I mijasz człowieka z rury... - Portal Muskie.Pl

Transkrypt

I mijasz człowieka z rury... - Portal Muskie.Pl
Portal Muskie.Pl
I mijasz człowieka z rury...
Autor: Jacek Jóźwiak
O ludziach, którzy mieszkają w kanałach ciepłowniczych, np. w pobliżu Mostu Gdańskiego czy po
praskiej stronie Mostu Grota. Bardzo często wędkarze spotykają ich o świcie i późnym wieczorem.
Tę rurę znają wszyscy warszawscy wedkarze spotykający się na praskim przyczółku Mostu Gdańskiego.
Rura biegnie pod mostem kolejowym i od czasu do czasu wychodzą z niej bezdomni. Niekiedy straż
miejska wywala wszystko z rury i wówczas przez kilka dni pod filarem leżą skarby - posłania, naczynia,
sterty ubrań. I one mijane są przez ludzi z wędką.
Bezdomni mieszkają też obok, pod ziemią w ciepłowniczym węźle, którego wyloty parują rano, i które się
mija w drodze na pierwszą ostrogę poniżej mostu. Ich gniazda znaleźć można także na warszawskim
Żoliborzu, przy klubie "Spójnia" i rozwalonym berglu na przedłużeniu ulicy Krasińskiego, na ulicy
Podleśnej, na linii mostu Grota...
Mijają się z wędkarzami. Nie spotkałem się jeszcze z sytuacją, by prosili choćby i o papierosa. Nie żebrzą
w miejscu swojego zamieszkania, nie chcą wchodzić w konflikt ze współużytkownikami tego terenu.
Mijają ich po drodze do i ze swojej rury... Natykamy się na nich my, warszawscy wędkarze wiślani...
Natykają się na nich pracownicy kanalizacji. Muszą niekiedy zburzyć ich miesiącami budowane "domy".
Taka praca. Ale są podobno różni. Jak to ludzie. Jedni wywalą wszystko jak leci, obojętnie, jak gdyby
warsztat pracy sobie przygotowywali, inni złośliwie poniszczą to, co jest dla bezdomnego skarbem. Są
jednak i tacy, którzy wszystkie cenności ułożą osobno, na kupce, przyzwyczaili się już bowiem do
lokatorów węzłów ciepłowniczych i kanałów. Ludzi w nich widzą. ***
Izi to zdrobnienie od Easy Rider. Był kiedyś na tym filmie, kiedy jeszcze chadzał do kin. To było w
czasach, gdy miał mieszkanie. Rodzinę też miał. Film mu się podobał, główny bohater utkwił w pamięci.
Nie pamięta, o czym to było, ale o ekranowej postaci nie zapomniał. Kiedy coś, co zamierzał zrobić, nie
było najlepsze i potrzebowało jakiegoś argumentu, to mówił, że tak by zrobił Easy Rider. Więc został
Izim.
Jak ma na imię? Uśmiecha się szczerbato. Czasami ludzie spoza rury ciekawi są jego życia. Pytają, co go
tu przywiodło. On nie z tych - a takich w rurach najwięcej - co chcą litość wzbudzić i opowiadają o
nieszczęściach, jakie ich uczyniły bezdomnymi. Historie bywają prawdziwe, bywają zmyślone, ale
wszystkie zaprawione są żebraczym tonem, żebraczą myślą - a może słuchacz da parę groszy...
Izi na takie pytania odpowiada zawsze: nie pamiętam... Potrafi też powiedzieć: I don't remember.
Mógłby jeszcze w kilku językach wydukać tę kwestię. I czasem tak robi. Trochę, żeby zaskoczyć, trochę
z sentymentu do życia przed rurą.
Czy zawsze kłamią, czy nigdy nie opowiadają? Znów ten bezzębny uśmiech. Nie zawsze. Zresztą tak
naprawdę, to pełno w nich pamięci i odwołań do przeszłości. Najczęściej nocą, kiedy zgoni ich już
wszystkich do rury. Do tych odwołań konieczne są jednak określone warunki...
Większość musi mieć tego dnia pecha i w rurze zabraknie nawet denaturatu, który tak znakomicie
przenosi w ciemność o zabarwieniu lilaróż. Dla wielu ten kolor stał się sensem. Dążeniem i ucieczką. Ale
nie zawsze znajdzie się coś, co można sprzedać, nie zawsze wyżebra się jakieś groszaki. Wówczas do
rury przychodzi na tę jedną noc przeszłość. I o ocynkowane sklepienie obijają się dziwne w tym miejscu
słowa... Żona, matka, dom, dzieciaki, praca, stół, łóżko. I różne inne. Pewnie połowa słów, które znają,
nie pasuje do rury. Może więcej niż połowa. ARCHEOLOGIA
Wszystko się może przydać. Więc ściągają do rury większość znalezisk. O ile bezdomni z dworców
kolejowych, czy nawet ci ze schronisk i noclegowni nastawieni są najczęściej na różne formy żebractwa,
to ci, którzy "dom" stworzą sobie w węzłach ciepłowniczych, w kanałach, w domach do rozbiórki czy na
działkach - na swój sposób pracują. Izi, kiedy jest jeszcze w miarę trzeźwy i moc alkoholu nie odbierze
mu mądrych słów, mawia, że wszyscy mieszkańcy rury są wykwalifikowanymi archeologami. Nie
zwyczajnymi zbieraczami z wysypisk, ulicznych koszy. Należą do klasy wyższej ludzi zbierających resztki.
W żelaznej rurze o średnicy trzech metrów, która chroni przepływ ciepłej wody na drugi brzeg rzeki,
mieszkało ich sześciu, kiedy zostawiłem koledze wędki i zdecydowałem się wleźć w ten inny świat. Na
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11
Portal Muskie.Pl
drugim krańcu, z przeciwnego brzegu, też kilku mieszka, ale nie udzielają się towarzysko. Bo choć
każdy, kto tu przyjdzie może znaleźć sobie dwa metry legowiska, to nie oznacza, że zostanie przyjęty
do kompanii. Więc czasami ktoś przyjdzie na jedną, dwie noce. Rzadko ktoś się zadomowi. Wciąż trwa
naturalna selekcja.
Bo umierają. Zazwyczaj po pijanemu. Ktoś zamarznie, ktoś odejdzie w delirium, ktoś się w rzece utopi,
kogoś zabiją... Albo ktoś po prostu nie przyjdzie któregoś dnia. Może nie żyje, może kona w szpitalu,
może poszedł do mamra, a może po prostu pojechał do innego miasta, znalazł inną kompanię, lepsze
lokum.
Na tym końcu rury skład nie zmienia się od kilku miesięcy. Jest czterech młodych i silnych, jest jeden
mądry - więc potrafili wywalczyć sobie dobrą pozycję. Mają swój śmietniczny rewir. Buszują w
pojemnikach na dużym osiedlu. Gonią konkurencję, tych wszystkich emerytów i rencistów, których nowy
system rzucił między śmieci.
Izi nie bez kozery użył słowa "archeologia". Bo pojemnik na śmieci jest niczym ta odkrywka, niczym
stanowisko poszukiwawcze. Jeśli przez kilka miesięcy przerzuca się bardzo starannie cudze resztki, to
poznaje się dobrze ludzkie życie. Najlepsze wszak stanowiska archeologiczne znajdowano na
wysypiskach antycznych śmieci...
Dziś Izi jest trzeźwy. Jeszcze... Pamięta kim był Schliemann, odkrywca Troi. Przekopuje właśnie wielki
pojemnik obok czteropiętrowego bloku i opowiada. O tym, że tym od taksówki pogorszyło się znacznie.
W ich worku znalazł kiedyś resztki kraciastego paska, jaki nakleja się na taksówki, więc mówi o nich
taksówkarze...
Wie, że im teraz ciężej - zawsze pili Liptona, teraz też go piją, ale przecież widać, że parzą dwa razy.
Myślał, że może ktoś choruje na serce i pije słabszą, ale nie ma opakowań po lekach i dalej znajduje
butelki po gorzale. Jeszcze kilka miesięcy temu były to koniaczki, smirnoffy - dziś jest czyściocha. Były
skórki od salami, dziś są po pasztetówie...
Komputerowcowi urodziło się dziecko. W ich worku często znajdował połamane dyskietki, pudełka po
akcesoriach. Raz nawet znalazł jakieś urządzenie - lamusiarz, u którego sprzedają najciekawsze
znaleziska nazwał to bodemem, modemem, czy jakoś tak. Dostał zań dwadzieścia złotych i mógł kupić
alpagi zamiast dynksu. Dziś najwięcej tu pampersów - każdy dzieciak to zasraniec, złości się, bo
paskudnie przeglądać zawartość. A trzeba, bo trafiają się różne rzeczy. Mają dzieciaka, ale powodzi im
się coraz lepiej. Wymieniają drobiazgi, pozbywają się starej odzieży. A i dziecko rośnie, więc ciuszki po
nim można sprzedać choćby i na szmaty... WOLNOŚĆ I SPÓŹNIENIE
Izi twierdzi, że jest wolnym człowiekiem. Nie przeszkadzają mu konwenanse. Robi to co chce. I to co
musi robić, żeby robić to, co chce. Wolność jest w życiu chwilą bieżącą. Przeszłość to wspomnienia. Te, o
których chce się pamiętać, więc się pamięta oraz te, o których chce się zapomnieć, więc je się zapija.
Przyszłości nie ma, bo nikt nie zna dnia ani godziny. Zamiast przyszłości może być cel. A celem jest coś
do picia. Najczęściej denaturat, rzadziej alpaga, jeszcze rzadziej prawdziwa wódka. Albo bimber z kartofli
robiony przez bezdomnych na pobliskich działkach.
Ale to nie jest przyszłość, to tylko dążenie. A potem znów czas teraźniejszy. Kiedy ma się kilka złotych,
to lepiej kupić dynks - bo można się upić. Gdy pieniędzy jest więcej, to można się sponiewierać
alpagami. A jeśli przypadkiem ma się w kieszeni mnóstwo forsy, to jest okazja, by się przekonać, jak
smakuje prawdziwa wódka. Zanim zamroczy.
Jutra nie ma, nie odkłada się grosza na jutro. Jeśli stać na jedną butelkę, to się ją wypija prawie całą
przed wejściem do rury, ale gdy stać na dziesięć, to się stawia. W rurze trwa dyskusja. Co lepiej kupić denaturat, tanie wino, czy może gorzałę. Zawsze staje na jednym - kupuje się to, co wszystkim zapewni
schlanie się. Najczęściej więc liliówkę. Ale kiedy - na ten przykład - Flaku znalazł na przystanku
tramwajowym eleganckiego pijaka, a przy pijaku równie elegancki portfel, to kupili sobie do rury cztery
skrzynki wódki, chleba i konserw, gazowanych napojów, papierosów i przez tydzień nie wyściubiali nosa
ze swojego przytuliska.
Tak, Izi słyszał o noclegowniach, w ciężką zimę nawet nocował tam dwa razy. Ale nie mógł być sobą.
Tam jest regulamin. A regulamin to wróg wolnego człowieka. Izi słyszał też o programie wychodzenia z
bezdomności - to dobre dla tych, którzy nie żyją. Nie żyją zaś ci, którzy naprawdę nie żyją, tylko ci,
którzy żyją dniem wczorajszym i jutrzejszym. Omijają życie. To najprawdziwsze - teraz, w tej chwili. A
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11
Portal Muskie.Pl
jak się żyje, nie żyjąc, to się chce wyjść z tego nieżycia...
Izi jest jeszcze trzeźwy, więc mówi. Filozofuje nawet. Ale niedługo nie będzie mówił - będzie mamrotał.
Nie, nie chce ode mnie pieniędzy. Dziś dobrze mu poszło. Może kiedy mnie spotka, kiedy źle mu pójdzie,
to wtedy mu dam parę groszy. Choć nie, mogę coś dla niego zrobić. Mogę kupić mu miętówek. Albo
gumę Orbit bez cukru. On sam na nie pieniędzy nie wyda, bo żal jakoś. Miętowy smak w ustach, to
niedzisiejsze marzenia - smak z kiedyś. Sprzed rury. http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:11