Odyseja Umysłu to stworzony przez Amerykanów międzynarodowy
Transkrypt
Odyseja Umysłu to stworzony przez Amerykanów międzynarodowy
ODYSEJA UMYSŁU 2008 PRZED NAMI ŚWIATOWY FINAŁ Drużyna ze Społecz-nego Gimnazjum nr 1 Społecznego Towarzystwa Oświato-wego w Łodzi zajęła 1. miejsce podczas 17. Ogólnopolskiego Finału Odysei Umysłu w Gdańsku i może reprezentować Polskę w Finałach Światowych, które rozpoczną się 31 maja na University of Maryland w College Park koło Waszyngtonu. Uczestnicy konkursu przez kilka miesięcy pracowali nad zadaniem długo-terminowym, którego rozwiązanie w formie przed-stawienia zaprezentowali najpierw podczas eliminacji regionalnych w Szkolna drużyna odysejowa w składzie: dolny rząd od lewej – Marta Turek, Kamila Marzyńska, Poznaniu, a następnie w Joanna Chmura; górny rząd od lewej – Michał Zieliński, Patryk Seweryn, Małgorzata Włodarczyk trakcie rozgrywek (trenerka), Mateusz Syczewski, Krzysztof Szyszkiewicz. finałowych. W ostatecznej punktacji liczyła się przede wszystkim kreatywność i oryginalność rozwiązania oraz styl prezentacji. Dodatkowo na każdym etapie konkursu Odyseusze zmierzyli się również z zadaniami spontanicznymi, rozwiązanie których wymagało nie tylko wielkiej pomysłowości, ale często także umiejętności manualnych i inwencji językowej. Nasza drużyna rywalizowała z 168. zespołami podczas eliminacji regionalnych i 91. – podczas finałów w Gdańsku. CZYM JEST ODYSEJA UMYSŁU? Odyseja Umysłu® [Odyssey of the Mind®] to międzynarodowy program edukacyjny dla dzieci i młodzieży od przedszkoli po uczelnie wyższe, obecny w Polsce już od 17 lat. Co roku bierze w nim udział kilkaset tysięcy dzieci na sześciu kontynentach. Patronat nad krajową edycją konkursu sprawuje Minister Edukacji Narodowej. Jego celem jest rozwój zdolności twórczych, jakie posiada każdy człowiek. Program inspiruje uczestników do myślenia i wymyślania, angażując ich w proces rozwiązywania problemów rozbieżnych, czyli takich, które rozwiązać można na wiele sposobów. Odyseusze pracują w 5-7-osobowych drużynach. Każdy zespół działa pod okiem odpowiednio przeszkolonego trenera, który integruje uczestników, koordynuje ich pracę i zapobiega konfliktom, ale nie sugeruje ani nie narzuca dzieciakom własnych pomysłów. Drużyny współzawodniczą w rozwiązywaniu konkursowych Problemów Długoterminowych i Spontanicznych – w sposób jak najbardziej kreatywny i skuteczny jednocześnie. W książce „Pedagogika twórczości” prof. Krzysztof J. Szmidt z Uniwersytetu Łódzkiego przywołuje wyniki badań, z których wynika, że udział w Odysei Umysłu przyczynia się do zwiększenia chęci rozwiązywania przez dzieci problemów życiowych oraz pozytywnie wpływa na ich umiejętności współpracy w grupie twórczej oraz poziom tolerancji dla wieloznaczności i ryzyka. Opinię tę potwierdza dr Adam Jagiełło-Rusiłowski z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego: – Dzieci przekonują się, że samo uczenie się nie polega jedynie na biernym przyjmowaniu informacji od nauczycieli i z podręczników, ani od dyskutujących ze sobą innych uczniów. Uczenie się to przede wszystkim rozwijanie własnej ciekawości przez aktywny udział w rozwiązywaniu problemów. Dzięki uczestnictwu w Odysei dzieci naprawdę się dowiadują, że nauka jest przyjemną, samo-nagradzającą się aktywnością na całe życie. (na podstawie materiałów zamieszczonych na stronie www.odyseja.org) Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł – zawsze natomiast istnieje pomysł lepszy!” - Dr C. Samuel Micklus, twórca Odysei Umysłu WYWIAD Z PRZEDSTAWICIELAMI DRUŻYNY ODYSEJOWEJ: Martą Turek i Mateuszem Syczewskim. - W jaki sposób dowiedzieliście się o programie ,,Odyseja Umysłu”? - Odyseja jest to konkurs, w którym nasza szkoła bierze udział po raz pierwszy. Dowiedzieliśmy się o nim od naszej pani od matematyki – Małgorzaty Włodarczyk, która została wyszkolona na trenera. Traktowała ona całe to wydarzenie jako świetną, rozwijającą imprezę. - Jakie były początki? -Trudne. Zaczynając od wybrania problemu, wymyślenia jego rozwiązania i napisania zabawnego scenariusza. Włożyliśmy w to dużo pracy, czasem musieliśmy rezygnować z innych przyjemności lub dodatkowych zajęć, by zdążyć ze wszystkim na czas, ale nie żałujemy wykorzystanego w ten sposób czasu. - Co to są ,,spontany" ? - Spontany są ważnym elementem zmagań konkursowych. To krótkie, kilkuminutowe zadania, które trzeba wykonać bez wcześniejszego przygotowania. Mogą one być: a) manualne, gdy zadanie polega na zbudowaniu np. ze słomek i wykałaczek lub z makaronu i żelków jak najwyższej lub jak najdłuższej struktury albo takiej, która wytrzyma jak największe obciążenie . b)słowne, gdy rozwiązaniem problemu jest np. opowiedzenie śmiesznej historyjki lub twórcze odpowiedzi na postawione pytanie c) słowno - manualne, gdy rozwiązaniem jest stworzenie z dostępnych materiałów jakiegoś produktu i opowiedzenie o nim, zareklamowanie go lub użycie go w scence. Zawsze podany jest określony czas na myślenie i rozwiązanie zadania. Ile mieliście problemów długoterminowych do wyboru i dlaczego dokonaliście właśnie takiego a nie innego? - Mieliśmy do wyboru 5 problemów: 1. Ale jazda! 2. Było nie było dinozaury. 3. Na luzie o muzie. 4. Piłki na topie. Na zdjęciu – scenka z przedstawienia. Ekscentryczne postacie to: od lewej - Mateusz Syczewski, Kamila Marzyńska, Patryk Seweryn 5. Teraz dziwacy ! Początkowo rozważaliśmy wybór Problemu 4., w którym należało z drewna balsa zbudować 17. gramową strukturę, która utrzyma na sobie piłki golfowe, które z kolei wytrzymają jak największe obciążenie. Uznaliśmy jednak, że przemyślenie i zbudowanie oraz testowanie takiej struktury zajmie nam mnóstwo czasu i skutek może nie być zadowalający. Drużyna nasza powstała w grudniu, nie mieliśmy więc zbyt dużo czasu i stwierdziliśmy, że łatwiej nam pójdzie z problemem humanistycznym. Wybraliśmy problem 5. Musieliśmy stworzyć i pokazać dowcipne przedstawienie o trzech Ekscentrycznych Postaciach, które zachowują się dziwacznie, mają osobliwe maniery i noszą niecodzienne stroje. Podczas prezentacji pojawił się wymyślony przez naszą grupę problem związany z częścią ziemskiego ekosystemu - biosferą. Ekscentrycy rozwiązali ów problem. W nagrodę urządzono na ich cześć uroczystość, a sami dziwacy zapoczątkowali nową modę. Momentami utożsamialiśmy się z granymi przez nas postaciami. - Co poza samym konkursem urzekło Was w Odysei? - W pamięci i w sercu pozostaną poznane drużyny, tyle życzliwych, radosnych, bezinteresownych ludzi, niezapomniane gale finałowe, emocje... Warto było! Wyobraźnia jest ważniejsza niż wiedza. Wiedza jest ograniczona. Wyobraźnia ogarnia cały świat - Albert Einstein Małgorzata Włodarczyk trenerka CO DAŁA MI ODYSEJA? Początek tej niezwykłej podróży był całkiem prozaiczny. Oglądając ofertę kursów prowadzonych przez WODN dostrzegłam jeden, który już swoją nazwą odbiegał od pozostałych. „Odyseja Umysłu”- brzmiało interesująco, a dodatkowa informacja o rozwoju kreatywności pomogła mi się zdecydować. I tak trafiłam na najlepsze w moim życiu szkolenie. Prowadził je charyzmatyczny Łukasz Srokowski i to on sprawił, że żadna sekunda nie była stracona. Wyszkoliłam się na trenera i co dalej? Po wielokroć zadawałam sobie pytanie: czy stworzyć drużynę. Podjęłam wyzwanie, wybrałam siódemkę młodych, ciekawych ludzi i zostałam trenerem. I teraz dopiero się zaczęło. Spośród 5. problemów długoterminowych, które nadesłała organizacja, nasza drużyna wybrała: Teraz Dziwacy! Mieliśmy tylko 2,5 miesiąca na przygotowanie przedstawienia (wraz ze scenografią), które traktowałoby o problemie w obrębie ekosystemu ziemskiego. Lista obowiązkowych elementów prezentacji podlegających ocenie była imponująca, a dodatkowo należało wybrać cztery elementy do oceny stylu. Czekała nas ogromna praca. Najtrudniejszy okazał się proces kreowania głównego pomysłu. Czasami duch w drużynie upadał. Moim zadaniem było podsycać zapał i utrzymać w grupie wolę tworzenia. Udało się! Po eliminacjach regionalnych moi Odyseusze przyznali, że gdyby nie mój upór i determinacja już dawno „odpuściliby sobie”. Najintensywniej jednak pracowaliśmy 2-3 tygodnie przed eliminacjami regionalnymi w Poznaniu. Każdą przerwę obiadową w tygodniu i po kilka godzin w soboty poświęcaliśmy na „odysejowe dzieło” oraz na ćwiczenie zadań spontanicznych. W domu zaś członkowie zespołu kończyli dekoracje i ćwiczyli tekst. Patrzyłam, jak grupa nastolatków o całkiem różnych charakterach i temperamentach, staje się drużyną współpracującą i mobilizującą się nawzajem, jak ich indywidualne cechy stają się wielkimi atutami całego zespołu. Oto oni: Krzychu – leniwiec, jakich mało, ale chłopak z głową pełną pomysłów, Marta – ta, którą w szkole postrzegają jako sztywną i „zbyt ułożoną”, okazała się świetną aktorką i doskonałym strażnikiem czasu - na nią drużyna zawsze mogła liczyć, Patryk – odważny i bardzo zaangażowany chłopak, który rozwinął swoje talenty aktorskie, Mateusz – takiego zmysłu technicznego jak on nie ma nikt w grupie; co inni zepsują – Mati naprawi, solidna firma, Kama – swój zmysł plastyczny potrafiła świetnie spożytkować, tworząc piękne elementy dekoracji, Aśka – uważana w szkole za niechętną do pracy dziewczyna potrafiła nie spać w nocy, przygotowując elementy stroju i rekwizyty, i Zielak – jego piosenka była naszym wielkim atutem, ale kto by przypuszczał, że ten „nieposkładany”, szalony i gubiący wszystko chłopak będzie trzymał drużynę w garści, pilnował porządku działań i zarządzał próbami. Patrzyłam z zachwytem jak ta grupa się jednoczy i jak wspaniały (chwalony przez osoby z zewnątrz) team udało nam się stworzyć. Sukces w Poznaniu (1. miejsce i zakwalifikowanie się do Finału Ogólnopolskiego) uskrzydlił ich i dał nowe siły do dalszego tworzenia, bo Odyseja to ciągła praca nad sobą, nad projektem, stałe doskonalenie tego, co zostało wytworzone. Wprowadziliśmy więc poprawki i wystartowaliśmy w wielkim Finale w Gdańsku. Emocje sięgały zenitu. Cudownie było usłyszeć, że zostaliśmy mistrzami Polski w swojej kategorii. Takiego szczęścia, jakie czułam wtedy i które nadal mnie wypełnia, nie dał mi żaden inny sukces. Ten program propaguje edukację w jej najlepszym wydaniu, czyli poprzez zabawę. Ma niepowtarzalną atmosferę i daje młodym ludziom możliwość swobodnego, kreatywnego tworzenia, wydobycia z pokładów fantazji i pomysłowości ludzkiej tego, co najlepsze, a trenerowi możliwość stymulacji młodzieży w tym procesie. Czy może być coś lepszego dla pedagoga? Wyruszyłam z moją „szczęśliwą siódemką” w najpiękniejszą podróż do mitycznej Itaki ludzkiej pomysłowości. MOJA UKOCHANA DRUŻYNO!!! Mam nadzieję, że ta wielka przygoda rozbudziła w Was chęć twórczego wysiłku i będzie dla Was inspiracją w dalszym życiu. Mogą, bo myślą, że mogą. - Wergilusz Patryk Seweryn CO DAŁA MI ODYSEJA? Pierwszy mój kontakt z Odyseją Umysłu nastąpił, gdy pani od matematyki powiedziała nam o tym fantastycznym programie. Uchyliła tylko rąbka tajemnicy, a zaciekawienie, które odczuwała większość naszej klasy powodowało, że chyba każdy chciał brać w tym udział. Bo uczestnictwo w czymś nowym, całkowicie oderwanym od szkolnej, szarej rzeczywistości nastrajało nas bardzo pozytywnie. Zabawa zabawą, ale czas odpowiedzieć sobie na pytanie, co takiego oprócz dobrej rozrywki daje nam ten niesamowity program? Głównym założeniem Odysei Umysłu jest nauka samodzielnego myślenia i tworzenia całkiem nowych rzeczy, współpraca w grupie oraz szacunek dla innych bez względu na wiek, narodowość czy rasę. A w samym uczestnictwie nie chodzi tylko o zwycięstwo, ale przede wszystkim o rozwój kreatywności poprzez dobrą zabawę. Brzmi pięknie, ale jak to wygląda w rzeczywistości? Postaram się pokazać na własnym przykładzie. Początki były troszkę dziwne. Gdy udało nam się założyć drużynę, nie wiedzieliśmy, jak się zabrać do pracy, bo Odyseja na początku wydaje się być czystą rozrywką. I tu się myliliśmy. Najgorszy oczywiście okazał się początek - kłopoty z organizacją pracy, brak pomysłów, lenistwo. Szczęście, że mieliśmy trenerkę, która cały czas nas mobilizowała. W międzyczasie trenowaliśmy też problemy spontaniczne, które były naszą bolączką. Ale jak mówi przysłowie, „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”, daliśmy radę przezwyciężyć nasze słabości i krok po kroku szliśmy naprzód. Również z czasem stawaliśmy się coraz bardziej zgraną drużyną, która znała własne możliwości, a członkowie potrafili siebie wzajemnie uzupełniać. Niełatwo było sprostać wszystkim wymogom zadania, które sobie wybraliśmy. Najpierw podczas burzy mózgów wykreowaliśmy główny problem związany z ekosystemem ziemskim i jego rozwiązanie, ale kiedy przyszła kolej na stworzenie trzech ekscentrycznych postaci, wciąż zmienialiśmy zdanie i ciągle nie byliśmy zadowoleni. Dzieliliśmy się na grupy zadaniowe, a kiedy to nie przynosiło spodziewanych efektów, mieszaliśmy składy tych grup i zaczynaliśmy wszystko od początku. Na każdym kroku, mając przed oczami kryteria oceny, zastanawialiśmy się, na ile nasze pomysły są twórcze, nowatorskie bo o to właśnie w Odysei chodzi. Wymyślenie zupełnie nowej mody, która miałaby ścisły związek z tematyką prezentacji też nastręczyło sporo kłopotów. Bardzo trudno jest pokazać proces tworzenia się tej mody, zwłaszcza, że trzeba zadbać, aby przyczyna, dla której staje się popularna była jak najbardziej oryginalna. Ważnym elementem prezentacji okazał się humor, kryteria oceny przewidywały za niego nawet 15 pkt. Kiedy przystąpiliśmy do wykonywania dekoracji, wędrowaliśmy po Łodzi z kartonowymi pudłami, plastikowymi butelkami i puszkami po napojach. Największy kłopot był z przedstawieniem części ekosystemu ziemskiego, wybraliśmy więc do tego zadania dziewczynę z naszej drużyny, która dysponowała największym wśród nas talentem plastycznym. Poradziła sobie świetnie. Stworzyła piękne i funkcjonalne modele roślin. Wreszcie przyszedł czas na wybór czterech dodatkowych elementów do oceny stylu i tu okazało się, że trzeba zrobić coś ekstra. Naszym atutem stała się oryginalna piosenka o dwuznacznym i dowcipnym tekście, którą jeden z nas napisał i akompaniował do niej na gitarze. Na koniec kiedy wszystkie elementy złożyliśmy w całość okazało się, że prezentacja przekracza dopuszczalny 8-minutowy limit czasu. Trzeba było skracać scenariusz oraz piosenkę i przyspieszyć rozstawianie dekoracji. Zbliżały się eliminacje regionalne w Poznaniu, a my coraz ciężej pracowaliśmy - w każdą sobotę spotkania 4-5 godzinne i „szlifowanie” przedstawienia, każda dłuższa przerwa w szkole była wykorzystywana na treningi zadań spontanicznych. Mieliśmy spore obawy przed wyjazdem: Jak się zaprezentują inne drużyny? Czy nasze przedstawienie będzie wyjątkowo oryginalne? Jak nam pójdzie problem spontaniczny? Wiele myśli nie dawało nam spokoju aż do dnia wyjazdu do Poznania. A tam wszystko wydawało mi się jak z bajki. Fantastyczni ludzie i organizacja, a do tego emocje związane z występem. Bardziej byłem chyba zainteresowany tym, co się działo wokół niż naszą prezentacją. Czas leciał, a już trzeba się było przygotowywać do występu. Wszystko poszło bardzo szybko, staraliśmy się nie rozmawiać o tym wszystkim, żeby nie martwić się na zapas. Fantastyczna gala finałowa, która rozbudziła każdego, nie pozwalała myśleć o niczym innym. Ale udało się! Awansowaliśmy do Finałów Ogólnopolskich w Gdańsku! Radość była niebywała, chyba porównywalna do zwycięstwa Polaków nad Niemcami w piłce nożnej. Nikt z nas się nie spodziewał, że cała nasza praca włożona w Odyseję przeniesie taki sukces. Nabraliśmy apetytu na następny, ale w tym celu trzeba było popracować jeszcze nad naszą prezentacją i poprawić najsłabsze punkty. Znowu spotykaliśmy się w szkole i poza nią w soboty. W jedną z nich 4 godziny poświęciliśmy na samo wymyślenie nowego elementu mody i przyczyny jej powstania oraz na opracowanie na nowo oryginalnej uroczystości, która ma być pokazana w przedstawieniu. Za nowymi pomysłami szły nowe rekwizyty i elementy strojów, a także poprawki tych starych. I znowu włożyliśmy w to dużo pracy. W Odysei tak już jest, że ciągle ma się głowy pełne pomysłów, a ręce pełne roboty. To jest właśnie cała idea tego programu, a otoczka jaka towarzyszyła Ogólnopolskiemu Finałowi Gdańsku wydawała mi się aż nierealna. Od momentu przyjazdu wszystko mnie zaskakiwało począwszy od fantastycznego przyjęcia każdej drużyny i życzliwości ludzi, którzy tam przyjechali, a skończywszy na doskonałej organizacji. I mimo wszystkich problemów, jakie nas spotkały po drodze, teraz mogę bez żadnej obawy powiedzieć, że było warto! Patrząc na wszystko z perspektywy czasu, dziwię się, jak bardzo Odyseja wpłynęła na moje dotychczasowe życie – w każdej chwili jestem w stanie wymyślić, nawet najbardziej zaskakujące, wyjście z trudnej sytuacji, a potem następne i kolejne. Widzę, że z tych pomysłów, przy wspólnym wysiłku grupy, która nie krytykuje tylko wybiera te najlepsze rozwiązania, powstaje fantastyczny produkt. Odyseja jest świetnym programem - pobudza fantazję i mobilizuje do ciągłej pracy nad sobą i nad wytworami naszej pomysłowości, bo jak zwykł mawiać C. Samuel Micklus, pomysłodawca Odysei Umysłu - „Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł , ale zawsze istnieje pomysł lepszy”. Słyszę i zapominam, widzę i pamiętam, robię i rozumiem. - chińskie przysłowie Krzysztof Szyszkiewicz CO DAŁA MI ODYSEJA? Na początku chciałbym się przedstawić: nazywam się Krzysztof Szyszkiewicz i jestem mistrzem Polski w... no właśnie, w czym? Wygrałem, a raczej wygraliśmy (z moim kolegami) konkurs pod tytułem Odyseja Umysłu. Jest to przedsięwzięcie wyjątkowe, inne niż wszystkie. Gdy dowiedziałem się, że moja nauczycielka matematyki wybrała mnie do tak zwanej „grupy odysejowej”, nie byłem zbyt szczęśliwy. Myślałem, że odtąd będę musiał siedzieć nad książkami i uczyć się. Zastanawiałem się: dlaczego właśnie ja? Myślałem, że nie pasuję do grupy, ponieważ byli w niej ludzie, którzy uczą się bardzo dobrze. Okazało się jednak, że Odyseja jest konkursem dla wszystkich. Wcale nie musisz mieć dobrych stopni, by w niej uczestniczyć. Odyseja Umysłu to turniej dla ludzi z „otwartym” umysłem oraz kreatywnych. Pani Małgorzata Włodarczyk – nasza trenerka poinformowała nas, że musimy zrealizować problem długotermino-wy. Po wielu rozmowach postanowiliśmy wybrać zagadnienie zatytułowa-ne „Teraz Dziwacy”. Zadanie polegało na zaprezentowaniu ośmio-minutowej scenki o trzech dziwakach, którzy mają uratować świat przed nadchodzącą katastrofą. Wszystko trzeba było ustalić i wykonać samodzielnie: począwszy od scena-riusza, a skończywszy na dekoracjach. Nasz limit wydatków na wszystko wynosił 350 złotych czyli, wbrew pozorom, bardzo mało. Dowiedzieliśmy się od trenerki, że w Poznaniu na eliminacjach czeka nas także „spontan”, czyli zadanie, które dostaniemy na miejscu i będziemy mieli określony czas na myślenie i odpowiadanie lub wykonanie czynności. Istnieją trzy rodzaje spontanów: manualne (polegające na stworzeniu struktury mającej spełniać określone założenia, np. konstrukcji ze słomek i wykałaczek, która połączy dwa końce ławki lub uniesie kilka kamieni), słowne polegające na wygadaniu się na jakiś temat w oryginalny sposób oraz słowno – manualne. Z własnego doświadczenia wiem, że te pierwsze są najtrudniejsze. Gdy podczas zadań słownych powiemy coś głupiego, zamiast pięciu punktów dostaniemy jeden, a gdy w spontanie manualnym zrobimy coś niewłaściwego i konstrukcja padnie, nie zdobędziemy punktów. Skłoniło nas to do „ruszenia” mózgownicami i ćwiczenia zadań przed, po i w trakcie lekcji, a także w soboty. Myślę, że wyjazd na eliminacje regionalne do Poznania był dla nas wszystkich czymś wielkim. Uczestniczyliśmy po raz pierwszy w takim konkursie. Nie wiedzieliśmy, jak wysokiego poziomu mamy się spodziewać. Na pierwszy ogień poszedł „spontan”. Gdy weszliśmy do wyznaczonego pomieszczenia, zobaczyliśmy na stole: trampek, zupkę w puszce i mydło po stronie lewej, a po prawej - taśmę, waciki, pałeczki, słomki i szklankę. Po przeczytaniu treści zadania, trochę wystraszyliśmy się. Należało połączyć przedmioty po stronie prawej z tymi po stronie lewej, lecz haczyk tkwił w tym, że przedmiotów po stronie lewej nie można było zniszczyć (w słownictwie odysejowym „zniszczyć” znaczy w pewien sposób wykorzystać np. przykleić taśmę do trampka). Mieliśmy 4 minuty na myślenie i tyle samo na odpowiadanie. Czas start. Podzieliśmy się na dwie grupy: ja z kolegą zajęliśmy się trampkiem, a reszta zupką oraz mydłem. Wymyślaliśmy strasznie dziwne rzeczy. Sędzia przerwał nam i poprosił o odpowiedzi. Każdy opowiadał o wykonaniu zadania, starając się relacjonować pomysł rozwiązania w najbardziej oryginalny sposób. Ale wyszliśmy z sali w niezbyt za dobrych humorach, ponieważ uważaliśmy, że poszło nam beznadziejnie. Za dwie godziny Świat jest tylko płótnem dla obrazów naszej wyobraźni. - Henry Thoreau mieliśmy nasze przedstawienie, przed którym nasza trenerka omal nie zemdlała ze zdenerwowania… Ale poszło nam super. Wybraliśmy się „w miasto”. Przeszliśmy tylko 200 metrów, ponieważ tuż na rogiem była pizzeria, którą zaszczyciliśmy swoją obecnością. Po zjedzonym objedzie wróciliśmy na ogłoszenie wyników. Weszliśmy do ogromnej sali gimnastycznej i upatrzyliśmy sobie miejsce na boku, które nie okazało się zbyt trafnym wyborem, ponieważ niewiele widzieliśmy. Na początku wystąpiła grupa taneczna, która dała kilkakrotny pokaz swych umiejętności, by wypełnić lukę spowodowaną kłopotami technicznymi. Cała sytuacja była bardzo zabawna, ponieważ prowadzący był miłym i dowcipnym człowiekiem i umiał obrócić wszystko w żart. Kiedy zaradzono kłopotom technicznym, obejrzeliśmy krótkie filmiki z pozdrowieniami z Gdańska i z Wrocławia, gdzie także odbywały się eliminacje regionalne, a po chwili rozpoczęło się ogłoszenie wyników. Niestety nasz problem był piąty, czyli ostatni w kolejności, więc czekaliśmy w napięciu i skupieniu. Trzeba tu zaznaczyć, że ogłaszanie odbywało się w okrutny sposób, ponieważ na wielkim ekranie pojawiały się nazwy drużyn realizujących kolejne zadania i na „trzy – cztery” znikały nazwy zespołów, które nie awansowały dalej. Gdy nadeszła nasza kolej, pojawiły się nazwy szóstki naszych konkurentów oraz nasza. W tej chwili byłem bardzo skupiony na nazwie naszej szkoły. Rozpoczęło się odliczanie, a ja w pewnej chwili mrugnąłem. Po chwili zdawało mi się, że naszej nazwy już nie ma na tablicy… Jednak ponownie prześledziłem wzrokiem listę i zobaczyłem, że to nie my „zniknęliśmy”, a szkoła, która była pod nami. Uff!!! Udało się!!! Jedziemy do Gdańska!!! Co za emocje! Gdy wyszliśmy z gali odebrać dokładną punktację, okazało się, że wypadliśmy dużo lepiej niż sądziliśmy. Wracaliśmy do Łodzi bardzo zadowoleni. Już we wtorek, po wygranej w Poznaniu, zaczęliśmy „obgadywać”, co nam gorzej poszło, nad czym należy popracować i czego nam jeszcze brakuje. Spotykaliśmy się w grupie coraz częściej i coraz więcej pracowaliśmy. Może wydawać się, że była to harówka, ale ja - osoba bardzo leniwa - dobrze się bawiłem. Nie przeszkadzało mi to, że w każdy wtorek musiałem przychodzić na 7.30 do szkoły, czy to, że czasami zostawałem po lekcji. Na dzień przed wyjazdem do Gdańska mieliśmy wszystko załatwione i, pomimo początkowych problemów z transportem i zakwaterowaniem, wszystko się udało. Czwartek, godzina 15.00 - cała grupa zwarta i gotowa do odjazdu. Wszyscy zmobilizowani, ale również wyluzowani. Nikt nie martwił się tym, jak nam pójdzie, ponieważ zrobiliśmy tyle, na ile było nas stać. Uważaliśmy, że jeśli nie wygramy, będzie to znaczyło, że są lepsi. A my spróbujemy za rok. Do naszego hotelu dojechaliśmy około 22.00. Podróż minęła nam bardzo miło, poruszaliśmy wiele tematów, co powoli „zbliżało” nas do siebie. W czwartek nie mieliśmy na nic siły, więc po rozpakowaniu się od razu poszliśmy spać. Pobudkę mieliśmy około godziny 7.30. Ponieważ przepisy nakazywały naszemu kierowcy odpoczywać, na „spontan” w Gdańsku, którego miejsce było oddalone od naszego „siedziska” około 20 kilometrów, musieliśmy jechać zwykłym autobusem. Przedtem udaliśmy się na plażę oddaloną zaledwie o ok. 200 metrów. Nad cudownym polskim morzem poznaliśmy kilka konkurujących z nami drużyn, co nie przeszkadzało nam w zawarciu znajomości. Niestety czas nas naglił, więc nie mogliśmy dłużej rozmawiać. Po dotarciu do Akademii Muzycznej - miejsca, w którym odbywał się spontan, zaczęliśmy wyczekiwać. Dla rozładowania napięcia ganialiśmy po dużym terenie placówki. Jakieś 30 minut później zostaliśmy zaproszeni do konkursu. Niestety nie mogę zdradzić, na czym polegał ten spontan, gdyż zabrania tego regulamin, a złamanie jego postanowień grozi dyskwalifikacją. Następnie wyruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu, by zdążyć jeszcze przygotować się na imprezę integracyjną zaplanowaną na godzinę 17.00 w byłej siedzibie „Solidarności”, a dziś - hali koncertowej. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni świetną organizacją imprezy. Bardzo dobrze się bawiliśmy, poznaliśmy wielu ciekawych ludzi, z którymi do dziś mamy kontakt. Postanowiliśmy jednak wrócić przed zakończeniem zabawy, ponieważ MARZYMY – MYŚLIMY - TWORZYMY postawiliśmy na jeszcze jedno - przećwiczenie naszego przedstawienia w hotelu. Po udanej próbie poszliśmy spać. Następnego ranka wyruszyliśmy do Polskiej Filharmonii Bałtyckiej! Gdy przyszła nasza kolej, wnieśliśmy dekoracje do strefy przedscenicznej, w której zostały przypomniane nam wszystkie reguły. Na miejscu była telewizja, która dodatkowa tremowała nas podczas występu. Poszło dobrze, ale nie uważaliśmy, że tak dobrze jak w Poznaniu. Z posępnymi minami poszliśmy na galę finałową, która była ŚWIETNIE zorganizowana. Na początku wystąpiła perkusyjna grupa muzyczna, która dała niesamowity koncert. Należy również wspomnieć, że wejściówką na galę finałową w filharmonii była świecąca gwiazdka i, gdy w sali zgasły wszystkie światła, gwiazdki wyglądały niesamowicie. Po zakończonym koncercie oraz podziękowaniu wszystkim sponsorom, sędziom i szeryfom nadeszła upragniona chwila wyczytywania wygranych drużyn. Gdy rozpoczęło się ogłaszanie wyników w naszej kategorii, wszystkim nam serca zaczęły bić mocniej. Gdy poznaliśmy nazwę zespołu, który zajął 2. miejsce, przestaliśmy liczyć na cokolwiek. Człowiek prowadzący galę ogłosił: - A w problemie „Teraz Dziwacy” w kategorii wiekowej drugiej… pierwsze miejsce wędruje do Zespołuuuu…ze strony prowadzącego przeciągniecie słowa „zespół” było celowe, ponieważ w naszej kategorii zespołów było około sześciu - Szkół Społecznych STO z ŁODZI!!! Po tych słowach nastąpiła chwila ciszy, ponieważ nie dotarło do nas, że wygraliśmy. Wreszcie poderwało nas z siedzeń, zaczęliśmy krzyczeć, ściskać się i zbiegać na scenę, by odebrać nasz puchar oraz medale. O Boże! Udało się! Jedziemy do Stanów na Finał Światowy Odysei Umysłu 2008!!!!!!! Gdy gala zakończyła się niesamowicie efektownym pokazem świateł laserowych, poszliśmy odebrać wyniki. I okazało się, że znowu byliśmy lepsi o około 40 punktów od konkurentów. Wygranie Odysei Umysłu w Polsce było dla mnie czymś niesamowitym. To coś więcej niż uczucie dobrze spełnionego zadania. Niestety nie umiem przelać na papier wrażeń i odczuć, których wtedy doświadczyliśmy. Teraz jesteśmy już w Łodzi i myślimy, jak zdobyć pieniądze na lot oraz pobyt w Stanach Zjednoczonych. Chciałbym podkreślić, że Odyseja Umysłu wiele wniosła do naszego życia. Pomogła nam „otworzyć się”, uwierzyć w siebie. Spotkaliśmy wielu niesamowitych ludzi, poza tym poznałem osoby z mojego szkolnego otoczenia z zupełnie z innej strony. Nie uważam, że przesadzę, gdy powiem, że Odyseja Umysłu zmienia ludzi na lepsze!!! ODYSEJA UMYSŁU 2008 W LICZBACH - 17-ty raz organizowana jest polska edycja konkursu Odysei Umysłu. 170 drużyn wzięło udział w Odysei Umysłu 2008. - 13 województw: z tylu regionów kraju pochodzą polscy Odyseusze. 3 Eliminacje Regionalne (Wrocław, Poznań, Gdańsk) poprzedziły tegoroczny Finał w Gdańsku. 91 drużyn z najlepszymi wynikami awansowało podczas Eliminacji do Finału Ogólnopolskiego. 18 najlepszych drużyn uzyskało prawo reprezentowania Polski na Finałach Światowych w USA. - 6-ty rok patronat nad konkursem sprawuje Minister Edukacji Narodowej. 5 miesięcy: przez tyle czasu większość drużyn przygotowywała się do konkursu. 8 minut trwał występ konkursowy jednej drużyny. 728 minut prezentacji konkursowych obejrzeli podczas Finału widzowie i jury. - 120 wolontariuszy pracowało przy organizacji Finału oraz w jury oceniającym efekty pracy drużyn. 100% wolontariatu: nikt z koordynatorów, sędziów ani obsługi konkursu nie bierze pieniędzy za - swoją pracę przy organizacji imprezy. Nieskończenie wiele: tyle doskonałych pomysłów będą mieli tegoroczni Odyseusze w przyszłości! (na podstawie materiałów ze strony www.odyseja.org) ŚWIATOWY FINAŁ ODYSEI UMYSŁU 2008 Odyssey of the Mind® 2008 World Finals University of Maryland College Park, MD May 31 - June 3 Students from around the world will compete in the 29th Odyssey of the Mind World Finals from May 31 to June 3. This competition emphasizes creativity and teamwork. It has grown into the largest international creative problem-solving competition because OotM makes learning fun while giving kids the chance to explore their imaginations and express their creativity. As teams begin to develop many solutions to this year's problems they have the goal of making it to World Finals in mind. While competition is important, the event is also filled with many memory-making moments: NASA will be sure to provide more exciting activities for participants. Meeting people from different countries and cultures and making new friends worldwide. Seeing OMER and Dr. Sam. Having the satisfaction of participating in the highest level of OotM competition. Experiencing the other fun-filled events at WF like the Creativity Festival, International Festival, Float and Banner Parade, Coaches Competition, Opening and Awards Ceremonies, and much more! (na podstawie www.odysseyofthemind.com) Tak wygląda widownia gali Światowego Finału: