Audycja o konflikcie palestyńsko - izraelskim w radiu RDC. List
Transkrypt
Audycja o konflikcie palestyńsko - izraelskim w radiu RDC. List
Standardy dziennikarstwa. W związku z niedzielną audycją w RDC wysłałem do Rafała Betlejewskiego list otwarty: Subject: audycja o konflikcie palestyńsko-izraelskim Pozwalam sobie skrytykować publicznie Pana audycję, bo cenię zarówno Pana jak i rozgłośnię RDC, której kiedyś wręcz nie zauważałem, a która od dwóch lat jest w stanie przykuć moją uwagę na długie godziny, i którą polecam znajomym…. Słuchałem w niedzielę Pana audycji z udziałem Pauliny Codogni. Dotyczyła budowy muru wokół palestyńskiej części Zachodniego Brzegu, który ma obronić obywateli Izraela przed masowymi morderstwami. W audycji padały w stosunku do Izraela różne niesprawiedliwe określenia, bardzo dalekie od dziennikarskiej obiektywności: o apartheid i okupację oraz brak Palestyńczyków w Knesecie. Była również mowa o pokojowych protestach Palestyńczyków z użyciem kamieni wystrzeliwanych z proc. Myślę, że można i należy krytykować politykę Izraela, podobnie jak każdego państwa, ale są pewne granice tej krytyki, poza którymi dziennikarstwo przeobraża się w jednostronną propagandę. Jak wiadomo, walka Państwa Palestyńskiego z Izraelem ma w założeniu doprowadzić do likwidacji Izraela, a prowadzona jest nie tylko przez „pokojowe” protesty, w wyniku których wiele osób może zostać okaleczonych kamieniami, ale również przez zamachy mające na celu masowe zabójstwa oraz poprzez bombardowanie rakietami. Zachodni Brzeg nie jest terenem okupowanym. Jest terenem spornym, podzielonym przez stronę izraelską i palestyńską w Oslo w 1993 i 1995 r. W Knesecie są Arabowie, w przeciwieństwie do parlamentu palestyńskiego, w którym nie ma żadnego Żyda. Palestyńczycy to też Arabowie, ale obywatele Państwa Palestyńskiego, więc nie mogą być w Knesecie. Wybory do parlamentu palestyńskiego od prawie 10 lat w ogóle się nie odbywają. Dyskryminacja to przede wszystkim palestyńska specjalność – nie tylko Żydów, którzy po prostu zostali wygnani z terytoriów Państwa Palestyńskiego, ale m.in. też kobiet, mniejszości seksualnych i dziennikarzy. Narzekanie na „apartheid” w Izraelu, stosunkowo demokratycznym państwie (nawet jeżeli z odchyleniem religijnym), otoczonym krwawymi i agresywnymi dyktaturami, do których nie można nie zaliczyć również Państwa Palestyńskiego – jest hipokryzją.