Słowo Burmistrza Gminy i Miasta Błaszki
Transkrypt
Słowo Burmistrza Gminy i Miasta Błaszki
SPIS TREŚCI 2/98/2010/XXV Numer dofinansował ze środków Urzędu Gminy i Miasta Błaszki. WYDAWCA Oddział PTTK w Sieradzu. [email protected] ADRES REDAKCJI 98-200 Sieradz ul. Żwirki i Wigury 4 tel. (043) 827 16 41 [email protected] REDAKCJA: Andrzej Ruszkowski - przewodniczący Rafał Bogusławski Elżbieta Nejman Józef Szubzda Marek Urbański Zdzisław Włodarczyk Janusz Ziarnik STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Krystyna Brodowska Jadwiga Brożyńska Małgorzata Dziurowicz -Kaszuba Zygmunt Kamiński Jerzy Kowalski Janusz Matusiak Jerzy Paszkowski Irena Witkowska Redakcja nie wypłaca honorariów oraz zastrzega sobie prawo skracania tekstów przyjętych do druku. PROJEKT Rafał Bogusławski Słowo Burmistrza Gminy i Miasta Błaszki..................................................................... 2 OD REDAKCJI Przytoczenie dotychczasowych publikacji w NSS z gminy Błaszki.............................. 2 DYDAKTYKA Andrzej Ruszkowski Żeby przypomnieć (1863-1864)........................................................................................ 3 Jerzy Kowalski Opowiadanie z czasów popowstaniowych (1863-1864).................................................. 4 WSPÓŁCZESNOŚĆ Piotr Świderski Współczesne problemy miasta i gminy Błaszki.............................................................. 6 Waldemar Bohdanowicz Trzy pokolenia z garbarnią w tle. Wywiad z Andrzejem Pietruchą............................ 10 HISTORIA Marek Musielski Przynależność terytorialno - administracyjna Błaszek na przestrzeni wieków................... 13 Jan Milczarek Błaszki w XIX wieku........................................................................................................ 15 Elwira Bogusławska Kultura materialna szlachty w XVIII wieku................................................................. 17 Marek Król Od szkoły parafialnej do Liceum Ogólnokształcącego Z dziejów oświaty w Błaszkach....................................................................................... 20 Rafał Bogusławski Mieszkańcy wsi Stok koło Błaszek w świetle tabeli prestacyjnej z 1846 r..................... 23 STĄD ICH RÓD Józef Szubzda Zginęli za wiarę i Ojczyznę............................................................................................. 25 Barbara Grabowska Pomnik: Bohaterom Tej Ziemi w Błaszkach................................................................... 28 Marek Musielski Słynni błaszkowianie........................................................................................................ 30 Rafał Bogusławski Ks. kan. Ignacy Piotr Ścibor-Bogusławski h. Ostoja, dziekan warcki........................ 36 POZNAJEMY WŁASNY REGION Andrzej Ruszkowski Historia miasta, zabytki oraz walory krajoznawcze Błaszek i okolic............................. 41 Zdzisław Włodarczyk Franciszek Gajewski na ziemi sieradzkiej..................................................................... 51 GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Piotr Rolirat Trojanówka, Jasionka czy Cienia................................................................................... 53 Andrzej Grzywacz Problemy interpretacji postanowień Statutu Warckiego z 1423 r. w zakresie ochrony cisa................................................................................................... 54 ZABYTKI Rafał Bogusławski Nieistniejący dworek w Smaszkowie koło Błaszek...................................................... 58 ARCHEOLOGIA Piotr Rolirat Zabytki archeologiczne w okolicach Błaszek z okresu starożytności.......................... 61 ETNOGRAFIA Jarosław Pawlak Uwagi o toponimach Błaszek, Borysławic i Żelisławia................................................. 64 RECENZJE Józef Szubzda Czasopisma parafii św. Anny w Błaszkach.................................................................... 69 Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI Elżbieta Nejman Kazimierz Błeszyński, rodem z Żelisławia, opowiada.................................................. 71 Z ŻYCIA PTTK Krystyna Brodowska Spotkanie Prezesów Oddziałów PTTK w Warcie......................................................... 72 SKŁAD Ewa Musiał KSIĘGARNIA ,,RÓŻA” DRUK PIEKA-DRUK 98-200 Sieradz ul. Przyjazna 5 Zaprasza Sieradz, Rynek 19 tel. 043 822 57 37 Na Sieradzkich Szlakach 1 Słowo Burmistrza Gminy i Miasta Błaszki Szanowni Państwo. Drodzy Czytelnicy. Otrzymaną od Pani Prezes Zarządu Oddziału PTTK w Sieradzu propozycję udzielenia pomocy w zredagowaniu i wydaniu numeru 2/2010 Na Sieradzkich Szlakach, traktuję jako zaszczyt. Jest to jednocześnie szansa, aby wiele ciekawych, a czasami nieznanych informacji, mogło znaleźć się w kwartalniku. Szczególnie w sytuacji, gdy jego obecne wydanie jest numerem monograficznym, poświęconym gminie i miastu Błaszki. Jesteśmy świadkami wielu, szybko zachodzących zmian, w naszej najnowszej historii. Dane jest nam żyć na przełomie wieków, kiedy to Polak Jan Paweł II był papieżem. Runął mur berliński. Polska uwolniła się spod wpływów Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, który wkrótce rozpadł się. Odrodziła się Rzeczpospolita. Przywrócony został samorząd terytorialny, którego 20. rocznicę powstania będziemy obchodzić 27 maja 2010 r. Nastąpiły zmiany administracyjne. Z mapy zniknęło województwo sieradzkie, a powstały powiaty. Polska wstąpiła do NATO, a uwieńczeniem przemian stało się stowarzyszenie z Unią Europejską. W dobie tych szybkich zmian nie możemy jednak zapomnieć o naszej historii - skąd nasz ród, Krzysztof Stępiński Gminy i Miasta jakie są dzieje naszej najbliższej okolicy – naszej Małej Ojczyzny. Dowiedzieć się o tym możemy Burmistrz Błaszki między innymi dzięki takim wydawnictwom jak niniejsze, w którego opracowanie z przyjemnością Samorząd Błaszkowski wnosi swój wkład. Zacytuję tutaj słowa z wcześniejszego numeru Na Sieradzkich Szlakach, które jakże pasują do obecnego jubileuszu: Od 25 lat wychodzi pismo, którego wartość jest bezcenna dla przyszłych pokoleń, zawierające wiedzę na temat historii, zabytków, ludzi tworzących historię, utrwalające wiedzę o przyszłości Sieradza i okolic, ale również zapisujące zjawiska współczesne. Tymczasem nasze najmłodsze pokolenie, żyjące dzisiaj we wspólnej Europie i pochłonięte dążeniem do lepszego jutra, tak często niewiele wie o przeszłości i historii swojego miasta, czy wsi, w której mieszka. A przecież nie tylko w miastach, czy miasteczkach, ale także na wsi, najczęściej wokół wiejskich dworów toczyło się życie gospodarcze i kulturalne. A same budowle, często perły ówczesnej architektury drewnianej i murowanej, podziwiamy do dzisiaj, zauroczeni ich niezwykłym pięknem i atmosferą minionych lat. Gmina Błaszki należy do nielicznych, gdzie zachowało się kilka takich obiektów. Wspomnę chociażby dwór obronny w Kalinowej, ze swą historią obecności Stanisława Moniuszki i operą Straszny Dwór. Dworek w Jasionnej przypomina kawalerzystę – olimpijczyka gen. Michała Gutowskiego, wspomnianego w niniejszym opracowaniu. A także dwór we Wrzącej, z wspomnieniami Pani Marii Grodzickiej oraz historią Powstania Styczniowego (obecnie remontowany przez nowego właściciela). Choćby dwór w Równej, wyremontowany i ocalony od całkowitej ruiny. I dwór w Brończynie, z zabytkowym parkiem... Z różnych przyczyn wiele dworów nie przetrwało do dnia dzisiejszego. Jednak dzięki lokalnym pasjonatom, którzy ciągle odkrywają w archiwach coś nowego, możemy dowiedzieć się, na przykład, jak wyglądał nieistniejący dwór w Smaszkowie w gminie Błaszki. Także o tym, co mówią różne źródła o najstarszej historii miasta Błaszki i jego herbie. Jakie wartości krajoznawcze kryją okolice Błaszek. Komu z Ziemi Błaszkowskiej winniśmy szacunek i pamięć. A także, jak kształtuje się życie społeczno gospodarcze naszej Małej Ojczyzny w ostatnich latach. Zachęcam wszystkich Czytelników do ciekawej lektury. Przekazuję serdeczne słowa uznania wszystkim Osobom redagującym kwartalnik, pracującym przecież społecznie, i szerzącym wiedzę o przeszłości ziemi, tak bliskiej nam duchem. Jednocześnie składam najlepsze życzenia z okazji jubileuszu 25-lecia kwartalnika Na Sieradzkich Szlakach. OD REDAKCJI 2 Tak się składa, że oddajemy do rąk Czytelników kolejny numer monograficzny, tym razem poświęcony gminie Błaszki. Zachęcamy do czytania artykułów już opublikowanych. Umożliwia to istnienie redakcyjnej strony w internecie (www.nasieradzkichszlakach.webpark.pl i Sieradzkiej Biblioteki Cyfrowej (www.cyfrowa.pbp.sieradz.pl). Oto one: Marszałek W., Szlak Powstańców 1863 r. nr 1/1985, s. 16-20; Pachulska-Rydel J., Starodrzew parku dworskiego we Wrzącej, nr 1/1989, s. 8-10; Pietrzak J., Z Ziemi Sieradzkiej do katyńskiego lasku, nr 4/1989, s. 15-21; Pietrzak J., Sieradzka lista katyńska – uzupełnienie, nr 3/1990, s. 8-9; Ruszkowski A., Szlakiem wybitnych Polaków. Wycieczka rowerowa pograniczem woj.: sieradzkiego i kaliskiego, nr 4/1990, s. 20-25; Tomaszewicz A., Życie kulturalne Błaszek na przełomie XIX/XX w., nr 2/1993, s. 46; Marszałek W., „Sokół” w Błaszkach – „Goniec Kaliski” nr 192, nr 4/1993, s. 14-15; Z Błaszek – „Goniec Kaliski” nr 208, nr 4/1993, s. 15; Ruszkowski A., Bój pod Wrzącą, nr 1/1997, s. 4-7; Marszałek W., Wycieczka w okolice Warty i Błaszek, nr 1/1977, s.30- 34; Ruszkowski A., Boju pod Wrzącą ciąg dalszy…, nr 1/1998, s. 25-26; Kozłowski W., Pułkownik Adam Nałęcz Nieniewski (1886-1947), nr 2/1998, s. 37- 39; Marszałek W., Epilog do bitwy pod Wrzącą, nr 4/1998, s. 18; Marszałek W., Legenda i prawda o „strasznym dworze w Kalinowej” k. Błaszek, nr 2/1999, s. 24-26; Ruszkowski A., Feliks Walezjusz Pomian Łubieński (1758-1848), jego przodkowie i dzieci, nr 1/2000, s. 26- 28; Szczepaniak I., Rezerwaty przyrody w Nadleśnictwie Złoczew, nr 2/2005, s. 27- 31; Grzelak U., Gen. Michał Gutowski z Jasionnej koło Sieradza, nr 1/2006, s. 19-21; Fryncel. M., Gazetka szkolna Publicznego Gimnazjum w Gruszczycach, nr 1/2008, s. 2; Kamiński Z., Powiat sieradzki 1999-2008, nr 1/2009, s. 6-12; Włodarczyk A., System ochrony zabytków w Polsce, nr 1/2009, s. 2-5; Ruszkowski A., Powiat sieradzki na przestrzeni wieków, nr 1/2009, s. 12-16; Górecki T., Góreccy z Maciszewic koło Błaszek, nr 1/2009, s. 36-38; Bogusławscy E. i R., Nowa kapliczka w Stoku Na Sieradzkich Szlakach Polskim, nr 1/2009, s. 40-41; Bogusławski R., Stok Polski – krótka notka historyczna, nr 1/2009, s. 41-42; Ruszkowski A., W 20-tą rocznicę działalności Komitetów Obywatelskich SOLIDARNOŚĆ, nr 3/2009, s. 5-12; Ruszkowski A., „Kraj Warty”- Reichsgau Wartheland (Warthegau), nr 3/2009, s. 59- 63; Bogusławski R., Dwór w Sulisławicach, nr 4/2009, s. 1922 DYDAKTYKA Żeby przypomnieć (1863-1864) Andrzej Ruszkowski Sieradzki Oddział PTTK w tym roku po raz 35. organizuje na Ziemi Sieradzkiej pieszy rajd dla upamiętnienia wydarzeń Powstania 1863-1864 roku. W 2009 r. trasę rajdu wytyczono wokół Sędziejowic. Rozpoczął się od uczczenia pamięci powstańców, którzy walczyli w bitwie w Sędziejowicach w dniu 26 VIII 1863 r.1, złożenia przez młodzież kwiatów na mogile powstańczej, prelekcji przy grobie powstańców na cmentarzu. Miejscowa szkoła nosi imię Powstańców 1863 roku. Było ponad 300 uczestników, głównie młodzież. Rajd stał się ważnym wydarzeniem dla całej gminy2. Brał w nim udział wójt gminy Pan Jerzy Kotarski, na trasie sołtysi zapoznawali uczestników z wartościami krajoznawczymi mijanych wiosek, a Pani Sołtys wioski Sobiepany Monika Porada błysnęła wręcz zdolnościami krasomówczymi… Na trasie, przy symbolicznym grobie pilota Edwarda Kramarskiego ze 161. Eskadry Myśliwskiej ze Lwowa, który zginął w walce powietrznej 2 IX 1939 r. nad Sędziejowicami, sekretarz gminy Pan Sławomir Tralewski opisał bój lotnika z niemieckimi myśliwcami (Me – 110). Obecna na tym rajdzie Wójt Gminy Burzenin – Pani Barbara Darul zaprosiła sieradzki Oddział PTTK do zorganizowania rajdu w 2010 r. na terenie gminy Burzenin. W efekcie, w dniu 27 marca drużyny rajdowe wyruszą na trasę, która rozpocznie się w Rychłocicach, a skończy się w Burzeninie. Pięknie położona nad Wartą wioska Rychłocice związana jest wyjątkowo mocno z wydarzeniami Powstania, tutaj bowiem w dniu 15 IV 1863 r. stoczył walkę z Moskalami zorganizowany w lasach wągłczewskich k. Błaszek oddział dowodzony przez Napoleona Urbanowskiego, a w dniu 8 V 1863 r. miała miejsce bitwa najgłośniejszego dowódcy oddziału na Ziemi Sieradzkiej Józefa Oxińskiego3. Poległo wtedy 38 powstańców. Dla ich uczczenia wzniesiono kurhan nad Wartą, przeniesiony kilka lat temu na cmentarz. Tam będzie początek rajdu… Mamy nadzieję, że w 2011 roku władze Gminy Błaszki będą współorganizatorami kolejnego rajdu, poświęconego Powstańcom 1863 roku, który swój początek będzie mógł mieć np. w Wojkowie, przy mogile powstańców, poległych w pamiętnej bitwie w sąsiedniej Wrzącej,4 w dniu 16 XI 1863 roku. Czemu przypisać, że w 147 lat po największej klęsce w dziejach polskiego narodu czci się w Polsce, także na Ziemi Sieradzkiej, ten nieudany zryw powstańczy? Przecież inne narody obchodzą uroczyście wyłącznie rocznice zwycięstw i sukcesów. Powstanie Styczniowe natomiast było totalną porażką i co więcej: było skazane na nią od samego początku wobec potęgi wojskowej wroga, niedysponowania przez Polaków regularną armią, niepewnymi dostawami broni, brakiem pomocy zza granicy… Zostało wywołane w wyjątkowo niesprzyjającej porze roku, właściwie przez młodych chłopców (Stefan Balcerowski – ur. 1840, Oskar Awejde – 1837, Stefan Borelowski – 1840, Zygmunt Padlewski – 1836, Agaton Giller – 1831, Józef Kajetan Janowski - 1832). W Królestwie i na tzw. Ziemiach Zabranych stoczono w 1863 i 1864 r., z reguły przegranych, ok. 1200 bitew i potyczek, w których poległo kilkadziesiąt tysięcy pochowanych najczęściej w bezimiennych, zamaskowanych przez Rosjan grobach. Skazano przez specjalne sądy (Audytoriaty Polowe), a następnie powieszono lub rozstrzelano ok. tysiąca powstańców. 38 tys. skazano na katorgę. Skonfiskowano 1600 majątków ziemskich za wspieranie przez ich właścicieli powstania, a w 1867 r., w celu ukarania wszystkich Polaków, zniesiono dotychczasową autonomię Królestwa Polskiego i ostatecznie zlikwidowano dotychczas autonomiczne instytucje (Bank Polski, Szkołę Główną Warszawską, klasztory, odrębny budżet), po czym zaczęto intensywną rusyfikację: zwalczano wyjątkowo brutalnie język polski („Syzyfowe prace” – Stefana Żeromskiego), wykreślono z map nazwę Polski nazywając ją Prywiślańskim Krajem… Prześladowano do końca zaboru nawet pamięć o Powstaniu, a groby Powstańców, jeżeli wiadomo było, gdzie zostali pochowani, niszczono, ponieważ były świadectwem i dowodem buntu krnąbrnego narodu. Np. w Wieluniu chowano straconych Powstańców poza miastem i cmentarzem, na wysypisku śmieci i składowisku padliny, w Sieradzu grób Powstańców był poza cmentarzem, a pierwszy krzyż na tej mogile mógł być postawiony dopiero po ustąpieniu z tego terenu armii rosyjskiej w wyniku działań wojennych w 1914 r. W Szadku, gdzie na tzw. cholerycznym cmentarzu jest mogiła 13-tu Powstańców z plutonu Strzelców Sieradzkich dowodzonych przez Powidzkiego, poległych w Szadkowicach 6 X 1863 r., odtwarzanie krzyża na mogile powstańczej było jednym z zadań chłopców, którzy utworzyli później miejscowy oddział Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) .5 Mogiła 1863 r. w Szadku Warto tutaj przywołać słowa dowódcy powstańczego Józefa Oxińskiego, który w opublikowanym pamiętniku (Wspomnienia z powstania polskiego 1863-1864, Warszawa 1965, (str. 52-54) tak pisał o powstańczych ochotnikach z Sieradza: Na Sieradzkich Szlakach 3 Noc z 22 na 23 stycznia 1863 r… (…) Szarzeć poczynało, kiedy oddalony turkot wozów kazał nam spojrzeć w stronę Sieradza…(…) Z kraju lasu (k. Miedźna – AR) przy poczynającym się świetle widziałem na ośmiu furmankach parokonnych obsadzonych gęsto ludźmi, z kilkoma konnymi obok furmanek jadącymi, jakiś niby w całości oddział, lecz odległość jeszcze nie dozwalała rozpoznać szczegółowo przedmiotów, brak tylko pik u kawalerzystów przypuszczać kazał, iż nasi przybywają. Jakoż po kwadransie oczekiwania jadący oddział zbliżył się do skraju lasu i można już było rozróżnić swojskie twarze i ubiory i porachować, iż prócz 7 konnych, z przewieszoną przez plecy bronią, było na ośmiu furmankach z woźnicami 52 ludzi. (…) Przyglądałem się fizjonomiom przybyłych, nie różniących się z dawniej przybyłymi – chyba dostateczniejszym ubraniem i lepszym uzbrojeniem. Była to w owych czasach, a może i dzisiaj, najlepsza brać małomieszczańska, rzemieślnicza, umiejąca nie kulturą, lecz sercem najlepiej odczuć miłość dla tej ziemi, a może jeszcze więcej nienawiść do Moskala i Niemca… Grób powstańców 1863 r. w Wojkowie Fot. Andrzej Ruszkowski Klęska powstania była ogromnym wstrząsem dla Polaków. Wśród znacznej części społeczeństwa zapanowało na długie lata przeświadczenie o beznadziejności wszelkiej walki zbrojnej. Powstanie, choć przegrane, dało jednak bezcenne świadectwo woli Narodu do niepodległego bytu, ugruntowało poczucie odrębności narodowej, pogłębiło przepaść między Opowiadanie z czasów popowstaniowych... Jerzy Kowalski W końcu XIX. i na początku XX. wieku jednym z najważniejszych zadań dla Polaków, szczególnie tych mieszkających pod zaborem pruskim i rosyjskim, był skuteczny opór przed rugowaniem ich z ziemi dziadów i ojców, obrona ojczystej mowy i wiary przekazywanej przez rodziców, nauczanie narodowych dziejów i kształtowanie patriotyzmu w najmłodszym i dorastającym pokoleniu. Wielu było przekonanych, że najskuteczniej do realizacji tych zadań przyczynić się mogą polskie kobiety, kapłanki domowych ognisk Polaków. Właśnie dla nich, w Krakowie, z inicjatywy Marii Wysłouchowej, jednej z pionierek oświaty ludowej, rozpoczęto w 1899 r. wydawanie miesięcznika Przodownica. Miały one stać się przodownicami w tej walce o polskość. W prostych słowach, w prozie i w 4 zaborcą a społeczeństwem polskim i stwarzało psychiczne podłoże do marzeń o odzyskaniu wolności przy sprzyjającej okazji. Przetrwała pamięć o sile moralnej uczestników Powstania i słuszności ich walki i sprawiła, że nowe pokolenia, wyrosłe na tradycji bezinteresownej służby Ojczyźnie, pamięci o poległych i zamęczonych bohaterach, podjęły kolejną próbę odzyskania wolności, tym razem z powodzeniem - w 1918 roku! Józef Piłsudski w artykule Jak stałem się socjalistą6 stwierdził, że na ugruntowanie jego przekonań zasadniczy wpływ miała pamięć o klęsce Powstania 1863 roku, ucisk caratu na Litwie i stosunki w gimnazjum rosyjskim, do którego był zmuszony uczęszczać. Był wyjątkowym, ale nie jedynym! Sile oddziaływania tradycji powstańczej zawdzięczamy ukształtowanie pokolenia Marszałka Józefa Piłsudskiego, które doprowadziło do powstania niepodległej Polski w latach 1918 -1939 i pokonania w 1920 r. spadkobiercy carskiej Rosji – Związku Sowieckiego. Bez zaistnienia tych faktów nie byłoby dziś Niepodległej Polski. Oto dlaczego kolejne pokolenia Polaków winne są pamięć i cześć Powstańcom 1863 – 1864 roku! Przypisy: 1 Ruszkowski A., 26 sierpnia 1863 r. w Sędziejowicach, w: NSS nr 2/1997, s.14-17,fot., 2 Brożyńska J., 34 rajd Śladami Łuki Bakowicza – powstańca 1863 r., w: NSS, nr 3/2009, s. 70-71, fot., tamże: Owczarek A., Byłam na 34 rajdzie Śladami Łuki Bakowicza…, s. 71-72, 3 Ruszkowski A., Ci, którzy dowodzili (1863-1864), cz. 1, w: NSS, nr 3/1988, s. 14-15, 4 Ruszkowski A., Bój pod Wrzącą, w: NSS nr 1/1997, s. 4-7, Ruszkowski A., tenże: Boju pod Wrzącą ciąg dalszy, w: NSS nr 1/1998, s. 25-26 5 Milak M., Ocalić od zapomnienia, w: NSS 4/1988, s. 28, 6 Pisma zbiorowe Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1937, t. II, s. 45 i nast. wierszu, utrwalało ono miłość i przywiązanie do ziemi ojczystej, podsycało wolę walki z zaborcami, z ich dążeniami do wynarodowienia Polaków. Jego redaktorka, znana krakowska feministka, Maria Siedlecka starała się bardzo, aby pismo – poza działem gospodarczym – było swojego rodzaju popularnym podręcznikiem historii i literatury polskiej. Drukowała w nim utwory takich m.in. autorów jak Władysław Bełza, Alojzy Feliński, Jan Kasprowicz, Józef Ignacy Kraszewski, Teofil Lenartowicz, Adam Mickiewicz, Eliza Orzeszkowa, Henryk Sienkiewicz, Kornel Ujejski, Maria Wysłouchowa i wielu innych. Z pismem związała się też Maria Konopnicka. W Przodownicy też, w połowie listopada 1908 r., opublikowała swój najbardziej znany utwór, jakim jest Rota, czyli inaczej przysięga na wierność Ojczyźnie. W ubiegłym roku obchodziliśmy stulecie tego utworu. Ogólnopolskie obchody tej rocznicy odbyły się w Poddębicach. Obok tego najostrzejszego antypruskiego małego wiersza, na tej samej stronie Przodownicy redaktorka zamieściła opowiadanie o wyraźnie antyrosyjskiej wymowie, opisujące wydarzenie z ziemi sieradzkiej, pod tytułem Na Sieradzkich Szlakach Złamany krzyż. Oba te utwory, niezwykle emocjonalne, miały podsycać opór i wolę walki Polaków z zaborcami. Autor opowiadania Złamany krzyż kryje się pod inicjałami K. P. Być może jest to Konstancja (Ignacja) Piątkowska, znana etnografka i literatka ze Smardzewa koło Sieradza? Dla Redakcji istotnym jest, że to właśnie ziemia sieradzka jest miejscem akcji tego antyrosyjskiego opowiadania, rozpoczynającego się na tej samej stronie Przodownicy, na której zamieszczona została Rota Marii Konopnickiej. Kapliczka popowstaniowa we Wrzącej ZŁAMANY KRZYŻ (Opowiadanie z 1864 r.) Jenerał Bormsen1 na czele oddziału jedzie drogą prowadzącą od Szadku ku Zduńskiej Woli (m. miasteczko w powiecie sieradzkim). Jedzie powoli – las ma po obu stronach – i pilnie się drzewom przygląda. Bo to las odebrany buntowszczykom, a jemu obiecany w donację za zasługi przy poskromieniu buntu. Jego niemiecko-moskiewska dusza cieszy się obliczając, ile to wart taki las, takie świerki, takie sosny masztowe. Do Warty niedaleko, będzie można spławiać do Prus, a talary zgarniać do kieszeni. Wtem zaklął na cały głos. Dwóch adiutantów w skok podjechało. - Kroćset czortów! Już trzeci krzyż lacki nad drogą – tu nad drogą, gdzie ja jadę i w moim lesie! Stać!!! Krzyż wykopać i wyrzucić! - Oddział stanął, żołnierzy rozesłano do najbliższych chałup, po szpadle i łopaty. Łopaty zabrano, chłopów nahajkami spędzono i kazano im kopać. Chłopi opierają się. Krzyż – świętość, Niedziela – święto – nie chcą. Nie pomaga bicie, katowanie. Krew tryska strumieniami z pod nahajek. Co jeden bity zemdleje, rozciągają drugiego, i biją aż do utraty przytomności. – Nie chcą. Wytrwali wszyscy – ani jeden nie splamił się uległością w złem, ze strachu. Więc ich odrzucili na bok i żołnierze dostali rozkaz: - Wykopać krzyż! – Ale i oni się ociągają – radziby się cofnąć, ukryć jeden za drugiego, i oni nie radzi z krzyżami wojować, a działa też na nich widok bohaterstwa naszych. Muszą, komendy nie usłuchać nie wolno. Więc biorą szpadle, wsadzają w ziemię – zgrzyt się odzywa w jednem miejscu, w drugiem. – Pokazuje się, że krzyż obłożony wielkimi kamieniami, które się ruszyć tak łatwo nie dadzą. Jeden z żołnierzy chciał podważyć kamień, szpadel mu się obsunął i przeciął nogę, aż krew popłynęła. - Rąbać siekierami!... woła niecierpliwy jenerał. - Siekier! – krzyczą oficerowie. Zwracając się w stronę, gdzie leżeli obici wieśniacy. Ale oni nie czekali, gdy ich odrzucono w las, korzystając z odwróconej od nich uwagi, pochowali się wszyscy, oczekując jednak w pobliżu, co będzie z tym symbolem męki Bożej, tak dla nich drogim. Znaleziono jakieś siekiery na wozach. Dwóch żołnierzy stanęło obok krzyża i z ciężkim rozmachem uderzyli. Nawet drzazga nie poleciała z twardego, przez czas prawie, że skamieniałego dębu. Naraz toporzysko zostało w ręku jednego z żołnierzy, a ostrze odbite od twardego drzewa, uderzyło w twarz żołnierza, gruchocząc mu nos, kalecząc czoło. Żołnierz padł na wznak. – Z drugiej już strony podstawa krzyża została krwią oblana. Okrzyk wydarł się z piersi wszystkich, żołnierze zbledli i zaczęli się cofać od krzyża. Ale jenerał rozzłościł się – bił, kopał, popychał żołnierzy własnoręcznie – klnąc, wymyślając. Przecież toby była hańba dla niego, gdyby przed marnym krzyżem ustąpił – a tam w Sieradzu, czekały na niego karty i hulanka, więc spieszył się. - Sznurów! – wrzasnął ochrypły Niechętny pomruk przeszedł po wojsku, ale sznury przyniesiono. Zarzucono je na ramiona krzyża. Dziesięciu żołnierzy zaczęło ciągnąć. Krzyż ani drgnął. Przyniesiono więcej sznurów – ciągnie dwudziestu, trzydziestu – wszystko za mało. Wreszcie cała gromada na komendę pociągnęła. Rozległ się trzask, który odbił się bolesnym echem w sercach ukrytych wieśniaków. Krzyż był złamany na połowę. Ale jednocześnie z pod krzyża wydobyły się jęki i sam generał krzyknął boleśnie. Ostra drzazga odskoczyła od krzyża i uwięzła mu w twarzy tuż koło oka. Krzyż zaś padając, przygniótł dwóch żołnierzy i adiutanta. Żołnierze byli pokaleczeni, opatrzono ich i wsadzono na wóz – adiutanta tylko nie zdołano dotrzeźwić. Przypłacił życiem zbytnią służalczość, gdyż w krytycznej chwili sam też ciągnął za sznur, dla przypodobania się jenerałowi. Jenerał obmył krew z twarzy, wsiadł na konia i ruszył ku Zduńskiej Woli, ale teraz już milczał i drzew nie oglądał. Oddział cały pociągnął za nim, zabierając zmarłego. Kiedy już wszyscy zniknęli za zakrętem drogi – pomału – ostrożnie – zaczęli się wysypywać z lasu wieśniacy. Dużo ich było, i kobiet, i dzieci. Nie wiadomo skąd się tak prędko, taka gromada zebrała. Z płaczem rzucili się wszyscy całować sprofanowany krzyż. Potem dźwignęli odłamaną górną połowę i oparli o drzewo, tuż za krzyżem rosnące, umocowawszy dobrze wśród gałęzi, żeby się przewrócić nie mogła. Dzieci przez ten czas zbierały wszystkie drzazeczki i układały pod krzyżem. Dziewczęta zbierały kwiaty i wieńcami krzyż przystroiły. Skończywszy, uklękli wszyscy i ze łzami, przyciszonym głosem, ale i z głębi duszy, zaśpiewali Serdeczna Matko. -- - - - - Na drugą niedzielę, znowu gromada ludzi, ale już większa, zebrała się pod krzyżem, prócz sukman wieśniaczych i barwnych chustek widać było sporo czamar i kapeluszy kobiecych, a wszyscy spoglądali na drogę do Szadku wiodącą. Na Sieradzkich Szlakach 5 Wreszcie na drodze wśród kurzu ukazał się wózek. - Jedzie, jedzie! – zawołano i cała gromada uszykowała się koło krzyża. Wózek podjechawszy bliżej, zwolnił biegu, zaczął się posuwać bardzo powoli, wszyscy poklękali, odkryli głowy. Ksiądz, jadący na wózku, odrzucił płaszcz, w komży i stule stojąc, na posuwającym się wciąż pomaleńku, wózku, odmawiał modlitwy, poświęcając na nowo sprofanowane krwią ludzką miejsce. Dojechawszy wprost krzyża, trzy razy rzucił daleko wody kropidłem. Pokropił jeszcze wszystkich obecnych i natychmiast płaszcz zarzucił, chłopak powożący śmignął batem i wózek szybko potoczył się dalej Czas był wielki po temu, drogą już jechali Moskale. Dojechawszy do księdza, zatrzymali wózek, zrobili dokładną rewizję. Na zapytanie, ksiądz im odpowiedział, że jedzie do chorego, co było prawdą. Ale i Moskale to sprawdzili, odprowadziwszy księdza aż do chaty, do której był wezwany. Pod krzyżem, gdy ktoś krzyknął: Moskale, w mig nie było nikogo. Gdy Moskale dojechali w to miejsce, zobaczyli tylko uwieńczone obie połowy krzyża i dużo kwiatów rozsypanych po ziemi. -- - - - - Obie połowy złamanego krzyża stoją dotąd, każdy jadący, wysypaną tam już szosą może go zobaczyć. Bormsen lasu z krzyżem nie chciał, dostał inny o parę wiorst dalej. K. P. Przypisy: 1 Jenerał Bormsen przysłany był w roku 1864 do powiatu sieradzkiego w guberni kaliskiej dla wyłapania resztek powstańców kryjących się po lasach. Powiesił ich wielu. Znany był z okrucieństwa i nieludzkości. WSPÓŁCZESNOŚĆ Współczesne problemy miasta i gminy Błaszki Piotr Świderski - Sekretarz Gminy i Miasta Błaszki Minione dwadzieścia lat samorządu gminnego w demokratycznej Polsce, a zarazem w gminie i mieście Błaszki, w sposób widoczny pokazują zasadność zaufania mieszkańców w możliwości gminy i skuteczność działania wybranych władz. Albowiem rozwiązywanie problemów i zaspakajanie potrzeb wspólnoty jest głównym i zasadniczym zadaniem każdej gminy, a tym bardziej samorządu gminy Błaszki. Sprostanie tym zadaniom nie jest rzeczą prostą, ani łatwą. Sama realizacja daje wiele satysfakcji wszystkim członkom wspólnoty. Jest także dowodem, że samorząd gminny ma bezpośredni i stały kontakt z mieszkańcem i jego problemami. Gmina i Miasto Błaszki jest jedną z 11 gmin powiatu sieradzkiego. Położona jest w zachodniej części województwa łódzkiego, w bliskim sąsiedztwie Sieradza i Kalisza – ponad lokalnych ośrodków o znaczącej roli gospodarczej. Graniczy z gminami sieradzkimi: Goszczanów, Warta, Wróblew i Brąszewice oraz z gminami powiatu kaliskiego w województwie wielkopolskim – Szczytniki i Brzeziny. Gmina należy do większych pod względem powierzchni w regionie. Zajmuje bowiem 201,6 km2, co stanowi 1,1% obszaru województwa łódzkiego oraz odpowiednio 13,5% - powiatu sieradzkiego. Administracyjnie składa się z 54 sołectw oraz dwóch jednostek samorządu mieszkańców, dla których terenem działania jest miasto Błaszki. W grudniu 2009 roku Gminę miejsko-wiejską Błaszki zamieszkiwały 15 243 osoby, w tym - 12 799 na terenie wiejskim i 2 444 w mieście Błaszki. Wiek 0-2 3-6 7-17 18 6 Mężczyźni 240 294 1074 124 Kobiety 237 289 1039 126 Ogółem 477 583 2113 250 19-65 19-60 >65 >60 Ogółem 5056 4271 786 7574 1707 7669 5056 4271 786 1707 15243 Mieszkańcy gminy i miasta Błaszki wg wieku i płci na dzień 31-12-2009– źródło Urząd Gminy i Miasta Błaszki Niestety, od kilku lat systematycznie spada liczba mieszkańców. Jest to tendencja typowa dla całego kraju. Ważne są tutaj przede wszystkim dwa czynniki: migracja i ujemny przyrost naturalny. Na początku XXI w. było 15 760 mieszkańców gminy, dziś jest o 517 mniej. Problem ujemnego przyrostu naturalnego jest przede wszystkim i wyzwaniem dla rządzących naszym krajem. Z pozycji samej gminy trudno jest wprowadzać politykę prorodzinną. Niezbędne jest wprowadzenie całego systemu programów, które w perspektywie najbliższych lat przyniosą zamierzone efekty. Spadek liczby mieszkańców i starzenie się społeczeństwa, a za tym również spadek liczby osób w wieku produkcyjnym, będzie coraz dotkliwiej odczuwalny. Jest to jeden z najważniejszych problemów, z którymi musi zmierzyć się samorząd gminny. Problem ten bardzo dobrze obrazuje niż demograficzny wśród uczniów naszej gminy. W okresie ostatnich dziewięciu lat ich liczba zmniejszyła się o 639 osób. W roku szkolnym 2008/2009 na terenie gminy i miasta Błaszki funkcjonowało 9 szkół podstawowych, 3 gimnazja oraz 2 przedszkola. Do szkół podstawowych uczęszczało 1013 uczniów, a do gimnazjów - 623. Tak więc, w tym czasie ubyło tylu uczniów, ile dzisiaj chodzi do trzech gimnazjów. Spadek liczby uczniów to również mało liczebne klasy. Problem ten pogłębia się z roku na rok, powodując konieczność reorganizacji sieci szkolnej. Bardzo trudną i niewdzięczna koniecznością stało się zamykanie placówek oświatowych. Właśnie z przyczyn demograficznych w ostatnich latach uległo likwidacji kilka szkół podstawowych. Dla władz gminy są to decyzje bardzo bolesne, ale niestety konieczne. Obecnie liczba uczniów w szkołach podstawowych w gminie i mieście Błaszki kształtuje się następująco: od 400 uczniów w największej szkole, do 30 w najmniejszej. Średnia liczba uczniów w szkole to 112 osób. W przeliczeniu Na Sieradzkich Szlakach na oddziały wygląda to następująco: w największej szkole 18, w najmniejszej – 5 uczniów w jednej klasie. Średnio w gminie w szkołach podstawowych przypada 13 uczniów na jedną klasę. Konieczność likwidacji szkół zawsze powoduje duże niezadowolenie społeczne. Należy jednak pamiętać, że w zasadniczy sposób decydują tu bardzo ograniczone środki finansowe będące w dyspozycji gminy na zadania związane z realizacją edukacji. Obecny sposób finansowania oświaty doprowadził do tego, że każdego roku Gmina i Miasto Błaszki do otrzymanej subwencji oświatowej dokłada z własnych dochodów niemal 1/3 środków. Dla przykładu w 2009 roku na zadania edukacji publicznej z budżetu gminy wydano prawie 16 mln zł, a subwencja państwa wyniosła jedynie 10 mln zł. Tak więc, ze środków własnych gminy dołożono 6 mln zł. Utrzymanie wysokiego poziomu i zapewnienie odpowiednich warunków nauczania byłoby niemożliwe bez dofinansowania z dochodów własnych gminy. Właściwym jest podejście Rady Gminy i Miasta Błaszki, która uchwala corocznie zwiększenie środków finansowych na szkolnictwo. Jednocześnie zmuszona jest świadomie rezygnować z realizacji innych zadań. Należy wspomnieć, że wprowadzenie reformy systemu oświaty i gimnazjów, udało się tylko dzięki determinacji samorządów gminnych. Wprowadzając gimnazja nikt z ówczesnych decydentów nie zapytał gmin, czy mają warunki do ich powoływania. Ze względu na obszar i rozległość terenu gminy, aby prawidłowo zrealizować reformę, należało w gminie Błaszki zbudować trzy nowe gimnazja. Zrobiliśmy to w dziewięć lat. Dzisiaj wszyscy gimnazjaliści uczą się w nowoczesnych budynkach szkolnych, z odpowiednim zapleczem dydaktyczno - sportowym. Gimnazjum w Gruszczycach Fot. Józef Jura Gimnazjum w Kalinowej Fot. ks. Tadeusz Stich Na terenie miasta znajduje się również Liceum Ogólnokształcące im. Wojska Polskiego. Aby urozmaicić kierunki kształcenia oraz sprostać oczekiwaniom młodego pokolenia, utworzono w 2008 roku Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych. Tworzą go, poza wspomnianym liceum, technikum (powołane w 2009 roku) oraz szkoła zawodowa. Ważnym jest, aby miasto Błaszki stanowiło zaplecze edukacyjne dla mieszkańców wsi z terenu gminy, aby była możliwość zdobycia wykształcenia i zawodu, bez konieczności wyjazdu do sąsiednich gmin i powiatów. Wśród naszych zamierzeń na najbliższe lata, poza modernizacją obiektów oświatowych, jest dalsza rozbudowa bazy sportowej. Dzisiaj posiadamy jedną halę sportową i cztery sale gimnastyczne. Poza jedna salą gimnastyczną, wszystkie pozostałe obiekty zostały wybudowane w latach 1997 - 2009. Planujemy budowę kompleksu sportowo - rekreacyjnego wraz z basenem. Dla ich realizacji skorzystamy z współfinanso wana przez Unię Europejską. Pomimo opisanych wyżej bardzo poważnych trudności, rozwój oświaty był, jest i pozostanie najważniejszym zadaniem dla samorządu i władz wykonawczych Gminy Błaszki. Znaczącym problemem dla samorządu gminy Błaszki jest ujemny bilans wodny. Gmina Błaszki leży w dorzeczu Prosny, której najważniejszymi dopływami (w obrębie gminy) są rzeki - Trojanówka, przepływająca z południa na północ niemal przez cały jej obszar, oraz Swędrnia. Rolniczy charakter gminy wymusza wybudowanie, planowanych od dawna, zbiorników retencyjnych i tzw. małej retencji. Przewidziana jest budowa zbiornika Sarny i Orzeżyn. Przy obecnym deficycie wody jest to wyzwanie konieczne wymagające rozwiązania. Powstające coraz częściej studnie głębinowe odbiorców indywidualnych, wykorzystywane do nawadniania upraw, uzupełniają niedostatek opadów w okresie letnim. Ale dla całej wspólnoty gminnej jest to jednak działanie niekorzystne. Rosnąca gwałtownie liczba odwiertów wpływa na obniżenie poziomu wód podziemnych. Tym samym znacząco utrudnia realizację jednego z najważniejszych zadań gminy - zaopatrzenia mieszkańców w uzdatnioną wodę bieżącą. Szczycimy się stu procentowym niemal tzw. stopniem zwodociągowania gminy, to jest ponad 310 km sieci oraz ponad 2600 przyłączami. Wymaga to jednak dostarczenia w dużych ilości wody. Realizując to zadanie gmina wybudowała osiem stacji uzdatniania wody, które sukcesywnie modernizuje. Jest to proces ciągły i wymagający stałych nakładów. Normy i parametry jakościowe wody są coraz ostrzejsze, a obowiązkiem gminy jest spełnianie tych norm. Dostarczenie wody to jednak jedna strona medalu, drugą jest odbiór nieczystości płynnych. Rozwój kanalizacji nie nadążył za rozwojem sieci wodociągowej. Łączna długość sieci kanalizacji sanitarnej wynosi 17,4 km, z 260 przyłączami domowymi. Miejscowości posiadające kanalizację sanitarną to: Błaszki – korzysta z niej 85% mieszkańców, Borysławice – 70%, Lubanów - 20%, Wójcice - 10% i Kalinowa - 70%. Ścieki trafiają do dwóch biologiczno - mechanicznych oczyszczalni: w Borysławicach, o przepustowości 1066 m3/ dobę, oraz w Kalinowej o przepustowości 105 m3/dobę. W przyszłości naszym zadaniem będzie sukcesywna budowa nowych odcinków kanalizacji i przyłączanie nowych posesji. Także gospodarka odpadami wymaga nowych rozwiązań. Na terenie gminy, we wsi Chabierów, zlokalizowane jest nieczynne wysypisko, które powinno być ponownie uruchomione, poddane rekultywacji i rozbudowie. Rolniczy charakter gminy wynika przede wszystkim z jej dobrych warunków glebowych. Występuje tu wysoki udział (70%) gleb chronionych, bardzo dobrych i dobrych. Procentowy udział klas bonitacyjnych w gminie: Klasy II-III Klasa IV Klasa V Klasa Vl-Vlz 35,2 36,8 17,7 10,3 Źródło: Program Ochrony Środowiska Gminy i Miasta Błaszki Na Sieradzkich Szlakach 7 8 Według Powszechnego Spisu Rolnego, przeprowadzonego w maju 2002 roku, na terenie gminy funkcjonowało 2569 gospodarstw rolnych, w tym 2568 indywidualnych. Obejmowały one łącznie powierzchnię 17 132,4 ha, w tym 15 945,8 ha użytków rolnych. Zdecydowana większość (83,2%) to gospodarstwa o powierzchni nie przekraczającej 10 ha. Ponad połowa to gospodarstwa małe, o powierzchni do 5 ha użytków rolnych. W porównaniu z poprzednim spisem rolnym z 1996 roku, nastąpiło zmniejszenie liczby gospodarstw o 5,7%, przy jednoczesnym wzroście ich średniej wielkości. Tendencja ta do dziś utrzymuje się na podobnym poziomie. Przeciętna wielkość gospodarstwa rolnego wynosi około 7 ha. Rolniczy charakter gminy stwarza problemy z zapewnieniem zbytu produktów. Działania samorządu gminnego są tu ograniczone i muszą być skorelowane z warunkami gospodarki rynkowej z uwzględnieniem m.in. interwencjonizmu państwa. System dopłat pośrednich i bezpośrednich dla rolnictwa w zderzeniu z rosnącymi kosztami produkcji rolnej (wzrost cen m.in. nawozów, środków ochrony roślin) oraz niskiej opłacalności produkcji, powoduje, że nadal na wsi żyje się ciężko i skromnie. Jest to istotny problem zarówno w wydaniu gminnym jak i ogólnokrajowym. Powszechnym problemem, również gminy i miasta Błaszki jest utrzymanie i budowa dróg. Permanentne, wieloletnie niedofinansowanie budowy i modernizacji dróg przez rząd powoduje uzasadnione niezadowolenie mieszkańców. W gminie i mieście Błaszki niemal od początku reaktywacji samorządu postawiono również na budowę i naprawę dróg. Przy ogromnej gęstości sieci drogowej, sięgającej 466 km, problemów do rozwiązania nie zabraknie na najbliższe kilkanaście lat. Chociaż w ostatnich latach wybudowano na terenie gminy kilkadziesiąt kilometrów dróg o nawierzchni asfaltowej (bardzo dobre ostatnie lata), to i tak potrzeby są bardzo duże. Konieczna jest więc zmiana finansowania lub wspomagania budowy i modernizacji dróg zarówno gminnych, jak i pozostałych przebiegających przez nasz teren. Dochody gmin nie pozwalają na zaspokojenie wszystkich potrzeb w tym zakresie. Światełkiem w tunelu jest Narodowy Program Przebudowy Dróg Lokalnych. Polega on na finansowaniu zadania w proporcjach po 50% przez samorząd lokalny i budżet państwa. W ramach programu jesienią 2009 roku samorząd Gminy i Miasta Błaszki zrealizował budowę drogi o długości 5 km za 2,5 mln zł. Natomiast w 2010 roku za 3,4mln zł będą wybudowane chodniki i zmodernizowane drogi w centrum miasta. Takich programów jest jednak zdecydowanie za mało, o czym świadczy aktywność samorządów w tej dziedzinie. Nie wystarczają także możliwości budowy dróg z funduszy unijnych oraz Urzędu Marszałkowskiego. Potrzeby są znacznie większe. Same samorządy nie poradzą sobie z problemem, który narastał przez kilkadziesiąt lat. Konieczny jest zdecydowany i znaczący udział finansowy rządu. Pomoc i opieka społeczna to także ważna dla samorządu sfera działania. Obecne zadania ośrodków pomocy społecznej są niewspółmiernie większe niż jeszcze dziesięć lat temu. Świadczą o tym choćby konieczność rozwiązania potrzeb lokalowych. W 1995 roku pracownicy Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Błaszkach mieścili się w dwóch pomieszczeniach urzędu gminy. Dziś, po kolejnych przenosinach, ośrodek zajmuje znaczną część budynku użyteczności publicznej, w którym swoją siedzibę ma również Centrum Kultury oraz zlokalizowana jest strażnica. Wydaję się jednak, że ciągły napływ zadań i stawiane priorytety wymuszą w najbliższych latach pozyskanie kolejnych pomieszczeń. Należy pamiętać, że ośrodki nie tylko pomagają osobom będącym w potrzebie, ale realizują również cały szereg form pomocy, opartej o systemowe programy unijne i szkolenia. Również bardzo ważnym i trudnym jest problem funduszu alimentacyjnego, przekazanego do realizacji gminom poprzez ośrodki pomocy społecznej. Pomimo spadku bezrobocia, z 1317 osób w 2003 do 608 w 2009 roku, będzie wzrastać różnica w dochodach mieszkańców, a grupa potrzebujących będzie nadal znacząca. Problem ten jest zawsze jednym z najważniejszych do rozwiązania przez samorządy lokalne. Podobnie sytuacja przedstawia się z mieszkaniami komunalnymi. Także gmina i miasto Błaszki boryka się z deficytem lokali komunalnych. Na liście oczekujących jest obecnie około 50 rodzin. Z jednej strony sukcesywnie remontuje się i modernizuje substancję komunalną (ocieplanie i termomodernizacja budynków, modernizacja kotłowni), z drugiej jednak brak jest pomocy dla działania samorządów w budowie nowych mieszkań socjalnych. W najbliższym czasie planowana jest termomodernizacja dwóch bloków przy Placu Niepodległości nr 10 i 11, połączona z nadbudową i pozyskaniem kilkunastu nowych lokali. Zadanie to chcemy realizować przy pomocy środków unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego – renowacja substancji mieszkaniowej. Trzeba jednak pamiętać, że rozwiązywanie tego problemu to praca władz lokalnych na wiele lat. Budynek „Łaźni” Fot. Krzysztof Wesołowski Istotnym zadaniem jest troska o zachowanie zabytków, świadków naszej historii. Działania samorządów nakierowane są przede wszystkim na renowację, modernizację i odbudowę obiektów objętych ochroną konserwatorską. I nie wystarczy tu zdiagnozowanie stanu, konieczne jest zabezpieczenie odpowiednich środków finansowych. Musimy zdawać sobie sprawę, że niszczejący budynek zabytkowy traci swoją wartość. Dlatego ważne jest poddanie obiektu konserwacji w odpowiednim czasie. Przy licznych innych potrzebach ważne jest odpowiednie zhierarchizowanie zabytków. W mieście Błaszki, w 2009 roku, przeprowadzono gruntowny, konserwatorski remont budynku tzw. Łaźni. Zbudowany w latach 1830-1840 przy rynku, przez wiele dziesięcioleci spełniał funkcję łaźni miejskiej. Budynek ma dużą wartość historyczną, a przez to jest ważnym elementem urbanistycznym. Po remoncie o wartości 1,5 mln zł stał się siedzibą Biblioteki Publicznej, działającej w ramach Centrum Kultury. Na to zadanie gmina pozyskała z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich w Działaniu „Odnowa i rozwój wsi” kwotę 500 tys. zł. W ramach troski o rozwój kultury gmina i miasto Błaszki rozpoczyna w 2010 roku budowę Regionalnego Centrum Kultury, współfinansowanego ze środków unijnych. W najbliższej przyszłości zajdzie konieczność budowy nowej siedziby urzędu gminy. Ciągły przyrost zadań do wykonania, w zderzeniu z ograniczonymi warunkami lokalowymi nie sprzyja efektywnej pracy. Obecny budynek, pochodzący z początku lat 70-tych ubiegłego wieku, już Na Sieradzkich Szlakach dawno przestał spełniać przypisane mu funkcje. Nowa siedziba zlokalizowana będzie w centrum miasta. Także i w tym przypadku władze gminy będą wnioskować odpowiednie środki unijne. Zawsze jednak pozostaje pytanie, czy istnieje konieczność takiej budowy? Przecież są inne potrzeby. Ale myśląc w ten sposób, nigdy nie znajdziemy dobrego momentu na budowę nowej siedziby urzędu, bo zawsze będą inne ważne wyzwania. Budynek gimnazjum w Błaszkach Fot. wł. UMiG Do innych problemów czekających na rozwiązanie jest gazyfikacja gminy. Jak dotąd nie mamy sieci gazowej, ale 60% gospodarstw domowych korzysta z butli, bądź zbiorników napełnianych gazem płynnym. Tego problemu jednak gmina nie jest w stanie rozwiązać sama. Konieczne jest wsparcie zewnętrznych finansowania. Ważnym atutem gminy jest również potencjał gospodarczy. Zarejestrowanych jest obecnie 744 podmiotów gospodarczych. Samorząd gminny stara się sprostać oczekiwaniom przedsiębiorców i sukcesywnie rozwiązywać powstające problemy. Ogrom zadań do wykonania przez samorządy gminne wymusza stosowanie różnych rozwiązań, efektem czego mają być większe dochody własne. To z kolei pozwoli zaspokoić więcej potrzeb. Gmina Błaszki stosuje obniżenie podatków w działalności gospodarczej oraz ulgi i zwolnienia podatkowe. W 2010 roku rozpocznie się również budowa wiatraków, które dostarczą tańszą i „zdrową” środowiskowo energię. Po uruchomieniu kilku farm wiatrowych, budżet gminy zasilony będzie znacznymi środkami finansowymi w postaci podatku od budowli. W codziennej działalności samorządu lokalnego ważna jest również przede wszystkim dobra współpraca z samorządem powiatowych i wojewódzkim. Wszystkie programy rozwoju i strategii muszą być powiązane, a działanie skorelowane z tymi instytucjami, rozwiązującymi przecież problemy ponad lokalne i regionalne. Przed samorządem lokalnym zawsze będą nowe zadania i prace do wykonania. Obserwując działania samorządu lokalnego na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat i energię lokalnej społeczności, można być spokojnym o właściwe postrzeganie i hierarchizację potrzeb przez samorządy i rozwiązywanie problemów, dla których przecież gminy zostały powołane. Nieco innymi problemami samorządów gminnych jest tworzenie i stosowanie przepisów prawa w Polsce. Ciągłe zmiany i nowelizacje powodują duże zamieszanie w stosowaniu prawa lub często blokują już przyjęte rozwiązania. Kilkanaście lat temu w ciągu roku ukazywało się kilkadziesiąt Dzienników Ustaw, a dziś ukazuje się kilkaset. Niektórzy powiedzą, że to ze względu na wejście naszego kraju i dostosowanie do przepisów unijnych. W pewnej części tak, ale niestety nie wszędzie. Jako przykład można podać przepisy z zakresu zagospodarowania przestrzennego. Od wielu lat wprowadza się różne rozwiązania (np. przepisy wprowadzające Studium Uwarunkowania Przestrzennego), zmieniające dotychczas funkcjonujące. Efektem jest ciągły chaos w tym zakresie. A przecież nie o to chodzi. Akurat z tym problemem wiąże się cała sfera działalności gospodarczej, usługowej czy też budownictwa mieszkaniowego. Przedstawiony powyżej obraz życia gminy i miasta Błaszki zarządzanej przez demokratycznie wybrany samorząd, każe przywołać kilka refleksji nad warunkami naszego funkcjonowania i możliwościami spełniania oczekiwań gminnej wspólnoty. Utworzenie, a właściwie reaktywacja samorządu terytorialnego w 1990 r. dało początek nowej rzeczywistości w samorządzie lokalnym. W ręce mieszkańców przekazano autentyczną i realną władzę. Poczuli oni, że mają faktyczny wpływ na rozwój swojej małej ojczyzny. Pierwsze wybory do samorządu wyzwoliły pozytywna energię, która spożytkowana została w dobrze pojętej działalności na rzecz rozwoju wspólnot lokalnych. Podjęte wyzwania, właściwa hierarchizacja potrzeb, umiejętność dzielenia się często bardzo skromnymi środkami finansowymi w budżetach gmin, pokazały, że reforma samorządowa w tym zakresie była jedną z najlepiej przeprowadzonych reform w Polsce. A zdobywane doświadczenia pozwalały dość sprawnie dokonywać zmian i korekt w ustawodawstwie. Celem nowych ustaw m.in. o zamówieniach publicznych, czy o finansach publicznych, było zagwarantowanie przejrzystości i jawności wydatkowania środków publicznych. Stało się to gwarantem zaufania mieszkańców do swoich władz lokalnych. Funkcja burmistrza i radnego nabrała nowej wartości wiążącej się z odpowiedzialnością, a instytucja wyborów bezpośrednich uzyskała pozytywny, powszechny odbiór społeczny. Oczywiście, idealną byłaby sytuacja zrealizowania wszystkich zamierzeń i zadań, które stanęły przed demokratycznym państwem. Nadal na zakończenie oczekuje komunalizacja mienia. Do dziś pozostają nie skomunalizowane grunty, choć w założeniach miało to nastąpić w ciągu kilu miesięcy od ustanowienia w 1990 roku nowego samorządu terytorialnego. Innym problemem stało się nakładanie na barki samorządów terytorialnych nowych zadań, bez przekazywania na te cele odpowiednich środków finansowych. Paradoksalnie, dobre radzenie sobie z trudnymi problemami zamiast być nagrodzone, stało się małym nieszczęściem dla gmin. Nowe zadania nakładano bez odpowiedniego zabezpieczenia finansowego. Na szczęście racjonalne i sprawne zarządzanie pozwoliło uporać się i z tymi problemem. Odpowiedzią na pytanie, czy po 1990 roku gminy poradziły sobie z powierzonymi zadaniami, jest wprowadzenie kolejnych dwóch szczebli samorządu terytorialnego. Od 1999 roku samorząd terytorialny nie jest już kojarzony tylko z gminą, ale również z powiatem i samorządem województwa. Dlatego też od tego czasu nie określamy gminy samorządem terytorialnym, lecz samorządem gminnym. Z perspektywy dwunastu lat funkcjonowania wszystkich szczebli samorządu w Polsce najwyższą ocenę za skuteczność i samodzielność w działaniu przypisuje się gminie. Myślę, że problem tkwi w sposobie finansowania. O ile gminom dano na starcie większe możliwości w finansowaniu własnych zadań poprzez dochody własne, to na szczeblu powiatowym i wojewódzkim bardzo usztywniono swobodę kształtowania budżetów, poprzez zdecydowany udział w dochodach budżetowych dotacji i subwencji, które już z góry warunkowały ich przeznaczenie. Udział dochodów własnych w budżetach tych szczebli był bardzo niski. W pierwszych latach ich funkcjonowanie sprowadzało się niemal tylko do przekazywania środków do dysponentów, bez możliwości swobodnego ich kształtowania. Na szczęście mechanizm ten zaczyna się zmieniać. Sukcesywnie zwiększa się w Na Sieradzkich Szlakach 9 dochodach samorządów udział czynników warunkujących rozwój i zamożność mieszkańców. To z kolei przekłada się na możliwość zaspakajania najważniejszych potrzeb społeczności, gwarantując więź mieszkańca powiatu czy województwa z władzą danego szczebla. Zadania stojące przed samorządem gminnym sprecyzowane zostały w art. 7 ustawy o samorządzie gminnym. Wypełnianie tych zadań i zaspakajanie zbiorowych potrzeb jest problemem każdego samorządu. Dysponowanie przez gminę dochodami i majątkiem nakazuje działania odpowiedzialne. I to jest klucz do sukcesu. Wspomniany art. 7 przypisuje do zadań gminy niemal całą sferę życia publicznego, od ładu przestrzennego, poprzez gospodarkę nieruchomościami, ochronę środowiska i przyrody, budowę dróg, wodociągów, ochronę zdrowia, pomoc społeczną, czy edukację publiczną aż po rozwój kultury i sportu, ochronę przeciwpożarową i zachowanie porządku publicznego. Głównym problemem pozostają zawsze tak jak zaznaczono wyżej, niewystarczające źródła finansowania zadań przypisanych do realizacji. Ich skąpość, a nawet brak, bardzo często hamują zamierzenia władzy lokalnej. Stojąc przed wyborem zaspakajania pilnych potrzeb mieszkańców, czy przeznaczania środków finansowych na rozwój, gminy muszą realizować te pierwsze. Na szczęście światełkiem w tunelu są środki zewnętrzne, pochodzące przede wszystkim z Unii Europejskiej, zdobywane w ramach szczegółowych programów. Na przestrzeni ostatnich lat po raz kolejny okazało się, że najlepiej i najszybciej pieniądze unijne pozyskują i wykorzystują właśnie samorządy. To świadczy Trzy pokolenia z garbiarnią w tle Z Andrzejem Pietruchą, właścicielem firmy S. i A. Pietrucha w Błaszkach i jego synem Jerzym – rozmawia Waldemar Bohdanowicz Od prawej: Jerzy Pietrucha, Stanisław Pietrucha z prawnuczkiem, Andrzej Pietrucha. 10 Waldemar Bohdanowicz: Inspiracją dla naszej rozmowy są dla mnie dwa zaskoczenia. Pierwszym była Pańska deklaracja wsparcia kwartalnika Na Sieradzkich Szlakach. Wiemy, jak trudne są starania o sponsorów. Tymczasem sponsor zgłosił się sam. Andrzej Pietrucha: Szczerze mówiąc, dokładnie nie pamiętam jak to było … WB: Wyraził Pan uznanie dla historycznych i patriotycznych treści publikowanych w naszym kwartalniku. o naszym potencjale. Nie wolno zatem przeszkadzać nam w rozwoju. Muszą odejść w zapomnienie mechanizmy stosowane od kilku lat przez nasze rządy. Tak się ciągle składa, że z czym rząd sobie nie radzi, to przekazuje do realizacji samorządom. Merytorycznie nie jest to przecież złe, ale pod jednym warunkiem – w raz z zadaniami przekazujcie nam rzetelne wsparcie finansowe na ich realizację. Przecież w decentralizacji, z którą mamy do czynienia od 1990 roku chodziło przede wszystkim o przekazanie władzy do samorządów z prawidłowym finansowaniem zadań. Wachlarz tych zadań pokazuje ogrom wyzwań i problemów stojących przed gminą, w tym również przed Gminą i Miastem Błaszki. Budynek Urzędu Gminy i Miasta Błaszki Fot. Piotr Świderski AP: Czytałem i czytam wasze pismo. WB: Drugim zaskoczeniem jest bardzo domowy wystrój Pańskiego gabinetu. Z portretów patrzą na nas Pańscy rodzice, ze zdjęć żona, syn i wnuk. Nadto obrazy, pamiątki, dyplomy, nagrody. W sekretariacie – wielkie popiersie Jana Pawła II. Ale także modele żaglowców i nawet wielka ryba pływająca w akwarium. AP: Ojciec miał kiedyś swoje biuro w domu i tak pozostało to w mojej świadomości. Takie otoczenie w jakiś sposób musi mi czasami zastąpić dom. WB: Odnoszę wrażenie, że rodzice mieli duży wpływ na Pana. Porozmawiajmy o nich. AP: Ojciec Stanisław urodził się w 1913 r. we Włocinie koło Wojkowa. Wychowywał się w Szczytnikach, do których mój dziadek przeniósł swoje gospodarstwo. Od dziecka marzył, aby choć jedno koło linii autobusowej Kalisz - Łódź było jego własnością. Cechy przedsiębiorczości podglądał u swego wuja, właściciela sklepu kolonialnego. W czasie kampanii wrześniowej został powołany do wojska. Walczył w bitwie nad Bzurą i tam trafił do niewoli. W 1940 r. uciekł w z dwoma kolegami ze stalagu w Prusach Wschodnich. W polskich mundurach obaj przedzierali się pieszo nocami aż do Wisły. Tu musieli i dzięki pomocy mieszkańców jednej z wiosek - mogli już zamienić mundury na ubrania cywilne. Tak doszedł do Szczytni. Ojciec ukrywał się przed Niemcami aż do 1945 r. WB: To niezwykła historia. Ale wojna skończyła się i można było zacząć żyć w miarę normalnie i spokojnie. AP: Ojciec zajął się handlem. W sklepie poznał panią Apolonię, niby klientkę, a jednak nieco podswataną. Pobrali się. Była kobietą piękną i niezwykle pracowitą. Ojciec próbował własnych sił w różnych interesach. Uruchomił wypalarnię cegły, fermę niosek, także produkcję kiszonej kapusty na skalę przemysłową. Jednak z czasem bezpieczniej było zatrudnić się w Gminnej Spółdzielni w Błaszkach. Wkrótce znalazł lepszą pracę w Centrali Surowców w Koninie. Tam, Na Sieradzkich Szlakach w skupie surowców przemysłowych zetknął się ze skórami. Szczególnie miłe w dotyku były te wygarbowane – futerkowe. I tak zainteresował się garbarstwem. Ale tygodniowa rozłąka była dla rodziców bardzo dokuczliwa. Wprawdzie po pracy, w każdą sobotę ojciec dojeżdżał, bez względu na pogodę, motocyklem do domu, jednak tylko na niecałą dobę. A w każdą niedzielę wieczorem musiał wracać do Konina. Pomimo tego mama nie była bezradną w czasie nieobecności ojca. Zdarzyło się, że sama wylała fundamenty i zbudowała letnią kuchnię. Ojciec bardzo tęsknił do rodziny, mamy i nas dzieci – Basi, mnie i Marysi. WB: Jak długo trwała taka sytuacja? AP: Do 1957 r. Wtedy ojciec zdecydował się na pracę w Błaszkach, na własną rękę i odpowiedzialność. Zdecydował się na garbarstwo i w 1957 r. zaczął starać się o koncesję na prowadzenie zakładu. Musiał wyrobić papiery rzemieślnicze, został mistrzem rzemieślniczym i stał się ustrojowo wrogą – prywatną inicjatywą. Trzeba było szukać zdezelowanych maszyn, kupować, co się dało, gromadzić w szopie, kompletować, montować, doprowadzać je powoli do używalności. Zawsze mógł liczyć na pomoc żony. Miała rzadki dar pozyskiwania zaufania ludzi i łatwość pozyskiwania klientów. WB: Dobrze, że miał Pan wtedy tylko cztery lata. Ale to już wiek, w którym chłopcu potrzebny jest ojciec …. AP: Rzeczywiście. Miałem wtedy cztery lata i ciągle podpadałem mamie. Co rusz, za karę, trafiałem do odsiadki w szopie z maszynami. Mama któregoś dnia powiedziała tacie: Stasiu, on nam wszystko zmarnuje! Ale tato był innego zdania. Nie wiadomo w jaki sposób podejrzał, że kara w szopie nie jest dla mnie karą. Wtedy właśnie najbardziej lubiłem być z maszynami. I w końcu ojciec zdecydował – Andrzej będzie garbarzem! WB: Ale do zdobycia zawodu była jeszcze przecież dość daleka droga? AP: Potem było sąsiedzkie przedszkole prowadzone przez siostry obliczanki. Przed wojną prowadziły w Błaszkach pensję dla okolicznych dziewcząt uczących się w tutejszych szkołach. Po wojnie miały przedszkole. Uczęszczała do niego najpierw siostra Barbara, a potem ja. Byłem na tyle ciekawski świata, że któregoś poniedziałku zdecydowałem się z kuzynem na wagary. Bo w rynku odbywał się chłopski targ. Oczywiście szybko się wydało, ponieważ zaniepokojona siostra Lucyna zaraz skontaktowała się z rodzicami. WB: Już nie pytam, czy Prezes pamięta wygarbowanie … swojej skóry? AP: Pomińmy to milczeniem. Ale z siostrami mieliśmy po prostu rodzinny kontakt. Potem, już w szkole podstawowej, siostra Stanisława Wieczorek pomagała mi w nauce języka polskiego. WB: Wygląda na to, że Pańscy rodzice mieli z Panem niezłe kłopoty? AP: Jeżeli tak było, to i tak podtrzymywała mnie na duchu opinia babci ze strony mamy. Mówiła, że jestem najlepszym z wszystkich trzydzieściorga sześcioro jej wnuków i prawnuków. WB: No, babcie zawsze są bardziej tolerancyjne od rodziców. Jak ich Pan wspomina? Tato kazał panu przecież zostać garbarzem. AP: Nie miałem mu tego za złe, bo bardzo polubiłem garbarstwo, nawet ten ostry zapach skór. Widzi pan, w naszej rodzinie wszystko było zaplanowane. Kiedy zacząłem naukę w technikum skórzanym w Radomiu, już wtedy zrozumiałem, że jest to planowanie mądre. Ojciec przyjeżdżając na wywiadówki, mówił mi o wszystkim, co działo się nie tylko w domu, ale także w garbarni, która nazywała się wówczas - Zakład Wyprawy Skór Futrzarskich Stanisław Pietrucha. Byłem dumny z tej nazwy. A przy tym przeżywałem, na swój oczywiście sposób, wszystkie trudności, jakie wówczas spadały na prywatne firmy. Ale też działy się i sprawy zaskakujące korzystnie, nawet ze strony pracowników Urzędu Skarbowego. Bo pracowali w nich także ludzie uczciwi. WB: No to ojciec wciągnął Pana w to garbarstwo bez reszty? AP: To był dopiero początek. Po maturze studiowałem garbarstwo na Politechnice w Radomiu. Do Krakowa pojechałem na roczną praktykę. Wiedziałem, że to jest moja droga życiowa. I dlatego w bardzo dobrym nastroju wróciłem do Błaszek w 1979 r. Wtedy usłyszałem od ojca pierwszy raz: – Jestem z ciebie dumny! WB: Pamiętając opinię mamy o czterolatku, to musiał i ją Pan zaskoczyć swoją przemianą. Co w sumie zawdzięcza pan swoim rodzicom? AP: Pewnie o tym już nie pamiętała, bo przecież życie toczyło się dalej i nie było łatwe. Myślę, że rodzice czerpali swoje siły z głębokiej wiary, z prawdziwego poczucia bycia członkami Kościoła. Bardzo szanowali naszych kapłanów. Zresztą z wzajemnością. Ojca pamiętam, jak codziennie odmawiał pacierz klęcząc. Mama w ciężkich czasach ideologicznego ucisku pomagała ważnym partyjnym pośrednicząc w organizowaniu chrztu św. ich dzieci w kościółku w Gruszczycach. Odbywało się to niemal w konspiracji. Zawdzięczam więc rodzicom wiarę. Uświadomili mi także znaczenie sprawiedliwego postępowania w różnych sytuacjach. I staram się tak postępować. Mało tego, ojciec wpoił w nas zasadę, że nic co trwałe i dobre nie przychodzi łatwo. Wiem dzięki niemu, że do celu trzeba dążyć z uporem. WB: W tej sytuacji pytanie o stosunek ojca do pracy jest pytaniem kolokwialnym. AP: Raczej tak. Ojciec miał zawsze szacunek do pracy i bardzo często powtarzał, że praca uszlachetnia. Kiedy przekazał mi firmę, nadal interesował się wszystkimi sprawami z nią związanymi. Zaufał mi, gdy zdecydowałem się na zmianę profilu produkcji i wielostronną działalność. Nie musiał już powtarzać, że jest ze mnie dumny, bo odczuwałem to. WB: Kiedy nastąpił Pański odwrót od garbarstwa? AP: W latach siedemdziesiątych mieliśmy firmę obuwniczą, w której pracowało już około 30 osób i to na dwie zmiany. Nazywała się Aligator. Z rozrzewnieniem wracam dzisiaj do tamtych chwil, kiedy to odbiorcy kupowali u nas produkcję na pniu, jeszcze niemal gorące buty. Trzeba było jednak obserwować rynek, bo właśnie w tym zakresie stawał się zaspokajanym. Szukaliśmy więc czegoś nowego, innego. I tak w latach osiemdziesiątych zainteresowała nas produkcja okien. Wybraliśmy wtedy nowoczesną technologię austriacką. Potem przyszedł czas na parapety, owoc moich podróży do Niemiec i przypadkowej zupełnie pomocy w podjęciu ich produkcji. Wbrew pozorom jest to bardzo skomplikowana technologia i dlatego opłacalna. W tej dziedzinie jesteśmy w czołówce nie tylko krajowej, ale i europejskiej. Naszym hitem eksportowym są teraz grodzice z PCV, niezbędne dla zabezpieczenia robót ziemnych w budownictwie. Ponad połowa ich produkcji wędruje zagranicę. WB: W ubiegłym roku nadszedł czas kryzysu finansowego i gospodarczego w świecie. Czy dotknął także Pańskie przedsiębiorstwo? AP: Rzeczywiście, odczuwamy obecnie spadek zainteresowania na rynku wyrobami dla budownictwa. Pocieszam się, jednak, że byliśmy w podobnej sytuacji już dwukrotnie i wychodziliśmy z niej nawet wzmocnieni. Przedsiębiorca musi mieć intuicję rynkową. Dostrzegać z wyprzedzeniem niekorzystne zmiany na rynku. Rutyna i spokój jest tu złym doradcą. Dlatego ciągle poszukuję czegoś nowego, atrakcyjnego. Jak to się obecnie mówi – niszowego. A może znajdę gdzieś w świecie jakąś nowoczesną technologię produkcji skór miłych w dotyku? Marzę o tym. Ale rzeczywistość skrzeczy – jak mawiał poeta. Na co dzień jest się o co troszczyć. Mamy sześć różnych przedsięwzięć, w których zatrudniamy około trzystu pracowników. W tym także jest zakład pracy chronionej. I tak jakoś mija czas. WB: Ten tak jakoś mijający czas to przecież pięćdziesiąt lat firmy. Na Sieradzkich Szlakach 11 AP: Czasami aż nie chce mi się w to wierzyć. Nasza radością jest dobry i nowoczesny produkt. I fakt, że doceniany jest i w kraju i zagranicą. Nie ukrywam, że w 1998 roku z dumą odbieraliśmy w Genewie międzynarodową nagrodę najlepszej marki handlowej - International Award for the Best Trade Name 1998. W kraju przyznano nam dwukrotnie w latach 2007 i 2009 certyfikat Przedsiębiorstwa Fair Play. Uczestniczymy we wszystkich znaczących krajowych targach branżowych, na których zdobywamy uznanie dla naszej produkcji. WB: A jakie niespodzianki szykujecie Państwo na jubileuszowe obchody? AP: Niech rzeczywiście pozostaną niespodziankami, aż do uroczystości. WB: Zakład pracy chronionej jest dobrym pretekstem do zapytania o przyczyny Pańskiego otwarcia na potrzeby innych ludzi, potrzeby środowiska, może i Błaszek? AP: Wrócę znów do mojego świętej pamięci ojca, choć jest mi bardzo trudno spokojnie o nim mówić. Jest ciągłe dla mnie wzorem w wielu sprawach i bardzo go kocham. Dożył 96 lat i do samej śmierci 27 II 2009 r. swoim zainteresowaniem był po prostu obecny w firmie. (Milkniemy na dłuższą chwilę.) To on nauczył mnie angażować sumienie w każdy rodzaj działalności. A stąd już niedaleko do satysfakcji z pomocy innym ludziom, efektywnej pracy społecznej. I tak jakoś mija czas. WB: Myślę, że samo przemijanie czasu jest tu najmniej ważne? AP: Może pana zaskoczę, ale w całym moim życiu i działaniu pieniądze nie były najważniejsze. Faktem jest, że od firmy jestem w jakiś sposób uzależniony. Także ze względu na odpowiedzialność wobec pracowników. Chodzi przecież o pracę, o byt ich rodzin. Jest we mnie nadto poczucie także innej potrzeby. Po prostu obowiązku, jakiegoś wewnętrznego nakazu zostawienia po sobie dobrego i trwałego śladu. Dania czegoś z siebie. WB: A tak bardziej konkretnie? AP: Myślę, że pomogłem Polakom z Kazachstanu sprowadzając ich do Błaszek. Zapewniłem pracę i mieszkanie. Jest ich około dwudziestu osób. Odpowiadam często na konkretne akcje charytatywne Caritasu. Od dłuższego czasu współpracuję z Janiną Ochojską-Okońską i jej Polską Akcją Humanitarną, szczególnie gdy potrzebna jest pomoc dla Polaków na Wschodzie. WB: Przytoczy Pan jakieś szczegóły, sumy pieniędzy, dowody wdzięczności? AP: Nie. Wystarczy mi świadomość, że zrobiłem coś dobrego i pewność, że pomoc dotarła do tamtych ludzi. WB: Mieszka Pan i działa w Blaszkach. Stąd i z okolicy pochodzi większość Pańskich pracowników. To przecież także coś znaczy, prawda? AP: Oczywiście, znaczy bardzo wiele. Ale dla jasności – od dziesięciu lat mieszkamy niedaleko Błaszek. Nie zmienia to oczywiście w żaden sposób mojego przywiązania do Błaszek i okolicy, do historii miasta i tradycji. Jestem współzałożycielami Patriotycznego Stowarzyszenia Miasta i Gminy Błaszek. Byłem sekretarzem komitetu budowy Pomnika Bohaterom Tej Ziemi. A samą myśl tej inicjatywy podrzucił mi syn Jurek. W ten sposób upamiętniliśmy w 2001 roku nazwiska miejscowych obywateli, którzy walczyli o wolność i niepodległość począwszy od Konfederacji Barskiej. A było ich aż stu osiemnastu. Wspomagamy różne inicjatywy społeczne w Błaszkach. A jeżeli chodzi o pracowników, to staramy się jak najlepiej wykorzystać fundusz socjalny zarówno dla nich, jak i dla ich dzieci. WB: W sekretariacie-holu zauważyłem zdjęcia, a właściwie foto reportaże z pielgrzymek Państwa i pracowników do Ziemi Świętej na 40-lecie firmy w 2000 roku, do Matki Bożej Ludźmierskiej na Podhalu, do sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w ubiegłym roku. Także sądząc z wspólnych fotografii Pana i postaci - Lecha Wałęsy, 12 Jana Olszewskiego, Janusza Korwine-Mikke, a nawet Jana Pietrzaka, można mieć pewność, że ma Pan poglądy prawicowe. AP: Tak zostałem wychowany i tym poglądom jestem wierny. Odziedziczyłem je po ojcu. Wierzył niezachwianie w upadek komunizmu. Mało tego, był głęboko przekonany, że dożyje tego momentu. I dożył. Miałem w swoim życiu incydent prawie polityczny. Otóż 13 grudnia 1981 roku, w dzień ogłoszenia stanu wojennego, mieliśmy wcześniej zaplanowane zebranie w Sieradzu z zamiarem powołania rzemieślniczej Solidarności. Niestety spotkanie i dalszą działalność skutecznie uniemożliwiła milicja. WB: Jak Pan znajduje czas na to wszystko? AP: Zwykle pracuję od ósmej do dziewiętnastej, a więc po dziesięć - dwanaście godzin. Bywa, że i dłużej. Odpoczywam krótko, najczęściej na łódce. To jest taki jachcik, na którym pływanie po Bałtyku łączę z zawijaniem do portów, gdzie mam umówione spotkania z parterami biznesowymi. Jest więc i czas na wędkowanie. Lubię także góry i narty. No, i jeszcze koniki polskie, które hoduję. WB: No, to pewnie już tylko dzięki Opatrzności znalazł Pan czas na założenie rodziny? AP: Podobnie jak i ojciec nie spieszyłem się z tą decyzją. Podobnie jak to było z rodzicami, tak i ja poznałem przyszłą żonę jako klientkę naszej firmy i na dodatek lekko swataną przez mamę. Anna jest łodzianką. Skończyła Akademię Medyczną w Łodzi. Jest lekarką i pracuje w swoim zawodzie w Błaszkach. Żona okazała się wspaniałym partnerem, bardzo wspiera mnie w prowadzeniu firmy. Zwłaszcza mogę liczyć na nią w trudnych chwilach. Doskonale się rozumiemy i uzupełniamy. A jeżeli chodzi o brak czasu, to staram się zabierać żonę i syna w podróże służbowe i wykroić wtedy czas na wspólny odpoczynek. WB: Porozmawialiśmy o dwóch pokoleniach rodziny Pietrucha. Macie Państwo syna Jerzego i jesteście już dziadkami. Czy syn podąży Pana śladem? AP: Jestem szczęśliwym dziadkiem. Mam nadzieję, że syn obejmie po mnie firmę. Ale o to proszę pytać już samego Jurka. WB: Dziękuję za rozmowę i na pewno spotkam się z Jerzym Pietruchą. Tydzień później Jerzy Pietrucha przyjechał z Anglii do rodzinnego domu i spotkaliśmy się w firmie, w ojcowskim gabinecie. WB: Ojciec wyznaczył Panu dwa zadania do zrealizowania podczas pobytu w Anglii, studia i nadzór nad interesami firmy w tym kraju. I tym samym może być spokojnym, co do Pańskiego życia studenckiego? Jerzy Pietrucha (śmiejąc się): Rzeczywiście czas mam zorganizowany nieźle i nie bardzo zostaje studenckiej wolności, choćby na poznanie towarzyskich zwyczajów w stylu angielskim. WB: Na czym polega Pańska praca dla firmy? JP: Jestem zatrudniony w firmie jako project manager, czyli odpowiedzialny za pewną część działalności firmy. W tym przypadku jest to koordynacja naszych działań na rynku angielskim. WB: Nie koliduje to z pańskimi studiami? JP: Nie koliduje, ponieważ jestem już studentem „dorosłym”. University of Warwick jest moją drugą uczelnią i na niej kończę właśnie studia magisterskie z zakresu zarządzania produkcją jednego z naszych wyrobów – geosiatką. Wprawdzie uczelnia jest młodsza od naszej firmy, ale ma zasłużoną renomę, jako jedna z najlepiej kształcących w zakresie zarządzania w przemyśle. WB: Proszę o dwa zdania o geosiatce … JP: To produkt z bardzo wytrzymałych mas plastycznych niezbędny przy budowie autostrad i innych obiektów ziemnych. Posiada dwie istotne cechy – wiąże grunt i jest przepuszczalny dla wód gruntowych. Na Sieradzkich Szlakach WB: Ojciec zadbał o Pańskie wykształcenie. W Polsce nie było dobrych szkół i uczelni? JP: Oczywiście, że są. Moja edukacja to nasz wspólny wybór – mój i rodziców, chociaż nie bez pewnych wątpliwości. Społeczną szkołę podstawową kończyłem w Sieradzu. W gimnazjum kształcili mnie łódzcy salezjanie. Ale liceum wybrano mi nieco odleglejsze. Kiedy wyjeżdżałem do Anglii ojciec powiedział krótko: - Synuś nie zmarnuj mi się! Było to St. Clare’s Collage w Oxfordzie. Szkoła międzynarodowa, gwarantująca bardzo dobre warunki zdobywania wiedzy i ucząca samodzielnego myślenia. Oprócz Polaków uczyli się tam przedstawiciele ponad czterdziestu krajów. Takie znajomości są bardzo pouczające, ważne i mogą procentować po latach. Szkołę kończyłem z tzw. międzynarodową maturą genewską. WB: Nie trudno sobie wyobrazić, jakie miał Pan dalsze plany. JP: Złożyłem aplikację do West Virginia University Institute of Technology w Montgomery. To uczelnia o tradycji sięgającej XIX w., o dobrych notowaniach w Stanach Zjednoczonych. Ale mama powiedziała: - Synek, za daleko! Wróciłem do kraju i rozpocząłem studia licencjackie z inżynierii materiałowej na Politechnice Gdańskiej. No, i teraz kończę te, angielskie. WB: Kiedy tak przyglądam się Panu i słucham, to widzę, przepraszam, roześmianego, powiedziałbym, beztroskiego chłopca. No, i bardzo posłusznego wobec rodziców. JP: Usposobienie rzeczywiście mam radosne, bo taki klimat tworzą moi najbliżsi. Ale z tym chłopięctwem to już nie jest tak. Mam 24 lata, jestem żonaty z Moniką, kaliszanką. No, i mamy syna – Maksymiliana, dobiegającego dwóch lat. Jestem więc odpowiedzialny za naszą rodzinę, nawet będąc w Anglii. Wie pan, trudno nie słuchać rodziców, jeżeli tato ma dobrego przyjaciela w mamie, a sam jest dla mnie najwyższym autorytetem i przyjacielem. Rodzina Pietruchów jest z pewnością rodziną nietypową choćby w biznesie. No, bo jak określić nasze rodzinne wyjazdy w sprawach służbowych, które ojciec tak umiejętnie łączy z wypoczynkiem. WB: A jednak wyłamał się Pan z rodzinnego wzorca.. JP: W jaki sposób? WB: Nie zachował Pan tradycji, powiedzmy, dojrzałego wieku dla ożenku. Tak postąpił i dziadek i ojciec. JP: Rzeczywiście. Wie pan, dzisiaj trzeba zmniejszać różnice wiekowe. Ale podtrzymałem tradycję sposobu poznania Moniki. Nasi rodzice znali się wcześniej. WB: Czy ma Pan świadomość konieczności dziedziczenia firmy. Problemów z tym związanych. Uzależnienia od pracy, pracy …? JP: Mam taką świadomość. Jakiś czas temu ojciec odwiedził mnie w Warwick i zapytał o plany na przyszłość. Odpowiedziałem krótko: - Tatuś, wracam. Nie widzę innej możliwości. Mam także świadomość odpowiedzialności za pracowników. Wiem, że obok wiedzy uczelnianej dużo jeszcze nauczy mnie sam ojciec. Jestem przecież trzecim pokoleniem Pietruchów w pięćdziesięcioletniej już historii firmy. Razem z ojcem podejmowaliśmy już trudne decyzje. WB: Trzecim, a przecież nie ostatnim. Rośnie już bowiem czwarte pokolenie. JP: Mam tę świadomość. Martwię się jednak, bo syn ma większy talent muzyczny niż menadżerski! Ale i w tym przypadku znajdzie się z pewnością jakieś rozwiązanie. (śmiejemy się). WB: No, to ma Pan już wszystko dobrze zaplanowane, powiedziałbym – poukładane. Firma, praca, rodzina, firma, praca…. JP: Nie wiem, czy pan mnie przecenia, czy nie docenia. Jak każdy normalny człowiek mam także swoje miłe zainteresowania (podobnie jak tato). W szkole interesowałem się bardzo archeologią. Nawet biegałem z wykrywaczem metali po okolicznych polach z jakimiś mini sukcesami. Ale ojciec przekonał mnie, że aby realizować hobby trzeba najpierw uczciwie zarobić pieniądze. Przywołał postać Heinricha Schliemanna. Najpierw kupca i bankiera, a potem światowej sławy archeologa amatora i odkrywcy Troi i Myken. Pozostały mi jednak zainteresowania historyczne. Odczułem je jeszcze silniej po wyjeździe na Kresy, w rodzinne strony dziadków ze strony mamy. Kolekcjonuję polskie szable i jak na stosunkowo krótki okres zbierania mam już około trzydziestu egzemplarzy. Zacząłem fotografować dworki, dokumentować ich stan techniczny. To już małe archiwum fotografii z ponad 120 dworków i pałaców, w tym głównie z Ziemi Sieradzkiej. WB: Oglądam te ciekawe zdjęcia i zachęcam Pana do współpracy z naszym kwartalnikiem. JP: Z przyjemnością, ale po powrocie i …. w miarę wolnego czasu. WB: Na koniec zadam jeszcze pytanie – Kim Pan chciał być jako mały chłopiec? JP: Bardzo chciałem zostać garbarzem! WB: Wie Pan, jakoś nie jestem zaskoczony. Dziękuję za rozmowę. HISTORIA Przynależność terytorialno administracyjna Błaszek na przestrzeni wieków Marek Musielski Błaszki – małe, ciche miasteczko w województwie łódzkim, leżą na Wysoszczyźnie Tureckiej, nad rzeką Cienią, zwaną również Trojanówką, która jest dopływem Pokrzywnicy wpadającej do Prosny. W okolicach Błaszek nie prowadzono badań archeologicznych, skąd też trudności podania dokładnego czasu powstania osady. Najstarszy dokument mówiący o miasteczku pochodzi z 1457r. Wtedy to arcybiskup gnieźnieński Wincenty Kot przesądza beneficjum Blaszkowskie plebanowi Potworowskiemu, przeciw wyrokowi oficjała swego.1 Błaszki wchodziły wówczas w skład księstwa sieradzkiego ze stolicą w Sieradzu, tutaj również mieściła się siedziba kasztelanii sieradzkiej. Jeżeli chodzi o podział kościelny, to na tym terenie znajdował się archidiakonat uniejowski z siedzibą w Uniejowie, który wchodził w skład diecezji gnieźnieńskiej. Po zjednoczeniu państwa polskiego w XIV w. dawne księstwa dzielnicowe przekształciły się w ziemie. Te z nich, które wytworzyły pełną hierarchię urzędniczą, z wojewodą na czele, zaczęto nazywać w XV w. województwami. W drugiej połowie XIV w. powstały ponadto, na miejsce kasztelanii, nowe jednostki zwane powiatami. Księstwo sieradzkie przekształciło się ostatecznie w województwo o tej samej Na Sieradzkich Szlakach 13 14 nazwie. Błaszki weszły w skład województwa sieradzkiego, same zaś stały się siedzibą parafii. województwa przemianowano na gubernie, w 1842 - powiaty na okręgi, a obwody na powiaty. Ważniejszym wydarzeniem w historii Błaszek, było nadanie im praw odbywania niedzielnych targów. Uczynił to dla osady król Jan Kazimierz w roku 1652. Fakt ten zadecydował właściwie, że Błaszki stały się miastem.2 Powszechnie jednak za datę powstania miasta przyjęto rok 1729. Przywilej odbywania targów wpłyną na rozwój osady. Rozwojowi rzemiosła i handlu sprzyjało również położenie miasta przy głównej drodze handlowej, wiodącej z Wielkopolski do Małopolski. W latach 1781 i 1791 miasto nawiedzały dwa wielkie pożary. Podziały terytorialno – administracyjne ukształtowane w XIV-XV w. przetrwały na historycznych ziemiach Polski środkowej bez istotniejszych zmian do ostatnich lat Rzeczpospolitej szlacheckiej. Pod koniec 1789r. Sejm Czteroletni, wprowadził jako organ samorządu terytorialnego tzw. komisje porządkowe, cywilno – wojskowe. W Sieradzu powstała taka komisja dla powiatów sieradzkiego i szadkowskiego. W 1791 powstały tzw. wydziały. Błaszki należały do wydziału sieradzkiego. Struktura terytorialna uległa zasadniczej zmianie po II rozbiorze. Błaszki dostały się pod panowanie pruskie i weszły w skład utworzonej przez Prusaków prowincji, zwanej Prusami Południowymi.3 Na miejsce województwa zaborca wprowadził nowe jednostki, zwane departamentami, organami władz administracyjno – skarbowych zostały kamery. Błaszki, jak i całe byłe województwo sieradzkie, włączono do departamentu i kamery łęczyckiej, następnie piotrkowskiej, a w roku 1796 do departamentu kaliskiego. W 1793 utworzono powiat warcki, który stał się najmniejszą jednostką terytorialną. Same zaś Błaszki były wówczas siedzibą parafii. W okresie Księstwa Warszawskiego podział na departamenty utrzymał się bez zmian. Innowacją było wprowadzenie w 1807 r. jednostek niższego rzędu – gmin. Błaszki, jak również i Sieradz, weszły w skład województwa kaliskiego, ponadto wprowadzono podział na obwody. Błaszki wraz z powiatem warckim weszły w skład obwodu sieradzkiego. W roku 1837 Błaszki należały do guberni kaliskiej. W 1845 r. zlikwidowano gubernię kaliską i utworzono, wraz z mazowiecką, gubernię warszawską. W 1867 r. została przywrócona gubernia kaliska. W skład jej weszły Błaszki, które należały również do powiatu kaliskiego. Same zaś Błaszki były gminą wiejską.4 W XIX w. w rozwoju miasteczka zauważamy pewne ożywienie, rozwija się rzemiosło, głównie szewstwo. Obok szewców najsilniejszą grupę rzemieślników stanowili krawcy i stolarze. W roku 1800 Błaszki liczyły 619 mieszkańców, a w roku 1902 liczba ta wzrosła do 4900 osób. Dwa lata poprzedzające wybuch pierwszej wojny światowej zapisały się w historii miasta niepomyślnie, bowiem ludność dziesiątkowały choroby zakaźne, szczególnie tyfus plamisty. Wystąpiło wyraźne zahamowanie rozwoju gospodarczego. Ziemie Królestwa, zajęte po wybuchu I wojny przez wojska państw centralnych, podzielono na dwie strefy okupacyjne: austriacką i niemiecką. 4 IX 1915 r. utworzono Gubernatorstwo Warszawskie, w skład którego weszły i Błaszki. Po odzyskaniu w 1918 r. niepodległości przywrócono granice powiatowe sprzed wojny, a więc Błaszki należały do powiatu kaliskiego i województwa poznańskiego. W 1938 r. przeprowadzono drobne korekty: gromada Orzeżyn i wieś kolonia Żelisław z gminy Gruszczyce, powiat sieradzki weszły w skład gminy Błaszki, powiat kaliski. W okresie okupacji hitlerowskiej w strukturze administracyjno – terytorialnej nastąpiły zasadnicze zmiany. Dekrety Hitlera z 8 i 12 X 1939 r. o utworzeniu Generalnego Gubernatorstwa znosiły województwo poznańskie. Ziemie te zostały wcielone do Rzeszy. Błaszki znalazły się w okręgu rejencyjnym Kalisz. Dnia 11 I 1941 r. dekretem Ministra Spraw Wewnętrznych Rzeszy zmieniono okręg rejencyjny Kalisz na okręg rejencyjny Lizmannstadt. Okręg ten był częścią składową Kraju Warty (Reichsgau Vatherland).5 Okręg rejencyjny dzielił się na landratury. W skład rejencji łódzkiej wchodziła landratura kaliska z Błaszkami. Dnia 22 VIII 1944 r. został uchylony podział terytorialny wprowadzony przez okupanta. Przywrócono podział według stanu na dzień Na Sieradzkich Szlakach 31 VII 1939 r., a więc Błaszki ponownie weszły w skład województwa poznańskiego i powiatu kaliskiego. W 1972 r. utworzona została gmina Błaszki, która weszła w skład powiatu kaliskiego. Ustawą z dnia 28 V 1975 r. o dwustopniowym podziale administracyjnym państwa zreformowany został podział kraju na województwa. Zwiększono liczbę województw z 17 do 49, oraz utworzono 2093 gminy. Gmina Błaszki znalazła się w województwie sieradzkim. Po ostatniej reformie wprowadzonej w Polsce 1 I 1999 r. Błaszki należą do powiatu sieradzkiego i województwa łódzkiego. Obecnie gmina i miasto Błaszki liczą 15238 mieszkańców. Samo miasto liczy 2436 osób. Liczba wiosek wchodzących w skład gminy wynosi 81, sołectw jest 54. Błaszki są siedziba dekanatu, w skład którego wchodzi 6 parafii. Dekanat błaszkowski od 25 II 1992 r. należy do diecezji kaliskiej. Przypisy: 1 Buchalski F., Błaszki, wyd. 1, Kalisz 1934, s. 21 2 Podsiadły H., Błaszki dawniej a dziś, w: Ziemia Kaliska 1958, nr 3. S. 10 3 Baranowski B., Województwo sieradzkie, Łódź – Sieradz, 1980, s. 146 4 Tamże, s. 157, 5 Podsiadły H., op. cit., s. 12. Błaszki w XIX wieku one przez środek miasta i stanowiły główny trakt drogowy. Magistrat mieścił się w jednym domu, przypuszczalnie przy Górnym Rynku. Burmistrz do pomocy posiadał Radę Miejską złożoną z trzech osób. Radnymi w latach 1809-1810 byli: Pistrzyński, Maciejewski i Kijański. Obsada kancelaryjna magistratu była jednoosobowa. Burmistrz do pomocy posiadał tylko sługę miejskiego używanego jako posłańca i do palenia w piecu. Podstawą utrzymania magistratu był budżet zwany etatem, który wprowadzili Prusacy. W 18091810 etat składał się z następujących dochodów: Dochody niestałe: kanon od szynkarzy-30 zł, dzierżawa czasowa od piekarek za pieczenie chleba-18zł 12 gr., dochód jurysdykcjonalny z kar policyjnych-6zł, dodatek z kasy głównej. Dopłata dominium-600 zł, Eksordynaryjne. Razem: 654 zł 12 gr. Rozchód: pensja burmistrza-600zł, na wydatki publiczne-37,18zł (utrzymanie biura), eksordynaryjnie-16,24 zł. Razem:654,12 zł. Główną pozycję w dochodach i wydatkach miejskich stanowiło utrzymanie burmistrza. Pozycja ta była niezmienna w latach następnych. Rada Miejska była wybierana. Właściciel miasta Józef Lipski, syn Ignacego nie miał na nią żadnego wpływu. Jako jeden z głównych przywódców powstania w r.1794 (Insurekcji Kościuszkowskej) był przez Prusaków najpierw ukarany, a potem relegowany od wszelkich dostojeństw i władzy. Zajmował się tylko rolnictwem w podległych mu dobrach ziemskich. Przeobrażenia gospodarcze, jakie następowały w okresie zaboru pruskiego były widoczne na każdym kroku. Zwiększyła się liczba kupców i rzemieślników. Było 8 cechów: bednarski, piekarski, rzeźnicki, krawiecki, szewski, sukienniczy, kowalski i młynarski. Niektórych zamożniejszych rzemieślników, tak jak i sukienników, nazywano fabrykantami. Kwitł handel solą. Było kilkunastu szynkarzy soli. W obrocie była sól krajowa wieliczańska, warzonka, samborska, liwerpulska i angielska oraz sól kamienna szybikowa, zielona i beczkowa. Sądy gminne były sprawowane przez wójta i trzech ławników. Wójtem był zawsze właściciel dóbr lub wyznaczony przez niego zastępca. Gdy miasto i dominum było w dzierżawie - dzierżawca. Pomyślna koniunktura gospodarcza i handlowa została załamana jesienią 1806 r. Przechodzące wojska francuskie, dopuściły się licznych rabunków i spustoszeń. Wybuchło też kilka pożarów. Nastąpił zastój w handlu i rzemiośle. Część rzemieślników i kupców wyjechało z miasta. Skurczyły się dochody miejskie. Brakowało pieniędzy na utrzymanie burmistrza i wydatki miejskie. Niszczały domy, kramy, jatki, ulice. Cierpiało na tym całe miasto, łącznie ze szkołą elementarną i przytułkiem. Dziedzic Józef Lipski na Jan Milczarek Błaszki, najpierw wieś, potem osada, następnie miasto, mają dość osobliwą historię. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1386 r. Błaszki wykorzystały szansę gospodarczego awansu dzięki położeniu na ważnym szlaku handlowym z Kalisza do Sieradza, z rozwidleniem dróg do Warty i Złoczewa. Gdy osiadł tu możny ród Radoszewskich herbu Oksza, dysponujący wielkimi dobrami ziemskimi w dawnym województwie sieradzkim, jak: Radoszewice, Siemkowice, Broszęcin i innymi, stworzyły się możliwości rozwoju. 1 III 1652 r. Błaszki otrzymały z rąk króla Jana Kazimierza przywilej na targi niedzielne, po nabożeństwie kościelnym, dla przybyszów z najbliższej okolicy, który został rozszerzony na trzy jarmarki zwyczajne w r. 1670 przez króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Osada ta, a może już miasto, musiała wykazywać dynamizm rozwojowy skoro 27 XI 1722 r. otrzymała od króla Augusta II Mocnego dodatkowy przywilej na dalsze trzy jarmarki. W r. 1773 król Stanisław August Poniatowski dał prawo na cztery jarmarki. Ks. Franciszek Buchalski, proboszcz parafii błaszkowskiej, narodziny miasta wiąże z datą 1729r. Opiera się na wizytacji kościelnej biskupa Kraszkowskiego, sufragana gnieźnieńskiego, który w swoim tekście powizytacyjnym użył słów: W mieście Błaszkach, które są własnością wielmożnego Lipskiego.... Lipscy, najpierw Jan, potem Ignacy i Józef dokonali wielu zmian łącznie z regulacją rynku i ulic. Według danych z 1790 r. miasto liczyło 44 domy drewniane, kościół, synagogę, oberżę itd. Spośród 44 domów 26 należało do Żydów. W 1793 r., po przejściu pod panowanie pruskie, było 472 mieszkańców, w tym 210 Żydów. Liczba Żydów w Błaszkach stale rosła, skupiali oni w swoich rękach niemal całkowicie handel i rzemiosło. Polacy dominowali wyłącznie w folwarkach i wsiach należących do dominium błaszkowskiego: Borysławic, Bukowiny, Gzikowa, Chrzanowice, folwarkach Lubanów, Wilczkowice oraz w przyległości Kręgielnia. Błaszki w 1800 r. liczyły według danych pruskich 640 mieszkańców, w tym 21 wojskowych. Miasto miało 2 rynki: Rynek Górny od pd. i Rynek Dolny od pn. oraz kilka ulic. Najważniejszymi były Sieradzka i Kaliska. Biegły Na Sieradzkich Szlakach 15 16 szkołę elementarną przydzielił jeden z domów w rynku. W r.1811 trudną sytuację gospodarczą pogłębiła klęska suszy. Z niedożywienia umarło wielu ludzi, głównie dzieci. W poł. 1812 r. miasto liczyło 386 ludzi. W sierpniu 1812 r. została zawiązana z inicjatywy Józefa Lipskiego Konfederacja Miejska Narodu Polskiego, solidaryzująca się z Konfederacją Generalną Narodu Polskiego w Warszawie stawiająca sobie za cel wyzwolenie ziem polskich i złączenie ich z macierzą. Niestety, Napoleon poniósł klęskę. Cofające się resztki wojsk francuskich, następnie wojska rosyjskie na początku 1813 r. pustoszą Błaszki. Pojawiła się też epidemia bydła i innych zwierząt domowych, a to skutkiem przywleczenia chorób przez wojska rosyjskie. Do wyludnionych Błaszek, które liczyły w 1813 r. ponad 300 mieszkańców przybywają nowi mieszkańcy, zaczyna ożywać handel i rzemiosło. Według danych z 1820 r. Błaszki maja 65 domów, w tym 12 murowanych, nie licząc kościoła, synagogi, szkoły. Ludność osiąga liczbę 1107 osób, w tym 651 Żydów. Około 1825 r. zostaje oddana do użytku droga gubernialna, łącząca Kalisz z Łodzią, przy której w latach następnych zostało zbudowanych szereg domów murowanych. W 1831 r. według katastru miejskiego Błaszki miały 95 domów, w tym 12 należało do dominium. Domy dominalne należały do dziedzica błaszkowskiego, rezydującego w dworze w Borysławicach. Pozostałe domy w mieście i place były również własnością dworu, z tym że były oddawane osobom prywatnym, które musiały płacić czynsz do dworu. Czynsze były zróżnicowane. Najwyższy czynsz miał nauczyciel-120 zł, ale za niego płacił dziedzic. W sumie wszyscy mieszkańcy Błaszek płacili corocznie do dworu za użytkowanie swych mieszkań 4492 zł. Roczna dzierżawa z targowego wynosiła 3000 zł. Ogólne dochody, jakie czerpał właściciel z miasta wynosiły w r.1831 7492 zł, nie licząc dochodów z dwóch dworskich szynków, które były prowadzone przez szynkarzy za 2% od ogólnego targu. Szynkarz Ignacy Kamiński płacił czynsz z góry za każde półrocze. Ogólna liczba ludności w tym czasie wynosiła około 1700 osób. Przeciętne zagęszczenie na jeden dom wynosiło 20 osób. Charakter miasta był rzemieślniczo-handlowy i rolniczy. W mieście było 9 kramów i ponad stu kilkudziesięciu rzemieślników, a mianowicie: 1 ślusarz, 2 taczkarzy, 2 smuklerzy, 14 rzeźników, 4 piekarzy, 2 szklarzy, 4 powroźników, 3 kuśnierzy, 3 gwoździarzy, 1 rymarz, 2 bednarzy, 36 szewców, 2 kapeluszników, 1 farbiarz, 3 postrzygaczy, 8 garbarzy, 5 stolarzy, 1 stelmach, 1 garncarz, 1 kowal, 47 krawców, 37 sukienników, 2 mydlarzy, 1 fabrykant cykorii. Ogółem było 183 rzemieślników i 1 fabrykant cykorii. Wśród rzemieślników Żydów było około 75%. Niektóre zawody i rzemiosła, jak np. krawiectwo, szewstwo opanowane były przez rzemieślników żydowskich. Wśród sukienników sporo było Niemców, jak np. Kristian Fibich, Gotfriedt Schultz, Bogumił Sukiert osiadłych w Błaszkach w ramach kolonizacji. Jedynie kowalstwem, ślusarstwem i stolarstwem trudnili się Polacy. Targi odbywały się w niedzielę po nabożeństwie. Prócz tego w ciągu roku odbywało się 10 jarmarków. Opłaty brukowe, targowe i jarmarczne były oddawane w dzierżawę na publicznej licytacji. Dzierżawcami ich przeważnie byli Żydzi. Budżet miejski, czyli etat ekonomiczny, był nieduży i poza brukowym, targowym i jarmarcznym, które zabierał pan, pochodził z opłat miejskich tj. miary i wagi oraz opłat kancelaryjnych i różnych konsensów, które stanowiły główne źródło utrzymania miasta. Utensylia miejskie stanowiły wagi, na które składały się centnary i gwichty żelazne. Do tego dochodziły funty i drachmy. Miary drewniane o różnej pojemności były okute żelazem. Używano też łokcia żelaznego. Dochody miasta ulegały co pewien okres zmianom. W r. 1865 były one następujące: Dochody stałe: z dzierżawy brukowego, targowego i jarmarcznego-1356 rubli; z miar i wag-197 rubli; z jatek rzeźnych i piekarskich; dochód z szlachtuza-87,12 rubli. Od procentów i kapitałó- w-196,28 i pól rubla. Dochody niestałe z kanownów -74, 25 rubli, od szynkarzy trunków, od innych-256,5 rubli. Ze składek: od dzierżawienia składek-90 rubli, od mieszkańców i najemników podwód-45 rubli. Dochody niestałe od nadania prawa miejskiego przed laty-5 rubli. Razem:2211, 70 i pół rubli. Wydatki: płace i inne wydatki: burmistrz -300 rubli, kasjer-180 rubli, sekretarz -120 rubli, dozorca polny -60 rubli, 2 stróży nocnych-100 rubli, stróż przy szlachtuzie -22,50 rubli. Razem:895,98 i pół rubli. Na opłatę podatku-4,77 rubli. Na najem lokalu dla magistratu, Kasy Miejskiej i aresztu-100 rubli. Na różne wydatki-321,5 rubli. Do dyspozycji-889,99 rubli. Razem: 2211,70 rubli. Pieniądze były przeznaczone m.in. na różne remonty, np. na budowę mostu w Błaszkach na drodze do Złoczewa w kwocie 158,77 i pół rubla. Wyposażenie magistratu stanowiły: rejestr aktów, skrzynia duża do papierów, skrzynia mała do papierów, chorągiewka targowa, stempel do pieczęci, stół kancelaryjny, halabardy-12, haki od ognia-8, kajdany z kłódką-2, stągwie do wody, funty i miary. Brakowało pieniędzy na remonty domów, rynku, ulic itd. Odbijało się to niekorzystnie na wyglądzie miasta, które jeszcze w połowie XIX w. miało rynki i ulice gruntowe, nie brukowane, walące się niektóre domy, bierwiona studzien się obrywały i zapadały itd. Zubożali mieszczanie nie chcieli ich remontować obligując do tego dwór. Dwór zaś wymawiał sie wysokimi podatkami, jakie płacił władzom rządowym w wysokości 1404,25 zł rocznie, z czego na ofiarę ziemską przypadało 730, 25 zł, podymne zwyczajne 291 zł, podwody 171 zł, szarwarki 212 zł. Władze rządowe wymuszały na sukcesorach Józefa Lipskiego, który zmarł bezdzietnie w 1817 r., różne przyrzeczenia tyczące się poprawy stanu sanitarnego miasta i ulic. Zwykle kończyło się to na deklaracjach dworskich i pewnej trosce o główny szlak przelotowy, jaki prowadził przez Błaszki z Sieradza do Kalisza. Miasto ożywiało się w dni handlowe i jarmarczne. Na posiedzeniu Rady Administracyjnej w dniu 10/22 VIII 1845 r. przyznano Błaszkom oprócz niedzieli jeszcze drugi dzień targowy w piątek. Parę lat później zmniejszono liczbę jarmarków z 10 do 6. We wtorki, w zamian za skasowanych 6 jarmarków, przyznano 12 wielkich targów po pierwszym każdego miesiąca i targi zwyczajne w każdy poniedziałek i piątek. W 1860 r. obszar miasta zajęty pod budynkami i ogrodami wynosił 44 morgi 173 pręty miary nowopolskiej. W mieście było ogółem 115 domów mieszkalnych w tym 18 murowanych i 97 drewnianych. Najwyższy dom miał dwa piętra i należał do sukcesorów Szmula Madowicza. Ogółem w mieście zamieszkiwało 1917 osób, w tym 932 Polaków, resztę stanowili Żydzi i Niemcy. Miasto miało już własną pocztę, przytułek dla starców i kalek. Zmorą dla mieszczan były liczne procesy, prowadzone w Kaliszu z dziedzicem Mateuszem Arnoldem, który po nabyciu Błaszek w 1848 r. ograniczył ich prawa i dawne przywileje, np. pozbawił prawa wypasania bydła na pastwiskach w Borysławicach i Lubanowie, zabronił kopania piasku i gliny, powiększył niektóre opłaty. Procesowali się też o prawo propinacji, które odebrał im jeszcze dawny właściciel Józef Lipski. Procesy te skończyły się w 1864 r. rząd carski uwłaszczył wszystkich mieszczan. Po powstaniu styczniowym Błaszki utrzymały prawa miejskie. W 1860 r. w Błaszkach było: właścicieli domów-116, kupców-5, garbarzy-11, kuśnierzy i czapników-12, handlarzy owiec-1, piekarzy-10, kotlarzy-1, dystrybutorów tabaki-1,krawców-46,rzeźników-13,stolarzy4,sukienników-4,solarzy-4, lichwiarzy-4, mosiężników-1, handlarzy bydła i koni-10, wyrobników-88, bednarzy-9, stelmachów-2, gwoździarzy-3, rymarzy-1,szewców -72, oficjalistów prywatnych-1, szklarzy-4, kramarzy-11, akuszerka-1, rabin-1, murarzy-2, nauczycieli katolickich i żydowskich-4,urzędników-4, służących i parobków-21, sług płci żeńskiej-70, sług kościelnych-4,tokarzy-1,ksiądz katolicki-1, aptekarzy-1, blacharzy-1, handlarzy zboża-17, kowali-2, Na Sieradzkich Szlakach przekupniów-8, strycharzy-1, lekarzy-1, młynów-2, tkaczy-8, restauratorów-1, waciarzy-1, fabrykantów włókienniczych-4, niestałego sposobu życia osób-28, ludności czasowej przybyłej do służby lub na wyrobek-142, szynków wódek i piwa-13, trajerni i zajazdów-4, jatek rzeźniczych i piekarskich-13, aptek-1. Od 1868 r. prowadzono rusyfikację miasta. W magistracie językiem urzędowym stał się język rosyjski, to samo było w szkole elementarnej i sądownictwie. Napisy i szyldy na sklepach, restauracjach, zajazdach, szynkach były rosyjskie. Dokończono brukowanie rynku górnego, które rozpoczęto za dziedzica Lipskiego, także ulic Kaliskiej i Sieradzkiej, potem pozostałych. Rozpoczęto też budowę nowej murowanej szkoły elementarnej. Zaczęto budowę murowanej synagogi, którą ukończono pod koniec XIX wieku. Żydzi, którzy byli uzależnieni od pryncypatu kaliskiego, uniezależnili się już w połowie XVIII w. i założyli własny kachał. Przed uwłaszczeniem miasta płacili wysoką prowizję dziedzicowi błaszkowskiemu, corocznie 7000 zł, nie licząc innych opłat. W r.1863 dochody właściciela z propinacji wynosiły 3750 ru- Kultura materialna szlachty okolic Błaszek w XVIII wieku Elwira Bogusławska Pod pojęciem kultury materialnej rozumiemy wszelkie istniejące rzeczowe wytwory działalności człowieka - zarówno przedmioty artystyczne, określane mianem sztuki, jak i przedmioty użytkowe, narzędzia oraz rzeczy związane z życiem codziennym. W XVIII w. nazywano je mobiliami dla odróżnienia do nieruchomości definiowanych przez polskie prawo ziemskie w sposób następujący: nieruchome rzeczy zaś są, które same przez się ruszać się nie mogą, jak są domy, role, grunta i to, cokolwiek do nich natura przyłączyła albo też przemysł ludzki w nich zrobił i wystawił1. Stąd też znane są w historii przypadki zaliczania od nieruchomości przedmiotów fizycznie lub funkcjonalnie związanych z budynkami, takie jak zwierciadła, posągi a nawet meble (np. szafy). Źródłami informacji o rzeczach codziennego użytku szlachty są inwentarze dóbr sporządzane przy okazji oddawania majątku w dzierżawę, śmierci właściciela i przejmowania schedy przez spadkobierców, rzadziej inwentarze spisywane przy okazji sporów rodzinnych bądź sąsiedzkich. Nie inaczej przedstawiają się informacje o stanie posiadania mobiliów szlachty z okolic Błaszek. Rejon ten charakteryzował się małym zróżnicowaniem stanu zamożności osiadłych tu rodzin szlacheckich, takich jak: Błeszyńscy h. Suchekomnaty, Bartochowscy h. Rola, Łubieńscy h. Pomian, Lipscy h. Grabie, Kociełkowscy h. Korab, Wężykowie h. Wąż, Grodziccy h. Gryf, Bogusławscy h. Ostoja, Wągrowscy h. Belina, Borysławscy h. Szreniawa, Kiedrowscy h. Sas, Malscy h. Nałęcz, Stamirowscy h. Półkozic, Załuskowscy h. Rola i inni. Nie było tu wielkich majątków magnackich a co za tym idzie także bogatych pańskich rezydencji. Jak więc wyglądało domostwo typowego szlachcica z okolic Błaszek? Prawdopodobnie tak, jak podaje Jędrzej Kitowicz: pomniejszych panów i szlachty majętnej dwory najwięcej bywały drewniane we dwa piętra i w jedno, przyozdobione zewnątrz galeriami, gankami i przysionkami [...]. Jeżeli był gmach wielki, zwał się pałacem, bądź murowany, bądź drewniany, gdy miał wedle siebie bli i szły do jego użytku. Dochody z brukowego, targowego i jarmarcznego wynosiły 1356 rubli i służyły miastu. W1891 r. miasto miało 135 domów, w tym 37 murowanych i 98 drewnianych. Ogólna liczba ludności w tym czasie wynosiła 4536 osób, w tym 2926 stanowili Żydzi, 194-Niemcy. 15 XI 1902 r. została oddana do użytku szerokotorowa kolej z Łodzi do Kalisza. Wadą jej było to, że dworzec kolejowy został ulokowany daleko od miasta. Źródła: AGAD, Księgi grodzkie. Relacje Sieradzkie, sygn. 147, k. 790; AGAD, Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych(KRSW), sygn. 563,567; Archiwum Państwowe w Łodzi Oddział w Sieradzu(APŁOS):księgi notariuszy: Antoni Paparona Pstrokoński, 1817 II k.154-172, Jan Strachowski, 1815, k. 145,1816 k. 275-382, Wojciech Markowski, 1829, k. 731-739,1831 k. 453204, 1832, k. 851, Wawrzyniec Lubicz Janczewski, 1834, k. 214-227, 1837, k. 304-335, 1838, k. 148-175, 1840, k. 351-387, 1852, k. 539-555, A. Szelążek 1879, k. 270, Dziennik Praw Królestwa Polskiego, 1860, tom 55 s. 72; Ks. Franciszek Buchalski, Błaszki, 1934 r.; Henryk A. Podsiadły, Błaszki Dawniej i Dziś, Warszawa 1973(maszynopis); Słownik Królestwa Polskiego, tom I; „Kaliszanin” nr 39 1882-1883, rok XXIII 1889, z 28 I/9 II 1892. oficyny. Jeżeli nie miał, a do tego był pomiernej wielkości, zwał się dworem lub dworkiem według swojej rozległości [...]. Małej szlachty mieszkania nie różniły się od chłopskich chałup, snopkami częstokroć poszywane2. Drzwi we dworach najczęściej były jednoskrzydłowe lub dwuskrzydłowe, zaopatrzone w zawiasy, klamki, gałki, haczyki – wymieniane szczegółowo w inwentarzach z uwagi na dużą wartość żelaza. I tak przykładowo według wizji dóbr Kociołki z 1760 r. (majątek w tym czasie był własnością Kociełkowskich): wchodząc do tego dwora najpierw przysionek [...] drzwi w nim podwójne ze dworu na zawiasach żelaznych [...]. Na drugiej stronie dworu po prawej ręce izba stołowa [...] drzwi na zawiasach żelaznych z wrzeciądzem. Z tej izby pokój, pieca w nim nie masz, kominka i okien, drzwi na zawiasach żelaznych z haczykiem3. Podobnie szczegółowo opisane są drzwi dworu należącego do Żeromskich w Kwaskowie. Według inwentarza tych dóbr z 1782 r.: wchodząc [do dworu] drzwi na zawiasach z klamką i siekierką rekowieczny żelaznemi [...]. Wchodząc do tejże połowy dwora, po lewej stronie budowanej, są dwa pokoje. Do pierwszego drzwi na zawiasach i hakach z antabą i wrzeciądzem, haczykiem żelaznemi [...] do drugiego pokoju drzwi z tymże żelaztwem co i pierwsze4. Okna były małe, zwykle podzielone na niewielkie kwadraty tzw. kwatery lub tafelki. Podział taki podyktowany był względami ekonomicznymi – małe szyby szklane kosztowały nieporównanie mniej niż duże. Właśnie ze względu na wartość materialną szczegółowo wymieniano liczbę szyb w inwentarzach, podobnie jak elementów żelaznych okien – zawiasów, haków itp. Wizja i opis stanu dóbr Wrzącej po śmierci ś.p. Wielmożnej Imci Pani Konstancji z Błeszyńskich Grodzickiej z 1792 r. daje tego przykład: w tym pokoju komin z gliny lepiony, piec z kafli polewanych postawiony, okien cztery w których szyb wybitych trzy, czwarta sztukowana, z tych okien na zawiasach i hakach a trzy gwoździami zabite, przy tych oknach są okiennice na zawiasach i hakach żelaznych. [...] Po prawej ręce tego dworu idąc z sieni jest pokój, do którego wchodząc są drzwi podwójne na zawiasach i hakach bez zamknięcia, piec i komin z gruntu złe i zrujnowane, okien dwa, w których szyb nie masz tylko deskami pozatykane [...]. Z tego pokoju jest kaplica, do której drzwi podwójne na zawiasach i hakach w których drzwiach jest szyb małych cztery, w tych jedna zła5. Nietrudno domyślić się, że tego typu okna i drzwi były Na Sieradzkich Szlakach 17 mocno nieszczelne i przy niskich temperaturach zimą do środka dostawało się sporo zimnego powietrza. Tym ważniejsze było ogrzewanie – często w jednym pomieszczeniu znajdował się i kominek i piec. Na ogół były to piece i kominki z kafli, ale równie często z gliny i kamieni. Inwentaryzacja z 1768 r. jednego z folwarków w dobrach Włocin ukazuje nam obraz dworku uboższej szlachty – dzierżawców: dworek o dwóch izbach iedna z alkierzykiem o iednym piecu prostey roboty kominek także prostey roboty w tej izbie okien dwa. W alkierzyku okno iedno także w drewno. Druga zaś izba pusta w której konie stawały. W sieni kuchenka, komin zły z gliny ulepiony6. U zamożniejszej szlachty piece bywały budowane z kafli ozdobnych co skrzętnie odnotowywano w inwentarzach. W cytowanym wyżej inwentarzu dóbr Kwasków czytamy: piec dwa pokoje grzejący, w pierwszym z białłych kafli w kwiaty niebieskie a w drugim proste kafle białło tynkowane7.W opisie wizji dworu Bogusławskich w Smaszkowie z 1784 r. zapisano: do izby pańskiej wszedłszy widzieliśmy po lewej ręce kominek, u którego kaptur zepsuty, piec z kafli białych w prążki modre. Natomiast w innym pomieszczeniu: piec z kafli białych, u którego koronka zepsuta8. Dodać należy, że owe kominki i piece, równie jak okna i drzwi, bywały nieszczelne a ciąg w kominie nieraz pozostawiał wiele do życzenia, stąd osiemnastowieczni pamiętnikarze (zwłaszcza cudzoziemscy) nadmieniają, że w szlacheckich salonach pełno było dymu. Podłogi dworskie na początku XVIII w. były wykonane z prostych tarcic lub, u uboższej szlachty, ubijane z gliny. Pod koniec panowania Augusta III nastąpiła zmiana i proste podłogi z tarcic wyparły podłogi z tafli w kostkę układanych, ale woskowane, nie myte, po których chodzenie tak śliskie jak po lodzie9. Ściany wewnątrz dworu były na początku wieku przeważnie surowe, drewniane lub po prusku czyli wylepione gliną i bielone. Ściany takie spotykamy w opisie dóbr Kociołki z 1760 r. – przysionek z pruska w lepionkę 10. Od połowy wieku ściany coraz częściej obijano tkaninami lub tańszymi, papierowymi tapetami. Takiego samego koloru jak obicia ścian były również obicia mebli oraz firany w oknach – stąd pokoje nazywano salonem błękitnym, pokojem zielonym itp. W inwentaryzacji Wrzącej z 1792 r. czytamy, że w jednym z pokoi ściany papierowym obiciem obite, które miejscami popsute i powydzierane, natomiast w kaplicy ściany obiciem z płótna malowanego, starym i złym okryte11. W pomieszczeniach o charakterze reprezentacyjnym zawieszano na ścianach broń sieczną i palną, zwierciadła (nawet rozbite) oraz obrazy - przeważnie o tematyce religijnej lub portrety (zarówno rodzinne jak też osobistości historycznych – królów, książąt, biskupów). W spisach dóbr z okolic Błaszek spotykamy się zarówno z obrazami jak i zwierciadłami- przykładowo: obrazów 5 w ramach12– we dworze w Smaszkowie, zwierciadło taflowe czterograniaste w ramach czarno malowanych, obrazów dwa w ramach13- we dworze w Kwaskowie. Typowy dwor XVIII w z okolic Blaszek - Włocin 18 Typowe wyposażenie dworów i dworków było bardzo skromne. Zachowane inwentarze oraz spisy mobiliów wymieniają na ogół bardzo niewiele sprzętów. Dotyczy to nie tylko przedmiotów zbytkownych ale również mebli. Długie ławy wzdłuż ścian, krzesła, stoły i stołki to sprzęty najczęściej spotykane14. Warto w tym miejscu nadmienić, że meble te, często wykonywane przez rzemieślników wiejskich, określane jako prostey roboty bądź taszarskiej (tj. stolarskiej) roboty, jako rzeczy nie mające większej wartości materialnej, pomijane były całkowicie w spisach i inwentarzach. Długie, proste ławy były meblem w XVIII w. bardzo rozpowszechnionym, ponieważ spełniały nie tylko rolę siedziska ale również łóżka. Do wygody spania nie przywiązywano wówczas wielkiej wagi. Ba, szlachcicowi – rycerzowi nie przystało wylegiwać się w piernatach. Stąd, jak zwraca uwagę Baranowski: w inwentarzach uderza w oczy mała ilość łóżek w szlacheckich dworach. Było ich znacznie mniej niż nawet członków rodziny15. Dokumenty inwentarzowe z okolic Błaszek potwierdzają to zjawisko - np. w całym dworze w Smaszkowie znajdują się jedynie łóżka 2 złe16. Niemal w każdym dworze znajdowało się łoże małżeńskie, często paradne, zaopatrzone w firanki zsuwane i galony. Kawalerowie i panny zadowalali się tabczanami (czasem określanymi również tarczanami – od słowa tarcica) czyli prostymi, zbitymi z desek pryczami, na które nakładano sienniki wypchane słomą lub sianem oraz pościel składającą się z prześcieradła, kołdry i poduszki. Dopiero od połowy panowania Augusta III, jak relacjonuje Kitowicz miękkość i wygody, dawnym Polakom nie znane, poczęły zgęszczać między paniętami spodki, pierzynki i beciki puchowe przeszywane, a potem rozszerzyły je po wszystkiej młodzieży, tym bardziej po podeszlejszych i starcach17. Do przechowywania ubiorów i drobniejszych sprzętów używano głównie skrzyń, rzadziej szaf (szczególnie w pierwszej połowie XVIII w.) Ze względu na rodzaj przechowywanych rzeczy rozróżniano skrzynie od sukien, skrzynie od szat białych, skrzynie spiżarniane czy skrzynie od statków kuchennych. Skrzynie, zwłaszcza malowane, rzeźbione, okuwane stanowiły jedną z głównych ozdób wnętrz. Wielkie paradne skrzynie często ozdabiano herbami szlacheckimi i wówczas należały do grupy przedmiotów szlachetnych, rerum nobilium, symbolizujących przynależność do stanu szlacheckiego18. Szafy zaliczane były często do nieruchomości, stad wymieniano je w inwentarzach majątków np. w wizji dóbr Łubieńskich – Kalinowej z 1719 r. wymieniono trzy szafy w różnych pomieszczeniach dworu19, w opisie dóbr w Smaszkowie – jedną dużą szafę i 2 szafki z tarcic do stawiania statków oraz kredens stary, w inwentarzu Wrzącej wzmiankowano jedną szafę i kredens malowany. Jędrzej Kitowicz wspomina, że gdy szafa była wysoka w miarę człowieka i miała drzwi podłużne od góry do dołu, zwała się szafą, gdy była niska wpół albo cokolwiek wyżej piersi człowieka i miała szuflady jedne na drugie na kształt piętrów, z zamkami do każdej szuflady osobnemi, zwała się biurkiem20. Krzesła i stołki, dawniej gołe i tylko przykrywane skórami bądź suknem, przekształciły się w XVIII w. w wyściełane włosem końskim, z wierzchu obijane grubym płótnem. W szlacheckich domach na krzesła, kanapy i taborety, które rozpowszechniły się w drugiej połowie wieku, kładziono tzw. opony sycowe ze szlachetniejszych tkanin, mocowane na meblach tasiemkami. Stoły na początku XVIII w. były najczęściej kwadratowe lub prostokątne, jak obrazuje nam to staropolska zagadka: ma nogi - nie chodzi, ma rogi - nie bodzie21. Z czasem coraz powszechniejsze stawały się stoły owalne, okrągłe, malowane, inkrustowane. W drugiej połowie XVIII w. pojawiają się stoły specjalnego przeznaczenia jak np. stoliki do kawy czy stoliki do gier (szachów, kart, warcabów). Nietypowe stoły znajdujemy w opisie wizji Wrzącej z 1792r. W wyposażeniu kaplicy dworskiej wymieniono m.in. dwa Na Sieradzkich Szlakach stoliki na mensy22 (mensa - płyta z piaskowca lub marmuru będąca częścią ołtarza). Stoły dekorowane były obrusami i serwetami często misternie zdobionymi. Ponieważ stoły były długie, obrusy i serwety zazwyczaj nie sięgały ich końców. Wówczas końcówki blatów przykrywano szarym płótnem, co było źródłem powierzenia siedzieć na szarym końcu23. Paradna zastawa stołowa składała się z naczyń srebrnych w bogatszych dworach lub cynowych u uboższej szlachty. Na co dzień korzystano z mis i talerzy glinianych. Od połowy panowania króla Augusta III w użycie weszły naczynia farfurowe (fajansowe) oraz porcelanowe. Ponieważ jednak porcelana wówczas droższa była od srebra, a ponadto bardzo krucha (szczególnie w rękach nieuważnej służby), niewielu spośród braci szlachty mogło sobie na porcelanową zastawę pozwolić. Farfurowe talerze pod koniec wieku wyparły naczynia cynowe nawet w uboższych dworach. Niewątpliwie przyczyniło się do tego otwarcie fabryki fajansów w Warszawie około r. 177424. W szlacheckich inwentarzach mobiliów łyżki wymieniane są nieporównanie częściej aniżeli inne przedmioty z zastawy stołowej. Ceniono je tak wysoko, że odnotowywano nawet egzemplarze uszkodzone, niezdatne do użytku. Noże wzmiankowane są rzadziej, widelce zaś sporadycznie i raczej w kręgu zamożniejszej szlachty. Srebrna łyżka była traktowana jako specyficzny wyznacznik stopnia zamożności. Na co dzień używano łyżek blaszanych lub drewnianych (z cisu, bukszpanu lub trzmielu25), ale srebrną łyżkę wypadało posiadać tak jak szablę – obie były oznakami statusu szlacheckiego. Z łyżkami wiąże się cały szereg aforyzmów, nierzadko umieszczanych na ich trzonkach np.: O łyżkę nie prosi, kto ją z sobą nosi, Bez łyżki zła strawa – chociaż dobra potrawa, Nie kładź mię zanadra – bym Ci nie wypadła26. Osiemnasty wiek to czas rozpowszechnienia się naczyń szklanych. Miejsce drogiego szkła weneckiego czy niemieckiego zajęły tańsze wyroby krajowe, wytwarzane przez huty szkła w Lubaczowie, a przede wszystkim w Urzeczu i Nalibokach. Na stołach pojawia się mnóstwo kielichów szklanych, bogato zdobionych, często z napisami lub herbami właścicieli27. W kuchniach, jak i dzisiaj, znajdowały się przedmioty niezbędne do przygotowywania potraw, a więc: różnego rodzaju garnki, panwie (rondle), patelnie, stągwie, wiadra, misy, dzbany, ruszty, rożna, noże, tasaki czy też kielnie żelazne do polewania pieczystego28. W XVIII wieku pojawiły się również brytfanny i foremki do wyrobu popularnych „cukrów” i ciast francuskich. Pod koniec wieku, wraz ze wzrostem popularności kawy, weszły w użycie młynki do jej mielenia (początkowo rozbijano kawę w moździerzach). Naczynia zmywano w specjalnie do tego celu przeznaczonych wannach. Kultura materialna jest tak obszernym tematem, że nie sposób opisać wszystkich jej aspektów w jednym artykule. Dlatego też omówione tutaj zostały najważniejsze jej elementy w życiu codziennym szlachty z okolic Błaszek. Podsumowaniem niech będzie dokument prezentujący spis rzeczy zabranych wdowie po Józefie Wężyku - Katarzynie z Gorzyńskich 1v. Bogusławskiej 2v. Wężykowej z dóbr Stok przez jej szwagra Dominika Wężyka. Dokument ten zacytuję w obszernych fragmentach gdyż w moim przekonaniu należy on do najbardziej interesujących spisów rzeczy codziennego użytku szlachty z okolic Błaszek, jakie można znaleźć w księgach grodzkich i ziemskich sieradzkich. Wymienia on bowiem szereg przedmiotów, które w spisach tego typu występują bardzo rzadko lub wcale. Na szczególną uwagę zwracają: żelazo do androtów (andrut - inaczej androt, gatunek ciasta opłatkowego, pieczonego w formach żelaznych, znanego w Polsce już w XVIII w.), parawan malowany (przenośna ścianka o kilku ruchomych skrzydłach na zawiasach, której ramy posiadają wypełnienie o charakterze ozdobnym), kilim (niewielki kobierczyk do przykrywania skrzyń, ław, tłumoków, siedzeń na wozach), kołdra bagażowa (płachta z grubej materii do przykrycia bagażu na czas podróży) czy korzenniczka okuwana z zamkiem (szkatuła na przyprawy korzenne). Oto obszerne fragmenty tego dokumentu: Regestr rzeczy pozostałych w Stoku po odebraniu mi mojej wsi Stok nazwanej i wyrzuceniu po tym przez JM Panów Dominika Wężyka, miecznikowicza dobrzyńskiego i Józefa Kałowskiego i pozabieranych przez tychże JM Panów Dominika Wężyka i Józefa Kałowskiego niżej specyfikowanych dnia 30 kwietnia roku 1730 [...]. 1 – Skrzynia z szatami białemi kłódką zamknięta. Mniejszych Skrzyń trzy z różnemi rzeczami; 2 – Szkatuł 2 okuwanych, jedna kłódką zamknięta, druga zamkami dwiema [zamykana] z papierami dzieci moich Bogusławskich; 3 – Szafa malowana w włoski orzech, zamknięta, w tej szafie rzeczy różnych pełna szafa, szkła różnego kryształowego, stylowanego, farfur, farfurek [farfury – naczynia fajansowe lub kamionkowe] i inszych rzeczy wiele; 4 – Szafka w rogu ściany malowana także w włoski orzech, w który różne pracoza [precjoza – cenneprzedmioty] dzieci moich i do mnie należące i srebra były; 5 – Stół malowany z szufladami i drzwiami; 6 – Stół drugi także z szufladami na krokwiach; 7 – Stół kuchenny wielki biały; 8 – Skrzynki dwie od kolaski; 9 – Puzderka dwa okuwane, w jednym flaszki modre slofowane [szlifowane], w drugim proste; 10 – Panew [rondel] miedziana wielka; 11 – Moździerz z tłuczkiem mosiężnym; 12 – Żelazo do androtów; 13 – Rosty [ruszty] dwa, rożny i inszych rzeczy mniejszych do kuchni należących wiele; 14 – Stołków dwa i zydla z poręczami; 15 – Parawan malowany; 16 – Obraz wielki nad drzwiami; 17 – Flasz półgarcowych [półgarniec = 1,9 litra], gąsiorów i butli kilka różnych z różnemi wódkami, różanemi, poziomkowemi i inszemi; 18 – Pudła, pudełka, szuflady, statki [rzeczy] różne drewniane, beczek piwnych kilka; 19 – Fas [beczek] dębowych i sosnowych od sypania siedem wielkich z dnami dobremi i wiekami; 20 – Małych fas cztery, statków inszych jako to flaszek cztery, konwie, konewki, szkopki [szkopek naczynie na mleko do którego dojono krowy] [...], niecki od robienia chleba, jedna wielka i małych dwie, kopan [kopanka – niecka] wielka do prania Szat; 21 – Lichtarze dwa cynowe, talerze gliniane białe, talerzy drewnianych, puzdra dwa, misek białych i inszych wiele i statków [...] i mis farfurowych [fajansowych, kamionkowych], sedy od kapusty i z kapustą cztery, korzenniczka okuwana z zamkiem; 22 – Wóz i kół trzy od kolaski okuwane [...]; 23 – Spiżarnia z mąkami przennemi i rżanemi [żytnimi], kaszami tatarczanemi, przennemi, jaglanemi i inszymi; 24 – Słoniny, masła i inszych legomin [przysmaków] wiele; 25 – Żyto, groch i przenica, to wszystko pozostało; 26 – Żupany dziecinne, botów dwoie nowych, sukienna zielona, sukienna z dziewczyny [służącej]; 27 – Kilim nowy jeden, sieć nowa do łowienia ryb, miednicek jeden, krzesło suknem modrym obite, kołdra bagażowa, barki [część wozu, orczyk - poziomy drążek służący do połączenia uprzęży zwierzęcia pociągowego z pojazdem] od karety okuwane, dzbanów dwa polewanych, pakuły [...] na kilka sztuk, pierze do[bre] i nie darte, śle rzemienne [rzemienne pasy z postronkami zakładane koniowi na kark i piersi] dwie, faferek [naczyń] garcowych kilka od masła. /-/ Katarzyna Wężykowa 1730, poniedziałek, przed świętem Wszystkich Świętych [...] [30 października 1730 r.]”. Jak wynika z przytoczonych w niniejszym artykule fragmentów inwentarzy i spisów, dwory szlacheckie z okolic Błaszek w XVIII w. nie odbiegały od standardów dotyczących całego województwa sieradzkiego i województw ościennych. Stopa życiowa średniozamożnej szlachty daleka była od splendorów rezydencji magnackich, zwłaszcza litewskich i kresowych (Radziwiłłów, Paców, Wiśniowieckich, Lubomirskich). Średni szlachcic spod Błaszek mieszkał w niewielkim dworze, wyposażonym w sprzęty wykonane przez Na Sieradzkich Szlakach 19 miejscowych rzemieślników, jadał na co dzień z glinianych naczyń i tylko od święta wyciągał ze skrzyń rodowe srebra. Przypisy: 1 J. Dumanowski, Świat rzeczy szlachty wielkopolskiej w XVIII wieku, Toruń 2006, s. 21. 2 J. Kitowicz, Opis obyczajów za panowania Augusta III, Warszawa 1985, s. 270. 3 L. Kajzer, J. Augustyniak, Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVII/XVIII wieku, Łodź 1986, s. 131. 4 tamże s. 138. 5 tamże s. 228. 6 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 141, k. 221-222. 7 L. Kajzer, J. Augustyniak, Wstęp do studiów ... s. 138. 8 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie incriptionum, nr 230 k. 173-183v. 9 J. Kitowicz, Opis obyczajów ... s. 271. 10 L. Kajzer, J. Augustyniak, Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVII/XVIII wieku, Łodź 1986, s. 131. Od szkoły parafialnej do liceum ogólnokształcącego. Z dziejów oświaty w Błaszkach. Marek Król Pierwsza wzmianka o istnieniu szkoły na terenie Błaszek pojawiła się na początku XVI w. Była to szkółka parafialna. Uczęszczało do niej zapewne kilkunastu, najwyżej kilkudziesięciu uczniów, izba szkolna mieściła się w budynkach należących do kościoła a nauczycielem był miejscowy organista. Językiem wykładowym była łacina, poza pacierzem i śpiewem nauczano pisania i czytania1. W XVIII w. prawdopodobnie takiej szkoły w Błaszkach nie było. Wiadomo również, ze szkoła elementarna istniała w Błaszkach w okresie, kiedy miasto zostaje zajęte przez Prusy w czasie II rozbioru Polski.2 W 1793 r. Błaszki posiadały szkołę elementarną do której uczęszczało 10 uczniów. Szkoła aż do 1809r. nie posiadała własnego lokum oraz przygotowanego nauczyciela3. Dopiero regulacja prawna władz Księstwa Warszawskiego dająca możliwość utrzymywania szkół w wyniku tworzenia Towarzystw Szkolnych zapewniła placówkom oświatowym finansowe podstawy działania4. Wraz z ustanowieniem Towarzystwa Szkolnego, szkoła w Błaszkach otrzymała w 1809 r. od właściciela miasta Józefa Lipskiego, budynek z przeznaczeniem na szkołę. Budynek ten posiadał dwie izby, w jednej mieściła się klasa, w drugiej mieszkał nauczyciel. W szkole elementarnej, do której uczęszczało niewielu uczniów, nauczano czytania, pisania, podstaw matematyki. Najczęściej był jeden nauczyciel, do powstania styczniowego nauczycielami byli wyłącznie mężczyźni. Wykaz nauczycieli w szkole elementarnej w Błaszkach w l. 1815-18635. Imię i nazwisko nauczyciela 20 Lata pracy w Błaszkach Paweł Rayski - 1824 Wincenty Szymanowski 1824-1837 Tomasz Krzemiński 1837-1841 Bernard Zieleniewski 1841-1851 Frąckiewicz Józef 1851-1852 Uwagi Odszedł do pracy na poczcie w Błaszkach w charakterze buchaltera Przeniesiony ze szkoły w Ostrowie Kaliskim AGAD. Księgi ziemskie sieradzkie, nr 98 k. 855. AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie incriptionum, nr 230 k. 173-183v. L. Kajzer, J. Augustyniak, Wstęp do studiów ... s. 138. 14 B. Baranowski, Gospodarstwo chłopskie i folwarczne we wschodniej Wielkopolsce w XVIII wieku, Warszawa 1958, s.101. 15 tamże s 101. 16 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie incriptionum, nr 230 k. 173-183v. 17 J. Kitowicz, Opis obyczajów ... s. 268. 18 J. Dumanowski, Świat rzeczy szlachty wielkopolskiej w XVIII wieku, Toruń 2006, s. 54-55. 19 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 76, k. 515. 20 J. Kitowicz, Opis obyczajów ... s. 272. 21 Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska, Warszawa 1996, t. IV, s. 476. 22 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 188 k. 638-646. 23 K. Bockenheim, Przy polskim stole, Wrocław 2003, s. 71. 24 Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska, Warszawa 1996, t. II, s. 146. 25 J. Kitowicz, Opis obyczajów ... s. 225. 26 Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska, Warszawa 1996, t. III, s. 173. 27 K. Bockenheim, Przy polskim stole, Wrocław 2003, s. 72. 28 Z. Gloger, Encyklopedia Staropolska, Warszawa 1996, t. III, s. 113. 11 12 13 Ambroży Idzikowski 1852-1857 Płaczkowski 1857-1859 Bernard Zieleniewski 1859-1863 Przeniesiony ze Złotnik Wielkich Utrzymanie nauczyciela pochłaniało znaczną część dochodów szkoły pochodzących ze składek Towarzystwa Szkolnego. Pensja nauczycieli błaszkowskiej szkoły elementarnej wynosiła w latach 20-tych XIX w. 300zł6, by stopniowo wzrosnąć w roku 1838 do 600 zł. Niskie wygrodzenie nauczyciela wynikało między innymi z braku wpływu składek mieszkańców okolicznych wiosek, stanowiących obwód działania Towarzystwa Szkolnego. Także władze oświatowe w postaci opiekunów szkolnych7 oraz urząd miejski zatrzymywali fundusze przeznaczone na szkołę dla zaspokajania innych potrzeb. Zjawisko to musiało być powszechne, skoro 1845 r. Rząd Gubernialny Warszawski , któremu podlegały Błaszki, pismem z dnia 14/26 lipca 1845 r. nakazywał Naczelnikowi Powiatu Kaliskiego odejść od tej procedury, oraz wskazywał, że wszelkie nadwyżki funduszy szkolnych mają być Ne w Banku Polskim, a nie w kasach miejskich8. Ubóstwo mieszkańców nie pozwalało na podniesienie wysokości składek. Opiekun szkolny zwalniał niekiedy z opłat, czasem epidemie powodowały niedobory kasy szkolnej9 Dochody Towarzystwa Szkolnego zapewniały szkole podstawowe środki na utrzymanie placówki10. Wpływy rozdysponowywano na: wynagrodzenie nauczyciela – 600 zł, drewno opałowe – 48 zł, posługacza szkolnego – 26 zł. Za 20 zł zakupiono kredę, miotły oraz gąbkę, a 10 złotych przeznaczono na zakup książek na nagrody dla najlepszych uczniów. W 1838 r. wręczono nagrody książkowe za celujące i pomniejsze osiągnięcia w nauce następującym uczniom: Antonii Kierskiej i Tomaszowi Dąbrowskiemu z kl. III, Marcinowi Kwiatkowskiemu z kl. II oraz Wiktorii Kalinowskiej z kl. I. W nauce wyróżnili się także: Emilian Matybowski, Leon Szweder, Walenty Duszkiewicz oraz Julianna Szweder11. Bardzo miernie przedstawiało się wyposażenie szkoły. Majątkiem szkoły elementarnej w Błaszkach w latach 40 – tych XIX w. był: 1 stół, 3 ławki pojedyncze (zdezelowane), 1 stara ławka. Bibliotekę szkolną stanowiło kilka książek: Dzieło żywotów pańskich, Pan Zbawiciel, czyli wzór pracy i oszczędności, w dwóch tomach, Tablice abecadłowe,„Gramatyka rosyjska oraz Droga krzyżowa. Młodzież uczyła się w złych warunkach. Ofiarowany przez Lipskiego budynek, nie remontowany, popadał w coraz większą ruinę mimo, że przybywało uczniów12. Po Na Sieradzkich Szlakach powstaniu listopadowym budynek był w takim stanie, że zagrażał bezpieczeństwu uczniów. Dopiero w 1837 r. dokonano pobieżnego remontu domu szkolnego. Murarz błaszkowski Józef Kiciński za kwotę 31 zł postawił piec kaflowy, naprawił piec w mieszkaniu nauczyciela, zalepił dziury w ścianach i wybielił izby wapnem13. W kolejnych latach szkoła wzbogaciła się o 15 nowych ławek, wykonanych przez miejscowego stolarza Józefa Piątkiewicza14. Mimo to powiatowe władze oświatowe w Kaliszu informowały Naczelnika Powiatu o możliwości wypadków w szkole w Błaszkach w związku z fatalnym stanem obiektu. W latach 40- tych powstał projekt budowy nowej szkoły15,który miał stanąć przy ulicy Rynek 6, jednak ze względu na brak pieniędzy burmistrz Błaszek Latosiński zdecydował o wynajęciu budynku na szkołę od Tomasza Brachowskiego. Jednak w wyniku zalegania przez miasto z opłatami za czynsz16 burmistrz został zmuszony do szukania nowego lokum dla szkoły elementarnej. W latach 50-tych szkoła mieściła się w domu Salomei Piątkiewicz. Sytuacja szkoły elementarnej uległa poprawie dopiero w ostatnim dwudziestoleciu XIX w. Wtedy ukończono budowę budynku szkolnego z przeznaczeniem dla jednoklasowych szkół elementarnych: żeńskiej i męskiej. Koszt budowy szkoły wyniósł 6396 rubli17. W placówce zatrudniono 2 nauczycieli, naukę prowadzono w języku rosyjskim. W późniejszym okresie zwiększono liczbę klas do 2, a funkcję opiekuna szkolnego powierzono burmistrzowi miasta Michałowi Opielińskiemu. Szkoła dzieliła się na trzy oddziały, zarządzający nią nauczyciel zaliczany był w poczet urzędników państwowych. Na prośbę miejscowego proboszcza18 można było wprowadzić do programu nauczanie religii. W sprawie organizacji szkoły elementarnej nadal obowiązywał rosyjski Ukaz Najwyższy wydany 30 sierpnia/11 września 1864 r., mówiący o obowiązku wybudowania lub naprawy budynków szkolnych, oraz sprawowaniu potrzebnego umeblowania dla szkoły, przez wszystkich mieszkańców do szkoły przyłączonych, bez żadnej różnicy wyznania, do czego należą dziedzice wsi i proboszcz miejscowy; na opłatę zaś nauczyciela składać się mają wszyscy gospodarze i mieszkańcy z handlu i rzemiosła żyjący lub grunt posiadający, tak dzietni, jak i bezdzietni bez względu na różnicę stanu religii19. Od opłat szkolnych zwolniono: pracowników straży granicznej, nauczycieli szkół elementarnych oraz dróżników przy drogach bitych. Przed wybuchem I wojny światowej w Błaszkach istniały dwie szkoły elementarne (początkowe): jednoklasowa szkoła męska i dwuklasowa szkoła żeńska20. Funkcję nauczycieli pełnili wtedy: Antonina Zielińska i Roch Stamirowski. W tym samym czasie istniała w Blaszkach 1 – klasowa prywatna szkoła ogólna, prowadzona przez nauczycielkę Janinę Kobusównę21. Do szkół w Błaszkach uczęszczała zapewne młodzież z okolicznych gmin, ponieważ w tym czasie w najbliższej okolicy szkoły istniały tylko w Godzieszach, Iwanowicach, Stawie, Szczytnikach, Tubądzinie, Warcie i Wróblewie. Szkoły elementarne państwowe podlegały nadzorowi Kaliskiej Dyrekcji Naukowej, którą przed wybuchem I wojny światowej kierował W. K. Tyczynin, funkcje inspektorów sprawowali Fior Malewańskij, Mikołaj Gliczenko oraz Paweł Łuzgin. Nadzór nad szkołą prywatną sprawował zarząd złożony z obywateli zamieszkujących rejon obwodu szkolnego w składzie: prezes zarządu – Alojzy Gątkiewicz , członkowie – Ignacy Lisowski ,Mateusz Arnold i Kazimierz Mniewski22. W roku 1916, w czasie okupacji niemieckiej i działania Rady Regencyjnej, działające przy niej Ministerstwo Oświaty wyznaczyło dla elementarnej szkoły w Blaszkach 4 etaty nauczycielskie23. Prawdziwy rozwój edukacji nastąpił w Polsce po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Wtedy to w wyniku dekretu Naczelnika Państwa wprowadzał obowiązek szkolny dla młodzieży w wieku od 7 do 14 lat. W związku z napły- wem dużej liczby uczniów znaczna część zajęć odbywała się w siedzibie o Błaszkowanki. Szkoła przekształciła się w r. 1925 z dwuklasowej do poziomu 7 klas. W tym czasie Błaszkach funkcjonowało także gimnazjum koedukacyjne. Najpierw otwarto szkołę dla dziewcząt, w roku następnym pojawiło się gimnazjum męskie. Gimnazjum prowadzone było od roku 1920 przez Towarzystwo Wychowawczo- Oświatowe im Królowej Jadwigi. Nauka trwała 4 lata. Zajęcia prowadzono w wynajmowanych salach na I piętrze Błaszkowianki, a uczniów werbowano na terenie powiatu, dając ogłoszenia w prasie kaliskiej. Nauka w gimnazjum była odpłatna. Gdy nastał kryzys spowodowany wojną celną z Niemcami i sytuacja finansowa ludności zaczęła się pogarszać, gimnazja upadły, kończąc ostatni rok nauki w 1926 r. Ważnym wydarzeniem było oddanie do użytku nowego obiektu szkolnego. Zatwierdzony w 1923 r. projekt budowy szkoły bliźniaczej czyli budynków szkolnych, połączonych salą gimnastyczną, został częściowo zrealizowany 1 X 1925 r. oddaniem jednego budynku liczącego 7 izb klasowych, gabinetu fizycznego, pokoju pomocy naukowych, sali zajęć technicznych, pokoju nauczycielskiego, gabinetu kierownika szkoły, stołówki i sanitariatów. Obowiązki kierownika szkoły objął Otton Kappes. Kadrę szkoły stanowili: Maria Kappesowa, Lucyna Śmietańska, Mikołaj Słobodzian, następnie Maria Leśniakówna, Wiktor Witkowski, Janina Janiszewska, Leon Sulwiński, Maria Żabicka, Franciszek Bartnik, Aniela Śmietańska, Florian Jackowski, Jadwiga Jacuńska, Helena i Wacław Bojarscy, Zofia i Władysław Góreccy, Paweł i Zofia Haupt, Sura Merze, Zofia Kmieciówna, Leokadia Turkówna, oraz ks. Tadeusz Gabrielski24. Szkołę wyposażono w 9 warsztatów stolarskich do nauczania techniki, projektor filmowy firmy Pathl Beby, mikroskop, biblioteka otrzymała 576 książek i prenumeratę czasopism. Pierwszym bibliotekarzem został Witold Witkowski. W szkole było oświetlenie elektryczne. Wyświetlano filmy dla wszystkich uczniów szkoły. Zajmowali się tym nauczyciele Józef Raduch i Mikołaj Słobodzian. Filmy wypożyczano z firmy Aleksander Koch, mieszczącej się w Warszawie przy ul. Napoleona 5. Cena biletu wynosiła 10 groszy, co zapewniało dużą frekwencję. Szkoła miała zbiory archeologiczne. Były tam m.in. urny odkopane w okolicach Błaszek. Opiekę szkolną nad placówką pełnili przedstawiciele rodziców : Klemens Przybylski, Aleksander Jachowicz i Śniegula. Dozór szkolny stanowili: burmistrz miasta Florjan Jackowski, Leon Sulwiński, ks. Prałat Franciszek Buchalski, rabin Fuchs, Wacław Głowinkowski, Stanisław Janowski, Feliks Staśkiewicz oraz Otton Kappes25. W 1933 r. opiekę szkolną stanowili: Tadeusz Szarras, Aleksander Jachowicz oraz przedstawiciel ludności żydowskiej, Madowicz Lajzer. Uczniowie posiadali jednakowy strój. Chłopcy nosili czapki z amarantowo – białą opaską, dziewczęta berety z amarantową wypustką. W ramach troski o higienę Czerwony Krzyż Szkolny zakupił maszynkę do strzyżenia włosów, i za małą opłatą, (biednych za darmo) strzygł26. Dla dziewcząt wprowadzono obowiązkowy czarny fartuszek szkolny z białym kołnierzykiem i paskiem. W 1929 roku, wraz z oddaniem do użytku łaź ni miejskiej wszyscy uczniowie raz w miesiącu zostali objęci obowiązkową kąpielą. W 1935 r. szkoła została poddana wizytacji ministerialnej. Szkołę odwiedzili: minister Wacław Jędrzejewicz, Kurator Oświaty Pytlakowski, wizytator szkolny Drzewiecki oraz inspektor szkolny Borzęcki. W lustracji wzięli udział: starosta kaliski Henryk Ostaszewski, nadkomisarz policji Nowak, zarząd miasta, dozór szkolny i opieka szkolna. Na boisku ustawione były dzieci klasami, przyczem organizacje: Czerwony Krzyż Szkolny, Harcerz męski i Harcerz żeński osobno w mundurach. Dziewczęta klasy VI wręczają ministrowi kwiaty, wygłaszając odpowiedni wiersz, potem minister i wszyscy inni witają się z Gronem Pedagogicznym. Było to o Na Sieradzkich Szlakach 21 22 godzinie 11. Część powitalna odbyła się na boisku szkolnym. Potem minister i pozostali udali się do gmachu, gdzie zbadano poziom wiedzy i stan inteligencji dzieci starszych klas i gdzie dokładnie zwiedzona została sala zajęć praktycznych i oglądane prace dzieci. W końcu panowie wysłuchali śpiewu chóru szkolnego i gry orkiestry szkolnej, którymi dyrygował Paweł Haupt. W słowach pożegnania minister wyraził ogólne zadowolenie ze stanu szkoły. W tym czasie wprowadzono w szkole specjalną akcje dożywiania dzieci. Ubodzy uczniowie otrzymywali bezpłatne śniadanie, składające się z 1/8 litra mleka, 1/8 litra kawy, 2 dkg cukru i bułki. W kolejnym roku zwiększono akcje dożywiania, zwiększając racje mleka do ¼ l i chleba ze smalcem. Ważnym dniem dla całej społeczności szkolnej był dzień 29 grudnia 1936 r. kiedy to odbyło się uroczyste poświęcenie i otwarcie radia szkolnego, zakupionego ze składek Spółdzielni Szkolnej. W 1937 r. odszedł do kierowania szkołą powszechną im. Marszalka Józefa Piłsudskiego w Łodzi kierownik Otto Kappes. Obowiązki kierownika powierzono nauczycielowi miejscowemu Franciszkowi Bartnikowi. 5 IX 1938 r. nowy rok szkolny rozpoczął się pod kierownictwem Józefa Pilińskiego, który wraz z żoną Janiną przybył do Błaszek z Liskowa. Poprzedni kierownik Bartnik został oddelegowany do Kalisza, szkołę opuścili także: p. Antczakówna (do Brończyna), Herbichówna (do Szczytnik), Paweł Haupt (do Rudy Pabianickiej). Prace w Błaszkach rozpoczęli jednocześnie: Genowefa Szewerykówna (z Woli Droszewskiej), Lidia Lamprechtówna (z Koźminka). Szkoła liczyła wtedy 877 uczniów, zajęcia organizowano na dwie zmiany (13 klas w budynku szkoły, pozostałe 5 najstarszych – w Błaszkowiance)27. W okresie wojny część nauczycieli podjęło pracę w uruchomionej przez okupanta szkole. Kierownikiem tej placówki został Wacław Bojarski. Nauczyciele zobowiązani byli uczęszczać na kurs języka niemieckiego, a z programu nauczania wyeliminowano literaturę polską, historię i geografię. Jednak w listopadzie 1939 r., kiedy aresztowano Wacława Bojarskiego, Wiktora Sieradzkiego i Józefa Pilińskiego, przestały uczęszczać do szkoły dzieci polskie. Nauka dla dzieci niemieckich odbywała się nadal. W czasie wojny wielu nauczycieli zostało zamordowanych lub zginęło na frontach. Jan Nitecki zginął w kampanii wrześniowej, Sura Merzerówna, nauczycielka religii żydowskiej, została zgładzona w Treblince, ks. Tadeusz Gabrielski zginął w Dachau. Różne były losy pozostałych. Józef Piliński w Warszawie organizował tajne nauczanie, Lucyna Śmietańska wraz z siostrą Anielą, przebywały na robotach w Rzeszy (po wojnie Lucyna Śmietańska wróciła do Błaszek), Wiktor Sieradzki zamieszkał na stacji kolejowej w Kociołkach, małżonkowie Góreccy wyjechali do Humnisk, małżonkowie Bojarscy wojnę spędzili w Częstochowie, Lidia Lamprechtówna przeniosła się do Kalisza.28 3 II 1945 r. wznowiła działalność błaszkowska szkoła powszechna. Prace w niej podjęli: Józef Piliński, jako dyrektor, Alfons i Zofia Lewandowscy, Zofia Witkowska, Regina Graberzowa, Maria Zdybowa, Wiktoria Kwaśniewska, Lucyna Śmietańska, Wiktor Sieradzki, później: Joanna Pilińska, Wacław I Helena Bojarscy, Wiktor Witkowski i ks. Zygmunt Lipa. Szkoła nosiła wtedy nazwę: Publiczna Szkoła Powszechna im. Stanisława Staszica. Liczyła 876 uczniów. Tak duża liczba uczniów wynikała z faktu, ze należało zapisać do szkoły młodzież, poczynając od rocznika 1931 aż do 1938, a więc tych, którzy w wyniku wojny nie rozpoczęli nauki. Starsi uczniowie, zapisani do klas pierwszych, przechodzili przyspieszony tok nauki (dwie klasy w jeden rok). Starano się zachować przedwojenne zwyczaje szkoły: nauczanie religii, udział młodzieży wraz z opiekunami w nabożeństwach i rekolekcjach. W kolejnych latach zaczęto odchodzić od takich działań. Po wyzwoleniu szkoła posiadała 14 izb lekcyjnych, w których naukę pobierała młodzież podzielona na 20 klas. W 1952 r., po kapitalnym remoncie, założono w klasach parkiet, wymieniono instalację elektryczną, zmodernizowano system ogrzewania szkoły. W tym czasie w szkole znaleźli zatrudnienie m. in.: Maria Porzonna, Czesław Kuźmicki, Janina Nowak, Krystyna Wilczkiewicz, Teresa Cajdler, Barbara Grabowska, Anna Krążyńska, Zofia Tomaszewska, Zdzisław Lisiak, Stanisława Izydorczyk, Krystyna Świerczak, Jadwiga Peruga, Bożena Nosal i Bronisława Broniecka. Funkcje przewodniczących Komitetu Rodzicielskiego pełnili: Czesław Puszczyński, Kazimierz Marszałek i Stanisław Marciniak. Wraz z rozwojem szkoły powszechnej kolejnym celem w rozbudowie oświaty w miasteczku stało się zorganizowanie szkoły średniej. Duża liczba absolwentów (ok. 100 rocznie), znaczna odległość od powiatowego Kalisza, powodowały, że znalazła się grupa uczniów, pragnących kontynuować naukę na poziomie maturalnym. Wtedy przy 7-klasowej szkole powszechnej zorganizowano 8 klasę, jako zaczątek szkoły średniej. Do klasy tej zapisano 30 uczniów29. Jednak po roku część uczniów zrezygnowała z nauki, pozostałych przeniesiono do szkoły średniej w Kaliszu. Dopiero w kilka lat później zrealizowano plany utworzenia szkoły średniej w Błaszkach. Decyzją Ministra Oświaty z dnia 26 VII 1956 r. przekształcono 7- klasową Szkołę Podstawową w Błaszkach w 11 – klasową Szkołę Podstawową i Liceum Ogólnokształcące. Dyrektorem tej placówki został Józef Piliński. Do klasy VIII przyjęto 45 uczniów, a wychowawstwo powierzono wybitnemu pedagogowi Czesławowi Kuźmickiemu30. W 1960 r. zorganizowano pierwszy egzamin maturalny, który odbył się na korytarzu szkolnym szkoły podstawowej. Pierwsze historyczne świadectwo maturalne z numerem 1 odebrała w dniu 23 maja tego roku Janina Antczak. Nowa szkoła powodowała braki lokalowe. Dlatego w roku szkolnym 1956/1957 powołano do życia Społeczny Komitet Budowy Szkoły, na czele którego stanęli Józef Piliński i Kazimierz Marszałek31. Komitet zebrał kwotę13 118 zł.32 , w kolejnym roku Rada Miejska przyznała pod budowę pożydowską działkę przy ulicy Szkolnej. Totalizator Sportowy zaofiarował 30000 zł na organizację boiska sportowego, a w r. 1959 Wojewódzka Rada Narodowa w Poznaniu przyznała 28 000zł. 23 VI 1960 r. wmurowano kamień węgielny a już 3 IX 1962 r. rozpoczęto naukę w nowym budynku szkolnym. W tym momencie do szkoły uczęszczało 1010 uczniów, skupionych w 22 oddziałach szkoły podstawowej i w 6 licealnych. Ostatnim etapem powstania samodzielnej szkoły średniej w Błaszkach była decyzja Kuratora Okręgu Szkolnego, doktora Jana Stoińskiego o rozdzieleniu Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego. Pismem z dnia 3 VI 1966 r. powołano do życia dwie oddzielne placówki: Szkołę Podstawową w Błaszkach, której kierowanie powierzono Andrzejowi Majewskiemu, oraz Liceum Ogólnokształcące w Błaszkach, którego dyrektorem został Józef Piliński. W ten sposób zamknął się etap rozwoju oświaty na terenie Błaszek, który z pewnymi reorganizacjami przetrwał do 1999 r., czyli do czasu reformy oświaty, powołującej do życia gimnazja. Te powstawały również, wzorem poprzednich placówek, w wyniku działalności miejscowej kadry oświatowej, przy zaangażowaniu sił społecznych i lokalnych władz. Efekt końcowy tych działań w Błaszkach to wyjątkowy wśród okolicznych miast i miasteczek kompleks oświatowy. Tak się złożyło, że nowe obiekty oświatowe powstawały tutaj mniej więcej co 40 lat. W 1880 r. - nowy budynek szkoły elementarnej. W 1925 r. zbudowano budynek szkoły podstawowej, w 1962r. powstał obiekt licealny, w 2004 r. wybudowano nowoczesny obiekt dla gimnazjum. Jak dalej potoczą się losy błaszkowskiej oświaty? Może nie trzeba będzie czekać kolejne 40 lat. Na Sieradzkich Szlakach Przypisy: 1 M.Wisińska, Kultura i oświata do końca XVIII w. ( w:) Szkice z dziejów sieradzkiego, Łódź 1977,s.166. 2 J. Wąsicki, Opisy miast polskich z lat 1793-1794, Poznań 1962, T. II, s. 591 3 Tamże, 4 Towarzystwo Szkolne w Błaszkach tworzyli mieszkańcy miasta, Chrzanowic, Gzikowa, Bukowiny oraz Borysławic. Roczne składki na szkołę wpłacano w naturze. 5 Archiwum Państwowe w Kaliszu, Naczelnik Powiatu Kaliskiego, 464. 6 W tym samym czasie w Chełmcach k/Kalisza nauczyciel pobierał 600 zł wynagrodzenia, w Dobrej 443 zł, w Godzieszach 600 zł a w Stawiszynie i w Warcie 800 zł. ( Archiwum Państwowe w Kaliszu, Naczelnik Powiatu Kaliskiego, 183.) 7 Opiekunem szkolnym dla szkoły elementarnej w Blaszkach był proboszcz parafii Błaszki, Paweł Tessarz 8 APK, NPK, 183. 9 W 1845 r. zmarło na cholerę wielu mieszkańców Błaszek. ( APK, NPK,185.) 10 Poza gotówką na utrzymanie nauczyciela mieszkańcy przeznaczali określoną ilość żyta, jęczmienia, tatarki, grochu, kartofli. ( APK, NPK, 185.) 11 Tamże, 12 W 1836 r. do szkoły elementarnej w Blaszkach uczęszczało 70 uczniów, w 1850 r. było ich 120. 13 APK, NPK, 185. 14 Tamże, 15 Miał być parterowy, składać się miał z dwóch izb lekcyjnych, mieszkania dla nauczyciela, spiżarni i kuchni. Wykonano plan budynku, zatwierdzony przez inspektora oświatowego w Kaliszu – Jasińskiego. 16 240 zł. rocznie( APŁ, NPK,185.) 17 Szkoła mieściła się w przy ówczesnej ulicy Rynek 6, w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się siedziba Urzędu Gminy i Miasta. 18 Proboszczem parafii Błaszki był wtedy ks. Aleksander Kruczkowski. 19 L.V. Jacques i S. Graeve, Przewodnik po Guberni Kaliskiej, Warszawa 1912, s. 142. 20 Tamże,s. 96. 21 Kalendarz Kaliski na rok 1914, s. 140. Mieszkańcy wsi Stok koło Błaszek w świetle tabeli prestacyjnej z 1846 roku Rafał Bogusławski Niezwykle interesujące informacje na temat mieszkańców wsi Stok położonej w pobliżu Błaszek przynoszą nam dokumenty wytworzone przez urząd Naczelnika Powiatu Kaliskiego w latach 1846-1860. Ważną częścią tych akt są tzw. tabele prestacyjne, będące wykazem powinności ciążących na każdej osadzie, tudzież przysługujących jej praw. Tabele te były niejako spisem oczynszowanych nieruchomości położonych w określonych dobrach, identyfikowanych powierzchnią oraz nazwiskiem użytkownika. Dokumentacja ta powstała w wyniku ukazu cara Mikołaja I podpisanego w dniu 7 VI 1846 r. w Warszawie. Car obawiając się rozprzestrzenienia ruchów rewolucyjnych, które ogarnęły Galicję i spowodowały liczne wystąpienia chłopów w Królestwie Polskim charakteryzujące się odmawianiem przez chłopów powinności, samowolnym rąbaniem lasów i odgrażaniem się, że pokończą z panami uznał, że konieczny jest pewien gest w stosunku do chłopa by ten nie zwrócił się przeciw władzy. Z grubsza rzecz ujmując taka była geneza ukazu z czerwca 1846 r. Przyznawał on chłopom nieusuwalność z gruntów, zakazywał uszczuplania ich nadziałów i wprowadzania nowych obciążeń. Wymuszał na dziedzicach sporządzanie inwentarzy i wykazów powinności każdego poddanego oraz jego praw1. Zgodnie z ukazem carskim dziedzic Stoku – Stanisław Bogusławski ułożył w roku 1846 tabelę prestacyjną swych dóbr2. Z tabeli tej wynika, że wieś Stok zamieszkiwali: Tamże. Alojzy Gątkiewicz był w tym czasie I sędzią Królewsko - Polskiego Sądu Pokoju. 23 Ze wspomnień Ottona Kappesa, dyrektora szkoły w l. 1925-1937. 24 Elżbieta Wojtaszczyk, Działalność dydaktyczno – wychowawcza Szkoły Podstawowej im. Stanisława Staszica w Błaszkach w latach 1945 – 1995, praca magisterska, s.14. 25 Z kroniki szkolnej. 26 Zarządzenie kierownika szkoły z dnia 12 września 1927 r. 27 Z kroniki szkolnej. 28 E. Wojtaszczyk, op. cit. S. 18. 29 Ks. Ryszard Tuzin, Błaszki, Kalisz 2000 r., s.274. 30 Jako pierwszy nauczyciel błaszkowskiej szkoły osiągnął tytuł magistra pedagogiki. 31 Zmarł tragicznie, biegnąc na ratunek płonącej szkole w 1959 r. 32 A. Mikita, 50 lecie Liceum Ogólnokształcącego im. Wojska Polskiego w Błaszkach, s. 30. 22 Lekcja biologii gimnazjum w Błaszkowiance. Lata dwudzieste XX w. • Zagrodnicy 4 dniowi utrzymujący się z roli – Korzeniak Walenty, nr domu 8, Borowiak Andrzej, nr domu 8, Nowacki Mikołaj, nr domu 10, Borowiak Jerzy, nr domu 12; wszyscy oni użytkowali po 11 morgów3 i 150 prętów ziemi. • Komornicy 3 dniowi utrzymujący się z roli – Starecki Łukasz, nr domu 4, Piątek Tomasz, nr domu 9, Deska Walenty, nr domu 12, Starecki Felicjan, nr domu 12 Szymczak Andrzej, nr domu 12; wszyscy oni użytkowali po 5 morgów ziemi. • Czynszownicy z Pustkowia Poremby utrzymujący się tylko z roli – Chojnacki Wojciech, nr domu 16, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 240 prętów ziemi, Piegoński Jan, nr domu 18, miał on w użytkowaniu 14 morgów i 150 prętów ziemi, Mielcarek Piotr, nr domu 19, miał on w użytkowaniu 10 morgów i 240 prętów ziemi. Zagrodnicy, komornicy i czynszownicy z pustkowia Poremby razem użytkowali 104 morgi i 30 prętów ziemi na co składało się: 7 morgów ogrodów warzywnych i sadów, 93 morgi pól uprawnych oraz 4 morgi i 30 prętów łąk. Ponadto we wsi Stok mieszkało przeszło 20 okupników, którzy łącznie użytkowali ponad 320 mórg ziemi skupionych w 28 osadach. Byli to: Gohl George, nr domu 22, miał on w użytkowaniu 36 morgów i 122 pręty ziemi; Fiedler George, nr domu 21, miał on w użytkowaniu 26 morgów i 75 prętów ziemi; Szultz Sigismund, nr domu 14, miał on w użytkowaniu 18 morgów i 150 prętów ziemi; Libert Andrzej, nr domu 19, miał on w użytkowaniu 18 morgów i 223 pręty ziemi; Eyzen George, nr domu 9, miał on w użytkowaniu 15 morgów ziemi; Gellert Gottfried, nr domu 3, miał on w użytkowaniu 15 morgów ziemi; Fidelak Wojciech, nr domu 23, miał on w użytkowaniu przeszło 14 morgów ziemi; Szultz Gottfried, nr domu 15, miał on w użytkowaniu 30 morgów ziemi; Gohl Gottfried, Na Sieradzkich Szlakach 23 nr domu 18, miał on w użytkowaniu 13 morgów i 278 prętów ziemi; Roth Daniel, nr domu 8, miał on w użytkowaniu 12 morgów i 2 pręty ziemi; Szultz Frydrych, nr domu 7, miał on w użytkowaniu 11 morgów i 6 prętów ziemi; Wende Gottlieb, nr domu 2, miał on w użytkowaniu 10 morgów ziemi; Roth Andrzej, nr domu 9, miał on w użytkowaniu 9 morgów i 197 prętów ziemi; Tencer Gottlieb, cieśla, nr domu 10, miał on w użytkowaniu 8 morgów i 114 prętów ziemi; Kofer Gottfried, nr domu 1, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 150 prętów ziemi; Janke Gottlieb, nr domu 11, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 150 prętów ziemi; Tencer Johan, nr domu 12, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 150 prętów ziemi; Kind Gottfried, nr domu 7, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 282 pręty ziemi; Szultz Krystian, nr domu 10, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 282 pręty ziemi; Swidler Eleonora, wdowa, nr domu 13, miała ona w użytkowaniu 7 morgów i 150 prętów ziemi; Eyzen Róża, wdowa, nr domu 16, miała ona w użytkowaniu 7 morgów i 150 prętów ziemi; Szultz Krystian, nr domu 19, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 64 pręty ziemi; Fiedler Andrzej, nr domu 20, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 64 pręty ziemi; Szultz Gottfried, nr domu 4, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 50 prętów ziemi; Szultz Gottfried, nr domu 24, miał on w użytkowaniu 6 morgów i 150 prętów ziemi; Szmidt Andrzej, nr domu 2, miał on w użytkowaniu 5 morgów ziemi; Matias Jakob, nr domu 6, miał on w użytkowaniu 5 morgów i 150 prętów ziemi; Lindner Johan, nr domu 12, miał on w użytkowaniu 2 morgi ziemi. Na folwarku ołuczowskim osiedlony był okupnik Szultz Ludwik, kowal, nr domu 23, miał on w użytkowaniu 7 morgów i 150 prętów ziemi. Z akt Naczelnika Powiatu Kaliskiego możemy się dowiedzieć, że w ciągu kolejnych czternastu lat 9 osad we wsi Stok zostało opuszczonych i w lipcu 1860 r. pozostawały bez gospodarza4. Osady te oraz przyczyny ich opuszczenia pokazuje poniższa tabela. 1 2 3 4 5 1 8 Stok Stok Stok 2 8 Stok Stok Stok 3 10 Stok Stok Stok 4 12 Stok Stok Stok 5 4 Stok Stok Stok 6 12 Stok Stok Stok 7 12 Stok Stok Stok 8 12 Stok Stok Stok 9 10 Poręby Stok Stok 6 7 8 9 Z powodu nieurodzajnych lat i upadku inwentarza opuścił posiadacz osadę Posiadali gruntu po morgów 11 prętów 150 Wa l e n t y 1852 Korzeniak Andrzej Borowiak Mikołaj Nowacki Józef Borowiak Łukasz Starecki Walenty Deska Felicjan Starecki Andrzej Szymczak Wo j c i e c h Chojnacki 1852 1852 1852 1852 1853 1852 1852 1857 Z powodu śmierci gospodarza Z powodu nie- Posiadali po urodzajnych lat i gruntu upadku inwentarza morgów 5 opuścił posiadacz osadę Z powodu spale- Posiadał mor. 7 prę. nia się budowli 240 (Opis tabeli: 1 – numer bieżący, 2 – numer tabeli prestacyjnej z roku 1846, 3 – nazwa wsi, 4 – nazwa dóbr, 5 – nazwa gminy, 6 – imię i nazwisko włościanina, który opuścił osadę, 7 – rok w którym osada została opuszczona, 8 – z jakich powodów osada wakuje, 9 – uwagi). 24 W Aktach Naczelnika Powiatu Kaliskiego dotyczących dóbr Stok zachował się bardzo interesujący list skierowany do tegoż urzędu przez Jana Nepomucena Bogusławskiego, dziedzica Stoku (syna Stanisława). W liście tym znajdujemy opisy ilustrujące problemy z jakimi borykali się mieszkańcy wsi w połowie XIX w. Obszerne fragmenty tego listu prezentuję poniżej. Włościanie pustkowia Poręb są na zasadzie tabeli prestacyjnej jako czasowo czynszowi rolnicy, będący za kontraktami prywatnymi z roku na rok potwierdzanymi [...]. A ponieważ osady te są rozrzucone i odosobnione od siebie w znacznej odległości, i w skutek rozlicznych przestępstw, kradzieży, przechowywania ludzi podejrzanych przed wymiarem sprawiedliwości i ukrywających się; gdyż osada Poręby od urzędu wójtowskiego czyli od głównych dóbr 1,5 mili jest położona i przecięta innymi własnościami, a do tego będąc położone te osady pod lasami opatowskiemi, potęgują jedynie, jak wyżej powiedziano za sposobność do kradzieży co wszakże wyśledzić można jeżeli władza zechce delegować zaufanego urzędnika. 1. Co do [Szymona] Tylskiego – nabywszy dobra Stok na własność, zastałem na osadzie, do której Tylski pretensją teścia jego Chojnackiego, już w późnej starości będącego. Przed dwoma laty stawił się przede mnie jako nowonabywcy dóbr Stok i zarazem wójta gminy [...] Chojnacki. [...] [Tylski] siedział przy nim na tejże osadzie, gdy jednak chałupę zniszczył, skutkiem czego spaliła się wraz z obórką do niej należącą. Na tedy Tylski przeniósł się i przesiedlił do gminy Sobiesęki zabrawszy mu z gruntu wszelką paszę [...], a Chojnackiego pozostawił na gruncie bez budowli, bez mierzwy i bez zasiewów. Dalej oświadczył Chojnacki, że czując się na siłach upadły, prosi dworu, ażeby osada, która wedle tabeli prestacyjnej na niego przypada była przepisana na rzecz i imię jedynego syna, który obecnie przy życiu zostaje, i dlatego upraszał dworu, aby w urzędzie wójtowskim spisany został protokół, mocą którego zapisuje i oddaje na wieczne czasy, to co by mu w skutek oczynszowania przypadać miało i oświadczył dalej, że lubo nagabywany jest przez zięcia swego Tylskiego, ażeby jemu posadę swą zapisał. Przecież on tego nie zrobi, bowiem wiadomo jest wszystkim, jak Tylski za złe prowadzenie się wyrzucony i wypędzony z gminy Sobiesęki, dodał mu przytułek przy sobie, a on mu się tak wywdzięczył, że go kilkakrotnie pobił, a nawet uderzywszy go grubym kijem w bok żebro mu złamał, czego o mało życiem nie przepłacił, jakże takiemu człowiekowi mógłby ofiarować gospodarstwo? Po takim zeznaniu wobec świadków Felicjana Stareckiego, sołtysa ze Stoku i Mikołaja Nowackiego, miejscowego gospodarza, spisany został protokół [...]. W kilka miesięcy potem Szymon Tylski mieszkając stale w gminie Sobiesęki nie mógł się tyle poświęcać rozmaitej kradzieży, szukał bowiem sposobu ażeby nabyć tytuł do wspomnianej osady Chojnackiego i podał prośbę do Naczelnika Powiatu, następnie do Rządu Gubernialnego oświadczając fałszywie i wprowadzając w błąd władze, że on jest rzeczywistym sukcesorem, któremu Chojnacki zrezygnował swoje prawa. Na skutek takich podań Rząd Gubernialny nakazał śledztwo na gruncie celem wykrycia prawdy, kto jest rzeczywistym posiadaczem prawnym osady Chojnackiego. A tymczasem Tylski zagroził starcowi Chojnackiemu, że jeżeli [...] mu nie odda gospodarstwa, to postąpi z nim jak poprzednio. Ulękniony starzec złośliwością zięcia, na skutek wyżej wspomnianego śledztwa, do którego był przeznaczony b. burmistrz Iwanowic Kokosiński i prowadził śledztwo to jednostronnie [...] przy zamkniętych drzwiach, a obecny temu Szymon Tylski wywierał potężny wpływ swój na Chojnackiego, i tym sposobem Chojnacki ukrzywdzając syna swego zrobił zeznanie, że gospodarstwo swoje rezygnuje Tylskiemu. Mam zaszczyt upraszać władze ażeby okoliczność tę ściśle zbadać raczyły i osadę należącą Chojnackiemu onemu samemu [...] oddać zadysponowały. W skutek regulacji włościan wsi Stoku czyli oczynszowania takowych, przystąpił właściciel dóbr do wymierzenia każdemu odpowiedniej posady i zawezwał Chojnackiego, aby takową na gruntach dóbr Stoku kolonialnym sposobem wydzielonych przyjął tak jak to inni włościanie dóbr tych osady swe przyjęli i dziś je uprawiają. Zamiast stawienia się Chojnackiego przybył Tylski i oświadczył wobec świadków, że on chce pozostać Na Sieradzkich Szlakach na posadzie Poręby i w dalszym biegu wystąpił ze skargą do Rządu Gubernialnego i w skutek tego Naczelnik Powiatu Kaliskiego zareagował egzekucją do właściciela o oddanie temuż posady [...]. 2. Co do Jana Piegońskiego. – Jan Piegoński tabelą prestacyjną objęty na równych prawach jak i Chojnacki i Piotr Mielcarek [...]. Jan Piegoński chcąc zamienić prawa swoje na wieczystego właściciela posady, nie mogąc na drodze urzędowej osiągnąć swego celu, wystąpił przed trybunał z żądaniem, aby mu [...] posadę tę na własność oddał (miejsce to miało wszystko za poprzednich właścicieli dóbr Stok). I skutkiem wyroku Trybunału Cywilnego nakazana została przysięga Janowi Piegońskiemu na okoliczność tę, czy posiada lub posiadał kontrakt prywatny z dziedzicami dóbr Stoku, [...] mocą którego przy posiadaniu posady zostaje. Pegoński przysięgę tę wykonał sądząc, że w skutek wykonania takowej, osada przejdzie na własność jego wieczystą. Jednakże zapomniał o tem, że rozpoczynając skargi, które od wielu lat prowadzi z właścicielami Stoku, a które i mnie w udziale się dostały W. Naczelnik Powiatu chcąc się na drodze urzędowej przekonać w czem Piegoński jest pokrzywdzony od dworu zawezwał go do protokołu i na jakiej zasadzie posiada posadę, wtedy Piegoński złożywszy kontrakt prywatny, którego tu kopią W. Naczelnik Powiatu w aktach swych zachował, co się działo w roku 1856. Tym więc sposobem Piegoński, dopuścił się krzywoprzysięstwa. A oryginalny kontrakt przesłał interesantowi [...]. I od owej to chwili Piegoński uzuchwalony tak wyrokiem Trybunału Cywilnego, jako też i niektóremi powodzeniami na drodze urzędowej, prowadzi nieustanne skargi, a jako człowiek szkodliwy dla ogółu, mieszkając sam jeden na posadzie, także pod borem opatowskim, spełnia liczne przestępstwa, będąc poza oczami władzy miejscowej. Owo zgoła jest najnieposłuszniejszy i nieuległy dla władzy gminnej, przechowując ludzi podejrzanych i trudniąc się złodziejstwem. Dla tego też wydzielonej dla sobie posady kolonialnej, między innymi włościanami przyjąć nie chce. Na te wszystkie fakta upraszam władzy również o śledztwo jak na poprzedniego osadnika. 3. Co do Piotra Mielcarek. Właściciel ma to przekonanie że skoro nigdy nie należał jeszcze do żadnych skarg spokojnie posiada swoją posadę, tak też i obecnie, co się w toku śledztwa okaże. Może być buntowanym przez pierwszych dwóch, bowiem człowiek ten nie słyszałem aby do podobnych przestępstw należał, choć równie jak i oni jest odosobniony, sam jeden zamieszkuje pod borem opatowskim. Te to wskazane przeze mnie przyczyny i dobro bezpieczeństwa publicznego, skłaniają mnie do wydzielenia im posad kolonialnych odpowiednich przepisowo dając im nierównie lepszą klasę ziemi w dobrach głównych Stok, w tej samej obszarności, ażeby raz położyć tamę nieprawości. /-/ Nepomucen Bogusławski5. W opisie mieszkańców Stoku w latach 1846-60 nie sposób pominąć dziedziców tych dóbr, którymi byli Bogusławscy h. Ostoja. W roku 1846 właścicielem majątku Stok był Stanisław Bogusławski, kapitan byłych wojsk polskich, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, uczestnik kampanii 1812 r. oraz powstania listopadowego w randze majora. Bogusławski wszedł w posiadanie Stoku po śmierci swej trzeciej żony Franciszki z Rudnickich Wągrowskiej. W opisywanym okresie był żonaty z Marią Miniszewską, z którą doczekał się licznego potomstwa – trzech córek i syna. Wszystkie dzieci rodziły się w Stoku w parafii wojkowskiej. Pierwsza na świat przyszła 10 III 1852 r. Stanisława Konstancja, następnie, w dniu 3 II 1853 r. urodziła się Maria Agata. Jako trzeci na świat przyszedł w dniu 21 III 1854 r. Józef Wojciech. Ostatnim dzieckiem Marii i Stanisława Bogusławskich była Waleria Leokadia, która urodziła się 7 VI 1856 r. Oprócz wyżej wymienionych dzieci Stanisław Bogusławski miał trzech synów: Konrada, Jana Nepomucena Adolfa i Makarego oraz córkę Zuzannę Ziembińską. Ostatnie lata swego życia spędził w Piegonisku, osadzie należącej do majętności stockich, gdzie zmarł w dniu 22 VIII 1859 r. Jego następcą w zarządzaniu majątkiem był syn Jan Nepomucen Adolf Bogusławski, zrodzony z Urszuli Załuskowskiej, mąż Pauliny z Niemojowskich. W rękach rodziny Bogusławskich dobra stockie pozostawały do 1874 r., kiedy to Jan Niepomucen Bogusławski sprzedał je małżonkom Oppenheym6. Przypisy: 1 S. Kieniewicz, Historia Polski 1795-1918, PWN, Warszawa 1983, str. 171. 2 Arch. Państw. w Kaliszu, Akta Naczelnika Powiatu Kaliskiego, sygnatura 572 k. 5. 3 1 morga = 300 prętów = 0,55976 ha. 4 Arch. Państw. w Kaliszu, Akta Naczelnika Powiatu Kaliskiego, sygnatura 572 k. 313, 315. 5 Arch. Państw. w Kaliszu, Akta Naczelnika Powiatu Kaliskiego, sygnatura 572 k. 331- 334. 6 R. Bogusławski, Mjr Stanisław Bogusławski, żołnierz z Ziemi Sieradzkiej [w] Na Sieradzkich Szlakach, nr 3-4/2006 także R. Bogusławski, Mjr Stanisław Bogusławski, żołnierz z Ziemi Sieradzkie - uzupełnienie [w] Na Sieradzkich Szlakach, nr 1/2007 oraz R. Bogusławski, Dobra ziemskie Ścibor-Bogusławskich h. Ostoja w Ziemi Sieradzkiej i okolicy na przestrzeni wieków XV–XX, [w:] Na Sieradzkich Szlakach, nr 4/2007. STĄD ICH RÓD Zginęli za wiarę i ojczyznę Józef Szubzda W świątyniach dekanatu błaszkowskiego znajdują się pamiątki po kapłanach, ofiarach II wojny światowej. W kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Wojkowie wmurowano tablicę opatrzoną napisem: Ś.P. ksiądz prałat Wincenty Gmachowski proboszcz parafii Wojków ur. 17 XI 1886 r. zam. w Dachau 7 III 1942 r. Wdzięczni parafianie. Druga tablica przypomina innego kapłana Ś. P. Ks. Bernard Sroka Proboszcz Parafii Wojków Więzień w Dachau ur. 18 VIII 1908 Sukowy zm. 29 IV 1968 Poznań Wdzięczni Parafianie. W kościele św. Anny w Błaszkach umieszczono czarną, epitafijną tablicę ozdobioną zdjęciem. Na modlących się wiernych spoglądają życzliwe oczy kapłana. Napis głosi: Ś. P. Tadeusz Gabryelski wik. par. Błaszki ur. 28 10. 1909 r. w Kłodawie zginął w Dachau za Wiarę i Ojczyznę dn. 2. 9. 1942 r. Parafianie1. Mimo woli rodzą się pytania. Kim był ten młody kapłan? Z jakiego powodu zginął? Lakoniczne stwierdzenie, że zabili go Niemcy podczas wojny staje się sloganem o politycznym zabarwieniu. Motywy, którymi kierowali się mordercy odsłaniają istotę ich czynów. Na Sieradzkich Szlakach 25 Tablice epitafijne ks. Wincentego Gmachowskiego i ks. Bernarda Sroki Kapłanów zamordowali Niemcy, posłuszni wykonawcy woli nazistowskich zwierzchników, realizatorzy politycznych i ideologicznych celów, które wytyczyli przywódcy III Rzeszy. Ideologia narodowego socjalizmu zdecydowanie różniła się od kanonów chrześcijaństwa. Miłość bliźniego i moralne zasady życia określone nakazami i zakazami dekalogu stały w jaskrawej sprzeczności z rasizmem. Uniwersalizm Kościoła godził w totalitaryzm państwa nazistowskiego. Sprecyzowana w Mein Kampf doktryna ruchu hitlerowskiego, rozwinięta przez Alfreda Rosenberga i uprawomocniona ustawami norymberskimi z 1935 r., uznawała Niemców za naród o najwyższych cechach aryjskich. Kościół katolicki prezentował odmienne poglądy sformułowane w doktrynach wiary. Biskupi niemieccy na konferencji w Fuldzie (1932 r.) zakazali wiernym wstępowania do NSDAP. Stanowisko Kościoła nie mogło stanowić bariery powstrzymującej rozwój nazizmu. Integracja przedstawicieli elit społecznych z reżimem, dobra koniunktura gospodarcza, system świadczeń i korzyści socjalnych zjednał hitleryzmowi miliony zwolenników. Zagorzałym wrogiem chrześcijaństwa był Hitler. Można być albo Niemcem – wołał Hitler – albo chrześcijaninem, nigdy jednym i drugim; księża będą musieli sami sobie wykopać grób2. Takie stanowisko Führera przesądzało losy tysięcy kapłanów. Konieczność zniszczenia kościoła katolickiego w Polsce uzasadniały ponadto uwarunkowania historyczne i narodowe. Pierwszym aktem politycznym rodzącego się w X w. państwa polskiego był chrzest. W ciągu tysiącletnich dziejów polskość nierozerwalnie zrosła się z katolicyzmem. Abp Jakub Świnka, ks. Piotr Skarga, abp Zygmunt Szczęsny Feliński, kardynał Mieczysław Ledóchowski i tysiące często nieznanych z nazwiska polskich patriotów, a zwłaszcza duchowieństwo pracujące w parafiach, walczyło o zachowanie narodowej tożsamości. Gauleiter Artur Greiser pisał: …w historii narodu polskiego… w pierwszym rzędzie katolicki kler polski występował jako główny motor nienawiści oraz nieprzejednanej woli w kierunku wyrzucenia nas Niemców (z ziem polskich- J.Sz). Przy działaniu godnym naszej walki narodowościowej nie może nam przyświecać żaden inny cel poza uświadomieniem sobie tego faktu i wzięcia pod uwagę przy kształtowaniu stosunków na tym terenie3. Uznając duchowieństwo za filar polskości A. Greiser dochodził do „racjonalnego” wniosku, że… stało się nakazem wykluczyć go w sposób możliwie rozsądny z życia politycznego4. Najprostszym, rozsądnym sposobem stało się mordowanie duchowieństwa. Do jego fizycznej likwidacji przystąpiono w pierwszym dniu wojny. Księży zabijali żołnierze Wehrmachtu. 2 IX 1939 r. zamordowali duszpasterzy parafii Parzymiechy, proboszcza ks. Bonawenturę Metlera i wikariusza, ks. Józefa Daneckiego. 3 września w Działoszynie wyprowadzili z kościoła i obok zastrzelili, urodzonego w Sieradzu, proboszcza Ignacego Chartlińskiego5. Zginął też ks. Włodzimierz Kiełkiewicz, od 1935 r. proboszcz w Warcie. 10 września zastrzelono ks. Aleksego Hoffmana, proboszcza parafii Siniarzewo. 20 września na rynku w Kaliszu publicznie rozstrzelano ks. Romana Pawłowskiego, proboszcza parafii Chocz. Kapłan ten przez wiele lat pracował na ziemi sieradzkiej. W 1909 r. był 26 wikariuszem w Sieradzu, następnie proboszczem w Brzeźniu i dziekanem złoczewskim. Po przejęciu przez niemiecką administrację cywilną zarządu nad polskimi ziemiami, rozpoczęły się masowe aresztowania księży. 21 X 1939 r. aresztowano 16 księży z pow. nieszawskiego. 10 z nich rozstrzelano k. Górnej Grupy, a wśród nich ks. Mariana Kuczyńskiego (od 1 VII 1934 r. do 30 VII 1935 r. wikariusza w Burzeninie) i ks. Jana Sołtysiaka (od 31 XII 1935 r. do 4 I 1937 r. wikariusza w Wojkowie). 23 X. uwięziono 18 księży w powiecie lipnowskim. Poprzez Stutthof i Sachsenhausen trafili do Dachau. Następnego dnia zatrzymano 10 księży z okolic Piotrkowa Kujawskiego. 9 z nich zastrzelono w pobliskim majątku6. A. Greiser zamierzał na terenach Wartheland uformować wzorcowy okręg Rzeszy. Pod pretekstem zapewnienia spokoju w Święto Niepodległości w dniu 11 listopada uwięziono wiele osób należących do inteligencji. W Łodzi i okolicy zatrzymano ok. 1500 osób, w tym ponad 50 księży. Wśród osadzonych w więzieniu na ul. Sterlinga w Łodzi znalazł się biskup Kazimierz Tomczak, sufragan łódzki. Innych księży uwięziono w fabryce wyrobów metalowych Johna i w fabryce Bayera w Rudzie Pabianickiej. Po kilku dniach przewieziono ich do więzienia w Radogoszczu, gdzie poddano torturom7. 7 XI 1939 r. aresztowano 9 profesorów seminarium duchownego we Włocławku, 22 alumnów i 10 księży wraz z bpem Michałem Kozalem.8 W więzieniu sieradzkim osadzono sieradzkich księży: Władysława Górę, Stefana Flisiaka i Feliksa Binkowskiego oraz księży ze Zduńskiej Woli: proboszcza ks. Stanisława Masłowskiego, wikariusza Józefa Balcerczyka i prefekta ks. Władysława Gisztera. Ich losy były różnie. Księży zduńskowolskich deportowano w pobliże Sandomierza. W styczniu 1940 r. w Radogoszczu przebywało 50 kapłanów. Kolejna fala aresztowań miała miejsce pomiędzy styczniem a marcem 1940 r. W archidiecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej zatrzymano 284 duchownych. W sierpniu tego roku uwięziono 200 księży z archidiecezji gnieźnieńskiej, poznańskiej i warszawskiej, oraz diecezji włocławskiej i płockiej i osadzono w obozach koncentracyjnych9. Masową akcję obejmującą teren całego Warthelandu przeprowadzono 5,6 i 7 X 1941 r. W rejencji łódzkiej zatrzymano ok. 350 księży, w inowrocławskiej 74, w poznańskiej 141. Osadzono ich w obozach przejściowych w budynku fabryki włókienniczej KJ. Steinera i braci Schweikert w Konstantynowie Łódzkim, w klasztorze w Lądzie oraz w Forcie VII w Poznaniu10. 28 X 1941 r. księży deportowano do Dachau. Na terenach włączonych do Rzeszy, poza kilkoma kościołami dla Polaków i oddzielnie dla Niemców wyznania rzymsko-katolickiego pozostałe kościoły zamknięto. Główna brama obozu w Dachau Obóz koncentracyjny w Dachau stał się miejscem zagłady katolickiego duchowieństwa. Niemcy osadzili w tym lagrze 2720 kapłanów i zakonników z 19 państw. Wśród nich było 1780 Polaków11. Księży pozbawiono imion, godności cech ludzkich. Zostali numerami sprawdzanymi na apelach. Liczono jak stado, by nikogo nie brakowało. Uśmiercano Na Sieradzkich Szlakach głodem, pracą, gazem, biciem, pseudonaukowymi eksperymentami… Szczególną nienawiścią darzono przejawy życia religijnego. Bp Kazimierz Majdański, w czasie wojny alumn seminarium we Włocławku, więzień Dachau wspominał jak księdzu mówiono: Podepcz różaniec. Ponieważ odpowiedzią było nie, więc podeptany został człowiek12. Codziennej śmierci towarzyszyły przekleństwa esesmanów, którzy powtarzali, że jedyna droga do wolności prowadzi przez krematoryjny komin. Księży przywiezionych z Konstantynowa ulokowano w najgorszym bloku nr 28. Pod jednym dachem znaleźli się księża dekanatu błaszkowskiego. Panem ich życia i śmierci był blokowy Fritz Becher oraz izbowi Franz Roner i Wilhelm Eichel. Tego ostatniego nazywano Kretynkiem. Wyzbyci ludzkich uczuć, nieczuli na cierpienia, chełpili się surowością i prześcigali w okrucieństwie. Odczuwali satysfakcję z pełnienia funkcji katów, z unicestwienia godności człowieka. W doktrynie nazistowskiej przyjęto eutanazję za środek służący oczyszczaniu społeczeństwa z niepotrzebnych zjadaczy. W obozie przeprowadzano selekcje. Księży starych, chorych, ułomnych, wyczerpanych fizycznie zaliczono do grupy inwalidów. Uśmiercano ich stopniowo w komorach gazowych w Hartheim koło Linzu. W murach starego zamku przekształconego w fabrykę śmierci zakończył życie ks. T. Gabryelski, ks. S. Łaszkiewicz, ks. Al. Makowski i ks. W. Tołkacz. Rapportfuhrer Hofman katuje więźnia Ks. Tadeusz Gabryelski13. Urodził się 28 X 1909 r. w Kłodawie. W rodzinnym mieście ukończył szkołę powszechną. Uczył się w gimnazjum w Kole i w Liceum im. Piusa X we Włocławku. Po zdaniu matury w 1929 r. wstąpił do seminarium we Włocławku. Odznaczył się pilnością i pobożnością. Wyrazem zaufania przełożonych do alumna było powierzenie w r. szk. 1932/33 funkcji superiora w niższym seminarium. Święceń kapłańskich udzielił mu ks. bp Karol Radoński. Pracował jako wikariusz i prefekt kolejno w parafiach w Brześciu Kujawskim, Wiechowie, Świątkowiźnie i Chełmicy. 8 VIII 1936 r. został przeniesiony do Błaszek, gdzie pełnił funkcję prefekta i wikarego. W Błaszkach spędził pierwszy okres okupacji. 6 X 1941 r. został aresztowany i uwieziony wraz z innymi kapłanami diecezji w Konstantynowie Łódzkim. 30 X tego roku przybył do Dachau. Otrzymał numer 28150 i przydział do 28 bloku. Przez zimę 1941/42 pracował przy odśnieżaniu obozu, nosił ciężkie kotły z jedzeniem Wątły organizm szybko został zniszczony. 10 VIII 1942 r. wywieziono go w grupie inwalidów do komór gazowych w Hartheim k. Linzu. Ks. Wincenty Gmachowski. Urodził się 17 XI 1886 r. w Czarnkowie. W 1904 r. wstąpił do seminarium we Włocławku. Utalentowany i pilny alumn został rocznym diakonem. 12 VI 1910 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracę duszpasterską rozpoczął Wolborzu, gdzie przez trzy lata pełnił obowiązki wikariusza. W l. 1913-15 studiował na Uniwersytecie Katolickim we Fryburgu w Szwajcarii. Po powrocie do kraju pełnił funkcję wikariusza w Piotrkowie Tryb. Przez krótki okres czasu administrował parafiami w Bogdanowie i Parzymiechach. W 1916 r. został przeniesiony do Częstochowy, gdzie pełnił obowiązki prefekta w gimnazjum ss. zmartwychwstanek i uczył religii w zakładzie p. Słomkowskiej. Ponadto pracował w sądzie biskupim. W listopadzie 1920 r. został skierowany na Uniwersytet Gregoriański w Rzymie celem dokończenia studiów prawniczych. 19 VI 1922 r. uzyskał doktorat z prawa kanonicznego. Bp. Stanisław Zdzitowiecki 22 XII 1922 r. mianował go kanclerzem kurii włocławskiej. Jednocześnie powierzono mu stanowisko profesora seminarium. Prowadził wykłady z prawa kanonicznego. 1 IX 1924 r. został obrońcą węzła małżeńskiego, a 12 I 1926 r. wyróżniony został godnością kanonika honorowego kaliskiego a następnie szambelana honorowego Jego Świętobliwości extra urbem. Po śmierci pba S. Zdzitowieckiego przeniesiony na stanowisko proboszcza w Ciechocinku otrzymał nominację sędziego prosynodalnego. Jako proboszcz pracował od 22 VI 1931 r. w Opatówku, a od 29 XII 1936 r. w Wojkowie. W tej miejscowości dokończył budowę świątyni. Jego staraniem w 1937 r. wieżę kościelną zwieńczono strzelistym hełmem. Aresztowany 6 X 1941 r. przebywał w obozie w Konstantynowie. 30 X 1941 r. w transporcie więźniów przewieziony do Dachau. Jako numer 28269 pracował przy usuwaniu śniegu z obozu. Zmarł 7 III 1942 r. Spalony w krematorium. Ks. Stanisław Łaszkiewicz. Syn Jakuba i Józefy z Jeziornych ur. się 28 XI 1867 r. w Górnej Wsi. Uczył się w Kole i w Kaliszu. Po studiach w seminarium we Włocławku 26 VI 1892 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował jako wikariusz w Dobrcu i w Tuliszkowie. Przez trzy lata w zastępstwie za chorego proboszcza administrował parafią Rusocice. Był zapobiegliwym zarządcą. W latach 1897-1901 pracował w Gruszczycach. Wykonał szereg prac, które poprawiły stan kościoła. Wybudował dzwonnicę, odnowił plebanię. W latach 1901-1905, gdy pełnił obowiązki proboszcza w Tykadłowie, wybudował tam kościół. W Grabnie, kolejnej parafii, pokrył kościół dachówką, ogrodził cmentarz… Przeniesiony w 1914 r. do Złotkowa wydajnie pracował na rzecz oświaty. Od 1920 do 1941 r. pracował w Budzisławie Kościelnym. 6 X 1941 r. internowany w Lądzie skąd został przewieziony do Dachau gdzie otrzymał nr 28210, przydzielony do bloku 28. Schorowany, niezdolny do pracy fizycznej został zakwalifikowany do grupy inwalidów i 18 V 1942 r. wywieziony do komór gazowych w Hartheim. Ks. Jan Sołtysiak. Urodził się 4 IX 1909 r. we wsi Wysokinie w pow. opoczyńskim. Uczył się w Liceum im. Piusa X we Włocławku gdzie 19 V 1928 r. otrzymał świadectwo dojrzałości. Po pięcioletnich studiach w seminarium we Włocławku 18 VI 1933 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Pracował jako wikariusz w Błaszkach (1 VIII 1933-31 VII 1934), w Kleczewie, w Wojkowie (31 XII 1935-4 I 1937) i w Sadlnie. 16 I 1939 r. mianowany administratorem, a w maju proboszczem w Łowiczku. 21 X 1939 r. został aresztowany w grupie 16 księży dekanatu nieszawskiego i uwięziony w Aleksandrowie Kujawskim. 4 XI przewieziony do Świecia, a po dwóch dniach do klasztoru werbistów w Górnej Grupie. 18 XI 1939 r. został rozstrzelany w pobliskim lesie w grupie 10 kapłanów. Ks. Teodor Suck. Syn Konstantego i Emilii z domu Steur urodził się 21 X 1870 r. w Wieluniu. Uczył się w rodzinnym mieście a następnie w gimnazjum filologicznym w Kaliszu. Jesienią 1888 r. przyjęto go na II kurs seminarium we Włocławku. 29 VI 1893 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Jako wikariusz pracował w Brzeźnicy, Radomsku, w Koninie i w Raciążku. Administrując parafią w Zgłowiączce odnowił kościół i dobudował kaplicę. Od 5 V 1902 r. do 14 VII 1906 r. pełnił obowiązki proboszcza w Gruszczycach a następnie w Charłupi Wielkiej. 9 VI 1908 r. wyjechał do Stanów Zjednoczonych gdzie pełnił obowiązki proboszcza w Syracuse, Brooklin’ie, Filadelfii i Monsatoria. W 1921 r. wrócił do kraju i otrzymał probostwo w Konecku, a następnie w Grabkowie. Od 1926 r. pracował w Wieńcu, a od 1936 r. w Kościelnej Wsi pod Kaliszem. Schorowany 15 III 1938 r. zrezygnował z funkcji proboszcza. Leczył się w szpitalu ss. elżbietanek w Na Sieradzkich Szlakach 27 Poznaniu. Zły stan zdrowia nie uchronił go od aresztowania 6 X 1941 r. Przewieziony do Konstantynowa skąd do Dachau gdzie przebywał w izbie 4 w bloku 28 jako numer 28156. Zmarł w rewirze 7 II 1942 r. Ks. Bronisław Topolski. Urodził się 25 VII 1890 r. w Warszawie z ojca Ludwika i Anieli z Jabłońskich. W r. 1909 wstąpił do seminarium we Włocławku. Święcenia kapłańskie otrzymał 25 III 1915 r. Pełnił obowiązki wikariusza kolejno w parafiach w Dłutowie, Morzysławiu, Wojkowie, Tuliszkowie i Koninie. W Koninie poza obowiązkami wikariusza sprawował funkcję kapelana więziennego, uczył religii i pracował w miejskim dozorze szkolnym. Był gospodarzem spółdzielni Księgarnia Polska. 16 VI 1921 r. został skierowany do Słupcy. 4 VII 1922 r. przeniesiono go do Serocka. 15 X 1924 r. został proboszczem w Koszutach. Był zapobiegliwym gospodarzem: wyremontował kościół i odnowił budynki gospodarcze. 15 VII 1930 r. został proboszczem w Kliczkowie Małym Od 8 VII 1936 r. pełnił obowiązki proboszcza w Brzezinach Kaliskich. Aresztowany 6 X 1941 r. Po dwutygodniowym pobycie w Konstantynowie przewieziono go do Dachau. Otrzymał numer 28353. Zmarł 27 IX 1942 r. Ks. Jan Wągrowski. Urodził się w Błaszkach 6 II 1876 r. Naukę pobierał w prywatnym gimnazjum Floriana Łagowskiego w Warszawie oraz w gimnazjum rządowym w Kaliszu. W 1894 r. wstąpił do seminarium duchownego we Włocławku. 29 VI 1899 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Był wikariuszem kolejno w Klonowej, Liskowie a 1 XI 1900 r. przybył do rodzinnych Błaszek. Od 1902 r. pracował w Burzeninie. Po dwóch latach przeniesiono go do Lututowa, po kilku miesiącach do Tuliszkowa, potem do Bogdanowa, Kraszewic. Od Bożego Narodzenia w 1906 r. był znowu był w Liskowie, od 1 VIII 1908 r. administrował parafią w Kosmowie. W latach 1908-12 jako wikariusz w Młodajewie administrował filialnym kościołem św. Bartłomieja w Koszutach. Przez następne pół roku był wikariuszem w Kole, potem w Małyniu i ponad rok kierował parafią Cielętnikach w trudnych latach I wojny światowej rezydując w Sobierzycach. 20 III 1917 r. został proboszczem w Łyskorni, a od 1919 r. w Woli Wiązowej. W r. 1922 pracował w parafii Wierzchy, a w latach 1922-28 w sąsiednich Zygrach. Następne pięć lat duszpasterzował w Tokarach. W 1933 r. powrócił do Klonowej. Jako proboszcz tej parafii otoczył m.in. murem cmentarz. Aresztowany 6 X 1941 r., przewieziony do Konstantynowa, potem do Dachau gdzie otrzymał nr 28274. Zaledwie kwartał i kilka dni wystarczyło by pracą ponad siły i głodem zamordować sędziwego kapłana. Zmarł 16 II 1942 r. W komorach gazowych Hartheim ponieśli śmierć wikariusze w Błaszkach: ks. Aleksander Makowski, nr obozowy w Dachau 28406, zamordowany 18 V 1942 r. i ks. Wacław Tołkacz, numer obozowy 28036, zginął 12 VII 1942 r. W Dachau poniósł męczeńską śmierć ks. Edmund Wielebski, w 1939 r. wikariusz w Wojkowie, a podczas okupacji duszpasterz w Stolcu. W obozie zapisany pod numerem 28266. Umarł 20 V 1942 r. w wieku 27 lat. Nie zdążył podjąć studiów, na które zo- Pomnik: Bohaterom Tej Ziemi w Błaszkach Barbara Grabowska Każda społeczność, naród ma swych bohaterów i stawia im pomniki. Tak właśnie można im oddać cześć i hołd. Historia naszego narodu składa się z wielu wzniosłych, a także 28 stał wytypowany przez władze duchowne. Niemcy mordowali starych i młodych księży, emerytów i alumnów. Kapłaństwo uzasadniało wyrok śmierci. Zamek Hartheim koło Linzu O ofiarach niemieckich obozów śmierci, o rozstrzelanych, zagazowanych, o męczennikach więzień nie można zapomnieć. Obłąkane ideologie i kłamstwa polityczne nadal żyją. W imię walki z terroryzmem zabijanych są tysiące niewinnych. Ropa naftowa cenniejsza jest od ludzkiego życia. Eutanazja w formie aborcji znalazła sądowe uzasadnienie. Pamięć o niemieckich obozach zagłady jest warunkiem budowy cywilizacji życia na naszej planecie. Przypisy: 1 Tuzin R. ks., Błaszki. Wzgórze Anny, Błaszki 2000, s. 258. Mikołajewski J. ks., 100-lecie koronacji kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w Wojkowie, Wojków 2008, s. 19, 2 Frątczak W. ks., Martyrologia duchowieństwa diecezji włocławskiej w latach 1939-45, Łódź 1992, s. 59, 3 Budziarek M., Geneza, przebieg i następstwa masowych aresztowań duchownych katolickich 5-7 X 1941 r., w: Martyrologia duchowieństwa polskiego 1939-45, Łódź 1992, s. 36 4 Frątczak W. ks., op. cit., s. 59, 5 Tamże, s. 61, 6 Tamże, s. 53, 63, 7 Budziarek M., Eksterminacja duchowieństwa łódzkiego w l. 1939-40, w: Eksterminacja inteligencji Łodzi i okręgu łódzkiego 1939-40, Łódź 1992, s. 42-43, 8 Frątczak W., ks., op. cit., s. 63 9 Budziarek M., Geneza, przebieg…, op. cit. S. 38-39, 10 Tamże, s. 40, 11 Domagała J., Ci, którzy przeszli przez Dachau, Warszawa 1957, s. 54-59, 12 Majdański K. bp., Zmaganie o godność człowieka, w: Martyrologia duchowieństwa polskiego 1939-45, Łódź 1992, s. 19, 13 Podstawę opracowania biogramów stanowiły: Librowski S., ks., Ofiary zbrodni niemieckiej spośród duchowieństwa diecezji włocławskiej 1939-45, Włocławek 1947., Budziarek M., Geneza, przebieg… op. cit., Domagała J., op. cit., Kronika diecezji włocławskiej Nr 2, 1945, Musiał T., Dachau 19331945, Katowice 1968, s. 338-362, Szermeta J., Aresztowanie duchowieństwa katolickiego prowadzone przez Niemców w Reischgau Wartheland 5-7 X 1941 r. i pobyt w obozie przesiedleńczym w Konstantynowie Łódzkim, w: Prace i materiały historyczne Archiwum Archidiecezji w Łodzi; Muzeum Archidiecezji Łódzkiej, t. III, Konstantynów Łódzki, 2006. tragicznych wydarzeń. Położenie geograficzne sprawiło, że w przeszłości Polacy musieli wielokrotnie chwytać za oręż i bronić swej suwerenności. W zmaganiach tych uczestniczyli także mieszkańcy naszej gminy. Chcąc ocalić od zapomnienia ich nazwiska, a jednocześnie pokazać wzorce postaw obywatelskich współczesnym, pragniemy przywrócić tamtych bohaterów naszej zbiorowej pamięci. Wzniesiony pomnik jest podziękowaniem tym, którzy położyli na szalę głowy, gdy szło o naszą wolność i niepodległość. Inicjatorem tej pamiątki i hołdu jest Patriotyczne Stowarzyszenie Miasta i Na Sieradzkich Szlakach Gminy Błaszki, ale idea budowy monumentu wychodzi poza Stowarzyszenie – uzyskała akceptację mieszkańców Błaszek i okolicznych wiosek. W środku naszego miasta stanął monument przypominający o najlepszych synach tej ziemi. Podarowali nam swoją wiarę, nadzieję, miłość. Oddali życie. Teraz mamy gdzie złożyć kwiaty oraz i uświadomić sobie, że jesteśmy stąd i z nich. Zaczęliśmy 11 listopada 1998 roku. Wtedy to na uroczystej sesji Rady Gminy i Miasta Błaszki zgłosiliśmy pomysł budowania pomnika. Chcieliśmy, aby stanął przed Błaszkowianką i upamiętnił z imienia i nazwiska tych żołnierzy, którzy z bronią w ręku, na przestrzeni wieków, stracili życie w obronie wolnej i niepodległej 0jczyzny, a pochodzili stąd, z miasta i gminy Błaszki. Wiosną 1999 roku ukonstytuował się Komitet Budowy Pomnika, na którego czele stanęła Barbara Grabowska – przewodnicząca. Rozpoczęła się długa procedura prawno- administracyjna dotycząca monumentu. Członkowie Komitetu pomogli skomunalizować działkę przed Błaszkowianką i uzyskać pozytywną opinię Konserwatora Zabytków na wzniesienie monumentu oraz Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Równolegle urządzaliśmy kwesty, festyny, loterie fantowe, bale dobroczynne. Wydrukowane zostały koszulki z unikalnym emblematem Błaszkowianki i herbem miasta, wydane pocztówki związane z miastem oraz książka Wśród polskich pól przed laty autorstwa Marii Grodzickiej - ostatniej właścicielki Wrzącej. Wszystkie te przedsięwzięcia miały jeden cel - zdobycie środków na budowę pomnika. W kwietniu 2000 roku ogłosiliśmy konkurs na pomnik, któremu niemal od samego początku nadaliśmy nazwę Bohaterom Tej Ziemi. W konkursie wzięło udział 9. artystów plastyków z całej Polski: Poznania, Łodzi, Skierniewic, Wałbrzycha, a także z Warty i Błaszek. Jednogłośnie członkowie Komitetu zdecydowali , że przed Błaszkowianką stanie pomnik autorstwa Jana Grodka, kierownika pracowni rzeźby Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Ich zdaniem, właśnie ten projekt idealnie upamiętnia patriotyczną ofiarę bohaterów z miasta i gminy Błaszki. Otwarty krąg krzyży i wyrastająca z niego postać kobiety z laurem w rękach, oraz nazwiska 119 bohaterów, to zasadnicze elementy projektu. Krąg krzyży, to krąg pamięci, który będzie się poszerzał i ma odniesienie do zwieńczenia pomnika, a jest nim postać kobiety. W naszej kulturze wyraża ona najwynioślejsze uczucia i wartości. Symbolizuje też Madonnę, która cierpiała pod krzyżem poświęcając syna. Kobietę, która znakiem krzyża żegna syna wyruszającego na bój. Wyraża ona ponadto zwykłe ludzkie uczucia - ciepło, oddanie, poświęcenie. Tego pomnika na pewno by nie było, gdyby nie wsparcie mieszkańców naszego miasta, gminy i nie tylko. 11 listopada 2000 roku odbyła się uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod pomnikiem oraz msza święta i akademia. 10 stycznia 2001 roku wysłaliśmy całą dokumentację pomnika do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie z prośbą o weryfikację napisów inskrypcyjnych, które zostaną umieszczone na pomniku. Ci z kolei całą dokumentację przesłali do Wydziału Spraw Obywatelskich w Łodzi z prośbą o analizę i weryfikację listy nazwisk, która ma być umieszczona na Pomniku Bohaterów w Błaszkach. Barbara Grabowska - Przewodnicząca Komitetu Budowy Pomnika, wraz z burmistrzem Krzysztofem Stępińskim, ustalili w Jednostce Wojskowej w Sieradzu, z płk. Markiem Lewandowskim, że uroczystość odsłonięcia pomnika odbędzie się w dniu święta Wojska Polskiego 15 sierpnia 2001 roku. Ustalono, że odsłonięcia dokona 101 letni porucznik Józef Kuca, uczestnik wojny polskobolszewickiej. Na uroczystość zaproszono przedstawicieli rodzin zamordowanych żołnierzy, Jednostkę Wojskową, przedstawicieli władz. 17 kwietnia 2005 roku z inicjatywy mieszkańca Błaszek Kazimierza Grobelnego odbyła się uroczystość, wmurowania urny z prochami oficerów i podchorążych, zamordowanych w Katyniu, po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku. Poniżej treść napisów na pomniku. Złożenie tablicy dla uczczenia oficerów zamordowanych w Katyniu Konfederacja Barska Grodzicki Kazimierz chorąży 1730-1771, zm. pod Wiązową Wolą Powstanie Listopadowe Biernacki Józef Gabriel gen. bryg. 1774-1834, zg. w twierdzy Zamość Załuskowski Napoleon ppor. 1807-1840, zm. na Syberii Powstanie Styczniowe Cieszkowski Michał 1845-1863, zg. pod Widawą Fornalczyk Józef – 1863, zg. pod Kluskami k. Wielunia Piaszczyński Maciej 1822-1863, zg. pod Równą Polkowski Henryk 1830-1863, ranny pod Złoczewem, zm. w Błaszkach Suchorski Teodor 1836-1863, zg. pod Kluskami k. Wielunia I wojna światowa Bem Adam kanonier 1889-1914, zg. pod Uniejowem Karasiński Franciszek 1888-1914, zg. w Rosji Marszałek Antoni 1892-1914, zg. pod Kutnem Wojna polsko-bolszewicka Ciamciak Walenty, strz. 1900- zg. 1920 Jakubczak Jan 1900- zg. 1920 Klimkiewicz Józef 1900- zg. 1920 Kopacki Jan 1893-1920, zg. pod Warszawą Marcinkowski Ignacy 1899-1920, zg. pod Baranowiczami Nowacki Antoni 1901-1920, zg. pod Toruniem Olszewski Czesław plut. 1900-1920, zg. w Warszawie Pilawa-Żelisławski Wacław ułan 1901-1920, zg. pod Ostrołęką Starecki Wacław ułan 1900-1920, zg. pod Baranowiczami Szymański Władysław 1863- zg. 1920 Wróbel Andrzej 1904- zg. 1920 II wojna światowa Archański Jan 1916-1939, zg. w bitwie nad Bzurą Bachor Józef 1916- zg. 1939 Baszczyk Józef 1915-1939, zg. w Mikołajewicach Błaszczyk Jan kpt. pilot 1916-1943, zg. w Egipcie Bonusiak Bronisław 1914-1939, zg. pod Sochaczewem Borowiak Józef 1920-1939, zg. pod Piątkiem Borowiak Józef 1915- 1939, zg. w Mikołajewicach Borowski Edward 1900-1939, zg. w Beeskow Borowski Kajetan pilot 1899-zg. 1939 Czuper Paweł 1904- zg. 1939 Doruch Adam 1910-1939, zg. pod Uniejowem Drewniak Władysław ułan, 1916-1939, zg. pod Warszawą Na Sieradzkich Szlakach 29 Drygasiewicz Stefan strz. 1914- zg. 1939 Ekiert Antoni 1906- zg. 1939 Fornalski Leon 1908-1939, zg. pod Sochaczewem Fogiel Władysław 1914-1939, zg. pod Łęczycą Gabryjelski Tadeusz ks. 1909-1942, zg. w K.L. Dachau Glinkowski Zygmunt strz 1900-1942, zm. w Iraku Głowinkowski Walerian, żołnierz AK 1900-1943, zg. w K.L. Gross Rosen Gmachowski Wincenty ks. prałat 1886-1942, zg. w K.L. Dachau Grabski Walenty strz. pokł. 1919-1940, zg. nad Hamburgiem Hakemer Zbigniew d-ca kompanii AK 1912- zg.1945 Janiak Franciszek 1917- zg. 1939 Janiak Stefan strz. 1920-1939, zg. w Balinie k. Uniejowa Janasiak Walenty 1899-1939, zg. pod Uniejowem Jankowski Czesław ułan 1904- zg. 1939 Jankowski Jan 1910- zg. 1939 Jasiński Stanisław 1901-1939, zg. w Brzezinach k. Łodzi Jerzykowski Leon 1889-1939, zg w Beeskow Jurek Feliks ułan 1916- zg. 1939 Juszczak Franciszek por. 1908-1940, zg. w K.L. Oświęcim Kawa Jerzy żołnierz AK 1923-1945, zg. pod Lubeką Kawa Władysław 1894-1944, rozstrzelany pod Mławą Kierzkowski Bronisław 1905-1939, zg. w Rokicinie Klimkiewicz Stanisław strz. 1910-1946, zm. w Bolonii Kliński Kazimierz strz. 1913-1942, zm. w Kazachstanie Kołoszczyk Tadeusz plut. pilot 1919-1944, zg. nad Holandią Konieczny Bronisław żołnierz AK 1902-1944, zg. w Kaliskiem Konieczny Franciszek oficer 1914-1939, zg. w Warszawie Kończewski Marian 1914-1939, zg. pod Wartą Kozłowski Jerzy pchor. AK, ps. Kastor 1923-1944. zg. w Warszawie Krążyński Stefan kan. 1923-1944, zm. we Włoszech Kubiak Ignacy 1915-1939, zg. w Bitwie nad Bzurą Lipiński Edward 1910-1939, zg. pod Modlinem Lisiecki Beniamin ppor. 1909-1939, zg. w Garwolinie Majewski Kazimierz 1910-1939, zg. pod Warszawą Marciniak Jan bomb. 1904-1942, zm. w Uzbekistanie Matuszak Józef 1917-1941, w obozie jenieckim w Niemczech Matuszkiewicz Jan 1905- zg. 1939 Matuszkiewicz Stanisław 1917-1939, zg. na Zaolziu Majer Franciszek Ksawery 1905- zg.1939 Meler Stanisław 1905-1939, zg. w Bitwie nad Bzurą Michalak Piotr ułan 1916-zg. 1939 Mróz Michał 1887-1941, zg. w K.L. w Mauthausen-Gusen Olejniczak Aleksander 1914-zg. 1939 Opora Józef 1907-1942, zm. w Kazachstanie Osiewała Antoni szer. 1908-1939, zg. pod Lwowem Owczarek Kazimierz 1909-1942, zm. w Kazachstanie Palma Tomasz 1902-zg. 1944 Pacholczyk Antoni 1916- zag. 1939 Parnowski Stefan ppor. 1897- zg. 1939 Pawlak Józef żoł. AK 1918-1943, zam. w Kieleckiem Pawlak Władysław 1904-1939, zg. pod Lwowem Paszyński Mieczysław sierż. 1908- rozstrz. 1944 Piątkiewicz Roman 1907-1939, zg. na Lubelszczyźnie Pietura Marian 1912-1939, zg. w Warszawie Pilawa Żelisławski Witold kpt. 1892-1943, zg. w K.L. Sachsenhausen Polowczyk Józef żoł. 29 PSK 1913-1939, zg. w Warszawie Skweres Emil 1913-1939, zg. nad Wisłą Sobczak Stanisław ułan 1915-1939, zg. pod Grudziądzem Spychalski Jan żoł AK 1897-1943, zg. w Warszawie Stojowski Jerzy Jordan ppor. -1939, zg. w bitwie nad Bzurą Staroński Tadeusz 1904-1939, ranny pod Częstochową, zm. w Rumunii Sukiennik Stanisław 1899-1939, zg. pod Piątkiem Sulwiński Jędrzej 1919-zg. 1939 Szczeciński Tadeusz 1913-1939, zg. w Kozienicach Szosland Kazimierz Zdzisław major 1891-zg. 1944 Świderski Stefan szer. 1912-1939, zg. w Zduńskiej Woli Trzeciak Władysław strz. 1916-1939, zg. w Woli Branickiej Tłokiński Leon 1915-1939, zg. w Wilanowie Walczak Franciszek 1913-1939, zg. w Piaskach k. Sieradza Wiertelak Franciszek strz. 1913-1942, zm. w Uzbekistanie Zbrodnia Katyńska Gutowski Bronisław por. 1883-1940, zg. w Charkowie Kołoszczyk Franciszek funkc. P.P. 1900-1940, zg. w Kalininie Laudowicz Stanisław Wacław ppor. 1902-1940, zg. w Katyniu Pawlak Bronisław funkc. P.P. 1905-1940, zg. w Kalininie Pilawa Żelisławski Kazimierz płk. 1893-1940, zg. w Katyniu Przyjazny Stefan kpt. 1906-1940, zg. w Charkowie Purolczak Kazimierz ppor. 1900-1940, zg. w Katyniu Sałaciński Franciszek post. P.P. 1906-1940, zg. w Kalininie Starecki Marian funkc. P.P. 1904-1940, zg. w Kalininie Szczupak Franciszek funkc. P.P. 1911-1940, zg. w Kalininie Walczak Józef junak 1920-1940, zg. w Katyniu Wołkanin Ignacy funkc. P.P. 1897-1940, zg. w Kalininie Powstanie Warszawskie Mayer Janusz ps. Zjawa żoł. AK 1912-zg. 1944 Olszewski Czesław ps. Zając 1924-zg. 1944 Okres stalinowski Jachowicz Kazimierz żoł. AK 1912-1948, zg. w Kaliszu … i wielu bezimiennych Sławni i godni pamięci rzaty z Naramowic. Od 1431 r. podjął studia na Akademii Krakowskiej pracując jednocześnie w kancelarii królewskiej. W 1440 r. był w orszaku króla Władysława Jagiellończyka, który udał się na Węgry w celu objęcia tronu. W 1442 król protegował go na probostwo w Sieradzu. Pracował w kancelarii Kazimierza Jagiellończyka będąc jednym z współtwórców polityki centralizacyjnej. W 1450 r. został biskupem włocławskim, wyświęconym 12 I 1451 r. w kościele Podwyższenia Świętego Krzyża w Kole, utrzymując ścisłe związki z antykrzyżackim Związkiem Pruskim stając się zwolennikiem zjednoczenia Prus z Polską. W 1454 r. otrzymał kanclerstwo koronne co uczyniło go kierownikiem polskiej polityki w okresie wojny trzynastoletniej. W 1463 r. został biskupem Marek Musielski Jan Gruszczyński (1405-1473) Jan Gruszczyński herbu Poraj – arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski 1462-1472, biskup krakowski i kujawski, kanclerz wielki koronny. Był synem chorążego sieradzkiego Jana z Gruszczyc i Iwanowic w ziemi sieradzkiej i Małgo- 30 Na Sieradzkich Szlakach krakowskim i abp. gnieźnieńskim. W 1455 r. przeznaczył na cele wojny złote i srebrne wota kultowe ze skarbca archikatedry. W 1463 r. stał na czele polskiej delegacji do rokowań z Krzyżakami w Brześciu Kujawskim, a w 1466 r. był obecny przy zawieraniu z Krzyżakami pokoju w Toruniu. W 1469 r., częściowo sparaliżowany, złożył kanclerstwo, nie zerwał jednak bliskich kontaktów z królem, któremu nadal towarzyszył w licznych podróżach i naradach. Zmarł nagle w Krakowie 9 X 1473 i pochowany został w katedrze gnieźnieńskiej gdzie jego następca Jan Łaski poświęcił mu okazałą płytę nagrobną z czerwonego marmuru – dzieło Jana Florentczyka z Ostrzyhomia. Kanclerz Jan Gruszczyński spoczywa obecnie nie w Katedrze Wawelskiej, a w kościele ufundowanym przez Gruszczyńskich w ich dobrach – Iwanowicach. Jan Mączyński (ok. 1515-15670 Pochodził ze szlacheckiego rodu Zajączków h. Świnka, od dawna osiadłego w województwie sieradzkim. Dziad Jana, Jakub, nabywszy wieś Mączniki, począł używać nazwiska Mączyński – i tak już zostało. Urodził się w pobliżu Błaszek ok. 1515 r. (w Dziebędowie względnie w Gzikowie). W osobie biskupa Sebastiana Branickiego znalazł możnego mecenasa, który wziął go na swój dwór i ok. 1543 r. ułatwił mu studia w Wittenberdze, potem w Strasburgu. Studiował też w Paryżu i Zurychu, gdzie powstała jego pierwsza praca naukowa traktująca o istocie i charakterze języka polskiego. Do kraju powraca z dziełem swego życia – opracowanym słownikiem polsko-łacińskim, jakiego dotychczas nie było. Słownik ten ukazał się w druku w 1564 r. Zawierał ok. 21 tys. haseł. Posługiwano się nim w szkołach aż do wydania w 1621 r. Skarbca Grzegorza Knapiusza, jezuity. Język polski uważał Jan Mączyński za ogólnosłowiański i był dumny z jego starożytności. Mączyński ok.1552 r. został pracownikiem kancelarii wielkoksiążęcej litewskiej. Brał udział w zabiegach dyplomatycznych o przyłączenie Inflant do Polski. Postanowił wrócić w rodzinne strony i od 1565 r. był dziedzicem Dziebędowa (Zdziebędowa). Jego wybitna osobowość znajduje uznanie szlachty sieradzkiej, zostaje więc wybrany posłem na sejm lubelski w 1566 r. Związany z arianami, nie podzielał jednak ich radykalnych poglądów społecznych. Na sejmie warszawskim w 1570 r., wspólnie z Andrzejem Modrzewskim, opowiadał się za ugodą religijną i uznaniem wolności sumienia. Bartosz Paprocki w Herbarzu rycerstwa…z 1584 r. napisał o nim: Był to człowiek uczony, potem był tak bardzo w religii pobłądził, że na ostatku do arian przyszedłwszy nie wiedział, co miał czynić, z rozpaczy się obwiesił sam. Miało się to stać w Miłkowicach, nad dzisiejszym zalewem Jeziorsko, w 1587 r.(vide: Wielki sieradzanin XVI w – leksykograf polski Jan Mączyński, w: Nad Wartą, nr 14/1980) Józef Lipski herbu Grabie (1772-1817) Właściciel dóbr Błaszki, Kazimierza Biskupiego i Miłkowic. Ojcem Józefa był Michał Lipski, łowczy wschowski, który przejął tę godność w 1754 r., a matką Barbara Żychlińska, starościanka stawiszyńska. Miał jeszcze troje rodzeństwa: brata Franciszka oraz siostry Zofię i Teresę. Józef Lipski służył w Wojsku Polskim w stopniu pułkownika. Walczył w insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r. w Sieradzkiem. Był jednym z przywódców powstania wielkopolskiego 1806 r. w Kaliskiem. W tym samym czasie w powstaniu walczyli: generał Jan Lipski (1743 – 1832), jego syn Józef Eligiusz Lipski (1769 – 1812), rotmistrz kawalerii i generał major milicji gnieźnieńskiej, często mylony z Józefem Lipskim z Błaszek. Gen. Józef Lipski mieszkał w Gzikowie. Wokół pałacu znajdował się wspaniały ogród projektu architekta Lessela, przedstawiciela neogotyku i neoklasycyzmu. Samo zatrudnienie Fryderyka Alberta Lessela, twórcy pałacu Jabłonowskich i pałacu Zamoyskich w Warszawie, tłumaczy wygląd wspaniałego parku najładniejszego ze z znajomych mi ogrodów tak w doborze roślin, jak kształtnych ścieżek, kunsztownych stawów i jaskini z okrągłych głazów sklepionej, co potwierdza wizytująca dom generała Lipskiego, Konstancja Biernacka. Po tym siedlisku pozostały jedynie szczątki w postaci kilku stawów i drzew, oraz polna droga z Borysławic do Gzikowa, stanowiąca wówczas główną aleję prowadzącą do dworu. Generał Józef Lipski był człowiekiem wykształconym. Pobierał nauki zarówno w kraju, jak i na zachodzie Europy. Posługiwał się biegle kilkoma językami. Efektem licznych wojaży zagranicznych była biblioteka, w której znajdowały się dzieła w języku niemieckim, francuskim i łacińskim. Niestety, w mroku dziejów zarówno cenne pamiątki, jak i wspaniała biblioteka zaginęły. Jeszcze w XIX w. u sukcesorów generała znajdował się akt nadania praw miejskich Błaszkom. Ten bezcenny dokument zaginął. Znaczna część pamiątek po Lipskich w Błaszkach uległa zniszczeniu podczas pożaru budynku Archiwum Akt Dawnych w powstaniu warszawskim. Całe archiwum rodziny Lipskich zostało zdewastowane po II wojnie światowej. Generał przeżył lat 45. Powodem tak szybkiej śmierci była choroba, której nabawił się podczas pobytu w podberlińskiej twierdzy, w której spędził dwa lata za udział w powstaniu kościuszkowskim. Dzięki kilkunastu tysiącom talarów kaucji udało się rodzinie wydobyć generała z niewoli pruskiej. Jednak zdrowia już nie odzyskał. Nie wziął z tego powodu udziału w walkach napoleońskich, poświęcając się pracy w gospodarstwie. Zmarł bezpotomnie w Cielcach 2 IV 1817 r. Po jego śmierci wdowa poślubiła właściciela wsi Dziebędów, gen. Mamerta Dłuskiego, oficera kampanii napoleońskiej, przejmując część majątku zmarłego męża. Reszta stała się własnością krewnych Józefa Lipskiego ze strony matki – Mielżyńskich, którym w testamencie zapisał dobra błaszkowskie. Generał został pochowany w krypcie pod kościołem św. Anny w Błaszkach, którego był jedynym fundatorem i ostatnim kolatorem. Ufundował też ołtarz w kaplicy św. Józefa w bazylice kolegiackiej Wniebowzięcia NMP w Kaliszu. Gen. Józef Lipski jest patronem Publicznego Gimnazjum w Błaszkach. Uroczyste nadanie imienia i poświęcenia sztandaru nastąpiło 1 IX 2004 r. kiedy gimnazjum otrzymało nowo wybudowany budynek do użytku szkolnego. Decyzję uzasadniono w następujący sposób: Kiedy nastawał czas pokoju Lipscy budowali miasta, zakładali manufaktury, uprawiali rolę, fundowali kościoły i szkoły. Troszczyli się o rozwój gospodarczy kraju, utrwalali jego dorobek kulturalny, wzbogacali jego majątek, dawali zatrudnienie i możliwość kształcenia młodzieży. Kiedy w granice kraju wkraczał wróg, jako pierwsi chwytali za miecz, aby bronić honoru ojczyzny, nie szczędząc własnego majątku i życia. Dlatego tez uczniowie, rodzice i nauczyciele Publicznego Gimnazjum w Błaszkach postać gen. Józefa Lipskiego wybrali sobie za patrona, bo ideały, które on reprezentował są im bliski . Zevi Herman Solnik (1869- 1943) - poeta z Błaszek Właściwie Zevi Solnik syn Szmula i Feiwel Bajli, urodził się 25 II 1869 r. w. Błaszkach. Tak jak jego dziadek rabin, studiował w rabinackim kolegium w Kaliszu. Pierwszy poemat Jerusalem Solnik wydrukował w Londynie w Yedisher Historiker - Historyk Żydowski, następnie publikuje artykuły w żydowskich pismach takich jak Weg - Droga, Unzer Leben - Nasze Życie i w krakowskiej Hashavua - Tydzień. W 1912r. Solnik pisze cykl poematów, które wydrukowano w tym samym roku w Warszawie pod tytułem Himel und Erd - Niebo i Ziemia. W r. 1925 w Łodzi drukuje zbiór składający się z czterech tomów p.t. Di Yetzige Zeit Dzisiejszy czas. Od r. 1922 Zevi już wtedy używający swego drugiego imienia Herman redaguje Kaliszer Blat - Gazeta Kaliska, a od 1927 r. zostaje redaktorem literackim Kaliszer Leben - Życie Kaliskie, drukuje tam liczne opowiadania, wiersze, felietony i artykuły krytycznoliterackie. Mieszkając w Kaliszu i będąc jego znaną osobistością nie zapominał Solnik o swoich rodzinnych Błaszkach, z jego projektu Na Sieradzkich Szlakach 31 32 zaczęto umieszczać informacje z życia skupisk żydowskich ówczesnego powiatu kaliskiego, a on sam był autorem kilku relacji z Błaszek. W 1931 r. publikuje w Warszawie książkę Von Dem Alten Kloster - Ze starego klasztoru, zawierającą legendy i opowiadania związane z Błaszkami i ówczesnym powiatem kaliskim. Od 1896r. Solnik był przewodniczącym Organizacji Syjonistycznej w Kaliszu, a w 1900r. zostaje delegatem na IV Kongres Syjonistyczny odbywający się w Londynie. W listopadzie 1919 r., już w niepodległej Polsce, Solnik jako projektodawca legalnej Organizacji Ogólnych Syjonistów podpisał statut związku. Całą jego bogatą twórczość pochłonęła pożoga II wojny światowej. Zostaje zamordowany w 1943 r. podczas powstania w getcie warszawskim. Nie wiadomo gdzie znajduje się jego mogiła; już po wojnie na żydowskim cmentarzu w Kaliszu postawiono symboliczny grób upamiętniający postać literata i organizatora syjonizmu kaliskiego. Józef Raciborski (1879-1935) W parafii błaszkowskiej znajduje się dokument o następującej treści: Dnia 28 IX 1879 r. o godz. 18-ej stawili się w Kancelarii Parafialnej Walery Raciborski, właściciel majątku Kociołki, lat 46, Seweryn Żółkowski lat 36 i Roch Pościelny lat 57.Przynieśli do chrztu dziecko płci męskiej. Oświadczyli, że urodziło się w Kociołkach 28 V 1879 r. o godz. 3-ej rano z matki Emilii z Łaszczyńskich, mającej lat 40. Niemowlęciu temu na chrzcie dano Józef. Rodzicami chrzestnymi byli Stefan Dąbrowski i Aniela W. Akt został spisany, przeczytany i przez świadków podpisany. Józef Raciborski został wcześnie osierocony i oddany pod opiekę oo. franciszkanów. Uczył się w szkołach przyklasztornych w Kaliszu i Lwowie. W 1899 r. wysłano go do Rzymu. W latrach 1904-5 studiował na wydziale teologicznym UJ i zainteresował się szczególnie wykładami o archiwach i chronologii. W Rzymie studiował archeologię i historię sztuki. Wrócił do Kalisza i w 1912 r. ogłosił Monografię Klisza. Od 1915 r. przebywał w Rosji, a w 1917 r. pracował w Komisji Likwidacyjnej do spraw Królestwa Polskiego jako komisarz na gubernię smoleńską. W 1919 r. podjął pracę w Łodzi na stanowisku konserwatora zabytków. W 1925 r. mianowano go kierownikiem Archiwum Akt Dawnych jednocześnie z obowiązkami kierownika Archiwum Państwowego w Piotrkowie. Był jednym z inicjatorów powstania Rocznika Łódzkiego. Prowadził badania regionalne i ogłosił szereg artykułów naukowych (np. Martyrologia powstania styczniowego) . Był członkiem Komisji Archiwalnej w Łodzi i członkiem Komisji Historycznej PAU. Po przejściu na emeryturę przeniósł się do Piotrkowa gdzie zmarł 7 XII 1935 r. Adam Nałęcz Nieniewski (1886-1947) Adam Nałęcz Nieniewski (ur. 19 V 1886 w Zawadach k. Błaszek, zm. 25 IV1947 w Olsztynie). Był synem Stanisława, ziemianina i powstańca z 1863 r. oraz Haliny z Wybickich, wnuczki Józefa Wybickiego. Pułkownik Sztabu Generalnego kawalerii Wojska Polskiego, uczestnik walk o niepodległość Polski w I wojnie światowej i wojny z bolszewikami. Naukę rozpoczął w 1897 w Wojskowej Niższej Szkole Realnej w Koszycach i kontynuował w Wojskowej Wyższej Szkole Realnej w Hranicach do 1904. W latach 1904-1907 był słuchaczem Oficerskiej Szkoły Kawalerii w Wiener Neustadt. Po ukończeniu szkoły był dowódcą plutonu i szwadronu w 6 Galicyjskim Pułku Ułanów w Rzeszowie. W l. 19081910 ukończył dwa siedmiomiesięczne kursy kawalerii w Tarnowie i Rzeszowie. Od października 1911 do lipca 1914 był słuchaczem Akademii Sztabu Generalnego w Wiedniu. Po wybuchu wojny pełnił służbę kolejno w austriackiej Kwaterze Głównej, w dowództwie 1 Armii (austriackiej), w Ministerstwie Wojny oraz 55 DP i 130 Brygadzie Górskiej na stanowiskach szefa sztabu. 23 V 1916 r. został przydzielony do Komendy Legionów Polskich i wyznaczony na stanowisko zastępcy szefa sztabu. Po kryzysie przysięgowym został szefem sztabu Komendy Polskiego Korpusu Posiłkowego. Po bitwie z Austriakami pod Rarańczą (noc z 15/16 II 1918) został internowany i osadzony w więzieniu w Marmaros-Sziget. 10 października zwolniony z więzienia. Wraz z innymi oficerami skierowany do służby w Wojsku Polskim, w którym zajmował kolejne stanowiska: II zastępcy szefa Sztabu Generalnego WP od X.1918 , szefa sztabu gen. J. Hallera od 17 VI 1919, szefa sztabu Frontu Południowo-Zachodniego, od 1 IX 1919, szefa sztabu Frontu Pomorskiego 19 X 1919-31III 1920, szefa sztabu 1 Armii 1 IV-V1920, szefa sztabu 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej, dowódcy 7 PSK Wielkopolskich, dowódcy IV Brygady Jazdy, dowódcy Grupy Operacyjnej swojego imienia, dowódcy piechoty dywizyjnej 10 DP w Łodzi. Z dniem 31 I 1928 przeniesiony w stan spoczynku. Na emeryturze osiadł w majątku ziemskim w Chorzenicach k. Częstochowy. W 1940 został zmuszony przez Niemców do opuszczenia majątku. Zamieszkał w Kłomnicach. Po wojnie zgłosił się do marszałka Żymierskiego i uzyskał przydział do WP. W okresie od 5 IV do 3 XI 1945 pełnił obowiązki dowódcy Okręgu Wojskowego Poznań po czym został zwolniony z czynnej służby. Osiadł w Olsztynie gdzie zmarł IV 1947 r. Pochowany na cmentarzu we Wróblewie k. Sieradza. 24 VI 1922 r. zawarł związek małżeński z Janiną z Reszków (1891-1969), córką Edwarda Reszke, śpiewaka operowego. Świadkiem na ślubie był Józef Haller. W 1927 przyszła na świat córka Halina. Tadeusz Szarras (1891-1940) Tadeusz Szarras urodził się w 1891 r. w Piętnie koło Turku. W l. 1907-1910 uczęszczał do Szkoły handlowej w Kaliszu. W 1911 r. wcielono go do armii carskiej. Z wojny światowej powrócił w 1921 r. Zatrzymał się w Sieradzu, gdzie zawarł związek małżeński z Marią Lipińską. Z tego małżeństwa w 1922 r. urodził się syn Jerzy. W 1923 r. Szarrasowie przenieśli się do Błaszek. W Błaszkach urodził się im syn i córka Anna. Tadeusz Szarras należał przez wiele lat do Towarzystwa Gimnastycznego Sokół i był członkiem jego zarządu. Prezesem Sokoła był Antoni Mieszczański, właściciel Lubanowa. (Mieszczański przekazał Sokołowi tereny przy drodze do Stacji Kolejowej na tzw. Plac sokolski). Do zarządu Sokoła należeli Marian Antczak, Stefan Noweta, Józef Brzęczak, Adam Suwała, Franciszek Zajda, Radzikowski, Marcinkowski. W latach trzydziestych powstała w Błaszkach Akcja Katolicka. Tadeusz Szarras był prezesem Katolickiego Stowarzyszenia Mężów. Był również Społecznym opiekunem szkoły. W latach trzydziestych Tadeusz Szarras został wybrany do Rady Miejskiej z listy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, pełnił też funkcję ławnika. Ówczesna Rada Miejska w Błaszkach składała się z 12 radnych: siedmiu członków z ramienia BBWR, jeden ze stronnictwa Narodowego (Stanisław Borkowski), jeden z Polskiej Partii Socjalistycznej (Stefan Krysztoforski), oraz trzech ze społeczności żydowskiej. W r. 1938 Tadeusz Szarras został wybrany na burmistrza. Nie został zatwierdzony przez ówczesnego starostę kaliskiego. W głosowaniu na vice burmistrza uzyskał poparcie wszystkich radnych miasta. Tę funkcję pełnił do wybuchu wojny. Dzięki jego staraniom powstała w Błaszkach nowoczesna rzeźna i Plac Piłsudskiego (dziś Pl. Niepodległości) został wyłożony kostką bazaltową. W 1939 r. Tadeusz Szarras został aresztowany przez Niemców i z grupą Polaków i Żydów wywieziony do kaliskiego więzienia. W kwietniu 1940 r. Niemcy przeprowadzili brankę do obozów koncentracyjnych i wtedy Tadeusz Szarras został wywieziony do obozu w Dachau. W sierpniu 1940 r. przywieziono go do obozu koncentracyjnego w Mauthausen – Gusen. Tam 8 X 940 r. podczas katorżniczej pracy w kamieniołomach został bestialsko zamordowany. Prochy Tadeusza Szarrasa zostały Na Sieradzkich Szlakach przesłane do Błaszek i do końca wojny urna z prochami była przechowywana w podziemiach kaplicy cmentarnej. Żona Tadeusza Szarrasa po wywiezieniu męża do obozu została wraz z córką wysiedlona do tzw. Generalnej Guberni. W kwietniu 1945 r. powróciła do Błaszek. Zmarła w 1947 r. Mieli dwóch synów: Jerzego i Stanisława. Kpt. Witold Pilawa Żelisławski (1891- 1943) Najstarszy syn Zygmunta i Marii z Migdalskich urodzony w Adamkach k. Błaszek. Ukończył Wydział Chemii Politechniki Lwowskiej. W 1918 r. poślubił Leokadię z Arnoldów z Borysławic. Jako wiano małżeńskie otrzymali zaścianek Wilczkowice. Mieli dwóch synów: Zbigniewa oraz Wacława. Aresztowany przez Niemców został przewieziony do obozu koncentracyjnego w Oranienburgu koło Berlina. W 1943 r. rodzina została powiadomiona, że kpt. Witold Żelisławski zmarł w tym obozie. Na grobowcu rodzinnym jest napis: Witold Pilawa – Żelisławski kapitan WP zginął w Oranienburgu w 1943 roku, oraz: Prochy wasze rozwiał wiatr. Krew męczeńską deszcze zmyły. Lecz z waszej bezmogiły Powstanie Wolna Polska. Mjr Kazimierz Szosland (1891-1944) Kazimierz Zdzisław Szosland urodził się w Błaszkach 21 II 1891 r. z ojca Stanisława i matki Kazimiery z Białobrzeskich. Ojciec pracował w magistracie, matka była współwłaścicielką dóbr Grzymaczewa i Włocina. Jego matką chrzestną była Ignacją Piątkowska ze Smardzewa. Dzieciństwo spędzał w Grzymaczewie, a po sprzedaży majątku w 1902 r. rodzina przeniosła się do Kalisza. Tam Kazimierz uczy się w Szkole Handlowej, a w 1911 r. rozpoczyna studia na Politechnice Lwowskiej na Wydziale Budowy Maszyn. 14 I 1915 r. wstępuje na ochotnika do armii rosyjskiej. Od 16 VI 1916 r. służy w 2 Korpusie Kaukaskim. 18 XI 1918 r. jako ochotnik wstępuje do 2 p. ułanów, walczy na froncie cieszyńskim i pod Lwowem. W wojnie z bolszewikami walczy jako dowódca plutonu technicznego. Za akcję 12 V 1920 r. pod Korsuniem mianowano go na stopień oficerski. Przeniesiony do Grudziądza 15 XII 1923 awansuje na porucznika. Tam robi karierę jeźdźca wyczynowego, trenera i szefa szkolenia kadry jeździeckiej WP. Uczestniczy jako zawodnik w dwóch olimpiadach: w Paryżu w 1924 r. i w Amsterdamie w 1928 r. (srebrny medal w skokach wraz z drużyną). Jest najlepszym polskim zawodnikiem. Był współtwórcą sukcesów: zdobycia Pucharu Narodów w 1924 r. w Nowym Jorku. W 1931 r. został rotmistrzem a w 1939 majorem. Był szefem polskiej ekipy odpowiedzialnym za przygotowania do olimpiady w 1940 r. W 1939 r. został ogarnięty na Wołyniu przez Sowietów, ale szczęśliwie uniknął losu Katyńczyków. Przedostał się do strefy niemieckiej, prowadził gospodarstwo w Adamowiznie pod Grodziskiem Maz. Był członkiem AK. Zginął 19 IV 1944 r. Jest pochowany w Grodzisku Maz. Gen. bryg. Kazimierz Pilawa Żelisławski (1893-1940) Urodził się 15 III 1893 r. w Adamkach k. Błaszek z ojca Zygmunta h. Pilawa i matki Marii z Migdalskich. W l. 1904-1910 uczył się w szkole handlowej, a następnie uczęszczał do szkoły Wawelberga i Rotwanda w Warszawie. Studiował także na Politechnice w Belgii gdzie prowadził działalność w Związku Strzeleckim. We wrześniu 1914 r. zaciągnął się ochotniczo do rosyjskiego 18 Siewierskiego Pułku Dragonów. W składzie tego pułku walczył pod Łodzią i Sochaczewem, potem na froncie tureckim i austriackim. Szybko awansował: w czerwcu 1916 r. był już chorążym, w 1917 – podrotmistrzem i dowódcą szwadronu. Za męstwo odznaczono go orderami św. Anny i św. Stanisława z mieczami oraz Żołnierskim Krzyżem św. Jerzego. W lutym 1917 r. wstąpił do 1 korpusu polskiego gen. Dowbor-Muśnickiego i tam został dowódcą szwadronu w 2 pułku ułanów. Po demobilizacji Korpusu wrócił w rodzinne strony, lecz już w listopadzie 1918 r. zgłosił się do wojska i otrzymał przydział do 2 pułku ułanów w Siedlcach. 2 I 1919 r. został rotmistrzem i w wojnie z bolszewikami dowodził szwadronem. W czerwcu 1920 r. został ranny pod Zwiahlem. Wrócił wtedy do Błaszek gdzie prowadził akcję na rzecz wstępowania do armii. Do wojska zgłosił się wtedy także jego brat Wacław, który zginął 4 VIII 1920 r. pod Ostrołęką. W 1921 r. doskonalił się w Oficerskiej Szkole Jazdy i w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. W 1922r. został majorem, w lutym 1928 r. – dowódcą 3 pułku ułanów w Tarnowskich Górach. W 1931 r. mianowano go podpułkownikiem, a w lutym 1937 r. dowódcą 13 pułku ułanów wileńskich. Na początku 1939 r. został dowódcą 4. PSKonnych Ziemi Łęczyckiej w Płocku. W lipcu 1939 r. otrzymał rozkaz przeniesienia do Baranowicz i objął stanowisko zastępcy dowódcy Nowogródzkiej Brygady Kawalerii. W trakcie Wojny Obronnej 1939 r., po objęciu przez gen. Andersa dowództwa Grupy Operacyjnej Kawalerii, przejął (od 13 do 24 września) obowiązki dowódcy Brygady. 27 września pod wsią Władywopol brygada została rozbita i zmuszona do działania w rozproszeniu. Podczas przedzierania się w kierunku granicy węgierskiej pułkownik Żelisławski dostał się do niewoli sowieckiej. Jeńców przewieziono do Lwowa, a później do obozu przejściowego w Putywlu, skąd oficerów przewieziono do Kozielska. 9 IV 1940 r. został wysłany transportem do Katynia i zamordowany. Pozostawił żonę Marię z Arnoldów, córkę Danutę i syna Zygmunta. Był odznaczony VM, trzykrotnie KW i innymi odznaczeniami bojowymi. Pośmiertnie awansowany do stopnia generała brygady postanowieniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego z dnia 5 X 2007. Na grobowcu w Błaszkach znajduje się tablica z napisem: Ś. P. Kazimierz Pilawa – Żelisławski ppłk WP zginął w kwietniu 1940 roku w Katyniu. Franciszek Kozłowski (1900-1988) Dr Franciszek Witold Bartek Kozłowski urodził się 2 X 1900 r. w majątku Jadwichna nad Prosną. Wybuch I wojny światowej uniemożliwia mu ukończenie szkoły średniej. Ochotniczo wstępuje w szeregi Legionów i bierze udział w walkach na terenach wschodnich ziem polskich okupowanych przez Rosję. Zostaje pojmany do niewoli rosyjskiej. Na podstawie wyroku carskiego sądu wojskowego skazany na karę śmierci. Miał skończone zaledwie 16 lat, wobec czego wyrok został zamieniony na dożywotnie ciężkie roboty w więzieniu kijowskim. Rewolucja październikowa w Rosji przywraca mu wolność. Po pokonaniu wielu trudności wraca do Polski, gdzie ponownie staje w szeregi Legionów Piłsudskiego. Walczy w powstaniach śląskich i powstaniu wielkopolskim. Bierze udział w wojnie polsko – sowieckiej w 1920 r. i zostaje ranny. Został odznaczony orderem Polonia Restituta z dwoma mieczami, Krzyżem Bojowników Niepodległości, Krzyżem Brązowym na Polu Chwały, Srebrnym Krzyżem za Udział w Powstaniu Śląskim oraz Krzyżem Polska Swojemu Obrońcy. Po wyleczeniu rozpoczyna studia medyczne w Krakowie, kontynuuje w Paryżu aż do otrzymania dyplomu lekarza w 1936 r. Po studiach zostaje we Francji na uniwersytecie w Lille gdzie odbywa specjalizację z zakresu chirurgii i urologii. Żeni się z córką dziedziców z Kociołek - Wandą Pająk. Z tego małżeństwa przyszedł na świat Jerzy Kastor – żołnierz Szarych Szeregów. Po rozpoczęciu II wojny światowej jest pracownikiem naukowym katedry chirurgii na uniwersytecie w Lille. W Lille, w północnej Francji, w skupisku społeczności polonijnej zakłada gazetę Narodowiec, rozpoczyna walkę piórem aż do najazdu Francji przez Niemców. Po wkroczeniu wojsk niemieckich do Francji ucieka do Portugalii. W r. 1942 przybywa do Kanady i wstępuje do Armii Kanadyjskiej w stopniu kapitana, jako chirurg i do końca wojny pracuje w Military General Hospital. Przez następne lata prowadzi praktykę medyczną w Montrealu. W r. 1963 staje się współorganizatorem zespołu Na Sieradzkich Szlakach 33 34 lekarskiego w nowo organizowanym szpitalu włoskich zakonnic Santa Cabrini, staje się jego współpracownikiem. Był jednocześnie wydawcą gazety w Montrealu i w r. 1962 współfinansuje stację radiową nadającą programy w kilkunastu językach. W r. 1964 zostaje zaproszony przez Radę Administracyjną Polsko – Kanadyjskiego Instytutu Dobroczynności do objęcia funkcji naczelnego lekarza i na tym stanowisku pozostaje przez następne 20 lat. W r.1971 zostaje członkiem Amerykańskiego Towarzystwa Geriatrycznego. Za działalność na polu medycyny w r. 1972 otrzymuje złoty Medal Senior Membership of Canadian Medical Association. Po wytężonej długoletniej pracy medycznej dr Franciszek Witold Bartek Kozłowski zmarł 15 VI 1988 r. Spoczął na cmentarzu w górach Laurentydach. Żona jego i syn Jerzy Kastor spoczywają na cmentarzu w Błaszkach. Na grobie syna jest następujące epitafium: Kastor Jerzy Bratek – Kozłowski ur. 1923 w majątku Kociołki podchorąży Szarych Szeregów II Plutonu zginął 6 V 1944 r. w czasie akcji Stamm w Warszawie. Ułan Wacław Pilawa Żelisławski (1902-1920) Ostatnie dziecko Zygmunta i Marii z Migdalskich. Po śmierci ojca w 1912 r. jego wychowaniem zajmuje się matka. Po niezdanej maturze, za namową brata, udaje się na front gdzie służy w 4 szwadronie pułku ułanów jako zwiadowca. W czasie akcji bojowej ginie od kuli bolszewickiej 4 VIII 1920 r. w Nowej Wsi pod Ostrołęką. Na prośbę zrozpaczonej matki brat przywozi jego zwłoki do Błaszek gdzie 24 VIII 1920 r. odbywa się manifestacja pogrzebowa. Grobowiec Żelisławskich na błaszkowskim cmentarzu jest otaczany należnym szacunkiem. Matka do końca życia nie zdjęła żałobnego stroju. Na grobie jest napis: Ś. P. Wacław Pilawa – Żelisławski Ułan 2 pułku 4-go szwadronu poległ w obronie Ojczyzny w Nowej Wsi pod Ostrołęką D. 4 VIII 1920 roku przeżywszy lat 18. Kornel Wesołowski (1903-1976) Kornel Wesołowski ur. się 20 VII 1903 r. w Borysławicach. Studiował na Wydziale Chemicznym Politechniki Warszawskiej. Już jako asystent światowej sławy metaloznawcy, prof. Witolda Broniewskiego, prowadził działalność dydaktyczną i prace badawcze na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej. Równocześnie prowadził wykłady z chemii i metaloznawstwa w Szkole Inżynierskiej im. H. Wawelberga i S. Rotwanda. Po śmierci profesora Broniewskiego w r.1935 pełnił obowiązki kierownika Katedry Metaloznawstwa do wybuchu II wojny światowej. Okupanci zamknęły Politechnikę, ale to nie przerwało działalności dydaktycznej Wesołowskiego, który natychmiast przystąpił do tajnego nauczania w Wyższej Szkole Technicznej w Warszawie. Po zakończeniu wojny wrócił do pracy na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej otrzymując w r. 1944 nominację na stanowisko kierownika Katedry Metaloznawstwa, którą dźwignął ze zniszczeń wojennych. Katedrę tę prowadził do 1969 r. W r. 1944 został profesorem nadzwyczajnym, a w 1952 profesorem zwyczajnym. Na wydziale Chemicznym Politechniki prof. Wesołowski prowadził wykłady metalurgii i metaloznawstwa. Był organizatorem Katedry Metaloznawstwa i Technologii Metali w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie oraz opiekunem Katedry Metaloznawstwa Politechniki Gdańskiej. Profesor Wesołowski był niezwykle zasłużonym organizatorem procesu dydaktycznego. Był autorem wielu podręczników i skryptów, a jego trzytomowy podręcznik Metaloznawstwo stanowił klasyczną pozycję w literaturze technicznej. Oprócz działalności dydaktycznej prof. Wesołowski prowadziła badania naukowe struktur i własności stopów miedzi, prace nad otrzymaniem germanu i galu z surowców krajowych (Nagroda Państwowa w 1955 r.), badania nad metalami rzadkimi i metalami o wysokiej czystości. Został odznaczony Oficerskim Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, tytułem Zasłużonego Nauczyciela. Był też laureatem konkursu Mistrza Techniki. Był założycielem i prezesem Polskiego Towarzystwa Metaloznawczego. Profesor Wesołowski przyjeżdżał do Błaszek, odwiedzał swoją rodzinę i krewnych, a później co roku na dzień Wszystkich Świętych przyjeżdżał na grób matki na błaszkowski cmentarz. Zmarł w Warszawie 8 V 1976 r., został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim. Józef Piliński (1907-1992) Urodzony w Opatówku 17 III 1907 r. Ponad 50 lat mieszkał w Błaszkach. Bogatą działalność zawodowospołeczną rozpoczyna po ukończeniu Państwowej Preparandy Nauczycielskiej i Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Opatówku oraz Seminarium Nauczycielskiego w Liskowie (1921-1925r.) Kończy także Wyższy Kurs Nauczycielski oraz studia wyższe z geografii. Pracę nauczycielską rozpoczyna w Szkole Podstawowej w Liskowie w r. 1925. W Błaszkach pracę kierownika Szkoły Podstawowej podejmuje w r. 1938. Burzliwe wydarzenia wojenne rzucają go do Lwowa. W listopadzie 1939 r. wraca do Błaszek. W tym samym miesiącu zostaje jednak aresztowany przez okupanta i uwięziony w więzieniu w Kaliszu. Po wyjściu z więzienia w lutym 1940 r. udaje się do Warszawy. W Warszawie podejmuje działalność konspiracyjną prowadząc tajne nauczanie, uczestnicząc w kolportowaniu prasy podziemnej oraz odbywając szkolenie wojskowe w szeregach AK. Przeżywa trudne chwile uczestnicząc w Powstaniu Warszawskim. W styczniu 1945 r. wraca do Błaszek. Trudny powojenny okres pracy rozpoczyna od uruchomienia działalności szkoły w mieście i wsiach: Staw, Iwanowice. Był inicjatorem ufundowania, odsłoniętej w sierpniu 1959 r. tablicy pamiątkowej poświęconej braciom Gillerom, z których Stefana znał osobiście. W roku 1956, w działalności zawodowej, odnotowuje znaczny sukces wyrażający się utworzeniem w Błaszkach Szkoły 11-klasowej, której zostaje dyrektorem. Włożył osobisty duży wkład w budowę w tym mieście gmachu Liceum doprowadzając do oddania tego budynku do eksploatacji w 1962 r. Poza pracą zawodową był przez szereg lat radnym Miejskiej Rady Narodowej w Błaszkach oraz radnym Powiatowej Rady Narodowej w Kaliszu. Za całokształt swojej pracy zawodowo-społecznej otrzymał szereg odznaczeń państwowych i resortowych w tym m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal Komisji Edukacji Narodowej, Złotą Odznakę ZNP, Złotą Odznakę ZNP za Tajne Nauczanie…, listów pochwalnych i dyplomów związkowych. Zmarł 21 V 1992 r. w Błaszkach. Pochowany na cmentarzu w Opatówku w rodzinnym grobie. Jadwiga Pągowska (1907-1999) Jadwiga Pągowska urodziła się 27 I 1907 r. w Błaszkach, w domu Pągowskich przy ul. Sieradzkiej 24. Ojciec Jadwigi – Kazimierz Pągowski, znany i ceniony działacz społeczny, był prezesem Towarzystwa Gimnastycznego Sokół, zmarł w Błaszkach w r. 1953, a matka, Helena z Gerlachów, zmarła w r. 1965. Jadwiga od r. 1911 mieszkała w Błaszkach, następnie w Łodzi, gdzie w r. 1925 uzyskała maturę w Państwowym Gimnazjum Żeńskim im. Emilii Szczaneckiej. Studia medyczne rozpoczęła w r. 1926 na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego, na którym uzyskała dyplom lekarza w r. 1932. W r. 1931 rozpoczęła pracę w II Klinice Chorób Wewnętrznych. W latach 1937-1929 była członkiem i założycielem Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej Wśród Kobiet. W l. 1932-1939 pracowała w prywatnej szkole harcerskiej im. Andrzeja Małkowskiego, a w l. 1935-1943 w Gimnazjum i Liceum im. Aleksandry Piłsudskiej, gdzie wykonywała jedno z najważniejszych zadań medycyny: profilaktykę. W r. 1939 dr Pągowska została zmobilizowana jako lekarka do Szpitala Ubezpieczalni w Warszawie, a natychmiast Na Sieradzkich Szlakach po zajęciu miasta przez Niemców współorganizowała pod egidą PCK zakład dla zagubionych dzieci – kalek. W mieszkaniu dr. Pągowskiej i jej siostry Marii znajdował się punkt kontaktowy i magazyn broni komórki dywersyjnej Osa – Kosa Armii Krajowej. Po aresztowaniu w czerwcu 1943 r. licznej grupy tej komórki dr Pągowska musiała natychmiast wyjechać z Warszawy, udała się w zamojskie. Tam wkrótce Niemcy dokonali pamiętnej pacyfikacji i dr. Pągowską wraz z wypędzoną ludnością Zamojszczyzny osadzono w obozie przejściowym w Zamościu, gdzie pracowała w szpitalu. W mieszkaniu dr. Pągowskiej chowała się przez cztery lata dyrektorka Żydowskiego Gimnazjum Ewa Apel (zginęła podczas powstania). W mieszkaniu tym ukrywała się także przez pół roku kilkuletnia Żydówka, która przeżyła wojnę. Żydowski Instytut Historyczny wystąpił oficjalnie do Yad Vashem w Jerozolimie o uhonorowanie prof. Pągowskiej medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Po powrocie do Warszawy z obozu dr Pągowska pracowała w Klinice Chorób Wewnętrznych nie porzucając jednocześnie pracy w szkole ani pracy społecznej. Po powstaniu warszawskim zostaje wywieziona z personelem Kliniki do Czarnego Dunajca, gdzie zorganizowano zakład dla rannych zagubionych dzieci. W listopadzie 1945 r. wyszła za mąż za Henryka Wawrzyńskiego, adwokata. W l. 1945-1951 zajmowała się organizacją lecznictwa reumatologicznego w kraju. W r. 1945 powraca do pracy w Instytucie Reumatologicznym, gdzie uzyskuje stopień doktora medycyny, zaś w r. 1955 tytuł profesora. W l. 1964-1974 kierowała Ośrodkiem Naukowo – Badawczym Uzdrowiska Ciechocinek. Była członkiem i założycielem Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem, członkiem Europejskiej Ligi Reumatologicznej, oraz sekretarzem Międzynarodowego Towarzystwa Rehabilitacji Inwalidów. Przez parę lat pełniła funkcję sekretarza Rady Naukowej Instytutu Reumatologii, a od r.1945 była członkiem ZG Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego i członkiem Komisji Rehabilitacyjnej polskiej Akademii Nauk. Opublikowała ponad sto artykułów naukowych w czasopismach krajowych i zagranicznych. Mieszkała w Warszawie. Zmarła w grudniu 1999 roku. Jest pochowana na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Gen. bryg. Michał Gutowski (1910-2006) Urodził się w Maciszewicach k. Błaszek 14 IX 1910 r. Ojciec jego, herbu Ciołek, był właścicielem części Maciszewic, Golkowa i Wolenia a w 1917 r., od Rola- Załuskowskich, kupił majątek Jasionna. Uczęszczał do korpusu kadetów we Lwowie gdzie zdał egzamin dojrzałości i uzyskał stopień podchorążego. Po przeszkoleniu w CWK w Grudziądzu rozpoczął służbę w 17 p. uł. w Lesznie. W barwach tego pułku w 1934 r. zdobył na zawodach jeździeckich mistrza armii. Reprezentował Polskę na zawodach międzynarodowych, a w 1935 r. w Spa był w drużynie, która zdobyła Puchar Narodów. W 1936 r. uczestniczył w olimpiadzie w Berlinie. W 1938 r. w stopniu rotmistrza objął dowództwo 1 szwadronu w 17 p.uł. , z którym w składzie Wielkopolskiej Brygady Kawalerii wyruszył w 1939 r. na wojnę. W nocy 9/10 IX prowadził szarżę pod Walewicami, gdzie spotkał żonę z dwoma synami. Ranny, zdaje dowodzenie i przedziera się do stolicy. Przedostaje się do Anglii gdzie dowodzi szwadronem w 10PSK w składzie Brygady Pancernej gen. Br. Stanisława Maczka. Walczy pod Falase, w Belgii, wkracza do Gandawy, bierze udział w wyzwoleniu Bredy. Awansuje na majora. Pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu odznaczono go Croix de Guerre z palmą. Już a terenie Niemiec obejmuje dowództwo 2 Pułku Pancernego. Kończy wojnę na przedpolach Wilhelmshafen. W 1947 Dywizja Pancerna zostaje rozwiązana, a Gutowski emigruje do Kanady. Jest dwukrotnie kawalerem VM, trzykrotnie KW, odznaczony Legią Honorową, amerykańskim Legion of Merit i innymi orderami bojowymi. Od 2002 r. członek kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari. Zmarł 23 VIII 2006 r. Prezydent Lech Kaczyński ogłosił w prasie Jego nekrolog. Por. rez. Bronisław Gutowski, ojciec Michała, który zgłosił się do macierzystego 17 p. uł. w 1939 r. został dowódcą kolumny taborów, zagarnięty przez Sowietów został zamordowany w Katyniu. Emilian Bieszczad (1913-1978) Emilian Bieszczad urodził się 1 VII 1913 r. w Tłumaczu, na terenie dawnego ZSRR. W 1930 r. ukończył Gimnazjum Humanistyczne w Turku i w tym roku rozpoczął studia na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Lekarskim. Studia medyczne ukończył w 1936 r. Od września 1936 r. odbywał obowiązkową służbę wojskową w Szkole Podchorążych w Warszawie i w Sieradzu, jako zastępca lekarza pułkowego. Dnia 29 IV 1937 r. uzyskuje dyplom lekarski. Od października 1937 r. odbywa obowiązkową praktykę w Szpitalu Miejskim w Kaliszu i w Łodzi na oddziale chorób wewnętrznych. Dnia 23 III 1939 r. zostaje zmobilizowany i przydzielony do kompanii sanitarnej 26 DP w Skierniewicach jako dowódca plutonu sanitarnego. Tę funkcję pełnił do wybuchu II wojny światowej. Dnia 18 IX 1939 r. został wzięty do niewoli niemieckiej. W okresie uwięzienia ratował rannych jeńców w szpitalu w Kutnie, Łodzi i Ostrzeszowie. Dnia 16 VII 1940 r. został zwolniony z niewoli. W kwietniu 1941 r. pracował jako lekarz w Stawiszynie, a od grudnia 1941 r. został przeniesiony do Iwanowic. W Iwanowicach doktor Emilian Bieszczad pracował do 1945 r. Od marca 1945 r. rozpoczął pracę w Błaszkach jako lekarz rejonowy, kierownik Miejskiego Ośrodka Zdrowia a od lutego 1951 r. jako lekarz Izby Porodowej. W Błaszkach mieszkał w kamienicy na Pl. Pułaskiego 1. Rozpoczął pracę w Ośrodku Zdrowia, który został tymczasowo otwarty w domu Czesława i Sabiny Królaków przy ul. Sieradzkiej. W 1958 r. wybudowano nowy Ośrodek Zdrowia przy ul. Sieradzkiej, w którym doktor Bieszczad pracował do 1976 r. Doktor Bieszczad to ciekawa osobowość. Bardzo zdyscyplinowany, wzór człowieka nieustanie pracującego nad sobą. Zmartwienia powierzał Bogu lub wylewał na kartki papieru. Natomiast z otoczeniem dzielił się swoimi radościami, żartem i humorem. Był bardzo gościny i czuł się dobrze w towarzystwie ludzi szczerych i otwartych. Często bywał w rodzinie Pożonnych, Karanowiczów, Lubeckich. Był zaprzyjaźniony z rodziną Pągowskich. Państwo Emilian i Jadwiga Bieszczadowie ślubowali w 1939 r. w Pabianicach. Żona dr.- Jadwiga była nieodłącznym przyjacielem w pracy i wzorem matki. Pielęgniarka z zawodu. Zmarła w 1976 r., pochowana w rodzinnym Kaliszu. Dr Emilian Bieszczad po śmierci żony zaczął chorować i przeniósł się do córki do Kielc. Zmarł 10 V 1978 r., jest pochowany przy żonie w Kaliszu. Drodzy Czytelnicy! Pismo nasze ukazuje się już 25 lat! Nr 4/2010 r. będzie zarazem numerem 100. Z tej okazji chcielibyśmy zapoznać się z Waszą opinią o naszej pracy, poznać Wasze życzenia. Napiszcie do nas lub przyślijcie swoje uwagi na adres: [email protected] Na Sieradzkich Szlakach 35 Ks. kan. Ignacy Piotr ŚciborBogusławski h. Ostoja, dziekan warcki w najważniejszych wydarzeniach o charakterze prawnym swojej rodziny. Rafał Bogusławski Kiedy przemierzałem Ziemię Sieradzką podziwiając jej zabytki sakralne odwiedziłem między innymi kościół w Brzeźniu. Byłem bardzo zdziwiony, że nie znalazłem tam najmniejszego śladu po jego budowniczym, ani nagrobka, ani nawet najskromniejszej tabliczki pamiątkowej. Owszem wisi w kościele efektowne epitafium fundatora świątyni – Kazimierza Błeszyńskiego co jest zrozumiałe, ale po proboszczu, który ją wybudował ani śladu. Postać ks. Ignacego Bogusławskiego jest dzisiaj całkiem zapomniana. Niewiele można znaleźć wzmianek o ks. Bogusławskim w różnego rodzaju publikacjach o charakterze historycznym dotyczących Ziemi Sieradzkiej, a przecież to za jego kadencji i za sprawą jego wysiłków wzniesiony został przepiękny, późnobarokowy kościół w Brzeźniu. Służy on nam już od 250 lat i jest jednym z najważniejszych zabytków Ziemi Sieradzkiej. Czy zatem możemy zapomnieć o jego budowniczym? Chyba nie. Uznałem zatem za konieczne przedstawić naszym czytelnikom osobę ks. Ignacego Piotra Bogusławskiego, kanonika łęczyckiego, dziekana warckiego, proboszcza w Brzeźniu, dziedzica dóbr Włocin pod Błaszkami. Rodzina. Ignacy Piotr Bogusławski przyszedł na świat w rodzinie szlacheckiej Ścibor-Bogusławskich herbu Ostoja od kilku wieków związanej z Ziemią Sieradzką. Był drugim synem Katarzyny z Gorzyńskich (Górzyńskich) herbu Nałęcz, dziedziczki Sulisławic i Andrzeja Bogusławskiego, instygatora Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego sieradzkiego oraz komornika granicznego łęczyckiego, dziedzica części Rososzycy (koło Kalisza). Jego dziadkami po mieczu byli – Marianna Rosowska herbu Korab i Marcin Bogusławski a po kądzieli – Teresa Linowska herbu Pomian i Mikołaj Gorzyński herbu Nałęcz. Ignacy Bogusławski miał czworo rodzeństwa, dwie siostry – Barbarę i Elżbietę oraz dwóch braci – starszego Franciszka Ksawerego i młodszego Jakuba1. Dzieciństwo i młodość. Urodził się w 1716 r. w Wojsławicach (koło Zduńskiej Woli)2, w majątku będącym w posiadaniu jego ojca (tytułem zastawu). W Wojsławicach Ignacy Bogusławski mieszkał wraz z rodzicami do jesieni 1718 r. Wówczas Bogusławscy ustąpili z dzierżawy tych dóbr odbierając dług w wysokości 4 tys. zł. pol. od chorążyca sieradzkiego Mikołaja Przerembskiego3 i przenieśli się do Sulisławic, majątku, który odziedziczyli po śmierci Mikołaja Gorzyńskiego4. Tego roku ojciec Ignacego został powołany przez podkomorzego sieradzkiego Jana Mączyńskiego do pełnienia funkcji komornika granicznego sieradzkiego. Wydaje się, że ta nominacja była jedną z przyczyn, iż Bogusławscy postanowili zbyć Sulisławice i przenieść się do dóbr leżących w powiecie sieradzkim gdyż prawo nakazywało by osoba pełniąca urząd komornika granicznego była posesjonatem na terenie właściwego powiatu. Zanim plan Bogusławskich się ziścił minęło pięć lat. Dopiero we wrześniu 1723 roku Katarzyna i Andrzej Bogusławscy sprzedali Sulisławice Michałowi Węgierskiemu5. Tego roku kupili za 20 tys. zł. pol. od Michała Malskiego dobra Włocin (wraz z osadami Kije, Stelmachy, Niwa, Pęczek, Chudoba), folwark Jarychy oraz części Grzymaczewa w pobliżu Błaszek. Ignacy Bogusławski uczestniczył jako świadek wraz ze starszym bratem Franciszkiem w sprawach związanych ze sprzedażą Sulisławic6. Miał wówczas zaledwie 7 lat. Można zatem powiedzieć, że bardzo wcześnie zaczął uczestniczyć 36 Fasada Kościoła w Brzeźniu Fot. Rafał Bogusławski Życie Bogusławskich we Włocinie okazało się niezwykle burzliwe, obfitujące w wiele dramatycznych wydarzeń za sprawą sąsiadów. Poświęcę im nieco miejsca w niniejszym artykule gdyż moim zdaniem musiały one mieć znaczny wpływ na kształtowanie się osobowości Ignacego Bogusławskiego i jego wybór drogi życiowej. Kłopoty zaczęły się już w 1724 r. od zatargu ojca Ignacego – Andrzeja Bogusławskiego z dzierżawcą folwarku Jarychy niejakim Mikołajem Rogozińskim o 300 florenów pol.7 obciążających część dóbr Włocin. Najtrudniejsze chwile miały jednak dopiero nastąpić. Zamożny dziedzic sąsiedniego Stoku – Józef Wężyk, miecznikowicz dobrzyński zakochał się bez opamiętania w matce Ignacego Bogusławskiego – Katarzynie z Gorzyńskich Bogusławskiej. Miłość ta stała się przyczyną szeregu działań ze strony Wężyka mających na celu usunięcie z majątku i z wspólnego życia rodzinnego z Gorzyńską ojca Ignacego – Andrzeja Bogusławskiego. Wężyk chciał doprowadzić do rozwodu Bogusławskich zakładając sprawę w konsystorzu łowickim a jak to zawiodło próbował zabić Bogusławskiego lub trwale usunąć go z Włocina. Już z początkiem roku 1728 doszło do pobicia kijami Andrzeja Bogusławskiego przez Wężyka i jego bandę na drodze publicznej między Korzekwinem a Szczytnikami, a następnie 18 stycznia 1728 r. w karczmie w Błaszkach. Tam Bogusławskiego ugodzono kuflem od piwa, bito rzemieniami, pięściami, kopano, pogięto mu szablę i zniszczono ubranie. Ojciec Ignacego Bogusławskiego rozpoczął potworny bój o życie i utrzymanie rodziny. Pobity i ranny przedarł się do Kalisza gdzie 19 stycznia 1728 roku złożył skargę na napastników i przedstawił liczne rany i potłuczenia. 10 marca Wężyk również stawił się w sądzie i złożył dość mętne i ogólnikowe zeznanie przeciw Bogusławskiemu oskarżając go, że rozsiewa pomówienia i obraża go publicznie. Ciągłe ataki na Andrzeja Bogusławskiego sprawiły, że w końcu musiał opuścić dom i rodzinę. Zaczął się ukrywać w okolicy u znajomych i krewnych. Co czuł Ignacy Bogusławski, wówczas dwunastoletni chłopiec? Możemy się tylko domyślać. 6 lipca ojciec Ignacego zjawił się w Sieradzu i ponownie złożył protest przeciw oprawcom. Obwieszczono w całym powiecie sieradzkim, że Wężyk chce zabić Bogusławskiego. Na nic to się zdało. 1 sierpnia dziedzic Stoku zlecił dzierżawcy Rogozińskiemu by ten zabił Bogusławskiego. Rogoziński, chętny do takich wycieczek i pamiętający dawne zatargi z Bogusławskim, zasadził się na niego w Błaszkach w kościele. Szczęśliwie zasadzka się nie powiodła. Rogozińskiemu udało Na Sieradzkich Szlakach się jedynie pojmać konia prześladowanemu lecz nie dając za wygraną udał się wraz ze swoimi ludźmi do Gruszczyc gdzie Bogusławski ukrywał się u proboszcza tamtejszego kościoła na plebanii. Bogusławski spostrzegłszy swojego konia zaczął protestować. Rogoziński się tylko śmiał z tych protestów krzycząc wygadaj się Panie Bogusławski bo jutro o te czasy [o tej porze] mówić nie będziesz. Andrzej Bogusławski chcąc uniknąć śmierci wskoczył na konia i próbował zbiec. Tuż za kościołem drogę zajechało mu sześciu pomagierów Rogozińskiego by go ująć. Bogusławski ujrzawszy zagrożenie zjechał z gościńca i zaczął przedzierać się przez błotniste łąki za Gruszczycami. Działo się to we wtorek 10 sierpnia późnym wieczorem. Ojciec Ignacego Bogusławskiego zapewne z trudem mógł dojrzeć gdzie jedzie i gdzie czyha niebezpieczeństwo. Mimo to brocząc krwią uszedł napastnikom. Wężyk dowiedział się o nieudanej zasadzce i nakazał swoim sługom by Bogusławskiemu odcięli wszelkie drogi prowadzące do Kalisza by nie mógł złożyć kolejnego zażalenia. Rozkazał też by zabito go przy najbliższej okazji. W międzyczasie Wężyk rozkradał majątek Bogusławskich. Wszystko co się dało wywoził do Stoku8. Równocześnie trwał konflikt rodziców Ignacego Bogusławskiego z sąsiadami z Grzymaczewa – Borzysławskimi. Zaczął się on od niesfornych koni z chowu Bogusławskich, które we wtorek 20 IV 1728 r. weszły w zboże Łukasza Borzysławskiego. Ten konie zabrał i zamknął w swoim folwarku. Trzymał je cały dzień. Dnia następnego, czyli 21 kwietnia nastąpił najazd na folwark Łukasza Borzysławskiego z inspiracji matki Ignacego Bogusławskiego – Katarzyny Bogusławskiej w celu odebrania tych koni. Katarzyna musiała poprosić kogoś o pomoc gdyż jej mąż – Andrzej Bogusławski był poza domem. Nie mając w okolicy sprzymierzeńców poprosiła Wężyka o pomoc wiedząc, że ten jej nie odmówi. Wężyk wydawał się być najlepszym w tej chwili kandydatem do tej misji. Dokonał więc napadu, konie odebrał i oddał Bogusławskiej. Dzień później, czyli 22 kwietnia Borzysławscy zaatakowali dwór Bogusławskich we Włocinie by zarekwirować konie i zemścić się za najazd Wężyka. Konie pojmali a panią domu pobili i podźgali dzidami zadając rany kłute w rękę i bok (rękę przebili na wylot). Franciszek Borzysławski, osobiście pobił Franciszka Bogusławskiego, starszego brata Ignacego. Kilka dni później, a może nawet dnia następnego Józef Wężyk z polecenia Katarzyny Bogusławskiej napadł w odwecie na folwark Franciszka Borzysławskiego w Grzymaczewie w celu odzyskania koni i dla zemsty. W wyniku tego najazdu poraniony został Franciszek Borzysławski, który zmarł po 3 tygodniach. Później Bogusławscy i Borzysławscy wzajemnie się oskarżali i obrażali. Wniesiono pozwy do Trybunału Koronnego, który wydał wyrok w tej sprawie w dniu 18 marca 1729 r. W kwietniu tego roku Borzysławscy i Katarzyna Bogusławska wzajemnie się kwitowali i uwalniali z wykonania wyroków9. W lipcu 1729 roku przyszła najgorsza plaga na dom rodzinny Ignacego Piotra Bogusławskiego wtedy bowiem zmarł jego ojciec. Dwa miesiące później matka Ignacego powtórnie wstąpiła w związek małżeński a jej wybranym okazał się Józef Wężyk, miecznikowicz dobrzyński. Ignacy Bogusławski przeprowadził się wraz z matką i rodzeństwem do sąsiedniego Stoku – do majątku Józefa Wężyka. Nie mieszkał tam jednak długo bo zaledwie siedem miesięcy. Przyczyną tego była śmierć ojczyma oraz stanowisko rodzeństwa zmarłego co do jego majątku. Niewiele się namyślając brat Józefa Wężyka – Dominik Wężyk przepędził siłą owdowiałą po raz drugi matkę Ignacego Bogusławskiego okradając ją przy okazji z wielu cennych rzeczy będących własnością rodziny Bogusławskich. Zabrał skrzynię z ubraniami, dwie szkatuły z dokumentami, malowaną na włoski orzech szafę pełną stylizowanych naczyń kryształowych, szafkę z cennymi przedmiotami Ignacego Bogusławskiego i jego rodzeństwa, trzy stoły, skrzynie do kolaski, formy żelazne do robienia andrutów, srebra rodowe, dwa lichtarze, malowany parawan, wielki obraz, żupany Ignacego i jego braci, krzesło obite modrym suknem oraz mnóstwo innych rzeczy i produktów żywnościowych ze spiżarni10. Zrujnowani Bogusławscy powrócili do Włocina. Wówczas Ignacy Bogusławski dochodził piętnastego roku życia i pomału acz dramatycznie mijało jego dzieciństwo. Kolejne lata upływały Ignacemu Bogusławskiemu pod opieką starszego brata Franciszka i matki Katarzyny. Nie były one jednak wolne od problemów. Ciągle toczyły się sprawy sądowe prowadzone przeciw Wężykom, Borzysławskim i dzierżawcom Włocina niejakim Suliszewskim11. Okres wojny sukcesyjnej (lata 1733-35) przyniósł kolejne szkody w mozolnie odbudowywanym majątku Bogusławskich, które czynili żołnierze z komend stacjonujących w Kaliszu. W 1735 r. Ignacy Bogusławski (wraz z braćmi Franciszkiem i Jakubem) wystosował skargę do Króla w tej sprawie. W latach 1737-1740 pełnił funkcję pełnomocnika swych sióstr i braci w procesie o odzyskanie 75 złotych monet pożyczonych w grudniu 1701 r. przez swego ojca Andrzeja Bogusławskiego podsędkowi sieradzkiemu (od 1728 r. wojewodzie) Aleksandrowi Mycielskiemu. Sprawa ta zakończyła się sukcesem i w roku 1740 Bogusławscy odebrali od syna pożyczkobiorcy – Antoniego Mycielskiego, kasztelana sieradzkiego należne im pieniądze. Mimo odzyskania sporej sumy od Mycielskich kondycja finansowa rodziny nie była najlepsza toteż rok później matka Ignacego Bogusławskiego puściła w dzierżawę majątek Włocin Mariannie z Wolickich Pruszkowskiej a sama wraz z dziećmi zamieszkała w Kaliszu. Był to czas kiedy dojrzała w Ignacym Bogusławskim wola poświęcenia się Bogu i Kościołowi. Teresa i Kazimierz Błeszyńscy, fundatorzy kościoła w Brzeźniu Powołanie kapłańskie. Niższe święcenia kapłańskie Ignacy Piotr Bogusławski uzyskał już w 1740 r. Dwa lata później został wyświęcony na kapłana w Łowiczu przez biskupa tytularnego serreńskiego, sufragana gnieźnieńskiego Krzysztofa Dobińskiego. Powołanie kapłańskie Bogusławskiego nie było przypadkowe. Spośród jego bliskich krewnych byli księża, których rola w rodzinie a nawet w Kościele czy w państwie była ogromna. Brat rodzony jego dziadka Marcina – ks. Stanisław Bogusławski był obdarzony godnością kanonika łaskiego, przemyskiego i włocławskiego. Pełnił liczne i ważne funkcje w Kościele. Był nominowany deputatem Trybunału Koronnego, pełnił funkcję kustosza wolborskiego, proboszcza brzozowskiego i łaznowskiego, sędziego surogata, ponadto sprawował przez wiele lat urząd kanclerza kardynała i prymasa Polski Michała Radziejowskiego12. Spośród krewnych ks. Bogusławskiego od strony matki najznakomitszą postacią duchowną był brat Na Sieradzkich Szlakach 37 wujeczny jego babki Teresy Linowskiej – bp Jan Aleksander Lipski, kardynał, prymas Polski, senator i podkanclerzy koronny. Miał więc Bogusławski z kogo czerpać wzorce do naśladowania a droga, którą obrał była przetarta. W służbie Kościołowi. Na urząd proboszcza w Brzeźniu ks. Ignacy Bogusławski został powołany w 1749 r. za prezentą13 Kazimierza Błeszyńskiego, chorążego większego sieradzkiego, właściciela Brzeźnia, na miejsce tymczasowego administratora parafii ks. Iwańskiego14. To, że Błeszyński chciał mieć w swoich dobrach ks. Bogusławskiego nie dziwi z uwagi na to, iż obaj byli krewnymi – matka ks. Ignacego była siostrą cioteczną Kazimierza Błeszyńskiego (innymi słowy mówiąc matka Błeszyńskiego i babka ks. Bogusławskiego były siostrami rodzonymi)15. Ks. Ignacy Bogusławski od samego początku był obarczony licznymi obowiązkami. Oprócz spełniania typowych powinności kapłańskich był zobowiązany odprawiać liczne msze św. za dusze możnych parafian z tytułu zapisów dokonanych przez nich na rzecz kościoła w Brzeźniu. Najstarszy zapis z 1631 r. na sumę 600 zł pol. rocznego dochodu z dóbr Ruszków obligował ks. Bogusławskiego do odprawiania 2 mszy św. tygodniowo za duszę zmarłego dziedzica tych dóbr JM Pana Ruszkowskiego. Drugi z najdawniejszych zapisów (z 1659) zmuszał proboszcza do jednej mszy św. za zmarłego JM Pana Kazimierza Zapolskiego, byłego dziedzica Brzeźnia. Spośród bardziej uciążliwych zapisów wymienię ten, który obligował ks. Bogusławskiego do odprawiania mszy św. w każdy czwartek za duszę Samuela Ruszkowskiego. Zapis ten został potwierdzony przez ks. Ignacego stosownymi aktami w księgach grodzkich sieradzkich w roku 175416. Rok później ks. Bogusławski został powołany do pełnienia funkcji dziekana dekanatu warckiego, na który składały się parafie: Boleszczyn, Brzeźnio, Burzenin, Charłupia Mała, Charłupia Wielka, Chojne, Dąbrowa Wielka, Dobra, Godynice, Jeziorsko, Kamionacz, Kliczków, Miłkowice, Sieradz, Skęczniów, Stolec, Tubądzin, Uników, Warta, Wągłczew, Wróblew i Złoczew. Zatem ks. Ignacy Bogusławski zarządzał 22 parafiami w tym czterema miejskimi (Sieradz, Warta, Burzenin i Złoczew). Jednak nie fakt pełnienia tak wysokiej funkcji kościelnej sprawił, że ksiądz Ignacy Bogusławski zapisał się w historii Ziemi Sieradzkiej. Jego największą zasługą jest zbudowanie wspaniałego kościoła w Brzeźniu, który zachował się do naszych czasów. Ks. Ignacy Piotr Bogusławski. Pod rysunkiem autentyczny autograf ks. Bogusławskiego Rys. Rafał Bogusławski 38 Kościół św. Idziego w Brzeźniu to jeden z najważniejszych zabytków architektury sakralnej w Ziemi Sieradzkiej. Świątynia ta sprawia wrażenie jakby została przeniesiona z dużej metropolii. W niczym nie ustępuje kościołom późnobarokowym w Kaliszu czy nawet w Krakowie. W wizytacji archidiakonatu uniejowskiego z lat 1761-1763 określono ją jako podobnego do kolegiaty. Co się zdarzyło, że taki kościół wzniesiono w sieradzkiej wsi koło Złoczewa? Otóż dziedzic Brzeźnia – Kazimierz Błeszyński najprawdopodobniej za namową żony Teresy ze Strusiów i krewniaka ks. Bogusławskiego postanowił sfinansować budowę wielkiej świątyni w Brzeźniu na chwałę Bożą. Przyczyną tego postanowienia mogła być jego choroba. Grosza nie szczędził na tak wzniosły cel. Kamień węgielny poświęcony został w dniu 1 września 1755 r. i budowa ruszyła. Nastał czas wzmożonej pracy ks. proboszcza, któremu do codziennych obowiązków kapłańskich doszło doglądanie budowy i funduszy przeznaczonych na ten cel. Jako gospodarz parafii i dziekan dekanatu nie mógł stać z boku bezczynnie. Do niego należała organizacja przedsięwzięcia. Prace budowlane trwały przeszło 3 lata i zakończyły się sukcesem. W dniu 1 grudnia 1758 r. proboszcz Bogusławski pobenedyktował nowo wzniesiony kościół i oddał go do użytku wiernych17. Niestety końca budowy nie doczekał fundator Kazimierz Błeszyński gdyż zmarł 23 kwietnia 1757 r. we Wrocławiu. Pochowano go w krypcie kościoła klasztornego oo. bernardynów w Złoczewie18. W roku 1761 kościół został konsekrowany przez biskupa bendeńskiego, sufragana i dziekana kolegiaty przemyskiej Hieronima Wielogłowskiego. Również tego roku została ostatecznie zakończona budowa dzwonnicy przykościelnej. Od października 1759 r. do lutego 1760 r. ks. dziekan Ignacy Bogusławski przeprowadzał bardzo szczegółową wizytację we wszystkich parafiach swojego dekanatu. Wg ks. Stanisława Librowskiego była to wizytacja pod względem treściowym bogata i najobszerniejsza z serii nadzwyczajnych wizytacji dziekańskich w okresie pontyfikatu arcybiskupa gnieźnieńskiego W. Łubieńskiego19. W latach 1761 – 63 przeprowadzona została kolejna wizytacja dekanatu warckiego (w tym parafii w Brzeźniu) w ramach generalnej wizytacji archidiakonatu uniejowskiego przeprowadzona przez ks. kan. Franciszka Grochowalskiego, archidiakona uniejowskiego20. Oprócz spraw administracyjnych dot. dekanatu i parafii ks. Ignacy Bogusławski angażował się również w sprawy natury prawnej. W czerwcu 1774 r. został mianowany decyzją urzędu konsystorskiego powszechnego w Gnieźnie pełnomocnikiem ks. Wawrzyńca Wolskiego, kanonika gnieźnieńskiego, włocławskiego i poznańskiego do uczestnictwa w rozprawie sądowej celem odzyskania należnej dziesięciny z dóbr Barczew znajdujących się w posesji Jakuba Bratkowskiego na rzecz fundacji kanoniczej tegoż Wolskiego w Czerniejewie w wysokości jednego aureusa węgierskiego rocznie21. W roku 1777 uczestniczył jako rozjemca w sporach o dobra Godynice leżące na terenie jego parafii między Bogumiłą z Nieborskich Szymanowską starościną klonowską, Mateuszem Mielżyńskim, Józefem Pacynowskim, Balickim i innymi22. W tym czasie ks. Ignacy Bogusławski był już ozdobiony godnością kanonika kapituły archikolegiaty łęczyckiej. W roku 1779 gościł w swej parafii po raz drugi wizytatora ks. kan. Franciszka Grochowalskiego, archidiakona uniejowskiego, który w opisie ze swej wizyty w Brzeźniu tak podsumował pracę ks. Bogusławskiego: „O zbawienie dusz sam ma staranie i często rocznego kapelana do pomocy sobie i parafii wygody trzyma. Aprobacją ma z Łowicza eksportowaną. W niedzielę katechizmy, w święta kazania miewa, autorów do tego zażywa: Wojkowskiego, Idziego Pióra, Samuela Wysockiego, Korczyńskiego i innych. Biblią polską i łacińską ma. Libros Metrices Baptisater, Copialater, et Mortuerum [księgi metrykalne ochrzczonych Na Sieradzkich Szlakach i zmarłych], także regestra dochodów i Expensy [wydatków], nawet i iurium stola [opłaty za posługi duchowne] ma pilnie spisane. Sakramentów w domach prywatnie nie administruje. Mszą konwentualną za parafianów w niedzielę i święta uroczyste odprawia. O spowiedź proszących słucha. Wodę w niedzielę święci. O domowych ma staranie, żeby nie żyli z zgorszeniem i osób podejrzanych nie chowa, a lubo do usługi gospodarskiej niewiasty trzyma, w osobnej jednak mieszkają izbie. Dla niedbalstwa jego nikt nie zszedł z tego świata bez sakramentów. Mszą ś. często odprawia. Spowiada się co dwie niedzieli i częściej. Kapłańskie pacierze ut pie oredendum [pobożnie, z wiarą] odmawia. W niedzielę i święta uroczyste i w wigilię jak jutrznią i nieszpory śpiewa. Na stypach alias Bożych obiadach nie bywa. Od ludzi na spowiedź wielkanocną przychodzących posługi żadnej nie wymusza i do pomocy w słuchaniu spowiedzi księdza zawsze chowa. Depaktacji [okupów] żadnych nie czyni i iura stola [opłaty za posługi duchowne] zachowuje. Księży obcych do ołtarza nie przypuszcza bez testimonium [świadectw]. Na pozdrowienie anielskie, rano, w południe i na wieczór dzwonić każe”23. Z wizytacji przeprowadzonej przez ks. kan. Grochowalskiego wynika, że przy kościele w Brzeźniu znajdowała się szkoła dla chłopców. Nie była ona jednak zasilana z żadnej fundacji, co oznacza, że ks. Ignacy Bogusławski musiał łożyć na jej utrzymanie z własnych środków. W szkole tej nauczycielem był miejscowy organista. Dziewczęta chcące pobierać nauki odsyłano do panien zakonnych w Warcie. Przy kościele działał również nowowzniesiony, drewniany szpital dla ubogich. Ks. Bogusławski fundował także „z własnej płacy” utrzymanie ks. wikarego, dla którego został wybudowany niedaleko kościoła nowy dom24. Ważnym wydarzeniem w życiu kapłańskim ks. Ignacego Bogusławskiego było powołanie go do trójosobowej Komisji Arcybiskupiej celem sprawdzenia łask i cudów związanych z obrazem Najświętszej Marii Panny w Charłupi Małej koło Sieradza. Udział ks. Bogusławskiego w Komisji był oczywisty gdyż Charłupia Mała była parafią wchodzącą w skład dekanatu warckiego, którym zarządzał. Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że prace tej Komisji były również bardzo ważnym wydarzeniem w dziejach Ziemi Sieradzkiej, dlatego że bez wyników jej działań nie powstałoby Sanktuarium Maryjne w Charłupi Małej, które jest jednym z najliczniej odwiedzanych w Polsce. Obecnie, co roku, odwiedza to miejsce kilka tys. pielgrzymów z całego świata (licząc tylko tych, którzy przybywają w grupach zorganizowanych) a były lata, że było ich blisko 15 tys. Między innymi dzięki pracom tej właśnie Komisji w r. 1936 Kapituła Bazyliki Watykańskiej w Rzymie pod przewodnictwem kardynała Pacelliego podjęła decyzję o koronacji cudownego obrazu Najświętszej Marii Panny Księżnej Sieradzkiej w Charłupi Małej. 8 września 1937 roku biskup włocławski Karol Radoński nałożył korony papieskie na Cudowny Obraz Matki Bożej Charłupskiej25. Jak doszło do powołania wspomnianej Komisji? Historia ta zaczyna się w XVII w., kiedy to w małym drewnianym kościółku w Charłupi Małej zawisł w ołtarzu obraz NMP powstały między 1615 a 1630 r. Od tego momentu zaczęły pojawiać się doniesienia o cudach jakich okoliczna ludność doświadcza za sprawą obrazu. Sława czynionych cudów stała się tak powszechna, że 29 stycznia 1785 r. (na prośbę proboszcza charłupskiego, kanonika sieradzkiego Filipa Kłossowskiego) Administrator Generalny Arcybiskupstwa Gnieźnieńskiego, ks. kanonik Melchior Górowski delegował trzech komisarzy do zbadania prawdziwości tych doniesień. Komisję Arcybiskupią obok ks. Ignacego Piotra ŚciborBogusławskiego, kanonika łęczyckiego, dziekana warckiego stanowili – ks. Antoni Kurkowski, kanonik wieluński, notariusz apostolski, proboszcz w Grabnie i ks. Stanisław Kowalewski, dziekan dekanatu stawskiego, proboszcz w Stawie. Komisja Arcybiskupia rozpoczęła pracę w dniu 19 lutego 1785 r. od wydania odezwy do wszystkich okolicznych księży o tym, że Komisję powołano w celu przeprowadzenia badań łaskawości i cudowności obrazu Matki Bożej w Charłupi Małej, oraz aby pouczyli wiernych, że każdy, kto doznał łaski i cudu, ma obowiązek stawić się w Charłupi Małej 28 lutego 1785 r. przed Komisją i złożyć zeznanie. Zgodnie z odezwą tego dnia Komisja rozpoczęła przesłuchania. Każdy zeznający był zobowiązany przed przesłuchaniem złożyć przysięgę a następnie przekazać ustną relację ze zdarzeń, których doświadczył. Komisja Arcybiskupia zebrała 49 zeznań, przeprowadziła oględziny obrazu NMP i zakończyła pracę sporządzając protokół, który został złożony do Urzędu Arcybiskupiego w Gnieźnie w dniu 28 lutego 1785 r.26 Uczestnictwo w Komisji Arcybiskupiej było ostatnią pracą ks. Ignacego Bogusławskiego jako dziekana dekanatu warckiego. Tego roku ustąpił z funkcji dziekańskiej a jego następcą został ks. Dominik Wartski, proboszcz parafii w Dobrej. Na probostwie w Brzeźniu pozostał do końca życia. Ostatni jego wpis zachował się w księgach metrykalnych brzeźnieńskiej parafii z dnia 27 maja 1793 r. Kolejnych wpisów dokonywał o. Stefan Borkowski. Życie prywatne. Niewiele znam szczegółów z codzienności niezwiązanej z kapłaństwem ks. kan. Ignacego Piotra Bogusławskiego. Mimo to przytoczę w tym miejscu nieco faktów mających moim zdaniem istotne znaczenie w jego życiu. Mimo, iż był człowiekiem oddanym Kościołowi uczestniczył w sprawach swojej rodziny. Opiekował się matką Katarzyną, która po wypuszczeniu rodzinnych dóbr Włocin w dzierżawę i kilkuletnim pobycie w Kaliszu przeniosła się do Brzeźnia. Tam spędziła ostatnie lata życia u boku syna. Zmarła ok. 1756 r. Na terenie parafii przebywał też przez jakiś czas młodszy brat ks. Ignacego – Jakub Bogusławski wraz z małżonką Marianną z Chodakowskich h. Dołęga. W czasie konfederacji barskiej ks. Bogusławski stał po stronie powstańców co wnoszę z tego, iż wszyscy krewni księdza dziekana (Bogusławscy, Chodakowscy, Błeszyńscy, Grodziccy i inni) byli w szeregach konfederackich oraz z faktu, że w dobrach Włocin, których ks. Bogusławski był dziedzicem odbywały się tajne spotkania Barżan. W kwietniu 1770 r. przebywał tam sam marszałek konfederacji sieradzkiej Ignacy Gałecki, starosta bydgoski o czym powiadamiał listownie regimentarza Zarembę brat ks. Ignacego – Franciszek Bogusławski, rotmistrz jednego z oddziałów sieradzkich27. W latach 1777 – 82 ks. Bogusławski uczestniczył w sprawach spadkowych po zmarłych rodzicach toczących się w sądzie ziemskim sieradzkim. W wyniku porozumień rodzinnych przekazał swoją część majątku w dobrach Włocin zwanych Drogoszewizna swojemu starszemu bratu Franciszkowi Ksaweremu, chorążemu wojsk koronnych28. Na tym zakończę niniejszy artykuł mając nadzieję, że zdołałem przybliżyć sylwetkę zapomnianego człowieka związanego z Ziemią Sieradzką, po którym zachował się Na Sieradzkich Szlakach 39 do naszych czasów wspaniały kościół w Brzeźniu, i którego wkład w prace Komisji Arcybiskupiej w roku 1785 przyczynił się do powstania Sanktuarium Matki Bożej Księżnej Ziemi Sieradzkiej w Charłupi Małej. Przypisy: 1 Biblioteka Kórnicka, Teki prof. W. Dworzaczka, Monografie, Bogusławscy h. Ostoja. 2 Arch. Diec. we Włocławku, sygn. akt: AAG. Wiz. 72. 1779. Brzeźnio, s. 571-588. 3 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie inscriptionum, nr 203, k. 317-323v., 330-339v. 4 Arch. Państw. w Poznaniu, księgi grodzkie kaliskie relationum, nr 67, k. 231-231v. 5 Arch. Państw. w Poznaniu, księgi grodzkie kaliskie relationum, nr 87/88, s. 1841-1843 6 Arch. Państw. w Poznaniu, księgi grodzkie kaliskie relationum, nr 87/88, s. 1089. 7 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 82, k. 476-476v., 897897v. 8 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 86, k. 143-144v., 11591160v., 1238-1238v.; nr 87, k.251-252, 198-198v. 9 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 86, k. 226-227v., 429430, 647-650, 716-717, 810-811, 1286-1287; nr 87, k. 257-258; AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie incriptionum, nr 208, k. 476. 10 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 88, k.792-793. 40 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 90 k. 320-321. S. Chodyński, Katalog prałatów i kanoników włocławskich, Włocławek 1914 (rkps w ADWł), str. 64 – 65. 13 Prezenta - w prawie kanonicznym, prawo do przedstawienia kandydata na urząd kościelny lub beneficjum. 14 Arch. Diec. we Włocławku, sygn. akt: AAG. Wiz. 72. 1779. Brzeźnio, s. 585-588. 15 Biblioteka Kórnicka, Teki prof. W. Dworzaczka, Monografie, Bogusławscy h. Ostoja, Błeszyńscy h. Suchekomnaty. 16 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie inscriptionum, nr 217 k. 280v-281. 17 Liber beneficjorum archid. gnieźnieńskiej, Gniezno 1880 r., t. I, s. 420. 18 J. Majdański, Kazimierz Błeszyński [w] „Na sieradzkich szlakach” nr 1/45/1997/XII, s. 24-25. 19 S. Librowski, Repertorium akt wizytacji kanoniczych dawnej Archidiecezji Gnieźnieńskiej, ABiMK, t. 28, str. 226-270. 20 Tamże, str. 297-313. 21 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie inscriptionum, nr 225 k. k. 423. 22 AGAD, księgi ziemskie sieradzkie, nr 107, k. 97v., 177. 23 Arch. Diec. we Włocławku, sygn. akt: AAG. Wiz. 72. 1779. Brzeźnio, s. 571-588. 24 Tamże. 25 W. Pogorzelski, Pamiątka koronacji obrazu Matki Boskiej w Charłupi Małej, Sieradz 1937. 26 Tamże. 27 Biblioteka Kórnicka, rkps BK 02116, Mf 896 (20 kwietnia 1770 r. we Włocinie; F. Bogusławski do Zaremby). 28 AGAD, księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 164 k. 993-1013av. 11 12 Na Sieradzkich Szlakach POZNAJEMY WŁASNY REGION Historia miasta, zabytki oraz walory krajoznawcze Błaszek i okolic Andrzej Ruszkowski Uprzednio herb nadano Błaszkom w 1929 r. Różnił się on nieco od obecnego przedstawiał bowiem na złotym tle, czerwony mur obronny z otwartą bramą, w której stał rycerz z tarczą. Uzupełnieniem murów były trzy wieżyczki, z których środkowa była wyższa. Pierwszy herb nie posiadał korony, w bramie były ościeża otwarte na zewnątrz. Rycerz był w zbroi, dzierżył w lewej dłoni tarczę a w prawej miecz. Przedstawiał on gen. Józefa Kazimierza Lipskiego, właściciela miasta. Ten historyczny herb można oglądać na zachowanych pieczęciach z okresu międzywojennego, a także na murze frontowym obecnego urzędu. Obecny herb Błaszek, na czerwonym tle, przedstawia ceglaną bramę, w której stoi rycerz z mieczem w prawej dłoni, tarczy nie posiada. Nad środkową, wyższa wieżą, umieszczona jest złota korona. Podstawą prawną używania takiego herbu jest Uchwała nr II/12/90 Rady Gminy i Miasta z 21 VI 1990 r. Herb Błaszek z budynku Urzędu Gminy i Miasta Legenda o powstaniu Błaszek: Po zabójstwie św. Wojciecha na ziemi Prusów, jeden z rycerzy towarzyszącego mu orszaku imieniem BLASKO, powróciwszy do swej ziemi był tak wstrząśnięty tym wydarzeniem, że postanowił dokończyć swego żywota w ciszy z dala od ludzi. Znalazłszy takie miejsce w pięknym gaju opodal płynącego strumienia, osiedlił się w zbudowanej przez siebie pustelni. Z czasem zaczęto uważać tę pustelnię za miejsce święte, do którego mieszkańcy okolicznych borów byli niezwykle przywiązani bowiem jeszcze niedawno stała tu pogańska gontyna, w której ojcowie ich czcili słowiańskich bogów. Z czasem, w pobliżu pustelni zakwitło życie, a po śmierci rycerza - osadę nazwano jego imieniem. Błaszki to miasto w powiecie sieradzkim liczące obecnie około 2.500 mieszkańców, siedziba urzędu gminy miejsko-wiejskiej, położone na Wysoczyźnie Złoczewskiej (Tureckiej), nad rzeką Cienią, zwaną również Trojanówką lub Jasionką1. Pochodzenie nazwy miasta wyprowadza się od imienia Błażek. W XIV w. były to Błaszkowice (Błażkowice) – od potomków Błażka, również Blascowicz (z 1386) i Blaskowice-1401. Od 1415 r. jest notowana nazwa Blaschki, w 1424 r. Blasky = Błaszki.2 Etymologia ludowa tłumaczy nazwę Błaszki od blasku polany, na której powstało pierwsze skupisko ludzkie. Granica historycznej Ziemi Sieradzkiej przebiegała zaledwie parę kilometrów na zachód od Błaszek. Ukształtowała się za czasów Bolesława Krzywoustego (1102-1138) i dotrwała do 1807 r., kiedy utworzono tzw. Księstwo Warszawskie. Błaszki leżały na obszarze należącym do kasztelanii sieradzkiej, od XIII w. do Księstwa Sieradzkiego, przekształconego w XIV w. w województwo sieradzkie; po utworzeniu w XV w powiatów – do powiatu sieradzkiego. Wiadomo, że już w 1370 r. biegła tędy ważna droga handlowa z Kalisza do Sieradza (odcinek traktu ze Szczecina do Krakowa). Najstarsza wzmianka o Błaszkach z 1386 r. , zachowana w Tekach Pstrokońskiego3, dotyczy plebana Mathiasa z Blascowicz, świadczy więc o wcześniejszym istnieniu tu parafii, pierwotnie p. w. Narodzenia NMP. W XV i XVI w. Błaszki były własnością rodziny Błaszkowskich. Później przeszły w ręce Radoszewskich. W roku 1407 Marian Zaremba z Kalinowej kupił część Błaszek z prawem patronatu. Dziesięć lat później dokupił kolejny dział za 5 grzywien od Śmiechny z Chrzanowic. Do 1468 r. Błaszki należały do Jakuba z Krokocic, który nabył je od Koniecpolskiego a po roku 1486 do Jana Zaremby. W 1437 r. arcybiskup gnieźnieński Wincenty Kot podaje pierwszy opis Błaszek oraz informację o przysądzeniu tego beneficjum plebanowi Potworowskiemu. W 1497 r. proboszczem w Błaszkach zostaje ks. Jan Łaski, późniejszy Prymas Polski. Dokument o nadaniu praw miejskich nie zachował się i nie wiadomo dokładnie kiedy Błaszki stały się miastem. Formalnym usankcjonowaniem Błaszek jako miejscowości o charakterze targowym było nadanie przez króla Jana Kazimierza 1 III 1652 r. przywileju na targi niedzielne. Przywilej ten został potwierdzony, a następnie rozszerzony na trzy jarmarki 7 XII 1670 r. przez króla Michała Wiśniowieckiego i w dniu 27 XI 1722 r., za panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1702 r. parafia liczyła 1800 katolików. W 1729 r. Błaszki nazwane są po raz pierwszy miastem przez sufragana gnieźnieńskiego biskupa Józefa Kraszkowskiego, który zaczyna opis swej wizytacji od stwierdzenia: W mieście Błaszkach, które są własnością Wielmożnego Lipskiego…Na tej podstawie uważa się, że Błaszki są miastem przynajmniej od tego roku. Właścicielem Błaszek był wtedy Ignacy Lipski. Lipscy zostali właścicielami Błaszek w XVIII wieku, przejmując je od rodziny Radoszewskich. Błaszki z osady rolniczej przekształciły się w siedzibę rzemieślników i kupców. Ignacy Lipski, łowczy wschowski, ojciec Józefa Lipskiego skupywał grunty w mieście by rozpocząć wieloletni okres regulacji Błaszek. Proces porządkowania miasta przyśpieszyły dwa wielkie pożary, które strawiły znaczną część jego drewnianej zabudowy. W latach dziewięćdziesiątych XVIII w. miasteczko przybrało kształt niewiele już różniący się od współczesnego. Wtedy uformowano prostokątny rynek, wytyczono nowe ulice. W pd. – zach. części miasteczka wytyczone zostały działki, na których przybyli z zagranicy rzemieślnicy zbudowali domy i warsztaty sukiennicze. Do dziś ta część miasta nazywana jest Olendry (tak nazywano miejsca, zamieszkiwane także przez osadników przybyłych z zewnątrz). Aby ułatwić proces osadniczy i zachęcić rzemieślników do osiedlania się Józef Lipski udostępnił im folusz, pozwolił nieodpłatnie korzystać z materiałów budowlanych . Do Józefa Lipskiego, jako właściciela miasta, należało kierowanie sprawami miejskimi, zatwierdzanie kandydatów na urzędy miejskie i administracyjno - skarbowe. Wtedy też powstała pierwsza garbarnia w Błaszkach. Należała do Żyda o nazwisku Borek i dała zatrudnienie dwom czeladnikom. Istniała też cegielnia, jatka oraz kilka szynków Na Sieradzkich Szlakach 41 42 i waga miejska, której dzierżawcą był jeden z miejscowych Żydów. Pod koniec XVIII w. osada liczyła 472 mieszkańców (90 trudniło się rzemiosłem, a 21 handlem). Tak duża liczba kupców i rzemieślników spowodowała wzrost liczby jarmarków do 10 (na Matki Boskiej Gromnicznej, na św. Zofii, na św. Antoniego, na niedzielę po św. Janie, na św. Rocha, nazajutrz po św. Michale, na św. Katarzyny, na św. Tomasza, na Trzech Króli). Na targach niedzielnych i w czasie jarmarków handlowano przede wszystkim suknem, wyrobami kramarskimi, końmi, bydłem, świecami, solą, mydłem, wełną. Dzięki działaniom wspierającym osadnictwo miasteczko na przełomie XVIII i XIX wieku wkroczyło na drogę szybkiego rozwoju. Wkrótce jednak Błaszki znalazły się pod panowaniem pruskim, włączono je do prowincji zwanej Prusami Południowymi (Südpreussen), co trwało do 1806 r., tj. do wkroczenia wojsk Napoleona i utworzenia Księstwa Warszawskiego. Wówczas granica powiatu sieradzkiego została przesunięta 6 km na wschód i Błaszki zostały włączone do powiatu kaliskiego. W latach 1793 - 1818 (spis po przejęciu miasta przez Prusy) liczba ludności wzrosła o 219% (z 472 do 1036). Liczba domów we wspomnianym okresie uległa podwojeniu (z 42 w 1793 r. do 95 na początku lat 20-tych XIX wieku). Zdecydowana większość domów była drewniana, zaledwie 6 było murowanych. Do końca XVIII w. istniała w Błaszkach szkoła parafialna, której początki datuje się na koniec XV w. W 1793 r. liczyła zaledwie 10 uczniów a obowiązki nauczyciela pełnił miejscowy organista. Szybki wzrost ludności miejscowej i napływ osadników spowodował, że Józef Lipski postanowił przekazać w 1809 r. na potrzeby szkoły drewniany budynek składający się z dwóch izb. Liczba uczniów uległa zwiększeniu, obowiązkiem nauki objęta zostaje młodzież nawet najniższej klasy. Program nauczania obejmował czytanie, pisanie, matematykę w zakresie czterech działań oraz religię, moralność i zajęcia praktyczne. Samo utrzymanie szkoły spoczywało na powstałym w 1808 r. Towarzystwie Szkolnym a obowiązki nadzoru spełniał proboszcz. Obowiązkiem szkolnym starano się objąć dzieci od 6 do 11 lat, rok szkolny trwał od 24 października do 24 lipca i dzielił się na dwa semestry. Na rzecz utrzymania szkoły wnosili także opłatę roczną w naturze mieszkańcy wsi Borysławice, Bukowina, Gzików i Chrzanowice. Np. Trzy garnce żyta, tyleż jęczmienia i taterki, dwa korce i dwa garnce grochu oraz pięć korcy kartofli wnosili na utrzymanie nauczyciela włościanie Borysławic. Od 1864 r. w Błaszkach istniała także szkoła rzemieślniczo niedzielna. Uczęszczało wtedy do niej 53 terminatorów. Szkołę tę utrzymywały zgromadzenia rzemieślnicze oraz kasa miejska. W następstwie Kongresu Wiedeńskiego (1815 r.) granica między Prusami a Cesarstwem Rosyjskim została utworzona na Prośnie. Błaszki włączono do Królestwa Kongresowego całkowicie zależnego od Rosji. Bliskość granicy z Prusami spowodowały, iż Józef Lipski zaczął sprowadzać do Błaszek sukienników zza zachodniej granicy, zwalniając ich na wiele lat z konieczności płacenia podatków, zezwalając na wypas bydła na własnych pastwiskach, przyznając grunty na budowę zagród, spowodował tworzenie w mieście licznych warsztatów tkackich produkujących sukno dla armii Królestwa Polskiego. W chwili śmierci generała istniało w mieście 20 warsztatów sukienniczych, w których pracowało 20 majstrów i 33 czeladników. Błaszki znane były wówczas z rzemiosła, głównie sukiennictwa i garbarstwa, tkactwa i szewstwa. Na ożywienie gospodarcze miasta wywarło znaczny wpływ wybudowanie w 1825 r. tzw. traktu fabrycznego czyli szosy łączącej Kalisz z Warszawą przez Sieradz, Łódź i Łowicz. Obok rzemiosła rozwijał się handel, a o jego znaczeniu świadczy olbrzymi rynek, dziś podzielony na dwa place. Targi odbywały się w poniedziałki i piątki a słynne w okolicy jarmarki w pierwsze piątki miesiąca. Rynek błaszkowski dzielił się na Górny, zwany od połowy XIX w. Chrześcijańskim i Rynek Żydowski zwany później Dolnym (obecnie plac Leona Sulwińskiego) . Na Dolnym Rynku (zwanym także placem Traugutta) odbywały się targi bydłem i trzodą chlewną. Z Kalisza do Łodzi kurierka odchodzi (Dzieje Kalisza, Wydawnictwo Poznańskie 1977) W dniu 8 I 1848 r. zmarł ostatni z sukcesorów Lipskich Stanisław Dłużniakiewicz, dziedzic dóbr błaszkowskich, na które składały się: Błaszki, Borysławice, Bukowiny, Gzików i Wilczkowice. W tymże roku dobra te nabył, za 30 tys. zł. z licytacji Mateusz Arnold, dotychczasowy właściciel Raczkowa., należące się za zaległe podatki. Błaszki objął także okres napięcia patriotycznego przed powstaniem styczniowym. Np. za śpiewanie w kościele 10 XI 1861 r. pieśni patriotycznych aresztowano i oddano pod dozór policyjny Antoniego Brukowskiego, Antoniego Fornalskiego, Anastazego Szymanowskiego i Bronisława Kęszyckiego. W czasie powstania oddziały powstańcze nawiedzały miasto. „Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich”, (1880 r., Tom I, s. 245) podaje: B. to osiedle, przedtem miasteczko, powiat kaliski, leży w piaszczystej równinie o 26 wiorst od Kalisza a 210 od Warszawy. Kościół murowany z 1779 r., urząd gminy, szkoła podstawowa, stacja pocztowa.. B. należały w 1 połowie XVIII w. do Lipskich. W 1827 r. było tu 91 dm (dymów- AR). i 1361 mieszkańców. W 1859 r. było 2,854 mk., 178 dm. W 1876 roku było tu 3760 m. Parafia istniała już w 1521 r., ma 4400 dusz. Biorąc pod uwagę te dane, stwierdza się, iż od roku 1827 do 1876 liczba ludności Błaszek zwiększyła się trzykrotnie. Przyczyną była napływająca do miasta ludność żydowska i jej eksplozja demograficzna. W roku 1882 miasto zakupiło plac i wybudowało budynek szkolny, w którym potem umieszczono Magistrat. Rok 1882 jest więc datą rozpoczęcia normalnej pracy szkolnej na terenie miasta. Adam Chodyński tak pisał w 12 nr. Kaliszaniana z 1892 r.: Pomiędzy Kaliszem a Sieradzem, w odległości blisko mil 4 od pierwszego a mil 3 od drugiego, leży gwarne i ruchliwe miasteczko, któremu dodaje ożywienia idąca przez nie droga bita drugorzędna, zwana fabryczną lub kalisko-łódzką, rój osiadłych w nim Żydów, oraz wielkie targi zbożowe. Tem miasteczkiem, są Błaszki, pisane niegdyś Blaszki (…) Żydzi popierani niegdyś przez właścicieli miasteczek szlacheckich, więcej niż ich współrodacy przewyższali swą liczbą takowych, w reku też Żydów skupiły się rzemiosła lżejsze i cały handel, trudy w rywalizacji dla chrześcijan przez ich zabiegi i konkurencję. W 1899 r. utworzono w Błaszkach Ochotniczą Straż Pożarną, której naczelnikiem został Alojzy Gątkiewicz ze Smaszkowa, a w 1903 r. orkiestrę. Przy OSP powstał też teatr amatorski. W 1901 r. powstało Błaszkowskie Towarzystwo Oszczędnościowo Pożyczkowe. W 1904 r. nawiedził Błaszki dwukrotny pożar niszczący Dolny Rynek i pn. stronę ul. Kaliskiej. 23 IX 1906r. odbyło się zebranie organizacyjne Polskiej Na Sieradzkich Szlakach Macierzy Szkolnej, które jednak Rosjanie zlikwidowali w 1908 r. Istniało też Towarzystwo Muzyczne zarejestrowane w 1908 r. W 1909 r. Błaszki liczyły 5370 mieszkańców, z czego 3324 stanowili Żydzi. Miasteczko nie posiadało zakładów przemysłowych, a głównym zajęciem ludności było w dalszym ciągu rzemiosło, handel oraz rolnictwo. Większość potencjału gospodarczego miasta znajdowała się w rękach żydowskich. Ten stan powoli zaczął się zmieniać. W mieście było w tym czasie około 300 szewców, którzy powołali do życia w 1911 r. Spółkę Szewców Chrześcijańskich, do której przystąpiło ponad 100 członków. W 1913 r. powołano Towarzystwo Spółdzielcze Błaszkowianka. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był ks. Franciszek Rawicki. Był to człowiek pełen energii. Spółdzielnia początkowo w wynajętym lokalu sprzedawała tylko tzw. łokciowiznę, potem zaś w lokalu własnym także inne towary. Gmach Towarzystwa Spółdzielczego Błaszkowianka (1934 r.) jest chlubą i ozdobą Błaszek (…) Posiada na parterze, obejmującym trzy fronty - 10 sklepów katolickich. Na pierwszym piętrze - pięć sal szkolnych, w których od początku mieściło się gimnazjum koedukacyjne oraz lokal dla twórców Błaszkowianki. Na drugim piętrze mieści się sala teatralna rozmiarów 25,3 m na 9,40 m i obok kilka lokali. Była też tu doskonała cukiernia Wojciechowskiego i jedyny w okolicy sklep z kapeluszami, który do dziś z rozrzewnieniem wspominają starsze błaszkowskie elegantki. Dzięki sali teatralnej obliczonej na 350 miejsc siedzących, mógł się rozwijać amatorski teatr działający przy ochotniczej straży. Budynek Błaszkowianki Gmach Błaszkowianki, o kubaturze 10 tys. m3, został wybudowany w latach 1916-1917, w miejscu gdzie stał dawniej domek kościelnego. Budynek posiadał piwnice i magazyny oraz użytkowe poddasze. Błaszkowiankę zaprojektował znany w powiecie kaliskim architekt Sylwester Pajzderski. Błaszkowianka była sercem Błaszek, punktem widokowym i centralnym miejscem spotkań błaszkowskiej młodzieży. Za plac pod budowę Błaszkowianki miasto otrzymało w wieczystą dzierżawę 5 sal na pierwszym piętrze budynku z przeznaczeniem na cele oświatowe. Tutaj znalazło lokum koedukacyjne gimnazjum humanistyczne z łaciną, które w 1920 r. uzyskało prawa gimnazjum państwowego, uczęszczało do niego około 250 dzieci. Na pokrycie deficytu budżetowego gimnazjum - towarzystwo wyasygnowało przeszło 35 tys. marek - stwierdził w sprawozdaniu za 1919 r. ks. Rawicki, prezes zarządu towarzystwa. Liczba członków Towarzystwa z każdym rokiem rosła, w r. 1920 było już ponad 500 udziałowców, obroty zwiększały się z roku na rok - w 1919 r. sięgały półtora miliona marek. W 1919 r. 10% zysku udziałowcy przeznaczyli na kapitał zapasowy, który w całości przekazali na Pożyczkę Odrodzenia Polski. Dywidendy i procenty od udziałów przeznaczyli na plebiscyt na Górnym Śląsku. Resztę zysku przekazano na gratyfikację dla pracowników, Czerwony Krzyż, flotę polską oraz straż ogniową. Zapewne długo jeszcze cieszyłoby się Towarzystwo Spółdzielcze Błaszkowianka dobrą kondycją finansową, gdyby nie światowy kryzys gospodarczy. Towarzystwo splajtowało, a Ks. Rawicki osobisty majątek zastawił, wypłacił drobne udziały członkowskie i tym samym tę część Błaszkowianki przejął. Po jakimś czasie, by odzyskać swoje mienie, ksiądz Błaszkowiankę sprzedał dwóm osobom: Eugeniuszowi Wesołowskiemu i Jerzemu Wierzykowi. W dniu 25 II 1923 r. założono w Błaszkach Towarzystwo Gimnastyczne Sokół, którego prezesem został W. Głowiński a naczelnikiem J. Remelski. W latach trzydziestych z inicjatywy Stefana Krysztoforskiego powstaje w Błaszkach pierwsza Spółdzielnia Pracy Szewców. Utworzenie jej pozwoliło na specjalizację produkcji. Zatrudniano ok. 60 osób w systemie pracy chałupniczej. W 1932 r. w Błaszkach mieszkało: katolików 2769, żydów 2193, protestantów 30. Przed II wojną św. Błaszki liczyły 5400 mieszkańców, z czego prawie 50% stanowili Żydzi. Chlubę mieszkańcom miasta przynosi reakcja jaką wywołała w Błaszkach akcja zapoczątkowana listem opublikowanym 5 V 1939r. w krakowskim Ilustrowanym Kurierze Codziennym, popularnym wtedy ogólnopolskim dzienniku. Otóż w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa zagrożenia Polski przez Niemcy trzech mieszkańców Warszawy zgłosiło ofiarę swego życia w charakterze żywych torped. Wkrótce akcja objęła całą Polskę. W rejestrze ochotników Włodzimierz Marszałek4 ustalił ochotników z Błaszek. Byli to: Stanisław Kowalczyk, Wiktor Puszczyński, Edward Swarbach i Stanisław Mikołajczyk z Sędzic. Stanisław Szarras ustalił dwóch następnych ochotników: Stanisława Kowalczyka z Błaszek i Walentego Grabskiego, ucznia sieradzkiego gimnazjum (obecnie im. Kazimierza Jagiellończyka). Tuż przed wojną niemieccy koloniści z okolic Błaszek zostali członkami w tzw. V kolumny, byli sprawcami licznych niepokojów. Przez miasto 1 - 3 września ludność znad granicy masowo uciekała za Wartę gdzie była ustalona główna linia obrony. O godz. 15.00 3-go września wtargnęły do Błaszek oddziały niemieckiej 24 DP, czemu nie mógł zapobiec broniący miasta batalion 31 pSK z Sieradza oraz bateria artylerii lekkiej okopana na wzgórzu w rejonie ul. Złoczewskiej (wówczas 3 Maja). Miasto zostało zdobyte ok. godz. 22.00. Podczas II wojny Niemcy włączyli miasto do Wartheland’u, zmienili nazwę na Schwarzau - co w naszym języku oznacza Czarna Polana, rzekomo na pamiątkę tego, że wymarła tu na tzw. morowe powietrze w dawnych czasach niemiecka karawana kupiecka. Już 20 XII 1939 r. Żydzi z Błaszek zostali zgromadzeni w sali widowiskowej Błaszkowianki. W tym samym dniu pognano ich na dworzec kolejowy i wywieziono w nieznanym kierunku. Wyzwolenie miasta przez Armię Czerwoną nastąpiło 23 I 1945 r. Poprzedziła je bitwa na polach Kwaskowa, Smaszkowa, Zawad i Równej. Starcie trwało od 8-ej do 15-ej. Na Pl. Niepodległości w Błaszkach Niemcy spalili radziecki czołg T-34. Zginęło trzech czołgistów. Kościół Z 1521 r. zachowała się wiadomość o istnieniu drewnianego kościoła p.w. Narodzenia NMP, była tu już wtedy prawdopodobnie parafia. Z dokumentu datowanego na 1777r. dowiadujemy sie o katastrofalnym stanie drewnianego kościoła, także budynków probostwa. Do 1779 r. w Błaszkach była drewniana świątynia. W dniu 26 X 1779 r. ks. Stanisław Kossowski położył kamień węgielny pod nowy murowany kościół pod zmienionym wezwaniem: św. Anny. W 1780 r. została rozebrana kaplica i prezbiterium starego drewnianego kościoła w celu przygotowania placu pod nowy murowany. W 1785 część nowego kościoła była już pokryte dachówką, ukończono też budowę plebanii. W 1787 r. miasto nawiedza pożar, który niszczy niewykończony kościół i stojący jeszcze w części stary drewniany, także Na Sieradzkich Szlakach 43 wszystkie zabudowania kościelne wraz z zachodnią częścią miasta. W 1789 r. kościół został ukończony, wymalowany i przygotowany do odprawiania nabożeństw. Było to za czasów probostwa ks. Błażeja Nowickiego. Kościół został wybudowany w stylu barokowym, jest trzynawowy, bazylikowy, z wieżą w fasadzie zachodniej. Dach na nawach bocznych pulpitowy, a na nawie głównej siodłowy. W nawie głównej, nad dachem naw bocznych, jest dziesięć okien o wykroju kartuszowym. Budowla pokryta jest w 1986 r. blachą miedzianą. Wieża ma wysokość 45,75 m, wystawiona jest na planie prostokąta, ma trzy kondygnacje oddzielone gzymsem. Na najwyższej kondygnacji spoczywa hełm z dużą latarnią, nad którą wznosi się miedziana bania, a nad nią żelazny krzyż. Pod najwyższym gzymsem mieści się tarcze zegara, który został uruchomiony w 1983 r. przez Bogusława Tuzina z Łodzi. Wejście główne jest w dolnej części wieży gdzie znajduje się również kruchta. Nawa główna szersza od wieży, zakończona trójbocznie. Nawy boczne są krótsze od nawy głównej. Kościół posiada podziemne korytarze gdzie składano trumny dobroczyńców i kolatorów. Są one rozmieszczone pod prezbiterium i wzdłuż nawy głównej. Jest tam najprawdopodobniej także trumna ze szczątkami zmarłego gen. Józefa Lipskiego. Wejście do podziemi zostało zabetonowane w 1925 r. Pierwotnie dzwony zakupiono w 1802 r. (1200, 900 500 kg). Dzwony te zostały zrabowane przez Niemców podczas II wojny św. Obecne nabyto w 1945 r. Kościół otoczono niskim murem z dwiema kaplicami w narożnikach. W 1873 r. wybudowano obecną plebanię. 1911 r. Wśród żyrandoli zwracają uwagę dwa najstarsze, mosiężne, wielopoziomowe, ufundowane na dzień konsekracji kościoła. W prezbiterium nagrobek gen. Józefa Lipskiego (1757-1817), fundatora kościoła, przywódcy insurekcji kościuszkowskiej w Sieradzkiem i powstania wielkopolskiego 1806 r. w Kaliskiem z następującym napisem: DOM Józefowi Herbu Grabie Lipskiemu – Generałowi i przywódcy powstania sieradzkiego, gorliwemu obrońcy swobód narodowych, najlepszemu Przyjacielowi i Mężowi - żona – przywiązana ten pomnik poświęca – zszedł z tego świata - dnia 2 kwietnia 1817 roku. Nagrobek, z herbem Grabie, w stylu klasycystycznym, wykonano z marmuru. Nagrobek gen. Józefa Lipskiego Fot. Krzysztof Wesołowski Herb Grabie Polichromia kościoła skromna, ale w dobrym smaku. W ozdobnych medalionach wymalowany został św. Wojciech, Arka Przymierza, św. Franciszek, herb pierwszego ordynariusza Diecezji Kaliskiej Księdza Biskupa Stanisława Napierały. Kościół został konsekrowany 19 V 1892 r. przez biskupa włocławskiego Aleksandra Bereśniewicza. Parafialny kościół św. Anny jest siedzibą dekanatu błaszkowskiego w Diecezji Kaliskiej. Parafia liczy 4 385 osób. W Błaszkach funkcjonuje zgromadzenie zakonne Sióstr Obliczanek6 posiadające dom przy Pl. Niepodległości nr 23. Kościół, w czasie II wojny światowej, w latach 1941- 1945, był przeznaczony przez Niemców na magazyn. Inne zabytki miasta: Kilka domów mieszczańskich z przełomu XVIII/IX w. przy dawnym rynku. Opisany wyżej Dom Społeczny Towarzystwa Spółdzielczego Błaszkowianka, obecnie dom mieszkalny. Dworzec Kolei Warszawsko-Kaliskiej w pobliskich Maciszewicach7, murowany, z ok. 1905 r. Przy stacji pomnik upamiętniający 4 cywilów i 3 żołnierzy zamordowanych we wrześniu 1939 r. Łaźnia miejska, pocz. XX w. Ks. R. Tuzin, Błaszki „Wzgórze Anny”, Błaszki 2000 Kościół posiada sześć ołtarzy. W ołtarzu głównym z XVIII w. znajduje się obraz św. Anny, malowany w 1889 r. przez malarza Józefa Tadeusza Balukiewicza5. Na tym ołtarzu jest sześć świeczników firmy Fragata wytłaczanych w miedzi i posrebrzanych, neobarokowych, z końca XIX w. W środku prezbiterium stoi ołtarz wykonany z marmuru albańskiego. Został zaprojektowany przez inż. arch. Andrzeja Fajansa a wyrzeźbiony przez M. Łagockiego, ustawiono go w 25 IX 1979 r. Rzeźbiona podstawa przedstawia symbole czterech ewangelistów. Dwa boczne ołtarze, podobnie jak główny, są stiukowe a dwa przenośne - drewniane, w stylu barokowym. W przedłużeniu naw bocznych dwie analogiczne zakrystie z lożami na piętrze. Urządzenie wnętrza jednolite - z końca wieku XVIII. W 1807 r. sprowadzono do kościoła 10-cio głosowe organy. Obecne, 15-głosowe organy, pochodzą z 44 Łaźnia w trakcie budowy 1925 r. (Zbiory R. Krzewińskiego) Rep. Józef Jura Na Sieradzkich Szlakach Cmentarz rzymskokatolicki parafii św. Anny. Cmentarz powstał w 1813 r. Usytuowano go za miastem, na terenie wsi Chrzanowice. Znajduje się tu murowana kaplica z 1856 r. o cechach neogotyckich. Obok krzyż i tablica poświęcona pamięci ks. Piotra Kobylińskiego, który doprowadził do konserwacji kościoła, a za działalność społeczno-polityczną był represjonowany przez władze carskie. Jego pogrzeb w dniu 20 V 1896 był manifestacją narodową. Obok stał do niedawna nagrobek Leona Barskiego, właściciela Domaniewa i grób Sybiraka Ignacego Rabęckiego. Tuż przy wejściu nagrobek czterech czołgistów radzieckich, przeniesionych na cmentarz w okolice Koła. Ta mogiła była po wojnie przed plebanią a obok niej stał czołg, w którym zginęli. Na tablicy napis po polsku i rosyjsku. Na cmentarzu m.in.: kaplica grobowa Poraj-Biernackich (właścicieli Kołdowa i Suliszewic) i Błeszyńskich herbu Suchekomnaty (właścicieli Żelisławia); żeliwny nagrobek Stefana Walewskiego; grób Macieja Piaszczyńskiego i Stanisława Iłowieckiego, powstańców styczniowych, który polegli pod Równą. Bliżej wyjścia mogiła Leona Sulwińskiego – komendanta POW w Błaszkach i nagrobek Józefa Remelskiego – działacza Towarzystwa Gimnastycznego Sokół. Jest też grób ostatniego właściciela Brończyna – Józefa Węgierskiego oraz Tadeusza Kochanowskiego – właściciela Żelisławia. Zachował się okazały nagrobek Stefana Walewskiego – syna właściciela Kamiennej a później dzierżawcy Smaszkowa. Jego nagrobek został wykonany w warszawskich zakładach Ewans’a. Zachował się nagrobek Hermana Halberta – burmistrza Błaszek podczas I i II wojny światowej. Grobowiec Żelisławskich herbu Pilawa (pochodzili z Żelisławic w powiecie chęcińskim. Senior rodu Zygmunt, wżenił się w Adamki k. Błaszek), w nim prochy ucznia gimnazjum Wacława Pilawy Żelisławskiego poległego w wojnie z bolszewikami w 1920. Na tym samym grobowcu tablica epitafijna jego brata Wacława, Kazimierza Pilawy Żelisławskiego, płk, dowódcy 13 Pułku Ułanów Wileńskich, w 1939 szefa sztabu Nowogródzkiej Brygady Kawalerii, który został zamordowany przez Sowietów w Katyniu8. Uczczono też tu pamięć kpt. Witolda Żelisławskiego, uczestnika wojny 1939, zamordowanego przez Niemców w obozie koncentracyjnym. Na grobowcu Pająków, właścicieli Kociołek, jest tablica poświęcona Kastorowi- Jerzemu Kozłowskiemu, urodzonemu w Kociołkach, członka Szarych Szeregów, który zginął w Warszawie 6 V 1944 r. w akcji na Waltera Stamma. Na grobie ufundowana przez ojca z Kanady tablica z napisem: Poszedł na śmierć choć nikt mu tego nie kazał bo tak zew Ojczyzny dyktował. Poszedł spłacać Ojczyźnie dług jak Pradziad, Dziad, Ojciec czynili. Na ul. Puławskiego znajduje się jeszcze zaniedbany cmentarz ewangelicko-augsburski. Przed wojną były także dwa cmentarze żydowskie. Jeden z nich był usytuowany przy ul. XXX-lecia PRL, teraz jest to teren zabudowany. Ok. 20 nagrobków z tego cmentarza zostało wywiezionych na cmentarz w Kaliszu. Drugi – przy ul. Polnej. Wartości krajoznawcze okolic Błaszek ADAMKI Wieś przy drodze do Warty. Była tam piękna rezydencja szlachecka z zespołem zabudowań gospodarczych i skromny park. Majątek należał do Marcina Migdalskiego. Jego córka Maria wniosła go w wiane Zygmuntowi Żelisławskiemu h. Pilawa, który zmarł w 1911 r. a wtedy majątek sprzedano Lucjanowi Rubachowi. BORYSŁAWICE Wieś leży tuż za mostem, po obu stronach drogi do Kalisza. Wspomniana po raz pierwszy w 1399 r. Pochodzą stąd Borysławscy h. Szreniawa. Wieś należała do majętności błaszkowskich. W 1848 r. ,drogą licytacji, B. przeszły do rąk Mateusza Arnolda. Pozostał dwór z połowy XIX w. W Borysławicach urodził się wybitny metalurg, orga- nizator Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie prof. Kornel Wesołowski. BROŃCZYN Kapliczka W Brończynie Fot. Józef Jura Dwór w Brończynie Fot. Jerzy Pietrucha Brończyn leży na skraju Wysoczyzny Złoczewskiej, przy szosie do Ostrzeszowa. Granica tych dóbr, podobnie jak sąsiednich dóbr Kamienna, do II rozbioru Polski była granicą pomiędzy województwami sieradzkim i kaliskim. Na terenie dzisiejszego Brończyna odkryto w 1925 r. cmentarzysko, na którym odnaleziono naszyjnik i szczątki naszyjnika z brązu. Znalezisko pochodzi z epoki łużyckiej okresu halsztackiego (800-450 lata p.n.e.). Wieś powstała najprawdopodobniej na przełomie XIII i XIV w. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1319 r. gdy była własnością Filipa z rodu Zarembów, później należała do biskupów poznańskich. Biskup Jan Lubrański 26 I 1506 r. przekazał ją kapitule katedralnej poznańskiej, co zostało potwierdzone 5 II 1506 r. przez starostę Łukasza Górkę, przy ustalaniu granicy między Brończynem a Kamienną. W 1509 r. kapituła poznańska dokonała sprzedaży Brończyna Stanisławowi Choludowskiemu (Kołdowskiemu). W 1565 r. właścicielem został Falibowski, w 1642 r. Jan Wawrowski, który zapisał na dobrach Brończyn legat dla kościoła w Zdieszu. W 2 poł. XVIII w. właścicielem wsi był Piotr Łubieński, którego sukcesorzy sprzedali Brończyn gen. Józefowi Lipskiemu z Błaszek. Ojciec Józefa Lipskiego zbudował tu w 1750 r. kaplicę NMP Królowej Świata ”Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” Tom I podaje: Brończyn, wieś, pow. kaliski, gm, i par Błaszki. W 1827 r. liczył 21 dm., 241 mk. Po przymusowym wywłaszczeniu spadkobierców Lipskiego, na publicznej licytacji 29 maja/10 czerwca 1840 r. Brończyn kupił Jan Stożek vel Stożkowski. J. Stożek wydzielił część majątku na folwark, który nazwał Stożków. Po jego śmierci, na mocy testamentu właścicielem Brończyna został jego syn Tomasz Stożkowski, który sprzedał majątek Porębińskim, a ci z kolei w 1858 r. Józefowi i Anieli Kęszyckim. W 1872 r. Brończyn kupił za 76 Na Sieradzkich Szlakach 45 46 tys. rubli Józef Ildefons Grodzicki, któremu dobra te posłużyły w 1879 r. do rozliczeń majątkowych z siostrą Nepomuceną Węgierską, żoną Adama, która była współsukcesorką dóbr Wrząca. Na mocy ugody zawartej 9/21 VI 1879 r. Brończyn przeszedł na własność Nepomuceny Węgierskiej. Węgierscy byli właścicielami Brończyna do września 1939 r. Ostatnim właścicielem był Józef Węgierski. Niemcy wkroczyli do wsi 3 IX 1939 r. To tragiczne wydarzenie upamiętnia pomnik z napisem: W dniu 3 IX 1939 r. hitlerowscy żołnierze z oddziałów frontowych bestialsko zamordowali mieszkańców Brończyna: Józefa Piaseckiego, Antoniego Włodarka, Wacława Pawlaka, Tomasza Nowaka, Tomasza Grabowskiego, Łucję Nowacką i Władysława Nowackiego. Cześć ich pamięci. Mieszkańcy Ziemi Kaliskiej. Kalisz 1974 rok. Okupanci nazwali wieś Rolfsroden. Ustanowionym właścicielem przez władze niemieckie został niejaki Zalbah (ostatnim był Waimann). Pod koniec okupacji Niemcy nakazywali ludności polskiej kopać rowy przeciwczołgowe. Po II wojnie światowej majątek został rozparcelowany a we dworze umieszczono szkołę podstawową. W otoczeniu zachował się park z pomnikowymi okazami dębów i kaplicą. Do 1986 kaplica była na wyspie. BUKOWINA Wioska przy drodze w kierunku Wrzącej. Według Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich z roku 1900, Tom XV cz.1 strona 272: wieś i folwark powiat kaliski, gmina i parafia Błaszki, ma 28 domów, 342 mieszkańców. W roku 1496 wieś Bukowina w parafii Błaszki ma 12 łanów kmiecych Przed wojną majątek w tej wsi należał do Juliana i Czesławy Arnoldów. Zabudowania spłonęły po 1945 r. Zachowały się tylko dwa stawy i kapliczka ufundowana przez Juliana Arnolda dla upamiętnienia bitwy powstańczej z czasów Powstania Styczniowego. Zabitych żołnierzy miano pochować we wspólnej mogile gdzie dziś stoi krzyż na początku wioski. CHABIERÓW Wieś przy drodze z Kalinowej do Warty. Pierwsze wzmianki o wsi zapisano w księgach parafialnych w roku 1412. W czasie ostatniej wojny właściciel wsi Wąsierski uciekł pozostawiając dwór i cały majątek. Nigdy nie powrócił. Miejscowość liczy 280 mieszkańców. Wieś słynąca z muzyków ludowych. Przed wojną działała tu firma (jednoosobowa) produkujaca harmonie 3-rzedowe pod nazwą “JURKOWSKI”. Tadeusz Lipiński tworzył w latach 19502005 znany zespół muzyczny. Do dziś tradycje kultywują synowie i wnuki. W księgach parafialnych znajdują sie notki, że w latach 1939-1945 w Chabierowie znajdowała sie tzw. ochronka dla dzieci z miasta Łodzi i okolic. Znajdują się tam 3 zbiorniki wodne, rzeka Swędrnia, jeden sklep, pozostałości pałacu, folwarku, fabryki i starych koszar dworskich. Nie zachowało się nic z wspominanej w księgach cegielni i karczmy. GRUSZCZYCE Miejscowość pojawiła się w źródłach pisanych w 1392 r., kiedy to wspomniano Zawiszę – dziedzica Gruszczyc. W wykazach beneficjów arcybiskupstwa gnieźnieńskiego (1511-1523) zapisano nazwę Gruscice, Grusczycze. Nazwa ta oznacza potomków Gruszki9. Gruszczyce od XII do XVII w. stanowiły ośrodek dużego klucza majątkowego rodziny Gruszczyńskich herbu Poraj. Majątek Gruszczyńskich na terenie województwa sieradzkiego składał się z ponad 10 wsi, a także licznych dzierżaw królewszczyzn. W rękach Gruszczyńskich majątek pozostawał zapewne do połowy XVIII w. Ród Gruszczyńskich h. Poraj odegrał ważną rolę w życiu politycznym Rzeczypospolitej, zwłaszcza w XV i XVI w. Syn chorążego sieradzkiego Jana z Gruszczyc – również Jan Gruszczyński (1405-1473) był arcybiskupem gnieźnieńskim i kanclerzem wielkim koronnym. Dzisiaj po dawnej rezydencji Gruszczyńskich, niegdyś obronnym gródku, po- został tylko kopiec. Po Gruszczyńskich rezydowali tutaj: Świętosław Zajączek h. Świnka, Sokołowscy, Bartochowscy, Korzenieccy, Radoszewscy i Grodziccy, z których Filip, pozbawiony majątku, został zesłany na Sybir, ponieważ jako uczestnik powstania listopadowego pomagał po upadku tego powstania uczestnikom wyprawy płk Józefa Zaliwskiego do Królestwa Polskiego. Skonfiskowany majątek Filipa wykupiła na licytacji jego siostra i odsprzedała Wilhelmowi Neugebauerowi. Jego syn Rudolf na początku powstania styczniowego zorganizował w swoim dworze spotkanie ziemian, w którym uczestniczył płk Bronisław Rudzki. O tym spotkaniu doniósł Rosjanom szlachcic Bogatko z Morawek k. Błaszek. Dwór został otoczony, a płk B. Rudzki popełnił samobójstwo. Ostatnimi właścicielami Gruszczyc byli Paciorkowscy i Stefańscy. We wsi znajduje się drewniany kościół św. Stanisława z 1750 r. Budowla o konstrukcji zrębowej, oszalowana. Na belce tęczowej krucyfiks barokowy z XVII w. Ołtarz główny późnobarokowy o dekoracji rokokowej. Dwa ołtarze boczne rokokowe. Drzwi do zakrystii z pierwotnym zamkiem i okuciami. Na cmentarzu (po lewej str. alejki) grób płk. Bronisława Rudzkiego, wojskowego naczelnika powstania styczniowego w województwie kaliskim. Na miejscu dawnego dworu stoi szkoła. W podworskim parku pomniki przyrody. Przez wieś wiedzie szlak pieszy “Powstańców 1863 r.” Na skraju dawnego parku i podmokłych łąk znajduje się wyżej wspomniany kopiec - grodzisko stożkowate. Badania prowadzone w okresie międzywojennym przez G. Leńczyka, potem w 1991 r. i w latach 1994-95 wykazały, że na kopcu powstała w połowie XIV w. drewniana wieża mieszkalna, w XVI w. przebudowana i zaopatrzona w piec z polewanych kafli, która funkcjonowała co najmniej do połowy XVII w. GZIKÓW Wieś przy szosie z Błaszek do Ostrzeszowa. Pierwsza wzmianka pochodzi z 1391 roku - wieś stanowiła wtedy własność Chebdy herbu Pomian. W XV i XVI wieku właścicielami wsi byli: Miłkowscy herbu Abdank (podstoli sieradzki Mikołaj z Miłkowic) i Mączyńscy herbu Świnka. W 2 połowie XVIII wieku kolejny właściciel gen. Józef Lipski zbudował tu wg projektu Alberta Lessela w otoczeniu romantycznego parku dwór, który nie przetrwał. W połowie XIX w. dobra te drogą licytacji przeszły w ręce Mateusza Arnolda, a następnie jego potomków. Po II wojnie światowej majątek rozparcelowano. We wsi pozostały szczątki parku i zespołu zabudowań dworskich. W ich pobliżu widoczny jest porośnięty drzewami owalny nasyp (70 x 100m), otoczony fosą, która w części stanowi stawy rybne. Nasyp ten nosi lokalną nazwę zamku. Podczas prowadzonych tu po wojnie badań wykryto fragmenty cylindrycznej budowli z gotyckiej cegły oraz szczątki ceramiki z późnego średniowiecza i renesansu. Ok. 200 m na pn. od zamku, za dworską stodołą i na stawie jest grodzisko stożkowe, na którym rosną lipa i klon. JASIONNA Wieś wspomniana po raz pierwszy w 1393. Od 1560 była w posiadaniu rodu Załuskowskich h. Rola, z których Paweł Załuskowski, sędzia grodzki sieradzki i poseł na Sejm wybudował tu w 1752r. dwór modrzewiowy z alkierzami nakrytymi cebulastymi kopułkami z gontowej łuski. W jednym z alkierzy urządzona była kaplica dworska. Na zewnętrznej ścianie alkierza (od wjazdowej alei) wbudowano tablicę erekcyjną w postaci dużego głazu i naniesiono na niej nazwiska właścicieli, daty budowy i przebudowy dworu. Była tu gorzelnia, dwa młyny wodne i smolarnia. W 1833 r. Napoleon Załuskowski, za pomoc udzieloną oddziałowi powstańców z partii Faustyna Sulimierskiego podlegej płk. Józefowi Zaliwskiemu, został karnie wcielony do Korpusu Orenburskiego jako szeregowy w 12 batalionie liniowym z twierdzy Zwiernogłowskiej. Zmarł IV 1840 r. w czasie wyprawy korpusu Na Sieradzkich Szlakach hr. B.A. Perowskiego na Chiwę. W dniu 26 V 1917 Erazm Załuskowski s. Hilarego dobra te sprzedał Bronisławowi Gutowskiemu h. Ciołek (także właścicielowi Wolenia, Golkowa i części Maciszewic) - ppor. kawalerii, późniejszemu jeńcowi Starobielska, który został zamordowany przez Rosjan w 1940 w Charkowie. Po wojnie dwór użytkowała szkoła podstawowa. W parku otaczającym dwór znajduje się wiele pomnikowych drzew. W rejonie wsi stanowiska archeologiczne z okresu neolitu: kultury pucharów lejkowatych i amfor kulistych oraz kultury ceramiki sznurowej. Erazm Załuskowski KALINOWA Wieś w odległości 5 km od Błaszek. W źródłach pisanych pojawia się w 1370 r. Gniazdo rodu Zarembów, z którego wywodziło się wielu kasztelanów i wojewodów sieradzkich. W XVII w. Kalinowa stała się własnością Wojciecha Jana Łubieńskiego (zm. 1652), który wybudował tu dwór obronny przed 1652 r. Jest to budowla piętrowa, z niskim parterem, szkarpami w narożach, ryzalitem i arkadowym podcieniem od frontu. Łubieńscy byli tu do końca XVIII w. a ostatnimi właścicielem z tego rodu był Feliks Łubieński (1758-1848), który przebywał tu do 1797 r. tj. do czasu, gdy zmienił te dobra na posiadłość w Guzowie. Marian Brandys w ,,Końcu świata szwoleżerów” uczynił Feliksa Łubieńskiego antenatem tego rodu dlatego, iż wiedzę o Łubieńskich czerpał, jak sam pisze, z ,,Pamiętnika rodziny Łubieńskich” i z zachowanej korespondencji syna Feliksa - gen. Tomasza Łubieńskiego. W obu tych źródłach nie doszukał się dowodów na sieradzkie pochodzenie rodu Łubieńskich. W Kalinowej urodził się Władysław Aleksander Łubieński prymas Polski który koronował na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1916 r. Murzynowscy dwór przebudowali i odremontowali. W latach 1949-1960 była w nim szkoła, potem biura dyrekcji Stacji Hodowli Roślin. Budowla otoczona jest fosą. Za dworem dawny park z wyspą, na niej relikt dawnej drewnianej fortalicji Zarembów o średnicy ok. 35 m, z ok. połowy XV wieku. Pozostała po nim gruba, wypełniona zabytkami późnośredniowiecznymi i wczesnonowożytnymi warstwa kulturowa. Wyspa wymaga dokładniejszych badań archeologów. Pierwszy kościół Zarembowie zbudowali i wyposażyli już w XIII w. (Liber beneficiorum… J. Łaskiego, Gniezno 1881,t. II, s. 83). W pobliżu dworu stoi gotycki kościół św. Marii Magdaleny z 1465-68 r., ufundowany przez Jana Zarembę, z 1465-1468 r., przebudowany w XIX w. Jest to budowla oszkarpowana, jednonawowa, budowana z cegły o układzie polskim. Zachowane są portale i dwa gotyckie okna. Wewnątrz rokokowy ołtarz główny i dwa ołtarze boczne rokokowo-klasycystyczne. Na fasadzie od zewnątrz płyta nagrobna z 1821 r. W archiwum księgi metrykalne od 1826 r. Późnobarokowa dzwonnica. W ścianie zewnętrznej wiele dobrze zachowanych wgłębień – śladów po nieceniu ognia przy użyciu świdrów ogniowych. Na cmentarzu są groby Murzynowskich, właścicieli Kalinowej i Laudowiczów, właścicieli Tuwalczewa ze skromną tablicą upamiętniającą mord na ppor. rez. Wacławie Laudowiczu dokonanym w Katyniu. KAMIENNA Wieś położona w odległości 4 km na zach. od Błaszek, przy szosie w kierunku Kalisza. Wzmiankowana już w 1393 r. Stanowiła własność królewską w województwie kaliskim jako Camona. Przed 1411 r. była samodzielną parafią. W XV w. wieś należała do Nałęczów, którzy przyjęli nazwisko Kamieńskich v. Kamińskich. Przed uwłaszczeniem należała w części do Arnoldów, a w części do Garczyńskich z pobliskich Szczytnik. Kolejni właściciele – Kruszewscy sprzedali majątek Żydom: Weissowi i Dancingerowi. Ostatnimi właścicielami folwarku byli chłopi: Śram i Salomon. Dwór istniał tu jeszcze w latach 20-tych XX w. W kępie drzew, słabo widoczny od strony szosy, stoi filialny drewniany, wzmocniony lisicami, kościół św. Trójcy datowany na ok. 1595 r. należący do pobliskiej parafii w Iwanowicach, kiedy to arcybiskup gnieźnieński Jan Gruszczyński włączył poprzednio samodzielną parafię do parafii iwanowickiej. Data erekcji tej samodzielnej parafii jest nieznana, wiadomo natomiast, iż połączenie parafii nastąpiło w 1469 r. Kościół pierwotnie stał w pobliżu dworu, w obecne miejsce został przeniesiony w 1777 r. Ołtarz główny późnorenesansowy z 1613 r., a w nim malowane na desce: obrazy MB z Dzieciątkiem, św. Elżbiety, św. Zuzanny i Koronacji Marii. Dwa obrazy boczne w stylu rokoko z 1789 r. Tabernakulum rokokowe. Rokokowa ambona. Obrazy z XIX w. Na belce tęczowej krucyfiks z połowy XVIII w. Liczne przykłady ludowego rzemiosła stolarskiego i kowalskiego. KOBYLNIKI Nazwa wskazuje, że była kiedyś wsią służebną, gdzie zajmowano się hodowlą koni. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1421 r. W XVIII i 1 połowie XIX w. należałą do dóbr Góra będących własnością Jezierskich. Ostatnim właścicielem Kobylnik był Andrzej Potworowski. We wsi zachował się dwór z początku XX w. w otoczeniu parku niegdyś w stylu angielskim. Wioska położona ok. 2 km na pn. od Kalinowej. Dwór w Kobylnikach Fot. Jerzy Pietrucha KOCIOŁKI Wioska przy drodze z Błaszek do Kalinowej, tuż za przejazdem kolejowym, zwana też Kociałkami. Wspomniana w źródłach w 1393 r. Pochodzili stąd Kociałkowscy herbu Korab. W pn. części wsi (na wsch. od drogi do Kalinowej, w pobliżu kolejki wąskotorowej) zachował się nasyp ziemny, na którym stał dwór. Opis tego dworu (inwentarz z 1760 r. ) zamieszczają L. Kajzer i J. Augustyniak we „Wstępie do studiów nad budownictwem obronnym sieradzkiego w XIIIXVII/XVIII w.”, Łódź, 1986, s. 131. W 1905 r. wybudowali tu dwór Józef i Marianna Pająkowie. Córka Wanda wyszła za mąż za Franciszka Kozłowskiego. Ich synem był Jerzy Kozłowski - ps. Kastor, żołnierz Szarych Szeregów, który Na Sieradzkich Szlakach 47 walczył w Powstaniu Warszawskim w oddziale Parasola i zginął w akcji Stamm. Rodzina Pająków wystawiła kaplicę w centrum wsi. Do rejestru zabytków wpisany jest park w Kociołkach założony w XIX/XX w. marcu 1833 r. przekroczył granice w Wieruszowie. W tzw. sprawie Winnickiego osądzono także tych, którzy udzielili im pomocy (łącznie 15 osób). Wyrokiem Sądu Wojennego został skazany na 2 lata twierdzy ówczesny właściciel Łubnej - Stanisław Psarski, a ekonom z Łubnej - W. Wnukowski otrzymał 1000 pałek i zesłano go na osiedlenie w Syberii. NACESŁAWICE Wieś położona w pn. części gminy. Dawniej wieś szlachecka. Po istniejącym niegdyś założeniu dworskim, w otoczeniu zaniedbanego parku, została ruina dworu zbudowanego na pocz. XX w. przez Sucharskich, później w posiadaniu Sokolnickich. Na południe od wsi – ruina wiatraka sprowadzonego tu ok. 1916-1917 r. spod Sieradza. RÓWNA Dwór w Kociołkach Fot. Jerzy Pietrucha KWASKÓW Wieś położona przy trasie do Warty, nad Swędrnią. Została wspomniana w dokumentach po raz pierwszy już w 1391 r. Kwasków był gniazdem rodowym Kwaskowskich herbu Bogoria. Wieś była własnością Zajączków z Wrzącej w 1 połowie XV w. a w XVII w. należała do Parczewskich. W 1665 r. jej właścicielem był Jan Parczewski, marszałek ziemi sieradzkiej na sejmik w Szadku . Pierwotna siedziba z XVI- XVII w. zapewne była na kopcu, nad ciekiem, przy szosie, na skraju nieistniejącego już zespołu dworskiego zniszczonego po II wojnie światowej. W 1782 r. właścicielem Kwaskowa był Tomasz Hulewicz. Zachował się opis dworu z 1782 r., który w części należał też wtedy do Macieja Milewskiego. Przy dworze była kaplica. W 1803 r. Walenty Żeromski sprzedał Kwasków Tomaszowi Gątkiewiczowi i w tej rodzinie pozostał on do 1852 r. Następnymi właścicielami byli: Teobald Zakrzewski, rodzina Drehr, a ostatnim właścicielem był Kazimierz Mniewski. W 1936 r. część majątku za zadłużenie przejął Bank Polski, a część przejęła córka Kornelia, która wyszła za Węgierskiego. ŁUBNA Na polach wsi Łubna (między wsiami Łubna, Sudoły i Jasionna) jest cmentarzysko kurhanowe z II okresu epoki brązu (1500-1300 lat p.n.e.). Kurhany znajdują się na pd. krawędzi niewielkiego wzniesienia opadającego w podmokłą dolinkę strumienia o nazwie Cienia, zwanego także Trojanówką. Wschodnia grupa mogił to 12 niewielkich kurhanów, zachodnia - 16. Stanowią rezerwat archeologiczny i wpisane są do rejestru zabytków. Z Łubnej wywodził się ród Łubieńskich h. Pomian, wieś określa się jako ich gniazdo rodowe („Słownik Geogr. Królestwa Polskiego...”, W-wa, t. V, 1884, s. 775). Łubieńskich zalicza się do najznamienitszych rodów polskich. Wśród swoich antenatów mieli dwóch prymasów, kilku biskupów, wojewodów i sekretarzy królewskich. Z Łubnej pochodził m.in. Jakub, podkomorzy sieradzki, który walczył z Krzyżakami pod Chojnicami w 1465 r. Protoplastą rodu był jego wnuk Świętosław, dziedzic Łubnej i Brodzynia. Z jego małżeństwa z Barbarą Zapolską przyszły na świat córki: Maria, Zofia i Małgorzata oraz 5 synów: Stanisław Łubieński, Marcin, Maciej Łubieński, Jan i Wojciech Łubieński. Wieś związana jest z dziejami partyzantki Zaliwskiego - od organizatora tej partyzantki płk. Józefa Zaliwskiego, którego kilkanaście oddziałów wiosną 1833 r. wkroczyło na teren Królestwa Polskiego w celu wzniecenia powstania. Jednym z oddziałów dowodził por. Antoni Winnicki, który w 48 Zdjęcie archiwalne dworu w Równej z pocz. XX w. Wieś Równa leży przy szosie w kierunku Sieradza. U schyłku XVI w. należała do rodu Górskich później Rowieńskich i Zakrzewskich. Na przełomie XVII/XVIII w. była własnością Stanisława Sulmowskiego. W r. 1705 majątek trafił w ręce Jana Baranowskiego. Ten, żonie swej Barbarze Sulmowskiej, córce Tomasza, zapisał w 1724 r. sumę 2000 zł. Nie żył już w roku 1735. Jego córka Teresa, była żoną Wawrzyńca Widłaka, syn - ks. Wojciech, był kanonikiem łaskim w 1735 r. a w 1743 r. proboszczem buczkowskim. W połowie XVIII w. majątek powrócił do Rowieńskich. Właścicielem ok. roku 1730 był Jan Rowieński potem Szymon Koszutski. Od Szymona Koszutskiego i żony jego Katarzyny Kamieńskiej kupił w 1743 r. części wsi Równa i Zakrzewo Franciszek Milewski. On i jego żona Anna Rowińska z pewnością już nie żyli w r. 1765, kiedy zapadł we wsi Równa dekret działowy między ich potomstwem, tj. synem Janem, działającym też w imieniu sióstr Franciszki i Antoniny a synami Karolem i Ignacym. Dobra w końcu trafiły do rąk Jana. Rok później Jan Milewski, dziedzic Równej, Zakrzewa, Mierziony(?), Sykuły, Czerników i Rubic w r. 1769 sprzedał te wsie za 96 000 złp. Prosperowi Stamirowskiemu, podczaszycowi bracławskiemu. Na przełomie XVII i XIX w. Równa należała do rodziny Czyżowskich. Dwór, który obecnie można oglądać powstał prawdopodobnie w drugiej połowie XIX wieku (nie wiadomo, z czyjej inicjatywy został wzniesiony), obecnie został wykupiony i w najbliższym czasie zostanie ukończony jego remont oraz uporządkowanie kilkuhektarowego parku wokół niego. W tej wsi w dniu 23 sierpnia 1863 r. doszło do potyczki powstańczego oddziału, którym dowodził Bąkowski ze ścigającym go wojskiem płk. Bołdyrewa. Zginęło 5 powstańców, wśród nich: Astakerses Pągowski, lat 23 - student Szkoły Głównej w Warszawie, Maciej Praszczyński dzierżawca dóbr rządowych Cienia Wielka w gm. Błaszki i 22-letni nieznany żołnierz. Nie ma grobu poległych. Liczba mieszkańców wsi wynosi około 500 (stan z 1997 r.). Według rejestru zabytków na listę zabytków wpisany jest park dworski. Na Sieradzkich Szlakach SĘDZIMIROWICE Dwór w Sędzimirowicach Fot. Ireneusz Ślipek Wieś przy szosie z Błaszek do Goszczanowa. Lokowana w średniowieczu. W 1486 r. wchodziła w skład kalinowskich włości Zarembów. Przetrwał tu neoklasycystyczny dwór z początku XIX w. z czterokolumnowym portykiem. Na szczycie portyku była rzeźba Tadeusza Kościuszki w otoczeniu postaci mitologicznych. Poniżej figura Napoleona Bonaparte. Obok dworu resztki parku. We wsi czworobok wśród drzew o powierzchni ok. 1 ha, po dawnym dworze obronnym (fortalicji rycerskiej), otoczoney fosą, datowany na drugą połowę XVII w. użytkowany także i w XVIII w. Obiekt wymaga studiów historycznych i badań archeologicznych. SKALMIERZ Wieś położona przy drodze z Błaszek do Goszczanowa. Nazwa pochodzi od imienia Skarbimira, chodzi tu o Skarbimira, z możnego rodu Awdańców, który występuje w kronikach w 1224 roku, a którego gniazdem rodowym był właśnie Skalmierz. SMASZKÓW O Smaszkowie artykuł w dziale ZABYTKI publikuje Rafał Bogusławski – Dwór i folwark w Smaszkowie w świetle wizytacji z 1784 roku. Przy drodze prowadzącej do stacji PKP stoi krzyż, na nim tabliczka z napisem: Mikołaj i Antonina z Kasprzaków Małżonkowie Góreccy Maciszewice 1903 rok. Po założeniu dworskim Walewskich zachowały się w Smaszkowie stawy, nieliczny drzewostan i fundamenty po zabudowaniach. SULISZEWICE Wieś przy drodze z Błaszek do Stawu. Pierwsza wzmianka prawdopodobnie z 1136 r. Na przełomie XVIII/ XIX w. należała do Biernackich h. Poraj. Jej właścicielem był również generał Józef Biernacki. STOK POLSKI Pierwsza wzmianka z 1400 r. dotyczy Nicolausa de Stok. W XVI w. Jan Łaski wymienia Stok w par. Wojków. W II połowie XVII w. Stok wraz z sąsiednimi Sobiesękami stanowił własność Rafała Wężyka – miecznika dobrzyńskiego. Po śmierci miecznika dobra przeszły w ręce jego syna Józefa (źródło: księgi sier. gr rel. 87, k.251-252). Kolejnym właścicielem majątku był Kazimierz z Ostrowa Rychłowski h. Nałęcz. Po śmierci tegoż majątek przeszedł drogą spadku na jego synów Franciszka i Antoniego by w końcu lat 70. być w rękach już tylko Antoniego Rychłowskiego. Po nim majątek odziedziczyli jego synowie Alojzy i Józef. W r. 1781 bracia Rychłowscy sprzedali Stok swojemu kuzynowi Ignacemu Rychłowskiemu, który w 1782 r. sprzedał Stok, Piegowiski i Sobiesęki Marcinowi Belina Wągrowskiemu, stolnikowi smoleńskiemu. Stolnik smoleński gospodarował dobrami stockimi przeszło dwadzieścia lat. Po II rozbiorze Polski Wągrowski osadził tu kolonistów niemieckich, zakła- dając tzw. Hollendry Marcinowskie i Hollendry Sobiesęckie. Po jego bezpotomnej śmierci w 1802 r. dobra te zostały podzielone: dobra Stok przeszły na bratanków – Stanisława, Marcina i Andrzeja braci Wągrowskich, a dobra Sobiesęki na brata Stanisława Mikołaja Wągrowskiego. Po regulacji hipoteki w 1821 r. jedynym właścicielem dóbr stał się Marcin Wągrowski, a po jego śmierci 29 IX 1827 r. – żona Franciszka z Rudnickich Wągrowska, która odsprzedała Stok w 1833 r., a następnie odkupiła od Józefa Lubowidzkiego, dyr. Banku Polskiego. Po śmierci Franciszki z Rudnickich jej drugi mąż Stanisław Bogusławski, major w powstaniu listopadowym przejął Stok. W rękach rodziny Bogusławskich dobra te pozostawały do 1874 r., kiedy to Jan Niepomucen Bogusławski sprzedał je małż. Oppenheym. Po ich śmierci dobra Stok nabył od sukcesorów Hieronim Nieszkowski. W 1883 r. kupił je Franciszek Meier, a po jego śmierci w 1904 r. przejął jego syn Władysław, który w 1906 r. przystąpił do ich parcelacji i wyprzedaży. Resztówkę podworską kupił Walenty Wągrowski, która w posiadaniu tej rodziny jest do dziś. Z przeprowadzonej w 1757 r. wizji Stoku wynika, że był tu niegdyś dwór na kopcu. „Idąc od wrót dwór na kopcu na koło kanałem obwiedziony, ale znalazłem go zarosłym...”. Dom obecnych właścicieli prawdopodobnie też stoi na tym kopcu. Obiekt znany jest z inwentarzy z lat 1730-1781. Można podać jako ciekawostkę, iż 15 VIII 2008 r. w obrębie posesji Marii Myszkowskiej z Wągrowskich odsłonięto uroczyście nowowybudowaną kapliczkę z figurą anioła oraz tablicą upamiętniającą historycznych właścicieli Stoku Polskiego WOJKÓW Wioska położona 8 km na pd. od Błaszek. Pierwsza wzmianka z 1323 r. kiedy to kaliski sąd ziemski przysądził Wojków arcybiskupom gnieźnieńskim, w których posiadaniu była wieś do II rozbioru Polski. W 1357 r. Kazimierz Wielki potwierdza tę własność. W 1893 r. było to 35 domów i 288 mieszkańców ( wg Chlebowski Br., Słownik geograficzny…) Parafia istnieje od XV w. Z 1411 r. zachowała się wzmianka o treści: Adamus plebanus de Woykow. Pierwszy kościół nosił wezwanie św. Tekli. Poprzedni, modrzewiowy, św. Małgorzaty, z 1646 r., fundowany przez arcybiskupa Macieja Łubieńskiego, został zniszczony przez pożar w 1905 r. Obecnie stoi tu neogotycki kościół Niepokalanego Poczęcia NMP, wzniesiony z cegły w 1904-8 r. Neogotycki ołtarz główny z początku XX w. Dwa drewniane ołtarze w nawach bocznych, późnobarokowe, z dekoracją rokokową, pochodzą z poprzedniego kościoła. Wieżę o wysokości 50,4 m ukończono w 1937 r. Na cmentarzu, przy głównej alejce, grób powstańców z 1863 r. z partii Wincentego Pągowskiego zabitych przez Rosjan w okolicy dworu we Wrzącej w dniu 16 XI 1863 r. z następującym napisem na głazie: Grób powstańców z oddziału Wincentego Pągowskiego poległych we Wrzącej 16 XI 1863 r. w walce z Rosjanami o wolną Polskę: Wincenty Pągowski lat 24 z Kucharek, Piotr Andrzejczak lat 20 z Ostrowa Wlkp., Walerian Bilski lat 20, Chrzanowski lat 26, Roman Engelman lat 25 z Kalisza, Jan Kamiński lat 21 z Charłupi Wielkiej, „Kazimierek” lat 24, Kubarkiewicz lat 28, Wojciech Lepel lat 23 ze Zmyślonej, Karol Linger ze Zduńskiej Woli, Konstanty Mankowski lat 24 z Turska, Konstanty Milecki lat 22 z Warszawy, Podciechowski lat 22 z Rudnik, Paweł Szewczyński lat 27 z Kościelnej Wsi, Teofil Winkler lat 27, Michał Wiśniewski lat 25 z Minziowa oraz czterech nieznanych powstańców z wieku 24-30 lat. Historia to pamięć i groby. WŁOCIN Włocin w połowie XV w. należał do Piotra z Wrzący herbu Świnka, protoplasty rodu Zajączków. W drugiej poł. XVI w. dobra Włocin wraz z sąsiednim Grzymaczewem należały do Oporowskich, Jastrzębskich, następnie Russockich, Na Sieradzkich Szlakach 49 50 Suchorzewskich, Grodzickich i Borzysławskich, którzy weszli w posiadanie części tych wsi poprzez małżeństwo Piotra Borzysławskiego i Doroty z Oporowskich ok. 1550 r. W drugiej połowie XVII w. Włocin należał do małżonków Sebastiana Malskiego i Anny z Komorowskich a po nich do syna Michała. Ten w sierpniu 1696 r. zastawił wieś Włocin i części w Grzymaczewie Marcinowi Bogusławskiemu za 1583 zł. pol. W roku 1723 Michał Malski sprzedał Andrzejowi Bogusławskiemu herbu Ostoja, komornikowi granicznemu sieradzkiemu „za sumę dwudziestu tysięcy złotych polskich w monecie srebrnej, (...), ze wszytkimi dóbr pomienionych Włocina i części w Grzymaczewie, jako i folwarkiem Jaryszkowskie nazwanym i Pustkowianami, owo zgoła dworem w Włocinie, budynkami dworskiemi, owczarnią, stodołami, spichlerzami, ogrodami, łąkami, sadami, polami, rolami, lasami, borami, zaroślami, gajami, smugami, chrustami, stawami, stawkami, sadzawkami, sadzaweczkami, strumieniami i wszelakiemi wód spadkami, młynem i młynarzem, Chudoba nazwanym, karczmami, poddanymi obojej płci tak w pomienionych dobrach Włocinie, Grzymaczewie i Pustkowiu zostającymi i ich sprzężajami, robocizną, daninami, czynszami i ich powinnościami, jako i zbiegłymi, gdziekolwiek będącymi, (...), przyległościami i przynależytościami w całej okolicy zostającymi, (...) oprócz robotnych Piotra i Wojciecha, robotnego Piotra Pepy synów”. Włocin był w posiadaniu Bogusławskich aż do 1817 r., kiedy to prawnuk Andrzeja – Stanisław Bogusławski, kapitan wojsk polskich sprzedał go Alojzemu Niemojewskiemu za 143 000 zł. pol. „...ze wszystkiemi przyległościami do tych dóbr należącymi polami, rolami, łąkami, borami, rzekami, wszelkich ściekami stawami i sadzawkami, młynem, znajdującemi się zasiewami, wszelkimi ozimemi i jaremi tak dworskiemi iako i wieyskiemi, załogami włościan, ich powinnościami, czynszami, daninami, propinacjami w tych dobrach będącemi, garcem większym iednym, i kotłem także iednym miedzianemi oraz z statkami drewnianemi, gorzelanemi, i browarnemi zgoła z wszelkiemi przyległościami...”. Majątek na krótko wykupił w 1860 r. syn Stanisława – Jan Nepomucen Bogusławski, lecz w osiem lat później został wywłaszczony na rzecz Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego. Wtenczas rozległość majątku oszacowano na 542 morgi, prętów 256 (po odliczeniu gruntów przeznaczonych do uwłaszczenia włościan). W słowniku geograficznym B. Chlebowskiego podano, iż całkowita wielkość tej części dóbr Włocin i Grzymaczew oznaczonej lit. A wynosiła 703 morgi czyli ok. 400 hektarów [pozostała część oznaczona lit. B liczyła ok. 230 hektarów]. (Księgi sieradzkie ziemskie 83, k.232-234v., akty notarialne notariusza Godlewskiego nr aktu 160 (Arch. Państw. w Kaliszu) WRZĄCA Wieś pierwszy raz wzmiankowana w 1413 r., kiedy to należała do Zajączków h. Świnka piszących się „z Wrzący”. Stanowiła wówczas centrum ich późnośredniowiecznych włości. Wzmianka o fortalicji Mikołaja Zajączka pochodzi z 1488 r. Kolejnymi jej właścicielami byli Brzechwowie h. Jastrzębiec, i Urbańscy h. Nieczuja. Ok. 1660 r. Teresa Urbańska wniosła Wrzącą w posagu Adamowi Grodzickiemu h. Gryf. Grodziccy utrzymali się tu do 1939 r. Zachowało się w stosunkowo dobrym stanie założenie parkowo-dworskie. Poprzedni dwór, odnotowany w 1488 r., do schyłku XVIII w. (1711-1792) stał na wysepce - na kopcu, otoczonym wodą, po lewej stronie alei prowadzącej od bramy wjazdowej. Stoi tam teraz kapliczka słupkowa z figurą. Obecny dwór stoi w pobliżu, otoczony parkiem. Główny budynek powstał najprawdopodobniej w 1800 r. w stylu neoklasycystycznym. W okresie późniejszym dobudowano do niego czterokolumnowy portyk, a po 1870 r. dodano piętra nad dwoma skrajnymi osiami. Wówczas też powstały boczne ryzality, zwieńczone tympanonami o takim samym stopniu nachylenia jak w portyku. W owalnym salonie, a tak- że w owalnym bocznym saloniku zachowała się polichromia figuralna i krajobrazowa. Dwór otoczony jest parkiem z pocz. XIX w. z rzadkimi i pomnikowymi okazami drzew. Do roku 2003 w dworze mieściła się szkoła. Obecnie jest własnością miejscowego przedsiębiorcy – Sylwestra Gajewskiego. Plan założenia dworskiego we Wrzącej Naprzeciwko głównego wjazdu stoi kapliczka z początku XIX w. z czterema rzeźbami świętych, których imiona najczęściej występowały w rodzinie Grodzickich (Józefa, Tadeusza, Jana Nepomucena i Róży). Po przeciwnej stronie od wjazdu, przy tzw. owczej drodze prowadzącej na skróty do Wojkowa, stoi krzyż, przykryty namiotowym daszkiem z gontów, wg tradycji postawiony na miejscu mogiły powstańców z 1863 r. W pobliżu dworu, w niedzielę 16 XI 1863 r., rosyjscy huzarzy z Kalisza rozbili polski oddział powstańczy dowodzony przez Wincentego Pągowskiego.19 zabitych powstańców pochowano na cmentarzu w pobliskim Wojkowie. Ich akta zgonów zachowały się w kościele parafialnym w Wojkowie. Schwytanych powstańców stracono w Kaliszu. Bitwę upamiętnia pomnik w centrum wsi (przy rozjeździe do Wojkowa) postawiony i odsłonięty uroczyście w 135 rocznicę powstania. Na listę zabytków wpisane są obiekty: zespół dworski, park z aleją dojazdową; aleja przy drodze Wrząca-Gruszczyce. W lasach dawnego majątku Wrząca, przy drodze Brąszewice-Wojków, w uroczysku Orły, utworzono w 1995 r. rezerwat przyrody o nazwie Wrząca ZAWADY Dwór w Zawadach Fot. Jerzy Pietrucha Wioska tuż przy szosie w kierunku Sieradza. Urodził się tu Adam Nałęcz Nieniewski (1886-1947), płk WP, dowódca w wojnie 1920 r. m.in. 7 Pułku Strzelców Konnych i 4 Brygady Jazdy. W pobliżu wsi, przy drodze odchodzącej z kierunku Sieradza do Błaszek stoi krzyż. W miejscu tym w 1863 r. Rosjanie zabili nieznanego emisariusza powstańczego. W wiosce przeważają gospodarstwa nastawione na produkcję rośliną (ziemniaki, kapusta, zboża). Największym producentem kapust i ziemniaków jest Gospodarstwo rolne K&M . ŻELISŁAW Wioska na pd. od Błaszek nad rzeczką Cienią. Wspomniana po raz pierwszy w 1357 r. kiedy to wymieniona zosta- Na Sieradzkich Szlakach je w liczbie posiadłości kościoła gnieźnieńskiego, a w roku 1411 był zapis o bliżej nieznanym Joh(anie) de Żelisław. W 1520 r. nazywała się Szelesławy, obecna nazwa ukształtowała się od XIX w. Nazwę wzięła od słowiańskiego imienia Żelisław. Była wsią szlachecką. Według dokumentów z 1553 oku wieś Żelisław miała 6,5 łana, czyli ok. 980 hektarów. W XVII i XVIII w należała do Bartochowskich h. Rola10, od połowy XVIII w. była własnością Błeszyńskich h. Suchekomnaty. Jej współwłaściciel Tomasz Błeszyński w Powstaniu Styczniowym był dowódcą 4 szwadronu w 1 pułku kawalerii gen. Edmunda Taczowskiego. Błeszyńskim majątek skonfiskowano ukazem carskim. Ostatnimi właścicielami byli Kochanowscy h. Korwin. W skład ich majątku wchodziły także wioski: Wójcice, Janowie, Dębiniec, Zaborów i Sarny. Po śmierci Tadeusza Kochanowskego w 1897 r. majątek został rozparcelowany. Dwór i 114 mórg nabywa Wawrzyniec Janas, który park z dworem sprzedał w 1912 r. Pawłowi Czarnkowi i odtąd resztówka ta jest w posiadaniu tej rodziny. Dwór z 2 połowy XVIII w., budowany w stylu staropolskim – „na 11.00”, w znacznym stopniu przekształcony, zachował się. Tomasz Czarnek w ramach porządkowania gospodarstwa usunął dawnego parku, zlikwidował wysepkę na sadzawce i w 1917 roku dokonał remontu i przebudowy dworu. Z wyposażenia wnętrz zachowały się drzwi, fragmenty starych pieców kaflowych, kilka parkietów oraz unikalna szafa na uprząż. We wrześniu 1939 roku w żelisławskim dworku kwaterował oddział wojsk niemieckich pod dowództwem hrabiego Johana von Loringhoffena, a kilkanaście dni później rodzina Czarnków została wysiedlona ze swego domu. Obecnie w starym we dworze mieszka już piąte pokolenie rodziny Czarnków. Nad stawem na rzeczce Trojanówce - młyn, dawniej o napędzie wodnym. Dwór Bleszyńskich w Żelisławiu Literatura: Bilska-Sumuś B., Błaszkowianka, w: Wzgórze Anny, nr4/1998, s. 24-26; Bilska-Sumuś B., Giną stare groby, tamże, nr 4/1999, s. 39-41; Bogusławski R., Stok Polski – krótka nota historyczna, Na Sieradzkich Szlakach, nr 1/2009, Franciszek Gajewski na ziemi sieradzkiej Zdzisław Włodarczyk Wydarzenia polityczne i militarne końca XVIII i pierwszych dziesięcioleci XIX w. były tak wielkim zbiorowym przeżyciem narodu, że nie dziwi wcale fakt, iż uaktywniły literacko wiele osób czujących potrzebę zamanifestowania s. 41-42; Ks. Buchalski Fr., Błaszki, Kalisz 1934; Czarnek K., Żelisław Kochanowskich herbu Korwin, w: Wzgórze Anny , nr 1/1998, s. 43-46; Jamszoł L., Kościół św. Trójcy w Kamiennej, w: Wzgórze Anny, nr 6/1997, s.19-21; Kajzer L., Dwór we Wrzącej koło Sieradza, Sieradz 1991; Kajzer L., Zamki i dwory obronne w Polsce centralnej, Warszawa 2004; Marcinkowska H, Zevi Herman Solnik – poeta Błaszek, w: Wzgórze Anny, nr 3/1999, s. 22-24; Marcinkowska H., Społeczność żydowska Błaszek w XIX w., w: Wzgórze Anny, nr 3/1999, s. 12-18; Marszałek W., Kazimierz Szosland. Olimpijczyk rodem z Błaszek, w: Wzgórze Anny, nr 3/1998, s. 41-43; Marszałek W., Michał Gutowski. Olimpijczyk rodem z Maciszewic, w: Wzgórze Anny, nr 3/1998, s. 4346; Ks. Mikołajewski J., 100-lecie konsekracji kościoła pw. Niepokalanego Poczęcia NMP w Wojkowie, Wojków 2008; Musielski M., Oświata w Błaszkach do 1869 r., w: Wzgórze Anny, nr 2/1999, s. 8-14; Pietrzak J., Kazimierz Pilawa Żelisławski, w: Wzgórze Anny, nr 2/1998, s. 57-58; Podsiadły H., Historia Błaszek, w: Wzgórze Anny, nr 1/1998, s. 26-36; Podsiadły H., Życie gospodarcze Błaszek. Dawniej i dziś, w: Wzgórze Anny, nr2/1998, s. 49-56; Rocznik Diecezji Włocławskiej, Włocławek 1991, s. 153-155; Ruszkowski A., Sieradz i okolice. Przewodnik turystyczny , Sieradz 2000; Tomaszewicz A, Życie kulturalne Błaszek na przełomie XIX i XX w., w: Wzgórze Anny, nr3/1998, s.7-11; Ks. Tuzin R., Błaszki. Wzgórze Anny , Błaszki 2000; Ks. Tuzin R., Wacław i Witold Żelisławscy herbu Pilawa, w: Wzgórze Anny, nr 2/1998, s. 58-60; Zajączkowski S. Zajączkowski S.M., Materiały do słownika geogr. hist. dawnych ziem łęczyckiej sieradzkiej do 1400 r., cz. 1, Łódź 1966;. Przypisy: 1 Ks. Buchalski Fr. , Błaszki, Kalisz 1934, s.46 2 Vide: Rospond S., Słownik etymologiczny miast i gmin PRL, ZN im. Ossolińskich, 1984, s. 30, 3 Pstrokoński Wincenty (1775-1843). Archiwista w Archiwum Ziemskim w Sieradzu. Od 1807 r. rejent powiatu sieradzkiego. Opiekun archiwum zamkowego w Sieradzu dawnego województwa sieradzkiego. Sporządzał liczne odpisy dokumentów, z których powstały tzw. Teki Pstrokońskiego przechowywane obecne w Muzeum Czartoryskich w Krakowie 4 Marszałek W., Tajemnica „żywych torped”, w: Wzgórze Anny, nr 3/1999, s. 34-35; Szarras S., Błaszkowscy ochotnicy di Żywych torped”, tamże, nr 4/1999, s. 22-23, 5 J. T. Balukiewicz (1831-1907) studiował w warszawskiej Szkole sztuk Plastycznych. Uprawiał malarstwo historyczne, portretowe, rodzajowe i religijne. W 1996 r. u franciszkanów w Kaliszu odbyła się wystawa jego obrazów ilustrująca tysiącletnie dzieje Polski. Jego obrazy są w Muzeum Narodowym w Warszawie. 6 Je Perypetie życia jednego z Bartochowskich - Stanisława przedstawił w powieści historycznej pt..st to zgromadzenie bezhabitowe, założone przez bł. Honorata Koźmińskiego (1829-1916) oraz s. Teresę od Przenajświętszego Oblicza, Elizę Cejdzik (1858-1898). Dom generalny jest w Warszawie- Rembertowie. W 1996 r. Zgromadzenie liczyło 121 sióstr w 15 domach. 7 W Przewodniku po Guberni Kaliskiej LV. Jacques’a i S. Graeve’go, Warszawa 1912, s. 21 podano, iż ten dworzec jest usytuowany w Kociołkach. 8 W 1940 r. zostali zamordowani przez Rosjan następujący mieszkańcy gminy: kpt. Stefan Przyjazny w Starobielsku, Teodor Pająk w Katyniu, płk Kazimierz Pliawa Żelisławski w Katyniu, Franciszek Sałecki w Ostaszkowie i Józef Walczak w Katyniu. 9 Rospond S., op. cit, s. 30 10 Bartochowski” Kajetan Kraszewski. Tenże Stanisław a marcu 1755 roku zjawia się w Żelisławiu po rodzinną schedę i wynosi się na Podlasie, gdzie w roku 1788 zostaje stolnikiem bielskim. Kajetan Kraszewski był młodszym bratem Józefa Ignacego i Lucjana Kraszewskiego. Był powieściopisarzem i dramatopisarzem, autorem szkiców historycznych (Ze wspomnień kasztelanica, (1883) ,Generał Filip Hauman i rodzina Malczewskich” (1888), „Bartochowski” (1889) . Napisał historię rodu Kraszewskich (Monografia domu Kraszewskich vel Kraszowskich Jastrzębczyków, (1862), autor opowiadań obyczajowych („Chełmianie” (1878), „Od szkolnej ławy” (1880), „Z podań i szpargałów” (1892), „Tradycje kodeńskie” (1893), „Poturczeńcy” (1895)). Interesował się także astronomią. swego stosunku do sprawy narodowej. Stanowiły motywację nawet dla trzeciorzędnych literatów i autorów jednego utworu. Motywacja patriotyczna brała górę nad motywacją artystyczną, z której – jak się zdaje – nie wszyscy zdawali sobie sprawę. Często chwytali za pióro emigranci skazani na przymusową bezczynność, pisali również ci, którzy pozostali w kraju. Namiętności, które budziły nieodległe wydarzenia znajdowały swoje odbicie na kartach rozmaitych utworów literackich. Jednym z piszących był Franciszek z Błociszewa Gajewski. Urodził się 31 III 1792 r. w Margońskiej Wsi (obecnie pow. Chodzież, woj. wielkopolskie), jako syn Adama i Eleonory, córki gen. Rudolfa Garczyńskiego, adiutanta Na Sieradzkich Szlakach 51 52 Stanisława Augusta Poniatowskiego. W 1807 r. wstępuje do szkoły inżynierskiej w Dreźnie. Niedługo potem bierze udział, jako oficer armii saskiej, w kampanii Napoleona przeciwko Austrii (1809).W następnym roku przechodzi do armii polskiej. W tym to okresie skierowany został do 5 pułku jazdy stacjonującego w Sieradzu. Długi pobyt w tym mieście pozwolił mu poznać miasto i jego najbliższe okolice. Młody oficer zgodnie z obyczajem epoki dużo czasu spędzał na wizytach w okolicznych dworach efektem czego jest stosukowo obszerna charakterystyka środowiska ziemiańskiego. Po kilku miesiącach pobytu w Sieradzu macierzysty pułk Gajewskiego dostaje rozkaz translokacji do Warszawy. Również w stolicy młody oficer poznaje osoby z tzw. najlepszego towarzystwa. Okres beztroski zostaje przerwany nagle: sprzymierzeni rozpoczynają wojnę z Rosją. Jej zmienne koleje, aż do ostatecznej klęski Napoleona zostają trwale uwiecznione na kartach pamiętnika. Kilkanaście lat spokoju, jakie nastąpiły po kongresie wiedeńskim autor poświęca prowadzeniu majątku. Nadszedł jednak rok 1830. Motywując swój akces do powstania, pisze: Postanowiłem połączyć słabą jednostkę moją z objawioną wolą narodu, tam albowiem gdzie głos ogółu przemówił, nie wolno sprzeciwiać się głosowi pojedynczemu. Smutne są fragmenty pamiętnika, w których opisuje szlachtę kaliską. Stare, przedrozbiorowe przyzwyczajenia odżyły na nowo. Kawaleria formowana z panów braci jako żywo przypomina kawalerię narodową z czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego. Służąca w pułku obywatelskim szlachta wśród nie kończących się dysput i pijatyk przygotowuje się do walki. Ile warte było takie wojsko pokazało pierwsze spotkanie nieprzyjacielem. Po klęsce powstania powraca Gajewski do Wielkiego Księstwa Poznańskiego, gdzie pozostaje aż do śmierci 9 IV 1868 r. W zamierzeniu Gajewskiego odbiorcą jego pamiętników miały być jego dzieci: Dla was piszę, kochane dzieci moje, wam poświęcam opis życia mojego i owej wiekopomnej epoki Napoleona, której byłem świadkiem. Dobrze się jednak stało, że staraniem Stanisława Karwowskiego ukazały się one drukiem (Pamiętniki Franciszka z Błociszewa Gajewskiego, pułkownika wojsk polskich (1802–1831), t. 1, Poznań [1913]). O ich popularności świadczy fakt, ze niezmiennie od wielu dziesięcioleci są one wykorzystywane przez historyków zajmujących się przeszłością Wielkopolski w XIX wieku. Trudno nie przyznać racji Karwowskiemu piszącemu we Wstępie: przeto Pamiętniki jego pełne są nadzwyczaj zajmujących, całkiem nieznanych szczegółów. Po większej części trafne są jego spostrzeżenia, uwagi i charakterystyki poszczególnych osób i całych rodzin, a nie ma prawie znaczniejszej rodziny polskiej, zwłaszcza w W. Księstwie Poznańskiem i w Kaliskiem, o którejby w Pamiętnikach nie było mowy. Dodajmy, że autor miał tutaj na myśli również Sieradzkie, będące w XIX w. częścią składową departamentu, województwa czy wreszcie guberni kaliskiej. Dlatego też na kartach wspomnień spotykamy rodziny związane z tym regionem: Lipskich, Biernackich, Walewskich, Stawiskich czy Jabłkowskich z Sulmowa. Pierwsze spotkanie z Sieradzkim, dodajmy miłe, miało miejsce w Błaszkach. To tutaj właśnie zatrzymał się na nocleg, jadąc z Kalisza do pułku w Sieradzu. Podróżującym oficerom, wraz z Gajewskim jechał major Fredro, gościny udzielił gen. Lipski. Dom tego obywatela był prawdziwą oazą wśród pustyni; doskonały kucharz, ciepło w pokojach, wszelkie wygody, a nadewszystko miłe towarzystwo samej pani Lipskiej dały mi nader korzystne wyobrażenie o stanie wykształcenia obywateli tamecznych okolic. Jak miało się okazać było to wyobrażenie złudne: dom Lipskich wyróżniał się znacznie na tle większości siedzib ziemiańskich w tej okolicy. Gajewski wspomina liczne wizyty składane wraz z dowódcą pułku w innych siedzibach ziemiańskich. W Charłupi swą urodą olśniewała żona tamtejszego dziedzica Walewska. Nic dziwnego, ze młodym oficerom żywiej biło serce na myśl o niej, zaś sam pułkownik Kurnatowski, dowodzący pułkiem, palił do niej koperczaki. Piękne kobiety przebywały również we dworze Stawiskich (zapewne Podłężyce). Koledzy pułkowi autora walczyli o względy przebywającej tam panny Korytkowskiej, późniejszej Biernackiej z Małkowa. Na urodzie nie zbywało również pani Jabłkowskiej, dziedziczce oddalonego nieco, Sulmowa. Nasz bohater zawitał również do Lututowa, które to dobra należały do ojca Alojzego Prospera Biernackiego, ministra w rządzie powstańczym 1831 roku. I choć dostojny solenizant znany był bardziej jako Kazimierz, nie wyklucza to przypuszczenia, że wśród huku strzelających korków pamiętnikarz mógł coś pokręcić. Pewne jest natomiast marcowe błoto w Lututowie, które uniemożliwiało gościom swobodne poruszanie. Oto jak opisuje zabawę: Daleko przyjemniej bawiono się u stolnika Biernackiego w Lututowie. Zacny staruszek nie mógł się już bez cudzej pomocy z miejsca ruszać, pamiętał jeszcze Augusta III, a rad był, gdy go odwiedzano, Mianowicie lubił wojskowych… Zjechaliśmy tedy do Lututowia (sic! p.m.) na święty Józef. Stolnik Biernacki obchodził imieniny swoje. Tyle było gości, że nie mogli się pomieścić w dworze, a mianowicie nas rozkwaterowano po chałupach, z których chłopów wypędzono, bo imieniny u p. Biernackiego obchodzono przez trzy dni… Widziałem w owym dniu wszystkich znaczniejszych obywateli kaliskich. Połowa nieomal nosiła jeszcze strój Polski. Byli prałaci, księża, a nawet i zakonnicy ze Złoczewa i Wielunia. W sieradzkim partykularzu, wśród tamtejszej szlachty, znalazł piszący wiele cnót, gdzie indziej będących już przeszłością. W jego mniemaniu dawny Polak był …otwartego serca, kochał ojczyznę, dotrzymywał słowa, obawiał się opinii publicznej, gotów był do ofiar dla dobra publicznego, starał się o dobrą sławę. Jednak obok tych wzniosłych cech na kartach pamiętnika nieustannie towarzyszą nam niedostatki życia materialnego. Przysłowiowa gościnność sprowadza się tylko do solidnego upicia gościa, brak jest natomiast troski o względny komfort jego pobytu. Liczne tego przykłady dostarcza lektura pamiętników. Pałac Lipskich w Błaszkach stanowi wyjątek. Przy okazji nie zapomina Gajewski o pieniactwie i uporze prowadzącym często do materialnej ruiny. Wspomnienia młodości wesołej, towarzystwa pięknych kobiet i nieustannego pijaństwa kończą te fragmenty w życiu autora, które dotyczą jego pobytu w Sieradzu. Jego pułk otrzymał rozkaz wymarszu do Warszawy. Tam na Gajewskiego czekały nowe wrażenia, nowe bale, nowe piękne kobiety. I jak należało się spodziewać tym przyjemnościom oddaje się bez umiaru. Nie wiadomo jaki był rzeczywisty stan ducha podczas opisywanych wydarzeń. Pamiętniki były spisywane w wieku dojrzałym, a ten oprócz bagażu doświadczeń niesie ze sobą skłonność do pogłębionej refleksji. Świat widziany oczyma Gajewskiego miał w tym wypadku zupełnie inne wymiary. Na Sieradzkich Szlakach GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY Trojanówka, Jasionka czy Cienia? Piotr Rolirat Cienia (Trojanówka) jest rzeczką przecinającą gminę Błaszki. Biegnie ona jej środkiem z południa na północ, a następnie skręca ku zachodowi. Obecnie traktowana jest jako dopływ Pokrzywnicy, która jest prawym dopływem Prosny, wpadającej dalej do Warty. Zanim przejdziemy jednak do rozpatrywania nazewnictwa Cieni (Trojanówki)w przeszłości, należy przedstawić dzisiejszy stan rzeczy. Otóż według podziału hydrograficznego Trojanówka to Pokrzywnica, mająca swoje źródła w miejscowości Dzięcioły w Gminie Brzeziny znajdującej się w województwie wielkopolskim. Pokrzywnica (Trojanówka) jest prawym dopływem Prosny, uchodzącym do niej w Kaliszu na osiedlu Winiary. Z kolei jej prawym dopływem jest Trojanówka z Gruszczyc (zwana też Cienią), która łączy się z Pokrzywnicą pod Trojanowen, tuż przed zbiornikiem Pokrzywnica, zwanym Szałe od nazwy pobliskiej wsi1. Na mapach i planach umieszczane są nazwy Pokrzywnica (z miejscowości Dzięcioły) oraz Trojanówka/Cienia wymieniane razem lub oddzielnie. Przejdźmy teraz do samej Cieni/Trojanówki. Jej źródła znajdują się na południowych krańcach gminy, w zalesionym obszarze należącym do wsi Jasionna, zwanym Mizgała. Ponadto dopływają do niej strumienie z okolic miejscowości Wyrębiniec i Łubna. Od swoich źródeł Cienia płynie między innymi przez następujące miejscowości: Jasionna – Łubna – Cienia Wielka – Gruszczyce – Sarny – Błaszki – Wójcice – Suliszewice (gdzie opuszcza teren gminy Błaszki wpływając do Wielkopolski) – Staw – Krowica – Marchwacz – Michałów – Opatówek – Trojanów, gdzie uchodzi do Pokrzywnicy. Nie dotarłem do aktualnych danych określających długość Cieni. Jedynie Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich określa jej długość na około 40 wiorst (około 43 km.), przy czym jako punkt końcowy Cieni traktowane jest ujście do Prosny2. W związku z tym można przyjąć, że Cienia ma długość około 40 km. Wróćmy jednak do interesującej nas kwestii nazewnictwa Cieni/Trojanówki. Obecnie obydwie nazwy są używane zamiennie. W przeszłości bywało jednak inaczej. Po raz pierwszy nazwa rzeczki pojawia się w bulli papieża Innocentego II z 1136 roku, opisującej posiadłości archidiecezji gnieźnieńskiej. Znajduje się w niej zapis Sulostovo super fluvium Tena. Dotyczy on wsi Suliszewice na strumieniem Tena, czyli Cienia3. Również w dokumencie Włosta z Cieni z 1330 r. wymieniona jest nazwa Fluvio Czena, czyli strumień Cienia4. Dokument z 1336 r. Mikołaja, palatyna po- znańskiego wymienia Opathow et pro Fluvio Czena (chodzi o Opatówek na Cienią)5. Z kolei w roku 1480 bracia Jan i Stanisław z Gruszczyc zawarli ugodę z Michałem z Cieni Wielkiej w sprawie użytkowania rzeczki Cieni, a zwłaszcza budowy młynów nad jej brzegami i zakładania stawów6. Podsumowując, w świetle przedstawionych informacji wydaje się pewne, że pierwotną nazwa to Cienia, choć jej pisownia ulegała zmianie. Nazwa ta zresztą używana jest do dzisiaj. W XIX wieku obok nazwy Cienia używane jest określenie Trojanówka, o czym świadczą zapisy w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich7. Nazwę tą należy wiązać z wsią Trojanów, obok której łączy się Pokrzywnica i Cienia. Cienia jest traktowana jako dopływ Prosny, natomiast Pokrzywnica (nazywana też Jamnicą) jest uważana za jej lewy dopływ8. Pojawia się też kolejne określenie Cieni. Rzeczka jest nazywana Strzechą. Jednocześnie Strzecha to nazwa ówczesnego młyna w dobrach Jasionnej9 i to z jego powodu Cienia określana była tym mianem10. Wtedy też Staw jest wymieniany jako miejscowość leżąca na Cienią nazywaną niekiedy Strzechą lub Pokrzywnicą11 (użycie tej ostatniej nazwy jest zapewne pomyłką). Także w tym okresie, w okolicach Błaszek, wobec Cieni używano również nazwy Usiąca, choć według Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego był to lewy dopływ Cieni uchodzący do niej pod Błaszkami12. Kolejną nazwą, która jest używana w XIX wieku w stosunku do Cieni, to nazwa Stawka” Nazwa ta występuje w przypisach i komentarzach autorów opracowujących Kodeks Dyplomatyczny Wielkopolski i pochodzi zapewne od nazwy miejscowości Staw nad Cienią. W wieku XX pojawia się kolejne określenie Cieni. Otóż Ks. Franciszek Buchalski, autor książeczki o Błaszkach używa określenia Jasionka13, co należy pewnie wiązać z nazwą miejscowości Jasionna, leżącą w pobliżu jej źródeł. W świetle opisanych wyżej faktów rzeczą oczywistą jest to, że jedyna nazwą używaną w sposób ciągły jest określenie Cienia. Inne natomiast pojawiają się w pewnych okresach czasu, a ich nazwy związane są miejscowościami znajdującymi się nad brzegami rzeczki. Na zakończenie przytoczę jeszcze ciekawostkę, dotyczącą nazewnictwa w czasach współczesnych. Otóż mieszkańcy okolic wsi Łubna używają względem Trojanówki określenia Jordan. Wzięło się ono z okresu gdy nie było jeszcze tam mostu. Okoliczni rolnicy, aby dotrzeć do swoich pól po drugiej strony rzeczki, usypywali przeprawę z kamieni, po których przejeżdżali na drugi brzeg, stąd też zaczęli używać sformułowania, jadę za Jordan. Przypisy: 1 Kaliski Węzeł Wodny i Zarządzanie Wodami, Kalisz 2005, s.21. (Materiały informacyjno-edukacyjne przygotowane przez Marka Galubę i Marka Pancewicza,Wydział Środowiska, Rolnictwa i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Kaliszu). 2 Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych Krajów Słowiańskich (dalej SGKP), t.I, s.688-689. 3 Kodeks Dyplomatyczny Wielkopolski (dalej KDW), t.I, Poznań 1877, dokument nr 7. 4 KDW, t.II, Poznań 1878, dokument nr 1112 – Cienia wymieniana jest w przypisie jako ówczesna rzeka Stawka. W tym samym dokumencie występuje „fluvium Coprywnica” objaśniana przez wydawcę KDW jako dopływ Stawki. 5 Tamże, dokument 1163. 6 A. Szymczakowa, Szlachta Sieradzka w XV wieku, S.129. 7 SGKP, t.I, s.688-689. 8 SGKP, t.III, s.392, Trojanów jest lokowany nad Pokrzywnicą (Jamnicą) przy jej ujściu do Cieni – SGKP, t.XII, s.480. 9 Tamże, s.482-483. 10 SGKP, t.XI, s.452. 11 Tamże, s.288. 12 SGKP, t.XII, s.838-839. 13 F. Buchalski, Błaszki, Kalisz 1934, s.18. Na Sieradzkich Szlakach 53 Problemy interpretacji postanowień Statutu Warckiego z 1423 r. w zakresie ochrony cisa Andrzej Grzywacz Wstęp Z punktu widzenia problematyki, którą współcześnie nazywamy ochroną przyrody, istnieją dwie główne szkoły interpretacji dawnych aktów prawnych. Według niektórych historyków prawa oraz specjalistów w zakresie prawa ochrony środowiska o prawnych aspektach ochrony przyrody można mówić już od tego okresu, w którym pojawiły się jakiekolwiek ograniczenia w korzystaniu z zasobów przyrodniczych, motywowane względami gospodarczymi lub użytkowymi, nawet wtedy gdy nie było tam założeń i myśli służących ochronie przyrody jako takiej. Według innych ochronę przyrody we właściwym znaczeniu rozumie się jako działanie służące ochronie zasobów przyrody dla nich samych, bez względu na wartości użytkowe i gospodarcze. Początek tak rozumianej ochrony przyrody datuje się dopiero na połowę XIX w. Stąd też wszelkie wcześniejsze akty legislacyjne, nakazy i zakazy, które były wydawane przez władców i panujące warstwy feudalne i wiązały się np. ze służącymi działalności gospodarczej i ochronie dochodów z niej płynących przywilejami leśnymi, łowieckimi i rybackimi, nie mają charakteru ochrony przyrody we współczesnym sensie jej rozumienia. W dzisiejszych teoretycznych założeniach podstaw prawa ochrony przyrody przeważa pogląd przedstawiony jako pierwszy [Radecki 1989, 2006]. Zdarza się jednak, szczególnie w popularnych opracowaniach z zakresu ochrony przyrody, że przytacza się tam fakty nie oparte na oryginalnych tekstach, a podawane z drugiej lub trzeciej ręki. Niestaranne lub nieudolne tłumaczenie, brak uwzględnienia szerszego kontekstu historycznego oraz brak rozpatrywania ówczesnej sytuacji społeczno−gospodarczej i militarnej prowadzi niekiedy do niepełnych, uproszczonych, a nawet i błędnych interpretacji oraz wniosków. Dobrym przykładem w tym względzie jest przedstawianie zawartego w Statucie Warckim zakazu pozyskiwania cisa w cudzym lesie jako potwierdzenia istnienia początków gatunkowej ochrony 54 przyrody w Królestwie Polskim już w średniowieczu. Celem pracy jest przedstawienie fragmentów oryginalnego tłumaczenia tekstu Statutu Warckiego oraz próba właściwej jego interpretacji z punktu widzenia historii ochrony cisa. Ochrona lasów w Polsce piastowskiej Wszystkie lasy na ziemiach wchodzących w skład państwa polskiego były traktowane jako dobro wspólne, należące do całego plemienia, narodu. Las był dobrem publicznym, dostępnym dla każdego jak woda i powietrze. Dotyczyło to drewna, zwierzyny, owoców, grzybów i ziół. Wiele terenów leśnych było niezamieszkanych i trudnych do przebycia – nie były więc przedmiotem zainteresowania gospodarczego. Brückner [1927] uważa, że termin puszcza pochodzi od prasłowiańskich słów pusty, pustynia, pustać, pustkowie. Podaje też przykład użytego jeszcze w 1595 r. słowa pustelny w rozumieniu leśny. Obfitość obszarów leśnych u zarania naszej państwowości w stosunku do nielicznej jeszcze wówczas ludności nie powodowała potrzeby uregulowań prawnych w zakresie użytkowania dóbr leśnej przyrody. Pierwsze wprowadzenia zasad ochrony niektórych lasów przez prawo miało swoje przyczyny w łowiectwie. Od XII wieku na skutek postępującego osadnictwa na terenach leśnych oraz wynikającym z tego rozpoczęciem na szerszą skalę stałej uprawy gleby, tzw. trójpolówki, zarysowały się stopniowo granice między lasami a wcześniej wypalonymi i wykarczowanymi gruntami użytkowanymi aktualnie rolniczo. Zaczęły pojawiać się najpierw zwyczajowe, a później prawne przepisy ograniczające swobodę korzystania z cudzych lasów. Statut Mazowiecki z 1260 r. nie uważał jeszcze wyrębu drzew w cudzym lesie podczas dnia za przestępstwo [Broda 2000]. Drzewa graniczne zaznaczano w pierwszej dobie chrześcijaństwa znakiem krzyża świętego, a kto drzew takich nie szanował lub znaki na nich fałszował, ten miał być za karę na drzewach takich powieszony. Wierzenia i tradycye chroniły najskuteczniej nasze puszcze aż do połowy średnich wieków [Szczerbowski 1907]. Zapewne z inicjatywy porządkującego polskie ustawy synodalne arcybiskupa gnieźnieńskiego Jarosława Bogorii ze Skotnik zostały opracowane, osobno dla Wielkopolski i Małopolski, dwa odrębne zwody praw zwyczajowych zwane statutami wiślicko−piotrkowskimi, które wydał Kazimierz III Wielki (1310−1370). Unifikacja prawa miała służyć przezwyciężeniu tendencji odśrodkowych – wciąż silnych pozostałości czasu rozbicia dzielnicowego [Samsonowicz 1995]. Statut Wielkopolski wydano na wiecu w Piotrkowie w 1347 r. Składał się on z 34 artykułów o charakterze prawa zwyczajowego. Natomiast Statut Małopolski został wydany po Statucie Wielkopolskim, a dokonano tego na wiecu w Wiślicy. Dokładna data ogłoszenia jest sporna – być może nastąpiło to w końcu lat pięćdziesiątych XIV wieku, około 1357 r. Statut Wiślicki złożony był pierwotnie z 24 artykułów, które później uzupełniono 59 artykułami pochodzącymi ze zbioru różnych ustaw królewskich. Miał charakter przejawu tendencji reformatorskich, urządzania dobrze i sprawnie funkcjonującego państwa. Zawierał przepisy prawa cywilnego, karnego i procesowego [Roman 1961; Radecki 1989]. Statut Wiślicki zawiera także artykuły odnoszące się do ochrony lasów np. Porąbiw dąb cudz, winę jemu (temu) ośm groszów zapłaci w czyjem państwie jest porąbion”; „Porąbiw drzewo jabłczane alibo owocne, dwanaście groszy z winą (w razie udowodnionej winy), pięćnadzieścia zapłaci bądź przyciśnion (pozwany sądownie) szkodę cierpiącemu; Mając granice, a drugiego las rąbiąc może pociążan (pozwany) być podług jako niżej popisano”, „Las albo dąbrowę mając opodalną świń do niej pędzić nie może, jano drogą, Ustanawiamy też: którykole z drugim granice mając, przestępując je drwa alibo którykole szczebrzuchy (sprzęt domowy) wyrąbi, ten jego (którego) Na Sieradzkich Szlakach las będzie, rąbiącego pierwej (pierwszy raz) siekirą pociąża (zajmuje, odbiera), wtóre; siekirą, płaszczem i suknią, a trzecie wołami abo końmi lub jenym koniem pociążać może przez winy (bez dalszej kary). Ale pociążali kogo we dwu wołu alibo koniu jeno sobie odzierży, a drugiego wołu alibo konia na rękojemstwo puścić ma, a znamię abo ciosu na drzewie, gdzie pociążał wyciąć ima (ma). Ale kiedy kto w gaju cudzym, jeden abo dwa dęby wyrąbi, za każdy ośm skot (osiem monet); paknęli (jeśli zaś) trzy porąbi grzywną temu, w czyim gaju uczynił, a Sądowi drugą grzywnę zapłaci; ale gdy tylko gałęzi otnie, cztery skoćce zapłacić musi. A też chcemy drzierżano być o dębiech leśnych, abo w lesie wodnych to jest przy Warcie, alibo przy którychkole wodach ciekących urosłych, a porąbionych, alibo obrąbionych. Ale o dębiech dąbrowych za każdego z nich porąbiąc ji pięć skot zapłaci. Paknęli odrosty alibo gałęzie tylko obrąbi, pociążan tylko ma być (nie płaci kary, tylko samą szkodę). Ale kiedy kto drzewo ze psczołami porąbi, tedy cierpniącemu szkodę grzywnę, a Sądowi drugą grzywnę zapłacić ma: paknęli przez psczół drzewo porąbi dziane (drzewo bartne), tedy szkody cierpiącemu pół grzywny, a Sądowi przekonany zapłacić musi i bądź przyciśniony [Szczerbowski 1907]. W Polsce pierwsze grosze wybito w końcu XIII wieku na Dolnym Śląsku. Od początku XIV wieku w obiegu były grosze praskie, których kurs wynosił od 12 do 18 denarów krakowskich. Krajowe grosze krakowskie, równe czeskim, wybił ok. 1368 r. Kazimierz III Wielki. Na początku XIV wieku grzywna liczyła 48 groszy praskich. W Polsce XI−XII wieku jej ciężar wynosił 1213 g srebra, a późniejsze grzywny krakowska (wrocławska) i chełmińska (toruńska) ważyły odpowiednio 196−202 i 191 g srebra. Grzywny używano również jako pieniężnej jednostki obrachunkowej, a jej wartość początkowo odpowiadała 4 wiardunkom lub 24 skojcom [Paszkiewicz 2002]. Jeżeli zatem przyjmiemy według Statutu Wiślickiego, że zadośćuczynienie za życie poddanego wynosiło 10 grzywien, to była to równowartość odszkodowania za 60 nielegalnie wyciętych dębów lub 32 jabłonie. Życie ludzkie wówczas miało, jak się okazuje, niską cenę. Statut Warcki Król Władysław Jagiełło Statut Warcki (Wartski) uchwalony 28 X 1423 r. na zjeździe walnym królestwa w Warcie w Ziemi Sieradzkiej, został następnie zatwierdzony przez króla Władysława II Jagiełłę (ok. 1351−1434). Poprzedzał go Statut Krakowski z 1420 r. Statut Warcki rozwijał i modyfikował (jakbyśmy dzisiaj powiedzieli – nowelizował) zgodnie z interesami szlachty niektóre postanowienia statutów Kazimierza Wielkiego. Zawierał między innymi przepisy ograniczające prawo opuszczania gruntów przez kmieci oraz regulacje dotyczące zbiegostwa chłopów i usuwania ze wsi przez wykup sołectw nieużytecznego lub buntowniczego sołtysa. Uściślał również zakres sądownictwa starościńskiego (gwałt, rozbój, podpalenie, najście domu), a także rozszerzał władzę wojewodów w dziedzinie kontroli miar, wag i cen. Na 31 artykułów, 6 odnosi się do regulacji z zakresu ochrony lasów i łowiectwa. Są to fragmenty następujące: art. XXII. Iże Wola przez mędrce k temu jest naleziona, aby lasy a puszcze, gdzie małe użytki przychodzą, były wykopane, aby w szersze użytki były obrócone, a przeto, gdy który kmiec na lesie, gdzieby posadzona wieś miała być, Wolę przyjmie nie będzie módz z onej swej rolej, aliż ją wykopa, sobie ruszyć. Ale wykopawszy, może uczynić, uczyniwszy, co ziemskie prawo albo onej dziedziny pożąda a wyciąga przy jego ruszeniu, to jest wyjściu; art. XXV. Pierwiejsznem ustanowieniem w Kapitule rzeczonem „Statuimus” (jest to cytat z art. CXXIX Statutu Wiślickiego) i dalej, znano jest być chowano, iże kiedy który kmieca albo kogale w swoim lesie zastanie, tedy ji za pierwe pociążanie (jako pierwszą karę) tylko w siekierze pociąża, jakowyżej w tem Kapitule jest popisano. Ale iże rozmajte są lasy, między którymi są niektóre drzewa w drugich wielgiej ważności a drogiego myta (cła, ceny), jako jest cis a drugie drzewa droga, jeż bacząc, iże zakłady albo ciążba mają przewyższyć w ważności swej rzeczy te, o które pociążano, widziało się nami naszym rycerzom, iż gdyby wszedw w las, ciąć takie drzewa, albo im równa porąbił, może być przez dziedzica tego lasa jęt (ujęty), a na rękojemstwo prosząnym dan (może być wydany po złożeniu zabezpieczenia). Bo nie jest zgodno, ani się widzi dostateczno, za tako znamienitą szkodę, lekki zakład wziąć, albo iżby tylko w pociążaniu był skaran. A takież o gajoch, gdzie mało jest lasów, ma być rozumiano i chowano; art. XXVI. Barci na puszczach albo w imieniu inszego pana kmiece trzymając, albo prawem dziedzinnem mając, a pod inszym bydląc (a na innym terenie mieszkając), dań z miodu mają dać. Jiż gdyby w zapłaceniu tejto dani byli zmudzi, albo płacić by odmawiali, tedy rzeczony pan może je o czynsz swój sądzić i ciążać; a pan, pod którymby siedzieli, nie ma ich odejmować, ale proszącemu sprawiedliwość z niemi ma uczynić, jako o pospolitym młynarzu też w księgach ziemskich wyżej jest obejźrzano. Art. XXVII Częstokroć obykło się przygadzać iże slachcicy albo też pospolici ludzie,w bory, las, albo w gaj rzeczony zapusta czyjkole umyślnie wszedwszy, albo z przytczy pożarem zażgą (zapalą), a o to przez pana wsi te˙j dziedziny bywają obwinieni. Tacy nie insze˙m, niżli prawem polskie˙m, jako pożeżce˙ (podpalacze) mają być sądzeni, a jakokole ich czci przez to nie bywa uciągniono (nie uwłacza to ich czci), wzdy przewyciężeni (w razie udowodnienia im winy sądownie), będzie− li kmiotowicz, a [nie] ma z kąd zapłacić, żywot dziesięcią grzywnami ma odkupić, jako i za głowę kmiecą obykły są dane być dziesięć grzywien. (według prawa polskiego szlachcic za zabicie poddanego płacił głową albo dziesięcioma grzywnami); art. XXVIII Nijene przeciwności albo mierziączki (gniewy, wstręty) między naszymi szlachcicy wschodzą na łowiskach, tego dla, iż niektórzy zwierz goniony przez psy drugiego wziąć nie sromają (nie wstydzą się). A przeto, acz kto na pote˙m jelenia, łosia, albo wieprza, przez psy drugiego goniony albo jętego, gwałtem albo tajemnie przede psy drugiego weźmie, albo uchwaci a sobie weźmie, taki za źwierzę albo za mięso trzy grzywny, a za winę drugie trzy grzywny, onemu, czyj zwierz jest, zapłacić bądź powinien i przyciśnion; art. XXIX Ale iż zające łowiący, obykli są ubogim ludziem przezmiernie szkody czynić a przekazy, dobre ich a żyto podeptając, tego dla zapowiedamy, od Święta Śgo Wojciecha, aż do gromadzenia wszego żyta ozimiego z pól i jarego, na imieniu inszego, prócz wole˙j jego łowić a gonić zająców aby nie śmiał, albo cierpiącemu szkodę, trzy grzywny przepaść za winę ma się wiedzieć. Tekst podano za Helcelem [1856], a przypisy według Brücknera [1927] i Szczerbowskiego [1907]. Tłumaczem Statutu Warckiego z łaciny na średniowieczną polszczyznę był Wojcieszyn, czyli Świętosław z Wojcieszyna (data urodzin nieznana, zmarł pomiędzy 1454 a 1476 rokiem) – Mazowszanin urodzony w Wojcieszynie Na Sieradzkich Szlakach 55 56 wnioski o dwie mile od Warszawy za Wolą (dzisiaj wieś w gminie Stare Babice powiatu warszawskiego zachodniego). Był doktorem prawa Akademii Krakowskiej, kustoszem Kapituły św. Jana, oficjałem i wikariuszem biskupim z ramienia biskupa poznańskiego Jędrzeja z Bnina, do którego należał archidiakonat czerski czyli warszawski. Później piastował funkcję dziekana kapituły warszawskiej. Zapewne z polecenia księcia mazowieckiego Bolesława IV (1421−1454), wnuka księcia Janusza I (1346−1429) z dynastii Piastów, Świętosław zajął się przekładem prawodawstwa wiślickiego. Prace jego przepisywał na pergamin Mikołaj Suleda – pisarz i burmistrz warecki. Tłumaczenie zapewne zostało dokonane przed 1448 r., czyli po 25 latach od ukazania się Statutu Warckiego [Encyklopedyja powszechna 1867]. Tłumaczenia Świętosława znalazły się w bibliotece Tadeusza Czackiego (1765−1813) w Porycku na Wołyniu, skąd później zostały przywiezione do Puław. W Puławach widział je, przepisał, a następnie wydrukował w Wilnie w 1824 r. wybitny historyk Joachim Lelewel w dziele „Historyczne pomniki języka i uchwał polskich i mazowieckich z XV i XVI wieku”. Są też jeszcze inne, późniejsze, często anonimowe, tłumaczenia. Jak podaje Encyklopedyja powszechna [1867]: tylko w języku niezmierna różnica tych tekstów drugiej ręki, kiedy się je porównywa z textem oryginalnym przez Lelewela wydanym. Z tegoby można zrobić wniosek, że autor rękopisu Wiślicyi, miał pod ręką przekład Świętosława i tak przerabiał w nim język na nowszy, jak przerabiali go później tłumacze Biblii, kiedy mieli na zawołanie rękopisma poprzedników, jak i w ogóle wszyscy, co przepisywali dawne książki. Tłumaczenie polskie Statutu Warckiego autorstwa Świętosława z Wojcieszyna wydał również Antoni Zygmunt Helcel w 1856 r. w dziele „Starodawne prawa polskiego pomniki” w tomie I. W tym opracowaniu korzystamy z tej wersji Statutu. Pozyskanie i handel drewnem cisowym Od wczesnego średniowiecza cis był użytkowany zapewne na lokalne potrzeby i nie był intensywnie wycinany. Ciekawą sugestię znajdujemy u Brücknera [1927], który w swoim słowniku etymologicznym podaje oznaczające zarośla, gęstwiny hasło cigiędź. Słowo to, obecnie zupełnie zapomniane, być może powstało od cisa, cisiny przez dodanie zbiorowego przyrostka ędź, tak jak np. łab – ędź, gaw – iędź. Istnienie w języku polskim słów cisina – na oznaczenie drzewostanu cisowego, a dawniej także słowa cigiędź – na oznaczenie gęstych zarośli (nie tylko cisowych), może oznaczać, że nie był to gatunek dawniej tak rzadki jak dzisiaj. W języku polskim mamy bowiem specjalne terminy na drzewostany o określonym składzie gatunkowym np. sośnina, świerczyna, jedlina, dębina, buczyna, jaworzyna, brzezina, olszyna, ale brak jest oddzielnych słów oznaczających drzewostany rzadko występujące, np. składające się z lip, jesionów, wiązów, klonów. Nie mówimy przecież – lipina, jesionina, wiązina, klonina. Historyczna i etymologiczna analiza języka polskiego może tu być pośrednim dowodem, że cis nie był dawniej gatunkiem rzadkim. Drewno cisa stosowano dawniej na ziemiach polskich do wyrobu przedmiotów użytku domowego: łyżek, grzebieni, trzonków do narzędzi, kołków służących jako drewniane gwoździe. Czasami wykorzystywano je do wyrobu cenniejszych mebli. Dopiero później stosowano na intarsje, jako okleinę, forniry, wyroby tokarskie, snycerskie i rzeźby. Cis był jednak głównym materiałem, z którego wytwarzano broń wojenną i myśliwską. Od najdawniejszych czasów był bardzo cenionym materiałem do wyrobu dzid, oszczepów, łuków i kusz. Spowodowane to było tym, że odznacza się giętkością, trwałością i dużą wytrzymałością, a także nie ulega łatwo uszkodzeniu przez owady techniczne szkodniki drewna oraz grzyby powodujące jego zgniliznę [Czartoryski 1975]. Po wyniszczeniu drzewostanów cisowych w Zachodniej Europie rozpoczęło się na dużą skalę rabunkowe pozyskiwanie cisa z terenów Europy Środkowej i Wschodniej. Drewno tego gatunku miało coraz wyższą cenę, a że było materiałem na wyroby militarne, cis stał się surowcem strategicznym. Pierwsze wzmianki o handlu drewnem cisowym do Niderlandów przez Gdańsk pochodzą już z 1287 r. Późniejsze źródła podają wiadomości o dużym, zorganizowanym w rodzaj monopolu przez Krzyżaków, eksporcie cisa przez Gdańsk głównie do Anglii i Niderlandów [Czartoryski 1975]. W tym miejscu warto przypomnieć fragment historii Gdańska i jego rolę w handlu zbożem i drewnem. Gdańsk uzyskał prawa miejskie na prawie lubeckim w latach 1261−1263. Szybko stał się największym ośrodkiem administracyjnym i centrum handlowym Pomorza Gdańskiego. W tym okresie ustalono tu pierwsze taryfy celne. Ostatni z książąt gdańskich, Mściwój II (ok. 1220−1294), przekazał Gdańsk wraz z księstwem pomorskim księciu wielkopolskiemu Przemysławowi II (1257−1296). Od 1296 władzę nad miastem sprawował Władysław I Łokietek (ok. 1259−1333). W latach 1299−1306 Gdańsk znalazł się pod panowaniem królów czeskich – Wacława II i Wacława III, w których imieniu władzę sprawował ród Święców. W 1308 Święcowie sprowadzili do Gdańska Branderburczyków, a następnie prosili o pomoc Krzyżaków w ich wypędzeniu. Niestety Krzyżacy podstępnie opanowali miasto, wymordowali część mieszkańców i spalili gród książęcy, a z czasem opanowali całe Pomorze Gdańskie. Królowie Władysław Łokietek i Kazimierz Wielki bezskutecznie starali się odzyskać utracone ziemie. W 1361 r. Gdańsk stał się członkiem Hanzy i utrzymywał intensywne i rozległe stosunki z wieloma krajami Europy. Fiskalna polityka Zakonu wpływała jednak hamująco na rozwój miasta – ingerowano w sferę ustawodawstwa, finansów, sądownictwa, utrudniano kontakty z Polską – naturalnym zapleczem gdańskiego portu. Konkurowano także z Koroną w zakresie handlu, w tym handlu zbożem i drewnem. Powodowało to krwawo stłumione antykrzyżackie wystąpienie kupców i mieszczan w 1361, 1378, 1411 i 1416 r. [Lasocka 2002]. Błędy interpretacyjne Statutu Warckiego dotyczące zakazu pozyskiwania cisa w cudzym lesie Niekiedy w opracowaniach z zakresu ochrony przyrody pisze się o Statucie Wareckim zamiast Warckim (lub jak w starszych tekstach Wartskim). Jest to błąd, gdyż nazwa statutu pochodzi od miejsca jego uchwalenia – miasta Warta w Ziemi Sieradzkiej, a nie od miasta Warka w Ziemi Czersko – Mazowieckiej (wareckiej). Nazwa miasta Warty pochodzi od rzeki Warty, natomiast nazwa rzeki pochodzi od słowiańskiego słowa wart – prąd. Rzeka Warta, to taka, która wartko płynie, ma silny prąd, nurt. Nazwa miasta Warka pochodzi prawdopodobnie od słowa – warownia [Brückner 1927]. Oparcie się na najczęściej podawanym fragmencie nieoryginalnego i uproszczonego tekstu z drugiej ręki (drzewa cennego jako jest cis) lub na pracy Gottwalda [1922] Najstarsze ustawy ochronne w dawnej Polsce” z cytatem ... Jeśliby kto wszedłszy w las, drzewa które znajdują się być wielkiej ceny jako jest cis albo im podobne porąbał, tędy może być przez Pana abo dziedzica pojman... [za Wiśniewskim i Gwiazdowiczem 2004] łatwiej skłania do doszukiwania się w Statucie zaczątków gatunkowej ochrony przyrody (roślin). Tekst oryginalnego i najstarszego tłumaczenia tego fragmentu, artykułu 25 Statutu, dokonany przez Świętosława z Wojcieszyna brzmi jednak inaczej: ... Ale iże rozmajte są lasy, między którymi są niektóre drzewa w drugich wielgiej ważności a drogiego myta, jako jest cis a drugie drzewa droga... . Jest tu wyraźnie słowo myto. Brückner [1927] podaje, że myto znaczy cło, płaca, a mytnik to celnik, mycić zaś to płacić cło, przemycić – obejść cło, nie płacić cła, a ten, kto to robi, to – przemytnik. Jest to prasłowiańska pożyczka z niemieckiego muta, mauth – cło. Przyjęcie oryginalnego tekstu już nie tak prosto skłania do interpretacji o ochronie przyrody, a wyraźnie wskazuje na ochronę praw własności, zabezpieczenie przed kradzieżą cennego surowca Na Sieradzkich Szlakach o strategicznym znaczeniu. Jest rzeczą interesującą, jakie były powody opuszczenia w niektórych opracowaniach znaczących słów „drogiego myta”. Czyżby nie pasowało to i psuło z góry założoną interpretację tego fragmentu Statutu Warckiego? Rzeczą charakterystyczną jest, że w starszym od Statutu Warckiego o 66 lat Statucie Wiślickim znajdują się zakazy wyrębu w cudzym lesie dębów i za taki czyn wyznaczone zostały określonej wysokości kary pieniężne, podobnie jak w przypadku jabłoni i innych drzew owocowych. Fakt ten nie jest interpretowany jako dawny przykład ochrony przyrody, jako swoiste pierwociny prawa ochrony zasobów przyrodniczych. Zresztą również i dzisiaj te wymieniane przed 650 lat drzewa nie znajdują się pod prawną ochroną gatunkową. Zakazy w Statucie Wiślickim co do kradzieży niektórych gatunków drzew traktowane są jako ochrona praw własności. Niezbyt jasna jest zatem zmiana interpretacji w analogicznej sprawie dotyczącej zakazu wyrębu cisów w cudzym lesie. Jest to najczęściej przedstawiane (ale dopiero od XX wieku) jako akt ochrony zagrożonej przyrody. Nie bez wpływu na to jest fakt, że cis jako jeden z pierwszych, obok niewielu innych gatunków roślin (limby, różanecznika żółtego, szarotki alpejskiej, mikołajka nadmorskiego) uzyskał w Polsce prawne zabezpieczenie już w początkach organizowania prac na polu ochrony przyrody, w przepisach rozporządzenia ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 15 września 1919 r. o ochronie niektórych zabytków przyrody, opublikowanym w Monitorze Polskim nr 2 z 1919 r., poz. 208 [Szczęsny 1982]. Fakt, że cis stał się symbolem gatunkowej ochrony roślin, spowodował pewien rodzaj nadinterpretacji fragmentu Statutu sprzed sześciu wieków i był powodem poszukiwania „nieco na siłę” argumentacji, że w rzeczywistości ochrona przyrody ma swoje korzenie już w średniowiecznej Polsce. Dlatego spotykamy we współczesnych opracowaniach z zakresu ochrony przyrody takie stwierdzenia cis od 1423 r. objęty jest ochroną, Już za panowania Władysława Jagiełły cis podlegał prawnej ochronie, Władysław Jagiełło w Statucie Wareckim z 1423 r. nakazał ochronę cisa itp. Z całą pewnością zakaz wycinania cisa w cudzym lesie, zawarty w Statucie Warckim, był obroną przed intensywnym wykupem cisa przez agentów i pośredników kupców gdańskich i krzyżackich oraz reakcją na dotkliwe braki tego surowca na własny użytek dla wojska. Pierwszym aktem prawnym wprowadzającym w Polsce ochroną gatunkową roślin we właściwym tego słowa znaczenia było rozporządzenie ministra oświaty z 29 VIII1946 r. wydane na podstawie ustawy o ochronie przyrody z 10 III 1934 r. [Szczęsny 1982]. Władysław II Jagiełło, syn Olgierda i Julianny księżnej twerskiej, był wielkim księciem litewskim (1377−1401) i królem Polskim (1386−1434). Współrządził ze swoją pierwszą żoną, Jadwigą Andegaweńska, do jej bezpotomnej śmierci w 1399 roku. Zdarzenie to osłabiło prawną pozycję Jagiełły jako króla i pozostawiało otwartą sprawę dziedziczenia po nim tronu. Zmuszało go to do nadawania licznych przywilejów możnowładztwu i szlachcie, w celu pozyskania ich przychylności. Opierał się głównie na panach małopolskich, którym zawdzięczał koronę. W okresie jego panowania szlachta nie była już zatomizowanym skupiskiem rodów i rodzin lecz skonsolidowaną siła społeczną, dążącą świadomie do uzyskania dominacji i uprzywilejowanej pozycji w państwie. Jagiełło był uważany za zręcznego polityka, zarówno na arenie krajowej, zwłaszcza w zakresie trudnych i złożonych stosunków z Litwą, jak i międzynarodowej, gdzie umiał dobierać współpracowników i doradców [Rafacz 1935]. Statut Warcki był przywilejem dla szlachty, gdyż rozwijał i modyfikował zgodnie z jej interesami niektóre postanowienia statutów Kazimierza Wielkiego. W odniesieniu do cisa nie chodziło w tym Statucie o jego ochronę jako gatunku zagrożonego czy też nadmiernie eksploatowanego (jak to się często w uproszczeniu przedstawia). Celem zakazu pozyskiwania cisa w cudzym lesie było zagwarantowanie wyłączności posiadaczom lasów, że tylko oni mogą decydować o jego wycięciu i sprzedaży kupcom gdańskim, podobnie jak i innych cennych gatunków (dębu, drzew owocowych). Zakaz ten nie dotyczył możliwości pozyskania na własne potrzeby drewna gatunków „pospolitych” w cudzym lesie. Kupcy drzewni buntowali się przeciw nakładanemu przez kontrolujących i monopolizujących handel w porcie gdańskim Krzyżaków wysokiemu cłu (mytu) na drewno cisowe. Jak się wydaje, Statut Warcki należy rozpatrywać w kontekście aktywizacji politycznej szlachty, wymuszania przez nią kolejnych przywilejów, polityki antykrzyżackiej i stałej konfrontacji oraz konkurencji z państwem Zakonu Krzyżackiego, modernizacji państwa i wzrostu międzynarodowego znaczenia Polski [Samsonowicz 1995]. Doszukiwanie się w Statucie Warckim zaczątków prawnej ochrony przyrody na terenie Polski jest pewnego rodzaju nadinterpretacją, chociaż mamy tu do czynienia niewątpliwie z ograniczeniami w korzystaniu z zasobów przyrody, motywowanymi względami ochrony praw feudalnych oraz względami gospodarczymi, handlowymi i militarnymi. Gruszecki [2005] we „Wprowadzeniu” do komentarza Ustawy o ochronie przyrody z 2004 r. pisze ... w Statutach Wareckich Władysława Jagiełły z 1423 r., w których objęto ochroną dziki, łosie i jelenie. Znowu błąd w nazwie Statutu i wyjątkowa nadinterpretacja znaczenia tekstu. W artykule XXVIII wyraźnie jest mowa o regulacji łowieckiej, że gdy ktoś weźmie mięso upolowanego już wcześniej przez kogoś innego „jelenia, łosia, albo wieprza” lub zapoluje na zwierzęta gonione przez psy należące do innego myśliwego musi zapłacić karę. Czy na podstawie takiego postanowienia można mówić, że Polska w tym zakresie posiada poważne osiągnięcia, a liczba regulacji prawnych mogąca mieć wpływ na ochronę środowiska przyrodniczego, była znacząca [Gruszecki 2005]? Faktów nadinterpretacji dawnego prawa jest więcej. Mówienie na podstawie tekstu dotyczącego regulacji sprzeczek łowieckich, że były to początki gatunkowej ochrony zwierząt dowodzi zupełnej nieznajomości oryginalnych tekstów Statutu oraz rozpatrywania go bez kontekstu historycznego. Często nie wynika to ze złej woli, ale z faktu powtarzania za innymi nieprawdziwych lub źle zinterpretowanych faktów i fragmentów starych tekstów bez sprawdzenia źródeł. Literatura: Broda J. 2000. Historia leśnictwa w Polsce. Wydawnictwo Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, Poznań. Brückner A. 1927. Słownik etymologiczny języka polskiego. Krakowska Spółka Wydawnicza, Kraków. Czartoryski A. 1975. Z przeszłości cisa W: Cis pospolity – Taxus baccata L. Nasze drzewa leśne, t. III, Instytut Dendrologii PAN, PWN Warszawa – Poznań. Encyklopedyja powszechna. 1867. Nakład, druk i własność S. Oregelbranda – Księgarza i Typograta, Warszawa. 27. Gottwald K. Z. 1922. Najstarsze ustawy ochronne w dawnej Polsce. Ochrona Przyrody, 28: 16−17. Gruszecki K. 2005. Ustawa o ochronie przyrody – komentarz. Kantor Wydawniczy Zakamycze, oddział Polskich Wydawnictw Profesjonalnych, Kraków. Lasocka M. 2002. Gdańsk – historia W: Wielka encyklopedia PWN, Warszawa, t. 10. Paszkiewicz B. 2002. Grosz, grzywna W: Wielka encyklopedia PWN, Warszawa t. 10. Radecki W. 1989. Statuty Kazimierza Wielkiego i Władysława Jagiełły. Aura, w. 1. Radecki W. [red.]. 2006. Teoretyczne podstawy prawa ochrony przyrody. Towarzystwo Naukowe Prawa Ochrony Środowiska, seria monografie 53, Wydawnictwo Prawo Ochrony Środowiska, Wrocław. Rafacz J. 1935. Historia ustroju dawnej Polski. Sekcja Wydawnicza Towarzystwa „Bratnia pomoc studentów” Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa. Samsonowicz H. 1995. Do roku 1506 W: Polska na przestrzeni wieków, J. Tazbir [red.]. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa. Szczerbowski J. 1907. Pogląd na rozwój polskiego leśnictwa w XIX wieku w Galicji. Referat wygłoszony i opublikowany na Zjeździe Polskich Leśników w 1907 r. w Krakowie. Szczęsny T. 1982. Ochrona przyrody i krajobrazu. PWN, Warszawa. Wiśniewski J., Gwiazdowicz D. 2004. Ochrona przyrody. Wydawnictwo Na Sieradzkich Szlakach 57 Akademii Rolniczej im. Augusta Cieszkowskiego, Poznań. Władysława Jagiełły Statut Wartski z roku 1420 i 1423 w tłómaczeniu Świętosłwa z Wojcieszyna. W: Helcel A. Z. 1856. Starodawne prawa polskiego pomniki, Warszawa, t. I. Roman S. 1961. Geneza Statutów Kazimierza Wielkiego. Studium Źródłoznawcze, Kraków. Od Redakcji: Przedruk, za zgodą autora, z miesięcznika Sylwan nr 3 z 2008 r. Przypis Redakcji: Największe i najstarsze w okolicach Sieradza cisy: w parku w Rychłocicach, w Budach Rychłocickich, w Świątkowicach i na uroczysku w Pyszkowie. ZABYTKI Nieistniejący dworek w Smaszkowie koło Błaszek Rafał Bogusławski Smaszków – gniazdo rodowe Smaszkowskich to jedna z najstarszych miejscowości leżących w gminie Błaszki. Pierwsza wzmianka dotycząca wsi pochodzi już z 1391 r1. Od XV w. Smaszków dzielił się na Wielki i Mały. W r. 1509 część wsi zwana Smaszków Mały stała się własnością Mikołaja Kobierzyckiego, który nabył te dobra (wraz z sąsiednimi Kostrzewicami) od Jadwigi z Radlickich i Marcina małżonków Kostrzewskich. Natomiast Smaszków Wielki pozostawał niezmiennie w rękach rodziny Smaszkowskich, co trwało aż do 1541 r., kiedy to Feliks Smaszkowski sprzedał tę część wsi Wojciechowi i Stanisławowi Kobierzyckim2.W ten sposób Smaszków w całości znalazł się w rękach rodziny Kobierzyckich, którzy władali tymi dobrami przeszło sto lat. 58 W r. 1667 Kazimierz Kobierzycki, chorążyc bydgoski, sprzedał Smaszków za 4 tys. 300 zł pol. Marcinowi z Siemikowic Radoszewskiemu, który 23 lata później zbył te dobra Adamowi Psarskiemu za 12 tys. zł pol.3 Psarscy gospodarowali w Smaszkowie 25 lat do r. 1715.Wówczas syn i córki Adama Psarskiego – Jan, Marianna (żona Sebastiana Żeromskiego), Katarzyna, Jadwiga i Teresa sprzedali majątek Wojciechowi Jabłkowskiemu za sumę 12 tys. 200 zł pol. W lipcu 1728 r. od Jabłkowskiego wieś kupił Michał Wargawski, który trzy lata później – dnia 11 VII 1731 r. zawarł kontrakt sprzedaży dóbr Smaszków (wraz z częścią Kostrzewic) na sumę 25 tys. zł pol. z Janem, Józefem, Andrzejem i Marianną (żoną Franciszka Milewskiego), braćmi i siostrą Rowińskimi. Nowi dziedzice Smaszkowa posiadali majątek 10 lat. Po upływie tego okresu, w r. 1741 kupił od nich wspomniane dobra Jan Jankowski za 26 tys. zł pol. Po śmierci Jankowskiego majątek odziedziczyła w części córka Anna, żona 1v. Ludwika Poniatowskiego 2v. Franciszka Bogusławskiego, chorążego wojsk koronnych. Wg Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich wieś Smaszków dziedziczył w r. 1745 Kajetan Jankowski. W r. 1765 Józef i Antoni Poniatowscy – synowie nieżyjącej wówczas Anny z Jankowskich 1v. Poniatowskiej 2v. Bogusławskiej ustąpili swe działy na Smaszkowie ojczymowi Franciszkowi Bogusławskiemu za sumę 8 tys. 545 zł pol. Inne części dóbr trafiły w ręce Adama Porowskiego, miecznika nowogrodzkiego, który w r. 1788 sprzedał je za 6 tys. zł pol. Józefowi z Komorza Kurcewskiemu, komornikowi ziemskiemu wieluńskiemu4. Po śmierci Franciszka Bogusławskiego w 1796r. pozostały po nim majątek w Smaszkowie przeszedł, drogą spadku, na jego dzieci: Juliannę Konstancję (żonę wspomnianego komornika ziemskiego wieluńskiego Józefa Kurcewskiego), Teklę Elżbietę (żonę szambelana Michała Mokrskiego), Maksymiliana Edwarda i Ludwika Bartłomieja Bogusławskich oraz Józefa Byszewskiego, rotmistrza wojsk koronnych, wdowca po Krystynie Bogusławskiej – zmarłej córce Franciszka5. W wyniku kompromisów zawartych między członkami rodzin: Bogusławskich, Byszewskich, Mokrskich i Kurcewskich majątek stał się własnością tych ostatnich6. Od Kurcewskich Smaszków nabył Stanisław Suchorski. Ostatnim właścicielem Smaszkowa z tego rodu był Teodor Suchorski, który zginął w bitwie pod Rudnikami w powstaniu styczniowym. Od Suchorskich Smaszków przeszedł w ręce Gątkiewiczów: Cezarego, a następnie Alojzego, który sprzedał go Joannie z Taczanowskich Walewskiej, za 80 tys. rs. W rękach tej rodziny Smaszków pozostawał do II wojny światowej7. Tak w dużym skrócie przedstawiają się dzieje własności ziemskiej dóbr Smaszków. Tamtejszy dwór nie zachował się do naszych czasów. Mamy jednak możliwość odtworzyć jego wygląd z lat 80. XVIII w. dzięki zapisom w księdze grodzkiej sieradzkiej inscriptionum nr 230. W tym czasie, w Smaszkowie gospodarowali Bogusławscy h. Ostoja. W dniu 12 VIII 1783 r. Maksymilian Bogusławski wziął w trzyletnią dzierżawę majątek Smaszków od swego ojca Franciszka Bogusławskiego, chorążego wojsk koronnych za 2 tys. zł pol. rocznie. Po 8 miesiącach dzierżawy Bogusławski zarządził wizję dóbr chcąc uniknąć ewentualnych nieporozumień z ojcem8. Owej wizji dokonali w dniu 27 IV 1784 r. szlachcice Antoni Krzeczkowski i Franciszek Bajkowski oraz chłop Adam Zemczak, woźny sądowy wojewódzki. Wizytatorzy sporządzili bardzo obszerny i zarazem szczegółowy opis majątku wraz z dworem w Smaszkowie9. Jest to jeden z najcenniejszych, moim zdaniem, inwentarzy dóbr prywatnych jakie można znaleźć w księgach grodzkich sieradzkich z II połowy XVIII w. Obszerne fragmenty inwentarza dóbr Smaszków prezentuję poniżej. Dwór. „[...] Najprzód wchodząc z podwórza do dworu, który stoi pod południe widzieliśmy drzwi na dwóch zawiasach, hakach, z rękojeścią żelazną i klamką żelaznymi, zasuwką drewnianą z tarcic prostą robotą. Do sieni wszedłszy, w której Na Sieradzkich Szlakach podłogi nie masz tylko doły w ziemi powybijane, z której sieni po prawej ręce widzieliśmy drzwi na dwóch zawiasach, hakach, zamki i kurcatą żelaznemi, u których drzwi z prawej poodrywane i haczyk. Do izby pańskiej wszedłszy widzieliśmy po lewej ręce kominek, u którego kaptur zepsuty, piec z kafli białych w prążki modre, ten w przestawianiu reparacji potrzebuje. W tej izbie są okna trzy o dwóch kwaterach otwieranych na zawiasach z haczykami żelaznemi w tafelki, w których duże tafelki wybite, ramy zaś u tych okien a osobliwie u dwóch ode drzwi [...] popróchniałe. W tej izbie widzieliśmy kredens stary, u którego szpągi poodrywane u drzwiczek górnych, które na trzech zawiaskach francuskich, są u tych zamek zepsuty, szkło potłuczone, drzwiczki zaś u dolnego schowania na dwóch zawiasach z zamkiem i kluczem w tym kredensie puliczki [półeczki] do stawiania szkła się też spróchniały, popsuły. W tej izbie podłoga z tarcic miejscami powyprężana, miejscami pogniła. Z tej izby w rogu pieca są drzwi podwójne na czterech zawiasach hakach z zamkiem i zasuwką żelaznemi [...]. Do tego pokoju wszedłszy po lewej ręce widzieliśmy piece z kafli białych, u którego koronka zepsuta i kominek, u którego kaptur mocno narysowany i niebezpieczny. Szafa przy drzwiach nowa w której drzwi na czterech zawiasach francuskich z zamkiem francuskim ze szufladami, nowa. W tym pokoju okna dwa o dwóch kwaterach otwieranych na zawiasach z haczykami żelaznemi, w tafelki, w ołów [oprawione], w których jedna kwatera zła w drewno [oprawiona], tylko w niej są tafelki nie wywiane. W tych pokojach znajdują się rzeczy te my widzieli jako to: obrazów 5 w ramach […], stołków [z] poręczami 6, łóżka 2 złe, sita do sypania kasz i mąk 3 stare. Podłoga w tym jest z tarcic miejscami pobutwiała, i tam znajdujemy rzeczy, któreśmy widzieli i osobnym regestrem spisane inwentarskim jako to: w sieni znajduje się waza cenowa jedna, półmisków 5, przystawka 1, talerz 1, lichtarz cenowy [cynowy] 1 […], farfurek 5, filiżanek para, karafka szklana, szklanica jedna kryształowa, kieliszek 1, kubków 2 prostych, nalewka, smoczek dzban 1, butlów szklanych 3, obrus 1 zły, dzbanek do piwa gliniany polewany żółty, rożen żelazny 1. Z tego pokoju przy kominku widzieliśmy drzwi na dwóch zawiasach, hakach, zamkiem i kurczatą żelaznemi. Do komory wszedłszy przystawionej, w której podłoga z tarcic stara powyprężana i posoba [sufit] stara. Z tej komory widzieliśmy drzwi na bindaż [ogródek ziołowy] na dwóch zawiasach, hakach, ze dwiema haczykami żelaznymi, stare. Wyszedłszy na bindaż widzieliśmy okiennic starych złych 5 na zawiasach i hakach żelaznych. Wyszedłszy z tych pokojów na powrót do sieni widzieliśmy po prawej ręce drzwi do izby czeladnej z tarcic na dwóch zawiasach, hakach z wrzeciądzem, skoblem, klamką, haczykiem żelaznemi. Do izby czeladnej wszedłszy widzieliśmy kominek i piec z gruntu złe, niebezpieczne, nowej potrzebujące reperacji. W tej izbie okna dwa z drewna w tafelki, w których 3 tafelki stłuczone, szafki 2 stare z tarcic do stawiania statków. W tej izbie podłogi nie masz tylko doły w ziemi pokopane. W tej izbie czeladnej drzwi do komory na dwóch zawiasach, hakach z wrzeciądzem, skoblem żelaznem. Do komory wszedłszy, w której podłogi nie masz [...]. Z tej komory drzwi z tarcic na dwóch zawiasach, hakach żelaznych, zapora drewnianą. Nad temi drzwiami jest okienko małe. Z tej izby czeladnej dalej na prost idąc do sieni, w której widzieliśmy drzwi do kuchni z tarcic na dwóch zawiasach i hakach żelaznych. W tej kuchni komin miejscami porysowany poprawy dla niebezpieczeństwa ognia potrzebujący. Tymi wszedłszy do sieni po prawej ręce widzieliśmy schód na górę idący tarcicami obity, zamykany, którego drzwi na dwóch zawiasach, hakach z wrzeciądzem, skoblem, żelaznemi. Na górę wszedłszy widzieliśmy nad ziemią izbetkę, do której drzwi na zawiasach dwóch, hakach z wrzeciądzem, skoblem i haczykiem żelaznem, do którego wszedłszy widzieliśmy okno na podwórze jedno w szyby małe okrągłe w ołów [oprawione] dobre. W tej izdebce podłoga i posoba [sufit] z tarcic stawiane [w] węgły z drzewa rzniętego bez pieca i kominka. Kozły na tym dworze miejscami pobutwiałe dla zacieku gdyż znacznej jak nowej potrzebuje reperacji. Na okół zaś tego dworu idąc, chodząc widzieliśmy ściany miejscami pobutwiałe a osobliwie wchodząc do dwora słupy i przyciesie pogniłe i popróchniałe, znacznej potrzeby reperacji. Koło tego dworu bindaż [ogródek ziołowy] na okół nie skoszony nie ogrodzony.” Na podstawie powyższego opisu można z dużym prawdopodobieństwem odtworzyć wygląd i rozkład pomieszczeń dworu w Smaszkowie w 1784 r. Plan dworu w Smaszkowie w II poł. XVIII w. Rys. Rafał Bogusławski W centralnej części budynku znajdowała się sień, z której prowadziły drzwi do izb: pańskiej i czeladnej oraz do kuchni. W sieni znajdowały się także schody prowadzące do izdebki na poddaszu. W izbie pańskiej, zlokalizowanej po prawej stronie dworu, znajdował się kominek, piec z białych kafli ozdobionych modrymi prążkami i kredens zamykany drzwiczkami na francuskich zawiasach. Z izby pańskiej prowadziły drzwi do pokoiku, w którym również znajdował się kominek i piec kaflowy. Przy pokoiku zlokalizowana była komora z wyjściem do ogródka ziołowego. W tych pokojach było kilka obrazów i stołków z poręczami, szafa oraz dwa łóżka. W lewej części dworu była izba czeladna, komora i kuchnia. W izbie czeladnej znajdował się kominek i piec oraz szafki wykonane z tarcic. Okna tego dworu były zaopatrzone w okiennice. W opisie brak jest wzmianki czym pokryty był dach dworu oraz czy budynek opatrzony był w ganek. Z uwagi na to, że zabudowania gospodarcze takie jak mielcuch, stajnie czy kurniki pokryte były szkudłami (rodzaj gontu) należy wnosić, że i dach dworu miał podobne poszycie. Charakter i stan dworu był typowy dla końca XVIII w. Poniżej prezentuję dalsze, wybrane fragmenty opisu dóbr Smaszków dotyczące zabudowy folwarcznej. Kurniki. „[...] widzieliśmy kurniki 3, węgły z bali rzniętych w słupy, na których drzwi troje z tarcic na biegunach. W tych kurnikach są przegrody, podłoga w nich z delików stara, zła, pobutwiała, te kurniki skudłami pokryte”. Mielcuch (budynek do warzenia piwa i wyrobu gorzałki). „[...] od dwora idąc widzieliśmy mielcuch na podwórzu, do którego wchodząc drzwi na biegunach, zaporą drewnianą, u których wrzeciądz i skobel żelazne. Do sieni wszedłszy tego mielcucha widzieliśmy statki tak co do piwa robienia należą, jako i do palenia wódki, a najprzód kotlina, w której kocioł do piwa jest wylepiony z gruntu zrujnowana, nowej potrzebująca reperacji. Widzieliśmy kociołek do piwa stary, powyginany, zamykający w sobie beczkę nowej miary z uchami dwiema żelaznemi, ten jest wyrobiony, cienki, miejscami niedługo dziur spodziewać w nim trzeba, statki widzieliśmy te jako to: beczek starych z tych wontory [bruzdy do osadzenia dna w beczce] w niektórych przegniłe i wąskie, złe obręcze pogniłe, na mim 7 butleczków także, starych, nowych potrzebujących obręczy 4, kadzi 2 stare, złe, nowego potrzebujące wierznięcia dla pogniłych wątorów i obręczy, drybusy [zbiorniki na wodę] 3 stare i te pobicia potrzebujące, [...] wybierka od piwa, ta Na Sieradzkich Szlakach 59 60 nic warta, koryto pod kadziami stare [...], gliną je lepią i tam widzieliśmy garniec inwentarski także do palenia wódki zawierający w sobie beczkę dobrej miary i konwiów [konwia bańka na mleko] 3, ten jest stary pogięty miejscami z rurami i rumica [wężownica], którego kotlina także z gruntu zła nowej potrzebująca naprawy. Widzieliśmy także wybierkę jedną, starą, złą odnowy potrzebującą. Z sieni wchodząc do izby mielcucha widzimy 3 drzwi na dwóch zawiasach, hakach, wrzeciądzem, skoblem, żelaznemi i haczykiem. W tej izbie okno jedno w drewno, w którym tafelek 6 stłuczonych, [w] izbie widzieliśmy rost z tarcic rzniętych, słupach czterech wkopanych do słodów, dobry. W tym mielcuchu widzieliśmy kominek, u którego kaptur mocno nadpsuty, piec ze sabatnikiem [część pieca do pieczenia chleba], złe, poprawy potrzebujące. W tym mielcuchu podłogi nie masz, posoba z tarcic. Z tej izby drzwi są do komory na zawiasach, hakach żelaznych. W tej komorze podłogi nie masz tylko korytko gdzie beczki stawały [...]. Posoba w tej z delików. Z tej komory drzwi na podwórze pańskie na biegunach drewnianych, zaporą drewnianą. Idąc na powrót do sieni tegoż mielcucha gdzie widzieliśmy schód na górę stary, zły. Na górę wszedłszy widzieliśmy suszenie górne z komina izbetniego, bardzo niebezpieczny z gliny poopadane, organki popsute. To suszenie znacznego potrzebujące, jak nowego reperunku [...]. Ten mielcuch [...] [w] węgły stawiany, szkudłami pokryty, lecz szkudła pobutwiałe, stare, nowego potrzebujący przykrycia. Za tym mielcuchem widzieliśmy studnię w której tak słup stary spróchniały, pochylony jako li też i żuraw co się tylko mają obalić, studnia [...] potrzebująca naprawy. Rynny do lania wody nad kadzią do mielcucha, te z gruntu złe”. Chlewy. „[...] w tym samym podwórzu obok mielcucha widzieliśmy chlewy dworskie za grodzeniem. Te chlewy 4 były stawiane w węgły z bali rzniętych i w słupy, w których drzwi czworo a piąte do ogrodzenia, które w słupy z drzewa opalonego oparkanione, dylina w tym przegrodzeniu stara z delików, zła i koryta 2. Te chlewy słomą pokryte z gruntu złe, na okół tak słupy jako przyciesi pogniłe i ściany co się mają obalić, te z gruntu nowej potrzebują reperacji”. Ozd (bydynek do suszenia słodu). „[...] w sadzie widzieliśmy ozd do suszenia słodów spustoszały, do którego wchodząc widzieliśmy drzwi na biegunach drewnianych z wrzeciądzem, skoblem ułamanym. Pusty ten w węgły z bali rzniętych stawiany, w którym posoba z deli, pod którym przycieś jedna zgniła. Pobity szkudłami, ten w pobiciu i zaciągnieniu przyciesi, postawienia pieca, nowej potrzebie reperacji. . Idąc dali od ozdu w tym sadzie widzieliśmy pszczoły, których się znajduje pieńków [pasiek] 4”. Stajnie z wozownią. „[...] idąc w podwórze od mielcucha po lewej ręce widzieliśmy stajnie z wozownią i komorą z wystawą, prosto w dwór u wystawy słupy pogniłe i pochylone co tylko mają upaść. Do stajni wchodząc widzieliśmy drzwi na biegunach [z] zaporą drewnianą bez żelastwa. Do stajni wszedłszy widzieliśmy podłogę z dech starą, złą, reperacji nowej potrzebującą, żłoby 2 i drabie. Posoba w tej z delików. Z tej stajni idąc obok wozownia, w której wrotnie na biegunach drewnianych z wrzeciądzem, skoblem żelaznemi. W tej wozowni podłóg nie masz, posoba z dlików. Z wozowni idąc widzieliśmy komorę, do której wchodząc drzwi na biegunach drewnianych z wrzecądzem i skoblem żelaznemi. Do sionki tej komory wszedłszy widzieliśmy podłogę z tarcic i posoba z delików, z tej sionki drzwi na biegunach do komory z wrzeciądzem, skoblem żelaznem. W tej komorze podłoga z deli i posoba. Z komory idąc na górę widzieliśmy schód, u którego drzwi jedne zepsute. Na górę wszedłszy widzieliśmy 2 karmniki zamykane, u których drzwiczki z tarcic, zawiaskach i hakach żelaznych. Te stajnie w węgły stawiane z bali rzniętych, które od dołu […] szkudłami pobite lecz szkudła pogniłe, całe słomą pokryte, te reperacji tak [w] poszyciu jako i w dawaniu słupów potrzebują”. Obory. „[...] obory [w] węgły i słupy stawiane z bali rzniętych, [z] zastawami dwiema o dwóch wrotnicach na biegunach drewnianych, u której także pod wystawami słupy pogniły posoba w nich z żerdzi sosnowych kładziona żłoby w tych i drabie na okół stare, złe, obory od doła murem [podmurowaniem] jednym, dranicami pokryte, dranice pogniły. Te słomą pokryte, pod nimi na okół przyciesi pobutwiałe. Te reperacji w poszyciu i w zaciągnieniu przycięsiów potrzebują”. Stodoły. „[...] w tym samym podwórzu widzieliśmy stodołę o dwóch bojowiskach, czterech samosiekach [przegrodach], wrotnicach, u dwóch wrotni wrzeciądze, skoble żelazne. Ta stodoła w węgły, w słupy z bali rzniętych stawiana, słomą pokryta, nowa, dobra ze wszystkim. Idąc od tej stodoły widzieliśmy drugą stodołę o jednym bojowisku a dwóch samisiekach i zwrotniach starych, u jednych wrotni wrzeciądz, skobel, żelazne. Ta w węgły stawiana z bali rzniętych słomą pokrytą starą, pod którą przycieś jedna zgniła, poszycie stare zbutwiałe, ta reperacji potrzebuje. Te stodoły zacząwszy od rogu nowej stodoły aż do stodoły starej i obory były płotami częścią w koły wbijane częścią w słupy wkopywane ogrodzone lecz koły pogniły i słupy [...] popróchniały”. Owczarnia. „[...] owczarnia o dwóch wystawach i zwrotniach u wrotni jednych kona żelazna i skobel u drzwiczków zaś pobocznych wrzeciądz, skobel żelazny. Ta owczarnia stawiana w węgły z bali rzniętych lecz dla zgniłej przyciesi od dworu pochyliła się i ściana cała się ma wywalić pokryta słomą. Od dachu [...] dranicami pobita tak w poszyciu jak w powleczeniu przyciesi znacznej potrzebuje reperacji”. Spichlerz. „[...] w tym samym podwórzu widzieliśmy spichlerz z wystawą, lecz słupy u wystawy zgnieły, do którego wchodząc widzieliśmy drzwi na zawiasach, dwóch hakach, wrzeciądzem, skoblem żelaznem. Do sionki spichrza tego wchodząc widzieliśmy podłogę i posobę z tarcic. Z tej sionki drzwi do dolnego na dwóch zawiasach, hakach, wrzeciądzem, skoblem i zamkiem o dwóch sypaniach, w którym sypaniu widzieliśmy przegrodę na gorsze sypanie [...]. Ten spichrz w węgły z bali rzniętych stawiany, [...] był pobity szkudłami lecz szkudły pognieły. Poszycie na niem z gruntu złe, nowej potrzebujące reperacji. Za tym spichrzem widzieliśmy sadzawkę spustoszałą przez większą połowę chrustem zarosłą, drugą także sadzawkę w podwórzu naprzeciwko mielcucha widzieliśmy także spustoszałą bez upustu, który z gruntu zdezelowany. Te w szlamowaniu i daniu upustu reperacji potrzebują znacznej”. Przypisy: 1 S. Zajączkowski, S. M. Zajączkowski, Materiały do słownika geograficznohistorycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400 roku, cz. 2, Łódź 1970, s. 104-105. 2 B. Chlebowski, W. Walewski, F. Sulimierski, Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, Warszawa 1892, t.10, s. 868. 3 Biblioteka Kórnicka, Teki prof. W. Dworzaczka, 1690 \REGESTY\KSIEGI\ KL_I1718.X#2751 (Nr. 146). 4 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie relationum, nr 182 k. 224-226v.; Księgi ziemskie sieradzkie nr 115 - wyroki sądu ziemskiego sieradzkiego z lat 17901792, k. 204-204v. 5 R. Bogusławski, Dobra ziemskie Ścibor-Bogusławskich h. Ostoja w Ziemi Sieradzkiej i okolicy na przestrzeni wieków XV–XX, [w:] Na Sieradzkich Szlakach, nr 4/2007. 6 Arch. Państw. w Łodzi oddz. w Sieradzu. Powiatowa Komisja Sprawiedliwości w Sieradzu, nr aktów – 834, 211. 7 W. Marszałek, Przez pola i lasy Wysoczyzny Złoczewskiej, [w:] Na sieradzkich szlakach nr 3/2000, s. 24. 8 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie incriptionum, nr 230 k. 169-170. 9 AGAD. Księgi grodzkie sieradzkie incriptionum, nr 230 k. 173-183v. Na Sieradzkich Szlakach ARCHEOLOGIA Zabytki archeologiczne w okolicach Błaszek z okresu starożytności Piotr Rolirat CZ. I – EPOKA KAMIENIA I BRĄZU Kultury zamieszkujące i mające wpływ na obszar gminy Blaszki1. Epoka okres podokres Dolny Środkowy Górny Schyłkowy Paleolit Mezolit Neolit Wczesny Środkowy Eneolit Późny Chronologia (p.n.e.)* 450 – 90 tys. 90 – 40 tys. 40 – 12 tys. 12 – 7,9 tys. 7,9 – 5,2 tys. 5,2 – 3,7 tys. 3,7 – 2,5 tys. 2,5 – 1,9 tys. 1900 – 1400 I wczesny 1700 II starszy 1400 – 1200 III środkowy 1200 – 1000 IV młodszy 1000 – 800 V późny (halsztacki A-B) 800 – 650 C 650 – 500 D 500 – 400 Halsztacki Lateński Rzymski Wczesny (przedrzymski) Środkowy Późny (A) B1 B2 C1 C2 D Wędrówki Ludów 400 – 250 250 – 125 125 – n.e. n.e. – 70 n.e. 70 – 150 150 – 250 250 – 300 300 – 375 375 – 6/7 w. Wczesne średniowiecze 6/7 w. – I. kultura Kultura pucharów lejkowatych (grupa wschodnia) Kultura ceramiki sznurowej amfor niezróżnico- Kultura wanej (grupa kulistych środkowopolska) Kultura ceramiki sznurowej niezróżnicowanej (grupa Kultura trzciniecka nadodrzańska) Kultura trzciniecka (grupa łubiańska) Kultura wschodniołużycka grupa środkowopolskia Kultura łużycka – grupa środkowopolska Wpływ grupy wschodniowielkoplskiej Kultura wschodnioZachodniołużycka łużycka Kultura łużycka – na granicy grupy wschodniowielkopolskiej/górnośląsko i małopolskiej/środkowopolskiej Łużycka – zachodnia/ wschodniowielkopolska/ środkowopolska Kultura pomorska Kultura grobów kloszowych Kultura przeworska Kultura przeworska Tradycje Kultury przeworskiej okresu rzymskiego. Kultura prapolska EPOKA KAMIENIA Na obszarze gminy Błaszki i w bliskim sąsiedztwie, nie odnotowano żadnych znalezisk archeologicznych z paleolitu. Najstarsze odkrycia dotyczą okresu schyłkowego paleolitu i mezolitu. Jednak przynależność kulturowa tych odkryć jest nieznana lub niepewna. Pierwsze zidentyfikowane kultury pochodzą z neolitu. Oto jak przedstawia się zasiedlenie obszaru gminy Błaszki przez jednostki kulturowe w poszczególnych epokach i okresach archeologicznych. 1. MEZOLIT (7 900 – 5 200 p.n.e.) Pierwsze ślady osadnictwa w okolicach Sieradza pochodzą z końcowej fazy starszego okresu epoki kamienia (paleolitu) i ze środkowego okresu epoki kamienia (mezolitu). Obok najstarszych odkryć (z 1962 r.), których dokonano w Zduńskiej Woli, Godynicach i Rzechcie, wymienia się także: Kije Stanowisko nr 1, na którym dokonano odkrycia znajdowało się na wzgórzu-wydmie nad dawnym korytem nieistniejącej dziś rzeczki, koło gospodarstwa Józefa Trzeciaka. Znaleziono tam kilkanaście odłupków krzemiennych (z krzemienia narzutowego). Znajdują się one w zbiorach Muzeum Okręgowego w Sieradzu. Jasionna – w wykazie stanowisk schyłkowo paleolitycznych. K. Cyrek podaje ją z nieznanym numerem stanowiska. Kopacz stanowisko nr 1 – w wykazie stanowisk mezolitycznych K. Cyrka. Znalezisko wcześniej przypisywane kulturze tardenuaskiej, obecnie janisławickiej. 2. NEOLIT (5 200 – 1 900 p.n.e.) Jeśli chodzi o stanowiska neolityczne na terenie gminy Błaszki, to w porównaniu z paleolitem i mezolitem jest ich więcej. Powodem tego stanu rzeczy jest ogólny rozwój osadnictwa w tym okresie. KULTURA PUCHARÓW LEJKOWATYCH – eneolit (neolit środkowy i późny) (3 700 p.n.e. – 1 900 p.n.e.) Pierwszą liczniej reprezentowaną jest kultura pucharów lejkowatych. Rozwijała się ona w 4 tysiącleciu p.n.e. Jej nazwa pochodzi od charakterystycznej formy naczynia z brzuścem baniastym i szeroko rozchylonym kołnierzem. Jest to kultura rolniczo-hodowlana. Po pierwszej fazie rozwoju dochodzi do wyraźnego jej zróżnicowania na szereg grup terytorialnych. Większość obszaru Polski (w tym obszar gminy Blaszki) zajmowała grupa wschodnia, która rozwijała się do połowy 3 tysiąclecia p.n.e. A. Pelisiak w tomie 8 Sieradzkiego Rocznika Muzealnego wymienia pięć punktów osadniczych kultury pucharów lejkowatych na obszarze gminy Błaszki: Domaniew, Jasionna, Kopacz, Łubna, Orzeżyn. T. Łaszczewska w Studiach i Materiałach do dziejów Ziemi Sieradzkiej podaje jedynie opis stanowiska 1 w Kopaczu. Znajdowało się ono na wydmach przy drodze z Kopacza do Włocina, między tą drogą a gospodarstwem J. Piórkowskiego. Znaleziono tam: ok. 85 ułamków naczyń zdobionych i niezdobionych, ułamki pucharów, fragment kolankowego ucha, fragmenty den, kawałek polepy. Znajdują się one w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi. Wśród miejsc odnalezienia charakterystycznych dla kultury pucharów lejkowatych siekierek krzemiennych o soczewkowatym przekroju i cienkim obuchu oraz czworościennych z grubym obuchem, wymieniany jest również Kopacz. KULTURA AMFOR KULISTYCH – neolit późny (2 500 p.n.e. – 1 900 p.n.e.) Około 2500 lat p.n.e. pojawiła się na ziemiach polskich kultura amfor kulistych. Garncarze tej kultury wykonywali charakterystyczną ceramikę – m.in. amfory o kulistym brzuścu, od których pochodzi jej nazwa. Na obszarze naszej gminy jest tylko jeden prawdopodobny punkt osadniczy należący do kultury amfor kulistych w Jasionnej. Na polu należącym do posiadłości Gutowskiego znaleziono siekierkę czworoboczną z grubym obuchem wykonanym z krzemienia pasiastego, która obecnie znajduje się w Muzeum w Sieradzu. KULTURA CERAMIKI SZNUROWEJ – neolit późny - wczesny brąz I (2 500 p.n.e. – 1 400 p.n.e.) Ilość znalezisk pochodzących z kręgu kultury ceramiki sznurowej jest już znacznie większa niż w przypadku kultury amfor kulistych. Kultura ceramiki sznurowej pojawia się w połowie 3 tysiąclecia p.n.e. Na przełomie 3 i 2 tys. p.n.e. (późny eneolit) zajmowała ona obszar Niżu Europejskiego od Renu po Ukrainę i od Bałtyku po góry Środkowej Europy włącznie. Punktem osadniczym tejże kultury w okolicach Błaszek była: Na Sieradzkich Szlakach 61 Jasionna. Ponadto do kultury ceramiki sznurowej z neolitu zalicza się znaleziska z miejscowości: Kopacz (Kopacz zaliczany jest również do obozowisk kultury pucharów lejkowatych). W miejscu opisanym wcześniej przy drodze do Włocina, odkryto: ułamki naczyń zdobionych ornamentem sznurowym, toporek kamienny z asymetrycznym ostrzem (datowane na neolit lub początek brązu). W Kopaczu znaleziono także małą siekierkę dwuścienną, gładzoną przy ostrzu, wykonaną z krzemienia woskowo-czekoladowego. O ile ułamki naczyń i toporek znajdują się w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi, to siekierka, która także przed wojną była w tym Muzeum zaginęła. Brudzew. Informacji na temat rodzaju stanowiska, czy odnalezionych przedmiotów nie posiadamy. Wągłczew-Kolonia – w żwirowni gromadzkiej ok. 1200 m. na wschód od Wągłczewa w sposób przypadkowy odkryto prawdopodobny grób. Znaleziono naczynie gliniane – amforę typu turyńskiego pięknie zdobiona odciskami sznura. Odkrycia dokonał w 1937 r. Józef Pynak z Raczkowa.2 ODKRYCIA O NIEUSTALONEJ KULTURZE Obok wyżej wymienionych punktów osadniczych i znalezisk, dokonano odkryć datowanych na przełom epoki kamienia i brązu, których przynależność kulturowa jest nieustalona. Jeśli chodzi o punkty osadnicze to są nimi: Adamki, Tuwalczew, Gruszyczce, Jasionna, Kolonia Brudzew, Kolonia Wągłczew, Żelisław, Wągłczew Do znalezisk o nieustalonej kulturze epoki kamienia należą: Gruszyczce – znalezisko luźne z epoki kamienia – wymienione przez R. Weinerta, Kopacz – na wzgórzu piaszczystym należącym do Piotrkowskiego – byłego właściciela Kopacza odnaleziono dwie siekierki kamienne z neolitu. Przed II wojną znajdowały się w zbiorach prywatnych gospodarza. Kurek – 300 m. na zachód od zakrętu drogi Chajów – Jasionna odkryto parę nieregularnych odłupków i skrobacz krzemienny.3 EPOKA BRĄZU (1 900 – 650 p.n.e.) Na obszarze gminy Błaszki wyróżnia się we wczesnym brązie następujące punkty osadnicze poza kulturą mierzanowicką: Kopacz, Równa, Wągłczew-Kolonia (wymieniany już w odkryciach o nieustalonej kulturze z przełomu epoki kamienia i brązu). Na tymże stanowisku odkryta została amforka typu turyńskiego (opisana wcześniej na s.17) – jedno z najpiękniejszych naczyń odnalezionych w pobliżu naszej gminy. Amforka typu turyńskiego - wczesny okres brązu i kultura trzciniecka – Wągłczew S. i M. Ryc. 5a, fot. Z. Brzozowski KULTURA TRZCINIECKA (grupa łubieńska) – I i II brąz (1700 p.n.e. – 1200 p.n.e.) Powstała na podłożu: lokalnych grup kultur ceramiki sznurowej, silnych wpływów kultury iwieńskiej (grupa kultury unietyckiej), silnych wpływów kurhanów południowoczeskich. W środkowej Polsce występowały trzy grupy tej kultury: mazowiecko – podlaska, opatowska, łubieńska – zajmująca 90% Polski Środkowej – na zachód od Pilicy do Prosny, na południe od górnej Warty i Prosny. Punkty osadnicze kultury trzcinieckiej odkryto w miejscowościach: Jasionna i Łubna. Studia i Materiały wymieniają następujące miejsca odkryć dotyczących epoki brązu: Kopacz – na wydmach przy drodze 62 Kopacz – Włocin – odnaleziono ułamki naczyń grubościennych sitowatych sitowatych zdobionych (II brąz – kult. trzciniecka). Łubna – przy granicy przysiółka Klekot. Przy drogach Łubna – Jasionna i Jasionna – Biały Orzeł, między wsiami Łubna – Sudoły – Jasionna, na polach Łubnej – cmentarzysko zawierające 27 kurhanów – groby szkieletowe (II brąz – k. trzciniecka, I brąz – k. Iwieńska Kurhany sypano zapewne pobierając piasek z dookolnego dość dużego rowka, gdyż pierwotna próchnica leśna była zawsze naokoło przerwana. Kurhany położone są w dwóch grupach: część wschodnia – obejmuje mogiły 1-11 i 23, z których kurhany 3-11 porośnięte są laskiem brzozowym, część zachodnia – mogiły 12-14, 17-22 i 24-29.4 Wysokość mogił grupy wschodniej (z wyjątkiem 23) wynosiła od 60 do 90 cm, w grupie zachodniej od 10 do 30 cm. Kurhany grupy zachodniej były intensywnie orane przez ponad 30 lat (wcześniej były tu lasy) i bardzo słabo się wyróżniały, stąd ich znaczna niwelacja. Po ich zbadaniu w 1946 r. usypano je z powrotem w postaci pierwotnej – takiej jaką miały prawdopodobnie trzy i pół tysiąca lat temu. Cmentarzysko łubieńskie jest po zrekonstruowaniu jednym z ciekawszych zabytków tego typu w Polsce. Wyposażenie grobów: Najczęściej ceramika (wykonana z wolnej ręki – bez użycia koła garncarskiego – glina do wyrobu naczyń odchudzona była dodatkiem tłucznia z rozprażonych i zalanych woda kamieni – ulepione z wałków naczynia po wysuszeniu wygładzano starannie na całej powierzchni i zdobiono rzędami żłobków poziomych przerywanych w jednym lub w trzech miejscach pionowymi rzędami żłobków i dołków),– odnajdowano fragmenty porozbijanych naczyń i wrzuconych do jamy grobowej lub ułamki ceramiki w nasypach kurhanów, całych lub nadających się do rekonstrukcji naczyń było 8 ( w tym 4 w jednym z kurhanów - nr 23). Waza z kurhanu nr 23, ze zwisającymi i wytłaczanymi od wewnątrz pięcioma guzami, obwiedzionymi łukowatymi żłobkami i z głęboko żłobkowana szyjką zakończoną wywiniętym kołnierzem (ta szyjka ma bliską analogię w szyjce amforki z Wągłczewa – ceramika sznurowa – I okres brązu) Misa typu łubieńskiego – na wyodrębnionej nóżce, z wygięciem poniżej krawędzi (kurhan nr 6) Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski, Pradzieje Polski, Warszawa 1965, s.140, ryc. 29 (nr 2) wczesny okres brązu i kultura trzciniecka – Łubna Na Sieradzkich Szlakach Misa typu łubieńskiego – na wyodrębnionej nóżce, z wygięciem poniżej krawędzi (kurhan nr 6) Wczesny okres brązu i kultura trzciniecka; Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski – Łubna st.1 - SRM 8, s.35, t.V 2 s.140,. Pradzieje Polski, Warszawa 1965, ryc. 26 (nr 5) Szpile Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski, Pradzieje Polski, Warszawa 1965, s.140, ryc. 29 (nr 13-17, 20, 22-24) Broń – jedyny znanym w Sieradzkiem okaz broni użytkowany przez ludność kultury trzcinieckiej – brązowy sztylet z podłużnym żeberkiem (kurhan nr 1) Misa stożkowata na czterech nóżkach (kurhan nr 13) Ceramika kultury trzcinieckiej 6 Łubna- PMMAE nr 22, 1975, s. 115, t.II 6. Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski, Pradzieje Polski, Warszawa 1965, s.140, ryc. 29 (nr 18-19) Brak narzędzi metalowych w kurhanach. Wyroby krzemienne. Grot oszczepu (kurhan nr 6) 12 Łubna (wg Gardawskiego) Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski, Pradzieje Polski, Warszawa 1965, s.140, ryc. 29 Kubek bez żadnych zdobień na pustej nóżce (kurhan nr 23) Gardawski XVIII, ryc. 25, 3, s.40. PMMAE nr 22, 1975, s. 115, t.II 4. Typowe dla kultury Chłopice-Vesele kubki uchate zdobione poziomymi pasami od dwóch do pięciu odcisków sznura, fragmenty dużych naczyń z guzkami i fragmenty naczyń charakteryzujące się tektoniką typowa dla kultury trzcinieckiej, ale także zdobione pasmowymi odciskami sznura – datowane na przełom I i II brązu. Inne naczynia Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski, Pradzieje Polski, Warszawa 1965, s.140, ryc. 29 (nr 7) Grociki sercowate (kurhany 24, 26 i 17) Gradawski XVIII, ryc.42 – a,b,c, s.67. Wióry, półwytwory, narzędzia typu skrobaczy – większość znajdowano w nasypach kurhanów, stąd trudno zaliczyć je do wyposażenia grobów Naczynie zdobione o esowatym profilu (kurhan 12) Gardawski XVIII, ryc.16, s.27. Wyposażenie zmarłych – przedmioty osobistego użytku: Szpile brązowe z rozklepaną i zwiniętą główką (do spinania szat), Szpila pochodzenia węgierskiego (Kurhan nr 13), Trzy złote pierścienie o powrotnym zwoju (ze spiralnie zwiniętego drutu – zapewne ozdoby warkoczy pochowanej dziewczynki), (był to grób dziewczynki, na co wskazuje zachowany mleczny ząbek – zapewne nosiła ona złote pierścienie nasunięte na warkocze – dwa po boku, a jeden większy na warkocz z tyłu), bransoletka z tarczkami ślimacznicowatymi, szpila z rozklepaną główką (kurhan nr 9) Tarczowate wisiorki lub drucikowate typu węgierskiego (niektóre kurhany). Kolczyki. Naramienniki Tarczkowaty Naramiennik wisiorek (kurhan 9) (kurhan 7) Wisiorek Złote pierścienie Fragment toporka (kurhan nr 12) – znaleziony w nasypie kurhanu Kostrzewski, Chmielewski, Jażdżewski, Pradzieje Polski, Warszawa 1965, s.140, ryc. 29 (nr 25) Typy grobów – pojedyncze, podwójne – w grobach podwójnych charakterystyczny jest naprzemianległy układ szkieletów KULTURA ŁUŻYCKA (III – V brąz) (1200 p.n.e. – 650 p.n.e.) Upowszechnianie się płaskich cmentarzysk ciałopalnych spowodowało ujednolicanie się kultur, co doprowadziło w III okresie brązu do formowania kręgu kultur pól popielnicowych. Objęły one tereny kultur mogiłowych i innych jednostek (np. kultury trzcinieckiej). W kompleksie kultur popielnicowych wyróżnia się kulturę łużycka, obejmującą Polskę i przyległe tereny Niemiec, Czech, Moraw i Słowacji. Obszar gminy Błaszki zajmowała grupa wschodniołużycka – ściślej biorąc podgrupa środkowopolska (zajmująca obszary po kulturze trzcinieckiej) Cmentarzyska kultury łużyckiej datowane na III-V okres brązu: Gruszczyce – cmentarzysko – grób skrzynkowy (informacje Weinert), Wcisło (Włocin) – cmentarzysko – grób skrzynkowy Na Sieradzkich Szlakach 63 – popielnica (Muzeum Sieradz). Wojków – cmentarzysko – popielnica (Muzeum Sieradz). Osady kultury łużyckiej datowane na III-V okres brązu. Łubna - prowadzono jedynie badania powierzchniowe – grupa środkowopolska. Znaleziska zakwalifikowane do kultury łużyckiej: Kopacz - wzgórze piaszczyste dworskie i Piórkowskiego (wg Łaszcz. s.40) – piaszczysta górka, w latach 1939-1945 własność Piotrkowskiego - było tu cmentarzysko ciałopalne – odnaleziono ceramikę i ozdoby brązowe w zbiorach Muzeum w Sieradzu. Fragment naszyjnika brązowego i szpila brązowa5 – okres halsztacki. Podkładki do pieczenia placków w popiele zdobione zadziorami z zadrapanej paznokciem gliny (ryc. 23) - grzechotka gliniana - było to cmentarzysko o silnych wpływach grupy kaszubskiej. Kopacz – brązowa naszyjnik brązowy i szpila Brończyn – cmentarzysko – odnaleziono naszyjnik brązowy i szczątki łańcuszka brązowego (Muzeum w Poznaniu) Łubna – wzniesienie ok. 600 m. na wschód od Trojanówki – cmentarzysko – odnaleziono ułamki naczyń i odłupki krzemienia. Łubna – Piaśnica ok. 100 m. na południowywschód od sołtysa – osada – znaleziono naczynia i ułamki naczyń jajowatych, ułamki czerpaków, talerzy i in. (IV-V brąz – k. łużycka) Włocin – cmentarzysko – znaleziono naczynia, 4 bransolety, 2 szpile brązowe (III-IV brąz) Pogoń – pole nad rzeczką Cienią, ok. 200 m. na S od młyna – znalezisko luźne – ułamki naczyń. Przypisy: 1 Chronologia na podstawie: Godłowski, Kozłowski, Historia starożytna ziem polskich, Warszawa 1985. Wykorzystano także chronologię z: Żak J., Ziemie polskie w starożytności, [w:] Dzieje Polski, pod red. Jerzego Topolskiego, Warszawa 1981, s.14-87. Przynależność kulturowa obszaru gminy Błaszki na podstawie map zamieszczonych w następujących pracach: Godłowski K., Kozłowski J.K., dz. cyt., Żak J., dz. cyt., Gąssowski J., Kultura pradziejowa na ziemiach polskich, Warszawa 1985, Malinowski T., Wielkopolska w otchłani dziejów, Poznań 1985, Hensel W., Polska starożytna, Wrocław 1980, Pradzieje ziem polskich, [w:] Serwis administrowany przez Ośrodek Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego, http://www.archeointernet.pl/kamien_tre.html. 2 Obecnie w zbiorach Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. W pobliżu granic dzisiejszej gminy Błaszki wymieniane jest stanowisko kultury ceramiki sznurowej w Zagajewie. Na wyżwirowanej drodze – 3 km. od Warty znaleziono siekierkę z ostrzem asymetrycznym z szarego kamienia, z uszkodzonym obuchem. Informacji o znalezisku dostarczyli: Józef Wyrębski i Szymon Firlicz z Wągłczewa w 1951 roku. 3 W sąsiedztwie gminy wymieniane jest także znalezisko z Tubądzina – fragment topora roboczego (około 2/3 całości), wykonanego z szarego kamienia. Siekiera pochodziła ze zbiorów K. Walewskiego przed 1939 rokiem. 4 Cmentarzysko badane było (fragmentarycznie) po raz pierwszy przez prof. Zygmunta Zakrzewskiego w 1922 ewentualnie 1923 roku, powtórnie przez prof. Konrada Jażdżewskiego w 1946 roku. Podczas badań prowadzonych przez prof. Zakrzewskiego ustalono numerację 29 mogił. Jednak podczas badań kierowanych przez prof. Jażdżewskiego okazało się, że domniemane kurhany 15 i 16 to wzniesienia naturalne, wskutek tego obydwa te numery wypadły z bieżącej w numeracji. 5 W pobliżu gminy Błaszki w Sieradzkim Roczniku Muzealnym t.3 wymieniany jest również Tubądzin. Odkryto tam cmentarzysko ciałopalne datowane na IV-V okres brązu, a w nim: 1) bransoletkę z taśmy brązowej, 2-6) fragmenty spiralek z drutu brązowego. ETNOGRAFIA Uwagi o toponimach Błaszek, Borysławic i Żelisławia Jarosław Pawlak 64 Tytułem wstępu. W roku akademickim 1989/90 niżej podpisany obronił pracę magisterską z dialektologii w Katedrze Historii Języka Polskiego i Filologii Słowiańskiej Uniwersytetu Łódzkiego. Tytuł owej pracy brzmiał: Gwara miasta Błaszki i wsi Borysławice w dawnym powiecie kaliskim (zagadnienia wybrane), a niniejszy artykuł jest skrótem, czy raczej przeróbką, niektórych jej części. Całość liczy sobie 229 stron, a z aneksami dodatkowych 16, niełatwo więc było przeprowadzić selekcję zaprezentowanego materiału, tak aby móc go przedstawić na paru kartkach. Ostatecznie zdecydowałem się przybliżyć PT Czytelnikom Na Sieradzkich Szlakach to, co może być ciekawe dla osób nie mających styczności z językoznawstwem, czyli toponimię Błaszek, Borysławic i Żelisławia oraz, na zasadzie wyjątku, niektóre inne elementy pracy. Pomijam prawie zupełnie zagadnienia dotyczące fonetyki, morfologii oraz wiadomości z zakresu leksyki. Arcyciekawa jest antroponimia błaszkowska, ale ponieważ wypadałoby przedstawić duży zestaw przezwisk, świadomie rezygnuję z prezentacji zebranych informacji z tego zakresu1. Jak się nazywa błaszkowska Struga? Nim przejdę do omówienia nazw miejscowych z terenu Błaszek i dwóch sąsiednich wsi, wypada poświęcić nieco uwagi nazwom niewielkiej rzeczki przepływającej przez miasteczko. W literaturze popularnonaukowej i pozycjach przeznaczonych do użytku turystów występuje wiele nieścisłości w opisach Cieni, np. w Przewodniku po Polsce2 czytamy: Opatówek nad rz. Cienią (dopływ Pokrzywnicy, pr. dopływ Prosny), a nieco dalej: Błaszki - m. nad rz. Trojanówką, dopływem Cieni. Warto więc chyba wyjaśnić tu kilka wątpliwości. Rzeczka przepływająca przez Błaszki, zwana popularnie Strugą, nosi też nazwę Pokrzywka3. Jeden z informatorów podał następującą etymologię tej nazwy: ta Pokszyfka to wychodzi s Cieni, ze fsi Cienia, i Pokszyfka dlatego, że ona taka pokszywiona; tag idzie przes Sarny, pszez Gruszczyce, i dlatego ona tako pokszywiona, tak sobie ludzie to muwili . Niekiedy nazywa się też ją Trojanówką. Ta ostatnia nazwa zyskała na popularności w okresie, gdy Błaszki należały do powiatu kaliskiego (na obszarze podkaliskiego Trojanowa Cienia łączy się z Pokrzywnicą, a wody obu rzeczek zasilają zbiornik Szałe). Nazwa Cienia nie może pochodzić od nazwy miejscowości leżącej w pobliżu źródeł rzeczki, ponieważ miano tego cieku wodnego wydaje się być starsze od nazwy miejscowej. Istnieje, co należy podkreślić, jeszcze jedna wieś o nazwie Cienia (koło Opatówka), położona na terenach przyległych do TrojanówkiCieni. Ze starej dziewiętnastowiecznej publikacji Edmunda Calliera poznajemy jeszcze inną nazwę „naszej” Strugi - w przypisie odnoszącym się do nazwy Cienia [wioska k.Opatówka] czytamy: Istnieje druga wieś tej samej nazwy, na południe- wschód od Błaszek, w powiecie Sieradzkim, także nad Stawką czyli Cienią4. Nazwa Stawka powstała analogicznie do nazwy Trojanówka poprzez dodanie formantu –ka do Na Sieradzkich Szlakach odpowiedniej nazwy miejscowości leżącej nad interesującym nas ciekiem wodnym. Inna rzecz, że nazwa wsi (dawniej miasteczka) Staw pochodzi prawdopodobnie od wyrazu pospolitego staw [śródlądowy zbiornik wód powierzchniowych, mniejszy i płytszy od jeziora, powstały w sposób naturalny lub sztuczny]. Tak przynajmniej twierdzi Kazimierz Rymut w swej publikacji Nazwy miast Polski5. Najstarsza zanotowana postać interesującej nas nazwy (Stav) [ibidem] pojawia się w źródłach pisanych w 1213 r. w dokumencie Władysława Odonica (transumptowanym w 1293r.) dla klasztoru ołobockiego, któremu został przekazany Staw, należący uprzednio do szlachty6. Warto by też zbadać w archiwach, czy nie natkniemy się na postaci wyrazowe: Stawisko [miejsce, w którym były lub są stawy; analogicznie: grodzisko, miejsce, w którym był gród, dworzysko, miejsce, w którym stał dwór]7 lub Stawiszcze [znaczenie j.w.; podobnie: cerkwiszcze „miejsce, gdzie stał kiedyś kościół, cerkiew lub był przykościelny cmentarz”, pożarzyszcze, zgliszcze/żgliszcze „pogorzelisko”, kaliszcze „miejsce, gdzie jest dużo kału, czyli błota”]8. Jan Warężak wspomina9 o procesie, jaki toczył się między arcybiskupem Janisławem a dziedzicem Cieni koło Opatówka - Włostonem w r. 1330. Przy okazji podaje Warężak oryginalny zapis: a fluvio Czena [nad rzeką Cienią]. Nazwa Cienia poświadczona jest, przypuszczalnie, nawet wcześniej. St. Zajączkowski i St.M. Zajączkowski identyfikują10, powołując się na Warężaka, Olgę Łaszczyńską11 i A. Wędzkiego12, miejscowość Sulostouo super fluvium Tena [1136 r.] z Suliszewicami koło Stawu w dawnym powiecie kaliskim. Jeśli ta identyfikacja jest słuszna, musielibyśmy przyjąć, że nazwa rzeczki Cienia istnieje od co najmniej początku XII wieku, a to z kolei uprawdopodobniałoby przypuszczenie o młodszym rodowodzie nazw obu wsi – Cieni k.Błaszek i Cieni k.Opatówka. Trudno określić dokładnie, gdzie Cienia bierze swój początek; dwa strumyki-źródełka wypływają z miejscowości (przysiółków): Sudoły [chodzi dokładnie o miejsce zwane Wyrębiniec] oraz Jasionnej – Pluskot [w pobliżu zakątków zwanych: Wiercin i Mizgala]. Za najbardziej prawdopodobny wariant przyjmuję Sudoły [ze Suduł wypływo]. Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich13 wymienia nazwy Stawka (tom XI, str. 301) oraz Strzecha (tom XI, str. 452). Pochodzenie pierwszej z tych nazw już omówiłem, druga, jak twierdzą autorzy Słownika, wzięła się: od młyna zwanego Strzecha (...) w dobrach Jasionna. Pan Włodzimierz Marszałek, błaszkowski regionalista, zetknął się ponadto z nazwą Usiąca, która miała być kiedyś używana przez mieszkańców okolic Stawu. Jest ona oparta na starym rdzeniu występującym, między innymi, w słowach: wysięk i sączyć (się). Ksiądz Buchalski w niewielkiej książeczce pt. Błaszki14 podaje też nazwę Jasionka15, a z kontekstu wynika, że chodzi mu o Cienię. Przywołana nazwa pozostaje chyba w związku z nazwą miejscowości Jasionna i nazwą gatunkową drzewa [Fraxinus]. Wspomniany autor wymienił też nazwę Wierzbówka, odnoszącą się, jak i poprzednia, do strumyka, różnego jednak od Jasionki- Cieni.16 Najlepszy opis Cieni znalazłem w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich (tom I, str. 688-689): Cienia lub Trojanówka, rz., bierze początek pomiędzy wsią Gruszczyce a Cienią Wielką w pow.[iecie] sieradzkim, płynie ku północy na Błaszki, Suliszewice, Staw, Krowicę , Marchwacz, ztąd zwraca się więcej ku zachodowi na Michałów, Opatówek, następnie wykręca się na połud. zachód pod Trojanów, Szale i tworzy szeroką podmokłą dolinę przy ujściu do Prosny pomiędzy Piwonicą a Rajskowem. Długość około 40 wiorst.17 Z moich doświadczeń eksploratorskich wynika, że terenowe badania gwary przynoszą niekiedy niespodzianki. Dlatego warto byłoby podjąć trud sprawdzenia, czy w miejscowościach leżących nad Cienią lub w niedalekiej od rzeczki odległości, a w których dotąd badań dialektologicznych nie prowadzono, nie funkcjonują przypadkiem jeszcze inne nie opisane w niniejszym artykule nazwy. Skąd się wzięła nazwa Błaszek? Ksiądz R.Tuzin w książce Błaszki18 prezentuje legendę o powstaniu miasteczka, a następnie – w oparciu o jej treść – formułuje następujący wniosek [pytanie]: Nazwa wywodzi się być może od blasku - polany, na której wyrosło osiedle ludzkie?. Komentując nazwę Schwarzau, jaką ponoć nosiły Błaszki w okresie II wojny światowej, pisze autor: Tak tłumaczyli Niemcy przyjętą nazwę dla Błaszek, my natomiast możemy tylko przypuszczać, że nazwa Błaszek zwanych także Blaskami ma swą pochodną od polany-blasku...promieni słonecznych wśród ciemnych i starych borów. Być może rzeczywiście ciemne i stare bory rosły niegdyś tu, gdzie teraz rozpościera się miasto, ale nie jest prawdą, że Genezę nazwy Błaszki trudno dziś dokładnie ustalić. Nie pozostaje więc nic innego tylko przyjąć, że miano to wynika z etymologii ludowej. Książka ks.R.Tuzina opublikowana została w roku 2000, a już znacznie wcześniej, bo w roku 1980, wyszła drukiem książka onomasty Kazimierza Rymuta Nazwy miast Polski19. Przytoczmy in continuo stosowny artykuł hasłowy: BŁASZKI, miasto w woj. sieradzkim. Przed XVI w. nazwa wykazywała znaczne wahania językowe. Najstarsze zapisy przekazują ją w formie Błażkowice, wtórnie Błaszkowice (de Blascowicz 1386, Blaskowice 1411). Od XV w. notowana jest postać dzisiejsza (Blaschki 1415), która ustala się od XVI w. Nazwa pochodzi od nazwy osobowej Błażek. N.os. [nazwa osobowa - JP], poświadczona w źródłach średniowiecznych, jest słowiańskim przejęciem imienia chrześcijańskiego Błażej. Dzisiejsza forma Błaszki stanowi postać zdrobniałą w stosunku do starszej Błaszkowice. Rymut nie podaje, że forma Błażkowice to patronimiczna postać nazwy miejscowej {łac. pater = ojciec; patronimicum to nazwa odojcowska; przykładowe formy patronimiczne: królewic [później: królewicz] ‘syn króla’ , w l.mn. królewice [królewicze]; Błażkowic ‘syn Błażka, Błażeja’, l.mn. Błażkowice}. Na obszarze naszej gminy lub w jej pobliżu istnieje więcej miejscowości, których nazwy mają charakter patronimiczny, np. Iwanowice, Wilczkowice, Maciszewice, Chrzanowice, Gruszczyce, tak więc patronimiczny rodowód nazwy stolicy gminy nie jest niczym niezwykłym. Stanisław Rospond w Słowniku etymologicznym miast i gmin PRL20 tak tłumaczy zmianę Błaszkowice → Błaszki: „Żywotność w pn. Polsce nazw rodowych utworzonych w liczbie mnogiej od n.os. (Dmochy, Świdry) tłumaczy [popr., w oryg.: tłumaczą - JP] zamianę postaci Błaszkowice na Błaszki”. Jak widać, wskazani językoznawcy różnie objaśniają zmianę nazwy miasta: Rymut traktuje nowszą postać toponimu jako następstwo zdrobnienia, czyli jako deminutivum, Rospond dopatruje się wpływu dialektów północnych21. Na Sieradzkich Szlakach 65 66 Inne toponimy związane z Błaszkami oraz niektóre nazwy miejscowe Borysławic Onomastyka nie była głównym przedmiotem mego zainteresowania, w związku z tym zebrany materiał nazewniczy, odnoszący się do wymienionych w tytule miejscowości, może zawierać braki (wyjątek stanowi wieś Żelisław, której toponimię zbadałem bardzo sumiennie). Mimo to pragnę zaprezentować parę błaszkowskich i borysławskich toponimów, bowiem może to być pożyteczne, zwłaszcza w odniesieniu do młodszych mieszkańców Błaszek, którzy starym nazewnictwem już nie operują, bo go nie znają. Zanotowałem tylko 3 nazwy własne z terenu Borysławic przyległego do obszaru zajmowanego przez miasto. Obok zabudowań państwa Owczarków (posesja nr 27) znajdował się do niedawna niewielki stawek, czy raczej zamulona kałuża o nazwie Glinianki [także: Glijanki]. Z czasem bajorko zostało zasypane, a niedawno urządzono w tym miejscu miniaturowy plac zabaw. W pobliżu linii oddzielającej Borysławice od Błaszek leży tzw. Topielec [zob. mapka nr1]: Tam gdzie Spoliniok to nazywali Topielec (...), bo tam była nizina. Nimcy wywyszszyli. Do mostu to sie jechało pod gurke. Tam było takie bagno. Wypuścili źryboki, to sie zaro jedyn utopił.22 Podobno niegdyś wypływało stąd niewielkie źródełko. Dziś w tym zakątku jest staw o brzegach częściowo obsadzonych drzewami i podmokła łąka. W południowej części wsi, po zachodniej stronie dolinki Cieni leżą tzw. Olszynki [mapka nr1]. Jest to nazwa olszynowego zagajnika i łąki bezpośrednio z nim sąsiadującej. Przez Olszynki przepływała kiedyś Struga-Cienia.23 W samych Błaszkach miejsc, którym przypisano specjalne nazwy jest niewiele [naniosłem odpowiednie toponimy na mapkę nr 2]. Zabudowania i niewielkie działki ziemi przylegające od wschodu do ulicy Ogrodowej [dawniej: ul. Hanki Sawickiej] noszą nazwę Olendrów. Dawniej uliczka zasiedlona była przez szewców, a jeszcze wcześniej zapewne przez sukienników. Jeden z informatorów podał: Całe Olendry, szefc na szefcu i szefcym poganioł. Kolberg informuje24, że w Błaszkach istniała rękodzielnia sukna. O tkaczach i farbiarzach wspomina też R.Tuzin25. Tak więc etymologia wspomnianej nazwy wydaje się być dość przejrzysta: prawdopodobnie w tej części miasta osiedlili się cudzoziemcy-tkacze, sprowadzeni tutaj na przełomie XVIII i XIX wieku. Nazywano ich Olendrami [Holendrami], zwłaszcza jeśli pochodzili z krajów germańskich, niekoniecznie z samej Holandii. Swoją nazwę - Janczeskie Podwórko - posiada też podwórze posesji nr 19a przy placu Niepodległości [pszez Janczeskie Podwórko. Podobno jakiś Janczeski tam miszkoł]. Nie zawadzi przypomnieć, że jeszcze paręnaście lat temu Janczeskie Podwórko przechodziło w ścieżkę wiodącą do koryta Cieni, nad którą przerzucona była drewniana kładka. Można było się po niej przedostać na obszar Borysławic. W Błaszkach zanotowałem ponadto toponim Siciorka [na Siciorce; koło Siciorki]. Jest to nazwa kilkuarowego nieużytku, na którym stał niegdyś domek zamieszkały przez państwa Błaszczyków. Nieruchomość ta jest oddalona o ok. 60m na zachód od ulicy Pułaskiego i stanowi obecnie [podaję stan z 1990r] własność państwa Klimkiewiczów pani Klimkiewiczowa była kuzynką Wiktorii Błaszczyk. O tej ostatniej powie informator: una sitkami sie zajmowała [tj. ich wyrobem - JP]. Antroponim (przydomek lub przezwisko) stał się w tym przypadku podstawą do utworzenia nazwy miejscowej. Ksiądz Franciszek Buchalski wymienia26 jeszcze jeden toponim, tzw Błonie: Do plebana należy obszar zwany Błonie, na którym są 2 domy z ogrodami, nadto inwentarz żywy (...). Przypuszczam, że chodzi tu o teren przyległy do kościoła, ograniczony ulicami: Sieradzką, Pomorską i Kościelną, stanowiący dziś jeszcze (przynajmniej w dużej części) własność parafii. Niewykluczone, że Błonie obejmowało też teren, na którym stoi obecnie dom handlowy ZYK. Na mapkę [nr2] naniosłem też nazwę Janówka. Dawniej był to odrębny mająteczek, włączony w 1924 r. [równocześnie z niewielką częścią Borysławic i sporą częścią Lubanowa]27 do Błaszek. Janówka obejmowała, o ile udało mi się właściwie rzecz ustalić, nieruchomości o numerach od 5. wzwyż przy obecnej ul. Pułaskiego, a także nieruchomości o numerach 1 i 3 z obszaru dzisiejszych Chrzanowic. Warto wspomnieć, że nazwy typu Janówka (z zakończeniem –ówka) są charakterystyczne dla Polski południowej. Na zakończenię wspomnę, że na mapce zaznaczam położenie dwóch dawnych (obecnie nieistniejących) cmentarzy żydowskich, zwanych przez błaszkowian kircholami. Stary kirchol założony został na zboczu małego pagórka opadającego w kierunku zachodnim, czyli w kierunku dolinki Cieni. Dziś w tym mniej więcej miejscu wznosi się blok mieszkalny [ul. Sulwińskiego 10a]; może też chodzić o teren przylegający do budynków oznaczonych numerami 12, 13, 14. W związku z tym, że w XIX w. przepisy sanitarne zabraniały grzebania zmarłych w obrębie miast, Żydzi założyli Nowy kirchol na terenie wsi Lubanów. Oba cmentarze zostały w czasie wojny zniszczone, a ocalałe resztki macew [nagrobków] przewieziono w późniejszym okresie do Kalisza. Po wojnie na terenie [byłego] nowego cmentarza żydowskiego zbudowano obiekty kaliskiej filii WSK PLZ [Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego - Polskie Zakłady Lotnicze]. Dziś znajduje się tu zakład S. i A. <<Pietrucha>> Sp. z o.o. produkujący głównie parapety okienne. Nazwy miejscowe Żelisławia Odległa o ok.2.5 km od Błaszek wieś jest, pod względem topomastycznym niezwykle atrakcyjna. Mapę toponimów tejże miejscowości opracowałem w oparciu o dane uzyskane od kilkunastu osób, największą pomoc okazał mi jednak pan Józef Fornalski, rdzenny żelisławiak, znany bardziej w rodzinnej wsi jako Józinek. Przeprowadzałem z jego udziałem lustrację terenu w celu uściślenia danych naniesionych na mapę, ilustrującą rozmieszczenie dwudziestu paru zebranych nazw miejscowych (kilka z nich znał tylko pan Fornalski). Swoje nazwy posiadają nie tylko dzielnice, tj. zamieszkałe części wsi, ale również pola i nieużytki, a nawet miniaturowa wysoczyzna w centrum sioła, tzw. Kopiec28. Lokalizuję Kopiec według wskazań pana Na Sieradzkich Szlakach Klimkiewicza29. Podczas eksploracji ustaliłem, że istnieją następujące toponimy nazywające rozmaite miejsca w samym Żelisławiu lub na jego obrzeżach [litera D przy nazwie oznacza dzielnicę, litera P- pole lub nieużytek]: Borek (D), Borki (P), Borownica (P), Brzezinka (P), Dębiniec (D), Gaje (P), Gdańsk [Glinianki] (D), Golaźnia (P), Hektary (P), Janowice (D), Kąty (P), Łączki (P), Murowaniec [Zamurowaniec] (D), Numerki (D), Oszczywilk (D), Piaski (D), Pietrasy (D), Pinki (P), Pogwizdów (D), Pólko (P), Stare Piaski (D), Strużyska (P), Wojcice (D), Wolnica (P) . Tuż obok południowo-zachodniego krańca wsi mieszczą się tzw. Ługi, a od wschodu graniczy z Żelisławiem Baba. Szczegółowe omówienie etymologii tak licznej grupy nazw miejscowych wykracza poza ramy niniejszego artykułu [limit objętości], nie sposób jednak nie poczynić paru uwag. We wschodniej części osady, przy granicy ze wsią Chrzanowice, leżą tzw. Gaje. Jest to nazwa pola, na którym kiedyś, na co wskazuje nazwa, rosły drzewa. Dalej na południe, po stronie sołectwa Żelisław Kolonia [drugie sołectwo to Żelisław Wieś], leżą Numerki; informator podał następującą etymologię: pore numerkuf było i s tego nazwa została. To była zimia po dworze i to dzielili, takie numerki, i s tego powodu pofstały Numerki. Nieco dalej na południe rozciągają się Pietrasy: Jag majontek był parcelowany to nastało ich tszech Pietrasuf. Same Pietrasy miszkały, bracia fszyscy. Jak widać, za podstawę do utworzenia toponimu posłużyła nazwa osobowa. Na wschód od Pietrasów, wzdłuż drogi prowadzącej do Równej30, ale już poza granicami Żelisławia, leży tzw. Baba. Nazwa tego zakątka może mieć jakiś związek z babami-kamiennymi drogowskazami, które w dawnych wiekach ułatwiały podróżowanie [o ile mi wiadomo, tędy biegł stary szlak komunikacyjny], ale zanotowałem inną motywację tego toponimu: Baba, tako kobita kiedyś miała wutke i chłopy muwili chodźmy do baby na wutke. Na południowyzachód od Pietrasów leży Borek [notowałem: las tam był]; kiedyś rosły tu kępy młodych [podkreślenie informatora, stąd pewnie nazwa deminutywna] drzew. Formę Zaborek, zanotowaną raz tylko [u byłego sołtysa Przybyłka], utożsamiam z nazwą sąsiedniej wsi Zaborów, przy czym formacja z –ów wydaje się być starsza31.Motywacji nazwy Oszczywilk nie notowałem, w związku z czym ustalenie etymologii jest trudne32. Praktycznie nieznana jest nazwa Murowaniec, którą słyszałem tylko dwukrotnie [także w formie: Zamurowaniec] i szczęśliwie zanotowałem motywację: Tam była tylko jedna chatka murowana33. W toponimie Janowice mamy do czynienia z formantem dzierżawczym –ow- dodanym do imienia Jan i z późniejszym rozszerzeniem patronimicznym: -ic [w .l.mn. –ice]. Formy: Dębiniec, Brzezinka, Borki [plurale tantum] są, pod względem etymologii, dość przejrzyste - wiążą się z dawnym zadrzewieniem odpowiednich zakątków wsi. W tym kontekście zrozumiała jest nazwa Golaźnia [pole położone między Borkami a Borownicą] oparta na rdzeniu gol- i oznaczająca „miejsce gołe, nie porośnięte drzewami”. Pinki to nazwa pola rozciągającego się na miejscu dawniej zadrzewionym. W tym wypadku mamy do czynienia z zachowaniem nazwy nadanej temu obszarowi zaraz po wykarczowaniu rosnącego tutaj lasu, bądź nawet w trakcie trwania wyrębu. Nazwy Piaski i Stare Piaski są motywowane: Zimia piasek, same piachy. Pólko i Pogwizdów motywacji nie mają: pierwsza nazwa jest, z formalnego punktu widzenia, zdrobnieniem [podobnie jak Łączki], druga oznaczać może „miejsce nie osłonięte od wiatrów”. Kąty to łostatnie działki, f kuntach, a Hektary oznaczają dawne pańskie ziemie należące dziś w większości do mieszkańców pobliskich Wilczkowic [dzierżył je swego czasu wilczkowicki dziedzic]. Nazwa Strużyska tłumaczy się sama: Strużyska, bo pszes te łunki struszka szła. Ługi natomiast to niewielkie wilgotne zagłębienie terenu, od którego prowadzi, w kierunku wschodnim, rów melioracyjny, będący, praktycznie rzecz biorąc, poszerzonym korytem dawnej strużki, która w Ługach (?) brała swój początek. Wolnica, jak można podejrzewać, była niegdyś polem wolnym od opłat na rzecz dworu, ewentualnie gminy. Dość ciekawy jest toponim Gdańsk. Można było przypuszczać, że nazwa ta, oparta na rdzeniu gd-, oznaczającym „wilgoć” czy „wilgotne miejsce”, jest bardzo dawna. Przy bliższym oglądzie okazało się jednak, że Gdańsk leży na niewielkim wzniesieniu, a mały stawek w pobliżu jedynych w tej dzielnicy zabudowań M.Stodulskiego jest wyrobiskiem powstałym w wyniku eksploatacji pokładu gliny. Stawek ów przez długi czas nazywany był Gliniankami, a nazwę swą zmienił dzięki poczuciu humoru pana Wacława Woźniaka: Staf był i była puszczona beczka drewniana. Taki Woźniag był i ogłosił, że statki pływajom. U innego informatora usłyszałem: Tam jez woda. Tag go pszezwali, że w Gdańsku miszko. Fpszud były Gliniunki, a teros Gdańsk. Archaicznie brzmiąca forma okazała się być przeniesieniem leksykalnym. Nie da się jednak całkowicie wykluczyć dorobienia etymologii do wcześniej powstałej nazwy terenowej. Dodam jeszcze, że swoją nazwę ma też krzyż, zwany Wawrzyniec, usytuowany obok Borownicy ; dowiedziałem się, że kiedyś w tym miejscu: Była kapliczka na słupie, f taki szafie śfinty Wawrzyniec był. Wedle miejscowej tradycji krzyż [kapliczkę] wystawiono nad grobem bliżej nieokreślonej grupki ludzi, być może powstańców styczniowych. Wiadomość ta wymaga jednak potwierdzenia. Ogółem zanotowałem na terenie Żelisławia blisko 30 toponimów [wliczając w to warianty nazw miejscowych]. Ta różnorodność sowicie wynagrodziła trud poniesiony w trakcie eksploracji językowej. Przypisy: 1 Rękopis całości pracy dostępny jest w bibliotece Muzeum Okręgowego w Sieradzu. 2 Praca zbiorowa opublikowana przez wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1977, str. 125-126. 3 Z racji na językoznawczy charakter niniejszego artykułu wskazane byłoby używanie [w odniesieniu do zebranego materiału gwarowego] tzw. pisma fonetycznego, pozwalającego oddać należycie cechy języka błaszkowian i mieszkańców okolicznych miejscowości; jednak stosowanie wspomnianej notacji istotne jest głównie dla badań nad fonetyką, dlatego zeń rezygnuję, ufając, że nie wpłynie to ujemnie na jakość publikacji. Zastosowałem natomiast zapisy quasi-fonetyczne. 4 E. Callier, Powiat Kaliski w XVI stuleciu. Szkic geograficzno-historyczny, Poznań 1887, str.25. 5 Wyd.: Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk, 1980, str.228. 6 L.Kajzer, J.Augustyniak, Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVII/ XVIII wieku, Łódź 1986, str.196; tamże stosowne odsyłacze do źródeł. 7 Por.: Z.Klemensiewicz, T.Lehr-Spławiński, S. Urbańczyk, Gramatyka historyczna języka polskiego, PWN, Warszawa 1981, str.215 i 222. 8 J.w., str 215-216. 9 Tegoż: Rozwój uposażenia arcybiskupstwa gnieźnieńskiego w średniowieczu z uwzględnieniem stosunków gospodarczych w XIV i XV w. (z mapą), Lwów 1929, str.37-38. 10 Tychże: Materiały do słownika geograficzno- historycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej do 1400 roku, cz.2, Łódź 1970, str.128. 11 Zob. tejże autorki: Bulla gnieźnieńska z r. 1136, Poznań 1947. 12 A.Wędzki, Rozwój osadnictwa i podziały terytorialne ziemi lądzkiej do końca XIV wieku, Slavia Antiqua, t.XIII (1996), przyp.397. 13 F.Sulimierski, B.Chlebowski, W.Walewski, Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t.1, Warszawa 1880 [inne tomy wydawane w latach późniejszych]. 14 Buchalski [Franciszek], Błaszki, Kalisz 1934. 15 Zob. ibidem, str.9, 46. Taką nazwę słyszałem również [w formie: Jasionka] w trakcie eksploracji językowej. Tu notuję także postać Joszanka, którą podaje w swej książce [były] błaszkowski proboszcz, ks. R. Tuzin [tegoż: Błaszki „Wzgórze Anny”, Błaszki 2000, str.183], powołując się na artykuł H.Podsiadłego [H.Podsiadły, Błaszki dawniej i dziś, Ziemia Kaliska nr 3 z 1958r., str. 10], a którą traktować należy bądź jako zniekształcenie fonetyczne postaci Jasionka, bądź jako przytoczenie zniekształconego zapisu. 16 Buchalski, op. cit., str. 16 i 20. 17 W okolicach Krowicy Cienia zasila kompleks stawów; nazwa Piwonica ma dziś postać Piwonice; wiorsta to rosyjska miara odległości, używana w okresie zaborów, równoważna 1066,78m (a zatem długość Cieni wynosi około:42-43 km); cytowany już Przewodnik po Polsce informował, że Cienia jest dopływem Pokrzywnicy, a ta z kolei prawym dopływem Prosny. Faktycznie, tuż przed zalewem Szałe , na terenie podmokłej doliny przy ujściu do Prosny oba cieki wodne łączą się i zasilają zbiornik retencyjny. Warto nawiasem odnoto- Na Sieradzkich Szlakach 67 wać, że Pokrzywnica ma swoje źródło niedaleko południowych granic gminy Błaszki, a konkretnie blisko wsi Pipie [gm. Brąszewice], w miejscu zwanym Pokrzywniaki – stąd prawdopodobnie taka, a nie inna nazwa rzeczki. 18 R.Tuzin, Błaszki „Wzgórze Anny”, Błaszki 2000, str. 166-167; jest tu odsyłacz do artykułu H.Podsiadłego [Wzgórze Anny 1(19)/98, str. 26-36] 19 K. Rymut, Nazwy miast Polski, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-KrakówGdańsk 1980; artykuł hasłowy dotyczący Błaszek mieści się na str.37. 20 S. Rospond, Słownik etymologiczny miast i gmin PRL, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1984, str.30. 21 Profesor Z. Stieber, prowadzący w okresie międzywojennym eksplorację językową we wsi Kamienna k. Błaszek, biorąc pod uwagę poświadczone przejście -x→ -k, akcentował związek Sieradzkiego z Małopolską [zob.: Izoglosy gwarowe na obszarze dawnych województw łęczyckiego i sieradzkiego z 8 mapami, Kraków 1933, str.8]. Jednakowoż brak mazurzenia [Ziemie Łęczycka i Sieradzka to obszar mazurzący, jednak w trakcie własnych badań przypadków sakania zasadniczo nie notowałem] oraz żywotność w Sieradzkiem północnopolskiego przejścia ja- → je- [por.: St. Urbańczyk, Zarys dialektologii polskiej, Warszawa 1981, str.25; M. Kamińska, Gwary Polski centralnej, Wrocław, Warszawa, Kraków 1968, str.128], czego pośrednim dowodem są hiperpoprawne formy: jażyny [krzew z rodziny różowatych, Rubus] oraz jachać [jechać], uprawdopodobniają tezę Rosponda. Warto nawiasem odnotować, że M.Kamińska badała gwarę Wągłczewa (gm. Wróblew). 22 Wincenty Spaleniak - nieżyjący dawny właściciel kuźni, która położona była na terenie przylegającym do posesji nr 17 przy ul. Kaliskiej w Błaszkach; następna posesja (nr 66a) należy już do Borysławic, a zamieszkują w niej państwo Kuśmierczakowie. Pani Kuśmierczakowa jest wnuczką W. Spaleniaka. Dwa budynki położone po przeciwnej stronie szosy to również część Borysławic (numery: 63 i 64). 23 Przed 1939r. istniał w Błaszkach prymitywny most drewniany, składający się z paru belek nośnych. Co roku, w trakcie wiosennych roztopów istniało ryzyko, że owa konstrukcja zostanie zniszczona przez wodę. Z tego powodu belki wiązano linami i ustanawiano (rotacyjną) straż, która miała dopilnować, „żeby rzeka mostu nie zabrała”. W czasie wojny Niemcy polecili wybudować porządny ceglany most, który był potrzebny do przerzucania wojsk. Przy okazji uregulowano bieg Cieni [która przestała płynąć przez Olszynki] oraz podniesiono poziom jezdni. Z tego powodu domy położone za mostem, na zachodnim brzegu rzeczki, są dziś usytuowane znacznie poniżej płaszczyzny drogi. Do pomieszczenia na dole posesji: Borysławice nr 73, gdzie dziś znajduje się sklep spożywczy pana Wesołowskiego, prowadziły 2 stopnie; w tym miejscu poziom szosy podniesiono o ok. 0.5m. 24 O.Kolberg, Dzieła wszystkie, tom 23, Kraków 1964, str.6. 25 R. Tuzin, dzieło cyt., str. 176-180. 26 Fr. Buchalski, dzieło cyt., str.8. 27 O ile mi wiadomo, wschodnia granica Błaszek biegła przed 1924 r. na wysokości tzw. starego młyna, zaraz za budynkiem nr 18 przy ul. Sieradzkiej, gdzie 68 jeszcze kilkanaście lat temu mieściła się poczta. Tak więc inkorporowana część Lubanowa stała się przedłużeniem ul. Sieradzkiej. O uszczupleniu obszaru Borysławic i Lubanowa na rzecz Błaszek pisze F.Buchalski następująco [tegoż: dzieło cyt. str.46]: „ W roku 1924 przyłączono do miasta następujące przedmieścia: b.[yły] folwark kościelny - Janówkę, dalszy ciąg ulicy Sieradzkiej i Polnej z majątku Lubanów, oraz posesje Borysławickie z tej strony Jasionki i 2 posesje tuż za mostem przy szosie Kaliskiej”. Warto wspomnieć, że Janówka była dumna ze swoich wiatraków, których postawiono na tym obszarze aż 4: wiatrak pana Głowinkowskiego (obecne grunty Ireneusza Kubiaka, względnie Tadeusza Holajdy), pana Miluśkiego (obecnie nowa część cmentarza; poprzednim właścicielem był Kazimierz Domaracki), pana Ptaszyńskiego (ten wiatrak stał „po stronie cegielni”, czyli na wschód od dzisiejszej ul. Pułaskiego, na gruncie należącym obecnie [stan z 1990r.] do pani Adamus), pana Kozłowskiego (był właścicielem wiatraka, ale grunt, na którym postawiono konstrukcję dzierżył Józef Bejm, obecnie jego właścicielem jest pan Domaracki). 28 Kopiec już dziś nie istnieje, został rozkopany przy użyciu ciężkiego sprzętu. Na mapce nr 3 oznaczam go symbolem ●. 29 Jest to mieszkaniec Błaszek [wcześniej Janówki], współwłaściciel błaszkowskiej Siciorki, urodzony jednak w pobliskim Żelisławiu. Twierdzi on, że dawno temu [nie ustaliłem dokładnie, kiedy] Rosjanie mieli tu przygodnie zorganizować „plac ćficzebny”. Pan Fornalski stanowczo temu zaprzecza, nie negując istnienia niewielkiego kopczyka granicznego położonego dalej na północ i wschód [na obszarze Gajów] od miejsca wskazanego przez pana Klimkiewicza. Należy zaznaczyć, że kłopoty z określeniem granic poszczególnych zakątków wsi były w trakcie eksploracji częste [informatorzy podawali sprzeczne wiadomości], niektóre dane mogą być więc niezupełnie ścisłe. 30 Dość często spotyka się starą, rzeczownikową odmianę tej nazwy w mowie starszych osób [do Równy; podobnie odmieniana bywa nazwa wsi Kalinowa, leżącej na północy gminy Błaszki: do Kalinowy, w Kalinowie], młodsi preferują nowszą, przymiotnikową deklinację: do Równej, w Równej [do Kalinowej, w Kalinowej]. 31 Zajączkowscy [op. cit.] starych zapisów nazwy wspomnianej wsi nie podają. 32 Nazwa Oszczywilk [Ojszczywilk] jest praktycznie nieużywana i pewnie dlatego mało znana. Pan Fornalski stwierdził, że w „dzielnicy” tej mieszka tylko pan T.Świderski, ktoś inny zaliczył tu także posiadłość pana St. Wągrowskiego, leżącą po przeciwnej stronie szosy. 33 Właścicielami obiektu byli panowie Krupczyński i [Teofil] Jasiński, a obecnie [stan z 1990r.] posiadaczem gruntu, na którym stała chata, jest Kazimierz Łuszczarz. Wedle słów informatora w budynku, o którym mowa, a który zburzono ok.1947r., mieściła się karczma. Z moich ustaleń wynika jednak, że szynk urządzono w [opuszczonym obecnie] domu (naprzeciwko zabudowań o numerze 23), należącym niegdyś do pana Kędzierskiego, a potem do Stanisława Rybczyńskiego, wreszcie do pana Gibusa. Mój informator, pan Fornalski, który nazwy Murowaniec nie znał, twierdził, że działka pana Łuszczarza wchodzi w obręb Janowic. Na Sieradzkich Szlakach RECENZJE Czasopisma parafii św. Anny w Błaszkach Józef Szubzda W końcu minionego stulecia ukazało się szereg publikacji związanych z ziemią sieradzką. Życie kulturalne regionu wzbogaciły nowe czasopisma. Jedno z nich, Wzgórze Anny narodziło się w Błaszkach. Po raz pierwszy w dziejach sieradzkiej prasy parafia stała się wydawcą własnego periodyku. Jego pierwszy numer ukazał się 1 VII 1982 r. Tytuł czasopisma nadali czytelnicy wiążąc go z lokalizacją kościoła parafialnego, któremu patronuje św. Anna. Pismo o nakładzie 1000 egzemplarzy, drukowane w Sieradzu w firmie Poligraf, przez 20 lat służyło mieszkańcom Błaszek i okolicznych wsi oraz sąsiednich parafii. Tematykę publikacji zdominowały wątki zaczerpnięte z historii regionu i problematyka religijna. Wydawca, dziekan błaszkowski, ks. Ryszard Tuzin, za pomocą słowa drukowanego dążył do wzmocnienia więzi społecznych w parafii, pogłębienia wiary, kształtowania wśród młodzieży cech charakteru zgodnych z chrześcijańskimi normami moralnymi, a także do spopularyzowania bogatej historii Błaszek i miejscowości otaczających miasteczko. Problematyką religijną zajmowali się głównie księża i siostry zakonne. Ks. L. Pawlak, orionista, na podstawie tekstów biblijnych wyjaśniał rolę chorych i niepełnosprawnych w życiu społecznym (nr 26 z 1996 r.), analizował ideę zawartą w aklamacji Zmartwychwstał Pan, Alleluja (nr 28 z 2001 r.). Ks. P. Kubiak w artykule Eutanazja scharakteryzował właściwą postawę chrześcijanina wobec cierpienia i śmierci (nr 20 z 1998 r.), odpowiadał na pytanie, dlaczego sekty stanowią zagrożenie dla młodzieży (nr 21 z 1998 r.). Ks. R. Tuzin przedstawiał życie i działalność papieża Jana Pawła II, inaugurację Wyższego Seminarium Duchownego w Kaliszu, która miała miejsce 4 XI 1998 r. (nr 22 z 1998 r. ) oraz koronację Matki Bożej Pocieszenia w Lutogniewie 28 VIII 1999 r. ( nr 25 z 1999 r. ). Ks. Walerian M. Moroz scharakteryzował życie, działalność wychowawczą i męczeńską śmierć michaelity bł. ks. Wojciecha Nierychlewskiego (1903-1942) wyniesionego na ołtarze 13 VI 1999 r. przez Jana Pawła II (nr 24z 1999 r.). Siostra Krystyna Labut opisała działalność Zgromadzenia Sióstr Wynagrodzicielek Najświętszego Oblicza założonego przez bł. o. Honorata Koźmińskiego i matkę Elizę Cejzik (nr 23 z 1999 r.) Siostra Józefina, Małgorzata Grabowska, która jako lekarz wstąpiła do Zgromadzenia sióstr św. Dominika, przedstawiła działalność misyjną zakonnic na Czarnym Lądzie, barwnie opisała egzotykę Afryki i mieszkańców Kamerunu kierujących się zabobonami i wskazaniami czarowników (nr 28 z 2001 r.). W kilku kolejnych numerach ks. R. Tuzin opisał historię życia zakonnicy, Żydówki, siostry Czesławy. Szczęśliwe dzieciństwo spędziła we Lwowie. Niemcy zamordowali jej rodziców i brata. Uratowana przez Polaków przyjęła chrzest i została zakonnicą. Do Boga dochodziła bolesną drogą śmierci najbliższych, drogą samotności i tęsknoty za szczęściem i prawdą. Czasopismo zawiera relacje z pielgrzymek organizowanych przez P.P.H.S. i A. Pietrucha do miejsc uświęconych tradycją religijną: w 1995 r. do Lichenia, 1996 r. do Niepokalanowa, w 1997 r. do Sanktuarium Maryjnego w Wambierzycach, w 2000 r. do Ziemi Świętej, w 2001 r. do Sanktuarium MB Piekarskiej. W ciekawych reportażach A. Kowalska, A. Roszczyk, S. Matysiak ukazywali przeżycia religijne towarzyszące pielgrzymkom (numery 17, 27, 29). Najwięcej artykułów poświęcono dziejom Błaszek i okolicy. Pisali na ten temat m.in. Henryk A. Podsiadły: Życie gospodarcze Błaszek (nr 20 z 1998 r.) i Historia Błaszek (nr 20 z 1998 r.); ks. R. Tuzin: Historia kościoła św. Anny w Błaszkach (nr 20 z 1998 r.), Lipscy herbu Grabie ( nr 23 z 1999 r.), Towarzystwo spółdzielcze Błaszkowianka (nr 22 z 1998 r.), A. Ruszkowski: Ślady po nieceniu ognia na murach kościołów województwa sieradzkiego (nr 24 z 1999 r.) i Kościół św. Wawrzyńca w Tubądzinie (nr 26 z 1996 r.), W. Marszałek: Wojenne drogi Jana Marcinkowskiego (nr 24 z 1999 r.). Peregrynacje ks. kan. Juliana Brylika (nr 24 z 1999 r.), Szkice do dziejów Błaszek (nr 23 z 1999 r.), Tajemnica żywych torped (nr 25 z 1999 r.) i Epilog bitwy pod Wrzącą ( nr 23 z 1999 r.); B. Bilska – Smuś: Giną stare groby (nr 26 z 1999 r.), i Błaszkowianka (nr 22 z 1998 r.); Marek Musialski: Przynależność terytorialno-administracyjna Błaszek (nr 24 z 1999 r.); A. Tomaszewicz: Muzeum rodu Walewskich w Tubądzinie; M. Przyjazny: Wójcice – okruchy historii (nr 29 z 2001 r.). Równie cennym materiałem do dziejów Błaszek są opisy przedsiębiorstw i instytucji współcześnie istniejących. Zamieszczono artykuły: Firma S. i A. Pietrucha, AW Holding i AW Ciech Petrol, Fabryka obuwia Bakero, 100 lat Banku Spółdzielczego w Błaszkach – 26 VIII 2001. Przez wiele numerów w dziale: Sylwetki naszych rodaków ukazywały się opracowane przez Stanisława Szerrera, W. Marszałka, J. Pietrzaka i innych regionalistów biogramy ludzi zasłużonych dla Błaszek i kraju, m.in. Jana Mączyńskiego, ojca polskiej leksykografii, płk Kazimierza Żelisławskiego, Józefa Raciborskiego, mjra Kazimierza Szoslanda, prof. Kornela Wesołowskiego, prof. Jadwigi Pągowskiej, reumatologa, Eugeniusz Kwiatkowskiego, ekonomisty, profesora UŁ, Stefana Glinkowskiego, żołnierza AK, Stanisława Szerrera, chemika, wykładowcy na Politechnice Warszawskiej. W dziale Lekarz radzi Iwona Przygodzka doradzała jak udzielić pierwszej pomocy przy oparzeniach, odmrożeniach, zatruciu, krwotokach i w innych nagłych wypadkach, pisała o leczeniu cukrzycy, zapobieganiu osteoporozie i miażdżycy. Autorka, podpisująca się imieniem Elżbieta, w dziale Prawnik wyjaśnia, interpretowała przepisy normujące zasady prawa pracy oraz reguły prawne mające wpływ na nasze codzienne zachowanie. Ciekawy reportaż Z papieżem przez Włochy, ozdobiony okolicznościowymi datownikami, ciągnący się przez kilkanaście numerów, opublikował Jerzy Szerrer. Kalendarium papieskich pielgrzymek połączył z mini leksykonem. Droga Ojca Świętego niekiedy pokrywała się ze szlakiem żołnierzy II Korpusu. 18 IV 1982 r. mieszkańcy Bolonii witali Jana Pawła II transparentem: 21 IV 1945 r. tą drogą Polacy przynieśli nam Na Sieradzkich Szlakach 69 70 wolność. Ty nam przynosisz wiarę (nr 16 z 1997 r.). Oryginalną formą uczczenia św. Anny wybrało małżeństwo Lidia i Bogdan Michalakowie, którzy na łamach czasopisma zamieścili serię artykułów poświeconą matce Najświętszej Marii Panny. Ozdobiły je kopie znaczków pocztowych Republiki Afryki Środkowej oraz arabskiego szejkanatu Adżam. Artykuły zamieszczone w czasopiśmie posłużyły ks. R. Tuzinowi do zredagowania obszernej pracy pt. Błaszki. Wzgórze św. Anny wydanej w 2000 r. Książka zawiera opis kościoła, chronologiczne dzieje parafii i Błaszek oraz podstawowe widomości o sąsiednich parafiach. Działalność publikatorska i wydawnicza parafii błaszkowskiej nie zakończyła się wraz z odejściem ks. R. Tuzina na emeryturę. Wychodząc z założenia, że we współczesnym świecie prasa jest jednym z ważniejszych środków ewangelizacji, ks. dziekan Jerzy Mikołajewski stał się kontynuatorem dzieła swego poprzednika. W 2005 r. zainicjował powstanie religijno-społecznego kwartalnika dekanatu błaszkowskiego pt. Szukajmy Razem. Wydawcy przyświecały następujące cele: ewangelizacja i ubogacenie duchowe środowiska, informacje o bieżących sprawach i problemach z życia lokalnego oraz integracja społeczna. W pierwszym numerze periodyku ks. J. Mikołajewski pisał: Czasopismo niniejsze jest owocem poszukiwań grupy ludzi, którzy już od kilku lat zbierają się na cotygodniowych spotkaniach formacyjnych i w modlitwie szukają światła dla siebie i dla innych. Pismo nasze – podobnie jak inne pisma parafialne – nie jest nastawione na zysk, utrzymuje się ze sprzedaży, a redagowane jest na ogół nieodpłatnie przez wolontariuszy. Tytuł czasopisma ma mobilizować do dzielenia się owocami swoich życiowych poszukiwań, ale zarazem pobudzać do poszukiwań dalszych i coraz głębszych. W tych poszukiwaniach zawsze chodzi o człowieka, który… jest istotą częściej zagubioną i zarazem ciągle poszukującą. Celom i zadaniom ustalonym 5 lat temu redakcja pozostała wierna. Funkcję redaktora naczelnego pełni ks. J. Mikołajewski. W skład redakcji wchodzą: Jarosław Pawlak, Magdalena Kwiatkowska i Mariusz Bilski. Stale z redakcją współpracują: B. Gonera, T. Toboła, B. Małolepsza, Ł. Zaryczny. Szatę graficzną pisma tworzą J. Kołodziejczyk i A.G. Kamińscy. Myślą przewodnią poszczególnych numerów, układem i formą przekazu aktualnie wydawany kwartalnik zdecydowanie różni się od poprzednika, tj. Wzgórza Anny. Więcej w nim współczesności niż historii. Akcentowane są problemy moralne związane z kształtowaniem osobowości. Poszczególne numery otwierają listy redaktora naczelnego prezentujące idee zawarte w piśmie. Nr 11. poświęcono powołaniu do kapłaństwa i życia konsekrowanego, nr 13. – przygotowaniu do małżeństwa i założeniu rodziny. Autorzy wychodząc z założenia, że sensem życia jest miłość, starali się zdefiniować jej istotę. Ks. M. Pohl określił miłość jako świadomy akt woli zobowiązujący do akceptacji wad, do przebaczania win i obdarzania się dobrem. Nr 14. omawiał problemy związku małżeńskiego jako powołanej przez Boga formy życia. W nr 15 pisano o ludzkim cierpieniu, zastanawiano się jak przełamać ból i poniżenie. W nr 16. autorzy koncentrowali swoje przemyślenia na sentencji W zdrowym ciele zdrowy duch. Zamieszczono w nim wywiad z Agatą Bednarek, mieszkanką Smaszkowa, mistrzynią Polski w biegu na 400 m Czas bożonarodzeniowy i związana z nim chrześcijańska troska o bliźnich dominowała w nr 17. Wewnątrz czasopisma artykuły systematyzuje podział na wywiady, świadectwa wiary i różne wypowiedzi na temat prezentowany w periodyku. Kolejne części to: Szkoła modlitwy, Biblia dla każdego, Ludzie pytają ksiądz odpowiada, Do młodzieży, Dla dzieci, Echa z terenu i Nasza twórczość. Każdy numer pulsuje życiem. Rozwiązania o zasadach etycznych przeplatają się z modlitwą i poszukiwaniem celów życia. W redagowaniu współuczestniczy wielu ludzi. W nr 13. zamieszczono artykuły i krótkie wypowiedzi 31 osób, w nr 16. – 29 osób. Pismo skupia grupę aktywnych i odważnych auto- rów. Młodzi mieszkańcy Błaszek i okolic umieją samodzielnie myśleć, potrafią odrzucić zakłamaną polityczną poprawność propagowaną przez komercyjne pisma. Kierując się wysokim standartami etycznymi stają się twórcami dobra. Trudne problemy starają się rozwiązywać ks. Jan, ks. Tomasz Ślesik, lekarz Beata, ks. Jan Prusak, ks. Marek Dziewiecki i inni. W tajniki Biblii wprowadza Marian Czajkowski snując rozważania m.in. na temat grzeszności człowieka, walki dobra ze złem, wolności ludzkiej oraz śmierci będącej przejściem z życia ziemskiego do życia pozaziemskiego. Erudycją i odwagą wyróżniają się artykuły Jarosława Pawlaka. W czasopiśmie ukazał się serial rozważań pod wspólnym tytułem Słów kilka o języku Biblii… i jeszcze paru sprawach. Autor przypominając sceny biblijne, wędrując przez literaturę, ukazuje bogactwo biblijnej i mitologicznej frazeologii w polszczyźnie. Ten sam autor rozpoczął kolejny cykl zwięzłych szkiców historycznych zatytułowanych Niehistoryczna historia czyli kto się boi pamięci o przeszłości. W Echach z terenu można znaleźć ciekawe wiadomości o wydarzeniach lokalnych, m.in. o odnowionej w 2003 r. przez Annę i Andrzeja Pietruchów, odbywanej co roku pielgrzymce do Księżnej Sieradzkiej w Sanktuarium Maryjnym w Charłupi Małej, o przebiegu międzyszkolnego festiwalu piosenek, o błaszkowskim biesiadowaniu, z którego dochód przeznaczono na wakacyjny wyjazd dzieci z ubogich rodzin, o działalności Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, o VII Zjeździe Rodziny Szkół im. Jana Pawła II Diecezji Kaliskiej, który miał miejsce w Gruszczycach, o lednickim spotkaniu młodych … W dziale Nasza twórczość publikowano zdjęcia obrazów Józefa Wacława Jury, Mariusza Bilskiego, Józefa Janika i Edyty Ubych. Ograniczone rozmiary artykułu umożliwiają jedynie prezentację niektórych artykułów i bardzo ogólne przedstawienie błaszkowskich czasopism. Twórcy błaszkowskich czasopism Ks. Ryszard Tuzin, urodził się 30 X 1931 r. w Dąbrowicach w pow. kutnowskim. Pochodzi z religijnej rodziny. Kapłanami zostało trzech barci jego matki. Jeden z nich, Wojciech Nierychlewski, zamordowany w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, został wyniesiony na ołtarze. Jan Paweł II 13 VI 1999 r. ogłosił go błogosławionym. Ks. R. Tuzin ucząc się w szkole średniej uczęszczał jednocześnie do szkoły muzycznej i był harcerzem. W 1951 r. ukończył LO w Kutnie. Po studiach w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku 28 X 1956 r. przyjął święcenia kapłańskie. Pracował jako wikariusz w Czernikowie k. Torunia, Lubieniu, Koninie i Turku. W 1971 r. został proboszczem w Wągłczewie. Przeprowadził gruntowny remont świątyni św. Klemensa przywracając jej pierwotny barokowy wystrój wnętrza. W 1977 r. został wicedziekanem sieradzkim. Przez 20 lat pełnił funkcje wizytatora religii. 1 VII 1982 r. przejął parafię w Błaszkach i urząd dziekana. Pokrył kościół i wieżę miedzianą blachą, przeprowadził renowację wnętrza kościoła i naczyń liturgicznych, poszerzył cmentarz, wyremontował plebanię… Zabiegał o rozwój życia religijnego i społecznego. W czasie jego posługi 10 młodych parafian wstąpiło do seminarium duchownego. Wchodził przez wiele lat w skład komisji artystyczno-budowlanej kurii kaliskiej. W 1986 r. został kanonikiem gremialnym kapituły uniejowskiej, a po reorganizacji diecezji, w 1992 r., kanonikiem kapituły kaliskiej. Ks. Jerzy Mikołajewski, syn Leszka i Pelagii z Kępczyńskich urodził się 9 XII 1961 r. w Świerczynie na Kujawach. Ukończył Technikum Rolnicze w Przemystce k. Radziejowa. Po maturze w 1981 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku. Obronił pracę magisterską z teologii Na Sieradzkich Szlakach dogmatycznej na KUL-u, a następnie uzyskał specjalizacje w Instytucie Pastoralno-Liturgicznym. 31 V 1987 r. przyjął święcenia kapłańskie i pracował jako wikariusz w Kazimierzu Biskupim, Radziejowie Kujawskim i w Goszczanowie. Organizował rekolekcje oazowe, prowadził grupy formacyjne i pielgrzymki. 1 VII 1966 r. został proboszczem w Kostowie, po czterech latach w Wojkowie. W wojkowskiej Albertówce rozpoczął organizowanie wczasorekolekcji. 22 X 2006 r. otrzymał godność kanonika kapituły kolegiackiej w Kaliszu. Od 1 VII 2008 r. pełni obowiązki proboszcza w Błaszkach. Jest przewodnikiem duchowym parafian i dobrym gospodarzem obiektów parafialnych. Bibliografia: Ks. Mikołajewski J., 100-lecie konsekracji kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w Wojkowie, Wojków 2008; Ks. Nowak S., 45 lat kapłaństwa ks. kanonika Ryszarda Tuzina; Pawlak J., Bóg mnie kocha, Szukajmy Razem, nr 2/2008; Pietrzak J., Miłośnik sztuki i historii, Nad Wartą, 2001; Ks. Tuzin R., Błaszki. Wzgórze Anny, Błaszki 2000, Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI Kazimierz Błeszyński, rodem z Żelisławia, opowiada1 Elżbieta Nejman Z przodków moich na ogół zadowolony jestem, ot zwykła szlachta polska. Posiadali przeważnie jakieś wykształcenie, częstokroć nawet wyższe, i jak na owe czasy bywali postępowi i przy tym sprawie publicznej oddani. W rodzinie ojca mego, zarówno jak i matki, rzadkością był ktoś taki, kto by nie zakosztował Sybiru, więzienia, albo emigracji. Byli to wszystko Błeszyńscy z Żelisławia2, z majątku pod Błaszkami. Wieś ta w ich ręku pozostawała lat około dwustu, a przeto wcale długo, jak na rodzinę słynną z awanturniczości i urody. Senior rodziny Błeszyńskich - Tomasz, starosta sieradzki należał do stronnictwa republikańskiego i był po części nawet antyklerykałem. Według tradycji rodzinnych żył sto lat z okładem, tak iż na św. Tomasza w grudniu roku 1805 stu lat mu w dniu imienin nie można było życzyć, jako że ich już dożył. Umarł kilka miesięcy potem w pełni sił i zdrowia, przewróciwszy się z koniem na gołoledzi, polując z chartami. Dzieciom swym3 dał takie imiona jakie sobie przyniosły w dniach urodzin: synom Erazm i Abdon, a córce Willeforta, w zdrobnieniu: Erazmuś, Abduś i Willefortka: chłopi we wsi mówili na dzieci we dworze dziwacnie tak jakoś wołają: Raptuś, Chaptuś i Wilca Furtka. Dziadek mój Abdon usposobienie miał nader ciche i łagodne. Milczał, palił fajeczkę i pisywał wiersze. Tłumaczył na przykład elegie poety angielskiego Yunga, ale to podobno dopiero na starość, bo w młodości i z niego był tęgi Błeszyński. Syn owego Abdona, ojciec mój, Zdzisław, był z wyglądu zupełnie typowym szlachciurą polskim o zawiesistych wąsach i dużym nochalu: atoli z charakteru, zdolności i wszechstronnego wykształcenia był Europejczykiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Gimnazjum skończył we Wrocławiu, wówczas niemieckim, a na uniwersytecie był w Berlinie, zrazu na wydziale prawnym, potem medycznym. Tu pierwsze parę lat przeszło dla ojca z powodzeniem, ale gdy nastąpiła praca w prosektorium, któż mógł zmusić młodego zamożnego szlachcica do wąchania ohydnych wyziewów. Rzuciwszy medycynę studiował wojskowość. Powróciwszy do domu z niedokończonych studiów, mało znalazł uznania we własnej rodzinie, zwłaszcza babki, Biernackiej z domu, bardzo energicznej. Interesów ojciec robić nie potrafi, rozumu miał wprawdzie dużo, ale za to bardzo mało sprytu. W końcu stracił majątek. Pierwszą żoną ojca była panna Józefa Radoszewska, wyborna pianistka, bliska krewna słynnych w owym czasie śpiewaków, braci Jana i Edwarda Reszke. Stąd moje przyrodnie rodzeństwo – Tomasz, Józef i Ludwika – mieli wyraźną żyłkę artystyczną, dobrze rysowali, grali, malowali. Jeden z nich był potem adwokatem i umarł jako notariusz w Błoniu- Grodzisku pod Warszawą. Do powstania 1863 r. ojciec poszedł przekonany o jego bezsilności i bezcelowości, a zapytany czemu w nim bierze udział, odpowiedział: szlachcic jestem, szlachta kończy swą rolę historyczną w Polsce – miejsce me jest przy niej. Ojciec był rotmistrzem4 w pułku Taczanowskiego, odznaczył się w głośnej swego czasu bitwie pod Sędziejowicami. Wynik niedługo dał na siebie czekać: Żelisław skonfiskowano, portrety przodków odesłano przez okazję do muzeum w Krakowie, a monumentalny grób rodzinny w Błaszkach służy jako dom przedpogrzebowy. Czas biegł – ojciec owdowiał, pierwsza żona jego umarła na suchoty. Kilka lat potem przedstawiono go na balu w Kaliszu młodziutkiej i ślicznej pannie Helenie Sękowskiej, której ojciec - Franciszek był jakiś czas przed śmiercią burmistrzem w Szczercowie. Matka moja była nie tylko ładna, ale i zdrowa i silna, rozumna i dzielna, została w siedemnastym roku życia jedyną opiekunką pięciorga młodszego rodzeństwa i z pomocą ludzką jakoś dała sobie radę. Urodziłem się w drodze – odrobinę za wcześnie – w miejscowości, przez którą rodzice przejeżdżali, a która Staw się zowie. Z moich młodzieńczych lat najlepiej wspominam szkołę Feliksa Fabianiego w Radomsku. Z pozoru była ona zwyczajnym niższym zakładem naukowym mającym zaledwie dwie klasy i język wykładowy rzecz prosta rosyjski. Lecz tylko z pozoru, bo w rzeczywistości miała klas pięć pod sprytnie różnymi nazwami, a któż tam kiedykolwiek mówił w niej po rosyjsku, poza oficjalnymi do tego języka lekcjami. Potem było trzecie Gimnazjum w Warszawie i studia na Uniwersytecie. Piórem zacząłem się parać niezmiernie wcześnie – pierwszy utwór pamiętam, żem napisał mając lat niespełna dziesięć. W ósmej klasie byłem już współpracownikiem czasopisma Wszechświat, a moje luźne szkice w pisemkach uczniowskich pt. Z włóczęgi poprzez świat i życie cieszyły się uznaniem równie jak ja niemądrych rówieśników moich. Bracia moi poumierali wszyscy, byłem więc jedynakiem. Gdy przeto na początku wieku, wskutek zamieszek pierwszej rewolucji w Rosji, zamknięto Uniwersytet Warszawski, gdziem wówczas studiował biologię, groziło mi wzięcie do carskiego wojska. Buntownikiem wtedy byłem, rewolucjonistą, a za nastrojem szły czyny, a za czynami areszt i pobyt w więzieniu. Po czym, zapomniawszy o całej minionej działalności mojej zająłem się studiami, na które wyjechałem z początku do Berlina, potem do Heidelbergu, Lipska, Paryża, Brukseli. Zostałem w owych czasach niemal fachowym filozofem. Żyłem przeważnie samotnie, zajęty zarabianiem na życie piórem. Pisywałem głównie do Krytyki krakowskiej, oraz do Nowej Gazety w Warszawie. Za uzyskanym nie bez trudu specjalnym pozwoleniem, jeszcze przed końcem pierwszej wojny. powróciłem z długiego Na Sieradzkich Szlakach 71 pobytu za granicą z okupowanej Belgii do okupowanej Polski. Tu stanąłem przed gwałtowną potrzebą zarabiania pieniędzy, zacząłem przeto dawać – to było najłatwiejsze – lekcje w szkołach średnich. Uczyłem przeważnie propedeutyki filozofii, udzielałem też czasem lekcji łaciny, zwłaszcza pannom na pensjach. W niepodległej już Polsce wstąpiłem do cenzury filmów i w parę lat znalazłem się nawet na stanowisku jej kierownika. Przez pewien czas byłem też współpracownikiem Roju, świeżo założonego wówczas przez Wańkowicza, pełniłem tam funkcje jakby jednego z doradców literackich. Wkrótce potem znienacka wybuchła wojna, czas okrucieństw potwornej okupacji5, następnie powstanie, exodus ze stolicy, obóz w Pruszkowie, a potem dla mnie Jędrzejów, Miechów, Kraków i długa tułaczka. Znalazłem się w Łodzi. Mieszkanko mam przytulne, towarzystwo w Domu Literatów godne i nader sympatyczne, goście mili i zajmujący. Poniosłem i ponosiłem ciągle w mym już tak długim życiu strat o wiele więcej, niż ci wszyscy których znałem. Strat i w ludziach i w mieniu, w mym dorobku duchowym oraz materialnym. Straciłem bezpowrotnie swoje nie wydrukowane, bodajże najlepsze utwory zarówno naukowe jak i literackie. Skrócona genealogia Błeszyńskich herbu Suchekomnaty TOMASZ JAN *ok.1710 w Tubądzinie, † 1806.20/4, cześnik, stolnik, podkomorzy sieradzki, dz. Żelisławia, Wójcic, Janowic, Sarn, Zaborowa & Konstancja Gryf Otfinowska, c.Józefa i Petroneli z Dębińskich 1.Piotr Łukasz *1750 Żelisław, dz.d.Krześlowa i Kurowa, † a.1817, & Honorata Ponińska, † a.1812, 2.Kazimierz dziedzic dóbr Żelisław, 3.Michał komisarz cywilno-wojskowy, 4. Ignacy Kajetan *1763, † 1821.5/7 Żelisław, kupił Grodzice i Łagiewniki w 1773 & Apolonia Grodzicka z Kalisza, A.Alojzyna *1806.21/6, B. Zofia *1808.11/5, † 1821.7/5, C.Marianna *1804.28/11 & Honoriusz Biernacki posesor Suliszewic D.Erazm *ok.1796, † 1831.19/6 Kowno, bpt, E.Abdon Ignacy Tadeusz *1791 Brzeźnio, † 1864, dz.Żelisławia & Bronisława Mniewska, c. Izydora, 2v. Konstancja Błeszyńska - ZdzisławTomasz powstaniec 63 r., dz.d.Żelisław, & Józefa Albina Radoszewska, † po 1867, 2v. Helena Sękowska, c. Franciszka i Karoliny z Drotkiewiczów a).Ludwika Józefa Bronisława (1),*23/1.1865 Żelisław b).Tomasz Abdon Albin (1), *1863 Wrocław c).Józef (1) d).Kazimierz (2) 1881-1972 literat Przypisy: 1 Na podstawie wspomnień „O mnie i nie o mnie”, Wydawnictwo Łódzkie, 1961, 2 W skład majątku Żelisław wchodziły: osady Janowice, Dąbiniec, Zaborów, Sarny. Roli dworskiej było 555 mg, 2 młyny, wiatrak, cegielnia. Dwór murowany z cegły palonej, 6 pokoi, kuchnia, kredens i schowanie na parterze, trzy pokoiki pod dachem. 3 Autor pominął jedno pokolenie, swego pradziadka Ignacego Kajetana, 4 Rotmistrz 4 szwadronu 1 pułku Kaliskiej Brygady Kawalerii Narodowej, 5 Leszek Kołakowski mieszkał w czasie okupacji u Błeszyńskiego i wspomina o nim w książce „Czas ciekawy, czas niespokojny” tak: Kazimierz Błeszyński był pisarzem i tłumaczem, przekładał między innymi Bergsona. To był mason, bardzo uczony człowiek, ale mało piszący. Pracował w jakimś towarzystwie ubezpieczeniowym, coś takiego. Jego żona Wanda nazywała się z domu Landau i też miała niedobre pochodzenie. Ale znajomi załatwili jej fałszywą arbeitskartę, mogła się poruszać. Była bardzo wykształconą osobą, pomagała mi czytać trudniejsze teksty francuskie i niemieckie. Jej poprzedni mąż, który zginął w wypadku, nazywał się Gajewski. Notka Redakcji: Rafał Bogusławski w nr 1/1007, s. 21-24 opublikował w naszym kwartalniku art. pt. Tomasz Błeszyński h. Suchekomnaty – podkomorzy ostatni sieradzki. Jest też tam też foto jego portretu stanowiącego własność Uniwersytetu Jagiellońskiego. Z ŻYCIA PTTK Spotkanie Prezesów Oddziałów PTTK w Warcie Krystyna Brodowska W mroźną, bardzo śnieżną sobotę 6 lutego 2010 roku - Oddział PTTK im. Eugenii Kaleniewicz w Warcie był gospodarzem spotkania prezesów oddziałów należących do Porozumienia Oddziałów PTTK Województwa Łódzkiego. Przy znakomitej szarlotce i „kawieczyherbacie”, w siedzibie Muzeum Miasta i Rzeki Warty PTTK, dyskutowano na temat najistotniejszych spraw i problemów związanych z realizacją planów na najbliższą przyszłość i całą kadencję. Prezes Porozumienia Kol. Włodzimierz Szafiński z Oddziału PTTK w Żarnowie przedstawił do zatwierdzenia najważniejsze zadania związane z organizacją w 2010 r. eliminacji wojewódzkich konkursów ogólnopolskich dla dzieci i młodzieży: krasomówczego, Poznajemy Ojcowiznę, Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego i konkursu na Najlepsze Koło Turystyczno-Krajoznawcze. W czasie dyskusji podkreślano konieczność uwzględnienia, w działalności programowej oddziałów najważniejszych rocznic przypadających w roku bieżącym m.in. 60-lecie PTTK, 200-lecie urodzin Chopina, 72 600-lecie bitwy pod Grunwaldem. W spotkaniu brała udział Kol. Maria Morawska – Wójt Gminy Żarnów, która podkreśliła jak bardzo ważną i potrzebną działalność prowadzi Oddział PTTK w Żarnowie m.in. dla dzieci i młodzieży. Władze samorządowe Warty reprezentował Jan Serafiński – burmistrz Gminy i Miasta, który wręczył przybyłym wydawnictwo Warta, mały przewodnik po gminie i mieście oraz płytkę z filmem Zjawisko przyrodnicze Jeziorsko. Burmistrz mówił o docenianiu naszego towarzystwa, wdzięczności władz samorządowych dla ludzi skupionych wokół Muzeum, którzy znakomicie promują miasto poprzez działalność turystyczno-krajoznawczą. Kol. Teresa Kotłowska – Prezes ZO PTTK w Warcie omówiła plany Oddziału w Warcie na najbliższą przyszłość, a kierownik Muzeum Kol. Barbara Cichecka opowiedziała historię powstania Muzeum Miasta i Rzeki Warty PTTK, scharakteryzowała zgromadzone eksponaty i materiały oraz wymieniła sławnych ludzi z Warty : Stanisława Skarżyńskiego, Stanisława Szukalskiego, Stanisława Kaszyńskiego, Zygmunta Andrychiewicza i in. Od Kol. Andrzeja Ruszkowskiego, redaktora naczelnego Na Sieradzkich Szlakach wszyscy uczestnicy spotkania otrzymali bieżący (1/2010) numer kwartalnika. Na Sieradzkich Szlakach Krystyna Brodowska, prezes ZO PTTK w Sieradzu
Podobne dokumenty
BŁASZKOWSKI
XXXVII Sesja Rady Gminy i Miasta Błaszki Podczas sesji w dniu 26 czerwca radni przyjęli m.in. sprawozdanie finansowe Gminy i Miasta Błaszki za 2013 rok oraz sprawozdanie z wykonania budżetu za 201...
Bardziej szczegółowo