Pstrąg - zrobić go w abę!

Transkrypt

Pstrąg - zrobić go w abę!
Portal Muskie.Pl
Pstrąg - zrobić go w żabę!
Autor: Jacek Jóźwiak
O pstrągowych przynętach na wiosnę (choć skutecznych i w innych okresach) - czyli
o żabkach i żabulkach, pękatkach oraz o prowadzeniu woblerów w żabi sposób.
Czasami już w pierwszych dniach marca, niekiedy dopiero w połowie albo nawet zgodnie z kalendarzem w czas topienia Marzanny - budzą się żaby. Z oporami wydobywają się z letargu i długo jeszcze
pozostają bezradne, bezbronne, powolne. Ale instynkt nakazuje im gnać ku brzegowi. Bo pozostanie w
wodzie oznaczać może śmierć.
Najbardziej niebezpiecznie jest w pstrągowych rzekach. Porwana przez nurt żaba defiluje nad
kryjówkami drapieżców, które w głowie mają teraz jedno: odkuć się po tarle. Nie bardzo jest na czym
żerować - brak owadów, wodnych bezkręgowców także niezbyt wiele, na narybek też jeszcze przyjdzie
poczekać. Żabie przebudzenia są więc darem od losu.
Chwila, gdy masowo budzą się płazy, jest dla pstrągów czasem obżarstwa. Podobnie jak podczas innych
masowych pojawień się jakichś organizmów, ryby te często nastawiają się na jeden rodzaj pokarmu.
Bardzo trudno je skusić przynętą o odmiennych ruchach, kolorach, pracy. Dzieje się tak także podczas
gwałtownego marcowego ocieplenia. Pstrągi żrą żaby. Potokowce doprowadzają do szału spinningistów,
którzy przyszli nad rzekę z arsenałem swoich najbardziej tajnych przynęt. Choć obrotówki i woblery
udaje im się wprowadzić w przydenne partie pstrągowych ostoi, choć mieszają" one wodę niezwykle
agresywnie, to pobić nie można się doczekać. Tymczasem nierzadki jest widok cętkowanych cielsk
wychodzących z głębin do miotającej się na powierzchni żabki. Błysk, panika na powierzchni, bełt i po
płazie
zostają tylko fale na wodzie. I wędkarz z gębą szeroko rozdziawioną, pełną brzydkich wyrazów i
przysiąg, że następnym razem w pudełku będą żabie woblerki, żabie gumki, żabkokształtne wahadłówki.
Z przyrzeczeń na ogół nic nie wychodzi - albo w sklepach żabek nie będzie, albo na kolejną wyprawę
czas przyjdzie wówczas, gdy pstrągi nie będą już tak zachłannie reagować na powierzchniową taplaninę.
Regułą więc w pudełkach pstrągarzy powinno być kilka przynęt udatnie naśladujących żabki. Nie tylko
zresztą wczesną wiosną - chyba jeszcze bardziej żabim miesiącem jest późny sierpień, gdy podmokłe
zagajniki roją się od dopiero co przeobrażonych płazów.
Żabi kształt, żabie kolory to jednak nie wszystko. O wiele ważniejsze jest
żabie prowadzenie
przynęty. Wędkarz, który potrafi się zamyślić nad pracą przynęty, dla którego spinningowanie nie składa
się wyłącznie z dwóch faz - z rzutu i ściągania - nigdy nie będzie stał nad wodą z bezradną miną i
marzeniem o posiadaniu cud wabika. Brak żaby w pudełku da się zastąpić prowadzeniem przynęty w
sposób naśladujący żabę. Najlepsze będą oczywiście pływające, pękate woblery, najlepiej te nurkujące
niezbyt głęboko. Ale także wahadłóweczka z cienkiej blachy, obrotówka z szeroką paletką czy ripper z
podwójnym ogonkiem na lekkiej główce dają się prowadzić pod powierzchnią.
Żaba nigdy nie porusza się ruchem jednostajnym. Wystarczy granie szczytówką i skokowa" praca
kołowrotka, by uzyskać pierwsze żabopodobne efekty. Dość się jednak przyjrzeć żabie porwanej przez
nurt, by pojąć, że to nie wystarczy, by wiernie ją naśladować. Każdy, kto widział pstrągowy atak na
żabę, wie, że większość uderzeń ma miejsce w chwili, gdy płaz na moment nieruchomieje i daje się
swobodnie znosić. Na powierzchni jeszcze widać falki wywołane ruchem...
Odmienna nieco sytuacja - odrętwiała żaba niesiona jest przez rzekę niczym kawałek drewna. Pół metra
niżej widać grzbiet pięknego pstrąga. Drapieżca także daje się nieść wodzie. Pierwsze drgnięcie żaby
bywa wówczas jej ostatnim ruchem na swobodzie - następne są już konwulsje w rybiej paszczy. Jeszcze
inna sytuacja - przestraszona czymś żaba wskakuje do rzeki. Instynkt nakazuje jej gwałtowne ruchy,
długie susy i kierunek do dna. Jeżeli w pobliżu jest głodny pstrąg, to atakuje niemal natychmiast...
Kolejne spostrzeżenie - żaba niezmiernie rzadko przeciwstawia się biegowi rzeki. Nawet w panicznej
ucieczce do brzegu daje się nieść nurtowi. Dopiero po wpłynięciu w zastoisko staje się panią sytuacji i
kieruje tam, gdzie ma ochotę. Wnioski nasuwają się same. Moim faworytem wśród przynęt jest pękaty
http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:13
Portal Muskie.Pl
wobler,
oczywiście pływający, o dużej wyporności i niewielkim stateczniku ustawionym pod dużym kątem do osi
podłużnej przynęty. Ot, typowy wobler podpowierzchniowy. Dobrze jeżeli natychmiast po przerwaniu
zwijania żyłki wyskakuje on na powierzchnię niczym korek - do kręgu na wodzie wywołanej kontaktem z
powierzchnią pstrągi wychodzą często.
Rzucam z reguły skosem pod prąd, pod przeciwny brzeg. Kilka szybkich skoków do dna - to żaba, którą
przestraszyło coś na brzegu. Potem pozwalam wabiowi wypłynąć na powierzchnię. To zmęczona,
odrętwiała żaba, która daje się nieść nurtowi... Żyłka przez cały czas napięta. Lekki ruch szczytówką,
podszarpywanie, podciągnięcie - to żaba, która stara się najmniejszym wysiłkiem utrzymać właściwe
położenie... Rzut pod prąd. Sprowadzanie przynęty dość długim skokami. Pozwalanie na sekundę, dwie
na kontakt z powierzchnią - to żaba, która szuka dogodnego miejsca do wypełźnięcia na ląd...
Rzut z prądem (a jednak!), tak by wobler upadł dwa metry przed dobrze rokującym stanowiskiem.
Szczytówka pionowo w górze. Opuszczenie kija. Przynęta spływa. Przytrzymanie. Popuszczenie. Przeszła
nad stanowiskiem. Powrotna droga ruchem jednostajnym. Kolejne przepuszczenie. I jeszcze raz, dwa
razy, pięć...
Bu... buch! Pierwszy pstrąg w sezonie. Ba... bach - drugi! Tak się zdarza. Wcale nierzadko. Trzeba tylko
w kawałek drewna, plastiku, miękkiego tworzywa, czy nawet blachy tchnąć żabiego ducha! Zrobić go w
żabę!
Trzy lata temu moja fascynacja żabami podczas marcowych wypraw na pstrągi sięgnęła zenitu. Podczas
całodziennej, forsownej wędrówki brzegiem Tanwi moje cud obrotówki lekceważone były przez
kropkowańce. Widziałem za to kilka uderzeń w budzące się do życia żaby. Rozczarowany "pustym
przebiegiem" natychmiast po powrocie do domu sięgnąłem po atlasy przyrodnicze i zagłębiłem się w
lekturę poświęconą płazom bezogoniastym. Przeprowadziłem też powtórkę ze wspomnień - to wcale nie
jest łatwe: jasno i precyzyjnie uzmysłowić sobie, jak pływają żaby...
Ale owe wieczorne przemyślenia pozwoliły mi na wybór swojego faworyta spośród woblerów - najłatwiej
daje się prowadzić "jako żaba" słynny wobler "Big S" oraz równie pękate modele amerykańskie, pod
warunkiem, że nie mają głębinowego statecznika.
W Polsce istnieje przeświadczenie, że najłowniejsze są woblery nurkujące głęboko, więc kupienie
plastikowych pękatek nie nastręczało trudności. Znalazłem nawet kilka modeli o ślicznym zielonym
grzbieciku i równie pięknym żółtym brzuszku. Te pozostawiłem bez przeróbek i do dzisiejszego dnia
służą mi nie tylko na łowiskach pstrągowych. Myślenie o konkretnej przynęcie jak o żabie
zaprocentowało szczupakami z grążeli, wielkimi kleniami znad łanów moczarki i nurzańca oraz
przegranym spotkaniem z sumem.
Większość pękatych woblerów przemalowana została w żabi deseń. W atlasach przyrodniczych płazy
bezogoniaste pokazywane są z dwóch stron - od grzbietu i brzuszka. Najpiękniej maluje natura właśnie
na wiosnę. Są to na ogół łatwe do podrobienia wzory. Wystarczy kilka dobrych pędzelków, farba
modelarska i rozpuszczalnik. Dla ambitniejszych i bardziej uzdolnionych można polecić zwyczajną
temperę, którą można mieszać na dowolnej paletce. Ja korzystam z niej właśnie.
Dość grubym papierem ściernym matowię powierzchnię woblera, myję go, suszę, a potem maluję go na
kumaka, na moczarową, trawną, na rzekotkę, czy żabę fantazyjną. Bardzo starannie potem suszę moje
dzieła i pokrywam je kilkakrotnie lakierem poliuretanowym. Są śliczne.
I łowię - bo to działa! http://muskie.home.pl
Kreator PDF
Utworzono 8 March, 2017, 20:13

Podobne dokumenty