Marzec

Transkrypt

Marzec
nieWielcy Malarze
MARZEC 2008
Jej marzeniem jest dostać się na Akademię
Sztuk Pięknych i zostać malarka. Katarzyna “Kiko” Burzmińska z klasy 1B
chce robić to co kocha - malować.
Rysunkiem zajmuje się od zawsze,
w czasach gimnazjalnych była wielokrotnie wyróżniana w konkursach na szczeblu
wojewódzkim. Jej inspiracjami są filmy,
muzyka oraz własna wyobraźnia. Swoje
prace najczęściej maluje kredkami, choć w
jej portfolio można zobaczyć wiele grafiki
klasycznej. ○ 16 ○ V Wymiar Luty 2008
Interesuje sie horrorami, czytaniem książek
oraz kulturą japońską. Inspiracje te łatwo
można zauważyć w kresce jej obrazów, typowej dla mangaków. Chce się kształcić i
kiedyś pokazać światu swe prace.
Może ten mały dział jest początkiem jej wielkiej
kariery?
Magdalena Płotnicka
Szykuje się wielki remont. Nasze zakupu farb o takim właśnie odcieniu - twiliceum, dzięki funduszom przyznanym erdzi zgodnie dyrekcja naszego liceum.- przez Urząd Miasta, dostało szansę na Obecnie korytarze są beżowe bądź
renowację wszystkich korytarzy szkol- zielone. Są to odcienie dosyć jasne, nie
nych. Zmieni się wszystko - od starych rzucające się w oczy. Uczniowie i nauczyokien i drzwi aż po kolor ścian. Dyrekcja ciele nie narzekają na nie, twierdząc, iż są
zdecydowała już, jaką barwę przybiorą - raczej neutralne.
będą… różowe.
- Wydaje mi się, że beżowe ściany
Początkowo mieliśmy wprowadzają miłą, ciepłą atmosferę. A
wątpliwości co do takiego pomysłu. zielone nie rozpraszają mojej uwagi, gdy
Zainspirowaliśmy się jednak wyglądem próbuję uczyć się na przerwach - twierdzi
popularnej wśród uczniów Różowej Sali. uczennica klasy II e.
Wiemy, iż uczniom bardzo podoba się jej
kolor, w związku z czym dokonaliśmy już
dokończenie na stronie 4
FELIETON
Spis treści:
str. 2 ...stopka, wstępniak, spis treści;)
str. 3 .................Bardzo bliskie
spokanie z teatrem
str. 4 .................Nasza szkoła
będzie różowa
str. 5 ......I Znowu Polska górą!
str. 6 ......................Nasza-Klasa
str. 7 .........................Misterium
str. 8 .............Milość w Liceum
str. 10......z drugiej strony biurka
str. 12 ...........dzień jak
codzień
str. 15 ...........................no name
str. 16 .........nieWielcy malarze
Nasz adres:
V LO im. Jana Heweliusza,
ul. Senatorska 32
mail:
[email protected]
Redaktor naczelny:
Oskar Pawowski
Współpraca:
Marta Muraszko, Magda Płotnicka,
Kasia Stercz, Angelika Pachucy, Aleksandra Kałuża, Maciek Duszak, Ola
Romańczyk, Paula Sojka
DTP:
Marek Ubych
Opiekun:
Tomasz Adamowski
○ 02 ○ V Wymiar Marzec 2008
Przełom marca i kwietnia, czyli
początek wiosny. A wraz z nią coraz większe
rozleniwienie, ale i narastająca presja, gdyż
koniec roku za pasem, a trzecioklasiści już się
modlą w Częstochowie o pomyślne zdanie matur. I właśnie zbliżający się egzamin dojrzałości
jest katalizatorem zmian w składzie naszej
redakcji. W tym miesiącu redakcję opuszcza
nasz DTP, maturzysta Michał Kret. Żegnamy
się z nim z ciężkim sercem, gdyż jest on
prawdziwym cudotwórcą w dziedzinie Photoshopów i innych pokrewnych programów, a
i zmysł, i wyczucie potrzebne dobremu DTP
posiada nieocenione. Ośmielam się stwierdzić,
że dotychczas był on najważniejszym filarem
redakcji. To dzięki niemu dostawaliście profesjonalnie wydaną gazetę, a i wszystkie cieszące
oko okładki oraz nowe logo były jego autorstwa. Z tego miejsca dziękuję „Krecikowi” za jego
wcale nie krecią, lecz naprawdę dobrą robotę
i życzę mu w imieniu redakcji powodzenia na
maturze.
Miejsce Michała począwszy od tego
numeru zajmuje uczeń klasy I e Marek Ubych.
Witamy go serdecznie w szeregach redakcji „V
Wymiaru” i życzymy owocnej współpracy.
Jeżeli chodzi o resztę, czyli wnętrze
gazety, jest tam wszystko to, dla czego tak
chętnie kupujecie nasze pismo. Dlatego zgodnie ze swoim zwyczajem nie przedłużam tego
i tak już przydługiego wstępniaka i życzę
przyjemnej lektury.
Redaktor naczelny
Oskar „Ozzy” Pawłowski
Aleksandra Kałuża
Świadomość, że jest się członkiem ka. Kiedy się uwidacznia, uczniowie natywielkiego mrowiska, jakim jest V LO, chmiast padają do stóp i głośno i wyraźnie,
każdego przysparza dumą. I to nie tylko z wielkim uśmiechem na twarzy, mówią
ze względu na niezwykłą atmosferę czy “dzień dobry”. Do końca nie stwierdzono,
(raczej) nietuzinkowych ludzi, ale także czy sam uśmiech wynika z proformy, czy z
ze względu na władztwo, które nad całym umiejętności zachowania się, czy po prostu
tym ogromnym mrowiskiem miłościwie z sympatii do naszej bohaterki. Nie wydaje
nam panuje. Dzisiejsza bohaterka nie mi się, by ktokolwiek chciał się przyznać. :-)
będzie żadnym wyzwaniem - nie da się jej Reakcja jednak wydaje się być zupełnie natnie rozpoznać, nie da się jej nie zauważyć. uralna - osoba ta wzbudza ogólny respekt,
A to za sprawą piastowanej funkcji “vice poszanowanie ale również i zaufanie. Jest
królowej”. Jest wszędzie - pojawia się i zni- wymagająca, ale równocześnie daje wiele
od siebie. Odpowiedzialność
to prawdopodobnie jej atrybut,
choć do tej kategorii można
zaliczyć i uśmiech. Pogodne
usposobienie w połączeniu z
absolutną asertywnością jest
gwarantem najwyższej jakości
osiąganych
profitów,
czy
ewentualnie
kompromisów.
A to świadczy, że mamy do
czynienia ze 100% kobietą sukcesu, bądź, jak kto woli, businesswoman z krwi i kości. A ta,
notabene, zawsze prezentuje
się idealnie. W jej przypadku
strój formalny w pastelowych
kolorach, tj. żakiet i spódniczka, bądź spodnie to niezbędny
standard. I właściwie, czego
innego człowiek by oczekiwał,
skoro jest tak dobrze... jak u
mamy, panie kapitanie. V Wymiar Marzec 2008 ○ 15 ○
FELIETON
Dokończenie z poprzedniej strony
- Ale ja nie jestem Nowak – odparłem
przerażony. – I nikogo niczym nie
szantażowałem.
- Jak to nie jesteś Nowak? Masz dowód
przy sobie?
Wyciągnąłem z portfela dokument
tożsamości. Policjant zaklął brzydko, po
czym zwrócił się w stronę lustra weneckiego.
- Panowie, to nie ten! Jasna cholera,
zwolnić mi go natychmiast!
Rozkuwając mi ręce, zapytał
jeszcze:
- Chłopcze, skąd miałeś ten cholerny
telefon?
- Znalazłem panie władzo... przysięgam.
- Dobra wierzę ci. Przeglądałeś galerię
zdjęć?
- Nie...
○ 14 ○ V Wymiar Marzec 2008
- Całe szczęście – rzekł oficer z wyraźną
ulgą w głosie.
W tym momencie do pokoju
weszła młoda policjantka.
- Panie inspektorze, mamy tu ucznia
liceum, który przyznaje się, że to on
fotografował jakieś testy z religii –
powiedziała. - Mówi, że liczy na łagodny
wymiar kary i że ten tutaj jest niewinny.
Nie wiem o co mu chodzi, przesłucha go
pan?
Nie mogłem powstrzymać
śmiechu.
- Acha! Jak wasi technicy wydobędą dane
z tego rozbitego telefonu, możecie mi na
maila wysłać zdjęcie mojej piątki z matmy? – rzuciłem na odchodnym i opuściłem
komisariat.
AKTUALNOŚCI
Bardzo bliskie spotkanie z teatrem
Oskar Pawłowski
Szeroko pojęty teatr jest związany z - Znajdowaliśmy się na wyciągnięcie ręki
naszą szkołą pewną nierozerwalną więzią. od pana Kłosińskiego. Nie byliśmy widBardzo wielu uczniów V L.O. interesuje zami, lecz świadkami spektaklu. To było
się teatrem. Często to właśnie w naszej niesamowite – mówi uczennica klasy meszkole stykają się z nim po raz pierwszy. dialnej.
Rzeczywiście,
aktor
nie
W klasach medialnych wiedza o teatrze poszerzana jest jeszcze dodatkowo o potrzebował scenografii, świateł czy muzyki,
praktykę na lekcjach wiedzy o kulturze. żeby w niesamowicie przejmujący sposób
Rokrocznie uczniowie naszej szkoły stają opowiedzieć zebranym o życiu św. Franciszw szranki z innymi w ogólnopolskim ka z Asyżu. Obserwowaliśmy akt pełnego
konkursie recytatorskim niejednokrotnie poświęcenia się odgrywanej roli. Swoimi
odnosząc mniejsze lub większe sukcesy. słowami, śpiewem, opętańczym tańcem pan
Kłosiński udowodnił nam, że
Teatr nie jest nam
w tamtej chwili naprawdę jest
obcy.
„Biedaczyną z Asyżu”.
J e d Po zakończeniu monnak w marcu
odramu
nie
zdążyliśmy
mieliśmy okazję
jeszcze w pełni powrócić do
przyjrzeć się z
rzeczywistości, kiedy nasz
bardzo bliska pragość rozpoczął krótki wykład o
cy profesjonalnepracy aktora. Całość wzbogacił
go aktora. Naszą
mini warsztatami, podczas
szkołę odwiedził
których zaprezentował zainpan
Jerzy
teresowanym kilka przydatKłosiński,
aknych ćwiczeń związanych z
tor legendarnego
emisją głosu.
teatru
Labora
Dzięki spotkaniu z panem
torium Jerzego
Kłosińskim mogliśmy z bardzo
Grotowskiego.
Swoje przedsięwzięcie pan Kłosiński nazwał bliska obserwować pracę profesjonalnego
Teatrem Drogi, a przed nami wystąpił z aktora, zapoznać się odrobinę ze sposobem
monodramem „Opowieść o miłości według gry aktorskiej wymyślonym przez legenBiedaczyny z Asyżu” Nikosa Kazantzakisa. darnego geniusza i tyrana teatru, Jerzego
Jego występ wywarł na uczniach Grotowskiego. A także przekonać się, jak
ogromne wrażenie i bezsprzecznie zmienił wielką siłę przekazu ma teatr nie wspomanasz sposób postrzegania teatru. Aktor gany rekwizytami, strojami, scenografią czy
wystąpił w sali nr 4. Scenę zastąpił mu grą świateł. Teatr, w którym całą historię
krąg krzeseł i ławek zajmowanych przez opowiada jeden człowiek. widzów.
V Wymiar Marzec 2008 ○ 03 ○
AKTUALNOŚCI
Nasza szkoła
będzie różowa
Magdalena Płotnicka
Dokończenie z pierwszej strony
Większość uczniów jest zgodnych
co do opinii na temat pomysłu władz szkoły.
Dlatego metamorfoza, jaka czeka nasze LO,
może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.
- Nie wyobrażam sobie tego - mówi jeden z pierwszoklasistów. - Przez
głupie przemalowanie ścian staniemy się
“sławni” na całą Legnicę - twierdzi.
Rzeczywiście, rzadko spotyka się
sale, a co dopiero całe budynki, pomalowane w tym kontrowersyjnym odcieniu. Zazwyczaj ściany szkół maluje się na jasne,
pastelowe kolory - biały, żółty czy błękitny.
Z tego co dowiedziała się nasza redakcja,
decyzji nie można już cofnąć - w magazynach leżą już nowo zakupione farby, których
nie można zwrócić.
- Nikt chyba nie wziął pod uwagę,
że nie wszystkim podoba się kolor różowy
- mówi drugoklasistka.
- Bo tak naprawdę to podoba się on tylko
wąskiej grupie osób. A co z resztą? - pyta.
Nauczyciele, którzy wraz z
władzami szkoły podejmowali decyzję na
temat koloru, nie widzą żadnego problemu.
- To kolor jak każdy inny - mówią.
Na ten “kolor jak każdy inny”
szkoła zostanie przemalowana już w czerwcu. Prace remontowe mogłyby zacząć
się już pod koniec tego miesiąca, jednak ze
względu na matury zostały one odłożone
na czas tuż przed końcem roku szkolnego.
Szkoła będzie remontowana stopniowo,
dzięki czemu nie zakłóci przebiegu zajęć
szkolnych. Powoli do użytku będą oddawane kolejne fragmenty odnowionych
korytarzy. Jak wiadomo, prace przeciągną
się aż do wakacji. Dlatego wszyscy, którzy
we wrześniu po raz kolejny (lub po raz
pierwszy) przekroczą próg naszej szkoły,
ujrzą nowe, pachnące farbą, RÓŻOWE
korytarze.
PRZEWODNIK BEZ STADA
Ireneusz Malutki
Na ten rok zaplanowano ich kilka, do
Koszt takiej wyprawy to zaledwie
kilka złotych. Większość tej kwoty i tak
tej pory odbyła się zaledwie jedna.
pochłania transport; przy większej liczbie
Praktycznie jest wszystko, co potrzeba
osób wychodzi taniej. Największe koszty
na taki wyjazd: profesjonalny przewodwiążą się z wynajęciem przewodnika.
nik, transport i trasa. Brakuje niestety
Jednak profesor Kiełbasa, który posiada
chętnych.
uprawnienia przewodnika, robi to za
darmo. I robiłby to częściej, gdyby było
Na pierwszą z zaplanowanych
więcej chętnych.
w tym roku szkolnym wycieczek turyByć może przeszkodą w uczestnictwie są
stycznych zgłosiło się zaledwie dziesięć
terminy, wycieczki odbywają się bowiem w
osób. Wówczas trasa wiodła po Pogórzu
soboty. Jednakże dla tych, którzy naprawdę
Kaczawskim, a wycieczka odbywała się w
chcą poznać tereny Sudetów, nie powinno
to stanowić problemu. Celem takich
ramach Rajdu „Chełmy”. – Z przykrością
wypraw jest nie tylko czynny wypoczynek,
należy stwierdzić, że jesienią takim
ale i poznawanie walorów krajoznawczych
wyjazdem zainteresowało się zaledwie
tego rejonu. Dla uczestników to także okakilku uczniów ze szkoły liczącej prawie
zja do zdobycia dodatkowych punktów na
500 osób – potwierdza Krzysztof Kiełbasa. odznaki turystyczne i krajoznawcze.
○ 04 ○ V Wymiar Marzec 2008
Na matmie pani profesor oddała
nam sprawdziany. Gdy ujrzałem swoją
pracę nie mogłem uwierzyć w swoje
szczęście. Piątka! Rozumiecie?! Piątka z
matmy!!! Piątki z matmy nie miałem jakoś
od czwartej klasy podstawówki, czyli od
czasu, gdy przyswoiłem ostatnie rozumiane
przeze mnie zagadnienie matematyczne mnożenie sposobem pisemnym. Długo nie
myśląc wyciągnąłem znaleziony telefon i
cyknąłem fotkę mojego dzieła w celu pokazania mamie. Na pewno by się ucieszyła.
W tym momencie wokół rozległ się dźwięk
tłuczonego szkła. Do klasy przez okna
wpadła brygada antyterrorystyczna.
- Na ziemię! – krzyknął do mnie
jeden z antyterrorystów. Stałem jak
wryty, z telefonem w dłoni. Któryś z
pozostałych stróżów prawa pchnął mnie
na ziemię obrzucając wiązanką plugawych przekleństw. Kiedy upadałem,
grzmotnąłem komórką o ziemię tak, że
rozleciała się w drobny mak.
- Niech to szlag! – krzyknęli chórem
antyterroryści!
Jeden z nich wyciągnął
krótkofalówkę.
- Przyślijcie mi tutaj natychmiast techników! Podejrzany próbował zniszczyć
materiał dowodowy.
Zostałem skuty kajdankami,
odprowadzony do radiowozu i odwieziony
na komendę. Po dokonaniu rutynowych
czynności związanych z rozpoczęciem
przesłuchania zamknięto mnie w pokoju
z lustrem weneckim wraz z niepozornie
wyglądającym inspektorem.
- Powiedz no chłopcze – zwrócił się do
mnie stróż prawa. – Czy to nie za wcześnie
na zabawy w szantażystę?
- Panie władzo ja naprawdę nie zrobiłem
zdjęcia całości. Nie ma tam żadnych
szczegółów. Chciałem się tylko pochwalić
mamie...
- Więc zamieszana jest w to jeszcze twoja
matka? Ktoś jeszcze?
- No, ojcu pewnie też bym pokazał...
- No, ojcu pewnie by się spodobało –
wyczułem ironię w jego głosie.
- Z pewnością.
- Skoro twierdzisz, że nie ma tam żadnych
szczegółów, to dlaczego próbowałeś
zniszczyć ten telefon? – był coraz bardziej
poirytowany.
- Nie próbowałem go zniszczyć! –
zdenerwowałem się. – To był wypadek!
- Nie mydl mi tu oczu Nowak! Wiemy, że
szantażowałeś radnego tymi fotami. Jego
sekretarka próbowała popełnić samobójstwo! Chciałeś wyłudzić pieniądze?!
Dokończenie na następnej stronie
V Wymiar Marzec 2008 ○ 13 ○
FELIETON
Dokończenie z poprzedniej strony
Czasami wydaje mi się, że glob
ziemski nie jest właściwym miejscem dla
geniusza. Za mało miejsca, za ciasno dla
nas dwojga. Albo ja albo on, albo geniusz…
A co z ciałem, co wówczas ze mną? Na cóż
mi uwielbienie, gdy jeno dusza moja będzie
się tym szczycić?
Przechodzę chwilę zwątpienia.
Tak, wiem: geniuszom ponoć to się nie
zdarza. A jednak. W takich chwilach myślę o
swoim życiu wewnętrznym, robię rachunek
sumienia i stawiam pytania o to, co w życiu
geniusza najistotniejsze. I co mi wychodzi?
Po pierwsze: wizualizacje najlepszych scen z historii kina. Nagie uda
Marleny Dietrich, palec E.T., gra w szachy z “Siódmej pieczęci”, Woody Allen w
maszynie do orgazmu.
Po drugie: specyficzne poczucie
humoru. W końcu zawsze bawią mnie
własne żarty.
Po trzecie: stany melancholijno –
depresyjne. O właśnie, tak jak teraz. Chyba
nie mogę pisać…
DZIEŃ JAK
CO DZIEŃ
FELIETON
Oskar „Ozzy” Pawłowski
W naszej szkole atmosfera
nad tą posuniętą technologicznie metodą.
zgęstniała. Uczniowie dopuścili się bardzo
Z prostej przyczyny. Jeżeli mam odpowniecnego procederu. Ktoś wykonał zdjęcia
iedzi muszę się ich nauczyć, a ściągając
testów... Testów z religii! Oczywiście
z wcześniej przygotowanej pomocy,
natychmiast rozgorzały debaty na teprzenoszę wiedzę z czegoś w rodzaju
mat praw autorskich i kar grożących za
pamięci zewnętrznej i mój twardy dysk,
ich naruszanie. Niektórzy profesorowie
zwany potocznie mózgiem, nie jest zastwierdzili nawet, że dopuszczamy się
walony niepotrzebnymi informacjami. To
świętokradztwa. Prawda wyszła na jaw,
prawda, że szykując ściągę czegoś się miale głównego winowajcy nie udało się
mowolnie nauczę, ale takiej podświadomej
ująć, mimo złorzeczeń i gróźb, że delikwiedzy łatwiej jest się wyzbyć.
went skończy albo w prokuraturze, albo w
Jak na ironię znalazłem telefon
piekle.
tak zwanej czwartej generacji. Wiecie,
Te nowinki techniki normalnie
aparat dziesięć megapiskeli, empetrójka,
pomieszały ludziom we łbach! To już się
karta pamięci dwadzieścia giga i w ogóle
nawet nie chce usiąść na czterech literach
totalny odjazd. Najpierw ogłosiłem wszem
i zmajstrować tradycyjnej, harmonijkoi wobec, że właściciel ma się do mnie
podobnej ściągi?! Naprawdę wszystko
zgłosić i że oczywiście spodziewam się
musimy mieć gotowe i podane na talerzu?
jakieś nagrody za moją uczciwość. Jednak
Chyba się starzeję, bo jednak przywiązanie moja dobra wola pozostała bez odzewu.
do tradycyjnych metod wspomagania się
na testach akurat u mnie wzięło górę,
○ 12 ○ V Wymiar Marzec 2008
AKTUALNOŚCI
I ZNOWU POLSKA GÓRĄ!
Soja, Ireneusz Malutki
W dniach 17-24.03.08r. polska reprezen. Walka była gorąca, niemiecka kadra za
tacja ringo została zaproszona na obóz
wszelką cenę chciała odzyskać srebrny
sportowy do Niemiec. W czasie wyjazdu, puchar, utracony w zeszłym roku. Zawod20 marca w Koblenz, odbył się spornicy, niczym lwy, walczyli o każdy punkt.
towy sparing Ringo kontra RingTennis.
Nie odbyło się bez kontuzji, aż piątka
Polacy wygrali go z przewagą dwóch
graczy z Polski mimo bólu, z zaciśniętymi
punktów. Jednak prawdziwa rywalizacja zębami walczyła o zwycięstwo. Aby
nastąpiła dopiero 22 marca w Hamwygrać Polacy musieli odrobić 73 punkty
burgu.
w RingTennisa. Mimo starań Niemców, nie
Powyższy wstęp mógłby
udało im się zabrać ze sobą trofeum. Ostatwydawać się zupełnie nie przystający do
nie gry toczone były już tylko dla honoru.
klasycznej zawartości „V wymiaru”. Cóż
Polscy zawodnicy zakończyli zmagania z
bowiem ma wspólnego ringo i V LO?
przewagą piętnastu punktów.
Otóż ma. Paulę Sojkę, uczennicę klasy I
Wracając do domu, w autobuE i równocześnie reprezentantkę Polski w
sie polskiej reprezentacji słychać było
ringo.
nutę hymnu narodowego. Szczęśliwi,
Na sportowy obóz w Niemczech Paula
zmęczeni, z uśmiechami na twarzy, z
została wytypowana przez Legnickie
nowymi przyjaźniami z sąsiadami, zasTowarzystwo Ringo. Turniej rozpoczęło
tanawiali się czy w przyszłym roku, tym
dziesięć gier po dwa sety, w których to
razem w Polsce, również zwyciężą. Jedno
Polacy wygrali, jednak utracili 72 punkty.
było pewne: będzie jeszcze trudniej. A w
Kolejny etapem było odrobienie ich w
2010 czekają ich Mistrzostwa Świata, więc
RingTennisa.
te lata widnieją pod znakami treningów
i doskonalenia umiejętności, no cóż...
Można im życzyć jedynie powodzenia.
Reprezentacja Polski w ringo
V Wymiar Marzec 2008 ○ 05 ○
AKTUALNOŚCI
NASZA-KLASA
Justyna Czechowska
Niedawno uczniowie V LO mieli okazję
siedzibę i rozwijają się w odpowiednich
uczestniczyć w spotkaniu z twórcami
warunkach i bardzo szybko.
popularnego portalu internetowego
Katalog nasza-klasa jest stroną
”nasza-klasa’’. Spotkanie, które odbyło
społeczną, która ma za zadnie łączyć
się w I LO, przybliżyło formę i zasady
ludzi i odnawiać stare, jeszcze szkolne
działania najpopularniejszego w Polsce
znajomości. Portal ten umożliwia nam
serwisu.
założenie własnego konta, dodanie
Strona powstała pod koniec 2006
swoich zdjęcie, odszukanie byłej szkoły i
roku i nie od razu zyskała tak ogromną
przyjaciół ze szkolnych ławek jak i innych
popularność. Jej pomysłodawcą jest Maciej uczniów, aż w końcu umówienie się na
Popowicz a współtwórcami Paweł Olspotkanie po latach.
chawa, Michał Bartoszkiewcz i Łukasz
Obecnie nasza-klasa.pl stała się
Adziński. To młodzi studenci z Wrocławia. najpopularniejszym portalem w kraju. SerKażdy z nich jest geniuszem informatycwis został wyróżniony w gazetach Wprost
znym. Mają za sobą prestiżowe konkursy
i Newsweek. Swoje konta na naszej-klasie
informatyczne, których byli finalistami.
mają również sami twórcy tej strony.
Dopiero na przełomie 2007 i 2008 Sława nie przeszkadza jednak studentom
roku nasza-klasa zaczęła przeżywać swój
w codziennym życiu. Nadal uczą się na
rozkwit i czuć prawdziwą popularność. piątym roku informatyki i planują dalszą
Na początku było ciężko. Pracowaliśmy
przyszłość związaną z ich pasją, czyli kompo 16 godzin. Nie mieliśmy własnego
puterami i siecią. Może niedługo powstaną
biura, więc musieliśmy tworzyć w domukolejne portale tego typu, niekoniecznie w
wspomina jeden z autorów. Teraz mają
Polsce.
○ 06 ○ V Wymiar Marzec 2008
Chyba nie potrafię wytrzymać więcej niż 5
minut siedząc, zaraz zaczyna mnie nosić.
Te kilka minut wystarczy na sprawdzenie
obecności, wpisanie ocen i zlustrowanie
poziomu wiedzy uczniów. Tę czynność
zwykle wykonuję dyskretnie obawiając się,
iż nadmierna kontrola zaowocuje kilkoma
jedynkami. A jak mawiał mój nauczyciel:
„jedna jedynka wiosny nie czyni, dwie już
się rozmnażają”.
Czwartkowe popołudnie zamienia się w piątkowy ranek. Kawa stygnie
przy monitorze; kofeina nie chce działać,
szare komórki też. Za wcześnie na rozsądne
myślenie, za wcześnie na cokolwiek. Wszak minęła dopiero ósma. To jeden z tych
dni, gdy do pracy idę na jedenastą. Nauczycielom to dobrze, co? Tylko, że do tej
11 (a właściwie 10.35) zdążę napisać dwa
artykuły, sprawdzić 35 sprawdzianów i
może przejrzeć kilka projektów maturzystów. No, a w wolnej chwili przygotuję się
na zajęcia: przeczytam kilka stron z opasłej
„Historii filmu”, obejrzę na podglądzie z
sześć filmów, by wybrać najciekawsze fragmenty (na pewno scenę finałową z „Casablanki”), całość podsumuję konsumpcją
jakiegoś tematu z podręcznika. Uff… Mogę
iść do szkoły. Kawa zaczyna działać. Nauczycielom to jednak dobrze?
Dobrze mi tak! Dwie godziny,
które spędziłem na przygotowanie się do
zajęć wyjechały. Konkretnie wyjechali maturzyści na pielgrzymkę. Miejmy
nadzieję, że to choć trochę pomoże. A ja
gdybym wcześniej zajrzał do pokoju nauczycielskiego wiedziałbym, że dziś lekcji
nie ma. Miałbym dwie godziny na „Ghost
In The Sheet” albo dokończenie kolejnego
niedokończonego opowiadania.
FELIETON
Dostałem wczoraj list. Wielce
Zasłużony Uniwersytet odmówił uznania
mnie za geniusza. Podobno bycie geniuszem nie jest obecnie w modzie. Jest
passe, jak wyraził się autor skierowanego
do mnie peanu. Bynajmniej nie był to komplement. Znacznie ciekawiej uchodzić za
ekscentryka – pisał dalej Wielce Uniżony.
Bił takie pokłony, że mój dywan miejscami
nie wytrzymywał takiego napięcia.
Ale przecież mój geniusz jest wyraźnie
ekscentryczny? W swoim postępowaniu
za każdym razem staram się w sposób
niekontrolowany wyrazić siebie. Moje
przemyślenia - przyznaję, czasem odrobinę
chaotyczne – są przecież oznaką jakiegoś
mniej lub bardziej uporządkowanego jestestwa. Ale nie, nie dla uniwersytetu! Celowo
piszę go małą literą, w moich oczach jest on
bowiem niewielkim uniwersytecikiem nie
zasługującym na Wielkie Litery. Dla nich
jestem zaledwie niewielką istotką skazaną
na egzystencję. Dlaczego? To proste: dlatego, że nie pokusili się o przeczytanie żadnej
z mojej prac, żadnej książki, choćby opowiadania. To nic, że nikt ich do tej pory nie
opublikował. Nic, że żaden z moich tekstów
nie trafił do Wielce zasłużonych rąk. Jakie
to ma znaczenie? Liczy się przecież sam akt
twórczy. A ten, skazany na mój geniusz, jest
pasmem nieustającego powstawania słów
wylewających się na papier.
Czy mam być jeno prochem, by
w końcu zasłużyć na uwielbienie? Na co
mi geniusz po śmierci? Czy opłaci moje
zaległe rachunki za mieszkanie? A może
pozwoli mi przytyć, by osiągnąć magiczną
granicę pięćdziesięciu kilogramów? Zdecydowanie nie! Potrzebuję uznania tu i teraz!
W tej chwili…
Dokończenie na następnej stronie
V Wymiar Marzec 2008 ○ 11 ○
FELIETON
Z DRUGIEJ STRONY
BIURKA
Tomasz Adamowski
Jest czwartkowe popołudnie a
Punkt widzenia zależy od… - wszyscy dokładnie wiemy czego. Mój punkt widze- ja kombinuję nad klawiaturą, jak mądrze
nia był niezmiernie prosty: wymyślam zebrać myśli, by przed bracią uczniowską
sobie nową rubryczkę, a moje koleżanki i nie wyjść na… A może już dawno
koledzy co miesiąc zapełniają przynajmniej wyszedłem?? Jakiś czas temu uświadomiłem
dwie stronice „V wymiaru”. Pomysł wręcz sobie, że każde potknięcie, przejęzyczenie,
genialny w swej prostocie (cóż, niektórym paproszek na koszuli czy krzywo zaczesana
pewne rzeczy przychodzą łatwo). Ale… grzywka w oczach uczniów urasta do rangi
czegoś wielkiego.
Dlatego przestałem
przejmować
się
faktem, że koszule przeze mnie
prasowane
nie
przypominają koszul prasowanych
przez kogokolwiek,
poranne
czesanie
odbywa się chyba
wieczorem i to też
bez udziału grzebienia. Że zielony i
czerwony to niekoniecznie pasujące
do siebie kolory.
Że funkcjonować
zaczynam gdzieś w
Mój punkt widzenia zmienił się, gdy okazało okolicach drugiej lekcji a autorów co trudsię, że to ja mam być autorem owych stron. niejszych pytań zapraszam po odpowiedź
Że to na mnie spoczywa obowiązek ubrania koło długiej przerwy, gdy kofeina działa już
myśli w słowa, a tych w jakąś logicznie w pełni. Po co się przejmować… Z mojej
zamkniętą całość przypominająca jedną ze strony wszystko wygląda nieźle. W sali lusznanych mi form dziennikarskich. I po raz tra brak, geniusz nie lubi konkurencji.
W klasie biurko mam niewielkie i
pierwszy poczułem, że z tej drugiej strony wszystko wygląda ciut inaczej. A moje poc- rzadko kiedy za nim siedzę. Z „mojej strony
zucie geniuszu odpływa przez nikogo nie biurka” to przed nim, ewentualnie na (z
tym, że ta druga wersja nieoficjalnie).
zatrzymywane.
○ 10 ○ V Wymiar Marzec 2008
RECENZJA
“MISTERIUM”
Płakać? śmiać się? A może po
prostu współczuć?
Cała prawda o „Misterium” w
bardzo subiektywnej ocenie.
Angie
Misterium, jak sama
nazwa wskazuje to tajemnica. Na
nasze nieszczęście „szkolne koło
teatralne” (o ile tę grupę można tak
nazwać) postanowiło przybliżyć
nam istotę tego sekretu, nad którym
pracowali dobrych parę miesięcy.
29 lutego br. uczniowie V LO
oraz Technikum Ekonomicznego
przekonały się na własnej skórze,
jak tandetna i niezrozumiała może
być „sztuka”, o ile przedstawienie
to zasługuje na miano spektaklu.
Kilka niełączących się ze sobą
scen opowiadało dosłownie o wszystkim i
o niczym. W przedstawieniu pojawiła się
jedna kwestia mówiona, a raczej trzy linijki
czytanego tekstu. Sceny przepełnione były
zbyt głośną muzyką, nie pasującą do treści
„sztuki”. Każda kolejna scenka budziła we
mnie żal i współczucie dla twórców tego
przedsięwzięcia.
Spośród 30 aktorów na scenie
pojawiła się cała plejada gwiazd m.in.
Papież Jan Paweł II, Maria, Jan Chrzciciel,
Jezus oraz wielu imprezowiczów. Całe
przedsięwzięcie zabrało nam około godziny,
którą mogliśmy przeznaczyć na coś o wiele
ciekawszego. Stosunkowo krótki spektakl
powodował napady senności. Na widowni
było słychać śmiech oraz słowa uszczypliwej krytyki.
Uczeń V LO za wstęp na próbę
zapłacił 2 zł a dla Ekonoma 3 zł. To i tak zbyt
wiele jak dla jednych i drugich. Zdaniem
jednego z uczniów „powinni nam jeszcze
dopłacić
za
oglądanie takiego czegoś..
co to było??”
Starając
się
choć w niewielkim stopniu
zrozumieć sens
i
przyczynę
teatrzyku
udałam się do
Pani
Haliny
Nowak
–
pomysłodawcy
tego przedsięwzięcia. Ze stosunkowo krótkiej rozmowy wywnioskowałam, że autorka
właściwie żadnej wizji nie miała od samego
początku. W jej głowie huczało „Alleluja”. Motywem przewodnim „Misterium”
miała stać się walka dobra ze złem, gdzie
każdy z osobna powinien zrozumieć gdzie
przynależy i po której stronie czuje się lepiej. Rozmówczyni po nieprzemyślanym
stwierdzeniu „końcówka troszkę mi nie
wyszła, bo było za mało prób…” szybko
dodała, abym nie umieszczała tego w swym
artykule.
A teraz rada od nas - widzów! Tak,
aby zapobiec przyszłym kompromitacjom
na oczach ludzi! Nie przeceniajcie swoich
możliwości, a czasem niech zwykłe pasje
pozostaną tylko marzeniami. Plastyczni do
sztalug, bio-chem do laboratorium a medialni na scenę!
Tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
V Wymiar Marzec 2008 ○ 07 ○
FELIOETON
Miłość w liceum
Magdalena Płotnicka
Ma wiele znaczeń. Wielka, mała,
wszechogarniająca, nieszczęśliwa, pla- Ach!
toniczna. Często mylona z uczuciem o
Miłość dynamiczna, krótka, w sam
wiele słabszym od niej. A czymże staje się miłość z określeniem „w liceum”? Czy w raz na temat fotostory do Bravo. Początkowo
zakochani są w stanie uwierzyć, że ostatnie
ogóle zasługuje na miano miłości?
Tak jak w każdej dziedzinie, chwile swojego życia spędzą właśnie z tym
tak i w tej rozróżnimy wiele diametralnie kolegą/koleżanką z klasy, w którym zakochali się przedwczoraj. Miłość ta obfituje
odmiennych przypadków.
w zachwyt znajomych, powiedzonka „Tak
do siebie pasujecie!” oraz częstą pomoc
Lowe Krowe
owych znajomych w karczemnych awan
Czyli miłość poziomu gimnazjum. turach autorstwa zakochanych. Miłość ta
Zazwyczaj skłonna do nadmiernego okazy- spotyka nastolatków będących na wyższym
wania uczuć na piśmie – czytaj: na murze, poziomie, tuż po Lowe Krowe, jednak nie
ławce, plecaku, drzwiach od toalety. Obec- będących jeszcze przygotowanymi do bynie najbardziej powszechne są photoblogi cia w związku. Strona żeńska w tej relacji
i opisy na Gadu Gadu. Taka miłość wie, zazwyczaj większość czasu nadal spędza
że jeśli wykrzyczy w Internecie: „Koff- z przyjaciółkami, podrywając innych
CiaM ciĘ MiŚkUu! :-****”, to chowają chłopaków, strona męska – szwenda się nadsię Romeo i Julia, a Jack, zostawiony przez al z kumplami na papierosa czy do klubu. Po
Rose na dnie Morza Północnego przewróci jakimś czasie zainteresowani dochodzą do
się w grobie ze wstydu, że jego miłość była wniosku, że miłość się skończyła, jednakże
żadne z nich nie ma w związku z tym zamitaka płytka (głębokie było tylko morze).
Miłość typu Lowe Krowe jest aru ciąć się szklankami/łyżkami/czerstwybardzo intensywna, głównie jeśli chodzi mi bułkami na półmetku czy innej imprezie.
o pocałunki i imprezy, podczas których Następnie obie strony zadają sobie pytanie
można obściskiwać się przy tak zwanych „Na cholerę ja z nim/nią byłam/em?!”.
Idealnym
przykładem
pary
„wolnych” (zremiksowana Gosia Andrze- jewicz z dogranym monotonnym bitem), połączonej ową miłością było, legendarne
jednak kończy się bardzo szybko, cza- już, małżeństwo Britney Spears i Kevina
sem zanim sami zainteresowani zdążą Federline’a, które zaowocowało gromadką
przeprowadzić rozmowę pod tytułem: dzieciaków, tłustymi włosami i nadwagą
„Proszę cię o chodzenie”. Trwa zazwyczaj Britney i upadkiem jeszcze nie rozpoczętej
od jednego dnia do dwóch miesięcy. Po- na dobre kariery muzycznej Kevina (Britzostawia piękne wspomnienia i możliwość ney odcięła mu kieszonkowe). Tyle, że oni
pokazywania koleżankom na korytarzu nie są w liceum. Ale może zastanowią się
nad powrotem.
Swojego Byłego.
○ 08 ○ V Wymiar Marzec 2008
AKTUALNOŚCI
Rodzeństwo
Znają się pewnie od małego,
chodzili do tej samej podstawówki bądź
mieszkają na tym samym podwórku i
jedno od drugiego pożyczało grabki. Nie
wstydzą się rozmawiać ze sobą o bekaniu,
łaskotać się, a spotykając się, łażą po domu
w powyciąganym dresie no i oczywiście
znają swoje najskrytsze sekrety. Któregoś
dnia spada na nich myśl: „A gdyby tak się
zakochać?”. Nieraz jest to rozpaczliwe
poszukiwanie jakiejś perspektywy, jednak
nie zawsze.
Jedyne co zmienia się w życiu
Rodzeństwa to to, że teraz mogą łaskotać
się już wszędzie i całować na korytarzu.
Będą ze sobą długo, no bo niby dlaczego
mieliby nie być? Od dziecka kłócili się
ze sobą, więc teraz im się już nie chce.
Oglądają wspólnie Królewnę Śnieżkę i
Gdzie Jest Nemo.
Przykładem pary może być
Kopciuszek i jej Książę o Nieznanym
Imieniu (no bo jak on właściwie miał na
imię??), gdybyśmy oczywiście znali dalszy
ciąg historii, a nie dawali się zadowolić
głupim „I żyli długo i szczęśliwie” albo
Barbara i Lucjan Mostowiakowie, których
głównym zajęciem od lat nastoletnich było
zamartwianie się sąsiadem ze wsi, który
miał bardziej mleczną krowę i dziećmi
(to co, że jeszcze nienarodzonymi, na
przyszłość nie zaszkodzi).
Niezależnie jaka by nie była,
warto sobie urozmaicić nią czas, by
potem mieć z czego się śmiać. A nuż
wyjdzie z tego coś większego? Dlatego,
drodzy koledzy, koleżanki, Kochajmy Się
(odsyłam do lektury „Pana Tadeusza”).
Till The Death
Oj, taka też się zdarza! Tak,
wiadomo, w liceum jest rzadkością, ale
jednak. Zakochani wręczają sobie prezenty
typu „Otworzysz na naszą 40-stą rocznicę”
i nie mogą się od siebie oderwać. Planują
kolor ścian w pokoju dziecięcym i kłócą się
o wybór miejsca na wakacje w roku 2020.
Poznali się w liceum i są ze sobą przez cały
jego okres, znajomi już dawno przestali
się tym ekscytować. Nauczyciele patrzą
przychylniejszym wzrokiem niż na Lowe
Krowe i Ach!, gdyż też im się to wszystko
już znudziło.
V Wymiar Marzec 2008 ○ 09 ○

Podobne dokumenty