znaczenia rzeczywistości „miłości-daru” dokonuje się w przypadku podejmowania działań przeciw-rodzicielskich zwykle w następstwie dość precyzyjnie sobie uświadamianego buntu przeciw niemniej jasno sobie uświadomionemu Przykazaniu Bożemu: „Nie będziesz cudzołożył” (Pwt 5, 18). Do takiej postawy wobec Bożego Przykazania nawiązują słowa Jezusa: „A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). Jan Paweł II stwierdza znamiennie w nawiązaniu do tych słów Odkupiciela: „Jest rzeczą znamienną, że w Kazaniu na Górze (Mt 5) Chrystus nawiązując do VI Przykazania powiedział: ‘Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa’. – W stosunku do Dekalogu, który bronił tradycyjnej spoistości małżeństwa i rodziny, słowa te wyrażają ogromne przesunięcie w przyszłość. Jezus wskazuje podłoże i źródło grzechu cudzołóstwa. To źródło leży wewnątrz człowieka. Wyraża się ono w sposobie patrzenia, w sposobie myślenia, w którym dominuje pożądanie. – Przez pożądanie człowiek przywłaszcza sobie drugiego człowieka, który nie jest jego własnością, który należy do Boga. Chrystus mówi do współczesnych sobie, ale mówi to równocześnie do ludzi wszystkich stuleci i pokoleń, a w szczególności do naszego pokolenia i współczesnej cywilizacji konsumpcji i użycia” (LR 20). Objaśnienie Wytworzone napięcie pomiędzy Bogiem – a Bożym Obrazem, przeradza się w rywalizację stworzenia ze swoim Stworzycielem o kształt miłości. Można by tu jeszcze raz przywołać grafikę obrazującą dynamizm OD-środkowy prawdziwej miłości – w przeciwieństwie do antymiłości, zapatrzonej w zaspokajanie własnego ‘ja’, cechującej się zatem dynamizmem DOśrodkowym, właściwym szatanowi, który „jak lew ryczący krąży, szukając kogo pożreć” (por. 1 P 5,8). – W Bogu i w Jego działaniu ‘na zewnątrz’ miłość cała jest darem. Natomiast wedle człowieka pożądliwości miłość winna być pojmowana jako przedmiot kupna-sprzedaży. Wielu młodych i starszych odrzuca z rozpętanym oburzeniem słowa Kościoła, wzywającego do file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (3 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże trzeźwości oraz szacunku odpowiedniego do godności ludzkiej osoby, np. w sprawie kontaktów przedmałżeńskich i pozamałżeńskich. Usiłują wmówić, że Kościół czyni wokół seksu zbyt dużo hałasu, podczas gdy w rzeczywistości chodzi o sprawy będące przejawem najnormalniejszej fizjologii. Również wiele par małżeńskich wypowiada się ze zbuntowanym oburzeniem na temat ‘bezczelności’ Kościoła, który ośmiela się ingerować w ich życie seksualne, potępiając zapobieganie ciąży i aborcję, uprawianie pettingu, homoseksualizmu itd. Wszystko to nasuwa tym jaskrawiej pytanie o źródło tej postawy buntu i narzucania na siłę zakłamanego pojmowania miłości. Sam rozum nie może uznać takiego rozumienia miłości za odpowiadającego godności ludzkiej osoby. Obracamy się w rzeczywistości, którą Słowo Boże objawione i objawiające nazywa grzechem. Do tego zagadnienia trzeba będzie wrócić osobno. W obecnym kontekście wypada zwrócić uwagę na kilka charakterystycznych rysów rzeczywistości grzechu. Skorzystamy ponownie z sugestii papieża Wojtyła. Przypomina on, że grzech jest: „...zawsze aktem konkretnej osoby, ponieważ jest aktem wolności poszczególnego człowieka ... – Jest... prawdą wiary, ... że osoba ludzka jest wolna. Nie można lekceważyć tej prawdy, obarczając grzechem poszczególnego człowieka rzeczywistość zewnętrzną – struktury, systemy itd. Oznaczałoby to... przekreślenie godności i wolności osoby, które się przejawiają... również i w odpowiedzialności za popełniony grzech. – Dlatego w każdym człowieku NIE MA niczego bardziej osobistego i nieprzekazywalnego, jak zasługa cnoty czy odpowiedzialność za winę” (RP 16). Jeśli jednak grzech jest bez wątpienia „aktem wolności człowieka” (RP 14), dochodzi do niego przecież wskutek jednoczesnego zadziałania tu „tajemnicy bezbożności” (2 Tes 2,7). Ta zaś pozwala dostrzec kryjącego się za nią Tego, który od początku jest Zły – Szatana: „Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał..., bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa ...” (J 8,44). On to podburza do buntu przeciw Bogu i ustanowionemu przez Niego ładowi. Szczególnie dogodne pole działania otwiera się dla „ojca kłamstwa” wówczas, gdy dwoje ludzi staje wobec siebie w swej kobiecości i męskości. Złemu udaje się zadziwiająco łatwo nakłonić do otwartego buntu przeciwko Bożemu pojmowaniu miłości jako daru-służby. Montuje w człowieku ducha rywalizacji ze Stwórcą o pojmowanie ’miłości’. Sięganie po środki zapobiegające jest bez wątpienia aktem wolności partnerów. Niemniej nietrudno dostrzec, że: „...pod jego warstwą ludzką działają czynniki, które stawiają go (= ten akt wolności) poza człowiekiem, na pograniczu, tam gdzie ludzka świadomość, wola i wrażliwość stykają się z siłami ciemności, które... działają w świecie i niemal go opanowują” (RP 14). Przeciw-rodzicielskie działania zawsze nabywają charakteru przynajmniej intuicyjnie uświadomionego buntu przeciw Bożemu Przykazaniu oraz miłości, która winna być darem. Nie tej poszukują wtedy partnerzy! Zatem i do tej sytuacji można odnieść ogólne nauczanie Jana Pawła II o grzechu: „...Postanowili (= przytoczona relacja biblijna o budowniczych wieży Babel: Rdz 11), że... zjednoczą się ... i staną się silni... bez Boga, jeśli nie wprost wbrew Bogu... – Stajemy w obliczu wyłączenia Boga poprzez otwarte sprzeciwienie się Jego przykazaniu, poprzez rywalizację z Nim, złudne dążenie do bycia ‘jako On’ ... – Zachodzi (tu) gwałtowne zerwanie stosunku z Bogiem ... – Występuje (tutaj) w całej powadze i dramatyczności to, co stanowi najbardziej wewnętrzną i mroczną istotę grzechu: nieposłuszeństwo wobec Boga, wobec Jego prawa, normy moralnej, którą dał człowiekowi, wpisując ją w ludzkie serce i potwierdzając oraz udoskonalając przez Objawienie” (RP 14). file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (4 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Szatan: kłamca-morderca wstawiający Boga w stan oskarżenia Dogłębne zakłamanie w pojmowaniu miłości byłoby niezrozumiałe, gdyby w działanie seksualne partnerów nie włączył się „przeciwnik wasz, Szatan, (który) jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1 P 5,8). On to, „wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię” (Ap 12,9) – nie szczędzi trudu, by zakłamać miłość, którą jest – Bóg. Wmawia człowiekowi, że Bóg to jego najgorszy przeciwnik. Że Bóg zazdrości człowiekowi ‘pokochania się’, które mu się należy. Człowiek, zachłyśnięty jego przewrotnymi sugestiami, wycofuje dotychczasowe zawierzenie Bogu (= ufność-wiarę), by bez zastrzeżeń zawierzyć-zaufać ojcu kłamstwa i mordercy od początku (J 8,44). Również do tej sytuacji odnoszą się refleksje Jana Pawła II: „...‘Nie uwierzyli’ (= słowa Chrystusa tuż przed swą Męką: ludzie nie uwierzyli że jest Odkupicielem; podobnie w raju: nie uwierzyli Bożemu Słowu) ... oznacza... odrzucenie, a przynajmniej odsunięcie Prawdy zawartej w Słowie Ojca. Odrzucenie to wyraża się w czynie jako ‘nieposłuszeństwo’, dokonane na skutek pokusy, która pochodzi od ‘ojca kłamstwa’. U korzenia ludzkiego grzechu leży więc kłamstwo jako radykalne odrzucenie Prawdy, zawartej w Słowie Ojca, poprzez które wyraża się wszechmoc Stwórcy. Jest to wszechmoc i zarazem miłość ‘Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi’...” (DeV 33). Postawę buntu wszczepia szatan w serce mężczyzny i kobiety w obezpłodnieniu aktu w ten sposób, że wstawia Boga w ich świadomości w stan oskarżenia, że Bóg ich absolutnie nie kocha: „Znajdujemy się tutaj w samym centrum tego, co można nazwać ‘anty-Słowem’, czyli ‘przeciwPrawdą’. Zostaje bowiem zakłamana prawda o tym, kim jest człowiek, jakie są nieprzekraczalne granice jego bytu i jego wolności. – Ta ‘przeciw-Prawda’ jest możliwa dlatego, że równocześnie zostaje dogłębnie ‘zakłamana’ prawda o tym, kim jest Bóg. Bóg-Stwórca zostaje postawiony w stan podejrzenia, głębiej jeszcze: w stan oskarżenia w świadomości stworzeń ... – Dochodzi do głosu przewrotny ‘geniusz podejrzeń’. Stara się on ‘zakłamać’ samo dobro, absolutne Dobro – wówczas, kiedy w dziele stworzenia objawiło się ono jako niewypowiedzianie obdarowujące ..., jako stwórcza Miłość” (DeV 37). Szatan zaszczepia człowiekowi podejrzenie, że Bóg wcale nie jest Miłością. Że Bóg człowieka nie kocha, skoro nakłada nań tak „niesprawiedliwe” Przykazania, krzywdzące jego podstawowe „prawo” do pokochania się! Wmawia, że Bóg przede wszystkim na miłości w ogóle się nie zna, bo nie rozumie potrzeb człowieka zakochanego i broni mu z zazdrością przeżyć w tym zakresie. Przekonuje, że wobec tego sam człowiek musi, wbrew Bogu, wywalczyć sobie prawo decydowania o tym, co winno być 'miłością'. Szatan usiłuje udaremnić w ten sposób Boży Zamysł: zaproszenie do zjednoczenia z Sobą swego żywego Obrazu w darowującej siebie swej Bożej Miłości. Perfidia jego wyraża się w tym, że wykorzystuje do tego Boże Dzieło stworzenia: ciało z natury swej mówiące o sensie oblubieńczym i rodzicielskim – przeciw zbawczej propozycji Boga. Tym samym obraca oczywiście swe kłamstwo również przeciw człowiekowi. Ale nad tym człowiek pożądliwości w tej chwili się nie zastanawia! Jan Paweł II mówi: Objaśnienie „(Szatan) od początku wykorzystuje dzieło stworzenia przeciw zbawieniu, przeciw przymierzu i file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (5 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zjednoczeniu człowieka z Bogiem ...” (DeV 27). Sądząc po niebywałej sile, z jaką pożądliwość ciała potrafi owładnąć człowiekiem i nie chce go puścić, można sobie wyobrazić potęgę „Władcy tego świata” (J 12,31; 14,30; 16,11), „Rządcy świata tych ciemności” (Ef 6,12). Zdąża on nieodwołalnie do jednego: zabić Boga! To oczywiście jest niemożliwe: „Analiza grzechu... wskazuje na to, iż za sprawą ‘ojca kłamstwa’ pójdzie przez dzieje ludzkości stałe ciśnienie w kierunku odrzucenia Boga przez człowieka, aż do nienawiści ... – Człowiek będzie skłonny widzieć w Bogu dla siebie przede wszystkim ograniczenie, a nie źródło wyzwolenia i pełnię dobra ... – Doszło aż do ogłoszenia...‘śmierci’ (Boga). Niedorzeczność pojęciowa i słowna. Ale ideologia ‘śmierci’ zagraża człowiekowi: ... – ‘Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika... – Co więcej, samo... zapada w mrok przez zapomnienie o Bogu’. Ideologia ‘śmierci Boga’ łatwo może się w skutkach okazać... ideologią ‘śmierci człowieka’...” (DeV 38). Jest rzeczą przerażającą, że: „...wbrew całemu świadectwu stworzenia oraz zbawczej ekonomii z nim związanej, ‘Duch ciemności’ potrafi ukazać Boga jako Przeciwnika swego stworzenia, a przede wszystkim przeciwnika człowieka, jako źródło niebezpieczeństwa i zagrożenia dla człowieka. – W ten sposób zostaje zaszczepiony przez szatana w psychice człowieka bakcyl sprzeciwu wobec Tego, który ‘od początku’ ma być przeciwnikiem człowieka – a nie Ojcem. Człowiek został wyzwany, aby stawał się przeciwnikiem Boga!” (DeV 38). Szatanowi, mistrzowi w „zwodzeniu całej zamieszkałej ziemi” (Ap 12,9), udaje się często nieprawdopodobnie łatwo skupić na sobie zawierzenie człowieka. Po czym wypłaca człowiekowi – jak „w swej chytrości... uwiódł Ewę” (2 Kor 11,3. – Zob. do tego dokładniej: „Chytrze zastawione sztuczki uwodzicielskie”) – monetą, jaką dysponuje: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23)! Śmierć ta jest wrzuceniem „do piekła w ogień nieugaszony, ... gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie” (Mk 9,44.48). Nie Bóg wrzuca do piekła! Wkracza tam sam Boży Obraz, który otrzymuje to, czego chciał: odcięcia od Boga-Daru, a zanurzenia się w nie-miłości i nie-życiu niezbywalnego dalszego istnienia – potępionych. O dokonującym się w grzechu wycofaniu dotychczasowego zawierzenia Bogu, a obdarzenia całkowitym zawierzeniem Szatana, powie Papież Jan Paweł II: „To nieposłuszeństwo oznacza odwrócenie się od Boga, oznacza poniekąd zamknięcie się ludzkiej wolności względem Niego (= Boga). Oznacza również pewne otwarcie się tejże wolności – ludzkiego poznania i woli – wobec tego, który jest ‘ojcem kłamstwa’. Akt świadomego wyboru nie tylko jest ‘nieposłuszeństwem’, ale niesie z sobą również pewną podatność w stosunku do tej motywacji, jaka zawiera się w pierwszej namowie do grzechu i motywacji nieustannie ponawianej w ciągu całych dziejów człowieka na ziemi: ‘...wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło’...” (DeV 37). Boży „ból” przetwarzający cierpienie własne w zamysł ODKUPIENIA Radykalna nieufność względem „Miłującej Wszechmocy Stwórcy” (DeV 33), w parze z arogancką deklaracją, że nie ten przez Boga ukazany kształt miłości jest dobrem, lecz podsunięty przez „wielkiego Smoka, Węża starodawnego” (Ap 12, 9), staje się wyjątkowo dojmującym zranieniem Boga. Mówienie o Bożym bólu-zranieniu jest śmiałym antropopatyzmem (= wyrażanie się o Bogu jakby file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (6 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże miał ‘uczucia’ jakie przeżywa człowiek). A jednak Pismo święte wyraża się na zbyt wielu miejscach o Bogu tak, jakby miał uczucia na kształt ludzkich uczuć, by można było przejść nad nimi do porządku (zob. do tego dokładniej niż., cz. V, rozdz. 5: Bóg cierpiący – zasmucony – uradowany. Czy można Boga pocieszyć?). Nikt nie zdoła pojąć Bożego bólu, prócz tego, komu to objawi Duch Święty (DeV 32.34.39). Albowiem „Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego” (1 Kor 2,10). Papież Wojtyła mówi: „...Zła grzechu nie sposób dosięgnąć w całej jego bolesnej rzeczywistości, nie ‘przenikając głębokości Bożych’. Od początku ponura Tajemnica grzechu zaistniała w świecie na gruncie odniesienia stworzonej wolności do Stwórcy ... – (Tajemnica grzechu) zaistniała wbrew prawdzie, na gruncie kłamstwa..., które to kłamstwo postawiło w stan oskarżenia, w stan permanentnego podejrzenia samą stwórczą i zbawczą Miłość. Człowiek poszedł za ‘ojcem kłamstwa’ – przeciw Ojcu Życia i Duchowi Prawdy” (DeV 39). I kontynuuje: „Czyż więc ‘przekonywać o grzechu’ (J 16,8; = rola Ducha Świętego) – nie musi równocześnie znaczyć: objawić cierpienie? Objawiać ból, niepojęty i niewyrażalny, jaki z powodu grzechu ... Księga święta zda się dostrzegać w ‘głębokościach Bożych’, w samym niejako Sercu nieogarnionej Trójcy? ... – ‘W głębokościach Bożych’ jest miłość Ojcowska, która w języku biblijnym wobec grzechu człowieka posuwa się aż do słów: ‘Żal Mi, żem stworzył człowieka’ .... – Ostatecznie ów niezgłębiony i niewypowiedziany ‘ból’ Ojca zrodzi nade wszystko przedziwną ekonomię miłości Odkupieńczej w Jezusie Chrystusie, ażeby ... Miłość mogła się okazać potężniejsza od grzechu w dziejach człowieka. Ażeby zwyciężył ‘dar’...” (DeV 39). Oto Boża ‘reakcja’ w odpowiedzi na ból, zadawany Bogu przez człowieka, tajemniczą Oblubienicę tegoż Boga. Człowiek Bogu nie wierzy, że jest „Miłością niewypowiedzianie obdarowującą” (DeV 37). Mimo to Bóg – rozżalony, a zarazem rozgniewany, Miłości do Oblubienicy nie wycofuje! Nie zasklepia się w swym odtrąceniu, oceniony poniżej ‘miłości’ Szatana-kłamcy. U Boga dokonuje się swoiste przetworzenie bólu własnego – w Zamysł Odkupienia ‘Cudzołożnej’! W ten sposób: „(stanie się) rzeczywistością to, czego żadne stworzenie nie mogłoby nigdy ani pomyśleć, ani uczynić: że mianowicie Bóg Nieśmiertelny w Chrystusie (ofiaruje się) na Krzyżu za człowieka i że śmiertelna ludzkość w Nim (zmartwychwstanie)...” (APR 10). Stajemy przed Zamysłem Odkupienia człowieka: „W Bogu Duch-Miłość przetwarza sprawę grzechu ludzkiego w nowe obdarowanie zbawczą Miłością. Z Niego (= Ducha Świętego, Osoby-Miłości), w jedności Ojca i Syna, rodzi się owa zbawcza ekonomia, która napełnia dzieje człowieka darami Odkupienia. Jeśli grzech, odrzucając Miłość, zrodził ‘cierpienie’ człowieka – ... to Duch Święty wejdzie w cierpienie ludzkie i kosmiczne z nowym obdarowaniem Miłością, która odkupi świat ..." (DeV 39). Taka jest Boża ‘odpłata’ za wstawienie Go w stan oskarżenia: jakoby swego Obrazu-Oblubienicy nie kochał. Taki jest Boży ‘odwet’ za grzech niewiary w Miłość „niewypowiedzianie obdarowującą” (DeV 37), której wyrazem jest m.in. dar Przykazań. Ojciec święty mówi: „Jak śmierć Boga-Syna przezwycięża ludzką śmierć ..., tak również grzech Ukrzyżowania BogaSyna przezwycięża ludzki grzech ... – Temu bowiem, co ze strony ludzi było największym grzechem, w sercu Odkupiciela odpowiada ofiara największej miłości, która przewyższa zło wszystkich grzechów człowieka ...” (DeV 31). Miłość, którą jest Bóg Ojciec i Syn i Duch Święty, nie przestaje być sobą! Wyzwany przez radykalną nieufność, Bóg tym bardziej pozostaje bezinteresownym Darem dla swej zdradą splamionej Oblubienicy: mężczyzny i kobiety. On pierwszy realizuje słowo Pisma: „Nie daj się file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (7 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże zwyciężyć Złu, ale zło Dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21)! Owo ‘Dobro’ jest innym mianem bycia-darem „aż do końca...” (J 13,1) – i ‘poza’ koniec: „Jeśli grzech zrodził cierpienie, to teraz ból Boga – owo cierpienie – zyskuje poprzez Ducha Świętego swój ostateczny ludzki wyraz w Chrystusie Ukrzyżowanym. Oto paradoksalna tajemnica miłości: w Chrystusie cierpi Bóg odrzucony przez swe stworzenie: ‘Nie wierzą we Mnie’! I równocześnie z głębi tego cierpienia – a pośrednio: z głębi grzechu, że ‘nie uwierzyli’ – Duch wyprowadza nową miarę obdarowania człowieka i stworzenia od początku. W głębi tajemnicy Krzyża działa Miłość, która przywodzi człowieka na nowo do uczestnictwa w Życiu, jakie jest w Bogu samym” (DeV 41). PODSUMOWANIE Wracamy do refleksji nad działaniami przeciw-rodzicielskimi. Rozumiemy, że są one zbuntowanym wyzwaniem rzuconym w twarz „niewypowiedzianie obdarowującej” (DeV 37), "miłującej wszechmocy Stwórcy" (DeV 33). Partnerzy miotają wtedy w kierunku Stworzyciela pełną buty anty-modlitwę: Bluźniercza anty-modlitwa do Szatana Stwórco! Ty się na tym nie znasz! Nie możemy Ci dłużej zawierzać! Masz dla nas same tylko zakazy! Toteż wycofujemy nasze: „Jezu, ufamy TOBIE !” Ufność przenosimy odtąd na kochającego nas „Wielkiego Smoka, Węża starodawnego”. On nam szczodrze daje, co według naszego rozeznania seksualnego jest bardziej dobrem, niż Ty, Boże, to sobie wyobrażasz. Będziemy więc obezpłodniali akty. Będziemy mieć to, do czego mamy prawo, cośmy w walce z Tobą, Boże, sobie wywalczyli! Zwracamy się więc do Ciebie, Miłujący nas, nasz Ojcze-Szatanie, w podnieceniu uwolnionego seksu: Szatanie, ufamy Tobie ! Zawieramy ci siebie: w życiu, w umieraniu, i po śmierci! Szatanie-Ojcze! Przyjmij nas! Objaśnienie file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (8 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Modlitwa-bluźnierstwo! Taka jest jednak rzeczywistość grzechu: każdego grzechu. Szczególnie jaskrawo ujawnia się to w dziedzinie, gdzie rozstrzyga się pytanie: Kto jest Autorem Życia i Miłości? Grzechy w zakresie seksualizmu prawdziwie są grzechami z rzędu grzechu Szatana! Ciężko w swej „niewypowiedzianie obdarowującej” Miłości znieważony Trójjedyny mimo wszystko nadal pozostaje sobą! Wypada przytoczyć słowa Papieża: „Wolność jest właściwością człowieka, Bóg stworzył go wolnym. Stworzył go wolnym, dał mu wolną wolę bez względu na konsekwencje. Człowiek źle użył wolności, którą Bóg mu dał, ale Bóg stworzył go wolnym i absolutnie nie wycofa się z tego. Zapłacił za swój dar, zapłacił Sam za swój dar...” (Jan Paweł II, Trzecia Pielgrzymka do Ojczyzny, Przemówienie do Młodzieży, Kraków 10.VI.1987). Również teraz i tutaj Boża Miłość – jest i będzie „potężniejsza od jakiegokolwiek zła, w które uwikłany jest człowiek, ludzkość, świat” (DiM 7). Sam Bóg stanie się Odkupieniem grzechu mężczyzny i kobiety. Będzie wciąż ufnie czekał, czy tak bardzo miłowany Jego żywy Obraz, Jego Mistyczna Oblubienica, w końcu ... może przyjmie Dar Jego całego – tym razem w postaci Jej okupu-posagu w formie Jego Krwi i Wody...? NA ZAKOŃCZENIE OMÓWIONYCH ‘UZASADNIEŃ’ W kończącej się w tej chwili drugiej części naszej strony, staraliśmy się ukazać coraz inne „argumenty”, zdolne dopomóc do nieco lepszego zrozumienia nieustępliwej postawy Kościoła w sprawie stosowania jakichkolwiek działań przeciw-rodzicielskich oraz form zastępczych. Zdajemy sobie sprawę, że rozważania te są tylko jedną z możliwych prób wniknięcia w głębsze zrozumienie ładu wpisanego przez samego Boga w dar „właściwy i wyłączny” małżeństwa, jakim jest możność przeżywania wzajemnej bliskości aż do granicznego „dwoje jednym ciałem” włącznie. Argumenty te – ewentualnie wiele jeszcze innych, których tu nie ukazano, mogły zapewne przybliżyć w pewnej mierze człowiekowi ‘dobrej woli’ zrozumienie Bożego Zamysłu związanego z małżeństwem. Zdajemy sobie jednak sprawę, że w konkretnym działaniu, zwłaszcza zaś w obliczu stającej w tej chwili przed partnerami – małżonkami czy też osobami nie związanymi ślubem małżeńskim – pokusy sięgnięcia po środki zapobiegania ciąży lub po formy zastępcze, wszelkie „argumenty” mogą błyskawicznie stracić jakąkolwiek moc przekonywającą. Jeśli ktoś pragnie wtedy „nie zginąć”, ale mieć „Życie wieczne” (J 3,16), nie pozostaje nic innego, jak trzymać się oburącz Słowa file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (9 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże Bożego wyrażonego w Przykazaniu: „Nie będziesz cudzołożył!” (por. też VSp 110). „Myślenie” może ostatecznie w znaczeniu dosłownym: zawieść. Okazuje się, że rozum może w pewnej chwili przestać funkcjonować prawidłowo. Pozostaje jednak wolna wola – oraz poczucie odpowiedzialności za wybór, którego skutki „wlewają się” w życie wieczne. W takiej sytuacji pozostaje – wbrew kruchości i zawodności rozumu – po prostu zawierzyć Bogu. Taką postawę obserwujemy czasem, w sytuacjach krytycznych, u Dziecka. Innymi słowy w sytuacji zamętu umysłowego wypada jednocześnie rozpaczliwie i z pełnią ufności oddać siebie całego w ślepym zawierzeniu Bogu, chociażby to zawierzenie Bożej Miłości, wyrażającej się w Jego Przykazaniach, miało kosztować bardzo dużo i było podejmowane w tej chwili – niemal bez przekonania o słuszności Bożego rozwiązania! Bóg nie uzasadnia Przykazań. Nie potrzebuje tego czynić. Bóg nie jest zdolny życzyć, ani tym bardziej wyrządzić komukolwiek zła. Jeśli Bóg-Miłość mówi do swojego żywego Obrazu: „Nie!”, mówi tak dlatego, że go kocha. Jeśli więc nagląco prosi o przestrzeganie swych Przykazań, kocha i wtedy, gdy wypowiada stanowcze: „Nie!” Jednocześnie zaś ostrzega z całą powagą o konsekwencjach nieposłuchania Jego głosu: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania Dobra i Zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz ...” (Rdz 2,16n). Słowa te wypowiada Ten, który „Jeden tylko jest Dobry” (Mt 19,17). Można by tylko powtórzyć za Janem Pawłem II: „Poprzez ten obraz – Objawienie poucza nas, że władza decydowania o dobru i złu nie należy do człowieka, ale wyłącznie do Boga. Człowiek oczywiście jest wolny ... – Cieszy się wolnością niezwykle rozległą, może bowiem jeść ‘z wszelkiego drzewa tego ogrodu’. – Nie jest to jednak wolność nieograniczona: musi się zatrzymać przed ‘drzewem poznania Dobra i Zła’, została bowiem powołana, aby przyjąć prawo moralne, które Bóg daje człowiekowi...” (VSp 35). Jako Miłość, Bóg jest godny zawierzenia. Również wtedy, gdy prosi z naciskiem, chociaż nigdy nie zmusza: by Słowa Bożego nie tylko „słuchać”, ale je i „wypełniać” (Łk 8,21). RE-lektura: część II, rozdz. 6b. Stadniki, 5.XI.2013 r. C. KWESTIONOWANIE BOGA JAKO MIŁOŚCI Jeszcze raz: miłość – dar Wyzwanie o kształt „miłości” Grzech – ukryte źródło rywalizacji o kształt „miłości” R2-18. Jeszcze raz: dynamizm OD-środkowy i DO-środkowy miłości czy anty-miłości Szatan: kłamca-morderca wstawiający Boga w stan oskarżenia Oskarżenie Boga, że nie kocha Fot2-19. Dziecko w łonie - 6 miesięczne Boży „ból” przetwarzający cierpienie własne w zamysł ODKUPIENIA Boży ‘odwet’ za nie-wiarę Jego Miłości: plan Odkupienia file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (10 von 11) [2013-11-06 14:57:59] By miłość - MIŁOŚCIĄ była. Miłości - rozwiązania ludzkie a Boże PODSUMOWANIE R2-20.Bluźniercza modlitwa do Szatana-ojca NA ZAKOŃCZENIE OMÓWIONYCH UZASADNIEŃ file:///D|/!Bill-PLANET/strona-lp33/p2_6b.htm (11 von 11) [2013-11-06 14:57:59]