Od Gór Czekanowskiego i Czerskiego po Szczyty Strzeleckiego

Transkrypt

Od Gór Czekanowskiego i Czerskiego po Szczyty Strzeleckiego
Od Gór Czekanowskiego i Czerskiego
po Szczyty Strzeleckiego
W
ielkie osiągnięcia, które przeszły do annałów nauki światowej, nasi rodacy
mieli raczej w naukach niewymagających znaczących środków materialnych.
Wystarczy wymienić Stanisława ze Skarbimierza i Pawła Włodkowica, którzy na
początku XV wieku kładli podwaliny pod prawo międzynarodowe. W XX wieku
ogromny prestiż na światowym forum zdobyli polscy filozofowie, logicy i matematycy
(m.in. Alfred Tarski i Stefan Banach). Aby osiągnąć cokolwiek znaczącego w teorii
prawa, filozofii, logice, matematyce, a także historii czy literaturze, trzeba głowy do
myślenia, kartki papieru i „czegoś” do pisania – dziś przydałby się komputer. Gorzej
jest z geografią. Bez wsparcia instytucjonalnego postęp w geografii trudno w ogóle
sobie wyobrazić. Takim wsparciem służą towarzystwa geograficzne,
którego członkami są także milionerzy, bez wyraźnej konieczności nieruszający się z fotela, ale za to dysponujący całkiem pokaźnym zapleczem finansowym, uniwersytety,
władze państwowe i sztaby wojskowe.
Dzisiaj instytucje te łożą na wyposażenie
centrów informatycznych, a w pionierskim,
romantycznym okresie rozwoju geografii,
gdy odważni odkrywcy docierali do nieznanych lądów, wyposażały ekspedycje
badawcze. Ten pionierski okres trwał
od połowy XV wieku do schyłku wieku XIX. Czy Polacy mają w zdobyczach tego okresu znaczący udział?
W porównaniu z Portugalczykami, Hiszpanami, Włochami, Holendrami, Anglikami i Francuzami – nie mają.
Naszym poszukiwaczom przygód brakowało owego instytucjonalnego wsparcia. Nie mamy się jednak czego wstydzić, ponieważ poza
wymienionymi narodami eksploratorów i kolonizatorów wszystkie inne
narody europejskie należą już do geograficznej drugiej ligi – nawet Niemcy
i Rosjanie. Niemcy mieli Aleksandra Humboldta, a Rosjanie opisali całą północną Azję
(z pomocą przedstawicieli innych narodów, którzy nie zawsze dobrowolnie znaleźli
się na Syberii), ale na jakościową zmianę obrazu świata nie wpłynęli.
Warto zauważyć, że już we wczesnym średniowieczu Normanowie (przodkowie
Duńczyków, Norwegów i Szwedów) docierali aż do Ameryki. Docierali jednak przedwcześnie, gdy Europa nie była jeszcze gotowa na zagospodarowanie takiego odkrycia.
Do normańskiej tradycji nawiązali w XV wieku Duńczycy. Pod duńską banderą na
kilkanaście lat przed Kolumbem do wybrzeży dzisiejszej Kanady dotarł Joannes
Scolnus, którego wielu historyków uważa za Polaka (Jan z Kolna).
Jan z Kolna jest postacią na poły mityczną. Bezdyskusyjny polski wkład w poznanie świata to dzieło naszych rodaków z XIX wieku: Ignacego Domeyki, Edmunda
Strzeleckiego, dwóch Dybowskich (Jana i Benedykta), Aleksandra Czekanowskiego
(którego nie należy mylić z Janem Czekanowskim – antropologiem i etnografem)
i Jana Czerskiego. Do grona uczonych podróżników można dodać podróżników
pisarzy, choćby Arkadego Fiedlera. W tym gronie nie wymieniliśmy jeszcze ani jednego geografa o typowo uniwersyteckiej karierze, ale nazwisko jednego wspomnieć
po prostu trzeba: Eugeniusz Romer.
Opis dokonań wymienionych tu postaci należy bardziej do historii niż do samej
geografii. W biografiach uczonych przyrodoznawstwo łączy się z humanistyką.
Jerzy Pilikowski