Targi spełnionych oczekiwań

Transkrypt

Targi spełnionych oczekiwań
Targi spełnionych oczekiwań
Utworzono: czwartek, 19 sierpnia 2004
PODSUMOWANIE: Na kontrakty przyjdzie jeszcze czas
Targi spełnionych oczekiwań
Ponad 20 tysięcy osób odwiedziło zakończone w ub. piątek, 14 bm. Międzynarodowe Targi Górnictwa, Przemysłu Energetycznego
i Hutniczego, które odbyły się w katowickim Spodku. Trudno jeszcze mówić o ich wymiernych rezultatach, lecz wszyscy wystawcy
są zgodni co do tego, że impreza była potrzebna.
– Na Targach tradycyjnie już o biznesie głośno się nie mówi. To jest raczej miejsce, gdzie nawiązuje się znajomości, a na
finalizowanie kontraktów przyjdzie jeszcze czas. Cieszy zwłaszcza duże zainteresowanie towarzyszące konferencjom, które
odbywały się przy pełnej sali. To z pewnością świadczy o potrzebie kontynuowania imprezy – podsumował Henryk Stabla, prezes
Polskiej Techniki Górniczej, głównego organizatora imprezy.
Warto podkreślić, że tegoroczne targi odwiedziło dwanaście misji handlowych. Obecni byli przedsiębiorcy z Rosji, Niemiec, Czech,
Turcji, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Serbii, Bośni, Indonezji, Chin, Wietnamu, Kolumbii, Ekwadoru, Meksyku i
Kazachstanu.
– Pokazaliśmy klasę naszych maszyn i urządzeń górniczych. Jesteśmy w światowej czołówce i ten fakt z pewnością odczują
zwłaszcza załogi polskich kopalń. Tymczasem technika idzie naprzód i ten fakt mobilizuje nas do dalszej pracy nad doskonaleniem
produkcji – podkreślił Joachim Sosnica, prezes zarządu spółki TAGOR.
Prawdziwe oblężenie przeżyło stoisko FASING-u, wyspecjalizowanego w produkcji łańcuchów dla górnictwa i innych branż. Firma
ta realizuje program inwestycyjny o wartości ok. 5 mln euro. Pozwoli to na zwiększenie produkcji w ciągu 2–3 lat do 12 tys. ton
łańcuchów rocznie i umocni ją na pozycji światowego lidera w tej dziedzinie.
Polskiej konkurencji ani myśli bać się znana niemiecka firma THIELE, która zbudowała jedno z największych stoisk spośród
wszystkich ulokowanych wewnątrz Spodka.
– Nasza produkcja cieszy się niezmienną popularnością na światowych rynkach, co wyraźnie odczuliśmy podczas tych czterech
targowych dni. Praktycznie nie było przerwy w rozmowach handlowych. Liczymy na kontrakty z Rosją. Przyjechał ze mną ekspert
od tego typu kontaktów. Włada biegle kilkoma językami – wyjawił nam Ryszard Kandzia, pełnomocnik zarządu.
Niemiecki rynek maszyn i urządzeń górniczych kurczy się z roku na rok. Tamtejsze firmy przybyły na targi nie tylko, by szukać
zbytu dla swej produkcji, ale także w poszukiwaniu kooperantów zdolnych do podjęcia wspólnych wyzwań stawianych przez
inwestorów modernizujących kopalnie w Rosji, RPA, Australii, Chinach, Wietnamie i Indonezji.
Czeskie firmy prezentowały się w tym roku na placu za Spodkiem. Drugiego i trzeciego dnia targów ich stanowiska szturmowali…
rodacy, przedstawiciele kadry kierowniczej ostrawskiej spółki OKD pod wodzą prezesa zarządu Klausa-Dietera Becka. Obecni byli
dyrektorzy i naczelni inżynierowie wszystkich czeskich kopalń. Nie zabrakło też nikogo z menedżerów branży okołogórniczej. W
sumie kilkaset osób.
– Cieszymy się, że mimo trudności targi doszły do skutku. Nie opuściliśmy żadnej ich edycji. W tym roku nasza produkcja
interesowała szczególnie rodzime firmy. Również my, wystawcy, odwiedzaliśmy się wzajemnie częściej niż bywało to dawniej. To
jest cenna impreza, ponieważ umożliwia także spotkania we własnym gronie, wymianę opinii o wewnętrznych problemach branży
w Czechach. Na co dzień nie ma czasu na takie rozmowy – przyznał Milan Svoboda, prezes spółki DUVA-UNI z Prżna.
Wyzwaniem są natomiast nowoczesne technologie korzystania z węgla.
– Chodzi tu m.in. o całe systemy mechatroniczne, których istotnym elementem są: sterowanie, monitoring i diagnostyka.
Producenci przestają bowiem mówić o pojedynczych maszynach, proponując swym odbiorcom kompleksowe wyposażenie nie
tylko ścian czy przodków, ale nawet oddziałów. Najwięcej do powiedzenia mają w tym względzie duże grupy kapitałowe. Potentaci
zrozumieli, że najlepszą formą konkurencji jest współpraca – podkreślił Andrzej Meder, dyrektor Centrum Mechanizacji Górnictwa
KOMAG w Gliwicach.
Na razie na polskim rynku działają dwie duże grupy kapitałowe: ZZM-KOPEX oraz FAMUR. Czy w końcu dojdzie do głosu trzecia?
W kuluarach targowych przepowiadano rychłe jej narodziny. Podobno rozmowy o fuzji pomiędzy RYFAMĄ produkującą przenośniki
a spółką EICKHOFF POLONIA wyspecjalizowaną w budowie kombajnów mają się już ku końcowi, a wejściem do nowej grupy
żywotnie zainteresowany byłby także GLINIK.
– Nie ma żadnych formalnoprawnych uzgodnień, jest natomiast intencja współpracy przy realizacji wyrobów pod konkretne
zamówienie. Jesteśmy gotowi dać klientowi pełny kompleks z gwarancjami jego trwałości i jakości – zapewniał Edward Kusak,
prezes REMAG-u.
Oszczędny w słowach był również Tadeusz Kmiecik, kierujący polską filią EICKHOFF-a z siedzibą w Mikołowie.
– Z GLINIKIEM już rok temu sprzedaliśmy nasz kombajn SL500 na rynek turecki, a niedawno wysłaliśmy drugi do Rosji. Jest
zainteresowanie kolejnymi maszynami. Nie działamy jednak jako grupa kapitałowa, raczej jako grupa nieformalna – skwitował
krótko Kmiecik.
Czy EICKHOFF, znany w świecie jako niewielka, rodzinna firma, obroni swoją pozycję? Odpowiedź na to pytanie poznamy
zapewne w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Za to znacznie dłużej przyjdzie nam poczekać na wiążące decyzje w sprawie kolejnej
edycji Targów Górnictwa, Przemysłu Energetycznego i Hutniczego.
Wiadomo już, że władze Katowic łatwo imprezy nie oddadzą, a zwolenników jej ponownego zorganizowania w Spodku siłami
Polskiej Techniki Górniczej przybywa. Tymczasem cały górniczy świat myśli już o swej kolejnej wizycie w naszym kraju.
Przyszłoroczny, Światowy Kongres Górnictwa w Krakowie zbliża się wielkimi krokami.
KAJETAN BEREZOWSKI