03 desire 3 01
Transkrypt
03 desire 3 01
07 / 2013 03 desire ZUO CORP. WOUDSTRA MENDZIUK POREMBA IMA MAD HAREL POPIEL BLODA KOZAK TURCZYŃSKA KACZMAREK SYNCHRODOGS melba REDAKTOR NACZELNA ILUSTRATORZY Magdalena Nowosadzka [email protected] Karol Banach Gabriela Hubner Ana Kraš DYREKTOR ARTYSTYCZNY Piotr Matejkowski [email protected] REDAKTOR PROWADZĄCY MANAGER DS. KOMUNIKACJI Łukasz Nowosadzki [email protected] Łukasz Nowosadzki MANAGER DS. REKLAMY AUTORZY Malwina Żurek [email protected] Magdalena Bednarska Anna Bloda Alicja Caban Katarzyna Cieślar Marta Dyba Agnieszka Lewcio Aleksandra Krześniak Joanna Kuźmienko Lidia Popiel Wydaje się, że temat desire idealnie pasuje do lata - krótkie spódniczki, głębokie dekolty, rozwiane włosy. Na szczęście ten numer nie jest aż tak banalny. Często obiektem naszego pożądania staje się nie tylko druga osoba, ale jakiś przedmiot czy stan. Ludzie marzą o posiadaniu supermocy, powrocie do lat 60., pływaniu z delfinami. Podglądamy też Anę Kraš w jej nowojorskim mieszkaniu i analizujemy kolekcję Alexandra McQuenna. O swoim podejściu do fotografii opowiada nam ukraiński duet Synchrodogs i Jacek Poremba. Oprócz ich zdjęć w nowym numerze Melby możecie też zobaczyć sesje Agaty Mendziuk, Gosi Turczyńskiej, Dorotki Kaczmarek i Isoldy Wodoustry. W wakacyjnym wydaniu Melby rozmawiamy o pożądaniu i stosunku do mody z jedną z bardziej zmysłowych polskich marek - ZUO corp.,piszemy o chyba już kultowym serialu Mad man i przyglądamy się stylowi Pati Yang. Wszystko to składa się na zmysłową, letnią Melbę, idealną jako deser po wakacyjnych szaleństwach lub jako pocieszenie zamiast. MAGDALENA NOWOSADZKA redaktor naczelna WEBMASTER Ana Bee PROJEKT GRAFICZNY Piotr Matejkowski www.melbamagazine.com GOŚCINNIE Harel 03 desire Dorotka Kaczmarek Alicja Kozak Agata Mendziuk Małgorzata Turczyńska Isolde Woudstra Melba is self-published and composed with OTAMA.EP font by Tim Donaldson & Garamond by C. Garamond & Sofia Pro Light font by Mostardesign 2 fotografia: Małgorzata Turczyńska make-up i włosy: Paula Dźwigała stylizacja: Sara Łątkowska modelka: Alex Kijania FOTOGRAFOWIE Wszystkie teksty oraz obrazy opublikowane na łamach Melba Magazine są wyłączną własnością poszczególnych autorów (fotografów, ilustratorów i współpracowników) i podlegają ochronie praw autorskich. / Żadne zdjęcie i żaden tekst nie może być reprodukowany, edytowany, kopiowany lub dystrybuowany bez pisemnej zgody jego prawnego właściciela. / Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie (cyfrowej lub mechanicznej), drukowana, edytowana lub dystrybuowana bez uprzedniej pisemnej zgody wydawców. Wszystkie prawa zastrzeżone. 3 melba MENDZIUK 8 Fashion in 20 WNĘTRZE 21 / MUZYKA 28 / FILM 32 WOUDSTRA 34 Moda 46 MARIOS 47 / HAREL 54 / MODA MĘSKA 56 / IMA MAD 59 / MCQUEEN 64 TURCZYŃSKA 68 Fotografia 76 POREMBA 77 / SYNCHRODOGS 86 / BLODA 94 / LEUBA 96 KOZAK 100 Fashion People 110 PATI YANG 111 / KACZMAREK 116 / ZYCH-ZIELIŃSKA 124 / BLOG 128 the desire issue 03 desire ilustracja: Gabriela Hubner Desire is a sense of longing for a person or object or hoping for an outcome. The same sense is expressed by emotions such as “craving” or “hankering”. When a person desires something or someone, their sense of longing is excited by the enjoyment or the thought of the item or person, and they want to take actions to obtain their goal. The motivational aspect of desire has long been noted by philosophers; Hobbes asserted that human desire is the fundamental motivation of all human action. 6 7 the spirit issue 02 Mendziuk FLOWERS FOR TITUS Fotografie: Agata Mendziuk Stylizacja i scenografia: Dorota Magdziarz Charakteryzacja: Aga Hodowana / Hodofx Model: Filip / D’Vision 8 Sesja zrealizowana w Studiu Bema 65 marynarka: H&M spodnie: H&M po lewej: garnitur: H&M Conscious bluza: Mr. Gugu & Miss Go buty: Adidas po prawej: kurtka: Ima Mad spodnie: Olga Mieloszyk po lewej: tunika: Ima Mad chusta: własność stylistki po prawej: kurtka: Piotr Drzał spodnie: Olga Mieloszyk buty: Irregular Choice kimono: Jacob Birge po lewej: kurtka: Let’s Funky! czapka: H&M Conscious po prawej: koszula: Reserved muchy: MUCH LOVE 19 po lewej: koszule: Piotr Drzał spodnie: H&M mokasyny: H&M po prawej: tunika: Olga Mieloszyk melba Fashion in ANA KRAŠ AUSTRA MAD MEN 20 21 the desire issue 03 melba Ana Kraš WNĘTRZE Opisz swój styl. Lubię tyle różnych rzeczy, że bardzo trudno to podsumować. Założyłabym naprawdę wszystko. Lubię męskie koszule i marynarskie ciuchy, i bawełniane rzeczy, a także zwykłe, proste skórzane buty. Lubię też cygańskie klimaty, kolory i brzydkie kombinacje. Ale przede wszystkim mój styl jest bardzo klasyczny i elegancki. zobaczę coś, w co byłoby zabawnie się ubrać. Jedynym miejscem, do którego wracam, jest pchli targ w Belgradzie. Ostatni zakup, z którego jesteś najbardziej dumna. Parę tygodni temu, idąc z mojego studia na kanapkę, mijałam piękny sklep vintage – Narnia. Kupiłam pomarańczowo-karmelową kurtkę. Albo może bardziej coś w stylu płaszcza przeciwdeszczowego. Jest dwustronny i zdecydowanie oversized. Wyglądam w nim jakbym miała na sobie namiot. Kto jest twoją ikoną stylu/ kto cię inspiruje? Do głowy przychodzi mi kilka dam i dżentelmenów, którzy pięknie się ubierają, niezależnie od tego, co założą. Eliza Douglas, Mel Shimkovitz, Maryam Nassir Zadeh, Miloš Lolić, Nikola Leptir, Devendra Banhart. Co najbardziej cenisz w swojej pracy? Sama praca to dla mnie przyjemność. Pięć rzeczy bez których nie możesz żyć. Mój mężczyzna, mój czas tylko dla siebie, moja rodzina, pływanie, a ostatnio lody z il labora- Twoje ulubione miejsce na zakupy. Nie lubię robić zakupów. Kupuję raczej rzadko i zwykle w przypadkowych miejscach, kiedy 22 23 melba torio del gelato, zwłaszcza te o smaku czarnego sezamu i herbaty Earl Grey. Jaka jest najlepsza rada, którą kiedykolwiek dostałaś? Uważam, że przykłady są skuteczniejsze niż rady. Miałam to szczęście, że moja mama nauczyła mnie wszystkiego, będąc najlepszym przykładem, więc słowa nie były potrzebne. Gdybyś mogła mieszkać gdziekolwiek na świecie, gdzie by to było? Nie wiem… To pewnie byłoby wiele miejsc. Szkoda spędzić całe życie w jednym miejscu. Twój ulubiony smak/zapach. Kocham smak zielonej herbaty Genmaicha, szpinaku sauté, pieprzu, rozmarynu, wasabi. Jaką rzecz w swoim mieszkaniu lubisz najbardziej? Widok z okna. Piosenka, która zawsze poprawia ci humor. Jedną z moich ulubionych piosenek jest Love comes back Arthura Russella. Ale właściwie sprawia ona, że robię się smutna i wrażliwa. Kiedy jesteś w domu sama… Leżę w łóżku. Co jest twoim największym osiągnięciem? Nie wiem. Ale podejrzewam, że mogłoby to być kilka pięknych relacji z innymi ludźmi, które udało mi się osiągnąć ciężko pracując. Chciałabym jeszcze… Gdybym mogła w tym momencie zaszaleć i zażyczyć sobie czegokolwiek, pospędzałabym czas z małymi kózkami śpiącymi na moich kolanach. Albo popływałabym z delfinami. Jakiego trendu w modzie chciałabyś się pozbyć? Żadnego. Sądzę, że nie powinno być żadnych zasad ani restrykcji. Moda nie jest wcale taka ważna. Ludzie powinni po prostu czuć się dobrze w tym, co założą. rozmawiała: Joanna Kuźmienko 25 the desire issue 03 melba Pragnienie podróżowania, swobodnego zmieniania miejsc. Pragnienie nieskrępowanego działania, podążania za impulsem. Pragnienie przyjemnego, ale i pracowicie spędzonego życia. Tak w skrócie można opisać filozofię Any Kraš, designerki pochodzącej z Belgradu, która obecnie mieszka i pracuje w Nowym Jorku. Nigdy nie planowałam przeprowadzki do USA, stało się tak przez zupełny przypadek. Parę lat temu, podczas wakacji w Los Angeles, poznałam kogoś i postanowiliśmy zostać w Stanach na jakiś czas. Życie jest za krótkie, żeby tkwić ciągle w jednym miejscu. A to przynajmniej był najbardziej romantyczny powód do przeprowadzki – twierdzi Ana. przestrzenie jej mieszkania. Kolorystycznie zdecydowanie dominuje czysta biel: na surowych ścianach, odrapanych obramowaniach okiennych, podłogach, plecach łóżka, a nawet ozdobnej poręczy na klatce schodowej. Czysta podobnie, jak papiery Any czekające na zapełnienie rysunkami. Niewiele tu dekoracji. Najbardziej zróżnicowanym elementem wydaje się widok z okien na stare, trochę industrialne kamienice Nowego Jorku. Odrobinę koloru wprowadzają za to lampy Bonbon wytwarzane przez Anę ze sznurka owiniętego na metalowej ramce (jedną z takich lamp ma u siebie nawet Devendra Banhart), stare fotele, okładki książek i winyli. Nie mam wielu mebli. Przestrzeń wypełnia u mnie często spokojna muzyka. I rośliny. Jej mieszkanie znajduje się w dzielnicy Lower East Side. Służy ono jednocześnie za studio, gdzie artystka pracuje nad ilustracjami i zdjęciami, ale przede wszystkim nad meblami. Wykonywane są najczęściej ręcznie, bez użycia komputerów czy maszyn, ponieważ designerce sprawia wielką przyjemność sam moment wytwarzania czegoś, pracowania. Podejście Any do projektowania jest odświeżająco proste Chcę, żeby moje obiekty wymagały minimalnych nakładów produkcyjnych, ale jednocześnie były przyjazne dla użytkowników, potrzebne i praktyczne. – mówi – Projekty tych mebli nie są skomplikowane, ale zawsze zawieram w nich jakiś twist. Drobny, nieśmiały gest, sprawiający, że stają się unikalne. Całość wygląda efektownie, chociaż czuć w niej swobodę nieplanowania, brak kalkulacji czy wysiłku w precyzyjnym ustawianiu przedmiotów. Oprócz projektowania mebli, Ana od zawsze fotografuje. Za każdym jej zdjęciem stoi jakaś prosta historia, znana tylko autorowi. Obrazy skupiają się na uchwyceniu bardzo ulotnego momentu, chwili z życia, która mogłaby się rozpaść, gdyby ją chwycić w palce. Ujawniają subtelny i bardzo intymny sposób odbierania świata. Pokazują, że pragnienie nie musi być nieokiełznaną dziką żądzą. Może być po prostu nieśmiałym gestem w stronę rzeczywistości. Podobnie jest z wnętrzami, w których ulokowała się Ana. Mają być one głównie funkcjonalne, pomagać w pracy, w skupieniu się, ale również ułatwiać wypoczynek i relaks. Artystka określa swój styl jako klasyczny i elegancki, i takie też są 26 tekst: Joanna Kuźmienko 27 the desire issue 03 melba Austra Właśnie ukazała się “Olympia”, kolejna płyta kanadyjskiej grupy Austra. Przyrównywana do Florence Welch, Zoli Jesus i Kate Bush, charyzmatyczna wokalistka Katie Stelmanis proponuje konkretną estetykę szeroką skalę emocji, kobiecą energię i ewidentną miłość do New Wave. Wszystko "au naturel", bez pozerstwa, z dedykacją dla skomplikowanych dziewczynek. Podobno scena dark electro jest już zapełniona. Po przesłuchaniu nowej płyty wiadomo, że Austra stoi na niej mocno. tekst: Katarzyna Cieślar 28 fotografia: materiały prasowe MUZYKA Gdy debiutancki album Feel it Break ujrzał światło dziennie w maju dwa lata temu, krytycy rozpisywali się na lewo i prawo. Magazyny Toronto Star i New York nawet okrzyknęły Feel it Break płytą roku. Nie bez powodu. Austra powstała w 2009 roku i od tego czasu zdołała wypracować brzmienie, na które złożono w ofierze skomplikowane dusze, rozgorączkowaną wyobraźnię i warsztat z zakresu muzyki klasycznej. Takim bowiem wykształceniem dysponuje Katie Stelmanis, kręgosłup i głos zespołu. Oprócz Katie o przejmującym głosie, Austrę tworzy jej koleżanka zapoznana w formacji Galaxy, perkusistka o swojsko brzmiącym nazwisku – Maya Postepski. Jest także Dorian Wolf, basista pozyskany z grupy Spiral Beach, siostry Lightman ze wspierającym wokalem oraz Ryan Wonsiak i jego klawisze. Zdarzyło im się wystąpić kilkakrotnie pod nazwą Private Life – do czasu, kiedy odkryli, że ktoś inny już jej używa. Dlatego przyjęli mitologiczne imię bogini zorzy polarnej, które okazuje się też być drugim imie- niem Katie. Bogini od zorzy pochodzi z Łotwy, podobnie, jak jedno z rodziców piosenkarki. Zresztą, niepokojące brzmienie inkantacji Katie wskazuje właśnie na taki genotyp. Katie chce być identyfikowana jako eksperymentalny muzyk, w co jak najbardziej wpisuje się otwarta i czytelna estetyka queer. Gdyby była hetero, jej twórczość zapewne wyglądałaby inaczej. W końcu teledysk do piosenki Beat and the Pulse ocenzurowano na YouTube. Z kolei w sferze dźwięku łatwo wyczuwalny jest manieryzm lat 80. Przywodzi na myśl sztuczne oświetlenie tanich klubików i sączącą się gdzieś, jakby z oddali, słodko-gorzką nutę typową dla Soft Cell. Lekką nostalgię widać także w wizerunku. Grupa ma dwa wyznaczniki swojego stylu: po pierwsze strój musi pasować do nastroju, po drugie Katie i jej muzycy upodobali sobie sklepy z używanymi ciuchami. Potrafią pofolgować dziwactwom do tego stopnia, że czasem aż 29 the desire issue 03 melba fotografia: materiały prasowe ciężko im samym uwierzyć, że tak ubrali się na scenę. Były już cekiny, panterki, inspirowane Wschodem powłóczyste tkaniny. Kto wie, co stanie się dalej. Dużo podróżują, z każdej podróży przywożą nowe rzeczy, które szybko stają się tymi ulubionymi. Najlepsze sztuki podobno pochodzą z prowincjonalnych sklepików, tam zdobywa się prawdziwe skarby. Na liście chętnie odwiedzanych sklepów jest też paryski vintage Kilowatts i londyński Beyond Retro, który znajduje się w okolicach Brick Lane. Austra nie szuka trendów, tylko czegoś, co się zwyczajnie spodoba. To takie proste. lata wspólnej trasy u boku the The xx, Grimes i Gossip. I choć Austra zapowiadała zmiany, teksty nadal dotyczą ciemnych godzin życia. Niedobrych motywacji, uzależnień. Zależności w związku. Nowa płyta to małe rytuały przejścia, jednak teraz dużo bardziej skoczne, z wyraźną linią, prowadzoną przez perkusistkę Mayę. Więcej jest też brzmień klubowych – przecież cały zespół kocha techno. Nadal mnie dziwi, jak mało osób w Polsce zna Austrę – zwłaszcza, że elektronika o tak sprofilowanej barwie ma tutaj swoich nabywców. Przyczyną może być zwyczajnie stara miłość do bardziej popularnych wykonawców ze Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Ci lubią pokazywać się w Polsce na różnych muzycznych festach. Co z Austrą? Zagra na OFF Festivalu w Katowicach (4 sierpnia, Scena Eksperymentalna) oraz 22 października w warszawskim Basenie. Podobna prostota cechuje drogę muzyczną Austry. Początkowo Katie pisała piosenki z myślą o ludziach, którzy zamykają się w swoim świecie ze słuchawkami na uszach. Później jednak chciała, żeby zaczęli zatracać się bardziej pierwotnie, w tańcu. To jeden z powodów, dla których nowy album jest bardziej taneczny. Na transformację z pewnością wpłynęły też trzy ilustracja: Ana Kras 30 31 the desire issue 03 melba Mad Men SERIAL W tym świecie wszystko było ostrzejsze. Jasna granica, która tworzyła kontrast. Jasny podział ról i jasny podział obowiązków. Utarte przez lata, wypracowane przez pokolenia. Wszystko wydane w wersji ultra i różne od świata, który dopiero wtedy się tworzył. Ultramęscy mężczyźni, ultrakobiece kobiety, ultradobre pomysły. Ultrarealistyczny serial, który zyskał miano kultowego, przeniósł widzów do czasów fascynujących. tekst: Marta Dyba Don Draper ma masę pomysłów i świetnie skrojone garnitury. Zazwyczaj ubrany na szaro, w kolejny odcień szarości, paląc kolejnego papierosa wpada na kolejny świetny pomysł. Jest Ameryka, są lata 60., a w reklamie szykuje się przełom. Zaczyna się od odkrycia szkodliwości papierosów, a podąża przez wszystkie inne elementy życia. Bo to także czasy lata przełomu obyczajowego. Obok Betty Draper pojawia się więc Joan. Obok przykładnej pani domu, pojawia się kobieta pracująca i pozwalająca sobie na nieco więcej. W pełni świadoma siebie, swojego ciała i tego, co niesie to ze sobą. Obok dyrektora kreatywnego pojawia się posłuszna sekretarka i stawiająca pierwsze kroki w biznesie kobieta. Rewolucja jak na tamte czasy. 32 fotografia: materiały prasowe Wszystkie nieskazitelnie ubrane, dopracowane w najmniejszym szczególe, jednak wszystkie bardzo różne. Betty to rozkloszowane sukienki, talia podkreślona gorsetem i niewielki dekolt. Odrobina ekstrawagancji na większe wyjścia. Czasem trochę czerni. Blond włosy na wałki, czasem upięte. Idealna żona dla swojego męża. i siłę, która determinuje wszystkie działania. Determinuje dobre pomysły i ryzykowne zagrania. Ryzyko utraty posady, możliwość zyskania awansu. Noc na plus, rodzina na minusie. Zatarcie się bilansu zerojedynkowego, pojawienie się odcieni szarości na biało-czarnej skali. Mad men to serial nietypowy. Nie było bowiem jeszcze przypadku, żeby tak dobrze zostały oddane realia. Klimat, scenografia, ubiór – wszystko razem, co sprawia, że na kilkadziesiąt minut można przenieść się w lata 60. I dać się wciągnąć do tego stopnia, że dobrze wystylizowane reklamy produktów zostały uznane za dalszą część fabuły. Fabuły, która byłaby niczym bez każdego z tych szczegółów. Jest też Joan, która uwielbia obcisłe sukienki i wyraziste kolory. Sama jest ruda, zawsze umalowana. Doskonale wie, jak działa na mężczyzn i jak to działanie zwiększyć. Z pożądania czyni broń, bo tylko w ten sposób może poruszać się po świecie rządzonym przez tych ubranych w garnitury. I napędzanym przez pożądanie. Pożądanie kobiet, sukcesu, kariery. Dążenie 33 the desire issue 03 Woudstra THE CURIOUS TALE OF VERONICA melba the desire issue 03 melba the desire issue 03 melba 42 43 the desire issue 03 melba fotografie: Isolde Woudstra stylizacja: Jelle van der Plas make-up i włosy: Cynthia Schippers modelki: Eva B and Rosa (Elvis Models) Moda ZUO CORP. HAREL MODA MĘSKA IMA MAD ALEXANDER MCQUEEN the desire issue 03 melba ZUO Corp. PROJEKTANT ZUO Corp. istnieje od trzech lat. Z kolekcji na kolekcję jesteście coraz bardziej rozpoznawalni. Jungle Gardenia zebrała świetne recenzje, a magazyn Twój Styl nagrodził was tytułem Projektanta Roku 2012. Jak myślicie, co sprawia, że ludzie chcą kupować i nosić wasze ubrania? Gdzie tkwi sekret? Ciężko jest nam powiedzieć, może w różnorodności i stosunkowo dobrych cenach? Mamy w ofercie dwie linie ZUO Corp. – traktujemy ją wizerunkowo, to propozycje dla fashionistek szukających nowości i światowych trendów oraz ZUO Corp+, bardziej przystępną cenowo kolekcję oferującą streetwear, także dla panów, tak więc na każdy znajdzie coś dla siebie i na swoją kieszeń. Kientki często podkreślają, że podoba im się wizja świata, jaki kreujemy w przypadku każdej kolekcji, bo sprzedajemy nie tylko ubrania, ale filozofię i cały świat marki. Nasza idealna klientka to pewna siebie kobieta sukcesu, która doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich atutów. Taka jak Agnieszka Szulim. Czy kiedykolwiek martwiliście się, że zabraknie wam pomysłów, aby zrealizować kolejną kolekcję? Nie, to samo przychodzi, w sumie to mamy więcej pomysłów niż mocy przerobowych. Dziś moda w Polsce wydaje się przeżywać prawdziwy boom. Co chwila pojawią się nowi projektanci i marki. Śledzicie rodzimy rynek? Kto jest godny uwagi, kogo cenicie najbardziej? Też mamy takie wrażenie. Śledzimy rodzimy rynek, bardzo cenimy Gosię Baczyńską, czy MMC. Bardzo podoba nam się to co i jak robi Ania Kuczyńska i jesteśmy pod wrażeniem rozwoju marki Macieja Zienia. W debiutantach ostatnich lat trochę się nie rozeznajemy. Bardzo często w wywiadach z projektantami pada pytanie o inspiracje. Skąd czerpiecie impuls do tworzenia nowej kolekcji? Bartka inspiruje świat wokoło, różne zjawiska popkutury, czasami jest to film, albo zdjęcie znanego fotografa. Często inspiracji szuka w konkretnym zjawisku, zachowaniu ludzi czy normie obyczajowej jakiejś epoki. Tak jest w przypadku najnowszej planowanej kolekcji, gdzie inspiracją jest wizerunek i postawa kobiety sukcesu, przedstawiany w operach mydlanych. Bartek w jednym z wywiadów przyznał, że interesuje go, że inspiruje cię słynna Antwerpska Szóstka, a także projekty Japończyków – Yamamoto, Miyake, Kawakubo. Ta ostatnia uznawana jest za prekursorkę kolaboracji. Stworzyła m.in. własną linię jedwabnych szali dla domu mody Hèrmes. Czy myśleliście kiedykolwiek o współpracy z inną marką lub znaną sieciówką? Gdyby pojawiła się taka możliwość, to jak najbardziej. To daje możliwość sprawdzenia siły projektów i marki wśród masowego odbiorcy. Daje też dużą możliwość budowania zasięgu wśród odbiorców. Polskie klientki są wymagające? Łatwo projektować ubrania dla kobiet w Polsce? Hmmm… niczym nie różni się to od projektowania ubrań dla kobiet za granicą. Jest też ciekawym wyzwaniem dla projektanta, bo masowy rynek i konieczność niskich kosztów wytworzenia odzieży, narzuca ramy co do możliwości projektowych. Inaczej dobiera się dodatki i tkaniny. Projektując, macie wizję, kto mógłby nosić wasze ubrania, kim jest wasza idealna klientka? rozmawiała: Agnieszka Lewcio 48 49 the desire issue 03 W wielu recenzjach, które pojawiały się w sieci na temat waszych kolekcji przewijało się słowo mroczny. Patrząc jednak na projekty z fenomenalnej Jungle Gardenia mam wrażenie, że ta osławiona posępność odeszła w zapomnienie. Czy to jednorazowa zmiana, czy ZUO Corp. idzie w kierunku bajkowych kolorów? Cóż, mroczne były tylko dwie pierwsze kolekcje, dwie kolejne już nie, tak więc ciężko powiedzieć. Nie wiem, czy słowo mroczny jest tutaj najodpowiedniejsze, na pewno nasze kolekcje są inne na tle tych, które powstają w Polsce. Nie zamierzamy jednak rezygnować z kolorów, bo tak naprawdę umiejętnie dobrać faktury, kolory i desenie to dopiero sztuka. szatą w białym kolorze, wesoło powiewającą na wietrze jest awangardą, zupełnie inaczej niż za granicą. Nie czujemy się awangardowi i tacy nie jesteśmy, bardziej na miejscu jest określenie jedyni w swoim rodzaju. Dla nas awangarda w modzie to Iris van Harpen czy z naszego podwórka Katarzyna Konieczka. Czy uważacie, że młodzi projektanci w Polsce mogą tworzyć niezależnie i zachować tę niezależność, kiedy odniosą sukces? Co to znaczy niezależnie i co to znaczy odnieść w Polsce sukces w dziedzinie mody? To podstawowe pytanie, które powinno być zadane. Jeżeli od początku wiesz, co chcesz robić w przyszłości, to nie musisz z niczego rezygnować. Czy istnieją według was reguły w modzie, zasady, których absolutnie nie powinno się łamać? Tak, nie powinno mylić się mody z konfekcją, to jest podstawowa reguła, której nie powinno się łamać. Ostatnio, mamy wrażenie, że nie jest to takie oczywiste. Skoro już mowa o sukcesie: czy w Polsce można zarobić projektując modę? Można, czego przykładem jesteśmy my. Jest trudno, ale dajemy radę nie dorabiać na boku. Jakie są wasze najbliższe plany? Czy jest szansa, że zobaczymy waszą najnowszą kolekcję podczas tygodnia mody w Łodzi? Nasze najbliższe plany to przeniesienie pracowni w większe miejsce, otwarcie sklepu stacjonarnego – w końcu znaleźliśmy odpowiednie miejsce oraz kolejny autorski pokaz linii premium. Do Łodzi nie wybieramy się i raczej już tam nie zawitamy. ZUO Corp. to z pewnością marka jedyna w swoim rodzaju, często określana jako awangardowa. Ja osobiście nazwałabym was raczej niezależnymi. Istnieją jakieś plusy i minusy takiego postrzegania marki? To pytanie, co rozumiesz pod pojęciem awangardowy czy niezależny. Bo w Polsce każda moda, która nie jest powłóczystą, dzianinową 50 Lookbook Jungle Gardenia F - W 2012/13 fotografie: Adam Pluciński stylizacja: Alicja Werniewicz make-up: Patrycja Dobrzeniecka fryzury: Sylwia Kiliś paznokcie: Marzena Kanclerska / Nail Spa retusz: Zbyszek Rudomino / Final Touch modelka: Charlotte T. / Model Plus produkcja: ZUO corp. the desire issue 03 melba KROWARZYWA HAJDE Świetna alternatywa dla pysznych, ale potwornie ciężkich hamburgerów. Miejsce idealne nie tylko dla wegetarian. Zabawne nazwy cieciorex czy jaglanex mówią wszystko, co o zawartości kanapki trzeba wiedzieć. Lokal czynny do północy, więc wieczorny głód zdrowego jedzenia można z łatwością zaspokoić. Krowarzywa, Warszawa ul. Hoża 42 Torebeczki, pokrowce, plecaki w nostalgicznym klimacie. Wykonywane w niewielkiej liczbie egzemplarzy, przy czym każdy jest niepowtarzalny. Zachwyca dbałość o szczegół i przemyślana gama kolorystyczna. Gdy zobaczyłam jeden z flagowych produktów, przybornik z notesem i miejscem na ołówki, wiedziałam, że musi być mój. Nazywam go swoim analogowym iPadem. hajde.pl MODOLOGIA KOMBOKOLOR Marka radosna i optymistyczna. Świetna gatunkowo bawełna, zabawne autorskie grafiki (nanoszone na materiał metodą sitodruku, więc niezwykle trwałe). Projekty powstają na Kaszubach – być może to stanowi o ich bezstresowości. Sprawdziłam na sobie. Naprawdę poprawiają humor. kombokolor.com MĄKA I WODA Nieważna oryginalna mozarella, nieważna przepyszna pizza. Budino – to słowo klucz i niebiański deser, którego nie potrafię sobie odmówić. W weekend warto zrobić rezerwację, bo lokal jest mocno popularny. Mąka i Woda, Warszawa ul. Chmielna 13a (w bramie) 54 Kilka razy w życiu usłyszałam przedziwny komplement. Że fajny ten mój blog o modzie, tylko strasznie dużo czytania. Jestem przekonana, że ci, którzy tak mówili, nie mieli pojęcia o Modologii. Polecam wszystkim, którzy sądzą, że na temat mody nic mądrego nie można napisać. Dla mnie ten blog jest jak podręcznik. I to taki z wyższej klasy, do którego sięgam z gigantyczną ciekawością. modologiablog.pl KOREAŃSKIE KOSMETYKI Odkryłam je dzięki autorce bloga Kokarda Make Up Studio. Europejskie kremy BB to przy nich kiepski żart. Bazy, pigmenty, rozświetlacze… Nie miałam pojęcia, że tego wszystkiego potrzebuję. A jednak! Na razie wypróbowałam marki Miisha i Lioele. Czekam, aż będą dostępne w sklepach stacjonarnych. WYBRAŁA HAREL Autorka bloga harelblog.pl the desire issue 03 melba Mroczny przedmiot pożądania MODA MĘSKA tekst: Mateusz Jarosławski 56 57 ilustracja: Gabriela Hubner “Za jedną z takich torebek byłabym w stanie zabić!” - oznajmiła z przekonaniem i pożądliwością w oczach jedna z moich znajomych, gdy mijaliśmy charakterystyczny i słynny już kufer Louisa Vuittona, okupujący jedną z ulic Warszawy. Oniemiały, nieco zdezorientowany i przestraszony zacząłem zastanawiać się gorączkowo nad tym, czy moda - podobnie jak władza i seks - jest w stanie wyzwolić nasze mroczne, nieuświadomione instynkty... the desire issue 03 melba Postanowiłem zrobić mały rekonesans wśród osób z mojego otoczenia, dla których moda i styl stanowią arcyważny, nieodłączny aspekt codzienności. Zapytane przeze mnie panie, po nadzwyczaj intensywnych dyskusjach, skłonne były przyznać, że często towar widziany na półce sklepowej lub w prenumerowanym magazynie potrafi doprowadzić je w stan na skraju obsesji. Może nie zabójstwo, ale na pewno inne, bardzo grzeszne posunięcia... – powiedziała tajemniczo jedna z nich, przyglądając się swoim markowym butom. To prosty mechanizm. Sukienka bywa pożądana, bo i my chcemy być pożądane. Często bywa tak, że kobieta czerpie siłę właśnie z własnego wyglądu i próżności. Modą jest w stanie podkreślić atuty, wydobyć to, co najlepsze i najbardziej atrakcyjne. W dzisiejszych czasach społeczne oddziaływanie mody i stylu jest nadzwyczaj silne, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo. Wymarzonym modelem torebki potrafię podreperować sobie humor, a nawet zatuszować pewne niepowodzenia – skwitowała kolejna. Ekscytacja nowością, przedkładanie ubioru nad inne sfery życia i uzależnienie od zakupów to tylko kilka z grzesznych właściwości mody, której wpływ wydaje się dla nas wciąż nie do końca zbadany. posiada osobistą listę must have, a ich filozofia mody często niczym nie różni się od tej kobiecej. To nie jest tak, że moda zaprząta mi głowę przez cały czas, ale rzeczywiście, czasem jest dla mnie utrapieniem i uzależnieniem – mówi jeden z panów, znany bloger modowy. Dobieranie ciuchów to też pewien sposób kreacji samego siebie. Będąc wystylizowany, czuję się pewniej, a to sprawia, że wzrasta moje powodzenie wśród płci przeciwnej – tłumaczy kolejny, stały bywalec warszawskiej sceny klubowej. Nigdy nie zastanawiałem się nad wpływem mody na moje życie. Jak duże i czy w ogóle, ma dla mnie znaczenie, ale jedno jest niezaprzeczalne – moda przyciąga, bo przyciągają piękne kobiety, które ogląda się na pokazach, czy w magazynach – kwituje ostatni. IMA MAD PROJEKTANT Nie ulega więc wątpliwości, że moda coraz częściej karmi się naszym pożądaniem. Przeglądając żurnale, podpatrując sesje promocyjne i kampanie reklamowe znanych marek, można dojść do wniosku, że synonimem mody w obecnych czasach rzeczywiście staje się ukryta żądza i pragnienia skryte za fasadą luksusu. Projektanci, fotografowie i styliści także chętnie posługują się seksualnością, by dać jasny komunikat łapczywemu odbiorcy: kup, a staniesz się uwielbiana/uwielbiany. Czy rzeczywiście moda stała się dziś mrocznym przedmiotem pożądania? Mariaż mody i pożądania jest głęboko osadzony w sferze społecznej, szczególnie w relacjach towarzyskich. Okazuje się, że fetyszyzacja mody to nie tylko domena pań. Każdy z moich rozmówców, męskich wyznawców stylu, również 58 59 the desire issue 03 melba Ima Mad to marka stworzona w 2012 roku. To projekt eksperymentalny, łączący dwa odmienne podejścia do projektowania. Próba odpowiedzi na pytanie o źródło naszych ekscytacji i fascynacji. My Name Is St Lucia And I Would Like To Ask What Have You Done With My Eyes Dzień Łucji wyznaczał koniec starego i początek nowego roku słonecznego. Był to czas przełomu związany z magicznymi rytuałami o pogańskich korzeniach. W kolekcji Ima Mad użyła specyficznych zestawień kolorystycznych, które na celu miały przekazanie wrażeniowości walki światła z cieniem i tej cienkiej granicy między nimi. Faktury i warstwowość tkanin budują atmosferę przechodzenia, odbicia i pochłaniania światła. Próba odpowiedzi na pytanie o wytrzymałość kobiecego charakteru, poddanemu próbie, oddaniu całkowitemu i poświęceniu. Tematem ostatniej kolekcji Ima Mad jest historia kobiety, która z racji swojego wieku lub słabości płci wyraziściej ujawnia wytrwałość oraz spontaniczność swojego poświęcenia. Święte męczenniczki. Oczy św. Łucji, od wieków w Syrakuz wynoszone są na ołtarze procesji. Są symbolem poświęcenia i sprzeciwu. Jest to kontynuacja głównego założenia o źródłach zachowań kobiet skonfrontowanych ze społeczeństwem, które narzuca rygorystyczne reguły i motywy zachowań. 60 61 the desire issue 03 melba 62 63 zdjęcia: Piotr Kierat modelka: Coco Mayaki the desire issue 03 melba McQuenn PROJEKTANT “The collection is a study of femininity. We looked at erotica. Vargas girls, cages, corsets and crinolines and the idealization of the female form. Nothing is set in a particular period. It’s about sensuality and skin but not nudity. We also wanted to express lightness, for the clothes almost to hover over the women who wear them” - tak swoją kolekcję dla Alexandra McQueena Spring/Summer 2013 przedstawia Sarah Burton. I wydaje się, że nie trzeba dodawać już nic więcej, bo ten opis stanowi definicję pożądania samą w sobie. tekst: Aleksandra Krześniak fotografia: materiały prasowe 64 65 the desire issue 03 melba Londyńska projektantka, Sarah Burton jest dyrektorem kreatywnym domu mody Alexander McQueen od 2012 roku, od śmierci twórcy marki. Sama o sobie mówi, że nie próbowała i nadal nie próbuje udawać McQueena – wizjonera i geniusza w swojej klasie, bo nie jest to możliwe. Jednak, pracując z nim przez 14 lat, wie, co robić. Kolekcja Burton jest jednocześnie bardzo lekka i ciężka. Prześwity i muśliny mieszają się z metalowymi krynolinami i plastikowymi gorsetami. Wszystko to daje efekt dość eklektyczny: z jednej strony mamy ubrania wyjęte ze złotej ery jazzu, kąśliwej satyry ówczesnych kabaretów, z klubów siwych od dymu; z drugiej ogromne, falbaniaste spódnice na stelażu. A stylistykę godną Marii Antoniny dopełniają rzędy sztucznych kwiatów w jasnych kolorach. Inspiracje Burton to przede wszystkim prace Alberta Vargasa i estetyka kabaretów z lat dwudziestych. Obrazy Peruwiańczyka, uważanego za jednego z najpopularniejszych artystów pin -up girls, sprzedawane są za setki tysięcy dolarów. Połączenie akwareli i aerografu opanował do perfekcji – do dziś najwyższym osiągnięciem w dziedzinie airbrush jest Award Vargas, nagroda przyznawana co roku przez Airbrush Action Magazine. Wspólnym mianownikiem dla kobiet Vargasa – elegancko ubranych i półnagich – są idealne proporcje sylwetki, smukłe palce u rąk i nóg, paznokcie pomalowane na czerwono. Gorsety podkreślające talię, kabaretki, żakardowe nakrycia głowy, pióra, wiązania, mocna biżuteria, hafty, koronki w wersji przed kolano i do połowy łydki, czarne, złote, czerwone – ma być dużo, teatralnie, wyraziście i kobieco. Spring/ Summer to propozycja odważna, chociaż w porównaniu do poprzednich projektów McQueena, daleko jej do perwersji. Idealnie skrojone, dopasowane marynarki i podkreślające talię topy stanowią, moim zdaniem, najmocniejszą stronę tej kolekcji. Na uwagę zasługuje także materiał – tłoczenia imitujące plaster miodu w połączeniu z elementami plastikowego bursztynu dają efekt zaskakujący i niebanalny. Zaskakujące też były sukienki, jednak w tym przypadku owo zaskoczenie okazało się negatywne. Rozumiem zamierzone przerysowanie, ale balansując na granicy kiczu, niebezpiecznie łatwo jest wpaść w śmieszność. Pożądanie, trącące tanią erotyką, traci smak. fotografia: materiały prasowe 66 67 sukienka: Alexis and Pony kombinezon: Alexis and Pony; zdjęcie po prawej stronie: sukienka: Alexis and Pony melba Turczyńska the desire issue 03 kamizelka: Paprocki & Brzozowski , pasek: Zara, spódnica: Rob Sonn melba bluzka : Alexis and Pony, spódnica: Paprocki & Brzozowski 70 futro: Vintage, spódnica: Paprocki & Brzozowski , naszyjnik: Mokobelle kapelusz: Zara, koszula: Zuo Corp., spódnica: Rob Sonn the desire issue 03 melba sukienka: Alexis and Pony fotografie : Małgorzata Turczyńska stylizacje i make-up : Robert Kiełb modelka: Natalia Pietruczuk / D'VISION 75 melba Fotografia POREMBA SYNCHRODOGS ANNA BLODA LIDIA POPIEL NAMSA LEUBA 77 the desire issue 03 melba 78 79 the desire issue 03 melba Poremba Kontakt z fotografią miał pan dość wcześnie – jako nastolatek pomagał ojcu w ciemni, jednak poważnie zajął się tą dziedziną dopiero parę lat później. Co sprawiło, że wybrał pan taką drogę? Proszę opowiedzieć o swoich początkach w zawodzie. To fotografia mnie wybrała, z wyksztalcenia jestem mechanikiem automatyki przemysłowej i urządzeń precyzyjnych. Rzeczywiście, mimo wcześniejszych doświadczeń w łazienkowej ciemni taty, nie marzyłem jako nastolatek by być fotografem. Dużo później chwyciłem za aparat, który zaczął być wentylem tego wszytkiego, co siedziało w mojej głowie. A to, że fotografia stała się też mym zawodem spowodowała przypadkowa sesja modowa, która ruszyła tę całą machinę. Nie można przejść obok nich obojętnie. Czy to według pana jest zadaniem sztuki? Chciałby pan chwytać widza za gardło, jak robi to inny miłośnik Bacona, Antoine D’Agata? Oczywiście, ze lubiłbym wzbudzać takie emocje, jakie wzbudza we mnie Bacon. D’Agata ewidentnie czerpie z niego energetycznie, formalnie i emocjonalnie. Jednak ja, tak naprawdę, jestem inną osobą i nawet, jak próbuję by takie skrajne emocje pojawiały się na mych zdjęciach, to mi nie wychodzi. Co według pana jest najważniejsze w procesie powstawania fotografii portretowej? Dla mnie najważniejszy jest pozytywny kontakt z portretowaną osobą, przepływ dobrej energii, bez tego zaczynam się kulić i wycofywać, a wtedy nie ma szans na dobry portret. Co pan sądzi o współczesnej fotografii modowej? Czy ta forma sztuki ma przyszłość? Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że mainstreamowa prasa powiela jednak pewne wzorce estetyczne? Dopóki będzie istniała moda, dopóty będzie jej towarzyszyć fotografia. Co do powielania wzorców, to jeśli jest to li tylko powielanie, to ja się z tym nie zgadzam. A jeśli inspirujemy się tym, co ktoś już zrobił i tworzymy dzięki temu nową rzeczywistość, to ja temu przyklaskuję. Wielokrotnie wspomina pan o terapeutycznej funkcji fotografii. Mógłby pan rozwinąć ten wątek? Czy to tylko kwestia kontaktu z drugim człowiekiem podczas portretowania, czy coś jeszcze? Kiedy zaczynałem fotografować przez jakieś kolejne dziesięć lat byłem bardzo nieśmiałą i małomówną osobą i wydaje mi się, że ten wielokrotny, przymusowy kontakt z drugim człowiekiem otworzył mnie na niego bardzo. Teraz już nie mam tych problemów, a nawet uwielbiam poznawać nowych ludzi i rozmawiać z nimi. Ceni pan malarstwo Francisa Bacona. To artysta, który tworzył dzieła skrajnie emanujące emocjami: samotnością, strachem, zagubieniem. To czuć patrząc na te obrazy. 80 81 the desire issue 03 melba Dość wyraźnie oddziela pan fotografię komercyjną od projektów autorskich, mimo że bezproblemowo przemyca pan swój indywidualny styl w oba obszary. Czy robiąc dzisiaj fotografię czysto komercyjną, nie można czuć zgodności z własnymi potrzebami twórczymi? Czy to kwestia poczucia twórczej wolności, czy może czegoś jeszcze? Mam to szczęście, że udaje mi się często godzić oba te obszary, choć bywa to trudne. Wydaje mi się, że trzeba mieć do tego jakieś indywidualne predyspozycje, bo bywają to tak dwa odmienne światy. Jest to swego rodzaju schizofrenia, jedna i druga fotografia wymaga innej energii i cudowne jest też, jeśli tej energii z korzyścią potrafimy używać. A to, czy uprawiając fotografie komercyjną będziemy przemycać własne wizje twórcze, zależy tylko od nas samych. Oczywiście w dzisiejszym tak skomercjalizowanym świecie nie jest to takie proste, ale polega to na umiejętnosci spotkania się w połowie drogi między oczekiwaniami klienta a własnymi wizjami. Ja próbuje tak pracować, ale oczywisćie nie zawsze się udaje. stracja nosząca indywidualne piętno fotografa, zależy już tylko od jego talentu i osobowości i tylko ten typ utrwalania rzeczywistości mnie interesuje. Pana autorskie projekty dotyczą jednak konkretnych miejsc, czy to Sudanu, czy Toskanii, czy polskiej wsi. Jakie jest pana stosunek do fotografii dokumentalnej? Czy widzi się pan teraz, bądź w przyszłości twórcą subiektywnego dokumentu? Jeśli jest to fotografia z odciśniętym wyraźnym piętnem autora, tak jak to robi na przykład Rafał Milach, to uwielbiam na nią patrzeć. Próbuję czasami zahaczać o tak zwany subiektywny dokument, ale nigdy tego nie kalkuluję – albo samo to wychodzi, albo powstaje coś kompletnie innego i tak mam nadzieję będzie też ze mną w przyszłości. Żyjemy w czasach nadprodukcji obrazków. Czy oprócz powstrzymania się przed bezref leksyjnym nadużywaniem spustu migawki jest jakaś recepta żeby nie utonąć w morzu bylejakości? Rzeczywiście prudukujemy dziś jakąś niewyobrażalną liczbę obrazów fotograficznych, ale często to się ogranicza li tylko do naciśnięcia spustu migawki, czy to aparatu fotograficznego, czy telefonu, czy jakiegoś jeszcze innego nośnika. Nie jesteśmy potem w stanie tych wszystkich obrazów przejrzeć i myślę, że ten potop jest już nie do powstrzymania... Mówi pan, że najmniej interesuje pana rejestrowanie rzeczywistości. Czy to nie jest tak, że każde świadome fotografowanie to przefiltrowanie tej rzeczywistości przez własną wrażliwość? Rejestrowanie rzeczywistości też może być, a nawet powinno być w pełni świadome, a to czy będzie to tylko czysta rejestracja, czy reje- 82 83 the desire issue 03 melba Wiele osób przywiązuje dużą wagę do sprzętu, jakiego używają. A jakie jest pana podejście do tej kwestii? Kiedy tylko mogę to powtarzam, że nasza głowa jest najlepszym aparatem, że technika ma nam tylko pomóc zmaterializować to, co w tych naszych głowach siedzi. Często o tym zapominamy i najlepszym sprzętem możemy robić przez całe życie mierne fotografie, a ten najprostrzy sprzęt wcale nie musi przeszkodzić w powstawaniu tych wybitnych... Wiele się ostatnio mówi o kryzysie fotografii prasowej, wynikającym z przeobrażeń na rynku medialnym, z drastycznego spadku czytelnictwa prasy drukowanej. A jak pan widzi przyszłość fotografii, którą pan się zajmuje? Wierzę, że z tą moją fotografią aż takiej katastrofy nie będzie, choć ta wiara kiedyś była dużo większa i zdarza mi się często myśleć, co mógłbym innego w życiu robić... Ostatnie pytanie – na pewno wiele młodych ludzi szuka rad od doświadczonych fotografów – więc na co według pana powinni zwrócić szczególną uwagę? O wielu rzeczach wspomniałem już wcześniej w tej rozmowie. Nie mam stuprocentowej recepty na dobrą fotografię. Ważne jest by próbować znaleźć ten tzw. swój charakter pisma, dużo oglądać, nie tylko fotografii i odnajdywać jak najwięcej siebie w tym wszystkim. Niedawno wydał pan album 13, któremu towarzyszyła duża wystawa w Warszawie i w Łodzi, podczas Fotofestiwalu. Mógłby pan opowiedzieć, jak wyglądała praca nad tym albumem? Juz minęło prawie 30 lat od tej pierwszej sesji, od której cała moja przygoda się zaczęła, więc moje archiwum fotograficzne jest przeogromne i nie łatwo było w nim grzebać by wybrać te fotografie, które chciałbym pokazać w albumie. Zajęlo to nam kilka miesięcy. Miałem szczęscie, że pracowali ze mną ludzie, sam nie byłbym w stanie tego zrobić. rozmawiał: Łukasz Nowosadzki fotografie: Jacek Poremba 84 85 melba Synchrodogs Jak to się wszystko zaczęło? Czemu chcieliście zostać fotografami? Kiedy się poznaliśmy, oboje już eksperymentowaliśmy z analogowymi aparatami we własnym zakresie. W sumie, właśnie to spowodowało, że się poznaliśmy. Oboje mieliśmy konta na oldskulowym serwisie fotograficznym DeviantArt i mogliśmy nawzajem śledzić swoje poczynania pomimo faktu, ze mieszkaliśmy w innych miastach. Nigdy wcześniej nie podchodziliśmy zbyt poważnie do robienia zdjęć, ale nasza współpraca przerodziła się w pewnego rodzaju rozrywkę, gdyż w tym samym czasie zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Co jest najbardziej wartościowe w waszej pracy? Najbardziej wartościową rzeczą dla nas jest kontakt z naturą, który udało nam się nawiązać. Dla innych najbardziej wartościowe mogą być uczucia, które przeżywają podczas oglądania samych zdjęć. Czy są jakieś tematy, których wolelibyście unikać, czy może wręcz przeciwnie – dziwne, specyficzne tematy dają wam najwięcej motywacji? Staramy się unikać wszystkiego, co wydaje się nam mało interesujące. Nie możemy fotografować ludzi tylko dlatego, że oni tego chcą. Unikamy także ucieleśniania cudzych pomysłów. Wolimy korzystać z tych, które wymyśleliśmy sami. Kiedy postanowiliście, że chcecie ze sobą współpracować? Nie było spotkania, na którym odbyłaby się dyskusja, czy zostałaby podjęta decyzja by pracować jako grupa. Byliśmy w związku i myśleliśmy, że zdjęcia, które robiliśmy były przeznaczone dla nas. Umieszczenie zdjęć w internecie sprawiło, że stały się one widoczne dla innych i ludzie zaczęli je potem reblogowac. Dopiero od trzech lat nazywamy to pracą. Wcześniej to było dla nas takie robienie zdjęć do pamiętnika. Jesteście bardzo zajętymi ludźmi i braliście udział w wielu projektach. Patrząc wstecz, które projekty były waszymi ulubionymi, z których jesteście najbardziej dumni? Nie możemy powiedzieć, żebyśmy byli dumni z naszych dotychczasowych dokonań, musimy najpierw osiągnąć coś naprawdę wartościowego. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z powodu wydania naszej pierwszej dużej monografii zatytułowanej Byzanthine, ponieważ pracował nad nią zespół perfekcjonistów. Dumni są nasi rodzice, a babcia Tani powiedziała, że sprezentuje jej cieliste majteczki. Co was inspiruje? Jesteśmy zazwyczaj zainspirowani naturalnym środowiskiem. Uwielbiamy oglądać zwierzęta przez lornetkę, kochamy małe kotki, które mieszkają z nami na balkonie. 87 melba Nad czym obecnie pracujecie? Dzisiaj jest dzień, kiedy w końcu mamy czas, żeby usiąść i odpisać na dziewiętnaście emaili, które dostaliśmy w ostatnim tygodniu (co oznacza, ze czeka nas dłuuga noc na odpowiadanie na wszelakie pytania, formatowanie zdjęć, czytanie załączników itp.). Wasz wywiad poszedł na pierwszy ogień, więc miejmy nadzieję, ze dostaniecie trochę świeższe odpowiedzi niż reszta. Jakie jest wasze największe marzenie związane z fotografią? Z kim byście najbardziej chcieli współpracować? Może macie jakąś wymarzoną lokację? Mamy folder z zakładkami nazwany GO!, gdzie zapisujemy wszystkie miejsca, które wielbimy. Nie ma wymarzonego miejsca, czy wymarzonej osoby, są tylko nasze chęci by móc pojechać do jakiegokolwiek miejsca, które nam wpadnie w oko, bez zbierania na to pieniędzy przez pół roku i wyrabiania sobie wiz, jako że jesteśmy z Ukrainy. 89 the desire issue 03 Czy myślicie, ze wasze pochodzenie ma wpływ na styl waszej fotografii? Słyszeliśmy od ludzi, ze nasze prace wyglądają całkowicie ukraińsko, ale nie możemy dokładnie określić, czemu tak jest. Może są zbyt surowe by nazwać je europejskimi. To musi być wspólna cecha z fotografami ze Skandynawii, których rozpoznajemy przez to, że czujemy na własnej skórze, jak bardzo jasne są blondynki na ich zdjęciach. Trzy rzeczy, bez których nie możecie żyć? Koty, sushi, naturalne lokacje. Gdzie mieszkacie? Podróżujecie cały czas? Jesteśmy z dwóch różnych miast i w tym samym czasie dostajemy zlecenie spoza tych miast, więc tak – podróżujemy więcej niż przeciętny człowiek. Mimo to, czujemy ze powinniśmy podróżować więcej. Jakie są wasze zainteresowania spoza fotografii? Czy w ogóle macie czas na takie rzeczy? Roman kocha jazdę na longboardzie. Tania kolekcjonuje retro biżuterię i też sama ją tworzy, chociaż wygląda słabo, kiedy sie jej przyjrzeć bliżej. Lubimy także kręcić filmy i surfować po internecie by rozwijać nasz projekt Internet Documentary (http://www.synchrodogs.com/ Internet-documentary). Jeśli mielibyście opisać swój styl używając trzech slow, jakie by to były słowa? Młody, aktualny, wymagający. Czemu nazywacie swój duet Synchrodogs? Głównie dlatego, że czujemy się jak jakieś zwierzęta, które się nawzajem gryzą, ale także dlatego, że nasza aktywność umysłowa i gusta są bardzo podobne do siebie i nieraz mówimy te same rzeczy w tym samym czasie. rozmawiała: Magdalena Bednarska fotografie: Synchrodogs 90 the desire issue 03 melba Anna Bloda Wygląda na to, że jesteśmy więźniami pragnienia. Pragnienie niejako nakręca machinę, jaką jest świat. Z pożądania popełnia się zbrodnie, bywa, że ta emocja zakrywa nam oczy i wpadamy w pułapkę obsesji. O ile pragnienie może być pejoratywne, o tyle dla wrażliwych dusz, jest jedynym dostępnym paliwem napędowym. Pragnienie przeżera umysł, nastawia fale na żarłoczne: obiekt, cel, podbój. W pragnieniu zawiera sie pasja, która jest wewnętrznym ogniem. Pragnienie bycia tu i teraz, pragnienie samorealizacji, i zrozumienia świata zewnętrznego – oto właściwe odczytanie tego słowa. W większości pragnienie oznacza dla masy ludzkiej CHCENIE. Opiera sie to na obsesji zbierania, kupowania, gromadzenia. Więcej, więcej, więcej żeby zagłuszyć jakąś tam lukę i niepokój wewnętrzny. Jest to ślizganie sie po powierzchni życia. Wtajemniczeni wiedza bowiem, ze mniej oznacza więcej, a takie pragnienia są zwykłą ułudą. Należy jednak uważać, aby pragnienie rozumiane jako ambicja czy pożywka dla ego, nie przysłoniło nam zrozumienia, iż najwyższym pragnieniem powinno być właśnie pragnienie bycia wolnym od pragnienia. Ambicja bowiem źle zrozumiana, zżera osobowość oraz przyczynia się do neurotycznych postaw, których we współczesnym świecie jest niemało. Natomiast od egzystencjonalnego pragnienia by nazwać i zdefiniować świat, zaczyna sie artystyczna wędrówka. Bez swoistej obsesji by obiekt zrozumieć i posiąść nie ma kreacji obrazu. fotografia: Anna Bloda 94 95 the desire issue 03 melba Namsa Leuba Konceptualna mistrzyni, wizualny gawędziarz, kompozytorka modowych fantazji - to tylko niektóre określenia towarzyszące opisom prac młodej artystki, która zachwyca międzykulturowym dialogiem. Namsa Leuba łączy fotografię dokumentalną i modę, aby opowiedzieć nam osobistą historię afrykańskiego dziedzictwa. tekst: Alicja Caban Namsa Leuba urodziła się w 1982 roku w Szwajcarii. Beztroskie dzieciństwo spędziła w niewielkiej miejscowości nad jeziorem Neuchâtel. Nie bez znaczenia dla jej dalszych losów i twórczości stała się podwójna tożsamość kulturowa. Ojciec Leuby pochodzi ze Szwajcarii i jest protestantem. Matka, muzułmanka urodziła się w Gwinei. Namsa nie została nawet ochrzczona i z początku niewiele wiedziała o tradycji i obrzędach religijnych swoich przodków. Dopiero podczas nauki na Uniwersytecie Sztuki i Projektowania (ECAL) w Lozannie postanowiła poznać kosmologię i rytuały panujące w rodzimym kraju matki. Na ostatnim roku studiów otrzymała dotację i odwiedziła w Gwinei region Konakry. Spędziła tam trzy miesiące, przebywając głównie w wiosce, która została założona przez jej pradziadka. Tak powstał Ya Kala Ben, projekt wielokrotnie wyróżniany i nagradzany, będący również punktem wyjścia dla jej modowych inspiracji. było to łatwym zadaniem, gdyż niektórzy interpretowali takie prośby jako świętokradztwo i brak szacunku dla własnej religii. Ostatecznie artystce udało się zobrazować animistyczne artefakty i ludzkie statuy. Leuba w Ya Kala Ben doprowadziła do rekontekstualizacji obiektów sakralnych, tradycyjne symbole i rytualne obrzędy w jej obiektywie zyskały estetyczne ramy Zachodu. Dla artystki równie ważny przy tym projekcie okazał się też aspekt budowy i dekonstrukcji ciała oraz wizerunek niezauważalnego. Połączenie dokumentu z estetyką modową wymagało od Leuby przejścia z duchowej ziemi do wizualnej plastyczności, a jak sama twierdzi duchowość jest tradycją, a plastyczność modernizmem. Złączenie tych dwóch przeciwstawieństw wytworzyło cross look, prowokacyjne obrazy elastycznych ciał, a wręcz unikalnych form w czynnościach religijnych. Leuba twierdzi, że cel został osiągnięty – dotknęła nietykalnego. Ya Kala Ben Bahuda Afrykańskie dziedzictwo stało się podstawą dla jej projektów modowych. Dla magazynu i-D, w swoim unikalnym stylu zaprezentowała kolekcję Comme des Garcons, tworząc cykl Bahuda. Sesja powstała z inspiracji Afryką. Leuba wykorzystując kształty i struktury geometryczne Bauhausu i dadaizmu połączyła modę, kulturę i tkaninę. Do wizji koncepcji Bahudy Comme des Garcons ze swoją dynamiką i przełamaniem konwencji sprawdził się idealnie. Podobnie, choć wielu krytyków twierdzi, że każdy projekt W Ya Kala Ben Namsa Leuba postanowiła pokazać afrykańską tożsamość, widzianą oczami Zachodu. W dokumentalnym cyklu znalazły się portrety, na których przedstawiciele lokalnej społeczności przeistaczają się w tradycyjne statuetki. Mają one symbolizować skromność, szczęście, płodność albo stanowić kanał egzorcyzmów. Leuba prosiła mieszkańców regionu Konakry, aby specjalnie do zdjęcia ubrali się w szaty, reprezentujące skomplikowane rytualne obrzędy i praktyki egzorcystyczne. Nie 96 97 the desire issue 03 talnych możemy odnaleźć wątek związany z Polską. Jeden z wujów fotografki, ze strony ojca ożenił się z Polką i od lat mieszka w Tarnowie, gdzie jest właścicielem fabryki tkanin. Namsa kilka lat temu odwiedziła wujostwo, a wizyta zakończyła się projektem fotograficznym i książką Happy Polish. Leuba nie tylko dokumentowała życie w domu zamożnego wujka, bardziej interesowali ją zwykli mieszkańcy, pracownicy fabryki czy rodzina pokojówki. Tak powstał obraz życia klasy średniej w polskim mieście, na początku XXI wieku. Obraz codzienny, czasem nawet intymny, trochę stereotypowy i postkomunistyczny, ale jednak prawdziwy. Happy Polish Leuba nie widzi siebie w fotograficznym świecie mody, bliżej jej do dokumentu. I to właśnie w jednym z jej wcześniejszych cykli dokumen- 98 ilustracja: Gabriela Hubner i każda kolejna sesja Leuby jest niepowtarzalna w swoim stylu, prezentuje się edytorial modowy The African Queens dla magazynu New York, za który artystka zebrała już sporo nagród. Ostre kolory, hipnotyzująca i geometryczna kompozycja, przestrzeń wypełniona płytami wiórowymi, marmurem i liśćmi, stworzyła miejsce na granicy zachodniego studia fotograficznego z afrykańskim klimatem i krajobrazem. Plątanina tkanin, nasze symbole Afryki, ostry makijaż i dzika roślinność wytworzyły dziwaczny świat mody, w którym obok dialogu między kulturami nie da się przejść obojętnie. the desire issue 03 bielizna: Reformy 100 koszule: Bartosz Malewicz Kozak kombinezon: Plich, bluzka i spodnie: Ania Kuczyńska, buty: Aga Prus, loft37 buty: Bohema Clothing the desire issue 03 fotografie: Alicja Kozak stylizacja: Katarzyna Szymanowicz make-up: Laura Karaś włosy: Tyberiusz Marciniszyn modelki: Carrie, Magda / GAGAMODELS naszyjnik: Anna Ławska melba bielizna: Rilke, spodnie: Ania Kuczyńska sukienka: Agata Wojtkiewicz the desire issue 03 melba the desire issue 03 melba Popiel Od wielu lat Anton Corbijn fotografuje muzyków. To jego świat i pasja. Podąża za nimi. Poświęca większość czasu. To jego charakterystyczne zdjęcia przyciągają uwagę na okładkach U2, Joy Division, Depeche Mode, Toma Waitsa, Nicka Cave’a i wielu innych. Sesje i teledyski, ale też tysiące zdjęć zrobionych w trasie, za kulisami koncertów, w prywatnej przestrzeni. Brak pozy przebija z tych oficjalnych, jak i nieoficjalnych sytuacji. Zarejestrowany sposób noszenia stał się charakterystyczną demonstracją poglądów, niepogodzonych z mainstreamowymi postawami. Gdzieś między sceną a hotelowym pokojem powstał święty obraz nonszalanckiego, malowniczo wymemłanego boga, na którego pojawienie się czekają tłumy wyznawców, gonią za nim i starają się wyglądać, jak on. Corbijn w znakomity sposób przyczynia się do rozpowszechniania i utrwalania sylwetek, z któ- 108 rych garściami najpierw biorą inspiracje projektanci, później ulica i odwrotnie. Wielbiciele potrafią odtworzyć sposób ubierania się i noszenia w stu procentach. Pojawiają się tabuny w kurtkach jak…, z fryzurą na… Rozpoznają siebie nawzajem, jakby używali hasła znanego tylko wtajemniczonym. Fotograf rejestruje i przekazuje wieści. Zdaje się być nieświadomym procesu przemian rzeszy ludzi wciągniętych, zafascynowanych, zahipnotyzowanych muzyką. Dobór garderoby, nawet drobne poprawki na planie zdjęciowym mogą wbić się na długie lata w nurty modowe, być fotografia: Patrycja Toczyńska powielane i interpretowane na wiele sposobów. Która z uwag Corbijna (zamień koszulę na białą, zdejmij kurtkę, załóż okulary) sprawiła, że identyfikacja postaci to nie tylko zasługa samej gwiazdy lub jej doradców? Kto to pamięta? nikacji? Dla tworzenia zamkniętej, rozpoznawalnej społeczności? Chęci przynależności do grupy? Czy chcą bezpiecznie wczuć się w dostatki i nie życia nieprzystosowanych outsiderów? Może wejść do ich głów, myśleć jak oni, być nimi? Jego wersja U2 na okładce płyty All That You Can't Leave Behind, gdzie słabo widoczne postaci w holu lotniska, już prawie w podróży, prawie żegnające się są ledwo rozpoznawalne, ale ciągle charakterystyczne. To, co zostało przećwiczone, czasem w bolesny sposób przez innych, zaobfitowało tłumem w powyciąganych t-shirtach, z wytatuowanymi ramionami, kokami… Ubranie w szczególny sposób wyraża pragnienie znalezienia się w innym świecie i tak, jak U2 wsiada do samolotu, większość wsiada do windy. Pojawia się pytanie: po co tylu ludzi naśladuje sposób ubierania się swoich idoli? Dla komu- 109 melba Fashion People PATI YANG AGATA ZYCH-ZIELIŃSKA BLOG fotografia: materiały prasowe 111 the desire issue 03 melba Pati Yang STYL Czerwień szminki nakładanej na usta, szarość prostej bluzy, czy biel męskiej koszuli? Błękit oczu, jasność skóry, czy ciemna oprawa brwi? Metafora, czy prosty przekaz? Dosłowność, czy gra niedomówień? A może ostry kontrast między tym, co kobiece a co męskie? Niedopowiedzenia i gra na krawędzi. Puszczanie oka i łamanie konwencji. Czynniki niezbędne by pojawiło się pożądanie? tekst: Marta Dyba fotografia: materiały prasowe Jest żądna emocji, a jej codzienność daleka jest od nudy. Pati Yang nie potrzebuje kolorów w szafie, bo wie doskonale co to znaczy barwne życie. Ubiera więc białą koszulę, rozpina jej jeden guzik, podkreśla sylwetkę. Stylizowana na męską, koszula świetnie współgra z marynarką. Ta także jest biała i pozwala wyróżniać się na scenie. Niewielką kobietę uczynić zauważalną. byłby nic wart, odbiera wszystkimi zmysłami. Na nie także potrafi działać. Pati Yang łączy biel i czerń. Spokojny głos i niepokojącą melodię. Metaforykę tekstów przenosi na szafę. Brak w niej form przesadnych, brak dosłowności. Jest prostota kroju. Geometryzacja linii i ciekawie układające się spodnie, lejący się dekolt bluzki. Wszystko w kolorach, które z krzykliwymi barwami nie mają nic wspólnego. Stają się tłem, podkreśleniem tego, kim jest nosząca je kobieta. Hipnotyzuje głosem, wprawia w osłupienie tekstami. Twarde brzmienie i miękkość dźwięków łączy na płytach. W swej szafie także łączy sprzeczności. Wierna definicji kobiecości oddaje jej hołd swoimi strojami, swoim stylem bycia. W kobiecie widzi dopełnienie mężczyzny. Stąpając po męskim świecie, ubiera marynarki, śmiało wkłada spodnie i nie stroni od przydużych bluz. Ta szara z kapturem podkreśla barwę szminki, którą gotowa jest pomalować usta dziennikarzowi. Świat, który bez kobiet nie 112 Pełna emocji, które odczytać można w jej oczach. Niebieskich, hipnotyzujących. Niewymagających wielu podkreśleń, ale zaledwie tuszu do rzęs. Choć czasem to oczy obwiedzione czernią wysuwają się na pierwszy plan. Jednak gdy i one odchodzą w cień, to artystka i tak zwraca uwagę rysami twarzy, które są wręcz po- 113 the desire issue 03 sągowe. Ma w twarzy coś niepokojąco fascynującego, a lubiana przez nią czerwona szminka potrafi wydobyć to równie dobrze, jak ta w kolorze nude. Ta czerwień to manifestacja kobiecości, której nie potrafi przyćmić koszulka z nadrukiem, czy szary kaptur. W ubraniach, które nie mają prawa być uznane za seksowne, ona wygląda świetnie. Zakłada czarny t-shirt i dżinsy, wygląda jak dziewczyna z sąsiedztwa. Nie gwiazda, której głos potrafi oczarować, a teksty dać do myślenia. datki jakie wybiera zamykają się w czerni, złocie i srebrze. Prostota cechuje także i ten element jej stylu. Biżuteria jest widoczna, ale zamyka się w prostej bryle. Czasem ozdobionej małym wzorem. Wzory są także na ciele artystki. Tatuaże na dłoniach, na ręce. Ozdoby na całe życie, stały element stylu, którego nie wymaże się, gdy zapragnie się zmian. Ale w tej dziedzinie nie było ich dawno. Sama mówi, że jest monochromatyczna, choć jej muzyka ma w sobie wiele barw. Potrafi jednak być odważna i zaserwować kobiecość na tacy. Odejść od prostoty i ubrać się w coś, co osłoni więcej ciała. Nagi brzuch, obcisłe tkaniny podkreślające kształty. Do tego szpilki i bielizna, która niby przypadkiem, niby lekko odsłonięta, rzuca się w oczy. Czerń i szarość, biel i czerwień. Pytanie zawarte w spojrzeniu, żonglerka kontrastami. Kobiecość w symbiozie z męskością? Głębokie teksty, głęboki głos, inspirujące wypowiedzi. Hipnotyzowanie niby mimochodem, niby bez takiego zamiaru. Pożądanie podkreślane stylem. Czernią, bielą i prostotą. O tyle silniejsze, że niedopowiedziane. Podobnie jak biżuteria. Masywne bransolety błyskające na nadgarstku. O swojej muzyce mówi, że jest we wszystkich kolorach tęczy. Do- ilustracja: Karol Banach 114 Kaczmarek fotografie: Dorotka Kaczmarek make-up i włosy: Natalia Zdrojek modelka: Olga / Mango Models produkcja sesji: Aleksandra Puławska płaszcz: Bola the desire issue 03 melba Zych-Zielińska FULL OF STYLE Z wykształcenia jesteś polonistką, kiedy zainteresowałaś się modą i uznałaś, że dziennikarz mody to zawód dla ciebie? Od siódmego roku życia miałam kontakt ze sceną. Tańczyłam, szkoliłam wokal, brałam udział w konkursach artystycznych. Może dlatego bardzo wcześnie zdałam sobie sprawę, że chciałabym pracować w mediach. Na początku studiów fascynowało mnie radio, potem miałam epizod w trójmiejskiej telewizji, gdzie opracowałam własny program muzyczny. W zasadzie chciałam zajmować się muzyką. Moda bardziej zawodowo zaczęła mnie fascynować na trzecim roku studiów, kiedy wybrałam specjalizację teatrologiczną. Wtedy zaczęłam zwracać uwagę na kostiumy, scenografię, przez chwilę chciałam być również charakteryzatorką. Teatr i moda są po tej samej stronie mocy. Czy od dziennikarki mody jest już blisko do Agaty – założycielki FullofStyle czy to raczej była długa droga? Czemu zdecydowałaś się na założenie wirtualnego butiku? Zawsze otaczali mnie internetowi zapaleńcy, którzy rozbudzili we mnie fascynację internetem, mój mąż jest programistą gier komputerowych i jest moim głównym dostawcą nowinek technologicznych. Kiedy przyjechałam do Warszawy z Trójmiasta pracowałam przede wszystkim jako redaktor internetu m.in. w gazeta.pl, gdzie wymyśliłam serwis groszki.pl. Potem spróbowałam również pracy w magazynach mody. Bardzo mile wspominam pracę 124 w redakcjach InStyle czy Fashion Magazine, ale to internet był i jest moją przestrzenią. Projekt fullofstyle.pl powstał z pasji i chęci stworzenia czegoś własnego, ale dla ludzi. dokonujesz selekcji? Tak, martwi mnie że ilość nowo powstających marek ma się nijak do jakości proponowanych przez nich projektów. A ja wybieram przede wszystkim jakość i oryginalny pomysł. Nie promuję nazwisk tylko kolekcje i to one są dla mnie najważniejsze. Zapraszam do współpracy ludzi, którzy nie tylko świetnie projektują, ale również mają pomysł na siebie i swoją markę. Tylko wtedy wiem, że uda nam się porozumieć, a ludzie ich pokochają. FullofStyle to był raczej impuls, chęć promowania młodych projektantów czy przemyślany biznesplan? Obecnie powstaje dużo sklepów tego typu, które szybko upadają z braku pomysłu i właściwej promocji. Jaki Ty miałaś pomysł na to miejsce? Na początku był spontaniczny pomysł, kiedy pracowałam w redakcjach kupowałam ubrania od projektantów pisząc do nich e-maile lub wysyłając sms-y. Fullofstyle.pl miało być praktycznym rozwiązaniem zarówno dla twórców jak i klientów. Potem była przemyślana strategia zaczerpnięta z doświadczenia wyniesionego z pracy w korporacji. Robiłam wszystko intuicyjnie, nauczyłam się tego pracując przy projektach dla wydawnictw, więc czułam się bezpiecznie. Wiedziałam co chcę zrobić i w jaki sposób. Nie przewidziałam jedynie, że ten pomysł tak szybko zostanie zauważony w sieci i pojawi się konkurencja z zapleczem kapitałowym. To była dla mnie nauka i wyzwanie żeby utrzymać na fali mój brand. Wiele rzeczy zrobiłabym teraz inaczej (śmiech). Internet fascynuje mnie m.in. dlatego że wszystko dzieje się w nim bardzo szybko, trzeba szybko reagować, analizować, podejmować ryzykowne decyzje. Tempo jest zawrotne. Trzeba to lubić, żeby prowadzić biznes internetowy. Na co dzień masz kontakt z wieloma projektantami, możesz z bliska obserwować ich kariery. Jakie błędy zauważasz? Czego brakuje naszym młodym, zdolnym? Jednym brakuje konsekwencji, innym zaplecza finansowego, jeszcze innym wiedzy biznesowej i marketingowej. To bardzo młody rynek, jest wielu bardzo zdolnych ludzi, którzy są na początku swojej drogi, popełniają błędy po to żeby zdobyć doświadczenie i za kilka lat odnosić sukcesy. Bardzo im kibicuję. Miło obserwuje się projektantów, którzy zaczynali bardzo niepozornie, a teraz nabrali wiatru w skrzydła i zaskakują z sezonu na sezon. Kiedy szukałam o Tobie informacji często powtarzała się notka Agata Zych-Zielińska – dziennikarka, stylistka, producentka. Który z tych zawodów jest Ci najbliższy? Co robisz z największą przyjemnością? Tak, często uśmiecham się do siebie kiedy czytam tę notkę. Od dawna już nie czuję się stylistką. W zasadzie byłam nią bardzo krótko, dziennikarką będę zawsze i mam nadzieję, że jeszcze wrócę w przyszłości do aktywnego pisania. Teraz najlepiej czuję się w roli przedsiębiorcy. Największą przyjemność sprawia mi planowanie i realizacja celów związanych z rozwojem fullofstyle.pl W jednym ze swoich felietonów narzekałaś na to, że projektant mody to obecnie często praca na drugi etat, że młodzi ludzie szyją t-shirty dla zarobku, kopiują inne marki. Czym się kierujesz w takim razie w wyborze projektantów do swojego butiku, jak 125 the desire issue 03 melba Czym jest dla Ciebie moda? Czy przez to, że pracujesz w branży mody, zmieniło się Twoje podejście do niej? Na pewno tak, coraz trudniej jest mi patrzeć na to zjawisko jedynie jak na zabawę, coraz częściej utożsamiam modę z pracą. Znam plusy i minusy tej branży, ale staram się zachować dystans i realizować swoje marzenia. Wiem, że to pytanie trochę podchwytliwe, ale których projektantów cenisz najbardziej i za co? Jest wielu projektantów których cenię. Uwielbiam Nenukko, Wiolę Wołczyńską, podziwiam kunszt projektów Bartka Malewicza i naturalną swobodę w kolekcjach Kiss The Frog. Pojawia się coraz więcej marek, które proponują ciekawe i dobrze uszyte kolekcje, niekoniecznie są to marki zauważone przez media. Generalnie cenię ludzi za konsekwencję, szczerość i naturalność. Jeśli projektant posiada te cechy widać to w jego kolekcjach i dobrze się z nim pracuje. fotografie: Marta Sinior produkcja: fullofstyle.pl rozmawiała: Magdalena Nowosadzka 126 127 the desire issue 03 melba Blog to dla mnie… Hobby, do którego podchodzę z ogromnym zapałem. Trzy słowa, które określają mój styl. Prostota, surowość, klasyka. Najładniejsze słowo związane z modą. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Rzecz, bez której nie wychodzę z domu. Telefon. Uzależnienie od smartfonów - wielki problem XXI w. Horkruks BLOG Coś, czego nigdy bym nie założyła to... W chwili obecnej pierwsze, co wpadło mi do głowy to buty litopodobne. Najcenniejsza rzecz w mojej szafie. Dobrze by zabrzmiało gdybym wspomniała o jakiejś perełce znalezionej w second handzie, ale na chwilę obecną jest to po prostu wiatrówka UEG wykonana z Tyveku. Ikona mody dla mnie. Nie mam swojej ikony jako takiej, ale gdybym miała rzucić nazwiskiem osoby, którą uważam za najlepiej ubraną byłaby to Elin Kling albo Ivania Carpio. Mój ulubiony projektant. Miał być jeden, ale nie potrafię wybrać! Świat: Alexander Wang, Damir Doma, Yohji Yamamoto; Polska: Michał Łojewski z UEG i Maldoror. Ulubiony element garderoby. Czarna skórzana ramoneska, białe proste t-shirty wykonane z dobrych materiałów. Film ze świetnymi kostiumami. Królowa Margot (1994). 128 129 the desire issue 03 melba fotografie: horkruks.blogspot.com 130 131