Stworzymy ekosystem w kosmosie,Oswajamy biotechnologię (XIV
Transkrypt
Stworzymy ekosystem w kosmosie,Oswajamy biotechnologię (XIV
Stworzymy ekosystem w kosmosie Długoterminowe ekspedycje kosmiczne, takie jak loty na Księżyc czy Marsa, oprócz ogromnych nakładów energii, wymagają odpowiedniego systemu podtrzymującego życie załogi, którego zadaniem jest zagospodarowanie odpadów, zapewnienie pożywienia i odpowiedniej atmosfery oraz ochrona przed promieniowaniem. Podczas planowanej trzyletniej podróży na Marsa zapewnienie takich podstawowych elementów jak woda, jedzenie i tlen dla sześcioosobowej załogi oznacza dodatkowy, trzydziestotonowy bagaż i konieczność jego przechowywania. Okazuje się, że problem ten można rozwiązać zabierając ze sobą… ekosystem. MELiSSA (ang. Micro-Ecological Life Support Alternative) to interdyscyplinarny, międzynarodowy projekt wykorzystujący sztucznie stworzony ekosystem złożony z mikroorganizmów i roślin wyższych jako narzędzie do stworzenia odtwarzalnego systemu podtrzymującego życie podczas długoterminowych misji kosmicznych. Główne zadania MELiSSA to odtworzenie jadalnej biomasy z odpadów i ścieków w procesie fotosyntezy, a także tworzenie atmosfery i oczyszczanie wody. Działanie systemu opiera się na zasadach funkcjonowania ekosystemów wodnych, gdzie poszczególne grupy organizmów tworzą naturalną pętlę zależności. W skład tak zwanej pętli MELiSSA wchodzi pięć kompartmentów zamieszkałych kolejno przez termofilne bakterie beztlenowe, bakterie fotoheterotroficzne, nitryfikujące, fotosyntetyzujące, rośliny wyższe oraz załogę. W kompartmencie I, zwanym skraplającym, następuje biodegradacja ścieków i stałych odpadów, które rozkładane są do amoniaku, wodoru, dwutlenku węgla oraz kwasów tłuszczowych i minerałów. W skład tego przedziału wchodzą konsorcja beztlenowych termofilnych mikroorganizmów wyizolowanych z naturalnych środowisk, rozkładające między innymi białka, cukry, celulozę i ksylan. W celu zwiększenia wydajności degradacji lignin do mieszanki dodano także grzyby z rodzaju Pleurotus. Kompartment II, zwany mineralizującym, zawiera fotoheterotroficzną niesiarkową bakterię purpurową Rhodospiryllum rubrum i odpowiedzialny jest za eliminację produktów pochodzących z poprzedniego przedziału. Kompartment III, inaczej utleniający, zawiera bakterie nitryfikujące z rodzaju Nitrosomonas i Nitrobacter, które utleniają otrzymany wcześniej amoniak do azotanów będących przyswajalnym źródłem azotu dla występujących w kompartmencie IVb roślin wyższych. W części IVa znajdują się dodatkowo fotosyntetyzujące sinice Arthrospira platensis. Kompartment IV odpowiada za wykorzystanie dwutlenku węgla, produkcję pożywienia, uzdatnianie wody oraz regenerację tlenu dla załogi. Przedział IVb zawiera 8 jadalnych roślin: pszenicę, pomidory, ziemniaki, soję, ryż, szpinak, cebulę i sałatę. Sinice również stanowią część jadalnej biomasy. Arthrospira od wieków wykorzystywana jest jako źródło pożywienia w wielu regionach świata, a także dostępna jest w aptekach pod nazwą Spirulina. Pierwsza faza projektu stanowi część badawczo-rozwojową, w czasie której optymalizowany jest skład poszczególnych kompartmentów, badany jest obieg pierwiastków, a także opracowywane są parametry poszczególnych bioreaktorów oraz zwiększana jest wydajność zachodzących procesów (która w każdym kompartmencie wynosi dziś ponad 70%). Warunki panujące w ekosystemie w przestrzeni kosmicznej, mimo wielu przystosowań, różnią się od warunków naturalnych, ze względu na ograniczony skład i objętość poszczególnych nisz, ściśle regulowany dopływ i odpływ substancji, a także sztuczną grawitację i inny zakres promieniowania UV i promieniowania jonizującego. Wstępna ocena wpływu warunków pozaziemskich na działanie systemu dokonywana jest w przebiegającej równolegle fazie drugiej projektu. Faza trzecia obejmuje konstrukcję i testowanie rozwiązań fazy pierwszej w warunkach ziemskich i pozaziemskich, między innymi w ośrodkach w Barcelonie i na Antarktyce. Faza czwarta to etap doskonalenia technologii, takich jak nowoczesne techniki tworzenia biofilmu czy sensory biomasy. Swój wkład w badaniach systemu MELiSSA ma także polska grupa naukowców z Międzyuczelnianego Wydziału Biotechnologii w Gdańsku, zajmująca się analizą genomu sinic użytych w projekcie. Obecnie trwają badania nad wpływem środowiska pozaziemskiego na strukturę genomu Arthrospira. Zwiększone promieniowanie jonizujące i UV oraz mikrograwitacja mogą być przyczyną potencjalnych mutacji i zaburzać metabolizm sinic oraz innych użytych organizmów. Dlatego bardzo ważne staje się badanie podłoża genetycznego czynników istotnych dla bezpieczeństwa załogi, czyli jakości substancji odżywczych, potencjalnych zmian toksycznych i zdolności do produkcji tlenu. W tym celu konieczne jest poznanie kompletnej sekwencji genomu Arthrospira. Sekwencjonowanie genomu sinic z użyciem dwóch równoległych metod – metody Sangera i pirosekwencjonowania, jakkolwiek niełatwe ze względu na trudności w izolacji DNA tych organizmów, dobiega końca. Obecnie bakterie poddawane są testom w warunkach lotu kosmicznego. To ogromne przedsięwzięcie, skupiające laboratoria z całego świata, ma szansę zaowocować planowanym lotem na Marsa około 2030 roku. Monika Kossakowska Źródła: http://www.esa.int/SPECIALS/Melissa/index.html http://nauka.trojmiasto.pl/Sinice-wyslemy-na-Marsa-i-zjemy-je-n35644.html Bioreaktor do hodowli sinic Oswajamy biotechnologię (XIV) — ksenotransplantologia Człowiek, świnia — jedno serce, czyli kilka słów o ksenotransplantologii W 2010 roku na Krajowej Liście Osób oczekujących na przeszczep nerki figurowało 2581 osób. 1340 zgłosiło się pierwszy raz. Czemu w ogóle poruszać temat transplantacji ogólnie a ksenotransplantacji w szczególności? Liczby te pokazują, że problem jest pilny i naglący. Nie wszyscy spośród oczekujących otrzymali potrzebny im do życia narząd. Spośród oczekujących na nową nerkę w 2010- 48 osób zmarło. Niewiele? W świetle liczb owszem, ale ludzkiego życia nie sposób mierzyć liczbami. Statystyki pokazują, że również nie każdy przeszczep który dojdzie do skutku zakończyć się musi sukcesem. Z odpowiedzią na problem ten stara się przyjść biotechnologia, a jedynym z proponowanych rozwiązań są ksenotransplantacje. Czym jednak w ogóle jest transplantologia? Mianem tym określana jest nauka zajmująca się przeszczepieniem tkanek, komórek oraz całych narządów z jednego ciała na inne. Aby przeszczep był udany musi występować zgodność tkankowa, dawca i biorca powinni zostać właściwie dobrani, należy zastosować dobry płyn prezerwacyjny oraz metodę prezerwacji dla transplantu, a także dobrać odpowiednie leczenie immunosupresyjne. Oprócz tego niezbędna jest umiejętność rozpoznawania oraz leczenia procesu odrzucania narządu, jak również zapobieganie i leczenie powikłań. Pomimo, iż trwają prace nad powyższymi aspektami a ich wyniki są obiecujące, znaczące są dysproporcje pomiędzy chorymi oczekującymi na transplantację takich organów jak serce, wątroba, nerki czy płuca, a ilością dostępnych narządów. Z tego powodu poszukiwane są wciąż nowe metody i źródła pozyskiwania organów do przeszczepów, m. in. inżynierię tkankową, wykorzystanie komórek macierzystych czy właśnie ksenotransplantacje. Terminem tym określa się przeszczepianie komórek, tkanek oraz narządów między różnymi gatunkami. Przeszczep taki jest niestety- z powodu różnic genetycznych występujących pomiędzy różnymi gatunkami- wysoce niezgodny pod względem immunologicznym. Skutkiem jest zjawisko odrzucania przeszczepu- w przypadku gatunków blisko spokrewnionych jego czas jest względnie długi- od kilku godzin do kilku dni. Natomiast przy dużej odległości filogenetycznej występuje ono już po kilku minutach. Zaletą ksenotransplantacji wydaje się być fakt, że dostęp do takiego źródła organów jest znacznie lepszy niż w przypadku szukania ludzkich dawców, pozwala to planować zabiegi z wyprzedzeniem oraz pobierać narządy do natychmiastowego przeszczepu. Umożliwia też wcześniejsze wprowadzanie leczenia immunosupresyjnego. Ksenotransplantacje w leczeniu chorób W zwalczaniu jakich schorzeń pomocne mogą być ksenotransplantacje? Obecnie uważa się, że każdą chorobę leczoną na drodze transplantacji (przeszczep komórek, tkanek lub narządów od człowieka do człowieka) można również leczyć za pomocą ksenotransplantacji. Ksenotransplantacje mogą być w przyszłości użyteczne w przypadku konieczności przeszczepu nerek, serca, szpiku kostnego, a także w leczeniu chorych na cukrzycę oraz chorobę Parkinsona. Leczenie dwóch ostatnich z wymienionych schorzeń polegało by na tzw. komórkowej ksenotransplantacji w celu zastąpienia nie pracujących właściwie ze względu na zmiany chorobowe specyficznych tkanek lub komórek (komórki Langerhansa w przypadku cukrzycy i nerwowe przy chorobie Parkinsona) na zdrowe, pochodzące od zwierzęcego dawcy. Istnieje też możliwość leczenia niewydolności wątroby poprzez tzw. ksenotransplantacje pozaustrojowe, co miałoby polegać na krótkotrwałym łączeniu krwiobiegu człowieka ze zdrową wątroba świni, trzymaną poza ciałem ludzkim. Miałoby to na celu odciążenie wątroby człowieka aby powróciła ona do właściwego funkcjonowania lub przynajmniej zyskanie czasu na znalezienie dawcy ludzkiego. Skąd ten pomysł? W 1682 r. przeprowadzona została operacja zastąpienia fragmentu czaszki pewnego rosyjskiego arystokraty kością pochodzącą od psa. Zdarzenie to jest uważane za pierwszy udokumentowany zabieg ksenotransplantacyjny. Natomiast pod koniec wieku XIX popularną metodą leczenia oparzeń było wykorzystywanie żabiej skóry. W wieku XX zainteresowano się naczelnymi, upatrując w nich potencjalnych dawców narządów dla ludzi z uwagi na bliskie pokrewieństwo filogenetyczne, a także duże anatomiczne i fizjologiczne podobieństwo ich organów do organów ludzkich. Rozpatrywano przede wszystkim szympansy i pawiany. Na lata 60 tego wieku datują się pierwsze próby tego typu przeszczepów. Niestety, ich wyniki nie były zadowalające. Spośród sześciu pacjentom poddanym w 1963 roku w Denver przeszczepowi nerki pochodzącej od pawiana wszyscy zmarli- najkrótszy czas życia wynosił 19, najdłuższy 98 dni. Tego samego roku w Nowym Orleanie dokonano przeszczepu nerek szympansich- spośród 12 pacjentów jeden przeżył wprawdzie aż dziewięć miesięcy, reszta jednak zmarła przed upływem dwóch miesięcy. Kolejne próby ksenotransplantacji również nie były zadowalające. Jedną z bardziej znanych jest podjęta w 1984 roku próba przeszczepienia nowo narodzonej dziewczynce serca pobranego od pawiana. Po po przeszczepie podano jej cyklosporyny. Przeżyła 20 dni, a sprawa znalazła głośny wydźwięk w mediach (tzw. „Sprawa „Baby Fae”) i wywołała burliwą dyskusję. Po 1993 roku zaczęto odchodzić od wykorzystywania naczelnych jako dawców organów do transplantacji. Narządy wewnętrzne pawianów i szympansów są nieduże więc ich przeszczepianie dorosłym ludziom było trudne. Gatunki te są też trudne w hodowli, odznaczają się małą płodnością i długim okresem ciąży, a ich patogeny takie jak BaEV, SIV, STLV, SRV, SFV oraz wirus SV40 są patogenne także dla ludzi. Świnia- najlepszy przyjaciel człowieka… Kiedy naczelni „zawiedli” poszukiwania rozpoczęto wśród gatunków odleglejszych ewolucyjnie. Casting „wygrała” świnia. Czemu? Duża liczba ras o zróżnicowanej wielkości pozwala dobrać narząd o wielkości odpowiedniej dla biorcy. Stworzenia te łatwo poddawać zabiegom inżynierii genetycznej, mają one zbliżone do człowieka parametry anatomiczne i fizjologiczne, a także takie cechy jak np. ciśnienie tętnicze. Niektóre świńskie hormony (insulina) a także czynniki tkankowe (czynnik VIII krzepnięcia) działają również na organizm człowieka a perfuzja krwi przez świńską wątrobę pozwala na detoksykację chorych będących w śpiączce wątrobowej. Oprócz zalet występują także wady, których przyczyną jest dystans filogenetyczny pomiędzy świnią o człowiekiem. Już po kilku minutach po przeszczepie ma miejsce nadostre odrzucenie organów. Układ odpornościowy atakuje przede wszystkim komórki nabłonka naczyń krwionośnych, następuje niedokrwienie i obumarcie narządu. Leki immunosupresyjne jedynie opóźniają ten proces, zwiększając ponadto podatność organizmu na drobnoustroje i podnosząc ryzyko wystąpienia nowotworu. U człowieka za proces ten w przypadku odrzucenia organów pochodzących od świni odpowiadają ksenoreaktywne przeciwciała skierowane przeciwko obecnemu na glikolipidach i glikoproteinach antygenowi Gal świni, który tworzy enzym alfa-1,3-galaktozylotransferaza. Bariera ta została przełamana w roku 1992, gdy naukowcom z biotechnologicznej firmy Imutran udało się uzyskać rasę świń zmodyfikowanych odpowiednio przy pomocy metod inżynierii genetycznej, co niebawem zostało dostrzeżone przez cały świat medyczny. Właściwości tkanek świń tej rasy zostały zmienione tak, aby oszukać ludzki układ immunologiczny unikając nadostrego odrzucenia. Dokonane trzy lata później przeszczepienie świńskiego serca małpom potwierdziło pokonanie tej bariery- serce pracowało przez 60 dni. Również nasz kraj ma w tej dziedzinie coś do powiedzenia. Knurek TG 1154, pierwsza polska świnia modyfikowana genetycznie przyszedł na świat w 2003 roku w Instytucie Zootechniki w Balicach koło Krakowa. Retrowirusy- ukryte niebezpieczeństwo W związku ze stosowaniem komórek, tkanek czy narządów pochodzących od świni pojawia się obawa o ryzyko związane z zakażeniem wirusami dawcy i pokonaniem przez nie bariery międzygatunkowej. Na drodze właściwego doboru dawcy narządów i właściwej selekcji stad można wyeliminować większość patogenów, o wiele większy problem stanowią endogenne retrowirusy świni (PERV, ang. Porcine Endogenous Retroviruses). Są one bowiem integralną część ich genomu. Wprowadzenie DNA PERV wraz z przeszczepem do organizmu człowieka może mieć tragiczne skutki- przeprowadzone badania wykazały patogenność wirusów PERV wobec komórek ludzkich w warunkach laboratoryjnych. Inne wirusy świńskie mogące potencjalnie zagrozić pacjentowi to PLHV (ang. porcine lymphotropic herpesvirus), PCMV (ang. porcine cytomegalovirus) i PCV (ang. porcine cir-kovirus). Wszystkie są bardzo rozpowszechnione wśród świń i coraz częściej obejmuje się je programem kontrolnym dla odbiorców przeszczepów świńskich komórek. Niektórzy lekarze, m. in. specjalista chorób zakaźnych prof. Peter Collington zauważają, że istnieją być może również inne, nieznane obecnie patogeny zwierzęce, mogące stanowić niebezpieczeństwo dla potencjalnych ludzkich biorców pochodzących od zwierząt narządów. Jednocześnie przebadanie pacjentów poddanych przeszczepom świńskich komórek nie wykazało zakażenia żadnymi podejrzanymi wirusami. W odpowiedzi na rodzące się obawy przychodzi też wiele technik pozwalających w badanym materiale poszukiwać i stwierdzić obecność wirusów. Zaliczyć do nich można m. in. transmisyjną mikroskopię elektronową (TEM) oraz immunocytochemię (ICC). Obawy natury etycznej Ksenotransplantacje są tematem wywołującym liczne pytania dotyczące kwestii etycznych, religijnych czy światopoglądowych i posiadają zarówno zwolenników jak i przeciwników. Obrońcy praw zwierząt sprzeciwiają się traktowaniu zmodyfikowanych genetycznie świń jako żywych inkubatorów ludzkich narządów. Innym podnoszonym argumentem jest ten, iż technologia ta wciąż nie jest odpowiednio dopracowana, aby mogła być stosowana na szerszą skalę. Mimo pokonania bariery odrzucenia nieostrego, nie wiadomo wciąż jak świńskie narządy będą funkcjonować w ciele ludzkiego dawcy, ani też jak długo będą działać i na ile sprawnie. Również ryzyko opóźnionego ujawnienia się infekcji odzwierzęcych będących skutkiem transplantacji od dawców zwierzęcych budzi obawy i powinno być brane pod uwagę w toku dalszych prac z dziedziny ksenotransplantacji. Duże kontrowersje ze strony etycznej budzi fakt pewnego rodzaju ograniczenie praw pacjenta poddanego ksenotransplantacji, szczególnie prawa do anonimowości i prywatności, gdyż podnoszone są głosy o konieczności informowania przez pacjenta o tym fakcie otoczenia. Podnoszone są też głosy dotyczące wpływu kwestii religijnych, zależnie od kręgu kulturowego i wiary uczestników dyskusji. Niezależnie od podnoszonych argumentów- zarówno za jak i przeciw ksenotransplantacjom, faktem jest iż technika stanowi jedną z alternatyw przeszczepów pochodzących od dawców ludzkich, których wciąż jest za mało. Z drugiej strony badania wciąż trwajązarówno nad jej udoskonaleniem, jak i znalezieniem rozwiązań alternatywnych. Być może przyszłość rozwieje niektóre z obecnych obaw, przynosząc rozwiązanie związanych obecnie z ksenotransplantacjami problemów. Możliwe jest również znalezienie technik alternatywnych- mniej ryzykownych i ekonomiczniejszych czy budzących mniejsze wątpliwości etyczne. Jakkolwiek się nie stanie, obecnie ksenotransplantacja jest dziedziną rozwijającą się- czas pokaże w jakim kierunku. Olga Andrzejczak Literatura: Ogólne aspekty ksenotransplantacji, (www.biotechnolog.pl) 2009-12-09 Jarosław Zdzisław Kuźmicz Organizmy genetycznie zmodyfikowane. Materiały szkoleniowe. Polskie Zrzeszenie Inżynierów i Techników Sanitarnych Oddział Wielkopolski , Poznań, 2007. Infekcje wirusowe w ksenotransplantacjach i strategie ich wykrywania . U. Mazurek i wsp., Biotechnologia, 1 (72) 125–132 2006. Biotechnologiczne i medyczne podstawy ksenotransplantacji, Z. Smorąg i wsp., Ośrodek Wydawnictw Naukowy, Poznań 2006 Uzyskiwanie świń wykorzystywanych w ksenotransplantacji, J. Jura i wsp., Biotechnologia, 1 (72) 151- 158 2006 Ksenotransplantacja – możliwości i ograniczenia, Z. Smorąg, R. Słomski, NAUKA, 4/2005,133-148. Pierwszy przeszczep wątroby zmodyfikowanej genetycznie, Anna Gumułka (www.naukawpolsce.pap.pl), 2005- 03-18 Z pewnym opóźnieniem, publikujemy już ostatni tekst z naszego cyklu. Być może jest jeszcze coś o co chcielibyście zapytać. Piszcie do nas. Na pewno nie pozostaniemy obojętni! Oswajamy biotechnologię (X) — probiotyki Probiotyki — z czym to się je? Jogurt probiotyczny — kto z nas o nim nie słyszał? Stoi na półce w każdym hipermarkecie, znajdziemy go też w mniejszym sklepie spożywczym. Z ekranu telewizora uśmiechnięta pani uświadomi nas jak bardzo jest korzystny dla naszego zdrowia. Podobnie probiotyczne kapsułki, które przepisuje nam lekarz. Tylko o co właściwie chodzi? I jaki to ma związek z biotechnologią? Bo związek ma niewątpliwie. Już starożytni doceniali dobroczynny wpływ bakterii fermentacji mlekowej na zdrowie człowieka, ale na znane nam dziś jogurty i kupowane w aptekach kapsułki świat musiał jeszcze długo poczekać. Dopiero w XIX wieku Pasteur (tak, ten od pasteryzacji, znany wszystkim ze szkoły) wspólnie z Jaubertem zainteresowali się antagonizmami występującymi pomiędzy wybranymi szczepami bakteryjnymi. Potem na scenę dziejów wkroczył niejaki Ilia Miecznikow, rosyjski mikrobiolog i laureat nagrody Nobla z medycyny. Wykazał on, że spożywanie jogurtów i kefirów ma korzystny wpływ na zdrowie człowieka dzięki zawartym w nich bakteriom fermentacji mlekowej. Jego ówczesne spostrzeżenie z pewnością zadziwiło niejednego i trudno się dziwić [pauza] był to zaledwie początek XX wieku: Czytelnik, który posiada małą wiedzę w tej dziedzinie, może być zdziwiony moimi zaleceniami, aby spożywać duże ilości bakterii ponieważ ogólnie panuje przekonanie, że są one szkodliwe. Ta opinia jest błędna. Istnieje wiele dobroczynnych bakterii, wśród których pałeczki kwasu mlekowego zajmują poczesne miejsce. Dziś termin probiotyk jest powszechnie znany. Co jednak oznacza? Jako pierwsi zdefiniowali go w 1965 roku Lilly i Stillwell stwierdzając, że jest to substancja lub organizm, który wpływa na równowagę mikroflory jelitowej. Sama nazwa wywodzi się z greki, w dosłownym tłumaczeniu oznacza dla życia. Przyjmowana obecnie definicja, autorstwa Fullera określa probiotyk jako żywe mikroorganizmy, których spożycie korzystnie wpływa na organizm gospodarza przez poprawę równowagi mikroflory jelitowej. Aby można było uznać dany mikroorganizm za probiotyczny, musi on należeć do naturalnej ludzkiej mikroflory jelitowej, mieć ściśle określoną — z zastosowaniem metod biologii molekularnej — przynależność gatunkowa oraz rodzajową, cechować się odpornością na działanie soku żołądkowego oraz soli żółciowych, wykazywać zdolność adherezji do nabłonka jelitowego oraz kolonizacji jelita, cechować się aktywnością antagonistyczną w stosunku do typowych drobnoustrojów patogennych przewodu pokarmowego oraz nie wykazywać aktywności chorobotwórczej czy działania toksycznego. Poszukiwanie właściwych szczepów jest już domeną biotechnologów. Spośród bakterii kwasu mlekowego właściwości probiotyczne wykazane zostały dla zaledwie kilku opatentowanych szczepów. Można wśród nich wymienić Bifidobacterium bifidum i Bifidobacterium lactis Bb12, szczepy bakterii z rodzaju Lactobacillus: L. rhamnosus GG, L. acidophillus LB, L. plantarum 299v, L. johnsonii Lal, L. casei Shirota, L. fermentum KDL, L. reuteri, szczepu Enterococcus SF68. Stwierdzono je też dla drożdży Saccharomyces boulardii. Jak jednak działają probiotyki? Nowo narodzone niemowlę nie posiada jeszcze własnej mikroflory, jednakże już w pierwszych godzinach życia rozpoczyna się kolonizacja jego organizmu. Skutkiem jest cały szereg reakcji immunologicznych, co sprzyja właściwemu kształtowaniu układu odpornościowego. Następnie w ciągu życia człowieka skład ten ulega różnym modyfikacjom, na co wpływa szereg czynników- zarówno genetycznych, jak i związanych z wpływem środowiska. Do tych drugich należy sposób odżywiania się oraz rodzaj spożywanego pokarmu. W tym miejscu istnieje pole dla działań mających na celu optymalizację- zarówno pod względem ilości jaki i jakości mikroflory jelitowej. Jest tu zatem miejsce dla probiotyków. W organizmie żywym (in vivo) probiotyki mają selektywnie wpływać na mikroflorę jelitową, wytwarzać enzymy i krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe a także wpływać na układ immunologiczny. Mechanizm ich działania nie jest jeszcze do końca poznany, chociaż podejrzewa się, że podstawą jest konkurencja o receptor pozwalający na adherezję do nabłonka jelitowego a także o substraty do fermentacji. Obserwowano, że przy prawidłowym składzie oraz stanie mikroflory 10 jelitowej nawet doustne przyjęcie dawki 10 enteropatogennych bakterii nie kończyło się rozwojem choroby. Natomiast w sytuacji odwrotnej- osłabieniu mikroflory jelitowej- nawet niewielka liczba patogenów może spowodować chorobę. Probiotyki wykorzystywane są z jednej strony w celach leczniczych z drugiej- w profilaktycznych. W jakich chorobach użyteczne może być działanie probiotyków? Dotychczasowe badania kliniczne potwierdziły ich skuteczność w leczeniu między innymi ostrych biegunek u dzieci (pochodzenia rotawirusowego), w leczeniu i zapobieganiu alergiom pokarmowym a także w zapobieganiu karcynogenezie i leczeniu nowotworów. W ostatnim z przypadków japońscy badacze stwierdzili, że codzienne spożywanie L. casei może opóźniać nawrót nowotworu pęcherza moczowego, po roku nawrót stwierdzono u 83% chorych z grupy kontrolnej, podczas gdy w grupie badanej, otrzymującej szczep probiotyczny było to 51%. Probiotyki w celach profilaktycznych dodawane są natomiast głównie do fermentowanych napojów mlecznych, stąd znane powszechnie jogurty probiotyczne. Z pojęciem probiotyku wiążą się jeszcze dwa inne, które również warto znać, a mianowicie prebiotyk i synbiotyk. Pierwszy z nich jest składnikiem pożywienia wykazującym odporność na działanie enzymów trawiennych w przewodzie pokarmowym, który selektywnie pobudza wzrost i/lub aktywność określonych szczepów bakterii jelitowych cechujących się potencjalnie korzystnym wpływem na organizm gospodarza. Czym jest synbiotyk? Nazywamy tak kombinację pro- i prebiotyku, wykazującą efekt synergistyczny. Jaka jest przyszłość probiotyków? Badania w tej dziedzinie trwają. Być może już niedaleka przyszłość pokaże nowe i zaskakujące rozwiązania w tej dziedzinie. Nieduża jeszcze liczba szczepów o udowodnionych badaniami właściwościach probiotycznych otwiera pole działania dla biotechnologów — tych obecnych, ale też tych, którzy biotechnologami zostaną niebawem. Olga Andrzejczak Bioreaktor do hodowli sinic Literatura: Biernasiak Joanna, Liżewska Katarzyna, Libudzisz Zdzisława, Probiotyki jako alternatywa dla antybiotyków, „Zeszyty Naukowe Politechniki Łódzkiej. Chemia spożywcza i biotechnologia”, z. 70 (2006). Heczko Piotr B., Strus Magdalena, Jawień Mirosław, Szymański Henryk, Medyczne zastosowanie antybiotyków, „Wiadomości Lekarskie” LVIII (2005). Trafalska Elżbieta, Grzybowska Krystyna, Probiotyki — alternatywa dla antybiotyków?, „Wiadomości Lekarskie” LVII (2004). Już wkrótce Oswajamy komórki macierzyste Dagmary Holm. Zdecydowany macierzysta jak komórka Komórki macierzyste mogą przekształcić się w dowolny, jeden z 226 (lub 250, w zależności od źródła) typów komórek, które tworzą organizm. Wyniki ostatnich badań w McMaster University pokazują jednak, że komórka macierzysta od momentu powstania dokładnie wie, w komórkę jakiej tkanki ma się przemienić i uparcie do tego dąży. Mało tego, potrafi wyrazić swoje niezadowolenie, gdy coś pomiesza jej szyki. Do niedawna w gronie badaczy zajmujących się komórkami macierzystymi panowało przekonanie, że każda komórka macierzysta do pewnego momentu ma szereg możliwości specjalizacji. Dodatkowo twierdzono, że wszystkie komórki macierzyste, które składają się na przyszły organizm, pozostają aktywne w takim samym stopniu, (w przybliżeniu) w tym samym czasie. Specjalizacja konkretnych komórek pluripotencjalnych, jest ściśle powiązany ze sposobem upakowania DNA w komórce. Organizację nici DNA na histonach, wykrywają przystosowane do tego białka błonowe i to one kierują komórkę na konkretną drogę rozwoju. Co więcej, jeśli komórka przekształci się w z góry zaplanowaną tkankę, powstanie z niej do pięciu razy więcej komórek w przypadku krwi i nawet do dwunastu razy więcej w przypadku neuronów, niż gdyby daną komórkę sztucznie „przeprogramować” na inny typ. Takie wnioski wysunęli w swojej ostatniej publikacji o komórkach macierzystych tworzących krew i połączenia nerwowe Mick Bhatia i jego zespół z McMaster University. Badania nad molekularnymi podstawami organizacji komórek macierzystych pozwalają na dokładniejsze planowanie metod leczenia oraz kolejnych eksperymentów, których przecież co dzień wykonuje się w instytutach na całym świecie setki, jeśli nie tysiące. W Stem Cell and Cancer Research Institute zespół Bhatia planuje kolejne badania, tym razem na komórkach tworzących skórę. Jak widać, komórki macierzyste są uparte i zdeterminowane w działaniu. Jakiekolwiek zmiana z góry zaplanowanych celów, skutkuje dużo mniejszą ilością podziałów. Bhatia podsumowuje to zjawisko: „Możesz zmusić komórkę, która miała dać początek neuronom, by zaczęła dzielić się w komórki krwi, tak jak możesz zmusić turystę, by zamiast na Jamajkę pojechał na Alaskę. Zrobi to, ale nie będzie bardzo szczęśliwy”. Źródło: 1. Oryginalna publikacja: Cell 2. Bezpłatny skrót: Science Daily. Marta Danch Bioreaktor do hodowli sinic Biznes w biotechnologii — unikatowe studia podyplomowe JCI i WBBiB UJ Czy prowadzenia biznesu w biotechnologii można się nauczyć? Jagiellońskie Centrum Innowacji (JCI), które we współpracy z Wydziałem Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego przygotowało unikatową ofertę studiów podyplomowych „Biznes w biotechnologii”, twierdzi stanowczo, że tak. „Pomysł na utworzenie interdyscyplinarnych studiów podyplomowych dotyczących przedsiębiorczości w naukach przyrodniczych (life science) zrodził się jako potrzeba czasów — mówi dr Tomasz Panz, adiunkt na Wydziale Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego i zarazem kierownik studiów. „Od lat obserwujemy losy absolwentów biotechnologii i widzimy jak wielu z nich niestety opuszcza Polskę. Z punktu widzenia naszego kraju to marnotrawstwo zdolni, świetnie wykształceni ludzie nie znajdują swojej niszy zawodowej na miejscu.” — dodaje dr Panz. Ideą studiów podyplomowych „Biznes w biotechnologii” jest wykształcenie grupy menedżerów, czy też naukowców przygotowanych do prowadzenia działalności gospodarczej zorientowanej na transfer technologii i komercjalizację badań naukowych. Studia mają na celu promocję przedsiębiorczości branży life science, motywować do zakładania nowych firm. Warto zauważyć, że inicjatywy zmierzające do uruchamiania nowych kierunków studiów będących połączeniem interdyscyplinarnych dziedzin nauki są w Polsce rzadkością. Jednakże dr Panz uważa, że przedsięwzięcie to ma ogromną szansę powodzenia z uwagi na zapotrzebowanie na nowatorskie firmy w skali kraju. Wydaje się, że to XXI wiek będzie wiekiem rozkwitu biotechnologii w Polsce. Świadczy o tym liczba powstających ostatnio firm, szczególnie w zakresie szeroko pojętej biotechnologii medycznej oraz dobre perspektywy ekonomiczne widoczne w tej branży. Te przesłanki wskazują na potrzebę kształcenia specjalistycznej kadry o szerokich horyzontach: od ekonomii, poprzez zarządzanie, do wiedzy z zakresu life science i ochrony własności intelektualnej. To jest właśnie zadanie tworzonych studiów podyplomowych. Kwalifikacje absolwenta: Absolwent studiów podyplomowych „Biznes w biotechnologii” uzyska wiedzę teoretyczną i stosowaną dotyczącą praktycznych aspektów prowadzenia działalności gospodarczej w biznesie life science (organizacja i zarządzanie przedsiębiorstwem), ze szczególnym uwzględnieniem biotechnologii oraz przy założeniu intensywnego wdrażania procesów transferu technologii i zarządzania innowacjami. • Absolwent zdobędzie umiejętności organizowania pracy zespołowej i kierowania zespołami oraz skutecznego komunikowania się, negocjowania i przekonywania. • Absolwent zostanie przygotowany do pracy w: przedsiębiorstwach działających w obszarze biotechnologii i przemysłów pokrewnych, jednostkach zaplecza naukowo-badawczego przemysłu biotechnologicznego i przemysłów pokrewnych. • Absolwent będzie przygotowany do pracy na stanowiskach: specjalistycznych w systemie zarządzania, menedżerów średniego i wyższego szczebla, doradców i konsultantów w organizacjach o charakterze gospodarczym lub publicznym, a przede wszystkim do prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Innowacyjność oferty: 1) Wykładowcy to przede wszystkim praktycy (menedżerowie, członkowie kadry zarządzającej) rozwijający przedsiębiorstwa w branży life science, w tym goście spoza granic Polski — eksperci z zakresu transferu technologii, marketingu i zarządzania z Wielkiej Brytanii, Rosji i Stanów Zjednoczonych, Szwecji; Wykłady teoretyczne dotyczące nauk przyrodniczych będą realizowane pracowników naukowych Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. 2) Projekt zakłada współpracę z Partnerami — czołowymi polskimi uczelniami prowadzącymi nauczanie w zakresie biotechnologii; 3) Przy wykorzystaniu zasobów Partnerów część wykładów odbywać się będzie w trybie video-konferencji (zajęcia prowadzone w miejscu lokalizacji uczelni partnerskiej); 4) Podstawą zajęć będą analizy przypadków (case studies). Dalsze, bardziej szczegółowe informacje na temat studiów „Biznes w biotechnologii” można znaleźć na stronie JCI. Rekrutacja potrwa do połowy września. Bioreaktor do hodowli sinic Oswajamy biotechnologię (VI) — fitoremediacja Fitoremediacja naturalną metodą oczyszczania zanieczyszczonego środowiska Biotechnologia nie zawsze musi wiązać się z genetyczną modyfikacją organizmów żywych. Jednym z działów biotechnologii środowiskowej jest fitoremediacja, czyli wykorzystywanie roślin o naturalnych zdolnościach neutralizacji różnych zanieczyszczeń do ich usuwania ze środowiska lub uczynienia ich mniej toksycznymi. Rośliny coraz częściej wykorzystuje się do przywrócenia równowagi biologicznej terenów poprzemysłowych oraz silnie zurbanizowanych. Wykorzystywane w fitoremediacji rośliny muszą spełniać kilka warunków: tolerować wysokie stężenie zanieczyszczeń, akumulować ich duże ilości w częściach nadziemnych oraz gromadzić dużą ilość biomasy. G atunki najczęściej wykorzystywane w tej innowacyjnej technologii pochodzą z rodzin Brassicaceae (metale ciężkie), Poaceae (metale ciężkie i związki organiczne), Fabaceae (metale ciężkie), Asteraceae (metale ciężkie i związki radioaktywne), Salicaceae (metale ciężkie i związki organiczne) oraz Chenopodiaceae (sól, metale ciężkie i WWA). Rośliny mogą pobierać zanieczyszczenia korzeniami, kłączami lub rozłogami, a także poprzez liście i młode pędy. Dalej są one transportowane i akumulowane w łatwych do zebrania organach. Po ich zbiorze można je utylizować poprzez spalenie lub odzyskać ( w przypadku niektórych metali ciężkich, np. platyny). Bioreaktor do hodowli sinic Rośliny wykształciły wiele mechanizmów obronnych. W przypadku metali ciężkich są to strategie zmiany pH w otoczeniu korzeni, zatrzymanie metali ciężkich na powierzchni korzeni oraz w ich wytworach z wykorzystaniem kalozy i kwasu poligalakturonowego, który jest wydzielany do roztworu glebowego, a także wchodzi w skład ściany komórkowej. Strategie tolerancji obejmują syntezę metalotionein, białek bogatych w cysteinę zawierającą grupę tiolową (-SH) posiadającą zdolność wiązania metali. W wyniku tego białka te mogą pełnić funkcję stabilizatora metali (w tym również mikroelementów). Inną grupą białek są fitochelatyny. Powstają one na drodze enzymatycznej z glutationu. Podobnie jak metalotioneniny są one bogate w cysteinę. Kompleksy fitochelatyna-metal zostają oddzielone od reszty komórki i gromadzone w wakuoli. Rośliny posiadają także zdolność syntezy kwasów organicznych (kwas cytrynowy, jabłkowy, szczawiowy), a także aminokwasów (histydyna i prolina) wiążących i neutralizujących jony metali. W praktyce najczęściej wykorzystuje się proces fitoekstrakcji, w którym rośliny pobierają zanieczyszczenia systemem korzeniowym i przemieszczają je do części nadziemnej, pozwalając na usunięcie ich z gleby. Do tego celu wykorzystywane mogą być gatunki jednoroczne (np. słonecznik, kukurydza, rzepak), a także wieloletnie (wierzba wiciowa, hybrydy topoli i miskanta). Fitoremediacja jest technologią relatywnie tanią i przyjazną dla środowiska naturalnego. Dzięki zastosowaniu odpowiednich gatunków możemy równocześnie usunąć wiele zanieczyszczeń. Również pod względem technicznym jest ona technologią prostą w użyciu, ponieważ wykorzystuje powszechnie stosowane zasady agrotechniki. Niestety fitoremediacja posiada także pewne ograniczenia. Proces usuwania zanieczyszczeń przez rośliny jest długotrwały i wynosi od 3 do 5 lat. Dodatkowym czynnikiem limitującym jest możliwość przypadkowego ograniczenia wzrostu roślin, obejmujących suszę, powódź lub choroby. Zanieczyszczenia mogą również wnikać do łańcucha pokarmowego, np. gryzoni lub owadów, mimo to fitoremediacja jest technologią coraz częściej stosowaną i przynoszącą zadowalające rezultaty. Katarzyna Kamel Źródło: 1. Gawroński S., Fitoremediacja a tereny zieleni, Zieleń miejska, Nr 10 (2009). 2. Hall J.L., Cellular mechanisms for heavy metal detoxification and tolerance, Journal of Experimental Botany, Vol. 53 (2002), s.1-11. Już jutro Etyka badań na zwierzętach — dylematy czułego barbarzyńcy Martyny Franczuk. Biotechnologia na UJ — co to jest „biotech” i czym to „się je”? Co to jest „biotech” i czym to „się je”? I dlaczego akurat Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii? Jako świeżo upieczona absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego postaram się przybliżyć nieco życie magistranta biotechnologii na najstarszej polskiej uczelni. Studiować biotechnologię planowałam już w drugiej klasie liceum — od wielu lat interesowałam się szeroko pojętą biologią (genetyką, mikrobiologią, biochemią), więc gdy tylko usłyszałam o tym kierunku postanowiłam zdawać na Wydział BBiB. Dlaczego Uniwersytet Jagielloński? Bo mieszkam od urodzenia w Mieście Królów Polskich, więc nie wiązało się to dla mnie z przeprowadzką. Jednakże kierunek ten ściąga młodych ludzi z całego kraju — na moim roku przynajmniej połowa studentów pochodziła z innego miasta (z tak odległych stron, jak Pomorze czy nawet zagranica). Fakt ten, jak również liczba ubiegających się o indeks (9 osób na 1 miejsce) świadczył niejako o wyjątkowości tych studiów, o czym miałam okazję się przekonać w ciągu następnych pięciu lat. Po pierwsze — nauka Do przyjęcia na studia biotechnologiczne na WBBiB należy przedstawić wyniki egzaminu maturalnego z dwóch z czterech możliwych przedmiotów: biologii, chemii, fizyki lub matematyki. Te dziedziny są też rozszerzane przez pierwsze dwa lata, czemu służą intensywne kursy między innymi biologii komórki, biochemii, mikrobiologii genetyki molekularnej, chemii ogólnej i organicznej i fizycznej, fizyki oraz matematyki i statystyki. W programie studiów oprócz przedmiotów ramowych (ogólnych, podstawowych) jest także wiele kursów do wyboru, w zależności od zainteresowań — jak chociażby fitochemia, mikroskopia fluorescencyjna i konfokalna, badanie DNA dla celów sądowych, molekularne podłoże patogenności bakterii, wirusologia medyczna, biosynteza białka, czy techniki transferu genów — dzięki temu każdy może znaleźć coś dla siebie. Poza przedmiotami bardziej „ścisłymi” jest też wiele typowo biotechnologicznych (z naciskiem na „techno”), takich jak metody biotechnologiczne w ochronie środowiska, biotechnologia przemysłowa, czy inżynieria bioprocesowa. Do tego należy dodać obowiązkowe kursy, wprowadzające do pracy in silico, na przykład bioinformatykę i modelowanie molekularne (które, co muszę dodać, albo się kocha, albo nienawidzi), jak również przedmioty humanistyczne — bioetykę, ekonomię oraz prawo w biotechnologii. W ramach studiów konieczne jest również odbycie miesięcznej, wakacyjnej praktyki zawodowej, zaliczenie języka angielskiego (niektóre kursy są też w nim prowadzone) oraz seminariów magisterskich. Po drugie — praca Cała zdobyta przez nas wiedza to jednak tylko połowa sukcesu — istotnym celem jest bowiem zdobycie doświadczenia, a więc przełożenie teorii na praktykę — pracę laboratoryjną w pracowni specjalizacyjnej. Chętni do potocznego „labu” przybywają już nawet po drugim roku studiów, gdzie zazwyczaj pod okiem starszych magistrantów lub doktorantów uczą się od podstaw hodowli komórek, obserwacji mikroskopowych, technik elektroforetycznych i chromatograficznych, PCR, cytometrii przepływowej itp. Wybór pracowni jest oczywiście uwarunkowany osobistymi zainteresowaniami i w większości przypadków obejmuje przejście przez casting, organizowany przez pracowników danego zakładu. Po pomyślnym przesłuchaniu i nabyciu niezbędnych podstawowych umiejętności rozpoczyna się pracę nad własnym projektem magisterskim (który zwykle jest częścią większego, realizowanego przez promotora naszej pracy lub także innych pracowników zakładu), którego zwieńczeniem, oczywiście po uzyskaniu wystarczających wyników, jest praca magisterska. Wiele osób w trakcie realizacji takiego projektu decyduje się także na kilkumiesięczny wyjazd zagraniczny w ramach programu Socrates/Erasmus, który nie tylko pozwala nabyć cenne doświadczenie w pracy laboratoryjnej w obcym kraju, ale także jest okazją do zawarcia nowych znajomości i poznania życia „na zachodzie”. Wydział posiada szeroką ofertę wyjazdów do takich europejskich krajów jak: Dania, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Szwecja, Turcja, Wielka Brytania, Węgry, czy Włochy. Niektórzy absolwenci powracają w miejsca poznane dzięki temu wyjazdowi i kontynuują pracę badawczą w ramach studiów doktoranckich. Podsumowując: 5 lat studiów to zaliczenie 300 punktów ECTS (The European Community Course Credit Transfer System) i ponad 3000 godzin zajęć (nie licząc wielu spędzonych nad zgłębianiem różnorakiej wiedzy), a także niezliczone chwile frustracji (gdy wyniki w labie nie zachęcają do dalszej pracy) i niewyobrażalnego szczęścia („wreszcie mi wyszło!”). Wspomnienia z pewnością pozostają na całe życie. Po trzecie — rzeczywistość, czyli mam dyplom, i co teraz? Czy warto studiować biotechnologię? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, gdyż wszystko zależy od nas — czy w tym gąszczu wiedzy odnajdziemy coś, co nas zafascynuje, czy odnajdziemy pasję w tym co robimy. Studia te nie należą do najlżejszych — jest wiele ciężkich przedmiotów, przez które zarywa się noce, a przed egzaminem dostaje gęsiej skórki. Lecz nawet Ci, którzy za „wkuwaniem” nie przepadają są w stanie zaliczyć wszystkie kursy (przy odrobinie wkładu własnego oraz… szczęścia), a ci „leniwi labowo” — uzyskać kilka wyników, które opiszą w pracy magisterskiej. Na koniec wszyscy opuszczają uczelnię z dyplomem i tytułem magistra biotechnologii. Co potem? Po zrobieniu szybkiego researchu w Internecie i gazetach przyznać muszę, że rynek pracy w Krakowie i okolicach oferuje osobom z takim wykształceniem posadę co najwyżej przedstawiciela handlowego firmy medycznej lub pokrewnych. Zapewne wielu z nas nie będzie usatysfakcjonowanych tym stanem rzeczy — bo na co nam w takim razie techniki rekombinacji DNA, czy cykl życiowy bakteriofaga λ? Gdzie wykorzystamy umiejętność oczyszczenia białka na HPLC, czy analizy FACS? Alternatywą tej sytuacji — dla tych, którym odpowiada praca badawcza — jest oczywiście kontynuowanie przygody z labem pod postacią studiów doktoranckich. Tu pojawia się kolejny problem — stypendia doktoranckie są w Polsce wciąż rażąco niskie w porównaniu do uczelni zagranicznych. A o czym młoda osoba po studiach by marzyła, jeśli nie o usamodzielnieniu się w pełni, wyprowadzeniu się z domu rodzinnego i utrzymaniu się samodzielnie? Niestety w obecnej sytuacji nie ma co na to liczyć, a osoby decydujące się na pozostanie na uczelni macierzystej muszą liczyć na pomoc ze strony rodziny. Jestem jedną z tych osób, które pozostają w kraju, na tej samej uczelni, w tym samym mieście. Chcę nadal prowadzić badania w tematyce, którą się zajmowałam w czasie studiów magisterskich, gdyż jest to moja pasja. Odbyłam wyjazd w ramach programu Socrates/Erasmus, pracowałam 5 miesięcy w Holandii i wiem jak wygląda „robienie Science” przez duże S, przy jednoczesnym braku wątpliwości czy będzie za co opłacić mieszkanie przez następny miesiąc. Zachód stoi otworem dla osób z dyplomem takim jak mój i przy odrobinie szczęścia można załapać się na ciekawy PhD program, podczas którego nie trzeba będzie podśpiewywać sobie parodii piosenki Lady Gagi „Bad Project” . Większość moich rówieśników wyjeżdża lub wyjechała już z Polski, aby szukać lepszego i bardziej opłacalnego życia za zachodnią granicą. A ja? Ja nie chcę wyjeżdżać, bo moje życie jest tutaj. Nie chcę zaczynać wszystkiego od początku, od nowych miejsc i nowych twarzy. Poza wszelkimi aspektami rodzinnymi, nie chcę zostawiać laboratorium, w którym pracuje mi się wspaniale od trzech lat. Kocham to, co robię i widzę potencjał w wielu rzeczach, które dokonujemy razem w grupie badawczej, której mam szczęście być częścią. Chcę nadal odkrywać siebie w swoich zainteresowaniach — odkrywać siebie jako naukowca. A rzeczywistość? Jest jaka jest, więc zaciskam zęby, licząc na to, że za kilka lat nie będę żałować dziś podjętych decyzji. Mam nadzieję, że się nie przeliczę. Kilka informacji o WBBiB UJ Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii (nazwa od czerwca 2006) został powołany na mocy uchwały Senatu UJ z dnia 23 kwietnia 2002 roku. Jego historia sięga jednakże roku 1970, kiedy powstał Instytut Biologii Molekularnej (z połączenia Katedry Biochemii i Biofizyki oraz Katedry Fizjologii Roślin). Następnie, Instytut Biologii Molekularnej uległ przekształceniu w Instytut Biologii Molekularnej i Biotechnologii, po czym stał się Wydziałem Biotechnologii. Od 2002 roku znajduje się on na Kampusie 600-lecia odnowienia Uniwersytetu Jagiellońskiego, przy ulicy Gronostajowej 7. Co roku na WBBiB ponad 80 studentów podejmuje studia z biotechnologii (60 miejsc na studiach stacjonarnych i 25 na niestacjonarnych), a po 30 przyjmowane jest na studia z biofizyki i biochemii. Obecnie studia funkcjonują w trybie dwustopniowym — pierwsze 3 lata kończą się obroną pracy licencjackiej, po której następuje egzamin wstępny na studia magisterskie (dwuletnie). Struktura Wydziału obejmuje 13 zakładów i 2 pracownie: Zakład Biochemii Analitycznej Zakład Biochemii Fizycznej Zakład Biochemii Komórki Zakład Biochemii Ogólnej Zakład Biofizyki Zakład Biologii Komórki Zakład Biotechnologii Medycznej Zakład Biotechnologii Roślin Zakład Fizjologii i Biochemii Roślin Zakład Fizjologii i Biologii Rozwoju Roślin Zakład Biofizyki Obliczeniowej i Bioinformatyki Zakład Mikrobiologii Zakład Immunologii Pracownia Biofizyki Komórki Pracownia Genetyki Molekularnej i Wirusologii Na Wydziale zatrudnionych jest 190 osób, w tym około 100 pracowników naukowych. Nasi wykładowcy prowadzą badania z zakresu wybranych problemów biochemicznych, biofizycznych i biotechnologicznych, w obrębie takich dziedzin, jak mikrobiologia, wirusologia, immunologia, biologia komórki i fizjologia roślin. Silnie rozwinięta jest także współpraca z kilkudziesięcioma ośrodkami naukowymi w Polsce i za granicą, a także firmami z branży farmaceutycznej i biotechnologicznej. Program Socrates/Erasmus to program Unii Europejskiej umożliwiający studentom semestralne studia w europejskich placówkach naukowych. Co roku około 30 najlepszych studentów Wydziału korzysta z tej możliwości. Możliwe jest także skorzystanie z tego programu w ramach praktyk wakacyjnych. Koło naukowe Biotechnologów „MyGen” to koło naukowe, które powstało w 1998 roku z inicjatywy pierwszych roczników studentów Biotechnologii UJ. Celem działalności tej organizacji jest ułatwienie studentom samokształcenia. Raz na tydzień odbywają się seminaria naukowe, które prowadzone są zarówno przez studentów, jak i przez zaproszonych gości. Dwa razy do roku organizowane są również plenerowe sesje naukowe. Studenci uczestniczą w ogólnopolskich i międzynarodowych konferencjach kół naukowych, zjazdach o tematyce biotechnologicznej, a także włączają się w organizację Festiwalu Nauki w Krakowie oraz Dni Otwartych na WBBiB UJ. Więcej informacji znaleźć można na stronie Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ. Aleksandra Milewska Bioreaktor do hodowli sinic Żeby szpital był szpitalem Przedstawiciele przemysłu farmaceutycznego nawiązali ostatnio owocną współpracę z naukowcami pracującymi na Uniwersytecie Harvarda. Zjednoczył ich wspólny wróg, czyli bakterie powodujące zakażenia wewnątrzszpitalne. Nabyte w przychodni infekcje dotykają jednego na dziesięciu pacjentów. Im poważniejsza choroba i dłuższa terapia, tym większe ryzyko, gdyż ze względu na sterylne warunki, w szpitalach mogą bytować jedynie bakterie, które wykształciły mechanizmy odporności na większość dostępnych leków. Problem ten dotyczy zwłaszcza osób znajdujących się na oddziałach intensywnej terapii oraz o osłabionym układzie odpornościowym, na przykład tych po przeszczepach lub leczonych na nowotwory. Choć większość powszechnie występujących zakażeń nie pozostawia długotrwałych powikłań, niejednokrotnie doprowadzają one również do wypadków śmiertelnych. Aby zapobiec tego typu zagrożeniom naukowcy wciąż opracowują nowe antybiotyki. Jednak z upływem czasu również i one tracą swoją skuteczność. Jednym z takich nowych leków jest daptomycyna, znana również pod nazwą handlową Cubicin. Oddziałuje ona na błony komórkowe drobnoustrojów, powodując ich depolaryzację i zatrzymanie syntezy białek, kwasów dezoksyrybonukleinowych oraz rybonukleinowych. Stosuje się ją do leczenia infekcji powodowanych przez bakterie odporne na wiele leków, w tym gronkowce i enterokoki. Te ostatnie przestały być jednak wrażliwe na działanie antybiotyku, a produkująca go firma farmaceutyczna Cubist postanowiła poznać mechanizmy, które przyczyniły się do zajścia niekorzystnych zmian. W tym celu utworzono interdyscyplinarny zespół naukowców, w skład którego weszli również uczeni ze szpitala w Massachusetts oraz Szkoły Medycznej Harvarda. Ich odkrycia opisano w bieżącym wydaniu Antimicrobial Agents and Chemotherapy. Podczas trwającego dwa tygodnie eksperymentu, odtworzono w warunkach laboratoryjnych procesy, które przyczyniły się do nabycia odporności przez bakterie bytujące w szpitalu. Genomy uzyskanych w ten sposób bakterii przesekwencjonowano. Następnie porównano wyniki badań szczepów wyhodowanych sztucznie i powstałych w szpitalach. Zidentyfikowano zmiany genetyczne wspólne dla obu szczepów. Odporność bakterii na antybiotyk wywoływana była mutacją syntetazy kardiolipiny, która katalizuje produkcję białka wchodzącego w skład błony komórkowej bakterii. Najnowsze odkrycie pozwala dokładnie określić sposób działania stosowanego antybiotyku. W przyszłości wiedza ta może zaowocać opracowaniem leków nowej generacji, które dłużej pozostaną skuteczne Literatura: Palmer K. L. et. al., Genetic Basis for Daptomycin Resistance in Enterococci, „Antimicrobial Agents and Chemotherapy”, Vol. 55 (2011). Bioreaktor do hodowli sinic Biotechnologia na Uniwersytecie Szczecińskim — zostać liderem przyszłości Jestem tegoroczną absolwentką studiów biotechnologicznych, prowadzonych na Wydziale Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Szczecińskiego i chciałabym nieco przybliżyć ich profil przyszłym biotechnologom. Na US biotechnologię można studiować w ramach studiów I i II stopnia. Studia licencjackie trwają trzy lata i pozwalają na zaznajomienie się z szeroką gamą przedmiotów takich jak: biologia komórki, embriologia roślin, informatyka, chemia organiczna, roślinne i zwierzęce kultury in vitro, mikrobiologia, biochemia, genetyka, inżynieria bioprocesowa, enzymologia, samooczyszczanie się wód czy też metody biotechnologii stosowane w ochronie środowiska. Nie ma tu podziału na specjalizację, co pozwala studentom bliżej poznać różne działy biotechnologii. Zakres teorii do przyswojenia jest duży. Często w krótkim czasie student musi opanować materiał z różnych przedmiotów. Pod koniec drugiego roku studenci wybierają katedry w których później pracą pracę licencjacką. Niestety, oprócz Katedry Biologii Komórki żadna inna nie daje możliwości napisania pracy badawczej, a jedynie teoretycznej, opartej na wynikach badań innych naukowców. Wymagane jest korzystanie z artykułów anglojęzycznych, co pozwala studentom podszkolić medyczne słownictwo. Studia magisterskie trwają dwa lata. Student może zmienić katedrę lub pozostać w tej, w któej pisał pracę licencjacką. Na pierwszym roku studiów II stopnia przedmiotów jest znacznie mniej niż w latach poprzednich. Student zaznajamia się między innymi z bioinformatyką, ekonomiką produkcji czy biotechnologią nasion. Uczęszcza na seminaria i pracownię magisterską. Natomiast drugi rok studiów przeznaczony jest na prowadzenie własnych badań. Ze względu na to, że jeden rok może być niewystarczający do uzyskania pożądanych wyników, w niektórych katedrach studenci mogą przychodzić do laboratorium już na pierwszym roku. Zajęcia praktyczne odbywające się na US prowadzone są w grupach kilkuosobowych. W takich warunkach nie wszyscy studenci mają możliwość bezpośredniego przeprowadzania badań. Dodatkowo w ciągu pięciu lat studiów student ma obowiązek odbyć miesięczne praktyki, ale w tak krótkim czasie nie ma możliwości poznania zasad panujących w danym laboratorium oraz zdobycia dodatkowych umiejętności. Studenci mają możliwość poszerzania swojej wiedzy w kołach naukowych. Sukcesywnie rozwija się również program „Erasmus” umożliwiający wymiany studentów w każdym semestrze lub też wakacyjne praktyki. W latach 2009-2015 na Wydziale Nauk Przyrodniczych realizowany jest także projekt „Uniwersytet Szczeciński — lider przyszłości”. Wartość projektu to ponad 10 milionów złotych, z czego około milion zostanie wydany na sprzęt do pomieszczeń dydaktycznych, komputerowych i laboratoriów. Jest to niezbędne, gdyż niektóre katedry wyposażone są w przestarzały sprzęt laboratoryjny. Absolwent biotechnologii jest przygotowany teoretycznie, a także praktycznie do podjęcia pracy w różnych dziedzinach związanych z biotechnologią na przykład: w przemyśle spożywczym, paszowym, farmaceutycznym. Zna metody biologii molekularnej między innymi: techniki PCR, cytometrii przepływowej, metody sekwencjonowania genomu oraz hodowli komórek i tkanek in vitro. Biotechnologia jest niezwykle ciekawym kierunkiem, przeznaczonym dla osób ambitnych, jednakże wybierając te studia warto wziąć pod uwagę wciąż nienajlepszy stan branży biotechnologicznej w Polsce i trudności w znalezieniu dobrze płatnej pracy. Anita Lewandowska Bioreaktor do hodowli sinic 9th Poznań Summer School of Bioinformatics — relacja W piątek zakończyły się dziewiąte warsztaty Poznańskiej Letniej Szkoły Bioinformatyki, organizowane przez pracowników Wydziału Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Po pięciu dniach wytężonej pracy uczestnicy z całego świata rozjechali się do domów. Czy przyjadą do Poznania za rok? „Na szczęście jest jeszcze tyle do zrobienia, że przez kolejne kilkadziesiąt lat nie stracimy pracy”. Tak podsumowała wykład zamykający warsztaty profesor Izabela Makałowska, współorganizatorka całego przedsięwzięcia. Rzeczywiście, podczas prelekcji pojawiało się więcej pytań niż odpowiedzi. Dyskusje przenosiły się z sali wykładowej na korytarze Wydziału Biologii UAM i do jadalni. Chęć porozmawiania z ludźmi o tych samych zainteresowaniach, jeśli nie wręcz pasjach, była tak silna, że nawet zorganizowany dla uczestników grill nie spowodował zmiany tematyki na lżejszą. Świetnym pomysłem, chwalonym przy każdej okazji przez uczestników, okazały się być zajęcia praktyczne. Moim zdaniem było ich za mało. Jak na warsztaty zdecydowanie za dużo było wykładów, które niejednokrotnie jednym uchem wpadały, a drugim uciekały. Siedząc przy komputerze, mając do rozwiązania nawet prosty, ale konkretny problem, zapamiętuje się dużo więcej i z całą pewnością na dłużej. Oczywistym jest, że przez dwie czy trzy godziny, nikt nie opanuje obsługi zaawansowanego programu bioinformatycznego, jednak już sama świadomość jego istnienia motywuje do dalszej nauki. Pokazane na zajęciach narzędzia, czasem nieznane w szerszym gronie, dla wielu osób okazały się bardzo potrzebnym uzupełnieniem dotychczasowej pracy. Wprawdzie z uwagi na niedobór zajęć praktycznych wyjechałam z Poznania z lekkim poczuciem niedosytu, ale sądzę, że był to celowy zabieg organizatorów. Warsztaty miały jedynie zaakcentować pewne problemy i zmotywować do ich samodzielnego rozwiązania. Gdyby to się nie powiodło, zawsze można wrócić na UAM w przyszłym roku. Być może do tego czasu choćby część problemów zostanie rozwiązana. Warto to sprawdzić samemu. Więcej informacji o dotychczasowych odsłonach PSSB znajduje się tutaj. Marta Danch Bioreaktor do hodowli sinic