03 desire 3 01

Transkrypt

03 desire 3 01
07 / 2013
03
desire
ZUO CORP.
WOUDSTRA
MENDZIUK
POREMBA
IMA MAD
HAREL
POPIEL
BLODA
KOZAK
TURCZYŃSKA
KACZMAREK
SYNCHRODOGS
melba
REDAKTOR NACZELNA
ILUSTRATORZY
Magdalena Nowosadzka
[email protected]
Karol Banach
Gabriela Hubner
Ana Kraš
DYREKTOR ARTYSTYCZNY
Piotr Matejkowski
[email protected]
REDAKTOR PROWADZĄCY
MANAGER DS. KOMUNIKACJI
Łukasz Nowosadzki
[email protected]
Łukasz Nowosadzki
MANAGER DS. REKLAMY
AUTORZY
Malwina Żurek
[email protected]
Magdalena Bednarska
Anna Bloda
Alicja Caban
Katarzyna Cieślar
Marta Dyba
Agnieszka Lewcio
Aleksandra Krześniak
Joanna Kuźmienko
Lidia Popiel
Wydaje się, że temat desire idealnie pasuje do lata
- krótkie spódniczki, głębokie dekolty, rozwiane
włosy. Na szczęście ten numer nie jest aż tak banalny. Często obiektem naszego pożądania staje się nie tylko druga osoba, ale jakiś przedmiot
czy stan. Ludzie marzą o posiadaniu supermocy, powrocie do lat 60., pływaniu z delfinami.
Podglądamy też Anę Kraš w jej nowojorskim
mieszkaniu i analizujemy kolekcję Alexandra
McQuenna.
O swoim podejściu do fotografii opowiada nam
ukraiński duet Synchrodogs i Jacek Poremba.
Oprócz ich zdjęć w nowym numerze Melby możecie też zobaczyć sesje Agaty Mendziuk, Gosi
Turczyńskiej, Dorotki Kaczmarek i Isoldy Wodoustry.
W wakacyjnym wydaniu Melby rozmawiamy o pożądaniu i stosunku do mody z jedną
z bardziej zmysłowych polskich marek - ZUO
corp.,piszemy o chyba już kultowym serialu
Mad man i przyglądamy się stylowi Pati Yang.
Wszystko to składa się na zmysłową, letnią Melbę, idealną jako deser po wakacyjnych szaleństwach lub jako pocieszenie zamiast.
MAGDALENA NOWOSADZKA
redaktor naczelna
WEBMASTER
Ana Bee
PROJEKT GRAFICZNY
Piotr Matejkowski
www.melbamagazine.com
GOŚCINNIE
Harel
03
desire
Dorotka Kaczmarek
Alicja Kozak
Agata Mendziuk
Małgorzata Turczyńska
Isolde Woudstra
Melba is self-published and composed with OTAMA.EP font by Tim Donaldson
& Garamond by C. Garamond
& Sofia Pro Light font by Mostardesign
2
fotografia: Małgorzata Turczyńska
make-up i włosy: Paula Dźwigała
stylizacja: Sara Łątkowska
modelka: Alex Kijania
FOTOGRAFOWIE
Wszystkie teksty oraz obrazy opublikowane na łamach Melba Magazine są wyłączną własnością poszczególnych autorów (fotografów, ilustratorów i współpracowników) i podlegają ochronie praw autorskich. / Żadne zdjęcie i żaden tekst nie może
być reprodukowany, edytowany, kopiowany lub dystrybuowany bez pisemnej zgody jego prawnego właściciela. / Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie (cyfrowej lub mechanicznej), drukowana, edytowana
lub dystrybuowana bez uprzedniej pisemnej zgody wydawców.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
3
melba
MENDZIUK 8
Fashion in 20
WNĘTRZE 21 / MUZYKA 28 / FILM 32
WOUDSTRA 34
Moda 46
MARIOS 47 / HAREL 54 / MODA MĘSKA 56 / IMA MAD 59 / MCQUEEN 64
TURCZYŃSKA 68
Fotografia 76
POREMBA 77 / SYNCHRODOGS 86 / BLODA 94 / LEUBA 96
KOZAK 100
Fashion People 110
PATI YANG 111 / KACZMAREK 116 / ZYCH-ZIELIŃSKA 124 / BLOG 128
the desire issue 03
desire
ilustracja: Gabriela Hubner
Desire is a sense of longing for a person or object
or hoping for an outcome. The same sense is expressed by emotions such as “craving” or “hankering”. When a person desires something or
someone, their sense of longing is excited by the
enjoyment or the thought of the item or person,
and they want to take actions to obtain their
goal. The motivational aspect of desire has long
been noted by philosophers; Hobbes asserted
that human desire is the fundamental motivation of all human action.
6
7
the spirit issue 02
Mendziuk
FLOWERS FOR TITUS
Fotografie: Agata Mendziuk
Stylizacja i scenografia: Dorota Magdziarz
Charakteryzacja: Aga Hodowana / Hodofx
Model: Filip / D’Vision
8
Sesja zrealizowana w Studiu Bema 65
marynarka: H&M
spodnie: H&M
po lewej:
garnitur: H&M Conscious bluza: Mr. Gugu & Miss Go buty: Adidas
po prawej:
kurtka: Ima Mad
spodnie: Olga Mieloszyk
po lewej:
tunika: Ima Mad chusta: własność stylistki
po prawej:
kurtka: Piotr Drzał
spodnie: Olga Mieloszyk
buty: Irregular Choice
kimono: Jacob Birge
po lewej:
kurtka: Let’s Funky! czapka: H&M Conscious
po prawej:
koszula: Reserved
muchy: MUCH LOVE
19
po lewej:
koszule: Piotr Drzał spodnie: H&M
mokasyny: H&M
po prawej:
tunika: Olga Mieloszyk
melba
Fashion
in
ANA KRAŠ
AUSTRA
MAD MEN
20
21
the desire issue 03
melba
Ana Kraš
WNĘTRZE
Opisz swój styl.
Lubię tyle różnych rzeczy, że bardzo trudno to
podsumować. Założyłabym naprawdę wszystko. Lubię męskie koszule i marynarskie ciuchy,
i bawełniane rzeczy, a także zwykłe, proste skórzane buty. Lubię też cygańskie klimaty, kolory
i brzydkie kombinacje. Ale przede wszystkim
mój styl jest bardzo klasyczny i elegancki.
zobaczę coś, w co byłoby zabawnie się ubrać. Jedynym miejscem, do którego wracam, jest pchli
targ w Belgradzie.
Ostatni zakup, z którego jesteś najbardziej
dumna.
Parę tygodni temu, idąc z mojego studia na kanapkę, mijałam piękny sklep vintage – Narnia.
Kupiłam pomarańczowo-karmelową kurtkę.
Albo może bardziej coś w stylu płaszcza przeciwdeszczowego. Jest dwustronny i zdecydowanie oversized. Wyglądam w nim jakbym miała
na sobie namiot.
Kto jest twoją ikoną stylu/ kto cię inspiruje?
Do głowy przychodzi mi kilka dam i dżentelmenów, którzy pięknie się ubierają, niezależnie
od tego, co założą. Eliza Douglas, Mel Shimkovitz, Maryam Nassir Zadeh, Miloš Lolić, Nikola Leptir, Devendra Banhart.
Co najbardziej cenisz w swojej pracy?
Sama praca to dla mnie przyjemność.
Pięć rzeczy bez których nie możesz żyć.
Mój mężczyzna, mój czas tylko dla siebie, moja
rodzina, pływanie, a ostatnio lody z il labora-
Twoje ulubione miejsce na zakupy.
Nie lubię robić zakupów. Kupuję raczej rzadko
i zwykle w przypadkowych miejscach, kiedy
22
23
melba
torio del gelato, zwłaszcza te o smaku czarnego
sezamu i herbaty Earl Grey.
Jaka jest najlepsza rada, którą kiedykolwiek dostałaś?
Uważam, że przykłady są skuteczniejsze niż
rady. Miałam to szczęście, że moja mama nauczyła mnie wszystkiego, będąc najlepszym
przykładem, więc słowa nie były potrzebne.
Gdybyś mogła mieszkać gdziekolwiek na
świecie, gdzie by to było?
Nie wiem… To pewnie byłoby wiele miejsc.
Szkoda spędzić całe życie w jednym miejscu.
Twój ulubiony smak/zapach.
Kocham smak zielonej herbaty Genmaicha,
szpinaku sauté, pieprzu, rozmarynu, wasabi.
Jaką rzecz w swoim mieszkaniu lubisz najbardziej?
Widok z okna.
Piosenka, która zawsze poprawia ci humor.
Jedną z moich ulubionych piosenek jest Love
comes back Arthura Russella. Ale właściwie sprawia ona, że robię się smutna i wrażliwa.
Kiedy jesteś w domu sama…
Leżę w łóżku.
Co jest twoim największym osiągnięciem?
Nie wiem. Ale podejrzewam, że mogłoby to być
kilka pięknych relacji z innymi ludźmi, które
udało mi się osiągnąć ciężko pracując.
Chciałabym jeszcze…
Gdybym mogła w tym momencie zaszaleć i zażyczyć sobie czegokolwiek, pospędzałabym
czas z małymi kózkami śpiącymi na moich kolanach. Albo popływałabym z delfinami.
Jakiego trendu w modzie chciałabyś się pozbyć?
Żadnego. Sądzę, że nie powinno być żadnych
zasad ani restrykcji. Moda nie jest wcale taka
ważna. Ludzie powinni po prostu czuć się dobrze w tym, co założą.
rozmawiała: Joanna Kuźmienko
25
the desire issue 03
melba
Pragnienie podróżowania, swobodnego zmieniania miejsc. Pragnienie nieskrępowanego
działania, podążania za impulsem. Pragnienie
przyjemnego, ale i pracowicie spędzonego życia. Tak w skrócie można opisać filozofię Any
Kraš, designerki pochodzącej z Belgradu, która obecnie mieszka i pracuje w Nowym Jorku.
Nigdy nie planowałam przeprowadzki do USA,
stało się tak przez zupełny przypadek. Parę lat
temu, podczas wakacji w Los Angeles, poznałam
kogoś i postanowiliśmy zostać w Stanach na jakiś czas. Życie jest za krótkie, żeby tkwić ciągle
w jednym miejscu. A to przynajmniej był najbardziej romantyczny powód do przeprowadzki
– twierdzi Ana.
przestrzenie jej mieszkania. Kolorystycznie zdecydowanie dominuje czysta biel: na surowych
ścianach, odrapanych obramowaniach okiennych, podłogach, plecach łóżka, a nawet ozdobnej poręczy na klatce schodowej. Czysta podobnie, jak papiery Any czekające na zapełnienie
rysunkami. Niewiele tu dekoracji. Najbardziej
zróżnicowanym elementem wydaje się widok z
okien na stare, trochę industrialne kamienice
Nowego Jorku. Odrobinę koloru wprowadzają
za to lampy Bonbon wytwarzane przez Anę ze
sznurka owiniętego na metalowej ramce (jedną
z takich lamp ma u siebie nawet Devendra Banhart), stare fotele, okładki książek i winyli. Nie
mam wielu mebli. Przestrzeń wypełnia u mnie
często spokojna muzyka. I rośliny.
Jej mieszkanie znajduje się w dzielnicy Lower
East Side. Służy ono jednocześnie za studio,
gdzie artystka pracuje nad ilustracjami i zdjęciami, ale przede wszystkim nad meblami.
Wykonywane są najczęściej ręcznie, bez użycia
komputerów czy maszyn, ponieważ designerce
sprawia wielką przyjemność sam moment wytwarzania czegoś, pracowania. Podejście Any
do projektowania jest odświeżająco proste Chcę,
żeby moje obiekty wymagały minimalnych nakładów produkcyjnych, ale jednocześnie były przyjazne dla użytkowników, potrzebne i praktyczne.
– mówi – Projekty tych mebli nie są skomplikowane, ale zawsze zawieram w nich jakiś twist.
Drobny, nieśmiały gest, sprawiający, że stają się
unikalne.
Całość wygląda efektownie, chociaż czuć w niej
swobodę nieplanowania, brak kalkulacji czy
wysiłku w precyzyjnym ustawianiu przedmiotów.
Oprócz projektowania mebli, Ana od zawsze
fotografuje. Za każdym jej zdjęciem stoi jakaś
prosta historia, znana tylko autorowi. Obrazy
skupiają się na uchwyceniu bardzo ulotnego
momentu, chwili z życia, która mogłaby się
rozpaść, gdyby ją chwycić w palce. Ujawniają
subtelny i bardzo intymny sposób odbierania
świata. Pokazują, że pragnienie nie musi być
nieokiełznaną dziką żądzą. Może być po prostu
nieśmiałym gestem w stronę rzeczywistości.
Podobnie jest z wnętrzami, w których ulokowała się Ana. Mają być one głównie funkcjonalne,
pomagać w pracy, w skupieniu się, ale również
ułatwiać wypoczynek i relaks. Artystka określa
swój styl jako klasyczny i elegancki, i takie też są
26
tekst: Joanna Kuźmienko
27
the desire issue 03
melba
Austra
Właśnie ukazała się “Olympia”, kolejna płyta
kanadyjskiej grupy Austra. Przyrównywana do
Florence Welch, Zoli Jesus i Kate Bush, charyzmatyczna wokalistka Katie Stelmanis proponuje konkretną estetykę szeroką skalę emocji,
kobiecą energię i ewidentną miłość do New Wave.
Wszystko "au naturel", bez pozerstwa, z dedykacją
dla skomplikowanych dziewczynek. Podobno scena dark electro jest już zapełniona. Po
przesłuchaniu nowej płyty wiadomo, że Austra
stoi na niej mocno.
tekst: Katarzyna Cieślar
28
fotografia: materiały prasowe
MUZYKA
Gdy debiutancki album Feel it Break ujrzał
światło dziennie w maju dwa lata temu, krytycy rozpisywali się na lewo i prawo. Magazyny
Toronto Star i New York nawet okrzyknęły Feel
it Break płytą roku. Nie bez powodu. Austra
powstała w 2009 roku i od tego czasu zdołała wypracować brzmienie, na które złożono
w ofierze skomplikowane dusze, rozgorączkowaną wyobraźnię i warsztat z zakresu muzyki
klasycznej. Takim bowiem wykształceniem dysponuje Katie Stelmanis, kręgosłup i głos zespołu. Oprócz Katie o przejmującym głosie, Austrę
tworzy jej koleżanka zapoznana w formacji Galaxy, perkusistka o swojsko brzmiącym nazwisku – Maya Postepski. Jest także Dorian Wolf,
basista pozyskany z grupy Spiral Beach, siostry
Lightman ze wspierającym wokalem oraz Ryan
Wonsiak i jego klawisze. Zdarzyło im się wystąpić kilkakrotnie pod nazwą Private Life – do
czasu, kiedy odkryli, że ktoś inny już jej używa.
Dlatego przyjęli mitologiczne imię bogini zorzy
polarnej, które okazuje się też być drugim imie-
niem Katie. Bogini od zorzy pochodzi z Łotwy,
podobnie, jak jedno z rodziców piosenkarki.
Zresztą, niepokojące brzmienie inkantacji Katie
wskazuje właśnie na taki genotyp.
Katie chce być identyfikowana jako eksperymentalny muzyk, w co jak najbardziej wpisuje
się otwarta i czytelna estetyka queer. Gdyby była
hetero, jej twórczość zapewne wyglądałaby inaczej. W końcu teledysk do piosenki Beat and the
Pulse ocenzurowano na YouTube. Z kolei w sferze dźwięku łatwo wyczuwalny jest manieryzm
lat 80. Przywodzi na myśl sztuczne oświetlenie
tanich klubików i sączącą się gdzieś, jakby z oddali, słodko-gorzką nutę typową dla Soft Cell.
Lekką nostalgię widać także w wizerunku.
Grupa ma dwa wyznaczniki swojego stylu: po
pierwsze strój musi pasować do nastroju, po
drugie Katie i jej muzycy upodobali sobie sklepy z używanymi ciuchami. Potrafią pofolgować dziwactwom do tego stopnia, że czasem aż
29
the desire issue 03
melba
fotografia: materiały prasowe
ciężko im samym uwierzyć, że tak ubrali się na
scenę. Były już cekiny, panterki, inspirowane
Wschodem powłóczyste tkaniny. Kto wie, co
stanie się dalej. Dużo podróżują, z każdej podróży przywożą nowe rzeczy, które szybko stają
się tymi ulubionymi. Najlepsze sztuki podobno
pochodzą z prowincjonalnych sklepików, tam
zdobywa się prawdziwe skarby. Na liście chętnie
odwiedzanych sklepów jest też paryski vintage Kilowatts i londyński Beyond Retro, który
znajduje się w okolicach Brick Lane. Austra nie
szuka trendów, tylko czegoś, co się zwyczajnie
spodoba. To takie proste.
lata wspólnej trasy u boku the The xx, Grimes
i Gossip. I choć Austra zapowiadała zmiany,
teksty nadal dotyczą ciemnych godzin życia.
Niedobrych motywacji, uzależnień. Zależności w związku. Nowa płyta to małe rytuały
przejścia, jednak teraz dużo bardziej skoczne,
z wyraźną linią, prowadzoną przez perkusistkę Mayę. Więcej jest też brzmień klubowych –
przecież cały zespół kocha techno.
Nadal mnie dziwi, jak mało osób w Polsce zna
Austrę – zwłaszcza, że elektronika o tak sprofilowanej barwie ma tutaj swoich nabywców.
Przyczyną może być zwyczajnie stara miłość do
bardziej popularnych wykonawców ze Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Ci lubią pokazywać
się w Polsce na różnych muzycznych festach.
Co z Austrą? Zagra na OFF Festivalu w Katowicach (4 sierpnia, Scena Eksperymentalna) oraz
22 października w warszawskim Basenie.
Podobna prostota cechuje drogę muzyczną Austry. Początkowo Katie pisała piosenki z myślą
o ludziach, którzy zamykają się w swoim świecie ze słuchawkami na uszach. Później jednak
chciała, żeby zaczęli zatracać się bardziej pierwotnie, w tańcu. To jeden z powodów, dla których nowy album jest bardziej taneczny. Na
transformację z pewnością wpłynęły też trzy
ilustracja: Ana Kras
30
31
the desire issue 03
melba
Mad Men
SERIAL
W tym świecie wszystko było ostrzejsze. Jasna
granica, która tworzyła kontrast. Jasny podział ról
i jasny podział obowiązków. Utarte przez lata, wypracowane przez pokolenia. Wszystko wydane w
wersji ultra i różne od świata, który dopiero wtedy
się tworzył. Ultramęscy mężczyźni, ultrakobiece
kobiety, ultradobre pomysły. Ultrarealistyczny serial, który zyskał miano kultowego, przeniósł widzów do czasów fascynujących.
tekst: Marta Dyba
Don Draper ma masę pomysłów i świetnie
skrojone garnitury. Zazwyczaj ubrany na szaro,
w kolejny odcień szarości, paląc kolejnego papierosa wpada na kolejny świetny pomysł. Jest
Ameryka, są lata 60., a w reklamie szykuje się
przełom. Zaczyna się od odkrycia szkodliwości
papierosów, a podąża przez wszystkie inne elementy życia. Bo to także czasy lata przełomu
obyczajowego.
Obok Betty Draper pojawia się więc Joan. Obok
przykładnej pani domu, pojawia się kobieta
pracująca i pozwalająca sobie na nieco więcej.
W pełni świadoma siebie, swojego ciała i tego,
co niesie to ze sobą. Obok dyrektora kreatywnego pojawia się posłuszna sekretarka i stawiająca
pierwsze kroki w biznesie kobieta. Rewolucja
jak na tamte czasy.
32
fotografia: materiały prasowe
Wszystkie nieskazitelnie ubrane, dopracowane
w najmniejszym szczególe, jednak wszystkie
bardzo różne. Betty to rozkloszowane sukienki,
talia podkreślona gorsetem i niewielki dekolt.
Odrobina ekstrawagancji na większe wyjścia.
Czasem trochę czerni. Blond włosy na wałki,
czasem upięte. Idealna żona dla swojego męża.
i siłę, która determinuje wszystkie działania.
Determinuje dobre pomysły i ryzykowne zagrania. Ryzyko utraty posady, możliwość zyskania
awansu. Noc na plus, rodzina na minusie. Zatarcie się bilansu zerojedynkowego, pojawienie
się odcieni szarości na biało-czarnej skali.
Mad men to serial nietypowy. Nie było bowiem
jeszcze przypadku, żeby tak dobrze zostały oddane realia. Klimat, scenografia, ubiór – wszystko razem, co sprawia, że na kilkadziesiąt minut
można przenieść się w lata 60. I dać się wciągnąć
do tego stopnia, że dobrze wystylizowane reklamy produktów zostały uznane za dalszą część
fabuły. Fabuły, która byłaby niczym bez każdego z tych szczegółów.
Jest też Joan, która uwielbia obcisłe sukienki
i wyraziste kolory. Sama jest ruda, zawsze umalowana. Doskonale wie, jak działa na mężczyzn
i jak to działanie zwiększyć. Z pożądania czyni broń, bo tylko w ten sposób może poruszać
się po świecie rządzonym przez tych ubranych
w garnitury. I napędzanym przez pożądanie.
Pożądanie kobiet, sukcesu, kariery. Dążenie
33
the desire issue 03
Woudstra
THE CURIOUS TALE OF VERONICA
melba
the desire issue 03
melba
the desire issue 03
melba
42
43
the desire issue 03
melba
fotografie: Isolde Woudstra
stylizacja: Jelle van der Plas
make-up i włosy: Cynthia Schippers
modelki: Eva B and Rosa (Elvis Models)
Moda
ZUO CORP.
HAREL
MODA MĘSKA
IMA MAD
ALEXANDER MCQUEEN
the desire issue 03
melba
ZUO Corp.
PROJEKTANT
ZUO Corp. istnieje od trzech lat. Z kolekcji na kolekcję jesteście coraz bardziej
rozpoznawalni. Jungle Gardenia zebrała
świetne recenzje, a magazyn Twój Styl nagrodził was tytułem Projektanta Roku
2012. Jak myślicie, co sprawia, że ludzie
chcą kupować i nosić wasze ubrania? Gdzie
tkwi sekret?
Ciężko jest nam powiedzieć, może w różnorodności i stosunkowo dobrych cenach? Mamy
w ofercie dwie linie ZUO Corp. – traktujemy ją
wizerunkowo, to propozycje dla fashionistek
szukających nowości i światowych trendów oraz
ZUO Corp+, bardziej przystępną cenowo kolekcję oferującą streetwear, także dla panów, tak
więc na każdy znajdzie coś dla siebie i na swoją
kieszeń. Kientki często podkreślają, że podoba
im się wizja świata, jaki kreujemy w przypadku
każdej kolekcji, bo sprzedajemy nie tylko ubrania, ale filozofię i cały świat marki.
Nasza idealna klientka to pewna siebie kobieta
sukcesu, która doskonale zdaje sobie sprawę ze
swoich atutów. Taka jak Agnieszka Szulim.
Czy kiedykolwiek martwiliście się, że zabraknie wam pomysłów, aby zrealizować
kolejną kolekcję?
Nie, to samo przychodzi, w sumie to mamy więcej pomysłów niż mocy przerobowych.
Dziś moda w Polsce wydaje się przeżywać
prawdziwy boom. Co chwila pojawią się
nowi projektanci i marki. Śledzicie rodzimy rynek? Kto jest godny uwagi, kogo cenicie najbardziej?
Też mamy takie wrażenie. Śledzimy rodzimy
rynek, bardzo cenimy Gosię Baczyńską, czy
MMC. Bardzo podoba nam się to co i jak robi
Ania Kuczyńska i jesteśmy pod wrażeniem rozwoju marki Macieja Zienia. W debiutantach
ostatnich lat trochę się nie rozeznajemy.
Bardzo często w wywiadach z projektantami pada pytanie o inspiracje. Skąd czerpiecie impuls do tworzenia nowej kolekcji?
Bartka inspiruje świat wokoło, różne zjawiska
popkutury, czasami jest to film, albo zdjęcie
znanego fotografa. Często inspiracji szuka
w konkretnym zjawisku, zachowaniu ludzi
czy normie obyczajowej jakiejś epoki. Tak jest
w przypadku najnowszej planowanej kolekcji,
gdzie inspiracją jest wizerunek i postawa kobiety sukcesu, przedstawiany w operach mydlanych.
Bartek w jednym z wywiadów przyznał, że
interesuje go, że inspiruje cię słynna Antwerpska Szóstka, a także projekty Japończyków – Yamamoto, Miyake, Kawakubo.
Ta ostatnia uznawana jest za prekursorkę
kolaboracji. Stworzyła m.in. własną linię
jedwabnych szali dla domu mody Hèrmes.
Czy myśleliście kiedykolwiek o współpracy z inną marką lub znaną sieciówką?
Gdyby pojawiła się taka możliwość, to jak najbardziej. To daje możliwość sprawdzenia siły
projektów i marki wśród masowego odbiorcy.
Daje też dużą możliwość budowania zasięgu
wśród odbiorców.
Polskie klientki są wymagające? Łatwo projektować ubrania dla kobiet w Polsce?
Hmmm… niczym nie różni się to od projektowania ubrań dla kobiet za granicą.
Jest też ciekawym wyzwaniem dla projektanta,
bo masowy rynek i konieczność niskich kosztów wytworzenia odzieży, narzuca ramy co do
możliwości projektowych. Inaczej dobiera się
dodatki i tkaniny.
Projektując, macie wizję, kto mógłby nosić wasze ubrania, kim jest wasza idealna
klientka?
rozmawiała: Agnieszka Lewcio
48
49
the desire issue 03
W wielu recenzjach, które pojawiały się
w sieci na temat waszych kolekcji przewijało się słowo mroczny. Patrząc jednak na
projekty z fenomenalnej Jungle Gardenia
mam wrażenie, że ta osławiona posępność
odeszła w zapomnienie. Czy to jednorazowa zmiana, czy ZUO Corp. idzie w kierunku bajkowych kolorów?
Cóż, mroczne były tylko dwie pierwsze kolekcje, dwie kolejne już nie, tak więc ciężko powiedzieć. Nie wiem, czy słowo mroczny jest tutaj
najodpowiedniejsze, na pewno nasze kolekcje
są inne na tle tych, które powstają w Polsce. Nie
zamierzamy jednak rezygnować z kolorów, bo
tak naprawdę umiejętnie dobrać faktury, kolory
i desenie to dopiero sztuka.
szatą w białym kolorze, wesoło powiewającą
na wietrze jest awangardą, zupełnie inaczej niż
za granicą. Nie czujemy się awangardowi i tacy
nie jesteśmy, bardziej na miejscu jest określenie
jedyni w swoim rodzaju. Dla nas awangarda
w modzie to Iris van Harpen czy z naszego podwórka Katarzyna Konieczka.
Czy uważacie, że młodzi projektanci w Polsce mogą tworzyć niezależnie i zachować tę
niezależność, kiedy odniosą sukces?
Co to znaczy niezależnie i co to znaczy odnieść
w Polsce sukces w dziedzinie mody? To podstawowe pytanie, które powinno być zadane. Jeżeli
od początku wiesz, co chcesz robić w przyszłości, to nie musisz z niczego rezygnować.
Czy istnieją według was reguły w modzie,
zasady, których absolutnie nie powinno się
łamać?
Tak, nie powinno mylić się mody z konfekcją,
to jest podstawowa reguła, której nie powinno
się łamać. Ostatnio, mamy wrażenie, że nie jest
to takie oczywiste.
Skoro już mowa o sukcesie: czy w Polsce
można zarobić projektując modę?
Można, czego przykładem jesteśmy my. Jest
trudno, ale dajemy radę nie dorabiać na boku.
Jakie są wasze najbliższe plany? Czy jest
szansa, że zobaczymy waszą najnowszą kolekcję podczas tygodnia mody w Łodzi?
Nasze najbliższe plany to przeniesienie pracowni w większe miejsce, otwarcie sklepu stacjonarnego – w końcu znaleźliśmy odpowiednie miejsce oraz kolejny autorski pokaz linii premium.
Do Łodzi nie wybieramy się i raczej już tam nie
zawitamy.
ZUO Corp. to z pewnością marka jedyna
w swoim rodzaju, często określana jako
awangardowa. Ja osobiście nazwałabym
was raczej niezależnymi. Istnieją jakieś
plusy i minusy takiego postrzegania marki?
To pytanie, co rozumiesz pod pojęciem awangardowy czy niezależny. Bo w Polsce każda
moda, która nie jest powłóczystą, dzianinową
50
Lookbook Jungle Gardenia F - W 2012/13
fotografie: Adam Pluciński
stylizacja: Alicja Werniewicz
make-up: Patrycja Dobrzeniecka
fryzury: Sylwia Kiliś
paznokcie: Marzena Kanclerska / Nail Spa
retusz: Zbyszek Rudomino / Final Touch
modelka: Charlotte T. / Model Plus
produkcja: ZUO corp.
the desire issue 03
melba
KROWARZYWA
HAJDE
Świetna alternatywa dla pysznych, ale potwornie
ciężkich hamburgerów. Miejsce idealne nie tylko dla
wegetarian. Zabawne nazwy cieciorex czy jaglanex
mówią wszystko, co o zawartości kanapki trzeba
wiedzieć. Lokal czynny do północy, więc wieczorny
głód zdrowego jedzenia można z łatwością zaspokoić.
Krowarzywa, Warszawa ul. Hoża 42
Torebeczki, pokrowce, plecaki w nostalgicznym
klimacie. Wykonywane w niewielkiej liczbie egzemplarzy, przy czym każdy jest niepowtarzalny.
Zachwyca dbałość o szczegół i przemyślana gama
kolorystyczna. Gdy zobaczyłam jeden z flagowych
produktów, przybornik z notesem i miejscem na
ołówki, wiedziałam, że musi być mój. Nazywam go
swoim analogowym iPadem.
hajde.pl
MODOLOGIA
KOMBOKOLOR
Marka radosna i optymistyczna. Świetna gatunkowo
bawełna, zabawne autorskie grafiki (nanoszone na materiał metodą sitodruku, więc niezwykle trwałe). Projekty
powstają na Kaszubach – być może to stanowi o ich bezstresowości. Sprawdziłam na sobie. Naprawdę poprawiają humor.
kombokolor.com
MĄKA I WODA
Nieważna oryginalna mozarella, nieważna przepyszna pizza. Budino – to słowo klucz i niebiański
deser, którego nie potrafię sobie odmówić. W weekend warto zrobić rezerwację, bo lokal jest mocno popularny.
Mąka i Woda, Warszawa ul. Chmielna 13a (w bramie)
54
Kilka razy w życiu usłyszałam przedziwny komplement.
Że fajny ten mój blog o modzie, tylko strasznie dużo czytania. Jestem przekonana, że ci, którzy tak mówili, nie
mieli pojęcia o Modologii. Polecam wszystkim, którzy
sądzą, że na temat mody nic mądrego nie można napisać.
Dla mnie ten blog jest jak podręcznik. I to taki z wyższej
klasy, do którego sięgam z gigantyczną ciekawością.
modologiablog.pl
KOREAŃSKIE KOSMETYKI
Odkryłam je dzięki autorce bloga Kokarda Make Up Studio.
Europejskie kremy BB to przy nich kiepski żart. Bazy, pigmenty, rozświetlacze… Nie miałam pojęcia, że tego wszystkiego
potrzebuję. A jednak! Na razie wypróbowałam marki Miisha
i Lioele. Czekam, aż będą dostępne w sklepach stacjonarnych.
WYBRAŁA HAREL
Autorka bloga harelblog.pl
the desire issue 03
melba
Mroczny przedmiot
pożądania
MODA MĘSKA
tekst: Mateusz Jarosławski
56
57
ilustracja: Gabriela Hubner
“Za jedną z takich torebek byłabym
w stanie zabić!” - oznajmiła z przekonaniem i pożądliwością w oczach jedna z moich znajomych, gdy mijaliśmy
charakterystyczny i słynny już kufer
Louisa Vuittona, okupujący jedną z ulic
Warszawy. Oniemiały, nieco zdezorientowany i przestraszony zacząłem
zastanawiać się gorączkowo nad tym,
czy moda - podobnie jak władza i seks
- jest w stanie wyzwolić nasze mroczne,
nieuświadomione instynkty...
the desire issue 03
melba
Postanowiłem zrobić mały rekonesans wśród
osób z mojego otoczenia, dla których moda
i styl stanowią arcyważny, nieodłączny aspekt
codzienności. Zapytane przeze mnie panie, po
nadzwyczaj intensywnych dyskusjach, skłonne były przyznać, że często towar widziany na
półce sklepowej lub w prenumerowanym magazynie potrafi doprowadzić je w stan na skraju
obsesji. Może nie zabójstwo, ale na pewno inne,
bardzo grzeszne posunięcia... – powiedziała tajemniczo jedna z nich, przyglądając się swoim
markowym butom. To prosty mechanizm. Sukienka bywa pożądana, bo i my chcemy być pożądane. Często bywa tak, że kobieta czerpie siłę
właśnie z własnego wyglądu i próżności. Modą
jest w stanie podkreślić atuty, wydobyć to, co
najlepsze i najbardziej atrakcyjne. W dzisiejszych czasach społeczne oddziaływanie mody
i stylu jest nadzwyczaj silne, nawet nie zdajemy
sobie sprawy, jak bardzo. Wymarzonym modelem
torebki potrafię podreperować sobie humor, a nawet zatuszować pewne niepowodzenia – skwitowała kolejna. Ekscytacja nowością, przedkładanie ubioru nad inne sfery życia i uzależnienie
od zakupów to tylko kilka z grzesznych właściwości mody, której wpływ wydaje się dla nas
wciąż nie do końca zbadany.
posiada osobistą listę must have, a ich filozofia
mody często niczym nie różni się od tej kobiecej. To nie jest tak, że moda zaprząta mi głowę
przez cały czas, ale rzeczywiście, czasem jest dla
mnie utrapieniem i uzależnieniem – mówi jeden
z panów, znany bloger modowy. Dobieranie
ciuchów to też pewien sposób kreacji samego
siebie. Będąc wystylizowany, czuję się pewniej,
a to sprawia, że wzrasta moje powodzenie wśród
płci przeciwnej – tłumaczy kolejny, stały bywalec warszawskiej sceny klubowej. Nigdy nie zastanawiałem się nad wpływem mody na moje życie.
Jak duże i czy w ogóle, ma dla mnie znaczenie,
ale jedno jest niezaprzeczalne – moda przyciąga,
bo przyciągają piękne kobiety, które ogląda się na
pokazach, czy w magazynach – kwituje ostatni.
IMA MAD
PROJEKTANT
Nie ulega więc wątpliwości, że moda coraz częściej karmi się naszym pożądaniem. Przeglądając żurnale, podpatrując sesje promocyjne
i kampanie reklamowe znanych marek, można
dojść do wniosku, że synonimem mody w obecnych czasach rzeczywiście staje się ukryta żądza
i pragnienia skryte za fasadą luksusu. Projektanci, fotografowie i styliści także chętnie posługują się seksualnością, by dać jasny komunikat
łapczywemu odbiorcy: kup, a staniesz się uwielbiana/uwielbiany. Czy rzeczywiście moda stała
się dziś mrocznym przedmiotem pożądania?
Mariaż mody i pożądania jest głęboko osadzony w sferze społecznej, szczególnie w relacjach
towarzyskich. Okazuje się, że fetyszyzacja mody
to nie tylko domena pań. Każdy z moich rozmówców, męskich wyznawców stylu, również
58
59
the desire issue 03
melba
Ima Mad to marka stworzona w 2012
roku. To projekt eksperymentalny,
łączący dwa odmienne podejścia do projektowania. Próba odpowiedzi na pytanie
o źródło naszych ekscytacji i fascynacji. My Name Is St Lucia And I Would Like To Ask
What Have You Done With My Eyes Dzień Łucji wyznaczał koniec starego i początek nowego roku słonecznego. Był to czas przełomu związany z magicznymi rytuałami o pogańskich korzeniach. W kolekcji Ima Mad użyła
specyficznych zestawień kolorystycznych, które
na celu miały przekazanie wrażeniowości walki
światła z cieniem i tej cienkiej granicy między
nimi. Faktury i warstwowość tkanin budują atmosferę przechodzenia, odbicia i pochłaniania
światła.
Próba odpowiedzi na pytanie o wytrzymałość
kobiecego charakteru, poddanemu próbie, oddaniu całkowitemu i poświęceniu. Tematem
ostatniej kolekcji Ima Mad jest historia kobiety,
która z racji swojego wieku lub słabości płci wyraziściej ujawnia wytrwałość oraz spontaniczność swojego poświęcenia.
Święte męczenniczki. Oczy św. Łucji, od wieków w Syrakuz wynoszone są na ołtarze procesji. Są symbolem poświęcenia i sprzeciwu.
Jest to kontynuacja głównego założenia o źródłach zachowań kobiet skonfrontowanych ze
społeczeństwem, które narzuca rygorystyczne
reguły i motywy zachowań.
60
61
the desire issue 03
melba
62
63
zdjęcia: Piotr Kierat
modelka: Coco Mayaki
the desire issue 03
melba
McQuenn
PROJEKTANT
“The collection is a study of femininity. We looked
at erotica. Vargas girls, cages, corsets and crinolines and the idealization of the female form.
Nothing is set in a particular period. It’s about
sensuality and skin but not nudity. We also wanted to express lightness, for the clothes almost to
hover over the women who wear them” - tak swoją
kolekcję dla Alexandra McQueena Spring/Summer 2013 przedstawia Sarah Burton. I wydaje się,
że nie trzeba dodawać już nic więcej, bo ten opis
stanowi definicję pożądania samą w sobie.
tekst: Aleksandra Krześniak
fotografia: materiały prasowe
64
65
the desire issue 03
melba
Londyńska projektantka, Sarah Burton jest
dyrektorem kreatywnym domu mody Alexander McQueen od 2012 roku, od śmierci twórcy
marki. Sama o sobie mówi, że nie próbowała
i nadal nie próbuje udawać McQueena – wizjonera i geniusza w swojej klasie, bo nie jest to
możliwe. Jednak, pracując z nim przez 14 lat,
wie, co robić.
Kolekcja Burton jest jednocześnie bardzo lekka
i ciężka. Prześwity i muśliny mieszają się z metalowymi krynolinami i plastikowymi gorsetami.
Wszystko to daje efekt dość eklektyczny: z jednej strony mamy ubrania wyjęte ze złotej ery
jazzu, kąśliwej satyry ówczesnych kabaretów,
z klubów siwych od dymu; z drugiej ogromne,
falbaniaste spódnice na stelażu. A stylistykę
godną Marii Antoniny dopełniają rzędy sztucznych kwiatów w jasnych kolorach.
Inspiracje Burton to przede wszystkim prace
Alberta Vargasa i estetyka kabaretów z lat dwudziestych. Obrazy Peruwiańczyka, uważanego
za jednego z najpopularniejszych artystów pin
-up girls, sprzedawane są za setki tysięcy dolarów. Połączenie akwareli i aerografu opanował
do perfekcji – do dziś najwyższym osiągnięciem w dziedzinie airbrush jest Award Vargas,
nagroda przyznawana co roku przez Airbrush
Action Magazine. Wspólnym mianownikiem
dla kobiet Vargasa – elegancko ubranych i półnagich – są idealne proporcje sylwetki, smukłe
palce u rąk i nóg, paznokcie pomalowane na
czerwono. Gorsety podkreślające talię, kabaretki, żakardowe nakrycia głowy, pióra, wiązania,
mocna biżuteria, hafty, koronki w wersji przed
kolano i do połowy łydki, czarne, złote, czerwone – ma być dużo, teatralnie, wyraziście i kobieco.
Spring/ Summer to propozycja odważna, chociaż w porównaniu do poprzednich projektów
McQueena, daleko jej do perwersji. Idealnie
skrojone, dopasowane marynarki i podkreślające talię topy stanowią, moim zdaniem, najmocniejszą stronę tej kolekcji. Na uwagę zasługuje także materiał – tłoczenia imitujące plaster
miodu w połączeniu z elementami plastikowego bursztynu dają efekt zaskakujący i niebanalny. Zaskakujące też były sukienki, jednak w tym
przypadku owo zaskoczenie okazało się negatywne. Rozumiem zamierzone przerysowanie,
ale balansując na granicy kiczu, niebezpiecznie
łatwo jest wpaść w śmieszność. Pożądanie, trącące tanią erotyką, traci smak.
fotografia: materiały prasowe
66
67
sukienka: Alexis and Pony
kombinezon: Alexis and Pony; zdjęcie po prawej stronie: sukienka: Alexis and Pony
melba
Turczyńska
the desire issue 03
kamizelka: Paprocki & Brzozowski , pasek: Zara, spódnica: Rob Sonn
melba
bluzka : Alexis and Pony, spódnica: Paprocki & Brzozowski
70
futro: Vintage, spódnica: Paprocki & Brzozowski , naszyjnik: Mokobelle
kapelusz: Zara, koszula: Zuo Corp., spódnica: Rob Sonn
the desire issue 03
melba
sukienka: Alexis and Pony
fotografie : Małgorzata Turczyńska
stylizacje i make-up : Robert Kiełb
modelka: Natalia Pietruczuk / D'VISION
75
melba
Fotografia
POREMBA
SYNCHRODOGS
ANNA BLODA
LIDIA POPIEL
NAMSA LEUBA
77
the desire issue 03
melba
78
79
the desire issue 03
melba
Poremba
Kontakt z fotografią miał pan dość wcześnie – jako nastolatek pomagał ojcu w ciemni, jednak poważnie zajął się tą dziedziną
dopiero parę lat później. Co sprawiło, że
wybrał pan taką drogę? Proszę opowiedzieć
o swoich początkach w zawodzie.
To fotografia mnie wybrała, z wyksztalcenia
jestem mechanikiem automatyki przemysłowej
i urządzeń precyzyjnych. Rzeczywiście, mimo
wcześniejszych doświadczeń w łazienkowej
ciemni taty, nie marzyłem jako nastolatek by
być fotografem. Dużo później chwyciłem za
aparat, który zaczął być wentylem tego wszytkiego, co siedziało w mojej głowie. A to, że fotografia stała się też mym zawodem spowodowała
przypadkowa sesja modowa, która ruszyła tę
całą machinę.
Nie można przejść obok nich obojętnie.
Czy to według pana jest zadaniem sztuki?
Chciałby pan chwytać widza za gardło,
jak robi to inny miłośnik Bacona, Antoine
D’Agata?
Oczywiście, ze lubiłbym wzbudzać takie emocje, jakie wzbudza we mnie Bacon. D’Agata
ewidentnie czerpie z niego energetycznie, formalnie i emocjonalnie. Jednak ja, tak naprawdę,
jestem inną osobą i nawet, jak próbuję by takie
skrajne emocje pojawiały się na mych zdjęciach,
to mi nie wychodzi.
Co według pana jest najważniejsze w procesie powstawania fotografii portretowej?
Dla mnie najważniejszy jest pozytywny kontakt
z portretowaną osobą, przepływ dobrej energii,
bez tego zaczynam się kulić i wycofywać, a wtedy nie ma szans na dobry portret.
Co pan sądzi o współczesnej fotografii modowej? Czy ta forma sztuki ma przyszłość?
Czy zgodzi się pan ze stwierdzeniem, że
mainstreamowa prasa powiela jednak pewne wzorce estetyczne?
Dopóki będzie istniała moda, dopóty będzie jej
towarzyszyć fotografia. Co do powielania wzorców, to jeśli jest to li tylko powielanie, to ja się
z tym nie zgadzam. A jeśli inspirujemy się tym,
co ktoś już zrobił i tworzymy dzięki temu nową
rzeczywistość, to ja temu przyklaskuję.
Wielokrotnie wspomina pan o terapeutycznej funkcji fotografii. Mógłby pan
rozwinąć ten wątek? Czy to tylko kwestia
kontaktu z drugim człowiekiem podczas
portretowania, czy coś jeszcze?
Kiedy zaczynałem fotografować przez jakieś kolejne dziesięć lat byłem bardzo nieśmiałą i małomówną osobą i wydaje mi się, że ten wielokrotny, przymusowy kontakt z drugim człowiekiem
otworzył mnie na niego bardzo. Teraz już nie
mam tych problemów, a nawet uwielbiam poznawać nowych ludzi i rozmawiać z nimi.
Ceni pan malarstwo Francisa Bacona. To
artysta, który tworzył dzieła skrajnie emanujące emocjami: samotnością, strachem,
zagubieniem. To czuć patrząc na te obrazy.
80
81
the desire issue 03
melba
Dość wyraźnie oddziela pan fotografię komercyjną od projektów autorskich, mimo
że bezproblemowo przemyca pan swój indywidualny styl w oba obszary. Czy robiąc
dzisiaj fotografię czysto komercyjną, nie
można czuć zgodności z własnymi potrzebami twórczymi? Czy to kwestia poczucia
twórczej wolności, czy może czegoś jeszcze?
Mam to szczęście, że udaje mi się często godzić
oba te obszary, choć bywa to trudne. Wydaje mi
się, że trzeba mieć do tego jakieś indywidualne
predyspozycje, bo bywają to tak dwa odmienne światy. Jest to swego rodzaju schizofrenia,
jedna i druga fotografia wymaga innej energii
i cudowne jest też, jeśli tej energii z korzyścią
potrafimy używać. A to, czy uprawiając fotografie komercyjną będziemy przemycać własne wizje twórcze, zależy tylko od nas samych.
Oczywiście w dzisiejszym tak skomercjalizowanym świecie nie jest to takie proste, ale polega to
na umiejętnosci spotkania się w połowie drogi
między oczekiwaniami klienta a własnymi wizjami. Ja próbuje tak pracować, ale oczywisćie nie
zawsze się udaje.
stracja nosząca indywidualne piętno fotografa,
zależy już tylko od jego talentu i osobowości
i tylko ten typ utrwalania rzeczywistości mnie
interesuje.
Pana autorskie projekty dotyczą jednak
konkretnych miejsc, czy to Sudanu, czy
Toskanii, czy polskiej wsi. Jakie jest pana
stosunek do fotografii dokumentalnej?
Czy widzi się pan teraz, bądź w przyszłości
twórcą subiektywnego dokumentu?
Jeśli jest to fotografia z odciśniętym wyraźnym
piętnem autora, tak jak to robi na przykład Rafał Milach, to uwielbiam na nią patrzeć. Próbuję czasami zahaczać o tak zwany subiektywny
dokument, ale nigdy tego nie kalkuluję – albo
samo to wychodzi, albo powstaje coś kompletnie innego i tak mam nadzieję będzie też ze
mną w przyszłości.
Żyjemy w czasach nadprodukcji obrazków.
Czy oprócz powstrzymania się przed bezref leksyjnym nadużywaniem spustu migawki jest jakaś recepta żeby nie utonąć
w morzu bylejakości?
Rzeczywiście prudukujemy dziś jakąś niewyobrażalną liczbę obrazów fotograficznych, ale
często to się ogranicza li tylko do naciśnięcia
spustu migawki, czy to aparatu fotograficznego,
czy telefonu, czy jakiegoś jeszcze innego nośnika. Nie jesteśmy potem w stanie tych wszystkich
obrazów przejrzeć i myślę, że ten potop jest już
nie do powstrzymania...
Mówi pan, że najmniej interesuje pana rejestrowanie rzeczywistości. Czy to nie jest
tak, że każde świadome fotografowanie to
przefiltrowanie tej rzeczywistości przez
własną wrażliwość?
Rejestrowanie rzeczywistości też może być,
a nawet powinno być w pełni świadome, a to
czy będzie to tylko czysta rejestracja, czy reje-
82
83
the desire issue 03
melba
Wiele osób przywiązuje dużą wagę do
sprzętu, jakiego używają. A jakie jest pana
podejście do tej kwestii?
Kiedy tylko mogę to powtarzam, że nasza głowa
jest najlepszym aparatem, że technika ma nam
tylko pomóc zmaterializować to, co w tych naszych głowach siedzi. Często o tym zapominamy i najlepszym sprzętem możemy robić przez
całe życie mierne fotografie, a ten najprostrzy
sprzęt wcale nie musi przeszkodzić w powstawaniu tych wybitnych...
Wiele się ostatnio mówi o kryzysie fotografii prasowej, wynikającym z przeobrażeń
na rynku medialnym, z drastycznego spadku czytelnictwa prasy drukowanej. A jak
pan widzi przyszłość fotografii, którą pan
się zajmuje?
Wierzę, że z tą moją fotografią aż takiej katastrofy nie będzie, choć ta wiara kiedyś była
dużo większa i zdarza mi się często myśleć, co
mógłbym innego w życiu robić...
Ostatnie pytanie – na pewno wiele młodych ludzi szuka rad od doświadczonych
fotografów – więc na co według pana powinni zwrócić szczególną uwagę?
O wielu rzeczach wspomniałem już wcześniej
w tej rozmowie. Nie mam stuprocentowej recepty na dobrą fotografię. Ważne jest by próbować
znaleźć ten tzw. swój charakter pisma, dużo
oglądać, nie tylko fotografii i odnajdywać jak
najwięcej siebie w tym wszystkim.
Niedawno wydał pan album 13, któremu
towarzyszyła duża wystawa w Warszawie
i w Łodzi, podczas Fotofestiwalu. Mógłby
pan opowiedzieć, jak wyglądała praca nad
tym albumem?
Juz minęło prawie 30 lat od tej pierwszej sesji,
od której cała moja przygoda się zaczęła, więc
moje archiwum fotograficzne jest przeogromne i nie łatwo było w nim grzebać by wybrać te
fotografie, które chciałbym pokazać w albumie.
Zajęlo to nam kilka miesięcy. Miałem szczęscie,
że pracowali ze mną ludzie, sam nie byłbym
w stanie tego zrobić.
rozmawiał: Łukasz Nowosadzki
fotografie: Jacek Poremba
84
85
melba
Synchrodogs
Jak to się wszystko zaczęło? Czemu chcieliście zostać fotografami?
Kiedy się poznaliśmy, oboje już eksperymentowaliśmy z analogowymi aparatami we własnym
zakresie. W sumie, właśnie to spowodowało, że
się poznaliśmy. Oboje mieliśmy konta na oldskulowym serwisie fotograficznym DeviantArt
i mogliśmy nawzajem śledzić swoje poczynania
pomimo faktu, ze mieszkaliśmy w innych miastach. Nigdy wcześniej nie podchodziliśmy zbyt
poważnie do robienia zdjęć, ale nasza współpraca przerodziła się w pewnego rodzaju rozrywkę,
gdyż w tym samym czasie zaczęliśmy się ze sobą
spotykać.
Co jest najbardziej wartościowe w waszej
pracy?
Najbardziej wartościową rzeczą dla nas jest kontakt z naturą, który udało nam się nawiązać.
Dla innych najbardziej wartościowe mogą być
uczucia, które przeżywają podczas oglądania
samych zdjęć.
Czy są jakieś tematy, których wolelibyście
unikać, czy może wręcz przeciwnie – dziwne, specyficzne tematy dają wam najwięcej
motywacji?
Staramy się unikać wszystkiego, co wydaje się
nam mało interesujące. Nie możemy fotografować ludzi tylko dlatego, że oni tego chcą. Unikamy także ucieleśniania cudzych pomysłów.
Wolimy korzystać z tych, które wymyśleliśmy
sami.
Kiedy postanowiliście, że chcecie ze sobą
współpracować?
Nie było spotkania, na którym odbyłaby się
dyskusja, czy zostałaby podjęta decyzja by pracować jako grupa. Byliśmy w związku i myśleliśmy, że zdjęcia, które robiliśmy były przeznaczone dla nas. Umieszczenie zdjęć w internecie
sprawiło, że stały się one widoczne dla innych
i ludzie zaczęli je potem reblogowac. Dopiero
od trzech lat nazywamy to pracą. Wcześniej to
było dla nas takie robienie zdjęć do pamiętnika.
Jesteście bardzo zajętymi ludźmi i braliście
udział w wielu projektach. Patrząc wstecz,
które projekty były waszymi ulubionymi,
z których jesteście najbardziej dumni?
Nie możemy powiedzieć, żebyśmy byli dumni
z naszych dotychczasowych dokonań, musimy
najpierw osiągnąć coś naprawdę wartościowego.
Jesteśmy bardzo szczęśliwi z powodu wydania
naszej pierwszej dużej monografii zatytułowanej Byzanthine, ponieważ pracował nad nią zespół perfekcjonistów. Dumni są nasi rodzice,
a babcia Tani powiedziała, że sprezentuje jej cieliste majteczki.
Co was inspiruje?
Jesteśmy zazwyczaj zainspirowani naturalnym
środowiskiem. Uwielbiamy oglądać zwierzęta przez lornetkę, kochamy małe kotki, które
mieszkają z nami na balkonie.
87
melba
Nad czym obecnie pracujecie?
Dzisiaj jest dzień, kiedy w końcu mamy czas,
żeby usiąść i odpisać na dziewiętnaście emaili,
które dostaliśmy w ostatnim tygodniu (co oznacza, ze czeka nas dłuuga noc na odpowiadanie
na wszelakie pytania, formatowanie zdjęć, czytanie załączników itp.). Wasz wywiad poszedł
na pierwszy ogień, więc miejmy nadzieję, ze dostaniecie trochę świeższe odpowiedzi niż reszta.
Jakie jest wasze największe marzenie związane z fotografią? Z kim byście najbardziej
chcieli współpracować? Może macie jakąś
wymarzoną lokację?
Mamy folder z zakładkami nazwany GO!, gdzie
zapisujemy wszystkie miejsca, które wielbimy.
Nie ma wymarzonego miejsca, czy wymarzonej osoby, są tylko nasze chęci by móc pojechać
do jakiegokolwiek miejsca, które nam wpadnie
w oko, bez zbierania na to pieniędzy przez pół
roku i wyrabiania sobie wiz, jako że jesteśmy
z Ukrainy.
89
the desire issue 03
Czy myślicie, ze wasze pochodzenie ma
wpływ na styl waszej fotografii?
Słyszeliśmy od ludzi, ze nasze prace wyglądają
całkowicie ukraińsko, ale nie możemy dokładnie określić, czemu tak jest. Może są zbyt surowe by nazwać je europejskimi. To musi być
wspólna cecha z fotografami ze Skandynawii,
których rozpoznajemy przez to, że czujemy na
własnej skórze, jak bardzo jasne są blondynki na
ich zdjęciach.
Trzy rzeczy, bez których nie możecie żyć?
Koty, sushi, naturalne lokacje.
Gdzie mieszkacie? Podróżujecie cały czas?
Jesteśmy z dwóch różnych miast i w tym samym
czasie dostajemy zlecenie spoza tych miast, więc
tak – podróżujemy więcej niż przeciętny człowiek. Mimo to, czujemy ze powinniśmy podróżować więcej.
Jakie są wasze zainteresowania spoza fotografii? Czy w ogóle macie czas na takie
rzeczy?
Roman kocha jazdę na longboardzie. Tania kolekcjonuje retro biżuterię i też sama ją tworzy,
chociaż wygląda słabo, kiedy sie jej przyjrzeć
bliżej. Lubimy także kręcić filmy i surfować
po internecie by rozwijać nasz projekt Internet
Documentary (http://www.synchrodogs.com/
Internet-documentary).
Jeśli mielibyście opisać swój styl używając
trzech slow, jakie by to były słowa?
Młody, aktualny, wymagający.
Czemu nazywacie swój duet Synchrodogs?
Głównie dlatego, że czujemy się jak jakieś zwierzęta, które się nawzajem gryzą, ale także dlatego, że nasza aktywność umysłowa i gusta są bardzo podobne do siebie i nieraz mówimy te same
rzeczy w tym samym czasie.
rozmawiała: Magdalena Bednarska
fotografie: Synchrodogs
90
the desire issue 03
melba
Anna
Bloda
Wygląda na to, że jesteśmy więźniami pragnienia. Pragnienie niejako nakręca machinę, jaką
jest świat. Z pożądania popełnia się zbrodnie,
bywa, że ta emocja zakrywa nam oczy i wpadamy w pułapkę obsesji. O ile pragnienie może
być pejoratywne, o tyle dla wrażliwych dusz,
jest jedynym dostępnym paliwem napędowym.
Pragnienie przeżera umysł, nastawia fale na
żarłoczne: obiekt, cel, podbój. W pragnieniu zawiera sie pasja, która jest wewnętrznym ogniem.
Pragnienie bycia tu i teraz, pragnienie samorealizacji, i zrozumienia świata zewnętrznego –
oto właściwe odczytanie tego słowa.
W większości pragnienie oznacza dla masy ludzkiej CHCENIE. Opiera sie to na obsesji zbierania, kupowania, gromadzenia. Więcej, więcej,
więcej żeby zagłuszyć jakąś tam lukę i niepokój
wewnętrzny. Jest to ślizganie sie po powierzchni
życia. Wtajemniczeni wiedza bowiem, ze mniej
oznacza więcej, a takie pragnienia są zwykłą
ułudą.
Należy jednak uważać, aby pragnienie rozumiane jako ambicja czy pożywka dla ego, nie
przysłoniło nam zrozumienia, iż najwyższym
pragnieniem powinno być właśnie pragnienie
bycia wolnym od pragnienia. Ambicja bowiem
źle zrozumiana, zżera osobowość oraz przyczynia się do neurotycznych postaw, których we
współczesnym świecie jest niemało.
Natomiast od egzystencjonalnego pragnienia
by nazwać i zdefiniować świat, zaczyna sie artystyczna wędrówka. Bez swoistej obsesji by obiekt
zrozumieć i posiąść nie ma kreacji obrazu.
fotografia: Anna Bloda
94
95
the desire issue 03
melba
Namsa
Leuba
Konceptualna mistrzyni, wizualny gawędziarz,
kompozytorka modowych fantazji - to tylko niektóre określenia towarzyszące opisom prac młodej
artystki, która zachwyca międzykulturowym
dialogiem. Namsa Leuba łączy fotografię
dokumentalną i modę, aby opowiedzieć nam
osobistą historię afrykańskiego dziedzictwa.
tekst: Alicja Caban
Namsa Leuba urodziła się w 1982 roku w Szwajcarii. Beztroskie dzieciństwo spędziła w niewielkiej miejscowości nad jeziorem Neuchâtel. Nie
bez znaczenia dla jej dalszych losów i twórczości stała się podwójna tożsamość kulturowa.
Ojciec Leuby pochodzi ze Szwajcarii i jest protestantem. Matka, muzułmanka urodziła się
w Gwinei. Namsa nie została nawet ochrzczona
i z początku niewiele wiedziała o tradycji i obrzędach religijnych swoich przodków. Dopiero
podczas nauki na Uniwersytecie Sztuki i Projektowania (ECAL) w Lozannie postanowiła
poznać kosmologię i rytuały panujące w rodzimym kraju matki. Na ostatnim roku studiów
otrzymała dotację i odwiedziła w Gwinei region
Konakry. Spędziła tam trzy miesiące, przebywając głównie w wiosce, która została założona
przez jej pradziadka. Tak powstał Ya Kala Ben,
projekt wielokrotnie wyróżniany i nagradzany,
będący również punktem wyjścia dla jej modowych inspiracji.
było to łatwym zadaniem, gdyż niektórzy interpretowali takie prośby jako świętokradztwo
i brak szacunku dla własnej religii. Ostatecznie
artystce udało się zobrazować animistyczne artefakty i ludzkie statuy. Leuba w Ya Kala Ben
doprowadziła do rekontekstualizacji obiektów
sakralnych, tradycyjne symbole i rytualne obrzędy w jej obiektywie zyskały estetyczne ramy
Zachodu. Dla artystki równie ważny przy tym
projekcie okazał się też aspekt budowy i dekonstrukcji ciała oraz wizerunek niezauważalnego.
Połączenie dokumentu z estetyką modową wymagało od Leuby przejścia z duchowej ziemi
do wizualnej plastyczności, a jak sama twierdzi
duchowość jest tradycją, a plastyczność modernizmem. Złączenie tych dwóch przeciwstawieństw wytworzyło cross look, prowokacyjne
obrazy elastycznych ciał, a wręcz unikalnych
form w czynnościach religijnych. Leuba twierdzi, że cel został osiągnięty – dotknęła nietykalnego.
Ya Kala Ben
Bahuda
Afrykańskie dziedzictwo stało się podstawą dla
jej projektów modowych. Dla magazynu i-D,
w swoim unikalnym stylu zaprezentowała kolekcję Comme des Garcons, tworząc cykl Bahuda. Sesja powstała z inspiracji Afryką. Leuba wykorzystując kształty i struktury geometryczne
Bauhausu i dadaizmu połączyła modę, kulturę
i tkaninę. Do wizji koncepcji Bahudy Comme
des Garcons ze swoją dynamiką i przełamaniem
konwencji sprawdził się idealnie. Podobnie,
choć wielu krytyków twierdzi, że każdy projekt
W Ya Kala Ben Namsa Leuba postanowiła pokazać afrykańską tożsamość, widzianą oczami
Zachodu. W dokumentalnym cyklu znalazły
się portrety, na których przedstawiciele lokalnej społeczności przeistaczają się w tradycyjne
statuetki. Mają one symbolizować skromność,
szczęście, płodność albo stanowić kanał egzorcyzmów. Leuba prosiła mieszkańców regionu
Konakry, aby specjalnie do zdjęcia ubrali się
w szaty, reprezentujące skomplikowane rytualne obrzędy i praktyki egzorcystyczne. Nie
96
97
the desire issue 03
talnych możemy odnaleźć wątek związany
z Polską. Jeden z wujów fotografki, ze strony
ojca ożenił się z Polką i od lat mieszka w Tarnowie, gdzie jest właścicielem fabryki tkanin.
Namsa kilka lat temu odwiedziła wujostwo,
a wizyta zakończyła się projektem fotograficznym i książką Happy Polish. Leuba nie tylko
dokumentowała życie w domu zamożnego wujka, bardziej interesowali ją zwykli mieszkańcy,
pracownicy fabryki czy rodzina pokojówki. Tak
powstał obraz życia klasy średniej w polskim
mieście, na początku XXI wieku. Obraz codzienny, czasem nawet intymny, trochę stereotypowy i postkomunistyczny, ale jednak prawdziwy.
Happy Polish
Leuba nie widzi siebie w fotograficznym świecie mody, bliżej jej do dokumentu. I to właśnie
w jednym z jej wcześniejszych cykli dokumen-
98
ilustracja: Gabriela Hubner
i każda kolejna sesja Leuby jest niepowtarzalna
w swoim stylu, prezentuje się edytorial modowy
The African Queens dla magazynu New York, za
który artystka zebrała już sporo nagród. Ostre
kolory, hipnotyzująca i geometryczna kompozycja, przestrzeń wypełniona płytami wiórowymi, marmurem i liśćmi, stworzyła miejsce
na granicy zachodniego studia fotograficznego
z afrykańskim klimatem i krajobrazem. Plątanina tkanin, nasze symbole Afryki, ostry makijaż
i dzika roślinność wytworzyły dziwaczny świat
mody, w którym obok dialogu między kulturami nie da się przejść obojętnie.
the desire issue 03
bielizna: Reformy
100
koszule: Bartosz Malewicz
Kozak
kombinezon: Plich, bluzka i spodnie: Ania Kuczyńska, buty: Aga Prus, loft37
buty: Bohema Clothing
the desire issue 03
fotografie: Alicja Kozak
stylizacja: Katarzyna Szymanowicz
make-up: Laura Karaś
włosy: Tyberiusz Marciniszyn
modelki: Carrie, Magda / GAGAMODELS
naszyjnik: Anna Ławska
melba
bielizna: Rilke, spodnie: Ania Kuczyńska
sukienka: Agata Wojtkiewicz
the desire issue 03
melba
the desire issue 03
melba
Popiel
Od wielu lat Anton Corbijn fotografuje muzyków.
To jego świat i pasja. Podąża za nimi. Poświęca
większość czasu. To jego charakterystyczne
zdjęcia przyciągają uwagę na okładkach U2, Joy
Division, Depeche Mode, Toma Waitsa, Nicka
Cave’a i wielu innych. Sesje i teledyski, ale też
tysiące zdjęć zrobionych w trasie, za kulisami koncertów, w prywatnej przestrzeni.
Brak pozy przebija z tych oficjalnych, jak i nieoficjalnych sytuacji. Zarejestrowany sposób noszenia stał się charakterystyczną demonstracją
poglądów, niepogodzonych z mainstreamowymi postawami.
Gdzieś między sceną a hotelowym pokojem
powstał święty obraz nonszalanckiego, malowniczo wymemłanego boga, na którego pojawienie się czekają tłumy wyznawców, gonią za nim
i starają się wyglądać, jak on.
Corbijn w znakomity sposób przyczynia się do
rozpowszechniania i utrwalania sylwetek, z któ-
108
rych garściami najpierw biorą inspiracje projektanci, później ulica i odwrotnie. Wielbiciele
potrafią odtworzyć sposób ubierania się i noszenia w stu procentach. Pojawiają się tabuny
w kurtkach jak…, z fryzurą na… Rozpoznają
siebie nawzajem, jakby używali hasła znanego
tylko wtajemniczonym.
Fotograf rejestruje i przekazuje wieści. Zdaje się
być nieświadomym procesu przemian rzeszy
ludzi wciągniętych, zafascynowanych, zahipnotyzowanych muzyką. Dobór garderoby, nawet
drobne poprawki na planie zdjęciowym mogą
wbić się na długie lata w nurty modowe, być
fotografia: Patrycja Toczyńska
powielane i interpretowane na wiele sposobów.
Która z uwag Corbijna (zamień koszulę na białą, zdejmij kurtkę, załóż okulary) sprawiła, że
identyfikacja postaci to nie tylko zasługa samej
gwiazdy lub jej doradców? Kto to pamięta?
nikacji? Dla tworzenia zamkniętej, rozpoznawalnej społeczności? Chęci przynależności do
grupy? Czy chcą bezpiecznie wczuć się w dostatki i nie życia nieprzystosowanych outsiderów?
Może wejść do ich głów, myśleć jak oni, być
nimi?
Jego wersja U2 na okładce płyty All That You
Can't Leave Behind, gdzie słabo widoczne postaci w holu lotniska, już prawie w podróży, prawie żegnające się są ledwo rozpoznawalne, ale
ciągle charakterystyczne.
To, co zostało przećwiczone, czasem w bolesny
sposób przez innych, zaobfitowało tłumem
w powyciąganych t-shirtach, z wytatuowanymi
ramionami, kokami… Ubranie w szczególny
sposób wyraża pragnienie znalezienia się w innym świecie i tak, jak U2 wsiada do samolotu,
większość wsiada do windy.
Pojawia się pytanie: po co tylu ludzi naśladuje
sposób ubierania się swoich idoli? Dla komu-
109
melba
Fashion
People
PATI YANG
AGATA ZYCH-ZIELIŃSKA
BLOG
fotografia: materiały prasowe
111
the desire issue 03
melba
Pati Yang
STYL
Czerwień szminki nakładanej na usta, szarość
prostej bluzy, czy biel męskiej koszuli? Błękit
oczu, jasność skóry, czy ciemna oprawa brwi?
Metafora, czy prosty przekaz? Dosłowność, czy gra
niedomówień? A może ostry kontrast między tym,
co kobiece a co męskie? Niedopowiedzenia i gra
na krawędzi. Puszczanie oka i łamanie konwencji.
Czynniki niezbędne by pojawiło się pożądanie?
tekst: Marta Dyba
fotografia: materiały prasowe
Jest żądna emocji, a jej codzienność daleka
jest od nudy. Pati Yang nie potrzebuje kolorów
w szafie, bo wie doskonale co to znaczy barwne
życie. Ubiera więc białą koszulę, rozpina jej jeden guzik, podkreśla sylwetkę. Stylizowana na
męską, koszula świetnie współgra z marynarką.
Ta także jest biała i pozwala wyróżniać się na
scenie. Niewielką kobietę uczynić zauważalną.
byłby nic wart, odbiera wszystkimi zmysłami.
Na nie także potrafi działać.
Pati Yang łączy biel i czerń. Spokojny głos i niepokojącą melodię. Metaforykę tekstów przenosi
na szafę. Brak w niej form przesadnych, brak
dosłowności. Jest prostota kroju. Geometryzacja linii i ciekawie układające się spodnie, lejący
się dekolt bluzki. Wszystko w kolorach, które
z krzykliwymi barwami nie mają nic wspólnego. Stają się tłem, podkreśleniem tego, kim jest
nosząca je kobieta.
Hipnotyzuje głosem, wprawia w osłupienie
tekstami. Twarde brzmienie i miękkość dźwięków łączy na płytach. W swej szafie także łączy sprzeczności. Wierna definicji kobiecości
oddaje jej hołd swoimi strojami, swoim stylem
bycia. W kobiecie widzi dopełnienie mężczyzny. Stąpając po męskim świecie, ubiera marynarki, śmiało wkłada spodnie i nie stroni od
przydużych bluz. Ta szara z kapturem podkreśla barwę szminki, którą gotowa jest pomalować
usta dziennikarzowi. Świat, który bez kobiet nie
112
Pełna emocji, które odczytać można w jej
oczach. Niebieskich, hipnotyzujących. Niewymagających wielu podkreśleń, ale zaledwie tuszu do rzęs. Choć czasem to oczy obwiedzione
czernią wysuwają się na pierwszy plan. Jednak
gdy i one odchodzą w cień, to artystka i tak
zwraca uwagę rysami twarzy, które są wręcz po-
113
the desire issue 03
sągowe. Ma w twarzy coś niepokojąco fascynującego, a lubiana przez nią czerwona szminka
potrafi wydobyć to równie dobrze, jak ta w kolorze nude. Ta czerwień to manifestacja kobiecości, której nie potrafi przyćmić koszulka z nadrukiem, czy szary kaptur. W ubraniach, które
nie mają prawa być uznane za seksowne, ona
wygląda świetnie. Zakłada czarny t-shirt i dżinsy, wygląda jak dziewczyna z sąsiedztwa. Nie
gwiazda, której głos potrafi oczarować, a teksty
dać do myślenia.
datki jakie wybiera zamykają się w czerni, złocie
i srebrze. Prostota cechuje także i ten element
jej stylu. Biżuteria jest widoczna, ale zamyka
się w prostej bryle. Czasem ozdobionej małym
wzorem.
Wzory są także na ciele artystki. Tatuaże na
dłoniach, na ręce. Ozdoby na całe życie, stały
element stylu, którego nie wymaże się, gdy zapragnie się zmian. Ale w tej dziedzinie nie było
ich dawno. Sama mówi, że jest monochromatyczna, choć jej muzyka ma w sobie wiele barw.
Potrafi jednak być odważna i zaserwować kobiecość na tacy. Odejść od prostoty i ubrać się
w coś, co osłoni więcej ciała. Nagi brzuch, obcisłe tkaniny podkreślające kształty. Do tego
szpilki i bielizna, która niby przypadkiem, niby
lekko odsłonięta, rzuca się w oczy.
Czerń i szarość, biel i czerwień. Pytanie zawarte w spojrzeniu, żonglerka kontrastami. Kobiecość w symbiozie z męskością? Głębokie teksty,
głęboki głos, inspirujące wypowiedzi. Hipnotyzowanie niby mimochodem, niby bez takiego
zamiaru. Pożądanie podkreślane stylem. Czernią, bielą i prostotą. O tyle silniejsze, że niedopowiedziane.
Podobnie jak biżuteria. Masywne bransolety
błyskające na nadgarstku. O swojej muzyce
mówi, że jest we wszystkich kolorach tęczy. Do-
ilustracja: Karol Banach
114
Kaczmarek
fotografie: Dorotka Kaczmarek
make-up i włosy: Natalia Zdrojek
modelka: Olga / Mango Models
produkcja sesji: Aleksandra Puławska
płaszcz: Bola
the desire issue 03
melba
Zych-Zielińska
FULL OF STYLE
Z wykształcenia jesteś polonistką, kiedy zainteresowałaś się modą i uznałaś, że
dziennikarz mody to zawód dla ciebie?
Od siódmego roku życia miałam kontakt ze
sceną. Tańczyłam, szkoliłam wokal, brałam
udział w konkursach artystycznych. Może dlatego bardzo wcześnie zdałam sobie sprawę, że
chciałabym pracować w mediach. Na początku studiów fascynowało mnie radio, potem
miałam epizod w trójmiejskiej telewizji, gdzie
opracowałam własny program muzyczny. W zasadzie chciałam zajmować się muzyką. Moda
bardziej zawodowo zaczęła mnie fascynować na
trzecim roku studiów, kiedy wybrałam specjalizację teatrologiczną. Wtedy zaczęłam zwracać
uwagę na kostiumy, scenografię, przez chwilę
chciałam być również charakteryzatorką. Teatr
i moda są po tej samej stronie mocy.
Czy od dziennikarki mody jest już blisko
do Agaty – założycielki FullofStyle czy to
raczej była długa droga? Czemu zdecydowałaś się na założenie wirtualnego butiku?
Zawsze otaczali mnie internetowi zapaleńcy,
którzy rozbudzili we mnie fascynację internetem, mój mąż jest programistą gier komputerowych i jest moim głównym dostawcą nowinek technologicznych. Kiedy przyjechałam
do Warszawy z Trójmiasta pracowałam przede
wszystkim jako redaktor internetu m.in. w gazeta.pl, gdzie wymyśliłam serwis groszki.pl.
Potem spróbowałam również pracy w magazynach mody. Bardzo mile wspominam pracę
124
w redakcjach InStyle czy Fashion Magazine, ale
to internet był i jest moją przestrzenią. Projekt
fullofstyle.pl powstał z pasji i chęci stworzenia
czegoś własnego, ale dla ludzi.
dokonujesz selekcji?
Tak, martwi mnie że ilość nowo powstających
marek ma się nijak do jakości proponowanych
przez nich projektów. A ja wybieram przede
wszystkim jakość i oryginalny pomysł. Nie promuję nazwisk tylko kolekcje i to one są dla mnie
najważniejsze. Zapraszam do współpracy ludzi,
którzy nie tylko świetnie projektują, ale również
mają pomysł na siebie i swoją markę. Tylko wtedy wiem, że uda nam się porozumieć, a ludzie
ich pokochają.
FullofStyle to był raczej impuls, chęć promowania młodych projektantów czy przemyślany biznesplan? Obecnie powstaje
dużo sklepów tego typu, które szybko upadają z braku pomysłu i właściwej promocji.
Jaki Ty miałaś pomysł na to miejsce?
Na początku był spontaniczny pomysł, kiedy
pracowałam w redakcjach kupowałam ubrania
od projektantów pisząc do nich e-maile lub wysyłając sms-y. Fullofstyle.pl miało być praktycznym rozwiązaniem zarówno dla twórców jak
i klientów. Potem była przemyślana strategia zaczerpnięta z doświadczenia wyniesionego z pracy w korporacji. Robiłam wszystko intuicyjnie,
nauczyłam się tego pracując przy projektach
dla wydawnictw, więc czułam się bezpiecznie.
Wiedziałam co chcę zrobić i w jaki sposób.
Nie przewidziałam jedynie, że ten pomysł tak
szybko zostanie zauważony w sieci i pojawi się
konkurencja z zapleczem kapitałowym. To była
dla mnie nauka i wyzwanie żeby utrzymać na
fali mój brand. Wiele rzeczy zrobiłabym teraz
inaczej (śmiech). Internet fascynuje mnie m.in.
dlatego że wszystko dzieje się w nim bardzo
szybko, trzeba szybko reagować, analizować,
podejmować ryzykowne decyzje. Tempo jest zawrotne. Trzeba to lubić, żeby prowadzić biznes
internetowy.
Na co dzień masz kontakt z wieloma projektantami, możesz z bliska obserwować
ich kariery. Jakie błędy zauważasz? Czego
brakuje naszym młodym, zdolnym?
Jednym brakuje konsekwencji, innym zaplecza
finansowego, jeszcze innym wiedzy biznesowej
i marketingowej. To bardzo młody rynek, jest
wielu bardzo zdolnych ludzi, którzy są na początku swojej drogi, popełniają błędy po to żeby
zdobyć doświadczenie i za kilka lat odnosić
sukcesy. Bardzo im kibicuję. Miło obserwuje się
projektantów, którzy zaczynali bardzo niepozornie, a teraz nabrali wiatru w skrzydła i zaskakują z sezonu na sezon.
Kiedy szukałam o Tobie informacji często
powtarzała się notka Agata Zych-Zielińska
– dziennikarka, stylistka, producentka. Który
z tych zawodów jest Ci najbliższy? Co robisz z największą przyjemnością?
Tak, często uśmiecham się do siebie kiedy czytam tę notkę. Od dawna już nie czuję się stylistką. W zasadzie byłam nią bardzo krótko, dziennikarką będę zawsze i mam nadzieję, że jeszcze
wrócę w przyszłości do aktywnego pisania.
Teraz najlepiej czuję się w roli przedsiębiorcy.
Największą przyjemność sprawia mi planowanie i realizacja celów związanych z rozwojem
fullofstyle.pl
W jednym ze swoich felietonów narzekałaś
na to, że projektant mody to obecnie często
praca na drugi etat, że młodzi ludzie szyją
t-shirty dla zarobku, kopiują inne marki.
Czym się kierujesz w takim razie w wyborze projektantów do swojego butiku, jak
125
the desire issue 03
melba
Czym jest dla Ciebie moda? Czy przez to,
że pracujesz w branży mody, zmieniło się
Twoje podejście do niej?
Na pewno tak, coraz trudniej jest mi patrzeć na
to zjawisko jedynie jak na zabawę, coraz częściej
utożsamiam modę z pracą. Znam plusy i minusy tej branży, ale staram się zachować dystans
i realizować swoje marzenia.
Wiem, że to pytanie trochę podchwytliwe,
ale których projektantów cenisz najbardziej i za co?
Jest wielu projektantów których cenię. Uwielbiam Nenukko, Wiolę Wołczyńską, podziwiam
kunszt projektów Bartka Malewicza i naturalną
swobodę w kolekcjach Kiss The Frog. Pojawia
się coraz więcej marek, które proponują ciekawe i dobrze uszyte kolekcje, niekoniecznie są to
marki zauważone przez media. Generalnie cenię ludzi za konsekwencję, szczerość i naturalność. Jeśli projektant posiada te cechy widać to
w jego kolekcjach i dobrze się z nim pracuje.
fotografie: Marta Sinior
produkcja: fullofstyle.pl
rozmawiała: Magdalena Nowosadzka
126
127
the desire issue 03
melba
Blog to dla mnie…
Hobby, do którego podchodzę z ogromnym zapałem.
Trzy słowa, które określają mój styl.
Prostota, surowość, klasyka.
Najładniejsze słowo związane z modą.
Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.
Rzecz, bez której nie wychodzę z domu.
Telefon. Uzależnienie od smartfonów - wielki
problem XXI w.
Horkruks
BLOG
Coś, czego nigdy bym nie założyła to...
W chwili obecnej pierwsze, co wpadło mi do
głowy to buty litopodobne.
Najcenniejsza rzecz w mojej szafie.
Dobrze by zabrzmiało gdybym wspomniała o
jakiejś perełce znalezionej w second handzie, ale
na chwilę obecną jest to po prostu wiatrówka
UEG wykonana z Tyveku.
Ikona mody dla mnie.
Nie mam swojej ikony jako takiej, ale gdybym
miała rzucić nazwiskiem osoby, którą uważam
za najlepiej ubraną byłaby to Elin Kling albo
Ivania Carpio.
Mój ulubiony projektant.
Miał być jeden, ale nie potrafię wybrać! Świat:
Alexander Wang, Damir Doma, Yohji Yamamoto; Polska: Michał Łojewski z UEG i Maldoror.
Ulubiony element garderoby.
Czarna skórzana ramoneska, białe proste t-shirty wykonane z dobrych materiałów.
Film ze świetnymi kostiumami.
Królowa Margot (1994).
128
129
the desire issue 03
melba
fotografie: horkruks.blogspot.com
130
131

Podobne dokumenty