Tutaj - Tyfloświat
Transkrypt
Tutaj - Tyfloświat
www.tyfloswiat.pl Kwartalnik, nr 1 (10) 2011, bezpłatny, ISSN: 1689-8362 TYFLO{WIAT Biała laska Dostępne twarze Facebooka Naviton 3 Biała laska Piotr Witek zapoznaje Czytelników z dostępnymi na naszym rynku białymi laskami i podpowiada, na co zwrócić uwagę przy ich zakupie. fot. creationc W numerze Pełnomocnik a obrońca 11 Dostępne twarze Facebooka W swojej pracy zawodowej niejednokrotnie spotykam się z pytaniem klientów: „Czy ja zawsze muszę mieć profesjonalnego pełnomocnika?” Odpowiadam, że oczywiście zależy to od tego, do jakiej czynności jest on potrzebny. Rozwiązanie tej nurtującej kwestii wymaga wyjaśnienia roli, jaką pełnomocnik ma pełnić dla swojego mocodawcy. Katarzyna Heba* Pełnomocnictwo na gruncie przepisów kodeksu cywilnego Pełnomocnictwo ogólne może być udzielone osobie fizycznej i obejmuje umocowanie do czynności zwykłego zarządu. Do czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu potrzebne jest pełnomocnictwo określające ich rodzaj, chyba że ustawa wymaga pełnomocnictwa do poszczególnych działań. ‘Zwykły zarząd’ to pojęcie, które nie zostało przez Kodeks cywilny zdefiniowane. Jest ono jednak szeroko stosowane, wyjaśnione w orzeczeniach sądów i w zasadzie nie budzi już większych 7 Pełnomocnik a obrońca Katarzyna Heba radzi, kiedy można, a nawet powinno się poprosić o pomoc w występowaniu przed organami administracji publicznej lub sądami. wątpliwości, co nie oznacza, że w konkretnych przypadkach nie wymaga szczegółowej analizy na podstawie konkretnego stanu faktycznego i układu stosunków między stronami. Kodeks cywilny pozostawił rozstrzygnięcie w konkretnych sprawach sędziemu, rezygnując z przykładowego wymienienia czynności niebędących czynnościami zwykłego zarządu. Wobec braku normatywnego określenia, co jest, a co nie jest czynnością zwykłego zarządu, należy kierować się takimi kryteriami, jak: • Rozmiaricharaktermajątkuwspólnego Przykładem może tu być zawarcie umowy NR 1 (10) 2011 7 Michał Dziwisz, Michał Kasperczak oraz Piotr Witek starają się odnaleźć najbardziej przyjazną niewidomym formę korzystania z tego popularnego portalu społecznościowego. 17 Reha for The Blind in Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania Michał Kasperczak zdaje relację z kolejnej edycji Reha for The Blind in Poland. Co nowego zaprezentowano? Czy producenci uchylili rąbka tajemnicy, czy będą chcieli zaskoczyć klientów w tym roku? Gdzie wzrok nie sięga, czyli „nie od razu Kraków zbudowano…” Pewnego upalnego popołudnia trafiliśmy z moją niewidomą koleżanką przed katerdę Świętego Stefana w Wiedniu. W powietrzu czuć było kurz unoszący się nad placem. Z różnych stron docierały restauracyjne zapachy. Ale te mieliśmy lepiej zbadać dopiero po zwiedzaniu Katedry, które planowaliśmy przeprowadzić metodycznie i jak najdokładniej się da! Szukaliśmy w Internecie informacji na temat zabytku i wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Mieliśmy chodzić, słuchać przestrzeni placu i Katedry oraz o ile to możliwe – oglądać dotykiem. Właśnie. Oglądać dotykiem… Marek Jakubowski* Obchodząc potężną bryłę Katedry, szukaliśmy jej modelu, znajdującego się gdzieś obok. Mieliśmy zacząć właśnie od niego. Był tam! Zauważyliśmy model chyba równocześnie… ja go zauważyłem, a Krysia „usłyszała”, dzięki charakterystycznym odbiciom dźwięków od piaskowcowych ścian. W załomku potężnych murów stała nasza pomoc „dydaktyczna”. Z prawej strony zawiało chłodem i delikatnym zapachem kadzidła, wosku i tym czymś nienazwanym, czym pachną wszystkie wielkie kościoły. Zatrzymaliśmy się na chwilę, a Krysia wcisnęła mi w ręce swoją laskę i zaczęła obmacywać piaskowcową futrynę potężnych drzwi. Wyciągnięte jak tylko się da ręce nie sięgały jednak wysoko. „ A jak daleko jest do końca tych drzwi?”, A co jest ponad nimi?”, „A wyżej, nad dachem są te wieże?”, „A dach to jaki jest wysoki?” posypały się pytania. „Bo wiesz, my niewidomi to widzimy tylko tyle, ile rękoma sięgniemy, albo ile nam opowiedzą czy też sami przeczytamy. Ale trudno sobie takie potężne obiekty wyobrazić” Następne kilkadziesiąt minut spędziliśmy przy modelu. Wspólnie, metodycznie oglądaliśmy wszelkie dostępne w nim szczegóły architektoniczne katedralnej bryły. Zamyślona Krysia porównywała skalę wielkości budowli i człowieka stojącego pod nią. „To niesamowite – od podłoża do szczytów wież jest strasznie daleko!!!! To taka wielka odległość, że widzący na pewno nie widzą z dołu szczytów tych wież!!” Wtedy ja się zamyśliłem. Wyobrażenia Krysi były mylne, ale jak mogły być inne, skoro nigdy nie miała okazji oglądać dokładnych modeli NR 1 (10) 2011 25 25 Gdzie wzrok nie sięga, czyli „nie od razu Kraków zbudowano…” Marek Jakubowski, w kolejnym z serii artykułów na temat przedstawień graficznych dla osób z dysfunkcją wzroku, przybliża Czytelnikom proces powstawania makiet budynków i zabytków. 29Naviton Rafał Charłampowicz przedstawia kolejne narzędzie mające wspomagać osoby niewidome w orientacji przestrzennej. Czy powstający i testowany na Politechnice Łódzkiej Naviton przyczyni się do zwiększenia samodzielności w poruszaniu się osób ze znaczym ubytkiem wzroku? 33 Dozwolony użytek – możliwości i ograniczenia Dozwolony użytek Aleksandra Bohusz tym razem odchodzi nieco od tematyki bibliotecznej i przybliża Czytelnikom zagadnienie prawne, umożliwiające w pewnych okolicznościach kopiowanie, przetwarzanie na inne formaty oraz korzystanie z utworów, którym przysługuje ochrona prawna. Czy niepełnosprawny student ma prawo nagrywać utwory? Czy skserowanie książki lub przetworzenie jej w programie OCR jest przestępstwem? Zapraszamy do lektury. możliwości i ograniczenia W tym numerze, odchodząc od kwestii ściśle związanych z bibliotekami, zajmiemy się aspektem prawnym dającym osobom niewidomym i słabowidzącym szansę tworzenia formatów alternatywnych publikacji książkowych czy prasowych. Chodzi o zapis wprowadzający do prawa autorskiego wyjątek w postaci tzw. dozwolonego użytku. Warto zapoznać się z jego genezą oraz treścią, umożliwia on bowiem nie tylko przetwarzanie druków do postaci elektronicznej, ale także wprowadzanie audiodeskrypcji do filmów, sztuk teatralnych bądź wystaw. Zawiera ponadto regulacje korzystne dla odbiorców twórczości niebędących osobami niepełnosprawnymi. Aleksandra Bohusz* Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych – założenia i najważniejsze zapisy Ten akt prawny z 4 lutego 1994 r. (tekst pierwotny: Dz. U. 1994 r. Nr 24 poz. 83) (tekst jednolity: Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904) zawiera większość przepisów dotyczących korzystania z utworów, przy czym utwór jest tu rozumiany jako każdy przejaw działalności twórczej człowieka o charakterze indywidualnym, utrwalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (art. 1.). Według cytowanej definicji utworami mogą być, poza tekstami pisanymi i muzyką, między innymi także: programy komputerowe, strony internetowe, dżingle, prezentacje multimedialne, reklamy, broszury, programy studiów. Tak więc twórcy i współtwórcy (osoby, które wniosły do utworu wkład twórczy – współtwórcami nie są na przykład korektorzy czy redaktorzy tekstów) mogą egzekwować ochronę swojej twórczości na podstawie prawa autorskiego. Prawami pokrewnymi są prawa do wykonań artystycznych danego utworu, jego nagrywania w formie wideo i audio, prawa przysługujące NR 1 (10) 2011 33 39 W co się bawić? Tomasz Tworek przedstawia swój punkt widzenia na rynek gier kierowanych do osób z dysfunkcją wzroku. 46 Krakowski Semestralnik Studentów Niepełnosprawnych Paweł Rozmus, redaktor naczelny KSSN informuje, co słychać w redakcji Kwartalnika. KWARTALNIK NR 1 (10) 2011 WYDAWCA Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego ul. Wybickiego 3a, 31-261 Kraków http://www.firr.org.pl tel.: (+48) 12 629 85 14; faks: (+48) 12 629 85 15 e-mail: [email protected] Organizacja Pożytku Publicznego Nr konta 77 2130 0004 2001 0255 9953 0005 2 REDAKTOR NACZELNY Joanna Piwowońska tel. kom. (+48) 663 883 332 e-mail: [email protected] INTERNET www.tyfloswiat.pl SKŁAD I OPRACOWANIE GRAFICZNE Sławomir Mirski Fotografia na okładce kostudio DRUK Beltrani Nakład dofinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Redakcja zastrzega sobie prawo skracania, zmian stylistycznych i opatrywania nowymi tytułami materiałów nadesłanych do druku. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Przedruk materiałów dozwolony za zgodą Wydawcy, a także pod warunkiem umieszczenia pod artykułem informacji, że jest on przedrukiem z kwartalnika „Tyfloświat” (z podaniem konkretnego numeru pisma) oraz zamieszczenia adresu naszej strony internetowej (www. tyfloswiat.pl). fot. Karin Hildebrand Lau Biała laska Używa jej każdy niewidomy i wiele osób słabowidzących. Jest niezbędną pomocą dla osób z dysfunkcją wzroku przy samodzielnym poruszaniu się poza domem. Znają ją wszyscy, a mimo to regularnie pojawiają się te same pytania. Jaką laskę wybrać? Jak ją dopasować? Która będzie lepsza? Piotr Witek* Co to takiego? XXI wiek przyniósł nam wiele rozwiązań rodem z filmów science-fiction. Laski wykrywające bariery z kilku metrów, ostrzegające o przeszkodach na wysokości pasa lub głowy czy też informujące o zmianie światła na przejściu dla pieszych. Mimo to podstawowe funkcje białej laski nadal pozostają niezmienne. Przede wszystkim musi chronić niewidomego. Stanowi niejako przedłużenie jego dłoni, którą jest w stanie zbadać najbliższe otoczenie, wykryć przeszkody, ominąć je, odnaleźć dalszą drogę. Dostarcza informacji o podłożu znajdującym się przed osobą niewidomą, pomaga określić jego fakturę. Umożliwia wykrycie nierówności terenu, krawężnika, a nawet ominięcie kałuży. Nie mniej istotną funkcją białej laski jest jej rola informacyjna. Swój biały kolor laska zawdzięcza Anglikowi Jamesowi Biggsowi, ociemniałemu fotografowi z Bristolu. Mimo utraty wzroku w 1921 r. nadal chciał się przechadzać po swoim mieście. W spacerach wspomagała go jego ulu- biona, zwykła laska, którą zaczął wyszukiwać drogę przed sobą. Niestety, nader szybko przekonał się, iż jego niepełnosprawność w ogóle nie rzuca się w oczy. Doprowadzało to do wielu nieprzyjemnych konfrontacji. Postanowił temu zaradzić i przemalował swą laskę na biały kolor. Od tej pory laska zaczęła zwracać na siebie uwagę i informować, iż jej właściciel jest osobą z dysfunkcją wzroku. Pomysł okazał się na tyle udany, że w roku 1932 Royal National Institute of Blind People - Królewski Narodowy Instytut dla Niewidomych zaczął rozprowadzać białe laski wśród swoich członków. Dzisiaj osoba z dysfunkcją wzroku, chcąca przejść z białą laską przez ulicę, ma pewność, iż nadjeżdżający kierowca doskonale zdaje sobie sprawę, czym jest ten biały kij w jej ręce. Dzięki temu zachowa niezbędną ostrożność mijając ją albo, co zdarza się nader często, zatrzyma się, by umożliwić jej bezpiecznie przejście na drugą stronę ulicy. NR 1 (10) 2011 3 Biała laska Laska nie jedno ma imię Jak to jest zrobione? Istnieje kilka klasycznych modeli orientacyjnej białej laski: • laski tzw. sztywne (nieskładane), • wersje składane z dwóch do siedmiu elementów, • modele teleskopowe, w których jeden element wsuwa się w drugi. Bardzo podobnie do lasek orientacyjnych skonstruowane są tzw. laski sygnalizacyjne. Od klasycznych egzemplarzy orientacyjnych odróżnia je przede wszystkim grubość. Są to cienkie laski, których zadaniem jest tylko informować, że dana osoba ma problemy ze wzrokiem. Używają ich głównie osoby słabowidzące. Osobną grupę stanowią laski podpórcze, które występują w różnych wariantach i przeznaczone są dla osób z dysfunkcją wzroku posiadających dodatkowo inne niepełnosprawności fizyczne. Wszystkie modele orientacyjne muszą spełniać kilka podstawowych warunków. Przede wszystkim laska powinna być lekka. Należy pamiętać, że cały czas jest trzymana w dłoni i jej użytkowanie nie powinno w nadmierny sposób obciążać ramienia ani stawu nadgarstkowego. Z tego samego powodu musi być odpowiednio wyważona. Optymalnym rozwiązaniem jest środek ciężkości znajdujący się w okolicy rękojeści. Materiały do produkcji i konstrukcja laski powinny być dobrane tak, by podczas użytkowania laska była zarówno sztywna, jak i odpowiednio elastyczna. Sztywność zapewnia prawidłowe przenoszenie sygnałów z trzonu do rękojeści. Elastyczność zapobiega trwałym odkształceniom trzonu po zetknięciu z przeszkodą, a także stanowi dodatkową amortyzację dla stawów nadgarstkowych. Określenie ‘Biała laska’ może być mylące, bowiem powinna ona posiadać również odblaskowe elementy, najlepiej czerwone paski. Czas przydatności takiej laski określa się na minimum rok. W tym okresie nie tylko musi wytrzymać klasyczne obciążenia związane z jej użytkowaniem, kaprysami aury, ale także powinna zachować w miarę estetyczny wygląd. Trzon białej laski powstaje z różnych tworzyw. Najczęściej wykorzystywane to aluminium, grafit, włókno szklane i drewno. Opinie na temat funkcjonalności poszczególnych materiałów, wśród osób niewidomych są podzielone. Modele aluminiowe są z reguły najtańsze. Łatwo ulegają odkształceniu podczas użytkowania, ale także łatwo można je wyprostować po mocniejszym, kolizyjnym skrzywieniu. Nigdy się nie łamią. Laski grafitowe są najlżejsze spośród wymienionych. Przy dużych przeciążeniach, mimo swojej elastyczności, mogą się złamać. Modele z włókna szklanego są najbardziej sztywne, nieco masywniejsze i zdecydowanie cięższe od wersji grafitowych. Wydają się być także od nich trwalsze. Niestety, podobnie jak modele grafitowe, łamią się przy dużych przeciążeniach. Laski drewniane najczęściej powstają z buczyny. Są sztywne, a przy tym odpowiednio elastyczne. Z reguły się nie łamią, ale raz skrzywione nie dają się wyprostować. Laski drewniane nie występują w wersjach składanych. Równie istotny element stanowi uchwyt laski. Rękojeść wykonuje kilka bardzo ważnych zadań. Przede wszystkim pełni funkcję izolacyjną. Ponieważ zazwyczaj rękojeść trzymana jest gołą ręką, musi izolować od temperatur i prądu. Właśnie dlatego, uchwyty białych lasek są najczęściej gumowe lub drewniane. Ogumowana rękojeść pozwala pewniej dzierżyć laskę w spoconej dłoni. Odpowiednio wyprofilowany uchwyt, ścięty z jednej strony, sprawia, iż rączka laski jest bardzo ergonomiczna. Po wzięciu jej do ręki od razu, odruchowo ujmujemy laskę w prawidłowy sposób. Trzecim elementem laski orientacyjnej jest jej końcówka. Niestety, wiele osób korzystających z białych lasek nie zdaje sobie sprawy z konieczności używania różnych, odpowiednich do danej sytuacji końcówek. Przede wszystkim przy intensywnym użytkowaniu białej laski, jej końcówki będą się niszczyć. Sprawia to, iż regularna 4 Biała laska Wersje nieskładane są trwalsze i lepiej przenoszą sygnały. Laski składane są praktyczniejsze w sytuacji, gdy osoba z niej korzystająca musi np. wsiąść do taksówki czy usiąść w restauracji. Laskę można wtedy poskładać i schować do chwili, gdy znowu będzie potrzebna. Na zakupy Obecnie w Polsce największą popularnością cieszą się białe laski trzech producentów: Svarovsky, AmbuTech i Advantage. Ze słonecznej Kalifornii Polskim przedstawicielem kalifornijskiego Advantage jest firma Lumen. Między innymi za ich pośrednictwem można nabyć składane i proste grafitowe laski Advantage. Występują one w różnych długościach. Najmniejsze modele przewidziane są dla dzieci, a największe osiągają 152 centymetry. Do dyspozycji mamy zarówno modele sztywne, jak i składane. Laski posiadają wygodny gumowy uchwyt zakończony elastyczną, gumową pętelką, która po założeniu na nadgarstek dodatkowo zabezpiecza przed wytrąceniem laski z dłoni. Są lekkie i dobrze wyważone. Advantage dodatkowo proponuje cienkie, składane wersje sygnali- fot. Advantage ich wymiana jest niezbędna. Łatwy demontaż i zakładanie nowego zakończenia powinien być kolejnym elementem, na który zwrócimy uwagę przy wyborze nowej laski. Modele orientacyjne zazwyczaj posiadają standardową, plastikową końcówkę. Zwykle sprzedawca ma do zaoferowania co najmniej kilka innych, specjalnych końcówek. Tak więc możemy wybierać między cieńszymi i grubszymi plastikowymi zakończeniami, końcówkami ze wzmocnionych tworzyw sztucznych i metalowymi stożkami, obrotowymi kulami o większej średnicy i mniejszymi, rolującymi wałkami, tzw. rollerami. Jeśli ktoś chce się poczuć pewniej, idąc z białą laską wieczorową porą, bez problemu nabędzie końcówkę błyskającą ostrzegawczo czerwonym światłem. Wybór odpowiedniego zakończenia powinien być determinowany przez technikę poruszania się z laską orientacyjną. Osoby korzystające z metody tzw. punktowej, polegającej na przenoszeniu laski łukiem w powietrzu, z jednej na drugą stronę i dotykaniu podłoża tylko punktowo, powinny używać końcówek sztywnych i maksymalnie odpornych na ścieranie. Metoda tzw. stałego kontaktu opiera się w przenośni i dosłownie na zakończeniu laski, będącym cały czas w lekkim kontakcie z podłożem. W takiej sytuacji najlepiej sprawdzają się obrotowe końcówki, dzięki którym korzystanie z laski jest o wiele łatwiejsze a i same zakończenia mniej się niszczą. Długość laski orientacyjnej musi być dobrana indywidualnie do potrzeb niewidomego użytkownika. Przyjmuje się, iż biała laska trzymana pionowo, powinna sięgać pięć centymetrów powyżej podstawy mostka. Inny wskaźnik określa prawidłową długość laski jako odległość od ziemi do pachy użytkownika. Wartości te przyjmuje się za umowne, ponieważ osoby poruszające się szybko powinny używać dłuższych modeli. Podobnie traktowana jest kwestia korzystania ze sztywnych lub składanych lasek. Przyjmuje się, iż osoby zaczynające naukę chodzenia z laską orientacyjną powinny używać modeli sztywnych. Tak samo niewidomi intensywnie korzystający z laski. Ulotka instruktażowa do lasek firmy Advantage NR 1 (10) 2011 5 Biała laska zacyjne, popularne wśród niewidomych pań, ze względu na swoje gabaryty, umożliwiające schowanie ich do damskiej torebki. Kalifornijska firma oferuje cztery końcówki, które można dokupić osobno, standardową, wzmocnioną o tej samej średnicy, metalową i wzmocniony roller. Dodatkowo można się zaopatrzyć w nylonowy pokrowiec na składaną laskę. Spod znaku klonowego liścia Kanadyjski AmbuTech jest reprezentowany w Polsce przez firmę Altix. Między innymi w oddziałach Altixu można nabyć zarówno aluminiowe, grafitowe, jak i wytwarzane z włókna szklanego laski tego producenta. Dostępne są wersje sztywne i składane. Posiadają wygodną, gumową, karbowaną rękojeść zakończoną pętlą zabezpieczającą przed upuszczeniem laski. Długość sprzedawanych modeli rozpoczyna się od 90, a kończy na 160 centymetrach. Wszystkie wersje posiadają cechy charakterystyczne dla tworzyw, z jakich zostały stworzone. Wersja aluminiowa jest najtańsza, grafitowa najdroższa. Modele z włókna szklanego są najcięższe i poleca się je osobom korzystającym przy poruszaniu się z techniki stałego kontaktu i obrotowych końcówek. AmbuTech przygotował całkiem sporo różnych zakończeń. Do dyspozycji są standardowe lub znacznie cieńsze nylonowe wałki, wzmocnione standardowe końcówki lub metalowe stożki, obrotowe kule lub klasyczne rollery. Dodatkowo, prawie każda z wymienionych końcówek posiada swoją drugą wersję o nazwie Night Walker. Oprócz wspomnianych możliwości, zakończenie Night Walker pobłyskuje ostrzegawczo czerwonym światłem. Od południowych sąsiadów W produkty czeskiej firmy Svarovsky najłatwiej zaopatrzyć się w Polskim Związku Niewidomych. Czesi produkują laski aluminiowe i aluminiowe wzmacniane różnymi kompozytami. W ofercie posiadają modele proste i składane, teleskopowe i sygnalizacyjne. Laski mają neoprenowe, skó6 rzane lub drewniane rękojeści z gumową pętelką zabezpieczającą. Długość produkowanych modeli mieści się w przedziale od 100 do 150 centymetrów. Svarovsky proponuje kilka rodzajów końcówek: standardowe, małe i duże, wyposażone w cienkie wałki plastikowe, grubsze ceramiczne i końcówki obrotowe. Dodatkowo można nabyć materiałowy pokrowiec lub eleganckie, skórzane etui na składaną laskę. Kto jest górą? Niestety, nie można jednoznacznie stwierdzić, iż dany rodzaj białej laski orientacyjnej jest lepszy od innych. Wszystko zależy od preferencji i sposobu korzystania z niej przez niewidomego użytkownika. Jedni wolą sztywne modele, inni uznają tylko składane. Jedne osoby chcą czuć ciężar laski w ręku, innym nie mieści się w głowie noszenie czegoś cięższego niż model grafitowy. Ktoś porusza się metodą punktową, ktoś inny metodą stałego kontaktu. Dla każdej z tych osób laska będzie musiała posiadać różne właściwości. Generalnie zaleca się osobom z dysfunkcją wzroku posiadanie przy sobie dwóch lasek, w tym jednej składanej. Tę ostatnią zawsze powinno się mieć ze sobą na wypadek, gdyby podstawowa laska uległa uszkodzeniu. Niezależnie od rodzaju posiadanej laski, należy pamiętać, iż zgodnie z przepisami kodeksu drogowego, osoba z dysfunkcją wzroku, poruszająca się samodzielnie powinna nieść ją w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu. *Piotr Witek urodził się w 1979 roku, wzrok stracił mając piętnaście lat. Z wykształcenia i zamiłowania jest masażystą i terapeutą manualnym. Po utracie wzroku, nie chcąc zaakceptować własnych, fizycznych ograniczeń, nieustannie wyszukuje i promuje w środowisku osób niewidomych nowatorskie rozwiązania technologiczne mogące usprawnić funkcjonowanie w społeczeństwie osób z dysfunkcją wzroku. Obecnie pracuje w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego. fot. creationc Pełnomocnik a obrońca W swojej pracy zawodowej niejednokrotnie spotykam się z pytaniem klientów: „Czy ja zawsze muszę mieć profesjonalnego pełnomocnika?” Odpowiadam, że oczywiście zależy to od tego, do jakiej czynności jest on potrzebny. Rozwiązanie tej nurtującej kwestii wymaga wyjaśnienia roli, jaką pełnomocnik ma pełnić dla swojego mocodawcy. Katarzyna Heba* Pełnomocnictwo na gruncie przepisów kodeksu cywilnego Pełnomocnictwo ogólne może być udzielone osobie fizycznej i obejmuje umocowanie do czynności zwykłego zarządu. Do czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu potrzebne jest pełnomocnictwo określające ich rodzaj, chyba że ustawa wymaga pełnomocnictwa do poszczególnych działań. ‘Zwykły zarząd’ to pojęcie, które nie zostało przez Kodeks cywilny zdefiniowane. Jest ono jednak szeroko stosowane, wyjaśnione w orzeczeniach sądów i w zasadzie nie budzi już większych wątpliwości, co nie oznacza, że w konkretnych przypadkach nie wymaga szczegółowej analizy na podstawie konkretnego stanu faktycznego i układu stosunków między stronami. Kodeks cywilny pozostawił rozstrzygnięcie w konkretnych sprawach sędziemu, rezygnując z przykładowego wymienienia czynności niebędących czynnościami zwykłego zarządu. Wobec braku normatywnego określenia, co jest, a co nie jest czynnością zwykłego zarządu, należy kierować się takimi kryteriami, jak: • rozmiar i charakter majątku wspólnego Przykładem może tu być zawarcie umowy NR 1 (10) 2011 7 fot. shutterstock Pełnomocnik a obrońca poręczenia, z uwagi na wysokość zaciągniętego kredytu i należności ubocznych, podlegających wyegzekwowaniu od poręczyciela, które znacznie przekraczają wartość całego majątku wspólnego małżonków, należy do czynności przekraczających zakres zwykłego zarządu majątkiem wspólnym i wymaga potwierdzenia tejże umowy przez drugiego małżonka. • doniosłość czynności z punktu widzenia interesu społeczno-gospodarczego rodziny • bezpieczeństwo obrotu gospodarczego Generalną tendencją współczesnego orzecznictwa, w porównaniu z poprzednim rozumieniem zwykłego zarządu, jest poszerzenie zakresu tego pojęcia o takie czynności, jak na przykład nabywanie nieruchomości i innych praw rzeczowych czy zawieranie umów kredytowych, które pozostają w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą. W każdym razie jest rzeczą powszechnie znaną, że poglądy orzecznictwa na treść pojęcia zarządu majątkiem i przekroczenia zwykłego 8 zarządu są zmienne i ulegają stałemu rozwojowi, pogłębieniu i zmianom, jakkolwiek generalnym kierunkiem są potrzeby gospodarki rynkowej przy rozrastającej się sferze prywatnej własności środków produkcji oraz konieczności uwzględniania interesów bezpieczeństwa obrotu. Niewątpliwie pojęcie zwykłego zarządu w stosunkach majątkowych małżeńskich, a więc w sytuacjach, z którymi często mamy do czynienia na co dzień, jest inne, bardziej zawężone, niż w stosunkach gospodarczych. Dlatego też przytoczone poglądy judykatury mogą mieć tylko orientacyjne i względne znaczenie. Identyczna czynność może mieć w określonych okolicznościach charakter zwykłego zarządu, a w innych może stanowić jego przekroczenie. Jest to zawsze kwestia ustaleń faktycznych. Ogólnie za czynności zwykłego zarządu rzeczą wspólną uważa się załatwianie spraw związanych z normalną eksploatacją rzeczy, pobieranie pożytków i dochodów, uprawę gruntu, Pełnomocnik a obrońca konserwację, administrację i szeroko rozumianą ochronę w postaci wszelkiego rodzaju czynności zachowawczych. Odmiennie przedstawia się sprawa pełnomocnictwa umocowującego do przeniesienia własności nieruchomości (np. umowa kupna – sprzedaży, akt darowizny), które bez wątpienia jest czynnością przekraczającą zwykły zarząd. Czynności przekraczające zwykły zarząd wymagają albo pełnomocnictwa rodzajowego, albo szczególnego, tzn. do poszczególnej czynności. Przepisy Kodeksu cywilnego nie zawierają definicji pełnomocnictwa rodzajowego, które może występować jako pełnomocnictwo alternatywne, umocowujące pełnomocnika do dokonania jednej czynności prawnej, którą pełnomocnik powinien wybrać spośród czynności prawnych wskazanych w pełnomocnictwie. Czynnością prawną przekraczającą zwykły zarząd i wymagającą dla swej skuteczności udzielenia przez właściciela lokalu pełnomocnictwa rodzajowego może być na przykład głosowanie nad zmianą sposobu liczenia większości głosów, o jakim mowa w art. 23 ust. 2 ustawy o własności lokalu. Pełnomocnictwo w postępowaniu przed organami administracji publicznej Pełnomocnicy procesowi W sądzie i to zarówno w postępowaniu karnym, jak i cywilnym, strony mogą działać za pośrednictwem swoich pełnomocników. Pełnomocnikiem może być adwokat lub radca prawny, a w sprawach własności przemysłowej także rzecznik patentowy, a ponadto osoba sprawująca zarząd majątkiem lub interesami strony oraz osoba pozostająca ze stroną w stałym stosunku zlecenia, jeżeli przedmiot sprawy wchodzi w zakres tego zlecenia, współuczestnik sporu, jak również rodzice, małżonek, rodzeństwo lub zstępni strony oraz osoby pozostające ze stroną w stosunku przysposobienia. Pełnomocnikiem osoby prawnej lub przedsiębiorcy (nawet nieposiadającego osobowości prawnej) może być również pracownik tej jednostki albo jej organu nadrzędnego. Osoba prawna prowadząca na podstawie odrębnych przepisów obsługę prawną przedsiębiorcy, osoby prawnej lub innej jednostki organizacyjnej może udzielić pełnomocnictwa procesowego w imieniu podmiotu, którego obsługę prawną prowadzi, adwokatowi lub radcy prawnemu, jeżeli została do tego upoważniona przez ten podmiot. fot. sxc.hu Kodeks postępowania administracyjnego także przewidział instytucję pełnomocnika. Jeżeli zatem charakter sprawy nie wymaga indywidualnego działania w postępowaniu przed organem administracji publicznej, możemy ustanowić reprezentanta. Pełnomocnikiem strony może być osoba fizyczna posiadająca zdolność do czynności prawnych. Pełnomocnictwo powinno być udzielone na piśmie lub zgłoszone do protokołu. W sprawach mniejszej wagi organ administracji publicznej może nie żądać pełnomocnictwa, jeśli pełnomocnikiem jest członek najbliższej rodziny lub domownik strony, a nie ma wątpliwości co do istnienia i zakresu upoważnienia do występowania w jej imieniu. NR 1 (10) 2011 9 fot. mzacha Pełnomocnik a obrońca Obrońca w procesie karnym Niezwykle ważną instytucją, która jest uregulowana w Kodeksie postępowania karnego jest obrońca. Może nim być wyłącznie adwokat i to w stosunku do podejrzanego lub oskarżonego w procesie karnym. Obrońca i pełnomocnik wykonują czynności na rzecz i w imieniu swojego klienta, oświadczając swoją wolę ze skutkiem dotyczącym reprezentowanej osoby. Dlatego też są uważani za procesowych przedstawicieli stron. Zakres uprawnień procesowych obrońcy i pełnomocnika wyznaczony jest przez zakres uprawnień reprezentowanej strony. Ustawowy obowiązek udziału obrońcy w toku procesu (obrona obligatoryjna) związany jest z istnieniem i trwaniem okoliczności wskazanych w art. 79 § 1 i 2, art. 80 i art. 451 k.p.k. Przepisy te pełnią funkcję gwarancyjną, wprowadzając ustawowe domniemanie ograniczenia prawa do obrony w sytuacji występowania oskarżonego bez obrońcy. Obligatoryjność obrony trwa tak długo, jak długo występują okoliczności ją uzasadniające. Nieletniość oskarżonego jako podstawa obrony obligatoryjnej (art. 79 § 1 pkt 1 k.p.k.) 10 oznacza, że odpowiada on przed sądem karnym, mimo iż w chwili popełnienia czynu nie miał ukończonych 17 lat (art. 10 § 1 k.k.). Dotyczy to sytuacji, gdy nieletni, który ukończył 15 lat, popełnił przestępstwo wymienione w art. 10 § 2 k.k. W wypadku gdy oskarżony jest głuchy, niemy lub niewidomy (art. 79 § 1 pkt 2 k.p.k.), upośledzenia tych zmysłów muszą być takie, że znoszą ich funkcjonowanie, a tym samym uniemożliwiają samodzielną obronę lub też ograniczają ich funkcjonowanie w tak znacznym stopniu, że czynią nad wyraz trudne realizowanie samodzielnie przez oskarżonego swojej obrony i uniemożliwiają sądowi normalny z nim kontakt. Obrona obligatoryjna ustaje, gdy oskarżony odzyska słuch, mowę lub wzrok. W wypadku przesłanki obrony obligatoryjnej w postaci uzasadnionej wątpliwości co do poczytalności oskarżonego (art. 79 § 1 pkt 3 k.p.k.) wystarczające do jej spełnienia jest jedynie uprawdopodobnienie, że poczytalność oskarżonego mogła być co najmniej ograniczona. Jednakże wątpliwość co do poczytalności oskarżonego musi być realna, a więc oparta na dokumentach lub spostrzeżeniach, co do jego zachowania. Bez wątpienia podniesione w artykule kwestie dotyczące instytucji pełnomocnika procesowego, jak i pełnomocnika do zwykłych czynności cywilnoprawnych są bardzo istotne, a ich znajomość może pomóc w poruszaniu się wśród gąszczu zawiłych i często niejednoznacznych przepisów prawnych. * Autorka jest doktorantką na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego oraz aplikantką adwokacką. Aplikuję w kancelarii adwokackiej Krzyżagórska, Podniesiński, Łoboda i wspólnicy S.C. Artykuł pochodzi z portalu www.tyfloswiat.pl fot. westm Dostępne twarze Facebooka W roku 2010 portal społecznościowy Facebook wkroczył energicznie pod polskie strzechy. Wprawdzie historia tej strony zaczyna się sześć lat wcześniej, jednak nie od dziś wiadomo, że nic nie staje się popularne z dnia na dzień. Początkowo w naszym kraju uspołecznieni Internauci kierowali swoje kroki przede wszystkim w stronę Naszej Klasy. Specjaliści od marketingu internetowego wskazywali, że Facebook to gadżet, używany przede wszystkim przez mieszkańców dużych miast z wyższym wykształceniem w celu utrzymywania np. kontaktów ze znajomymi z Wielkiej Brytanii czy USA, gdzie serwis ten zyskał uznanie znacznie wcześniej. Obecnie sporo się zmieniło… Michał Dziwisz, Michał Kasperczak, Piotr Witek* Coraz więcej osób dostrzega potencjał Facebooka, jego różnorodne funkcjonalności, z których każdy może wybrać sobie te, które interesują go najbardziej i z których chce korzystać. Na Facebooku swoje profile posiadają znani artyści, politycy, organizacje społeczne czy wreszcie różnego rodzaju firmy, promujące bardziej lub mniej skutecznie swoje produkty. Na Facebooku spotkamy stacje radiowe, stacje telewizyjne oraz gazety. Odpowiednio selekcjonując źródła interesujących nas treści, możemy uczynić z tego serwisu bardzo użyteczne kompendium informacji na interesujące nas tematy. Rzecz jasna, Facebook to oprócz profili promujących się grup czy osób także, a właściwie przede wszystkim, ludzie. Podstawowym elementem Facebooka jest tzw. ‘Ściana’, zwana w niektórych miejscach tego serwisu także ‘Tablicą’. To właśnie tam pojawiają się publikowane przez nas statusy, mogące zawierać nasze przemyślenia, linki do interesujących miejsc, jakie odnaleźliśmy w sieci, zdjęcia czy informacje o naszej facebookowej aktywności. W zależności od wybranych ustawień prywatności możemy zezwolić, lub nie, użytkownikom na publikację własnych treści na naszej NR 1 (10) 2011 11 fot. FIRR Dostępne twarze Facebooka Twórcy Facebooka przewidzieli również stworzenie wersji dedykowanej urządzeniom mobilnym, np. telefonom komórkowym ‘Tablicy’, a także zdecydować, kto będzie miał do niej dostęp (czy będzie to każdy, czy też tylko nasi znajomi). Opisywanie wszystkich możliwości tak potężnych rozmiarów serwisu wykracza zdecydowanie poza ramy tego artykułu, a zważywszy na nieustanny rozwój poszczególnych jego komponentów mija się z celem. Na poniższych stronach, ze względu na specyfikę Tyfloświata, skupimy się natomiast na opisaniu kilku funkcjonalności, dzięki którym korzystanie z Facebooka przez niewidomego staje się w mniejszym lub większym stopniu możliwe. da. Owszem, da się, a w niektórych sytuacjach nie będziemy mieli nawet innej możliwości, niż tylko skorzystać właśnie z tej strony. Główna wersja Facebooka, nazywana przez niektórych ‘Dużym Facebookiem’, to bowiem miejsce, gdzie dzieje się najwięcej i gdzie w pierwszej kolejności wdrażane są wszelkie techniczne nowinki i nie rzadko bywa, że tylko tu pozostają. Dużo również zależy od używanego czytnika ekranu i przeglądarki, dlatego pełnej wersji Facebooka nie należy od razu skreślać, a dobrze jest sprawdzić ją z używanym oprogramowaniem. Dla przykładu, w przypadku korzystania z duetu Internet Explorer 8 i Jaws 11 lub nowszy, pełna wersja Facebooka jest bardzo wygodna w obsłudze. Możliwe jest np. dodawanie linków wraz z opisami, zmiana statusu, komentowanie itp. Nawigacja po treściach odbywa się za pomocą nagłówków, a nowo dodawane przez nas czy inne osoby treści dynamicznie pojawiają się w odpowiednim miejscu strony internetowej. Warto stosunkowo często odświeżać zawartość ekranu (w Jaws kombinacja klawiszy ‘JawsKey+Escape’). www.facebook.com Mobilny Facebook nie tylko dla mobilnych Pierwszym nasuwającym się, logicznym rozwiązaniem, jest skorzystanie z głównej strony serwisu, znajdującej się pod adresem www.facebook.com, choć to nie zawsze najbardziej fortunne rozwiązanie. Główna strona Facebooka zawiera bardzo dużo różnego rodzaju komponentów, a niektóre z nich, np. okienka chatów, mogą skutecznie przeszkadzać naszemu czytnikowi ekranu w pracy. Dodatkowo, nie jest zjawiskiem rzadkim spotkanie na drodze internetowej wędrówki po pełnej stronie Facebooka czegoś w rodzaju ‘profile. php?id=100000159877758’. Niestety, nie wszystkie linki w tym miejscu podpisane są we właściwy sposób, co prowadzi do dyskomfortu przeglądania aktywności naszych znajomych. Oczywiście, nie oznacza to bynajmniej, że na głównej stronie Facebooka nic konkretnego zrobić się nie Jeśli chodzi o interfejsy, jakie użytkownikom udostępnia sam Facebook, jego tzw. mobilna wersja może być bardzo użyteczna dla niewidomych nawet, jeśli nie korzystają w danym momencie z urządzeń przenośnych. Mobilny Facebook, dostępny pod adresem http://m.facebook.com, to uproszczona, pozbawiona elementów dynamicznych wersja serwisu. Znajdziemy tu większość podstawowych funkcji, jakie widziane są na stronie pełnego Facebooka. Z Facebooka mobilnego możemy m.in. uaktualniać statusy, przeglądać strony grup, klikać w przycisk ‘Lubię to’, komentować statusy czy linki naszych znajomych i korzystać z wiadomości prywatnych. W odróżnieniu od pełnej wersji Facebooka, na stronie głównej wyświetlane są mniejsze porcje tekstów, co może irytować, szczególnie w przypadku dłuższych wpisów, 12 Dostępne twarze Facebooka bowiem niezbędne jest w takim wypadku użycie odnośnika ‘Zobacz więcej’. Problem pojawia się również w momencie, gdy chcemy skorzystać z szeregu funkcjonalności, jakie oferuje nam Facebook. Część wpisów, generowanych przez takie dodatki, nie jest w ogóle widziana w mobilnym Facebooku, a część zostaje okrojona i pozbawiona pewnych, niekiedy istotnych elementów treści. Facebook w Skypie Od wersji 5, popularny komunikator do rozmów tekstowych, głosowych i video, jakim jest Skype, wzbogacił swoją funkcjonalność o możliwość integracji z Facebookiem. Aby integracja ta była możliwa, należy przejść do menu ‘Widok’, a następnie wybrać opcję ‘Aktualizacje Facebook’. Kolejnym krokiem jest podanie naszego loginu i hasła do Facebooka oraz wyrażenie zgody na dostęp Skype’a do konta. Po chwili powinniśmy ujrzeć wpisy naszych znajomych z Facebooka w okienku Skype’a. Strona jest wygodna w nawigacji, dodatkowym plusem, w porównaniu do wersji mobilnej, jest wyświetlanie bezpośrednio pod statusami czy linkami pól edycyjnych do wprowadzania komentarzy, co pozwala zaoszczędzić czas, jeśli np. chcemy skomentować kilka interesujących statusów. Wpisy z różnych aplikacji również zachowują się tu zdecydowanie lepiej niż w wersji mobilnej Facebooka. Niestety, dostęp mamy tak naprawdę tylko do aktualizacji statusów i wpisów na ‘Tablicach’ naszych znajomych. Chcąc np. przeglądać ich profile, musimy i tak skorzystać z głównej strony Facebooka, na którą zostaniemy przekierowani z wersji na Skype’a. od jakiegoś czasu z Mirandą DN w wersji pełnej oraz w wersji lite, umożliwia przede wszystkim czatowanie z naszymi znajomymi. Funkcja ta, niedostępna w mobilnej wersji Facebooka, jest zdecydowanie mało dostępna w jego pełnej wersji dla osób korzystających z czytników ekranu. Fakt, że treści generowane przez facebookowy czat pojawiają się dynamicznie, prowadzi często wystąpienia dwóch, przeciwnych zdarzeń, zależnych od przeglądarki i używanego przez nas czytnika ekranu: - Zawartość strony nie ulega zmianie, a nowe wiadomości widoczne są w bliżej nieokreślonym miejscu po użyciu wskaźnika myszy, - Strona, po otrzymaniu nowych treści, automatycznie się odświeża, irytując i uniemożliwiając komfortowe zaznajomienie się z jej zawartością – szczególnie niezbyt zaawansowanym technicznie użytkownikom. Lekarstwem na te bolączki, okazuje się być właśnie facebookowy dodatek do Mirandy, za pomocą którego możemy prowadzić pogawędki nawet i z kilkunastoma facebookowymi znajomymi. Są oni bowiem traktowani jak kontakty z każdego innego komunikatora, takiego jak Gadu-Gadu czy Tlen. Wystarczy ustawić się na konkretnej osobie strzałkami kursora, wcisnąć Enter i już możemy rozmawiać. Jeśli lubimy porządek, w opcjach wtyczki możemy zdefiniować grupę, w której mają się pojawiać wszyscy nasi facebookowi znajomi. Wtyczka umożliwia także aktualizowanie naszego statusu z poziomu Mirandy. Możemy Miranda także może się przydać fot. eston Wiele osób korzysta z multikomunikatora Miranda, a szczególnie ze przygotowanej specjalnie z myślą o niewidomych użytkownikach modyfikacji, której autorem jest Paweł Masarczyk. Okazuje się, że program ten może być nam przydatny także we współpracy z Facebookiem. Wtyczka facebook.dll, która dostarczana jest NR 1 (10) 2011 13 fot. laughing Squid_2 Dostępne twarze Facebooka również sprawić, by nasz globalny status, jaki umieszczamy na pozostałych komunikatorach, został zsynchronizowany z Facebookiem. Minusem dodatku jest to, że wszyscy nasi znajomi na liście kontaktów nie pojawiają się od razu. Każdy nasz znajomy, zostaje wpisany na listę naszych mirandowych kontaktów dopiero wtedy, kiedy pierwszy raz, po uaktywnieniu przez nas tego sposobu korzystania z Facebooka, zaloguje się do tego serwisu. Facebook w Klango Od pewnego czasu, Klango, po ofensywie na inny portal społecznościowy - Twitter, otworzyło się również i na Facebooka. Dodatkowa aplikacja, którą możemy zainstalować, umożliwia nam korzystanie z tego serwisu. Czynności, jakie możemy z jej pomocą wykonać, należą raczej do podstawowych. W Klango możemy przeglądać statusy naszych znajomych, pisać na ich i naszej tablicy, czy przeglądać tablice grup, w których uczestniczymy, a także, rzecz jasna, coś tam napisać. Możliwe jest również wyszukiwanie nowych użytkowników – niestety, brak możliwości dodania ich do kontaktów. Oprócz tego, możemy 14 przeglądać wydarzenia naszych znajomych, a także, jeśli coś organizujemy, powiadomić ich o tym. AddThis, czyli wygodne dodawanie linków Webowy interfejs Facebooka, czy to w wersji mobilnej, czy pełnej, w niektórych przypadkach nie umożliwia komfortowego dodawania linków razem z ich opisami. W takim przypadku, musimy uzbroić się w zewnętrzny dodatek. Dobrym rozwiązaniem, m.in. dla przeglądarki Firefox, jest wtyczka AddThis, dostępna również dla Internet Explorera. AddThis umożliwia wysyłanie odnalezionych przez nas linków do bardzo wielu serwisów, a o tym, jakie mają być to serwisy, decydujemy w konfiguracji wtyczki. Gdy chcemy podzielić się z naszymi znajomymi jakimś interesującym linkiem, wystarczy użyć na nim klawisza menu kontekstowego i wybrać kolejno ‘AddThis, Facebook’. W przypadku podzielenia się aktualnie wyświetlaną stroną, metoda postępowania nieco się różni. Lewym klawiszem Alt wchodzimy do menu przeglądarki, wybieramy ‘Narzędzia’, następnie ‘AddThis’, później ‘Share’ i naciskamy Enter na pozycji ‘Facebook’. Jeśli Dostępne twarze Facebooka Facebook a VoiceOver Na komputerach Apple przeglądanie Facebooka wychodzi sprawniej z użyciem mobilnej wersji serwisu. Wówczas po prostu strzałką w prawo oglądamy zawartość strony, a standardowym kliknięciem VO-Spacja aktywujemy określony element. Przeglądanie podstawowej strony Facebooka jest o tyle żmudne, że VoiceOver najpierw odczytuje nam liczbę elementów, a potem ich treść, a gdy poziom oznajmiania ustawiony jest na średni, czytane jest jeszcze więcej informacji. Facebook na iPhone’a Różnorakie problemy, pojawiające się podczas odwiedzania Facebooka z poziomu mobilnych urządzeń sprawiły, iż na telefony iPhone i odtwarzacze iPod Touch firmy Apple stworzono specjalną aplikację umożliwiającą łatwe korzystanie z tego portalu. Program jest mały, szybki i od niedawna posiada interfejs w języku polskim. Po włączeniu i zalogowaniu do Facebooka, na ekranie pojawia się szereg przycisków. Opcja ‘Konto’ pozwala nam się wylogować, skorzystać z centrum pomocy, zmienić ustawienia prywatności i samego konta. Przycisk ‘Dodaj’ i osobne pole edycyjne ‘Szukaj’ umożliwiają wyszukanie konkretnej osoby lub ulubionej strony. Zarówno użytkowników, jak i strony jesteśmy w stanie od razu dodać do ‘Ulubionych’. Dodatkowo możemy podejrzeć profil użytkownika czy też wysłać do niego wiadomość. ‘Aktualności’ pozwalają nam śledzić aktualizacje profili osób, które mamy dodane do listy znajomych. Możemy wybrać, czy chcemy oglądać zaktualizowane komentarze, zdjęcia, video, polecane linki itp. W tym miejscu zmieniamy również nasz status opisowy oraz ustalamy, dla kogo ma on być widoczny. Przycisk ‘Profil’ umożliwia wprowadzanie zmian do własnego profilu na Facebooku. Możemy dodawać zdjęcia z pamięci urządzenia lub przy pomocy wbudowanego aparatu wykonać nowe i umieścić je w serwisie. Tutaj także można zmienić status opisowy i prześledzić historię własnych opisów. Opcja ‘Znajomi’ wyświetla listę znajomych osób i ulubionych stron. Również w tym miejscu pojawiają się prośby o dodanie do znajomych. Znajdziemy tu także wyszukiwarkę stron i osób w całym Facebooku. Funkcja ‘Wiadomości’ służy do obsługi korespondencji, zarówno nowej, jak i archiwum. Wiadomości pogrupowane są w wątki. Wyszukiwarka pozwala szybko odnaleźć szukane treści. Z tego miejsca również można wysłać nową wiadomość. Przycisk ‘Miejsca’ włącza opcję od niedawna dostępną w Polsce, informującą użytkownika, gdzie znajdują się jego znajomi. Pozycja ‘Grupy’ funkcjonuje identycznie, jak ‘Znajomi’ tyle, że dotyczy grup, których jesteśmy członkami. fot. f-oxymoron chodzi o sam proces wstawiania linku, to zdecydowanie łatwiej będą mieli użytkownicy Jawsa. Ten screenreader widzi bowiem pole edycji, w którym umieszczamy opis prezentowanego przez nas znaleziska. Osoby, które korzystają z Window-Eyesa, będą musiały wyłączyć tryb przeglądania, a następnie dotrzeć tabulatorem do takiego miejsca wyświetlonej strony, gdzie program nic nie powie. To będzie oznaczało, że jesteśmy właśnie na polu, w którym należy wprowadzić opis linka, jakim chcemy się podzielić z naszymi facebookowymi znajomymi. NR 1 (10) 2011 15 fot. FIRR Dostępne twarze Facebooka Na Facebooku swoje strony mają również organizacje pozarządowe, np. Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego Opcja ‘Wydarzenia’ daje nam dostęp do informacji na temat planowanych przez naszych znajomych spotkań, uroczystości oraz dat ich urodzin. Funkcja ‘Zdjęcia’ pozwala przeglądać fotografie na Facebooku, a także dodawać nowe z pamięci urządzenia oraz te aktualnie wykonywane. Przycisk ‘Czat’ otwiera menu rozmowy tekstowej, w którym widoczna jest informacja, kto ze znajomych jest dostępny. Z użytkownikami online można poczatować. Jeśli nie chcemy z nikim rozmawiać, istnieje opcja zmiany naszego statusu na offline. Aplikacja dedykowana produktom firmy Apple działa bardzo płynnie. Do nawigacji w programie można wykorzystywać gesty działające w całym systemie. Niezależnie od tego, czy program jest zminimalizowany, czy uruchomiono go w trybie pełnoekranowym, otrzymujemy dźwiękowe sygnały nowych wiadomości, zarówno tych przysyłanych do naszego profilu, jak i na czacie. Jak najwygodniej korzystać z Facebooka? Użytkownicy czytników ekranu często dopytują, jak wykonać poszczególne czynności na Facebooku. Odpowiedź bywa trudna, z uwagi na to, że każdy screenreader nieco inaczej interpretuje zawartość stron internetowych, w szczególności zaś webowych aplikacji z dynamicznie odświeżającym się interfejsem takim, 16 jak na Facebooku. Ponadto, sprawa komplikuje się, gdyż sam serwis ulega od czasu do czasu zmianom, a ustawienia przeglądarki internetowej też mogą mieć wpływ na naszą pracę. Generalnie można powiedzieć, że im nowszą wersję czytnika ekranu i przeglądarki internetowej zainstalujemy, tym lepiej. Poszczególne elementy Facebooka są różnie interpretowane przez poszczególne czytniki ekranu, dlatego najlepiej własnoręcznie sprawdzić, jakie rozwiązanie w jakim stopniu odpowiada nam najbardziej. Ile ludzi, tyle poglądów, o czym świadczy chociażby i nasza, wewnątrzredakcyjna dyskusja nad poszukiwaniem facebookowego, złotego środka, która wywiązała się w trakcie tworzenia niniejszego artykułu. Okazuje się, że jedni z nas lubią takie, a drudzy inne rozwiązania. Zebraliśmy je w nadziei, że okażą się przydatne czytelnikom Tyfloświata i zachęcą do uczestnictwa w międzynarodowej, facebookowej społeczności. Na koniec, zwracamy uwagę na jeszcze jedną, istotną kwestię. Jeśli będziemy korzystać z kilku wersji Facebooka, dla przykładu z mobilnej i wersji dla Skype naprzemiennie, pamiętajmy o wylogowaniu się z jednej, przed uruchomieniem drugiej. W przeciwnym wypadku, przełączenie się będzie niemożliwe. * Michał Dziwisz jest absolwentem informatyki w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku. Prowadzi własną firmę, specjalizującą się w usługach komputerowych. Jego pasją jest, szeroko pojęte, radio. Hobby to pociągnęło za sobą podjęcie misji tworzenia pierwszego w Polsce podcastu skierowanego do osób niewidomych. *Michał Kasperczak jest absolwentem historii na UAM w Poznaniu. Od kilkunastu lat interesuje się i praktycznie wykorzystuje technologie tyfloinformatyczne w pracy i nauce. Współuczestniczył w dostosowaniu i testach interfejsu aplikacji biznesowych SAP ERP dla niewidomych. Był współpracownikiem firm tyfloinformatycznych. Obecnie pracuje nad kształtem portalu www.tyfloswiat.pl fot. ilco REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania Po raz ósmy w Warszawie miała miejsce konferencja i wystawa REHA for the Blind In Poland. Od trzech lat odbywa się ona w grudniu, z każdym rokiem zyskując bardziej profesjonalny i europejski wymiar. Trzeba przyznać, że wystawców oraz atrakcji jest coraz więcej. W tym roku pomysłodawca przedsięwzięcia, Fundacja Szansa dla Niewidomych zorganizowała je wspólnie z Towarzystwem Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących w Krakowie oraz Stowarzyszeniem Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki Niewidomych i Słabowidzących „Cross”. Michał Kasperczak Konferencja składała się z trzech równoległych części: sesji merytorycznej, wystawy sprzętu i oprogramowania, oraz wydarzeń kulturalno-rozrywkowych, w mniejszym lub większym stopniu dotyczących wady wzroku, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Tegoroczna sesja merytoryczna poświęcona była zagadnieniom takim, jak: komórki macierzyste w terapii schorzeń wzroku, stulecie istnienia Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, pomoce ułatwiające niewidomym orientację w przestrzeni publicznej, propozycja ujednolicenia sygnalizacji akustycznej na przejściach dla pieszych, makiety przestrzenne i mapy dla niewidzącego turysty. W tej części miały również miejsce wystąpienia przedstawicieli rumuńskich i ukraińskich organizacji zrzeszających osoby niewidome i słabowidzące, a także prezentacje zagranicznych firm tyfloinformatycznych. W ramach części kulturalno-rozrywkowej odbył się pokaz filmu z audiodeskrypcją, koncert niewidomego klawiszowca jazzowego Janusza Skowrona, wystawa książek dla niewidomych, gabinet dotyku i dźwięku, konkursy z nagrodami. My, ze względu na profil naszego czasopisma, skupiamy się na kwestiach technoloNR 1 (10) 2011 17 REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania gicznych i na prezentacje tychże zwróciliśmy na REHA szczególną uwagę. Idol 2010, czyli nowe tendencje technologiczne Podczas trwania konferencji przyznawane są statuetki Idola. Zgodnie z regulaminem konkursu, w trakcie Konferencji goście głosowali na kandydatów w kategorii Firma i Produkt, a nagrodę otrzymywały te firmy i produkty, które zdobyły najwięcej głosów. W konkurencji firm uczestniczyli wszyscy wystawcy obecni na REHA. A w konkursie produktów brały udział tylko te, które zostały zgłoszone przez producentów lub sprzedawców. Lista nominowanych produktów w jakiejś mierze zawsze odzwierciedla nowe pomysły rozwiązań technologicznych, jakie producenci proponują użytkownikom. Tak było i tym razem. W tym roku pojawiła się nowa kategoria urządzeń do czytania zwykłego druku głosem syntetycznym przy wykorzystaniu nie tradycyjnego skanera, a kamery oświetlającej i robiącej zdjęcie czarnodrukowej stronie dokumentu czy książki. Tak sfotografowany tekst jest potem rozpoznawany, albo w komputerze, albo w dedykowanym do czytania specjalnym zamkniętym urządzeniu. Dzięki temu rozwiązania skanującoczytające stają się bardziej mobilne. Dwa spośród urządzeń wykorzystujących tę technologię znalazły się na liście produktów walczących o wyróżnienie. Poza tym, z roku na rok zaobserwować można coraz większe zainteresowanie szeroko rozumianą tyflografiką. Ma na to wpływ stosunkowo tania technologia wydruku oraz udźwiękawiania wypukłych rysunków firmy ViewPlus, ciągle udoskonalane rozwiązania do produkcji publikacji brajlowskich oferowane przez pioniera w tej dziedzinie – firmę Index Braille ze Szwecji, pojawienie się taniego głosowego etykietownika PenFriend oraz akcesorium do odtwarzacza Milestone pozwalającego na dźwiękowe oznaczanie etykiet. Wszystkie te możliwości zaczęli wykorzystywać twórcy 18 pomocy tyflograficznych: firma Altix oraz Studio Tyflografiki “Tyflograf”, bazujące prócz tego na swoich urządzeniach technicznych do termoforowania próżniowego. Ponadto, coraz bardziej widoczni stają się producenci sprzętu ogólnego przeznaczenia, w którym albo producent pomyślał o osobach z niepełnosprawnością wzroku, albo na skutek ich interwencji dostosował go do potrzeb tej grupy odbiorców. Mam na myśli firmę Olympus, która od czterech lat oferuje dyktafony z udźwiękowieniem, a która w tym roku, z bliżej nieznanych mi powodów, nie pojawiła się na wystawie. Za to o swojej ofercie informowali przedstawiciele BZWBK oraz firmy Kolporter S.A. BZWBK jako pierwszy w Polsce udostępnił niewidomym udźwiękowione bankomaty, Kolporter S.A. produkujący czytnik książek elektronicznych Eclicto, pokazał jego prototyp z wbudowaną syntezą IVONA. Po tych kilku rozważaniach natury ogólnej, przejdźmy zatem do listy nominowanych produktów. Oto one: • program do rozpoznawania tekstu ABBYY FineReader sprzedawany przez AutoID Polska, • Dolphin Guide – oprogramowanie do obsługi komputera dla osób starszych, • „Atlas turystyczny 100 najpiękniejszych miejsc w Polsce. Zabytki i krajobrazy wreszcie dostępne dla niewidomych i słabowidzących” - wydany przez Altix, a zamówiony przez Fundację Szansa dla Niewidomych, • reliefowy podręcznik do nauki orientacji przestrzennej oraz wielopoziomowe tyflografiki polskich zabytków - wydany przez Studio Tyflografiki “Tyflograf”, • drukarka brajlowska Braille Box V4 firmy Index, • kolejne rozwiązanie drukujące – EmFuse Color Braille firmy ViewPlus, • narzędzie lektorskie nowej generacji Pearl firmy Freedom Scientific, • głosy syntetyczne IVONA 2 firmy IVONA Software, REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania • lupolampa świecąca naturalnym światłem Slimline Magnifying Lamp firmy Daylight, • urządzenie do szybkiego czytania materiałów drukowanych – ClearReader+ firmy Optelec, • klawiatura EasyTouch firmy EuroBraille, • tester kolorów Fame, będący dodatkiem podłączanym do odtwarzacza Milestone firmy Bones. Pierwsze miejsce przypadło urządzeniu lektorskiemu ClearReader+, drugie pakietowi Dolphin Guide, a trzecie programowi Abbyy FineReader. ClearReader+ firmy Optelec po raz pierwszy został zaprezentowany w kwietniu 2010 r. na wystawie SightCity we Frankfurcie nad Menem. Początkowo nie było pewności, czy urządzenie będzie wprowadzane na polski rynek. Okazało się jednak, że polski język właściwie jest już zaimplementowany przez producenta, tak, więc polski dystrybutor produktów Optelec, firma Altix, zdecydowała się na jego sprzedaż i promocję. ClearReader+ to dobrze zaprojektowane poręczne urządzenie o stosunkowo niewielkich wymiarach: 23 x 24 x 10 cm i wadze 2, 46 kg, dzięki czemu można je zabrać do czytelni, czy innego miejsca, w którym musimy coś szybko zeskanować. Zaopatrzone jest w szerokokątny aparat fotograficzny o wysokiej rozdzielczości z funkcją doświetlenia, głośniki stereo i wejście słuchawkowe oraz uchwyt do przenoszenia. Funkcje przycisków sterujących są raczej typowe dla urządzeń tej klasy i umożliwiają sfotografowanie, przeczytanie, zapisanie tekstu, sterowanie parametrami mowy itp. Przetworzony tekst możemy zapisać do pliku TXT i wyeksportować na kartę SD lub pendrive. ClearReader+ zawiera głosy Nuance w językach: angielskim (różne odmiany), niemieckim, francuskim, hiszpańskim, włoskim holenderskim, polskim, rosyjskim, duńskim, szwedzkim, norweskim, fińskim. Na nasz rynek ClearReader+ będzie dostarczany z poniższymi głosami: • j. polski Agata - domyślny, • j. brytyjski Sirina, • j. niemiecki Steffi, • j. francuski Sebastien. W urządzeniu na stałe zainstalowane są wszystkie języki, jednakże aktywne mogą być jednocześnie tylko cztery z nich. Podczas zakupu, jak również potem, istnieje możliwość zmiany - uaktywnienia innych języków. ClearReader+ może pracować przez 5 godzin na jednym ładowaniu. Poważnym mankamentem może być cena, która wynosi około 12 tys. zł. Trochę dużo, zważywszy na możliwości. Drugą nagrodę otrzymał pakiet oprogramowania Dolphin Guide, który ułatwia niewidomym i słabowidzącym pracę z komputerem w systemie Windows. Zawiera szereg prostych w użyciu narzędzi do posługiwania się komputerem, wymagających naciskania pojedynczych przycisków (strzałki w górę i w dół, Enter, Esc, odpowiednie cyfry). Oprogramowanie posiada wbudowany syntezator RealSpeak i funkcję powiększenia. Jest przeznaczone dla osób bardzo słabo zaawansowanych technicznie, początkujących użytkowników komputera, osób starszych i z dodatkowymi ograniczeniami ruchowymi. Zawiera w sobie takie programy i funkcje, jak: • edytor tekstów ze słownikiem i elementami formatowania, • moduł do skanowania, rozpoznawania i czytania tekstów, - klient poczty elektronicznej, • przeglądarka internetowa, • czytnik RSS, • aplikację do podcastów i słuchania stacji radiowych, • odtwarzacz multimediów, w tym płyt CD/ DVD, • oprogramowanie do nagrywania płyt, · • możliwość obsługi komunikatorów Skype i MSN, • książka adresowa i kalendarz, • kalkulator i aplikacja Finanse, • oprogramowanie do nagrywania notatek głosowych za pomocą komputerowego mikrofonu. NR 1 (10) 2011 19 fot. Abbyy REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania Abbyy FineReader Rozwiązanie, choć bardzo ciekawe i funkcjonalne, nie zyskało jak dotąd szczególnej popularności w Polsce. Być może przyczynił się do tego rozwój darmowego pakietu Klango, który z aplikacji przeznaczonej stricte do gier, stał się platformą społecznościową zaspokajającą potrzeby początkujących i niezaawansowanych użytkowników komputera. Trzecie miejsce przypadło programowi Abbyy FineReader. Osobiście mnie to zdziwiło, gdyż w ostatnim roku nic szczególnie nowego nie zmieniło się w samym oprogramowaniu do rozpoznawania tekstów drukowanych. Może po prostu w ten sposób uhonorowano tę markę i technologię pozwalającą czytać książki, obecną w końcu nie tylko w naszych komputerach, ale również w urządzeniach lektorskich. Nagrodzone firmy to w tym roku: IVONA Software, Index Braille i ViewPlus Technologies. Gdyńskiego producenta wysokiej klasy syntezatorów IVONA doceniono za rozwój swoich produktów i ekspansję marki na świecie. Miniony rok był dla tej firmy szczególnie udany. Na rynku pojawiły się głosy serii IVONA 2, odznaczające się 20 nie tylko dopracowaną, a dzięki temu bardziej wyraźną mową, ale przede wszystkim znacznie poprawionym czasem reakcji w programach użytkowych, tak ważnym dla osób korzystających z czytników ekranu, przyzwyczajonych do szybkiej i efektywnej pracy. Co więcej, IVONA Software rozszerzyło swoją ekspansję na rynki zagraniczne, zacieśniając współpracę z brytyjskim RNIB i DAISY Consortium, wzbogacając ofertę dostępnych głosów o kolejne brytyjskie i amerykańskie warianty. Mowa syntetyczna oferowana przez tę firmę staje się obecna w coraz większej liczbie urządzeń i rozwiązań biznesowych, w tym również za oceanem, a do popularności tej syntezy przyczyniło się z pewnością obniżenie jej ceny i możliwość zakupu pojedynczego głosu za niewielkie pieniądze. Szwedzka Firma Index Braille z Gammelstad już kilkukrotnie znajdowała się pośród laureatów nagrody Idol. W tym roku doceniono najnowszą drukarkę do wielonakładowej produkcji brajlowskiej o nazwie Braille Box V4, drukującą brajlem na pojedynczych kartkach papieru, cechującą się niskim poziomem hałasu. Ma zamknięty tor prowadzenia papieru i mechanizm tłoczenia punktów, co wymiernie wpływa na poziom generowanego hałasu. Zaletą Braille Box V4 jest możliwość druku dużego nakładu nawet na zwykłym papierze podawanym przez nowo opracowany i opatentowany podajnik. Funkcja pobierania kartek jest zoptymalizowana dla papieru brajlowskiego. Taca wejściowa na papier ma pojemność 400 arkuszy. Podobną działalnością zajmuje się amerykańska firma View Plus Technologies, która wobec szwedzkiego dostawcy urządzeń drukujących w pewnych wypadkach może stanowić konkurencję. Również ona bywała już w gronie zwycięzców Idola, co świadczy o wysokiej jakości i niezawodności również i tych rozwiązań, ale też o zainteresowaniu innowacjami wykorzystywanymi w edukacji i tworzeniu publikacji brajlowskich. O ile jednak Index kojarzy się bardziej ze stricte drukowaniem, o tyle ViewPlus idzie bardziej w stronę technologii i narzędzi REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania Pearl – jeszcze jeden sposób czytania materiałów drukowanych Do sprawy przetwarzania zwykłego druku na postać tekstową i dźwiękową można podejść na kilka sposobów albo oferując duże stacjonarne lub mniejsze mobilne jednolite urządzenia do skanowania i czytania, albo dając taką możliwość wprost z odpowiednio oprzyrządowanego komputera. Tym drugim tropem poszedł amerykański Freedom Scientific, pokazując system lektorski PEARL Portable Reading Solution. Jest to specjalnie dobrana kamera zamontowana na stałe na specjalnym stojaku, podłączana do netbooka czy laptopa z programem skanująco-czytającym OpenBook w wersji 9.0. Rozwiązanie to jest o tyle ciekawe, że działa bardzo szybko, na co wpływ ma zarówno użycie kamery zamiast skanera, jak i optymalizacja OpenBooka. Zamiast tradycyjnego skanowania, wykonywane jest zdjęcie strony książki, zaś oprogramowanie inteligentnie wykrywa ruch przewracanych kartek. Poza tym OpenBook w wersji 9.0 oferuje kilka silników rozpoznawania tekstu, pozwala na jego edycję, wstawianie zakładek, podział tekstu na rozdziały, a na końcu eksport wyników naszej pracy do wielu formatów elektronicznych oraz dźwiękowych plików MP3. Cały interfejs pakietu jest udźwiękowiony, jeśli jednak chcemy, możemy proponowane komunikaty wyłączyć i skorzystać z udźwiękowienia używanym w danej chwili programem odczytu ekranu. PEARL również jest lokalizowany i niedługo ma być dostępny w języku polskim. Już teraz możemy pracować z polskim silnikiem rozpoznawania i syntezą mowy, jedynie interfejs programu nadal pozostaje w języku angielskim. PEARL, podobnie jak ClearReader został pokazany w Europie podczas kwietniowej wystawy w Niemczech. Technologia rozpoznawania druku wykorzystująca, nie skaner, a aparat fotograficzny lub kamerę jest na świecie ciągle czymś nowym i dopracowywanym, stąd problemy z rozpoznawaniem nierównych powierzchni np. otwartych książek. Na pewno te i podobne rozwiązania stanowią ogromny przełom technologiczny, w kolejnych miesiącach będziemy przyglądać się ich użyteczności w konkretnych zastosowaniach. Z ogólnikowych fot. Freedom Scientifics ułatwiających wypukłe drukowanie tekstu, grafiki, łączenie brajla ze zwykłym drukiem oraz tworzenie pomocy interaktywnych wprowadzających do rysunków dodatkowo udźwiękowienie. Skorzystała z tego m.in. firma Altix, która na zlecenie Fundacji Szansa dla Niewidomych, wyprodukowała 7-tomowy atlas polskich zabytków, o którym pisałem przy okazji nominacji do nagrody Idol. Najnowszym, prezentowanym w tym roku, rozwiązaniem firmy ViewPlus, była EmFuseColor Braille Station - stacja drukująca dokumenty brajlowskie, łącząca w sobie najbardziej zaawansowaną w świecie technologię drukowania brajla i grafiki wypukłej z technologią drukowania w kolorze, dzięki czemu odbiorcy otrzymują jedyne w świecie rozwiązania umożliwiające produkcję publikacji w druku powiększonym i w brajlu. Dzięki duetowi złożonemu z programów Tiger Software Suite i Microsoft Word, możliwe jest tworzenie dostępnych dokumentów w prosty sposób. To, co widać na ekranie, uzyskuje się w brajlu, w formie grafiki wypukłej, jak również w kolorze. PEARL NR 1 (10) 2011 21 fot. Freedom Scientifics REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania Jaws anonsów polskiego dystrybutora, czyli firmy Altix, można wysnuć wniosek, że bardziej, przynajmniej na razie, promuje on ClearReadera. Amerykański patent wydaje mi się bardziej wszechstronny niż pomysł firmy Optelec. Szczerze mówiąc sądziłem, że to właśnie PEARL, a nie ClearReader zwycięży i trochę się rozczarowałem. Może jednak postawiono na zintegrowane urządzenie, a nie mobilny, ale jednak zestaw składający się z kilku komponentów. Nowe wersje screenreaderów Poza systemem lektorskim PEARL, Freedom Scientific prezentował nowo wydaną wersję swojego czołowego produktu – czytnika ekranu Jaws, oznaczoną numerem 12. Tym razem producent wprowadził nowy sposób obsługi monitorów brajlowskich Focus, polegający na tym, że brajlowska klawiatura monitora symuluje w pełni klawiaturę komputera, a polecenia dodatkowe możemy wydawać specjalnymi akordami. Ma to ułatwić pracę osobom głuchoniewidomym i aktywnym użytkownikom brajla. Począwszy od wersji 12, ‘Menedżer Konfiguracji’ (‘Configuration Manager’) zastąpiony zostaje przez ‘Jaws Control Center’. Wszystkie parametry programu są nie w podmenu, a w sześciu zakładkach. Ponadto, w oknie dialogowym prócz przycisków zapisania i anulowania, mamy do dyspozycji pole wyszukiwania, dzięki któremu możemy szybko znaleźć pożądaną opcję oraz pole kombi 22 z listą aplikacji, dla których możemy dokonać zmian ustawień. Obsługa menu pakietu Office, w wersji 2007 i 2010, jest dla użytkowników screenreaderów znacznie utrudniona, ze względu na specyficzną nawigację po menu. Dlatego w nowym Jawsie wprowadzono możliwość pracy z tzw. Virtual Ribbon. Dosłownie oznacza to wstążkę wirtualną, ale z opisu wynika, że chodzi o maksymalne uproszczenie nawigacji klawiszami strzałek i ‘TAB’. Domyślnie opcja ta jest wyłączona. Ponadto, producent jeszcze bardziej zoptymalizował pracę screenreadera z Windows 7 i wieloma aplikacjami użytkowymi. Polska wersja Jawsa dostępna będzie za jakiś czas, co wynika ze specyficznej polityki producenta screenreadera. Jak do tej pory dystrybutor Jawsa, firma Altix nie wymyśliła rozwiązania, dzięki któremu polski Jaws miałby się pojawiać szybciej. W chwili obecnej wynosi ono średnio 8-10 miesięcy po publikacji wersji angielskiej. Nieco wcześniej firma Dolphin Computer Access wydała kolejną, dwunastą już wersję swojego pakietu udźwiękawiająco-powiększającego komputer. Producent zdecydował się na zmianę - uporządkowanie nazewnictwa swoich czołowych programów, wprowadził wsparcie pracy z kilkoma monitorami, nowe możliwości powiększania, funkcję łatwiejszego dostępu do internetowych źródeł informacji i multimediów. Ponadto zoptymalizowana została praca z nowymi aplikacjami, jak Windows 7 i Office. Pojawiła się też usprawniona możliwość aktualizacji. Począwszy od wersji 12, SuperNova staje się ogólną nazwą rodziny produktów powiększająco-udźwiękawiających Dolphin. W jej skład wchodzą: • SuperNova Access suite (kiedyś SuperNova) - program udźwiękawiający i powiększający w jednym, pakiecie, • SuperNova Magnifier (dawny Lunar) - program powiększający, • SuperNova Reader (dawny Hal) - program udźwiękawiający, • SuperNova Reader Magnifier (dawny LunarPlus) - program powiększający wzbogacony o pomocne funkcje czytające, jednak nie tak bogaty w możliwości typowego screenreadera, jak SuperNova Reader. Już nie tylko ZoomText i MAGic, ale również SuperNova daje możliwość pracy z wieloma monitorami oraz powiększania obrazu na ekranie podstawowym i (lub) na ekranach pomocniczych. To ciekawa funkcja, którą będzie można np. wykorzystać do prowadzenia prezentacji przez osoby słabowidzące, przy wykorzystaniu projektora. E.C.E. – odnowione notatniki brajlowskie Założona prawie 20 lat temu przez Konrada Łukaszewicza firma E.C.E. jest znana w Polsce głównie ze świadczenia wsparcia technicznego czytnika ekranu Window-Eyes amerykańskiej firmy GW-Micro oraz produkcji notatnika brajlowskiego Kajetek i importu innych wysokiej klasy notatników. O Window-Eyes tym razem nie piszę, podczas trwania warszawskiej wystawy jego nowa wersja nie była jeszcze gotowa. Natomiast w rodzinie notatników brajlowskich trochę się zmieniło i to pomimo spadku cen, a tym samym wzrostu popularności netbooków. Rodzimy produkt – zwany obecnie Kajetek SD już od ponad roku przechodzi sporą ewolucję. Mam wrażenie, że producent wprowadza zmiany bardzo powoli, wsłuchując się w głosy dawnych i potencjalnych użytkowników tego rozwiązania. Minusem tak obranej strategii może być wrażenie ciągle nieukończonego produktu. Urządzenie faktycznie bardzo się zmieniło. Oparte jest na systemie Windows CE, może pracować 16 godzin na jednym ładowaniu, posiada nowy edytor tekstu, stoper oraz kilka niespotykanych w podobnych urządzeniach funkcjonalności, jak tester kolorów czy oparty na porcie podczerwieni pilot do obsługi domowych multimediów. Ponadto wyposażono je w funkcję dyktafonu, odtwarzacza książek, dwa gniazda USB-Master oraz jedno mini-USB do komunikacji z komputerem. Tradycyjnie udźwiękowienie realizowane jest głosem SMP. Kajetek SD w final- fot. Freedom Scientifics REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania MAGic nej wersji będzie posiadał 64 MB pamięci RAM oraz 32 MB pamięci Flash. Do przechowywania danych służyć ma zasadniczo zewnętrzna karta SDHC. Jego cena wynosić ma ok. 3700 zł. Inne notatniki w ostatnim czasie też przeszły metamorfozy. Pronto firmy Baum udźwiękawiany jest teraz syntezatorem Nuance RealSpeak 22 KHZ, ale można też poprosić o instalację głosu SMP, posiada więcej pamięci, obsługę Internetu i poczty elektronicznej, slot na karty SDHC oraz występuje w wersji z klawiaturą QWERTY. Koreańska firma Hims przedstawiła Braille Sense Onhand – odchudzoną wersję swojego flagowego produktu, nie z trzydziestodwu, a z osiemnastoznakową linijką brajlowską, poprzez to jest mniejszy i lżejszy, oferując takie same parametry pracy, dodatkowo bogatszy o GPS, mało przydatny w polskich warunkach. Ciekawostką może być fakt jego dystrybucji na Wyspach Brytyjskich z udźwiękowieniem za pomocą głosu syntezatora IVONA. Po raz pierwszy w Polsce zostały pokazane notatniki VoiceSense, czyli można powiedzieć BrailleSense bez linijki brajlowskiej, zarówno w wersji z klawiaturą brajlowską, jak i klasycznej. Tak bogata oferta sprawia, że E.C.E. to firma oferująca na polskim rynku największą liczbę brajlowskich notatników. Klawiatura easyTouch Ciekawym gadżetem, zaprezentowanym po raz pierwszy w Polsce przez francuską firmę EuroBraille, była niewielka klawiatura Easytouch ułatwiająca sterowanie komputerem, podłąNR 1 (10) 2011 23 REHA for The Blind In Poland 2010 – nowe pomysły i rozwiązania czana do portu USB. Urządzenie posiada strzałki, Shift, Ctrl, Enter i kilka najpotrzebniejszych, łatwo wyczuwalnych klawiszy. Za naciśnięciem jednego klawisza można wpisać konkretny skrót klawiszowy, sekwencję kombinacji klawiszy lub wykonać zaprojektowane wcześniej makro. EasyTouch jest dostarczana z oprogramowaniem asystującym użytkownikowi w programowaniu dowolnych klawiszy lub innych elementów sterujących komputera, jak również w zapamiętywaniu sekwencji uruchamiających skrypty. Za pośrednictwem aplikacji można utworzyć wiele rozmaitych przypisań klawiszy dostosowanych do różnych aplikacji, by uprościć i ulepszyć pracę na komputerze PC. Gdyby jeszcze była ona zaopatrzona w BlueTooth, mogłoby się to okazać całkiem sensowne rozwiązanie, choćby do obsługi multimediów i sterowania komputerem na odległość, a może przy odpowiednim oprogramowaniu również np. telefonami dotykowymi. Niewątpliwie przydać się ona może osobom ze sprzężoną niepełnosprawnością. Nowy Nawigator Na wystawie obecny był również Michał Kwaśniewski z firmy Migraf, który zdradził kilka szczegółów dotyczących nowej wersji polskiego urządzenia GPS dla niewidomych. Wersja 5.0 Nawigatora zaopatrzona jest w lepiej wyprofilowaną klawiaturę. ma pozwolić na: zapis i prowadzenie po śladzie, aktualizację firmware z karty SD bez potrzeby odsyłania urządzenia do producenta oraz nagrywanie dłuższych informacji głosowych. Nowy Nawigator jest już gotowy na odbieranie poprawek EGNOS i na system Galileo. Czytniki książek elektronicznych z mową syntetyczną Wprowadzony przez firmę Kolporter S.A. system eClicto jest pierwszym w Polsce kompletnym rozwiązaniem służącym do zakupu i czytania elektronicznych książek. Możemy je kupować, pobierać na dedykowany czytnik z ekranem opartym na technologii e-papieru 24 albo czytać specjalnym programem zainstalowanym w komputerze. Niestety oprogramowanie, a właściwie treść książki nie jest dostępna dla screenreaderów, nie da się jej w żaden sposób przechwycić. Sam, dostępny w sprzedaży czytnik też nie jest udźwiękowiony, jednakże na REHA został pokazany jego prototyp z syntezatorem IVONA czytającym teksty. Niestety, nie wiadomo, kiedy i w jakiej formie urządzenie w tej wersji zostanie wprowadzone na rynek. Samo eClicto wydaje się bardzo obiecujące, bo w ich internetowej księgarni jest sporo książek, nie tylko darmowych e-booków, ale także pozycji liczących się na rynku polskich wydawnictw. W podobną stronę poszedł producent czytnika Onyx Books, który posiada już syntezę firmy IVONA Software. Również i ona nie udźwiękawia urządzenia, a jedynie pozwala odczytać otwartą książkę. Cóż z tego, gdy sami jej nie otworzymy, a powiększenie czcionki dotyczy nie interfejsu, a tylko czytanego tekstu. To rozwiązanie, gwoli ścisłości, nie było prezentowane na REHA. Reha For The Blind In Poland z roku na rok gromadzi coraz większą grupę wystawców. Mimo, że do niemieckiego SightCity czy amerykańskiego CSUN przed Fundacją Szansa jeszcze daleka droga, trzeba przyznać, iż rzeczona wystawa skupia niemal wszystkich, liczących się w naszym kraju przedstawicieli branży tyfloinformatycznej. Każdy niewidomy czy słabowidzący, zainteresowany nowoczesnymi technologiami znajdzie tu coś dla siebie i z pewnością dowie się czegoś ciekawego o nowych oraz alternatywnych możliwościach kompensacji dysfunkcji wzroku. Zachęcamy również do wysłuchania dźwiękowej relacji z konferencji dostępnej na stronie www.tyflopodcast.net, w audycji pt. “Materiał z REHA FOR THE BLIND IN POLAND 2010”. *** W tekście wykorzystano fragmenty Biuletynu pokonferencyjnego, wydanego przez organizatora przedsięwzięcia. Gdzie wzrok nie sięga, czyli „nie od razu Kraków zbudowano…” Pewnego upalnego popołudnia trafiliśmy z moją niewidomą koleżanką przed katerdę Świętego Stefana w Wiedniu. W powietrzu czuć było kurz unoszący się nad placem. Z różnych stron docierały restauracyjne zapachy. Ale te mieliśmy lepiej zbadać dopiero po zwiedzaniu Katedry, które planowaliśmy przeprowadzić metodycznie i jak najdokładniej się da! Szukaliśmy w Internecie informacji na temat zabytku i wiedzieliśmy, czego możemy się spodziewać. Mieliśmy chodzić, słuchać przestrzeni placu i Katedry oraz o ile to możliwe – oglądać dotykiem. Właśnie. Oglądać dotykiem… Tekst i zdjęcia Marek Jakubowski* Obchodząc potężną bryłę Katedry, szukaliśmy jej modelu, znajdującego się gdzieś obok. Mieliśmy zacząć właśnie od niego. Był tam! Odkryliśmy model chyba równocześnie… ja go zauważyłem, a Krysia „usłyszała”, dzięki charakterystycznym odbiciom dźwięków od piaskowcowych ścian. W załomku potężnych murów stała nasza pomoc „dydaktyczna”. Z prawej strony zawiało chłodem i delikatnym zapachem kadzidła, wosku i tym czymś nienazwanym, czym pachną wszystkie wielkie kościoły. Zatrzymaliśmy się na chwilę, a Krysia wcisnęła mi w ręce swoją laskę i zaczęła obmacywać piaskowcową futrynę potężnych drzwi. Wyciągnięte jak tylko się da ręce nie sięgały jednak wysoko. „ A jak daleko jest do końca tych drzwi?”, A co jest ponad nimi?”, „A wyżej, nad dachem są te wieże?”, „A dach to jaki jest wysoki?” posypały się pytania. „Bo wiesz, my niewidomi to widzimy tylko tyle, ile rękoma sięgniemy, albo ile nam opowiedzą czy też sami przeczytamy. Ale trudno sobie takie potężne obiekty wyobrazić”. Następne kilkadziesiąt minut spędziliśmy przy modelu. Wspólnie, metodycznie oglądaliśmy wszelkie dostępne w nim szczegóły architektoniczne katedralnej bryły. Zamyślona Krysia porównywała skalę wielkości budowli i człowieka stojącego pod nią. „To niesamowite – od podłoża do szczytów wież jest strasznie daleko!!!! To taka wielka odległość, że widzący na pewno nie widzą z dołu szczytów tych wież!!” Wtedy ja się zamyśliłem. Wyobrażenia Krysi były mylne, ale jak mogły być inne, skoro nigdy nie miała okazji oglądać dokładnych modeli NR 1 (10) 2011 25 Gdzie wzrok nie sięga, czyli „nie od razu Kraków zbudowano…” Makieta Starego Rynku w Poznaniu Przy modelu Katedry św. Stefana w Wiedniu zwiedzanych obiektów. Jest ich w Europie niewiele, a w Polsce raptem kilka. Wśród tych polskich przedstawień nieliczne ukazują budynek w sposób wartościowy dla niewidomego. W skali naszego kraju, ale i Europy przoduje zdecydowanie Kraków z kompletem kilkunastu makiet Drogi Królewskiej. Wykonanie takiego modelu to przede wszystkim skomplikowana i droga rzecz inwestycja. Może można znaleźć inny sposób? Jak przybliżyć niewidomemu obiekty architektoniczne? Jak pokazać strukturę bryły budynku i zawarte w niej szczegóły architektoniczne? Co zrobić, aby nawet niepodróżujący jeszcze uczeń szkoły podstawowej czy gimnazjum mógł zapoznać się ze stylami architektury i podobnie jak jego widzący kolega mógł wie- Jedna z wielu pięknych makiet krakowskich 26 dzieć, jak wygląda Kościół Mariacki czy wrocławski Ratusz. Jak wygląda najważniejszy z budynków w Poznaniu? Jaki kształt ma warszawski Pałac Kultury? Osoba widząca ma do dyspozycji film, fotografię, grafikę, a niewidomy – tylko opis… A może dałoby się masowo i powszechnie wykonywać tyflograficzne przedstawienia co ciekawszych polskich i europejskich zabytków? Podczas zwiedzania Krysia musiała mnie kilkakrotnie upominać, że mam skupić się na opisywaniu wnętrza katedry, a nie uciekać gdzieś myślami… Kiedy zjechaliśmy windą z katedralnej wieży i o mało nie zostaliśmy rozjechani podczas spaceru do restauracji przez pędzącą dorożkę, robocza koncepcja była prawie gotowa… Zamieniliśmy się rolami. Pozwoliłem Krysi spokojnie zjeść wiedeńskie białe kiełbaski, a następnie ja zacząłem wypytywać. Styl romański w architekturze - opracowanie czeskie Gdzie wzrok nie sięga, czyli „nie od razu Kraków zbudowano…” Makieta Starówki w Marburgu Teatr Słowackiego w Krakowie To dzięki ciekawości Krysi, dzięki jej sugestiom i opiniom, a także dzięki cierpliwości innych niewidomych kolegów i uczniów wciąganych przeze mnie w dyskusje na temat możliwości pokazania obiektów architektury powstała nasza koncepcja wykonywania reliefowych przedstawień obiektów architektonicznych. Koncepcja była, na przestrzeni kilku lat, dopracowywana w praktycznych wykonaniach oraz uzupełniana licznymi uwagami i sugestiami niewidomych odbiorców. Nigdy też nie udałoby się nam dojść do aktualnego stanu wiedzy i bazy technologicznej, gdyby nie studia nad próbami wykonywania tego typu przedstawień w Europie. Jak zawsze, ekspozycje i depozytoria muzeów tyflologicznych oraz różnego rodzaju eksponaty gromadzone przez Ośrodki dla niewidomych w różnych krajach były niesłychanie pomocne - nasi antenaci też próbowali! Do chwili obecnej wykonaliśmy około 100 przedstawień różnego rodzaju obiektów architektonicznych w łącznym nakładzie kilku tysięcy egzemplarzy. Mamy w swoich opracowaniach obiekty z Poznania, Płocka, Warszawy oraz najnowsze i najbardziej zaawansowane technologicznie z Krakowa, Tarnowa, Wrocławia i Nowego Sącza. Zapraszamy do pracowni Studia Tyflografiki. Pokażemy, jak powstają przestrzenne reliefowe grafiki zabytkowych lub zwyczajnie ciekawych i interesujących obiektów architektonicznych na przykładzie tyflografiki Teatru im. Słowac- kiego w Krakowie i innych zabytków z małopolskich miast. Wizja lokalna Pierwszym krokiem w tworzeniu projektu jest spotkanie „na żywo” pod budynkiem Teatru plastyka, fotografa, tyflografików oraz naszych niewidomych konsultantów - pani Kamili i pana Jacka. Na spotkanie wszyscy przyjechaliśmy zaopatrzeni w maksimum wiedzy na temat obiektu. Teraz czas na konfrontację z rzeczywistością. Oglądamy wspólnie obiekt, starając się jak najwierniej opisać jego bryłę naszym niewidomym kolegom. Tam, gdzie jest to wykonalne, poza opisem słownym staramy się umożliwić obejrzenie szczegółów także dotykiem… Po „obmacaniu” elementów obiektu, przy murku przed Teatrem zaczyna się burzliwa dyskusja zespołu na temat sposobu przedstawienia obiektu w reliefie. Nie wnikając w szczegóły postanawiamy, że na formacie wielkości A3 pokażemy fasadę Teatru. Oczywiście idealnie byłoby, gdybyśmy mogli pokazać każdą ze ścian wraz z rzutem poziomym samej bryły obiektu. Ograniczają nas jednak środki oraz jak zawsze - czas, bo takich przedstawień ma powstać kilkanaście!!!! Będzie więc tylko ściana frontowa, ale za to, jako uzupełnienie informacji dotykowej, do projektu dołączony zostanie wierny opis budynku zarówno w plikach tekstowych, jak i dźwiękowych oraz oczywiście w brajlu i druku powiększonym. Jako uzupełnienie tych informacji przekażemy odbiorcy nagrania binauralne z okolic budynku Teatru. NR 1 (10) 2011 27 Gdzie wzrok nie sięga, czyli „nie od razu Kraków zbudowano…” nana zostanie wersja reliefowa dla niewidomego odbiorcy. Tyflograficy rozpoczynają prace nad matrycą do tłoczenia reliefowego. Kolejna warstwa Teatr Słowackiego w Krakowie Po wstępnych ustaleniach, do pracy przystępuje fotograf wraz z plastykiem. Wykonują kilkaset (sic!) fotografii budynku oraz robocze szkice zarówno całości, jak i poszczególnych detali. I to już koniec wizji lokalnej. Czas na pracę przy komputerach. Prace właściwe Po kilku dniach otrzymujemy od plastyka pełnokolorową wersję przedstawień budynku w kilku rodzajach kolorystycznych opracowań. Wykonane na ich bazie wydruki próbne wędrują do oceny i analizy poprzez słabowidzących konsultantów. Na bazie ich opinii postanawiamy zlikwidować artystyczne cienie rzucane przez fragmenty ścian, zgeneralizować szczegóły rzeźb (przy tej skali i tak nie są zbyt dobrze widoczne) oraz bardziej wysycić kolorystykę – podnieść stopień kontrastu. Mamy więc przygotowaną warstwę poddruku dla słabowidzących. W trosce o wierność przekazania informacji, na jej podstawie wyko- Poddruk pełnokolorowy 28 W specjalistycznych programach graficznych przygotowujemy założenia wielopoziomowej warstwy reliefowej. Wersje próbne tej warstwy powstają na papierze pęczniejącym i już na tym etapie są poddawane analizom naszych niewidomych konsultantów. Teraz to w zasadzie oni zaczynają kierować procesem powstawania projektu. Ponieważ wytwarzanie matryc jest kosztowne, etap ten jest bardzo ważny. Kolejnym etapem, po zaakceptowaniu treści merytorycznych, jest wykonanie próbnej matrycy 3D tworzonej w plastycznym materiale. Na bazie matrycy próbnej wykonujemy próbne tłoczenie wielopoziomowe. Po ich zaakceptowaniu przez zespół konsultacyjny, wykonujemy finalną matrycę wraz z fakturami oraz opisami brajlowskimi. Pamiętamy o dodaniu do matrycy informacji o skali pod postacią symbolicznej figury ludzkiej. Etap ten kończy prace przygotowawcze – pozostaje teraz prawidłowo przeprowadzić tłoczenie nakładu oraz połączyć obie warstwy – reliefową i w druku płaskim w jedną całość. Gotowe przedstawienie tyflograficzne obiektu jest do dyspozycji odbiorców! *Autor jest tyflopedagogiem w Ośrodku dla Niewidomych w Owińskach, twórcą polskiej czcionki brajlowskiej Poland Braille Fonts, autorem technologii wykonywania tyflografik oraz map i planów wypukłych. Zajmuje się przystosowaniem przestrzeni dla osób z dysfunkcjami wzroku. Prowadzi Studio Tyflografiki. Jest wydawcą reliefowych publikacji książkowych oraz planów i map dla niewidomych. Laureat Medalu KEN, nagród MEN, i Ministra Infrastruktury za wybitne osiągnięcia w dziedzinie kartografii. Odznaczony srebrną odznaką PZN. Kawaler Orderu Uśmiechu. fot. bury-osiol Naviton W „Tyfloświecie” nr 2 (8) 2010 opisywałem „Asystenta” – system pozwalający na przekazywanie obrazu z kamery noszonej przez niewidomego do jego zdalnego przewodnika. W grudniu 2010 roku miałem przyjemność brać udział w fascynujących testach Navitonu, kolejnego urządzenia powstającego na Politechnice Łódzkiej. Rafał Charłampowicz* Naviton (nazwa robocza) to prototyp urządzenia, które ma pomóc niewidomemu zauważyć rozmaite obiekty na jego drodze, zwiększając orientację i oczywiście pozwalając omijać przeszkody. Właśnie na znajdowaniu i omijaniu przeszkód polegały grudniowe testy Navitonu. Od razu jednak pragnę podkreślić, że nie chodzi tutaj o detektor przeszkód, ale o zaawansowany system analizujący informacje o przestrzeni. Na prototyp składają się dwie zintegrowane kamery, komputer i słuchawki. Jednak najważniejsze jest oczywiście oprogramowanie. Podstawą działania Navitonu jest stereowizja. Mamy dwie kamery obserwujące tę samą przestrzeń. Każda z kamer patrzy jednak pod nieco innym kątem. Obraz z obu kamer jest porównywany, a pojawiające się różnice pozwalają na określenie głębi obrazu, czyli rozróżnienie, które obiekty znajdują się bliżej, a które dalej. Ludzki mózg (zresztą nie tylko ludzki) również korzysta ze stereowizji do prawidłowej oceny odległości. Istota rzeczy W teorii brzmi to prosto, ale w rzeczywistości sprawa jest bardzo skomplikowana. W przeciwieństwie do ludzkich oczu, kamery mają dość ograniczoną możliwość adaptacji do warunków świetlnych oraz muszą matematycznie porówNR 1 (10) 2011 29 Naviton 30 kowane są przeszkody (zwykle trzy lub cztery), czyli co jest bliżej, a co jest dalej. Wszystkie te informacje mają być przekazane w sposób zwięzły, intuicyjny i niemęczący. Stali czytelnicy „Tyfloświata” być może pamiętają artykuł Henryka Lubawego o K-Sonarze. Ten ultradźwiękowy detektor przeszkód (właściwie coś więcej niż detektor) również dźwiękiem opisuje przestrzeń, w tym wiele obiektów naraz. Dźwięki K-Sonara można jednak opisać jako szum lub piski, których wysokość i barwa niesie informacje. Twórcy Navitonu chcieli czegoś bardziej naturalnego, miłego dla ucha, dodatkowo niosącego łatwą w interpretacji zapowiedź przeszkody. Dźwiękowy interfejs Po wielu testach, wliczając konsultacje z niewidomymi, powstał przedmiotowy interfejs. System wykorzystuje dźwięki instrumentów muzycznych, a dokładniej specjalnie zaszumiane dźwięki standardu MIDI. Domyślnie mamy do wyboru flet, pianino i syntezator. Użytkownik sam decyduje, który instrument najbardziej mu odpowiada. Opisywanie przestrzeni odbywa się co dwie sekundy. Czas opisywania można zmniejszyć lub zwiększyć, zależnie od możliwości i wprawy użytkownika. Odległość do obiektów oznaczana jest głośnością i wysokością dźwięku. Im bliżej, tym głośniej i wyżej. W przeciwieństwie jednak do wspominanego już K-Sonara i kilku innych rozwiązań, w Navitonie mamy do czynienia z harmonią tonalną, a więc z dźwiękami, do których przywykło ucho Euro- fot. Politechnika Łódzka nywać podobieństwo lewego i prawego obrazu. Oświetlenie może się znacząco zmieniać, zależnie od tego, w którą stronę skierujemy wzrok kamer, na co pada cień, czy powierzchnia mniej lub bardziej odbija światło itp. Dodatkowo świat pełen jest dużych, jednolitych obszarów, takich jak gładkie ściany i powierzchnie, które uniemożliwiają komputerowi podjęcie jednoznacznej decyzji, które fragmenty obrazu lewego odpowiadają fragmentom obrazu prawego. Ta wrażliwość na zmienne warunki świetlne i brak obecności wyraźnych tekstur w wielu scenach rzeczywistych jest wciąż dużym ograniczeniem stereowizji i dlatego obok jej zwolenników znajdziemy też uczonych uważających, że jej szerokie, uniwersalne zastosowanie prawdopodobnie nigdy nie będzie możliwe. Wróćmy jednak do samego Navitonu. Zadaniem, jakie postawili twórcy swojemu systemowi, było wykrywanie dużych obiektów na drodze i informowanie niewidomego o tym, co się przed nim znajduje. Najważniejszą sprawą było opracowanie skutecznego interfejsu przekazywania użytkownikowi informacji o przestrzeni. Aby móc przetestować stworzony interfejs w warunkach rzeczywistych, tj. nie podczas symulacji komputerowej, ale z prawdziwymi przeszkodami, zdecydowano się na dodatkowe wsparcie stereowizji poprzez wyraźne kolorystyczne oznaczenie przeszkód. Przeszkodami były pudła kartonowe, ustawiane czasem pojedynczo, a czasem jedno na drugim. Ułatwienie polegało na tym, że wzory, w jakie pomalowane były pudła, umożliwiały oprogramowaniu pewniejsze odróżnienie ich od reszty korytarza. Takie rozwiązanie pozwalało uniknąć potencjalnych fałszywych sygnałów i skupić się na testowaniu samego interfejsu dźwiękowego. Interfejs, czyli sposób w jaki system komunikuje się z użytkownikiem, jest w przypadku Navitonu bardzo unikatowy. Zadaniem systemu jest poinformowanie użytkownika o położeniu przeszkód. Użytkownik ma wiedzieć, po której stronie (względem jego twarzy) znajduje się dany obiekt oraz w jakich odległościach ulo- Autor tekstu w czasie testów urządzenia fot. Politechnika Łódzka Naviton Generowane dzięki analizie obrazu z kamer wyobrażenie przestrzeni pejczyka. Zatem zamiast dość abstrakcyjnych wyższych i niższych tonów, słyszymy swoistą muzykę. W tle słychać również swego rodzaju cichnące tykanie. Na jedno opisywanie sceny przypada pięć tyknięć. Mają one dodatkowo pomóc zorientować się w odległościach, gdyż czas między tyknięciami odpowiada odległości około jednego metra. Jeśli dźwięk przeszkody przypada np. na ostatnie tyknięcie, użytkownik wie, że ten obiekt jest odległy o około pięć metrów. Położenie obiektu przedstawiane jest w sposób przestrzenny. Aby uzyskać jak najlepsze wrażenie przestrzenności, mierzy się tzw. charakterystyki akustyczne słuchacza (ang. „HeadRelated Transfer Function” – HRTF), to znaczy sprawdza się, w jaki sposób dźwięki płynące z różnych kierunków docierają do uszu badanej osoby. Taki pomiar przeprowadzany jest w komorze bezpogłosowej. Wizyta w niej jest sama w sobie ciekawym doświadczeniem dla niewidomego. Nie ma tam praktycznie odbicia dźwięków, więc ludzie przywykli do stałego, wręcz odruchowego korzystania z echolokacji mogą czuć się w takim miejscu dość dziwnie. Badanego sadza się na obrotowym krześle pod głośnikami biegnącymi od samej góry aż do podłogi. Głośniki tworzą niemal 180-stopniowy łuk. W uszach osoby poddawanej pomiarowi instalowane są małe mikrofony. Z głośników odtwarzany jest dźwięk, zaczynający się na górze, a kończący na samym dole. Dźwięk rejestrują mikrofony i komputer, do którego są podłączone. Następnie krzesło obraca się o kilka stopni i znów słychać „dźwiękowy łuk”. Badanie kończy się po wykonaniu pełnego obrotu. Jeśli nie mamy czasu lub możliwości badania charakterystyki, możemy skorzystać z gotowej bazy danych HRTF i metodą prób i błędów dobrać najbardziej pasujący wzorzec. W moim przypadku świetnie sprawdziły się charakterystyki akustyczne profesora Strumiłło. Testy Przejdźmy wreszcie do samego testu. Wszystko odbyło się w korytarzu Instytutu Elektroniki Politechniki Łódzkiej. Na czoło włożono mi dwie całkiem spore kamery, a na uszy słuchawki. Wszystko było połączone kablami z komputerem stojącym na boku, w bezpiecznym miejscu (teoretycznie można było użyć plecaka z przenośnym laptopem, ale jako że badanie trwało kilka godzin, wygodniej było zrobić badanie „na uwięzi”). W bezpiecznym miejscu leżał też mój pies. W użyciu była laska, ale poinstruowano mnie, żebym używał jej tylko w zasięgu ręki trzymając ją pionowo przed sobą. Najpierw moim zadaniem było zlokalizowanie pojedynczego pudła. Miałem wskazać kierunek, z którego słyszę przeszkodę, zbliżyć się na minimalną odległość i dotknąć obiektu ręką. Ważne było to, bym świadomie dotknął przeszkody, a nie wpadł na nią laską. Technicznie wyglądało to tak, że stawałem na początku trasy i starałem się „zobaczyć” obiekt. Gdy system wykrył przeszkodę (zwykle działo się to natychmiast – tylko czasem trzeba było zatoczyć bardzo lekki łuk głową, czyli rozejrzeć się), w słuchawkach słyszaNR 1 (10) 2011 31 Naviton łem dźwięk fletu. Bez problemu mogłem odróżnić kierunek, z którego płynie dźwięk. Nie było to tylko lewo/prawo, ale także bardziej lub mniej w lewo/prawo. Mogłem też w przybliżeniu ocenić odległość. Tykanie nie przydawało mi się, ale dobrze sprawdzał się czas (czy dźwięk pojawiał się natychmiast czy z lekkim opóźnieniem) i siła dźwięku. Ruszałem, a co dwie sekundy znów słyszałem, gdzie jest przeszkoda, więc na bieżąco mogłem korygować swój kierunek. Szło mi całkiem dobrze (chyba tylko raz, na początku wpadłem laską na pudło), więc szybko przeszliśmy do następnych testów. Tym razem miałem wskazywać, ile przeszkód jest na drodze i jak są ułożone. Doszliśmy do czterech. Pokazywanie polegało na tym, że ruchem ręki opisywałem układ obiektów, np. najpierw jedna blisko, pośrodku, potem dwie po lewej i prawej i jedna na końcu po lewej. Do wskazywania ilości i układu doszedł jeszcze tor przeszkód. Miałem przejść korytarz, omijając przeszkody bez dotykania ich laską i zawrócić robiąc dokładnie tak samo. Ostatni test w największym stopniu pozwalał ocenić i docenić przydatność Navitonu. Oglądanie drogi dźwiękiem przypominało trochę prawdziwe patrzenie. Mogłem usłyszeć, gdzie co stoi i z góry wybrać najmniej kolizyjny kurs. Słyszałem, że pierwsza przeszkoda jest z lewej, a następna z prawej, więc szedłem w prawo, a potem w lewo Każdy obiekt w zasięgu kamery anonsowany był dźwiękiem, a gdy zbliżałem się do czegoś (np. wymijałem) dźwięk był głośniejszy i wyższy. Jednocześnie słyszałem kilka obiektów, więc mogłem ustalić swoją pozycję wobec różnych przeszkód. W moim przypadku system sprawdził się bardzo dobrze. Kilka razy miałem problemy, ale większość prób wypadła znakomicie. Te problematyczne (gdy kilka obiektów było bardzo blisko siebie) po powtórce także wypadały dobrze. Wrażenia Naviton mnie zaskoczył. Czytając o systemie i oglądając prezentacje byłem sceptyczny. Jadąc na testy, nie spodziewałem się wiele. Wyniki 32 dalece przeszły moje oczekiwania. Nie dość, że mogłem omijać przeszkody bez stykania się z nimi i chodzenia od punktu do punktu, to nie wymagało to specjalnej koncentracji, a po kilku godzinach nie czułem się zmęczony. Dźwięki są wybrane dobrze. Po dłuższym czasie człowiek ma uczucie lekkiego transu, ale bardziej relaksu niż odurzenia. Może najlepszym określeniem tego stanu jest lekkie odrealnienie. Od Michała Bujacza wiem, że testy na innych osobach także wypadły dobrze. Wprawdzie nie wszyscy słyszeli dźwięk przestrzennie, czyli nie doświadczyli iluzji tego, że dźwięki dochodzą od strony obiektów, ale wszystkie osoby potrafiły wskazać kierunek na podstawie zwykłych różnic stereo i bez większych problemów omijać przeszkody. W okresie wakacyjnym planowane są następne testy, już w terenie i chyba z większą ilością wykrywanych obiektów. Jestem bardzo ciekaw wyników i bardzo liczę na rozwój Navitonu. Naviton powstaje w Zakładzie Elektroniki Medycznej w Instytucie Elektroniki Politechniki Łódzkiej. Projektem zarządzają prof. Andrzej Materka i prof. Paweł Strumiłło. Głównymi wykonawcami systemu są mgr Michał Bujacz i dr Piotr Skolimowski. Nad projektem pracują też dr Paweł Pełczyński i mgr Bartek Ostrowski. Twórcy systemu uzyskali środki na dalsze prace z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, a zatem Naviton będzie rozwijany. Zainteresowanych szczegółami zapraszam do zapoznania się z informacjami na stronie http://www.naviton.pl, w szczególności z pracą doktorską Michała Bujacza (obrona wkrótce). *Autor jest pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego i współpracownikiem firmy IVONA Software. Zajmuje się tyflotechniczną obsługą studentów z dysfunkcją wzroku. Od pewnego czasu do jego szczególnych zainteresowań należą urządzenia wspomagające orientację przestrzenną niewidomych. fot. Andreka Dozwolony użytek możliwości i ograniczenia W tym numerze, odchodząc od kwestii ściśle związanych z bibliotekami, zajmiemy się aspektem prawnym dającym osobom niewidomym i słabowidzącym szansę tworzenia formatów alternatywnych publikacji książkowych czy prasowych. Chodzi o zapis wprowadzający do prawa autorskiego wyjątek w postaci tzw. dozwolonego użytku. Warto zapoznać się z jego genezą oraz treścią, umożliwia on bowiem nie tylko przetwarzanie druków do postaci elektronicznej, ale także wprowadzanie audiodeskrypcji do filmów, sztuk teatralnych bądź wystaw. Zawiera ponadto regulacje korzystne dla odbiorców twórczości niebędących osobami niepełnosprawnymi. Aleksandra Bohusz* Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych – założenia i najważniejsze zapisy Ten akt prawny z 4 lutego 1994 r. (tekst pierwotny: Dz. U. 1994 r. Nr 24 poz. 83) (tekst jednolity: Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904) zawiera większość przepisów dotyczących korzystania z utworów, przy czym utwór jest tu rozumiany jako każdy przejaw działalności twórczej człowieka o charakterze indywidualnym, utrwalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia (art. 1.). Według cytowanej definicji utworami mogą być, poza tekstami pisanymi i muzyką, między innymi także: programy komputerowe, strony internetowe, dżingle, prezentacje multimedialne, reklamy, broszury, programy studiów. Tak więc twórcy i współtwórcy (osoby, które wniosły do utworu wkład twórczy – współtwórcami nie są na przykład korektorzy czy redaktorzy tekstów) mogą egzekwować ochronę swojej twórczości na podstawie prawa autorskiego. Prawami pokrewnymi są prawa do wykonań artystycznych danego utworu, jego nagrywania w formie wideo i audio, prawa przysługujące NR 1 (10) 2011 33 Dozwolony użytek – możliwości i ograniczenia fot. shutterstock producentom programów radiowych i telewizyjnych oraz wydawcom publikacji pisanych do ich pierwszych wydań krytycznych i naukowych. Zwróćmy uwagę, że lektor nagrywający książkę na potrzeby czytelników z dysfunkcją wzroku nie staje się w stosunku do niej właścicielem praw pokrewnych (nagranie lektorskie nie ma bowiem w założeniu charakteru artystycznego, choć często dokonują go aktorzy). Z praw pokrewnych do audiobooków mogą korzystać ich wydawcy, traktując nagrywane książki jako swoje fonogramy. Do praw pokrewnych stosuje się w większości te same przepisy, co do praw autorskich, dlatego zostały one ujęte w jednej ustawie. Również w niniejszym tekście, ilekroć będzie mowa o prawach autorskich bez wyodrębnienia pokrewnych, będzie to oznaczać, że omawiane przepisy mają zastosowanie do jednych i drugich. Niewątpliwą, z punktu widzenia twórców, zaletą Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest fakt, iż chroni ona bez konieczności spełniania jakichkolwiek dodatkowych warunków. Wystarczy, że dany podmiot jest autorem lub współautorem jakiegoś utworu. Podmiotami mogą tu być również osoby nie- pełnoletnie do trzynastego roku życia bądź całkowicie ubezwłasnowolnione, przy czym przy czynnościach prawnych zastępują je ustawowi przedstawiciele. W przypadku osób w wieku od trzynastu do osiemnastu lat i ubezwłasnowolnionych częściowo do ważności czynności prawnej, przez którą taka osoba zaciąga zobowiązanie lub rozporządza swoim prawem, potrzebna jest zgoda jej przedstawiciela ustawowego. Prawa autorskie do utworu stworzonego w ramach stosunku pracy automatycznie przechodzą na pracodawcę (dotyczy to między innymi dziennikarzy). Ustawa wyróżnia dwie grupy praw autorskich: osobiste i majątkowe. Każda z nich podlega nieco innym regulacjom. Autorskie prawa osobiste Do tej grupy uprawnień zaliczamy: prawo do autorstwa, oznaczenia utworu przez twórcę nazwiskiem, pseudonimem bądź opublikowania anonimowo, nienaruszalności treści i formy utworu (jego integralności), decydowania o czasie udostępnienia utworu publiczności (art. 16). Audiodeskrypcja dokonywana na potrzeby osób z dysfunkcją wzroku oraz napisy dla niesłyszących nie są traktowane jako naruszanie treści ani formy utworu, muszą jednak zawierać „suche” opisy o charakterze obiektywnym. Osobiste prawa autorskie to uprawnienia niezbywalne (po śmierci twórcy przechodzą na jego spadkobierców). Najbardziej jaskrawym przejawem naruszenia tych praw jest plagiat, czyli przywłaszczenie cudzego utworu bądź wykorzystanie go w taki sposób, aby wywołać wrażenie, że to osoba, która dopuściła się plagiatu jest autorem utworu. Autorskie prawa majątkowe Audiodeskrypcja dokonywana na potrzeby osób z dysfunkcją wzroku oraz napisy dla niesłyszących nie są traktowane jako naruszanie treści ani formy utworu 34 Obejmują one każdy sposób korzystania z utworu (ustawodawca nazywa te sposoby polami eksploatacji): drukowanie i zwielokrotnianie (ksero, druk), obrót egzemplarzami utworu, jego publiczne wykonywanie, wysta- wianie, wyświetlanie, udostępnianie za pośrednictwem Internetu. Prawa majątkowe obowiązują za życia autora i 70 lat po jego śmierci (dziedziczone przez spadkobierców). Do roku 2000 okres ten wynosił 50 lat, ale na skutek postulatów twórców oraz ich najbliższych został przedłużony. Czas trwania praw majątkowych wydłużono wówczas o 20 lat również w stosunku do utworów, co do których prawa te już wygasły. Po upływie siedemdziesięciu lat od śmierci danego autora z jego utworów można korzystać w sposób niemalże nieograniczony, oczywiście jedynie w zakresie objętym prawami majątkowymi, pamiętając o niezbywalności osobistych. Taki stan prawny powoduje udostępnianie przez niektóre instytucje, jak opisywana w poprzednim numerze Polska Biblioteka Internetowa (PBI), osobom niewidomym formatów cyfrowych jedynie tych książek, do których autorskie prawa majątkowe już wygasły. Ich adaptacja nie wymaga bowiem pozyskiwania specjalnych pozwoleń. Prawne możliwości korzystania z utworów w większym zakresie Jak widać z powyższych rozważań, polska Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawiera restrykcyjne przepisy w znaczny sposób utrudniające swobodne korzystanie z utworów. Trudno się temu dziwić, gdyż stworzenie omawianego aktu prawnego miało przede wszystkim na celu ochronę interesów autorów. Aby jednak ograniczyć ich monopol, ustawodawca stworzył kilka „furtek” dających możliwość swobodniejszego korzystania z różnego rodzaju twórczości (nie tylko osobom z niepełnosprawnością). Pierwszą z nich jest art. 4 Ustawy stwierdzający, że: Nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego: • akty normatywne lub ich urzędowe projekty, • urzędowe dokumenty, materiały, znaki i symbole, • opublikowane opisy patentowe lub ochronne, • proste informacje prasowe. fot. shutterstock Dozwolony użytek – możliwości i ograniczenia Proste informacje prasowe również nie stanowią przedmiotu prawa autorskiego Zapis ten oznacza, że do tych materiałów nie stosuje się prawa autorskiego, co stanowi spore ułatwienie dla ich użytkowników. Niekiedy dodatkowe możliwości korzystania z utworów dają sami autorzy. Pod utworami publikowanymi w Internecie, zamiast formuł „Copyright by” lub „All rights reserved” oznaczających, że wszystkie prawa należą do autorów, coraz częściej można spotkać zwrot „Some rights reserved” („Niektóre prawa zastrzeżone”). Oznacza on zrzeczenie się przez twórców autorskich praw majątkowych, dając na przykład możliwość nieograniczonego kopiowania utworów. Inną możliwość korzystania z utworów w większym zakresie zgodnie z prawem autorskim daje zawieranie umów z poszczególnymi autorami bądź wydawcami. Stosują ją często instytucje adaptujące różnego rodzaju materiały do potrzeb osób niepełnosprawnych, jak Biblioteka Centralna Polskiego Związku Niewidomych czy Mazowieckie Stowarzyszenie Pracy dla Niepełnosprawnych „De Facto”. Wymaga to jednak żmudnych negocjacji, dlatego tak ważne jest ścisłe przestrzeganie tych umów, czyli nieudostępnianie pozyskanych dzięki nim materiałów osobom spoza środowiska. Może być bowiem tak, że jakiś autor lub wydawnictwo dowie się o takich przypadkach i nie zgodzi się na adaptację kolejnych utworów. NR 1 (10) 2011 35 Dozwolony użytek – możliwości i ograniczenia fot. shutterstock nach internetowych (stąd też dostęp do wielu stron z książkami w formatach alternatywnych jest obwarowany hasłem, a czasem koniecznością przedstawienia odpowiednich dokumentów, jak orzeczenie o niepełnosprawności, aby mogli z nich korzystać tylko uprawnieni użytkownicy sieci). Użytek publiczny dotyczy publikowania utworów w prasie (art. 25). Specjalne uprawnienia w tym zakresie mają również szkoły, uczelnie wyższe oraz biblioteki (art. 27 i 28). Dozwolony użytek obejmuje też przytaczanie, zarówno przez osoby indywidualne, jak i media czy instytucje, cytatów z utworów, oczywiście z podaniem ich źródła (art. 29). Zawieranie umów z autorami lub wydawnictwami jest często efektem długotrwałych negocjacji pomiędzy nimi a instytucjami adaptującymi materiały do potrzeb osób niepełnosprawnych Najdogodniejsze wydaje się więc korzystanie z zapisanego w Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych prawa o dozwolonym użytku. Przyjrzyjmy się, jakie daje ono możliwości. Przepis ten nie powstał wyłącznie z myślą o osobach niepełnosprawnych, ale jako przeciwdziałanie silnemu monopolowi twórców, wynikającemu z zapisów prawa autorskiego. W jego ramach wyróżniamy użytek osobisty i publiczny. W ramach osobistego możemy między innymi nagrywać wykłady na studiach, ale także, co zapewne dla sporej grupy Czytelników będzie dużym zaskoczeniem, kserować materiały drukowane i kopiować płyty, o ile zadania te nie będą miały charakteru komercyjnego. Zatem kiedy przegrywamy płytę koledze nie ma, jak zwykło się uważać, mowy o „piractwie” i łamaniu prawa autorskiego. Dozwolony użytek osobisty stosuje się do wszystkich utworów z wyjątkiem programów komputerowych, których absolutnie nie można powielać. Przekroczeniem omawianego przepisu jest publikowanie utworów na ogólnodostępnych stro36 „Korzenie” zapisu o dozwolonym użytku dla osób niepełnosprawnych To, że potrzeby niepełnosprawnych zostały dostrzeżone (choć z dziesięcioletnim opóźnieniem) w Ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych zawdzięczamy, podobnie jak wiele innych korzystnych przepisów, Unii Europejskiej. Wydała ona Dyrektywę o społeczeństwie informacyjnym, w której państwa członkowskie otrzymały możliwość zrobienia wyjątków w ograniczeniach w kopiowaniu i rozpowszechnianiu utworów dla osób niepełnosprawnych. Wiele krajów unijnych przyjęło ten zapis. Również Polska, dostosowując prawo do standardów UE, 1 kwietnia 2004 r., czyli miesiąc przed naszym wejściem do Unii, wprowadziła do Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych art. 331. Traktuje on w całości o dozwolonym użytku na rzecz osób z niepełnosprawnością. Korzyści i problemy interpretacyjne Omawiany artykuł stanowi, że wolno korzystać z już rozpowszechnionych utworów dla dobra osób niepełnosprawnych, jeżeli to korzystanie odnosi się bezpośrednio do ich upośledzenia, nie ma charakteru zarobkowego i jest podejmowane w rozmiarze wynikającym z natury upośledzenia. Pomińmy tu określenie „upośledzenie”, które nienajlepiej się nam kojarzy, ale jest stosowanym w prawie terminem. Sprecyzowania wymaga natomiast sformułowanie „utwór rozpowszechniony”. Zgodnie z art. 6 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych jest to taki utwór, który za zgodą twórcy został w jakikolwiek sposób (niekoniecznie przy pomocy wytworzonego egzemplarza) udostępniony publicznie. Z takiej definicji wynika, że jeśli twórca udostępni na przykład nagranie w Internecie, mimo że nie ukazała się jeszcze zawierająca je płyta, można z niego korzystać w ramach dozwolonego użytku. Wątpliwości nie budzi zapis mówiący, że korzystanie z utworu musi odnosić się bezpośrednio do upośledzenia danej osoby. Chodzi tu po prostu o dostosowanie formatów alternatywnych do rodzajów niepełnosprawności (brajl dla niewidomych, druk powiększony dla słabowidzących, napisy dla ludzi z problemami słuchowymi). Ustawa nie precyzuje, kto może dokonywać adaptacji utworów, z czego wynika, że jest to dozwolone osobom z różnymi dysfunkcjami, jak również wszystkim podmiotom działającym na rzecz tej grupy. Daje to szerokie możliwości korzystania z dozwolonego użytku między innymi wydawnictwom „produkującym” książki w formacie dźwiękowym, brajlu lub druku powiększonym. Niektórzy prawnicy opowiadają się jednak za „modelem” duńskim, w którym ustawa zawiera szczegółowy wykaz instytucji uprawnionych do korzystania z dozwolonego użytku, co pozwala na łatwiejszą interpretację przepisu. Dla nas, chcących korzystać z opisywanych uprawnień rozszerzona wykładnia jest dogodniejsza. Wśród chcących dostosowywać utwory do potrzeb niepełnosprawnych w ramach działalności gospodarczej wątpliwości może budzić zapis o niezarobkowym charakterze korzystania z dozwolonego użytku. Są one tym większe, że koszt adaptacji materiałów bywa bardzo wysoki, a proces czasochłonny i trudno oczekiwać, żeby wszyscy zajmujący się nim robili to charytatywnie. fot. shutterstock Dozwolony użytek – możliwości i ograniczenia Korzystanie z utworów w ramach dozwolonego użytku przez osoby niepełnosprawne musi ściśle wiązać się z ich dysfunkcją i koniecznością jej kompensowania Polski ustawodawca okazał się tutaj „łaskawszy” od unijnego. Wspomniana wyżej dyrektywa UE mówi bowiem o charakterze „niehandlowym”, co wyklucza pobieranie jakichkolwiek opłat. Pojęcie „niezarobkowy” zawarte w polskiej doktrynie jest natomiast zazwyczaj interpretowane jako „nie nadmiernie skomercjalizowany”. Jednym słowem, środki finansowe pozyskiwane za przygotowanie utworów w formatach alternatywnych nie powinny przekraczać kosztów poniesionych na to przystosowanie. Prawdziwą zagadkę stanowi sformułowanie mówiące o korzystaniu z dozwolonego użytku „w rozmiarze wynikającym z natury upośledzenia”. Być może w tym miejscu powinna być mowa o „sposobie korzystania zgodnym z naturą upośledzenia”, może też chodzić o nienadużywanie dozwolonego użytku, czyli choćby o nieudostępnianie książek w formatach dźwiękowych wydanych z myślą o osobach z problemami wzrokowymi ludziom całkowicie widzącym, którzy mogą bez problemu czytać zwykły druk. NR 1 (10) 2011 37 Dozwolony użytek – możliwości i ograniczenia fot. shutterstock korzystaniem z dozwolonego użytku. Należy mieć nadzieję, że tak pozostanie i że żaden „nadgorliwy” twórca ani użytkownik nie pozbawi nas tego dobrodziejstwa prawnego jakimś niemądrym posunięciem. Dzięki dozwolonemu użytkowi niepełnosprawnych student może nagrywać wykłady na uczelni, kserować podręczniki i adaptować je do dogodnego dla siebie formatu Prawo dobre, ale mało znane Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych, mimo iż z założenia chroni twórców, zawiera też kilka wyjątków korzystnych dla użytkowników utworów, w tym zapis o dozwolonym użytku. Ze względu na swoją wyjątkowość jego wykładnia nie może być zbyt szeroka, ale ustawodawca sformułował go w ten sposób, że daje i tak duże możliwości. Jak widzieliśmy, dzięki dozwolonemu użytkowi nie grożą nam żadne sankcje za przegrywanie sobie wzajemnie płyt ani kserowanie podręczników i notatek z wykładów (pod warunkiem, że ich nie sprzedajemy, co, niestety, ostatnio coraz częściej zdarza się wśród studentów). Jako osoby niepełnosprawne mamy dodatkowo możność tworzenia i korzystania z alternatywnych formatów utworów, możemy też dzielić się nimi między sobą. Problem z dozwolonym użytkiem jest taki, że spora część społeczeństwa nie ma świadomości przysługujących w związku z nim praw. Są też ludzie, którzy go nadużywają na zasadzie: „dać komuś palec, to weźmie całą rękę”. Na szczęście nie było do tej pory w praktyce sądowej procesów związanych z niewłaściwym 38 Osoby bliżej zainteresowane niniejszym zagadnieniem odsyłam do publikacji Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego pt. „Studenci niewidomi i słabowidzący – poradnik dla wyższych uczelni. Prawo autorskie – dozwolony użytek utworów” oraz wykładu Mec. Dr. Sybilli Stanisławskiej-Kloc oraz Mec. Joanny HetmanKrajewskiej, zarejestrowanego podczas konferencji zorganizowanej przez Bibliotekę Centralną PZN 6 października ubiegłego roku pod tytułem: „Szczególne uprawnienia osób niepełnosprawnych wynikające z ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych – prawo a rzeczywistość”, a dostępnego na stronie serwisu wypożyczeń BCPZN. *** Składam najserdeczniejsze podziękowania mojemu Przyjacielowi, Krzysztofowi Kurowskiemu – Doktorantowi w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego – za bezcenne wsparcie merytoryczne przy tworzeniu niniejszego tekstu. *Autorka straciła wzrok zaraz po urodzeniu w wyniku retinopatii wcześniaczej. Ukończyła studia magisterskie z historii oraz podyplomowe z informacji naukowej i bibliotekoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim. Obecnie poszukuje pracy. W czasie wolnym pisze teksty publikowane w czasopismach zajmujących się tematyką związaną z niewidzeniem. Jej zainteresowania to: literatura, publicystyka, historia (głównie Kościoła i społeczna), teatr, muzyka, podróże, język francuski. fot. yurok W co się bawić? Gry to od dawna element życia codziennego. Wzmożony rozwój przemysłu gier mogliśmy obserwować już od lat siedemdziesiątych, choć pojawiły się one wcześniej. Pierwsza prawdopodobnie ukazała się w latach czterdziestych. Jej celem była symulacja uderzenia rakiety w dany cel, a całość wyświetlana była na oscyloskopie. Potem nastąpiła gwałtowna rewolucja w świecie elektronicznej rozrywki. Nastała era automatów i komputerów osobistych typu Commodore czy Amiga i aplikacji, które potrafiły na długo przykuć uwagę gracza. Tomasz Tworek* Dzisiaj gry to jakby interaktywne filmy, a my niczym aktorzy, odgrywamy swoją rolę na ekranach komputerów, telewizorów i konsoli. Wielkie koncerny developerskie robią wszystko, byśmy grając w ich produkcje czuli się jak bohaterowie najlepszych thrillerów. Pytanie jednak, czy wszyscy tak właśnie się czujemy? W tym artykule postaram się odpowiedzieć na to i wiele innych pytań. Spróbuję objaśnić, jak wygląda świat gier z perspektywy gracza, który nie widzi zupełnie nic, a jednak próbuje, szuka ciągle tytułów, które mogą być grywalne. Audio gry? Nie, nie żartujmy Gry audio można podzielić na wiele gatunków i kategorii. Tylko po co? Może to, co napiszę, będzie nieco kontrowersyjne, i wielu uzna moją tezę za pochopną, ale jako wieloletni gracz spróbuję ją jednak obronić. Wielu z Was, którym zdarzyło się grać w gry audio, myśleli, gdy się z nimi zetknęli: „Hmm…, krótka, mało skomplikowana fabuła, dźwięk na niskim poziomie… Czym tu się zachwycać?” Na te pytania można udzielić dwojakich odpowiedzi, zależnie od tego, jak się spojrzy NR 1 (10) 2011 39 W co się bawić? na całą sprawę. Patrząc na to z punktu widzenia developerów, gry są często robione przez kilku ludzi, którzy starają się szybko wprowadzić na rynek nowy produkt. Ludzie ci chcąc stworzyć grę w krótkim czasie, nie starając się przy tym za bardzo, bo wiedzą, że użytkownicy i tak ją kupią, bo gier audio nie ma. Ze strony gracza natomiast sytuacja wygląda następująco. Developer może i ma pomysł, ale nie umie wykorzystać jego potencjału tworząc coś, co naprawdę poziomem nie dorównuje grom nawet z lat dziewięćdziesiątych, a co dopiero z czasów teraźniejszych. Prawda jest brutalna i nie należy tego ukrywać. Nie chcę tutaj nikogo obrażać, czy negatywnie wpływać na działalność osób tworzących gry dla naszego środowiska, ale niestety ich poziom pozostawia wiele do życzenia. Testowałem bardzo wiele tytułów gier audio, spoglądając na nie pod każdym aspektem, pod jakim powinno się spoglądać na grę z perspektywy gracza ceniącego sobie dobrą zabawę. Nie jest to oczywiście zniechęcenie czytelników do pomijania szerokim łukiem gier dźwiękowych. Po prostu, nie należy się spodziewać cudów, chociaż to jeszcze pewnie zależy od podejścia i zaawansowania gracza, od jego punktu widzenia przez pryzmat gier video i tak dalej. Konsolki, PC, automaty i gry video Dawno temu zaczęła się moja przygoda z produkcjami video i od dawna mogę obserwować rozwój gier na wiele platform, w tym również PC. Jako dziecko nie bardzo miałem pojęcie o grach, więc chwytałem pada lub konsolę i w coś tam grałem, chociaż nie wiem, jak było to dla mnie zrozumiałe, jeśli brać pod uwagę wszystko, co działo się na ekranie. Z czasem jednak moja wiedza powiększała się, a umiejętności rosną po dziś dzień, co pozwalało mi próbować, wyszukiwać tytuły, które byłyby jak najbardziej dla nas, niewidomych dostępne. Nie jest to niestety łatwe i wymaga poświęcenia czasu, w którym przyjdzie nam 40 testować i nie od razu otrzymywać pozytywne rezultaty. Gry sprzed lat są uboższe dźwiękowo, chociaż nie oznacza to, że są złe. Po prostu nie uświadczymy w nich systemu Stereo, już o Dolby Surround nie wspominając. Czy pozwala to grać w taką grę? Raczej tak, ale pod pewnymi warunkami. W tym miejscu trzeba zwrócić uwagę na chyba najważniejszy problem podczas robienia testów. Niestety, raczej nie pogramy sobie w gry obsadzone w trójwymiarowym świecie. Jeśli ktoś zastanawia się czemu, postaram się odpowiedzieć. Trójwymiarowy świat niesie za sobą konieczność ruchu we wszystkich kierunkach, często świat gry jest dość rozległy i otwarty, przez co niestety nie dane jest nam się w nim odnaleźć. Przykładem jest GTA, do którego odniosę się za chwilkę. Wspomnieć również warto o elementach, które dodatkowo utrudniają nam zabawę. Na przykład strzelanie, przy którym oddany w nasze dłonie zostaje celownik, z którym nie można nic zrobić bez użycia wzroku, skutecznie uniemożliwia zabawę. Gry wyścigowe czy sportowe również odpadają - niewidoczność drogi, stadionu czy innego miejsca prezentowanego w takich tytułach nie wymaga komentarza. Pytanie zatem, w co można grać nie widząc? Hmm, prawda jest dla jednych brutalna, dla innych nie, zależnie co kto lubi. Odpowiedzią są gry 2D. Może warto podnieść pięść i uderzyć kogoś w...? Zazwyczaj tego typu gry zawdzięczają sobie dużą „grywalność”, nie tylko wśród osób widzących, ale niewidomych również. Moja przygoda z tego typu grami rozpoczęła się w salonach z automatami, o których była mowa na początku artykułu. Straciłem sporo czasu, a przy okazji i pieniędzy, testując każdą maszynę, tam się znajdującą, a potem zagrywając się ostro w rozmaite cudeńka. W co się bawić? Gry z serii „bij wszystko, co się rusza” zaczynają się dzielić na podkategorie. Gry VS (versus) to produkcje, w których wybieramy sobie daną postać i walczymy z inną przez wiele rund. Może się to wydawać mało skomplikowane, ale przy dobrym tytule można się bawić wiele godzin, zgłębiając tajniki każdej z postaci, odblokowując nowe, a także łącząc ciosy i zyskując tym samym ciekawe efekty, a każdy kolejny knockout będzie nas cieszyć jeszcze bardziej. Droga do tego jest oczywiście długa, ale nie „nie do przebrnięcia”. Chęci i trening czynią mistrza. Następna kategoria to „idź przed siebie i tłucz wszystko”. Może to brzmi wulgarnie, tak dosłownie można to wyrazić. Gry, w których wybieramy jedną z kilku postaci i pokonujemy kolejnych przeciwników. Na końcu każdego poziomu musimy zmierzyć się z tzw. bossem, czyli większym i zazwyczaj trudniejszym przeciwnikiem. Takich gier produkuje się już niestety coraz mniej, chociaż zauważam ostatnio wśród graczy coraz większy do nich sentyment, a przez to także ich powrót, co cieszy moje serce ogromnie. Tego typu gry są jak wspomniałem, stety lub nie, w zależności od tego, co kto lubi, najbardziej dostępne. To zacznijmy w końcu w coś grać! Tę część mojego artykułu chcę poświęcić wybranym przez siebie tytułom, w które ewentualni gracze będą mogli pograć z całkiem dobrym skutkiem. Pamiętać należy, że nie mam tu możliwości prezentacji niżej wymienionych przykładów, więc będziecie musieli sami próbować, próbować i jeszcze raz próbować. całem wrócić. Wyżej wymieniona seria powinna być dość znana przeciętnemu użytkownikowi, interesującemu się grami video. Gra utrzymana jest w złodziejskim klimacie, gdzie kradniemy samochody, strzelamy do ludzi i wykonujemy misję dla danej mafii. Co jest dostępne? Hmm, w zasadzie tylko jeżdżenie sobie po mieście, efektowne rozbijanie wozów i atakowanie przechodniów. Niezbyt szczytny cel, więc nie polecamy jej dzieciom, ale dorośli nie zawsze pragną „wyższej rozrywki”. Seria GTA to lata dziewięćdziesiąte. Pierwsze dwie części zostały przygotowane w stylu „widoku z lotu ptaka”. Oznacza to, że gra nie jest tak do końca 3D. Te dwie części swoją „grywalnością” stanowią niemal ideał, biorąc pod uwagę wspomniane wyżej fakty. Ułatwia nam to w dużym stopniu „autonamierzanie”, dzięki któremu nie musimy widzieć samochodu czy postaci, by wejść z nią w interakcję, gdyż nasz sterowany mafiozo sam namierzy sobie cel. Następne części tej gry zostały niestety przeniesione w pełny „trójwymiar”, co już przynosi utrudnienia. Sianie spustoszenia nie jest może niemożliwe, ale na pewno znacznie utrudnione. Wróćmy do bijatyk, a dokładniej do korzeni Street Fighter Seria bijatyk spod ręki Capcomu doczekała się kontynuacji, z tym, że na platformę PC. Gra z cyferką IV to czwarta odsłona SF, która na całe szczęście jest w pełni „grywalna”. Stereo, ładnie PC fot. Street Fighter IV Dostępnych dla niewidomych gier na platformę PC nie jest wiele, można je wręcz policzyć na palcach jednej ręki. Myślę, że warto tu zrobić kolejny mały podział na gry w pełni „grywalne” i „grywalne” w jakiejś części. Przykładem gry, która nie jest dostępna w stu procentach może być GTA, do której obieNR 1 (10) 2011 41 W co się bawić? wykonana szata dźwiękowa sprawiają, że tytuł potrafi wciągnąć. Jak chyba w każdym tytule z gatunku gier video, jest czasem potrzebny ktoś, kto wspomoże nas widzącymi oczami, chociażby po to, by objaśnić nam całe menu, które niestety nie jest czytane. W wypadku Street Fighter’a IV nie ma się czego obawiać, szybko można się go nauczyć, a tych, którzy spali na zajęciach z języka angielskiego w szkole lub ich w ogóle nie mieli, ucieszy fakt, że gra została spolszczona. Oczywiście, nie ma co się tam doszukiwać sporej dawki kwestii dialogowych, pomijając „intra” i „endingi” każdej postaci, które na szczęście, zachowane zostały w formie angielskiej lub japońskiej. Wszystkie napisy zostały jednak przygotowane po polsku. Do wyboru otrzymujemy szesnastu zawodników, można również odblokować kolejną czwórkę. Każdy z nich, jak to w bijatykach, charakteryzuje się swoim zestawem ruchów i ataków specjalnych. Jako ciekawostkę dodam, że gra posiada tryb Multi-player. Niestety jest on oparty na usłudze Microsoft Live. GBA (GameBoy Advance), PS2 (Sony Playstation 2), PSP (Sony Playstation Portable). Przez moje ręce przewinęły się także konsole takie, jak SNES (Super Nintendo Entertaiment System), Sega Genesis, GB (GameBoy) i Sega Game Gear. Ważne jest jednak to, aby gry na wyżej wymienione maszynki były „grywalne”. Niedawno stałem się posiadaczem PSP i jestem zdecydowanie zadowolony z takiego wyboru. Na własne potrzeby stworzyłem mały ranking gier dostępnych dla niewidomych, choć fakt faktem, w większości to bijatyki. Fate/Unlimited Codes Pierwsze miejsce zajmuje zdecydowanie gra Fate/Unlimited Codes, która wniosła do mojego świata gier z cyklu „mordobić” nutę świeżości. Fate/Unlimited Codes to tytuł bazowany na grze przygodowej Fate/Stay Night, wydanej na PC. Jest to bijatyka osadzona w tymże Universum, gdzie każda postać wraz ze swoim sługą walczy o zdobycie świętego Graala. Dawno nie grałem w tak dostępną grę zarówno pod względem interface’u, jak i samej Guilty Gear Konsole i konsolki PC to mało bogata platforma, jeśli chodzi o gry. Smutne, ale prawdziwe. Jeśli sądzicie, że niewidomi nie posiadają konsol wszelakiej maści, to grubo się mylicie. Ja sam jestem posiadaczem kilku. Mój zbiór nie jest może duży, ale nie mam na co narzekać. Posiadam obecnie 42 fot. Fate/Unlimited Codes Seria ta, pochodząca spod ręki Sammy Studios, była swego czasu niezłym hitem w kategorii: bijatyka VS. Gra została wydana na wszelakie konsole, automaty, a także na PC. Seria na PC liczy sobie trzy części: Guilty Gear X, Guilty Gear XX Reload i Guilty Gear Isuka. Dźwięk niestety nie zachwyca. Irytuje zwłaszcza brak jakiegokolwiek Stereo. Czy nie da się jednak grać? Owszem, da się. Trzeba po prostu popracować nad umiejętnościami, gdyż gra należy jednak do tych szybszych. W co się bawić? „grywalności”. Została stworzona w Stereo, dzięki czemu mogę dosłownie usłyszeć, gdzie przeciwnik się znajduje, jakich używa ataków, etc. Gra zawiera kilka trybów rozgrywki, z których bardzo cieszy Multi-player, gdzie wraz z drugą osobą łączymy się przez Wi-Fi w PSP lub używamy tradycyjnych padów do PS2 i walczymy. W grze znajdziemy całkiem sporą liczbę postaci, w tym kilka ukrytych do odblokowania. Gra oferuje nam szeroki wachlarz ciosów i „specjali”, oczywiście sami możemy na wiele sposobów łączyć owe ciosy w własne kombinacje. Myślę, że każdy kto spróbuje, nie oderwie się od tego tytułu przez długi czas. Gra ukazała się na PSP i PS2 i muszę powiedzieć, że zdecydowanie wolę port na PSP. Trzymając w rękach gamepada do PS2, jakoś nie mogłem zrobić tego wszystkiego, co robiłem na PSP. Może po prostu za krótko próbowałem… Dissidia: Final Fantasy fot. Dissidia: Final Fantasy Jeśli jakiś gracz nie słyszał nigdy o Final Fantasy, to naprawdę nie wiem, jak to się stało. Jest to gra jRPG (Japanese Role Playing Game) wydawana na konsole ośmiobitowe przez japońskie studio Square Enix od bodajże 1988 roku. Seria ta była ostatnią deską ratunku dla firmy, która stała na skraju bankructwa. Stało się, jak się stało. Gry spod znaku FF sprzedają się z wielkim sukcesem, a jest ich również pokaźna ilość, gdyż sama wersja główna to tytuły od I do XIV. Do tego trzeba nam dodać pozycje dodatkowe, które nie są powiązane z jakąkolwiek częścią w jakimś specjalnym stopniu, albo po prostu są dodatkowymi epizodami pomiędzy danymi grami Final Fantasy. Niestety, gra nie jest dla nas dostępna w żadnym stopniu, no może prócz trzynastej odsłony, w którą niektórzy niewidomi czasem grywają. Nie dane mi było tego sprawdzić, gdyż nie posiadam PS3 lub Xboxa 360, na które to ów FF się ukazał. Czym jest Dissidia: Final Fantasy? Bijatyką z elementami RPG, a może RPG z elementami bijatyki? Hm... Gra została wydana pod koniec roku 2008 z okazji dwudziestoletniego jubileuszu serii. Warto dodać, że gra ukazała się tylko na konsolę PSP. Developerzy pokazali klasę tym tytułem, mieszcząc taką ilość danych na małym krążku UMD (Universal Media Disc), liczącym sobie 1.80 GB, jeśli nie troszkę mniej. W grze znajdziemy „grywalne” postacie z dwunastu części serii Final Fantasy. Skoro tylu bohaterów, to i stosowna liczba wrogów. Na dobrą sprawę, początkowo mamy do dyspozycji dziesięciu wojowników, których scenariusze są powiązane z głównym wątkiem fabularnym. Kolejna dwójka, to tak zwane „smaczki”, mniej już związane z tym, co dzieje się w Dissidii. To pierwsza bijatyka, w której odnalazłem tak dobrą fabułę, głosy postaci, klimatyczne przerywniki filmowe, wartkie walki i wspaniałą muzykę. Powiem może coś o samej fabule gry. „Cosmos, bogini ładu i dobra, światłość i sprawiedliwość. Chaos, bóg mroku i zła, zniszczenia i po prostu chaosu. Wojna Chaosu i Cosmosu sprawiła, że świat zaczął tracić swą równowagę. Dziesięciu wojowników, walczących w światłości zostaje wysłanych przez boginię, by ocalić świat.” Brzmi może niespecjalnie, ale dodając do tego prywatne przemyślenia danej postaci, jej własne odczucia i rozterki, gra staje się naprawdę ciekawa. Sam interface jest początkowo trochę skomplikowany, ale można go szybko opanować. Mapy, po których przyjdzie nam się poruszać, są naprawdę świetnie wykoNR 1 (10) 2011 43 W co się bawić? nane, a bohaterowie suną po nich niczym pionki na szachownicy. Każdy klik na D-padzie (czyt. strzałkach) przesuwa nas o dane pole w daną stronę. Same walki również posiadają interface w dwóch wersjach. Jeden dostępny od razu to zwykły ‘action battle’, gdzie sterujemy postacią w pełni, robiącą, co chcemy. ‘Command battle’ to tryb dla RPG-owców, którzy wolą to, niż bijatyki. System polega na prostym menu, w którym wybieramy, co postać ma robić, jakiego ataku użyć. Dochodzą do tego przyciski R i L do robienia uników. Jedyne, z czym miałem problemy grając w FF, to kupowanie elementów ze sklepów i dobieranie umiejętności. Poza tym gra jest w pełni „grywalna”. Jej zaletą jest różnorodność i bogactwo elementów, dzięki czemu poznawanie jej tajników naprawdę wciąga. Produkcja kierowana jest w dużym stopniu do fanów Final Fantasy, ale polecam ją każdemu. Unbount Saga Gra ta opowiada o człowieku, który jest postacią z komiksu i który ma za zadanie obić twarze wszystkim oprychom w mieście Metropolis. Pozycja jest dość specyficzna, bo należy do gatunku „beat’em up”, czyli idź i tłucz, co Ci się nawinie. Z początku byłem nawet zachwycony tym tytułem, pomijając brak kroków i Stereo. Prosty, niespecjalnie przekombinowany „beat’em up”. Moje szczęście prysło wraz z dołączeniem się do gry drugiej postaci. Jeśli jestem sam wiem kogo biję i gdzie jestem. Kiedy pojawia się ktoś drugi, kto atakuje, robi się zamieszanie i niewiadomo, co się dzieje. Możliwe, że wrócę do tego tytułu, gdy znajdę trochę czasu. Wspominam tu jednak o tytule, bo może znajdzie się ktoś, kto się zaweźmie, przeboleje wyżej wymienione wady i pokona przeciwnika. Ikkitousen I znowu przedstawiam japońską produkcję. Czy gra jest „grywalna”? Ujmując Stereo - tak, 44 dość trudna, ale „grywalna”. Nie zagrywałem się w to wystarczająco długo, by napisać coś więcej, kilka razy padłem pod gradem ciosów na którejś planszy z rzędu i odłożyłem pozycję na półkę. Tekken Któż nie słyszał o tej grze? Seria stara jak świat, no, może przesadziłem, ale wyjadacze od razu wiedzą, o co chodzi. Bijatyka nieco w innym stylu niż wszelakie Street Fightery czy Mortal Kombaty. Ciosy są często bardziej naturalne i nie uświadczymy tam kul ognia czy skomplikowanych ataków nie z tej ziemi. Gra jest trudna, gdyż nie pomyślano o wprowadzeniu do systemu Stereo, zatem wdrożenie się wymaga sporo treningu. Na konsolę PSP ukazały się dwie części, Dark Ressurection i Tekken 6. Poza tym Tekkeny można dostać na konsole PS2 i PSX. Soul Calibur: Broken Destiny Naprawdę trudna bijatyka z trudnym interfacem, mimo że wygląda jak reszta gier typu VS. Zaskakuje różnorodność postaci do wyboru, dźwięk Stereo (choć nieco niskiej jakości). Zachęcam jednak do wypróbowania tego tytułu. Może komuś uda się go opanować. Rocky Balboa Któż nie oglądał słynnego Rocky’ego? Ba! Nie ma chyba takiego. Włoski Ogier wraca na ekrany PSP, by odegrać swoją historię. Zacznę od wykonania gry. Fabuła to przerywniki wyjęte wprost z filmów Rocky’ego, więc nic w niej specjalnego. Same walki dźwiękowo wykonane są ładnie, do tego speaker, który mówi, co dzieje się na ekranie, pomagając nam w trudnej sytuacji, gdy nie wiemy, o co chodzi. Wstawanie z desek to jedyny niedostępny element tej gry, gdyż należy utrzymać podnoszącego się pięściarza w równowadze, odpowiednio manewrując analogiem. Ja grę ukończyłem i mogę śmiało polecić każdemu. Trochę treningu, a ciężko Was będzie położyć na łopatki. W co się bawić? Lord of the Rings: Tactics fot. FIRR Oto kolejna kultowa pozycja. Gra jest specyficznym połączeniem RPG i turowej bijatyki. Ja grałem w to tylko chwilkę, ale jak dostanę grę w swoje ręce na dłużej, nie odpuszczę. Wielu sądzi, że dla niewidomych jest naprawdę dostępna (znajomość głosów aktorów z filmu o Drużynie Pierścienia może również okazać się pomocna). Miły dla ucha dźwięk dla ucha, do wyboru dwie kampanie: dobrej strony, i oczywiście tej złej, z Sauronem na czele. Urban chaos Gra opowiada historię pewnego człowieka, który zarabia na siebie bijąc innych. Została ona wydana na PS2, posiada kilka trybów rozgrywki, a główny ‘Story Mode’ składa się z około stu misji. Kilka przeszedłem osobiście, więc muszę przyznać, że jest „grywalnie”. Znam osoby, które ją ukończyły, więc jeśli macie PS2, nie czekajcie i zaopatrz się! Automaty i comeback! Maszyny te to, przede wszystkim, kosmiczny wydatek, na który nie może pozwolić sobie pierwszy lepszy gracz, stąd też zwykli śmiertelnicy rzadko je kupują. Jest tak dlatego, iż sprzęt ten jest tworzony z myślą o salonach, w których duże pieniądze zwracają się dość szybko. Polska, jeśli chodzi o Arcade, stoi na naprawdę kiepskim poziomie, i ciężko nawet spotkać automaty z kultowymi grami. Na szczęście sieć jest pełna emulacji tychże cudów. PC to PC, a automat to automat i nie można porównywać frajdy z grania na tych dwóch maszynach. Jednak jeśli nie dane jest nam grać na automatach, cóż, trzeba sobie radzić inaczej. Odsyłam więc zatem do poczytania o systemach CPS1 2, Neogeo. Niestety, pobierając konkretne gry, czyli tak zwane ROM’y, należy zainteresować się w tym przypadku prawami autorskimi. Mimo, że Emulatory same w sobie są stuprocentowo legalne, z grami bywa różnie. Nie można o tym nie wspomnieć, gdyż właśnie tego typu gry są dla nas bardzo „grywalne”. Strona o dostępności gier komputerowych dla osób niewidomych Jak sami możecie wywnioskować, świat niewidomych z perspektywy gracza nie jest zbyt skomplikowany i rozwinięty, dlatego razem szukajmy tego, co „grywalne” i doskonałe dla naszych uszu. Gry audio nie są i długo pewnie nie będą tym, czym byśmy chcieli, więc zostaje nam eksperymentować. Mam nadzieję, że w powyższym materiale zawarłem chociaż garść przydatnych informacji, które pomogą Wam w przyszłości odnaleźć wśród gier coś dla siebie i powiedzieć: „Tak, to jest TO!”. Mam nadzieję, że mój punkt widzenia, będzie mobilizować innych do poszukiwań. Osoby zainteresowane tematyką dostępności gier komputerowych dla osób niewidomych odsyłam także do strony http://www.brandoncole.net, na której znajdziecie gameplay’e i recenzje gier video wykonane przez osoby niewidome. *Autor jest miłośnikiem gier komputerowych. Jego pasją jest testowanie różnych tradycyjnych produkcji zarówno na komputerach PC, jak i konsolach pod kątem ich grywalności i użyteczności dla niewidomych. Oprócz tego, wolny czas poświęca grze na perkusji. Artykuł pochodzi ze strony www.tyfloswiat.pl NR 1 (10) 2011 45 Krakowski Semestralnik Studentów Niepełnosprawnych po raz szósty! Już jest! 67 stron magazynu KSSN kilka tygodni temu przyjechało z drukarni. Najnowszy numer czeka do zabrania za darmo w Biurach przedstawicieli Redakcji oraz w wielu miejscach Krakowa, rozesłany został też do instytucji związanych z osobami niepełnosprawnymi w Polsce. Całość materiału, przystosowana do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku oraz słuchu, jest na stronie internetowej: www.bon.agh.edu.pl/kssn O czym? W tym numerze gazety sporo miejsca poświęcamy tematom, które na przestrzeni ostatnich miesięcy dosłownie zelektryzowały środowisko osób z niepełnosprawnościami. Są to głównie: kryzysowa sytuacja finansowa PFRON i jej wpływ na warunki studiowania osób niepełnosprawnych, a z drugiej strony sporo o możliwościach kontynuowania nauki w Stanach Zjednoczonych. Nie brak też wiosennej dawki sportu, rekreacji oraz kultury i sztuki, a także relacji i zapowiedzi spotkań, konferencji, imprez dla studentów niepełnosprawnych oraz wielu użytecznych informacji (np. o szkoleniach, organizowanych także przez FIRR). Kto, do kogo? „Semestralnik” kierowany jest do studentów, zwłaszcza niepełnosprawnych, ale również do pracowników uczelni oraz uczniów i nauczycieli szkół średnich. Tworzą go przede wszystkim studenci przy współpracy Biur ds. ON, Pełnomocników Rektorów ds. ON oraz Zrzeszeń Studentów Niepełnosprawnych ich krakowskich uczelni. W pracach nad numerem 1 (6)/2011 uczestniczyło pięć z nich: Akademia GórniczoHutnicza, Uniwersytet Ekonomiczny, Uniwer46 sytet Pedagogiczny, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II oraz współpracowała Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego. Gazeta wydawana jest od 2008 roku przez Referat ds. Osób Niepełnosprawnych Fundacji Studentów i Absolwentów Akademii Górniczo-Hutniczej „ACADEMICA”. Analogowo i cyfrowo Oprócz tego, że nasz magazyn można przeczytać w wersji papierowej, można też ściągnąć go ze strony internetowej w formatach MS WORD oraz PDF. Na naszym mini portalu dostępne są filmiki z artykułami w Polskim Języku Migowym, bieżące informacje w dziale „Aktualności”, fotoreportaże oraz inne ciekawe i aktualizowane co jakiś czas materiały w zakładce KSSN ON LINE. Wystarczy kliknąć na: www.bon.agh.edu.pl/kssn. Nasz świat kręci się wokół wszystkiego, co związane ze studiowaniem i niepełnosprawnością. Jednak chcemy zaproponować własną perspektywę spojrzenia na te tematy. Jesteśmy otwarci na współpracę z młodymi dziennikarzami, którym oferujemy zdobywanie dziennikarskiego doświadczenia i pomocne w tym warsztaty. Wystarczy zapał i chęci do pisania, a na początek kontaktowy e-mail na adres: [email protected]. Paweł Rozmus Redaktor Naczelny KSSN Nowości technologiczne w skrócie Pod hasłem Tyfloświat kryje się nie tylko kwartalnik, ale również portal technologiczny http://www.tyfloswiat.pl, swoją zawartością znacznie poszerzający tematykę czasopisma. Portal to przede wszystkim nowinki ze świata technologii tworzonych z myślą o niewidomych i słabowidzących użytkownikach oraz artykuły bardziej szczegółowo omawiające określone zagadnienia. Na przełomie 2010 i 2011 r. stali współpracownicy Tyfloświata już po raz drugi podsumowywali miniony rok, skupiając się na tym, co ciekawego wydarzyło się w temacie dostępności telefonów komórkowych, urządzeń Apple i pomocy w orientacji przestrzennej. Wszyscy, ze stałą ekipą redakcji Tyfloświata włącznie, mówiliśmy w kuluarach i napomykaliśmy gdzieniegdzie, że rok 2010, poza nowatorskimi sposobami przetwarzania tekstów drukowanych, nic szczególnego nie przyniósł. Pierwszy kwartał 2011 r. zdaje się nie potwierdzać tej tezy. Nie wszystko na szczęście przewidzieliśmy, a tyflofirmy od czasu do czasu lubią nas jednak czymś zaskoczyć. Na łamach Portalu pojawiły się, oprócz aktualności z rynku tyfloinformatycznego, także nowe tematy: przegląd czytników kanałów RSS oraz testy notebooków i netbooków, skoncentrowane na potrzebach niewidomych użytkowników. Bieżący i archiwalne numery czasopisma w postaci elektronicznej, a także materiały poruszające wymienione tematy znaleźć można pod adresem: www.tyfloswiat.pl. Serdecznie zapraszamy do lektury! Michał Kasperczak Nowy rok i nowe audycje w Tyflopodcaście Pierwsze trzy miesiące działalności Tyflopodcastu były dla naszej redakcji bardzo pracowite, a naszym słuchaczom przyniosły wiele ciekawych materiałów. Zajęliśmy się między innymi interesującą nowością, jaką jest fabrycznie udźwiękowiony, dotykowy iPod czwartej generacji. Piotr Witek w swoich audycjach szczegółowo omawia rozmaite zastosowania tego urządzenia zarówno w charakterze narzędzia oferującego rozrywkę, jak i nieco „doroślejsze” funkcje, np. osobisty organizer. Przypominam przy tej okazji, że opisywane tu funkcjonalności dotykowego interfejsu oraz samego iPoda znajdziemy również w telefonie iPhone (wersja 3GS i 4). Pakiet Office to niezwykle potężne narzędzie pracy, które może być bardzo użyteczne również dla osób niewidomych. Wszystkich, którzy chcą zmierzyć się z zagadnieniami edycji w programie MS Word, obliczeń w arkuszu MS Excel czy tworzenia multimedialnych prezentacji w MS Power Point, zapraszamy do słuchania cyklu audycji Janusza Rutkiewicza. Przez najbliższe miesiące, wspólnie z tym autorem, przebrniemy przez całość pakietu Microsoft Office 2007. Pragnących spotkania z ciekawym sprzętem i oprogramowaniem, zachęcamy do słuchania audycji Michała Dziwisza i Michała Kasperczaka. Czym jest KVM? Do czego służą programy Sharp Reader i MozBackup? Jakie innowacje, w stosunku do poprzed- nich wersji, przynosi nowy Czytak? Jak wygląda i jakie możliwości posiada najtańszy rejestrator z popularnej serii Zoomów o symbolu H1? Na te i wiele innych pytań można znaleźć odpowiedź na stronie www.tyflopodcast.net. Tyflopodcast zaistniał również na antenie radiowej. Wszystkich, którzy mają dostęp do Internetu, zachęcamy do słuchania nas w każdy poniedziałek po godzinie 19 na www.radioen.fm oraz do czynnego uczestnictwa w audycji (telefon: (22) 398-8027, wewnętrzny 938, oraz Skype: tyflopodcast.net), w której co tydzień poruszamy inny, naszym zdaniem ciekawy temat. Wszystkie audycje w kilka godzin po ich wyemitowaniu będą dostępne na stronach Tyflopodcastu. Do tej pory rozmawialiśmy już o urządzeniach dotykowych, ich przydatności oraz wygodzie korzystania z nich przez niewidomych, zajęliśmy się technologicznymi nowościami z ubiegłego i obecnego roku, a także przybliżyliśmy czym jeszcze, oprócz czasopisma, portalu i podcastu zajmuje się Fundacja Instytut Rozwoju Regionalnego. Oprócz tego omówiliśmy możliwości edycji, rejestracji i montażu dźwięku przez osoby niewidome, poleciliśmy szereg interesujących gier, a także sprawdziliśmy funkcjonalność dostępnych na naszym rynku czytników książek elektronicznych. Michał Dziwisz NR 1 (10) 2011 47 Zobacz nas w Internecie www.tyfloswiat.pl W portalu: • • • • • • baza oprogramowania i sprzętu specjalistycznego, informacje o producentach i dystrybutorach, testy i opinie o produktach, informacje prawne, baza szkoleń dostosowanych do potrzeb osób z dysfunkcją wzroku, wydarzenia, konferencje, imprezy ... i wiele wiele innych informacji! Projekt współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych