Prokrastynacja: demon pochłaniający talenty i efektywność
Transkrypt
Prokrastynacja: demon pochłaniający talenty i efektywność
Prokrastynacja: demon pochłaniający talenty i efektywność 21.12.2012 Prokrastynacja to nowe słowo opisujące stare zjawisko: odkładanie pracy na później (z łac. procrastinatio = odraczanie, zwlekanie). Oczywiście skłonność do przedkładania przyjemności nad obowiązki jest powszechna, zrozumiała i w zasadzie niewinna. O prokrastynacji mówimy dopiero wtedy, gdy dyspozycja ta nabiera cech wewnętrznego przymusu, gdy staje się potrzebą chorobliwą, niepohamowanym i zgubnym w skutkach nawykiem. Zróbmy krótki test. Wyobraź sobie, że czeka na Ciebie ważne, ale raczej nudne zadanie, powiedzmy napisanie raportu (pasjonaci raportów mogą podstawić w to miejsce coś innego). Jest jeszcze trochę czasu. Nikt nad Tobą nie stoi i nie patrzy Ci na ręce, nikt nie pochwali, nie da od razu nagany ani premii. Który z podanych scenariuszy bardziej do Ciebie pasuje? Scenariusz nr 1: Bierzesz się jak najszybciej do roboty, żeby mieć to za sobą i zająć się czymś donioślejszym i/lub przyjemniejszym. Scenariusz nr 2: Postanawiasz, że zrobisz to później, i korzystasz z uspokojenia płynącego z tej myśli. Wreszcie przypominasz sobie o raporcie, być może dopiero w momencie krytycznym. Nawet wówczas jednak zaczynają jakby magicznie wyskakiwać w polu Twojego widzenia inne pilne sprawy do zrobienia. Na początek może to być kawa („bez kawy usnę przy tym raporcie”), potem porządek w biurku („gdzie ja mam te cholerne papiery, przecież mogą być mi potrzebne”) albo przegląd e-maili („zobaczę tylko, co w skrzynce, żeby mi potem nie przeszkadzali”). Aż w końcu następuje nieunikniona chwila refleksji: „Raport prawie nieruszony (a i tak mam go serdecznie dość!). Za to od kilku godzin uparcie poszukuję czynności zastępczych”. Jeśli w powtarzalny sposób odnajdujesz się w tym drugim scenariuszu - witaj w gronie prokrastynatorów! Kiedyś po prostu nazywano to lenistwem, a lenistwo to, jak wiadomo, siódmy na liście grzechów głównych. Nic dziwnego, że życie przewiduje i pokutę. Do skutków prokrastynacji należą m.in.: opinia człowieka gnuśnego i niesłownego, brak efektów i stagnacja, brak satysfakcji, życie w napięciu, związane z tym choroby psychosomatyczne etc. Tymczasem psychologowie postanowili rozgrzeszyć chronicznych „zwlekaczy”, uznając prokrastynację za „zaburzenie psychiczne”. I tak na fora internetowe zawitała dyskusja (a prokrastynacja to całkiem popularny temat), czy to choroba, czy tylko folgowanie sobie w lenistwie. Spór wydaje się czysto werbalny - niepohamowane lenistwo, podobnie zresztą jak każdy nałóg, np. obżarstwo czy gadulstwo, śmiało może być uznane za chorobę. Jednak nie można pozbyć się prokrastynacyjnego pasożyta za pomocą pigułki dostępnej w aptece, bo takowej nie ma, niestety. Leki stymulujące powodują u pokrastynatorów jeszcze większe Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/1277/k/aktualnosci/page/js-libraries/prokrastynacja-demon-pochlaniajacy-talenty-i-efektywnosc / rozproszenie uwagi, a leki uspokajające odbierają energię do działania, zwiększając niechęć po podjęcia pracy. Dlatego autor tych słów osobiście woli definiować prokrastynację w kategoriach złego nawyku, którego objawy niestety stwierdził u siebie już dawno.. (Potwierdzić to może niestety redakcja magazynu „Nowoczesne Zarządzanie”, bowiem także i ten tekst powstał nieco później, niż pierwotnie planowałem. Jednak opóźnienie jest zdecydowanie mniejsze niż niegdyś, co pozwala mi patrzeć z optymizmem w przyszłość, a także daje legitymację do ostrożnego doradzania innym. Jednocześnie upoważniam redakcję do zdekonspirowania mnie, jeśli to nieprawda.) Uznanie prokrastynacji za „zaburzenie psychiczne”, może zwinnym prokrastynatorom dostarczyć bardzo zgrabnej i niebezpiecznej wymówki: „No tak, mam zaburzenie, nic dziwnego, że odkładam robotę na później”. Zrozumieć, by zwyciężyć… Tak jak w przypadku walki z innymi nałogami, pierwszym krokiem w pracy nad nawykiem prokrastynowania jest zauważenie problemu oraz uświadomienie sobie stojącego za nim psychologicznego mechanizmu. Prokrastynacja ma swoje typowe źródła, ma też typowy przebieg. Odważne zauważenie ich u siebie, z wszystkimi ewentualnymi odstępstwami i naszymi cechami unikatowymi, to pierwszy krok w kierunku wyjścia z prokrastynacyjnego piekła. Przyjrzyjmy się więc na początek typowej sekwencji procesu prokrastynacji - wraz z przykładowymi fragmentami towarzyszącego całemu procederowi monologu wewnętrznego: 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. „Muszę to zrobić!” - uświadomienie potrzeby działania; „Zrobię to!” - decyzja o działaniu; „Zrobię to za chwilę/jutro/w przyszłym tygodniu…” - początek odwlekania; „Jeśli się za to nie wezmę, to będzie źle” - jakiś czas później, uświadomienie sobie konsekwencji zwlekania: strach, napięcie; „Zrobię to, jak tylko… (wypiję kawę, wyniosę śmieci, zerknę na kursy walut, zrobię zakupy etc.)” chwilowe uspokojenie, dalsze odwlekanie; „Dlaczego ja?/Nienawidzę tego robić!/Ja się do tego nie nadaję!/Jestem przepracowany!” etc. szukanie wymówek, żeby usprawiedliwić dotychczasowe odwlekanie i znów odsunąć problem. W konsekwencji - dalsze odwlekanie; „Żarty się skończyły, teraz już naprawdę muszę to zrobić!” - podjęcie działania w ostatniej chwili, a często po czasie, w stresie i z ograniczoną wiarą w sens (i sukces) - a jeśli zadanie się zdezaktualizowało, zostajemy z sakramentalnym „No tak, znów zawaliłem”; „Następnym razem muszę się za to zabrać wcześniej!” - postanowienie poprawy, a następnie… … powtórka całego schematu przy kolejnym ważnym zadaniu. Z każdym krokiem zadanie staje się coraz bardziej przykre i trudne - aż w końcu przybiera cechy wręcz demoniczne - przypomina to opowieść rodem z mitologii. Rozumiemy sytuację i pamiętamy poprzednie wpadki. Mimo to jednak jakaś magiczna siła każe nam odwlekać. Najpierw trochę, potem więcej i więcej. Zadanie jawi się jako część obserwowanego „zła”, a ucieczka przed zadaniem ma być ucieczką przed demonem. Nie dostrzegamy, że jedynym skutecznym sposobem na niego jest jak najszybsze spotkanie i zjednoczenie się z nim, tj. wykonanie zadania. Gdy to w końcu następuje (o ile w ogóle), demon tak już nas zmęczył, że ulga jest niemal nieodczuwalna, poczucie sukcesu mizerne, a postanowienie poprawy nieszczere. Służy raczej chwilowej poprawie nastroju, samouspokojeniu, Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/1277/k/aktualnosci/page/js-libraries/prokrastynacja-demon-pochlaniajacy-talenty-i-efektywnosc / no i ukryciu istoty problemu. Skąd przychodzi demon prokrastynacji? Demon prokrastynacji, jak większość demonów, karmi się naszym lękiem. Psychologowie wskazują właśnie na lęki jako na główne źródło tej uciążliwej skłonności. Oto najważniejsze z nich wraz z racjonalizującą je nieco pokrętną logiką: 1. Lęk przed ujawnieniem słabości (przed porażką) - związany z nadmierną koncentracją na efektach działania oraz na ocenie. I ukryta logika wiodąca do prokrastynacji: „Dopóki nic nie zrobię, nikt nie może mieć pewności, że nie dam rady. A gdy już zrobię i poniosę porażkę, to z powodu spóźnienia, pośpiechu albo stresu - na pewno nie z powodu braku talentu czy siły”. 2. Lęk przed ujawnieniem siły (przed sukcesem) - związany z reakcją otoczenia. „Jeśli zrobię to od razu i dobrze, dorzucą mi nową pracę. Jeszcze wyżej postawią poprzeczkę, ktoś mniej sprawny się obrazi, będą chcieli mnie awansować etc.”. 3. Lęk przed niezależnością (izolacją). „Jeśli zrobię to szybko i jak należy, stanę się niepotrzebny. A dopóki jest coś do zrobienia - muszą czekać, prosić, przypominać - potrzebują mnie!”. 4. Lęk przed utratą niezależności. „To zadanie jest zbyt mało ambitne jak dla mnie. Jeśli pokażę zapał w czymś takim, za chwilę wszyscy wejdą mi na głowę. A jak pozwlekam, to mnie docenią” lub po prostu: „Niech zobaczą, że wcale nie muszę tego robić!”. Nietrudno dostrzec, że za paradoksalnymi lękami skrywają się problemy z poczuciem własnej wartości. Jeśli spojrzymy jeszcze głębiej, zobaczymy w prokrastynacji konsekwencję sposobu widzenia świata, ludzi i zadań oraz miejsca, które w tym obrazie sami sobie przyznajemy. Wrócę do tego wątku w ostatniej części artykułu. Popularne taktyki walki z prokrastynacją Choroba czy nie, zaburzenie psychiczne czy tylko nawyk, wirus prokrastynacji jest z pewnością czymś, czego warto się pozbyć. Zacznijmy od zebrania kilku najprostszych i najbardziej „oczywistych” sposobów (nie oceniajmy jednak ich skuteczności po pozornej prostocie): 1. Zjedz słonia po kawałku. Prokrastynacja związana jest z naszymi emocjami i lękami, te zaś z wewnętrznymi obrazami, które zależą od naszych myśli. Zamiast więc myśleć od razu o wielkim finale i wyobrażać sobie ogrom roboty do wykonania („Boże, taki wielki artykuł, ile to pisania”), podzielmy zadanie na części. Potem w każdym momencie zajmujmy się tylko swoją częścią, nie całością (zwróć uwagę, ile części ma niniejszy artykuł). Żeby zaś wzmocnić i usankcjonować koncentrację na częściach: Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/1277/k/aktualnosci/page/js-libraries/prokrastynacja-demon-pochlaniajacy-talenty-i-efektywnosc / 1. Dawaj sobie nagrody za ukończenie poszczególnych etapów. Warto pamiętać, że tylko w dwóch przypadkach jesteśmy trwale skoncentrowani na działaniu: gdy cel jest tak wyraźny i kuszący, że nic nie może nas rozproszyć, albo gdy po drodze do celu czekają na nas liczne drobne nagrody. 2. Eliminuj rozpraszacze i zadbaj o dobre warunki działania. Doświadczonemu prokrastynatorowi wystarczy dźwięk przychodzącego e-maila, sygnał SMS-a albo kolega w drzwiach, aby tęgie postanowienie „pracy do upadłego” samo upadło w ułamku sekundy. Zmniejszając zawczasu liczbę czynników mogących odwrócić uwagę, zwiększasz szansę na zakończenie zadania (pisząc te słowa, mam drzwi zamknięte na klucz, na uszach duże słuchawki w obudowie zamkniętej z muzyką relaksacyjną, ściszony telefon, dużo światła i tlenu z otwartego okna). 3. Zredukuj ciężar gatunkowy zadania. Podkreślanie rangi zadania, np. „Taki ważny temat, w dobrym piśmie, będą to czytać tysiące ludzi…, uff!” - wszystko to wzmacnia raczej lęki prokrastynatora niż jego motywację. „To tylko artykuł, jeden z wielu, ale jednocześnie ciekawe wyzwanie” - to brzmi znacznie bardziej motywująco. Zaznaczmy, że ramię w ramię z prokrastynacją działa często demon pokrewny - perfekcjonizm. Wytrwale uprawiany perfekcjonizm znakomicie obniża poczucie własnej wartości (wynik jest zawsze poniżej oczekiwań) oraz dostarcza wymówek, dlaczego ta chwila nie jest dość dobra dla podjęcia działania, wprowadzając w miejsce działania wieczne przygotowania. Brak miejsca nie pozwala zająć się bliżej tematem perfekcjonizmu, warto jednak podkreślić, że jest to bardzo groźna „choroba duszy”, która zamyka nosiciela w samonapędzającym się błędnym kole bardzo podobnym do pętli prokrastynacji. 4. Ustal priorytety i rób dzienny plan. Określ rangę każdej czynności spodziewanej w ciągu dnia. Jeśli zadanie zajmuje jasno określone miejsce w hierarchii, trudno będzie Ci przekonać samego siebie, że np. porządek w biurku czy „telefon do przyjaciela” jest ważniejszy. 5. Gdy masz zabrać się za niechciane zadanie - powiedz sobie, zupełnie szczerze: „Zajmę się tym tylko przez chwilę, jak mi się znudzi, przerwę…”. Następnie pozwól, żeby zadanie samo Cię „wciągnęło”. Rozpoczęcie dla prokrastynatora jest momentem najtrudniejszym (jest jak przełknięcie największej i najbardziej gorzkiej ze zbioru pigułek). 6. Zwróć uwagę na to, jak w myśli określasz zadanie. W podanej wyżej typowej sekwencji prokrastynacji kilkakrotnie np. pojawia się słowo „muszę”. Podkreślając niechciany, przymusowy charakter czynności, podświadomie stwarzamy sobie zachętę do prokrastynacji (podobnie działa „Powinienem był już dawno się za to wziąć”, „Trzeba będzie wreszcie to zrobić” etc.). Zwracając uwagę na bieg myśli, jesteśmy w stanie aktywnie i na bieżąco pracować nie tylko nad zadaniem, ale i nad własną motywacją do działania. Trzeba tylko dobrej woli i, jak zawsze, treningu, a przede wszystkim odpowiedniego, pozytywnego nastawienia. W poszukiwaniu strategii zasadniczej: uważność wewnętrzna albo… pozytywny egoizm O prokrastynacji mówimy tak, jakby dotykała jedynie wybranych osób. Jej skutki wszakże, jak choćby spadek poczucia własnej wartości, wrażenie stagnacji, stres i rozdrażnienie, nastroje depresyjne, brak poczucia sensu etc., dotykają dziś, przynajmniej okresowo, niemal każdego. Błędne koło prokrastynacji sprawia, że nie wiadomo, co jest tu przyczyną, a co skutkiem, np. „Mam niskie poczucie wartości z powodu mizernych efektów zawsze odwlekanego działania” czy też „Odwlekam, bo nie wierzę w siebie?”. A może oba psychologiczne zjawiska mają wspólne, głębiej położone źródło? Pragnę wrócić na chwilę do wątku, o którym miałem już sposobność wspominać na łamach „Nowoczesnego Zarządzania”, a który od dwóch lat koncentruje moją uwagę i który, co ważniejsze, Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/1277/k/aktualnosci/page/js-libraries/prokrastynacja-demon-pochlaniajacy-talenty-i-efektywnosc / pozwala stopniowo przekształcać moje własne demony w sprzymierzeńców. Chcę mianowicie zarekomendować pogląd na życie i na siebie, który nazywam „pozytywnym egoizmem” (z łac. positivus = ugruntowany, uzasadniony; egoizm = koncentracja na sobie, poznanie siebie i świadome kształtowanie i używanie „ego”) - nie mylić z tzw. zdrowym egoizmem, który często ze zdrowiem ma niewiele wspólnego. Tutaj przywołam to pojęcie bardzo krótko i wyłącznie pod kątem pracy nad prokrastynacją. Zainteresowanych Czytelników gorąco zachęcam do przyjrzenia się kampanii społecznej oraz pozostałym działaniom i warsztatom realizowanym pod szyldem „Pozytywnego Egoizmu” ( www.projektegoistka.pl, www.akademiapozytywnejegoistki.pl oraz zawarte tam materiały medialne i propozycje edukacyjne). Spójrzmy najpierw przez chwilę na pewien charakterystyczny rys życia wewnętrznego typowego przedstawiciela zachodniej cywilizacji: na jego stosunek do czasu. W dążeniu do zewnętrznych oznak sukcesu (pieniądze, awans etc) podejmuje on w życiu tysiące starań i tyleż wyborów. Każda podjęta decyzja pozostawia w nim przykrą świadomość, że zrezygnował z czegoś innego (pole możliwości jest dziś bardzo szerokie). Wiedząc, że jego życie zależy od dokonanych wyborów, nie tylko coraz mocniej waha się przed działaniem, ale też po działaniu przeżywa rozterki, często jeszcze dotkliwsze. Sztuczne utożsamienie samego siebie (ego) z tym, co posiada, co zrobił, co potrafi, co wie doprowadza go poprzez lęk na skraj paraliżu. Umysł każe mu nieustannie kierować uwagę albo ku przyszłości, albo ku przeszłości, zupełnie tracąc z pola widzenia znaczenie chwili teraźniejszej. Oto jedna z przesłanek, która zmienia nasz własny intelekt w małego sabotażystę działania, wiecznie niezadowolonego z tego, co ma (zrobić) teraz, za to rozpamiętującego to, co było lub mogło być oraz lękającego się efektów i/lub zaspokajającego się wyobrażeniem o świetlanej przyszłości. Każde działanie, w przeciwieństwie do myślenia, musi być osadzone w „teraz”. Powstaje tu coś w rodzaju „zarządzania sobą przez konflikt”, taktyki męczącej i efektywnej co najwyżej na krótką metę (bo opierającej motywację na lęku). Tu właśnie otwiera się pole dla „pozytywnego egoizmu”. Uprawianie tego podejścia do życia i pracy polega bowiem na odwróceniu reflektora uwagi od zewnętrznego świata i innych ludzi (świata nagród i kar, lęków i nadziei) i skierowaniu jej na samego siebie, a ściślej do wewnątrz. Zamiast ulegać nieuświadamianym podszeptom umysłu, za radą mistrzów zen zaczynamy obserwować jego pracę, w tym wszystkie sabotaże. Dopiero skierowanie uwagi do wewnątrz, pozwala zadać pytanie w profilaktyce prokrastynacji zupełnie kluczowe: „W jaki sposób to, co zamierzam robić (lub robię w tej chwili), służy mnie, mojemu rzeczywistemu, a nie tylko wyobrażonemu rozwojowi?”. Jakże często prokrastynacja wynika z głębokiego przeczucia, że to co robimy (nawet jeśli wszyscy to doceniają i nagradzają) w istocie nie ma znaczenia, że w jakiś sposób nas hamuje, zamiast rozwijać. Tymczasem jedynym naprawdę niewyczerpanym źródłem motywacji jest wewnętrzna pasja. Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/1277/k/aktualnosci/page/js-libraries/prokrastynacja-demon-pochlaniajacy-talenty-i-efektywnosc / Starożytny filozof Sokrates nie miał problemu z motywacją, gdyż wewnętrzny daimonion podpowiadał mu zawsze i niezawodnie, co robić. Proszę pomyśleć, jaki komfort: pewny wewnętrzny głos, zdejmujący lęki i wahania oraz przenoszący na inny poziom nasze poczucie odpowiedzialności. Gdy wewnętrzna pasja i daimonion zastępują sprzeczne impulsy z rozpierzchłego i podzielonego ego - potrzeba prokrastynacji znika, a samo działanie staje się wartością. Mistrzowie zen nazywają to „działaniem przez przywiązywania się do rezultatów”. Silnie określona tożsamość i działanie w zgodzie z sobą, są najlepszą gwarancją poczucia sensu i energii do działania. Żeby nie odwoływać się tylko do starożytności, przywołajmy tu jako przykład kultową postać Kobiety Pracującej z równie kultowego serialu „Czterdziestolatek”. To jednak zawsze wymaga odkrycia swej prawdziwej tożsamości i podjęcia się (bez ociągania) najważniejszej pracy, jaką każdy z nas ma do wykonania: pracy nad sobą samym. Jednym zdaniem: Za chwilę, jutro, potem? Ze zgubnymi skutkami odkładania na później można walczyć. Autor artykułu: Dr Tomasz Skalski: trener biznesu, coach, właściciel firmy szkoleniowej Neocoaching Nowoczesna Edukacja Organizacji. Kontakt: [email protected] Źródło artykułu: Nowoczesne Zarządzanie Najbliższy dwudniowy warsztat otwarty „Okiełznaj w sobie demona prokrastynacji. Szkolenie z zakresu automotywacji i skutecznego osiągania celów”, prowadzony przez dra Tomasza Skalskiego, odbędzie się 19.01.2013-20.01.2013 (sobota-niedziela) w Katowicach. Cena w promocji „Noworoczne postanowienia z sukcesem”* wynosi 970 zł + Vat (Cena regularna wynosi 1200 zł + Vat). Cena obejmuje komplet materiałów szkoleniowych, catering oraz przerwy kawowe, a także certyfikat ukończenia szkolenia. Więcej informacji o szkoleniach otwartych i prowadzącym znajduje się na stronie http://neocoaching.pl/ *Promocja obowiązuje od 7.01.2013 do 7.02.2013 lub do wyczerpania miejsc. Artykuł sponsorowany Ocena: 6/6 Pobrano z: http://www.treco.pl/wiedza/artykuly-szczegoly/id/1277/k/aktualnosci/page/js-libraries/prokrastynacja-demon-pochlaniajacy-talenty-i-efektywnosc /