Powrót globalnej nierównowagi finansowej

Transkrypt

Powrót globalnej nierównowagi finansowej
◊ ekonomia.rp.pl
Poniedziałek
B9
19 stycznia 2015
i inwestuj
Powrót globalnej
nierównowagi finansowej
ŚWIAT | Nadmiar oszczędności w jednych krajach i niedobór w innych to problem.
GRZEGORZ SIEMIONCZYK
Państwa rozwijające się Azji i
Ameryki Łacińskiej, które w latach 90. doświadczyły kryzysów
walutowych, miały jedną wspólną cechę. W latach przed krachem stale miały wysokie deficyty na rachunkach obrotów
bieżących. W kolejnej dekadzie
ciągły deficyt miały USA. W 2006
r. sięgnął on niemal 6 proc. PKB.
Na tej analogii część ekonomistów opierała ostrzeżenia,
że także dolarowi grozi załamanie. W USA rzeczywiście
wybuchł kryzys finansowy.
I choć miał zupełnie inną naturę, za jedną z jego fundamentalnych przyczyn uchodzi
właśnie amerykański deficyt
na rachunku obrotów bieżących, któremu towarzyszyły
permanentne nadwyżki na
rachunkach innych państw,
przede wszystkim Chin.
Umywanie rąk
Zjawisko to zyskało miano
„globalnej nierównowagi finansowej”. To właśnie w nim
głębokich źródeł kryzysu
upatrywał ówczesny szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke, a także jego poprzednik
Alan Greenspan.
– W najprostszych słowach,
ta nierównowaga odzwierciedlała chroniczny brak oszczędności w stosunku do inwestycji
w USA i kilku innych uprzemysłowionych państwach, powiązany z nadzwyczajnym wzrostem oszczędności w stosunku
do inwestycji w wielu gospodarkach wschodzących. (...) Jak
woda wyrównująca swój poziom, oszczędności płynęły z
miejsc, gdzie były w nadmiarze,
do miejsc, gdzie był ich niedostatek, wskutek czego USA i
niektóre inne wysoko rozwinięte gospodarki doświadczały
przez ponad dekadę dużego
napływu kapitału – mówił w
2009 r. Bernanke. Ten napływ
kapitału sprawił, że jego koszt,
czyli stopy procentowe – np.
rentowności obligacji – był niski, nawet gdy Fed starał się to
zmienić, zaostrzając politykę
pieniężną.
Teoria globalnej nierównowagi jako zasadniczej przyczyny kryzysu do dziś budzi kontrowersje, bo sprzyja licytacjom, kto do jej powstania
doprowadził. Amerykańscy
ekonomiści – np. noblista Paul
Krugman – mają tendencję do
obarczania odpowiedzialnością Chin i innych państw Azji,
które rozwój oparły na eksporcie. Na dłuższą metę osiągane
w efekcie nadwyżki w handlu
zagranicznym powinny prowadzić do aprecjacji ich walut, co
ograniczyłoby ich konkurencyjność eksportową. Ale banki
centralne – w szczególności
Ludowy Bank Chin – zapobiegały temu, zaniżając kursy
swoich walut wobec dolara
poprzez skup obligacji skarbowych i hipotecznych emitowanych w USA. Prowadziło to do
wzrostu ich rezerw walutowych
oraz salda dochodów z inwestycji zagranicznych, także będącego składową rachunku
obrotów bieżących. W 2007 r.
nadwyżka Chin na tym rachunku sięgała już 10 proc. PKB.
Chinameryka
Inną interpretację prezentują ekonomiści krytyczni
wobec Fedu. Według nich,
utrzymując od końca lat 90.
niski koszt pieniądza, amerykański bank centralny wywołał
w USA konsumpcyjny boom,
który zasysał dobra produkowane w azjatyckich gospodarkach. Ta zakupowa gorączka
finansowana była kredytami,
których ze względu na niedostatek rodzimych oszczędności udzielać musieli obcokrajowcy, m.in. kupując obligacje
oparte na kredytach. Wśród
kredytodawców były rzeczy-
wiście azjatyckie banki centralne, ale nie dlatego, że
chciały zaniżyć kursy swoich
walut, ale z roztropności:
amerykańskie papiery dłużne
wydawały się najbezpieczniejszą i najbardziej płynną lokatą.
Pomimo tych kontrowersji,
koncepcja globalnej nierównowagi finansowej jako źródła
kryzysu zyskała wystarczająco
szeroką aprobatę, aby kraje
G20 uczyniły z jej ograniczenia
jeden ze swoich priorytetów.
Uznano, że nierównowaga ta
stanowiła swoistą symbiozę
państw, które z różnych powodów miały stale niezrównoważone rachunki obrotów bieżących (ten symbiotyczny związek nazywany jest niekiedy
Chinameryką), a więc jej pokonanie także wymaga międzynarodowej kooperacji.
Niezależnie od tego, czy za
ustaleniami G20 poszły czyny,
w ostatnich latach globalna
nierównowaga finansowa rzeczywiście się zmniejszyła. Deficyt USA na rachunku obrotów
bieżących zmniejszył się w ub.r.
do najniższego od 1998 r. poziomu 2,4 proc. Był to m.in.
skutek łupkowej rewolucji,
zmniejszającej uzależnienie
kraju od importu ropy i gazu, a
także spadku deficytu budżetowego i stopniowego oddłużania
się amerykańskiego społeczeń-
>NIERÓWNOWAGA POWOLI SIĘ ZMNIEJSZA
stwa. Jednocześnie nadwyżka
Chin na rachunku stopniała w
2014 r. do około 1,8 proc. PKB.
Państwo Środka w 2010 r. dopuściło bowiem stopniową
aprecjację juana i zaczęło odchodzić od modelu wzrostu
napędzanego eksportem.
Europejski nadmiar
Część ekonomistów z niepokojem obserwuje natomiast
zmiany na rachunku obrotów
bieżących strefy euro. Konsekwentnie od początku minionej dekady nadwyżki na tym
rachunku notowały Niemcy, ale
do niedawna nadmiar oszczędności znad Renu trafiał głównie
do krajów z południa strefy
euro, wykazujących ich niedobory. Saldo obrotów bieżących
eurolandu jako całości było w
efekcie mniej więcej w równowadze. Zmienił to kryzys zadłużeniowy. Kilka lat recesji w
krajach Południa stłumiło ich
import. To oraz – w mniejszym
stopniu – ich działania na rzecz
odzyskania międzynarodowej
konkurencyjności poskutkowało poprawą ich bilansów
handlowych. Tymczasem dodatnie saldo Niemiec nie zmalało, nawet pomimo nacisków
Komisji Europejskiej. W efekcie
nadwyżka na rachunku obrotów bieżących całej strefy
przewyższała w ostatnich
dwóch latach 2 proc. PKB,
czyli ok. 400 mld dol. Takiej
nadwyżki – w ujęciu nominalnym – nie miały nawet Chiny w
rekordowym 2007 r.
@ masz pytanie, wyślij e-mail do autora
[email protected]
Bank centralny to skarbnica danych o gospodarce
STATYSTYKA
Wśród funkcji banków
centralnych, które wymienia
się w definicji tych instytucji,
pomija się zwykle jedną,
wcale nie błahą: gromadzenie
i opracowywanie informacji
statystycznych.
Współczesne banki centralne
w większości państw – jak od
każdej reguły, od tej też są wyjątki – należą do kluczowych
skarbnic danych o gospodarce
i systemie finansowym. Tak jest
również w Polsce – niektóre
kluczowe wskaźniki gospodarcze publikuje właśnie Narodowy Bank Polski, a nie Główny
Urząd Statystyczny.
Działalność statystyczna NBP
ma umocowanie w ustawie o tej
instytucji. Zapisano w niej (art.
3.2.), że do zadań NBP należy
„opracowywanie statystyki
pieniężnej i bankowej, bilansu
płatniczego oraz międzynarodowej pozycji inwestycyjnej”.
W praktyce instytucja ta gromadzi więcej danych, niż wynika bezpośrednio z tego zapisu.
Są to dane potrzebne jej do
oceny stanu gospodarki, bez
czego nie mogłaby realizować
swoich ustawowych celów
(oprócz dbania o stabilność cen
ma ona m.in. za zadanie działać
na rzecz stabilności systemu finansowego, co wymaga jego
monitorowania, czyli analizy
wielu danych), albo muszą być
zbierane w związku z przynależnością NBP do Europejskiego Systemu Banków Centralnych.
Czego można się dowiedzieć
z danych zbieranych i udostępnianych przez NBP?
Przede wszystkim, co wynika
wprost z cytowanego artykułu
ustawy o NBP, oblicza i publikuje on z częstotliwością miesięczną dane na temat podaży pieniądza (szerzej o tym będziemy
pisali za tydzień), bilansu płatniczego kraju, na który składają
się wszelkiego typu transakcje
między podmiotami lokalnymi
i zagranicznymi, oraz bilansów
banków komercyjnych. Do tej
ostatniej kategorii zaliczają się
m.in. dane dotyczące kapitałów
banków, ich należności i zobowiązań – czyli, w uproszczeniu,
udzielanych przez nie kredytów
oraz przyjmowanych depozytów – a także ich wyników finansowych.
Na stronie banku udostępniane są dane dotyczące rynku
funduszy inwestycyjnych, informacje o rachunkach finansowych całej gospodarki (tak jak
GUS liczy PKB, podsumowując
całą działalność wytwórczą w
Polsce, tak rachunki finansowe
obrazują wszystkie przepływy
finansowe).
Raz na kwartał NBP publikuje raport dotyczący sytuacji
być gromadzone przez NBP
dane dotyczące średniego
stosowanego przez banki
oprocentowania lokat i kredytów. Choć ukazują się one z
miesięcznym opóźnieniem,
pozwalają się zorientować, czy
>PRZYKŁADOWE DANE ZE STRONY WWW.NBP.PL
na rynku kredytowym, czyli
warunków i kryteriów udzielania przez banki pożyczek,
oparty na ankiecie wśród
członków ich komitetów kredytowych. Publikacja ta pozwala ocenić, jak zmienia się
skłonność banków do udzielania pożyczek. Z perspektywy
osób niezajmujących się na co
dzień ekonomią i finansami
wyjątkowo interesujące mogą
dana instytucja oferuje korzystne na tle konkurencji
warunki depozytów i pożyczek.
Część spośród publikowanych danych Departament
Statystyki NBP uzyskuje samodzielnie dzięki prowadzonym
regularnie ankietom, inne
czerpie z różnych źródeł i tylko
je przetwarza. Do pierwszej z
tych kategorii, oprócz wspo-
mnianych raportów o sytuacji
na rynku kredytowym, należą
m.in. cokwartalne raporty na
temat sytuacji finansowej
przedsiębiorstw (zawierają
dane o ich rozwoju, rentowności, zatrudnieniu, inwestycjach
itp.). Podmioty uczestniczące w
tych ankietach robią to dobrowolnie. Wiele podmiotów,
przede wszystkim banki, fundusze inwestycyjne oraz przedsiębiorstwa uczestniczące w
obrotach z zagranicą, ma jednak obowiązek przekazywania
NBP pewnych informacji.
Na pierwszy rzut oka zaskakujące może się wydawać to, że
od niedawna w tym gronie są
również deweloperzy, spółdzielnie mieszkaniowe i agencje pośredniczące w obrocie
nieruchomościami, które mają
obowiązek raportowania bankowi cen nieruchomości. Wpisuje się to jednak w misję banku
centralnego, który ma obowiązek dbania o stabilność systemu finansowego, a więc m.in.
zapobiegania bańkom spekulacyjnym, na których powstawanie rynek nieruchomości jest
bardzo podatny.
Ankiety wśród uczestników
życia gospodarczego pozwalają
NBP pogłębić ocenę koniunktury, która wyłania się z danych
udostępnianych przez GUS.
Niekiedy dane ankietowe są
dostępne szybciej niż oficjalne
statystyki tego urzędu za ten
sam okres. Z drugiej strony,
część z publikowanych przez
NBP wskaźników opiera się
właśnie na danych GUS. Dotyczy
to w szczególności wskaźników
tzw. inflacji bazowej, czyli nieobejmującej wyjątkowo zmiennych cen, np. żywności i paliw.
Na ankietach prowadzonych
przez GUS oparty jest również
publikowany przez NBP wskaźnik oczekiwań inflacyjnych
konsumentów, których ewolucja
stanowi jedną z przesłanek decyzji Rady Polityki Pieniężnej.
Wskaźniki oczekiwań inflacyjnych innych uczestników życia
gospodarczego bank pozyskuje
z innych źródeł.
Choć wiele danych NBP
gromadzi właśnie z myślą o
Radzie Polityki Pieniężnej,
która, podejmując decyzje o
poziomie stóp procentowych,
musi posiadać możliwie aktualne informacje, pozwalające
przewidzieć rozwój sytuacji w
gospodarce, są one nieodpłatnie udostępniane każdemu
zainteresowanemu na stronie
internetowej banku www.
nbp.pl.
—gs