Marzec
Transkrypt
Marzec
nieWielcy Malarze MARZEC 2008 Jej marzeniem jest dostać się na Akademię Sztuk Pięknych i zostać malarka. Katarzyna “Kiko” Burzmińska z klasy 1B chce robić to co kocha - malować. Rysunkiem zajmuje się od zawsze, w czasach gimnazjalnych była wielokrotnie wyróżniana w konkursach na szczeblu wojewódzkim. Jej inspiracjami są filmy, muzyka oraz własna wyobraźnia. Swoje prace najczęściej maluje kredkami, choć w jej portfolio można zobaczyć wiele grafiki klasycznej. ○ 16 ○ V Wymiar Luty 2008 Interesuje sie horrorami, czytaniem książek oraz kulturą japońską. Inspiracje te łatwo można zauważyć w kresce jej obrazów, typowej dla mangaków. Chce się kształcić i kiedyś pokazać światu swe prace. Może ten mały dział jest początkiem jej wielkiej kariery? Magdalena Płotnicka Szykuje się wielki remont. Nasze zakupu farb o takim właśnie odcieniu - twiliceum, dzięki funduszom przyznanym erdzi zgodnie dyrekcja naszego liceum.- przez Urząd Miasta, dostało szansę na Obecnie korytarze są beżowe bądź renowację wszystkich korytarzy szkol- zielone. Są to odcienie dosyć jasne, nie nych. Zmieni się wszystko - od starych rzucające się w oczy. Uczniowie i nauczyokien i drzwi aż po kolor ścian. Dyrekcja ciele nie narzekają na nie, twierdząc, iż są zdecydowała już, jaką barwę przybiorą - raczej neutralne. będą… różowe. - Wydaje mi się, że beżowe ściany Początkowo mieliśmy wprowadzają miłą, ciepłą atmosferę. A wątpliwości co do takiego pomysłu. zielone nie rozpraszają mojej uwagi, gdy Zainspirowaliśmy się jednak wyglądem próbuję uczyć się na przerwach - twierdzi popularnej wśród uczniów Różowej Sali. uczennica klasy II e. Wiemy, iż uczniom bardzo podoba się jej kolor, w związku z czym dokonaliśmy już dokończenie na stronie 4 FELIETON Spis treści: str. 2 ...stopka, wstępniak, spis treści;) str. 3 .................Bardzo bliskie spokanie z teatrem str. 4 .................Nasza szkoła będzie różowa str. 5 ......I Znowu Polska górą! str. 6 ......................Nasza-Klasa str. 7 .........................Misterium str. 8 .............Milość w Liceum str. 10......z drugiej strony biurka str. 12 ...........dzień jak codzień str. 15 ...........................no name str. 16 .........nieWielcy malarze Nasz adres: V LO im. Jana Heweliusza, ul. Senatorska 32 mail: [email protected] Redaktor naczelny: Oskar Pawowski Współpraca: Marta Muraszko, Magda Płotnicka, Kasia Stercz, Angelika Pachucy, Aleksandra Kałuża, Maciek Duszak, Ola Romańczyk, Paula Sojka DTP: Marek Ubych Opiekun: Tomasz Adamowski ○ 02 ○ V Wymiar Marzec 2008 Przełom marca i kwietnia, czyli początek wiosny. A wraz z nią coraz większe rozleniwienie, ale i narastająca presja, gdyż koniec roku za pasem, a trzecioklasiści już się modlą w Częstochowie o pomyślne zdanie matur. I właśnie zbliżający się egzamin dojrzałości jest katalizatorem zmian w składzie naszej redakcji. W tym miesiącu redakcję opuszcza nasz DTP, maturzysta Michał Kret. Żegnamy się z nim z ciężkim sercem, gdyż jest on prawdziwym cudotwórcą w dziedzinie Photoshopów i innych pokrewnych programów, a i zmysł, i wyczucie potrzebne dobremu DTP posiada nieocenione. Ośmielam się stwierdzić, że dotychczas był on najważniejszym filarem redakcji. To dzięki niemu dostawaliście profesjonalnie wydaną gazetę, a i wszystkie cieszące oko okładki oraz nowe logo były jego autorstwa. Z tego miejsca dziękuję „Krecikowi” za jego wcale nie krecią, lecz naprawdę dobrą robotę i życzę mu w imieniu redakcji powodzenia na maturze. Miejsce Michała począwszy od tego numeru zajmuje uczeń klasy I e Marek Ubych. Witamy go serdecznie w szeregach redakcji „V Wymiaru” i życzymy owocnej współpracy. Jeżeli chodzi o resztę, czyli wnętrze gazety, jest tam wszystko to, dla czego tak chętnie kupujecie nasze pismo. Dlatego zgodnie ze swoim zwyczajem nie przedłużam tego i tak już przydługiego wstępniaka i życzę przyjemnej lektury. Redaktor naczelny Oskar „Ozzy” Pawłowski Aleksandra Kałuża Świadomość, że jest się członkiem ka. Kiedy się uwidacznia, uczniowie natywielkiego mrowiska, jakim jest V LO, chmiast padają do stóp i głośno i wyraźnie, każdego przysparza dumą. I to nie tylko z wielkim uśmiechem na twarzy, mówią ze względu na niezwykłą atmosferę czy “dzień dobry”. Do końca nie stwierdzono, (raczej) nietuzinkowych ludzi, ale także czy sam uśmiech wynika z proformy, czy z ze względu na władztwo, które nad całym umiejętności zachowania się, czy po prostu tym ogromnym mrowiskiem miłościwie z sympatii do naszej bohaterki. Nie wydaje nam panuje. Dzisiejsza bohaterka nie mi się, by ktokolwiek chciał się przyznać. :-) będzie żadnym wyzwaniem - nie da się jej Reakcja jednak wydaje się być zupełnie natnie rozpoznać, nie da się jej nie zauważyć. uralna - osoba ta wzbudza ogólny respekt, A to za sprawą piastowanej funkcji “vice poszanowanie ale również i zaufanie. Jest królowej”. Jest wszędzie - pojawia się i zni- wymagająca, ale równocześnie daje wiele od siebie. Odpowiedzialność to prawdopodobnie jej atrybut, choć do tej kategorii można zaliczyć i uśmiech. Pogodne usposobienie w połączeniu z absolutną asertywnością jest gwarantem najwyższej jakości osiąganych profitów, czy ewentualnie kompromisów. A to świadczy, że mamy do czynienia ze 100% kobietą sukcesu, bądź, jak kto woli, businesswoman z krwi i kości. A ta, notabene, zawsze prezentuje się idealnie. W jej przypadku strój formalny w pastelowych kolorach, tj. żakiet i spódniczka, bądź spodnie to niezbędny standard. I właściwie, czego innego człowiek by oczekiwał, skoro jest tak dobrze... jak u mamy, panie kapitanie. V Wymiar Marzec 2008 ○ 15 ○ FELIETON Dokończenie z poprzedniej strony - Ale ja nie jestem Nowak – odparłem przerażony. – I nikogo niczym nie szantażowałem. - Jak to nie jesteś Nowak? Masz dowód przy sobie? Wyciągnąłem z portfela dokument tożsamości. Policjant zaklął brzydko, po czym zwrócił się w stronę lustra weneckiego. - Panowie, to nie ten! Jasna cholera, zwolnić mi go natychmiast! Rozkuwając mi ręce, zapytał jeszcze: - Chłopcze, skąd miałeś ten cholerny telefon? - Znalazłem panie władzo... przysięgam. - Dobra wierzę ci. Przeglądałeś galerię zdjęć? - Nie... ○ 14 ○ V Wymiar Marzec 2008 - Całe szczęście – rzekł oficer z wyraźną ulgą w głosie. W tym momencie do pokoju weszła młoda policjantka. - Panie inspektorze, mamy tu ucznia liceum, który przyznaje się, że to on fotografował jakieś testy z religii – powiedziała. - Mówi, że liczy na łagodny wymiar kary i że ten tutaj jest niewinny. Nie wiem o co mu chodzi, przesłucha go pan? Nie mogłem powstrzymać śmiechu. - Acha! Jak wasi technicy wydobędą dane z tego rozbitego telefonu, możecie mi na maila wysłać zdjęcie mojej piątki z matmy? – rzuciłem na odchodnym i opuściłem komisariat. AKTUALNOŚCI Bardzo bliskie spotkanie z teatrem Oskar Pawłowski Szeroko pojęty teatr jest związany z - Znajdowaliśmy się na wyciągnięcie ręki naszą szkołą pewną nierozerwalną więzią. od pana Kłosińskiego. Nie byliśmy widBardzo wielu uczniów V L.O. interesuje zami, lecz świadkami spektaklu. To było się teatrem. Często to właśnie w naszej niesamowite – mówi uczennica klasy meszkole stykają się z nim po raz pierwszy. dialnej. Rzeczywiście, aktor nie W klasach medialnych wiedza o teatrze poszerzana jest jeszcze dodatkowo o potrzebował scenografii, świateł czy muzyki, praktykę na lekcjach wiedzy o kulturze. żeby w niesamowicie przejmujący sposób Rokrocznie uczniowie naszej szkoły stają opowiedzieć zebranym o życiu św. Franciszw szranki z innymi w ogólnopolskim ka z Asyżu. Obserwowaliśmy akt pełnego konkursie recytatorskim niejednokrotnie poświęcenia się odgrywanej roli. Swoimi odnosząc mniejsze lub większe sukcesy. słowami, śpiewem, opętańczym tańcem pan Kłosiński udowodnił nam, że Teatr nie jest nam w tamtej chwili naprawdę jest obcy. „Biedaczyną z Asyżu”. J e d Po zakończeniu monnak w marcu odramu nie zdążyliśmy mieliśmy okazję jeszcze w pełni powrócić do przyjrzeć się z rzeczywistości, kiedy nasz bardzo bliska pragość rozpoczął krótki wykład o cy profesjonalnepracy aktora. Całość wzbogacił go aktora. Naszą mini warsztatami, podczas szkołę odwiedził których zaprezentował zainpan Jerzy teresowanym kilka przydatKłosiński, aknych ćwiczeń związanych z tor legendarnego emisją głosu. teatru Labora Dzięki spotkaniu z panem torium Jerzego Kłosińskim mogliśmy z bardzo Grotowskiego. Swoje przedsięwzięcie pan Kłosiński nazwał bliska obserwować pracę profesjonalnego Teatrem Drogi, a przed nami wystąpił z aktora, zapoznać się odrobinę ze sposobem monodramem „Opowieść o miłości według gry aktorskiej wymyślonym przez legenBiedaczyny z Asyżu” Nikosa Kazantzakisa. darnego geniusza i tyrana teatru, Jerzego Jego występ wywarł na uczniach Grotowskiego. A także przekonać się, jak ogromne wrażenie i bezsprzecznie zmienił wielką siłę przekazu ma teatr nie wspomanasz sposób postrzegania teatru. Aktor gany rekwizytami, strojami, scenografią czy wystąpił w sali nr 4. Scenę zastąpił mu grą świateł. Teatr, w którym całą historię krąg krzeseł i ławek zajmowanych przez opowiada jeden człowiek. widzów. V Wymiar Marzec 2008 ○ 03 ○ AKTUALNOŚCI Nasza szkoła będzie różowa Magdalena Płotnicka Dokończenie z pierwszej strony Większość uczniów jest zgodnych co do opinii na temat pomysłu władz szkoły. Dlatego metamorfoza, jaka czeka nasze LO, może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych. - Nie wyobrażam sobie tego - mówi jeden z pierwszoklasistów. - Przez głupie przemalowanie ścian staniemy się “sławni” na całą Legnicę - twierdzi. Rzeczywiście, rzadko spotyka się sale, a co dopiero całe budynki, pomalowane w tym kontrowersyjnym odcieniu. Zazwyczaj ściany szkół maluje się na jasne, pastelowe kolory - biały, żółty czy błękitny. Z tego co dowiedziała się nasza redakcja, decyzji nie można już cofnąć - w magazynach leżą już nowo zakupione farby, których nie można zwrócić. - Nikt chyba nie wziął pod uwagę, że nie wszystkim podoba się kolor różowy - mówi drugoklasistka. - Bo tak naprawdę to podoba się on tylko wąskiej grupie osób. A co z resztą? - pyta. Nauczyciele, którzy wraz z władzami szkoły podejmowali decyzję na temat koloru, nie widzą żadnego problemu. - To kolor jak każdy inny - mówią. Na ten “kolor jak każdy inny” szkoła zostanie przemalowana już w czerwcu. Prace remontowe mogłyby zacząć się już pod koniec tego miesiąca, jednak ze względu na matury zostały one odłożone na czas tuż przed końcem roku szkolnego. Szkoła będzie remontowana stopniowo, dzięki czemu nie zakłóci przebiegu zajęć szkolnych. Powoli do użytku będą oddawane kolejne fragmenty odnowionych korytarzy. Jak wiadomo, prace przeciągną się aż do wakacji. Dlatego wszyscy, którzy we wrześniu po raz kolejny (lub po raz pierwszy) przekroczą próg naszej szkoły, ujrzą nowe, pachnące farbą, RÓŻOWE korytarze. PRZEWODNIK BEZ STADA Ireneusz Malutki Na ten rok zaplanowano ich kilka, do Koszt takiej wyprawy to zaledwie kilka złotych. Większość tej kwoty i tak tej pory odbyła się zaledwie jedna. pochłania transport; przy większej liczbie Praktycznie jest wszystko, co potrzeba osób wychodzi taniej. Największe koszty na taki wyjazd: profesjonalny przewodwiążą się z wynajęciem przewodnika. nik, transport i trasa. Brakuje niestety Jednak profesor Kiełbasa, który posiada chętnych. uprawnienia przewodnika, robi to za darmo. I robiłby to częściej, gdyby było Na pierwszą z zaplanowanych więcej chętnych. w tym roku szkolnym wycieczek turyByć może przeszkodą w uczestnictwie są stycznych zgłosiło się zaledwie dziesięć terminy, wycieczki odbywają się bowiem w osób. Wówczas trasa wiodła po Pogórzu soboty. Jednakże dla tych, którzy naprawdę Kaczawskim, a wycieczka odbywała się w chcą poznać tereny Sudetów, nie powinno to stanowić problemu. Celem takich ramach Rajdu „Chełmy”. – Z przykrością wypraw jest nie tylko czynny wypoczynek, należy stwierdzić, że jesienią takim ale i poznawanie walorów krajoznawczych wyjazdem zainteresowało się zaledwie tego rejonu. Dla uczestników to także okakilku uczniów ze szkoły liczącej prawie zja do zdobycia dodatkowych punktów na 500 osób – potwierdza Krzysztof Kiełbasa. odznaki turystyczne i krajoznawcze. ○ 04 ○ V Wymiar Marzec 2008 Na matmie pani profesor oddała nam sprawdziany. Gdy ujrzałem swoją pracę nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście. Piątka! Rozumiecie?! Piątka z matmy!!! Piątki z matmy nie miałem jakoś od czwartej klasy podstawówki, czyli od czasu, gdy przyswoiłem ostatnie rozumiane przeze mnie zagadnienie matematyczne mnożenie sposobem pisemnym. Długo nie myśląc wyciągnąłem znaleziony telefon i cyknąłem fotkę mojego dzieła w celu pokazania mamie. Na pewno by się ucieszyła. W tym momencie wokół rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Do klasy przez okna wpadła brygada antyterrorystyczna. - Na ziemię! – krzyknął do mnie jeden z antyterrorystów. Stałem jak wryty, z telefonem w dłoni. Któryś z pozostałych stróżów prawa pchnął mnie na ziemię obrzucając wiązanką plugawych przekleństw. Kiedy upadałem, grzmotnąłem komórką o ziemię tak, że rozleciała się w drobny mak. - Niech to szlag! – krzyknęli chórem antyterroryści! Jeden z nich wyciągnął krótkofalówkę. - Przyślijcie mi tutaj natychmiast techników! Podejrzany próbował zniszczyć materiał dowodowy. Zostałem skuty kajdankami, odprowadzony do radiowozu i odwieziony na komendę. Po dokonaniu rutynowych czynności związanych z rozpoczęciem przesłuchania zamknięto mnie w pokoju z lustrem weneckim wraz z niepozornie wyglądającym inspektorem. - Powiedz no chłopcze – zwrócił się do mnie stróż prawa. – Czy to nie za wcześnie na zabawy w szantażystę? - Panie władzo ja naprawdę nie zrobiłem zdjęcia całości. Nie ma tam żadnych szczegółów. Chciałem się tylko pochwalić mamie... - Więc zamieszana jest w to jeszcze twoja matka? Ktoś jeszcze? - No, ojcu pewnie też bym pokazał... - No, ojcu pewnie by się spodobało – wyczułem ironię w jego głosie. - Z pewnością. - Skoro twierdzisz, że nie ma tam żadnych szczegółów, to dlaczego próbowałeś zniszczyć ten telefon? – był coraz bardziej poirytowany. - Nie próbowałem go zniszczyć! – zdenerwowałem się. – To był wypadek! - Nie mydl mi tu oczu Nowak! Wiemy, że szantażowałeś radnego tymi fotami. Jego sekretarka próbowała popełnić samobójstwo! Chciałeś wyłudzić pieniądze?! Dokończenie na następnej stronie V Wymiar Marzec 2008 ○ 13 ○ FELIETON Dokończenie z poprzedniej strony Czasami wydaje mi się, że glob ziemski nie jest właściwym miejscem dla geniusza. Za mało miejsca, za ciasno dla nas dwojga. Albo ja albo on, albo geniusz… A co z ciałem, co wówczas ze mną? Na cóż mi uwielbienie, gdy jeno dusza moja będzie się tym szczycić? Przechodzę chwilę zwątpienia. Tak, wiem: geniuszom ponoć to się nie zdarza. A jednak. W takich chwilach myślę o swoim życiu wewnętrznym, robię rachunek sumienia i stawiam pytania o to, co w życiu geniusza najistotniejsze. I co mi wychodzi? Po pierwsze: wizualizacje najlepszych scen z historii kina. Nagie uda Marleny Dietrich, palec E.T., gra w szachy z “Siódmej pieczęci”, Woody Allen w maszynie do orgazmu. Po drugie: specyficzne poczucie humoru. W końcu zawsze bawią mnie własne żarty. Po trzecie: stany melancholijno – depresyjne. O właśnie, tak jak teraz. Chyba nie mogę pisać… DZIEŃ JAK CO DZIEŃ FELIETON Oskar „Ozzy” Pawłowski W naszej szkole atmosfera nad tą posuniętą technologicznie metodą. zgęstniała. Uczniowie dopuścili się bardzo Z prostej przyczyny. Jeżeli mam odpowniecnego procederu. Ktoś wykonał zdjęcia iedzi muszę się ich nauczyć, a ściągając testów... Testów z religii! Oczywiście z wcześniej przygotowanej pomocy, natychmiast rozgorzały debaty na teprzenoszę wiedzę z czegoś w rodzaju mat praw autorskich i kar grożących za pamięci zewnętrznej i mój twardy dysk, ich naruszanie. Niektórzy profesorowie zwany potocznie mózgiem, nie jest zastwierdzili nawet, że dopuszczamy się walony niepotrzebnymi informacjami. To świętokradztwa. Prawda wyszła na jaw, prawda, że szykując ściągę czegoś się miale głównego winowajcy nie udało się mowolnie nauczę, ale takiej podświadomej ująć, mimo złorzeczeń i gróźb, że delikwiedzy łatwiej jest się wyzbyć. went skończy albo w prokuraturze, albo w Jak na ironię znalazłem telefon piekle. tak zwanej czwartej generacji. Wiecie, Te nowinki techniki normalnie aparat dziesięć megapiskeli, empetrójka, pomieszały ludziom we łbach! To już się karta pamięci dwadzieścia giga i w ogóle nawet nie chce usiąść na czterech literach totalny odjazd. Najpierw ogłosiłem wszem i zmajstrować tradycyjnej, harmonijkoi wobec, że właściciel ma się do mnie podobnej ściągi?! Naprawdę wszystko zgłosić i że oczywiście spodziewam się musimy mieć gotowe i podane na talerzu? jakieś nagrody za moją uczciwość. Jednak Chyba się starzeję, bo jednak przywiązanie moja dobra wola pozostała bez odzewu. do tradycyjnych metod wspomagania się na testach akurat u mnie wzięło górę, ○ 12 ○ V Wymiar Marzec 2008 AKTUALNOŚCI I ZNOWU POLSKA GÓRĄ! Soja, Ireneusz Malutki W dniach 17-24.03.08r. polska reprezen. Walka była gorąca, niemiecka kadra za tacja ringo została zaproszona na obóz wszelką cenę chciała odzyskać srebrny sportowy do Niemiec. W czasie wyjazdu, puchar, utracony w zeszłym roku. Zawod20 marca w Koblenz, odbył się spornicy, niczym lwy, walczyli o każdy punkt. towy sparing Ringo kontra RingTennis. Nie odbyło się bez kontuzji, aż piątka Polacy wygrali go z przewagą dwóch graczy z Polski mimo bólu, z zaciśniętymi punktów. Jednak prawdziwa rywalizacja zębami walczyła o zwycięstwo. Aby nastąpiła dopiero 22 marca w Hamwygrać Polacy musieli odrobić 73 punkty burgu. w RingTennisa. Mimo starań Niemców, nie Powyższy wstęp mógłby udało im się zabrać ze sobą trofeum. Ostatwydawać się zupełnie nie przystający do nie gry toczone były już tylko dla honoru. klasycznej zawartości „V wymiaru”. Cóż Polscy zawodnicy zakończyli zmagania z bowiem ma wspólnego ringo i V LO? przewagą piętnastu punktów. Otóż ma. Paulę Sojkę, uczennicę klasy I Wracając do domu, w autobuE i równocześnie reprezentantkę Polski w sie polskiej reprezentacji słychać było ringo. nutę hymnu narodowego. Szczęśliwi, Na sportowy obóz w Niemczech Paula zmęczeni, z uśmiechami na twarzy, z została wytypowana przez Legnickie nowymi przyjaźniami z sąsiadami, zasTowarzystwo Ringo. Turniej rozpoczęło tanawiali się czy w przyszłym roku, tym dziesięć gier po dwa sety, w których to razem w Polsce, również zwyciężą. Jedno Polacy wygrali, jednak utracili 72 punkty. było pewne: będzie jeszcze trudniej. A w Kolejny etapem było odrobienie ich w 2010 czekają ich Mistrzostwa Świata, więc RingTennisa. te lata widnieją pod znakami treningów i doskonalenia umiejętności, no cóż... Można im życzyć jedynie powodzenia. Reprezentacja Polski w ringo V Wymiar Marzec 2008 ○ 05 ○ AKTUALNOŚCI NASZA-KLASA Justyna Czechowska Niedawno uczniowie V LO mieli okazję siedzibę i rozwijają się w odpowiednich uczestniczyć w spotkaniu z twórcami warunkach i bardzo szybko. popularnego portalu internetowego Katalog nasza-klasa jest stroną ”nasza-klasa’’. Spotkanie, które odbyło społeczną, która ma za zadnie łączyć się w I LO, przybliżyło formę i zasady ludzi i odnawiać stare, jeszcze szkolne działania najpopularniejszego w Polsce znajomości. Portal ten umożliwia nam serwisu. założenie własnego konta, dodanie Strona powstała pod koniec 2006 swoich zdjęcie, odszukanie byłej szkoły i roku i nie od razu zyskała tak ogromną przyjaciół ze szkolnych ławek jak i innych popularność. Jej pomysłodawcą jest Maciej uczniów, aż w końcu umówienie się na Popowicz a współtwórcami Paweł Olspotkanie po latach. chawa, Michał Bartoszkiewcz i Łukasz Obecnie nasza-klasa.pl stała się Adziński. To młodzi studenci z Wrocławia. najpopularniejszym portalem w kraju. SerKażdy z nich jest geniuszem informatycwis został wyróżniony w gazetach Wprost znym. Mają za sobą prestiżowe konkursy i Newsweek. Swoje konta na naszej-klasie informatyczne, których byli finalistami. mają również sami twórcy tej strony. Dopiero na przełomie 2007 i 2008 Sława nie przeszkadza jednak studentom roku nasza-klasa zaczęła przeżywać swój w codziennym życiu. Nadal uczą się na rozkwit i czuć prawdziwą popularność. piątym roku informatyki i planują dalszą Na początku było ciężko. Pracowaliśmy przyszłość związaną z ich pasją, czyli kompo 16 godzin. Nie mieliśmy własnego puterami i siecią. Może niedługo powstaną biura, więc musieliśmy tworzyć w domukolejne portale tego typu, niekoniecznie w wspomina jeden z autorów. Teraz mają Polsce. ○ 06 ○ V Wymiar Marzec 2008 Chyba nie potrafię wytrzymać więcej niż 5 minut siedząc, zaraz zaczyna mnie nosić. Te kilka minut wystarczy na sprawdzenie obecności, wpisanie ocen i zlustrowanie poziomu wiedzy uczniów. Tę czynność zwykle wykonuję dyskretnie obawiając się, iż nadmierna kontrola zaowocuje kilkoma jedynkami. A jak mawiał mój nauczyciel: „jedna jedynka wiosny nie czyni, dwie już się rozmnażają”. Czwartkowe popołudnie zamienia się w piątkowy ranek. Kawa stygnie przy monitorze; kofeina nie chce działać, szare komórki też. Za wcześnie na rozsądne myślenie, za wcześnie na cokolwiek. Wszak minęła dopiero ósma. To jeden z tych dni, gdy do pracy idę na jedenastą. Nauczycielom to dobrze, co? Tylko, że do tej 11 (a właściwie 10.35) zdążę napisać dwa artykuły, sprawdzić 35 sprawdzianów i może przejrzeć kilka projektów maturzystów. No, a w wolnej chwili przygotuję się na zajęcia: przeczytam kilka stron z opasłej „Historii filmu”, obejrzę na podglądzie z sześć filmów, by wybrać najciekawsze fragmenty (na pewno scenę finałową z „Casablanki”), całość podsumuję konsumpcją jakiegoś tematu z podręcznika. Uff… Mogę iść do szkoły. Kawa zaczyna działać. Nauczycielom to jednak dobrze? Dobrze mi tak! Dwie godziny, które spędziłem na przygotowanie się do zajęć wyjechały. Konkretnie wyjechali maturzyści na pielgrzymkę. Miejmy nadzieję, że to choć trochę pomoże. A ja gdybym wcześniej zajrzał do pokoju nauczycielskiego wiedziałbym, że dziś lekcji nie ma. Miałbym dwie godziny na „Ghost In The Sheet” albo dokończenie kolejnego niedokończonego opowiadania. FELIETON Dostałem wczoraj list. Wielce Zasłużony Uniwersytet odmówił uznania mnie za geniusza. Podobno bycie geniuszem nie jest obecnie w modzie. Jest passe, jak wyraził się autor skierowanego do mnie peanu. Bynajmniej nie był to komplement. Znacznie ciekawiej uchodzić za ekscentryka – pisał dalej Wielce Uniżony. Bił takie pokłony, że mój dywan miejscami nie wytrzymywał takiego napięcia. Ale przecież mój geniusz jest wyraźnie ekscentryczny? W swoim postępowaniu za każdym razem staram się w sposób niekontrolowany wyrazić siebie. Moje przemyślenia - przyznaję, czasem odrobinę chaotyczne – są przecież oznaką jakiegoś mniej lub bardziej uporządkowanego jestestwa. Ale nie, nie dla uniwersytetu! Celowo piszę go małą literą, w moich oczach jest on bowiem niewielkim uniwersytecikiem nie zasługującym na Wielkie Litery. Dla nich jestem zaledwie niewielką istotką skazaną na egzystencję. Dlaczego? To proste: dlatego, że nie pokusili się o przeczytanie żadnej z mojej prac, żadnej książki, choćby opowiadania. To nic, że nikt ich do tej pory nie opublikował. Nic, że żaden z moich tekstów nie trafił do Wielce zasłużonych rąk. Jakie to ma znaczenie? Liczy się przecież sam akt twórczy. A ten, skazany na mój geniusz, jest pasmem nieustającego powstawania słów wylewających się na papier. Czy mam być jeno prochem, by w końcu zasłużyć na uwielbienie? Na co mi geniusz po śmierci? Czy opłaci moje zaległe rachunki za mieszkanie? A może pozwoli mi przytyć, by osiągnąć magiczną granicę pięćdziesięciu kilogramów? Zdecydowanie nie! Potrzebuję uznania tu i teraz! W tej chwili… Dokończenie na następnej stronie V Wymiar Marzec 2008 ○ 11 ○ FELIETON Z DRUGIEJ STRONY BIURKA Tomasz Adamowski Jest czwartkowe popołudnie a Punkt widzenia zależy od… - wszyscy dokładnie wiemy czego. Mój punkt widze- ja kombinuję nad klawiaturą, jak mądrze nia był niezmiernie prosty: wymyślam zebrać myśli, by przed bracią uczniowską sobie nową rubryczkę, a moje koleżanki i nie wyjść na… A może już dawno koledzy co miesiąc zapełniają przynajmniej wyszedłem?? Jakiś czas temu uświadomiłem dwie stronice „V wymiaru”. Pomysł wręcz sobie, że każde potknięcie, przejęzyczenie, genialny w swej prostocie (cóż, niektórym paproszek na koszuli czy krzywo zaczesana pewne rzeczy przychodzą łatwo). Ale… grzywka w oczach uczniów urasta do rangi czegoś wielkiego. Dlatego przestałem przejmować się faktem, że koszule przeze mnie prasowane nie przypominają koszul prasowanych przez kogokolwiek, poranne czesanie odbywa się chyba wieczorem i to też bez udziału grzebienia. Że zielony i czerwony to niekoniecznie pasujące do siebie kolory. Że funkcjonować zaczynam gdzieś w Mój punkt widzenia zmienił się, gdy okazało okolicach drugiej lekcji a autorów co trudsię, że to ja mam być autorem owych stron. niejszych pytań zapraszam po odpowiedź Że to na mnie spoczywa obowiązek ubrania koło długiej przerwy, gdy kofeina działa już myśli w słowa, a tych w jakąś logicznie w pełni. Po co się przejmować… Z mojej zamkniętą całość przypominająca jedną ze strony wszystko wygląda nieźle. W sali lusznanych mi form dziennikarskich. I po raz tra brak, geniusz nie lubi konkurencji. W klasie biurko mam niewielkie i pierwszy poczułem, że z tej drugiej strony wszystko wygląda ciut inaczej. A moje poc- rzadko kiedy za nim siedzę. Z „mojej strony zucie geniuszu odpływa przez nikogo nie biurka” to przed nim, ewentualnie na (z tym, że ta druga wersja nieoficjalnie). zatrzymywane. ○ 10 ○ V Wymiar Marzec 2008 RECENZJA “MISTERIUM” Płakać? śmiać się? A może po prostu współczuć? Cała prawda o „Misterium” w bardzo subiektywnej ocenie. Angie Misterium, jak sama nazwa wskazuje to tajemnica. Na nasze nieszczęście „szkolne koło teatralne” (o ile tę grupę można tak nazwać) postanowiło przybliżyć nam istotę tego sekretu, nad którym pracowali dobrych parę miesięcy. 29 lutego br. uczniowie V LO oraz Technikum Ekonomicznego przekonały się na własnej skórze, jak tandetna i niezrozumiała może być „sztuka”, o ile przedstawienie to zasługuje na miano spektaklu. Kilka niełączących się ze sobą scen opowiadało dosłownie o wszystkim i o niczym. W przedstawieniu pojawiła się jedna kwestia mówiona, a raczej trzy linijki czytanego tekstu. Sceny przepełnione były zbyt głośną muzyką, nie pasującą do treści „sztuki”. Każda kolejna scenka budziła we mnie żal i współczucie dla twórców tego przedsięwzięcia. Spośród 30 aktorów na scenie pojawiła się cała plejada gwiazd m.in. Papież Jan Paweł II, Maria, Jan Chrzciciel, Jezus oraz wielu imprezowiczów. Całe przedsięwzięcie zabrało nam około godziny, którą mogliśmy przeznaczyć na coś o wiele ciekawszego. Stosunkowo krótki spektakl powodował napady senności. Na widowni było słychać śmiech oraz słowa uszczypliwej krytyki. Uczeń V LO za wstęp na próbę zapłacił 2 zł a dla Ekonoma 3 zł. To i tak zbyt wiele jak dla jednych i drugich. Zdaniem jednego z uczniów „powinni nam jeszcze dopłacić za oglądanie takiego czegoś.. co to było??” Starając się choć w niewielkim stopniu zrozumieć sens i przyczynę teatrzyku udałam się do Pani Haliny Nowak – pomysłodawcy tego przedsięwzięcia. Ze stosunkowo krótkiej rozmowy wywnioskowałam, że autorka właściwie żadnej wizji nie miała od samego początku. W jej głowie huczało „Alleluja”. Motywem przewodnim „Misterium” miała stać się walka dobra ze złem, gdzie każdy z osobna powinien zrozumieć gdzie przynależy i po której stronie czuje się lepiej. Rozmówczyni po nieprzemyślanym stwierdzeniu „końcówka troszkę mi nie wyszła, bo było za mało prób…” szybko dodała, abym nie umieszczała tego w swym artykule. A teraz rada od nas - widzów! Tak, aby zapobiec przyszłym kompromitacjom na oczach ludzi! Nie przeceniajcie swoich możliwości, a czasem niech zwykłe pasje pozostaną tylko marzeniami. Plastyczni do sztalug, bio-chem do laboratorium a medialni na scenę! Tak będzie lepiej dla nas wszystkich. V Wymiar Marzec 2008 ○ 07 ○ FELIOETON Miłość w liceum Magdalena Płotnicka Ma wiele znaczeń. Wielka, mała, wszechogarniająca, nieszczęśliwa, pla- Ach! toniczna. Często mylona z uczuciem o Miłość dynamiczna, krótka, w sam wiele słabszym od niej. A czymże staje się miłość z określeniem „w liceum”? Czy w raz na temat fotostory do Bravo. Początkowo zakochani są w stanie uwierzyć, że ostatnie ogóle zasługuje na miano miłości? Tak jak w każdej dziedzinie, chwile swojego życia spędzą właśnie z tym tak i w tej rozróżnimy wiele diametralnie kolegą/koleżanką z klasy, w którym zakochali się przedwczoraj. Miłość ta obfituje odmiennych przypadków. w zachwyt znajomych, powiedzonka „Tak do siebie pasujecie!” oraz częstą pomoc Lowe Krowe owych znajomych w karczemnych awan Czyli miłość poziomu gimnazjum. turach autorstwa zakochanych. Miłość ta Zazwyczaj skłonna do nadmiernego okazy- spotyka nastolatków będących na wyższym wania uczuć na piśmie – czytaj: na murze, poziomie, tuż po Lowe Krowe, jednak nie ławce, plecaku, drzwiach od toalety. Obec- będących jeszcze przygotowanymi do bynie najbardziej powszechne są photoblogi cia w związku. Strona żeńska w tej relacji i opisy na Gadu Gadu. Taka miłość wie, zazwyczaj większość czasu nadal spędza że jeśli wykrzyczy w Internecie: „Koff- z przyjaciółkami, podrywając innych CiaM ciĘ MiŚkUu! :-****”, to chowają chłopaków, strona męska – szwenda się nadsię Romeo i Julia, a Jack, zostawiony przez al z kumplami na papierosa czy do klubu. Po Rose na dnie Morza Północnego przewróci jakimś czasie zainteresowani dochodzą do się w grobie ze wstydu, że jego miłość była wniosku, że miłość się skończyła, jednakże żadne z nich nie ma w związku z tym zamitaka płytka (głębokie było tylko morze). Miłość typu Lowe Krowe jest aru ciąć się szklankami/łyżkami/czerstwybardzo intensywna, głównie jeśli chodzi mi bułkami na półmetku czy innej imprezie. o pocałunki i imprezy, podczas których Następnie obie strony zadają sobie pytanie można obściskiwać się przy tak zwanych „Na cholerę ja z nim/nią byłam/em?!”. Idealnym przykładem pary „wolnych” (zremiksowana Gosia Andrze- jewicz z dogranym monotonnym bitem), połączonej ową miłością było, legendarne jednak kończy się bardzo szybko, cza- już, małżeństwo Britney Spears i Kevina sem zanim sami zainteresowani zdążą Federline’a, które zaowocowało gromadką przeprowadzić rozmowę pod tytułem: dzieciaków, tłustymi włosami i nadwagą „Proszę cię o chodzenie”. Trwa zazwyczaj Britney i upadkiem jeszcze nie rozpoczętej od jednego dnia do dwóch miesięcy. Po- na dobre kariery muzycznej Kevina (Britzostawia piękne wspomnienia i możliwość ney odcięła mu kieszonkowe). Tyle, że oni pokazywania koleżankom na korytarzu nie są w liceum. Ale może zastanowią się nad powrotem. Swojego Byłego. ○ 08 ○ V Wymiar Marzec 2008 AKTUALNOŚCI Rodzeństwo Znają się pewnie od małego, chodzili do tej samej podstawówki bądź mieszkają na tym samym podwórku i jedno od drugiego pożyczało grabki. Nie wstydzą się rozmawiać ze sobą o bekaniu, łaskotać się, a spotykając się, łażą po domu w powyciąganym dresie no i oczywiście znają swoje najskrytsze sekrety. Któregoś dnia spada na nich myśl: „A gdyby tak się zakochać?”. Nieraz jest to rozpaczliwe poszukiwanie jakiejś perspektywy, jednak nie zawsze. Jedyne co zmienia się w życiu Rodzeństwa to to, że teraz mogą łaskotać się już wszędzie i całować na korytarzu. Będą ze sobą długo, no bo niby dlaczego mieliby nie być? Od dziecka kłócili się ze sobą, więc teraz im się już nie chce. Oglądają wspólnie Królewnę Śnieżkę i Gdzie Jest Nemo. Przykładem pary może być Kopciuszek i jej Książę o Nieznanym Imieniu (no bo jak on właściwie miał na imię??), gdybyśmy oczywiście znali dalszy ciąg historii, a nie dawali się zadowolić głupim „I żyli długo i szczęśliwie” albo Barbara i Lucjan Mostowiakowie, których głównym zajęciem od lat nastoletnich było zamartwianie się sąsiadem ze wsi, który miał bardziej mleczną krowę i dziećmi (to co, że jeszcze nienarodzonymi, na przyszłość nie zaszkodzi). Niezależnie jaka by nie była, warto sobie urozmaicić nią czas, by potem mieć z czego się śmiać. A nuż wyjdzie z tego coś większego? Dlatego, drodzy koledzy, koleżanki, Kochajmy Się (odsyłam do lektury „Pana Tadeusza”). Till The Death Oj, taka też się zdarza! Tak, wiadomo, w liceum jest rzadkością, ale jednak. Zakochani wręczają sobie prezenty typu „Otworzysz na naszą 40-stą rocznicę” i nie mogą się od siebie oderwać. Planują kolor ścian w pokoju dziecięcym i kłócą się o wybór miejsca na wakacje w roku 2020. Poznali się w liceum i są ze sobą przez cały jego okres, znajomi już dawno przestali się tym ekscytować. Nauczyciele patrzą przychylniejszym wzrokiem niż na Lowe Krowe i Ach!, gdyż też im się to wszystko już znudziło. V Wymiar Marzec 2008 ○ 09 ○