1 sierpnia 2011, Warszawa "Nie bójmy się

Transkrypt

1 sierpnia 2011, Warszawa "Nie bójmy się
1 sierpnia 2011, Warszawa
"Nie bójmy się marzeń"
Projekt TAURON Bachleda Ski, pomimo że jest wspólną inicjatywą Andrzeja Bachledy
- Curusia i TAURON Polska Energia S.A. nie mógłby istnieć bez wsparcia Polskiego
Związku Narciarskiego. W rozmowie z nami jego prezes, Apoloniusz Tajner, zwraca
uwagę na to co jest najważniejsze dla młodych zawodników i samego projektu.
Wiemy, że z narciarstwem związany jest Pan od wielu lat. Jakie były początki Pańskiej
przygody z narciarstwem? Czy udało się Panu spróbować każdej odmiany tego
sportu?
Apoloniusz Tajner: Pochodzę z rodziny o silnych narciarskich tradycjach, mój ojciec
był skoczkiem narciarskim i alpejczykiem, dwukrotnie wystąpił na Igrzyskach
Olimpijskich, by później zostać trenerem. Sam zetknąłem się ze wszystkimi
dyscyplinami narciarskimi - z powodzeniem uprawiałem skoki, kombinację norweską
a także startowałem w zawodach alpejskich, tu jednak były to wyłącznie lokalne,
okręgowe zawody. Niemniej jednak nauczyłem się dobrze jeździć na nartach, co także
pomagało w skokach.
Czy nadal prywatnie uprawia Pan jakieś narciarskie dyscypliny i czy można Pana
spotkać na stokach?
AT: Od kilku lat moje obowiązki niestety nie pozwalają mi regularnie jeździć na
nartach. Obecnie w sezonie zimowym moją rolą jest uczestnictwo w wielu imprezach
sportowych, zwykle brakuje jednak czasu aby zabrać ze sobą sprzęt, za to jak się
kończy sezon to już nie ma śniegu. Natomiast podczas swojej pracy trenerskiej
bardzo dużo biegałem i jeździłem na nartach. Prowadząc polską kadrę skoczków co
roku na początku sezonu zabierałem chłopaków na lodowiec Hintertux do Austrii,
gdzie wspólna jazda na nartach była elementem treningu.
Od ostatnich wielkich sukcesów Andrzeja Bachledy - Curusia i polskiego narciarstwa
alpejskiego minęło niemal 40 lat a Adam Małysz ubiegłej zimy zakończył karierę. Czy
można się spodziewać otwarcia nowego rozdziału w polskim narciarstwie i
odnowienia najpopularniejszej zimowej dycypliny jaką niewątpliwie jest narciarstwo
alpejskie? Czy nie byłoby wspaniale do doskonałych wyników narciarzy klasycznych
dołożyć sukcesy alpejczyków?
AT: Zdecydowanie tak. Aktualnie jesteśmy mocno skupieni na dyscyplinach
klasycznych, takich jak biegi i skoki narciarskie oraz kombinacja norweska, podczas
gdy narciarstwo alpejskie rzeczywiście nieco kuleje. Od czasu Andrzeja Bachledy Curusia czy sióstr Tlałek nie było poważniejszych sukcesów, chociaż w ostatnich
latach Katarzyna Karasińska wchodziła nawet do czołowej dwudziestki Pucharu
Świata w slalomie i to były naprawdę dobre wyniki. Mamy też kilka innych dziewczyn,
które stać na dobre rezultaty, być może nadchodzący sezon będzie przełomowy.
Jeżeli znajdą się w czołowej trzydziestce, to stałyby się widoczne i łatwiej im będzie
"przepychać się" do przodu niż atakować z tylnych pozycji startowych. Jeżeli chodzi o
narciarstwo alpejskie, to trudność polega na tym, że właściwie od wiosny do jesieni
trzeba szkolić się na lodowcach. Zimą przychodzi już czas wyłącznie na starty,
właściwie w każdy weekend są zawody, narciarze są więc w ciągłej podróży
przemieszczając się z miejsca na miejsce. Dlatego program młodzieżowy podobny do
tego jaki mamy w skokach czy w biegach narciarskich daje szansę na wyłonienie tych
kilku najzdolniejszych, którzy będą walczyć o znalezienie się wczołowej światowej
trzydziestce Pucharu Świata. To jednak są już kolejne lata, wtedy naszą rolą jako PZN
jest przejęcie takich zawodników i stworzenie im odpowiednich warunków do
rywalizowania z najlepszymi.
Co sądzi Pan o inicjatywie Andrzeja Bachledy - Curusia i stworzeniu przez niego
projektu szkoleniowego dla młodych alpejczyków?
AT: Inicjatywa Andrzeja Bachledy - Curusia jest bardzo cenna. Co prawda mamy trzy
ligi narciarskie - śląską, małopolską i podkarpacką, ale są to raczej ligi funkcjonujące
w sferze narciarstwa powszechnego, przeznaczone dla ambitnych amatorów.
Natomiast Andrzej stworzył projekt, który zahacza już o młodzieżowy sport wyczynowy.
Do zadań projektu należy wyłonienie i stworzenie warunków dla tych najlepszych. Jest
to niezmiernie ważne pod kątem sportu wyczynowego, aby znów pobudzić
konkurencje alpejskie - w końcu z nich wywodzą się nie tylko zawodnicy ścigający się
na slalomach, ale także ci uprawiający freeskiing - najmłodszą, freestyle'ową
odmianę narciarstwa. W niej również niezmiernie ważne jest by przejść pewną drogę
w narciarstwie alpejskim, bo to daje doskonałe podstawy do nowych dyscyplin
włączonych ostatnio do programu zimowych Igrzysk - narciarskiego halfpipe'u oraz
slopestyle'u.
Na jakich płaszczyznach przebiega współpraca pomiędzy Polskim Związkiem
Narciarskim a Andrzejem Bachledą - Curusiem?
AT: Polski Związek Narciarski wspiera wysiłki Andrzeja Bachledy - Curusia, chociaż
narazie nie przyjęło to formy oficjalnej umowy. Mimo to, nie możemy przechodzić
obojętnie obok rodzącej się, ważnej i obiecującej inicjatywy - program niewątpliwie
wymaga rozszerzenia. Powinniśmy wnikliwie obserwować ligi młodzieżowe, wyławiać z
nich najlepszych i w oparciu o projekt TAURON Bachleda Ski stworzyć
współzawodnictwo funkcjonujące w jego ramach, podobnie jak funkcjonuje to w
działających programach "Lotos Cup" (skoki narciarskie) czy "Bieg na Igrzyska" (biegi
narciarskie). Duch współzawodnictwa mocno pobudza młodych ludzi - realizowanie
tej idei pomału udaje się wprowadzić w życie Andrzejowi. To co udało się
przeprowadzić minionej zimy powinno stanowić pewien zalążek, liczę na to, że w
nadchodzącym sezonie przy współpracy TAURON Polska Energia S.A. dalej będziemy
budować program rozwoju konkurencji alpejskich. Warto podkreślić także, że projekt
TAURON Bachleda Ski objął w tym roku patronat nad cyklem Mistrzostw Polski
Amatorów oraz Mistrzostwami Polski Seniorów w narciarstwie alpejskim - imprezy te
otrzymały wsparcie mimo faktu, że brak znaczących sukcesów w konkurencjach
zjazdowych powoduje trudności w otrzymaniu dofinansowania sponsorskiego.
Gdzie widzi Pan podobieństwa do innych programów wspierania dyscyplin
narciarskich i jakie dobre, sprawdzone tam praktyki można zastosować w projekcie
TAURON Bachleda Ski?
AT: Projekt TAURON Bachleda Ski funkcjonuje w specyficzny sposób, nieco odmienny
od programów już działających w sferze skoków i biegów narciarskich. Bazuje on na
dość wąskiej grupie dzieciaków zrzeszonych w klubach. Gdyby udało się wyjść z ideą
tego projektu do większej liczby młodych narciarzy, działania aktywizujące objęłyby
wszystkie narciarskie dyscypliny, w tym roku bowiem uruchomiliśmy także program
wspierający młodych zawodników pragnących rywalizować w kombinacji norweskiej.
Jednak to zależy od możliwości jakie ma Andrzej Bachleda - Curuś i od sponsora.
Polski Związek Narciarski mógłby wystąpić tu jako trzecia strona umowy. Wtedy
moglibyśmy zawody dotąd organizowane raczej lokalnie w ramach projektu TAURON
Bachleda Ski, przenieść na arenę ogólnopolską. Należałoby się liczyć z dużą liczbą
zawodników, jednak to właśnie popularność tej dyscypliny stanowi jej największy atut,
w końcu w Polsce chętnych do jazdy na nartach jest znacznie więcej niż do skakania.
Ile lat powinien funkcjonować projekt taki jak TAURON Bachleda Ski by można było
powiedzieć, że spełnia on swoją rolę i wychowuje przyszłych mistrzów?
AT: Niestety nie dzieje się to z dnia na dzień i trochę czasu potrzeba. Zawodnicy
między 10 a 14-tym rokiem życia nie są jeszcze objęci opieką PZN i centralnym
szkoleniem, na tym etapie zadanie to spoczywa na uczniowskich klubach sportowych
a finansowane jest z budżetów lokalnych samorządów. Żeby zawodnik w wieku 17 20 lat miał szansę na pierwsze poważne sukcesy sportowe, to program wsparcia
dyscypliny musi funkcjonować co najmniej 6 do 8 lat. W takim przypadku jest duża
szansa aby zawodnik po 20-tym roku życia nawiązywał walkę na najwyższym
poziomie - mówię tu oczywiście o wejściu do 30-tki Pucharu Świata, bo to jest
najlepszy wyznacznik. Niestety 2 lub 3 lata istnienia programu to jeszcze trochę za
krótko, ryzykowalibyśmy, że nie poprowadzone dalej ewentualne talenty mogłyby się
gdzieś "rozpłynąć".
Czy za granicą istnieją podobne, sprawdzone projekty wspierające młodych
utalentowanych zawodników i z których doświadczeń możnaby czerpać wiedzę?
AT: Osobiście nie zetknąłem się z takimi programami, ten który wdrożyliśmy w
skokach narciarskich jest przedsięwzięciem dość unikalnym. Wynika to jednak z
pewnych uwarunkowań geograficznych. W krajach śnieżnych takich jak kraje
skandynawskie czy krajach górzystych jak Austria, praktycznie w każdej miejscowości
i dolinie jest jakiś klub narciarski. Na tym podstawowym etapie nie ma tam więc
potrzeby tworzenia jakiegoś programu, dzieci i młodzież niejako naturalnie stykają się
z uprawianiem narciarstwa. W Polsce łatwy dostęp do stoków narciarskich ma tylko
część młodzieży, natomiast jeżeli chce ona rozpocząć przygodę ze sportem
wyczynowym, to z czasem stoki te muszą być coraz dłuższe i ostrzejsze. Programy
takie jak te wdrażane w polskim narciarstwie to nasza mocna strona i dzięki nim
jesteśmy w stanie się bronić. Po sukcesach Adama Małysza i Justyny Kowalczyk
popularność ich dyscyplin zanotowała szybki wzrost, nadal jednak potrzebny nam jest
sukces w dyscyplinach alpejskich w kadrach seniorskich aby przyciągnąć do nich
większą ilość młodych ludzi. W konkurencjach alpejskich podstawa tej narciarskiej
"piramidy" jest bardzo szeroka i potencjalnie mamy z czego wybierać, choć
narciarstwo jest w większości przypadków raczej formą rekreacji niż sportowym
wyczynem. W Polsce wiele osób uprawiających ten sport nie ma podstaw
szkoleniowych, trudno zatem porównywać się np. z Austrią gdzie każdy w zasięgu
maksimum 2 - 3 godzin jazdy samochodem ma możliwość spróbowania jazdy na
tyczkach na lodowcu. W mojej opinii ważne jest więc, aby jak najszersza grupa
młodzieży mogła spróbować profesjonalnego narciarskiego szkolenia sportowego.
Na jakiego kalibru sukcesy na przestrzeni najbliższych kilku sezonów liczy Pan w
narciarstwie alpejskim - najpopularniejszej w Polsce zimowej dyscyplinie sportu,
uprawianej przez niemal 5 milionów Polaków?
AT: W najbliższym sezonie spodziewam się dobrych wyników ze strony Agnieszki
Gąsienicy - Daniel czy Aleksandry Kluś, Kasi Karasińskiej która trenuje indywidualnie
z naszą pomocą, a także Karoliny Chrapek. Wśród panów dobrze rokuje też Maciej
Bydliński, udało mu się zmieścić w 30-tce PŚ w superkombinacji. Jeżeli chodzi o
wychowanków takiego programu jak TAURON Bachleda Ski, to tak jak wspomniałem
trzeba poczekać jeszcze minimum 6 lat. Jednak jak pokazuje przykład Adama
Małysza, trzeba wierzyć w sukces - kto by pomyślał 10 czy 12 lat temu, że nasz
skoczek, a potem cała grupa, osiągną takie wyniki i będą się tak często pokazywali w
czołówce. Na przestrzeni ostatniej dekady liczba zawodników w Mistrzostwach Polski
w skokach wzrosła z zaledwie kilku do ponad 120 zawodników - to świadczy jak wielki
sukces potrafi dodać skrzydeł dyscyplinie. Jeżeli taki program jak TAURON Bachleda
Ski miałby szansę funkcjonować kilka lat, to jestem przekonany, że "wyskoczą" z
niego utalentowani zawodnicy.
Sam był Pan trenerem jednego z największych sportowców w historii polskiego i
światowego sportu - co poradziłby Pan jako mentor młodym zawodnikom, dopiero
wchodzącym na drogę sportowej kariery?
AT: Moja podstawowa rada to nie obawiać się marzeń. Marzeniom oczywiście trzeba
pomagać, ale one się wtedy spełniają. Pamiętam jak Adam Małysz jeszcze przed
swoimi wielkimi sukcesami w rozmowach wspominał często jak bardzo chciałby
dostać się do najlepszej 10-tki, jak wielką radość sprawiłby tym swojej rodzinie, jak
bardzo cieszyliby się znajomi zgromadzeni w słynnym pubie "U Bociana" oglądający
skoki. Z takimi najprostszymi marzeniami zawodnik powinien codziennie zasypiać,
pamiętając, że swoimi konkretnymi działaniami można takie marzenia przekuć w
rzeczywistość. Nie należy się obawiać, że ktoś się będzie z naszych marzeń śmiał, to
jest podstawowa siła jaka może napędzać sportowca do działania. Do tego oczywiście
niezbędny jest też upór i konsekwencja w działaniu, a nawet "zachorowanie" na daną
dyscyplinę - jednak te wszystkie czynniki połączone razem powodują, że marzenia
zaczynają się spełniać i można dojść do najwyższych światowych osiągnięć.
Więcej informacji o programie TAURON Bachleda Ski na www.tauronbachledaski.pl
oraz na www.facebook.com/TauronBachledaSki
Dodatkowe informacje:
Piotr Gnalicki, Marta Lesiewska,
[email protected]; [email protected]
+48 601505138, +48 601072892,
Tauron Polska Energia S.A. jest spółką holdingową w grupie kapitałowej, która jest drugim co do wielkości producentem energii
elektrycznej w Polsce oraz największym dystrybutorem energii oraz jednym z największych jej sprzedawców (według danych za
lata 2007-2009). Grupa Tauron obejmuje swoim działaniem 17 proc. powierzchni kraju, zatrudnia ok. 28 tys. osób i jest jednym
z największych podmiotów gospodarczych w Polsce. Zysk netto Grupy Tauron (wg MSSF) wyniósł w ubiegłym roku 898,7 mln zł
przy przychodach ze sprzedaży na poziomie 13,6 mld zł. Grupa posiada aktywa we wszystkich elementach łańcucha wartości
charakterystycznego dla sektora elektroenergetycznego (wydobycie, wytwarzanie, odnawialne źródła energii, dystrybucja,
sprzedaż). W skład Grupy Tauron wchodzą m.in. Południowy Koncern Węglowy S.A., Południowy Koncern Energetyczny S.A.,
Enion S.A., EnergiaPro S.A., Tauron Sprzedaż sp. z o.o., Tauron Obsługa Klienta sp. z o.o., Elektrownia Stalowa Wola S.A., PEC
Katowice S.A., EC Tychy S.A., Elektrociepłownia EC Nowa S.A., PEC w Dąbrowie Górniczej S.A. oraz Tauron Ekoenergia sp. z o.o.
Andrzej Bachleda-Curuś II – (ur. 2 stycznia 1947 roku w Zakopanem) to najbardziej utytułowany polski narciarz alpejski.
Dwukrotnie reprezentował Polskę na Igrzyskach Olimpijskich – w 1968 roku w Grenoble, gdzie zdobył 6. lokatę w slalomie
specjalnym oraz w Sapporo w roku 1972, plasując się na 9. pozycji w salomie gigancie. W jego kolekcji znajdują się też medale
Narciarskich Mistrzostw Świata - brąz za kombinację alpejską w Val Gardena w 1970 roku oraz srebro zdobyte w 1974 w St.
Moritz w tej samej konkurencji. Wybitnym wynikiem było też 2. miejsce w slalomowej klasyfikacji Pucharu Świata i 6. miejsce w
klasyfikacji generalnej w sezonie 1971/1972. Andrzej Bachleda-Curuś wielokrotnie tryumfował też na Zimowych Uniwersjadach,
Spartakiadach Armii Zaprzyjaźnionych. Na najwyższym podium Mistrzostw Polski stawał aż 14 razy. W trakcie swojej kariery
ścigał się z największymi legendami narciarstwa alpejskiego, takimi jak Jean Claude Killy czy Gustavo Thöni. Jest pierwszym
Polakiem uhonorowanym prestiżową nagrodą „Fair Play” przyznawaną przez UNESCO. W 2009 roku otrzymał Krzyż Kawalerski
Orderu Odrodzenia Polski.