14 - Klan
Transkrypt
14 - Klan
Klub Ludzi Artystycznie Niewyżytych – II LO w Krośnie 2007 Ja w ogóle nie roztkliwiam się NAD SWOIM GŁOSEM… Z Hanną Banaszak, tuż po koncercie w Krośnie – rozmawia Alan Bochnak Alan Bochnak (zg)Redaktor KLAN-u - J ak spodobało się Pani przyjęcie przez krośnieńską publiczność? - Powitanie było zaskakujące, ponieważ przywitała mnie zaprzyjaźniona orkiestra dęta. To było bardzo wspaniałe i szalenie miłe. - Jest Pani artystką, która nie rozgrzewa swojego głosu przed koncertem. Dlaczego, przecież wszyscy to robią? - Ja się w ogóle nie roztkliwiam nad swoim głosem. Nie noszę szalików, nie piję „letniego” ani nie rozśpiewuję się. Staram się wydobywać wszystko z emocji i skupienia, niż z techniki rozgrzewania się. Bardziej jestem skupiona na wyrazie. Myślę, że na tyle dostałam od losu, że nie muszę się specjalnie rozśpiewywać. - Jak odkryła Pani swój muzyczny talent? Czy w Pani rodzinie były tradycje muzyczne? - Nikogo nie było w rodzinie, kto by się zajmował zawodowo muzyką, choć wszyscy są muzykalni. Zawsze, gdy ktoś coś nucił, to robił to z dużym talentem, co dało się wysłyszeć. Wszyscy śpiewali na głosy, a także wszyscy mieli ładne glosy. Jednak to przypadek sprawił, że ktoś mnie usłyszał i zaczęłam śpiewać. Ale nigdy nie miałam planów, by śpiewać i nigdy samej nic takiego by mi nie przyszło do głowy. - Prócz muzyki posiada Pani również wiele innych pasji... - Od wielu lat piszę, fotografuję, projektuję biżuterię, ale i tak to nie wszystko. Ja mam taką naturę, ciągle czegoś szukam, jestem dość niespokojna. Interesują mnie wyzwania. Dlatego sięgam po różne gatunki muzyczne i po różne treści. Zmagam się z tym, siłuję i to mi sprawia największą radość. - Śpiewa Pani różne piosenki, wykonuje różną muzykę. Czy jest coś, w czym czuję się Pani najlepiej? - Takie pytanie często zadają mi różni ludzie. Dla mnie najlepsze jest wszystko razem. Nie wyobrażam sobie śpiewać wyłącznie standardów jazzowych, piosenek kabaretowych czy tekstów Jana Kochanowskiego. Interesuje mnie to wszystko, ale pod jednym warunkiem, że każdą z tych rzeczy doprowadzę do wiarygodności. Niczego nie dotykam po wierzchu. Jeżeli już cos robię, to bardzo gruntownie nad tym pracuję. - Wiele Pani „koleżanek z branży” swój warsztat i swoje doświadczenie przekazuje młodym muzykom. Czy myślała Pani kiedyś nad zajęciem się kształceniem młodych talentów? - Tak, ja prowadzę warsztaty od czasu do czasu, ale bardzo rzadko, ponieważ stwierdziłam kiedyś, że mnie wtedy ubywa. I coś w tym jest, bo rzeczywiście oddaję się temu, co robię, oddaję dużo tywnych emocji. Wciąż jeszcze żyję twórczo, więc staram się to robić stosunkowo rzadko. Może dlatego, żeby sobie czegoś nie zabrać. Sądzę, że jeżeli kiedyś przestanę śpiewać, a taki czas na pewno nastąpi, to będę się więcej temu oddawać. Mimo to, zwracają się do mnie młodzi ludzie 14 z propozycjami udzielania lekcji. Czasami się zgadzam, ale tylko w przypadku, gdy mam do czynienia z niezwykłym talentem, który sam w sobie jest sumą wielu możliwości. Niestety, nastały takie czasy, gdzie stawia się na naśladownictwo. W sztuce naśladownictwo nie ma sensu i wtedy w ogóle to nie jest sztuką. Sztuką jest zrobienie waloru z siebie. Ja zaczynałam śpiewać w czasach, w których było sporo autorytetów, które swoim wzorem powodowały, że człowiek bardzo szybko orientował się, że jeżeli nie będzie inny niż wszyscy, to po prostu nie będzie to miało sensu. Natomiast dzisiaj sądzę, że młody człowiek jest mocno zagubiony. W telewizji, w radiu, po prostu wszędzie słyszy się jakieś kopie, czasami nawet bardzo dobre, ale mimo wszystko kopie. Słyszałam już podobne barwy głosów, podobne zaśpiewy, ozdobniki, repertuar do jakiegoś wzorca zachodniego. Byłam ostatnio na festiwalu, gdzie siedziałam w jury. Wśród wykonawców było czterech Mieczysławów Szcześniaków. To są bardzo muzykalni ludzie, bo ja to słyszę doskonale, i żal mi tych ludzi, że nikt im tego nie mówi, że muszą postawić na coś innego. Trudno mi było ich oceniać, ponieważ wśród tych czterech Mieczysławów Szcześniaków nie było Szcześniaka. Nie mogę się z tym pogodzić i dlatego, gdy zwracają się do mnie młodzi ludzie, często odwracam im wszystko do góry nogami. Tylko szukanie indywidualizmu ma sens. - Jakie są Pani plany związane z naszym miastem i regionem? - Dzisiaj całkiem spontanicznie okazało się, że istnieje taka możliwość, że przyjadę tu na warsztaty fotograficzne. Być może zabiorę ze sobą zespół i zagramy tutaj koncert. Będzie to wtedy całkiem inny repertuar niż dzisiaj. Najbardziej się cieszę, że porobię tutaj nowe zdjęcia. - Czego możemy Pani życzyć w 2007 roku? - Siły, zdrowia, pogody ducha i tyle, ponieważ człowiek powinien sobie sam poradzić. © klan 2007