Elementy - aleBank.pl

Transkrypt

Elementy - aleBank.pl
MAREK URBANIAK
SPOJRZENIA
E
konomia jako nauka zawsze wywoływała kontrowersje. I trudno się
dziwić. Ojciec założyciel, czyli Adam
Smith, był wszak filozofem specjalizującym
się w filozofii moralnej i logice. Z drugiej
strony słychać nawoływania, że w ekonomii
jest tylko tyle nauki, ile jest w niej matematyki. Po aktualnie przeżywanym kryzysie
finansowym zapewne ostrożniej formułowane będzie takie kryterium. Nie od dzisiaj
przecież wielu ekonomistów ma jasno
sprecyzowaną opinię, że te wszystkie
podejrzane narzędzia finansowe wymyślili
właśnie matematycy i fizycy, którzy podobno zdominowali środowisko analityków.
A warto może przypomnieć, że podobnie jak dzisiaj, gdy dokonuje się swego rodzaju odwrót od wszelkich eksperymentów z inżynierią finansową i produktami bankowymi,
próby poszukiwania wymiaru społecznego
czy psychologicznego świata ekonomii miały
wyraziste miejsce w już latach sześćdziesiątych. To wtedy między innymi amerykański
profesor Kenneth Ewart Boulding opublikował swoją pracę „Beyond Economics”,
gdzie bardzo silnie zaznaczył, że aby lepiej
zrozumieć świat ekonomii trzeba właśnie
z niej wyjść. Z kolei jeśli sięgnąć do klasyka
ekonomicznej i społecznej futurologii, czyli
Alvina Tofflera, to wydaje się, że autor „Trzeciej fali”, patrząc na dzisiejsze zawirowania
finansowe, ekonomiczne i społeczne, po prostu zaciera ręce, wołając z poczuciem triumfu: „a nie mówiłem”. Dla niego wszystkie
obecnie przeżywane kryzysy, to nic innego
jak wdzieranie się nowej cywilizacji w naszą
codzienność. Toffler już w latach osiemdziesiątych przewidywał, że „ludzkość szykuje się
do ogromnego skoku naprzód”. Ma to oznaczać najbardziej rewolucyjne w dziejach
człowieka przewrót społeczny i gruntowną
przebudowę struktur społecznych i gospodarczych. Zaproponował koncepcję patrzenia
na historię rozwoju ludzkości w kategoriach
kolejnych fal. Pierwszą miała być rewolucja
agrarna, która trwała tysiące lat. Druga, tworząca cywilizację przemysłową, już znacznie
przyspieszyła i dominowała zaledwie trzy
stulecia. Nadejście zaś trzeciej fali, niczym
galop Czterech Jeźdźców Apokalipsy, ma zacząć się od rozpadu rodziny, rozchwiania
www.miesiecznikbank.pl
(103)urbaniak.indd 103
•
Elementy
Apokalipsy?
systemów gospodarczych, kryzysu systemów
politycznych, rozpadu tradycyjnej aksjologii.
Jednym słowem, wypisz wymaluj gorzka synteza aktualnych problemów naszego globu.
Jakie są tego przyczyny? Powiedzieć, że tylko
technologiczna rewolucja, zwłaszcza w nanotechnologii, to raczej to samo, co przyznać
się do bezradności. Podobnie ograniczony
stopień wpływu będą miały teorie o dramacie wyczerpywania się ropy naftowej czy
dramatycznym przeludnieniu świata. Prawda
jest bowiem taka, że nie ma dominującej
przyczyny tej fali, jak nie było tylko jednej czy
dwóch przyczyn podboju świata przez rewolucję przemysłową. Uproszczone podręczniki
historii oczywiście wskazują na pojawienie
się maszyny parowej, ekologowie z kolei
eksponują wyeksploatowanie lasów w Wielkiej Brytanii, a ekonomiści bardzo przywiązani są do wahań cen wełny. Jeśli do tego
dodać zjawiska kulturowe i religijne, takie
jak Reformacja czy Oświecenie, to właśnie
doszliśmy do prawie pełnego opisu zdarzeń,
które w jakimś stopniu odcisnęły się na zmianach cywilizacyjnych siedemnastego wieku
i odmieniły oblicze znacznej części naszego
globu na kilka stuleci.
Rozważania Alvina Tofflera w pewnym
stopniu zbliżone są do rozmyślań części ekonomistów snutych już w latach trzydziestych
ubiegłego wieku. Na przykład prof. Adolph
Lowe w swojej pracy „Economics and Sociology” wyraźnie sygnalizuje brak zaufania
do trafności teorii ekonomii wobec złożonych
zjawisk z pogranicza ekonomii i socjologii.
Tradycyjne, linearne pojmowanie rozwoju
gospodarczego i podstawę systematyzacji
ekonomicznej zastąpił wtedy poglądem o regularności procesów cyklicznych. Ale wiele
lat później ten sam profesor swoje przywiązanie do idei cykliczności umieścił dokładnie tam, gdzie pogrzebał ideę „naturalnej
równowagi”. Na placu boju pozostały jedynie
nieprzewidywalne ruchy oparte na wysoce zmiennych cechach psychologicznych
i strukturalnych. Aby zupełnie nie pogrzebać
teorii, trzeba było więc przyjąć zupełnie inne
podejście. Przyjęto więc, że teoria ekonomiczna nie jest metodą objaśniania procesu
linearnego czy cyklicznego, uwarunkowanego oddziaływaniem otoczenia społecz-
nego czy fizycznego. Teoria ma być przede
wszystkim środkiem świadomego kierowania
procesem ekonomicznym, albo inaczej – stanowić narzędzie manipulowania uczestnikami życia gospodarczego. Nie ma więc mowy
o luksusie naukowego dystansu i refleksji
opartej na poszukiwaniu prawdy. Ekonomista to raczej mniej lub bardziej sprawny
operator kierujący zjawiskami gospodarczymi
i społecznymi w określonym celu.
Czy patrzący na to wszystko z zaświatów Adam Smith trzęsie się z oburzenia?
I tak, i nie. Tak, bo jednak wierzył w obiektywnie istniejący mechanizm kierujący
życiem gospodarczym niezależnie od woli
jednostki. Wszak w przesadnie optymistycznej IV księdze swoich „Badań” uważa,
że wbrew indywidualnemu egoizmowi
uczestników procesu wymiany, mechanizm
działa jednak z pożytkiem dla wszystkich.
Ale też zapewne nie oburza się zanadto,
bo jednak wiele idei zapożyczył od swojego przyjaciela Davida Hume`a. Dotyczy
to zwłaszcza pojęcia „sympatii”, czyli wiary
w jakby naturalną ludzką skłonności do czynienia dobra. Trochę przypomina to poglądy Ericha Fromma o naszej potrzebie
czystości moralnej zniekształcanej jedynie
przez warunki społeczne i ekonomiczne,
w jakich wyrastamy.
Patrząc więc na obecne zawirowania
w teorii i w praktyce ekonomicznej, warto
chyba posiłkować się różnymi teoriami
bardziej w kategoriach intelektualnej gry
niż szukania panaceum na jednoznaczne
zrozumienie otaczających nas zmian. Być
może jakaś nowa olśniewająca teoria właśnie
gdzieś się rodzi. Dobre dni przeżywa obecnie
prof. Grzegorz Kołodko, który po napisaniu
swojego „Wędrującego świata”, ma poczucie, że stworzył swego rodzaju summę
ekonomiczną. Niektórzy czytelnicy i słuchacze Pana Profesora mają jednak pewną
wątpliwość – czy zbyt często powtarzana
fraza „Rzeczy dzieją się tak, jak się dzieją, ponieważ wiele rzeczy dzieje się naraz”, dostatecznie głęboko ujmuje istotę rzeczy, żeby nie
powiedzieć procesów. Analiza semantyczna
tego przesłania budzi znaczne wątpliwości
i nasuwa podejrzenie, że w historiozofii to się
raczej nie zagnieździ.
|103
5/12/09 4:36:02 PM