GŁOS SOWY - Pałac Młodzieży w Bydgoszczy
Transkrypt
GŁOS SOWY - Pałac Młodzieży w Bydgoszczy
GŁOS SOWY Wielkanoc 2012 Baranek wielkanocny, baranek paschalny... Wraz z nadchodzącymi świętami Wielkanocy warto byłoby się zastanowić nad jego początkami, nad Ostatnią Wieczerzą poprzedzającą śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, nad tym, kiedy i w jaki sposób ustanowiona została symbolika Chrystusa jako Baranka Bożego. Ostatnia Wieczerza była bowiem żydowską wieczerzą paschalną, którą Jezus spożył razem ze swoimi uczniami i ustanowił podczas niej sakrament Eucharystii i kapłaństwa. Również samo nazwanie Jezusa Barankiem Bożym (łacińskie Agnus Dei) przez Jana Chrzciciela jest odwołaniem do starotestamentowej tradycji składania z barana ofiary Bogu w święto Paschy. Baranek Boży stanowi symbol śmierci Jezusa na krzyżu dla odkupienia ludzkości. W czasie Paschy spożywany był niegdyś dorodny baranek, a wszystko, co po uczcie zostało, spalano; była to symboliczna uczta, która miała zapewnić błogosławieństwo Boga dla Izraela. Widać tutaj podobieństwo – ofiara dla błogosławieństwa i ofiara dla zbawienia grzechów. Obecnie mniej więcej w tym samym czasie, kiedy chrześcijanie obchodzą Wielkanoc, żydzi obchodzą Paschę (od hebrajskiego Pesach oznaczającego „przejście”). Święto trwa w Izraelu 7, a w diasporze 8 dni – liczone od 14 dnia miesiąca nisan (marzec – kwiecień). Od dnia 15 liczony jest tak zwany omer, czyli okres 7 tygodni, podczas którego ortodoksyjni żydzi zachowują się prawie jak podczas żałoby – nie odprawiają wesel, nie strzygą się ani nie golą. W chrześcijaństwie również przez pewien czas obchodzono Wielkanoc 14 dnia nisan. Zwyczaj ten pochodził z Azji Mniejszej, a ludzi go praktykujących nazywano kwadrodecymanami (od łacińskiego słowa „czternaście”), ale dość szybko zrezygnowano z tej daty przenosząc święto na niedzielę po 14 nisan, a piątek przed tą niedzielą czczono jako dzień śmierci Jezusa Chrystusa. Wkrótce narósł wokół daty spór, który skończyć próbował papież Wiktor w roku 197, kiedy to obłożył kwadrodecyman ekskomuniką. Tak drastyczny zabieg jednak wiele nie zmienił i ostatecznie niedzielę uznano za dzień Wielkanocy z rozkazu cesarza Konstantyna. Pierwszy wieczór Paschy (wieczór sederowy) jest najbardziej uroczystym momentem dla wyznawców judaizmu. Wtedy spożywa się w gronie rodziny uroczystą kolację i czyta się opowiadanie o wyjściu z Egiptu. Podczas uczty wypija się cztery kielichy wina dla uczczenia czterech sposobów nazywania wyzwolenia. Kiedyś spożywało się tradycyjnie całego baranka (resztki palono), macę, czyli chleb przaśny przygotowany bez zakwasu i gorzkie zioła. Do dzisiaj przetrwała tradycja, według której jedno z dzieci zadaje pytania dotyczące znaczenia obrzędów Paschy głowie rodziny. Na koniec śpiewa się psalmy Hallelu, czyli modlitwy wychwalającej Boga. Odmienne są znaczenia tych świąt. Judaizm czci bowiem wyzwolenie Izraelitów z niewoli egipskiej, a chrześcijaństwo zmartwychwstanie Chrystusa. Istnieje jednak pomiędzy nimi symboliczne połączenie – bowiem, jak napisał św. Paweł w 1 Liście do Koryntian 5,7: „na naszą wielkanoc [w innych przekładach Paschę] jako baranek został ofiarowany Chrystus”. Piotr Komorowski, kl. III b L. O. MK Źródła: Ks. M. Rosik, Pascha izraelitów i Wielkanoc chrześcijan, nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery /042002/01html; en.m.wikipedia.org/wiki/passover; pl.m.wikipedia.org/wiki/pesach; www.liturgia.pl/node/8945 2 Z cyklu: Galeria jednego obrazu Rembrandt van Rijn – Zdjęcie z krzyża Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijan, sceny z nią związane od wieków obecne były w sztuce. Artyści jednak zdecydowanie częściej podejmowali tematy dotyczące śmierci Jezusa na krzyżu, niż samego cudu Zmartwychwstania. Jednym z takich malarzy był barokowy mistrz płótna Rembrandt van Rijn. Namalował on dwie wersje obrazu ukazujące zdjęcie martwego ciała Jezusa z krzyża. Dzieło prezentowane powyżej zostało namalowane później, w 1634 roku, jest większe i można zaobserwować na nim dużo więcej detali. Obraz przedstawia ciało Jezusa emanujące mistycznym światłem, opadające bezwładnie na ręce mężczyzn, którzy pomagają zdjąć Mesjasza z krzyża. Poniżej zebrał się tłum ludzi, pośród którego możemy zobaczyć (po prawej stronie) omdlewającą Marię oraz Józefa z Arymatei (po środku), który z kontrastującym z reakcjami innych bohaterów sceny spokojem przygląda się Chrystusowi. Na ziemi leżą już przygotowane szaty, w które Chrystus zostanie zawinięty i złożony do grobu. Ciekawostką jest, że dość tajemnicza postać ubrana w niebieskie szaty i znajdująca się niejako w centrum wydarzeń, to prawdopodobnie sam Rembrandt. Artysta dla podkreślenia wyrazu obrazu zastosował typowe dla baroku zabiegi artystyczne. Dość ciemne tło oraz główne źródło światła pochodzące od Jezusa mają pomóc nawet niedoświadczonemu odbiorcy ujrzeć sedno dzieła, to, że Jezus przez swoją śmierć, swoją ofiarę, odkupił nasze grzechy. Mimo iż w dziejach powstała duża ilość dzieł o podobnej tematyce, uważam, że obraz holenderskiego malarza można zaliczyć do najciekawszych i najprawdziwszych przedstawień tej sceny. Można go podziwiać w Ermitażu w Sankt Petersburgu. Paweł Błaszczyk, kl. II L. O. ZAPROSZENIE Jak co roku, zapraszamy na wykład o sztuce związany z Wielkim Tygodniem. W czwartek 5 kwietnia o godzinie 10.00 w sali widowiskowej Pałacu Młodzieży pan Wojciech Kieler wygłosi wykład pt. „Ukrzyżowanie w sztuce”. Zapraszamy rodziców, uczniów i wszystkich zainteresowanych. 3 Wielkanoc w różnych częściach świata Stany Zjednoczone Wielkanoc w USA obchodzi się inaczej niż w Polsce i tylko w niedzielę. Amerykanie kupują i malują jajka, ale zazwyczaj nie dzielą się nimi w czasie wielkanocnego śniadania. Nie idą też do kościoła ze święconką. W Niedzielę Wielkanocną w wielu miastach odbywają się parady. Najsłynniejsza z nich to Easter Parade w Nowym Jorku, gdzie tego dnia Piątą Aleją przechodzą pięknie ubrane panie w strojach z dawnych epok. Eksponują zwłaszcza kapelusze. Najczęściej jedzoną potrawą wielkanocną jest gotowana szynka z ziemniakami i warzywami. Śniadanie po mszy jada się często nie w domu, lecz w restauracji na mieście. W domach natomiast często stawia się drzewka wielkanocne udekorowane jajkami. Hiszpania Wielkanoc to w Hiszpanii „święto świąt” i „uroczystość uroczystości”. To najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie obchodzone jest z niezwykłym przepychem i niespotykaną nigdzie indziej teatralnością. Najbardziej spektakularnie obchodzony jest Wielki Tydzień na południu kraju, w Andaluzji, gdzie przez wszystkie te dni przemierzają ulice uroczyste procesje bractw religijnych. Inaczej obchodzi się Wielki Tydzień na północy Hiszpanii. W Aragonii istnieje jedyny na świecie zwyczaj bicia w bębny (rutus del’tamber) w Wielki Piątek. Tysiąc członków bractw wędruje tradycyjnymi szlakami, a w niektórych miastach, zalanych dźwiękami bębnów, życie dosłownie zamiera na kilka godzin. Rosja Wielkanoc w Rosji obchodzona jest zgodnie z prawosławnym kalendarzem juliańskim i zazwyczaj przypada nieco później niż u nas. W święta na stole wielkanocnym nie brakuje jedzenia, ale to jajka (poświęcone dzień wcześniej w cerkwi) są najważniejszym posiłkiem. Pisanki Rosjanie często malują na czerwono. Ten kolor ma symbolizować krew Jezusa Chrystusa. Na rosyjskim stole nie może brakować baby i paschy. Są charakterystycznym elementem. Baba Wielkanocna symbolem dostatku, Pascha natomiast to potrawa z białego sera, żółtka, masła i z dodatkiem bakalii. Po śniadaniu Rosjanie dają swoim bliskim upominki. 4 Egipt Nie każdy wie, że malowanie pisanek wywodzi się z czasów faraonów, kiedy to starożytni Egipcjanie wkładali do grobowców jajka, które symbolizowały zmartwychwstanie. Podobnie jak w naszej kulturze, tradycja ta w dalszym ciągu jest podtrzymywana, ale poza tym w Egipcie czy Tunezji muzułmanie nie obchodzą identycznych świąt jak my. Odpowiednikiem Wielkanocy jest tam święto Id al-Adha, które obchodzi się 10 dnia dwunastego miesiąca kalendarza muzułmańskiego. Jest to Święto Ofiarowania, które trwa cztery dni i w głównej mierze polega na składaniu ofiary – kurban – symbolu posłuszeństwa wobec Allaha. Ofiarą jest zwierzę. Kasia Burchacka, kl. I gim. Inne święta – radosne, zabawne, potrzebne Wielkanoc jest bez wątpienia najważniejszym i najbardziej uroczystym świętem. Ale istnieje wiele innych, niekiedy zabawnych uroczystości, co świadczy o tym, że okazją do oderwania się od codzienności może stać się niemal wszystko... Niektóre z dziwnych i nietypowych świąt wywołują uśmiech na twarzy. Chcielibyśmy przedstawić ich skrócone kalendarium i niekiedy dodać nasze propozycje dotyczące tego, jak można je obchodzić: 7 stycznia – Dzień Dziwaka 13 stycznia – Dzień wzajemnej Adoracji Tego dnia powinniśmy mówić komplementy wszystkim napotkanym znajomym, a oni powinni odwzajemniać się nam tym samym ;-) . 15 stycznia – Dzień Wikipedii Tego dnia staramy się z niej nie korzystać – za to wzbogacić naszą wiedzę tak, żebyśmy mogli sami napisać artykuł na interesujący nas temat. 31 stycznia – Międzynarodowy Dzień Przytulania Cóż, trochę ciepła nigdy nie zaszkodzi! 17 lutego – Światowy Dzień Kota 21 lutego – Dzień Języka Ojczystego To z pewnością dobra okazja do organizowania konkursów ortograficznych i gramatycznych. Można również wprowadzić drobne kary za błędy językowe ;-) . 21 marca – Międzynarodowy Dzień Poezji 12 kwietnia – Dzień Czekolady To z pewnością nasze ulubione święto, a pomysłów na jego obchodzenie każdy może znaleźć mnóstwo! 19 maja – Dzień Dobrych Uczynków 20 maja – Międzynarodowy Dzień Płynów do Mycia Naczyń 3 czerwca – Dzień Dobrej Oceny Tego dnia powinien obowiązywać zakaz stawiania jedynek, za to wszyscy uczniowie poprawialiby nieudane sprawdziany i chodzili z wielkimi „6” przypiętymi do ubrań ;-) . 9 czerwca – Dzień Przyjaciela 16 czerwca – Międzynarodowy Dzień Dziecka Afrykańskiego 1 lipca – Dzień Psa 5 2 lipca – Międzynarodowy Dzień UFO 15 lipca – Dzień bez Telefonu Komórkowego Niektórzy twierdzą, że nie zabiorą ze sobą tego dnia telefonu, a inni, że stanowczo sobie tego nie wyobrażają ;-) . 13 sierpnia – Międzynarodowy Dzień Osób Leworęcznych W tym dniu wszyscy praworęczni próbują pisać lewą ręką! 8 września – Dzień Marzyciela Tego dnia każdy przemienia się w marzyciela. Lekcje zostają odwołane, a dorośli mają dzień wolny od pracy, ponieważ i tak nikt nie może się skupić. Ludzie robią papierowe lampiony, piszą na nich swoje marzenia i wysyłają je do nieba. 16 listopada – Dzień Tolerancji 17 grudnia – Polski Dzień bez Przekleństw Święta ruchome: Drugi poniedziałek stycznia – Dzień Sprzątania Biurka Pewnie wkrótce stanie się również znany jako Święto Wykopalisk czy też Dzień Archeologa. Niewiarygodne, ile ciekawych rzeczy można znaleźć w starych, niesprzątanych od dawna szufladach! Ostatnia sobota listopada – Dzień bez Zakupów Obchodzenie tego święta stanie się z pewnością wstępem do terapii dla wszystkich zakupoholików, a tych, którzy jeszcze nimi nie są, może skłonić do refleksji i ustrzec przed tym zgubnym nałogiem. Jak widać, nie brakuje w kalendarzu niezwykłych, niekiedy potrzebnych, a niekiedy również zabawnych świąt. Wygląda na to, że niemal wszystko może się stać okazją do świętowania. Najwyraźniej po prostu my, ludzie, tego potrzebujemy. Istnienie tego „innego”, wyłączonego z biegu powszednich dni czasu uwrażliwia nas na codzienność i uczy tego, że każda chwila jest ważna. Uczniowie klasy I gimnazjum Śmiech to zdrowie Ucieszyłam się z takiego właśnie tematu mojego artykułu. Jest on z pozoru prosty i wszystkim znany, ale jeśli uchylimy rąbka tajemnicy, okaże się, że wielu faktów na temat wpływu śmiechu na zdrowie człowieka na co dzień sobie nie uświadamiamy. Według ostatnich badań, przeprowadzonych w 2010 roku, kobiety śmieją się dwa razy częściej niż mężczyźni. Natomiast młodzież w wieku od dwunastu do siedemnastu lat śmieje się o pięć razy częściej niż dorośli, co jest spowodowane burzą hormonów, szalejącą w organizmie. Dlatego też nastolatki wybuchają śmiechem bez powodu. Bez wątpienia ciekawy jest fakt, że śmiech zapobiega depresji. Im częściej się śmiejemy lub chociaż uśmiechamy, tym lepsze mamy podejście do życia, jak również odporniejszą psychikę. Bardziej dbamy wtedy np. o uczesanie włosów i rzadziej chodzimy w dżinsach (Ojej, chyba mam ostatnie stadium depresji, bo dżinsy noszę codziennie... ;-) ). Na nasz śmiech ma wpływ wiele czynników, np. pora roku. Wiosną i latem śmiejemy się częściej niż zimą i jesienią, ponieważ słońce wpływa na pozytywne myślenie – im więcej słońca, tym bardziej chce się żyć. Poza tym śmiejąc się chudniemy, gdyż działa wtedy wiele mięśni – zarówno brzucha, jak i mięśnie mimiczne twarzy. Więc jeśli po zjedzeniu zbyt wielu 6 świątecznych smakołyków dopadną nas wyrzuty sumienia, to zamiast katować się seriami brzuszków włączmy dobrą komedię i pośmiejmy się godzinkę. O wartości terapii śmiechem może świadczyć również powodzenie, jakim cieszy się w Polsce i na całym świecie fundacja „Dr Clown”, założona w latach 60. przez słynnego doktora Huntera Campbella Adamsa, bardziej znanego jako „Patch Adams” (z filmu pod tym samym tytułem). W wielu miastach Polski przebrani za klaunów z czerwonymi nosami wolontariusze niosą ulgę małym pacjentom rozśmieszając ich. Na nadchodzące Święta Wielkanocne życzę Wam Wszystkim pogody ducha, zdrowia i niekontrolowanych napadów śmiechu, bo przecież śmiech to radość całego ciała :-) . Aleksandra Kamyk, kl. III gim. Świąteczne rośliny Puszyste wierzbowe kotki i żółte kwiatki forsycji... Jest wiele roślin, które rozkwitają na wiosnę, w okolicach Wielkanocy, budząc skojarzenia z nowym życiem. Oto niektóre z nich. Wierzba Wierzba to, jak zapewne wszystkim wiadomo, gatunek drzewa i krzewu z rodziny wierzbowatych. Istnieje ponad 300 gatunków tej rośliny. Rośnie ona na wszystkich kontynentach oprócz Australii i Antarktydy. W Polsce występuje około 30 gatunków. Oto kilka spośród rodzajów wierzby: biała, iwa, krucha, laurowa (pięciopręcikowa), płacząca, purpurowa, szara, trójpręcikowa, uszata, wiciowa, wielkolistna, żyłkowana. Różnią się one pomiędzy sobą między innymi ułożeniem gałęzi, kształtem liści. W tradycji wielkanocnej wierzby używamy do robienia palemek, wykorzystuje się do tego witki wierzbowe z baziami. Gałęzie wierzby użyte do wykonania palm symbolizują męczeństwo Jezusa, ale także Jego zmartwychwstanie i nieśmiertelność duszy ludzkiej. W tradycji ludowej oznaczają również budzącą się na wiosnę do życia przyrodę. Palmom przypisywano magiczną moc, którą jeszcze wzmacniało święcenie. Miały one chronić ludzi, domy i zwierzęta przed wszelkim złem, czarami, chorobą, ogniem. Podobno połknięcie bazi chroni przed chorobami gardła, bólem głowy i brzucha. Poświęconymi palmami również uderzano się, śpiewając: Nie ja bije - palma bije. Wierzba bije, nie zabije. Za tydzień Wielki Dzień. Za sześć noc Wielkanoc. Forsycja Forsycja to krzewy obsypane burzą efektowny żółtych kwiatów już w marcu, gdy inne rośliny nie budzą się jeszcze nawet z zimowego snu. W naturalnych warunkach rośnie w Chinach i stąd została przewieziona do Polski. Jest krzewem powszechnie znanym i lubianym. Obsypana wczesną wiosną dużą ilością niewielkich kwiatów, które pokrywają większość gałęzi, cieszy oko każdego człowieka po długim zimowym okresie. Roślina ta rośnie dość szybko i mocno się ukorzenia. Dorasta nawet do 3 metrów. Jest łatwa w uprawie. Nie lubi miejsc zimnych i podmokłych. Bardzo prosto można ją też rozmnożyć. 7 Nadaje się na żywopłoty oraz pojedyncze rozsady. Doskonale czuje się z miastach. Ten wczesny krzew wiosenny daje w parkach przepiękne efekty żółtych plam. Bukszpan Bukszpan to znana, wieloletnia roślina ozdobna. Należy do rodziny bukszpanowatych. Jest rośliną okrytonasienną. Występuje w Afryce południowej, Ameryce Środkowej, Europie i Azji. Odpowiednio pielęgnowana zachowuje swój zielony kolor przez cały rok, dlatego chętnie robi się z niej żywopłoty. Nie wymaga ona zbyt wielkiego nakładu pracy – niestraszne jej mrozy, susze i ulewy. Świetnie nadaje się do cięcia i formowania. W wielu znanych ogrodach znajdują się skomplikowane rzeźby z bukszpanu. Łatwo się go przesadza i rozsadza. Barwinek Barwinek jest to rodzaj rośliny z rodziny toinowatych, do którego należy 5 gatunków. Występują one w Eurazji i krajach podzwrotnikowych. Najpopularniejszym gatunkiem barwinka jest barwinek pospolity. Rośnie on dziko w całej Europie z wyjątkiem Skandynawii. W Polsce można go spotkać w całym niżu. Jest uprawiany, jako roślina ozdobna. Barwinek jest drobną krzewinką, nie wyższą niż 20 cm. Liście ma skórzaste, ciemnozielone i błyszczące. Kwiaty barwinka są niebieskie lub jasnofioletowe. Ta roślina jest w Polsce pod ochroną. Wynika to z faktu, że ludzie bardzo często wykopywali ją z miejsc, w których rosła naturalnie. Oprócz walorów ozdobnych ma również walory lecznicze. Obniża ciśnienie krwi, więc stosuje się go przy krwotokach. Używany jest w przypadkach stanów zapalnych błon śluzowych oraz w leczeniu egzem. Chrzan Chrzan to dla odmiany roślina nie ozdobna, a spożywcza. Występuje w Europie i Azji. Można go spotkać na terenie całej Polski, gdzie bywa uprawiany do celów spożywczodietetycznych, przyprawowych, a także leczniczych. Łodyga chrzanu rośnie na 50 cm, a pod ziemią rozwija rozgałęzione korzenie. Świeże liście i korzenie mają działanie bakterio-, wiruso-, grzybo- i pierwotniakobójcze. Dodanie chrzanu, jako przyprawy do jedzenia pobudza wydzielanie soków trawiennych, wzmaga przemianę materii, poprawia pracę wątroby i nerek, a także zwiększa odporność. Chrzan spożywa się z dziczyzną, tłustymi, ciężko strawnymi mięsami. Można go również podawać do jaj lub ryb, a także robić sosy z dodatkiem przecieru jabłkowego lub dżemu borówkowego. Klasa III gimnazjum: Joasia Dubielewska, Michał Kamiński, Paweł Kolasiński, Krystian Kuna, Kamil Wierzbicki 8 Los kury Kura domowa jest ptakiem hodowanym na całym świecie. W dzisiejszych czasach można wyróżnić wiele ich ras, z których najbardziej znane są kury nieśne. Są to ptaki ogromnie pożyteczne, dostarczają bowiem jajek – pożywienia smacznego i bardzo wartościowego pod względem zawartości istotnych dla zdrowia składników. Istnieją bardzo różne systemy hodowli kur nieśnych. Niektóre z nich są tak zbliżone do warunków naturalnych, że ptaki mogą czuć się w nich dobrze, inne natomiast szokują swoim okrucieństwem. Najlepsze warunki życia mają kury, które mogą swobodnie się poruszać po stodole lub kurniku. Kury chowane „na wolnym wybiegu” mogą także wychodzić na świeże powietrze. Ptaki te mają swoje grzędy, gniazda i miejsce na nieczystości po to, aby ich życie było wygodniejsze. Jaja najchętniej składają w cichych i ciemnych miejscach. Inne kury nieśne są hodowane w tzw. „klatkach ulepszonych”. W tych klatkach kury mają trochę miejsca, żeby się poruszać oraz pewne udogodnienia, takie jak gniazda, materiały do grzebania oraz grzędy. Najtrudniejsze warunki życia mają kury nioski, które hodowane są w klatkach „bateryjnych”. Żyją tam na maleńkich powierzchniach i mają jedynie pojemnik z paszą i poidło. Życie w takich klatkach powoduje, że kury są po prostu smutne i nieszczęśliwe. Jajka, które kupujemy w sklepach, oznaczone są 11-znakowym kodem, którego pierwsza cyfra oznacza właśnie sposób hodowli kur. 0 to chów ekologiczny – kury mogą przebywać na wolnym wybiegu, a do tego karmione są zdrową paszą. 1 oznacza hodowlę wolnowybiegową, 2 natomiast ściółkową – ptaki nie mogą spacerować po podwórku, ale za to mają kurnik i podściółkę ze słomy. Natomiast jaja z początkową cyfrą kodu 3 pochodzą z chowu klatkowego – kury przetrzymywane są w małych klatkach po kilka, bez możliwości spacerowania, często w straszliwych warunkach. Bywa, że obcina im się dzioby i łapy, żeby nie mogły się poruszać. Lepsze warunki życiowe oraz troskliwa opieka ze strony człowieka mogą ograniczyć problemy ze zdrowiem i stresem tych cennych dla nas ptaków. Wszyscy przecież chcemy jeść wartościowe mięso i jaja, pochodzące od szczęśliwych kur. W UE obowiązują przepisy mające na celu poprawę dobrostanu wszystkich kur hodowanych do produkcji jaj. Na przykład należy im zapewnić określony czas trwania światła i ciemności w ciągu doby tak, aby miały poczucie dnia i nocy. Ptaki muszą mieć także możliwość ruchu oraz dostawać paszę zawierającą odpowiednią ilość cennych minerałów, które zapewnią im zdrowie i wpłyną pozytywnie na produkcję jaj. Zadbajmy więc o to, aby kury były szczęśliwe, a i nasze życie dzięki temu stanie się lepsze. Zbyszek Januszewski, kl. III gim. Niezwykłe gatunki sów Jak wygląda sowa? Wydaje się, że wszyscy to wiemy. Ma charakterystyczne szlary wokół oczu i niekiedy zabawne „uszka” z piór. Prowadzi nocny tryb życia i poluje na drobne gryzonie. Istnieją jednak sowy bardzo małe i bardzo duże. Największy jest puchacz Bubo bubo, którego skrzydła mają niekiedy rozpiętość nawet dwóch metrów. Najmniejsza sowa to sóweczka kaktusowa (na zdjęciu obok), która ma zaledwie 12 cm długości. Spacerując po lesie, często zastanawiamy się, jaka to sowa 9 pohukuje monotonnym „huu…huu…huu…”. To sowa uszata, która z wyglądu przypomina puchacza, ale jest od niego nieco mniejsza. Poluje ona na wiele szkodliwych gryzoni, co przyczynia się do poprawy jakości środowiska naturalnego. Dlatego objęta jest w Polsce ścisłą ochroną. Nieco mniejszym ptakiem jest sowa pójdźka (na zdjęciu). Żywi się głównie owadami, choć nie pogardzi myszką czy ptakiem, polując w dzień i w nocy. Pójdźka jest bardzo odważna. Mimo swej niewielkiej budowy, potrafi zaatakować też większe zwierzęta, np. szczury czy łasice. Najmniejszym ptaszkiem wśród sów zamieszkujących Europę jest sóweczka. Choć maleńka i drobna, potrafi zapolować na ofiarę tej samej wielkości. Jest gatunkiem objętym w Polsce ochroną. „Sowa – mądra głowa”- to powiedzenie słyszymy w naszym języku dość często. Czy jest ono zasadne? Liczne dowody wskazują, że tak – sowy są bardzo inteligentne. Jak wynika z badań, młode ptaki potrafią nauczyć się nowych zachowań lub zaprzestać tych, które prowadzą do niepowodzeń, np. w czasie łowów. Nie od dziś przecież wiadomo, że „sowa huczy, choć ją nikt nie uczy”. Uważam, że sowy to bardzo ciekawe ptaki. Posiadają doskonały wzrok i słuch, bezszelestnie latają i błyskawicznie obracają głowę, jak gdyby chciały pokazać nam, że bardzo interesuje je otaczający świat. Kiedy spaceruję po lesie, wsłuchuję się w jego głos. Las mówi do mnie szumem drzew, kumkaniem żab i pohukiwaniem sów. Może to puszczyk, albo puchacz zapraszają mnie do ciekawej dyskusji. Kto wie… ? Hania Januszewska, kl. I gim. Z wizytą u puchacza Nastał pierwszy dzień wiosny, a wraz z nim czas, żeby odwiedzić w ogrodzie zoologicznym w Myślęcinku naszego przyjaciela, puchacza Bubo bubo. Sowa ta jest pod opieką szkoły od wielu lat. Dopisała nam pogoda – było pięknie i słonecznie. Po przybyciu na miejsce nasza grupa, złożona z Pani Dyrektor Urszuli Kieler, dwóch uczennic z klasy I gimnazjum: Hani Januszewskiej i Marty Wójcik oraz pani polonistki spotkała się z panią Asią, która opiekuje się puchaczem Bubo bubo od 17 lat. Oprócz naszej sowy w klatce znajduje się jeszcze jeden samiec i samiczka. Wszystkie ptaki są bardzo zadbane, a w klatce utrzymany jest należyty porządek. Posiłek każdej sowy składa się z myszy, kurczaków i szczurów. Najbardziej smakują im szczurki. W poniedziałki i czwartki karmione są swoim ulubionym przysmakiem, we wtorki i piątki muszą zadowolić się kurczakami, a w środy i niedziele 10 poddawane są głodówkom, aby nie przytyć. Od pani opiekunki dowiedziałyśmy się też, że sowy należą do ptaków, które nie posiadają wola, a połknięty pokarm trafia od razu do ich żołądka. Kości, sierść czy pióra oddzielają się od reszty pokarmu i formują tzw. wypluwkę, którą sowy wydalają na zewnątrz. Ptaki nie są agresywne, kiedy jednak pilnują jaj, puszą się, aby przestraszyć intruzów. Wieczorami pohukują, rozglądając się bacznie dookoła. Po ciekawej prezentacji pani Asi zrobiłyśmy sowom pamiątkowe zdjęcia. Nasza radość była jeszcze większa, kiedy okazało się, że mamy pozwolenie na wejście do środka klatki. Sowy zachowały się bardzo dostojnie, pozując nam jak wytrawni modele. Może w ten sposób chciały się nam odwzajemnić za dostarczane przez nas od wielu lat pieniądze na ich utrzymanie? Podziękowałyśmy za wizytę i wróciłyśmy do szkoły, pełne wrażeń i w dobrych humorach. Hania Januszewska, Marta Wójcik, kl. I gim. Na zdjęciu poniżej Pani Dyrektor wraz z Martą i Hanią... A tu są puchacze! 11 Mój pobyt w Irlandii Irlandia to bardzo ładny kraj, mieszkałam tam przez 4 lata. Klimat jest zupełnie inny niż tutaj w Polsce. Zimą nigdy nie było tam śniegu, Irlandczycy bardzo rzadko widują takie zjawisko w swoim kraju. Za to prawie zawsze pada deszcz, ale nie przeszkadzało mi to. Gdy już przestawało padać, na niebie przeważnie pojawiała się piękna tęcza, świeciło słońce i kiedy jeszcze widziało się góry, krajobraz był nieziemski. Codziennie, gdy wstawałam rano i odsłaniałam rolety, widziałam góry i tęczę przebijającą się przez białe chmury. To był niezapomniany widok. W Irlandii chodziłam do szkoły w miasteczku Clonmel, do której uczęszczało 280 uczniów. Nazywała się ona Presentation Primary School. Bardzo się różniła od szkoły polskiej. Tam nosiło się specyficzne mundurki, każda szkoła miała swój kolor. W naszej szkole obowiązywał kolor czerwony. Istniały szkoły męskie i żeńskie. Nasz mundurek wyglądał tak: czerwony sweterek, granatowa spódniczka i granatowe podkolanówki. Wszystkie dziewczyny były ubrane identycznie ;-) . Wymagania programu nauczania były znacznie niższe od tych, które obowiązują w Polsce. W naszej szkole znajdowało się wiele osób z innych krajów – uczniowie z Anglii, Ameryki, Chin, Bułgarii, Niemiec, Polski, Holandii i Australii. Było dokładnie 55 Polaków i ja – 56. Moja najlepsza przyjaciółka pochodziła z Ameryki, z New Jersey i miała na imię Maggie, ale w skrócie mówiłyśmy do niej Magg. Porozumiewałyśmy się po angielsku, ponieważ język irlandzki prawie nie jest używany. Przyzwyczaiłam się do angielskiego, w końcu używałam go 24 godziny na dobę ;-) . Miałam tam mnóstwo przyjaciół. Moje kolejne przyjaciółki to Roisin (czyta się rołszin), Ki-Kelsey (kajkelsi), Eimear (imer), Marta i Patrycja. Ki-Kelsey i Eimear były z Irlandii, Roisin z Walii, a Marta i Patrycja z Polski. W klasie mieliśmy 28 osób i było naprawdę fajnie, cieszę się, że byłam tam z nimi :-) . Bardzo lubiłam moją wychowawczynię, Mrs. Lambertt. Kiedy byłam nowa w szkole, uczyła mnie angielskiego, ponieważ jedyne, co wtedy potrafiłam powiedzieć to „Hi, my name is Patrycja”, czyli niezbyt wiele, a już na pewno za mało, żeby się dogadać z jakimkolwiek Irlandczykiem. Gdy już minęły 3 miesiące solidnej pracy nad angielskim, zaczynałam się normalnie dogadywać z moją klasą. Bardzo mi się podobało w Irlandii, ale tęskno mi było za szkołą w Polsce i za Polską. Postanowiłam wrócić, chociaż wiem, że będę za nimi tęsknić... Patrycja Kaznowska, kl. I gim. Warszawa wita! W tym roku szkolnym odbywa się XXXVI Olimpiada Artystyczna organizowana przez Stowarzyszenie Przyjaciół Olimpiady Artystycznej oraz Komitet Główny Olimpiady Artystycznej z siedzibą w Muzeum Pałacu w Wilanowie. Składa się ona z dwóch działów: sekcji plastyki oraz sekcji muzyki i jest skierowana do uczniów szkół ponadgimnazjalnych. W naszej szkole wszyscy chętni przygotowywali się z materiału obejmującego historię sztuki. Pan Wojciech Kieler przygotował dla nas dodatkowe zajęcia, na których rozwiązywaliśmy testy z I etapu, który odbył się 6 grudnia ubiegłego roku. Test składał się z 30 pytań obejmujących wiedzę 12 z wszystkich epok w sztuce, począwszy od antyku po współczesność. Drugą częścią I etapu była analiza dzieła sztuki. W tym roku przydzielono nam ,,Śmierć Marata" J. L. Davida. Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy! Mimo tej komplikacji byliśmy dobrej myśli i nerwowo oczekiwaliśmy na wyniki. Jak się okazało, czworo uczniów z naszej szkoły zakwalifikowało się do eliminacji okręgowych: Jędrzej Kmieć i Paweł Błaszczyk z II klasy LO, Natalia Łagodzińska i Michał Żydowicz z III klasy. Cała czwórka wytrwale przygotowywała się do II etapu przez ponad dwa miesiące. Ostatecznie wytypowanych zostało łącznie 30 osób z naszego okręgu. Zaczęła się prawdziwa rywalizacja. Od 6 do 8 lutego jeździliśmy na egzaminy do Torunia. Jeszcze jadąc pociągiem przed 8.00 rano powtarzaliśmy sobie materiał. Pierwszego dnia pisaliśmy trzygodzinne wypracowanie na wybrany przez nas jeden z pięciu tematów. Osoby, które uzyskały minimum 6 punktów na 10 brały następnego dnia udział w egzaminie ustnym. Mieliśmy za zadanie opracować własny temat i przedstawić go komisji oraz wykazać się wiedzą z zakresu innego niż ten temat, czyli rozpoznać i scharakteryzować dwa dzieła sztuki. Trzeciego dnia ogłaszane były wyniki. Czekały nas kolejne chwile niepewności i nerwów. Okazało się, że troje z nas zostało wytypowanych do etapu centralnego spośród 73 osób z całej Polski: Jędrzej, Natalia i Michał. Udało nam się! Szczęśliwi i dumni wróciliśmy do Bydgoszczy. Teraz czeka nas jeszcze cięższa praca. 27 marca odbędą się pierwsze testy pisemne: test i analiza porównawcza dwóch dzieł z Wilanowa, a w następnych dniach części ustne, podobne do tych zdawanych w Toruniu. Tytuł finalisty możemy uzyskać przystępując do pierwszej części pisemnej. Natomiast laureatami zastają osoby, które z całości egzaminów osiągną próg 80%. Wówczas jesteśmy przyjmowani na wybrane przez nas uczelnie bez rekrutacji. Może to być jedna z ważniejszych chwil naszego życia. Od tych trzech dni może zależeć cała nasza dalsza edukacja i to, czy nasze marzenia dotyczące uniwersytetów się spełnią. Trzymajcie za nas kciuki! Warszawo, nadchodzimy :). Z ostatniej chwili. Nasz uczeń Jędrzej Kmieć (II klasa liceum) został laureatem XXXVI Olimpiady Artystycznej (sekcja historii sztuki). Natalia Łagodzińska i Michał Żydowicz są finalistami tej olimpiady. Gratulujemy! Natalia Łagodzińska, kl. III b L. O. Gimnazjalne projekty edukacyjne Podobnie jak w ubiegłym roku, uczniowie klasy drugiej gimnazjum na podstawie rozporządzenia Ministra Edukacji narodowej realizują projekt, który będzie zakończony publiczną prezentacją. Zadanie to ma przede wszystkim służyć wykształceniu się umiejętności pracy w grupach nakierowanej na określony cel. Oto sprawozdanie z dotychczasowego przebiegu pracy i realizacji zadań projektowych: 1. Zespół I w składzie: Łukasz Karaszewski, Wojciech Komorowski i Jan Gajownik realizuje projekt zatytułowany Budowa silnika elektrycznego, pod kierunkiem pana Pawła Sankowskiego. Prace projektowe zostały rozdzielone w następujący sposób: Jan Gajownik miał za zadanie zbudować model silnika elektrycznego i wywiązał się z tego. Wojciechowi Komorowskiemu zostało powierzone opracowanie części teoretycznej, natomiast Łukaszowi Karaszewskiemu stworzenie prezentacji multimedialnej. 2. Zespół II pod kierunkiem pani Małgorzaty Wojciechowskiej (Kamil Maćkowski, Denis Szłapiński i Krzysztof Furman) pracował nad projektem zatytułowanym XX lat Internetu w Polsce i wywiązał się już ze swojego zadania. Opiekunka projektu była ze swojej grupy bardzo zadowolona. Uczniowie zgromadzili informacje dotyczące początków funkcjonowania 13 Internetu w Polsce, przeprowadzili sondę uliczną, a następnie dokładnie i pomysłowo zmontowali pochodzący z niej materiał filmowy i uczynili go częścią prezentacji multimedialnej. Całość została zaprezentowana 7 lutego, z okazji obchodzonego z inicjatywy Komisji Europejskiej Dnia Bezpiecznego Internetu. Uczniowie profesjonalnie obsługiwali sprzęt komputerowy, posługując się między innymi nowoczesnym urządzeniem umożliwiającym publiczności głosowanie, a prowadzącym natychmiastowe analizowanie jego wyników. Ten projekt gimnazjalny zdecydowanie można określić jako wykonany. 3. Zespół III w składzie: Ewa Byczyńska, Daria Fosińska, Michalina Lewandowska i Kinga Kiełboń pracuje pod kierunkiem pani Magdaleny Kubiak nad projektem zatytułowanym Jak Cię widzą, tak Cię piszą – tworzymy szkolny poradnik savoir-vivre’u. Zadania, które zostały wykonane to między innymi opracowanie prezentacji multimedialnych dotyczących tego, jak zachowujemy się w operze (Michalina Lewandowska), w teatrze (Ewa Byczyńska), w kinie (Kinga Kiełboń) oraz na koncercie (Daria Fosińska). Zostały również przygotowane i przeprowadzone warsztaty dotyczące odpowiedniego zachowania się podczas wigilii szkolnej. Zaplanowane jest również między innymi spotkanie z panem Łukaszem Kosińskim – opiekunem Młodzieżowej Rady Miasta, prowadzącym również akademię dyplomaty. 4. Zespół IV (Dawid Lewandowski i Wiktor Struziński) pracuje pod opieką pani Ewy Affelskiej-Urbańskiej nad projektem pod tytułem Co to jest gaz łupkowy i dlaczego jest ważny dla Polski? Temat ten uczniowie sami sobie wybrali. Wykonany został projekt prezentacji multimedialnej. Uczniowie przeanalizowali również raport PKN Orlen na temat pokładów gazu łupkowego oraz wydanych koncesji na jego wydobycie, a także zdobyli mapy przedstawiające rozmieszczenie pokładów gazu łupkowego. Pozostałe zadania to opracowanie stanu badań (metod wydobycia gazu łupkowego i opłacalności jego wydobycia) oraz zaprezentowanie ich w formie prezentacji multimedialnej. Red. MK Z cyklu: Nasi absolwenci Wywiad z absolwentką naszej szkoły, panią Karoliną Burchardt, właścicielką restauracji „Za piecem” Nasze liceum ma już 22 lata, a gimnazjum 13 lat. W tym czasie setki uczniów ukończyło nasze szkoły. Możemy dzisiaj odszukać ich na całym świecie i w całej Polsce. Niektórzy po studiach wrócili do Bydgoszczy. Wśród nich są osoby różnych zawodów, wielu ciekawych profesji. W ubiegłych latach dotarliśmy m.in. do naszego starszego kolegi, który samotnie wybrał się i zwiedził Nową Zelandię. Dziś chcemy wam przedstawić absolwentkę naszego liceum – właścicielkę restauracji „Za piecem” na ulicy Mostowej – panią Karolinę Burchardt i zaprezentować efekt jej pracy. Wywiad przeprowadziły Joasia Dubielewska i Paulina Świątek. Ukończyła Pani naszą szkołę, co najbardziej utkwiło Pani w pamięci? K. B.: Fantastyczna atmosfera, nauczyciele oraz nastawienie sprzyjające nauce, czego w zwyczajnych szkołach nie było. Dbałość o ucznia, otwarcie na indywidualizm. 14 Czy utrzymuje Pani kontakt z jakimiś koleżankami i kolegami ze szkoły? K. B.: Tak, oczywiście, jak najbardziej. Tym bardziej teraz, w czasach takich serwisów jak nasza-klasa czy Facebook. Czy Pani dawni znajomi ze szkoły odwiedzają Pani restaurację? K. B.: Tak, bardzo często. Wspierali nas też na początku działalności. Naszą szkołę ukończył też Pani brat Tomek. Czy on również pomaga Pani w prowadzeniu restauracji? K. B.: Nie, mój brat Tomek zajmuje się zupełnie czymś innym, ale bywa u nas jako gość. Czy bezpośrednio po ukończeniu naszej szkoły podjęła Pani studia i jaki to był kierunek? K. B.: Ukończyłam marketing i zarządzanie na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tam też poznałam męża, który jest poznaniakiem. Czy zdobyta na studiach wiedza pomaga dziś Pani w pracy? K. B.: Bardzo, zdobyłam tam dużą wiedzę, poznałam fantastycznych wykładowców. Szczególnie w pamięci utkwił mi pan profesor Edward Cyrson. Czy będąc dzieckiem lubiła Pani gotować? K. B.: Tak, już jako nastolatka – jednak przysłowiowego bakcyla złapałam dopiero na studiach. Jaka jest Pani ulubiona potrawa? K. B.: Ciężko wybrać, ale chyba jednak gęsina z sosem malinowo – żurawinowym. Co trzeba zrobić, aby restauracja cieszyła się tak dobrą opinią jak „Za piecem”? Wiemy, że działa dopiero 2 lata, a ma tylu zwolenników. K. B.: Moim zdaniem serce i kobieta. Wielu mężczyzn prowadzi restauracje, jednak to zawsze widać, kiedy brakuje kobiecej ręki. Co wyróżnia tę restaurację na tle innych w Bydgoszczy? K. B.: Zupełnie inny klimat. Uwielbiam tę atmosferę w zagranicznych restauracjach, gdy nawet obcy klient traktowany jest jak członek rodziny. Używamy tylko naturalnych produktów, nie stosujemy konserwantów i polepszaczy. Nie mrozimy żywności, tak jak robi to wielu restauratorów. Mamy szeroki wachlarz potraw – od makaronów do ciast. Organizujemy także Livecooking – spotkania, podczas których można nauczyć się przyrządzać wspaniałe potrawy pod okiem naszego szefa kuchni – pana Macieja Jagielskiego. Odwiedza nas wielu obcokrajowców, współpracujemy również z mieszkańcami Bydgoszczy pracującymi w jednostce NATO. Jak to się stało, że podjęła Pani właśnie taką działalność – prowadzenie restauracji w centrum Bydgoszczy? K. B.: Od zawsze o tym marzyłam. Wiele osób mi to odradzało – tym bardziej teraz, w kryzysie, jednak zaryzykowałam i udało się. Czy w zaprojektowaniu tego ciekawego wystroju wnętrz pomagał Pani dekorator? K. B.: Nie. Wszystko to był mój pomysł, tylko stropy są wykonane przez architekta. Obrazy są namalowane przez moją bliską przyjaciółkę, która bardzo mi pomogła. Gliniane ozdoby kupuję od znajomego, który wraz z żoną lepi je i wypala w piecu tradycyjnymi metodami. 15 Na stronie internetowej www.zapiecem.pl czytamy, że menu zmienia się wraz z porami roku. Jakie dania znajdują się w menu wiosną? K. B.: Głównie sałatki. Na przykład „usta anioła”, czyli grillowane polędwiczki na sałatach i warzywach z sosem miodowo-winnym i prażonymi bakaliami. Mamy też bogatą ofertę deserów – wśród nich „oszałamiająco truskawkowy sorbet”, który sami przygotowujemy. Czy restauracja proponuje coś specjalnego na Święta Wielkanocne? K. B.: Mamy bardzo dużo zamówień na wynos, gdyż Polacy są coraz bardziej zapracowani i żyją w ciągłym biegu. Właśnie dla takich klientów oferujemy specjalne menu wielkanocne. Jakie ma Pani wspomnienia z dzieciństwa związane z tymi świętami? K. B.: Ciepło domu, wiosenny ogródek, a kulinarnie – ogromną szynkę pieczoną przez 8 godzin w piwie i miodzie. Była tak wielka, że mogło się nią najeść 20 osób. Taką samą oraz mniejszą serwujemy dziś w restauracji. Czy mogłaby Pani opowiedzieć o swoich prywatnych przygotowaniach do Wielkanocy? K. B.: Wyjeżdżamy do pensjonatu naszych znajomych nad morzem. Mają tam naprawdę świetną kuchnię, już nie mogę się doczekać. Na stronie internetowej Pani restauracji znaleźliśmy bogatą ofertę na różne okazje. Organizujecie walentynki, kinderbale, przyjęcia weselne, komunijne i chrzciny, bankiety i imprezy firmowe. Które z tych uroczystości należą do najtrudniejszych, jeśli chodzi o przygotowania i obsługę? K. B.: Każda ma swoją specyfikę. Niebezpieczne – szczególnie dla kelnerów – są chrzciny, kiedy to wiele małych dzieci biega po restauracji. Na walentynki proponowali Państwo „miłosne menu”. Co to było? K. B.: Mieliśmy specjalnie przygotowane menu na tę okazję a w nim między innymi: dorsza smażonego z sosem śmietanowo-porowym na miłosnym postumencie z puree ze snopkami fasolki szparagowej oraz specjalną ofertę walentynkowych drinków. Na stronie internetowej restauracji czytamy, że oferują Państwo kuchnię międzynarodową, staropolską i regionalną. Jakie dania regionalne proponujecie? K. B.: Specjalizujemy się w gęsinie – byliśmy jednym z pierwszych lokali w Bydgoszczy, gdzie była ona podawana. Jest to bardzo trudne do przyrządzenia mięso – łatwo je przesuszyć. 16 Oferujemy też czerninę, żurek, golonkę, kaczkę, a jesienią biały barszcz po kujawsku. Czerpiemy też inspiracje z kuchni poznańskiej. Ile osób może pomieścić restauracja? K. B.: Mamy dwie sale – zapieckowa znajduje się na dole i pomieści ok. 50 osób, a koronkowa – na górze – ok. 40 osób. Co to jest kuchnia „fusion”? K. B.: Połączenie smaków, które na pierwszy rzut oka kompletnie do siebie nie pasują, jednak razem naprawdę wspaniale smakują. Tworzenie takich potraw wymaga wiele czasu i pracy. Czy mogłaby Pani zaprosić naszych czytelników do odwiedzenia tej uroczej restauracji? K. B.: Oczywiście. Serdecznie zapraszam wszystkich Państwa do odwiedzenia „Za piecem” i skosztowania naszych potraw, oraz życzę wesołych świąt wielkanocnych! Gorąco polecamy restaurację „Za piecem”, która znalazła się wśród 10 najlepszych restauracji Bydgoszczy i okolic wybranych przez klientów – a rywalizacja trwa i jest nawet szansa na 1 miejsce! My też jesteśmy oczarowani wnętrzem, obsługą, daniami i oczywiście właścicielką, która udzieliła nam wywiadu. Tu jest chyba tak dobrze „jak u Pana Boga za piecem”. I to wszystko dzięki absolwentce naszej szkoły. Z ostatniej chwili: Restauracja „Za Piecem” została uznana przez klientów za najlepszą restaurację w regionie (EXPRESS BYDGOSKI z 30 marca 2012 r.) Joasia Dubielewska, Paulina Świątek, kl. III gim. (na zdjęciu obok: pani dyrektor Urszula Kieler, pani Karolina Burchardt, Paulina i Joasia) Źródła zdjęć zamieszczonych w gazetce: http://wielgowo.salezjanie.pl/?p=2108 http://www.bystreetlight.com/semana-santa-granada-16.ph http://gospain.about.com/od/semanasantaeaster/ss/semana_santa.htm http://swiat-obrazkow.pl/obrazek-pisanki_wielkanocne-1-16248-328.html oserprofeta.com http://onephoto.net/?id=310242 pl.wikipedia.org oraz inne witryny internetowe. Autorzy pozostałych zdjęć: Joasia Dubielewska, Paulina Świątek, pani dyrektor Urszula Kieler i inni uczestnicy wycieczki do Londynu, Hania Januszewska, MK. 17 Fotoreportaż z naszej wyprawy do Londynu 12-16 marca 2012 18 „Wesołego jajka! Żeby ludzie cieszyli się małymi rzeczami. Nawet takim jajkiem, na którym pęknie skorupka i wyjdzie z niego wesoły kurczak. Jedzcie sobie mili goście, coście schudli bardzo w poście!” Ks. Jan Twardowski 19 Tymi słowami kapłana i poety zdrowych i pogodnych Świąt Wielkanocnych w prawdziwie rodzinnym nastroju życzą Urszula Kieler z nauczycielami oraz zespół redakcyjny gazetki Dochód z gazetki zgodnie z życzeniem przedstawicieli Samorządu Uczniowskiego zostanie podzielony pomiędzy fundacje: „Mam marzenie” i „Poza Horyzonty”. 20