Śmierć - MOLE - czasopismo kulturalno-literackie
Transkrypt
Śmierć - MOLE - czasopismo kulturalno-literackie
temat nume ru ŚMIERĆ czasopismo literacko-kulturalne lato 2013, numer 2/002 w numerze poezja Bartosz Małczyński miniatury z cyklu Ustronia 8 stałe rubryki wstępniak Koniec lata. MOLE 4 okiem wstecz Budzy i Trupia Czaszka 120 analizy, interpretacje, bełkot Blackmeta-love songs (I) 124 nostalgiczny Koper Moje nostalgiczne piosenki 130 artykuły, felietony Kamila Byrtek Życie i śmierć w sennym uścisku 14 Monika Ferenc Śmierć (nie)oswojona 22 Agnieszka Dyś Motywy tanatologiczne w dobie baroku 32 Magdalena Kozieł Ciemność ciemnieje znów. 42 Pamela Szczerbik Śmierć Ignacego Dąbrowskiego 52 — o zaburzeniach tradycyjnej dychotomii w poezji Bolesława Leśmiana (Bolesław Leśmian) oraz ich aktualność w literaturze współczesnej (na przykładzie wybranych wierszy Jarosława Marka Rymkiewicza) Pieśni śmiertelne Rafała Wojaczka — młodopolskie studium umierania dzisiaj Paula Karabanowicz Motyw śmierci w Kartotece 64 Lidia Urbańczyk Odpad produkcji życia. 74 Karol Maluszczak Piosenki śmiercionośne. 88 Olaf Pajączkowski Life is a short, warm moment and death is a long cold rest. 96 Jarosław Kiszka Death Shall March. 110 Bartosz Łącki Ratusz opolski. 140 Studenckie Naukowe Koło Literackie 7 Śmierć w literaturze i kulturze XX wieku 12 Tadeusza Różewicza Śmierć w kulturze współczesnej (rekonesans) Teksty Jamesa Douglasa Morrisona Śmierć w utworach progrockowych Śmierć w tekstach zespołów metalowych Czyli dawni noweliści z Niemiec. Albo renesansowa Florencja inne Kamila Byrtek Lidia Urbańczyk Studenckie Naukowe Koło Literackie MOLE — prezentacja — wprowadzenie niezależne opolskie czasopismo literacko-kulturalne Redaktor naczelny: Olaf Pajączkowski Redaktorzy/stali współpracownicy: Barbara Kaleta, Jarosław Kiszka, Grzegorz Koprowski, Bartosz Łącki, Karol Maluszczak, Lidia Urbańczyk Skład/dtp/łamanie/szata graficzna: Szymon Wiatr Autorką grafik pojawiających się w numerze jest Agata Narodowska (poza s. 32 — Agnieszka Dyś, s. 92 — Karol Maluszczak i s. 142, 145 — Olaf Pajączkowski) Wydawca: Olaf Pajączkowski Kontakt z redakcją: [email protected] wstępniak Koniec lata. MOLE Olaf Pajączkowski P ogoda nie sprzyja pisaniu wstępniaka. Zabawom na rowerach wodnych na pewno tak, ale jeżeli trzeba siedzieć w zamkniętym pomieszczeniu... uffff... Lecz cóż — upał upałem, tekst ma być na czas, chwyciłem więc byka za rogi i zmierzyłem się z tym zadaniem. Pora bowiem na drugi numer „Moli”, prawie tak wyjątkowy jak poprzedni! Nie tylko ze względu na zawartość, ale również 4 Olaf Pajączkowski Peter Bilý dlatego, że od teraz będziemy publikować numery tematyczne, podporządkowane wybranemu motywowi przewodniemu. Cóż, mieliśmy w tym roku upalne lato (chociaż poprzednie do najchłodniejszych też nie należały), a więc — co logiczne! — postanowiliśmy poświęcić drugie „Mole” śmierci w kulturze. No dobrze, może na pierwszy rzut oka to nieco pokręcona logika, ale pozwólcie, że wytłumaczę, dlaczego na „letni” temat wybraliśmy właśnie umieranie. Otóż 15 maja 2013 roku studenci i doktoranci Uniwersytetu Opolskiego przygotowali konferencję naukową nt. „Śmierć w literaturze i kulturze XX wieku”, podczas której przedstawili nam sposoby percypowania kostuchy w różnych epokach, dziełach konkretnych pisarzy, a także w kulturze popularnej i muzyce. Szybko doszliśmy więc do wniosku, że ów materiał warto pokazać Czytelnikom „Moli”, a Autorzy z chęcią na to przystali (za co redakcja serdecznie dziękuje) i w taki oto sposób, proszę — przed Wami kilkadziesiąt zajmujących stron! Poza tym — co nas cieszy i bardzo nam z tego powodu miło — mamy zaszczyt gościć na naszych łamach Pana Bartosza Małczyńskiego, doktora Uniwersytetu Opolskiego, jednego z redaktorów nieistniejącego już (niestety!) czasopisma „Strony”, który postanowił podzielić się z nami swoją twórczością. Zapraszamy więc do działu „Poezja”, a Panu Doktorowi jeszcze raz serdecznie dziękujemy, że zechciał podesłać nam kilka swoich utworów. Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz i nie dwa podzieli się z nami swoimi tekstami. Co jeszcze? Stałe działy, czyli „Nostalgiczny Koper” i „Okiem wstecz” oraz dwa nowe cykle — jeden poświęcony architekturze Opola, natomiast drugi — black metalowym piosenkom o miłości. Jeżeli ze 5 wstępniak zdumieniem przetarłeś oczy, Drogi Czytelniku, zastanawiając się, czy dobrze przeczytałeś, to spieszę Ci z pomocą i piszę raz jeszcze — black metalowe piosenki o miłości. Tak, tak! Zapraszamy do lektury. I na koniec — wielkie podziękowania należą się Agacie Narodowskiej, utalentowanej artystce, bez której ten numer „Moli” nie wyglądałby tak, jak wygląda. Zresztą przejrzyjcie go sami, a na pewno pierwsze, co się rzuci Wam w oczy, to jej piękne grafiki. Robi wrażenie, prawda? Wystarczy porównać ten numer z poprzednim, by zauważyć wielki skok jakościowy, jeśli chodzi o stronę estetyczną. Jeżeli i Wy podzielacie mój zachwyt, to odwiedźcie stronę Agaty lub jej fanpage na Facebooku i napiszcie, jak się Wam podoba jej twórczość. Na pewno będzie jej miło. I jeszcze jedno — przypominamy o naszym fanpage'u na Facebooku, naszej stronie internetowej mole- czasopismo.strefa.pl i zapewniamy, że warto czekać na kolejne numery. Tak więc — do przeczytania za cztery miesiące! PS Laureaci naszego pierwszego konkursu powinni już mieć nagrody w swoich skrzynkach pocztowych — za opóźnienie w ich dostarczeniu serdecznie przepraszamy. PPS Przypominam o tym, że moja skrzynka e-mailowa czeka na Wasze twory artystyczne. Proszę słać na [email protected]. PPPS Oczekiwany przez Was cykl o kryptydach — od kolejnego numeru! 6 prezentacja SNKL między literaturą a innymi mediami, gromadzenie i promocja twórczości studenckiej oraz uczniowskiej. W 2012 roku Koło m.in. zorganizowało studencko-doktorancką sesję naukową nt. Śmierć w literaturze i kulturze XX i XXI wieku, spotkania z cyklu „Literatura i film”, wyjazd edukacyjny do Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie (wystawa „Władysław Sebyła. 𝕊 Nokturn†1940”) oraz Galerii Sztuki Współczesnej tudenckie Naukowe Koło Literackie reak- w Łodzi (sprawozdanie z wyjazdu w majowo-czerw- tywowało się w listopadzie 2011 roku przy cowym numerze „Indeksu”), brało udział w Nocy Instytucie Filologii Polskiej (Wydział Filo- Nauki i w spotkaniu z profesorem Tadeuszem Sław- logiczny) na Uniwersytecie Opolskim. Opiekunem kiem dotyczącym życia i twórczości Georga Trakla. koła jest dr Bartosz Małczyński. Przewodnicząca — Kamila Byrtek, zastępca — Monika Ferenc, sekretarz — Lidia Urbańczyk. M isją Koła jest poszerzanie wiedzy na temat li- → Zapraszamy na stronę internetową Koła oraz na nasz fanpage na Facebooku. Lidia Urbańczyk Kamila Byrtek teratury XX i XXI wieku, szukanie związków 7 poezja Bartosz Małczyński Bartosz Małczyński, ur. 1978 w Częstochowie. Adiunkt w Instytucie Polonistyki i Kulturoznawstwa UO. Autor książek: „Rozwiązywanie tekstów. Poetyckie polimorfie Tymoteusza Karpowicza” (Kraków 2010), „Boczne odnogi, ciemne jamy... Studia i szkice literackie” (Opole 2011). Redaktor naukowy sześciu monografii zbiorowych. Redaktor działu literackiego w nieistniejącym już opolskim piśmie społeczno-kulturalnym „Strony”. Ponadto wielbiciel muzyki i czarnego sportu 8 Małczyński Ustronia Zamglone wzgórza wydmy słów nagie wierzchołki drzew 9 poezja Gwieździstej nocy polecajmy się tu na dnie 10 Małczyński Nakrywanie luster układanie wierszy do snu 11 Konferencja nt. „Śmierć w literaturze i kulturze XX i XXI wieku”, zorganizowana przez Studenckie Naukowe Koło Literackie Uniwersytetu Opolskiego odbyła się 15 maja 2013 roku. Większość z wygłoszonych na konferencji referatów prezentujemy na kolejnych stronach Śmie Sesja naukow w literaturze i XX i XXI w • Opole 15 maja 12 wa nt. erć Peter Bilý Czytelników, którzy chcą przeczytać tekst dra Bartosza Małczyńskiego, zachęcamy do sięgnięcia po majowo-czerwcowy numer „Indeksu”, czasopisma Uniwersytetu Opolskiego, a wszystkim zainteresowanym wystąpieniem Bartosza Suwińskiego polecamy najnowszy numer „Toposu” i kulturze wieku a 2013 13 artykuł Kamila Byrtek Przewodnicząca SNKL, twórczyni i moderatorka strony snkluo.wordpress.com oraz strony na Facebooku. Studentka filologii polskiej i politologii, absolwentka pedagogiki, a z pochodzenia ścisłowiec. Dziennikarka Radia Sygnały i korektorka w Gazecie Studenckiej. Należy także do Koła Naukowego Literatury i Kultury Modernizmu UO. Kiedy nie biega szaleńczo po Opolu, czyta, pisze albo fotografuje. Zakręcona światem literatury, szczególnie polskiej. Swoje noce lubi spędzać w towarzystwie między innymi Poego, Lovecrafta i Kinga. Interesuje się m.in. przemijaniem, zatrzymywaniem chwil i melancholią w literaturze, a także teorią literatury. Zakochana w muzyce różnych gatunków (przede wszystkim metal i rock, ale także hip-hop i dancehall). Czas wakacyjny najchętniej spędza w górach (najlepiej Stołowych). W czasie akademickim spotykana w wielu miejscach naraz 14 Kamila Byrtek Życie i śmierć w sennym uścisku — o zaburzeniach tradycyjnej dychotomii w poezji Bolesława Leśmiana „Cokolwiek czynimy, jest to zawsze i tylko istnienie” Śmierć i sen, wplecione w ten uścisk, w różnych — pisał Leśmian w swoich literackich szkicach1. Ist- postaciach przenikają się wzajemnie. Poeta w swo- nieniem przeniknięta jest także jego poezja — o wie- jej twórczości oscyluje pomiędzy tymi kategoriami, lorakości form bycia można przeczytać w monografii stwarza je, przekształca. „Świat przez niego kreowa- Michała Nawrockiego „Wariacje istnieniowe. O on- ny jest bowiem nietrwały, istnieje i nie istnieje, zja- tologii poetyckiej Bolesława Leśmiana”. Jednak spo- wia się i znika, przebywa na granicy bytu i nicości”2. glądając na twórczość poety przez pryzmat ontologii, Należy zaznaczyć, że w świecie tym nie istnieje tra- nie można nie zauważyć tej niezwykłej, charaktery- dycyjna dychotomia, która pozwoliłaby na rozdziele- stycznej struktury istnienia, jej złożoności i dynami- nie życia i śmierci. Ustanowiona zarówno kulturowo ki. Dwa kluczowe pojęcia metafizyczne — byt i nie- (poprzez odpowiednie tradycje i różne obrządki), jak byt — splatają się w niejednostajnym tańcu znaczeń. 2 M. Wożniak-Łabienec, Niebytu wycieruch (o leśmia1 Cyt. za: M. Nawrocki, Wariacje istnieniowe. O ontologii nowskim poecie nicości), Prace polonistyczne 1996, Seria LI, s. poetyckiej Bolesława Leśmiana, Tranów 2009, s. 5. 116. 15 artykuł i naukowo granica stanowi, wydawać by się mogło, które miałyby być najbliższe potocznemu rozumieniu pewien dogmat. Samo jej istnienie zwykło się uważać tego leksemu, a także „sen jako sposób działania lub za niepodważalne, jedynie usytuowanie bywa różne. istnienia”, jako element podmiotu czy natury oraz sen Jak pisał Edward Stachura: „Ty wszystko pomiesza- urzeczowiony, zmaterializowany4. Sen może być także łeś, pomąciłeś, podzieliłeś. Życie nawet, podzieliłeś je motorem działań bohaterów, jak w wierszu „Po śmier- na życie i śmierć”3. U Leśmiana granica ta rozmywa ci”: „Lecimy obydwoje/ pośmiertnym gnani snem”5. się — a obydwie strony przenikają się, każda zabar- Lista, którą otworzył Głowiński jest jednak znacznie wiając przeciwną swoimi atrybutami. Nie da się ich co szersza, śnienie można postrzegać również między prawda desygnować, odnoszą się do innych sfer, jed- innymi w kategoriach marzenia czy śmierci6. Tak też nak można ustalić formy, w które się zanurzają. Poję- śmierć przeplata się ze snem w wersach: „Kopmy dół cia te są semantycznie dynamiczne — wciąż nabywają dla smutnej wieści,/ aż się topola pomieści, / i ułóż- innych znaczeń. Leśmian, umieszczając je w nowych my do snu ciało tak, jakby samochcąc spało”7 czy na kontekstach, nadaje im dodatkowe sensy. Podobnie dzieje się ze snem. Głowiński wyzna- czył kilka różnorodnych znaczeń śnienia, które jest jednym z elementarnych komponentów poezji Leśmiana. Wyróżnił on sen jako stan i jako czynność, 3 E. Stachura, Fabula rasa (rzecz o egoizmie), Olsztyn 1985, s. 15. 16 4 Głowiński omawia te rodzaje snów w książce Zaświat przedstawiony. Szkice o poezji Bolesława Leśmiana, w rozdziale Leśmian — sen, s. 220-232. 5 M. Głowiński, Leśmian — sen [w:] tenże, Zaświat przedstawiony. Szkice o poezji Bolesława Leśmiana, Kraków cop. 1998, s. 320. 6 Joanna Pomykała, „Oniryczny” słownik Bolesława Leśmiana, Acta Universitas Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 2006, nr 8, s. 253-255. 7 B. Leśmian, Dzieła wszystkie. Poezje zebrane, Warszawa 2010, s. 183. Kamila Byrtek 17 artykuł przykład: „Skrawki ziemi, gdzie miłość mnie do snu i przechodzą, podlegają przekształceniom”9. Zmarli złożyła”8. nie umierają jeden raz, śmierć nie przynosi im nie- W tym kontekście warto zauważyć, że sen zostaje usy- bytu, a nicość nie jest pozbawiona „wizji istnienia”10, tuowany zarówno w bycie, jak i niebycie. Jego prze- nie można jej zatem umiejscowić na przeciwległym jawy można dostrzec w życiu, są jego elementem, względem życia biegunie. Relacje antagonistyczne ale pojawiają się także „pośmiertnie”. Ten dynamizm istnieją w sposób wyciszony, na pierwszy plan wcho- I śnią mu się nasze twarze, niby niczyje, Ręce nasze krwawe i lewe i prawe — I to życie, co po śmierci nie wie, gdzie żyje, Jeno szuka siebie po własnym pogrzebie i niejednorodność dotyczy wszystkich aspektów, o dzi raczej bogactwo różnorakich, hybrydalnych moż- których mowa. Również „nicość, nieistnienie, niebyt na by rzec, form. Biorąc pod uwagę plastyczny język nie są u Leśmiana raz na zawsze dane w jednej, nie- Leśmiana, hybrydalność ta zostaje dodatkowo pod- zmiennej postaci, i one także się dzieją, nadchodzą kreślona. Sama nicość zaś ujmowana jest jako „inte- 8 9 10 130. Tamże, s. 493. 18 M. Głowiński, Poezja śmierci, [w:] Tamże, s. 269. M. Głowiński, Poezja przeczenia, [w:] Tamże, s. 129- Kamila Byrtek gralny składnik świata poetyckiego, odznaczającego się jakby wymierną materialnością i kształtowanego mnień, szczęście wlało się w ich żałobne relacje. Co to w sposób sensualistyczny”11. Warto także raz jeszcze za relacje? Być może jedynie w sferze świadomości, określić relacje panujące w tym świecie, przytakując choć cielesność każe przypominać o spróchniałych Łapińskiemu: ustach. Radość nie trwa jednak długo, śmierć nad- „Istnienie i nieistnienie przestają być parą rozdzielną, skoro istnieje — pozytywnie istnieje – niebyt, nicość, nic”12. Śmierć nie przynosi ostatecznego kresu. W pośmiertnym życiu istnieje swoista świadomość. Być może uwidacznia się tutaj procesualność tego zjawiska, w końcu pojawia się także „śmierć wtóra”, prowadząca ku dalszym otchłaniom nicości. A po tej pierwszej śmierci pojawiają się w zaświatach sny: Dwojgu zmarłym w cmentarza zakątku Dawna miłość śni się od początku — I westchnęli i po małej chwili Wspomnieniem ust się połączyli.13 Śmierć wtóra Kochankowie łączą się ze sobą w sferze wspo- chodzi — „Straszno zmarłych umierać raz wtóry”14. Pełna próżnia nigdy zaistnieć nie może, tak jak wśród dwunastu braci, którzy wspólnie tłukli mur i przy nim pozostali już na zawsze, umierając w jednym dniu — „I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera…”15. O statucie zmarłego mowa w wierszu „Pszczoły”: A zmarli w zachwyceniu, źrenicę rozwiewną Przesłaniając od blasku skruszałych rąk wiórem, Tłoczą się cień do cienia i wołają chórem: „To — pszczoły! Pamiętacie? To – pszczoły na pewno! Przytłumione snem bóle na nowo ich trawią! Wdzięczni drobnym owadom za zbudzoną ranę16 11Tamże. 12 Cyt. za: tamże. 14Tamże. 13 B. Leśmian, Dzieła wszystkie. Poezje zebrane, Warsza- 15 Tamże, s. 329. wa 2010, s. 520. 16 Tamże, s. 341. 19 artykuł Zmarli przebudzają się przez cierpienie, jed- nak są wdzięczni. Przywracają im się strzępy pamięci z minionego życia, które pozwalają na identyfikację nowych bodźców. Ten „letarg pośmiertności” zostaje przerwany przez ingerencję istnienia17. Ślepy na zewnętrzne bodźce próbuje być na- tomiast Don Kichot, który za życia wierzył w fikcyjne ideały, a pośmiertnie poznał prawdę. Zmarły boi się podejmować jakichkolwiek działań. Poddaje się inercji, nie wierzy, nie ufa. Chociaż martwy, wykazuje cechy i procesy myślowe człowieka żywego, przede wszystkim jest świadomy. Siedzi, dumając nad tym, że dumać nie warto, I pośmiertnym spojrzeniem, co nie sięga dalej, Niźli dłoń rozmodlona, obrzuca głąb alej, Gdzie ślad życia na piasku starannie zatarto.18 Jego również spotyka „śmierć wtóra”: I zachwiany w niewierze raz jeszcze umiera Ową śmiercią, co wszelkim pocałunkom wzbrania Budzić takich zmarłych i w dniu zmartwychwstania!19 Śmierć, która przychodzi już drugi raz ma w tym kontekście moc odbierania jakiejkolwiek drogi powrotu. Chrześcijańska idea zmartwychwstania zdaje się być pozbawiona sensu, nicość ogarnia podmiot tak silnie, że nic go już nie obudzi, nie przywróci żywym. Także śmierć przenika do snu. „Śniło mi się, że konasz samotnie…”20 to jeden ze snów, w których życie zanika, staje się jedynie tłem. Istnienie zostaje umownie zatrzymane, by dać rozprzestrzenić się nicości. Wszystko zaczyna znikać. Podobnie w innym śnie: Znikło miasto, gdzie wrzała bezzasadna praca I gdzie rozbudował się śmiech, niebyt i żal, Nadaremnie się obłok — słońcu przypodzłaca, Znikł obłok — żywot wieczny — bóstw kilka — i dal. 17Nawrocki, Wariacje istnieniowe. O ontologii poetyckiej Bolesława Leśmiana, Tarnów 2009, s. 139. 18 B. Leśmian, Dzieła wszystkie. Poezje zebrane, Warszawa 19Tamże. 2010, s. 267. 20 Tamże, s. 302. 20 Kamila Byrtek Lecz ja trwam by śnić jeszcze na mogile nieba Mrok, któremu śmierć chmurne rozczesuje brwi21 Wszystko zanika, chociaż w tle tli się życie. U podstaw nicości tkwi istnienie. Inaczej można spojrzeć na relację snu i śmierci, gdy mowa o śnie Jezusa „W przeddzień swego zmartwychwstania”22. W wierszu przedstawiony zostaje obraz po jeziorze — odzwierciedlenie życia Jezusa). W tym kontekście życie ludzi — nasze życie — zostaje natomiast snem Boga. A skoro życie jest wciąż zagrożone śmiercią, a w niebyt wciąż wkraczają różne byty, to może cały ten krąg powtórzeń śni się jedynie? Być może. Boga leżącego w mogile, któremu śni się ziemia, śnią się ludzie: I śnią mu się nasze twarze, niby niczyje, Ręce nasze krwawe i lewe i prawe — I to życie, co po śmierci nie wie, gdzie żyje, Jeno szuka siebie po własnym pogrzebie.23 Śmierć jest tutaj stanem wzmożonej świado- mości, bardzo wyraźnie zasygnalizowany jest swoisty kontakt z rzeczywistością istniejącą poza podmiotem. Sen, a jednocześnie moment śmierci, staje się powrotem do życia (tutaj to np. narodziny, chodzenie 21 Tamże, s. 415. 22 Tamże, s. 253. 23Tamże 21 artykuł Monika Ferenc Monika Ferenc – zastępczyni przewodniczącej (którą nie tak łatwo zastąpić) Studenckiego Naukowego Koła Literackiego. Na co dzień studentka filologii polskiej oraz typowy mól książkowy. Poza czytaniem: pasjonatka rekonstrukcji historycznej, tańca irlandzkiego oraz podróży tych dużych i tych małych. Z natury leń, co próbuje pokonać mnogością obowiązków, m.in. jako członek Studenckiego Naukowego Koła Literackiego, Koła Naukowego Literatury i Kultury Modernizmu UO, Naukowego Koła Teatrologów, Studenckiej Rady Wydziału Filologicznego oraz od niedawna dziennikarka Gazety Studenckiej. Uwielbia pisać zwłaszcza felietony, poddawać się lekturze ulubionych pisarzy i poetów (Umberto Eco, Jonathan Carroll, Neil Gaiman, Edward Stachura, Rafał Wojaczek….) lub słuchać muzyki (od muzyki klasycznej, poezji śpiewanej po rock i metal — szczególnie ten folkowy) Monika Ferenc Śmierć (nie)oswojona (Bolesław Leśmian) Głowiński, parafrazując Schopenhauera, pisał, cem czy początkiem? Czy jest ona smutną kostuchą że śmierć od wieków jest „prawdziwym duchem z sierpem, czy może młodą dziewczyną, która zamy- inspirującym i muzą filozofii, a także muzą poezji, ka oczy cierpiącym i konającym. Personifikowano ją, może w nie mniejszym stopniu niż miłość”1. Myśl o próbowano nadać materialną postać, przedstawia- śmierci wywierała wpływ na wszystkie kultury. Bano jąc jako zakapturzoną postać, gnijącego trupa, mu- się jej, godzono z nią, zawsze jednak traktowano z mię, szkielet itd. szacunkiem, któremu towarzyszył „ogólny wstrząs, W starożytności odpowiednikiem śmierci był niezwykle silne wzruszenie na widok życia, które Tanatos, syn Nyks — Nocy i Erebu — Mroku. Jego się kończy”2. Od wieków ludzie szukali odpowiedzi bliźniaczym bratem był Hypnos — Sen. Tanatos miał na pytanie, czym dla człowieka jest śmierć — koń- być pięknym młodzieńcem z czarnymi skrzydłami 1 M. Głowiński, Zaświat przedstawiony. Szkice o poezji i zgaszoną, odwróconą do dołu pochodnią, który obBolesława Leśmiana, Warszawa 1981, s. 250. 2 K. Bricket-Smith, Ścieżki kultury, tłum. K. Evert-Ve- cinał umierającemu pukiel włosów. Cytat: adtke, T. Evert, Warszawa, s. 364. 23 artykuł zlatuje na czarnych skrzydłach, wchodzi niepostrzeżony do pokoju i złotym nożem odcina konającemu pukiel włosów. W ten sposób, niby kapłan umarłych, poświęca człowieka na ofiarę bóstwom podziemnym i na zawsze odrywa od ziemi.3 tańca lub też była „Morową Dziewicą”, wysoką i bladą dziewczyną, która wędrowała po kraju rozsiewając wokół siebie „morowe powietrze”. Wspomnę również, iż śmierć dawniej wyobrażano sobie również pod postacią zwierząt, najczęściej ptaków — sowy, łabędzia, Głowo w koronie z chwastów niejadalnych! Inni osobę Śmierci widzieli w Charonie, bożku, wrony, kruka, ale również jako czarnego psa, konia, który przewoził zmarłych przez rzekę Styks do świata kota itd. W XIX wieku powrócono do przedstawiania umarłych — Hadesu. W średniowieczu zaczęła ona być śmierci w postaci antropomorficznej, wzorując się na personifikowana na wiele sposobów, między innymi starożytnych bóstwach, przedstawiano ją jako czarne- jako gnijące ciało, szkielet lub zakapturzona postać. go anioła, a w ludowych wierzeniach widziano ją jako Śmierć była triumfatorką, która podróżowała na wo- ubraną na biało kobietę. Twórczość Leśmiana, przypa- zie ciągniętym przez czarne woły, zapraszała ludzi do da na czas, kiedy „topika śmierci już się rozpadła, gdy nie można się do niej odwoływać w sposób oczywisty 3http://www.mitologia.ubf.pl/print.php?type=A&item_ id=39 [dostęp 2013-04-28]. 24 i nie wymagający motywacji do utrwalonego zespołu Monika Ferenc wyobrażeń, jakie funkcjonowały dawniej w historii”4. według Leśmiana miał być, jak określił to Jacek Trz- Głowiński uważał, że rozpad tej topiki zmusił poetę nadel: „dualizm niesprzeczny, korzystanie ze wszyst- do „szukania indywidualnego języka, a więc takich kich możliwości związanych z naturą i już oderwa- symboli, które nie byłyby powtórzeniem symboli tra- nym od niej”7. Stan poeta ten opisał między innymi w dycyjnych, ale zarazem nie stanowiłoby ich prostego wierszu Do śpiewaka: zaprzeczenia, czy odrzucenia symboli, które w taki, czy inny sposób odwoływałyby się do powszechnych przedstawień, utrwalonych w wyobrażeniach religijnych, w artefaktach naszej kultury i w samym języku. W tym wypadku to właśnie tradycja narzuca granice oryginalności”5. Tradycja ta wiąże się z „powrotem do źródła”, poszukiwaniem unii z naturą. Owa tęsk- Wiem, ty — głowo w koronie z chwastów niejadalnych, Z byle rośnej pokrzywy, z byle złego zielska! Dusza twa na wpół smocza, a na wpół anielska Nie bez celu się tarza w bujniskach upalnych! Szuka swej podobizny zgubionej przypadkiem Przez Tego, co ją nosił na piersi przed wiekiem On jeszcze nie był Bogiem, tyś nie był człowiekiem. A już wzajem o sobie śniliście ukradkiem. Do śpiewaka [s.132]8 nota za powrotem do pierwotności, nie pozbawiona była jednocześnie lęku i „antropologicznego duali- Ludowość Leśmiana oraz „mit powrotu do natury”9 zmu bytu człowieka, jako tego, który wyszedł z byto- wiązały się z przekonaniem o pierwotności poezji. wania człowieczego i rozpoczął bytowanie świadome Wrocław 1985, s. 14. 7Tamże. i społeczne”6. Poszukiwanym i postulowanym stanem 8 Niemal wszystkie wiersze cytowane w tym tekście pochodzą ze zbioru: B. Leśmian, Wiersze wybrane, Warszawa 4 M. Głowiński, dz. cyt., s. 252. 1973. W dalszej części oznaczone będą tytułem wiersza i numerem strony zapisanym w nawiasie kwadratowym. 5Tamże. J. Trznadel, dz. cyt., s. 15. 6 J. Trznadel, Wstęp [w:] B. Leśmian, Wiersze wybrane, 9 25 artykuł W gwarze, ludowym folklorze, czy wiejskim pejzażu, staje ludowość, folklor, „erotyka i fantastyka i opisy szukał języka i tematów, które oryginalnie przetwarzał przyrody”12 lub też, jak wcześniej wspomniałam, tra- w swoich wierszach. „Największa rola w tej ludowej dycja kulturowa, jak np. Świdryga i Midryga, która stylizacji przypadła folklorowi polskiemu i słowiań- jest Leśmianowską dance macabre. W balladzie tej skiemu, nie zabrakło również nawiązań do twórczo- śmierć ukazana jest jako dziewczyna, która namawia ści ludowej innych kręgów kulturowych, do mitologii tytułowych bohaterów do wspólnego tańca: Nie dlatego, że widzę, nie przeto, że słyszę w szerokim tego słowa znaczeniu”10. Śmierć, która Zaskoczyła ich na słońcu Południca blada I Świdrydze i Midrydze i tańcowi rada. Zaglądała im do oczu chciwie, jak do żłobu. Który w tańcu mię wyhula, bom jedna dla obu? Świdryga i Midryga [s. 89] Jednocześnie wiersz ten jest przykładem, jak daleko od tradycyjnej topiki odchodzi Leśmian13. Świdryga i Midryga walczą o względy dziewczyny: niemalże obsesją poetycką Leśmiana, „jest pierwszą Moja będzie — rzekł Swidryga — ta pierś i ta szyja!" A Midryga pięścią przeczy: "Moja lub niczyja!" sprawą, pierwszym tematem11, którego „tłem” pozo- Świdryga i Midryga 10Tamże. 11 M. Głowiński, dz. cyt., s. 252. 26 12 13 Tamże, s. 253. M. Głowiński, dz. cyt., s. 254. [s. 89] W wyniku walki między tańczącymi kobieta rozdwaja się, ma cztery ręce i cztery nogi, chce tańczyć z każdym: I rozdwaja się po równu, rozszczepia się żwawo Na dwie dziewki, na siostrzane — na lewą i prawą. "Dosyć ciała dwoistego mamy tu na łące! Tańczże z nami południami, dopóki jarzące! Jedna dziewka rąk ma czworo i cztery ma łydy ! Niech upoją nas do reszty twe słodkie bezwstydy!" Świdryga i Midryga [s. 89- Ostatecznie wycieńczona dziewczyna kona na parkiecie: 90] tańcem Tańcowali aż do zdechu i aż do upaści! Aż poczuli, że dziewczyna życie w tańcu traci, I umarła jednocześnie we dwojej postaci. Świdryga i Midryga [s. 90] Tu również Leśmian zaskakuje nas no- watorskim podejściem do tradycji i kultury. „Szalony” taniec umarłej dziewczyny, (a może artykuł dziewcząt?) trwa nawet po złożeniu jej do trumny. Do Piła, w której to poeta określił „umieranie, jako roz- tańca porywają one także obu młodzieńców: pad ciała na części, jego dekompozycje”15. W dwóch ją trumnach ułożyli, ale w jednym grobie — A już huczy echo ziemne — tańczą trumny obie! Całowała go zębami na dwoje, na troje: "Hej, niejedną z ciebie duszę w zaświaty wyroję!" Tańczą, ciałem nakarmione, syte i hulaszcze, Ukazując co raz w tańcu nie domkniętą paszczę. Tańczą, skaczą i wirują, klepką dzwonią w klepkę, Na odkrętkę, na odwrotkę i znów na odsiebkę! Aż się kręci razem z nimi śmierć w skocznych lamentach, Aż się wzdryga wnętrznościami przerażony cmentarz! Aż się w sobie zatraciło błędne tańca koło, Aż się stało popod ziemią huczno i wesoło! Poszarpała go pieszczotą na równe części: "Niech wam, moje wy drobiażczki, w śmierci się poszczęści!" Rozrzuciła go podzielnie we sprzeczne krainy: "Niechaj Bóg was pouzbiera, ludzkie omieciny!" […] Oczy, wzajem rozłączne, tleją bez połysku, Jedno brzęczy w pajęczynie, drugie śpi w mrowisku. […] Świdryga i Midryga [s. 90-91] A ta ręka, co się wzniosła w próżnię ponad drogą, Znakiem krzyża przeżegnała nie wiadomo kogo! Piła [93-94] Śmierć w poezji Leśmiana „jest w ciągłym ru- chu”, jest „dzianiem się” („dziejbą”), „nigdy nie stanowi natychmiastowego i nieodwołalnego zamknięcia życia. Jest procesem umieraniem, rozciąga się w czasie”14. Opisem procesu umierania jest np. ballada 14 28 Tamże, s. 254. Ciało po śmierci jest jednym z ważniejszych motywów twórczości Leśmiana, poeta posługiwał się nim bardzo często, ukazując je w sposób nietypowy — biologiczny, a jednocześnie metafizyczny, fantastycz- 15Tamże. Monika Ferenc ny. Po śmierci nie zostaje ono pozbawione możliwości odczuwania bodźców zmysłowych. Jednocześnie nie A gdy ciebie wspominam — świat mi cały gaśnie, Bo tak oczom potrzeba — tak chce się im właśnie! A dłonie załamując, wiem, że nie z rozpaczy, Lecz nie mogę inaczej — nie mogę inaczej. może jednak wrócić do pełnej egzystencji. Rozdzielona zostaje dusza i ciało, co według Bolesława Leśmiana *** [Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało] [s. 252] Warto również wspomnieć, że Leśmianowska jest dowodem na tragizm naszego istnienia, ponieważ dusza nie może prawidłowo funkcjonować bez ciała: śmierć często zdobywa panowanie nad świadomo- Takiej nocy nie było! To noc — nietutejsza! mniejsza! Już płaczą rzeczy martwe... Ale o to — Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało, Gdy chce o sobie samym dać znać, co się stało... Stało się, bo się stało! Już się nie odstanie! Patrzę ciągle i patrzę, jak gdyby w otchłanie, I ciągle nasłuchuję, czy kto puka w ciszę?... Nie dlatego, że widzę, nie przeto, że słyszę. I usta moje bledną, a to ten ból biały Nie dlatego, że zmarły, lecz bardzo kochały, I uśmiech nie dlatego trwa na nich przelotem, Żeby się uśmiechały... sam uśmiech wie o tem. ścią podmiotu, staje się jego główną rzeczywistością. Poeta przedstawia nam ową rzeczywistość poprzez ukazanie zaświatów, równoległego świata, w którym „egzystują” istoty umarłe:16 Takiej nocy nie było! To noc — nietutejsza! Przyszła z innego świata i trzeba ją przeżyć... Już płaczą rzeczy martwe... Ale o to — mniejsza! Nie każdą śmierć dziś można wiecznością uśmierzyć... Nic nowego za grobem! — Nic — poza tą bramą, Gdzie się duchy zlatują ku istnienia plewom! A cokolwiek się stanie — stanie się to samo — Złych zdarzeń powtarzalność ciąży nawet drzewom!17 16Tamże. 17 Noc, http://soror.w.interia.pl/Lesmian.htm, [dostęp 2013-04-28]. 29 artykuł Śmierć w twórczości Bolesława Leśmia- Podejmując motyw miłości duchowej, wyprowa- na związana jest bardzo ściśle z motywem mi- dzony z tradycji chrześcijańskiej nie ukazuje Leśmian łości. Poeta przedstawia miłość dojrzałą, miłość towarzyszącego mu często motywu przeciwstawienia wspólnego życia, doli i niedoli, miłość dozgonną i po ducha-ciału. Ciało w religijnym średniowieczu było zgonie. Kocha się nie tylko piękno młodości, ale doj- przedstawione jako forma przejściowa człowieka, mi- rzałość, godzinę, w której się umiera18. łość do ciała, jako miłość do trupa. To właśnie wyrażają średniowieczne dansesmacabres. Leśmian podej- Leśmian przedstawia miłość dojrzałą, miłość wspólnego życia, doli i niedoli, miłość dozgonną i po zgonie. Kocha się nie tylko piękno młodości, ale dojrzałość, godzinę, w której się umiera 18 30 J. Trznadel, dz. cyt., s. 43. muje ten motyw często w takim natężeniu, że można mówić o swoistej „nekrofilii” tych przedstawień19. Uczył się kochać umarłą, pieścił dłoń, której nie było, Całował oczy zamknięte, każdą powiekę z osobna, Porozumiewał się z piersią jak z pełną pieszczot mogiłą Ale nie wiedział, co czuła, bo nazbyt była zagrobna.20 Poeta w swoich wierszach prowadzi grę z konwencją i tradycją, bawi się nią i ukazuje w typowy dla siebie bądź groteskowy, bądź to żartobliwy sposób: Ja — poeta, co z nędzy chciałem się wymigać, Aby śpiewać bez troski i wieczność rozstrzygać, 19Tamże. 20 Rok nieistnienia, htm, [dostęp 2013-04-28]. http://soror.w.interia.pl/Lesmian. Monika Ferenc Gdy mnie w noc okradziono, drwię z ziemskiej mitręgi, Bo wiem, że tam — w zaświatach mam swoje trupięgi! Dar kochanki czy wrogów chytra zapomoga? — Wszystko jedno! W trupięgach pobiegnę do Boga! I będę się chełpliwie przechadzał w zaświecie, Właśnie tam i z powrotem po obłoków grzbiecie, I raz jeszcze — i nieraz — do trzeciego razu, Nie szczędząc oczom Boga moich stóp pokazu! A jeśli Bóg, cudaczną urażony pychą, Wzgardzi mną, jak nicością, obutą zbyt licho, Ja — gniewny, nim się duch mój z prochem utożsami, Będę tupał na Niego tymi trupięgami! lżejszy. Nie można jednak generalizować, Leśmianowska śmierć ma wiele twarzy, jedne niemal przyjazne, drugie przerażające, dlatego pytanie, czy udało mu się oswoić śmierć pozostawiam nadal otwarte. Trupięgi [s. 205] Bardzo ciężko jest odpowiedzieć na pytanie, czy śmierć w poezji Bolesława Leśmiana dała się oswoić, jednocześnie jednak myślę, że dzięki czerpaniu z tak wielu tradycji historycznych i współczesnych poecie udało się pokazać nam nie tyle swoje wyobrażenie śmierci, ile to, że poezja jest grą, zabawą z konwencją i tradycją. Poeta ma świadomość śmierci swojej i swoich bliskich, potrafi jednak o tym mówić w sposób pozbawiony zbędnego patosu i nierzadko z humorem, dzięki czemu temat ten staje się 31 artykuł Agnieszka Dyś Fascynuje ją literatura i kultura baroku 32 Agnieszka Dyś Motywy tanatologiczne w dobie baroku oraz ich aktualność w literaturze współczesnej (na przykładzie wybranych wierszy Jarosława Marka Rymkiewicza) Zagadnienie śmierci i przemijania jest jednym z naj- neralnych powoduje rozmycie temporalne — „od- bardziej nośnych w kulturze. W dobie baroku zyska- sunięcie śmierci na bezpieczną odległość”2. Wydaje ło ono swój oddzielny, niepowtarzalny koloryt. Na się, że nigdy bardziej niż w baroku w pełni nie reali- istotną zmianę w kręgu tanatologicznych refleksji zuje się średniowieczne zawołanie memento mori. zwraca uwagę Philipe Aries. Jego zdaniem na- Śmierć staje się wszędobylska i jakby nieco bar- stąpiła wtedy szczególna koncentracja na samym dziej „oswojona”. I może właśnie dlatego stała się momencie odejścia: „[…] człowiek epoki nowożytnej motywem przewodnim twórczości Jarosława Marka zaczął odczuwać pewne skrępowanie wobec chwili Rymkiewicza. Zarówno śmierć jak i barok są swo- swojej śmierci[…]”1, co skutkowało tym, że pojęcie istym spiritus movens twórczości poety. „śmierć” było zastępowane ogólnikowymi rozważa- niami o „śmiertelności”. Takie ujęcie tematów fu- zbiorem niezwykłych konceptów. Śmierć wyraża się 1 2 P. Aries, Człowiek i śmierć, Warszawa 1978, s.310. Barokowa wizja kresu egzystencji staje się Tamże, s. 310. 33 artykuł często w tym, co efemeryczne, przelotne. Poeci ze- stawili żywot z kruchymi artefaktami: szkłem, pianą ły łącząc się z najmniejszymi atomami Natury obdarza morską, podmuchem wiatru, pajęczyną. Takie obrazo- ją zdolnościami patrzenia, słuchania a nawet śpiewa- wanie swe korzenie czerpie z Biblii: z Księgi Koholeta nia. Przemienia się i tonie w zieloności niby Leśmia- i Księgi Hioba. W jednym z manierystycznych wierszy nowski Topielec Zieleni. Śmierć wydaje się kresem Sebastiana Grabowieckiego czytamy: życia, ale poeci często odwracają tę relację. Egzysten- Mój wiek czasem krótkim jak sznurem zmierzony, A jako granicą pewną otoczony, Więc jak ja nietrwały, Ty wiesz, a pjana Wodna słusznie się zda z nim być porównana[…] U Rymkiewicza świat jest odziany w rozkład. Jest organiczny, opleciony kruchą pajęczyną grzybni. W sonecie Na ciało moje gdy umiera pleśń staje Śmierć staje się procesem życiodajnym. Umar- cja staje się wtedy niejako śmiercią. U barokowego pisarza Wacława Potockiego znajdujemy podobne zestawienie: Tak komukolwiek rodzić zdarzyło się losem Już jest w trumnie niestotyż, już jest pod profosem[…] Cóż tedy jest ten żywot ludzki? Śmierć czekana[…] się rozumną istotą. Czeka na mówiącego, wie o jego obecności. Utożsamiając siebie z pleśnią mówca pró- Człowiek czeka momentu pochłonięcia przez żywioł buje oswoić lęk przed odchodzeniem: pleśni. Jest to mu przeznaczone. Barokowy everyman […]A co jest próchno to się ze mną zna […]Mój język pleśń jest i pleśń będę wszystek Ja com wyśpiewał w pleśni każdy listek 34 Pleśń jest jednocześnie śmiercią i życiem. żyje w trumnie — współczesny człowiek, analogicznie, egzystuje w pleśni. Rymkiewicz w obrazowaniu wyzyskuje estetykę brzydoty. Innym przykładem turpi- Agnieszka Dyś stycznych fascynacji autora „Ogrodu w Milanów- cmentarza. Topos życia — śmierci Rymkiewicz wy- ku” jest wiersz Kosz na śmieci przy stacji kolejki korzystuje wielokrotnie. W utworze Wiersz na te sło- WKD w Milanówku pod Warszawą. Poetycki mówca wa Ewangelii św. Jana: choroba ta nie jest na śmierć pochyla się z troską nad zawartością kosza pełnego zwraca uwagę na fakt że człowiek żyjąc egzystuje odpadów. Nazywając śmieci „istnieniami” zauważa cały czas w śmierci, jak sam mówi: („Teraz i zawsze Pleśń jest jednocześnie życiem i śmiercią Człowiek czeka momentu pochłonięcia przez żywioł pleśni w ich ułożeniu jakiś boży porządek. Chwytem lite- gdy mój Bóg mnie słucha/ Teraz się rodzę i oddaję rackim staje się znalezienie podobieństw pomiędzy ducha[…]”). Śmierć odpadkami a ciałem umarłego, wierszowy mówca ciągłym konstatuje: „[…]I śmierć super- pośród śmieci mnie je przeciwstawne formy czasowników (takie jak np. ułoży[…]”, zaskakująca jest paralela „umieram”, „rodzę się”), zestawia formy czasu prze- wysypiska i procesie piętnuje rozkładu. życie Poeta i zamyka w wykorzystu- 35 artykuł szłego z przyszłym. Dając w ten sposób wrażenie metafizycznych rozważań nad kolejami ludzkiego bytowania. Takie ujęcie tematów funeralnych znane jest choćby z twórczości Daniela Naborowskiego czy Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Znacząca jest również figura Łazarza, do której podmiot mówiący porównuje siebie. Otwiera perspektywę swoiście rozumianego „nigdy – nie – umierania”, bycia wiecznym upiorem, który nawet w momencie składania do grobu ciągle pozostaje podmiotem, a nie przedmiotem śmierci . W barokowych przedstawieniach śmierć góruje nad wszystkim. Jest władcza i może wydawać rozkazy, którym człowiek musi pozostawać posłuszny. Porównywana bywa do czyhającego kata lub oprawcy. Tematyczne obrazowania poetyckie często powołują się na analogie bitewne, które łączą z metaforyką militarną. U Rymkiewicza w wierszu Męczeństwo księdza Baki Śmierć jest przedstawiona w żołnierskim rynsztun- 36 Agnieszka Dyś ku. W symbolicznej scenie Baka jest krzyżowany a Śmierć otwie- „ożywa” , zostaje wyposażona w cechy fizyczne i oso- ra mu bok włócznią. Sugestywny bowość. Czasem jednocześnie przeraża i śmieszy, co portret Śmierci — przeciwniczki ro- wprowadza elementy fantastycznej groteski, które dzaju ludzkiego przedstawia Mikołaj są jednym z ulubionych środków wyrazu baroko- Sęp-Szarzyński w wierszu Napis na wych „trefnisiów”. Owi aforyści statuę abo na obraz śmierci, gdzie żartobliwie o kondycji Śmierci, jak np. Stanisław można ustalić szczegóły dotyczące Serafin Jagodyński, który przedstawiał jej utrwalonego w powszechnej świa- łakomą pannę, która objadła do kośćca samą siebie. domości wizerunku. Śmierć to zbój- We wspomnianym utworze Rymkiewicza Męczeń- czyni wyposażona w kosę (jak zauwa- stwo księdza Baki tytułowy bohater przeżywa piekiel- ża poeta:[…] Jako kosarz ziele /Ostrą ne tortury pod nadzorem diabła. Antropomorficzne kosą ściele […]). Jest nieprzejedna- Śmierci wchodzą w rolę żołnierzy-katów powielają- na, nie można jej przekupić, okazu- cych, na je się sprawiedliwa jak nikt inny, bo tortur Panajezusowych. Nie bez znaczenia jest postać każdego traktuje jednakowo. Poeta Baki jako symbolu człowieka, którym targają escha- nazywa ją rywalką i podkreśla, iż jej tologiczne rozterki. Sam ksiądz był przecież baroko- ulubionym fortelem jest działanie z wym duchownym, który, między innymi, w Uwagach zaskoczenia. o śmierci niechybnej przypominał o nieuniknionym W ujęciu Rymkiewicza i Szarzyńskiego Śmierć wypowiadają się Śmierć jako szczątkach doczesnych księdza, zestaw 37 artykuł końcu każdego z nas i bezbronności istoty ludzkiej mi trupów, wobec prawideł śmierci. śmierć jako fantastycznego potwora. Według Zbignie- wa Nie jest tajemnicą, że barok w swych fascy- rozkładu ciał, brzydoty. Przedstawiają Kuchowicza, takie peredylekcje nierozerwalnie nacjach funeralnych nawiązuje do recepcji średnio- wiążą się z warunkami, w jakich przyszło żyć ludziom wiecznych. Twórczo też przekształcał on motywy, doby baroku. Nasilające się epidemie, wojny czy przystosowując je do swoistych dla siebie form od- „krwawy” kult męczenników wprowadzały elemen- bluszcz i wróble jeże krety Nawet Bartok jego skrzypce i klarnety Wszystko znika czuwania i myślenia. Jak słusznie zauważa Alina ty grozy do życia codziennego, powodując swoiste Nowicka–Jeżowa w Sarmatach i śmierci, właśnie znieczulenie dla tych potworności. Obojętność była średniowieczne motywy są w dużej mierze pre- jednym ze sposobów radzenia sobie z okropnościami tekstem wszechogarniającej śmierci. do kunsztowności i pomysłowości baroko- wej. Poeci doby baroku z upodobaniem wykorzystują elementy groteski czy makabry. Szokują motywa- tyczność. Jak zauważa Philipe Aries, odznaczała się 38 Innym sprawdzonym sposobem była pompa- Agnieszka Dyś ona pewną rytualizacją i teatralizacją, która pozwa- wszystko. „Tak więc człowiek miał w domu i nosił na lała oswoić nieco śmierć oraz uspokoić życie. Jak sobie te same motywy i formuły, które widział na uli- wiadomo polscy Sarmaci w dziedzinie theatrum cy, na kościelnych murach[…]”3. Tu trupia dosłow- moriendi wykazywali niemałe mistrzostwo. Mówi- ność traci swój urok, a nagi szkielet staje się raczej my tu przede wszystkim o sławnej pompie funebris elementem fantastyki, tylko symbolem — abstrak- i jej zasadniczej symbolice oraz artefaktach. Zawar- cją śmierci. W Polsce często dewocyjna religij- cie doświadczenia śmierci w skonwencjonalizowa- ność dyktowała inne spojrzenie. W poezji i sztuce nej formie pomagała pogodzić się żyjącym z własną sakralnej pojawiają się rozkładające się zwłoki, cała śmiertelnością. potworność i dosłowność trupa. U Rymkiewicza tak- Barok hołduje estetyce vanitas. Biblijny topos że znajdujemy motywy estetycznej vanitas. Wiersz przenikał każdą dziedzinę życia. W Europie zachod- Ogród w Milanówku: W okamgnieniu poświęcił niej przybierał on najczęściej formę artystycznego właśnie memento zawartego w symbolicznych martwych na- kruchości. Już sam tytuł przywołuje na myśl obraz turach. Wizerunek trupa i jego atrybutów przenikał z cyklu Hieroglify naszych dni ostatnich hiszpań- do domów w postaci obrazów, elementów wystroju skiego malarza Juan’a Valdesa de Leala. Mowa tu oraz, co ciekawe, jako detal ubioru. Jak wspomina o dziele z napisem In Ictu Oculi (łac. W mgnieniu Aries, moda na makabryczne dodatki do stroju oka), na którym kościotrup z kosą i trumną pod pa- była niebywale rozpowszechniona. chą wypisuje tuż nad promieniem świecy złowiesz- Świadomość rychłego kresu przenikała 3 poetyckim rozważaniom nad artefaktami Dz. Cyt, s. 325. 39 artykuł cze hasło, depcząc insygnia władzy ziemskiej, sym- niki wydają się dosięgać najmniejszą nawet cząstkę bole ziemskich wartości. Rymkiewicz otwiera wiersz wszechświata także stany momentalne czy procesy swoistą puentą: w nich zachodzące, takie jak wypowiadanie słów czy samo gnicie. Nawet nieobecność (Śmierć) jest epi- Wszystko znika w okamgnieniu w osłupieniu[…] zodyczna i nietrwała, a nietzscheańskie koło świata Poeta zestawia świat natury z rytmem istnienia. Pozwala się domyślić ich koneksji z motywami przyśpiesza coraz bardziej z walca przechodzi w po- dan- lkę. Wydaje się, że śmierć towarzyszy cały czas i cze- se macabre. Znamienny jest fakt, że pierwsze znane ka w ukryciu, nieuświadomiona przez jakiekolwiek nam polskie przedstawienie trumofi de la morte, jak istnienia, ale jest jednocześnie i paradoksalnie bliska podkreśla Białostocki w Płci śmierci, pojawia się wła- człowiekowi, ponieważ Nieobecność mówi do nas po śnie w dobie baroku. Taniec śmierci nazywa muzyką imieniu. planetarną. Jak na obrazie de Leala wylicza wszystko to, co charakteryzuje się nietrwałością: ze średniowiecza (postacie kościotrupów, rozkłada- Wszystko znika bluszcz i wróble jeże krety Nawet Bartok jego skrzypce i klarnety […] Stosuje wyliczenia, powtórzenia mające ryt- mizować wiersz dać mu pozór odwzorowywania „śmiertelnego walczyka”. Obroty planetarnej harmo- 40 Śmierć w dobie baroku przybiera formy znane jącego się ciała). Ponura żniwiarka obecna jest w poezji, ale swoją bytnością naznacza każdy etap życia Sarmaty. Istnieje wtedy swoista moda na napomnienia wanitatywne, noszenie insygniów i oznak śmierci. Śmierć czasami staje się również swoistą konwencją. Rymkiewicz wykorzystuje ten świat, zdawałoby się, Agnieszka Dyś muzealnych artefaktów przekształca go twórczo, odświeża i ubiera w znaczenia bliskie współczesnemu odbiorcy. Może się wydawać, że w jego twórczości pobrzmiewa, jak echo fragment jednego z wierszy Daniela Naborowskiego: Dwakroć żyje, kto żyjąc umrzeć się gotuje; Umiera dwakroć, kto się śmiertelnym nie czuje[…]. Bibliografia: 1. P. Aries, Człowiek i śmierć, Warszawa 1978 2. J. Białostocki, Płeć śmierci [W:] tegoż, Płeć śmierci, Gdańsk 1999 3. J. Chrościcki, Pompa funebris. Z dziejów kultury straropolskiej, Warszawa 1974 4. Z. Kuchowicz, Człowiek polskiego baroku, Łódź 1992 5. A. Poprawa, Kultura i egzystencja w poezji J. M. Rymkiewicza, Wrocław 1990 41 artykuł Magdalena Kozieł Studentka filologii polskiej UO, członkini Opolskiego Projektora Animacji Kulturalnych, Studenckiego Naukowego Koła Literackiego, Koła Naukowego Literatury i Kultury Modernizmu oraz Wolnego Dziennikarstwa. Do swych pasji zalicza literaturę, historię Polski oraz psychotronikę. Obecnie pracuje w sieci księgarni Matras — magiczne księgi widzi wszędzie (i sny, i praca, i studia, i czas wolny…). Jeszcze nie postradała zmysłów. Jej rytuałem jest codzienne pisanie, z zapamiętaniem prowadzi dzienniki. Rzeczywistość jest dla niej fikcją literacką (lub fikcja literacka — rzeczywistością:)). Jej ukochani twórcy to między innymi: Witkacy, J. Cortazar, G.G. Márquez, R. Wojaczek, F. Dostojewski i K. Wierzyński. Każdego dnia prosi Wielką Matkę o błogosławieństwo i pogodę ducha, każdej nocy boi się, że nie zaśnie przed wschodem Słońca Magda Kozieł Ciemność ciemnieje znów. Pieśni śmiertelne Rafała Wojaczka Carl Gustav Jung wiele miejsca poświęcił opisowi tego, co dzieje się, gdy człowiek wkroczy w ciemność, żące wokół tematyki zaświatów — to motyw central- rozciągającą się za granicami jego świadomości (uży- ny wierszy Wojaczka. Mamy prawo przypuszczać, iż wał nawet zwrotu: „znaleźć się w grocie, którą każ- kresem i celem wędrówek podmiotu lirycznego jest dy nosi w sobie”). Wedle teorii Junga, wiąże się to właśnie ona. bezpośrednio z procesem przemian, oto bowiem isto- ta ludzka wkracza w tajemniczy świat przesiąknięty treściami nieświadomymi. Z omawianym procesem związane jest ogromne ryzyko, gdyż trzeba liczyć się z tym, że owe przemiany będą miały negatywne skutki1. 1 C.G. Jung, Archetypy i symbole. Pisma wybrane, Warszawa, 1976, s. 144-146. Zapamiętanie się w śmierci, rozmyślania krą- Ja jestem wieża, abym wyniośle wciąż nad siebie mógł rość jak kiedyś usta wyrosły mi do nieba wymusić tchnieniem z bliska by, choć najmniejszą, iskrę gwiazdy we wnętrze nocy – wypełniającej oczy kolorami palety co wymyśliła się sama na podobieństwo nie znanej mi tęczy — wypluło; gdy nie było w tej nocy ani śmierci poufnej: do niej serce mogłoby sobie szeptem — jeszcze siostrze słyszalnym, lecz jej nie było, gwieździe — dyszeć; i moje życie też żyło sobie snem niepodległym tej nocy — lecz teraz jest już dzień 43 nareszcie nie skończony w opłotkach widnokręgu — ; gdy była widnokręgiem, co się nie odsłaniał, śmierć: wreszcie nie wiedziałem o niej nawet, czy jest — myślałem: już nie umrę — dłoń jeszcze jej szukała. Dziś już wiem: ta noc była mojego umierania kształtem jawnym, co ze mnie wyszedł jakby krew2. Już w wyżej przytoczonym fragmencie widzimy obecność nocy, jej przestrzeń jest z psychoanalitycznego punktu widzenia domeną nieświadomego. Zdaniem Kępińskiego w ciemności zatracają się barwy, ogląd rzeczywistości ulega zmianie, pustkę wypełniają two- 2 R. Wojaczek, Piosenka z najwyższej wieży, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Wrocław 2011, s. 304. 44 ry świata wewnętrznego. Magda Kozieł Zachwytem i zarazem ogromną pokorą. Przestrzeń ciemna jest zawsze przestrzenią psychotyczną, w nią rzutuje się to, co tkwi w głębi człowieka Czekanie w nas otwiera swoje ssące usta Ale nie jest już głodem i łagodnie ssie W swe wnętrze w naszym wnętrzu melancholię zmierzchu5. i staje się jego nierzeczywistą rzeczywistością3. Postawa buntownicza ustępuje, pojawia się re- Twórczość Wojaczka jest zapisem stanu wyobcowa- zygnacja i obojętność. Gwałtowne próby utrzymania nia. Dzięki niebywałemu artyzmowi i wyszukanej for- się przy życiu schodzą na dalszy plan. mie poeta przechodzi w sposób płynny od języka do sfery zmysłów - czarując nas słowem. Obserwujemy Wycofany z dzieła submiot obserwuje dokonaną „ja”, które staje się obce i dalekie samemu sobie, ce- przez siebie deformację i destrukcję samego siebie. chą charakterystyczną staje się fakt iż, ciało zaczyna Odosobnienie nie wyklucza więc subiektywizmu, tj. być opisywane jako podmiot zewnętrzny. odautorskiej perspektywy6. Poczucie realności własnego ciała zanika. Co za tym idzie — jakiekolwiek działania tracą sens. Następnie pojawia się apatia, emocje ulegają przytępieniu4. Na brzegu wielkiej wody naszego znużenia Czekamy na znak aby oczy nam rozjaśnił 3 4 A. Kępiński, Melancholia, Warszawa 1985, s. 100-109. I.S. Kon, Odkrycie „ja”, Warszawa 1987, s. 69. Kępiński pisze: W ciemności wszystko staje się chaotyczne, małe sprawy ulegają wyolbrzymieniu, człowiek błądzi, nie wie, co wybrać, na co się zdecydować, gdyż normalne proporcje wskutek zmiany 5 R. Wojaczek, Na brzegu wielkiej wody, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Wrocław 2011, s. 89. 6 B. Baran, Postmodernizm, Warszawa 1992, s. 51. 45 artykuł kolorytu uległy przekształceniu […]. Myśli wciąż krążą wokół tych samych tematów7. Te same motywy i obrazy powracają, są niczym unaocznienie chorobliwych wizji, nękających psychikę twórcy. Najczęściej powtarzającymi się rzeczownikami są: sen, śmierć, krew, ciało, oko, kobieta, niebo, dłoń, gwiazda oraz noc8. Poezja Wojaczka to liryka swoistej jednolitości tematycznej i motywistycznej, liryka — jak chcą niektórzy — dramaturgii wewnętrznej, ale także liryka w otchłań, której czasem wolelibyśmy nie widzieć. Mojej bolesnej przynoszę wszystką krew to ciężkie światło nocy niech zakwitnie słońcem w Jej dniu Mojej bolesnej oddaję wszystek oddech to drzewo niech szumi w Jej duszną noc Mojej bolesnej śnię dobrą śmierć10. Mojej przyn to drz w Jej Moj śnię zróżnicowania stylistycznego9. Antyestetyzm wierszy autora Nie skończonej kru- Wkraczamy w rzeczywistość zamkniętą w cia- cjaty może męczyć mniej wytrwałych czytelników. Woja- snej „czasoprzestrzeni”, nieliczne wątki tematyczne czek szokuje perwersją i brzydotą, stosuje wulgaryzmy, okręcają się nam niczym pętla wokół szyi, wyczu- pisze w sposób boleśnie prawdziwy — odzierając rzeczy- wamy obecność jungowskiego „cienia”, spoglądamy wistość ze wszystkich świętości. Między innymi z tego po- 7 A. Kępiński, Melancholia, Warszawa 1985, s. 16. wodu jego twórczość kojarzono z nurtem turpistycznym. 8 R. Cudak, Inne bajki. W kręgu liryki Rafała Wojaczka, Katowice 2004, s. 92. R. Wojaczek, Mojej bolesnej, [w:] tegoż, Wiersze zebra9 R. Cudak, Inne bajki. W kręgu liryki Rafała Wojaczka, 10 Katowice 2004, s. 74. ne, Wrocław 2011, s. 31. 46 Magda Kozieł bolesnej noszę wszystek oddech zewo niech szumi j duszną noc swojego rodzaju aktem pogodzenia się z cierpieniem i podążeniem ścieżką, na którą został skazany. Może to po prostu pójście dalej, dopełnienie tego, co i tak jej bolesnej ę dobrą śmierć. musiało się wydarzyć; gest ukierunkowany na szukanie Absolutu, poprzez próbę pokonania swojej ograniczoności. Wszystko to mimo odczuwania obecności śmierci w sobie samym. Ten ruch: tak, to jest życie, napędzane wolą Sprzeciwu wobec siebie, gdyż znajduję śmierć W sobie samym […] Ten ruch, uwierz, gdy mówię Ci, jest rzeczywisty12. Wedle słów Tatarkiewicza: Jeśli w „polu widzenia” świadomości dominuje czarny, to świadomość ma tendencje do widzenia i reszty pola na czarno. Cierpienia doznane rozszerzają się w świadomości jak kręgi na wodzie, w którą rzucony został kamień. Mówiąc bez przenośni: przy wielu cierpieniach każde przeżycie staje się łatwo nowym cierpieniem. A wtedy człowiek cierpiący staje się człowiekiem nieszczęśliwym11. Niewykluczone, iż twórczość Wojaczka jest Podczas lektury odbiorca może odnieść wraże- nie, iż wiele utworów autora Sezonu jest formą dia- 11 W. Tatarkiewicz, Cierpienia, [w:] tegoż, O szczęściu, 12 R. Wojaczek, Ten ruch, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Warszawa 1979, s. 141-144. Wrocław 2011, s. 295. 47 artykuł logu prowadzonego z samym sobą, prowokacją (być może zachodzi tutaj zjawisko świadomej kreacji au- Musimy jednak pamiętać, iż torskiego „ja”), majaczeniem osoby chorej psychicz- Wyposażony w cechy biograficzne autora, bohater wierszy jest w gruncie rzeczy, jako postać tekstowa – alter ego poety, jego personą. Natomiast cech takich nie zdradza „ja” tekstowe będące podmiotem wierszy13. nie czy też swojego rodzaju zabawą. Gry słowne, które stosuje twórca są podszyte pesymizmem. Ciemność ciemnieje znów za oknem powiek Mikołowski poeta w swoich utworach tworzy pewnego rodzaju rzeczywistość alternatywną. W obliczu wyobcowania i cierpienia, podmiot buduje własne światy, które (niejednokrotnie) jawią się nam jako straszniejsze od rzeczywistości. Możemy odnieść wrażenie, iż kreuje się na osobę, która żywi się radością czerpaną z rozpaczy. Ciemność ciemnieje znów za oknem powiek Bo, gdy przejrzeć miłością zasłużył, Pękła kość wzroku patrzącego w płomień Żywego ciała prawdziwej róży. 13 R. Cudak, Inne bajki. W kręgu liryki Rafała Wojaczka, Katowice 2004, s. 205. 48 Magda Kozieł Ale on zaraz swe ręce przymusił Do szukania w ciemno: nimi patrzy. Musiał go wprawy w cierpieniu ktoś uczyć, Że niewidoczne na drwiącej twarzy Choć płomień rośnie, a on wciąż bez skargi Swoim bólem najuczciwiej soli. Ktoś do miłości urodził go takiej, Co na ołtarzu ofiarę mnoży! Głębokość depresji oceniamy według nasilenia ciemnego kolorytu. Gdy świat przybiera wygląd szary, smutny, odpychający i takim też człowiek staje się sam dla siebie, można jeszcze raz mówić o nerwicowym poziomie depresji […] W depresji wszystko ustala się w czerni lub jej odcieniach. Zmienność zmienia Obrazy nachodzą na siebie, znaczenia nara- się w niezmienność. Typowa dla depresji jest myśl, stają, każde następne może zaprzeczyć lub spotęgo- że już nic zmienić się nie może, chyba na gorsze; cho- wać znaczenie poprzednie. Wojaczek posługuje się ry nie wierzy w zmianę, którą przyszłość może przy- prozodyjnymi możliwościami żywej mowy potocz- nieść14. nej, wykorzystuje środki ekspresji języka mówionego, sięga też po słowa osiągające granice archaicz- Edward Kolbus, w artykule pod tytułem Z dziejów ności. Całkowita ciemność mogłaby symbolizować krucjaty, której nie było, pisze o twórczości Wojacz- definitywny koniec. W cytowanym utworze mamy ka jako o poszukiwaniach odpowiedzi na postawione do czynienia z ciemnością ciemniejącą. Kępiński, sobie pytania. Jednym z najważniejszych jest, jego pisząc o dominacji kolorytu ciemnego, zwraca uwa- zdaniem, pytanie: „Kim jestem?”15. W opracowaniach gę na to, iż często towarzyszy on stanom depresyj- 14 R. Cudak, Inne bajki. W kręgu liryki Rafała Wojaczka, Katowice 2004, s. 205. 15 E. Kolbus, Z dziejów krucjaty, której nie było, [w:] Kaskaderzy literatury: o twórczości i legendzie Andrzeja Bursy, Marka Hłaski, Haliny Poświatowskiej, Edwarda Stachury, Ry- nym. 49 artykuł twórczości autora Sanatorium często pojawia się hipo- Kwiatów zła, posiadał podobne poglądy na to, kim teza, iż w jego dziełach obecne są charakterystyczne jest prawdziwy artysta. Na odwrocie kartki, na której zwroty, które świadczyłyby o rozdwojeniu osobowości zapisał wiersz „Kocham, jestem”, zamieścił taką oto czy problemach z psychiką poety16. Romuald Cudak notatkę: pisze z kolei: Być poetą: móc robić wszystko: grzebać się w gównach, rynsztokach: samemu być rynsztokiem — a mimo to nie tracić nic ze swego anielstwa19. Wydaje się, że wiersze autora Innej bajki to przede wszystkim domena świadomej kreacji, mozolnie i z rozmysłem budowanej fikcji17. Podobne stanowisko reprezentuje Jacek Łuka- Przekonania te w dużej mierze przyczyniły się do zatarcia granicy pomiędzy życiem a pisaniem. Wo- siewicz. jaczek, będąc poetą ciemności i alienacji, uczynił bo- Baudelaire pisał, iż poeta powinien zanurzać haterem swych wierszy siebie samego. Autotematyzm się w podłości, nędzy i farsie, upajać się cierpieniem jest zjawiskiem charakterystycznym dla tegoż autora. — aby dzięki tym doświadczeniom wznieść się wyżej18. Wojaczek wysoko cenił sobie twórczość autora szarda Milczewskiego-Bruna, Rafała Wojaczka, pod red. E. Kolbusa, Łódź 1990 s. 375. 16 Ibidem, s. 374. 17 R. Cudak, Inne bajki. W kręgu liryki Rafała Wojaczka, Katowice 2004, s. 208. 18 E. Kolbus, Z dziejów krucjaty, której nie było, op. cit. s. 50 Wojaczek bardzo mocno związał swe doświadczenie życiowe z poezją. Dla podmiotu jego poezji życie było wartością samą w sobie. […] Każdego, kto interesował 380. 19 B. Kierc, Rafał Wojaczek. Prawdziwe życie bohatera, Warszawa 2007, s. 170. Magda Kozieł się jego twórczością, lektura kolejnych tomików poezji musiała utwierdzać w przekonaniu, iż poeta świa- Wojaczek wielokrotnie balansował na granicy domie dąży do zatarcia granicy pomiędzy „życiem” życia i śmierci, którą, możliwe, że sam sobie obmyślił a „dziełem”. „Dzieło”, wzbogacając się wątkami auto- — jako przeznaczenie i jedyną możliwość spełnienia. biograficznymi i refleksją autotematyczną, coraz bar- Tworzył wielkimi kosztami swej duszy, co w połącze- dziej nabrzmiewało życiem. „Życie”, stając się tworzy- niu z chorobą psychiczną („nie-rzekomą schizofrenią”, wem poezji, zastygło na kształt myślowej kreacji20. jak to metaforycznie określał23) doprowadziło do tragicznego finału poety, który Długo uczył się śmierci W listach do Stefanii Cisek przyznawał się, że pisanie jest dla niego koniecznością („Piszę żeby żyć. Nic więcej, tylko żeby żyć21”) i sposobem autoterapii (uważał tak już Tymoteusz Karpowicz). w niebie mu pisanej Gwiazdami. Gra, którą toczył ze sobą i z życiem szybko okazała się śmiertelna. Chodziło o grę, w której nie ma zysków, tylko same straty24. Jego poezja jest świadomą autoterapią. Zagrożony od lat stanami lękowymi, wymykającymi się określeniom — szuka ich nazwy, jak gdyby wierzył, że nazwane przestaną być groźne22. 20 E. Kolbus, Z dziejów krucjaty, której nie było, op. cit. s. 379. 21 M. M. Szczawiński, Rafał Wojaczek, który był, Katowice 1999, s. 71. 22 T. Karpowicz, Debiuty, „Poezja” 1965, nr 1. 23 S. Bereś, K. Batorowicz-Wołowiec, Wojaczek wielokrotny. Wspomnienia, relacje, świadectwa, Wrocław 2008, s. 470. 24 T. Karpowicz, Sezon na ziemi, [wstęp do:] R. Wojaczek, Utworu zebrane, Wrocław 1976. 51 artykuł Pamela Szczerbik Pamela uwielbia podróże 52 Pamela Szczerbik „Śmierć” Ignacego Dąbrowskiego — młodopolskie studium umierania dzisiaj Z biologicznego punktu widzenia śmierć jest to „stan wi wielką tajemnicę. Są różne poziomy uświadamia- charakteryzujący się ustaniem oznak życia i funkcji nia sobie śmierci, zarówno przez ludzi, jak i przez mózgu spowodowany nieodwracalnym zachwianiem epoki historyczne: od lęku i obawy, poprzez pogodze- równowagi funkcjonalnej”1. Jest pojmowana jako je- nie się, aż do wyczekiwania jej. den z podstawowych elementów egzystencji, który Zagadka śmierci intrygowała artystów od za- wpływa na świadomość każdego człowieka. Śmierć rania dziejów. Jej wizerunek nieobcy był również towarzyszy człowiekowi od początku jego istnienia. twórcom Jest zjawiskiem obok którego nikt nie może przejść chorego człowieka, jego indywidualizacja, spotkanie obojętnie. Dotyka najbardziej osobistych uczuć i lę- z nieuchronnością śmierci łączą się ściśle z drugą ków. Odbierana jest jako coś negatywnego, ponieważ połową XIX wieku”2. Absolutyzacja cierpienia, wy- budzi strach i powoduje cierpienie. Co ważne, stano- rażona najpełniej w filozofii Schopenhauera, wiąże modernistycznym. „Narodziny postawy 1 Encyklopedia Popularna PWN, Wyd. Naukowe PWN, 2 Kłosińska K., Powieści o „wieku nerwowym”, Wyd. Warszawa 2004 Śląsk, Katowice 1988, s. 131 53 artykuł nieodwołalnie ludzką kondycję z doznawaniem cier- dium”, sugerujące spojrzenie naukowe, wyczerpują- pienia, czyniąc z niego samą istotę życia. Zaintereso- ce, odmitologizowane. Studium umierania, rozumiane wanie gruźlicą w europejskiej kulturze wyraża nowy jako proces stawania się chorym, następnie wchodze- porządek traktowania choroby i udręki z nią związanej. Rodzi się Schopenhauerowskie przekonanie o tragicznej kondycji rodzaju ludzkiego. Dramatyczny przebieg agonii, czyli wal- nia w rolę pacjenta, gruźlika, kręci w i e r c i kłuje s t r z y k a ki życia ze śmiercią — który w przypadku osób chorych na gruźlicę trwać może latami — sprawia, że suchoty stają się jedną z chorób poważnych, budzących respekt, jak również i lęk. Spośród licznych przedstawicieli „gruźliczego uniwersum” na wyjątkową uwagę zasługuje pochodząca z 1890/1891 roku powieść Ignacego Dąbrowskiego pod znamiennym tytułem Śmierć, ukazująca historię wewnętrznego dojrzewania dwudziestotrzyletniego studenta. Opatrzenie dzieła podtytułem „stu- 54 wreszcie konającego. Początek Śmierci Dą- browskiego stanowi preludium do tematu, który będzie jedynym obecnym w utworze motywem — choroby: Licho wie, co mi tam znów w piersi wlazło: kręci, wierci, kłuje i strzyka, że odetchnąć porządnie nie można. I z czego się to złe przyplątało? Jedno głupie przeziębienie nie powinno chyba takich brewerii z człowiekiem wyprawiać. A tu naprawdę wszyscy diabli piknik sobie w moich płucach wyprawiają. Dalibóg, cierpliwości braknie. Bo żeby to jeszcze była jakaś poważniejsza choroba, tak np. jaka dżuma, cholera, a choćby i suchoty, no, toby człowiekowi i nie żal fatygi było pomocować się trochę z taką grubą sztuką — a choćby w końcu i klapnąć trzeba było — to i wielka rzecz!... Pamela Szczerbik Dąbrowski fenomen śmierci ujmuje z punktu widzenia umierającego. Józef Rudnicki (główny bohater powieści) zmaga się ze zgodą na utratę życia i wydobywa prawdę o swej śmierci z gęstej sieci iluzji, tanich pocieszeń. W Śmierci gruźlica staje się pełnoprawnym toposem literackim. Świadczy o tym wymownie pierwotny plan nadania powieści tytułu Suchotnik. W rzeczy samej — utwór Dąbrowskiego stanowi szczegółowo potraktowane studium chorób doświadczanych przez generację końca XIX wieku. Główny bohater jako człowiek bez stałych przekonań, bez własnych ideologii, nie umie zachować podobnej powściągliwości wobec własnego umierania. To choroba sprawia, że jego postawa przestaje być beznamiętna; gdy w grę wchodzi własna skończoność, gdy zagrożony jest instynkt 55 56 Pamela Szczerbik witalny, wówczas głos chorego przemienia się w skargę wykluczonego z życia. Śmierć nie jest wyłącznie rejestrem postępów choroby, lecz w równej mierze zapisem zmieniających się nagłych nastro- Bo nie konam, tylko gniję powoli jów, wybuchów buntu i zwątpień. Studium choroby i oczekiwania na śmierć wypełniają gwałtowne zmiany stanów uczuciowych o ekstremalnym natężeniu: od żalu, litości i roztkliwiania nad sobą, gniewu i rezygnacji, rozpaczy i ekstazy, przez melancholię i agresję, apatię i heroizm, wszechobecny lęk aż do doznania katastroficznych wizji rozpadu, martwoty i agonii.3 rozkładu umysłu i ciała. Ginąć gdzieś w burzach żywiołów, w kataklizmach życia, wśród walki i zmagania się — zgadzam się na to — ale tak konać, tak nędznie, marnie, w czterech ścianach — to już nie okrutnie nawet, to obrzydliwie. Bo nie konam, tylko gniję powoli, spokojnie wydychając życie. Dramatyzm autoanalizy Rudnickiego wywołuje w odbiorcy poczucie litości; dziennik umierającego Nowatorskie ujęcie tematu przez Dąbrowskie- staje się nieuchronnie wyrazem płaczu nad samym go nie ogranicza się do prezentacji obyczajowego sobą. Bohater z nadzwyczajną sumiennością opisuje tabu — ucieczki przed prawdą o nieodwracalności wszelkie zauważalne zmiany: kresu egzystencjalnego: Śmierć — to nie czuła i tkliwa scena z końca dramatu Dumasa — to ohydny proces 3 Dąbrowski I., Śmierć, oprac. T. Lewandowski, Kraków 2001, s. 24. Wychudłem jednak strasznie. Palce u rąk sprawiają wrażenie patyków. I lewa dłoń sztywnieje mi często. Zauważyłem, że teraz, kiedy mam ręce wolno opuszczone, palce nigdy nie schodzą się z sobą, a szpary między nimi powiększają się ciągle [...]. 57 artykuł przerachowałem s i ę j e d n a k Idę krok w krok za moją chorobą, pilnuję ją, szpieguję, krytykuję, starając się odgadnąć, co mię czeka jutro, pojutrze, aż do ostatka. Niekwestionowana wartość Śmierci objawia się w próbie zobrazowania psychologii człowieka umierającego. Ignacy Dąbrowski okazuje się nade wszystko doskonałym tanatologiem. Dąbrowski próbuje oddać stan emocji chorego z fatalną świadomością dogasającego życia, z którego Józef Rudnicki czuje się wykluczony. Własna śmierć, a właściwie śmierć w pierwszej osobie, jest największym paradoksem w życiu człowieka. Nadanie własnej śmierci znamion realności wiąże się z potrzebą uprzedmiotowienia własnego „ja”: […] wszyscy wiemy, że pomrzemy, ale nikt temu nie wierzy. [...], bo gdyby ludzkość tydzień 58 spędziła w takich rozmyślaniach, jedna jej połowa wystrzelałaby się z przerażenia, druga zwariowała. [...] Śmierć stosujemy do wszystkich, tylko nie do siebie. Przed rozpadem osobowości Rudnicki broni się rozpaczliwie, szukając azylu w kształtującym się skrajnym indywidualizmie. Skazujący się, jak każdy dekadent, na beznadziejność, zwątpienie w celowość istnienia wyznaje: „Jesteśmy pielgrzymami w pustyni”. W pragnieniu i trudzie przebywamy przepalone słońcem — troską oceany w nadziei, że wreszcie przebrniemy to morze niedoli i tam dojdziemy, gdzie źródła tryskają i rosną palmy. Nikt nie oglądał tego raju rozkoszy, bo nikt tam nie dotarł, nikt nawet nie wie na pewno, czy on istnieje rzeczywiście. Giniemy wszyscy po drodze, trupami swymi wyściełając szlaki, ażeby i dzieciom naszym wskazywać, kędy droga... do nieskończoności. Są i oazy w tej pustyni. Zatrzymują się w nich obłąkani z pragnienia, z ułudą, że doszli już do celu — i, jak my, giną. artykuł Śmierć Dąbrowskiego zasługuje na szczególną uwagę już choćby i przez to, że antycypuje kanoniczne ustalenia współczesnej tanatologii4. Określa wyraźnie nieprzystosowanie człowieka do śmierci, stan bycia zawsze nieprzygotowanym. Opowieść o tragedii samoświadomości umierania, o konieczności odchodzenia, gdy wszystko dopiero się zaczyna, stanowi również świetne studium komunikacji kulturowej. Przypadek Rudnickiego doskonale pokazuje komunikacyjną bezradność w obliczu zgonu, bezradność zarówno umierającego, jak i obserwatorów: Przerachowałem się jednak. Przede wszystkim żądałem niemożliwości: bo niemożliwą jest wprost rzeczą, ażeby z umierającym mówić ciągle otwarcie o tym, że ma umrzeć. Autor diariusza decyduje się kontynuować swój akt twórczy, gdyż jak mówi: „jedyne ukojenie dla mnie — to pisanie tych kartek”. „Pisanie dziennika ma po- 4 60 Tamże, s. 23. Pamela Szczerbik nie dać pochłonąć bezprzytomności dwójną rolę terapeutyczną”5: jest formą psychiczne- W powieści Ignacego Dąbrowskiego również go oswajania się z końcem, jego wyobrażaniem oraz przestrzeń odgrywa rolę szczególną. Miejscem, od jakby samopotwierdzeniem sił witalnych; dopóki pi- którego Józef Rudnicki jest właściwie uzależniony, sze, dopóki kreśli litery — żyje: jest pokój: niewielki obszar między stołem, łóżkiem Badam się i analizuję, jakbym był obcy sam sobie. Zamiera wtedy we mnie konający suchotnik, a rodzi się spostrzegacz i krytyk. Rozdrapuję nieraz i tutaj swoje rany, ale one są już mniej bolesne, może dlatego, że je sam roztrząsam [...] a oknem. Ograniczona przestrzeń, duszność słabo wietrzonego lokum wkomponowują się w specyfikę choroby; są wymownym, bardzo realistycznym świadectwem gruźlicy. I właśnie w tak „zatrutej” przestrzeni, Józef Rudnicki, poza końcową fazą gruźlicy, łącząc poczucie absolutnej beznadziei i wyczerpania, 5 Kłosińska K., Powieści o „wieku nerwowym”, Wyd. dokonuje na sobie wiwisekcji, pozornie z dystansem Śląsk, Katowice 1988, s. 129. 61 artykuł przyglądając się postępom choroby. Co warto zauważyć, prowadzenie dziennika staje się sposobem ocalenia sforsowanej i wyniszczonej egzystencji, sposobem rozpaczliwej walki ze śmiercią, o czym świadczą końcowe, coraz to urywane i chaotyczne notatki: Piszę, ażeby się nie dać pochłonąć bezprzytomności. Z wysiłkiem kreślę te litery. Od wczoraj cierpię strasznie. Ból w piersiach przeszedł już w wyrafinowaną męczarnię. Diariusz Rudnickiego wypełniają relacje o symptomach i postępach choroby oraz o przeistoczeniach obrazu świata głównego bohatera; powolne ale stopniowe docieranie do prawdy o sobie samym, a następnie dramatyczne próby oswojenia się z wyrokiem śmierci i dokonania rozrachunku z życiem. Wiedza o otaczającym świecie jest ograniczona zasięgiem widzenia bohatera. Bardzo wyraźnie podkreślone są wyobcowanie i odosobnienie, a przyjęta w narracji 62 Diariusz Rudnickiego wypełniają relacje o symptomach i postępach choroby oraz o przeistoczeniach obrazu świata głównego bohatera; powolne ale stopniowe docieranie do prawdy o sobie samym, a następnie dramatyczne próby oswojenia się z wyrokiem śmierci i dokonania rozrachunku z życiem Pamela Szczerbik pierwszoosobowej perspektywa rozpatrywania życia ne spustoszenia niszczą ciało, które przestaje już przez pryzmat śmierci, ukazuje tragizm ludzkiej eg- o sobie stanowić. Walka staje się trudna, a z czasem zystencji. W tak przedstawiony sposób Śmierć stała niemożliwa. się nie tyle „powieścią o dekadencie”, ile „powieścią dekadencką”. Wydaje się, że tym, co napawa współczesnego człowieka największą trwogą nie jest sama śmierć, a jedynie „śmierć za życia”, manifestująca się nazbyt mocno w chorobach przewlekłych (beznadziejnych). To zbliżanie się śmierci w chorobie, tak wyraźne w przypadku gruźlicy, wiąże się przede wszystkim z niemożliwością ukrycia jej zarówno przed chorym, jak i obserwującym otoczeniem. Stygmatyzujące piętno nieuleczalnej choroby generuje szereg dodatkowych cierpień i obaw, nie związanych już bezpośrednio z bólem fizycznym. Diagnostyczna zapowiedź bądź intuicyjne przeczucie zmian, jakie choroba spowoduje, wystawia nieraz chorego na cierpienia o wiele silniejsze od fizjologicznych komplikacji. Organicz- 63 artykuł Paula Karabanowicz Studiuje na pierwszym roku studiów magisterskich filologię polską ze specjalizacją kultura popularna. Uczęszcza także na koło naukowe „Gryf”. Interesuje się literaturą romantyzmu. Działa w wolontariacie „Źródło”, prowadzonym przez Siostry Szkolne de Notre Dame w Opolu, gdzie udziela korepetycji z języka angielskiego. Przyłączyła się też do projektu „Serce i język”, wspierającego naukę języków obcych w opolskich domach dziecka. Miała praktyki w NTO. W wakacje pracowała jako wychowawca kolonijny na obozie wypoczynkowym dla dzieci i młodzieży z uzdolnieniami plastycznymi „Chris”. W wolnym czasie lubi biegać, jeździć na rowerze, spacerować i słuchać relaksującej muzyki 64 Paula Karabanowicz Motyw śmierci w „Kartotece” Tadeusza Różewicza Różewicz po doświadczeniach wojennych poszukiwał co najbardziej nieludzkie. Różewicz bada ówczesne ukojenia w literaturze i sztuce. Zatapiając się w nich, mu czasy, próbuje złożyć rozbity na fragmenty świat. chciał odbudować to, co zostało zniszczone i zbez- Traumatyczne doświadczenia stanowią punkt odnie- czeszczone. Zdobyte wartości miały mu pomóc po- sienia do dalszych rozważań egzystencjalnych i roz- nownie spojrzeć na otaczający go świat. Jednak czas patrywania przeszłości. Konieczne jest holistyczne wojny sprawił, ze już nigdy nie zaznał spokoju duszy, spojrzenie na twórczość Różewicza, nie powinno się a słowo człowiek stało się dla niego pustym wyrazem. jej percypować w oderwaniu od kontekstu historycz- W dobie, kiedy to człowiek zabijał człowieka, prze- nego. wartościowaniu uległo pojęcie humanizmu. Z takich Kartoteka pisana na przełomie lat 1958 i 1959, też przeżyć wyrasta twórczość Różewicza, która ma zagrana po raz pierwszy w 1959 roku, na scenie Te- charakter retrospekcyjny. Trudne doznania wojenne atru Dramatycznego w Warszawie, stanowi wstęp są kanwą dla opisu tego, co najokrutniejsze, tego, do dramaturgii Różewicza. Dramat stanowi zapis lo- 65 artykuł sów głównego bohatera. wicza człowiek nie jest Trudno tu jednak mówić stałym o postaci dramatycznej, rzucony na pastwę losu gdyż pominięte zostało niczym rzeczone poje- imię i wiek protagonisty. dyncze kartki. Staje się Na utwór składają się: niepotrzebny, bezwarto- luźne sceny, obrazy, sko- ściowy, wtopiony w co- jarzenia; postać rozpada dzienną rzeczywistość. się, trudno ją określić, Kartotekę nadać cechy mianem dramatu poko- osobowe. Nie bez po- lenia, pokolenia Róże- wodu dramat nosi tytuł wicza. Jego kompozycja, właśnie Kartoteka, jest jak podaje Józef Keller, to bowiem zbiór luźnych ma kartek w otwartej szufla- wygląda to jakby przez dzie, w której mieszczą pokój się zapisków. chodziła ulica. Pojawia Owa metafora obrazuje się jeszcze jeden sposób życia człowieka. U Róże- odczytywania Kartoteki. wyraźne strzępy 66 bytem, rytm został określa się przepływu, bohatera prze- Paula Karabanowicz Marta Piwińska dowodzi, że Kartoteka napisana jest się, że protagonista piastuje stanowisko dyrektora w konwencji snu, a wszystkie wydarzenia mają miej- administracyjnego operetki. Potwierdza to również sce w podświadomości bohatera. Rzeczywistość po- kobieta spod kołdry, która zwraca się do niego jako do wstaje z mar sennych, całość zamyka się w konwencji dyrektora, przypominając mu o ważnym posiedzeniu. groteski: „Siadaj. Zaraz zrobimy kawę. Wprawdzie nie Kiedy bohater przyznaje się do winy, jeśli idzie o kra- mam kawy, filiża- nek i pieniędzy, ale od czego jest nadrealizm, metafizyka, poetyka snów…”. W Kartotece brakuje postaci dramatycz- świat się dzież cukru, po raz k o ń c z y ł a ty kłamałeś! nej, która związałaby całość. pierwszy pojawia się słowo „śmierć”: „Również kochana zgładzona nasza babunia, dzięki mojej intrydze […]”. Matka przekonana jest, że babcia odeszła śmiercią naturalną, syn jed- Bohater nie jest określony, ma wiele imion i wie- nak wyznaje, iż przez dziesięć lat z premedytacja po- le postaci. Matka i ojciec różnie się do niego zwracają. dawał babci strychninę. Planował również zgładzić Ojciec, postępując z nim jak z dzieckiem, obwinia go tatusia. Pojawia się wątek konfesyjny, bohater chce o kradzież złotówki i wyjedzenie cukru z cukiernicy, się zwierzać, lecz kobiecy głos spod kołdry popędza jest na niego zły. Z ust matki natomiast dowiadujemy go, przypominając o konferencji. Autor wraca do te- 67 artykuł matu śmierci, kiedy to bohater rozmawia z Olgą. Ko- czasów”, po czym starzec III odpowiada: „Czasy są bieta prosi go o podanie powodu jego piętnastoletniej niby duże, ludzie trochę mali”. nieobecności i złamania obietnicy: „Świat się kończył, Surową ocenę potwierdza rzeczywistość; a ty kłamałeś! […]”. Bohater tłumaczy się: „Świat się po wojnie i widoku śmierci ludziom trudno odzyskać nie skończył. Przeżyliśmy”. Widoczne jest tu nawią- godność i wiarę w drugiego człowieka. Moralność zo- zanie do okupacji i walk II wojny światowej. Problem stała naderwana, a społeczeństwo nie potrafi poradzić śmierci podejmuje również Starzec III, który w czasie sobie z traumatycznymi przeżyciami z przeszłości. rozmowy bohatera o piwie, doszukuje się kontekstu podjęcia tak błahego tematu. Ponadto bohater używa zdrobnienia „piwko”, co umniejsza znaczenie wypowiedzi. Starzec III mówi: „Zlitujcie się, to nie bohater. To po prostu śmierć! Gdzie się podziały dawne bohatery, Orfeusze, woje, proroki. Mucha w „piwku”! Nawet nie w piwie, ale w piwku! Co to jest?”. Starzec III ubolewa nad brakiem przewodnika, który poprowadziłby naród do walki, do wolności. Naród skarlał, czego dowodzi użycie zdrobnienia, jest bierny, uśpiony, stopniowo dotyka go klęska. Starzec II reaguje na to ironią: „To nie jest teatr na miarę naszych wielkich 68 widzi pani, ja jestem we kr Sytuacja dramatyczna nabiera jednak tempa, kiedy bohatera odwiedza wujek, jak sam mówi: „wujek jest prawdziwy! I kapelusz prawdziwy. I wąsy prawdziwe […] i serce prawdziwe […] cały prawdziwy wujek”. Wujek proponuje mu powrót do domu, ten jednak odmawia, usprawiedliwiając się zbyt wieloma sprawami Paula Karabanowicz na głowie. Po chwili do pokoju wchodzi dwóch męż- czytelnika Kartoteki zwraca rozmowa, jaką podejmu- czyzn, odwija z palców bohatera kartkę, na której za- ją na temat plamy. Pan z przedziałkiem widzi dwie pisano: „Urodziłem się w roku 1920, po ukończeniu czerwone plamy na rękach bohatera, bohater wyja- szkoły ludowej…[…]. Po otrzymaniu świadectwa doj- śnia: „To krew. Krew wroga.” Po raz kolejny widoczne rzałości starałem się o przyjecie do magistratu. Pod jest tu odniesienie do wojny i śmierci. Protagonista względem składni widoczne jest podobieństwo przy- Kartoteki zadaje pytanie, jak on przeżył wojnę i oku- toczonego fragmentu do wiersza Różewicza Ocalony: pację, nie wiedząc co to cierpienie, krew i śmierć. m uwalany w błocie rwi… „Mam dwadzieścia cztery lata ocalałem prowadzony na rzeź”. Dominują zdania zwięzłe, pojedyncze, brak tu znaków interpunkcyjnych. Do pokoju wchodzi mężczyzna na czworakach, udaje psa, jest posłuszny swojemu panu, który sprzedaje go bohaterowi za skarpetki. Piją kawę. Uwagę Pan z przedziałkiem odpowiada: „Dzięki żonie!, Żona, żonie, w żonie […]”. Bohater gwałtownie reaguje i wyprasza go z pokoju. W kolejnej odsłonie czytelnik dowiaduje się o wizycie kobiety, która wypominała bohaterowi podglądanie jej w dawnych latach. Kobieta, skarżąc się na dolegliwości, stwierdza, ze świat się zmienił, a ludzie są obojętni na cierpienia swych bliźnich. Jednym zdaniem określiła ona sytuacje, jaka panuje w Polsce po wojnie. Wszyscy są znieczuleni, nie potrafią już okazywać współczucia. Po odejściu tłustej kobiety protagonista pozostaje sam, chór starców zaczyna się zamartwiać jed- 69 artykuł nostajnością akcji: „On znów zasypia, wielkie nieba! toteki, pokazujący wyjątkowość swojego pokolenia, […] W teatrze trzeba grać, tu musi się coś dziać!”. Bo- ludzi okaleczonych przez los, dla których śmierć była hater dokonuje zbrodni, śmierć nie jest mu już obca: codziennością. Pozostały trudne do wyleczenia rany, „Ja z nimi skończę! Bierze ze stołu ostry kuchenny bohater czuje pustkę, twierdzi, że dookoła nic nie nóż […], bohater przebija dwóch starców, trzeciemu ma. Stan marazmu przerywa wejście do pokoju mło- urzyna głowę. Układa teraz chór na podłodze”. Śmierć chóru starców nie zrobiła na bohaterze wrażenia, uśmiecha się do widowni, myje ręce, następnie ma problemy z opanowaniem emocji: nsięituedowiedziałem wiele za późno pan przyszedł dej Niemki. Bohater spogląda na nią i cieszy się, że to młoda osoba, której oczy nie widziały przemocy i krwi. Podziwia ją i dobrze jej życzy: „Życzę, aby pani tak się uśmiechała i była szczęśli- „opiera ręce o ścianę Widzisz głupcze! No przebij gło- wa. Widzi pani, ja jestem uwalany w błocie, we krwi… wą. Wal. Gdzie ty właściwie idziesz […].” Zadaje mnó- pani ojciec i ja polowaliśmy w lasach”. Bohater opo- stwo pytań i próbuje znaleźć na nie odpowiedź, ma wiada o minionym czasie, gdy walczono, śmierć była nerwowe odruchy. Pojawiają się tu słowa ważne dla na każdym kroku, dookoła panowała pustka i ciem- zrozumienia dramatu: „Bracia moi, moje pokolenie! ność. Widok młodej pani napawa go radością i opty- Do was mówię. Nie mogą nas zrozumieć, młodzi i sta- mizmem. Twierdzi, ze reprezentuje ona pokolenie, na rzy!”. Jest to głos Tadeusza Różewicza, autora Kar- którym spoczywa obowiązek ratowania świata i two- 70 Paula Karabanowicz rzenia go coraz lepszym. Wraz z życzeniami chce się widać odniesienie do walki ze śmiercią, cierpieniem, pożegnać w zgodzie i pokoju. które rani i nie przemija. Przychodzą rodzice bohate- Do pokoju wchodzi nauczyciel, chce przepro- ra, aby porozmawiać z nim o dojrzałości. Niedługo po wadzić maturę bohaterowi, która jest już spóźniona tym pojawia się sekretarka, której protagonista opo- o 20 lat. Liczba ta nie pojawia się bez powodu, jest to wiada, jak będąc dzieckiem, chciał kroczyć różnymi aluzja do wiersza tegoż autora Ocalony. Podmiot drogami i marzył o różnych rzeczach. Teraz, kiedy liryczny ma tam 24 lata: „Mam dwadzieścia cztery doszedł do celu, okazało się, że tylko pozornie poznał lata ocalałem prowadzony na rzeź”. Można dojść do siebie: „Nic. Wszystko jest na zewnątrz. A tam są ja- wniosku, że podmiot liryczny w Ocalonym i bohater kieś twarze, drzewa, obłoki, umarli… ale to wszystko w Kartotece to alter ego Tadeusza Różewicza. Na- tylko przepływa przeze mnie. Widnokrąg jest coraz uczyciel odpytuje Starca I, na pytania dotyczące hi- mniejszy. Najlepiej widzę, kiedy zamknę oczy. Z za- storii odpowiada wyczerpująco, jednak poproszony mkniętymi oczyma widzę miłość, wiarę, prawdę…” o wskazanie książki, którą ostatnio czytał, wskazał na gazetę. W piśmie tym była prośba o poradę, jak wy- Bohater zasypia. Sen przerywa Dziennikarz, który zadaje mu pytania: brnąć z trudnej sytuacji i zyskać szansę na lepsze życie. Nauczyciel skomentował te prośbę, stwierdzając, że młodzi ludzie chcą tylko cieszyć się życiem. Uznaje to jednak za smutny fakt, bo jeśli nie oni, to nie będzie komu cierpieć na świecie. Tutaj po raz kolejny kość? Dziennikarz: Ale przecież pan kocha ludz- Bohater: Jeszcze nie wiem. Trudno mi odpowiedzieć, jest dopiero piąta rano, niech pan wpadnie koło południa, może już będę wiedział. Dziennikarz: Niewiele się tu dowiedziałem. Bohater: Za późno pan przyszedł. Dziennikarz: Do widzenia. 71 artykuł sam nie wie, czy chce iść na rekolekcje czy też nie. W Po raz kolejny dostrzegamy przewartościowa- Kartotece po raz kolejny pojawiają się informacje na nie wartości. Bohater stracił już zaufanie do świata, temat wieku bohatera, jak sam mówi do tłustej kobie- czuje dystans do ludzi. Miłość ma tu już inną definicję. ty: „Dwadzieścia trzy lata minęło od tego dnia, kiedy Zaznacza też, że zmieniło się to z czasem. Gdyby nie panią zobaczyłem w wodzie, ale widzę, że pani już wy- poprzednie doświadczenia, byłby szczęśliwym czło- szła z wody” i tu po raz kolejny zacytuję Różewicza: wiekiem wrażliwym na otaczający go świat. Dramat „Mam dwadzieścia cztery lata ocalałem prowadzony kończy się milczeniem bohatera. na rzeź”. Różewicz dołącza do Kartoteki niepublikowane W rozmowie bohatera z kelnerem widoczne odmiany tekstu, gdzie również poruszany jest temat jest nawiązanie do okrucieństw II wojny światowej. wojny i śmierci. Przyjaciel z dzieciństwa odwiedza bo- Bohater dostrzega szubienicę. Kelner jednak poprawia hatera, od którego dowiaduje się o wybuchu II wojny go: „Ale gdzie tam. To jest karuzela, nie widzi pan, światowej: „[…] ale za godzinę zbombardowali mia- że się kręci. Muzyka przygrywa, […] owszem ludzie sto. Nasza ulica się spaliła. Później to wszystko trwało na wygodnych krzesłach tam wiszą […]”. Po chwili jeszcze kilka lat. Była okupacja. W maju 45 roku wojna bohater przyznaje mu rację, sam będąc w amoku, się skończyła. Zginęło podobno 33 miliony ludzi” . W swój stan usprawiedliwia przejedzeniem. Obraz ten opisie tym brak emocji, jest on zwięzły i schematycz- nasuwa skojarzenie z wierszem Czesława Miłosza ny, podobnie jak wcześniej wspominany wiersz autora Campo di Fiori, a szczególnie z tą strofą: Ocalony. Bohater dramatu zatracił też wiarę w Boga, 72 Paula Karabanowicz Wspomniałem Campo di Fiori W Warszawie przy karuzeli, W pogodny wieczór wiosenny, Przy dźwiękach skocznej muzyki. Salwy za murem getta Głuszyła skoczna melodia I wzlatywały pary Wysoko w pogodne niebo „Przeklęta gadanina, gdyby ludzkość razem ze mną zamknęła na wieki olbrzymia jadaczkę. Niech te dwa miliardy umilkną na jeden dzień i wszystko odzyska swój blask”. W rozmowie na temat śmierci między bohaterem a młodym mężczyzną następuje przewartościowa- Skontrastowany został tu obraz tragicznej nie wartości, a o cierpieniu mówi się jako o czymś na- śmierci ludzi i beztroskiej zabawy na karuzeli. Spo- turalnym. Każdy człowiek cierpiał, nie było wyjątków: łeczeństwo zostało podzielone na czerpiących radość „ […] muszą cierpieć. Taki , co nie cierpiał w naszych z życia i tych, którzy zginą w męczarniach. Wraca- czasach, to najgorszy bydlak wszechświata […]. Stro- jąc do Kartoteki, bohater obrazu tego nie komentu- fa o podobnej tematyce widoczna jest w Ocalonym: je. Bierność przerywa dopiero wejście chłopa, który „Człowieka tak się zabija jak zwierzę widziałem: fur- nazywa protagonistę podchorążym. Pojawia się nowa gony porąbanych ludzi którzy nie zostaną zbawieni” rola społeczna, mężczyzna jest nie tylko poetą, ale i . Bohater wie, że każdy cierpiał po równo, nie wierzy podchorążym, nie chce rozmawiać z chłopem: „Da- w szczęście na ziemi. Bohater po raz kolejny ożywia rujcie Wrona, ale nie mam czasu. Muszę to wszystko się na widok wujka, ten nakazuje mu przespać się, co uporządkować, sprawdzić, podsumować, wyciągnąć pozwoli mu zrozumieć wiele rzeczy, po czym wycho- wnioski. Nie czas teraz na wspomnienia”. Człowiek dzi: „Pokój jest pusty, później przechodzą przez niego nie chce też odpowiadać na pytania dziennikarki: różni ludzie. Tak jak przez ulicę”. 73 artykuł Lidia Urbańczyk Lidia Urbańczyk (ur. 1988) — Gdy podejdziesz w środku nocy do lustra i wypowiesz doń trzy razy: Lidia, Lidia, Lidia, to przyjdzie Lidia i przeczyta ci straszną bajkę do snu… Lidia za życia była znawczynią literatury dla dzieci i młodzieży oraz wielką miłośniczką grozy. Połączyła obie pasje, by zająć się antropologią horrorów dla maluczkich. Doktorantka I roku na Wydziale Filologicznym UO. Interesuje się literaturą fantastyczną — ulubieni autorzy Clive Barker i Neil Gaiman. Pasjonatka warsztatów twórczego pisania Lidia Urbańczyk Odpad produkcji życia. Śmierć w kulturze współczesnej (rekonesans) Śmierć jest niczym innym, jak tylko odpadem produkcji życia; bezużyteczną resztką, całkowicie obcą w semiotycznie bogatym, zabieganym, pewnym świecie zręcznych i pomysłowych aktorów. Śmierć jest Innym nowoczesnego świata. (Zygmunt Bauman, Śmierć i nieśmiertelność. O wielości strategii życia, s. 158) nie stykają się ze śmiercią innych i pokornie oczekują własnego końca. Decathesis to jedynie powieść grozy1. Zdaje się, że w odniesieniu do rzeczywistości fikcja literacka wydaje się być hiperbolą, wyrazem obsesyjnego lęku przed śmiercią, gdyż w kulturze XXI wieku raczej wypiera się śmierć z przestrzeni pu- W świecie Kirkegaardu wszystkie aspekty blicznej. A tak naprawdę nawet supermarket nie jest ludzkiego życia podporządkowane są Matce Śmier- miejscem wolnym od retoryki umierania2. Rzeczywi- ci. To jedyna panująca religia. Kapłani służą Kościo- 1 Ł. Śmigiel, Decathexis, Lublin 2009. 2„Ścieżka codzienności — po pieczywo i mleko, krzyłowi Morii, naukowcy-tanatolodzy znają tajniki tażuje się w supermarkecie ze ścieżką świątecznych czy sezonatopraksji, urzędnicy pracują w Inspektoracie do nowych atrakcji […]. To krzyżowanie się wytwarza w SHM pewną nadwyżkę znaczeniową, przydaje naszej obecności saSpraw Umarłych, a zwykli zjadacze chleba codzien- kralno-zabawowo-rozrywkowy odcień. Konsumpcja masowa zawładnęła rytualnym znaczeniem świąt i zmianą cyklów ko- 75 artykuł stość jest paradoksalna, z jednej strony atakuje nas rzutnością i marnotrawstwem. Zaś „życie konsumen- obrazami śmierci (często brutalnymi), zaś z drugiej, ta to nieustanna huśtawka nastrojów. Drogi wiodące stawiając na kult ciała i młodości, każe nam zapomi- z dna na szczyt, a zwłaszcza ze szczytu na dno są po- nać o sprawach ostatecznych. rażająco krótkie: wzloty i upadki trwają nie dłużej niż Konsumpcja życia — między śmiertel- rzut kośćmi i następują bez ostrzeżenia”4. Konsument nością a nieśmiertelnością. „Wszyscy ludzie — i pragnie nie tylko nabywać, ale chce także zapisać się zawsze byli — konsumentami, a zainteresowanie w pamięci, a raczej zaistnieć, osiągnąć sławę. Wszyst- człowieka konsumpcją nie jest niczym nowym. Z pew- kie czynności konsumenta mają charakter „działań nością jest ono wcześniejsze niż nadejście płynnej urynkowionych”, wszystko staje się produktem — na- odmiany nowoczesności” — pisze Zygmunt Bauman3. wet ludzkie życie. Efektem tych działań są śmieci, ru- Ludzie cierpią na syndrom konsumpcyjny, który wiąże piecie, niepotrzebny byt to też odpad… Czy zbędność, się z gromadzeniem, trawieniem dóbr oraz z intensyfi- nadmiar prowokuje do zapobiegania nowemu życiu, kacją przyjemnych doznań, ale także z przesadą, roz- bądź skracania życia istniejącego? Te trudne pytania smicznych. Czas transakcji nakłada się na czas transgresji”. R. Sulima, Antropologia codzienności, Kraków 2000, s. 179-180. Współcześnie w centrach handlowych pojawiają się kaplice, w których odbywają się śluby, wprowadzenie nabożeństw żałobnych nikogo nie zdziwi. Sama śmierć wkrada do supermarketu choćby przed Świętem Zmarłych — sprzedaż zniczy, czy gadżetów związanych z Halloween. 3 Z. Bauman, Płynne życie, przeł. T. Knuz, Kraków 2007, s. 129. 76 związane z tabu śmierci są przedmiotem wielu naukowych dociekań, a odpowiedzi nigdy nie będą w pełni zadowalające, toteż pozostawię je bez komentarza. To oczywiste, że fizycznie każdy musi umrzeć, trwać może natomiast pamięć o człowieku. „To wła- 4 Tamże, s. 133. Lidia Urbańczyk śnie nieubłagana, nieodwracalna konieczność śmierci scu pośród osób pomagających godnie umrzeć, tuż za przydaje powabu nieśmiertelności i przekształca ma- pielęgniarką i psychologiem7. Śmierci nie da się prze- rzenie o życiu wiecznym w siłę ogromną, w pobudkę zwyciężyć, można jedynie złagodzić strach przed nią. do twórczego zrywu”5. Nieśmiertelność w sensie bio- Oswajaniu sprzyja „przeniesienie” umierania z domu logicznym nic nie znaczy — długowieczność przerodziłaby się w zgryzotę, to przemijalność nadaje życiu znaczenie, motywuje do działania. Nowoczesność wcale nie pokonała śmierci (z pewności rozwój nauk przyczynił się do przedłu- Życie konsumenta to nieustanna huśtawka nastrojów. Drogi wiodące z dna na szczyt, a zwłaszcza ze szczytu na dno są porażająco krótkie: wzloty i upadki trwają nie dłużej niż rzut kośćmi i następują żenia życia) lecz pozornie wyparła ją z pola widzenia, z codziennej konwersacji6, a nawet z obszaru religii — ksiądz wymieniany jest dopiero na trzecim miej- bez ostrzeżenia do szpitala, hospicjum, domu starców, a także zmiana pogrzebów z uroczystości publicznej na prywatną. 5 Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, War- 7 Zob. M. Vovelle, Śmierć w cywilizacji Zachodu. Od szawa 2000, s. 256. roku 1300 po współczesność, przeł. T. Swoboda i in., Gdańsk 6 Zob. tamże, s. 261. 2008, s. 671. 77 artykuł Znana nam śmierć jest zawsze śmiercią Innego; odejście bliskich osób jest intensywnym przeżyciem przypominającym człowiekowi o jego śmiertelności. Człowiek musi przetrwać własne decathexis — proces pogodzenia się ze śmiercią drugiego, która jest zdarzeniem wyjątkowym w swej tragiczności; ludzie chcą jak najszybciej zapomnieć i żyć dalej. Natomiast w przestrzeni publicznej „śmierć udział jako człowieka powszechny wystawio- na jest zuchwale na pokaz, przekształcona w niekończące się widowisko rozrywkowe […]. Śmierć tak zbanalizowa- 78 Lidia Urbańczyk na rzadko kiedy wprawia w zamyślenie i traci moc choroby. W pracy surfuje po Internecie. Dowiaduje wywoływania głębokich wzruszeń”8. Współcześnie się, że twórcy serialu chcą uśmiercić jego ulubionego śmierć stała się zjawiskiem medialnym, co odejmuje bohatera, fani są tym oburzeni i planują protest (nie jej realności. Może warto przyjrzeć się, jakie ślady dbają o to, że serial jest oparty na książce, gdzie po- wszechobecnej śmierci napotyka w swojej codzienno- stać ginie i już), jednocześnie konsument natrafia na ści zwyczajny konsument współczesnej kultury. informację o śmierci gwiazdy rock i tysiące postów Śmierć — tak zbanalizowana, że niewi- fanów oraz antyfanów (tylko po co te „lajki”: umar- doczna, czyli kilka uwag o kiczu i jeden dzień z ła gwiazda — lubię to!); śmierć bohatera fikcyjnego życia konsumenta. Konsument wstaje, przy poran- czy rzeczywistej osoby — to bez znaczenia. Po pracy nej kawie przegląda gazetę codzienną — omija nekro- idzie na zakupy do supermarketu, stos zniczy przy- logi oraz nudne artykuły o aborcji i eutanazji, zwraca pomina mu, że za miesiąc Święto Zmarłych i będzie uwagę na informację o złych warunkach na drogach trzeba odwiedzić groby, przygląda się także maskom i kolejnych wypadkach, nie dziwi go wzmianka o ta- na Halloween, powtarzając w myślach utartą frazę jemniczym morderstwie i następnym samobójstwie. Cukierek czy psikus? Wstępuje do księgarni, prze- Konsument wychodzi do pracy, mija zakład pogrzebo- biera w promocjach — tu głównie poradniki w stylu wy, reklamujący się sloganem Płacisz raz, korzystasz jak dobrze żyć i jak pogodzić się ze śmiercią, nawet całą wieczność, przechodzi też obok ubezpieczalni Mała książka o śmierci dla najmłodszych. Wśród po- oferującej pakiety na wypadek nagłej śmierci lub wieści króluje fantastyka — długowieczne wampiry 8 Z. Bauman, Ponowoczesność…, s. 268. wciąż w modzie, zombie też nie mają się najgorzej. 79 artykuł W domu włącza komputer, wstawia post na bloga — za Bóg, który dał się zabić? Ale przecież zmartwych- musi zaistnieć, pozostawić po sobie ślad; uruchamia wstał, więc jednak… ulubioną grę, musi osiągnąć kolejny level, nie poddaje W tym krótkim przedstawieniu zarysowałam się, gdy jego postać ginie, ma przecież jeszcze kilka kilka istotnych problemów, na które natrafia badacz żyć. Konsument wieczór spędza przy telewizji, a tu kultury. „W ostatnich latach wyraźnie wzrasta zain- bogata oferta, można zabawić się na śmierć9. Przełą- teresowanie śmiercią i nasila się zapotrzebowanie na cza program dokumentalny o drugiej wojnie świato- podejmowanie problematyki z nią związanej. Zadania wej — zupełna abstrakcja, zresztą to była tak dawno, tego podejmują się badacze różnych dyscyplin na- jego to nie dotyczy. Z zaciekawieniem zatrzymuje się ukowych […]. Stale rośnie liczba różnej proweniencji na Discovery Investigation i ogląda program o du- specjalistów od śmierci”10. Wśród wielu dzieł można chach, by ostatecznie wybrać ulubioną tragikomedię wskazać prace klasyczne, takie jak: Człowiek i śmierć pt. Ze śmiercią jej do twarzy. Konsument zasypiając (Philippe Ariés); Śmierć w cywilizacji Zachodu. Od przygląda się krzyżowi na ścianie, rozmyśla — co to roku 1300 po współczesność (Michel Vovelle); Trup. 9 Zabawić się na śmierć to tytuł książki Neila Postmana. Myślą przewodnią książki jest wskazanie, że telewizja nie skłania do wyrażania myśli, bowiem operuje gotowymi obrazami, często wyrwanymi z kontekstu, bez znaczenia. Wywołuje emocje, ale nie nawiązuje do racji rozumu. Proponuje rozrywkę, a nie racjonalny dyskurs — zob. N. Postman, Zabawić się na śmierć. Dyskurs publiczny w epoce show-businessu, przeł. L. Niedzielski, wstęp M. Mrozowski, Warszawa 2002 (wstęp do wydania polskiego). 80 Od biologii do antropologii (Louis-Vincent Thomas). Interesującą pracą jest Księga żałoby i śmierci (red. Mieczysław Wańczowski i Mirosław Lenart) — ujęcie encyklopedyczne oraz Śmierć. Antologia tekstów fi- 10 Śmierć. Antologia tekstów filozoficznych, wyboru dokonał, przypisami i wstępem opatrzył T. Sahaj, Toruń 2008, s. 10. Lidia Urbańczyk lozoficznych (oprac. Tomasz Sahaj) — zbiór cytatów. W dalszej części referatu przedstawię katalog Inne tytuły: Wokół śmierci i umierania (red. Włodzi- tematów, które mogłyby zainteresować badacza kul- mierz Galewicz, Kraków 2009) — tematy zw. z bio- tury masowej, w obszarze której można wskazać wie- etyką; Choroba i śmierć w perspektywie społecznej le zagadnień powiązanych ze śmiercią, a jeszcze nie w XIII-XXI wiek (red. D.K. Chojecki, E. Włodarczyk, w pełni zbadanych. Warszawa 2010); konferencje naukowe: Człowiek wobec śmierci na przestrzeni dziejów (Warszawa 1. Podporządkowywanie śmierci obrazom 2010/11), Ze śmiercią nam do twarzy. Rytuały pogrze- ekranowym. „Zawrotne tempo przezwyciężania tabu bowe, symbolika sepulkralna, akt rozkładu w sztuce i barier związanych ze śmiercią odbiera […] kinu i in- i kulturze (Łódź 2011), Kulturowe obrazy śmierci. Od nym mediom audiowizualnym coś niezwykle istotne- przełomu romantycznego do dziś (Łódź 2006). Na go, ogranicza ową tabuiczną sferę, chociażby przez szczególną uwagę zasługują konferencje Wrocław- to, że ekrany z dnia na dzień tracą możliwość szoko- skiego Towarzystwa Naukowego. Pierwsze spotkanie wania, ale odbiera zapewne również coś samej real- z cyklu Problemy współczesnej tanatologii. Medycy- ności i wywiera wpływ na ludzkie myślenie (a może i na — antropologia kultury — humanistyka (red. Jacek postępowanie człowieka?) wobec prawdziwej śmier- Kolbuszewski) odbyło się w 1997, a jego ideą było ci” — jak pisze filmoznawca Tadeusz Miczka11. stworzenie płaszczyzny integracji dla naukowców z różnych dziedzin. 11 9. T. Miczka, O śmierci na ekranie, Bielsko-Biała 2011, s. 81 artykuł 2. Wirtualizacja kultury — problem życia i umierania w sieci. Rzeczywistość wirtualna (oznaczana jako sobie śladu, ale także gier komputerowych i wielości żyć, postaci, które przypadają graczowi. RW) to nie technologia, a cel i przeznaczenie kultury ponowoczesnej12. RW to z jednej strony poszukiwania 3. Życie pozagrobowe, wiara w zjawiska pa- idealnej kopii realności, którą można przekształcać, ranormalne. Wciąż wzrasta zainteresowanie sferą zaś z drugiej strony — pragnienie ucieczki od rze- nadprzyrodzoną, rodzą się nowe formy poznawania czywistości fizycznej. Z cyberprzestrzenią wiąże się rzeczywistości — formy, które nie mieszczą się w ra- problem nieśmiertelności, pragnienia zostawienie po mach nauki. Sekret życia i śmierci nigdy nie zostanie Halloween nie może być uważane tylko za zwykły interes czy drugi karnawał: trzeba poznać i umieć właściwie ocenić jego korzenie kulturowe, a także implikacje ezoteryczne, które nałożyły się na siebie 12 Zob. W.J. Burszta, W. Kuligowski, Dlaczego kościotrup nie wstaje. Ponowoczesne pejzaże kultury, wstęp Z. Bauman, Warszawa 1999, s. 65-86. 82 ujawniony, a świat niematerialny nie zniknie z ludzkiej świadomości13. 4. Nieśmiertelność. Poszukiwania nieśmiertelności wiążą się bezpośrednio z lękiem przed śmiercią. Religie okazują się być formą godzenia się z umieraniem na ziemi, gdyż obiecują życie wieczne w innym świecie (koncepcja nieśmiertelnej duszy). Jednak 13 A. Olchowska-Kotala, Wiara w duchy i zjawiska paranormalne w świetle badań psychologicznych, [w:] Problemy współczesnej tanatologii, Vol. XIV, red. Jacek Kolbuszewski, Wrocław 2010, s. 101-107. Lidia Urbańczyk wielu poszukiwało magicznej substancji dającej nie- trzeba poznać i umieć właściwie ocenić jego korze- śmiertelność już za życia doczesnego. Dziś ludzkość nie kulturowe, a także implikacje ezoteryczne, które zna wiele sposobów na przedłużenie życia, a samo nałożyły się na siebie […]15”. Warto bliżej przyjrzeć pojęcie nieśmiertelności związało się z pojęciem sła- się „dyniomani”, zagłębić się w zjawisko i wyodręb- wy. nić jego cechy, a także prześledzić w jaki sposób starożytny mit zmienił się w bajkę. 5. Horror, gatunek intermedialny, zwierciadło współczesności i groza śmierci. „Horror jest formułą 7. Śmierć idola. Fani przeżywają śmierć idola, uniwersalną kulturowo, występującą i oddziaływują- którego pogrzeb staje się wręcz spektaklem, to miło- cą powszechnie, która spotyka się z szerokim rezo- śnicy wpływają na utrwalenie wizerunku ulubieńca, nansem społecznym”14. W szerokiej ofercie książko- tworzą opinie na jego temat16. wej i filmowej roi się od istot naznaczonych śmiercią — wampiry, zombie, duchy. Potwory, budzące lęk i obrzydzenie, stają się metaforami ludzkich obaw. 8. Nowe trendy: e-cmentarze, eko-cementarze, spopielenie w diament. Polny kamień lub drzewo zamiast nagrobka, trumny wykonane z naturalnych 6. Halloween. „Halloween nie może być uwa- surowców, wirtualne grobowce i kremacja ciała do żane tylko za zwykły interes czy drugi karnawał: 15 P. Gulisano, B. O’Neil, Noc podświetlonej dyni. Halloween – neopogański biznes, przeł. P. Borto, Kielce 2007, s. 8. 14 A. Has-Tokarz, Horror w literaturze współczesnej i fil- 16 Zob. M. Czubaj, Biodra Elvisa Presleya. Od paleoheromie, Lublin 2011, s. 457. sów do neofanów, Warszawa 2007, s. 146-163. 83 artykuł czystej postaci węgla — to praktyki, które zyskują nej pojawiają się w Polsce w wyniku oddziaływania wielu zwolenników, ale również i przeciwników17. wzorców zachodnioeuropejskich (głównie włoskich). Wyroby i usługi funeralne to po prostu wyroby konsu- 9. Kategoria kiczu, gadżety śmiercią podszyte. menckie, które podlegają prawom marketingu. Kon- Kicz — „tandetne piękno” i oznaka kiepskie gustu, sument może zachowywać się jak racjonalny aktor lub który staje się gustem powszechnym, zawitał do tzw. stać się naiwną ofiarą19. przestrzeni śmierci (tu chyba banalnym kiczem stały się nagrobne figury aniołków). Co ciekawe może Neil Gaiman jest twórcą znanej serii komiksów on pełnić funkcję terapeutyczną i pomóc w oswojeniu o Sandmanie. Morfeusz — władca snów to jeden z Nie- śmierci18. skończonych, istot pradawnych, uosobień pojęć. Są więc: Sen, Pożądanie, Rozpacz, Los, Maligna, Znisz- 10. Poradniki (gł. jak mówić z dziećmi o śmier- czenie i oczywiście Śmierć. Nie jest nią tylko dlatego, ci), przemysł funeralny i śmierć w przestrzeniach że to „srogie imię pasuje do mocno pomalowanych turystycznych. „Nowe tendencje” w branży funeral- oczu i czarnych dżinsów. Ona naprawdę jest Śmiercią, kosiarzem, kimś, kto zabiera nas, gdy nasz czas 17 A. Olchowska-Kotala, E-cmentarze, eko-cmentarze i spopielenie w diament – poglądy młodych Polaków, [w:] Problemy współczesnej tanatologii, Vol. XV, red. Jacek Kolbuszewski, Wrocław 2011, s. 61-69. 18 J. Kolbuszewski, Kicz w przestrzeniach śmierci, [w:] Problemy współczesnej tanatologii, Vol. XV, red. tenże, Wrocław 2011, s. 109-128. 84 dobiega końca. Okazuje się, że płaszcz, kosa i szkielet 19 Ł. Kałużny, „Zapłać raz, korzystaj całą wieczność”. Konsumpcja dóbr i usług pogrzebowych: zaniedbywany obszar badań, [w:] Problemy współczesnej tanatologii, Vol. XV, red. Jacek Kolbuszewski, Wrocław 2011, s. 71 – 81. Lidia Urbańczyk e-cmentarze, eko-cementarze, spopielenie w diament. Polny kamień lub drzewo zamiast nagrobka, trumny wykonane z naturalnych surowców, wirtualne grobowce i kremacja ciała do czystej postaci węgla 85 artykuł to tylko zła prasa. W postaci Śmierci nie ma niczego ponurego” — tak charakteryzują śmierć twórcy komiksu, dodając „jeśli podczas lektury uśmiechniecie się na myśl o Śmierci, pamiętajcie, że można ją spotkać nie tylko tutaj”20. Przyłączam się do tej myśli, przypominając oczywisty aksjomat — człowiek to istota śmiertelna. 20 86 N. Gaiman, Śmierć, rys. Ch. Bachalo i in., przeł. P. Braiter, Warszawa 2007, s. 196-197. Lidia Urbańczyk Bibliografia: 8. HAS-TOKARZ A., Horror w literaturze współczesnej i filmie, Lublin 2010 1. BAUMAN ZYGMUNT, Płynne życie, przeł. T. Knuz, 9. SULIMA ROCH, Antropologia codzienności, Kraków 2007 Kraków 2000 2. BAUMAN ZYGMUNT, Ponowoczesność jako 10. ŚMIGIEL ŁUKASZ, Decathexis, Lublin 2009 źródło cierpień, Warszawa 2000 11. VOVELLE MICHAEL, Śmierć w cywilizacji 3. BAUMAN ZYGMUNT, Śmierć i nieśmiertelność. Zachodu. Od roku 1300 po współczesność, przeł. T. O wielości strategii życia… Swoboda i in., Gdańsk 2008, s. 635-721 (Umieranie 4. BURSZTA W.J., KULIGOWSKI W., Dlaczego dzisiaj) kościotrup nie wstaje. Ponowoczesne pejzaże 12. Problemy współczesnej tanatologii, Vol. XIV, red. kultury, wstęp Z. Bauman, Warszawa 1999 Jacek Kolbuszewski, Wrocław 2010 5. CZUBAJ M., Biodra Elvisa Presleya. Od 13. Problemy współczesnej tanatologii, Vol. XV, red. paleoherosów do neofanów, Warszawa 2007 Jacek Kolbuszewski, Wrocław 2011 6. GAIMAN NEIL, Śmierć, rys. Ch. Bachalo i in., 14. Śmierć. Antologia tekstów filozoficznych, przeł. P. Braiter, Warszawa 2007 wyboru dokonał, przypisami i wstępem opatrzył 7. GULISANO P., O’NEIL B., Noc podświetlonej dyni. T. Sahaj, Toruń 2008 Halloween – neopogański biznes, przeł. P. Borto, Kielce 2007 87 Karol Maluszczak Mieszka w Opolu. Studiuje filologię polską. Interesuje się literaturą amerykańską lat 50. i 60. XX wieku — zwłaszcza twórczością beatników. Poza tym ciekawi go poezja m. in. P. Celan, G. Trakl., J. D. Morrison, Ch. Bukowski, T. Miciński. J. Przyboś, T. Różewicz, L. Staff. Pola poetyckie, które go najbardziej interesują to: samotność, melancholia, mrok, mistycyzm, smutek, noc. Od kilku lat uprawia biegi długodystansowe, często odwiedza podopolskie wsie: Winów, Górki; poza tym lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki (Tom Waits, The Doors, The Cure, Pink Floyd, Jarecki, Bisz, oldschoolowy rap). Uwielbia także nocą jeździć samochodem Karol Maluszczak Piosenki śmiercionośne. Teksty Jamesa Douglasa Morrisona Twórczość Jamesa Douglasa Morrisona była silnie z nich zginęła. Zafascynowany tym krwawym wy- naznaczona przez śmierć. Metafora tanatyczna darzeniem Morrison usiłował wybiec z auta, by pojawia się w jego poezji oraz utworach muzycz- przyjrzeć się temu bliżej, ale został zatrzymany nych nierzadko. Fascynacja śmiercią oraz tema- przez matkę. Wszystko oglądał zza szyby samo- tami bezpośrednio z nią korespondującymi bierze chodu. Rodzice chłopca przekonywali go, że to, się z traumatycznego wydarzenia, które spotka- co zobaczył, było tylko złym snem. Sam Morrison ło Morrisona, gdy był jeszcze małym chłopcem. nigdy do końca nie otrząsnął się z tego wydarze- Kiedy przejeżdżał wraz z rodzicami po pustynnej nia i nie zdołał wyrzucić z pamięci obrazu konają- szosie, chwilę wcześniej na drodze miał miejsce cych Indian. Jak sam wspominał wiele lat później: krwawy wypadek — samochód zderzył się czołowo „Wtedy po raz pierwszy odkryłem śmierć” 1. z ciężarówką wiozącą grupę Indian Hopi. W wyniku tego wypadku ucierpiało wielu Indian, część 1 S. Davis, Jim Morrison. Życie, śmierć, legenda, przeł. I. Michałowska, Wrocław 2006, s. 13. 89 artykuł na wylot, czyniąc każdy utwór bardzo autentycznym. *** W piosenkach-wierszach krył się inny, mroczny i przerażający świat. „W czasie gdy Morrison pracował na Lider The Doors był autorem ponad stu piose- swoim dachu, odkrył że pisana przez niego poezja nek w rozmaitych gatunkach: blues, rock, pop. Morri- płynie swobodniej, gdy myśli o niej w kategoriach son, jednocześnie jako gwiazda rocka lat 60. i 70. XX tekstów piosenek. Nie potrafił wyrazić muzyki, którą wieku oraz poeta, nadawał swoim piosenkom bardzo słyszał w głowie w czasie pisania tekstów, ale zauwa- osobisty, charakterystyczny ton. „Mając do dyspozy- żył, że kiedy jej nie tłumi, jego słowa nabierają nie- cji The Doors i muzykę rockową jako medium, uczy- spotykanej wcześniej głębi, intensywności i rytmu”3. nił teksty piosenek poezją, a poetę gwiazdą”2. To, co Swoje pierwsze piosenki-wiersze Morrison zaczął pi- spajało wiersze i piosenki Morrisona w całość, to ich sać latem 1965 roku, wtedy też powstał zespół The temat. Piosenki, podobnie jak wiersze, były nasyco- Doors. Wiąże się z tym historia na plaży w Venice (Los ne ciemnością, mrokiem, mistycyzmem, ale przede Angeles), kiedy to Ray Manzarek przypadkowo spo- wszystkim śmiercią — kresem. Wizje końca były wy- tkał na plaży spacerującego Morrisona, którego znał rażane przez Morrisona w sposób przejmujący grozą. wcześniej ze studiów na wydziale filmowym UCLA. Na Kiedy Morrison śpiewał piosenki, przeżywał każde pytanie, co Morrison robi, ten odparł, że pisze piosen- słowo, można powiedzieć, że słowa przeszywały go ki. Informacja ta bardzo zaciekawiła Manzarka i po 2 The Doors. Teksty i przekłady, wybrał Danny Sugerman, przeł. Jędrzej Polak, Poznań 1997, s. 295. 3 Ch. Crisafulli, Moonlight Drive. The Doors – teksty bez tajemnic, przeł. K. Malita, Kraków 2001, s. 21. 90 Karol Maluszczak chwili rozmowy Manzarek poprosił Morrisona, aby zaśpiewał mu jakąś piosenkę. Początkowo przyszły lider The Doors odmówił, gdyż uznał, że nie ma zbyt dobrego głosu, jednak po namowie kolegi uczynił to i zaśpiewał jedną ze swoich piosenek — Przejażdżka w świetle księżyca (Moonlight Drive), którą zacytuję w całości, by móc przyjrzeć się jej budowie i dostrzec elementy, o których pisałem wcześniej. Popłyńmy do księżyca Przez fale się przedrzyjmy W wieczór zanurzmy Gdy miasto śpi, by twarz swą skryć Wypłyńmy dziś wieczór kochana Naszej próby przyszedł czas Nad ocean przywiozłem cię W świetle księżyca jadąc. Popłyńmy do księżyca Przedrzyjmy się przez fale Poddajmy się światom, które czekają I w nas się wtulić chcą Wszystko już załatwiliśmy tu Wahań minął czas W rzekę wkroczyliśmy W świetle księżyca jadąc. Popłyńmy do księżyca Przedrzyjmy się przez fale Wyciągasz dłoń, bym trzymał cię chcesz Lecz ja prowadzić cię nie mogę. Spokojnie, kocham cię Spadamy w dół przez mokre lasy W świetle księżyca jadąc Północą, w świetle księżyca. Chodź kochana, na przejażdżkę. W dół, dół, gdzie oceanu szum Pojedziemy całkiem blisko. Będzie nieźle nam, Ale kochana, Zatoniemy dziś. W dół pojedziemy, dół, dół, dół. [A 109]4 W Moonlight Drive Morrison zawarł historię o miłości, która jest w uścisku ze śmiercią. Piosenka ta nie jest typowa dla piosenki rockowej, to raczej malowniczy pejzaż, który Morrison zapisał w swoim umyśle, pisząc pewnej nocy na dachu w Vince, wsłuchując się w szum fal, słysząc uliczny ruch oświetlany przez 4 Fragmenty wierszy Jamesa D. Morrisona cytował będę wg wydań oznaczonych następującymi sygnaturami: [A] Amerykańska noc, przeł. A. Brodowicz, Kraków 1999; [Dz] Dzikie pustkowie, przeł. A. Brodowicz, Kraków 1994; [W] Władcy i Nowe stworzenia, przeł. A. Brodowicz, Kraków 1993. 91 artykuł majestatyczny księżyc. Morrison zaprosił kochankę na Kolejnym tekstem traktującym o śmierci jest nocną przejażdżkę w świetle księżyca, która to kończy The End (Kres). Kompozycja ta pełna jest urzekają- się albo wodnym romansem albo śmiercią. cych dźwięków, przerażających obrazów i furii Edypa. Piosenka ta stała się utworem pożegnalnym — nią zespół kończył koncerty. Tekst piosenki wzbudził olbrzymie kontrowersje, ponieważ Morrison zaprezentował w niej przerażający, zwięzły dramat Edypa, który stał się najbardziej znaną częścią tego utworu. To już nasz koniec kochana To już koniec jedyna koniec naszych marzeń i planów koniec wszystkiego, co było i jest koniec pewników i niespodzianek koniec nigdy nie spojrzę już w oczy twe. [...] Zabójca wstał przed świtem Założył buty Przybrał wizerunek z dawien dawna znany I ruszył korytarzem Wszedł do pokoju swej siostry Karol Maluszczak i odwiedził brata, a potem ruszył dalej Podszedł do drzwi Zajrzał do środka „Ojcze?ˮ „Tak synu?ˮ „Chcę cię zabić. Mamo, chciałbym się z tobą... ˮ [...] budowali swoją sławę. Piosenka ta jest 10 minutową wyprawą, do miejsca, gdzie „wyłącza się światło”. Te- To już koniec, kochana To już koniec, jedyna koniec boli, gdy wolno puszczam cię lecz nie podążysz za mną, wiem Koniec śmiechu, koniec słodkich kłamstw, Koniec nocy, gdy śmierci szukaliśmy To już koniec jest. mat śmiertelności człowieka i niszczenia naszej planety jest coraz bardziej widoczny w dalszym rozwoju piosenki. Podrzyj me podanie o zmartwychwstanie Lepsze będzie dla mnie więzienne posłanie Przyjaciół więcej ujrzę tam. [...] Nim zapadnę w głęboki sen Usłyszeć chcę, usłyszeć chcę motyka krzyk [...] sic's over). Podobnie jak The End, także i When the Co uczynili z ziemią? Cóż uczynili z naszą kochaną siostrą? Zniszczyli i splądrowali porwali i pogryźli ją Nożami pokaleczyli po świtu stronie Spętali płotami I w dół wtłoczyli music's over stał się utworem, na którym The Doors [...] [A 127-129] Następnym utworem, na który warto zwrócić uwagę jest Gdy ucichnie muzyka (When the mu- 93 artykuł Bo muzyka przyjaciółką twą jest W jej ogniu tańcz, jak każe ci Bo muzyka z tobą będzie jak dotąd nikt Do końca aż Aż po kres Po Kres Krew na ulicach [A119-121] Utwór ten stał się poetycką recytacją, Morrison tworzył swoją poezję na żywo w swoich wierszach, a jeszcze bardziej w tekstach piosenek. Frazę „Motyla pisk” autor zaczerpnął z napisu nad kinem dla dorosłych, reklamującego nowy film The Scream Of The obraz śmierci jest bardzo czytelny, gdyż mowa jest o zabiciu ojca, tak w trwającej ponad dziesięć minut piosence Gdy muzyka ucichnie już obraz śmierci jest przedstawiony znacznie subtelniej. Tutaj śmierć przyjmuje metaforę głębokiego snu. Znacznie bardziej obrazowo przedstawiona jest agonia naszej planety, która jest niszczona przez społeczeństwo. Zwrotka poświęcona temu problemowi przyjmuje postać hymnu, manifestu politycznego. Ostatnim już, wielkim tekstem i chyba najbar- dziej kojarzonym z zespołem The Doors jest utwór Jeźdźcy burzy (Riders on the Storm). Butterfly. Dowodzi to, że inspiracją dla Jamesa Do- Morderca wyszedł na szlak W głowie gniazdo węży ma Wyjedź szybko stąd Dzieci same już są A jeśli podwieziesz go Słodka rodzinka zginie Morderca na drodze5 uglasa mogło być wszystko, nie tylko grecka mitologia, pogańskie legendy, poeci francuskiego egzystencjalizmu, wielcy filozofowie, ale również rzeczy bardzo skrajne, w tym przypadku — tytuł filmu dla dorosłych. W przeciwieństwie do utworu Kres (The End), gdzie 5 94 The Doors. Teksty i przekłady, dz. cyt., s. 245. Karol Maluszczak Riders on the Storm porusza tematy, które Według poety śmierć człowieka jest szczyto- dominowały w wielu wcześniejszych piosenkach i wym momentem. Morrison uważał, że śmierć nie jest wierszach Jima Morrisona. Na tle spokojnego, mia- końcem, ale początkiem — śmierć oczyszcza nas z rowego rytmu utworu pojawiają się miłość, śmierć, doczesnego życia, w którym o naszej pozycji społecz- morderstwo, rodzina i przeznaczenie. Pojawia się nej decydują pieniądze, ubiór itp. Według Morrisona także motyw „mordercy na drodze”. Zauważyć zatem śmierć czyni z ludzi anielskie istoty. można, że w poezji Morrisona śmierć zawsze przyjmuje jakąś maskę, postać. Można mówić o swoistej liryce roli i liryce maski. Różne ciała i twarze w poezji lidera The Doors ma śmierć, jest zwierzęciem, człowiekiem w antycznej masce, mordercą czyhającym na drodze. Samemu poecie śmierć objawiła się, gdy był jeszcze dzieckiem, w postaci konającego na drodze Indianina. Od tamtej pory Morrison stał się „cieniem śmierci”, a ów cień padał na poezję, którą tworzył. Śmierć z nas wszystkich czyni aniołów i daje nam skrzydła w miejsce ramion gładkie niczym krucze szpony Bez pieniędzy, cudacznych strojów To Królestwo tak inne najlepszym się wyda, póki kazirodczą naturę swą ukryć zdoła i posłuszeństwo prawom roślinnym Nie pójdę Wolę Święto Przyjaciół Od Wielkiej rodziny [A 17] *** 95 artykuł Olaf Pajączkowski Olaf Pajączkowski (ur. 1988) – interesuje się muzyką, filozofią, literaturą, filmem, fotografią, przede wszystkim jednak jest twórcą rzeczy wszelakich, od utworów prozatorskich do etiud filmowych. Współpracował/współpracuje z portalami „Coolturka” i „Adventure Zone”, prowadził dwa blogi kulturalne, wygrał ze trzy konkursy recenzenckie, udzielał się w kultowym – w pewnych kręgach – zespole rockowym Post Mortem; kilka jego wierszy ukazało się w „Migotaniach Przejaśnieniach”, proza jeszcze czeka na swój debiut. Ostatnio stworzył „Znak zapytania”, komputerową przygodówkę w starym stylu Olaf Pajączkowski „Life is a short, warm moment and death is a long cold rest”. Śmierć w utworach progrockowych Mój tekst należałoby zacząć od zdefiniowania poję- skomplikowaniem, posiada długie, rozbudowane pa- cia rocka progresywnego. Najprostsza, żartobliwa saże instrumentalne, a albumy są często tzw. concept definicja, powtarzana przez miłośników: „rock pro- albumami — podporządkowanymi jakiejś naczelnej gresywny to wszystko to, co brzmi jak rock progre- idei. sywny”. Można jednak pokusić się o bardziej rozbu- dowany opis i określić go jako łączący rocka z innymi niejsze, niż typowa piosenka popowa. Teksty traktują gatunkami muzycznymi, uznawanymi za trudniejsze o wojnie, wolności jednostki, osamotnieniu, empatii w odbiorze, takimi jak avant garde, jazzem, rockiem międzyludzkiej, filozofii. Prog rock nie unika również eksperymentalnym czy rockiem psychodelicznym, tematu śmierci. W moim wystąpieniu skupię się na ale przede wszystkim muzyką klasyczną. Piosenka obrazie śmierci przedstawionym w tekstach jednych progrockowa jest często kilkudziesięciominutową z najsłynniejszych i najważniejszych angielskich ze- suitą czy nowoczesną symfonią, charakteryzuje się społów progowych — Pink Floyd, King Crimson i Je- Prog podejmuje tematy trudniejsze i poważ- 97 artykuł thro Tull — oraz najpopularniejszej polskiej grupy, tj. niejszych, najpopularniejszych i najbardziej poważa- Riverside. Co prawda grup progrockowych powstało nych grup tego gatunku — a także poruszany przeze multum, lecz, po pierwsze, analiza tak wielkiej ilości mnie temat śmierci jest w ich utworach bardzo częsty tekstów zapełniłaby zapewne karty całkiem sporej i przedstawiany w bardzo ciekawy sposób, co za chwi- Twórcy progowi zazwyczaj przedstawiają śmierć jako proces biologiczny, nieodłączną część istnienia lub siłę, której człowiek nie jest zdolny do końca pojąć lę pokażę. Twórcy progowi zazwyczaj przedstawiają śmierć jako proces biologiczny, nieodłączną część istnienia lub siłę, której człowiek nie jest zdolny do końca pojąć, bez popularnych we wszystkich odmianach metalu personifikacji (zombie, kościotrupy z kosą). Najbliższe procesowi personifikującemu są postaci zdeformowanych żołnierzy i myśliwców-stalowych ptaków z animacji filmu The Wall Pink Floyd. Bardzo rzadko pojawiają się techniki mają- ce na celu oswojenie śmierci — zazwyczaj jest ona książki, a mój referat musi być synteza. Po drugie, wybrane przeze mnie zespoły są moim zdaniem reprezentatywne dla prog rocka — są jednymi z najważ- 98 czymś przerażającym i nie do końca poznanym, dlatego też twórcy prog rockowi nie czynią ze śmierci maskotki. Co więcej, nawet jeśli teksty progowe nie traktują bezpośrednio o umieraniu, to jednak ta siła Olaf Pajączkowski jest bardzo często obecna, choćby „w tle” wydarzeń. świt, konia i cmentarz, zapowiedź jego przyszłego King Crimson znani są z niepokojących, metaforycz- uwięzienia i śmierci. nych tekstów, gdzie obrazy wręcz baśniowe mieszają się z psychodelicznymi, narkotycznymi majaczenia- przyczynkiem do refleksji nad kruchością ludzkiego mi i mrocznymi wizjami. W fantastycznych światach życia, pewnego rodzaju rekwizytem, który pozwala przedstawionych czai się Tanatos. Na dworze Kar- na snucie przypuszczeń nt. przyszłości gatunku ludz- mazynowego Króla, na pierwszy rzut oka archety- kiego lub pretekstem do refleksji nad sensem istnie- picznego średniowiecznego władcy, podmiot liryczny nia. Tak jest w piosence Pink Floyd Time, która przy- dostrzega nie tylko ludzi, tańczących niczym mario- pomina, że z każdym oddechem człowiek zbliża się netki dla swego pana, ale również „czarną królową, ku kresowi swego życia. Tak jest też we Free Four, która śpiewa pogrzebowy marsz1” i szybko zdaje so- gdzie życie jest tylko chwilą, bezsensowną walką, a bie sprawę z tego, że wokół niego trwa maskarada — po śmierci nie ma nic, jedynie zimny spoczynek. Sam to nie Eden, to mroczny dwór szaleńca, lecz nie mo- moment umierania jest czymś banalnym, w którym gąc wyrwać się z przedstawienia, musi dalej grać2. nie ma ani chwały ani poezji; ostatnie chwile są na- W Cirkus bohater wybiera się do cyrku, którego sza- wet groteskowe („Wspomnienia starca/To czyny czło- lony właściciel więzi gości. Znamienne jest jednak to, wieka w sile wieku/Miotasz się w mroku szpitala/I że zanim wyrusza w podróż, otrzymuje od ukochanej gadasz sam do siebie, aż umrzesz/Życie jest krótkim, 1 „The black queen chants/the funeral march” [wszystkie tłumaczenia tekstów – Olaf Pajączkowski] 2 „I run to grasp divining signs/To satisfy the hoax.” Wykorzystanie tematu śmierci jest najczęściej ciepłym momentem/A śmierć jest długim zimnym spoczynkiem/Dostajesz szansę, którą musisz wy- 99 artykuł korzystać/W mgnieniu oka/Jeśli sprzyja ci szczęście przyrodzone czy naturalne katastrofy — winowajcami dostaniesz osiemdziesiąt lat, jeśli nie, mniej[...]3”). są ludzie. Teksty, traktujące o przerażającym końcu W tekście Free Four nie ma nadziei, jedynie ponura naszej cywilizacji, o przyszłości, gdzie silni niszczą akceptacja przyszłości, podobnie w Childhood's End słabych, służą refleksji na temat stanu współczesnego („Niektórzy się rodzą/A inni umierają pod jednym nie- człowieka i społeczeństwa — wnioski nie są optymi- skończonym niebem/Będzie wojna, będzie pokój/Lecz styczne. W najbardziej znanym utworze King Crim- pewnego dnia wszystko umilknie/Żelazo zmieni się son, Epitaph, pojawiają się słowa: „Mur, na którym w rdzę/A wszyscy dumni ludzie w proch/I w ten spo- pisali niegdyś prorocy/Pęka na kawałki/A promie- sób wszystko naprawi czas4”). nie słoneczne odbijają się/Od porzuconych wszędzie Umieranie przybiera różne rozmiary — od kre- narzędzi śmierci/Gdy każdy człowiek rozdarty jest/ su jednostki, poprzez śmierci setek ludzi na wojnach, Pomiędzy koszmarami i marzeniami/Nikt nie założy aż do apokaliptycznych wizji końca świata. Nie jest to wieńca laurowego/Bo wszystkie krzyki utonęły w ci- jednak apokalipsa sprowadzona przez Boga, siły nad- szy/[...]Los ludzkości, widzę to/Znajduje się w rękach 3 „The memories of a man in his old age/Are the deeds of a man in his prime./You shuffle in gloom in the sickroom/ And talk to yourself till you die./Life is a short, warm moment/ And death is a long cold rest./You get your chance to try/In the twinkling of an eye:/Eighty years, with luck, or even less.[...]” 4 „Some are born/Some men die beneath one infinite sky/There'll be war, there'll be peace/But everything one day will cease/All the iron turned to rust/All the proud men turned to dust/And so all things, time will mend.” 100 głupców5”. W twórczości Pink Floyd przeważa tematyka antywojenna — Roger Waters, autor większości 5 „The wall on which the prophets wrote/Is cracking at the seams./Upon the instruments of death/The sunlight brightly gleams./When every man is torn apart/With nightmares and with dreams/Will no one lay the laurel wreath/As silence drowns the screams./The fate of all mankind I see/Is in the hands of fools.” Olaf Pajączkowski tekstów, stracił ojca na froncie II wojny światowej. to?/A może to przez ciebie? Może przeze mnie?/Czy W utworze Free Four pisze wprost: „Jestem synem może dlatego, że oglądałem za dużo telewizji?7”). Nie martwego człowieka6”. Waters nie akceptuje śmierci wiadomo, jak żyć w rzeczywistości, która nie wynio- ojca i zastanawia się, jaki był jej sens, skoro wybu- sła nic z doświadczenia II wojny. Zapowiadany przez chają kolejne wojny, przez co ofiara rodzica wydaje wszystkich nowy, wspaniały świat, w którym miało już nie być przemocy i mordów, nie nadszedł, a zagubieni ludzie zbyt często myślą o ostatecznej ucieczce Ziarno śmierci, chciwość ślepców/ Poeci mrą z głodu, dzieci krwawią przed straszną codziennością („[…] I na pewno ich to nie cieszy [...] Że ich dzieci popełniają samobójstwa/ Maggie [Margaret Thatcher], cośmy uczynili, cośmy uczynili?/Cośmy uczynili Anglii?/Czy mamy krzyczeć:/Co się stało z naszym powojennym snem?/Och, Maggie, co mamy robić?8”). Ludzie, jako gatunek, wręcz zdają się dążyć ku autodestrukcji, czego wyra- 7 „Tell me true tell me why was Jesus crucified/Is it for this that daddy died?/Was it you? Was it me?/Did I watch too się całkowicie bezsensowna; słowa muzyka aż ociemuch t.v.?” kają cynizmem („Powiedzcie mi prawdę, powiedzcie 8 „[...]And it can't be much fun for them/[...]With all their kids committing suicide/What have we done Maggie po co Jezus został ukrzyżowany?/Po co umarł mój ta- what have we done/What have we done to England/Should we shout should we scream/What happened to the post war dre6 „Im a dead man's son.” am?/Oh Maggie Maggie what did we do?” 101 artykuł zem są kolejne wojny (jak np. krytykowana przez Wa- wy polityków/Niewinni zgwałceni ogniem napalmu/ tersa wojna angielsko-argentyńska o Falklandy) i do- Schizofrenik dwudziestego pierwszego wieku/Ziarno piero śmierć – choć jest to siła przerażająca, po której śmierci, chciwość ślepców/Poeci mrą z głodu, dzieci niczego nie ma — przynosi objawienie i zrozumienie, krwawią10”). że walki i konflikty są bezsensem. Waters cynicznie zauważa, że śmierć czyni wszystkich równymi sobie (w Two Suns in the Sunset opisuje zagładę atomową — gdy bomby uderzają w ziemię, podmiot liryczny dochodzi do wniosku: „W końcu zrozumiałem, o czym mówili nieliczni/Popiół i diament/Wróg i przyjaciel/Na końcu wszyscy byliśmy równi ”). 9 O, mój Anie Zabierz m Przy tym — w przeciwieństwie do metalowych zespołów — o wiele rzadziej pojawiają się dosłowne, turpistyczne opisy — są jednak wyjątki od tej reguły, jak np. 21 Century Schizoid Man King Crimson. Piosenka w brutalny sposób przedstawia rzeczywistość dwudziestego pierwszego wieku („Stos pogrzebo- Najciekawsze przedstawienie śmierci zbiorowej pojawia się jednak w utworze Saucerful of Secrets Pink Floyd, bitwa zostaje bowiem w całości opisana za pomocą muzyki. Pierwsza część utworu, mroczna i 10 „Politicians funeral pyre/Innocents raped with napalm 9 „Finally I understand the feelings of the few/Ashes and fire/Twenty first century schizoid man/Death seed blind mans diamonds/Foe and friend/We were all equal in the end.” greed/Poets starving children bleed.” 102 Olaf Pajączkowski dynamiczna, przedstawia samo starcie zbrojne, koń- próbuje uciec przed światem, decydując się na samo- cowe, psychodeliczne odgłosy „odmalowują” pole bi- bójstwo. Tak jest np. z Pinkiem, bohaterem The Wall twy, wraz z leżącymi na nim martwymi ciałami, a po- („Żegnaj, okrutny świecie/Opuszczam cię dziś/[...]11”) jawiające się w ostatnich minutach niebiańskie chóry i Final Cut, który wyznaje, że był gotów popełnić samobójstwo, lecz powstrzymał go dźwięk telefonu. ele Stróżu mnie stąd! Płyty Out of Myself, Second Life Syndrom i Rapid Eye Movement Riverside opowiadają historię zagubionego człowieka, który postanawia odebrać sobie życie, lecz w momencie umierania, przerażony wizją nieznanego, dochodzi do wniosku, że chce żyć (Co ciekawe, opis momentu śmierci jest lapidarny i ogranicza się do słynnego obra- są lamentem zabitych żołnierzy. Jeśli chodzi o śmierć jednostki, to najczęściej opisywana jest śmierć człowieka wrażliwego, który staje się ofiarą bezwzględnych, silniejszych bliźnich albo okrutnej rzeczywistości. Zazwyczaj staje się on ofiarą wojny, w której uczestniczy z przymusu albo zu światła w tunelu: „Krwawię/Teraz wszystko mi jedno/Głupio zrobiłem/Ale już nie mogę zawrócić/ Światło lśni w ciemności/Nie chcę tam iść/O, mój Aniele Stróżu/Zabierz mnie stąd”). Modlitwy zostają wysłuchane i podmiot liryczny wraca na zie- 11 „Goodbye cruel world/I'm leaving you today/[...]Goodbye all you people/There's nothing you can say/To make me change my mind/Goodbye.” 103 artykuł mię — i chociaż dalej nie jest zadowolony z życia, siły przebicia i pewności siebie, któ- postanawia walczyć – doświadczenie śmierci było rymi charakteryzują się żądni władzy dla niego na tyle traumatyczne, że nie chce go po- przywódcy (Epitapth King Crimson: wtarzać 12. „Zagubienie będzie mym epitafium/ Gdy przyjdzie mi pełzać popękaną Jednostki wrażliwe (artyści) jako jedyne zdają i zniszczoną ścieżką13”). Żoł- Jest to więc śmierć, ale nie fizyczna, lecz śmierć człowieczeństwa nierze, ginący na „jakiejś obcej ziemi”, stają się mięsem armatnim w konflikcie, którego nie rozumieją i którego nie popierają. Bohater utworu Pink Floyd Gunners Dream, pilot myśliwca, tuż przed swoją śmiercią marzy o świecie, sobie sprawę z destrukcyjnego kierunku, jaki obrała gdzie nie będzie przemocy i gdzie nasza cywilizacja, lecz jest ich zbyt mało, nie posiadają nikt „nie będzie już zabijał dzieci”. Jednakże pomimo tego, że Waters 12 Warto zauważyć, że progowe podmioty liryczne, pomimo początkowego zamiaru odebrania sobie życia, nie popełniają samobójstwa — wybierają walkę z otaczającą ich rzeczy- 13 „Confusion will be my epitaph./ wistością As I crawl a cracked and broken path.” 104 artykuł sympatyzuje z jego wizją, jest pewien, że w obecnej zewnątrz i piszczy/Czerwony, biały, zielony, biały, koło chwili jest nie do ziszczenia. neonu/[...] Betonowe marzenie, skóra martwą powło- Dostrzec możemy także motyw „małej apoka- ką/Zagubiona dusza zgubiła drogę, zagubiła się w lipsy” — utwór King Crimson, Fallen Angel, przedsta- piekle14”). Jest to więc śmierć, ale nie fizyczna, lecz wia historię człowieka, którego bliski przyjaciel zosta- śmierć człowieczeństwa — ludzie zmieniają się w ro- je zamordowany w ciemnych zaułkach Nowego Jorku. boty, uwięzione w betonowym piekle, które sami sobie Od tej pory podmiot liryczny traci sens życia i można stworzyli. powiedzieć, że w metaforyczny sposób umiera. Inna metafora pojawia się w Pictures of the zespołów progrockowych jest ateistami lub ich stosu- City i Cat Food King Crimson. Mamy tu do czynienia nek do religii i wiary jest dość swobodny, śmierć rza- z krytyką kapitalizmu i konsumpcyjnego stylu życia, dziej pojawia się w konotacjach religijnych i jej opis które zamienia ludzi w automaty do robienia zaku- ogranicza się do samego momentu umierania, opisy pów. Gdy przyjrzeć się bliżej, możemy dostrzec, że rzeczywistości pozagrobowej są rzadsze. Najciekaw- obraz dehumanizacji powiązany jest nierozerwalnie szym wyjątkiem od tej reguły jest obraz życia poza- z semantyką tanatologiczną. Obywatele z Pictures of grobowego, przedstawiony przez Jethro Tull w 40 mi- the City przypominają zombies, a samo miasta przy- nutowym utworze A Passion Play, będącym swoistym wodzi na myśl futurystyczne piekło („Zimny beton, twarze wyryte w stali/Ostro wycięte szklane oczy pękają i się łuszczą/Słup jasnego światła wylewa się na 106 Jako że większość przedstawicieli czołowych 14 „Concrete cold face cased in steel/Stark sharp glass-eyed crack and peel/Bright light scream beam brake and squeal Red white green white neon wheel./[...]Concrete dream flesh broken shell/Lost soul lost trace lost in hell.” Olaf Pajączkowski pastiszem pasyjnych widowisk i trawestacją Boskiej ła. Pilgrim, znudzony jękami współtowarzyszy, prosi komedii Dantego. Jest to obraz iście szalony. Bohater o przeniesienie do piekła. Tutaj jednak jest jeszcze Passion Play, Ronnie Pilgrim, najpierw przygląda się gorzej. Lucyfer (nazwany przez zespół pieszczotli- swemu pogrzebowi jako duch, następnie zostaje za- wie „Lucy”) pragnie wszystko kontrolować i Pilgrim, prowadzony przez anioły na mroźne pustkowia, będące w istocie czyśćcem. Tu trafia do pokoju, gdzie na wideo ogląda sceny ze swojego życia i musi bronić swych ziemskich decyzji i wyborów przed ławą przysięgłych. W tym miejscu zespół przestaje snuć historię Ronniego, by w komediowym interludium opowiedzieć o podróży antropomorficznych zwierząt pod wodzą zająca, który zgubił swoje okulary. Ostatecznie Pilgrim zostaje Jako że większość przedstawicieli czołowych zespołów progrockowych jest ateistami lub ich stosunek do religii i wiary jest dość swobodny, śmierć rzadziej pojawia się w konotacjach religijnych i jej opis ogranicza się do samego momentu umierania, opisy rzeczywistości pozagrobowej są rzadsze wpuszczony do Raju, tutaj jednak nie potrafi znaleźć sobie miejsca. Wszystkie dusze lamentują, wspominając poprzednią egzystencję na ziemi — wszyscy są ogarnięci obsesją życia i na okrągło opowiadają o tym, co robili, gdy jeszcze posiadali cia- przerażony perspektywą utraty autonomii, ucieka z piekła („Uciekam przed mroźnym Lucyferem! Och, wredny z niego gość!”). W końcu bohater zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma dla niego miejsca ani w 107 artykuł Niebie ani w Piekle, nie jest bowiem ani zły, ani dobry Śmierć jest też pewnego rodzaju narzędziem używa- — nie należy do żadnego ze światów. Z pomocą przy- nym przez artystów — jest przedstawiana jako kara, chodzi mu jednak Magus Padre, który pomaga wydo- której widmo ma uświadomić słuchaczom, w jakiej stać się z zaświatów i zmartwychwstać. Można tu za- kondycji znajduje się współczesne społeczeństwo i jak uważyć nie tylko dość prześmiewcze przedstawienie niewiele dano nam czasu, którego po prostu nie może- życia pozagrobowego i paralelę pomiędzy wędrówką my zmarnować. I chociaż niektórzy — jak Jethro Tull po zaświatach Chrystusa i Ronniego Pilgrima. ale tak- — próbują oswoić śmierć, wyśmiewając ją, to jednak że strategię oswajania śmierci właśnie przez śmiech. w większości przypadków jest ona wielka i przeraża- Poruszanie tematyki śmierci w utworach pro- jąca, wszechobecna, pojawia się nawet w światach grockowych jest więc wynikiem niepokojów przedsta- fantastycznych i zmyślonych, jest całkowitym kresem wicieli ówczesnych społeczeństw; wynikiem strachu bytu. Musimy więc zastanowić się, co w życiu jest naj- pokolenia lat 40 przed powtórką II Wojny Światowej, ważniejsze i nie czynić z niego piekła — tak dla siebie, strachu ludzi żyjących w latach 50. i 60. przed woj- jak i dla innych. Wszakże „życie to krótki, ciepły mo- ną atomową, wynikiem zagubienia młodszych po- ment, a śmierć to długi, zimny odpoczynek”. koleń w zastanej rzeczywistości. W przypadku Pink Floyd umieranie jest nie tylko tematem piosenek, ale wręcz inspiracją, siłą napędową twórczości; właśnie w śmierci członka rodziny jednego z muzyków należy dopatrywać się nihilizmu wielu ich piosenek. 108 Olaf Pajączkowski Utwory przywołane w niniejszym tekście Bibliografia: pochodzą z płyt: 1. Blake Marc, Pink Floyd: Prędzej świnie zaczną 1. Pink Floyd – A Saucerful of Secrets (1968) latać, Kraków 2012 2. King Crimson – In the Court of the Crimson King 2. Macan Edward, Progresywny urock, Toruń 2001. (1969) 3. Wilczyński Michał, Polski rock progresywny, 3. King Crimson – In The Wake of Poseidon (1970) Sosnowiec 2008 4. King Crimson – Lizard (1970) 5. Pink Floyd – Obsured by Clouds (1972) 6. Pink Floyd – The Dark Side of the Moon (1973) 7. Jethro Tull – A Passion Play (1973) 8. King Crimson – Red (1974) 9. Pink Floyd – The Wall (1979) 10. Pink Floyd – The Final Cut (1983) 11. Riverside – Out of Myself (2003) 12. Riverside – Second Life Syndrom (2005) 13. Riverside – Rapid Eye Movement (2007) 109 artykuł Jarosław Kiszka Rasa: człowiek; level: 25; klasa: bard czarcich dźwięków; charakter: chaotyczny dobry; specjalne umiejętności: łowca chwil i uniesień; największe zwycięstwo: zabijanie nudy i obłudy. Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UO, fotoreporter freelancer, prowadzący audycje Godzina Śmierci i Bez Słów w Radiu Emiter, wyróżniony na Medionaliach 2012 za reportaż Dziki Zachód. Fanatyk dobrej muzyki i koneser wybornych trunków Jarosław Kiszka „Death Shall March” Śmierć w tekstach zespołów metalowych Śmierć w tekstach zespołów metalowych. Temat niszowy i do tej pory nie poruszany. Przynajmniej wyniki w Google nie wskazują na nic konkretnego. Zada- Muszę umrzeć w czasie cierpienia będąc pionkiem męczącej kary Tracę wszystkie powody do życia Pieszczę tę bolesną śmierć By stać się częścią kolekcji trupów nie zatem tym trudniejsze, bo nie ma od kogo ukraść, przepraszam: pożyczyć, choćby części pracy. Jak brzmi metal, w tym przypadku brutalny? Puśćmy kawałek na zachętę, bo być może ktoś nie wie, a w żadnym komercyjnym radiu czy telewizji tego nie usłyszy. [kawałek Cannibal Corpse — Dead Human Collection] Od razu uprzedzę pytania i odpowiem. Tak — to była piosenka z tekstem. Nie — wokalista nie wymiotował, a jest to technika wokalna nazywana growlem. Niestety taka forma ekspresji wywołuje u przeciętnego słuchacza ignorancję i ironiczne skwitowanie — co to za darcie… a zdecydowana większość lu- Nie mogę krzyczeć, moje usta są zadrutowane Nie widzę, moje oczy są wypełnione krwią dzi odpowie, że jest to jeno pseudo-twórczy bełkot, 111 Jarosław Kiszka w którym co jakiś czas pojawiają się zrozumiałe słowa. Owszem, np.: „zabij ojca”, „krew”, „zło”, „szatan” i coś o jedzeniu kotów. Nasze społeczeństwo ma spory dystans do subkultury metalowej i za nic nie chce jej zrozumieć i zmienić swego błędnego stanowiska. Trzyma się utartych, podłych stereotypów. Muzyka jest wściekłym warczeniem, pozbawionym sensu. Ludzie słuchający takich dźwięków to: urodzeni mordercy, kotożercy, sataniści, dewianci i psychopaci, którzy całe dnie i noce spędzają obmyślając nowy sposób na wybicie ludzkiej rasy. Jednak ciężkie granie to także forma ekspresji, tak jak muzyka techno, taneczna, pop czy disco polo. Z tą różnicą, że bardziej wymaga, zarówno od strony słuchacza jak i twórcy. Niestety tam, gdzie przychodzi samodzielnie myśleć i sens nie jest podany na tacy, wielu często odpuszcza. Śmierć spotykamy regularnie. Spowsze- 113 artykuł dniała. Przy śniadaniu byle telewizja serwuje newsa o kilku ofiarach pijanego kierowcy, radio przy obiedzie informuje o mrożonych dzieciach, a na kolację portale internetowe prześcigają się ilością makabrycznych zdjęć z miejsca zamachu terrorystycznego. Stare dziennikarskie porzekadło mówi „nic tak nie ożywi gazety, jak trup na pierwszej stronie”. Tymczasem wróćmy do głównego tematu — teksty zespołów metalowych. To nie jest wyłącznie rzecz o czarnej mszy i koncepcji mordu, lecz przede wszystkim różnego rodzaju prawdy życiowe, osobiste przemyślenia inspirowane codziennymi wydarzeniami, okultyzm, ezoteryka, deprawacje społeczne, religie, filozofie, historia, a nawet literatura. Kapitalnym przykładem mariażu muzyki metalowej z tą ostatnią dziedziną jest twórczość Budzego i Trupiej Czaszki. Kompakt Uwagi Józefa Baki jest oparty na tekstach księdza Józefa Baki, powstałych w XVIII wieku. Głównymi tematami poezji tego kon- 114 Jarosław Kiszka trowersyjnego jezuity są śmierć, rozkład i przemijanie. Przez wiele lat jego twórczość była uważana za grafomaństwo i dopiero w ostatnich latach doceniono "groteskę i śmiałe obrazowanie" w jego wierszach. Spośród 15 utworów na płycie, będącej bezkompromisowym, hardcorowym traktatem o grzechu i śmierci, najlepiej koncept ten realizuje druga piosenka — Śmierć. Przez świat sławny mój Polaku, Dla wolności jedynaku Po tobie! Bo w grobie Niewola, niedola. Śmierć, śmierć, śmierć! Śmierć papuga lada jaka Uczy gadać twego ptaka Tu ślisko, grób blisko Gnij nisko, orlisko. Śmierć, śmierć, śmierć! Ej Polaku, orli ptaku Nie ulecisz na rumaku. Śmierć sidłem, wędzidłem Uchodzi, dogodzi. Śmierć, śmierć, śmierć! 115 artykuł wstawał i jakie ma podgatunki — to temat na dłuż- Czy ty orzeł, czy ty kawka Wkrótce zdłabi kaszel, czkawka. Śmierć szyję zaszyje, Zawali, obali. Śmierć, śmierć, śmierć! szą prelekcję. Ciekawie, rzetelnie i głęboko analizuje owo zagadnienie Adrian Mudrian w książce Wybierając Śmierć. Niewiarygodna historia Death Metalu Trzy wieki różnicy a tekst szokująco nie archa- i Grindcore’a. Polecam zainteresowanym. iczny i aktualny. W muzyce metalowej wyodrębnił się gatunek, który ze śmiercią ma najwięcej wspólnego. Death metal. W dosłownym znaczeniu metal śmierci, powstał na początku lat 80. XX wieku. Za twórcę terminu powszechnie uznawany jest Jeff Becerra, autor Ile Tu ślisko, grób blisko Gnij nisko, orlisko jest metalowych zespołów parających się dźwiękami martwymi? Wstępne, ostrożne szacun- śmierć! ki mówią o 32 tysiącach ka- śmierć! Morbid Angel, Napalm De- śmierć! utworu o tym samym tytu- pel. Spośród wszystkich do pierwszej ligi zaliczyłbym: ath, Entombed, Carcass, Suffocation, Autopsy, Deicide, Brutal Truth, Immolation, Incantation. le z albumu Seven Churches grupy Possessed z 1985 W bazie danych strony Metal Archives jest za- roku. Czym się charakteryzuje ten gatunek, jak po- rejestrowanych 828 kapel mających w swej nazwie 116 Jarosław Kiszka słowo „śmierć”. Pewien zespól jest szczególnie warty coraz większą dojrzałość tekstów, jak i dźwięków, uwagi — Death, amerykańska grupa muzyczna, jeden niemal w całości autorstwa Schuldinera. Który utwór z prekursorów metalu śmierci. Powstali w 1983 roku wybrać? Twardy orzech do zgryzienia. Pójdę więc z inicjatywy gitarzysty i wokalisty Chucka Schuldi- kluczem ilości wyświetleń na popularnej stronie z fil- nera. Niestety, już świętej pamięci, gdyż przegrał on mikami. Rok 1988, płyta Leprosy i fragment tytuło- walkę z guzem mózgu. Po heroicznej zbiórce fanów wej piosenki. na operację, zmarł 13 grudnia 2001 roku na zapalenie płuc, tym samym pieczętując koniec działalności Co miał na myśli autor? Skorzystam z tłumaczenia: grupy. Trąd Śmierć szyję zaszyje, Zawali, obali. śmierć! śmierć! śmierć! Przetrwały jednak kompozycje, tworzące nowy Niewiarygodnie zdeformowane ciała Wyrzuceni ze swojego zaniepokojonego społeczeństwa Ciało wykrzywia się z dnia na dzień Wybryk mrocznego świata — tak ludzie mówią Ich życia rozkładają się przed ich oczami Nie ma nadziei na wyzdrowienie Żyją wśród własnego gatunku Życiem, które jest tak ponure Najpierw ramię a następnie nogę Wyniszczenie ogarnia Gniją podczas oddychania — śmierć nadchodzi powoli rozdział w historii muzyki. Z płyty na płytę słychać 117 artykuł Przenieśmy się na polską scenę metalową. Ta, Dzięki za ból, dzięki za trąd, dzięki za wszy i wielki garb! Dzięki za śmierć! obok amerykańskiej i szwedzkiej, jest uznawana za jedną z najlepszych na świecie. Takie nazwy jak Vader, Behemoth, Decapitated czy Antigama są znane w każdym zakątku ziemi, a i ich płyty sprzedawane w setkach tysięcy egzemplarzy. Na początek fragment utworu, który był iskrą zapalną, dzięki której wziąłem udział w tej konferencji. Masachist — Womb. Łono Tych kilka wersów w pełni oddaje cierpienie i samotność człowieka dotkniętego tą zakaźną chorobą skóry i nerwów. Obnaża także bezduszną reakcję Wolą naszego życia Jest dążenie ku śmierci Zabierzesz nas — zabierzesz nas stąd Zabierzesz nas Zabierzesz nas — zabierzesz nas stąd otoczenia na jego boleści. Trąd może być tu postrzegany również jako jakakolwiek bądź odmienność od Prosto i z sensem. Gorzka prawda o której wie- przyjętych norm. Inność nie jest akceptowana, a jed- lu już zapomniało, płynąc z nurtem konsumpcjonizmu nostka jest skazana na udrękę odrzucenia. i uciech doczesnych. 118 Jarosław Kiszka Twórczości kolejnego zespołu także nie moż- ratu. Faktem jest, że death metal jest stylem w mu- na lekceważyć i pomijać. Katowicki KAT z Romanem zyce bezustannie się rozwijającym, szczególnie jeśli Kostrzewskim na czele ma jedne z najlepszych i da- idzie o teksty traktujące o bieżących wydarzeniach. jących do myślenia tekstów na polskiej scenie. Fragment Odi Profanum Vulgus z płyty Róże miłości najchętniej przyjmują się na grobach bluźnierczo odnosi się do darów płynących od tak dobrego stwórcy. Dzięki za ból, dzięki za trąd, dzięki za wszy i wielki garb, Dzięki za śmierć! Autorzy metalowi reagują natychmiast na aspekty codzienności. Śmierć jest niezbywalnym elementem ludzkiej egzystencji, jeszcze daleka droga do długowieczności. I zapewne sposoby jej obrazowania będą się wielokrotnie zmieniać. Jednak co nam do tego, bo powiedzmy sobie szczerze — kto chce żyć wiecznie? Wykrzykuje w ostatnim wersie Kostrzewski. Czy tak powinno być? Winniśmy za nią dziękować czy przeklinać? A może to sposób oswojenia się człowieka z tym aspektem życia. Słowem podsumowania. Śmierć w tekstach zespołów metalowych przyjmuje różne oblicza. Przedstawienie wszystkich w tak krótkim czasie jest niemożliwe, a ilu badaczy, tyle teorii. Kompleksowa analiza zagadnienia wymagałaby co najmniej elabo- 119 okiem wstecz Budzy i Trupia Czaska Podstawowe informacje Zespół: Budzy i Trupia Czaszka Album: Uwagi Józefa Baki Rok: 2004 Gatunek: Punk/metal Lista utworów (wszystkie teksty napisane przez księdza Józefa Bakę, muzyka autorstwa Trupiej Czaszki): 1. Żaby i węże 2. Śmierć 3. Źle żyjesz 4. Zły pies 5. Polski groch 6. Larum 7. Łopata 8. Fiut 9. Stul ogona 10. Uwagi 120 11. 12. 13. 14. 15. Fryc Boginie Boskie rany Terminy Wstań Wystąpili: Tomasz Budzyńskiego — wokal, bas Dariusz „Popkorn” Popowicz — gitary Maciej „Ślepy” Głuchowski — perkusja Wytwórnia: Fronda Olaf Pajączkowski W tym odcinku recenzja płyty idealnie pasu- rzeni. jącej do tematyki tego numeru MOLI. Nawet nazwa grupy — Trupia Czaszka — pasuje jak ulał, chociaż mi, metalowymi riffami gitarowymi (polecam Polski w połączeniu z czerepem, szczerzącym się do słu- groch), pulsującym basem, szybką perką i punkowym chacza z okładki, mylnie konotować może klimaty wokalem, który często ociera się o melorecytacje. ala Morskie opowieści (Jolly Roger). Od razu trzeba Nie ma tu miejsca na zwolnienie tempa czy złagodze- zwrócić uwagę na nazwiska Józefa Baki i Tomasza nie stylistyki — na tej płycie rządzi moc i czad, bez Budzyńskiego, które to z marynistyką nie mają wie- półśrodków. Kawałki podporządkowane są punko- le wspólnego. O ile pierwsze raczej niewiele powie wym zasadom kompozycji — szybkie, zwarte i pozba- przeciętnemu zjadaczowi chleba, o tyle drugie znane wione wszelkich ozdobników (choć np. w Źle żyjesz jest chyba wszystkim fanom polskiego rocka i od razu pojawia się ciekawa, „nawiedzona” partia gitary, a w przywodzi na myśl gitarowe dźwięki zespołu Armia. Złym psie i Larum intrygująca solówka) czy dłużyzn. Skojarzenie jak najbardziej prawidłowe, aczkolwiek Płyta przewala się przez głośniki odtwarzacza niczym aby jak najlepiej wyobrazić sobie, jak brzmi Trupia stalowy taran i nie ma możliwości, by puszczona póź- Czaszka, należy przywołać pierwszy słynny projekt, nym wieczorem ukołysała słuchacza do snu. Może — w którym uczestniczy Budzy, mianowicie Siekierę jakby zauważył Wujek D. — brakuje tu trochę melo- (no, ewentualnie debiutancką płytę Armii). O, i wła- dii, ale ekspresja wszystko wynagradza. śnie do takiego ostrego, surowego gitarowego łojenia wraca na tym krążku Budzyński, rzec można — do ko- na, szybka płyta, nadaje się do słuchania przy bie- Do korzeni, czyli do ściany dźwięku z soczysty- I na tym można by zakończyć recenzję — moc- 121 okiem wstecz ganiu — ale nie można nie wspomnieć o warstwie że, pieścidełko/Proszę zgadnąć, gdzie pudełko/Zam- tekstowej. W tym przypadku zespół zrezygnował z na- czyste, sklepiste/Co księży mitręży?/Mój duchowny, pisania własnych słów, a zamiast tego sięgnął po XVIII dość wymowny/Lecz na stronie, nie w ambonie./On ci- wieczne teksty jezuity Józefa Baki. I chociaż łączenie cho: grzech licho/Nam robi, nie zdobi./Bożych darów współczesnej muzyki z tekstami powstałymi kilka wie- nie z pucharów/Ampułeczką, nie lampeczką/Używaj, ków temu na pierwszym rzut oka może wydawać się przebywaj,/By nad stan nie był dzban.[...] Zła nowi- nieco dziwnym pomy- na, mości księże:/Nas słem, to jednak efekt czekają jest zdumiewający. O dziwo, chociaż poezje duchownego powsta- ły ponad trzysta lat temu, to jednak do- na tej płycie rządzi moc i czad, bez półśrodków skonale wpasowują się czy żaby, „Źle węże” żyjesz”). Baka krytykuje wprost wszystko, co uznaje za godne potępienia i nie przebiera w słowach, co w połączeniu z cięż- w punkową stylistykę albumu (czyżby więc Baka był ką muzyką Trupiej Czaszki daje naprawdę agresyw- pierwszym punkiem?), a — co niepokojące — poza ny przekaz, jakkolwiek nieco złagodzony skocznym nieco archaicznym językiem, niewiele straciły ze swej rytmem i prostymi rymami, które nadają lirykom żar- aktualności (np. „Fiut” — „Świat skorupa liczykrupa/ tobliwego charakteru. Co więcej, obecne w tekstach Skąpo daje, hojnie łaje”, „Żaby i węże” — „Mości księ- duchownego motywy tanatologiczne dodają całości 122 Olaf Pajączkowski mroku, którego nie powstydziłby się niejeden współ- to jednak umysł ludzki ciągle pozostaje mniej więcej czesny twórca black czy death metalu i są niestety taki sam, jak na początku naszych dziejów. Czy cie- kolejną kwestią, która się nie zmieniła przez wszyst- szyć się z tego, czy płakać, nie wiadomo, w każdym kie te lata (bo przecież śmierć zawsze będzie nam razie wiemy, że nasi przodkowie wcale tak bardzo się towarzyszyć). I chociaż groteskowe ujęcie tematu nie od nas nie różnili, jakby mogło się na pierwszy rzut pozwala słuchaczowi popaść w depresję, to jednak oka wydawać. No i muzyka jest bardzo dobra, choć całość traktuje o bardzo „ciężkich” tematach — jest może ciut monotonna, ale taki urok tego gatunku. Po- to gorzka rozprawa o ludzkiej chciwości, kruchości lecam. życia, przemijalności etc. Tak więc Budzemu i ekipie należą się brawa za Ocena 4.5/5 nowego ducha — genialny pomysł. Ciekawe, czy za PS. Specjalne podziękowania należą się Jaro- przykładem Czaszki pójdą inni artyści i niedługo za- sławowi za zainspirowanie mnie do napisania tej re- prezentują nam doom metalową wersję trenów Ko- cenzji. odkurzenie zapomnianej już poezji i tchnięcie w nią chanowskiego (chciałbym to usłyszeć!)? Trupia Czaszka to kawał dobrej muzyki, jed- nakże użycie tekstów powstałych trzy wieki temu podnosi jakość całości. Pokazuje nam to dobitnie, że chociaż świat idzie do przodu i czasy się zmieniają, 123 analizy, interpreracje... Bartosz Łącki Bartosz Łącki (ur. 1988) – życie swe pędzi w Opolu 124 Bartosz Łącki Blackmetal-love songs (I) analizy, interpretacje, bełkot Alcohol is in my veins Tears fall as I think of you. The true memory you left me with is a key to the wine of melancholy. (Alkohol w moich żyłach tętni Wyciska łzy, jak myślę o tobie Prawdziwe wspomnienie, któreś zostawiła mi Jako klucz do wina melancholii) I drown myself in the deepest of sorrowsAs you Burned on that stake they burnt my soul as well. Your pure feelings, your flaming hate; it was not enough! 125 analizy, interpreracje... (Zatapiam swoje najgłębsze smutki Jak spłonęłaś na tym stosie, tak teraz Spalają moją duszę Twoja czysta namiętność, rozogniona nienawiść. To było za mało!) Now, centuries later, I do yours and my sign. You live in me, like you moved in with my soul. Your resurrection is the spirit of you Installed in me. So now, your thoughts and your pains are my wine; and Natassja: I'll get these goddam angels drunk. Natassja, my beloved satanic witch, The power in your eyes and yourself. Worked for the noble in man. Pass the bottle, pass the knife, Pass me your unholy crafts. (Teraz, wieki później, odtwarzam twój gest. Ty jesteś we mnie, jakbyś wtargnęła w moją duszę. Zmartwychwstałaś, zamieszkując we mnie. Teraz więc twoje myśli oraz męki są moim winem; i , Nataszo, ja, naprany, dorwę tych cholerników!) (Nataszo, moja ukochana diablico, Moc twych oczu, i tyś sama Uczyniła mężczyznę wzniosłym. Przekaż mi flakon, nóż, Wreszcie: swą biegłość w grzeszności) I shall never forget you, the best of all there is, I lick your cold lips, I embrace your coffin as I sigh in woe. You never kissed the priest, you never Drank the blood of Jesus. Weird, they say well, turn it upside down like you did, and they kill, kill, and they take you away! (Miałżebym cię zapomnieć, wszystko to, co najlepsze? — Liżę przeto twe chłodne wargi, obejmuję twoją trumnę, trawiąc żałość Nigdyś nie ucałowała księdza, nigdy też nie piłaś bożej krwi. Dobrze więc — rzekli fatalnie — odwróć go tak, jako zwykłaś robić i wtedy zabili, zabili, przeganiajac precz!) 126 Przychodzę dzisiaj z nowym cyklem. Będą to rozmyślania nad piosenkami. Mam zamiar rozpocząć je serią o wyznaniach (czy też raczej: wyzwaniach) miłosnych, które miały to szczęście zaistnieć w muzyce blackmetalowej. — Chyba będzie to miłość do Diabła — powiesz drwiąco. I nie do końca chybiasz ze swoją kpinką. Tyle że obiektem westchnień (no, powiedzmy) okazuje się być raczej Diablica. Można by ryzykownie powiedzieć, że Beatrycze w krzywym zwierciadle, wybranka madrygalistów — lecz na odwyrtkę. Lub też inaczej — Bartosz Łącki Beatrycze nocną porą, kiedy już nie musi dalej niczego udawać. I nie powiem, że- rach blackmetalowych tematyce Niech na pierwszy ogień powędrują słowa utwo- ru Natassja in eternal sleep grupy Darkthrone. Tytuł bym przebierał w utwo- o miłosnej. Stąd problemu z selekcją nie mam żadnego. Biorę wszystko, jak leci. Dlatego też niniej- Natasza najprawdopodobniej sprofanowała krzyż, sytuując go do góry nogami. I na dobitkę — ani razu nie przystąpiła do Komunii Świętej sza seria zamknie się na kilku „pieśniach”. Chyba że ów przekładam na Śniącą wieczny sen Nataszę. Wspomnę, że musiałem znaleźć zapisane gdzieś słowa owej „piosenki”. Bo słuchając, wyłapałem jedynie imię kobiece — „Natasza”. Skądinąd — ładne. No i jeszcze okrzyk rozpaczny — „To było za w międzyczasie natrafię na coś, czego dotąd nie zna- mało”. Intuicja mi podpowiadała — „Słuchaj, oto masz łem. deklarację miłosną blackmetalowca, na dodatek Nor- Ale też z drugiej strony — jeśli owe teksty oscy- lują wokół szeroko pojętej nienawiści — to już pozostał tylko krok do miłości. Czyli jej bliźniaczej siostry. Mówię wtedy o delikatnej zmianie kąta mojego spoj- wega. Zwróć na nią uwagę. To jest rzadkość”. Gdy sięgnąłem po tekst — moje przeczucie oka- zało się trafne. Przy czym — jest to pijacki hymn do martwej rzenia. Czy też o chwili zastanowienia się. od stuleci wiedźmy. Tutaj uwaga: „satanic witch” tłu- maczę swobodnie jako „diablicę”. W podobny bowiem Zatem do dzieła. 127 analizy, interpreracje... sposób, myślę, Baudelaire zwracał się do swych, zazwy- Dwie pierwsze strofy zostały ułożone w oparach czaj ciemnoskórych, kochanek. I nie bez kozery jego tu wina. Ono raptem uderzyło do głowy, potęgując uczu- przywołuję. Przecież nikt inny, jak właśnie on pierwszy cie tak silnie, że on go już dłużej nie tłamsi w sobie. zaczął pisać teksty prawdziwie Dowiaduję się też, że ową blackmetalowe. Ale o nim będzie „wybrankę” spotkał zwyczajny jeszcze później. Tymczasem powracam do Nataszy. Jej cierpliwość przecież musi się kiedyś wyczerpać. Otóż mam silne wrażenie, że przytoczone na początku słowa „wyśpiewuje” pijany wyrostek. Miewa on pierwsze kontakty z alkoholem. Który to rozognia jego słabą głowę i niedoświadczone Dowiaduję się też, że ową „wybrankę” spotkał zwyczajny dla kobiet jej profesji los. Strawił ją ogień przebłagalny. dla kobiet jej profesji los. Strawił ją ogień przebłagalny. Ponadto ona jest dla niego nauczycielką, nawet więcej, mistrzynią. Jest takim pedagogiem na opak. Bo przyucza do grzechu. On sam ją odnalazł i teraz zwraca się z prośbą płomienną. Chce przeto, by „przekazała mu swą biegłość w grzeszności”. jeszcze serce. Pierwsze upijanie A jej dziełem nie były jakieś tam się ma konkretną wagę. drobne przewinienia, grzeszki, Znajduje się on w posępnej euforii. Wzbiera w nim roz- pacz. Znajduje ona, zresztą tylko po części, ujście w pieśni. 128 jak: złodziejstwo, cudzołóstwo czy morderstwo. Jak słyszę — Natasza najprawdopodobniej sprofanowała Bartosz Łącki krzyż, sytuując go do góry nogami. I na dobitkę — ani cy. Wzniosłe zapewnienia, wyznania kończą się, jak razu nie przystąpiła do Komunii Świętej. uważam, pustym, trochę sentymentalnym, pijackim Wcześniej wspomniałem o rozpaczy. Wynika ona z pewnej niemożności. W tym wypadku może to być brak sposobności ku spełnieniu żądzy natury ero- gestem. Podmiot liryczny potrząsa pięścią, zapowiadając akt zemsty. A ja pozwalam sobie dopowiedzieć — że za- tycznej. Natasza wszakże jest martwa od bez mała kil- raz potem wpada do jakiegoś rowu i — utraciwszy ku stuleci. Ale to jeszcze nie jest największa przeszko- uprzednio świadomość — wyczekuje brzasku i powol- da. Natasza jest wiedźmą czy — jak wolę — diablicą. nego trzeźwienia. Niepodobna taką zaspokoić. Kontakt z nią przyniósłby, jak się domyślam, upokorzenie, zwątpienie w swe (niebyłe)moce. Dlatego słyszę — „It was not enough”. Czyli — to było niewystarczające. Baudelaire by powiedział — sed non satiata. Utwór o tymże tytule ów poeta kończy bezsilnie: „jam nie Styks/ by cię objąć dziewięćkroć ramieniem”. Co jest niezłym eufemizmem, przykrywającym oczywistą impotencję. Natomiast tekst pieśni zamykają wygraża- nia — już naprawdę „gotowego” — młodego pijani- 129 nostalgiczny Koper Grzegorz Koprowski Grzegorz Koprowski (ur. 1988) – mieszkaniec Opola, miłośnik dobrej muzyki, dobrego filmu i mocnej kawy, przy której lubi sobie zapalić papieroska 130 Grzegorz Koprowski Moje nostalgiczne piosenki Ludzką pamięć można porównać do domina. Przy- mi. Pierwsza z nich to koleżanka z ogólniaka. Widzisz kład: idziesz sobie spokojnie ulicą, gdy nagle Twój siebie na palarni, jak razem z nią popalacie Davidof- nos staje się celem ataku znanego tobie zapachu, od- fy (och, jak te papierosy wtedy dobrze smakowały!). ruchowo rozglądasz się dookoła, jednak nie potrafisz Druga osoba to matka, wiążesz z nią takie rzeczy jak: zlokalizować źródła tej woni. Sytuacja ta zainicjowała obiady niedzielne, śniadania, lekturę baśni do podusz- upadek pierwszego klocka domina, a ten, upadając, ki. Po chwili jednak kobieta, która używa tych per- strącił drugi, a tamten trzeci i czwarty. A w każdym fum odchodzi; zapach także. Twoja wizja przeszłości klocku kryją się wspomnienia, emocje, inne wrażenia pierzcha, i wracasz do rzeczywistości. Jeszcze jeden zmysłowe. Chwila refleksji, zadumy nad minionym przykład. Spacerujesz po dawno nieodwiedzanym czasem, wciągasz jeszcze raz mocno ten zapach, by mieście, z którym konotujesz przyjemne wspomnie- sobie dokładnie przypomnieć, co wiązało się z tą pod- nia. Chodzisz i widzisz te same ulice, budynki, skle- nietą zmysłową. Kojarzysz tę nutę z dwiema osoba- py, w dwóch wymiarach. Pierwszy — to stan obecny; 131 nostalgiczny Koper w drugim widzisz siebie jak ileś lat temu byłeś tam, wy. Jest lato. Wracam samochodem do domu; jest bar- może z miłą Twemu sercu osobą. W krainie wyobraźni dzo ciepło, słonecznie, niebo jest krystaliczne czyste. chodzisz z Tą osobą po sklepach, restauracjach, śmie- Jestem zmęczony po całym dniu spędzonym nad wodą, jecie się, palicie papierosy. Oczywiście nie każde tego ale nim dojadę, chcę jeszcze raz usłyszeć ten jeden ka- typu wspomnienie wywołane wrażeniem zmysłowym wałek, ale to nie ten, o którym wcześniej wspomnia- musi być pozytywne, bo czasem wywołuje w nas smu- łem, tylko Jam for the ladies. Kolejne wspomnienie, tek za rzeczami, które już nie wrócą. tym razem bardziej refleksyjne. Z czasów gimnazjal- Jeżeli chodzi o mnie, moja pamięć mocno zako- nych, leżę sobie na łóżku, za oknem pada śnieg, mróz, twiczyła się w obszarze mózgu, który służy za odbie- zimno. Wówczas zazwyczaj czytałem książkę, i słucha- ranie muzyki. I o tym chciałbym napisać. łem płyty Mobiego. Gdy dochodziłem do utworu numer W gimnazjum należałem do gazetki szkolnej, pi- 11, brałem pilot do ręki, i jak piosenka się kończyła, sałem tam felietoniki muzyczne, z których wszyscy się włączałem ją od nowa. Smutna, refleksyjna, ale dzięki śmiali, ale mimo to z perspektywy czasu jestem kon- ciepłej barwie wokalistki, jest taka…. mhm… nie wiem, tent z tego, co wtedy „stworzyłem”. Jeden ze swoich chyba „optymistyczna”. Snułem sobie wtedy swoje felietonów poświęciłem Mobiemu. I to jest pierwszy młodzieńcze filozofie o życiu. Słuchając tego utworu artysta i pierwsza moja Nostalgiczna piosenka. Jest to w te mroźne noce, zacząłem bać się śmierci, oraz tej utwór Sunday (The Day Before My Birthday). Słucha- „przeklętej wieczności”. Pamiętam, iż wtedy poprosi- jąc tego amerykańskiego jarosza, przypominam sobie łem Boga, by zamiast dawać mi życie wieczne po zgo- jak z przyjacielem jeździłem się kąpać na pobliskie sta- nie, wyłączył moją świadomość, niby światło pstrycz- 132 Grzegorz Koprowski kiem. Byłem wtedy przekonany, iż brak świadomości na płytę to oraz jeszcze kilka innych rzeczy. W Opolu jest lepszy niż nieskończoność. Te przemyślenia mają często powracałem do tego kompaktu. Z czasem po- nadal na mnie wpływ; nie lękam się już teraz tak bar- znałem teksty, historię zespołu. A nawet obejrzałem dzo śmierci; ale wydaje mi się, iż ukształtowały one we film na ich temat. I dzięki temu coraz bardziej ci sta- mnie stosunek do życia. Staram się patrzeć na wszyst- rzy faceci mnie urzekali. Moja przygoda z nimi trwała ko z dystansu, cieszyć życiem, i nie przejmować mało długo, teraz tylko od czasu do czasu ich słucham, ale znaczącymi rzeczami. mimo to na zawsze ten zespół będzie mi się kojarzył z wakacjami i ogromną karuzelą, której nazwa ulecia- Kolejny utwór: byłem wtedy w Niemczech, a lat miałem czternaście lub piętnaście. U kuzyna na ła mi już z głowy. komputerze poznawałem nieznaną mi dotąd muzykę. Najpierw była Buena Vista Social Club. W trakcie po- podczas pobytu w Niemczech. Był nią utwór Leo Leo bytu we Freiburgu słucham praktycznie tylko jednego pochodzący ze składanki Cafe Del Mar vol. 4. O kom- utworu. Chan Chan. Nie miałem pojęcia o czym jest pozycji tej zapomniałem na długie lata. Przypomnia- tekst, ale to było tak piękne, takie proste, z ogromną łem sobie, kiedy Youtube zaproponował mi do prze- dawką emocji. Z czym mi się kojarzy, przede wszyst- słuchania rzecz z dwunastej już edycji składki Cafe kim z pobytem u ciotki, z wakacjami, ze zwiedzaniem Del Mar. Słuchając go, przypomniałem sobie o poby- Alzacji (piękna kraina!), Szwajcarii, czy wycieczką cie u ciotki, oraz o mojej Nostalgicznej Piosence. Dłu- do największego parku rozrywki w Europie — Euro- go szukałem — nie pamiętałem z jakiej była płyty — a pa Parku. Zanim wróciłem do domu, zgrałem sobie składanek z tej serii jest dość sporo. Po dość żmud- Kolejną Nostalgiczną Piosenkę poznałem także 133 nostalgiczny Koper nym przeczesywaniu sieci wreszcie znalazłem, a kie- drugi koncert na fortepian Rachmaninoffa. Początek: dy mi się to udało, cieszyłem się jak małe dziecko. Za pianista odgrywa kilka cudownych mocnych akordów, każdym razem, gdy słyszę ten utwór przechodzą mnie jeszcze parę, i po chwili orkiestra wchodzi z przytu- dreszcze. Staję się także nostalgiczny, i to bardzo. Tę- pem. Dalej jest coraz to lepiej, pianista piękne współ- sknię za czymś nieokreślonym, nie pojawiają się żad- gra z orkiestrą, mamy popisy kunsztu muzyka, który ne konkretne wspomnienia, tylko taka chęć, by cofnąć z gracją baletmistrza tańczy palcami po klawiaturze czas i życie stało się ponownie beztroskie. Przy okazji fortepianu, trochę marszu, spokojne przejścia smycz- chciałbym wyróżnić kolejną ścieżkę z tej samej płyty: ków. Niestety, nie jestem znawcą muzyki klasycznej, Jest piątkowy czy sobotni wieczór, na parkiecie dużo osób, hałas, tłoczno, czuć zapach papierosów, potu oraz perfum. W żyłach krąży mi alkohol Grillos — Paco Fernadez. Moje ulubione chilloutowe więc piszę, co słyszy laik. Utwór wywołuje ciarki na utwory. Śliczne. plecach. No i za każdym razem gdy go słucham, koja- rzy mi się z osobą, którą kocham. Nie wszystkie kompozycje, o których będę pi- sał, poznałem bardzo dawno, jedna jest nowsza. Jest to 136 Grzegorz Koprowski Kolejna muzyczna wędrówka w czasie. Wham i jakbym nie miał umrzeć, jakby to, co było wtedy, mia- ich taneczny kawałek „Wake Me Up Before You Go- ło trwać cały czas. Byłem przekonany, że co tydzień Go” przenosi mnie do Wrocławia, a konkretnie do będę mógł tam przybyć, napić się piwka i bawić do klubu Liverpool. Jest piątkowy czy sobotni wieczór, upadłego. Życie jednak zrewidowało moje plany. Nie- na parkiecie dużo osób, hałas, tłoczno, czuć zapach dawno będąc we Wrocławiu, chciałem przez moment papierosów, potu oraz perfum. W żyłach krąży mi al- odwiedzić ów lokal, jednak szybko zrezygnowałem, kohol. Ja zaś na swoich drewnianych nogach udaję, bo to już nie jest moje miejsce, zresztą nie chciałem że tańczę do rytmu. Nie pamiętam, ile razu tam by- burzyć Sali w moim Muzeum Wyobraźni, gdzie znaj- łem, ale chyba dość dużo. Za każdym razem następo- duje się ten klub znad Odry. wał podobny rytuał. Godzina 21-22 to czas przyjścia do klubu. O tej porze było tam jeszcze mało osób, sia- gicznej Piosence. Wtedy, kiedy byłem mały i chodzi- dało się do wolnego stolika, szło się po piwo, czy po łem do podstawówki, słuchałem prawie wszystkiego, drinka. Piło się, gadało. Po pewnym czasie impreza czym zadowalała się moja Starsza Siostra. Najbar- zaczynała się rozkręcać, wbijało się na scenę i szalało dziej utkwiły mi w pamięci zespoły: Korn, Offspring, w duecie, samemu lub razem z grupą przypadkowo Kaliber 44, Slipknot. Były i inne kapele, które teraz poznanych osób. Gdy się już nie miało sił na więcej odkrywam na nowo, słuchając muzyki na Youtubie. lub po prostu zamykali lokal, wracało się do domu. Piękne wspomnienia wiążę z tym miejscem; czasy o którym chcę napisać jest dość długi, ale ma wiele studiów, pierwszej miłości, beztroski. Wtedy żyłem, wspólnych cech. Ciągnie się on od lat szkoły podsta- Kończąc już, napiszę o mojej pierwszej Nostal- I jeszcze raz o czasach wczesnych. Okres, 137 nostalgiczny Koper wowej aż po gimnazjum. Podzielę ten okres nie we- chwilę myślałem, że na początku istnienia zespołu był dług lat, ale uporządkuję według innego kryterium, inny wokalista, „bo się później wokaliście tak mocno którym jest nostalgia. zmienił głos”). I jeszcze Björk – ale ją już nie kumpel Wspomnę o Telewizji. Słuchałem wtedy często mi polecił, tylko nauczycielka polskiego. Pożyczyła mi MTV i VIVĘ (pamiętacie Celebrity Deathmach? Czy kilka płyt tej islandzkiej wokalistki: Debut, Hegeom- muzykę z tamtych lat?). Pamiętam z tego okresu, że no, Post. Zakochałem się w tej Islandce, w jej głosie, nie lubiłem powolnych kawałków, wolałem muzykę jej muzyce, jej osobie. Byłem młody, mój umysł pra- szybką, żywiołową, przy której można by potańczyć gnął innej, nowej muzyki. Ujściem dla tych dążeń była . Dość dobrze pamiętam piosenkę Ironic, przy której Björk. Była symbolem tych zmian, szukania czegoś nieraz zaszalałem. Przypominam sobie, jak to w kół- mniej znanego, mniej popularnego, ale bardzo dobre- ku kręcę się po pokoju, i wariuję razem z wokalistką. go, innego, alternatywnego. Z Björk kojarzą mi się Jeszcze pamiętam zimne kafelki ze sklejki, jak się po inne zespoly, które wtedy odnajdywalem i słuchałem, nich chodziło, krzywą podłogę, zapach mebli; czy woń BVSC, Sigur Ros, The Knife, Mum, Pj Harvey i wiele płynąca z kuchni. Taka domowa sielanka. innych. Jeszcze muzyka, której słuchałem dzięki kum- plom i ich rekomendacjom. Jest to moje najpóźniej Powrócę jeszcze na chwilę do mojej Starszej Sio- powstałe źródło nostalgii. Zaistniało w gimnazjum. stry. Pamiętam, jak siedziałem u niej w pokoju, gdzie Wtedy mój gust muzyczny się sporo zmienił. Wówczas słuchałem muzyki i czytałem książki. Były u niej kase- też poznałem takie zespoły jak Pink Floyd, Kult (przez ty, z czasem pojawił się też odtwarzacz CD i parę no- 138 Grzegorz Koprowski wych płyt. Lubiłem zapach tego zakątka, nie do końca mojego umysłu. NIE ISTNIAŁA MOJA pamięć, moje umiem teraz określić tę nutę, ale coś mi po głowie ko- Ja, nie wiedziałem, kim jestem, jak się nazywam, co łacze, że to może była woń dywanu, kadzidełka, per- ja tutaj robię. Wszedłem do ubikacji jako Grzegorz fum. Te zapachy wydobywane z historii, ciągną mnie Koprowski, wyszedłem jako Tabula Rasa, niezapisany ku innym wspomnieniom. Do czytania baśni przed za- wspomnieniami, nie wiem jak, nie wiem, jakoś mi się śnięciem, słuchania płyt gramofonowych, dziecięcych udało i wróciłem jako Grzegorz, tak tak tak tak, ja zabaw w domu i na podwórku. Ogromna gama obra- się tak nazywam. Cieszyłem się, wracały wspomnie- zów, odczuć, emocji. Chciałbym opowiedzieć teraz o nia niby fale przypływu. Powróciłem. jednym wydarzeniu, które pamiętam do dziś i nadal wywołuje u mnie dziwne uczucie. Słuchałem muzyki. Korn. Ich, o ile pamiętam, debiutancka płyta. Czytałem książkę Świat Zofii. Teraz wydaje mi się banalna, ale wtedy na młodym umyśle wywarła dość mocne wrażenie. Kończyłem akurat lekturę, doszedłem do momentu, w którym okazuje się że ZOFIA nie ISTNIEJE. Jak to NIE MA JEJ, jak może istnieć tylko jako FANTAZJA autora? Mnie też może NIE MA, nie ISTNEIEJĘ, jestem NICZYM. Tym myślom towarzyszyły mi dźwięki Korna. To była wybuchowa mieszanka dla 139 artykuł Ratusz opolski. Czyli dawni noweliści z Niemiec. Albo renesansowa Florencja Najpierw zamyśliłem sobie, że w kilku oszczędnych Bo też Czytelniku mógłbyś, i pewnie byś to zro- zdaniach napiszę o dziejach renesansowej Floren- bił, zarzucić mi jednakże pewne ciągoty ku pisaniu cji. Trochę o tym, o owym. Także nieco o stosunkach w sposób zawiły. Jeślibyś coś dodał. To zapewne to, że z Rzymem. bajdurzę. Dlatego rezygnuję z takiego oto wstępu. Bo Ukazawszy wszystko to, mógłbym następnie obawiam się, że miałbyś rację. swobodnie opowiedzieć historię opolskiego ratusza. Muszę więc inaczej. Którą to podbiłbym barwną anegdotą. Dobrze by to No to zacznę od niemieckich literatów. Choć wyglądało na tle italskim. Jakkolwiek zrezygnowałem z podobnego planu. I to pomimo przewidzianej zięzłości, klarowności — zgodnego z prawem logiki — wywodu. 140 również i innych będzie to dotyczyło. Być może także tych z gatunku niepiśmiennych. Pewnie i rzeźbiarzy. Idzie mi o nieutulony żal za stratą, zatem — o odwieczną tęsknotę. Ona, całkiem prawdopodobne, Bartosz Łącki rosła wspólnie z człowiekiem już w łonie jego matki. mania. Im bardziej na Północ, tym zimniej — i tym Sięga tedy czasów niepamiętnych. Strata, jak się wy- trudniej o ekstazę. Ona jest w słońcu i winie. daje, jest z kategorii tych poważnych — nie jakichś Ad rem. Kiedy to zapoznałem się z antologią tam błahostek, kiedy się mówi: „no trochę szkoda, ale dawnej noweli niemieckiej przed moimi oczami jakby to nic”. przemaszerował oddziałek niemieckich pisarzy, którzy I choć Helga jest bez dwóch zdań ładnym, bardzo kobiecym imieniem — to już niekoniecznie musi je nosić całkiem młoda, czarnobrewa dziewczyna, słynąca z dumnego, niby to rzeźbionego w marmurze czoła oraz tanecznego chodu Postradany przeto został Raj. I siłą rzeczy roz- krzewił się o Nim sen, śmiała kompensacja. W każdym razie: doniosły majak o innej krainie, niżeli ta, którą jest posępna, słynąca z ciemnych lasów Ger- nie raz, nie dwa osadzali akcję swych utworów nigdzie indziej, jak właśnie we Włoszech — najczęściej renesansowych, okołorenesansowych, czy nawet pseudorenesansowych. Tak, ażeby móc nadać swym bohaterom nieco wdzięczniejsze imiona niż Ulf, Gotfryd. — Niechże więc wesołego wędrowca przyozdobię mianem Antonia. I niech taki Hans pozostanie szwabskim piekarzem, słynącym skądinąd z pewnej ręki do rzetelnych wypieków. I choć Helga jest bez dwóch zdań ładnym, bar- dzo kobiecym imieniem — to już niekoniecznie musi je nosić całkiem młoda, czarnobrewa dziewczyna, słynąca z dumnego, niby to rzeźbionego w marmurze czoła oraz tanecznego chodu. 141 Wtedy kochanką naszego protago- nisty, by pozostał pogodny, będzie Włoszka. Całą historię zaś przenieśmy znad Renu, w którym chciał się topić Robert Schumann, nad Morze Śródziemne, może i Adriatyk. Oraz do miast białych, klarownych. Wreszcie: na rozgrzane mocą słońca nabrzeża. Tak mi chodzi po głowie, że pisząc o niemieckich literatach powinienem gwoli dobrego wychowania i obycia z kulturą w ogóle zainicjować mą opowieść słowem o Goethem. Bo także i on za sprawą modnych podówczas zapatrywań wybrał się w podróż do Italii. Przy czym dość ciężko i bez nad- miernych wzruszeń przewalił się on po- Bartosz Łącki wozem przez wyrzeźbiony działaniem wiatru, słońca, Nade wszystko tam, gdzie najwyżej wyrastają okazy a także i morza krajobraz. Temu, co widział, pozostał przyrodnicze, tam i rzeczy nienamacalne — zazwy- bądź to obojętny, bądź niechętny. czaj nietknięte — mają wszystko, co niezbędne, by Dlatego chyba muszę rozpocząć to wszystko od drugiego w kolejności. Czyli że od Eichendorffa. wzróść. Znajduję i innych. Że też wymienię Paula Hey- On to bowiem, gdy tylko chciał się wspiąć na wyży- sego, Conrada Ferdinanda Meyera czy Isoldę Kurz. ny swego stylu pisarskiego, gdy więc zamyślił sobie Każde z nich w swym dorobku pisarskim ma choćby opowiedzieć morał o dobru, o czystości, nie pozosta- cykl nowel włoskich. wiając na poboczu miłości — to przerzucał swych bo- Przeskakuję raptem do Hermanna Hessego, haterów i rekwizyty im towarzyszące, cały ów sztafaż który — to już tak na marginesie — jest jednym z mo- hen, na południe. ich ulubieńców. Najsilniej w mojej pamięci spośród Nie szło mu wyłącznie o to, by móc popisać jego utworów zapisało się opowiadanie, które to zna- się giętkością swego pióra, charakteryzując spraw- lazłem w raczej obszernym tomie dzieł drobniejszych. ną ręką oblicze śniadego dziewczęcia czy smukłego Jest on mocno autobiograficzny. Oto młody artysta, rycerza zakutego w pozłacane żelazo. Nadto czyniąc nieformalny członek bohemy bytuje wesoło i uroczy- urodny opis klasycznej miejskiej zabudowy. Samo ście zarazem w ciepłej krainie. Jest to — uwaga — okno wykrojone w białym domu neapolitańskim — ja- Italia. Wszystko uznaje się za ważne, a także lekkie i kiż to wdzięczny temat dla językowych wariacji! jasne. Zabawa jest poważna. Powaga natomiast pełna O to mu też chodziło, oczywista. Lecz nie tylko. od śmiechu. W tle zaś: woda, zatem — kąpiele, nie- 143 artykuł odzowne słońce. Oraz jego owoc — i być może jedyny powód, dla którego Ono jest — czyli wino. Jednakże: nie otumaniające, nie czyniące piją- cego ciężkim, a raczej stwarzające mu dogodną at- Jest tak — niemalże za- pomniałem o głównym obiekcie moich rozważań. Niemniej teraz on wróci. mosferę, aby jego duch wzbił się w nieco wyższe rejo- I odtąd będzie wyłącznie o nim ny. mowa. Zwłaszcza, że jest on ra Choć jest i śmierć, wiadomo. To ważne — ale tak po prawdzie, to co z tego? czej zgrabny. Powiem więcej: ratusz opolski jest ładny. Jest taki, Niezbyt teraz pamiętam, o czym tam mówiono, jak i samo miasto. Czyli może nie czy była w tym wszystkim właściwie jakaś akcja. Wi- piękny, od razu przylegający do dzę co innego — obrazy. Ale też, nie powiem, żebym serca, nie zanadto duży. Taki, po- dokładnie je dostrzegł. wiedziałbym, w sam raz. I choć Są bowiem tak jasne. niewielki, to przecież trochę wysmukły. Jak tak teraz tu spoglądam, to wiem, że zbytnio się Jakiego jest koloru? Nie rozpisałem. Znów poniosłem fiasko. Ponownie wywa- wiem. Jasnego — to na pewno. żyłem owe ramy, nie osiągając mistrzostwa. Jakim bez Może kremowego, niewykluczone, dwóch zdań jest zwięzłość i celność spostrzeżeń oraz że jasnoszarego. W każdym razie stylu. — akuratnie został ubarwiony. 144 artykuł Mój ratusz jest mniejszy, i to bez dwóch zdań. Nie ma też niebosiężnych aspiracji. I dobrze, w to mi graj. Jest przeto skromny — ale i na swój sposób dumny. W każdym razie nie stanowi jakiejś tam miniaturki florenckiego zabytku czy, jak kto woli, niewydarzonej młodszej siostry No i koniec końców — bym zapomniał o czymś doniosłym. Ratusz w Opolu jest jak gdyby wzorowany na swym odpowiedniku ze znów nie tak odległej Florencji. Nie jest trudno się o tym dowiedzieć. Ale już, żeby dociec, co jest mianowicie grane, to trzeba pogłówkować nie lada. Czemu właśnie Florencja? Ale też dlaczego by nie? Wcale nieźle to sobie zaplanowali. Zwłaszcza, że mój ratusz jest doń podobny co do barwy — chciałoby się rzec, cery — i kilku może jeszcze nieodgadniętych przeze mnie, przecież laika, detalów. Inne — pozostało inne. Przecież starszy brat, czyli Pałac Vecchio, jest wręcz monumentalny w swych rozmiarach. Bo też znamionuje siłę, prężność miejsca i czasu, w których to został on wybudowany, i w jakich przyszło mu trwać. Któż się w nim nie znajdował. Że wspomnę tyl- ko wspaniałych rajców: Medyceuszy czy obdarzonego 146 Bartosz Łącki przenikliwym okiem Makiawela. Mój ratusz jest mniejszy, i to bez dwóch zdań. Nie ma też niebosiężnych aspiracji. I dobrze, w to mi graj. Jest przeto skromny — ale i na swój sposób dumny. W każdym razie nie stanowi jakiejś tam miniaturki florenckiego zabytku czy, jak kto woli, niewydarzonej młodszej siostry. Gdy jest zła pogoda — czyli że towarzyszy mu średnio korzystne światło — to istotnie, zdaje się być trochę biedny. Ale jednakże dalej — a może zwłaszcza wtedy — w tej swej biedzie musi być kochany. A kiedy tylko pierzchają zwaliste cielska chmur i na moje miasto spływa złoto słońca — ratusz ów jaśnieje, pełga, jest opromieniony. Wówczas po części świeci swym własnym pięknem. Lecz po części i florenckim. Zwłaszcza, jak się zna rodzinne miasto Dantego. Lub też, jak ja, posiada się o nim pogodne — zapewne wybujałe i jednak wygodne — wyobrażenie. Ratusz opolski swój zasadniczy kształt — czy też, bo jest mi raczej bliski, pomyślę chętniej o talii, rysach oblicza — osiągnął na dwóch etapach. Najpierw w drugiej połowie XIX w. A następnie — jeszcze na kilka lat przed wybuchem kolejnej wojny światowej 147 artykuł Przynajmniej nie ma tego ryzyka, że odurzony Na Opole, tak się jakoś przyjęło, mówiło się i — jak mi się wyda — olśniony słońcem na niebie, wtedy Oppeln. I dobrze, że inaczej, bo — jak by nie i tym odbijającym się od pysznych renesansowych fa- myśleć — było to inne miasto. Zupełnie różne — ktoś sad — wyznam amor fati. Czyli że nie zaręczę się z lo- doda. A inny jeszcze uzupełni — że także identyczne. Mowa o świetle. Z niego to naprawdę wywodzi się Akropol sem na dobre, i na złe. Ale to i tak wyłącznie wtedy, Projekt owego centralnego dla miasta budynku gdy okoliczności natury i kultury temu towarzyszące skreślił — uwaga — Niemiec. Także budowniczowie będą tak urodziwe. byli najpewniej jego rodakami. Ratusz opolski swój zasadniczy kształt — czy Ów konstruktor nie musiał nigdy być we Flo- też, bo jest mi raczej bliski, pomyślę chętniej o talii, rencji. Ale z racji swego zawodu — projekt Pałacu Vec- rysach oblicza — osiągnął na dwóch etapach. Naj- chio był mu znany. pierw w drugiej połowie XIX w. A następnie — jeszcze na kilka lat przed wybuchem kolejnej wojny światowej. 148 A jeśli nie był nigdy w rzeczonym mieście wło- skim — to tym bardziej musiał nim być urzeczony Ja- Bartosz Łącki każ to przemawiała przez niego tęsknota. Za czymś, czego nigdy się nie miało. Trudno mi to pojąć, wszakże nigdy takiej nie miałem. Niemiec to uczeń Mahometa. Przywołał do Opola ratusz florentyński. A jako że znał się na swym zawodzie — przykroił go odpowiednio, przebudował — by współgrał z bliskimi mu budynkami. I oto, by wszystko, co napisałem nie było fanta- zjowaniem, czyli wytworem skołatanej głowy — chcę nadać całości, już przy zakończeniu, pewnej rzetelności. Dlatego powinienem raczej przekazać głos komuś innemu. Całkiem roztropnie postąpię, jeśli tym nym — więc: doskonałym — odkryciem stała się kolumna. Tymczasem różne jej porządki — to szczegół. Nie rozwodzę się nad tym. Nie chcę. Pomyślmy — jak to wówczas wytwory antycznych budowniczych mogły zauroczyć, skoro nawet dziś, gdy to piszę, tłumy pielgrzymów, żądni piękna wędrowcy ciągną do mojej ojczyzny. Po to, by uczuć esteyczny wzlot, widząc trochę już spłowiałe ułomki dawnych monumentów. Jeśli bezręka Nike jest najwyższym wykwitem urodności, to jakże musiała się prezentować i podobać, gdy miała jeszcze komplet konczyn. Nie do wyobrażenia. Jednak powinienem pozostać rozważny — dojrzeć więc, w czym rzecz. Owszem, ci planiści, asystenci, cała reszta byli dość utalentowani. Ale tutaj potrzebne było coś jeszcze, więcej. Nie tylko coś tak pospolitego, jak talent, biegłość rąk czy ostrość spojrzenia. Także i zamiłowanie do ładu – to jeszcze za mało. Mowa o świetle. Z niego to naprawdę wywodzi się Akropol. Wiem, co prawię. Ciągle mam następujący sen oraz widzenie: oto rząd kolumn. One za sprawą słońca wyłaniają się z cienia”. razem dla odmiany będzie to ktoś posiadający realną wiedzę. Zatem — grecki architekt, Kyriopos, w pew- nym eseju tak pisze: Cóż mi dodać? Podzielam zdanie przedmówcy. I z niczym się nie będę wtrącał, ja, niewykształcony. Niech tedy wybrzmią słowa znawcy tematu. „Kolebką właściwego podejścia do nagiego głazu, porzuconego kamienia jest Grecja. Pierwszym i ostatecz- 149 biogramy Biogramy Kamila Byrtek — przewodnicząca SNKL, twórczyni i moderatorka strony snkluo.wordpress.com oraz strony na Facebooku. Studentka filologii polskiej i politologii, absolwentka pedagogiki, a z pochodzenia ścisłowiec. Dziennikarka Radia Sygnały i korektorka w Gazecie Studenckiej. Należy także do Koła Naukowego Literatury i Kultury Modernizmu UO. Kiedy nie biega szaleńczo po Opolu, czyta, pisze albo fotografuje. Zakręcona światem literatury, szczególnie polskiej. Swoje noce lubi spędzać w towarzystwie między innymi Poego, Lovecrafta i Kinga. Interesuje się m.in. przemijaniem, zatrzymywaniem chwil i melancholią w literaturze, a także teorią literatury. Zakochana w muzyce różnych gatunków (przede wszystkim metal i rock, ale także hip-hop i dancehall). Czas wakacyjny najchętniej spędza w górach (najlepiej Stołowych). W czasie akademickim spotykana w wielu miejscach naraz. 150 Agnieszka Dyś — fascynuje ją literatura i kultura baroku. Monika Ferenc — zastępczyni przewodniczącej (którą nie tak łatwo zastąpić) Studenckiego Naukowego Koła Literackiego. Na co dzień studentka filologii polskiej oraz typowy mól książkowy. Poza czytaniem: pasjonatka rekonstrukcji historycznej, tańca irlandzkiego oraz podróży tych dużych i tych małych. Z natury leń, co próbuje pokonać mnogością obowiązków, m.in. jako członek Studenckiego Naukowego Koła Literackiego, Koła Naukowego Literatury i Kultury Modernizmu UO, Naukowego Koła Teatrologów, Studenckiej Rady Wydziału Filologicznego oraz od niedawna dziennikarka Gazety Studenckiej. Uwielbia pisać zwłaszcza felietony, poddawać się lekturze ulubionych pisarzy i poetów (Umberto Eco, Jonathan Carroll, Neil Gaiman, Edward Stachura, Rafał Wojaczek….) lub słuchać muzyki (od muzyki klasycznej, poezji śpiewanej po rock i metal – szczególnie ten folkowy). MOLE #2 Paula Karabanowicz — studiuje na pierwszym roku studiów magisterskich filologię polską ze specjalizacją kultura popularna. Uczęszcza także na koło naukowe „Gryf”. Interesuje się literaturą romantyzmu. Działa w wolontariacie „Źródło”, prowadzonym przez Siostry Szkolne de Notre Dame w Opolu, gdzie udziela korepetycji z języka angielskiego. Przyłączyła się też do projektu „Serce i język”, wspierającego naukę języków obcych w opolskich domach dziecka. Miała praktyki w NTO. W wakacje pracowała jako wychowawca kolonijny na obozie wypoczynkowym dla dzieci i młodzieży z uzdolnieniami plastycznymi „Chris”. W wolnym czasie lubi biegać, jeździć na rowerze, spacerować i słuchać relaksującej muzyki. Do swych pasji zalicza literaturę, historię Polski oraz psychotronikę. Obecnie pracuje w sieci księgarni Matras — magiczne księgi widzi wszędzie (i sny, i praca, i studia, i czas wolny…). Jeszcze nie postradała zmysłów. Jej rytuałem jest codzienne pisanie, z zapamiętaniem prowadzi dzienniki. Rzeczywistość jest dla niej fikcją literacką (lub fikcja literacka — rzeczywistością:)). Jej ukochani twórcy to między innymi: Witkacy, J. Cortazar, G.G. Márquez, R. Wojaczek, F. Dostojewski i K. Wierzyński. Każdego dnia prosi Wielką Matkę o błogosławieństwo i pogodę ducha, każdej nocy boi się, że nie zaśnie przed wschodem Słońca. Jarosław Kiszka — Rasa: człowiek; level: 25; klasa: bard czarcich dźwięków; charakter: chaotyczny dobry; specjalne umiejętności: łowca chwil i uniesień; największe zwycięstwo: zabijanie nudy i obłudy. Absolwent dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UO, fotoreporter freelancer, prowadzący audycje Godzina Śmierci i Bez Słów w Radiu Emiter, wyróżniony na Medionaliach 2012 za reportaż Dziki Zachód. Fanatyk dobrej muzyki i koneser wybornych trunków. Karol Maluszczak — mieszka w Opolu. Studiuje filologię polską. Interesuje się literaturą amerykańską lat 50. i 60. XX wieku — zwłaszcza twórczością beatników. Poza tym ciekawi go poezja m. in. P. Celan, G. Trakl., J. D. Morrison, Ch. Bukowski, T. Miciński. J. Przyboś, T. Różewicz, L. Staff. Pola poetyckie, które go najbardziej interesują to: samotność, melancholia, mrok, mistycyzm, smutek, noc. Od kilku lat uprawia biegi długodystansowe, często odwiedza podopolskie wsie: Winów, Górki; poza tym lubi jeździć na rowerze i słuchać muzyki (Tom Waits, The Doors, The Cure, Pink Floyd, Jarecki, Bisz, oldschoolowy rap). Uwielbia także nocą jeździć samochodem. Grzegorz Koprowski (ur. 1988) — mieszkaniec Opola, miłośnik dobrej muzyki, dobrego filmu i mocnej kawy, przy której lubi sobie zapalić papieroska. Magdalena Kozieł — studentka filologii polskiej UO, członek Opolskiego Projektora Animacji Kulturalnych, Studenckiego Naukowego Koła Literackiego, Koła Naukowego Literatury i Kultury Modernizmu oraz Wolnego Dziennikarstwa. Bartosz Łącki (ur. 1988) — życie swe pędzi w Opolu. Bartosz Małczyński, ur. 1978 w Częstochowie. Adiunkt w Instytucie Polonistyki i Kulturoznawstwa UO. Autor książek: „Rozwiązywanie tekstów. Poetyckie polimorfie Tymoteusza Karpowicza” (Kraków 2010), „Boczne odnogi, ciemne jamy... Studia i szkice literackie” (Opole 2011). Redaktor 151 artykuł naukowy sześciu monografii zbiorowych. Redaktor działu literackiego w nieistniejącym już opolskim piśmie społeczno -kulturalnym „Strony”. Ponadto wielbiciel muzyki i czarnego sportu. Agata Narodowska — Prawie socjolożka z powołania, niespełniona pisarka i dziennikarka, z wykształcenia technik informatyki, która lubi obserwować ludzi, ale nie tylko. Nie gardzi dobrym kinem grozy, topi się od kilkunastu lat w azjatyckiej kulturze i nadal jej mało, a hobbistycznie wyraża się artystycznie poprzez grafikę komputerową. Nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, a „ekstrema” to jej drugie imię. Olaf Pajączkowski (ur. 1988) — interesuje się muzyką, filozofią, literaturą, filmem, fotografią, przede wszystkim jednak jest twórcą rzeczy wszelakich, od utworów prozatorskich do etiud filmowych. Współpracował/współpracuje z portalami „Coolturka” i „Adventure Zone”, prowadził dwa blogi kulturalne, wygrał ze trzy konkursy recenzenckie, udzielał się w kultowym — w pewnych kręgach — zespole rockowym Post Mortem; kilka jego wierszy ukazało się w „Migotaniach Przejaśnieniach”, proza jeszcze czeka na swój debiut. Ostatnio stworzył „Znak zapytania”, komputerową przygodówkę w starym stylu. Pamela Szczerbik — Pamela uwielbia podróże. Lidia Urbańczyk (ur. 1988) — Gdy podejdziesz w środku nocy do lustra i wypowiesz doń trzy razy: Lidia, Lidia, Lidia, to przyjdzie Lidia i przeczyta ci straszną bajkę do snu… Lidia za życia była znawczynią literatury dla dzieci i młodzieży oraz wielką miłośniczką grozy. Połą- 152 czyła obie pasje, by zająć się antropologią horrorów dla maluczkich. Doktorantka I roku na Wydziale Filologicznym UO. Interesuje się literaturą fantastyczną — ulubieni autorzy Clive Barker i Neil Gaiman. Pasjonatka warsztatów twórczego pisania. MOLE # 2 Agata Narodowska puppet-soul.deviantart.com 153 artykuł poczytalne i poczytne MOLE mole-czasopismo.strefa.pl 154 154