A rodzina po góralsku Ugoœci³a j¹ do brzasku. Pili jedli i œpiewali
Transkrypt
A rodzina po góralsku Ugoœci³a j¹ do brzasku. Pili jedli i œpiewali
A rodzina po góralsku Ugoœci³a j¹ do brzasku. Pili jedli i œpiewali, O owieczkach, hen na hali. Rano - w góry siê wybra³a. Na najwy¿szy wierch wjecha³a. - To s¹ ju¿ podniebne szczyty. Ryjek szronem mam okryty. - Narty? Chocia¿ to nowina... Zjadê! Jakem jest Malwina. Chcê œwist pêdu poczuæ w uszach Pod okapem kapelusza! - Zbêdne jest mi hamowanie, Bo widzia³am na ekranie, U wujecznej mej siostrzyczki, jak mijaj¹ zrêcznie tyczki. Wbi³a kijki, hops, ruszy³a. - Ta zabawa jest mi mi³a. Dla szybkoœci nie ma wzglêdu, W uszach œwiszcze jej od pêdu.