LIETUVOS DIENA
Transkrypt
LIETUVOS DIENA
pogrzebowych, jakie towarzyszy− ły pochówkom najznamienit− szych przedstawicieli plemienia. Jak relacjonuje Wulfstan, ang− losaski podróżnik z IX wieku, w dniu, w którym zmarły miał być spalony na stosie jego (...) ruchomości dzielą na pięć lub sześć działów, niekiedy na wię− cej, w zależności od tego, ile tych ruchomości jest. Wszyst− ko to rozkładają na przestrzeni jednej mili najlepszą część naj− dalej od domu, potem drugą, potem trzecią aż to wszystko jest rozłożone na przestrzeni owej mili a najmniejsza część winna znajdować się najbliżej domu, w którym leży niebosz− czyk. Potem zbierają się wszy− scy ludzie, co mają najlepsze konie w tej ziemi o pięć lub sześć mil z dala od ruchomości. Potem wszyscy oni pędzą do owych ruchomości, a jeździec, który ma dobrego konia przy− jeżdża do pierwszego i najlep− szego działu i tak jeden za dru− gim aż wszystko zostanie za− brane. Koń mógł zapewnić za− tem właścicielowi wszelką po− myślność − zarówno doczesne bogactwa, jak i dobrą podróż do świata przodków, duchów i bogów. Jakże więc się dziwić, że to piękne i inteligentne zwie− rzę cieszyło się tak wielkim poważaniem i czcią wśród staro− żytnych Bałtów. Jeszcze w po− czątkach XX wieku w budowni− ctwie wiejskim na Litwie szczy− ty dachów zwieńczano bardzo misternie rzeźbionymi wizerun− kami dwóch końskich głów strze− gących pomyślności domu. Naczelne miejsce w panteo− nie bałtyjskich wierzeń zajmo− wały jednak siły natury, bóstwa powietrza i wody, ziemi i ognia, ciał niebieskich i gromu. Bóst− wom tym nie budowano świą− tyń ani nie stawiano posągów, lecz poświęcano im święte gaje, gdzie świadectwem obecności bogów była wyróżniająca się grupa drzew lub pojedyncze drzewo o niezwykłym układzie gałęzi, najczęściej dąb. W ta− kich gajach ani rąbano, ani ora− no lub koszono, ani ryb łowio− no, ani wody pito, ani do brze− gów przybijano, dokąd niepo− wołany wejść nie śmiał. W 997 roku znalazł się jednak taki śmiałek, który naruszył świę− tość gaju i poważył się głosić tam wiarę chrześcijańską. Był to biskup praski Wojciech, któ− ry w kwietniu tego roku wyru− szył z Gdańska z misją do bał− tyjskiego plemienia Prusów, aby nawrócić jednych z ostat− nich pogan ówczesnej Europy. Wiemy, że ta misja skończyła się zupełnym fiaskiem − Pruso− wie pozostali poganami, a Woj− ciech stracił życie. Polski wła− dca, Bolesław Chrobry, który patronował całej wyprawie, mu− siał wykupić jego ciało od Pru− sów na wagę złota, Wojciech za obwołany został świętym i do dziś pozostaje patronem Polski. Archeolodzy i historycy to− czą spory na temat szlaku jego wędrówki i miejsca stracenia. W ciągu ostatnich lat prawdzi− wą sensacją archeologiczną sta− ły się badania wykopaliskowe w miejscowości Święty Gaj w województwie elbląskim, na za− chodnim skraju ziem bałtyjs− kich. W zabagnionej dolinie rzeki Dzierzgoń archeolodzy od− słonili dwie starożytne drogi o długości ponad kilometra i sze− rokości dochodzącej do 5 m. Te drogi, pomosty wśród bagien, zbudowane były z dębowych dra− nic ułożonych na podkładzie z faszyny. Naliczono dziewięć warstw drewna, co świadczy o tym, że drogi te były wielokrot− nie naprawiane i użytkowane przez wiele lat. Początkowo naukow− cy sądzili, iż odkryli miejsce przeprawy św. Wojciecha do ziem pruskich. Jednak wyniki badań dendrochronologicznych okaza− ły się znacznie bardziej sensacyj− ne. Analiza przyrostów słojów drzew pozwoliła stwierdzić, że je− den z pomostów został zbudowany w I wieku p.n.e. i był użytkowany przez ponad 300 lat, przynajmniej do początków III wieku n.e. A więc to nie święty Wojciech kroczył tą drogą, ale kupcy rzymscy podą− żający nad bursztynodajne wy− brzeże. Był wśród nich zapewne i ów urzędnik dworski, wysłany przez Julianusa, zarządcę igrzysk gladiatorskich w czasach pano− wania cesarza Nerona ... LIETUVOS DIENA Dziś dzień litewski, co zre− sztą słychać i widać. W prahis− torycznej osadzie rozlegają się wspaniałe litewskie pieśni zwa− ne sutaritines, które śpiewa chór prowadzony przez Daýl− ve Steponavičýne Steponavičýne. Echo niesie niezrozumiałe, dziwnie brzmią− ce litewskie słowa, wypowia− dane przez licznie przybyłych gości z Litwy. Poza tym mo− żemy oglądać litewskie zabyt− ki przywiezione z bardzo inte− resującego kompleksu stano− wisk z miejscowości Kiernów, gdzie odkryto osady i cmenta− rzyska z wczesnej epoki żelaza oraz cmentarzyska z pierwszych wieków naszej ery. Mnóstwo atrakcji czeka również przy sta− nowiskach litewskich mis− trzów: kowali (kraal), jubile− rów, rzemieślników wyrabia− jących wyroby z łyka (osada, chata nr 1), ceramików (osada, chata nr 4), rzemieślników wy− rabiających wyroby z kory brzozowej oraz prezentujących ciekawą wystawę (sala w budy− nku muzeum). Koordynatorem tej, wcześniej przybyłej grupy jest Egle Kuncevičiene Kuncevičiene. Po wielowiekowych bisku− pińskich alejkach spaceruje oryginalnie ubrana para: Egle Griciuviene i Valdas Stepana− tis (patrz zdjęcie na pierwszej stronie).. Mają oni na sobie stro− je szlachty kurońskiej z X−XI w. Gdy zgłodniejemy, możemy posilić się w wileńskiej restaura− cji Marceliukes Kletis (koło przystani). Zwłaszcza warto być Gytis Griżas wyrabia gliniane garnki fot. Alicja Dużyk na degustacji litewskich potraw narodowych. Po prostu nie da się ukryć, że dziś jest dzień litewski. Dzień ten jest także następ− nym krokiem w dziejach dłu− goletniej współpracy archeo− logów litewskich i polskich. “Litwini są jednym z ludów bałtyjskich i szukając wspólnych korzeni od lat mamy kontakt z archeologami litewskimi. Po− za tym pobratymcy Litwinów, Prusowie i Jaćwingowie, byli mieszkańcami Mazur i Suwal− szczyzny. W XII w. zniknęli oni z mapy Europy wymordo− ALICJA DUŻYK wani lub przesiedleni przez Krzyżaków. Dział Archeolo− gii Bałtów prowadzi na tym terenie badania wykopalisko− we, które także bardzo intere− sują archeologów litewskich. Można nawet powiedzieć, że szu− kamy wspólnej historii” − powie− blew− działa Anna Bitner − Wró Wróblew− ska ska, kierownik tego działu. Życzymy więc miłego dnia, owocującego w wymianę wielu doświadczeń a przede wszy− stkim wspaniałej zabawy. Dzię− kujemy za przybycie i zapra− szamy za następny festyn. Wyszliśmy z lasu Sobota 19 września, jest mię− dzy innymi Dniem Lasów Państ− wowych. Swoje stanowisko, leś− nicy mają pod numerem 13 i wca− le im to pecha nie przynosi. Już po raz trzeci prezentują się na festynie i każdego roku wzbogacają swoją ekspozycję. W tym roku została rozbudo− wana część historyczna, gdyż obchodzone jest dwustulecie le− śnictwa w Polsce. Szkółka leś− na rozrosła się o nowe sadzonki. W przystanowiskowym stawku pływają karpie japońskie i czer− wone karasie, a nad wszystkim ANNA rozbrzmiewają ptasie głosy. BITNER−WRÓBLEWSKA Wszystko to (i nie tylko to) ma, jak na leśników przy− stało, perfekcyjną oprawę tech− niczną i merytoryczną. Swój wkład w tak okazałe stanowis− ko włożyły Nadleśnictwo Mi− radz, Nadleśnictwo Woziwoda, Ośrodek Kultury Leśnej z Głu− chowa i Nadleśnictwo Gołąbki. Ideą leśników nie jest komer− cja, lecz przede wszystkim edu− kacja, mająca na celu dotarcie do świadomości zwiedzających, przekonując o dobrodziejstwach jakie daje las i zagrożeniach ja− kie mu grożą ze strony szkod− ników i ludzi. Do udziału w prezentacji La− sów Państwowych zaproszeni zostali między innymi: Minis− ter Ochrony Środowiska, Za− sobów Naturalnych Leśnictwa Jan Szyszko Szyszko, Dyrektor Genera− lny Lasów Państwowych Krzy− sztof Bałazy Bałazy, Dyrektor Regio− nalnej Dyrekcji Lasów Państ− wowych w Toruniu Janusz Ka− czmarek czmarek, wojewodowie: byd− goskiego, toruńskiego i włocła− wskiego. Tradycyjnie zostanie posa− dzone drzewko, a wszystkim uczestniczącym grać będzie Or− kiestra Reprezentacyjna Lasów Państwowych z Zespołu Szkół Leśnych w Tucholi. JACEK MIELCARZEWICZ