Etyka rynku pracy

Transkrypt

Etyka rynku pracy
Etyka rynku pracy
James T. Bennett
Prelekcja wygłoszona podczas I Międzynarodowej Konferencji pt. Etyczne fundamenty gospodarki,
zorganizowanej przez Fundację PAFERE w październiku 2003 roku.
Program Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PolishAmerican Foundation for Economic Research and Education) rozpoczyna się od
fascynującej i bardzo głębokiej myśli załoŜyciela organizacji oraz jej przewodniczącego,
Jana Michała Małka, który pisze:
Nakaz „Nie kradnij!” w najszerszym jego znaczeniu stanowi fundamentalny i najwaŜniejszy
imperatyw ekonomiczny. Stosowanie się do niego przez rządy i rządzonych to główny warunek
postępu gospodarczego i pomyślności.
PowyŜsze stwierdzenie zawiera waŜne idee dotyczące tego, co konstytuuje etyczny
rynek pracy. JednakŜe etyka w moim rozumieniu idzie duŜo dalej, niŜ nakaz „nie
kradnij”. OtóŜ wedle mojego rozumienia tego słowa etyka zajmuje się zbiorem zasad i
wartości moralnych. W przypadku pracy oraz rynku usług pracowniczych mamy do
czynienia z ludźmi oraz ich rolą jako zatrudnionych i pracowników w społeczeństwie.
Tak zatem etyczny rynek pracy wymaga, by zatrudnieni i pracownicy najemni byli
traktowani
w
sposób
„moralny”,
czyli
zgodnie
ze
standardem
„słusznego”
postępowania.
Jest rzeczą ciekawą a zarazem istotną, Ŝe wszystkie główne religie świata wyraŜają
wielkie zatroskanie o biednych i potrzebujących – tych, którzy znajdują się na dole
drabiny gospodarczej. Nieszczęśliwi spotykają się z wyrazami sympatii i pokrzepienia. I
odwrotnie – większość religii patrzy na bogatych podejrzliwie. Wydaje się, Ŝe zamoŜni
doskonale dadzą sobie radę w Ŝyciu, natomiast ubodzy potrzebują pomocy i zasługują
na współczucie oraz stworzenie im moŜliwości poprawy swoich warunków. Przy takim
podejściu do etyki rynku pracy musimy w pierwszym rzędzie zająć się tym, w jaki
2
sposób struktury instytucjonalne rynku pracy pomagają lub utrudniają Ŝycie biednym i
nieszczęśliwym.
Kiedy mówimy o strukturach instytucjonalnych, uwaga nasza kieruje się w stronę
rządu, który ustanawia i wprowadza reguły gry gospodarczej na rynku pracy jak i teŜ
na innych rynkach. Widać wyraźnie, Ŝe Jan Małek z podejrzliwością podchodzi do
samego rządu, gdyŜ jego stwierdzenie, przytoczone powyŜej, wyraźnie sugeruje, iŜ
rządy kradną, a okradanie biednych i nieszczęśliwych jest postępowaniem prawdziwie
nagannym i pozbawionym skrupułów. Ponadto na całym świecie rządy demokratyczne,
i nie tylko, ciągle podkreślają, Ŝe są przyjaciółmi biednych i nieszczęśliwych –
ostatecznie biednych jest o wiele więcej niŜ zamoŜnych, stąd głoszenie czego innego
oznaczałoby przyznanie się, iŜ znakomita większość ludności jest wykorzystywana
przez tych stosunkowo nielicznych, którzy juŜ są bogaci. Rządy zawsze teŜ uwaŜają się
za instytucje etyczne i moralne, szukające największego dobra dla największej ilości
ludzi.
Wszelako – jak sugeruje stwierdzenie Jana Małka – naleŜałoby dokładniej przyjrzeć się
owym aspiracjom państwowym. Wiadomo Ŝe analiza prostych pojęć i badanie ich
implikacji to bogate źródło wiedzy. Przypatrzmy się tedy, w jaki sposób rząd często
funkcjonuje na rynku pracy.
Po pierwsze, rząd często twierdzi, Ŝe „tworzy” miejsca pracy. Jest to działanie
pozytywne i oczekiwane, które oferuje moŜliwości zatrudnienia. JednakŜe jak rząd
moŜe czegoś podobnego dokonać? Miejsce pracy daje dochód i moŜliwości rozwoju, tj.
3
jest czymś, co posiada WARTOŚĆ. Miejsce pracy jest więc rzeczą WARTOŚCIOWĄ i
stanowi pewien KAPITAŁ.
Spójrzmy na to w następujący sposób: gdybym był bezrobotny i biedny, czy zgodziłbym
się płacić co roku 10.000 dolarów za miejsce pracy, które dawałoby mi 50.000 dolarów
rocznego dochodu? Oczywiście, Ŝe tak, poniewaŜ stawałbym się bogatszy o 40.000
dolarów.
Zatem rząd będący w stanie TWORZYĆ miejsca pracy mógłby zwiększać swoje
dochody poprzez
SPRZEDAWANIE MIEJSC
PRACY
tym,
którzy potrzebują
zatrudnienia. Faktycznie, gdyby rząd potrafił stwarzać, poprzez uchwalanie ustaw i
tworzenie regulacji, rzeczy posiadające WARTOŚĆ, odpadłaby potrzeba płacenia
podatków. Dochody rządowe pochodziłyby ze sprzedaŜy kapitału tworzonego za
pomocą ustaw i regulacji. Wszelako jeszcze Ŝadnemu rządowi nie przyniosła dochodów
sprzedaŜ kapitału utworzonego przez ustawy i regulacje i to z bardzo prostego
powodu:
RZĄD NIE JEST W STANIE STWARZAĆ BOGACTWA.
Doprawdy Ŝylibyśmy w cudownym świecie, gdyby tylko rząd umiał tworzyć bogactwo
przez uchwalanie ustaw, które by następnie to bogactwo stworzyły. Nie byłoby biedy
na świecie, wszyscy bylibyśmy bogaci, jako Ŝe nasi oświeceni politycy głosowaliby za
tym, by stwarzać kapitał i nam go przekazywać!
Rzecz jasna, rząd nie potrafi stwarzać bogactwa, miejsc pracy czy moŜliwości
zatrudnienia dla swoich obywateli z niczego. Jedyne co najlepszy rząd potrafi, to
4
przemieszczać bogactwo lub miejsca pracy z jednej grupy społecznej do innej. Wynika
stąd pierwsza krytyczna uwaga: rządy istnieją po to, by ZABIERAĆ jednej grupie
społeczeństwa a DAWAĆ innym grupom. Niektóre jednostki na tym wygrywają – te,
które miejsca pracy i dochody otrzymują, gdy rząd działa w kierunku „stwarzania”
zatrudnienia, lecz inni na tym tracą – ci, którzy ponoszą cięŜar opłat, gdy zabiera im się
ich kapitał, a daje komu innemu.
Kolejną sprawą, którą musimy tu rozwaŜyć, jest kwestia tego, KTO ZYSKUJE A KTO
TRACI, gdy państwo przekazuje bogactwo jednej grupy ludzi innej grupie. Rząd mówi
nam, Ŝe naszą podstawową troską są biedni i zagubieni w społeczeństwie: bezrobotni,
głodni, chorzy, bezdomni, nieszczęśliwi. Czy to jest jednak prawda? Dla przykładu, w
Stanach Zjednoczonych, jak teŜ i w innych krajach, przez dziesiątki lat wydawano
ogromne sumy na realizowanie najrozmaitszych programów mających zaradzić
kaŜdemu moŜliwemu złu społecznemu. JednakŜe, mimo sporych wydatków, postęp w
rozwiązywaniu tych problemów udało się osiągnąć niewielki. Mało tego, z naszych
obserwacji wynika, Ŝe rządowa interwencja często jeszcze pogarsza sytuację, miast ją
poprawić. GdzieŜ więc leŜy błąd?
OtóŜ błąd polega tu na tym, Ŝe gdy rząd angaŜuje się w podejmowanie decyzji
gospodarczych, wówczas BOGACI w społeczeństwie odnoszą korzyść, i to kosztem
biednych. Fakt ten spowodowany jest naturą polityki. PIENIĄDZ jest jej krwiobiegiem,
zaś biedni nie mają środków do finansowego wpływu na polityków, a zatem brak im
jest politycznej siły przebicia. Proces polityczny znajduje się pod kontrolą ludzi
zamoŜnych. Nawet gdy rząd inicjuje programy, których celem jest rozwiązanie
5
problemów społecznych, pomoc bezrobotnym, chorym, głodnym lub bezdomnym,
niewielka ilość posiadanych na to funduszy dociera do potrzebujących. Znaczna ich
część jest odprowadzana do znajomych i przyjaciół polityków jako „wynagrodzenie” za
wsparcie finansowe i polityczne. Krótko mówiąc, zawsze i wszędzie rząd funkcjonuje w
taki
sposób,
Ŝe
przekazuje
majątki
GORZEJ
SYTUOWANYCH
dla
LEPIEJ
SYTUOWANYCH.
W Stanach Zjednoczonych polityczna lewica potępia rządy Reagana i Busha, twierdząc
iŜ w ciągu dwunastu lat urzędowania tych prezydentów „bogaci się wzbogacili, a
biedni jeszcze bardziej zbiednieli”. Rzeczywiście, lewica ma rację. Wydatki rządowe
istotnie wzrosły w latach sprawowania funkcji prezydenta przez Reagana i Busha, a
bogaci w społeczeństwie byli ich głównymi beneficjentami, dokładnie jak mogliśmy się
tego spodziewać.
Rząd powinien przede wszystkim pomagać tym wszystkim, którzy nie potrafią sami
sobie poradzić, tym którzy znajdują się na dnie. Bogaci, rzecz jasna, poradzą sobie sami.
Ci, którzy naprawdę TROSZCZĄ się o biednych i chcą im stworzyć moŜliwości
gospodarcze, powinni domagać się OGRANICZONEGO RZĄDU. DuŜy, silny rząd
oznacza bowiem, Ŝe decyzja polityczna zastąpiła decyzję rynkową. A w przypadku
decyzji politycznej, KOGO ZNASZ (polityczne koneksje) jest duŜo waŜniejsze, niŜ CO
UMIESZ. Biedni z definicji nie posiadają Ŝadnych politycznych koneksji, więc są
pozbawieni zatrudnienia oraz innych moŜliwości poprawy swej doli.
Inną waŜną instytucją na rynku pracy jest związek zawodowy. Związki zawodowe
niezmiennie głoszą, Ŝe pragną dobra WSZYSTKICH LUDZI PRACY. W rzeczywistości
6
są one następnym ugrupowaniem, starającym się kontrolować majątek i dochody swych
członków. Związki to bardzo silne organizacje polityczne, a tam gdzie w grę wchodzi
polityka, ludzie aktywni i lepiej zorganizowani zawsze korzystają kosztem tych, którzy
tej aktywności i talentu organizacyjnego nie posiadają. Biedni rzadko są politycznie
aktywni i nigdy nie są efektywnie zorganizowani, gdyŜ organizacja wymaga pieniędzy,
środków i talentu, a tego biedni nie mają.
W taki więc sposób rządy i związki zawodowe odgrywają główną rolę na rynku pracy.
Nie moŜna jej niestety określić jako moralną lub etyczną, gdyŜ działalność rządów i
związków nie przynosi korzyści tym, którzy znajdują się na dole ekonomicznej skali,
lecz zasiadającym na jej szczycie. Prawdą jest, Ŝe biednego polityka czy teŜ działacza
związkowego moŜna szukać ze świecą w ręku....
Patrząc z tej perspektywy na role rządów i związków na rynku pracy moŜemy lepiej
zrozumieć i docenić spostrzeŜenia Jana Małka dotyczące kradzieŜy dokonywanej przez
rząd. Rząd wyróŜnia się tym, Ŝe jest jedyną instytucją w społeczeństwie, która moŜe
legalnie uŜywać przymusu do osiągnięcia swoich celów. Jeśli na przykład nie płacisz
podatków, państwo moŜe cię posłać do więzienia. Kiedy rząd ZABIERA BIEDNYM i
DAJE BOGATYM, to prawdopodobnie działa legalnie, poniewaŜ to on zawsze decyduje
o tym, co jest „legalne” a co nie. Wiemy wszelako, Ŝe takie postępowania nie są ani
etyczne, ani moralne.
Jeśli OSOBA A – niezaleŜnie od tego, czy A jest biedna czy bogata, stosuje przymus,
Ŝeby coś zabrać OSOBIE B – biednej czy bogatej, nazywamy to KRADZIEśĄ. Jest to
OKRADANIE. Jeśli jednak robi to rząd, nazywamy to OPODATKOWANIEM,
7
poniewaŜ to, co rząd czyni, jest zawsze z definicji legalne, nawet jeśli jest nieetyczne lub
niemoralne. Z kolei akty nieetyczne lub niemoralne dokonywane przez rząd, mimo, Ŝe
legalne, jak to jasno widzi Małek, posiadają powaŜne konsekwencje gospodarcze.
Zgodnie z tym, co twierdzi Małek, stosowanie się do zakazu „nie kradnij” - i to zarówno
przez rządy, instytucje prywatne oraz jednostki - stanowi „podstawowy warunek
gospodarczego sukcesu i postępu”. Dlaczego ten zakaz jest tak waŜny i tak
fundamentalny? Odpowiedź widać jasno jak na dłoni. Gdy rząd ZABIERA osobie A i
DAJE osobie B, czynniki motywujące zarówno osobę A jak i B ulegają powaŜnemu
zakłóceniu, powodując wyhamowanie postępu gospodarczego i zamoŜności.
Najpierw pomyślmy, co dzieje się z osobą A. Im bardziej rząd opodatkowuje jej dochód,
tym bardziej karze ją za jej wysiłek pracy. KaŜdy z nas podchodziłby do swej pracy bez
większego entuzjazmu wiedząc, Ŝe owoce jego pracy wzbogacają kogoś innego. W
sytuacji, gdy o otrzymaniu pracy i wysokości dochodów decydują polityczne koneksje a
nie własny wysiłek lub zdolności, nacisk pójdzie na politykę, a nie produkowanie dóbr i
usług. Ludzie nie są głupi: szybko zaczynają sobie zdawać sprawę, czy ich wysiłki są
odpowiednio wynagradzane i czy cięŜka praca (lub jej brak) daje im wyŜsze dochody.
Jeśli odpowiedź jest negatywna, zniechęcają się do pracy, co utrudnia moŜliwości
postępu gospodarczego i osiągnięcie stanu wyŜszej zamoŜności.
Po drugie pomyślmy o osobie B. Jest to ta osoba, którą rząd traktuje preferencyjnie pod
względem pracy i zarobków. Gdy juŜ osoba B zrozumie, Ŝe moŜna posłuŜyć się
procesem politycznym w celu zagarnięcia majątku i dochodu innych, ma ogromną
motywację, by zaangaŜować swój czas i wysiłki w działalność polityczną,
8
wykorzystując takie działanie państwa dla ubicia własnych interesów. Polityczne
manipulacje w rządzie oraz pozyskiwanie sobie działaczy politycznych nie owocują
produkcją dóbr i usług, z których mogłaby skorzystać gospodarka. Politykierstwo i
lobbing zakładają spekulacyjne manipulowanie ogólnym produktem gospodarki –
owym gospodarczym tortem. Chodzi głównie o dzielenie go pomiędzy róŜnymi
grupami, a nie o zwiększanie produkcji dóbr i usług, które z kolei ZWIĘKSZYŁYBY
ROZMIAR gospodarczego dochodu. Środki wydane na lobbing oraz naciski na rząd nie
są w stanie produkować dóbr i usług, na czym z konieczności musi ucierpieć postęp
gospodarczy i zamoŜność społeczeństwa. I rzeczywiście, pod pojęciem postępu
gospodarczego i zamoŜności rozumie się zwiększanie ROZMIARU gospodarczego
tortu.
Na podstawie tej prostej, zdroworozsądkowej analizy moŜemy z łatwością zauwaŜyć, iŜ
kiedy administracja państwowa ulega rozszerzeniu, coraz bardziej angaŜując się w
rynek pracy, tym bardziej na tym traci klasa pracująca, a takŜe gospodarka jako całość.
Rozrastanie się rządu pociąga za sobą wzrost biurokracji, dzięki której on funkcjonuje.
Wybitny ekonomista austriacki, Ludwig von Mises, dowodził w swej klasycznej ksiąŜce
Biurokracja,1 iŜ nadmierne biurokracje są niewydajne, a biurokratyczne ingerencje słuŜą
do ochrony status quo. W tym teŜ celu administracje rządowe sprzeciwiają się
ZMIANOM, a systemy biurokratyczne oparte są na danej osoby pozycji w hierarchii, a
nie na jej zdolnościach. Biurokracje kładą nacisk na rutynę, a to hamuje innowacje.
Jednocześnie nie zachęca się do cięŜszej pracy i wyŜszej wydajności, poniewaŜ nie są to
1
Ludwig von Mieses, Biurokracja, Lublin 1998.
9
rzeczy nagradzane w biurokratycznym systemie pracy. Nadmiernie rozdmuchane
rządy i biurokracje spowalniają rozwój i hamują dobrobyt.
Podobne rozumowanie stosuje się do związków zawodowych, które stanowią
szczególną grupę interesów zmierzającą do uŜywania całej mocy państwa w taki
sposób, by korzystali z niej jej członkowie kosztem innych – tych, którzy do związków
nie naleŜą. Zarówno rząd jak i związki zawodowe wprowadzają sztywne reguły w
działania rynków pracy. Uchwalają ustawy i regulacje z korzyścią dla pewnych grup o
wspólnych interesach, co z kolei nieuchronnie podnosi koszty produkcji. Ten wzrost
kosztów sprawia, Ŝe produkty i usługi danego kraju są mniej konkurencyjne na
światowych rynkach i bardziej kosztowne dla miejscowych klientów.
Rosnące koszty eliminują miejsca pracy, a działalność gospodarcza producentów
przenosi się w te obszary, gdzie koszty produkcji są niŜsze. Miejsca pracy krąŜą po
świecie, zapuszczając korzenie tam, gdzie koszty produkcji są najniŜsze. Ludzie biedni,
nie posiadający zazwyczaj specjalnych kwalifikacji, cierpią wskutek utraty miejsca pracy
w stopniu nieproporcjonalnie większym od pracowników wykwalifikowanych. Ci
ostatni zawsze mogą zejść o stopień w dół i zająć miejsce zwolnione przez pracownika o
niŜszych kwalifikacjach, jeśli zajdzie taka konieczność. Dla człowieka bez kwalifikacji
jednak zdobycie innego miejsca pracy, zwłaszcza wymagającego kwalifikacji, jest często
przeszkodą nie do pokonania.
Dobrobyt jest rezultatem postępu gospodarczego, a postęp taki z definicji ma miejsce
tam, gdzie są innowacje, kreatywność i zmiana. Innowacje umoŜliwiają produkcję
większej ilości dóbr i usług przy takim samym poziomie włoŜonych środków. PoniewaŜ
10
rząd nie nagradza innowacji, kreatywności i zmian, a biurokracja aktywnie eliminuje te
istotne składniki wzrostu gospodarczego, interwencja państwowa na rynku pracy oraz
w innych obszarach gospodarki ma ujemny efekt na dobrobyt i postęp. Niekorzystna
sytuacja gospodarcza zawsze najbardziej dotyka ludzi biednych, jako Ŝe bogaci mogą
przetrwać ekonomiczne burze polegając na swych poprzednio zgromadzonych
zasobach materialnych.
Postęp gospodarczy i dobrobyt są szczególnie istotnymi czynnikami, jeśli idzie o
poprawę sytuacji materialnej ludzi biednych. Na dobrobycie zawsze korzysta kaŜdy;
biedni wszak znacznie więcej niŜ bogaci, mając większe zaległości w dobrach
materialnych. Dobrobyt i postęp stanowią źródło nowych miejsc pracy oraz nowych,
lepszych i mniej kosztownych produktów oraz usług. Biednym zawsze lepiej się
wiedzie, kiedy ceny są niŜsze, a wybór produktów bardziej obfity. Kiedy więc rządy i
politycznie silne grupy wspólnych interesów, takie jak związki zawodowe, angaŜują się
w działania spowalniające postęp gospodarczy i redukujące perspektywy dobrobytu,
wówczas odbiera się biednym moŜliwości ekonomiczne, korzystnie dostępne dla tych
grup i samego rządu. Mamy do czynienia z jakąś formą kradzieŜy. PoniewaŜ rząd jest
instytucją, która kontroluje rynek pracy, jest tym samym instytucją naruszającą
podstawowy imperatyw, o jakim pisze Jan Małek: „Nie kradnij!”. Co gorsze,
indywidualni złodzieje zazwyczaj okradają bogatych, wszelako gdy rząd kradnie,
okrada on biednych, z korzyścią dla jego urzędników i moŜnych, mających wpływy
polityczne.
11
Rząd odgrywa w społeczeństwie swoją rolę - waŜną, aczkolwiek ograniczoną. Powinien
tworzyć i wprowadzać reguły gry rynkowej, nie pozwalając przy tym, by ludzie
politycznie wpływowi korzystali z tych reguł kosztem ludzi ubogich. Jakich dowodów
mogę dostarczyć, by dowieść słuszności mego wywodu? Takich przytłaczających
dowodów posiadam sporo. Wszystkie one podtrzymują moje stanowisko głoszące, Ŝe
intensywne zaangaŜowanie się państwa w rynek przynosi powaŜne, negatywne skutki
gospodarcze. Heritage Foundation w Waszyngtonie oraz The Wall Street Journal podjęli
współpracę, której owocem jest rocznie wydawany Index of Economic Freedom. Indeks
ten słuŜy do oceny swobody gospodarczej 150 narodów świata oraz zbadania zaleŜności
pomiędzy wolnością gospodarczą a zamoŜnością.
NajwaŜniejszy i najbardziej spójny wniosek z rocznych badań głosi, Ŝe w krajach, w
których poddaje się gospodarkę ścisłej kontroli i ograniczaniu, poziom Ŝycia ludności
plasuje się duŜo poniŜej średniej i duŜo z nich cierpi biedę. W grupie tej znajdują się
m.in. Korea Północna, Kuba i Laos. Ich gospodarki znajdują się w opłakanym stanie i –
jak to zwykle wypada – Ŝałosne konsekwencje tej sytuacji spadają na barki ludzi
ubogich.
Państwa takie jak Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia, Hong Kong czy Singapur, w
których funkcjonują względnie wolne gospodarki rynkowe, są przykładami sytuacji
diametralnie odmiennej, przejawiającej się w dobrej sytuacji gospodarczej. Państwa te są
takŜe Ŝywym dowodem tego, Ŝe dobrobyt gospodarczy nie zaleŜy od posiadania
bogatych zasobów gospodarczych. W Hong Kongu praktycznie bogactwa naturalne nie
istnieją, a kraj ten zmuszony jest importować większość surowców, niemniej jednak,
12
podobnie jak Japonia i Korea Południowa, odniósł on imponujący sukces gospodarczy.
Sprawą istotną jest tutaj zachęcanie obywateli do produkcji, ku czemu wolna
gospodarka rynkowa dostarcza właściwych bodźców.
Sprawą najistotniejszą jednakŜe jest tu fakt, Ŝe nakaz głoszony przez p. Jana Małka, a
wymierzony przeciw rządom stanowi istotnie fundamentalny i najdonioślejszy
imperatyw ekonomiczny.
* James T. Bennett, członek Heritage Foundation, prestiŜowej Mont Pelerin Society, a
takŜe Philadelphia Society, wykładowca George Mason University. Jest dyrektorem w
John M. Olin Institute for Employment Practice and Policy, w 1970 roku otrzymał tytuł
doktora, specjalizuje się w badaniach relacji zachodzącymi między działaniami
politycznymi, a ich wpływem na gospodarkę, a takŜe w prawie pracy, związkach
zawodowych
i
dobroczynności.
Autor
ponad
60
opracowań
naukowych
opublikowanych w wielu amerykańskich periodykach naukowych takich jak:
„American Economic Review”, „Review of Economics and Statistics”, „Policy Review,
Public Choice” oraz „Cato Journal”. Autor wielu ksiąŜek, m.in.: The Political Economy of
Federal Government Growth (1980), Better Government at Half the Price (1981), Deregulating
Labor Relations (1981), Underground Government: The Off-Budget Public Sector (1983),
Destroying Democracy: How Government Funds Partisan Politics (1986), Unfair Competition:
The Profits of Nonprofits (1988), Health Research Charities: Image and Reality (1990), Health
Research Charities II: The Politics of Fear (1991), Official Lies: How Washington Misleads Us
(1992) and Unhealthy Charities: Hazardous to Your Health and Wealth (1994). ZałoŜyciel i
redaktor „Journal of Labor Research”.
13